TEMATY:
• CUDOWNIE
OCALENI W
HIROSZIMIE
• KRUCJATA
RÓŻAŃCOWA
• DOKTORZY
KOŚCIOŁA
• KOMUNIA
ŚWIĘTA
• „WIOSNA”
KOŚCIOŁA
Sierpień 1945 r. zapisał się w
dziejach świata jako dzień
zrzucenia przez Amerykanów
bomby atomowej na Hiroszi-
mę. Nie mam jednak zamiaru
przypominać ofiar, które sza-
cuje się na kilkadziesiąt tysię-
cy, nie licząc wielu tysięcy
osób, które umarły w kolej-
nych latach w wyniku choro-
by popromiennej. Chcę wspo-
mnieć ośmiu jezuitów, którzy
przeżyli wybuch bomby ato-
mowej, pomimo przebywania
w okolicy epicentrum wybu-
chu.
Aby uświadomić sobie potęgę
mocy Bożej, trzeba przypomnieć
potworność zniszczeń, które doko-
nały bomby zrzucone na Hiroszi-
mę, a kilka dni później na drugie
japońskie miasto - Nagasaki. Oba
miasta w ciągu kilku chwil od eks-
plozji praktycznie przestały istnieć.
Ogromna kula ognia pochłonęła
niemal wszystko w promieniu kil-
ku kilometrów, a fala uderzeniowa
spowodowała olbrzymie zniszcze-
nia w promieniu dalszych kilkuna-
stu kilometrów. Domy rozpadły
się, jak gdyby były zbudowane z
kart, a ludzie przebywający w oko-
licach epicentrum wybuchu do-
słownie wyparowali.
Wspomniani jezuici przebywali
około kilometra od epicentrum
wybuchu. W takiej odległości od
miejsca eksplozji bomby atomowej
o mocy, którą posiadała bomba
nazwana "Little Boy", temperatura
osiąga do 3 tys. stopni Celsjusza, a
fala gorąca uderza z ciśnieniem o
mocy ok. 600 psi. Już nacisk 3 psi
powoduje uszkodzenie słuchu.
Przy 10 psi uszkodzeniu ulegają
płuca oraz serce. Ciśnienie 20 psi
rozsadza kończyny, a głowa eks-
ploduje przy ciśnieniu 40 psi i ta-
kiego naporu ciśnienia nie powi-
nien przeżyć żaden człowiek. A
katoliccy duchowni cudownie oca-
leli pomimo ciśnienia o mocy ok.
600 psi.
Krucjata Różańcowa
za Ojczyznę nie wyklu-
cza aktywnego działa-
nia dla ocalenia Pol-
ski. Wręcz przeciwnie,
trzeba działać.
Jednocześnie
niezwykle
ważne jest jasne sformuło-
wanie intencji, o co dla tej
Ojczyzny się modlimy i wal-
czymy.
N
IE
WYSTARCZY
TYLKO
MODLIĆ
SIĘ
ZA
O
JCZYZNĘ
. T
O
STWIER-
DZENIE
MA
DWOJAKIE
ZNACZE-
NIE
.
Odważne nazywanie zła złem,
a dobra dobrem, szukanie
obiektywnej prawdy, a nie
kompromisów, demaskowa-
nie kłamstw jest rzeczywistą
walką z ojcem wszelkiego
kłamstwa. Szatan najbardziej
boi się ujawnienia i nazwania.
Nie dajmy sobie wmawiać, że
każdy ma swoją prawdę. Rela-
tywizm, zatarcie prawdy o
Bogu zaciera prawdę o czło-
dokończenie str. 4
Cudownie ocaleni w Hiroszimie
W
RZESIEŃ
2011
N
R
8
D
ZIEŁO
M
IŁOŚCI
N
IEPOKALANEJ
OD
D
UCHA
Ś
WIĘTEGO
WYDANIE POLSKIE
Signum
Dei
W chwili wybuchu bomby jezuici
znajdowali się w swoim domu za-
konnym, który dzieliło od epicen-
trum wybuchu zaledwie kilka bu-
dynków. Po eksplozji ich dom stal
na swoim miejscu, gdy wszystkie
inne budynki zostały dosłownie
zmiecione. Nawet jeśli kapłani
dziwnym trafem przeżyliby mo-
ment wybuchu, powinni byli zginąć
w ciągu kilku minut w wyniku na-
promieniowania. Oni jednak
dokończenie na str
.2
Odwagi!
Nie wystarczy tylko modlić się za Ojczyznę.
talia, byli ostrożni z kim obcują, a w
swoich domach trzymali poświęconą
wodę i świecę (gromnicę) i odmawia-
li codziennie Różaniec (przynajmniej
jedna część). Po atomowym ataku
okazało się, że:
- w Hiroszimie bomba została zrzu-
cona o 5 mil od zaplanowanego celu i
wylądowała w samym centrum spo-
łeczności katolickiej;
- w Nagasaki bomba zboczyła o 3,5
mili od zaplanowanego celu, którym
było miejsce zamieszkania tamtej-
s z y c h
k a t o l i k ó w .
W obydwu miastach wszystko zosta-
ło zrównane z ziemią - tak, jakby sa-
mo słońce spadło na ziemię i wszyst-
w Hiroszimie i Nagasaki ocalało po
jednym domu. Były to miejsca, w
których posłuchano nawoływania o
rozpoczęcie modlitwy Różańcowej i
zmiany życia w celu oddalenia
strasznej kary, która miała dotknąć
te japońskie miasta.
"(...) Na sześć miesięcy przed atomo-
wym atakiem lotnictwa USA w Hiro-
szimie i Nagasaki pojawiło się dwóch
mistyków, którzy trzem milionom
katolików głosili konieczność nawró-
cenia, odmawiania Różańca i pokuty
jako jedynego ratunku przed czekają-
cymi dniami nieszczęść. Nawoływali
oni japońskich katolików, aby przy-
gotowali się, żyli w stanie Łaski
Uświęcającej, często przyjmowali
Sakramenty Święte, nosili sakramen-
ko się spaliło.
Jednak - jak
się okazało -
nie wszystko!
W obydwu
miastach oca-
lało po jed-
nym budyn-
ku. W jed-
nym było 12
osób,
a
w
drugim 18 i
pozostali
nie-
tknięci. Otaczające dom podwór-
ka i trawa były również nietknię-
te. Przed domem na ganku w Hi-
roszimie był kot, a poza domem
ogródek z pomidorami i winogrona-
mi. Nic nie zostało zniszczone, ani
W Nagasaki i w Hiroszimie posłuchano wezwania do
modlitwy różańcowej
Str. 2
SIGNUM DEI
nie tylko zdoła-
li opuścić teren
zniszczeń nie-
tknięci, to żyli
w
z d r o w i u
przez
kolejne
lata, nie cier-
piąc z powodu
choroby popro-
miennej.
Po-
twierdzają
to
wyniki ok. 200
badań, którym
zostali poddani
w ciągu 30 lat. Choć Departament
Obrony USA nigdy oficjalnie nie
skomentował faktu ocalenia jezu-
itów, dr Stephen Rinehart, pracow-
nik Departamentu, ceniony na ca-
łym świecie ekspert w dziedzinie
wybuchów jądrowych, powiedział o
duchownych: "Nie jest możliwe,
aby ktokolwiek przeżył. Nikt nie
powinien zostać przy życiu w odle-
głości jednego kilometra. Przypusz-
czam, że ich ocalenie było sklasyfi-
kowane, ale nigdy nie poruszane w
literaturze przedmiotu. Sądzę, że
jest możliwe, iż jezuici zostali po-
proszeni o to, aby nigdy nie wypo-
wiadali się na ten temat". Nie ma
się co dziwić takiej postawie, bo-
wiem trudno politykom, wojsko-
wym i naukowcom odnosić się do
cudu, do tego, co jest niewytłuma-
czalne z naukowego i zdroworoz-
sądkowego punku widzenia. Ale
dla Boga wszystko jest możliwe.
Nie jest tajemnicą, że wspólnota
jezuitów z Hiroszimy była szczegól-
nie oddana Matce Bożej Fatim-
skiej. Jezuici codziennie odmawiali
różaniec i czynili pokutę. Sami nie
mieli wątpliwości, że przeżyli, po-
nieważ żyli przesłaniem fatimskim.
Za wstawiennictwem przenajświęt-
szej Maryi, która otoczyła matczy-
ną opieką swoje wierne dzieci, Bóg,
który stworzył materię i energię, w
stosunku do jezuitów zawiesi! ich
działanie. A wszystko za sprawą
Fatimy.
Fatima - to imię, które przez
wieki kojarzyło się z treściami an-
tychrześcijańskimi. było to bowiem
imię córki Mahometa - proroka
pierwszego czerwonego niebezpie-
czeństwa. Boża Opatrzność sprawi-
ła, że w czasie tworzenia się drugie-
go czerwonego niebezpieczeństwa -
ateistycznego komunizmu - imię
Fatima nabrało cudownego chrze-
ścijańskiego znaczenia. To właśnie
w Fatimie Matka Boża Różańcowa
objawiła się trójce portugalskich
pastuszków. W trzecim roku I woj-
ny światowej Najświętsza Panna
zstąpiła na ziemię, by przekazać
orędzie pokoju. Trzymała w ręku
różaniec - broń, której mężczyźni
powinni użyć dla zakończenia
wszystkich wojen. 13 października
1917 r. Matka Boża wypowiedziała
te oto słowa: "Jestem Królową Ró-
żańca świętego. Przychodzę zachę-
cić wiernych do zmiany życia, aby
nie zasmucali grzechami swymi
Zbawiciela, który jest tak obrażany,
aby odmawiali różaniec, aby po-
prawili się i czynili pokutę za grze-
chy." Zatem przesłaniem Matki
Bożej Fatimskiej, której pozostali
wierni jezuici z Hiroszimy, była
modlitwa różańcowa i pokuta za
grzechy świata, o pokój na świecie i
nawrócenie grzeszników. Dziś gło-
szenie orędzia fatimskiego jest
szczególnie istotne z powodu wojen
toczących się na świecie, a ostatnio
agresji imperialnej Rosji na maleń-
ką Gruzję. Niech modlitwa za przy-
czyną Matki Bożej Fatimskiej o
pokój na świecie obejmie także na-
ród gruziński, tak bliski sercom
wielu Polaków.
Wśród ocalonych był
o. Pedro Aruppe,
późniejszy generał
Rok 2 numer 8
Str. 3
potłuczonej szyby, ani potłuczonej
dachówki! Uratowani opowiadali, że
w nocy poprzedzającej atak bombo-
wy usłyszeli pukanie do drzwi. Uka-
zał się im Anioł, który powiedział:
" C h o d ź c i e
z e
m n ą " .
Zabrał ich do bezpiecznego domu,
w którym była rodzina wierna we-
zwaniom Matki Bożej i wypełniała jej
polecenia codziennie, przez 6 miesię-
cy odmawiając Różaniec.
Do dziś wszyscy ocaleni żyją. Jeden
z nich, ksiądz Hubert Schiffer
(jezuita), powiedział, że od tego cza-
su setki ekspertów i badaczy studio-
wało, czym mógłby się różnić ów oca-
lały dom od kompletnie zburzonych.
Ks. Schiffler podkreślił, że dom ten
różnił się od pozostałych jednym: w
tym domu posłuchano wezwań Mat-
ki Bożej do codziennego odmawiania
Różańca! A oto więcej szczegółów:
Rankiem, 6 sierpnia 1945 r., po
odprawionej Mszy Św. ojciec Schiffer
właśnie zabierał się do śniadania.
Kiedy zanurzył łyżeczkę w świeżej
połówce grejpfruta, coś nagle błysnę-
ło. Początkowo duchowny pomyślał,
że pewnie eksplodował tankowiec w
porcie. W końcu Hiroszima była
głównym portem, w którym japoń-
skie łodzie podwodne uzupełniały
paliwo. Potem, jak powiedział ojciec
Schiffer: "Nagle potężna eksplozja
wstrząsnęła powietrzem. Niewidzial-
na siła uniosła mnie w górę, wstrzą-
sała mną, rzucała, wirowała niczym
liściem podczas jesiennej zawieru-
chy." Gdy ojciec znalazł się na zie-
mi i otworzył oczy, zdał sobie spra-
wę, że wokół jego domu nie ma nic.
Wszystko zostało zniszczone. Tym-
czasem on miał zaledwie niewielkie
zadrapania z tyłu szyi. Nieliczna
wspólnota, licząca ośmiu jezuitów,
do której należał ojciec Schiffer,
mieszkała w domu blisko kościoła
parafialnego, oddalonego jedynie o
osiem budynków od centrum wybu-
chu. W tym czasie, kiedy Hiroszima
była pustoszona przez bombę atomo-
wą, wszyscy jezuici zdołali uciec nie-
tknięci, podczas gdy każda inna oso-
ba znajdująca się w odległości do
półtora kilometra od centrum wybu-
chu natychmiast umierała.
Co ciekawe, historia powtórzyła się
kilka dni później w Nagasaki, drugim
japońskim mieście dotkniętym wy-
buchem bomby atomowej. Zarówno
w Hiroszimie, jak i Nagasaki jedyny-
mi, którzy ocaleli, byli duchowni ka-
toliccy. Jeszcze więcej budynków
zostało zniszczonych. Jednak w obu
przypadkach ocalały prawie nie-
tknięte domy misjonarzy.
Wszyscy inni znajdujący się w odle-
głości trzy razy większej od miejsca
wybuchu, aniżeli ci duchowni, zginęli
natychmiast. Według praw fizyki
jezuici - nawet jeśli udało im się ja-
kimś cudem przeżyć - powinni byli
zginąć w ciągu kilku minut w następ-
stwie promieniowania. Tymczasem
tak się nie stało…
Po kapitulacji Japończyków amery-
kańscy lekarze powiedzieli ojcu
Schifferowi, że jego ciało wkrótce
zacznie się rozkładać w następstwie
promieniowania. Ku wielkiemu zdzi-
wieniu medyków ciało ojca Huberta
nie tylko nie zaczęło się psuć, ale
przez 33 lata nie wykazywało naj-
mniejszych oznak napromieniowania
ani żadnych innych skutków ubocz-
nych spowodowanych wybuchem
bomby jądrowej.
Naukowcy przebadali grupę jezu-
itów 200 razy w ciągu następnych 30
lat i nie stwierdzili u nich nigdy żad-
nych skutków ubocznych. Jezuici
doskonale zdawali sobie sprawę z
tego, kto był "sprawcą" tego cudu.
Mówili: "Jesteśmy przekonani, że
przeżyliśmy, ponieważ żyliśmy prze-
słaniem fatimskim. Żyliśmy i co-
dziennie głośno odmawialiśmy róża-
niec w naszym domu."
Ojciec Schiffer był przekonany, że
ocalał dzięki opiece Matki Bożej, któ-
ra uchroniła go od wszystkich nega-
tywnych konsekwencji wybuchu
bomby atomowej.
Świeccy naukowcy nie dają wiary
tym tłumaczeniom. Są przekonani,
że musi istnieć jakieś inne
"prawdziwe" wyjaśnienie tej zagadki.
Tymczasem minęło ponad 60 lat od
zdarzenia i do tej pory nie są w stanie
w y t ł u m a c z y ć t e g o z j a w i s k a .
Z naukowego punktu widzenia to,
co się przytrafiło tym jezuitom w Hi-
roszimie, wciąż przekracza wszelkie
prawa fizyki. Trzeba przyznać, że
musiała tam być obecna inna siła,
której moc była w stanie przemienić
energię i materię tak, by były one
znośne dla ludzi. A to już przekracza
nasze wyobrażenie." Jeżeli zastano-
wimy się choć przez moment nad
naszą sytuacją jako osób, do których
Bóg mówi praktycznie codziennie po
przez swoje orędzia, w których nawo-
łuje do nawrócenia, modlitwy, spo-
wiedzi, odmawiania Różańca, co-
dziennej Mszy Świętej, zadośćuczy-
nienia za grzechy i innych koniecz-
nych czynów pokutnych.
My jednak podobnie jak nasi japoń-
scy bracia nie słuchamy, mamy zaw-
sze ważniejsze sprawy do załatwie-
nia. W Hiroszimie i Nagasaki było
podobnie, wszyscy pracowali i byli
bardzo zajęci, nie starczało czasu na
wysłuchanie nawoływań, a co dopie-
ro na wprowadzenie w życie wymo-
gów w nich przedstawianych. Potem
w jednej chwili kilkadziesiąt tysięcy
ludzi wyparowało, spłonęło żywcem,
zostało rozerwanych na kawałki
przez falę uderzeniową, kolejne kil-
kaset tysięcy cierpiało i umarło od
chorób popromiennych, a skutki na-
promieniowania są w tych miastach
odczuwalne do dziś. Jednak ci, któ-
rzy zaufali Bogu, żyli wg Jego przy-
kazań i spełniali Jego wolę przeżyli i
nie ponieśli żadnych fizycznych kon-
sekwencji.
Św. Jan z Avilli będzie ogłoszony
Doktorem Kościoła
Str. 4
SIGNUM DEI
Odwagi! ….
wieku i otwiera świat na działanie
zła. Okazywanie braku przyzwolenia
dla najmniejszych jego przejawów
jest sposobem dla każdego z nas, aby
nawet skromnymi siłami stawiać
zaporę złu w swoim otoczeniu. Nikt
nie obiecuje, że będzie łatwo. Nasze
codzienne drobne zmagania są prze-
cież rzeczywistą walką i choć wydaje
się, że to głosy wołających na pusz-
czy, a szybkość staczania się Polski
ku upadkowi coraz większa, to prze-
cież warto je podejmować.
Odwagi!
Jak wiele jest w historii bitew wygra-
nych, mimo że z ludzkiego punktu
widzenia sytuacja była beznadziejna,
a siły wroga wielokrotnie przeważa-
jące. Niedługo rocznica Cudu nad
Wisłą, a we wrześniu bitwy pod
Wiedniem. 7 października będziemy
obchodzić 440 rocznica niezwykłego
zwycięstwa nad islamem pod Lepan-
to (1571), od której to daty Papież
Pius V ustanowił Święto Matki Bożej
Różańcowej.
Każda z tych odmieniających bieg
dziejów bitew była zarazem bitwą w
obronie wiary chrześcijańskiej. Każ-
de z tych zwycięstw uznawane jest za
cud, ale wtedy, gdy walki trwały, całe
rzesze modliły się o wstawiennictwo
do Matki Najświętszej. Podczas bi-
twy pod Lepanto sam papież trwał
na modlitwie o zwycięstwo. To były
zwycięstwa różańcowe.
O
DWAGI
!
Oddajmy w JEJ ręce nasze każ-
de nasze działanie, ufajmy. Nie
wystarczy tylko modlić się za Ojczy-
znę oznacza też, że należy uściślić
intencję.
Dawniej, jeśli mówiono o modlitwie
za Ojczyznę, każdy mniej więcej wie-
dział, o co chodzi. Obecnie, jeśli nie
doda się konkretnej, jasno sformuło-
wanej intencji pozostawia się pole do
dowolnej interpretacji, czym jest do-
bro Ojczyzny. A nie dla wszystkich
znaczy ono to samo.
Niektórzy mogą sądzić, że trzeba się
modlić, aby Polska była np. wierna
wartościom europejskim, albo by
dała się jeszcze bardziej wykorzystać,
albo żeby jak najszybciej rozpłynęła
się w archipelagu euroregionów. Nie
jest wcale oczywiste, że dziś każdy
Polak upatruje suwerenność, jako
wartość, o którą warto walczyć i mo-
dlić się. Konieczne jest jasne posta-
wienie sprawy.
Rozpoczęta niedawno Krucjata Ró-
żańcowa za Ojczyznę formułuje na-
stępującą intencję:Z Maryją Królową
Polski modlimy się o Polskę wierną
Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypeł-
nienie Jasnogórskich Ślubów Naro-
du.
Na zakończenie Mszy św. dla semi-
narzystów w Katedrze Santa Maria
la Real de la Almudena, podczas
pielgrzymki do Hiszpanii, Ojciec
Święty Benedykt XVI zapowiedział,
że św. Jan z Avili, kapłan, zostanie
niedługo ogłoszony Doktorem Ko-
ścioła Powszechnego.
– Podając do publicznej wiadomo-
ści tę informację tutaj, pragnę, aby
słowo i przykład tego czcigodnego
Pasterza były światłem dla kapła-
nów i tych, którzy z radością i na-
dzieją przygotowują się, by pewnego
dnia otrzymać sakrament Święceń –
powiedział papież.
Święty św. Jan z Avili urodził się w
miejscowości Almodóvar del Campo
koło Ciudad Real (środkowa Hiszpa-
nia) 6 stycznia 1499 lub 1500 r., a
zmarł w Montilli koło Kordowy 10
maja 1569 r. Rozpoczął studia praw-
nicze na Uniwersytecie w Salamance,
ale przerwał je po IV kursie, gdy
przeżył głębokie nawrócenie. Zapra-
gnął zostać kapłanem i wyjechać na
misje do nowo odkrytych „Indii”,
czyli Ameryki. W 1526 r. przyjął
święcenia kapłańskie, a aby uświet-
nić ten obrzęd, na przyjęcie z okazji
swej Mszy prymicyjnej zaprosił 12
ubogich i postanowił sprzedać swój
pokaźny majątek rodzinny i rozdać
wszystko potrzebującym.
Był przyjacielem i doradcą wielkich
świętych swoich czasów: Teresy od
Jezusa, Jana od Krzyża, Ignacego
Loyoli, Franciszka Borgiasza, To-
masza z Villanueva, Piotra z Alcá-
ntary i wielu innych. Prowadził in-
tensywne życie duchowe, skupione
zwłaszcza na modlitwie, kaznodziej-
stwie i formacji kandydatów do ka-
płaństwa. To sile jego kazań zawdzię-
czali swe nawrócenia tacy wybitni
święci, jak marki de Lombay – póź-
niejszy św. Franciszek Borgiasz czy
św. Jan Boży, najwięcej jednak ko-
rzystali zwykli ludzie dzięki jego tro-
sce o nich i zakładaniu kolegiów, w
których kształciły się dzieci i mło-
dzież. Napisał wiele dzieł, głównie o
charakterze teologicznym i moral-
nym, a także prowadził rozległą ko-
respondencję, pozostawiając po so-
bie obfitą liczbę listów. Kanonizował
go w 1970 r. Paweł VI, a wcześniej
Pius XII ogłosił go w 1946 r. patro-
nem hiszpańskiego duchowieństwa
diecezjalnego.
Kościół katolicki nadał dotychczas
ten tytuł 33 świętym mężczyznom i
kobietom. Po raz pierwszy tytułu
tego – doctor Ecclesiae (czyli nauczy-
ciel Kościoła) – użył najwybitniejszy
myśliciel i historyk Kościoła w śre-
dniowieczu Beda Wielebny (lub Czci-
godny; 673-735) w odniesieniu do
czterech czołowych postaci pierw-
szych wieków chrześcijaństwa: świę-
tych – Ambrożego (339-97), Augu-
styna (354-430), Hieronima (347-
420) i papieża Grzegorza I Wielkiego
(590-604). Św. Beda chciał w ten
sposób podkreślić ich szczególne
zasługi dla całego Kościoła, zwłaszcza
dla jego teologii i doktryny.
W chrześcijaństwie wschodnim po-
dobne pojęcie (ale raczej nauczycieli
Kościoła) stosowano od połowy IX w.
wobec „wielkiej trójcy” teologów: św.
Bazylego Wielkiego (330-79), Grze-
gorza z Nazjanzu (330-90) i Jana
Złotoustego (Chryzostoma; (347-
407). Do połowy XVI wieku istniał
swego rodzaju sztywny „kanon” dok-
torów Kościoła, złożony w połowie z
ludzi Wschodu i Zachodu; byli to
wspomniani święci: Ambroży, Augu-
styn, Hieronim i Grzegorz Wielki na
Zachodzie oraz Bazyli, Grzegorz z
Nazjanzu, Jan Złotousty i Atanazy
(296-373) w Kościele Wschodnim.
Po kilku wiekach milczenia na ten
temat kolejnym wybitnym teologiem,
uznanym za doktora Kościoła, został
św. Tomasz z Akwinu (1225-74), któ-
rego w XIV w. określano różnymi
tytułami, zawsze jednak podkreślając
jego ogromny wkład w rozwój teolo-
gii zachodniej. Później do grona tego
kolejni papieże zaliczali następnych
wielkich myślicieli i reformatorów
Kościoła, przy czym podstawą do
podejmowania decyzji w tym wzglę-
dzie były nie tylko zasługi naukowe,
ale także stopień popularności da-
nych postaci i ich kult w Kościele.
Zawsze też były to osoby, ogłoszone
wcześniej przez Kościół świętymi.
Rok 2 numer 8
4. Antoni Padewski (1195-1231) –
franciszkanin z Lizbony,
ale zasłynął w Italii, ka-
znodzieja (16 I 1946;
Pius XII), Doctor Evan-
gelicus.
5. Anzelm z Canterbury (1053-1109)
– Włoch, benedyktyn,
abp Canterbury w An-
glii, bronił zasady Fi-
lioque, czyli pochodze-
nia Ducha Świętego od
Ojca i Syna, zwany oj-
cem scholastyki (3 II
1720; Klemens XI).
6. Atanazy (ok. 297-373) – biskup
Aleksandrii;
gorący
obrońca prawowierności
p r z e c i w
h e r e z j o m ,
zwłaszcza
arianizmowi
(od IX w. na Wschodzie,
zatwierdził to na Zacho-
dzie w połowie XVII w.
Aleksander VII), Ojciec Ortodoksji
[Prawowierności].
7. Augustyn (354-43) – biskup
Hippony;
współtwórca
zachodniej myśli teolo-
gicznej
(wymieniony
przez Bedę), Doctor Gra-
tiae [Doktor Łaski].
8. Bazyli Wielki (ok. 329-79) – bi-
skup Cezarei Kapadoc-
kiej; wielki teolog i ka-
znodzieja, obrońca czy-
stości wiary; ojciec mo-
nastycyzmu wschodnie-
go (na Wschodzie od IX
w., na Zachodzie oficjal-
nie od 1568 r.).
9. Beda Wielebny lub Czcigodny (ok.
673-735) – benedyktyn
angielski; pisarz i historyk
Kościoła, zwany ojcem
historii Anglii (13 XI 189-
1899; Leon XIII).
10. Bernard z Clairvaux (ok. 1090-
1153) – cysters francuski,
mistyk, kaznodzieja, wy-
warl wielki wpływ na po-
bożność i życie mnisze
swego czasu (20 VIII 1830;
Str. 5
Nie da się dokładnie ustalić, od kiedy
nadawanie tytułu doktora Kościoła
zostało zastrzeżone dla Papieża,
można tylko powiedzieć, że ostatecz-
ne wytyczne w tej sprawie zawiera
zbiór dekretów dotyczących proce-
dur kanonizacyjnych z 1634 r., które
jakby „przy okazji” poruszają też
sprawę nadawania wspomnianych
tytułów. W ciągu wieków zdarzały się
przypadki zgłaszania różnych postaci
do obdarzania ich tym tytułem, ale z
różnych powodów tego nie zrobiono.
Jednym z takich kandydatów był w
1687 r. św. Jan Kanty (1395-1473),
wtedy właśnie kanonizowany – Aka-
demia Krakowska zaproponowała
nadanie mu tego tytułu, podkreślając
wielkie zasługi swego profesora dla
Kościoła, i to nie tylko w Polsce, gdyż
był on w swoim czasie jedną z naj-
bardziej znanych i cenionych postaci
nauki katolickiej. Ostatecznie jednak
Kongregacja Obrzędów, badając
sprawę, podważyła prawdziwość nie-
których jego prac, co przekreślało
możliwość dalszych starań.
Obecnie lista doktorów Kościoła ka-
tolickiego obejmuje następujące
imiona (w kolejności alfabetycznej;
w nawiasie data przyznania im tego
tytułu, imię papieża, który to uczynił;
ewentualnie dodatkowy, łaciński ty-
tuł doktora. Wszyscy są oczywiście
świętymi):
1. Albert Wielki (ok.1200-80) – do-
minikanin, biskup Ra-
tyzbony; (ogłoszony dK
przez Piusa XI w dniu
16 XII 1931), zwany
Doctor Universalis.
2. Alfons de’ Liguori (1696-1787) –
założyciel redemptory-
stów; jego dzieło nt.
teologii moralnej było
podręcznikiem do nauki
tego przedmiotu do cza-
sów Vaticanum II (7 VI
1871; Pius IX).
3. Ambroży (ok. 340-97) – biskup
Mediolanu, jeden z głów-
nych przeciwników aria-
nizmu w Kościele za-
chodnim
(wymieniony
już przez św. Bedę Wie-
lebnego w VIII w.).
Str. 6
SIGNUM DEI
Pius VIII); Doctor Mellifluus, czyli
Doktor Miodopłynny (dla podkreśle-
nia piękna jego kazań).
11. Bonawentura (ok. 1217-74) –
franciszkanin,
biskup
Albano, kardynał; pisarz,
mistyk (14 III 1588; Syk-
stus V), Doctor Seraphi-
cus [Doktor Seraficki].
12. Cyryl Aleksandryjski (ok. 376-
444) – biskup Aleksan-
drii; wielki współtwórca
doktryny trynitarnej i
prawdy o Wcieleniu,
przeciwnik herezji Ne-
storiusza (28 VII 1882:
Leon XIII).
13. Cyryl Jerozolimski (ok. 305-86)
– biskup Jerozolimy;
gorący przeciwnik aria-
nizmu (28 VII 1882; Le-
on XIII).
14. Efrem Syryjczyk (ok. 306-73) –
diakon: wielki piewca
eucharystii i kultu maryj-
nego, zwany diakonem z
Edessy i Harfą Ducha
Świętego (5 X 1920: Be-
nedykt XV).
15. Franciszek Salezy (1567-1622) –
biskup Genewy; pisarz
duchowy, wywarł silny
wpływ na pobożność
swoich czasów; patron
pisarzy i prasy katolic-
kiej (16 IX 1877; Pius
IX).
16. Grzegorz z Nazjanzu (ok. 330-ok.
390) – biskup Konstan-
tynopola; gorący prze-
c i w ni k
a r ia n iz mu ,
obrońca
Nicejskiego
Wyznania Wiary i nauki
o Trójcy Świętej; ze
względu na swe kraso-
mówstwo zwany chrze-
ścijańskim Demostenesem (na
Wschodzie od IX w.; na Zachodzie
potwierdzony przez Piusa V w 1568).
17. Grzegorz I Wielki (ok. 540-604)
– Rzymianin, papież od
590 r.; pisarz kościelny,
jako
teolog
poruszał
bardzo szeroki krąg za-
gadnień,
reformator
Kościoła i papiestwa
(ogłoszony jeszcze przez
Bedę w VIII w.).
18. Hieronim (ok. 343-420) – Dal-
matyńczyk;
biblista,
tłumacz całego Pisma
Świętego
na
łacinę,
twórca tzw. Wulgaty,
zwany Ojcem Biblistyki
(ogłoszony przez Bedę w
VIII w.)
19. Hilary z Poitiers (ok. 315-68) –
biskup Poitiers; pierw-
szy autor łacińskiego
wykładu nauki Kościo-
ła, wprowadził teologię
wschodnią do myśli
zachodniej, zwany Ata-
nazym Zachodu (13 V
1851; Pius IX).
20. Izydor z Sewilli (ok. 560-636) –
biskup
Sewilli;
autor
swego rodzaju encyklo-
pedii wiedzy swoich cza-
sów, jeden z najwięk-
szych umysłów wczesne-
go średniowiecza (25 IV
1722; Innocenty XIII).
21. Jan Damasceński (ok. 675-ok.
749) – pochodził z Syrii;
autor m.in. 3-tomowej
historii herezji z jednocze-
sną prezentacją czystej
wiary
chrześcijańskiej,
kaznodzieja maryjny, zwa-
ny Złotym Mówcą (19 VIII 1890; Le-
on XIII).
22. Jan od Krzyża (1542-91) – Hisz-
pan, karmelita; jeden z
największych mistyków
w dziejach Kościoła (24
VIII 1926; Pius XI);
Doctor Theologiae My-
sticae [Doktor Teologii
Mistycznej].
23. Jan Złotousty (Chryzostom; ok.
347-407) – pochodził z Antiochii,
arcybiskup Konstantynopola; wspa-
niały kaznodzieja, największy z grec-
kich Ojców Kościoła (ogłoszony dok-
torem na Soborze Chalce-
dońskim w 451 r.).
24. Katarzyna ze Sieny (ok. 1347-80)
– tercjarka dominikań-
ska, mistyczka; kore-
spondowała z czołowy-
mi postaciami Kościoła
swoich czasów, nama-
wiała papieży awinioń-
skich do powrotu do
Rzymu; współpatronka
Europy (4 X 1970: Paweł VI).
25. Leon I Wielki (ok. 400-61) – po-
chodził z Toskanii,
papież od 440 r.; je-
den
z
głównych
obrońców nauki o
dwóch naturach w
Chrystusie,
przeciw
nestorianom i mono-
fizytom, a także przeciw innym ów-
czesnym herezjom (15 X 1754; Bene-
dykt XIV).
26. Piotr Chryzolog (ok. 400-50) –
pochodził
z
Imoli
(Włochy), abp Rawenny;
kaznodzieja,
obrońca
czystości wiary (15 X
1754; Benedykt XIV).
27. Piotr Damiani (1007-72) – bene-
dyktyn z Rawenny, kardy-
nał; kaznodzieja i pisarz,
reformator Kościoła (27 IX
1829; Pius VIII).
28. Piotr Kanizjusz (1521-97) – Ho-
lender, jezuita; autor
katechizmów i obrońca
czystości wiary w okre-
sie Reformacji, zwany
też drugim apostołem
Niemiec (31 V 1925;
Pius XI).
29. Robert Bellarmin (1542-1621) –
jezuita z Toskanii, abp Ka-
pui; pisarz kościelny, autor
m.in. katechizmu i wykła-
du doktryny katolickiej,
używanej niemal do Sobo-
ru Watykańskiego II (17 IX
1931; Pius XI).
Rok 2 numer 8
Str. 7
30. Teresa od Jezusa (z Avila; 1515-
82) – karmelitanka
hiszpańska; reforma-
torka swego zakonu,
wielka
mistyczka;
pierwsza
kobieta
ogłoszona doktorem
Kościoła (27 IX 1970;
Paweł VI).
31. Teresa od Dzieciątka Jezus (z
Lisieux), zwana Małą Tere-
ską (1873-97) – karmeli-
tanka francuska; patronka
misji .
32. Tomasz z Akwinu (1225-74) –
dominikanin; usyste-
matyzował i współtwo-
rzył teologię katolicką
(ogłaszany doktorem
kilkakrotnie, oficjalnie
zatwierdzony 11 IV
1567; Pius V); Doctor
Communis, Doctor An-
gelicus.
33. Wawrzyniec z Brindisi (1559-
1619) – kapucyn włoski;
pisarz, kaznodzieja, autor
dzieł doktrynalnych (19
III 1959; Jan XXIII).
Wśród osób obdarzonych tym tytu-
łem jest 2 papieży, 3 kardynałów, 14
biskupów, 2 mnichów z pierwszego
tysiąclecia chrześcijaństwa, 10 człon-
ków 7 zakonów i zgromadzeń zakon-
nych, 2 karmelitanki i jedna świecka
tercjarka.
stało się przyjmowanie Ciała
Chrystusa na ręce w postawie sto-
jącej i podobnie z Najświętszą
Krwią, która spożywana jest z kie-
licha, także w postawie stojącej.
Hierarcha podkreśla, że tamtejszą
praktykę potwierdziła watykań-
ska Kongregacja ds. Kultu Bożego
i Dyscypliny Sakramentów.
Metropolita Londynu zwraca za-
razem uwagę, że wierny ma pełną
wolność w wyborze postawy, w
której chce przyjąć Najświętszy
Sakrament i może ją otrzymać na
ręce lub do ust, w postawie klę-
czącej lub stojącej. List pasterski
przypomina, że każda z tych po-
staw ma swe symboliczne i du-
chowe znaczenie, pomagające
uświadomić, Kogo przyjmujemy i
jaką wiarę z innymi dzielimy.
Abp Nichols przypomina katoli-
kom o konieczności przestrzega-
nia przynajmniej godzinnego po-
stu eucharystycznego oraz otrzy-
mania odpuszczenia grzechów
ciężkich w sakramencie pojedna-
nia.
List do brytyjskich katolików za-
chęca do komunii duchowej tych,
którzy z różnych przyczyn nie
mogą w pełni uczestniczyć w Eu-
c h a r y s t i i
s a k r a m e n t a l n e j .
Arcybiskup Westminsteru przy-
pomina opinię papieskiego cere-
moniarza ks. Guido Mariniego,
który zwraca uwagę, że Benedykt
XVI zachęca do przyjmowania
Komunii świętej do ust i w posta-
wie klęczącej. W jego przekona-
niu postawa ta wyraża najgłębiej
prawdę o prawdziwej obecności
Chrystusa w Eucharystii.
Abp Anglii i Walii
o szacunku i Miłości
do
Najświętszego
Sakramentu
O szacunku i miłości do Naj-
świętszego Sakramentu oraz
sposobach
przyjmowania
Komunii i o osobistej wolno-
ści napisał abp Vincent Ni-
chols w liście pasterskim,
który odczytano w 214 bry-
tyjskich parafiach.
Przewodniczący episkopatu Anglii i
Walii napisał, że zwykłą praktyką
„ Wiosna
Kościoła”
Niemcy: więcej wystąpień z Kościo-
ła niż chrztów, czyli posoborowa
“wiosna”. Liczba osób, które wystą-
piły z Kościoła w Niemczech, prze-
kroczyła w ubiegłym roku liczbę no-
woochrzczonych. Najnowsze dane o
stanie Kościoła w tym kraju opubli-
kował niemiecki episkopat. Katolicy
stanowią 30 proc. społeczeństwa
(24.651.001) i jest ich ponad 450 tys.
więcej niż protestantów.
Z Kościoła wystąpiło w ubiegłym ro-
ku ponad 180 tys. wiernych; w tym
samym czasie udzielono ponad 170
tys. chrztów. Jednocześnie do Ko-
ścioła katolickiego powróciło prawie
7,5 tys. katolików, którzy z różnych
przyczyn z niego wcześniej wystąpili.
Przyjęto też ponad 3,5 tys. ludzi
ochrzczonych, którzy przeszli na ka-
tolicyzm z innych wyznań, głównie z
protestantyzmu. Najwięcej wystą-
pień odnotowano w archidiecezji
Monachium-Fryzynga,
a powrotów –
w archidiecezji kolońskiej.
“Wiosna posoborowa” w Niem-
czech: Z braku nowych powo-
łań,
benedyktyni
opuszczają
blisko tysiącletni klasztor
Po 946 latach funkcjonowania
benedyktyni z niemieckiego Mi-
chaelsbergu opuszczają klasz-
tor. Powodem są problemy fi-
nansowe i personalne – od lat
brakuje im nowych powołań.
- Po długich i intensywnych
naradach doszliśmy do wnio-
sku, że nasza siła nie wystar-
czy, by kontynuować nasz po-
byt na Michaelsberg. Z cięż-
kim sercem zdecydowaliśmy
się zakończyć życie klasztoru
na Michaelsbergu – napisali
w oświadczeniu przedstawi-
ciele opactwa, oo. Albert
Altenähr i Christian Dieck-
mann OSB.
Powodem decyzji są kłopoty
finansowe i personalne. Od lat w
mieszczącym się nieopodal Bonn
klasztorze mieszka dwunastu mni-
chów i nie wygląda na to, by sytuacja
się zmieniła. Zakonnicy zamierzają
pozostać na Michaelsberg do połowy
2011 roku.
A co potem? – Utrzymanie duchowe-
go charakteru miejsca, w myśl jego
tradycji, jest ważne zarówno dla nas,
jak i dla arcybiskupa Kolonii
[Michaelsberg znajduje się w archi-
diecezji kolońskiej]. Obie strony bę-
dą się intensywnie i wspólnie starać,
by utrzymać odpowiednią dla histo-
rycznego znaczenia miejsca jego du-
chową siłę oddziaływania – czytamy
w oświadczeniu.
Nie pierwszy raz mnisi opuszczają
założone w 1064 roku opactwo. W
1803 roku Napoleon zlikwidował
klasztor, który do 1914 roku był wy-
korzystywany kolejno jako koszary,
szpital psychiatryczny i więzienie. Na
początku I wojny światowej do klasz-
toru powrócili benedyktyni, by w
1941 roku opuścić go znowu, po li-
kwidacji i uwięzieniu zakonników
przez Adolfa Hitlera. Do 2010 roku
mieszkali tam nieprzerwanie od koń-
ca II wojny światowej.
Kościoły na
sprzedaż na aukcji
internetowej
Na aukcji internetowej eBay za-
mieszczono ofertę sprzedaży piękne-
go zabytkowego budynku w miejsco-
wości Mt. Carmel w stanie Pennsy-
lvania, służącego wcześniej jako ko-
ściół pw. św. Józefa.
Diecezja, pod presją grożących jej
wypłat za nadużycia seksualne księży
dokonywane w latach posoborowego
rozluźnienia obyczajów i rygorów,
zmuszona była do sprzedaży za bez-
cen wielu pięknych kościołów, które
teraz oferowane są przez agencje
handlu nieruchomościami.
Kościół św. Józefa oferowany za je-
dyne 199 tysięcy dolarów, pochodzi z
1876 roku i wybudowany został ręka-
mi polskich imigrantów. Przez ponad
sto lat służył jako polska parafia, a
dziś reklamowany jest jako budynek
na sprzedaż w “zachwycającym sta-
nie technicznym”. Cechuje się
“pięknym wykończeniem, architek-
turą i stylem.”
Ponad 8000 stóp kwadratowych po-
powierzchni: główny kościół, chór,
hol, 4 biura, sala bankietowa w pod-
ziemiach i 4 garaże – “gotowe są do
przejęcia i wykorzystania jako ko-
ściół, biznes lub budynek mieszkal-
ny.”
A. Konieczność naszego uświęcenia
przez Maryję
3. Duszo, żywy obrazie Boga, odkupiona
Najdroższą Krwią Jezusa Chrystusa, ta jest względem ciebie wola Bo-
ża, byś podobnie jak i On stała się święta w swym życiu ziemskim, i -
podobnie jak On, uwielbiona w życiu przyszłym.
Zdobycie świętości jest twoim najpewniejszym powołaniem. Do niej
zdążać winny wszystkie twoje myśli, słowa i uczynki, twoje cierpienie i
wszystkie dążenia twojego życia. Inaczej opierać się będziesz Bogu, nie
czyniąc tego, do czego cię stworzył i aż do teraz zachowuje.
O, zaprawdę, jak przedziwne to dzieło!
Proch przemienia się w świętość,
Brud w czystość,
Grzech w świętość,
Stworzenie w Stworzyciela,
Człowiek w Boga!
O, zaprawdę, przedziwne to dzieło powtarzam, ale i trudne samo w
sobie, i dla samej natury ludzkiej niemożliwe. Tylko Bóg, udzielając
łaski przeobfitej i nadzwyczajnej, może doprowadzić to dzieło do koń-
ca, a stworzenie całego wszechświata nie jest równe temu arcydziełu.
Aby praktykować cnoty, potrzebna jest łaska Boża.
5. Ażeby praktykować wszystkie te środki zbawienia i świętości, jest
nam koniecznie potrzebna łaska Boża. Łaska ta jest dana wszystkim,
mniej lub bardziej wielka. Nikt w to nie wątpi. Mówię: mniej lub bar-
dziej wielka, bowiem Bóg, choć nieskończenie dobry, nie udziela swej
łaski wszystkim równie silnie, choć każdemu udziela jej dostatecznie.
Dusz wierna wielkiej łasce dokonuje dzieła wielkiego, łasce mniejszej
dzieła mniejszego. Wartość i wzniosłość łaski udzielanej przez Boga i
przyjmowanej przez człowieka stanowi o wartości i wzniosłości na-
szych czynów. Są to zasady niepodważalne.
Aby znaleźć łaskę Bożą, trzeba znaleźć Maryję.
6. Wszystko sprowadza się
zatem do tego, żeby znaleźć
łatwy środek do otrzymania
łaski Bożej koniecznej do
świętości. Tego właśnie
środka chcę ciebie nauczyć. I
twierdzę, że chcąc znaleźć
łaskę Bożą, trzeba znaleźć
Maryję.
Św. Ludwig Grignon de
Montfort
WYDAWCA [Herausgeber]: Werk der Liebe der
Immaculata vom Heiligen Geist
Postfach 11 42, 84161 Marklkofen Niemcy
Die Zeitschrift „Signum Dei“ erscheint unregelmäßig auf Deutsch und Polnisch. Pis-
mo „Signum Dei” ukazuje się nieregularnie w języku niemieckim i polskim. Powstaje
dzięki ofiarodawcom. Sie ist non-profit Zeitschrift.