rozdział 14 15

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Rozdział 14


Tu musi być ktoś, z kim mogłaby porozmawiać. Cassie opuściła Patrick’a Malone i
jego pogodną równowagę tyle tygodni temu. On wiedziałby, co robić. Wiedziałby, co
jest prawidłowe. Ale nie było go tutaj. Ma tylko siebie.

Na nieszczęście, Cassie złapała zerknięcie Isabelli. Ta podniosła głowę znad książki i
puściła oko. Madame Lefevre zachwycała się Proustem*, w potwornie rozwlekły i
nudny sposób, w zbytnio ogrzanej klasie. Za oknami, poranny przymrozek obnażył
drzewa.

Herr Stolz? Nie, ona nie zna go dość dobrze. Madame Lefevre? Też ledwie. Inni
nauczyciele? Większość z nich była onieśmielająca; nauczyciel przedmiotów ścisłych
Chelnikov, przerażał. Jedyną osoba, do której mogła pobiec z każdym problemem
była właśnie Isabella. A zwierzenie się jej w tym przypadku, oczywiście nie
wchodziło w rachubę.
Sir Alric Darke? Nie ma mowy.

Jak znaleźć kogoś, kto był na tyle dorosły, kto wiedział wszystko, co trzeba było
wiedzieć o Akademii? A Madame Azzedine? Stara kobieta wydawała się ją lubić.
Cassie też czuła do niej sympatię i mogłaby jej zaufać. Może mogłaby porozmawiać
z Madame Azzedine.

Wciąż było dużo niewiadomych i chciałaby o to wszystko zapytać. Ławka Alice
wciąż było pusta. Ledwie co prawda ją znała, ale przez ostatnich parę tygodni
pragnęła zobaczyć, jak Alice wraca do klasy. Im dłużej trwała jej nieobecność, tym
bardziej niespokojna była Cassie. Przynajmniej Richard przestał udawać, że to był
kac.
- Biedula. - Wczoraj w kawiarni tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi na pytanie
o nią i polecił Cassie inny rogalik.- Źle przechodzi leczenie.
- Ale był u niej lekarz?
- Oczywiście. Ale była zdziwiona jak pozostali. Powirusowe zapalenie mózgu, taka
jest diagnoza. Alice wyjdzie z tego. Przede wszystkim potrzebuje odpoczynku. -
Poruszył brwiami.- Dalej, dziewczyno, nie pozwól żeby to zepsuło ci apetyt.

Przynajmniej, pomyślała Cassie, Michaił Shevchenko wygląda lepiej. Znacznie
lepiej. Rozmawiała z nim rano i był już okazem zdrowia; policzki przybrały
normalny kolor, wzrok miał jasny, a nie błyszczący gorączką. Nie było też śladu po
jego dziwnym pragnieniu.
Za to jego biedny współlokator Sasha, wyglądał na wycieńczonego. Pewnie przez
całą noc zajmował się Michaiłem.

*Marcel Proust - ur. 10 lipca 1871, zm. 18 listopada 1922 francuski pisarz, autor
powieści
„W poszukiwaniu straconego czasu”.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

To była jedna z tajemnic, o których chciała porozmawiać z Isabellą, tyle tylko, że ona
mogła teraz w kółko rozmawiać o swojej własnej rozmowie kwalifikacyjnej. Karta z
wytłoczonym wzorem pojawiła się pod ich drzwiami, następnego dnia po powrocie
Cassie ze świetlicy. Taka sama wiadomość, taka sama godzina, inna data.
- Spójrz! Czyż to nie jest cudowne?- Twarz jej współlokatorki spochmurniała.- Jest
tylko jedno wolne miejsce, wiem o tym.- Jej nastrój zmienił się raz jeszcze i Isabella
roześmiała się radośnie.- Lecz następnym razem, będzie kolejne wolne miejsce i my
obydwie będziemy członkiniami Few!
Piekło i szatani, pomyślała Cassie, mam nadzieję, że nie.

- Koniec Panie i Panowie!- Poważny głos Madame Lefèvre przerwał jej
rozmyślania.- Wszyscy wyglądacie dzisiaj na bardzo roztargnionych. Proszę
spróbować przyjść jutro w bardziej dociekliwym nastroju.
O Boże, pomyślała Cassie, gdybyś tylko wiedziała.

Ponieważ wychodzili z klasy grupkami, Cassie musiała położyć rękę na ramieniu
Isabelli, aby ją zatrzymać.- Hej, poczekaj na mnie!
- Oh Cassie, przepraszam, jestem tak podekscytowana! - Dziewczyna była jak
odkorkowana butelka szampana, wszystko w niej musowało. - To już dziś
wieczorem.
Uczucie przerażenia ścisnęło żołądek Cassie. Oczywiście rozmowa miała się odbyć
dzisiaj. Zdawała sobie z tego sprawę ale próbowała o tym nie myśleć. Bezskutecznie.

- Isabella.- Pociągnęła przyjaciółkę, by ta się zatrzymała.- Naprawdę myślisz , że
jesteś w dobrych stosunkach z tą bandą?
Zdziwienie przemknęło przez piękną twarz Isabelli.
- Cassie, martwi cię, że ja też mam wywiad?
- Nie. Oczywiście, że nie. Jestem szczęśliwa za ciebie. To jest po prostu…- Cassie
uświadomiła sobie, że nie może nic powiedzieć. Wszystko co miała zamiar
powiedzieć skończyłoby jej przyjaźń z Isabellą, gdyby niezdarnie kontynuowała tę
rozmowę.
- Tak właściwie nie mogę sobie wyobrazić żadnej z nas, jako członków Few. -
Wróciwszy do równowagi, mrugnęła do Isabelli. -Mogą się trochę …
- Wywyższać. - Dokończyła Isabella i wybuchnęły śmiechem.- Nie martw się
Cassie. Gdy będziemy obydwie członkiniami – a będziemy! – zmienimy kulturę!
Będziemy rewolucjonistkami! Sprawimy, że zabawne będzie bycie Few!
Postawiła do tyłu kilka tanecznych kroków, zaśmiała się głośno i wbiegła na schody.
Cassie spadł ciężar z serca.
Zabawnie być Few.
Jasne.



*

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

- Wyglądasz wspaniale. - Onieśmielona Cassie wpatrywała się w Isabellę.
- Podoba ci się?- Isabella okręciła się w koło, pozwalając rozszerzającemu się
jedwabiowi sukienki od Valentino zawinąć się wokół jej kolan.
- Jest piękna. Mówię szczerze.- Cassie odłożyła pióro i uniosła brew.- Nie będę się
nawet pytać ile kosztowała. Nie chcę zemdleć z wrażenia.
- Prawda.- Isabella zaśmiała się.- Ale muszę dobrze wyglądać podczas wywiadu,
nieprawdaż? Rozmawiałam dziś z ojcem, jest bardzo podekscytowany tym i mówił,
że muszę zrobić wspaniałe wrażenie. Nalegał bym wyszła dziś po południu i…
Jak zwykle, twarz Isabelli spochmurniała pod wpływem wyrzutów sumienia. Ugryzła
się mocno w usta. - Oh, Cassie, tak ci współczuję. Zawsze przy tobie mówię takie
cholerstwa. Jestem – jak myślisz – taka jak …?
- Buldożer? Cegła?- Cassie uśmiechnęła się.- Nie martw się na miłość boską. Nie
jestem tak wrażliwa jak ty, południowy kwiatku. Przestań gryźć wargi, zjesz całą
szminkę.
- Co …?
- Szminkę. Przestań gryźć wargi. - Isabella zaśmiała się jeszcze raz, szczęśliwa.
Szczerze mówiąc, pomyślała Cassie, gdyby wykorzystać nastrój dziewczyny,
zasiliłby elektrycznie cały obszar metropolitalny Manchesteru.

- Jestem pewna, że nie zostanę wybrana tym razem.- Zapewniła ją Isabella, chociaż
jej szeroki uśmiech zaprzeczał temu.- Jestem pewna, że oni polubią ciebie bardziej.
Tak jak ja! Ale wkrótce, Cassie – niedługo, przysięgam, będziemy tam obydwie!
- Oczywiście, że tak.- Cassie wstała i uścisnęła ją najmocniej jak mogła, bez
pogniecenia olśniewającej sukienki. - Isabella?
- Co?- Isabella zatrzymała się w otwartych drzwiach, pragnąc jak najszybciej wyjść.
- Mam nadzieję, że się dostaniesz. - Skłamała Cassie. - Powodzenia.




*




To nie był impuls. Planowała to, od chwili kiedy Isabella otrzymała swoje
zaproszenie. Pomyślała o wszystkim, rozważyła każde ryzyko, ale po prostu nie
mogła przepuścić tak wielkiej szansy.

Keiko będzie zajęta rozmową. Japonce nie podobała się Isabella; będzie chciała tam
być – okazywać jej pogardę, zadawać trudne pytania, sprawić, żeby się zawstydziła.
Jej własny wywiad trwał wieki, mimo że niektórzy wyszli. Oczywiście, trwałby o
wiele dłużej, gdyby nadęty Ranjit go nie przerwał. Jednak on nie miał żadnych
zastrzeżeń do bogatej dziewczyny takiej jak Isabella, także dziś wieczorem nie będzie
żadnego problemu. Wszyscy z Few, będą zamknięci razem z Isabellą w ich
przytłaczającej świetlicy.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Nigdy nie nadarzy się lepsza okazja by powęszyć. Była jeszcze kwestia
współlokatorów członków Few , którzy mogą być w swoich pokojach. Wszyscy
oprócz jednego. Jeden z Few miał przewlekle chorego współlokatora, który musi być
poddany kwarantannie w pokoju.

Przemyślała to wszystko po stokroć. Będzie dobrze.
Głupia, ma teraz wątpliwości. Cassie potrząsnęła głową i przewiązała niesforne
włosy opaską. Pochyliła się, by zawiązać sznurowadła tenisówek. Serce biło jej tak
mocno, że ledwie mogła oddychać. Czego tak się boi? Ok, to co miała zrobić było
złe. Było nieuczciwe i haniebne. Może być za to wydalona. Ale co nas nie zabije, to
nas wzmocni.
Weź się w garść, Cassie!
Co przypomniało jej …

Isabella wydawała tak dużo na dodatki do włosów, jak na wszystko inne pomyślała
Cassie. Wpięła sobie w bluzkę spinkę do włosów Isabelli, mocną ale elastyczną,
udekorowaną małymi złotymi liliami. Wyśliznęła się z ich pokoju i przemierzając
ciche korytarze, miała tylko nadzieję, że nie zniszczy żadnej z pożyczonych rzeczy.
Miała zamiar przebrnąć przez zamki za pomocą drucika od spinki, śrubokrętu, karty
kredytowej i nie uszkodzić niczego.

Mimo że zabrane akcesoria, wypychały jej kieszeń, nikt, kogo mijała nie zwrócił na
to najmniejszej uwagi. Przynajmniej wiedziała na pewno, że Few są zajęci
wywiadem z Isabellą i mogła bez trudu zwieść zwykłych studentów i nauczycieli.
Jedyną osobą, której się bała, był majordomus Marat, ale nie było śladu po nim.

Cassie wędrowała nonszalancko po wschodnim korytarzu na drugim piętrze. Pokój
Alice i Keiko był łatwy do znalezienia: wiedziała mniej więcej gdzie się znajduje, a
kierownictwo szkoły zadbało o umieszczenie plakietek na drzwiach.
Rzucając okiem szybko po korytarzu, przyłożyła ucho do drzwi. Żadnego dźwięku.
Żadnego skrzypienia pióra, żadnego szelestu gazet, ani szmeru radia; nawet
chrapania. Albo pokój był pusty albo Alice była pogrążona we śnie i obojętna na cały
świat. Jeśli śpi, zdąży uciec; była dobra w cichym poruszaniu się od pokoju do
pokoju, gdy wszyscy spali. Ale przynajmniej będzie wiedzieć, że z Alicją jest
wszystko w porządku. Byłoby to pocieszające.

A jeśli Alicji tam nie będzie? … Cóż, to byłaby szkoda, nie rozejrzeć się.
Nacisnęła klamkę. Zamknięta na klucz, ale nie oczekiwała niczego innego.
Przekręcając spinkę do włosów gmerała w zamku. Mogła to robić z zamkniętymi
oczami. Dosłownie. Mogła to robić nawet opierając się o drzwi, rzucając okiem na
obydwa końce korytarza …
Wewnątrz zamka, koniec szpilki zahaczył o coś. Ostatni przekręt, jedno silne
pchnięcie, skręt koniuszków palców i usłyszała stłumiony dźwięk.
Cassie wstrzymała oddech przez długi bolesny moment, ale w pokoju panowała taka
sama cisza jak wcześniej. Jeszcze raz nacisnęła klamkę. Zrobiła to wolno, po cichu i
drzwi się otworzyły.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Światło w pokoju było przyćmione, sączyło się tylko przez różowy klosz lampy, ale
Cassie mogła zobaczyć Alicję, leżącą na łóżku. Miała na sobie haftowaną piżamę,
luźną, czystą i lśniącą. Na pewno nie miała jej cały czas na sobie podczas choroby.
Dziewczyna leżała na boku, przodem do drzwi; niesforne włosy wiły się wokół jej
szyi i czoła. Ręce miała wystawione przed sobą, jedna noga była daleko w przodzie,
jakby się przed czymś broniła.
Cassie zobaczyła to wszystko w jednej chwili, całkiem wyraźnie. Także to, ze Alice
miała otwarte oczy. Przestraszona, chciała się usprawiedliwić, ale dziewczyna tylko
drżała. Jej spojrzenie było puste, przez okropnie krótką chwilę Cassie myślała, że nie
żyje; ale usłyszała, że oddycha płytko i prawie niesłyszalnie.

- Keiko? - Wymamrotała Alice.- To ty?
Szybko i cicho, Cassie zamknęła drzwi.
- Keiko, proszę nie. - Głos brzmiał niewyraźnie, ale Cassie mogła usłyszeć w nim
płacz; Alice była tak słaba, że nie mogła się podnieść.- Proszę, nie znowu. Już dość.
Proszę.
Cassie wiedziała, że nie powinna z nią rozmawiać. Jak może jej pomóc, skoro
wygląda tak żałośnie, skoro ona nie może pomóc sama sobie.
- Alice. Alice, już wszystko w porządku.- Przykucnęła obok łóżka i wzięła Alicji
bezwładną rękę.
- Keiko?
- Nie. To ja, Cassie Bell. Alice?
Nie wydawało się, że dziewczyna to usłyszała. - Proszę nie …
- Alice,- szepnęła Cassie.- Alice, mogę ci pomóc. Tylko nie wiem jak. Co mam
zrobić? Do kogo zadzwonić? Alice, proszę. Obudź się. Słuchaj...

Gwałtownie rozejrzała się po pokoju. Telefon komórkowy leżał na nocnym stoliku;
Cassie otworzyła go i przewinęła w dół książkę telefoniczną: Abbie. Babcia Colette.
Jack. Keiko. Mama …
Mama? Co powiedziałaby mamie Alice? Przecież ta jej nie znała. Czy wzięłaby jej
słowa na poważnie? Nikt nie uwierzy Cassandrze. Nikt nigdy jej nie wierzył.
Bezradnie, Cassie uświadomiła sobie, że nie wie jak matki reagowały w sytuacjach
takich jak ta. Pracowników domu wychowawczego nie brała pod uwagę. W każdym
razie nie mogła nic zrobić.

Zachciało się jej płakać. Użalam się na sobą, pomyślała pogardliwie, a Alice tam leży
i wygląda tak żałośnie. Prawie nie może mówić, ale błaga o litość. Cassie wpatrywała
się w wybraną na telefonie Mamę, lecz jej palec zawisł nad klawiaturą.
Klamka drgnęła. Klucz zagrzechotał w zamku, który był już otwarty.
Cassie obróciła się szybko. Głos rozległ się na zewnątrz, wymieniając żartobliwe
uwagi z kimś na korytarzu. Nie słyszała słów, ale ten głos poznałaby wszędzie.

Keiko.


background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Rozdział 15


- W każdym razie, tak sprawy stoją,

Keiko usiadła na krawędzi łóżka. Wzięła w dłonie bezwładne palce Alice i z
roztargnieniem je masowała, jakby wcierając w nie z powrotem ciepło. Japoneczka
sama wyglądała … strasznie. Prawie tak źle jak Alice: blada, chuda, wyczerpana.
Zgarbiona jak stara kobieta. Dolatywał od niej ten sam zapach, którego Cassie już
wcześniej nie mogła rozpoznać.

- Rozwijam się. Jestem głodna. To jest ...jak to mówią, nagła potrzeba.- Z ust Keiko
wyrwał się stłumiony chichot.- Potrzebuję cię, ale to już nie będzie długo trwało,
obiecuję. Rozmawiałam o tym ze Starszym. To wszystko skończy się niebawem,
wszystko będzie w porządku. Nie będziesz nawet pamiętać o tym. To dlatego
prosimy cię byś piła.

Cassie patrzyła, z ciemności łazienki, strasznie zafascynowana. Drzwi były trochę
uchylone; nie ośmieliła się ich zamknąć, gdy Keiko weszła; dziewczyna mogła
usłyszeć szczęk zasuwy. Bała się , że ta usłyszy bicie jej serca, które waliło mocno i
głośno. Krew dudniła jej w uszach. Stojąc w wannie, przywierała do kafelek,
chroniona tylko przez jasne szkło, drzwi prysznicowych; nie była za dobrze ukryta.

Nie panikuj, mówiła sobie. Zostań tutaj, aż ona nie wyjdzie.

„Proszę, niech jej się tylko nie zachce siusiu …”

Alice przestała protestować. Wciąż leżała na boku, próbując odwrócić się od Keiko,
ale ta bez wysiłku obróciła ją z powrotem. Alice wpatrywała się w sufit, drżąc z
przerażenia.
- Teraz cii.... wszystko będzie dobrze. Wiem, że teraz czujesz się słaba, ale Sir Alric
powiedział mi że jesteś bardzo silna.
Mówiąc te słowa Keiko pochyliła się nad Alicją i ją pocałowała.

Cassie uniosła brwi. Kto by pomyślał? Jakby to powiedzieli Francuzi? Chacun son
gôut*
– ludzie mają gusta i guściki. Chociaż wydawało jej się, że Keiko ma ochotę na
Perry’ego Huttona.

Alice wcale nie odpowiedziała na pocałunek. Jej ciało mocno drżało. Zapominając o
zażenowaniu, Cassie zmarszczyła brwi. Pocałunek Keiko nie był czuły. Jej wargi
zamknęły usta Alice, ssała dziewczynę jak jakiś szalony odkurzacz.



* Chacun son gôut (fran.) - Każdemu według jego smaku.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Bose stopy Alice drgały. Żyły na nich były fioletowe i nabrzmiały jak wąskie, ciemne
druty, jakby próbując przedrzeć się przez jej skórę. Na jej ręce, machającej obok
Keiko w daremnym proteście, było tak samo. Gdy Keiko odsunęła się by złapać
oddech, Cassie zobaczyła wyraźnie twarz Alice. Skóra na niej była cienka, z
drżącymi, pulsującymi żyłami, biała jak papier. Łzy wyschły na jej policzkach, a ona
nie miała już siły by płakać.

Keiko rzuciła na bok głową, jakby coś usłyszała. Wyglądała teraz dużo lepiej.
Miękka, śliczna skóra. Lśniące włosy. Wilgotne wargi.

- Już wszystko w porządku, - uspakajała współlokatorkę, ocierając jej czoło
koniuszkiem palca.- Jestem wykwalifikowana, Alice, nie zrobię głupiego błędu.
Zostałam sumiennie przeszkolona. Nie zostaniesz skrzywdzona. Nie na stałe.

Alice przestała już stawiać opór, więc Keiko pochyliła się nad jej ustami jeszcze raz.

Cassie cieszyła się, że kafelki za jej plecami były zimne. Jeśli by ich nie było,
mogłaby upaść, jej nogi były jak z waty. Wcisnęła się mocniej w kąt ze wzrokiem
utkwionym w dziewczynach w sąsiednim pokoju.

Keiko ssała wargi Alice, ale tym razem tylko przez kilku sekund. Nagle jej ciało
wyprostowało się i napięło, podniosła głowę i odrzuciła swoje błyszczące czarne
włosy z oczu. Wpatrywała się w nocny stolik. W miejscu gdzie powinien być telefon
Alice, leżała złota spinka do włosów.

Do diabła!

Drzwi łazienki otworzyły się szeroko z trzaskiem i Keiko skoczyła na Cassie jak
polująca pantera. Coś błysnęło w pięści dziewczyny.
Długie, zakrzywione, błyszczące.
Ostrze.

Cassie trzasnęła mocno szklanymi drzwi kabiny prysznicowej w Keiko. Ta straciła
równowagę, krzyknęła z wściekłością, potknęła się i pośliznęła na kafelkach. Cassie
uderzyła drzwiami jeszcze raz, mocno, w głowę Japonki, szkło się rozbiło.
Wyskoczyła z wanny i rzuciła do drzwi łazienki. Niewiarygodnie silna ręka chwyciła
ją za kostkę, panika ją dusiła. Keiko wypuściła nóż z ręki w momencie upadku, ale
musiała go znaleźć, bo drapała nim po gładkich kaflach.

Wymachując rękami, uderzała w dłonie Keiko telefonem Alice, dopóki ta nie puściła
jej kostki ze zwierzęcym krzykiem. Cassie rzuciła aparat w twarz Keiko i pobiegła.
Zatrzaskując za sobą drzwi od sypialni, usłyszała, że ta otwiera je energicznie prawie
natychmiast.

Biegnij, Cassie, biegnij. Po prostu uciekaj.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Korytarz był pusty. Cholernie typowe. Cassie ruszyła w kierunku schodów. Zapadła
już noc. Kinkiety ścienne były zapalone. Jak długo ukrywała się, patrząc na Alicję?
Zbyt długo. Zręczne kroki zbliżały się, były blisko, coraz bliżej.

Cassie chwyciła stojącego dęba kamiennego konia z marmurowej półki i odwróciła
się by cisnąć go w Keiko, sapiąc pod jego ciężarem. Dziewczyna zatrzymała się,
podniosła rękę i odbiła rzeźbę tak lekko jakby to był kamyczek. Uśmiech na jej
twarzy był okrutny, ale to co najwyraźniej zarejestrowała Cassie - to oczy. Nie były
już pięknymi, ciemnymi źrenicami w otoczeniu białek. Były krwistoczerwone od
kącika do kącika.

Keiko warknęła, przenosząc nóż z jednej ręki do drugiej, tnąc powietrze. Cassie
zrobiła unik i pobiegła, potykając się na schodach. Kroki cały czas za nią podążały,
ścigając ją. Mimo, że gwałtownie oddychała, słyszała cichy śmiech, tuż przy swoim
uchu. Przeskoczyła poręcz, niezgrabnie zeskoczyła i pobiegła dalej.

Nie pozwól jej się złapać.

Cassie rzuciła się przez ostatnią poręcz i stanęła na równe nogi w holu. Płuca bolały,
przerażenie zmroziło mięśnie. Nie będzie wystarczająco szybka. Łapiąc marmurowe
ramię dla podparcia, rozhuśtała się pod posągiem i wpełzła do głębokiego cienia.
Kasandra i Klitajmestra.
„Jakie to odpowiednie do sytuacji, aż czuć było zapach krwi w powietrzu”.

Ktoś upadł z gracją na podłogę.

Cassie wstrzymała oddech. Nie może oddychać, nie może się ruszyć. Ale w gardle
narastało coraz bardziej inne uczucie; już nie panika a przerażenie. Keiko przestała
się śmiać. Zamyślona, pewna siebie, przełożyła nóż z lewej do prawej ręki. Jego
ostrze świeciło złowieszczo, ale to rękojeść, przykuła uwagę Cassie. Metal wydawał
się jak żywy pod palcami Keiko. Wił się jakby pragnął krwi. Równa jej przerażeniu,
które mroziło krew w żyłach, była fascynacja.

Stojąc ciągle nieruchomo, Keiko podniosła głowę i powąchała delikatnie powietrze.
Uśmiechnęła się.
Idąc jakby niedbale w kierunku posągu, Keiko pogłaskała to samo marmurowe ramię,
które Cassie złapała wcześniej. Ponieważ była już całkiem blisko Cassie, ta słyszała
jej oddech, czuła zapach drogich perfum. Chory, zatęchły zapach unoszący się
wcześniej wokół niej, zniknął.

Zamykając oczy, Cassie czekała, aż schwyci ją mocno i poczuje ugryzienie ostrza.
Żeby tylko nie bolało; nie bolało mocno. Zacisnęła jeszcze bardziej oczy, aby
powstrzymać łzy.

Keiko krzyknęła, więc je otworzyła. To nie był krzyk tryumfu, ale wściekłości i
frustracji.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Straciła równowagę, ciągnięta przez chłopaka trzymającego kurczowo jej włosy w
garści. Oszołomionej Cassie zabrało moment, rozpoznanie osoby za Japonką.

Jake Johnson.

Ponieważ Cassie wyszła z cienia, cisnął Keiko na bok i podał rękę Cassie.
- Chodź!
- Chwilę!- Cassie obróciła się szybko. Keiko zerwała się na nogi.- Jake!
Westchnął i podniósł rękę, chroniąc się przed skaczącą Keiko. Cassie obróciła się,
starając się dosięgnąć nogą Keiko. Nie trafiła. Spróbowała jeszcze raz, rzucając się na
nią, ale ta strzepnęła ją z siebie jak natrętną muchę. Upadła z łoskotem na podłogę.

Boże, jaka ta Keiko jest silna.

Wstała oszołomiona i zobaczyła, jak Keiko i Jake zwarli się ze sobą, Jake walczył by
trzymać ostrze z dala od swojej szyi. Też był silny, ale czubek noża dziewczyny,
zbliżał się do niego powoli. Keiko wygięła wargi w straszliwym uśmiechu.

Cassie skoczyła na Japonkę, szarpiąc ją za włosy. Wyjąc jak potępiona dusza, Keiko
rzuciła się na nią z pazurami; Jake wykorzystał szansę, trzasnął jej ramieniem z całą
siłą o posąg, wybijając z ręki nóż.
Ostrze zabrzęczało i zakręciło się na podłodze. Cała trójka rzuciła się na niego
jednocześnie. Jake szarpnął Keiko za ramiona, wytrącając ją z równowagi, Cassie
przewróciła się na śliskiej podłodze i wylądowała na brzuchu z nosem o cal od ostrza.

Jej palce usiłowały uchwycić rękojeść noża, śliską od potu; gdy w końcu jej się to
udało, miała wrażenie, że uchwyt noża dopasowuje się do jej ręki. Przez moment
wpatrywała się w to ze zdumieniem, prawie zahipnotyzowana; otrząsnęła się, kiedy
Jake krzyknął. Keiko rzuciła się do przodu, atakując ją. Instynktownie, trzymała nóż
przed sobą, a Jake z wyskoku kopnął Keiko w żebra. Poleciała na Cassie, głową
waląc w klatkę piersiową dziewczyny, pozbawiając ją tchu.

Oszalała z paniki, Cassie zupełnie zapomniała o nożu, byleby tylko zepchnąć z siebie
Keiko. Odpychając ją mocniej jeszcze raz, stanęła na równe nogi i czekała na jej
następny atak.

Ten nie nadchodził.

Próbując wstać, jedna stopa poślizgnęła się i Keiko upadła znowu. Jeszcze jedna
próba, i opadła na czworaka. Cisza była okropna. Jake trzymał mocno Cassie, ale
żadne z nich nie mogło się ruszyć.

Keiko odrzuciło do tyłu głowę pod niemożliwym kątem. Cassie zachwiała się,
przerażona. Zobaczyła wystający uchwyt. Ostrze nie było widoczne. Zostało
zatopione po rękojeść w gardle Japonki.

background image

POOLE GABRIELLA

DARKE ACADEMY

Praca : Killari i anku35

Piękno i żywotność, którą Keiko wyssała z Alicji gasło szybko, jej wargi opadały w
dół i zastygały w przerażającym uśmiechu. Jej koszula wystrzępiła się i rozpadła,
Cassie mignęła tylko metka, na chwilę przedtem zanim ta też się rozkruszyła. Skóra
wysychała i marszczyła się gwałtownie. Tylko oczy Keiko świeciły na czerwoną ze
śmiertelną furią.

Wtem Cassie to zobaczyła: ślad na łopatce dziewczyny. Skomplikowane, kręte linie,
o mniej więcej dwóch calach średnicy. To nie było żadne znamię, żaden tatuaż. Linie
były oślepiająco białe, rozżarzone.
Keiko szarpnęła nóż, próbując wyrwać go z rozpadającego się ciała. Jej ręce były
zdeformowane i wykrzywione, paznokcie żółte i ostre. Jake tak mocno chwycił za
dłoń Cassie; a ta pomyślała sobie, że zatrzyma się jej krążenie krwi.

Keiko opadła na podłogę, zwijając się w bólach, jej włosy wypadały, od razu
wysychając. Jeszcze raz chwyciła z trudem rękojeść. Ostrze wysunęło się, ale nie
wyciekła żadna krew. Tylko błysk światła, który rozwiał się w powietrzu. Rozżarzony
do białości ślad na jej ramieniu zgasł jak świeca. Z rozwlekłym sykiem, ciało Keiko
zmarszczyło się i zastygło, umarła. Kiedy Cassie spojrzała w oczy dziewczyny, nie
było ich tam.

Wydawało jej się, że minął wiek zanim usłyszała, jak Jake odetchnął. Jego ciało
drżało; poczuła płynące od niego zimno. Wyschnięte oczodoły Keiko straszyły.

Jake zaklął.

- To nie może być, nie może się dziać naprawdę, ona nie może być martwa...

Całe jego ciało drżało silnie.

Rzeczywistość była przytłaczająca.

- Musimy stąd odejść. Chodź. - Powiedziała Cassie. Zachowując pozorny chłód i
opanowanie, odciągnęła go od Keiko.
- Czekaj.- Jake wyglądał na wycieńczonego, ale drżenie jego ciała ustało i teraz
również był chłodny i zdecydowany. Zawahał się na moment, by po chwili sięgnąć w
kierunku tego czegoś, co leżało na podłodze i wyciągnął nóż. Ostrze było suche i
zakurzone.

Jake wsunął je do koszuli.

- Teraz możemy iść.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 14 15 TŁUMACZENIE OFICJALNE
Rozdział 14,15,16
15 rozdział 14 npjnvtyhnmvi3lcxvuv4gqecwvq3lhmwv6hlf7i NPJNVTYHNMVI3LCXVUV4GQECWVQ3LHMWV6HLF7I
15 rozdzial 14 bkx5k7fq5uxxzgt7 Nieznany (2)
15 rozdzial 14 4zf4wab7vahl3rjb Nieznany (2)
roz-15, Begg/mikroekonomia/rozdział 14: „Wprowadzenie do ekonomii dobrobytu” (Jaśka)
15 Rozdział 14 Rozwijanie funkcji ciągłych na szeregi wielomianów
15 rozdział 14 npjnvtyhnmvi3lcxvuv4gqecwvq3lhmwv6hlf7i NPJNVTYHNMVI3LCXVUV4GQECWVQ3LHMWV6HLF7I
13,14,15 rozdzial MS
13,14,15 rozdzial Midnight sun
15 Rozdział 14
13,14,15 rozdzial MS 3
15 Rozdział 14 Rozwijanie funkcji ciągłych na szeregi wielomianów
wyklad 14 15 2010
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14

więcej podobnych podstron