background image

DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

 

do ko

ń

ca staro

Ŝ

ytno

ś

ci

 

 

ś

redniowiecze i odrodzenie

 

 

barok i o

ś

wiecenie

 

 

1815-1914

 

 

1914-1989

  

jak i z czego studiowa

ć

 filozofi

ę

 

 

moje wykłady

 

 

Wittgenstein

 

 

filozofowie i socjologowie nauki

 

IMMANUEL KANT 

UZASADNIENIE METAFIZYKI MORALNO

Ś

CI 

przekład M

ś

cisława Wartenberga, przejrzał Roman Ingarden, fragmenty wybrane 

Przedmowa 

 

Rozdział I. Przej

ś

cie w zakresie moralno

ś

ci od pospolitego poznania rozumowego do 

poznania filozoficznego

 

Rozdział II. Przej

ś

cie od popularnej filozofii moralnej do metafizyki moralno

ś

ci 

 

Rozdział III. Przej

ś

cie od metafizyki moralno

ś

ci do krytyki czystego praktycznego rozumu 

 

Uwaga ko

ń

cowa 

Przedmowa

Staro

Ŝ

ytna filozofia grecka dzieliła si

ę

 na trzy nauki si

ę

 na fizyk

ę

etyk

ę

 i logik

ę

. Podział 

ten odpowiada zupełnie naturze rzeczy i nie wymaga 

Ŝ

adnej poprawki, chyba tylko 

dodania jego zasady, 

Ŝ

eby w ten sposób cz

ęś

ciowo upewni

ć

 si

ę

 o jego zupełno

ś

ci, 

cz

ęś

ciowo móc nale

Ŝ

ycie oznaczy

ć

 jego konieczne poddziały.

Wszelkie poznanie rozumowe jest albo materialne i rozwa

Ŝ

a jaki

ś

 przedmiot; albo 

formalne i zajmuje si

ę

 tylko sam

ą

 form

ą

 intelektu i rozumu oraz ogólnymi prawidłami 

my

ś

lenia w ogóle, bez wzgl

ę

du na ró

Ŝ

nic

ę

 przedmiotów. Formalna filozofia nazywa si

ę

 

logik

ą

, materialna za

ś

, która ma do czynienia z pewnymi przedmiotami i prawami, jakim 

one podlegaj

ą

, jest znowu dwojakiego rodzaju. Prawa te bowiem s

ą

 albo prawami 

przyrody, albo wolno

ś

ci. Nauka, traktuj

ą

ca o pierwszych, zwie si

ę

 fizyk

ą

, o drugich - 

etyk

ą

; tamt

ą

 nazywamy tak

Ŝ

e nauk

ą

 o przyrodzie, t

ę

 - nauk

ą

 o moralno

ś

ci.

Logika nie mo

Ŝ

e mie

ć

 

Ŝ

adnej cz

ęś

ci empirycznej, tj. takiej, w której powszechne i 

konieczne prawa my

ś

lenia polegałyby na podstawach zaczerpni

ę

tych z do

ś

wiadczenia; 

inaczej bowiem nie byłaby logik

ą

, tj. kanonem dla intelektu i rozumu, który przy wszelkim 

my

ś

leniu obowi

ą

zuje i musi by

ć

 dowiedzionyNatomiast zarówno naturalna, jak moralna 

filozofia mo

Ŝ

e mie

ć

 sw

ą

 cz

ęść

 empiryczn

ą

, poniewa

Ŝ

 tamta musi wyznacza

ć

 prawa 

przyrodzie jako przedmiotowi do

ś

wiadczenia, ta za

ś

 woli człowieka, o ile wola podlega 

wpływom przyrody. Wprawdzie pierwsze [s

ą

 wyznaczone] jako prawa, według których 

wszystko si

ę

 dokonuje, drugie za

ś

 jako takie, według których wszystko powinno si

ę

 

dzia

ć

, jednak tak

Ŝ

e z uwzgl

ę

dnieniem warunków, przy których cz

ę

sto si

ę

 nie dzieje.

Wszelk

ą

 filozofi

ę

, o ile opiera si

ę

 na podstawach do

ś

wiadczenia, mo

Ŝ

na nazwa

ć

 

empiryczn

ą

, t

ę

 za

ś

, która nauki swe wykłada tylko na podstawie zasad a priori, filozofi

ą

 

czyst

ą

. Ta druga, je

Ŝ

eli jest tylko formalna, zwie si

ę

 logik

ą

; je

Ŝ

eli za

ś

 ogranicza si

ę

 do 

pewnych okre

ś

lonych przedmiotów intelektu, zwie si

ę

 metafizyk

ą

.

W ten sposób wyłania si

ę

 idea podwójnej metafizyki, metafizyki przyrody i metafizyki 

moralno

ś

ci. Fizyka b

ę

dzie wi

ę

c miała sw

ą

 cz

ęść

 empiryczn

ą

, ale tak

Ŝ

e cz

ęść

 

rozumow

ą

, a tak samo etyka, chocia

Ŝ

 tutaj cz

ęść

 empiryczna w szczególno

ś

ci mogłaby 

si

ę

 nazywa

ć

 praktyczn

ą

 antropologi

ą

, rozumowa za

ś

 wła

ś

ciwie - filozofi

ą

 moraln

ą

.

(...)

Poniewa

Ŝ

 zamierzenie moje dotyczy tutaj wła

ś

ciwie etyki, przeto ograniczam 

przedło

Ŝ

one pytanie tylko do tego: czy nie istnieje mniemanie, i

Ŝ

 jest ze wszech miar 

Strona 1 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

rzecz

ą

 konieczn

ą

 opracowa

ć

 raz czyst

ą

 filozofi

ę

 moraln

ą

, oczyszczon

ą

 zupełnie ze 

wszystkiego, co jest tylko empiryczne i nale

Ŝ

y do antropologii; 

Ŝ

e bowiem taka istnie

ć

 

musi, to samo przez si

ę

 jasno wynika z powszechnej idei obowi

ą

zku i praw moralnych. 

Ka

Ŝ

dy musi przyzna

ć

Ŝ

e prawo, je

Ŝ

eli ma obowi

ą

zywa

ć

 moralnie, tj. jako podstawa 

zobowi

ą

zania, musi si

ę

 odznacza

ć

 absolutn

ą

 konieczno

ś

ci

ą

Ŝ

e przykazanie: nie 

powiniene

ś

 kłama

ć

, nie jest chyba tylko dla człowieka obowi

ą

zuj

ą

ce, jak gdyby inne 

istoty rozumne nie miały si

ę

 o nie troszczy

ć

, i tak samo przy wszystkich innych 

wła

ś

ciwych prawach moralnych. [Musi wi

ę

c przyzna

ć

], 

Ŝ

e podstawy zobowi

ą

zania nie 

nale

Ŝ

y tutaj szuka

ć

 w naturze człowieka ani w okoliczno

ś

ciach [zachodz

ą

cych] w 

ś

wiecie, 

w jakim człowiek si

ę

 znalazł, lecz a priori jedynie w poj

ę

ciach czystego rozumu, i 

Ŝ

ka

Ŝ

dy inny przepis polegaj

ą

cy na zasadach samego do

ś

wiadczenia, a nawet pod 

pewnym wzgl

ę

dem przepis powszechny, je

Ŝ

eli w najdrobniejszej cz

ęś

ci, by

ć

 mo

Ŝ

e nawet 

tylko co do pobudki, opiera si

ę

 na empirycznych podstawach, mo

Ŝ

e wprawdzie nazywa

ć

 

si

ę

 praktyczn

ą

 reguł

ą

, lecz nigdy prawem moralnym.

(...) Obecne Uzasadnienie nie jest jednak niczym wi

ę

cej, jak tylko wyszukaniem i 

ustaleniem najwy

Ŝ

szej zasady moralno

ś

ci -zadanie, które samo jest zaj

ę

ciem 

stanowi

ą

cym cało

ść

 ze wzgl

ę

du na swój cel i oddzielonym od wszystkich innych 

poszukiwa

ń

 etycznych. (...)

W niniejszej pracy posiłkowałem si

ę

 t

ą

 metod

ą

, która zdaniem moim jest 

najodpowiedniejsza, je

Ŝ

eli chcemy post

ę

powa

ć

 drog

ą

 analityczn

ą

 od pospolitego 

poznania do okre

ś

lenia najwy

Ŝ

szej jego zasady, i znowu na odwrót drog

ą

 syntetyczn

ą

 - 

od zbadania tej zasady i jej 

ź

ródeł do pospolitego poznania, w którym znajdujemy jej 

zastosowanie. Podział ten wypadł wi

ę

c w nast

ę

puj

ą

cy sposób: 

    1. Rozdział pierwszy: Przej

ś

cie w zakresie moralno

ś

ci od pospolitego poznania 

rozumowego do poznania filozoficznego. 
    2. Rozdział drugi: Przej

ś

cie od popularnej filozofii moralnej do metafizyki moralno

ś

ci. 

    3. Rozdział trzeci: Ostatni krok od metafizyki moralno

ś

ci do krytyki czystego 

praktycznego rozumu.

Rozdział I

 

Przej

ś

cie w zakresie moralno

ś

ci od pospolitego poznania rozumowego do poznania 

filozoficznego

Nigdzie w 

ś

wiecie, ani nawet w ogóle poza jego obr

ę

bem, niepodobna sobie pomy

ś

le

ć

 

Ŝ

adnej rzeczy, któr

ą

 bez ograniczenia mo

Ŝ

na by uwa

Ŝ

a

ć

 za dobr

ą

, oprócz jedynie dobrej 

woli. Rozs

ą

dek, dowcip, władza s

ą

dzenia i jak tam si

ę

 jeszcze mog

ą

 nazywa

ć

 talenty 

umysłu, albo odwaga, stanowczo

ść

, stało

ść

 w postanowieniu, jako przymioty 

temperamentu, s

ą

 bez w

ą

tpienia pod niejednym wzgl

ę

dem dobre i po

Ŝą

dane, mog

ą

 

jednak sta

ć

 si

ę

 tak

Ŝ

e nadzwyczaj złe i szkodliwe, je

Ŝ

eli nie jest dobr

ą

 wola, która ma z 

tych darów przyrody robi

ć

 u

Ŝ

ytek i której wła

ś

ciwa istota zwie si

ę

 przeto charakterem

Tak samo rzecz si

ę

 ma z darami szcz

ęś

cia. Władza, bogactwo, dobre imi

ę

, nawet 

zdrowie i cała pomy

ś

lno

ść

 i zadowolenie ze swego stanu pod nazw

ą

 szcz

ęś

liwo

ś

ci 

wytwarzaj

ą

 

ś

miało

ść

, a przez to cz

ę

sto tak

Ŝ

e zuchwalstwo, je

Ŝ

eli nie ma dobrej woli, 

która ich wpływ na umysł, a st

ą

d tak

Ŝ

e cał

ą

 zasad

ę

 post

ę

powania, prostuje i robi ogólnie 

celow

ą

; nie mówi

ą

c o tym, 

Ŝ

e rozumnemu i bezstronnemu widzowi nie mo

Ŝ

e nigdy 

podoba

ć

 si

ę

 nawet widok ustawicznego dobrego powodzenia istoty, której nie zdobi 

Ŝ

aden rys czystej i dobrej woli. Zdaje si

ę

 wi

ę

c, 

Ŝ

e dobra wola stanowi nawet warunek 

tego, by [człowiek] był godny szcz

ęś

cia.

Niektóre przymioty wspomagaj

ą

 t

ę

 dobr

ą

 wol

ę

 i mog

ą

 dzieło jej znacznie ułatwi

ć

, a mimo 

to nie posiadaj

ą

 

Ŝ

adnej bezwzgl

ę

dnej warto

ś

ci wewn

ę

trznej, lecz wymagaj

ą

 zawsze 

jeszcze dobrej woli, która ogranicza ów wielki szacunek, jaki zreszt

ą

 słusznie dla nich 

Ŝ

ywimy, i nie pozwala uwa

Ŝ

a

ć

 ich za bezwzgl

ę

dnie dobre. Umiarkowanie w afektach i 

Strona 2 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

nami

ę

tno

ś

ciach, panowanie nad sob

ą

 i trze

ź

wa rozwaga s

ą

 nie tylko pod ró

Ŝ

nymi 

wzgl

ę

dami dobre, lecz zdaj

ą

 si

ę

 nawet stanowi

ć

 cz

ęść

 wewn

ę

trznej warto

ś

ci osoby; ale 

daleko do tego, aby

ś

my je mogli uzna

ć

 za dobre (jakkolwiek staro

Ŝ

ytni bezwzgl

ę

dnie je 

uwielbiali). Albowiem bez zasad dobrej woli mog

ą

 si

ę

 one sta

ć

 w najwy

Ŝ

szym stopniu 

złe, a zimna krew złoczy

ń

cy robi go nie tylko daleko niebezpieczniejszym, ale tak

Ŝ

bezpo

ś

rednio w naszych oczach jeszcze wstr

ę

tniejszym, ani

Ŝ

eli wydawałby si

ę

 nam bez 

niej.

Dobra wola nie jest dobra ze wzgl

ę

du na swoje dzieła i skutki ani ze wzgl

ę

du na sw

ą

 

zdatno

ść

 do osi

ą

gni

ę

cia jakiego

ś

 zamierzonego celu, lecz jedynie przez chcenie, tj. 

sama w sobie, i sama w sobie rozwa

Ŝ

ana musi by

ć

 bez porównania znacznie wy

Ŝ

ej 

ceniona ani

Ŝ

eli wszystko, cokolwiek dzi

ę

ki niej mo

Ŝ

e by

ć

 dokonane na korzy

ść

 jakiej

ś

 

skłonno

ś

ci, nawet - je

Ŝ

eli kto woli - na korzy

ść

 sumy wszystkich skłonno

ś

ci. Jakkolwiek z 

powodu szczególnej nieprzychylno

ś

ci losu albo wskutek sk

ą

pego uposa

Ŝ

enia przez 

macosz

ą

 przyrod

ę

 woli tej zbywałoby zupełnie na mo

Ŝ

no

ś

ci przeprowadzenia swego 

zamiaru, gdyby pomimo najsilniejszego starania nic nie zdziałała i gdyby pozostała tylko 
sama dobra wola (naturalnie niejako samo tylko 

Ŝ

yczenie, ale jako u

Ŝ

ycie wszystkich 

ś

rodków, o ile s

ą

 one w naszej mocy), to mimo to ja

ś

niałaby ona jak klejnot sama przez 

si

ę

, jako co

ś

, co swoj

ą

 pełn

ą

 warto

ść

 posiada samo w sobie. U

Ŝ

yteczno

ść

 lub 

bezowocno

ść

 nie mo

Ŝ

e do tej warto

ś

ci nic doda

ć

 ani te

Ŝ

 nic jej uj

ąć

. Byłaby ona 

poniek

ą

d tylko opraw

ą

Ŝ

eby si

ę

 móc dobr

ą

 wol

ą

 łatwiej posługiwa

ć

 w codziennym 

post

ę

powaniu lub 

zwróci

ć

 na ni

ą

 uwag

ę

 tych, którzy nie s

ą

 jeszcze w do statecznej mierze znawcami, nie 

za

ś

Ŝ

eby zaleca

ć

 j

ą

 znawcom i warto

ść

 jej oznaczy

ć

.

Wszelako ta idea absolutnej warto

ś

ci samej woli, bez uwzgl

ę

dnienia przy jej ocenianiu 

jakiej

ś

 korzy

ś

ci, mie

ś

ci w sobie co

ś

 tak niezwykłego, 

Ŝ

e mimo i

Ŝ

 pospolity rozum 

całkowicie si

ę

 na ni

ą

 zgadza, musi jednak powsta

ć

 podejrzenie, 

Ŝ

e u jej podło

Ŝ

a kryje si

ę

 

mo

Ŝ

e tylko górnolotna fantastyczno

ść

 i złe zrozumienie celu, w jakim przyroda doł

ą

czyła 

do naszej woli rozum jako kierownika. Przeto zajmiemy si

ę

 zbadaniem tej idei z tego 

punktu widzenia.

Je

ś

li chodzi o przyrodzone zdolno

ś

ci istoty zorganizowanej, tj. celowo przystosowanej do 

Ŝ

ycia, to przyjmijmy za zasad

ę

Ŝ

e znajdujemy w niej tylko takie narz

ę

dzia do 

jakiegokolwiek celu, które s

ą

 do tego celu najstosowniejsze i najbardziej mu 

odpowiadaj

ą

. Gdyby wi

ę

c w istocie posiadaj

ą

cej rozum i wol

ę

 wła

ś

ciwym celem przyrody 

było jej utrzymaniedobre powodzenie, słowem jej szcz

ęś

liwo

ść

, to przyroda 

poczyniłaby bardzo złe przygotowania do tego celu obieraj

ą

c rozum stworzenia na 

wykonawc

ę

 tego zamiaru. Albowiem wszystkie czynno

ś

ci, które istota ta ma wykona

ć

, i 

całe prawidło jej zachowania si

ę

 wyznaczałby jej znacznie dokładniej instynkt, i cel ów 

dałby si

ę

 przez to daleko pewniej osi

ą

gn

ąć

, ani

Ŝ

eli sta

ć

 si

ę

 to mo

Ŝ

e kiedykolwiek za 

pomoc

ą

 rozumu. A gdyby nawet stworzenie uprzywilejowane otrzymało nadto rozum, to 

musiałby on słu

Ŝ

y

ć

 mu tylko do tego, 

Ŝ

eby rozmy

ś

lało o swych szcz

ęś

liwych darach 

przyrodzonych, podziwiało je, cieszyło si

ę

 nimi i dzi

ę

kowało za nie dobroczynnej 

przyczynie, nie za

ś

Ŝ

eby poddawało sw

ą

 władz

ę

 po

Ŝą

dania pod panowanie owego 

słabego i zwodniczego kierownika i psuło zamiar przyrody; jednym słowem, przyroda nie 
byłaby do tego dopu

ś

ciła, aby rozum zawodził w praktycznym u

Ŝ

yciu i swym 

nieudolnym pojmowaniem rzeczy odwa

Ŝ

ał si

ę

 jej zakre

ś

la

ć

 nawet plan szcz

ęś

liwo

ś

ci i 

ś

rodków do niej prowadz

ą

cych; przyroda byłaby si

ę

 sama podj

ę

ła nie tylko wyboru 

celów, ale tak

Ŝ

ś

rodków, i z m

ą

dr

ą

 przezorno

ś

ci

ą

 powierzyłaby oba wył

ą

cznie 

instynktowi.

W istocie przekonujemy si

ę

 równie

Ŝ

Ŝ

e im wi

ę

cej rozum ucywilizowany oddaje si

ę

 

d

ąŜ

eniu do u

Ŝ

ywania 

Ŝ

ycia i szcz

ęś

liwo

ś

ci, tym bardziej człowiek oddala si

ę

 od [stanu] 

prawdziwego zadowolenia; st

ą

d u wielu, i to najbardziej do

ś

wiadczonych w jego u

Ŝ

yciu, 

Strona 3 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

je

Ŝ

eli tylko s

ą

 do

ść

 otwarci, 

Ŝ

eby si

ę

 do tego przyzna

ć

, powstaje pewien stopie

ń

 

mizologii, tj. nienawi

ś

ci do rozumu, poniewa

Ŝ

 po obliczeniu całej korzy

ś

ci, jak

ą

 ci

ą

gn

ą

nie powiem: z wynalazku wszelkich sztuk pospolitego zbytku, ale nawet z nauk (które 
wydaj

ą

 im si

ę

 ostatecznie tak

Ŝ

e zbytkiem, na jaki rozs

ą

dek sobie pozwala), dochodz

ą

 

jednak do przekonania, 

Ŝ

e w istocie 

ś

ci

ą

gn

ę

li tylko na siebie wi

ę

cej kłopotu, ani

Ŝ

eli 

zyskali na szcz

ęś

liwo

ś

ci. I ostatecznie temu pospolitemu rodzajowi ludzi, który bardziej 

poddaje si

ę

 kierownictwu samego przyrodzonego instynktu, a rozumowi nie pozwala 

wiele wpływa

ć

 na swoje post

ę

powanie, raczej zazdroszcz

ą

, ani

Ŝ

eli go lekcewa

Ŝą

. I o tyle 

trzeba przyzna

ć

Ŝ

e w s

ą

dzie tych, którzy mocno pow

ś

ci

ą

gaj

ą

 chełpliwe wysławianie 

korzy

ś

ci, jakie ma przynosi

ć

 rozum dla osi

ą

gni

ę

cia szcz

ęś

liwo

ś

ci i zadowolenia z 

Ŝ

ycia, a 

nawet je ujemnie oceniaj

ą

, nie ma bynajmniej zgry

ź

liwo

ś

ci lub niewdzi

ę

czno

ś

ci wobec 

dobroci rz

ą

dów 

ś

wiata, ale 

Ŝ

e s

ą

dy te opieraj

ą

 si

ę

 w sposób ukryty na idei innego celu 

jego istnienia, do którego, a nie do szcz

ęś

liwo

ś

ci, rozum jest wła

ś

ciwie przeznaczony i 

któremu dlatego, jako najwy

Ŝ

szemu warunkowi, najcz

ęś

ciej musi ust

ę

powa

ć

 osobisty cel 

człowieka.

Poniewa

Ŝ

 mimo wszystko rozum dostał si

ę

 nam w udziale jako władza praktyczna, tj. 

taka, która ma wpływa

ć

 na wol

ę

, cho

ć

 nie jest do

ść

 zdatny do tego, by pewnie kierowa

ć

 

wol

ą

 z uwagi na jej przedmioty i zaspokojenie wszystkich potrzeb (które po cz

ęś

ci sam 

pomna

Ŝ

a), a do tego celu daleko pewniej prowadziłby wrodzony instynkt - przeto 

prawdziwym przeznaczeniem rozumu musi by

ć

 wytworzenie woli dobrej, mo

Ŝ

e nie jako 

ś

rodka do innego celu, ale samej w sobie, do czego był koniecznie potrzebny rozum, 

je

Ŝ

eli przyroda w rozdzielaniu swych darów post

ę

powała wsz

ę

dzie celowo. Wola ta nie 

mo

Ŝ

e by

ć

 wprawdzie jedynym i całkowitym dobrem, musi jednak

Ŝ

e by

ć

 dobrem 

najwy

Ŝ

szym i warunkiem wszystkiego innego, nawet ka

Ŝ

dego pragnienia szcz

ęś

liwo

ś

ci. 

W tym wypadku da si

ę

 z m

ą

dro

ś

ci

ą

 przyrody doskonale pogodzi

ć

 to, 

Ŝ

e, jak 

spostrzegamy, kultura rozumu, potrzebna do pierwszego i bezwarunkowego celu, 
ogranicza - przynajmniej w tym 

Ŝ

yciu - w rozmaity sposób osi

ą

gni

ę

cie celu drugiego, 

zawsze warunkowego, mianowicie szcz

ęś

liwo

ś

ci, a nawet mo

Ŝ

e je unicestwi

ć

, mimo 

Ŝ

przyroda nie post

ę

puje w tym wzgl

ę

dzie niecelowo. Rozum bowiem, upatruj

ą

cy swoje 

najwy

Ŝ

sze praktyczne przeznaczenie w ugruntowaniu dobrej woli, przy urzeczywistnieniu 

tego zamiaru mo

Ŝ

e tylko dozna

ć

 na swój sposób zadowolenia, mianowicie wskutek 

spełnienia celu, który znowu jeno rozum wyznacza, nawet gdyby to miało by

ć

 poł

ą

czone 

z niejednym uszczerbkiem dla celów [wyznaczonych przez] skłonno

ś

ci. 

Aby rozwin

ąć

 poj

ę

cie woli, któr

ą

 sam

ą

 w sobie nale

Ŝ

y wysoko ceni

ć

, woli dobrej bez 

wzgl

ę

du na dalszy cel, takiej, jaka mie

ś

ci si

ę

 ju

Ŝ

 w naturalnym zdrowym rozs

ą

dku i 

wymaga nie tyle nauczania, ile raczej tylko o

ś

wiecenia, poj

ę

cie, stoj

ą

ce zawsze na czele 

oceny całej warto

ś

ci naszych czynów i stanowi

ą

ce warunek wszystkiego innego, 

zajmijmy si

ę

 poj

ę

ciem obowi

ą

zku, zawieraj

ą

cym w sobie poj

ę

cie dobrej woli, chocia

Ŝ

 z 

pewnymi subiektywnymi ograniczeniami i przeszkodami, które jej jednak wcale nie 
ukrywaj

ą

 i nie zmieniaj

ą

 nie do poznania, ale raczej przez kontrast podnosz

ą

 [jej 

znaczenie] i w tym ja

ś

niejszym przedstawiaj

ą

 j

ą

 

ś

wietle.

Pomijam tutaj wszelkie post

ę

pki, które poznajemy ju

Ŝ

 jako przeciwne obowi

ą

zkowi, 

chocia

Ŝ

 mog

ą

 by

ć

 po

Ŝ

yteczne w tym lub owym celu; albowiem odno

ś

nie do nich nie 

powstaje zgoła pytanie, czy dokonały si

ę

 z obowi

ą

zku, poniewa

Ŝ

 mu si

ę

 nawet 

sprzeciwiaj

ą

. Pomijam równie

Ŝ

 te post

ę

pki, które s

ą

 zgodne z obowi

ą

zkiem, do których 

jednak człowiek nie ma bezpo

ś

rednio 

Ŝ

adnej skłonno

ś

ci, a które jednak wykonywa, 

poniewa

Ŝ

 pcha go do nich inna skłonno

ść

. Tutaj bowiem da si

ę

 łatwo rozró

Ŝ

ni

ć

, czy 

post

ę

pku zgodnego z obowi

ą

zkiem dokonano z obowi

ą

zku, czy w samolubnym celu. 

Daleko trudniej jest dostrzec t

ę

 ró

Ŝ

nic

ę

 tam, gdzie post

ę

pek odpowiada obowi

ą

zkowi i 

[gdzie] prócz tego osobnik ma do niego jeszcze bezpo

ś

redni

ą

 skłonno

ść

. Rzeczywi

ś

cie 

odpowiada np. wymogom obowi

ą

zku, 

Ŝ

eby kupiec nie sprzedawał za drogo towaru 

niedo

ś

wiadczonemu kupuj

ą

cemu, i tam, gdzie ruch jest o

Ŝ

ywiony, nie czyni te

Ŝ

 tego 

Strona 4 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przezorny kupiec, lecz wobec ka

Ŝ

dego trzyma si

ę

 ustalonej, powszechnej ceny, tak 

Ŝ

dziecko mo

Ŝ

e u niego kupi

ć

 równie dobrze jak ka

Ŝ

dy inny. Znajdziemy wi

ę

c u niego 

rzeteln

ą

 obsług

ę

; atoli to wcale jeszcze nie wystarcza, 

Ŝ

eby mniema

ć

, i

Ŝ

 kupiec post

ą

pił 

tak z obowi

ą

zku i na podstawie zasad rzetelno

ś

ci; wymagała tego jego korzy

ść

ś

eby 

natomiast miał ponad to jeszcze tak

ą

 bezpo

ś

redni

ą

 skłonno

ść

 do kupuj

ą

cych, by niby z 

miło

ś

ci nie da

ć

 komu

ś

 pierwsze

ń

stwa przed innymi sprzedaj

ą

c mu po ni

Ŝ

szej cenie - tego 

nie mo

Ŝ

na tu przypu

ś

ci

ć

. A wi

ę

c nie post

ą

pił tak ani z obowi

ą

zku, ani z bezpo

ś

redniej 

skłonno

ś

ci, lecz tylko dla własnej korzy

ś

ci.

Natomiast zachowywanie swego 

Ŝ

ycia jest obowi

ą

zkiem, a nadto ka

Ŝ

dy człowiek ma 

jeszcze do tego bezpo

ś

redni

ą

 skłonno

ść

. Ale przesadna troskliwo

ść

, z jak

ą

 olbrzymia 

wi

ę

kszo

ść

 ludzi o to si

ę

 stara, nie posiada jeszcze z tego powodu warto

ś

ci wewn

ę

trznej, 

a jej maksyma - tre

ś

ci moralnej. Utrzymuj

ą

 oni 

Ŝ

ycie swoje wprawdzie zgodnie z 

obowi

ą

zkiem, ale nie z obowi

ą

zku. Natomiast je

Ŝ

eli komu

ś

 niepowodzenia i 

beznadziejna zgryzota odebrały zupełnie ch

ęć

 do 

Ŝ

ycia, je

Ŝ

eli człowiek nieszcz

ęś

liwy a 

wielkiego serca, na swój los raczej oburzony, ani

Ŝ

eli upadły na duchu i załamany, 

Ŝ

yczy 

sobie 

ś

mierci, a jednak 

Ŝ

ycie swoje zachowuje, nie kochaj

ą

c go, nie ze skłonno

ś

ci lub 

boja

ź

ni, ale z obowi

ą

zku: wtedy dopiero maksyma jego ma tre

ść

 moraln

ą

.

By

ć

 dobroczynnym, gdzie tylko mo

Ŝ

na, jest obowi

ą

zkiem, a prócz tego istniej

ą

 niektóre 

dusze tak skłonne do współczucia, 

Ŝ

e nawet bez jakiejkolwiek innej pobudki pró

Ŝ

no

ś

ci 

lub egoizmu znajduj

ą

 upodobanie wewn

ę

trzne w szerzeniu rado

ś

ci w swym otoczeniu, a 

zadowolenie bli

ź

nich, o ile jest ich dziełem, mo

Ŝ

e im sprawia

ć

 przyjemno

ść

. Twierdz

ę

 

jednakowo

Ŝ

Ŝ

e w tym wypadku post

ę

pek tego rodzaju, najbardziej nawet zgodny z 

obowi

ą

zkiem i miły, nie ma przecie

Ŝ

 prawdziwej warto

ś

ci moralnej (...) Co wi

ę

cej: gdyby 

przyroda temu lub owemu w ogóle mało współczucia wlała w serce, gdyby człowiek ten 
(zreszt

ą

 uczciwy) był z samego swego temperamentu zimny i oboj

ę

tny na cierpienia 

drugich, dlatego mo

Ŝ

e, 

Ŝ

e sam wyposa

Ŝ

ony w szczególny dar cierpliwo

ś

ci i wytrwałej siły 

wobec własnych cierpie

ń

 to samo u ka

Ŝ

dego innego przypuszcza lub nawet tego od 

niego wymaga; gdyby przyroda takiego człowieka (który zaiste nie byłby jej najgorszym 
dziełem) nie stworzyła była wła

ś

ciwie przyjacielem ludzko

ś

ci, czy

Ŝ

 nie znalazłby on 

jeszcze w sobie 

ź

ródła, 

Ŝ

eby nada

ć

 sobie samemu daleko wi

ę

ksz

ą

 warto

ść

 ani

Ŝ

eli ta, 

któr

ą

 posiada dobrotliwy temperament? Niew

ą

tpliwie, tu wła

ś

nie zaczyna si

ę

 ta warto

ść

 

charakteru, który jest moralny i bez wszelkiego porównania najwy

Ŝ

szy, 

Ŝ

e czyni on 

dobrze nie ze skłonno

ś

ci, ale z obowi

ą

zku. 

(...) Tak te

Ŝ

 nale

Ŝ

y bez w

ą

tpienia rozumie

ć

 miejsca Pisma 

ś

wi

ę

tego, które nakazuj

ą

 

kocha

ć

 bli

ź

niego swego, nawet naszego wroga. Albowiem miło

ś

ci ze skłonno

ś

ci nie 

mo

Ŝ

na nakaza

ć

; ale czynienie dobrze z obowi

ą

zku, jakkolwiek nie popycha do tego 

Ŝ

adna skłonno

ść

, a nawet przyrodzony i niepokonany wstr

ę

t temu si

ę

 opiera, jest 

praktyczn

ą

 a nie patologiczn

ą

 miło

ś

ci

ą

, tkwi

ą

c

ą

 w woli a nie w poci

ą

gu uczucia, w 

zasadach post

ę

powania a nie w tkliwym współczuciu, i tylko taka miło

ść

 mo

Ŝ

e by

ć

 

przedmiotem nakazu.

Drugie twierdzenie brzmi: warto

ść

 moralna działania z obowi

ą

zku tkwi nie w zamiarze

który przez nie ma by

ć

 urzeczywistniony, ale w maksymie, według której je 

postanawiamy, nie zale

Ŝ

y wi

ę

c od rzeczywisto

ś

ci przedmiotu czynu, lecz tylko od zasady 

woli, według której czyn został wykonany, bez wzgl

ę

du na wszelkie przedmioty władzy 

po

Ŝą

dania. 

ś

e zamiary, które przy post

ę

powaniu mie

ć

 mo

Ŝ

emy, oraz ich skutki, jako cele 

i pobudki woli, nie mog

ą

 nada

ć

 czynom 

Ŝ

adnej bezwzgl

ę

dnej i moralnej warto

ś

ci, to 

wynika jasno z poprzednich wywodów. W czym mo

Ŝ

e le

Ŝ

e

ć

 ta warto

ść

, je

Ŝ

eli nie mo

Ŝ

le

Ŝ

e

ć

 w woli dotycz

ą

cej ich oczekiwanego skutku? Nie mo

Ŝ

e ona le

Ŝ

e

ć

 nigdzie indziej, 

tylko w zasadzie woli, bez wzgl

ę

du na cele, które przez taki czyn osi

ą

gn

ąć

 mo

Ŝ

emy; 

albowiem wola znajduje si

ę

 poniek

ą

d na rozdro

Ŝ

u pomi

ę

dzy sw

ą

 zasad

ą

 a priori, która 

jest formalna, a sw

ą

 pobudk

ą

 a posteriori, która jest materialna, a poniewa

Ŝ

 co

ś

 j

ą

 

Strona 5 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przecie

Ŝ

 skłoni

ć

 musi, przeto b

ę

dzie j

ą

 musiała skłoni

ć

 formalna zasada woli w ogóle, 

je

Ŝ

eli post

ę

pek dzieje si

ę

 z obowi

ą

zku, bo wszelka materialna zasada została mu odj

ę

ta. 

Trzecie twierdzenie, jako wniosek z dwu poprzednich, wyraziłbym nast

ę

puj

ą

co: 

obowi

ą

zek jest konieczno

ś

ci

ą

 czynu wypływaj

ą

cego z poszanowania prawa. Do 

pewnego przedmiotu jako skutku mojego zamierzonego czynu mog

ę

 mie

ć

 wprawdzie 

skłonno

ść

nigdy jednak nie mog

ę

 mie

ć

 dla niego szacunku, a to dlatego, 

Ŝ

e jest on 

tylko skutkiem, a nie czynno

ś

ci

ą

 woli. Równie

Ŝ

 nie mog

ę

 mie

ć

 szacunku dla. skłonno

ś

ci 

w ogóle, tak dla własnej jak dla cudzej, mog

ę

 j

ą

 co najwy

Ŝ

ej w pierwszym wypadku 

pochwala

ć

, w drugim niekiedy nawet lubi

ć

, tj. uwa

Ŝ

a

ć

 za pomy

ś

ln

ą

 dla mej własnej 

korzy

ś

ci. Tylko to, co ł

ą

czy si

ę

 z moj

ą

 wol

ą

 wył

ą

cznie jako przyczyna, nigdy za

ś

 jako 

skutek, co nie słu

Ŝ

y mej skłonno

ś

ci, ale j

ą

 przezwyci

ęŜ

a, a przynajmniej przy 

[dokonywaniu] wyboru zupełnie j

ą

 wył

ą

cza z obrachunku, a wi

ę

c tylko prawo samo w 

sobie mo

Ŝ

e by

ć

 przedmiotem szacunku, a tym samym nakazem. Post

ę

powanie z 

obowi

ą

zku ma całkowicie wył

ą

cza

ć

 wpływ skłonno

ś

ci, a wraz z ni

ą

 wszelki przedmiot 

woli; jedyn

ą

 wi

ę

c rzecz

ą

, która mogłaby wol

ę

 skłania

ć

, jest: obiektywnie - prawo, a 

subiektywnie - czyste poszanowanie tego praktycznego prawa, to znaczy maksyma, 

Ŝ

winienem by

ć

 mu posłuszny nawet z uszczerbkiem dla wszystkich moich skłonno

ś

ci.

Moralna warto

ść

 czynu nie le

Ŝ

y w skutku, którego si

ę

 po nim spodziewamy, a wi

ę

c nie 

le

Ŝ

y te

Ŝ

 w jakiejkolwiek zasadzie post

ę

powania, która musi czerpa

ć

 sw

ą

 pobudk

ę

 z tego 

oczekiwanego skutku. Albowiem wszystkie te skutki (przyjemny stan, a nawet 
przyczynienie si

ę

 do cudzego szcz

ęś

cia) mogły by

ć

 wywołane tak

Ŝ

e przez inne 

przyczyny, nie była wi

ę

c tu potrzebna wola istoty rozumnej, a tylko w niej mo

Ŝ

emy 

znale

źć

 najwy

Ŝ

sze i bezwzgl

ę

dne dobro. Przeto nic innego, ale tylko samo 

przedstawienie prawa, które co prawda wyst

ę

puje jedynie w istocie rozumnej

wtedy, kiedy ono, a nie oczekiwany skutek, jest pobudk

ą

 woli, mo

Ŝ

e stanowi

ć

 to 

szczególne dobro, które nazywamy moralnym i które znajduje si

ę

 ju

Ŝ

 w samej osobie 

według niego post

ę

puj

ą

cej, a nie po skutku dopiero nale

Ŝ

y si

ę

 go spodziewa

ć

Co to mo

Ŝ

e by

ć

 jednak za prawo, którego przedstawienie, nawet bez wzgl

ę

du na 

oczekiwany skutek, musi skłania

ć

 wol

ę

Ŝ

eby bezwzgl

ę

dnie i bez ograniczenia dobr

ą

 

mogła si

ę

 nazywa

ć

? Poniewa

Ŝ

 pozbawiłem wol

ę

 wszelkich pop

ę

dów, które by dla niej 

mogły wynikn

ąć

 z poddania si

ę

 jakiemukolwiek prawu, przeto nie pozostaje nic prócz 

ogólnej zgodno

ś

ci czynów z prawem w ogóle, która jedynie ma słu

Ŝ

y

ć

 woli za zasad

ę

, tj. 

nie powinienem nigdy inaczej post

ę

powa

ć

 jak tylko tak, 

Ŝ

ebym mógł tak

Ŝ

e chcie

ć

, aby 

maksyma moja stała si

ę

 powszechnym prawem. Tutaj sama zgodno

ść

 z prawem w 

ogóle (bez podstawy jakiego

ś

 prawa przeznaczonego dla pewnych post

ę

pków) jest tym, 

co słu

Ŝ

y woli za zasad

ę

 i słu

Ŝ

y

ć

 jej za ni

ą

 musi, je

Ŝ

eli obowi

ą

zek nie ma by

ć

 w ogóle 

czczym marzeniem i urojonym poj

ę

ciem; z tym zgadza si

ę

 te

Ŝ

 całkowicie pospolity rozum 

ludzki w swej praktycznej ocenie i uwzgl

ę

dnia zawsze wspomnian

ą

 zasad

ę

.

Dajmy na to, 

Ŝ

e pytanie brzmi: czy b

ę

d

ą

c w kłopotliwym poło

Ŝ

eniu nie wolno mi da

ć

 

przyrzeczenia, cho

ć

 mam zamiar go nie dotrzyma

ć

? Łatwo tutaj odró

Ŝ

niam rozmaite 

znaczenia, jakie mo

Ŝ

e mie

ć

 to pytanie, mianowicie, czy jest roztropnie, lub te

Ŝ

 czy jest 

zgodne z powinno

ś

ci

ą

 dawa

ć

 fałszywe przyrzeczenie. Pierwszy wypadek mo

Ŝ

e bez 

w

ą

tpienia zachodzi

ć

 cz

ę

sto. Wprawdzie widz

ę

 dobrze, 

Ŝ

e nie wystarcza za pomoc

ą

 tego 

wybiegu wydoby

ć

 si

ę

 z obecnego kłopotu, ale trzeba dobrze rozwa

Ŝ

y

ć

, czy z tego 

kłamstwa nie mog

ą

 dla mnie potem wynikn

ąć

 daleko wi

ę

ksze niedogodno

ś

ci, ani

Ŝ

eli te, 

od których teraz si

ę

 uwalniam, i 

Ŝ

e poniewa

Ŝ

 skutki, mimo wszelk

ą

 moj

ą

 domnieman

ą

 

przebiegło

ść

, nie dadz

ą

 si

ę

 tak łatwo przewidzie

ć

Ŝ

eby stracone raz zaufanie nie mogło 

by

ć

 dla mnie znacznie szkodliwsze, ni

Ŝ

 wszelkie zło, którego teraz pragn

ę

 unikn

ąć

, to czy 

nie jest roztropniej post

ę

powa

ć

 w tym wypadku według powszechnej maksymy i wyrobi

ć

 

w sobie przyzwyczajenie, by przyrzeka

ć

 jedynie wtedy, gdy si

ę

 zamierza dotrzyma

ć

 

obietnicy. Ale wnet staje mi si

ę

 tutaj jasne, 

Ŝ

e taka maksyma ma jednak za podstaw

ę

 

Strona 6 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

zawsze tylko kłopotliwe nast

ę

pstwa. A przecie

Ŝ

 jest to całkiem co

ś

 innego by

ć

 

prawdomównym z obowi

ą

zku, ani

Ŝ

eli by

ć

 nim z obawy przed szkodliwymi skutkami: 

albowiem w pierwszym wypadku poj

ę

cie czynu samego w sobie zawiera ju

Ŝ

 prawo dla 

mnie, podczas gdy w drugim musz

ę

 dopiero z innego punktu widzenia rozpatrzy

ć

, jakie 

skutki dla mnie ł

ą

czy

ć

 si

ę

 z nim b

ę

d

ą

. Je

Ŝ

eli bowiem odst

ą

pi

ę

 od zasady obowi

ą

zku, 

wówczas czyn mój jest z wszelk

ą

 pewno

ś

ci

ą

 zły, je

Ŝ

eli za

ś

 sprzeniewierz

ę

 si

ę

 mojej 

maksymie roztropno

ś

ci, to mo

Ŝ

e mi to jednak niekiedy przynie

ść

 znaczn

ą

 korzy

ść

chocia

Ŝ

 naturalnie bezpieczniej jest przy niej pozosta

ć

. Tymczasem, chc

ą

c przekona

ć

 si

ę

 

w najkrótszy, a jednak nieomylny sposób, jak

ą

 odpowied

ź

 nale

Ŝ

y da

ć

 na pytanie, czy 

kłamliwe przyrzeczenie zgadza si

ę

 z obowi

ą

zkiem, pytam si

ę

 samego siebie: czy byłbym 

zadowolony z tego, 

Ŝ

e moja maksyma (wydobywania si

ę

 przez nieprawdziwe 

przyrzeczenie z kłopotliwego poło

Ŝ

enia) miałaby obowi

ą

zywa

ć

 jako prawo powszechne 

(tak dla mnie, jak dla drugich), i czy mógłbym te

Ŝ

 sobie powiedzie

ć

: niech ka

Ŝ

dy daje 

nieprawdziwe przyrzeczenie, je

Ŝ

eli znajduje si

ę

 w kłopotliwym poło

Ŝ

eniu, z którego w 

inny sposób wybrn

ąć

 nie mo

Ŝ

e? W ten sposób zaraz sobie u

ś

wiadamiam, 

Ŝ

e mog

ę

 

wprawdzie chcie

ć

 kłamstwa, nigdy jednak powszechnego prawa kłamania; albowiem 

według takiego prawa nie istniałoby wła

ś

ciwie 

Ŝ

adne przyrzeczenie, poniewa

Ŝ

 na pró

Ŝ

no 

udawałbym wobec drugich, 

Ŝ

e chc

ę

 tak a tak post

ą

pi

ć

 w przyszło

ś

ci, gdy .oni temu i tak 

nie wierz

ą

, a gdyby to nawet lekkomy

ś

lnie uczynili, oddaliby mi przecie

Ŝ

 wet za wet, a 

wi

ę

c moja maksyma, skoro stałaby si

ę

 prawem powszechnym, musiałaby sama siebie 

zniszczy

ć

.

Zatem do rozstrzygni

ę

cia, co mam czyni

ć

Ŝ

eby moja wola była moralnie dobra, nie 

potrzebuj

ę

 wcale wielkiej przenikliwo

ś

ci. Niedo

ś

wiadczony co do biegu rzeczy w 

ś

wiecie, 

niezdolny do tego, 

Ŝ

eby by

ć

 przygotowanym na wszelkie przypadki, pytam sam siebie 

tylko: czy mo

Ŝ

esz chcie

ć

 tak

Ŝ

e, 

Ŝ

eby maksyma twoja stała si

ę

 powszechnym prawem? 

Je

Ŝ

eli nie, to nale

Ŝ

y j

ą

 odrzuci

ć

, i to nie dla jakiej

ś

 szkody, która dla ciebie lub dla innych 

mo

Ŝ

e z niej wynikn

ąć

, ale dlatego, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

e ona wej

ść

 jako zasada w skład 

mo

Ŝ

liwego powszechnego prawodawstwa. A do poszanowania tego prawa zmusza mi

ę

 

bezpo

ś

rednio rozum. Wprawdzie obecnie jeszcze nie pojmuj

ę

, na czym to poszanowanie 

si

ę

 opiera (co niechaj filozof zbada), ale przynajmniej tyle rozumiem, 

Ŝ

e jest to cenienie 

warto

ś

ci, która znacznie przewy

Ŝ

sza wszelk

ą

 warto

ść

 tego, co si

ę

 ceni dzi

ę

ki skłonno

ś

ci, 

Ŝ

e konieczno

ść

 moich czynów z czystego poszanowania prawa praktycznego jest tym, 

co stanowi obowi

ą

zek, i przed tym obowi

ą

zkiem musi ust

ą

pi

ć

 ka

Ŝ

da inna pobudka, 

poniewa

Ŝ

 jest on warunkiem woli, która jest sama w sobie dobra, której warto

ść

 

wszystko przewa

Ŝ

a.

(...) Byłoby tutaj łatwo wykaza

ć

, jak rozum z t

ą

 busol

ą

 w r

ę

ku potrafi we wszystkich 

nadarzaj

ą

cych si

ę

 wypadkach bardzo dobrze rozró

Ŝ

ni

ć

, co jest dobre a co złe, co zgodne 

z obowi

ą

zkiem albo mu przeciwne, je

Ŝ

eli tylko, nie ucz

ą

c go zgoła nic nowego, zwrócimy 

jego uwag

ę

 na własn

ą

 jego zasad

ę

, jak to czynił Sokrates; 

Ŝ

e wi

ę

c nie potrzeba 

Ŝ

adnej 

nauki i filozofii, 

Ŝ

eby wiedzie

ć

, co nale

Ŝ

y czyni

ć

, aby by

ć

 uczciwym i dobrym, a nawet 

m

ą

drym i cnotliwym. (...) Czy nie byłoby wi

ę

c bardziej wskazane poprzesta

ć

 w rzeczach 

moralnych na pospolitym s

ą

dzie rozumowym, a filozofi

ę

 stosowa

ć

 co najwy

Ŝ

ej tylko w 

tym celu, 

Ŝ

eby systemat etyki przedstawi

ć

 tym dokładniej i zrozumiałej, tudzie

Ŝ

 prawidła 

jej okre

ś

li

ć

 dogodniej do stosowania (a jeszcze wi

ę

cej do dysputowania), nie za

ś

Ŝ

eby 

nawet dla celów praktycznych odwodzi

ć

 pospolity rozs

ą

dek od jego szcz

ęś

liwej prostoty i 

sprowadzi

ć

 go za pomoc

ą

 filozofii na now

ą

 drog

ę

 docieka

ń

 i poucze

ń

? (...)

Rozdział II

 

Przej

ś

cie od popularnej filozofii moralnej do metafizyki moralno

ś

ci

Je

Ŝ

eli nasze dotychczasowe poj

ę

cie obowi

ą

zku wyprowadzili

ś

my z pospolitego u

Ŝ

ycia 

naszego praktycznego rozumu, to nie nale

Ŝ

y z tego bynajmniej wysnuwa

ć

 wniosku, 

jakoby

ś

my traktowali je jako poj

ę

cie do

ś

wiadczalne. Przeciwnie, gdy zwracamy uwag

ę

 

Strona 7 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

na zachowanie si

ę

 ludzi, o którym poucza nas do

ś

wiadczenie, natrafiamy na cz

ę

ste i, co 

sami przyznajemy, słuszne utyskiwania, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

na przytoczy

ć

 

Ŝ

adnych pewnych 

przykładów usposobienia do post

ę

powania z czystego obowi

ą

zku, do tego stopnia, 

Ŝ

chocia

Ŝ

 niejedno mo

Ŝ

e dzieje si

ę

 zgodnie z tym, co obowi

ą

zek nakazuje, to jednak 

zawsze jeszcze jest w

ą

tpliwe, czy dzieje si

ę

 to naprawd

ę

 z obowi

ą

zku, czy wi

ę

c posiada 

warto

ść

 moraln

ą

. Dlatego istnieli zawsze filozofowie, którzy wr

ę

cz zaprzeczali 

rzeczywisto

ś

ci tego usposobienia w post

ę

powaniu moralnym i przypisywali wszystko 

mniej lub wi

ę

cej wysubtelnionej miło

ś

ci własnej, nie podaj

ą

c jednak z tego powodu w 

w

ą

tpliwo

ść

 trafno

ś

ci poj

ę

cia moralno

ś

ci, a podnosz

ą

c raczej z serdecznym 

po

Ŝ

ałowaniem ułomno

ść

 i obłud

ę

 natury ludzkiej, która wprawdzie jest do

ść

 szlachetna, 

aby tak czcigodn

ą

 ide

ę

 wzi

ąć

 sobie za wzór post

ę

powania, jednakowo

Ŝ

 zarazem zbyt 

słaba, 

Ŝ

eby si

ę

 jej trzyma

ć

, a rozumu, który jej za prawodawc

ę

 słu

Ŝ

y

ć

 powinien, tylko do 

tego u

Ŝ

ywa, aby zaspokoi

ć

 skłonno

ś

ci, czy to pojedynczo, czy w najlepszym razie w 

najwi

ę

kszej ich zgodno

ś

ci pomi

ę

dzy sob

ą

.

W istocie jest rzecz

ą

 zgoła niemo

Ŝ

liw

ą

 stwierdzi

ć

 z wszelk

ą

 pewno

ś

ci

ą

 za pomoc

ą

 

do

ś

wiadczenia cho

ć

by jeden tylko wypadek, w którym maksyma post

ę

powania, 

zgodnego zreszt

ą

 z obowi

ą

zkiem, polegałaby jedynie na podstawach moralnych i na 

przedstawieniu sobie swego obowi

ą

zku. Zdarza si

ę

 bowiem wprawdzie, 

Ŝ

e przy 

najdokładniejszym badaniu samych siebie nie znajdujemy zgoła nic takiego, co prócz 
moralnej podstawy obowi

ą

zku mogłoby by

ć

 do

ść

 silne, 

Ŝ

eby nas skłoni

ć

 do tego lub 

owego czynu i do tak wielkiego po

ś

wi

ę

cenia. Z tego nie mo

Ŝ

na jednak z pewno

ś

ci

ą

 

wnosi

ć

Ŝ

e rzeczywi

ś

cie 

Ŝ

adna skryta pobudka miło

ś

ci własnej, jedynie podszywaj

ą

ca si

ę

 

pod ow

ą

 ide

ę

, nie była wła

ś

ciw

ą

 skłaniaj

ą

c

ą

 przyczyn

ą

 woli. W zamian za to 

pochlebiamy sobie, ch

ę

tnie przypisuj

ą

c sobie bł

ę

dnie szlachetniejsz

ą

 pobudk

ę

, w istocie 

za

ś

 nawet przez najusilniejsze badanie nie mo

Ŝ

emy nigdy w pełni dociec ukrytych 

bod

ź

ców, poniewa

Ŝ

, gdy o moralnej warto

ś

ci mowa, nie chodzi o czyny, które widzimy, 

ale o owe wewn

ę

trzne ich zasady, których nie widzimy. 

Tym, którzy wszelk

ą

 moralno

ść

 wy

ś

miewaj

ą

 jako czyste urojenie ludzkiej wyobra

ź

ni, 

która wskutek zarozumiało

ś

ci sama siebie chce przewy

Ŝ

szy

ć

, nie mo

Ŝ

na równie

Ŝ

 odda

ć

 

bardziej po

Ŝą

danej usługi, jak przystaj

ą

c na ich zdanie, 

Ŝ

e jedynie z do

ś

wiadczenia 

nale

Ŝ

ało wyprowadzi

ć

 poj

ę

cia obowi

ą

zku (podobnie jak z wygody wmawiamy sobie 

ch

ę

tnie, 

Ŝ

e tak samo rzecz si

ę

 ma tak

Ŝ

e ze wszystkimi innymi poj

ę

ciami); 

przygotowujemy im bowiem wówczas pełny triumf. Z miło

ś

ci do ludzi skłonny jestem 

przyzna

ć

Ŝ

e stosunkowo najwi

ę

ksza cz

ęść

 naszych post

ę

pków odpowiada obowi

ą

zkowi; 

ale przygl

ą

daj

ą

c si

ę

 bli

Ŝ

ej ich zamysłom i zabiegom, natrafiamy wsz

ę

dzie na to kochane 

własne ja, które si

ę

 zawsze wysuwa na czoło. Na nim to, a nie na 

ś

cisłym nakazie 

obowi

ą

zku, który nieraz wymaga zaparcia si

ę

 siebie, opiera si

ę

 ich zamiar. Nie trzeba te

Ŝ

 

by

ć

 wcale nieprzyjacielem cnoty, ale tylko chłodnym obserwatorem, który naj

Ŝ

ywszego 

nawet po

Ŝą

dania dobra nie uwa

Ŝ

a od razu za jego rzeczywisto

ść

Ŝ

eby w pewnych 

chwilach (szczególniej z post

ę

pem lat i z władz

ą

 s

ą

dzenia przez do

ś

wiadczenie po 

cz

ęś

ci wy

ć

wiczon

ą

, po cz

ęś

ci do obserwacji wyostrzon

ą

) zw

ą

tpi

ć

 o tym, czy te

Ŝ

 

rzeczywi

ś

cie znajduje si

ę

 w 

ś

wiecie jaka

ś

 prawdziwa cnota. I tutaj nic nie mo

Ŝ

e nas 

uchroni

ć

 przed zupełnym odst

ą

pieniem od naszych idei obowi

ą

zku ani zachowa

ć

 w 

duszy naszej uzasadnionego szacunku dla jego prawa, jak tylko jasne przekonanie, 

Ŝ

chocia

Ŝ

by nawet nigdy nie istniały czyny wypływaj

ą

ce z tak czystych 

ź

ródeł, tutaj jednak 

wcale nie o to chodzi, czy to lub owo si

ę

 dzieje, ale o to, 

Ŝ

e rozum sam przez si

ę

 i 

niezale

Ŝ

nie od wszystkich zjawisk nakazuje, co dzia

ć

 si

ę

 powinno. Domaga si

ę

 wi

ę

czynów, na które 

ś

wiat dotychczas nie dał jeszcze przykładów, o których wykonalno

ś

ci 

ten, kto wszystko na do

ś

wiadczeniu opiera, mógłby nawet bardzo pow

ą

tpiewa

ć

, które 

wszelako rozum nieodparcie nakazuje. Cho

ć

by nawet dotychczas nie było ani jednego 

rzetelnego przyjaciela, to niemniej mo

Ŝ

na np. domaga

ć

 si

ę

 od ka

Ŝ

dego człowieka czystej 

Strona 8 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

rzetelno

ś

ci w przyja

ź

ni, poniewa

Ŝ

 obowi

ą

zek ten, jako obowi

ą

zek w ogóle, le

Ŝ

y przed 

wszelkim do

ś

wiadczeniem w idei rozumu, skłaniaj

ą

cego wol

ę

 za pomoc

ą

 zasad a priori.

Dodajmy, 

Ŝ

e je

Ŝ

eli nie chce si

ę

 poj

ę

ciu moralno

ś

ci odmawia

ć

 zgoła wszelkiej prawdy i 

odniesienia do jakiegokolwiek mo

Ŝ

liwego przedmiotu, to trzeba przyzna

ć

, i

Ŝ

 prawo jego 

ma tak rozległe znaczenie, 

Ŝ

e musi posiada

ć

 wa

Ŝ

no

ść

 nie tylko dla ludzi, ale dla 

wszystkich rozumnych istot w ogóle, nie tylko w przypadkowych okoliczno

ś

ciach i z 

wyj

ą

tkami, ale bezwzgl

ę

dnie koniecznie: wtedy jest jasne, 

Ŝ

Ŝ

adne do

ś

wiadczenie nie 

mo

Ŝ

e da

ć

 powodu do wnioskowania cho

ć

by tylko o mo

Ŝ

liwo

ś

ci takich praw 

apodyktycznych. Albowiem jakim prawem dla tego, co posiada wa

Ŝ

no

ść

 mo

Ŝ

e tylko w 

przypadkowych warunkach ludzkich, mo

Ŝ

emy wyjedna

ć

 nieograniczony szacunek jako 

dla powszechnego przepisu [obowi

ą

zuj

ą

cego] ka

Ŝ

d

ą

 natur

ę

 rozumn

ą

 i jak mieliby

ś

my 

uwa

Ŝ

a

ć

 prawa, okre

ś

laj

ą

ce nasz

ą

 wol

ę

, za prawa okre

ś

laj

ą

ce wol

ę

 rozumnej istoty w 

ogóle i jedynie jako takie tak

Ŝ

e nasz

ą

 własn

ą

, gdyby były one tylko empiryczne i nie 

pochodziły całkowicie a priori z czystego, ale praktycznego rozumu? 

Nie mo

Ŝ

na by si

ę

 te

Ŝ

 moralno

ś

ci gorzej przysłu

Ŝ

y

ć

, jak chc

ą

c j

ą

 wyprowadzi

ć

 z 

przykładów. Albowiem ka

Ŝ

dy przykład, który ma mi j

ą

 przedstawia

ć

, musi sam wprzód 

zosta

ć

 oceniony według zasad moralno

ś

ci, czy te

Ŝ

 jest godzien słu

Ŝ

y

ć

 za pierwotny 

przykład, tj. za wzór, nie mo

Ŝ

e za

ś

 bynajmniej dostarczy

ć

 z góry jej poj

ę

cia. Nawet 

Ś

wi

ę

tego z Ewangelii musimy najprzód porówna

ć

 z własnym ideałem moralnej 

doskonało

ś

ci, zanim go za takiego uznamy; mówi on te

Ŝ

 o sobie: dlaczego nazywacie 

mnie (którego widzicie) dobrym? nikt nie jest dobrym (pierwowzorem dobra), tylko jeden 
Bóg (którego nie widzicie). Sk

ą

d za

ś

 mamy poj

ę

cie Boga jako najwy

Ŝ

szego dobra? 

Jedynie z idei, któr

ą

 rozum tworzy a priori o moralnej doskonało

ś

ci i z poj

ę

ciem wolnej 

woli nierozdzielnie ł

ą

czy. Na

ś

ladowanie wcale nie wyst

ę

puje w dziedzinie moralno

ś

ci, a 

przykłady słu

Ŝą

 tylko do zach

ę

ty, tj. wykluczaj

ą

 wszelk

ą

 w

ą

tpliwo

ść

 co do wykonalno

ś

ci 

tego, co prawo nakazuje, unaoczniaj

ą

 to, co praktyczne prawidło ogólniej wyra

Ŝ

a, nie 

mog

ą

 jednak nigdy upowa

Ŝ

ni

ć

 do pomijania ich prawdziwego pierwowzoru , le

Ŝą

cego w 

rozumie, i do kierowania si

ę

 przykładami.

(...) Taka całkiem odosobniona metafizyka moralno

ś

ci, nie pomieszana z 

Ŝ

adn

ą

 

antropologi

ą

, z 

Ŝ

adn

ą

 teologi

ą

, z 

Ŝ

adn

ą

 fizyk

ą

 lub hiperfizyk

ą

, tym bardziej z utajonymi 

jako

ś

ciami (które mo

Ŝ

na by nazwa

ć

 hipofizycznymi), jest nie tylko niezb

ę

dnym podło

Ŝ

em 

wszelkiego teoretycznego, dokładnie okre

ś

lonego poznania obowi

ą

zków, ale zarazem 

wymogiem najwi

ę

kszej wagi dla rzeczywistego wykonania ich przepisów. Albowiem 

przedstawienie obowi

ą

zku i w ogóle prawa moralnego, czyste i nie zmieszane z 

Ŝ

adnym 

obcym dodatkiem bod

ź

ców empirycznych, wywiera na serce człowieka drog

ą

 samego 

rozumu (który przy tym po raz pierwszy u

ś

wiadamia sobie, 

Ŝ

e sam w sobie mo

Ŝ

e by

ć

 

tak

Ŝ

e praktyczny) daleko pot

ęŜ

niejszy wpływ, ani

Ŝ

eli wszystkie inne pobudki, jakie 

mo

Ŝ

na by zebra

ć

 z pola empirycznego; dzi

ę

ki temu rozum, 

ś

wiadomy swej godno

ś

ci, 

gardzi nimi i mo

Ŝ

e je powoli opanowa

ć

, natomiast taka etyka mieszana, składaj

ą

ca si

ę

 z 

pobudek uczu

ć

 i skłonno

ś

ci a zarazem z poj

ęć

 rozumowych, sprawia, 

Ŝ

e człowiek staje 

si

ę

 chwiejny w obliczu pobudek, które nie dadz

ą

 si

ę

 podci

ą

gn

ąć

 pod 

Ŝ

adn

ą

 zasad

ę

 i 

mog

ą

 prowadzi

ć

 tylko całkiem przypadkowo do dobrego, cz

ęś

ciej jednak tak

Ŝ

e do złego.

(...) Ka

Ŝ

da rzecz w przyrodzie działa podług praw. Tylko istota rozumna posiada władz

ę

 

działania według przedstawienia praw, tj. według zasad, czyli posiada wol

ę

. Poniewa

Ŝ

 

do wyprowadzenia czynów z praw potrzebny jest rozum, przeto wola nie jest niczym 
innym jak praktycznym rozumem. Je

Ŝ

eli rozum skłania wol

ę

 nieodparcie, to czyny takiej 

istoty, poznane jako obiektywnie konieczne, s

ą

 tak

Ŝ

e konieczne subiektywnie, tzn. wola 

jest władz

ą

 wybierania tego tylko, co rozum poznaje niezale

Ŝ

nie od skłonno

ś

ci jako 

praktycznie konieczne, tj. jako dobre. Je

Ŝ

eli za

ś

 rozum sam przez si

ę

 skłania wol

ę

 w 

niedostatecznej mierze, je

Ŝ

eli podlega ona jeszcze subiektywnym warunkom (pewnym 

pobudkom), które nie zawsze zgadzaj

ą

 si

ę

 z obiektywnymi; jednym słowem, je

Ŝ

eli wola 

Strona 9 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

sama w sobie nie zgadza si

ę

 w pełni z rozumem (co u człowieka rzeczywi

ś

cie 

zachodzi), to czyny, poznane obiektywnie jako konieczne, s

ą

 subiektywnie przypadkowe, 

a skłanianie takiej woli według praw obiektywnych jest przymusem; tj. stosunek praw 
obiektywnych do woli niezupełnie dobrej przedstawiamy sobie jako skłanianie woli istoty 
rozumnej wprawdzie przez racje rozumowe, którym jednak

Ŝ

e wola ta z natury swej 

niekoniecznie jest posłuszna.

Przedstawienie obiektywnej zasady, o ile ona wol

ę

 zmusza, nazywa si

ę

 nakazem 

(rozumu), a formuła nakazu zwie si

ę

 imperatywem.

Wszystkie imperatywy wyra

Ŝ

aj

ą

 powinno

ść

 i wskazuj

ą

 przez to na stosunek 

obiektywnego prawa rozumu do woli, której co do jej subiektywnej własno

ś

ci prawo to nie 

okre

ś

la z konieczno

ś

ci

ą

 (wskazuj

ą

 na przymus). Mówi

ą

 one, 

Ŝ

e byłoby dobrze co

ś

 

uczyni

ć

 lub czego

ś

 zaniecha

ć

, ale mówi

ą

 to woli, która nie zawsze dlatego co

ś

 czyni, 

Ŝ

przedstawia si

ę

 jej, i

Ŝ

 dobrze jest tak post

ą

pi

ć

. Praktycznie dobre jest za

ś

 to, co skłania 

wol

ę

 za pomoc

ą

 przedstawie

ń

 rozumu, a wi

ę

c nie z subiektywnych przyczyn, lecz 

obiektywnie, tj. na mocy zasad maj

ą

cych wa

Ŝ

no

ść

 dla ka

Ŝ

dej rozumnej istoty jako takiej. 

Ŝ

ni si

ę

 ono od tego, co przyjemne, jako tego, co na wol

ę

 wpływ wywiera jedynie za 

pomoc

ą

 uczucia, z przyczyn wył

ą

cznie subiektywnych, które maj

ą

 wa

Ŝ

no

ść

 tylko dla 

zmysłu tej lub owej istoty, a niejako zasada rozumu, która dla ka

Ŝ

dego jest 

obowi

ą

zuj

ą

ca.

Doskonale dobra wola podlegałaby wi

ę

c równie

Ŝ

 obiektywnym prawom (dobra), 

jednakowo

Ŝ

 nie mogliby

ś

my dlatego przedstawia

ć

 jej sobie jako zmuszonej do działa

ń

 

zgodnych z prawem, poniewa

Ŝ

 ona sama z siebie, odpowiednio do swej subiektywnej 

własno

ś

ci, mo

Ŝ

e by

ć

 skłoniona tylko przez przedstawienie dobra. Dlatego dla boskiej, i 

w ogóle dla 

ś

wi

ę

tej woli, imperatywy nie posiadaj

ą

 wa

Ŝ

no

ś

ci; powinno

ść

 jest tutaj nie 

na miejscu, poniewa

Ŝ

 wola ju

Ŝ

 sama z siebie jest z konieczno

ś

ci

ą

 zgodna z prawem. Z 

tego powodu imperatywy s

ą

 tylko formułami, maj

ą

cymi wyrazi

ć

 stosunek obiektywnych 

praw woli w ogóle do subiektywnej niedoskonało

ś

ci woli tej lub owej istoty rozumnej, np. 

woli człowieka.

Wszelkie imperatywy nakazuj

ą

 albo hipotetycznie, albo kategorycznie. W pierwszym 

wypadku przedstawiaj

ą

 praktyczn

ą

 konieczno

ść

 mo

Ŝ

liwego czynu jako 

ś

rodka 

prowadz

ą

cego do czego

ś

 innego, czego chcemy (albo przynajmniej mo

Ŝ

emy chcie

ć

). 

Kategorycznym byłby imperatyw, który przedstawiałby czyn jako sam w sobie, bez 
wzgl

ę

du na inny cel, jako obiektywnie konieczny.

Poniewa

Ŝ

 ka

Ŝ

de prawo praktyczne przedstawia mo

Ŝ

liwy czyn jako dobry i dlatego jako 

konieczny dla podmiotu daj

ą

cego si

ę

 praktycznie kierowa

ć

 rozumem, przeto wszystkie 

imperatywy s

ą

 formułami okre

ś

laj

ą

cymi czyn, który jest konieczny według zasady dobrej 

woli jakiegokolwiek rodzaju. Gdyby czyn był dobry tylko jako 

ś

rodek do czego

ś

 innego

w takim razie imperatyw jest hipotetyczny; je

Ŝ

eli przedstawiamy sobie czyn jako dobry 

sam w sobie, a wi

ę

c jako koniecznie [wyst

ę

puj

ą

cy] w woli zgodnej samej przez si

ę

 z 

rozumem jako jej zasad

ą

, to imperatyw jest kategoryczny.

Imperatyw powiada wi

ę

c, jaki czyn, dzi

ę

ki mnie mo

Ŝ

liwy, byłby dobry, i przedstawia 

praktyczne prawidło w odniesieniu do woli, która nie [koniecznie] zaraz dokonuje czynu 
dlatego, 

Ŝ

e jest on dobry, cz

ęś

ciowo poniewa

Ŝ

 podmiot nie zawsze wie, 

Ŝ

e czyn jest 

dobry, cz

ęś

ciowo poniewa

Ŝ

, gdyby to nawet wiedział, maksymy jego mogłyby wszak

Ŝ

sprzeciwia

ć

 si

ę

 obiektywnym zasadom rozumu praktycznego.

(...) Istnieje jednakowo

Ŝ

 jeden cel, który mo

Ŝ

na przyj

ąć

 jako rzeczywisty u wszystkich 

istot rozumnych (o ile do nich, jako do istot zale

Ŝ

nych, imperatywy si

ę

 stosuj

ą

), wi

ę

c i 

zamiar, który one nie tylko mog

ą

 mie

ć

, ale o którym mo

Ŝ

na z pewno

ś

ci

ą

 twierdzi

ć

Ŝ

Strona 10 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

wszystkie z przyrodzon

ą

 konieczno

ś

ci

ą

 go maj

ą

, mianowicie zamiar osi

ą

gni

ę

cia 

szcz

ęś

liwo

ś

ci. (...) Zr

ę

czno

ść

 w wyborze 

ś

rodków do własnego najwi

ę

kszego dobra 

mo

Ŝ

na nazwa

ć

 m

ą

dro

ś

ci

ą

 w naj

ś

ci

ś

lejszym znaczeniu. A zatem imperatyw, który odnosi 

si

ę

 do wyboru 

ś

rodków prowadz

ą

cych do własnej szcz

ęś

liwo

ś

ci, tj. przepis m

ą

dro

ś

ci, jest 

zawsze jeszcze hipotetyczny; nie nakazuje czynu bezwzgl

ę

dnie, lecz tylko jako 

ś

rodek 

do innego celu.

Na koniec istnieje imperatyw, który bezpo

ś

rednio nakazuje pewne zachowanie, nie 

zakładaj

ą

c jako warunku innego celu, który ma si

ę

 przez to zachowanie uzyska

ć

. Ten 

imperatyw jest kategoryczny. Nie tyczy si

ę

 on materii czynu i tego, co z niego ma 

wynika

ć

, lecz formy i zasady, z której czyn sam wynika, a istotna dobro

ć

 tego czynu 

polega na przekonaniach i usposobieniu, jakikolwiek byłby jego wynik. Ten imperatyw 
nazwiemy imperatywem moralno

ś

ci.

(...) wszystkie co do jednego składniki nale

Ŝą

ce do poj

ę

cia szcz

ęś

liwo

ś

ci s

ą

 empiryczne, 

tj. musz

ą

 by

ć

 zaczerpni

ę

te z do

ś

wiadczenia, 

Ŝ

e jednak zarazem idea szcz

ęś

liwo

ś

ci 

wymaga absolutnej cało

ś

ci, najwy

Ŝ

szego stopnia pomy

ś

lno

ś

ci i w moim obecnym, i w 

ka

Ŝ

dym przyszłym stanie. Ale jest rzecz

ą

 niemo

Ŝ

liw

ą

Ŝ

eby istota najbystrzejsza i 

zarazem najwi

ę

cej mog

ą

ca, ale przecie

Ŝ

 sko

ń

czona, wyrobiła sobie okre

ś

lone poj

ę

cie o 

tym, czego tutaj wła

ś

ciwie chce. (...) Krótko mówi

ą

c, nie mo

Ŝ

e on według 

Ŝ

adnej zasady 

okre

ś

li

ć

 z zupełn

ą

 pewno

ś

ci

ą

, co go naprawd

ę

 uszcz

ęś

liwi, poniewa

Ŝ

 do tego byłaby 

potrzebna wszechwiedza. Nie mo

Ŝ

na wi

ę

c post

ę

powa

ć

 według okre

ś

lonych zasad, 

Ŝ

eby 

by

ć

 szcz

ęś

liwym, lecz tylko według empirycznych wskazówek, np. diety, oszcz

ę

dno

ś

ci, 

uprzejmo

ś

ci, ostro

Ŝ

no

ś

ci itd., o których do

ś

wiadczenie uczy, 

Ŝ

e na ogół najbardziej 

przyczyniaj

ą

 si

ę

 do dobrego stanu [człowieka]. Z tego wynika, 

Ŝ

e imperatywy m

ą

dro

ś

ci, 

ś

ci

ś

le mówi

ą

c, wcale nie mog

ą

 nakazywa

ć

, tj. przedstawia

ć

 czynów obiektywnie jako 

praktycznie koniecznych

Ŝ

e uwa

Ŝ

a

ć

 je trzeba raczej za rady, ani

Ŝ

eli za nakazy rozumu i 

Ŝ

e zupełnie nierozwi

ą

zalne jest zadanie: okre

ś

li

ć

 w sposób pewny i ogólny, jakie 

post

ę

powanie b

ę

dzie słu

Ŝ

yło szcz

ęś

liwo

ś

ci istoty rozumnej. Dlatego to nie jest mo

Ŝ

liwy 

Ŝ

aden imperatyw dotycz

ą

cy szcz

ęś

liwo

ś

ci, który by w 

ś

cisłym znaczeniu nakazywał 

czyni

ć

 to, co przynosi szcz

ęś

cie, poniewa

Ŝ

 szcz

ęś

liwo

ść

 nie jest ideałem rozumu, lecz 

wyobra

ź

ni; opiera si

ę

 to tylko na empirycznych podstawach, po których daremnie si

ę

 

spodziewamy, 

Ŝ

e powinny okre

ś

li

ć

 czyn, dzi

ę

ki któremu osi

ą

gn

ę

liby

ś

my cało

ść

 

niesko

ń

czonego w istocie szeregu skutków. (...)

Przeciwnie, jak jest mo

Ŝ

liwy imperatyw moralno

ś

ci, to jest bez w

ą

tpienia jedyne pytanie 

wymagaj

ą

ce rozwi

ą

zania, gdy

Ŝ

 nie jest on zgoła hipotetyczny, a wi

ę

c obiektywnie 

przedstawiona konieczno

ść

 nie mo

Ŝ

e si

ę

 opiera

ć

 na 

Ŝ

adnym zało

Ŝ

eniu, jak przy 

hipotetycznych imperatywach. Trzeba tylko przy tym nigdy nie traci

ć

 z oka tego, 

Ŝ

e przy 

pomocy 

Ŝ

adnego przykładu, a wi

ę

c empirycznie, nie mo

Ŝ

na rozstrzygn

ąć

, czy w ogóle 

istnieje jakikolwiek kategoryczny imperatyw, ale [trzeba] baczy

ć

 na to, 

Ŝ

e wszystkie 

imperatywy, które wydaj

ą

 si

ę

 kategoryczne, mog

ą

 by

ć

 przecie

Ŝ

 w ukryty sposób 

hipotetyczne. Np. je

Ŝ

eli nakaz brzmi: nie powiniene

ś

 oszuka

ń

czo dawa

ć

 

Ŝ

adnego 

przyrzeczenia, i je

Ŝ

eli przyjmujemy, 

Ŝ

e konieczno

ść

 wstrzymania si

ę

 od tego nie jest 

mo

Ŝ

e tylko dawaniem rady w celu unikni

ę

cia jakiego

ś

 innego zła, tak 

Ŝ

e nakaz brzmiałby: 

nie powiniene

ś

 dawa

ć

 kłamliwego przyrzeczenia, 

Ŝ

eby w razie, gdyby si

ę

 to wydało, nie 

utraci

ć

 kredytu [moralnego] u innych; ale [przeciwnie, je

Ŝ

eli przypuszczamy], 

Ŝ

e czyn 

tego rodzaju nale

Ŝ

y uwa

Ŝ

a

ć

 sam w sobie za zły, a wi

ę

c imperatyw tego zakazu jest 

kategoryczny, to jednak nie mo

Ŝ

na na 

Ŝ

adnym przykładzie z pewno

ś

ci

ą

 pokaza

ć

Ŝ

wol

ę

 skłania tutaj jedynie prawo bez innych pobudek, jakkolwiek tak si

ę

 wydaje; 

albowiem jest zawsze mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

e obawa wstydu, a mo

Ŝ

e tak

Ŝ

e nie

ś

wiadoma obawa 

innych niebezpiecze

ń

stw skrycie wywiera wpływ na wol

ę

. Któ

Ŝ

 mo

Ŝ

e nieistnienie 

przyczyny wykaza

ć

 przez do

ś

wiadczenie, skoro ono nic wi

ę

cej nie uczy, jak tylko, 

Ŝ

e jej 

nie spostrzegamy? W takim razie jednak tak zwany moralny imperatyw, który jako taki 
wydaje si

ę

 kategorycznym i bezwarunkowym, byłby w istocie tylko pragmatycznym 

Strona 11 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przepisem, który zwraca nasz

ą

 uwag

ę

 na własn

ą

 nasz

ą

 korzy

ść

 i uczy nas tylko jej 

pilnowa

ć

.

B

ę

dziemy wi

ę

c musieli całkiem a priori zbada

ć

 mo

Ŝ

liwo

ść

 kategorycznego imperatywu, 

gdy

Ŝ

 nie znajdujemy si

ę

 tutaj w tym korzystnym poło

Ŝ

eniu, 

Ŝ

eby rzeczywisto

ść

 jego była 

dana w do

ś

wiadczeniu, a wi

ę

Ŝ

eby jego mo

Ŝ

liwo

ść

 była potrzebna nie do ustalenia, lecz 

tylko do wyja

ś

nienia. Tyle jednak jest narazi

ć

 widoczne, 

Ŝ

e jedynie kategoryczny 

imperatyw ma brzmienie praktycznego prawa, podczas gdy wszystkie inne mog

ą

 si

ę

 

nazywa

ć

 wprawdzie zasadami woli, ale nie prawami, poniewa

Ŝ

 to, co jest konieczne 

tylko dla osi

ą

gni

ę

cia jakiegokolwiek celu, mo

Ŝ

e samo w sobie by

ć

 uwa

Ŝ

ane za 

przypadkowe, i poniewa

Ŝ

 mo

Ŝ

emy si

ę

 w ka

Ŝ

dej chwili uwolni

ć

 od tego przepisu, je

Ŝ

eli 

porzucimy swój zamiar. Natomiast bezwarunkowy nakaz nie pozostawia woli 

Ŝ

adnego 

wolnego wyboru tego, co przeciwne, wi

ę

c on jedynie odznacza si

ę

 t

ą

 konieczno

ś

ci

ą

jakiej dla prawa wymagamy.

Po wtóre, przy tym kategorycznym imperatywie, czyli prawie moralno

ś

ci, istnieje bardzo 

powa

Ŝ

ny powód tej trudno

ś

ci (zrozumienia jego mo

Ŝ

liwo

ś

ci). Jest on syntetycznie 

praktycznym, s

ą

dem a priori, a poniewa

Ŝ

 zrozumienie mo

Ŝ

liwo

ś

ci s

ą

dów tego rodzaju 

sprawia w teoretycznym rozumowaniu tyle trudno

ś

ci, przeto łatwo wywnioskowa

ć

Ŝ

e w 

praktycznym nie mniej sprawia

ć

 b

ę

dzie.

Przy tym zadaniu spróbujmy najpierw, czy ju

Ŝ

 samo poj

ę

cie kategorycznego imperatywu 

nie dostarcza nam mo

Ŝ

e tak

Ŝ

e jego sformułowania, zawieraj

ą

cego s

ą

d, który mo

Ŝ

e by

ć

 

jedynie kategorycznym imperatywem; chocia

Ŝ

 bowiem wiemy, jak brzmi taki absolutny 

nakaz, to [jednak] to, jak on jest mo

Ŝ

liwy, b

ę

dzie jeszcze wymagało osobnych i 

mozolnych docieka

ń

, które wszak

Ŝ

e odkładamy do ostatniego rozdziału.

Je

Ŝ

eli pomy

ś

l

ę

 sobie hipotetyczny imperatyw w ogóle, to nie wiem z góry, co on b

ę

dzie 

zawierał, dopóki nie jest mi dany warunek. Je

Ŝ

eli za

ś

 pomy

ś

l

ę

 sobie imperatyw 

kategoryczny, to zaraz wiem, co on zawiera. Poniewa

Ŝ

 bowiem imperatyw prócz prawa 

zawiera tylko konieczno

ść

 maksymy zgodno

ś

ci z tym prawem, prawo za

ś

 nie zawiera 

Ŝ

adnego warunku, do którego byłoby ograniczone, przeto nie pozostaje nic prócz 

powszechno

ś

ci prawa w ogóle, z którym maksyma czynu ma by

ć

 zgodna, a któr

ą

 to 

zgodno

ść

 wła

ś

ciwie jedynie imperatyw przedstawia jako konieczn

ą

.

Kategoryczny imperatyw jest wi

ę

c tylko jeden i brzmi nast

ę

puj

ą

co: post

ę

puj tylko 

według takiej maksymy, dzi

ę

ki której mo

Ŝ

esz zarazem chcie

ć

Ŝ

eby stała si

ę

 

powszechnym prawem.

Je

Ŝ

eli wszystkie imperatywy obowi

ą

zku mo

Ŝ

emy wyprowadzi

ć

 z tego jedynego 

imperatywu jako z ich zasady, to chocia

Ŝ

 pozostawiamy jeszcze nierozstrzygni

ę

te, czy to, 

co nazywamy obowi

ą

zkiem, nie jest w ogóle pustym poj

ę

ciem, to jednak b

ę

dziemy mogli 

przynajmniej zaznaczy

ć

, co przez to my

ś

limy i co to poj

ę

cie ma znaczy

ć

.

Poniewa

Ŝ

 powszechno

ść

 prawa, według którego dokonuj

ą

 si

ę

 skutki, stanowi to, co 

wła

ś

ciwie w najogólniejszym znaczeniu (ze wzgl

ę

du na form

ę

) nazywamy przyrod

ą

, tj. 

bytem rzeczy, o ile jest on okre

ś

lony według powszechnych praw, przeto ogólny 

imperatyw obowi

ą

zku mógłby tak

Ŝ

e brzmie

ć

 nast

ę

puj

ą

co: post

ę

puj tak, jak, gdyby 

maksyma twojego post

ę

powania przez wol

ę

 tw

ą

 miała si

ę

 sta

ć

 ogólnym prawem 

przyrody.

Chc

ę

 teraz wymieni

ć

 niektóre obowi

ą

zki według zwykłego ich podziału na obowi

ą

zki 

wzgl

ę

dem siebie i wzgl

ę

dem drugich, na obowi

ą

zki zupełne i niezupełne.

Strona 12 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

1. Kto

ś

, komu 

Ŝ

ycie sprzykrzyło si

ę

 wskutek szeregu nieszcz

ęść

, które wzmogły si

ę

 a

Ŝ

 

do beznadziejno

ś

ci, posiada jeszcze na tyle rozumu, 

Ŝ

e mo

Ŝ

e si

ę

 siebie zapyta

ć

, czy 

odebranie sobie 

Ŝ

ycia nie sprzeciwia si

ę

 obowi

ą

zkowi wobec siebie. Próbuje wtedy, czy 

te

Ŝ

 maksyma jego czynu mo

Ŝ

e si

ę

 sta

ć

 ogólnym prawem przyrody. Maksyma jego brzmi 

za

ś

: Z miło

ś

ci własnej bior

ę

 sobie za zasad

ę

 skróci

ć

 sobie 

Ŝ

ycie, je

Ŝ

eli w razie swego 

dłu

Ŝ

szego trwania bardziej grozi ono cierpieniami, ni

Ŝ

 obiecuje przyjemno

ś

ci. Zachodzi 

tylko jeszcze pytanie, czy ta zasada miło

ś

ci własnej mo

Ŝ

e sta

ć

 si

ę

 ogólnym prawem 

przyrody. Ale tutaj widzimy wnet, 

Ŝ

e przyroda, której prawem byłoby niszczenie samego 

Ŝ

ycia przez to samo uczucie, którego celem jest pobudzanie do popierania 

Ŝ

ycia, 

popadałaby sama z sob

ą

 w sprzeczno

ść

, a wi

ę

c nie mogłaby istnie

ć

 jako przyroda, 

Ŝ

zatem owa maksyma 

Ŝ

adn

ą

 miar

ą

 nie mo

Ŝ

e by

ć

 ogólnym prawem przyrody i dlatego 

całkowicie si

ę

 sprzeciwia najwy

Ŝ

szej zasadzie wszelkiego obowi

ą

zku.

2. Kogo

ś

 innego bieda zmusza do po

Ŝ

yczenia pieni

ę

dzy. Wie on dobrze, 

Ŝ

e nie b

ę

dzie 

mógł ich odda

ć

, widzi jednak tak

Ŝ

e, 

Ŝ

e nikt mu nie udzieli po

Ŝ

yczki, je

Ŝ

eli solennie nie 

przyrzeknie, i

Ŝ

 w oznaczonym czasie j

ą

 zwróci. Ma ochot

ę

 da

ć

 takie przyrzeczenie, ma 

jednak jeszcze tyle sumienia, 

Ŝ

e pyta si

ę

 siebie: czy nie jest niedozwolone i czy nie 

sprzeciwia si

ę

 obowi

ą

zkowi w taki sposób wydobywa

ć

 si

ę

 z biedy? Dajmy na to, 

Ŝ

postanowi jednak tak [post

ą

pi

ć

]; wówczas jego maksyma czynu brzmiałaby nast

ę

puj

ą

co: 

je

Ŝ

eli uwa

Ŝ

ani, 

Ŝ

e jestem w potrzebie, to chc

ę

 po

Ŝ

yczy

ć

 pieni

ę

dzy i obieca

ć

 odda

ć

 je, 

chocia

Ŝ

 wiem, 

Ŝ

e to nigdy nie nast

ą

pi. Ta zasada miło

ś

ci własnej lub własnej korzy

ś

ci da 

si

ę

 mo

Ŝ

e dobrze pogodzi

ć

 z całym moim przyszłym powodzeniem, jednak

Ŝ

e nasuwa si

ę

 

pytanie, czy takie post

ę

powanie jest słuszne. Zamieniam wi

ę

c wymaganie miło

ś

ci 

własnej na ogólne prawo i stawiam pytanie w ten sposób: jak miałaby si

ę

 rzecz wtedy, 

gdyby moja maksyma stała si

ę

 ogólnym prawem? Wówczas widz

ę

 zaraz, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

ona mie

ć

 znaczenia ogólnego prawa przyrody i sama z sob

ą

 si

ę

 zgadza

ć

, lecz musi 

koniecznie sobie zaprzecza

ć

. Albowiem ogólno

ść

 prawa, 

Ŝ

e ka

Ŝ

dy, czuj

ą

c si

ę

 w biedzie, 

mo

Ŝ

e obiecywa

ć

, co mu przyjdzie na my

ś

l, w zamiarze niedotrzymania obietnicy, 

uniemo

Ŝ

liwiałaby samo przyrzeczenie i cel, w jakim je dajemy, poniewa

Ŝ

 nikt nie 

wierzyłby, 

Ŝ

e mu co

ś

 [naprawd

ę

] obiecano, lecz 

ś

miałby si

ę

 z wszystkich takich 

o

ś

wiadcze

ń

 jako z pustych zmy

ś

le

ń

.

3. Kto

ś

 trzeci odkrywa w sobie talent, który przy pewnym wykształceniu mógłby go zrobi

ć

 

człowiekiem pod wieloma wzgl

ę

dami u

Ŝ

ytecznym. Znajduje si

ę

 jednak w dogodnych 

warunkach i woli raczej oddawa

ć

 si

ę

 przyjemno

ś

ciom ni

Ŝ

 stara

ć

 si

ę

 o rozszerzenie i 

poprawienie swych szcz

ęś

liwych zdolno

ś

ci przyrodzonych. Jeszcze pyta si

ę

 jednak, czy 

jego maksyma zaniedbywania darów przyrodzonych, prócz swej zgodno

ś

ci z jego 

poci

ą

giem do uciech, zgadza si

ę

 tak

Ŝ

e z tym, co nazywamy obowi

ą

zkiem. Wtedy 

przekonywa si

ę

Ŝ

e przyroda mogłaby wprawdzie przy takim ogólnym prawie zawsze 

jeszcze istnie

ć

, chocia

Ŝ

by człowiek (tak, jak mieszka

ń

cy wysp Morza Południowego) 

pozwolił rdzewie

ć

 swemu talentowi i starał si

ę

 

Ŝ

ycie swe obróci

ć

 tylko na pró

Ŝ

niactwo, 

rozkosz, rozmna

Ŝ

anie si

ę

, słowem na uciechy; atoli nie mo

Ŝ

e on 

Ŝ

adn

ą

 miar

ą

 chcie

ć

Ŝ

eby stało si

ę

 to ogólnym prawem przyrody, albo 

Ŝ

eby zostało wszczepione w nas jako 

takie przez przyrodzony instynkt. Albowiem jako rozumna istota chce on koniecznie, 

Ŝ

eby 

si

ę

 w nim rozwin

ę

ły wszystkie władze, poniewa

Ŝ

 s

ą

 mu one przecie

Ŝ

 u

Ŝ

yteczne i dane do 

rozmaitych mo

Ŝ

liwych celów.

4. Na koniec kto

ś

 czwarty, komu dobrze si

ę

 wiedzie, widz

ą

c, 

Ŝ

e inni (którym mógłby 

przecie

Ŝ

 dopomóc) musz

ą

 walczy

ć

 z wielkimi trudno

ś

ciami, my

ś

li sobie: co mnie to 

obchodzi? niech ka

Ŝ

dy b

ę

dzie tak szcz

ęś

liwy, jak Bóg zechce, albo jak sam potrafi; 

niczego mu nie odbior

ę

 ani nawet niczego nie b

ę

d

ę

 mu zazdro

ś

cił, nie mam tylko 

Ŝ

adnej 

ch

ę

ci przyczynia

ć

 si

ę

 do jego powodzenia lub wspomaga

ć

 go w biedzie! W istocie, gdyby 

taki sposób my

ś

lenia stał si

ę

 ogólnym prawem przyrody, mógłby ród ludzki bardzo 

dobrze istnie

ć

, a nawet bez w

ą

tpienia jeszcze lepiej, ani

Ŝ

eli wtedy, kiedy ka

Ŝ

dy plecie o 

współczuciu i 

Ŝ

yczliwo

ś

ci, a nawet przy okazji usiłuje pełni

ć

 co

ś

 podobnego, natomiast, 

Strona 13 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

gdzie tylko mo

Ŝ

e, oszukuje, prawa ludzi sprzedaje lub je w inny jaki

ś

 sposób narusza. 

Atoli chocia

Ŝ

 jest mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

e według owej maksymy ogólne prawo przyrody mogłoby 

istnie

ć

, to jednak nie jest mo

Ŝ

liwe chcie

ć

Ŝ

eby taka zasada posiadała wsz

ę

dzie 

znaczenie prawa przyrody. Albowiem wola postanawiaj

ą

ca to sprzeciwiałaby si

ę

 sama 

sobie, poniewa

Ŝ

 mo

Ŝ

e si

ę

 przecie

Ŝ

 zdarzy

ć

 niejeden taki wypadek, w którym człowiek ten 

potrzebuje miło

ś

ci i współczucia drugich, a w którym przez takie prawo, wynikaj

ą

ce z 

własnej jego woli, pozbawiłby sam siebie wszelkiej nadziei pomocy, której sobie 

Ŝ

yczy.

Oto niektóre spomi

ę

dzy wielu rzeczywistych, a przynajmniej przez nas za takie 

uwa

Ŝ

anych obowi

ą

zków, których wyprowadzenie z jednej jedynej wymienionej zasady 

narzuca si

ę

 jasno. Trzeba móc chcie

ć

Ŝ

eby maksyma naszego czynu stała si

ę

 prawem 

ogólnym: oto kanon normuj

ą

cy moraln

ą

 ocen

ę

 czynu w ogóle. Niektóre czyny s

ą

 tego 

rodzaju, 

Ŝ

e maksyma ich nie da si

ę

 bez sprzeczno

ś

ci nawet pomy

ś

le

ć

 jako ogólne 

prawo przyrody; có

Ŝ

 dopiero, 

Ŝ

eby

ś

my mogli jeszcze chcie

ć

, i

Ŝ

by ono miało si

ę

 sta

ć

 

takim [ogólnym prawem]. Przy innych [czynach] nie znajdujemy wprawdzie tej 
wewn

ę

trznej niemo

Ŝ

liwo

ś

ci, ale niemo

Ŝ

liw

ą

 rzecz

ą

 jest chcie

ć

Ŝ

eby maksyma ich była 

wyniesiona do ogólno

ś

ci prawa przyrody, poniewa

Ŝ

 wola taka zaprzeczałaby sama 

sobie. Łatwo spostrzec, 

Ŝ

e pierwsza maksyma sprzeciwia si

ę

 

ś

cisłemu i cia

ś

niejszemu 

poj

ę

ciu (nieodwołalnego) obowi

ą

zku, druga za

ś

 tylko szerszemu [poj

ę

ciu] obowi

ą

zku 

(b

ę

d

ą

cego zasług

ą

) i 

Ŝ

e w ten sposób za pomoc

ą

 podanych przykładów przedstawili

ś

my 

wyczerpuj

ą

co wszystkie obowi

ą

zki z uwagi na rodzaj zobowi

ą

zania (nie przedmiot ich 

czynu), w ich zale

Ŝ

no

ś

ci od jednej jedynej zasady.

(...) Nie post

ą

pili

ś

my jednak jeszcze tak daleko, 

Ŝ

eby dowie

ść

 a priori

Ŝ

e tego rodzaju 

imperatyw rzeczywi

ś

cie istnieje, 

Ŝ

e istnieje praktyczne prawo, które nakazuje samo przez 

si

ę

, bezwarunkowo i bez 

Ŝ

adnych pobudek, i 

Ŝ

e przestrzeganie tego prawa jest 

obowi

ą

zkiem.

Dla osi

ą

gni

ę

cia tego celu jest nadzwyczaj wa

Ŝ

ne wzi

ąć

 sobie to za przestrog

ę

Ŝ

eby 

sobie tylko nie zaprz

ą

ta

ć

 głowy usiłowaniem wyprowadzenia realno

ś

ci tej zasady ze 

szczególnej wła

ś

ciwo

ś

ci natury ludzkiej. Albowiem obowi

ą

zek ma by

ć

 praktycznie 

bezwarunkow

ą

 konieczno

ś

ci

ą

 czynu; musi wi

ę

c by

ć

 wa

Ŝ

ny dla wszystkich rozumnych 

istot (do jakich tylko imperatyw w ogóle mo

Ŝ

e si

ę

 odnosi

ć

) i dlatego jedynie by

ć

 tak

Ŝ

prawem dla ka

Ŝ

dej woli ludzkiej. Natomiast to, co wyprowadzamy tylko ze szczególnej 

przyrodzonej zdolno

ś

ci człowieka, z pewnych uczu

ć

 i skłonno

ś

ci, a nawet, o ile 

mo

Ŝ

no

ś

ci, ze szczególnego kierunku, który byłby wła

ś

ciwy rozumowi ludzkiemu i nie 

musiał koniecznie obowi

ą

zywa

ć

 woli ka

Ŝ

dej istoty rozumnej, mo

Ŝ

e słu

Ŝ

y

ć

 wprawdzie dla 

nas za maksym

ę

, ale nie za prawo, za subiektywn

ą

 zasad

ę

, tak

ą

, i

Ŝ

 mamy poci

ą

g i 

skłonno

ść

, by móc post

ę

powa

ć

 wedle niej, ale nie za zasad

ę

 obiektywn

ą

, wedle której 

post

ę

powa

ć

 byłoby nam nakazane, chocia

Ŝ

by sprzeciwiał si

ę

 temu wszelki nasz poci

ą

g, 

nasza skłonno

ść

 i przyrodzony ustrój. Dowodzi to nawet, 

Ŝ

e tym wi

ę

cej jest w obowi

ą

zku 

szczytno

ś

ci i wewn

ę

trznej godno

ś

ci nakazu, im mniej za nim przemawiaj

ą

 subiektywne 

przyczyny, im wi

ę

cej za

ś

 przeciwko niemu, nie osłabiaj

ą

c jednak przez to w niczym tego, 

Ŝ

e prawo wywiera na nas przymus, i nie ujmuj

ą

c nic z jego wa

Ŝ

no

ś

ci.

(...) Pytanie jest wi

ę

c nast

ę

puj

ą

ce: czy

Ŝ

 jest koniecznym prawem dla wszystkich istot 

rozumnych ocenia

ć

 stale swoje post

ę

powanie według takich maksym, co do których [te 

istoty] same mog

ą

 chcie

ć

, by słu

Ŝ

yły za powszechne prawa? Je

Ŝ

eli takie prawo istnieje, 

to musi ono (całkiem a priori) ł

ą

czy

ć

 si

ę

 z poj

ę

ciem woli istoty rozumnej w ogóle. Chc

ą

poł

ą

czenie to odkry

ć

, musimy, jakkolwiek si

ę

 temu opieramy, posun

ąć

 si

ę

 o krok dalej, 

mianowicie do metafizyki - chocia

Ŝ

 w tak

ą

 jej dziedzin

ę

, która ró

Ŝ

ni si

ę

 od dziedziny 

spekulatywnej filozofii - to jest do metafizyki moralno

ś

ci. W praktycznej filozofii, gdzie nie 

chodzi nam o przyjmowanie podstaw tego, co si

ę

 dzieje, lecz praw tego, co dzia

ć

 si

ę

 

powinno, mimo 

Ŝ

e nigdy si

ę

 nie dzieje, tj. praw obiektywnie praktycznych, tam nie mamy 

potrzeby bada

ć

 przyczyn, dlaczego co

ś

 si

ę

 podoba lub nie podoba, czym ró

Ŝ

ni si

ę

 

Strona 14 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przyjemno

ść

 samego odczucia od gustu i czy ten

Ŝ

e ró

Ŝ

ni si

ę

 od ogólnego upodobania 

rozumu, na czym polega uczucie przyjemno

ś

ci i przykro

ś

ci i w jaki sposób wypływaj

ą

 

st

ą

Ŝą

dze i skłonno

ś

ci, z tych za

ś

, przez współdziałanie rozumu, maksymy, albowiem to 

wszystko nale

Ŝ

y do empirycznej nauki o duszy, która tworzyłaby drug

ą

 cz

ęść

 

przyrodoznawstwa, je

Ŝ

eli uwa

Ŝ

a si

ę

 je za filozofi

ę

 przyrody, o ile ta opiera si

ę

 na 

prawach empirycznych. Tu za

ś

 jest mowa o prawie obiektywnie praktycznym, a wi

ę

c o 

stosunku woli do siebie samej, o ile ona wył

ą

cznie przez rozum si

ę

 okre

ś

la, a wtenczas 

odpada samo przez si

ę

 wszystko, co odnosi si

ę

 do empirycznych czynników, gdy

Ŝ

, je

Ŝ

eli 

rozum sam przez si

ę

 okre

ś

la zachowanie si

ę

 (czego mo

Ŝ

liwo

ść

 chcemy teraz wła

ś

nie 

zbada

ć

), musi to czyni

ć

 koniecznie a priori.

Wol

ę

 pojmujemy jako zdolno

ść

 samodzielnego nakłaniania si

ę

 do czynu zgodnie z 

przedstawieniem pewnych praw. Tak

ą

 zdolno

ść

 mo

Ŝ

emy za

ś

 spotka

ć

 tylko w istotach 

rozumnych. Tym, co słu

Ŝ

y woli za obiektywn

ą

 podstaw

ę

 do samookre

ś

lenia si

ę

, jest cel

ten za

ś

 -je

Ŝ

eli dany jest przez sam tylko rozum - musi obowi

ą

zywa

ć

 w równej mierze 

wszystkie istoty 

ś

wiadome. Co za

ś

 zawiera tylko podstaw

ę

 mo

Ŝ

liwo

ś

ci czynu, którego 

skutek jest celem, zwie si

ę

 

ś

rodkiem. Subiektywn

ą

 podstaw

ą

 po

Ŝą

dania jest pobudka, 

obiektywn

ą

 podstaw

ą

 woli - motyw; st

ą

d ró

Ŝ

nica mi

ę

dzy subiektywnymi celami, 

opieraj

ą

cymi si

ę

 na pobudkach, a obiektywnymi, w których chodzi o motywy maj

ą

ce 

wa

Ŝ

no

ść

 dla ka

Ŝ

dej istoty rozumnej. Praktyczne zasady s

ą

 formalne, je

Ŝ

eli nie 

uwzgl

ę

dniaj

ą

 

Ŝ

adnych celów subiektywnych, s

ą

 za

ś

 materialne, je

Ŝ

eli si

ę

 na nich, a wi

ę

na pewnych pobudkach, opieraj

ą

. Cele, które rozumna istota wyznacza sobie dowolnie 

jako skutki swego czynu (cele materialne), s

ą

 wszystkie tylko wzgl

ę

dne; albowiem tylko 

sam ich stosunek do szczególnego rodzaju zdolno

ś

ci po

Ŝą

dania podmiotu nadaje im 

warto

ść

, która dlatego nie mo

Ŝ

e dostarczy

ć

 

Ŝ

adnych zasad koniecznych, ogólnych, 

wa

Ŝ

nych dla wszystkich istot rozumnych i dla ka

Ŝ

dego chcenia, to jest praw 

praktycznych. Dlatego te

Ŝ

 wszystkie te wzgl

ę

dne cele s

ą

 tylko podstaw

ą

 imperatywów 

hipotetycznych.

Przypu

ść

my jednak, 

Ŝ

e istniałoby co

ś

, czego istnienie samo w sobie posiada 

bezwzgl

ę

dn

ą

 warto

ść

, a co jako cel sam w sobie mogłoby tworzy

ć

 podstaw

ę

 pewnych 

praw; w takim razie w tym i tylko w tym le

Ŝ

ałaby podstawa mo

Ŝ

liwego kategorycznego 

imperatywu, tj. praktycznego prawa.

Twierdz

ę

 oto: człowiek i w ogóle ka

Ŝ

da istota rozumna istnieje jako cel sam w sobie, nie 

tylko jako 

ś

rodek, którego by ta lub owa wola mogła u

Ŝ

ywa

ć

 wedle swego upodobania, 

lecz musi by

ć

 uwa

Ŝ

any zarazem za cel zawsze, we wszystkich swych czynach, 

odnosz

ą

cych si

ę

 tak do niego samego jak te

Ŝ

 do innych istot rozumnych. Wszelkie 

przedmioty [ku którym kieruj

ą

 si

ę

 nasze] skłonno

ś

ci maj

ą

 tylko warto

ść

 warunkow

ą

Gdyby bowiem skłonno

ś

ci i oparte na nich potrzeby nie istniały, to przedmiot ich byłby 

bez warto

ś

ci. Same za

ś

 skłonno

ś

ci jako 

ź

ródła potrzeb nie tylko nie maj

ą

 

Ŝ

adnej 

bezwzgl

ę

dnej warto

ś

ci, tak aby ich sobie 

Ŝ

yczy

ć

, ale nawet musi by

ć

 powszechnym 

Ŝ

yczeniem ka

Ŝ

dej istoty rozumnej, 

Ŝ

eby si

ę

 od nich zupełnie uwolni

ć

. A zatem warto

ść

 

wszystkich przedmiotów, jakie dzi

ę

ki naszym czynno

ś

ciom mieliby

ś

my zdoby

ć

, jest 

zawsze warunkowa. To, co istnieje, a czego istnienie zale

Ŝ

y nie od naszej woli, ale od 

przyrody, ma mimo to - o ile jest czym

ś

 pozbawionym rozumu - tylko wzgl

ę

dn

ą

 warto

ść

, a 

to jako 

ś

rodek, i zwie si

ę

 dlatego rzecz

ą

, natomiast istoty rozumne nazywamy osobami

poniewa

Ŝ

 ju

Ŝ

 ich natura wyró

Ŝ

nia je jako cele same w sobie, tj. jako co

ś

, czego nie 

nale

Ŝ

y u

Ŝ

ywa

ć

 tylko jako 

ś

rodka, a wi

ę

c o tyle ogranicza wszelk

ą

 dowolno

ść

 (i jest 

przedmiotem szacunku). S

ą

 to wi

ę

c nie tylko subiektywne cele, których istnienie jako 

skutek naszego czynu posiada dla nas warto

ść

, lecz cele obiektywne, tj. rzeczy, 

których istnienie samo w sobie jest celem, i to takim, którego nie mo

Ŝ

na zast

ą

pi

ć

 

Ŝ

adnym 

innym celem, któremu by one miały słu

Ŝ

y

ć

 jedynie za 

ś

rodek, poniewa

Ŝ

 bez niego nie 

znalazłoby si

ę

 zgoła nic, co miałoby warto

ść

 bezwzgl

ę

dn

ą

. Gdyby za

ś

 wszelka warto

ść

 

Strona 15 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

była warunkowa, a wi

ę

c przypadkowa, wówczas nie mogliby

ś

my znale

źć

 dla rozumu w 

ogóle 

Ŝ

adnej najwy

Ŝ

szej praktycznej zasady.

Je

Ŝ

eli wi

ę

c ma istnie

ć

 najwy

Ŝ

sza praktyczna zasada, a w stosunku do woli ludzkiej 

imperatyw kategoryczny, to musi ona by

ć

 taka, 

Ŝ

e z przedstawienia tego, co jest 

koniecznie dla ka

Ŝ

dego celem - poniewa

Ŝ

 jest celem samym w sobie - tworzy 

obiektywn

ą

 zasad

ę

 woli, a wi

ę

c mo

Ŝ

e słu

Ŝ

y

ć

 za ogólne praktyczne prawo. Podstaw

ą

 tej 

zasady jest to, 

Ŝ

natura rozumna istnieje jako cel sam w sobie. Tak przedstawia 

sobie człowiek koniecznie własne swoje istnienie; o tyle wi

ę

c powy

Ŝ

sza zasada jest 

subiektywn

ą

 zasad

ą

 czynów ludzkich. Tak jednak przedstawia sobie tak

Ŝ

e ka

Ŝ

da inna 

istota rozumna swoje istnienie według tej samej rozumowej zasady, która jest wa

Ŝ

na 

tak

Ŝ

e dla mnie, a wi

ę

c jest ona zarazem obiektywn

ą

 zasad

ą

, z której jako z najwy

Ŝ

szej 

praktycznej podstawy musz

ą

 si

ę

 da

ć

 wyprowadzi

ć

 wszystkie prawa woli. Praktyczny 

imperatyw brzmie

ć

 wi

ę

c b

ę

dzie nast

ę

puj

ą

co: Post

ę

puj tak, by

ś

 człowiecze

ń

stwa tak w 

twej osobie, jako te

Ŝ

 w osobie ka

Ŝ

dego innego u

Ŝ

ywał zawsze zarazem jako celu, 

nigdy tylko jako 

ś

rodka. Przyjrzyjmy si

ę

, czy to si

ę

 da wykona

ć

.

Pozosta

ń

my przy poprzednio wymienionych przykładach:

Po pierwsze ten, kto nosi si

ę

 z my

ś

l

ą

 o samobójstwie, zada sobie, zgodnie z poj

ę

ciem 

koniecznego obowi

ą

zku wzgl

ę

dem siebie samego, pytanie, czy jego czyn mo

Ŝ

e zgadza

ć

 

si

ę

 z ide

ą

 człowiecze

ń

stwa jako celu samego w sobie. Je

Ŝ

eli si

ę

 zabija, 

Ŝ

eby unikn

ąć

 

przykrego stanu, w takim razie posługuje si

ę

 osob

ą

 tylko jako 

ś

rodkiem do zachowania 

zno

ś

nego stanu a

Ŝ

 do ko

ń

ca 

Ŝ

ycia. Atoli człowiek nie jest rzecz

ą

, a wi

ę

c czym

ś

, czego by 

mo

Ŝ

na było u

Ŝ

ywa

ć

 tylko jako 

ś

rodka, lecz musi by

ć

 przy wszystkich swych czynach 

uwa

Ŝ

any zawsze za cel sam w sobie. A zatem nie mog

ę

 człowiekiem w mej osobie w 

Ŝ

aden sposób rozporz

ą

dza

ć

, nie mog

ę

 go kaleczy

ć

, gubi

ć

 lub zabija

ć

. (

Ś

ci

ś

lejsze 

okre

ś

lenie tej zasady w celu unikni

ę

cia wszelkiego nieporozumienia, np. je

Ŝ

eli chodzi o 

amputacj

ę

 członków dla zachowania zdrowia, o niebezpiecze

ń

stwo, na które 

Ŝ

ycie swoje 

nara

Ŝ

am, 

Ŝ

eby je zachowa

ć

, itd., mog

ę

 tutaj pomin

ąć

; nale

Ŝ

y ono do etyki wła

ś

ciwej.)

Po drugie, co si

ę

 tyczy koniecznego, czyli nale

Ŝ

nego obowi

ą

zku wzgl

ę

dem drugich, to 

ten, kto ma zamiar da

ć

 innym kłamliw

ą

 obietnic

ę

, przekona si

ę

 zaraz, 

Ŝ

e chce drugiego 

człowieka u

Ŝ

y

ć

 tylko za 

ś

rodek, bez wzgl

ę

du na to, 

Ŝ

e człowiek ten zarazem cel w sobie 

zawiera. Albowiem człowiek, którego przez tak

ą

 obietnic

ę

 chc

ę

 u

Ŝ

y

ć

 do własnych celów, 

nie mo

Ŝ

Ŝ

adn

ą

 miar

ą

 godzi

ć

 si

ę

 na mój sposób post

ę

powania wzgl

ę

dem niego, a wi

ę

sam nie mo

Ŝ

e zawiera

ć

 w sobie celu w mego czynu. Wyra

ź

niej uwydatnia si

ę

 to 

pogwałcenie zasady innych ludzi, gdy przytoczymy przykłady targni

ę

cia si

ę

 na cudz

ą

 

wolno

ść

 i własno

ść

. Albowiem widzimy wtedy jasno, 

Ŝ

e ten, kto narusza prawa ludzi, jest 

skłonny posługiwa

ć

 si

ę

 osob

ą

 innych tylko jako 

ś

rodkiem, nie uwzgl

ę

dniaj

ą

c tego, 

Ŝ

e jako 

istoty rozumne nale

Ŝ

y ich ceni

ć

 zawsze zarazem jako cele, tj. tylko jako takich, którzy ze 

wzgl

ę

du na ten sam czyn musz

ą

 tak

Ŝ

e móc zawiera

ć

 w sobie cel.

Po trzecie, co do przypadkowego (b

ę

d

ą

cego zasług

ą

) obowi

ą

zku wzgl

ę

dem samego 

siebie, to nie wystarcza, 

Ŝ

e czyn nie sprzeciwia si

ę

 człowiecze

ń

stwu w naszej osobie, 

jako celowi samemu w sobie, lecz musi si

ę

 tak

Ŝ

z nim zgadza

ć

. W człowiecze

ń

stwie 

tkwi

ą

 zadatki wi

ę

kszej doskonało

ś

ci, które nale

Ŝą

 do celu przyrody ze wzgl

ę

du na 

człowiecze

ń

stwo w podmiocie, którym jeste

ś

my; zaniedbywanie ich zgadzałoby si

ę

 mo

Ŝ

z bied

ą

 z utrzymaniem ludzko

ś

ci jako celu samego w sobie, ale nie z krzewieniem tego 

celu.

Po czwarte, co do obowi

ą

zku b

ę

d

ą

cego zasług

ą

 wzgl

ę

dem drugich, to celem 

przyrodzonym, który maj

ą

 wszyscy ludzie, jest własna ich szcz

ęś

liwo

ść

. Wprawdzie 

ludzko

ść

 mogłaby istnie

ć

, gdyby nikt niczym nie przyczyniał si

ę

 do szcz

ęś

liwo

ś

ci drugich, 

ale przy tym niczego jej umy

ś

lnie nie ujmował, jednak

Ŝ

e stanowi to tylko negatywn

ą

, a 

Strona 16 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

nie pozytywn

ą

 zgodno

ść

 z człowiecze

ń

stwem jako celem samym w sobie, gdyby 

ka

Ŝ

dy nie starał si

ę

 tak

Ŝ

e popiera

ć

 celów drugich ludzi, ile tylko mo

Ŝ

e. Albowiem cele 

podmiotu, jako b

ę

d

ą

cego celem samym w sobie, musz

ą

 o ile mo

Ŝ

no

ś

ci by

ć

 tak

Ŝ

moimi 

celami, je

Ŝ

eli owo przedstawienie ma we mnie wywoływa

ć

 całkowity skutek.

Ta zasada człowiecze

ń

stwa i ka

Ŝ

dej rozumnej natury w ogóle, jako celu samego w 

sobie (która jest najwy

Ŝ

szym ograniczaj

ą

cym warunkiem wolno

ś

ci czynów ka

Ŝ

dego 

człowieka), nie pochodzi z do

ś

wiadczenia, najprzód ze wzgl

ę

du na sw

ą

 ogólno

ść

, gdy

Ŝ

 

odnosi si

ę

 do wszystkich rozumnych istot w ogóle, a 

Ŝ

adne do

ś

wiadczenie nie wystarcza, 

Ŝ

eby co

ś

 o tym stanowi

ć

; po wtóre, poniewa

Ŝ

 przedstawiamy sobie w niej 

człowiecze

ń

stwo nie jako cel ludzki (subiektywnie), tj. jako przedmiot, który stawiamy 

sobie sami przez si

ę

 rzeczywi

ś

cie za cel, lecz jako cel obiektywny, który, cho

ć

by

ś

my 

mieli nie wiem jakie cele, jako prawo powinien stanowi

ć

 najwy

Ŝ

szy ograniczaj

ą

cy 

warunek wszystkich subiektywnych celów, przeto musi ona wypływa

ć

 z czystego rozumu. 

Podstawa wszelkiego praktycznego prawodawstwa le

Ŝ

y bowiem obiektywnie w 

prawidle i formie powszechno

ś

ci, która robi je (podług pierwszej zasady) zdatnym do 

bycia prawem (w ka

Ŝ

dym razie prawem przyrody), a subiektywnie [le

Ŝ

y] w celu; 

podmiotem wszystkich celów jest za

ś

 ka

Ŝ

da istota rozumna jako cel sam w sobie (podług 

drugiej zasady). Z tego wynika trzecia praktyczna zasada woli jako najwy

Ŝ

szy warunek 

jej zgodno

ś

ci z powszechnym praktycznym rozumem, mianowicie idea woli ka

Ŝ

dej 

istoty rozumnej jako woli powszechnie prawodawczej.

W my

ś

l tej zasady odrzucamy wszystkie maksymy, które nie mog

ą

 istnie

ć

 razem z 

własnym powszechnym prawodawstwem woli. Wola wi

ę

c nie tylko podlega prawu, ale 

podlega mu tak, 

Ŝ

e nale

Ŝ

y j

ą

 uwa

Ŝ

a

ć

 tak

Ŝ

e za nadaj

ą

c

ą

 sobie samej prawa i wła

ś

nie 

dlatego dopiero za podległ

ą

 prawu (za którego twórc

ę

 sama mo

Ŝ

e si

ę

 uwa

Ŝ

a

ć

).

(...) Zasada, wedle której ka

Ŝ

da wola ludzka jest wol

ą

 ustanawiaj

ą

c

ą

 przez wszystkie 

swe maksymy ogólne prawodawstwo, gdyby tylko z pozostałych wzgl

ę

dów była 

słuszna, nadawałaby si

ę

 dobrze na kategoryczny imperatyw dlatego, 

Ŝ

e wła

ś

nie ze 

wzgl

ę

du na ide

ę

 powszechnego prawodawstwa nie opiera si

ę

 na 

Ŝ

adnym interesie, a 

wi

ę

c w

ś

ród wszystkich imperatywów jedynie ona mo

Ŝ

e by

ć

 nieuwarunkowana. Albo 

jeszcze lepiej, odwracaj

ą

c zdanie; je

Ŝ

eli istnieje imperatyw kategoryczny (tj. prawo dla 

ka

Ŝ

dej woli istoty rozumnej), to mo

Ŝ

e on tylko nakazywa

ć

Ŝ

eby czyni

ć

 wszystko według 

maksymy swej woli jako takiej, która zarazem mogłaby mie

ć

 za przedmiot sam

ą

 siebie 

jako powszechnie prawodawcz

ą

. Albowiem tylko wtedy praktyczna zasada i imperatyw, 

któremu wola jest posłuszna, s

ą

 nieuwarunkowane, poniewa

Ŝ

 wola nie mo

Ŝ

e si

ę

 opiera

ć

 

na 

Ŝ

adnych wzgl

ę

dach na jaki

ś

 interes.

(...) Natura rozumna przewy

Ŝ

sza inne tym, 

Ŝ

e sama sobie wyznacza [swój] cel. Cel ten 

byłby materi

ą

 ka

Ŝ

dej dobrej woli. Poniewa

Ŝ

 jednak w idei woli dobrej bezwzgl

ę

dnie, bez 

Ŝ

adnego ograniczaj

ą

cego warunku (osi

ą

gni

ę

cia tego lub owego celu), trzeba pomin

ąć

 

zgoła wszelki cel, który ma by

ć

 urzeczywistniony (taki cel czyniłby wol

ę

 tylko wzgl

ę

dnie 

dobr

ą

), przeto cel musimy tutaj pomy

ś

le

ć

 sobie niejako taki, który mamy urzeczywistni

ć

lecz jako cel samoistny, a wi

ę

c tylko negatywnie, tj. jako taki, przeciwko któremu nigdy 

nie nale

Ŝ

y post

ę

powa

ć

, którego wi

ę

c nigdy nie nale

Ŝ

y ceni

ć

 tylko jako 

ś

rodek, lecz 

zawsze, w ka

Ŝ

dym chceniu, zarazem jako cel. Takim celem nie mo

Ŝ

e by

ć

 nic innego jak 

sam podmiot wszystkich mo

Ŝ

liwych celów, poniewa

Ŝ

 podmiot ten jest zarazem 

podmiotem mo

Ŝ

liwej bezwzgl

ę

dnie dobrej woli, ona bowiem nie mo

Ŝ

e bez sprzeczno

ś

ci 

by

ć

 mniej ceniona ni

Ŝ

 jakikolwiek inny przedmiot. Zasada: post

ę

puj wzgl

ę

dem ka

Ŝ

dej 

istoty rozumnej (wzgl

ę

dem siebie samego i drugich) tak, 

Ŝ

eby ona była uznana w tej 

maksymie zarazem za cel sam w sobie, posiada zatem w gruncie rzeczy to samo 
znaczenie, co zasada: post

ę

puj według maksymy, która zawiera w sobie zarazem sw

ą

 

własn

ą

 powszechn

ą

 wa

Ŝ

no

ść

 dla ka

Ŝ

dej istoty rozumnej. Albowiem to, 

Ŝ

e maksym

ę

 sw

ą

 

powinienem w u

Ŝ

yciu 

ś

rodków do ka

Ŝ

dego celu ograniczy

ć

 do warunku jej powszechnej 

Strona 17 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

wa

Ŝ

no

ś

ci jako prawa dla ka

Ŝ

dego podmiotu, oznacza to samo, co to, 

Ŝ

e podmiot celów, 

tj. sama istota rozumna, nie mo

Ŝ

e nigdy tworzy

ć

 podstawy wszystkich maksym 

post

ę

powania tylko jako 

ś

rodek, lecz musi to czyni

ć

 jako najwy

Ŝ

szy ograniczaj

ą

cy 

warunek wszelkich 

ś

rodków, tj. zawsze zarazem jako cel.

Z tego wynika bezspornie, 

Ŝ

e ka

Ŝ

da rozumna istota jako cel sam w sobie musi móc 

uwa

Ŝ

a

ć

 siebie zarazem za powszechnie prawodawcz

ą

 ze wzgl

ę

du na wszelkie prawa, 

jakim by kiedykolwiek mogła podlega

ć

, poniewa

Ŝ

 wła

ś

nie stosowno

ść

 jej maksym do 

prawodawstwa powszechnego wyró

Ŝ

nia j

ą

 jako cel sam w sobie. Wynika st

ą

d równie

Ŝ

Ŝ

e ta jej godno

ść

 (prerogatywa), wynosz

ą

ca j

ą

 ponad wszystkie rzeczy w przyrodzie, 

sprawia, i

Ŝ

 musi ona zawsze rozwa

Ŝ

a

ć

 swe maksymy z własnego punktu widzenia, a 

jednocze

ś

nie tak

Ŝ

e i z punktu widzenia ka

Ŝ

dej innej istoty rozumnej jako prawodawczej 

(dlatego te

Ŝ

 istoty te nazywaj

ą

 si

ę

 osobami). W ten sposób mo

Ŝ

liwy jest 

ś

wiat istot 

rozumnych jako pa

ń

stwo celów, mianowicie dzi

ę

ki własnemu prawodawstwu wszystkich 

osób jako [jego] członków. Zatem ka

Ŝ

da istota rozumna musi tak post

ę

powa

ć

, jak gdyby 

przez swoje maksymy była zawsze prawodawczym członkiem ogólnego pa

ń

stwa celów. 

Formalna zasada tych maksym brzmi: post

ę

puj tak, jak gdyby twoja maksyma miała 

słu

Ŝ

y

ć

 zarazem za prawo ogólne (wszystkich istot rozumnych). Pa

ń

stwo celów jest wi

ę

mo

Ŝ

liwe tylko w analogii do pa

ń

stwa przyrody, ale jedynie na mocy maksym, tj. samemu 

sobie nało

Ŝ

onych prawideł, natomiast pa

ń

stwo przyrody jedynie na mocy praw przyczyn 

sprawczych narzuconych z zewn

ą

trz. Bez wzgl

ę

du jednak na to tak

Ŝ

e cało

ś

ci przyrody, 

cho

ć

 si

ę

 j

ą

 uwa

Ŝ

a za maszyn

ę

, nadaje si

ę

 nazw

ę

 pa

ń

stwa przyrody z tego powodu, 

Ŝ

odnosi si

ę

 ona w pewnej mierze do istot rozumnych jako swych celów. Takie pa

ń

stwo 

celów urzeczywistniłoby si

ę

 naprawd

ę

 dzi

ę

ki maksymom, których prawidło dla wszystkich 

istot rozumnych przepisuje kategoryczny imperatyw, gdyby [te maksymy] były 
powszechnie wypełniane
. Jednak

Ŝ

e, chocia

Ŝ

 istota rozumna nie mo

Ŝ

e liczy

ć

 na to, 

Ŝ

nawet gdyby ona sama przestrzegała 

ś

ci

ś

le tej maksymy, [to ju

Ŝ

] dlatego ka

Ŝ

da inna 

istota byłaby jej wierna, ani te

Ŝ

 na to, 

Ŝ

e pa

ń

stwo przyrody i jego celowe urz

ą

dzenia, 

zgodne z istot

ą

 rozumn

ą

 jako ze stosownym [jego] członkiem, tworzyłoby pa

ń

stwo celów 

mo

Ŝ

liwe dzi

ę

ki tej istocie, czyli sprzyjałoby jej oczekiwaniu szcz

ęś

liwo

ś

ci - to mimo to 

pozostaje w mocy prawo: post

ę

puj wedle maksymy członka, który nadaje ogólne prawa 

dla mo

Ŝ

liwego tylko pa

ń

stwa celów - [pozostaje w mocy], poniewa

Ŝ

 nakaz jego jest 

kategoryczny. I w tym wła

ś

nie tkwi paradoks, 

Ŝ

e jedynie godno

ść

 człowiecze

ń

stwa jako 

rozumnej natury, bez uwzgl

ę

dnienia jakiegokolwiek innego celu lub korzy

ś

ci, jakie przez 

ni

ą

 mo

Ŝ

na osi

ą

gn

ąć

, a wi

ę

c jedynie szacunek dla samej tylko idei miałby przecie

Ŝ

 słu

Ŝ

y

ć

 

za nieodwołalny przepis woli, i 

Ŝ

e wła

ś

nie na tej niezale

Ŝ

no

ś

ci maksymy od wszelkich 

takich pobudek miałaby polega

ć

 jej szczytno

ść

 i godno

ść

 ka

Ŝ

dego rozumnego podmiotu 

jako prawodawczego członka w pa

ń

stwie celów; inaczej bowiem musieliby

ś

my go sobie 

przedstawia

ć

 tylko jako podległy naturalnemu prawu swoich potrzeb. (...) Moralno

ść

 jest 

wi

ę

c stosunkiem czynów do autonomii woli, to jest do mo

Ŝ

liwego powszechnego 

stanowienia prawa przez jej maksymy. Czyn zgadzaj

ą

cy si

ę

 z autonomi

ą

 woli jest 

dozwolony, nie zgadzaj

ą

cy si

ę

 z ni

ą

 jest niedozwolony. Wola, której maksymy 

zgadzaj

ą

 si

ę

 koniecznie z prawami autonomii, jest 

ś

wi

ę

t

ą

, bezwzgl

ę

dnie dobr

ą

 wol

ą

Zale

Ŝ

no

ść

 nie bezwzgl

ę

dnie dobrej woli od zasady autonomii (przymus moralny) jest 

zobowi

ą

zaniem. Zobowi

ą

zania nie mo

Ŝ

na wi

ę

c stosowa

ć

 do istoty 

ś

wi

ę

tej. Obiektywna 

konieczno

ść

 czynu [wypływaj

ą

cego] ze zobowi

ą

zania nazywa si

ę

 obowi

ą

zkiem.

(...) Empiryczne zasady nie nadaj

ą

 si

ę

 zgoła do tego, 

Ŝ

eby opiera

ć

 na nich prawa 

moralne. Albowiem ogólno

ść

, z jak

ą

 maj

ą

 by

ć

 wa

Ŝ

ne dla wszystkich istot rozumnych bez 

Ŝ

nicy, bezwarunkowa praktyczna konieczno

ść

, któr

ą

 przez to na nie nakładaj

ą

, upada, 

je

Ŝ

eli za podstaw

ę

 ich we

ź

miemy szczególn

ą

 organizacj

ę

 natury ludzkiej lub 

przypadkowe okoliczno

ś

ci, w jakich jest umieszczona. Jednak zasada własnej 

szcz

ęś

liwo

ś

ci zasługuje najbardziej na odrzucenie, nie tylko z tego wzgl

ę

du, 

Ŝ

e jest 

fałszywa i 

Ŝ

e do

ś

wiadczenie przeczy chytrze podsuwanemu mniemaniu, jakoby 

Strona 18 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

powodzenie zawsze szło w parze z dobrym post

ę

powaniem, ani te

Ŝ

 tylko dlatego, 

Ŝ

e do 

ugruntowania moralno

ś

ci niczym si

ę

 nie przyczynia, gdy

Ŝ

 jest to całkiem co

ś

 innego robi

ć

 

człowieka szcz

ęś

liwym ni

Ŝ

 robi

ć

 go dobrym, robi

ć

 go m

ą

drym i przebiegłym w szukaniu 

korzy

ś

ci ni

Ŝ

 robi

ć

 go cnotliwym; lecz z tego wzgl

ę

du, 

Ŝ

e podsuwa moralno

ś

ci pobudki, 

które raczej j

ą

 podkopuj

ą

 i cał

ą

 jej szczytno

ść

 unicestwiaj

ą

, stawiaj

ą

c pobudki do cnoty 

na równi z pobudkami do wyst

ę

pku i ucz

ą

c tylko lepszego wyrachowania, zacieraj

ą

c za

ś

 

zgoła gatunkow

ą

 ró

Ŝ

nic

ę

 obu. (...)

(...) Bezwzgl

ę

dnie dobra wola, której zasad

ą

 musi by

ć

 imperatyw kategoryczny, b

ę

d

ą

nieokre

ś

lon

ą

 w stosunku do wszystkich przedmiotów, b

ę

dzie przeto zawiera

ć

 tylko form

ę

 

chcenia w ogóle, a to jako autonomi

ę

, tzn. zdatno

ść

 maksymy ka

Ŝ

dej dobrej woli do 

tego, 

Ŝ

eby si

ę

 sta

ć

 ogólnym prawem, które wola ka

Ŝ

dej istoty rozumnej sama sobie 

nadaje, nie dopuszczaj

ą

c jako podstawy 

Ŝ

adnej pobudki ani zainteresowania dla niej.

W jaki sposób jest mo

Ŝ

liwy taki syntetyczny s

ą

a priori i dlaczego jest on konieczny, 

to zadanie, którego rozwi

ą

zanie nie le

Ŝ

y ju

Ŝ

 w granicach metafizyki moralno

ś

ci. Nie 

twierdzili

ś

my te

Ŝ

 tutaj, 

Ŝ

e jest on prawdziwy, a tym mniej nie udawali

ś

my, 

Ŝ

e jest w 

naszej mocy dowie

ść

 go. Wykazali

ś

my tylko za pomoc

ą

 rozwini

ę

cia poj

ę

cia moralno

ś

ci 

b

ę

d

ą

cego ju

Ŝ

 w powszechnym u

Ŝ

yciu, 

Ŝ

e autonomia woli tkwi w nim w sposób 

nieuchronny, a raczej stanowi jego podstaw

ę

. Kto wi

ę

c moralno

ść

 za co

ś

 uwa

Ŝ

a, a nie za 

urojon

ą

 ide

ę

 pozbawion

ą

 prawdy, ten musi uzna

ć

 zarazem wymienion

ą

 jej zasad

ę

Rozdział ten był wi

ę

c, tak jak pierwszy, tylko analityczny. [Aby za

ś

 pokaza

ć

], 

Ŝ

moralno

ść

 nie jest urojeniem, co dopiero wtedy jest dowiedzione, gdy prawdziwy jest 

kategoryczny imperatyw, a z nim autonomia woli, i gdy jako zasada a priori jest on 
bezwzgl

ę

dnie konieczny, potrzeba mo

Ŝ

liwego syntetycznego u

Ŝ

ycia czystego 

praktycznego rozumu, na które jednak nie mo

Ŝ

emy si

ę

 odwa

Ŝ

y

ć

 bez poprzedniej krytyki 

samej tej władzy rozumu, której główne zarysy, dla naszego celu wystarczaj

ą

ce, mamy 

przedstawi

ć

 w ostatnim rozdziale.

Rozdział III

 

Przej

ś

cie od metafizyki moralno

ś

ci do krytyki czystego praktycznego rozumu

Poj

ę

cie wolno

ś

ci jest kluczem do wyja

ś

nienia autonomii woli

Wola jest rodzajem przyczynowo

ś

ci istot 

Ŝ

yj

ą

cych, o ile s

ą

 rozumne, a wolno

ść

 byłaby 

t

ą

 własno

ś

ci

ą

 tej przyczynowo

ś

ci, dzi

ę

ki której mo

Ŝ

e ona działa

ć

 niezale

Ŝ

nie od obcych 

skłaniaj

ą

cych j

ą

 przyczyn: tak jak przyrodzona konieczno

ść

 jest [t

ą

] wła

ś

ciwo

ś

ci

ą

 

przyczynowo

ś

ci wszystkich istot bezrozumnych, 

Ŝ

e do działania skłania je wpływ obcych 

przyczyn. 

Przytoczone wyja

ś

nienie wolno

ś

ci jest negatywne i dlatego dla poznania jej istoty 

bezpłodne; atoli wynika z niego jej pozytywne poj

ę

cie, tym obfitsze w tre

ść

 i płodniejsze. 

Poniewa

Ŝ

 poj

ę

cie przyczynowo

ś

ci zawiera w sobie poj

ę

cie praw, według których przez 

co

ś

, co nazywamy przyczyn

ą

, musi by

ć

 urzeczywistnione co

ś

 innego, tj. skutek, wi

ę

wolno

ść

, jakkolwiek nie jest własno

ś

ci

ą

 woli [polegaj

ą

c

ą

 na działaniu] według praw 

przyrody, nie jest jednak wskutek tego czym

ś

 prawu zgoła niepodlegaj

ą

cym, lecz musi 

raczej by

ć

 przyczynowo

ś

ci

ą

 według niezmiennych praw, jakkolwiek szczególnego 

rodzaju; inaczej bowiem wolna wola byłaby niepodobie

ń

stwem. Przyrodzona 

konieczno

ść

 była heteronomi

ą

 przyczyn sprawczych; albowiem ka

Ŝ

dy skutek był mo

Ŝ

liwy 

tylko według prawa, 

Ŝ

e co

ś

 innego skłaniało do działania przyczyn

ę

 sprawcz

ą

, bo 

czym

Ŝ

e innym mo

Ŝ

e by

ć

 wolno

ść

 woli, jak autonomi

ą

, tj. własno

ś

ci

ą

 woli polegaj

ą

c

ą

 na 

tym, 

Ŝ

e ona sama jest dla siebie prawem? Zdanie za

ś

: wol

ą

 jest we wszystkich czynach 

sama sobie prawem, oznacza tylko zasad

ę

Ŝ

eby nie post

ę

powa

ć

 według 

Ŝ

adnej innej 

maksymy, tylko według tej, która mo

Ŝ

e tak

Ŝ

e sam

ą

 siebie jako prawo ogólne mie

ć

 za 

Strona 19 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przedmiot. To za

ś

 jest wła

ś

nie formuł

ą

 kategorycznego imperatywu i zasad

ą

 moralno

ś

ci; 

a wi

ę

c tym samym jest wolna wola i wola podlegaj

ą

ca prawom moralnym.

Je

Ŝ

eli wi

ę

c przyjmujemy z góry wolno

ść

 woli, to st

ą

d przez sam rozbiór jej poj

ę

cia wynika 

moralno

ść

 oraz jej zasada. Jednak

Ŝ

e ta zasada jest przecie

Ŝ

 zawsze s

ą

dem 

syntetycznym: bezwzgl

ę

dnie dobra wola jest to taka [wola], której maksyma mo

Ŝ

zawiera

ć

 w sobie zawsze sam

ą

 siebie uwa

Ŝ

an

ą

 za prawo ogólne; albowiem przez 

rozbiór poj

ę

cia bezwzgl

ę

dnie dobrej woli nie mo

Ŝ

na wynale

źć

 owej własno

ś

ci maksymy. 

Takie s

ą

dy syntetyczne s

ą

 za

ś

 jedynie wskutek tego mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

e oba poznania ł

ą

cz

ą

 si

ę

 

z sob

ą

 dzi

ę

ki swemu zwi

ą

zkowi z trzecim [poznaniem, w którym obydwa mo

Ŝ

na 

odnale

źć

Pozytywne poj

ę

cie wolno

ś

ci stwarza to co

ś

 trzeciego, co - odmiennie ni

Ŝ

 przy 

fizycznych przyczynach - nie mo

Ŝ

e by

ć

 natur

ą

 

ś

wiata zmysłowego (w której poj

ę

ciu 

zawarte s

ą

 poj

ę

cia czego

ś

 jako przyczyny w stosunku do czego

ś

 innego jako skutku). 

Co to jest to trzecie, na co naprowadza nas wolno

ść

 i czego ide

ę

 posiadamy a priori

tego jeszcze nie mo

Ŝ

na tutaj zaraz wskaza

ć

 ani wytłumaczy

ć

 dedukcji poj

ę

cia wolno

ś

ci z 

czystego praktycznego rozumu, a wraz z ni

ą

 wytłumaczy

ć

 mo

Ŝ

liwo

ś

ci imperatywu 

kategorycznego. Wymaga to jeszcze pewnego przygotowania.

Wolno

ść

 nale

Ŝ

y z góry przyj

ąć

 jaka własno

ść

 woli wszystkich istot rozumnych

(...) Ka

Ŝ

da istota, która nie mo

Ŝ

e działa

ć

 inaczej, jak w imi

ę

 idei wolno

ś

ci, jest dlatego 

wła

ś

nie w praktyce rzeczywi

ś

cie wolna, tj. maj

ą

 dla niej wa

Ŝ

no

ść

 wszystkie prawa 

ą

czone nierozdzielnie z wolno

ś

ci

ą

, tak jak gdyby wola jej tak

Ŝ

e sama w sobie była 

wolna i z punktu widzenia teoretycznej filozofii trafnie była za woln

ą

 uznana. (...) Rozum 

musi si

ę

 sam uwa

Ŝ

a

ć

 za sprawc

ę

 swych zasad niezale

Ŝ

nie od obcych wpływów, a wi

ę

[musi si

ę

 sam uwa

Ŝ

a

ć

] za wolny jako rozum praktyczny, czyli jako wola istoty rozumnej ; 

tj. wola tej istoty mo

Ŝ

e by

ć

 tylko przy przyj

ę

ciu idei wolno

ś

ci wol

ą

 własn

ą

, musi by

ć

 wi

ę

przyznana pod wzgl

ę

dem praktycznym wszystkim istotom rozumnym.

O interesie przywi

ą

zanym do idei moralno

ś

ci

Ostatnio sprowadzili

ś

my okre

ś

lone poj

ę

cie moralno

ś

ci do idei wolno

ś

ci; [istnienia] jej 

jednak jako czego

ś

 rzeczywistego nie mogli

ś

my dowie

ść

 nawet w sobie samych i w 

naturze ludzkiej; widzieli

ś

my tylko, 

Ŝ

e musimy j

ą

 przyj

ąć

, je

Ŝ

eli chcemy sobie pomy

ś

le

ć

 

pewn

ą

 istot

ę

 jako rozumn

ą

 i obdarzon

ą

 

ś

wiadomo

ś

ci

ą

 tego, 

Ŝ

e jest przyczyn

ą

 [swych] 

czynów, tj. wol

ą

; tak przekonywamy si

ę

Ŝ

e z tego samego powodu musimy przyzna

ć

 

ka

Ŝ

dej istocie obdarzonej rozumem i wol

ą

 własno

ść

 skłaniania si

ę

 do czynu w imi

ę

 swej 

wolno

ś

ci.

(...) Istnieje jedno spostrze

Ŝ

enie nie wymagaj

ą

ce zbyt wiele subtelnego zastanowienia, o 

którym mo

Ŝ

na przypu

ś

ci

ć

Ŝ

e zapewne potrafi je [zrobi

ć

] najpospolitszy umysł, chocia

Ŝ

 po 

swojemu, za pomoc

ą

 mglistego rozró

Ŝ

nienia swej władzy s

ą

dzenia, któr

ą

 nazywa 

uczuciem. Mianowicie [spostrze

Ŝ

enie], 

Ŝ

e wszystkie przedstawienia narzucaj

ą

ce si

ę

 nam 

bez naszej woli (jak przedstawienia zmysłowe) pozwalaj

ą

 nam pozna

ć

 przedmioty tylko 

tak, jak one nas pobudzaj

ą

, przy czym pozostaje dla nas nieznane, czym one same w 

sobie mog

ą

 by

ć

Ŝ

e wi

ę

c przez tego rodzaju przedstawienia, nawet przy najbardziej 

nat

ęŜ

onej uwadze i wyra

ź

no

ś

ci, jak

ą

 tylko intelekt mo

Ŝ

e im jeszcze nada

ć

, mo

Ŝ

emy 

jednak doj

ść

 jedynie do poznania zjawisk, nigdy za

ś

 do poznania rzeczy samych w 

sobie. Skoro raz zrobili

ś

my to rozró

Ŝ

nienie (w ka

Ŝ

dym razie tylko za pomoc

ą

 

dostrze

Ŝ

onej ró

Ŝ

nicy pomi

ę

dzy przedstawieniami, które sk

ą

din

ą

d s

ą

 nam dane i przy 

których zachowujemy si

ę

 biernie, a tymi, które wytwarzamy wył

ą

cznie sami z siebie i przy 

których dajemy dowody naszej czynno

ś

ci), to st

ą

d samo przez si

ę

 wynika, i

Ŝ

 poza 

zjawiskami musimy przecie

Ŝ

 przyzna

ć

Ŝ

e istnieje jeszcze co

ś

 innego, co nie jest 

zjawiskiem, mianowicie rzeczy same w sobie - chocia

Ŝ

 musimy si

ę

 sami z siebie tym 

zadowoli

ć

Ŝ

e nie mo

Ŝ

emy si

ę

 do rzeczy samych nigdy zbli

Ŝ

y

ć

 i wiedzie

ć

, czym one w 

Strona 20 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

sobie s

ą

, poniewa

Ŝ

 rzeczy te [same] nie mog

ą

 nam by

ć

 nigdy znane, lecz zawsze tylko 

tak, jak na nas działaj

ą

. Ta uwaga musi posłu

Ŝ

y

ć

 do odró

Ŝ

nienia, w prawdzie w sposób 

surowy, 

ś

wiata zmysłów od 

ś

wiata intelektu, z których pierwszy mo

Ŝ

e jeszcze by

ć

 

bardzo ró

Ŝ

ny odpowiednio do ró

Ŝ

nicy zmysłowo

ś

ci u rozmaitych osobników 

spostrzegaj

ą

cych 

ś

wiat, gdy natomiast drugi, tworz

ą

cy jego podstaw

ę

, pozostaje zawsze 

tym samym. Nawet co do siebie samego, i to zgodnie ze znajomo

ś

ci

ą

 siebie posiadan

ą

 

na podstawie wewn

ę

trznego wra

Ŝ

enia, człowiek nie mo

Ŝ

e sobie ro

ś

ci

ć

 pretensji do tego, 

Ŝ

e poznaje si

ę

 takim, jakim jest sam w sobie. Albowiem, poniewa

Ŝ

 nie stwarza przecie

Ŝ

 

sam siebie i poj

ę

cie o sobie otrzymuje nie a priori, lecz z do

ś

wiadczenia, przeto jest 

rzecz

ą

 naturaln

ą

Ŝ

e mo

Ŝ

e te

Ŝ

 zasi

ę

gn

ąć

 wiadomo

ś

ci o sobie przez zmysł wewn

ę

trzny, a 

wi

ę

c tylko przez objaw swej natury i przez sposób, w jaki 

ś

wiadomo

ść

 jego ulega 

pobudzeniu. Natomiast musi przyj

ąć

 koniecznie prócz tego uposa

Ŝ

enia swego własnego 

podmiotu, które jest zło

Ŝ

one z samych tylko zjawisk, jeszcze co

ś

 innego, co tworzy jego 

podstaw

ę

, tj. swoj

ą

 ja

źń

 tak

ą

, jak

ą

 ona mo

Ŝ

e jest sama w sobie, a wi

ę

c zaliczy

ć

 si

ę

 ze 

wzgl

ę

du na samo tylko spostrzeganie i zdolno

ść

 odbierania wra

Ŝ

e

ń

 do 

ś

wiata 

zmysłowego. Ze wzgl

ę

du za

ś

 na to, co jest w nim mo

Ŝ

e czyst

ą

 czynno

ś

ci

ą

 (co wcale nie 

przez pobudzenie zmysłów, lecz bezpo

ś

rednio dochodzi do jego 

ś

wiadomo

ś

ci), musi 

siebie zaliczy

ć

 do 

ś

wiata intelektualnego, którego jednak bli

Ŝ

ej nie zna.

(...) Człowiek znajduje w sobie rzeczywi

ś

cie władz

ę

, która si

ę

 ró

Ŝ

ni od wszystkich innych 

rzeczy, a nawet nosi od niego samego jako ulegaj

ą

cego pobudzeniu przez przedmioty - 

a władz

ą

 t

ą

 jest rozum. Ten bowiem, jako czysta czynno

ść

 samodzielnego podmiotu, 

przewy

Ŝ

sza pod pewnym wzgl

ę

dem nawet intelekt. A mianowicie, jakkolwiek intelekt 

tak

Ŝ

e jest swobodn

ą

 czynno

ś

ci

ą

 i nie zawiera, tak jak zmysły, wył

ą

cznie przedstawie

ń

które wtedy tylko powstaj

ą

, gdy doznajemy pobudzenia przez rzeczy (a wi

ę

c gdy 

jeste

ś

my bierni), to jednak mo

Ŝ

e wytworzy

ć

 sw

ą

 własn

ą

 czynno

ś

ci

ą

 tylko takie poj

ę

cia, 

które wył

ą

cznie do tego słu

Ŝą

, aby zmysłowe przedstawienia podporz

ą

dkowa

ć

 

prawidłom i poł

ą

czy

ć

 je przez to w jednej 

ś

wiadomo

ś

ci, i bez takiego u

Ŝ

ywania 

zmysłowo

ś

ci nie mógłby nic my

ś

le

ć

. Natomiast rozum objawia pod nazw

ą

 idei tak czyst

ą

 

samorzutno

ść

Ŝ

e wykracza przez to daleko poza wszystko, czego mu tylko mo

Ŝ

dostarczy

ć

 zmysłowo

ść

, i składa tym dowody swej głównej czynno

ś

ci: odró

Ŝ

niania 

ś

wiata 

zmysłów od 

ś

wiata intelektu, przez co jednak wyznacza granice samemu intelektowi.

Z tego powodu istota rozumna musi sama siebie jako inteligencj

ę

 (a wi

ę

c nie od strony 

swych ni

Ŝ

szych władz) uwa

Ŝ

a

ć

 za nale

Ŝą

c

ą

 nie do 

ś

wiata zmysłów, lecz do 

ś

wiata 

intelektu. A zatem rozporz

ą

dza ona dwoma stanowiskami, z których mo

Ŝ

e sam

ą

 siebie 

rozwa

Ŝ

a

ć

 i pozna

ć

 prawa u

Ŝ

ycia swych sił, a przeto wszystkich swych czynów, 

podporz

ą

dkowuj

ą

c je raz, o ile nale

Ŝ

y do 

ś

wiata zmysłowego, prawom przyrody 

(heteronomia), po wtóre za

ś

, jako nale

Ŝą

ca do 

ś

wiata daj

ą

cego si

ę

 poj

ąć

 czystym 

intelektem prawom, które b

ę

d

ą

c niezale

Ŝ

ne od przyrody, nie s

ą

 empiryczne, lecz maj

ą

 

sw

ą

 podstaw

ę

 jedynie w rozumie.

Jako istota rozumna, a wi

ę

c nale

Ŝą

ca do 

ś

wiata daj

ą

cego si

ę

 poj

ąć

 czystym intelektem, 

człowiek nigdy nie mo

Ŝ

e pomy

ś

le

ć

 sobie przyczynowo

ś

ci swej własnej woli inaczej ni

Ŝ

 

jako podpadaj

ą

c

ą

 pod ide

ę

 wolno

ś

ci. Albowiem niezale

Ŝ

no

ść

 od skłaniaj

ą

cych przyczyn 

ś

wiata zmysłowego (jak

ą

 rozum zawsze musi sam sobie przypisa

ć

) jest wolno

ś

ci

ą

. Z 

ide

ą

 wolno

ś

ci ł

ą

czy si

ę

 za

ś

 nierozdzielnie poj

ę

cie autonomii, a z nim ogólna zasada 

moralno

ś

ci stanowi

ą

ca w my

ś

l idei podstaw

ę

 wszystkich czynów istot rozumnych, tak 

samo jak prawo przyrody stanowi podstaw

ę

 wszystkich zjawisk.

Usuni

ę

te wi

ę

c zostało podejrzenie, które

ś

my wzbudzili wy

Ŝ

ej, jakoby w naszym wniosku 

z wolno

ś

ci o autonomii, a z tej o prawie moralnym, ukryte było bł

ę

dne koło, polegaj

ą

ce 

na tym, 

Ŝ

e idei wolno

ś

ci u

Ŝ

yli

ś

my mo

Ŝ

e za podstaw

ę

 tylko ze wzgl

ę

du na prawo moralne, 

Ŝ

eby je potem z wolno

ś

ci znowu wywnioskowa

ć

, a wi

ę

c, 

Ŝ

e nie mogli

ś

my poda

ć

 zgoła 

Ŝ

adnego jego uzasadnienia, lecz popełnili

ś

my tylko wyłudzenie zasady, na co wprawdzie 

Strona 21 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

Ŝ

yczliwe nam dusze ch

ę

tnie mo

Ŝ

e si

ę

 zgodz

ą

, czego jednak nigdy nie mogli

ś

my ustali

ć

 

jako daj

ą

cego si

ę

 uzasadni

ć

 s

ą

du. Albowiem teraz widzimy, 

Ŝ

e uwa

Ŝ

aj

ą

c si

ę

 za wolnych, 

przenosimy si

ę

 jako członkowie w 

ś

wiat intelektu i poznajemy autonomi

ę

 woli wraz z jej 

skutkiem, moralno

ś

ci

ą

; uwa

Ŝ

aj

ą

c si

ę

 za

ś

 za zobowi

ą

zanych, mamy si

ę

 za nale

Ŝą

cych do 

ś

wiata zmysłowego, a jednak zarazem do 

ś

wiata intelektu.

W jaki sposób jest mo

Ŝ

liwy imperatyw kategoryczny?

Istota rozumna zalicza si

ę

 jako inteligencja do 

ś

wiata intelektu i tylko jako do niego 

nale

Ŝą

ca przyczyna sprawcza nazywa ona sw

ą

 przyczynowo

ść

 wol

ą

. Z drugiej jednak 

strony u

ś

wiadamia si

ę

 ona sobie tak

Ŝ

e jako cz

ęść

 

ś

wiata zmysłowego, w którym jej 

czyny znajduj

ą

 si

ę

 jako same tylko zjawiska owej przyczynowo

ś

ci, której mo

Ŝ

liwo

ś

ci 

jednak

Ŝ

e nie mo

Ŝ

na zrozumie

ć

 na podstawie tej [przyczynowo

ś

ci], której nie znamy, lecz 

zamiast której owe czyny trzeba pojmowa

ć

 jako okre

ś

lone przez inne zjawiska, 

mianowicie 

Ŝą

dze zmysłowe i skłonno

ś

ci, i nale

Ŝą

ce do 

ś

wiata zmysłowego. Gdybym był 

członkiem tylko 

ś

wiata intelektu, wszystkie moje czyny byłyby zupełnie zgodne z zasad

ą

 

autonomii czystej woli; gdybym [natomiast] był tylko cz

ęś

ci

ą

 

ś

wiata zmysłowego, to 

trzeba by je uwa

Ŝ

a

ć

 za całkowicie zgodne z naturalnym prawem 

Ŝą

dz i skłonno

ś

ci, a 

zatem z heteronomi

ą

 przyrody. (Pierwsze polegałyby na najwy

Ŝ

szej zasadzie moralno

ś

ci, 

drugie na zasadzie szcz

ęś

liwo

ś

ci). Poniewa

Ŝ

 jednak 

ś

wiat intelektu zawiera podstaw

ę

 

ś

wiata zmysłowego, a przeto te

Ŝ

 jego praw, a wi

ę

c ze wzgl

ę

du na moj

ą

 wol

ę

 

(nale

Ŝą

c

ą

 całkowicie do 

ś

wiata intelektu) jest bezpo

ś

rednio prawodawczy i za taki te

Ŝ

 

musi by

ć

 uwa

Ŝ

any, przeto b

ę

d

ę

 musiał pozna

ć

Ŝ

e jako inteligencja - cho

ć

 z drugiej 

strony b

ę

d

ą

ca istot

ą

 nale

Ŝą

c

ą

 do 

ś

wiata zmysłowego - przecie

Ŝ

 podlegam prawu 

pierwszego [z tych 

ś

wiatów], tj. rozumowi, zawieraj

ą

cemu w idei wolno

ś

ci prawo tego 

[

ś

wiata], a zatem autonomii woli, i z tego powodu prawa 

ś

wiata intelektu b

ę

d

ę

 musiał 

uwa

Ŝ

a

ć

 za imperatywy dla mnie, a czyny zgodne z t

ą

 zasad

ą

 - za obowi

ą

zki.

I w ten sposób kategoryczne imperatywy s

ą

 mo

Ŝ

liwe dzi

ę

ki temu, 

Ŝ

e idea wolno

ś

ci robi 

mnie członkiem 

ś

wiata daj

ą

cego si

ę

 poj

ąć

 czystym intelektem, przez co, gdybym był tylko 

nim, wszystkie moje czyny byłyby zawsze zgodne z autonomi

ą

 woli; poniewa

Ŝ

 jednak 

równocze

ś

nie uwa

Ŝ

am siebie za członka 

ś

wiata zmysłowego, to powinny one by

ć

 z ni

ą

 

zgodne. Ta za

ś

 kategoryczna powinno

ść

 przedstawia dlatego syntetyczny s

ą

a priori

Ŝ

e do mej woli, pozostaj

ą

cej pod wpływem 

Ŝą

dz zmysłowych, przył

ą

cza si

ę

 jeszcze idea 

tej samej woli, ale nale

Ŝą

cej do 

ś

wiata intelektu, woli czystej i samej przez si

ę

 

praktycznej, która, zgodnie z rozumem, zawiera w sobie najwy

Ŝ

szy warunek tamtej woli, 

w przybli

Ŝ

eniu tak, jak do wyobra

Ŝ

e

ń

 

ś

wiata zmysłowego przył

ą

czaj

ą

 si

ę

 poj

ę

cia 

intelektu, które oznaczaj

ą

 same w sobie tylko prawidłow

ą

 form

ę

 w ogóle, i dzi

ę

ki temu 

umo

Ŝ

liwiaj

ą

 syntetyczne s

ą

dy a priori, na których polega wszelkie poznanie przyrody.

Praktyczne u

Ŝ

ycie pospolitego rozumu ludzkiego potwierdza trafno

ść

 tego wywodu. Nie 

znajdziemy nikogo, nawet najgorszego łotra, je

Ŝ

eli tylko zreszt

ą

 przyzwyczajony jest 

u

Ŝ

ywa

ć

 rozumu, który, je

ś

li przedło

Ŝ

ymy mu przykłady rzetelno

ś

ci w zamiarach, stało

ś

ci 

w wypełnianiu dobrych maksym, współczucia i powszechnej 

Ŝ

yczliwo

ś

ci (poł

ą

czone 

jeszcze do tego z wielkimi ofiarami z korzy

ś

ci i wygody), nie 

Ŝ

yczyłby sobie tak

Ŝ

e by

ć

 

człowiekiem takich przekona

ń

 i tego pokroju. Lecz nie mo

Ŝ

e on tego w sobie 

urzeczywistni

ć

 tylko z powodu swych skłonno

ś

ci i pop

ę

dów, przy czym jednak zarazem 

chciałby by

ć

 wolnym od takich skłonno

ś

ci, dla niego samego uci

ąŜ

liwych. Dowodzi wi

ę

tym, 

Ŝ

e wol

ą

 swoj

ą

, która jest wolna od pop

ę

dów zmysłowo

ś

ci, przenosi si

ę

 w my

ś

lach w 

całkiem inny porz

ą

dek rzeczy, ni

Ŝ

 porz

ą

dek jego 

Ŝą

dz na polu zmysłowo

ś

ci, poniewa

Ŝ

 po 

Ŝ

yczeniu tym nie mo

Ŝ

e si

ę

 spodziewa

ć

 

Ŝ

adnej przyjemno

ś

ci z 

Ŝą

dz, a wi

ę

Ŝ

adnego 

stanu dogadzaj

ą

cego którejkolwiek z jego rzeczywistych lub daj

ą

cych si

ę

 w ogóle 

pomy

ś

le

ć

 skłonno

ś

ci (przez to bowiem sama idea naprowadzaj

ą

ca go na to 

Ŝ

yczenie 

straciłaby swoje zalety), lecz [mo

Ŝ

e si

ę

 spodziewa

ć

] tylko wi

ę

kszej wewn

ę

trznej warto

ś

ci 

swej osoby. Uwa

Ŝ

a si

ę

 za tak

ą

 lepsz

ą

 osob

ę

 przenosz

ą

c si

ę

 na stanowisko członka 

Strona 22 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

ś

wiata intelektu, do czego zmusza go mimo woli idea wolno

ś

ci, tj. niezale

Ŝ

no

ś

ci od 

przyczyn 

ś

wiata zmysłowego skłaniaj

ą

cych [człowieka do działania]; na tym stanowisku 

posiada on 

ś

wiadomo

ść

 dobrej woli, która według jego własnego wyznania stanowi 

prawo dla jego złej woli jako członka 

ś

wiata zmysłowego, prawo, którego wysokie 

znaczenie zna, przekraczaj

ą

c je. Moralna powinno

ść

 jest wi

ę

c własnym koniecznym 

chceniem [człowieka] jako członka 

ś

wiata daj

ą

cego si

ę

 poj

ąć

 czystym intelektem, a jako 

powinno

ść

 jest przeze

ń

 pojmowana tylko o tyle, o ile uwa

Ŝ

a on si

ę

 zarazem za członka 

ś

wiata zmysłów.

O ostatecznej granicy wszelkiej praktycznej filozofii

Wszyscy ludzie uwa

Ŝ

aj

ą

 si

ę

 w swej woli za wolnych. St

ą

d pochodz

ą

 wszystkie s

ą

dy o 

czynach, jako takich, które powinny były si

ę

 dokona

ć

, chocia

Ŝ

 si

ę

 nie dokonały. Mimo 

to wolno

ść

 ta nie jest poj

ę

ciem do

ś

wiadczalnym i nie mo

Ŝ

e te

Ŝ

 nim by

ć

, poniewa

Ŝ

 

poj

ę

cie to utrzymuje si

ę

 zawsze, chocia

Ŝ

 do

ś

wiadczenie pokazuje nam co

ś

 wprost 

przeciwnego do tych wymaga

ń

, które przedstawiamy sobie jako konieczne, gdy 

przyjmujemy wolno

ść

. Z drugiej strony jest rzecz

ą

 równie konieczn

ą

, by wszystko, co si

ę

 

dzieje, było okre

ś

lone według praw przyrody w sposób nie dopuszczaj

ą

cy wyj

ą

tków, a ta 

konieczno

ść

 przyrody nie jest tak

Ŝ

e poj

ę

ciem do

ś

wiadczalnym, wła

ś

nie dlatego, 

Ŝ

zawiera pojecie konieczno

ś

ci, a wi

ę

c pewnego poznania a priori. Jednak

Ŝ

do

ś

wiadczenie potwierdza to poj

ę

cie przyrody i trzeba je nieuchronnie zało

Ŝ

y

ć

, je

Ŝ

eli ma 

by

ć

 mo

Ŝ

liwe do

ś

wiadczenie, tj. według powszechnych praw powi

ą

zane ze sob

ą

 poznanie 

przedmiotów zmysłów. Przeto wolno

ść

 jest tylko ide

ą

 rozumu, której obiektywna 

realno

ść

 sama w sobie jest w

ą

tpliwa; natomiast przyroda jest poj

ę

ciem intelektu, które 

sw

ą

 realno

ść

 wykazuje i koniecznie musi wykazywa

ć

 na przykładach do

ś

wiadczenia.

Chocia

Ŝ

 z tego wynika dialektyka rozumu, poniewa

Ŝ

 wydaje si

ę

Ŝ

e wolno

ść

 przypisana 

woli stoi w sprzeczno

ś

ci z konieczno

ś

ci

ą

 przyrody, a rozum na tej rozstajnej drodze 

uwa

Ŝ

a, 

Ŝ

z teoretycznego punktu widzenia droga konieczno

ś

ci przyrodniczej jest o 

wiele bardziej utarta i u

Ŝ

yteczna ni

Ŝ

 droga wolno

ś

ci, to jednak z praktycznego punktu 

widzenia 

ś

cie

Ŝ

ka wolno

ś

ci jest jedyn

ą

, na której jest mo

Ŝ

liwe posługiwanie si

ę

 w swym 

post

ę

powaniu własnym rozumem. Tote

Ŝ

 dla najsubtelniejszej filozofii tak samo jak dla 

najpospolitszego rozumu ludzkiego jest rzecz

ą

 niemo

Ŝ

liw

ą

 m

ę

drkowaniem usun

ąć

 

wolno

ść

. Rozum musi wi

ę

c zapewne przyj

ąć

Ŝ

e nie zachodzi 

Ŝ

adna prawdziwa 

sprzeczno

ść

 pomi

ę

dzy wolno

ś

ci

ą

 a przyrodnicz

ą

 konieczno

ś

ci

ą

 tych samych czynów 

człowieka, albowiem nie mo

Ŝ

e wyrzec si

ę

 ani poj

ę

cia przyrody, ani poj

ę

cia wolno

ś

ci. (...)

(...) nie zawiera najmniejszej sprzeczno

ś

ci to, 

Ŝ

rzecz w zjawisku (nale

Ŝą

cym do 

ś

wiata 

zmysłowego) podlega pewnym prawom, od których ona jako rzecz lub istota sama w 
sobie
 jest niezale

Ŝ

na; 

Ŝ

e za

ś

 człowiek musi sobie samego siebie w ten podwójny sposób 

przedstawia

ć

 i pojmowa

ć

, to polega, co si

ę

 tyczy pierwszego sposobu, na 

ś

wiadomo

ś

ci 

samego siebie jako przedmiotu pobudzanego przez zmysły, co si

ę

 tyczy drugiego, na 

ś

wiadomo

ś

ci samego siebie jako inteligencji, tj. jako niezale

Ŝ

nego w u

Ŝ

ywaniu rozumu 

od zmysłowych wra

Ŝ

e

ń

 (a wi

ę

c jako nale

Ŝą

cego do 

ś

wiata intelektu).

St

ą

d pochodzi, 

Ŝ

e człowiek przypisuje sobie wol

ę

, która nie pozwala zapisa

ć

 sobie na 

swój rachunek niczego, co nale

Ŝ

y jedynie do jego 

Ŝą

dz i skłonno

ś

ci, a przeciwnie, czyny, 

których mo

Ŝ

na dokona

ć

 jedynie przy wyrzeczeniu si

ę

 wszelkich 

Ŝą

dz i podniet 

zmysłowych, przedstawia sobie jako dzi

ę

ki niej mo

Ŝ

liwe, a nawet konieczne. 

Przyczynowo

ść

 ich le

Ŝ

y w nim jako inteligencji i w prawach skutków i czynów, zgodnie z 

zasadami 

ś

wiata daj

ą

cego si

ę

 poj

ąć

 czystym intelektem, o którym wprawdzie nic wi

ę

cej 

nie wie jak tylko to, 

Ŝ

e w nim wył

ą

cznie rozum, i to czysty, od zmysłowo

ś

ci niezale

Ŝ

ny 

rozum, nadaje prawo. Podobnie wie, 

Ŝ

e poniewa

Ŝ

 jest on tutaj tylko jako inteligencja 

sob

ą

 we wła

ś

ciwym sensie (jako człowiek za

ś

 tylko zjawiskiem samego siebie), to owe 

prawa odnosz

ą

 si

ę

 do niego bezpo

ś

rednio i kategorycznie, tak 

Ŝ

e to, do czego pobudzaj

ą

 

Strona 23 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

skłonno

ś

ci i pop

ę

dy (a wi

ę

c cała natura 

ś

wiata zmysłów), nie mo

Ŝ

e przynie

ść

 

Ŝ

adnego 

uszczerbku prawom jego woli jako inteligencji, a nawet, 

Ŝ

e za pierwsze nie odpowiada i 

nie przypisuje ich wła

ś

ciwemu swemu Ja, tj. swej woli, natomiast przypisuje sobie 

pobła

Ŝ

liwo

ść

, któr

ą

 by wobec nich okazał, gdyby im pozwolił wywiera

ć

 wpływ na swoje 

maksymy ze szkod

ą

 rozumowych praw woli.

(...) Rozum przekraczałby jednak wtedy wszelk

ą

 sw

ą

 granic

ę

, gdyby powa

Ŝ

ył si

ę

 

tłumaczy

ć

 sobie, jak czysty rozum mo

Ŝ

e by

ć

 praktyczny, co równałoby si

ę

 zupełnie 

[postawieniu sobie za] zadanie wyja

ś

nienia, jak wolno

ść

 jest mo

Ŝ

liwa.

Albowiem nie potrafimy nic wytłumaczy

ć

 prócz tego, co mo

Ŝ

emy sprowadzi

ć

 do praw, 

których przedmiot mo

Ŝ

e by

ć

 dany w jakimkolwiek mo

Ŝ

liwym do

ś

wiadczeniu. Wolno

ść

 jest 

za

ś

 tylko ide

ą

, której obiektywnej realno

ś

ci w 

Ŝ

aden sposób nie da si

ę

 wykaza

ć

 według 

praw przyrody, przeto te

Ŝ

 w 

Ŝ

adnym mo

Ŝ

liwym do

ś

wiadczeniu, która wi

ę

c nie mo

Ŝ

e by

ć

 

nigdy poj

ę

ta, a nawet poznana, poniewa

Ŝ

 niepodobna znale

źć

 na ni

ą

 sam

ą

 

Ŝ

adnego 

przykładu na podstawie jakiej

ś

 analogii. Ma ona znaczenie tylko jako konieczne 

zało

Ŝ

enie rozumu w istocie, która wierzy, 

Ŝ

e jest 

ś

wiadoma woli, tj. władzy ró

Ŝ

ni

ą

cej si

ę

 

jeszcze od samej tylko władzy po

Ŝą

dania (mianowicie władzy skłamania si

ę

 do 

post

ę

powania jako inteligencja, a wi

ę

c według praw rozumu, niezale

Ŝ

nie od 

przyrodzonych instynktów). Gdzie za

ś

 ko

ń

czy si

ę

 okre

ś

lanie według praw przyrody, tam 

te

Ŝ

 ko

ń

czy si

ę

 tłumaczenie i pozostaje sama tylko obrona, tj. odparcie zarzutów 

podnoszonych przez tych, którzy udaj

ą

Ŝ

e gł

ę

biej wnikn

ę

li w istot

ę

 rzeczy, i dlatego 

o

ś

mielaj

ą

 si

ę

 uwa

Ŝ

a

ć

 wolno

ść

 za niemo

Ŝ

liw

ą

. Mo

Ŝ

na im tylko wykaza

ć

Ŝ

e sprzeczno

ść

rzekomo przez nich w niej wykryta, nie le

Ŝ

y nigdzie indziej jak w tym, 

Ŝ

e poniewa

Ŝ

 [z 

jednej strony] dla zachowania wa

Ŝ

no

ś

ci prawa przyrody w odniesieniu do czynów 

ludzkich musz

ą

 z konieczno

ś

ci

ą

 uwa

Ŝ

a

ć

 człowieka za zjawisko, [z drugiej] za

ś

 wymaga 

si

ę

 od nich, 

Ŝ

eby człowieka jako inteligencj

ę

 pojmowali tak

Ŝ

e jako rzecz sam

ą

 w sobie, 

wi

ę

c zawsze jeszcze tam nawet uwa

Ŝ

aj

ą

 człowieka za zjawisko, gdzie wył

ą

czenie jego 

przyczynowo

ś

ci (tj. jego woli) spod wszystkich naturalnych praw 

ś

wiata zmysłowego w 

jednym i tym samym podmiocie stanowiłoby naturalnie sprzeczno

ść

. Odpada ona jednak, 

gdyby chcieli rozwa

Ŝ

y

ć

 i jak si

ę

 nale

Ŝ

y przyzna

ć

Ŝ

e poza zjawiskami musz

ą

 przecie

Ŝ

 

istnie

ć

, jako podstawa, rzeczy same w sobie (aczkolwiek ukryte), i 

Ŝ

e od praw ich 

działania nie mo

Ŝ

na 

Ŝą

da

ć

Ŝ

eby miały by

ć

 te same, co prawa, którym podlegaj

ą

 ich 

zjawiska.

Subiektywna niemo

Ŝ

liwo

ść

 wytłumaczenia wolno

ś

ci woli oznacza to samo, co 

niemo

Ŝ

liwo

ść

 wykrycia i uczynienia zrozumiałym, jaki interes człowiek mo

Ŝ

e mie

ć

 w 

prawach moralnych; a przecie

Ŝ

 człowiek istotnie jest w nich zainteresowany, czego 

podstaw

ę

 w nas nazywamy poczuciem moralnym. Było ono przez niektórych mylnie 

uwa

Ŝ

ane za miar

ę

 naszej moralnej oceny, podczas gdy raczej musi ono by

ć

 uwa

Ŝ

ane za 

subiektywny skutek, jaki prawo wywiera na wol

ę

, do czego rozum jedynie dostarcza 

obiektywnych racji.

(...) Na pytanie, jak jest mo

Ŝ

liwy imperatyw kategoryczny, potrafimy wi

ę

c wprawdzie o 

tyle odpowiedzie

ć

Ŝ

e mo

Ŝ

emy wskaza

ć

 na jedyny z góry przyj

ę

ty warunek, który go 

jedynie umo

Ŝ

liwia, mianowicie na ide

ę

 wolno

ś

ci, tudzie

Ŝ

 o tyle, o ile mo

Ŝ

emy zrozumie

ć

 

konieczno

ść

 tego zało

Ŝ

enia, co wystarcza do praktycznego u

Ŝ

ycia rozumu, tj. do 

przekonania o obowi

ą

zywaniu tego imperatywu, a wi

ę

c tak

Ŝ

e prawa moralnego; ale jak 

samo to zało

Ŝ

enie jest mo

Ŝ

liwe, tego 

Ŝ

aden rozum ludzki nigdy nie potrafi zrozumie

ć

. (...)

(...) Tutaj wi

ę

c le

Ŝ

y ostateczna granica wszelkiego badania moralno

ś

ci, której oznaczenie 

jednak ju

Ŝ

 z tego wzgl

ę

du jest nader wa

Ŝ

ne, 

Ŝ

eby rozum z jednej strony nie szukał w 

ś

wiecie zmysłowym, w sposób dla moralno

ś

ci szkodliwy, najwy

Ŝ

szej pobudki i 

zrozumiałego, ale empirycznego interesu, z drugiej za

ś

 strony, 

Ŝ

eby nie bujał bezsilnie 

po pustym dla niego przestworzu transcendentnych poj

ęć

 pod nazw

ą

 

ś

wiata daj

ą

cego 

Strona 24 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

si

ę

 poj

ąć

 czystym intelektem, nie mog

ą

c ruszy

ć

 z miejsca, i nie gubił si

ę

 w urojeniach. 

Zreszt

ą

 idea czystego 

ś

wiata intelektu, jako ogółu wszystkich inteligencji, do którego 

nale

Ŝ

ymy my sami jako istoty rozumne (chocia

Ŝ

 jeste

ś

my z drugiej strony zarazem 

członkami 

ś

wiata zmysłowego), pozostaje zawsze [ide

ą

] po

Ŝ

yteczn

ą

 i dozwolon

ą

 dla 

rozumnej wiary - mimo 

Ŝ

e na jej granicy ko

ń

czy si

ę

 wszelka wiedza - [słu

Ŝą

c

ą

 do tego], 

Ŝ

eby wzbudzi

ć

 w nas 

Ŝ

ywe zainteresowanie si

ę

 prawem moralnym przez wspaniały ideał 

powszechnego pa

ń

stwa celów samych w sobie (istot rozumnych), do którego wtedy 

tylko jako członkowie mo

Ŝ

emy nale

Ŝ

e

ć

, gdy post

ę

pujemy 

ś

ci

ś

le według maksym 

wolno

ś

ci, tak jak gdyby one były prawami przyrody.

Uwaga ko

ń

cowa

Spekulatywne u

Ŝ

ycie rozumu w odniesieniu do przyrody prowadzi do absolutnej 

konieczno

ś

ci jakiej

ś

 najwy

Ŝ

szej przyczyny 

ś

wiata; praktyczne u

Ŝ

ycie rozumu, ze 

wzgl

ę

du na [to, 

Ŝ

e posiadamy] wolno

ść

, prowadzi tak

Ŝ

e do absolutnej konieczno

ś

ci, 

lecz tylko praw czynów rozumnej istoty jako takiej. Jest za

ś

 istotn

ą

 zasad

ą

 wszelkiego 

u

Ŝ

ycia naszego rozumu doprowadzi

ć

 jego poznanie do 

ś

wiadomo

ś

ci jego konieczno

ś

ci 

(albowiem bez niej nie byłoby ono poznaniem rozumu). Jednak jest te

Ŝ

 równie istotnym 

ograniczeniem tego samego rozumu, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

e on zrozumie

ć

 ani konieczno

ś

ci tego, 

co istnieje lub staje si

ę

, ani tego, co sta

ć

 si

ę

 powinno, je

Ŝ

eli nie przyjmie za podstaw

ę

 

warunku, pod którym co

ś

 istnieje, staje si

ę

 lub sta

ć

 si

ę

 powinno. W ten jednak sposób 

przez ustawiczne dopytywanie si

ę

 o warunek odsuwa si

ę

 tylko coraz dalej zaspokojenie 

[potrzeb] rozumu. Przeto szuka on niezmordowanie czynnika bezwarunkowo 
koniecznego i czuje si

ę

 zniewolony do przyj

ę

cia go, bez jakiegokolwiek 

ś

rodka do 

wytłumaczenia go sobie; i mo

Ŝ

e sobie to uwa

Ŝ

a

ć

 za do

ść

 wielkie szcz

ęś

cie, je

Ŝ

eli uda 

mu si

ę

 wynale

źć

 poj

ę

cie zgadzaj

ą

ce si

ę

 z tym przypuszczeniem. Nie jest wi

ę

Ŝ

adn

ą

 

nagan

ą

 dla naszej dedukcji najwy

Ŝ

szej zasady moralno

ś

ci, lecz zarzutem, który trzeba by 

zrobi

ć

 ludzkiemu rozumowi w ogóle, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

e wytłumaczy

ć

 bezwarunkowego 

praktycznego prawa (jakim musi by

ć

 imperatyw kategoryczny) w jego absolutnej 

konieczno

ś

ci; nie mo

Ŝ

na bowiem rozumowi poczytywa

ć

 za złe, 

Ŝ

e nie chce tego uczyni

ć

 

za pomoc

ą

 jakiego

ś

 warunku, mianowicie za pomoc

ą

 jakiegokolwiek zainteresowania 

wzi

ę

tego za podstaw

ę

, poniewa

Ŝ

 wówczas wspomniana zasada nie byłaby moraln

ą

, tj. 

[nie byłaby] najwy

Ŝ

szym prawem wolno

ś

ci. I tak nie pojmujemy wprawdzie praktycznej 

bezwarunkowej konieczno

ś

ci moralnego imperatywu, ale pojmujemy przecie

Ŝ

 jego 

niepoj

ę

to

ść

, a to jest wszystko, czego mo

Ŝ

na słusznie wymaga

ć

 od filozofii, która w 

zasadach dociera a

Ŝ

 do granic rozumu ludzkiego.

Strona 25 z 25

Bez tytułu 1

2009-10-20