Krzysztof Gozdowski O piosenkach Jacka Kaczmarskiego

background image

UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI

Instytut Filologii Polskiej

Krzysztof Gozdowski

Między egocentryzmem a encyklopedyzmem

O podmiocie piosenek Jacka Kaczmarskiego

Praca magisterska napisana pod kierunkiem

dr. hab. Ireneusza Sikory, profesora U. Z.

Zielona Góra 2003

background image

Mojej wspaniałej żonie Barbarze

background image

Konstantinos Kawafis

Itaka

Jeżeli wyruszasz do Itaki.

proś, żeby twoja podróż była długa,

obfita w przygody i nauki.

Lestrygoni, Cyklopi,

gniewny Posejdon – nie, nie bój się ich:

nigdy nie znajdziesz takich dziwotworów,

dopóki lotną masz myśl, dopóki rzadkie wzruszenia

przenikać zdolne są twojego ducha i ciało.

Lestrygoni, Cyklopi,

gniewny Posejdon – nie spotkasz ich nigdy,

chyba że nosisz ich we własnej duszy,

chyba, że sam postawisz ich przed sobą.

Proś, aby twoja podróż była długa.

Abyś niejednym letnim świtem wpływał

- a jakże wdzięczny i jaki szczęśliwy –

do widzianego po raz pierwszy portu;

i zatrzymywał się w fenickich zatokach

po to, żeby zakupić tam dobre towary,

perłową macicę, koral, ambrę i heban,

także wonne olejki wszelkiego rodzaju,

mocne, drażniące wonności, tak dużo, jak tylko zapragniesz;

abyś odwiedził wiele miast egipskich

zbierając zapas wiedzy od ludzi uczonych.

Itakę zawsze nosić masz w pamięci.

Przybycie tam to twoje przeznaczenie.

background image

Ale bynajmniej nie śpiesz się w wędrówce.

Lepiej, jeżeli potrwa długie lata

i dosięgając wyspy będziesz już stary,

bogaty wszystkim, co zyskałeś w drodze

umiejący nie oczekiwać, że Itaka da ci bogactwo.

Itaka dała ci wspaniałą podróż.

Bez niej nigdy nie ruszyłbyś na morza.

Nic innego nie mogłaby ci dać.

Jeżeli zobaczysz, że jest uboga, nie zawiodła ciebie Itaka.

Tak mądry się stałeś, tak bardzo doświadczony,

że już zrozumieć potrafisz, co Itaki znaczą.

tłum. Czesław Miłosz

background image

Spis treści

Wstęp......................................................................................................................................6

Rozdział I

Piosenki Jacka Kaczmarskiego. Stan badań......................................................................9

Rozdział II

Czy to są moi antenaci? O literackich (i nie tylko) rodowodach poezji

śpiewanej Jacka Kaczmarskiego.......................................................................................45

1. „Dziecię Europy”, czyli jak zostać artystą?..............................................................48

2. „Encyklopedia totalitaryzmu”, czyli o poezji śpiewanej Aleksandra Galicza..........52

3. „Czym jest poezja, która nie ocala...”?.....................................................................63

Rozdział III

„W nas jest Raj, Piekło – i do obu – szlaki”, czyli parę uwag o sytuacji

lirycznej w piosenkach Jacka Kaczmarskiego.................................................................73

1.

Kim jest ten, kto mówi?............................................................................................75

2. Diabeł – anatomia opisowa.......................................................................................79

3. Wyłuskiwanie diabła, czyli anatomia kliniczna........................................................85

a. „...dzieciństwo sielskie, anielskie...”.............................................................85

b. „...młodość górną i durną...”.........................................................................98

c. „...wiek męski...”.........................................................................................140

Bibliografia.........................................................................................................................154

Suplement

Krzysztof Gajda, Piosenki Jacka Kaczmarskiego –

- próba uporządkowania (tabele).....................................................................................159

background image

Wstęp

Zamiar napisania pracy o piosenkach Jacka Kaczmarskiego zrodził się z pragnienia

odbycia podróży sentymentalnej po obszarach własnych życiowych doświadczeń. Wszak

bohater tego tekstu jest młodszy ode mnie zaledwie o dwa lata. Powracając więc – syn

marnotrawny – do przerwanych ćwierć wieku temu studiów polonistycznych, nie mogłem

udawać tego, kim nie jestem. Nie jestem zaś erudytą wyposażonym w wiedzę wyniesioną

z lektury tysięcy tekstów poświeconych twórczości Kochanowskiego, Sępa-Szarzyńskiego,

Niemcewicza, Mickiewicza, Norwida, Prusa, ani nawet Stanisława Ryszarda

Dobrowolskiego. Żeby to wszystko poznać, trzeba było nie uciekać z domu Matki –

Filologii. Także twórczość Manueli Gretkowskiej, Pawła Huelle, Jerzego Pilcha, Olgi

Tokarczuk, Jacka Podsiadło czy Marcina Świetlickiego nie przekonuje mnie na tyle, bym

był skłonny poświęcić jej więcej uwagi, niż wymaga tego elementarna przyzwoitość

studenta filologii polskiej. Poza tym, jako byłego (?) włóczęgę, miłośnika gór i dzikiej

przyrody, fascynują mnie obszary, na których rzadko spotkać można wędrowca. A jeżeli

już dojdzie do takiego spotkania, to można mieć pewność, że będzie to bratnia dusza. W ten

sposób narodził się sam pomysł.

Potem pojawił się, udostępniony mi życzliwie przez autora, maszynopis rozprawy

doktorskiej Krzysztofa Gajdy: „Jacek Kaczmarski wobec koniunktur ideowych

i komunikacyjnych”. Wraz z jego lekturą przyszło zwątpienie, czy zamierzona przeze mnie

filologiczna wyprawa pozostaje jeszcze w zasięgu moich możliwości. Potem w kręgu

bliskich mi osób pojawił się sam doktor Krzysztof Gajda. Jego słowa otuchy i deklaracja

pomocy w dotarciu do trudno dostępnych materiałów źródłowych pozwoliły mi podjąć

próbę wniknięcia (nie mnie oceniać, na ile udaną) w świat utworów, które - niemal bez

wyjątku - mówią o sprawach mi bliskich.

Celem niniejszej pracy jest próba ustalenia genezy, właściwości i ewolucji sposobu

funkcjonowania instancji nadawczych w - napisanych na przestrzeni prawie trzydziestu lat -

piosenkach Jacka Kaczmarskiego. W swoich badaniach oparłem się głównie na

metodologicznych wskazówkach Aleksandry Okopień Sławińskiej, wyartykułowanych

między innym w nawiązującej do komunikacyjnej teorii dzieła literackiego książce

background image

„Semantyka wypowiedzi poetyckiej”. Powyższa konstatacja nie oznacza jednak w żadnym

wypadku cząstkowej nawet odpowiedzialności Autorki wspomnianego opracowania

za wnioski zawarte w moim tekście.

Swoją wypowiedź podzieliłem na trzy rozdziały. Pierwszy z nich składa się

z dwóch części: omówienia dotychczasowego stanu badań nad współczesną polską

piosenką jako formą artystycznego komunikatu - bo głównie przez pryzmat tej kategorii

odbierana jest powszechnie twórczość autora „Obławy”, oraz przedstawienia stanu badań

nad dotychczasowym dorobkiem polskiego barda.

Swoistą „summą” literaturoznawczych rozważań poświęconych poetyce

współczesnej piosenki estradowej pozostaje do dzisiaj napisana na początku lat

osiemdziesiątych rozprawa doktorska Anny Barańczak i przedstawieniu zawartej w niej

typologii poświęciłem najwięcej miejsca. Wnioski zawarte w zrelacjonowanych w drugiej

części rozdziału tekstach autorstwa Stanisława Stabry i Krzysztofa Gajdy stanowią –

w moim przekonaniu – wystarczającą rekomendację do podjęcia różnorodnych,

nieograniczonych wyłącznie do obszaru dociekań stricte filologicznych, badań nad

twórczością Kaczmarskiego, według metod przynależnych utworom o wysokiej randze

artystycznej.

Rozdział drugi zawiera próbę usytuowania przedmiotu badań w kontekstach:

socjologiczno-historycznym, historycznoliterackim oraz genologicznym. Zawarte w nim

sądy i sugestie składają się na (jestem przekonany, że jedną z możliwych) próbę określenia

zespołu czynników, które doprowadziły do ukształtowania się takiej a nie innej osobowości

twórczej barda. Doświadczenia wyniesione z domu rodzinnego, wykształcenie, przynależne

do omawianego okresu fakty literackie i ogólnoartystyczne oraz wydarzenia polityczne,

obecność autorytetów moralnych i estetycznych, wpływ najbliższego środowiska oraz

udokumentowane poprzez własną praktykę artystyczną fascynacje – to w przekonaniu

piszącego te słowa najważniejsze elementy relacjonowanego układu. Część wykorzystanej

w drugim rozdziale literatury przedmiotowej i podmiotowej istnieje jedynie w wersji

rosyjskojęzycznej i została przeze mnie z przedstawionych powyżej powodów

przetłumaczona, omówiona i zinterpretowana, o czym informują stosowne przypisy.

Pojawienie się w mojej domowej bibliotece literaturoznawczych pozycji wydanych w tak

background image

ekscentrycznych miejscach, jak na przykład Workuta, zawdzięczam swoim Przyjaciołom

i współtowarzyszom syberyjskich peregrynacji – Andriejowi Blinuszowowi i Julii

Sieriedzie, liderom Oddziału Stowarzyszenia „Memoriał” w Riazaniu. Za ich też sprawą

dane mi było „odkryć” twórczość Aleksandra Galicza.

Główny ciężar pracy spoczywa na rozdziale trzecim. Na jego zawartość składa się

część wstępna, zawierająca omówienie wybranych pozycji związanych ze współczesną

refleksją teoretycznoliteracką poświeconą problematyce nadawcy i odbiorcy komunikatu

literackiego, ze szczególnym uwzględnieniem omówionego przez A. Okopień-Sławińską

we wspomnianym powyżej tekście wewnątrztekstowego układu komunikacyjnego, oraz

część właściwa, będąca próbą określenia relacji osobowych w wybranych piosenkach Jacka

Kaczmarskiego, według zaproponowanej przez autora pracy periodyzacji i typologii

przedmiotu badań.

Ewidentnym, ale – mam nadzieję – uzasadnionym w sposób wystarczający,

odstępstwem od przyjętego w literaturoznawczej praktyce obyczaju jest przytaczanie

w mojej pracy całości omawianych utworów.

Dołączony do pracy suplement – integralna część poświęconej Kaczmarskiemu

rozprawy doktorskiej Krzysztofa Gajdy, zawiera jedyną do tej pory propozycję

uporządkowania dotychczasowej twórczości polskiego barda, spełniającą literaturoznawcze

kryteria.

Ponieważ pracę magisterską pisze się (gorąco w to wierzę) nie tylko po to, by

uzyskać dyplom, ale i z nadzieją, że ktoś – oprócz promotora i recenzenta – ją przeczyta,

dodatkowym impulsem do nadania jej kształtu na miarę najlepszej woli, cierpliwości

i kompetencji autora była i pozostaje nadzieja na podjęcie przez innych badaczy kolejnych

prób ogarnięcia i nazwania choć cząstki rozległej i fascynującej „terra incognita”, jaką

pozostaje dotąd twórczość Jacka Kaczmarskiego.

background image

Rozdział I

Piosenki Jacka Kaczmarskiego. Stan badań.

W znakomitym, będącym popisem prawdziwie ekwilibrystycznej erudycji,

przewodniku po prozie i poezji polskiej z okresu 1976-1998 autorstwa dwóch poznańskich

literaturoznawców

1

, znajdują się również wykazy ważniejszych publikacji

z poszczególnych lat. Obejmują one książki wydane w kraju, na emigracji i w „drugim

obiegu”.

Za jedną ze znaczących pozycji w dziedzinie poezji, wydanych poza Polską w roku

1983, autorzy opracowania uznali paryską edycję „Wierszy i piosenek” Jacka

Kaczmarskiego

2

, zawierającą 60 utworów autora „Obławy”, pogrupowanych w cykle:

„Pejzaż z szubienicą”, „Lekcja historii klasycznej”, „Raj”, „Misja”, „Muzeum”,

„Manewry”, „Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego”, „A my nie chcemy uciekać stąd”

i „Zbroja”

3.

. O opublikowanym w 1998 roku w Warszawie zbiorze prawie wszystkich

wierszy Kaczmarskiego (około 500 tekstów)

4

książka Czaplińskiego i Śliwińskiego już nie

wspomina.

A przecież, z literaturoznawczego punktu widzenia, to właśnie antologia

„A śpiewak także był sam.” pozwala po raz pierwszy spojrzeć na twórczość Jacka

Kaczmarskiego jako na zjawisko stricte literackie, związane z kulturą wysoką. Zwraca na

to wyraźnie uwagę w swojej przedmowie do antologii Stanisław Stabro, sygnalizując

jednocześnie kierunki możliwych badań „specyficznych cech języka, stylu i świata

wyobraźni autora Encore, jeszcze raz.

5

. Wspomniana antologia stanowiła również główną,

obok źródeł audialnych, pozycję bibliografii podmiotowej rozprawy doktorskiej na temat

twórczości Jacka Kaczmarskiego, napisanej w Zakładzie Semiotyki Literatury

Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu.

6

Wydaje się, ze owo pominięcie publikacji „A śpiewak także był sam”

w wymienionym powyżej przewodniku po polskiej prozie i poezji lat 1976-1998, przy

jednoczesnym odnotowaniu posiadającego zdecydowanie bardziej doraźny,

przyczynkarsko-polityczny charakter wydania paryskiego, nie jest wyrazem lekceważenia,

efektem przypadku czy przeoczenia, ale świadectwem zakłopotania, w jakie badaczy

background image

literatury współczesnej wprawiają powstałe na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat piosenki

polskiego barda

7

.

Można przyjąć, że nieobecność Jacka Kaczmarskiego w zdecydowanej większości

dotychczasowych opracowań dziejów literatury polskiej ostatnich dwudziestu pięciu lat

wynika z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze – z braku przekonania, czy piosenka

jako tekst może stać się przedmiotem literaturoznawczej analizy na takich samych prawach,

jak utwory poetyckie. Po drugie zaś – nawet przy uznaniu, że w wypadku piosenek Jacka

Kaczmarskiego byłby to zabieg w pełni uzasadniony, przed badaczem jawi się konieczność

uwzględnienia kontekstów wykraczających poza literaturoznawstwo jako naukę.

Czymże bowiem jest piosenka ? Według "Słownika terminów literackich":

"Utwór słowno-muzyczny, przeznaczony do wykonywania przez śpiewaka solistę

lub zespół. Jako swoisty typ sztuki estradowej piosenka wyodrębniła się na przełomie XIX

i XX w., a jej kariera wiąże się z rozwojem środków masowego przekazu w 2 poł. XX w.

(...), dzięki którym stała się jedną z podstawowych form współczesnej kultury popularnej,

zwłaszcza młodzieżowej. Występuje dziś w wielu różnych odmianach, z których

najważniejsze to: kabaretowa, wywodząca się z tradycji francuskich kabaretów końca XIX

w., o charakterze literackim lub satyrycznym, różnorodna tematycznie, utrzymana w tonacji

kameralnej; przebój (szlagier) zyskujący popularność dzięki tematyce i wizji świata

odpowiadającej potrzebom odbiorców; p. taneczna, utrzymana w modnym w danym

momencie rytmie tanecznym (jej odmianą jest p. dyskotekowa). W kulturze salonowej XIX

w., a także w kulturze współczesnej p. występuje także w postaci tzw. poezji śpiewanej:

słowami p. są klasyczne teksty poetyckie, np. Mickiewicza, Leśmiana, Tuwima. Dużą rolę

w kształtowaniu p. i jej odmian odgrywają wykonawcy, lansujący własne style muzyczne i

interpretacyjne."

8

Piosenka współczesna, rozumiana i analizowana jako tekst literacki, znajduje się na

marginesie zainteresowań badaczy, a stosunkowo skromna rozmiarami bibliografia

przedmiotowa tego zagadnienia kończy się na pracach poświęconych utworom napisanym

w latach siedemdziesiątych minionego stulecia. Obroniona w 1977 roku i wydana pięć lat

później rozprawa doktorska Anny Barańczak "Słowo w piosence. Poetyka współczesnej

piosenki estradowej"

9

pozostaje do dzisiaj nie tylko najpełniejszym studium tego tematu,

background image

ale też omawia niemal wszystkie dotychczasowe publikacje naukowe związane ze

współczesną polską piosenką.

10

Punktem wyjścia dla rozważań A. Barańczak jest

konstatacja, że: "piosenka, podobnie jak pieśń, aria, hymn itd., jest przekazem

wielokodowym: korzysta jednocześnie ze znaków przynależących do kodu słownego i do

kodu muzycznego. Przynajmniej tych dwóch: doraźnie bowiem, tj. w wypadku niektórych

wykonań na całościowy tekst piosenki mogą składać się również znaki odwołujące się do

kodu gestycznego, mimicznego, kostiumowego itp., niekiedy zaś znaczną rolę semiotyczną

odgrywa miejsce wykonania (określony lokal, typ estrady itp.) lub zastosowany środek

przekazu (np. megafon w wypadku pieśni masowej). Każde wykonanie piosenki odbywa

się w określonym entourage'u, w którym pewne składniki mogą pozostać nieznaczące

i przypadkowe, z reguły jednak większość z nich zyskuje pod wpływem piosenki i jej

wykonawcy nacechowanie semantyczne ..."

11

Implikacje wynikające z takiego rozumienia terminu „piosenka” dadzą się, zdaniem

autorki, sprowadzić do stwierdzenia Edwarda Balcerzana, że „najpoważniejsze szanse

zespolenia się z muzyką ma w i e r s z s ł a b y

12

. Wiersz, który łatwo rezygnuje

z poetyckich nadwyżek znaczeniowych i dopiero w realizacji słowno-muzycznej ujawnia

swoją urodę. W i e r s z m o c n y stawia opór muzyce”

13

.

Zdecydowanie odmienne rozumienie tekstu piosenki jako wiersza stało się przyczyną

anegdotycznego już dzisiaj ataku na „tekściarzy” Stanisława Grochowiaka, który jako juror

festiwalu opolskiego w roku 1965 zajmował się oceną zgłoszonych utworów, kierując się

stricte literackimi i wysokoartystycznymi kryteriami.

14

Według A. Barańczak piosenkę można rozpatrywać jako kwestię korelacji tekstu

muzycznego i słownego na dwóch płaszczyznach: korelacji artykulacyjnej i korelacji

semantycznej.

15

Autorka, wskazując na zasadniczą różnicę pomiędzy słownym

i muzycznym systemem znaków, zwraca uwagę, że o semantyczności muzyki możemy

mówić w bardzo ograniczonym zakresie, jedynie poprzez kontekst z epoką historyczną czy

stylem.

16

Wskazuje przykłady, w których zbyt duża "nadorganizacja” tekstu (zastosowanie

przerzutni, pauzy intonacyjnej w środku wersu itp.), stanowi częstokroć barierę nie do

przekroczenia dla kompozytora i wykonawcy, wpływa na obniżenie atrakcyjności piosenki

background image

jako całości lub doprowadza w trakcie wokalnej realizacji do radykalnego spłycenia sensu

samego tekstu.

Poznańska badaczka stwierdza, że dobrze skonstruowana, atrakcyjna i w pełni

zrozumiała dla odbiorcy piosenka estradowa powinna spełniać następujące kryteria:

"A. Sylaba tekstu słownego musi odpowiadać co najmniej jednemu dźwiękowi

melodii.

B. Głoska akcentowana musi przypadać na dźwięk akcentowany (co w dalszej

konsekwencji wiąże się z delimitacją poszczególnych słów, ma więc już wyraźne skutki

znaczeniowe).

C. Wers musi się równać frazie muzycznej (albo jakiejś innej, ale całościowej

jednostce melodycznej).

D. Większe jednostki podziału tekstu słownego, np. strofy muszą się pokrywać

z odpowiednimi większymi jednostkami podziału tekstu muzycznego (np. strofy muzyczne,

okresy)."

17

Tak rozumiana piosenka powinna również unikać słów i związków

frazeologicznych stwarzających trudności artykulacyjne.

Pośrednią konstatacją , wynikającą z powyższego wywodu, jest usytuowanie

piosenki estradowej w obszarze kultury masowej, adresowanej do odbiorcy o niewielkiej

częstokroć kompetencji muzycznej i językowej.

Anna Barańczak zauważa, ze spośród czterech kategorii: autora tekstu, autora

muzyki, tzw. aranżera i wykonawcy, dla odbiorcy liczy się niemal wyłącznie ten ostatni

i właśnie z nim kojarzy on piosenkę jako całość.

Znaczną część wywodów przytaczanej rozprawy doktorskiej stanowi omówienie

struktur wersyfikacyjnych tekstów piosenki estradowej oraz występujących w niej

motywów i poziomów stylistycznych. We wszystkich tych trzech kategoriach autorka

doszukuje się daleko posuniętej stereotypizacji. Obniżeniu stricte literackich,

"wysokoartystycznych" cech tekstów piosenek, sprzyja również skłonność do redundancji,

czy wręcz "obecność jednostek quasi-językowych bez wszelkiej treści informacyjnej"

18

Oddzielną kategorię utworów omawianych przez A. Barańczak stanowią piosenki,

których autorzy próbują przełamać zarysowane powyżej tendencje, poprzez czynienie

background image

tekstu słownego pierwszoplanowym obiektem zainteresowania. Badaczka wyodrębnia

cztery kategorie takich prób: sztuczne potęgowanie czysto technicznych trudności

językowych tekstu, stylizacje parodystyczne, teksty absurdalne oraz nasilenie poetyckości

tekstu.

19

Jako przykłady najbardziej udanych realizacji takich przedsięwzięć wymienia

między innymi utwory Jeremiego Przybory, Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego,

Leszka A. Moczulskiego.

Ostatni i jedyny zarazem, którego wartość artystyczną i ogolnokulturową uważa

A. Barańczak za bezsporną, to, zaledwie zasygnalizowany w jej pracy , nurt elitarnej

piosenki kabaretowej (m. in. piosenki Jonasza Kofty i Jana Pietrzaka z kabaretu "Pod

Egidą") oraz "wszystko to, co zwykle określa się mianem piosenkowego undergroundu -

twórczość związaną z ruchem kulturalnym pokolenia początku lat siedemdziesiątych,

a ograniczoną (...) do specyficznego kręgu publiczności (np. studenckiej) lub do wykonań

o „prywatnym" charakterze: przykładem piosenki Jacka Kleyffa”

20

Wysoką rangę

artystyczną wspomnianych tekstów upatruje A. Barańczak w ich uniezależnieniu od praw

rządzących kulturą masową na skutek bardzo elitarnego obiegu.

Na brak krótkiej chociażby analizy wybranych tekstów należących do tego

ostatniego nurtu wpłynęły zapewne także czynniki zewnętrzne - większość owych

utworów, jako objęta zapisem cenzury, istniała jedynie w postaci edycji audialnych,

najczęściej w formie nagranej w amatorski sposób taśmy magnetofonowej. Autorka nie

daje również w swej pracy odpowiedzi na dwa ważne pytania: co decydowało o wysokiej

wartości artystycznej piosenek z tej kategorii i czy mieściły się one całkowicie w obrębie

kultury wysokiej, czy też funkcjonowały na pograniczu z kulturą masową.

Ruch kulturalny pokolenia początku lat siedemdziesiątych, piosenka studencka,

środowisko słuchaczy utworów Jacka Kleyffa oraz kabaret "Pod Egidą" to właśnie miejsca

pierwszych publicznych występów Jacka Kaczmarskiego, wykonującego przy

akompaniamencie gitary (i czasem fortepianu ) napisane przez siebie piosenki, z muzyką

również własnego autorstwa. Od tego też czasu współpracuje z pieśniarzem

i kompozytorem Przemysławem Gintrowskim oraz z akompaniatorem Zbigniewem

Łapińskim.

background image

Jacek Kaczmarski tworzy i występuje nieprzerwanie do roku 2001. Od grudnia 1981

do początku lat dziewięćdziesiątych pozostaje na emigracji, najpierw w Paryżu, gdzie jest

jednym z członków założycieli paryskiego Komitetu Solidarności z "Solidarnością";

w roku 1984 przenosi się do Monachium i na okres dziesięciu lat wiąże się z Radiem

Wolna Europa. Od początku lat dziewięćdziesiątych przebywa na przemian w Niemczech

i w Polsce, dając jednocześnie recitale (tak jak i poprzednio) w Europie, Ameryce

Północnej i w Australii. Sprawy osobiste oraz brak akceptacji dla politycznej i kulturalnej

atmosfery panującej w odrodzonej Polsce skłoniły go do osiedlenia się w roku 1995

w Australii, skąd po kilku latach wraca do Europy. Aktualnie mieszka w Polsce. Jest

autorem kilkunastu tak zwanych cykli poetycko-muzycznych (inaczej - programów),

a także poematów, pięciu książek prozą, zajmuje się również tłumaczeniem piosenek

innych autorów.

21

Do roku 1998 twórczość autora "Obławy" pozostawała w rozproszeniu. Ilość

i zawartość „drugoobiegowych”, emigracyjnych, oficjalnych i „pirackich” wydań

audialnych i tekstowych, a także tytuły utworów wykonywanych incydentalnie

w pojedynczych recitalach, nie wydają się możliwe do ustalenia. „Poza ewidencją”

pozostawały również napisane przez Kaczmarskiego utwory poetyckie nieprzeznaczone do

wokalno-instrumentalnego wykonywania.

Do roku 1989 w prasie krajowej zapisem cenzury objęte były nie tylko teksty, ale

i samo nazwisko Jacka Kaczmarskiego. Także prasa emigracyjna i „drugoobiegowa”

ograniczała się do lakonicznych informacji o samym fakcie występu „barda

Solidarności”(czasami „barda Wolnej Europy”

22

), albo do relacji o pozaartystycznych

formach działalności autora „Muzeum”, na przykład o podpisaniu kolejnego protestu, listu

otwartego, udziału w demonstracji czy w konferencji poświęconej łamaniu praw człowieka.

W społecznym odbiorze Jacek Kaczmarski funkcjonował głownie jako kontestator i autor

pieśni o charakterze stricte politycznym, bądź publicystycznym. Także powstałe

i opublikowane w polskiej prasie po roku 1989 teksty o Kaczmarskim ukierunkowane były

na roztrząsanie aspektów pozaliterackich poczynań pieśniarza, na wykazywanie, na ile

w swoich ostatnich utworach „sprzeniewierzył się” ideałom Sierpnia 1980 oraz na, godne

lepszej sprawy, uporczywe próby utożsamienia poglądów barda z programem którejś

background image

z istniejących aktualnie w Polsce partii politycznych. Teksty (poza nielicznymi

wyjątkami)

23

o Jacku Kaczmarskim nie różniły się w zasadzie od plotkarskich artykułów

poświęconych skandalizującym gwiazdom kultury masowej. W specjalistycznych pismach

i publikacjach poświęconych sprawom kultury i literatury, twórczość autora „Raju”

pozostawała nieobecna.

Próby obrony własnego wizerunku oraz wartości własnej twórczości podejmował

najczęściej sam Kaczmarski, starając się w przeprowadzanych z nim wywiadach

ukierunkować rozmowę na inne, niż polityczne i publicystyczne, aspekty swojej

twórczości. I tak w wywiadzie udzielony miesięcznikowi „Res Publica” w roku 1990 mówi

wprost:

„Wydaje mi się, ze przynajmniej pewien kanon moich utworów zasługuje na jakąś

krytyczną analizę odniesień historycznych i literackich. Tylko wówczas to, co robię, ma

sens. Po koncertach w Polsce miałem poczucie dużego niesmaku i moralnego kaca. Zdałem

sobie bowiem sprawę z tego, ze te wszystkie triumfy koncertowe, pełne hale sportowe, nie

zdały się na nic. Przekaz nie miał najmniejszego znaczenia. Ważne było, żeby dotknąć,

pomacać, być „na Kaczmarskim”. Kiedy napisaliśmy z Przemkiem Gintrowskim „Raj” (rok

1980 - przypis mój), moim zdaniem zresztą najlepszy nasz program, okazało się, że

w społeczeństwie, o którym mówi się, że jest w 90 procentach katolickie, nikt nie czytał

Biblii i trzeba było tłumaczyć, kto to był Jakub czy Hiob. Mój ostatni majowy przyjazd

(rok 1991 - przyp. mój) był zamknięciem pewnego etapu. Nie będę już robił „tras”

i traktował śpiewania jako zawodu czy nawyku ...).

24

Ukazanie się w roku 1998 antologii „A śpiewak także był sam.” w kształcie

zaproponowanym przez samego poetę w konsultacji ze Stanisławem Stabro stworzyło

możliwość ogarnięcia tej twórczości jako pewnej całości. Zasadą porządkującą zebrane

utwory jest tu kryterium tematyczne (wydaje się, że decydujący głos w tej kwestii należał

do Stabry), stojące częstokroć w sprzeczności z kryterium chronologicznym; w publikacji

zabrakło również informacji o tym, czy dany tekst został wykonany jako piosenka. Taki

układ narzucał z góry pewne, nie zawsze uzasadnione, tropy interpretacyjne.

25

Stanisław Stabro (właśc. S. Bryndza), poeta, krytyk i badacz literatury, jeden

z przedstawicieli pokolenia Nowej Fali (inaczej - pokolenia Marca '68) w obszernym

background image

wstępie do „A śpiewak także był sam” zawarł próbę syntetycznego spojrzenia na

dotychczasową twórczość Jacka Kaczmarskiego przez pryzmat biografii, stosunku autora

do historii i tradycji, a także modelu strategii lirycznej obecnej, jego zdaniem,

w omawianych utworach. Główna teza Stabry brzmi:

„Niezależnie bowiem od przeważających (...) w twórczości Kaczmarskiego wątków

egzystencjalnych i uniwersalnych, jest ona klasycznym przykładem kreacji mocno

osadzonej w realiach społecznych swojego czasu... Bez uświadomienia sobie przez

odbiorcę sytuacji biograficznych i historycznych, wierszom, pieśniom i piosenkom autora

„Naszej klasy” grozi niepełne zrozumienie”.

26

Swoje omówienie „niebezpiecznych związków” autora „Źródła” z dziejami

ojczystymi rozpoczyna od spostrzeżenia, ze urodzony w roku 1957 poeta jest, zarówno

w sensie artystycznym, jak i ideowym, bardziej związany ze starszym od niego o ponad

dziesięć lat pokoleniem Stanisława Barańczaka, Ryszarda Krynickiego i Adama

Zagajewskiego, niż z gronem swoich rówieśników (Urszula Benka, Anna Janko,

Aleksander Jurewicz, Roman Chojnacki) - przedstawicieli nurtu tzw. „nowej prywatności”,

dla których wydarzenia marca '68 i grudnia '70 (które dla przedstawicieli Nowej Fali były

przeżyciem pokoleniowym) są już tylko „bajką o żelaznym wilku”.

Zdaniem Stabry, w omawianej twórczości można zauważyć cztery typy odwołań do

przeszłości. Kaczmarskiego inspirują więc: etos dawnej „Solidarności”, doświadczenia

„pokolenia marcowego”, świat ideałów i przeżyć „pokolenia '56” i polskiego października

(łącznie z jego liberalizmem i rewizjonizmem), oraz odwołania niepodległościowe obecne

w problemowej i artystycznej tradycji pokolenia „Kolumbów”.

„Synchroniczne przenikanie się różnych tradycji jest jednym z najbardziej

pasjonujących problemów zawartych w utworach Jacka Kaczmarskiego. Być może wynika

to stąd, że jego generalna postawa wobec tradycji i historii jest wyraźnie związana z etosem

polskiej inteligencji (...) i ten właśnie fakt, przemyślany oraz artystycznie przetworzony

przez autora „Źródła”, zapewnia mu odrębne i oryginalne miejsce na tle twórczości nie

tylko jego generacji”.

27

Charakteryzując same teksty, ich poetykę oraz źródła literackich inspiracji pisze

Stabro tak:

background image

„Widoczna jest w nich bowiem wyraźna ewolucja gatunkowa od klasycznej

piosenki (...) aż do pieśni (song, chanson) jako najstarszego i najbardziej powszechnego

gatunku poezji lirycznej, związanego genetycznie z muzyką (...). Z jednej strony „Encore,

jeszcze raz”, z drugiej trawestacja pieśni Jana Kochanowskiego: „Jan Kochanowski”.

Gatunkiem chętnie uprawianym przez Kaczmarskiego jest także ballada, znana

w literaturze angielskiej, francuskiej i niemieckiej, jako utwór o charakterze epicko-

lirycznym, nasycony elementami dramatycznymi, opowiadający o niezwykłych

wydarzeniach legendarnych lub historycznych. Autor „Ballady o powitaniu” oraz „Ballady

o ubocznych skutkach alkoholizmu”, podejmując tematykę charakterystyczną dla tego

gatunku odwołuje się często do tradycji ballady ludowej. Posługuje się przy tym

odpowiednią strofiką. Związane to jest z dążeniem poety do zachowania pełnego (także

jeśli chodzi o rymy) metrum. Takie cykle jak: „Niewolnicy”, „Mój zodiak”, „Notatnik

australijski”, „Pięć sonetów o umieraniu komunizmu”, „Muzeum-Aneks”, „Z baśni

dzieciństwa”, „Erotyki dla Ewy” to zbiory wierszy utrzymanych w tradycyjnej,

postskamandryckiej poetyce, z jej charakterystycznymi cechami, takimi jak

anegdotyczność, dążenie do uchwycenia społecznego, obyczajowego i psychologicznego

konkretu, pointylizm oraz podmiot liryczny w zasadzie tożsamy z osobą autora.

Tego rodzaju strategia liryczna Kaczmarskiego ma cechy przemyślanego (...)

programu. Podobnie jak czytelne nawiązania do głębszej tradycji. W piosenkach, pieśniach

i wierszach warszawskiego twórcy wyczuwalne są niekiedy wpływy poetyki Słowackiego,

na przykład czytelne odwołanie się do tradycji poematu dygresyjnego w „Kosmopolakach”

z „Poematów”, w „Widzeniach na temat końca świata”, jak również do idei poematu

opisowego w „Petersburgu-Dostojewskim”. Słychać tu również frazę Adama Mickiewicza

oraz wyraźne nawiązania stylistyczne i wersyfikacyjne do poezji Cypriana Kamila Norwida

(„Koncert fortepianowy”, „Ostatnie dni Norwida”, „Parafraza”). Z późniejszych inspiracji

warto natomiast wymienić Kazimierza Wierzyńskiego, Juliana Tuwima oraz Mariana

Hemara, szczególnie wtedy, gdy Kaczmarski bierze na warsztat temat publicystyczny.

Za dowód mogą posłużyć, miedzy innymi, teksty które weszły w skład napisanej na

emigracji z lekka agitacyjnej „Zbroi”. Można by także wziąć pod uwagę wpływ

„śpiewanych felietonów” i piosenek Wojciecha Młynarskiego, ale wydaje mi się on (...)

background image

mniej istotny, niżby się to wydawało na pierwszy rzut oka. (...) Teksty tego autora oparte są

często na persyflażu, chętnie posługują się, obok motywów realistycznych, materią mitu

oraz kulturowej anegdoty.”

28

Stabro zwraca jednak uwagę, że mimo tych wszystkich literackich konotacji, teksty

Kaczmarskiego są przede wszystkim "słuchane", a dopiero w drugiej kolejności "czytane",

w związku z tym jednoznaczne usytuowanie tej twórczości bądź to w obszarze kultury

"wysokiej", bądź kultury masowej, nastręcza poważne trudności. Nie rozstrzyga tego

problemu jednoznacznie; nazywa Kaczmarskiego bardem, - twórcą łączącym cechy

pieśniarza i poety, działającym niejako na pograniczu obydwu obszarów, "oswajającym"

w masowych mediach, częstokroć ich językiem i wyobrażeniami, tradycje kultury

"wysokiej".

Zebranie rozproszonych dotychczas tekstów polskiego barda w uporządkowaną

antologię ujawnia jeszcze jedną ich cechę:

"Te bez mała pięćset tekstów, ze względu na wewnętrzne okoliczności pomiędzy

nimi o charakterze intertekstualnym, tworzy nową całość, odmienną od tej, która wyłaniała

się z pieśni, piosenek i ballad wykonywanych przez artystę w trakcie poszczególnych

programów estradowych.

29

(...)"

Oddziaływanie tekstu na tekst tworzy nowe znaczenia. Stabro wyróżnia dwanaście

dominant, czyli wewnętrznych opozycji, które, istniejąc synchronicznie, nawzajem się

przenikają, wzajemnie korespondują, czy "walczą" ze sobą. Cztery z owych wyróżnionych

przez autora Przedmowy dominant mają charakter historyczny, pozostałe to odwołania do

wartości uniwersalnych.

Do dominant historycznych należą więc:

-

wątek pokoleniowy ("Ballada o powitaniu" "Poczekalnia", "Obława I", "Młody las",

"Nasza klasa" i "Pokolenie"), mówiący o doświadczeniach zniewolonego dzieciństwa,

"przesiedzeniu" szansy zaistnienia w historii, o młodzieńczych buntach,

o doświadczeniach stanu wojennego i o późniejszej emigracji,

-

wątek historii ostatnich dwudziestu paru lat widzianej z pozycji świadka i uczestnika

(cykle: "Krzyk", "90 dni spokoju", "Zbroja", "Przejście Polaków prze Morze

Czerwone", "Kosmopolak", "Pięć sonetów o umieraniu komunizmu", "Pochwała

background image

łotrostwa", "Varia 1971-1981", "Varia 1982-1994", "Poematy", w którym do głosu

dochodzi częstokroć publicystyka,

-

inspirowane przez tradycję malarstwa figuratywnego, od Matejki do Gielniaka, obrazy

z historii Polski (cykl "Muzeum"), nawiązujące (częstokroć w sposób polemiczny

i ironiczny) do tradycji romantycznej, poruszające problematykę kulturowej ciągłości

i tożsamości oraz tragizmu zbiorowego losu,

-

pastisze i trawestacje utworów literatury staropolskiej i barokowej (cykl "Sarmatia"),

wskrzeszające w przewrotny sposób mitologię kultury szlacheckiej.

W kolejnych pięciu dominantach wyróżnionych przez Stabrę najdobitniej uwydatnia

się swoista gra, jaką Kaczmarski proponuje swojej publiczności, polegająca na

odwoływaniu się do zaproponowanego przez siebie systemu znaczeń i skojarzeń, w którym

obrazy starych mistrzów, epizody minionych dziejów oraz postacie biblijne, legendarne,

baśniowe i historyczne wchodzą w egzystencjalne i polityczne związki ze współczesnością.

Źródeł takiego właśnie ukształtowania wyobraźni, wrażliwości estetycznej i historycznej

Jacka Kaczmarskiego autor Przedmowy upatruje w atmosferze jego domu rodzinnego,

w którym historia sztuki, historia i polityka znaczyły bardzo wiele.

30

Wspomniane

dominanty to:

-

obecna w cyklach: "Raj" i "Szukamy stajenki", alegorycznie potraktowana

problematyka staro i nowotestamentowa,

-

uniwersalna problematyka egzystencjalna (cykle: "Mury", "Mój zodiak", "Notatnik

australijski", "Wojna postu z karnawałem", "Muzeum-Aneks", "Bankiet" i częściowo

"Varia 1971-1981"),

-

alegorie niewoli (cykl "Niewolnicy"),

-

trawestacje motywów baśniowych oraz bajkowych archetypów (cykl "Z baśni

dzieciństwa"),

-

nowe interpretacje znanych motywów z literatury klasycznej, światowej i polskiej.

Oddzielnie, zdaniem Stabry, należy się przyjrzeć cyklom "Skruchy i erotyki dla

Ewy", "Wysocki" oraz "Tłumaczenia i adaptacje".

31

W podsumowaniu tego etapu rozważań

współautor układu antologii zauważa, że bohater Kaczmarskiego:

background image

"jest w gruncie rzeczy kimś wątłym, niebacznym, rozdwojonym w sobie,

przeżywającym przede wszystkim dramatyczne przypadłości ludzkiej kondycji. (...) [świat,

w którym żyje] nie przypomina katechetycznej czytanki. Dobro i prawda są najczęściej

bezbronne w starciu ze złem i mamoną ("Pejzaż z trzema krzyżami", "Mistrz Hieronimus

van Aeken ..."), cierpienie staje się dla jednostki ciężarem nie do udźwignięcia (...), a świat

jest pełen bezinteresownego okrucieństwa, wynikającego z czystej przyjemności czynienia

zła ("Zaszlachtowany wół"). Tchórzostwo jest czymś najpospolitszym i występuje nie tylko

w historii świętej ("Zaparcie się Piotra Apostoła"), rozkosz zmysłowa graniczy ze śmiercią

("Song o rozkoszy") ...".

32

Jednocześnie Stabro znajduje liczne przykłady ("Kara Barabasza" "Ślepcy" i inne),

które pozwalają na odrzucenie posądzenia Kaczmarskiego o programowy nihilizm.

Przypisywana czasami bardowi pochwała zła jest jedynie uwypukleniem dramatyzmu

istnienia. O pochwale bohaterstwa jako jednej z największych wartości świadczą nie tylko

takie utwory, jak "Epitafium dla księdza Jerzego", "Barykada", czy "Śmierć

Baczyńskiego".

"Wojna postu z karnawałem" to dla autora Przedmowy nie tylko tytuł piosenki

i całego cyklu twórcy "Końca wojny trzydziestoletniej", ale wręcz nadrzędna zasada

organizująca świat przedstawiony utworów Jacka Kaczmarskiego. Stabrze nie chodzi tu

wyłącznie o częste w omawianych utworach sytuacje rozdarcia pomiędzy radością

i rozpaczą, cielesnością i duchowością, rozpasaniem i ascezą. Przywołuje rozumienie

karnawału przedstawione przez Michaiła Bachtina w "Twórczości Franciszka

Rabelaise'go", jako "okresu chwilowego uwolnienia od panującej prawdy i istniejącego

ustroju, chwilowego zniesienia wszystkich hierarchicznych stosunków, przywilejów

i norm, zakazów".

33

Zdaniem Stabry w utworach Kaczmarskiego można znaleźć wszystkie

przytoczone przez Bachtina pierwiastki karnawałowego światopoglądu. Szczególnie

widoczne jest to w języku autora "Murów":

"Idiom poetycki Kaczmarskiego naznaczony jest w o wiele większym stopniu, niż

pragnie tego heroiczna legenda artysty, ironią, kolokwializmami, żartem, niepowagą,

brutalnością i dosadnością metafory. W dwubiegunowym modelu języka poety funkcjonują

one w ścisłym związku z patosem, wzniosłością, z obszarami mowy zagarnianymi przez

background image

idiom konwencjonalny. Z jednej strony surowe przesłanie "Obławy" lub "Czerwonego

autobusu", z drugiej "Starość Owidiusza" i "Ostatnie dni Norwida". Ta językowa gra

pomiędzy "wysokim" i "niskim" stylem wypowiedzi jest również semantycznym

odzwierciedleniem "Wojny postu z karnawałem"".

34

Obecność w licznych utworach Kaczmarskiego innego chwytu artystycznego, jakim

jest parodia i jej szlachetniejsza odmiana - trawestacja, to, według Stabry, bezpośrednia

konsekwencja owej "dwubiegunowości".

Zdaniem autora Przedmowy, to właśnie "karnawałowa świadomość":

"broni bohatera Kaczmarskiego przed doktrynerstwem, ugrzęźnięciem w jedynie

słusznych schematach myślowych. [To dzięki niej Kaczmarski jako] prawdziwy artysta nie

zna lęku ani pokory w ujawnianiu paradoksów i tragizmu życia, w dochodzeniu do trudnej

prawdy, nieuzależnionej od chwilowych koniunktur."

35

Poprzedzający antologię "A śpiewak także był sam" obszerny tekst Stanisława

Stabry adresowany jest głównie do szerokiej rzeszy słuchaczy i wielbicieli piosenek

Kaczmarskiego. Stąd bierze się jego edukacyjny charakter oraz swoiste pomieszanie

stylów: publicystycznego i naukowego. Subiektywizm, skrótowość i metaforyczność opisu

przeplatają się tu z konkretnymi propozycjami ujęcia całej dotychczasowej twórczości

autora "Lotu Ikara" w kategoriach literaturoznawczych i socjologicznych. Zasygnalizowane

w Przedmowie tropy interpretacyjne wynikają w znacznym stopniu z kompozycji samej

antologii. Nie umniejsza to w żaden sposób wagi omawianego wstępu, jak i całej

publikacji. Ich rola nie ograniczyła się tylko do udostępnienia wspomnianym powyżej

słuchaczom i wielbicielom prawie całej dotychczasowej twórczości poetyckiej polskiego

barda; błyskotliwy i apologetyczny komentarz ,podpisany nazwiskiem znanego krytyka

i badacza literatury, stanowił, poza swoistą nobilitacją tej poezji, zachętę do podjęcia

kolejnych prób badawczych według reguł i metod przynależnych utworom z literackiego

Parnasu.

W 2002 roku ukazało się kolejne, rozszerzone i poprawione wydanie antologii

piosenek Jacka Kaczmarskiego.

36

Tym razem podstawowym kryterium porządkującym

zebrane utwory stała się, przynajmniej w założeniu, chronologia. Autorom zabrakło jednak

konsekwencji, wyodrębnione jako cykle tematyczne: "Muzeum-Aneks" "Lektury szkolne",

background image

czy "Wysocki" grupują utwory powstałe na przestrzeni nierzadko kilkunastu lat. Taki

zabieg mógłby być uzasadniony jedynie w wypadku wykonywania w trakcie koncertów,

bądź zarejestrowania w formie audialnej (kaseta magnetofonowa, płyta CD) wspomnianych

cykli jako pewnej całości, czy "programu". Nie miało to jednak nigdy miejsca. Również,

podobnie jak w poprzedniej publikacji, nie sposób się zorientować, czy dany utwór

pozostał jedynie tekstem, czy też był wykonywany jako piosenka.

Sygnalizowany przeze mnie już dwukrotnie w niniejszym rozdziale problem układu

tekstów w obydwu wydanych dotąd antologiach piosenek Jacka Kaczmarskiego wydaje się

mieć istotne znaczenie w sytuacji, w której wspomniane utwory mają zostać poddane jako

określona całość analizie literaturoznawczej. Chodzi tu po prostu o odpowiedź na

podstawowe pytanie: co tak naprawdę ma się stać przedmiotem badań ? Synchroniczne

potraktowanie faktów artystycznych powstałych na przestrzeni prawie trzydziestu lat może

być usprawiedliwione jedynie w publikacjach o charakterze popularnym, czy

okolicznościowym. Z drugiej zaś strony, we wszystkie bez wyjątku inne kryteria

porządkujące niejako "wpisane" są już pewne tropy interpretacyjne. Im bardziej

rozproszona i nieuporządkowana jest twórczość autora tekstów antologii, tym większego

znaczenia ( a także, swoiście rozumianego, "etycznego" wymiaru) nabiera wybór zasady

porządkującej całość. Właśnie z tego punktu widzenia najwięcej zastrzeżeń można

skierować pod adresem Stanisława Stabry, jako współautora układu tekstów "A śpiewak

także był sam.". Pozorna sprzeczność, jaka daje się zauważyć pomiędzy dość

jednostronnym, tematycznym układem zbioru, a wielokrotnie wyeksplikowaną

w Przedmowie tezą o możliwości ujmowania twórczości Jacka Kaczmarskiego za pomocą

różnorodnych strategii badawczych, da się wytłumaczyć jedynie nieprzepartym

pragnieniem wyartykułowania przy nadarzającej się okazji własnych poglądów na literaturę

i historię.

Jedyną do tej pory pozycją o stricte naukowym charakterze, poświęconą piosenkom

autora "Poczekalni" jest nieopublikowana jeszcze rozprawa doktorska Krzysztofa Gajdy

pt. "Jacek Kaczmarski wobec koniunktur ideowych i komunikacyjnych".

37

Poznański

literaturoznawca pozostaje w niej wierny zarówno swoim wcześniejszym fascynacjom, jak

i przyjętej metodzie badawczej. Poprzednia książka Gajdy

38

poświęcona była twórczości

background image

Jana Krzysztofa Kelusa, autora zaledwie pięćdziesięciu piosenek, napisanych na przestrzeni

kilkunastu lat dzielących wydarzenia marca 1968 roku od Sierpnia '80, a wykonywanych

przez autora wyłącznie, jak to sam określił - "bez beatu i bez debitu", w trakcie

kameralnych, zamkniętych występów. Ich fenomen polegał na tym, że do dzisiaj

funkcjonują jako jeden z podstawowych znaków dystynktywnych tej części środowiska

polskiej opozycji lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych minionego stulecia, która

związana była z Komitetem Obrony Robotników oraz z Wydawnictwem i Oficyną

Fonograficzną CDN. Połączenie metody biograficznej (w tym wywiad z autorem),

uwzględniającej konteksty światopoglądowe, socjologiczne i polityczne, rzutujące na

życiowe i artystyczne wybory Kelusa, z obszernym studium intertekstualnych,

metatekstowych i intersemiotycznych sygnałów tkwiących w omawianych utworach

i w towarzyszącej im muzyce oraz analiza poetyki samych tekstów, złożyły się na

interesującą i komplementarną pod względem poznawczym propozycję strategii badawczej.

Jednak to, co było możliwe w wypadku opracowywania monografii autora

kilkudziesięciu piosenek, okazało się nierealne, gdy przyszło się zmierzyć z twórczością

poetycką Jacka Kaczmarskiego, obejmującą prawie 600 tekstów, z których około 400 było

wykonywanych jako piosenki.

39

Gajda, nie rezygnując z założeń badawczych przyjętych

w swojej poprzedniej pracy, koncentruje się na , mniej lub bardziej wyczerpującym,

prześledzeniu ośmiu najistotniejszych, jego zdaniem, aspektów omawianego zjawiska.

O obszarach literaturoznawczych penetracji informują już same tytuły rozdziałów:

1. W świecie bardów.

2. W kręgu artystycznej mitologii.

3. Kanibalizm.

4. Od demitologizacji do "błagania o mit".

5. Inspiracje malarskie - Piotr Breugel St.

6. Między poezją śpiewaną a piosenką literacką.

7. "Poczekalnia", czyli o zróżnicowaniu polskiej piosenki (na przykładzie odwołań do

motywu dworca).

8. Język poetycki piosenek Jacka Kaczmarskiego.

background image

Autor omawianej dysertacji nie ograniczył się jedynie do studiów nad

przytoczonymi powyżej problemami. Najważniejszą i najbardziej przydatną

z literaturoznawczego punktu widzenia czynnością badawczą wyartykułowaną w tej pracy

było, zdaniem piszącego te słowa, uściślenie przedmiotu badań, to jest przedstawienie

omawianej twórczości jako zbioru utworów, uporządkowanego według kryteriów

odpowiadających standardom naukowym. Zostało to przedstawione w formie tabeli.

40

Jak

pisze sam autor:

"Zaproponowany (...) układ ma na celu rozgraniczenie tego dorobku na kilku

poziomach. Pierwszym kryterium jest istnienie konkretnego faktu artystycznego, jakim

może być płyta CD, kaseta, bądź nagrany koncert, na którym autor określa zbiór

wykonywanych piosenek mianem "programu". Drugim kryterium, dla piosenek, które nie

zostały nagrane (lub opublikowane) w składzie konkretnego zbiorku - jest układ

chronologiczny. Takie teksty zostały pomieszczone w podzielonych na lata Variach. Tam

z kolei wyodrębnione pogrubioną czcionką z opisem są niektóre piosenki, które autor

niniejszej pracy uznaje za wykonane lub potrafi udokumentować ich istnienie w formie

dźwiękowej. Ponieważ punkt odniesienia dla poniższego układu stanowi porządek

zaproponowany w antologii "A śpiewak także był sam.", w poszczególnych kolumnach

uwzględnione zostały także: strona w antologii, data napisania piosenki oraz miejsce

w tamtejszym porządku tematycznym i lokalizacja utworu, w przypadku publikacji

rozproszonych. W poniższych tabelach uwzględniono także piosenki z dwóch programów

("Dwie Skały", "Mimochodem"), które powstały po publikacji antologii."

41

Propozycja Gajdy, skonstruowana na wzór metody przyjętej chociażby

w antologiach wydawanych przez Bibliotekę Narodową, wydaje się być najbardziej

"neutralna" w sensie interpretacyjnym, a tym samym najbardziej przydatna dla autorów

kolejnych prac o twórczości Kaczmarskiego.

Punktem wyjścia dla rozważań zawartych w rozprawie "Jacek Kaczmarski wobec

koniunktur ideowych i komunikacyjnych" jest przekonanie o wyjątkowości omawianego

zjawiska na tle innych zjawisk kultury polskiej (zarówno kultury masowej, jak i jej odmian

elitarnych) całego XX wieku oraz o wynikającej stąd niemożności zastosowania wobec

niego istniejących kryteriów klasyfikacyjnych. Swoje stwierdzenie poznański badacz

background image

poddaje wielopoziomowej weryfikacji. Dadzą się tu wyodrębnić trzy kategorie owych

zabiegów. Pierwsza, wypełniająca treść rozdziałów: I, II, IV, VI i VII, to poszukiwanie

kontekstów i zależności kulturowych oraz pozaartystycznych (głównie biograficznych)

uwarunkowań omawianej twórczości. Rozdziały III i V mówią (na wybranych przykładach)

o stosowanych przez Kaczmarskiego strategiach literackiej gry z przekazami istniejącymi

w innym systemie semiotycznym, jakim jest malarstwo. Rozdział ostatni to analiza poetyki

omawianych tekstów.

Odpowiadając na pytanie o status Jacka Kaczmarskiego w świecie kultury, Gajda

nazywa go bardem. Wykorzystuje znaczenie tego terminu, sprecyzowane przez Marka

Karpińskiego w jego artykule o twórczości autora "Murów":

"Jest bardem. Jak bard zamienia rzeczywistość w poezję. Znajduje dla niej skrót,

kondensację, by tak ją zakląć, utrwalić, przekazać. Od tej chwili będziemy patrzeć jego

oczami, podążać jego skrótem, zaklinać jego formułą. Jak bard sam interpretuje swoje

teksty, sam nadaje dźwiękom właściwe brzmienie, sam odmierza proporcje między słowem

a milczeniem."

42

Autor dysertacji zwraca uwagę na przekształcenia, jakim sam termin ulegał na

przestrzeni wieków. Współczesne rozumienie tego słowa:

"Obejmuje też artystyczne (najczęściej za sprawą połączenia muzyki i sztuki słowa)

wyrażanie wolnościowych, buntowniczych dążeń ogółu. Niejednorodność w definiowaniu

pojęcia pozwala nazwać "bardami" poetów, którzy uzyskali specyficzny status w danej

społeczności. Mianem "szkockiego barda" określa się postać XVIII-wiecznego poety

Roberta Burnsa. "Polski bard na Columbii" to tytuł artykułu poświęconego uroczystościom

związanym z dwusetną rocznicą urodzin Adama Mickiewicza na amerykańskim

uniwersytecie; "bardem Młodej Polski" określa Kazimierza Przerwę-Tetmajera Tomasz

Weiss. Nierzadko przypisuje się ów tytuł także postaciom funkcjonującym w kulturze

masowej, najczęściej piosenkarzom, autorom tekstów, którzy poprzez swą twórczość

wywarli istotny wpływ na świadomość własnych grup pokoleniowych. (...)Najżywsze

jednak i najbardziej rozpoznawalne skojarzenia wywołuje pojęcie "barda" w odniesieniu do

twórców, którzy wykonują swe pieśni z towarzyszeniem gitary, główny nacisk kładąc na

przekaz treściowy utworów. Z polskiej perspektywy najbardziej wpływowe wydają się

background image

dwie szkoły takiej formy muzycznej: rosyjska, reprezentowana przez pieśniarzy takich jak

Aleksander Galicz, Bułat Okudżawa, czy najgłośniejszy Włodzimierz Wysocki oraz

amerykańska, kojarzona z nazwiskami Boba Dylana, Joan Baez, Barry McGuire'a (...).

Jacek Kaczmarski jako twórca piosenek został ukształtowany za sprawą wzorców

płynących z obu źródeł, oddalonych od siebie geograficznie i politycznie, lecz

w odmiennych warunkach społecznych realizujących ten sam model artysty; barda

śpiewającego pieśni przekraczające rozrywkowy model piosenek".

43

Poznański badacz wskazuje na splot okoliczności, które sprawiły, że Jacek

Kaczmarski - młody, znany głównie w kręgach opozycyjnych i akademickich pieśniarz,

awansował do rangi artysty, który uzyskał ów "specyficzny status w polskiej społeczności".

Chodzi tu oczywiście w pierwszym rzędzie o wydarzenia "polskiego sierpnia" 1980 roku,

kiedy to, odczytana sprzecznie z jego intencjami, parafraza hymnu katalońskiego pieśniarza

Luisa Llacha pt. "Mury", urosła nieomal do rangi hymnu strajkującej Polski. Prawie cała

dotychczasowa twórczość młodego wykonawcy, odbierana i interpretowana wyłącznie

przez pryzmat odniesień do aktualnej sytuacji politycznej, stała się jedną z głównych

atrakcji strajków okupacyjnych, mityngów politycznych, uroczystości patriotycznych

i koncertów organizowanych przez antypeerelowską opozycję. Społeczne "pasowanie na

barda" dopełniło się poprzez, będący w gruncie rzeczy dziełem przypadku, fakt wpisania

się artysty w szeregi emigracji politycznej i aktywnego uczestniczenia w różnorakich

działaniach polskich środowisk niepodległościowych we Francji i w Niemczech.

Analizując powinowactwa między twórczością bohatera swojej dysertacji

a wspomnianą "rosyjską szkołą bardów", ogranicza się Gajda w zasadzie do wykazania

inspiracji utworami Włodzimierza Wysockiego. Wspomina, że o genezie owej zależności

mówi niejednokrotnie sam Kaczmarski, zaliczając swoją obecność na jednym z prywatnych

koncertów rosyjskiego pieśniarza w Warszawie w 1974 roku do przeżyć mających

największy wpływ na kształtowanie się jego wyobraźni poetyckiej i środków wykonawczej

ekspresji. Dokonana w rozprawie konfrontacja utworów Kaczmarskiego opatrzonych

adnotacją "wg. W. Wysockiego" z ich rosyjskimi odpowiednikami wskazuje, że utwory

takie jak: "Obława", "Nie lubię", "Czołg", "Koń wyścigowy", czy "Linoskoczek" stanowią

bardziej parafrazy, niż bezpośrednie przekłady. Polski bard zmienia nieco elementy świata

background image

przedstawionego obecne w utworach swojego rosyjskiego mistrza, dostosowując je do

polskich realiów. Niekiedy te zmiany sięgają o wiele dalej. Na przykład "Ze sceny",

piosenka inspirowana utworem pt. "Piesń piewca u mikrofona" z roku 1969, to raczej

opowieść o Włodzimierzu Wysockim i o stanowiących nierozłączną całość jego programie

artystycznym i credo życiowym. "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego" - utwór

powstały krótko po śmierci rosyjskiego barda, nie posiada swojego rosyjskiego

odpowiednika, ale stanowi: "...wielokodowe nawiązanie do twórczości i postaci

Wysockiego"

44

, jest opowieścią o sile nadziei i prawdziwej sztuki. Krzysztof Gajda

wskazuje także na rolę, jaką (zwłaszcza w latach 1980-1981) spełniała obecność tej grupy

utworów w trakcie publicznych wykonań. Ich buntowniczy charakter, wskazywanie

zagrożeń, jakie dla niezależnej myśli, ludzkich marzeń i aspiracji płyną ze strony

despotycznej władzy i zniewolonego tłumu, doskonale wpisywały się w oczekiwania

odbiorców.

W twórczości Jacka Kaczmarskiego można także odnaleźć niemało odwołań do

utworów Roberta Allena Zimmermanna, znanego pod artystycznym pseudonimem Bob

Dylan. Zasługą tego amerykańskiego artysty, dwukrotnie nominowanego do literackiej

Nagrody Nobla, było, jak zauważa Gajda, nobilitowanie tekstu w piosence do rangi

samoistnego, znaczącego w oderwaniu od warstwy muzycznej, elementu. U polskiego

barda daje się zauważyć nie tylko fascynacja wykonywanymi chropowatym głosem przy

akompaniamencie gitary akustycznej i harmonijki ustnej, pacyfistycznymi i rewolucyjnymi

piosenkami Dylana z lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, ale i jego umiejętnością

przeciwstawiania się wszelkim klasyfikacjom i oczekiwaniom ze strony krytyków

i odbiorców, polegającą na częstokroć świadomym niszczeniu własnego "emploi", poprzez

tworzenie i wykonywanie utworów znacznie odbiegających w swej wymowie od

wspomnianych "fingerpointing-song" (piosenka wskazująca zło palcem - określenie

samego Dylana). Za najbardziej reprezentatywne dzieło Kaczmarskiego, odwołujące się

w swej konwencji do dorobku autora "Blowin' In The Wind" uznaje autor dysertacji

piosenkę zatytułowaną "Bob Dylan":

background image

"(...) dylanowski pastisz, który stał się całościową metaforą losu artysty i

pokazywał, że oczekiwania wielbicieli są z gruntu sprzeczne z autentyczną wolnością

jednostki.

W warstwie strukturalnej tekstu nawiązał Kaczmarski przede wszystkim do utworu

"When the Skip Comes In", zapożyczając budowę strofy (sześć wersów powtarzających

układ: dwa 6-zgłoskowe + jeden 10-zgłoskowy). Podstawowe elementy muzyczne

kompozycji przypominają słynny hymn "Blowin' In The Wind", tak dotkliwie

zniekształcony w trakcie filadelfijskiego koncertu .

45

Od strony wykonawczej Kaczmarski

parodiuje manierę piosenkarską Dylana: śpiewanie przez nos, fałszowanie, artykulacyjne

wydłużanie samogłosek, transakcentację. Procesowi stylizacji posłużyła również

metaforyka okrętu, stanowiąca kompozycyjną dominantę tekstu Dylana. (...) Życie artysty

staje się morską podróżą, w której niebezpieczeństwo stwarzają "płytkie fale" oraz

"zdradzieckie lampy" zapalane przez koczujących na brzegu wielbicieli. Konsekwentnie

trzymają się tej metaforyki strofy pierwsza i ostatnia, spinające tekst spójną klamrą. Pięć

wewnętrznych zwrotek jest już jednoznacznym opisem relacji artysty z publicznością. (...)

Piosenka Kaczmarskiego stanowi gorzką refleksję na temat roli artysty, którego twórczość

podlega "uprzedmiotowieniu". (...) Nie ma wątpliwości, że Kaczmarski pisząc, a później

wykonując ów utwór wielokrotnie kierował jego przesłanie tyleż do tytułowego adresata,

jak i do samego siebie."

46

Trzeci z kolei trop "bardowskiej genealogii" twórczości autora "Przechadzki

z Orfeuszem" odnajduje poznański badacz w licznych utworach odnoszących się do

wpisanego w egzystencję twórcy cierpienia, wynikającego z braku więzów rodzinnych,

niemożności znalezienia swego miejsca w świecie i konieczności poddawania się ciągłej

weryfikacji. Ten wątek zauważalny jest nie tylko w "Lirniku i tłumie", piosence będącej

odwołaniem do rodzimej tradycji wędrownego dziada, ale także w inspirowanym filmem

Ingmara Bergmana utworze "Kuglarze", we wspomnianym już "Linoskoczku",

w nawiązujących do motywów antycznych i biblijnych "Kasandrze" i "Arce Noego" oraz

w wielu innych utworach. Świadomość kruchości własnej egzystencji, skonfrontowana

z dążeniem do zrealizowania własnego życia według artystycznego, maksymalistycznego

scenariusza oraz z oczekiwaniami ze strony otoczenia, jest częstokroć źródłem frustracji

background image

i zwątpienia. Zdolności profetyczne, jakimi obdarzony jest niejednokrotnie prawdziwy

artysta, stają się częstokroć jego przekleństwem. Ten typ odwołań obecnych w piosenkach

Jacka Kaczmarskiego jest, zdaniem Gajdy, bardzo silnie osadzony w rzeczywistości

pozaliterackiej i w samej biografii twórcy. Utwory z tej grupy powstawały w najczęściej

w okresach najbardziej intensywnej aktywności artystycznej Kaczmarskiego, związanej

z takimi wydarzeniami jak: lata 1980-1981, stan wojenny, pierwsze koncerty w kraju po

powrocie z emigracji, czy czas poprzedzający decyzję o osiedleniu się na stałe w Australii.

Jak pisze autor omawianej dysertacji:

"Kaczmarski, utożsamiając się z romantycznym modelem artysty-tułacza,

linoskoczka, lirnika, czy tajemniczego wróżbity, sprzeciwia się roli artysty salonowego.

Według niego istota uprawiania sztuki polega na uczciwości wobec samego siebie i wobec

odbiorców, bez względu na świadomość porażki wkalkulowanej w tę relację. Dworski

model uprawiania sztuki skrytykował Kaczmarski tuż po wprowadzeniu stanu wojennego

w piosence "Artyści". Obiekt ironicznego ataku został skonkretyzowany pod postacią

Andrzeja Wajdy, co zostało zasygnalizowane już w dedykacji.(...) Kaczmarski, pisząc tekst

uznany wręcz za paszkwilancki wobec szanowanego twórcy, musiał narazić się na niechęć

i posądzenia o arogancję ze strony części artystyczno-emigracyjnego środowiska. Co

więcej, w latach 90., kiedy postawy i wybory Andrzeja Wajdy przestały wzbudzać

jakiekolwiek emocje społeczne to Kaczmarski stał się obiektem licznych ataków, między

innymi - paradoksalnie - o wyznaczony wyrokiem Historii los emigranta."

47

Istotną część rozprawy Krzysztofa Gajdy stanowi próba prześledzenia zjawiska

zasygnalizowanego przez Kamilę Rudzińską już w roku 1978.

48

Chodzi o użytkowanie

przez kulturę masową akcesoriów mitu artysty, a także o reakcje samego twórcy na owe

"zawłaszczanie" jego osoby przez "wszystkożerny tłum". Ten trop okazał się wyjątkowo

płodny. Gajda w przejrzysty sposób egzemplifikuje przypisane Kaczmarskiemu mity

artystyczne: mit wyjątkowości, mit indywidualności, mit powołania, mit wolności, mit

bezinteresowności, mit cierpienia i mit odrzucenia.

49

Okazji do powstawania tych mitów

przysparzała sama biografia twórcy, jego, nie zawsze zgodne z oczekiwaniami odbiorców,

wybory życiowe i artystyczne W części rozprawy poświęconej temu zagadnieniu poznański

badacz wyjątkowo często posługuje się wypowiedziami samego Kaczmarskiego,

background image

przytaczanymi we wspomnianych przeze mnie w pierwszej części niniejszego rozdziału

artykułach prasowych. Gajda zwraca również uwagę na obecność w twórczości

Kaczmarskiego licznych utworów, w których nastąpiło niemal całkowite zatarcie granicy

pomiędzy wypowiedzią autorską a fikcją literacką, a które w bezpośredni sposób odnoszą

się do omawianego zjawiska. Jako przykład ironicznego apelu barda do swoich oponentów

podaje refren utworu "Drzewo genealogiczne" z programu "Sarmatia":

"Nie mam blizn po kajdankach, napletek posiadam

Na świat przyszedłem w czepku, nie pod ułańskim czakiem

Po dekadzie wygnania polskim jeszcze władam

Proszę więc o dokument, że jestem Polakiem"

Uzupełnieniem tej części rozważań są interpretacje kilku piosenek bezpośrednio

odnoszących się sposobów funkcjonowania artystycznej mitologii w historii. Opowiadają

o tym między innymi utwory poświęcone Giacomo Casanowie, Andriejowi Tarkowskiemu

jako reżyserowi filmu "Rublow" i Bruno Jasieńskiemu. W podsumowującej omawiany

wątek konkluzji, autor rozprawy stwierdza:

"Pieśniarz, przekraczając wzorem swych mistrzów, granicę między życiem

a twórczością, w pewnym sensie mityzuje własną postać. Autor i wykonawca, nierzadko

utożsamiany z podmiotem lirycznym swych tekstów, siłą rzeczy uruchamia mity

artystyczne, które "przylegają" do jego osoby tyleż łagodnie, co - jak się wydaje -

ostatecznie i nieodwołalnie."

50

W literaturoznawczym laboratorium Krzysztofa Gajdy pojawiają się również

pytania o obecność problematyki egzystencjalnej w utworach Kaczmarskiego oraz o system

wartości, do którego odwołuje się w swojej twórczości autor "Dzieci Hioba".

Z przedstawionej w pracy statystyki wynika, że:

"Spośród wszystkich podlegających opracowaniu tekstów ok. 25% (mniej więcej

100 piosenek) w całości lub we fragmentach podejmuje tematykę metafizyczną, a także

pojmowania istoty religijności, społecznej roli wiary i instytucji kościoła oraz tematów

pokrewnych - w swej istocie składających się na wyrazisty profil światopoglądowy.

Szeroko pojęta tematyka mitologiczna - obejmująca mity kultury judeochrześcijańskiej -

background image

najintensywniej jest obecna w programie "Raj", skomponowanym z utworów pisanych

pomiędzy 1978 a 1980 rokiem"

51

Poznański badacz nie ma wątpliwości, że tak częste odwoływanie się do wartości

proponowanych przez etykę chrześcijańską oraz ujmowanie wielu problemów

współczesnego świata w kategoriach mitologicznych to wynik nie tyle postawy

światopoglądowej polskiego barda (sam Kaczmarski niejednokrotnie wspomina

o wyniesionym z domu rodzinnego ateizmie), ile głębokiego przekonania artysty, że

jedynym sposobem na przezwyciężenie ontologicznych niepokojów, poczucia chaosu

i aksjologicznej dezintegracji jest myślenie historyczne, wiedza o przeszłości i tkwiącej

w niej tradycji. Gajda znajduje paralele pomiędzy rozwijającą ten wątek książką

amerykańskiego psychoanalityka Rollo Maya

52

, a artystyczną wypowiedzią bohatera swojej

rozprawy, zawartą w napisanym w 1997 roku "Lamencie Tytana". Tytułowa postać tej

piosenki została skazana przez niewdzięcznych ludzi na wieczną niepamięć, jednak

osiągnięta w ten sposób "wolność od długu i winy" nie wnosi w ich życie nic budującego.

W przytoczonym utworze widoczne są również odniesienia do sposobu funkcjonowania

mitu prometejskiego w tradycji romantycznej i w utworach literatury współczesnej (Staff,

Herbert, Szymborska).

Podążając tropem wskazanym w rozprawie, można zauważyć swoistą ewolucję

w sposobie ujmowania motywów mitologicznych i biblijnych w twórczości

Kaczmarskiego: od nawiązującej do oświeceniowej tradycji literackiej gry, za sprawą której

świat przedstawiony w programie "Raj" staje się alegorią totalitarnego państwa, poprzez

ujmowanie danej artyście rzeczywistości jako "Wojny postu z karnawałem", aż do szukania

boskiego pierwiastka w sobie samym (utwór "Śniadanie z Bogiem" z programu "Dwie

skały"). Ostateczna konkluzja Krzysztofa Gajdy dotycząca tej kwestii brzmi:

"Poeta nieustannie podejmuje ze Stwórcą dyskurs na poziomie filozoficznym,

filologicznym, intertekstualnym i socjologicznym. Bóg, szatan, aniołowie, Adam, Ewa,

Hiob, Chrystus, Gabriel, Jakub, Piotr - wszystko to są postacie ze świata literackiego mitu,

ze zbioru pradawnych opowieści składających się na zbiorową świadomość, kryjących

w sobie mądrość i prawdę o funkcjonowaniu świata. Przedstawione postacie i ich dzieje -

niezwykle istotne dla kultury śródziemnomorskiej, wynikające z samych jej korzeni -

background image

współtworzą kod kulturowy, który dla Kaczmarskiego stanowi klucz do porozumienia się

ze światem i pozwala traktować Boga jako kolejny element świata sztuki. W imię tych

wartości Kaczmarski broni się przed odziedziczonym ateizmem. Jego niezgoda na

współuczestniczenie w religijnej wspólnocie nie pociąga za sobą negacji wartości, które

wynikają z etyki chrześcijańskiej".

53

Kilkakrotnie w swojej rozprawie dokonuje Krzysztof Gajda prób usytuowania

omawianej twórczości w kontekstach zjawisk opisanych przez Annę Barańczak w jej pracy

"Słowo w piosence"

54

, biorąc oczywiście pod uwagę najbardziej popularne (oraz

najbardziej ambitne) odmiany polskiej piosenki estradowej w ich współczesnym kształcie.

Za każdym razem, niejednokrotnie wbrew intencjom autora

55

, okazuje się, że teksty Jacka

Kaczmarskiego wymagają zastosowania znacznie bardziej skomplikowanych procedur

badawczych. Szczególnie widoczne jest to w części pracy omawiającej utwory polskiego

barda na tle dokonań przedstawicieli tak zwanej "poezji śpiewanej", czy "piosenki

poetyckiej", a także tych wszystkich rodzajów piosenki estradowej, które - poprzez cytat,

pastisz, parafrazę, trawestację, parodię czy aluzję - odnoszą się do cudzej,

wysokoartystycznej wypowiedzi. Takie intertekstualne nawiązania pojawiają się

w utworach Kaczmarskiego nieporównanie częściej, niż wspomniane powyżej odniesienia

do motywów biblijnych i mitologicznych. Posłużenie się frazą mickiewiczowską

w piosence pt. "Pochwała łotrostwa", nawiązanie do poetyki Zbigniewa Herberta ("etyka

i poetyka" tego twórcy wydaje się być szczególnie bliska autorowi "Raju") poprzez,

potraktowany jako element poetyckości, brak rymów w "Trenie spadkobierców",

norwidowska stylistyka w "Parafrazie” i w "Ostatnich dniach Norwida", wielopoziomowe

odniesienia do filozofii i poetyki "Mistrza z Czarnolasu" w "Janie Kochanowskim" - to

tylko niektóre z omówionych przez Gajdę przykładów obecności "cudzego" słowa

w omawianej twórczości. Autor rozprawy identyfikuje u Kaczmarskiego ślady obecności

biografii, ulubionych motywów, świata przedstawionego i poetyki następujących autorów:

Reja, Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wierzyńskiego, Wata,

Jasieńskiego, Baczyńskiego, Miłosza, Herberta, Sienkiewicza, Prusa, Gombrowicza,

Dołęgi-Mostowicza, Homera, Cervantesa, Defoe, Hugo, Dumasa, Lessage'a i Tolkiena.

background image

"Z jednej strony stylizacje te uzyskują wymiar poetyckiego hołdu składanego

poprzednikom, z drugiej zaś prowadzą ku literackiej grze, która pozwala ukazać własną

sprawność warsztatową, a także prowadzić literacki dyskurs zarówno na poziomie poetyki,

jak i semantyki tekstu"

56

Krzysztof Gajda upatruje w tym kolejne przełamanie gatunkowej konwencji

piosenki. Proponuje, w odniesieniu do omawianego zjawiska, posłużenie się terminem

"piosenka literacka".

57

Jego zdaniem określenie to, obok, będącej domeną "piosenki

poetyckiej", informacji o nadorganizacji języka, wskazuje także na literackie tworzywo

utworów.

Kolejnym, wyodrębnionym i omówionym przez poznańskiego badacza, źródłem

kulturowym jest dla Jacka Kaczmarskiego malarstwo figuratywne. Tak samo jak źródła

poprzednie, służy ono bardowi do artykułowania problemów współczesności oraz

powiązań owej współczesności z tradycją. Autor rozprawy identyfikuje ponad 50 (chodzi tu

wyłącznie o teksty opatrzone przypisem: "wg obrazu...") utworów, dla których inspirację

stanowiły obrazy polskich i europejskich artystów. Napisany w 1981 roku program

"Muzeum" składa się w całości z interpretacji dzieł plastycznych polskich twórców:

Matejki, Norblina, Gierymskiego, Michałowskiego, Malczewskiego, Krawczyka,

Wróblewskiego, Witkacego i Linkego. Artystą, do którego dorobku odwołuje się bard

najczęściej, jest Piotr Breugel Starszy; inspirowane obrazami i biografią tego

niderlandzkiego mistrza utwory obecne są w omawianej twórczości od roku 1975 aż po

współczesność. Obiektami intersemiotycznych przekładów są również między innymi

dzieła: Holbeina Młodszego, Goyi, Halsa, Rembrandta van Rijna, Velasqueza, Caravaggia,

Fiedotowa i Muncha.

"Metatekstualna metoda Kaczmarskiego sugerująca nawiązanie do konkretnego

dzieła sprawia, że odbiorca zmuszony jest w proces interpretacji włączać przywoływany

obraz. Zakres kontekstu wpisuje się w naturalną dla literatury o intertekstualnym

charakterze sieć powiązań"

58

Niejednokrotnie kluczem do odczytywania intersemiotycznych powiązań między

kodem malarstwa figuratywnego a piosenkami Kaczmarskiego są dla Gajdy ustalenia

Seweryny Wysłouch, zawarte w jej książkach o związkach literatury z innymi rodzajami

background image

sztuki.

59

Dzieje się tak na przykład przy omawianiu, zastosowanej przez barda w utworze

"Kanapka z człowiekiem", metody konstruowania metafory poprzez personifikację

i reifikację, a więc w sposób właściwy bardziej sztukom plastycznym, niż literaturze

60

, czy

w trakcie analizy intertekstualnych relacji pomiędzy piosenką "Pejzaż zimowy" a opisem

obrazu zawartym w wierszu Czesława Miłosza "Jadalnia"

61

.

Krzysztof Gajda zwraca uwagę, że "malarskie" fascynacje Jacka Kaczmarskiego

łączą się z jego dużą wiedzą i kompetencją w dziedzinie historii sztuki; obok

wykorzystywania w piosenkach fabularnej warstwy obrazów, znajdują się w nich

odniesienia do spraw czysto warsztatowych: kompozycji, operowania światłem i kolorem

oraz do realiów społeczno-historycznych towarzyszących ich powstawaniu. Różny jest też

status podmiotu lirycznego w tej grupie utworów: od stosowanej najczęściej strategii jego

identyfikacji z twórcą opisywanego obrazu, bądź z którąś z obecnych w nim postaci, do

pozycji obserwatora "z zewnątrz", na wzór interpretującego dzieło gościa muzeum.

Jak stwierdza autor rozprawy, termin ”piosenka literacka” jako określenie

przynależności gatunkowej omawianych tekstów, stanowi pewien kompromis pomiędzy

funkcjonującą w literaturoznawstwie systematyką, a rzeczywistym kształtem utworów

Kaczmarskiego. Przekonuje go o tym przeprowadzona analiza języka poetyckiego piosenek

barda. Punktem odniesienia dla tej części rozważań są ustalenia zawarte w przytoczonych

powyżej tekstach Anny Barańczak i Edwarda Balcerzana o roli słowa w piosence. Gajda

zwraca również uwagę na zasygnalizowane przez Małgorzatę Semczuk

62

zjawisko

stopniowego rozmywania się definicji gatunkowych. Podążenie tropem terminu "piosenka

literacka" oznaczałoby usytuowanie twórczości autora "Ballady o spalonej synagodze"

w modelu piosenki kabaretowej i balladowej. Taki zabieg byłby, zdaniem Gajdy,

częściowo uzasadniony w odniesieniu do utworów barda z lat siedemdziesiątych, kiedy to,

ulegając panującym w kulturze masowej koniunkturom, w bardzo swobodny sposób

traktował zależności pomiędzy tytułem, przynależnością gatunkową i wynikającą z niej

poetyką, o czym świadczą chociażby napisane w tym okresie utwory mające w tytule

określenie "ballada" ("Ballada z morałem", "Ballada o drapieżnej bestii", "Ballada

paranoika", "Ballada dla obywatela miasteczka P.", "Ballada o okrzykach", "Ballada

background image

o powitaniu", "Ballada o wesołym miasteczku" i inne). W latach późniejszych sytuacja ta

uległa radykalnej zmianie.

Zaproponowana przez poznańskiego badacza próba opisu języka poetyckiego

piosenek Jacka Kaczmarskiego podejmuje następujące zagadnienia: problem

przynależności gatunkowej, organizację brzmieniową tekstów, omówienie roli powtórzeń,

analizę rymów i sposobów graficznego kształtowania tekstu.

Już na początku lat osiemdziesiątych autor "Murów" zrywa z powszechnym

w piosence estradowej zwyczajem nadawania tytułowi funkcji identyfikacyjnej, szukając

określeń gatunkowych typowych dla literatury lub twórczości ludowej, na przykład "bajka"

("Bajka średniowieczna", "Bajka o Głupim Jasiu"). W utworach tych widoczne jest

przełamywanie gatunkowej konwencji, bądź wykorzystywanie jedynie niektórych cech

obowiązującej poetyki, na przykład personifikacji, animizacji czy paraboli. Na podobnej

zasadzie funkcjonują teksty zawierające w tytule dookreślenia: "epitafium ("Epitafium dla

W. Wysockiego”, "Epitafium dla Sowizdrzała"), "marsz" ("Marsz intelektualistów"),

"wariacje" ("Wariacje dla Grażynki"), "hymn" ("Hymn wieczoru kawalerskiego") oraz

"pieśń" ("Pieśń o śnie"). Pojawia się również "limeryk" - forma stricte literacka,

charakteryzująca się ściśle określoną budową ("Limeryki o narodach" - piosenka, której

każda strofa jest oddzielnym, poprawnie skonstruowanym limerykiem). Takie dookreślenia

jak: "przypowieść", "litania", "kolęda", "czastuszka", "kantyczka" "kołysanka" "romans",

"lament", "suplikacja", parafraza", "tren", blues", "pochwała", "portret", "raport", "ankieta",

"pamiętnik" i "ogłoszenie" traktowane są przez barda nie tylko "... jako pogranicze

mimetyzmu formalnego i szczególnego typu odniesień intertekstualnych, ...[ale] świadczą

o staraniach autora, by tytułom piosenek nadawać dodatkowe funkcje artystyczne".

63

Jak stwierdza Krzysztof Gajda:

"Pod względem organizacji brzmieniowej piosenki Jacka Kaczmarskiego cechuje

wyjątkowa i niepowtarzalna w ramach gatunku staranność. Jest to cecha stała, występująca

w całym dorobku autora "Kanapki z człowiekiem". Co istotne, eksponowanie

artykulacyjnych trudności stanowi jedną z kompozycyjnych dominant tekstów tych

piosenek, nawet jeśli nie pełni ona funkcji humorystycznych czy stylizacyjnych.

Kaczmarski za sprawą warstwy instrumentacyjnej swych piosenek bada możliwości

background image

fonetyczne i czyni z nich tworzywo poetyckie. Kakofoniczna intensyfikacja brzmień

sprawia, że warstwa głoskowa zyskuje pewną autonomię w stosunku do warstwy

semantycznej, równocześnie ją podkreślając i uwypuklając niektóre jej aspekty.

Nagromadzenie konkretnych głosek bywa znaczące i niejednokrotnie buduje metaforę

instrumentacyjną."

64

Obok nastrojotwórczych i onomatopeicznych funkcji pełnionych przez usytuowane

blisko siebie grupy konkretnych głosek, poznański literaturoznawca wskazuje na bardzo

ciekawy zabieg widoczny w piosence "Cromwell", w której nagromadzenie głosek "r", "l",

"m" "n" w częstotliwości niespotykanej w języku polskim, naśladuje angielską fonetykę.

Ważną rolę w utworach autora "Lekcji historii klasycznej" spełniają latynizmy,

barbaryzmy, rusycyzmy, galicyzmy oraz językowe stylizacje i obszerne, obcojęzyczne

wtręty. Poprzez ich obecność bard nie tylko uzupełnia charakterystykę wypowiadających

się w jego tekstach postaci, służą one również do uzyskiwania efektu zaskoczenia, efektów

komicznych, a także niejako wymuszają na odbiorcy sięgnięcie do innych źródeł lub

opracowań w celu pełnego zrozumienia słuchanego utworu. Zdaniem Gajdy, w warstwie

brzmieniowej analizowanych tekstów, a zwłaszcza w obecnych w niej komplikacjach

fonetycznych, zawiera się również protest artysty wobec wymagań, jakie profesjonalni

piosenkarze stawiają autorom wykonywanych przez siebie piosenek.

Powtórzenia i refreny to jedna ze stałych cech piosenki popularnej. Najczęściej

spełniają w niej rolę swoistego asemantycznego "wypełniacza" i podporządkowane są

muzyce. Prawidłowość tę opisuje w swojej rozprawie A. Barańczak, między innymi na

przykładzie "Ballady wagonowej" Agnieszki Osieckiej.

65

Powtórzeniami posługuje się

również w swojej twórczości Jacek Kaczmarski. Analizujący tę cechę jego twórczości

Krzysztof Gajda stwierdza, że i w tym wypadku teksty barda przełamują reguły gatunku,

a obydwa wspomniane elementy tekstów pełnią w nich przede wszystkim funkcje

poetyckie i znaczeniotwórcze. Dzieje się tak, ponieważ rzadko kiedy mamy tu do czynienia

z powtórzeniami dosłownymi. Nawet nieznaczne zmiany, jak na przykład w utworach

"Kuglarze" i "Encore, jeszcze raz" służą potęgowaniu napięcia, uzyskiwaniu nowych

znaczeń, czy zaskakującej puenty. Tym samym celom służy zabieg wypowiadania tych

samych kwestii przez różne, występujące w danym utworze postacie, co można

background image

zaobserwować we wspomnianych już "Kuglarzach", w "Pompei" i "Wygnaniu z raju ".

Niekiedy owe powtórzenia mają charakter poetyckiej anafory, która - jak się to dzieje

w piosence "Rzeź niewiniątek" - pełni zadanie retoryczne, potęgujące nastrój. Konstatacja

Gajdy brzmi:

"Powtarzalność refrenów, paralelność wersów i poszczególnych strof, wyliczenia,

epifory i anafory są typowym repertuarem chwytów wykorzystywanym w piosenkach.

Kaczmarski świadomie sięga po możliwości, jakie daje specyficzna - bo oscylująca na

pograniczu kultury masowej i elitarnej - konwencja gatunkowa. Mnogość powtórzeń nie

odsyła do stylistyki utworów komercyjnych, nastawionych na najprostszą komunikację

z odbiorcą i pozbawionych głębszego, metaforycznego przekazu. Charakterystyczne dla

poetyki Kaczmarskiego powtórzenia ze zmianą (...) sprawiają, że twórca zakorzenia się

przede wszystkim w tradycji wysokoartystycznej poezji, charakteryzującej się dominacją

funkcji poetyckiej."

66

"Z dala od dworu i tłumu - cóż to za cena wygnania ?

Mówiłem wszak sam - nad poezją władza nie może mieć władzy.

Cyrku w pustelnię zamiana spokój jednak odbiera,

Bo pyszniej drażnić Cesarza, niż kupcom na opał kadzić.

(...)

Sen, jedzenie, gra w kości do bólu w schylonych plecach,

Wiersz od ręki pisany dla tych, którym starczy - co mają.

Piękna tu nikt nie obieca, za piękno płaci się złotem.

Pojąłem, tworząc tu, jak z Arachny powstaje pająk."

Powyższy fragment piosenki "Starość Owidiusza" przytacza Gajda w charakterze

częściowej odpowiedzi na pytanie o relację pomiędzy rodzajami i sposobem

funkcjonowania rymów w piosence, opisanymi w opracowaniu A. Barańczak, a rodzajami

i statusem tego środka poetyckiej ekspresji w twórczości autora "Syna marnotrawnego".

Autor rozprawy zauważa, ze w utworach barda można odnaleźć nie tylko przykłady

stosowania skomplikowanych układów rymów, łączących odległe współbrzmienia

z klauzulami niezrymowanymi, ale także praktykę diametralnie różną, jak na przykład,

potraktowaną jako element poetyckości, całkowitą rezygnację z rymów we wspomnianym

background image

już "Trenie spadkobierców", będącym odwołaniem do poetyki Herberta. Kaczmarski unika

używania rymów banalnych, o zastosowaniu w konkretnym utworze rymów

oksytonicznych czy paroksytonicznych decydują częstokroć nastrój, tempo albo tematyka

piosenki. Szybkie tempo muzyczne "Epitafium dla Sowizdrzała" wspomagane jest przez

obecność rymów męskich, składająca się prawie w całości z kolokwializmów piosenka

"Świadectwo" zawiera wyłącznie rymy paroksytoniczne. Poznański literaturoznawca

wyodrębnia również ograniczenia, jakim w tej materii podlega twórczość barda:

"Jako autor słów piosenek nie może uciec od przyporządkowania tekstu akcentom

muzycznym. Po drugie zaś, jako autor piszący po polsku podlega presji akcentu

paroksytonicznego, który dominuje nad całością naszego językowego systemu."

67

Graficzne ukształtowanie tekstu jest dla piosenki nieistotne. W poezji natomiast ów

element pełni niezwykle ważne, znaczeniotwórcze funkcje. Permanentna obecność tego

zjawiska w książkowych zapisach utworów Jacka Kaczmarskiego .świadczy, zdaniem

Gajdy, że polski bard traktuje swoje piosenki również jako specyficzną formę poezji.

Skrajny przykład takiego podejścia do własnej twórczości stanowi "Kanapka

z człowiekiem", będąca interpretacją obrazu B. Linke pod tytułem "Kanibalizm" :

"Ostry nóż

Wchodzi w chleb

Deszcz okrusz-

Ków sypie się

Grzęznę w tłuszcz

Z oczu łzy

W ciepłych struż-

Kach płyną mi (...)"

Analizując przytoczony powyżej początkowy fragment utworu autor rozprawy pisze:

"Klauzula ostrą cezurą oddziela ostatnie sylaby poszczególnych wyrazów, burząc

naturalny w języku polskim układ akcentów. Uzyskany w ten sposób amfimacer po

pierwsze współgra semantycznie z pierwszym wersem. Po drugie przypomina rozpaczliwe

łkanie bezradnego bohatera w przedstawionej sytuacji lirycznej. Ponadto, zastosowanie

background image

rymów łamanych oraz amfimacera - form rzadko spotykanych w polskiej poezji - pozwala

uzyskać ekscentryczny efekt intonacyjny potęgując groteskową wymowę tekstu."

68

W tym wypadku graficzny zapis znajduje swoje odzwierciedlenie w sposobie

wykonywania utworu. W innych sytuacjach: przy stosowaniu akapitu i podziału na wersy,

przy używaniu pauzy, wielkich liter i rozstrzelonego druku, zabiegi Kaczmarskiego

zauważalne są jedynie w graficznym zapisie jego utworów. Wspomniane zabiegi służą

stylizacjom, jak na przykład w utworach odwołujących do poetyki Norwida ("Odnosimy

się", "Parafraza"), uzyskiwaniu efektów komicznych (korespondujący z "Podróżami

Guliwera" Jonathana Swifta utwór "Liliput", w którym określenia podkreślające godność

maleńkiego króla pisane są z dużej litery), bądź też podkreśleniu znaczeń symbolicznych,

typu "Słońce", "Kłamstwo", "Cyfra", "Chleb", "Księga", "Krzyż", "Kraj", co można

zauważyć w wielu tekstach. Do formy stroficznej nazywanej "strofą mickiewiczowską"

(czterowersowy układ: 14+10+14+10) odwołuje się piosenka "Czaty śmiełowskie".

Zdaniem poznańskiego badacza obecność tych zabiegów:

„Otwiera nowe drogi interpretacji poszczególnych utworów lub dopełnia ich

odczytanie, jednoznacznie przekonując, że w przypadku tych piosenek splatają się ze sobą

nie tylko dwie materie (słowo i muzyka), ale współistnieją trzy żywioły: muzyka, słowo

zaśpiewane oraz zapis. Tym samym utwory Kaczmarskiego tracą efemeryczność

jednorazowo wykonywanych aktów twórczych, natomiast zyskują stałą i stabilną postać,

manifestują dążenie ku literackości".

69

Krzysztof Gajda zatytułował swoją rozprawę :"Jacek Kaczmarski wobec koniunktur

ideowych i komunikacyjnych", akcentując w ten sposób fakt, że w omawianej twórczości

każdy wybór "za" był jednocześnie wyborem "przeciw", tak samo, jak ma to miejsce

w wybitnych dziełach sztuki. Z lektury tekstu poznańskiego semiotyka literatury można

wysnuć jeszcze jeden wniosek , że utwory polskiego barda stanowią żmudną, uporczywą

i konsekwentną próbę wywołania nowej koniunktury - stworzenia popytu na piosenkę,

której słuchanie staje się zarazem intelektualną przygodą.

Badania nad twórczością Jacka Kaczmarskiego znajdują się w fazie początkowej.

Powstanie antologii, uściślenie przedmiotu badań oraz dokonana przez Krzysztofa Gajdę

próba interpretacji wybranych aspektów tego nietypowego zjawiska, jakim na tle dokonań

background image

współczesnej kultury masowej i kultury "wysokiej" pozostają piosenki polskiego barda -

wszystko to stwarza możliwość przyjrzenia się owej twórczości przy zastosowaniu

różnorodnych, nie tylko literaturoznawczych, strategii badawczych.

background image

Przypisy:

1

P. Czapliński, P. Śliwiński, Literatura polska 1976 – 1998. Przewodnik po prozie

i poezji. Kraków 1999.

2

J. Kaczmarski, Wiersze i piosenki. Paryż 1983.

3

Wybór i układ utworów w przytoczonym zbiorze został podporządkowany doraźnej

sytuacji politycznej (stan wojenny w Polsce).

4

Jacek Kaczmarski, A śpiewak także był sam. Warszawa 1998.

5

S. Stabro, [Wstęp do:] Jacek Kaczmarski, dzieło cytowane, s.4. Do zapisu tekstu Stabry

miałem dostęp jedynie za pośrednictwem strony internetowej

www.kaczmarski.silken.art.pl i stamtąd też pochodzi numeracja stron

Wstępu.

6

K. Gajda, Jacek Kaczmarski wobec koniunktur ideowych i komunikacyjnych. Rozprawa

doktorska napisana w Zakładzie Semiotyki Literatury pod kierunkiem prof. dr hab.

Seweryny Wysłouch. Uniwersytet im. A. Mickiewicza, Poznań 2002.

7

Jacek Kaczmarski mówiąc o swoich utworach najczęściej używa właśnie określenia

"piosenka".

8

Słownik terminów literackich. Pod redakcją J. Sławińskiego. Wrocław 2000, s. 388.

9

A. Barańczak, Słowo w piosence. Poetyka współczesnej piosenki estradowej. Wrocław

1983.

10

Podstawowa pozycja, na jaką powołuje się Anna Barańczak to: E. Balcerzan,

Popularność literatury a "literatura popularna". (Na przykładzie poezji i piosenki),

[w zbiorze:] Problemy socjologii literatury, Wrocław 1971.

11

A Barańczak, op. cit., s. 7.

12

Określenie "wiersz" słaby" zaczerpnął Balcerzan z książki J. Przybosia, Czytając

Mickiewicza. Warszawa 1965.

13

E Balcerzan, dzieło cytowane, s. 246. Za: A Barańczak, op. cit., s. 90.

14

S. Grochowiak, "...Już wygarnę ja ci", "Kultura"1965 nr 27. Za: A. Barańczak, op. cit.,

s. 107.

15

A. Barańczak, op. cit., s. 19.

background image

16

Op. cit., s. 41.

17

Op. cit., s. 43-44.

18

Op. cit ., s. 92.

19

Op. cit., s. 131-144.

20

Op. cit., s. 144-145. O tym, jakie możliwości literaturoznawczej analizy stwarzała tego

rodzaju twórczość świadczy najlepiej książka K. Gajdy: Poza państwowym monopolem

- Jan Krzysztof Kelus. Poznań 1998.

21

Najwięcej informacji o życiu i twórczości Jacka Kaczmarskiego znajduje się na stronach

internetowych:

a) www.kaczmarski.silken.art.pl

b) www. republika pl/jacek_kaczmarski

c) www. jacek-kaczmarski.w.interia.pl.

22

Mianem "barda Wolnej Europy" określiła Kaczmarskiego Zofia Ziemięcka w artykule:

Czytając prasę. "Kultura" 1990 nr 10/517, s. 95. To złośliwe w swojej intencji

sformułowanie nie było wymierzone przeciwko Jackowi Kaczmarskiemu (którego

paryska redakcja darzyła uznaniem i życzliwością), ale stanowiło element rytualnego

wręcz wymieniania "komplementów" pomiędzy pismem Giedroycia a RWE.

23

Na przykład: M. Karpiński, Jacek Kaczmarski - Aneks do wniosku o awans. "Puls" 1993

nr 5/6. Do zawartości tego artykułu odnoszę się w dalszej części niniejszego rozdziału.

24

P. Gruszczyński, J.Królak, F. Łobodziński, Zniszczyć mit. Rozmowa z Jackiem

Kaczmarskim. "Res Publica" 1990, s.121.

25

Próba odpowiedzi na pytanie, czym kierował się Stabro opracowując układ antologii

Kaczmarskego znajduje się w dalszej części tego rozdziału.

26

S. Stabro, op. cit., s. 5.

27

Op. cit, s. 6.

28

Op. cit., s. 7-8.

29

Op. cit., s. 9-11.

30

Op. cit., s. 11-13.

31

Op. cit., s. 14.

32

Op. cit., s. 15.

48

background image

33

Cytat za [:] S. Stabro, op. cit., s 16.

34

S. Stabro, op. cit., s 16.

35

Op. cit., s. 17.

36

Jacek Kaczmarski, "Ale źródło wciąż bije ...". Warszawa 2002.

37

K. Gajda, dzieło cytowane. Fragmenty tej pracy stanowią również wstęp do

przytoczonej w poprzednim przypisie antologii.

38

Patrz przypis 20.

39

Wszelkie dane liczbowe i opracowania statystyczne dotyczące piosenek Jacka

Kaczmarskiego zawarte w tym rozdziale czerpię z dysertacji Krzysztofa Gajdy.

40

Dzieło cytowane, s. 245-254.

41

Op. cit., s. 244. Druga z kolei antologia piosenek Kaczmarskiego "Ale źródło wciąż

bije ..." powstała już po zamknięciu tej dysertacji, stąd punktem odniesienia dla Gajdy

jest układ zaproponowany przez S. Stabrę.

42

M. Karpiński, Aneks do wniosku o awans. "Puls" nr 5/6 1993, s. 81-91. [za:] K. Gajda,

op. cit., s. 9.

43

K Gajda, op. cit., s. 10-11.

44

Op. cit., s. 17.

45

Publiczny występ Dylana w trakcie koncertu, będącego częścią akcji charytatywnej na

rzecz ofiar głodu w Afryce, zorganizowanego w styczniu 1985 roku w Filadelfii, stał się

jedną z jego największych klęsk artystycznych w jego dotychczasowej karierze.

O przebiegu tego incydentu informuje Jacek Kaczmarski w zapisanej na płycie CD

"Bankiet" zapowiedzi swojego utworu.

46

K Gajda, op. cit., s. 22-23.

47

Ibidem, s. 31-33.

48

K. Rudzińska, Między awangardą a kulturą masową. Wokół społecznej roli pisarza.

Warszawa 1978.

49

Zastosowana przez Gajdę typologia mitów artystycznych została zaczerpnięta z książki

Mariana Golki: Socjologia artysty. Poznań 1995.

50

K Gajda, ibid., s. 55.

51

Ibid., s. 69-69

49

background image

52

R. May, Błaganie o mit. Przełożyła B. Moderska. Poznań 1991.

53

K Gajda, op. cit., s. 89.

54

A Barańczak, op. cit.

55

Zdaniem autora niniejszej pracy, Krzysztofowi Gajdzie nie do końca udało się uniknąć

pułapek tkwiących w semiotycznym ujmowaniu zjawisk kultury, które pozwala na

stosowanie tej samej miary wobec komunikatów z różnych "poziomów" badanej

rzeczywistości. Przykłady, za pomocą których autor rozprawy próbuje wskazać na

istotne zmiany, jakie dokonały się w polskiej piosence estradowej od czasu publikacji

tekstu A. Barańczak, doskonale mieszczą się w systematyce i opisie zjawiska

zaproponowanym przez tą ostatnią; pozorne "zmiany" wynikają najczęściej

z odmienności przyjętej przez Gajdę strategii badawczej.

56

K. Gajda, op. cit., s. 161.

57

Ibidem, s.146.

58

1. S. Wysłouch, Literatura a sztuki wizualne. Warszawa 1994.

2. S. Wysłouch, Literatura i semiotyka. Warszawa 2001.

59

K Gajda, op cit., s. 57-58.

60

Ibidem, s. 120.

61

Ibid., s. 111-112.

62

M. Semczuk, Ballada. [w:] Słownik literatury polskiej XX w. Zespół redakcyjny:

A. Brodzka, M. Puchalska, M. Semczuk, A. Sobolewska, E. Szary-Matywiecka. Wrocław

1992, s. 90.

63

K. Gajda, op. cit., s. 199.

64

Ibidem, s. 200-201.

65 65

A. Barańczak, op. cit., s. 91.

66

K. Gajda, op. cit., s. 223.

67

Ibidem., s. 225.

68

Ibid., s. 59-60.

69

Ib., s. 237.

50

background image

Rozdział II

Czy to są moi antenaci ? O literackich (i nie tylko) rodowodach poezji

śpiewanej Jacka Kaczmarskiego.

Jestem jak to naczynie: możesz mnie jedynie przyjąć,

nie próbuj jednak zmieniać

lub naprawiać

Ryszard Krynicki, Napis na fajansowym naczyniu.

Jeżeli prawdziwe jest twierdzenie, że podstawowym celem naukowego poznania

jest nazwanie przedmiotu badań i wpisanie go, poprzez ową nazwę, w system zjawisk

przynależnych konkretnej dziedzinie wiedzy, to ani publicystyka Stabry, ani erudycyjna

rozprawa Krzysztofa Gajdy tego celu nie osiągają. Tezy typu: Jacek Kaczmarski to bard,

Jacek Kaczmarski to autor tekstów piosenek o rzadko spotykanej w tym gatunku

wykwintności formy i równie rzadkim bogactwie intertekstualnych i intersemiotycznych

odniesień, są niczym innym, jak peryfrazami, za którymi kryje się badawcza bezradność.

Przekonaniu, że rozpatrywanie wspomnianej twórczości wyłącznie jako piosenek byłoby

jej daleko idącą degradacją, towarzyszą, co prawda niewypowiedziane wprost, wątpliwości,

czy zasadne jest mówienie o owych tekstach jako o poezji. Takie stanowisko badawcze

pociąga za sobą przynajmniej dwie konsekwencje: z jednej strony sytuuje omawiane

utwory w kategorii kuriozów, ciekawostek, czegoś na wzór gabinetu osobliwości, z drugiej

zaś sprawia, że wszelkie twierdzenia o charakterze klasyfikacyjnym wypowiadane są

w trybie przypuszczającym, co nie tylko osłabia ich wagę i obniża rangę omawianego

zjawiska, ale pozwala badaczowi na wycofanie się z niektórych sądów, bez uszczerbku dla

własnej reputacji jako literaturoznawcy.

Przyczyny takiej postawy wobec tekstów Jacka Kaczmarskiego u obydwu

cytowanych autorów wypływają z odmiennych przesłanek. Wypowiedź Stanisława Stabry

to słowo wstępne do antologii utworów popularnego barda, adresowanej do szerokiego

kręgu wielbicieli i jego podstawowym celem jest zwrócenie uwagi czytelnika na to, co

w omawianej twórczości najlepsze, najbardziej oryginalne i odkrywcze. Dla Krzysztofa

51

background image

Gajdy piosenki Kaczmarskiego są doświadczalnym poligonem, na którym demonstruje

(z doskonałymi zresztą rezultatami) niektóre metody badawcze właściwe semiotyce

literatury. Obszerne fragmenty jego rozprawy, zawierające semiotyczną analizę piosenek

innych współczesnych polskich autorów, wydają się potwierdzać tę tezę. W rezultacie

jednak, również i w pracy poznańskiego literaturoznawcy, widoczna jest podporządkowana

celowi selektywność opisu. Jedynym odstępstwem od tej reguły jest obszerny rozdział

poświęcony językowi poetyckiemu piosenek Jacka Kaczmarskiego. Gajda zwraca w nim

uwagę, że w wypadku piosenek Kaczmarskiego można mówić nie tylko o bogactwie

i różnorodności zastosowanych środków artystycznego wyrazu, ale także o wyjątkowej

dbałości autora o ich organizację brzmieniową, prowadzącą niekiedy do uzyskiwania efektu

autonomiczności warstwy głoskowej wobec warstwy semantycznej.

W swojej pracy przyjmuję założenie, że piosenki Jacka Kaczmarskiego

stanowią specyficzną i odosobnioną w dziejach współczesnej literatury polskiej

odmianę poezji, dla której dodatkowym elementem organizacji tekstu jest jego

przyporządkowanie akcentom muzycznym. Chociaż podstawową formą obecności

pozostaje dla tego gatunku wykonanie wokalne, możliwy i poznawczo uzasadniony

jest jego opis w kategoriach literaturoznawczych. Wprawdzie tego rodzaju zjawiska

miały miejsce w polskiej praktyce literackiej (piosenka studencka, piosenka kabaretowa,

piosenki Jana Krzysztofa Kelusa i Jacka Kleyffa, funkcjonujące w środowiskach

antypeerelowskiej opozycji), to jednak ich społeczna obecność ograniczała się do dość

wąskich i hermetycznych środowisk, a ponieważ najczęściej posiadały charakter

interwencyjny lub okolicznościowy, ich byt był dość efemeryczny. W przypadku wielu

utworów Jacka Kaczmarskiego można mówić o obecności trwałej (sięgającej niekiedy

ćwierć wieku) i powszechnej, wykraczającej poza granice środowiskowe i pokoleniowe.

O sile oddziaływania oraz o symultanicznym funkcjonowaniu „poezji śpiewanej” polskiego

barda w dwóch obszarach: kultury masowej i kultury wysokiej, zadecydowało – zadaniem

piszącego te słowa – nie nowatorstwo formalne, czy wyjątkowość przesłania, ale

umiejętność wykorzystania i przystosowania (adaptacji) dla potrzeb własnej twórczości

elementów polskiej i europejskiej tradycji artystycznej i filozoficznej. Na zdolność

oddziaływania estetyczno-wychowawczego tych utworów decydujący wpływ miała bardzo

52

background image

świadoma i wyjątkowo konsekwentnie realizowana konstrukcja dwóch kategorii: nadawcy i

odbiorcy . To właśnie ich złożoność i „wielopiętrowość” umożliwiła piosenkom

Kaczmarskiego wspomniane powyżej funkcjonowanie w obydwu obszarach kultury.

Celem mojej pracy jest próba określenia genezy, właściwości i ewolucji takich

kategorii, jak: podmiot liryczny, podmiot utworu, odbiorca wirtualny, wzorzec liryczny,

sytuacja liryczna oraz zasygnalizowanie cech językowych i stylowo-kompozycyjnych

wybranej grupy tekstów piosenek Jacka Kaczmarskiego. W tej grupie pod uwagę biorę

jedynie utwory, które istnieją również w formie zapisu audialnego. Pojęcia takie jak:

wiersz, piosenka, poezja śpiewana, są używane przeze mnie wymiennie; polskie

literaturoznawstwo nie dysponuje pojęciem możliwym do zastosowania w omawianym

wypadku. Uważam, ze przyjęte rozwiązanie z jednej strony usprawiedliwione jest

cytowanym w poprzednim rozdziale stwierdzeniem M. Semczuk o stopniowym

rozmywaniu się definicji gatunkowych we współczesnej nauce o literaturze, z drugiej zaś –

bezustannie przypomina o niejednoznacznym charakterze omawianych utworów. Poza tym,

w składającym się z ponad czterystu pozycji repertuarze wokalnym Jacka Kaczmarskiego,

znajdują się teksty, które bez żadnych wątpliwości zasługują na miano wysokoartystycznej

poezji, jak i takie, którym można by wytknąć wynikające z pośpiechu niedopracowanie

albo niedostateczne okiełznanie emocji.

Podstawową pozycją bibliografii podmiotowej, zarówno w aspekcie ilościowym jak

i porządkującym, pozostaje dla mnie przedstawiona w formie tabel propozycja Gajdy,

zamieszczona w suplemencie do jego dysertacji doktorskiej (a także w suplemencie do

niniejszego tekstu), natomiast zapisy konkretnych utworów czerpię z antologii "Ale źródło

wciąż bije ...".

53

background image

1. „Dziecię Europy”, czyli jak zostać artystą ?

W komunistycznej szkole miałem same piątki,

Od dziecka byłem głodny podróży i wrażeń

Jacek Kaczmarski, Drzewo genealogiczne

Doświadczenia dzieciństwa i lat szkolnych urodzonego w 1957 roku w rodzinie

warszawskich artystów-plastyków Jacka Kaczmarskiego w większym stopniu

przypominały atmosferę „szczenięcych lat” Adama Michnika, Stanisława Barańczaka

i innych przedstawicieli „pokolenia ‘68”, niż tę, w której wzrastali jego rówieśnicy.

1

Trzypokoleniowy dom rodzinny, w którym pod ustawiczną nieobecność zajętych praktyką

artystyczną i innymi obowiązkami rodziców(ojciec przyszłego barda pełnił przez szereg lat

funkcję prezesa Związku Artystów-Plastyków), opiekunem i wychowawcą młodego

chłopca był dziadek, emerytowany działacz PZPR i były wiceminister kultury i sztuki,

w znaczący sposób wpłynął na kształtowanie się jego wrażliwości estetycznej

i światopoglądowej. Nie chodzi tu wyłącznie o wyjątkowo staranną edukację z zakresu

wiedzy o literaturze i sztuce raz o „odziedziczony” ateizm. W nomenklaturowym

środowisku można było sobie pozwolić na wiele działań „godzących w politykę kulturalną

PRL”. Gośćmi zamkniętych wieczorów artystycznych, organizowanych w domach

uważających się za „liberałów” partyjnych działaczy, bywali aktorzy, artyści kabaretowi,

poeci, partyjni „rewizjoniści”, a nawet niektórzy przedstawiciele opozycji demokratycznej.

W trakcie tych spotkań słuchano wierszy, piosenek i skeczy „zdjętych” przez cenzurę,

dyskutowano o literaturze, sztuce i polityce. Takie praktyki nie miały żadnego wpływu na

działalność publiczną organizatorów, w trakcie której posłusznie realizowali partyjne

dyrektywy; były raczej sposobem na dowartościowanie się we własnych oczach.

Rodzice Kaczmarskiego również należeli do „towarzystwa”. Posiadany przez nich

obszerny zbiór nagranych „poza państwowym monopolem” taśm magnetofonowych

z recitalami Aleksandra Galicza, Włodzimierza Wysockiego, Bułata Okudżawy i innych

rosyjskich bardów był atrakcją niejednego z prywatnych spotkań. Młody Jacek Kaczmarski

bardzo szybko stał się uczestnikiem tych wieczorów, początkowo jako bierny słuchacz,

54

background image

później jako wykonawca nie tylko swoich piosenek. W trakcie jednego z takich spotkań,

zorganizowanego w 1974 roku w domu reżysera filmowego Jerzego Hoffmana, miał

możność wysłuchania „na żywo” recitalu Włodzimierza Wysockiego. W swoich

późniejszych wypowiedziach zalicza to wydarzenie do przeżyć mających zasadniczy

wpływ na kształtowanie własnego artystycznego „emploi”. Dwa lata później, kiedy to nie

zaprzestając „bywania” na nomenklaturowych wieczorach, uczestniczy w podobnych

przedsięwzięciach, organizowanych przez środowiska opozycyjne, poznaje twórczość

J. K. Kelusa i J. Kleyffa, co również nie pozostaje bez wpływu na jego artystyczne wybory.

W roku 1977 brawurowym wykonaniem „Obławy” zdobywa pierwsze miejsce na

Festiwalu Piosenki Studenckiej i Poetyckiej.

Choć jest to okres, kiedy działa już KOR, wydawany jest „Zapis” i funkcjonują

niezależne wydawnictwa fonograficzne, a twórczość młodego barda doskonale wpisuje się

w oczekiwania organizatorów i odbiorców tych przedsięwzięć, Kaczmarski, nie chcąc palić

za sobą mostów łączących go ze środowiskiem rodziców, wybiera początkowo drogę

„koncesjonowanego” opozycjonisty. Z jednej strony daje koncerty w środowisku

studenckim i dysydenckim, z drugiej zaś zostaje wciągnięty na listę płac Państwowego

Przedsiębiorstwa Rozrywkowego „Estrada” i zaangażowany wraz z grupą przyjaciół,

głównie muzyków, do teatru Na Rozdrożu, kierowanego przez człowieka z kręgu Ryszarda

Filipskiego. To właśnie w tym teatrze rozpoczęła się trwająca przez wiele lat współpraca

Kaczmarskiego z pianistą-akompaniatorem Zbigniewem Łapińskim oraz z kompozytorem

i pieśniarzem Przemysławem Gintrowskim i w tym właśnie teatrze powstaje ich pierwszy

program pt. „Mury”. Także owemu „siedzeniu okrakiem na barykadzie”

2

zawdzięcza

młody pieśniarz najprawdopodobniej możliwość występowania w prowadzonym przez Jana

Pietrzaka kabarecie „Pod Egidą”. Decyzją, która okazała się wyborem jednoznacznym

i ostatecznym stał się dopiero występ barda w strajkującej Stoczni Gdańskiej w sierpniu

1980 roku, do którego nakłonił do Andrzej Wajda.

Perspektywa ponad dwudziestu lat, jakie dzielą czas teraźniejszy od przytoczonej

historii, umożliwia spojrzenie na pierwsze życiowe wybory Jacka Kaczmarskiego w sposób

ukierunkowany poznawczo, w znacznej mierze wolny od politycznych emocji. Spróbujmy

pokusić się o próbę (zapewne jedną z wielu możliwych) interpretacji takich a nie innych

55

background image

decyzji młodego człowieka, związanych z dążeniem do wyznaczonego sobie samemu celu,

jakim było (wspominają o tym liczne wypowiedzi samego barda) osiągnięcie statusu poety-

pieśniarza, słuchanego i akceptowanego przez wszystkie środowiska. Wychowywany

w cieplarnianych warunkach Kaczmarski, był już od najmłodszych lat przez najbliższe

otoczenie utwierdzany w przekonaniu o wyjątkowości swych artystycznych predyspozycji,

wpierw literackich, a potem wokalnych. Z biegiem czasu krąg osób odbierających

z życzliwością i aprobatą jego prezentacje powiększył się o bywalców wspomnianych

powyżej „nomenklaturowych” wieczorów artystycznych. To środowisko zapewniało mu

nie tylko niczym nieskrępowany dostęp do artystycznych „prohibitów” i innych, trudno

dostępnych w gierkowskiej Polsce materiałów źródłowych, ale także możliwość

doskonalenia swojego warsztatu w profesjonalnych warunkach, bez stresu i ograniczeń,

jakie były udziałem artystów środowisk opozycyjnych. Jacek Kaczmarski wyniósł także

z rodzinnego domu głęboką nieufność wobec polityki, która – w wykonaniu partyjnych

funkcjonariuszy – przedstawiała się młodemu artyście jako system zrytualizowanych

działań, w niczym nieprzystających do idącej swym własnym rytmem i torem

rzeczywistości, natomiast w wykonaniu działaczy opozycji – niejako wpisywała w swe

działania możliwość represji ze strony tych pierwszych. Bardzo szybko zdał sobie również

sprawę z ograniczeń, jakie wynikały dla artysty z faktu jednoznacznego opowiedzenia się

po jednej z wspomnianych stron, a także z tego, ze kultura obydwu środowisk posiadała

charakter „niszowy”, w niewielkim tylko stopniu przystający do oczekiwań przeciętnego

odbiorcy, który przecież miał się stać głównym adresatem twórczości polskiego barda.

Artyści w służbie polityki i ideologii dobrowolnie skazywali się na los opisanych

w piosence z 1974 roku ubezwłasnowolnionych „Starych ludzi w autobusie”, którym po

bezskutecznych usiłowaniach wyjścia na właściwym przystanku, poirytowany tłum

współtowarzyszy podróży zostawia tylko dwie możliwości: „Pętlę – lub do zajezdni

zjazd !” Ślady tych autotematycznych refleksji odnaleźć można w zdecydowanej

większości wczesnych utworów Jacka Kaczmarskiego.

Wspomniane „siedzenie okrakiem na barykadzie”, jakie młody pieśniarz uprawiał

w drugiej połowie lat siedemdziesiątych służyło tylko jednemu celowi: doskonaleniu

własnych umiejętności poprzez konfrontację swoich dokonań z warsztatem i osiągnięciami

56

background image

innych, jakikolwiek byłby ich rodowód. Stała współpraca z instytucjonalnym teatrem

i z jednym z najlepszych polskich kabaretów, udział w ruchu studenckim, inspirująca

powstanie programu „Raj” fascynacja teatrem alternatywnym i poezją Zbigniewa Herberta,

regularna obecność na organizowanych przez „nomenklaturę” i opozycję „domowych”

spotkaniach dyskusyjnych i koncertach – wszystko to uzupełnione lekturą

i polonistycznymi studiami, składało się na sumę doświadczeń przybliżających moment

osiągnięcia artystycznej dojrzałości. O skali wykonanej w tym okresie przez

Kaczmarskiego pracy nad sobą najlepiej świadczy artystyczna przepaść, jaka dzieli dwa

utwory inspirowane twórczością Włodzimierza Wysockiego: napisaną w 1977 roku

piosenkę pt. „Ze sceny”, wchodzącą w skład programu „Mury” i powstały w roku 1980

poemat zatytułowany „Epitafium na śmierć Włodzimierza Wysockiego”. Różnice są

fundamentalne i możliwe do opisania na wszystkich poziomach literaturoznawczej analizy.

3

Zdaniem piszącego te słowa, na ostateczne ukształtowanie się artystycznej

osobowości Jacka Kaczmarskiego decydujący wpływ miały trzy źródła inspiracji:

twórczość rosyjskich bardów, głównie Włodzimierza Wysockiego i Aleksandra Galicza,

niektóre założenia programowe polskiego teatru alternatywnego lat siedemdziesiątych

i poezji Nowej Fali oraz równie selektywnie potraktowane elementy poetyki immanentnej

i sformułowanej utworów Zbigniewa Herberta.

57

background image

2. „Encyklopedia totalitaryzmu”, czyli o poezji śpiewanej Aleksandra Galicza

Ja nie umiem się modlić, wybacz mi, Panie Boże,

Ja nie umiem się modlić, wybacz i pomóż mi.

Aleksander Galicz, Kadisz

„To są wiersze. I to są pieśni. W każdym razie są to wiersze, które się śpiewa. To,

że realizują się one przy akompaniamencie gitary, nie czyni ich ani lepszymi, ani

gorszymi ...”

4

– tymi słowami Aleksander Galicz opatrzył pierwsze „samizdatowe”

wydanie swoich utworów. Powstało ono w drugiej połowie lat sześćdziesiątych w

niewielkiej ilości egzemplarzy, na zwykłej maszynie do pisania, a „wydawcami” byli sam

autor i jego ojciec. Dla urodzonego w 1918 roku Aleksandra Ginzburga (Galicz to jego

artystyczny pseudonim, używany od roku 1947) rozpoczął się tym samym nowy etap życia.

Dotąd znany był głównie jako aktor, autor sztuk dramatycznych i scenariuszy

filmowych. Znajdował się w ostatniej grupie studentów, których przed swoją śmiercią

w 1938 roku kształcił Konstanty Stanisławski. Miejscem jego scenicznego

i dramatopisarskiego debiutu był moskiewski Teatr-Studio, kierowany przez A. Arbuzowa.

I choć jak każdy artysta, żyjący i tworzący w Związku Radzieckim, miewał kłopoty

z cenzurą (na przykład jego sztuka z 1946 roku „Matrosskaja Tiszina” mimo bardzo

pozytywnych recenzji i wielokrotnie podejmowanych prób nigdy nie doczekała się

scenicznej realizacji) i częstokroć, na skutek czyjegoś donosu albo innego przejawu

„obywatelskiej czujności”, musiał tłumaczyć się z napisanych bądź wypowiedzianych

przez siebie słów, to jednak bardzo długo:

„... „dziecku szczęścia” raczej się udawało – ma powodzenie u kobiet i w życiu

teatralno - literackim, pisze zgrabne sztuki i scenariusze filmowe, cały kraj śpiewa jego

dziarską piosenkę o lotnikach: „Do swidanja, mama, nie goriuj, nie grusti, pożelaj mnie

dobrogo puti ..." Po jedną z tych sztuk, "Tu mówi Tajmyr” (jako współautor figuruje

K. F. Isajew, później chyba nieobecny w literaturze), na przełomie lat czterdziestych

i pięćdziesiątych ochoczo sięgały również polskie teatry – i odnosiły sukces, tak, to był

58

background image

socrealizm, ale z żywą fabułą, ze szczyptą humoru i sentymentu, z postaciami, które dało

się zagrać ...”

5

Tej dobrej passy nie przerwało nawet wspomniane „samizdatowe” wydanie

niecenzuralnych utworów, ani pierwsze, przekazywane z rąk do rąk taśmy magnetofonowe

z zapisem prywatnych recitali. Momentem przełomowym okazała się decyzja autora

„Kadiszu” o wzięciu udziału w zorganizowanym w marcu 1968 roku w Nowosybirsku

festiwalu poezji śpiewanej „Bard-68”. Występ Aleksandra Galicza, starszego od większości

wykonawców o ponad dwadzieścia lat, stał się głównym wydarzeniem całej imprezy.

Patronujący przedsięwzięciu Nowosybirski Oddział Akademii Nauk ZSRR uzasadnił

przyznanie artyście głównej nagrody – srebrnej kopii pióra Puszkina uznaniem nie tylko dla

jego talentu, ale i dla odwagi w doborze tematów prezentowanych utworów.

6

Wkrótce po

zakończeniu festiwalu, najpierw w prasie nowosybirskiej, a potem w moskiewskiej,

rozpoczęła się nagonka na autora „Obłoków”. Obłudne ubolewanie nad gwałtownym

i niespodziewanym obniżeniem się poziomu utworów znanego i cenionego członka

Związku Pisarzy ZSRR, szybko ustąpiło miejsca oskarżeniom o artystyczne nadużycie oraz

o oszczerstwa i kłamstwa kierowane pod adresem ojczystego kraju. Jesienią tego samego

roku moskiewski oddział Związku Pisarzy ZSRR oficjalnie zakazał Galiczowi publicznego

wykonywania „niepryncypialnych” utworów.

W roku 1969 w Republice Federalnej Niemiec ukazało się pierwsze zagraniczne

wydanie tekstów moskiewskiego barda, zatytułowane „Piesni”. W słowie wstępnym, na

skutek redaktorskiej pomyłki, pojawiła się informacja, że autor „Karoliewy Matierika” to

ofiara stalinowskiego terroru i były więzień łagrów. Redaktor tego wydania tłumaczył się

później, ze nie był w stanie uwierzyć, by twórcą utworów o tak wielkiej znajomości

łagrowych realiów i równie silnym zaangażowaniu emocjonalnym w opisywaną

rzeczywistość mógł być ktoś, kto nigdy nie zetknął się osobiście z wyspami łagrowego

archipelagu. Ta redaktorska pomyłka zostanie niebawem skwapliwie wykorzystana

w dalszej kampanii przeciw pisarzowi. Jednocześnie w życiu Galicza – człowieka po

dwóch zawałach rozpoczyna się okres niezwykle intensywnych koncertów i spotkań

autorskich w domach znajomych i przyjaciół. W zapisach magnetofonowych z tamtego

59

background image

okresu utrwalone zostały liczne przerwy i nagłe zmiany głosu wykonawcy, powodowane

gwałtownym pogorszeniem się jego samopoczucia.

29 grudnia 1971 roku Związek Pisarzy ZSRR podejmuje decyzję o skreśleniu

Aleksandra Galicza z listy swych członków. W uzasadnieniu, obok argumentów znanych

już z prasy, A. Arbuzow wysuwa wobec Galicza zarzut przywłaszczenia sobie cudzej

biografii. Cztery miesiące później Galicz przechodzi trzeci zawał. Zostaje mu przyznana

renta inwalidzka w wysokości 56 rubli, ale jednocześnie władze skutecznie uniemożliwiają

artyście jakiekolwiek formy oficjalnego zarobkowania. „Zapis” na Galicza obejmuje już nie

tylko same pieśni, ale całą dotychczasową twórczość. Aby zdobyć środki do życia, autor

„Oszibki” wyprzedaje po trochu swoją bibliotekę, pisze dla innych twórców scenariusze

filmów i musicali; od czasu do czasu otrzymuje również anonimowe przekazy pieniężne.

Cały czas mają też miejsce kolejne „domowe” recitale.

W grudniu 1973 roku Aleksander Galicz otrzymuje zaproszenie do wzięcia udziału

w organizowanym w Norwegii seminarium poświeconym spuściźnie artystycznej

Konstantego Stanisławskiego. Władze odmawiają mu wydania wizy, sugerując

jednocześnie, że zgoda na wyjazd za granicę zostanie wydana, jeżeli krajem docelowym

będzie Izrael. Nakłaniania schorowanego poety do podjęcia takiej decyzji przybierają

charakter gróźb i moralnego szantażu. Kiedy w czerwcu 1974 roku autor „Słuszaja Bacha”

ulega tym naciskom, dostaje cztery dni na pożegnanie z ojczyzną i załatwienie wszystkich

zaległych spraw.

Pobyt Galicza na Zachodzie, głównie w Paryżu, trwał niespełna trzy i pół roku. Do

dzisiejszego dnia nie jest pewne, czy jego tragiczna śmierć w grudniu 1977 w wyniku

porażenia prądem, nie miała miejsca za sprawą działań agentów radzieckich służb

specjalnych. Ten ostatni, bardzo krótki epizod życia rosyjskiego barda, wypełniły liczne

koncerty, nagrania studyjne, inicjatywy edytorskie, współpraca z organizacjami

zajmującymi się prawami człowieka oraz praca w radiu Swoboda, w którym Galicz miał

swoją cykliczną audycję („Przy mikrofonie Galicz”).

Krąg odbiorców jego specyficznej twórczości był niezwykle szeroki. Oprócz, co

zrozumiałe, przedstawicieli środowisk artystycznych, dysydenckich i buntującej się

przeciwko oficjalnej kulturze inteligencji, słuchaczami Galicza byli również robotnicy,

60

background image

urzędnicy, a nawet więźniowie. Jak w swojej autobiograficznej książce „I powraca

wiatr ...” wspomina Władimir Bukowski:

„Pierwsze pytanie zadawane nowo przybyłym do łagrowej zony: „Jakie nowe

piosenki Galicza przywiozłeś z wolności ?” (...) Dla nas zaś [dla środowiska radzieckich

dysydentów drugiej połowy lat sześćdziesiątych minionego stulecia – przypis mój] Galicz

nie mniej znaczył od Homera. Każda jego pieśń – to Odyseja, podróż po labiryntach duszy

człowieka sowieckiego.”

7

Utrzymująca się jeszcze długo po śmierci artysty popularność jego utworów oraz

niesłabnące uznanie i zainteresowanie, jakim tę twórczość obdarzały środowiska

artystyczne i naukowe, nie pozostawały niezauważone w najwyższych kręgach władzy.

W przesłanej w czerwcu 1986 roku przez szefa KGB na ręce Michaiła Gorbaczowa notatce,

znajduje się między innymi informacja o tym, że twórczość Galicza była omawiana na

seminarium uczonych – slawistów w Narwie, a obecny tam Bułat Okudżawa nazwał

Galicza „pierwszym bardem Rosji”. Sekretarz Generalny KPZR zaakceptował wiadomość

o podjęciu przez Komitet Bezpieczeństwa Państwowego „kroków mających na celu

przeciwdziałanie wywrotowym knowaniom przeciwnika w środowisku inteligencji

twórczej”.

8

Co zadecydowało o olbrzymiej popularności pieśni Galicza ? Próbując

odpowiedzieć na to pytanie, Wiktor Woroszylski zwraca uwagę na dwa aspekty

omawianego zjawiska. Pierwszy z nich związany jest z gatunkiem literackim oraz ze

sposobem jego społecznego funkcjonowania, natomiast drugi, który – jak się wydaje –

zadecydował o tej popularności w sposób bezpośredni, był konsekwencją wyboru języka,

tematyki oraz strategii lirycznej. „Od kilku już lat funkcjonował w kulturze rosyjskiej

nowy gatunek: liryka śpiewana. Ściśle biorąc, względnie nowy – miał przecież swoich

antenatów: od przekładanego w XIX wieku Berangera do Wertyńskiego i bezimiennych

twórców popularnych w różnych sferach romansów z półświatka. Ale w okresie, o którym

mowa, z kabaretowego i wszelkiego innego marginesu gatunek ten, z wyrazistym piętnem

autorskim – pionierami jego byli poeci – kombatanci, Bułat Okudżawa i zapomniany dziś

Michał Anczarow – przeniósł się w obręb powszechnego odbioru i fascynacji. Stało się to

między innymi dzięki postępowi technicznemu: zapis magnetofonowy sprawił, że

61

background image

wykonany przez autora w gronie przyjaciół wiersz – piosenka, nic nie tracąc ze swej

intymności, odtwarzany następnie z taśmy w wielu innych, na ogół również dość wąskich

gronach, w sumie zyskiwał publiczność bardzo szeroką, niebawem zdolną do

porozumiewania się kodem czerpanym z tekstów ulubionych – jak ich nazwano – bardów.

Obalając w ten sposób barierę miedzy prywatnością a powszechnością, twórczość owa –

i to stanowiło największy przełom – wymykała się zarazem wszechmocnej do tej pory

cenzurze. (...) Nowy gatunek był nad podziw pojemny: wybitni jego przedstawiciele

potrafili w stosunkowo niewielu zwrotkach zmieścić całe dramatyczne fabuły, a także

szkice obyczajowe, moralitety i farsy, potrafili stworzyć – każdy na swoją modłę – całą

galerię postaci występujących bądź w roli narratorów i obdarzonych w związku z tym

odpowiednią charakterystyką językową, bądź jako przedmiot obserwacji, współczującej,

ironicznej czy sarkastycznej.”

9

Woroszylski zauważa również, że Galicz zastosował w owej nowej dla siebie formie

artystycznej działalności cały repertuar środków używanych w teatrze – jego utwory

częstokroć mają formę monodramów, czy wręcz rozbudowanych scen dramatycznych.

Mówiąc o liryce śpiewanej jako o gatunku, należy wspomnieć o jeszcze jednym

zjawisku, niespotykanym współcześnie poza obszarem literatury rosyjskiej, a które

w znaczący sposób sprzyjało, zdaniem piszącego te słowa, zaakceptowaniu przez

odbiorców takiej formy wykonywania poezji: polscy świadkowie publicznych występów

Jesienina, Achmatowej, czy Brodskiego niemal jednogłośnie i przy użyciu tych samych

określeń wspominają, że były to recytacje graniczące ze śpiewem. Całkowite

podporządkowanie wykonania wiersza zawartemu w nim rytmowi, akcentom i rymom,

staranne artykułowanie każdej pauzy i znaków przestankowych, częste zmiany rytmu

i natężenia głosu – taki właśnie sposób recytacji w dalszym ciągu obecny jest w rosyjskiej

„kulturze wysokiej”. „Bardowskie” wykonania Aleksandra Galicza obfitują w obszerne

fragmenty, w których śpiew przechodzi w tak właśnie rozumianą recytację.

10

Niektórzy z prekursorów tego gatunku szybko przestali być obiektem

zainteresowania słuchaczy i dziś twórczość ich jest praktycznie zapomniana. Działo się tak

dlatego, że uprawianie poezji śpiewanej stawiało przed jej twórcami niezwykle wysokie

wymagania. Problem sprowadzał się do odpowiedzi na pytanie: jak sprawić, by

62

background image

w warunkach, w których bezpośredni kontakt z odbiorcą jest zjawiskiem o charakterze

incydentalnym, a dystrybucja magnetofonowych zapisów stanowi niebłahe wykroczenie

przeciw obowiązującemu prawu, odbiorcy nie tylko zaakceptowali przesłanie, formę i treść

artystycznego przekazu oraz osobę jego autora, ale również przełamywali, w trakcie

samego procederu dystrybucji, bariery własnego strachu i własnego środowiska? Podjęcie

takiego wysiłku i ryzyka na dłuższą metę wymagało głębokiego przekonania

o współuczestniczeniu ( bo przecież poprzez przekazywanie tych zapisów z rąk do rąk

odbiorcy stawali się, przynajmniej we własnej świadomości, współautorami nagranych

utworów) w czynności o wielkiej i niepodważalnej randze społecznej i artystycznej.

Nasycona kolokwializmami i łagrowym żargonem, łącząca liryczną zadumę

i filozoficzny dyskurs z brutalizmem opisu i ekspresywnym krzykiem „komedia ludzka”

XX wieku, jak za Jefimem Etkindem nazywa pieśni Galicza Wiktor Woroszylski

11

,

cieszyła się w Związku Radzieckim o wiele większą popularnością, niż twórczość Bułata

Okudżawy i Włodzimierza Wysockiego. Zadecydował o tym dokonany przez autora

„Pasliedniej piesni” wybór tematyki, języka i strategii lirycznej oraz – wpisany niejako

w ów wybór – etyczny wymiar jego twórczości.

Formułując wprost swoje moralne przesłanie posłużył się Galicz cudzą

wypowiedzią: „Ja nikamu nie żiełaju zła, nie umieju, nie znaju, kak eto diełajetsja ...”

(ja nikomu nie życzę zła, nie potrafię, nie wiem, jak się to robi) - to wpleciony w tekst

obfitującego w liczne dygresje poematu „Kadisz”, napisanego w 1971 roku, cytat

z dziennika Janusza Korczaka, głównego zresztą bohatera utworu. W dalszej części utworu

ten cytat zostaje wzmocniony i pogłębiony przez wypowiedź własną podmiotu lirycznego

skierowaną do „Boga Dzieci, jeżeli jest na świecie taki Bóg”: „Adnowo proszu, spasi ot

nienawisti, mnie nie priczitajestsja ana” (o jedno proszę, wybaw mnie od nienawiści, ona

mi nie przystoi). „Kadisz” to tekst, przy analizie którego w pełni uprawnione wydaje się

utożsamienie podmiotu lirycznego z samym autorem. Pomijając fakt, że w literaturze

polskiej nie powstał dotąd utwór opisujący w tak dramatyczny i wysokoartystyczny

zarazem sposób okoliczności i konsekwencje ( te doraźne, związane z biografią dyrektora

żydowskiego Domu Sierot i te ponadczasowe – znacznie wykraczające poza ramy

historycznego „hic et nunc”) ostatniego życiowego wyboru wychowawcy i opiekuna

63

background image

żydowskich dzieci, nie sposób przeoczyć, że o sile oddziaływania tego utworu na

wyobraźnię odbiorców decyduje w dużej mierze usytuowanie podmiotu lirycznego wobec

opisywanej historii. Nie jest to tyrtejski poeta – bojownik, domagający się sprawiedliwości

i zagrzewający do walki ze złem w imię dobra, ale artysta – świadek, współczujący ofiarom

i współodczuwający wraz nimi, równie jak one bezbronny, który, starając się nie uronić

żadnego detalu z opisywanej historii i ze stanu własnych emocji, nadaje swej wypowiedzi

kształt kadyszu – żydowskiej modlitwy odmawianej przez syna dla uczczenia pamięci

ojca.. Dramatycznego wymiaru nabiera również kończąca utwór apostrofa niewierzącego

artysty (Galicz przyjął chrzest w trzy lata po napisaniu „Kadiszu”) do Boga, z prośbą

o zbawienie i o pomoc w modlitwie.

Niezwykła jest również budowa tego poematu i jego język. Snujący swoją opowieść

podmiot liryczny udziela głosu wielu postaciom, nie tylko bohaterom przytaczanej historii.

W tych wypowiedziach: w piosence kalekiej Natki – dziewczynki z Domu Sierot

o zbudowanym przez siebie z kory i papieru okręciku, na którego fladze widnieje zielona

koniczyna, w mistycznej opowieści Cygana o tajnikach wituozerskiej gry na gitarze,

w dramatycznym dialogu pomiędzy stróżem Domu Sierot Piotrem Zalewskim

a nakłaniającymi go do porzucenia służby hitlerowskimi żołnierzami, w chóralnym śpiewie

żydowskich dzieci umieszczonych w jadących do obozu koncentracyjnego pociągu,

w nieudanej bajce opowiadanej tymże dzieciom przez króla – Janusza Korczaka ,

w apostrofie podmiotu lirycznego do samego Korczaka wreszcie, zawarte są specyficzne

charakterystyki występujących osób. Każda z nich mówi swoim własnym językiem

i operuje odmienną składnią. Każda wypowiedź posiada swój własny rytm, oddech

i nastrój. Paradoksalnie to właśnie owa polifoniczność umożliwia podmiotowi lirycznemu –

autorowi powiedzenie odbiorcy o sobie samym o wiele więcej, niż byłoby to możliwe przy

posłużeniu się wyłącznie formą monologu. Konstrukcja całego utworu jest konsekwentna

i nie wykracza poza formę modlitwy – kadyszu. Decydują o tym wypowiedzi własne

lirycznego bohatera, spinające licznymi klamrami przytaczane sceny i obrazy. Jednym

z najczęściej stosowanych środków artystycznych jest w tym utworze onomatopeja,

uzyskiwana głównie za pomocą układów rytmicznych, a nie przez obecność wyrazów

dźwiękonaśladowczych. Uzyskany efekt stukotu kół jadącego pociągu koresponduje

64

background image

z podporządkowaniem budowy utworu jego warstwie muzycznej. Ta ostatnia właściwość

jest zasadą organizującą budowę wszystkich utworów nie tylko Galicza, ale i innych

przedstawicieli poezji śpiewanej. Niczym nieuzasadnionym nadużyciem byłoby jednak

twierdzenie (w każdym razie w wypadku autora „Kadiszu”), że ta „muzyczność” jest

uzyskiwana kosztem innych atrybutów „mowy wiązanej”.

Nie „Kadisz” jednak zadecydował o pozycji rosyjskiego barda w jego ojczyźnie:

„Uczono nas w szkole, że Lew Tołstoj był zwierciadłem rosyjskiej rewolucji.

Natomiast Aleksandra Galicza można nazwać zwierciadłem wszystkiego tego, co ta

rewolucja nam przyniosła. I to nie krzywym zwierciadłem, o nie ! Odwrotnie, to dopiero

teraz okazuje się, że całą sowiecką epokę przeżyliśmy w gigantycznym gabinecie śmiechu

z jego krzywymi lustrami, które zohydzały wszystko na świecie – łącznie z nami

samymi.”

12

Autor tych słów, emigracyjny rosyjski krytyk i pisarz Walerij Frid, nie zmierza

jednak do tego, by obwołać bohatera swojego szkicu współczesnym Czechowem czy

Gogolem. Za twórcą „Opowiadań kołymskich” Warłamem Szałamowem nazywa pieśni

Galicza „encyklopedią współczesnej rosyjskiej rzeczywistości”.

13

Co było najłatwiej rozpoznawalnym znakiem dystynktywnym tej rzeczywistości?

Jest takie rosyjskie powiedzenie: „Kto nie był, tot budiet, kto był, tot nie zabudiet” (kto nie

był, ten będzie, kto był, ten o tym nie zapomni). I rzeczywiście, system łagrów był

głównym organizatorem życia sowieckiego społeczeństwa. Bo łagry to nie tylko

więźniowie kryminalni („wory” i „suki”) i polityczni, strażnicy i ich przełożeni –

funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to także rozbite rodziny, dzieci

wyrzekające się swoich rodziców i na odwrót, to wszechobecny, zagłuszany alkoholem

strach ludzi wolnych, by nie trafić do ”zony” na skutek donosu najbliższego przyjaciela, dla

którego ten donos oznaczał możliwość osiągnięcia wyższego stanowiska albo po prostu

pozostanie na wolności przez kolejny miesiąc. To psy, które trudno byłoby nazwać

przyjaciółmi człowieka, a także poczucie bezkarności i wszechmocy naczelnika obozu oraz

jego bezgraniczna rozpacz, gdy w wyniku „profilaktycznych” działań swoich przełożonych

sam staje się więźniem. Łagry to również „samotność w tłumie” po obu stronach

kolczastego drutu, deprawacja, zanik uczuć wyższych oraz obłuda i nadgorliwość

65

background image

w wykonywaniu poleceń przełożonych jako „modus vivendi”. Ale łagry to też marzenia

i sny o świecie, w którym panują „wiara, nadzieja i miłość”, opisywane przez

nieprzyznających się częstokroć przed samymi sobą do tych marzeń i snów ludzi, za

pomocą nieporadnych, kalekich słów, odzwierciedlających ich zniekształcone widzenie

świata. W dodatku takie sny i takie marzenia mają nie tylko ofiary, ale także ich kaci.

W dodatku - czy w tym przerażającym świecie pojęcia takie jak „kat” i „ofiara” nie zatarły

swoich znaczeń do tego stopnia, że można je po prostu używać wymiennie?

W najogólniejszym zarysie – o tym właśnie śpiewa Aleksander Galicz. Jego

niedokończona, kilkusethasłowa „encyklopedia współczesnej rosyjskiej rzeczywistości” ,

którą otwiera napisana na początku lat sześćdziesiątych ”Lenoczka”, zawiera kompendium

sytuacji, w jakich rodził się, żył i umierał obywatel społeczeństwa, którego głównym (jeżeli

nie jedynym) zadaniem była „walka o postęp i pokój”.

„W ślad za „Lenoczką” powstały między innymi tak zdawałoby się różne

gatunkowo piosenki, jak: „Za siedmioma płotami” (1961), „Obłoki” (1962), „Omyłka”

(1962), „Walczyk poszukiwaczy złota” (1963), „Nocna straż” (1962-1964), „Pytajcie,

synkowie” (1964-1966), „O tym, jak Kim Pietrowicz występował na wiecu w obronie

pokoju” (1968) – które łączyło ze sobą to jedno właśnie, że wszystkie były teatrem

Aleksandra Galicza, nieraz występującego bez charakteryzacji, w roli samego siebie, to

znaczy snującego refleksje inteligenta, kiedy indziej wcielającego się w stworzoną przez

siebie postać, którą darzył współczuciem i zrozumieniem (jak nieszczęsnego tatusia –

samobójcę z „Farce Guignol”), albo bardziej lub mniej dobrotliwą ironią (jak „amoralnego”

bohatera „Czerwonego trójkąta”), albo bezlitosnym szyderstwem, jak doskonałego homo

sowieticus Kima Pietrowicza, którego uczynił narratorem kilku doprowadzonych do

absurdu sytuacji. W tym ostatnim rodzaju można dostrzec powinowactwo z prozą Michała

Zoszczenki z lat dwudziestych: nie tylko metoda artystyczna jest podobna – pokazanie

bohatera poprzez jego język, stanowiący esencję, parodię i demaskację języka epoki, ale

i bohater niemal ten sam, choć o parędziesiąt lat młodszy – lojalny wobec władzy,

zindoktrynowany przez wszechobecne hasła, jednocześnie prymityw i chytrus, „człowiek

radziecki”. W jeszcze innej serii piosenek autor – wykonawca nie wciela się w żadną

postać, lecz stoi nieco z boku i relacjonuje wymowną historię czyjegoś życia, lub jakiś

66

background image

dający do myślenia przypadek. Wszystkie razem – piosenki te są całym światem, gęsto

zaludnionym przez cierpiących, ginących, szukających wyjścia, ratujących się, walczących

o byt, odrobinę szczęścia i godność, niekiedy zaś depczących czyjąś godność i życie ...(...)

Galicz w jednej z piosenek określił siebie jako tego, który w y b i e r a w o l n o ś ć - była

to między innymi wolność współprzeżywania każdego zniewolenia, nędzy i trwogi

w zniewolonej ojczyźnie. „

14

Wielopiętrowość przekazu, nasycenie terminologią i idiomatyką łagrową,

posługiwanie się cytatem, aluzją i biblijną metaforyką, a nade wszystko bezwzględna

konieczność słuchania tych utworów w całkowitym skupieniu – sprawiają , że poezja

śpiewana Aleksandra Galicza nie jest łatwa w odbiorze, zwłaszcza dla ludzi, którzy nie

zetknęli się bezpośrednio z sowiecką rzeczywistością. Utwory te przekroczyły jednak

granice „innego świata” (i to nie tylko za sprawą przymusowej emigracji autora). Ów

proces przekraczania granic bez wizy, paszportu i rekomendacji urzędowych i naukowych

autorytetów rozpoczął się w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia i trwa do dzisiaj:

„Rok 1999. Australijskie wybrzeże Oceanu Indyjskiego. Słucham Galicza. Sąsiad,

Francuz z Południowej Afryki, przychodzi pochwalić się połowem. „Ja to znam” – mówi

wsłuchując się w odtwarzacz kompaktowy. „To ten ukraiński Żyd z Rosji, którego KGB

załatwiło w Paryżu prądem. Kiedy to było ?”

Te piosenki otwierają drzwi do domów na całym świecie. Nie wszystkich

oczywiście. Tych, gdzie się wierzy w moc i znaczenie słowa. Domów rosyjskich,

ukraińskich, polskich, ale i francuskich, australijskich, amerykańskich. A przecież nie było

kampanii promocyjnych, bilboardów, teledysków, bogatych sponsorów, wywiadów

w wysokonakładowych magazynach. Były, przez całe lata, zakazy i szykany. (...) Do dziś

cytatami z tych piosenek można się porozumieć z pewnymi ludźmi na całym ziemskim

globie niby pięknym szyfrem, który nie ukrywa żadnych mrocznych i wstydliwych

tajemnic, koduje natomiast siłę prosto i szczerze wyrażonej myśli o ludzkich postawach

wobec pułapek barbarzyńskiej historii i bezwzględnej egzystencji. (...) O ironii jako

ostatniej broni bezradnych. O nadziei w beznadziei, o znaczeniu ludzkich odruchów

w nieludzkim świecie. O koleinach, w które wpadamy, i horyzontach, które pragniemy

przeskoczyć.”

15

67

background image

Stan badań nad twórczością Aleksandra Galicza jest już bardzo zaawansowany.

Jego pieśni w dalszym ciągu są przedmiotem literaturoznawczych, językoznawczych,

socjologicznych, a nawet muzykologicznych rozważań. Wydawane są kolejne, opatrzone

krytycznymi komentarzami i przypisami antologie tych utworów.

16

Niestety, w polskich

bibliotekach publikacje te są praktycznie nieosiągalne. Także dostępne autorowi niniejszej

pracy przekłady utworów rosyjskiego barda (chlubny wyjątek stanowią tłumaczenia

W. Woroszylskiego, A. Mandaliana i Michała B. Jagiełły) wypaczają raczej, niż przybliżają

wyobrażenie o istocie tej twórczości. Dzieje się tak dlatego, że tłumacze wierszy autora

„Liegiendy o tabakie” (ten sam problem dotyczy również polskich przekładów poezji

Włodzimierza Wysockiego i Bułata Okudżawy) traktują te utwory jak teksty piosenek,

w których poetycka „nadorganizacja” w znaczący sposób ustępuje miejsca

podporządkowaniu słów linii melodycznej. Zdarzają się również sytuacje, że za przekłady

pieśni bardów biorą się osoby nieposiadające dostatecznej kompetencji językowej,

kulturowej i historycznej związanej ze światem przedstawionym tych tekstów.

17

68

background image

3. „Czym jest poezja, która nie ocala ...”

Rzecz ludzka nie jest zakończona

Kto dziejów doskonałość uzna

Bezbronną śmiercią niechaj skona

Czesław Miłosz: Do Jonathana Swifta

Wskazówki warsztatowe i przesłanie zawarte w pieśniach rosyjskich bardów Jacek

Kaczmarski przyjął i przystosował dla swoich możliwości i potrzeb niemal w całości. Nie

można tego powiedzieć o innych, wskazanych powyżej, źródłach inspiracji,

potraktowanych przez niego bardzo selektywnie i nie zawsze zgodnie z autorskimi

intencjami. Rodem z teatru alternatywnego jest sposób konstruowania postaci, w jakie

wciela się bohater liryczny wielu pieśni. Nie są to tradycyjne „role” teatru repertuarowego.

W wypracowanej przez Jerzego Grotowskiego formule „teatru ubogiego”, do której

w zdecydowanej większości odwoływały się teatry alternatywne lat siedemdziesiątych,

istota aktorstwa nie sprowadza się do odgrywania, ale do szukania w sobie, we własnej

osobowości i psychice, w swoich życiowych doświadczeniach i przemyśleniach, zarysu

postaci scenicznej. Pytanie: „jak zagrać postać Barabasza, Goyi, Marcina Lutra czy lumpa

z dworcowej poczekalni?”, zostaje zastąpione pytaniem :” co we mnie, jako w człowieku,

który ma ambicję przekazania odbiorcy jakąś uniwersalną prawdę o świecie, tkwi z danej

postaci ?”. Niedopuszczalne staje się mówienie „za kogoś”, etycznie i poznawczo

uprawnione jest tylko mówienie w swoim własnym imieniu. W dodatku ta czynności

odbywa się nie „przed kimś”, ale „wobec kogoś”. Także wobec innych obecnych na scenie

osób.

18

Towarzyszący od lat wszelkim artystycznym przedsięwzięciom Teatru

Laboratorium Zbigniew Osiński , tak pisze o właściwościach procesu twórczego w teatrze

Grotowskiego:

„Grotowski zużytkowuje dla celów każdego przedstawienia cale dostępne sobie – to

znaczy, egzystujące jeszcze współcześnie – doświadczenie minionych wieków i pokoleń,

starych mitów, wierzeń i wyobrażeń, kilku tysiącleci sztuki, zwłaszcza sztuki teatru.

69

background image

Wszystko to wyłania się dla niego bezpośrednio z pola współczesnego doświadczenia

osobistego i zbiorowego, w tym celu, żeby w akcie kreacji teatralnej uzyskać jeden wymiar:

r z e c z y w i s t o ś c i l u d z k i e j. Bo – jak twierdzą twórcy Teatru Laboratorium – teatr

jest to w ostatecznej konsekwencji zawsze sztuka o człowieku, kształtowana w organizmie

ludzkim wobec drugiego człowieka. Otwiera on przed każdym z nas obszar przeżyć

i doznań podstawowych wartości moralnych oraz możliwość - a nawet konieczność –

przeprowadzenia z sobą samym konfrontacji, już nie tylko w skali jednego z widzów, lecz

przede wszystkim, w skali jednego z ludzi. Rzeczywistość teatralna nie daje się tutaj prawie

odgraniczyć od rzeczywistości ludzkiej.”

19

Aktor w koncepcji „teatru ubogiego” jest obecny w czasie spektaklu przede wszystkim:

„ ...w funkcji reprezentanta gatunku, poprzez jego ludzki proces, spełniający się tu

i teraz, hic et nunc, i za każdym razem spełniany – reaktualizowany do końca. Akt

„samoofiarowania” aktora – człowieka, jeśli tylko będzie prawdziwy, w pełni integralny

i szczery, pozostawia widzowi możliwość konfrontacji z własnym światem duchowym. Nie

przypadkiem więc całe tworzywo teatralne zostało tu sprowadzone do „impulsów i reakcji

ludzkich”. I na tym – w największym skrócie – opiera się właśnie koncepcja „teatru

ubogiego”, z całą właściwą mu dialektyką spontaniczności i dyscypliny: owej „szczerości

granicznej, ale zdyscyplinowanej, tj. uformowanej w znaki”

20

Abstrahując w tym momencie od treści i przesłania pieśni i piosenek polskiego

barda, można zauważyć, że przepełnione artykulacyjnym trudnościami utwory oraz metoda

ekspresji polegająca na wyznaczeniu własnemu głosowi roli dodatkowego , w pełni

autonomicznego wobec semantycznej warstwy tekstu, instrumentarium, wymuszały niejako

na Jacku Kaczmarskim przyjęcie formuły scenicznej obecności jako aktu

„samoofiarowania”. W tym wypadku mamy bowiem do czynienia nie z „tekściarzem”

realizującym zamówienia mniej lub bardziej sprecyzowanych adresatów – piosenkarzy, ale

z artystą – poetą i kompozytorem, dla którego podstawowym kryterium twórczym jest

wiedza o sobie samym, w tym także o fizjologicznych granicach swojego aparatu

artykulacyjnego. Wiele jego „wykonań” o te granice się ociera.

Autor niniejszej pracy nie czuje się kompetentny, by dowieść, że rewelacyjny

w sensie artystycznym i odkrywczy poznawczo chwyt „ożywienia” obrazu, obecny w wielu

70

background image

utworach Kaczmarskiego od czasu debiutu po współczesność, ukształtował się pod

wpływem fascynacji dokonaniami Leszka Mądzika i jego Sceny Plastycznej KUL. Ów

chwyt, stojący zresztą w całkowitej sprzeczności z praktyką artystyczną i założeniami

programowymi lubelskiego teatru, doskonale korespondował z wyniesioną przez barda

z rodzinnego domu gruntowną wiedzą teoretyczną o sztukach plastycznych. Niestety, sama

konstatacja, że powstanie planowanego jako wspólne przedsięwzięcie Kaczmarskiego,

Gintrowskiego i Łapińskiego z teatrem Mądzika programu „Raj”.(rok 1980) niemal

pokrywa się w czasie z zaistnieniem czysto „malarskiego” cyklu „Muzeum” (rok 1981), nie

stanowi wystarczającego uzasadnienia dla tej hipotezy.

W pełni wystarczającym natomiast dowodem na inspirację twórczością Zbigniewa

Herberta jest obecność trzech wierszy tego poety („Sprawozdanie z raju”, „Przesłuchanie

anioła” i „U wrót doliny”) w programie „Raj”. Jak mówi o tym sam Kaczmarski:

„Osnową tego programu były trzy wiersze Herberta. (...) A ja wypełniłem wątki

polityczne, egzystencjalne i religijne tam, gdzie widziałem nośną metaforę. To był program

zdecydowanie polityczny, chociaż w momencie gdy się człowiek opiera na Piśmie

Świętym, zwłaszcza na Starym Testamencie, który jest początkiem historii ludzkości, to

choćby mówił o polityce, zawsze sięgnie podkładów metafizyki w sobie”.

21

Odwołania do herbertowskiej „etyki i poetyki” pojawiają się również w wielu

innych cyklach i pojedynczych utworach barda. Autor „Trenu spadkobierców” stosuje się

nie tylko do zasady ujmowania jednostkowych doświadczeń w kategoriach uniwersalnych,

rodem z Herberta wydaje się być także sposób stawiania pytań o charakterze

egzystencjalnym. W przytoczonym powyżej fragmencie wypowiedzi Jacka Kaczmarskiego

znajduje również potwierdzenie postawiona na początku tego rozdziału teza

o adaptacyjnym charakterze jego metody twórczej.

Posłużenie się przeze mnie w odniesieniu do poezji Herberta określeniem

zawierającym aluzję do jednej z najważniejszych i najbardziej opiniotwórczych książek

krytycznoliterackich lat siedemdziesiątych autorstwa Stanisława Barańczaka

19

nie jest

dziełem przypadku. Twórczość autora „Przesłania Pana Cogito” była bowiem szczególnie

bliska przedstawicielom Nowej Fali, takim jak Ryszard Krynicki, Adam Zagajewski, Jan

Polkowski czy wspomniany już Barańczak. Można pokusić się o stwierdzenie, że

71

background image

dominujący w latach siedemdziesiątych sposób odbioru twórczości autora „Trenu

Fortynbasa”, został ukształtowany zarówno za sprawą poezji, jak i uprawianej przez

niektórych przedstawicieli tej formacji poetyckiej krytyki literackiej:

„Herbert, czyli mowa „zawieszona pomiędzy biegunami doświadczenia”.

Określenie to biorę z wydanego niedawno studium Stanisława Barańczaka „Uciekinier

z Utopii”, przynoszącego najpełniejsze i – jak sądzę – najbardziej konsekwentne

z dotychczasowych odczytań poezji Herberta. Cóż owo określenie ma znaczyć ?

W koncepcji autora studium „ja” liryczne poezji Herberta, jej podmiot mówiący, a więc

w latach siedemdziesiątych przede wszystkim persona Pana Cogito, to postać o dwóch

jakby obliczach, zwróconych w przeciwne strony. Jedno, powiada krytyk, kieruje się ku

obszarowi „dziedzictwa” – ku wartościom cywilizacji zachodniej, tradycji i mitu, drugie –

ku obszarowi „wydziedziczenia”, ku doświadczeniom ludzi żyjących współcześnie

w przygniatającej rzeczywistości wschodnioeuropejskiego komunizmu. Obszar pierwszy to

dorobek kulturowy, z którego nie wolno im się dać wywłaszczyć, gdyż byłoby to

równoznaczne ze zgodą na duchową śmierć, w drugim natomiast, który został im

narzucony wbrew ich woli, muszą pędzić codzienne życie – naznaczone bezkształtem,

brzydotą i moralną nieokreślonością.”

23

Ślady nieufności Jacka Kaczmarskiego wobec autorytetów, wobec systemów

myślowych opisujących rzeczywistość za pomocą nieskomplikowanych pojęć, a także

wobec języka, w którym znaczenie słów zależało przede wszystkim od tego, jaką pozycję

w rządzonym przez Partię kraju zajmuje wypowiadająca je osoba, można odnaleźć już

w jego najwcześniejszych utworach ,na przykład w powstałej w roku 1971 „Balladzie

o istotkach”. Była to naturalna reakcja młodego człowieka na schizofreniczny świat

dziadków, rodziców i ich znajomych. Owa nieufność miała również swój szerszy wymiar.

Swoista „aksjologiczna gotowość” na przyjęcie propozycji badawczych i artystycznych

stawiających w stan podejrzenia dotychczasowe narzędzia służące opisowi rzeczywistości

była udziałem większości niezależnych środowisk twórczych w Polsce lat

siedemdziesiątych. Jedną, choć nie jedyną, z propozycji ujęcia tego „imperatywu

nieufności” w posiadającą systemowy charakter strategię badawczą i artystyczną

zaproponowali i wcielili w życie (każdy na swój sposób) przedstawiciele tak zwanego

72

background image

lingwistycznego odłamu Nowej Fali, głównie Ryszard Krynicki i Stanisław Barańczak.

Jej głównym adresatem byli poeci:

„1. Powinna być nieufnością. 2. Powinna być nieufnością, bo tylko to

usprawiedliwia dzisiaj jej istnienie. Im szerszy zasięg ma jakiś środek wypowiedzi, tym

usilniej stara się odzwyczaić nas od myślenia, wpoić nam te czy inne prawdy absolutne,

podporządkować nas określonym systemom wartości, zmusić nas do takich czy innych

zachowań. Poezja – jak dobrze wszystkim wiadomo, ma dziś zasięg wąski. Ale w tym

może leżeć szansa jej odrodzenia, jej „kapitał zakładowy”, od którego można wyjść. Jest

szansa, aby stworzyć z poezji pierwszy przyczółek walki o niezafałszowany obraz świata,

w którym żyjemy: właśnie dlatego, że poezja zwraca się nie do biernego odbiorcy

rozwalonego przed telewizorem lub przerzucającego stronice gazety, ale do człowieka,

który widać p r a g n i e m y ś l e ć, skoro w ogóle bierze książkę poetycką do ręki. 3. Ale

nie tylko dlatego. Jest też i ten powód, że poezja jest nie anonimowym głosem Wielkich

Manipulatorów, ale głosem jednostki. Myślenie indywidualne to myślenie nieufne,

krytyczne wobec zbiorowych wiar, sentymentów i histerii. Wrodzony indywidualizm tego

rodzaju literackiego, przez poetów różnych epok tłumiony lub podsycany na nowo, dzisiaj

staje się dla poezji jeszcze jedną szansą aktywnego stosunku do swiata.”

24

Zamieszczenie przez Barańczaka w „Etyce i poetyce” tekstu proponującego nowe,

bogatsze o doświadczenia dwudziestowiecznych totalitaryzmów, odczytanie

„Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna, przywołanie sylwetek twórczych Osipa

Mandelsztama, Josifa Brodskiego, Czesława Miłosza, artykuły o Bonhoefferze oraz

o największych artystycznych niepowodzeniach i o sukcesach polskiej poezji XX wieku –

wszystko to posłużyło poznańskiemu poecie, tłumaczowi i krytykowi do wielostronnego

uargumentowania tezy o olbrzymiej randze etycznego wymiaru poezji. W postulowanej

przez Barańczaka nieufności wobec języka odnaleźć można również elementy

sformułowanej przez Ludwika Wittgensteina teorii „gier językowych”

25

, za pomocą której

można badać różnorakie dewiacje, jakim ulega język pod wpływem filozoficznych,

ideologicznych, społecznych czy artystycznych manipulacji.

Jak będę starał się wykazać w następnym rozdziale na przykładzie konkretnych

tekstów Jacka Kaczmarskiego, do kanonu „książek zbójeckich” polskiego barda zaliczyć

73

background image

można z dużą dozą pewności poezję i teksty krytyczne Stanisława Barańczaka, a także

innych przedstawicieli Nowej Fali. Stawianie „cudzego słowa” w stan podejrzenia,

charakterystyka przywoływanych w utworach postaci poprzez wskazywanie, że „granice

ich języka są jednocześnie granicami ich świata” oraz wyjątkowo konsekwentnie

realizowany postulat etycznego wymiaru własnej twórczości poetyckiej to wręcz

immanentne właściwości pieśni autora „Kosmopolaka”.

W niniejszym rozdziale starałem się zrealizować dwa cele: po pierwsze – wskazać

na zagadnienia, które, w moim przekonaniu, powinny być punktem wyjścia dla

literaturoznawczych rozważań o twórczości Jacka Kaczmarskiego, po drugie zaś –

pragnąłem zasygnalizować obecność wątków interpretacyjnych, ułatwiających uporanie się

z tym zadaniem. Celem dodatkowym była chęć „odciążenia” kolejnego rozdziału od

mogących zakłócić jego główny wątek przypisów, komentarzy i odwołań do różnorakich

kontekstów.

74

background image

Przypisy:

1

Informacje na temat biografii Jacka Kaczmarskiego czerpię z podanych w przypisie nr

21 do pierwszego rozdziału niniejszej pracy stron internetowych oraz z zawierającej

obszerny wywiad z autorem „Obławy”książki Grażyny Preder pt. Pożegnanie barda.

Koszalin 1995, natomiast selekcja i interpretacja wykorzystanych faktów dokonane

zostały przez autora niniejszej pracy i na jego odpowiedzialność.

2

Mateusz Wyrwich, Półportret bez kanalii. „Życie” 8.06.2001. (Takim, nieprawidłowo

zapisanym adresem bibliograficznym opatrzony jest tekst artykułu we wspomnianej

w przypisie 5. do poprzedniego rozdziału stronie internetowej) Tytuł artykułu nawiązuje

do napisanej przez Kaczmarskiego prowokacyjnej i obrazoburczej powieści z życia

polskiej opozycji solidarnościowej pt. Autoportret z kanalią. Warszawa 2001.

O ambiwalentnych odczuciach, jakie wywoływała niejednoznaczna postawa barda

wobec środowisk opozycyjnych, wspomina Jan Krzysztof Kelus w wywiadzie

zamieszczonym w Aneksie do książki Krzysztofa Gajdy: Poza państwowym monopolem.

Poznań 1998.

3

Rozwijanie tego wątku byłoby w tym miejscu przedwczesne. Do zasygnalizowanego

problemu powracam w dalszej części pracy.

4

Cytat za: A. Szatałow, Ja na etoj ziemlie ostanus. (w:) A. Galicz, Wozwraszczenije.

Leningrad 1990, s. 5.

5

Wiktor Woroszylski, Entuzjasta, szczęściarz, butownik. „Odra” 1993 nr 11, s. 54.

6

Wiedzę o okolicznościach przyznania Aleksandrowi Galiczowi nagrody na festiwalu

w Nowosybirsku, jak i o innych faktach z jego życia czerpię z opracowania: Alieksandr

Galicz:, Lietopis żizni i tworcziestwa. Podgotowiła i sostawiła M. Kniaziewa pri

sodiejstwii A. Archangielskoj. (w:) Alieksandr Galicz, Soczinienija. Tom I, Moskwa

1999, s. 11-28. O skorzystaniu z innego źródła informuję oddzielnym przypisem.

7

W. Bukowski, I powraca wiatr ... Warszawa 1990, s. 102-103.

8

Notatka Czebrikowa dla KC KPZR Nr1135-Cz z 14 czerwca 1986 r. (w:) W. Bukowski,

Moskiewski proces. Dysydent w archiwach Kremla. Warszawa 1998, s. 282.

9

W. Woroszylski, ibidem, s. 54-55.

75

background image

10

Niejako „uprawomocnieniem” tego spostrzeżenia są informacje zawarte w wydanym

w Moskwie Encyklopedycznym słowniku literackim, który pod hasłem „deklamacja”

informuje, że opisany sposób recytacji pozostaje współcześnie w Rosji jednym z dwóch

sposobów czytania tekstów poetyckich. Najczęściej stosują go sami autorzy w celu

zasugerowania słuchaczom konkretnej interpretacji oraz zwrócenia uwagi na te

właściwości budowy utworu, które ujawniają się w trakcie „mówionego” wykonania.

Deklamacija. (w:) Litieraturnyj encikłopiediczieskij słowar, Pod obszcziej redakcijej

W. M. Kożewnikowoj i P. A. Nikołajewa. Moskwa 1987, s. 89-90.

11

W. Woroszylski, op. cit., s. 56. Do samego tekstu Jefima Etkinda nie udało mi się

dotrzeć, natomiast w bezdebitowej publikacji: Aleksander Galicz, Kocham Was, ludzie.

Opracowanie, wybór i wstęp Maria Trzcińska. Lublin 1999., zamieszczono następujący

adres bibliograficzny: G. Swirskij, Na łobnom miestie. Litieratura nrawstwiennowo

soprotiwlienija (1946-1976). Priedsłowje Jefima Etkinda. Nowaja Litieraturnaja

Bibliotieka, London 1979.

12

W. Frid, Byt prosto samym soboj. (w:) Alieksandr Galicz, Soczinienija. Tom I, Moskwa

1999, s. 6-7. Tłumaczył K.G.

13

W. Frid, op. cit., s. 8.

14

W. Woroszylski, ibid., 56-57.

15

J. Kaczmarski, Głosy z taśmy. „Gazeta Wyborcza” 22-23.07.2000. W kwestii

poprawności zapisu bibliograficznego – patrz uwaga do przypisu nr 2.

16

Wł. Wolin, On wyszioł na płaszczad. (w:) Aleksandr Galicz, Piesni, stichi, poemy,

kinopowiest, pjesa, stati. Jekatierinburg 1999, s. 627-650. Niestety, autor tekstu podaje

informacje na temat zakresu i stanu badań nad twórczością Galicza niejako „przy okazji”

i nie zamieszcza konkretnych adresów bibliograficznych. W tej samej antologii

zamieszczono również artykuły prasowe z radzieckich gazet z lat sześćdziesiątych

i siedemdziesiątych, w których twórczość barda jest gwałtownie atakowana z pozycji

ideologicznych i artystycznych.

Podstawową pozycją bibliografii podmiotowej pozostaje dla mnie krytyczna antologia

twórczości autora „Zakona prirody”: A. Galicz, Soczinienija. Tom I i II. Moskwa 1999.

Publikacją, która umożliwia właściwe zrozumienie użytego przez Galicza w pieśniach

76

background image

słownictwa i idiomatyki łagrowej jest: Żak Rossi, Sprawocznik pa GULAGu. Tom I i II.

Moskwa 1991. Wszystkie wymienione w przypisach rosyjskojęzyczne pozycje znajdują

się w księgozbiorze domowym autora niniejszej pracy.

17

Translatorska „radosna twórczość” Agnieszki Osieckiej, Bohdana Zadury, Wojciecha

Młynarskiego, Bogusława Wróblewskiego i innych „tekściarzy” to temat na oddzielną

pracę magisterską. Ograniczę się do wskazania dwóch przykładów, bezpośrednio

związanych z treścia niniejszego rozdziału:

- Wspomniana w przypisie nr 7 autorka polskich przekładów pieśni Galicza Maria

Trzcińska przyznaje, że: „tłumaczce nie są znane melodie zdecydowanej większości

utworów Galicza, dlatego więc tłumaczenie nie oddaje ich linii melodycznej, tylko

warstwę słowną”. M Trzcińska, op. cit., s. 21.

- Wyprodukowany w 1994 roku przez poznański oddział Telewizji Polskiej (na

podstawie scenariusza autora niniejszej pracy) film dokumentalny pt. Dwa dni

w Riazaniu rozpoczyna się wykonaniem pieśni A. Galicza pt. „Abłaka”, opatrzonym

napisami z polskim tłumaczeniem tekstu. .Łagrowy idiom „szmona gam” tłumacz

(który najwyraźniej wolał pozostać anonimowy) przekłada na „hewry zgiełk”, co

w rażący sposób wypacza jego znaczenie. „Szmon” to najbardziej bezwzględna

i drobiazgowa forma rewizji, połączona z penetracją odbytnicy i innych naturalnych

otworów ludzkiego ciała, dokonywana w sowieckich więzieniach i łagrach na

więźniach – mężczyznach i kobietach – w sposób publiczny i brutalny. Słowo„hewra”

oznacza w polskiej gwarze więziennej grupę osób ze środowiska przestępczego

o bogatej przeszłości kryminalnej, zajmujących w tym środowisku uprzywilejowaną

pozycję. W określeniu „gam” natomiast mieści się nie tylko informacja o zgiełku, ale

i o przerażającym nastroju towarzyszącym zabiegowi „szmonu”. Użycie

w cytowanym tłumaczeniu określeń rodem z poetyki „knajackich” opowiadań Marka

Nowakowskiego, albo z piosenek Grzesiuka stanowi, moim zdaniem, rażące

nadużycie.

18

Zbigniew Osiński, Teatr Dionizosa. Kraków 1972, s. 146.

19

Z. Osiński, op. cit., s. 152.

20

Ibidem, s. 144.

77

background image

21

Za dużo czerwonego. Z Jackiem Kaczmarskim rozmawia Jolanta Piątek. „Odra” 2000

nr 1, s. 60.

22

Stanisław Barańczak, Etyka i poetyka. Szkice 1970-1978. Paryż 1979.

23

Janusz Sławiński, Rzut oka na ewolucję poezji polskiej w latach 1956-1980. (w:) Janusz

Sławiński, Teksty i teksty. Warszawa 1990, s. 117. Chociaż przytoczone przez

Sławińskiego studium Barańczaka zostało wydane dopiero w roku 1984 w londyńskim

wydawnictwie Polonia, to jednak jego podstawowe tezy obecne są w tekstach

Barańczaka pisanych i publikowanych w latach siedemdziesiątych, na przykład: O czym

myśli Pan Cogito. (w:) Stanisław Barańczak, Etyka i poetyka. Paryż 1979, s. 155-160.

24

Parę przypuszczeń na temat poezji współczesnej. (w:) S. Barańczak, op. cit., s 263.

25

Teorię „gier językowych” zawiera wydana już po śmierci autora książka Dociekania

filozoficzne (1952). Wydanie polskie: L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne.

Tłumaczenie, przypisy i wstęp B. Wolniewicz. Warszawa 1972.

78

background image

Rozdział III

„W nas jest Raj, Piekło – i do obu – szlaki.”, czyli parę uwag o sytuacji

lirycznej w piosenkach Jacka Kaczmarskiego

Stwierdzenie, że literaturoznawcza analiza tekstów piosenek polskiego barda

pozwoli na udzielenie zadowalającej odpowiedzi na pytanie o istotę omawianego zjawiska,

byłoby niczym nieuprawnionym nadużyciem.

Bo co począć z muzyką, która w tych utworach pełni znaczną i znaczącą funkcję,

wiodąc z tekstem intersemiotyczny dyskurs na różnych poziomach i w różnoraki sposób ?

W muzycznym akompaniamencie piosenki „Jan Kochanowski” przebrzmiewają frazy,

które nieodparcie kojarzą się z twórczością Mikołaja Gomółki, „Zbroja” opatrzona jest

muzycznym cytatem z „Marszu na ruinach Aten” Beethowena, zaś melodia

starofrancuskiego gawota wzmacnia ironiczną wymowę piosenki „Artyści”.

W wielokrotnie już cytowanej w tej pracy rozprawie Krzysztofa Gajdy znajduje się

stwierdzenie: ”Specyfika metody twórczej Kaczmarskiego polega na konsekwentnym

deklarowaniu intertekstualnej świadomości ...”, poparte nakreślonym przez autora

schematem relacji intertekstualnej dla inspirowanej obrazem P. Brueghela Starszego

„Przypowieść o ślepcach” piosenki Kaczmarskiego pod tym samym tytułem.

1

Poznański

badacz rejestruje w owym schemacie świadome nawiązanie przez autora piosenki nie tylko

do samego obrazu, ale i do Ewangelii wg św. Mateusza i Ewangelii wg św. Łukasza, do

wypowiedzi Chrystusa o faryzeuszach, jak również – do wielopłaszczyznowych

interpretacji obrazu Brueghela autorstwa Menzla, Białostockiego, Hagena, Francisa

i Stechowa. Ponieważ w wielu utworach autora „Murów” „tekstem” (inaczej –

komunikatem o ściśle określonym znaczeniu i celu) bywa również muzyka, wspomniany

powyżej schemat relacji intertekstualnej nie jest dziełem kompletnym.

Niesprawiedliwością, impertynencją wręcz, byłoby wytykanie Krzysztofowi

Gajdzie uchybień w jego błyskotliwej prezentacji możliwości, jakie stwarza dla badacza

literatury semiotyka. I tak autor rozprawy wielokrotnie i w sposób bardzo kompetentny

wykracza w swojej pracy poza obszary mieszczące się w granicach tradycyjnie

rozumianego literaturoznawstwa. Zarówno w tej, jak i w poprzedniej swojej książce

2

młody

79

background image

poznański badacz wykonuje pracę wymagającą wiedzy i umiejętności warsztatowych

specjalistów z następujących dziedzin: literaturoznawstwo, historia, historia sztuki,

socjologia, dziennikarstwo, funkcjonowanie nowych mediów w komunikacji społecznej

i – po części – muzykologia.

Powyższy wywód nie ma też na celu zakwestionowania sensu badań

literaturoznawczych nad twórczością Jacka Kaczmarskiego. Wydaje się, że przy

opracowywaniu monografii artystów tego typu, co autor piosenki „Nad spuścizną po

przodkach deliberacje”, zabiegiem w pełni uzasadnionym byłoby tworzenie zespołów

badawczych, składających się ze specjalistów z różnych dziedzin. W tej części

poprzedniego rozdziału, która poświęcona była omówieniu sylwetki twórczej Aleksandra

Galicza, wspomniałem, że właśnie twórczość rosyjskiego barda doczekała się już

przynajmniej kilku tego rodzaju analiz. Pomimo, iż nie były to działania skoordynowane,

stan wiedzy o dorobku Galicza jest dziś - w porównaniu do stanu wiedzy o piosenkach

Kaczmarskiego - imponujący, a powstałe opracowania są cennym źródłem wiedzy

o różnych aspektach sowieckiej rzeczywistości, nawet o tych, które z twórczością Galicza

mają bardzo luźny związek.

80

background image

1. Kim jest ten, kto mówi ?

Odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się prosta jedynie w sytuacji, gdy

przedmiotem analizy są pisma urzędowe, a i tu językoznawca, socjolog i psycholog

(czasami także i psychiatra) znajdą niejednokrotnie cenny materiał do uczonych rozpraw.

O tym, jak skomplikowane i niełatwe do rozszyfrowania potrafią być relacje osobowe

w komunikacji literackiej, pisze między innymi w swojej „Semantyce wypowiedzi

poetyckiej” Aleksandra Okopień-Sławińska.

3

Ta, nosząca skromny i mylący podtytuł

„Preliminaria”, książka mieści w sobie nie tylko sumę doświadczeń samej autorki i innych

badaczy zajmujących się w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych

minionego wieku zagadnieniami semantyki wypowiedzi, semantyki relacji osobowych

i semantyki związków słownych w literaturze

4

; zasygnalizowane w niej propozycje strategii

badawczych wiodą w bezpośredni sposób do stworzenia komplementarnej komunikacyjnej

teorii dzieła literackiego.

Wydaje się, że odpowiedź na pytanie o relacje osobowe w badanym tekście

powinno być jednym z pierwszych zadań, jakie stawia przed sobą literaturoznawca,

niezależnie od wyznawanej orientacji światopoglądowej i reprezentowanej szkoły

badawczej. Bo przecież w rzetelnie potraktowanej odpowiedzi na ten temat musi się

znaleźć informacja o odbiorcy (zarówno tzw. „odbiorcy wirtualnym” – jak nazywa go

Michał Głowiński, czy „idealnym” – jak chce tego A. Okopień-Sławińska, jak i o odbiorcy

rzeczywistym, zdeterminowanym przez historyczne „tu i teraz”), o umożliwiającym

komunikację kodzie oraz o czynnikach zewnętrznych, które sprawiają, że konkretny

przekaz jest mniej lub bardziej przezroczysty. Ta ostatnia kwestia wiąże się bezpośrednio

z tym, co Michał Głowiński nazywa „rozpoznaniem konwencji”:

„Rozpoznanie konwencji jest wstępnym warunkiem zrozumienia czy też – by użyć

sformułowania ostrożniejszego – właściwej recepcji utworu. Dzieło, realizując zasady

danej konwencji, projektuje i narzuca odbiorcy pewnego typu zachowania w stosunku do

siebie, które umożliwiają zrozumienie utworu. Przez rozumienie pojmuję tutaj nie tylko

umiejętność odczytania właściwych znaczeń słów użytych w tekście, mam na uwadze

81

background image

przede wszystkim uchwycenie reguł ich wiązania oraz odniesienie do ogólnych zasad,

według których wypowiedź została skonstruowana.”

5

Według klasyka współczesnego polskiego literaturoznawstwa największy wpływ na

stopień rozumienia utworu przez odbiorcę ma stosunek przekazu do obowiązujących

w konkretnej rzeczywistości pozaliterackiej (artykuł Głowińskiego w znacznej mierze

dotyczy zagadnień poetyki historycznej) konwencji literackich oraz zwyczajów

językowych; nieco mniejsze znaczenie ma sposób konstruowania sensów w wypowiedzi,

który może zakładać w sposób zamierzony przez autora-nadawcę niejednorodne postawy

odbiorców, oraz stosunek poszczególnych elementów tekstu wobec siebie – może się

przecież zdarzyć, że poszczególne części składowe czy „poziomy” komunikatu są

usytuowane w różnej odległości od przyjętych w danym momencie historycznym norm

i konwencji.

6

W nawiązującym do Ingardenowskiej teorii dzieła literackiego

7

artykule

„O konkretyzacji” pisze Głowiński tak:

„... problem konkretyzacji wiąże się z podstawowym dylematem (...) wszelkiej

refleksji teoretycznoliterackiej: jak pogodzić fakt, że dzieło literackie jest tworem o swoim

własnym sposobie istnienia podległym własnym regułom strukturalnym i – jednocześnie-

przedmiotem, którego nie można ujmować, nie uwzględniając jego przeznaczenia, nie

uwzględniając faktu, że zwraca się do odbiorcy ? Konieczność dokonywania konkretyzacji

w procesie odbioru dzieła literackiego określona jest przez samą jego budowę, stanowi jego

następstwo. Wiąże się to z różnorakimi kwestiami. Przede wszystkim stanowi następstwo

twierdzenia filozoficznego, że „poznanie pewnego przedmiotu jest dostosowane do jego

podstawowej struktury”. Konkretyzacja jest rezultatem kompleksu czynności

poznawczych, a więc siłą rzeczy wyznaczana jest przez dzieło, to wynik spotkania dwu

stron ...”

8

W ślad za Ingardenem Głowiński przestrzega również, że:

„Konkretyzacja staje się adekwatna wobec percypowanego dzieła dzięki temu, że

powstaje tylko wówczas, gdy jego odbiór dokonuje się w postawie estetycznej, gdy

konstruuje się przedmiot estetyczny, odbiór ów jest więc zgodny z konkretnym

przeznaczeniem wypowiedzi literackiej”

9

82

background image

W powyższym cytacie zawarta jest również, sformułowana w sposób pośredni,

odpowiedź na pytanie: co jest, a co nie jest utworem literackim.

Można chyba przyjąć, że ustalanie relacji osobowych w utworze literackim jest

jednym z elementów konkretyzacji, i to takim, w którym literaturoznawcy (obok

wspomnianej już aparatury pojęciowej z zakresu filozofii) przychodzi z pomocą

językoznawstwo ogólne. Uzasadnieniem tego stwierdzenia jest chociażby zawartość

rozdziału poświęconego semantyce relacji osobowych we wspomnianej już książce

A. Okopień-Sławińskiej.

10

Sama autorka zaznacza jednak:

„Podkreślając pożytki płynące z językoznawstwa dla poetyki, nie podzielam jednak

przekonania, że w tym układzie lingwistyce przysługuje nieodmiennie status dyscypliny

przodującej i wzorcowej. Sądzę bowiem, że przy obecnym stanie rozwoju literatury

zależności i zyski mogą być w wypadku pewnych tematów obustronne, a konkretnie – że

znajomość mechanizmów budowy wypowiedzi oraz procesu komunikacji literackiej będąca

udziałem dzisiejszej poetyki jest w stanie znacznie skomplikować i wzbogacić ustalenia

językoznawcze dotyczące rozmaitych aspektów organizacji i funkcjonowania wypowiedzi

językowych.”

11

Kusząc się o próbę lapidarnego określenia istoty podstawowego problemu, z jakim

przychodzi się zmierzyć badaczowi semantyki relacji osobowych w utworze literackim,

można posłużyć się parafrazą znanego przysłowia, że „diabeł tkwi w zaimkach

osobowych”. Pozostała, a zarazem podstawowa część tego rozdziału będzie właśnie takim

„wyłuskiwaniem diabła” z tekstów wybranych piosenek Jacka Kaczmarskiego przy

pomocy metody zaproponowanej przez autorkę ”Semantyki wypowiedzi literackiej”. Przy

tej okazji pragnąłbym poddać weryfikacji stworzoną na własny użytek periodyzację

omawianej twórczości, jak i dokonaną ze względu na stosunek między podmiotem

lirycznym a tematem konkretnego tekstu, typologię tych utworów.

W moim przekonaniu dotychczasową twórczość pieśniarską polskiego barda można

podzielić na trzy okresy, będące kolejnymi etapami kształtowania się jego artystycznej

osobowości. Pierwszy z nich, obejmujący utwory najwcześniejsze, a uwieńczony

„Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego” to swoisty „Sturm und Drang Periode”,

w trakcie którego młodzieńcza brawura i artystyczna odwaga idą w parze z głębokim

83

background image

przekonaniem twórcy o braku jakichkolwiek granic dla własnych możliwości. Okres drugi

obejmuje twórczość powstałą na emigracji aż do stanowiącego powtórne pożegnanie

z Polską programu „Pochwała łotrostwa”. Ten etap twórczości cech obfituje w rozliczne

próby znalezienia swojego miejsca w coraz bardziej obcej, niekiedy wręcz

schizofrenicznej, rzeczywistości. Wreszcie okres jak na razie ostatni, w którym twórca

usiłuje narzucić (z różnym skutkiem) swoim utworom opisywanie i komentowanie świata

w kategoriach czysto estetycznych. Oczywiście, jak wszystkie periodyzacje, także i ta

posiada charakter umowny i nietrudno byłoby znaleźć utwory, które wyłamują się z tego

podziału.

Myślę, że o wiele łatwiej da się obronić klasyfikacja dokonana ze względu na

relację między autorem a tematem i genologicznym rodowodem utworu. Jak się wydaje,

zdecydowana większość dotychczas powstałych utworów Kaczmarskiego da się

zaszeregować w jednej z trzech następujących grup:

a) tzw. „opowieści zasłyszane” (skojarzenie z tytułem tomu opowiadań Conrada

nie jest tu dziełem przypadku), w tym literackie konkretyzacje obrazów i innych

dzieł sztuki (także utworów literackich,

b) utwory o podłożu autobiograficznym i autotematycznym,

c) utwory, które posiadają cechy obydwu kategorii wymienionych powyżej.

Każdy z wymienionych przeze mnie okresów twórczości autora „Kosmopolaka”

charakteryzuje się innym sposobem realizacji tych form.

84

background image

2. Diabeł – anatomia opisowa.

Oto jak wygląda zaproponowany przez A. Okopień-Sławińską schemat układu ról

w literackiej komunikacji:

P

oz

io

m

k

om

un

ik

ac

ji

w

ew

tr

zt

ek

st

ow

y

Instancje nadawcze

Instancje odbiorcze

mówiący bohater

naczelny narrator

(podmiot liryczny)

bohater

adresat narracji

(adresat monologu lirycznego)

podmiot utworu

adresat utworu

ze

w

tr

zt

ek

st

ow

y

nadawca utworu

(dysponent reguł,

podmiot czynności twórczych)

odbiorca utworu

(czytelnik idealny)

autor

czytelnik konkretny

Schemat opatrzony jest uwagą: „Linia podwójna przypomina, że stosunek pełnego

odwzorowania czy symetrycznej odpowiedniości między wewnątrztekstowymi

a zewnątrztekstowymi instancjami komunikacyjnymi wiąże tylko poziomy podmiotu

i nadawcy utworu.”

12

Powyższa tabela wymaga paru słów komentarza.

Komunikacja literacka podlega tym samym regułom, co inne akty komunikacji

językowej. Możemy w niej wyodrębnić trzy podstawowe role: nadawcy, odbiorcy

i bohatera. Rola bohatera jest, w założeniu, rolą bierną, jeżeli bierze udział

w komunikowaniu (inaczej – mówi), to jednocześnie wchodzi w rolę nadawcy lub

odbiorcy. By akt komunikowania stał się pełny, konieczne jest istnienie nadawcy i odbiorcy

również poza samym tekstem, w innym wypadku realnie istnieje jedynie nadawca. To

właśnie nadawca („ja”, „my”) narzuca układ pozostałych ról („ty”, „wy” i „on”, „oni”) i to

jedynie on istnieje na każdym poziomie komunikacji (wewnątrz i na zewnątrz tekstu).

W akcie komunikacji literackiej może uczestniczyć wiele osób pełniących role nadawców,

odbiorców, bohaterów i mogą one zamieniać się swoimi rolami.

85

background image

Utwór literacki zaświadcza o istnieniu nadawcy nie tylko poprzez fakt, iż ów jest

jego twórcą (wypowiada go); dodatkowe informacje o nadawcy przynosi również

wewnętrzna organizacja semantyczna wypowiedzi. W tym drugim aspekcie pozyskujemy

dane o tzw. podmiocie wypowiedzi, który może, ale nie musi, być tożsamy z nadawcą

zewnętrznym. A. Okopień-Sławińska rozróżnia w komunikacie literackim dwa rodzaje

informacji o mówiących postaciach: informację stematyzowaną w znaczeniu użytych

słów i zdań oraz informację implikowaną przez reguły mówienia:

„Nie istnieją żadne ograniczenia informacji stematyzowanej, przekazywanej przez treść

wypowiedzi. Może ona zarówno przedstawiać wizerunki podmiotu, adresata czy bohatera,

jak zawierać opinie na temat własnego zorganizowania, a wreszcie dotyczyć wszelkich

innych, nie związanych z sytuacją komunikacyjną tematów. Natomiast zasięg informacji

implikowanej, zaszyfrowanej w budowie wypowiedzi, jest bardziej wyspecjalizowany:

ujawnia ona kod wypowiedzi i jego realizacje, charakteryzując pośrednio nadawcę

i odbiorcę jako użytkowników tego kodu – nadawcę jako użytkownika aktualnego,

odbiorcę jako użytkownika potencjalnego. Informacja stematyzowana, dotycząca

określonej postaci, pochodzić może zarówno z jej własnych wypowiedzi, jak też

z wypowiedzi współpartnerów lub narratora (ewentualnie narratorów). Informacja

implikowana o postaci kryje się tylko w jej własnej mowie. A zatem postaci milczące mogą

być prezentowane jedynie w sposób stematyzowany. W szczególnych okolicznościach

zdarza się jednak, że informacja implikowana – niejasno świadczy o mówiącym. Dzieje się

tak wówczas, gdy pewne właściwości mowy narratora kształtują się pod presją sposobu

mówienia bohatera. Formalnym podmiotem wypowiedzi pozostaje nadal narrator, ale do

jego głosu włącza się głos inny i narrator nie ponosi wtedy pełnej odpowiedzialności za

swoje mówienie.”

13

W informacji implikowanej zawarte są dane o normach językowych i tzw. wtórnych

systemach modelujących (literackim, ideologicznym, religijnym i in.), które

zdeterminowały taki a nie inny sposób mówienia podmiotu wypowiedzi. Analizując ów

sposób mówienia można nie tylko dokonać lingwistycznej charakterystyki nadawcy, ale

i określić jego literacki status i genealogię.

14

86

background image

Możliwy do osiągnięcia poprzez analizę tekstu stan wiedzy o nadawcy nigdy nie jest

prostą sumą cząstkowych danych, ale wynikiem poprawnego zdiagnozowania układu

sygnałów, jaki tworzą poszczególne informacje:

„Układ ten opiera się na różnicy stopnia autorytatywności informacji stematyzowanej

i implikowanej, a także informacji pochodzących z różnych poziomów nadawczych tekstu.

Dwie podstawowe zasady działania tego układu można sformułować następująco:

1) w wypadku konfliktu między informacją implikowaną a stematyzowaną silniejsza

okazuje się informacja implikowana i ona decyduje o sposobie zreinterpretowania

informacji stematyzowanej; 2) w wypadku konfliktu między informacjami

stematyzowanymi na różnych poziomach tekstu – silniejsza okazuje się informacja

pochodząca z poziomu wyższego. Informacje z poziomów niższych podlegają zawsze

interpretacji, a często reinterpretacji ze strony informacji stematyzowanych na poziomach

wyższych. Uwierzytelnienie informacji wytworzonych na poziomie niższym następuje

wówczas, kiedy między podmiotami kolejnych szczebli panuje jednomyślność, a każdy

narrator obdarza swych bohaterów kredytem pełnego zufania.”

15

Sytuacja określona w ostatnim zdaniu powyższego cytatu zdarza się jednak dość

rzadko, najczęściej układ ów jest w mniejszym lub większym stopniu skomplikowany. Ta

semantyczna komplikacja może służyć różnym celom, na przykład podważeniu

wiarygodności, czy wręcz skompromitowaniu narratora.

Autorka „Semantyki wypowiedzi poetyckiej” wykazuje, że w tekście literackiego

komunikatu odnaleźć można również taki rodzaj informacji, którego nadawcą jest instancja

wyższa, niż narrator i używa w stosunku do niego określenia podmiot utworu. Choć nie jest

on żadną z przedstawionych postaci, nie należy do niego w obrębie utworu żadna

wypowiedź i nie dotyczy go żadna informacja stematyzowana, to właśnie on pozostaje

sprawcą i organizatorem struktury tekstu. Według badaczki o jego bycie zaświadcza nie

tylko informacja metajęzykowa o strukturze tekstu, świadectwem jego istnienia są również

pewne wypowiedzi wyższego rzędu, które pozostają w obrębie samego utworu: tytuł

utworu, tytuły rozdziałów, motta i przypisy autorskie.

16

Zdaniem piszącego te słowa do

owych wypowiedzi wyższego rzędu można zaliczyć, choć z pewnymi zastrzeżeniami,

również dedykacje i daty powstania utworu.

87

background image

Podsumowując tę część swoich rozważań, zwraca badaczka uwagę na wychodzące

poza tekst dzieła konsekwencje związku między informacją implikowaną a nadawcą

wypowiedzi:

„Otóż rządzące wypowiedzią reguły pozwalają – w pewnych opisanych poprzednio

granicach – stworzyć wyobrażenie podmiotu mówiącego, o którym z tej racji powiedzieć

można, że jest znaczeniowym korelatem zrealizowanych we własnej mowie reguł i jako ich

wytwór bytuje w tekście tylko w określonej przez nie postaci. Równocześnie jednak

istnienie w wypowiedzi owych reguł wskazuje na kogoś, kto reguły te wybrał

z zewnętrznego repertuaru możliwości konstrukcyjnych oraz zaktualizował w mowie,

a więc na kogoś, kto decydował także o tym, co do tekstu nie weszło i czego z tekstu nie da

się odtworzyć. Aktualizacja reguł implikuje zatem status nadawcy znajdującego się ponad

wypowiedzią: status dysponenta reguł reprezentującego wypowiedź wobec systemu

językowego i literackiej tradycji. Reasumując, informacja implikowana wskazuje na

nadawcę – sprawcę wypowiedzi, a równocześnie zaszyfrowuje w tekście jego wizerunek,

którego wierność gwarantują elementarne wymogi literackiej komunikacji.”

17

A. Okopień-Sławińska przestrzega też przed utożsamianiem zawartej w informacji

implikowanej charakterystyki nadawcy dzieła ze świadomością autorską oraz zauważa, że

zakres poetyki sformułowanej utworu jest zawsze węższy, niż zakres poetyki immanentnej,

a więc w sporze pomiędzy nadawcą utworu a jego autorem racja leży zawsze po stronie

nadawcy.

18

Ponieważ sam akt komunikowania zakłada współdziałanie nadawcy i odbiorcy, to

możliwość dialogu, czyli wymiany ról pomiędzy nadawcą a odbiorcą, istnieje na każdym

poziomie nadawczym. Zależność pomiędzy poszczególnymi poziomami komunikatu ma

charakter hierarchiczny i jednokierunkowy. Poziom niższy nie tylko nie ma żadnego

wpływu na sposób istnienia poziomu wyższego, ale też nie wie nawet o jego istnieniu.

Na najniższym poziomie nadawczo – odbiorczym znajdują się mówiący

bohaterowie, pomiędzy którymi kontakt przybiera często formę dialogu. W tym wypadku

nie ma istotnych różnic pomiędzy sposobem przedstawienia nadawcy i odbiorcy. Zupełnie

inaczej kształtuje się sytuacja na najwyższym poziomie narracji - tu odbiorca jest

najczęściej postacią milczącą i wiadomości o jego słownych reakcjach przynosi jedynie

88

background image

relacja narratora, bądź informacja implikowana. Zdaniem autorki prezentowanego

wywodu:

„... wizerunek adresata narracji o tyle różni się od wizerunku adresata utworu, o ile

narrator różni się od podmiotu tego utworu. Adresat utworu, inaczej niż adresat narracji, nie

może posiadać żadnych cech osobowych, poza tymi, które związane są z użytkowaniem

kodu. Struktura utworu określa całkowity zakres jego powinności deszyfracyjnych i są to

jedyne właściwości, jakie mu można przypisać.”

19

Jeżeli chodzi o rzeczywisty i pełny odbiór całego komunikatu (Okopień-Sławińska

określa to z punktu widzenia tekstu jako czystą potencjalność), to jego podstawowym

warunkiem jest jednakowa znajomość kodu realizowanego w utworze przez nadawcę

i odbiorcę. Ten poziom działań nadawczo-odbiorczych determinują w całości reguły

poetyki historycznej.

20

Kolejną istotną dla zrozumienia semantyki relacji osobowych kwestią, jaka porusza

badaczka w omawianej książce, jest próba ustalenia relacji między „ja” tekstowym i „ja”

twórcy. W tych metodologicznych rozważaniach autorka nie tylko odnosi się do ustaleń

poczynionych przez Emila Benveniste’a. George’a Herberta Meada, Paula Ricoeur’a, czy

Philippe Lejeune’a, ale proponuje własną strategię badawczą. Choć problematyka

semantyki „ja” literackiego stanowi niejako dopełnienie rozważań na temat relacji

osobowych w literackiej komunikacji, to omówienie tych kwestii na przykładzie piosenek

Jacka Kaczmarskiego wykraczałoby poza cel postawiony sobie przez autora w niniejszej

pracy. Jednak ostatni akapit wspomnianych rozważań należałoby potraktować jako

badawcze credo dla tych wszystkich, którzy parają się lub zamierzają parać się

literaturoznawstwem, a zwłaszcza nauką o literaturze współczesnej:

„Rozpoznanie porządku literackich układów komunikacyjnych i warunkowanych

przez nie procesów semantycznych stanowi dla badacza zadanie tyleż trudne, co

obiecujące. Sądzę nawet, że obiecujące bardzo wiele, i więcej niż się po nim oczekuje, nie

tylko w dziedzinie poetyki historycznej, ale i w ogólnej teorii tekstu. Obiecuje mianowicie

ogarnięcie, wyjaśnienie i zharmonizowanie mnóstwa nieprzystających do siebie w obecnej

postaci, a niewątpliwie spokrewnionych idei i pomysłów, nurtujących współczesne

myślenie o budowie tekstu literackiego jako tekstu wielowypowiedzeniowego. Przewodzi

89

background image

im Bachtinowska idea dialogowości i cudzego słowa, a za nią idą w rozsypce: mimetyzm

formalny i wszelkie postacie mimetyzmu komunikacyjnego, collage literacki, cytaty

struktur, ikoniczność cytatu, status przytoczeń cudzysłowowych, oraz wypowiedzeń

metatekstowych itp.”

21

I jeszcze jedna konstatacja, która również, choć w sposób pośredni, wynika

z rozważań autorki: fenomen proponowanego przez nią sposobu obcowania z tekstem

literackiego komunikatu polega również na tym, że rezultaty badań dwóch różnych osób,

dysponujących tą samą wiedzą teoretyczną i reprezentujących tę samą orientację

filozoficzną – nigdy nie będą tożsame. Na posiadane kompetencje nakłada się bowiem

osobowość badacza, jego indywidualne preferencje i doświadczenia. Analiza semantyki

tekstu naukowego o semantyce tekstu literackiego (a trudno wątpić, że takie próby kiedyś

będą miały miejsce) to niewyczerpane źródło wiedzy o twórcy, jakim – w pełnym tego

słowa znaczeniu – pozostaje literaturoznawca z prawdziwego zdarzenia.

Na zakończenie tego podrozdziału pragnąłbym tylko wyrazić nadzieję, że - w tak

obcesowo i instrumentalnie dokonanym przeze mnie streszczeniu części wywodów

Aleksandry Okopień-Sławińskiej - udało mi się uniknąć poważniejszych uchybień wobec

intencji Autorki omawianego tekstu.

90

background image

3. Wyłuskiwanie diabła, czyli anatomia kliniczna.

a. „... na me dzieciństwo sielskie, anielskie ...”

Cóż ważnego może mieć do przekazania światu czternastoletni chłopiec ? Na ile

stan jego wiedzy i bagaż życiowych oraz artystycznych doświadczeń mogą wzbogacić się

przez kolejne dziesięć lat życia ?

Właśnie mniej więcej tyle trwa zaproponowany w mojej systematyce pierwszy

okres twórczości Jacka Kaczmarskiego. Historia literatury przynosi wystarczającą ilość

przykładów na istnienie artystów, których twórczość pochodząca z tego właśnie okresu

życia cieszyła się o wiele większą popularnością i uznaniem, niż utwory stworzone

w późniejszym okresie.

Ale – jaki genologiczny rodowód , jaką treść i jaki kształt musi mieć artystyczny

komunikat młodego twórcy, by - dysponujący w przeważającej części większym

doświadczeniem życiowym i większą kompetencją językową - odbiorcy uznali go za

przekaz znaczący i ważny ?

Formułą, która w umożliwia spełnienie wyartykułowanych powyżej oczekiwań

odbiorców jest - proponowany przeze mnie w utworzonej na użytek niniejszej pracy

klasyfikacji - typ utworów, które można określić jako „opowieści zasłyszane”. Co to jest

opowieść zasłyszana ? To – przede wszystkim – przekaz opatrzony cudzysłowem.

Nadawca zdaje sobie doskonale sprawę, że przekazywane treści, a częstokroć również ich

pierwotny autor, mogą być doskonale znane większości odbiorców. Wspomniany

cudzysłów bynajmniej nie obliguje nadawcy do nadmiernej dbałości o wierność wobec

pierwowzoru . Wręcz przeciwnie – wszelkie odstępstwa i przeinaczenia w tego rodzaju

przekazie mogą być popełniane z artystyczną premedytacją. Jednocześnie ów, z dużą

nonszalancją potraktowany cudzysłów, uwalnia nadawcę od wszelkiej, poza artystyczną,

odpowiedzialności za treść przekazywanego komunikatu. Opowieść zasłyszana,

postrzegana w kategoriach sytuacji komunikacyjnej, może być realizowana na dwa

sposoby: jako forma odniesienia do pierwotnego nadawcy i charakterystycznego dla niego

sposób kształtowania wypowiedzi, albo jako po prostu interesująca fabuła. W pierwszym

wypadku częstokroć jest to pastisz, parafraza, trawestacja albo parodia, bądź tekst

91

background image

zawierający połączenie wspomnianych form. O randze opowieści zasłyszanej jako „historii

do opowiedzenia” decyduje autorytet, jakim w świecie odbiorców cieszy się autor. W tej

drugiej kategorii mieszczą się na przykład oparte na błahej na pozór fabule opowiadania

Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, czy zasygnalizowane już powyżej „Opowieści

zasłyszane” Josepha Conrada.

W twórczości Jacka Kaczmarskiego opowieści zasłyszane są, już od samego

początku, formą zdecydowanie dominującą. Oto cztery utwory powstałe na przestrzeni

dziesięciu lat, które niekiedy dzieli artystyczna przepaść: napisana w roku 1971

i niewchodząca w skład żadnego „programu” „Ballada o istotkach”, „Nie lubię” z roku

1976 (program „Krzyk”), słynne „Mury” z roku 1978 (z programu pod tym samym

tytułem) oraz piosenka „Czerwony autobus” z roku 1981 (program „Muzeum”).

Odpowiedź na pytanie o charakter relacji osobowych w tych utworach zawiera w sobie

ważną część wiedzy o poetyce immanentnej piosenek, powstałych w pierwszym

dziesięcioleciu artystycznej obecności polskiego barda. I jeszcze jedna uwaga – w swojej

analizie skupiam się głównie na omówieniu wewnątrztekstowego poziomu komunikacji.

Usprawiedliwienie dla tak arbitralnie podjętej decyzji znajduję przynajmniej jedno –

identyfikowanie elementów zewnątrztekstowego poziomu komunikacji, a więc podmiotu

czynności twórczych i autora z jednej strony oraz czytelnika idealnego i czytelnika

konkretnego z drugiej, nie tylko niejednokrotnie łączyłoby się z dublowaniem informacji

przekazanych w poprzednich rozdziałach

22

, ale - nawet w wypadku pozyskania nowych

danych - pozostawałoby bez znaczenia dla stanu wiedzy o poetyce immanentnej

konkretnych tekstów. Tak więc wszelkie odwołania do sytuacji wykraczających poza tekst

będą miały charakter incydentalny.

Ballada o istotkach

Nie lubię (wg W. Wysockiego)

W skromnej skorupce z błotka

Nie lubię gdy mi mówią po imieniu

Żyła sobie istotka

Gdy w zdaniu jest co drugie słowo – brat

Miała rączki i nóżki

Nie lubię gdy mnie klepią po ramieniu

I małe zręczne paluszki.

Z uśmiechem wykrzykując – kopę lat!

Ojojoj małe zręczne paluszki.

Nie lubię gdy czytają moje listy

Przez ramię odczytując treść ich kart

92

background image

I w owej skorupce wiotkiej

Nie lubię tych co myślą, że na wszystko

Wiodła żywocik swój słodki.

Najlepszy jest cios w pochylony kark

Aż raz mruknęła – cholera!

To błotko mnie uwiera!

Nie znoszę gdy do czegoś ktoś mnie zmusza

Nie znoszę gdy na litość brać mnie chce

Rozbiła błotko młotkiem

Nie znoszę gdy z butami lezą w duszę

I świat ujrzała słodki

tym bardziej gdy mi napluć w nią starają się

I łąkę pełną stokrotek

Nie znoszę much co żywią się krwią świeżą

A na niej mnóstwo innych istotek.

Nie znoszę psów co szarpią mięsa strzęp

Nie znoszę tych co tępo w siebie wierzą

Istotki piszczały, prychały,

Gdy nawet już ich dławi własny pęd!

Po pyszczkach się drapały.

Potem zaklęły krewko

Nie cierpię poczucia bezradności

I zbudowały państewko

W jakim zaszczute zwierzę patrzy w lufy strzelb

Ojojoj zbudowały państewko.

Nie cierpię zbiegów złych okoliczności

Co pojawiają się gdy ktoś osiąga cel

Nauczyły się owe istotki

Nie cierpię więc niewyjaśnionych przyczyn

Nosić kapturki i botki,

Nie cierpię niepowetowanych strat

Wycięły wszystkie stokrotki

Nie cierpię liczyć niespełnionych życzeń

I poustawiały płotki

Nim mi ostatnie spełni uprzejmy kat

Podzieliły się na klasy:

Ja nienawidzę gdy przerwie mi rozmowę

Pierwsza klasa – grubasy

W słuchawce suchy metaliczny szczęk

Druga klasa – bimbasy

Ja nienawidzę strzałów w tył głowy

Trzecia klasa – chudziasy.

Do salw w powietrze czuję tylko wstręt

Ojojoj strasznie chude chudziasy.

Ja nienawidzę siebie kiedy tchórzę

Gdy wytłumaczeń dla łajdactw szukam swych

Tyrają biedne chudziasy,

Kiedy uśmiecham się do tych którym służę

Gdy w totka grają grubasy

Choć z całej duszy nienawidzę ich!

Bimbają sobie bimbasy

Szczęśliwe po wieczne czasy!

1976

Aż krzyknął chudzias: Jezus Maria!

Stworzymy proletariat

I on to nas uchroni

Od wyzyskiwaczy srogich!

93

background image

Ojojoj bardzo srogich

Świat się zmienił od tego czasu;

Schudł grubas, tyrają bimbasy,

A proletariat utył

W polityce obkuty!

I morał stąd wynika

Nie licz na wyrobnika!

1971

Mury

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt

On im dodawał pieśnią sił, śpiewał że blisko już świt.

Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym,

Śpiewał, że czas by runął mur...

Oni śpiewali wraz z nim:

Wyrwij murom zęby krat!

Zerwij kajdany, połam bat!

A mury runą, runą, runą

I pogrzebią stary świat!

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów

Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów.

Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał,

I ciążył łańcuch, zwlekał świt...

On wciąż śpiewał i grał:

Wyrwij murom zęby krat!

Zerwij kajdany, połam bat!

A mury runą, runą, runą

94

background image

I pogrzebią stary świat!

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas,

I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast;

Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!

Kto sam – ten nasz najgorszy wróg!

A śpiewak także był sam.

Patrzył na równy tłumów marsz,

Milczał wsłuchany w kroków huk,

A mury rosły, rosły, rosły

Łańcuch kołysał się u nóg...

Patrzy na równy tłumów marsz,

Milczy wsłuchany w kroków huk,

A mury rosną, rosną, rosną

Łańcuch kołysze się u nóg...

1978

Czerwony autobus (wg obrazu B. W. Linkego)

Pędzimy przez polską dzicz

Wertepy chaszcze błota

Patrz w tył tam nie ma nic

Żałoba i sromota

Patrz w przód tam raz po raz

Cel mgłą niebieską kusi

Tam chce być każdy z nas

Kto nie chce chcieć – ten musi!

W Czerwonym Autobusie

W Czerwonym Autobusie

W Czerwonym Autobusie mija czas!

Tu stoi młody Żyd

Noc zdradza Żyd czy nie Żyd

95

background image

I jakby mu było wstyd

Że mimo wszystko przeżył

A baba z koszem jaj

Już szepce do człowieka

- Wie o tym cały kraj

Że Żydzi to bezpieka!

Więc na co jeszcze czekasz!

Więc na co jeszcze czekasz!

Więc na co jeszcze czekasz! W mordę daj!

Inteligentna twarz

Co słucha zamiast mówić

Tors otulony w płaszcz

Szyty na miarę spluwy

A kierowniczy układ

Czerwony wiodąc wóz

Bezgłowa dzierży kukła –

Generalissimus!

Dziełem tych dwóch – marszruta!

Dziełem tych dwóch – marszruta!

Dziełem tych dwóch – marszruta – Luz mi mus!

Za robotnikiem ksiądz

Za księdzem kosynierzy

I ktoś się modli klnąc

Ktoś bluźni ale wierzy

Proletariacki herszt

Kapować coś zaczyna

Więc prosty robi gest

I rękę w łokciu zgina!

Nie ruszy go lawina!

Nie ruszy go lawina!

Nie ruszy go lawina! Mocny jest!

A z tyłu stary dziad

96

background image

W objęcia wziął prawiczkę

Złośliwy czyha czart

W nadziei na duszyczkę

Upiorów małych rząd

Zwieszony u poręczy

W żyły nam sączy trąd

Zatruje! I udręczy!

Za oknem Polska w tęczy!

Za oknem Polska w tęczy!

Za oknem Polska w tęczy! Jedźmy stąd!

1981

Bohaterem pierwszego utworu jest społeczeństwo tytułowych istotek, o którym

wiedzę przynosi niemal wyłącznie informacja stematyzowana pochodząca z poziomu

naczelnego narratora-podmiotu lirycznego. Wspomniane społeczeństwo ulegało

przemianom: od niepodporządkowanego żadnym regułom zbioru posiadających „rączki,

nóżki i małe zręczne paluszki’ indywiduów, poprzez trzyklasowe („grubasy”, „bimbasy”

i „chudziasy”) społeczeństwo-państewko, którego istnienie i funkcjonowanie zasadzało się

na ciężkiej pracy „chudziasów”, aż po rewolucyjną dyktaturę tych ostatnich, którzy

utworzyli proletariat i rządy oparte na wyzysku i krzywdzie pozostałych klas. Przytoczone

przez podmiot liryczny (w postaci mowy pozornie zależnej) nieliczne wypowiedzi

poszczególnych członków tego społeczeństwa przynoszą, podobnie jak i cała opowieść

narratora, jedynie informację implikowaną o nim samym. Konkretyzacji narratora,

usytuowanego poza fabułą utworu, można dokonać wyłącznie poprzez analizę jego sposobu

mówienia. To dziecko-uczeń szkolny, który dokonuje przewrotnej – na miarę skromnego

zasobu posiadanych słów –interpretacji uzyskanych od kogoś dorosłego wiadomości

o istocie przemian społecznych. Sytuacja liryczna tego utworu jest prosta, by nie rzec

prymitywna, co w tym konkretnym wypadku stanowi zaletę a nie wadę przekazu.

Posłużenie się innym narratorem i rozbudowanie informacji na najniższym poziomie

komunikacji sprawiłoby, że przekaz stałby się mniej wiarygodny w oczach odbiorcy. Kim

zaś jest odbiorca ? Na poziomie narratora są to jego rówieśnicy, dla których zarówno użyte

97

background image

słownictwo (łącznie z partykułą „ojojoj’), jak i mało skomplikowany, odwołujący się

głównie do własnych doświadczeń („płotki”, „stokrotki”, „kapturki”, „botki”, „państewko”

itd.) obraz rzeczywistości, to coś normalnego i zrozumiałego. Na poziomie podmiotu

utworu sytuacja się nieco komplikuje: puenta zdradza u nadawcy o wiele większą

świadomość reguł rządzących sztuką i rzeczywistością, niż mogłoby to wynikać z analizy

informacji implikowanej na poziomie narratora. W tekście utworu brak jednak sygnałów,

z których mogłoby wynikać, że jego podmiotem jest ktoś starszy; to po prostu ktoś, kto

wie, że istnieje grupa odbiorców, dla których ironia jest sposobem wyrażania swojego

stosunku wobec rzeczywistości. Znaczącym sygnałem dla współczesnej sytuacji odbiorczej

pozostaje umieszczona pod tekstem utworu data jego napisania (1971).

Piosenka „Nie lubię” już w podtytule (wg W. Wysockiego) zawiera informację

implikowaną adresowaną do odbiorcy z najwyższego poziomu układu komunikacyjnego.

Czynności deszyfracyjne nie mogą już być dokonywane bez użycia filtru wiedzy nie tylko

o piosence „Ja nie ljublju” autorstwa rosyjskiego barda ale i bez wiedzy o pozostałej jego

twórczości i o jego życiu – wszak podtytuł zawiera odwołanie nie do konkretnego utworu,

ale po prostu do Włodzimierza Wysockiego. Na poziomie bohatera jest to monolog

człowieka zniewolonego, doskonale zdającego sobie sprawę z istoty swojego

ubezwłasnowolnienia, który jednak nie potrafi wznieść się ponad werbalny sprzeciw, także

wobec własnej słabości. Nie czuje się on członkiem żadnego kolektywu, a jego sposób

mówienia jest wysoce zindywidualizowany. Zwrot „Ja nienawidzę” przynosi informację

implikowaną o narodowości bohatera („ja nienawiżu” – rozpoczynanie zdania od zaimka

„ja” to jedna charakterystycznych własności języka rosyjskiego). Okazuje się, że to, co na

poziomie bohatera jest tylko monologiem, na poziomie podmiotu utworu (bo podmiot

liryczny jest tu tożsamy z bohaterem) zamienia się w dyskurs toczony pomiędzy bohaterem

a totalitarną rzeczywistością, obecną w tekście za pośrednictwem wyświechtanej

ideologiczno-gazetowej frazeologii: „zbiegi złych okoliczności”, „niewyjaśnione

przyczyny”, „niepowetowane straty”, „niespełnione życzenia” itd. Choć artykułowane

przez bohatera, w zdecydowany sposób różnią się od reszty jego wypowiedzi. Informacja

implikowana na poziomie podmiotu utworu jest tu więc czynnikiem dynamizującym

informację stematyzowaną na poziomie bohatera. Niezmiernie ważny dla najwyższego

98

background image

poziomu odbioru sygnał o intertekstualnych powiązaniach tego komunikatu zawiera

wchodząca w skład zapisu tekstu piosenki data jej powstania – wszak rok 1976 to apogeum

„nowofalowego” pojedynku z językiem propagandy. Cały czas należy bowiem pamiętać

o tym, że inspirowany Wysockim utwór Kaczmarskiego napisany jest w języku polskim

i zawiera przede wszystkim sygnały adresowane do polskiego odbiorcy. Adresatami

narracji (w tekście nieobecnymi) są wszyscy ci, którzy spełniają następujące warunki: są

członkami społeczeństwa totalitarnego i znają rządzące nim reguły, nie tylko nie należą do

aparatu władzy, ale również mają głębokie poczucie niesprawiedliwości i własnej

degradacji wynikającej z istoty totalitarnych stosunków społecznych. Adresat utworu „Nie

lubię” to ktoś, kto dysponuje wiedzą o konkretnym utworze Włodzimierza Wysockiego,

o jego pozostałej twórczości i o warunkach, w jakich była ona realizowana, oraz potrafi dla

potrzeb deszyfracyjnych połączyć to z kompetencją w dziedzinie wiedzy o literaturze

polskiej połowy lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Trzeba przyznać, że są to

bardzo wysokie wymagania. Oczywiście, możliwy jest również bardziej „spłaszczony”

rodzaj odbioru, oparty na powierzchownej znajomości dokonań i stylistycznej maniery

rosyjskiego barda. Do truizmów należy zaliczyć konstatację, że był on i pozostaje o wiele

bardziej powszechny.

Niezwykle skomplikowana jest sytuacja nadawczo-odbiorcza w wypadku piosenki

„Mury”, która w powszechnej świadomości funkcjonuje jako parafraza pieśni

katalońskiego pieśniarza Luisa Llacha „L’ Estaca” („Pal”). W samym tekście brak jednak

bezpośrednich sygnałów, które upoważniałyby do takiego stwierdzenia. Ta informacja

zaszyfrowana została w innym systemie znaków, stanowiącym integralny składnik

artystycznego komunikatu, jakim jest piosenka. Chodzi oczywiście o muzykę.

Kilkuzdaniowa dygresja na ten temat pozwoli po raz kolejny potwierdzić sformułowaną na

początku tego rozdziału uwagę o co najmniej dwukodowej strukturze tworzonych przez

Jacka Kaczmarskiego przekazów.

Luis Llach to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli tak zwanej katalońskiej

Nowej Pieśni

23

, zjawiska kulturalnego, będącego reakcją na zanegowanie przez generała

Franco w 1939 roku prawa Katalończyków do autonomii. Dekretom hiszpańskiego

dyktatora o zakazie używania języka katalońskiego w miejscach publicznych, o zakazie

99

background image

drukowania i rozpowszechniania wydawnictw w tym języku, a nawet o zakazie

wykonywania sardany- tradycyjnego tańca tego kraju, towarzyszyły liczne represje,

wymierzone głównie w środowiska katalońskiej inteligencji. Bezpośrednią reakcją na

działania władz był, obok pojawienia się nielegalnych wydawnictw, swoisty renesans

pieśni tworzonych w języku katalońskim. Do historii przeszło jedno z wykonań napisanej

na przełomie lat 1968/1969 pieśni „L’Estaca”: kiedy, stosując się do wyraźnego nakazu

cenzury, Llach ograniczył się do zagrania melodii tego utworu, zebrana publiczność

chórem wyśpiewała jego tekst, przekształcając całe wydarzenie w żywiołową manifestację

o charakterze patriotycznym. Jacek Kaczmarski w swojej piosence „Mury” posłużył się

muzyką skomponowaną przez Llacha do „L’Estaca”. Wybór polskiego barda był ukłonem

złożonym katalońskiemu mistrzowi. Jak się jednak okaże – ukłonem dość ironicznym.

Głównym bohaterem „Murów” jest, niewymieniony z imienia i nazwiska oraz

usytuowany w nieokreślonej rzeczywistości historycznej, „natchniony i młody” pieśniarz.

Jego, adresowana do tłumów, których „nie policzyłby nikt”, pieśń o konieczności

powstania przeciwko „staremu światu”, którego atrybutami (wymienionymi w relacji

narratora) były „kajdany”, „bat” i „mury”, szybko zdobyła olbrzymią popularność. Także

i sam wykonawca stał się przedmiotem czci – wyrazem hołdu dla niego i śpiewanej pieśni

są „tysiące świec” palonych w trakcie wykonywania utworu. Słowa rytmicznej pieśni

szybko zostały utrwalone w pamięci słuchaczy i po niedługim czasie sama jej melodia stała

się czynnikiem integrującym tłum, który coraz dotkliwiej odczuwał swoją niedolę. Z tą

właśnie pieśnią na ustach tłum rozpoczął rewolucję: „zwalał pomniki”, „rwał bruk” i szukał

swoich wrogów. W oczach zrewoltowanego tłumu największymi przeciwnikami jego dążeń

okazali się ci, którzy nie utożsamiali się z nikim, zostali „sami”. Właśnie samotność

pozostała życiowym wyborem śpiewaka, który milcząc „wsłuchany w kroków huk”

obserwował, jak tworzona przez tłum rzeczywistość przemieniała się w przeciwieństwo

przesłania jego pieśni. Zamiana czasu przeszłego na teraźniejszy w ostatniej części

narratorskiej relacji

24

w zasadniczy sposób zmienia sytuację odbioru – historia, która

wydarzyła się „gdzieś i kiedyś” przemienia się w relację z wydarzeń, których scena

usytuowana jest „tu i teraz”. Informacja stematyzowana i informacja implikowana na

poziomie narracji pozostają w harmonii - podniosły i lakoniczny zarazem styl wypowiedzi

100

background image

narratora nakierowany jest na przezroczystość przekazu. Nadawca koncentruje się na

precyzyjnym zrelacjonowaniu swej „opowieści zasłyszanej” w sposób wolny od

jakiegokolwiek komentarza. Trudno byłoby wskazać na jakiekolwiek wymagania, jakie

stawiałby swoim odbiorcom. Te wymagania, dodajmy – wymagania bardzo wysokie,

pojawiają się na poziomie komunikacyjnym: podmiot utworu i jego adresat. Przekaz

artystyczny zatytułowany „Mury” zakłada u swoich słuchaczy i czytelników (właśnie

w takiej kolejności i hierarchii zarazem) umiejętność odbioru i interpretowania zjawisk

społecznych, w tym oczywiście artystycznych, w sposób wolny od ideologicznego

fanatyzmu i publicystycznej tendencji. Swoistą formą sideł, zastawionych na

niespełniającego tych kryteriów odbiorcę okazuje się w tej sytuacji tyrtejski refren utworu,

pozostający całkowicie w kręgu przesłania, jakie niesie pieśń katalońskiego mistrza. Można

zaryzykować twierdzenie, że fabuła artystycznego komunikatu Llacha „L’Estaca” kończy

się tam, gdzie zaczyna się właściwa historia opowiedziana w „Murach” – świat

przedstawiony tego rzekomo sparafrazowanego utworu tkwi w bardzo dalekiej przeszłości

i w równie odległej mitycznej przyszłości, podczas gdy podmiot piosenki polskiego barda

cały swój wysiłek koncentruje na zrelacjonowaniu teraźniejszości w sposób pozbawiony

wartościujących przymiotników. „L’Estaca” to pieśń o irracjonalnej nadziei i o wierze

w lepsze jutro, „Mury” - to pieśń o samotności artysty.

Utworem, który łączy w sobie cechy wyszczególnione w trakcie analizy relacji

nadawczo-odbiorczych piosenek „Nie lubię” i „Mury” jest „Epitafium dla Włodzimierza

Wysockiego” z roku 1980 – szczytowe, zdaniem piszącego te słowa, dokonanie artystyczne

Jacka Kaczmarskiego w pierwszym okresie twórczości. Jego interpretacja to jednak temat

na oddzielny, obszerny tekst; w tym miejscu można jedynie zasygnalizować, że ów

artystyczny komunikat łączy w sobie cechy manifestu programowego młodego twórcy,

dytyrambu (również w znaczeniu, które sygnalizuje obecność form dramatycznych) ku czci

zmarłego rosyjskiego pieśniarza, z opowieścią o samotności artysty. Barokowa wręcz

polifoniczność „Epitafium” realizuje się zarówno w kodzie muzycznym, jak i w kodzie

słownym.

Do opowieści zasłyszanych należą także interpretacje obrazów znanych twórców.

Program „Muzeum”, w skład którego wchodzą wyłącznie (poza „Szturmem”) utwory

101

background image

o takim rodowodzie, zawiera piosenki napisane w latach 1980-1981, w tym również

„Czerwony autobus (wg obrazu B. W. Linkego)” - podobno ostatnie dzieło Kaczmarskiego

utworzone i wykonane przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Jak lapidarnie

i celnie określił Krzysztof Gajda, w tym programie: „...artysta zapragnął wyśpiewać swoją

wizję historii Polski ostatnich 200 lat.”

25

Słowami Jacka Kaczmarskiego oraz muzyką

Kaczmarskiego, Przemysława Gintrowskiego i Zbigniewa Łapińskiego przemawiają do

odbiorców ... - i tu rodzi się problem: kto - mówi? Postacie z obrazów, czy ich twórcy?

A może i jedni, i drudzy? A może czyni to ktoś inny w ich imieniu i bez należytej dbałości

o dochowanie wierności pierwowzorom, kierując się zapożyczoną z Tadeusza Borowskiego

sentencją, że „żywi mają zawsze rację przeciwko umarłym”?

Jeżeli choć cząstka prawdy tkwi w konstatacji, że –począwszy od pewnego poziomu

dyskursu - nie ma złych odpowiedzi, są tylko nieprecyzyjnie sformułowane pytania, to

okaże się, że jest to problem pozorny.

Wchodzące w skład „Muzeum” utwory opatrzone są w podtytuły :„wg obrazu” –

i tu podane są inicjały imion i nazwiska malarzy (Matejko, Norblin, Gierymski,

Michałowski, Malczewski, Krawczyk, Witkacy i Linke). „Intruzem” z innego kręgu

semiotycznych odniesień pozostaje w tym towarzystwie piosenka „Osły i ludzie (wg obrazu

F. Goi)”. Ponieważ brakuje wskazania na tytuł konkretnego obrazu danego autora, mamy

do czynienia z sytuacją odbiorczą omówioną powyżej – komplementarna interpretacja

poszczególnych piosenek nie jest możliwa bez wiedzy o życiu i twórczości danego malarza

oraz bez znajomości kontekstów estetycznych, historycznych

i socjologicznych, w jakie wchodziła i nadal wchodzi ta twórczość. Fakt, że sam

Kaczmarski dopiero w późniejszym okresie swojej twórczości w pełni wykorzystał (a – być

może – uświadomił sobie) wynikające z takich założeń możliwości, nie ma tu większego

znaczenia.

Akcją fabuły tekstu piosenki Jacka Kaczmarskiego pod tytułem „Czerwony autobus

(wg obrazu B. W. Linkego)” od początku do końca rządzi czas teraźniejszy. Wydarzenia

rozgrywają się we wnętrzu Czerwonego Autobusu, który – kierowany przez bezgłową

kukłę Generalissimusa – jedzie przez „wertepy”, „chaszcze”, „błota”, określone przez

zbiorowego narratora mianem „polskiej dziczy”. O przestrzeni na zewnątrz wiadomo

102

background image

jeszcze, że „z tyłu nie ma nic żałoba i sromota”, zaś z przodu –otoczony niebieską mgłą

„Cel”, do którego „pragnie lub musi” dotrzeć „każdy z nas”: bohaterowie, narratorzy

i odbiorca ich komunikatu. Narratorzy są pasażerami tego pojazdu, ale nie utożsamiają się

z resztą znajdujących się w nim postaci, które opisują z wyraźnym poczuciem wyższości.

Jedyną więzią łączącą narratorów z pozostałymi postaciami fabuły jest wspólnota losu –

oni również znajdują się w tej samej czasoprzestrzeni. Równorzędnym partnerem dla

narratorów pozostaje odbiorca – również pasażer, do którego kierują swoje uwagi

i zalecenia w rodzaju: „Patrz w tył”, „Więc na co jeszcze czekasz? W mordę daj!”, „Jedźmy

stąd”. Nie można również wykluczyć sytuacji, że owe uwagi, zalecenia oraz

charakterystyki siedzących w Czerwonym Autobusie postaci są elementami dialogu

prowadzonego pomiędzy narratorami. W tej sytuacji mielibyśmy do czynienia

z wymiennością ról: nadawca-odbiorca. Kiedy z okna Czerwonego autobusu ukazuje się

widok „Polski w tęczy”, narratorzy dają sygnał sobie i odbiorcy (bądź tylko sobie) do

odjazdu: „Jedźmy stąd!” Skąd ?– należy przypuszczać, że z wnętrza pojazdu. Dokąd? – to

również tylko przypuszczenie, że – dokądkolwiek.

Kim są narratorzy tekstu piosenki Jacka Kaczmarskiego pod tytułem „Czerwony

autobus (wg obrazu B. W. Linkego)”? Poza tym, że pełnią oczywiście funkcję podmiotu

lirycznego? Jedyną uprawnioną odpowiedzią na to pytanie, pozostaje określenie, kim nie

są. Nie są więc: Żydami, mieszkańcami wsi, Generalissimusem, robotnikami, księżmi,

kosynierami, kimś kto „się modli klnąc kto bluźni ale wierzy”, robotniczymi przywódcami,

starym, obleśnym dziadem, prawiczką, ani rzędem małych upiorów, których zadaniem jest

zatruwanie pasażerów Czerwonego Autobusu swoim jadem i dręczenie ich. Cóż jeszcze

można powiedzieć o narratorach na podstawie tekstu piosenki? Użycie przez nich

w stosunku do przywódcy robotników określenia „herszt” (o którego sile wypowiadają się

z uznaniem: „Nie ruszy go lawina! Mocny jest!”) uprawniałoby do stwierdzenia, że ci,

którzy go obwołali swoim przywódcą są w oczach podmiotu lirycznego „bandą” albo

„szajką”.

26

Posłużenie się w poprzednim zdaniu trybem przypuszczającym uwalnia mnie od

katorgi kontynuowania tego, opartego na fałszywych przesłankach, wywodu. Bo przecież

już udzielenie głosu, w postaci mowy pozornie zależnej, „babie z koszem jaj”: „Wie o tym

103

background image

cały kraj Że Żydzi to bezpieka!” uprawnia do postawienia w stan podejrzenia wszystkich,

poza ostatnią („Jedźmy stąd!”) wypowiedzi podmiotu lirycznego w tekście. Choć są

niejednorodne, łączy je najważniejsze - wszystkie opatrzone są cudzysłowem! Stanowią

klasyczny przykład tego, co Aleksandra Okopień-Sławińska określa mianem mimetyzmu

komunikacyjnego. Ale to dopiero informacja implikowana na poziomie podmiotu utworu

odsłania ową tajemnicę.

Kim więc ostatecznie okazuje się podmiot utworu – nadawca artystycznego

komunikatu pod nazwą „Czerwony autobus (wg obrazu B. W. Linkego)”? To diagnosta -

socjolog, który po analizie wszystkich danych zebranych we wnętrzu Czerwonego

Autobusu wyciąga tylko jeden wniosek i kieruje go do swojego odbiorcy – kogoś, kto

podobnie jak on odbiera świat przedstawiony utworu: „Jedźmy stąd!”

b. „... młodość górną i durną ...”.

Jeżeli w tekstach utworów Włodzimierza Wysockiego informacja stematyzowana

na poziomie bohatera lub narratora (w tym drugim wypadku – wyłącznie w sytuacji, gdy

narrator jest elementem świata przedstawionego utworu) przynosi na poziomie podmiotu

utworu niemal wyłącznie informację implikowaną o zewnątrztekstowym nadawcy, to

w tekstach poezji śpiewanej Bułata Okudżawy, a przede wszystkim Aleksandra Galicza,

w centrum uwagi podmiotu utworu pozostaje bohater lub narrator.

Dzieje się tak dlatego, że ci dwaj ostatni bardowie w trakcie realizacji swych

artystycznych zamierzeń starali się być także – d o k u m e n t a l i s t a m i. Bycie

dokumentalistą, czy chociażby kimś kto daje świadectwo, wymaga innego rozłożenia

akcentów swojego komunikatu, niż sytuacja, gdy się jest po prostu artystą. O istocie tego

zagadnienia wspominam w poprzednim rozdziale, w akapicie poświęconym omówieniu

sylwetki twórczej Aleksandra Galicza. Przy omawianiu twórczości Jacka Kaczmarskiego

należałoby zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tego problemu:

„Twórczość Dosseny nie mieści się w jednej epoce, obejmuje okres, którego

początek ożywiał duch świata antycznego, a u schyłku czuło się powiew renesansu. Nie

chodziło tu o naśladowanie oryginałów w zasięgu kilku dziesiątków lat, lecz o twórczość

104

background image

w duchu stylów i kręgów artystycznych odległych od siebie o półtora tysiąca lat. Pierwsze

nie przysporzyłoby zdolnemu kopiście większych trudności; drugie świadczy o prawdziwej

wielkości artysty, który do tego stopnia potrafi wczuć się w oryginalne, a tak różnorodne

dzieła.

Naśladowanie różnych stylów powierzchowny obserwator uznać może za problem

wyłącznie techniczny, historyk sztuki zna jednak dobrze nie przezwyciężone trudności,

jakie powstają wtedy, gdy trzeba ująć w harmonijną całość sprzeczności formy i wyrazu.

Między antyczną rzeźbą, która przedstawiała człowieka w spoczynku, a rzeźbą późnego

średniowiecza, wyrażającą w plastyce żywy ruch, istnieje tak wielka różnica, jak różne są –

duchem i mentalnością – obie odległe o tysiąc lat kultury, które je wydały.

Powstała cała literatura o Dossenie i jego twórczości. Ci sami historycy sztuki,

którzy poprzednio niejedną z jego rzeźb ocenili jako arcydzieło, zdegradowali je teraz do

rzędu bezwartościowych falsyfikatów. Zrobiliby mądrzej, przyjmując je za dzieła

wywodzące się co prawda z obcego ducha, ale jednak twórcze.”

27

Przytoczony powyżej fragment książki niemieckiego autora dotyczy skandalu, jaki

na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych minionego stulecia wstrząsnął rynkami

antykwarycznymi Europy, kiedy to okazało się, ze szereg nieskatalogowanych, „cudownie

odkrytych” w latach dwudziestych rzeźb z okresu od schyłku starożytności aż po renesans,

powstało w istocie między rokiem 1918 a 1928 w pracowni skromnego kamieniarza znad

Tybru. Opisana w cytowanej książce reakcja naukowych autorytetów do złudzenia

przypomina wyrok wydany na Galicza przez przewodniczącego Związku Pisarzy ZSRR

Arbuzowa, że ów jest kłamcą, bo opisuje realia i doznania, jakich sam nigdy nie zaznał.

Wniosek, jaki nasuwa się po lekturze rozprawy doktorskiej Krzysztofa Gajdy, choć

niezwerbalizowany przez autora, brzmi:

Teksty piosenek Jacka Kaczmarskiego składają się na niemal podręcznikową

ilustrację zagadnień z zakresu poetyki historycznej i opisowej, dotyczących nie tylko

poszczególnych epok czy okresów literackich, ale i konkretnych twórców.

Wydaje się, że „niezauważanie” przez autorów większości dotychczasowych

opracowań dziejów polskiej literatury lat ostatnich twórczości Jacka Kaczmarskiego,

a także – zasygnalizowane chociażby w wielokrotnie tu cytowanej rozprawie doktorskiej

105

background image

poznańskiego badacza – „kłopoty z klasyfikacją”: czy w omawianym wypadku godzi się

mówić o zjawisku autonomicznym i wykraczającym poza granice kultury masowej, są

powielaniem metodologicznego błędu, który legł u podstaw oceny rzeźb Dosseny,

genialnego rzeźbiarza, zmarłego w 1937 roku w rzymskim przytułku dla ubogich.

Wydaje się, że ewolucja opowieści zasłyszanych Jacka Kaczmarskiego wiodła

od egocentrycznej propozycji Wysockiego do „filologicznego encyklopedyzmu”

Okudżawy i Galicza.

Już napisany w 1978 roku utwór „Świadkowie”, oparty na schemacie popularnej

w owym czasie audycji telewizyjnej pod tym samym tytułem, sygnalizuje kierunek

artystycznych poszukiwań autora. W tej piosence głos zostaje oddany mówiącym

bohaterom: matce szukającej syna, człowiekowi okradającemu w czasie okupacji skrzynki

pocztowe, zostają też przytoczone dwa listy więźniów enkawudowskich obozów, które

informują mimochodem o losach poszukiwanego człowieka oraz trzeci, pisany w języku

rosyjskim przez młodego lejtnanta radzieckiego oddziału zwalczającego „polskich

bandytów”, a którego treść nie pozostawia żadnych złudzeń co do losów poszukiwanego.

Informacja implikowana na poziomie wypowiadających się postaci jest dość bogata

i zawiera w sobie językową charakterystykę bohaterów. Piosenka Kaczmarskiego powiela

jednak tę cechę telewizyjnego pierwowzoru z okresu socjalizmu, która sprawiała, że był on

niewiarygodny w oczach odbiorców: „świadkowie” byli starannie dobrani, a „jedynie

słuszny” komentarz i puenta należały w całości do gospodarza programu. Cóż, posłużenie

się przez Andrzeja Wajdę socrealistycznym schematem fabularnym w filmie „Człowiek

z żelaza” nie przeszkodziło jurorom Festiwalu Filmowego w Cannes przyznać temu dziełu

główną nagrodę w roku 1981.

Do pełnego podporządkowania się artystycznej propozycji autora „Kadiszu”

musiało, od napisania „Świadków”, upłynąć jeszcze prawie dziesięć lat. Sformułowania

„podporządkowania się” użyłem tu nieprzypadkowo, bo zastosowanie metody twórczej

tego „encyklopedysty sowieckiej rzeczywistości” wymagało obok - rzecz jasna –

artystycznej dojrzałości, także - i to przede wszystkim – umiejętności pokory i olbrzymiego

szacunku wobec podejmowanego tematu oraz równie wielkiego dystansu wobec samego

siebie.

106

background image

Obszarem, w którym posługiwanie się cudzą wypowiedzią należy do podstawowego

kanonu środków artystycznego wyrazu jest kabaret. W tekstach skeczów i piosenek

kabaretowych (również polskich: od Boya-Żeleńskiego poprzez Mariana Hemara aż po

Wojciecha Młynarskiego) informacja implikowana zawarta w przytoczonej przez narratora

wypowiedzi któregoś z bohaterów służy nie tylko uwypukleniu, w parodystyczny

zazwyczaj sposób, pewnych jednostkowych cech języka i mentalności, ale pozostaje

również źródłem (niekiedy jedynym) wiedzy o samym narratorze i o innych postaciach.

Cechą wielu kabaretowych utworów jest ich publicystyczny charakter – teksty nie tylko

odnoszą się do konkretnych wydarzeń z życia kulturalnego, społecznego czy politycznego,

ale posługują się przy tym aluzją lub szyfrem zrozumiałymi przez ograniczoną grupę

odbiorców, związaną ze sobą towarzysko lub środowiskowo. Stosunkowo łatwa do

odczytania tendencja polityczna lub obyczajowa takich artystycznych komunikatów to

czytelny i jednoznaczny sygnał pozwalający na identyfikację owych odbiorców. Do tak

rozumianej kabaretowej tradycji nawiązuje wiele utworów Jacka Kaczmarskiego. Warto

przyjrzeć się relacjom osobowym w dwóch chociażby takich utworach: „Artyści” oraz

Świadectwo” (obydwa z programu „Zbroja”):

Artyści

Świadectwo

Andrzejowi Wajdzie

Jaja w kraju nie wyjęte -

Zaszczytami zaszczuci, obarczeni sławą

Solidarność dała ciała,

Nie poznaliśmy strachu o skórę,

Spawacz gra w bambuko z Glempem,

Na paryskich parkietach salonowy gawot

Partia trzyma się na pałach.

Jeszcze jedną ma dla nas figurę.

W dzień handelek, czym podleci,

Niewidoczny fortepian gra z taktem Szopena

Za to w nocy ostra bania -

A narody współczują do wtóru

Pieniądz tańszy już od śmierci,

Ustawiając na biurku w requiemach i trenach

Milion poszedł bez gadania.

Statuetki Człowieka z Marmuru.

ZOMO tanio się sprzedaje,

Taniec śmierci ominął i tak nieśmiertelnych –

Buce tępe i uczynne,

Znów dla naszej wiruje korzyści,

Za dwa Króle, czyli Cwaję

Dobry Anioł Stróż Paszport cel spełnił naczelny:

Sami wiozą na melinę.

Ocaleliśmy przecież – Artyści.

Starczy z okna się wychylić,

Nam i skrzydeł u ramion na cle nie podcięto

Krzyknąć: pokot ma pragnienie!

Nie wybito nam zębów ze szczęki,

A już dwaj pod drzwiami byli

Bylebyśmy się wznieśli ponad ludzkie lamenty,

Z odpowiednim obciążeniem!

Poza bezmiar człowieczej udręki.

Koleżanki wychowane

Więc rozważnie odważni, z grymasem cierpienia

Nie certolą się na marne

W pełen znaczeń zbroimy się spokój.

Dają chętnie i na zmianę –

A jak brzmią w naszych ustach wymowne milczenia,

Wszystkie bardzo solidarne!

A jak lśnią nam niechciane łzy w oku!

107

background image

Wszak spełniły się nasze proroctwa i wróżby!

Zdjęcia w dupie przemyciłem

Patrzcie! Żywi a już między mity!

Patrz: tu dym, tu gaz, tu glina.

Z wynajętych cokołów, w gwarze głupim i próżnym

Zginął potem ten, co tyłem,

Już nie słychać milczenia zabitych.

Dostał w brzuch ten, co się zgina.
A tu całkiem kadr, jak z Wajdy:

Oni nam bili brawo żywymi rękoma,

Człowiek, sztandar, dymu chmury.

Chociaż cień im osiadał na głowach.

Bracie, ale były rajdy!

Ale ręce umarły na łańcuchach i łomach,

Potem pojechałem w góry.

Więc my, tu, teraz o nich – ni słowa.
Wiele słów się po prostu nie mieści we frazach!

Luźno w knajpach i na trasach

Adam, druty, tortury, obozy,

I w „Kasprowym” znów kultura.

Przesłuchania, rewizje, tłumy w ogniu i gazach

Choć raz w życiu wczasy - klasa

Nazbyt bliskie męczeńskiej są pozy.

Jak nie w Polsce, jak nie w górach!
Paszport? Paszport mam wojenny,

Może być, że niedługo, po śmierci – za chwilę,

Własność Pana Generała.

Kiedy tam znowu zmieni się władza,

Nawet ci nie podam ceny,

Do wolnego już kraju, (za ile? na ile?)

Przyjm, że się mnie WRONA bała.

Naszych zwłok nikt nie będzie sprowadzał.
Nawet to nas nie wzrusza, myśmy dawno wybrali,

Tam nie wracaj, grunt spalony,

Sen o wierzbie płaczącej sczezł.

Nie ma życia, stan krytyczny.

W testamentach, przy winie, krewni będą czytali:

Słuchaj, czy na paszport WRONY

„Chciałbym spocząć na Pére Lachaise...”

Dadzą azyl polityczny?

28.5.1982

25.5.1982

O zjadliwości i o „obrazoburstwie” „Artystów” pełne pojęcie przynosi dopiero

informacja implikowana z poziomu podmiotu utworu, a także z poziomu

zewnątrztekstowego układu ról. Bo przecież – wbrew sygnałom zawartym na niższych

poziomach relacji osobowych tego komunikatu – wcale nie mamy tu do czynienia

z narratorem zbiorowym. To wypowiadający się o sobie samym w nominativus

majestativus twórca „Człowieka z Marmuru”.

28

Dokonany przez autora piosenki

intersemiotyczny przekład charakterystycznych dla Wajdy „chwytów filmowych” na

równie patetyczny, rozrzutny wręcz w swych odwołaniach do tradycji język literackiej

wypowiedzi, służy obnażeniu hipokryzji, obłudy i – płynącego z przekonania o własnej

wyjątkowości i wielkości, dorównującej co najmniej statusowi mitologicznych herosów –

przypisywania sobie prawa do nierespektowania obowiązującej zwykłych śmiertelników

zasady kantowskiego imperatywu kategorycznego, czy chociażby ludzkiego odruchu

sprzeciwu wobec czyjejś krzywdy.

108

background image

Podmiotem lirycznym drugiego utworu jest konspirator zdający po wyjeździe

relację swojemu słuchaczowi – emigrantowi ze stosunków, jakie panują „w kraju”. Jest to

„świadectwo” zarówno na poziomie informacji stematyzowanej, jak i implikowanej. Realia

„WRONiej” rzeczywistości opisywane są w języku będącym połączeniem kolokwializmów

z konspiratorskim slangiem. Nadawca – człowiek wykształcony i inteligentny (czym

zdradza się mówiąc: „A tu całkiem kadr, jak z Wajdy”) gra przed swoim interlokutorem

rolę, która w spektaklu pod tytułem „Początki stanu wojennego w Polsce” dawała mu

materialne korzyści, płynącą ze względnego poczucia bezpieczeństwa pewność siebie oraz

swobodę w dokonywaniu wyborów. Zawarty w stylistyce i w słownictwie tego „emploi”

sposób myślenia zezwalał na uproszczone widzenie rzeczywistości i wynikający stąd brak

rozterek. O tym, że w kraju, w którym zdaje rozmówcy relację ze swoich dokonań

„rozgrywa się zupełnie inne przedstawienie” zaświadcza kończące utwór, pełne

bezradności pytanie: „Słuchaj, czy na paszport WRONY / Dadzą azyl polityczny?”

Podstawową figurą retoryczną zastosowaną w obydwu tekstach jest hiperbola, przy

czym intensywność relacji narratora „Świadectwa” zostaje dodatkowo wzmocniona

kończącą jego wypowiedź, przytoczoną powyżej litotą.

Podobny charakter posiada wiele piosenek z programu „Zbroja”, na przykład „List

do redakcji „Prawdy” z 13 grudnia 1981 roku”, „Marsz intelektualistów”, czy „Raport

o stanie samobójstw”.

Niezwykle ważnym dla badacza twórczości Kaczmarskiego utworem jest

„Konfesjonał” (program „Kosmopolak”). Pozwala on na określenie kierunku etycznych

i artystycznych poszukiwań przez artystę odpowiedniej formuły instancji nadawczej.

Opowieścią zasłyszaną jest w tym konkretnym przypadku sama formuła spowiedzi świętej

obowiązująca w kościele katolickim, w jaką został ujęty tekst tego komunikatu:

Konfesjonał

Staszkowi Załuskiemu

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,

Formuły tej nauczył mnie przyjaciel.

Myślałem o spowiedzi w formie listu,

109

background image

Lecz słowa napisane – brzmią inaczej.

Nie zmusza mnie do tego próżność, trwoga,

Ciekawość, nawyk, nastrój tej świątyni.

Nie wierząc w Boga – obraziłem Boga

Grzechami następującymi:

Za prawo me uznałem to, że żyję.

Za własną potem wziąłem to zasługę

I – co nie moje – miałem za niczyje,

Więc brałem, nigdy się nie licząc z długiem.

Uznałem, że mam prawo sądzić ludzi

Dlatego tylko, ze mam tę możliwość.

Poznawszy sposób – jak sumienia budzić

Zbierałem obudzonych sumień żniwo.

Bogactwo zła, którego byłem świadom

Było mi w życiu – tylko za ostrogę.

Cierpieniem cudzym żyłem i zagładą.

Gdy cierpieć, ani ginąć sam – nie mogłem.

Stworzyłem świat – na podobieństwo Świata

Uznawszy, że na wszystko mam odpowiedź,

Lecz nie wyjąłem misy z rąk Piłata

I nie uniknął swojej męki – człowiek.

Wierzyłem szczerze w wieczne prawo baśni,

Co każe sobie istnieć – dla morału,

Że życie ludzkie samo się wyjaśni

I wola ma jedynie służyć ciału.

Więc nazywałem szczęściem nieodmiennie

To, co zadowoleniem było - z siebie.

I nawet teraz bardzo mi przyjemnie,

Że tak we własnych wątpliwościach grzebię.

Bo widzę, ze ta spowiedź – to piosenka –

Dla siebie ją samego wykonuję...

To też grzech – więcej grzechów nie pamiętam,

110

background image

Ale tego jednego – nie żałuję!

7.4.1985

Poza dyskusją pozostaje fakt, że ta piosenka zawiera odwołania do biografii

i twórczości samego autora. Nie jest to nic nowego – podobne sygnały obecne są już

w utworach barda z lat siedemdziesiątych, jak w dedykowanym „Piosenkariatowi”

”Pokoleniu” z roku 1977 oraz w o rok późniejszej „Misji” z programu „Krzyk”, czy

w „Balladzie autotematycznej” (1978). W przekonaniu piszącego te słowa problematyka

autotematyzmu w twórczości Jacka Kaczmarskiego to temat na oddzielną rozprawę,

natomiast realizacja celu wyznaczonego przez tytuł niniejszego tekstu nie jest możliwa bez

określenia funkcji, jaką w twórczości pełnią autobiografizm i biografizm.

Analizująca przejawy tych zjawisk w prozie debiutantów przełomu lat

osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego stulecia (J. Pilch, A. Stasiuk,

O. Tokarczuk) Hanna Gosk, w części teoretycznej swojego artykułu wspomina

o zasadniczej różnicy pomiędzy sposobem ujmowania odsyłającej do bytu realnego figury

autobiografii, czy biografii literackiej przed rokiem 1989 i po przekroczeniu tej granicy.

I tak w pierwszym okresie:

„Od połowy lat siedemdziesiątych szczególnym zainteresowaniem twórców

cieszyły się takie sposoby autorskiej autoprezentacji w prozie, w których fikcja literacka

splata się z autentykiem. Konstrukcja bohatera, narratora i nadawcy tekstu proponowała tu

czytelnikowi weryfikację wspólnie przeżywanej przygody z Historią. Grze z autentykiem

biograficznym patronował „Dziennik” Witolda Gombrowicza (...), a jej ważne realizacje

przyniosły „Pamiętnik z powstania warszawskiego” (1970) Mirona Białoszewskiego,

mówiona książka Aleksandra Wata „Mój wiek” (...), sylwa Tadeusza Konwickiego

„Kalendarz i klepsydra (1976), fabularyzowany zapis fragmentów autobiografii

pt. „Miesiące” Kazimierza Brandysa, (...) Właściwa referencjalność tekstu

wykorzystującego materiał autobiografii odnosi się nie do poziomu wypowiedzi, lecz do

poziomu wypowiadania, na którym identyczność autora, narratora i bohatera jest

sygnalizowana tak, by mógł ją uchwycić czytelnik. Historycznie rzecz biorąc, już samo

wprowadzenie autobiografii postaci literackiej o cechach narratora i nadawcy tekstu, ujętej

111

background image

w poetyce realistycznej, uwierzytelniało jej egzystencję. Zachwianie poczucia tożsamości

takiej postaci w sytuacji presji wywieranej przez Historię i związane z nią procesy ideowo-

polityczne oraz społeczno-obyczajowe sprawiało, że wzrosło zapotrzebowanie na

wzmocnienie wiarygodności przekazu. Z jednej strony doprowadziło to do jego

subiektywizacji, z drugiej do wyraźnego wskazania na autentyk życiowy jako rzeczywisty

układ odniesienia relacji autorskiej.”

29

Wspomniana przez autorkę „druga strona” to już zasygnalizowanie sytuacji po roku

1989:

„Tu kryterium autentyczności ogniskowało się wokół gestu autoreferencjalnego

jako centralnego i determinującego referencjalność wydarzenia. Mniej ważna wydawała się

prawdziwość faktów, a na znaczeniu zyskiwał poziom dyskursu, to, jak mówiący objawiał

się w sytuacji mówienia o sobie. Można by zaryzykować twierdzenie, że taka postać

mówiąca o własnych przypadkach życiowych stawała się bardziej strukturą lingwistyczną,

a jej odniesienie do rzeczywistości nabierało cech wtórnego efektu retorycznego. Właśnie

swoiste uwypuklenie poziomu wypowiadania, okazało się drugą – po zmianie stosunku do

Historii polegającej na umniejszeniu jej znaczenia jako istotnej determinanty losu jednostki

– cechą różniącą wykorzystanie materiału autobiograficznego w prozie polskiej przed i po

roku 1989. (...) Już przed rokiem 1989 dochodziło w prozie polskiej do osłabienia

podmiotowości, By ją wzmocnić, zwracano się nie tylko ku biograficznemu autentykowi,

lecz przede wszystkim ku obszarom doświadczenia lokalnego, wąsko osobistego,

a w dalszej perspektywie ku dziecięcemu, religijnemu lub mitycznemu, w każdym razie –

pre-instytucjonalnemu doznawaniu świata, jak się wydawało, nie skażonemu fikcją

rozumianą w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych jako zafałszowanie. Podobny

zwrot, tyle że znacznie zintensyfikowany i przeniknięty świadomością istnienia reguł gry

literackiej, wagi konwencji, mediacyjnych funkcji języka, notuje proza polska wychodząca

spod piór autorów debiutujących na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.

Jest to jedna z najjaskrawszych zmian spowodowanych zmniejszeniem znaczenia czy, jak

chce Fukuyama, końcem historii. Pisarze owi, obowiązujący dotąd w przekazach o tle

autobiograficznym, historyczny układ odniesienia, zamieniali najczęściej na układ pre-

instytucjonalny, uniwersalizujący sensy wypowiedzi.”

30

112

background image

Wydaje się, że spostrzeżenia Hanny Gosk znajdują swoje potwierdzenie również

w twórczości Jacka Kaczmarskiego, aczkolwiek z pewnymi zastrzeżeniami

i uzupełnieniami. Po pierwsze – w piosenkach polskiego barda zabiegiem

uwiarygodniającym przekaz stają się nie tylko odwołania do biografii własnej, ale również

do biografii oraz do struktury artystycznych wypowiedzi innych postaci, niekoniecznie

żyjących współcześnie (Wysocki, Brel, Dylan, Okudżawa, Gombrowicz, Jasieński, Norwid,

Swift, Kochanowski, a nawet Marcin Luter), oraz do powszechnie uznanych dzieł sztuki,

głównie obrazów. Po drugie – tak często obecne (we wszystkich okresach twórczości

Kaczmarskiego) odwołania do owego pre-instytucjonalnego doznawania świata (do

obszarów tych doświadczeń wymienionych przez H. Gosk dodałbym także filozofię

i sztukę) nawet w utworach tworzonych po roku 1995 nie zawierają w sobie zwątpienia

w rolę i znaczenie Historii w życiu jednostki, ale – co najwyżej – konstatację, że zadaniem

sztuki i powołaniem artysty jest przeciwstawianie się wszelkim ograniczeniom

i determinantom, jakie niosą: Biologia, Historia i Polityka. Po trzecie wreszcie –

zasygnalizowaną przez warszawską badaczkę jako podstawowy wyznacznik prozy

debiutantów przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych „świadomość istnienia

reguł gry literackiej, wagi konwencji i mediacyjnych funkcji języka”, można odnaleźć już

w utworach Kaczmarskiego z lat siedemdziesiątych, co dość wyczerpująco udokumentował

w swojej rozprawie Krzysztof Gajda.

Powracając do „Konfesjonału” – zamierzona przez autora identyczność podmiotu,

podmiotu lirycznego i bohatera wynika nie tylko z formuły wypowiedzi (bo przecież

spowiedź można włożyć w usta dowolnej postaci literackiej), ale jest dla odbiorcy

sygnałem o wadze, jaką nadawca przywiązuje do swojego komunikatu. Ta, będąca

rozliczeniem z własną dotychczasową twórczością piosenka, to zarazem tekst programowy.

Wyliczanie i nazywanie po imieniu własnych artystycznych grzechów, czyli tego, co

zabronione, zawiera w sobie przecież informacje o powinnościach artysty. Piosenka

przynosi na poziomie informacji implikowanej niezwykle istotne spostrzeżenie, że można

„nie wierząc w Boga – obrazić Boga” (pisanego dużą literą), które potwierdza cytowaną już

przeze mnie dwukrotnie „znajomość reguł gry literackiej, świadomość wagi konwencji

i mediacyjnych funkcji języka” przez nadawcę utworu. W sformułowaniu: „Bo widzę, że ta

113

background image

spowiedź to piosenka”, mieści się odpowiedź na pytanie o sposób traktowania przez barda

własnej biografii jako tworzywa literackiego.

Program „Kosmopolak” zawiera utwory powstałe w latach 1983-1987.

„Konfesjonał”, choć zamieszczony jako ostatni, został napisany jako pierwszy. Można

zaryzykować twierdzenie, że większość tworzących tę całość tekstów stanowi próbę

wyciągnięcia wniosków z omówionej powyżej, niezwykle gorliwej i szczerej artystycznej

spowiedzi:

Opowieść pewnego emigranta

Barykada (Śmierć Baczyńskiego)

Nie bój się, nie zabraknie. To krajowa czysta.

Tym galeonem barykady

Ja widzisz, przed wojną byłem komunista,

Planetę ognia opływamy

Nic nie widzący, niewidoczni -

Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd,

Przejrzyste cienie dni.

A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt.

W popiołu plusz się zapadamy,

W który zmieniły się pokłady,

Może stąd dla świata tyle z nas pożytku,

Niebo się coraz wyżej złoci,

Że bankierom i skrzypkom nie mówią – ty żydku!

Okręt nabiera krwi.

Ja bankierem nie byłem, ani wirtuozem,

Unoszą nas ceglane fale -

Wojnę w Rosji przeżyłem, oswoiłem się z mrozem

Piętnastoletnich kapitanów

W spełnienie marzeń o podróżach

I na własnych nogach przekroczyłem Bug

W nietknięty stopą świat.

Razem z Armią Czerwoną jako Politruk.

I byle prędzej, byle dalej,

Wczepieni w burty potrzaskane

Ja byłem jak Mojżesz, niosłem Prawa Nowe,

Nim ciało całkiem się zanurzy

Na których się miało oprzeć Odbudowę.

W ciszę bezdenną lat.

A potem mnie – lojalnego komunistę

Map popalonych czarne ptaki

Przekwalifikowali na manikiurzystę.

Krążą dokoła gniazd bocianich,

Z których nikt nie zawoła – ziemia!

Ja kocham Mozarta - Bóg to dla mnie Bach,

By zerwać nas ze snu.

A tam, gdzie pracowałem – tylko krew i strach.

Inne dziś nas prowadzą znaki,

My już dla świata – niewidzialni -

114

background image

Spałem dobrze – przez ścianę słysząc ludzkie krzyki

I jeden tylko zbudzi hejnał

A usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki.

Żelazne kule głów.

W następstwie Października tak zwanych „wydarzeń”

Tubylec się perłami poci

Już nie byłem w Urzędzie, byłem dziennikarzem.

Tam, gdzie zielona i głęboka

Rzeka wśród palm leniwie gada,

Ja znałem języki, nie mnie uczyć jak

Że nadpływamy: my:

Pisać wprost, to, co łatwiej można pisać wspak

Niosący w darze huk i pocisk,

Śmierć niezawodną w mgnieniu oka

Wtedy myśl się zrodziła – niechcący być może,

Z którego cała nam wypadła

Żem się z krajem tym związał – jak mogłem najgorzej.

Planeta – grudka krwi.

Za tę hańbę zasługi – Warszawa czy Kraków –

23.8.1987

Gomułka nam powiedział – Polska dla Polaków.

Tradycja

Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz –

Wiesław, jak Faraon, popędził nas precz.

Spójrzcie na królów naszych poczet -

Kapłanów durnej tolerancji.

I szli profesorowie, uczeni, pisarze,

Twarze, jak katalogi zboczeń

Pracownicy Urzędu, szli i dziennikarze.

Niesionych z Niemiec, Włoch i

Francji!

W obłokach rozbujałe dusze,

W Tel-Awiwie właśnie, zza rogu, z rozpędu

Ciała lubieżne i ułomne,

Wpadłem na byłego kolegę z Urzędu,

Fikcyjne pakty i sojusze,

Zmarnotrawione sny koronne -

I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd -

Nie czyja wina – lecz ich

wina:

Czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd?

Sojusz Hitlera i Stalina!

Nie umiałem jak on, chwały czerpać teraz,

Spójrzcie na podgolone łby,

Z tego, że się z bankruta robi bohatera.

Na oczy zalepione miodem,

Wypukłe usta żądne krwi,

Wyjechałem. Przeniosłem się tutaj, do Stanów.

Na brzuchy obnoszone przodem,

Mówią – czym jest komunizm – ucz Amerykanów.

Na czuby, wąsy, brody, brwi,

Do szabel przyrośnięte pięści -

Powiedz im co wiesz, co na sumieniu masz,

To dumnej szlachty pyszne dni

115

background image

A odkupisz grzechy i odzyskasz twarz.

Naszemu winne są nieszczęściu!

To za ich grzechy – myśmy

czyści -

A je przecież nie umiem nawet ująć w słowa,

Gnębią nas teraz komuniści!

Jak wygląda to, com – niszcząc – budował.

Sejmy, sejmiki, wnioski, veto!

I tak sam sobie zgotowałem zgubę:

I – nie oddamy praw o włos!

Meloman – nie skrzypek, nie bankier – a ubek,

Ten tłum idący za lawetą,

Nieświadom, co mu niesie los!

Oficer polityczny, nie russkij gieroj,

Nie, to nie nasi antenaci!

Ani Syjonista, ani też i goj!

Nie mamy z nimi nic wspólnego!

Nie będą nam ułani – braćmi!

Jak ja powiem Jehowie – Za mną, Jahwe stań

My już nie dzieci Piłsudskiego!

Z tą Polską związanym pępowiną hańb.

To ich historia temu winna,

Że nasza będzie całkiem inna:

5.4.1987

Zapomnieć wojny i powstania,

Jedynie słuszny szarpać dzwon

Narodowego – byle trwania

W zgodzie na namiestniczy tron.

W zamian – w tej ziemi nam mogiła,

I przodków śpiew, jak echa kielich,

Że – „Jeszcze Polska wtedy żyła.

Gdy za nią ginęli!”

10.5.1986

Wszystkie trzy utwory są świadectwami – artystycznym zapisem pewnych stanów

świadomości, a za ich pośrednictwem czyichś jednostkowych i zbiorowych losów

składających się na współczesny bardowi socjologiczny i lingwistyczny pejzaż

zatytułowany „Polska”. We wszystkich trzech utworach ich podmiot pozostaje w cieniu –

jego zadaniem jest wyłącznie r e j e s t r o w a n i e tego, co mają do powiedzenia bohater

i podmiot liryczny. Nie ma tu już kabaretowej hiperbolizacji, jest za to wynikające

z doświadczenia przeświadczenie, że historię Żyda-emigranta można opowiedzieć tylko

jego własnym językiem, że o marzeniach, ideałach i o realiach egzystencji wymierającego

116

background image

pokolenia współtowarzyszy barykad powstania warszawskiego, rówieśników

i pogrobowców Krzysztofa Kamila Baczyńskiego prawdę opowiedzieć należy przy

zastosowaniu metaforyki, składni i stylistyki autora poematu-baśni „Szklany ptak”, a o tak

zwanych „nastrojach polskiej ulicy roku 1986” najtrafniej da się powiedzieć językiem

lokalnych i globalnych demagogów: niespełnionych historiozofów, niespełnionych

polityków i niespełnionych kapłanów.

W pełni zdaję sobie sprawę, że w traktujących o poezji tekstach literaturoznawczych

nie jest przyjęte przytaczanie całych otworów, ale opatrzona komentarzem „gra”

fragmentów o wiele większej ilości przykładów. Ryzyko postawienia takiego zarzutu

niniejszej pracy podjąłem jednak świadomie, pragnąc pozostać wierny podstawowemu

zadaniu, jakie przed sobą postawiłem – odpowiedzi na dwa pytania: kim są instancje

nadawcze wewnątrztekstowego poziomu pewnej, subiektywnie wybranej, grupy piosenek

Jacka Kaczmarskiego oraz – jaka jest ich artystyczna jakość? W moim przekonaniu

o wartości literackiego komunikatu decyduje również jego wewnętrzna spójność oraz

wierność przyjętym regułom i zaakceptowanym ograniczeniom. Moimi wyborami

kierowała chęć pokazania odbiorcy – czytelnikowi, który rzadko przecież ma okazję

zetknięcia się z zapisem piosenek polskiego barda, jak realizacja kategorii

wewnątrztekstowego nadawcy funkcjonuje w przestrzeni poszczególnych całości.

Począwszy od programu „Kosmopolak”, opowieści zasłyszane będące artystycznym

zapisem czyichś stanów świadomości (inaczej – artystycznymi rejestracjami pewnych,

współczesnych autorowi, struktur lingwistycznych), wchodzą na stałe do repertuaru

poetyckich komunikatów Jacka Kaczmarskiego, stanowiąc liczną i znaczącą kategorię

utworów składających się na kolejne programy. Ta „dokumentalistyczna” pasja, połączona

z zauważalną fascynacją możliwościami, jakie stwarza posługiwanie się „cudzym słowem”

w piosence, realizowana jest na wiele sposobów:

Pięć głosów z kraju – październik 1989

1. Modlitwa

Karnawał w „Victorii”

117

background image

Jeśli nas Matka Boska nie obroni

W knajpie ”Victoria”

To co się stanie z tym narodem

Dziś euforia:

Codziennie modły więc zanoszę do niej

Gra mandolina i waltornia,

By ocaliła nas przed głodem

Na bal się pcha za falą fala

Już pełna sala

Przed głodem ust, którym zabrakło chleba,

Gdzie gala trwa.

Przed głodem serc, w których nie mieszka miłość,

Przed głodem zemsty, której nam nie trzeba,

Tłoczą się pary

Przed głodem władzy, co jest tylko siłą.

Na kuluary;

Odświętne kiecki, marynary,

Jeśli nas Matka Boska nie obroni

Krążą kelnerzy i kelnerki -

To co się stanie z Polakami

Każdy se w nerki

Codziennie modły więc zanoszę do niej

Kropelkę da.

By obroniła nas – przed nami.

Gołda nie woda -

Nami, co toną, tonąc innych topią,

Pogody doda.

Co marzą – innym odmawiając marzeń

Ten się z tym stuknie, piątkę poda,

Co z głową w pętli – jeszcze nogą kopią

Wre na parkietach i dywanach -

By ślad zostawić na kopniętej twarzy.

By trwać do rana -

Wymiana zdań!

Jeśli nas Matka Boska nie obroni

To co się stanie z tym narodem

Lech zapowiada

Codziennie modły więc zanoszę do niej

Jak zgnoi gada,

By ocaliła nas przed głodem.

Co ciągle świnię mu podkłada -

Aż się od słów tych męskiej siły

2. Pochwała

Liczka spłoniły

U miłych pań!

Pokazała Polska światu

Szybkość naszych przemian, bracie.

Waldi „Gaduła”

Premier – prosto z internatu,

Smętnie się tuła

Kumple w sejmie i w senacie.

Bo wiara mu fasadę skuła -

Wykluwa się z kielichem klecha

W polityce wrze, jak w ulu:

- Masz Waldek pecha -

Lechu, rząd, Michnika klika,

Pociecha fest!

Dwóch Kaczyńskich, czterech Królów,

Kosy chłop na sztorc zatyka.

A Tadzio „Piorun”

118

background image

- „Człowiek honoru -

Całe szczęście, że kos mało

Trzyma się z dala od kiziorów;

I że lud się ciągle dzieli,

Tadzio myślówę ma, jak brzytew

Bo już by się tutaj miało

I w świecie przy tem

Wojnę pięciu PSL-i.

Obytem jest.

Co się ziści, co nie ziści

Więc „Słodki Olo”

Dziś najtęższe głowy radzą.

Wysila polot:

Nie dziw się, że komuniści

Czy mieszać harę z kokakolą?

Tak się chcieli dzielić władzą.

Znaczy – czy szukać sztamy z Tadziem,

Czy w starym składzie

Jak to długo potrwa wszystko

W napadzie grać?

Nie wie nikt na tym etapie.

Przyjedź szybko, zobacz z bliska,

Kudłaty Józek

Może jeszcze się załapiesz!

Git ciągnie wózek:

W niejeden zakręt trafił z luzem,

3. Lament

Jak zagra z Lechem w lewe karty

To na bok żarty -

Tak dalej już nie może być!

Uparta brać!

Czymże ja biedna zawiniłam

Że mi się nie chce żyć

Ten już przypruty,

W tym kraju, o który walczyłam.

Tamten opluty,

Temu się przepalają druty -

Naprawdę mam wszystkiego dość.

Ów pyta damę głosem grząskim

Walka o bułkę na śniadanie

„Czy masz podwiązki?”

I wszystkożerna złość –

- Niewąski bal!

A przecież przeżyłam Powstanie!

A Miecio „Żużel”

Potem siedziałam na UB,

Pieczenie w rurze

Modliłam się, by szlag ich trafił

Gasi, jak strażak na dyżurze -

A teraz nawet nie

Niewdzięczna jego rola krecia:

Mam sił, żeby dojść do parafii...

Kto wkurzył Miecia -

Odleciał w dal.

Nie spełnia nam się tutaj nic

Wtedy, gdy się powinno spełnić!

Jedni pękają

Czy warto po to tylko żyć,

A drudzy grają

119

background image

Żeby się o tym upewnić

Na los stawiają to, co mają -

Liczy się tylko dola własna

4. Protest

I przyszłość jasna -

Stać nas na gest!

Nie ja niszczyłem ten kraj – nie ja

Będę go teraz budował.

W knajpie „Victoria”

A nawet gdybym – co to da,

Trwa euforia -

Nie dam się nabrać na słowa.

Oto wykuwa się historia!

Widziałem, jak mój ojciec żył

Każdy w niej robi za figurę -

Co całe życie pracował

Kto zna kulturę

Aż umarł żyć nie mając sił.

Ten górą jest!

Nie było za co pochować.

23.2.1995

Do czynu niech się rwie, kto chce –

Syzyfów tutaj nie braknie,

Więc nabierajcie ich, nie mnie

Podróże Guliwera. Houyhnhnm (wg. J.

Swifta)

Na Polskę naszych pragnień.

Moje pragnienia – moja rzecz.

Jak wstyd jest żyć wśród pięknych koni

Mówcie mi – zostań, mówcie – precz,

Podstępnym, człekożerczym życiem

A ja i tak wyjeżdżam.

Miast doskonałość z nimi gonić -

Po łokcie babrać się w korycie.

Na nogi stanę pracą rąk.

Bez Boga i przypadku,

Czuć wyższość ich i dostojeństwo,

A pomoc stamtąd ludziom stąd

I wzrok z wybaczającym żalem

-

Odliczę od podatku.

I własnej duszy bezeceństwo

Wychwalać jak katalog zalet.

5. Bieszczady

Ich ruchy płynne, czyste kształty

Co ty tam robisz jeszcze na Zachodzie

Ich myśli pełne prostych treści

Czy cię tam forsa trzyma, czy układy

Ja – Jahus brudny i włochaty

Przyjedź i mojej zawierz raz metodzie:

Potrafię zniszczyć i zbezcześcić.

Ja – zawsze gdy jest jakiś ruch w narodzie –

Wyjeżdżam w Bieszczady:

A co potrafię to uczynię

Bo taka moją jest natura.

Mówią, ze Polska o głodzie i chłodzie –

Zło w mojej krwi, jad w mojej ślinie

120

background image

No cóż, na głód i chłód nie znajdziesz rady,

A czynem rządzi wstyd i uraz.

Lecz po co tłuszcz ma spływać nam po brodzie

Gdy można żyć o owocach i o wodzie

Zresztą niwecząc to, co żywe

Jadąc w Bieszczady.

I rozkoszując się niszczeniem

Wszak człowieczeństwo swe odkrywam

Tam niespodzianki cię czekają co dzień

I budzi we mnie się sumienie.

Gdy w połoniny wyruszasz na zwiady,

A potem patrzysz o słońca zachodzie

Płaczę nad tym, co doskonałe

Siadłszy na drzewa przewalonej kłodzie

I nienawidzę w sobie złego -

Jak żyją Bieszczady.

Więc tęsknię znów za ideałem

Dążąc do – unicestwionego.

Przyjeżdżaj zaraz, jeśliś jest na chodzie.

Rzuć politykę, panny i ballady.

Co widział, myślał – tom opisał

Tutaj jesienią – jak w rajskim ogrodzie

I bluźnią bliźni, żem ich zbrudził,

Oprócz istnienia – nic cię nie obchodzi.

Mówią – zgorzkniały egoista

Przyjeżdżaj w Bieszczady.

Który nie cierpi wszystkich ludzi.

20.10.1989

Gorzki egoizm – cecha płocha,

Ale niech będzie. Pod warunkiem:

Nie pisałbym, gdybym nie kochał

Człowieka. Lecz poza gatunkiem.

34.11.1989

W „Pięciu głosach z kraju” (program „Dzieci Hioba”) posłużył się Kaczmarski

metodą, która umożliwiła podmiotowi utworu niezajmowanie – przynajmniej w sposób

bezpośredni – stanowiska w kwestii będącej przedmiotem (i podmiotem) narratorskich

relacji. Wykluczające się nawzajem wypowiedzi bohaterów – narratorów poszczególnych

monologów składają się na wyjątkowo spójną całość. Uderzający jest przy tym szacunek,

z jakim potraktowane zostały wszystkie bez wyjątku wypowiedzi bohaterów; zawarte

w „Pochwale” i w „Bieszczadach” elementy groteski nie są wynikiem „ingerencji”

podmiotu utworu na poziomie informacji implikowanej, ale stanowią integralny składnik

przytoczonych struktur językowych.

„Karnawał w Victorii” (program „Pochwała łotrostwa”) tylko na pozór jest tekstem

z „innej bajki”. Zdaniem piszącego te słowa mamy tu do czynienia jedynie z brawurowym

rozwiązaniem tego samego zadania, jakie przed omawianą grupą tekstów stawia bard:

doboru do fabuły i do celu artystycznego komunikatu takiej struktury językowej, która

121

background image

upoważniałaby odbiorcę do zakwalifikowania konkretnego przekazu do kategorii

„świadectw”. Jeżeli w „Pięciu głosach z kraju” było to możliwe dzięki werystycznemu

potraktowaniu jednostkowych wypowiedzi (co w efekcie złożyło się na diagnozę

o charakterze socjologicznym), to w „Karnawale w Victorii” zabiegiem o takiej samej

randze okazało się zestawienie informacji stematyzowanej ( relacja z przebiegu zabawy

karnawałowej dla najwyższych rangą państwowych dostojników w Polsce anno domini

1995, odbywającej się w ekskluzywnym warszawskim hotelu) z informacją implikowaną,

zawartą w poetyce piosenek Stanisława Grzesiuka, piewcy warszawskich cwaniaków,

hochsztaplerów i kryminalistów. W skierowanym przez podmiot utworu do odbiorcy

komunikacie zawarta została w ten sposób sugestia, że jedynie przy pomocy języka

warszawskiej „ferajny” można w przezroczysty sposób opowiedzieć o motywach

postępowania i o stylu życia nowych polskich elit.

Dokumentowanie rzeczywistości w piosenkach Kaczmarskiego dokonuje się

również przy pomocy liryki maski. Posłużenie się rolą głównego bohatera antyutopii

Jonathana Swifta w tekście „Podróże Guliwera. Huyhnhnm” (program „Dzieci Hioba”)

stwarza podmiotowi utworu (którego można tu utożsamić z autorem) nie tylko możliwość

osądzenia rzeczywistości, ale i wypowiedzenia paru uwag o sobie samym – o dwoistości

swojej własnej natury oraz o coraz bardziej niejednoznacznej (niesprawiedliwej) recepcji

swoich tekstów przez próżne, zadufane w sobie i coraz bardziej obce artyście otoczenie.

Bard pozostaje tu wierny przyjętej przez siebie zasadzie, według której odbiór tekstów

odwołujących się do własnej biografii, dokonuje się przede wszystkim w postawie

estetycznej. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy Kaczmarski pisze o swojej własnej, osobistej

utopii - wyśnioną „ziemią obiecaną” poety była Australia, o której historii tak pisał

w przededniu swojej przeprowadzki na antypody:

1788

Ta pierwsza morska podróż do Australii!

Łotry przy burtach, prostytutki w kojach –

Wszyscy się bali, łgali i rzygali

W drodze do raju. Przewrotności Twoja

Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach

122

background image

Miał czarne diabły strzegące wybrzeży

Edenu, który przeznaczyłeś dla nas,

A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył!

Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?

Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza -

Płakał nad swoją niechybną zatratą;

Nie widział Ciebie w robaczywych masztach

Statku, co tylko był więzieniem nowym;

Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek -

Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy,

Że to nadziei - nie rozpaczy statek.

Niejeden żołnierz z ponurej eskorty

(Bo czym się los ich od naszego różnił?)

Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu,

Gdzie go podejmą karczmarze usłużni

I płatne dziewki; że zabraknie rumu

Zanim do celu przygnasz okręt szparki.

Z marynarzami pili więc na umór

I - wbrew zakazom - grali o więźniarki.

Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali,

Ale tak ciężkoś nas doświadczył, Panie:

Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali,

Za którą mnogim poszło w oceanie

Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły,

Wypadły zęby, rozgorzały wrzody…

Więc znaczną nasz zielony szlak mogiły

Szkorbutu, szału, francuskiej choroby.

Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach

Ciał nieszczęśników - oprócz Ciebie, Boże.

Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania,

Lecz - ukarani. Więc wystarczy może,

Żeś się posłużył straszliwym przykładem:

123

background image

Oni naprawdę dotarli do piekieł,

A umierając nie wierzył z nich żaden,

Że w swym cierpieniu umiera - człowiekiem.

Ląd nam się wydał niegościnny, dziki;

Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna

Z dnia na dzień - jak się stać ma osadnikiem

Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam

Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę,

Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty

By mimo wszystko żyć - nim nam odkryłeś

Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty.

Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie

Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich -

Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem:

W nas jest Raj, Piekło -

I do obu - szlaki.

12.2.1995

Wiara, nadzieja i wdzięczność, bo o miłości nie ma tu mowy, to podstawowe

uczucia wyrażane przez zbiorowego narratora tej żarliwej modlitwy – hymnu

dziękczynnego adresowanego do Boga. Owa wdzięczność jedynie po części jest wynikiem

radości ze szczęśliwego zakończenia (przynajmniej dla niektórych) koszmarnej podróży

morskiej, jaka stała się udziałem pierwszych deportowanych z Europy do Australii

kryminalistów i prostytutek. W oczach zbiorowości, której wyrzekła się europejska

cywilizacja, największą zasługą Reżysera ludzkich losów jest wyposażenie jej – za sprawą

usłanej cierpieniem, potem, strachem i łzami drogi przez całe dotychczasowe życie do

australijskiego Edenu – w wiedzę, że: „W nas jest Raj, Piekło – I do obu – szlaki.”

W świecie rządzonym przez Boga, droga do Dobra, Piękna i Wielkości, tak samo jak droga

do Zła, nie jest zamknięta przed nikim.

124

background image

Sygnały możliwe do odebrania na poziomie zewnątrztekstowym upoważniają do

zakwalifikowania tego tekstu jako dedykowanego przez barda sobie samemu utworu

o charakterze alegorycznym. Wchodzące w skład poszczególnych programów piosenki

Kaczmarskiego nie tylko wiodą ze sobą intertekstualny dyskurs, znacząca bywa również

sama kompozycja całości. „Pochwałę łotrostwa” otwiera utwór „Czaty śmiełowskie”,

oparty na intonacyjnej, syntaktycznej i tematycznej paraleli. Pierwsze dwie związane są

z zastosowaniem mickiewiczowskiej poetyki, trzecia dotyczy podobieństwa sytuacji

będących udziałem autora „Pana Tadeusza” i podmiotu lirycznego piosenki: tajemnicza

historia miłosna Adama Mickiewicza w czasie powstania listopadowego zostaje tu

zestawiona z erotyczną przygodą narratora w tym samym miejscu, ale już w odrodzonej

Rzeczypospolitej, w okresie kolejnego kryzysu rządowo-prezydenckiego. Obu bohaterom

wspólne są rozterki wynikające ze świadomej przecież decyzji o nieuczestniczeniu

w historycznej zawierusze, w której zawierał się przecież pewien osąd konkretnych ludzi,

próbujących wpłynąć na bieg historii. Prawie cały program wypełniają teksty

egzemplifikujące przeróżne przejawy „łotrostwa”, przy których postępek narratora

i bohatera „Czatów śmiełowskich” wydaje się czymś zgoła niewinnym. Poprzedzające

kończący program utwór „1788” trzy piosenki („Testament `95”, „Nadzieja śmiełowska”

i „Niech”) to znowu powrót do autobiograficznych podsumowań i aksjologicznych

rozważań. W tym kontekście uzasadniona wydaje się interpretacja ostatniego tekstu jako

pokrzepiającej alegorii.

Czy kolęda może być świadectwem? Taką możliwość przewiduje definicja zawarta

w „Słowniku terminów literackich”, wspominając o dopuszczalności uzupełniania treści

kolęd wątkami aktualnymi dla środowiska, w którym są śpiewane.

31

Jak długo grać będą...

Jak długo grać będą

Pastuszków fujarki

Nim senne owieczki powiodą na rzeź

Nim w proch się rozsypią

Królewskie podarki

Modlitwa zamieni się w pieśń?

125

background image

Jezuskowi chłodno i głodno,

Matka Boska twarz ma pogodną

Bo już wie, czym prawdziwy jest ból.

Nim zapłacze w rozpaczy -

On oprawcom wybaczy;

Oto człowiek - ofiara i Król.

Jak długo pielgrzymi

Wytrwają w dobroci

Gdy wrócą pomiędzy nikczemnych i złych,

Nim żądni przemocy

Fałszywi prorocy

We wrzawie wyłonią się z nich?

Jezuskowi chłodno i głodno,

Matka Boska twarz ma pogodną

Bo już wie, czym prawdziwy jest ból.

Nim zapłacze w rozpaczy –

On oprawcom wybaczy;

Oto człowiek – ofiara i Król

Jak długo w miłości

Wytrzyma lud prosty

Nim krzywda znów wsączy nienawiść do krwi,

Nim hymn jakiś wzniosły

Żelaza wyostrzy

I pięści uderzą o drzwi?

Jezuskowi chłodno i głodno,

Matka Boska twarz ma pogodną

Bo już wie, czym prawdziwy jest ból.

Nim zapłacze w rozpaczy -

On błądzącym wybaczy;

Oto człowiek - ofiara, a Król.

126

background image

25.8.1993

Odmiennych mową, wiarą, obyczajem

Odmiennych mową, wiarą, obyczajem

Na jednej drodze złączyły rozstaje.

W świetle tych gwiazd, co wędrowcom się jarzą

Mogliśmy własnym przyglądać się twarzom.

Patrzeć na stopy, dłonie i kostury

I dusze w workach z żywej, ludzkiej skóry.

Przy nocnych ogniach odpoczywał pochód -

Tam poznawaliśmy siebie po trochu.

Dziwny to widok był w błyskach płomieni -

Tacy niepełni, tacy zniekształceni:

Rysy słabości w grymasach siłaczy,

Maski uciechy na skurczach rozpaczy.

W źrenicach czujność od zmierzchu do świtu,

Na podorędziu broń kłamstwa i sprytu.

Do tego sznury, sztylety i pałki,

Lękliwe groźby, naiwne przechwałki.

Krew, któż wie czyja, przyschnięta do dłoni,

Nogi ucieczce skłonne i pogoni.

Dusze jak zbite psy na wątłej smyczy,

Wywar wściekłości, krzywdy i goryczy.

127

background image

Ale wraz z brzaskiem dalej szliśmy razem

Niewysłowionym budzeni nakazem.

Silniejsi nawet słabszych podpierali

By wszyscy doszli, gdzie dojść zamierzali

Długo to trwało i zwątpiło wielu,

Aleśmy wreszcie dotarli do celu.

Czekał nas widok najzwyklejszy w świecie:

Stajenka, żłobek, ojciec, matka, dziecię.

Cud w tym był tylko, że na widok onych -

Każdy się poczuł - niedoczłowieczony,

W tym, że odchodził przejęty tęsknotą.

I tylko o to chodziło.

Tylko o to.

20.9.1993

Piosenki pochodzą z wydanego w 1994 roku na kasecie magnetofonowej programu

„Szukamy Stajenki”, na który składają się wyłącznie kolędy. I znowu sygnały, że

przytoczone teksty zawierają odniesienia do współczesności, zawarte są na poziomie

zewnątrztekstowym. Jednak tym razem z pomocą odbiorcy przychodzi świadomość, że

wspomniany powyżej intertekstualny dialog wiodą ze sobą nie tylko utwory wchodzące

w skład poszczególnych programów, ale również same programy, które - jako całości – też

mogą być formą artystycznych komunikatów. Interpretując programy: „Sarmatia”,

„Szukamy Stajenki” i „Pochwała łotrostwa” w kategoriach „wyzwalania się” barda

z powinności, jakie usiłowała narzucić jego twórczości krytyka i dotychczasowi odbiorcy

32

,

można w zacytowanych kolędach odnaleźć ślady socjologicznych diagnoz.

128

background image

Oddzielna wzmianka należy się „Bluesowi Odyssa”, wchodzącemu w skład

„Pochwały łotrostwa”. To jedyny, jak na razie, utwór Kaczmarskiego, będący próbą

zastosowania w piosence formuły klasycznego monodramu:

Blues Odyssa

Jestem lump. Zgaś to światło. Jaki diabeł cię przysłał.

Muszę oczy otworzyć, a już spałem, jak dziecko.

Dokąd jadę — przed siebie. Nie widziałeś Odyssa?

Jeśli chcesz, to powtórzę ci to samo po grecku.

Pu pao brosta mu den ton ides ton Odyssea

Dziwisz się, że tak mówię? W środku nocy mnie budzisz

Z walizami, z gitarą… Kto ty jesteś, Segovia?

Myślisz sobie — włóczęga. Jestem lump, mówią ludzie.

Co mnie ludzie obchodzą. Głowę mam jak na głowniach.

Czyżby myśli bolały? Ja już piję niedużo.

Jeszcze trochę zostało. Nie częstuję, nie starczy.

W końcu jestem w podróży. Te podróże mi służą.

Znają mnie boczne tory. Jak każdego — na tarczy.

Nie patrz w bok, patrz się na mnie. Widzę, że ci nieswojo.

Ale wszedłeś, to siedź tu. Nie wypada inaczej.

Nie bój się, ja nie biję. Dzieci mnie się nie boją.

Tylko matki się brzydzą. I nie dziwię się raczej…

Więc chcesz zostać Segovią? Życzę miłej katorgi.

Dziewięćdziesiąt lat z ręki nie wypuszczał gitary.

Piszesz wiersze? A po co? Czy nie starczy nam Norwid.

Kamizelka niewąska. Chwytasz życie za bary.

Wszystkie miejsca zajęte! To jest przedział służbowy.

Gdzie się tłuczesz po nocy z zasmarkanym bachorem!?

Tutaj ja z Telemachem mamy ważne rozmowy.

Zawsze znajdzie się ktoś, kto się znajdzie nie w porę.

129

background image

Ja się myję, a cuchnę. Trudno myć się kikutem.

Tramwaj. Wiele lat temu. Zimą myć się niezdrowo.

Po co ja ci to mówię? Słowa, dźwięki wyplute.

Złóż poemat, Norwidzie. Zagraj Requiem, Segovio.

Miałem dłoń, nie mam dłoni. Miałem duszę — już nie mam.

Czysta potrzeb redukcja. Co niezbędne — to w grobie.

Ale o mnie nie mówmy. Nieciekawy to temat.

Ty masz wszystko przed sobą. Opowiadaj o sobie.

***

Zdaje się, że przysnąłem. Gdzie jesteśmy? Znów tutaj.

Musi tu być sklep nocny. Pójdę, sprawdzę i wracam.

Dajże spokój, nie trzeba. Na co mi ta waluta?

O — niebieski Moniuszko… Dobra, oddam w Itace…

Stasu doso to eos stin Itaka

8.2.1995

Monolog mówiącej postaci nie tylko jest silnie zdialogizowany i obfitujący

w repliki na szereg domyślnych wypowiedzi partnera rozmowy, czynnikiem

dynamizującym utwór są również pozawerbalne reakcje odbiorcy na poziomie fabuły,

„wpisane” w tekst. Z dramatu pochodzą również organizujące konstrukcję fabuły trzy

jedności: czasu, miejsca i akcji. Zaznaczona trzema gwiazdkami pauzę „wypełnia” nie

tylko sen bohatera, ale i opowieść jego współtowarzysza.

Blues Odyssa” łączy w sobie cechy: opowieści zasłyszanej – bo jest przytoczeniem

czyjejś wypowiedzi, świadectwa – ponieważ wypowiedź lumpa (być może alter ego

samego barda?) zarówno jako tak zwana struktura językowa i jako opowiedziana historia

zawiera w sobie informacje o charakterze socjologicznym, wreszcie utworu o charakterze

biograficznym – trudno mieć wątpliwości, ze dane dotyczące przybysza „z walizami,

z gitarą” dotyczą samego autora. Ujęcie całości w formułę rozmowy pomiędzy Odyssem

i Telemachem to, często stosowany przez Kaczmarskiego, zabieg uniwersalizujący

wymowę całego komunikatu.

130

background image

Nawet przy tak wąskim potraktowaniu relacji nadawczo - odbiorczych

w piosenkach Jacka Kaczmarskiego, jakim pozostaje ich ujmowanie (nie do końca

konsekwentne) na poziomie wewnątrztekstowym, poszczególne akapity niniejszego tekstu

raczej sygnalizują sposób istnienia, niż zajmują się analizą istoty tych związków. Ponieważ

badania nad twórczością Jacka Kaczmarskiego znajdują się w fazie początkowej, taki

sposób postępowania wydaje się uzasadniony. Niezbędna wydaje się jednak próba

uporządkowania poczynionych dotychczas obserwacji.

O zjawiskach, które – w moim przekonaniu – miały decydujący wpływ na sposób

kształtowania się struktury piosenek polskiego barda wspomniałem już w rozdziale

poprzednim. Pojęcia „struktura” używam tu zgodnie z definicją terminu „struktura dzieła

literackiego”, zamieszczoną w „Słowniku terminów literackich”

33

,

zgodnie z którą oznacza

ona aktualizację jakiegoś typu budowy dzieła literackiego, powracającego w różnych

utworach. Pojęcie to ogarnia swoim zasięgiem plan wyrażania, plan treści oraz warstwę

znaczeniową utworu ( a więc również zawartą w tekście informację stematyzowaną

i implikowaną o mówiących postaciach). Istotną cechą struktury dzieła literackiego jest jej

potencjalność – realizuje się dopiero poprzez odbiór.

Odnosząc wspomniane powyżej uwarunkowania do problematyki swojego tekstu,

uważam że

największy wpływ na ukształtowanie się wewnątrztekstowej,

zewnątrztekstowej i intertekstualnej polifoniczności instancji nadawczych

i odbiorczych w piosenkach Jacka Kaczmarskiego, jak również na obecność w jego

utworach (rozunianą jako cecha stała) cytatów struktur i różnorodnych odmian

mimetyzmu komunikacyjnego miały: twórczość rosyjskich bardów – przedstawicieli

tzw. poezji śpiewanej, w tym przede wszystkim Aleksandra Galicza oraz założenia

programowe wywodzącego się ze szkoły Jerzego Grotowskiego polskiego teatru

alternatywnego z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Choć brzmi to jak

paradoks, zjawiska te stanowiły zarówno punkt wyjścia, jak i punkt dojścia w praktyce

polskiego barda. Punkt wyjścia – bo były one i pozostały dla Jacka Kaczmarskiego

twórczym impulsem, punkt dojścia – bo wcielenie tych fascynacji we własną, kompletną,

spójną i samowystarczalną artystyczną osobowość mogło się dokonać jedynie poprzez

ewolucję – konsekwentne przełamywanie barier tkwiących we własnych ograniczeniach.

131

background image

„Rosyjska poszlaka” została w tym tekście uwiarygodniona w sposób

wystarczający, należałoby jeszcze przytoczyć przynajmniej kilka argumentów

pozwalających uczynić to samo z „donosem o nieformalnych powiązaniach” piosenek

autora „Raju” z teatrem alternatywnym.

Ewa Wójciak, należąca do grona współzałożycieli Teatru Ósmego Dnia i po dziś

dzień „żelazna dama” tego zespołu, wypowiada się na temat rozdźwięku pomiędzy intencją

nadawcy a oczekiwaniem odbiorcy„alternatywności” w teatrze przez pryzmat doświadczeń

własnych i swojego zespołu [wszystkie podkreślenia w poniższym cytacie zostały

poczynione przeze mnie – K. G.]:

„ (...) Nasz teatr był oceniany najczęściej w kategoriach moralnych, a nie

artystycznych. (...) Oczekiwano od niego, że będzie odgrywał rolę opozycji politycznej

i moralnej. W związku z tym starano się te aspekty spektakli podkreślać szczególnie

mocno. I może to powodowało, że pomijano sferę najistotniejszą, czyli nie zastanawiano

się na czym polega odrębność naszego języka teatralnego. Najrzadziej pisano o tym, czym

w końcu wyraża się ta nasza „opozycyjność”, jak ona jest budowana, przez jaki język, jaki

sposób opisu świata się w tym teatrze stosuje, a to przecież było powiązane i jedno bez

drugiego nie powinno być w ogóle omawiane. (...) Myślę, że z powodu niedostatku analizy

tego zjawiska istnieje potrzeba aby zinterpretować pojęcie „teatru alternatywnego”. (...)

Alternatywność – nie tylko naszego teatru – polega przede wszystkim na nie

korzystaniu z gotowego tekstu, z czegoś co istnieje jako literatura dramatyczna, czy nawet

adaptacja. Jest więc przede wszystkim próbą pisania własnego dramatu... powiedzmy

opowiadania czy eseju... Oprócz tego praca nad spektaklem jest procesem poznania

i pewnym rodzajem formułowania własnej postawy, od poziomu społecznego aż po

perspektywę filozoficzną. Jest to także za każdym razem próba zbudowania

koherentnego i całościowego dzieła, w którym nie można oddzielić aktora od tego, co

mówi i od odpowiedzialności za świat, który się ze spektaklu wyłania. Drugą bardzo

ważną sprawą jest sposób istnienia aktora w tym teatrze. Ponieważ mówi to, co składa się

na jego myśli, przeżycia, obserwacje i postawę wobec świata, wobec tego nie gra, nie

jest jedynie przekaźnikiem czy interpretatorem, lecz jest tożsamy z przekazem. To

132

background image

oczywiście nie znaczy, że jego stosunek wobec tego o czym mówi ma być statyczny. Aktor

relacjonuje pewien dialog, który się w nim samym odbywa.”

34

Wypowiedź Ewy Wójciak, aczkolwiek zorganizowana nieco inaczej niż

słownikowe definicje czy rozprawy teoretyków, mówi o istocie zjawiska zwanego

„alternatywnością” (nie tylko w Teatrze Ósmego Dnia i nie tylko w teatrze) bardzo dużo.

Własny tekst (którego elementem mogą być oczywiście przytoczenia czyichś wypowiedzi),

ekspresja własnego „ja” – zawsze wobec „ty” i „on” ze wszystkich poziomów

komunikacyjnych, polifoniczność i dyskursywność wypowiedzi nawet na poziomie

monologu, ujawniająca się właśnie w eseju (określenie „opowiadanie” zastało użyte przez

aktorkę nieco niefortunnie) „demokratyzacja” wypowiedzi, polegająca na przełamywaniu

reguł gatunkowych oraz hierarchiczności tkwiącej w socjolingwistycznym „decorum”

35

wszystko to odnaleźć można w piosenkach Jacka Kaczmarskiego. Dopiero poprzez ową

„alternatywność” uwiarygodnia się tylekroć podkreślana przez Krzysztofa Gajdę więź

łącząca tę twórczość z dokonaniami Boba Dylana i jego artystycznych antenatów. Także

immanentna właściwość tekstów polskiego barda, jaką pozostaje specyficznie realizowana

ikoniczność przekazu - której poznański literaturoznawca poświęcił kilka rozdziałów swej

rozprawy doktorskiej - to element intersemiotycznej struktury artystycznego komunikatu,

będący cechą dystynktywną nie tylko, jak chcą tego autorzy „Słownika terminów

literackich”

36,

, teatru alternatywnego, ale alternatywności w sztuce w ogóle.

W tym miejscu należy tylko przypomnieć, że rosyjscy bardowie: Okudżawa,

Wysocki i Galicz byli również aktorami i w swojej pieśniarskiej praktyce często

wykorzystywali środki wyrazu rodem z teatru. Na dodatek – Aleksander Galicz to przecież

uczeń Konstantego Stanisławskiego, uznawanego przez twórców teatru alternatywnego za

jeden z największych autorytetów w dziedzinie teorii i praktyki sztuki aktorskiej

i reżyserskiej.

Warte literaturoznawczego grzechu wydaje się również opisanie artystycznych

zapożyczeń polskiego barda z pieśniarskiej praktyki Jacquesa Brela (też – między innymi -

aktora). Czytelne sygnały o tym źródle inspiracji zawiera wiele tekstów autora „Pijaka”.

Kolejnym dowodem na wykorzystywanie przez Kaczmarskiego zdobyczy teatru,

tym razem już nie alternatywnego, jest częste posługiwanie się przez niego formą oratorium

133

background image

dramatycznego

37

. Można tu mówić o „oratoryjności” zarówno w obrębie poszczególnych

utworów, na przykład „Epitafium dla Sowizdrzała”(program „Wojna postu

z karnawałem”), jak i całych programów.

Epitafium dla Sowizdrzała (wg powieści K. de Costera)

- Na progu Twego domu ktoś oddaje mocz,

Dziedzinę Twoją ma za szalet;

Do okien Ci zagląda dzień i noc

Ty z tego drwisz Sowizdrzale...

- Przecież wiem kto

Robi mi to,

Bym bał się, wściekał się na zło,

Aż strawię czas swój na bezsilny lęk i boje.

Ja wolę skok

Przez blask i mrok

Na tyczce drwin, bez zbędnych zwłok

Nad każdym błotem śmignąć i nad każdym gnojem.

Niech patrzy drań

Co łatwych pań

Ma w bród za kilka śliskich zdań -

Jak żyją ci co się nie mają czego wstydzić.

Judasza spłosz -

A on za grosz

Zmyśli, czego nie widział wprost:

Czego się nie da zniszczyć - z tego trzeba szydzić.

- Bezkarnie w biały dzień szaleje wściekły pies

I mądrość też ugrzęzła w szale.

Mądrością dzisiaj wściekły śmiech z nieśmiałych łez -

A ty szalejesz, Sowizdrzale!

- Jest śmiech i śmiech,

Jak dar, jak grzech,

A ja się będę śmiał za trzech

134

background image

Z wściekłego psa, co kąsa wokół zanim zdechnie;

Lecz jest i łza

I nad nią ja

Nie parsknę, póki boleść trwa

I pierwszy walnę w pysk, co przy niej się uśmiechnie.

Lub zaleję się po chamsku

W uczcie ślepców wezmę udział

I jak pijak dam się zamknąć

W pierwszej lepszej budzie.

Lub zatoczę się w ramiona

Sine, wyprzedane do cna,

Skoro ma być opłacona

Moja miłość nocna.

Lub zadławię się na amen

Myślą która nic nie sprawi,

Aż mi w końcu pozostanie

Codzienna nienawiść...

- Na linie tańczysz już podciętej z obu stron

Nad tłumem, uskrzydlony w chwale,

Gdy spadniesz - zginiesz i nie zabrzmi nigdy dzwon

Nad twoją gwiazdą, Sowizdrzale!

- Gonimy czas

Czas goni nas

Chłoszcze po piętach raz po raz

I nie nadzieja każe pozbyć się wytchnienia

Wśród drzew i chat

Od lat, od lat

Gna ludzi niewidzialny bat

I lęk przed snem, bo w czasie snu bat rytm swój zmienia.

Więc choćbym chciał -

Nie będę spał;

Tańcem i śpiewem będę rwał

135

background image

Do góry dusze poduszone własnym ściskiem.

Stąd widzę, gdzie

Szukają mnie

I w całym świecie czuję się

Jak brzdąc w kołysce, gdy go ręce pieszczą bliskie.

- Wyzywasz, drażnisz tych, co w złotych tronach tkwią;

Cudownych nie zna świat ocaleń:

Za dokuczliwość możesz stracić głowę swą;

Drugiej nie znajdziesz, Sowizdrzale!

Mój los - to głos,

Mój głos - to stos,

Stos - do lepszego świata most,

Nie moja sprawa szukać dla mnie nowej głowy.

Dopóki trwa

Bandycka gra

Ta, którą mam niech drwi i łka,

Dopóki nie pojawi się Sowizdrzał nowy.

Już mi płomień twarz osmalił,

Już się zbiera gwarna gawiedź,

Już się inkwizytor chwali,

Paląc ku poprawie.

Już do domu dymem wracam,

Szarpię drzwiami zhańbionymi,

Matka ściera łzy przy pracy,

Bo jej w oczy dymi.

Już i popiół wygasł w chłodzie,

Palenisko wymieciono,

Krąży plotka po narodzie,

Że heretyk spłonął.

1981

136

background image

O „oratoryjności” przytoczonego powyżej utworu, pochodzącego z tego samego

okresu twórczości i odnoszącego się do podobnych problemów, co „Epitafium dla

Włodzimierza Wysockiego”, zaświadcza nie tylko wyraźny podział na monologi – arie

i partie chóralne; o dramatyczno-muzycznym rodowodzie tego komunikatu informują też

częste zmiany rytmu, nastroju i charakteru poszczególnych wypowiedzi, realizowane nawet

na poziomie organizacji zgłoskowej tekstu – przez zmianę stopy (peon IV, trochej), albo

przez zastosowanie wiersza nieregularnego. Jednocześnie trudno nie zauważyć, że

ekspresja osobowości Dyla Sowizdrzała – podobnie jak próba rekonstrukcji

psychologicznego i artystycznego wizerunku Włodzimierza Wysockiego – realizowana jest

przez pryzmat wiedzy (a przynajmniej wyobrażenia) o sobie samym głównego nadawcy,

czyli autora utworu.

Skrajnym przykładem posłużenia się przez Jacka Kaczmarskiego formą oratorium

w obrębie jednego tekstu pozostaje niewchodzące w skład żadnego programu „Requiem

rozbiorowe” z roku 1995:

Requiem rozbiorowe

I

Głos I:

Pamięć moja - ponurej natury:

Nie chce wskrzeszać soczystych rozkoszy,

Nie rozczuli jej flet,

Nie rozrusza tamburyn,

Płoche szczęście ją peszy i płoszy.

Pamięć moją ożywia żałoba,

Lecz - nie płaczka rozpaczą podniosła,

Tylko wściekły ten wstyd,

Co się szwenda po grobach,

Które lepka pleśń legend porosła.

137

background image

Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci,

Jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych

To nie po to, by mieć,

Nośny temat do pieśni,

Lecz by wstyd - byt ostrogą - dla żywych.

II

Glos II: 1.

Na śniadaniu u Carycy

Sutą dzieli się potrawę;

Pertraktują biesiadnicy

Komu jaki kęs i skrawek.

Temu galicyjski połeć,

Temu - wielkopolski gryz;

Monarchini żre nad stołem

Schab "Polonia a la russe"

Chór:

Nie przystroi się garnirem

Za to krwistym sosem lśni,

Dies irae, dies irae

Idą gniewu dni.

2.

Uczta w imię Trójcy Świętej

Oświeconych autokratów

Potwierdzona dokumentem

Co posiada moc traktatu.

Nie ma to, jak pełna miska

Do dyplomatycznej gry,

138

background image

Choć wątpliwy na niej przysmak:

Kapuściane polskie łby.

Chór:

Zaraz się nad nimi schylą

Żeby im upuścić krwi

Dies irae, dies irae

Idą gniewu dni.

3.

Polska karczma wciąż pijana

Od swych obłąkańczych swar,

Polska pana i plebana

Zatopiona w chamski gwar.

Bizantyjski na niej przepych

Azjatycki na niej brud.

Więc się do trzech par rąk lepi

I potrójny syci głód.

Chór:

Nie powlecze jej nikt kirem

Nie uroni nad nią łzy

Dies irae, dies irae

Idą na nią gniewu dni

III

Głos II:

Śpijcie spokojnie ojcowie i matki

Naszego ja" - co tak dziś niewyraźne.

Już poza wami żywotów przypadki

I wybór między spodleniem a kaźnią.

139

background image

Was nic już więcej obchodzić nie musi

Dotknięci życiem - snujcie śmierci smutek

To nam spuściznę dziwną czas wykrztusił,

Niewymienialną na żadną walutę.

Chór: Śpijcie - wy poza dobrem, poza złem

Requiem.

Głos 1:

Śpijcie spokojnie - zdradzani, zsyłani,

Mięso eposów skomlące o sens;

Straceńcy, stróże niewidzialnych granic

Powyznaczanych majestatem klęsk.

Niech was nie budzą skrzekliwe capstrzyki,

Parady, werble, rocznicowe msze;

Szare - z ołowiu sumień - żołnierzyki,

Grzechot w pudełku pamięci, na dnie!

Chór:

Śpijcie - już poza dobrem, poza złem

Requiem.

Głos II:

Spijcie spokojnie - skrytym zdradom wierni,

Za bezcen strachu swej pychy kupieni,

Karni dzierżawcy cmentarnej guberni,

Hetmańskich buław, biskupich pierścieni.

Nikt wam już dzisiaj nie pohańbi mogił;

Sąd Ostateczny odległy, niepewny,

Nieprzeliczone zapomnienia drogi,

Bóg dobrotliwy, człowiek - krótko gniewny.

140

background image

Chór:

Śpijcie - znów poza dobrem, poza złem

Requiem.

Gtos l:

Śpijcie spokojnie - mędrcy przenikliwi,

Żonglerzy światła, tak bezsilnie świetni,

Ze nawet temu niezdolni się dziwić,

Gdy próchnem w mroku świeci ból szlachetny.

Wszystkoście z góry najlepiej wiedzieli,

Lecz nie zdołali niczemu zapobiec:

Naładowana broń - co nie wystrzeli,

Bo ma na ścianie wisieć ku ozdobie.

Chór:

Śpijcie więc, poza dobrem, poza złem Requiem.

Głos 2

I ty spokojnie śpij, bezkształtny tłumie

Analfabetów o zwichniętych karkach,

Którego grozy nigdy nie zrozumie

Mędrzec, wojownik, skazaniec ni zdrajca.

Śpij, boś też myślał, walczył i też zdradzał;

Czemu byś lepszy miał być, niż te tuzy,

Dla których człowiek, wiara, rozum, władza

Do tego tylko, by im służyć - służy!

Głos l i II:

Śpij wstrzymywany dobrem, gnany złem

141

background image

Requiem.

IV

Chór:

Jesteśmy - jacy jesteśmy

Byliśmy - jacyśmy byli

Tę prawdę o sobie unieśmy

W tej krótkiej, danej nam chwili.

Będziemy - jacy zechcemy

Byle widzieć nam - czego chcieć,

Lecz - nie wiemy - czego nie wiemy,

Więc nie mamy - co chcemy mieć.

Mogliśmy, czego nie wolno,

-Co wolno - nie chcemy móc.

Wolimy niewolę, niż wolność,

W której nie ma o co łbem tłuc.

Więc będziemy - jacyśmy byli,

Więc jesteśmy - a jakby nas brak

W tej krótkiej danej nam chwili,

Której jutro nie będzie i tak...

V

Głos I:

Tym, co w szkarłatach, tym co w kazamatach,

Tym, co w kapturach i tym na sznurach,

Tym, co w powozach i tym co w powrozach

Chór:

Lacrimosa

Nie mamy rąk - mamy łapy,

Nie mamy głów - mamy łby.

Dlatego dla nas ochłapy,

142

background image

Dlatego po nas - łzy.

Głos 2:

Tym w dumnej pozie i tym w pokorze,

Tym, co w koszarach i tym w koszmarach,

Tym, co w przestworzach i tym w obozach -

Chór:

Lacrimosa.

Nie mamy snów - lecz majaki,

Nie mamy myśli - lecz szał,

Dlatego los byle jaki,

Dlatego głos łka, jak łkał.

Tym - złote zboża, tym - ostrze noża.

Tym - szlak po płozach, tym - szlam bezdroża,

Tym - łaska boża, tym - trwożna groza

Chór:

Lacrimosa.

Za wiarę mamy - błaganie,

Za dzieje nasze - zbiór klechd.

Bezsilną ożywia nam pamięć

Nasz płacz i z nas cudzy śmiech

1995

Odniesienie się do tego utworu w konwencji przyjętej i zastosowanej w niniejszej

pracy wobec innych tekstów byłoby nie tylko impertynencją wobec samego przedmiotu

rozważań i autora „Requiem rozbiorowego”; podważałoby też wiarygodność całej mojej

dotychczasowej wypowiedzi. Niechaj obecność tego gorzkiego, wielogłosowego

143

background image

rozrachunku z polską historią i z polską mentalnością pozostanie w mojej pracy na zasadzie

kolejnego sygnału o możliwościach, jakie stwarza dla badaczy, nie tylko dla

literaturoznawców, twórczość Jacka Kaczmarskiego.

Do znacznie bardziej rozbudowanych oratoriów dramatycznych można

zaklasyfikować większość programów autorstwa Jacka Kaczmarskiego. W zasadzie niemal

w każdym z nich da się wyodrębnić jakąś fabułę, a składające się na konkretny program

utwory nie tylko wiodą między sobą intertekstualny dyskurs, ale zorganizowane są według

pewnego linearnego porządku. W każdym programie jest miejsce na partie chóralne

i solowe, każdy posiada swój prolog, epilog i epizody. Na przykład fabuła „Raju” osnuta

jest wokół starotestamentowych wątków Księgi Rodzaju, „zderzonych” z wywodzącymi się

z oświeceniowej tradycji współczesnymi nurtami filozoficznymi, postulującymi prawo

człowieka do „wolności wobec czegoś i kogoś i od czegoś”. Upływ ponad dwudziestu lat

od powstania „Raju” nie wpłynął na możliwość odbioru tego komunikatu w kategoriach

estetycznych, unieważnieniu czy dezaktualizacji uległa jedynie jego polityczna wymowa.

Program „Sarmatia” to z kolei oratorium rozpisane na – nieograniczone wyłącznie do

jednej epoki - wypowiedzi uczestników i komentatorów pewnego modus vivendi, zwanego

sarmatyzmem, realizowane na zasadzie „udzielania głosu” strukturom językowym,

prozopopejom i innym rodzajom przytoczeń cudzysłowowych. Pomiędzy rubasznym,

inwokacyjnym prologiem w wykonaniu kogoś w rodzaju koryfeusza - przodownika chóru

(piosenka „Do muzy suplikacja przy ostrzeniu pióra”) a melancholijnym , obfitującym

w odniesienia do współczesności, wypowiadanym przez tego samego nadawcę epilogiem

(„Z szesnastowiecznym portretem trumiennym – rozmowa”), przewija się przez scenę

niezwykle plastyczny, dynamiczny i rozdialogizowany korowód bohaterów dramatu, którzy

bądź to współdziałają ze sobą na zasadzie różnorakich i wielopoziomowych, zwalczających

się koalicji, bądź wręcz odmawiają innym wykonawcom oratorium prawa do zaistnienia.

I znów – podmiot każdego z wchodzących w skład „Raju” i „Sarmatii” utworów

konstruowany jest z perspektywy wiedzy o sobie samym zewnątrztekstowego, głównego

nadawcy.

Oczywiście, na temat teatralnego rodowodu piosenek Jacka Kaczmarskiego można

mieć różne zdanie, można nawet zaprzeczać sensowności snucia takich analogii. Uczynił

144

background image

tak na przykład Krzysztof Gajda. W prywatnej rozmowie ze mną posłużył się przykładem

współczesnych zespołów rockowych, których artystyczne komunikaty nie mogą się wręcz

obyć bez otoczki specjalnych efektów świetlnych, akustycznych, inżynieryjnych,

komputerowych i bez użycia teatralnych rekwizytów. Jego zdaniem właśnie w tym

wypadku bardziej uzasadnione wydaje się mówienie o teatralnych zapożyczeniach.

Najprawdopodobniej nie potrafiłem jeszcze wtedy w sposób precyzyjny

wyartykułować, że chodzi mi o teatr, który zawarty jest w samym języku, w sposobie

konstruowania wzajemnych relacji pomiędzy wchodzącymi w skład językowego

komunikatu strukturami. Poza tym – asemantyczne w większości „teatralia” zespołów

rockowych wywodzą się, moim zdaniem, w prostej linii z dziewiętnastowiecznego teatru

mieszczańskiego, który zjednywał sobie publiczność instalowaniem na scenie tryskających

fontann, obecnością żywych zwierząt, czy systemu zapadni i ukrytych przejść,

pozwalających na nieoczekiwane znikanie i pojawianie się postaci. Taki sposób istnienia

wymusiły na wspomnianych zespołach prawa rządzące coraz bardziej agresywną wobec

odbiorcy (a może już tylko – konsumenta?) i czyniącą go coraz bardziej

ubezwłasnowolnionym, kulturą masową. W moim przekonaniu to właśnie uzurpatorski

charakter kultury masowej w znacznym stopniu przyczynił się do zasygnalizowanych przez

Ewę Wójciak rozbieżności pomiędzy intencjami nadawcy a oczekiwaniami odbiorcy

artystycznych komunikatów. Odbiór spektaklu teatru alternatywnego, czy na przykład

recitalu Jacka Kaczmarskiego jedynie w kategoriach opatrzonego terminem ważności

„produktu”, powstałego na konkretne „zamówienie polityczne i społeczne”, był i pozostaje

nadal faktem bezspornym.

c. „... wiek męski ...”

W tej, części rozdziału odnoszę się do twórczości barda w ostatnim

z wyodrębnionych przeze mnie okresów jego pieśniarskiej obecności, pragnąc

zasygnalizować parę innych konsekwencji eksperymentów autora „Obławy” z rodzajami

i gatunkami literackimi, ze stylami wypowiedzi i z „cudzym słowem”. Wypada jednak

zacząć od przytoczenia, istotnych dla treści dalszych rozważań, uwag

A. Okopień-Sławińskiej:

145

background image

„Nie każda wypowiedź mówi o nadawcy i odbiorcy, czyli przedstawia ich w sposób

stematyzowany, każda natomiast czyni to w sposób implikowany. Informacja o nich

zawarta jest bowiem nieuchronnie w samym sposobie mówienia skonfrontowanym

z dwojaką sytuacją komunikacyjną: po pierwsze – założoną w wypowiedzi, po drugie –

rzeczywiście realizowaną. Każda informacja stematyzowana podlega weryfikacji,

tzn. zostaje wzbogacona, potwierdzona lub zakwestionowana przez informację

implikowaną. Nad każdym wizerunkiem „ja” stematyzowanym w wypowiedzi –

przedstawionym i uprzedmiotowionym – nadbudowuje się więc wyobrażenia „ja”

implikowanego: podmiotowego odbicia nadawcy w jego własnej mowie. Analogicznie

zhierarchizowana, dwojaka informacja semantyczna tworzy wizerunek odbiorcy

wypowiedzi, z tą odmianą, że oba poziomy informacji o „ja” odnoszą się do tej samej

postaci, natomiast „ty” stematyzowane i „ty” implikowane mogą oznaczać różne postacie.

Reguły wypowiedzi, na których podstawie wytwarza się implikowany obraz uczestników

komunikacji, świadczą zawsze o faktycznej kompetencji „ja” oraz o postulowanej przezeń,

lecz nie faktycznej, kompetencji przedstawionego „ty”

38

.

Im bardziej skomplikowana jest struktura komunikacyjna artystycznego

komunikatu, tym bardziej złożony staje się proces weryfikacji informacji stematyzowanej.

Na dodatek – owa weryfikacja możliwa wyłącznie w sytuacji zaistnienia pełnej zgodności

pomiędzy zamierzoną, a rzeczywiście zrealizowaną przez nadawcę, sytuacją

komunikacyjną.

Czy możliwa jest taka konstrukcja poetyckiego komunikatu, by jego odbiór mógł

się odbywać również według reguł deszyfracyjnych właściwych dla percepcji eseju?

Przyczynek do legendy o świętym Jerzym

Beacie Biegańskiej

Zabił Święty Jerzy Smoka,

W płaszcz z atłasu wytarł miecz

Czarna zdobi go posoka:

Smocza śmierć - rycerska rzecz.

Odrąbanym skrzydłem gadzim

Mąż opędza się od much;

146

background image

Dowód tryumfu w sakwę wsadził:

Komplet świeżych smoczych kłów.

Święty Jerzy! Święty Jerzy!

Smok bezzębną paszczę szczerzy,

Chociaż już się nic mu nie śni -

Zabić gada los ci każe,

Żebyś trafił na ołtarze,

Ale to nie koniec pieśni!

Zasłużoną karmił sławą

Smokobójcę wdzięczny lud

I podziwiał sakwę krwawą,

Z której snuł się smoczy smród.

Rycerz pocił się w purpurach

Wśród koronowanych głów

I nie było trubadura,

Co nie śpiewałby tych słów:

Święty Jerzy! Święty Jerzy!

Gadzi zewłok w prochu leży,

Dla robactwa żer i pleśni.

Zabić Smoka los ci kazał,

Byś się znalazł na ołtarzach,

Ale to nie koniec pieśni!

Wszędzie swą postawił stopę,

Wszędzie poniósł gadzi swąd.

Pokrył świat swym świętym tropem

Aż posiwiał, schudł i zwiądł.

A z rozprutej sakwy ronił

Krok po kroku kieł za kłem

I odrastał smoczy pomiot

Z tryumfu dobra drwiąc nad złem.

147

background image

Święty Jerzy! Święty Jerzy!

Święty sen ci się należy,

Wymęczyli cię współcześni!

Bo uprawiać smokobicie

Łatwiej, niźli walczyć z życiem,

Ale to nie koniec pieśni!

Umarł rycerz, a w Kościele

Rozprawiano parę lat,

Jak podzielić jego szkielet,

Bo relikwii żąda świat.

Smoków się wyraja mrowie,

Za to nigdy świętych dość!

Sprawiedliwie! - ktoś podpowie:

Mit za mit! I kość za kość!

Święty Jerzy! Święty Jerzy!

Liczą kości buchalterzy,

Ile w nich się wiary zmieści -

Niepisany sen Twym szczątkom,

Musisz zacząć od początku

I nie będzie końca pieśni...

15.08.1997

Przytoczona powyżej piosenka, wchodząca w skład programu „Między nami”,

poświęcona jest sposobowi funkcjonowania mitów, legend i innych „opowieści

prawdziwych”, składających się na system wartości, przekonań i wzorców osobowych

w społeczeństwie autorytarnym, opierającym swoje istnienie na niepodlegającej dyskusji

wierze w owe mity i legendy oraz na wynikający z nich porządek świata. Jednym

z atrybutów takiego społeczeństwa jest nieśmiertelność wzorców osobowych. Chcąc czy

nie chcąc, za życia i po śmierci (fizycznej), „ojcowie – założyciele”, a także „utrwalacze”

systemu skazani są na wieczną służbę strukturze, która ich „dostrzegła lub stworzyła,

148

background image

wypromowała i eksploatuje”. Podległe podmiotowi utworu instancje nadawcze reprezentują

wszystkie te formy wypowiedzi, z których powinien składać się przyzwoity esej:

przytoczenie legendy, cytaty pochwalnych pieśni, dołączoną do ironicznego komentarza

związanego z życiem pośmiertnym bohatera parodię tych pieśni, filozoficzno-socjologiczny

wywód związany z rodowodem, naturą i funkcją przytoczonej legendy

w zhierarchizowanym systemie Kościoła katolickiego oraz proponowany przez autora

komentarza ciąg dalszy pochwalnej (ale tu zabarwionej ironicznym współczuciem) pieśni

trubadurów.

Z innymi realizacjami skomplikowanych sytuacji lirycznych w poetyckich

(piosenkarskich?) wypowiedziach Jacka Kaczmarskiego spotykamy się w programie „Dwie

skały”:

Tren spadkobierców

Zbigniewowi Herbertowi

Teraz, kiedy leżysz w czółnie pod całunem

Z obolem ojczyzny pod głazem Języka

Wszelka rozmowa jest już niemożliwa

Bo wielka wrzawa po tej stronie rzeki

Gasną subtelne odcienie milczenia

Grzmot fajerwerków tłumi światła strunę

Odpływasz w płaski wizerunek rycin,

Który umiałeś być Panem Cogito,

Miastem, pamięcią i śladem na śniegu

Więc Jakiż z Ciebie partner dla nas - żywych

Niezakończonych, więc jeszcze wszechmocnych

Nienasyconych piołunem zdobyczy?

Będziemy zatem rozszarpywać schedę

Słów przemyślanych, myśli przebolałych

Każdy dla siebie, każdy podług siebie

149

background image

Tak się zbroimy Twoim arsenałem

Przeciwko sobie i przeciwko Tobie

Bo tylu nas przecież jest — a spadek jeden

Zsiwiale drzewo z korą krwi Marsjasza

Pójdzie na opal traktatów o sztuce

Wyjałowionych z pamięci i bólu

Wierność skrzywdzonym, która nie przebacza

Ale potrafi współczuć i rozumieć

Przyjmie służbę w sztabach prokonsulów

Co ulepione - będzie potrzaskane

Co ukochane - spłynie w zapomnienie

Co da się pożreć - zostanie pożarte

Tylko żurawia krzyk trwogi nad ranem

Obudzi czyjeś bezsilne cierpienie

Jedyne Złote Runo - czegoś warte

21.08.98

Rechot Słowackiego

Za rządów kniazia Jura Heretyka

(Którego lud zwał także - Uśmiechniętym),

W czasach, gdy życia pęd oddech zatykał,

A powóz dziejów dziwne brał zakręty,

Gdy się z herezją borykał Watykan,

Choć ekumenizm głosił Ojciec Święty -

Ja już nie żyłem od półtora wieku,

Lecz - nie do końca — krytykom na przekór.

Kraj wyszedł właśnie z dżumy i powodzi,

Polak więc słaby jeszcze był i mokry.

Kniaź - ewangelik katolików godził

I zadżumionych usiłował odkryć,

150

background image

Żeby w narodzie mór się nie odrodził,

Bowiem z zarazy korzystały łotry

I jak się w dziejach przydarzyło nieraz

Rozkwitał chory, a zdrowy umierał.

Wie, kto ratował kiedy tonącego,

Że ratowany - ratownika dławi

I, kogo przed tym w porę nie ostrzegą

Ten i sam tonąc - topielca nie zbawi;

Najprostszy morał pragnę wysnuć z tego:

Trudniej człowieka niż państwo naprawić,

Więc, zgryźć nie mogąc twardego orzecha,

Kto tonął - tonął, a kniaź się uśmiechał.

A tam, gdzie sucho - wielkie trwały prace:

Puchły od płodów obfitości spichrze,

Kute w krysztale podniebne pałace

Blask słońcu kradły w złotonośnym wichrze;

Lecz nie zamieszkał w nich, kto nie miał za co

I gniew ogarniał go na widok tychże,

Więc rzucał warsztat, zaniedbywał rolę

I z rozrzewnieniem wspominał niedolę.

Wielu ubogich duchem i maluczkich

Dotąd nieznane olśniły błyskotki:

Sztuką - kuglarskie były dla nich sztuczki,

Pięknem - konterfekt półgołej kokotki,

Nauką - całkiem kosztowne nauczki,

A wiedzą—wróżby, bajeczki i plotki.

Ci zapomnieli marząc o kokosach,

Że ich królestwo - dopiero w niebiosach.

Chciwy odmiany po wioskach i miastach

Człek brał się za to, co najlepiej umiał;

Groszem publicznym pan starosta szastał

(To dla plebana, to dla pana kuma),

Wyżej katedry rychło bank wyrastał

151

background image

Czyniąc tym zamęt w nieprędkich rozumach,

Gdy mszę niedzielną zamawiał w kościele

Spasiony krzywdą wiernych Zloty Cielec.

Pysznił się szatan swoim widowiskiem:

Karczemna burda - politycznym sporem,

Wolność - przekleństwem, czystość - pośmiewiskiem,

Rubaszny czerep - cnót patrioty wzorem,

Własna głupota - niecnych obcych spiskiem,

Rozsądek - zdradą, a zdrada - honorem.

Kto sprawiedliwy w tym dymiącym kotle —

Widać nauczył się latać na miotle.

Więc z lotu miotły dostrzeże przez chwilę

Kosmiczny zamiar wichrowej spirali:

Owszem, tam w dole pogorzelisk tyle

Co zapłonęło - musi się wypalić.

Zostaną w węglu łapy krokodyle,

A to, co człowiek wzniósł — to człowiek zwali;

Ten ślad jaszczurzy znaczy jego dzieje:

Pełznie, więc dąży — dąży, -więc istnieje.

Ba! Nawet wampir od polskiej krwi tłusty

Siedząc w pałacu carów namiestnika,

Niebieskooki, młody, złotousty

Łabędzich szyi dziewic nie dotyka,

Przestrzega postu, chodzi na odpusty,

I wojny z czosnkiem i Krzyżem unika.

Patrząc na niego przysiągłbyś łaskawco,

Że się z krwiopijcy niemal stał krwiodawcą!

Sny o wielkości srebrne są a kruche;

Polak dla siebie bywa niebezpieczny.

I cóż, że wyśni odrodzenie Duchem,

Kiedy ten duch w nim - zgoła średniowieczny.

Niechaj więc łyka oślizgłą ropuchę,

152

background image

Zwłaszcza, że w gębie nader wciąż waleczny,

A skoro życie jest snem — niech się we śnie

Spełni, jak zechce... - nie budząc przedwcześnie!

19.07.99

Na temat „Trenu spadkobierców” pisał już w swojej rozprawie Krzysztof Gajda.

39

Do jego erudycyjnych wywodów pragnąłbym wszakże wnieść jedno zastrzeżenie. Otóż

sytuacja nadawcza tego utworu jest bardziej skomplikowana, niż diagnozuje poznański

literaturoznawca, pisząc:

„ [jest] to wypowiedź podmiotu zbiorowego, utożsamianego z oponentami

spierającymi się o prawo do wykorzystywania dla własnych celów spuścizny Herberta”

40

W moim przekonaniu w omawianej piosence wiodą dyskurs dwie instancje

nadawcze: jedna – jak chce tego Gajda - cyniczna i uzurpatorska oraz druga, której

stosunek do Umarłego nacechowany jest szacunkiem i współczuciem i która nie kryje

swojej pogardy dla całej zgrai interlokutorów. Jedynie strofy: czwarta, piąta i szósta

przynależą do wyodrębnionego przez Gajdę zbiorowego podmiotu lirycznego. Podmiot

całego utworu jest tu tożsamy z drugim wewnątrztekstowym nadawcą, co można odczytać

z informacji implikowanej zawartej w sposobie przytaczania cytatów z wierszy Herberta.

Posłużenie się prozopopeją w „Rechocie Słowackiego” pozwala Kaczmarskiemu na

realizację następujących celów: wyrażenie swojego szacunku dla poetyki Juliusza

Słowackiego, a zwłaszcza dla jego subtelnej, choć bezlitosnej ironii, dokonanie próby

wypowiedzi według jednego z kanonów poetyki historycznej, przekazanie swojego

komentarza na temat aktualnej sytuacji politycznej w Polsce oraz na przesłanie

zaszyfrowanej wiadomości o sobie samym – wszak miejsce redagowania tego komunikatu

(Australia) jest równie odległe od opisywanej rzeczywistości, jak upływ czasu dzielący

współczesność od daty śmierci autora „Podróży z Ziemi Świętej do Neapolu”.

Wiek męski niekoniecznie musi być wiekiem klęski, jak chce tego funkcjonujące

dziś na zasadzie frazeologizmu powiedzenie Wieszcza. Powinien za to być i częstokroć

bywa – okresem podsumowań, uświadomieniem sobie nie tylko właściwej skali własnych

dokonań, ale i granic, których już nigdy nie dane będzie przekroczyć. W wypadku poety,

153

background image

którego estetyczne wybory posiadają częstokroć wymiar etyczny, w takim podsumowaniu

nie powinno zabraknąć odpowiedzi na pytanie o ocalający wymiar swojej twórczości. W tej

rozmowie z samym sobą dojrzały Jacek Kaczmarski jest już realistą, to znaczy kimś kto

wie, że realizm to synonim maksymalizmu na miarę własnych możliwości:

Motywacja

Nie opiszę dziejów. Nie osądzę Wieku.

Nie złożę świadectwa, które kłamie Piekłu.

W sieć kościelnych sklepień nie wzniosę modlitwy.

Napiętym nadgarstkom nie podsunę brzytwy.

Nie myślę znieczulać kroplówką pokrzepień.

Nowego Człowieka ze słów nie ulepię.

Nie wydam wyroku na podłość i małość.

Oddam nieomylność gromkim trybunałom.

Nie wskażę, gdzie która ze stron świata leży -

Mądremu to na nic, głupi nie uwierzy.

***

Załatwię najwyżej osobiste sprawy

Tak, by nie potępić, ale i nie zbawić.

By z klęsk, rozczarowań, żalów obmyć myśli.

Otrząsnąć ze zwycięstw i z krzywd je oczyścić.

By móc podarować prywatne zachwyty

Komuś, przed kim zachwyt - goryczą zakryty.

By móc się podzielić swoim niepokojem

Z kimś, kto tak się boi przyznać: ja się boję!

154

background image

By to, co słabością, bólem i kalectwem

Stało się modlitwą, światłem i świadectwem.

12.8.1997

W kategoriach realizmu niech odebrana zostanie również decyzja autora niniejszej

pracy o braku klasycznego zakończenia.

155

background image

Przypisy:

1

K. Gajda, op. cit., s. 121

2

K. Gajda, Jan Krzysztof Kelus ... op. cit.

3

A. Okopień-Sławińska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej. Kraków 2001.

4

Niczym nieusprawiedliwionym popisem pseudoerudycji byłoby przepisywanie przeze

mnie w tym miejscu adresów bibliograficznych prac związanych z omawianym

zagadnieniem, zamieszczonych w następujących opracowaniach:

a)

M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury.

Warszawa 1986.

b)

Słownik terminów literackich. Pod red. J. Sławińskiego. Wrocław 2000.

c) A. Okopień-Sławińska, dzieło cytowane.

O tekstach, z których rzeczywiście korzystałem przy pisaniu tego rozdziału, informuję w

oddzielnych przypisach.

5

M. Głowiński, Wirtualny odbiorca w strukturze utworu poetyckiego. [w:] M. Głowiński,

Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej. Pisma wybrane, tom III. Kraków

1998, s. 76.

6

M. Głowiński, op. cit., s 76.

7

Głowiński w swoim artykule podaje następujący adres bibliograficzny cytowanych przez

siebie dzieł Romana Ingardena:

a)

O dziele literackim, Badania z pogranicza ontologii, teorii języka i filozofii

literatury. Przekład Marii Turowicz. Warszawa 1960.

b)

Studia z estetyki, t. I-III, Warszawa 1957-1970.

c)

Szkice z filozofii Literatury, Łódź 1947.

8

M. Głowiński, O konkretyzacji. [w:] Pisma wybrane ..., s. 92

9

M. Głowiński , ibidem, s. 93. Samego terminu „konkretyzacja” używam w znaczeniu

nadanym mu przez Romana Ingardena (a zacytowanym przez Głowińskiego) na stronie 267

tomu III jego „Studiów z estetyki: „To, co jest wytworem intencyjnych czynności autora, to

dzieło sztuki. To zaś, co dzięki odbiorowi dzieła przez perceptora stanowi nie tylko

rekonstrukcję dzieła w tym, co efektywnie w nim zawarte, a nadto jego częściowe

dopełnienie i zaktualizowanie jego momentów potencjalnych, i co jest niejako wspólnym

156

background image

wytworem autora i perceptora – to konkretyzacja dzieła”. Z trzech uwzględnianych przez

Ingardena aspektów konkretyzacji: ze względu na budowę dzieła literackiego, ze względu

na proces jego poznawania i ze względu na przeżycie estetyczne, za najistotniejsze dla

celów niniejszej pracy uważam pierwsze dwa aspekty.

10

A. Okopień-Sławińska, dzieło cytowane, s. 57-135.

11

ibidem, s. 61.

12

ibid., s. 116

13

ib., s. 103.

14

ib., s. 106.

15

ib., s. 106-107.

16

ib., s. 110.

17

ib., s. 111.

18

ib., s. 112-113.

19

ib., s. 114.

20

ib., s. 115.

21

ib., s. 135.

22

Autorem znakomitej większości ustaleń dotyczących zewnętrznej sytuacji

komunikacyjnych utworów Jacka Kaczmarskiego pozostaje oczywiście, wielokrotnie w tej

pracy cytowany, Krzysztof Gajda.

23

Wiedzę na temat twórczości Luisa Llacha oraz o katalońskiej Nowej Pieśni czerpię z

artykułu Rafała Halendy: Llach: „Iść dalej”. „Karta” 1985, nr 3, s. 41-49 (wydawnictwo

bezdebitowe).

24

Także i ten artystyczny chwyt został zapewne przez Kaczmarskiego zaczerpnięty z

repertuaru Włodzimierza Wysockiego, pod którego olbrzymim wpływem w owym czasie

pozostawał. Jednym z najbardziej znanych utworów rosyjskiego barda, w którym ta

pozornie niewinna gramatyczna modyfikacja w czasie narratorskiej relacji w zasadniczy

sposób zmienia przesłanie utworu z moralizatorskiego na o wiele drapieżniejsze odwołanie

do współczesnej twórcy społeczno-polityczmej rzeczywistości, jest „Prawda i łoż”

(„Prawda i kłamstwo”). Niezwykle dbający o polityczną poprawność swych translatorskich

dokonań Bogusław Wróblewski w swym polskim tłumaczeniu przekształcił ową

157

background image

rewelacyjną w artystycznym sensie balladę w banalną i nie do końca zrozumiałą

(oczywiście za sprawą przekładu) opowieść o pijaczku pod tytułem „Prawda i blaga”.

W. Wysocki, Piosenki i wiersze. Wybór tekstów i redakcja: Bogusław Wróblewski. Lublin

1986, s. 27-28.

25

K. Gajda, ib., s. 56.

26

Słownik języka polskiego. Pod redakcją M. Szymczaka. Tom I. Warszawa 1988, s. 737.

27

F. Arnau, Sztuka fałszerzy – fałszerze sztuki. Z niemieckiego przełożył F. Buhl. Warszawa

1988, s. 274-275.

28

O genezie tego utworu wspomina K. Gajda w swojej dysertacji: op. cit., s. 31-33.

29

H. Gosk, Autobiograficzność w prozie debiutantów przełomu lat osiemdziesiątych i

dziewięćdziesiątych. [w:] Autobiografizm – przemiany, formy, znaczenia. Red.: H. Gosk, H.

Zieniewicz. Warszawa 2001.s. 148-149.

30

Ibidem, s. 150-151.

31

Słownik terminów literackich, dzieło cytowane, s. 246.

32

Dopuszczalność takiej właśnie interpretacji omawianych programów Jacka

Kaczmarskiego uzasadnia K. Gajda w zatytułowanym W kręgu artystycznej mitologii,

rozdziale swojej pracy: op. cit., s. 34-55.

33

Dzieło cytowane, s. 527-528.

34

Jacek Ramotowski, Teatr Ósmego Dnia: doświadczenie – refleksje – dążenia. Rozmowa z

Ewą Wójciak z Teatru Ósmego Dnia. „Kultura Niezależna” nr 68. Warszawa 1991, s. 27-

40.

35

Sformułowania „socjolingwistyczne decorum” używam w znaczeniu nadanym mu przez

Michała Głowińskiego w artykule: Dzieło literackie wobec demokracji. [w:] Tenże, Dzień

Ulissesa i inne szkice na tematy niemitologiczne. Kraków 2000., s. 28-36. Zobacz także:

Michał Głowiński, Poetyka a socjoliongwistyka . [w:] Tenże, Poetyka i okolice. Warszawa

1992.

36

Teatr alternatywny. [w:] Słownik terminów literackich. Op. cit., s. 570.

37

Pojęcia „oratorium dramatyczne” używam w znaczeniu podanym przez „Słownik

terminów literackich”: Oratorium [w:] Op. cit., s. 360. Oczywiście tworzywem

„oratoryjnego” komunikatu pozostaje również muzyka.

158

background image

38

A. Okopień-Sławińska, op. cit., s. 232

39

Op. cit., s. 158-160.

40

Tamże, s. 160.

159

background image

Bibliografia

Podmiotowa

A. edycje audialne – płyty CD

J. Kaczmarski, Krzyk. Polskie Nagrania, Warszawa 1991, reedycja z 1981.

PNCD 167.

J. Kaczmarski, Live. Pomaton, Warszawa 1991. POM CD 001.

P. Gintrowski, J. Kaczmarski, Z. Łapiński, Mury w Muzeum Raju. Pomaton, Warszawa

1991. POM CD 008.

J. Kaczmarski, P. Gintrowski, Z. Łapiński, Wojna postu z karnawałem. Pomaton,

Warszawa 1993. POM CD 034.

J. Kaczmarski, Z. Łapiński, Sarmatia. Pomaton, Warszawa 1994. POM 062.

P. Gintrowski, J. Kaczmarski, Z. Łapiński, Mury. Pomaton, Warszawa 1999, reedycja z

1981. 7243 5 22839 2 7.

J. Kaczmarski, Ale źródło wciąż bije. Oficyna WydawniczaVolumen, Warszawa 2002,

załącznik do publikacji książkowej pod tym samym tytułem.

P. Gintrowski, J. Kaczmarski, Z. Łapiński, Raj. Muzeum. Pomaton, Warszawa 2002,

reedycja z 1991. 7243 5 43421 2 7

Jacek Kaczmarski, Głupi Jasio. Bankiet. Pomaton, Warszawa 2002, reedycja z 1991

(Głupi Jasio) i 1992 (Bankiet). 7232 5 41483 2 3.

J. Kaczmarski, Kosmopolak. Dzieci Hioba. Pomaton, Warszawa 2002, reedycja z 1991.

7243 5 41482 2 4.

J. Kacznarski, Pochwała łotrostwa. Między nami. Pomaton, Warszawa 2002, reedycja z

1997 (Pochwała łotrostwa) i 1998 (Między nami). 7243 5 41744 2 1.

J. Kaczmarski, Mimochodem. Polskie Radio SA, Warszawa 2002. PRCD 315.

B. edycje audialne – kasety magnetofonowe

160

background image

J. Kaczmarski, Z. Łapiński, Szukamy Stajenki. Scutum, warszawa 1994. 002.
C. edycje książkowe

J. Kaczmarski, Wiersze i piosenki. Paryż 1983.

Krzyk. Piosenki Jacka Kaczmarskiego. Szczecińska Oficyna Solidarność, Szczecin 1989.

Utwory Jacka Kaczmarskiego. Agencja Artystyczna Alba. Opole 1990.

J. Kaczmarski, A śpiewak także był sam .Oficyna Wydawnicza Volumen. Warszawa 1998.

J. Kaczmarski [wybór tekstów]. Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 2000.

Seria: Biblioteka bardów.

J. Kaczmarski, Ale źródło wciąż bije... Oficyna wydawnicza Volumen, Wydawnictwo

Marabut, Warszawa 2000.

Przedmiotowa

A.

Jacek Kaczmarski publikacje i wywiady

publikacje

J. Kaczmarski, Autoportret z kanalią. Łódź 1994.

J. Kaczmarski, Głosy z taśmy. „Gazeta Wyborcza”, 22-23.07.2000.

J. Kaczmarski, Napój Ananków. Warszawa 2000.

J. Kaczmarski, O aniołach innym razem. Ballada łotrzykowska. Warszawa 1999.

J. Kaczmarski, Plaża dla psów. Warszawa 1998.

wywiady

P. Gruszczyński, J. Królak, F, Łobodziński, Zniszczyć mit. Rozmowa z Jackiem

Kaczmarskim. „Res Publica” 1990 nr 11, s. 121-124.

G. Preder, Pożegnanie barda. Koszalin 1995.

161

background image

Za dużo czerwonego. Z Jackiem Kaczmarskim rozmawia Jolanta Piątek. „Odra”:

-

2001, nr 12, s. 27-32.

-

2002, nr 1, s. 56-62.

-

2002, nr 2, s. 30-35.

-

2002, nr 3, s. 29-34.

Pozostałe

Autobiografizm - przemiany, formy, znaczenia. Pod red. H. Gosk i H. Zieniewicz.

Warszawa 2001.

F. Arnau, Sztuka fałszerzy - fałszerze sztuki. Warszawa 1988.

A. Barańczak, Słowo w piosence. Poetyka współczesnej piosenki estradowej. Wrocław

1983.

S. Barańczak, Etyka i poetyka. Szkice 1970-1978. Paryż 1979.

W. Bukowski, I powraca wiatr... Warszawa 1990.

W. Bukowski, Proces. Dysydent w archiwach Kremla. Warszawa 1998.

P. Czapliński, P. Śliwiński, Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie i poezji.

Kraków 1999.

K. Gajda, Jacek Kaczmarski wobec koniunktur ideowych i komunikacyjnych. Rozprawa

doktorska napisana w Zakładzie Semiotyki Literatury pod kierunkiem prof. dr hab.

Seweryny Wysłouch. UAM, Poznań 2002. [maszynopis]

K. Gajda, Poza państwowym monopolem – Jan Krzysztof Kelus. Poznań 1998.

A. Galicz, Na riekach wawiłonskich. [płyta CD] Aprieliewka Saund Prodakszn, Austria

1995.

A. Galicz, Piesni, stichi, poemy, konopowiest, pjesa, staty. Jekatierinburg 1999.

A. Galicz, Soczinienija. Tom I i II. Moskwa 1999.

A. Galicz, Wozwrazsczienije. Stichi, piesni, wospominanija. Leningrad 1990.

A. Galicz, Kocham Was, ludzie. Opracowanie, wybór i wstęp Maria Trzcińska. Lublin

1986.

M. Głowiński, Dzieło wobec odbiorcy. Pisma wybrane. Tom III. Kraków 1998.

162

background image

M. Głowiński, Dzień Ulissesa i inne szkice na tematy niemitologiczne. Kraków 2000.

M. Głowiński, Poetyka i okolice. Warszawa 1992.

M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury. Warszawa

1986.

M. Golka, Socjologia artysty. Poznań 1995.

S. Grochowiak, „... Już wygarnę ja ci”. „Kultura” nr 27, 1965.

R. Halenda, Llach: „Iść dalej”. „Karta” 1985, nr 3, s. 41-49.

M. Karpiński, Aneks do wniosku o awans. „Puls” 1993 nr 5/6, s. 81-91.

Litieraturnyj encikłopiediczieskij słowar. Pod obszczciej redakcijej W. M. Kożewnikowoj i

P. A. Nikołajewa. Moskwa 1987.

R. May, Błaganie o mit. Przeł. B, Moderska. Poznań 1991.

A. Okopień-Sławińska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej. Kraków 2001.

Problemy socjologii literatury. Pod red. J. Sławińskiego. Wrocław 1971.

Z. Osiński, Teatr Dionizosa. Kraków 1972.

Piesni niewoli. Sostawitieli: J. P. Diakow, A. D. Mucznik, T. N. Fabrikowa. Priedsłowije A.

Tierc. Workuta 1992.

J. Przyboś, Czytając Mickiewicza. Warszawa 1965.

J. Ramotowski, Teatr Ósmego Dnia: doświadczenie – refleksje – dążenia. Rozmowa z Ewą

Wójciak z Teatru Ósmego Dnia. „Kultura niezależna” 1991 nr 68, s. 27-40.

Ż. Rossi, Sprawocznik pa GUŁAGu. Tom I i II. Moskwa 1991.

K. Rudzińska, Między awangardą a kulturą masowa. Wokół społecznej roli pisarza.

Warszawa 1978.

J, Sławiński, Teksty i teksty. Warszawa 1990.

Słownik języka polskiego. Pod red. M. Szymczaka. Tom I-III. Warszawa 1988.

Słownik literatury polskiej XX w. Zespół redakcyjny: A. Brodzka, M. Puchalska, M.

Semczuk, A. Sobolewska, E. Szary-Matywiecka. Wrocław 1992.

Słownik terminów literackich. Pod red. J. Sławińskiego. Wrocław 2000.

S. Stabro, [Wstęp do:] Jacek Kaczmarski, A śpiewak także był sam. Warszawa 1998.

Strona internetowa poświęcona twórczości Jacka Kaczmarskiego:

www.republika.pl/jacek

163

background image

G. Swirskij, Na łobnom miestie. Litieratura nrawstwiennowo soprotiwlienija. Priedsłowje

Jefima Etkinda. London 1979.

L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne. Tłumaczenie, przypisy i wstęp B. Wolniewicz.

Warszawa 1972.

W. Woroszylski, Entuzjasta, szczęściarz, buntownik. „Odra” 1993 nr 11, s. 52-57.

M. Wyrwich, Półportret bez kanalii. „Życie” 8.06.2001.

S. Wysłouch, Literatura a sztuki wizualne. Warszawa 1994.

S. Wysłouch, Literatura i semiotyka. Warszawa 2001.

W. Wysocki, Piosenki i wiersze. Wybór tekstów i redakcja: B. Wróblewski. Lublin 1986.

Z. Ziemięcka, Czytając prasę. Kultura 1990 nr 10, s. 91-95.

164

background image

Suplement

Piosenki Jacka Kaczmarskiego

– próba uporządkowania

(tabele)

Uwagi

Jacek Kaczmarski jest autorem ok. 600 opublikowanych (przynajmniej w formie

tekstów) utworów, z których przeszło 400 to wykonane piosenki. Jego metoda twórcza

zasadza się na kompilowaniu tematycznych zbiorów w programy. Tak powstały

np.: Muzeum, Raj, Wojna postu z karnawałem, Sarmatia, Pochwała łotrostwa, Dwie skały,

Mimochodem. Oś konstrukcyjną stanowi w takim wypadku myśl przewodnia, wokół której

w sposób nielinearny koncentrują się poszczególne teksty, wchodząc ze sobą w rozmaite

relacje.

Znaczny dorobek artystyczny oraz szczególna sytuacja wykonawcza (droga od sceny

studenckiej, przez drugi obieg, emigrację – aż do wkroczenia w naturalne rynkowe reguły

gry) sprawiły, iż dorobek Jacka Kaczmarskiego znajduje się w stanie trudnego do

jednoznacznego ogarnięcia rozproszenia. Najważniejszą dotychczas próbą uporządkowania

tego obfitego materiału tekstowego jest publikacja antologii A śpiewak także był sam, której

autorom nie udało się uniknąć pewnych kompromisów i uproszczeń. Porządkując wszystkie

utwory w cykle tematyczne nierzadko musieli pomijać czas powstania konkretnych

tekstów, także fakt czy dany utwór został wykonany jako piosenka, czy pozostał jedynie

tekstem oraz wiele innych czynników, które z perspektywy odbioru mają znaczenie

niepoślednie. Zgodnie z intencją Jacka Kaczmarskiego nie traktowano też jako programy

pewnych zbiorów piosenek, które stały się już „faktami artystycznymi” i zdołały utrwalić w

odbiorczej świadomości. Kasety: Głupi Jasio, Dzieci Hioba, Litania, Kosmopolak

1

są dla

1

Co ciekawe, Kaczmarski nie traktuje jako programu także płyty Krzyk [!]. Tego typu zastrzeżenie może

wyjaśniać zapowiedzi niektórych piosenek w trakcie koncertów z pierwszej połowy lat 80.: zaśpiewam teraz
piosenki, które z takich czy innych względów nie weszły w skład napisanych przeze mnie programów
– po
czym wykonuje m.in. piosenki: Przedszkole, Ballada feudalna, Nawiedzona wiek XX, Poczekalnia. Są tam
jednak i: Encore, jeszcze raz i Starzy ludzie w autobusie z Murów, Samosierra i Czerwony autobus z Muzeum.

165

background image

odbiorców zamkniętymi całościami, które nie powinny, zdaniem piszącego te słowa,

podlegać już przeporządkowaniom. Fakt, że utwory tam zamieszczone nie powstawały z

myślą o spójnym programie powinien zostać odnotowany, jednak

w sensie artystycznym cykle te otrzymały już swój kształt, z którego trudno je będzie

wyzwolić. Inne wątpliwości wywołuje koncepcja autorów antologii, by niektóre utwory

porządkować na wzór programów, mimo, że nigdy nie zostały dokończone (Niewolnicy,

Z baśni dzieciństwa, Lektury szkolne, Muzeum – Aneks) lub, co więcej, dopiero po latach

sugerują jakieś związki pomiędzy utworami (90 dni spokoju, 5 sonetów o umieraniu

komunizmu, Wysocki). Z jednej strony konstelacje takie stoją w sprzeczności z odbiorczym

doświadczeniem, z drugiej zaś – co znacznie istotniejsze – łącząc niektóre tylko teksty

w nowe układy zacierają tym samym związki na poziomie tematycznym, w jakie obfituje

cała twórczość Kaczmarskiego zgromadzona w ciągu niespełna trzech dekad aktywności

artystycznej.

Zaproponowany poniżej układ ma na celu rozgraniczenie tego dorobku na kilku

poziomach. Pierwszym kryterium jest istnienie konkretnego faktu artystycznego, jakim

może być płyta CD, kaseta, bądź nagrany koncert, na którym autor określa zbiór

wykonywanych piosenek mianem „programu”

2

. Drugim kryterium – dla piosenek, które nie

zostały nagrane (lub opublikowane) w składzie konkretnego zbiorku – jest układ

chronologiczny. Takie teksty zostały pomieszczone w podzielonych na lata Variach. Tam

z kolei wyodrębnione pogrubioną czcionką z opisem są niektóre piosenki, które autor

niniejszej pracy uznaje za wykonane lub potrafi udokumentować ich istnienie w formie

dźwiękowej. Ponieważ punkt odniesienia dla poniższego układu stanowi porządek

zaproponowany w antologii A śpiewak także był sam w poszczególnych kolumnach

uwzględnione zostały także: strona w antologii, data napisania piosenki oraz miejsce

w tamtejszym porządku tematycznym i lokalizacja utworu, w przypadku publikacji

rozproszonych. W poniższych tabelach uwzględniono także piosenki z dwóch programów

(Dwie Skały, Mimochodem), które powstały po publikacji antologii

3

.

2

Tak jest w przypadku programu Przejście Polaków przez Morze Czerwone – na nieoficjalnej kasecie Jacek

Kaczmarski zapowiada swój występ: Zaśpiewam teraz piosenki z programu Przejście Polaków przez Morze
Czerwone napisanego wiosną i latem 1982 roku
. Podobnie w przypadku programu Zbroja.

3

Tuż po zamknięciu niniejszej dysertacji rozpoczęto prace nad publikacją drugiego, rozszerzonego

i poprawionego wydania antologii piosenek Jacka Kaczmarskiego pt. Ale źródło wciąż bije…, w którym
niektóre z postulowanych niżej zmian zostały uwzględnione.

166

background image

Mury

021 Ze sceny

1977

01.01-MURY

022 Encore, jeszcze raz

1977

01.02-MURY

023 Pejzaż z szubienicą

1978

01.03-MURY

024 Casanova – Fellini

1979

01.04-MURY

026 Pompeja

1978

01.05-MURY

027 Krajobraz po uczcie

1977

01.06-MURY

028 Starzy ludzie w autobusie

1976

01.07-MURY

029 Źródło (Wąwóz)

1978

01.08-MURY

030 Mury

1978

01.09-MURY

Raj

033 Stworzenie świata

1980

02.01-RAJ

034 Bal u Pana Boga

1980

02.02-RAJ

035 Strącanie aniołów

1980

02.03-RAJ

036 Władca ciemności

1980

02.04-RAJ

037 Wygnanie z Raju

1978

02.05-RAJ

038 Pusty Raj

1980

02.06-RAJ

039 Wieża Babel

1979

02.07-RAJ

031 Hymn

1980

01.10-RAJ

039 Walka Jakuba z Aniołem

1979

02.08-RAJ

040 Hiob

1979

02.09-RAJ

041 Rzeź niewiniątek

1980

02.10-RAJ

041 Chrystus i kupcy

1979

02.11-RAJ

042 Dzień gniewu

1979

02.12-RAJ

044 Powrót

1980

02.14-RAJ

Muzeum

047 Szturm

1980

03.01-MUZ

047 Stańczyk

1980

03.02-MUZ

050 Rejtan czyli raport Ambasadora

1980

03.04-MUZ

052 Wieszanie zdrajców

1980

03.05-MUZ

053 Pikieta powstańcza

1980

03.06-MUZ

053 Somosierra

1980

03.07-MUZ

054 Zesłanie studentów

1980

03.08-MUZ

056 Zatruta studnia

1980

03.10-MUZ

055 Wigilia na Syberii

1980

03.09-MUZ

057 Powrót z Syberii

1980

03.11-MUZ

057 Wiosna 1905

1980

03.12-MUZ

058 Autoportret Witkacego

1980

03.13-MUZ

059 Rozstrzelanie

1980

03.15-MUZ

059 Birkenau

1981

03.14-MUZ

060 Czerwony autobus

1981

03.16-MUZ

061 Osły i ludzie

1980

03.17-MUZ

062 Kanapka z człowiekiem

1980

03.18-MUZ

063 Wariacje dla Grażynki

1980

03.19-MUZ

064 Arka Noego

1980

03.20-MUZ

B87allada o spalonej synagodze znalazła się na płycie Krzyk

Krzyk

067 Nie lubię

1976

04.01-KRZYK

067 Przedszkole

1974

04.02-KRZYK

069 Poczekalnia

1975

04.03-KRZYK

070 Manewry

1977

04.04-KRZYK

071 Kosmonauci

1976

04.05-KRZYK

072 Pustynia

1979

04.06-KRZYK

072 Meldunek

1980

04.07-KRZYK

073 Obława

1974

04.08-KRZYK

074 Kasandra

1978

04.09-KRZYK

075 Lekcja historii klasycznej

1979

04.10-KRZYK

076 Misja

1978

04.11-KRZYK

076 Sen Katarzyny II

1978

04.12-KRZYK

167

background image

077 Starość Piotra Wysockiego

1978

04.13-KRZYK

078 Ballada feudalna

1977

04.14-KRZ

079 Ballada o spalonej synagodze

1977

04.15-KRZ

079 Nawiedzona, wiek XX

1979

04.16-KRZYK

080 Krzyk

1978

04.17-KRZYK

Varia 1971-1981

1971

394 1971

Ballada z morałem

22.19-V71/81

Duże Studio

1972

510 1972

Ciężki deszcz

27.09-TŁiAD

503 1972

Zła reputacja

27.01-TŁiAD

1973

381 1973

Ballada o drapieżnej bestii

22.01-V71/81

Duże Studio

385 1973

Ballada paranoika

22.08-V71/81

Duże Studio

342 1973

Czarne suchary

19.11-WYS

Duże Studio

337 1973

Siedzimy tu przez nieporozumienie

19.04-WYS

Duże Studio

383 1973

Ballada o lokajach

22.04-V71/81

1974

414 1974

Bajka [1974]

22.45-V71/81

Duże Studio

423 1974

Ballada o okrzykach

22.54-V71/81

Duże Studio

384 1974

Ballada o powitaniu

22.06-V71/81

Duże Studio

503 1974

Ballada dla obywatela miasteczka P.

27.02-TŁiAD

Duże Studio

506 1974

Grajek

27.05-TŁiAD

Duże Studio

381 1974

Ballada myśliciela

22.02-V71/81

389 1974

Ballada o gruzińskim rogu

22.13-V71/81

382 1974

Ballada o grze

22.03-V71/81

353 1974

Ballada o kamiennych lwach

20.05-z B Dz

383 1974

Ballada o oknie

22.05-V71/81

413 1974

Ballada o twarzy

22.44-V71/81

385 1974

Ballada o windzie

22.08-V71/81

513 1974

Chrystus i tłumy

27.12-TŁiAD

335 1974

Cios w cios

19.01-WYS

339 1974

Góry

19.07-WYS

512 1974

Hank, ja i Joe

27.11-TŁiAD

509 1974

Ja nim nie będę

27.08-TŁiAD

412 1974

Kiedy jestem smutny

22.43-V71/81

504 1974

Marinette

27.03-TŁiAD

386 1974

Miasto nocą

22.09-V71/81

335 1974

Pada ciemność…

19.02-WYS

340 1974

Statki

19.08-WYS

388 1974

Stres

22.12-V71/81

517 1974

Susanin

27.17-TŁiAD

505 1974

Testament

27.04-TŁiAD

414 bez daty Napoleon

22.46-V71/81

1975

322 1975

Przypowieść o ślepcach

18.04-MuzAnx

25 lat później

390 1975

Ballada o wesołym miasteczku

22.15-V71/81

Duże Studio

394 1975

Ballada o samotnym oknie

22.18-V71/81

389 1975

Ballada o umieraniu

22.14-V71/81

392 1975

Ballada o zasranym pomniku

22.16-V71/81

386 1975

Oblężenie

22.10-V71/81

508 1975

Szkoła [1975]

27.07-TŁiAD

387 1975

Rozmowa z serdecznym przyjacielem

22.11-V71/81

1976

401 1976

Psy

22.27-V71/81

Duże Studio

392 1976

Ballada o Hidalgu don Pedro i księżniczce Inez

22.17-V71/81

168

background image

397 1976

Bieg

22.23-V71/81

1977

396 01.01.77 Ballada o branderze [data prawdziwa]

22.21-V71/81

319

1977

Mistrz Hieronimus van Aeken z Hertogenbosch zwany
Boschem

18.02-MuzAnx

Kaczmarski’97

399 1977

Pamiętnik znaleziony w starych nutach

22.24-V71/81

25 lat później

400 1977

Przybycie tytanów

22.26-V71/81

25 lat później

342 1977

Piosenka o radości życia

19.10-WYS

Duże Studio

326 1977

Trzy portrety

18.11-MuzAnx

Duże Studio

397 1977

Ballada o spotkaniu

22.22-V71/81

341 1977

Cud

19.09-WYS

400 1977

Pokolenie

22.25-V71/81

320 1977

Wóz siana

18.03-MuzAnx

1978

403 1978

Dzwon

22.30-V71/81

Duże Studio

325 1978

Młody Bachus

18.10-MuzAnx

Duże Studio

411 1978

Świadkowie

22.41-V71/81

25 lat później

395 1978

Bajka o Polsce

22.20-V71/81

402 1978

Ballada autotematyczna

22.29-V71/81

328 1978

Bar Folies Berg

res

18.15-MuzAnx

330 1978

Dali

18.18-MuzAnx

404 1978

Edykt orła

22.31-V71/81

404 1978

Helena

22.32-V71/81

405 1978

Joanna d’Arc

22.33-V71/81

408 1978

Noc świętojańska

22.37-V71/81

407 1978

Optymistyczny horoskop

22.36-V71/81

325 1978

Powołanie świętego Mateusza

18.09-MuzAnx

409 1978

Przepowiednia

22.38-V71/81

409 1978

Ptak

22.39-V71/81

410 1978

Rycina

22.40-V71/81

329 1978

Sabat czarownic

18.16-MuzAnx

360 1978

Tezeusz

21.02-LekSzk

324 1978

Zaparcie się Apostoła Piotra

18.08-MuzAnx

1979

412 1979

Latarnie

22.42-V71/81

Duże Studio

425 1979

Pielgrzymka

22.56-V71/81

Duże Studio

507 1979

Ballada o ściętej głowie

27.06-TŁiAD

367 1979

Cervantes

21.09-LekSzk

322 1979

Dawid

18.05-MuzAnx

368 1979

Jonathan Swift pod pręgierzem

21.10-LekSzk

330 1979

Książę

18.17-MuzAnx

048 1979

Petersburg – Dostojewski

03.03-MUZ

424 1979

Raport posterunkowego Smitha w sprawie pewnego
włóczęgi

22.55-V71/81

043 1979

Sąd Ostateczny

02.13-RAJ

323 1979

Stary Michał Anioł i Pieta Rondanini

18.06-MuzAnx

1980

343 1980

Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego

19.12-WYS

Live’90

415 1980

A my nie chcemy uciekać stąd

22.48-V71/81

Gintrowski - Pamiątki

089 1980

Dylemat

06.02-90DS.

Gintrowski – Pamiątki

085 1980

Targ

05.05-NIEW

Gintrowski - Pamiątki

084 1980

Posiłek

05.04-NIEW

Gintrowski – Pamiątki

084 1980

Bunt

05.03-NIEW

083 1980

Narodziny niewolnika

05.01-NIEW

083 1980

Nie mogę spać

05.02-NIEW

086 1980

Niewolnik – filozof

05.07-NIEW

086 1980

Ona

05.06-NIEW

423 1980

Pustynia

22.54-V71/81

169

background image

415 1980

Wspomnienie

22.47-V71/81

418 22.03.80 Opowiedz mi…

22.51-V71/81

417 22.03.80 Pompeja II

22.50-V71/81

416 22.03.80 Song o rozkoszy

22.49-V71/81

1981

093 1981

Egzamin

06.07-90DS.

Duże Studio

095 1981

Karmaniola

06.10-90DS.

Mury w Muzeum Raju

426 1981

Pieśń o śnie

22.57-V71/81

Gintrowski – Pamiątki

091 1981

Oni

06.04-90DS.

092 1981

Pewność

06.05-90DS.

094 1981

Przepaść

06.08-90DS.

089 1981

Przysięga

06.01-90DS.

092 1981

Sęp

06.06-90DS.

Zbroja

097 Zbroja

17.03.82

07.01-ZBR

Live’90

098 Przyjaciele

29.01.82

07.02-ZBR

25 lat później

099 List do red. „Prawdy” z 13 grudnia 1981 r.

03.03.82

07.03-ZBR

Duże Studio

101 Prośba

27.01.82

07.04-ZBR

25 lat później

102 Koncert fortepianowy

01.03.82

07.05-ZBR

Duże Studio

103 Marsz intelektualistów

04.03.82

07.06-ZBR

Duże Studio

104 Kołysanka

03.03.82

07.07-ZBR

Duże Studio

105 Młody las

02.03.82

07.08-ZBR

Duże Studio

106 Linoskoczek

27.03.82

07.09-ZBR

Duże Studio

106 Listy

10.02.82

07.10-ZBR

Duże Studio

107 Artyści

28.05.82

07.11-ZBR

Duże Studio

111 Wykopaliska

22.02.82

07.15-ZBR

Duże Studio

112 Epitafium dla Brunona Jasieńskiego

27.03.82

07.16-ZBR

Duże Studio

Przejście Polaków przez Morze Czerwone

115 Przejście Polaków przez Morze Czerwone

1983

08.01-PPpMCZ

116 Wróżba

28.02.82

08.02-PPpMCZ

117 Powódź

1983

08.03-PPpMCZ

118 Górnicy

15.02.82

08.04-PPpMCz

119 Quasimodo

1983

08.05-PPpMCZ

119 Ostatnia mapa Polski

27.04.83

08.06-PPpMCZ

120 Trolle

13.05.83

08.07-PPpMCZ

121 Nasza klasa [7.5.83-3.6.87]

07.05.83

08.08-PPpMCZ

122 Młodych Niemców sen

1983

08.09-PPpMCZ

123 Obława II (Z helikopterów)

09.04.83

08.10-PPpMCZ

124 Obława III (Potrzask)

07.07.83

08.11-PPpMCZ

Litania

095 Litania

1981

06.09-90DS.

108

Świadectwo

25.05.82

07.12-ZBR

437 Katyń

29.08.85

23.13-V82/94

Ballada pozytywna

brak tekstu

437 Jałta

1984

23.14-V82/94

235 Rublow

16.01.84

13.25-WPZK

375 Aleksander Wat

30.08.85

21.18-LekSzk

419 Korespondencja klasowa [1979/1985]

1979

22.52-V71/81

Nasza klasa – wcześniej weszła w skład programu Przejście Polaków przez Morze Czerwone
Na płycie znalazła się także piosenka Modlitwa o wschodzie słońca śpiewana przez Kaczmarskiego, sł. Natan Tenenbaum.

Varia 1982 - 1985

1982

436 1982

Ballada wrześniowa

23.12-V82/94

Live’90

465 06.03.82 Lot. Eptafium dla emigrantów

24.03-POEM

109 14.03.82 Raport o stanie samobójstw

07.13-ZBR

429 26.03.82 Urodziny

23.02-V82/94

170

background image

434 27.05.82 Wojna

23.09-V82/94

327 26.10.82 Karzeł

18.12-MuzAnx

Gintr – ROb.M.

434 09.12.82 Duch czasu

23.10-V82/94

Gintr – ROb.M.

1983

473 1983

Kosmopolak (Izrael)

24.08-POEM

472 1983

Kosmopolak (Londyn)

24.07-POEM

469 1983

Kosmopolak (Paryż)

24.05-POEM

470 1983

Kosmopolak (Paryż II)

24.06-POEM

468 1983

Kosmopolak (Prolog)

24.04-POEM

430 1983

Pieśń o hufcu

23.04-V82/94

464 13.05.83 Piosenka dla Mikołaja

24.02-POEM

429 06.06.83 Śmierć Rejtana

23.01-V82/94

1984

430 1984

Powiśle

23.03-V82/94

475 sty.84

Widzenia na temat końca świata [01.84]

24.09-POEM

180 08.03.84 Krzyż i pies

12.11-PsoUK

1985

291 1985

Epitafium dla księdza Jerzego

16.20-PoŁot

184 1985

Goryle

12.16-PSoUK

435 1985

M/S „Maria Konopnicka”

23.11-V82/94

431 01.02.85 Listy do redakcji

23.05-V82/94

439 20.08.85 Przypowieść prawdziwa o szaliku

23.15-V82/94

Mój Zodiak

127 Wyjaśnienie

1985

09.01-MZod

127 Żegluga

1985

09.02-MZod

128 Baran

1985

09.03-MZod

129 Byk

1985

09.04-MZod

130 Bliźnięta

1985

09.05-MZod

131 Rak

1985

09.06-MZod

132 Lew

1985

09.07-MZod

134 Panna

1985

09.08-MZod

135 Waga

1985

09.09-MZod

136 Skorpion

1985

09.10-MZod

137 Strzelec

1985

09.11-MZod

138 Koziorożec

1985

09.12-MZOD

139 Wodnik

1985

09.13-MZod

140 Ryby

1985

09.14-MZod

Notatnik australijski

163 Alternatywa

13.02.86

11.01-NotAus

163 Spełnienie

25.05.88

11.02-NotAus

164 Jezioro Jerzego

12.11.87

11.03-NotAus

164 Kiama

14.11.87

11.04-NotAus

165 Piosenka o miłości

21.12.87

11.06-NotAus

165 Wodospad

15.12.87

11.05-NotAus

166 Twarze

22.12.87

11.07-NotAus

167 Morze [data prawdz.]

01.01.88

11.10-NotAus

167 Mój syn

22.12.87

11.08-NotAus

167 Serce i pięść

23.12..88

11.09-NotAus

168 Tęsknota

07.01.88

11.12-NotAus

168 Traktat o przestrzeni

03.01.88

11.11-NotAus

169 Ocean Indyjski I

09.01.88

11.13-NotAus

169 Ocean Indyjski II

10.01.88

11.14-NotAus

170 Fale

22.04.88

11.17-NotAus

170 Niebo nad Tasmanią

10.01.88

11.15-NotAus

170 Pies i ocean

03.02.88

11.16-NotAus

171

background image

Kosmopolak

143 Koń wyścigowy

13.04.87

10.01-KOSM

143 Bajka [1983]

1983

10.02-Kosm

145 Tradycja

10.05.86

10.03-KOSM

145 Ostatnie dni Norwida

27.03.87

10.04-KOSM

146 Starość Owidiusza

25.03.87

10.05-KOS

147 Ambasadorowie

31.03.87

10.06-Kosm

148 Witkacy do kraju wraca

17.09.87

10.07-KOSM

149 Rehabilitacja komunistów

03.08.87

10.08-KOSM

Czastuszki o pierestrojce

brak tekstu

150 Widzenie

04.08.87

10.09-KOSM

150 Ballada o bieli

12.09.87

10.10-Kos

151 Dzień gniewu II (Czarnobyl)

17.05.86

10.11-KOSM

153 Rozbite oddziały

22.05.87

10.12-KOSM

153 List z Moskwy

13.08.87

10.13-KOSM

154 Zmartwychwstanie Mandelsztama

20.08.87

10.14-KOSM

156 Zaproszenie do piekła

23.03.87

10.16-KOSM

156 Ciąg dalszy

23.03.87

10.17-KOSM

157 Barykada (Śmierć Baczyńskiego)

23.08.87

10.18-Kosm

338 Czołg

24.08.87

19.05-WYS

090 Krowa

19.04.87

06.03-90DS.

158 Opowieść pewnego emigranta

05.04.87

10.19-KOSM

159 Mury ’87 (Podwórko)

27.08.87

10.20-KOSM

160 Przeczucie (Cztery pory niepokoju)

19.04.87

10.21-KOSM

460 Konfesjonał

07.04.85

23.34-V82/94

Dzieci Hioba

203 5 głosów z kraju – Modlitwa

20.10.1989

12.37-PSoUK

jako jeden utwór:
Pięć głosów z kraju –
październik 1989

203 5 głosów z kraju – Pochwała
204 5 głosów z kraju – Lament
204 5 głosów z kraju – Protest
205 5 głosów z kraju – Bieszczady
353 Podróże Guliwera. Liliput

17.11.89

20.06-zBDz

354 Podróże Guliwera. Brobdingnag

22.11.89

20.07-zBDz

355 Podróże Guliwera. Laputa

24.11.89

20.08-zBDz

355 Podróże Guliwera. Houyhnhnm

24.11.89

20.09-zBDz

356 Bajeczka z perspektywki

22.09.89

20.10-z B Dz

198 Ci wszyscy ludzie

26.05.89

12.30-PSoUK

333 Japońska rycina

27.08.89

18.20-MuzAnx

371 Ogniem i mieczem. Pan Podbipięta

26.10.89

21.14-LekSzk

372 Potop. Pan Kmicic

27.10.89

21.15-LekSzk

373 Pan Wołodyjowski

27.10.89

21.16-LekSzk

406 Kołysanka dla Kleopatry

1978

22.34-V71/81

406 Sara

23.09.87

22.35-V71/81

378 Odnosimy się…

18.11.88

21.22-LekSzk

177 Światło

11.12.88

12.07-PSoUK

426 Dzieci Hioba

1981

22.58-V71/81

Wygnanie z raju – weszło w skład programu Raj

Pijany poeta – Kaczmarski inaczej – Bankiet

500

Hymn wieczoru kawalerskiego czyli żale
polonistycznych degeneratów

03.02.79

26.06-Bankiet

338 Spotkanie w porcie

1975

19.06-WYS

496 Ballada o ubocznych skutkach alkoholizmu

1979

26.02-Bankiet

336 Wydarzenie w knajpie

1976

19.03-WYS

499 Rondo czyli piosenka o kacu gigancie

1988

26.05-Bankiet

511 Bob Dylan

1985

27.10-TŁiAD

495 Bankiet

1975

26.01-Bankiet

402 Wędrówka z cieniem

1974

22.28-V71/81

497 Pijak

1977

26.03-Bankiet

501 Pijany poeta

1986

26.07-Bankiet

440 Limeryki o narodach

03.10.87

23.16-V82/94

443 Limeryki o narodach II

1992

23.17-V82/94

172

background image

516 Mufka

1988

27.16-TŁiAD

498 Kac

17.06.89

26.04-Bankiet

brak piosenki

Ten układ wyjątkowo złożony jest z utworów, które nie weszły w skład jednego programu,
lecz stanowią stały repertuar „bankietowych” koncertów Jacka Kaczmarskiego.

Głupi Jasio

174 Lirnik i tłum

22.02.89

12.02-PSoUK

174 Zwątpienie

03.03.89

12.03-PSoUK

319 Pejzaż z trzema krzyżami

10.03.89

18.01-MuzAnx

359 Kara Barabasza

22.03.89

21.01-LekSzk

191 Upadek imperium

20.05.89

12.21-PSoUK

192 Posągi

10.03.89

12.23-PSOUK

376 Kazimierz Wierzyński

08.02.89

21.19-LekSzk

190 Śmierć Jesienina

06.09.89

12.20-PSoUK

173 Doświadczenie (Marzec ‘68)

18.03.89

12.01-PSoUK

191 Szkoła [1989]

16.03.89

12.22-PSoUK

349 Głupi Jasio

09.02.89

20.01-zBDz

352 Z chłopa król

23.04.89

20.04-zBDz

Dwie rozmowy z Kremlem (1981-1989)

brak tekstu

Dom

brak tekstu

378 Parafraza (Norwid)

21.06.89

21.21-LekSzk

199 Młody las II

04.08.89

12.32-PSoUK

198 Linoskoczek II

04.08.89

12.31-PSoUK

200 Źródło II (Rozlewiska)

04.08.89

12.34-PSoUK

201 Obława IV

1990

12.35-PSoUK

Japońska rycina recytowana na kasecie Głupi Jasio weszła w skład programu Dzieci Hioba jako piosenka.

Skruchy i erotyki dla Ewy

485 ***

08.03.92

25.01-SiEdE

485 Grzeczna Pacia i wstrętni rodzice

1993

25.02-SiEdE

486 Rano

25.02.89

25.03-SiEdE

486 Da Capo…[1988]

29.04.88

25.04-SiEdE

486 Ewa – Naśladowanie Słowackiego

25.12.88

25.05-SiEdE

488 Pragnienie Adama

23.01.89

25.06-SiEdE

488 Makatka i bukiet

06.02.89

25.07-SiEdE

489 Powiedziałaś…

bez daty

25.08-SiEdE

489 Kosmos i stopa

26.01.89

25.09-SiEdE

490 Tyle o Tobie

22.01.89

25.10-SiEdE

490 Ewa, rywal i ja

05.02.89

25.11-SiEdE

491 Serce Ewy

25.02.89

25.12-SiEdE

491 Ewa śpi

25.12.88

25.13-SiEdE

492 Przygodowy film o pisaniu w nocy [24/25.01.89]

24.01.89

25.14-SiEdE

Varia 1987 – 1992

1987

176 1987

Rozterka

12.05-PSoUK

177 02.04.87 Elektrokardiogram

12.08-PSoUK

155 15.09.87 Pieriestrojka w KGB

10.15-KOSM

178 15.09.87 Wywiad z emerytem

12.09-PSoUK

432 15.10.87 Pokusa

23.06-V82/94

1988

516 1988

Denis O’Reilly

27.15-TŁiAD

514 1988

Lament emigranta (1842)

27.14-ADiTŁ

379 1988

Pisanie o narodzie

21.23-LekSzk

187 1988

Wizyta w PRL na zaproszenie rzecznika rządu

12.18-PSoUK

514 1988

Zamki na niebie

27.13-TŁiAD

445 30.04.88 Nić

23.18-V82/94

183 17.06.88 Stalker

12.14-PSoUK

179 26.08.88 Lament zomowca

12.10-PSoUK

173

background image

518 26.08.88 Powrót sentymentalnej Panny „S”

27.18-TŁiAD

Live’90

370 31.08.88 Krótka rozmowa między Panem, Chamem i Plebanem

21.13-LekSzk

Duże Studio

176 16.11.88 Piosenka o gwoździach

12.06-PSoUK

175 16.11.88 Wiatr

12.04-PSoUK

180 09.12.88 Ararat

12.12-PSoUK

181 11.12.88 Ofiara

12.13-PSoUK

432 11.12.88 „We are the world…”

23.07-V82/94

193 29.12.88 Afganistan

12.24-PSoUK

1989

433 12.01.89 Pochodnie

23.08-V82/94

185 20.01.89 Zbiorcza odpowiedź na listy z kraju, czyli piosenka bez

metafor i aluzji /19-20.01.89

12.17-PSoUK

187 21.01.89 Pięć sonetów o umieraniu komunizmu

12.19-PSoUK

196 24.01.89 Ballada czarno-biała

12.28-PSoUK

194 01.02.89 Rycerze okrągłego stołu

12.26-PSoUK

195 23.02.89 Kiedy

12.27-PSoUK

193 03.02.89 Rymowanki zza grobu

12.25-PSoUK

183 16.03.89 Patriotyzm

12.15-PSoUK

197 22.03.89 Inspiracja

12.29-PSoUK

369 23.04.89 Moby Dick

21.12-LekSzk

205 22.05.89 Sublokator (Ulotka wyborcza)

12.38-PSoUK

206 25.05.89 Spotkanie z Wallenrodem

12.39-PSoUK

207 07.06.89 Polityczne epitafium dla kandydata

12.40-PSoUK

207 08.06.89 „Obym się mylił”

12.41-PSoUK

350 27.08.89 Szklana góra

20.02-zBDz

199 07.09.89 Manewry II

12.33-PSoUK

Duże Studio

208 08.09.89 Ballada żebracza

12.42-PSoUK

Duże Studio

356 22.09.89 Bajeczka z perspektywki

20.10-z B Dz

374 28.09.89 Lalka, czyli polski pozytywizm

21.17-LekSzk

Live’90

203 20.10.89 Pięć głosów z kraju – październik 1989

12.37-PSoUK

1990

452 1990

Ballada antykryzysowa

23.27-V82/94

361 26.03.90 Teza Don Kichota

21.03-LekSzk

368 29.03.90 Robinson Cruzoe

21.11-LekSzk

327 06.04.90 Martwa natura

18.13-MuzAnx

351 czerw.9

0

Brat dobry, brat zły [06.90]

20.03-zBDZ

450 03.08.90 Błędy wróżbitów

23.25-V82/94

Mury w Muzeum Raju

450 16.09.90 Starzejesz się stary

23.24-V82/94

Mury w Muzeum Raju

453 23.08.90 „X”

23.28-V82/94

451 10.08.90 O demokracji

23.26-V82/94

377 12.10.90 Kariera Nikodema Dyzmy

21.20-LekSzk

Duże Studio

447 13.10.90 Wizyta krewnej z zagranicy

23.20-V82/94

449 17.10.90 Program

23.23-V82/94

1991

202 17.09.91 Arka Noego II

12.36-PSoUK

448 18.09.91 Upadek Związku Radzieckiego

23.21-V82/94

Mury w Muzeum Raju

454 02.11.91 Davis Miles

23.29-V82/84

1992

445 1992

Nasza klasa ‘92

23.19-V82/94

Kaczmarski’97

234 02.01.92 Lekcja anatomii doktora Tulpa

13.24-WPzK

448 25.06.92 Upadek gabinetu

23.21-V82/94

327 11.07.92 Czytająca list

18.14-MuzAnx

323 14.10.92 Zaszlachtowany wół

18.07-MuzAnx

Wojna postu z karnawałem

211 Antylitania na czasy przejściowe

25.06.92

13.01-WPzK

174

background image

211 Kuglarze

29.11.91

13.02-WPzK

213 Wojna postu z karnawałem

01.11.90

13.03-WPzK

214 Poranek

04.12.91

13.04-WPzK

215 Astrolog

04.12.91

13.05-WPzK

215 Bankierzy

01.12.91

13.06-WPzK

217 Syn marnotrawny

17.12.91

13.07-WPzK

218 Cromwell

15.10.90

13.08-WPzK

218 Szulerzy

19.12.91

13.09-WPzK

219 Bajka średniowieczna

16.01.92

13.10-WPzK

220 Ja

28.11.91

13.11-WPzK

221 Portret zbiorowy w zabytkowym wnętrzu

03.12.91

13.12-WPzK

222 Epitafium dla Sowizdrzała

1981

13.13-WPzK

224 Marcin Luter

05.12.91

13.14-WPzK

225 Włóczędzy

18.12.91

13.15-WPzK

226 Pejzaż zimowy

08.12.91

13.16-WPzK

227 Koniec wojny trzydziestoletniej

19.12.91

13.17-WPzK

228 Portret zbiorowy we wnętrzu – Dom opieki

20.12.91

13.18-WPzK

229 Siedem grzechów głównych

24.12.91

13.19-WPzK

230 Rozmowa

07.12.91

13.20-WPzK

231 Kantyczka z lotu ptaka

18.12.91

13.21-WPzK

232 Jan Kochanowski

02.10.92

13.22-WPzK

aneks

233 Zbigniewowi Herbertowi

30.06.92

13.23-WPzK

aneks

Jan Kochanowski i Zbigniew Herbert –tylko na kasetach

Sarmatia

239 Do muzy suplikacja przy ostrzeniu pióra

03.02.93

14.01-SARM

239 Drzewo genealogiczne

11.01.93

14.02-SARM

240 Na starej mapie krajobraz utopijny

05.02.93

14.03-SARM

241 Dobre rady pana ojca

06.01.93

14.04-SARM

242 Pana Rejowe gadanie

18.01.93

14.05-SARM

243 Dzielnica żebraków

17.01.93

14.06-SARM

244 Czary skuteczne na swary odwieczne

04.02.93

14.07-SARM

245 Prosty człowiek

02.02.93

14.08-SARM

246 Warchoł

14.01.93

14.09-SARM

247 Z pasa słuckiego pożytek

23.10.93

14.10-SARM

248 Rokosz

04.02.93

14.11-SARM

249 Kniazia Jaremy Nawrócenie

16.02.93

14.12-SARM

250 Elekcja

13.01.93

14.13-SARM

252 Pobojowisko

03.02.93

14.14-SARM

253 O zachowaniu przy stole

24.10.93

14.15-SARM

254 Nad spuścizną po przodkach deliberacje

01.11.93

14.16-SARM

255 Według Gombrowicza narodu obrażanie

09.01.93

14.17-SARM

256

Z szesnastowiecznym portretem trumiennym –
rozmowa

06.02.93

14.18-SARM

Szukamy Stajenki

259 Szukamy Stajenki

15.08.93

15.01-SzSTAJ

259 Scena to dziwna

24.08.93

15.02-SzSTAJ

260 Jak długo grać będą

25.08.93

15.03-SzSTAJ

261 Tyle złota i purpury

20.08.93

15.04-SzSTAJ

262 Kolęda barokowa

27.08.93

15.05-SzSTAJ

263 Zrodził się Dzieciaczek

19.08.93

15.06-SzSTAJ

264 Nie widzą, nie wiedzą

26.08.93

15.07-SzSTAJ

265 Kolęda ludowa

28.09.93

15.08-SzSTAJ

266 Odmiennych, mową, wiarą, obyczajem…

20.09.93

15.09-SzSTAJ

267 Straszny rwetes, bracie ośle

22.05.94

15.10-SzSTAJ

268 Nad uśpioną Galileą…

25.08.93

15.11-SzSTAJ

269 Lśnij, nieboskłonie …

05.11.93

15.12-SzSTAJ

271 Kołysanka

1980

15.13-SzSTAJ

271 Ilu nas w ciszy

01.10.93

15.14-SzSTAJ

Kolęda

brak tekstu

272 W kołysce Ziemi Obiecanej…

22.09.93

15.15-SzSTAJ

175

background image

Pochwała Łotrostwa

275 Czaty śmiełowskie

19.02.95

16.01-PoŁot

276 Karnawał w „Victorii”

23.02.95

16.02-PoŁot

278 Lećmy Grzesiukiem

16.02.95

16.03-PoŁot

Amanci Panny S.

279 Pochwała łotrostwa

07.02.95

16.05-PoŁot

280 Zabić kota

05.02.95

16.06-PoŁot

281 Reportaż Bośnia II

07.02.95

16.08-PoŁot

282 Błogosławię zło…

04.02.95

16.09-PoŁot

281 Sumienie i historia

11.02.95

16.07-PoŁot

284 Odpowiedź na ankietę „Twój system wartości”

04.02.95

16.12-PoŁot

283 Metamorfozy sentymentalne

05.02.95

16.11-PoŁot

286 Żywioły

08.02.95

16.14-PoŁot

287 Coś za coś

06.02.95

16.15-PoŁot

290 Diabeł mój

09.02.95

16.18-PoŁot

290 Teodycea

05.02.95

16.19-PoŁot

289 Blues Odyssa

08.02.95

16.17-PoŁot

292 Ogłoszenie w kosmos

05.02.95

16.21-PoŁot

293 Testament 95 [2/5.02.95]

02.02.95

16.22- PoŁot

296 Niech…

27.05.95

16.24-PoŁot

296 Nadzieja śmiełowska

14.02.95

16.23-PoŁot

285 1788

12.02.95

16.13-PoŁot

Między Nami

316 Motywacja

12.08.97

17.21-MNam

301 Lament Tytana

14.08.97

17.04-MNam

300 O krok

13.08.97

17.03-MNam

302 Przyczynek do legendy o świętym Jerzym

15.08.97

17.05-MNam

306 Źródło wszelkiego zła

15.09.97

17.10-MNam

304 Postmodernizm

19.08.97

17.08-MNam

307 Pytania retoryczne

18.08.97

17.11-MNam

305 Wyschnięte strumienie

26.06.97

17.09-MNam

311 Weterani

27.08.97

17.15-MNam

310 Pożegnanie Okudżawy

18.06.97

17.14-MNam

314 Zegar

10.08.97

17.18-MNam

304 Pochwała człowieka

21.08.97

17.07-MNam

315 Autoportret z psem

24.08.97

17.19-MNam

316 Dęby

21.08.97

17.20-MNam

313 Rytmy

18.08.97

17.17-MNam

312 Między nami

29.05.97

17.16-MNam

309 Przechadzka z Orfeuszem

08.08.97

17.13-MNam

Varia 1993 - 1997
1993

455 1993

Akompaniator

23.30-V82/94

362 1993

Co dwóch widzi, gdy widzi to samo

21.05-LekSzk

456 07.01.93 Krótka historia nawiązania stosunków polsko-francuskich

23.31-V82/94

461 09.01.93 Motywacja

23.35-V82/94

459 21.01.93 Kwestia odwagi

23.33-V82/94

361 04.05.93 Teza Sancho-Pansy

21.04-LekSzk

366 07.05.93 Pożytek z odmieńców

21.08-LekSzk

363 08.05.93 Popas w karawanseraju

21.06-LekSzk

365 10.05.93 Sny i sny

21.07-LekSzk

331 17.09.93 Kredka Kramsztyka

18.19-MuzAnx

458 15.11.93 Zmierzch wieku

23.32-V82/94

1995

479 1995

Requiem rozbiorowe

24.10-POEM

283 04.02.95 Wzór

16.10-PoŁot

279 07.02.95 Rozróżnienie

16.04-PoŁot

176

background image

287 11.02.95 Mroźny trans metafizyczny

16.16-PoŁot

1997

299 07.08.97 Ostatnie Słowo

17.02-MNam

299 17.08.97 Da Capo…[1997]

17.01-MNam

303 19.08.97 Scheda po Tolkienie

17.06-MNam

308 28.08.97 Komu bije wielki dzwon

17.12-MNam

Dwie Skały

Prapradziadek

23.08.98

Wakacyjna przypowieść z metafizycznym
morałem

13.07.99

Wyznanie Kalifa, czyli o mocy baśni

16.02.99

Księżniczka i Pirat

23.08.98

Dwie Skały (Two Rocks)

4.10.98

Czerwcowy wicher przy kominku

15.07.99

Sąd nad Goyą

27.07.99

Rechot Słowackiego

19.07.99

Romantyczność (Do Sztambucha)

25.08.98

Romans historiozoficzno-erotyczny o princessie
Doni i parobku Ditku ze wstawką etnograficzną

24.08.98

Potępienie rozkoszy

22.07.99

Śniadanie z Bogiem

18.07.99

Przy ołtarzu baru

4.09.98

Tren spadkobierców

21.08.98.

Powtórka z Odysei

3.09.98

Mucha w szklance lemoniady

20.07.99

Mimochodem

Lot Ikara

24.08.2000

Piosenka napisana mimochodem

26.03.2000

Sen kochającego psa

19.03.2000

Coś ty

4.03.2000

Przypowieść na własne 44. urodziny

1.03.2001

Okładający się kijami

4.03.2000

Piosenka zza miedzy

20.02.2001

Zakopywanie głowy

29.02.2000

Dwadzieścia lat później

22.08.2000

Obłomow

29.10.2001

Przyśpiewka byle jaka o europejskości Polaka

10.09.2001

Traktacik o wyobraźni

9.09.2001

Landszaft z kroplą krwi

12.09.2001

Portret płonący

19.09.2001

Legenda o miłości

22.02.2001

Przepowiednia Jana Chrzciciela

11.09.2001

Upadek Ikara

16.05.2000

177


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Teksty piosenek Jacka Stachurskiego, dokumenty, teksty piosenek
Marta Cyba, Jacka Kaczmarskiego głos w sprawie Sarmacji
Brzechczyn, Krzysztof Wokół piosenki Festiwal piosenki Radzieckiej w latach 1982 1984 w Zielonej Gó
SPIS PIOSENEK CD 22, J. Kaczmarski - teksty i akordy
Piosenka napisana mimochodem, J. Kaczmarski - teksty i akordy
ROZBITE ODDZIAŁY, Piosenki Kaczmarskiego
Krzysztof Kaczmarski Viva Cristo Rey Powstanie cristeros w Meksyku 1926 1929 Glaukopis 2005
Stachyra Krzysztof Wybrane techniki muzykoterapii oparte na piosenkach
Zagłada lwowskiego Stronnictwa Narodowego Krzysztof Kaczmarski
Piosenki Zagraniczne
Idzie dziewczę po lesie, Teksty piosenek, TEKSTY
04 - SUKNIE KOLOROWE, Teksty piosenek
W Betlejem przy drodze, TEKSTY POLSKICH PIOSENEK, Teksty piosenek

więcej podobnych podstron