M
urowany budynek z prze∏o-
mu wieków, zdewastowany
wewnàtrz, o pokrytych ku-
rzem, zniszczonych pod∏ogach, w szcze-
linach gnie˝d˝à si´ go∏´bie. Brak okien,
zmursza∏e parapety, wsz´dzie wciska
si´ zielsko – nawet ten obiekt w centrum
Bogoty w Kolumbii Êwiadczy, ˝e znaj-
dujemy si´ niedaleko d˝ungli. „Tak wy-
glàdajà na poczàtku moje budynki” –
mówi Manuel Elkin Patarroyo, dumny,
˝e dzi´ki swym staraniom przekszta∏-
ci∏ sàsiadujàce zabudowania w czarujà-
cà enklaw´ otoczonà ogrodami, przy-
pominajàcà Instytut Pasteura w Pary˝u.
To porównanie sprawia mu przyjem-
noÊç, jak podkreÊla, równie˝ i dlatego,
˝e irytuje jego miejscowych rywali.
Po remoncie ta dodatkowa cz´Êç In-
stytutu Immunologii San Juan de Dios
Hospital pozwoli mu poszerzyç „impe-
rium” badawcze i rozpoczàç masowà
produkcj´ SPf66, czyli szczepionki prze-
ciw malarii – êród∏a jego s∏awy i kontro-
wersji. Jednak immunolog nie zamierza
traciç czasu w zrujnowanym budynku
i rozmawiaç o tym, czy rzeczywiÊcie
Êwiat b´dzie potrzebowa∏ tak ogromnych
iloÊci tego preparatu. Czas mija, jest ju˝
10 rano, trzeba zwiedziç laboratoria
i omówiç ca∏e lata pracy.
Patarroyo przejawia talent do trans-
formowania nie tylko architektury. Od-
kàd 10 lat temu pojawi∏ si´ na mi´dzy-
narodowej scenie immunologii, prze˝y∏
ju˝ niezliczone wzloty i upadki. Obecnie
w opinii wielu uczonych jest ponownie
w do∏ku, tym razem na dobre. Ostatnio
przeprowadzone próby kliniczne pre-
paratu SPf66 (których wyniki opubliko-
wano we wrzeÊniu ub. r. w Lancet) za-
wiod∏y: w Tajlandii kilkakrotne szcze-
pienie nim dzieci nie chroni∏o ich lepiej
przed zachorowaniem ni˝ podanie pla-
cebo. Wyniki te sà zgodne z wczeÊniej-
szymi, uzyskanymi w 1995 roku z badaƒ
dzieci w Gambii, u których szczepionka
równie˝ okaza∏a si´ nieskuteczna.
Jednak Patarroyo si´ nie poddaje. Nie
dopuszcza do ÊwiadomoÊci niepowo-
dzeƒ – bez wzgl´du na rezultaty badaƒ.
Jego duch jest nieugi´ty, tak jak i prze-
konanie, ˝e nie musi odpowiadaç kryty-
kom, ˝e wszystkie problemy w koƒcu
si´ wyjaÊnià. „Nie dbam o to. Nic mi nie
mogà zrobiç. To ich problem – stwierdza
dobitnie. – Entuzjazm nie opuszcza mnie
ani na chwil´. Przeciwnie! Nie zdajà so-
bie sprawy, jakà przys∏ug´ mi oddajà.”
Nagle zrywa si´, biegnie przez drugie
laboratorium i mknie korytarzem, by
odebraç telefon. Zaraz potem pokazuje
mi laboratorium modelowania moleku-
larnego, w którym prowadzi si´ bada-
nia nad gruêlicà oraz leiszmaniozà,
i „peptiderium”, gdzie przechowywane
sà syntetyczne peptydy stanowiàce istot-
ny sk∏adnik szczepionki przeciwmala-
rycznej. Wskazuje tak˝e liczne inne pra-
cownie i przedsionek strefy ograniczo-
nego wst´pu, gdzie wytwarzany jest pre-
parat SPf66. „Zwykle przychodz´ o 8 ra-
no, a wychodz´ o 10 wieczorem, tak˝e
w soboty. To dla mnie nic niezwyk∏ego,
poniewa˝ tego chcia∏em – mówi, zatrzy-
mujàc si´ przed malowid∏em Êciennym,
jednym z wielu dzie∏ ofiarowanych in-
stytutowi przez s∏ynnych latynoamery-
kaƒskich artystów. – Je˝eli robisz to, co
chcesz i lubisz, nie czujesz zm´czenia.
Moja ˝ona i rodzina przywyk∏y do tego.”
W tym momencie przechodzi obok
grupa jego kolegów, Patarroyo mierz-
wi im w∏osy, klepie po ramionach i
przekomarza si´. Âmiejà si´ i ˝artujà
wraz z nim. Zatrzymujàc si´ przed
pe∏nym zawirowaƒ kolorowym dzie-
∏em A sense of immunology autorstwa
kolumbijskiego malarza Gustavo Zala-
mea wyjaÊnia, ˝e urzàdza konkursy, by
przyspieszyç prace. Obieca∏ podró˝e do
Kartageny – pi´knego miasta nad brze-
giem morza – albo zaproszenia na jeden
z uroczystych obiadów z okazji rozda-
nia Nagród Nobla, je˝eli badania zosta-
nà ukoƒczone przed ustalonym termi-
nem. „Powiedzia∏em im jednak – mówi
ze Êmiechem – ch∏opaki, jeÊli chcecie je-
chaç na t´ ceremoni´, musicie kupiç so-
bie smokingi, by pokazaç, ˝e potrafimy
si´ znaleêç.”
Patarroyo cz´sto mówi o sobie jako o
naukowcu Trzeciego Âwiata w spo∏ecz-
noÊci badaczy z Pierwszego Âwiata. Jed-
nak˝e znajduje si´ w bardzo uprzywi-
lejowanej sytuacji. W Kolumbii jest
bohaterem narodowym; wed∏ug praso-
wego rankingu przewy˝sza popularno-
Êcià swego dobrego przyjaciela, pisarza
Gabriela Garci´ Márqueza. Rzàd zapew-
nia mu fundusze na badania, podobnie
jak dost´p do du˝ej populacji pewnego
gatunku ma∏p (Aotus trivirgatus), nielicz-
nych zwierzàt mogàcych s∏u˝yç jako ˝y-
wiciele chorobotwórczych paso˝ytów
wywo∏ujàcych u ludzi malari´. W od-
ró˝nieniu od innych naukowców, któ-
rych finanse zale˝à od wyników badaƒ
i od koneksji, Patarroyo rzeczywiÊcie nie
musi si´ liczyç z krytykà naukowà.
Jednak nie mo˝e ignorowaç realiów
˝ycia w Kolumbii – liczne nielegalne
ugrupowania walczà tu o w∏adz´, han-
del narkotykami przenika do wszyst-
kich dziedzin, a realizm magiczny Gar-
cii M‡rqueza wydawaç si´ mo˝e proza-
iczny. Latem ubieg∏ego roku w jednej z
przesy∏ek bia∏ego proszku, którym mia∏
byç SPf66, zastàpiono zawartoÊç fiolek
zupe∏nie innym bia∏ym proszkiem.
A kilka lat wczeÊniej, wracajàc wraz
z rodzinà autem do domu w Bogocie po
zwiedzeniu prekolumbijskich ruin, Pa-
tarroyo natknà∏ si´ na partyzantów.
„Przetrzymywali mnie przez 5 godzin,
poniewa˝ chcieli ze mnà tylko poroz-
mawiaç” – mówi próbujàc, zbagatelizo-
waç ca∏e zajÊcie, choç nieco cichszym
g∏osem, ni˝ sobie uÊwiadamia.
Szybko jednak ciàgnie dalej stwier-
dzajàc, ˝e naprawd´ satysfakcjonujàcà
stronà jego popularnoÊci jest fakt, ˝e
m∏odzi Kolumbijczycy zaczynajà si´
interesowaç naukà. Z ankiet wynika,
˝e 67% nastolatków w Kolumbii chce
pracowaç naukowo. „Jakiego˝ innego
sukcesu móg∏bym pragnàç ni˝ uÊwia-
domienia spo∏eczeƒstwa – podkreÊla
Patarroyo. – Czy dzieci w Kolumbii chcà
zostaç Diego Maradonà lub gwiazdà
rocka? Nie, pragnà byç naukowcami
i to, jak myÊl´, jest bardzo wa˝ne w na-
szym kraju.”
Sam Patarroyo w dzieciƒstwie mia∏
bardzo szczególne zainteresowania.
„W wieku 11 lat naprawd´ bardzo lubi-
∏em chemi´. A moim marzeniem zawsze
by∏o uzyskanie szczepionki drogà synte-
zy chemicznej.” Jego rodzice, ludzie in-
teresu, pragn´li, by ich dzieci zajmowa∏y
si´ tym samym. ˚ycie jednak potoczy∏o
si´ inaczej – doczekali si´ pi´ciorga le-
karzy, jednej piel´gniarki i jednego dzie-
ci´cego psychologa. Chocia˝ Patarroyo
nie respektowa∏ rodzicielskich wartoÊci,
przyznaje, i˝ w∏aÊnie ojciec wpoi∏ mu
zasad´, ˝e robiàc cokolwiek, trzeba byç
u˝ytecznym dla ludzkoÊci.
OpuÊci∏ swe rodzinne miasto Ataco
w regionie Tolima, wst´pujàc do szko-
∏y medycznej w Bogocie. Mówi, ˝e by∏
przeci´tnym studentem a˝ do rozpocz´-
cia internistycznego sta˝u w San Juan
de Dios, kiedy to zrozumia∏, czym jest
nauka. „To by∏o wspania∏e móc ratowaç
˝ycie – zamyÊla si´. – Chcia∏em robiç
szczepionki, poniewa˝ bardzo pragnà-
∏em byç u˝yteczny.”
Pod koniec lat szeÊçdziesiàtych wy-
jecha∏ za granic´ – do czego zach´ca go-
22 Â
WIAT
N
AUKI
Luty 1997
SYLWETKA: Manuel Elkin Patarroyo
Cz∏owiek, który móg∏by pokonaç malari´
ràco tak˝e swych pracowników. Po krót-
kim okresie zajmowania si´ wirusolo-
già w Yale University w roku 1968 Pa-
tarroyo przez kilka lat pracowa∏ w
dziedzinie immunologii w Rockefeller
University. Nast´pnie wróci∏ do Kolum-
bii, gdzie bada∏ choroby zakaêne do cza-
su, kiedy pod wp∏ywem kolegi zmieni∏
swe zainteresowania. „Powiedzia∏, ˝e
jestem idiotà, zajmujàc si´ problemami
mniej istotnymi ni˝ malaria. Przedsta-
wi∏ mi dane statystyczne” – wspomina
Patarroyo w drodze do tradycyjnej ko-
lumbijskiej restauracji, ostro˝nie, choç
szybko prowadzàc samochód po zat∏o-
czonej Bogocie. Ka˝dego roku ponad
500 mln ludzi zapada na malari´: z nich
1.5–3 mln, g∏ównie dzieci, umiera. Le-
czenie malarii jest zawodne, dlatego ˝e
odmiany paso˝yta w niektórych regio-
nach uodporni∏y si´ na podstawowy lek,
tj. na chlorochinin´, a preparat Lariam,
jak si´ okazuje, jest bardzo toksyczny.
PodejÊcie Patarroya do opracowania
szczepionki przeciwmalarycznej by∏o
raczej niezwyk∏e. Zamiast próbowaç jà
otrzymaç z zabitych lub os∏abionych pa-
so˝ytów zsyntetyzowa∏ takie same pep-
tydy, jakie wytwarzajà najbardziej zja-
dliwe szczepy paso˝yta Plasmodium
falciparum.
Kiedy jego eksperymenty by∏y w fa-
zie poczàtkowej, niewielu immunolo-
gów sàdzi∏o, by sztucznie otrzymy-
wane peptydy mog∏y wywo∏aç silny
odczyn odpornoÊciowy. Patarroyo jed-
nak przetestowa∏ zdolnoÊç ró˝nych pep-
tydów do wytwarzania przeciwcia∏ u
ma∏p i skupi∏ uwag´ na czterech: jed-
nym wyst´pujàcym u paso˝yta w okre-
sie larwalnym i trzech u postaci dojrza-
∏ej wià˝àcych i zaka˝ajàcych krwinki
czerwone. W roku 1987 og∏osi∏, ˝e szcze-
pionka uodparnia 50% ma∏p. Kiedy inni
naukowcy nie zdo∏ali powtórzyç wyni-
ków, pojawi∏y si´ kontrowersje. Patar-
royo utrzymuje, ˝e u˝yli odmiennych
substancji.
Robiàc przerw´ podczas lunchu, Pa-
tarroyo przedstawia na ˝ó∏tej serwetce
przebieg wydarzeƒ, podkreÊlajàc daty
swoich publikacji. Prawie zaraz po
pierwszym sukcesie spotka∏o go pierw-
sze niepowodzenie. „Pope∏ni∏em b∏àd
– wyjaÊnia – wynikajàcy z braku wie-
dzy epidemiologicznej.” Zdecydowa∏
si´ szczepiç Kolumbijczyków, nie prze-
prowadzajàc tzw. podwójnie Êlepej pró-
by. Ârodowisko naukowe ostro skryty-
kowa∏o jego sposób prowadzenia badaƒ
i nieetyczne, nazbyt szybkie podj´cie
badaƒ na ludziach.
W miar´ pojawiania si´ innych wyni-
ków – szczepionka okazywa∏a si´ bez-
pieczna, choç nie zawsze skuteczna –
opinie pozostawa∏y podzielone. „Patar-
royo zawsze by∏ silnà osobowoÊcià,
wzbudza∏ emocje – zauwa˝a Hans Wig-
zell, dyrektor Karolinska Institutet w
Sztokholmie. – Jestem stale pod wra˝e-
niem jego zdolnoÊci wywierania naci-
sku. Jego wiedza to jak brutalna si∏a.”
Wigzell podkreÊla, ˝e ju˝ wczeÊniej Pa-
tarroyo „odczuwa∏ brak zrozumienia
u innych. Tak wi´c nie jest to cecha, któ-
ra ujawni∏a si´ teraz. OsobiÊcie go lubi´.”
Chocia˝ wi´kszoÊç badaƒ wykaza∏a,
˝e szczepionka dzia∏a tylko u 30–40%
pacjentów, wielu przedstawicieli s∏u˝-
by zdrowia by∏o zadowolonych: 30%
z 500 mln – to i tak wielki sukces. Prepa-
rat SPf66 nie musia∏ odpowiadaç tym
samym standardom co pozosta∏e szcze-
pionki z uwagi na szczególne cechy ma-
larii: nawet ludzie, którzy rozwin´li na-
turalnà odpornoÊç na zaka˝enie pa-
so˝ytem, cz´sto jà tracà. Poniewa˝ wy-
niki szczepieƒ w Kolumbii, a nast´pnie
w Tanzanii zgodnie wykazywa∏y oko∏o
30-procentowà jej skutecznoÊç, wyda-
wa∏o si´, ˝e Patarroyo zosta∏ oczyszczo-
ny z zarzutów. W 1995 roku przekaza∏
prawa do szczepionki Âwiatowej Orga-
nizacji Zdrowia.
Nast´pnie wybuch∏a sprawa Gambii
i Tajlandii. Chocia˝ cz´Êç immunologów
nie chce zarzuciç stosowania szczepion-
ki SPf66, niepokoi ich jednak zmiennoÊç
wyników. „Musi byç jakiÊ sposób wy-
jaÊnienia, dlaczego szczepionka czasem
dzia∏a, a kiedy indziej jest nieskutecz-
na” – komentuje Louis Miller z Natio-
nal Institutes of Health.
Patarroyo podkreÊla, ˝e mogà byç
ró˝ne tego przyczyny: uk∏ad odpor-
noÊciowy bardzo ma∏ych dzieci, jak
6–11-miesi´cznych szczepionych w
Gambii, jest inny ni˝ u doros∏ych; szcze-
pionka stosowana w Tajlandii mo˝e nie
by∏a identyczna z SPf66; zmiennoÊç ge-
netyczna ludzi determinuje ich odpo-
wiedê odpornoÊciowà. Dodaje jednak,
˝e nie jest zainteresowany rozwa˝aniem
argumentów za i przeciw. Chce dzia∏aç,
kontynuowaç badania nad sposobami
ulepszenia szczepionki i opracowywaç
nowe. Credo jego instytutu to, jak pod-
kreÊla, „poszukiwanie istoty problemu.
Szczepionka przeciw malarii nie jest ce-
lem samym w sobie. Chcemy opraco-
waç metodologi´. RzeczywiÊcie sztucz-
nie wytwarzaç szczepionki.” Dalej
napomyka, ˝e jego nowe badania wy-
jaÊnià, dlaczego szczepionka SPf66 za-
chowuje si´ tak ró˝nie.
Cokolwiek Patarroyo ma jeszcze
w zanadrzu, SPf66 jest dotàd jedynà
szczepionkà przeciw malarii poddawa-
nà próbom klinicznym i jego kontrower-
syjne prace wp∏yn´∏y o˝ywczo na t´
dziedzin´. Co zaÊ si´ tyczy jego same-
go, pasjonuje go jak zawsze uprawianie
nauki i kierowanie laboratorium z po-
czuciem swobody myÊlenia i transfor-
mowania. „My, naukowcy, rzeczywi-
Êcie jesteÊmy uprzywilejowani – mówi,
wchodzàc po schodach do swego gabi-
netu troch´ wolniej ni˝ zwykle, jak to
po lunchu. – Mamy mo˝noÊç intelektu-
alnego rozwoju! Ilu ludzi tego doÊwiad-
cza? Wi´kszoÊç musi robiç rzeczy, któ-
rych nie lubi.”
Marguerite Holloway
T∏umaczy∏
Czes∏aw Radzikowski
Â
WIAT
N
AUKI
Luty 1997 23
STEPHEN FERRY
Gamma Liaison