J.SILVA, P.MIELE
SAMOKONTROLA
UMYSŁU METODĄ SILVY
(The Silva Mind Control Method) [orig. 1977]
1
SPIS TREŚCI:
Philip Miele
Od tłumacza
Wstęp
1. Jak wykorzystać w szczególny sposób zdolności własnego umysłu
2. Spotkanie z Jose
3. W jaki sposób medytować
Jose Silva
4. Medytacja dynamiczna
5. Poprawa pamięci
6. Przyspieszona nauka
7. Twórczy sen
8. Potęga twoich słów
9. Siła wyobraźni
10. Poprawa zdrowia
11. Intymne ćwiczenia dla kochanków
12. Każdy może nauczyć się ESP
13. Stworzenie własnej grupy
14. W jaki sposób możemy pomagać innym stosując Samokontrolę Umysłu
15. Moje rozważania
16. Lista kontrolna
Philip Miele
17. Metoda Samokontroli w psychiatrii
18. Samokontrola Umysłu a poczucie własnej wartości
19 Samokontrola Umysłu w świecie biznesu
20. Co dalej?
Aneks. I: Kurs Samokontroli i stojąca za nim organizacja
Aneks. II: Metoda Samokontroli Umysłu Silvy a pacjenci psychiatryczni
Aneks. III: Wprowadzenie. Współzależność uwagi ludzkiej na wykresach EEG. Koncentracja
wewnętrzna jako składowa uwagi
Bibliografia
2
OD TŁUMACZA
W latach 1989-1992 jako dyrektor Kanadyjskiego Związku Szermierczego, psycholog sportu i
instruktor Metody Silvy miałem okazję przeprowadzić kursy tej metody z kadra szermierzy
kanadyjskich, a także z reprezentantami innych dyscyplin sportu. Interesowało mnie przede
wszystkim, w jakim stopniu Samokontrola Umysłu może wpłynąć na poziom doskonałości sportowej
zawodników oraz wyniki osiągane przez nich podczas zawodów międzynarodowych. Szermierka
szczególnie dobrze nadaje się do tego rodzaju badań, gdyż w dyscyplinie tej rezultaty zalezą w
ogromnym stopniu od stanu emocjonalnego zawodników. Kontrola emocji, wysoka samoocena i
pewność siebie stanowią klucz do sukcesów na arenie międzynarodowej.
Po serii kursów jesienią 1990 roku i wiosną 1991 roku Kanada zaczęła nagle odnosić drużynowe
sukcesy w mistrzostwach świata w szabli i szpadzie mężczyzn. Przypadek? Być może. Na stronach
tej książki opisano wiele takich “przypadków". Potwierdzają one teorie, iż wydarzenia mają tendencje
kształtować się zgodnie z kierunkiem myśli, które dominują w naszym umyśle.
Rezultaty, osiągnięte przeze mnie w pracy ze sportowcami, zgodne są z wnioskami z badań
naukowych przeprowadzonych przez amerykańskiego psychologa dr George'a de Sau z
absolwentami podstawowych kursów Samokontroli Umysłu Metodą Silvy w USA. Do zanotowanych
przez uczonego zmian zalicza się zwiększenie poczucia własnej wartości, zwiększenie pewności
siebie oraz ogólna zmiana osobowości w kierunku bardziej pozytywnej samooceny.
Zarówno moje doświadczenia w zakresie stosowania technik Silvy w Psychologii sportu, jak i
doświadczenia wielu milionów ludzi na całym świecie w okresie 28 lat wykładania metody dowodzą, iż
największą jej wartością jest uaktywnienie umysłu człowieka w stronę bardziej pozytywnego
postrzegania własnego życia, a także tworzenia dynamiki działań w kierunku pożądanych zmian oraz
rozwiązywanie problemów, które od lat wydawały się nierozwiązywalne. Metoda Silvy nie jest
wprawdzie panaceum na wszelkie problemy codziennego życia czy czarodziejską różdżką, za
dotknięciem której pojawi się przed naszym domem czerwony mercedes. Stosowanie jej wymaga od
człowieka aktywnego udziału. Metoda ta jest jednak najbardziej kompletnym ze znanych mi zbiorów
technik, które umożliwiają dokonywanie w życiu trafniejszych wyborów oraz podejmowanie
mądrzejszych decyzji dzięki zaangażowaniu procesów intuicyjnych.
Sam wypróbowałem Metodę Silvy na sobie w okresie, kiedy po dwudziestu latach pracy trenerskiej z
kadra szermierczą w Danii i Kanadzie zdecydowałem się rozstać z karierą trenera i poszukać dla
siebie innego zajęcia. Przez dwa lata utrzymywałem się z rodziną z zasiłku dla bezrobotnych. Próba
zajęcia się handlem zakończyła się stratą wszystkich oszczędności i poważnymi długami. Moim
marzeniem była wówczas praca w administracji sportowej w Ottawie.
Przypadkowo natknąłem się w prasie na ogłoszenie Metody Silvy. Po ukończeniu kursu zacząłem
“programować" swoje cele i nagle moje życie zaczęło się układać w nowy sposób. W wyborach do
władz Związku Szermierczego zostałem wiceprezesem do spraw szkolenia kadry, a w parę miesięcy
później zaproponowano mi stały etat dyrektora technicznego Kanadyjskiego Związku Szermierczego.
Przekonany o wartości metody, udałem się do Teksasu, gdzie mieszczą się główna siedziba
organizacji Metoda Silvy oraz ośrodek szkolenia instruktorów. Odbyłem tam dwutygodniowy kurs,
który zapoczątkował moje działania na rzecz wprowadzenia technik Silvy na teren Polski.
Wyniki badań naukowych z ostatniego dziesięciolecia w dziedzinie fizyki kwantowej oraz medycyny
psychosomatycznej potwierdzają wiarygodność spostrzeżeń które główny autor niniejszej książki –
Jose Silva – intuicyjnie dokonał i zastosował w praktyce przed prawie pięćdziesięciu laty. Eksperyment
fizyka Helmuta Schmidta z Mind Science Foundation w San Antonio w Teksasie, Roberta Jahna z
Laboratorium Anomalii Technicznych na Uniwersytecie Princeton oraz wielu innych badaczy wykazały,
że umysł człowieka jest w stanie wpływać na materię nieożywioną.
Badania i praktyczne zastosowanie niektórych technik Silvy przez takie sławy w dziedzinie medycyny
psychosomatycznej jak dr Carl Simonton, dr Bernie Siegel, dr Larry Dossey oraz innych
zapoczątkowały lawinowy rozwój nauki zwanej psychoneuroimmunologią. Bada ona zależność układu
obronnego organizmu człowieka od jego myśli i emocji. Z badań wynika, że za pomocą
odpowiedniego ukierunkowania myśli i wyobrażeń jesteśmy w stanie wpływać na procesy zdrowienia.
Pozytywne wyobrażenia i myśli wspomagają nasz układ immunologiczny i przyspieszają
wyzdrowienia. Negatywne – osłabiają odporność i mogą pogłębiać stan choroby.
Książka, którą trzymacie Państwo w ręku, opisuje wiele tych i innych procesów. Ukazuje również
życiową drogę, która doprowadziła Jose Silvę do stworzenia Metody Samokontroli Umysłu
Uprzytamnia nam, że każdy z nas jest genialny, gdyż dysponujemy umysłem, o którego granicach
praktycznie nic nie wiadomo. Silva przekonuje, że każdy może nauczyć się korzystać z własnego
geniuszu, zaś uczucia takie jak miłość, radość, empatia stanowią ogromną siłę napędową i nośnik
energii, za pomocą której możemy zmienić na lepsze własne życie oraz pomóc w dokonaniu tego
innym.
3
Obecnie kursy Metody Silvy prowadzone są w stu dwu krajach, a książki zostały przetłumaczone na
dwadzieścia dziewięć języków. Od 1966 roku, w którym Silva przeprowadził swój pierwszy publiczny
kurs w Teksasie, ukończyło go na całym świecie ponad osiem milionów ludzi. Uczestnikami zajęć są
katolicy, protestanci, muzułmanie, buddyści, ateiści – gdyż to, co przekazuje Jose Silva, nie kłóci się z
żadną religią świata.
Jego metoda opiera się na prawdach uniwersalnych, mówiących o genialności umysłu oraz
możliwościach efektywniejszego wykorzystania jego potencjału, tak aby każdy mógł cieszyć się
zdrowiem, sukcesami i harmonią w doczesnym życiu.
W Polsce kursy Metody Silvy prowadzone są od stycznia 1992 roku. Do tej pory przekonało się o ich
skuteczności wiele tysięcy absolwentów. Organizowane są we wszystkich większych miastach kraju.
Lista organizatorów kursów załączona jest na końcu książki.
Andrzej Wójcikiewicz
Ottawa, październik 1994 roku.
4
WSTĘP
W jednym z miast w zachodnich stanach architekt miejski zamknął drzwi gabinetu, pozostawiając przy
biurku zdenerwowaną sekretarkę. Zapodziały się gdzieś plany i rysunki nowego centrum handlowego,
które były niezbędne do zatwierdzenia projektu przez Radę Miejską pod koniec tygodnia. Z pracy
zwalniano za przewinienia mniejszej wagi. Szef był jednak zadziwiająco spokojny.
Usiadł przy swoim biurku, znieruchomiał, zamknął oczy i przez kilka chwil pozostawał wyciszony i
skoncentrowany. Osoba patrząca z boku mogłaby pomyśleć, że człowiek ów przygotowuje się
psychicznie na nadejście nieuniknionego kataklizmu.
Po dziesięciu minutach architekt otworzył oczy, wstał i wyszedł ze swego gabinetu.
– Wydaje mi się, że znalazłem – powiedział spokojnie – Przejrzyjmy listę moich wydatków z zeszłego
czwartku, kiedy byłem w Hartford. Czy pamięta pani, w której restauracji jadłem obiad?
Zadzwonili. Plany i rysunki znajdowały się w tej restauracji.
Architekt przeszedł trening Samokontroli Umysłu rozbudzający talenty, które przez większość z nas
nie są wykorzystywane. Odnajdywanie w pamięci zapomnianych zdarzeń, których nie wytrenowany
umysł nie potrafi przywołać, było jedną z wielu rzeczy, których architekt nauczył się podczas zajęć
Silvy.
Obecnie, po ukończeniu specjalnych kursów, wiele set tysięcy ludzi na całym świecie odkryło w sobie
te niezwykle przydatne w życiu zdolności.
Co właściwie robił architekt podczas owych dziesięciu minut, kiedy z zamkniętymi oczyma siedział
przy swoim biurku?. Historia opowiedziana przez innego absolwenta kursu Metody Silvy wyjaśnia
nieco tę tajemnice.
Będąc na Bermudach przeżyłem niezwykłą przygodę. Miałem dwie godziny, aby złapać samolot
powrotny do Nowego Jorku, ale nigdzie nie mogłem znaleźć biletu lotniczego. Przez całą godzinę
razem ze znajomymi przeszukiwaliśmy systematycznie pokoje, które zajmowałem. Szukaliśmy pod
dywanem, za lodówką, dosłownie wszędzie. Trzy razy rozpakowywałem moje walizki, ale bilet zniknął
jak kamfora. Całkowicie zdesperowany postanowiłem znaleźć sobie spokojny kąt i wprowadzić się w
tzw. poziom alfa (poziom alfa używany jest w słownictwie Silvy i oznacza stan głębokiego rozluźnienia,
charakteryzującego się zwolnieniem częstotliwości impulsów mózgowych do częstotliwości pomiędzy i
a 14 cykli na sekundę). Nie upłynęło parę chwil po osiągnięciu mojego poziomu alfa, gdy
“zobaczyłem" wyraźnie mój bilet, tak wyraźnie, jak gdybym na niego patrzył w rzeczywistości. Według
tego, co “widziałem", bilet powinien znajdować się na dnie szafki, pomiędzy książkami, prawie
niedostrzegalny z zewnątrz. Rzuciłem się w kierunku szafki. Bilet był tam, gdzie go ujrzałem w
wyobraźni'.
Dla osób nie wytrenowanych w zakresie Metody Silvy wszystko to brzmi wysoce niewiarygodnie.
Jednak po przeczytaniu dalszych rozdziałów tej książki, napisanej przez Jose Silvę, człowieka, który
stworzył tę metodę, dowiecie się o wielu zadziwiających zdolnościach własnych umysłów. Zaś
najbardziej zadziwiającym jest fakt, iż tak łatwo i szybko można je w sobie rozbudzić.
Jose Silva poświęcił większą część swojego życia na doświadczenia i badania zakresu, w jakim
można wytrenować ludzki umysł. Rezultatem tych badań jest 36-40-godzinny kurs, po ukończeniu
którego ludzie są w stanie przypominać sobie rzeczy i sprawy, dawno zapomniane, kontrolować ból,
przyspieszać gojenie urazów czy powrót do zdrowia, porzucać nałogi i nie chciane nawyki, a przede
wszystkim w niebywały sposób rozwijać własną intuicje “Szósty zmysł" staje się częścią codziennego
życia, pomagając w rozwiązywaniu jego małych i dużych problemów. Razem z tymi nowymi
umiejętnościami przychodzą wewnętrzny spokój i pogodny optymizm, oparte na namacalnych
dowodach, że jesteśmy w stanie kontrolować nasze życie w stopniu oraz w sposób, którego istnienia
dawniej nie mogliśmy nawet sobie wyobrazić.
Książka, którą macie w rękach, pozwala na teoretyczne zapoznanie się z metodą i na praktyczne
opanowanie dużej części materiału stanowiącego treść wykładów. Przy tworzeniu tego kursu. Jose
Silva sięgał głęboko do tradycji filozofii wschodnich, jak również czerpał z doświadczenia
najzacniejszych filozofów Zachodu. Mimo filozoficznych podstaw, materiał przerabiany podczas kursu
ma bardzo praktyczne zastosowania w codziennym życiu. Wszystko, czego uczy Jose, służy temu,
aby ludzie mogli prowadzić szczęśliwsze i pełniejsze życie tu i teraz.
Wykonując ćwiczenia opisane w kolejnych rozdziałach tej książki, będziecie odnosić kolejne sukcesy,
które niepomiernie zwiększą waszą wiarę w możliwość osiągnięcia rzeczy, dla ludzi nie zapoznanych
z Metodą Silvy wydadzą się wręcz nieprawdopodobne. Istnieje jednak wiele naukowych dowodów, że
umysł ludzki zdolny jest do dokonywania rzeczy niezwykłych. Istnieje również kilkaset tysięcy ludzi na
świecie, których życie, dzięki Metodzie Silvy, zaskakująco zmieniło się na lepsze.
Proszę sobie wyobrazić użycie własnego umysłu do polepszenia wzroku!
Oto jak przedstawia swoje wrażenia jedna z absolwentek.
5
“Po kursie zauważyłam, że mój wzrok nagle zaczął się poprawiać. Przez 10 lat, od dzieciństwa do
ukończenia szkoły, nosiłam okulary. Potem zaczęłam je znowu nosić, kiedy miałam trzydzieści osiem
lat. Zawsze mi mówiono, że moje lewe oko jest trzy razy słabsze od prawego. Moje pierwsze
«dorosłe» okulary używałam do czytania. Po trzech lub czterech latach byłam zmuszona zmienić je na
okulary dwuogniskowe, znacznie mocniejsze. Po kursie zauważyłam, że wprawdzie nie byłam w
stanie czytać bez okularów, lecz mój wzrok zaczął zdecydowanie się poprawiać. Zmiany na lepsze
zachodziły tak szybko, że postanowiłam opóźnić wizytę u okulisty. Zaczęłam nawet używać swoich
okularów sprzed dwudziestu lat. Oniemiały ze zdziwienia lekarz zgodził się w końcu ze mną, że do
czasu otrzymania nowych szkieł moje dawne okulary wydają się najlepsze".
W tym miejscu brzmi to może nieprawdopodobnie, ale rozdział dziesiąty tej książki wyjaśnia
dokładniej, w jaki sposób absolwenci kursu używają siły własnego umysłu w celu przyspieszenia
procesów naturalnego gojenia w organizmie. Techniki są zadziwiająco proste. Oto sprawozdanie
kobiety, która w przeciągu czterech miesięcy straciła trzynaście kilogramów.
“Najpierw wyobraziłam sobie stół zastawiony ciastkami, lodami, łakociami, które uwielbiałam jeść i
które przeobrażały się w kolejne kilogramy mojej wagi. W wyobraźni namalowałam ogromne czerwone
«X» na tym stole, potem wyobraziłam sobie lustro z wizerunkiem samej siebie, groteskowo szerokiej,
jak gdybym patrzyła na siebie w gabinecie krzywych luster. Następnie wyobraziłam sobie scenę
skąpaną w złotym świetle. Na tej scenie stał stół, a na stole leżało dużo produktów białkowych, takich
jak ryba, jajka, chude mięso itp. Namalowałam w wyobraźni złote «X» na tym stole i znowu
wyobraziłam sobie lustro, tym razem jednak wyglądałam w tym lustrze tak, jak chciałam wyglądać w
rzeczywistości wysoka i szczupła. W myśli powiedziałam sobie, że będę miała apetyt tylko na jedzenie
zawierające dużo białka. W wyobraźni ustaliłam sobie dzień (bardzo ważne, gdyż w ten sposób
miałam datę osiągnięcia mojego celu), w którym moi przyjaciele kolejno do mnie podchodzili i
gratulowali mi wspaniałej figury. I tak się stało. Mimo wieloletnich doświadczeń z różnymi dietami
metoda, którą opisałam, była jedyną, która przyniosła pożądane rezultaty".
Na tym właśnie polega kontrola własnego umysłu wprowadzenie się w stan głębokiego rozluźnienia,
głębokiej relaksacji, podczas której używając języka obrazów i wzmacniając je słowami, możliwe staje
się kontrolowanie funkcji organizmu, których świadoma kontrola uważana była do tej pory za
niemożliwą. Przy wytrwałej praktyce nie widać kresu możliwych do osiągnięcia rezultatów.
Jak widzicie, nie jest to zwykła książka. Poprowadzi ona was przez kolejne kroki, rozpoczynając od
głębokiej relaksacji i jej całkowitej kontroli (tzn. nie zasypiania), do wykorzystania tych stanów
rozluźnienia fizycznego i psychicznego do celów kontroli własnego umysłu, rozwiązywania problemów
związanych z naszym zdrowiem fizycznym i psychicznym oraz rozwiązywania innych problemów w
sposób, który w obecnej chwili większość tzw. “zdrowo myślących" ludzi uważa za niemożliwy.
Jest to “książka w książce". Rozdziały pierwszy, drugi i dwudziesty, napisane przez Filipa Miele,
opisują Metodę Silvy, jej niezwykle dynamiczny rozwój na całym świecie i sposób, w jaki metoda ta
pomogła niezliczonym rzeszom absolwentów kursów (Metoda Silvy jest nauczana w 102 krajach i
przetłumaczona na 29 języków).
.W pozostałych rozdziałach Jose Silva opisuje wiele technik, nauczanych w czasie kursów. Trzeba
jednak pamiętać, iż doświadczenia i przeżycia doznane podczas kursów prowadzonych w grupach
przez wykwalifikowanych nauczycieli są zdecydowanie różne od rezultatów i doświadczeń
wynikających z przerabiania materiału samodzielnie.
Z naszych doświadczeń wynika, że nauka w grupach, ze względu na ich dynamikę i atmosferę,
prowadzi do szybszych, bardziej spektakularnych wyników niż te, które można osiągnąć pracując
samemu. Tych z was, którzy zdecydują się na samodzielne wykonywanie zalecanych przez Jose Silvę
ćwiczeń, mogę zapewnić, że osiągnięte rezultaty z całą pewnością wniosą korzystne i znaczące
zmiany w wasze życie – być może nie tak szybko jak po odbyciu kursu, ale z tą samą stuprocentową
gwarancją.
Jako pierwszy krok polecamy przeczytanie tej książki od początku do końca, tak jak czyta się każdą
normalną książkę. Podczas tego “pierwszego czytania" nie namawiamy do przerabiania ćwiczeń
opisanych w kolejnych rozdziałach. Następnie sugerujemy ponowne przeczytanie rozdziałów od
trzeciego do czternastego, aby jeszcze jaśniej widzieć cel, do którego zdążamy.
Kolejny krok to powrót do rozdziału trzeciego i zawartych w nim ćwiczeń. Należy przerabiać te
ćwiczenia i tylko te ćwiczenia przez dwa do trzech tygodni. Następny krok to ćwiczenia zawarte w
rozdziale czwartym i tak dalej.
Ci z was, którzy przerobią wszystkie kolejne ćwiczenia, aż do rozdziału czternastego, będą posiadali
mniej więcej te same umiejętności, które posiadają absolwenci naszych kursów. Aby dalej rozwijać
swoje umiejętności, dobrze jest zorganizować grupę przyjaciół lub znajomych, którzy również
trenowali te same ćwiczenia. Rozdział trzynasty opisuje, jak to zrobić.
6
W tym momencie stajecie w obliczu być może jednej z najpoważniejszych przemian w życiu. Każda
transformacja pociąga za sobą zmianę sposobu widzenia siebie i świata, w którym żyjemy “Z nowymi
zdolnościami naszego umysłu wiąże się obowiązek użycia ich w celu pomagania ludzkości" – głosi
dewiza Jose Silvy. W innych wypadkach używanie tych nowych zdolności staje się niemożliwe, jak się
przekonacie z dalszej lektury książki.
7
1. JAK WYKORZYSTAĆ W SZCZEGÓLNY SPOSÓB ZDOLNOŚCI WŁASNEGO UMYSŁU
Wyobraź sobie, że wchodzisz w bezpośredni kontakt ze wszystko przenikającą Wyższą Inteligencją i
w przypływie nadprzyrodzonej radości dowiadujesz się, że stoi ona po twojej stronie. Wyobraź też
sobie, że nawiązałeś ten kontakt tak prostymi sposobami, że już do końca życia nie masz potrzeby
odczuwać bezsilnego oddzielenia od tego, czego obecność zawsze wyczuwałeś, lecz nigdy nie
mogłeś dosięgnąć – pomocnej mądrości, błysku olśnienia pojawiającego się we właściwym
momencie, odczucia życzliwej ci, ogromnej siły.
Byłoby to tzw. doświadczenie szczytowe, nie tak różne – a być może wcale nie różniące się – od
duchowego uniesienia.
Takiego właśnie uczucia doznaje większość ludzi po skończeniu czterodniowego kursu samokontroli
Metodą Silvy. Do tej chwili już setki tysięcy ludzi na całym świecie doświadczyło tego uczucia.
Codzienność tych ludzi zmieniała się, w miarę jak przyzwyczajali się do spożytkowania nowych form
energii ukrytej w ich umyśle, w celu lepszej kontroli własnego przeznaczenia dla osiągnięcia
bogatszego, zdrowszego, wolniejszego od problemów życia.
Jose Silva opisuje w tej książce niektóre z metod, których opanowanie możliwe jest przez regularne
stosowanie ćwiczeń w domu. Wyjrzyjmy się, jak wyglądają pierwsze lekcje.
Kurs zaczyna się wykładem wprowadzającym, który trwa około godziny i dwudziestu minut.
Wykładowca wyjaśnia, na czym polega Samokontrola Umysłu, oraz streszcza okres dwudziestu pięciu
lat badań naukowych, które doprowadziły do stworzenia tej metody. Następnie przytacza w skrócie
przykłady różnych zastosowań i korzyści, jakie wynoszą absolwenci po skończeniu kursu w dziedzinie
poprawy własnego zdrowia, rozwiązywania problemów życia codziennego oraz pogłębiania i rozwoju
własnego życia duchowego. Następuje dwudziestominutowa przerwa. Przy kawie wzajemnie poznają
się uczestnicy kursu. Wywodzą się z najróżniejszych środowisk. Są wśród nich sekretarki, lekarze,
nauczyciele, taksówkarze, studenci, księża, gospodynie domowe, renciści, psychologowie itd.
Po przerwie zaczynają się kolejne sesje od pytań i odpowiedzi, po czym następują konkretne
ćwiczenia relaksowe, które mają na celu wprowadzenie uczestników w stan medytacji. Wykładowca
wyjaśnia, że celem ćwiczeń jest wprowadzenie organizmu w stan głębokiego rozluźnienia, tak
głębokiego jak podczas snu. Jest to rozluźnienie, któremu towarzyszy specjalny rodzaj świadomości.
Faktycznie jest to zmodyfikowany stan świadomości, którym charakteryzuje się niemal każda
dyscyplina medytacyjna, oraz stan żarliwej modlitwy.
Stan ten osiąga się bez użycia narkotyków czy aparatów typu “biofeedback" (Aparaty do badania
biologicznego sprzężenia zwrotnego). Wykładowca określa taki stan rozluźnienia jako “osiągnięcie
własnego poziomu" lub “wejście w alfa". Pierwsze ćwiczenie trwa około trzydziestu minut, podczas
których za pomocą bardzo prostych zwrotów, bez użycia naukowego żargonu czy dalekowschodnich
wyrażeń, wykładowca łagodnie wprowadza słuchaczy w pożądany stan spokoju i rozluźnienia.
Ci, którzy wykonywali już podobne ćwiczenia, ucząc się medytacji na innych kursach lub przerabiając
je samemu przez wiele tygodni lub miesięcy, najbardziej zdumieni są prostotą i łatwością tego
pierwszego ćwiczenia.
Jedna z pierwszych sugestii, którą wykładowca przekazuje słuchaczom podczas ćwiczenia, brzmi
następująco “Uczysz się teraz używania w specjalny sposób większych obszarów twojego umysłu".
Pełne znaczenie tego zdania jest dla wielu oszałamiające. Metoda sugeruje, iż każdy człowiek, bez
wyjątku, jest w stanie wytrenować swój umysł tak, aby funkcjonował w zakresach, na temat których
ogromna większość początkujących ma prawo mieć jeszcze poważne wątpliwości. Dopiero kiedy
ludzie praktycznie zaczynają doświadczać na sobie efekty owych nowo nabytych umiejętności,
początkowa niewiara przeradza się w entuzjazm.
Jedną z kolejnych sugestii, którą wykładowca powtarza podczas ćwiczeń, jest “Proszę się teraz
przenieść w wyobraźni do miejsca idealnego wypoczynku". Niezwykle przyjemne, bardzo
uspokajające i ogromnie wyraziste ćwiczenie, które pobudza wyobraźnię i pogłębia jednocześnie stan
rozluźnienia.
Parę słów na temat samej medytacji. W języku codziennym oznacza po prostu rozważanie jakiejś
sprawy. Jeżeli odłożycie tę książkę i zaczniecie myśleć, co by tu warto zjeść dzisiaj na obiad będzie to
medytacja.
Jednakże w szkołach medytacji na całym świecie słowo to ma węższe znaczenie i odnosi się do
szczególnego stanu umysłu. W niektórych dyscyplinach osiągnięcie takiego stanu lub całkowite od
separowanie się umysłu od otaczającej rzeczywistości jest celem samym w sobie. Stan taki powoduje
przyjemne uczucie spokoju oraz całkowitego rozluźnienia, jak również zwiększa odporność organizmu
na choroby, szczególnie te, które związane są ze stresem i napięciem nerwowym, jak wykazują to
niezliczone badania naukowe w tym zakresie.
8
Jest to jednak bardzo pasywny sposób medytacji. Metoda Silvy idzie o wiele dalej. W metodzie tej
uczymy się posługiwania owymi zmodyfikowanymi stanami umysłu do rozwiązywania konkretnych
problemów, małych i wielkich. To właśnie Jose Silva nazywa medytacją dynamiczną.
W obecnych czasach mówi się coraz częściej o częstotliwościach fal mózgowych typu alfa. Są to
częstotliwości które mierzy się za po mocą elektroencefalografu (EEG). Zakres tych częstotliwości
mierzony jest za pomocą liczby impulsów elektrycznych na sekundę. Częstotliwość od mniej więcej
czternastu cykli na sekundę wzwyż nazywamy częstotliwością typu beta, częstotliwość od siedmiu do
czternastu cykli na sekundę – typu alfa, od czterech do siedmiu cykli – teta, oraz poniżej czterech –
delta. Gdy wykonujemy codzienne czynności w stanie pełnej świadomości dominującą częstotliwością
naszego mózgu jest częstotliwość beta. W słownictwie Silvy jest to stan świadomości zewnętrznej.
Gdy nasz umysł znajduje się w stanie głębokiej fantazji, gdy w łóżku szykujemy się do snu, ale jeszcze
nie śpimy, lub gdy rano budzimy się ze snu, ale nie jesteśmy jeszcze całkowicie przebudzeni,
dominującą częstotliwością naszego mózgu jest alfa. Silva nazywa to stanem świadomości
wewnętrznej. Podczas snu, w zależności od jego fazy częstotliwość fal mózgowych zmienia się
pomiędzy alfa, teta i delta. Po treningu Silvy człowiek potrafi świadomie wprowadzić się w stan alfa,
czyli zwolnić częstotliwość dominujących fal mózgowych, lecz jednocześnie utrzymać stan pełnej
świadomości.
Nasuwa się w tym momencie pytanie co właściwie człowiek odczuwa, gdy z pełną świadomością
wprowadza się w poziom alfa. Wiemy dobrze, że stan lub poziom beta nie powoduje jakichś
specjalnych sensacji. W stanie tym możemy czuć się znudzeni lub zafascynowani, pewni siebie lub
przerażeni, możliwości w beta są praktycznie nieograniczone.
Jeżeli chodzi o alfa, czyli stan wewnętrznej świadomości, możliwości takie u ogromnej większości
ludzi są dość ograniczone. Życie nauczyło nas po prostu funkcjonować w beta, a nie w alfa lub teta, i
kontakt z głębszym poziomem naszego umysłu ogranicza się do fantazjowania oraz do stanów przed
zaśnięciem i po przebudzeniu, o których przed chwilą wspominaliśmy. Jednakże w miarę treningu
możliwości zaczynają się nagle mnożyć. Harry McKnight, zastępca dyrektora Silva Mind Control,
opisał to w następujący sposób “Wymiar alfa posiada własną pełną gamę zdolności czuciowych, tak
jak beta". Innymi słowy, w alfa możemy robić co innego niż w beta. Jest to kluczowa koncepcja w
Kontroli Umysłu.
W momencie gdy zaczynamy zapoznawać się bliżej ze zmienionymi stanami percepcji i uczymy się
mmi posługiwać, nasz umysł zaczyna funkcjonować w szczególny sposób. Zaczynamy świadomie
operować w zakresie metapsychicznym, czerpiąc informacje – jak to określa Jose – z tzw. Wyższej
Inteligencji lub nadświadomości, która nas otacza.
Większość ludzi przychodzi na kursy, aby nauczyć się relaksacji, pozbyć się bólu głowy lub
bezsenności, albo nauczyć się robić rzeczy, które w normalnej sytuacji wymagają ogromnego nakładu
pracy lub wysiłku woli, takich jak rzucenie palenia papierosów, utrata nadwagi, poprawa pamięci,
efektywniejsze uczenie się itp. Otrzymują to, po co przychodzą, i wiele, wiele więcej.
Okazuje się nagle, że naszych pięć zmysłów, tzn. dotyk, smak, węch, słuch i wzrok, to tylko część
zmysłów, z którymi przyszliśmy na świat. Odkrywamy obecność innych, nazwijmy je, sił czy zmysłów,
które kiedyś dostępne były tylko dla wąskiej grupy ludzi, którzy – aby je rozwinąć – niejednokrotnie
przechodzili przez życie oddaleni od aktywnego świata. Zadaniem treningu Silvy jest obudzenie i
wyćwiczenie tych dodatkowych zdolności.
Nadine Bertin, redaktor “Mademoiselle", opisuje w numerze pisma z marca 1972 roku, co właściwie
znaczy owo przebudzenie.
“Nasza współczesna kultura wszechmogącej pigułki jest oczywiście w stanie dostarczyć nam
proszków czy zastrzyków, zwiększających chwilowo percepcję naszego umysłu. Ja jednak sięgam do
źródła Kurs Kontroli Własnego Umysłu zwiększa tę percepcję w sposób naturalny Uczy, JAK to robić.
Już sama nazwa odzwierciedla fakt, że w odróżnieniu od pigułek, narkotyków czy hipnozy, to MY
kontrolujemy NASZ umysł przez CAŁY czas. Poszerzanie zakresu naszej świadomości, zdobywanie
wiedzy niekonwencjonalnymi metodami i pomaganie innym ludziom dzięki wykorzystywaniu
właściwości umysłu ograniczone są jedynie naszymi wewnętrznymi oporami i przeświadczeniami, do
których zostaliśmy przyzwyczajeni. Wreszcie przychodzi moment, gdy nabieramy przekonania, że
właściwie nie ma rzeczy niemożliwych, i nagle używanie tych nowych właściwości umysłu staje się
rzeczą najzupełniej naturalną. Słyszymy to od innych ludzi i staje się to również naszym udziałem".
9
2. SPOTKANIE Z JOSE
Jose Silva urodził się w miasteczku o nazwie Laredo w Teksasie, 11 sierpnia 1914 roku. Jego ojciec
umarł, gdy Jose miał cztery lata. Matka wyszła wkrótce ponownie za mąż i Jose wraz ze starszą
siostrą i młodszym bratem zamieszkał u babki. Dwa lata później stał się praktycznie żywicielem
rodziny. Sprzedawał gazety, czyścił buty i wykonywał inne dorywcze prace. Wieczorami obserwował
siostrę i brata przy odrabianiu lekcji, od nich też nauczył się czytać i pisać. Do szkoły poszedł dopiero
jako wykładowca.
Jego rozstanie z biedą rozpoczęło się, gdy czekał na swoją kolejkę u fryzjera i sięgnął po coś do
czytania. Był to korespondencyjny kurs naprawy radia. Kiedy Jose poprosił fryzjera o pożyczenie
pisma z lekcją, otrzymał odpowiedź tak, proszę, ale odpłatnie i pod warunkiem zdania w jego imieniu
korespondencyjnego egzaminu, którego tekst był podany na ostatniej stronie pisma. Każdego
tygodnia Silva płacił fryzjerowi dolara, czytał bieżącą lekcję i wypełniał stronę egzaminu, którą fryzjer
następnie wysyłał pod swoim nazwiskiem.
W niedługim czasie w zakładzie fryzjerskim zawisł dyplom radio mechanika, a piętnastoletni Jose
zaczął ludziom naprawiać radia. Z biegiem czasu interes rozrósł się do takich rozmiarów, że stał się
jednym z większych w okolicy i Silva był w stanie opłacić studia swojego rodzeństwa, odłożyć
pieniądze na ślub oraz zdobyć pól miliona dolarów, które pozwoliły na finansowanie dwudziestoletnich
badań. Doprowadziły one do stworzenia Metody Samokontroli Umysłu, znanej jako Metoda Silvy.
Decydujący wpływ na późniejszy rozwój zainteresowań młodego Jose i na kierunek jego późniejszych
badań miał wojskowy psychiatra. Jego zadaniem było przeprowadzenie wstępnych badań
psychiatrycznych kandydatów do jednostki łączności w czasie drugiej wojny światowej.
– Czy moczysz się nocą w łóżku? – padło pierwsze pytanie Jose aż zamurowało ze zdumienia.
– Czy podobają ci się kobiety? – Jose, który w tym czasie był już ojcem trojga dzieci i w planie miał
jeszcze siedmioro, był przerażony “Ten człowiek – myślał – na pewno wie dużo więcej na temat natury
ludzkiej i ludzkiego umysłu, niż fryzjer z Laredo na temat radia. Dlaczego więc zadaje takie dziwne
pytania?"
Ten kłopotliwy moment był początkiem odysei, która człowieka bez dyplomów i tytułów
uniwersyteckich postawiła w rzędzie najbardziej nowatorskich umysłów naszych czasów. Jego
pierwszymi nauczycielami były dzieła Freuda, Junga i Adlera.
Owe “niemądre" pytania nabrały wkrótce głębszego znaczenia i w niedługim czasie Jose był już w
stanie zadawać własne “Czy jest możliwe – spekulował – by przy użyciu hipnozy wpłynąć pozytywnie
na ludzką inteligencję, czyli zmienić wskaźnik IQ?"
W tamtych czasach uważano, iż wskaźnik inteligencji, czyli IQ, jest cechą wrodzoną, której nie można
zmienić. Jak ktoś się głupim urodził, to takim już do końca życia musi pozostać. Jose nie był jednak o
tym przekonany.
Jednakże pytanie to pozostało na razie bez odpowiedzi, bowiem Silva pilnie studiował zaawansowaną
elektronikę, aby zostać instruktorem w korpusie łączności. Kiedy został wreszcie zwolniony z wojska,
był bez żadnych oszczędności, gdyż te rozeszły się na utrzymanie rodziny podczas jego służby. Z
majątkiem dwustu dolarów Jose rozpoczął od nowa rozbudowę swojego interesu. Aby przetrzymać
ciężkie czasy, zaczął również uczyć na pół etatu w szkole średniej w Laredo, gdzie jego zadaniem
było również stworzenie. Pracowni elektronicznej.
Elektronika zaczęła kwitnąć pięć lat później, gdy na scenę weszła telewizja Jose zrezygnował z kariery
w szkole i skoncentrował się na elektronice. Jego przedsiębiorstwo ponownie stało się największą
inwestycją tego typu w Laredo. Silva pracował codziennie do dziewiątej wieczorem, potem jadł
kolacje, pomagał żonie położyć dzieci do łóżka, a w końcu, kiedy wreszcie w domu zapanował spokój,
studiował przez trzy godziny psychologie.
Szczególnie nurtowało go pytanie, które zadawał już sobie wcześniej czy współczynnik inteligencji (IQ)
i zdolności do nauki można podwyższyć przez jakąś formę treningu umysłowego. Dodatkowego
bodźca dostarczały oceny niedostateczne na świadectwach szkolnych dzieci, informacje zaczerpnięte
z książek i wykładów na temat hipnozy oraz posiadana przez niego wiedza elektroniczna.
Jose wiedział już wtedy, że mózg ludzki działa na zasadzie bardzo słabych impulsów elektrycznych.
Czytał o doświadczeniach, które na początku tego stulecia doprowadziły do odkrycia tzw.
częstotliwości alfa. Z elektroniki wiedział, że idealny obwód elektryczny powinien mieć jak najniższą
oporność, gdyż pozwala to na maksymalne wykorzystanie energii elektrycznej. Czyżby mózg ludzki
był w stanie pracować efektywniej, gdy obniży się jego impedancję (oporność pozorną)7. Czy w ogóle
można obniżyć oporność elektryczną mózgu?
Kiedy Jose zaczął stosować hipnozę na własnych dzieciach, aby uspokoić ich umysły, dokonał
zakrawającego na paradoks odkrycia. Zauważył, iż mózg jest w stanie pracować intensywniej, kiedy
jest mniej aktywny. Przy niższych częstotliwościach elektrycznych impulsów mózgowych umysły dzieci
były w stanie przetworzyć więcej informacji. Najtrudniejszym problemem było utrzymanie umysłu w
10
stanie pobudzenia i przytomności przy jednoczesnym obniżeniu częstotliwości impulsów do poziomu,
który ludzie w normalnych warunkach osiągają jedynie podczas snu lub w stanach głębokiego
rozmarzenia.
Dzięki zastosowaniu hipnozy Jose był w stanie zwiększyć zdolność dzieci do przyswajania większej
ilości materiału. Trudności nastręczała niezależna interpretacja tego materiału i jego głębsze
zrozumienie. Nie wystarczy przecież mieć głowę nabitą wiadomościami. Trzeba umieć je przetwarzać
oraz z nich korzystać.
Jose wkrótce porzucił hipnozę i zaczął eksperymentować stosując różnego rodzaju ćwiczenia
umysłowe, które miały na celu uspokojenie (zwolnienie częstotliwości fal mózgowych), a jednocześnie
utrzymanie umysłu w stanie większej przytomności, niż to było możliwe przy zastosowaniu hipnozy.
Ćwiczenia te miały również na celu polepszenie pamięci w połączeniu ze zdolnością interpretacji
zapamiętanego materiału, co z kolei powinno prowadzić do podwyższenia współczynnika inteligencji.
Ćwiczenia, z którymi eksperymentował Jose i które ostatecznie doprowadziły do stworzenia metody
kontroli własnego umysłu, wymagały koncentracji przy pełnym rozluźnieniu mięśniowym oraz
stosowania kontrolowanej wizualizacji. Okazało się, że osiągnięcie owych “głębszych poziomów
koncentracji", czyli świadome zwolnienie częstotliwości fal mózgowych, wielokrotnie zwiększa jego
zdolność przyswajania i przetwarzania materiału szkolnego w porównaniu do “normalnego" stanu
umysłu, gdy pracuje on przy częstotliwościach beta. Dowodem tego były otrzymywane przez dzieci
Jose stopnie, które zaczęły się gwałtownie poprawiać w przeciągu trzech lat prowadzonych
eksperymentów nad doskonaleniem techniki.
Był to pierwszy poważny sukces Jose na tym polu. Późniejsze badania naukowe, prowadzone na
różnych uniwersytetach w Stanach. Zjednoczonych (szczególnie przy użyciu “biofeedback"),
potwierdziły jego spostrzeżenia. Był on jednak pierwszym, który dowiódł, że mózg ludzki jest w stanie
funkcjonować z pełną świadomością przy zakresach częstotliwości fal mózgowych alfa i teta.
Wkrótce nastąpiło kolejne jeszcze bardziej zadziwiające odkrycie.
Któregoś wieczoru Jose przepytywał z materiału szkolnego jedną ze swoich córek, gdy była w stanie
rozluźnienia, czyli alfa. Kiedy odpowiadała na jedno pytanie, Jose w myślach formułował już następne.
Była to dla nich normalna procedura i niczym na razie nie różniła się od dziesiątek poprzednich tego
typu “posiedzeń". W pewnym momencie rutyna została jednak gwałtownie zmieniona. Córka nagle
odpowiedziała na pytanie, które nie zostało jeszcze zadane. Potem na następne. I jeszcze na
następne. Czytała jego myśli '.
Był to rok 1953, kiedy to dzięki pracom dr J.B.Rhine'a z Uniwersytetu Duke'a badania naukowe nad
ESP (Extra Sensory Perception – percepcja pozazmysłowa) zaczęły być z oporami akceptowane jako
przedmiot, którym mogą się parać poważni naukowcy Jose opisał doświadczenie z córką w liście do
dr Rhine'a. Otrzymał jednak bardzo chłodną odpowiedź. Według dr Rhine'a, córka Jose
prawdopodobnie miała od urodzenia zdolności metapsychiczne, w związku z czym twierdzenie, iż je
wyćwiczył, jest nonsensem. Zresztą, aby móc cokolwiek na ten temat powiedzieć, należało poddać
dziewczynkę testom, zanim rozpoczęła trening.
W tym czasie również sąsiedzi zauważyli niezwykłe postępy w nauce dzieci. Jose W początkowej
fazie eksperymentów ludzie bardzo podejrzliwie traktowali jego próby “z nieznanym". Podejrzewano,
że może się to łączyć z czarną magią lub siłami nieczystymi, z którymi lepiej się nie zadawać. Nie
można było jednak ignorować sukcesu człowieka, który odważył się eksperymentować na własnych
dzieciach. Padło pytanie, czy Jose chciałby pomóc również dzieciom sąsiadów.
Po niepowodzeniu z listem do dr Rhine'a, Jose tego właśnie potrzebował. Gdyby był w stanie uzyskać
w pracy z innymi dziećmi takie wyniki, jakie osiągnął z jednym dzieckiem, byłby to powtarzalny
eksperyment, który każdy naukowiec musiałby uznać.
W przeciągu następnych dziesięciu lat trzydzieścioro dziewięcioro dzieci przeszło trening z Jose Po
każdym treningu Jose ulepszał swoje metody pracy uzyskując coraz lepsze wyniki. I tak, znów stał się
pionierem potrafił wyćwiczyć u innych zdolności percepcji pozazmysłowej, czego dowodem było
trzydzieści dziewięć powtarzalnych eksperymentów.
W przeciągu kolejnych trzech lat Jose wypracował plan kursu, który z niewielkimi zmianami
obowiązuje do dzisiaj. Kurs trwa od 40 do 48 godzin. Może być prowadzony zarówno z dorosłymi, jak
z dziećmi. Do tej pory przeprowadzonych zostało na całym świecie ponad pięćset tysięcy (dane z
1977 roku) “eksperymentów" z powtarzalnymi wynikami, których żaden naukowiec nie jest w stanie
zignorować.
Na owe długie lata badań i doskonalenia metod pozwalały dochody uzyskiwane z ciągle rozwijającej
się działalności handlowej związanej z elektroniką. W tym czasie nawet marzyć nie można było o
dotacjach rządowych czy stypendiach uniwersyteckich na badania naukowe w dziedzinie tak odległej,
jaką była wtedy parapsychologia. Obecnie badania te oraz rozwój samej metody finansowane są
głównie przez organizację utworzoną przez Jose Silvę. Instruktorzy wykładają Metodę Silvy we
11
wszystkich pięćdziesięciu stanach USA oraz w trzydziestu czterech krajach poza Stanami
Zjednoczonymi (dane z 1977 roku).
Pomimo sukcesów Jose nie stał się bożyszczem, “duchowym przywódcą" czy religijnym “guru" dla
swoich naśladowców. Pozostał prostym człowiekiem o bezpretensjonalnym sposobie bycia. Mówi po
angielsku* z miękkim, prawie zapomnianym meksykańsko-angielskim akcentem.
Na pytanie, na czym polega sukces, odpowiada przytaczając rzeczywiste historie. Oto niektóre z nich.
Bostońska gazeta “Herald American" zamieściła list od czytelniczki, w którym blaga ona o pomoc dla
męża cierpiącego na migrenę. W następnym numerze ukazał się list od innego czytelnika z prośbą o
pomoc w podobnej sprawie.
Listy te przeczytała pewna lekarka z Bostonu i napisała do redakcji “Herald American", iż sama przez
wiele lat cierpiała na ciężką migrenę, która całkowicie zniknęła po kursie Silvy “Na kolejnym wykładzie
sala była załadowana do granic możliwości" – pisze wykładowca z Bostonu.
Znany psychiatra polecał swoim pacjentom Metodę Silvy, gdyż pozwala ona na intuicyjny dostęp do
informacji, których otrzymanie w niektórych wypadkach wymagałoby wieloletniej terapii.
Grupa absolwentów kursu Silvy stworzyła nową firmę marketingową, która używając technik
poznanych na kursie miała za zadanie wynalezienie nowych towarów i stworzenie dla nich rynku
zbytu. Podczas trzech lat istnienia firma wprowadziła na rynek amerykański osiemnaście produktów.
Specjalista od reklamy potrzebował przeciętnie około dwóch miesięcy na opracowanie kampanii
reklamowej. Po kursie Silvy podstawowe pomysły przychodziły po dwudziestu minutach, a
dopracowanie reszty trwało dwa tygodnie.
Czternastu członków drużyny baseballowej White Sox z Chicago zostało posłanych na kurs Metody
Silvy. Każdy z nich poprawił tzw. “indywidualną przeciętną" (indywidualna przeciętna' w baseballu
oznacza stosunek udanych prób odbicia pitki baseballowej przez zawodnika do prób nieudanych w
przeciągu jednego sezonu). U większości zawodników był to wzrost bardzo widoczny.
Pewien pan poradził swojej małżonce, aby wypróbowała Metodę Silvy, gdyż wszystkie dotychczasowe
próby zgubienia zbędnych kilogramów okazały się bezskuteczne. Zgodziła się pod warunkiem, że
pójdą na kurs razem. Ona bez stosowania specjalnej diety schudła o dziesięć kilogramów w przeciągu
sześciu tygodni. On rzucił palenie.
Nauczyciel w jednej ze szkół farmacji uczył studentów stosowania technik Metody Silvy “Ich stopnie ze
wszystkich przedmiotów poprawiają się z dnia na dzień – pisze w swoim liście – Studiowanie zajmuje
im o wiele mniej czasu i są znacznie bardziej zrelaksowani (...). Każdy potrafi posługiwać się
wyobraźnią. Ja udowodniłem im tylko, że wyobraźnia jest konkretna i ze obecna jest w niej postać
rzeczywistości, którą mogą wykorzystywać".
Wprawdzie Jose uśmiecha się chętnie, zawsze poważnieje, gdy ktoś mówi mu “zmienił Pan całe moje
życie!".
– To nie ja to życie zmieniłem – pada odpowiedź – To ty sam(a) zrobiłeś(aś) stosując kontrolę swojego
umysłu.
W następnych rozdziałach Jose osobiście przedstawi, w jaki sposób posługiwać się umysłem, aby
przemienić swoje życie.
12
3. W JAKI SPOSÓB MEDYTOWAĆ
(Rozdział ten oraz następne, aż do szesnastego, napisane przez Jose Silvę, zalicza się być może do
najważniejszych, jakie kiedykolwiek czytałeś Jose będzie nauczał w nich podstawowych elementów
kursu Samokontroli Umysłu. Aby w pełni skorzystać z tych rozdziałów, upewni] się, czy dobrze
pamiętasz, w jaki sposób je czytać. Informacje na ten temat znajdziesz we wstępie).
Pomogę ci nauczyć się medytacji. Umiejętność ta pozwoli ci na penetrację rejonów mózgu, które
kontrolują wyobraźnię, a pełne uruchomienie wyobraźni pozwoli następnie na efektywniejsze
rozwiązywanie problemów, z którymi borykasz się w codziennym życiu. Obecnie skupimy się jednak
na medytacji. Pora na rozwiązywanie problemów przyjdzie później.
Ponieważ twoja nauka odbywać się będzie bez pomocy doświadczonego wykładowcy, zmuszony
jestem przedstawić nieco inny i o wiele wolniejszy sposób treningu niż podczas kursów. Nie będziesz
miał z nim żadnych trudności.
Nawet jeśli przerwiesz kurs po nauczeniu się medytacji, i tak będziesz w stanie lepiej rozwiązywać
problemy. W medytacji dzieje się coś pięknego, i to piękno, które odnajdujesz, mesie uspokojenie. Im
więcej medytujesz, tym głębiej w siebie wchodzisz, nawiązujesz silniejszy kontakt ze swoim wnętrzem,
tak głęboki, że nic nie jest w stanie go zakłócić.
Skorzysta również cale twoje ciało. Najpierw zauważysz, że w czasie medytacji znikają twoje
zmartwienia oraz poczucie winy. Piękno medytacji w alfa polega miedzy innymi na tym, że nie jesteś w
stanie zabrać tam negatywnych uczuć gniewu czy poczucia winy. Jeśli któreś z tych uczuć wtargną w
ten stan, medytacja zostanie po prostu przerwana. Z czasem owe uczucia będą pozostawały z dala
coraz dłużej i dłużej, aż któregoś dnia w ogóle nie powrócą. Będzie to znaczyło, że aktywne impulsy
umysłowe prowadzące do choroby naszego ciała zostały zneutralizowane.
Ciało człowieka zostało stworzone do zdrowia. Posiada wrodzony system samoregulacji i
samogojenia. Mechanizmy te mogą być blokowane przez umysły niewytrenowane w kontrolowaniu
siebie. Medytacja jest pierwszym krokiem w kierunku takiej kontroli. Sama z siebie uczyni wiele dla
uwolnienia uzdrawiających mocy ciała i zwrócenia mu energii, trwonionej kiedyś na napięcie
(dokładniejsze uwagi na ten temat znajdują się w następnych rozdziałach).
Oto co należy zrobić, aby osiągnąć stan medytacji, czyli stan alfa. Gdy się obudzisz rano, skorzystaj w
razie potrzeby z ubikacji i powróć do łóżka. Nastaw budzik na piętnaście minut, na wypadek gdybyś
zasnął w czasie wykonywania ćwiczeń. Zamknij oczy i pod powiekami “spójrz" w górę, tak aby gałki
oczne znalazły się mniej więcej pod kątem 20 stopni. Z przyczyn nie bardzo jeszcze wiadomych, ta
pozycja gałek ocznych powoduje zwiększenie częstotliwości alfa w mózgu.
Teraz powoli, w odstępach mniej więcej dwusekundowych, zacznij liczyć od 100 do 1. Staraj się skupić
całą uwagę na liczeniu. Jeżeli ci się to uda, osiągniesz alfa już za pierwszym razem.
Po pierwszym ćwiczeniu rozluźniającym podczas kursu reakcje słuchaczy są bardzo zróżnicowane.
Od “To było zachwycające" do “Nie czułem (czułam) zupełnie nic". Różnica nie polega jednak na tym,
co się ze słuchaczami dzieje podczas samego ćwiczenia, lecz przede wszystkim jak często mieli
poprzednio okazję doświadczać stanów, przy których częstotliwość fal mózgowych jest znacznie
zwolniona, a świadomość jeszcze zachowana. Stany te są w mniejszym lub większym stopniu
udziałem każdego z nas. Doświadczamy ich każdego ranka po przebudzeniu i każdego wieczora
przed zaśnięciem. Aby przebudzić się ze snu, podczas którego w większości wypadków dominuje
częstotliwość typu teta, musimy przejść przez alfa, w którym wielu z nas pozostaje poprzez cały czas
rutynowych zajęć poranka.
Jeżeli więc odczuwasz, że podczas tego pierwszego ćwiczenia niewiele się właściwie działo, znaczy
to po prostu, że – nie zdając sobie z tego sprawy – wiele już razy twoja świadomość była
utrzymywana w alfa. W takim wypadku należy się po prostu dalej rozluźnić i nie martwiąc się o wynik
kontynuować ćwiczenia.
Nawet jeśli potrafiłeś już w czasie pierwszej koncentracji wprowadzić się w stan alfa, powinieneś
przejść przez siedem tygodni regularnych ćwiczeń aby dotrzeć do niższych poziomów alfa, a potem
teta.
Pierwsze ćwiczenie, czyli liczenie wstecz od stu do jednego, należy przerabiać codziennie rano przez
dziesięć dni. Przez następne dziesięć dni licząc od pięćdziesięciu do jednego, potem od dwudziestu
pięciu do jednego, od dziesięciu do jednego, aż wreszcie przez ostatnie dziesięć dni od pięciu do
jednego.
Aby zapobiec spontanicznemu przejściu w stan beta, każde ćwiczenie należy zakończyć mówiąc do
siebie w myślach.
“Za chwilę policzę od jednego do pięciu, otworzę oczy i będę całkowicie przebudzony (przebudzona),
w stanie doskonałego samopoczucia jeden dwa trzy za chwilę otworzę oczy cztery pięć, mam oczy
otwarte, czuję się doskonale, czuję się znacznie lepiej niż poprzednio".
13
W ten sposób ustanowione zostały dwa podstawowe mechanizmy. Pierwszy – wprowadzenie się w
poziom alfa, oraz drugi – wychodzenie z tego poziomu. Gdyby ktoś zdecydował się na stosowanie lub
wyćwiczenie innego sposobu wchodzenia w alfa, jest to oczywiście możliwe, jednak wymagałoby to
przejścia przez podany rygor treningu od początku, co w praktyce jest niezbyt sensowne.
W momencie, gdy rano będziesz w stanie osiągnąć pogłębiony stan alfa za pomocą liczenia od pięciu
do jednego, będziesz również w stanie osiągnąć ten stan w podobny sposób o każdej innej porze
dnia. Do tego potrzebne będzie jednak nieco więcej czasu – od 10 do 15 minut, gdyż w tym wypadku
będziesz przechodzić ze stanu beta, nie korzystając już z porannej “półdrzemki" i jej naturalnych
wolniejszych częstotliwości.
Wykonując ćwiczenie w czasie dnia, należy usiąść w wygodnym fotelu lub na brzegu łóżka, tak aby
obydwie stopy opierały się płasko na podłodze, a ręce mogły swobodnie spocząć na udach. Ci, którzy
są zaznajomieni i wprawieni w ćwiczeniach jogi, mogą usiąść na podłodze w pozycji lotosu. Głowa nie
powinna być zwieszona, lecz ustawiona w pozycji zapewniającej równowagę. Następnie koncentruj
się na poszczególnych częściach ciała, aby świadomie je rozluźnić. Zacznij od lewej stopy, potem
lewej nogi, prawej stopy, prawej nogi i tak dalej, aż dotrzesz do szyi, twarzy, oczu i mięsni
pokrywających czaszkę. Wykonując to ćwiczenie po raz pierwszy będziesz zdumiony, ile w twoich
mięśniach zgromadziło śle niepotrzebnego napięcia.
Teraz wybierz dowolny punkt na suficie lub na przeciwległej ścianie, około 45 stopni nad poziomem
oczu. Wpatruj się w ten punkt, aż poczujesz, że twoje powieki robią się coraz cięższe. Pozwól im się
zamknąć i rozpocznij odliczanie od pięćdziesięciu do jednego. Postępuj tak przez 10 dni, a następnie
licz od 10 dni 1 przez 10 dni, wreszcie od 5 do 1. Ponieważ ćwiczenie to może być wykonywane o
każdej porze dnia, nie tylko rano, dobrze jest wypracować sobie pewną rutynę i wykonywać je przez
około piętnaście minut dwa lub trzy razy dziennie.
W tym momencie nasuwa się pytanie, co robić, gdy osiągniemy stan alfa. O czym myśleć?
Od początku należy ćwiczyć wizualizację. Jest to zasadnicza koncepcja samokontroli. Im lepiej i
dokładniej potrafisz wykorzystać obrazy myślowe, tym głębsze i mocniejsze będą przeżycia podczas
przerabiania kolejnych ćwiczeń.
Pierwszym krokiem jest stworzenie w wyobraźni instrumentu, który ułatwi ci wizualizację. Tym
instrumentem będzie tzw. ekran wyobraźni. Powinien być szeroki, taki jak w kinie, nie zapełniając
jednak całej wewnętrznej wizji. Ekran ten należy sobie wyobrazić w odległości około dwóch metrów, a
nie tuż przed powiekami. Na tym ekranie będziesz wymyślał wszystko, na czym postanowisz się
koncentrować. Później stosować go będziemy również w innych celach.
Pierwszym z przedmiotów wyświetlanych na naszym ekranie powinna być jakaś prosta i dobrze nam
znana rzecz, na przykład pomarańcza lub jabłko. Za każdym razem po osiągnięciu stanu alfa,
pozostawaj z jednym obrazem. Będziesz go mógł zmienić podczas następnej sesji. Koncentracja
powinna polegać na stworzeniu obrazu z jak największą dokładnością – w trzech wymiarach, w
kolorze, że wszystkimi szczegółami. Obraz powinien zdominować całą uwagę. Nie myśl o niczym
innym.
Istnieje powiedzenie, że umysł ludzki jest jak pijana małpa, która skacze bez ładu i składu z jednego
drzewa na drugie. Zdumiewające jest, jak mało czasami mamy kontroli nad własnymi myślami i
własnym umysłem. Mimo ze często tak dobrze potrafi nam służyć, kiedy indziej działa zdradziecko za
naszymi plecami, wywołując ból głowy, wysypkę, a na koniec wrzód żołądka. Mózg posiada zbyt
wielką moc, by pozostawać bez kontroli. Kiedy nauczymy się używać swojego umysłu do trenowania
go, o czym niedługo przekonasz się sam, będzie w stanie dokonywać zadziwiających rzeczy.
Tymczasem jednak musisz cierpliwie wykonywać pierwsze ćwiczenia, mające na celu świadome
zwolnienie częstotliwości fal mózgowych i wprowadzenie umysłu w stan alfa oraz zmuszenie go do
koncentracji na wybranym przedmiocie, jak również wyobrażanie sobie tego przedmiotu z coraz
większą dokładnością i precyzją. Początkowo, gdy podczas wykonywania ćwiczeń mnę myśli będą
przychodziły do głowy, należy być wyrozumiałym i cierpliwym. Myśli takie należy po prostu spokojnie
ignorować i odsuwać, po czym powrócić do obrazu na ekranie. Napięcie lub irytacja spowoduje
natychmiastowy wzrost częstotliwości fal mózgowych w kierunku beta.
Taki oto stan koncentracji, nazywany medytacją, jest szeroko praktykowany na całym świecie. Jeżeli
będziesz ćwiczyć tylko to, nic więcej, osiągniesz stan, który William Wordsworth nazywa stanem
szczęśliwej ciszy umysłu, głębokiego, trwałego wewnętrznego spokoju. Jest to bardzo ciekawe i
niezwykłe przeżycie, w którym głębsze zakamarki umysłu stają się nagle dostępne dla naszej
świadomości. Po pewnym czasie zaczynamy jednak traktować to jako rzecz naturalną, oczywistą.
Podniecenie mija. W takim momencie wielu ludzi zaprzestaje ćwiczeń. Zapominają po prostu, że nie
jest to “wycieczka turystyczna", lecz pierwszy etap podróży, która może okazać się najważniejszą
wędrówką życia.
14
4. MEDYTACJA DYNAMICZNA
Istnieje kilka sposobów osiągnięcia stanu biernej medytacji, która opisana została w poprzednim
rozdziale (i której, mam nadzieję, doświadczysz osobiście już w niedługim czasie). Zamiast
koncentrowania się na stworzonym przez wyobraźnie przedmiocie, można skoncentrować się na
dźwięku, takim jak “OM", “RAZ" czy “AMEN", wypowiadanym głośno lub w myśli. Można
skoncentrować się na rytmie własnego oddechu. Można również skupiać się na centrum energii w
naszym ciele lub na rytmicznym dźwięku bębnów i tańcu do tego rytmu. Nasza koncentracja może się
skupić na monotonnych psalmach gregoriańskich, podczas słuchania ich możemy jednocześnie
wpatrywać się w znajomy rytuał ceremonii religijnych. Wszystkie te sposoby lub ich kombinacje będą
w stanie wprowadzić nasz umysł w stan spokojnej, biernej medytacji.
Osobiście jednak do osiągnięcia stanu medytacji wolę liczenie wspak. Przede wszystkim wymaga ono
pewnej koncentracji, która jest kluczem do sukcesu. Poza tym kiedy kilka razy uda nam się osiągnąć
ten stan za pomocą liczenia, metoda ta stanie się automatyczna, gdyż w podświadomości skojarzy się
z końcowym efektem.
Każde zakończone sukcesem ćwiczenie staje się swoistym “punktem odniesienia" – powracamy do
mego świadomie lub nieświadomie, inspiruje nas do dalszych poszukiwań.
Osiągnięcie stanu medytacji nie powinno być celem samym w sobie. Jest to oczywiście piękne i
uspokajające uczucie, które ma pozytywny wpływ na stan naszego zdrowia, są to jednak bardzo
skromne osiągnięcia w porównaniu z dalszymi możliwościami. Wychodź poza medytację bierną, ćwicz
umysł w kierunku zorganizowanej, dynamicznej aktywności, do której, według mnie, został on
przeznaczony, a osiągnięte rezultaty zadziwią cię.
Mówię o tym teraz, gdyż jest to moment, kiedy będziemy musieli wyjść poza technikę biernej
medytacji, o której przed chwilą wspomnieliśmy, i zacząć wykorzystywać medytację dynamiczną do
rozwiązywania problemów. Zaraz przekonasz się, dlaczego tak ważne było koncentrowanie się na
obrazie jabłka czy jakiegokolwiek innego przedmiotu na ekranie umysłowym.
Przed rozpoczęciem ćwiczenia pomyśl o czymś przyjemnym, o czymś, co się zdarzyło niedawno, dziś
lub wczoraj, nawet jeśli było to zdarzenie bardzo mało znaczące. Przypomnij je sobie w skrócie, a
następnie wprowadź się w stan głębokiego rozluźnienia (alfa) i wyświetl całe to zdarzenie na ekranie
swojej wyobraźni. Jakie wiążą się z nim obrazy? Jakie zapachy? Jakie dźwięki? Jakie były nasze
odczucia? Będziesz zaskoczony różnicą pomiędzy twoim wspomnieniem zdarzenia w stanie beta a
jego postacią w stanie alfa. Różnica jest niemal tak wielka jak między powiedzeniem “pływam" a
rzeczywistym pływaniem.
Jakie wartości ma to ćwiczenie? Po pierwsze, jest to kolejny krok do znacznie większych osiągnięć, a
po drugie, jest ono samo w sobie użyteczne. Oto jak możemy je praktycznie wykorzystać.
Pomyśleć o jakimś drobiazgu, na przykład o kluczykach do samochodu lub innej rzeczy, której
odnalezienie wymaga nieco wysiłku. Czy kluczyki są w kieszeni płaszcza, na biurku, czy też zostały w
drzwiach samochodu?
Jeżeli nie jesteś pewien, wprowadź się w stan alfa i cofnij w myślach do momentu, gdy ostatni raz
miałeś je w ręku, by jeszcze raz “przeżyć" ten moment. Następnie posuwaj się powoli w czasie, jeżeli
klucze są tam, gdzie zostały przez ciebie pozostawione, z łatwością powinieneś je odnaleźć (Inny
problem, bardziej skomplikowany i wymagający zastosowania wysublimowanej techniki, zaistnieje w
wypadku, kiedy ktoś je stamtąd zabrał).
Wyobraź sobie studenta, który pamięta, że wyznaczono mu egzamin na środę, ale nie jest pewien,
czy ma to być najbliższa środa, czy też następna. W stanie alfa może rozwiązać tę zagadkę sam.
Są to typowe, małe problemy codziennego życia, które mogą być rozwiązywane za pomocą tej prostej
techniki medytacyjnej.
Teraz przyszedł czas na wykonanie gigantycznego skoku. Powiążemy ze sobą dwa zdarzenia.
Prawdziwe zdarzenie i zdarzenie pożądane, ale jedynie wyobrażone – po czym przekonamy się, co
stanie się ze zdarzeniem wyobrażonym. Jeżeli zastosujemy kilka bardzo prostych zasad, zdarzenie
wyobrażone stanie się zdarzeniem rzeczywistym.
Prawo pierwsze:
Trzeba pragnąć, aby zdarzenie wyobrażone stało się faktem. Życzenie takie, jak “chciałbym, aby
pierwsza osoba, którą spotkam na ulicy, wycierała sobie nos", jest tak trywialne i bezużyteczne, że
nasz umysł go po prostu nie przyjmie. Życzenia tego typu mają bardzo małe szansę na realizacje. O
wiele większe szansę mają jednak życzenia takie, jak “mój dyrektor będzie dzisiaj dla mnie o wiele
przyjemniejszy", “klient będzie bardziej skłonny kupić oferowany towar" lub “zadanie lub czynność,
która normalnie jest bardzo nudna, tym razem sprawi mx dużo satysfakcji". Cele tego typu
prawdopodobnie będą w stanie wywołać w nas wystarczającą motywację.
Prawo drugie:
15
Należy wierzyć, że dane zdarzenie może mieć miejsce. Jeżeli wie my, że nasz klient ma magazyn
załadowany towarem, który chcemy mu sprzedać, trudno nam będzie wzbudzić w sobie przekonanie,
że taka transakcja jest możliwa. Jeżeli zaś nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że zdarzenie, którego
pragniemy, może rzeczywiście dojść do skutku, umysł będzie pracował przeciwko nam.
Prawo trzecie:
Trzeba oczekiwać, że dane zdarzenie nastąpi. Jest to subtelna zasada. Dwie pierwsze są proste i
pasywne. Trzecia wymaga działania, dynamiki. Można pragnąć czegoś i wierzyć, że jest to możliwe, a
mimo to nie oczekiwać, że zdarzenie takie nastąpi. Można na przykład pragnąć, aby dyrektor był miry
jutro przez cały dzień, i wierzyć, że jest to możliwe, a mimo to, na podstawie poprzednich
doświadczeń, nie bardzo oczekiwać takiego obrotu sprawy. W tej właśnie sytuacji, o czym za chwilę
się przekonamy, wkraczają na scenę Samokontrola Umysłu i skuteczna wizualizacja.
Prawo czwarte:
Nie możesz stworzyć problemu. Nie dlatego, że ci nie wolno, po prostu jest to niemożliwe. To
podstawowe, nadrzędne prawo “Czy nie byłoby wspaniale, gdybym umiał spowodować, aby dyrektor
zrobił z siebie takiego barana, że wyleją go z pracy, a ja przejmę jego stanowisko"". Gdy jesteś w
stanie dynamicznej medytacji alfa, masz również bezpośredni kontakt z Wyższą. Inteligencją, a z
punktu widzenia tejże. Inteligencji zaszkodzenie dyrektorowi nie byłoby dobrym pomysłem. Można
oczywiście dyrektorowi podłożyć świnię i spowodować jego usunięcie z pracy, będzie to jednak
wyłącznie sprawa twoja i poziomu beta. W alfa działania tego typu po prostu nie wyjdą.
Jeżeli w stanie medytacji ktoś będzie usiłował dostroić się do takiego rodzaju inteligencji, która miała
by mu pomóc w czynieniu krzywdy lub zła, jego wysiłki będą tak bezowocne, jak bezowocne jest
usiłowanie dostrojenia radia do stacji, która nie istnieje.
Prawdopodobnie wielu z was zarzuci mi w tym miejscu przesadny optymizm. Tysiące ludzi uśmiechało
się pobłażające, gdy wyjaśniałem absolutną niemożność czynienia krzywdy w alfa, dopóki sami się o
tym nie przekonali. Na naszej planecie roi się od nieszczęść i homo sapiens ma w tym swój
niekwestionowany wkład. Wszystko to dzieje się w stanie beta, nie w alfa, nie w teta i prawdopodobnie
nie w delta. Dowiodły tego moje dotychczasowe badania.
Nigdy nie byłem zwolennikiem straty czasu, lecz jeżeli ktoś z was chce to sobie na własną rękę
udowodnić, to proszę wprowadzić się w stan rozluźnienia (alfa) i spróbować wywołać u kogoś ból
głowy leżeli wyobrazicie sobie ten “przypadek" z wystarczającą, potrzebną do osiągnięcia
czegokolwiek wyrazistością, zdarzyć mogą się dwie następujące rzeczy ból głowy pojawi się u was, a
nie u osoby upatrzonej na “ofiarę" oraz/lub wyjdziecie ze stanu alfa.
Przykład ten nie daje oczywiście odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące dobrych i złych
właściwości naszego umysłu. Powrócimy do tej sprawy później. Na razie wybierz zdarzenie, które
stanowi rozwiązanie jakiegoś problemu, a które jest przez ciebie pożądane "• twoim zdaniem, możliwe
do zaistnienia. Ćwiczenie opisane poniżej pomoże spełnić trzecie prawo – oczekiwanie, że planowane
zdarzenie nastąpi.
Oto co należy zrobić.
Wybierz prawdziwy, nie rozwiązany jeszcze problem, który masz przed sobą. Dla ilustracji tego
przykładu powiedzmy, że twój szef był przez ostatni miesiąc w wyjątkowo złym humorze, co stanowi
poważny problem emocjonalny dla całego zakładu. Po osiągnięciu stanu alfa musisz teraz przejść
przez następujące trzy etapy.
Krok pierwszy:
Na ekranie wyobraźni dokładnie odtwórz ostatnie wydarzenie, które wiąże się z problemem. Przeżyj je
przez chwilę powtórnie.
Krok drugi:
Łagodnie przesuń teraz całą scenę na prawo od ekranu i wprowadź na ekran mną scenę, tę, którą
chcesz, aby nastąpiła jutro. W scenie tej sam szef i cale jego otoczenie jest w znakomitym humorze.
Docierają do nich dobre wiadomości. Jeżeli znasz problem, z którym borykał się szef, wyobraź sobie
jego rozwiązanie tak wyraźnie, jak poprzednio wyobrażałeś sobie sam problem.
Krok trzeci:
Przesuń teraz całą scenę na prawo od twojego ekranu i z lewej strony wprowadź na ekran mną scenę.
Tym razem wyobraź sobie szefa w doskonałym nastroju, szczęśliwego, miłego i uprzejmego dla
wszystkich. Tak jak poprzednio, scena ta powinna być jak najwyrazistsza, jak gdyby zdarzenia te
rzeczywiście wokół ciebie się rozgrywały. Pozostań przez chwilę z tą sceną. W pełni ją odczuj.
Teraz, przy odliczaniu od 1 do 5, będziesz całkowicie rozluźniony i poczujesz się znacznie lepiej niż
poprzednio. Możesz być pewny ze wprawiłeś w ruch siły, które będą działały na rzecz spowodowania
pożądanego zdarzenia.
Czy stosując te trzy etapy, zaplanowane zdarzenie zawsze i nieodwołalnie dojdzie do skutku? Nie.
16
Niemniej jednak jeżeli będziecie powtarzali te ćwiczenia, zaczniecie zauważać pewne prawidłowości.
Najpierw zadziała jedna z waszych wcześniejszych medytacyjnych sesji rozwiązywania problemów.
Kto może jednak zapewnić, że to nie przypadek?
W końcu zdarzenie, które wybraliście, musiało być wystarczająco prawdopodobne, abyście mogli
uwierzyć, że może rzeczywiście zaistnieć. Potem jednak pojawi się drugi podobny “przypadek", a za
nim trzeci “Przypadki" te nagle zaczną się mnożyć. Zaniechacie ćwiczeń, będzie ich znacznie mniej.
Kiedy do nich wrócicie – “przypadki" znowu się pojawią.
Później, gdy wzrosną wasze umiejętności, zauważycie, że jesteście w stanie wierzyć w zaistnienie
zdarzeń coraz mniej prawdopodobnych. Z upływem czasu i w miarę stosowania praktyki rezultaty
waszych medytacji będą was coraz bardziej zdumiewać.
Pracując nad problemem, najlepiej jest rozpoczynać medytację od ponownego przeżycia w wyobraźni
waszego dotychczasowego największego sukcesu. Jeżeli z czasem zdarzy się coś, co uznacie za
jeszcze większy sukces, od tej pory używajcie go jako punktu odniesienia. Stosując wyrażenie, które
w słownictwie Samokontroli Umysłu ma dla nas wszystkich specjalnie głęboką symbolikę, będziecie
“coraz lepsi".
Tim Masters, student a jednocześnie taksówkarz z Fort Lee w stanie New Jersey, postanowił
medytować w czasie oczekiwania na klientów. Gdy interes szedł słabo, Tim zaczai wyobrażać sobie
na swoim ekranie obładowanego walizkami klienta, który chce jechać na lotnisko Kennedy'ego w
Nowym Jorku. Oto jak opisał potem swoje doświadczenia.
“Przez pierwszych kilka razy, kiedy próbowałem, nic się nie działo. A potem nagle stało się – podszedł
facet z walizkami i kazał się wieźć na lotnisko. Następnym razem “wyświetliłem" sobie tego gościa na
moim ekranie. Wczułem się w sytuację, gdy sprawy rozwijają się tak jak trzeba i zjawił się następny
klient na lotnisko. To rzeczywiście działa'. To tak jak gdybym wygrał stolik, który się sam nakrywa".
Na pewno nasuwa się wam pytanie, dlaczego przesuwamy sceny na ekranie umysłowym z lewej
strony na prawą. Wprawdzie bardziej szczegółowo poruszę ten problem w dalszych rozdziałach, ale
zanim. Przejdziemy do następnego ćwiczenia, chciałbym to zagadnienie krotko skomentować.
Z moich eksperymentów wynika, że na głębszych poziomach czas doświadczany jest przez nasz
umysł jako ruch ze strony lewej do prawej. Innymi słowy, przyszłość postrzegamy w lewo od siebie, a
przeszłość – w prawo. Jest to niezmiernie intrygujący temat, lecz zanim poruszymy go szerzej,
musimy omówić pewne inne zagadnienia.
17
5. POPRAWA PAMIĘCI
Techniki poprawy pamięci, nauczane podczas kursów Metody, byłyby w stanie zminimalizować
konieczność używania książek telefonicznych oraz zaszokować naszych znajomych i przyjaciół.
Niemniej jednak ilekroć musze do kogoś zadzwonić, sprawdzam numer w notesie. Być może niektórzy
absolwenci naszych kursów stosują nasze techniki do zapamiętywania numerów telefonicznych,
jednak jak wspomniałem w poprzednim rozdziale, dla urzeczywistnienia dążeń niezwykle ważna jest
wewnętrzna motywacja, zaś moja motywacja do zapamiętywania numerów telefonicznych nie jest
imponująca. Prawdopodobnie byłaby znacznie silniejsza, gdybym musiał maszerować z jednego
końca miasta na drugi za każdym razem, gdy mam sprawdzić numer telefonu.
Używanie technik Samokontroli Umysłu do celów trywialnych nie jest wskazane ze względu na
wymagane współdziałania, pragnienia i oczekiwania. Ilu z nas jednak posiada tak sprawną pamięć,
jakiej byśmy sobie życzyli". Być może po wykonaniu ćwiczeń opisanych w poprzednich rozdziałach
wasza pamięć zaczęła się już niespodziewanie poprawiać. Zdobywane przez was umiejętności
wizualizacji i odtwarzania zdarzeń z przeszłości mają reperkusje w stanie beta, dlatego też wasz
umysł prawdopodobnie już w tej chwili zaczął rozszerzać zakres działania, bez specjalnego wysiłku i
treningu z waszej strony. Zawsze istnieją jednak możliwości dalszego doskonalenia.
W czasie kursów stosujemy specjalne ćwiczenia wizualizacji w celu poprawy funkcji pamięciowych.
Podczas takich ćwiczeń wykładowca pisze na tablicy numery od 1 do 30, a uczestnicy kolejno podają
nazwy różnych przedmiotów, na przykład bałwan ze śniegu, łyżwy, kolczyki, co tylko nasunie się na
myśl. Wykładowca zapisuje nazwy tych przedmiotów przy każdym numerze, po czym odwraca się
tyłem do tablicy i recytuje z pamięci całą listę. Uczestnicy mogą spytać o dowolne hasło z tej listy, a
wykładowca jest w stanie podać im numer, pod którym ono występuje.
Nie jest to sztuczką, lecz lekcją wizualizacji. Wykładowca wcześniej już przyporządkował każdej
liczbie jakieś słowo, a stąd każda liczba wywołuje wizualny obraz związanego z mą znaczenia. Obrazy
te nazywamy zakładkami pamięci. Kiedy uczestnicy podają przedmiot, wykładowca łączy go w pewien
znaczący i nietypowy sposób z obrazem, jaki kojarzy z daną liczbą. Przyjmijmy, że zakładką dla
numeru 10 jest “taras". Jeżeli uczestnik poda jako wyraz numer dziesięć “bałwana ze śniegu",
wykładowca może wyobrazić sobie bałwana opalającego się na pięknym tarasie. Jest to bardzo prosty
zabieg dla umysłu wprawionego w wizualizacji.
Uczestnicy zaczynają naukę “zakładek" w stanie alfa słuchając, jak wykładowca powoli powtarza
słowa, które należy zapamiętać. Kiedy następnie uczestnicy uczą się ich w stanie beta, praca jest
łatwiejsza, gdyż słowa wydają się znajome.
Ponieważ nauka zakładek zajęłaby zbyt dużo miejsca w książce zmuszony jestem je opuścić. Już w
tej chwili jednak dysponujesz niezwykle efektywnym sposobem poprawy zarówno pamięci, jak i
wizualizacji. Jest nim ekran wyobraźni.
Każda informacja, która wydaje się zapomniana, kojarzy się przecież z jakimś wydarzeniem. Jeśli jest
to np. imię – wydarzeniem będzie moment, kiedyśmy to imię usłyszeli lub przeczytali. Kiedy już
umiemy posługiwać się ekranem wyobraźni, trzeba po prostu wyświetlić na nim wydarzenia z
przeszłości otaczające informację, którą uważamy za zapomnianą, a informacja ta się odnajdzie.
Użyłem wyrażenia “informacja uważana za zapomnianą", ponieważ w rzeczywistości była ona przez
cały czas zakodowana w naszej pamięci. Jedynie w danym momencie nie byliśmy w stanie przywołać
jej do sfery świadomości, czyli spowodować jej przypomnienia. Różnica ta jest bardzo istotna. W USA
cały mechanizm reklam oparty jest na owej subtelnej różnicy między pamiętaniem a przypominaniem
programy telewizyjne zalewają nas potokami reklam tak licznych i krótkich, że gdyby ktoś poprosił nas
o wyliczenie kilku, które widzieliśmy w ostatnim tygodniu, prawdopodobnie nie bylibyśmy w stanie
opowiedzieć więcej niż trzy lub cztery.
Reklamy te stwarzają popyt na propagowane produkty, ponieważ zapadają w naszą pamięć poniżej
granicy świadomości. Badania sugerują, iż najprawdopodobniej nigdy niczego tak naprawdę nie
zapominamy. Nasz mózg zachowuje obrazy nawet najbardziej trywialnych zdarzeń. Im ważniejsze zaś
jest dla nas zdarzenie, tym wyraźniejszy jego obraz i tym łatwiej je potem sobie przypomnieć.
Elektroda lekko dotykająca odsłonięty w czasie operacji mózg jest w stanie spowodować
przypomnienie najdrobniejszych szczegółów dawno “zapomnianych" zdarzeń. Przypomnienie jest tak
dokładne, że “słyszy się" dźwięki, “czuje" zapachy i w pełni doświadcza obrazów towarzyszących temu
zdarzeniu. W tym wypadku wpływ wywierany jest jednak oczywiście na mózg, nie na umysł i chociaż
obrazy ofiarowywane świadomości pacjenta przez jego mózg mogą być ogromnie realistyczne, będzie
on wiedział – coś mówi mu – ze nie przeżył ich naprawdę. Dzieje się tak za sprawą umysłu – naszego
wszystkowiedzącego przewodnika, którego nigdy nie dosięgnie żadna elektroda. Umysł, w
odróżnieniu od nosa czy ręki, nie istnieje w konkretnym miejscu ani przestrzeni.
18
Wracając do sprawy pamięci. Tysiące kilometrów od miejsca, w którym teraz siedzisz, spada liść z
drzewa. Oczywiście nie będziesz tego zdarzenia pamiętał, ponieważ ani go nie doświadczyłeś, ani nie
ma ono dla ciebie żadnej wagi. A jednak nasz mózg notuje o wiele więcej, niż nam się wydaje.
Podczas lektury tej książki doświadczasz tysięcy różnych wrażeń, których przy obecnym poziomie
koncentracji sobie nie uświadamiasz. Są to dźwięki, zapachy, obrazy na skrajach widoczności, może
uczucie uciskania butów czy krzesła, temperatura w pokoju – wyliczać można by bez końca. Jesteśmy
świadomi tych wrażeń, ale nie uświadamiamy sobie tej świadomości. Brzmi to jak wewnętrzna
sprzeczność, jednak postaram się wyjaśnić to stwierdzenie, posługując się przypadkiem pewnej
kobiety poddanej ogólnej narkozie.
Kobieta ta w okresie ciąży nawiązała bardzo dobry kontakt ze swoim ginekologiem. Zawiązała się
miedzy nimi przyjaźń i zaufanie. Kiedy przyszedł czas porodu, kobieta poddała się ogólnej narkozie i
urodziła ładne, zdrowe dziecko. Jednakże gdy po porodzie lekarz odwiedził ją w sali szpitalnej, kobieta
przyjęła go bardzo chłodno wręcz wrogo. Ani lekarz, ani pacjentka nie potrafili wyjaśnić przyczyn tej
nagłej zmiany nastawienia i oboje pragnęli odkryć istotę sprawy. W celu przywołania ukrytych
wspomnień, które być może byłyby w stanie wyjaśnić ową niezrozumiałą zmianę, postanowili
zastosować hipnozę.
Pod hipnozą kobieta została poddana tzw. regresji w czasie, począwszy od ostatnich zdarzeń
związanych z jej kontaktami z lekarzem. Nie trzeba było daleko szukać. W głębokim śnie
hipnotycznym zamiast pominąć okres, kiedy pacjentka leżała w czasie porodu “nieprzytomna" pod
narkozą, powtórzyła wszystko, o czym lekarz i pielęgniarki mówili w sali porodowej. To zaś, co mówili
w obecności uśpionej pacjentki, było niekiedy nie związane bezpośrednio z akcją porodową czasami
były to dowcipy, a czasami małowybredne komentarze na temat samej pacjentki i powolnego tempa
porodu. Była dla nich “przedmiotem", a nie osobą, jej uczucia nie były brane pod uwagę. W końcu
znajdowała się przecież pod narkozą, a więc była nieprzytomna. Czy było tak jednak rzeczywiście?
Wątpię, czy kiedykolwiek można być nieprzytomnym. Człowiek przypomina sobie, albo nie, różne
przeżycia i zdarzenia, jednakże wszystko, czego kiedykolwiek doświadcza, zostaje bardzo dokładnie
zanotowane w jego mózgu.
Czy oznacza to, że używając techniki, której za chwilę będziesz się uczyć, za dziesięć lat będziesz w
stanie przypomnieć sobie numer strony, którą teraz czytasz?
Być może tak, ale to raczej wątpliwe. Numer tej strony nie jest i chyba nie będzie dla ciebie sprawą
wystarczająco ważną. Niemniej jednak, mimo iż prawdopodobnie świadomie go nie sprawdzałeś,
numer tej strony jest przecież wydrukowany i kątem oka z pewnością go zauważyłeś, a to zostało
zakodowane w mózgu.
Czy będziesz w stanie przypomnieć sobie imię atrakcyjnej osoby spotkanej w zeszłym tygodniu na
obiedzie u znajomych?
Gdy po raz pierwszy usłyszałeś to imię, fakt jego usłyszenia był zdarzeniem. Po prostu musisz
odtworzyć na ekranie umysłu fakty i szczegóły związane z tym zdarzeniem, a imię zabrzmi ponownie.
Rozluźnij się wprowadź w poziom alfa, stwórz ekran i przeżyj na nim wybrane wydarzenie jeszcze raz.
Zajmie to piętnaście do dwudziestu minut. Istnieje również inny sposób, skrócona wersja, wygodna do
stosowania w nagłych wypadkach, dzięki której będziecie w stanie w jednej chwili osiągnąć poziomy
umysłu, w których przywołanie pożądanych informacji jest o wiele łatwiejsze.
Metoda ta polega na stworzeniu mechanizmu odruchu warunkowego, który w momencie przyswojenia
działa tym lepiej, im częściej jest używany. Przyswojenie tej techniki wymagać będzie kilku sesji
medytacyjnych, mających na celu pełną internalizację procedury. Metoda jest w zasadzie bardzo
prosta. Polega na tym, że należy złączyć razem opuszki trzech palców kciuka, palca wskazującego i
palca środkowego lewej lub prawej ręki, a wasz mózg automatycznie zareaguje zwolnieniem
częstotliwości. Oczywiście, jeżeli spróbujemy tego teraz, nic nie będziemy w stanie odczuć lub
zauważyć. W tym momencie nie jest to jeszcze odruch warunkowy. Aby wyćwiczyć taki odruch, należy
wprowadzić się w stan alfa i (w myśli lub na glos) powtórzyć następujące zdanie.
“W momencie gdy złączę palce w ten sposób (tu należy złączyć trzy palce w opisany przed chwilą
sposób) w celu, który jest dla mnie ważny, natychmiast osiągnę poziom umysłu potrzebny do
osiągnięcia tego celu".
Wykonuj to ćwiczenie przez jakieś siedem dni, za każdym razem używając tych samych słów. W
niedługim czasie powinno wytworzyć się w mózgu stałe skojarzenie takiego złączenia palców z
natychmiastowym osiągnięciem poziomu medytacji. Jeżeli w następne dni będziesz próbował sobie
coś przypomnieć, na przykład czyjeś imię, ale nie będzie ono przychodziło ci do głowy, to im bardziej
będziesz starał się skoncentrować na przypomnieniu, tym mniej będzie to skuteczne. Próby takie są
nie tylko bezużyteczne, lecz również bardzo denerwujące. Zamiast tego rozluźnij się i zdaj sobie
sprawę, że pamiętasz wszystko i znasz sposób przywołania żądanej informacji.
19
Nauczycielka czwartej klasy szkoły podstawowej w Denver uczy dzieci poprawnej pisowni używając
ekranu umysłowego i techniki trzech palców. W ten sposób przerabia ona około dwudziestu słów
dziennie. Na klasówce uczniowie mają za zadanie napisać wszystkie słówka, które zostały podane w
danym tygodniu “Pamiętają słowa oraz poprawną pisownie – łącząc trzy palce wyobrażają to sobie na
ekranach. Dzieci mniej zdolne potrzebują około piętnastu minut na skończenie całego sprawdzianu".
Używając tej samej techniki, nauczycielka ta uczy dzieci również tabliczki mnożenia do 12. Nauka
kończy się w listopadzie, choć w normalnych warunkach trwa przez cały rok szkolny.
Wspomniany uprzednio Tim Masters, student i taksówkarz, ma często pasażerów, którzy proszą o
zawiezienie do jednego z sąsiednich miasteczek, na adres, do którego dojazdu Tim nie bardzo już
pamięta. Prawdopodobnie niewielu spieszących się pasażerów wykazałoby zrozumienie dla szofera
taksówki, który przed wyruszeniem w drogę wprowadza się w stan medytacji. Tim używa techniki
trzech palców, pozwalającej mu na odtworzenie w pamięci drogi pod dany adres, jeżeli już
kiedykolwiek tam był.
Przed ukończeniem kursu Samokontroli Umysłu Tim, który studiuje w Instytucie. Technologu w
Nowym. Jorku, miał jedną piątkę a z reszty przedmiotów czwórki i trójki “Teraz – mówi – jestem
stypendystą same piątki i tylko jedna czwórka". Metoda, której używa Tim do szybkiego studiowania,
jest opisana w następnym rozdziale. Podczas egzaminów Tim trzyma złączone trzy palce.
Technika trzech palców ma również różne inne zastosowania o których piszę dalej. Przez wieki
stosowana była w różnych szkołach medytacji. Kiedy następnym razem będziecie oglądać rzeźbę lub
malowidło przedstawiające postać z Dalekiego. Wschodu, na przykład jogina siedzącego, w stanie
medytacji ze skrzyżowanymi nogami, zwróćcie uwagę na znajome ułożenie trzech palców rąk.
20
6. PRZYSPIESZONA NAUKA
Gdy opanujesz już opisaną w poprzednim rozdziale technikę pamięci, będziesz gotów do uczynienia
następnego kroku, czyli do opanowania techniki przyspieszonej nauki. Oto jak w skrócie wyglądają
kolejne “stopnie wtajemniczenia".
Pierwszy krok to umiejętność osiągnięcia stanu medytacji. Będąc w stanie medytacji, stwarzamy ekran
umysłowy, który śluzy – między innymi – do odtwarzania potrzebnych informacji. Następnie jako
metody szybkiej relaksacji uczymy się techniki trzech palców. Jednym z jej zastosowań jest szybkie
przypominanie sobie potrzebnych informacji. W momencie, gdy ją opanujemy, gotowi jesteśmy do
przyswajania sobie materiału w nowy sposób, dzięki któremu odtwarzanie informacji staje się o wiele
łatwiejsze. Równie ważny jest fakt, iż ten nowy sposób nauki nie tylko przyspiesza przyswajanie
samego materiału, lecz również pogłębia jego zrozumienie.
Poniżej przedstawione są dwie techniki szybkiej nauki. Zacznijmy od prostszej.
W momencie, gdy technika trzech palców jest opanowana na tyle dobrze, że pozwoli na szybkie
osiąganie poziomu alfa i świadome operowanie na tym poziomie, można stosować ją podczas
słuchania wykładu lub lektury książki. Użycie tej techniki powinno zwiększyć koncentrację i pozwolić
na lepsze przyswajanie słyszanego czy czytanego materiału. Później łatwo też będzie ten materiał
odtwarzać w stanie beta, a jeszcze łatwiej w stanie alfa. Student, który używa techniki trzech palców
podczas egzaminu pisemnego, niemalże widzi przed sobą podręcznik, z którego się przygotowywał,
lub słyszy wykład profesora.
Druga technika nie jest już tak prosta, lecz mimo to będziesz w stanie opanować ją w dość wczesnym
stadium treningu Samokontroli Umysłu. Wiąże ona skuteczność nauki w alfa z dodatkowym
wspomaganiem w postaci nauki w beta. Potrzebny do tego będzie magnetofon.
Powiedzmy, że musisz przyswoić sobie skomplikowany rozdział z podręcznika, który wymaga nie tylko
zapamiętania, lecz również zrozumienia. Na początku pozostając w stanie beta, przeczytaj tekst na
głos i nagraj go na kasetę magnetofonową. Następnie wprowadź się w stan medytacji alfa i
przesłuchaj taśmę, koncentrując się na własnym głosie.
W początkowym stadium treningu, a w szczególności jeżeli nie jesteś dobrze zaznajomiony z obsługą
danego magnetofonu, naciskanie guzików może powodować powrót do beta, zaś dźwięk własnego
głosu może sprawić pewną trudność w powrocie do alfa. W niektórych wypadkach, zanim ponownie
osiągnie się stan medytacji, “stracić" można część lub nawet cały przeczytany tekst. Niemniej jednak
w miarę zdobywania doświadczenia wypadków takich będzie coraz mniej. Oto kilka rad.
Wprowadzając się w stan alfa od razu trzymaj palec na odpowiednim przycisku. Zapobiegnie to
konieczności szukania go z otwartymi oczami.
Można także poprosić kogoś innego, aby na umówiony sygnał włączył magnetofon.
W wypadku konieczności ponownego, szybkiego osiągnięcia stanu alfa stosuj technikę trzech palców.
Początkowe trudności, które na ogół świadczą o postępach w stosowaniu samej techniki, często
wydają się większe, niż są w rzeczywistości. W związku z adaptacją organizmu, odczucia w stanie alfa
mogą się zmieniać i z biegiem czasu, w miarę jak nasza świadomość przyzwyczaja się do operowania
w tym stanie, będzie on coraz bardziej przypominał stan beta. Utrzymanie całkowitej świadomości i
pełnej władzy funkcji umysłowych w stanie alfa jest specjalnym etapem treningu Samokontroli Umysłu.
Postępy w ćwiczeniach i nawrót poprzednich odczuć stanu alfa świadczą w rzeczywistości o
pogłębieniu się tego stanu czy wręcz osiągnięciu poziomu teta. Prowadząc kursy Samokontroli
Umysłu często widziałem absolwentów, którzy byli w stanie operować w głębokim poziomie alfa z
otwartymi oczami, przy utrzymaniu całkowitej świadomości otoczenia, rozmawiając, zadając pytania,
żartując.
Wróćmy jednak do nagrywania. Dla uzyskania dodatkowego wzmocnienia zaleca się odczekać, jeżeli
to możliwe, pewien czas -np. kilka dni – a następnie ponownie przeczytać dany materiał w stanie beta
oraz przesłuchać go w stanie alfa. Po takiej serii powtórzeń wiadomości będą bardzo silnie i głęboko
utrwalone.
Jeżeli stworzyliście grupę, która wspólnie wykonuje ćwiczenia z tej książki, możecie wymieniać się
taśmami, aby skrócić czas nagrywania. Doskonale zdaje to egzamin, mimo iż zasadniczo nieco
korzystniejsze jest słuchanie własnego głosu.
Wielu absolwentów naszych kursów oceniło technikę przyspieszonej nauki oraz technikę trzech
palców jako doskonałą metodę oszczędności czasu. Jest to szczególnie widoczne w takich
dziedzinach jak handel (szczególnie transakcje ubezpieczeniowe), studia uniwersyteckie, nauczanie,
prawo, aktorstwo. Oto kilka przykładów.
Kanadyjski agent ubezpieczeniowy nie denerwuje już swoich klientów długim przerzucaniem papierów
w teczce, nim znajdzie odpowiedź na pytania dotyczące skomplikowanych problemów związanych z
nieruchomościami i podatkami. Dzięki zastosowaniu techniki przyspieszonej nauki i techniki trzech
palców wszystkie potrzebne informacje ma w głowie.
21
Adwokat z Detroit uwolnił się od niezliczonych notatek, które były dlań dotąd niezbędne przy
wygłaszaniu ostatecznego podsumowania skomplikowanych spraw sądowych przed ławą
przysięgłych. Prawnik ten nagrywa swoją prezentację na magnetofon i przesłuchuje ją w stanie alfa
wieczorem, przed rozprawą i następnego dnia rano. W czasie podsumowania utrzymuje przez cały
czas kontakt wzrokowy z ławnikami, co daje mu więcej pewności siebie i w porównaniu z
dawniejszymi wystąpieniami, kiedy ciągle musiał zaglądać do notatek. Wszystko to sprawia, że
przemówienie brzmi bardziej przekonywająco. Nikt zaś nie zwraca uwagi na trzy palce jego lewej
dłoni.
Znany satyryk w klubie nocnym w Nowym Jorku każdego wieczoru zmienia treść swojego występu.
Improwizuje komentarze na temat aktualnych doniesień. Na godzinę przed przedstawieniem satyryk
przesłuchuje taśmę z własnym głosem, po czym gotów jest do improwizacji, że “spontanicznymi",
wywołującymi niepohamowane wybuchy śmiechu żartami “Dawniej zaciskałem kciuki, żeby wszystko
poszło dobrze. Teraz zaciskam trzy palce i wiem, co będzie – salwy śmiechu".
Techniki przyspieszonej nauki i trzech palców znajdują oczywiście największe zastosowanie na
studiach. Dlatego też do tej pory kursy Samokontroli Umysłu były oferowane oraz przeprowadzone w
USA w dwudziestu czterech wyższych szkołach i uniwersytetach, szesnastu szkołach średnich i ośmiu
szkołach podstawowych. Dzięki zastosowaniu tych technik tysiące studentów studiuje krócej, a wie
więcej.
22
7. TWÓRCZY SEN
Jakże wolni czujemy się podczas snu. Znikają bariery czasu i przestrzeni, prawa logiki, ograniczenia
narzucone przez sumienie, wszystko to przestaje istnieć, a my stajemy się władcami swoich ulotnych
wyobrażeń. Sny są wyłącznie naszą własnością. Freud przykładał do nich ogromną wagę. Według
niego, rozumieć sny człowieka, znaczy rozumieć jego samego.
Również w Samokontroli Umysłu traktujemy sny bardzo poważnie, a ponieważ uczymy ludzi
posługiwać się umysłem w szczególny sposób, sny także traktujemy szczególnie. Freud analizował
sny, które pojawiały się spontanicznie. My zainteresowani jesteśmy w tworzeniu snów z premedytacją,
snów, które mogą nam pomóc w rozwiązywaniu konkretnych problemów. Ponieważ zawczasu
programujemy temat naszych snów, interpretacja ich kieruje się odmiennymi zasadami i daje
zdumiewające rezultaty. Wprawdzie w pewnym stopniu ogranicza to spontaniczność marzeń sennych,
lecz jednocześnie pozwala na osiągnięcie istotnej wolności – większej kontroli nad własnym życiem.
Interpretując uprzednio zaprogramowany sen, oprócz uzyskania wglądu w patologię naszej psychiki,
znajdujemy też rozwiązania problemów naszego dnia powszedniego.
Kontrola snów wymaga ćwiczeń, które wykonujemy w trzech etapach. Wszystkie etapy wymagają
osiągnięcia poziomu medytacji.
Pierwszy etap to nauka zapamiętywania snów. Wielu ludzi ma wrażenie, że nigdy nic im się nie śni, co
oczywiście nie jest zgodne z prawdą. Wszyscy mamy sny, nie zawsze jednak potrafimy je sobie
przypomnieć. Badania wykazały, że gdyby ktoś nas pozbawił naszego conocnego cyklu snów, po kilku
dniach nie bylibyśmy w stanie normalnie funkcjonować.
Kiedy w 1949 roku rozpoczynałem badania nad możliwością wykorzystania snów do rozwiązywania
problemów, nie byłem wcale pewien, czy do czegoś dojdę. Oczywiście słyszałem, tak jak na pewno
każdy z czytelników, wiele anegdotycznych opowieści na temat proroczych snów. Czytałem historie o
Cezarze, któremu w dniu zabójstwa śniły się Idy Marcowe. Słyszałem o Abrahamie Lincolnie, który
podobno miał również proroczy sen w noc poprzedzającą zamach. Jeżeli owe sny i wiele innych
podobnych były po prostu niepowtarzalnymi zbiegami okoliczności, moje badania były zwykłą stratę
czasu.
W pewnym momencie byłem zresztą rzeczywiście przekonany, że tracę czas. Przez prawie cztery lata
studiowałem psychologię – Freuda, Adlera, Junga – i miałem wrażenie, że im więcej studiuję i czytam,
tym mniej wiem. Pewnego dnia miałem już tego wszystkiego serdecznie dość. Było to około godziny
drugiej nad ranem. Zdenerwowany i zniechęcony studiowaniem geniuszy, którzy ostro z sobą
polemizowali, cisnąłem książkę na podłogę i poszedłem spać, zdecydowany nie marnować więcej
czasu na psychologię. Odtąd będę się zajmował już tylko elektroniką, tym bardziej ze w mojej kieszeni
zaczęło się robić coraz bardziej pusto.
Mniej więcej dwie godziny później obudził mnie dziwny sen. Nie była to seria epizodów, jak zwykle
bywa w snach, lecz po prostu światło. Cała moja wizja senna sprowadzała się do potoku słonecznie
jaskrawego, południowego, złotego światła. Otworzyłem oczy. Moja sypialnia tonęła jak zwykle w
mroku. Zamknąłem oczy i znów rozbłysła jasność. Powtórzyłem to kilkakrotnie, z tym samym
rezultatem oczy otwarte – ciemno, oczy zamknięte – jasno. Za trzecim lub czwartym razem, po
zamknięciu oczu, zobaczyłem trzy liczby 3-4-3. Potem kolejny zestaw 3-7-3. Następnym razem
powróciły trzy pierwsze cyfry, a po nich znowu drugie.
W tym momencie nie tyle interesowały mnie liczby, co samo światło, które powoli zaczęło słabnąć.
Zacząłem zastanawiać się, czy przypadkiem nie dobiega kresu moje życie, tak jak przepala się
elektryczna żarówka – nagłym impulsem światła. Kiedy zorientowałem się jednak, że na razie nie
umieram, chciałem zatrzymać to słabnące światło, aby lepiej mu się przyjrzeć. Zmieniłem sposób
oddychania, pozycję w łóżku, stopień relaksacji – nic nie działało. Światło stawało się coraz słabsze i
po upływie około pięciu minut od pierwszego pojawienia zamarło całkowicie.
Może w takim razie – pomyślałem – jakieś znaczenie mają liczby? Przez pozostałą część nocy
leżałem rozbudzony, próbując przypomnieć sobie telefony, adresy, numery rejestracyjne samochodów,
cokolwiek, co mogło mieć związek z tymi zestawieniami.
Przy mojej obecnej wiedzy jestem już w stanie całkiem efektywnie analizować znaczenie snów. W
tamtym jednak czasie moje badania na ten temat znajdowały się w dość wczesnym stadium i nie
czułem się w tej dziedzinie zbyt pewnie. Następnego dnia, niewyspany po zaledwie dwóch godzinach
snu, w dalszym ciągu usiłowałem powiązać owe numery z czymś, co mogło być mi znajome.
W tym miejscu chciałbym opowiedzieć o pewnym trywialnym zdarzeniu, które w efekcie doprowadziło
do rozwiązania owej tajemnicy i tym samym przyczyniło się do powstania jednego z ważniejszych
fragmentów systemu Samokontroli Umysłu.
Tego dnia mniej więcej na piętnaście minut przed zamknięciem mojego sklepu ze sprzętem
elektronicznym wpadł do mnie przyjaciel i zaproponował, abyśmy poszli gdzieś na kawę. W tym
samym czasie przyszła do sklepu moja żona i gdy dowiedziała się o naszych planach, zaproponowała,
23
abyśmy poszli do meksykańskiej części miasta, gdyż przy okazji mógłbym jej kupić alkohol do
nacierania. Tam bowiem zaraz za mostem granicznym jest sklep, w którym można było ten środek
dostać o wiele taniej niż w Teksasie.
Po drodze zacząłem opowiadać przyjacielowi mój sen i w czasie opowiadania wpadła mi do głowy
myśl, że może numery, które widziałem mają coś wspólnego z biletami na loterię. Po meksykańskiej
stronie mijaliśmy sklep, w którym mieściło się główne przedstawicielstwo meksykańskiej loterii
państwowej. Była późna godzina i w sklepie były już opuszczone rolety, w związku z czym doszedłem
do wniosku, że pomysł z loterią nie był chyba trafiony. Pojechaliśmy przecznicę dalej, aby kupić
alkohol. Kiedy sprzedawca pakował alkohol, mój przyjaciel zapytał mnie z innej części sklepu.
– Jakie liczby chciałeś znaleźć?
– Trzy, siedem, trzy, trzy, cztery, trzy.
– Chodź tutaj i popatrz!
Pokazywał mi połowę biletu loteryjnego z numerami 3-4-3.
W całej Republice Meksyku każdy z tysięcy sklepików, takich jak ten, otrzymuje bilety lotem krajowej,
które co miesiąc mają te same trzy pierwsze numery. Sklep, w którym byliśmy, był jedynym w całym
kraju, gdzie sprzedawano bilety zaczynające się od 343. Numer 373 sprzedawany był w Mexico City.
W kilka tygodni później dowiedziałem się, że na moją połowę pierwszego nabytego w życiu biletu na
loterie przypadła wygrana dziesięciu tysięcy bardzo mi wtedy potrzebnych dolarów. Pomimo całej
euforii zajrzałem temu darowanemu koniowi dokładniej w zęby i to, co odkryłem, okazało się o wiele
bardziej wartościowe niż sam prezent. Znalazłem wreszcie solidną podstawę, by sądzić, że moje
dotychczasowe studia nie były stratą czasu. Zrozumiałem, że w jakiś sposób nawiązałem kontakt z
tym, co nazywam Wyższą Inteligencją. Zdałem też sobie sprawę, że być może kontakt taki był już
niejednokrotnie nawiązywany nieświadomie. Tym razem jednak wiedziałem.
Rozważmy łańcuch pozornych przypadków, który doprowadził do takiego obrotu sprawy. W desperacji
przyśniła mi się seria numerów w sposób tak dalece odbiegający od zwykłego przebiegu marzeń
sennych, że musiałem je zapamiętać. Potem mój przyjaciel wpadł do mnie do sklepu, aby mnie
zaprosić na kawę, które to zaproszenie -mimo zmęczenia całodzienną pracą – przyjąłem. Następnie
przyszła moja żona i poprosiła, abym jej kupił alkohol leczniczy, co z kolei zaprowadziło mnie przez
granicę do jedynego miejsca w Meksyku gdzie ten właśnie bilet można było kupić.
Osoby, które sądziły, że to zbieg okoliczności, będą miały poważne trudności z wyjaśnieniem
zadziwiającego, w pełni sprawdzalnego faktu, iż czterech absolwentów kursu Samokontroli Umysłu w
USA również wygrało na loterii stosując różne techniki, które później rozwinąłem. Są to Regina
M.Fornecker z Rockfort, stan Illinois, która wygrała 300 000 dol., David Sitach z Chicago, który wygrał
300 000 dol., Frances Morroni z Chicago, która wygrała 50 000 dol., John Fleming z Buffalo, stan
Nowy Jork, który wygrał 50 000 dol.
W programie zajęć z zakresu Samokontroli Umysłu nie mamy nic przeciwko używaniu wyrażenia
“zbieg okoliczności". W istocie nadajemy mu specjalne znaczenie. Jeżeli zaistnieje seria trudnych do
wytłumaczenia przypadków, które w rezultacie doprowadzają do konstruktywnego rozwiązania
problemu, nazywamy to zbiegiem okoliczności. Jeżeli seria przypadków doprowadza do katastrofy,
nazywamy to wypadkiem Samokontrola Umysłu ma za zadanie nabycie umiejętności powodowania
zbiegów okoliczności. Zdania “to tylko zbieg okoliczności" po prostu nie używamy.
Mój sen i wygrana na loterii przekonały mnie o istnieniu Wyższej Inteligencji i możliwości komunikacji z
nią. Zgodnie z moją obecną interpretacją, nie był specjalnie znaczący fakt, że doszło do niej podczas
snu i ze byłem w głębokim stresie z powodu mizernego, jak mi się wydawało, dorobku badawczego
mojego życia. Tysiące ludzi w momentach wyjątkowej rozpaczy lub zagrażającego niebezpieczeństwa
miało różnego rodzaju prorocze sny lub otrzymywało informacje w inny, paranormalny sposób. Wiele
takich snów opisanych jest w Biblii. Niemniej jednak w tamtym czasie fakt, że zdarzyło się to mnie,
wydawał mi się cudem.
Pamiętam z przeczytanych prac, że według Freuda sen stwarza odpowiednie warunki do telepatii.
Biorąc pod uwagę moje własne doświadczenie, rozwinąłem tę tezę, stwierdzając, że sen stwarza
odpowiednie warunki do otrzymywania informacji i kontaktu z Wyższą. Inteligencją. Potem poszedłem
jeszcze jeden krok dalej i zacząłem zastanawiać się, czy muszę zachowywać się jak kochanek, który
czeka biernie w domu na telefon od swojej wybranki. Czy jest możliwe – spekulowałem – samemu
wykręcić numer telefonu i z własnej inicjatywy nawiązać kontakt z Wyższą Inteligencją? Jako dla
osoby wierzącej było dla mnie zrozumiale, że skoro można nawiązać kontakt z Bogiem przez
modlitwę, to na pewno można również opracować sposób, aby komunikować się z Wyższą
Inteligencją (jak się później zorientujecie z rozdziału piętnastego, mówiąc o Bogu i o Wyższej.
Inteligencji mam na myśli dwa różne byty).
Jak dowiodły moje późniejsze badania, istnieje kilka sposobów nawiązania kontaktu z Wyższą.
Inteligencją. Jednym z nich jest kontrola snów, której opanowanie jest sprawą bardzo prostą.
24
Nie możemy wprawdzie liczyć na to, że promienisty strumień światła pomoże w przypominaniu
naszych snów, możemy jednak liczyć na nawarstwiający się efekt własnego programowania, by go
pamiętać, gdy jesteśmy na poziomie medytacji. W czasie medytacji przed zaśnięciem powinniśmy
powiedzieć sobie w myśli “Chcę zapamiętać sen. Będę pamiętać sen". Następnie należy pójść spać,
mając przy łóżku przygotowane kartkę i ołówek. Jeżeli obudzisz się w nocy lub nad ranem pamiętając
fragment lub fragmenty marzeń sennych, zapisz to, co pamiętasz. Po kilkakrotnym powtórzeniu
podobnego ćwiczenia przy kolejnych próbach zauważysz, że zapamiętane obrazy są coraz pełniejsze
i wyraźniejsze. Gdy stwierdzisz, że etap ten jest już dostatecznie opanowany, będziesz gotowy na
przejście do drugiego.
W czasie medytacji przed snem przemyśl wymagający rozwiązania problem. Powinien być to problem,
który rzeczywiście leży cl na sercu, a jego rozwikłanie wymaga uzyskania jakiejś informacji lub rady.
Pamiętaj, że głupie pytania wywołują głupie odpowiedzi. Następnie zaprogramuj się używając
następujących słów “Pragnę mieć sen zawierający informacje, które pomogą mi w rozwiązaniu
problemu, który mam na myśli. Taki sen mi się przyśni, zapamiętam go i zrozumiem".
Wyrazisty sen obudzi cię w czasie nocy lub nad ranem. Zanalizuj go i staraj się zrozumieć jego
znaczenie w kontekście postawionego wcześniej problemu.
Jak już wspomniałem, nasza metoda interpretacji snu różni się od opracowanej przez Freuda,
ponieważ zajmujemy się snami, które sami wywołujemy. Dlatego też jeżeli ktoś z was zaznajomiony
jest z Freudowską interpretacją snów, dla dobra Samokontroli Umysłu należy o niej po prostu
zapomnieć.
Wyobraźmy sobie. Freudowską interpretację następującego snu.
Mężczyzna znajduje się w dżungli, otoczony przez hordę dziku sów, którzy krok za krokiem zbliżają
się do niego, potrząsając dzida mi. Każda dzida ma dziurę w ostrzu.
Gdy człowiek ten obudził się, sen stanowił dla niego rozwiązanie problemu, z którym nie potrafił sobie
poradzić od bardzo długiego czasu. Przyśnił się on Ehasowi Howe i dopomógł w wynalezieniu
pierwszej na świecie maszyny do szycia. Problemem był fakt, że Ehas Howe potrafił skonstruować
prototyp, w którym igła była wprawiana mechanicznie w ruch pionowy, lecz maszyna nie była w stanie
szyć. Dopiero w czasie snu przyszedł mu do głowy pomysł, aby dziurkę na nitkę umieścić na ostrzu
igły.
Jeden z naszych absolwentów twierdzi, że prawdopodobnie zawdzięcza kontroli snów swoje życie. W
przeddzień wyruszenia na siedmiodniową wycieczkę motocyklową zaprogramował, że będzie miał
ostrzegawczy sen, gdyby czekało na mego podczas drogi jakieś niebezpieczeństwo. W czasie
poprzednich dłuższych podróży przytrafiały mu się na ogół drobne nieprzewidziane przeszkody raz
miał przebitą oponę, kiedy indziej zabrudzony przewód paliwowy, a podczas ostatniej dłuższej
wycieczki niespodziewanie spadł śnieg.
Tej nocy śniło mu się jednak, że jest na obiedzie u swego przyjaciela i podano mu talerz wypełniony
po brzegi surowymi strączkami zielonego groszku, mimo ze wszyscy inni zajadali wspaniałe
francuskie danie Quiche Lorraine. Czyżby miało to oznaczać, że w czasie wycieczki powinien unikać
jedzenia surowego groszku – zastanawiał się. Nie bardzo mógł zrozumieć, jakie miałoby w tym tkwić
niebezpieczeństwo, tym bardziej ze nigdy nie jadł zielonego groszku, a w szczególności na surowo.
Czyżby sen miał oznaczać, że nie jest mile widziany w domu swojego przyjaciela?
Takie wytłumaczenie też nie bardzo pasowało, bo pewien był tej przyjaźni, a poza tym nie miało to nic
wspólnego z planowaną wyprawą.
Dwa dni później o świcie jechał dość szybko jedną z autostrad pod Nowym Jorkiem. Był śliczny
poranek, droga w doskonałym stanie, nie było na niej nikogo oprócz jadącej w przodzie niewielkiej
półciężarówki. Gdy zbliżył się do niej, zauważył nagle, że jest po brzegi wyładowana strąkami
zielonego groszku. Pamiętając swój sen natychmiast zwolnił z szybkości 120 km do 40, a potem, gdy
zbliżył się do zakrętu, do 20 km na godzinę. Kiedy mijał zakręt z szybkością 20 km, Poczuł nagle lekki
poślizg tylnego koła, który z łatwością opanował. Poślizg został spowodowany strączkami zielonego
groszku, wysypującymi się z przeładowanego nimi samochodu. Przy większej szybkości taki poślizg
na motocyklu spowodowałby niechybnie bardzo poważny, być może śmiertelny wypadek.
Morał tej opowieści jest taki, że tylko ten, kto zaprogramuje swój sen, może potem ten sen
zinterpretować. Zrozumienie prawidłowo zaprogramowanego snu często przychodzi w formie
“przeczucia" jego właściwej interpretacji. Przeczucia takie to sposób, w jaki komunikuje się z nami
niema podświadomość. Z biegiem czasu i nabywaniem doświadczenia wiara w wartość takiego
zaprogramowanego przeczucia staje się coraz mocniejsza i trwalsza.
Słowa, których używanie do programowania snów sugerujemy w tej książce, są dokładnie takie jak te,
które używane są podczas kursów Samokontroli Umysłu. Można oczywiście ułożyć do tego celu
własny tekst i przyniesie to taki sam pozytywny efekt. Niemniej jednak, jeżeli kiedykolwiek znajdziesz
25
się na naszym kursie, twoje doświadczenia z tej jego części będą o wiele bogatsze, jeśli twoje
samozaprogramowanie w alfa będzie takie jak stosowane przez nas.
Jestem pewien, że w kontroli snów odkryjesz klucz do najcenniejszych skarbów własnego umysłu.
Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość. Nie należy się spodziewać, że od razu spadnie z nieba
główna wygrana na lotem, taka jest natura lotem, że tylko niewielu wygrywa. Taka jest jednak natura
samego życia, że każdy człowiek jest w stanie wygrać o wiele więcej, niż loteria może kiedykolwiek
zaoferować.
26
8. POTĘGA TWOICH SŁÓW
We wstępie sugerowaliśmy, aby podczas pierwszego czytania tej książki nie wykonywać żadnych
ćwiczeń. Poniższe uwagi będą stanowić jednak wyjątek. Spróbuj od razu. Dajmy wspólnie ponieść się
wyobraźni i wczujmy się w następującą sytuację.
Stoisz w kuchni i w ręku trzymasz świeżą, wyjętą właśnie z lodówki cytrynę. Jest zimna i lekko
porowata. Spójrz na jej powierzchnię, na żółtą skórkę. Jest woskowożółta, a na zwężeniach obu
wierzchołków – zielona. Lekko ściśnij i wyczuj jej elastyczność i wagę.
Teraz podnieś ją do nosa i powąchaj. Nic nie pachnie tak jak cytryna. Przekrój ją na pół i znów
powąchaj. Zapach jest o wiele intensywniejszy. Wgryź się zębami w jej miąższ pozwalając, aby sok
pociekł dookoła ust. Nic nie ma takiego smaku jak cytryna.
W tym momencie, jeżeli wyobraźnia dobrze ci służy, ślina powinna napłynąć ci do ust. Zastanów się
chwilę, jakie są tego implikacje.
Na nasze gruczoły ślinowe zadziałały same słowa. Słowa, które nie były nawet odbiciem
rzeczywistości, a jedynie odbiciem wyobrażeń. Kiedy czytałeś słowa opisujące cytrynę, twój mózg
mimo woli. Potraktował to tak, jak gdyby w twoim ręku znajdowała się prawdziwa cytryna, sygnalizując
to gruczołom ślinowym “Hej, on się wgryza w cytrynę. Pospieszcie się, trzeba zaraz przepłukać usta".
Gruczoły wykonały to polecenie.
Większość z nas uważa, że słowa, których używamy, mają po prostu różne znaczenia dobre lub złe,
prawdziwe lub nieprawdziwe, mocne lub słabe. To jednak tylko cześć prawdy. Słowa nie tylko
odzwierciedlają rzeczywistość, one również tę rzeczywistość tworzą, tak jak opis cytryny spowodował
napływ śliny do ust.
Nasz mózg nie zna się na subtelnościach naszych intencji. Otrzymuje jedynie i przechowuje
otrzymane informacje oraz zarządza funkcjami ciała. Powiedz mu cos" w rodzaju “teraz zjadam
cytrynę", a natychmiast zareaguje w odpowiedni sposób.
Nadszedł teraz czas na tak zwane uporządkowanie myśli. Nie wymaga to specjalnych ćwiczeń,
jedynie nieco samoanalizy i uwagi w stosunku do słów, którymi na co dzień uruchamiamy nasz mózg.
Ćwiczenie, które przed chwilą wykonaliśmy, było raczej neutralne. W sensie fizycznym nic złego ani
nic dobrego z tego nie wynikło. Okazuje się jednak, że słowa mogą powodować zarówno pożytek, jak i
szkodę.
Często się zdarza, że dzieci bawią się podczas jedzenia, obrzydzając je sobie nawzajem.
Obrzydzanie to polega na obrazowym i jak najbardziej odrażającym opisie tego, co się właśnie je.
Pamiętam z dzieciństwa, że na przykład masło opisywane było jako “zmiażdżone larwy much", by
ograniczyć się do niewinniejszych określeń. Przedmiotem tej zabawy było z jednej strony udawanie,
że to obrzydzanie wcale na nas nie działa, a z drugiej strony obrzydzenie komuś posiłku do tego
stopnia, że delikwent nie był w stanie dalej udawać i naprawdę tracił apetyt.
Jako dorośli często zabawiamy się w podobny sposób. Używając negatywnych słów, które przez
powtarzanie nabierają coraz większej mocy, obrzydzamy sobie chęć do życia. Słowa te powodują z
kolei negatywne formy zachowań, co jeszcze bardziej wzmacnia naszą niechęć. Weźmy na przykład
następujące odpowiedzi na pozdrowienie "jak się masz?!".
– Dziękuję, nie mogę narzekać.
– Nie ma co narzekać.
– Nie najgorzej.
Jak sądzisz, w jaki sposób twój mózg reaguje na ten ponury punkt widzenia?
Robienie zakupów “przyprawia mnie o ból głowy". “Jestem chory(a)" na widok tej pogody za oknem
“Rzygać mi się chce", kiedy myślę, że znowu muszę zmywać naczynia. Mam to wszystko “w ..."
Jestem przekonany, że proktolodzy (proktolog – lekarz specjalista zajmujący się chorobami odbytu)
zawdzięczają dużą część swoich dochodów wyrażeniom i słowom, których na co dzień używamy.
Pamiętaj – mózg nie zna się na subtelnościach intencji “Ta pani prosi o ból głowy proszę bardzo ból
głowy zaserwowany".
Jest sprawą oczywistą, że ból nie pojawia się natychmiast i za każdym razem, kiedy o nim mówimy.
Naturalnym stanem naszego organizmu jest przecież zdrowie i wszystkie jego funkcje nastawione są
w kierunku utrzymania doskonałego samopoczucia. Niemniej jednak w miarę upływu czasu i
cierpliwego kierowania energii słownej na osłabienie funkcji obronnych, mózg w końcu dostosowuje
się do składanego przez nas zamówienia na chorobę.
Dwa czynniki dodają naszym słowom większej mocy poziom rozluźnienia oraz zaangażowanie
emocjonalne “O. Boże, jak to boli", wypowiedziane z odpowiednim przekonaniem, stanowi serdeczne
zaproszenie dla prawdziwego bólu. Zdanie “W tym cholernym biurze nie jestem w stanie nic zrobić!",
wypowiedziane z głębokim uczuciem, staje się faktem, który automatycznie uwierzytelnia to uczucie.
Samokontrola Umysłu oferuje efektywną obronę przeciwko naszym złym przyzwyczajeniom. Moc
naszych słów jest wielokrotnie zwiększona, kiedy operujemy w poziomach alfa lub teta. Z poprzednich
27
rozdziałów dowiedziałeś się, jak za pomocą zadziwiająco prostych słów można zaprogramować treść
snów lub nadać twoim trzem palcom zdolność wprowadzania cię w stan alfa.
Wielu ludzi do dziś śmieje się z Emila Coue, który znany był z powtarzanej przez siebie sentencji.
“Z każdym dniem i pod każdym względem czuję się coraz lepiej".
To zdanie wypowiedziane publicznie potrafi spowodować wybuch śmiechu jak dobry dowcip. Mimo to
słowa te pomogły tysiącom ludzi. Pokonać choroby, które wydawały się nie do wyleczenia. Ja się z
nich nigdy nie śmiałem i doprawdy nie są to żarty! Mam największe uznanie i wdzięczność dla dr
Emila Coue za nieocenioną naukę, jaką zaczerpnąłem z jego książki pt. Opanowanie siebie przez
autosugestie (tytuł oryginału angielskiego: Self Mastery Through Autosuggesnon; Nowy Jork, Samuel
Weiser, 1974).
Dr Coue, urodzony we. Francji, był z zawodu chemikiem i przez prawie trzydzieści lat mieszkał i
pracował we francuskim miasteczku Troyes. W pewnym momencie zaczął studiować i
eksperymentować z hipnozą. W rezultacie tych badań i eksperymentów dr Coue stworzył własny
system psychoterapii oparty na autosugestii. W roku 1910 otworzył własną klinikę w Nancy, w której
za darmo z powodzeniem pomagał tysiącom pacjentów z takimi cierpieniami, jak reumatyzm,
chroniczny ból głowy, astma, paraliż kończyn, jąkanie, bóle gardła, nowotwór włókniak, wrzody
żołądka – zadziwiająca różnorodność schorzeń “Nigdy nikogo nie wyleczyłem – twierdził zawsze –
jedynie uczyłem ludzi, jak mają się leczyć sami".
Nie ma wątpliwości, że metoda dr Coue okazała się niezwykle skuteczna. Są to fakty sprawdzone i
bardzo dobrze udokumentowane. Niemniej jednak po śmierci swego twórcy w 1926 roku została ona
niemal całkowicie zapomniana. Prawdopodobnie do dziś cieszyłaby się ogromnym uznaniem, gdyby
była na tyle skomplikowana, aby zrozumieć ją mogło jedynie wąskie grono specjalistów. Zasady były
jednak tak proste, że mógł się ich nauczyć każdy.
Na tej metodzie oparta została centralna koncepcja Samokontroli Umysłu.
Jej podstawą są dwa zasadnicze założenia.
1. W jednym momencie jesteśmy w stanie myśleć tylko o jednej rzeczy.
2. Kiedy koncentrujemy się na jednej myśli, staje się ona faktem, gdyż nasze ciało przetwarza ją w
działanie.
Dlatego też, aby pobudzić procesy gojenia w organizmie, które mogą być zablokowane wskutek
działania negatywnych myśli (świadomych lub nieświadomych), należy powtórzyć dwadzieścia razy po
kolei “Z każdym dniem i pod każdym względem czuję się coraz lepiej". Wykonując to ćwiczenie dwa
razy dziennie stosujesz metodę dr Coue.
Ze względu na fakt, że – jak wykazały moje własne badania – moc sugestywna słów zwielokrotnia się,
gdy człowiek znajduje się w stanie medytacji, wprowadziłem pewne modyfikacje do oryginalnej
metody. Będąc w stanie alfa lub teta mówimy “Z każdym dniem i pod każdym względem czuję się
coraz lepiej, lepiej i lepiej". Zdanie to należy wypowiedzieć tylko raz w czasie medytacji. Należy
również powtarzać w myśli inne zdanie (również zapożyczone od dr Coue) “Niezależnie od stanu
mojego umysłu, negatywne myśli i negatywne sugestie nie mają na mnie żadnego wpływu".
Te dwa zdania były w stanie przynieść imponujące i konkretne rezultaty. Jednym z ciekawszych
przypadków były przeżycia pewnego żołnierza, który po ukończeniu pierwszego dnia kursu
Samokontroli Umysłu nagle dostał powołanie na wyjazd do jednostki do Indochin. Wyjeżdżając,
zapamiętał jedynie technikę medytacji i dwa wyżej wymienione zdania.
Żołnierz ten został przydzielony do plutonu dowodzonego przez pewnego sierżanta-alkoholika, który
upodobał sobie wymyślne szykanowanie nowo przybyłego. Po kilku tygodniach żołnierz ów zaczął
budzić się w nocy, najpierw ze względu na nagłe napady kaszlu, a potem z powodu ataków astmy,
której nigdy przedtem nie miał. Dokładne badania lekarskie wykazały, że mężczyzna cieszy się
doskonałym zdrowiem. W tym czasie stawał się jednak coraz bardziej przemęczony i coraz gorzej
wykonywał wyznaczane zadania, przez co zwracał na siebie jeszcze większą uwagę sierżanta.
Inni żołnierze w jego jednostce szukali zapomnienia w narkotykach, on zwrócił się do Samokontroli
Umysłu i owych dwóch zdań. Na szczęście miał możliwość medytować trzy razy dziennie. Oto jak
potem opisał swoje przeżycia.
“Po trzech dniach byłem całkowicie uodporniony na sierżanta. Robiłem, co mi kazał, i potrafiłem nie
przejmować się tym, co do mnie mówił. Po tygodniu przestałem kasłać i bezpowrotnie znikły moje
ataki astmy".
Gdyby tę historię opowiedział mi jeden z naszych absolwentów, byłbym oczywiście bardzo rad, gdyż
zawsze cieszę się, gdy słyszę o sukcesach naszych uczniów, ale nie byłbym pod szczególnym
wrażeniem. W programie kursu jest sporo technik, które zostaną przedstawione w kolejnych
rozdziałach, a których celem jest powrót do zdrowia. Historia ta jest jednak wyjątkowo interesująca z
tego względu, że nasz żołnierz nie znał ani jednej z tych technik, a użył jedynie owych dwóch zdań,
których zdążył się nauczyć podczas pierwszego dnia.
28
Słowa mają zadziwiającą sile, również w poziomach o wiele głębszych niż te używane w Samokontroli
Umysłu. Jean Mabrey, pielęgniarka z Oklahomy, pracująca jako asystentka anestezjologa, jedna z
instruktorek naszej Metody – wykorzystuje te wiedzę przy operacjach. Natychmiast po podaniu
narkozy, gdy pacjent jest już “nieprzytomny", pani Mabrey szepcze mu do ucha specjalne sugestie,
które mogą przyspieszyć powrót do zdrowia, a niekiedy wręcz ocalić życie.
Podczas jednej z operacji, w trakcie której spodziewane jest na ogół obfite krwawienie, chirurg był
zaszokowany krwawienie było minimalne. Najbardziej zadziwił go fakt, że stało się tak, gdy pani
Mabrey szepnęła pacjentce “Poleć swemu ciału, aby nie krwawiło". Sugestia ta przekazana była przed
pierwszym cięciem skalpela i potem mniej więcej co dziesięć minut w czasie operacji.
W czasie innej operacji pani Mabrey szeptała pacjentce “Po przebudzeniu będziesz czuła, że jesteś
otoczona ludźmi, którzy cię bardzo kochają i pokochasz również sama siebie".
Chirurg bardzo się o tę pacjentkę martwił, gdyż przed operacją była niezwykle napięta, każdy ból był
dla niej “nie do zniesienia". Stwarzało to negatywne nastawienie, które mogło w poważnym stopniu
opóźnić jej powrót do zdrowia. Pacjentka przebudziła się z narkozy z dużo lepszym samopoczuciem.
Trzy miesiące po operacji chirurg powiedział pani Mabrey, że ta niegdyś znerwicowana pacjentka
przeszła istną metamorfozę. Zniknęło jej napięcie, stała się optymistką i bardzo szybko po operacji
wyzdrowiała.
Na podstawie doświadczeń pani Mabrey nasuwają się trzy oczywiste wnioski.
Po pierwsze, na głębszych poziomach umysłu słowa nabierają specjalnej mocy.
Po drugie, nasz umysł ma o wiele większy wpływ na funkcje naszego ciała, niż nam się wydaje.
Po trzecie – jak już zaznaczałem w rozdziale piątym – nasz mózg rejestruje wszystko, przez cały czas.
Ilu rodziców wpada na chwilę do pokoju dziecka, aby mu poprawić kołderkę i natychmiast stamtąd
wychodzi. A przecież parę życzliwych, ciepłych słów jest w stanie spowodować, że dziecko będzie się
czuło w czasie dnia spokojniejsze i bezpieczniejsze.
Bardzo wielu absolwentów naszych kursów uzyskuje poprawę zdrowia nawet jeszcze przed
ukończeniem kursu. Tak wielu, że pewnego razu mało brakowało, a w moim własnym miasteczku
zostałbym oskarżony o uprawianie praktyki medycznej bez odpowiednich uprawnień. Po prostu
niektórzy pacjenci mówili swoim lekarzom, że wyleczyliśmy ich z takich czy innych dolegliwości.
Lekarze z kolei poszli ze skargą do miejskiego prokuratora. Dzięki Bogu, sam fakt, że kurs
Samokontroli Umysłu wpływa pozytywnie na zdrowie, nie jest przestępstwem, gdyż w innym wypadku
instytucja nasza już by nie istniała.
29
9. SIŁA WYOBRAŹNI
Siła woli wymaga przeciwnika, zanim może osiągnąć swój cel. Wola potrafi być nieugięta, ale jak to
się często zdarza z tym co twarde, gdy podłoże jest chropowate, ściera się na miękki pył. Istnieje o
wiele łatwiejszy i przyjemniejszy sposób pozbycia się nie chcianych nawyków – wyobraźnia.
Wyobraźnia skupia się od razu na celu i osiąga to, do czego dąży.
W poprzednich rozdziałach bardzo dużą wagę przykładaliśmy do ćwiczenia wyobraźni, umiejętności
tworzenia na głębszych poziomach umysłu obrazów jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistości.
Jeżeli będziesz w stanie pobudzić swoją wyobraźnię wiarą, pragnieniem oraz oczekiwaniem i
jednocześnie tak ją wyćwiczyć, że będziesz w stanie “widzieć" swój cel, “odczuć" go, “usłyszeć",
“wyczuć" jego smak, jego dotyk, wtedy osiągniesz to, do czego dążysz.
“Jeżeli wola jest w kontakcie z wyobraźnią, wyobraźnia zawsze zwycięża" – napisał Emile Coue.
Jeżeli koncentrujesz się na zwalczaniu nie chcianego nawyku, w wielu wypadkach będziesz sam
siebie oszukiwać. Gdybyś naprawdę chciał się go pozbyć, nawyk ten sam by z czasem ustąpił.
Koncentracja nie powinna dotyczyć samego pozbycia się nawyku, lecz korzyści, jakie stąd płyną. Od
niepożądanych przyzwyczajeń uwolni cię wyrobienie w sobie wystarczająco mocnego pragnienia
osiągnięcia tych korzyści.
Skupianie się na nawyku i solenne postanowienie jego odrzucenia w wielu wypadkach jeszcze
mocniej nas z nim związuje. Trochę to przypomina silne postanowienie zaśnięcia już samo takie
postanowienie potrafi nas utrzymywać godzinami w stanie pobudzenia utrudniając sen.
Zobaczmy teraz, w jaki sposób można teorie te zastosować. Jako przykład podam dwa nałogi, w
pozbyciu się których nasi absolwenci notują najwięcej sukcesów. Są to nadmierne jedzenie i palenie
papierosów.
Jeżeli chcesz pozbyć się nadwagi, przemyśl najpierw problem. W stanie zewnętrznym beta. Czy
przyczyną jest przejadanie się, czy też zbyt mała ilość ćwiczeń fizycznych, a może jedno i drugie?
Być może problem nie polega na przejadaniu się, ale na jedzeniu nie tego co należy?
Rozwiązaniem może być odpowiednia dieta, złożona z tych składników, które potrzebne są w twoim
indywidualnym wypadku. Najlepiej będzie to wiedział twój lekarz.
Trzeba też zadać sobie pytanie “Dlaczego chcę stracić na wadze?". Czy jestem tak gruby, że zagraża
to mojemu zdrowiu, czy też po prostu wydaje mi się, że szczuplejszy będę bardziej atrakcyjny?
I jedno, i drugie jest wystarczającym powodem do pozbycia się nadwagi, trzeba jednak zdawać sobie
sprawę, jakich oczekuje się korzyści, zanim jeszcze rozpoczną się ćwiczenia.
Jeżeli odżywiasz się prawidłowo i w odpowiednich ilościach oraz ćwiczysz tyle, ile jest w twojej
sytuacji możliwe, a mimo to masz niewielką nadwagę, radzę pogodzić się z mą (chyba ze lekarz
zaleca co innego). Ja tak postępuję. Poza tym prawdopodobnie masz w życiu większe zmartwienia,
do pokonania których może być użyta Samokontrola Umysłu.
Jeżeli jednak naprawdę zależy ci na stracie nadwagi i znasz dokładnie powody takiej decyzji,
następnym krokiem jest analiza wszystkich korzyści, które dzięki temu osiągniesz. Nie chodzi tu tylko
o ogólnikowe stwierdzenia, takie jak “lepszy wygląd", ale bardziej konkretne i w miarę możliwości
angażujące wszystkie pięć zmysłów.
Wzrok. Znajdź zdjęcie, na którym wyglądasz tak, jak chciałbyś wyglądać teraz.
Dotyk. Wyobraź sobie, jak gładka po zrzuceniu wagi będzie skóra na twoich rękach, udach, brzuchu.
Smak.
Wyobraź sobie smak potraw, które będą stanowić twoje nowe menu.
Zapach.
Wyobraź sobie zapach jedzenia, które będziesz spożywać.
Słuch. Wyobraź sobie, co powiedzą znajomi, na zdaniu których ci zależy, gdy zauważą twój sukces
na tym polu.
Jednakże nawet tych pięciu zmysłów nie wystarczy do prawdziwie dogłębnej wizualizacji. Bardzo
ważnym czynnikiem jest włączenie emocji.
Wyobraź sobie, jak dumny i pełen wiary w siebie jesteś wyglądając tak, jak pragniesz.
Mając mocno zakodowane w głowie wszystkie wyżej wymienione elementy wprowadź się w stan alfa.
Przywołaj swój ekran wyobraźni i na tym ekranie wyobraź sobie siebie z taką sylwetką, jaką masz
obecnie. Następnie wymaz ten obraz i z lewej strony (przyszłość) wprowadź obraz (na przykład ze
starej fotografii) takiego siebie, jakim chciałbyś być.
Gdy w myślach przypatrujesz się nowemu ,ja", wyobraź sobie ze wszystkimi możliwymi szczegółami
uczucie, które towarzyszy figurze szczupłej jak ta, której obraz widzisz na swoim ekranie. Co czujesz
schylając się, by zawiązać sobie sznurowadło? Wchodząc po schodach? Wkładając ubrania, które
teraz są za ciasne? Spacerując w kostiumie kąpielowym po plaży?
Bez pośpiechu kolejno wczuj się w te sceny używając wszystkich pięciu zmysłów w opisany wcześniej
sposób. Jak zmieni się twoje samopoczucie po osiągnięciu celu?
30
Następnie w myślach, proszę, przejrzyj listę potraw, które będziesz jadł. Zanalizuj nie tylko co, lecz
również ile będziesz jeść, oraz wybierz kilka przekąsek na okres między posiłkami, na przykład
surową marchewkę.
Powiedz sobie w myśli, że ta dieta daje ci wszystko, czego twój organizm potrzebuje do normalnego
funkcjonowania i ze nie będzie sygnalizował przez uczucie głodu, że chce więcej.
Ta autosugestia zakończy sesję medytacji. Powtarzaj to ćwiczenie dwa razy dziennie.
Zauważ, że ani razu w czasie ćwiczenia nie myśleliśmy ani nie wyobrażaliśmy sobie potraw, których
powinniśmy unikać. Na ogół przejadamy się tym, co nam najbardziej smakuje. Myśl skierowana w
stronę takich potraw spowoduje, że wyobraźnia zboczy na niewłaściwe tory.
Oto co powiedziała aktorka Alexis Smith w wywiadzie dla pisma Mercury News" z San Jose (13
października 1974) “Pozytywne mydlenie fantastycznie wpływa na zredukowanie ilości jedzenia. Nigdy
nie myśl o tym, co tracisz, a koncentruj się na tym co zyskujesz". Alexis często otrzymuje
komplementy, że wygląda obecnie znacznie atrakcyjniej, niż w czasie gdy grała w filmach. Warner
Brothers pokazywanych teraz w telewizji. Według niej zmiana ta nastąpiła w dużej części dzięki
Samokontroli Umysłu “Różnica polega na tym – twierdzi aktorka – ze jestem teraz bardziej
zrównoważona i mam lepszą kontrolę nad sobą".
Trzeba pamiętać ze cel wybrany w programie odchudzania powinien być realistyczny. W innym
wypadku zburzona zostanie wiarygodność całego zamierzenia. Osoba z 25 kilogramami nadwagi nie
powinna spodziewać się, że po tygodniu będzie wyglądać jak Mark Spitz czy Audrey Hepburn.
Wizualizowanie sobie tego nie przyniesie wielkich efektów.
W pierwszych paru dniach stare upodobania mogą dawać o sobie znać, przypominając np. o
rozkoszach lodów z bitą śmietaną. Jeżeli nawał zajęć spowoduje, że nie będziesz miał czasu na
medytację, złącz trzy palce i powtórz w myśli te same słowa, których używałeś w czasie medytacji –
ze twoje żywienie daje ci wszystko, czego organizm potrzebuje do normalnego funkcjonowania i ze
nie będzie sygnalizował przez uczucie głodu ze chce więcej. Rzut oka na zdjęcie z docelową,
wymarzoną figurą jest również w takiej sytuacji pomocne.
Wraz z doskonaleniem Samokontroli Umysłu w tej i w innych dziedzinach poprawi się wasze ogólne
samopoczucie, a to z kolei będzie miało niebagatelny wpływ na poprawę funkcjonowania całego ciała.
Pobudzony lekko przez wyobraźnię, organizm z większym zapałem sam poszuka właściwej wagi.
Opisana technika ma kilka wariantów, które również mogą być stosowane. Warianty te mogą przyjść
do głowy w czasie medytacji. Na przykład pewien robotnik z Omaha powiedział sobie w myśli podczas
medytacji “Będę miał apetyt tylko na te potrawy, które są dobre dla mojego organizmu".
Niespodziewanie zaczęły mu smakować różne sałatki i soki jarzynowe, stracił natomiast apetyt na
dania wysokokaloryczne. W rezultacie stracił 20 kilogramów w przeciągu czterech miesięcy.
Pewna kobieta z Ames w stanie Iowa posłużyła się tą samą techniką. W kilka dni później przyniosła do
domu sześć pączków trzy dla dzieci i trzy dla ich kolegów “Zupełnie zapomniałam o sobie. Niemalże
rozpłakałam się z radości Samokontrola Umysłu działa!".
Pewien rolnik z Mason City w stanie Iowa kupił sobie garnitur za 150 dolarów, który – mówiąc oględnie
– nie bardzo na niego pasował. Założenie spodni było absolutnie niewykonalne, również dopięcie
guzików marynarki było marzeniem ściętej głowy “Sprzedawca patrzył na mnie jak na wariata" –
opowiadał później. Niemniej jednak, dzięki zastosowaniu ekranu wyobraźni mężczyzna ten stracił 23
kilogramy w przeciągu czterech miesięcy “Garnitur leży teraz na mnie, jak szyty na miarę".
Nie w każdym wypadku wyniki są tak spektakularne. I prawdę mówiąc, nie zawsze powinny. Aby
jednak udowodnić wiarygodność naszego programu odchudzania, państwo Carohne de Sandre i Jim
Williams, którzy są dyrektorami ośrodka Metody Silvy w Kolorado, przeprowadzili eksperyment z
grupą osób, które rzeczywiście chciały stracić wagę. Pani Carohne organizowała spotkania z grupą 25
absolwentów zajęć raz w tygodniu przez jeden miesiąc. Wśród 15 osób, które przyszły na wszystkie
spotkania, przeciętny ubytek wagi był nieco powyżej 1,70 kg. Wszystkie osoby zeszczuplały. Miesiąc
później te same osoby zostały ponownie sprawdzone. Siedem osób w dalszym ciągu traciło na wadze,
osiem utrzymywało się na tym samym poziomie. Nikt nie przybrał na wadze!.
Według pani Carohne, doświadczenie to było dla grupy absolwentów nie tylko “bezbolesne", ale nawet
przyjemne. Osoby te nie tylko straciły zbędne kilogramy bez ataków głodu czy innych niedogodności,
ale również stosując wiele technik opanowanych podczas treningu Silvy, wzmocniły swoją wiarę w
skuteczność tych umiejętności.
Przeciętny ubytek na wadze był mniej więcej taki, jaki spodziewany jest po zastosowaniu którejś" ze
znanych diet pani Carohne znała doskonale te problemy oraz sprawy związane z prawidłowym
odżywianiem i kontrolą wagi, gdyż przez półtora roku pracowała jako wykładowca na jednym z kursów
odchudzania oraz piastowała stanowisko zastępcy dyrektora do spraw wyżywienia w Szwedzkim
Instytucie Medycznym w Denver. Planuje teraz kontynuację programu opartego na Samokontroli
Umysłu oraz opracowanie podobnego programu dla osób, które chcą rzucić palenie.
31
Palenie papierosów jest tak poważnym nałogiem, że jeżeli jesteś palaczem, czas na przekształcenia
się w byłego palacza powinien nadejść teraz. Podobnie jak miało to miejsce w wypadku odchudzania,
proces ten dokona się w łagodnych etapach, aby dać organizmowi wystarczającą ilość czasu na
przyzwyczajenie się i całkowite podporządkowanie nowym poleceniom płynącym z umysłu.
W tym wypadku nie ma potrzeby analizować w poziomie beta przyczyn, dla których chcesz przestać
palić. Lista tych smutnych powodów jest bardzo dobrze znana. Potrzebna natomiast będzie lista
korzyści, które później staną się tak wyraziste, że chęć rzucenia nałogu przyjdzie sama.
Będziesz mieć więcej energii, twoje zmysły fizyczne będą bardziej wyostrzone, będziesz mógł pełniej
delektować się życiem. Zresztą, sam wiesz lepiej niż ja – niepalący – ile zyskasz.
Wprowadź się w poziom alfa i na ekranie wyobraźni wyświetl siebie w sytuacji, w której masz zwyczaj
zapalać pierwszego papierosa. Wyobraź sobie, jak wykonujesz z uczuciem całkowitego rozluźnienia i
swobody wszystkie – oprócz palenia – czynności, które normalnie stanowią twoją codzienną rutynę od
tego momentu do końca następnej godziny. Jeżeli jest to na przykład okres pomiędzy 7.30 a 8.30
rano, powiedz do siebie w myśli “Pomiędzy 7.30 i 8.30 jestem teraz i pozostanę byłym palaczem.
Sprawia mi przyjemność pozostawanie byłym palaczem podczas tej godziny. Jest to dla mnie łatwe i
przyzwyczajam się do tego".
Kontynuuj to ćwiczenie do czasu, kiedy świadomie będziesz się czuł zupełnie swobodnie w przeciągu
pierwszej godziny wolności od codziennego papierosa. To samo powtórz teraz, przesuwając czas
zapalenia pierwszego papierosa o kolejną godzinę, potem o jeszcze. Jedną godzinę i tak dalej.
Postępuj powoli. Narzucanie zbyt szybkiego tempa jest niezasłużoną karą dla organizmu, co nie jest
sprawiedliwe, gdyż to umysł, a nie organizm, wprowadził cię w ten nałóg. Pozwól wiec, aby przy
udziale wyobraźni umysł wykonał teraz całą prace.
Oto kilka rad, które powinny przyspieszyć nadejście dnia całkowitego wyzwolenia.
Należy często zmieniać rodzaj palonych papierosów. W godzinach, w których nie jesteś “byłym
palaczem", ilekroć za ciągasz się nikotyną, zadaj sobie w myśli pytanie: “Czy tego naprawdę teraz
chcę?". Zadziwiająco często odpowiedzią jest “nie". Zaczekać wtedy, aż naprawdę przyjdzie ci ochota
na palenie.
Jeżeli podczas którejś z “niepalących" godzin twój organizm gwałtownie zażąda papierosa, weź
głęboki oddech, złącz trzy palce i używając tych samych słów, których używasz w medytacji w alfa
-przypomnij sobie, że w czasie tej godziny jesteś “byłym palaczem".
Przy odzwyczajaniu się od palenia do tej podstawowej metody dodawać można również inne techniki.
Mieszkaniec miasta Omaha, który palił przeciętnie półtorej paczki dziennie, w stanie alfa zaczął sobie
wyobrażać wszystkie papierosy, które kiedykolwiek wypalił. Był to ogromny stos papierosów.
Następnie wsypał je wszystkie do pieca i spalił.
Potem wyobraził sobie wszystkie papierosy, które prawdopodobnie będzie musiał jeszcze wypalić w
przyszłości, jeżeli nie zaprzestanie palenia – wrzucił je do pieca i też z przyjemnością spalił. W
przeszłości człowiek ten już kilkakrotnie bezskutecznie próbował odzwyczaić się od palenia. Tym
razem pozbył się nałogu po zaledwie jednej medytacji, bez głodu nikotynowego, bez nadmiernego
apetytu, bez żadnych efektów ubocznych.
W przypadku odzwyczajania się od palenia ilość sukcesów jest nieco niższa, niż to ma miejsce w
przypadkach odchudzania. Niemniej jednak znam wystarczającą liczbę absolwentów, którzy pozbyli
się tego nałogu lub radykalnie zmniejszyli ilość wypalanych papierosów, aby móc z czystym
sumieniem polecić wszystkim, którzy chcą przestać palić, Samokontrolę Umysłu.
32
10. POPRAWA ZDROWIA
Mniej więcej połowę mojego czasu poświęcam na podróże po USA oraz innych krajach z wykładami
dla absolwentów kursów Metody Silvy. W czasie tych podróży spotykam nie setki, ale tysiące
absolwentów, którzy donoszą o – prawdziwie – cudownych przypadkach samowyleczenia. Relacje te
stały się dla mnie codziennością i zadziwiają mnie teraz w zupełnie innym sensie. Dziwi mnie
mianowicie dlaczego tak mało ludzi zdaje sobie sprawę z olbrzymiej władzy ich umysłu nad
organizmem. Leczenie metodami metapsychicznymi traktowane jest przez wielu ludzi jako dziwaczne i
ezoteryczne. Czy może jednak być coś dziwniejszego i bardziej ezoterycznego niż recepty na silne
proszki, z groźnymi dla zdrowia efektami ubocznymi". We wszystkich moich dotychczasowych
doświadczeniach z leczeniem metapsychicznym ani razu nie doświadczyłem, ani nie widziałem, ani
nie słyszałem o jednym chociażby przypadku negatywnych efektów ubocznych.
Badania naukowe w dziedzinie medycyny odkrywają coraz więcej współzależności pomiędzy ludzkim
organizmem i umysłem. Wiele nie związanych z sobą na pierwszy rzut oka badań prowadzi
konsekwentnie do jednego wniosku umysł spełnia ogromną, nie poznaną. Jeszcze do końca rolę w
naszym życiu.
Gdyby Samokontrola Umysłu była metodą doskonałą (a taką nie jest – ciągle się jeszcze uczymy),
wszyscy mielibyśmy doskonałe, zdrowe organizmy. Jest jednak niezaprzeczalnym faktem, że do tej.
Pory wiemy już wystarczająco dużo, aby przy pomocy naszego umysłu do tego stopnia wzmocnić
system gojenia, że będzie on w stanie lepiej zwalczać ewentualne choroby. Nawet tak prosta metoda
jak opracowana przez dr Coue, okazała się skuteczna. W naszym systemie Samokontroli Umysłu
metoda ta stosowana jest ze zwielokrotnioną skutecznością.
Jest oczywiste, że im lepiej umiemy stosować metody samoleczenia, tym rzadziej bywamy z wizytą u
lekarza. Musze jednak mocno podkreślić, że przy obecnym stadium rozwoju Samokontroli Umysłu jest
jeszcze za wcześnie, abyśmy mogli zacząć posyłać lekarzy na emeryturę. W przypadku choroby
konieczna jest konsultacja lekarska i ścisłe stosowanie się do zaleceń. Możecie jednakże zadziwić
lekarzy szybkim powrotem do zdrowia. W pewnym momencie mogą nawet podejrzewać, że po
kryjomu odwiedzacie ich konkurentów.
Wielu absolwentów opowiadało o odwoływaniu się do Samokontroli Umysłu w opanowaniu bólu i
krwawienia w nagłych wypadkach. Pani Donald Wildowsky uczestniczyła z mężem w konferencji w
Teksasie. Według sprawozdania zamieszczonego w “Bulletm" z Norwich w stanie Connecticut, kiedy
pani Wildowsky wskoczyła do basenu kąpielowego, nastąpiło u niej pęknięcie błony bębenkowej.
“Byliśmy daleko od jakiegokolwiek miasta – opowiadała potem – i nie chciałam wywoływać męża w
środku konferencji. Wprowadzi łam się w stan alfa, przyłożyłam rękę do ucha, skoncentrowałam się na
bolącym miejscu i powiedziałam w myśli “Przeszło! Przeszło! Przeszło!". Krwawienie i ból natychmiast
ustały. Gdy wreszcie znalazłam lekarza, ten zaniemówił ze zdumienia".
Technikę samogojenia ćwiczymy w sześciu łatwych etapach.
Etap pierwszy:
Rozpoczynamy w stanie beta. Pomyśl o sobie jako o osobie pełnej miłości i przebaczenia. Potraktuj
miłość jako cel sam w sobie. Będzie to prawdopodobnie wymagało dosyć dokładnego
“uporządkowania myśli" (patrz rozdział ósmy).
Etap drugi:
Wejdź w stan alfa. Jak wcześniej wspomniałem, już sam fakt rozluźnienia stanowi duży krok w
kierunku samogojenia, gdyż w stanie alfa zneutralizowana jest negatywna praca umysłu – złość i
poczucie winy – organizm jest w stanie robić to, do czego natura go stworzyła, tj. regenerować się.
Być może zawładnęły tobą realne uczucia gniewu czy winy, jednak jak wynika z naszych badań, uczuć
tych doświadcza się jedynie w “zewnętrznym" poziomie beta i zanikają one samoczynnie podczas
ćwiczenia technik Samokontroli Umysłu.
Etap trzeci:
Omów w myśli pierwszy etap. Wyraź w słowach chęć, abyś dzięki “uporządkowaniu myśli" oraz
stosowaniu pozytywnych zwrotów i słów był w stanie myśleć pozytywnie i stać się kochającą,
przebaczającą osobą.
Etap czwarty:
Wyobraź sobie chorobę, która ci dolega. Należy użyć do tego ekranu wyobraźni, na którym zobaczysz
i wczujesz się w dolegliwość. Taka analiza powinna być dość krótka. Celem jej jest skupienie
uzdrawiających energii w rejonach, w których są potrzebne.
Etap piąty:
Szybko wymaz obraz swojej dolegliwości i wyobraź sobie całkowite wyzdrowienie. Wczuj się w
uczucie wolności i szczęścia płynące z doskonałego zdrowia. Przytrzymaj ten obraz, naciesz się nim,
naciesz się świadomością, że zasługujesz na doskonale zdrowie i ze w tym idealnym stanie
znajdujesz się w całkowitej harmonii z prawami przyrody.
33
Etap szósty:
Raz jeszcze wzmocnij efekt “uporządkowania myśli", kończąc powiedzeniem do siebie “Z każdym
dniem i pod każdym względem jest mi coraz lepiej, lepiej i lepiej".
Jak długo i jak często powinniśmy odbywać taką sesję?
Z mojego doświadczenia wynika, że najlepszym czasem na to ćwiczenie jest piętnaście minut.
Wykonuj je tak często, jak możesz, minimum jednak dwa razy dziennie. W tym wypadku nie istnieje
pojęcie “za dużo".
W tym miejscu pozwolę sobie na dygresję. Mówi się czasami, że wprawdzie medytacja jest rzeczą
pozytywną, ale trzeba być ostrożnym, gdyż za częste medytowanie może spowodować oderwanie się
od świata zewnętrznego i zasklepienie w sobie. Czy to prawda – nie. Wiem. Opinię tę wypowiada się o
innych dyscyplinach związanych z medytacją, jednakże nie o Samokontroli Umysłu. Naszym celem
jest włączenie się w sprawy tego świata, a nie odseparowanie od nich, nie bierne ignorowanie
praktycznych problemów, ale wyzwanie ich i rozwiązywanie. Tego typu medytacji nigdy nie jest za
dużo.
Wracając do samogojenia etap pierwszy powinien być praktykowany właściwie przez cały czas.
Należy go ćwiczyć w beta, w alfa i w teta i do głębi przezywać. Jeżeli w ciągu dnia macie wrażenie, że
to uczucie wam umyka, złączcie trzy palce w celu jego natychmiastowego wzmocnienia.
Wiele z naszych ośrodków Samokontroli Umysłu wydaje dla swoich absolwentów specjalne biuletyny.
Zawierają one relacje absolwentów o skuteczności metod Samokontroli. Opowiadania na temat
kontroli bólu głowy, astmy, zmęczenia czy wysokiego ciśnienia są tak liczne, że przytoczenie ich tu
wszystkich byłoby niepodobieństwem.
Poniższe sprawozdanie cytuję jednak, ponieważ jego autor jest praktykującym lekarzem.
“W wieku jedenastu lat zacząłem cierpieć na migrenę. Początkowo były to sporadyczne ataki, łatwe do
opanowania, z biegiem jednak czasu stany te zaczęły się pogłębiać, aż w końcu zacząłem mieć bolę
głowy trwające przez trzy lub cztery dni z jedno- lub dwudniową przerwą między atakami. W pełni
rozwinięta migrena jest bardzo groźna zwykle atakuje jedną połowę twarzy i głowę. Człowiek ma
wrażenie, że oczy wychodzą z orbit. Ból jest tak świdrujący, że czuje się go aż w żołądku. Czasami
atak migreny może powstrzymać środek powodujący skurcz naczyń krwionośnych, który należy
przyjąć od razu przy pierwszych objawach, kiedy ból jest jeszcze do wytrzymania. Jeśli ból głowy
ciągnie się już przez pewien okres, nic, z wyjątkiem czasu, nie jest w stanie go opanować. Dochodziło
do tego, że musiałem brać lekarstwa co cztery godziny, a nawet wtedy doznawałem tylko częściowej
ulgi.
Byłem u specjalisty od migreny, który najpierw zbadał mnie bardzo dokładnie, aby się upewnić, że nie
mam żadnych schorzeń fizycznych czy neurologicznych i następnie poradził mi leczenie, które już i tak
praktykowałem. Bóle głowy trwały dalej.
Jedna z moich pacjentek była absolwentką kursu Metody Samokontroli Umysłu i prawie przez rok
namawiała mnie, abym poszedł na kurs. Odpowiadałem jej ciągle, że nie wierzę w tego typu
nonsensy. Pewnego dnia była u mnie w czwartym dniu mojej migreny. Musiałem wyglądać bardzo
kiepsko, gdyż bez wahania powiedziała: 'Chyba już najwyższy czas, żeby wybrał pan się na kurs,
Samokontroli Umysłu. W przyszłym tygodniu się właśnie zaczyna. Chętnie wezmę tam pana z sobą'.
Zapisałem się na kurs i każdego wieczoru pilnie uczęszczałem na zajęcia. Ku mojemu zdumieniu, w
przeciągu tego tygodnia nie miałem bólu głowy. W tydzień po ukończeniu kursu obudziłem się z
atakiem straszliwej migreny, co dało mi pierwszą szansę na wypróbowanie mojego nowego
programowania. Wykonałem cykl przepisanych ćwiczeń, odliczyłem do pięciu i ból zniknął czułem się
fantastycznie. To był cud!
Po pięciu sekundach ból jednak powrócił i to jeszcze gorszy. Nie poddałem się i ponownie wykonałem
ten sam cykl ćwiczeń. Ból znowu na moment ustąpił i zaraz wrócił. W ten sposób przeszedłem chyba
przez dziesięć cykli nie biorąc lekarstwa. Postanowiłem się nie poddawać i powtarzałem ćwiczenie tak
długo, aż ból całkowicie ustąpił.
Przez pewien czas nie miałem ataku, a kiedy nastąpił, trzy po wtórzenia cyklu spowodowały jego
zniknięcie. Potem w ciągu trzech miesięcy miewałem od czasu do czasu bolę głowy, ale nie musiałem
brać nawet aspiryny. Od momentu skończenia kursu Samokontroli Umysłu nie wziąłem ani jednej
aspiryny. To rzeczywiście działa!".
A oto inna historia, opowiedziana przez zakonnicę, siostrę Barbarę Burns z Detroit w stanie Michigan.
Wybrałem ten przykład ze względu na niezwykle oryginalny sposób, w jaki siostra. Barbara po trafiła
wykorzystać zaprogramowany mechanizm pobudzania.
Ze względu na krótkowzroczność przez dwadzieścia siedem lat siostra. Barbara nosiła okulary. W
miarę powiększania się jej krótkowzroczności zwiększała się siła soczewek w jej okularach, co z kolei.
Powodowało zakłócenia w percepcji odległości. Zanim wzrok jej się zaczął poprawiać, zmuszona była
do używania podwójnych soczewek. W lipcu 1974 roku postanowiła zastosować Samokontrolę
34
Umysłu. W stanie głębokiej medytacji powiedziała do siebie". Z każdym mrugnięciem powiek ostrość
mojego wzroku staje się tak dokładna, jak dokładna jest ostrość soczewek w aparacie fotograficznym".
Ta autosugestia powtarzana była podczas każdej medytacji. Po dwóch tygodniach siostra. Barbara
zaczęła obchodzić się bez okularów, chociaż w dalszym ciągu potrzebowała ich do czytania.
Następnie skonsultowała się z doktorem Włodygą, okulistą, który również był absolwentem kursu
Samokontroli Umysłu. Doktor stwierdził u niej drobne zniekształcenie rogówki. W okresie kilku tygodni
przed następnym badaniem u dr Wlodygi siostra Barbara wprowadziła do swoich medytacji sugestie
korygującą rogówkę. Poniżej przytaczam fragment listu dr Włodygi, który został napisany na prośbę
siostry. Barbary.
“Siostra Barbara była u mnie po raz pierwszy na badaniu 20 sierpnia 1974 roku (...).
Ponowny egzamin przeprowadziłem 26 sierpnia 1975. Przez cały rok nie używała okularów.
Pacjentka wykazała redukcję ujawnionej poprzednio krótkowzroczności do poziomu, w którym
noszenie okularów stało się niepotrzebne".
Ani lekarz, ani siostra Barbara Burns nie cierpieli oczywiście na “śmiertelną chorobę" z rodzaju tych,
które tak często stają się przedmiotem obaw wielu ludzi. W tym momencie nasuwa się oczywiście
pytanie, czy Samokontrola Umysłu jest w stanie pomóc ludziom chorym naprawdę poważnie.
Przyjrzyjmy się zatem chorobie, która budzi zwykle największy strach – rakowi.
Być może niektórym z czytelników znane są prace onkologa dr O.Carla Simontona. Marilyn Ferguson
pisała o nim w cieszącej się dużą popularnością książce Rewolucja mózgu (tytuł oryginału
angielskiego The Brain Revolution). W styczniu 1976 roku Grace Halsel napisał o nim artykuł pod
tytułem Rak pod kontrolą umysłu (tytuł oryginału angielskiego Mind Over Cancer), opublikowany w
czasopiśmie “Prevention Magazine". Dr Simonton zaznajomiony jest z technikami Samokontroli
Umysłu i z wielkim sukcesem zaadoptował wiele z nich do leczenia swoich pacjentów.
W czasie piastowania funkcji kierownika oddziału terapii radiologicznej w bazie lotniczej w Travis, pod
San Francisco, dr Simonton zaczął studiować rzadkie, ale dobrze znane w medycynie zjawisko
przypadki ludzi, którzy w medycznie niewytłumaczalny sposób wyleczyli się z raka. Przypadki takie,
określane mianem “spontanicznej remisji", stanowią bardzo mały procent populacji chorych na raka.
Gdyby możliwe było znalezienie przyczyny – rozumował dr Simonton – tej spontanicznej poprawy
zdrowia, być może zaistnieje szansa na znalezienie sposobu wywoływania takiej remisji.
Dr Simonton doszedł do wniosku, że ludzie ci mieli jedną bardzo ważną wspólną cechę – były to
najczęściej osoby o usposobieniu optymistycznym, pozytywnym i stanowczym.
W przemówieniu do słuchaczy na Bostońskiej Konferencji Samokontroli Umysłu w 1974 roku dr
Simonton powiedział co następuje.
“W badaniach nad rozwojem nowotworów złośliwych najbardziej znaczącym, zidentyfikowanym przez
badaczy czynnikiem emocjonalnym jest strata kogoś bliskiego na sześć do osiemnastu miesięcy przed
ujawnieniem się choroby.
Zostało to udowodnione w szeregu długoterminowych studiów przez różnych, nie związanych z sobą
badaczy i z użyciem grup kontrolnych (...). Wiemy, że nie tyle sama strata jest znaczącym czynnikiem,
ale także sposób, w jaki ta strata jest odebrana przez daną osobę.
Strata taka musi być na tyle poważna, aby móc spowodować u pacjenta przygniatające uczucie
beznadziejności i bezradności. Wygląda na to, że w takiej sytuacji obniżają się naturalne funkcje
obronne organizmu, co umożliwia kliniczny rozwój nowotworu".
Na początku lat siedemdziesiątych dr Simonton przeprowadził badania związane z nastawieniem
psychicznym u 152 pacjentów chorych na raka. Powyższe badania opublikowane zostały w periodyku
naukowym “Journal of Transpersonal Psychology" (tom 7, nr 1, 1975). W trakcie tych badań dr
Simonton oceniał pacjentów w skali liczbowej od 1 do 5, gdzie i oznaczało “wyjątkowo negatywne
nastawienie", a 5 “wyjątkowo pozytywne". W kolejnym etapie badań oceniana była efektywność
zastosowanej terapii, która również mierzona była w skali liczbowej, posiadającej z jednej strony
“wyjątkowo pozytywny wynik", a z drugiej – “negatywny". U dwudziestu pacjentów wyniki leczenia
ocenione zostały jako “wyjątkowo pozytywne", pomimo ze u czternastu z nich stan nowotworu był już
tak zaawansowany, iż pacjentom dawano mniej niż 50% szans przeżycia pięciu lat. Według dr
Simontona, decydującym czynnikiem było w tym wypad ku pozytywne nastawienie psychiczne tych
pacjentów. Po drugiej stronie skali u dwudziestu dwóch pacjentów wyniki leczenia ocenione zostały
jako “negatywne". Żaden z tych pacjentów nie odznaczał się pozytywnym nastawieniem psychicznym.
W dalszym ciągu zaobserwowano, że gdy niektórzy z “pozytywnych" pacjentów powrócili do domu i
ich nastawienie z takich czy innych powodów uległo zmianie na negatywne, “odpowiednio zmieniły się
również postępy choroby '. Było rzeczą jasną, że najistotniejszą rolę odgrywa tu nastawienie
psychiczne pacjentów, a nie zaawansowanie samej choroby.
35
Dr Elmer Green z Fundacji Menmnger cytowany jest przez wydawcę “Journal of Transpersonal
Psychology' “Imponujące wyniki w opanowaniu raka osiągnięte przez Carla i Stefanię Simonton (...)
zawdzięczają oni połączeniu wizualizacji dla samoregulacji fizjologicznej z tradycyjną radiologią".
Podczas przemówienia w Bostonie dr Simonton przeczytał słowa prezesa Amerykańskiego
Stowarzyszenia do Walki z Rakiem, Eugene Pendergrassa, który w 1959 roku powiedział “Istnieją
świadectwa, że napięcia emocjonalne pacjenta wpływają na ogólny przebieg choroby. Mam głęboką
nadzieję, że będziemy w stanie rozszerzyć nasze bada ma, akceptując realną możliwość, że umysł
człowieka dysponuje siłami, które są w stanie przyspieszyć albo zahamować rozwój tej choroby".
Dr Simonton jest obecnie dyrektorem medycznym Poradni Onkologicznej i Centrum Badawczego w
Fort Worth. Razem z Stefanią Mathews-Simonton, która jest jego współpracownikiem, uczą pacjentów
włączenia się do własnej terapii za pomocą ćwiczeń umysłowych “Wychodzę z założenia, że
nastawienie psychiczne pacjenta od grywa rolę w jego reakcji na jakąkolwiek formę leczenia i ze jest
on w stanie wpłynąć na przebieg choroby. Gdy przyjrzałem się temu założeniu dokładniej, doszedłem
do wniosku, iż Samokontrola Umysłu – koncepcja biologicznego sprzężenia zwrotnego i medytacji –
dają mi do rąk instrumenty, dzięki którym jestem w stanie zacząć uczyć pacjentów nowych
współzależności i pomóc im aktywnie włączać się w procesy związane z ich własnym zdrowiem. Mogę
śmiało powiedzieć, że w dziedzinie emocjonalnej jest to jeden z najpotężniejszych instrumentów, które
jestem w stanie ofiarować pacjentom".
Jednym z pierwszych kroków, które dr Simonton podejmuje z pacjentami, jest trening przezwyciężania
strachu przed chorobą. W czasie nauki “uświadamiamy sobie, że choroba raka jest normalnym
procesem, który toczy się w nas wszystkich – wszyscy mamy w sobie komórki, które degenerują się i
przeradzają w złośliwe komórki rakowe. Organizm rozpoznaje te komórki i niszczy je w taki sam
sposób, jak niszczy każde obce proteiny (...) – Nie jest to więc tylko kwestia pozbycia się wszystkich
komórek rakowych, ponieważ komórki takie powstają u nas ciągle. Jest to kwestia ponownego
ustawienia systemu kontroli nad własnym organizmem i nad jego procesami".
Po przemówieniu dr Simontona zabrała głos pani Simonton, która powiedziała.
“Większość ludzi (...) wyobraża sobie komórkę rakową jako coś wstrętnego, złośliwego, podstępnego,
posiadającą nieograniczoną władzą, gdyż w momencie kiedy zacznie się mnożyć, organizm nic nie
jest w stanie zrobić, aby ją zniszczyć. W rzeczywistości komórka rakowa jest normalną komórką, która
po prostu zwariowała (...). Jest to ogłupiała komórka. Rozmnaża się tak szybko, że często odcina od
siebie dopływ krwi i umiera z głodu. Jest słaba. Gdy się ją natnie lub podda radiacji albo chemioterapii,
rozchoruje się do tego stopnia, że nie jest już w stanie wyzdrowieć. Ginie.
Proszę ją teraz porównać do zdrowej komórki. Wiemy, że mając zdrowe tkanki, możemy skaleczyć się
w palec i skaleczenie zagoi się samo, mimo ze nie zrobimy nic ponad założenie plastra
opatrunkowego (...). Zdrowe komórki nie pozbawiają się same dopływu krwi. Pomimo to proszę się
przyjrzeć naszym wyobrażeniom o komórce rakowej. Tylko strach i obrazy, które ten strach wytwarza
w naszym "myślę, powodują, że przypisujemy tej chorobie tak wielką moc".
Nawiązując do technik relaksacji i wizualizacji, które razem z mężem stosują wraz z terapią
radiologiczną, pani Simonton powiedziała.
“Technika naszej wyobraźni jest prawdopodobnie najpotężniejszym narzędziem, które w tej chwili
posiadamy. Są trzy podstawowe zalecenia, które dajemy pacjentom podczas ćwiczeń wyobrażanie
choroby, wyobrażanie jej procesu leczenia oraz wyobrażenie mechanizmu immunologicznego w
organizmie.
Podczas naszych sesji grupowych mówimy o tym, w jaki sposób należy sobie to wyobrażać oraz do
czego ma to prowadzić. Wydaje się, że jest istotne, aby pacjenci tworzyli obrazy w ten właśnie sposób
oraz mieli większą wiarę w pozytywny wynik swoich wyobrażeń.
Jednym z głównych tematów, który również omawiamy, jest medytacja. Jak często medytować oraz co
robić podczas medytacji"".
36
11. INTYMNE ĆWICZENIA DLA KOCHANKÓW
W czasie prelekcji dla grupy uczestniczącej w kursie Samokontroli Umysłu pani Simonton mówiła
miedzy innymi o licznych stresach życia, które mogą prowadzić do choroby, jeżeli odpowiednio nie
reagujemy na nie.
“Szczęśliwe małżeństwo jest zjawiskiem bardzo nietypowym u naszych pacjentów. Jeżeli ktoś ma
dobre pożycie małżeńskie, stanowi to jedno z najlepszych rokowań w naszej pracy z nim i jeden z
najważniejszych powodów dla niego, aby pozostać przy życiu".
Co czyni małżeństwo szczęśliwym? Na to pytanie nie potrafię dać pełnej odpowiedzi. Moje
małżeństwo z Paulą jest wyjątkowo udane. Przez trzydzieści sześć lat był to związek emocjonalnie
bogaty i interesujący, ale nie jestem w stanie dokładnie zrozumieć, dlaczego tak się stało. Być może
właśnie fakt, że nie bardzo to rozumiem, jest częścią sukcesu. Piszę to, abyście zdali sobie sprawę,
że nie mam bezpośrednich doświadczeń z nieszczęśliwym małżeństwem, a w związku z tym nie
wiem, jak się je ratuje – i czy w ogóle należy je ratować.
Znam jednakowoż kilka sposobów wzbogacenia i poprawy życia małżeńskiego, jeśli mąż i żona tego
sobie życzą.
Prawdopodobnie wielu z was spodziewa się, że zacznę mówić na temat seksu, ponieważ według
obiegowej opinii życie seksualne to podstawa dobrego małżeństwa. Dla mnie jest ono raczej wynikiem
dobrego małżeństwa. Lecz do dyskusji nad sprawą powrócimy później. Według mnie, najlepszą
podstawą małżeństwa jest intymność. Nie wodzi mi jednak o wchodzenie w zabłoconych butach do
czyjejś duszy, lecz intymność, która wypływa z głębokiego wzajemnego zrozumienia i akceptacji.
Mam zamiar zasugerować coś może nieco dziwnego, ale muszę najpierw zrobić drobne
wprowadzenie. Wspominaliśmy poprzednio, że pod koniec kursów Samokontroli Umysłu uczestnicy
doznają uczucia radosnego uniesienia. Występuje również coś innego. Jest to subtelniejsze i głębsze
uczucie. Na kilka chwil przed rozdaniem dyplomów uczestnicy odczuwają, że łączy ich intymny,
niemalże miłosny kontakt. Przychodzą na kurs jako nieznajomi, których ścieżki życia nigdy by się
prawdopodobnie nie zbiegły, i wkrótce rozstaną się, aby iść dalej naprzeciw swojemu przeznaczeniu.
Niemniej jednak przy następnym spotkaniu to uczucie wzajemnego kontaktu łatwo jest ponownie
wzbudzić.
Wielu ludzi wierzy, iż wypływa ono z faktu intensywnego, wspólnego i jedynego w swoim rodzaju
przeżycia. Tego samego uczucia doświadczają często żołnierze, których łączą wspólne przeżycia
wojenne. Podobne uczucie może związać grupę zamkniętych w windzie nieznajomych, którzy spędzili
w niej całe popołudnie.
Jest to jednak tylko część prawdy. Część najbardziej zrozumiała, gdyż najłatwiejsza do zauważenia.
Dzieje się jeszcze coś innego, co spróbuję teraz wytłumaczyć. Podczas długich i głębokich ćwiczeń
medytacyjnych nawiązują się pewne kontakty – umysły, bardziej wyczulone na odbiór, odczuwają
łagodny wpływ umysłów innych osób w sposób znany tylko tym, którzy spędzają razem całe życie. W
większości przypadków nagie sytuacje intymne są powierzchowne, nieprawdziwe i pozostawiają
poczucie lekkiego niesmaku. W tym przypadku dzieje się inaczej. Uczucie zostaje utrwalone na
głębszym poziomie metapsychicznym.
Ponieważ jest to uczucie bardzo subtelne, nie bądźcie zdziwieni, jeśli żaden z absolwentów kursu nie
będzie wam o nim opowiadał. Jednak kiedy ten temat zostanie poruszony – pytana osoba odpowie
prawdopodobnie “Rzeczywiście odczuwaliśmy coś takiego. To było wspaniałe!".
Jest to coś w rodzaju “produktu ubocznego" treningu Samokontroli Umysłu, gdyż kurs nie jest
specjalnie nastawiony na osiągnięcie tego stanu. Niemniej jednak (i to jest właśnie sugestia, którą
chcę zrobić) możliwe jest, abyście wspólnie, jako mąż i żona, użyli swojej wiedzy o Samokontroli
Umysłu do celowego wywołania uczucia głębokiej intymności, które w innych wypadkach osiągnięte
może być jedynie po wielu latach wspólnego pożycia. Rezultaty będą lepsze i trwalsze niż te, które
wynoszą uczestnicy naszych kursów. Oto co należy robić.
1. Wybierzcie miejsce, w którym obydwoje czujecie się najbardziej szczęśliwi, najbardziej rozluźnieni.
Może to być miejsce, gdzie razem byliście na wakacjach lub inne, z którym łączą was jakieś
przyjemne wspomnienia. Może to być również miejsce, w którym żadne z was jeszcze nie było –
możecie je wspólnie wymyślić. Nie powinno to być jednak miejsce, które zna tylko jedno z was.
Zepsuje to symetrie przeżycia i zmniejszy poczucie wspólnoty wrażeń.
2. Usiądźcie naprzeciwko i blisko siebie. Wprowadźcie się w stan rozluźnienia i pozwólcie, by
zamknęły się powieki.
3. Jedno z was powinno teraz powiedzieć do drugiego np. “Będę teraz powoli liczył (liczyła) od
dziesięciu do jednego, a ty z każdą liczbą wchodzić będziesz w coraz głębszy, przyjemny medytacyjny
poziom umysłu dziesięć – dziewięć – osiem – siedem – sześć – pięć – cztery – trzy – dwa – jeden.
Jesteś teraz rozluźniony (rozluźniona) i osiągnąłeś (osiągnęłaś) głęboki, przyjemny stan umysłu. Z
twoją pomocą dołączę teraz do ciebie".
37
4. Druga osoba powinna teraz powiedzieć “Będę powoli liczył. (liczyła) od dziesięciu do jednego i z
każdą liczbą będziemy się do siebie zbliżali na głębszym poziomie umysłu. Dziesięć – dziewięć –
czujesz, jak razem osiągamy coraz głębsze rozluźnienie, osiem – siedem – sześć – razem coraz bliżej
i bliżej, pięć – cztery – coraz głębiej i bliżej, trzy – dwa – jeden. Obydwoje jesteśmy teraz rozluźnieni
na głębokim poziomie umysłu. Zejdźmy razem jeszcze głębiej"
5. Pierwsza osoba powinna teraz powiedzieć “Dobrze, pogłębimy ten stan razem. Spróbujmy teraz
odtworzyć wrażenia z naszego ulubionego miejsca odpoczynku. Im pełniej je doświadczymy, tym.
głębsze będzie nasze rozluźnienie. Spójrz na niebo (...)"
6. “Tak (...) jest czyste, widać tylko kilka wędrujących chmurek". Każde z was powoli i spontanicznie
opisuje scenę, której razem doświadczacie temperaturę, kolory, dźwięki, wszystkie przyjemne
szczegóły.
7. Gdy będziecie obydwoje w stanie głębokiego rozluźnieniu i na głębokim poziomie umysłu, nie
spieszcie się zbytnio. W pełni ciesząc się pozostawaniem przez was w stanie rozluźnienia, jedno z
was powinno powiedzieć do drugiego “Moim największym pragnieniem w życiu jest, abym cię mógł
(mogła) uczynić szczęśliwym (szczęśliwą). Tylko wówczas sam (sama) chcę stać się szczęśliwym
(szczęśliwą)".
8. Druga osoba mówi “I ja najbardziej pragnę uczynić cię szczęśliwym (szczęśliwą) i tylko wówczas
sam (sama) chcę stać się szczęśliwym (szczęśliwą)".
9. Po tych słowach powinien nastąpić okres komunikacji bez słów tak długi, jak długo macie ochotę w
tym stanie pozostać. Potem łagodnie wyprowadź się z tego stanu. Niektóre pary przezywają ten okres
intensywniej, jeśli patrzą sobie w oczy. Dla ludzi doświadczonych w medytacji jest rzeczą zupełnie
możliwą pozostawanie z otwartymi oczyma w stanie alfa lub teta. Jeżeli jednak nie czujecie się
swobodnie, proszę się do tego nie zmuszać.
Możecie mi wierzyć, że jest to przeżycie o wiele mocniejsze niż można to sobie wyobrazić podczas
lektury. Przekonacie się o tym już po pierwszej próbie i ćwiczenie to może stać się stałym elementem
w waszym wspólnym życiu, przy wprowadzaniu rożnych wariantów, które możecie sobie później
wypracować.
Kilka słów przestrogi. Piękno tego ćwiczenia zniknie, jeśli użyte ono zostanie w niewłaściwy sposób.
Jeżeli któraś ze stron nie w pełni rozumie lub nie całkowicie zgadza się z jego celem, rezultat tej
intymnej komunikacji może być daleki od przyjemnego. Polecam je tylko dla mężczyzny i kobiety,
którzy zdecydowani są dążyć do głębszego bogatszego, trwalszego wzajemnego zaangażowania.
Każdy z nas otoczony jest aurą, którą niektórzy ludzie są w stanie widzieć jako słabo wyczuwalne pole
energetyczne otaczające nasze ciało. Można wykształcić w sobie umiejętność widzenia aury. W samej
rzeczy, jak wynika ze sprawozdań naszych absolwentów, zdolność widzenia aury u siebie i innych
ludzi jest kolejnym “produktem ubocznym" treningu Samokontroli Umysłu. Aura u człowieka jest tak
indywidualna jak odciski palców.
Gdy ludzie znajdują się fizycznie blisko siebie, ich pola energetyczne zachodzą na siebie. Zmienia się
ich kształt, kolor, intensywność, wibracje. Dzieje się to w teatrach, w autobusach oraz w łóżku, w
którym śpią dwie osoby. Im częstsze są takie kontakty, tym trwalsze zmiany zachodzące w aurach.
W wypadku męża i żony jest to pozytywny proces, gdyż obie aury stają się bardziej komplementarne.
Długa separacja fizyczna powoduje odwrócenie tych zmian, co naturalnie nie wpływa pozytywnie na
zgodność małżeństwa. Warunkiem takiej zgodności jest bliskość fizyczna. Dlatego polecam
dwuosobowe łóżka.
Z kolei – życie seksualne. Przede wszystkim seks nie jest doświadczeniem jednorazowym. W tej
dziedzinie istnieje ogromna skala możliwości. Nie mam na myśli różnych technik kochania czy pozycji.
Mam na myśli przeżycia – ich charakter, głębię i intensywność. Występuje tam tak szeroki wachlarz
możliwości jak między chwilą zabawy a trwałą radością.
Zbyt wiele małżeństw czyta podręczniki techniki seksualnej i wydaje im się, że osiągnięcie sprawności
w łóżku zapewni im piękne pożycie erotyczne. Jeśli jednak każdy ruch jest rozważany, każdy następny
jest jego logiczną kontynuacją, wówczas to, co mogłoby być głębokim przeżyciem, utrzymuje się na
powierzchownym, świadomym poziomie beta. W seksie zaś ważniejsze jest, by dać się ponieść
przeżyciu w stanie głębokiego rozluźnienia i na poziomie medytacji.
Uwrażliwienie na poziomie metapsychicznym jest w stanie ogromnie wzbogacić, poprawić
małżeństwo. Nawet bez specjalnego treningu w długotrwałych i szczęśliwych małżeństwach nawiązuje
się miedzy partnerami głębokie porozumienie metapsychiczne. Dlaczego więc czekać?
38
12. KAŻDY MOŻE NAUCZVĆ SIĘ ESP
Czy ESP (Extra Sensory Perception - percepcja pozazmysłowa) rzeczywiście istnieje?
W obecnych czasach wszyscy ludzie, którzy posiadają na ten temat jakąś wiedze, zgodni są, że tak.
To, że jesteśmy w stanie otrzymywać informacje w inny sposób niż tylko za pomocą naszych pięciu
zmysłów, zostało dowiedzione do ostatniej cyfry po przecinku w statystyce probabilistycznej. Mogą to
być informacje z przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Mogą dotyczyć miejsca, które znajduje
się bardzo blisko lub bardzo daleko. Ani czas, ani przestrzeń, ani klatka. Faradaya nie stanowią
bariery dla owych “pozazmysłowych" czynników, które wchodzą w grę w przypadku ESP.
Angielski skrót. ESP oznacza “percepcję pozazmysłową". Muszę przyznać, że nie lubię tego
określenia “Pozazmysłową" oznacza cos niezwykłego, co leży poza zasięgiem naszego normalnego
systemu odbioru informacji. Zdaje się przeczyć istnieniu aparatu zmysłowego innego niż pięć
zmysłów, choć taki oczywiście istnieje, skoro odbieramy pewne informacje bez pośrednictwa pięciu
zmysłów. W ESP nie ma nic “pozazmysłowego". Słowo “percepcja" pasuje do eksperymentów, które
przeprowadzał dr J.B.Rhine na Uniwersytecie Duke'a ich uczestnicy zgadywali, z dokładnością
eliminującą jakąkolwiek możliwość przypadku, kolejność specjalnych kart. Niemniej jednak w
Samokontroli Umysłu nasza rola nie polega na biernej “percepcji", lecz raczej na ukierunkowaniu
świadomości w stronę pożądanej informacji “Percepcja" jest w tym wypadku słowem zbyt biernym, nie
oddającym istoty naszego działania. Dlatego też w Samokontroli Umysłu używamy określenia
projekcja świadomości (ang. Effective Sensory Projection – nazwa dobrana została tak, aby jej skrót
brzmiał ESP; przyp. red). Projekcja świadomości zawiera w sobie wszystkie elementy, które składają
się na ESP, oraz dodaje nowe.
Studiujący Samokontrolę Umysłu nie muszą odgadywać kart, aby doświadczyć ESP. Karty są
stosowane w celu sprawdzenia, czy dana osoba wykazuje zdolności metapsychiczne. My wiemy, że
tak jest, dlatego też stawiamy przed sobą większy cel, którym jest nauczenie ludzi posługiwania się
tymi zdolnościami w codziennym życiu. Jest to sposób tak niezwykły, że doświadczają oni
prawdziwego oszołomienia, tak intensywnego, iż od tej pory ich życie nigdy już nie jest takie jak
przedtem. Dzieje się to pod koniec czterdziestu godzin wykładów i ćwiczeń.
W systematyczny i wiarygodny sposób uczymy ludzi funkcjonowania na poziomie metapsychicznym, o
czym przekonało się już ponad pół miliona naszych absolwentów.
W momencie, gdy praktycznie przerobisz wszystkie, opisane do tej pory ćwiczenia, będziesz już
całkiem zaawansowany na drodze do ESP. Będziesz w stanie z pełną świadomością wniknąć w
głębsze poziomy swojego umysłu i używać wyobraźni z wyrazistością pięciu zmysłów. Te dwa czynniki
są furtką do świata metapsychiki.
Na kursach Samokontroli Umysłu pod koniec drugiego dnia uczestnicy są już blisko operowania na
poziomie metapsychicznym. Operują na tym poziomie trzeciego dnia, w czasie ćwiczeń projekcji
swojej świadomości poza własne ciało.
Zaczyna się od bardzo prostego ćwiczenia związanego z wyobraźnią wizualną. W stanie głębokiej
medytacji uczestnicy przenoszą się przed drzwi własnego domu wyobrażając sobie, że tam są. Przed
wejściem do środka notują wszystkie zauważone szczegóły, po czym wchodzą głównymi drzwiami do
mieszkania, aby stanąć w pokoju stołowym, zwróceni twarzą w kierunku południowej ściany
“Obserwują" pokój w nocy przy zapalonych lampach, potem w dzień, gdy przeświecające przez firanki
słońce oświetla znajome meble. Studiują każdy szczegół, który są w stanie zapamiętać. Następnie
“podchodzą" do południowej ściany pokoju, “dotykają" jej i w nią “wchodzą". Brzmi to oczywiście nieco
dziwnie, zapewniam jednak, że dla tych którzy przeszli intensywny trening wizualizacji, jest to sprawa
zupełnie naturalna.
Nikt z uczestników fizycznie w ścianie własnego domu prawdopodobnie jeszcze nie przebywał, w
związku z czym przeprowadzają oni kilka “testów" nowego środowiska “obserwując" natężenie światła,
zapach, temperaturę, a za pomocą “pukania" w wewnętrzną powierzchnie ściany “sprawdzają"
solidność materiału. Znajdując się ponownie na zewnątrz, zwróceni twarzą do ściany, uczestnicy
zmieniają jej kolor na czarny, czerwony, zielony, niebieski i fioletowy, aby na koniec znów przywrócić
jej faktyczny kolor. Następnie podnoszą z podłogi krzesło – nie ma ono w tym wymiarze ciężaru -1
obserwują je na tle ściany, ponownie zmieniając kolory. To samo robią obserwując arbuza, cytrynę,
pomarańcze, trzy banany, trzy marchewki oraz główkę sałaty.
W momencie zakończenia tego ćwiczenia wykonany został pierwszy poważny krok w kierunku
odsunięcia naszej logiki na drugi plan, a wysunięcia na pierwszy, sterowniczy plan – naszej wyobraźni.
Podczas ćwiczenia, które zostało opisane powyżej, logika uczestników argumentuje “Nie staraj mi się
wmówić, że jesteś we wnętrzu ściany czy w jakimś innym idiotycznym miejscu. Przecież wiesz, że to
niemożliwe, bo siedzisz na krześle".
39
Tym razem jednak, wzmocniona serią ćwiczeń z zakresu wizualizacji, wyobraźnia jest w stanie to
zignorować. W miarę wzrostu potęgi naszej wyobraźni, wzrastają również nasze zdolności
metapsychiczne, które są w wyobraźni zawarte.
Podczas kolejnego ćwiczenia uczestnicy “wnikają" we wnętrze przedmiotów zrobionych ze stali,
miedzi, mosiądzu i ołowiu, mających kształt cylindra lub sześcianu. Podobnie jak we wnętrzu ściany,
przeprowadzane są tam “próby" na intensywność światła, zapach, kolor, temperaturę oraz solidność
materiału, wszystko w spokoju i w wystarczającym tempie, aby nie wtrącało się nam logiczne
rozumowanie.
Przechodząc od rzeczy mniej do bardziej skomplikowanych, uczestnicy rozpoczynają “badanie"
materii ożywionej od drzewa owocowego. Drzewo to badane jest z zewnątrz na ekranie wyobraźni,
brane są pod uwagę jego wygląd w każdej z czterech pór roku oraz tło o całej gamie kolorów, a
następnie od wewnątrz, dzięki autoprojekcji do środka liści i owoców.
Potem następuje gigantyczny skok naprzód uczestnicy wybierają ulubione zwierzę domowe, po czym
badają w wyobraźni jego anatomię. Ćwiczenia te przychodzą im z taką łatwością, że pytanie “Czy
rzeczy wiście jestem w stanie to robić?", nasuwa się tylko nielicznym. Najpierw badają zwierzę z
zewnątrz na ekranie wyobraźni na tle zmieniających się kolorów. Następnie z taką samą pewnością
siebie “przenikają" przez kości czaszki i badają wnętrze żywego mózgu. Po kilku minutach takiego
rekonesansu we wnętrzu głowy ponownie oglądają zwierzę z zewnątrz, tym razem koncentrując się na
klatce piersiowej. Z kolei rekonesans we wnętrzu klatki piersiowej pozwoli sprawdzić układ żeber,
kręgosłup, serce, płuca, wątrobę, by znów wrócić do “badania zewnętrznego". W ten sposób
uczestnicy, uzbrojeni w swoiste, indywidualne punkty odniesienia, zostają przygotowani do kolejnych
ćwiczeń wykonywanych w czwartym dniu kursu, podczas których praca odbywa się z najwyższą formą
materii ożywionej – organizmem ludzkim. Zanim jednak do tego dochodzi, należy wykonać kilka
ćwiczeń przygotowawczych.
Podczas jednego z takich ćwiczeń uczestnicy kursu wprowadzani są w wyjątkowo głęboki stan
medytacji, osiągając niejednokrotnie poziom teta, w którym – przy użyciu dobrze już wyćwiczonej
wyobraźni – stwarzają laboratorium, wybierając najpierw najbardziej odpowiadający im kształt,
wielkość i kolor pomieszczenia. We wnętrzu tego laboratorium znajduje się biurko, specjalnie
zaprojektowany fotel, zegar, kalendarz zawierający wszystkie daty z przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości oraz segregatory. Na razie nie ma w tym jeszcze nic nadzwyczajnego.
Abyś zrozumiał kolejny krok, muszę jeszcze raz podkreślić dystans dzielący nasze właściwości
metapsychiczne od myślenia logicznego, a zarazem ich bliskość do naszych wyobrażeń i symboli.
Podkreślam to, gdyż krokiem tym jest “wyposażenie" laboratorium w “instrumenty", za pomocą których
w sposób metapsychiczny trzeba będzie skorygować wszelkie anomalie “zauważone" u ludzi, których
trzeba będzie następnego dnia w wyobraźni “przebadać". Większość z tych instrumentów niepodobna
jest do niczego, co mogłeś kiedykolwiek widzieć w jakimkolwiek laboratorium. Są to
zinstrumentalizowane symbole lub – jeśli ktoś woli – instrumenty symboliczne.
Wyobraź sobie niezwykle gęste sito do filtrowania nieczystości z krwi, miękką szczoteczkę do
wymiatania białego proszku (wapnia), który można metapsychicznie zauważyć w przypadkach
artretyzmu, maść przyspieszającą gojenie, “wannę" do zmywania poczucia winy, wieże hi-fi ze
specjalną muzyką do uspokajania zestresowanych. Każdy uczestnik wymyśla własne narzędzia pracy,
nie ma dwóch identycznych zestawów instrumentów. Pomysły przychodzą z głębokich poziomów
umysłu, w każdy możliwy sposób, Wielu absolwentów przekonuje się, że wykonywana za pomocą
tych “instrumentów" praca ma swoje realne konsekwencje w świecie, który nazywamy obiektywnym.
Podczas pracy i używania owych instrumentów uczestnik może w trudnych momentach potrzebować
mądrej rady – “wewnętrznego doradczego głosu". W Samokontroli Umysłu jest to nie jeden, lecz dwa
głosy. Uczestnik “stwarza" w swoim laboratorium dwóch doradców mężczyznę i kobietę. Przed
wprowadzeniem w stan medytacji jest informowany o treści tego ćwiczenia i w ogromnej większości
przypadków ma od razu dość dobrze skrystalizowany pogląd co do osób, które pragnie mieć jako
doradców. Rzadko jednak życzenia te spełniają się, chociaż prawie nigdy nie powoduje to
rozczarowania.
Jeden z uczestników wybrał sobie na doradcę. Alberta. Einsteina. Zamiast niego znalazł w
laboratorium małego człowieczka w spodniach cyrkowego klowna, z różową piłeczką do ping-ponga
zamiast nosa i w okrągłym kapeluszu z zapalonych sztucznych ogni. Ten śmieszny jegomość okazał
się później doskonałym źródłem praktycznych rad.
Inny uczestnik – Sam Merrill (autor artykułu na temat Samokontroli Umysłu w “New Times" z 2 maja
1975 r.) wywołał jako swoich doradców w laboratorium dwoje realnych ludzi, chociaż ich zachowanie
dalekie było od ich prawdziwej natury.
Na swoje laboratorium wybrał wnętrze łodzi podwodnej Nautilus. Pan Merrill tak potem opisał swoje
przeżycia.
40
“Z komory dekompresyjnej wyłonił się niski mężczyzna w pod-kolanówkach i w jedwabnej koszuli. Był
szczupły, lekko łysiejący, z łagodnymi, podobnymi do sarnich, głęboko osadzonymi oczyma. Moim
doradcą był William Shakespeare. Powiedziałem 'Dzień dobry', ale nic mi nie odpowiedział.
(...) jakiś głos z oddali oznajmił, że wychodzimy na brzeg, i razem z Willem wyskoczyliśmy z luku na
opuszczoną plażę (...).
Na plaży spotkaliśmy mojego drugiego doradcę – Sophię Loren, która właśnie wyszła z kąpieli w
morzu. Jej bawełniana koszulka przylegała do okrytych nią cudowności. Ona również mnie
zignorowała, niemniej jednak była zaintrygowana spotkaniem z Shakespearem. Podali sobie ręce,
wymienili grzeczności, a potem legli na piasku i zaczęli rzucać się, stękać i popiskiwać".
Następnego dnia przyszedł czas na poważne sprawy, gdyż pracowano nad konkretnymi przypadkami
ludzi, którzy potrzebowali pomocy. Nad takimi przypadkami pracuje się pod kierownictwem tak
zwanego “orientologa". Orientolog pana Merrilla podał mu nazwisko sześćdziesięciodwuletniej kobiety
z Florydy. Doradcy, którzy bardziej interesowali się sobą niż starą kobietą, obejrzeli ją, po czym
powrócili do pilniejszych zajęć.
Czyżby doradcy odeszli bez udzielenia jakiejkolwiek rady? Nie – zniknął brzuch Sophii! “W jego
miejscu – pisał Merrill – zobaczyłem długie, neonoworóżowe, świecące groźnie jelito". Potem został
poinformowany przez orientologa, że kobieta, która została poddana badaniu, przebywała właśnie w
szpitalu, cierpiąc na ostre zapalenie jelit – diverticuitis.
“Doradcy" mogą być dla absolwentów kursu bardzo realnymi postaciami. Kim lub czym są naprawdę –
nie jesteśmy pewni. Być może stanowią wymysł naszej prawyobraźni, być może są uosobieniem
naszego wewnętrznego głosu, być może są jeszcze czymś innym. Wiemy jednak, że odkąd nauczymy
się z mmi pracować, związek z nimi jest szanowany i bezcenny.
Grecki filozof Sokrates, żyjący ponad cztery wieki przed narodzeniem. Chrystusa, również miał
swojego wewnętrznego “doradcę", który jednak – w odróżnieniu od naszych doradców – ograniczał
się do udzielania ostrzeżeń. Oto jak Platon przytacza słowa. Sokratesa “Od dzieciństwa nawiedzała
mnie jakaś na poły cudowna istota, której głos niekiedy odradzał mi pewne przedsięwzięcia, chociaż
nigdy nie mówił mi, co mam czynić". Inny pisarz, Ksenofont, cytuje taką wypowiedz. Sokratesa ,jak do
tej pory, głos ów nigdy się nie mylił".
Jak się wkrótce przekonacie, każdy absolwent kursu Samokontroli Umysłu, który w swoim
laboratorium wyobraźni konsultuje się z wewnętrznymi doradcami, zostaje dzięki temu obdarzony
wręcz niezwykłymi zdolnościami oraz umiejętnością służenia sobie i innym. Na tym etapie treningu
uczestnik rozumie to, lecz jeszcze tego nie doświadcza.
Następnego dnia powietrze jest naelektryzowane ciekawością. Czują to nawet nasi absolwenci, którzy
przychodzą powtórzyć nasz kurs. Do tej pory wszystkie doświadczenia uczestników były udziałem
tylko ich samych, ukryte w przeżyciach własnego umysłu. Teraz przychodzi czas na występ publiczny.
Zanim jednak do niego dojdzie, uczestnicy przechodzą przez dwa ćwiczenia przygotowawcze.
Polegają one na “badaniu" w wyobraźni organizmu któregoś ze swoich znajomych, w taki mniej więcej
sposób, jak było to robione z organizmem zwierzęcia, lecz tym razem bardziej szczegółowo. Po
zakończeniu tego ćwiczenia uczestnicy dobierają się parami.
W każdej parze jedna osoba nazywana jest “psychoorientologiem", a druga “psychooperatorem"
(określenie psychoorientolog wywodzi się od słowa psychoorientologia, w którym zawiera się
wszystko, co dzieje się podczas Samokontroli Umysłu jest to po prostu kierowanie umysłem).
Na przygotowanej kartce papieru psychoorientolog pisze imię i nazwisko znanej sobie osoby, jej wiek,
miasto, w którym mieszka, i krótki spis poważniejszych dolegliwości, na które cierpi. Następnie
psychooperator, sam lub z pomocą orientologa, wprowadza się w stan alfa, prawdopodobnie po raz
pierwszy i ostatni z niepewnością co do wyniku całego ćwiczenia.
Na znak, że psychooperator osiągnął już należyty poziom rozluźnienia i jest w swoim laboratorium w
obecności doradców, orientolog podaje mu imię i nazwisko, wiek, płeć i ogólnie miejsce pobytu
wspomnianej osoby. Zadaniem psychooperatora jest “zbadanie" jej, mimo ze nigdy do tej pory o niej
nie słyszał i nigdy jej nie spotkał. Badanie w wyobraźni wewnętrznych struktur organizmu
przeprowadzane jest bardzo dokładnie, w sposób zorganizowany, zgodnie z rutyną do której
wyobraźnia została już przyzwyczajona podczas ćwiczeń. Gdy trzeba, psychooperator może
“konsultować się" ze swymi “doradcami" lub nawet “rozmawiać" z badaną osobą.
Orientolog zachęca dość często psychooperatora do przekazywania ustnie wszystkiego, co zauważa
w czasie “badania", mówiąc “Proszę mowie, nawet jeżeli wydaje ci się, że zgadujesz'. Typowe
zakończenie takiej sesji jest następujące (przytoczony przykład oparty jest na prawdziwym
przypadku).
Orientolog: “Nazwisko osoby, którą mam na liście, brzmi John Summers. Ma czterdzieści osiem lat
mieszka w Elkhart, w stanie Indiana. Raz, dwa, trzy – John Summers z Elkhart w stanie Indiana
pojawił się teraz na twoim ekranie umysłowym. Proszę go wyczuć, wyobrazić sobie stworzyć,
41
wiedzieć, że tam jest. Używając wyobraźni i inteligencji, przejrzyj jego organizm od głowy do stóp, w
górę i w dół, w górę i w dół, raz na sekundę.
W czasie tego badania twoja wyobraźnia musi wybrać trzy narządy organizmu, które najbardziej ją
przyciągają. Utrzymuj tempo badania – raz na sekundę – i wymień te części w kolejności, w jakiej
przychodzą ci na myśl".
Psychooperator: “On chodzi z prawym barkiem nieco obniżonym, wysuniętym do przodu. Poza tym
wszystko wygląda w porządku, być może poza lewą kostką. Sprawdzam wnętrze klatki piersiowej.
Wszystko ciepłe. Nieco chłodniej na prawej stronie chłodniej i ciemniej. Jego prawe płuco zniknęło.
Teraz do tej kostki. Wydaje się w porządku, tylko jest tam jakaś postrzępiona biała linia boli przy.
Wilgotnej pogodzie widocznie było tam kiedyś złamanie. To chyba. Wszystko. Zaraz, moja doradczyni
obraca go tyłem do mnie i pokazuje miejsce za uszami tak, strasznie głębokie blizny miał tam coś.
Wycinane, bardzo głęboko. Dobrze, to wszystko".
Orientolog: “Bardzo dobrze. On nie ma prawego płuca i ma głęboką bliznę za jednym uchem. Nie
wiem nic na temat kostki. Teraz przypomnij sobie uczucia, które miałeś, mówiąc na temat prawego
płuca i blizny za uchem. Jeszcze raz przeżyj te uczucia i potem posługuj się mmi jako punktem
odniesienia, gdy następnym razem będziesz pracował nad jakimś przypadkiem".
Po chwili przerwy psychooperator powraca do stanu beta i uśmiechając się wykrzykuje: “Ojej – to było
niesamowite!".
Tak, to niesamowite. Zaprzecza wszystkiemu, czego dotychczas doświadczyliśmy w naszym świecie
zdrowego rozsądku. Niemniej jednak w scenie, która przed chwilą została opisana, nie ma nic nad
zwyczajnego. Niektórzy z uczestników nie zauważą pewnych szczegółów badając swój pierwszy
przypadek. Inni za pierwszym, drugim czy nawet trzecim razem nie zauważą zupełnie nic. Ale gdy
dzień zbliża się ku końcowi, dosłownie każdy ma wystarczającą liczbę “trafień w dziesiątkę", aby
wiedzieć, że nie są to “czyste przypadki", że dzieje się tu coś rzeczywistego i prawdziwego.
Wytwory naszej wyobraźni traktujemy często jak stek nonsensów. Nieraz tak zresztą bywa. Niemniej
wszelkie dzieła sztuki są wy tworem wyćwiczonej fantazji. Zaś wyćwiczona w specjalny sposób
wyobraźnia pozwala również na osiągnięcia w dziedzinie metapsychicznej. Uczestnikowi kursu
Samokontroli Umysłu, który po raz pierwszy funkcjonuje na poziomie metapsychicznym, wydaje się,
że to, co widzi, jest jedynie wytworem jego fantazji. Dlatego właśnie orientolog przypomina mu
podczas sesji “ proszę mówić dalej, nawet jeśli uważasz, że zgadujesz". Przerwa w monologu może
spowodować rozpatrywanie sprawy przy udziale logiki, co obniża nasze właściwości metapsychiczne,
tak jak się to dzieje w życiu codziennym.
Po pierwszym strzale w dziesiątkę uczestnik kursu Samokontroli Umysłu wie, że nie jest to “tylko
zgadywanie". Zaczyna wierzyć pierwszym impulsom, które przychodzą do głowy w czasie ćwiczenia.
Tak właśnie ujawniają się zdolności metapsychiczne.
Działają tutaj naturalne prawa. Umysł nie jest uwięziony w głowie, lecz sięga daleko na zewnątrz. Aby
efektywnie wykonać taką projekcję, umysł musi być motywowany pragnieniem, zasilany wiarą i
rozpalony oczekiwaniem.
Przeciętny uczestnik nie ma specjalnie wygórowanych oczekiwań przy rozpracowywaniu pierwszego
przypadku. Jeżeli jest oczytany w temacie i ma otwartą głowę, wie doskonale, że istnieją takie
zjawiska jak ESP. Jednakże doświadczenia całego jego dotychczasowego życia dowiodły, że
zdolności metapsychiczne posiadają pewni nieliczni inni ludzie – nie on. W momencie gdy okazuje się,
że nie jest to prawdą, gdy po raz pierwszy trafia w sedno, niepomiernie zwiększa się czynnik
oczekiwania i osoba ta jest już na drodze do pełnego rozwoju tych zdolności. Za kilka godzin, mając
już za sobą osiem lub dziewięć udanych przypadków, stanie się absolwentem kursu Samokontroli
Umysłu.
“Raz za razem widziałem uczestników kursu Samokontroli Umysłu dających prawidłową diagnozę
choroby (...)" – pisał Bill Starr w artykule zatytułowanym Kursy Samokontroli Umysłu SĄ W STANIE
zwiększyć twoją władzę wewnętrzną opublikowanym 19 października 1973 roku w czasopiśmie
“Midnight" Starr opisał między innymi przypadek, który przedstawiony został do rozpracowania
jednemu z uczestników i który wydawał mu się wyjątkowo trudny, gdyż ani ten, kto konkretny
przypadek referował, ani nikt w grupie nie wiedział, na co dana osoba była chora.
W dniu tym absolwent kursu Samokontroli Umysłu, pan Thomas, odwiedził w szpitalu swojego syna,
który leżał w towarzystwie innego chorego, o którym. Thomas nie dowiedział się niczego, oprócz jego
imienia.
Oto co powiedział na temat tego pacjenta psychooperator: “osoba ta cierpi na «coś w rodzaju
paraliżu* prawej nogi, ma sztywne ramiona i barki, a niektóre kręgi w kręgosłupie są na skutek
choroby zrośnięte. Ponadto człowiek ten cierpi na ból gardła i ma zaognione jelita. Ma pięć i pól stopy
wzrostu i wazy sto pięćdziesiąt funtów".
42
Po powrocie do szpitala. Thomas dowiedział się, że pacjent przeszedł w młodości chorobę. Heinego-
Medina, wypadł z wózka inwalidzkiego i złamał prawe biodro oraz ze wszystko to, co powiedział
uczestnik kursu Samokontroli Umysłu, było prawdą, oprócz bólu gardła i stanu zapalnego jelit – na to
cierpiał jego syn.
W czasie ćwiczeń zdarza się dość często, że to, co wydaje się chybione, jest po prostu trafieniem w
niewłaściwy cel. Precyzja zwiększa się z praktyką. W miarę ćwiczeń psychooperator jest w stanie
przeprowadzać badania zarówno rzeczy, jak ludzi.
Aktor i piosenkarz z Nowego Jorku, Dick Mazza, dorabia sobie przepisywaniem na maszynie
rękopisów i książek dla pisarzy i wydawców. Któregoś dnia Dick zgubił taki manuskrypt i w panice
zadzwonił do jednego z absolwentów kursu Samokontroli Umysłu z prośbą o pomoc. Pamiętał, że miał
ten rękopis z sobą, gdy szedł na próbę sztuki, która odbywała się w salce wykładowej przy małym
kościółku. W tym czasie kościół opuszczała grupa kierowników zakładów pogrzebowych, którzy
właśnie kończyli jakieś przeszkolenie. Rękopis znajdował się w białej kopercie, na której napisane było
nazwisko i adres Dicka oraz słowo “Pilne".
Absolwent kursu Samokontroli Umysłu miał dwoje wewnętrznych “doradców" starszą panią, która była
“niemową" i która ograniczała się do potakiwania lub zaprzeczania oraz swoistego języka migowego,
oraz mężczyznę, który służył jako “tłumacz", od czasu do czasu dorzucając własne rady.
Absolwent wyobraził sobie rękopis, tak jak go opisał. Dick “Zobaczył" go, był przygnieciony pokaźną
stertą papierów na dużym, zabałaganionym biurku.
– Czy rękopis jest tam bezpieczny? – zapytał doradcę-kobietę.
Przytaknęła.
– Czy ma go któryś z kierowników zakładu pogrzebowego?
– Nie.
– Czy biurko jest w kościele?
– Nie.
– Czy rękopis będzie wkrótce zwrócony?
– Tak.
– Kto go ma?
– Wskazała palcem na mego samego.
– Ja go mam? – zapytał zdumiony.
– Nie.
“Ona ma na myśli, że ma to ktoś, kto jest mniej więcej w twoim wieku" – pospieszył z pomocą męski
doradca – “Ten ktoś poprosił młodą kobietę, aby zabrała papiery do biura, ponieważ sam chciał pójść
ze znajomymi na piwo. Teraz lezą na jego biurku. Nie martw się. Kiedy je zobaczy, wyśle do Dicka".
Dwa dni później prelegent, który tamtego dnia przeprowadzał w kościele wykład dla kierowników
domów pogrzebowych, zadzwonił do Dicka. Wyjaśnił, że po wykładzie zabrał z sali stertę papierów,
pośród których zaplątał się ów rękopis. Potem poprosił sekretarkę, aby zaniosła te papiery do biura.
Wielu osobom wydaje się, że rozpracowywanie przypadków jest jedynie przenoszeniem myśli –
niczym więcej (Niczym więcej! Jak dokładne informacje posiadają niektórzy ludzie!).
Przytoczony tutaj przypadek związany z mężczyzną, który miał wycięte płuco, jest prawdziwy, wzięty z
życia. Proszę sobie przypomnieć, że zaszła tam jedna pomyłka – złamana kostka u nogi. Orientolog
był w stanie potwierdzić (było to zresztą zapisane poprzednio na kartce) wycięcie narośli i brakujące
płuco. Jedyne, co mógł powiedzieć na temat kostki to: “Nie mam na ten temat żadnych informacji".
Osoba, której przypadek był wtedy badany, potwierdziła później, że rzeczywiście wiele lat temu miała
złamanie kostki, które od czasu do czasu dawało o sobie znać przy dużej wilgotności powietrza.
Transfer myśli?
Na pewno nie w postaci przez nas rozumianej, gdyż informacji na ten temat nie było w umyśle
orientologa, który w tym czasie nie wiedział nic na temat złamanej kostki. Jest też mało
prawdopodobne, aby osoba “badana" w tym akurat momencie myślała na temat swojego złamania.
Ktoś może jednak argumentować, że jest to przecież możliwe, że taka myśl przemknęła wtedy w jego
głowie. Tak, taka możliwość oczywiście istnieje.
Inny przykład. Uczestnik pracujący nad przypadkiem pewnej kobiety stwierdził, że ma ona bliznę po
złamaniu kości łokciowej. Orientolog, który nie imał na ten temat dotąd żadnych informacji, w
rozmowie z ową kobietą uzyskał zapewnienie, że nigdy nie miała żadnego uszkodzenia łokcia. W parę
dni później kobieta ta wspomniała o tym swojej matce. Okazało się, że łokieć uległ złamaniu, gdy pani
ta miała trzy lata! Czy to przenoszenie myśli?
Energia metapsychiczna wysyłana przez ludzi jest najsilniejsza przy zaistnieniu jakiegoś
niebezpieczeństwa, gdy w grę wchodzi instynkt samozachowawczy. Dlatego też tyle jest przypadków
spontanicznego. ESP przy nieszczęśliwych wydarzeniach czy nagiej śmierci.
43
Dlatego właśnie opisane przed chwilą ćwiczenie dotyczy ludzi cierpiących na poważniejsze
dolegliwości. Absolwenci, którzy świadomie je ćwiczą, uczą się w końcu odbierania coraz słabszych
sygnałów metapsychicznych, aż pewnego dnia zdolni są do nawiązania kontaktu praktycznie z każdą
osobą, niezależnie od tego, czy ma jakieś dolegliwości. Nabierając praktyki stajemy się coraz bardziej
wrażliwi na te sygnały.
Moje wczesne doświadczenia przekonały mnie, że dzieci znacznie łatwiej niż dorośli przejawiają
zdolności metapsychiczne. Ich światopogląd nie jest jeszcze ograniczony przez myślenie typu beta o
tym, co jest możliwe, co nie, zaś ich poczucie rzeczywistości nie rozwinęło się jeszcze do tego
stopnia, aby miały mówić tylko to, co wydaje się logiczne.
Jeden z moich eksperymentów, który przeprowadziłem w krótkim czasie po opracowaniu podstaw
kursu Samokontroli Umysłu, miał być pomocny do opracowania struktury sesji pracy nad
“przypadkami" podobnymi do opisanych przed chwilą. Jak się przekonacie, moja wcześniejsza
technika różniła się znacznie od tej, której używamy obecnie.
Dwóch chłopców, Jima i Tima, którzy w czasie eksperymentu posiadali już podstawy Samokontroli
Umysłu, umieściłem w osobnych pokojach. Z każdym z nich przebywał asystent, pełniący rolę
dzisiejszych orientologów. Jeden z chłopców, Jim, miał za zadanie wprowadzić się w stan alfa i
stworzyć w wyobraźni cokolwiek, co mu przyszło do głowy. W tym samym czasie Tim, który znajdował
się w drugim pokoju, miał za zadanie również wprowadzić się w stan alfa i dowiedzieć się, o czym
myśli. Jim. Jim powiedział do swojego asystenta “Robię teraz małą ciężarówkę. Ma zieloną karoserię i
czerwone koła".
Asystent Tima zapytał.
– Co teraz robi Jim?
– Ach, buduje małą ciężarówkę.
– No to ją opisz.
– A ma zieloną karoserię i czerwone koła.
Jest to przykład pracy na poziomie o wiele bardziej subtelnym, niż ma to miejsce na zajęciach
Samokontroli Umysłu “Stanie się małym dzieckiem" wymaga wielu godzin cierpliwych ćwiczeń.
44
13. STWORZENIE WŁASNEJ GRUPY
Chciałbym, abyście po przeczytaniu tej książki byli w stanie rozwinąć wasze zdolności umysłowe w
stopniu jak najbardziej zbliżonym do tego, jaki osiągamy na kursach Samokontroli Umysłu.
Wymienione w książce ćwiczenia można wykonywać samodzielnie. Za miesiąc lub dwa, gdy będziecie
mieć już pewną wprawę, możecie rozpocząć prace nad przypadkami podobnymi do opisanych w
poprzednim rozdziale. Jest to moment, gdy w ściśle kontrolowanych warunkach niezbędna jest pomoc
innych. Oto co należy zrobić.
Przed rozpoczęciem pierwszego ćwiczenia z tej książki postaraj się zebrać grupę złożoną co najmniej
z sześciu osób wyrażających chęć wykonywania ćwiczeń. Utrzymujcie z sobą kontakt i wymieniajcie
uwagi na temat postępów, a gdy wszyscy będą gotowi – tj. gdy każda osoba z grupy wykonała już
wszystkie ćwiczenia – zorganizujcie wspólne spotkanie w celu rozpoczęcia rozpracowywania
“przypadków". Na pierwsze spotkanie przeznaczony powinien być co najmniej jeden dzień. Każdy z
uczestników powinien przynieść na spotkanie co najmniej cztery kartki z zapisanym po jednej stronie
nazwiskiem, wiekiem i miejscem zamieszkania osoby, która aktualnie cierpi na jakąś dolegliwość. Na
drugiej strome kartki należy wymienić, o jakie schorzenia chodzi. Wymieniajcie jak najwięcej
szczegółów. Są niezwykle pomocne, kiedy przychodzi czas na weryfikację.
Rozpoczynajcie sesję od projekcji wyobraźni do wnętrza metalowych przedmiotów. Prawdopodobnie
nie będziecie posiadali metalowych cylindrów lub kostek, jakich używamy podczas kursów.
Tak więc użyć można miedzianego talerza zamiast miedzi, pierścionków zamiast złota lub srebra,
magnesów zamiast stali. Przedmioty te powinny być szczegółowo obejrzane, po czym wprowadźcie
się w stan alfa i wyobraźcie sobie każdy z tych przedmiotów po kolei, “umieszczając" je 2-3 metry
przed sobą, nieco powyżej oczu. Wyobraźcie sobie, że obiekt się powiększa, wypełniając niemal cały
pokój. Następnie “wejdźcie" do spodka i przeprowadźcie znane już próby.
To samo możecie uczynić używając różnych owoców i warzyw oraz na końcu – zwierzęcia domowego.
Ćwiczenie należy uważać za udane, gdy każda z obecnych osób jest w stanie wyczuć wyraźną
różnicę pomiędzy przedmiotami podczas ich badania. Wrażenia odebrane przez poszczególnych
członków grupy mogą się bardzo od siebie różnić. Nie jest to istotne. Najważniejszy jest fakt, że to, co
odczuwacie podczas tych badań, staje się zbiorem waszych osobistych punktów odniesienia.
Nie odkryłem jeszcze sposobu, aby za pomocą słowa drukowanego pomóc w stworzeniu
wewnętrznych doradców. Jeżeli jesteście w stanie stworzyć ich sami – to bardzo dobrze. Jeżeli nie –
możecie doskonale funkcjonować bez nich, choć wasz postęp może być w niektórych wypadkach
nieco wolniejszy.
Do pracy nad “przypadkami" proszę dobrać się po dwie osoby, dokładnie w ten sposób, jaki został
wcześniej opisany. W rozdziale dwunastym znajdziecie słowa, które orientolog kieruje do
psychooperatora w momencie prezentowania przypadku. Są to dokładnie te same słowa, których
używamy podczas kursów, sugeruję, abyście posługiwali się mmi w ten sam sposób podczas ćwiczeń
w waszych grupach.
Wspomniałem poprzednio, że ćwiczenia powinny być przeprowadzane w warunkach ściśle
kontrolowanych. Oto co miałem na myśli.
1. Proszę wybrać spokojne miejsce, gdzie możliwość przerwania sesji lub przeszkodzenia w niej jest
stosunkowo niewielka.
2. Proszę upewnić się, czy każdemu członkowi waszej grupy udało się wykonać wszystkie ćwiczenia z
tej książki.
3. Proszę od razu wyraźnie ustalić, że ćwiczenia tego nie można traktować jak zawodów i ze nie ma
ono nic wspólnego z naszym ego czy honorem osobistym. W grupie będzie na pewno ktoś, kto na
początku będzie je robił lepiej niż inni. Nie znaczy to, że jest on “lepszy" czy “zdolniejszy" od innych.
Jest to po prostu osoba, która pierwsza się tego nauczyła. Niektórzy z Państwa mogą zacząć
operować na poziomie metapsychicznym dopiero podczas piątego czy szóstego spotkania, lecz
często ci najwolniejsi okazują się najlepszy mi psychooperatorami.
4. Jeżeli znacie absolwenta kursu Samokontroli Umysłu, po proście go, aby dołączył do waszej grupy.
Jeżeli aktywnie ćwiczy. Samokontrole, może wam udzielić nieocenionej pomocy. Jeśli przez dłuższy
czas jej nie praktykował, wystarczy mu krótkie przypomnienie materiału za pomocą tej książki lub
powtórzenie kursu (co nie wymaga dodatkowych opłat).
5. Jeżeli przypadnie ci rola psychooperatora, odrzuć wszelkie wątpliwości i od początku zagłęb się w
samym ćwiczeniu. Uwierz przeczuciom, zgaduj, ale przede wszystkim unikaj logicznej analizy
waszych odkryć. Nie mów “Och, to niemożliwe", i nie czekaj na następne przeczucie. To, co
przychodzi do głowy jako pierwszy impuls, pierwsza myśl, jest częściej prawdą niż to, co się nasuwa
potem. Proszę mówić jak najwięcej. Przebadaj “pacjenta" z góry na dół i z dołu do góry i opisz, co
widzisz.
45
6. Jeżeli spełniasz rolę orientologa, nie podpowiadaj. Wiem, że życzysz swojemu psychooperatorowi
jak najlepiej, ale podpowiedzi takie jak na przykład “Zbadaj jeszcze raz klatkę piersiową. Czy jesteś
pewien, że nie ma tam żadnej choroby?", opóźniają po prostu rozwój naszych naturalnych zdolności
metapsychicznych.
Nie mów również psychooperatorowi, że popełnił błąd. Często zdarza się, że w początkowej fazie, gdy
możliwa jest duża ilość chybień, psychooperator odbiera informacje dotyczące innych przypadków, a
nie tego, nad którym aktualnie pracuje. Jest to niewielki problem, który koryguje się łatwo z biegiem
praktyki. Natomiast zniechęcające komentarze orientologa mogą zatrzymać postęp psyche operatora.
Należy po prostu powiedzieć “Nie mam na ten temat żadnych informacji".
7. Proszę uzbroić się w cierpliwość. Jeżeli pół miliona ludzi takich jak wy potrafiło się tego nauczyć, nic
nie stoi na przeszkodzie.
abyście byli w stanie zrobić to samo. Być może zajmie to wam nieco więcej czasu, jeżeli pracujecie
nad tym sami i z nieformalną grupą, ale czy jest jakiś powód do pośpiechu?
8. Gdy sukces w pracy nad przypadkami będzie już udziałem każdego z was, nie rozwiązujcie jednak
grupy, w dalszym ciągu organizujcie spotkania i pracujcie razem nad nowymi przypadkami. Będzie to
wam szło coraz lepiej i lepiej, aż pewnego dnia, w niedalekiej przyszłości, będziecie w stanie
pracować nad przypadkiem sami, bez pomocy operatora. W ten sposób staniecie się wyczuleni na
subtelne impulsy życia codziennego, a nie tylko na te mocniejsze, wywodzące się z poważnych
chorób.
9. Proszę nigdy nie brać jako “przypadku" osoby, która jest obecna. W świetle prawa istnieje różnica
miedzy pracą nad osobą obecną i nieobecną. W pierwszym przypadku stanowi to diagnozę, która
musi być pozostawiona dyplomowanym lekarzom i pracownikom służby zdrowia. W drugim przypadku
jest to badanie za pomocą środków metapsychicznych i pozostaje w całkowitej zgodzie z
amerykańskim systemem prawnym.
10. Jeżeli dostrzeżecie schorzenia u osoby, nad którą pracujecie, wstrzymajcie się przed
poinformowaniem jej o waszym odkryciu. Jak już wspomniałem – jest to rola lekarza. Wasza
ogranicza się do rozwinięcia wrażliwości metapsychicznej, co pozwoli wam pomagać innym ludziom
nie wchodząc w konflikt z prawem. Po prostu, skorygujcie w wyobraźni to, co zostało przez was
zauważone. To, co jest metapsychiczne zauważone, powinno być metapsychicznie skorygowane.
Wcześniej w tym rozdziale przestrzegałem, aby nie przykładać zbyt wielkiej wagi do tego, kto pierwszy
osiągnie sukces. Lekcji tej udzielił mi pewien uczestnik w bardzo drastyczny sposób, gdy w roku 1967
prowadziłem jeden z moich wcześniejszych kursów. Był to Jim Needham, instruktor samolotowy. Cały
kurs szedł mu bardzo dobrze, aż do ostatniego dnia, w którym podczas ćwiczeń parami miał 100%
pomyłek. Żaden z 32 uczestników tego kursu nie był tak słaby.
Jim widział, jak uczestnicy jeden za drugim trafiają w dziesiątkę. Jeżeli nim mogli, on też mógł, w
związku z czym ułożył sobie własny plan akcji, który polegał na wykonywaniu ćwiczeń w domu z
własną żoną, która razem z nim ukończyła kurs. Żona wycinała z gazety informacje na temat ofiar
różnych wypadków i każdego wieczoru w stanie alfa, Jim próbował pracować nad tymi przypadkami.
Ona podawała mu nazwisko, wiek, płeć i miejsce zamieszkania owych ludzi, on opisywał ich kontuzje.
Potem czytała mu nazwiska z książki telefonicznej i Jim próbował odgadywać zawody tych ludzi.
Przez sześć miesięcy Jim miał 100 % pomyłek. Potem przyszła nagła zmiana po raz pierwszy trafnie
opisał przypadek. Potem drugi i trzeci. Jim jest teraz ze mną w Laredo i pracuje jako kierownik
odpowiedzialny za trening instruktorów kursu Samokontroli Umysłu. Jest jednym z najbardziej
renomowanych metapsychików. Potrafi on operować meta-psychicznie bez szczególnego
wprowadzania się w stan alfa. Jest to po prostu częścią jego codziennego życia.
Któregoś wieczoru, będąc w stanie beta, czyli w świadomości zewnętrznej, Jim pomagał uczestnikom
kursu w ćwiczeniu przeznaczonym do stwarzania wewnętrznych doradców. Nagle zobaczył
ogromnego. Murzyna, ubranego w tkaną złotem opończe, z szeroką, wysadzaną drogimi kamieniami
bransoletą na ręku. Zbliżył się on do jednego z uczestników. Uczestnik ten nie zaakceptował go
jednak, wiec podszedł do innego i zniknął w jego aurze.
Po zakończeniu ćwiczenia pierwszy uczestnik powiedział, że ma tylko jednego doradcę. Zjawiło się
dwóch, ale mężczyzną był Otello i wyglądał zbyt groźnie. Na to drugi uczestnik wykrzyknął “Ja znam
Olella. Nie zjawił się od razu, ale dopiero pod koniec ćwiczenia".
Nie każdy musi ćwiczyć aż tak długo, jak to robił Jim Needham. Jest to bardzo rzadki przypadek.
Jeżeli jednak przyjdzie wam poczekać trochę na sukces, nie oznacza to wcale, że nie posiadacie
zdolności metapsychicznych. Znaczy to jedynie, że wasza droga do tego sukcesu jest nieco dłuższa.
46
14. W JAKI SPOSÓB MOŻEMY POMAGAĆ INNYM STOSUJĄC SAMOKONTROLĘ UMYSŁU
Umiejętność wykrywania schorzeń u ludzi, których nigdy nie spotkaliśmy, jest oczywiście niezwykła,
ale nasza rola na tym się nie kończy. Ludziom, których organizmy jest w stanie przeniknąć nasza
świadomość, jesteśmy również w stanie przesiać energię uzdrawiającą.
W projekcji naszej wyobraźni uczestniczy oczywiście pewna energia kierowana przez naszą intencję.
W momencie, gdy zamiast zebrania informacji naszym celem stanie się uzdrawianie, zmienimy to, co
ta energia w organizmie wykona.
W jaki sposób można przetworzyć nasze zamiary w energię, która czyni to, czego od niej
oczekujemy". W czystej formie nasz zamiar jest wolą. Jak pisałem w rozdziale na temat kontroli
nawyków, sama wola ma bardzo małe zastosowanie. W ten sam sposób, w jaki wykrywamy
schorzenia czy nieprawidłowości w organizmie – to znaczy przez zastosowanie wizualizacji i
wyobrażanie sobie tych nieprawidłowości – wyobrażamy sobie takie warunki, jakie powinny istnieć w
organizmie wolnym od tych schorzeń. Na tym właśnie polega uzdrawianie za pomocą energii
metapsychicznej. Do uzdrawiania nie jest na ogół konieczne opanowanie techniki rozpracowywania
“przypadków". Można stać się efektywnym “uzdrowicielem" metapsychicznym używając po prostu
ekranu wyobraźni w taki sam sposób, w jaki używa się go do rozwiązywania problemów. Możesz mieć
pewne pozytywne wyniki, nawet jeżeli jesteś we wczesnym stadium ćwiczeń medytacji lub
wizualizacji.
Wiele ludzkich życiowych możliwości zawieszonych jest w stanie bardzo niepewnej równowagi. Jeden
niewielki impuls przechyla szale w jedną lub w drugą stronę. Czasami szala jest już przechylona nie
tam, gdzie trzeba, i zrównoważenie jej wymaga nieco silniejszego impulsu, takiego, który może nadać
ktoś doświadczony w metapsychice. Takie doświadczenie będzie wkrótce i waszym udziałem. Jeżeli
jednak przed decyzją udzielenia pomocy sposobami metapsychicznymi będziecie czekać na
osiągniecie idealnej biegłości w Samokontroli Umysłu, zmarnujecie wiele bezcennych okazji do
okazania pomocy tym, którzy być może bardzo jej potrzebują. Ja zacząłem pomagać ludziom na długo
przed stworzeniem systemu Samokontroli Umysłu. Prawdę mówiąc, robiłem to, zanim jeszcze
stworzyłem jakąkolwiek metodologię uzdrawiania metapsychicznego. Próbowałem jednej metody za
drugą, z różnymi wynikami. Ważnym jest to, że nie czekałem i, pomimo braku doświadczenia,
zanotowałem znaczącą liczbę wyleczeń, tak znaczącą, że moja renoma “uzdrowiciela" zaczęła rosnąć
w rejonie przy granicy amerykańsko-meksykańskiej. Wielu ludziom wydawało się, że mam
nadnaturalną moc. Ja jednak czytałem i eksperymentowałem tak długo, aż zrozumiałem, na czym to
polega.
Jedno z moich wczesnych “uzdrowień" ilustruje, jak bardzo różne były moje metody od tych, które
stosuje dzisiaj. W 1959 roku powiedziano mi o księdzu, który mieszka niedaleko Laredo i od piętnastu
lat cierpi na bolesną opuchliznę w kolanach. Z tego powodu często zmuszony był pozostawać w łóżku.
Jednak to nie ból i nie łóżko przeszkadzały księdzu najbardziej. Największy problem stanowił fakt, że
w czasie mszy, gdy ceremonia wymaga od wiernych, aby klęknąć, on przyklęknąć nie był w stanie.
Arcybiskup udzielił mu specjalnej dyspensy, ale żadna dyspensa nie była w stanie zabić w nim
poczucia, że idzie na kompromis, jeżeli chodzi o święty rytuał religijny. Któregoś dnia wybrałem się do
niego z wizytą “Wydaje mi się, że mogę księdzu pomóc – powiedziałem na powitanie – wprawdzie nie
jestem lekarzem, ale przez ostatnie dwanaście lat studiowałem parapsychologię i osiągam już wyniki
podobne do tych, które nazywacie 'uzdrowieniami przez wiarę'. Ksiądz na pewno dobrze je zna".
Kiedy powiedziałem “ podobne do tych, które nazywacie uzdrowieniami przez wiarę", ksiądz przeraził
się nie na żarty i zaczął się bardziej przejmować mną niż swoimi kolanami. “Parapsychologia"? Nigdy
nie słyszałem o takiej nauce. Mam nadzieję, mój synu, że nie jesteś wmieszany w nic, czego Kościół
Święty nie aprobuje".
Tak jak umiałem, starałem się księdzu wytłumaczyć zasady parapsychologii oraz, w jaki sposób
można spowodować wyleczenie. Niestety, widoczne było, że żaden z moich argumentów nie bardzo
pasował do zasad teologu tego człowieka. Przyrzekł jednak przyjrzeć się im bliżej i wkrótce się ze mną
skontaktować. Wyraz jego twarzy, na której malowało się szczere współczucie dla mnie, i brzmienie
jego głosu, zdradzające niewiarę w to, co ode mnie usłyszał, nie rokowały jednak nadziei na taki
kontakt. Wiedziałem, że będzie się gorąco modlił za moją duszę i prosił. Boga, aby ochronił mnie od
niebezpieczeństw tak w jego mniemaniu poważnych, że potrafiły przytłumić pragnienie poprawy
własnego stanu zdrowia.
Ku mojemu zdziwieniu, w miesiąc później ksiądz skontaktował się ze mną. “Jose – powiedział – jak
wiesz, różne są drogi, którymi. Pan Bóg kieruje ludzkim losem. W kilka dni po twojej wizycie
otrzymałem biuletyn z recenzją napisaną przez jednego z naszych braci zakonnych. Recenzja
dotyczyła pewnej książki. Znalazłem tam cały rozdział poświęcony parapsychologii, o której mi
mówiłeś w czasie poprzedniej wizyty. Zaczynam to teraz rozumieć nieco lepiej i skłonny jestem
pozwolić, abyś wypróbował na mnie swoją metodę".
47
Przesiedziałem z nim ponad godzinę, podczas której rozmawialiśmy na temat przeczytanych przeze
mnie książek i mojej dotychczasowej pracy.
Im dłużej z nim przebywałem, tym bardziej zaczynałem go lubić. W końcu ksiądz poczuł się zmęczony
i nadszedł czas, aby się pożegnać.
– Dobrze – spytał – ale kiedy zaczniemy leczenie?
– Proszę księdza, to się już zaczęło – odpowiedziałem.
– Nic nie rozumiem.
– Leczenie jest sprawą umysłu, proszę księdza i podczas naszej rozmowy wykonałem już z księdzem
pewne początkowe prace.
Resztę wykonałem wieczorem w domu. Ksiądz zadzwonił następnego ranka, aby zdumionym i
rozradowanym głosem poinformować mnie, że w ciągu nocy stan jego kolan ogromnie się poprawił.
Trzy dni po mojej wizycie ksiądz mógł normalnie chodzić i klękać i od tego czasu nigdy nie miał już
żadnych dolegliwości w kolanach. Cudowne uzdrowienie?
Nie – jest to najzupełniej naturalne zjawisko. Oto co zrobiłem.
Podczas naszej godzinnej pogawędki obaj byliśmy zarówno rozluźnieni, jak i pobudzeni dwa stany
bardzo przydatne przy uzdrawianiu. Przedmiot naszej dyskusji spowodował, że ksiądz nabrał jeszcze
większego zaufania do parapsychologii. W pracy metapsychicznej zaufanie jest tak ważnym
czynnikiem, jak wiara w religii. W tym czasie zacząłem wyobrażać go sobie coraz zdrowszego oraz –
co również niesłychanie ważne – zacząłem go coraz bardziej lubić. Miłość ma niezwykłą siłę.
Chciałem, aby również ta siła stała po naszej stronie. Przygotowując się do tego, co planowałem
zrobić później tego wieczoru, wykonałem jeszcze jedną czynność. Mianowicie, aby móc lepiej go
sobie później wyobrazić, dokładnie “zanalizowałem" księdza jego twarz, dotyk uścisku jego ręki, jego
różne wyrażenia i gesty, dźwięk jego głosu i ogólne uczucie przebywania w jego obecności. To właśnie
stanowiło owe “początkowe prace". Resztę zadania wykonałem w kilka godzin później, gdy ksiądz już
spał, a ja byłem u siebie w domu. To, co wtedy zrobiłem, różniło się diametralnie od tego, co robię
teraz. Jak już zaznaczałem w poprzednim rozdziale, na podstawie moich doświadczeń i z literatury
wiedziałem, że impulsy energii metapsychicznej są najsilniejsze, gdy przesyła się je w momencie,
kiedy w grę wchodzi instynkt samozachowawczy. Zamiast wprowadzić się w stan alfa, tak jak bym to
zrobił dzisiaj, wstrzymałem na pewien czas oddychanie wyobrażając sobie jednocześnie księdza w
doskonałym zdrowiu. Upłynęło kilka długich minut, zanim mój organizm zaczął gwałtownie domagać
się powietrza, ja jednak w dalszym ciągu utrzymywałem w wyobraźni mój idealny obraz księdza. W
tym czasie mój mózg przesłał, wykrzyczaną w swoistym metapsychicznym języku energię, która
przeniosła starannie wyobrażony obraz zdrowego księdza tam, gdzie było jej przeznaczenie. Wreszcie
złapałem oddech, przekonany, że praca została dobrze wykonana. I tak było rzeczywiście.
Metoda, której obecnie uczę, jest o wiele łatwiejsza dla wykonawcy i równie efektywna. Po prostu
należy nauczyć się używania ekranu wyobraźni wyraziście i z dużą pewnością siebie. Oto jak
przedstawiają się poszczególne etapy.
1. Znajomość stanu, w jakim znajduje się osoba, nad której zdrowiem mamy zamiar pracować, jest
pomocna, ale nie jest niezbędna. Nie jest ważne, czy dowiecie się o tym obiektywnie czy
metapsychicznie.
2. Wprowadź się w stan alfa i na swoim ekranie wyobraź sobie osobę w takim stanie, w jakim jest
obecnie (ze wszystkimi dolegliwościami, o których wiesz), następnie umieść po lewej stronie ekranu
inny obraz, w którym dokonane zostały już pewne korekty (Jeżeli nie spotkałeś tej osoby i nie jesteś
jeszcze gotów do opracowywania przypadków, w miarę możliwości zbierz jak najwięcej informacji na
temat jej wyglądu, aby wyobrażony obraz był jak najbardziej zbliżony do rzeczywistego).
3. Teraz – jeszcze bardziej na lewo – wyświetl na ekranie wyraźne wyobrażenie owej osoby w
doskonałym zdrowiu, pełnej energii i optymizmu. W stanie głębokiej medytacji człowiek jest wyjątkowo
wyczulony na odbiór wszelkiego rodzaju autosugestii. Jest to decydujący moment, aby wyrobić w
sobie przekonanie, że szczęśliwe wyobrażenie tej osoby, która teraz jest na wewnętrznym ekranie,
jest wyobrażeniem prawdziwym. Nie, że staje się prawdziwym lub ze będzie prawdziwym, ale ze jest
takim. Powodem tego jest fakt, iż na poziomie medytacji w alfa lub teta nasz umysł wchodzi w
porozumienie z przyczynami, podczas gdy w stanie beta ma do czynienia z wynikiem. Wyobrażając
sobie z przekonaniem pewne rzeczy w stanach alfa i teta – tworzymy przyczyny. Mniejsza z tym, co
się dzieje z wymiarem czasu, jeśli zamieniamy “będzie" na “jest". Czas ma na tym poziomie zupełnie
inny sens. Ważne jest, żeby wyobrażać sobie pożądany wynik tak, jak gdyby ten wynik został już
osiągnięty.
Wśród zasad rządzących wszechświatem istnieje najwyraźniej swoista karta praw, która gwarantuje,
że każdy człowiek, bez względu na swoją pozycję, wykształcenie czy zdolności, może brać udział w
akcie tworzenia rzeczy zgodnych z tymi prawami poprzez zdecydowane pragnienie, wiarę i
oczekiwanie wyniku. Powiedziano to już. Wcześniej, prawie dwa tysiące lat temu, w Nowym.
48
Testamencie: “Czegokolwiek pragniecie, módlcie się o to i wierzcie, że to otrzymacie, a rzecz ta
będzie wam dana" (Ewangelia według św. Marka). W czasie gdy w waszej wyobraźni utrzymuje się
obraz osoby w stanie idealnego zdrowia, nagle przychodzi moment spokojnej pewności (bardzo
zresztą przyjemny), że cel został osiągnięty. Towarzyszy temu odczucie, że coś ważnego udało się
zrealizować. Jest to jednocześnie znak, że można zakończyć całą sesje. Należy teraz odliczyć z
powrotem od jednego do pięciu, aby znowu znaleźć się w stanie beta, czując się całkowicie
rozbudzonym i lepiej niż poprzednio.
Im częściej będziecie używać tej techniki, tym częściej będziecie świadkami wspaniałych zbiegów
okoliczności, które wzmocnią waszą wiarę. Zaś ta wiara zwiększy jeszcze ilość owych zbiegów
okoliczności. W ten sposób możecie zapoczątkować swoisty łańcuch wydarzeń natychmiast po
zapoznaniu się ze sposobem używania ekranu wyobraźni.
Wprawdzie uzdrawianie wiarą i “uzdrawianie metapsychiczne" stosowane przez wielu utalentowanych
terapeutów różnią się od techniki przed chwilą opisanej, ale ich zasady i wyniki są te same. Rytuały
cudownych uzdrowień różnią się w zależności od systemu kulturowe go, niemniej jednak wszystkie
one mają dwie wspólne cechy. Powodują wejście w swoisty trans, czyli w głębszy stan Umysłu, oraz
wzmacniają wiarę i oczekiwanie. Wielu uzdrowicieli używa metod, które ich wyczerpują. Są om często
całkowicie wyczerpani i niekiedy stracą sporo na wadze nawet po pojedynczej sesji. Nie jest to
konieczne. Prawdę mówiąc, metody używane w Samokontroli Umysłu powodują odwrotny skutek. W
momencie, gdy doznajemy owego uczucia osiągnięcia celu, czujemy się podniesieni na duchu.
Uczucie to jest na tyle silne, że rzeczywiście wychodzimy ze stanu alfa czując się lepiej niż
poprzednio. Z moich doświadczeń wynika, że uzdrawianie innych służy również uzdrowicielowi.
Wielu uzdrowicieli wierzy, że nie jest w stanie wyleczyć samych siebie. Niektórym wydaje się wręcz,
że takie próby spowodują utratę ich zdolności. Wielokrotnie już udowadnialiśmy, że nie jest to prawda.
Wielu uważa, że ze względu na kontakt dłoni, tak jak w leczeniu bioenergoterapeutycznym, trzeba
przebywać w obecności leczonej osoby. Dla osób, które nie mają dyplomu lekarskiego lub nie są
przedstawicielami oficjalnie uznanego. Kościoła, jest to praktyka niezgodna z prawem. Ponadto, z
punktu widzenia bardziej uniwersalnych praw, bliska obecność nie jest konieczna, a uzdrawianie in
absentia daje równie dobre rezultaty. Gdy zagadnienie to jest dyskutowane podczas kursów
Samokontroli Umysłu, często przytaczamy biblijny przykład sługi centuriona, którego. Chrystus
uzdrowił na odległość. Chrystus nie widział owego człowieka, znał tylko centuriona, który powiedział
mu, o co chodzi, i sługa został w tej samej godzinie “uzdrowiony". Jedno małe spostrzeżenie czy
zwróciliście uwagę na pewien charakterystyczny szczegół w tradycji ludowej wielu krajów". Otóż gdy
widzimy spadającą gwiazdę lub zdmuchujemy świeczki z urodzinowego tortu, powinniśmy wyrazić
życzenie, które jednak nie jest ogłaszane publicznie. Ta skrytość może być czymś więcej niż tylko
zabawą. Myślę, że kryje się tu pewna mądrość ludowa. Zachowanie tajemnicy życzenia (w naszym
wypadku jest to wizja uzdrawiania) wydaje się sposobem zabezpieczenia nadanej mu energii, a być
może nawet sposobem wprowadzenia dodatkowej energii. Z tego powodu wielu z naszych
wykładowców kursu Samokontroli Umysłu radzi uczestnikom, aby nie dzielili się z całym światem
opowieściami o swoich sukcesach w uzdrawianiu. Gdy. Chrystus po jednym z uzdrowień rzekł
“Uważajcie, aby nikt o tym nie wiedział", nie prosił o kamuflaż. Miał ku temu znacznie głębsze powody.
49
15. MOJE ROZWAŻANIA
Celem rozdziałów od trzeciego do czternastego jest pomoc w nauce posługiwania się umysłem w
specjalny sposób, aby czytelnik – podobnie jak się to dzieje podczas naszych kursów – potrafił w
bardziej efektywny sposób rozwiązywać problemy, które są częścią każdego ludzkiego życia. To, co
czytaliście, jest wynikiem ponad trzydziestu lat moich studiów i doświadczeń. Jak łatwo się
zorientować, starałem się koncentrować w mojej pracy na zagadnieniach praktycznych. Być może
wynika to z faktu, że pochodzę z bardzo biednej rodziny i od samego początku życie nie szczędziło mi
problemów, z którymi musiałem się borykać.
Jest rzeczą naturalną, że wiele odkryć, których w tym czasie dokonałem, mnie samego wprowadzało
w zdumienie. Nie mogę jednak uważać się za oryginalnego twórcę, gdyż ogromna część mojej wiedzy
pochodzi z przeczytanej literatury naukowej, od moich uczonych kolegów, a przede wszystkim z
bardzo bogatej tradycji chrześcijańskiej, której elementy wywarły na mnie niezaprzeczalny wpływ.
Rzeczą najbardziej zadziwiającą jest to, że żadne z moich prawdziwie użytecznych odkryć nie
pozostawało w konflikcie z moimi przekonaniami religijnymi. Jak wiemy z historii, przez wiele
tragicznych stuleci współżycie nauki i religii nie układało się zgodnie. Osobiście jednak nigdy tego nie
doświadczyłem. A co jeszcze bardziej zadziwiające – moje odkrycia nie były w konflikcie z żadną
religią, mało tego – z żadnym ustalonym na świecie porządkiem rzeczy. Entuzjaści i absolwenci
Metody rekrutują się spośród ateistów, protestantów, katolików, żydów, muzułmanów, buddystów,
hinduistów, przedstawicieli świata nauki oraz ludzi reprezentujących wszystkie możliwe zawody. Czy
znaczy to, że Samokontrola Umysłu nie zawiera żadnych istotnych wartości". Czy wypracowane
przeze mnie techniki nie są ani dobre, ani złe, tak jak neutralna jest tabliczka mnożenia".
Zdecydowałem się przeprowadzić pewne rozważania na temat dokonanych przez siebie odkryć i mam
pełne przekonanie, że są one poparte żelazną logiką. Pozwolę sobie wyrazić to w formie podobnej do
katechizmu.
1. Czy istnieją prawa rządzące wszechświatem?
Oczywiście. Odkrywa je nauka.
2. Czy możliwe jest złamanie tych praw?
Nie. Możemy zabić się, rzuciwszy się z wysokiego budynku, lub spowodować u siebie chorobę, ale to
nie prawa zostaną złamane, leczmy.
3. Czy wszechświat jest w stanie o sobie myśleć?
Wiemy, że robi to przynajmniej jedna jego część my. Czyż nie wydaje się logiczny wniosek, że całość
też jest do tego zdolna?
4. Czy wszechświat jest obojętny wobec nas?
Jak mógłby? Jesteśmy przecież jego częścią i on na nas reaguje.
5. Czy jesteśmy z gruntu dobrzy, czy źli?
Gdy jesteśmy w ścisłym kontakcie z istotą siebie – czyli w stanie medytacji -jesteśmy niezdolni do
czynienia krzywdy, możemy natomiast uczynić wiele dobrego.
Gdyby nie moje doświadczenia, które dowiodły prawdziwości odpowiedzi numer pięć, moja
osobowość i światopogląd byłyby zupełnie inne, niż są.
Stwierdzenie, że rzeczywistość jest snem, w którym wszyscy bierzemy udział, stanowi według mnie
najlepszą dotychczas zasłyszaną jej definicję. W życiu otrzymujemy tylko niezwykle słabe przesłanki
na temat tego, co rzeczywiście się wokół nas dzieje. To, co odbieramy naszymi zmysłami, i sposób, w
jaki postrzegamy otaczające nas rzeczy, jest dla nas po prostu wygodny. Rzeczy widziane z odległości
w rzeczywistości wcale nie są mniejsze, a te, które wydają się jednolite, wcale nie są jednolite.
Wszystko jest energią. Różnica pomiędzy kolorem i dźwiękiem, promieniowaniem kosmicznym a
obrazem telewizyjnym, polega na różnicy częstotliwości albo na tym, co ta energia powoduje i jak
szybko. Materia też jest energią, jak wynika z równania. E = MC
2
, energią, z którą dzieje się coś
innego, jest w innym stanie. Interesującą rzeczą na temat energii – w świecie przeciwieństw góra/dól,
czarne/białe, ruch/bezruch, jest fakt, że nie ma dla niej przeciwieństwa. Dzieje się tak, ponieważ nie
istnieje nic, co nie byłoby energią, nie wyłączając ciebie, mnie i wszystkich naszych myśli. Myślenie
zarówno zużywa, jak i wytwarza energię lub – bardziej precyzyjnie – przetwarza energie. Rozumiecie
teraz, dlaczego nie widzę różnicy pomiędzy myślą i rzeczą.
Czy myśli mogą wpływać na rzeczy?
Tak: energia może.
Czy myśli mogą wpływać na przebieg wydarzeń?
Tak: energia może.
Czy czas jest energią?
Na ten temat mogę przeprowadzać jedynie bardzo ostrożne spekulacje, ponieważ czas jawi się nam w
wielu różnych wariantach. Rozpatrując go z jednego punktu widzenia, wszystko wydaje się nam jasne,
a gdy spojrzymy w inny sposób, obraz zmienia się nie do poznania.
50
Aby zawiązać sznurowadła lub przejść na drugą stronę ulicy, musimy rozpatrywać czas jako linię
prostą, łączącą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Musimy myśleć w ten sposób, aby być w
stanie wykonywać codzienną pracę, która nazywa się życiem, tak jak z przyzwyczajenia myślimy, że.
Słońce wschodzi i zachodzi, jak gdyby astronomia. Kopernika nie dowiodła, że jest to tylko wrażenie.
Z tej perspektywy możemy pamiętać przeszłość, doświadczać teraźniejszości i z niepewnością (jeżeli
w ogóle) patrzeć w przyszłość.
Sprawa przedstawia się jednak inaczej, gdy jesteśmy w stanie alfa lub teta. W tym stanie mamy
możliwość widzieć zarówno przeszłość, jak i przyszłość. Przyszłe zdarzenia rzucają swoje cienie,
które możemy nauczyć się rozpatrywać. Zdolność taka nosi uznaną obecnie nazwę “prekognicji".
Słowo to cieszyło się dużo mniejszym szacunkiem, kiedy wygrałem pieniądze na lotem
meksykańskiej.
Skoro w stanach alfa i teta przyszłość jest odbierana “tu i teraz", może ją poprzedzać jakaś forma
energii, do której potrafimy się dostroić. Aby czas był w stanie przesłać jakąkolwiek energię, sam też
musi być energią.
Wiele lat temu, gdy wykonywałem doświadczenia z hipnozą, odkryłem coś zastanawiającego w
sposobie, w jaki czas jest przez nas odbierany. Gdy z moimi dziećmi przeprowadzałem regresję wieku
i gdy zmiana scenerii z teraźniejszości do przeszłości następowała zbyt gwałtownie, dzieci przechylały
się w prawo, tak jak w autobusie pochylamy się w przód przy nagłym hamowaniu.
Dzieciom wydawało się, że cofanie się w czasie jest podróżą w ich prawą stronę. Gdy sprowadzałem
je z powrotem do teraźniejszości i nagle “zatrzymywałem czas", reakcja była odwrotna – przechylały
się w lewo. Zostało to również potwierdzone podczas moich licznych doświadczeń z wieloma osobami
dorosłymi.
Później, kiedy porzuciłem hipnozę dla kontrolowanej medytacji, chciałem się nauczyć sposobu
subiektywnego przesuwania się w czasie do tyłu i do przodu. Ćwiczyłem, zwrócony na wschód,
ponieważ tak zalecały techniki orientalne i wschód wydawał się kierunkiem dobrym jak każdy inny.
Potem zacząłem się zastanawiać, czy nie poruszałbym się w czasie swobodniej, gdybym – jak to
sugerowały doświadczenia z hipnozą – umieścił przyszłość po lewej stronie, a przeszłość po prawej.
Na naszej planecie słońce przynosi nowy dzień ze wschodu i przesuwa czas w stronę zachodu.
Zwracając się w czasie medytacji twarzą w stronę południa, wschód miałem po mojej lewej stronie, a
zachód po prawej, w związku z czym byłem ustawiony zgodnie z planetarnym przepływem czasu.
Czy rzeczywiście odkryłem kierunek przepływu czasu na Ziemi – tego nie wiem. Wiem jednak, że gdy
zacząłem zwracać się podczas medytacji twarzą w kierunku południa, czułem lepszą orientację w
czasie i mogłem się w nim swobodniej poruszać.
Spróbujmy zająć się teraz nieco szerszym zagadnieniem. W poprzednich rozdziałach kilkakrotnie już
wspominałem o Wyższej. Inteligencji. Na pewno nasuwało się wam pytanie czy jest to jakaś moja o
oględna forma pisania o Bogu. Na to, co teraz powiem, nie mam dowodów, dlatego też wypowiadam
się tylko na podstawie wiary. Moja odpowiedz na to pytanie brzmi nie. Pisząc o Wyższej. Inteligencji,
nie mam na myśli Boga. Duże litery wynikają z faktu mojego wielkiego dla niej szacunku, ale nie jest to
dla mnie Bóg.
Wygląda na to, że wszystko to, co dzieje się we wszechświecie, wykonywane jest z niezwykłą
efektywnością, bez cienia marnotrawstwa. Gdy podczas spaceru stawiam jedną nogę przed drugą, nie
chce mi się. Wierzyc, że to, abym się nie potknął, jest zmartwieniem. Boga albo nawet Wyższej
Inteligencji. Jest to wyłącznie moja sprawa.
Nauka chodzenia została u mnie zaprogramowana genetycznie i to jest sprawa Boga. Lecz teraz, gdy
już się nauczyłem chodzić, poruszanie nogami zależy tylko ode mnie.
Niemniej jednak pewne kroki, które musze w życiu wykonać, nie stanowią rutyny. Do podjęcia
niektórych decyzji mogę potrzebować informacji, których moich pięć zmysłów nie jest w stanie mi
dostarczyć. Po takie informacje zwracam się do Wyższej Inteligencji. Czasami potrzebna mi jest
generalna rada w sprawach najwyższego rzędu. Z tym zwracam się do Boga. Modlę się.
Postrzegam poszczególne poziomy inteligencji jako swoiste continuum, począwszy od materii
nieożywionej, poprzez życie roślin i zwierząt, człowieka, Wyższą Inteligencję, a wreszcie Boga.
Wierzę, że w sposób potwierdzony naukowo znalazłem sposób komunikacji z każdym z poziomów, od
materii nieożywionej do Wyższej Inteligencji. Przeprowadziłem wiele doświadczeń w kontrolowanych
warunkach i dzięki powtarzalnym wynikom udowodniłem, że każdy, kto stosuje instrukcje zawarte w tej
książce lub ukończy kurs Samokontroli Umysłu, jest w stanie je powtórzyć. To właśnie mam na myśli
używając słowa “naukowo". Reszta oparta jest na spekulacjach i na wierze.
Jeszcze jedno z moich rozważań. Patrząc z perspektywy naszej długiej historii, rasa ludzka niedawno
dopiero zakończyła pewien etap ewolucji, którym był rozwój naszego mózgu. Stadium to jest już
zakończone. Posiadamy już wszystkie komórki mózgowe, które mamy mieć. Obecnie przechodzimy
przez następny etap. Jest nim rozwój umysłu. To, co dzisiaj uważane jest za specjalne uzdolnienia
51
metapsychiczne, wkrótce będzie chlebem powszednim, tak jak jest nim dla absolwentów kursu
Samokontroli Umysłu i tych czytelników, którzy systematycznie wykonywali wszystkie zawarte w tej
książce ćwiczenia.
Z tych rozważań widać, że mam dość specyficzny światopogląd oraz pojęcie o prawdzie i
rzeczywistości. Pytanie, czy absolwenci kursu Samokontroli Umysłu wychodzą po swoich
doświadczeniach z poglądami podobnymi do moich, nie jest jednak fair. Odpowiedź brzmi – nie. Są od
nich daleko.
Podani przykład. Spora liczba osób które są blisko związane z Samokontrolą Umysłu, przechodzi na
dietę wegetariańską. Jeden z moich najbliższych współpracowników, Harry McKnight, uczynił to
niedawno. Ja jednak nadal pozostaję miłośnikiem dobrego befsztyka.
52
16. LISTA KONTROLNA
W momencie gdy opanujecie już wszystkie techniki zawarte w tej książce, prawdopodobnie staniecie
się podobni do większości naszych absolwentów. Będziecie używać tylko tych technik, które wam
dobrze wychodzą i dają najlepsze wyniki, odsuwając pozostałe na bok. Owe zapomniane techniki
możecie sobie szybko przypomnieć i osiągać dobre wyniki robiąc ich krótki przegląd.
Dla oszczędności czasu poniżej podaje listę wszystkich technik, które zostały opisane w rozdziałach
od trzeciego do czternastego.
rozdział /
położenie
Technika
3-ci
3-ci / w kolejności
3-ci / w kolejności
3-ci / w kolejności
4-ty
4-ty / w kolejności
5-ty
6-ty
7-my
7-my/w kolejności
–––
9-ty
9-ty / w kolejności
10-ty
10-ty/w kolejności
10-ty/w kolejności
11-ty
1. Nauka porannej medytacji
2. W jaki sposób wychodzimy z poziomu medytacji
3. Medytacja o każdej porze dnia
4. Pierwszy krok w nauce wizualizacji: wewnętrzny ekran wyobraźni
5. Pierwszy krok w medytacji dynamicznej
6. Rozwiązywanie problemów za pomocą medytacji
7. Technika trzech palców użycie w celu natychmiastowego przywoływania
pożądanych informacji
8. Etapy szybkiej nauki
9. Jak zapamiętywać sny
10. Posługiwanie się snami w rozwiązywaniu problemów
11. Pozbywanie się nie chcianych nawyków:
– przejadania się
– palenia papierosów
12. Funkcjonowanie na poziomie metapsychicznym
13. Uzdrawianie metapsychiczne
14. Jak uzdrowić samego siebie
15. Jak wzbogacić małżeństwo
53
17. METODA SAMOKONTROLI W PSYCHIATRII
W kilku poprzednich rozdziałach wyjaśnione zostały zasady Samokontroli Umysłu i udzielone
szczegółowe instrukcje co do sposobów jej stosowania. Orientujecie się już, że. Samokontrola dotyczy
wykonywania ćwiczeń na bardzo głębokich poziomach świadomości. Nasuwać się może pytanie, czy
bezpieczne są takie – często prze prowadzane po raz pierwszy w życiu – wyprawy w głąb własnej, tak
wszechmocnej świadomości".
Jak wykazują dotychczasowe badania Jose oraz osób, które kierują jego organizacją, trenujący.
Samokontrole nie są nawet w najmniejszym stopniu narażeni na tak zwane “niepożądane efekty
uboczne". Innymi słowy, według informacji dostępnych Jose i jego współpracownikom, żadna z osób,
która ukończyła kurs nie poczuła się z tego powodu gorzej.
Jeden z przedstawicieli świata medycznego, który jest jednocześnie absolwentem Metody, postanowił
poddać problem bezpieczeństwa Samokontroli Umysłu bardzo rygorystycznym próbom. Był nim dr
Clancy McKenzie, znany psychiatra i psychoanalityk z Filadelfii, dyrektor Filadelfijskiej Przychodni
Psychiatrycznej oraz pracownik Centrum Psychiatrycznego w tym mieście, prowadzący jednocześnie
szeroką praktykę prywatną. Dr McKenzie studiował również jogę wraz z innymi technikami
medytacyjnymi, biofeedback oraz parapsychologię.
Na kurs Samokontroli Umysłu zapisał się w roku 1970 w ramach badań i zainteresowań w zakresie
medytacji oraz parapsychologii.
“Chciałem się dowiedzieć – pisze McKenzie – czy kursy rzeczywiście uczą jasnowidzenia, jak to wielu
z moich pacjentów opowiadało. Po ukończeniu kursu byłem święcie przekonany, że rzeczywiście
zachodzą tu pewne fenomeny metapsychiczne, i od tej pory poświęciłem wiele czasu i myśli na
dokładniejsze zbadanie tego problemu".
Jego zainteresowanie. Samokontrolą podsycone zostało przez dwa inne zdarzenia. Pierwszym był
komentarz, który Zygmunt Freud wypowiedział pod koniec swojego życia, drugim – pewne zjawisko,
które wystąpiło podczas kursu Samokontroli.
Freud stwierdził, że najbardziej obiecującym kierunkiem przyszłego rozwoju psychoterapii jest
mobilizowanie energii psychicznych pacjenta. Dr McKenzie zauważył, że podczas kursu uczestnicy
wyzwalali energię, której istnienia nie mogli nawet podejrzewać.
Poza tym dr McKenzie zauważył jeszcze coś innego “Z 30 uczestników kursu 3 osoby były
emocjonalnie niestabilne, a stabilność emocjonalna czwartej osoby budziła wątpliwości. Co było tego
powodem? Czy to kurs powodował perturbacje emocjonalne, czy też osoby te były już chore przed
jego rozpoczęciem? Czy moi pacjenci rzeczywiście skorzystali z kursu, czy też po prostu mieli
szczęście?"
Najwłaściwszym sposobem dojścia do prawdy – rozumował dr McKenzie – jest przetestowanie ludzi
przed i po kursie. Testy takie miałyby na celu przeprowadzenie obserwacji osób, które psychologicznie
mogą być najbardziej narażone na ewentualne niebezpieczeństwo. Dr McKenzie zainicjował badania,
które prowadził razem ze swoim współpracownikiem, dr Lance S.Wrightem, profesorem psychiatrii na
uniwersytecie stanowym w Pensylwanii. W ciągu następnych czterech lat 189 pacjentów,
przechodzących kurację psychiatryczną, zgodziło się uczestniczyć w kursie Samokontroli Umysłu. Aby
studium było surowsze, jeszcze bardziej szczegółowym badaniom poddano tych pacjentów, którzy
cierpieli na psychozę, byli na pograniczu psychozy lub zostali z psychozy wyleczeni. Było ich 75.
W czasie przeprowadzania tych badań obaj uczeni obserwowali stałą poprawę zdrowia psychicznego
pacjentów. Rezultaty badań nie były zresztą dla nich zaskoczeniem, już widzieli bowiem korzystne
efekty kursu u ludzi zdrowych.
Oto kilka szczegółów dla czytelników zainteresowanych metodami analizy stosowanymi w badaniach
tego typu. Z grupy 75 pacjentów 66 było z prywatne] praktyki dr McKenzie. Reprezentowali oni 100%
pacjentów z psychozą oraz na pograniczu psychozy, którzy zgodzili się na udział w zajęciach.
Na początku badacze byli bardzo ostrożni, wysyłając na kurs osoby pojedynczo, aby lepiej
obserwować jakiekolwiek negatywne zmiany czy to u pacjentów, czy u pozostałych uczestników kursu.
Poza tym pacjenci wysyłani byli w tzw. “okresie większej stabilności", jak to określa dr McKenzie.
Później jednak dr McKenzie doszedł do wniosku, że można pacjentów wysyłać również w okresach
słabej stabilności. Czterech pacjentów poszło na kurs z czynnymi stanami urojeniowymi. Pod koniec
uczeni nie wahali się posyłać jednocześnie sześciu i więcej pacjentów z zaburzeniami.
Aby poznać zmiany zachodzące u pacjentów, w ramach studiów dr McKenzie przebadał 58 z nich
przed i po kursie, prosząc o wypełnienie tzw. Eksperymentalnego Inwentarza Percepcji Świata
(Experiential World Inventory) składającego się z 400 pytań, których celem jest ocena percepcji
rzeczywistości. Kwestionariusz ten można uznać za odpowiednik znanego testu Rorschacha (bada
ukryte dążenia i reakcje ludzkie) w pisemnej formie.
Różnica wyników przed i po kursie była wielka 36 osób wykazało ogromną poprawę w percepcji
rzeczywistości, 21 pozostało bez zmian, u jednej osoby zanotowano regres.
54
Obniżony wynik zanotowano u dwudziestodziewięcioletniego mężczyzny, cierpiącego na schizofrenię
katatoniczną, który po raz pierwszy w życiu przestał przyjmować lekarstwa i zaczął “chodzie" z
dziewczyną. Według obserwacji dr McKenzie, “klinicznie miał on po kursie więcej energii emocjonalnej
i bardziej optymistyczny pogląd na świat. Randki spowodowały u mego konflikt i zaburzenia
emocjonalne, które ujawniły się dwa tygodnie po kursie. Osoba ta nie wymagała jednak hospitalizacji".
Wszyscy pacjenci przechodzili leczenie psychoterapeutyczne przez rok lub więcej, co dało dr
McKenzie doskonałą okazję do dokonania obserwacji zmian klinicznych zachodzących po kursie. Oto
niektóre z jego spostrzeżeń.
Jeden z pacjentów, trzydziestoletni mężczyzna cierpiący na schizofrenię, wierzył, że został mu
telepatycznie wydany rozkaz dokonania zabójstwa. Na szczęście, do tej pory nie był w stanie znaleźć
odpowiedniego kandydata. Po kursie, w czasie sesji psychoterapii, pacjent ten po raz pierwszy był w
stanie rozmawiać na temat swojego “systemu urojeń". Posiadał też zwiększoną energię emocjonalną i
obraz świata stał się bardziej optymistyczny. Wkrótce powrócił na uniwersytet i ukończył studia
doktoranckie.
Według dr McKenzie, “(...) kurs Samokontroli Umysłu był bezpośrednią przyczyną tego, że pacjent ten
był w stanie uwolnić się od swoich urojeń".
Z liczby dwudziestu ośmiu pacjentów, cierpiących na rożne formy depresji (inwolucyjna, psychotyczna,
schizoafektywna oraz depresja w zespole maniakalno-depresyjnym), stan dwudziestu sześciu
znacznie się po kursie poprawił. Pozostali dwaj pacjenci, którzy sugerowali pogłębienie się depresji,
nie tylko mieli lepsze wyniki w kwestionariuszu, lecz również – podobnie jak inni – w czasie sesji
psychoterapii byli w stanie pracować nad problemami, z którymi poprzednio nie chcieli się
konfrontować.
Pewna dwudziestojednoletnia kobieta będąca w początkowym stadium ostrej psychozy, zdecydowana
była popełnić samobójstwo. Zapewniała dr McKenzie, że nikt nie jest w stanie niczego dla niej zrobić i
tak czy inaczej popełni samobójstwo. Dr McKenzie poradził jej, by poszła na kurs. Pod koniec tygodnia
był zaszokowany “Pacjentka reagowała lepiej niż którykolwiek z moich pacjentów do tej pory. Była to
najbardziej spektakularna remisja, jaką kiedykolwiek widziałem".
Pacjentka ta była spokojniejsza, jej wypowiedzi – bardziej logiczne, a myśli – mniej rozbiegane.
Niezwykle ważny był fakt, że w dużym stopniu pozbyła się ona pesymizmu. W raporcie klinicznym dr
McKenzie i dr Wright napisali “Pobyt w szpitalu i duże dawki lekarstwa nie byłyby w stanie tak bardzo
jej uspokoić. Kurs został przez nią powtórzony dwa tygodnie później i rezultatem tego była kolejna
poprawa. Zmiany można określić jako ogromne w ciągu kolejnych sześciu miesięcy pacjentka była w
stanie znacznie lepiej pracować podczas sesji psychoterapii..." Dr McKenzie stwierdził, że jej ostra
psychoza została w rok później całkowicie wyleczona.
Psychozy uważane są za bardzo poważne schorzenia umysłowe. Jako znacznie mniej poważne
traktuje się nerwice. Z liczby stu osiemdziesięciu dziewięciu pacjentów, którzy z sukcesem ukończyli
kurs Samokontroli Umysłu, stu czternastu cierpiało na nerwice.
W podsumowaniu badań klinicznych obydwaj naukowcy stwierdzili, co następuje.
“Ci, którzy po zakończeniu kursu kontynuowali ćwiczenia Samokontroli Umysłu, byli w stanie dzięki
temu w znacznym stopniu poprawić swoje życie. Nawet ci, którzy zaprzestali treningu, byli w stanie
używać technik Samokontroli w momentach kryzysu, kiedy musieli radzić sobie ze stresem lub
podejmować bardzo ważne decyzje. Wygląda na to, że uczestnicy doświadczyli swoistego
'rozszerzenia świadomości', odkrywając możliwość funkcjonowania umysłu w bardziej zróżnicowany
sposób. Pod koniec kursu udziałem większości uczestników był napływ energii emocjonalnej. Również
poziom entuzjazmu całej grupy wyraźnie się zwiększał.
Grupa pacjentów wykazała również imponujące zmiany kliniczne. Tylko jedna osoba (wspomniany
poprzednio dwudziestodziewięcioletni pacjent, który w tym czasie zaczął spotykać się regularnie z
dziewczyną) wykazała większe znerwicowanie. Wszyscy pozostali wynieśli określone korzyści po
skończeniu kursu. Wiele osób po raz pierwszy wykazało entuzjazm w stosunku do tego, co się wokół
nich działo, nawet jeśli ich początkowa reakcja emocjonalna była słaba lub występował całkowity jej
brak. Po kursie widoczna była zmiana poziomu energii emocjonalnej pacjentów oraz poprawa ich
ogólnego stanu. Poprawa zaznaczyła się przede wszystkim w bardziej optymistycznym spojrzeniu w
przyszłość oraz, w wielu wypadkach, lepszym zrozumieniu procesów własnej psychozy. U pacjentów
cierpiących na urojenia zauważono po kursie wyraźne zmniejszenie się objawów.
Zauważyć można było u nich większe rozluźnienie oraz znaczne obniżenie się stopnia nerwowości.
Pacjenci nauczyli się polegać na sobie oraz bardziej radzić z problemami, dzięki czemu nabierali
coraz większej pewności siebie".
W konkluzji dr McKenzie stwierdza, że w 189 przypadkach, z których wszyscy, oprócz jednego,
wynieśli z kursu wyraźną korzyść, kurs ten jest “nie tylko bezpieczny i korzystny, lecz powinien
stanowić nieodłączną część psychoterapii". W obecnej chwili prawie wszyscy pacjenci dr McKenzie
55
przechodzą kurs. Dla niektórych dzięki użyciu technik Samokontroli Umysłu czas trwania psychoterapii
skraca się nawet o dwa lata.
Według dr McKenzie, technika kontroli snów “może okazać się jednym z większych przełomów w
psychiatrii. Jest to szybki i niezawodny sposób zrozumienia i rozwiązywania problemów". Pomimo
specjalizacji w analizie freudowskiej nie widział on sprzeczności pomiędzy freudowską analizą snów
spontanicznych a sposobem, w jaki absolwenci kursu Samokontroli Umysłu interpretują sny
zaprogramowane “Freudowskie życzenie senne staje się życzeniem otrzymania odpowiedzi" –
wyjaśnia dr McKenzie, przestrzegając jednocześnie, że (...) należy się jednak upewnić, czy
nieświadome życzenie senne nie wyparło świadomego życzenia otrzymania odpowiedzi".
Jedna z pacjentek, z którą dr McKenzie pracował już przez pewien czas, zadzwoniła pewnego dnia
mówiąc, że chce iść do szpitala ze względu na dojmujące bóle w okolicy klatki piersiowej i brzucha.
Telefon nie był dla mego zaskoczeniem, spodziewał się tego od pewnego czasu, ponieważ jej stan
umysłowy pogarszał się z dnia na dzień. Odpowiedział, że da jej skierowanie do szpitala, ale będzie to
szpital psychiatryczny.
W szpitalu psychiatrycznym dr McKenzie kazał jej zaprogramować sen w celu otrzymania odpowiedzi
na cztery pytania. Jaki mam problem? Gdzie jest on usytuowany? Czym jest spowodowany? Jak
mogę się go pozbyć?
Oto co jej się przyśniło. Razem z mężem i trojgiem dzieci jechała samochodem wąską i krętą szosą.
W pewnym momencie zaczął padać śnieg i samochód ześlizgnął się z drogi. Wkrótce cały samochód
pokryty był śniegiem. Mąż powiedział jej, aby zgasiła silnik. Następnie osiem albo dziesięć osób
przyszło z miasta, aby pomóc w odkopaniu samochodu. Gdy wydostali się z auta, dzieci zniknęły.
Droga, prowadząca prosto, wkrótce się urwała. Skręcili więc w inną drogę, która odchodziła i
doprowadziła do następnej drogi skręcającej pod kątem prostym, ta zaś doprowadziła ich do
autostrady – znów pod kątem prostym.
Gdy pacjentka opowiedziała swój sen, dr McKenzie zaczął podejrzewać, że dotyczy on opisu
przewodu jelitowego, w związku z czym poprosił ją o narysowanie owej “krętej szosy". Gdy to zrobiła,
rysunek – zgodnie z jego przewidywaniami – dokładnie odzwierciedlał układ ludzkich jelit. Wszystko
narysowane było w prawidłowych proporcjach. Późniejsze badanie wykazało istnienie niedrożności w
miejscu, w którym jelito cienkie łączy się z jelitem grubym, tj tam gdzie we śnie “samochód ześlizgnął
się z drogi". Innymi słowy, we śnie kobieta, która nie wiedziała nic na temat ludzkiej anatomii (nie
ukończyła nawet szkoły średniej), zlokalizowała w sześciometrowym jelicie dwucentymetrowy odcinek,
w którym wystąpiła niedrożność!
Ponadto, według symboliki jej snu, śnieg reprezentował produkt mleczny, który spowodował
podrażnienie wewnątrzjelitowe i zapoczątkował powstanie niedrożności.
Rada męża, aby zgasiła silnik, znaczyła (znowu w symbolicznej formie) “przerwij dopływ paliwa do
organizmu, przerwij jedzenie", i była najlepszą radą, jaką mogła w tym momencie uzyskać.
Osiem lub dziesięć osób, które pomogły im odkopać samochód, w języku snu oznaczać mogło
dziesięć palców rąk. Mogło to reprezentować metodę leczenia przez “dotyk dłoni" (energobioterapię)
lub operację chirurgiczną. Nagłe zniknięcie dzieci było spełnieniem życzenia. Chciała, aby mąż
zwracał na mą więcej uwagi, dzieci były dla niej w pewnym sensie przeszkodą.
Dr McKenzie przeniósł ją do szpitala internistycznego, gdyż w normalnych warunkach tego typu
niedrożność jelita wymaga natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Niemniej jednak pacjentka ta,
uzbrojona w powyższą interpretację snu oraz wiedzę na temat możliwości własnego umysłu, a
również pod wpływem strachu przed operacją – zaczęła samorzutnie pozbywać się niedrożności. W
godzinę po potwierdzeniu diagnozy postawionej przez dr McKenzie na podstawie analizy snu przez
badanie szpitalne pacjentka wyzdrowiała i interwencja chirurgiczna okazała się zbędna.
Dyżurny chirurg był zaszokowany. Dr McKenzie dowiedział się później, że kobieta ta przeszła już w
przeciągu ostatnich dwudziestu lat cztery operacje chirurgiczne związane z zablokowaniem jelita.
Lekarze, którzy przeprowadzali te operacje, potwierdzili, że w każdym wypadku niedrożność dotyczyło
tego samego odcinka jelita. Wyglądało na to, że nauczyła się ona wywoływać chorobę za każdym
razem, gdy zaistniała psychologiczna potrzeba.
W kilka lat później osiemnastoletnia córka tej kobiety zgłosiła się do dr McKenzie z prośbą o pomoc w
rozwiązaniu problemu osobistego. Była w ciąży i niezamężna “Co – na Boga – mam zrobić?" –
spytała. Dr McKenzie ponownie poradził zastosowanie kontroli snów do znalezienia właściwej
odpowiedzi. We śnie pojawił się u niej mężczyzna, który powiedział “Urodź to dziecko, poczekaj trzy
lata, wyjdź za mąż za ojca dziecka, a potem przeprowadź się do innego stanu".
“Sam nie byłbym w stanie lepiej poradzić tej dziewczynie" – powiedział potem dr McKenzie – “W
osiemdziesięciu procentach rozwodów wśród nastolatków przeczekanie trzech lat w domu jest
logicznym rozwiązaniem. Chłopak był dla niej odpowiednim partnerem, ale aby małżeństwo było
szczęśliwe, potrzebowali czasu oraz przeprowadzki z daleka od domu, z daleka od rodziców".
56
W innym przypadku technika kontroli snów spowodowała odkrycie zupełnie nowej techniki
terapeutycznej, która zaoszczędziła pacjentce kilku lat leczenia. Jej zaburzenie wyrażało się w tym, iż
ilekroć jej mąż spóźniał się więcej niż dziesięć minut na obiad, ona podcinała sobie nadgarstki. Przez
wiele miesięcy dr McKenzie próbował jej tłumaczyć, że tylko wydaje się jej, iż reaguje na spóźnienia
męża, a w rzeczywistości doświadcza uczuć zakodowanych od wczesnego dzieciństwa, z czasów
kiedy ojciec-pijak nie wracał do domu. Dr McKenzie miał nadzieję, że w momencie, gdy kobieta to
zrozumie, zniknie jej nawyk. Nic do niej jednak nie docierało. Biorąc pod uwagę tempo, postępów
czekały ją co najmniej dwa lata spotkań terapeutycznych, dwa razy w tygodniu. Lekarz zasugerował
więc, aby zaprogramowała sen.
Sen okazał się niezwykle interesujący i rozwiązał problem w przeciągu jednej nocy. Śniło jej się, że dr
McKenzie nagrał na taśmę stwierdzenia, które najbardziej ją denerwowały. Taśmę tę przesłuchała w
domu i swoją reakcję na mą nagrała na drugiej taśmie, którą z kolei dała dr McKenzie do
zinterpretowania. Przy każdej “interpretacji" wykrzykiwała “Och, jaka byłam głupia!". Z owych
interpretacji sennych wynikało, że mylą jej się dwie rzeczywistości przeszła i obecna.
Sen pozwolił jej to po raz pierwszy zrozumieć. Od tej pory nigdy już nie kaleczyła sobie nadgarstków.
“Ten niezwykły, zaprogramowany sen wyleczył pacjentkę całkowicie – pisał w swoim sprawozdaniu dr
McKenzie – Trzyletni okres obserwacji potwierdził jej całkowity powrót do zdrowia".
Inny pacjent cierpiał na klaustrofobie i męczył się ponad rok, aby odkryć jej przyczyny. Okazały się one
bardzo interesujące. W zaprogramowanym śnie on i trzy inne osoby znajdowali się w prostokącie
wyznaczonym przez lezący na ziemi sznur. Na zewnątrz przy jednym z rogów tego prostokąta
znajdował się mniejszy prostokąt, również wyznaczony przez sznur. Wszyscy usiłowali wydostać się z
większego prostokąta poprzez mniejszy.
Znaczenie tego snu stanie się jasne, jeżeli większy prostokąt zinterpretujemy jako symbol macicy, a
mniejszy – jako symbol szyjki macicy. Poza prostokątami znajdowało się zielone pastwisko, na którym
pasły się krowy (piersi).
Jedna z osób znajdujących się w większym prostokącie zaczęła biec w stronę mniejszego prostokąta,
lecz została zatrzymana przez niewidoczną ścianę (ścianka macicy). Miała przyczepiony do paska w
okolicy klamry sznur z aluminiowych puszek (pępowina).
Pacjent wiedział, że musi się stamtąd jakoś wydostać, ale zdecydował, że przepuści pozostałe osoby.
Przed wyjściem czuł się jak przed publicznym wystąpieniem, był podenerwowany czymś, o czym
wiedział ze musi przyjść, pomimo ze spowoduje stres i lęk (szok porodowy). Doznał jednak wielkiej
ulgi, gdy było już po wszystkim.
Trzema pozostałymi osobami w prostokącie byli jego dwaj bracia i siostra.
Sen dał mu wgląd w przyczyny potrzebne do zrozumienia swojej klaustrofobii.
Fakt, że pacjent śnił o okresie przed swoim urodzeniem, nie jest niczym nadzwyczajnym, gdyż zdarza
się dość często. Niezwykle interesujące natomiast są jego uwagi na temat “niewidzialnej ściany".
Czyżby była to sugestia – zastanawiał się dr McKenzie – istnienia jasnowidzenia jeszcze przed
urodzeniem".
Dr McKenzie nie tylko radzi swoim pacjentom, aby używali technik Samokontroli Umysłu, ale również
sam posługuje się mim, aby im pomóc. “Najbardziej zadziwiające wiadomości zdobywam stosując
technikę kontroli snów".
Pewnej nocy zaprogramował sen, z zamiarem udzielenia pomocy jednemu z pacjentów. Był nim
dwudziestosiedmioletni mężczyzna, który od dwóch lat nie mógł się zdecydować na zbliżenie
seksualne z kobietą. Według tego pacjenta, wszystkie kobiety są przeciwko niemu, “a poza tym
kobiety są złe". We śnie dr McKenzie słyszał siebie mówiącego “Ja nie mam nic przeciwko temu, że
nie ma pan stosunków heteroseksualnych". Podczas następnej sesji, gdy pacjent zaczął narzekać na
kobiety, dr McKenzie powtórzył mu zdanie usłyszane we śnie słowo w słowo.
Wynik był piorunujący – pacjenta zaszokowało. Okazało się, że unikanie kobiet stanowiło jego formę
oporu przed terapią. W tym momencie opór ten stracił swoją podstawę. Poza tym pacjent wpadł w
panikę, że nigdy już nie będzie w stanie mieć stosunku seksualnego z kobietą. Jeszcze tej samej nocy
w praktyczny sposób pozbył się swojej fobii.
Dr McKenzie, który został konsultantem Metody Silvy, w dalszym ciągu poszukuje nowych form
zastosowania Samokontroli Umysłu w celu przyspieszenia terapii psychiatrycznej. Jednocześnie
szuka on możliwości i dróg o wiele szerszego zastosowania Samokontroli w medycynie w zakresie
diagnostyki.
Pierwszym krokiem w tych poszukiwaniach jest znalezienie sposobów zmierzenia wiarygodności
technik Samokontroli Umysłu podczas opracowywania “przypadków".
Po trzech latach badań dr McKenzie ma nadzieję, że jest już blisko wypracowania metody, która
eliminuje wszystkie zmienne i mierzy tylko to, co jest przedmiotem badania. Celem tych badań jest
spożytkowanie pracy nad “przypadkami" do celów medycznych.
57
W praktyce medycznej diagnoza w wielu wypadkach opiera się na metodach chirurgicznych lub też na
użyciu substancji, które mogą powodować złe samopoczucie, a nawet zagrożenie dla zdrowia
pacjenta. Poza tym nie ma techniki diagnostycznej, która jest w stu procentach pewna we wszystkich
wypadkach. W odróżnieniu od tego, diagnoza przeprowadzona metodami metapsychicznymi nie
stanowi dla pacjenta żadnego zagrożenia, zakładając, że jej wiarygodność może być praktycznie
wykazana. Jest to problem, nad którym dr McKenzie obecnie pracuje.
Po raz pierwszy dr McKenzie wypróbował swój model badawczy z grupą 30 absolwentów kursu
Samokontroli Umysłu. Wynik statystyczny stanowił stosunek 200 do 1 w porównaniu z możliwością
otrzymania takiego samego wyniku w rezultacie przypadku. Było to zachęcające lecz dr McKenzie
chciał bardziej sprecyzować swoją metodę oraz opracować program komputerowy do obliczania
wyników.
Program ten zatwierdzony został przez wydział statystyki na uniwersytecie stanowym w Pensylwanii,
gdzie stwierdzono, że pomiary będą dokładne i ze wyeliminowane zostały możliwości wpływu różnych
zmiennych, które są plagą wszelkich badań naukowych związanych ze zjawiskami metapsychicznymi.
W biuletynie wydawanym przez organizacje Samokontroli Umysłu zostały opublikowane rysunki
dwóch postaci ludzkich (patrz figury A i B), na których zaznaczono miejsca do zakreślenia. Podobnie
jak się to robi przy opracowywaniu “przypadków", czytelnicy otrzymali informacje o wieku, płci i
regionie zamieszkania dwóch chorych osób. Nie wiadomo było natomiast, i nie wiedział tego nawet dr
McKenzie, jaka była natura ich schorzeń. Lekarz z Florydy, który dostarczył informacji o obu
przypadkach, miał je prawo ujawnić dopiero po skompletowaniu wszystkich odpowiedzi.
Centralną koncepcją programu badawczego była praca nad dwoma przypadkami, a nie nad jednym.
Pozwoliło to dr McKenzie wyeliminować zgadywanie. Jeżeli na przykład pacjent. A miał zranioną
kostkę lewej nogi, kółka zaznaczone w tym miejscu u pacjenta. B traktowane byłyby jako zgadywanie.
Jeżeli 5 czytelników zaznaczyło kostkę prawej nogi u “B", logiczne jest założenie, że podobną liczbę
przypadkowych oznaczeń można przypisać “A". Powiedzmy teraz, że 50 czytelników zaznaczyło
kostkę lewej nogi u “A". Dr McKenzie odejmuje 5 od 501 zakłada, że w tym wypadku 45 czytelników
operowało na poziomie metapsychicznym. Komputer obliczał potem, czy wynik jest statystycznie
znaczący.
Do tych badań niezbędne były wiec dwa różne przypadki. Jeżeli w obydwu przypadkach pacjent ma
kontuzję w kostce lewej nogi, ta metoda eliminacji odpowiedzi niemetapsychicznych nie mogła być
użyta.
Niestety – lekarz z Florydy popełnił błąd. Obydwa dostarczone przez niego przypadki miały – jak się
potem okazało – schorzenie tej samej części ciała. W związku z tym dr McKenzie zmuszony został do
zmiany swej pierwotnej koncepcji badań i szukania nowych form analizy zebranych wyników. Zamiast
porównywania przypadków A i B, porównał on liczbę prawidłowych odpowiedzi z największą liczbą
nieprawidłowych wskazań, dotyczących jednej części ciała. Otrzymany wynik nie zadowolił jednak dr
McKenzie, mimo ze według obliczeń komputerowych szansa otrzymania takiego wyniku przez
przypadek była jedna na bilion. Ze względu na fakt, że początkowy plan badania nie mógł być
zachowany, wynik powyższy nie był dla mego decydujący.
Plan badań dr McKenzie ma oczywiście o wiele więcej elementów, niż to zostało tutaj opisane.
Przeprowadził on od tej pory wiele innych doświadczeń, których wyniki określa się mianem “znaczące
statystycznie". Cały jego projekt badawczy ma tak duże znaczenie, że na pewno jeszcze o nim
usłyszymy, gdy technika badań zostanie bardziej udoskonalona. W kolejnym projekcie, oprócz
oznaczania miejsca na diagramie, dr McKenzie planuje również dostarczenie absolwentom kursu
Samokontroli Umysłu listy możliwych dolegliwości, co umożliwi konkretną diagnozę.
“Trzy wstępne badania – twierdzi dr McKenzie – wskazują na wyniki statystycznie znaczące, ale nie
czas jeszcze na wyciąganie z tego ostatecznych wniosków. Konieczna jest większa liczba dokładnych
badań. Jeżeli późniejsze badania dadzą równie zachęcające wyniki, być może w przyszłości będziemy
w stanie zatrudniać ludzi uzdolnionych metapsychicznie do pomocy lekarzom w diagnostyce. Może to
się okazać przełomem w medycynie. Zbyt wcześnie jeszcze, aby coś stwierdzić na pewno, ale jest to
obecny cel moich badań".
Podobne nadzieje żywi dyrektor Instytutu Badań nad Samokontrolą Umysłu Wilfred Hahn, biochemik i
były prezes Fundacji Samokontroli Umysłu “Od dziewiętnastego wieku – twierdzi dyr. Hahn – od kiedy
metody naukowe zaczęły być stosowane do badania zjawisk metapsychicznych, niekontrolowane (lub
czasami nieznane) zmienne pozostawiały wiele pytań, które rzucały cień na wyniki tych badań. Czy dr
McKenzie dokona przełomu w medycynie, jak sam twierdzi, dopiero się okaże. Wierzę jednak, że już
w tej chwili dokonał on przełomu w metodach badawczych. Ze wszystkich zebranych informacji jest on
w stanie wyodrębnić te, które dotyczą konkretnych reakcji metapsychicznych, eliminując jednocześnie
wszystkie niepotrzebne elementy, tak jak chemik studiujący pojedynczy ślad jakiegoś pierwiastka w
58
wodzie jest w stanie pozbyć się wody i wszystkich pierwiastków w niej zawartych oprócz tego, który
zamierza zbadać".
WAŻNE. Celem tego eksperymentu jest prawidłowe rozpoznanie miejsca schorzenia lub
nieprawidłowości. Aby nie wpłynąć na stan schorzenia podczas trwania eksperymentu, proszę
ograniczyć waszą działalność wyłącznie do rozpoznania.
Objaśnienia.
1. Debbie Veccio ma 23 lata i mieszka w Miami
na Florydzie. Cierpi na schorzenie, w którym być
może będziecie jej w stanie pomóc. Proszę
wprowadzić się w stan alfa i wyobrazić sobie.
Debbie, wzbudzając u siebie jednocześnie
szczere pragnienie umiejscowienia dolegliwości.
Gdy będziecie mieli poczucie, że określiliście to
miejsce, proszę zaznaczyć tylko jedno kółko na
diagramie. A najbliższe miejsca, w których
wyczuwacie lub zgadujecie występowanie
schorzenia.
Uwaga. Wypełnienie więcej niż jednego kółka
dyskwalifikuje odpowiedź. Proszę zrobić co
najmniej dziesięć minut przerwy przed
przystąpieniem do przypadku B.
2. Cynthia Cohen ma 21 lat i mieszka w Miami na
Florydzie. Cierpi na schorzenie, w którym być
może będziecie jej w stanie pomóc. Proszę
wprowadzić się w stan alfa i wyobrazić sobie
Cynthię, wzbudzając u siebie jednocześnie
szczere pragnienie zlokalizowania choroby. Gdy
będziecie mieli poczucie, że umiejscowiliście ją,
proszę zaznaczyć tylko jedno kółko na diagramie
B najbliższe miejsca, w którym wyczuwacie lub
zgadujecie występowanie schorzenia. Ze
względu na to, że celem eksperymentu jest
wyłącznie wykrycie miejsca choroby, proszę nie
stosować uzdrawiania kolektywnego, aż do (...).
59
60
18. SAMOKONTROLA UMYSŁU A POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI
“Zbyt dużo czasu tracimy krytykując samych siebie. Gdybyśmy byli w stanie spędzić tylko połowę tego
czasu wyłącznie na rozmyślaniu, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym życiem, okazałoby się, że
jesteśmy o wiele silniejsi, niż się to nam początkowo wydawało". Jest to cytat z wywiadu z aktorką i
piosenkarką Carol Lawrence, opublikowanego w “Chicago Tribune" z 14 października 1975 roku.
Carol jest absolwentką kursu Samokontroli Umysłu z polecenia innej absolwentki – piosenkarki
Marguente Piazza.
Prawdą jest, że większość z nas zamyka się w kręgu zawężonych poglądów na temat tego, kim
jesteśmy, oraz tego, co jesteśmy, a czego nie jesteśmy w stanie robić. Wkrótce doświadczycie
niezwykłego uczucia, które burzy te ograniczenia i pozwala odnaleźć wolność poza owym – jakże
często – zaklętym kręgiem. Gdy zdacie sobie sprawę, do czego jesteście naprawdę zdolni, wasze
poczucie własnej wartości i pewności siebie wzrośnie niezmiernie. Przeprowadzono w tej dziedzinie
wiele badań i ich rezultaty są znane od dawna. Badane były duże grupy ludzi bez specjalnych
problemów, jak również grupy, których poczucie wartości było wyraźnie zaniżone. Składały się ze
studentów, alkoholików, narkomanów, więźniów oraz osób najbiedniejszych, żyjących z funduszy
pomocy społecznej.
Przyjrzyjmy się najpierw studentom. Samokontrola Umysłu była dotychczas wykładana w dwudziestu
czterech szkołach wyższych i uniwersytetach, szesnastu szkołach średnich i w ośmiu szkołach
podstawowych. Teoretycznie przedmiot, w którym uczestniczyli słuchacze-studenci o bardzo dużej
różnicy wieku, różnym profilu kulturowym i ekonomicznym, powinien dać wyniki tak różne, jak
zróżnicowani byli jego uczestnicy, pomimo iż wykładany był w ten sam sposób. Tak się jednak nie
stało. Wyniki były jednolite do tego stopnia, że w dziedzinie podstawowych założeń śmiało mogą one
stanowić bazę do pewnych uogólnień. Wprowadzenie kursu Samokontroli Umysłu w szkole
nieuchronnie prowadzi do zwiększenia u uczniów samodzielności oraz lepszej umiejętności
kierowania sobą, wynikającej ze zwiększonych zdolności rozwiązywania problemów bez pomocy
innych. Innymi słowy, wynikiem jest lepsza samoocena i wzmocnienie “ego". Zostało to sprawdzone w
badaniach naukowych przeprowadzonych przez dr George'a De Sau, który do niedawna piastował
stanowisko kierownika badań pedagogicznych dla Silva Mind Control i który przed objęciem tej funkcji
był dyrektorem Wydziału Poradnictwa i Badań w szkole średniej w Williamsport w stanie Pensylwania.
Pierwsze badania przeprowadzone zostały w roku 1972 w szkole średniej w Hallahan w Filadelfii, w
której 2000 uczniów ukończyło kurs Samokontroli Umysłu. Tydzień przed kursem i dwa tygodnie po
kursie 220 wybranych drogą losowania uczniów poproszono o wypełnienie kwestionariusza
osobowości dla szkól średnich (High School Personality Questionnaire, opracowany przez Instytut
Badania Osobowości). Zawiera on 140 pytań pozwalających bardzo dokładnie ocenić nakreślony
przez daną osobę obraz własny. Obraz ten jest swego rodzaju portretem osobowości, składającym się
z czternastu elementów charakteryzujących usposobienie osoby. Podano m.in. takie jej cechy, jak
awanturniczy, pełen zapału, pewny siebie itp. Kwestionariusz ten jest szeroko stosowany w badaniach
osobowości i w poradnictwie.
Portrety osobowościowe owych 220 uczniów połączono w profil pojedynczej grupy i profil ten
porównano przed i po kursie. Rezultat znaczące zmiany w kierunku większej pewności siebie,
silniejszego ja i większego opanowania oraz wyzbycie się niecierpliwości, niepewności i oderwania od
rzeczywistości. Pod pewnymi względami nie zanotowano zmian, np. w przypadku równowagi
pomiędzy dominacją i podporządkowaniem. W sumie jednak wszyscy uczniowie po ukończeniu kursu
wykazali większy szacunek dla siebie samych w porównaniu z okresem poprzednim.
Jest sprawą oczywistą, że nasza percepcja samych siebie zmienia się z dnia na dzień wraz ze
zmianami, które przynosi nam życie. Jeżeli przetestujemy losowo dobraną grupę i powtórzymy ten
sam test trzy tygodnie później, na pewno zauważymy jakieś zmiany. Również i te zmiany studiowane
były przez autorów kwestionariusza. Zmiany przypadkowe są normalnym i oczekiwanym zjawiskiem i
ich przewidywana wielkość została wzięta pod uwagę przy obliczaniu ostatecznych wyników. Aby
ocenić właściwie wyniki badań w Hallahan, należało obliczyć, o ile zmiany zauważone w grupie
eksperymentalnej przewyższały te, które mogły być spowodowane przez przypadek. Wynik tych
obliczeń był następujący.
Pozytywne zmiany w sile ego, które zostały osiągnięte po kursie Samokontroli Umysłu w szkole w
Hallahan, mogły zaistnieć przypadkowo, gdyby test – z losowo dobraną grupą – był przeprowadzony
tysiąc razy, wyniki zaś w zakresie pewności siebie i opanowania – przy przeprowadzeniu go ponad
tysiąc razy. Elementem decydującym nie był więc tutaj przypadek, lecz kurs Samokontroli.
W czasie trwania kursu podczas przerwy obiadowej reporter Joe Clark, reprezentujący miejscową
gazetę “Philadelphia Daily News", przeprowadził wywiad z niektórymi uczestnikami. Artykuł ukazał się
27 września 1972 roku. Dziennikarz zacytował między innymi słowa trzynastoletniej Kathy Brady, która
odkąd ukończyła osiem lat, w momentach zdenerwowania obgryzała paznokcie “Robiłam to zawsze,
61
kiedy się denerwowałam. Dzisiaj rano w auli znów chciałam je obgryzać, ale powstrzymałam się i
powiedziałam sobie po prostu nie obgryzaj paznokci – i zaraz zamknęłam oczy i rozluźniłam się".
Inna uczennica, Pat Eisenlohr, powiedziała dziennikarzowi, że poprzedniego dnia zrezygnowała z
bójki ze swoim młodszym bratem, co zdarzało się bardzo rzadko “Powiedziałam sobie, że przecież nie
muszę się złościć i z byle powodu bić – i wszystko mi przeszło. Dzisiaj rano pozbyłam się bólu głowy
używając sugestii, żeby mi przeszedł. Wiem, iż brzmi to mało prawdopodobnie, ale tak było".
Porównajmy teraz wyniki powyższych badań z wynikami dwóch innych jedne przeprowadzono w
koedukacyjnej średniej szkole katolickiej w Lawrenceville w Pittsburghu, a drugie w St. Fidelis w
średniej szkole katolickiej dla chłopców, którzy przygotowywują się do stanu duchownego.
Podobnie jak w Hallahan, w badaniach uczniów w Lawrenceville i w St. Fidelis największe zmiany
ujawniły się w kierunku wzmocnienia ego. Poza tym zmiany były wyjątkowo równomierne. W każdej z
tych szkół pozytywne zmiany, które nastąpiły w profilu grupy, mogły się zdarzyć przez przypadek tylko
raz na tysiąc badań. Podobny stopień zmian zauważony został w dziedzinie samokontroli
(opanowania) w szkołach w Hallahan i Lawrenceville, w mniejszym natomiast stopniu w St. Fidelis.
Trzy szkoły wykazały różny poziom zmian (wszystkie jednak niezwykle pozytywne) w zakresie
większej pewności siebie.
Wyniki badań, których część została przed chwilą opisana, nie zadowoliły dr De Sau. Pomimo
zachęcających i pozytywnych wyników oraz takich samych korzyści wynikających z kursu
Samokontroli Umysłu, czegoś brakowało. Badania grupy na tydzień przed kursem i dwa tygodnie po
jego zakończeniu nie dawały przecież żadnych wskazań, czy zmiany są trwale. Jasną odpowiedź na
to pytanie dałoby powtórzenie badań w cztery miesiące po skończeniu kursu.
Cztery miesiące po kursie dr De Sau przebadał ponownie grupy uczniów z Lawrenceville i St. Fidelis.
Ku jego najwyższemu zdumieniu, po tym okresie wszystkie wyżej wymienione elementy osobowości
uczniów, to znaczy siła ego, pewność siebie i opanowanie, wykazały tendencję do jeszcze większych
pozytywnych zmian, niż miały one miejsce w czasie badań po upływie dwóch tygodni1.
W sprawozdaniu z tych badań dr De Sau sugerował następujące wnioski:
“Być może najlepszą ocenę zmian, które nastąpiły w osobowości uczniów wywodzących się z tak
różnych instytucji i środowisk socjo-pedagogicznych, dokonać można z punktu widzenia wyrażonego
przez Johna Holta, pedagoga i pisarza. Zdaniem Holta, wyjątkowo często proces wychowawczy
polega na wpajaniu głupoty, skoro przyczynia się do zwiększania lęku i poczucia winy oraz nawyku
szukania oparcia w aprobacie środowiska zewnętrznego. Warunki takie prowadzą do wytworzenia
konformistycznych, nerwicowych, mechanicznych zachowań, w bardzo niewielkim zaś stopniu
przyczyniają się do lepszej nauki czy wewnętrznego rozwoju osobowości człowieka. Są podstawy do
przypuszczenia, że podobna sytuacja istnieje w wielu innych instytucjach społecznych.
Z wychowawczego punktu widzenia wyniki powyższych badań sugerują nową, niewiarygodną
alternatywę. Czynnik zmiany, który jest stały i mocny po ukończeniu kursu Samokontroli Umysłu,
polega na zwróceniu się ku wewnętrznym punktom odniesienia. Innymi słowy, jest to rozpoznanie
przez jednostkę jej własnej wartości i znaczący krok w kierunku samokontroli zamiast kontroli
narzuconej z zewnątrz".
Również nauczyciele w większości szkół, w których wykładana jest Samokontrola Umysłu, zachęcani
są do uczestnictwa w kursie. Powody są oczywiste, jeżeli weźmiemy pod uwagę wynikające z tego
korzyści. Po kursie nauczyciele stają się spokojniejsi i cierpliwsi, łatwiej im porozumieć się z uczniami.
W pedagogice znany jest fakt, że nauczyciel, który oczekuje niewiele od ucznia – niewiele od mego
otrzymuje, natomiast ten, który spodziewa się więcej – tyleż więcej otrzymuje. Nauczyciel, który
zaznajomiony jest z technikami Samokontroli Umysłu, miał okazję osobiście doświadczyć tego, o
czym Jose wspomina w rozdziale czternastym, przy okazji “kosmicznej karty praw" i jej
ogólnoludzkiego zasięgu. Po takim treningu żaden nauczyciel, znając doskonale szeroki zakres
możliwości ludzkiego umysłu, nie jest już w stanie wypominać uczniom braku “zdolności umysłowych".
W rezultacie staje się on lepszym pedagogiem, nawet jeżeli jego uczniowie nigdy nie słyszeli o
Samokontroli Umysłu.
Niemniej jednak w klasie dzieją się wspaniałe rzeczy, jeżeli zarówno uczniowie, jak i nauczyciel są
absolwentami kursu.
Jedna z nauczycielek w szkole podstawowej w Buffalo stosuje na lekcjach historii technikę
“dostrajania się" do postaci historycznych. Jest to technika, którą ćwiczymy pod koniec kursu
Samokontroli. W ten sposób dzieci w swoisty sposób “doświadczają" historii. Później podczas
egzaminów uczniowie są w stanie dostrajać się do samej nauczycielki, aby znaleźć potwierdzenie
prawidłowości własnych odpowiedzi.
Inny wykładowca, tym razem na poziomie szkoły wyższej, poleca studentom “dostrajanie się" do
filozofów z prośbą o wytłumaczenie niejasnych dla nich partii materiału zawartych w ich publikacjach
“To pomaga!" – twierdzi wykładowca.
62
Pani Joe Lytle z Virginia. Beach specjalizuje się w prowadzeniu kursów Samokontroli Umysłu z
młodzieżą od lat siedmiu do siedemnastu. Niektóre z jej doświadczeń opisane były w artykule
zatytułowanym. Wzorowi uczniowie po kursie Samokontroli Umysłu, opublikowanym 16 lipca 1975
roku w gazecie “Ledger-Star", wydawanej w Norfolk. Jeden z absolwentów kursu brał leki na
hiperkinezję. W artykule cytowano wypowiedź matki tego niezwykle żywego chłopca “Po kursie
zmiany były wprost fantastyczne. Mój syn mógł przerwać zażywanie leku. W szkole zmienił się z
ucznia trójkowego w szóstkowego. Samokontrola Umysłu dała mu wiedzę, którą potrafił wykorzystać
w celu spowodowania tych zmian".
Inny uczeń, który uczęszczał do szkoły średniej i przed kursem miał same trójki, po kursie również
zmienił się w ucznia piątkowego. Pewna uczennica miała ogromne trudności z ortografią. Po kursie
była w stanie napisać klasówkę z ortografii na ocenę bardzo dobrą, a jej umiejętność czytania w ciągu
jednego roku wzrosła z poziomu czwartej klasy do poziomu dziewiątej klasy.
W studiach przeprowadzonych przez dr De Sau nie było praktycznej możliwości porównania wyników
tych, którzy ukończyli kurs, z tymi, którzy go nie ukończyli, lub porównania grupy eksperymentalnej z
grupą kontrolną, ponieważ we wszystkich trzech szkołach, gdzie owe badania prowadzono, na kurs
Metody Silvy zapisali się wszyscy uczniowie.
Okazja tego typu zdarzyła się jednak podczas badań przeprowadzonych na uniwersytecie w Scranton
w stanie Pensylwania. Profesor Donald L.Angell z Wydziału Psychologii zaproponował kurs
Samokontroli Umysłu studentom specjalizującym się w dziedzinie poradnictwa rehabilitacyjnego.
Część studentów nie uczestniczyła w kursie, co pozwoliło na stworzenie z nich grupy kontrolnej. Dało
to profesorowi Angellowi i dr De Sau możliwość przestudiowania różnic. Trzydziestu pięciu studentów,
którzy wzięli udział w kursie, oraz trzydziestu pięciu, którzy nie wzięli w nim udziału, dostało do
wypełnienia kwestionariusz analogiczny do użytego w trzech szkołach średnich, lecz z
przeznaczeniem dla dorosłych.
Różnice pomiędzy dwoma grupami ujawniły się już podczas pierwszego testu przed rozpoczęciem
kursu. Studenci, którzy zapisali się na kurs, okazali się – zgodnie z wynikami testu – bardziej skłonni
do improwizacji i eksperymentowania oraz wykazywali większą wewnętrzną samodzielność w
kierowaniu sobą w porównaniu z grupą kontrolną. Natomiast studenci, którzy zrezygnowali z kursu,
byli bardziej tradycyjni, nastawieni praktycznie i przywiązani do zasad.
Miesiąc po skończeniu kursu obie grupy były przetestowane ponownie. Podczas gdy wspomniane
wyżej różnice pozostały bez zmian, zmiany innych cech osobowości były statystycznie znaczące.
Grupa, która ukończyła kurs Samokontroli Umysłu, okazała się bardziej dojrzała i stabilna
emocjonalnie, a także wykazała większą pewność siebie i rozluźnienie w porównaniu z grupą
kontrolną.
Reasumując – badania te sugerują, że osoby decydujące się uczestniczyć w kursie Samokontroli
Umysłu różnią się od osób, które się na to nie decydują, zaś kończące ten kurs osiągają duże
korzyści.
Dla każdego z nas ważne jest zwiększenie poczucia własnej wartości. Dla narkomanów, którzy
próbują pozbyć się nałogu, cecha ta może mieć znaczenie na wagę życia. Akcja Samokontroli Umysłu
ma ograniczone doświadczenia w pracy z narkomanami, ale te, którymi dysponujemy, są niezwykle
ciekawe i pouczające.
Paul Grivas, który jest jednym z dyrektorów Ośrodka Samokontroli Umysłu na Manhattanie w Nowym
Jorku, chciał się przekonać, czy Samokontrola byłaby w stanie pomóc narkomanom. Ochotniczo
podjął się przeprowadzenia kursu dla czterech osób dwu przyjmujących metadon i dwu biorących
nadal heroinę. Obie osoby leczone metadonem oceniły kurs jako bardzo pomocny, lecz nie były w
stanie uwolnić się od metadonu, który jest środkiem stosowanym w wielu kuracjach odwykowych w
celu uwolnienia się od heroiny, lecz sam również powoduje uzależnienie. Próby odzwyczajenia się od
metadonu wywołują fizyczny ból i obie osoby stwierdziły, że był on zbyt silny, żeby mogły
skoncentrować się na ćwiczeniach Samokontroli.
Jedna z osób aktywnie zażywających heroinę już pierwszego dnia zrezygnowała z kursu ze względu
na kryzys rodzinny. Drugą był mężczyzna, który pozostał na kursie i był w stanie odtruć organizm oraz
na kilka miesięcy zerwać z nałogiem. Po pewnym czasie zadzwonił on do pana Grivasa i poprosił o
możliwość powtórzenia kursu, gdyż znów powrócił do heroiny. Aby wzmocnić jego umiejętności
samokontroli, Paul Grivas spędził z nim cały dzień i mężczyzna ten znowu pozbył się nałogu.
Pozostawał wolny od narkotyku przez miesiące. Później przeprowadził się i Paul stracił z nim kontakt.
Drugą próbą przyjścia z pomocą narkomanom poprzez Samokontrolę Umysłu podjęto w słynnej
dzielnicy Bronx w Nowym Jorku. Uczestniczyło w niej osiemnastu byłych narkomanów. Niektórzy z
nich byli organizatorami przedsięwzięcia. Uczestnicy stwierdzili, że po kursie ich zdolność
samokontroli była lepsza niż kiedykolwiek. Kilku uczestników powiedziało, że byli w stanie w kilka
miesięcy później przeprowadzić podobny trening z członkami własnych rodzin. Dokonanie
63
wiarygodnych badań nie było jednak możliwe, ponieważ z wieloma osobami z owej osiemnastki w trzy
miesiące później nie można się już było skontaktować.
Czy można z tych badań wyciągnąć jakiekolwiek wnioski?. Tak twierdzi Paul Grivas. Pomimo braku
statystycznego potwierdzenia doświadczenia te sugerują dwie konkluzje po pierwsze, zaoferowanie
kursu Samokontroli Umysłu narkomanom, a następnie pozostawienie ich samym sobie mija się z
celem. Dla większości z nas kurs taki jest przeżyciem pozwalającym na wiele trwałych życiowych
transformacji. Dla narkomanów, którzy w ogromnej większości wypadków mają za sobą całe lata
negatywnych uwarunkowań i ponadto do pokonania psychiczne oraz fizyczne uzależnienie od
narkotyku, potrzebny jest znacznie dłuższy okres dodatkowego i częstego treningu “Proszę mi
udostępnić program rehabilitacji uzależnionych, gdzie będę w stanie to zrobić, a pewien jestem, że
osiągnę oczekiwane wyniki" – twierdzi Paul Grivas.
Po drugie, pomimo trudności, jakie nastręcza zwalczenie nałogu narkotycznego, w porównaniu z
przeciętnym uczestnikiem narkomani łatwiej przyswajają sobie materiał przekazywany na kursach
Samokontroli. Pan Grivas twierdzi, że przyczyną tego jest fakt, iż Samokontrola Umysłu wprowadza
zmienione stany świadomości. Podczas gdy większość ludzi styka się bardzo rzadko z tymi stanami,
narkoman zna je bardzo dobrze. Różnica polega na tym, że narkomani nie są w stanie wniknąć w te
poziomy umysłu, gdzie mogą uzyskać kontrole nad sobą, a nie ją tracić. W tych właśnie rejonach
Samokontrola Umysłu daje największą nadzieję narkomanowi.
Wprawdzie nie przeprowadzono jeszcze głębokich studiów w tej dziedzinie, niemniej jednak istnieje
wystarczająca ilość indywidualnych sukcesów absolwentów kursów tej metody, które sugerują, że
zaufanie pana Grivasa do owych zajęć nie jest pozbawione podstaw.
Oto historia jednego z absolwentów, który wyzwolił się z nałogu w roku 19711 pozostaje “czysty" do tej
pory:
“Wiedziałem, że mam poważny problem uzależnienie od heroiny. Wprawdzie kurs Samokontroli
Umysłu obiecywał między innymi umiejętność pozbywania się nałogów, ja jednak byłem co do tego
niezwykle sceptyczny. Nie byłem w stanie sobie wyobrazić, jak taki kurs może mi pomóc, gdyż
próbowałem już większości dostępnych metod odzwyczajania się od narkotyków. Niemniej jednak
pomimo całego mojego sceptycyzmu, po bezskutecznych wizytach u różnych psychiatrów, próbach
psychoterapii, programach z metadonem i pobytach w szpitalu, byłem gotów uczepić się każdej
szansy. Przekonany byłem, że jeżeli nie skończę z tym nałogiem, który wymagał ode mnie
codziennego zakupu narkotyków o wartości prawie 200 dolarów, nie będę w stanie przeżyć
następnych trzech lat i doczekać się moich 30 urodzin.
'Nawyk nie jest niczym więcej jak tylko uwarunkowaniem komórek mózgowych, które jest następnie
pogłębiane przez powtarzanie' – powiedział nam wykładowca podczas kursu 'Jeżeli – wyjaśniał dalej –
zmienimy w podświadomości program warunkujący na poziomie przyczyny, zmienimy również
stereotypy zachowania na poziomie skutków, czyli w zewnętrznym wymiarze naszej świadomości'.
Miało to dla mnie sens logiczny, ale emocje mówiły, że potrzeba mi narkotyków, aby znieczulić się na
życie i odseparować od negatywnych uczuć, które żywiłem do siebie samego. Potem wykładowca
nauczył nas techniki pozwalającej na zmianę obrazu siebie z osoby słabej, bezwolnej i nieskutecznej
w osobę pewną siebie, niezależną, że zdrowym wyobrażeniem siebie.
W dalszym ciągu sceptycznie, ale już z iskierką nadziei zacząłem ćwiczenia w poziomie alfa, aby
spowodować korzystne zmiany. Trzy razy dziennie – rano, w południe i wieczorem – programowałem,
że 20 lipca, czyli w trzydzieści dni od daty, w której rozpocząłem moje pierwsze programowanie się,
głód heroinowy zniknie na zawsze. Przez tych trzydzieści dni zażywałem narkotyki jak zwykle, ale w
powoli zmniejszanych dawkach, planując tak, abym mógł całkiem zaprzestać ich pobierania w
wyznaczonym dniu.
Gdy nadszedł ten wielki lipcowy dzień, przestałem używania narkotyków i nigdy już do nich nie
powróciłem. Nie przypominało to wcale poprzednich prób, w czasie których odrzucałem narkotyki na
parę dni po to tylko, aby znów do nich wrócić. Tym razem rzeczywiście wcale nie czułem pociągu do
heroiny. Bez używania siły woli, bez zastępczych narkotyków, bez tłumienia prawdziwych uczuć czy
naturalnych odruchów. To rzeczywiście działa! Byłem nareszcie wolny od nałogu!".
Kolejnym nałogiem, o wiele bardziej powszechnym niż narkomania, zatruwającym życie wielu
milionom ludzi w USA, jest alkoholizm. Ofiary tego nałogu również odczuwają rozpaczliwą potrzebę
pokonania poczucia winy, beznadziejności i przegranej, co dałoby im szansę odzyskania pewności
siebie i opanowania oraz ułatwiło powrót do zdrowia.
Potrzeby te zostały zaspokojone w roku 1973 w stosunku do grupy 15 nałogowych alkoholików,
przebywających w specjalnym sanatorium, gdzie odbywali leczenie odwykowe. Przeprowadzony dla
nich kurs był częścią badań naukowych, których rezultaty opracowane zostały przez dr De Sau.
Uczestników kursu poproszono o wypełnienie kwestionariusza osobowości, który wcześniej służył do
testowania studentów uniwersytetu w Scranton. Podobnie jak w poprzednich badaniach,
64
kwestionariusz został wypełniony tuz przed rozpoczęciem kursu oraz ponownie w miesiąc po jego
zakończeniu.
Porównując wyniki testów przed i po kursie, największą różnicę stwierdzono w zakresie zachowań
manipulacyjnych. Profil grupy wykazał tendencję odchodzenia od przebiegłego kontrolowania sytuacji
w kierunku większej szczerości i otwartości w dążeniu do celu. Zmiana ta mogła być przypadkowa
tylko w jednym wypadku na sto. Pozostałe zmiany w zasadzie pokrywały się z tendencjami, które
zaznaczyły się w opisanych poprzednio badaniach w szkole średniej i na uniwersytecie. Absolwenci
kursu mieli silniejsze ego, większą pewność siebie, byli bardziej rozluźnieni i otwarci na nowe
doświadczenia – wartości wprost bezcenne dla każdego, kto pragnie uwolnić się od nałogu
alkoholowego.
Jedną z najbardziej znaczących zmian było zmniejszenie się “wrażliwości na zagrożenie", czyli innymi
słowy – lęku “Zagadnienie wrażliwości na zagrożenie – pisał dr De Sau – z jej wysokimi napięciami i
nadaktywnością układu autonomicznego, może stanowić niezwykle ważną informacje, pozwalającą na
lepsze zrozumienie zachowania się alkoholików. Być może osoby te używają alkoholu w celu
zrównoważenia objawów psychofizycznych. W sytuacji zagrożenia alkohol, jako środek równoważący
umysł i ciało, może zmniejszyć poziom stanów lękowych. Zwiększenie poczucia własnej wartości i
lepsza umiejętność opanowania lęku wydają się być znaczącą alternatywą dla alkoholu".
Po sześciu miesiącach dyrektor sanatorium rehabilitacyjnego przekazał informacje o stanie każdego z
piętnastu nowych absolwentów kursu Samokontroli Umysłu (Ze względu na ochronę tajemnicy
prywatnej, nie podajemy w rym opisie nazwisk).
Osoba nr 1: Od czasu przejścia przez 90-dmowy program rehabilitacji nie zanotowano powrotu do
nałogu. Po ukończeniu kursu Samokontroli Umysłu zmienił się z osobnika bardzo pasywnego i
zamkniętego w sobie w osobę otwartą, towarzyską, z dużym poczuciem humoru.
Osoba nr 2: Od czasu ukończenia kursu Samokontroli osoba ta nie miała nawrotów nałogu, przerwała
leczenie i wyprowadziła się z sanatorium. Wydaje się, że wzrasta jej dobre samopoczucie i pewność
siebie.
Osoba nr 3: Brak objawów nawrotu nałogu od czasu ukończenia szpitalnego programu rehabilitacji.
Po kursie Samokontroli można zauważyć zdecydowaną poprawę i postęp w ramach programu. AA.
Osoba nr 4: Brak objawów nawrotu nałogu od czasu leczenia szpitalnego, które było rozpoczęte przed
kursem Samokontroli. Kurs miał zdecydowanie pozytywny wpływ na realizację programu
rehabilitacyjnego.
Osoba nr 5: Brak objawów nawrotu nałogu od czasu ukończenia programu rehabilitacyjnego.
Osoba nr 6: Brak objawów nawrotu nałogu. Samopoczucie uległo zdecydowanej poprawie, co ma
odzwierciedlenie w stabilizacji życia całej rodziny. Poprawiły się również zdecydowanie wyniki w nauce
na uniwersytecie.
Osoba nr 7: Do dzisiejszego dnia brak objawów nawrotu nałogu. Po kursie Samokontroli osoba ta
przerwała program AA, jest jednak oczywiste, że stosuje się w dalszym ciągu do jego filozofii. W
widoczny sposób poprawiły się stosunki rodzinne.
Osoba nr 8: Od czasu ukończenia kursu Samokontroli brak objawów nawrotu nałogu. Widoczna
ogromna poprawa w stosunkach rodzinnych. Przemiana zgryźliwego, agresywnego charakteru w typ
sympatyczny, pełen miłości.
Osoba nr 9: Jest to kobieta, która do tej pory nie ma objawów nawrotu nałogu i w obecnej chwili
pracuje zawodowo.
Osoba nr 10: Brak objawów nawrotu nałogu. Osobnik ten ma obecnie wyraźny cel w życiu, pozbył się
ograniczeń narzuconych kiedyś przez samego siebie i szuka możliwości awansu społecznego i
zawodowego.
Osoba nr 11: Od czasu ukończenia kursu Samokontroli życie tej osoby zaczęło ulegać stałej poprawie,
co jest udokumentowane na podstawie dobrego samopoczucia jej rodziny oraz wyników w pracy
zawodowej. Nie ma objawów nawrotu nałogu.
Osoba nr 12: Przez dwanaście lat uczestniczyła w programie AA. Od czasu ukończenia kursu
Samokontroli – jeden krótki nawrót nałogu, który trwa) około godziny. Od tego czasu brak ponownych
objawów nawrotu nałogu.
Osoba nr 13: Brak objawów nawrotu nałogu od czasu zwolnienia ze szpitalnego programu
rehabilitacji. Po kursie Samokontroli osoba ta systematycznie “odzyskuje kontrolę nad swoim życiem".
Poprawę można zauważyć w takich dziedzinach jak praca, życie rodzinne itp.
Osoba nr 14: Od czasu ukończenia kursu Samokontroli osoba ta miała kilka nawrotów nałogu, które
była jednak w stanie sama opanować. Żaden z tych nawrotów nie wymagał hospitalizacji, co imało
miejsce wielokrotnie przed ukończeniem kursu.
Osoba nr 15: Przez osiem lat kilkakrotnie powtarzała program odwykowy AA. Przed ukończeniem
kursu Samokontroli była czterokrotnie w szpitalu z powodu alkoholizmu. W okresie przejściowym
65
-nawroty nałogu. Od czasu ukończenia kursu absolwent ten miał cztery nawroty, z których dwa
wymagały krótkiej hospitalizacji.
Dla tej piętnastki alkoholików (oprócz ostatniego) Samokontrola Umysłu stanowiła oczywistą pomoc w
zwalczaniu nałogu. Te skromne badania nie są oczywiście wystarczającym dowodem na to, że
Samokontrola Umysłu powinna wejść na stale do programów leczenia alkoholizmu. Niemniej jednak
polepszenie samopoczucia u absolwentów, które w tak jednoznaczny sposób wykazane zostało w
testach przeprowadzonych przed i po kursie ze studentami i pacjentami z zaburzeniami psychicznymi
sugeruje, że ci, którzy szukają niekonwencjonalnych dróg pomocy alkoholikom, powinni dać szansę
Samokontroli Umysłu.
Jest jeszcze jeden stan, w którym dominującą role odgrywa zrujnowane poczucie własnej wartości.
Nie jest on narzucony sobie samemu w takim stopniu, jak bywa w narkomanii czy alkoholizmie, ale
jest chyba nawet bardziej rozpowszechniony. Stanem tym jest ubóstwo. Jego przyczyny i sposoby
pozbycia się są dyskutowane od początku istnienia ludzkości. Celem Samokontroli Umysłu nie jest
włączenie się do tej debaty. Niemniej jednak może ona stanowić nieocenioną pomoc w procesie
przekonywania ludzi cierpiących ubóstwo o tym, że są oni w stanie zebrać swoje siły i pomóc sobie
samym.
Brzmi to być może tak, jakby debata została właśnie rozpoczęta, gdyż używając słów “w procesie
przekonywania ludzi cierpiących ubóstwo" zakładamy, iż winę za nią ponoszą oni sami. W żadnym
wypadku nie jest to jednak naszą intencją. Niemniej jesteśmy przekonam, że każdy ubogi człowiek
może pomóc sobie w wyrwaniu się z tego stanu, jeżeli znajdzie w Samokontroli Umysłu to, co znajdują
inni umiejętność lepszej kontroli nad własnym życiem.
Pierwszą poważną próbą zbadania użyteczności Samokontroli Umysłu w programie rehabilitacji
społecznej były badania przeprowadzone z grupą czterdziestu jeden mężczyzn i kobiet żyjących z
zapomogi społecznej.
Jest faktem dobrze znanym, że osoba, która traci pracę i musi żyć z zasiłku dla bezrobotnych, ma
mocno nadwerężone poczucie własnej wartości. Powoduje to jeszcze większe trudności w aktywnym
poszukiwaniu i znalezieniu rozwiązania narastających problemów. Przegrany, nie doceniający
własnych sił kandydat do pracy prowadzi niepewne rozmowy z ewentualnymi pracodawcami, które
przedłużają tylko jego bezrobocie i jeszcze bardziej obniżają jego poczucie wartości. Ta droga może
prowadzić nieuchronnie do ześliźnięcia się na najniższy poziom – pomoc społeczną. Osoba ta miałaby
większe szansę, gdyby coś mogło przerwać ten zjazd po równi pochyłej i realnie wzmocnić jej
samoocenę i poziom pewności siebie.
Takie, w ogólnych zarysach, było właśnie rozumowanie dyrektora Wydziału do Spraw Socjalnych dla
okręgu Ottawa, w stanie Michigan, pana Larry'ego Hildore. Pan Hildore ukończył kurs Samokontroli i
wiedział, co taki trening jest w stanie przynieść ludziom. Jego jedynym zmartwieniem było, czy i w jaki
sposób wyniki można będzie ocenić.
O pomoc w opracowaniu projektu badań oraz sposobu ich przeprowadzenia zwrócił się wraz z dr De
Sau do dr Jamesa Motiffa z katedry psychologii w Hope College w Holland w stanie Michigan. Do
badań wybrany został szeroko używany, sześciostronicowy kwestionariusz o nazwie Test Samooceny
Tennessee (Tennesee Self Concept Test), zawierający sto pytań, których celem jest poznanie
samooceny osoby pod względem fizycznym, moralno-etycznym, osobowości, życia rodzinnego oraz
postaw społecznych. Kwestionariusz ten był wypełniany dwukrotnie – przed rozpoczęciem kursu oraz
po jego zakończeniu.
Dla sceptyków wyniki uzyskane na podstawie tego typu badań mogą być spowodowane tzw. “efektem.
Hawthorne'a". W połowie lat 20 i na początku lat 30 kompania Western Electric zapoczątkowała
szeroko zakrojone badania w celu prześledzenia wpływu zmian w warunkach pracy robotników na ich
morale. Badania te przeprowadzane były w zakładach Hawthorne w Chicago. Okazało się, że morale
załogi podnosiło się bez względu na to, jakie zmiany były wdrażane przez firmę. Wprowadzono nowy
element – morale się podniosło. Wycofano ten element – morale się też podnosiło. Wywnioskowano,
że ludzie zadowoleni są, kiedy się ich zauważa, co wyraża się w ich wyższym morale.
Aby zmierzyć możliwy “efekt Hawthorne'a", dr Motiff stworzył i przetestował grupę kontrolną, również
rekrutującą się z osób utrzymujących się z zapomogi społecznej, która nie przeszła przez kurs
Samokontroli. Podobnie jak w przypadku grupy eksperymentalnej, osoby te przetestowano dwa razy,
nic specjalnego jednak pomiędzy tymi dwoma testami się nie działo. Istnienia “efektu Hawthorne'a" nie
stwierdzono.
Trening Samokontroli Umysłu spowodował radykalne zmiany w sposobie samooceny uczestników. W
niektórych wypadkach stosunek tych zmian do możliwości zmian przypadkowych przekraczał jeden do
miliona. Ogromne zmiany zauważono we wszystkich kategoriach. Absolwenci ocenili się jako osoby o
wiele bardziej wartościowe, niż im się to poprzednio wydawało, i mieli większe zaufanie do swoich
umiejętności rozwiązywania własnych problemów.
66
Ze względu na poziom tych zmian dr Motiff uważa te dane za jedne z “najbardziej dotychczas
znaczących". Oto fragmenty tego sprawozdania:
“Na początku mieliśmy pewne wątpliwości (...), w jaki sposób matka, która żyje z pomocy społecznej i
znajduje się na dnie ubóstwa, zareaguje na nagły zastrzyk Samokontroli Umysłu z jej optymistyczną
filozofią “coraz lepiej i lepiej". Wątpliwości te szybko znikły (...) w drugiej części kursu. Wszystkie
osoby, które zapisane były na kurs, powróciły, aby go skończyć. Nieśmiałą ciszę, dominującą podczas
pierwszego weekendu, zastąpił gwar ożywionych rozmów, które groziły zmianą sesji w zebranie
twórczego odrodzenia.
Prawie każdy miał coś konstruktywnego do opowiedzenia (...) nowe zbliżenie z dziećmi (...), pozbycie
się chronicznego bólu głowy (...), mniejsza frustracja (...), pozbycie się paru kilogramów nadwagi.
Promieniejąca zadowoleniem młoda matka użyła techniki zwierciadła umysłu, aby dowiedzieć się
czegoś na temat pracy, i zobaczyła rękę wypełniającą czek. Następnego dnia otrzymała pracę, o
której zawsze marzyła".
Stan umysłu, zraniony obraz siebie, jest często czynnikiem prowadzącym człowieka za mury
więzienia, za którymi negatywizm oddziałuje jeszcze bardziej brutalnie. Kiedy wreszcie odzyskuje on
“wolność" – jakże często wraca tam z powrotem. Ta wolność, którą więzień może oczekiwać od
Samokontroli Umysłu, jest tą samą, którą może otrzymać każdy z nas. Jest to zburzenie wiezienia
wewnętrznego, które u wielu z nas manifestuje się na zewnątrz w formie bólów głowy, wrzodów
żołądka, bezsenności i niepowodzeń w życiu osobistym i zawodowym. W przypadku więźniów
uzewnętrznia się ono jednoznacznie w postaci murów i krat.
Ograniczone doświadczenia Samokontroli Umysłu z więźniami sugerują, że wynikiem ukończenia
kursu jest zmodyfikowanie środowiska, które staje się mniej brutalne. Godziny spędzone w więzieniu
nie są już jedynie przepływem pustego czasu, wykreślonego wyrokiem prawa, lecz zaczynają być
bogate w różne aspekty życia – odkrywanie własnych możliwości i rozwoju. Samokontrola Umysłu nie
uczyni z wiezienia miejsca szczęśliwego odosobnienia, może jednak uczynić je miejscem bardziej
cywilizowanym, gdzie staje się możliwa pozytywna ewolucja osobowości.
Wprawdzie nie przeprowadzono tu badań statystycznych, lecz bardziej wymowne od statystyk są
osobiste doświadczenia wykładowców z więźniami Lee Lozowick przeprowadził siedem kursów w
więzieniu stanowym w Rahaway podczas pełnienia funkcji regionalnego koordynatora metody
Samokontroli Umysłu w New Jersey (na początku 1976 roku zrezygnował z tej pracy i zorganizował
religijną grupę Hohm). Cztery z tych kursów przeprowadzone były z więźniami – w sumie
uczestniczyło w nich około sześćdziesięciu osób. Trzy pozostałe kursy przeznaczone były dla
personelu więzienia.
“Nie ulega wątpliwości – twierdził pan Lozowick – ze zarówno personel więzienny, jak i więźniowie
wynieśli z kursu ogromne korzyści. Można to było odczytać na ich twarzach". Władze więzienne były
tak zachwycone wynikami, że więźniom uczestniczącym w programie studiów uniwersyteckich
zaliczono kurs Samokontroli w poczet zajęć akademickich.
Ronald Gorayeb, który objął funkcję koordynatora kursów Samokontroli po panu Lozowick,
przeprowadził kurs, w którym uczestniczyło dziesięciu więźniów z wiezienia okręgowego Passaic w
New Jersey. Jeden z więźniów nie był w stanie skończyć kursu, gdyż w tym czasie został zwolniony z
więzienia. Złożył więc podanie, aby pozwolono mu powrócić na jego drugą część. Władze więzienne
zmuszone były załatwić to podanie odmownie. Inny więzień po kursie poprosił o pojedynczą celę, aby
łatwiej mu było medytować. Pozwolenie takie otrzymał. Jeszcze inny więzień, posługując się techniką
ekranu wyobraźni, zaprogramował otrzymanie pracy poza więzieniem. Pracę tę znalazł – a był to
warunek otrzymania zwolnienia warunkowego.
67
19. SAMOKONTROLA UMYSŁU W ŚWIECIE BIZNESU
Wyobraźmy sobie, że ktoś wierzący w prawo Murphiego: “Jeżeli coś złego ma się stać, stanie się to w
najgorszym z możliwych momentów", nagle dowiaduje się, że takie prawo nie funkcjonuje, a zamiast
niego istnieje Kosmiczna Karta Praw, o której pisał Jose, a w niej m.in.: “Ponieważ masz szczęście,
czujesz, że ono ci sprzyja".
Wielu absolwentów kursu Samokontroli Umysłu zauważa to w swojej codziennej pracy. Handlowiec
widzi, że ma łatwiejszy kontakt z klientami. Naukowiec nagle znajduje odpowiedź na nurtujące go
pytanie. Sportowiec poprawia swoje wyniki. Bezrobotny znajduje pracę. Ci, którzy pracują, czerpią z
pracy więcej satysfakcji.
Michael Higgins, lat czterdzieści cztery, dyrektor do spraw zatrudnienia w fabryce Hoffmann-La Roche
Inc. w Nutley w stanie New Jersey, przekazał nam następujące obserwacje: “Kiedy spotykam w
naszym zakładzie absolwentów kursu Samokontroli Umysłu, niezmiennie zauważam u tych ludzi
pozytywne nastawienie i pogodę ducha – zjawisko, które powtarza się bardzo regularnie."
Hoffmann-La Roche jest jednym ze światowych gigantów farmaceutycznych. “Może się wydać dziwne
– dodaje pan Higgins – że tego rodzaju stwierdzenia padają z ust producentów środków
uspokajających, ale jesteśmy otwarci na alternatywne metody poprawy zdrowia psychicznego. To
właśnie dało nam początkowy impuls, aby w 1973 roku zainteresować się Metodą Silvy."
Drugą przyczyną zainteresowania pana Higginsa Samokontrolą Umysłu był występujący wśród
pracowników nierówny poziom wydajności pracy. Tylko nieliczni osiągali wyniki na miarę swoich
możliwości. Wiadomości nabyte przez pana Higginsa na kursie zachęciły go do zrealizowania na
terenie zakładu programu opartego na Samokontroli. Początkowo program ten finansowany był przez
zakład. Po pewnym czasie wzbudził jednak taki poziom zainteresowania i entuzjazmu wśród załogi, że
mógł rozrastać się już o własnych siłach.
Plan pana Higginsa polegał na tym, że najpierw delegował on służbowo pięćdziesięciu losowo
wybranych pracowników reprezentujących wszystkie działy. Przeprowadzenie kursu oraz jego dalszą
popularyzacje powierzono Albertowi Gorayebowi, pastorowi z Paterson, który był człowiekiem o
ogromnym uroku osobistym, a jednocześnie cieszył się opinią jednego z najlepszych wykładowców
kursu Samokontroli Umysłu w Stanach Zjednoczonych.
Plan poskutkował. Obecnie, po upływie trzech lat, w zakładzie tym jest już ponad trzystu absolwentów
kursu, rekrutujących się z członków dyrekcji, badaczy, sekretarek, inżynierów, asystentów w
laboratorium i kierowników. Nauka części z nich była sponsorowana przez zakład, wielu poszło na
kurs na własny koszt.
“Byłem szczególnie zafascynowany grupą naukowców-badaczy, którzy przeszli przez kurs – opowiada
pan Higgins – Początkowo byli to ludzie najgłośniej wyszydzający ten projekt, ale potem zmienili się w
najbardziej zapalonych entuzjastów".
Oto kilka komentarzy absolwentów kursu Samokontroli w zakładach Hoffmanna La-Roche, które
zostały opublikowane w gazecie zakładowej pt. “Inside Roche".
Dyrektor ds. produkcji “Kurs pozwolił mi na osiągnięcie nowej świadomości siebie oraz zrozumienie
wagi współdziałania i współpracy z moimi podwładnymi. Wiedzę, którą wyniosłem z kursu, stosuję
przez ukierunkowanie moich zainteresowań i osiągnięć, w związku z czym marnuję mniej czasu i
wysiłku".
Asystent z działu biochemii “Zmieniło się całe moje nastawienie psychiczne, w rezultacie jestem
przekonany, że rzeczywiście zaczyna się dziać dobrze, kiedy człowiek patrzy na życie pozytywnie.
Jestem zaszokowany, że tak dużo ciepła może istnieć miedzy ludźmi, gdy stają się dla siebie
przyjemni i tolerancyjni".
Pracownik działu kadr: “Ten kurs to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mi się zdarzyły w życiu, i jestem
zaszczycony, że mogłem w nim uczestniczyć. Kurs, który podkreśla pozytywne myślenie, pomógł mi
osiągnąć wewnętrzny spokój i podbudować pewność siebie".
Kierownik działu usług: “Czuję się o wiele lepiej psychicznie. Nie przejmuję się już wszystkim tak jak
kiedyś i nie traktuję każdej nagłej sytuacji, jakby się paliło. Nauczyłem się odpoczywać i kontrolować
bóle głowy. Kluczem do sukcesu jest wiara".
Starszy analityk systemowy: “Rezultatem kursu była w moim przypadku zwiększona pewność siebie i
lepsze samopoczucie, co z kolei nauczyło mnie zwracać większą uwagę na te aspekty natury ludzkiej,
którymi bardzo rzadko się zajmujemy. Na przykład, program akcentował wrażliwość na sprawy innych
ludzi i uświadomił nam istnienie przeżyć intuicyjnych, na ogół ignorowanych lub odrzucanych przez
nasz racjonalny umysł".
Kompania Idea Banque Inc. (ang. Bank Pomysłów; przyp. red.) z siedzibą w Chicago została
zbudowana od początku za pomocą technik Samokontroli Umysłu. Spółkę tę założyła grupa
absolwentów kursów Samokontroli w celu promowania ich osiągnięć. Zaczęło się to od momentu,
kiedy Richard. Herro, kierownik programu Samokontroli Umysłu w Chicago, przedstawił grupie
68
absolwentów skomplikowany problem marketingowy, aby sprawdzić, czy intuicja na poziomie alfa i
teta jest w stanie doprowadzić do rozwiązań mających praktyczne zastosowanie. Pan Herro, mający
dziesięcioletni staż jako doradca marketingowy, znał już doskonałe rozwiązanie tego problemu. Jego
poszukiwanie zajęło mu dziesięć lat pracy. Absolwenci kursów Samokontroli Umysłu znaleźli
rozwiązanie równie doskonałe. Zajęło im to dziesięć minut.
“Spodziewałem się czegoś w tym rodzaju – pisał potem pan Herro – Lecz całkowicie zaskoczył mnie
fakt, że osoby bez wykształcenia technicznego były w stanie rozwiązywać problemy techniczne o
wiele lepiej niż specjalizujący się w nich fachowcy. Jedynym dla mnie wytłumaczeniem tego fenomenu
jest założenie, że – w odróżnieniu od fachowców – ich poszukiwania nie ograniczały się do kręgu
myślenia logicznego, a w związku z tym byli w stanie rozpatrzyć więcej możliwości. Dochodzę do
wniosku, że grupa dwudziestu osób w poziomie alfa z ich kolektywną inteligencją i twórczą wyobraźnią
jest mniej więcej tysiąc razy efektywniejsza niż inteligencja dwudziestu osób, które próbują znaleźć
odpowiednie rozwiązanie za pomocą logiki".
Stosując tę samą technikę służącą do rozwiązywania problemów, pan Herro opracował i opatentował
nową technikę produkcji zbrojonego betonu. Następnie absolwenci zaczęli przychodzić do niego z
własnymi pomysłami i z prośbą o pomoc w marketingu “W ten właśnie sposób zrodził się nasz Bank
Pomysłów" – wyjaśnia pan Herro.
Obecnie. Bank. Pomysłów działa już drugi rok i ma na swoim koncie osiemnaście wynalazków, z
których część znajduje się już na rynku, a część czeka na wprowadzenia na rynek. Duża liczba
wynalazków jest w trakcie opracowywania. Jednym z wprowadzonych wynalazków jest “pożeracz liści"
– przystawka do kosiarki do trawy. Firma reklamująca wyroby w telewizji zakupiła dwa i pół miliona
sztuk tego urządzenia. Innym wynalazkiem jest samoprzylepna łatka do siatek przeciw owadom, które
zakłada się w domach na okna. Przezroczystą taśmę zastąpiono łatką przykuwającą uwagę – barwą i
kształtem przypominająca owada.
Członkowie grupy spotykają się raz na miesiąc w celu rozwiązywania różnych problemów za pomocą
medytacji. Należą do niej osoby posiadające pomysły w zakresie marketingu i z szansami na zysk.
Osoby te uiszczają pewną opłatę wstępną i niewielką miesięczną składkę członkowską oraz
uczestniczą w podziale zysków.
Inna grupa absolwentów kursu Samokontroli Umysłu zamieszkałych w okolicach. Chicago założyła
klub, zajmujący się inwestowaniem pieniędzy. Inicjatorem przedsięwzięcia był makler, który postanowił
wypróbować nowo nabyte umiejętności poruszania się za pomocą wyobraźni w czasie gry na giełdzie.
Jeżeli – rozumował – w czasie medytacji można będzie przewidzieć notowania danej akcji w
przyszłości, akcje te należy teraz kupić i w przyszłości sprzedać. Plan ten spodobał się panu Herro i w
ten sposób powstał klub. Zarówno pan Herro, jak i inni członkowie nowo założonej spółki byli
nastawieni entuzjastycznie, ale niepewni wyników. Wprawdzie Samokontrola Umysłu przyczyniła się
do rozwiązania niezwykle szerokiego spektrum problemów, ale według dostępnych informacji – nigdy
jeszcze nie stosowano jej do przewidywania wzrostu czy spadku cen akcji na Wall Street.
Biorąc pod uwagę ten zdrowy sceptycyzm, przez pierwsze sześć miesięcy członkowie grupy nie
angażowali się finansowo i tygodniowe “próbne inwestycje" wykonywane były tylko na papierze.
Każdego tygodnia makler podawał nazwy dziesięciu akcji. Członkowie grupy wprowadzali się w stan
alfa, po czym w wyobraźni przenosili się 30 dni w przyszłość. Wytworzony obraz przedstawiał scenę w
biurze maklera lub wyobrażenie gazety z notowaniami akcji giełdowych. Po powrocie do
teraźniejszości, czyli do stanu beta, porównywano przewidywania. Jeżeli stosunek głosów wynosił
przynajmniej półtora do jednego na korzyść danej akcji – dokonywano zakupu na papierze.
Od razu na początku wyniknął pewien problem. Członkowie grupy musieli nauczyć się, że optymizm,
który jest jednym z charakterystycznych cech absolwenta kursu Samokontroli Umysłu, jest wątpliwym
przewodnikiem w przewidywaniach notowań akcji na rynku. Początkowo wydawało im się, że ceny
wszystkich akcji rosną. Niemniej jednak grupa uczyła się szybko i wkrótce zaczęły się pojawiać strzały
w dziesiątkę “Notowania" grupy zaczęły przewyższać przeciętne notowania rynku.
Pojawił się jednak nowy problem. W miarę wzrostu entuzjazmu, członkowie grupy zaczęli czytać na
temat akcji, które zostały przez nich wybrane, w związku z czym wchodzili w posiadanie coraz
większej ilości obiektywnych informacji. Informacje te przenoszone były następnie w stan medytacji i
zaczęły wpływać na przewidywania intuicyjne, w wyniku czego obniżyły się “papierowe zyski" grupy.
Postanowiono w związku z tym nadać każdej akcji zakodowany numer, tak ze nikt nie wiedział, jakie
akcje są metapsychicznie analizowane. Wyniki znowu wzrosły i znów zaczęły przewyższać przeciętną
rynku. Po sześciu miesiącach udanych prób uznano, że przyszedł czas, aby położyć na stół
prawdziwe pieniądze.
Zmiana przeszła gładko. Członkowie grupy zaczęli zbierać prawdziwe zyski. W czasie bessy, kiedy
notowania spadały, spadały również i akcje zakupione przez grupę, ale nie tak znacznie jak na rynku
jako całości. Gdy notowania na rynku rosły, wartość akcji zakupionych przez grupę wzrastała,
69
przewyższając wielkość wzrostu rynku. Po mniej więcej roku wywiązała się komplikacja. Ogólne
notowania na rynku raczej spadały, niż rosły. Konto całej grupy zmniejszyło się również, choć nie tak
drastycznie. Straty zaczęły przesłaniać dumę z faktu, że mimo wszystko grupa traci mniej niż rynek.
Każdy doświadczony inwestor wie doskonale, że zamiast tracie, można zarabiać w czasie, gdy
notowania na rynku spadają. Nazywa się to “selling short", czyli sprzedaż krótka. Polega ona na tym,
że nawet nie mając danej akcji sprzedaje się ją teraz, po czym kupuje się ją i dostarcza klientowi
później, kiedy jej cena spada jeszcze bardziej. Chociaż całkowicie legalne, to jednak jest to bogacenie
się kosztem innych ludzi, co nie licuje z filozofią Samokontroli Umysłu, działalność klubu została
zawieszona.
W czasie gdy piszę te słowa, notowania na rynku znów zwyżkują i pan Herro poinformował mnie, że
być może grupa ponownie się uaktywni.
Poza inwestowaniem pan Herro interesował się również sportem. Twierdził, że jest to taki sam interes
jak wprowadzanie na rynek nowych wyrobów lub gra na giełdzie. Przed sezonem 1975 spora liczba
członków zawodowej drużyny baseballowej Chicago White Sox uczestniczyła w kursie Samokontroli
Umysłu. Z inicjatywy pana Herro w lecie 1975 fakt ten był szeroko komentowany przez stację
telewizyjną CBS-TV w programie 60 Minut oraz przez stacje NBC-TV w audycji Dzisiaj.
Po zakończeniu sezonu baseballowego porównano przeciętne osiągnięć poszczególnych zawodników
przed kursem Samokontroli (z sezonu 1974) i po kursie (z sezonu 1975). Wszyscy absolwenci kursu
osiągnęli lepsze wyniki. W większości przypadków była to poprawa bardzo znaczna.
Absolwenci zajmujący się handlem należą do grupy największych entuzjastów kursu Samokontroli
Umysłu. Sprzedawca w jednej z renomowanych firm na Wall Street wyraził się w ten sposób:
“Wprowadzam się w stan alfa i na ekranie wyobraźni stwarzam scenę udanej sprzedaży. Wyniki są
zaskakujące. Każdego miesiąca mówię sobie, że zarobię tyle i tyle dolarów, za każdym razem
podwyższając zaprogramowane sumy i każdego miesiąca plan realizuję". Podobnie wyrażał się
wiceprezes niewielkiej kompanii zajmującej się sprzedażą stali “Mówię do siebie «sprzedam temu
klientowi», i tak rzeczywiście się dzieje. Teraz polecam Samokontrolę moim handlowcom, wspólnikom,
nawet moim dzieciom. Każdy może z tego skorzystać i to nie tylko w pracy zawodowej, ale również w
życiu osobistym".
Wnioskując z liczby sprawozdań, które otrzymujemy od naszych absolwentów, najbardziej imponujące
wyniki mają om w znajdowaniu nowej pracy. Na ten sukces najprawdopodobniej wpływają między
innymi takie elementy, jak
– pewność siebie, która przychodzi wraz z treningiem Samokontroli,
– głębsze poczucie własnej wartości, konieczne do otrzymania lepszej pracy,
– większa swoboda podczas rozmowy wstępnej z ewentualnym pracodawcą,
Oto co napisał do swojego wykładowcy pewien fotografik, który mając na utrzymaniu dwoje dzieci i
żonę, nagle stracił pracę:
“Gdyby się to stało pięć lat temu, prawdopodobnie poszedłbym do najbliższego baru, aby się
dokumentnie urżnąć, wylewając. Izy do kufla bezrobotnego faceta siedzącego obok mnie i mając na to
wszystko najlepsze na świecie usprawiedliwienie. Teraz, z Samokontrolą Umysłu, kiedy jestem zdolny
do przesuwania chmur, żeby robić zdjęcia lotnicze bez ciem na powierzchni ziemi, błyskawicznie
zagoić dziesiątki zadrapań i stłuczeń lub za pomocą spojrzenia na mój ekran wyobraźni odnaleźć
dziesiątki zagubionych przedmiotów – nawet przez moment nie wątpiłem w znalezienie nowej pracy.
Wprowadziłem się w stan alfa i nagle ujrzałem siebie w roli studenta. Był to obraz raczej
niespodziewany, wziąwszy pod uwagę fakt, że byłem już po studiach i miałem dyplom. Po
sprawdzeniu okazało się jednak, że w mojej sytuacji i w ramach obowiązujących przepisów mam
prawo pójść na studia podyplomowe, za co mogę otrzymywać 400 dolarów miesięcznie. Dodając do
tego 300 dolarów zasiłku dla bezrobotnych będę dostawać do kieszeni 700 dolarów, czyli o dwieście
więcej niż w mojej poprzedniej pracy. W dodatku mogłem teraz sprzedawać moje prace do AP
(Associated Press), UPI (United Press International) i popularnych magazynów ilustrowanych".
Innym przykładem jest pewien świeżo upieczony absolwent kursu Samokontroli z Nowego Jorku, który
po utracie pracy zdenerwowany zadzwonił do Jose mówiąc: “No i teraz proszę mi powiedzieć, do
czego mi ta cała Samokontrola?" Jose spokojnym tonem poradził mu cierpliwe wykonywanie ćwiczeń
przy użyciu ekranu wyobraźni oraz innych technik wyniesionych z kursu. W trzy dni później człowiek
ten zadzwonił do Jose w zupełnie innym nastroju. Powiedział, że właśnie otrzymał pracę, w której
oferowany zarobek jest trzy razy większy niż w tej, którą stracił.
Jedno z najbardziej interesujących sprawozdań w dziedzinie biznesu dostaliśmy od małżeństwa
specjalizującego się w otwieraniu cudzych kas i sejfów. Gdy otrzymują zamówienie na otwarcie sejfu,
jedno z nich wprowadza się w stan alfa wyobrażając sobie laboratorium, gdzie następnie przywołuje
wyraźny obraz sejfu oraz jego właściciela. Następnie osoba ta przesuwa wstecz wskazówki zegara i w
momencie, gdy “ujrzy" właściciela otwierającego kasę, zaczyna uważnie śledzić jego ruchy i
70
wypowiada głośno kolejne numery kombinacji, które zapisuje partner-orientolog. Potem, już w stanie
beta, oboje idą do danego mieszkania i na oczach oniemiałego i wdzięcznego klienta otwierają jego
sejf. Aby nie było nieporozumień, wyjaśniam, że metapsychikiem jest licencjonowany ślusarz z miasta
Midwest, który często proszony jest o otwarcie sejfu przez właścicieli nie mogących przypomnieć
sobie układu cyfr.
71
20. CO DALEJ?
Od pierwszego sukcesu w Samokontroli Umysłu zaczyna się dla ciebie odyseja odkrywania siebie. To,
co odkryjesz, będzie zawsze dobre. Kiedy nauczysz się stosować wszystkie techniki tak, jak zostały
opisane, stanie przed tobą otworem szereg dróg dalszego rozwoju.
Czytając inne książki i chodząc na inne kursy możesz nauczyć się i wypróbować dodatkowe techniki,
aby w ten sposób wzbogacić posiadany zasób umysłowych operacji. Z drugiej strony przekonasz się
być może, że nawet cud, jeśli powtarza się ciągle, powszednieje. A gdy powoli zacznie słabnąć twój
entuzjazm i fascynacja nowością, znajdziesz się po pewnym czasie ponownie w punkcie wyjścia.
Może się również zdarzyć tak, że zaczniesz się specjalizować w jednej z technik Samokontroli, która
stanie się nieodłączną częścią twojego życia, jeśli zauważysz, że właśnie ona przynosi najlepsze
wyniki.
Jednakże my nie polecamy żadnej z tych dróg.
Jeżeli rozpoczniesz poszukiwanie nowych technik, z pewnością znajdziesz wiele bardzo efektywnych.
Jest jednak prawdopodobne, że techniki te zostały już zbadane przez Jose i pominięte na rzecz tych,
które objęte są obecnym programem kursu. Ci z was, którzy staną się kolekcjonerami technik, mogą
się znaleźć w sytuacji ciągłej pogoni za nowościami i nie będą mieli czasu na doprowadzanie do
perfekcji technik najbardziej użytecznych. Wrócimy jeszcze do tego tematu.
Jeżeli zauważycie, że wasz entuzjazm powoli gaśnie i poświęcacie na ćwiczenia coraz mniej czasu –
nie będziecie jedynymi, którzy tego doświadczają. Co więcej, na pewno nie stracicie wszystkiego.
Według badań Jose, raz przyswojony materiał kursu Samokontroli Umysłu nigdy nie zanika
kompletnie. Opanowane techniki można sobie przypomnieć i stosować w praktyce – zwłaszcza w
sytuacjach krytycznych.
Wielu absolwentów kursu Samokontroli wybiera te technikę, która najbardziej im odpowiada, i im
częściej jest ona stosowana, tym lepsze przynosi wyniki. Istnieje jednak czwarta droga, bardziej godna
polecenia niż trzy poprzednie.
Samokontrola Umysłu stanowi zbiór bardzo starannie dobranych ćwiczeń umysłowych i technik, które
się nawzajem uzupełniają. Zignorowanie techniki, która być może nie przynosi nam takich wyników,
jakie przynosi innym, oznaczać może zignorowanie szansy na prawdziwie pełny rozwój naszego
potencjału. Kontrola snów wzmacnia nasze zdolności użycia ekranu wyobraźni. Ekran wyobraźni
powoduje, że nasze kontrolowane sny są bardziej wiarygodne i wyraziste. Kurs Samokontroli i
rozdziały tej książki, napisane przez Jose, stanowią elementy pewnej całości, ta zaś jest jednak o
wiele wspanialsza niż poszczególne jej elementy.
Mimo wszystko możecie się zastanawiać, co robić dalej, gdy wszystkie techniki zostały już
przećwiczone i wszystkie okazują się pożyteczne. Jestem przekonany, że nie wystarczy samo
stosowanie Samokontroli Umysłu. Rysuje się przed nami niezmiennie ogromna gama wariantów i
stopnia samokontroli oraz tysiące subtelnych możliwości wewnętrznych przeżyć.
Pewien uczestnik zadał kiedyś Jose następujące pytanie “W którym momencie wiemy, że
osiągnęliśmy w dziedzinie Samokontroli Umysłu wszystko, co jest do osiągnięcia?".
“Gdy potrafimy przekształcić wszystkie nasze problemy – odpowiedział Jose – w projekty, które
następnie będziemy w stanie zrealizować w zaplanowany przez siebie sposób – A po chwili dodał –
Nie (...) to sięga jeszcze głębiej. Kiedy widzimy, jak ogromne tkwią w nas siły, gdy przekonujemy się
na podstawie własnych doświadczeń, że siły te mogą być używane jedynie w sposób konstruktywny,
zauważamy dostojeństwo i cel naszego pobytu na tej planecie. W moim przekonaniu, celem tym jest
rozwój nas samych i za ten rozwój odpowiedzialny jest każdy. Wydaje mi się, że w taki czy inny
sposób przeczuwa to większość ludzi. Im częściej ćwiczymy Samokontrolę Umysłu, rym mocniejsze
staje się owo przeczucie, aż wreszcie zmienia się w niezachwianą pewność".
Czekają na was przeżycia tej właśnie głębokości oraz mocne przekonanie, że wszystko na świecie ma
swój dobry cel. W Samokontroli Umysłu stan ten osiągany jest nie w mistycznym olśnieniu, po latach
pełnej wyrzeczeń medytacji, lecz bardzo wcześnie czerpany z codziennego, coraz efektywniejszego
życia – tak z jego drobiazgów, jak i z wielkich, kształtujących przeznaczenie wydarzeń.
Aby zilustrować przeżycia, które mogą stać się udziałem świeżo upieczonego absolwenta kursu
Samokontroli, weźmy jako przykład pewne niewielkie wydarzenie stanowiące jeden z możliwych
kroków ku owej “niezachwianej pewności". Absolwent, o którym chcę opowiedzieć, powrócił właśnie
do domu z wakacji. Pierwszą czynnością, jaką wykonał, było wyjecie wykorzystanego filmu z aparatu
fotograficznego. Ponieważ pamiętał, że zużył jeszcze jedną rolkę, zaczął przeszukiwać swoje bagaże,
aby i ją odnaleźć, nigdzie jej jednak nie było. Strata nie była wielka, lecz irytująca, gdyż film stanowił
pamiątkę z pierwszego tygodnia wyjazdu.
Absolwent wprowadził się w stan alfa i jeszcze raz przeżył w wyobraźni moment, gdy po raz ostatni
zmieniał film w aparacie. Na jego ekranie wyobraźni pojawił się obraz aparatu fotograficznego na
stoliku do kawy, przy którym wykonywał operacje wkładania pierwszej rolki filmu, nie drugiej. Pozostał
72
więc w poziomie alfa i przypominał sobie jedną po drugiej robione fotografie, wciąż nie był jednak w
stanie przywołać sceny zmiany filmu w aparacie. Za każdym razem pojawiał się uparcie stolik do
kawy.
Przekonany, że ekran wyobraźni zawiódł, oddał jedyną posiadaną rolkę do wywołania. Po jej
odebraniu okazało się, że zawierała ona wszystkie zdjęcia zrobione od początku do końca wakacji.
Drugiej rolki filmu nigdy nie było.
Pomimo ze cale wydarzenie było dość błahe, dostarczyło naszemu absolwentowi pierwszego po
kursie konkretnego powodu, aby mieć większe zaufanie do własnego umysłu. Kilka podobnych,
drobniejszych przypadków oraz kilka poważniejszych wydarzeń, potwierdzających możliwość
udzielenia pomocy nie tylko sobie, ale i innym ludziom spowoduje to, że zmieni się świat, który go
otacza, oraz zmieni się jego życie, ponieważ znajdzie się on na granicy swojej “niezachwianej
pewności".
Przykładem tego może być następujące wydarzenie opisane przez innego absolwenta. Jego córka
miała alergię na koty, które żyły u nich w domu. Za każdym razem, gdy dziewczynka zaczynała się z
nimi bawić, pojawiała się u niej nieprzyjemna wysypka i miała trudności w oddychaniu. Absolwent ten
ćwiczył Samokontrolę Umysłu przez wiele miesięcy i pewnego dnia postanowił pomóc córce używając
ekranu wyobraźni. Pierwszego dnia zanalizował problem, potem zaś przez tydzień codziennie
koncentrował się w czasie medytacji na jego rozwiązaniu. Wyobrażone rozwiązanie stanowił obraz
córki bawiącej się z kotami, bez wysypki i oddychającej z całkowitą swobodą. W rezultacie obraz z
wyobraźni stał się obrazem z życia. Córka przestała być uczulona na koty.
W obu wypadkach jedyną stosowaną techniką był ekran wyobraźni. W obu też technika ta okazała się
bardzo skuteczna. Ktoś może więc zadać pytanie po co zajmować się innymi technikami".
W pierwszym przypadku, nawet gdyby absolwent nie znał żadnej innej techniki poza ekranem
wyobraźni, możliwe jest, że byłby w stanie osiągnąć ten sam wynik. Zakładamy, że byłby w stanie
spowodować po prostu przypomnienie “zapomnianego" wydarzenia i ze nie byłaby w to włączona
Wyższa Inteligencja (co nie jest pewne).
Niemniej jednak w drugim przypadku zastosowana była cala gama technik treningu Samokontroli
Umysłu, a mianowicie wprowadzenie się w poziom alfa, wizualizacja, projekcja pozazmysłowa w celu
telepatycznego przesłania energii uzdrawiających, kontrola snów oraz opracowywanie przypadków.
Tylko taki dobór technik, w połączeniu z pragnieniem i wiarą, był w stanie nadać odpowiedni wymiar
oczekiwaniu.
Z upływem czasu i intensywnością ćwiczeń umysł wasz zacznie posługiwać się skrótami. Zacznie być
wyczulony na bardzo słabe nawet sygnały o istotnym znaczeniu i zacznie je wam przekazywać, nawet
jeśli ich aktywnie nie poszukujecie. Być może w ten właśnie sposób uratowane zostało życie jednej z
absolwentek. Pewnego dnia rano, przed pójściem do pracy, wprowadziła się ona w stan medytacji i
używając ekranu wyobraźni chciała skorygować pewien niewielki problem w biurze. Za każdym jednak
razem wielki czarny znak X pojawiał się na jej ekranie w momencie, gdy usiłowała wyobrazić sobie
pożądaną scenę. Następnie w ten sam sposób blokowane były wszystkie inne sceny związane z
biurem. Przeczucie – zbyt silne, aby je zignorować – podpowiadało jej, aby tego dnia unikała biura.
Pozostała wiec w domu. Później dowiedziała się, że w tym dniu jej biuro było miejscem zbrojnego
napadu rabunkowego, podczas którego wiele osób zostało bardzo poważnie zranionych. W
normalnych warunkach tego typu informacje dostępne są w efekcie kontroli snów, lecz w jej przypadku
informacja została odebrana za pomocą ekranu wyobraźni.
Oto inny przypadek, w którym umysł jednej z absolwentek był tak wytrenowany, że w czasie
poważnego niebezpieczeństwa była ona w stanie całkowicie je kontrolować bez wprowadzania się w
stan alfa. Większość wydarzeń opisanych w liście, który przytaczamy poniżej, potwierdzona została
przez dziewięciu świadków.
W środę wróciłam do domu obładowana zakupami. Stojąc przed domem najpierw otworzyłam siatkę
przeciw owadom, osłaniającą drzwi. Zanim zdążyłam je otworzyć, poczułam siatkę na moich plecach.
Z niecierpliwością odepchnęłam ją mocno, ale ku mojemu przerażeniu szybko odbiła się znowu, a
uchwyt wbił się mi w rękę poniżej łokcia. Upuściłam torby z zakupami i powoli wyciągnęłam
zaostrzoną końcówkę klamki z rany. Gdy spojrzałam na zranione miejsce, zobaczyłam pokłady tkanek
w wyszarpanej dziurze, która zaczęła się szybko napełniać krwią.
Wkrótce krwawienie stało się bardziej intensywne. Nie było czasu, żeby zrobiło mi się słabo. Mocno
skoncentrowałam się na zatrzymaniu krwawienia. Poczułam przypływ wielkiej radości, gdy krwawienie
ustąpiło – nie wierzyłam własnym oczom. Podczas gdy myłam i dezynfekowałam ranę, przyszedł
pierwszy ból. Usiadłam na fotelu i wprowadziłam się w stan alfa, próbując zdecydować, co robić dalej.
W planie miałam wyjazd do Bostonu na seminarium Samokontroli Umysłu, na którym miał wystąpić
Major Thompson. Zastanawiałam się, czy nie zmienić planów i pójść do lekarza. Bardzo jednak
73
chciałam pojechać do Bostonu, a także wypróbować moje umiejętności kontroli bólu, których się
uczyłam na kursie.
W drodze do Bostonu bezustannie pracowałam nad swoim bólem. W czasie wykładu stał się on
jednak tak intensywny, że zdrętwiały mi palce i nawet w poziomie alfa trudno mi go było wytrzymać.
Czułam nawet wyrzuty sumienia, że nie słuchałam uważnie wykładu (mimo to następnego dnia
pamiętałam go niemalże słowo w słowo). Mając tak silny ból raz po raz metapsychicznie wołałam o
pomoc. Marta musiała usłyszeć to moje wołanie, gdyż po wykładzie, gdy inni uczestnicy poszli na
kawę, zmusiła mnie do pokazania jej mojego skaleczenia. Gdy zdjęłam bandaże, rana była jeszcze
ciągle otwarta. Wyciągając z niej klamkę, przemieściłam widocznie część włókien mięśniowych, w
związku z czym skóra wokół rany zrobiła się ciemnopurpurowa. Marta dowiedziała się, gdzie jest
najbliższy szpital, i wróciła do mnie wraz z Denisem Storin. Powiedziałam im, że na razie nie chcę
jeszcze iść do szpitala, i poprosiłam Denisa, aby postarał się mi pomóc metapsychicznie.
Znaleźliśmy spokojny kąt i Denis wprowadził się w stan alfa. W momencie gdy zaczął “pracować" nad
moim zranieniem, ból stał się tak intensywny, że ja również wprowadziłam się w alfa, aby nad nim
pracować. Gdy Denis “wiązał" moje porozrywane tkanki, czułam jakby jego palce ściągały na mnie
ogromne fale bólu. Zranienie stało się tak wrażliwe, że miałam ochotę krzyczeć! Próbowałam
skoncentrować się na przezwyciężeniu bólu i na ciągłym pomaganiu Denisowi i sobie samej – walcząc
jednocześnie z chęcią (niewątpliwie nabytą w stanie beta) pójścia na pogotowie. Bardzo jednak
chciałam, aby to wszystko, co robił Denis, udało się.
Po upływie -jak mi się zdawało – godzin poczułam, że ból zaczyna powoli się zmniejszać. Najpierw
zmniejszył się o około dziesięć procent, potem piętnaście. Gdy Denis zapytał mnie, jak się czuję,
zniknęła już około jedna czwarta bólu.
W dalszym ciągu tego “zabiegu" czułam, że zaczęły się goić wewnętrzne tkanki. Potem, gdy goiły się
tkanki zewnętrzne, ból znowu się zaktywizował. Pomimo mojej koncentracji na procesie gojenia, jak
przez mgłę zdawałam sobie sprawę, że otacza mnie coraz więcej ludzi – w szczególności
wyczuwałam, że ktoś stał za moimi.
plecami pomagając mi walczyć z bólem w momentach, gdy tej pomocy potrzebowałam najbardziej.
Czułam wielką wdzięczność. Potem napłynęły nowe fale bólu i ponownie musiałam koncentrować się
na jego zwalczaniu.
Następnie zaczęliśmy “pracować" nad zamknięciem najgłębszej części rany. Czułam, że ludzie tworzą
wokół nas krąg, aby dodać nam siły. Czułam fale energii przepływające przeze mnie – miałam
wrażenie, że się niemal unoszę z krzesła.
Denis odczuł to również i z pomocą innych proces gojenia zaczął posuwać się o wiele szybciej.
Niektórzy ludzie tworzący ów krąg mówili mi później, że “widzieli" jak moje zranienie się zamyka,
zmniejsza się opuchlizna, zmienia się kolor skóry wokół rany z czarnopurpurowej w
czerwonopurpurową, czerwoną, różową, aż wreszcie dwa brzegi zranienia łączą się, tak jak łączą się
doskonale dopasowane do siebie elementy układanki.
Gdy wyszliśmy z budynku do miejsca, gdzie zaparkowany był mój samochód, znajomi chcieli odwieźć
mnie z powrotem do domu w Warwick, aby rana nie otworzyła się ponownie przy prowadzeniu
samochodu. Odmówiłam. Wiedziałam, że dojadę bezpiecznie na miejsce, i tak się zresztą stało.
Dojechałam bez najmniejszego bólu!
Następnego ranka obudziłam się w doskonałej formie. Czułam się, jakbym uczestniczyła w jakiejś
bójce. Nigdy nikt mnie wprawdzie nie pobił, ale wyobrażam sobie, że takie chyba jest to uczucie'. Bólu
jednak nie było, a moja ręka wyglądała doskonale. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na piękny świat,
skąpany w potokach promieni słonecznych. Czułam się jak nowo narodzona!
Jak widzicie, kontynuowanie poszukiwań potencjału zawartego w naszym umyśle zwraca się nam
stokrotnie w bezcennej formie. Według słów dr Wilfreda. Hanna, kierownika wydziału badań
naukowych związanych z Samokontrolą Umysłu, każdy absolwent tej Metody staje się pod tym
względem kierownikiem swoich własnych badań.
“Proszę mi powiedzieć – pisze dr Hahn – w jakiej dziedzinie badań niepotrzebne są drogie laboratoria
i wyrafinowane instrumenty badawcze? Najbardziej wyrafinowanym, dostępnym przez 24 godziny
dziennie instrumentem badawczym, tak niezwykłym, że strach mnie przejmuje, gdy o nim myślę, jest
nasz umysł. Wszyscy jesteśmy kierownikami badań."
W tej chwili mamy te przewagę, że po raz pierwszy w historii nowoczesnej nauki badania nad
zjawiskami metapsychicznymi zaczynają być traktowane poważnie. Zmniejsza to znacznie
niebezpieczeństwo dyskredytowania poważnego badacza tych zjawisk (tak jak to miało miejsce we
wcześniejszych stadiach badań prowadzonych przez Jose) jako nieodpowiedzialnego szarlatana.
Niebezpieczeństwa nie są jednak całkowicie nieobecne. Są lekarze, którzy stosują. Samokontrole
Umysłu w swojej praktyce lekarskiej, są naukowcy pracujący dla przemysłu, którzy analizują sny w
celu utrzymania w światowej czołówce nowych produktów, ludzie różnych zawodów (paru jest
74
wymienionych anonimowo w tej książce), którzy mówią: “Proszę nie podawać mojego nazwiska.
Znajomi mogliby pomyśleć, że mi odbiło".
Dzięki. Bogu, tego typu postawy stają się w naszym społeczeństwie coraz rzadsze. Setki i tysiące
absolwentów kursu Samokontroli Umysłu z dumą opowiada o swoich sukcesach wynikających z
treningu. Poważne medyczne pisma naukowe zamieszczają publikacje na temat leczenia metodami
metapsychicznymi oraz współzależności miedzy ludzkim organizmem i stanami umysłu.
Wiele wspomnianych w tej książce osób o wielkim prestiżu społecznym, takich jak członkowie drużyny
baseballowej Chicago White Sox czy artyści estrady: Carol Lawrence, Marguerite Piazza, Larry
Blyden, Celeste Holm, Loretta Świt, Alexis Smith i Vicki Carr – publicznie wyrażało swoje zdanie na
temat doświadczeń z Samokontrolą Umysłu.
Odpowiedź na pytanie: “Co dalej?", leży w nas samych i w naszym dążeniu do kontynuowania
rozpoczętej drogi, odkrywania samych siebie. Z każdym nowym odkryciem będziemy coraz bliżej
ostatecznego projektu badawczego, tak pięknie opisanego przez Williama Blake'a:
By w ziarnku piasku zawrzeć wizję świata,
A niebo – w traw zieloność,
W godzinie zamknij czasu wieczność całą,
Zaś w dłoni – nieskończoność.
75
ANEKS I
KURS SAMOKONTROLI l STOJĄCA ZA NIM ORGANIZACJA
Jose Silva
Wiecie już teraz, na czym polega Samokontrola Umysłu i co setki i tysiące jej absolwentów były w
stanie dzięki niej osiągnąć. Ze względu na fakt, że ruch Samokontroli rozrasta się tak szybko i tak
szeroko, nie jest oczywiście możliwe przekazanie wszystkiego, co każdy z absolwentów dzięki temu
był w stanie uzyskać.
Jeżeli znacie osobiście absolwentów kursu Samokontroli, na pewno słyszeliście o różnorodnych
korzyściach, które ludzie ci dzięki tej metodzie osiągnęli. Jedni używają nabytych wiadomości do
poprawy własnego zdrowia, inni jako pomoc w studiach, jeszcze inni – w interesach lub dla poprawy
stosunków rodzinnych, jeszcze inni – choć ci na ogół mało o tym mówią – w celu niesienia pomocy
innym.
Taka różnorodność relacji może sprawiać wrażenie, że i kursy prowadzone są przez różnych
wykładowców w różny sposób. Otóż nie. Wykłady przeprowadzane są podobnie na całym świecie.
Pomimo ogromnych różnic pomiędzy wykładowcami, różnic takich, jakich można się spodziewać na
przykład pomiędzy księdzem a byłym maklerem, oraz pomimo dużej swobody w formach prezentacji
materiału zawartego na kursie, ćwiczenia umysłowe i wyniki tych ćwiczeń pozostają wszędzie
identyczne.
Zróżnicowane są natomiast indywidualne potrzeby ludzi, którzy przychodzą na kurs. Nie każdy ma te
same problemy i te same pragnienia. Z biegiem czasu, po ukończeniu kursu, każda osoba ma
tendencję do koncentrowania się na tych elementach treningu, które najbardziej bezpośrednio
dotykają najważniejszych, najpilniejszych do rozwiązania problemów.
W późniejszym czasie, gdy na horyzoncie pojawiają się nowe problemy, w użycie wchodzą niemal już
zapomniane elementy kursu. W chwili potrzeby techniki -nawet dawno nie praktykowane – łatwo jest
sobie przypomnieć. Można to sprawdzić czytając i przerabiając ćwiczenia zawarte w rozdziałach od
trzeciego do czwartego, po czym ponownie przypominając je sobie po pewnym czasie. Ktoś może
oczywiście powiedzieć: “mam konkretny problem i tylko na nim będę się koncentrował". Proszę jednak
pamiętać, że kurs i jego treść wyszczególniona w opisanych rozdziałach stanowią pewną całość, która
została sprawdzona w wyniku badań i wielu lat praktycznych doświadczeń. Każda część wzmacnia
wszystkie pozostałe, nie wyłączając tej, która nas najbardziej interesuje.
Niektóre zagadnienia, będące przedmiotem wykładów prowadzonych przez dyplomowanych
instruktorów, zostały w tej książce pominięte. Nasuwa się pytanie, czy zmienia to sposób nauczania?
Tak, i to w dwojaki sposób. Po pierwsze, szybkość przyswajania materiału jest znacznie mniejsza –
tygodnie w przypadku nauki z książki, cztery dni w czasie kursu Samokontroli. Po drugie, podczas
zajęć istnieje pewna dynamika grupy, transfer energii, który stanowi główną część
najintensywniejszych przeżyć, “doświadczenia szczytowego", o którym pisaliśmy w poprzednich
rozdziałach. Jeżeli jednak będziecie świadomie wykonywali wszystkie zawarte w tej książce
ćwiczenia, będziecie w stanie posiąść te same umiejętności, które nabywają absolwenci kursów
Samokontroli Umysłu.
Powodem, dla którego pewne części materiału zostały pominięte, nie jest chęć ukrycia pewnych
zagadnień, ale fakt, że do ich przekazania niezbędny jest wykwalifikowany wykładowca.
Ze sprawozdań wielu naszych absolwentów wynika, że powtórzenie kursu po długiej przerwie
powoduje niezwykle intensywne wzmocnienie treningu umysłowego i technik w nim zawartych.
Ponieważ powtórzenie naszego kursu nie pociąga za sobą żadnych dodatkowych kosztów i
absolwenci zachęcani są do tego, aby przychodzili ponownie, dziesięć do dwudziestu procent
uczestników typowego kursu Samokontroli stanowią repetowicze. Wielu z nich twierdzi, że za drugim
razem przeżycia są jeszcze mocniejsze. Jeżeli po przestudiowaniu tej książki zdecydujecie się pójść
na kurs, wasze przeżycia będą głębsze ze względu na uprzednią znajomość technik w niej opisanych.
Poniżej podajemy program kursu Samokontroli Umysłu.
Pierwszy dzień:
80 min – Dzień rozpoczyna się ogólnym przeglądem tego, co stanowić będzie treść kursu.
10 min – Przerwa na kawę.
50 min – Pytania, odpowiedzi i dyskusja oraz szczegółowy opis pierwszej medytacji.
20 min – Wykładowca wprowadza słuchaczy po raz pierwszy w stan medytacji, tzn. w poziom alfa.
Słuchacze mogą się drapać lub wiercić na krzesłach, niemniej jednak po osiągnięciu głębszych
poziomów umysłu ciało wymaga na ogół mniejszej uwagi, szczególnie podczas wizyty w idealnym
miejscu wypoczynku.
20 min – Przerwa na kawę.
76
30 min – Kolejne ćwiczenie medytacji pod kierunkiem wykładowcy. Słuchacze osiągają głębszy
poziom rozluźnienia, ciągle jednak w granicach dominującej częstotliwości alfa.
10 min – Pytania i odpowiedzi oraz dzielenie się wrażeniami z pierwszych ćwiczeń.
60 min – Przerwa na obiad.
80 min – Wykładowca rozważa kwestie elementów struktury materii atomowej, molekularnej oraz
komórkowej, a także ewolucję ludzkiego mózgu. Dyskutowana jest konieczność “uporządkowania
myśli" (patrz rozdział 8).
20 min – Przerwa na kawę.
30 min – Szczegółowe wyjaśnienie trzeciego ćwiczenia rozluźniającego oraz szybszej metody
osiągnięcia poziomu alfa.
30 min – Uczestnicy osiągają jeszcze głębszy poziom rozluźnienia fizycznego i głębszy poziom
umysłu.
20 min – Przerwa na kawę.
30 min – Czwarta medytacja, która pogłębia działanie poprzednich trzech oraz przygotowuje do
medytacji dynamicznej i stosowania technik do rozwiązywania problemów.
30 min – Pytania i odpowiedzi oraz wymiana wrażeń przez uczestników.
60 min – Przerwa na kolację.
80 min – Wykładowca opisuje trzy następujące techniki rozwiązywania problemów: jak zasypiać bez
używania środków nasennych, jak budzić się bez używania budzika oraz jak przezwyciężyć senność i
zmęczenie. Po tym następuje dyskusja.
20 min – Przerwa na kawę.
30 min – W czasie piątej medytacji wykładowca pomaga uczestnikom będącym w poziomie alfa i teta
w przyswojeniu wymienionych przed chwilą technik.
60 min – Wykładowca przedstawia program na następny dzień, po czym opisuje techniki służące do
programowania snów oraz opanowania migreny i zwykłego bólu głowy. Potem następuje czas na
pytania i odpowiedzi oraz ogólną dyskusję.
20 min – Przerwa na kawę.
30 min – Szósta i ostatnia tego dnia medytacja, podczas której uczestnicy sięgają do głębi umysłu w
celu odprężenia się i rozwiązywania problemów.
Drugi dzień:
80 min – Wykładowca w skrócie omawia program dnia i wyjaśnia sposób tworzenia i użycia ekranu
umysłu (rozdział 3). Następnie w sposób praktyczny demonstruje użycie “zakładek pamięci".
20 min – Przerwa na kawę.
20 min – Wyjaśnienie techniki doskonalenia pamięci oraz szczegółowe omówienie kolejnych ćwiczeń
medytacji.
40 min – Siódma medytacja. Używając techniki szybkiej nauki (rozdział 6) uczestnicy uczą się, jak
sporządzać zakładki pamięci, oraz tworzą ekran umysłowy.
20 min – Przerwa na kawę.
15 min – Wykładowca krótko wyjaśnia, na czym polega technika trzech palców i w jaki sposób należy
jej używać w celu doskonalenia pamięci (rozdział 5) oraz do przyspieszonej nauki (rozdział 6).
45 min – Ósma medytacja ma na celu wytworzenie odruchu warunkowego za pomocą techniki trzech
palców oraz utrwalenie sposobu jej użycia. Na zakończenie sesji przewidziano czas na pytania i
odpowiedzi oraz ogólną dyskusją na temat tego, co dotychczas osiągnięto.
60 min – Przerwa na obiad.
80 min – Wykładowca opisuje kluczową technikę używaną podczas medytacji dynamicznej do
rozwiązywania problemów, a mianowicie zwierciadło umysłu (jako rozszerzenie koncepcji ekranu
umysłowego). Ponadto dyskutowana jest technika pogłębiająca stan rozluźnienia o nazwie lewitacja
ręki oraz metoda kontroli bólu – powierzchniowe znieczulenie ręki. Po tym następują pytania i
odpowiedzi.
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – Kolejna godzina przeznaczona na pytania i odpowiedzi poprzedza dziewiątą medytację,
podczas której uczestnicy przyswajają sobie technikę zwierciadła umysłu. Na zakończenie sesji
następuje ponownie dyskusja.
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – Dziesiąta medytacja jest najgłębsza z dotychczasowych. Po osiągnięciu przez uczestników
głębokich poziomów umysłu utrwalone zostają jeszcze raz zakładki pamięci, po czym wykonywane są
ćwiczenia lewitacji ręki oraz powierzchniowego znieczulenia ręki. Sesja kończy się wymianą wrażeń
na temat ostatnich ćwiczeń oraz dyskusją.
60 min – Przerwa na kolację.
77
80 min – Wykład połączony z dyskusją na tematy związane z poglądami uczestników na temat
reinkarnacji. Następnie opisana jest technika szklanki wody jako metoda programowania snu o treści
pomagającej w rozwiązaniu problemów.
20 min – Przerwa na kawę.
30 min – Po krótkim okresie pytań i odpowiedzi uczestnicy przyswajają sobie technikę szklanki wody.
30 min – Wykładowca wyjaśnia sposób stosowania Samokontroli Umysłu w celu pozbycia się nie
chcianych nawyków oraz kontrolowania wagi (rozdział 9).
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – Jest to ostatnia sesja dnia. Wykładowca robi przegląd programu następnego dnia zajęć, po
czym po krótkim czasie na pytania i odpowiedzi rozpoczyna się jedenasta medytacja, zawierająca
programowanie kontroli nawyków oraz kontrolę wagi. Uczestnicy opuszczają salę rozluźnieni i z coraz
lepszym samopoczuciem.
Trzeci dzień:
80 min – Wykładowca rozpoczyna zajęcia dyskusją na temat różnicy między Samokontrolą Umysłu a
hipnozą. Wyjaśniane są również pewne pojęcia związane z funkcjonowaniem na poziomach
metapsychicznych, po czym następuje czas na pytania i odpowiedzi.
20 min – Przerwa na kawę.
15 min – Wykładowca objaśnia pierwsze ćwiczenie zawierające elementy metapsychiczne. Najpierw
uczestnicy będą mieli za zadanie przenieść się w wyobraźni z miejsca, gdzie się znajdują, do pokoju
stołowego we własnym mieszkaniu, a następnie “wniknąć" w południową ścianę tego pokoju (rozdział
12).
45 min – W stanie wyjątkowo głębokiej medytacji uczestnicy w sposób niezwykle wyrazisty wykonują
po raz pierwszy projekcję świadomości do swojego pokoju stołowego i do wnętrza jego południowej
ściany.
20 min – Przerwa na kawę, podczas której uczestnicy z rosnącym zainteresowaniem oglądają bryłki
metalu (rozdział 12).
60 min – Wykładowca wyjaśnia uczestnikom sposób, w jaki wykonana zostanie projekcja wyobraźni
do wewnątrz metalu w celu ustanowienia subiektywnych punktów odniesienia. W czasie trzynastej
medytacji “badają" oni kolor wyczuwany wewnątrz metalu, jego temperaturę, zapach oraz rezonans
przy “uderzaniu" w jego ścianki itp. Po zakończeniu ćwiczenia następuje ożywiona wymiana wrażeń.
60 min – Przerwa na obiad.
80 min – Wykładowca objaśnia dwa następujące ćwiczenia: projekcję wyobraźni w środowisko świata
roślinnego oraz przenoszenie się w czasie. Z kolei następuje głębsze rozważanie implikacji
Samokontroli Umysłu.
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – Czternasta medytacja jest już wyjaśniona. W czasie samej medytacji uczestnicy wyobrażają
sobie drzewo owocowe w różnych porach roku, następnie wykonują projekcję wyobraźni wewnątrz
liści tego drzewa. Sesja kończy się wymianą wrażeń.
20 min – Przerwa na kawę.
15 min – Wykładowca przygotowuje uczestników do kolejnego kroku w rozwoju ich zdolności
metapsychicznych: do projekcji wyobraźni do wnętrza organizmu zwierzęcego.
45 min – W czasie piętnastej medytacji uczestnicy wykonują projekcję wyobraźni wewnątrz ulubionego
zwierzęcia domowego. Wrażenia, których doznają podczas “badania" poszczególnych organów
wewnętrznych, służyć będą później jako subiektywne punkty odniesienia i będą pomocne przy
opracowywaniu “przypadków" u ludzi. Dyskusja po zakończeniu ćwiczenia jest dość często jedną z
najbardziej ożywionych do tej pory.
60 min – Przerwa na kolacje.
80 min – Wykładowca przygotowuje uczestników do funkcjonowania na poziomie metapsychicznym, z
możliwością obiektywnej oceny wyników. Pierwszym warunkiem wstępnym jest posiadanie
odpowiednio wyposażonego laboratorium (rozdział 12).
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – Podczas wykonywania ćwiczenia uczestnicy zachęcani są do całkowitej swobody wyobraźni
przy tworzeniu laboratorium i jego wyposażenia. Laboratorium wyobraźni zostaje stworzone podczas
szesnastej medytacji. W większości wypadków pozostaje ono nie zmienione przez wiele lat po
zakończeniu kursu i staje się miejscem tak znanym dla absolwenta jak własny pokój stołowy. Sesję tę
kończy ogólna dyskusja.
20 min – Przed ostatnim dniem ćwiczeń przyszłym metapsychikom potrzebni są w laboratorium
wewnętrzni doradcy. Wykładowca wyjaśnia, w jaki sposób wyobraźnia kreuje takich doradców, a
następnie odpowiada na pytania uczestników.
78
30 min – Siedemnasta medytacja pozostaje na długo w pamięci uczestników kursu. W czasie tego
ćwiczenia dwoje doradców pojawia się w laboratorium wyobraźni. Od tej pory będą oni zawsze do
dyspozycji, kiedykolwiek uczestnik potrzebuje ich rady.
15 min – Dzień kończy się dyskusją wypełnioną opowiadaniami uczestników, którzy dzielą się swoimi
interesującymi i barwnymi wrażeniami. Wielu z nich jest niezwykle zaskoczonych osobami, które
zjawiają się jako ich doradcy w laboratorium. Niektórzy podczas ćwiczenia mają prawdziwie
metapsychiczne przeżycia.
Czwarty dzień:
80 min – Sesja rozpoczyna się wykładem na temat leczenia metodami metapsychicznymi. Jest to
jednocześnie przegląd zbliżających się ćwiczeń, zakończony ogólną dyskusją.
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – W stanie głębokiej medytacji oraz przy pomocy wewnętrznych doradców uczestnicy “badają"
organizm któregoś" ze swoich znajomych lub przyjaciół, aby po raz pierwszy stworzyć subiektywne
punkty odniesienia w organizmie człowieka.
20 min – Przerwa na kawę.
60 min – Podczas dziewiętnastej, ostatniej wspólnej sesji medytacji uczestnicy przeprowadzają drugą
część metapsychicznego badania organizmu swojego znajomego.
60 min – Przerwa na obiad.
Uwaga dotycząca ostatniego dnia zajęć: wykładowca udziela uczestnikom dokładnych wskazówek, w
jaki sposób należy opracowywać “przypadki". Uczestnicy dobierają się trójkami i rozpoczynają
ćwiczenia – początkowo pełni wątpliwości, potem z coraz większą pewnością, że kończą swój trening
sukcesem i są w stanie korzystać z wyższej inteligencji oraz w razie potrzeby funkcjonować na
poziomie metapsychicznym.
Przeglądając ten program jesteście prawdopodobnie zdziwieni liczbą przerw na kawę. Prawdę
mówiąc, bardzo niewiele kawy pije się w czasie tych przerw. Jednakże podczas kursu spełniają one
kilka ważnych funkcji. Po pierwsze, pozwalają uczestnikom na swoiste “przetrawienie" materiału i
nowych wrażeń. Po drugie, dostarczają im sporo wolnego, nie zagospodarowanego czasu, kiedy to są
w stanie zaznajomić się z innymi uczestnikami. Jest to jeden ze sposobów stworzenia mocnej więzi
wewnątrz grupy, powodującej z biegiem czasu wzrost kolektywnej energii metapsychicznej, która z
kolei powoduje u każdego uczestnika zwiększenie się poziomu pewności siebie oraz wiary w sukces.
Po trzecie, przerwy dają uczestnikom okazję do fizycznego ruchu, bardzo potrzebnego po licznych
sesjach ćwiczeń umysłowych. Po czwarte wreszcie, nie jest bez znaczenia, że uczestnicy mają okazję
powrócić do poziomu beta, co powoduje pogłębianie się poziomu następujących potem medytacji. Z
tego powodu wielu absolwentów nazywa je “przerwami na beta".
Sposób przedstawiania materiału kursu zależy przede wszystkim od samego wykładowcy stosującego
się do ogólnych wytycznych dostarczonych przez kwaterę główną w Laredo. Wykładowcy korzystają
najczęściej z własnych doświadczeń i przeżyć. Niemniej jednak wszystkie ćwiczenia i instrukcje, które
podawane są uczestnikom w czasie ćwiczeń medytacji, pisane są przeze mnie i podawane wszędzie
w ten sam wierny oryginałowi sposób (obecnie kursy trwają od 32 do 36 godzin).
Po zakończeniu kursu podstawowego absolwenci mają możliwość pójścia na bardziej zaawansowane
kursy, które pozwalają na lepsze poznanie intelektualnych podstaw całej metody oraz uczą kilku
dodatkowych technik.
Wiele ośrodków nauki Samokontroli Umysłu oferuje absolwentom lokalnie opracowane seminaria. (...).
Niektóre z nich koncentrują się na pracy nad “przypadkami", inne nad doskonaleniem pamięci,
komunikacją subiektywną, uzdrawianiem metapsychicznym czy rozwijaniem zdolności twórczych.
Niektórzy absolwenci tworzą własne “domowe" grupy, regularnie spotykające się w prywatnych
domach jej członków w celu dalszego rozwijania technik medytacyjnych.
Organizacja działań na rzecz Samokontroli Umysłu jest prosta. Na czele stoi. Instytut.
Psychoorientologii, patronujący całej organizacji i zarządzający programem. Organizacją i kontrolą
kursów zajmuje się Spółka Silva Mind Control International, która ma swoje oddziały w 34 krajach.
Jedna z jej komórek, o nazwie Silva Sensor System, zajmuje się produkcją taśm, pomocy naukowych
oraz instrumentów badawczych, które dostępne są dla uczestników i absolwentów kursu. Komórka ta
zajmuje się również prowadzeniem księgarni z materiałami i publikacjami z dziedziny Samokontroli
Umysłu. Instytut Psychoorientologii publikuje biuletyn dla absolwentów, organizuje zjazdy, kursy dla
absolwentów i seminaria. Prowadzenie badań naukowych z dziedziny Samokontroli Umysłu leży w
gestii organizacji charytatywnej o nazwie Psychoorientology Studies International, Inc. Ostatnią
komórką jest Silva Mind Control International Programs, Inc., której zadaniem jest marketing
specjalnych seminariów dotyczących relaksacji, m.in. wykorzystujących biologiczne sprzężenie
zwrotne przystosowanych do specyficznych potrzeb kierowniczej kadry przedsiębiorstw.
79
ANEKS II
SAMOKONTROLA UMYSŁU METODĄ SILVY A PACJENCI PSYCHIATRYCZNI
dr med. Clancy D. McKenzie dr med. Lance S. Wright
(Clancy D. McKenzie, dr med. – dyrektor Filadelfijskiej Kliniki Konsultacyjnej, psychiatra w
Filadelfijskim Centrum Psychiatrycznym; Lance S. Wright – starszy psychiatra w Instytucie
Psychiatrycznym w Pensylwanii, profesor zwyczajny psychiatrii dziecięcej w Wyższej Szkole
Medycznej w Hahnemann)
W listopadzie 1970 roku wzięliśmy udział w kursie Samokontroli Umysłu Metodą Silvy, ponieważ
zainteresowały nas niektóre twierdzenia absolwentów tej metody. Podczas kursu zauważyliśmy, że w
grupie uczestników znajdowały się trzy osoby niestabilne emocjonalnie, a stabilność emocjonalna
czwartej osoby budziła wątpliwości. Nasunęło nam to szereg pytań. Po pierwsze -jakie były przyczyny
tej niestabilności? Czy była ona spowodowana uczestnictwem w kursie, czy też osoby te były chore
jeszcze przed jego rozpoczęciem? Czy osoby niestabilne emocjonalnie w szczególny sposób ciążą
kursowi?
Możliwości te przedyskutowaliśmy z naszymi współpracownikami i wielu z nich było zdania, że kurs
mógł warunkować u osobników niestabilnych stany ostrej psychozy. Teoria taka wydawała nam się
całkiem logiczna, tym bardziej że generalnie uważa się, iż wszelkie działania ułatwiające regresję
mogą powodować ostrą psychozę u osób mających do niej predyspozycje. Deprywacja czuciowa
(sensory deprivation) oraz środki halucynogenne mogą spowodować zachowania
psychotycznopodobne. Nawet stosowanie pewnych technik, jak biologiczne sprzężenie zwrotne
(biofeedback) oraz hipnoza, może spowodować zmiany psychiczne. Większość psychoanalityków nie
zaleca przeprowadzenia pacjentom cierpiącym na psychozę formalnej psychoanalizy w pozycji leżącej
na tapczanie, gdyż powoduje to dalszą regresję. Wielkość ryzyka nie została jeszcze wprawdzie
zdeterminowana, ale istnieją doniesienia, że praktyki takie kończyły się psychozą.
Z drugiej strony, zgodnie z relacją przedstawiciela jednej ze szkół średnich w Filadelfii, u żadnego
spośród dwóch tysięcy uczniów, którzy ukończyli kurs Samokontroli Umysłu w roku 1972, nie
zauważono niepożądanych efektów psychicznych. To sprawozdanie zwróciło naszą uwagę również z
innego powodu. Wiadome jest, że młodzież w okresie dojrzewania z natury rzeczy znajduje się w
stadium pewnej niestabilności emocjonalnej, szczególnie w zakresie identyfikacji własnego “ja".
Dlatego też powyższe twierdzenie podawało w wątpliwość tezę, że kurs może być niebezpieczny dla
osobników niestabilnych.
Stanęliśmy w tym momencie przed dość skomplikowanym problemem. Z jednej strony, w grupie
trzydziestu uczestników znajdowały się trzy osoby o wyraźnie zachwianej równowadze psychicznej i
nie byliśmy w stanie stwierdzić, czy ich stan poprawił się po kursie, czy pogorszył. Słyszeliśmy również
zdania wygłaszane przez niektórych członków środowiska naukowego, że kurs u wielu osób powoduje
reakcje psychotyczne. Z drugiej strony, badania w szkole średniej sugerowały, że tego typu reakcja nie
ma miejsca. Również kilku naszych pacjentów, nawet tych bardzo niestabilnych, wzięło udział w
kursie, odnieśliśmy wrażenie, że ich stan wyraźnie się poprawił. Przegląd literatury naukowej
dotyczącej tego tematu nie wnosił niczego konkretnego, gdyż wyrażane tam były jedynie przekonania,
brakowało zaś konkretnych badań.
Jedyną drogą dojścia do sedna sprawy było przetestowanie wszystkich uczestników kursu przed i po
treningu Metodą Silvy. W przeciągu następnych czterech lat 189 naszych pacjentów przeszło trening
Samokontroli Umysłu w czasie trwania terapii psychiatrycznej. Szczególną uwagę poświęciliśmy
grupie 75 pacjentów, którzy poszli na kurs z diagnozą psychozy, pogranicza psychozy lub psychozy w
stanie remisji. Grupę tę można było określić jako “poważnie niestabilną". Sześćdziesięciu z nich było
osobnikami, którzy w pewnym okresie życia cierpieli na psychozę lub byli hospitalizowani.
W okresie czterech lat badań z 75 pacjentów o głębokiej niestabilności, którzy zgodzili się pójść na
kurs, 66 było pacjentami dr McKenzie, zaś dziewięciu pozostałych uczestników rekrutowało się
spośród pacjentów dr Wright. Siedmiu bardzo niestabilnych pacjentów odmówiło uczestnictwa w
kursie, pomimo ze był on oferowany bezpłatnie. Ich niestabilność nie była większa od niestabilności
osób, które wyraziły zgodę na uczestnictwo. Pacjentów tych określono jednak jako osoby z tendencją
do mniej elastycznego i bardziej rygorystycznego sposobu myślenia. Reprezentowali oni nie tyle
osobników, którzy mogliby natrafić na szczególne trudności w czasie trwania kursu, ile osoby, które na
podjęcie kursu w ogóle się nie decydowały.
Początkowo pacjenci posyłani byli na kurs z wielką ostrożnością i pojedynczo. W tej fazie badań
wysyłaliśmy na kurs tylko pacjentów w stanie remisji. W miarę upływu czasu delegowaliśmy również
pacjentów znajdujących się w okresach mniejszej stabilności choroby. Pod koniec czteroletniego
okresu badań na kurs posłanych zostało 7 pacjentów w okresie aktywnej psychozy. Zdarzały się
wypadki, iż 101 więcej pacjentów jednocześnie uczestniczyło w zajęciach.
80
Poza normalnym leczeniem psychiatrycznym, z grupy 75 pacjentów 58 zostało poproszonych o
wypełnienie kwestionariusza pod nazwą Inwentarz Doznań Świata (Expenental World Inventory – w
skrócie EWI) przed rozpoczęciem i po ukończeniu kursu. Kwestionariusz ten składa się z 400 pytań i
przeznaczony jest do pomiaru percepcji rzeczywistości. Autorzy tego kwestionariusza – dr El-Meligi i
dr Osmond – stworzyli odpowiednik testu Rorschacha w formie pytań i odpowiedzi, który jest bardzo
czułym instrumentem pomiaru percepcji rzeczywistości dla osobników na pograniczu choroby
psychicznej.
Głównym celem studiów było zbadanie, u jakich pacjentów z grupy niestabilnej trening Silvy może
spowodować pogorszenie stanu. W tej dziedzinie wyniki były zaskakujące, ponieważ z całej grupy
badanych tylko jeden pacjent poczuł się po kursie gorzej. Był to dwudziestodziewięcioletni mężczyzna,
który cierpiał na schizofrenię katatoniczną. W dwa tygodnie po kursie jego stan pogorszył się.
Częściową przyczyną mógł być fakt, że w tym czasie zaprzestał używania lekarstw i po raz pierwszy w
życiu zaczął spotykać się z dziewczyną. Był to również jedyny pacjent, którego wyniki – mierzone za
pomocą kwestionariusza EWI – wyraźnie pogorszyły się po kursie. Pacjent ten nie wymagał jednak
hospitalizacji.
U dwojga innych pacjentów, z których jeden cierpiał na depresję psychotyczną, druga zaś pacjentka
na depresję inwolucyjną, zauważono pogłębienie się depresji po kursie (w odróżnieniu od ich
samopoczucia podczas samego treningu). Stan dobrego samopoczucia w czasie trwania zajęć ostro
kontrastował z ich stanem depresji. Można to porównać do sytuacji kogoś, kto przez cale życie cierpiał
na ból głowy i nagle ten ból zniknął. Powrót bólu jest wtedy o wiele bardziej zauważalny. Niemniej
jednak obydwoje pacjentów wykazało lepsze wyniki kwestionariusza EWI po kursie. Byli oni również w
stanie wykorzystywać techniki wyniesione z kursu. Pacjentka z depresją inwolucyjną w kilka dni
później zastosowała technikę programowania, co umożliwiło jej pracę w biurze w stanie
zmniejszonego napięcia nerwowego. Pacjent z depresją psychotyczną był w stanie rozwiązać
podczas psychoterapii problemy, z którymi poprzednio nie potrafił się zmierzyć.
Dwudziestu sześciu innych pacjentów, wliczając chorych cierpiących na depresję inwolucyjną,
schizoafektywną oraz depresje w zespole maniakalno-depresyjnym, wykazało po kursie znacznie
zmniejszoną depresję bez jakichkolwiek szkodliwych efektów ubocznych.
W czasie trwania kursu jedna kobieta poczuła podczas sesji relaksacji nagły przypływ uczucia smutku.
Mężczyzna (nie należący do wspomnianej wcześniej grupy 75 osób) zrezygnował z kursu po drugim
dniu zajęć, ponieważ w czasie sesji relaksacji powrócił do niego obraz bardzo nieprzyjemnych przeżyć
z czasów wojny w Wietnamie. Jego stan nie pogorszył się w porównaniu ze stanem przed
rozpoczęciem kursu, niemniej jednak mężczyzna ten nie zgłosił się na dalsze badania. Przypadki te
potwierdzają tezę, że stan relaksu ułatwia ludziom kontakt z ich uczuciami. W większości przypadków
podczas tych sesji uczestnicy doświadczają uczuć ciepła i przyjaźni dlatego, iż nastrój grupy jest
dobry, a koncentracja pozytywna. U niektórych osób zdarzają się jednak rzadkie przypadki pojawienia
się uczucia smutku i powrotu do nieszczęśliwych przeżyć.
Jedna z pacjentek (nie należąca do grupy z poważnymi zaburzeniami) obawiała się ćwiczeń, które
miały odbywać się w ostatnim dniu zajęć, i ze względu na zły sen w przeddzień nie pojawiła się tego
dnia na kursie.
Trzydziestoletni pacjent cierpiący na schizofrenię paranoidalną wykazał ogromną aktywność po
skończeniu kursu. Zaczął próbować różnych technik Samokontroli Umysłu, aby podjąć decyzję, co
zrobić z resztą swojego życia. Spędził wiele godzin na analizie zaprogramowanych snów. Wyglądało
to początkowo na zwiększenie się przymusowych reakcji obronnych. Niemniej jednak w wyniku tej
zwiększonej aktywności pacjent wrócił na uniwersytet i ukończył studia doktoranckie. Po kursie był
nawet w stanie dyskutować na temat swojego systemu urojeń: przez wiele lat osobnik ten wierzył, że
została mu telepatycznie powierzona misja dokonania zabójstwa. Istnieje podstawa do przypuszczeń,
że kurs Samokontroli byt bezpośrednim powodem tego, iż pacjent uwolnił się od swoich urojeń.
W porównaniu do relatywnie niewielkich skutków negatywnych kursu – opis efektów pozytywnych
wymagałyby całej książki. Najbardziej interesującym odkryciem, które w konsekwentny sposób
ujawniało się w naszych badaniach, był fakt, że prawie w każdym przypadku następowało u pacjentów
zwiększenie się percepcji rzeczywistości. Tego elementu nie spodziewaliśmy się znaleźć, ani też go
nie szukaliśmy. Z grupy 58 pacjentów, którzy wypełnili kwestionariusz EWI, i uzyskał znacznie gorsze
wyniki po kursie, 21 pozostało mniej więcej bez zmian, a 36 wykazało zdumiewającą poprawę w
percepcji rzeczywistości. Wyniki 15 z grupy 21 pacjentów, którzy nie wykazali znaczących zmian w
kwestionariuszu, wskazywały na symptomy poprawy zdrowia.
Przeciętne wyników osiągniętych przez pierwsze 20 kobiet, które poszły na kurs, przesłane zostały do
doktora. El-Meligiego, współautora kwestionariusza EWI. Porównując wyniki przed i po kursie
Samokontroli, dr El-Meligi stwierdził znaczące zmiany na lepsze. W niektórych kategoriach zmiany
były tak drastyczne, że porównać je można było ze zmianami następującymi u osobników w czasie i
81
po użyciu LSD (patrz wykresy A i B). Poprawa była zauważalna w każdej z jedenastu kategorii. Wyniki
indywidualne były jeszcze lepsze (patrz wykresy E, F i G). Łączne wyniki 50% kobiet i mężczyzn,
którzy wykazali największą poprawę, ilustrują wykresy C i D. Istnieje bardzo małe
prawdopodobieństwo osiągnięcia podobnych zmian w przeciągu tygodnia za pomocą tradycyjnej
psychoterapii. Wymagałyby one wielu miesięcy lub nawet kilku lat terapii.
U jednej z pacjentek, cierpiącej na paranoję inwolucyjną, wynik uzyskany po tygodniowym kursie
samokontroli był porównywalny do podobnego wyniku uzyskanego przy innej okazji po jedenastu
zabiegach z elektrowstrząsem i dwunastu tygodniach pobytu w szpitalu. Po kursie była ona w stanie
po raz pierwszy od czterech lat samodzielnie wsiąść do autobusu.
U innej pacjentki, że schizofrenią paranoidalną i w ostrym stanie urojeniowym, po kursie pozostała
jeszcze pewna część jej urojeniowych myśli. Była ona jednak.
w stanie wprowadzać się wielokrotnie w poziom alfa, w którym analizowała te myśli, znajdując za
każdym razem ich jasne, logiczne rozwiązanie.
Kobieta z ostrą niezróżnicowaną reakcją schizofreniczną ze względu na aktualny stan zaburzeń nie
była w stanie wypełnić kwestionariusza EWI. Dostała do wyboru dwie możliwości: zabieg
elektrowstrząsu lub kurs Samokontroli Umysłu. Pod koniec kursu można było u niej zauważyć
wyraźną poprawę kliniczną. Była nie tylko w stanie wypełnić kwestionariusz, lecz uzyskała dość dobre
wyniki.
Kobietę z tendencją do reakcji hipochondrycznych, która przeszła już dwadzieścia operacji, czekała
właśnie następna. Podczas gdy interniści w szpitalu przeprowadzali badania serca i nerek, pacjentka
ta użyła techniki programowania snów, dzięki której podczas snu otrzymała informację diagnostyczną
ujawniającą jej schorzenie jako niedrożność wewnątrzjelitową w złączeniu jelitowym (ileocecal). W
czasie tego snu pacjentka odkryła przyczynę oraz sposób jej wytworzenia się. Technika Samokontroli
Umysłu pozwoliła jej w nagły i niewyjaśniony sposób uwolnić się od niedrożności w godzinę po
potwierdzeniu diagnozy przez chirurga. Dokładną lokalizację można było potwierdzić dzięki
sprawdzeniu historii poprzedniej operacji tego typu .
U dwudziestojednoletniej pacjentki, będącej w stanie niezrównoważenia psychicznego we wczesnym
stadium ostrej psychozy, występowały niebezpieczne tendencje samobójcze. Zapewniała nas, że nie
jesteśmy w stanie nic zrobić, aby jej pomóc, i że najprawdopodobniej wcześniej czy później popełni
samobójstwo. Poddawszy pacjentkę bardzo uważnej obserwacji, posłaliśmy ją na kurs Samokontroli.
Ku naszemu zdumieniu, stała się ona wyjątkowo spokojna i bardziej racjonalna. Jej procesy myślowe
przestały iść we wszystkich kierunkach naraz. Nastawienie dziewczyny stało się znacznie mniej
pesymistyczne. Pobyt w szpitalu i duże dawki lekarstw nie byłyby w stanie tak bardzo jej uspokoić.
Dwa tygodnie po pierwszym kursie pacjentka powtórzyła go i zanotowała dalszą poprawę.
Pacjent z urojeniami, któremu wydawało się, że jest w stanie zmniejszać ludzi, uczęszczał w czasie
hospitalizacji na kurs, każdego dnia wracając do szpitala. Wprawdzie ciągle uważał, że może
zmniejszać ludzi, stał się jednak o wiele spokojniejszy, poprawiła się jego afektywność; pewne
fragmenty jego systemu urojeń zaczęły słabnąć i pacjent przestał spędzać długie godziny na
analizowaniu prostych pojęć. Poszedł na kurs w szóstym tygodniu hospitalizacji, a zmiany na lepsze
najwyraźniej przewyższały stopień poprawy uzyskanej podczas poprzednich pięciu tygodni pobytu w
szpitalu (wykres. E).
Kobieta cierpiąca na paranoję inwolucyjną powróciła po ukończeniu kursu do normalnego stanu. Wielu
innych pacjentów dzięki odpowiednim partiom kursu zaczęło lepiej rozumieć swoją chorobę.
Grupa pacjentów mocno niestabilnych wykazała jako całość imponujące zmiany kliniczne na lepsze.
Tylko jedna osoba (wspomniany poprzednio dwudziestodziewięcioletni pacjent, który w tym czasie
zaczął spotykać się regularnie z dziewczyną) wykazała pogorszenie stanu. Wszyscy pozostali w
mniejszym lub większym stopniu wynieśli z kursu określone korzyści. Po kursie zauważalne było
zwiększenie się energii emocjonalnej u pacjentów i polepszenie u nich ogólnego stanu emocji. Wielu
pacjentów po raz pierwszy wykazało entuzjazm do czegokolwiek, nawet jeżeli ich początkowa reakcja
emocjonalna była słaba lub występował całkowity jej brak. Poprawa ta wyrażała się przede wszystkim
w bardziej optymistycznym spojrzeniu w przyszłość oraz, w wielu wypadkach, lepszym zrozumieniu
procesów własnej psychozy. Ci z pacjentów, którzy nie potrafili pozbyć się swoich urojeń całkowicie, w
poziomie alfa byli w stanie lepiej ocenić znaczenie swoich myśli i dojść do stanu większej jasności
umysłu i lepszego ich zrozumienia.
Grupa wykazała również większe zrelaksowanie oraz znaczne zmniejszenie się lęku. Przy
rozwiązywaniu problemów pacjenci nauczyli się bardziej polegać na sobie, lepiej rozumieli te
problemy, nabierali coraz większej pewności siebie.
Niektórzy pacjenci z psychozą zorientowali się, że ich choroba zwiększa ich zdolność funkcjonowania
w zmienionym stanie świadomości, co z kolei nadawało chorobie inne znaczenie, a ich życie
zyskiwało nowe wartości.
82
Pacjenci z nerwicą (114 osób) nie wykazali po kursie klinicznie negatywnych efektów. Sześciu z nich
wypełniło kwestionariusz EWI. Wykazali poprawę, lecz nie w tak widocznym stopniu, jak grupa
pacjentów poważnie niezrównoważonych, przede wszystkim ze względu na fakt, że ich początkowe
wyniki były już bardzo blisko “zdrowego" końca skali. Jest jednak rzeczą niewątpliwą, że również
pacjenci z grupy nerwicowej wynieśli korzyści z treningu Metodą Silvy. Osoby, które po zakończeniu
kursu kontynuowały ćwiczenia techniką Samokontroli, były w stanie zmienić swoje życie na lepsze.
Nawet osoby, które nie ćwiczyły regularnie, potrafiły stosować niektóre ćwiczenia od czasu do czasu,
w momentach kryzysów osobistych, gdy musiały radzić sobie ze stresem lub gdy musiały podejmować
ważne decyzje życiowe. Wygląda na to, że uczestnicy doświadczali swoistego rozszerzenia się
świadomości, odkrywając możliwość użycia umysłu w bardziej zróżnicowany sposób. Pod koniec
kursu udziałem większości uczestników był napływ energii emocjonalnej. Wyraźnie podwyższył się
również poziom entuzjazmu całej grupy.
W sumie na podstawie badań psychologicznych oraz obserwacji klinicznych można stwierdzić, że
zarówno grupa nerwicowa, jak i psychotyczna wykazały poprawę po kursie.
II.
Dane otrzymane na podstawie badań naukowych muszą być ocenione w świetle warunków, w jakich
je wykonywano, stosowanych kryteriów i testów oraz wysiłku, jaki został włożony w przeprowadzenie
tych badań. Poniżej podejmujemy próbę analizy wszystkich znanych nam czynników, mogących
wpłynąć na ostateczny wynik naszych studiów.
Celem naszych badań była ocena wpływu, jaki trening Metodą Silvy wywiera na osoby z zaburzeniami
psychicznymi. Jako lekarze, pragnęliśmy, aby stan zdrowia wszystkich pacjentów poprawił się. Miało
to zapewne pewien wpływ na wyniki, ponieważ nie ulega wątpliwości, że pacjenci musieli to
wyczuwać. Nasz optymizm jest nierozerwalną częścią naszych codziennych wysiłków
terapeutycznych i wierzymy, że wpłynęło to również na wyniki naszych studiów.
W przypadku pacjentów z psychozą czekaliśmy początkowo na okres całkowitej stabilizacji choroby
przed posłaniem ich na kurs. Jednakże z biegiem czasu wysyłaliśmy nawet pacjentów w aktywnych
stanach ostrej psychozy.
Testy przeprowadzane za pomocą kwestionariusza EWI uważane są za czuły wskaźnik percepcji
rzeczywistości, co zresztą zostało potwierdzone przez nasze obserwacje kliniczne. Zostało to także
potwierdzone przez doktora El-Meligiego, który stwierdził, że przytoczone obserwacje kliniczne były
zgodne ze zmianami wykazanymi na skalach kwestionariusza EWI. Jedyny pacjent, którego stan
równowagi psychicznej uległ pogorszeniu, był również jedynym, który uzyskał po kursie znacznie
gorszy wynik w ramach testu za pomocą kwestionariusza. Osoby, które wykazały znaczną poprawę w
badaniu za pomocą EWI, wykazały również podobną poprawę potwierdzoną przez badania kliniczne.
Autorzy kwestionariusza EWI uważają, że test jest powtarzalny i można go przeprowadzać wiele razy.
Początkowo nie robiliśmy żadnych badań mających na celu sprawdzenie, czy czynnik powtarzalności
miał jakikolwiek wpływ na zauważone zmiany. Pacjenci wypełniali kwestionariusz pierwszy raz tydzień
przed kursem i drugi raz – tydzień po kursie (chociaż nie zawsze możliwe było zachowanie
identycznych odstępów czasu). Późnej jednak w celu sprawdzenia, czy jakąś rolę odgrywa czynnik
powtarzalności, w siedmiu przypadkach test został zaaplikowany dwa razy na tydzień przed kursem i
raz w tydzień po kursie. Stosunek “nieprawidłowych" odpowiedzi w trzech testach wyniósł 100:92:65.
Jak widzimy, różnica pomiędzy pierwszymi dwoma testami nie jest znacząca w porównaniu ze
zmianami po treningu Samokontroli.
Również fakt, że kwestionariusz zawierał wiele pytań, które w zależności od udzielonych odpowiedzi
mogły spowodować otrzymanie “ujemnych punktów" po kursie, lecz niekoniecznie przed kursem,
równoważył w pewnym stopniu możliwość efektu powtarzalności. Na przykład twierdząca odpowiedź
na następujące pytania: “Czy jesteś w stanie czytać myśli drugiej osoby?" oraz “Czy w ostatnim
okresie miałeś (miałaś) jakieś przeżycia religijne?", powoduje otrzymanie punktów ujemnych.
Jednakże kurs Samokontroli uczy uczestników działania w poziomach metapsychicznych i większość
absolwentów jest przekonana, że doświadczyli oni. ESP, co z kolei pozwoliłoby na przypuszczenie, że
wynik kwestionariusza powinien być gorszy, a nie lepszy.
Podsumowując rozważania na temat wiarygodności skali EWI twierdzimy: czynnik powtarzalności
można uznać za nieznaczny i zrównoważony przez inny czynnik, powodujący możliwość pogorszenia
wyników. Test uważany jest za czuły i wiarygodny, a jego wyniki zgodne są z oceną kliniczną
pacjentów, jak również z ich subiektywnym samopoczuciem.
Dla celów tych badań zdecydowaliśmy, że pogorszenie się stanu psychicznego u któregokolwiek z
pacjentów w okresie trzech tygodni po kursie Samokontroli będzie przez nas traktowane jako skutek
kursu, bez względu na fakt, czy zaistniały inne czynniki, które mogły przyczynić się do choroby.
W każdej grupie 75 bardzo niestabilnych pacjentów obserwowanych przez okres trzech tygodni
znajdzie się jedna lub więcej osób, których stan ulegnie pogorszeniu. Może się to zdarzyć nawet
83
wówczas, gdy pacjenci są w czasie leczenia i nie mają do czynienia z ćwiczeniami powodującymi
regresje. Fakt, że żaden z pacjentów nie zachorował, mógł być spowodowany tym, że w czasie
przeprowadzania badań wszyscy oni byli w trakcie leczenia i często otrzymywali od nas wskazówki i
wsparcie. Sądzimy jednak, że sama tylko terapia, nawet biorąc pod uwagę pozytywną atmosferę
stworzoną wokół pacjentów i wsparcie, które otrzymywali, nie byłaby w stanie spowodować u nich tylu
pozytywnych zmian.
III.
W naszym przekonaniu ostre psychozy mają swój początek w patologicznych stosunkach pomiędzy
matką i dzieckiem w pierwszych dwóch latach życia dziecka i są często wzmocnione przez późniejsze
przeżycia traumatyczne. Predyspozycja taka wymaga czynnika powodującego ujawnienie się choroby
w aktualnej sytuacji życiowej danej osoby. Czynnik taki powoduje regresje i ponowne przeżywanie
uczuć i realiów z odległej przeszłości. Na ogół czynnikiem warunkującym jest odrzucenie lub
separacja od ważnej dla nas osoby. Przyczyna leży w przeszłości. Bezpośredni powód jest
teraźniejszy. Ponadto mogą istnieć również mechanizmy przyśpieszające powstanie psychozy, takie
jak narkotyki halucynogenne, kontakt z rodziną generatywną czy inne procesy ułatwiające regresje.
Wyróżniamy wiec: (1) wczesną predyspozycję lub przyczynę, (2) teraźniejszy czynnik warunkujący, (3)
mechanizmy przyspieszające. W świetle powyższego psychozy mogą mieć swoje powiązania z
najbardziej naturalnymi procesami, które mają swój początek, mechanizm warunkujący ich
powstawanie i mechanizmy ułatwiające ich rozwój.
Wśród wszystkich pacjentów leczonych przez nas powodem ujawnienia się psychozy były: separacja,
groźba utraty bliskiej osoby (prawdziwa lub urojona), za mało poświęcanej im uwagi itp. Czynniki te
powodowały ujawnienie się podświadomego lęku przed porzuceniem. Wśród kilkuset przypadków
pacjentów z psychozą w okresie ostatnich dziesięciu lat autorzy nie przypominają sobie żadnego, w
którym pacjent nie doświadczył w jakimś stopniu straty lub separacji z kimś ważnym w życiu, nawet
jeżeli było to tylko subiektywne odczucie. Na przykład wspomniany poprzednio
dwudziestodziewięcioletni katatonik, którego stan uległ pogorszeniu w czasie studiów, pozostał w
konflikcie ze swoją matką, gdyż uważał, że nie aprobuje jego znajomości z dziewczyną. Poczucie to
posłużyło jako mechanizm warunkujący regresje do czasu, gdy pacjent miał rok i kiedy dezaprobata
odbierana jest jako zagrożenie porzuceniem i śmiercią.
Gdyby Metoda Samokontroli Silvy powodowała psychozę, działałaby ona jako mechanizm
przyśpieszający, który musiałby być połączony z czynnikiem warunkującym przyczynę u osób z takimi
predyspozycjami. Nie przypominamy sobie jednak ani jednego pacjenta, u którego proces psychozy
rozpoczął się wyłącznie za sprawą mechanizmów przyśpieszających. Wierzymy, że jest to możliwe,
niemniej jednak muszą być to przypadki relatywnie rzadkie.
IV.
Czym jest Samokontrola Umysłu Metodą Silvy?
Jest to czterdziestogodzinny kurs, zawierający trzydzieści godzin wykładów i dziesięć godzin ćwiczeń
umysłowych. Ćwiczenia umysłowe uczą nie tylko, jak zrelaksować ciało i umysł – czego uczą również
inne metody, takie jak: biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne) czy medytacja transcendentalna
– lecz wykraczają poza te ramy. Metoda Silvy uczy efektywnego funkcjonowania w zakresach umysłu
na poziomach relaksacji, które w normalnych warunkach nie są aktywnie wykorzystywane. Kurs
składa się z szeregu technik, mających na celu naukę posługiwania się umysłem w celu osiągnięcia
konkretnych korzyści. Fakt, że jesteśmy świadkami nieograniczonych zdolności umysłu i że sami
doświadczamy świadomego funkcjonowania w stanach głębokiej relaksacji – pozwala nam na
nabranie ogromnego zaufania do ćwiczonych technik. Stan ten podobny jest do opisanego przez
Zygmunta. Freuda w jego artykule na temat słuchania; podobny do stanu umysłu J. Brahmsa w czasie
tworzenia kompozycji muzycznych czy Thomasa Edisona, kiedy przychodziły mu na myśl nowe
pomysły.
Kurs uczy szybkiej i łatwej metody osiągania relaksu w dowolnym momencie. Uczestnicy ćwiczą
wizualizacje i wyobraźnię nabywając umiejętność myślenia w stanach głębokiego rozluźnienia. W tych
warunkach oddawanie się marzeniom, zastąpione jest przez programowanie. Sny używane są do
rozwiązywania problemów oraz otrzymywania odpowiedzi, których umysł nie jest w stanie dostarczyć
w żadnym innym czasie.
Gdy umysł ludzki nabywa umiejętności funkcjonowania na głębszych poziomach rozluźnienia
fizycznego i psychicznego, niepomiernie powiększają się jego zdolności twórcze. Poprawia się pamięć
oraz umiejętność rozwiązywania problemów. W tych rozluźnionych stanach świadomości ludzie mogą
lepiej kierować swoimi siłami psychicznymi w stronę tego, co pragną osiągnąć, dzięki czemu
łatwiejsze staje się np. kontrolowanie takich nawyków jak palenie papierosów.
Częste ćwiczenia wykonywane w stanach rozluźnienia mają swój wpływ zarówno na procesy
myślowe, jak i codzienne życie. Oznacza to, że ludzie mają lepszy dostęp do swojego poziomu alfa
84
bez przebywania w nim, tak jak muzyk nie musi koncentrować się przez cały czas na melodii, aby
wiedzieć, że jakaś nuta została zagrana fałszywa.
Umysł ludzki ma ogromne możliwości, ale w swoim normalnym poziomie funkcjonowania jest ciągle
bombardowany przez napływ różnych bodźców: myśli, życzeń, potrzeb, pragnień, hałasu, światła,
presji, konfliktów oraz stresów. Normalnie nie jest on w stanie skierować więcej niż 10% uwagi na
dowolną rzecz. Inaczej dzieje się w stanach rozluźnienia. Jednakże niewytrenowany umysł na ogół
zapada w sen, gdy dominująca częstotliwość fal mózgowych osiąga stan alfa. Ludzie bardzo często
nie zdają sobie nawet sprawy, że takie specjalne stany istnieją i że mogą być świadomie używane.
W momencie jednak, gdy człowiek nauczy się operowania na tych poziomach świadomości, nie
podejmie już ważnych decyzji bez udziału tych poziomów.
Metoda Silvy uczy nie tylko funkcjonowania na głębokich poziomach rozluźnienia fizycznego i
umysłowego, ale również używania specjalnych technik, takich jak kontrola nawyków, rozwiązywanie
problemów, osiąganie celów, poprawa pamięci, poprawa zdrowia, kontrola bólu, kontrola snów itd.
Metoda Silvy nie jest hipnozą – już bardziej zbliżona jest do autohipnozy. Ludzie uczą się
koncentrować większą uwagę na wybranych zagadnieniach, ponieważ w stanie rozluźnienia nie jest
on bombardowany przez tak dużą ilość bodźców zewnętrznych. Mając do dyspozycji większe
możliwości skupienia uwagi, są oni w stanie lepiej ukierunkować swoją koncentrację na to, czego chcą
dokonać.
Dużą część kursu stanowi powtarzanie pozytywnych formuł podczas operowania na głębszych
poziomach rozluźnienia. Wiadomo, że uzyskany efekt jest niezwykle silny. Pozytywne myślenie
zawsze przynosi korzyści, niemniej jednak efekt jest zwielokrotniony, jeśli odbywa się ono w stanie
rozluźnienia.
Ostatnia część kursu związana jest z parapsychologią. Prawie wszyscy uczestnicy doświadczają
podczas kursu pewnych wrażeń, które mogą być sklasyfikowane jako mające podłoże
parapsychologiczne. Wrażenia te są tak powszechne, że organizatorzy gwarantują całkowity zwrot
opłaty za kurs, jeżeli po ostatnim dniu uczestnik twierdzi, że tego typu przeżycia nie były jego
udziałem.
V.
Dlaczego Samokontrola Umysłu pomaga pacjentom ze schorzeniami umysłowymi?
Już we wczesnych stadiach badań przesialiśmy spekulować, czy Samokontrola zagraża w jakiś
sposób umysłowo chorym, i skierowaliśmy całą naszą uwagę na pytanie, dlaczego im pomaga.
Nie znamy jeszcze wszystkich odpowiedzi, wydaje nam się jednak, że jesteśmy lepiej przygotowani do
podobnego typu rozważań niż ci, którzy nie mieli okazji uważnie przebadać pacjentów przed i po
treningu prowadzonego Metodą Silvy.
Ważnym czynnikiem może być mobilizacja energii psychicznej. W artykule pt. Analiza ukończalna i
nieukończalna (Analysis Terminable and Interminable). Z Freud stwierdził, że efektywność przyszłej
psychoterapii może w dużej mierze zależeć od takiej mobilizacji. Osoby uczestniczące w kursie
Samokontroli są pod koniec zajęć przepełnione energią.
Pozytywne nastawienie i optymizm wytworzony podczas kursu powodują korzystny efekt u pacjentów.
Być może powtarzanie w stanie rozluźnienia korzystnych stwierdzeń powoduje skuteczne
przeprogramowanie umysłu w sposób wykraczający poza ramy zwyczajnego pozytywnego myślenia.
Relaksacja zmniejsza oczywiście lęk, co z kolei powoduje zmniejszenie symptomatologii. Pacjent nie
może jednocześnie być w stanie umysłowego i fizycznego rozluźnienia oraz w stanie lękowym i
wewnętrznego konfliktu. Uważa się, że funkcjonowanie na tym poziomie powoduje efekt transferu
relaksacji na czynności wykonywane w czasie pozostałej części dnia, podobny do stwierdzonego w
przypadku medytacji transcendentalnej.
W czasie zajęć panuje w sali dobry nastrój, a w stanach relaksacji uczestnicy doświadczają bardziej
intensywnych uczuć ciepła i miłości. Być może siła miłości spełnia ważną rolę w procesach
stabilizacyjnych. Wiemy skądinąd, że zakochani na ogół zwracają mało uwagi na rzeczy, które w
innych stanach byłyby dla nich irytujące.
Ponieważ u osób osiągających poziomy rozluźnienia konflikty wewnętrzne wydają się słabnąć,
wczesne mechanizmy obronne powodujące zdystansowanie emocjonalne nie są już konieczne.
Ludzie mają lepszy kontakt z własnymi uczuciami oraz z rzeczywistością.
We wszystkich przypadkach do oceny rzeczywistości zaangażowany zostaje większy zakres
aktywności mózgu, co z kolei powoduje zwiększenie zdolności percepcji oraz większą jasność
myślenia.
Użycie specjalnych technik Samokontroli pomaga pacjentom w rozwiązywaniu niektórych problemów
osobistych. Są oni również w stanie zaprogramować stany relaksacji i pozytywnych uczuć na cały
dzień. Większa kontrola nad własnymi wewnętrznymi umiejętnościami daje im jednocześnie większą
85
ogólną pewność siebie. Terapeuci polegają bardziej na odpowiedziach otrzymywanych w zmienionych
stanach świadomości, co z kolei jeszcze bardziej zwiększa pewność siebie pacjentów.
Obecne są również zjawiska fenomenu grupy. Pozytywne emocje, wytworzone przez grupę, stają się
zaraźliwe i przenoszą się na osobników nawet najbardziej niezrównoważonych.
Część parapsychologiczna kursu w całkiem nieoczekiwany sposób pomogła niektórym pacjentom
będącym w stanie zachwianej równowagi psychicznej. Wielu z nich doświadczało częstych przeżyć
paranormalnych, których nauka psychoterapii nie jest jeszcze w stanie wyjaśnić. Dzięki tym
przeżyciom pacjenci ci uzyskali pełniejsze zrozumienie własnych problemów. Jednym z głoszonych
celów psychoterapii jest powodowanie wprowadzenia w zakres świadomości pewnych informacji lub
faktów, które dotychczas znajdowały się w nieświadomości. Identyczną rolę spełnia w Samokontroli
Umysłu rozszerzanie zakresu świadomości i rozwijanie u ludzi właściwości metapsychicznych.
Pacjenci odczuwają ulgę, ujawniając te aspekty swoich procesów umysłowych i przekonując się o ich
prawdziwości i akceptowalności.
Również fakt, że w wielu wypadkach schorzenie umysłowe pomaga pacjentom lepiej doświadczać
przeżycia metapsychiczne, nadaje specjalne znaczenie ich chorobie psychicznej i nowy sens całemu
życiu.
Terapeuta, który potrafi stosować techniki Samokontroli Umysłu w praktyce psychoterapeutycznej, jest
w stanie skuteczniej pomagać swoim pacjentom.
VI.
Podsumowanie i wnioski.
Grupa 75 pacjentów w stanie wysokiej niestabilności psychicznej ukończyła kurs Samokontroli Umysłu
Metodą Silvy w celu sprawdzenia, czy trening tego typu może spowodować pogorszenie się stanu
choroby. Tylko w jednym przypadku stan chorego uległ pogorszeniu. Najbardziej konsekwentnie
pojawiającym się wynikiem, który został stwierdzony zarówno przez badania kliniczne, jak i w formie
obiektywnych testów, była ogromna poprawa percepcji rzeczywistości u pacjentów.
Trzeba zauważyć, że wszyscy bez wyjątku chorzy, którym sugerowano ukończenie kursu
Samokontroli, wywodzili się z jednego ośrodka praktyki psychiatrycznej, w związku z czym grupa ta
reprezentuje kompletną populację z relacji pacjent-psychiatra. Dlatego też wyniki sugerują, iż rezultaty
badań nie odnoszą się jedynie do wyselekcjonowanych osobników, lecz mają znacznie szerszy
zakres.
Samokontrola Umysłu nie jest psychoterapią. Może ona być jednak zastosowana jako jeden z
instrumentów w procesie psychoterapii, zakładając, że psychiatra zaznajomiony jest z treścią Metody i
nie jest nastawiony antagonistycznie do jej założeń. Daje to pacjentom zwiększoną możliwość
wyzyskania własnego umysłu i zastosowania nowych umiejętności do rodzaju psychoterapii, który jest
w danym momencie praktykowany.
Pacjenci w stanach psychozy wykazali tak ogromną poprawę, że obecnie dr McKenzie nalega, aby w
kursie Samokontroli brali udział wszyscy psychotycy, którzy znajdują się pod jego bezpośrednią
opieką lekarską.
Ze względu na duże polepszenie stanu u większości umysłowo chorych pacjentów oraz szansę
stosowania treningu w większych grupach autorzy przewidują możliwość zastosowania Metody jako
pomocniczej formy terapii w warunkach szpitalnych.
Kurs oceniony został jako bezpieczny i potencjalnie korzystny dla osób cierpiących na nerwice. Był
stosunkowo bezpieczny i zdecydowanie korzystny dla osób wysoce niestabilnych, pod warunkiem
przebywania ich pod stałą opieką lekarza zaznajomionego z programem. Zarówno wyniki badań
klinicznych, jak i obiektywne dane zebrane na podstawie testów psychologicznych sugerują, że
korzyści znacznie przewyższają jakiekolwiek efekty negatywne.
Wykres A
Przeciętna wartość współczynnika t u 38 kobiet z grupy wysoce niestabilnej przed i po treningu
Metodą Silvy.
Poprawę zanotowano na wszystkich jedenastu skalach, nie wyłączając skali euforii. Niższe wartości
wskazują na poprawę stanu, z wyjątkiem skali euforii, gdzie wyższe wartości wskazują na lepsze
samopoczucie i większy optymizm pacjenta.
Kolejność skal jest następująca:
1. Percepcja zmysłowa – zawierająca elementy, które opisują świat zewnętrzny odbierany w formie
bezpośrednich doświadczeń zmysłowych, na wszystkich modalnościach zmysłów.
2. Percepcja czasu – która bada zjawiska związane z subiektywną oceną czasu w czterech
kategoriach:
– zmiany w doświadczaniu przepływu czasu,
– brak poczucia ciągłości czasu,
– orientacja w czasie, włączając w to sposób zaangażowania w przeszłość, teraźniejszość i
86
przyszłość,
– wiek doświadczany w porównaniu do rzeczywistego wieku,
– identyfikacja lub alienacja ze swojego pokolenia.
3. Percepcja własnego ciała – zawiera trzy aspekty ilustrujące percepcje własnych cech fizycznych:
– aspekty emocjonalne,
– skargi hipochondryczne,
– aspekty dostrzegane.
4. Samoocena – zawiera emocjonalne tendencje wobec autoekspresji oceny własnej wartości oraz
problemów identyfikacji.
5. Percepcja innych osób – reprezentowana przez pięć odmiennych modeli:
– dehumanizacja ludzi,
– przypisywanie ludziom niezwykłych mocy,
– uczucia zmiany,
– idee kategoryzujące,
– tendencje antropomorficzne w stosunku do zwierząt.
6. Idealizacja – koncentruje się na obrazie patologii zawartym w doświadczaniu własnych procesów
myślenia lub ich treści. Operuje kategoriami deficytu w procesach myślowych, dezorganizacji, zmian
nawyków myślowych lub ideologii, wszechmocy intelektualnej, zmiany w tempie myślenia oraz
obecności dziwacznych myśli.
7. Dysforia (stany emocjonalne odznaczające się zaniepokojeniem, depresją lub ciągłym niepokojem –
przyp. tłum.) – bada trzy poziomy afektu dysforycznego: somatyczny, emocjonalny i intelektualny.
Dodatkowo zawiera punkty dotyczące pragnienia śmierci oraz tendencji autodestrukcyjnych.
8. Regulacja impulsów – zawiera punkty uwypuklające niedobór elementów wolicjonalnych (brak woli)
jako doświadczenie, a nie rzeczywistą utratę kontroli. Reprezentowane są trzy kategorie zjawisk:
– przejawy hipertoniczności,
– zahamowania w pracy i problemy z podejmowaniem decyzji,
– zachowania wymuszone (kompulsje) i całkowity brak inicjatywy, impulsy asocjalne, antysocjalne lub
dziwaczne.
87
Wykres B:
Średnia różnica wyników t przed i po treningu Samokontroli Umysłu Metodą Silvy dla 20 mężczyzn z
grupy z silnymi zaburzeniami.
88
Wykres C:
Średnia różnica wyników t dla 19 z 38 kobiet z grupy z silnymi zaburzeniami, których wyniki uległy
największym zmianom.
89
Wykres D:
Średnia różnica wyników t dla 10 z 20 mężczyzn z grupy z silnymi zaburzeniami, których wyniki uległy
największym zmianom.
90
Wykres E:
Pacjent w ostrym stanie psychotycznym badany dwukrotnie na tydzień przed i jednorazowo w tydzień
po treningu Samokontroli Umysłu. Zauważ podobieństwo dwu wyników przed treningiem w
porównaniu do trzeciego badania.
91
Wykres F:
Pacjent z grupy z silnymi zaburzeniami, badany na tydzień przed i w tydzień po treningu Samokontroli
Umysłu Metodą Silvy.
92
Wykres G:
Pacjent z grupy z silnymi zaburzeniami, badany na tydzień przed i w tydzień po treningu Samokontroli
Umysłu Metodą Silvy.
93
ANEKS III
WPROWADZENIE
dr J.W.Hahn, kierownik ds. badawczych Silva Mind Control International.
Do niedawna naukowcy odnosili się z dużą dozą sceptycyzmu do sprawozdań opisujących jogów,
będących w stanie świadomie regulować częstotliwość pracy serca, ciepłotę ciała oraz inne funkcje
wewnętrzne, które uważane były za całkowicie niezależne od woli człowieka. Ignorowane były również
opisy, że niektórzy osobnicy w stanach głębokiej hipnozy (zmienionego stanu świadomości) byli w
stanie pod wpływem sugestii spowodować u siebie zmiany natury fizjologicznej, które normalnie
uważane były za niemożliwe do kontroli wolicjonalnej, na przykład wywoływanie pęcherzy na
powierzchni skóry oraz kontrola pracy serca.
Dzięki wprowadzeniu techniki biologicznego sprzężenia zwrotnego w przeciągu kilku lat świat nauki
zaczął się przekonywać, że prawie każdy wewnętrzny proces może być poddany świadomej kontroli.
Techniki biologicznego sprzężenia zwrotnego opierają się na zasadzie, że uczymy się prawidłowo
reagować, jeżeli otrzymamy natychmiastową informację zwrotną (feedback) co do prawidłowości
naszej reakcji lub informację, w jakim stopniu nasza reakcja zbliżona jest do reakcji prawidłowej.
Psycholog dr Neal Miller, pracujący obecnie na Uniwersytecie. Rockefellera, przeprowadził
doświadczenie na zwierzętach, w którym – używając nagrody jako instrumentu sprzężenia zwrotnego
– był w stanie dowieść, że możliwa jest świadoma kontrola zmian w częstotliwości pracy serca. Dr
Elmer Green z Fundacji Menninger zademonstrował, że za pomocą biologicznego sprzężenia
zwrotnego ludzie są w stanie nauczyć się zróżnicowanego kontrolowania temperatury dłoni: jedna
dłoń gorąca, druga dłoń zimna.
W czasie doświadczeń z wpływem biologicznego sprzężenia zwrotnego na kontrolę częstotliwości fal
mózgowych dr Kamiya z Instytutu Neuropsychiatrycznego Langley Porter udowodnił, że metoda ta
może być stosowana do nauki świadomego kontrolowania częstotliwości fal mózgowych typu alfa (8-
13 herców).
Również inne techniki, o charakterze mniej laboratoryjnym, stosowane były do nauki kontroli
wewnętrznych funkcji organicznych. Na przykład technika medytacji transcendentalnej stanowiła
próbę spowodowania reakcji rozluźnienia w organach wewnętrznych oraz w mózgu.
Inną metodą, przy zastosowaniu której osobnicy są w stanie wytworzyć reakcje rozluźnienia i
kontrolować częstotliwość fal mózgowych, jest trening Samokontroli Umysłu Metodą Silvy. Absolwenci
kursu Samokontroli potwierdzają odczucie głębokiego odprężenia oraz wyrażają przekonanie, że są w
stanie kontrolować częstotliwość fal mózgowych. W roku 1971 twierdzenia te poddane zostały
badaniom przeprowadzonym przez profesora psychologii z Uniwersytetu Trinity w San Antonio, w
stanie Teksas, dr F.J. Bremnera. Wyniki tych badań potwierdziły, że rzeczywiście osobnicy po
przejściu takiego treningu są w stanie na życzenie spowodować pojawienie się częstotliwości alfa.
Zostało to stwierdzone podczas badań z grupą dwudziestu nie przeszkolonych studentów, którzy
zgodzili się uczestniczyć w eksperymencie dotyczącym kontroli częstotliwości fal mózgowych. Polowa
grupy przeszła trening odruchu warunkowego, podobny do treningu odruchów u psów Pawłowa. W
momencie gdy osobnik słyszał mechanicznie wytworzony dźwięk (trzask), światło stroboskopu
powodowało wytworzenie częstotliwości alfa w elektroencefalografie. Po pewnym czasie sam dźwięk
wystarczał do pojawienia się u tych osobników częstotliwości alfa na wykresach EEG.
Druga połowa grupy przeszła przez trening prowadzony przez pana Jose Silvę Metodą Samokontroli
Umysłu. Obydwie grupy wykazały przewidywane zmiany w odczycie EEG, tzn. w obu wypadkach
zwiększona została częstotliwość alfa.
Później wykonany został następny eksperyment, przeprowadzony z osobnikami posiadającymi już
sporą praktykę w stosowaniu Metody Silvy. Osobnicy ci byli w stanie świadomie zapoczątkować i
zatrzymywać wytwarzanie częstotliwości alfa oraz generować częstotliwość alfa w trakcie
przeprowadzania rozmowy. Ponieważ wszyscy oni posiadali sporą praktykę w ćwiczeniach ESF (tzw.
opracowywanie “przypadków"), wykonano z nimi jeszcze jedno doświadczenie, podczas którego
aparat EEG notował częstotliwość fal mózgowych w czasie wykonywania ćwiczeń ESP. Wykres EEG
wykazał obecność wysokiego procentu częstotliwości alfa.
Wyniki tych badań sugerują, że trenując człowiek jest w stanie uzyskać zwiększoną świadomą
kontrolę nad swoimi organami wewnętrznymi. Odnosi się to również do mózgu, jeżeli przyjmiemy, iż
wskaźnikiem funkcjonowania tego organu są jego reakcje elektryczne. Sugeruje to również
konieczność wielu dalszych badań w celu stwierdzenia korelacji pomiędzy stanami fizjologicznymi i
umysłowymi, jak również w celu zbadania optymalnych metod treningowych, koniecznych do
uzyskania maksymalnych korzyści ze świadomej samoregulacji procesów psychofizjologicznych,
Badania przeprowadzone przez neurobiologa, dr Rodgera Sperry'ego i jego współpracowników w Los.
Angeles z zakresu fizjologii mózgu pozwalają na lepsze zrozumienie znaczenia treningu Samokontroli
Umysłu Metodą Silvy. Badacze ci wraz z wieloma innymi naukowcami dostarczyli laboratoryjnych i
94
klinicznych dowodów na istnienie wewnątrz ludzkiego mózgu dwóch odrębnych rodzajów
świadomości, działających osobno, lecz jednocześnie. Jeden rodzaj świadomości dotyczy myślenia
sekwencyjnego i zależnego od logiki w matematyce lub w mowie. Tego typu myślenie jest zasadniczą
funkcją lewej półkuli kory mózgowej. Drugi rodzaj świadomości związany jest z prawą półkulą i dotyczy
myślenia holistycznego, spontanicznie twórczego i intuicyjnego z ukierunkowaniem przestrzennym i
muzycznym.
Świadomość oparta na działalności lewej półkuli mózgu, dominująca w naszym codziennym życiu, jest
zdecydowanie faworyzowana przez nasz system edukacyjny oraz postawy społeczne świata
zachodniego. Oparta jest na obiektywnej analizie faktów i na ogół związana z pojawieniem się w
mózgu dominującej częstotliwości typu beta. Świadomość wynikająca z działalności prawej półkuli ma
charakter zasadniczo subiektywny i traktowana jest jako drugorzędna w naszym systemie edukacji,
znajdując najszerszy wyraz w sztuce. Działalność ta jest na ogół połączona z wytwarzaniem
częstotliwości typu alfa i teta.
Trening Samokontroli Umysłu Metodą Silvy uczy ludzi umiejętności zwolnienia częstotliwości
mózgowych do poziomu alfa, przy jednoczesnym prowadzeniu rozmowy lub innych formach
aktywności typowych dla częstotliwości beta. Pozwala to również na zastosowanie twórczych,
intuicyjnych procesów myślowych typu alfa jako czynnika umożliwiającego świadomy i bardziej
wyrównany podział funkcji mózgowych pomiędzy lewą i prawą półkulą. Pomaga to w zrównoważeniu
przeciążenia lewej półkuli mózgu podczas rozwiązywania problemów. Odnosi się wrażenie, iż
wynikiem celowego wzmocnienia funkcji prawej półkuli staje się efektywniejsze wykorzystywanie
całego potencjału mózgu.
WSPÓŁZALEŻNOŚĆ
UWAGI
LUDZKIEJ
NA
WVKRESACH
EEG
(EEG Correlates of Attention in Humans. “Neuropsychologia". Tom 10,1972. str. 307-312)
Frederick. J. Bremner, V. Benignus, F. Moritz. Uniwersytet Trinity, San Antonio, Teksas.
Powyższe badania finansowane były przez Mind Science Foundation z Los Angeles, Kalifornia.
Autorzy wyrażają wdzięczność panu Jose Silvie za udział w badaniach oraz panu Dawidowi L.
Carlsonowi za pomoc w przygotowaniu poniższego tekstu.
Model uwagi przedstawiony przez Bremnera i jego współpracowników czyni zmiany EEG zmienną
zależną (Bremner 1970; Ford, Morris i Bremner 1968; Eddy, Bremner i Thomas 1971; Hurwitz i
Bremner 1972). Model ten bierze pod uwagę istnienie trzech klas czy podzbiorów uwagi, lecz choć
podzbiory te są ortogonalne, nie są zhierarchizowane. Zdefiniowane już podzbiory to: oczekiwanie,
kontra-oczekiwanie, orientacja, pobudzenie i brak koncentracji (Hurwitz i Bremner 1972).
Zastosowanie tego modelu zwiększy się w miarę zwiększania się jego ogólności. Obecne badanie ma
na celu rozszerzenie ogólności modelu z danych uzyskanych podczas badań na zwierzętach na dane
dotyczących stanów uwagi ludzkiej. Badanie dotyczy dwóch aspektów. Jednym jest stwierdzenie, czy
EEG u ludzi reaguje na zmiany związane z którąkolwiek z wyżej wymienionych składowych uwagi.
Drugim aspektem jest zbadanie, czy istnieje u ludzi jakaś unikalna składowa, która albo w ogóle nie
występuje u zwierząt, albo nie jest testowana.
Ze względu na fakt, że testy wymagały przeprowadzania dużej ilości eksperymentów, model został
zorientowany w kierunku składowej oczekiwania, jako najodpowiedniejszej do zbadania ludzkiej
uwagi. Przypominamy czytelnikom, że oczekiwanie rozumiane jest tutaj jako nauczenie się przez
podmioty zależności, że bodziec B następuje po bodźcu A.
Szczegółowy opis całej procedury omawiany będzie w części.
Metoda.
Teraz zaznaczamy tylko, że badania przeprowadzone będą przy użyciu klasycznego paradygmatu
warunkującego. Paradygmat ten wzorowany był możliwie najściślej na paradygmacie użytym do
zebrania danych przy badaniu zwierząt. Niemniej jednak zebranie danych dotyczących zwierząt było
proste dzięki łatwo dostępnym częstotliwościom teta. W przypadku ludzi dane EEG charakteryzowały
się większym prawdopodobieństwem częstotliwości alfa. Dlatego też częstotliwości alfa posłużyły jako
dane do zmiennej zależnej. Bardziej interesujący może okazać się drugi aspekt badań. Psychologowie
często dyskutują na temat istnienia wewnętrznej świadomości człowieka. Obecny model dotyka
również tego zagadnienia czyniąc z koncentracji wewnętrznej składową uwagi. Składowa koncentracji
wewnętrznej charakteryzuje się nieobecnością bodźca eksteroceptywnego oraz testowalności
wyłącznie u ludzi. W poniższych badaniach wysunięto tezę, że zmiany składowej mogą być mierzone
przez zmiany w EEG, wynikające z reakcji badanych osobników podczas stanów medytacyjnych i
stanów głębokiego odprężenia.
Metoda.
Uczestnicy: Dwudziestu studentów płci męskiej, w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat, z
pierwszego roku psychologii. Zostali oni poinformowani, że eksperyment ma na celu samokontrolę fal
mózgowych, i przydzieleni w sposób przypadkowy do dwóch grup, po dziesięciu w każdej.
95
Aparatura: Użyty został elektroencefalograf Beckmana typ T. Elektrody z nierdzewnej stali instalowane
były podskórnie ponad wierzchołkiem obszaru potylicznego. Dane EEG śledzone były wizualnie oraz
nagrywane na taśmie. Za pomocą dźwiękowego biogenicznego systemu informacji zwrotnej (I),
częstotliwości fal mózgowych typu alfa (8 do 13 herców) mogły być filtrowane z potylicznego odczytu
EEG i prezentowane uczestnikom za pomocą słuchawek jako analog częstotliwości alfa. Układ
logiczny Digital Equipment Corporation został nastawiony na półsekundowy bodziec (CS) i po 10
sekundach na 10-sekundowy bodziec (UCS), które były notowane w formie liczb binarnych. CS był
sygnałem dźwiękowym (trzask) przekazywanym do słuchawek uczestnika, spowodowanym
otwieraniem i zamykaniem przełącznika podłączonego do sześciowoltowej baterii. UCS był błyskiem
wytwarzanym przez fotostymulator Grass PS 2 nastawiony na częstotliwość alfa, generowaną przez
uczestnika z zamkniętymi oczyma. Wszystkie informacje zapisywane były na 8-ścieżkowej taśmie
analogowej typu Ampex. SP 300, a skompletowany zapis zmieniany był na zapis numeryczny przez
analogowo-cyfrowy konwertor, podłączony do komputera typu IBM 360/44.
Procedura: Projekt badań był przestudiowany i zatwierdzony przez Uniwersytecką Komisję ds.
Humanitarnego Traktowania Ludzi Będących Podmiotami w Eksperymentach Naukowych. Każdy z
uczestników eksperymentu wypełniał kwestionariusz z pytaniami na temat ostatniego picia alkoholu
lub zażywania narkotyków, historii ataków epileptycznych oraz wcześniejszych doświadczeń z
hipnozą, jogą lub warunkowaniem stanu alfa. Kiedy uczestnik eksperymentu po raz pierwszy
przyszedł do laboratorium, proszony był dodatkowo o podpisanie oświadczenia, że zaznajomił się z
celem i formą eksperymentu oraz że procedura została mu wyjaśniona. Pomiary wyjściowe EEG
wykonane były dla każdego uczestnika, bez przekazywania informacji zwrotnej. Jako bodziec
stosowane było polecenie: “zamknij oczy". Każdy wykres oznaczony był liczbą dwucyfrową. Do
nagrywania filtrowanych i niefiltrowanych częstotliwości fal mózgowych używane były oddzielne
ścieżki. Ten sam proces powtórzony był następnie przy “otwartych oczach". Twarz każdego z
uczestników obserwowana była na monitorach telewizyjnych. W czasie dokonywania pomiarów
wyjściowych każdy uczestnik przebywał w laboratorium doświadczalnym około 30 minut. Jeżeli
odczyty pomiarów wyjściowych były dla któregoś z uczestników niewystarczające, cały proces był
powtarzany, aż otrzymano dane wolne od artefaktów.
Podobnie jak przy pomiarach podstawowych, uczestnicy podzieleni zostali na dwie grupy, po dziesięć
osób w każdej. Pierwsza 10-osobowa grupa (Silvy) przeszła w czasie weekendu czternastogodzinny
kurs Samokontroli Umysłu, prowadzony przez Jose Silvę (Shah, 1971). Wprawdzie technika
Samokontroli Silvy jest sama w sobie metodą unikalną, niemniej jednak korzysta ona z technik
prowadzących do głębokiego rozluźnienia oraz procesów opartych na technice podobnej do grupowej
hipnozy. Pewien czas przeznaczony jest na ćwiczenia, które możliwie adekwatnie określić można jako
ESP (percepcja pozazmysłowa).
Na początku następnego tygodnia osoby te przyprowadzono do laboratorium i przez dwadzieścia
minut dokonywane były u nich pomiary EEG. Dane odczytywano, gdy uczestnicy mieli oczy otwarte
lub zamknięte, praktykując technikę Silvy. Przy innej okazji pomiary EEG dokonane były w podobnych
warunkach z tymi samymi osobami przy użyciu dźwiękowego biogenicznego systemu informacji
zwrotnej i podobnych instrukcji słownych.
Druga 10-osobowa grupa (CC) poddana była klasycznemu paradygmatowi warunkującemu odbycie
pięćdziesięciu prób w czasie jednej sesji. Każda próba składała się z bodźca CS – półsekundowego
sygnału dźwiękowego (trzasku), po którym następowała dziesięciosekundowa przerwa pomiędzy
pobudzeniami (interstimulus interval – ISI), oraz z bodźca UCS składającego się z 10-sekundowej serii
błysków nastawionych na częstotliwość alfa danej osoby. Przerwy pomiędzy pobudzeniami były
nieregularne. Prowadzący eksperyment rozpoczynał próbę, gdy wydawało się, że uczestnik osiągnął
stan rozluźnienia. Sesja, składająca się z 50 prób, trwała od 20 do 30 minut. Sesje powtarzano do
momentu, aż wystąpiła u uczestnika reakcja warunkowa wytwarzania częstotliwości alfa albo do
momentu, gdy prowadzący eksperyment był przekonany, że uczestnik nie jest już w stanie wytworzyć
większej ilości częstotliwości alfa. Podczas ostatniej składającej się z 50 prób sesji z grupą CC
uczestnikom dostarczana była biogeniczna informacja zwrotna. Wszystkie klasyczne dane
warunkujące zapisywane były, kiedy badany miał otwarte oczy.
Sposób obliczania wyników.
W celu dokonania analizy wyników dane EEG zgrupowane zostały w formie dziesięciosekundowych
epok. Z danych wyjściowych wzięta była jedna epoka dla każdego uczestnika poddanego badaniom z
zamkniętymi i z otwartymi oczami. Z pomiarów wykonywanych z uczestnikami grupy Silvy po
czternastogodzinnej sesji treningowej wzięta była jedna epoka z badań osoby z zamkniętymi oczami i
jedna, dotycząca tej samej osoby, mającej w czasie badań oczy otwarte – bez podawania informacji
zwrotnej. Z grupą tą powtórzono te same badania z podawaniem informacji zwrotnej. Dla grupy CC
pod uwagę brana była jedna z wczesnych prób (próba numer 3, jeżeli była wolna od artefaktów) epoka
96
zaś pochodziła z 10-ciosekundowej przerwy między pobudzeniami (ISI). Podobną epokę brano z
ostatniej próby przed dostarczeniem biogenicznej informacji zwrotnej. Ostatnia epoka wzięta była w
czasie, gdy uczestnik otrzymywał informacje zwrotne.
Każda epoka została poddana przekształceniu analogowo-cyfrowemu, a następnie analizie
spektralnej, biorąc pod uwagę różne częstotliwości EEG (Walter 1968). W tej pracy opisane zostały
jedynie wyniki otrzymane podczas badania osób z otwartymi oczami.
Wyniki.
Wykresy 1 i 2 zawierają podsumowanie wyników grup, odpowiednio, odniesienia (CC) i Silvy. W
każdym z wykresów można również odczytać efekt biogenicznej informacji zwrotnej. Na każdym z
układów współrzędnych przedstawione zostały trzy aspekty eksperymentu: porównanie pomiędzy
wynikami pomiarów wyjściowych, zwiększenie wytwarzania alfa w wyniku dowolnego z procesów
eksperymentalnych oraz wpływ biogenicznej informacji zwrotnej.
Rozpatrując grupę odniesienia (wykres 1), można zauważyć zdecydowane, związane z procedurą
warunkującą (CC), zwiększenie wytwarzania alfa, które wyraża się w postaci wierzchołka w środkowej
linii przy częstotliwościach pomiędzy 8 i 9 herców. Dane wyjściowe nie zdają się wykazywać
dominującej częstotliwości alfa, co zostało zilustrowane przez szerokie i dość płaskie widma.
Zwiększenie średniej względnej mocy widma rozkłada się przy mniejszej ilości częstotliwości.
Dodatkową zmianę w fali alfa można zaobserwować przy wprowadzeniu biologicznego sprzężenia
zwrotnego i dalszym zwężeniu widma. Wprowadzenie biogenicznej informacji zwrotnej spowodowało
jeszcze jedną zmianę częstotliwości.
Podobne wyniki zaobserwować można w grupie Silvy (wykres 2), niemniej jednak zalecamy pewną
ostrożność przy porównywaniu wykresów tych dwóch grup. Na podstawie obserwacji wykresów
wydaje się jednak, że osobnicy, którzy przeszli trening Silvy, byli w stanie wytwarzać efektywnie
częstotliwości alfa, chociaż nie w takiej ilości, jak zostało to zademonstrowane w przypadku grupy. CC
(patrz wykres 1). Tutaj także można zauważyć zmianę w kierunku niższych częstotliwości i wydaje się
ona większa niż w przypadku grupy CC. Ten wniosek może być jednak niezupełnie prawidłowy ze
względu na to, że przy pomiarach podstawowych grupa Silvy wykazała zwiększoną produkcję
częstotliwości w zakresie 10 do 12 herców, które nie występowały w przypadku grupy CC. Z tego też
powodu trudno jest wydać ocenę co do stopnia relatywnej zmiany w obydwu grupach. Warto jednak
zanotować, że zmiana częstotliwości nastąpiła w obu grupach w tym samym kierunku oraz że efekt
biogenicznej informacji zwrotnej był w obydwu przypadkach identyczny (patrz wykres 2).
Dyskusja.
Powyższe wyniki wydają się potwierdzać model uwagi Bremnera, w szczególności w składowych
oczekiwania i koncentracji wewnętrznej. Interesujące jest porównanie danych, otrzymanych w czasie
tych eksperymentów, z danymi otrzymanymi w trakcie badań na zwierzętach, które służyły jako
pierwowzór do zdefiniowania składowej oczekiwania (patrz wykres 3). Przy porównaniu wykresów 1 i
3 rzucają się w oczy pewne podobieństwa. Krzywe danych wstępnych i krzywe. CS rozpatrywane
osobno są szerokie i płaskie, podczas gdy krzywe odnoszące się do procesów warunkowania są
spiczaste. Obydwa wykresy wykazują również zmianę częstotliwości. Autorzy zdają sobie sprawę, że
zmiana częstotliwości ma przeciwny kierunek. Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż dane od zwierząt
pochodziły z obszaru hippocampa, podczas gdy dane od ludzi – z wierzchołka obszaru potylicznego.
Wyniki te sugerują, że oczekiwanie w formie definiowanej przez model skorelowane jest z kształtem
widma oraz zmianą częstotliwości. Również inni autorzy opisują zmianę częstotliwości alfa u ludzi, co
potwierdzałoby istnienie składowej oczekiwania (Knott i Henry 1941; Williams 1940) lub co najmniej
korelacje częstotliwości alfa z uwagą (Jasper i Shagass 1940).
Na wykresie 2 autorzy przedstawiają składową koncentracji wewnętrznej. Rozpatrywani osobnicy, po
przejściu przez trening Samokontroli Umysłu Metodą Silvy, nie używali bodźców zewnętrznych
podczas dostarczania powyższych danych. Używali natomiast metody, która może być w najlepszy
sposób określona jako wytwarzanie obrazów umysłowych. Wartość modelu Bremnera polega między
innymi na tym, że dzięki zdefiniowaniu składowej “koncentracji wewnętrznej" staje się zbędne
używanie takich określeń jak “świadomość" czy “obrazy umysłowe". Koncentracja wewnętrzna zależy
od poprzedzających ją warunków (takich jak przekazywane uczestnikom instrukcje słowne) oraz od
zmian zaobserwowanych na EEG. Autorzy zdają sobie sprawę, że potrzebne są dodatkowe badania
kontrolne w celu zbadania wiarygodności składowej koncentracji wewnętrznej.
Nabiera to specjalnej wagi w świetle krytyki Hartsa (1968), że osobnicy, zostawieni na kilkanaście
minut sami w przyciemnionym, cichym pomieszczeniu, w sposób naturalny zwiększają ilość
wytwarzanej częstotliwości alfa. Przedstawione badania (oraz badania. Browna 1970) mogą oprzeć
się powyższej krytyce ze względu na fakt, że do analizy wyników używane są zmiany częstotliwości
oraz kształt widma, w odróżnieniu od badań, które polegały wyłącznie na ilości lub amplitudzie
wytwarzanej częstotliwości alfa (Kamiya 1968). Niemniej jednak niezwykle interesujące są rozważania
97
na temat dodatkowej zmiany częstotliwości, która następuje w wyniku zastosowania biogenicznego
sprzężenia zwrotnego. W przypadku grupy CC mogło ono pomóc w większym ujawnieniu bodźców
UCR i CR, zmieniając tak klasyczny paradygmat warunkowania na sytuację warunkowania
instrumentalnego przy CR spełniającym rolę bodźca zasadniczego. Z drugiej strony dla grupy
ćwiczonej Metodą Silvy sprzężenie zwrotne stanowiło uczestnikom niesubiektywny korelat
koncentracji wewnętrznej.
KONCENTRACJA
WEWNĘTRZNA
JAKO
SKŁADOWA
UWAGI
Frederick J. Bremner i F. Moritz. Uniwersytet Trinity, San Antonio, Teksas.
Powyższe badania finansowane były przez Mind Science Foundation z Los Angeles w Kalifornii.
Autorzy chcieliby wyrazić wdzięczność panu Jose Silvie za udział w eksperymencie.
Abstrakt.
Celem niniejszego sprawozdania jest podjęcie próby uporządkowania kolejnych danych z dziedziny
wewnętrznej koncentracji uwagi u ludzi. Zastosowany teoretyczny model korzysta ze zmian w
wykresie EEG traktując je jako zmienną zależną. Zmienną niezależną stanowią polecenia słowne
prowadzącego doświadczenie, mające na celu zapoczątkowanie wytwarzania częstotliwości alfa i – co
za tym idzie – przewidywanie istnienia wewnętrznej koncentracji uwagi.
W poprzedniej publikacji (Bremner et al. 1972) autorzy sugerują, że koncentracja wewnętrzna jest
składową uwagi i składowa ta może być zdefiniowana przy udziale pewnych określonych warunków
wstępnych oraz pewnych charakterystycznych zmian w wykresie EEG. Zmiany w EEG podczas
wytwarzania częstotliwości alfa spowodowane przez określony bodziec, użyte zostały jako zmienne
niezależne. Badania te narażone były na krytykę ze względu na twierdzenie (Hart 1968), iż niektórzy
osobnicy, pozostawieni przez kilka minut w zaciemnionym i spokojnym pomieszczeniu, są w stanie
zwiększyć ilość wytwarzanej częstotliwości alfa. Uważano jednak, że jeżeli osobnik byłby w stanie
zapoczątkować oraz zatrzymać wytwarzanie częstotliwości alfa równocześnie z jakimś sygnałem
przekazanym przez prowadzącego doświadczenie, mogłoby to stanowić odpowiedź na kwestię
rzekomego spontanicznego wytwarzania alfa, jak to zostało opisane przez Harta. Jeżeli zainicjowanie
wytwarzania alfa będzie u danego osobnika powiązane również z werbalnym potwierdzeniem
wystąpienia stanu koncentracji wewnętrznej, dostarczyłoby to równocześnie dodatkowego świadectwa
istnienia składowej koncentracji wewnętrznej.
Metoda.
Uczestnicy: w badaniach wzięło udział dziesięcioro kobiet i mężczyzn uprzednio ćwiczonych w
wytwarzaniu częstotliwości alfa. Niektórzy z uczestników brali udział w poprzednich eksperymentach
(Bremner et al. 1972). Wszyscy uczestnicy obecnych badań potwierdzili swoje duże doświadczenie i
umiejętności wytwarzania częstotliwości alfa, posiadanie uwarunkowanego stanu głębokiego
rozluźnienia, jak również posiadanie pewnego doświadczenia w ćwiczeniach metapsychicznych.
Aparatura: do doświadczenia użyty został elektroencefalograf Beckmana typu T. Elektrody z
nierdzewnej stali instalowane były podskórnie ponad wierzchołkiem obszaru potylicznego. Dane EEG
śledzone były wizualnie oraz nagrywane na taśmie. Dodatkowo uczestnik miał do dyspozycji mikrofon,
zainstalowany przy pulpicie nagrywającym w celu rejestrowania na taśmie słownych opisów jego
przeżyć. Układ logiczny z Digital Equipment Corporation był nastawiony na identyfikację uczestników
eksperymentu w formie zapisu liczbowego. Twarz oraz górna cześć klatki piersiowej uczestnika
obserwowane były przez kamerę telewizyjną. Informacje zapisywane były na ośmiościeżkowej taśmie
przy użyciu analogowego pulpitu typu Ampex Sp 300.
Procedura: każdy z uczestników eksperymentu proszony był o wypełnienie kwestionariusza z
pytaniami na temat ostatniego picia alkoholu lub zażywania narkotyków, historii ataków epileptycznych
oraz poprzednich doświadczeń z hipnozą, jogą lub innymi metodami warunkującymi stan alfa. Kiedy
uczestnik eksperymentu po raz pierwszy przychodził do laboratorium, proszony był dodatkowo o
podpisanie oświadczenia, że zaznajomił się z celem i formą eksperymentu oraz że procedura została
mu wyjaśniona. Każdego z uczestników poproszono o wytworzenie częstotliwości alfa, przy użyciu
jednej z metod zwykle przez niego używanej. Pomiary wyjściowe notowane były przez około pięć
minut w czasie, gdy uczestnicy mieli oczy zamknięte. W celu ustalenia dla każdego z uczestników
indywidualnego punktu odniesienia w stosunku do wytwarzanych częstotliwości alfa, mniej więcej
dziesięć minut przeznaczono na ćwiczenia, które najbliżej można określić jako ćwiczenia z dziedziny.
ESP (Silva Method; McKnight 1972). Następnie, na polecenie słowne prowadzącego doświadczenie,
uczestnik (z zamkniętymi oczyma) był proszony o wytworzenie częstotliwości alfa. Gdy w ocenie
prowadzącego doświadczenie dane EEG wykazywały, iż częstotliwość alfa była rzeczywiście
wytwarzana, czekał on jeszcze około 30 sekund, po czym przekazywał uczestnikowi polecenie:
“Proszę zatrzymać alfa". Wydawanie poleceń: “Proszę zacząć", “Proszę zatrzymać", kontynuowane
było do momentu, kiedy prowadzący doświadczenie wnioskował, że uczestnik w wystarczającym
stopniu zademonstrował swoje umiejętności i że zapis jest wolny od artefaktów. Uczestnik otrzymywał
98
wtedy polecenie “otwarcia oczu" i procedura “zacząć-zatrzymać" powtarzana była od początku. Żaden
z uczestników tego eksperymentu nie wykazał trudności w wytwarzaniu alfa, niemniej jednak niektórzy
nie zawsze byli w stanie zatrzymać wytwarzanie tych częstotliwości na polecenie słowne, szczególnie
kiedy mieli zamknięte oczy. Każdy uczestnik spędzał w laboratorium około 45 minut.
Wyniki.
Wyniki tych badań zaprezentowano na wykresach 4 i 5. Wprawdzie w oryginalnym założeniu dane
miały być poddane analizie spektralnej, niemniej jednak kontrast pomiędzy stanami alfa i nie-alfa był
tak wyraźny, że taka analiza okazała się zbędna. Wykres 4 zawiera dane czterech uczestników
uzyskane wówczas, kiedy mieli zamknięte oczy. Litera S na zapisie (patrz wykres 4) oznacza
polecenie rozpoczęcia wytwarzania alfa, natomiast litera T oznacza polecenie przerwania. Proszę
zauważyć różnicę między “piłą" charakteryzującą częstotliwość alfa oraz zmniejszoną amplitudą
zapisu następującego po poleceniu przerwania (T). Wykres 5 zawiera dane zebrane podczas badań
grupy pięciu uczestników, z których trzech miało oczy zamknięte i dwóch (P8 i T9) oczy otwarte.
Interesujący jest fakt, że uczestnik T9 z otwartymi oczyma po otrzymaniu polecenia rozpoczęcia (S)
wykazuje kilkusekundowe opóźnienie w wytwarzaniu częstotliwości alfa. Reakcja ta ujawniła się przy
wszystkich próbach tego uczestnika z otwartymi oczami. Można to było czasami zaobserwować u
innych uczestników.
Słowne opisy dawane przez wszystkich uczestników sugerowały, że znajdowali się oni w
specyficznym, możliwym do zdefiniowania stanie uwagi. Wszyscy, oprócz jednego, byli w stanie
przewidzieć, kiedy wytwarzają, a kiedy nie wytwarzają częstotliwości alfa. Innymi słowy, mogli oni
powiedzieć “start" i “stop" i zapis wyglądał tak samo jak wykresy 4 i 5.
Dyskusja.
Powyższe wyniki sugerują, że dla tej grupy uczestników kontrola wytwarzania częstotliwości alfa jest
faktem. Grupa ta jest w związku z tym mniej narażona na rodzaj błędu opisanego przez Hart a (1968).
Opóźnienie czasu w wytwarzaniu alfa u niektórych uczestników jest zjawiskiem niezwykle
interesującym, ale autorzy nie posiadają w tej chwili wyjaśnienia jego występowania. Niemniej jednak
istnieje współzależność z jednej strony między zapoczątkowaniem wytwarzania częstotliwości alfa
wykazanym na EEG, a z drugiej strony – występowaniem u uczestników jedynego w swoim rodzaju
subiektywnego uczucia oraz jego opisie słownym, określającym to uczucie jako specjalny rodzaj
uwagi. Stan ten decydujemy się w związku z tym sklasyfikować jako koncentrację wewnętrzną będącą
składową uwagi.
KORELATY EEG UWAGI U LUDZI
Wykres 1.
Widma mocy dla grupy warunkowania klasycznego, ukazujące dane kontrolne (control baseline)
warunkowania (CC) oraz biogenicznego sprzężenia zwrotnego (CC-f).
99
Wykres 2.
Widma mocy dla grupy ćwiczonej Metodą Silvy, ukazujące dane kontrolne (baseline), treningowe
(Silva 1) oraz biogenicznego sprzężenia zwrotnego (Silva-f).
100
Wykres 3.
Widma mocy dla danych pobranych z obszaru hippocampa u szczurów podczas warunkowania
klasycznego (CC) oraz habituacji światła (CS).
101
BIBLIOGRAFIA
Bremner FJ.The effect of habituation and conditioning trials on hippocampal EEG. “Psychonomic
Science", 1970, 18, 181 – 183.
Brown B.B. Recognition of aspects of consciousness through association with alpha activity
represented by a light signal. “Psychophysiology", 1970, 6,442 – 452.
Eddy D.R., Bremner F.J. & Thomas A.A. Identification ofthe precursors of hippocampal theta rhythm –
a replication and extension. “Neuropsychologia", 1971, 9, 43 – 50.
Ford J.G., Morris M.D. & Bremner F.J. The effect ofdrive on attention. “Psychonomic Science",
1968,11, 156-157.
Hart J.T. Autocontrol of EEG alpha. “Psychophysiology", 1968, 4, 506 (abstract).
Hurwitz S.L. & F.J. Bremner. Hippocampal correlates of a conditioned sniffing response.
“Neuropsychologia", 1972.
Jasper H.D. & Shagass C. Conditioning the occipital alpha rhythm in man. “Journal of Experimental
Psychology", 1941, 28, 373-387.
Kamiya J. Conscious control of brain waves. “Psychology Today", 1968, 1 (April), 57 – 60.
Knot J. & Henry C. The conditioning of the blocking of alpha rhythm ofthe he human
electroencephalogram. .Journal of Experimental Psychology", 1941, 28,134 – 144.
McKnight H. Silva Mind Control Through Psychorientology, Laredo, Texas: “Institute of
Psychorientology", Inc. 1972.
Shah D. The alpha state – lets the mind take wings. “The National Observer", 1971,34, 1,6.
Walter D.O. Spectral analysis for electroencephalogram: mathematical determination of
neurophysiological relationships from records of limited duration, “Experimental Neurology", 1963, 8,
155-181.
Williams A.C. Facilitation ofthe alpha rhythm ofthe electroencephalogram. “Journal of Experimental
Psychology", 1940, 26, 413-422.
102