KS. ZENON KLAWIKOWSKI
ŚW. JAN BOSKO
(Jaki był Ksiądz Bosko?)
88
JAKI BYŁ KSIĄDZ BOSKO?
O sercu Matki
Jeden z chłopców, którzy uczęszczali do pierwszego oratorium świątecznego,
tak wspomina czas przeżyty w bliskości ks. Bosko: „Widzieć go wśród nas - to był
rozkoszny widok. Jedni z nas byli bez kurtki inni mieli ją, ale bardzo zniszczoną.
Ten, stojący z boku, trzymał spodnie wiszące na biodrach, tamten nie miał kapelu-
sza albo palce wystawały mu ze zniszczonych butów. Byliśmy rozczochrani, brudni,
nieokrzesani, natrętni, kapryśni, ale dla niego największą radością było przebywać
wśród tych najbiedniejszych. Wobec najsłabszych żywił uczucia wprost macierzyń-
skie” (MB III 126).
Kanonik Anfossi wspomina czas spędzony z ks. Bosko, a przede wszystkim
serdeczność jego zatroskania: „Doświadczyłem jego opieki, powiedziałbym, mat-
czynej, gdy zaraziłem się tyfusem. Ks. Bosko, chociaż bardzo zapracowany, nie za-
niedbywał odwiedzania swoich chorych, a jeżeli dany przypadek był ciężki, biegł
natychmiast. Wzywał lekarza i sam towarzyszył mu do łóżka chorego. Był tak za-
troskany o chorych, że jeżeli czasem nie mógł iść do nich, to chciał mieć często
informacje o ich stanie zdrowia, pytał czy zadbano o lekarstwa i powtarzał polece-
nie, by mu niczego nie brakowało. Mówił: «Niech oszczędza się na czymś innym,
a chorym niech się da to, czego potrzebują». Jeżeli stan zdrowia jakiegoś chłopca się
pogarszał, wtedy on, gdy była taka potrzeba, zostawał przy nim nie tylko w ciągu
dnia, ale też długie godziny w nocy i przede wszystkim starał się, aby chory, na czas
i z właściwym przygotowaniem, przyjął sakramenty święte. Jego sposób bycia był
tak czarujący, słowa tak serdeczne i tak pełne świętego namaszczenia, iż miało się
wrażenie, że chorzy nie czują cierpienia” (MB V 17).
Strategia otwartości
Ks. Bosko z dobrocią przyjmował wszystkich, choć byli prości, niewykształceni,
roztrzepani, niezbyt ulegli i szukał sposobu, by ich pozyskać dla Boga. On sam tak
mawiał o niektórych kategoriach chłopców: „Przychodzą z zamiarem wyspowia-
dania się, a potem nic nie mówią, a nawet pytani – nie odpowiadają. Takich, gdy
spowiadają się w parafii, lepiej nie zostawiać przy kratkach, ale zawołać do siebie,
bo wtedy z większą łatwością będą się spowiadać. W takim przypadku warto po-
łożyć im rękę na głowie, by uniemożliwić rozglądanie się to tu, to tam, jak to mają
w zwyczaju robić. Najczęściej zmuszają się do mówienia o wszystkim, dlatego od
początku trzeba mieć dużo i to bardzo dużo cierpliwości, trzeba stawiać im wie-
le pytań i z miłością je powtarzać, aby zaczęli cokolwiek mówić. Miałem okazję
spotkać takich, że wydawało mi się, iż rzeczą wprost niemożliwą będzie wydobyć
z nich choćby jedno słowo, a jednak udało się ich wyspowiadać, dzięki takiemu oto,
dość dziwnemu wybiegowi. Widząc ich milczących wobec każdego mojego pytania,
mówiłem:
89
- Czy jadłeś już dzisiaj śniadanie?
- Tak - odpowiadali mi z uśmiechem.
- A czy jadłeś je z apetytem?
- Tak!
- Ile masz rodzeństwa?
I tak chłopcy zaczynali odpowiadać na pytania, jakie im stawiałem, po to, by
rozeznać stan ich sumienia, a potem już z łatwością zaczynali mówić o tym, co im
się przytrafiło” (MB III 156).
Wśród czyścibutów i kominiarzy
Pewnego dnia Ks. Bosko przechodził obok kościoła św. Wawrzyńca. Kilku czy-
ścibutów i kominiarzy w wieku 12 czy 13 lat, opartych o mur kościoła wygrzewało
się w wiosennym słońcu. Każdy z nich chciałby czyścić buty Ks. Bosko. I tak doszło
do bójki między chłopcami. Jeden z kominiarczyków chciał ich uspokoić, mówiąc,
że on również zna Ks. Bosko i że to właśnie jego Ks. Bosko kocha najbardziej. Inny
zaś twierdził, że oczywiście jego. I zaczęli się bić między sobą. Ks. Bosko chciał ich
uspokoić. Dialog wyglądał następująco:
- Niech Ksiądz, Księże Bosko, powie, że to prawda, iż mnie kocha Ksiądz najbardziej?
- Nie, mówię ci! To mnie kocha najwięcej!
- Proszę, niech Ksiądz powie, którego z nas dwóch Ksiądz bardziej kocha?
- No dobrze - westchnął Ks. Bosko - posłuchajcie! Stawiacie mnie w bardzo
trudnej sytuacji. Widzicie moją rękę? - i pokazał im prawą dłoń. - Czy widzicie mój
kciuk i palec wskazujący? Jak sądzicie, który z tych palców kocham bardziej? Czy
dałbym sobie obciąć któryś z nich?
- Ksiądz Bosko kocha oba palce!
- Tak samo kocham was obu. Jesteście jak dwa palce mojej ręki. I tak samo ko-
cham innych chłopców. Dlatego nie lubię, gdy się bijecie. Chodźcie ze mną...
I szedł, mając obok siebie obu rywali (MB III 172).
Nieodłączna towarzyszka
18 września 1876 r. ksiądz Bosko zakończył rekolekcje dla salezjanów kazaniem
na temat:
Cierpliwość, nadzieja, posłuszeństwo.
„Jako pierwsze, bardzo wam polecam cierpliwość. To sam Duch Święty nas
napomina.
Cierpliwości wam potrzeba – mówi w pewnym miejscu Pismo Święte.
W cierpliwości waszej, mówi na innym miejscu, posiądziecie dusze wasze. Cierpliwość jest
dziełem doskonałym [...] Trzeba posiąść cierpliwość jako nieodłącznego towarzysza.
Nauczyciel, asystent, mógłby uciąć każdy problem, wymierzając tu policzek,
a tam kopniaka. Ale takie zachowanie, zapamiętajcie dobrze, nie będzie prowadzić
do ukochania cnoty ani nie przyczyni się do tego, by ona przeniknęła do czyjegoś
serca. Niech będzie prawdziwy zapał. Tak. Niech każdy stara się na wszelki sposób
90
czynić dobrze. Tak. Ale zawsze ze zrównoważeniem, ze słodyczą, z cierpliwością.
Ktoś z was może powiedzieć: «Dobrze tak mówić, ale ile to kosztuje, by się nie
irytować, gdy się widzi... ».
Kosztuje? Ja również wiem, że kosztuje. A czy wiecie, od czego pochodzi słowo
pazienza - cierpliwość? Od „patior, pateris, passus sum, pati”, czyli inaczej cierpieć,
wybaczać, znosić, zadawać sobie gwałt. Gdyby nie trzeba było trudu, nie byłaby
to cierpliwość. I właśnie bardzo ją wam polecam, bo Pan z wielkim naleganiem
wymaga jej w Piśmie Świętym. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że ona kosztuje.
I nie myślcie, że to największa w świecie przyjemność, być od samego rana przy-
gwożdżonym wysłuchiwaniem innych albo wieczorem być przytwierdzonym do
biurka, by nadać bieg wszystkim sprawom, załatwić korespondencję itp. O! Zapew-
niam was, że wiele razy bardzo chętnie poszedłbym zaczerpnąć trochę powietrza
i pewnie potrzebowałbym tego prawdziwie, ale cóż, trzeba po prostu łyknąć świę-
tą cierpliwość. I gdyby się tak nie zrobiło, wiele spraw pozostałoby niezałatwio-
nych, zaniedbałoby się wiele dobra, zablokowanych byłoby wiele ważnych sklepów,
a więc cierpliwość. «Ależ, jakie piękne słowa – powie ktoś. – Jak pięknie Ksiądz
mówi, Księże Bosko. Cierpliwość, cierpliwość, ale...».
Nie sadźcie, że mnie nie kosztuje, gdy komuś zlecam jakąś sprawę albo gdy
obdarzam go ważnym czy delikatnym, czy też wymagającym wielkiej serdeczności
obowiązkiem, a potem widzę, że sprawa nie jest na czas załatwiona albo jest zro-
biona źle. Czy sądzicie, że mnie nie kosztuje zachowanie wtedy równowagi? Mówię
wam, że nieraz krew mi się gotuje w żyłach, czuję mrowienie na całym ciele... Ale
cóż? Stracić cierpliwość? Wtedy wcale nie osiągnie się tego, że zaniedbana rzecz
będzie zrobiona ani też nikogo nie poprawi się w gniewie.
Będąc opanowanym, można kogoś przestrzec, dać potrzebne wskazania, upo-
mnieć, a nawet gdyby trzeba było trochę skarcić, zrobi się to z myślą: a jak w tym
przypadku zachowałby się Święty Franciszek Salezy?
Mogę was zapewnić, że jeżeli tak uczynimy, to osiągnie się to, o czym mówi
Duch Święty: W cierpliwości posiądziecie dusze wasze” (MB XII 456 - 457).
/Przedruk za Da Mihi Animas, VII-VIII 1999/
PRZEMIENIAJĄCA MOC DOBROCI
Serdeczność w kontaktach międzyludzkich rysem
duchowości ks. Bosko
Chrześcijańska miłość realizowana przez ks. Bosko na polu wychowania mło-
dzieży przybrała w jego duchowości i praktyce życia formę dobroci, życzliwości,
gruntownej akceptacji i zaufania do człowieka. Święty Wychowawca, nazwany przez
Jana Pawła II „geniuszem serca”, wytycza drogę „pedagogii dobroci” odwołującą
się do bogactwa i głębi serca ludzkiego, które zostało stworzone na „obraz i podo-
bieństwo Boże”
(Rdz 1,26). Ks. Bosko określał tę postawę terminem ‛amorevolez-
91
za’. Słowo to nie było obrane przez ks. Bosko przypadkowo. ‛Amorevolezza’ - prak-
tyczna, doświadczalna w życiu codziennym miłość była odzwierciedleniem postawy
miłosiernego Boga, który przyjmuje grzesznika. „Chodzi tu o codzienną postawę,
która nie jest wyłącznie miłością ludzką, ani też samą miłością nadprzyrodzoną. Jest
to rzeczywistość złożona, która zakłada dyspozycyjność, zdrowe zasady i odpo-
wiedni sposób postępowania”. „Wychowanie – powtarzał – jest sprawą serca”.
‛Amorevolezza’ w swojej podstawie posiada charakter teologiczny, znajduje swój
wyraz w rzeczywistej i odczuwalnej miłości ludzkiej oraz nabiera wyraźnego sensu
miłości wychowawczej.
Charakter duchowy i teologiczny tej miłości wychowawczej potwierdza ks. Bo-
sko w opisie swojego proroczego snu z 9. roku życia. W śnie, który stał się dla niego
inspiracją i programem życia, otrzymał on pouczenie od Jezusa Chrystusa, Dobrego
92
Pasterza: „Nie pięściami, ale łagodnością i miłością pozyskasz tych twoich przyja-
ciół”. Następnie wyzna święty Wychowawca, że jego system wychowania opiera się
całkowicie na słowach św. Pawła: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest (...), wszystko
znosi (...), we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”.
Więzi osobowe w myśli i praktyce pedagogicznej oraz duchowości ks. Bosko
nabierają uprzywilejowanego i szczególnego znaczenia. Turyński Wychowawca
wskazywał, że pozytywne, głębokie relacje między wychowankiem a wychowawcą
stanowią fundament dzieła wychowawczego oraz rozwoju człowieka. Długoletnie
doświadczenie wychowawcze ks. Bosko ugruntowało w nim przekonania, że duch
rodzinny (familiarita), zażyłość, pogodne i serdeczne więzi przyjaźni stanowią fun-
dament wytworzenia klimatu zaufania, a ten z kolei jest konieczny do skutecznego
wychowania. Był przekonany wewnętrznie, że pierwej nim wdroży się wychowan-
ków do dyscypliny, posłuszeństwa i uporządkowania, potrzebne jest wzbudzenie
w nich przeświadczenia, że są darzeni autentyczną miłością. W swoim Testamencie
Duchowym pozostawił następujące wskazanie: „Nieustannie dąż do tego, aby wy-
chowankowie bardziej cię kochali, niż się ciebie bali” (Studia di farti amare piuttosto
che farti tenere).
Ks. Bosko stosował mnóstwo różnych środków dla zamanifestowania tej prak-
tycznej miłości wychowawczej: drobne upominki i pamiątki, obrazki, medaliki,
słodycze, łakocie dodawane do posiłków, rzeczy codziennego użytku, jak skarpety,
buty, ołówki do pisania. Miłość wyrażał poprzez wspólną zabawę, czas przeznaczo-
ny wychowankom, śpiew, przechadzki. Szczególną uwagę przykładał do serdecz-
nego przyjęcia wychowanka, pełnego życzliwości pierwszego kroku, pogodnego
i radosnego sposobu bycia.
Fascynującym przykładem metody dobroci w posłudze apostolskiej był
św. Franciszek Salezy, zwany „doktorem miłości”. Tego Świętego obrał za patrona
swoich dzieł: pierwszego Oratorium na Valdocco (1844), Zgromadzenia Salezjań-
skiego, Kościoła wybudowanego na Valdocco i innych dzieł. Diakon Jan Bosko
przed święceniami kapłańskimi świętego Biskupa Genewy uczynił swoim przewod-
nikiem. Zrobił postanowienie: „Będę się we wszystkim kierował miłością i dobrocią
(słodyczą) św. Franciszka Salezego” (MB 1, 518).
W Regulaminie Oratorium z 1851-52 stwierdza, że dzieło to złożone jest „pod
patronat św. Franciszka Salezego, ponieważ ci, którzy pragną poświęcić się tego
typu działalności, powinni obrać sobie tego Świętego za wzór miłości, przykładne-
go sposobu zachowania, które są źródłem tych owoców, jakich oczekuje się z tego
dzieła oratoryjnego”.
Łagodność i dobroć św. Franciszka Salezego przybrały w Systemie Prewencyj-
nym ks. Bosko postać „amorevolezza” - jednego z trzech fundamentów tego syste-
mu wychowawczego.
ks. Zenon Klawikowski SDB
93
ŹRÓDŁA DUCHOWOŚCI KS. BOSKO
Na treść doświadczenia duchowo-pastoralnego św. Jana Bosko miały wpływ
różne środowiska, w których żył. Wyciskały one swoiste piętno na jego sposobie
myślenia, wartościowania, wyborach i aktywności. Środowiska te związane są z eta-
pami jego życia: środowisko domu rodzinnego, środowisko szkolne i z nim związa-
ne wpływy humanistyczne, studia teologiczne oraz studium pastoralne w Konwik-
cie turyńskim i działalność wychowawczo-duszpasterska.
1. Środowisko domu rodzinnego (1815-1830)
Dom rodzinny Janka Bosko w środowisku wiejskim posiadał szczególne walo-
ry duchowe: żywy zmysł Opatrzności Bożej i poczucie obecności Boga w historii
ludzkiej, praktyka życia sakramentalnego, nabożeństwo do Matki Najświętszej, kult
świętych, poczucie obowiązku, zdolność do poświęceń i ofiar dnia codziennego
1
.
Szczególne znaczenie w formacji Janka miała jego matka, Małgorzata Occhiena
(dzisiaj służebnica Boża), która po śmierci męża (w 1817 r., w drugim roku życia
Janka) wzięła na swoje barki ciężar prowadzenia domu i wychowania dzieci. Św. Jan
Bosko we „Wspomnieniach Oratorium” wyznaje: „moim wykształceniem religij-
nym zajmowała się prawie wyłącznie moja mama”
2
. To ona przygotowywała go do
Pierwszej Komunii św., uczyła go modlitwy, towarzyszyła mu w przeżywaniu sakra-
mentu pojednania, „tak długo, dopóki nie uznała - wspomina ks. Bosko - że mogę
już sam należycie odbyć spowiedź”
3
. Do końca swojego życia będzie podkreślał
wielką mądrość wychowawczą i duchową matczynych pouczeń. To matka zakorze-
niła w nim głęboki szacunek do sakramentów świętych oraz nabożeństwo maryjne.
W dzień jego obłóczyn usłyszał – jak wyznaje – jej słowa: „Kiedy urodziłeś się,
poświęciłam cię Matce Bożej, a kiedy zacząłeś naukę, poleciłam ci zawsze kochać
naszą Matkę. Teraz polecam ci, byś oddał Jej się cały. Kochaj tych kolegów, którzy Ją
kochają. A jeśli zostaniesz księdzem, rozkrzewiaj wokół siebie miłość do Niej”
4
.
2. Środowisko szkolne i wpływy humanistyczne (1830-1835)
Nauka języków klasycznych w szkole o ukierunkowaniu klasyczno-humanistycz-
nym (gramatyki, humanistyki i retoryki) dała Jankowi Bosko dostęp do bogactwa
kultury i dorobku literatury klasyków. Z pasją oddawał się lekturze dzieł autorów
łacińskich i włoskich. Było to nowe, niezwykłe, poszerzające intelektualne hory-
1
Por. Braido P., L’esperienza pedagogica di Don Bosco, LAS Roma 1988, 51; Prellezo Jose Manuel,
S. Giovanni Bosco w Dizionario di Pastorale Giovanille, Leumann Torino, 997.
2
Jan Bosko, Wspomnienia Oratorium, Warszawa 1987, 22n.
3
Tamże, 14.
4
Tamże, 72.
94
zonty doświadczenie dla młodzieńca, który wyszedł z oddalonego od wielkiego
świata środowiska wiejskiego. Później stanie się ono dla niego bazą w organizacji
i prowadzeniu dzieł wychowawczo-duszpasterskich. Janek Bosko w tym okresie
nawiązuje głębokie i twórcze przyjaźnie oraz zakłada „Towarzystwo Wesołości”,
którego podstawową dewizą „było za wszelką cenę unikanie wszystkiego, co mo-
głoby wywołać melancholię i smutek, a zwłaszcza lekceważenie prawa Bożego”.
Regulamin Towarzystwa zawierał dwa punkty: „1. Żadnego czynu ani żadnych słów
niegodnych chrześcijanina. 2. Sumienność w wypełnianiu obowiązków szkolnych
i religijnych”
5
. Okres uczęszczania do szkół ugruntował w nim ideał religijny opar-
ty na chrześcijańskim świecie wartości; dał mu odkryć znaczenie wykształcenia
w życiu człowieka, potrzebę porządku, dyscypliny i stawiania wymagań moralnych;
pomógł dowartościować wpływ grup na rozwój młodego człowieka, więzi przyjaź-
ni, znaczenie stałego kierownictwa duchowego (obiera spowiednika i kierownika
sumienia) i systematycznej praktyki sakramentalnej; wskazał na konieczność wycho-
wania do obowiązkowości i potrzebę głębokich relacji międzyosobowych pomiędzy
uczniami a nauczycielami i wychowawcami
6
.
3. Studia teologiczne (1835-1841)
Janek Bosko odbył studia seminaryjne w Chieri. Praktyki seminaryjne: codzien-
na Msza św., rozmyślanie, różaniec, lektura podczas posiłków, spowiedź co dwa
tygodnie, Komunia św. w dni świąteczne (później codzienna) odprawiane z gorli-
wością staną się potem praktykami we wspólnotach zakonnych założonych przez
ks. Bosko.
W seminarium panował klimat surowych wymagań i dyscypliny, a nawet w jakimś
sensie rygoryzmu jako spuścizny po jansenizmie. Seminarzysta Bosko wspomina, iż
relacje pomiędzy przełożonymi i studentami były nacechowane dystansem i chło-
dem, co powodowało w nim pragnienie, aby jak „najszybciej ukończyć seminarium
i jak najprędzej zostać księdzem (...), by przebywać wśród chłopców, pomagać im
i wspierać mą przyjaźnią”
7
.
W tym okresie wielki wpływ na seminarzystę Janka miało dziełko „O naślado-
waniu Chrystusa”, które odciągnęło jego uwagę od dóbr tego świata, a skierowało
ku wartościom nieprzemijającym, mobilizując do wytężonych wysiłków ascetycz-
nych. Ks. Bosko wyznał: „Wielokrotnie wracałem jeszcze potem do tej małej, a tak
wielkiej, książki i odkryłem, że w jednej jej linijce było więcej mądrości niż w gru-
bych tomach autorów starożytnych. Lektura „O naśladowaniu Chrystusa” położyła
kres lekturom świeckim”
8
.
5
Tamże, 38.
6
Por. Braido P., L’esperienza pedagogica di Don Bosco, 52-53.
7
Jan Bosko, Wspomnienia Oratorium, 74.
8
Tamże, 106-107 (91).
95
Janek seminarzysta ujawnił swoją naturę pragmatyka; daleki był od suchych spe-
kulacji i teoretycznych rozważań, a swoje upodobania kierował ku Pismu św., apo-
logetyce i historii Kościoła.
4. Studium pastoralne w Konwikcie turyńskim i praca apostolska
Trzyletni pobyt ks. Bosko w Konwikcie turyńskim (1841-1844) oraz podjęta
przez niego działalność wychowawczo-apostolska w pierwszych latach kapłaństwa
miały definitywny wpływ na profil jego doświadczenia duchowo-pastoralnego. Or-
ganizacja i program studium w Konwikcie turyńskim o nastawieniu pastoralnym
i praktycznym szły w kierunku humanizmu chrześcijańskiego pełnego równowa-
gi i umiaru uprzywilejowując doktrynę moralną i duchową św. Alfonsa Liguriego,
a odcinając się od skrajnych tendencji rygoryzmu i laksyzmu.
W Konwikcie ks. Bosko spotyka św. Józefa Cafasso (1811-1860), który nie tylko
stał się jego wykładowcą teologii moralnej, ale kierownikiem duchowym i przewod-
nikiem pastoralnym. On prowadził młodego kapłana do więzień, do młodzieży
z marginesu społecznego, do ludzi żyjących na granicy prawa. Pod jego okiem ks.
Bosko ugruntuje w sobie właściwe mu rysy duchowości: nadzieję chrześcijańską,
większe zaufanie do Boga niż poddawanie się lękom i niepokojom wewnętrznym,
obowiązkowość jako podstawowy przejaw wzorowego życia religijnego, mocny ak-
cent na życie sakramentalne w posłudze pastoralnej, wierność Kościołowi i pa-
pieżowi, ukierunkowanie apostolskie na biedną i opuszczoną młodzież, myślenie
o rzeczach ostatecznych i ćwiczenie dobrej śmierci
9
.
W tym okresie młody kapłan Bosko gruntowniej poznaje i identyfikuje się ze
stylem wielkich świętych pasterzy: Karola Boromeusza, Filipa Nereusza (pełną
miłości i pomysłowości obecność wśród dzieci i młodzieży oraz oratoria) i Fran-
ciszka Salezego (łagodność, cierpliwość i dobroć w traktowaniu każdego człowie-
ka). Dojrzewa w nim przekonanie, iż bardziej dobrocią i cierpliwością niż rygorem
i surowością można pociągnąć dusze, zwłaszcza dzieci i ludzi młodych, do uczest-
nictwa w sakramentach i praktykach pobożnych. Stąd nie dziwi fakt, iż niedługo po
opuszczeniu Konwiktu pisze on dziełko pod tytułem: „Praktyka nabożeństwa do
Miłosierdzia Bożego” (1847)
10
.
ks. Zenon Klawikowski SDB
9
Braido P., L’esperienza pedagogica di Don Bosco, 54.
10
Prellezo Jose Manuel, S. Giovanni Bosco w
Dizionario di Pastorale Giovanille, Leumann Torino, 998.
96
KSIĄDZ BOSKO – ŚWIADEK BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
Dobroć (amorevolezza) – wyrazem miłosierdzia na polu wychowania
IX Pielgrzymka Jana Pawła II do ojczyzny była jednym ze szczytowych wy-
darzeń religijnych ostatniego okresu życia Kościoła w Polsce, Europie, a także na
świecie. Jan Paweł II przybył do swojej ojczyzny, by tutaj wypowiedzieć jeden z
najważniejszych wątków swego nauczania i przekazu Ewangelii – ukazać światu
„Boga bogatego w miłosierdzie”. Namiestnik Chrystusa dokonał w Sanktuarium
Łagiewnickim zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Wezwał również wszyst-
kich wierzących, aby stali się świadkami miłosierdzia. Mówił Ojciec św.: „Trzeba
tę iskrę Bożej łaski rozniecić. Trzeba przekazać światu ogień miłosierdzia. Bądźcie
świadkami miłosierdzia” (homilia 16 VIII 2002 r.).
Stając przed tym wyzwaniem, stawiamy sobie pytanie: Czy tajemnica Bożego
miłosierdzia znalazła jakieś odbicie w sposobie myślenia i działania ks. Bosko? Czy
i co mówił o Bożym miłosierdziu?
Analizując życie, pisma oraz dzieła wychowawcze ks. Bosko natrafiamy na bar-
dzo znaczące świadectwa o Bożym miłosierdziu. U podstaw duchowości ks. Bosko
odnajdujemy obraz Boga miłosiernego, nieskończoną Miłość, Dobroć
11
. Ten obraz
miłosiernego Boga, jaki nosił w swym sercu Święty Wychowawca, rzutował na całą
jego wizję świata, człowieka, a także na proces rozwoju istoty ludzkiej oraz metodę
wychowania człowieka i przemiany świata. Można śmiało powiedzieć, że św. Jan
Bosko, w tym, co mówił i czynił, był „świadkiem Bożego miłosierdzia”, a jego me-
toda wychowawcza stanowiła przełożenie tej tajemnicy na pole wychowania.
Ks. Bosko pierwszą swoją posługę kapłańską pełnił jako kapelan Szpitalika
św. Filomeny – jednego z wielu dzieł dobroczynnych założonych przez Markizę
Barolo (od października 1844 do sierpnia 1846 r.). Z gorliwością oddając się swo-
im obowiązkom, wzrastał w tym środowisku całym sercem, uczestnicząc w ich
duchowym klimacie. Markiza Barolo była gorliwą czcicielką miłosierdzia Bożego.
W swoich wypowiedziach i pismach często nawiązywała do tej tajemnicy: „My słu-
żymy dobremu Gospodarzowi – pisała – dobrotliwemu Ojcu, Boskiemu Oblubień-
cowi; zawierzmy się Jego miłosierdziu. On nas kocha, dostrzega nasze potrzeby, na-
szą nędzę; On ma większe pragnienie uczynienia nas świętymi, niż my sami możemy
mieć”.
12
„Troszczmy się o to – mówiła innym razem - aby nasze serce było ukształ-
towane w harmonii z Sercem Boga, pełnym miłości, dobroci i miłosierdzia”
13
; „Ser-
ce Jezusa jest całe miłością dla nas, pełne dobroci i miłosierdzia”
14
; „Budujmy nasze
zaufanie do Boga na Jego wszechmocy i miłosierdziu, nie tylko, ale również na do-
11
Por. Pietro Stella,
Don Bosco, Societá editrice il Mulino, Bologna 2001, s. 72.
12
Giulia Falletti di Barolo,
Pensieri i massime, Roma 1984, s. 12.
13
Tamże, s. 14.
14
Tamże, s. 32.
97
98
świadczeniu Jego okazanej nam miłości”
15
; „Zobaczcie, ileż łask otrzymałyśmy od
Boga! Zawierzmy się Jego miłosierdziu, abyśmy nie ulegli zwątpieniu”
16
.
Jedną z umiłowanych i uprzywilejowanych praktyk pobożności Markizy było
nabożeństwo: „sześć dni ku czci Bożego miłosierdzia”. Praktyka ta polegała na ze-
stawie refleksji, modlitw i ćwiczeń duchowych. W pierwszych trzech dniach, którym
przyświecało ukazanie niewoli grzechu i potrzeby nawrócenia grzeszników, odma-
wiano modlitwy i odbywano przewidziane praktyki pobożności, udzielano jałmużny
i podejmowano akty dobroczynne. Wieczorem po krótkiej medytacji śpiewano Mi-
serere oraz udzielano błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Trzy kolejne
dni były wyrazem wdzięczności Bogu za doznane miłosierdzie. Przewidziana była
refleksja (kazanie) na temat potrzeby wyrażenia należnej wdzięczności Bogu, miało
miejsce wystawienie Najświętszego Sakramentu, śpiewało się Benedictus i na za-
kończenie udzielano również błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
Markiza Barolo 16 marca 1846 r., za pośrednictwem Świętej Kongregacji
ds. Rytu, uzyskała pozwolenie od papieża Grzegorza XVI na praktykowanie w ko-
ściołach publicznych tego nabożeństwa w przyjętej formie. Tenże papież 6 kwietnia
1846 r. na prośbę Markizy udzielił odpustu tym wszystkim, którzy będą praktyko-
wali to nabożeństwo.
Pani Barolo pragnęła bardzo, aby osoba o „dobrym piórze” zredagowała bro-
szurę pomocną w praktykowaniu tak cenionego przez nią nabożeństwa. Jej sekre-
tarz, Silvio Pellico, który był przyjacielem ks. Bosko i znał jego zdolności pisarskie
oraz duchowe zapatrywania, zbieżne z duchowymi oczekiwaniami Markizy, pomi-
mo istniejących już wówczas rozbieżności między nią a młodym, żarliwym Kapela-
nem, zwrócił się do niego z prośbą o napisanie tego dziełka. Ks. Bosko podjął się
tego zadania. Powstałe dziełko zatytułował: „Praktyka nabożeństwa ku czci Bożego
miłosierdzia”
17
.
Autor przewidział w nim na każdy dzień konferencję ukazującą jakiś aspekt Bo-
żego miłosierdzia, której treść osadził na licznych cytatach z Pisma św. Tematy kon-
ferencji przeznaczonych na pierwsze 3 dni są następujące: 1) Bóg okazuje nieustan-
nie miłosierdzie wobec sprawiedliwych i grzeszników. Wszystko jest miłosierdziem,
kiedy Bóg obsypuje swoimi łaskami ludzi w porządku duchowym i doczesnym.
2) Cudowna dobroć Boga wobec grzeszników, tak bardzo widoczna w wydarze-
niach opisanych na kartach Pisma św. 3) Szczególne przejawy miłosierdzia Bożego
wobec grzeszników manifestowane przez Boskiego Zbawcę w Jego pełnej cierpie-
nia męce na krzyżu.
Treść konferencji ostatnich trzech dni stanowią motywy wdzięczności wobec
Boga: 1) Dobroć (amorevolezza) Boga, z jaką przyjmuje grzeszników. 2) Nieocenio-
ne dobrodziejstwo, jakie stanowi Sakrament Pokuty. 3) Środki zbawienia wiecznego,
jakimi dysponuje Święta Katolicka Wiara
18
.
15
Tamże, s. 14.
16
Tamże, s. 10.
17
„Esercizio di devozione alla Misericordia di Dio”: por. MB II, s. 550.
18
Por. MB II, s. 550.
99
Tematem czwartego dnia jest „dobroć” (amorevolezza) Boga. Słowo to, ozna-
czające praktyczną, odczuwalną, konkretną miłość, spotykamy po raz pierwszy
w pismach Wielkiego Wychowawcy. Termin ten, często stosowany, stanie się póź-
niej jednym z trzech kluczowych wyrażeń użytych przez Świętego dla opisania jego
metody wychowawczej (la ragione – la religione – l’amorevolezza)
19
. Dobroć wy-
chowawcza – amorevolezza ma zatem swoje źródło w postawie Boga miłosier-
nego wobec człowieka, zwłaszcza człowieka młodego, który cierpi, upadł, został
skrzywdzony, przeżywa trudności czy kryzysy. Dobroć jest wyrazem praktycznym
miłosierdzia na polu wychowania i apostołowania wśród ludzi młodych. Ks. Bo-
sko ukazywał Jezusa Chrystusa jako wzór miłosiernej dobroci, mówiąc do swoich
współpracowników: „Jezus Chrystus stał się małym z maluczkimi i dźwigał nasze
słabości. On jest nauczycielem życzliwej dobroci”.
Dar Sakramentu pojednania był dla Wychowawcy z Valdocco najwspanialszą
manifestacją miłosierdzia Bożego wobec cierpiących duchowo i fizycznie, przytło-
czonych ciężarem i niewolą grzechu, zdesperowanych, zagubionych ludzi, zwłasz-
cza ludzi młodych, choćby ktoś upadł „nie tylko siedem, ale siedemdziesiąt siedem
razy”
20
. W sposobie myślenia Świętego „nadzieja, miłosierdzie, sakrament pojed-
nania były synonimami”
21
. Sakrament pojednania był rozumiany jako zewnętrzny
znak miłości posuniętej „aż do szaleństwa krzyża”, miłości miłosiernej.
Jan Bosko posiadał niezmąconą niczym ufność w potęgę sakramentalnego po-
jednania, stąd z taką gorliwością i oddaniem sam jako kapłan służył w konfesjonale
i z pasją zachęcał do jego praktykowania. W dziełku pt. „Klucze do nieba” pisał:
„Bóg nie umie odrzucić skruszonego i upokorzonego serca, raczej weseli się, gdy
może okazać miłosierdzie i przebaczenie”
22
.
Święty Wychowawca miał świadomość, że chrześcijanin kroczący za Jezusem
Chrystusem napełnia się Bogiem i promieniuje Nim, jest manifestacją swego Stwór-
cy poprzez życie i działanie. Chrześcijanin jest wezwany do odzwierciedlania mi-
łosierdzia Bożego w codzienności, zgodnie ze słowami Chrystusa z Ewangelii:
„Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest wasz Ojciec” (Łk 6,36). Turyński Wycho-
wawca pisał: „Bóg upewnia nas, że dobro świadczone (jałmużna) jest skutecznym
środkiem do otrzymania przebaczenia grzechów, doświadczenia miłosierdzia przed
obliczem Boga oraz dojścia do życia wiecznego”
23
.
Ks. Bosko miłosierdzie Boże wiązał z powołaniem człowieka, z powołaniem do
życia ziemskiego, ale również do życia w Królestwie Bożym w wieczności. Tym sa-
mym ujawnia się ono zwłaszcza w momencie przejścia człowieka z ziemskiego łez
padołu do domu Ojca. Śmierć dla chrześcijanina ma być spotkaniem z Ojcem, który
19
Por. MB XIII, s. 919.
20
Por. MB II, 549, ss. 164nn.
21
MB II, s. 157.
22
Giovanni Bosco, Scritti spirituali (a cura di Joseph Aubry), tom II, Città Nuova Editrice, Roma 1976, s. 23.
23
Tamże, s. 34.
100
oczekuje i przygarnia. W 1873 r. pięćdziesięcioośmioletni ks. Bosko, pod wpływem
zachęt ze strony papieża Piusa IX oraz innych znaczących osób, rozpoczął spisy-
wanie historii własnego życia. Zatytułował je: „Wspomnienia Oratorium św. Fran-
ciszka Salezego od 1815 do 1855”. W tych wspomnieniach dokonał gruntownej
refleksji nad swoimi dziełami i przeszłością po to, „aby służyło to w rozpoznaniu,
jak Bóg kierował każdą rzeczą w każdym czasie”
24
.
W tekście „Wspomnień” Święty dwukrotnie używa wyrażenia: „Boże miło-
sierdzie”. Pierwszy raz, gdy mówi o śmierci ojca: „Nie miałem jeszcze dwóch lat,
kiedy miłosierny Bóg dotknął nas bolesnym nieszczęściem. Kochany ojciec, który
był człowiekiem silnym, w pełni wieku (...) pewnego dnia powróciwszy z pracy do
domu cały spocony, nie zważając na to, wszedł do zimnej piwnicy. Wkrótce potem
dostał wysokiej gorączki i poważnego zapalenia płuc. Wystarczyło kilka dni, aby
znalazł się u kresu życia. Zaopatrzony zgodnie z praktyką sakramentem chorych
polecił mamie, aby miała ufność w Bogu. Zakończył życie 12 maja 1817 r., mając
34 lata”
25
.
Tragiczne wydarzenie, które dotknęło rodzinę Bosko, było odczytane w kontek-
ście Bożego miłosierdzia. Ks. Bosko podkreślił, że ojciec polecił zachować matce
ufność w Bogu. Bolesne i dotkliwe doświadczenie domu rodzinnego stało się po-
wodem do oczyszczenia i ugruntowania wiary w Boga. Z takiego środowiska ludzi
wierzących wywodził się Święty.
Drugi raz przywołuje ks. Bosko Boże miłosierdzie przy opisie kolejnego bo-
lesnego odejścia – śmierci przyjaciela, kleryka Alojzego Comollo, a właściwie
pojawienia się Alojzego po śmierci, który wypełniając wcześniej zawartą umowę
z Jankiem przyszedł po to, aby zakomunikować mu: „Bosko, jestem zbawiony”. Na-
wiązując w opisie tego wydarzenia do powziętej z Alojzym umowy, wyznaje: „Ni-
gdy bym nie radził innym podejmowania tego typu umów. Bóg jest wszechmocny.
Bóg jest miłosierny. Zwykle nie zwraca uwagi na takie umowy, ale czasami jednak
w swym nieskończonym miłosierdziu pozwala, aby się wypełniły, jak to miało miej-
sce w opisanym wydarzeniu”
26
. Janek Bosko bardzo przeżył fakt odejścia do wiecz-
ności Alojzego. Odbiło się to na jego zdrowiu tak, iż – jak wyznaje – był bliski
śmierci. Jednak w dalszej perspektywie, z dystansu czasu widzi w tych wydarzeniach
przebijające się miłosierdzie Boże.
Gruntowna wiara w Boże miłosierdzie napełniała Turyńskiego Wychowawcę
pokojem wewnętrznym, nadzieją, ufnością, zdolnością odważnego spoglądania
w przyszłość, radością. Biskup Giovanni Cagliero dał takie świadectwo o ks. Bo-
sko: „Przez trzydzieści pięć lat, które przeżyłem u jego boku, nigdy nie widzia-
łem w nim przejawów braku ufności, nigdy nie słyszałem od niego słów niepokoju
24
Giovanni Bosco, Memorie dell’Oratorio di S. Francesco di Sales dal 1815 al 155. Introduzione,
note e testo critico a cura di Antonio da Silva Ferreira, Las – Roma, 1991, s. 30.
25
Tamże, s. 31.
26
Tamże, s. 104.
101
o przyszłość lub zwątpienia, nigdy nie widziałam go zaniepokojonym z powodu
niepewności co do dobroci i miłosierdzia Bożego wobec niego. Nigdy nie widziano
go przeżywającego konflikty i niepokoje sumienia. Mówił o niebie w sposób pe-
łen fascynacji, zachwytu i zaangażowania sercem tak, że wzbudzał w słuchaczach
rozmiłowanie w rzeczach niebieskich. Było rzeczą oczywistą, że nadzieja otrzyma-
nia nagrody wiecznej usuwała z jego serca lęk przed śmiercią. Mówił o tych spra-
wach jak syn mówi o domu swojego ojca (...). Radowały go słowa św. Pawła: „Je-
żeli jesteśmy dziećmi Boga, to i dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa”
(Rz 8, 17)”
27
. Ks. Bosko powtarzał: „Czyń to, co możesz, resztę zawierz Bożemu
miłosierdziu, które jest nieskończone!”
28
. Swoim zaufaniem i nadzieją pokładaną
w Bogu był podatnym narzędziem miłosierdzia Bożego.
Prawda o Bogu bogatym w miłosierdzie była mocno zakorzeniona w sercu
ks. Bosko. Nie była to prawda przyjęta jako pewna tylko doktryna, ale prawda do-
świadczona i ugruntowana w życiu i w głębi serca. Prawda ta stała się dominującym
elementem w kształtowaniu się jego powołania, duchowości, a także całej sfery dzia-
łania i apostolatu. Boże miłosierdzie stało się dla Świętego Wychowawcy zaczynem
jego dzieł oraz inspiracją metody wychowania zwanej „systemem prewencyjnym”.
Życie i dzieła ks. Bosko są zatem świadectwem i manifestacją Bożego miłosierdzia.
Duchowi synowie i córki Świętego Wychowawcy w kontemplacji Bożego mi-
łosierdzia jeszcze bardziej poznają naturę i tajemnicę swojego powołania. Ona jest
zaczynem i źródłem wszelkich salezjańskich poczynań i przedsięwzięć.
Ks. Zenon Klawikowski SDB
DUCHOWOŚĆ KOMUNII W STYLU KSIĘDZA BOSKO
Wyzwaniem naszych czasów jest dialog międzyludzki, solidarność, zdolność
współdziałania i budowanie duchowości komunii, o czym pisał Jan Paweł II
w Liście apostolskim
Nuovo millenio ineunte (nr 43). Wspaniały przykład budowa-
nia duchowości komunii odnajdujemy w ks. Bosko i jego Oratorium na Valdocco.
Czym jest duchowość komunii i jaką przybrała formę w dziele wychowawczym
Turyńskiego Wychowawcy.
Słowo
komunia do niedawna było używane w polskim języku kościelnym na
oznaczenie przyjęcia Chrystusa pod postacią Chleba w czasie Eucharystii (mówi-
my przyjąć Komunię św., Pierwsza Komunia św. itd.) lub na oznaczenie tej części
Mszy św., podczas której to się dokonuje. Dzisiaj słowo
komunia jest coraz czę-
ściej stosowane w tłumaczeniach bardzo bogatego w treść łacińskiego termi-
nu
communio, -onis oznaczającego wspólnotę, zjednoczenie, łączność. Termin ten
w oficjalnym języku Kościoła, jakim jest język łaciński, służy do wyrażenia tajem-
nicy jedności wspólnoty Ludu Bożego. Zaś słowo
communio, -onis jest tłumaczeniem
27
MB II, s. 155n.
28
MB II, s. 157.
102
i odpowiednikiem biblijnego terminu greckiego
koinonia (wspólność, jedność,
uczestnictwo, udzielanie się).
Słowo
koinonia zostało użyte przez św. Pawła i św. Jana Ewangelistę na ozna-
czenie jedności między Osobami Trójcy Świętej i tej jedności, która łączy wspól-
notę Kościoła. Św. Paweł w 1. Liście do Koryntian pisze:
„Wierny jest Bóg, któ-
ry powołał nas do wspólnoty (to znaczy komunii) ze swoim Synem Jezusem Chrystusem,
Panem naszym” (1Kor 1,9). Św. Jan Ewangelista wyznaje: „Piszemy wam o Słowie życia,
o tym, które było od początku, któreśmy słyszeli i widzieli na własne oczy, w które-
śmy się wpatrywali i którego dotykały nasze dłonie(...). To cośmy widzieli i słysze-
li, głosimy również wam, abyście i wy mieli z nami łączność (dosłownie komunię).
A nasza łączność (komunia) jest łącznością (komunią) z Ojcem i Synem Jego Jezusem Chrystu-
sem” (1J 1,1-4). Św. Jan pisze o komunii, jaka istnieje między Osobami Trójcy Św.,
której my stajemy się uczestnikami. Nie jest to jakaś łączność abstrakcyjna, ale ta,
która zrodziła się ze słyszenia, widzenia, dotykania Słowa życia...
Co oznacza słowo duchowość? Duchowość to życie w Duchu
29
. Duch Święty
czyni nas dziećmi Bożymi i świadczy o ojcostwie Boga, pomagając nazywać Go:
„Abba” – Ojcze. Duch Święty wzbudza w sercach wierzących miłość i rodzi po-
czucie jedności z Bogiem i braćmi, jest źródłem komunii. Zatem
duchowość komunii
to głęboka więź osobowa wyrastająca z bogatego życia duchowego; to spojrzenie
utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszkuje w nas; to zdolność odczu-
wania więzi z bratem w wierze dzięki głębokiej jedności mistycznego Ciała, jakim
jest Kościół; to zdolność dostrzegania w drugim człowieku tego, co pozytywne
i przyjęcia tego jako daru od Boga. Duchowość komunii to „umiejętność zrobienia
miejsca bratu” w swoim życiu i „zdolność do dialogu”, to kształtowanie w sobie
wyobraźni miłosierdzia
30
.
Karta Posłannictwa Rodziny Salezjańskiej (art. 2) wskazuje doświadczenie wy-
chowawczo-apostolskie ks. Bosko z Oratorium na Valdocco jako wyraźny i charak-
terystyczny przejaw życia w Duchu Świętym, przejaw życia duchowością komunii.
Sięgając do tego doświadczenia Ducha, spróbujmy wydobyć najważniejsze elemen-
ty tej duchowość kształtowane w Oratorium na Valdocco.
1) Umiejętność świętowania (zmysł świętowania)
Życie Oratorium na Valdocco charakteryzowało stawianie w centrum litur-
gii, przeżywanej jako święto, jako moment uroczysty. W Oratorium „żyło się od
święta do święta”. Świętowanie było dla oratorian ks. Bosko spotkaniem z sacrum,
z transcendencją. Święto pozwalało spojrzeć na codzienność i całe życie ludzkie
w perspektywie zbawienia. Uroczystości były przygotowane odpowiednio wcze-
29
Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego,
Rozpocząć na
nowo od Chrystusa (maj 2002), Pallottinum Poznań 2002, nr 20.
30
Jan Paweł II,
List Apostolski Novo millennio ineunte, Częstochowa 2001, 53.
103
śniej. Przygotowania obejmowa-
ły wymiar zewnętrzny, ale przede
wszystkim troszczono się o przygo-
towanie duchowe poprzez odprawia-
nie triduów czy nowenn kończących
się skupieniem i oczyszczeniem serca
w Sakramencie Pojednania.
Zazwyczaj zapraszano do wspól-
nego świętowania dostojnych gości
duchownych, dobrodziejów, przed-
stawicieli władz. Owe dni przeżywa-
no w całej okazałości z towarzysze-
niem muzyki i śpiewu. Troszczono się
o piękną oprawę liturgiczną oraz pełne
zaangażowanie każdego uczestnika.
Msza św. była centralnym momen-
tem świętowania, które po niej przeno-
siło się na wszystkie inne wydarzenia
dnia: akademie, inscenizacje, zabawy,
przedstawienia teatralne, przechadzki.
Święto różniło się od dnia powszedniego innym programem dnia, odświętnymi de-
koracjami, uroczystym ubiorem wychowawców i wychowanków, muzyką oraz śpie-
wem. Różnicę dało się również zauważyć poprzez bardziej bogato zastawiony stół
w refektarzu, albowiem pojawiały się łakocie i legumina.
2) Atmosfera dążenia do świętości i zdobywania dusz dla Boga
W Oratorium panował klimat pragnienia świętości i usilnego dążenia do niej
oraz wzajemnego wspieranie się w jej nabywaniu. Ks. Bosko uświadamiał każde-
mu jego godność dziecka Bożego oraz jemu właściwe powołanie. Święty budził
w swoich wychowankach fascynację dobrem, czystością duszy, umiłowaniem Boga,
zasiewał pragnienie zbawienia duszy i doskonalenia się. Stąd jego motto życiowe:
„Daj mi dusze, resztę zabierz”.
Ukochanie czystości, dobra i świętości wiązało się z walką ze złem i grzechem.
Ks. Bosko polecał swoim współpracownikom: „Postępuj tak, aby każdy poznał
z twych słów i czynów, że szukasz dobra dusz. Rób wszystko, by przeszkodzić
grzechowi”. W tym duchu Dominik Savio zrobił postanowienie: „Raczej śmierć,
niż grzech”. W Oratorium znana była funkcja „monitora” – kolegi pomagające-
go dostrzec uchybienia i niedoskonałości. Wychowawcy stosowali częste rozmowy
z wychowankami, poszukiwali różnorodnych form upomnienia braterskiego i do-
tarcia do głębi duszy podopiecznych. Wszyscy czuli się zobowiązani do przykłada-
nia ręki do zabawienia swojej duszy i zbawiania dusz bliskich oraz kolegów.
104
3) Trafianie do serca
Cechą charakterystyczną stylu życia w Oratorium na Valdocco było odwoływa-
nie się do bogactwa duchowego serca ludzkiego, w którym mieszka Bóg. Ks. Bosko
mówił, że wychowanie jest sprawą serca i w wychowaniu głównie chodzi o „zdoby-
cie serca wychowanka”. W wychowaniu chodziło Świętemu o wydobycie na światło
dzienne bogactwa, które kryje się w sercu człowieka i sprawienie, aby ono stało się
motorem działania. Pouczał swoich współpracowników: „Daj się poznać wycho-
wankom i staraj się ich poznać, spędzając z nimi, o ile to jest możliwe, cały czas,
próbując szepnąć im do ucha jakieś życzliwe słowo pochodzące z serca. Zobaczysz,
jak jest to potrzebne. To jest wielki sekret, który cię uczyni panem ich serc”.
Metoda wychowawcza ks. Bosko polegała na indywidualnym traktowaniu każ-
dego wychowanka jako osoby, stworzonej „na obraz i podobieństwo Boże”, jako
„dziecka Bożego” w Jezusie Chrystusie. Takie podejście wiązało się z gruntowną
akceptacją innych, poszanowaniem wolności i autonomii każdej osoby, zaufaniem,
z pobudzaniem każdego do postawy aktywnej, twórczej oraz współodpowiedzial-
nej. Indywidualne traktowanie mobilizowało wychowawców do troski o dostrzeże-
nie każdej osoby i pragnienie zaspokojenia jej potrzeb. Ważną sprawnością trafiania
do serca była zdolność słuchania, zrozumienia, empatii i współodczuwania oraz wy-
chowanie do wdzięczności. Zasiewanie wdzięczności ma ogromne znaczenie w roz-
woju człowieka. Jest ono pomocą w dostrzeganiu osób, którym wiele zawdzięczamy
oraz sprawia, że lepiej i obiektywniej widzimy siebie samych. Budzenie wdzięcz-
ności wobec Boga – dawcy życia i drugiego człowieka (rodziców, wychowawców,
przyjaciół...) rodzi szacunek, uznanie autorytetów, respekt, posłuszeństwo.
4) Postawa radosna, pogodna, otwarta i przyjazna
Usilnym dążeniem ks. Bosko było wytworzenie w Oratorium na Valdocco kli-
matu rodzinności, akceptacji, serdeczności, bliskości i zaufania. „Chcesz, żeby cię
słuchano – powtarzał ks. Bosko - spraw najpierw, żeby cię kochano”. „Bez du-
cha rodzinnego – pisał do swoich współpracowników z Rzymu - nie ma zaufania,
a bez zaufania nie ma wychowania”. Można dopowiedzieć, że bez ducha rodzinnego
i zaufania nie ma jedności, współdziałania, budowania komunii.
Trzeba jednak mieć świadomość, że ta postawa serdeczności i rodzinności wcale
nie oznaczała uciekania od konfliktów, spraw trudnych, przyklaskiwania błędom,
tolerowania zła. Wręcz przeciwnie. Autentyczna serdeczność i przyjaźń domaga-
ją się wypowiadania z zaufaniem swoich uczuć, spostrzeżeń, obaw, niepokojów.
Ks. Bosko oczekiwał od swoich wychowanków i współpracowników wyjawienia
z zaufaniem swoich niepokojów, czy dostrzeżonych nieporządków. Chodziło o to,
aby im wspólnie zaradzić.
Autentyczna radość jest budowana na prawdzie, na nawróceniu, przebacze-
niu, pojednaniu. Kluczem do prawdziwej radości i komunii jest spowiedź święta
105
i oczyszczone serce grzesznika. „Szatan boi się ludzi radosnych” (ks. Bosko). Czło-
wiek nawrócony i pojednany nie będzie uciekał przed innymi, nie będzie się izolo-
wał. Wprost przeciwnie będzie obecny, będzie towarzyszył, asystował. Stąd postawa
radosna wiąże się z braterską obecnością.
5) Umiejętność współdziałania
We wspólnocie wychowawczo-duszpasterskiej na Valdocco odnosiło się wraże-
nie, że wszyscy są potrzebni, dostrzeżeni i dowartościowani. Dało się zauważyć silne
poczucie przynależności do wspólnoty oratoryjnej. Każdemu powierzano zadania
stosownie do jego uzdolnień, talentów, zainteresowań i predyspozycji. Zmaganie
się z odpowiedzialnymi zadaniami wyzwalało nieodkryte energie, pomysłowość,
twórczość. Umiejętne stawianie wymagań mobilizowało, pobudzało wychowanków
i młodych wychowawców do ofiary, poświęceń, do doskonalenia i angażowania się
całym sercem w powierzone zadania.
Szczególną szkołą nabywania sprawności współdziałania były funkcjonujące
w pierwszym Oratorium towarzystwa, grupy czy też koła zainteresowań. Wspólne
pasje, młodzieńcze fascynacje, wspólna modlitwa, inscenizacje i występy chóru czy
orkiestry, wspólna zabawa, twórczość i współzawodnictwo, zdrowa rywalizacja -
wszystko to jednoczyło wychowanków, dając wspaniałą okazję do wspólnego pro-
gramowania, współdziałania oraz podejmowania odważnych przedsięwzięć.
6) Troska o dobrą i częstą komunikację
Elementem kształtującym duchowość komunii w środowisku oratoryjnym na
Valdocco była również dobra i częsta komunikacja. Ks. Bosko był człowiekiem
szerokich i jednocześnie głębokich relacji międzyludzkich. Miał bardzo liczne gro-
no przyjaciół, dobrodziejów, współpracowników. Świadczy o tym jego obfita kore-
spondencja. Jego kontakty ludzkie były podtrzymywane pieczołowicie, promienio-
wały dobrocią, życzliwością, prostotą.
Święty kładł mocny akcent na osobiste relacje. Chciał być blisko swoich wycho-
wanków i współpracowników, stąd często podejmował trud podróży, nawiedzał,
wizytował, rozmawiał, głosił konferencje, słówka. Bezpośredni kontakt i osobista
rozmowa były - według ks. Bosko - „kluczem do zachowania porządku i ładu mo-
ralnego we wspólnocie”, „wielką pomocą w postępie duchowym” oraz „schola vir-
tutum - autentyczną szkołą cnót”.
Ks. Bosko wypracował całą gamę różnych sposobów komunikowania się: spo-
tkania, rady, informacje, upomnienia, kartki wkładane pod poduszkę z upomnie-
niem czy też przypomnieniem. Środkiem komunikacji i formacji był Biuletyn Sale-
zjański, Czytanki Katolickie, pisma, informatory.
Duchowość komunii jest wielkim wyzwaniem naszych czasów. Świat współcze-
sny przeżywa z jednej strony pragnienie jedności i dążenia do globalizacji, z drugiej
106
zaś obserwujemy rodzące się podziały, wrogość, rozdarcie. Ten rozłam przechodzi
przez życie rodzinne i małżeńskie, przez relacje międzyludzkie, przez życie społecz-
ne i narodowe, przez relacje między narodami. Duchowość komunii wywodząca
się z doświadczenia wychowawczo-apostolskiego Oratorium ks. Bosko z Valdoc-
co może służyć jako pomoc w przełamywaniu rozłamów i podziałów, może być
przykładem dialogu i budowania jedności. W sposób szczególny może służyć jako
punkt odniesienia na polu wychowania dla wychowawców, nauczycieli, katechetów,
animatorów i rodziców.
ks. Zenon Klawikowski SDB
APOSTOLSKA OSOBOWOŚĆ KS. BOSKO
Osobowość ks. Bosko była rezultatem złożonego procesu rozwoju opartego na
wzajemnym oddziaływaniu na siebie bogatej natury syna piemonckiej wsi, wpływu
środowiska i kultury XIX w. oraz działania Ducha Bożego w osobie wielkiego Wy-
chowawcy. Elementem zespalającym i jednoczącym całą jego osobowość była wyra-
stająca ze spotkania z Jezusem Chrystusem, Dobrym Pasterzem miłość apostolska.
Zasada „chwała Boża i zbawienie dusz” wypełniła całe jego życie, modlitwę, pisma,
prace i wszelkie poczynania
31
.
Miłość apostolska, wypływająca z serca ks. Bosko, która manifestowała się
przede wszystkim na polu wychowania i ewangelizacji młodzieży, przyjęła pewne
specyficzne formy wyrazu. Ks. Braido wylicza sześć charakterystycznych cech oso-
bowości Świętego: 1) wierność tradycji a jednocześnie otwartość na nowość; 2) re-
alizm i wyczucie potrzeb innych osób; 3) mądrość i stałość; 4) wspaniałomyślność
i konkretność; 5) całkowite oddanie swoich sił młodzieży w duchu wiary; 6) czło-
wiek serca
32
.
1. Wierność tradycji i jednocześnie otwarcie na nowość
Społeczeństwo czasów ks. Bosko było podzielone na tradycjonalistów i pro-
motorów nowoczesności. Nasz Święty przechodzi ponad tym podziałem. Wytycza
sobie drogę równowagi: szacunku do tradycji i przeszłości z poczuciem realizmu
oraz otwiera się na wyzwania swego czasu
33
.
W osobowości ks. Bosko uderza wewnętrzna jedność („łaska jedności”), har-
monijne zespolenie skrajności: serdeczność w kontaktach i budzenie respektu, do-
broduszność i konsekwencja, idealizm i realizm, swoboda i dyscyplina, zdrowy osąd
rzeczy i zaufanie do Boga, cierpliwe oczekiwanie i jednoczesne podążanie wciąż na-
przód, posłuszeństwo i spontaniczność. Wszystko to tworzyło dynamiczną równo-
wagę. Stąd wytyczony przez niego kierunek wychowania zawarty w motto: „uczciwy
31
P. Braido,
Prevenire non reprimere. Il sistema educativo di don Bosco, LAS Roma 1999, s. 184.
32
P. Braido,
Prevenire non reprimere…, ss. 165-184.
33
Tamże, s. 166.
107
obywatel i dobry chrześcijanin”
34
.
Zdolność godzenia rozbieżnych tendencji i opinii dała swój wyraz w powołaniu
ks. Bosko w okresie 1865-1867 na mediatora pomiędzy Rządem Włoskim a Stolicą
Apostolską w sprawie obsadzania stanowisk biskupich.
2. Realizm i wyczucie potrzeb innych
Ks. Bosko, syn piemonckiej wsi, wychowany w niedostatku i ubóstwie, w klima-
cie pracowitości i przedsiębiorczości, w duchu religijności prostej i przenikającej
codzienność odznaczał się trzeźwą oceną sytuacji oraz realizmem w działaniu. Ob-
darzony wrażliwością na cierpienia i ubóstwo z konkretnością starał się odpowiadać
na potrzeby ludzkie
35
. Trudna sytuacja wielu ludzi młodych migrujących z oko-
licznych wiosek do Turynu wyzwoliła w sercu ks. Bosko współczucie, ale również
apostolską żarliwość oraz pasję poświęcenia się dla ich dobra.
Jego realizm wyrażał się pełnym akceptacji uznaniem ludzkich ograniczeń, nie-
doskonałości i braków, na które nie ma się wpływu. „Podobnie jak ty, sądzę – pisał
ks. Bosko do ks. Bonettiego - że do tego, co doskonałe, wciąż dążymy, ale niestety,
często musimy zadowolić się tym, co możliwe pośród zalewu zła. Takie są czasy.
A zatem rezultaty do tej pory osiągnięte powinny cię zadowolić...”
36
. Często powta-
rzał zasadę: „lepsze jest wrogiem dobrego”.
3. Mądrość i stałość
Ks. Bosko nie bał się nowości czy osiągnięć technicznych, nie bał się trudnych
decyzji, poszukiwania właściwych rozwiązań, ale jednocześnie miał przed oczyma
jasno określoną ewangeliczną hierarchię wartości. Całą swoją błyskotliwą inteligen-
cję, intuicję, spryt, przedsiębiorczość, ale także zmysł wiary potrafił wprząc w styl
swojego działania i budowanie Królestwa Bożego
37
. Za św. Filipem Nereuszem po-
wtarzał: „Róbcie wszystko, co chcecie; mnie wystarczy, żebyście nie grzeszyli”
38
. Do
Marco Gonella pisał: „Jestem tam wszędzie ze wszystkimi moimi siłami, gdzie zdo-
bycze techniki i dobra wola mogą przyczynić się do przysporzenia chwały Bogu”
39
.
Geniusz ks. Bosko polegał na tym, iż potrafił on znaleźć drogę dynamicznej
34
Por.
Carta della Missione della Famiglia Salesiana, Dicastero per la Famiglia Salesiana della Congregazio-
ne SDB Roma 2002, art. 8 (s. 21).
35
P. Braido,
Prevenire non reprimere..., s. 171.
36
List do ks. Jana Bonettiego (6 VI 1870 r.) cyt. za P. Braido,
L’esperienza..., ss. 81-82.
37
Jan Bosko, List z 15 kwietnia 1850 r. [w:] G. Bosco,
Epistolario. Introduzione, testi critici e note (a cura
di Francesco Motto), Volume primo (1835-1863), LAS Roma 1991, list nr 51.
38
J. Bosko,
System Prewencyjny w wychowaniu młodzieży [w:] Konstytucje Towarzystwa św. Franciszka Salezego.
Dodatek, Rzym 1986, s. 427n.
39
List z 20 maja 1867 r. [w:] G. Bosco,
Epistolario..., list nr 1039.
108
wierności Ewangelii z jednoczesną wiernością człowiekowi. Mądrość ks. Bosko wy-
nikała z nabywanej nieustannie zdolności postrzegania, rozwiązywania i porządko-
wania spraw życia codziennego w perspektywie poszukiwania woli Bożej. Polegała
na wyciąganiu właściwych wniosków z życia, z własnych potknięć i upadków. Była
zdolnością interpretowania wydarzeń w świetle Słowa Bożego i widzeniem rzeczy
od strony Boga.
4. Wielkoduszność i konkretność
Osoba ks. Bosko jest przykładem harmonijnego współbrzmienia wielkich ide-
ałów z postawą konkretności w ich realizowaniu. Święty wspaniałomyślnie i z cał-
kowitym oddaniem rzucał się w wir pracy apostolskiej, ograniczał sen do minimum,
nie troszczył się o wygody, o własne pożywienie czy ubranie. Wyznał w zaufaniu, że
do pięćdziesiątego roku życia sypiał pięć godzin na dobę, a jedną noc w tygodniu
poświęcał na korespondencję i załatwianie spraw bieżących, a wszystko to czynił
dla „drogich swoich chłopców”
40
.
Cele wytyczone przez ks. Bosko sobie i swoim współpracownikom były, po
ludzku sądząc, ryzykowne i
brawurowe. Stąd nie brakowa-
ło niezrozumienia go oraz su-
rowej krytyki jego postępowa-
nia
41
. Podejmował się budowy
oratoriów, szkół, drukarni, ko-
ściołów bez grosza w kieszeni.
Otwierał nowe przedsięwzięcia
bez wystarczającego persone-
lu do ich prowadzenia. Wysy-
łał kolejne ekipy misjonarzy
do pracy misyjnej. Powtarzał:
„W tym, co służy dobru zagro-
żonej młodzieży lub zdobywa-
niu dusz dla Boga, ja posuwam
się aż do zuchwałości”
42
.
Ks. Bosko nie był teorety-
kiem. Był człowiekiem czynu.
Stąd również miłość wycho-
wawcza, która stanowiła duszę
jego dzieł, była miłością mani-
40
Por.
MB IV, s. 187.
41
G. Bosco,
Memorie dell’Oratorio…, ss. 149-153.
42
MB XIV, s. 662.
109
festującą się poprzez konkrety i gesty życzliwości
43
. Uzasadniał ks. Bosko: „Potrze-
ba, żeby chłopcy nie tylko byli kochani, ale żeby oni sami poznali, że są kochani”
44
.
5. Całkowite oddanie swoich sił młodzieży w duchu wiary
Święty Jan Bosko całe swoje życie oddał ubogiej i opuszczonej młodzieży. Głów-
ną inspiracją i najważniejszym motywem całej jego działalności była Ewangelia
45
.
Ks. Michał Rua dał takie świadectwo o nim: „Nie uczynił kroku, nie wypowiedział
słowa, nie przyłożył ręki do żadnego dzieła, które by nie miało na celu zbawie-
nia młodzieży... Istotnie, nie troszczył się o nic innego, jak tylko o dobro dusz”
46
.
Ks. Bosko swoją wielką miłość komunikował swoim chłopcom słowami: „Dla was
studiuję [zmagam się z trudnościami], dla was pracuję, dla was żyję i za was jestem
gotów także oddać życie”
47
.
Ks. Bosko czuł się ojcem swoich chłopców i wychowanków. Nazywał ich syna-
mi. Taką ojcowską miłością kochał ich. We wstępie do „Wspomnień Oratorium”
napisał: „Wybaczcie mi najdrożsi, że [w tych wspomnieniach] napotkacie wyda-
rzenia przedstawione ze zbytnim samozadowoleniem i może z poczuciem próżnej
chwały. Pisze to jednak ojciec, który doznaje wielkiej radości, mówiąc do swoich
synów o rzeczach, które odczuwa. Wydaje mi się, że również im sprawi przyjem-
ność wysłuchanie opowiadań o małych zdarzeniach, które pokazują jak bardzo ich
kochał, i że w rzeczach wielkich i małych zawsze niestrudzenie dążył do ich dobra
duchowego i doczesnego”
48
.
6. Człowiek serca
Osobowość Wychowawcy z Valdocco utożsamia się z jego sercem
49
, sercem oj-
cowskim, apostolskim, całkowicie pochłoniętym troską o ludzi młodych, sercem
dojrzałym, ukształtowanym w szkole Ewangelii. Ks. Bosko mówił, że „wychowanie
jest sprawą serca”.
Święty w tym, co robił, nieustannie manifestował wielką miłość, jaką żywił do
swoich wychowanków. W liście do ks. Rua pisał: „Tutaj w Rzymie, chociaż nie zaj-
muję się wyłącznie sprawami naszego domu i naszych chłopców, to jednak moje
myśli nieustannie biegną tam, gdzie znajduje się mój największy skarb w Jezusie
Chrystusie, do moich drogich synów w Oratorium. Wielokrotnie w ciągu dnia po-
43
J. Bosko,
System Prewencyjny..., ss. 437-438.
44
Tamże, s. 436.
45
J. Bosko,
Do współbraci salezjanów [w:] Konstytucje..., s. 415.
46
List okólny ks. Rua z 24 XII 1894 r.: cyt za
Konstytucje..., art. 21 (s. 45).
47
Ks. Ruffino,
Kronika Oratorium, CAS 110, zeszyt 5, str. 10: cyt. za Konstytucje..., art. 14.
48
G. Bosco,
Memorie dell’Oratorio…, s. 30.
49
P. Braido,
Prevenire non reprimere…, s. 181.
110
dążam moimi myślami do [Oratorium], aby ich nawiedzić”
50
.
Ks. Bosko obdarzony intensywną i płomienną uczuciowością wiele musiał
wykazać trudu, pracy nad sobą, samokontroli, by ten potencjał energii umiejętnie
i twórczo spożytkować. Świadom własnych doświadczeń, przywiązywał wielką wagę
do kształtowania serca zarówno swoich współpracowników jak i wychowanków.
Ks. Zenon Klawikowski SDB
MODLITWA RÓŻAŃCOWA W ŻYCIU ŚW. JANA BOSKO
Matka Małgorzata Bosco - Occhiena była pierwszą nauczycielką modlitwy
swoich dzieci. Umiłowaną, codzienną modlitwą w rodzinnym domu był różaniec,
a pobożność maryjna była żywo kultywowana. Małgorzata Bosco rozpoczynała
i kończyła dzień pracy częścią różańca
51
. Ks. Bosko przytacza w opisie snu z 9. roku
życia słowa Świetlanej Postaci (Jezusa Chrystusa): „Jestem synem tej, którą twoja
matka nauczyła cię pozdrawiać trzy razy dziennie”
52
.
Janek Bosko od najmłodszych lat, gdy tylko był w stanie uczestniczyć w ży-
ciu wspólnotowym rodziny, klękał ze wszystkimi i odmawiał jedną część różańca
53
.
Ks. Giovanni Lemoyne, biograf naszego Świętego twierdzi, że świadectwa o latach
dziecięcych i młodzieńczych Janka Bosko mówią, iż potrafił on przeplatać zabawy
i gry z kolegami praktyką modlitwy różańcowej. Często jedną częścią różańca roz-
poczynał wspólnotowe zabawy lub je kończył
54
.
Z biegiem lat, wraz ze wzrostem religijności dojrzałej, modlitwa różańcowa stawa-
ła się dla Janka Bosko punktem oparcia i patrzenia po Bożemu na jego własne życie.
Świadectwa z pobytu na służbie u państwa Moglia, w oderwaniu od domu rodzin-
nego, mówią o jego wierności tej modlitwie w sposób budujący
55
. Na życie duchowe
Janka Bosko miała zatem znaczący wpływ modlitwa różańcowa. Ona towarzyszyła
mu w pokonywaniu pierwszych kryzysów dojrzewania, rozwiązywaniu napięć i trud-
ności, poczuciu samotności i stawała się oparciem dla wzrostu duchowego.
Janek Bosko jako uczeń oraz seminarzysta w Chieri zachował w sercu wskazanie
swojej mamy, aby przyjaźnił się z kolegami dobrymi, kochającymi Matkę Najświęt-
szą. Takim kolegą, czy może bardziej wiernym przyjacielem, był Alojzy Comollo.
Miał on znaczny wpływ na rozwój młodzieńczej i seminaryjnej pobożność Jan-
ka, oddającego się chętnie rekreacji, zawodom, rywalizacji sportowej i zabawom.
Ks. Lemoyne twierdzi, że to Alojzy przychodził do oddającego się swoim pasjom
50
List do ks. Rua pisany z Rzymu w pierwszych dniach lutego 1870 r. [w:] G. Bosco,
Epistolario..., Vo-
lume terzo (1869-1872), LAS Roma 1999, list nr 1389 (s. 169).
51
Por.
MB I, 157; por. także MB III, 376.
52
Jan Bosko,
Wspomnienia Oratorium, Warszawa 1987, s. 15.
53
Por.
MB I, 46.
54
Por.
MB I, 139; I, 140.
55
Por.
tamże I, 199.
111
kolegi, zachęcając go do nawiedzenia Najświętszego Sakramentu oraz odmawia-
nia wspólnotowo różańca
56
. Wraz z nim Janek Bosko często udawał się do katedry
w Chieri, aby „oddać dług wdzięczności Dobrej Matce za wszelkie dobrodziejstwa”
57
.
U stóp Matki Bożej w katedralnej kaplicy w Chieri dojrzewało jego powołanie, a roz-
ważania różańcowe towarzyszyły mu w poszukiwaniu i rozpoznawaniu woli Bożej.
Modlitwa różańcowa przejęta przez Janka Bosko z domu rodzinnego, z religijno-
ści ludowej, która charakteryzowała środowisko wiejskie w Becchi, nabrała w jego
życiu osobistego wyrazu i stała się charakterystycznym przejawem jego duchowości
maryjnej. Święty pójdzie w świat, w życie apostolskie z tą modlitwą, która stanie się
dla niego oparciem w kontaktach z Bogiem i Jego zbawczymi misteriami. Będzie jej
wierny przez całe życie pomimo nawału obowiązków, zmęczenia i braku czasu
58
.
Potwierdzają to świadkowie, którzy nawiedzając pokój ks. Bosko, zastawali go czę-
sto z różańcem w ręku
59
.
Biografowie wspominają, że w trudnym okresie „oratorium wędrownego”
(1845-46), Święty Wychowawca wraz ze swoja „trzódką”, przeganiany z miejsca na
miejsce, starał się znaleźć jakąś kaplicę czy otwarty kościół, aby oprócz czasu na
zabawę był również czas na krótką katechezę i odmówienie różańca
60
.
Jak bardzo modlitwa różańcowa zapadła w serca pierwszego pokolenia wycho-
wanków ks. Bosko świadczy fakt, iż kiedy w 1846 r. ks. Bosko doświadczył zapaści
zdrowotnej i był bliski śmierci, chłopcy gorąco modlili się, prosząc Matkę Najświęt-
szą o zdrowie dla niego. Wielu składało ślub odmawiania przez miesiąc różańca,
inni przez rok, nie brakowało takich, którzy ślubowali odmawianie różańca przez
całe swoje życie. Także w tamtym momencie próby wielu chłopców dodawało do
modlitwy różańcowej post o chlebie i wodzie
61
.
Ks. Giovanni Lemoyne zaświadcza, że Święty uczynił różaniec codzienną
praktyką wspólnotową od początków Oratorium na Valdocco. Zwyczajem było
wspólnotowe odmawianie różańca w czasie przechadzek pod portykami zabudo-
wań oratoryjnych. Przywiązywał do tego wielką wagę i nie widział wystarczających
motywów, które dyspensowałyby wspólnotę od zaniechania tej modlitwy. Uznawał
konieczność modlitwy różańcowej dla życia duchowego, jak chleb powszedni jest
niezbędny dla życia biologicznego
62
. Rozważanie różańca było praktyką uniwer-
salną, uwielbiano nią Boga w święta i uroczystości, była ona modlitwą błagalną
w momentach potrzeb i umocnieniem na drodze powołania, stanowiła duchowy
dar dla wybranej osoby lub wypraszanie błogosławieństwa Bożego dla dobrodzie-
56
Por.
MB I, 403.
57
Por.
MB I, 401.
58
Por.
MB III, 349.
59
Por.
MB III, 7.
60
Por.
MB II, 289; II, 382; 419; 427.a
61
Por.
MB II, 494.
62
Por.
MB I, 90; VIII, 284. 292.
112
jów, była pomocą w rozeznaniu woli Bożej, zanoszono ją do Boga za zmarłych,
prosząc dla nich o radość wieczną
63
.
Wychowawca Turyński również eksternistom – oratorianom, przychodzącym
z zewnątrz, polecał codzienne odmawianie jednej części różańca. Zachęcał ich, aby
nawet wśród wielości zajęć nie rezygnowali z tej duchowej pomocy. Radził, aby
chłopcy wówczas odmawiali tę modlitwę w drodze do pracy czy w czasie pracy,
jeżeli to było możliwe. Zapewniał ich, że różaniec jest wspaniałym środkiem do
wzrostu duchowego, pokonywania zła i nabywania świętości
64
. Misteria zbawcze
rozważane w różnych momentach dnia promieniują na życie codzienne i wyciskają
swoje duchowe piętno na nich.
Przedstawiając figury swoich najlepszych wychowanków do naśladowania, jak
np. Dominika Savio, podkreślał ich umiłowanie modlitwy różańcowej
65
.
Święty w prostej praktyce modlitwy różańcowej widział wielką pomoc w kształ-
towaniu życia religijnego swoich chłopców, pokonywaniu trudności i zdawaniu się
na Opatrzność Bożą. W prowadzenie jej angażował swoich najstarszych chłopców,
czyniąc z nich animatorów
66
. Ks. Bosko dążył, aby różaniec był dla chłopców nie
tylko modlitwą słowną, ale przede wszystkim myślną. Dlatego też napisał i wydru-
kował krótkie rozważania służące pogłębieniu tej formy modlitwy
67
.
Niektóre osoby zwracały uwagę ks. Bosko, że nie jest najlepszym rozwiązaniem
wprowadzenie codziennej praktyki odmawiania różańca przez chłopców. Święty
tłumaczył, że nazwa „oratorium” wyraźnie nawiązuje do modlitwy, która jest źró-
dłem żywotności jego dzieła oraz że od samego początku zawierzył samego siebie
oraz swoich chłopców opiece Matki Najświętszej. Ponadto wyjaśniał, że różaniec
jest praktyką, która nie nuży jego chłopców
68
. Markizowi Roberto d’Azeglio, wysu-
wającemu zarzuty przeciwko codziennej praktyce różańca w oratorium, ks. Bosko
odpowiedział: „Mam wielką cześć do różańca. Mogę śmiało powiedzieć, że na tej
praktyce zostało założone całe moje dzieło wychowawcze. Byłbym gotów zrezy-
gnować z wielu rzeczy bardzo ważnych, ale nie z tej”
69
.
W domu Józefa Bosko w Becchi - brata Świętego była kaplica poświęcona Matce
Bożej Różańcowej. Ks. Bosko uzyskał od Ojca św. Piusa IX przywileje odpusto-
we związane z nawiedzeniem i sprawowaniem sakramentów świętych w tej kaplicy,
zwłaszcza w nowennie i samej uroczystości Święta Różańcowego
70
. Należy również
wspomnieć o pięknym zwyczaju. Oratorianie z Valdocco wraz ze swoim Opieku-
63
Por.
MB V, 384. 481; VI, 55. 274. 766. 957.
64
Por.
MB V, 154; VI, 1053; VII, 239 (sen o wężu).
65
Por.
MB V, 207; VI, 10.
66
Por.
MB II, 387.
67
Por.
MB III, 16; V, 596.
68
Por.
MB III, 110.
69
Por.
MB III, 294.
70
Por.
MB IV, 133; IV, 638.
113
114
nem zazwyczaj przy akompaniamencie orkiestry przybywali do Becchi z okazji świę-
ta Matki Bożej Różańcowej, które było wspomnieniem zwycięstwa Matki Bożej nad
nieprzyjaciółmi Kościoła
71
. Była to wielka, pełna entuzjazmu, wypełniona śpiewem,
muzyką „wyprawa” trwająca niekiedy kilkanaście dni. Uczestnictwo w tej wyprawie
było poniekąd traktowane przez chłopców jako nagroda, wyróżnienie
72
. W drodze
do Becchi (około 35 km z Turynu) ks. Bosko opowiadał chłopcom o Matce Naj-
świętszej oraz gorąco zachęcał do miłości ku Niej i do praktyk maryjnych
73
. Świę-
to Matki Bożej Różańcowej obchodzono w Becchi z wielkim splendorem, wśród
zabaw, ale i ześrodkowane na liturgii i praktykach pobożności, a wśród nich tak
polecanej modlitwie różańcowej. Miało ono swój wydźwięk głęboko wspólnotowy,
wychowawczy i apostolski.
Św. Jan Bosko powierzył swoim duchowym synom i córkom różaniec jako jedną
z podstawowych praktyk pobożności
74
. W modlitwie różańcowej widział potężną
moc do pokonywania trudności tak przez osoby indywidualne, jak również przez
cały Kościół
75
. Salezjanie i Salezjanki w różańcu widzą praktykę pobożności prze-
kazaną im przez założyciela, w której Maryja poucza swoje dzieci, jak jednoczyć się
z tajemnicami Jezusa Chrystusa
76
.
Ks. Zenon Kawikowski SDB
71
Por.
MB I, 212; II, 562; III, 252; III, 445; III, 555; VI, 59; VII, 532. 750; VIII, 197. 964; X, 1319;
XIII, 760.
72
Por.
MB V, 346. 349nn.
73
Por.
MB I, 226.
74
Por.
Costituzioni della Società di S. Francesco di Sales (1858) – 1875. Testi critici a cura di F. Motto. LAS –
Roma 1982, 184; MB IX, 478.
75
Por.
MB VII, 240.
76
Por.
Regulaminy Towarzystwa Salezjańskiego, Rzym 1986, art. 74.
115
CUDA KSIĘDZA BOSKO
Rozmnożenie kasztanów
W niedzielę po Wszystkich Świętych w 1849 roku odbywało się w Oratorium
ćwiczenie „Dobrej śmierci”, czyli spowiedź i Komunia św. wszystkich młodych
internistów i eksternistów. Wieczorem ks. Bosko poprowadził ich na zwiedzanie
cmentarza, obiecując, że po powrocie obdaruje wszystkich smacznymi jadalnymi
kasztanami. Matka Małgorzata kupiła ich trzy worki, ale myśląc, że pół worka wy-
starczy, aby chłopcom sprawić przyjemność, ograniczyła się do ugotowania tej ilo-
ści. Gdy chłopcy wrócili i ustawili się jak żołnierze w szeregu, Jan Bosko zabrał się
do podziału, napełniając każdemu jego beret.
- Co robisz? - zawołała wówczas matka. - Nie mamy przecież tylu kasztanów!
- Ależ tak! - odparł ks. Bosko. - Mamy ich przecież trzy worki.
- Ale tamte nie są ugotowane!
- Ach, gotowane, czy nie, dzielimy dalej jak zaczęliśmy.
I rzeczywiście, rozdawał dalej po pełnym berecie. Kosz tymczasem opróżniał
się. Było w nim już tylko kilka garści, a chłopców jeszcze wielu. Po okrzykach ra-
dości nastała pełna niepewności cisza. Każdy bał się, by dla niego nie zabrakło. Ale
ks. Bosko nie zdradzał najmniejsze obawy, wręcz przeciwnie, mówił:
- Nie bójcie się! Najlepsze są na spodzie!
I zakasawszy rękawy, zagłębiał dalej ręce w kosz i napełniał berety. A choć wiele
wydobywał, ilość nie zmniejszała się, tak, że wszyscy zostali obdarowani. Kiedy
zaś zaniesiono kosz do kuchni, została w nim porcja dla ks. Bosko i dla jego matki.
Tego wieczoru na dziedzińcu Oratorium i na przyległych ulicach rozlegał się jeden
okrzyk:
- Ks. Bosko rozmnożył kasztany!
Na pamiątkę tego wydarzenia we wszystkich domach ks. Bosko wieczorem
w dniu Wszystkich Świętych rozdziela się gorące kasztany.
Rozmnożenie komunikantów
Kiedyś, w dniu Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w roku 1847, około 650
chłopców przystąpiło do spowiedzi i miało przyjąć Komunię św. Ks. Bosko roz-
począł Mszę św. w nadziei, że w tabernakulum znajdują się komunikanty. Puszka
była jednak prawie pusta, a zakrystian zapomniał postawić na ołtarzu drugą do
konsekracji.
Gdy nadeszła chwila Komunii św., ks. Bosko spostrzegł zapomnienie zakrystiana.
Cóż było robić? Podniósł oczy do nieba, westchnął głęboko, a potem zaczął rozda-
wać Komunię św. i dawał wszystkim, jak gdyby nic się nie stało, a komunikanty roz-
mnażały się w jego rękach. Wszystkim udzielił Ciała Pańskiego, nie łamiąc ani jednej
Hostii. Zapytany przez chłopców, jak tego dokonał, odpowiedział spokojnie:
116
- No cóż? Czy na skutek niedopatrzeń zakrystiana miał być poszkodowany Je-
zus, który tak bardzo pragnął przyjść do waszych serc?
Pigułki z chleba
W roku 1844 w Montafia d’Asti zapadł na uporczywą gorączkę niejaki pan
Turco i żadne zabiegi lekarskie nie mogły mu przywrócić zdrowia. Rodzina jego
zwróciła się do ks. Bosko, który doradził choremu, aby odbył spowiedź i przyjął
Komunię świętą, a potem wręczył mu pudełeczko pigułek, polecając zażywać je
każdego dnia w określonej ilości. Jednocześnie zachęcił go, by odmawiać przy tym
trzy razy „Witaj, Królowo” do Matki Bożej.
Po zażyciu kilku pigułek chory, który rzeczywiście się wyspowiadał i przyjął
Komunię św., wyzdrowiał zupełnie.
Wszyscy byli zdumieni. Miejscowy aptekarz dokonał analizy tych cudownych
pigułek i nie znalazł w nich nic prócz chleba. Powtórnej analizy dokonał u drugiego
farmaceuty i wtedy obydwaj zawyrokowali:
- To jest zwykły chleb. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Wówczas pan Turco udał się do Turynu, by odwiedzić ks. Bosko i podziękować
mu. Opowiedział o analizie składu pigułek i o wrażeniu, jakie ten wypadek wywołał
w okolicy. Ks. Bosko, śmiejąc się, odpowiedział:
- Tak, to był chleb! A trzy „Salve Regina”, które pan odmawiał w stanie łaski,
były jego cudownym dodatkiem.
Uzdrowienie sześciu chłopców dotkniętych ospą
W maju 1869 roku ks. Bosko udał się do Lanzo Turyńskiego na uroczystość
św. Filipa Nereusza, patrona swego pierwszego zakładu. Zastał tam wszystkich po-
grążonych w głębokim smutku, bo siedmiu mieszkańców internatu zapadło na ospę,
a to groziło dalszym rozprzestrzenieniem się infekcji.
Na tę wieść ks. Bosko powiedział:
- No tak, święto i ospa nie mogą iść w parze. Idźcie przygotować chorym ubra-
nie, a ja przyjdę ich pobłogosławić.
Na widok ks. Bosko chorzy zaczęli wołać:
- Księże Bosko, księże Bosko! Czy możemy wstać? Niech ksiądz nam udzieli
swego błogosławieństwa!
- Czy ufacie Maryi?
- Tak, ufamy!
- A więc wstawajcie!
Ks. Bosko pobłogosławił ich i odszedł. Wszyscy wstali i ubrali się. Potem po-
biegli na podwórze wszyscy z wyjątkiem jednego - Baravalle, który wątpiąc w swoje
uzdrowienie, dla bezpieczeństwa pozostał w łóżku.
117
Wieczorem przybył lekarz z wizytą i dowiedziawszy się, że chorzy są na po-
dwórku w wilgotny i zimny wieczór, zaniepokoił się, ganił ich za nieostrożność,
zapowiadał, że będzie to miało fatalne następstwa. Potem wszedł do izby chorych,
gdzie znalazł tylko jednego, ostrożnego Baravalle, który pod troskliwą opieką leka-
rza wyzdrowiał po 20 dniach, podczas gdy tamci, uzdrowieni natychmiast, od 20 dni
biegali i śpiewali wesoło.
Źródło : http://oratorium-lodz.salezjanie.pl/jan_bosko/
WYBRANE SNY ŚW. JANA BOSKO
Pierwszy proroczy sen
Jan Bosko miał go już w wieku 9 lat. Wtedy to po raz pierwszy została mu
objawiona przyszła misja. Na ogromnej łące zobaczył wielu chłopców, z których
jedni bawili się, drudzy śmiali się, inni zaś przeklinali. Jaś rzucił się na tych ostatnich
z krzykiem i pięściami, chcąc ich uciszyć. Wtedy ukazał mu się Mężczyzna, szla-
chetnie odziany, z jaśniejącą twarzą, kazał mu stanąć na czele tej gromady, mó-
wiąc: Nie biciem, ale łagodnością i miłością będziesz musiał pozyskać sobie nowych
przyjaciół. Jaś poczuł się całkowicie niezdolny do wykonania zadania, ale Mężczy-
zna dał mu Nauczycielkę, pod której przewodnictwem miał stać się mądry, bez
której wszelka wiedza jest głupotą. Tu odsłania się pierwszy i może najistotniejszy
rys tajemnicy księdza Bosko, czyli całkowite zaufanie i zawierzenie Maryi. To Ona
w snach oprowadza go po tajemnicach życia duchowego. Ona też w tym pierwszym
śnie pokazuje mu stado dzikich zwierząt, mówiąc, że to, co za chwile stanie się
z tymi zwierzętami, on musi uczynić dla Jej dzieci - jego przyszłych podopiecznych.
I oto dzikie kozły, psy, koty i niedźwiedzie przemieniają się w potulne i łagodne
baranki.
Sen o wężu (zachęta do różańca)
W jednym ze snów ksiądz Bosko jest wyprowadzony przez Przewodniczkę na
łąkę, na której widzi grubego, długiego na osiem metrów węża. Chce uciekać, lecz
Przewodniczka powstrzymuje go i zachęca do walki. Razem biorą sznur, rozciągają
go nad karkiem potwora, uderzają, a potem zawiązują na szyi gada pętlę. Wąż się
rzuca, uderza cielskiem o ziemię, aż jego ciało zaczyna rozrywać się na strzępy.
Przewodniczka zwija sznur i chowa do skrzynki. Po otwarciu skrzynki widać, że
sznur ułożył się w słowa
Zdrowaś Maryjo. W tej chwili Przewodniczka wyjaśnia: Wąż
przedstawia demona, a sznur modlitwę
Zdrowaś Maryjo, a raczej różaniec, który sta-
nowi kontynuację
Zdrowaś. Nim można pokonać, zwyciężyć i zniszczyć wszystkie
piekielne demony. Niestety, w wizji sennej, ku przerażeniu księdza Bosko, niektórzy
chłopcy zbierali kawałki wężowego mięsa, jedli i zatruwali się nimi.
118
Sen o chustkach (dotyczący czystości)
Fundamentem życia duchowego jest czystość. W jednym ze snów ksiądz Bo-
sko zobaczył swoich podopiecznych, a każdy z nich trzymał w ręku białą chustkę
z napisem
Regina virtuum, czyli królowa cnót - czystość. Nagle zerwał się ogromny
wicher. Część chłopców natychmiast schowała chustkę, niektórzy obrócili się na
lewo, inni na prawo, inni zaś pozostali z wyciągniętą chustką. Rozszalała się burza,
dziurawiąc i rozdzierając chustki na strzępy tak, że z niektórych nic prawie nie zo-
stało. Przewodniczka wyjaśniła, że ci, którzy ukryli chustki, zachowali cnotę czysto-
ści; pozostali zaś nieroztropnie wystawili tę cnotę na wicher pokus i nieuchronnie
popadli w grzech. Ci, którzy obrócili się w lewo lub w prawo zdołali „połatać”
swoje chusteczki - czystość poprzez sakrament spowiedzi. W wyniku wieloletnich
doświadczeń święty przekonał się, że to właśnie nieczystość prowadzi młodych do
egoizmu, czystość zaś jest doskonałym gruntem dla rozwoju prawdziwej miłości.
Sen o tratwie
W innym śnie widzi ksiądz Bosko wielu chłopców, bawiących się na ogrom-
nej łące, których nagle zaczyna zalewać powódź. Wszyscy biegną, by schronić się
w potężnym młynie o grubych ścianach. Poziom wody stale się podnosi. Chłopcy
dobiegają do ostatniego piętra, a fale powodzi zewsząd ich zalewają. Ksiądz Bosko,
czując się po ludzku całkowicie bezradny, oddaje całą sytuację w ręce Maryi. Na-
gle dostrzegają samotnie dryfującą tratwę, na którą jednak można się przedostać
po bardzo wąskim lekko, chwiejącym się pniu drzewa. Bosko przechodzi pierwszy
i z pomocą innych księży pomaga chłopcom przedostać się na tratwę. Niestety,
wielu chłopców się niecierpliwi; wynajdują sobie jakieś inne kładki, nawet trochę
szersze i bez pomocy księży, ignorując krzyk ks. Bosko, próbują się przedostać na
tratwę. Większość traci równowagę i wpada do mętnej i cuchnącej wody, padając
ofiarą własnej niesubordynacji. Schronieni na tratwie, chłopcy posilają się chlebem,
zawierzając swój los Maryi. Ksiądz Bosko obejmuje dowództwo. Łódka mknie po
wzburzonych falach, wszyscy są wtuleni w siebie, by nie wypaść. Nagle wpadają
w potężny wir, łódka wiruje wokół własnej osi, lecz wypchnięta siłą wiatru, nagle
zatrzymuje się na niewielkiej wysepce. Część chłopców bez zastanowienia i bez
pytania wyskakuje na pagórek, ciesząc się z ocalenia. Ich radość jest jednak krót-
ka, gdyż momentalnie wody wzbierają, zalewając wysepkę wraz z nieposłuszny-
mi chłopcami. Tratwa mknie nadal, wszyscy modlą się na kolanach trzymając się
za ręce. Niektórzy jednak nonszalancko spacerują po krawędzi łódki drwiąc sobie
z rozmodlonych towarzyszy. Przy pierwszym podmuchu gwałtownego wiatru i ci
wpadają w wodne odmęty. Inni jeszcze narzekają na zbyt długą i męczącą podróż
i zaczynają szukać innej drogi ocalenia. Dostrzegają inne tratwy, płynące w przeciw-
nym kierunku i próbują się na nie przedostać, mimo nalegań ks. Bosko. Wszyscy
ci giną w rwącej wodzie. Po długiej podróży, w znacznie okrojonym składzie, wraz
119
z nielicznymi, których udało się wyłowić z wody za pomocą wędki, docierają na
wyspę z rajsko piękną winnicą.
Święty sam komentuje symbolikę tego snu. Rozległa równina to świat. Powódź
to jego zagrożenia. Młyn wyobraża Kościół. Pień drzewa, służący za most, to krzyż.
Wielka tratwa to Dom Maryi, Oratorium. Chleb to Przenajświętsza Eucharystia.
Nagłe wiry - pokusy. Pagórek, który urzeka wielu, to światowe pragnienia. Kapłan
uwijający się przy wyławianiu [...] to spowiedź. [...] Winnica [...] to Niebieska Ojczy-
zna. Widać, jak wiele zagrożeń niesie ze sobą świat dla tych, którzy zmierzają do
Niebieskiej Ojczyzny, ale widać też, że Bóg zaopatruje nas we wszelkie potrzebne
środki, by tam dotrzeć. Inna sprawa to to, czy zechcemy z nich skorzystać. W tym
śnie szczególnie niebezpieczne wydają się dwie rzeczy. Pierwsza to nieposłuszeń-
stwo, które doprowadziło do zguby wielu; druga - to ziemskie, światowe pragnienia,
symbolizowane przez małą wysepkę. Na pozór bezpieczny kawałek lądu, miejsce
schronienia i odpoczynku od trudu wędrówki. A jednak ta iluzja poczucia bezpie-
czeństwa i pokładanie nadziei w rzeczach światowych jest wyjątkowo groźne, może
szczególnie w dzisiejszych czasach. Na dowód przytoczmy jeszcze jeden sen.
Spotkanie z nieżyjącym biskupem
Ksiądz Bosko spotyka we śnie znajomego Biskupa, który już nie żyje. Zadaje
mu mnóstwo pytań odnośnie siebie i swoich chłopców, lecz biskup odmawia od-
powiedzi, uparcie powtarzając: „Nie wiem”. W końcu naciskany przez Świętego
daje wskazówki dla chłopców: „Powiedzcie im, by zbawili duszę, bo reszta niczemu
nie służy [...], aby byli dobrzy i posłuszni [...], aby byli dobrzy i się modlili [...], aby
się często spowiadali i przyjmowali komunię”. Święty się nieco niecierpliwi i prosi
o jakąś szczególną radę. Na to biskup: „Powiedzcie im, że mają mgłę przed oczami;
jeśli zaczną ją widzieć, to już dobrze.[...] To rzeczy tego świata, które przeszkadzają
w oglądaniu rzeczy niebieskich takimi, jakimi one są”. Na pytanie o sposób usunię-
cia tej mgły biskup odpowiada: „Niech wiedzą, że „mundus totus in maligno positus
est” (cały świat jest pod władzą diabła),wtedy zbawią duszę; niech nie dadzą się
oszukać pozorom świata. Młodzi wierzą, że przyjemności, radości, przyjaźnie tego
świata mogą dać im szczęście, dlatego czekają tylko chwili, kiedy będą mogli się nimi
rozkoszować; ale niechaj pamiętają, że to wszystko jest marnością i smutkiem dla
ducha”. - A skąd ta mgła pochodzi? - „Z nieskromności i nieczystości”. Jako anti-
dotum na tę mgłę biskup zaleca strzeżenie cnoty czystości. Jak? Potrzebne są: sku-
pienie, posłuszeństwo, unikanie bezczynności i modlitwa. - I co jeszcze? - Modlitwa,
unikanie bezczynności, posłuszeństwo i skupienie. - I nic więcej? - Posłuszeństwo,
skupienie, modlitwa i unikanie bezczynności.
Źródło: http://www.czerwinsk.salezjanie.pl/sny-ks-bosko