Kwartalnik
interdyscyplinarny
Numer 2
Rocznik 5
Rok 2011
REDAKCJA
Redaktor naczelna:
Iwona
Rawicka
dr n. med. spec. gin. poł.
adiunkt Uniwersytetu Szczecińskiego
Z-ca red. nacz.:
Marian Szczepanowicz, Kraków
Sekretarz redakcji:
Gabriela Kowalczewska-Kawala
mgr pedagogiki resocjalizacyjnej
i pegagogiki rodziny, Kraków
Członkowie redakcji:
Alina Deluga
dr n. med.
Lublin
Ewa Dybowska
dr
pedagogiki,
Kraków
Beata Helizanowicz
mgr
psychologii
Kraków
Agnieszka Hennel-Brzozowska
dr
psychologii
Kraków
o. Ksawery Knotz OFMCap.
dr
teologii
ks. Paweł Landwójtowicz
dr
teologii
Opole
Maria Szczawińska
lekarz spec. gin. poł.
Kraków
Marek Ślusarski
lekarz spec. gin. poł. endokrynolog
Warszawa
Adres redakcji:
30-020 Kraków, ul. Wójtowska 3 – pok. 36
tel./fax 12 633-06-13
e-mail:
redakcja@zycieiplodnosc.pl
www.zycieiplodnosc.pl
Wydano nakładem
Fundacji Życie i Płodność w Krakowie
31-429 Kraków, ul. Łukasiewicza 6/1
oraz Międzywydziałowego Instytutu Bioetyki
UPJPII w Krakowie
RADA PROGRAMOWA
Przewodniczący:
Prof. dr hab. n. med. Bogdan Chazan,
ginekolog
położnik,
Warszawa
Członkowie:
Prof. zw. dr hab. Franciszek Adamski,
prof. UJ, prof. KA AFM, socjolog, Kraków
Ks. dr hab. Tadeusz Biesaga,
prof. UPJPII, bioetyk, Kraków
Dr hab. n. med. Wenancjusz Domagała,
prof. PAM, patomorfolog, Szczecin
Dr
hab.
Urszula Dudziak,
psycholog, teolog, KUL, Lublin
Dr hab. n. med. Marian Stanisław Gabryś,
prof. AM, ginekolog położnik, Wrocław
Prof. zw. dr hab. Stanisław Grygiel,
prof. Papieskiego Uniwersytetu
Laterańskiego,
Watykan
Ks. dr hab. Zdzisław Kroplewski,
prof. US, teolog, Szczecin
Ks. dr hab. Andrzej Muszala,
bioetyk, UPJPII, Kraków
Prof. zw. dr hab. n. med. Jan Oleszczuk,
prof. UM, ginekolog położnik, Lublin
Dr
hab.
Zbigniew Stawrowski,
prof. UKSW, Instytut Studiów
Politycznych
PAN,
Warszawa
Ks. dr hab. Stanisław Warzeszak,
prof. UKSW, bioetyk, Warszawa
Recenzenci:
ks.
Tadeusz Biesaga prof. UPJPII, Kraków
dr
Beata Dobrowolska, UM Lublin
Tłumaczenie:
mgr
Danuta Pasicka, j. angielski
PROJEKT OKŁADKI:
Karol
Mizdrak
SKŁAD:
Grupa Reklamowa NIEDZIELSKI
www.niedzielski.com.pl
DRUK:
Drukarnia Know-How, www.dkh.com.pl
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych
oraz zastrzega sobie prawo ich skracania
i zmiany tytułów. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Zamieszczone artykuły zgodnie z Komunikatem nr 13 MNiSW z dn. 13.05.2010 r. otrzymują 2 punkty za publikację naukową.
Spis treści
ks. Janusz Królikowski
Zrehabilitować pojęcie natury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Kazimierz Szałata
Człowiek w sytuacjach granicznych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
ks. Józef Kożuchowski
Eutanazja. Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta
Spaemanna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
Jolanta Kuś
Testament życia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
Magdalena Kula
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym . . . . . . . . . . 55
Małgorzata Prusak
Antykoncepcja doraźna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności . . . . . . . . . . . 91
Daria Mikuła-Wesołowska
Wolontariat w służbie człowieka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105
Table of contents
ks. Janusz Królikowski
Th
e Concept of Nature to Be Vindicated . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Kazimierz Szałata
Philosophical Challenges of Modern Medicine. Man in Border Situations . . . . . . . 15
ks. Józef Kożuchowski
Conditions of Euthanasia and Ways of Opposing It. Robert Spaemann’s View . . . . . 23
Jolanta Kuś
Th
e Living Will . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
Magdalena Kula
Ethical Dilemmas in the Care of Vegetative Patients . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Małgorzata Prusak
Emergency Contraception . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
What Women Know about Family Planning and Physiology of Fertility . . . . . . . . 91
Daria Mikuła-Wesołowska
Voluntary Work in the Service ofMan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105
J
ednym z najbardziej kontestowanych
dzisiaj pojęć fi lozofi cznych i teologicz-
nych, mających tymczasem kluczowe
znaczenie dla poszukiwań o charakterze
etycznym, jest pojęcie
natury ludzkiej.
Pełni ono zasadniczą rolę wszędzie tam,
gdzie mówimy o równie kontestowanym
naturalnym prawie moralnym, czy działa-
niu
zgodnym z naturą. Ma ono niezastą-
pione znaczenie w każdej etyce, nawet
jeśli nie mówi o nim wprost albo je od-
rzuca. Jest niezbędne w bioetyce, zwłasz-
cza w kwestiach dotyczących początku
i końca życia. Okazuje się konieczne tak-
że wtedy, gdy chcemy sensownie mówić
o małżeństwie, znaczeniu społecznym
rodziny, płciowości, o rozmaitych naduży-
ciach w tych najbardziej podstawowych
dziedzinach życia osobistego i społeczne-
go. Musimy zatem temu pojęciu nadać
właściwą rangę i prowadzić do jego ade-
kwatnego rozumienia.
W etyce i rozmaitych jej dziedzinach
mówi się dzisiaj bardzo dużo o pojęciu
oso-
by, zwłaszcza w kontekście chrześcijańskim.
Wydaje się jednak, że zasadnicza dyskusja,
a zarazem o wiele bardziej podstawowa, na-
wet jeśli nie jest to wyraźnie formułowane,
toczy się na poziomie pojęcia natury.
Dopiero mając ukształtowane odpowiednio
rozumienie natury, będzie można mówić
adekwatnie o osobie i
zasadzie personalistycz-
nej w etyce i prawie. Z tego powodu pro-
ponuję kilka uwag na temat pojęcia natury,
mając na względzie pilną potrzebę zrehabi-
litowania go w dziedzinie etyki oraz prawa.
Sytuacja aktualna
Problem
natury jest przede wszystkim
problemem o charakterze fi lozofi cznym.
Postuluje on zatem potrzebę solidnej fi lo-
zofi i, gdyż to ona decyduje o jakości kul-
tury i życia społecznego, nawet jeśli wprost
nie wszyscy to sobie uświadamiają. Kryzys
charakteryzujący sytuację duchową naszych
czasów ma genezę na poziomie myślenia,
które stało się zbyt jednostronne, jak zo-
stanie to dalej pokazane. Pojawia się pilna
potrzeba udzielenia odpowiedzialnej od-
powiedzi na pytania człowieka o samego
człowieka. Już w tym miejscu można po-
wiedzieć, że chodzi o to, by te odpowiedzi
zachowały ciągłość z fi lozofi ą klasyczną czy
też
wieczystą, jak mówi się w chrześcijań-
skiej tradycji fi lozofi cznej, ale by również
ks. Janusz Królikowski
Zrehabilitować pojęcie natury
2 . 2011, 5 – 13
6
ks. Janusz Królikowski
brały one pod uwagę problemy stawiane
przez rozwój cywilizacji.
W tym miejscu zamierzam wykazać
istnienie pewnej podstawowej, uniwer-
salnej i nieredukowalnej rzeczywistości
ludzkiej, niezależnie od tego, jakie miano
moglibyśmy jej nadać. Najczęściej mówi-
my w tym przypadku o naturze ludzkiej,
chociaż niekoniecznie musimy odwołać
się do tego pojęcia, co zresztą potwierdza
tradycja chrześcijańska. Tertulian w tym
samym kontekście używał pojęcia
status,
a Pascal z upodobaniem stosował pojęcie
ordre. Chciałbym tu pokazać, że kontesta-
cja, z jaką spotyka się dzisiaj natura ludzka,
kontestacja podejmowana w imię kultury,
społeczeństwa lub „stawania się” napotyka
trudności tego rodzaju, że pojęcie natury
ludzkiej jawi się jako bardziej oczywiste
i bardziej potrzebne niż kiedykolwiek do tej
pory.
Pierwszy sprzeciw wobec natury ludz-
kiej rodzi się na gruncie dokonywanego
dość powszechnie przeciwstawiania pojęć
natury i kultury. Takie rozróżnienie po-
zostaje w ścisłej relacji z dokonującym się
w naszych czasach opatrznościowym roz-
wojem nauki. Nauka ma wprawdzie aspekt
teoretyczny, ale teoria nieuchronnie, wcześ-
niej czy później, przechodzi w praktykę.
Osiągnięta wiedza staje się na ogół władzą
daną do dyspozycji człowiekowi. Człowiek
dzisiejszy uświadamia sobie po raz pierw-
szy w dziejach, że zasięg posiadanej przez
niego władzy ciągle się poszerza. Rozciąga
się ona coraz bardziej na świat materii nie-
ożywionej, sięgając zarówno w głąb, czyli
schodząc do poziomu cząstek elementar-
nych, jak również postępując wszerz, czyli
przybierając zasięg przygody planetarnej. Ta
władza obejmuje także świat ożywiony, do-
tykając w embrionie samych początków ży-
cia. To samo dotyczy życia społecznego oraz
możliwości kształtowania go przy pomocy
narzędzi racjonalnych. Zdobyta władza się-
ga do psychologii, także po to, by manipu-
lować człowiekiem.
Staje się więc zrozumiałe, w jaki sposób
rodzi się przekonanie o nieograniczonych
możliwościach człowieka. W tej sytuacji wi-
dać, że to, co zostało nazywane naturą, nie
sprowadza się tylko do obyczaju, jak zauwa-
żył już Pascal. Człowiek współczesny wie,
że nie ma fatalizmu kosmicznego czy też
determinizmu dziejowego. To zaś, co w ję-
zyku potocznym nazywano naturą, nie było
niczym innym jak wyrażeniem przez czło-
wieka stanu jego bezsilności w sytuacjach
granicznych. Teraz człowiek może oddziały-
wać na kosmos, na życie, na społeczeństwo,
we wszystkich tych dziedzinach, przezwy-
ciężając napotykany opór i doświadczane
ograniczenia. Nastąpiło więc przejście, któ-
re należy odnotować ze szczególną uwagą
– sytuacja faktyczna została podniesiona do
rangi zasady. To, co sztuczne, a więc techno-
logia, technika, kultura, umożliwiają czło-
wiekowi wyzwolenie się od doznawanych
nacisków, a więc wejście na drogę dowolne-
go kształtowania siebie i warunków swojego
życia.
Trzeba z uwagą przemyśleć, co ważnego
zakłada ta nowa sytuacja i jak wpływa na
ludzką świadomość. Jest niewątpliwie praw-
dą, że fałszywe pojęcie natury w przeszłości
niejednokrotnie było uzasadnieniem dla
lenistwa i niepodejmowania twórczego wy-
siłku kształtowania życia. Już starożytność
7
Zrehabilitować pojęcie natury
znała krytykę cywilizacji opartą na założe-
niu, że prowadzi ona do niszczenia natury.
Twierdzono, że jest przeciwne naturze, aby
człowiek wycinał drzewa w celu zbudowa-
nia statków, bo drzewa nie do tego są prze-
znaczone; aby kopał w ziemi, by wydobyć
z niej złoto i diamenty, gdyż zostały w niej
ukryte przez Boga, aby tam pozostawały;
aby usiłował wznieść się w powietrze, sko-
ro został stworzony do chodzenia po ziemi.
To prawda, że niekiedy uznawano za wyraz
prawa naturalnego nierówności wśród lu-
dzi, poddaństwo niewolników, niższy status
kobiety itd. Te fakty wzywają do roztropno-
ści w wyprowadzanych wnioskach, a nawet
są mocną przestrogą przed zbyt radykalny-
mi sformułowaniami, ale nie wystarczą do
odrzucenia pojęcia natury i wypływających
z niej głównych zasad postępowania.
Czy jest jednak uprawnione, aby czło-
wiek, czerpiąc bogactwa z świata fi zycznego
i ludzkiego, posiadał arbitralną władzę de-
cydowania o wszystkim? Czy kultura zastę-
puje powoli naturę, stając się nową zasadą
działania? Czy wolność człowieka jest abso-
lutnie arbitralna?
Znajdujemy się dzisiaj w sytuacji dziw-
nego przewrotu, który głęboko znaczy
kondycję człowieka, wpływając na jego
traktowanie siebie samego i świata. Metoda
nauk przyrodniczych, to znaczy tych, któ-
re odkrywają prawa rządzące zjawiskami,
budząc wrażenie, że można oddziaływać
na nie i je wykorzystywać, wywołuje nie-
bezpieczny kryzys kultury. Pod preteks-
tem redukowania rzeczywistości do tego,
co przez nie może być poznane, metoda
nauk przyrodniczych wywołuje sytuację,
w której rzeczywistość zostaje pozbawiona
treści. Zostaje usytuowana na poziomie, na
którym są już tylko struktury – treść zostaje
wyeliminowana. Dochodzi się w ten sposób
do kontestowania obiektywnej rzeczywisto-
ści wszechświata, ponieważ nauka nie może
sięgnąć do jego poziomu ontologicznego.
Następuje kontestowanie rzeczywistości
człowieka zredukowanego ostatecznie do
zbioru słów wypowiadanych na jego temat.
C. S. Lewis słusznie nazwał to zjawisko
„obaleniem człowieka” [1].
Kryzys kultury
Aktualny kryzys kultury związany jest
przede wszystkim z faktem, że ludzie za-
fascynowani spektakularnymi sukcesami
nauk przyrodniczych, starają się zastosować
ich metodę badawczą w innych dziedzinach
nauki oraz w odniesieniu do rozumienia
i kształtowania swojego życia. Na przykład
fi lozofi a, literatura, historia ulegają prze-
kształceniom, w wyniku których stają się
jakimiś socjologiami, psychologiami czy
fi lologiami. Jeśli jednak już na poziomie
świata fi zycznego doświadcza się, że rzeczy-
wistość nie chce poddać się stosowanej me-
todzie, ujawniając obszary, które ciągle są
osłonięte mrokiem nieprzeniknionej tajem-
nicy, to pojawia się pytanie, w jaki sposób
można poznać człowieka, jak wejść w jego
osobową tajemnicę, jak uchwycić jego nie-
dostępne wnętrze i jego niepowtarzalną
godność.
Uwypuklenie wspomnianego problemu
następuje zwłaszcza wtedy, gdy zwróci się
uwagę na pewien impas, jakiego doświad-
cza się w kontekście techniki. Zdobywając
panowanie nad prawami kosmosu i życia,
8
człowiek pyta siebie, dokąd może sięgnąć
w swoim działaniu. Do tej pory był uwa-
runkowany niektórymi ograniczeniami,
które niemal narzucały się jego wyborom.
Teraz jednak pojawia się pytanie, czy tylko
od samych ludzkich działań należy oczeki-
wać rozwiązania pojawiających się dylema-
tów? W oparciu o co można zaproponować
ogólniejsze rozwiązania? Czy jesteśmy wy-
stawieni na arbitralne decyzje? Jest bardzo
prawdopodobne, że bez udzielenia spójnej
odpowiedzi na te pytania mogą pojawić się
nowe formy fatalizmu, skoro wytworzona
przez geniusz człowieka technika może go
sobie podporządkować, jak do tej pory czy-
niła natura, skoro człowiek nie jest w stanie
trzymać jej na uwięzi. W tym miejscu wyła-
nia się problem rzeczywistości obiektywnej,
w którą nadal – niejako na nowo – włączony
jest człowiek. To jest ta rzeczywistość, którą
nazywamy naturą, choć należy zauważyć,
że w jej rozumienie wchodzi pewien aspekt
dynamiczny. Nie jest ona po prostu czymś
danym – jest ona, właściwie biorąc, progra-
mem do zrealizowania. W tym miejscu kul-
tura nabiera swojego właściwego znaczenia.
Jak trafnie mówi konstytucja
Gaudium et spes
II Soboru Watykańskiego: „Gdziekolwiek
więc chodzi o życie ludzkie, natura i kultura
łączą się ze sobą jak najściślej” (nr 53).
Jeśli wchodzimy głębiej w problem dzi-
siejszej kontestacji kultury, stwierdzamy,
że bardzo często tym, co prowadzi do jej
kontestowania, jest zawarte w kulturze,
zwracające się do człowieka, dość wyraź-
nie wyłaniające się zobowiązanie do uzna-
nia ograniczeń nakładających się na niego,
nad którymi nie jest w stanie zapanować.
Takim ograniczeniem jest na przykład
„zrozumiałość” świata, której on nie tworzy,
ale która istnieje uprzednio w stosunku do
jego poznania. Taka zrozumiałość prowa-
dzi do uznania transcendencji, decydują-
cej o naturze rzeczy; wskazuje ona na jakąś
podstawę rzeczy, która sytuuje się poza nimi
samymi. Jest ona przejawem podobieństwa
między rzeczami a zamysłem Boga, jak za-
uważyli już starożytni stoicy. Niewątpliwie
z tego powodu pragnienie samowystarczal-
ności budzące się w człowieku staje wobec
pewnej sprzeczności, która musi go niepo-
koić. Gdy jednak rozpatrzymy szerzej to za-
gadnienie, to zobaczymy, że w odniesieniu
do transcendencji osoba osiąga swoje uza-
sadnienie, czyli właściwie może być osobą.
Wymiar społeczny
Druga kontestacja pojęcia natury ludz-
kiej wynika z redukowania jej do wymiaru
społecznego. Ma ona szczególne miejsce
w kontekście marksistowskim [2]. Najlepiej
oddaje problem myśl wczesnego Marksa,
która wciąż dochodzi do głosu w spojrzeniu
na człowieka. Rzeczywistość człowieka –
mówi Marks – nie jest naturą abstrakcyjną,
ale jest pewną całością relacji społecznych,
zachodzących między ludźmi w danej epo-
ce. Jest oczywiste, że jedną z cech charak-
terystycznych czasów nowożytnych, obok
postępu technicznego, jest coraz dalej idące
uświadamianie sobie solidarności łączącej
wszystkich ludzi, która w coraz większym
stopniu przyczynia się do intensyfi kowania
wymiany na wszystkich poziomach życia:
ekonomicznym, politycznym, kulturowym
itd. Człowiek współczesny odkrywa za-
tem, że jego doświadczenia mają charakter
ks. Janusz Królikowski
9
kolektywny, zarówno w tym, co wzniosłe,
jak i w tym, co niskie. Marks przeniósł te
obserwacje na poziom fi lozofi i, stwierdza-
jąc, że w jednostce istnieje pragnienie to-
talnej tożsamości. Każdy człowiek dąży do
bycia człowiekiem, ale doświadcza niemoż-
liwości zrealizowania tej tożsamości w sobie
samym, gdyż nieustannie splata się w nim
pragnienie uniwersalności i niemożliwość
jej urzeczywistnienia. To, czego nie może
zrealizować sama jednostka, będzie jednak
mogła zrealizować społeczność. Pragnienie
uniwersalności dzięki społeczności utożsa-
mi się z całością – uniwersalność zrealizuje
się w tej całości.
W takiej interpretacji natura nabiera cha-
rakteru wyłącznie historycznego. Jest ona
stopniową realizacją możliwości zawartych
w człowieku. Uczestnicząc w życiu społecz-
nym, człowiek dochodzi do realizacji swojej
istoty.
To zastąpienie abstrakcyjnej natury
przez konkretną społeczność zmierza do
wyeliminowania sprzeczności w wolności.
Domaganie się autonomii, wolności w re-
lacjach z każdą transcendencją obiektywną
jest również jednym z podstawowych po-
stulatów fi lozofi i współczesnej. Sartre streś-
cił go w słynnym pryncypium: „Egzystencja
wyprzedza istotę” [3]. Decyzja wolności jest
absolutnym początkiem wszystkiego. Przy
takim jednak założeniu wolność zostaje
zamknięta w sobie samej, a to oznacza, że
sama sobie nadaje znaczenie. Jednak w tym
miejscu rodzi się również niepokój wobec
takiej kontestacji wszelkiej transcendencji.
Wyłaniający się problem dotyczy samej
możliwości porządku, w który może się
wpisać wolność, nie ulegając destrukcji.
W takim ujęciu jedynym ograniczeniem, na
które może zgodzić się wolność, jest ograni-
czenie ze strony innej wolności.
Przyjęcie takiej intersubiektywności,
nawet jeśli przekracza ona ramy czystego
subiektywizmu, nie rozwiązuje już kwestii
uniwersalności marksistowskiej egzystencji
społecznej. Jedna i druga stanowią tylko
pewne alibi, gdyż sprowadzają one do po-
ziomu kolektywności lub do poziomu dru-
giego człowieka problemy, które pojawiają
się na poziomie indywidualnym. Fakt chce-
nia wolności drugiego a nie tylko swojej
wolności, nie nadaje tym samym wolności
żadnej właściwej i obiektywnej treści. Sartre
ma pod pewnym względem rację, docho-
dząc do wniosku, że także absurd przeżywa-
ny w społeczności pozostaje absurdem.
Można więc skrytykować obydwa sta-
nowiska, wychodząc z ich założeń. Jeśli
Marks przenosi to, co uniwersalne, na spo-
łeczeństwo, to czyni to dlatego, że odrzuca
uznanie go za rzeczywistość transcenden-
tną. Przyjmuje istnienie dialektyki tego, co
indywidualne, i tego, co uniwersalne, nie
widząc w transcendencji czegoś komple-
mentarnego w stosunku do rzeczywistości
ludzkiej, ale alienację. Jest to tym bardziej
dyskusyjne, że wprowadza arbitralność.
Z drugiej strony, uznanie intersubiektyw-
ności, która nie jest alienacją, pokazuje, że
fakt przyjmowania od drugiego nie niszczy
egzystencji, ale stanowi doniosły sposób jej
akceptacji. Pojęcie stworzenia, które tak
bardzo było zwalczane przez Marksa, nie
jawi się już jako pozbawiające człowieka
jego rzeczywistości.
W tej perspektywie musi zdumiewać, że
także niektóre nurty myśli chrześcijańskiej,
Zrehabilitować pojęcie natury
10
odnosząc się do kwestii Boga transcenden-
tnego, najwyższego Pana, Stwórcy wszyst-
kiego, nie wahają się twierdzić, że zakładane
w tych pojęciach rozumienie Boga, wywo-
łuje alienację człowieka. Widzi się w takich
ujęciach jakieś niebezpieczeństwo projekcji
Absolutu na poziom horyzontalny ludzko-
ści jako całości lub jakiejś wspólnoty, pro-
jekcji mogącej przyczyniać się do rodzenia
się tendencji totalitarnych. Tymczasem jest
to wyraz doświadczanego braku, słabości
metafi
zycznej, zarażenie aktualnym kli-
matem fi lozofi cznym, a w końcu znakiem
niewydolności ducha krytycznego, który
jawi się jako jeden z rysów części współ-
czesnej inteligencji katolickiej. Przez ducha
krytycznego rozumiem tu nie kontestację
rzeczywistości opierającą się na założeniach
ideologicznych, ale ciągłe pobudzanie do
konfrontacji ideologii z rzeczywistością.
Trzeba więc zdobyć się na założenie, a tak-
że na zdecydowane uzasadnianie go, że ta
uniwersalność, która jawi się jako indywidu-
alna wola dojścia do pełni, nie może zostać
sprowadzona do jakiejś konkretnej całości.
Całość byłaby wtedy tylko wielością jedno-
stek, a suma jednostek nie tworzy nigdy tego,
co uniwersalne. Nie można tutaj opowiedzieć
się również za jakimś mętnym pluralizmem,
gdyż całość nie może zastąpić prawdy. Aby
coś było uniwersalne, potrzeba, aby istniał
element wspólny wszystkim, czyli to, co spra-
wia, że każdy człowiek jest człowiekiem. Nie
ma większego znaczenia, jak się będzie nazy-
wać ta rzeczywistość. Tradycyjnie wskazuje na
nią właśnie pojęcie natury. Tylko w imię tej
rzeczywistości i dlatego, że nie jest ona wysta-
wiona na indywidualną arbitralność, jest moż-
liwa wspólnota. Również tylko ona może dać
podstawy mającej powszechny zasięg instancji
moralnej, do której można odwołać się wobec
indywidualnej arbitralności. Społeczeństwo
nie może zastąpić natury, odkąd natura jest
jedyną podstawą społeczeństwa.
Natura i historia
Ostatnie przeciwstawienie – jest ono
w znacznym stopniu uwarunkowane przez
poprzednie – dotyczy natury i historii.
Wchodzi tutaj w grę permanentna ce-
cha charakterystyczna człowieka. Na taką
kontestację mają wpływ przede wszystkim
nauki humanistyczne, a przybiera ona
w praktyce różnorodne formy. Przejawia
się jako historyzm socjologiczny, który nie
widzi w tym, co fi lozofi a klasyczna nazywa
naturą, nic innego jak tylko projekcję na
poziom świadomości struktur technicznych
i ekonomicznych, uznanych za jedyną rze-
czywistość. Te struktury zmieniają się odpo-
wiednio do ewolucji warunków, w których
one się urzeczywistniają. To, co nazywa się
naturą, nie byłoby niczym innym niż fak-
tycznym stanem rzeczy odpowiadającym
pewnemu momentowi w dziejach cywiliza-
cji. Pojęcie natury byłoby wyrażeniem woli
odrzucenia istniejącego stanu rzeczy z po-
wodu zmiany struktur.
Inaczej prezentuje się koncepcja struktu-
ralistyczna. Zwraca ona mniejszą uwagę na
ewolucję, opowiadając się raczej po stronie
radykalnej jednorodności pewnych typów
cywilizacji w stosunku do innych. Chodzi
o wizję mocno statyczną, która przypo-
mina cykle Spenglera [4]. W każdym ra-
zie odniesienie do natury ludzkiej zostaje
w tym przypadku całkowicie odrzucone.
ks. Janusz Królikowski
11
Weryfi kują się tylko pewne stany równo-
wagi, które kształtują się w jakiejś epoce
i w danym środowisku, a ich odzwiercied-
leniem jest język. Każda z takich syntez
stanowi jednak samowystarczalną całość.
Ta całość – ta struktura jest uwzględniana
przez społeczeństwo, które odzwierciedla
się jako natura, ale ta natura nie ma żadne-
go charakteru uniwersalnego. Jest efektem
konwencji, na które zgadza się społeczność,
by móc istnieć.
W całkowicie innym kierunku idzie histo-
ryczność w ujęciu Heideggera i Bultmanna.
W tym przypadku w grę wchodzi ontolo-
gia. Doświadczenie bytu jest historyczne
w tym sensie, że jest on całkowicie niedo-
stępny i jego zrozumienie nie następuje
inaczej jak przez znaczenie, które jest mu
nadawane przez każdego z osobna. Nie ist-
nieje więc kryterium prawdy obiektywnej,
ale jest tylko hermeneutyka, która jest twór-
czynią sensu. Na poziomie egzegetycznym
życie Jezusa Chrystusa, będące treścią Słowa
Bożego, będzie musiało być stopniowo rein-
terpretowane w funkcji nowych sytuacji eg-
zystencjalnych człowieka, który chce mieć
do Niego odniesienie. Jednak determinacja
zawsze sytuuje się po stronie ducha, a nie po
stronie rzeczywistości.
W odniesieniu do tego, co dotyczy tezy
o zmienności natury ludzkiej w funk-
cji ewolucji struktur technicznych i eko-
nomicznych, napotykamy tu na te same
dwuznaczności, które zostały pokazane na
początku, a nawet jawią się one jako jesz-
cze bardziej obciążone. Tym, co się zmienia,
są narzędzia, którymi dysponuje człowiek.
On jest obecny w wydarzeniach, które
ulegają modyfi kacji. Zmiany nie dotyczą
rzeczywistości ludzkiej w jej fundamental-
nych cechach charakterystycznych i w jej
aspekcie jakościowym. Jest głupotą twier-
dzić, że człowiek współczesny jest bardziej
inteligentny od Platona, bardziej genialny
do Tomasza z Akwinu, bardziej święty od
Augustyna. To, co odróżnia ludzi należą-
cych do różnych epok, ma charakter przy-
padłościowy; istotne jest to, co ich łączy.
Natura oznacza trwałość cech charaktery-
stycznych człowieka.
„Stań się tym, czym jesteś”
Bardzo kontestuje się dzisiaj przekonanie,
że wszystkie kultury są zasadniczo jedno-
rodne. W badaniach tradycji kulturowych
akcent jest kładziony na zachodzące między
nimi różnice. Tymczasem to, co jest istotne
w kulturze, a więc sumienie moralne, pozna-
nie metafi zyczne, godność osoby, jest wspólne
ludziom wszystkich epok i wszystkich ras. Ta
uniwersalność jest podstawą powszechnego
braterstwa. Nie można zgodzić się, co zresztą
wykazano już wielokrotnie, na rozpowszech-
nioną w naszych czasach tezę o dogłębnej
różnicy zachodzącej między antropologią
biblijną i antropologią hellenistyczną, która
chce powiedzieć, że hellenizacja pozbawiła au-
tentyczności biblijną koncepcję człowieka. Już
na poziomie czysto naturalnym zauważa się
wyraźną zbieżność w tym, co dotyczy podsta-
wowych rzeczywistości, takich jak nieśmiertel-
ność duszy, jej relacja z Bogiem. Objawienie
pozostaje takie samo, bez względu na to, czy
zostaje wyrażone w kategoriach semickich, czy
w kategoriach hellenistycznych.
Jeśli chodzi o historyczność człowieka, to
jej dzisiejsze interpretacje często są związane
Zrehabilitować pojęcie natury
12
z idealistyczną teorią poznania, według któ-
rej wypracowane stanowiska byłyby wyra-
żeniem ducha, a nie rzeczywistości rzeczy.
Jeśli jest prawdą, że rzeczywistość ma zawsze
charakter niewyczerpany i że żadne pojęcie
nie może wyrazić jej wyczerpująco, to w ta-
kim samym stopniu jest prawdą, że to, co
stwierdza duch i co wyraża w odniesieniu
do rzeczywistości, jest prawdziwe lub fał-
szywe – i że to konkretne odniesienie do
rzeczywistości pozwala na dokonanie właś-
ciwego rozeznania. W przeciwnym wypad-
ku bylibyśmy więźniami w świecie czystego
subiektywizmu, w którym nie byłby moż-
liwy żaden dialog. Tym, co mnie interesuje
w fi lozofi i, nie jest fi lozof, ale to, co mówi
on o rzeczywistości.
Koncepcja historyczności człowieka opie-
ra się ponadto na pomieszaniu między trwa-
łością rzeczywistości a postępem poznania.
To nie bieg gwiazd na niebie został zmienio-
ny przez Ptolomeusza i Kopernika, ale uległo
zmianie poznanie kosmosu. To nie człowiek
zmienił się od Platona do Heideggera, ale
poznanie, które mamy o nim i które powin-
no postępować. Rozwój dogmatu polega na
stopniowym wyprowadzaniu konsekwencji
z jakiejś rzeczy, która jest dana raz na zawsze.
W hermeneutyce Bultmanna wraz z języ-
kiem zmienia się sama rzeczywistość. Jest to
sprzeczne z jakimkolwiek poważnym pozna-
niem naukowym.
To, co zostało tu powiedziane, nie
oznacza bynajmniej, że czasowość nie jest
konstytutywna dla tego wszystkiego, co
stworzone. Jest ona faktem wpisanym
we wszelkie istnienie. Czasowość i rozwój są
jednak włączone w ogólny porządek rzeczy.
Jedną rzeczą jest ewolucja w świecie materii,
a drugą dokonywana przez człowieka prze-
miana warunków jego istnienia. Pojęcie
natury łączy się tutaj z pojęciem porządku.
Nie wpada ono ani w biologizm, ani w fi zy-
kalizm, ale w najwyższym stopniu oznacza,
że autentyczny postęp człowieka polega na
stawaniu się tym, czym się jest.
1 C. S. Lewis,
Th
e Abolition of Man, Oxford 1943.
2 Na temat przemian zachodzących w ramach
tej problematyki por. J. Majka,
Filozofi a spo-
łeczna, Warszawa 1982, s. 5-105.
3 O fi lozofi i Sartre’a por. W. Gromczyński,
Człowiek – świat rzeczy – Bóg w fi lozofi i
Sartre’a, Warszawa 1969.
4 Por. O. Spengler,
Zmierzch Zachodu.
Zarys morfologii historii uniwersalnej, tł.
J. Marzęcki, Warszawa 2001.
Piśmiennictwo:
ks. Janusz Królikowski
13
Zrehabilitować pojęcie natury
Królikowski Janusz, ks., dr hab., prof. UPJPII: W latach 1991-1996 stu-
diował teologię na uczelniach rzymskich: Papieskim Uniwersytecie Świętego
Krzyża, Papieskim Instytucie Wschodnim, Instytucie Św. Tomasza przy
Uniwersytecie Angelicum. W 2003 r. habilitował się w zakresie teologii
dogmatycznej na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. W latach
1996-2009 wykładał teologię w Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża.
Od 1997 r. wykłada teologię na Wydziale Teologicznym Sekcja w Tarnowie
(UPJPII). Współzałożyciel i redaktor naczelny wydawanych w Mielcu
„Studiów Regionalnych” (2007).
Streszczenie:
Współczesny rozwój etyki jest ściśle zwią-
zany z kryzysem pojęcia natury. Sytuację
tę wywołują przemiany w dziedzinie kul-
tury, w której dominują technika i nauki
przyrodnicze, oraz w dziedzinie fi lozofi i,
w której wciąż daje o sobie znać rozpo-
wszechniony marksizm i pozytywizm.
Sytuacja nie jest jednak beznadziejna, po-
nieważ krytyczne spojrzenie na formułowa-
ne propozycje demaskuje ich braki. Przede
wszystkim pokazuje, że człowiek nie jest sa-
mowystarczalny oraz że mimo wielu rzeczy
zmiennych, są w człowieku niektóre stałe
elementy charakterystyczne, konstytuujące
porządek życia i działania. Na tym gruncie
można podjąć próbę odbudowania pojęcia
natury, a tym samym dostarczyć podstaw
spójnej i uniwersalnej refl eksji etycznej.
Słowa kluczowe: natura ludzka, mar-
ksizm, pozytywizm, historyzm
Summary
Th
e present condition of ethics refl ects
the crisis of the concept of nature caused
by the cultural transformation - technol-
ogy and sciences are now dominant - and
by philosophy, still largely Marxist and
positivistic in character. However, there is
ground for hope, as the critical analysis of
this situation easily exposes its shortcom-
ings, mostly by showing that man is not
self-suffi
cient and that despite various oth-
er characteristics it is the unchanging, per-
manent human qualities that govern our
life and activities. Th
is can make possible
the revitalization of the concept of nature
and make possible a coherent universal
ethical refl ection.
Key Words: human nature, Marxism,
positivism, historicism
P
ojęcie sytuacji granicznych pojawiło
się w literaturze fi lozofi cznej egzy-
stencjalistów [1], którzy budowali
antropologię, czyli teorię osobowego życia
człowieka w oparciu o kategorię przeżycia.
Pojęcie to bardzo szybko zyskało popu-
larność. Okazało się bowiem, że potrafi ło
ono ująć coś niesłychanie ważnego z życia
człowieka, dotykając nie wprost głębokiej
tajemnicy ludzkiego cierpienia. Sytuacje
graniczne takie, jak: śmierć kogoś bliskie-
go, zagrożenie naszego życia, opuszczenie,
zdrada, doświadczenie wyjątkowej nik-
czemności albo odrzucenia przymuszają
człowieka do postawienia sobie najważniej-
szych egzystencjalnych pytań: kim jestem,
dokąd zmierzam, po co ostatecznie żyję
[2]. W tym sensie każda sytuacja granicz-
na posiada jakiś ważny walor poznawczy.
W końcu bowiem w podobnych drama-
tycznych sytuacjach zostaję przymuszony
do postawienia sobie najważniejszych py-
tań egzystencjalnych, których albo staran-
nie unikam, albo po prostu bezmyślnie je
ignoruję. Ale sytuacje graniczne nie tylko
stwarzają okazję do stawiania trudnych
pytań, przymuszają mnie też do czasem
rozpaczliwego poszukiwania odpowiedzi
na nie. I to nie byle jakich odpowiedzi, ale
tych, które są prawdziwe.
Odkrywanie prawdy
Sytuacje graniczne konfrontują nas z ja-
kąś podstawową, niestety zwykle ignorowa-
ną, prawdą o nas, o kruchości naszego bytu,
kruchości relacji międzyludzkich. W takich
sytuacjach, jak zagrożenie życia, porzucenie,
kiedy wszystko, cały uporządkowany na po-
ziomie wyobraźni świat wali się na naszych
oczach, nie ma miejsca na odpowiedzi byle
jakie, fałszywe, naiwne. Nie wystarczą nam
wtedy łatwe zaklinania rzeczywistości, tanie
pocieszenia ani też złudna, płytka wiara, że
jakoś to będzie.
W sytuacjach granicznych nie może-
my uniknąć konfrontacji z samym sobą.
Stąd, gdy coś podobnego nam się przytrafi ,
Kazimierz Szałata
Filozofi czne wyzwania medycyny współczesnej
Człowiek w sytuacjach granicznych
„Zgorszenie krzyża pozostaje kluczem
do otwarcia wielkiej tajemnicy cierpienia,
która należy tak organicznie do dziejów człowieka.
Na to godzą się nawet współcześni krytycy chrześcijaństwa.”
Jan Paweł II,
Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994 s 63.
2 . 2011, 15 – 22
16
w jednym momencie staje przed nami całe
nasze dotychczasowe życie, z którego chce-
my się jak najszybciej rozliczyć, rozliczyć
wobec siebie i wobec Pana Boga.
Sytuacje graniczne uczą nas pokory, sta-
wiają nas bowiem twarzą w twarz wobec
prawdy o nas samych. Każą nam prosto-
wać relacje z innymi. W jednym momencie
przychodzi żal wszystkich straconych okazji
do tego, by zrobić coś dobrego dla innych,
by być w dobrych stosunkach zwłaszcza
z tymi, których w pierwszym rzędzie win-
niśmy kochać. To czas rachunku sumienia,
oczyszczenia, to szansa na zweryfi kowanie
naszych postaw i wyborów. To czas dra-
matycznej próby, z którą musimy się zmie-
rzyć i nikt nie może nas w tym wyręczyć.
Owszem, wtedy bardziej niż kiedykolwiek
potrzebujemy kogoś bliskiego, kto będzie
dla nas oparciem poprzez swoją cierpliwą
i wyrozumiałą obecność. W innym wy-
padku, gdy zostaniemy sami, może się zda-
rzyć, że sytuacje te sparaliżują nas, wprawią
w osłupienie, otępienie, prowadząc nas
w ciemną otchłań rozpaczy, która jest rów-
nią pochyłą wiodącą do katastrofy, do wy-
niszczenia naszego życia osobowego.
W obliczu złej diagnozy
Kiedy pacjent pojawia się w gabine-
cie medycznym lub w szpitalu, najczęściej
czyni to zaniepokojony pojawiającymi się
objawami mogącymi sygnalizować jakąś
mniej lub bardziej groźną chorobę [3]. Od
samego początku jest nie tylko onieśmie-
lony, ale także napełniony lękiem o siebie
i swoich najbliższych, których jego ewentu-
alny zły stan zdrowia musiałaby także jakoś
dotknąć. Gdyby bowiem okazało się, że ba-
dania diagnostyczne ujawniły jakąś chorobę
wymagającą intensywnego leczenia, trzeba
by zrezygnować z realizacji planów i zamie-
rzeń, zrezygnować z pracy, a może na jakiś
czas pozostać w szpitalu. Może ewentualnie
ujawniona choroba to coś jeszcze gorsze-
go? Oczekując przed gabinetem lekarskim,
podświadomie pocieszamy się, że na pew-
no usłyszymy pomyślną diagnozę, że to nic
groźnego, a badanie, któremu się poddaje-
my, uwolni nas tylko od zbędnych podej-
rzeń i niepokojów.
Tymczasem wyniki badań wcale nie mu-
szą być dobre, diagnoza optymistyczna,
a rokowania pomyślne, co oznaczać może,
że za chwilę znajdziemy się po drugiej stro-
nie owej niewidzialnej, ale jakże znaczą-
cej granicy oddzielającej ludzi chorych od
tych, którzy beztrosko cieszą się zdrowiem.
Inaczej mówiąc, opuścimy świat ludzi zdro-
wych, pewnych siebie, ludzi beztroskich
żądnych sukcesu, a znajdziemy się po stro-
nie tych, których dręczy niepewność jutra.
Istnieją bowiem dwa światy: świat ludzi
chorych i świat ludzi zdrowych – dwa zu-
pełnie oddzielne światy – czytamy w swoi-
stego rodzaju przewodniku po świecie ludzi
chorych
L'aide aux malades. Comment les
entourere et les assister [4].
Czy my jesteśmy przygotowani na przy-
jęcie złej prawdy o nas?
Pewnie jedni tak, drudzy nie, jedni bar-
dziej, drudzy mniej. Ale nikt nigdy nie
jest do końca gotowy na przyjęcie złych
wieści, dlatego tak trudno komuś oznaj-
mić, że wcale nie jest tak dobrze, jak nam
się wydawało [5]. Rozmowa z pacjentem,
zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy trudnych
dr Kazimierz Szałata
17
sytuacji, wymaga od lekarza wielkiej de-
likatności, współczucia, wyrozumiałości,
rozwagi i mądrości. To prawdziwa sztuka,
której nikt nie uczy w uczelniach medycz-
nych. A szkoda, bo medycyna realizuje się
na poziomie relacji osobowych, jest swoi-
stego rodzaju dialogiem miedzy chorym
a lekarzem [6]. Dialogiem szczególnym,
który wymaga uwagi, czasu poświęconego
dla pacjenta, słuchania, czasem dobrego
słowa, czasem milczenia albo życzliwego
gestu. Wszelkie działania diagnostyczno-
-terapeutyczne w kontekście tego dialogu
uzyskują status głęboko ludzkiej służby na
rzecz bliźniego, który od lekarza oczekuje
nie tylko remedium na dolegliwości, ale
także akceptacji i życzliwości. Na tym właś-
nie polega głęboko humanistyczny wymiar
medycyny, której nie sposób porównać z ja-
kąkolwiek inną dziedziną. Jeśli znalazłby się
lekarz, który za wszelką cenę chciałby unik-
nąć zaangażowanego dialogu z chorym, po-
winien poszukać sobie innego zajęcia.
Wobec choroby dziecka
Nie zawsze partnerem do rozmowy na te-
mat budzącej lęk diagnozy jest sam pacjent.
Czasem lekarz staje wobec konieczności
przekazania trudnej prawdy rodzicom dzie-
cka i to często jeszcze wtedy, gdy znajduje
się ono w łonie matki albo zaledwie zaczyna
stawiać pierwsze kroki, zaczyna się uśmie-
chać, mówić „mama”, „tata”. Pojawienie
się złowrogo brzmiącej diagnozy może
postawić rodziców w sytuacji granicznej.
Kiedy całe ich życie emocjonalne, osobowe,
rodzinne skupione jest na dziecku, odkry-
cie choroby, zwłaszcza tej, która niesie ze
sobą ciężkie skutki albo wprost zagrożenie
dla życia, może być prawdziwą katastrofą.
Doświadczyłem tego osobiście, słysząc pew-
nego dnia na korytarzu szpitala Akademii
Medycznej w Warszawie zwięzłą, ale zło-
wieszczą diagnozę dotyczącą mojej córeczki
Ani: „rdzeniowy zanik mięśni”.
Trzy wyrazy. Nic więcej nie usłyszałem od
pielęgniarki, która wydała nam wynik bada-
nia. Widziałem, że nie bardzo mogę liczyć
na więcej wyjaśnień, więc zapytałem tylko,
czy w takim razie można podjąć leczenie.
Odpowiedź była równie zwięzła i równie
bolesna: „Nie”.
Nikt z nami już nie miał odwagi rozma-
wiać na ten temat. Zostaliśmy sami, bez-
radni i niepewni jutra. Były jeszcze inne
badania potwierdzające ową złą diagnozę
na oddziale neurologii szpitala w Kremlin
Bicetre pod Paryżem. Kiedy pytaliśmy, czy
już nic nie możemy zrobić dla naszej kocha-
nej córeczki Ani, która miała zaledwie dwa
lata, wtedy usłyszeliśmy cichą sugestię jed-
nego z lekarzy.
- Nie, to nie jest beznadziejna sytuacja -
mówił ze spokojem kogoś, kto doskonale
rozumie położenie, w jakim się znaleźliśmy
wraz z żoną. - Jeśli możecie, pojedźcie do
Lourdes...
To była dobra rada i początek porząd-
kowania naszego życia zburzonego w ciągu
kilku tygodni. Dwa dni później byliśmy już
u stóp Pirenejów, gdzie w małym miasteczku
nad rzeką Gave sto lat wcześniej objawiła się
Bernadetcie Soubirous (1844-1879) Matka
Boża. Nie pojechaliśmy tam szukać wśród
rzeszy chorych i cierpiących spektakularne-
go cudu, ale odrobiny siły i nadziei na ży-
cie z dzieckiem, które miało oglądać świat
Filozofi czne wyzwania medycyny współczesnej. Człowiek w sytuacjach granicznych
18
z wysokości inwalidzkiego wózka. Widząc
niekończące się procesje chorych i niepeł-
nosprawnych przed grotą Massabielle, zo-
baczyliśmy, że nie jesteśmy sami ze swoim
nieszczęściem. Że wśród nas są wielodzietne
szczęśliwe rodziny mocno naznaczone róż-
norodnymi rodzajami kalectwa. Że z tym
da się żyć, ale najpierw trzeba zaakceptować
sytuację, w której się znaleźliśmy i przy-
jąć nowe zadania. Jak mówi św. Tomasz
z Akwinu, najwięcej kłopotów stwarza nam
w takiej sytuacji nasza wyobraźnia uformo-
wana przez nie do końca kontrolowane przez
nas emocje, zadowolenie z dotychczasowego
życia, nadzieje związane z wymarzoną przy-
szłością naszej rodziny, blokujący nas smu-
tek i wprost paraliżujący lęk przed jutrem.
Dlatego tak ważne jest w tym wypadku wy-
lansowane przez papieża Jana Pawła II po-
jęcie „wyobraźni miłosierdzia”. Wyobraźni
dojrzałej, która zdolna jest do realnego prze-
budowania się w zależności od rzeczywistej
sytuacji, w której się znajduję. Wyobraźnia
miłosierdzia to wyobraźnia, która uwalnia
nas z egoizmu, pozwala na wybór drugiego
człowieka, który mnie potrzebuje i którego
ja potrzebuję. Bo człowiek może rozwijać
swoje osobowe życie tylko w zespole relacji
osobowych, z których najważniejsze są wia-
ra, nadzieja i miłość. Chore, niepełnospraw-
ne dziecko w naszej rodzinie wymaga od nas
miłości, jest prawdziwą szkołą uwalniania
się od niszczącego nas egoizmu.
Życzliwa obecność i rozmowa
Mistrzem w rozmowach z rodzicami
dzieci, które miały przyjść na świat nie-
co inne, wymagające więcej troski był
współtwórca nowoczesnej genetyki profesor
Jérôme Lejeune (1926-1994) [7]. Dzięki jego
odkryciom pojawiły się możliwości wczes-
nego diagnozowania dzieci zagrożonych
trysomią (zespół Downa). Odkrycie wady
genetycznej skutkującej rozwinięciem się
zespołu Downa jeszcze przed urodzeniem
dziecka stawia rodziców w podwójnie trud-
nej sytuacji.
Czas oczekiwania na mające się narodzić
dziecko to okres szczególnie piękny w życiu
rodziców. To czas niecierpliwego czekania
na spotkanie kogoś, kto jest w ich życiu naj-
ważniejszy, kto jest już teraz prawdziwym
źródłem nadziei na dobrą i szczęśliwą przy-
szłość, kto jest realizacją cudownego ma-
rzenia o nowym życiu. Zła diagnoza oparta
na badaniach prenatalnych wali tę całą
konstrukcję opartą na kumulacji naszych
oczekiwań na poziomie wyobraźni. Pojawia
się przerażenie, lęk i oczekiwanie, by jeszcze
raz przeżyć to samo w dniu porodu. Wtedy
rodzice mogą się czuć zupełnie zdruzgotani,
zawiedzeni i bezradni. Nic nie mogą zrobić.
Doświadczenie bezradności może się oka-
zać do tego stopnia paraliżujące, że nie są
wtedy w stanie podjąć żadnej racjonalnej
decyzji. Pytają, dlaczego to spotkało właś-
nie ich. Szukają w sobie winy, a nie znaj-
dując jej, doświadczają poczucia krzywdy
i niesprawiedliwości.
Jak można pomóc takim rodzicom, czy
w ogóle można im pomóc w takiej drama-
tycznej sytuacji? Przede wszystkim być, za-
pewnić im życzliwą obecność i mieć odwagę
na szczerą rozmowę. Broń Boże, nie pocie-
szać, szukając łatwych odpowiedzi na trud-
ne pytania. To bowiem może bardziej ranić
niż pomagać. Rodzice bowiem sami muszą
dr Kazimierz Szałata
19
odnaleźć sposób uporania się z trudną sytu-
acją. Muszą znaleźć siłę, by pokochać swoje
dziecko, które będzie być może wymagało
więcej troski, uwagi i czasu. Więcej miłości
i poświęcenia. Więcej siły. Właśnie w chwi-
lach bezradności potrzebna jest siła. Skąd ją
czerpać?
W stronę nadziei
Francuski egzystencjalista Jean Paul Sartre
(1905–1980), opisując człowieka w sytua-
cjach granicznych, które stawiają nas wobec
koniecznych i dramatycznych wyborów,
mówił, że nikt nie jest w stanie wyprowa-
dzić człowieka z doświadczanego wówczas
absurdu egzystencjalnego. Nie może tego
uczynić żaden inny człowiek, bo z natury
swej, chcąc zachować swoją egzystencję,
musi nas zniszczyć, upodmiotowić. Nie
może nam pomóc Bóg – bo Go po prostu
nie ma [8]. W tym samym czasie wielki eg-
zystencjalista chrześcijański Gabriel Marcel
(1889–1973) pokazywał głębię osobowego
życia człowieka, które realizuje się na po-
ziomie wiary, nadziei i miłości. Miłość nie
wyzwoli nas co prawda od cierpienia [9], ale
przemieniając je w ofi arę, nadaje mu sens.
Nie chodzi bowiem o naiwne marzenie
wyeliminowania cierpienia z życia człowie-
ka, ale o mądre, ludzkie przyjęcie tego, co
w sposób nieunikniony wiąże się z naszym
osobowym życiem. Nawet Chrystus nie
przyszedł na świat, by nas wyzwolić z cier-
pienia, ale wyzwolić z grzechu i przywrócić
do prawdziwego życia [10].
Kiedy późniejszy kardynał François-
Xavier Nguyen van Th
uan (1928-2002)
został skazany przez wietnamski reżim na
trzynaście lat ciężkiego więzienia w od-
osobnieniu, w najtrudniejszym okresie,
całkowicie bezradny w gorliwej modli-
twie do Jezusa ukrzyżowanego, zrozumiał,
że nasz Zbawiciel właśnie wtedy, gdy był
najbardziej bezradny, skazany, zawieszony
na krzyżu, zbawił świat. Prawdziwa moc
objawiła się w dramatycznym doświadcze-
niu ludzkiej słabości i bezradności ludzkiej
natury.
Platon w „Uczcie” pisał, że miłość, któ-
ra nadaje sens ludzkiemu życiu, zrodziła się
z doświadczenia biedy, doświadczenia bra-
ku. Dostatek jest źródłem egoizmu, który
nie pozwala na realizację osobowego życia
człowieka. Miłość rodzi się z pożądania.
Pożądanie zaś jest możliwe tylko wtedy,
gdy zauważamy, że nie jesteśmy absolu-
tem, że czegoś nam brakuje. Że do czegoś
musimy dążyć, coś mamy do zrobienia.
Dostatek jest źródłem egoizmu, prowadzi
nas do gnuśnego otępienia i zamknięcia się
w ciasnym świecie tego, co mam. Poczucie
dostatku nie pozwala na rozwój i doskona-
lenie siebie [11].
Francuski myśliciel Raoul Follereau
(1903–1977) mówił, że największym nie-
szczęściem jest znaleźć się w sytuacji, w któ-
rej nikomu nie jesteśmy potrzebni [12].
Dlatego tak ważni są ci, którzy nas po-
trzebują. Bardziej ważni niż ci, których
my potrzebujemy. Św. Tomasz z Akwinu
za Arystotelesem pisał, że większą rzeczą
jest miłować niż być miłowanym i korzy-
stać z uczynków miłosierdzia [13]. Większą
rzeczą jest dawać niż otrzymywać. Aby to
jednak odkryć, musimy wejść na poziom
miłości. Wtedy rzeczy niemożliwe stają
się możliwymi, a cierpienie przemienione
Filozofi czne wyzwania medycyny współczesnej. Człowiek w sytuacjach granicznych
20
w ofi arę staje się źródłem radości i to nie
byle jakiej, chwilowej, kapryśnej, ale tej,
która potrafi opromienić nasze życie na-
wet w najtrudniejszych jego momentach,
określanych mianem sytuacji granicznych.
To oczywiście może być trudne [14]. Ale
w historii znajdujemy wiele przykładów
ludzi głębokiej wiary, nadziei i miłości,
którzy na różne sposoby pokazywali nam,
jak to osiągnąć. Jak przezwyciężyć lęk przed
przyjęciem dziecka obciążonego kalectwem
albo nieuleczalną chorobą, lęk przed za-
grożeniem mojego życia albo życia kogoś
z bliskich.
1 Pojęcie sytuacji granicznej pojawia się mię-
dzy innymi u Jaspersa (1883-1969). Według
niego, sytuacje graniczne są to sytuacje eg-
zystencjalne o szczególnym dla człowieka
znaczeniu: wywołują silne przeżycia we-
wnętrzne, dzięki czemu przechodzimy od
bytu empirycznego do wyższego wymia-
ru duchowego. Człowiek znajduje się ,,na
granicy” swojego istnienia, co wymyka się
możliwości racjonalizacji. Zwykłe sytuacje
możemy realizować w sposób świadomy,
jednak sytuacje graniczne przekraczają
możliwości poznania racjonalnego. Są one
intuicyjnym rozpoznaniem wyższej rzeczy-
wistości, dzięki czemu człowiek ulega we-
wnętrznej przemianie. Por. Rudzińska R.,
Jaspers K., Warszawa 1987, s. 189.
2 Wobec podobnych pytań stanął kiedyś
Blaise Pascal (1623-1662). Nie znajdując na
nie odpowiedzi w żadnej z uprawianych
przez siebie nauk, wszedł na drogę scep-
tycyzmu, który stał się pomostem między
rozumem a wiarą religijną (porządek serca),
zdolną do wskazania ostatecznych odpowie-
dzi. „Poznajemy prawdę nie tylko rozumem,
ale i sercem, w ten sposób znamy pierwsze
zasady i na próżno rozumowanie, które nie
ma w tym udziału sili się je zwalczyć.” Blaise
Pascal,
Myśli, przekład Tadeusz Żeleński
Boy w nowym układzie według wydania
Jacquesa Chevaliera, Warszawa 1977, s. 196.
3 Francuski specjalista zajmujący się prob-
lemem bólu prof. R. Leriche (1879-1955)
określał zdrowie jako milczenie wewnętrz-
nych organów. Por. Tegoż autora,
La santé,
c'est la vie dans le silence des organes, Paris
1937.
4 „Il y a le monde des malades et celui des
bien-portants; deux mondes très diff érents.”
Brigitte Derfl inger, Chantal Britz, Soeur
Anne Marie, Anne Juliette Meyer et père
Denis Ledoigar, Édition Droguet& Ardant
red.,
L'aide aux malades. Comment les entou-
rere et les assister, Paris 1993, s. 18.
5 „Chodzi o powolny wewnętrzny proces,
który będzie przejawiał się inaczej w każ-
dym człowieku. Całe życie jest przecież
zakłócone przez chorobę; życie osobiste,
społeczne, zawodowe. Wszystkie plany leg-
ną w gruzach! Wszystkie składniki osobo-
wości są zagrożone.” Marie Odile Rethoré,
Lekarz świadkiem nadziei w: Światło na-
dziei. Wybór tekstów Konwersatorium Etyki
„Medycyna na miarę człowieka” oraz pra-
ca zbiorowa red. Dariusz Bąk i Kazimierz
Szałata,
Myśli o miłości i miłosierdziu dra
K. Szałaty, Warszawa 2000, s. 125.
6 Więcej na ten temat pisze francuski lekarz
Iandolo Constantino w znakomitej książ-
ce:
Parler avec le malade. Art, erreurs et
techniques de la communication, Édition du
Médecine Généraliste; Paris 1996.
7 Znakomite świadectwo o stosunku prof.
Lejeun'a do chorych dzieci i ich rodziców
pisze Jean Marie le Méné,
La trisomie est
unentragédie grecque, Paris 2009.
Piśmiennictwo:
dr Kazimierz Szałata
21
8 Więcej na ten temat: E. Gilson, T. Langan,
A. A. Maurer,
Historia fi lozofi i współczesnej
od Hegla do czasów najnowszych, przekład
B. Chwedeńczuk i S. Zalewski, Warszawa
1977, s. 337-346.
9 Wielki fi lozof końca XX wieku Marie
Dominique Philippe mówił, że serce ko-
chające jest zawsze w jakimś sensie zranio-
ne. Zob. Tegoż autora:
O miłości, tłum.
Agnieszka Kuryś, Kraków 1993, s. 86.
10 „Cierpienie jest wspólnym dziedzictwem
ludzkości, a jednak, w przypadku chrześci-
jan ich życie jest zapowiedzią śmierci Pana
i głoszeniem Jego zmartwychwstania.”
Kard. François Xavier Nguyen van Th
uan,
Droga nadziei. Świadczyć z radością o przy-
należności do Jezusa, tłumaczenie J. Chapska,
Ząbki 2002, s. 164.
11 Marie Dominique Philippe,
O miłości, s. 40.
12 „Największe nieszczęście, jakie mogłoby
was spotkać polega na tym, że stalibyście
się nikomu nieużyteczni, że wasze życie mo-
głoby niczemu nie służyć.” Raoul Follereau,
Posłanie do młodzieży świata w: Kazimierz
Szałata,
Filozofi a w ogniu Bożej miłości oraz
myśli Raoula Follereau, Warszawa-Zielonka
2010, s. 98.
13 Św. Tomasz z Akwinu,
Suma teologiczna 2-2
qu 26.
14 „Cierpienie może być okropnym ciężarem,
jeśli ze strachu starasz się go unikać; jeśli
natomiast przyjmiesz je z odwagą, stanie się
słodkim doświadczeniem” Kard. François
Xavier Nguyen van Th
uan,
Droga nadziei,
s. 164.
Filozofi czne wyzwania medycyny współczesnej. Człowiek w sytuacjach granicznych
22
Dr Kazimierz Szałata - wykłada fi lozofi ę i etykę w Uniwersytecie Kardynała
Stefana Wyszyńskiego oraz w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Jest
założycielem i kierownikiem Konwersatorium Etyki "Medycyna na miarę
człowieka”. Od lat zajmuje się trudnymi problemami moralnymi związany-
mi z medycyną. Jest autorem "Kodeksu etyki diagnostów laboratoryjnych",
licznych publikacji z zakresu fi lozofi i i bioetyki. Organizator wielu sesji
naukowych i formacyjnych w kraju i za granicą. Prezes Fundacji Polskiej
Raoula Follereau. W 2010 roku za całokształt swej pracy został uhonorowa-
ny Nagrodą Akademii Francuskiej i statuetką "Sapere Aude".
Streszczenie:
Pojęcie sytuacji granicznej pojawiło się w fi -
lozofi i egzystencjalistów ujmujących rze-
czywistość człowieka w kategorii przeżycia.
Pojęcie to okazało się szczególnie użyteczne
w dwudziestowiecznej kulturze, w której
pojawiła się silna potrzeba konfrontacji
z ludzkim cierpieniem. Autor omawia mię-
dzy innymi sytuację graniczną człowieka
wobec niepomyślnej, a nawet tragicznej
diagnozy medycznej oraz sytuację rodzi-
ców dowiadujących się o ciężkiej chorobie
dziecka jeszcze przed urodzeniem. Wobec
cierpienia przeżywanego w takich sytua-
cjach odpowiedzią jest życzliwa obecność
kogoś, kto może stać się źródłem nadziei,
która jest niezbywalną przestrzenią życia
osobowego człowieka.
Słowa kluczowe: sytuacja graniczna,
fi lozofi a egzystencjalna, cierpienie, niepo-
myślna diagnoza, relacje osobowe, wiara,
nadzieja
Summary
Th
e concept of border situation was used
by existential philosophers who viewed
man in the terms of experience. It proved
particularly useful for approaching the cul-
ture of the twentieth century, as then the
need to deal with human suff ering became
pressing. Th
e situation of a person facing
unfavorable or even fatal medical diag-
nosis and that of parents learning about
a serious illness of their unborn child are
among those analyzed. Th
e proper reac-
tion to suff ering should be the friendly
presence of someone capable of inspiring
hope - the sphere that is indispensible for
man’s personal existence.
Key Words: border situation, existential
philosophy, suff ering, unfavorable diagno-
sis, interpersonal relations, faith, hope
dr Kazimierz Szałata
Wstęp:
Eutanazja staje się jednym z najpoważ-
niejszych współczesnych problemów natury
społecznej i etycznej Starego Kontynentu.
Wzrasta aprobata dla jej legalizacji rów-
nież wśród tzw. przeciętnych obywateli.
Dlatego nieprzypadkowo tytuł jednej ze
znaczących prac naukowych w Niemczech
pióra Michaela Freso na jej temat brzmi
Komm süßer Tod. Europa auf dem Weg zur
Euthanasie? (Przyjdź słodka śmierci. Europa
na drodze do eutanazji?) [1].
Tymczasem legalizacja eutanazji jawić się
musi jako rzeczywiście wielkie zło. Stanowi
przecież jaskrawy przykład naruszenia god-
ności ludzkiej. Z tego tytułu godzi nie tyl-
ko w dobro wspólne. Podważa ona także
poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza ludzi
starych, ciężko chorych, upośledzonych,
zdanych na troskę otoczenia. Sprawia, że
z niepokojem należy myśleć o przyszłości
całego społeczeństwa. Jak podkreśla bo-
wiem Spaemann, narody nie respektujące
godności osoby ludzkiej skazane są na
samozagładę.
Wybitny niemiecki myśliciel nie wyklu-
cza, że współcześni zwolennicy eutanazji
w dobrej wierze postulują, czy też żądają
jej legalizacji. Niemniej jednak wykazu-
je – jak dokumentują to poniższe analizy
– błędną ich argumentację, której należy
się zdecydowanie przeciwstawić. Chodzi
przecież o obronę godności ludzkiej i dobra
wspólnego.
Zapoznanie się ze spojrzeniem
Spaemanna na dramat eutanazji wydaje
się być szczególnie uzasadnione. Należy
się bowiem obawiać, że również w Polsce
w każdej chwili problem legalizacji eu-
tanazji stać się może przedmiotem deba-
ty publicznej. A w niej, jak podkreśla za
Rousseau znany amerykański myśliciel
społeczny Michael Walzer, obywatele po-
winni być należycie poinformowani, co do
właściwego wydźwięku kwestii, które mają
zostać uchwalone [2]. Niewątpliwie, prze-
słanie w tej materii powszechnie uznanego
Ks. Józef Kożuchowski
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej prze-
zwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
Tekst wygłoszony w gdańskim oddziale Polskiego
Towarzystwa Filozofi cznego 17.12.2009 r.
2 . 2011, 23 – 39
24
Ks. Józef Kożuchowski
autorytetu, zaliczanego do najwybitniej-
szych współczesnych myślicieli, dostarcza
treści i argumentacji, których nie powinno
się zignorować – przeciwnie należy głęboko
rozważyć. Bowiem jego stanowisko w za-
kresie problematyki natury bioetycznej jest
respektowane niezależnie od wyznawanego
światopoglądu. Ze względu na swe zaanga-
żowanie na tym odcinku badań i dociekań
berliński
Tageszeitung nazwał go eko-fi lo-
zofem [3]. Zasługą Spaemanna jest to, że
podniósł dyskusję o eutanazji i aborcji na
tak zasadniczy poziom, że utrudnia to poro-
zumienie się ze zwolennikami obiegowych
teorii. W tych debatach Spaemann dał bar-
dziej posłuch imperatywowi współczesnej
epoki aniżeli poglądom swoich kolegów
fi lozofów. Najbardziej zadziwiające jest to,
że wkład do tego rodzaju dyskusji nie po-
mniejszył wielkiego uznania dla jego osoby
i twórczości [4].
Spaemann eutanazję rozumie zgodnie
z faktycznym stanem rzeczy jako nie do
pogodzenia z godnością ludzkiej osoby.
Eutanazja zatem oznacza zabójstwo czło-
wieka przy pomocy środków medycznych
w sytuacji nieuleczalnej choroby albo z po-
wodu innej uciążliwości (przeważnie po-
czucia bycia niepotrzebnym, co najczęściej
ją motywuje) [5]. Niemiecki myśliciel bliżej
zatrzymuje się przy trzech rodzajach euta-
nazji. Istnieje bowiem, po pierwsze, euta-
nazja na żądanie, która oznacza zamierzone
spowodowanie śmierci (np. za sprawą tru-
cizny zabijającej serce lub bardzo wysokiej
dozy morfi ny powodującej paraliż odde-
chu). Jak podkreśla Spaemann, tego rodza-
ju eutanazję określa się również jako pomoc
w umieraniu, ale wyrażenie takie trzeba
uznać za eufemizm, gdyż faktycznie ma tu
miejsce zabójstwo. Po drugie, występuje
pasywna eutanazja wyrażająca rezygnację
z życia przez zaprzestanie stosowania środ-
ków przedłużających je. Ma ona miejsce, na
przykład wskutek odłączenia organizmu od
aparatu oddychania lub decyzji o zaprze-
staniu dalszej terapii, w rezultacie czego
pacjent umiera. R. Spaemann wspomina
również o eutanazji niedobrowolnej, czyli
w wyniku decyzji otoczenia. Jawi się ona
z reguły jako zabójstwo pacjentów pozba-
wionych świadomości lub już niezdolnych
do racjonalnej komunikacji bez wyraźnego
z ich strony żądania zabójstwa [6].
Dwa podstawowe źródła wyznaczy-
ły treść tych rozważań: po pierwsze liczne
publikacje Spaemanna i po drugie jego
wypowiedzi uzyskane w wywiadach prze-
prowadzonych z nim przez autora artykułu
w sierpniu 2009 r.
W analizach jednego z najwybitniej-
szych współczesnych myślicieli niemieckich
problematyka tzw. „dobrej śmierci”, a tak
naprawdę zabijania, okazuje się wielorako
złożona i nieuchwytna pod jednym ką-
tem widzenia. Autor artykułu mógł o tym
przekonać się osobiście, skoro wcześniej
zanalizował ją od strony antropologiczno-
fi lozofi cznej [7].
Niniejsze rozważania ujmują, jak się zda-
je, najmniej znany również w Niemczech
aspekt rozważań Spaemanna z zakresu dra-
matu eutanazji, a mianowicie jej uwarun-
kowania i sposoby przezwyciężania. Swe
rozstrzygnięcia na ten temat niemiecki my-
śliciel formułuje na kanwie idei godności
człowieka rozumianej klasycznie (Tomasz
z Akwinu, Kant) [8].
25
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
I. Uwarunkowania eutanazji
1.
Demografi czna sytuacja
Według Spaemanna, sytuacja demo-
grafi czna w zachodnich krajach uprze-
mysłowionych, historycznie rzecz biorąc,
prezentuje się jako bezprecedensowa. To,
że chodzi tu o katastrofę, jest wiadome
wszystkim znawcom zagadnienia od blisko
30 lat. Wszakże dopiero w ostatnich latach
przestało być rzeczą niepoprawną mówić na
ten temat otwarcie [9]. Oczywiście, sytuacja
demografi czna nie tylko się nie polepsza, ale
przeciwnie - pogarsza.
Piramida wieku, by tak rzec, stanęła na
głowie [10]. Zmniejsza się liczba dzieci
przychodzących na świat, ale za to wzrasta
grupa osób starych. Naturalnie, nie mówi
się o tym niesłychanie nurtującym prob-
lemie społecznym w kontekście eutanazji.
Zwolennicy jej legalizacji argumentują nie
poprzez akcentowanie dramaturgii wyrosłej
z aktualnego stanu demografi i. Nikt z nich
nie odważyłby się bowiem wyrazić opinii
w rodzaju: należy zalegalizować eutanazję,
ponieważ żyje zbyt wielu ludzi starych.
Jednak w ten sposób się myśli. W każdym
razie narzuca się niepokojącej treści pytanie:
Dlaczego coraz bardziej wzrastająca aproba-
ta legalizacji eutanazji i jej wręcz żądanie
ma miejsce akurat dzisiaj, kiedy ukazała się
w całej powadze demografi czna sytuacja?
Naturalnie, współcześni szermierze euta-
nazji odpowiedzą, że jedno z drugim nie ma
nic wspólnego. Oni bowiem proponują, jak
sądzą, eutanazję z motywu właściwie poj-
mowanego dobra określonej grupy ludzi;
mianowicie tej, której życie nie przedstawia
dla niej samej żadnej wartości [11]. Jednak,
zdaniem Spaemanna, takie wyjaśnienie
brzmi nie przekonywująco. Również psy-
chiatrzy w Trzeciej Rzeszy swój program
eutanazji o charakterze morderczym uza-
sadniali nie poprzez odwołanie się do racji
polityczno-społecznych (jakie to faktycznie
nimi kierowały), lecz do motywu dobrze
rozumianego interesu indywidualnego pa-
cjenta [12]. Film ,
,Oskarżam”, zrealizowa-
ny na polecenie Josepha Goebelsa, celem
przygotowania gruntu dla idei eutana-
zji, ilustruje w tym względzie ich taktykę.
Właśnie fi lm ten, według Spaemanna, za-
dośćuczyniłby wszelkim żądaniom współ-
czesnych zwolenników eutanazji [13]. Tak
czy inaczej, byłoby naiwnością postrzegać
jako przypadek coraz bardziej zdecydowane
podważanie tabu eutanazji akurat w okresie
demografi cznej katastrofy w zachodnich
krajach uprzemysłowionych.
Owszem, może nie istnieje żadna gru-
pa ludzi wpływowych instrumentalizująca
współczucie w służbie polityczno-ludnoś-
ciowej [14]. Taką stanowili naziści, którzy
bezwzględnie byli zdeterminowani w tym,
aby poddać eutanazji dzieci ciężko upo-
śledzone. Odnotowujemy dzisiaj raczej
nastawienie, czy też przeświadczenie, że
podobnego pokroju grupa się pojawi i roz-
wiąże demografi
czne problemy. Istnieje
natomiast tzw. obiektywna warstwa intere-
sów, trend, jaki ona rodzi oraz żądania stąd
wypływające. Tę warstwę zaś reprezentują
„normalni”, przeciętni obywatele, których
sytuacja ekonomiczna nie przedstawia się
wcale niekorzystnie, jako że pracują. A jed-
nak w czarnych barwach widzą swoją dolę
spowodowaną – ich zdaniem – m.in. tym,
26
że muszą płacić zbyt duże podatki i pono-
sić coraz większe koszty związane z opieką
nad ludźmi starymi. Według wielu z nich,
powstały stąd problem musi zostać rozwią-
zany. Jednej jednak rzeczy fundamentalnej
nie uwzględniają: zatroskania o wzrost na-
rodzin dzieci [15].
Wszakże hedonistyczny światopogląd
(egoizm hedonistyczny) sprawiający, że
małżeństwa są niemal bezdzietne, de-
terminuje ich mentalność i odniesienie.
Niestety, jak podkreśla Spaemann, przy-
czynia się on coraz bardziej do nasilenia
tego rodzaju mentalności, zgodnie z któ-
rą życie jawi się tylko jako środek do celu
i gromadzenia możliwie jak najwięcej sta-
nów przyjemnych [16].
2. Czynnik przedłużania życia
Trzeba podkreślić osobno znaczenie dru-
giego czynnika mającego, w opinii zwolen-
ników eutanazji, usprawiedliwić prawo do
tzw. dobrej śmierci na własne żądanie lub
z tytułu dobrze rozumianego interesu ofi ary.
W grę wchodzi tu wzrastająca z olbrzymią
dynamiką możliwość przedłużenia życia
poprzez zastosowanie aparatury medycz-
nej. Spaemann już w latach siedemdziesią-
tych w jednym z bardzo wielu artykułów
z bioetyki zapowiadał (o czym przypomniał
w najważniejszym swym dziele z powyższej
dziedziny;
Grenzen 2001), że niechybnie
ujawni się trend za eutanazją [17]. Ukaże
się on mianowicie jako skutek przeciwnej
godności człowieka
praxis. Usiłuje ona bo-
wiem wbrew rozsądkowi (za lub bez zgody
umierającego), tj. przemocą, przedłużać ży-
cie. W rezultacie, wcześniej uchodząca za
sensowną, reguła nakazująca lekarzowi za-
wsze czynić wszystko (co tylko jest w jego
mocy) dla ratowania życia, obecnie prze-
staje prezentować się taką. Owszem, medy-
cyna służy temu, aby zachować organizm
przy życiu przejściowo i sztucznie (zdolny
następnie podjąć swe naturalne tendencje)
lub podtrzymywać go, gdy przejawia w so-
bie żywotne siły [18]. Wszakże techniczne
protezy mogą zastąpić w dalekim stopniu
witalną tendencję organizmu, zachowywać
człowieka przy życiu nieskończenie dłu-
go, ale sprzeciwia się to godności człowie-
ka, która domaga się umożliwienia godnej
śmierci [19]. Tym samym jednak coraz
więcej ludzi zostaje ograbionych z możli-
wości naturalnej śmierci. Godne człowieka
umieranie, „błogosławione odejście” (
Das
Segnen des Zeitlichen), jak się dawniej mó-
wiło, świadome pożegnanie z doczesnością,
rozstanie się z tym światem prawie już nie
ma miejsca [20]. Życie jest przedłużane przy
pomocy intensywnych środków leczniczych
tak długo, że jawi się właściwie jako dogo-
rywanie. Podobieństwo pomiędzy tą, by tak
rzec, procedurą i praktyką tzw. aktywnej
pomocy przy umieraniu (eutanazja) polega
na tym, że z człowiekiem stale coś musi się
„robić”, jako że ciągle się nim manipuluje.
Zmusza się go albo do życia (zapłodnienie
in-vitro, sztuczne przedłużanie życia), lub
do śmierci (eutanazja).
W obliczu coraz większych technicznych
możliwości trzeba się dopiero nauczyć no-
wego odniesienia umożliwiającego śmierć
odpowiadającą godności człowieka. Lekarz
musi odzyskać swoją rolę sługi życia i nie
wolno mu występować w funkcji pana życia
i śmierci [21].
Ks. Józef Kożuchowski
27
Spaemann spostrzega z całą wyrazistością
powyższą trudność. Niewątpliwie, decy-
zja o wyłączeniu w określonych sytuacjach
aparatury, która to decyzja wydaje się dla
zwolenników eutanazji równoznaczna z za-
bijaniem poprzez zaniechanie, może bu-
dzić kontrowersje. Taka decyzja jest jednak
w pewnych okolicznościach zrozumiała,
a nawet nieunikniona.
Są kryteria pozwalające tę kwestię wy-
jaśnić oraz odróżnić normalną i właści-
wą pomoc w sytuacji zagrożenia śmiercią
od stosowania nadzwyczajnych środków
w trakcie agonii i okazania tzw. pomocy
przy umieraniu (
die Sterbehilfe) równo-
znacznej z eutanazją. Wszak na ten temat
bliżej traktuje osobny paragraf pt. ,,Nasz
wpływ i możliwości zmiany czynników wa-
runkujących żądanie eutanazji”.
3. Hedonistyczno-sentymentalny rys cy-
wilizacji a kwestia płynnej granicy między
eutanazją na życzenie i w wyniku decyzji
strony trzeciej
Trzecim czynnikiem sprzyjającym zainte-
resowaniu legalizacją eutanazji jest zasadniczy
hedonistyczno-sentymentalny rys zachod-
niego społeczeństwa przemysłowego. Swój
najwyższy cel widzi się w tym, aby czerpać
przyjemność albo odczuwać zadowolenie
(nawet liturgię ocenia się według tego, czy
,,było miło”). Przy tego typu nastawieniu sam
byt ludzi, zwierząt, roślin nie jawi się jeszcze
jako rzeczywistość drogocenna. Tę ostatnią
kreują dopiero określone stany, jak również
ludzie, o tyle, o ile są ich podmiotami [22].
Logika hedonizmu o zabarwieniu sen-
tymentalnym jest okrutna [23]. Nie widzi
ona miejsca przede wszystkim dla przykrych
stanów. Widok bólu, cierpienia, choroby,
śmierci i wszelkich oznak deformacji traktuje
jako nie do przyjęcia. Dlatego cierpienie po-
winno być nie tylko – jak podkreśla chrześ-
cijańska tradycja – łagodzone i zmniejszane.
Musi ono zostać za każdą cenę usunięte.
I jeśli nie można inaczej przeprowadzić ta-
kiego zamysłu, jak tylko poprzez unicestwie-
nie cierpiącego – wtedy i takie działanie się
zaleca [24]. Niemniej oczekiwanie, że zło
można całkowicie usunąć z tego życia, jest
czymś utopijnym; co więcej - prowadzi do
utraty związków z rzeczywistością [25].
Tymczasem „sentymentalność” prowadzi
do komory gazowej – mówi stary, mądry
kapłan Father Smith w powieści
Syndrom
Tanatosa (Tanatossyndrom) Walkera Percy’sa.
Jawi się ona jako pierwsza maska morder-
cy [26]. Owszem, dramat eutanazji inicjują
sentymentalne argumenty, które przekonu-
ją, by godzić się na zabijanie ze współczu-
cia. Sprawiają one jednak ostatecznie, że
dochodzi do brutalnego wyeliminowania
wszystkich, o których samowolnie się są-
dzi, że ich życie nie przedstawia wartości.
Charakterystyczne, że również argumen-
tacja ministra propagandy Goebelsa za
eutanazją była prawie taka sama, jak współ-
czesnych zwolenników zabijania na życzenie
i miała wydźwięk par excellence sentymen-
talny. Apelował on przecież o eutanazję
z motywu samego współczucia. W związku
z tym poprzez fi lm „Oskarżam”, który kazał
nakręcić w latach czterdziestych XX wieku,
oskarża współczesne prawodawstwo, rzeko-
mo zupełnie wyzute z oznak miłosierdzia,
skoro zmusza do życia śmiertelnie cho-
rych ludzi [27]. Z pomocą tego medium
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
28
wzbudził nie tylko zrozumienie dla euta-
nazji na życzenie, ale i przygotował grunt
do masowego wymordowania chorych
psychicznie. Wychodził on tutaj ze słuszne-
go założenia, w myśl którego, jeśli raz tabu
eutanazji zostanie podważone – niejako au-
tomatycznie nastąpi eskalacja tego zjawiska
i również inne zabójstwa łatwo będzie moż-
na urzeczywistnić [28].
4. Inne uwarunkowania eutanazji
Jak wykażą poniższe analizy, dwa deter-
minanty eutanazji zaznaczają swój wpływ
w przypadku ewentualnej jej legalizacji. Są
to:
a) Prawo do eutanazji i jego następstwo
Płynne przejście od eutanazji na życze-
nie do eutanazji na mocy osądu otoczenia
jest – jak podkreśla Speamann - nieunik-
nione i następuje z nieubłaganą logiką.
Prawidłowość tę spostrzec można jak na
dłoni. I tak prawo do samobójstwa prze-
mienia się nieuchronnie w jego obowiązek.
Według Diogenesa Laertiosa już stoicy wy-
ciągnęli ten wniosek, ustanawiając moralną
premię za samobójstwo [29]. Komu pozwa-
la się coś określonego czynić, ten ponosi
odpowiedzialność za skutki zaniechania
w tym względzie. Kto może żądać własnego
uśmiercenia – ten staje się winien wszelkich
trudów i kosztów powstałych z tego powo-
du, że nie domaga się, by go zabito.
W USA pozwolenie uśmiercania dzie-
ci upośledzonych przed ich urodze-
niem doprowadziło już do tego, że nie
udziela się kobiecie zasiłku dla dziecka
niepełnosprawnego, ponieważ ona o jego
niedyspozycji już wiedziała lub powinna
była wiedzieć zanim przyszło na świat. Jego
urodzenie okazało się jej samowolną decyzją
i oznacza, że musi teraz z tego tytułu pono-
sić koszty.
Prawo do aborcji wkrótce staje się jej
obowiązkiem. Podobnie rzecz się ma
w przypadku eutanazji. Prawo do eutana-
zji w nieunikniony sposób przeobraża się
w obowiązek [30]. Jeśli ktoś zdecydowanie
nie chciałby mu zadośćuczynić, wówczas
prędzej czy później otoczenie odniesie się
do niego bez żadnych ceremonii.
Jeśli raz zezwoliło się uśmiercać na ży-
czenie, wtedy nietrudno przewidzieć, jakie
będą tego aktu skutki. Otoczenie będzie
wręcz oczekiwać od ludzi starych i chorych
wyartykułowania prośby bycia zabitym.
Jeśli chronicznie cierpiący, a przy tym wraż-
liwy człowiek zobaczy, jaki ciężar stanowi
dla swego bliźniego i zda sobie sprawę, że
może uwolnić go od niego jednym, „wspa-
niałomyślnym” gestem, wówczas dalszą
swą egzystencję uzna za nie do zniesienia.
Dlatego w końcu rzeczywiście wyrazi życze-
nie poddania się eutanazji. Wszak nie miał
wyboru, by postąpić inaczej. Otoczenie
traktuje jako jego osobistą winę to, iż dla
swej pielęgnacji zabiera czas, pochłania siły
i naraża na koszty [31].
b) Płynna granica pomiędzy eutanazją
na życzenie a eutanazją w wyniku decyzji
otoczenia
Występuje płynne przejście od eutanazji
na własne życzenie do zabijania, o którym
rozstrzyga strona trzecia: rodzina i lekarze.
Ks. Józef Kożuchowski
29
Wprawdzie współcześni znani rzecznicy le-
galizacji eutanazji, jak np. Norbert Hoerster
i Peter Singer, podkreślają, że nie istnieje
taka prawidłowość. Dlatego w ich prze-
świadczeniu nie można dopatrywać się ja-
kiejkolwiek analogii z programem eutanazji
partii narodowo – socjalistycznej. Oni żą-
dają prawa do eutanazji wyłącznie dla osób
spostrzegających osobiście swe życie jako
bez wartości. Natomiast narodowi socjali-
ści, ich zdaniem, objęli aktami eutanatycz-
nymi wszystkich tych, których w swoim
mniemaniu uznali za bezużytecznych dla
społeczeństwa. Tego rodzaju pogląd uzna-
je Spaemann nie tylko za nieuzasadniony,
ale wręcz fałszywy. Takim okazuje się nie
tylko w świetle konsekwencji wywołanych
praktyką eutanazji wyreżyserowaną przez
Goebelsa [32].
W związku z procesem przeciw lekarzom
stosującym eutanazję w Trzeciej Rzeszy ame-
rykański lekarz Leon Aleksander w 1949 roku
stwierdził: „Dla wszystkich, którzy mieli do
czynienia z pytaniem o początek przestęp-
stwa eutanazji stało się rzeczą jasną, że był on
jakby niewinny. Najpierw miało miejsce sub-
telne przesunięcie akcentów w zasadniczej
postawie. Zaczęło się od rozumienia, które
w ruchu na rzecz eutanazji jest rzeczą zasadni-
czą, że z określonych powodów życie ludzkie
nie przedstawia wartości. Jak stwierdzono,
rzekomo współczucie nakazuje, aby położyć
mu kres. Miano na myśli życie ludzi ciężko
i chronicznie chorych. Stopniowo jednak
poszerzał się krąg osób objętych eutanazją.
Mieścił również w sobie społecznie niepro-
duktywnych oraz niepożądanych z pobudek
ideologicznych czy rasowych. A zatem posta-
wa względem chorych nieuleczalnie ukazała
się jako katalizator, który spowodował zupeł-
ną zmianę nastawienia” [33].
Wszakże nieprzypadkowo właśnie w ten
sposób rozwinęły się działania eutanatyczne
w Trzeciej Rzeszy. Pokazuje się to na przy-
kładzie Niderlandów. Otóż jedną trzecią
wśród zabijanych, a w grę wchodzą przecież
tysiące, uśmierca się już nie na własne ży-
czenie, lecz w wyniku wyroku strony trze-
ciej. O morderstwie decyduje więc rodzina
oczekująca na spadek i pragnąca zaoszczę-
dzić wydatków oraz lekarze zainteresowani
wolnymi miejscami w szpitalu [34].
II. Perspektywa zmiany czynników
warunkujących żądanie legalizacji
eutanazji
1. Demografi a
Speamann zapytuje najpierw, czy można
obecnie coś w ogóle uczynić w zakresie tego
czynnika, w sytuacji, gdy – jak wszystko
wskazuje – coraz jaśniej ukazywać się będzie
jego katastrofi czny charakter. W dodatku
tzw. normalny, przeciętny obywatel, który
z niepokojem rejestruje taki stan rzeczy,
wśród różnych proponowanych warunków
zmiany, jednego kluczowego zwykle bez-
pośrednio nie odnosi do siebie i nie mówi:
trzeba nam się zatroszczyć przede wszystkim
o to, aby na świat przychodziło więcej niż do-
tąd dzieci [35].
Zdaniem Spaemanna na czynnik de-
mografi
czny można mimo wszystko
oddziaływać pozytywnie, ale tylko warun-
kowo i wyłącznie w sposób długotermi-
nowy. Prawodawstwo za swój priorytet
musi obrać wspieranie rodziny z dziećmi.
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
30
Polityka podatkowa i fi nansowa powinny
torować sobie drogę do masowej redystry-
bucji na korzyść rodziny i dzieci oraz musi
istnieć prawo wyboru dla każdego dziecka
realizowane do czasu uzyskania przez niego
pełnoletniości w zastępstwie rodziców [36].
2. Odniesienie do tendencji sztucznego
przedłużania życia
W opinii niemieckiego myśliciela czyn-
nik ten okazuje się tym, na który może-
my najszybciej i najbardziej bezpośrednio
oddziaływać.
Jak już stwierdzono, bezpośrednio wiąże
się on z niesłychanym rozwojem medycy-
ny umożliwiającym przedłużenie życia poza
racjonalne i odpowiadające godności czło-
wieka granice. W efekcie jednak wzmacnia
przeświadczenie zwolenników eutanazji, co
do słuszności ich żądań [37]. W związku
z powyższym rozwojem zasady, jakimi kie-
rował się lekarz w przeszłości (w swej walce
o życie), już nie wystarczą. Dawniej mówiło
się po prostu, że musi on podjąć wszelkie
kroki, uwzględnić każde środki celem za-
chowania życia. W przypadku wątpliwości
obowiązywała go reguła, zgodnie z którą
miał zawsze opowiedzieć się za życiem. Otóż
dzisiaj nie jawi się ona jako niezawodna
wskazówka. Aktualnie bowiem przy użyciu
aparatów medycznych można nawet unie-
możliwić człowiekowi śmierć, jeśli tylko
potrzebuje się jego organów do transplan-
tacji w stosownym czasie [38]. W sytuacji
takiej nieodzowne są nowe inicjatywy usta-
wodawcze, formuły prawne konstruowane
i podane przez państwo, orzeczenia Urzędu
Nauczycielskiego Kościoła [39].
Naturalnie, ważną pomoc świadczą racjo-
nalne, zgodne z naturą człowieka kryteria
oraz sam rozum, wiara religijna, nastawie-
nie duchowe, wrażliwość na godność osoby,
możliwości fi nansowe.
A zatem, do pewnego uzdrowienia pre-
zentowanej tu kwestii przyczynić się mogą
odpowiednie rozporządzenia legislacyjne.
W Niemczech istnieją już nowe zalecenia
prawne, ustalające zakres tego, co należy
i czego nie należy czynić.
Szczególną misję do spełnienia ma tu-
taj chrześcijaństwo nie tylko z uwagi na
powinność komunikowania tego, co na
ten temat mówią przykazania Boże. W tej
materii chrześcijanie akcentują treści i zo-
bowiązania, jakie dyktuje rozum, właś-
ciwie rozumiane prawo naturalne oraz
wyjątkowy status osoby (godność). Według
Spaemanna, spośród wszelkich światopo-
glądów szczególnie chrześcijaństwo opiera
się na rozwiązaniach płynących z prawa
naturalnego, czyli tym samym przy racjach
wypływających z rozumu (ludzie bowiem,
którzy nie wierzą w Boga, nie dosyć dosta-
tecznie wierzą również w rozum) i trwa przy
nich. Konsekwentnie do powyższego faktu
trzeba stwierdzić, iż za tym wszystkim, co
racjonalne, zdecydowanie opowiadają się
wyznawcy Chrystusa [40].
Konieczne są także – jak już wspomniano
- kryteria umożliwiające odróżnienie nor-
malnej pomocy, jaką winniśmy każdemu
w każdej chwili jego życia, od takiej, która
ma nadzwyczajny wydźwięk w postaci środ-
ków medycznych [41].
Wzgląd na możliwości fi nansowe może
posłużyć za dodatkową wskazówkę [42].
Czyż więc rzeczywiście rodzina zabija
Ks. Józef Kożuchowski
31
88-letnią osobę na dwa dni przed jej śmier-
cią (miała wylew i leży nieprzytomna), jeśli
rezygnuje z przeprowadzenia specjalistycz-
nej operacji w USA, a zatem nie ucieka się
do nadzwyczajnych zabiegów [43]? W ope-
rację tę musiałaby zainwestować cały swój
majątek, a ponadto zadłużyć się u następ-
nych pokoleń [44]. Istnieje wszakże różnica
pomiędzy nakazem działania a nakazem za-
niechania. Bezwarunkowe mogą być tylko
nakazy zaniechania, ale nie nakazy działa-
nia. Nakazy te zależą zawsze od całości sy-
tuacji, należą do niej również środki, które
mamy do dyspozycji, a tych nie da się do-
wolnie mnożyć.
Wyróżnia się dwojakiego rodzaju środki
zachowujące życie – zwyczajne (naturalne
odżywianie, zapewnienie czystości, świeże
powietrze, ludzkie wsparcie i troska) i nad-
zwyczajne (działanie medyczne) [45].
Kryterium postępowania w obliczu
choroby i śmierci określa nam również
sama natura ludzka lub, mówiąc słowami
Spaemanna (idącego w tym względzie za
Arystotelesem), nasza zasadnicza normal-
ność –
basale Normalität. Wyznacza ona
reagowanie człowieka niezależne od okre-
ślonej kultury. Odróżnia się ją bowiem od
społecznej normalności, jakkolwiek nie-
które przejawy tej ostatniej są zgodne z za-
sadniczą normalnością, ale inne odbiegają
od niej. Otóż ludzki organizm mocą swej
zasadniczej normalności nie może domagać
się przyjmowania antybiotyków, funkcjono-
wania za sprawą aparatury medycznej (np.
serca i nerek pod postacią maszyny) [46].
Organizm ten nie wykazuje naturalnej
skłonności do korzystania z tego rodzaju
nadzwyczajnej pomocy. Oczywiście nie
oznacza to, że należy ją odrzucić; przeciw-
nie, istnieje moralny obowiązek sięgnięcia
po tę pomoc. Wszak wraz z tym obowiąz-
kiem łączy się wymóg odpowiedzialnego
rozważenia, czy użycie takich środków
w określonych okolicznościach nie sprzeci-
wia się godności osoby [47].
Odżywianie w sposób sztuczny jawi się
jako obowiązek etyczny, jeśli choroba ro-
kuje pomyślnie, jakkolwiek aktualnie po-
grążyła w stan śpiączki czy też nie pozwala
po prostu odczuwać przyjemności z przyj-
mowania pokarmów. Owszem, odżywianie
metodą sztuczną nie obowiązuje, ale wów-
czas, gdy człowiek chory przestaje być zdol-
ny do powyższej czynności; jego organizm
nie przyjmuje pożywienia (o skłonnościach
więc samobójczych nie może być w tym
przypadku mowy).
Tym bardziej odżywianie to przesta-
je być obowiązkiem osoby znajdującej się
w nieodwracalnej śpiączce, a nie po prostu
w śpiączce lub w tzw. stanie wegetatyw-
nym [48]. Zmuszanie do niego oznaczałoby
równocześnie przymuszanie umierającego
do życia, przedłużanie jego agonii, co z kolei
przekreślałoby perspektywę godnej śmier-
ci. A zatem, zaniechanie sztucznego odży-
wiania niekoniecznie jest równoznaczne
z zabijaniem. Podobnie trzeba spostrzegać
kwestię uporczywej terapii. Rezygnujemy
z obu tych środków podtrzymywania życia
tylko dlatego, by nie przeszkadzać człowie-
kowi przy użyciu przemocy w pożegnaniu
z doczesnością. Takiego przecież aktu dopo-
mina się i domaga on sam i jego organizm.
Przedłużanie bowiem życia za wszelką
cenę wykazuje pewną analogię z aktywną
pomocą przy umieraniu, tj. z eutanazją.
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
32
Podobieństwo zachodzi w tym, że tak
w jednym, jak i w drugim przypadku usi-
łuje się egzystencję ludzką aż do jej ostatniej
chwili reżyserować [49]. Sądzi się bowiem,
że zarówno życie, jak i śmierć powinny być
wytwarzane, a nie przyjmowane jako poda-
runek [50] lub los. Oznacza to dokładnie,
jak podkreśla Spaemann, przekroczenie gra-
nic, których respektowanie ujawnia troskę
o dobro bliźniego.
Niewątpliwie, istnieje możliwość pozna-
nia kryteriów pozwalających rozróżnić za-
winione zaniechanie (eutanazja pasywna)
udzielania pomocy choremu od takiego,
które wyraża aprobatę naturalnej śmier-
ci, tj. odpowiadającej godności osoby [51].
Dlaczego jednak dla pewnych fi lozofów
kwestia ta wydaje się tak trudna do zrozu-
mienia i spostrzeżenia? – pyta Spaemann.
Tak więc Singer podkreśla: „Czyż może być
w tym różnica, że matka swe dziecko po
prostu dusi poduszką lub pozwala na jego
śmierć z pragnienia?” Przy tym zakłada on,
jakoby pozwalanie na śmierć z pragnienia
lub rezygnacja z aparatu oddychania były
tym samym rodzajem zaniechania, ponie-
waż oba te działania prowadzą do śmierci.
Nie jest to jednak ten sam rodzaj zaniecha-
nia lub przynajmniej nie musi nim być.
Zachodzącą tu różnicę równie łatwo rozpo-
znają zarówno lekarze, jak i każdy normal-
ny człowiek. Natura bowiem podpowiada
właściwe spojrzenie; z niej wypływa prag-
nienie picia, którego odmówienie innym
oznacza zaciągnięcie wielkiej winy w posta-
ci zawinionego zaniechania, czyli eutanazji
pasywnej [52].
Tymczasem rezygnacja z aparatu od-
dychania sama w sobie nie jawi się jako
powyższego rodzaju wykroczenie. Jeśli mo-
tywowana jest tym, by nie przedłużać życia
ludzkiego za wszelką cenę – wówczas ma na
względzie ochronę jego godności.
Za kryterium identyfi kujące różnicę po-
między zaniechaniem zawinionym i uza-
sadnionym służy nastawienie duchowe, gdy
odłącza sie aparaturę medyczną podtrzy-
mującą życie. Można bowiem aktem tym
w swym duchu mówić drugiemu: „Ty powi-
nieneś umrzeć”, ale też okazywać z nim soli-
darność, wyznając szczerze: „Pozostawiamy
kwestię twego życia opatrzności, ponieważ
wyczerpaliśmy wszelkie możliwości okaza-
nia ci pomocy. Cieszyć się jednak będziemy,
gdy dane ci będzie wrócić do życia” [53].
Chrześcijanin posiada dodatkowe kryte-
rium właściwego odniesienia do środków
podtrzymujących życie. Jeśli bowiem jego
organizm wkroczył w tzw. fazę krytyczną,
która w opinii lekarzy, nie okaże się od-
wracalna – wówczas przestaje uciekać się
do uporczywej terapii, a nawet sztucznego
odżywiania. Chce on bowiem żyć i umierać
zgodnie z wolą Bożą.
3. Mentalność hedonistyczna a perspek-
tywa jej przezwyciężenia
Zdaniem Spaemanna, najtrudniej jest
wpłynąć na czynnik trzeci, ideologicznie
zabarwiony, czyli na zasadnicze nastawie-
nie cywilizacji zachodniej, którym okazuje
się mentalność hedonistyczna. Większość
ludzi bowiem bardziej niż śmierci obawia
się głębszej refl eksji. Zresztą ta ostatnia nie
wystarczy w uporaniu się ze wspomnia-
nym czynnikiem. Jak pokażą poniższe
analizy - zdoła to uczynić dopiero nowy
Ks. Józef Kożuchowski
33
sposób życia, jaki cechuje prawdziwych
chrześcijan.
Mentalność hedonistyczna wykazuje zde-
formowane spojrzenie na dwie rzeczy: życie
ludzkie i kwestię autonomii oraz samosta-
nowienia człowieka. Otóż, życie ludzkie
ujmuje w kategoriach wartości, czyli spo-
strzega je jako wartościowe lub bezwartoś-
ciowe. Zakłada to z kolei i objawia, że życie
samo nic nie znaczy. Interesuje ono tylko
o tyle, o ile stanowi źródło zadowolenia.
Wprawdzie twierdzi się również, że życie
jest najwyższą wartością. Wszak za rzecz
bezsensowną należy uznać takie spojrze-
nie. Życie, po pierwsze nie jest ani najwyż-
szą wartością [54], jako że miłość Boga jest
ważniejsza i po drugie w ogóle nie jawi się
jako wartość. Jakiż byłby sens mówić o war-
tości lub bezwartości życia w odniesieniu do
człowieka, który ma to życie? On sam jest
przecież tym życiem [55].
Wartości natomiast prezentują się jako
bytowo relatywne, czyli takie, którymi po-
sługujemy się dla określenia ceny lub stop-
nia cenności danej rzeczy, czy ewentualnie
bytu osobowego, z określonego punktu
widzenia. Słusznie więc wyrazimy się, je-
śli powiemy np.: życie tego oto człowieka
jest wartościowe dla drugich. Jeżeli jednak
Kant przypisywał człowiekowi godność,
miał na myśli rzecz następującą: życie ludz-
kie jawi się nie jako wartość, lecz podmiot
wszelkiej możliwej wartości. Podmiotem
tym jest zaś sam człowiek nieuchwytny dla
każdej ceny i oceny. Prezentuje się bowiem
jako rzeczywistość absolutna i niewspół-
mierna w stosunku do treści, które zawiera
w sobie pojęcie wartości. Z tego też tytułu
należy mówić o godności człowieka i życia
ludzkiego [56]. Z takiej właśnie konstatacji
o randze życia człowieka Kant czerpał argu-
ment przeciw samobójstwu, jeśli tylko czyn
ten jawił się jako wolny, a nie jako niepo-
czytalny stan rozpaczy. W samobójczym bo-
wiem akcie człowiek czyni siebie środkiem
do określonych stanów; swoją egzystencję
uzależnia od nich właśnie. Jeżeli życie ludz-
kie rozpatruje się w kategoriach wartości -
wtedy konsekwentne rozważania nad nim
łatwo mogą przyjąć postać parodii. Posunął
się do niej niemiecki profesor fi lozofi i, któ-
ry doszedł do wniosku, że w określonym
wycinku czasowym egzystencji ludzkiej jej
wartość można przeliczyć na marki [57].
Zdaniem zwolenników eutanazji, godne
umieranie zakłada, że człowiek sam stanowi
o swojej śmierci i o profesjonalnym sposobie
jej wykonania. Posiada przecież zdolność do
samostanowienia i autonomii, której nie za-
traca w obliczu samobójstwa i eutanazji. Ich
argumentacja okazuje się jednak nie tylko
nierzetelna, ale i niekonsekwentna. Jak wy-
nika z badań, zdecydowana większość samo-
bójstw i próśb o eutanazję ma swoje źródło
nie w dotkliwym cierpieniu cielesnym, lecz
poczuciu opuszczenia [58]. Wszak szermie-
rze legalizacji zabijania powyższe akty uni-
cestwiania własnej osoby usprawiedliwiają
prawem człowieka do samostanowienia.
Znaczy to jednak, że mówią oni o prawie
odbierania sobie życia przez osoby, które do
samostanowienia jeszcze nie są zdolne (dzie-
ci nowonarodzone), utraciły tę zdolność,
(chorzy psychicznie, ludzie starsi z demen-
cją) lub funkcjonuje ona u nich w sposób
zaburzony, np. z powodu poczucia bycia cię-
żarem dla otoczenia. Innymi słowy, tego ro-
dzaju rzecznicy w uzasadnianiu powyższych
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
34
aktów odwołują się, wbrew temu, co twier-
dzą, nie do zdolności, lecz przeciwnie - nie-
zdolności do samostanowienia. Posługują
się oni w każdym razie powyższym pojęciem
w całkiem nierealnie brzmiącym znaczeniu.
Człowiek w chwili swej skrajnej słabości, zre-
dukowanej autonomii, poczucia opuszcze-
nia potrzebuje jednej rzeczy - a mianowicie
troski i solidarności innych osób. Propozycja
tzw. aktywnej pomocy w umieraniu brzmi
zatem jako cyniczna wymówka pozwalająca
uniknąć zobowiązań wobec osoby oczekują-
cej wsparcia duchowego.
Zwolennicy eutanazji prezentują się jako
liberalni indywidualiści, według których
ludzkie osoby samotnie, w suwerennej au-
tonomii rozstrzygają o swym życiu i śmier-
ci. Wszak osoby ludzkie istnieją w liczbie
mnogiej tzn. jako członkowie wspólnoty
osób. Tę ostatnią zaś konstytuuje wzajem-
na wolna od zastrzeżeń afi rmacja egzysten-
cji, aż do jej naturalnego końca, a nawet
współodpowiedzialność za nią. Również
umieranie oznacza proces, który jakkolwiek
pochodzi od natury, włączony jest w rytuał
ludzkiej solidarności [59].
Tym wyraźniej argumentacja zwolenni-
ków eutanazji okazuje się nierzetelna, nie-
konsekwentna i cyniczna, gdy odniesiemy
ją do eutanazji nie na życzenie własne, lecz
mocą decyzji otoczenia. W stosunku do
pewnych osób ono tylko może rozstrzygać,
czy ich życie jest wartościowe, czy też nie
i czy wolno im dalej żyć. Im bowiem odma-
wia się nawet godności ludzkiej [60].
Jak już stwierdzono, rzeczą najtrud-
niejszą w oddalaniu zagrożenia eutanazji,
okazuje się przezwyciężenie mentalności
hedonistycznej. Nie dokona się ono w każ-
dym razie wprost, tzn. np. w wyniku akcji
propagandowych. Zdołają tę mentalność
zmienić tylko ludzie przeświadczeni, że jest
ona błędna i dlatego nie zaowocuje życiem
szczęśliwym. Ludzie ci, a mamy tu na myśli
chrześcijan, muszą żyć inaczej. Wprawdzie
chrześcijanie nigdy nie zmienią całego świa-
ta. Wszakże jego przeobrażanie zaczyna się
wówczas, gdy uczniowie Chrystusa podej-
mują wysiłek zorientowany na przemianę
swego wnętrza. Owszem, tracą wtedy życie
będące życiem dla świata doczesnego (to
jest życie o nastawieniu hedonistycznym)
na rzecz innego, „nowego życia” -
vita
nova [61]. Chrześcijaństwo jest przecież
sposobem takiego życia. Właśnie z niego,
zrodzonego przez wiarę, czerpią radość
i szczęście. Królestwo Boże jest bowiem nie
tylko ideałem, lecz realnością rzeczywiście
przychodzącą [62].
Chrześcijanie żyją nowym życiem, a jed-
nocześnie w ten sposób, iż inni ludzie mogą
stwierdzić: „Popatrzcie - są to ludzie szczęś-
liwi, serdeczni i przyjaźni [63]. My również
chcielibyśmy być takimi.” A zatem, chrześ-
cijanie powinni inspirować innych ludzi
swoim życiem, jego stylem i sposobem.
Tylko tą bowiem drogą można zmienić na-
stawienie hedonistyczne, a zatem czyni się
to pośrednio, co oczywiście jawi się jako
niełatwe posłannictwo [64].
Ks. Józef Kożuchowski
35
1 K. Th
omalia,
Bücher und Schriften,
„Ethica“ 17-2009-1, s.90.
2 M. Walzer,
Sfery sprawiedliwości Obrona
pluralizmu równości, Wydawnictwo
Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa
2007, s. 463.
3 K. Adam, Robert Spaemann
Ein konse-
quent unabhängiger Denekr, “Die Welt”,
30 Mai 2001, s. 11.
4 H. Ritter,
Zeitgenössisch, “Frankfurter
Allgemeine Zeiteung”, 5 Mai 2007, nr 104,
s. 39.
5 R. Spaemann, T. Fuchs,
Töten oder ster-
ben lassen, Freiburg Basel – Wien 1997,
s. 34; M. Czachorowski,
Eutanazja, w:
Powszechna Encyklopedia Filozofi
i, red.
A. Maryniarczyk, tom III, Lublin 2002,
s. 321-322.
6 Ibidem, s. 322 – 323.
7 Autor artykułu analizę przeprowadził
w tekście, który został przyjęty do druku
w wydawnictwie Akademii Podlaskiej.
8 Tekst wywiadu przeprowadzonego przez
autora artykułu z Bertholdem Waldem
w dniu 21.07.2009.
9 R. Spaemann,
Bemerkungen zur
Euthanasiedebatte, “Die Neue Ordnung“,
2004, Jahrgang 58, s. 324.
10 R. Spaemann,
Töten auf Verlangen?,
„Psychologie heute“. 1999, 26. Jahrgang,
s. 48; Tekst wywiadu autora z R.
Spaemannem (6.08.2009).
11 R. Spaemann,
Die Euthanasiedebatte, „Die
Zeit“, 1992, Nr. 12. Juni, s. 14; Tekst wywia-
du autora ze Spaemannem (6.08.2009).
12 R. Spaemann,
Granice, Warszawa 2005,
s.510.
13 R. Spaemann,
Sind alle Menschen Personen?,
w: Idem:
Grenzen, Freiburg 2002, s. 426;
Idem,
Die Euthanasiedebatte, s. 14.
14 Jednak, jak podkresla prof. Petra Gehring,
zaczyna się mowić wprost o eutanazji w ka-
tegoriach interesów ekonomiczno - społecz-
nych. Zob. P. Gehring,
Von der Sterbehilfe
zum assistierten Suizid, „Information
Philosophie“, Juni 2007 2, s. 105.
15 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 324; idem
Töten auf Verlangen?, s. 48; tekst wywiadu
autora ze Spaeimannem (6.08.2009).
16 R. Spaemann,
Wie, konntest du tun, was
du getan hast?, “Internationale katcholische
Zeitschrift – Comunnio” 38 2008, s. 288-
290; Jan Paweł II,
Rodzino, co mówisz
o sobie, Kraków 1995, s. 233.
17 Idem,
Die Euthanasiedebatte, s. 25.
18 R. Spaemann,
Bemerkungen, 324-325;
Idem,
Die Euthanasiedebatte, s. 14.
19 R. Spaemann,
Granice, s. 524.
20 R. Spaemann,
Die grausame Logik des
Hedonismus, „Frankfurter Allgemeine
Zeitung”, 31.08.1990, s. 35; Zwrot
Das
Segnen des Zeitlichen można też rozumieć
jako „błogosławieństwo czasu” albo mi-
łosierdzie (ulitowanie się) okazane przez
Opatrzność nad ciężko cierpiącym. Nie
było szans jego wyzdrowienia, więc Bóg
sam się nad nim ulitował, skracając czas
udręki (zabierając do siebie), zgodnie
z treścią modlitwy „mniej wytrwałym
skracaj mękę”. Jednocześnie nie zapomi-
najmy o tym: tym większa jest pewność,
że umrzemy w Panu, im bardziej będziemy
się starać, by być z Nim przez całe życie –
umierając dla grzechu i egoizmu. Por. L.
Gonzaga, Kraków 2002, s. 73.
21 R. Spaemann,
Die grausame Logik des
Hedonismus, s. 35; Idem, Bemerkungen,
s. 325.
22 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 325.
23 R. Spaemann,
Die grausame Logik, s. 35.
24 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 325; Idem,
Sind alle Menschen Personen, s. 426.
25 R. Scholz,
Die Diskussion um die
Euthanasie, Münster 2002, s. 225.
26 W powieści tej ów kapłan wyzwala kan-
dydatów do eutanazji ze szponów przezna-
czonego im losu, przyprowadza do swego
domu, w którym roztacza nad nimi opiekę.
Por. R. Spaemann,
Die Euthanasiedebatte,
s. 14.
27 W fi lmie tym jest pokazana ciężko chora
kobieta błagająca swego męża, aby ją zabił.
Piśmiennictwo:
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
36
Jej małżonek zdobywa się na taki akt,
by następnie zostać przed sądem oskar-
żonym i skazanym. Film zmobilizował
publiczność przeciwko prokuratorowi i sę-
dziemu oraz pozyskał akceptację dla euta-
nazji z motywu litości. Por. R. Spaemann,
Sind alle Menschen Personen?, s. 426;
Idem,
Streitgespräch “Wie Euthanasie“.
„Wurdevolles Sterben“, “Stern“, 30.11.2006.
28 R. Spaemann,
Töten auf Verlangen?, s. 48;
Idem,
Sind alle Menschen Personen, s. 426.
29 R. Spaemann,
Granice, s. 515.
30 R. Spaemann,
Töten auf Verlangen?, s. 48;
tekst wywiadu autora ze Spaemannem
(6.08.2009).
31 R. Spaemann,
Sind alle Menschen Personen,
s. 426.
32 R. Spaemann,
Die Euthanasiedebatte, s. 14.
33 R. Spaemann,
Sind alle Menschen Personen?,
s. 425-426.
34 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 326.
35 Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem
(6. 08. 2009).
36 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 326.
37 R. Spaemann,
Es gibt kein gutes Töten w:
R. Spaemann, T. Fuchs,
Töten oder sterben
lassen, s. 29.
38 Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem
(14. 08. 2009).
39 Przepisy te referuje m.in. Wolfgang Schlögl.
Por. W. Schlögl,
Patientenverfügung und
Sterbehilfe, „Ethica“ 17(2009) 2, s. 99-116.
40 Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem,
(06.08.2009).
41 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 326.
42 R. Spaemann,
Es gibt, s. 30.
43 Zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego,
zaprzestanie zabiegów medycznych, kosz-
townych, nadzwyczajnych może być
uprawnione. Zob.
Katechizm Kościoła
Katolickiego, Poznań, 1994, s. 518.
44 R.Spaemann,
Die Euthanasiedebatte, s.25,
Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem
(14.08.2009).
45 S. Leher,
Auf ein Wort sterben lassen,
„Medizinische Ethik” 53/2007, s. 295.
Zdaniem R. Spaemanna, rozróżnie-
nie na środki zwyczajne i nadzwyczajne
wprowadził Pius XII. Tekst wywiadu (R.
Spaemann) (06.08.2009).
46 R. Spaemann,
Die Euthanasiedebatte, „Die
Zeit”, op. cit., s. 25; Tekst wywiadu autora
z R. Spaemannem (14.08.2009).
47 R. Spaemann,
Die Euthanasiedebatte, s. 25.
48 Jest możliwa i zdarza się czasami popra-
wa zdrowia oraz odzyskanie świadomości
w śpiączce i w przewlekłym stanie wegeta-
tywnym, ale nie w nieodwracalnej śpiącz-
ce będącej tym samym, co śmierć pnia
mózgu. Zob. A. Muszala, A. Rudziewicz,
Bioetyka w szkole, Kraków 2007, s. 112.
49 R. Spaemann,
Das Gezeugte, das Gemachte
und das Geschaff ene w: „Scheidewege“
Jahrgeng 36 2006/2007, hrsg. von der Max
Himmelheber - Stiftung Stuttgart, s. 304.
50 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 326; H.
Zaborowski,
Schöpfer und Gabe des Jetzt,
„Communio“ 33. Jahrgang 2004, s. 565
– 566.
51 R. Stoecker,
Sterben im Verein, „Information
Philosophie“ Juni 2007 2, s. 109.
52 Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem
(06.08.2009 i 14.08.2009); R. Spaemann,
Euthanasiedebatte, s. 35.
53 Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem
(14.08.2009).
54 Tekst wywiadu autora z R.Spaemannem
(06.08.2009).
55 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 327.
56 R. Spaemann,
Wert oder Würde des
Menschen, w: Der Wert des Menschen, Wien
2006, s 21-23.
57 R. Spaemann,
Bemerkungen, s 327.
58 Zazwyczaj prośby o eutanazję są wołaniem
o pomoc, o więcej uwagi, obecności, czułości.
Zob. N. Aumoniev, Beignier, Ph. Latellier,
Eutanazja, Warszawa 2005, s. 23 – 24.
59 R. Spaemann,
Bemerkungen, s. 327.
60 Ibidem, s. 327.
61 Tekst wywiadu autora z R. Spaemannem
(06.08.2009); R. Spaemann,
Chrześcijaństwo i fi lozofi a, „Ethos” 12.1999
nr 1-2 (45-46), s. 26.
62 R.Spaemann,
Das Reich Gotess ist als
Realität wirklich im Kommen, „Süddeutsche
Zeitung“ 1977 30.4/1, s. 5.
Ks. Józef Kożuchowski
37
63 Przyjaźń i zażyłe więzy wyrastają z isto-
ty „życia nowego”. Jak podkreśla bowiem
Spaemann, „ nowe życie” polega na wej-
ściu we wspólnotę. Por. R. Spaemann,
Chrześcijaństwo i fi lozofi a, op.cit, s. 26.
64 Tekst wywiadu autora z R.Spaemannem
(06.08.2009).
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
38
Streszczenie:
Zgodnie z tytułem artykułu, jego au-
tor w oparciu i na gruncie twórczości R.
Spaemanna, przytacza i charakteryzuje
przyczyny eutanazji oraz sposoby jej prze-
zwyciężenia. Przybliża najpierw trzy zasad-
nicze czynniki warunkujące podważenie
tabu eutanazji, tj. sytuację demografi czną,
hedonistyczno-sentymentalne nastawienie
współczesnej cywilizacji, przedłużanie ży-
cia za wszelką cenę. Następnie prezentuje
dwie inne, ściśle powiązane ze sobą oko-
liczności powodujące nasilenie się eutana-
zji w obu jej postaciach (tj. eutanazji na
życzenie i w wyniku wyroku otoczenia).
W grę wchodzi legalizacja prawa do eu-
tanazji (okoliczność pierwsza) i skutek,
który rodzi, tj. płynną granicę pomiędzy
eutanazją na życzenie i w wyniku decyzji
otoczenia - eutanazja niedobrowolna (oko-
liczność druga). Artykuł akcentuje także
i wskazuje możliwości przeciwstawienia się
eutanazji oraz oddalenia zagrożeń, które
stają się dla niej usprawiedliwieniem i uza-
sadnieniem. W związku z tym przybliża
konkretne zalecenia, jakie w tej materii
proponuje Spaemann.
Stanowisko Spaemanna, w ramach które-
go odwołuje się tak do godności człowieka,
jak i godnej jego śmierci, stanowi również
punkt odniesienia względem uwarunko-
wań eutanazji i sposobów ich przezwycię-
żania oraz oceny tychże determinant.
Wprawdzie, jak podkreśla Spaemann, tak-
że zwolennicy eutanazji w idei godności
dopatrują się usprawiedliwienia prawa do
tzw. dobrej śmierci. Swe stanowisko, jak
Summary
Basing on Spaemann’s work the present
article discusses the causes of euthanasia
and possible ways of opposing it. Th
ree
factors that help to stop regarding eutha-
nasia as a taboo are: demographic situa-
tion, sentimentally hedonistic character
of modern civilization, and the trend
to artifi cially prolong human life at any
cost. Next there come two other impor-
tant elements that put additional pressure
to favor voluntary and non-voluntary
euthanasia. Th
ese are: the law ensuring
the right to euthanasia and the resulting
lack of distinct borderline between the
euthanasia on request and the nonvol-
untary euthanasia (when the decision is
made by others). Th
e article also suggests
methods of opposing euthanasia and
thus eliminating the dangers it justifi es
and presents the ways of dealing with the
issue, recommended by Spaemann. His
concern about the dignity of man’s life
and about man’s dignity in death is also
discussed. Supporters of euthanasia tend
- most probably in good faith - to present
human dignity as a justifi cation for the so
called ‘good death’. But their arguments
are faulty, inconsistent, self-contradicto-
ry, and sometimes even cynical. Besides,
their specifi c understanding of dignity
may prove disastrous for people who are
old, ill and have to depend on other peo-
ple’s care.
Ks. Józef Kożuchowski
39
podkreśla Spaemann, przedstawiają w do-
brej wierze. Jednakże argumentacja, jaką
się posługują jest błędna, niekonsekwen-
tna, wręcz sprzeczna, a pod niejednym
względem brzmi cynicznie. Swoiste przez
nich rozumienie godności przynieść może
tylko zgubne konsekwencje dla egzystencji
ludzi starych, chorych, zdanych na troskę
otoczenia.
Słowa kluczowe: R. Spaemann, eutana-
zja, godność osoby, personalizm, hedo-
nizm, demografi a, sztuczne przedłużanie
życia
Key Words: R.Spaemann, euthanasia,
dignity of a person, personalism, hedon-
ism, demography, artifi cial life support
Ks. dr Józef Kożuchowski - proboszcz parafi i w Kmiecinie. Wykładowca
fi lozofi i w WSD w Elblągu i Gdańskiej Wyższej Szkole Humanistycznej.
Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych i sześciu książek, w tym rozpra-
wy habilitacyjnej z zakresu współczesnej fi lozofi i niemieckiej.
Uwarunkowania eutanazji i sposoby jej przezwyciężania. Spojrzenie Roberta Spaemanna
Wstęp
Gwałtowny postęp techniki i medycyny
kreuje nową rzeczywistość, zwaną cywiliza-
cją śmierci. Człowiek, poprzez wynalezienie
mikroskopu i umożliwione dzięki niemu
obserwacje procesów biochemicznych
ludzkiego organizmu, rości sobie prawo do
sterowania początkiem i końcem ludzkie-
go życia. Trwają ogólnoświatowe dyskusje
nad statusem embrionu ludzkiego, a także
mówi się o prawie osób ciężko chorych do
„godnej śmierci”.
Tematem niniejszego artykułu będzie
tzw. testament życia. Ma on być oświad-
czeniem woli osoby kompetentnej – świa-
domej – skierowanym na przyszłość. W tej
oto dalekosiężnej deklaracji potencjalny
pacjent zastrzegałby sobie prawo do spo-
kojnej śmierci bez zbędnych według niego
akcji lekarskich. Chodzi tu o niepodejmo-
wanie reanimacji i niepodłączanie do apa-
ratury podtrzymującej życie w przypadku
jego nagłego zagrożenia. Z drugiej strony,
dokument ten nakazywałby przerwanie
działań lekarskich w przypadku długo-
trwałej choroby źle rokującej na przyszłość.
Pacjent sam chce decydować o sobie. Jeśli
nie podejmie decyzji osobiście już dziś, to
w przyszłości wyboru tego będzie musiał
dokonać przypadkowy lekarz. Współczesny
człowiek nie chce być zdany na jego su-
biektywną decyzję. Być może obawia się
także ciężkiej choroby i długotrwałego,
przepełnionego cierpieniem oczekiwania
na śmierć? A może boi się konsekwencji
ewentualnego wybudzenia ze śpiączki, kie-
dy to mózg, a co za tym idzie inne organy,
mogłyby nie funkcjonować całkiem spraw-
nie? W niniejszym artykule przyjrzymy się
bliżej tej nowej propozycji, jaką jest testa-
ment życia.
Wobec zagrożenia końca życia
Testament życia z założenia byłby rea-
lizowany w sytuacjach krytycznych, czyli
w stanach zagrożenia życia. Możemy wyróż-
nić trzy takie stany – stan terminalny, stan
wegetatywny i stan bezpośredniego zagroże-
nia życia (wymagający podjęcia resuscytacji
krążeniowo – oddechowej). Właśnie w tych
trzech przypadkach oświadczenie woli wy-
znaczałoby szlak działań medycznych lub
odwodziło od podjęcia przez lekarza inter-
wencji. Przyjrzyjmy się kolejno tym trzem
Jolanta Kuś
Testament życia
2 . 2011, 41 – 53
42
sytuacjom, które wiążą się z zagrożeniem
końca życia.
Pierwszy przypadek dotyczy fazy termi-
nalnej, która „może przejść w stan termi-
nalny, który z kolei może przekształcić się
w umieranie i agonię. Etapem umierania
jest śmierć kliniczna. Można ją jednak od-
wrócić dzięki technikom reanimacji. Za
stan nieodwracalny, za moment śmierci
uważa się śmierć pnia mózgu. Opierając
się na własnej wiedzy i sumieniu, lekarz lub
konsylium lekarzy może w fazie terminal-
nej choroby podejmować decyzje w sprawie
interwencji proporcjonalnych do dobra pa-
cjenta. Kiedy leczenie przyczynowe nie daje
nadziei powodzenia, pozostaje usuwanie
negatywnych skutków choroby, czyli stoso-
wanie opieki paliatywnej” [1].
Stan wegetatywny przejawia się usta-
niem wyższych funkcji mózgu (głównie
świadomości). Zachowane są jednak nie-
które funkcje pnia mózgowego. „Chory
(w stanie wegetatywnym – przyp. J.K.)
pozbawiony jest świadomości, jednak
może sam oddychać, bez potrzeby sto-
sowania sztucznej aparatury; jego akcja
serca również sterowana jest spontanicz-
nie impulsami z pnia mózgu. Zatem pa-
cjent w stanie wegetatywnym wymaga
stosowania normalnego trybu leczenia
przy zastosowaniu środków proporcjonal-
nych do leczenia i zwykłego odżywiania.
Pozbawienie go tego typu opieki równa-
łoby się ze skazaniem go na wydłużoną
w czasie śmierć. Byłoby to zatem formą
zastosowania względem niego eutanazji,
co jest głęboko sprzeczne z zasadami etyki
lekarskiej, jak i zasadami etyki personali-
styczno – chrześcijańskiej” [2].
Stan bezpośredniego zagrożenia życia ob-
jawia się zatrzymaniem krążenia krwi w na-
czyniach krwionośnych w wyniku ustania
pracy serca. Prowadzi to następnie do za-
trzymania oddychania, a potem w efekcie
do ustania czynności ośrodkowego układu
nerwowego. Wtedy jak najszybciej wskazane
jest podjęcie resuscytacji krążeniowo – od-
dechowej. „W kwestii podejmowania czy
niepodejmowania resuscytacji decydujące
jest rozumienie odwracalności czy nieod-
wracalności choroby, wiedza o tym, czy jest
to choroba wyleczalna, czy nieuleczalna” [3].
We wszystkich trzech opisanych przy-
padkach lekarz staje twarzą w twarz z za-
grożeniem życia. Zgodnie z kodeksem
hipokratejskim, musi podjąć decyzję o zai-
nicjowaniu, kontynuowaniu lub zaniecha-
niu terapii. Proponowany testament życia
zwalniałby lekarza z podejmowania tych
trudnych i nie zawsze jednoznacznych de-
cyzji, a wolny wybór i odpowiedzialność
składał w ręce pacjenta.
Podejmowanie terapii nie zawsze jest jed-
noznaczne z niesieniem pomocy pacjento-
wi. Niekiedy podjęcie działań medycznych
przynosi mu więcej bólu i cierpienia niż ko-
rzyści, a w efekcie końcowym przedłuża roz-
poczęty już proces umierania. Etyka lekarska
zobowiązuje do podejmowania terapii pro-
porcjonalnej do dobra pacjenta, jednocześ-
nie zwalniając lekarza od terapii, która jest
bezsilna wobec procesu agonii. Podobnie
etycznie nakazane są środki proporcjonalne
do dobra pacjenta, a środki nadzwyczajne
nie są obowiązkowe w prowadzeniu inter-
wencji medycznej. Spróbujmy rozgraniczyć
środki proporcjonalne (zwyczajne) od nie-
proporcjonalnych (nadzwyczajnych).
Jolanta Kuś
43
„Do środków zwyczajnych należy za-
spokojenie podstawowych, związanych
z życiem potrzeb, które można określić ana-
logicznie do potrzeb noworodka, a więc na-
turalne dostarczenie pożywienia i płynów,
podstawowa opieka związana z ciałem,
uśmierzenie bólu (włącznie z zapobiega-
niem niedrożności dróg oddechowych) oraz
życzliwa obecność bliźniego. Prawo do za-
spokojenia wymienionych wyżej potrzeb
wiąże się z prawem do życia i należy do nie-
zbywalnych, podstawowych praw każdego
człowieka, a ich zapewnienie jest w ustale-
niach izb lekarskich wielu krajów wymie-
niane jako podstawowa opieka, należna
każdemu (niem. Basispfl ege). Na opiekują-
cych się chorymi i umierającymi ciąży obo-
wiązek zapewnienia tych podstawowych
praw na miarę istniejących możliwości.
Czynności związane z zaspokojeniem tych
potrzeb nie należą do zabiegów terapeu-
tycznych w ścisłym znaczeniu tego słowa,
zmierzających do zwalczania choroby, ale
stanowią obszar opieki podstawowej, której
człowiek wskutek ciężkiej choroby nie jest
w stanie sam sobie zapewnić” [4].
„Do środków nadzwyczajnych należą
wszystkie działania terapeutyczne, których
chory nie jest w stanie zintegrować w swój
naturalny rytm życia i od których jest tak
dalece zależny, iż bez nich byłby zdany na
nieuchronną śmierć (np. urządzenia do
podtrzymywania oddechu i akcji serca).
Stosowanie środków nadzwyczajnych jest
niezbędne tam, gdzie człowiek dotknięty
jest przejściowym stanem zagrożenia życia,
w wyniku wypadku czy też w trakcie opera-
cji. Tam jednak, gdzie istotne życiowe funk-
cje organizmu (np. zdolność samodzielnego
oddychania) zostały bezpowrotnie stracone,
nie można mówić o obowiązku stosowania
nadzwyczajnych środków podtrzymania
życia. Stosowanie ich oznaczałoby jedynie
przerwanie i sztuczne wydłużanie (za cenę
dodatkowych cierpień) już rozpoczętego
procesu umierania. U podłoża takich dzia-
łań nie stoi już oczekiwanie na wymierne
efekty terapeutyczne, lecz pragnienie mak-
symalnego przedłużenia życia nawet za cenę
dodatkowych cierpień. W przypadku gdy
śmierć pacjenta jest nieunikniona, a stoso-
wanie tzw. uporczywej terapii nie ma szans
powodzenia i przedłuża jedynie cierpienia
chorego, można zrezygnować ze środków
nadzwyczajnych, ograniczając się jedynie
do zapewnienia umierającemu opieki pod-
stawowej. Nigdy nie należy zaprzestać od-
żywiania, a w szczególności dostarczania
choremu płynów, bez których śmierć może
nastąpić w przeciągu kilku dni” [5].
Jak widać, środki nadzwyczajne mogą
przybrać formę środków nieproporcjonal-
nych do dobra pacjenta i przedłużać jego
bolesną agonię. Kontynuacja takiej terapii
staje się uporczywa i z punktu widzenia
etyki lekarskiej i chrześcijańskiej można ją
przerwać. Kodeks Etyki Lekarskiej orzeka,
iż: „w stanach terminalnych lekarz nie ma
obowiązku podejmowania i prowadzenia
reanimacji lub uporczywej terapii i stoso-
wania środków nadzwyczajnych” [6].
Perspektywa tak niekomfortowego sta-
nu jak stan terminalny, wegetatywny lub
poreanimacyjne uszkodzenie mózgu może
budzić w zdrowych osobach lęk i niepokój.
W świecie zdominowanym utylitarystycz-
ną wizją „życia niewartego życia” rodzi się
pokusa zażegnania takiej perspektywy. To
Testament życia
44
właśnie ta przerażająca ewentualność może
skłaniać zdrowe osoby do składania oświad-
czeń woli, by nie podtrzymywać ich życia
w takim stanie. Taka wola potencjalnego
pacjenta, zwana testamentem życia, miała-
by moc wiążącą na przyszłość, na wypadek,
gdyby ta osoba znalazła się w stanie termi-
nalnym, wegetatywnym lub wymagającym
podjęcia resuscytacji. Taka asekuracyjna
postawa ma swoje potwierdzenie w nauce
Kościoła katolickiego, ale jedynie wtedy,
gdy podejmowana przez lekarza terapia
okazałaby się uporczywą. Jednak jeśliby
wola pacjenta wyrażała rezygnację z podsta-
wowej opieki medycznej, zwyczajnej terapii
farmakologicznej czy resuscytacji dobrze ro-
kującej na przyszłość, wtedy nosiłaby zna-
miona tendencji eutanatycznych.
Kościół katolicki wyrażał już niejed-
nokrotnie swoją opinię co do możliwości
zaniechania uporczywej terapii i środków
nieproporcjonalnych. Mówi o tym dekla-
racja „Iura et bona”: „Gdy zagraża śmierć,
której w żaden sposób nie da się uniknąć
przez zastosowanie dostępnych środków,
wolno w sumieniu podjąć zamiar niekorzy-
stania z leczenia, które może przynieść tylko
niepewne i bolesne przedłużanie życia, nie
przerywając jednak zwyczajnej opieki, jaka
w podobnych przypadkach należy się cho-
remu” [7].
Na podstawie przytoczonych tekstów
łatwo zauważyć, jak płynna i delikatna
jest granica między środkami zwyczajny-
mi a nadzwyczajnymi, proporcjonalnymi
a nieproporcjonalnymi, a co za tym idzie
między zaniechaniem uporczywej tera-
pii a eutanazją. Stąd zapewne obawy nie-
których polskich biskupów i środowisk
prawicowych co do projektu testamentu ży-
cia posła Gowina. Swoją niechęć uzasadnia-
ją oni tą zbyt cienką granicą dzielącą etyczne
działania lekarskie od nadużyć w tej sferze.
Między innymi biskup Jan Tyrawa wyraził
swoją obawę, „że testament ten mógłby stać
się formą przyzwolenia na eutanazję, a na to
zgodzić się nie wolno” [8].
Koniec życia w świetle dokumentów
i kodeksów
Przed kodeksem Hipokratesa lekarze
mogli zarówno leczyć, jak i zabijać. W sta-
rożytności istniały dwa modele kształtowa-
nia postaw lekarzy wobec życia i śmierci.
W Babilonii i starożytnych Chinach ukształ-
tował się złożony kodeks wynagrodzeń i kar
w zależności od pozycji społecznej osoby
uleczonej lub pokrzywdzonej. Drugi system
rozwinął się w starożytnej Grecji i Rzymie.
Rozróżniał on wyraźnie funkcje leczenia
i zabijania. Hipokrates stwierdził, że od tej
pory lekarz będzie tylko leczył a przynaj-
mniej nie będzie szkodził [9].
Współczesnym dokumentem jest Kodeks
Etyki Lekarskiej. Odnośnie kresu ludzkiego
życia czytamy w nim: „Lekarz powinien do-
łożyć wszelkich starań, aby zapewnić chore-
mu humanitarną opiekę terminalną i godne
warunki umierania. Lekarz winien do koń-
ca łagodzić cierpienia chorych w stanach
terminalnych i utrzymywać, w miarę moż-
liwości, jakość kończącego się życia” [10].
Art. 31 (art. 32 w projekcie 2003 r.) również
mówi o postawie lekarza w sytuacji zagro-
żenia życia pacjenta. Jest to jednak zapis
budzący wiele niejasności. Wątpliwości te
dotyczą postępowania lekarza w stosunku
Jolanta Kuś
45
do uporczywej terapii i w obliczu środków
nieproporcjonalnych. Intencją twórców
KEL było, aby ostateczna decyzja o zaprze-
staniu uporczywej terapii należała do leka-
rza, bo tylko on może kompetentnie orzec,
czy są jeszcze szanse na poprawę stanu
zdrowia albo czy należy terapię zakończyć.
Natomiast w przypadku środków niepro-
porcjonalnych intencją twórców KEL było,
aby decyzji o zaprzestaniu ich stosowania
nie pozostawiać lekarzowi. Kodeks jednak
nie wyznacza podmiotu prawnego, który
podejmowałby decyzje w imieniu nieprzy-
tomnego pacjenta terminalnie chorego [11].
W 1995 roku została opublikowana przez
Kongregację Nauki Wiary tzw. „Karta
Pracowników Służby Zdrowia”. W jed-
nej z części tego dokumentu znajdujemy
wskazówki co do ostatniego okresu życia
człowieka i jego śmierci. „W Karcie pod-
kreśla się znaczenie nowoczesnych metod
terapii i rehabilitacji, które umożliwiają re-
alizację integralnego dobra osoby. W stoso-
waniu środków terapii należy się kierować
zasadą całościowości i proporcjonalności
zabiegów, w których rozstrzygająca jest
odpowiednia proporcja między przewi-
dywanymi korzyściami i przewidywanym
ryzykiem. Pracownik służby zdrowia (…)
jest zobowiązany do zastosowania wszyst-
kich zabiegów proporcjonalnych. Nie za-
chodzi natomiast obowiązek odwołania
się do zabiegów nieproporcjonalnych (pkt
64). Nawet po zastosowaniu terapii wolno
przerwać użycie takich środków (…) [któ-
re] powodują uciążliwości większe od prze-
widywanych korzyści (pkt 65) (…) dość
silnie krytykuje się pewne trendy w kultu-
rze podważające wartość życia ludzkiego.
Demaskuje się ideologie chcące wyelimi-
nować cierpienie i choroby przez eliminację
cierpiącego i chorego. Personel medyczny
i paramedyczny – wierny zadaniu służe-
nia zawsze życiu i opiekowania się nim aż
do końca – nie może pomagać w żadnej
praktyce eutanazji, nawet na żądanie zain-
teresowanego, a tym bardziej jego bliskich
(pkt 148)” [12].
Dokumenty Rady Europy także zawiera-
ją postanowienia i zalecenia prawne co do
osób u kresu życia. Takim dokumentem jest
Rekomendacja 779 (1976) Zgromadzenia
Parlamentarnego Rady Europy w Sprawie
Praw Osób Chorych i Umierających.
Znajduje się tam zalecenie, aby Rządy
Państw Członkowskich wezwały do utwo-
rzenia komisji krajowych, które wypraco-
wywałyby etyczne zasady postępowania
względem pacjentów u kresu życia [13].
W Deklaracji Praw Pacjenta wydanej
przez World Health Organization w 1994
roku czytamy o czterech normach etycznych
regulujących podtrzymywanie kończącego
się życia. Wyznacznikami tych norm są:
wola chorego, zasada proporcji, zasada rów-
noważności i zasada względności.
Pierwsza z nich mówi, że „wola chore-
go, a nie jego zdrowie, jest najwyższym
prawem” [14]. Druga - „zasada proporcji
mówi, że leczenie podtrzymujące życie
jest przeciwwskazane gdy powoduje wię-
cej cierpień niż korzyści” [15]. Zaś zasada
równoważności wskazuje, że z punktu wi-
dzenia etyki zaprzestanie leczenia niczym
nie różni się od decyzji, aby go nie podej-
mować [16]. Dalej czytamy odnośnie zasa-
dy względności: „Życie nie jest absolutnym
dobrem, a śmierć nie jest absolutnym złem.
Testament życia
46
Przychodzi czas w różnym okresie u róż-
nych chorych, kiedy oparte na technice wy-
siłki przedłużające życie mogą być sprzeczne
z wyższymi wartościami osobowymi chore-
go. W takim wypadku działania zmierzają-
ce do przedłużenia życia powinny ustąpić
miejsca innym formom opieki” [17].
Na temat terminalnej fazy wypowiada się
także Deklaracja Wenecka ogłoszona w paź-
dzierniku 1983 roku. Dopuszcza ona dwie
postawy wobec umierających osób. Pierwsza
zasada mówi, że lekarz może ograniczać
cierpienie pacjenta z powodu terminalnej
fazy choroby, powstrzymując się od postę-
powania terapeutycznego, zgodnie z wolą
pacjenta lub jego bliskiej rodziny, jeśli chory
jest niezdolny do wyrażenia własnej woli. To
powstrzymanie terapeutyczne nie uwalnia
od bólu, tym niemniej lekarz jest zobowią-
zany nieść pomoc umierającym i podawać
im środki uśmierzające ból i lekarstwa zdol-
ne ograniczyć cierpienie w terminalnej fazie
choroby. Zaś druga zasada uczy, że lekarz ma
się powstrzymać od każdej uporczywej tera-
pii, mianowicie od każdego postępowania
o charakterze nadzwyczajnym, od którego
nie można się spodziewać jakiegoś dobro-
dziejstwa dla pacjenta” [18].
Testament życia w praktyce
medyczno-prawnej
W USA funkcjonuje testament życia
zwany „advance medical directives” od-
mienny dla każdego stanu tego kraju.
Amerykańskie dokumenty oświadczenia
woli przeważnie składają się z dwóch części:
a) medical power of attorney (durable po-
wer of attorney) – wyznacza pełnomocnika,
przedstawiciela, zastepcę zwanego
“agent’em”
b) living will – wyraża wolę pacjenta odnośnie
ewentualnych działań medycznych. Jest to
prawny mechanizm, który ma zapewnić
respektowanie woli pacjenta w zakresie
działań medycznych. Dotyczy sytuacji kry-
tycznej, kiedy to pacjent będzie niezdolny
do podjęcia decyzji. Dokument ten jest
adresowany do personelu medycznego.
Pierwsza z części zwana „medical po-
wer of attorney” wyznacza pełnomocni-
ka: „primary health care agent” oraz „fi rst
(second, itd.) alternate health care agent”.
Przedstawiciel ten będzie mógł podejmo-
wać decyzje w imieniu pacjenta, jeśli leka-
rze orzekną, że ten nie jest w stanie sam to
uczynić [19]. Pełnomocnik powinien do-
brze znać wolę osoby chorej i decydować
zgodnie z tą wolą.
„Agent” ma prawo:
- odwiedzać chorego,
- wyrażać zgodę lub odmawiać zgody na
opiekę medyczną, terapię, zabiegi chi-
rurgiczne, badania diagnostyczne, po-
dawanie leków lub wdrożenie aparatury
(procedur) podtrzymujących funkcje
życiowe,
- prosić, otrzymywać, sprawdzać informa-
cje o stanie zdrowia chorego (ustnie lub
pisemnie),
- zastosować lub zrezygnować z zaleceń
zdrowotnych,
- zgodzić się lub odmówić umieszczenia
w szpitalu czy hospicjum,
-
odpowiadać za ewentualne koszty
leczenia,
- upewniać się, że pacjent jest prawnie
chroniony [20].
Jolanta Kuś
47
Część amerykańskiego testamentu życia
zwana „living will” zawiera osobiste ży-
czenia pacjenta wyrażone w stanie pełnej
świadomości. Tutaj znajdują się wytyczne
skierowane do personelu medycznego uka-
zujące drogę prowadzenia terapii lub jej
zaniechania.
W diecezji Arlington wykorzystywany
jest formularz testamentu życia o wartoś-
ciach zgodnych z nauką Kościoła rzymsko-
katolickiego. Akcentuje on fakt, że tradycja
judeochrześcijańska postrzega życie jako dar
kochającego Boga i szanuje je u każdej istoty
ludzkiej jako obrazu Stwórcy. Mówi dalej, że
życie ludzkie jest fundamentem wszystkich
innych wartości. Znajduje się tutaj zdanie:
„Wierzę, że od Boga wyszedłem i do Boga
wrócę w czasie i w sposób zależny od Niego,
nie ode mnie.” Następnie pacjent jako czło-
nek Kościoła rzymskokatolickiego wyraża
swoje życzenia odnośnie ewentualnej te-
rapii, które z założenia mają być zgodne
z nauką tegoż Kościoła. Kierując się naucza-
niem papieskim, pacjent żąda podstawowej
opieki medycznej, ale odmawia uporczywej
terapii, która przedłużałaby proces umiera-
nia. Prosi o podawanie środków przeciwbó-
lowych, nawet gdyby w efekcie ubocznym
skróciły one życie. Jednak odmawia przyj-
mowania środków uśmierzających ból, gdy-
by te bezpośrednio powodowały śmierć.
Ponadto zastrzega sobie prawo do żywienia
i pojenia koniecznego do życia (doustnie,
dożylnie lub przez sondę) do momentu,
gdy nie będzie to nadmiernym ciężarem lub
okaże się bezużyteczne. Pacjent odmawia
terapii, która wykorzystywałaby bezpośred-
nio tkanki czy organy dzieci nienarodzo-
nych lub osób dorosłych uśmierconych
w tym celu. Pacjent broni się przed dyskry-
minacją np. z racji wieku czy jakości życia.
Nie życzy sobie również eutanazji czy samo-
bójstwa wspomaganego. Zaś w przypadku
zaistnienia fazy terminalnej prosi o spro-
wadzenie kapłana i pragnie przyjąć sakra-
menty święte. Wolą pacjenta będzie także
spotkanie z rodziną oraz, o ile to możliwe,
śmierć w domu. Dokument zawiera także
adnotację, że w przypadku ciąży pacjent nie
zezwala na aborcję i zobowiązuje personel
medyczny do podjęcia wszelkich starań, by
dziecko urodziło się żywe [21]. „Living will”
diecezji Arlington ma charakter katolicki.
W innych regionach USA oświadczenie
woli najczęściej składa się z zestawu pytań.
Na ich podstawie pacjent może zarezer-
wować sobie pewną opcję terapii lub też
z niej zrezygnować. Dla przykładu w stanie
Pensylwania autor testamentu życia może
zgodzić się lub odmówić:
- resuscytacji krążeniowo – oddechowej,
- sztucznego karmienia lub innej inwazyj-
nej formy żywienia lub nawadniania,
- zabiegów chirurgicznych i inwazyjnych
badań,
- przyjmowania krwi i preparatów krwi,
- poddania się dializie nerkowej,
- przyjmowania antybiotyków [22].
W USA istnieje również możliwość re-
zygnacji z resuscytacji. Wola ta określana
jest jako DNR (pre-hospital medical care
directives; comfort care). Skrót DNR po-
chodzi od słów :”Do not resuscitate”- „nie
podejmuj resuscytacji”. Zgodnie z prawem
DNR powinno być proponowane pacjen-
tom przez służby medyczne. DNR ma
chronić osoby przed cierpieniem w choro-
bach terminalnych lub innych poważnych
Testament życia
48
sytuacjach zagrożenia życia. Personel me-
dyczny po zapoznaniu się z wolą pacjenta
nie ma prawa do podjęcia resuscytacji lub
innych środków przywracających funkcje
życiowe. O woli pacjenta świadczy doku-
ment w kartotece lekarskiej, w rejestrze
internetowym czy specjalny medalion lub
bransoletka. Niekiedy osoba zastrzega so-
bie, że nie należy prowadzić resuscytacji,
ale zapewnia sobie prawo do otrzymywania
środków przeciwbólowych, które zmniejszą
ból agonii [23].
Również w Europie zaczęły powstawać
w latach osiemdziesiątych pierwsze projekty
testamentu życia. Propozycja hiszpańskiego
testamentu życiowego jest skierowana do
personelu medycznego, rodziny chorego
i kapłana. Zgodnie z jego treścią pacjent
uważa, że życie na tym świecie jest darem
i błogosławieństwem Bożym, ale nie jest
wartością najwyższą i absolutną. Wie, że
śmierć jest nieunikniona i kończy życie do-
czesne, ale wierzy, że otwiera mu drogę ku
życiu, wespół z Bogiem. Pacjent prosi, aby
na wypadek, gdyby z powodu choroby zna-
lazł się w sytuacji krytycznej, nieuleczalnej,
nie był utrzymywany przy życiu przez nie-
proporcjonalne lub nadzwyczajne starania;
aby nie stosowano wobec niego aktywnej
eutanazji ani nie przedłużano nadmiernie
i nieroztropnie procesu śmierci; aby zasto-
sowano wobec niego środki adekwatne do
uśmierzenia bólu [24].
10 lutego 2009 roku przedstawiono
projekt polskiej wersji testamentu życia.
Został on opracowany przez polską Grupę
Roboczą ds. Problemów Etyki Końca
Życia. Niniejszy projekt oświadczenia
woli skierowany jest do wszystkich osób
podejmujących decyzje o leczeniu i prowa-
dzących leczenie w sytuacji, gdyby z powo-
du choroby lub wypadku pacjent nie mógł
sam podejmować decyzji lub wyrażać swo-
jej woli. Pacjent prosi, aby w takiej sytuacji:
1. Nie podejmowano wobec niego nadzwy-
czajnych i nieproporcjonalnych działań
przedłużających życie.
2. Opieka lekarska w tym przypadku kon-
centrowała się na łagodzeniu objawów,
w szczególności bólu, nawet gdyby środ-
ki potrzebne do uśmierzenia bólu mogły
spowodować skrócenie życia.
3. Zapewnić mu możliwość umierania god-
nego, w spokoju, o ile to możliwe w ści-
słej łączności z jego najbliższymi.
4. Zapewniono mu opiekę duszpasterską.
W ostatnich wersach oświadczenia pa-
cjent wyznacza osobę uprawnioną do po-
dejmowania decyzji w jego imieniu [25].
Polski projekt testamentu życia posiada
wyraźne akcenty katolickie, lecz zachodzi
w nim konfl ikt pomiędzy wolnością lekarza
a pełnomocnika. Już pierwsze zdanie mówi,
że jest on skierowany „do wszystkich osób
podejmujących decyzje o leczeniu”. Rodzi
się więc pytanie, czyj głos będzie decydujący
– lekarza czy pełnomocnika, którego chory
powołuje w następnych akapitach. W punk-
cie 7 projektu autorzy mówią o tym, aby
„decyzje uprawnionej osoby, szczególnie co
do nadzwyczajności i nieproporcjonalności
działań przedłużających życie, traktować
w taki sam sposób jak traktowano by moje
własne.” Wiemy jednak z doświadczenia,
że określenie „środki nadzwyczajne i nie-
proporcjonalne” jest bardzo subiektywne.
Niekiedy personel medyczny czy pełno-
mocnik mogą uznać stosowane względem
Jolanta Kuś
49
chorego środki za nadmierny ciężar dla sie-
bie i stąd nazwać je nadzwyczajnymi. Rodzi
się również pytanie, kto ostatecznie ma
prawo orzekać o nadzwyczajności środków
– lekarz czy pełnomocnik.
Widzimy jak mgliste i mało znaczące
staje się w tym projekcie dobro osoby pa-
cjenta. Wyjściem z tej sytuacji byłoby opar-
cie decyzji na faktach medycznych. Wiedza
lekarska powinna wyznaczać ostateczne roz-
wiązania krytycznej sytuacji. Znów więc za-
chodzi konfl ikt między autonomią pacjenta
a lekarza.
Wątpliwość budzi także funkcja pełno-
mocnika. Czy na pewno jego wybory będą
adekwatne do woli chorego? Czy potrafi on
wyjść poza granice swojego egoizmu i po-
dejmować decyzje zgodne z wolą pacjenta
i służące jego dobru?
Testament życia furtką do eutanazji?
Wiek XX przyniósł ostrą krytykę pa-
ternalizmu, według którego to lekarz miał
przewagę nad pacjentem. Przewaga ta miała
charakter pozytywny i czyniła lekarza „me-
dycznym ojcem” dla pacjenta. Lekarz opiera-
jąc się na wiedzy, sztuce medycznej i swoim
sumieniu służył zdrowiu pacjenta wedle zasa-
dy: „Salus aegroti suprema lex.” – „Zdrowie
chorego najwyższym prawem”. Lekarz bro-
nił zdrowia i życia pacjenta do końca wedle
wskazań szkoły hipokratejskiej [26].
W latach osiemdziesiątych XX wieku
bioetycy angloamerykańscy przenieśli ak-
cent z paternalizmu na autonomię pacjenta.
Od tej pory nadrzędny lekarski obowiązek
służby zdrowiu przerodził się w powin-
ność wypełniania żądań pacjenta. Ale, jak
okazuje się, ten nie zawsze wie, co jest dla
niego prawdziwym dobrem [27].
Do tej pory lekarz wiernie i sumiennie
dbał o dobro medyczne pacjenta. Nowe
trendy w etyce zepchnęły dobro obiektyw-
ne na drugi plan, ustępując miejsca subiek-
tywnym pragnieniom pacjenta. Od tej pory
króluje hasło: „Voluntas aegroti suprema lex”
– „Wola chorego najwyższym prawem” [28].
Szkoła bioetyki personalistycznej do-
strzega błąd w takim pojmowaniu auto-
nomii pacjenta. Pojęcie autonomii wynika
z wolności człowieka. Ale wolność nie jest
pierwszą i nadrzędną cechą osoby. Ponad
wolnością znajduje się godność osoby ludz-
kiej. A to właśnie ona jest wyznacznikiem
dobra. Wolność nie może wyznaczać dobra.
Może to czynić natomiast godność. Dobro
pacjenta składa się z dobra osobistego, oraz
medycznego, które jest określane przez wie-
dzę medyczną [29].
Widzimy więc, że wolność może zwieść
pacjenta na złe tory, dalekie od obiektywne-
go dobra. Innymi słowy, pacjent nie mając
dostatecznej wiedzy medycznej, może błęd-
nie oceniać stan swego zdrowia, a co za tym
idzie szkodzić sobie.
Między wolnością pacjenta a wolnością
lekarza zachodzi konfl ikt. Nie zgadzają się
ze sobą cele tych dwóch jednostek. Powstaje
pytanie, kto ma rację – lekarz bazujący na
wiedzy medycznej i swoim sumieniu czy
pacjent subiektywnie oceniający sytuację
i żyjący swoimi wartościami etycznymi.
Nadmierne akcentowanie autonomii pa-
cjenta sprowadza lekarza do roli sprzedaw-
cy w hipermarkecie medycznym. Według
ks. prof. dr. hab. Mariana Machinka „lekarz
nie jest po prostu usługodawcą, a przedmiot
Testament życia
50
jego działań nie jest towarem, który byłby na
tyle drugorzędny i banalny, że można z nim
obchodzić się na różne sposoby. Nawet, jeśli
na poziomie prawnym relacja lekarz – pa-
cjent jest niejednokrotnie określana właśnie
pojęciami z zakresu relacji konsumpcyjno –
ekonomicznej, trudno jednak zgodzić się na
taki model w obszarze rozważań etycznych.
Lekarz pozostaje osobą, u której do psycho-
fi zycznej osobowej integracji i dojrzałości
należy wierność zaakceptowanym przez
siebie zasadom moralnym, czyli po prostu
wierność sumieniu” [30].
Pewne rozwiązanie konfl iktu lekarz –
pacjent proponuje Edmund Pellegrino.
Uwypukla on fakt, że celem medycyny jest
troska o zdrowie pacjenta. Główną zasa-
dą okazuje się dobroczynność w zaufaniu,
a nie autonomia pacjenta. Tu wartością ab-
solutną staje się osoba pacjenta. To dla jej
dobra lekarz ma wykorzystać swoją wiedzę
medyczną i zaangażować się wraz z cnotami
swego charakteru. Terapii powinien sprzy-
jać klimat zaufania. Lekarz musi być osobą
uczciwą, sprawiedliwą i współczującą. Nie
może kierować się chęcią zysku [31].
Zakończenie
Czego boi się współczesny człowiek?
W świecie tak mocno rozwiniętej tech-
niki, przepojonym duchem hedonizmu
i niczym nieograniczonej wolności może
rodzić się wiele konfl iktów wewnętrznych
i lęków u osób zdrowych. Człowiek na-
uczywszy się kontrolować prawa przyrody
i odkrywając coraz to nowe tajemnice kos-
mosu, czuje się zapewne ogołocony, słaby
i bezbronny w obliczu choroby i śmierci.
Przeraża go niska jakość życia oddanego
w ręce przypadkowych lekarzy i dlatego
pragnie sam wytyczać sobie drogę życia
aż po dysponowanie momentem własnej
śmierci.
Jakie jest miejsce fi lozofi i przed ma-
jestatem śmierci? Marie – Dominque
Goutierre w swojej książce zastanawia się,
„czy mądrość fi lozofi czna zdoła nam rzu-
cić dostatecznie głębokie światło na sens
naszego ludzkiego życia, abyśmy wiedzie-
li jak przeżyć naszą śmierć?” Mówi dalej:
„Platon nie miał innych ambicji, uważa-
jąc, że <ci, którzy fi lozofują jak należy,
troszczą się i starają o to, żeby umrzeć>.
Co powie jednak fi lozof w perspektywie
realistycznej? Czy mądrość fi lozofi czna
daje nam pełną wiedzę, abyśmy mogli
zmierzyć się ze śmiercią i z naszym prze-
znaczeniem? Czy też musimy uciekać się
do mitów? A może, jak twierdzą niektórzy,
jedynie wiara chrześcijańska jest w sta-
nie dać człowiekowi światło oświecające
śmierć? Oczywiście, wiara widzi wydarze-
nie śmierci każdego człowieka w świetle
największego wydarzenia, jakim jest dla
chrześcijan śmierć i Zmartwychwstanie
Chrystusa. Idzie jednak o światło wiary.
Czy z ludzkiego punktu widzenia może-
my odkryć światło mądrości oświecające
sens naszego życia, aby móc pojąć sens
tego wydarzenia i starać się zrozumieć,
jak włącza się ono w nasze stawanie się,
w nasze ludzkie wzrastanie, w sens nasze-
go życia” [32].
Myślę, że testament życia jest wołaniem
słabej osoby o pomoc. Woła ona w bliżej
nieokreślonym przez siebie kierunku. Nie
chce uznać kruchości swego ziemskiego
Jolanta Kuś
51
bytu i pragnie skrupulatnie kontrolować
swoje życiowe kroki aż po moment śmier-
ci, którego również nie chce wypuścić
spod kontroli. Zadecydowawszy z wyprze-
dzeniem o przebiegu i warunkach własnej
śmierci, pragnie uzyskać pozorny spokój
na resztę swoich ziemskich dni. Czas na
tym świecie usiłuje wykorzystać maksy-
malnie, nie pomijając żadnej przyjemno-
ści. Wysokiej jakości życia nie będzie już
mącił lęk na temat godziny śmierci, bo
i ta została spisana w paragrafy testamentu
życia.
To wołanie biednego człowieka jest po
części zrozumiałe i uzasadnione. Taka jest
natura człowieka, że szuka poczucia bezpie-
czeństwa i po to też posiada rozum i wol-
ną wolę, by podejmował słuszne decyzje.
Dobrze jest, jeśli istota ludzka broni swo-
ich przekonań i swojego świata wartości.
Oby tylko ta walka nie stawała się „zabawą
w Pana Boga”.
1 Biesaga T.,
Wobec uporczywej terapii,
„Medycyna Praktyczna”, 2005, 11-12, s. 26-
29. http//www.mp.pl/artykuły
2 Andres
J.,
Stan wegetatywny, w: Muszala A.,
red.
Encyklopedia bioetyki, Polwen, Radom
2007, s. 529; por. Biesaga T.,
Wobec uporczy-
wej terapii, s. 26-29.
3 Biesaga T.,
Wobec uporczywej terapii,
s. 26-29.
4 Machinek M. MSF,
Śmierć w dyspozycji czło-
wieka. Teologia moralna wobec problemów
etycznych u kresu ludzkiego życia, Hosianum,
Olsztyn 2001, s. 70.
5 Tamże,
s. 69.
6 Kodeks Etyki Lekarskiej, art. 32.
p. 1, w: Brzeziński T.,
Etyka lekar-
ska, Wydawnictwa Lekarskie PZWL,
Warszawa 2002, s. 323.
7 Kongregacja Nauki Wiary,
Iura et bona.
Deklaracja o eutanazji 05.05.1980, w:
Szczygieł K., red.,
W trosce o życie: Wybrane
Dokumenty Stolicy Apostolskiej, Biblos,
Tarnów 1998, nr 4.
8
Bp Tyrawa o in vitro i testamencie życia,
http://www.wyborcza.pl, 06.12.2008.
9 Por. Brusiło J.,
Lekarz wobec kresu życia
ludzkiego, Wydawnictwo Naukowe PAT,
Kraków 2004, s. 76-77.
10 Kodeks Etyki Lekarskiej, art. 30, w:
Brzeziński T.,
Etyka lekarska, Wydawnictwa
Lekarskie PZWL, Warszawa 2002, s. 323.
11 Por. Brusiło J.,
Lekarz wobec kresu życia
ludzkiego, s. 87-88
12 Biesaga T.,
Elementy etyki lekarskiej,
Medycyna Praktyczna, Kraków 2006,
s. 26-27.
13 Por. Jasudowicz T.,
Europejskie standardy
bioetyczne, Wybór materiałów, TNOiK,
Toruń 1998, wyd. 1, s. 67-68.
14 Światowa Organizacja Zdrowia,
Leczenie
bólu, s. 63; por. Brusiło J., Lekarz wobec kresu
życia ludzkiego, s. 120.
15 Tamże, s. 120.
16 Tamże, s. 121.
17 Tamże, s.121.
18 Brusiło J.,
Lekarz wobec kresu życia ludzkiego,
s. 124.
19
Advance Directive Forms: Minnesota,
http://uslwr.com/formslist.shtm
20
Advance Directive Forms: California,
http://uslwr.com/formslist.shtm
21 Advance Medical Directive,
http:/www./arlingtondiocese.org/documents/
fl _rl_amd.pdf
22
Advance Directive Forms: Pensylvania,
http://uslwr.com/formslist.shtm
Piśmiennictwo:
Testament życia
52
23 Do not resuscitate (DNR) order, Surgery
Encyclopedia, http://www.answers.com/
topic/do-not-resucitate
24 Vidal M.,
Nadzieje i zagrożenia współczes-
nej rodziny, Międzynarodowe Sympozjum
Moralno – Pastoralne Kraków 1994, red.
Kawecki W., Kraków 1995, s. 173.
25 Projekt testamentu życia, www.hospicja.
pl/fi les/gazeta_1_2009/6-8.pdf; por. Wokół
testamentu życia, Polskie Towarzystwo
Bioetyczne, 23-30.11.2009, http://www.ptb.
org.pl/opinie_testament.html
26 Machinek M.,
Autonomia pacjenta ver-
sus autonomia lekarza. Dylematy moralne
w kontekście roszczeń pacjenta w sytuacji
zagrożenia życia, Konferencja Naukowo –
Szkoleniowa „Medycyna – nauką czy
miejscem spełniania życzeń”, Warszawa 17-
18.04.2008, s. 1; http://www.prawapacjenta.
eu/?pld=kontakt; por. Biesaga T.,
Autonomia
lekarza i pacjenta a cel medycyny, „Medycyna
Praktyczna”, 2005, 6, s. 20.
27 Biesaga T.,
Autonomia lekarza i pacjenta a cel
medycyny, s. 20.
28 Machinek M.,
Autonomia pacjenta ver-
sus autonomia lekarza. Dylematy moralne
w kontekście roszczeń pacjenta w sytuacji za-
grożenia życia, s. 1.
29 Tamże, s. 23.
30 Tamże, s. 1.
31 Biesaga T.,
Autonomia lekarza i pacjenta a cel
medycyny, s. 23.
32 Goutierre M. D.,
Człowiek w obliczu własnej
śmierci, Wyd. eSPe, Kraków 2001, s. 44-45.
Jolanta Kuś
53
Jolanta Kuś (ur. 17.09.1976) jest absolwentką Wydziału Farmaceutycznego
Collegium Medicum UJ w Krakowie. W 2004 r. ukończyła Studium
Teologii Rodziny w bielskim Instytucie Teologicznym im. św. Jana Kantego
a w 2010 r. Podyplomowe Studia z Bioetyki na Uniwersytecie Jana Pawła II
w Krakowie.
Streszczenie:
Testament życia (living will) funkcjo-
nuje od lat osiemdziesiątych w Stanach
Zjednoczonych, a dla ustawodawstwa euro-
pejskiego jest nową i dyskusyjną propozycją.
Realizacja testamentu życia przerywałaby
ciągnącą się „bezcelowo” terapię osób ter-
minalnie chorych i pacjentów w stanie
wegetatywnym i odwodziłaby od podję-
cia resuscytacji krążeniowo-oddechowej
w stanach bezpośredniego zagrożenia życia.
Autorka, przedstawiając aspekt medyczny,
prawny i etyczny powyższych zagadnień,
szuka odpowiedzi na pytanie, czy deklaracja
living will nie stanie się furtką do eutanazji.
Słowa kluczowe: uporczywa terapia,
eutanazja, pełnomocnik medyczny, DNR,
testament życia
Summary
In the US the living will was introduced
in the eighties of the last century, whereas
in Europe it is still a disputable novelty.
Its legalization would put an end to ‘pur-
poseless’ treatment of terminally ill and
vegetative patients and would also create
grounds for refraining from cardiopulmo-
nary resuscitation in the cases where the
patient’s life is seriously endangered. Th
e
article discusses the medical, legal and
ethical aspects of the above issues and
tries to answer the question whether the
declaration of life will pave the way for
euthanasia.
Key Words: persistent therapy, futile
therapy, euthanasia, health care agent,
Do-Not-Resuscitate (DNR), Advance
directives
Testament życia
S
zybki rozwój nauki i techniki spra-
wia, że człowiek może lepiej poznać
i zrozumieć otaczający go świat.
Medycyna odnajduje rozwiązania i od-
powiedzi na coraz więcej zagadnień do-
tyczących zdrowia oraz życia człowieka.
W obliczu ciągle udoskonalanych technik
ratowania i podtrzymywania życia poja-
wiają się pytania nie tylko o jego właści-
wy kres, ale również o środki i działania,
które powinny być stosowane, mając na
uwadze dobro chorego. Ta kwestia nie
jest dla wszystkich jednoznaczna, co może
prowadzić do różnego rodzaju nadużyć
względem tych, którym należy pomóc.
Najwięcej pytań pojawia się, gdy decyzje
trzeba podejmować za drugą osobę, która
sama z różnych przyczyn nie jest w stanie
wyrazić swojego zdania. Dodatkowym
utrudnieniem mogą być okoliczności to-
warzyszące podejmowaniu takich decyzji,
jak na przykład stan zdrowia, a właści-
wie stopień zaawansowania choroby oraz
oparte na aktualnej wiedzy medycznej
prognozy dotyczące poprawy lub pogor-
szenia aktualnego stanu chorego.
Z pomocą medycynie przychodzi etyka
oraz nauka Kościoła Katolickiego, które
przypominają, że pewne prawdy o człowie-
ku i wartości jego życia pozostają niezmien-
ne w odniesieniu do ciągle zmieniającego
się i pędzącego świata.
i Pacjent w stanie wegetatywnym
1. Stan wegetatywny – defi nicja i obraz
kliniczny
Po raz pierwszy termin „stan wegetatyw-
ny” został użyty w 1972 roku przez Jennetta
i Pluma. Opisywali oni „stan pacjenta
z ciężkim uszkodzeniem mózgu, u którego
śpiączka przekształciła się w stan czuwania,
bez wyczuwalnej świadomości” [1]. Główną
przyczyną stanu wegetatywnego jest ciężkie
uszkodzenie mózgu; może być on przejścio-
wy – jako etap w trakcie rekonwalescencji
po urazie mózgu, lub trwały/przetrwały
– gdy terapia okaże się nieskuteczna [2].
Najczęściej do poważnych uszkodzeń struk-
tur mózgowych dochodzi w wyniku wy-
padków, niedokrwienia i niedotlenienia
(będących zazwyczaj wynikiem zawału ser-
ca, nagłego zatrzymania krążenia), postępu
procesów degenerujących lub metabolicz-
nych chorób neurologicznych [3].
Magdalena Kula
Dylematy etyczne w opiece nad
pacjentami w
stanie wegetatywnym
2 . 2011, 55 – 68
56
Na podstawie obserwacji klinicznych
stwierdzono, że pacjenci w tym stanie mają
zachowany cykl snu i czuwania (mogą bez-
wiednie zamykać i otwierać oczy, zapadać
w sen), zwykle również samodzielny od-
dech, jednakże bez obecności wyższych
funkcji mózgu, za które odpowiada kora
mózgowa [4]. Właśnie w korze mózgo-
wej zlokalizowane są ośrodki odpowiada-
jące za świadomość, myślenie, orientację
przestrzenną, zapamiętywanie, percepcję
i rozpoznawanie wrażeń, ośrodek mowy
[5], czyli ogólnie ujmując – ośrodki odpo-
wiedzialne za komunikację osoby z otocze-
niem oraz warunkujące jej życie psychiczne.
Jakkolwiek zachowane są odruchy z pnia
mózgu czysto wegetatywne i pacjent może
być zdolny do przełykania, wykonywania
ruchów kończyn (choć nie jest w stanie
samodzielnie zmienić pozycji ciała w łóż-
ku) i grymasów twarzy, niezwykle rzadko
i nieintencjonalnie do spontanicznego
reagowania na bodźce, poruszania głową,
wydawania dźwięków i pomruków, to jed-
nak uważa się te odruchy za niezamierzone
i bezcelowe, a pacjenta za pozbawionego
świadomości i zmysłowego kontaktu ze
światem [6].
Warto jeszcze dodać, że stan taki może
trwać miesiącami, a nawet latami, dlate-
go wielu autorów, gdy stan wegetatywny
utrzymuje się powyżej kilku lub kilkunastu
miesięcy, określa go jako
przetrwały [7].
Wynika z tego, że wraz z upływem czasu,
przez użycie słowa „przetrwały,” zakłada się
utrwalenie i nieodwracalność stanu wegeta-
tywnego jako prognozę opartą na prawdo-
podobieństwie potwierdzonym wysokiego
stopnia kliniczną pewnością [8].
Opisując sytuację kliniczną pacjentów
w stanie wegetatywnym, nie sposób pomi-
nąć tych, którzy również doznali ciężkich
uszkodzeń ośrodkowego układu nerwo-
wego (etiologia podobna jak w przypad-
ku stanu wegetatywnego), jednak ich
sytuacja kliniczna jest nieco inna. Badania
prowadzone w latach dziewięćdziesiątych
XX w. [9]. wykazały, iż część pacjentów
zakwalifi kowana jako pozbawiona świa-
domości posiadała ją na jakimś poziomie.
Dokładne obserwacje pacjentów pozwoli-
ły na wyodrębnienie
zespołu zamknięcia
(
syndrom locked in, w którym pacjent, choć
świadomy, nie jest w stanie się ruszać, ale
może komunikować się z otoczeniem, np.
za pomocą ruchów gałek ocznych, powiek)
oraz
stanu minimalnej świadomości
(SMŚ), gdzie u pacjenta nieprzytomnego
pojawiają się okresy świadomości różnego
stopnia [10]. Sama obserwacja pacjenta
może być niewystarczająca i coraz częściej
pomocne w różnicowaniu tych stanów jest
wykonanie obrazowania mózgu metodą
PET (Pozytonowa Tomografi a Emisyjna)
oraz fMRI (funkcjonalny magnetyczny re-
zonans jądrowy), dzięki którym można za-
obserwować aktywność różnych ośrodków
kory mózgowej.
2. Środki proporcjonalne i niepropor-
cjonalne
Stan zdrowia pacjenta w klinicznym
stanie wegetatywnym jest stabilny, jed-
nak on sam nie może zaspokoić własnych
potrzeb, choćby tych najbardziej podsta-
wowych, jak np. odżywianie, dlatego waż-
ne jest, aby określić, jaką terapię i opiekę
Magdalena Kula
57
należy stosować wobec tych pacjentów, aby
była ona wystarczająca do utrzymania ich
kondycji, a nie stawała się nazbyt dla nich
uciążliwa.
U pacjentów w stanie wegetatywnym,
chociaż z subiektywnego punktu widzenia
nie posiadają oni świadomości, organizm
jest w stanie utrzymać homeostazę (równo-
wagę), gdy zapewni się im do tego odpo-
wiednie warunki.
Jakie działanie oraz stosowanie jakich
środków terapii będzie dobre w tej sytuacji?
W celu rozstrzygnięcia tej kwestii po-
mocna może być zasada podwójnego
skutku, która głosi, cytując za T. Biesagą,
„że działanie może spowodować zarówno
zamierzony przez nas skutek dobry, jak
i niezamierzony skutek zły” [11]. Odnosi się
to do sytuacji, w których zamierzone dzia-
łanie jest dobre lub naturalne, ale w kon-
sekwencji może powodować dwa skutki:
jeden dobry, drugi zły. Zasada ta pozwala
określić, „co jest naturalnym celem, skut-
kiem naszej czynności i jaka jest nasza in-
tencja, zamiar” [12]. Opierając się o zasadę
podwójnego skutku, łatwiej podjąć decyzję
w sytuacjach budzących duże wątpliwo-
ści, gdy nie do końca jesteśmy przekonani
o słuszności danej decyzji.
Podjęcie danego działania terapeutycz-
nego wobec pacjenta uzależnione jest od
jego sytuacji klinicznej i może ono być
wskazane lub nie [13]. Rozróżnić tu na-
leży postępowanie, którego skutki są dla
pacjenta korzystne, od takiego postępowa-
nia, które naraża chorego na dodatkowe
cierpienia, a prawdopodobieństwo uzy-
skania korzystnego efektu terapeutycznego
jest niewielkie. W ten sposób wyróżnia się
środki proporcjonalne leczenia jako „spe-
cyfi ki, metody i sposoby leczenia, które
umożliwiają osiągnięcie pozytywnego wy-
niku terapii bez nadmiernych niedogod-
ności, cierpień i wydatków” oraz
środki
nieproporcjonalne – „specyfi ki, metody
i sposoby leczenia, które dają nikłą nadzie-
ję na pozytywny efekt terapeutyczny, a ich
zastosowanie związane jest z nadmiernymi
(niewspółmiernymi) utrudnieniami, cier-
pieniami oraz wydatkami” [14]. Jednakże
jednoznaczne wskazanie, które środki są
proporcjonalne, a które nieproporcjonalne,
nie jest możliwe. Stan ten jest uwarunko-
wany okolicznościami i rodzajem danego
przypadku, ponieważ może się okazać,
iż dany środek w niektórych sytuacjach
może być traktowany jako nadzwyczajny,
nieproporcjonalny, podczas gdy w innych
(chociaż realia mogą być porównywalne)
uznany zostanie za zwyczajny, proporcjo-
nalny (tego typu dylematy często spotyka-
ne są w intensywnej opiece medycznej, gdy
terapia i wszelkie działanie medyczne prze-
biegają „na granicy życia i śmierci”).
Pomocne w defi niowaniu środków pro-
porcjonalnych i nieproporcjonalnych są do-
kumenty Kościoła Katolickiego. Odnośnie
kryteriów pozwalających na rozróżnienie
tych środków, biorąc pod uwagę takie czyn-
niki, jak: natura tych środków, ich koszt,
względy sprawiedliwości w ich stosowaniu
oraz możliwość uniknięcia dodatkowej
udręki czy niewygód pacjenta, dowiadu-
jemy się, że „należy zawsze określić pro-
porcję pomiędzy środkiem a zamierzonym
celem” [15]. Dodatkowe wskazówki znaleźć
można w Deklaracji o eutanazji,
Iura et
bona: „właściwa ocena środków może być
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym
58
dokonana wtedy, gdy rodzaj zastosowanej
terapii, stopień jej trudności i związanych
z nią niebezpieczeństw, konieczne dawki
oraz możliwość zastosowania, zestawimy
ze spodziewanymi rezultatami, uwzględ-
niając w sposób właściwy stan chorego,
jak również jego siły psychofi zyczne.” [16].
Deklaracja
Iura et bona wskazuje, że „nie
można nikomu nakazywać zastosowania
takiego sposobu leczenia, który – chociaż
jest już stosowany – nie wyklucza jednak
niebezpieczeństwa albo jest zbyt uciążli-
wy” [17]; zapis ten można interpretować
jako zwolnienie z obowiązku stosowania
środków nieproporcjonalnych. Stanowisko
takie wcześniej zostało zaprezentowane
w dokumencie Papieskiej Rady
Cor Unum,
z którego dowiedzieć się możemy, że „nie
ma obowiązku moralnego uciekać się do
środków nadzwyczajnych, a w szczególno-
ści, że lekarz winien dostosować się do woli
chorego, który odmawiałby poddania się
takiemu leczeniu” [18].
Stosowanie środków proporcjonalnych,
zwyczajnych jest dla każdego człowieka
obowiązkiem „wynikającym z podstawo-
wej powinności, jaką jest troska o życie
i zdrowie, które są podstawowymi dobra-
mi człowieka” [19]. Zasada ta obowiązuje
zarówno odnośnie poddania się chorych
leczeniu, jak i środków stosowanych w sy-
tuacji przewidującej niemożność przy-
wrócenia zdrowia. Ponadto spoczywa
w równym stopniu na pacjencie i pracow-
niku służby zdrowia, sprawującym nad nim
opiekę [20] - „ci, którzy troszczą się o cho-
rych, powinni z wielką pilnością wypełniać
swoje czynności i stosować środki, które
uznają za konieczne lub pożyteczne” [21].
Środki konieczne i pożyteczne, środki pro-
porcjonalne, środki minimalne [22] to nic
innego jak pielęgnacja, odżywianie, łago-
dzenie objawów choroby, a także psychicz-
ne wsparcie i duchowe towarzyszenie [23],
również w stanie terminalnym choroby
oraz w fazie agonii. Dodatkowo Papieska
Rada
Cor Unum podkreśla, że: „normal-
nie i w warunkach zwykłych są [środki
minimalne – przyp. M. K.] przeznaczone
do zachowania życia (…). Przerwanie ich
stosowania, w praktyce, oznaczałoby chęć
położenia kresu życia pacjenta” [24].
Dokumenty Kościoła Katolickiego
w jasny i precyzyjny sposób odnoszą się
do zagadnienia stosowania środków pro-
porcjonalnych i nieproporcjonalnych w te-
rapii, mając na uwadze przede wszystkim
dobro człowieka, nie odmawiając mu opie-
ki nawet w terminalnej fazie życia.
3. Odżywianie jako forma uporczywej
terapii?
Na początku tej części warto przywołać
defi nicję uporczywej terapii. Zamieszczona
w Encyklopedii Bioetyki defi nicja podaje,
że „
uporczywa terapia, terapia nieefektyw-
na [to] forma aktywności medycznej stoso-
wana w sytuacji, kiedy proces chorobowy
osiągnął punkt, w którym proponowana
interwencja lecznicza przestaje służyć dobru
pacjenta” [25]. Natomiast P. Aszyk zaznacza:
„Terapia uporczywa dotyczy wszystkich
tych interwencji medycznych, w których
istnieje napięcie między możliwością prze-
dłużenia życia a wydłużeniem cierpienia lub
agonii” [26]. Wyrażenie to także znajduje
swoje odzwierciedlenie w nauce Kościoła
Magdalena Kula
59
Katolickiego. W Encyklice
Evangelium
vitae papież Jan Paweł II określił uporczy-
wą terapię jako „zabiegi medyczne, które
przestały być adekwatne do realnej sytuacji
chorego, ponieważ nie są już współmierne
do rezultatów, jakich można by oczekiwać,
lub też są zbyt uciążliwe dla samego cho-
rego i dla jego rodziny” [27], przy czym
papież odróżnia rezygnację z uporczywej
terapii od
eutanazji, którą defi niuje jako
„czyn lub zaniechanie, które ze swej na-
tury lub w intencji działającego powoduje
śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpie-
nia” [28].
Patrząc na skutki uporczywej terapii
oraz jej przebieg, wydaje się, że można
potraktować ją jako środek nadzwyczajny,
co znaczyłoby również, że nie ma obo-
wiązku jej podejmowania, a nawet, gdy
na jakimś etapie choroby terapia będzie
zbyt uciążliwa dla chorego, można od
niej odstąpić. Takie stanowisko utrzymu-
je Kodeks Etyki Lekarskiej: „W stanach
terminalnych lekarz nie ma obowiązku
podejmowania i prowadzenia reanimacji
lub uporczywej terapii i stosowania środ-
ków nadzwyczajnych” [29]. Potwierdza to
również Katechizm Kościoła Katolickiego:
„Zaprzestanie zabiegów medycznych kosz-
townych, ryzykownych, nadzwyczajnych
lub niewspółmiernych do spodziewanych
rezultatów może być uprawnione. Jest to
odmowa uporczywej terapii. Nie zamierza
się w ten sposób zadawać śmierci; przyjmu-
je się, że w tym przypadku nie można jej
przeszkodzić” [30]. Wynika z tego, że stojąc
w obliczu nieuchronnej śmierci człowieka,
można zaprzestać niektórych działań tera-
peutycznych, zbyt uciążliwych dla chorego,
co jednakże nie będzie równoznaczne z za-
daniem mu śmierci.
Pacjenci w stanie wegetatywnym są cał-
kowicie zależni od osób sprawujących nad
nimi opiekę. Nie są oni chorzy terminalnie,
nie umierają na swoją chorobę, a zapewnie-
nie im podstawowej opieki pielęgnacyjnej
oraz dostarczenie związków odżywczych
organizmowi, może sprawić, że będą jeszcze
żyć nawet przez długi czas [31]. Właściwie,
można by powiedzieć, że opieka utrzymuje
tych chorych przy życiu.
Ostatnio kwestią budzącą wiele gorą-
cych dyskusji i sprzecznych opinii jest od-
żywianie chorych w stanie wegetatywnym.
Oczywiście nie ma wątpliwości, jeżeli pa-
cjent jest przytomny, ma zachowany od-
ruch połykania i czasem może wymagać
tylko pomocy w przyjmowaniu tego po-
karmu doustnie. Wątpliwości ogniskują
się wokół nienaturalnych sposobów odży-
wiania, a mianowicie dojelitowego – przez
zgłębnik nosowo – żołądkowy lub gastro-
stomię oraz pozajelitowego – gdzie podaje
się gotowe mieszaniny żywieniowe bezpo-
średnio do krwioobiegu.
Na ofi
cjalnej stronie internetowej
Państwowej Służby Zdrowia (National
Health Service) Wielkiej Brytanii zaleca się,
w przypadku zdiagnozowania przetrwałego
stanu wegetatywnego, wycofanie odży-
wiania danego pacjenta, powołując się na
jego niemożność powrotu do zdrowia oraz
fakt, że przedłużanie życia nie niesie żad-
nych korzyści i może mieć ogromny emo-
cjonalny wpływ na bliskich tej osoby [32].
Wyraźnie zaakcentowano tu, powołując
się na egzystencję biologiczną osoby, brak
korzyści płynących z życia dla człowieka
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym
60
będącego nieświadomym. Ponadto suge-
ruje się, zwłaszcza przez propagandę grup
right-to-die (prawo do umierania) promują-
cych tego typu rozwiązania, aby w momen-
cie zdiagnozowania stanu wegetatywnego
jako przetrwałego (czyli trwającego ponad
12 miesięcy) sprzeciwiać się wspomaga-
nemu odżywianiu, które, zgodnie z tym
tokiem myślenia, powinno się „rozważać
jako środki nieefektywne i daremne, które
podtrzymując przy życiu, nie są zdolne do-
prowadzić do powrotu do zdrowia pacjenta
(…), są nadzwyczajne, tj. nieproporcjonal-
ne do zamierzonego celu, uciążliwe dla pa-
cjenta, rodziny i społeczeństwa” [33].
Jednakże w przypadku odłączenia
sztucznego żywienia i nawadniania pacjent
w stanie wegetatywnym umiera zazwyczaj
po ok. 10 – 14 dniach [34]. Za natychmia-
stową przyczynę śmierci uważa się raczej
odwodnienie i zaburzenie równowagi
elektrolitowej niż niedożywienie (czy nie
jest to eutanazja bierna?), a pacjent nie od-
czuwa głodu ani pragnienia [35]. Głód nie
jest jednak tym samym co niedożywienie,
a pragnienie nie oznacza odwodnienia.
Pacjent odczuwać może skutki odwod-
nienia i niedożywienia, które są główną
przyczyną jego śmierci. Odwodnienie
prowadzi do spadku ciśnienia tętnicze-
go krwi (z tym wiąże się również niewy-
dolność krążenia), zaburzeń rytmu serca,
niektórzy pacjenci zapadają w śpiączkę
[36], a bardzo poważnym problemem jest
niewydolność nerek. Zaburzenia te są
za-
mierzonymi konsekwencjami odłączenia
sztucznego odżywiania i nawadniania
i przyczyną śmierci pacjenta, czym nie jest
jego
stan wegetatywny. Tutaj otwiera się
furtka dla zwolenników eutanazji, którzy
pokazując, jakie cierpienie (po rezygnacji
z odżywiania i nawadniania) czeka przed
śmiercią chorego, chcieliby przekonać
opinię publiczną, że lepiej byłoby podać
śmiertelny zastrzyk, niż przeżywać taki
ból. I czy nie byłoby okazaniem większego
szacunku choremu i jego rodzinie, gdyby
życie zakończyć szybko i bezboleśnie, a nie
zezwolić na kilku – kilkunastodniowe
męki [37]? Dodać należy, że „te same pro-
cedury odżywiania i nawadniania są ak-
ceptowalne w długoterminowym leczeniu
innych schorzeń; w takich przypadkach
nie określa się ich jako środki ubliżające
ludzkiej godności (tak jak w przypadku
zwężenia gardła i przełyku, stwardnienia
zanikowego bocznego, przedłużającej się
śpiączce pourazowej)” [38].
Niektórzy obrońcy utrzymania sztucz-
nego odżywiania oraz nawadniania wzglę-
dem pacjentów w stanie wegetatywnym
uważają, że środki te zdefi niowano jako
terapię (rodzaj leczenia) tylko po to, by
móc z nich zrezygnować, ponieważ odży-
wianie przez sondę żołądkową jest
terapią
daremną (ang. futile – przyp. M. K.) [39].
Podążając dalej tokiem tego rozumowania,
rodzi się pytanie, czy pod przykrywką okre-
ślania sztucznego odżywiania jako terapii
daremnej, nie ukrywa się stwierdzenia, że
to życie tego pacjenta
jest daremne. Między
wierszami można wyczytać, że to nie szacu-
nek dla naturalnego biegu ciężkiej choroby,
czy sztuczne odżywianie traktowane jako
niegodziwe leżą u podstaw odstępowania
od odżywiania i nawadniania pacjentów
w stanie wegetatywnym. Doszukać się tu
można postawy mówiącej, że u podstaw
Magdalena Kula
61
leży „uważanie za poniżające możliwość
utrzymywania przy życiu pacjentów, któ-
rych
jakość życia jest niewystarczająca, by
zasługiwać na leczenie” [40].
ii Etyka oraz głos kościoła
1. Podmiotowość pacjenta w stanie
wegetatywnym
Liczne międzynarodowe dokumenty,
konwencje, a nawet konstytucje państwo-
we często odwołują się do godności czło-
wieka. W
Powszechnej Deklaracji Praw
Człowieka odwołanie takie pojawia się
pięć razy i choć nie zdefi niowano, czym ta
godność jest, przyznaje się jej szczególny
szacunek. Czytamy tam: „Wszyscy ludzie
rodzą się wolni i równi pod względem swej
godności i w swych prawach. Są oni ob-
darzeni rozumem i sumieniem i powinni
postępować wobec innych w duchu brater-
stwa” [41]. Można odnaleźć tu nakaz sza-
cunku oraz solidarności względem innych
osób. Ma to istotne znaczenie w relacjach
z innymi ludźmi, zwłaszcza chorymi.
Kluczową rolę w promowaniu
godności
każdej osoby ludzkiej oraz zasady „
świę-
tości życia” odegrała myśl chrześcijańska.
Personalizm, w oparciu o tomistyczną jed-
ność cielesno-duchową człowieka, traktuje
go jako podmiot, „który uświadamia sobie
zarówno swoją cielesność, jak i duchowość
i swoim bytem obejmuje to, co w nim fi -
zyczne, chemiczne i biologiczne aż do tego
co w nim duchowe i psychiczne” [42].
„Bioetyka personalistyczna jest fi lozofi czną
refl eksją dotyczącą życia ludzkiego, uznają-
cą, iż człowiek w swojej osobowej godności
jest wartością najwyższą i stanowi tym sa-
mym
primum principium bezwarunkowe-
go szacunku i nienaruszalności ludzkiego
życia. W tym znaczeniu człowiek, a tym
samym i jego życie, jest tą wartością, która
wyznacza granice moralnego działania na
nim samym” [43]. Żeby jak najlepiej okre-
ślić granice wszelkich medycznych ingeren-
cji, należałoby kierować się zasadą Kanta
mówiącą, że osoba ludzka nigdy nie może
być traktowana jako środek, lecz jako cel
sam w sobie [44]. Właśnie na takich pod-
stawach wyrosła zasada „świętości życia,”
oparta o Objawienie, traktująca ludzkie ży-
cie jako rzeczywistość „świętą, powierzoną
każdemu człowiekowi, aby jej strzegł ‘z po-
czuciem odpowiedzialności’ i doskonalił
‘przez miłość i dar z samego siebie ofi aro-
wany Bogu’ i drugiemu człowiekowi” [45].
Zasada ta stoi w opozycji do kreowanej
w dzisiejszych czasach „
jakości życia” de-
terminującej wartość życia osoby ludzkiej
posiadaniem „pewnych właściwości bio-
logicznych, psychicznych i świadomoś-
ciowych” [46]. Cytując za Janem Pawłem
II: „Właściwe kryterium, które powinno
przesądzać o uznaniu godności osoby —
to znaczy kryterium szacunku, bezinte-
resowności i służby — zostaje zastąpione
przez kryterium wydajności, funkcjonal-
ności i przydatności: drugi człowiek jest
ceniony nie za to, kim ‘jest’, ale za to, co
‘posiada, czego dokonuje i jakie przynosi
korzyści’. Oznacza to panowanie silniej-
szego nad słabszym” [47]. Kryterium to
otwiera furtkę myśleniu o tym, „czyje ży-
cie jest warte, a czyje nie jest warte życia”,
a wartość człowieka zamyka w użyteczno-
ści społecznej.
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym
62
W świetle tych krótkich rozważań nale-
żałoby się zastanowić nad sytuacją chorych
w stanie wegetatywnym, którzy nie dają
oznak samoświadomości czy świadomości
otaczającego ich środowiska, nie są w sta-
nie wykonać żadnych celowych czynności,
komunikować się w jakikolwiek sposób
z otoczeniem i są całkowicie zależni od
sprawujących nad nimi opiekę osób.
Papież Jan Paweł II podkreśla, że po-
wszechne używanie słowa
wegetatywny na-
dało mu pejoratywny wydźwięk – zamiast
odnosić się do stanu klinicznego chorego,
odnosi się do niego jako osoby, w ten spo-
sób klasyfi kując człowieka, podważając jego
godność osobową. W
Przemówieniu do
uczestników międzynarodowego kongresu le-
karzy katolickich z dn. 20.III.2004 roku pa-
pież podkreśla, że „termin ten (wegetatywny
– przyp. M. K.), choć używany tylko w za-
kresie klinicznym, nie jest zbyt trafny w od-
niesieniu do podmiotów ludzkich” [48].
A powtarzając za T. Biesagą: „W ten spo-
sób niewinna metafora medyczna, prze-
niesiona na teren etyki, podważa godność
i podmiotowość ciężko chorego człowieka,
pozbawiając go tego, co w nim najważniej-
sze – człowieczeństwa” [49]. Kontynuując
wypowiedź skierowaną do lekarzy katoli-
ckich, Jan Paweł II wyraźnie podkreśla, że
„(…) istotna wartość i osobowa godność
każdego człowieka nie ulegają zmianie ni-
gdy, niezależnie od konkretnych okoliczno-
ści jego życia. Człowiek, nawet ciężko chory
lub niezdolny do wykonywania bardziej
złożonych czynności,
jest i zawsze pozo-
stanie człowiekiem, nigdy zaś nie stanie się
‘rośliną’ czy ‘zwierzęciem.’ Także nasi bracia
i siostry, którzy znajdują się w klinicznym
stanie wegetatywnym, w pełni zachowują
swą ludzką godność. Nadal spoczywa na
nich miłujące spojrzenie Boga Ojca, który
postrzega ich jako swoje dzieci potrzebujące
szczególnej opieki” [50].
Z wypowiedzi Papieża można przede
wszystkim dowiedzieć się, że każdy czło-
wiek posiada niezbywalną godność osobo-
wą, która nie umniejsza się, ani nie zanika
wraz ze zmianą kondycji psychofi zycznej
danej osoby. Zwłaszcza nie umniejsza tej
godności fakt ciężkiej, przewlekłej choroby,
niepełnosprawność, czy nieuchronnie zbli-
żający się moment śmierci – „Pacjent jest
zawsze człowiekiem, jest podmiotem aż do
swej naturalnej śmierci” [51].
2. Zasady etyczne w odniesieniu do pa-
cjenta w stanie wegetatywnym
U podstaw chrześcijańskiego spojrze-
nia na chorych i potrzebujących leży
etos
samarytański wynikający z miłości Boga
i bliźniego. Zauważywszy cierpiącego,
Samarytanin „wzruszył się głęboko: pod-
szedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając
je oliwą i winem; potem wsadził go na swo-
je bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował
go” [52]. Wynika z tego, że najważniejsze
jest dostrzeżenie potrzebującego, porusze-
nie jego losem i przyjście mu z konkretną
pomocą. Tak postępować należy w odnie-
sieniu do wszystkich cierpiących, również
chorych w stanie wegetatywnym.
Jan Paweł II w cytowanym już wcześ-
niej Przemówieniu do uczestników
Międzynarodowego Kongresu Lekarzy
Katolickich z dn. 20.III.2004 roku wy-
raźnie zaznacza, że pacjent w stanie
Magdalena Kula
63
wegetatywnym „w oczekiwaniu na prze-
budzenie lub na swój naturalny kres, ma
prawo do podstawowej opieki zdrowotnej
(odżywianie, podawanie płynów, higie-
na, zachowanie odpowiedniej temperatu-
ry itd.) oraz do leczenia zapobiegającego
komplikacjom, które pociąga za sobą stan
obłożny. Ma też prawo do odpowiedniej
rehabilitacji oraz do uważnej obserwacji
klinicznych oznak ewentualnego prze-
budzenia” [53]. Papież zwraca uwagę, aby
pacjentom tym zapewnić właściwą pielęg-
nację, uwzględniając również profi laktykę
skierowaną przeciw powikłaniom zwią-
zanym z unieruchomieniem i nie pozba-
wiać ich należnej proporcjonalnej opieki
zdrowotnej. Nie zostaje pominięta również
kwestia sztucznego odżywiania. W prze-
mówieniu czytamy dalej, że „podawanie
pacjentowi wody i pożywienia, nawet gdy
odbywa się w sposób sztuczny, jest zawsze
naturalnym sposobem podtrzymania życia,
a nie czynnością medyczną. W zasadzie za-
tem należy to uznać za praktykę zwyczajną
i proporcjonalną do potrzeb, a tym samym
za moralnie nakazaną, w zależności od
tego, w jakiej mierze i przez jaki czas zdaje
się ona służyć właściwym sobie celom, czyli
w danym przypadku odżywianiu pacjenta
i łagodzeniu jego cierpień” [54]. Wiadomo
jednak, że istnieją różne rodzaje sztuczne-
go odżywiania i nawadniania (np. przez
zgłębnik żołądkowy, gastrostomię czy ży-
wienie pozajelitowe). Papież nie dokonuje
żadnych podziałów, lecz zaznacza, że jest
to „naturalny sposób podtrzymania życia”
i powinien być stosowany, dopóki spełnia
swój cel i nie naraża ciężko chorego na
dodatkowe cierpienie czy niedogodność.
Warto jeszcze dodać, że podawanie poży-
wienia nie może zależeć od tego, czy, bio-
rąc pod uwagę czas trwania takiego stanu
pacjenta, ma on szansę na choć częściowy
powrót do zdrowia czy nie [55].
Istotne znaczenie w opiece nad chorymi
ma kontakt z innymi osobami. W odnie-
sieniu do pacjentów w stanie wegetatyw-
nym, poza personelem medycznym, są
to ich najbliżsi, członkowie rodzin. Oni
także wezwani są do traktowania chorego
z godnością i szacunkiem. Bliscy pacjentów
często mogą im poświęcić więcej czasu niż
członkowie personelu medycznego. Mimo,
iż chory nie przejawia oznak świadomości,
z wyjątkiem otwartych oczu (zachowany
cykl czuwania i snu) i nie ma pewności, ile
treści dociera do niego ze świata zewnętrz-
nego, istotne jest, by próbowali nawiązać
z nim kontakt. Za bardzo ważny uważa się
kontakt werbalny – mówienie do chorego,
ale także dotyk – chwycenie za rękę, albo
po prostu towarzyszenie. Członkowie ro-
dzin mogą włączać się do czynności pielęg-
nacyjnych, chociaż często jest to dla nich
trudne i obciążające ze względu na stan
zdrowia ich bliskiego. Należy również kon-
tynuować u tych chorych opiekę duszpa-
sterską i posługę sakramentalną.
Zakończenie
Szybki postęp w medycynie, zwłasz-
cza w diagnostyce, pozwala na stawia-
nie diagnoz medycznych z coraz większą
pewnością. Nowoczesne techniki badania
struktury i funkcjonalności mózgu pozwa-
lają go jeszcze lepiej poznać oraz znacz-
nie lepiej określać stopień ewentualnego
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym
64
uszkodzenia w wyniku jakiegoś urazu czy
niedotlenienia. Medycyna ma jednak pew-
ne ograniczenia związane z możliwością
wyleczenia niektórych stanów klinicznych.
W dzisiejszym świecie, gdzie coraz częś-
ciej do głosu dochodzą ruchy proeutana-
tyczne, a wartość człowieka jest postrzegana
przez pryzmat jakości jego życia, należy
tym bardziej chronić i szanować życie oraz
podkreślać godność każdego człowieka.
Najczęściej na różnego rodzaju ataki na-
rażeni są właśnie bezbronni i słabi, chorzy
i cierpiący, często nie mogący sami wyrazić
własnego zdania przez różnego rodzaju za-
burzenia. Wzrastają tendencje do rezygna-
cji ze sztucznego odżywiania i nawadniania
pacjentów w stanie wegetatywnym, trak-
tując je jako rodzaj terapii, którą, gdy jest
nieskuteczna, można przerwać, bo mogłaby
być zbyt uciążliwa dla chorego. Tymczasem
jest to odmawianie choremu człowiekowi
podawania pożywienia – elementu podsta-
wowej opieki należnej każdemu choremu.
Tendencje takie są niczym innym jak eu-
tanazją bierną, a cała ta sytuacja skłania do
zastanowienia się nad tym, jak w przyszłości
zamierzamy opiekować się ludźmi starymi,
niepełnosprawnymi, nieprzytomnymi itp.
W obronie każdego ludzkiego życia
zawsze staje Kościół Katolicki, co niejed-
nokrotnie potwierdzone jest w jego na-
uczaniu. W wielu dokumentach Kościoła
i wypowiedziach papieskich podkreślana
jest niezbywalna, przyrodzona godność
człowieka, która powinna być uszanowana
nawet podczas ciężkiej choroby przewlekłej,
czy w fazie terminalnej choroby. Osobom
chorym nie wolno odmawiać opieki i dzia-
łań medycznych uznanych za proporcjonal-
ne w odniesieniu do stanu tych osób.
1 Th
e Multi-Society Task Force on PVS,
Medical Aspects of the Persistent Vegetative
State – First of Two Parts, “Th
e New
England Journal of Medicine”, nr 21;
26.05.1994., http://content.nejm.org/cgi/
content/full/330/21/1499
2 Tamże.
3 T. Orłowski,
Status antropologiczny pa-
cjenta wegetatywnego, „Biuletyn OIL”, nr
4/2006;
http://w w w.gazetalekarska.pl/xml/oil/
oil64/gazeta/numery/n2006/n200604/
n20060412.
4 J.
Andres,
Stan wegetatywny, w: Encyklopedia
bioetyki, A. Muszala (red.), Polskie
Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom
2007, s. 423.
5 J. Celichowski,
Podstawowe informacje
z zakresu czynności układu nerwowego, w:
Usprawnianie lecznicze krytycznie chorych,
R. Szulc (red.), Wydawnictwo Medyczne
Urban & Partner, Wrocław 2001, s. 44-45.
6 T. Orłowski,
Status antropologiczny pacjenta
wegetatywnego, dz. cyt.
7 J.
Andres,
Stan wegetatywny, dz. cyt., s. 423.
8 Th
e Multi-Society Task Force on PVS,
Medical Aspects of the Persistent Vegetative
State – First of Two Parts, dz. cyt.
9 Za J. Norkowski,
Śpiączka pourazowa, stan
wegetatywny oraz śmierć mózgowa, dz. cyt.
10 J. Andres,
Stan wegetatywny, dz. cyt., s. 423.
11 T. Biesaga,
Wobec uporczywej terapii,
w:
Elementy etyki lekarskiej, Medycyna
Praktyczna, Kraków 2006, s. 170.
Piśmiennictwo:
Magdalena Kula
65
12 Tamże.
13 J. Andres,
Problemy medyczne i etyczne stanów
terminalnych człowieka, w: Bioetyka persona-
listyczna, T. Biesaga (red.), Wydawnictwo
Naukowe PAT, Kraków 2006, s. 343.
14 A. Bartoszek,
Środki proporcjonalne i niepro-
porcjonalne leczenia, w: Encyklopedia bioety-
ki, A. Muszala (red.), Polskie Wydawnictwo
Encyklopedyczne, Radom 2007, s. 444.
15 Papieska Rada „Cor Unum”,
Questioni etiche re-
lative ai malati gravi e ai morenti, 1976, w: W trosce
o życie, Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, K.
Szczygieł (red.), Tarnów 1998, s. 441.
16 Iura et bona, nr 4.
17 Iura et bona, nr 4.
18 Papieska Rada „Cor Unum”,
Questioni eti-
che relative ai malati gravi e ai morenti, 1976,
dz. cyt., s. 442.
19 A. Bartoszek,
Środki proporcjonalne i niepro-
porcjonalne leczenia, dz. cyt., s. 447.
20 Tamże.
21 Iura et bona, nr 4.
22 Za: A. Bartoszek,
Środki proporcjonalne
i nieproporcjonalne leczenia, dz. cyt., s. 448.
23 Tamże.
24 Papieska Rada „Cor Unum”,
Questioni eti-
che relative ai malati gravi e ai morenti, 1976,
dz. cyt., s. 442.
25 J. Umiastowski,
Uporczywa terapia, w:
Encyklopedia bioetyki, A. Muszala (red.),
Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne,
Radom 2007, s. 491.
26 P. Aszyk,
Granice leczenia, Wyd. Rhetos,
Warszawa 2006, s. 150.
27 Evangelium vitae, nr 65.
28 Tamże.
29 Kodeks Etyki Lekarskiej z dnia 2 stycznia
2004 r.: tekst jednolity; zawierający zmiany
uchwalone w dniu 20 września 2003 r. Przez
Nadzwyczajny VII Krajowy Zjazd Lekarzy.
Warszawa, NRL, 2004, art. 32.
30 Katechizm Kościoła Katolickiego, opra-
cowanie internetowe w oparciu o wydanie
Pallotinum 1994, http://www.katechizm.
opoka.org.pl/ : 2278.
31 G. L. Gigli, M. Valente,
Quality of life and
vegetative state, Pontifi cia Academia Pro
Vita, http://www.academiavita.org/tem-
plate.jsp?sez=Pubblicazioni&pag=testo/
qual_vita/gigli/gigli&=english.
32
Vegetative state. http://www.nhs.uk/
C ond it ion s/ Ve ge t at ive -st ate / Pa ge s/
Treatment.aspx.
33 G. L. Gigli, M. Valente,
Quality of life and
vegetative state, dz. cyt.
34 Th
e Multi-Society Task Force on PVS,
Medical
Aspects of the Persistent Vegetative State – Second
of Two Parts, “Th
e New England Journal of
Medicine”, nr 22; 02.06.1994., http://content.
nejm.org/cgi/content/full/330/22/1572#R151.
35 Tamże.
36 Tamże.
37 G. L. Gigli, M. Valente,
Quality of life and
vegetative state, dz. cyt.
38 Tamże.
39 Tamże.
40 Tamże.
41 Z. Korta,
Pojęcie godności ludzkiej a między-
narodowy system ochrony praw człowieka, w:
Ku rozumieniu godności człowieka. Studia
z bioetyki 4, G. Holub SDB, P. Duchliński,
(red.), Wydawnictwo Naukowe PAT,
Kraków 2008, s. 169.
42 A. Świerczek,
Ciało ludzkie, w: Encyklopedia
bioetyki, A. Muszala (red.), Polskie
Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom
2007, s. 87-88.
43 J. Wolski,
Osoba miarą i kryterium ingerencji
medycznej, w: Ku rozumieniu godności czło-
wieka. Studia z bioetyki 4, G. Holub SDB, P.
Duchliński, (red.), Wydawnictwo Naukowe
PAT, Kraków 2008, s. 270.
44 Za: J. Wolski,
miarą i kryterium ingerencji
medycznej, dz. cyt., s. 270.
45 A. Rudziewicz,
Świętość życia, w:
Encyklopedia bioetyki, A. Muszala (red.),
Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne,
Radom 2007, s. 448.
46 T. Biesaga,
Pojęcie osoby a jakość życia we
współczesnej bioetyce, w: Ocalić cywilizację
– ocalić ludzkie życie, Z. Morawiec (red.),
Kraków 2002, s. 58.
47 Evangelium vitae, nr 23.
48 Jan Paweł II,
Człowiek chory zawsze zacho-
wuje swą godność, Przemówienie do uczest-
ników międzynarodowego kongresu lekarzy
katolickich z dn. 20.III.2004 r., nr 3, http://
w w w.opoka.org.pl/biblioteka/W/W P/
jan_pawel_ii/przemowienia/chory_god-
nosc_20032004.html.
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym
66
49 T. Biesaga,
Podmiotowość człowieka chorego
i umierającego, w: Elementy etyki lekarskiej,
Medycyna Praktyczna, Kraków 2006, s. 164.
50 Jan Paweł II,
Człowiek chory zawsze zacho-
wuje swą godność, dz. cyt.
51 T. Biesaga,
Podmiotowość człowieka chorego
i umierającego, dz. cyt., s. 164.
52 Biblia Tysiąclecia: Łk 10, 33-34.
53 Jan Paweł II,
Człowiek chory zawsze zacho-
wuje swą godność, dz. cyt.
54 Tamże.
55 Tamże.
Magdalena Kula
67
Streszczenie:
Artykuł opisuje niektóre problemy, jakie
pojawiają się przed osobami sprawującymi
opiekę nad chorymi, którzy ze względu na
swój stan nie mogą sami zadbać o swoje
podstawowe potrzeby, a nawet nie potrafi ą
komunikować się z otoczeniem.
Pierwsza część artykułu przedstawia sytu-
ację kliniczną pacjentów w stanie wege-
tatywnym oraz dokonuje rozróżnienia od
innych jednostek chorobowych podobnie
przebiegających, jak zespół zamknięcia czy
stan minimalnej świadomości. Z właściwą
diagnozą tych stanów wiąże się podjęcie
lub zaniechanie odpowiedniej terapii me-
dycznej, zastosowanie proporcjonalnych
środków leczenia i opieki. Na tym tle uję-
ta została kwestia odżywiania pacjentów
w stanie wegetatywnym traktowana coraz
częściej jako forma uporczywej terapii.
Druga część ukazuje te problemy z punktu
widzenia etyki personalistyczno-chrześci-
jańskiej, która odnosząc się do godności
człowieka oraz zasady „świętości życia”,
szuka przede wszystkim dobra człowie-
ka i negatywnie ocenia wszelkie działania
zmierzające do uprzedmiotowienia go
i odbierające mu podstawowe prawa na-
leżne każdej osobie ludzkiej.
Summary
Th
e article presents some problems faced
by persons taking care of patients un-
able to tend to their basic needs or even
to communicate with the outside world.
It starts with discussing the clinical situa-
tion of vegetative patients and moves on to
diff erentiating between similar conditions,
like the lock-in syndrome or the state of
minimal consciousness. Proper diagnosis
results in applying or putting an end to
a given medical therapy as well as in im-
plementing a particular treatment or care
procedure. Artifi cial nutrition in vegeta-
tive state is now often regarded as a form
of persistent therapy. Th
e second part of
the work deals with the above problems
from the point of view of personalistic
Christian ethics which, concerned with
the human dignity, and the of sanctity of
life, disapproves of all actions that would
regard man as an object and deprive him
of the basic rights due to a person.
Dylematy etyczne w opiece nad pacjentami w stanie wegetatywnym
68
Słowa kluczowe: stan wegetatywny,
opieka, świadomość, sztuczne odżywianie,
terapia daremna
Key Words: vegetative state, care, con-
sciousness, assisted nutrition, futile treat-
ment, futile therapy
Magdalena Kula – ur. w 1983 r., magister pielęgniarstwa, absolwentka stu-
diów podyplomowych z bioetyki na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II
w Krakowie, pracuje na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii.
Magdalena Kula
1. Wstęp
Celem niniejszego opracowania jest
przedstawienie dostępności i działania środ-
ków określanych jako antykoncepcja doraź-
na. Zostanie to dokonane poprzez przegląd
piśmiennictwa i badań ze szczególnym
uwzględnieniem mechanizmów działania
tych preparatów.
Wprowadzenie na rynek, jak również sto-
sowanie antykoncepcji doraźnej budzi wiele
kontrowersji etycznych, gdyż środki te mogą
wpływać na zagnieżdżenie zarodka w macicy.
Z tego też względu zostanie podjęta dyskusja
na temat moralnej oceny ich stosowania.
Na podstawie przeglądu literatury moż-
na stwierdzić, że wykonuje się wiele badań
dotyczących sposobu działania tych pro-
duktów oraz ich skuteczności. Ukazuje się
też wiele artykułów na temat ich dostępno-
ści. Jednakże nie można tego samego po-
wiedzieć o badaniach odnoszących się do
działań niepożądanych oraz odległych skut-
ków stosowania tych środków szczególnie
u młodych dziewcząt.
2. Preparaty stosowane
w antykoncepcji doraźnej
Antykoncepcja doraźna zwana antykon-
cepcją postkoitalną, w razie zagrożenia,
ratunkową, w nagłej potrzebie, Po, następ-
nego poranka czy też awaryjną obejmuje
metody stosowane w celu zapobieżenia
zajścia w ciążę po odbytym stosunku lecz
przed zakończeniem zagnieżdżenia zarodka
w macicy [1].
Autorzy podręczników akademickich
oraz producenci poprzez ulotki zalecają sto-
sowanie antykoncepcji doraźnej w następu-
jących sytuacjach:
• po niezabezpieczonym stosunku
seksualnym,
• w przypadku „awarii” metod barierowych,
• w przypadku pominięcia jednej lub
więcej zwykłych tabletek antykon-
cepcyjnych na początku lub na końcu
opakowania, lub trzech w innym cza-
sie [2],
• jeśli więcej niż 3 minitabletki gestagenne
zostały pominięte [2].
Małgorzata Prusak
Antykoncepcja doraźna
Artykuł został przygotowany jako rozdział książki pod tytułem:
„Szkodliwość antykoncepcji. Dlaczego i jak odmawiać”.
2 . 2011, 69 – 90
70
2.1. Metoda
Yuzpe
Metoda ta otrzymała nazwę po kanadyj-
skim lekarzu, który wypróbował ją i opisał
po raz pierwszy w 1972 roku. Stosował on
kombinację preparatu estrogenowo – gesta-
genowego. Łączna dawka hormonów wyno-
siła około 200μg etylenoestradiolu i 1,0 mg
levonorgestrelu, względnie 2,0 mg dl-norge-
strelu – podawanych w dwóch dawkach po-
dzielonych. Pierwsza dawka miała być zażyta
w ciągu 48 godz. po stosunku, druga 12 godz.
później [3]. W 1997 roku metoda ta została
zaaprobowana w USA przez FDA (
Food and
Drug Administration). Podano wtedy zestaw
różnych rodzajów hormonalnych tabletek
antykoncepcyjnych możliwych do użycia.
W 1998 roku FDA zatwierdziła specjal-
ny zestaw
Preven Emergency Contraceptive
Kit, w skład którego wchodził test ciążowy
oraz 4 doustne tabletki antykoncepcyjne
zawierające 50ųg etylenoestradiolu i 250ųg
Małgorzata Prusak
Tabela 1. Metody stosowane w antykoncepcji doraźnej.
produkt
skuteczność
czas podania
dostępność
w Polsce
Zatwierdzone do użycia w antykoncepcji doraźnej
Levonorgestrel 1,5mg,
pojedyncza dawka
84%
do 72 h
na receptę
Levonorgestrel 0,75mg,
dwie dawki co 12h
do 24 h – 95%
24-48h – 85%
48-72h – 58%
do 72 h
na receptę**
Uliprystal 30mg,
pojedyncza dawka
97,9%
do 120 h
na receptę
Niezatwierdzone do użycia w antykoncepcji doraźnej
Metoda Yuzpe
dwuskładnikowe tabletki
antykoncepcyjne (0,1mg
EE*** i 500mg LNG),
dwie dawki co 12 h
59-75%
do 72 h
na receptę
Minitabletki gestagenne
zawierające 30μg LNG,
(2 x 25 tabl. lub 1x50 tabl.)
75%
do 72 h
nie dostępny
Mifepryston – RU486 od
10mg, pojedyncza dawka
10mg : 81% 50-
600mg: 85-100%
do 120 h
nie dostępny
Wkładki domaciczne
zawierające miedź
99%
5-7 dni od
owulacji
dostępne
* - AD – skrót antykoncepcja doraźna; **- obecnie brak w sprzedaży na rynku polskim;
*** EE – etylenoestradiol, LNG- levonorgestrel.
71
levonorgestrelu według schematu 2 tabletki
do 72 godz. po współżyciu, następnie 2 tab-
letki po 12 godz.[4].
Metoda Yuzpe polega na jednoczesnym
podaniu dwóch tabletek zawierających
0,25mg lewonorgestrelu i 50 ųg etylenoestra-
diolu i powtórzeniu tej samej dawki po 12
godz. do 72 godz. po stosunku [1], jej efek-
tywność zależy od szybkości podania [4].
Bywają także stosowane minitabletki za-
wierające gestagen 2 x 25 tabletek lub 1 x 50
tabletek preparatu: Microlut lub 28 Mini
(zawierają levonorgestrel 30ųg każda) [1]
lub 2 x 20 tabletek produktu Ovrette (za-
wiera norgestrel 75ųg każda), druga daw-
ka po 12 godz. Stosowanie minitabletek
jest bardziej skuteczne i ma mniej działań
ubocznych niż zastosowanie tabletek dwu-
składnikowych [4].
W Polsce minitabletki zawierające levo-
norgestrel są niedostępne, są dostępne mi-
nitabletki zawierające inny gestagen, lecz
brak danych literaturowych o zastosowaniu
ich w antykoncepcji doraźnej.
2.2. Levonorgestrel
Tabletki zawierające 0,75mg lub 1,5mg
levonorgestrelu stosuje się w pojedynczej
lub podwójnej dawce do 72 godz. po od-
bytym stosunku płciowym. Określa się je
jako: Pigułki Po, Pigułki dnia następnego,
Morning after pills.
W USA produkt ten zatwierdzono w 1999
roku na receptę, pierwsza dawka 0,75mg do
72 godz. po stosunku, następna dawka po
12 godz. W 2003 roku zmieniono status na
OTC (bez recepty lekarskiej). W 2004 roku
z braku dowodów na to, że jest bezpieczny
u młodych dziewcząt wprowadzono status
bez recepty dla kobiet powyżej 16 lat, po-
niżej tego wieku na receptę. W 2006 roku
FDA zatwierdziła jednodawkowy preparat
zawierający 1,5 mg levonorgestrelu, przyj-
mowany jednorazowo do 72 godz.
Po długich dyskusjach w 2009 roku, ze
względu na niewystarczające dane o bez-
pieczeństwie, zmieniono dla statusu OTC
wiek kobiet na 17 lat i powyżej [5]. W wielu
krajach produkt ten jest dostępny bez re-
cepty, w nielicznych jest na receptę lekarską
lub ma ograniczenia wiekowe.
W Polsce levonorgestrel do stosowania
w antykoncepcji doraźnej zarejestrowano
w 1999 roku – 2 tabletki po 0,75mg, w 2006
roku zatwierdzono 1,5mg levonorgestrelu
w jednorazowej dawce. Jest wydawany na
receptę lekarską.
2.3. Mifepryston
RU-486
W wielu krajach mifepryston jest zare-
jestrowany jako środek do wykonywania
aborcji farmakologicznej w pierwszym try-
mestrze ciąży (tabl. po 200mg). Jako środek
blokujący receptory progesterenowe był
także badany w kierunku zastosowania go
w antykoncepcji postkoitalnej. Istnieje po-
gląd, że mógłby być idealnym środkiem do
stosowania w antykoncepcji doraźnej, gdyż
wykazuje znacząco mniej działań ubocz-
nych od metod hormonalnych [4]. Typowa
dawka powodująca poronienie jest równa
200mg, ale według badań już dawka 10mg
w przypadku awaryjnej antykoncepcji jest
skuteczna [6,7,8]. Zastosowanie mifepry-
stonu jako pigułki aborcyjnej ogranicza jego
akceptację do stosowania w antykoncepcji
Antykoncepcja doraźna
72
awaryjnej. W krajach Unii Europejskiej
substancja ta nie jest dopuszczona do obro-
tu ze wskazaniem antykoncepcji postkoital-
nej [3]. Takie wskazanie jest zarejestrowane
w Chinach (bez recepty: 10mg; 12,5mg oraz
25mg) oraz w Rosji (na receptę: 10mg).
Obecnie toczą się badania nad drugą
generacją modulatorów receptorów pro-
gesteronowych, które wykazują wysoką
skuteczność w antykoncepcji awaryjnej
i są bardziej akceptowane społecznie [9].
Jednym z nich jest wprowadzony ostatnio
na rynek octan uliprystalu.
2.4. Uliprystal
Jedyny na rynku produkt zawierający
30mg octanu uliprystalu może być stoso-
wany do 120 godz. po niezabezpieczonym
stosunku seksualnym lub gdy inna metoda
antykoncepcyjna zawiodła. Preparat ten
jest dostępny na receptę w krajach Unii
Europejskiej (także w Polsce) od maja 2009
roku, został on też zatwierdzony przez FDA
do stosowania w USA w sierpniu 2010 roku
[10]. Jest to syntetyczny modulator recep-
tora progesteronowego działający tak samo
jak mifepryston.
2.5. Wkładki domaciczne zawierające
miedź
Wkładkę domaciczną zawierającą miedź
stosuje się w antykoncepcji awaryjnej,
choć to wskazanie nie jest zarejestrowane.
Zakłada się ją do pięciu dni po odbyciu
stosunku płciowego [1,3,4] lub nawet dzie-
sięciu dni [11]. Podaje się też, że wkładka ta
efektynie chroni przed ciążą po założeniu
w okresie od 5 do 10 dnia od środka cyklu
[11]. Może być założona do 5 dnia po prze-
widywanej owulacji [1,2], co może oznaczać
więcej niż 5 dni od stosunku [2,12].
3. Mechanizm działania
Podaje się, że metody stosowane w anty-
koncepcji doraźnej działają zazwyczaj po-
przez zapobieganie zapłodnieniu, lecz nie
można zaprzeczyć, że mogą także blokować
implantację zarodka [13].
3.1. Metoda
Yuzpe
Preparaty zawierające etylenoestradiol
i gestageny (najczęściej levonorgestrel)
mogą zahamować bądź opóźniać owulację.
Ten mechanizm może zadziałać, gdy zosta-
nie on podany w pierwszej połowie cyklu
przed owulacją. Część badań wykazuje
wpływ na zmiany biochemiczne endome-
trium, chociaż niektórzy nie potwierdza-
ją takiego działania. Dodatkowy efekt to
wpływ na funkcjonowanie ciałka żółtego,
wpływ na gęstość śluzu szyjkowego, zmia-
ny w transporcie jajowodowym spermy,
komórki jajowej lub embrionu. Wymienia
się też bezpośrednie hamowanie zapłod-
nienia [9].
Nie wszystkie wymienione wyżej me-
chanizmy zostały potwierdzone klinicznie,
badania statystyczne efektywności działa-
nia tych środków wskazują na to, że mu-
szą działać jeszcze dodatkowe mechanizmy
oprócz wpływu na owulację [14].
Według niektórych autorów wysokie
dawki progestagenów lub estrogenów przez
kilka dni w krótkim czasie po stosunku
Małgorzata Prusak
73
często nie hamują owulacji lecz zapobiegają
implantacji blastocysty [15].
3.2. Levonorgestrel - Tabletki Po -
Morning after pills
Podaje się, że główny mechanizm polega
na opóźnieniu lub zatrzymaniu owulacji,
choć inne mechanizmy mogą także zadzia-
łać [11]. Według niektórych autorów u czę-
ści kobiet (50%) ten rodzaj antykoncepcji
prowadzi do zahamowania lub opóźnienia
owulacji [12], jednak w przypadku obec-
ności dojrzałego pęcherzyka jajnikowego,
kiedy ryzyko ciąży jest największe, obserwo-
wany efekt jest niewielki [1]. Dodatkowo,
według niektórych, może powodować
zmiany w endometrium oraz wykazywać
wpływ na penetrację spermy, ruchliwość
jajowodów [4], transport komórki jajowej
lub embrionu [16], zaburzać działanie ciał-
ka żółtego podtrzymującego wczesną ciąże
[16,17]. Może też wpływać na zapłodnie-
nie poprzez bezpośredni wpływ na funkcje
plemników (ruchliwość, reakcję akrosomal-
ną, fuzję), jednakże ten efekt uznaje się za
marginalny [18,19].
Na stronie FDA w ulotce produktu Plan
B (1x 1,5mg) znajdujemy informację, że działa
on głównie przez zatrzymanie owulacji lub
zapłodnienia poprzez wpływ na transport
spermy w jajowodach lub na transport „ko-
mórki jajowej” (w jajowodach jest transpor-
towany zarodek, o ile wcześniej nastąpiło
zapłodnienie, jeśli nie doszło do zapłodnienie
komórka jajowa na ogół ginie w jajowodach
w ciągu 12 godzin od owulacji – przypis auto-
ra). Mówi się też, że może hamować implan-
tację poprzez zmiany w endometrium [20].
Ogólnie zaleca się stosowanie tego pre-
paratu jedynie w sytuacjach wyjątkowych.
Niektórzy autorzy zaliczają go do środków
hamujących zagnieżdżenie [21]. Działanie
ma polegać na zmianach w endometrium
i uniemożliwieniu zagnieżdżenia zarodka
[22]. Inni natomiast podają, że mechanizm
działania nie jest wyjaśniony, według nich
nie ma pewnych dowodów na to, że ha-
muje implantację [12] przez bezpośrednie
oddziaływanie na błonę śluzową macicy
[1,12,13], działanie takie natomiast zauważa
się po zastosowaniu mifepristonu i wkładki
wewnątrzmacicznej zawierającej miedź [1].
Preparat ten nie przerywa ciaży po zakoń-
czonej implantacji zarodka [16].
W ostatnim czasie ukazały się artykuły
sugerujące, że levonorgestrel nie wykazuje
działania hamującego implantację zarod-
ka [23]. Wskazuje się też, że w przeciwień-
stwie do działania modulatorów receptorów
progesterenowych, levonorgestrel nie ma
wyraźnego i bezpośredniego wpływu na
endometrium [24]. Inne badania sygnali-
zują, że albo efektywność podawana w lite-
raturze jest dużo niższa od klinicznej, albo
inne alternatywne mechanizmy oprócz
hamowania owulacji (transport jajowo-
dowy, endometrium) muszą działać [25].
Inni natomiast wskazują na bardzo wysoką
efektywność tego produktu, gdy poda się
go przed owulacją i wykazują brak działa-
nia po zapłodnieniu [26]. Z drugiej stro-
ny, na podstawie przeglądu piśmiennictwa
i przeprowadzonych badań, nie można
jednoznacznie całkowicie odrzucić antyni-
dacyjnego (antyimplantacyjnego) działania
levonorgestrelu zastosowanego w bardzo
wysokiej dawce.
Antykoncepcja doraźna
74
Z tych względów, że doniesienia na temat
mechanizmu działania są niejednoznaczne,
wydaje się, że powinno się informować ko-
biety o tym, że preparat hormonalny stoso-
wany w antykoncepcji doraźnej, tak samo
jak regularna hormonalna antykoncepcja,
chroni przed ciążą głównie przez zahamo-
wanie owulacji lub zapłodnienia, lecz cza-
sami może zahamować implantację zarodka
w endometrium [9]. Zmniejszona efektyw-
ność przy późniejszym podaniu levonorge-
strelu sugeruje, że wpływ na implantację nie
jest głównym działaniem. Jeśli levonorge-
strel hamowałby wszystkie implantacje, to
opóźnienie w podaniu tego preparatu nie
miałoby wpływu na jego skuteczność [9].
Takiego wpływu nie obserwuje się przy
zastosowaniu wkładek domacicznych za-
wierających miedź oraz jest on wyraźnie
mniejszy przy zastosowaniu modulatorów
receptorów progesterenowych (mifepry-
ston, uliprystal).
3.3. Mifepryston
RU486
Mifepryston zwany tabletką poronną
w połączeniu z mizoprostololem lub inny-
mi prostaglandynami jest stosowany w celu
przerwania wczesnej ciąży. Podaje się, że
mifepryston podawany we wczesnym okresie
ciąży powoduje uszkodzenie doczesnej po-
przez blokadę macicznych receptorów pro-
gesteronowych. Prowadzi to do oddzielenia
blastocysty, co zmniejsza produkcję hCG. To
z kolei powoduje spadek wydzielania pro-
gesteronu przez ciałko żółte, co dodatkowo
zwiększa uszkodzenie doczesnej. Spadek en-
dogennego progesteronu łącznie z blokadą re-
ceptorów progesteronowych w macicy podnosi
poziom macicznych prostaglandyn i uwraż-
liwia mięśniówkę macicy na ich działania
kurczące. Powoduje on także zmiękczenie
szyjki macicy, co ułatwia wydalenie oderwa-
nej blastocysty [16].
Mifepryston stosowany w antykoncep-
cji doraźnej może opóźniać lub zapobiegać
owulacji w zależności od czasu i sposobu
podania. Jeżeli natomiast jest podany przez
jeden lub kilka dni pomiędzy środkowym
a końcowym okresem fazy lutealnej (po
owulacji), hamuje rozwój sekrecyjnego
endometrium [1,16], wzmaga kurczli-
wość macicy w okresie zagnieżdżania się
embrionu [1], powoduje krwawienie [16].
Uniemożliwia też implantację zarodka po-
przez działanie antyprogesteronowe [27].
Utrudnia produkcję progesteronu [4].
3.4. Uliprystal
Producent (Laboratoire HRA Pharma)
jedynego obecnie dostępnego na rynku
europejskim preparatu zawierającego tą
substancję w dokumentacji rejestracyjnej
podaje, że jest to syntetyczny modulator re-
ceptora progesteronowego, który łącząc się
z nim blokuje jego działanie w ten sposób,
że proteiny konieczne do rozpoczęcia i pod-
trzymania ciąży nie są syntetyzowane [28].
Progesteron jest krytyczną substancją dla
przebiegu procesu implantacji i zablokowa-
nie jego działania hamuje lub uniemożliwia
zagnieżdżenie blastocysty w macicy.
W innym miejscu w tej samej dokumen-
tacji producent przedstawia następujące
mechanizmy działania [28]:
• zdolność do blokowania, zaburzenia lub
opóźnienia owulacji;
Małgorzata Prusak
75
• zdolność do blokowania lub opóźnienia
owulacji nawet po wystąpieniu nagłego
wzrostu LH;
• zdolność do opóźnienia dojrzewania en-
dometrium, która może zahamować pro-
ces implantacji.
Natomiast w dokumentacji prze-
znaczonej dla lekarzy i farmaceutów
w Charakterystyce Produktu Leczniczego
podaje się tylko, że główny mechanizm
działania polega na hamowaniu lub opóź-
nianiu owulacji. Znajdujemy tam też in-
formację, że zażyty bezpośrednio przed
spodziewaną owulacją jest w stanie opóźnić
pękanie pęcherzyków u części kobiet [29].
W ulotce dla pacjentki jest zapis, że uwa-
ża się, iż działa poprzez zatrzymanie uwal-
niania komórki jajowej przez jajniki [29].
W pierwotnej ulotce z 2009 roku był zapis:
uważa się, że działa poprzez zatrzymanie
uwalniania komórki jajowej przez jajniki
i być może także poprzez zmiany w macicy,
zapis ten zmieniono w 2010 roku [30], po-
mijając działanie odnoszące się do macicy,
które sugerowałoby wpływ tego preparatu
na implantację zarodka. Aktualne materiały
informacyjne dla tego produktu nie przed-
stawiają pełnych informacji o jego mecha-
nizmie działania, który jest taki sam, jak
w przypadku zastosowania pigułki aborcyj-
nej RU486 - mifeprystonu.
W lutym w 2010 roku w artykule opub-
likowanym w
Th
e Lancet porównującym
działanie uliprystalu i levonorgestrelu au-
torzy piszą, że modulatory receptora pro-
gesteronowego, w tym octan uliprystalu,
podane w wysokich dawkach mogą wpły-
wać na rozwój endometrium i na implan-
tację embrionu. Dalej czytamy, że pomimo
iż nie można wykluczyć efektu endomen-
trialnego i tak samo dodatkowego poowu-
lacyjnego mechanizmu działania, dawka
uliprystalu (30mg) użyta w badaniu była
wybrana do stosowania w antykoncepcji
doraźnej na podstawie zdolności do za-
trzymania owulacji i może być za niska do
hamowania implantacji. W tym samym ar-
tykule autorzy, opisując mechanizm działa-
nia uliprystalu, podają, że jeśli poda się go
w okresie 48 godz. przed owulacją (kiedy
prawdopodobieństwo poczęcia wynosi po-
nad 80%) uliprystal jest wstanie zahamować
ją w znaczniejszym stopniu (60% cykli) niż
levonorgestrel (12% cykli) [31].
Podobnie w innym artykule podaje się,
że uliprystal hamuje owulację nawet już po
wystąpieniu nagłego wzrostu LH, czego nie
można zaobserwować w przypadku zastoso-
wania levonorgestrelu [32]. W komentarzu
do wyżej wspomnianego artykułu z
Th
e
Lancet wskazuje się, że nie da się wyklu-
czyć działania antyzagnieżdżeniowego po
podaniu tego preparatu kobietom w 72-120
godz. po stosunku seksualnym. W uzasad-
nieniu podkreśla się, że uliprystal wywiera
podobny efekt biologiczny jak mifepryston
stosowany do wywołania farmakologicznej
aborcji. Mechanizm działania mifeprysto-
nu jest dość dokładnie zbadany, a ulipry-
stal działa tak samo. Podkreśla się też to, że
podanie niskich dawek (10mg) uliprystalu
w fazie poowulacyjnego wzrostu endome-
trium opóźnia jego dojrzewanie i zmniej-
sza zdolność do implantacji [33]. Podobne
wnioski znajdujemy w odrębnym artykule
opisującym wyniki badania wpływu ulipry-
stalu na endometrium. Autorzy są zdania,
że uliprystal hamuje rozwój endometrium
Antykoncepcja doraźna
76
w zależności od dawki. Podają, że takie
działanie jest już obserwowane przy zasto-
sowaniu 10mg uliprystalu we wczesnej fazie
lutealnej (zaraz po owulacji), twierdzą, że
może ono utrudniać implantację [34].
3.5. Wkładki domaciczne zawierające
miedź
Jony miedzi rozprzestrzeniają się w ob-
rębie macicy i jajowodów, nasilając reak-
cję ciała obcego [3], powodują miejscowy
stan zapalny [1], który redukuje szanse
na implantację zarodka [2], działają tak-
że toksycznie na plemniki [1,3,17] jak i na
„komórkę jajową” [1,22], blokują receptory
progesterenowe utrudniając przemianę lu-
tealną [1,22], zwiększają syntezę prostaglan-
dyn i powodują nasilenie skurczów macicy,
co przyspiesza transport i wydalenie „komórki
jajowej” (która jest w rzeczywistości embrio-
nem, nazywanie „komórką jajową” zarodka
jest dużą nieścisłością nie raz używaną przez
przemysł farmaceutyczny, a nawet świat
medyczny – przypis autora) [22],
zamiast
trzydniowej wędrówki z jajnika do macicy
potrzebuje ona zaledwie 18h [1]. Dodatkowo
niektórzy sugerują, że wkładka ta blokuje
także owulację [17], wpływa (utrudnia) na
migrację [1,17] i kapacytację plemników
[17]. Ponadto wkładka zaburza transport
spermy oraz działa na śluz szyjkowy [2,3,11].
Niektórzy autorzy podają, że główny me-
chanizm działania wkładek zawierających
miedź opiera się na działaniu plemniko-
bójczym, wkładka prowokuje lokalny stan
zapalny, 18 tygodni po założeniu stwierdza
się wzrost ilości leukocytów w błonie ślu-
zowej macicy o 1000%, leukocyty te mogą
niszczyć plemniki [11]. Twierdzi się, że
wkładka głównie przeszkadza w zapłodnie-
niu [1] i zaprzecza, jakoby głównym dzia-
łaniem był wpływ na implantację zarodka
[1,4,17]. Inni natomiast dodają, że w przy-
padku zapłodnienia stan zapalny powstały
w wyniku założenia wkładki powoduje, że
błona śluzowa macicy nie jest zdatna do im-
plantacji zarodka w macicy [4,27].
Podaje się też, że skuteczność stosowania
wkładki domacicznej nie ma związku z in-
gerowaniem w proces implantacji, chociaż
to zjawisko również ma miejsce i jest pod-
stawą zastosowania miedzianej wkładki
jako antykoncepcji w stanach nagłych [7].
3.6. Podsumowanie mechanizmów
działania
Reasumując informacje na temat mecha-
nizmów działania preparatów stosowanych
w antykoncepcji doraźnej, należy stwier-
dzić, że ich działanie jest złożone i wielokie-
runkowe. Preparaty hormonalne stosowane
w antykoncepcji postkoitalnej oraz modu-
latory receptora progesteronowego mogą
powodować zaburzenie, zahamowanie lub
opóźnienie owulacji, wpływać na ruchli-
wość jajowowdów i na zmiany zachodzące
w błonie śluzowej macicy (endometrium),
zaburzać wydzielanie estrogenu i progeste-
ronu oraz zahamować lub uniemożliwiać
implantację zarodka. Odnośnie do stoso-
wania wkładki domacicznej zawierającej
miedź w przypadku, gdy nastąpiło poczęcie,
najprawdopodobniej będzie miała wpływ
na proces implantacji zarodka w macicy.
Kluczową kwestią wpływającą na rodzaj
mechanizmu, jaki głównie zadziała, jest
Małgorzata Prusak
77
faza cyklu miesięcznego, w jakim znajdu-
je się kobieta przyjmująca te środki. Jeżeli
kobieta przyjmnie ten preparat w okresie
przedowulacyjnym, to jest duże prawdopo-
dobieństwo, że zadziała mechanizm doty-
czący owulacji (oznacza to, że włącznie do
dnia, w którym tabletki zostały przyjęte ko-
mórka jajowa nie została uwolniona). Jeżeli
kobieta przyjmnie tabletki 2-5 dni po owu-
lacji (a współzycie odbyło się 2-3 dni przed
owulacją lub w dniu owulacji), oznacza
to, że jeśli poczęło się dziecko, to z dużym
prawdopodobieństwem zadziała mecha-
nizm utrudniający, hamujący lub uniemoż-
liwiający proces implantacji zarodka.
Przyjęcie tabletek po współżyciu mającym
miejsce więcej niż jeden dzień po owulacji
nic nie wnosi do działania mającego zapo-
biec ciąży, gdyż w tej sytuacji zapłodnienie
nie było możliwe.
Tabela 2. Możliwe mechanizmy działania preparatów stosowanych w antykoncepcji
doraźnej.
Działanie
Rodzaj metody
Zatwierdzone do użycia w antykoncepcji doraźnej
Wpływ na transport spermy, jakość
i ruchliwość plemników
Choć wymienia się te mechanizmy, to wydaje
się, że nie mają one większego znaczenia
po przyjęciu preparatu po stosunku, kiedy
to kilka godzin po współżyciu plemniki
docierają do jajowodów. Ten mechanizm
uwzdlędnia się w następujących metodach:
Yuzpe, Levonorgestrel, wkładka domaciczna
z miedzią.
Zatrzymanie lub opóźnienie owulacji
Levonorgestrel, Yuzpe, Mifepryston,
Uliprystal
Antynidacyjne (niedopuszczające do zagnieżdżenia zarodka)
Wpływ na transport embrionu
w jajowodach
Yuzpe, Levonorgestrel, wkładka domaciczna
Wpływ na działanie ciałka żółtego
(produkcja progesteronu, pośrednio na
endometrium)
Yuzpe, Lenovorgestrel, Mifepryston,
Uliprystal
Wpływ na rozwój endometrium
(pośredni)
Yuzpe, Levonorgestrel, Mifepryston,
Uliprystal, wkładka domaciczna
Blokowanie receptorów progesterenowych Mifepryston, Uliprystal, wkładka
domaciczna z miedzią
Zmniejszenie produkcji progesteronu
Mifepryston, Uliprystal, Levonorgestrel,
Yuzpe
Powodowanie stanu zapalnego błony
śluzowej macicy
Wkładka domaciczna z miedzią
Antykoncepcja doraźna
78
Wydaje się celowe zwrócenie uwagi na to,
aby w materiałach informacyjnych przezna-
czonych dla pacjentek była zawarta pełna
informacja na temat działania preparatów
stosowanych w antykoncepcji doraźnej.
Zapis, że preparat działa jedynie na owulację
jest w tym przypadku nieprawdziwy i rodzi
wątpliwości, co do intencji producentów
oraz organów zajmujących się dopuszcza-
niem tego typu produktów do sprzedaży.
Tym bardziej, że badania wykazują, że
informacja o mechanizmie działania prepa-
ratów używanych w kontroli urodzeń jest
bardzo ważna dla wielu kobiet. Szczególnie
jeśli dotyczy to działań związanych z po-
czątkiem ludzkiego życia. Dla kobiet, któ-
re nie chcą używać środków, które niszczą
ludzki zarodek (mechanizmy działające po
zapłodnieniu) nie ma znaczenia, czy jest to
mechanizm główny, czy tylko czasami wy-
stępujący [35]. Dlatego powinno się dbać
o to, aby kobietom była przekazywana peł-
na informacja o działaniu tych środków, tyl-
ko w ten sposób można zapewnić im prawo
do wolnego wyboru [36].
4. Działanie szkodliwe
Producenci zalecają, aby antykoncepcja
w przypadkach nagłych była metodą sto-
sowaną w sporadycznych przypadkach,
w żadnym razie nie powinna zastępować
stałej metody antykoncepcyjnej. Nie za-
leca się też wielokrotnego stosowania tych
metod w tym samym cyklu miesiączko-
wym, ani ich łączenia, np. levonorgestrelu
z uliprystalem. Głównym przeciwwskaza-
niem do ich stosowania jest aktualnie wy-
stępująca ciąża.
Levonorgestrel podany 2 razy po 750ųg
(0,75mg) lub 1500ųg (1,5mg) powoduje
u 14-24% kobiet nudności (50% nudności
i 20% wymioty [4]), ok. 14% dolegliwości
bólowe w podbrzuszu i uczucie zmęczenia,
10-21% bóle głowy, 10-13% zawroty głowy,
8-13% uczucie napięcia, wymioty i biegun-
kę u poniżej 10%, nieregularność wzorca
krwawienia i podplamianie u 30%, u 5-20%
opóźnieniu ulega następne krwawienie mie-
sięczne. Niektóre z nich ustępują po dwóch
dniach, a niektóre występują do następnego
krwawienia miesięcznego, u ponad połowy
następna miesiączka wystąpiła w przewi-
dywanym czasie [3]. Przeciwskazaniem do
stosowania wysokiej dawki progestagenu są
zaburzenia wątroby [3] oraz ryzyko wystą-
pienia ciąży pozamacicznej, gdyż nie wiado-
mo czy metoda ta zapobiegnie implantacji
ciąży ektopowej [3].
Przy zastosowaniu metody Yuzpe częstość
występowania objawów niepożądanych jest
wyraźnie wyższa od zastosowania samego
lewonorgestrelu. U 50% kobiet występują
nudności, a u około 20% wymioty [3,17].
Związane jest to ze składnikiem estrogeno-
wym. Głównymi przeciwskazaniami są ist-
niejąca zakrzepica i skłonności do niej, raki
sutka lub endometrium, niezłośliwe i złośli-
we guzy wątroby, zaawansowana cukrzyca
oraz migreny związane z cyklem miesiącz-
kowym [3].
Wkładki domaciczne zawierające miedź
mogą być przyczyną nienormalnych krwa-
wień: ciężkie lub przedłużone miesiączki,
lub krwawienie miedzymiesiaczkowe [11].
Perforacja macicy zdarza się według róż-
nych autorów 1 raz na 3000 założeń [11] do
1-2 na 1000 założeń [2,17]. W przypadku
Małgorzata Prusak
79
zajścia w ciażę może dojść do uszkodzenia
dziecka [11]. Aborcje zdarzają się w oko-
ło 55%, trzy razy częściej niż spontanicz-
ne poronienia u kobiet bez wkładki [11].
Opisywane są także septyczne aborcje wy-
wołane przez bakterie [11]. Zwiększa się
ryzyko ciąży pozamacicznej o 90% w sto-
sunku do kobiet niestosujących antykon-
cepcji [11], według innych autorów jest
mniejsze [2]. Mogą przyspieszać poród [11].
Przyczyniają się do infekcji dróg rodnych
kobiety, dlatego wkładki nie powinny być
zakładane u kobiet zakażonych chlamy-
dią. Przeciwskazaniem jest wiek poniżej
25 lat, stosowanie kortykosteroidów, kar-
mienie piersią, wcześniejsza ciąża pozama-
ciczna [11]. Nie powinno się ich stosować
u młodych dziewcząt i u kobiet, które nie
rodziły lub zamierzają rodzić w przyszłości
ze względu na zwiększone ryzyko 3-5 a na-
wet 7-krotnie zapalenia przydatków, co
może powodować niedrożność jajowodów
i związaną z nimi niepłodność [1,22].
Mifepryston powoduje nudności i dole-
gliwości bólowe podbrzusza u około 14%
kobiet, uczucie zmęczenia u 15%, uczucie
napięcia w piersiach u 8% i wymioty u 1%.
Krwawienia międzymiesiączkowe występo-
wały rzadziej niż przy użyciu lewonorgestre-
lu, częściej opóźnienie miesiączki [3].
Po podaniu uliprystalu 10% osób zgła-
szało ból głowy, mdłości i ból brzucha.
Często (1/10 – 1/100) były zgłaszane: zabu-
rzenia nastroju, ból głowy, zawroty głowy,
mdłości, bóle brzucha, ból górnej części
brzucha, uczucie dyskomfortu w brzuchu,
wymioty, bóle mięśniowe, bóle pleców,
bolesne miesiączkowanie, bóle miedni-
cy, wrażliwość piersi, zmęczenie [29]. Po
zastosowaniu uliprystalu krwawienie mie-
siączkowe może wystąpić o kilka dni wcześ-
niej lub później niż przewidywane. U ok.
6% kobiet krwawienie miesiączkowe może
występować o >7 dni wcześniej niż spodzie-
wane. U ok. 20% kobiet może dochodzić
do opóźnienia krwawienia miesiączkowego
o >7 dni, a u 5,1% kobiet opóźnienie może
wynieść >20 dni. Nie należy stosować uli-
prystalu u osób z nietolerancją galaktozy,
pierwotnym niedoborem laktazy lub zespo-
łem złego wchłaniania glukozy-galaktozy.
Uliprystal może w niewielkim lub umiar-
kowanym stopniu upośledzać zdolność
do prowadzenia pojazdów mechanicznych
[37]. Głównym przeciwwskazaniem jest cią-
ża, w przypadku podejrzenia zajścia w ciążę
powinno się ją wykluczyć za pomocą testu,
gdyż może mieć niekorzystny wpływ na jej
przebieg. Nie powinno się stosować przy
chorobach wątroby i ciężkich postaciach
astmy [29].
5. Skuteczność
Antykoncepcja postkoitalna prawidłowo
stosowana redukuje ryzyko zajścia w cią-
że o 75% [17]. Ryzyko ciąży po jednym
stosunku w środku cyklu wynosi 8% [17].
Zastosowanie dwuskładnikowej metody
hormonalnej, lewonorgestrelu, wkładki
z miedzią obniża ryzyko ciąży odpowied-
nio do 2%, 1 %, i 0,5% (2). Dane z piś-
miennictwa sugerują wyższą skuteczność
antykoncepcyjną im szybsze zastosowanie
antykoncepcji po stosunku [17].
Tabletki zawierające progestagen odno-
szą najczęściej pożądany przez pacjentkę
skutek, jeśli zostaną zażyte do 72 godz. po
Antykoncepcja doraźna
80
stosunku. Mniejsza szansa na ten efekt jest
w przypadku zażycia ponad 72 godz. po
współżyciu lub jeśli miał miejsce więcej
niż jeden stosunek [11]. Skuteczność wy-
nosi 99% przy zastosowaniu tego prepa-
ratu w ciągu 24 godz. po stosunku i kiedy
współżycie seksualne miało miejsce w okre-
sie 5 dni przed do jednego dnia po jajecz-
kowaniu. W okresie późniejszym tzn. po
24 godz. zapobiega 95% ciąż. Jeżeli zostanie
przyjęty w ciągu 24-48 godz. po stosunku,
wówczas jego skuteczność wynosi 85%, a po
48-72 godz. 58% [3]. W innym miejscu po-
daje się skuteczność w 75%. przy zażyciu do
72 godz. [2] lub też 89% przy zastosowaniu
dwóch dawek co 12 godz. [1]. Zastosowanie
pojedynczej dawki 1,5mg lewonorgestrelu
jest równie skuteczne jak dwóch dawek po
0,75mg, zależy głównie od tego jak szybko
zostanie podana pierwsza dawka. Są donie-
sienia wskazujące, że zastosowanie lewo-
norgestrelu w okresie 3-5 dni po stosunku
wykazuje taką samą skuteczność, dlatego
wnioskuje się, aby nie odmawiać tej formy
antykoncepcji kobietom, które zgłosiły się
do 5 dnia po stosunku [7,17].
Skuteczność metody Yuzpe wynosi około
57% w odniesieniu do spodziewanej ilości
ciąż [3]. Inni autorzy podają 59-75% [1].
Na ogół podaje się, że założenie wkładki
domacicznej zawierającej miedź do 5. dnia
po stosunku wykazuje efektywność 99% [4].
Może też być zastosowana do 7. dnia po
stosunku [11]. Podaje się też, że wkład-
ka także chroni przed ciążą po założeniu
w 5. do 10. dniu od środka cyklu (0,1%) [11]
lub, że może być założona do 5 dnia po
przewidywanej owulacji, co może oznaczać
więcej niż 5 dni od stosunku [2] wykazując
100% [2] lub 99% [1] skuteczność. Założona
5 do 7 dni po owulacji jest bardziej skutecz-
na niż metody hormonalne, nieskutecz-
na jedynie w 0,1% [38]. Prawdopodobnie
wkładka z levonorgestrelem ma podobne
działanie, ale nie prowadzono badań w tym
kierunku [7].
Zastosowanie mifeprystonu w jednora-
zowej dawce 10mg do 5 dni po stosunku
wykazuje 81% skuteczność (1). Inni podają
85-100% skuteczność po podaniu pojedyn-
czej dawki 50-600mg [1]. Pojedyncza daw-
ka 600mg daje skuteczność bliską 100%
[38]. Badania prowadzone pod kierunkiem
WHO dowiodły, że pojedyncza dawka mi-
feprystonu w ilości 10 mg podana do 5 dni
po stosunku jest tak samo efektywna jak
jednorazowe zastosowanie 50-600mg (czę-
stość zajścia w ciąże 1,2%). Dawka 10mg nie
różni się skutecznością od podania dwóch
pojedynczych dawek levonorgestrelu [8,39].
Wyniki dwóch niezależnych badań wska-
zują, że skuteczność octanu uliprystalu jest
równoważna ze skutecznością lewonorge-
strelu u kobiet, które przyjęły ten preparat
do 72 godz. po stosunku, a nawet ryzyko
zajścia w ciąże w przypadku uliprystalu jest
mniejsze. W przypadku zażycia tego prepa-
ratu w 48-120 godzin po stosunku częstość
ciąży wyniosła 2,1% [29].
6. Dostępność
Uważa się, że najwyższą skuteczność
hormonalnej antykoncepcji postkoitalnej
uzyskuje się po jej zastosowaniu w czasie
pierwszych 24 godz. po stosunku płciowym.
Z tego względu, że mogą wystąpić trudno-
ści ze skontaktowaniem się z lekarzem, dąży
Małgorzata Prusak
81
się do tego, aby produkty te były wydawane
bez recepty, gdyż, zdaniem niektórych, uła-
twiony dostęp do tych produktów zmniej-
szy ilość aborcji. Badania jednak wykazują,
że zwiększona dostępność antykoncepcji
doraźnej zwiększa częstość jej użycia, lecz
nie zmniejsza ilości ciąż niechcianych i tym
samym nie zmniejsza ilości wykonywanych
aborcji [40,41,42].
W wielu krajach Europy tabletki za-
wierające wysoką dawkę levonorgestrelu
(Tabletki Po) można uzyskać bez recep-
ty lekarskiej, tylko w kilku państwach są
one na receptę tj. w: Czechach, Irlandii,
Niemczech, Włoszech i Polsce. W krajach,
w których nie jest wymagane wskazanie le-
karskie, jedynie w Finlandii i Anglii jest na-
łożone ograniczenie wiekowe odpowiednio
15 i 16 lat. W niektórych krajach produkty
te są dostępne poprzez portale internetowe.
W ostatnich latach narastają kontrower-
sje, co do wydawania Pigułki Po (Morning
after Pill) bez recepty i bez ograniczeń
wiekowych. W Wielkiej Brytanii na przy-
kład prowadzi się program (Health secre-
tary defends Isle of Wight – BBC News
02.11.2010), w którym oferuje się trzynasto-
latkom możliwość nabycia w aptece tabletek
antykoncepcji awaryjnej wraz z dodatko-
wym pakietem klasycznych hormonalnych
pigułek antykoncepcyjnych w ilości wystar-
czającej na jeden miesiąc – bez recepty oraz
bez wiedzy i zgody lekarza rodzinnego jak
również bez wymaganej aprobaty rodzi-
ców. Jedynie zaleca się, aby dziewczęta te
udały się w ciągu miesiąca do lekarza albo
wykwalifi kowanej pielęgniarki z zakresu
zdrowia seksualnego, aby potem otrzymać
kolejną porcję tabletek. Ostatnie badania
wskazują, że pierwsza miesiączka u dziew-
cząt w Polsce występuje najczęściej w wieku
12-13 lat [43]. Pierwsze cykle miesiączkowe
u pokwitających dziewcząt są zazwyczaj nie-
regularne i często bezowulacyjne (do 80%
w pierwszych dwóch latach). Dojrzewanie
ośrodków podwzgórza oraz przysadki i jaj-
ników jest procesem dynamicznym i długo-
trwałym, który u większości dziewcząt trwa
3-5 lat po pierwszej miesiączce. Stwierdza
się, że nadużywanie lub stosowanie w spo-
sób nieprzemyślany preparatów hormonal-
nych w tym okresie może trwale uszkodzić
dojrzewającą oś podwzgórzowo-przysadko-
wo-jajnikową i prowadzić do cykli bezowu-
lacyjnych, a później do niepłodności [44].
Głównie ginekolodzy zgłaszają sprzeciw
odnośnie wydawania tych produktów bez
recepty lekarskiej. Uważają oni, że kobieta
stosująca te środki wymaga opieki i porady
lekarskiej ze względu na ryzyko wystąpie-
nia ciąży pozamacicznej. Podkreślają też, że
w przypadku gwałtu konieczna jest dodat-
kowa opieka psychologiczna. Stwierdzają,
że dzięki łatwemu dostępowi do metod
unikania urodzenia niechcianego dziecka,
kobiety mogą uznać je za alternatywne do
zwyczajnych doustnych środków antykon-
cepcyjnych i sięgać po nie częściej. W przy-
dadku stosowania regularnej antykoncepcji,
gdzie dawki hormonów są dużo mniejsze,
wymaga się wizyty lekarskiej ze względu na
wiele przeciwskazań i szkodliwe działania
tych środków.
Niektórzy lekarze w Polsce, przede
wszystkim ze względu na mechanizm dzia-
łania tych środków (możliwość działania
przeciwzagnieżdżeniowego), odmawiają
wypisania recepty na tabletki stosowane
Antykoncepcja doraźna
82
w antykoncepcji postkoitalnej. Lekarz
może również odmówić założenia wkładki
domacicznej ze względów etycznych, po-
wołując się na klauzulę sumienia. Jest to
zgodne z art. 39 ustawy o zawodzie leka-
rza i dentysty z dnia 5 grudnia 1996:
lekarz
może powstrzymać się od wykonania świad-
czeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumie-
niem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym, że ma
obowiązek wskazać realne możliwości uzy-
skania tego świadczenia u innego lekarza lub
w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz
uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumen-
tacji medycznej.
Coraz większą rolę w dostępności tych
produktów zajmują farmaceuci, gdyż nieza-
leżnie od tego, czy są one na receptę, czy też
nie, zawsze pozyskuje się te środki z apteki,
bądź z dodatkowo zorganizowanych punk-
tów. W niektórych stanach w USA wprowa-
dzono przepisy nakazujące realizację ważnej
recepty na tego typu środki w odpowiedzi
na stosowanie przez farmaceutów klauzuli
sumienia. Kilka stanów pozwala farma-
ceutom na odmówienie sprzedaży tych
środków ze względu na moralne obiekcje
[45]. W Europie jedynie w Anglii farmace-
uci mają prawnie zagwarantowaną odmowę
sprzedaży produktów stosowanych w anty-
koncepcji postkoitalnej na bazie religijnych
i moralnych zastrzeżeń [46]. W Polsce kwe-
stia sprzeciwu sumienia dla farmaceutów
nie jest uregulowana [47].
Z drugiej strony podkreśla się prawo
kobiet do antykoncepcji doraźnej, które
powinno być zapewnione przez nielimi-
towany dostęp do tych środków nawet na
niekorzyść innych osób (lekarzy, farma-
ceutów), które mogłyby sprzeciwiać się ze
względu na moralne wątpliwości, czy też
religijne poglądy [48]. Zwolennicy antypa-
ternistycznie nastawionej bioetyki głoszą, że
lekarze (i inny personel medyczny) powinni
dawać pierwszeństwo opiniom moralnym
pacjenta i kierować się ich rozumieniem na-
kazu moralnego [49].
Dążenie do uniknięcia niepożądanej cią-
ży czy też nieurodzenia niechcianego dzie-
cka w ostatnich czasach zaczęto traktować
jako dobro osobiste chronione prawem,
które ma być gwarantowane przez dostęp-
ność antykoncepcji i aborcji. Utrudnienie
realizacji tego prawa zaczyna być uważane
za przestępstwo. Obecna kultura przyjmu-
je te dążenia nie tylko jako osobiste dobro
jednostki, która wolna jest co do ich podej-
mowania, lecz nawet jako dobro społeczne,
dlatego też zezwala się na nie, zachęca do
praktykowania, promuje i fi nansuje [50].
Wiele organizacji jest zaangażowanych
w działania majace na celu zwiększenie do-
stępu do tej formy antykoncepcji. Osiąga
się to za pomocą propagowania informacji,
jak uzyskać i jak stosować te środki. Szeroko
wykorzystuje się dostępne media. Działania
te nie zawsze idą w parze z pełną informa-
cją o działaniu tych preparatów i zagrożeń
z nimi związanych. Trzeba też zauważyć, że
niejednokrotnie powołując się na prawo do
wolnego wyboru, wywiera się presję na le-
karzy i farmaceutów w związku z dystrybu-
cją tych produktów.
7. Etyczna ocena stosowania
antykoncepcji doraźnej
Antykoncepcja doraźna jest metodą, która
budzi poważne kontrowersje etyczne, gdyż
Małgorzata Prusak
83
przeprowadza się ją po możliwym zapłod-
nieniu. Może wykorzystywać mechanizm
polegający na zahamowaniu bądź zabloko-
waniu procesu zagnieżdżenia zarodka, o ile
doszło wcześniej do zapłodnienia [3]. Po
zapoznaniu się z danymi na temat mechani-
zmów działania należy stwierdzić, że praw-
dopodobieństwo wystąpienia tego skutku
zależy od rodzaju zastosowanej metody.
Ostatecznie nie można w pełni zagwaran-
tować, że w ani jednej z wyżej omawianych
metod stosowanych w antykoncepcji doraź-
nej działanie takie jest niemożliwe.
Podaje się, że na 100 tabletek zawie-
rających levonorgestrel zastosowanych
w antykoncepcji awaryjnej 4-5 z nich
może w pośredni sposób przyczynić się do
zniszczenia zarodka ludzkiego [51]. Można
przypuszczać, że przy zastosowaniu mo-
dulatorów receptorów progesterenowych
oraz wkładek domacicznych zawierających
miedź ryzyko to będzie większe. Etyczne
implikacje tej możliwości nie są bez znacze-
nia, dlatego wydaje się konieczne podjęcie
dyskusji na ten temat.
W moralnej ocenie stosowania antykon-
cepcji doraźnej podnosi się głównie kwestie
uznania działania przeciwzagnieżdżeniowe-
go jako wczesnoaborcyjnego oraz nadania
statusu moralnego człowiekowi będącemu
w fazie zarodka.
Stosowanie antykoncepcji awaryjnej nie
zawsze uznaje się za działania równoważne
z aborcją (sztucznym przerwaniem ciąży).
Według defi nicji WHO przyjętej po 1965
roku przez American College of Obstetrics
and Gynecology (ACOG) o ciąży może-
my mówić dopiero wtedy, gdy zakończy
się proces implantacji zarodka w macicy.
Oznacza to, że połączenie zarodka z macicą
uważa się za początek ciąży. Czas pomiędzy
zapłodnieniem a zagnieżdżeniem zarodka
w macicy daje możliwość zapobieżenia tak
pojętej ciąży, nawet jeśli nastąpiło wcześniej
zapłodnienie [7]. Adekwatnie do tej defi ni-
cji metody stosowane po zakończeniu im-
plantacji uważa się dopiero za aborcyjne.
Defi nicja ta wprowadza pewne zamieszanie
pojęciowe, gdyż na ogół dla wielu osób ter-
min „ciąża” oznacza okres od zapłodnienia
do porodu. W konsekwencji różnie mogą
być rozumiane zapisy odnoszące się do
działania przeciwzagnieżdżeniowego tych
środków, gdzie często równocześnie poda-
je się, że środek ten nie działa wczesnopo-
ronnie, gdyż nie niszczy rozpoczętej ciąży
(gdzie ciąża w myśl autorów zapisu ozna-
cza okres od zakończonej implantacji do
porodu).
W niektórych krajach europejskich ta-
kich, jak: Austria, Niemcy i Holandia,
ustawodawcy wyłączyli z kategorii czynów
zagrożonych sankcjami karnymi te prak-
tyki aborcyjne, które mają miejsce przed
zakończeniem się procesu implantacji.
Niewątpliwie te regulacje wyrażają zgodę
prawodawcy na nieograniczone formalny-
mi wymogami stosowanie przez kobiety
środków antykoncepcyjnych o działaniu
wczesnoporonnym [52].
W Niemczech w 1974 roku zreformowano
paragraf 218 nakładający karę za przerwanie
ciąży, wprowadzając zapis, że dotyczy on
przerwania ciąży po 13. dniu od zapłodnienia.
Oznacza to, że postępowanie, które utrudnia
zagnieżdżenie, nie podlega karze i od tego
czasu nie ma prawnych przeszkód do sto-
sowania antykocepcji postkoitalnej w tym
Antykoncepcja doraźna
84
kraju. W Polsce możliwość stosowania środ-
ków przeciwzagnieżdżeniowych z prawnego
punktu widzenia nie jest jasna [52].
Argumenty opowiadające się za etyczną
dopuszczalnością antykoncepcji doraźnej
opierają się na założonej z góry tezie, że za-
rodek we wczesnej fazie rozwoju nie jest god-
ny ochrony. Stosuje się tu między innymi
kryteria rozwojowe, na których podstawie
uznaje się, że stawanie się człowiekiem jest
procesem rozciągniętym w czasie. W konse-
kwencji głosi się, że nienarodzony uzyskuje
gwarancję prawnej ochrony w zależności od
nabytych cech. Wyróżnia się tu między in-
nymi następujące momenty graniczne: im-
plantacji zarodka w macicy, neurologiczne
związane z aktywnością mózgu, zdolność
do samodzielnego życia poza organizmem
matki, narodziny, zdolność do świadomego
kontaktu z otoczeniem. Okazuje się jednak,
że są to założenia arbitralne. Czymże miałby
być zarodek, jak nie istotą ludzką w pierwszej
fazie rozwoju? W podręcznikach z embriolo-
gii podaje się, że życie człowieka zaczyna się
wraz z zakończeniem procesu zapłodnienia.
Zapłodnienie dojrzałej komórki jajowej przez
pojedynczy plemnik zachodzi zwykle w bań-
ce jajowodu w czasie pierwszych kilku godzin
po owulacji. Połączenie to tworzy zygotę
mającą pełną diploidalną i już niezmienną
jakościowo liczbę chromosomów zawie-
rających informację genetyczną od obojga
rodziców. Jest ona początkiem nowej istoty
ludzkiej [53] jest genetycznie unikatowa [54].
Zygota rozpoczyna kompleksowy i zintegro-
wany rozwój człowieka, który jeśli nie zosta-
nie przerwany przez wypadek, chorobę lub
ingerencję zewnętrzną, będzie przechodził
przez różne etapy: uformowanie narządów,
narodziny, dzieciństwo, okres młodzieńczy,
wiek dojrzały, starość aż do zakończenia
śmiercią [55]. Ta wysoce wyspecjalizowana
komórka ukierunkowana na rozwój jako ca-
łościowy organizm dała początek każdemu
z nas jako odrębnej jednostce.
Spór o status moralny ludzkiego embrio-
nu i związanej z nim prawnej ochrony to-
czy się na wielu płaszczyznach. Nie sposób
go tutaj w pełni zaprezentować. Wydaje się
jednak, że sporu tego nie można rozstrzyg-
nąć za pomocą argumentów, w oparciu
o które status embrionu określa się w za-
leżności od znaczenia czy też użyteczności,
jakie mu nadaje otoczenie, jak również od
akceptacji przez rodziców czy też społe-
czeństwo. Bardziej właściwe wydają się ar-
gumenty odnoszące się do przynależności
gatunkowej, ciągłości rozwoju, tożsamości
indywidualnej i potencjalności rozwojowej,
dla których przyjęcie zakończenia procesu
zapłodnienia byłoby uznaniem zaistnienia
nowej osoby ludzkiej wraz z przysługującą
jej godnością i prawami [56].
W dyskusji na temat moralnej oceny sto-
sowania antykoncepcji doraźnej zwraca się
uwagę na śmiertelność zarodków w wyniku
tzw. naturalnej selekcji, która jest znacznie
wyższa od spowodowanej zastosowaniem
antykoncepcji doraźnej [51]. W literaturze
samoistne poronienia zarodków określa się
na poziomie 50%. Niemniej jednak jest to
jedynie hipoteza, gdyż dokładna ocena licz-
by zarodków obumarłych we wczesnej fa-
zie rozwoju jest niemożliwa do ocenienia,
ponieważ na ogół kobieta nie wie, że jest
w ciąży [27]. Możemy jedynie stwierdzić na
podstawie danych literaturowych, że około
15% rozpoznanych ciąż ulega samoistnemu
Małgorzata Prusak
85
poronieniu [57]. Z pewnością ocenie mo-
ralnej nie podlegają procesy przebiegające
naturalnie w przeciwieństwie do działania
człowieka świadomego ryzyka zniszczenia
ludzkiego embrionu lub też działań po-
dejmowanym z zamiarem takiego efektu
w przypadku, gdyby życie ludzkie się zaczęło.
W etycznej debacie wokół środków sto-
sowanych w antykoncepcji postkoitalnej
przywołuje się również problem „dzieci nie-
chcianych” i dążenie do zmniejszenia liczby
wykonywanych aborcji. Jak to już wcześniej
napisano, badania wskazują, że zwiększony
dostęp do antykoncepcji doraźnej nie zmniej-
sza liczby wykonywanych aborcji. Preparaty te
stosuje się też w celu uniknięcia ciąży w przy-
padku gwałtu. Nikt nie kwestionuje chęci
uchronienia się przed poczęciem dziecka
w takiej sytuacji, podawanie w tym wypadku
antykoncepcji doraźnej stało się standardo-
wym postępowaniem. Możliwość poczęcia
dziecka w wyniku gwałtu szacuje się na 1-5%.
W przypadku podania wysokiej dawki levo-
norgestrelu kobiecie zgwałconej prawdopo-
dobieństwo utraty zarodka jest bardzo małe.
Nie mniej jednak, ze względu na uzyskanie
pewności, że preparat ten nie zadziała abor-
cyjnie w katolickich szpitalach wymaga się
wcześniejszego wykonania testu owulacyjnego
[58]. Wychodzi się tu z założenia, że jeśli ży-
cie człowieka się zaczęło, to należy je chronić.
Powinno się je wówczas traktować jak „dzie-
cko podrzucone”, które przecież po znalezie-
niu nie jest mordowane [59].
Na koniec trzeba też wspomnieć o ar-
gumentach religijnych sprzeciwiających
się stosowaniu antykoncepcji doraźnej.
Argumenty te stawia się dzisiaj poza pub-
liczną debatą na rzecz neutralnych rzekomo
światopoglądowo argumentów czysto ro-
zumowych [56], chociaż dla wielu osób są
one bardzo ważne. Wiążą się one z godnoś-
cią osoby, odniesieniem jej do Boga oraz
świętością każdego życia. Są to kluczowe
wartości, z których wynika ochrona życia
ludzkiego od momentu poczęcia [60].
Podsumowując, należałoby stwierdzić, że
nazywanie środkami antykoncepcyjnymi
preparatów stosowanych po stosunku nie
jest w pełni uzasadnione, gdyż w pojęciu
medycznym nie zawsze działają one tak,
jak ta nazwa wskazuje - przeciw poczęciu,
lecz mogą także wywierać wpływ na wczes-
ny rozwój zarodka ludzkiego aż do zakoń-
czenia implantacji w macicy tj. do około
14. dnia od zapłodnienia.
Nie ulega wątpliwości, że każdej osobie
powinno się zagwarantować prawo do peł-
nej informacji na temat sposobu działania
tych środków oraz implikacji etycznych
z tego wynikających. Analogicznie należy
zapewnić każdemu prawo do odmowy sto-
sowania tych produktów jak również ich
dystrybucji. Jest to jak najbardziej zgod-
ne z rezolucją przyjętą przez Radę Europy
w dniu 7 października 2010 roku odnoszącą
się do prawa do klauzuli sumienia w ramach
legalnej opieki medycznej. W dokumen-
cie tym stwierdza się, że nie wolno nikogo
zmuszać do działań, które w jakikolwiek
sposób mogłyby wpłynąć na zniszczenie za-
rodka ludzkiego [61].
Podsumowanie
Obecnie w celu uniknięcia „niepożą-
danej ciąży” stosuje się wiele preparatów
zaliczanych do tak zwanej antykoncepcji
Antykoncepcja doraźna
86
doraźnej. Mechanizm działania, stosowanie
tych środków oraz promocja i dystrybucja
budzi poważne kontrowersje etyczne. Są one
uzasadnione, ponieważ preparaty te mogą
zaburzać wczesne etapy rozwoju człowieka –
pomiędzy zapłodnieniem, a implantacją - do-
prowadzając w konsekwencji do zniszczenia
zarodka ludzkiego. Z tego też względu nie-
dopuszczalne jest stosowanie takich środków
przez osoby, dla których faktem jest, że życie
istoty ludzkiej – człowieka rozpoczyna się od
zapłodnienia, to jest od momentu połączenia
się jądra komórki jajowej i plemnika, kiedy to
powstaje nowy odrębny organizm, który od
tej chwili zaczyna żyć własnym życiem i któ-
remu przynależą się te same prawa, jakie ma
istota ludzka na późniejszym etapie rozwoju.
Niezmiernie ważne jest, aby w ulotkach
informacyjnych dołączonych do opakowa-
nia była zawarta pełna informacja na ten
temat sposobu działania tych produktów,
w tym wpływu na wczesny rozwój zarodka
ludzkiego. Budzi też uzasadniony sprzeciw
wywieranie presji odnośnie stosowania tych
środków, jak również ich dystrybucji, czy
też promocji.
1 Obara M., Słomko Z.,
Metody planowania
rodziny, w: Z. Słomko (red.), Ginekologia,
Warszawa 2008, s. 589-616.
2
Contraception and sterilization, w: J. Drife,
B. Magowan, (red.), Clinical Obstetrics and
Gynaecology, Chiny 2004, s. 151-163.
3 Meisenbacher K.,
Antykoncepcja, Wrocław
2008.
4
Contraception, w: G. F. Cunningham, (red.),
Williams obstetrics, USA 2005.
5 Center for drug evaluation and rese-
arch, Summary Review. Food and Drug
Administration. [Online], 2009, http://
www.accessdata.fda.gov/drugsatfda_docs/
nda/2009/021998s000_SumR.pdf.
6 Ashok P.W.,Wagaarachchi P.T., Flett G.M., et
al.,
Mifepristone as a late post- coital contracep-
tive. Human Reproductive, 2001(16), s.72-75.
7 Stubblefi eld P. G.,
Planowanie rodziny, w: J.
S. Berek, E. Novak, Ginekologia, Warszawa
2008, t.1, s. 267-341.
8 Hamoga H., Ashok P.W., Stalder C., et al.,
A randomized trial of mifepristone (10mg) and
levonorgestrel for emergency contraception,
Th
e American College of Obstetricians and
Gynecologists, 2004(104), s. 1307-1313.
9 Trussel J., Raymond E.G.,
Emergency
Contraception: A last chance to prevent uninten-
ded pregnancy, Th
e Emergency Contraception
Website, [Online] 2010, http://ec.princeton.
edu/questions/ec-review.pdf.
10 FDA approves ella™ tablets for prescription
emergency contraception, New and events,.
Food and Drug Administration, [Online] 2010,
http://www.fda.gov/NewsEvents/Newsroom/
PressAnnouncements/ucm222428.htm.
11 Mishell D. R.,
Family Planning, w:
Comprehensive Gynaecology, Mosby 2007,
s. 275-325.
12 Glasier A. F.,
Fertility control, w: R. W. Shaw,
W. P. Soutter, (red.), Gynaecology, UK 2003,
s. 433-450.
13 Guillebaud J.,
Antykoncepcja pytania i odpo-
wiedzi, Kraków 2005.
14 Trussell J., Raymond E.D., et al.,
Statistical
evidence concerning in the mechanism of action
of the Yuzpe regimen of emergency contracep-
tion, Obstetrics and Gynecology, 1999(93),
s. 872-876.
15 Moore K.L., Persaud T.V.N., Shiota K.,
Colorant atlas of clinical embryology, 1994,
s. 33-53.
Piśmiennictwo:
Małgorzata Prusak
87
16 Loose D., Stancel G.,
Estrogeny i progestageny
w: Farmakologia Goodmana & Gilmana,
Lublin 2007, t. 2, s. 1653-1687.
17 Burkman R.T. et al.,
Antykoncepacja. w:
R. Dębski, (red.), Ginekologia Kliniczna,
Kraków 2009, t.3, s. 863-874.
18 Bahamondes L., Nascimento J.A.A., Manuce
M.J., et al.,
Th
e invitro eff ect of levonorgestrel
on the acrosome reaction of human spermato-
za from fertile men, Contraception, 2003(68),
s. 55-59.
19 Yeung W.S.B., Chiu P.C.N., Wang C.H., et
al.,
Th
e eff ects of levonorgestrel on various spern
function, Contraception, 2002(66) s. 453-457.
20 View the label approved on 07/10/2009 for
PLAN B ONE-STEP, NDA no. 021998,
Food and Drug Administration. [Online]
2009, http://www.accessdata.fda.gov/drug-
satfda_docs/label/2009/021998lbl.pdf.
21
Zapobieganie ciąży, w: W. Pschyrembel,
(red.), Ginekologia praktyczna, Warszawa
1994, t.1., s. 682-715.
22 Pawelczyk L., Banaszewska B.,
Regulacja uro-
dzeń, w: G. H. Brębowicz (red.), Położnictwo
i Ginekologia, Warszawa 2005, s. 951-960.
23 Medard M.L., Ostrowska L.,
Antykoncepcja
doraźna z użyciem levonorgestrelu - skuteczność
i mechanizm działania, Ginekologia Polska,
2010(81), s. 532-536.
24 Meng Ch., Andersson K.L., Bentin-Ley U.,
et al.,
Eff ect of levonorgestrel and mifepristone
on endometrial receptivity markers in a three
-dimensional human endometrial cell cultu-
re model, Fertility and Sterility, 2009(91),
s. 256-264.
25 Mikołajczyk R.T., Stanford J.B.,
Levonorgestrel
emergency contraception: a joint analysis of ef-
fectiveness and mechanism of action, Fertility
and Sterility, 2007(88) s. 565-571.
26 Noe G., Croxatto H.B., Salvatierra A.M.,et
al.,
Contraceptive effi
cacy of emergency con-
traception with levonorgestrel given before or
after ovulation, Contraception, 2010(81),
s. 414-420.
27 Bartel H.,
Embriologia medyczna, Warszawa
2009, s. 38-42.
28 CHMP
Assessment
Report
for
Ellaone. European Medicines Agency,
[Online] 2009, http://www.ema.euro-
pa.eu/docs/en_GB/document_library/
EPAR_-_Public_assessment_report/hu-
man/001027/WC500023673.pdf.
29
Charakterystyka Produktu Leczniczego,
Ellaone. European Medicines Agency,
[Online] 2010, http://www.ema.europa.eu/
docs/pl_PL/document_library/EPAR_-_
Product_Information/human/001027/
WC500023670.pdf.
30 Ellaone Procedural steps taken and scientifi c
information after authorisation. European
Medicines Agency, [Online] 2010, http://www.
ema.europa.eu/docs/en_GB/document_libra-
ry/EPAR_-_Procedural_steps_taken_and_
scientific_information_after_authorisation/
human/001027/WC500023674.pdf.
31 Glasier A.F.,Cameron S.T., Fine P.M., et
al.,
Ulipristal acetate versus levonorgestrel for
emergency contraception: a randomised non-
inferiority trial and meta-analysis, Th
e Lancet,
2010(375), s. 555-562.
32 Fine P.,Mathe H., Ginde S., et al.,
Ulipristal
acetate taken 48-120 hours after intercourse
for emergency contraception, Obstetrics and
Gynecology, 2010(115), s. 257-263.
33 Benagiano G., Hertzen H.,
Towards more ef-
fective emergency contraceptions? Th
e Lancet,
2010(375), s. 527-528.
34 Stratton P., Levens E.D., Hartog B., et al.,
Endomentrial eff ects of a single early luteal dose
of the selective progesterone receptor modulator
CDB-2914, Fertility and Sterility,2010(93),
s. 2036-2041.
35 Irala J., Burgo C.L., Fez C.M.L., et al.,
Women's attitudes towards mechanisms of
action of family planning methods: survey in
primary centres in Pamplona, Spain, BMC
Woman's Health, [Online]2007, http://www.
biomedcentral.com/1472-6874/7/10.
36 Burgo C.L., Fez C.M., Osorio A., et al.,
Spanish women's attitudes towards post-fertili-
zation eff ects of birth control methods, European
Journal of Obstetrics and Gynecology and
Reproductive Biology, 2010(151), s. 56-61.
37
Indeks leków, Uliprystal,. Medycyna
Praktyczna. [Online] http://www.mp.pl/leki/
desc.php?id=7936.
38 Schreiber C.,
Family Planning: Contraception
and Complications, w: S.M. Pfeifer, (red.), NMS
Obstetrics and Gynecology, Philadelphia
2008, s. 346-355.
Antykoncepcja doraźna
88
39 Bastianelli C., Farrs M., Benagiano G.,
Emergency Contraception: a review, Th
e
European Journal of Contraception and
Reproductive Heath Care, 2008(13), s. 9-16.
40 Glassier A., Fairhurst K., Wyke S., et al.,
Advanced provision of emergency contraception
does not reduce abortion rates, Contraception,
2004(69), s. 361-366.
41 Raymond E.G., Trussell, J., Polis, C.B.,
Population eff ect of increased access to emer-
gency contraceptive pills: a systematic review,
Obstetrics and Gynecology, 2007(109),
s. 181-188.
42 Polis C.B., Schaff er K., Blanchard K., et al.,
Advance provision of emergency contracep-
tion for pregnancy prevention, Obstetrics and
Gynecology, 2007(110), s. 1379-1388.
43 Oblacińska A., Jodkowska M., Tabak I., et
al.,
Rozwój fi zyczny i dojrzewanie 13-latków
w pierwszej dekadzie XXI wieku. Stan obecny
oraz trend sekularny wzrastania i dojrzewania
w ostatnim trzydziestoleciu, Medycyna Wieku
Rozwojowego, 2010(14), s. 235-245, [Abstract].
44 Rzepka-Górska J.,
Ginekologia dziecie-
ca i dziewczęca, w: G. Bręborowicz, (red.),
Położnictwo i Ginekologia,Warszawa 2008,
t. 2, s. 760-774.
45 Emergency Contraception, Women's Health
Policy Facts. Kaiser Family Fundation,
[Online] 2010. www.kff .org.
46 Standards of conduct, ethics and perfor-
mance. General Pharmaceutical Council,
[Online] 2010, http://www.pharmacyregula-
tion.org/pdfs/other/gphcstandardsofconduc-
tethicsandperfl o.pdf.
47 Prusak M.,
Sprzeciw sumienia farmaceutów,
Teologia i Moralność, 2009(6), s. 119-233.
48 Weisberg E., Fraser I.,
Right to emergen-
cy contraception, International Journal of
Gynecology and Onstetrics, 2009(106),
s. 160-163.
49 Szewczyk K.,
Bioetyka. Medycyna na grani-
cach życia, Warszawa 2009, s. 108.
50 Laffi
tte J.,
A history of conscientious objection
and diff erent meaning of the concept of toleran-
ce, Pontifi cal Academy for Life XIII General
Assembly, 24.02.2007.
51 Rella W.,
Neue Erkenntnisse uber die
Wirkungsweise der "Pille danach", Imago
Hominis, 2008(15), s. 121-129.
52 Nawrot O.,
Nienarodzony na ławie oskarżo-
nych, Toruń 2007, s. 277.
53 Moore K.L., Persaud T.V.N.,
Th
e Developing
Human. Clinically oriented embryology,
Philadelphia 2008, s. 1-7.
54 Carlson B. M.,
Human Embryology and
Developmental Biology, Philadelphia 2009,
s. 27-47.
55 Condic M.L.,
When does human life be-
gin? A scientifi c perspective. Th
e Westchester
Institute for Ethics & Th
e Human Person,
[Online] 2008, http://www.westchesterinsti-
tute.net/images/wi_whitepaper_life_print.
pdf.
56 Machinek M., S
pór o status ludzkiego embrio-
nu, Olsztyn 2007, s. 220-221.
57 Skrzypczak J.,
Poronienia. w: G. Bręborowicz
(red.). Położnictwo i Ginekologia, Warszawa
2008, t. 1, s. 111-119.
58 Hamel R.,
Th
inking ethically about emergen-
cy contraception, Health Progress. Journal of
the Catholic Health Association of United
States, 2010, s.62-67.
59 Bołoz W.,
Bioetyka i prawa człowieka,
Warszawa 2007, s. 241.
60 Ashley B.M., Blois J.K., Rourke K.D.,
Health
Care Ethics. A Catholic Th
eological Analysis,
Washington 2007, s. 63-89.
61 Th
e right to conscientious objection in
lawful medical care. Council of Europe,
[Online] 2010, http://assembly.coe.int/ASP/
APFeaturesManager/defaultArtSiteView.
asp?ID=950.
Małgorzata Prusak
89
Streszczenie:
Obecnie w celu uniknięcia „niepożąda-
nej ciąży” stosuje się wiele preparatów
zaliczanych do tak zwanej antykoncepcji
doraźnej stosowanej awaryjnie w przy-
padkach nagłych po odbytym stosunku
płciowym, lecz przed zakończonym pro-
cesem zagnieżdżenia zarodka w macicy.
Określa się je również jako antykoncepcję
awaryjną, postkoitalną, w razie zagrożenia,
ratunkową, w nagłej potrzebie, Po, lub
następnego poranka, a najbardziej znane
są jako Pigułki Po (After Morning Pills).
W niniejszym opracowaniu przedstawio-
no rodzaje, sposób działania, skuteczność,
dostępność oraz zagrożenia zdrowotne wy-
nikające ze stosowania produktów należą-
cych do tej grupy.
Podaje się, że metody te działają zazwy-
czaj poprzez zapobieganie zapłodnieniu,
lecz nie można zaprzeczyć, że mogą tak-
że zahamować lub zablokować implanta-
cję zarodka w macicy. Z tego też względu
budzą one bardzo poważne kontrowersje
etyczne. Niektóre źródła podają, że na
100 tabletek zawierających levonorgestrel
stosowany w antykoncepcji awaryjnej 4-5
może w sposób pośredni przyczynić się
do zniszczenia zarodka ludzkiego. Można
przypuszczać, że przy zastosowaniu mo-
dulatorów receptorów progesterenowych
lub wkładek domacicznych zawierających
miedź ryzyko to będzie większe. Etyczne
implikacje tej możliwości nie są bez zna-
czenia, dlatego podjęto także dyskusję na
ten temat poddając analizie argumenty
zwolenników jak i przeciwników moralnej
Summary
In order to prevent an ‘unwanted pregnan-
cy’ many pharmaceuticals are used. Th
ey
are to be applied in emergency cases dur-
ing in the period between the intercourse
and the implantation of the embryo in the
uterus. Called, among others, emergency,
post-coital, or rescue contraceptives, they
are most commonly known as Morning-
after Pills. Th
e present article discusses not
only kinds, action, eff ectiveness and availa-
bility of those products, but also the health
hazards involved. Th
e drugs under study
are meant to prevent the insemination,
but they can also block the implantation
of the embryo in the uterus and therefore
are ethically controversial. With some of
those drugs 4 or 5 out of a hundred pills
may be responsible for destroying the em-
bryo. With progesterone receptor modu-
lators or the IUD containing copper the
risk is even higher. Because of medical and
ethical hazards involved, the arguments for
and against the use, distribution and pro-
motion of those contraceptive measures
are also analyzed here. Finally the author
emphasizes the necessity for everyone to
have a right to full and reliable informa-
tion about the action of those products
guaranteed, and the right to refuse using,
distributing or selling them respected. Th
is
is in accordance with the resolution of the
European Council of 7 Oct. 2010 about
the clause of conscience as regards medical
procedures.
Antykoncepcja doraźna
90
dopuszczalności stosowania tego typu
środków, jak również ich dystrybucji, czy
też promocji.
W zakończeniu zwrócono uwagę na ko-
nieczność zagwarantowania każdej osobie
prawa do pełnej i rzetelnej informacji na
temat mechanizmów działania tych pro-
duktów oraz do zapewnienia prawa do
odmowy ich stosowania jak też dostarcza-
nia, czy sprzedaży, co jest jak najbardziej
zgodne z rezolucją przyjętą przez Radę
Europy w dniu 7 października 2010 roku
odnoszącą się do prawa do klauzuli sumie-
nia w ramach legalnej opieki medycznej.
W dokumencie tym stwierdza się, że nie
wolno nikogo zmuszać do działań, które
w jakikolwiek sposób mogłyby wpłynąć na
zniszczenie zarodka ludzkiego.
Słowa kluczowe: antykoncepcja awaryj-
na, antykoncepcja postkoitalna, Pigułka
Po, levonorgestrel, uliprystal, mifepry-
ston, metoda Yuzpe
Key Words: emergency contraception,
post-coital contraception, Morning-
After-Pill, levonorgestrel, ulipristal acetate
(ELLA), mifepristone, Yuzpe method
Małgorzata Prusak - mgr farm. – Akademia Medyczna w Gdańsku,
mgr teologii UKSW – Warszawa, kilkanaście lat pracowała w przemyśle
farmaceutycznym (produkcja, kontrola jakości, badania i rozwój), obecnie
pracuje w aptece. Doktorantka na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim
w Olsztynie. Przewodnicząca Gdańskiego Koła Stowarzyszenia Farmaceutów
Katolickich Polski (http://www.sfkpgdansk.pl/).
Małgorzata Prusak
Wstęp
„Polskie określenie „rodzina” pochodzi
od słowa „rodzić”. Małżeństwo dwojga
ludzi staje się rodziną z chwilą poczęcia,
a potem urodzenia pierwszego dziecka.
Małżonkowie stają się wówczas rodzica-
mi, ojcem i matką” [1]. Rodzicielstwo jest
głównym zadaniem małżeństwa, dlatego
bardzo istotne jest, aby było ono świadome
i odpowiedzialne.
Jednym z rodzajów tej odpowiedzialno-
ści jest szeroko pojęte planowanie rodziny.
Zawiera się tutaj planowanie małżeństwa, ro-
dziny, planowanie dzietności rodziny oraz jej
funkcji. Małżonkowie, aby świadomie decy-
dować o wielkości i strukturze swoich rodzin
muszą rozważnie przemyśleć wiele czyn-
ników, tzn. medycznych, ekonomicznych
i społecznych, biorąc pod uwagę dobro ma-
jącego się począć dziecka, dobro istniejących
już dzieci, warunki życia, sferę materialną,
zdrowotną i duchową rodziny. Decyzja mał-
żonków w tym zakresie powinna być zatem
mądra i rozsądna. Aby tak się stało, koniecz-
ne jest, by para posiadała odpowiedni zasób
wiedzy o prawidłowościach rządzących tą
dziedziną życia, jaką jest planowanie rodziny.
Im bogatsza jest wiedza w tej kwestii, tym
planowanie skuteczniejsze. Przed podjęciem
badań dotyczących wiedzy kobiet w wieku
rozrodczym na temat planowania rodziny
konieczne jest wyjaśnienie niektórych po-
jęć związanych z tematem badań. Do pojęć
podstawowych wymagających defi niowania
należą terminy: „wiek rozrodczy kobiet” oraz
„planowanie rodziny”.
Wiek, w którym kobieta zdolna jest (bio-
logicznie) do urodzenia dziecka, w praktyce
statystycznej GUS, określany jest jako wiek
rozrodczy. Dla umiarkowanej strefy klima-
tycznej, w jakiej znajduje się Polska przyj-
muje się wiek 15-49 lat [2].
Jakkolwiek wyjaśnienie pojęcia „wiek
rozrodczy kobiet” nie nastręcza żadnych
trudności, o tyle termin „planowanie rodzi-
ny” jest o wiele bardziej skomplikowany.
Pojęcie „planowanie rodziny” defi niowane
jest stosunkowo rzadko w dostępnej litera-
turze. Najczęściej samo wyrażenie „plano-
wanie rodziny” można odnaleźć jedynie pod
postacią defi nicji „naturalnego planowania
rodziny”. Natomiast „naturalne planowanie
rodziny” stanowi tylko część składową poję-
cia „planowanie rodziny” (jest jedną z me-
tod planowania rodziny). Z uwagi na duże
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
Wiedza kobiet na temat planowania
rodziny i fi zjologii płodności
2 . 2011, 91 – 104
92
trudności w odnalezieniu defi nicji samego
terminu „planowanie rodziny”, przytoczo-
ne poniżej określenia są nieliczne. Pochodzą
one z różnych, mniej lub bardziej aktual-
nych źródeł, w których można było odna-
leźć wyjaśnienie tego pojęcia.
Według Łepeckiej-Klusek (2003), plano-
wanie rodziny, to świadome i celowe prze-
widywanie struktury rodziny oraz liczby jej
członków, uwarunkowane względami oso-
bistymi, zdrowotnymi, socjalno-bytowymi
i kulturowymi. Wiąże się ono z kontro-
lowaniem funkcji rozrodczych w oparciu
o prawo małżonków, partnerów do posia-
dania tylko dzieci chcianych, urodzonych
w warunkach uznanych za optymalne dla
prawidłowego ich rozwoju. Rodzicielstwo
świadome i odpowiedzialne to takie, w któ-
rym do podstawowego zadania małżeństwa,
jakim jest wydanie na świat potomstwa,
angażuje się świadomość i poczucie odpo-
wiedzialności obojga partnerów za życie,
zdrowie i los ich dzieci [3].
Billings (1999) określa planowanie rodziny
jako jeden z: „…rodzajów odpowiedzialności
małżonków. Muszą oni zadecydować o wiel-
kości swoich rodzin po rozważnym przemy-
śleniu wielu czynników z tym związanych
– medycznych, ekonomicznych i społecz-
nych. To jest ich decyzja i nikt inny ani żadna
instytucja nie może ich zmusić do posiadania
większej lub mniejszej ilości dzieci. Będą rów-
nież tacy mężowie oraz takie żony, które po-
dejmą wielkoduszną decyzję posiadania dużej
rodziny i dobrowolnie nie podejmą żadnych
działań dla uniknięcia poczęcia” [4].
Słownik Małżeństwa i Rodziny (1999)
kładzie akcent na aspekty etyczne i psycho-
logiczne planowania rodziny i wyjaśnia ten
termin następująco: „Planowanie rodziny
określa pożądaną liczbę dzieci oraz odstępy
pomiędzy ciążami (poczęciem kolejnych
dzieci) w danej rodzinie, a także liczbę dzieci
we wszystkich rodzinach danego społeczeń-
stwa. Małżonkowie jako ludzie obdarowani
wolą i rozumem, zgodnie z zadaniami wy-
nikającymi z natury małżeństwa, mają pra-
wo do podejmowania współżycia płciowego
zarówno w okresie płodnym jak i niepłod-
nym kobiety, a także prawo do okresowej re-
zygnacji ze współżycia. Jeżeli opanowali oni
umiejętność rozpoznawania faz płodności
i niepłodności kobiety, wówczas mogą po-
dejmować współżycie małżeńskie lub z nie-
go rezygnować – w zależności od planowania
poczęcia dziecka lub odkładania jego poczę-
cia. Z punktu widzenia etyki postawa taka
jest jak najbardziej poprawna, pod warun-
kiem zachowania postawy otwartości wobec
każdego poczętego dziecka oraz potencjal-
nego rodzicielstwa, realizowanego w sposób
odpowiedzialny i wielkoduszny” [5].
Obara (1996) uważa, że planowanie
jest rozumowym i wartościującym pro-
cesem charakterystycznym dla człowieka.
Intelektualną stroną planowania jest po-
szukiwanie wiedzy o prawidłowościach rzą-
dzących tą dziedziną życia, którą chce się
kształtować. Im bogatsza wiedza w tej kwe-
stii, tym planowanie skuteczniejsze. Jego
zdaniem w planowaniu rodziny występuje
grupowy charakter przedsięwzięcia, wyma-
gający negocjowania kierunków wspólnej
i indywidualnej aktywności. Wyróżnia się
w nim następujące umowne stadia: pla-
nowanie małżeństwa, planowanie rodziny,
planowanie dzietności rodziny, planowanie
funkcji [6].
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
93
Mała Encyklopedia Medycyny (1987)
podaje znacznie poszerzoną defi nicję
planowania rodziny, określając je jako
świadome i celowe przewidywanie struk-
tury i liczebności rodziny, uwarunkowane
względami natury zdrowotnej, ekono-
micznej, społecznej i obyczajowej. Według
encyklopedii, jednym z podstawowych
warunków stworzenia trwałej rodziny jest
pełne uświadomienie partnerów w okre-
sie przedmałżeńskim, co do form i treści
współżycia małżeńskiego. Uświadomienie
to obejmować powinno m. in. wyjaśnie-
nie roli i praw rządzących współżyciem
seksualnym, wagi doboru współmałżon-
ka, istotnego znaczenia układów rodzin-
nych, roli cech charakterologicznych
oraz dojrzałości życiowej i emocjonalnej
współpartnera. Planowanie rodziny wiąże
się ściśle ze świadomym rodzicielstwem
czyli racjonalnym regulowaniem liczby
potomstwa [7].
Wiedza na temat planowania rodziny
to nie tylko znajomość środków i metod
regulacji poczęć, bowiem odpowiedzialne
rodzicielstwo z medycznego punktu widze-
nia powinno rozpocząć się jeszcze na długo
przed planowaniem poczęcia. Konieczna
jest zatem, obok znajomości metod regula-
cji poczęć, wiedza na temat podstawowych
zagadnień z zakresu fi zjologii płodności
oraz medycznych aspektów planowania
rodziny.
Cel pracy
Celem pracy jest przedstawienie wiedzy
kobiet na temat planowania rodziny i wy-
branych aspektów fi zjologii płodności.
Materiał i metoda
Badania były prowadzone w okresie od
stycznia do kwietnia 2010 roku. Ogółem
przebadano 248 kobiet będących w wieku
rozrodczym. Zdecydowana większość re-
spondentek pochodziła z miasta Lublina.
W pracy posłużono się metodą sondażu
diagnostycznego, w której wykorzystano
autorsko opracowany kwestionariusz ankie-
ty. Opracowania wyników dokonano za po-
mocą pakietu statystycznego STATISTICA
for Windows (8.o). Analizę poszczególnych
pytań przeprowadzono metodą tabel licz-
ności, tabel wielokrotnych odpowiedzi oraz
tabel dwudzielczych wraz z testem zależno-
ści chi
2
. Za istotne uznano prawdopodo-
bieństwo testowe na poziomie p ≤ 0,05 a za
wysoce istotne p ≤ 0,01.
Charakterystyka badanej grupy
Połowa respondentek to kobiety w prze-
dziale wiekowym od 20 do 24 lat. Wiek
najmłodszych ankietowanych wynosi 18,
a najstarszych 31 lat. Większość kobiet (70%)
pochodziła z miasta. Prawie 2/3 badanych
(65,7%) to studentki lubelskich uczelni, na-
tomiast, co piąta badana miała wykształcenie
wyższe. W zdecydowanej większości ankieto-
wane deklarowały się jako wierzące - katoliczki
(96%) i praktykujące (84%). Znaczny odsetek
(81%) stanowiły panny. Zdecydowana więk-
szość badanych kobiet (83,1%) była stanu wol-
nego, a tylko 15,3% stanowiły mężatki. Ponad
53% kobiet posiadało stałego partnera. Wśród
respondentek związanych z kimś na stałe bli-
sko połowa była w związku przez okres około
2 lat, a 1/5 od 4-6 lat. Zdecydowana większość
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności
94
ankietowanych (94%) nie posiadała potom-
stwa. Kwestia podjęcia aktywności seksualnej
rozkładała się w znacznie zbliżonych odset-
kach, 49% kobiet było po inicjacji seksualnej,
a 51% przed inicjacją.
Wyniki
1. Opinie kobiet nt. planowania rodziny
Znaczna większość respondentek (77,8%)
uważa, że planowanie rodziny jest potrzeb-
ne, gdyż pozwala na poczęcie i urodzenie
dziecka w jak najlepszych warunkach. Co 8
badana twierdzi, że planowanie rodziny jest
wręcz konieczne, aby uniknąć niechcianej
ciąży. Tylko 2,8% ankietowanych jest zda-
nia, że planowanie rodziny nie jest potrzeb-
ne, ponieważ nie ma istotnego wpływu na
życie rodzinne (por. tab.1.).
Dla znacznej większości badanych ko-
biet (85,1%) termin „planowanie rodziny”
oznacza świadome i celowe przewidywanie
struktury rodziny oraz liczby jej członków.
Kolejne 9,3% uważa, że jest to „inna na-
zwa metod naturalnego planowania rodzi-
ny”, 5,2% stwierdza, że jest to dobieranie
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
Tabela 1. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Czy zdaniem Pani planowanie rodziny jest potrzebne?”
Odpowiedzi
L
%
Tak, gdyż pozwala na poczęcie i urodzenie dziecka w jak
najlepszych warunkach dla niego i dla matki
193
77,8
Tak, jest konieczne, aby uniknąć niechcianej ciąży
29
11,7
Nie, gdyż może być szkodliwe dla zdrowia
4
1,6
Nie, ponieważ nie ma to istotnego wpływu na życie rodzinne
7
2,8
Nie mam zdania
15
6,1
Ogółem
248
100,0
Tabela 2. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Jak rozumie Pani termin planowanie rodziny?”
Odpowiedzi
L
%
Jest to świadome i celowe przewidywanie struktury rodziny
oraz liczby jej członków
211
85,1
Jest to dobieranie środków i metod regulacji poczęć w celu
uniknięcia poczęcia dziecka
13
5,2
Jest to inna nazwa metod naturalnego planowania rodziny
23
9,3
Nie wiem
1
0,4
Ogółem
248
100,0
95
środków i metod regulacji poczęć w celu
uniknięcia poczęcia dziecka (por. tab.2).
Ponad 76,1% ankietowanych deklaruje,
że pogłębia swoją wiedzę na tematy związa-
ne z planowaniem rodziny, gdyż uważa, że
jest ona potrzebna, natomiast co 5 badana
twierdzi, że takiej wiedzy nie potrzebuje i jej
nie pogłębia (por. tab.3.).
Zdecydowana większość kobiet (85,8%)
wie, że przedział wieku 18-26 lat uznawany
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności
Tabela 3. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Czy pogłębia Pani swoją wiedzę na tematy związane z planowaniem rodziny
(przygotowanie do ciąży, fi zjologia płodności, sposoby regulacji poczęć?)”
Odpowiedzi
L
%
Tak, ponieważ uważam, że ta wiedza jest potrzebna
188
76,1
Nie, ponieważ uważam, że ta wiedza nie jest potrzebna
59
23,9
Ogółem
247
100,0
Tabela 4. Rozkład odpowiedzi na pytanie
„Jaki przedział wieku kobiety uznawany jest za najbardziej korzystny
dla urodzenia pierwszego dziecka?”
Odpowiedzi
L
%
18-26 lat
212
85,8
18-35 lat
30
12,2
15-49 lat
1
0,4
Nie wiem
4
1,6
Ogółem
247
100,0
Tabela 5. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„W jakim wieku chciałaby Pani urodzić swoje pierwsze dziecko?”
Odpowiedzi
L
%
Przed 26. rokiem życia
73
29,7
Pomiędzy 26-30. rokiem życia
141
57,3
Po 30. roku życia
11
4,5
W ogóle nie planuje macierzyństwa
6
2,4
n/d
15
6,1
Ogółem
246
100,0
96
jest za najbardziej korzystny do urodzenia
pierwszego dziecka. Mimo to 57,3% bada-
nych podaje, że planuje urodzić pierwsze
dziecko w wieku od 26 do 30 lat. Istotnie
częściej deklarują to kobiety posiadające sta-
łego partnera niż nie posiadające (p=0,0073).
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
Tabela 6. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Jak często odbywa Pani wizyty u ginekologa?”
Odpowiedzi
L
%
Raz w roku, aby upewnić się, że jestem zdrowa i wykonać badania
profi laktyczne
100
40,3
Raz na 2-3 lata
10
4,0
Tylko wówczas, kiedy mam jakiś problem zdrowotny lub chcę
zasięgnąć porady
116
46,8
Uważam, że nie mam potrzeby odbywać takich wizyt
22
8,9
Ogółem
248
100,0
Tabela 8. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Pierwszy dzień cyklu miesiączkowego to?”
Odpowiedzi
L
%
Dzień poprzedzający wystąpienie krwawienia miesiączkowego
2
0,8
Pierwszy dzień krwawienia miesiączkowego
224
90,3
Ostatni dzień krwawienia miesiączkowego
15
6,1
Nie wiem
7
2,8
Ogółem
248
100,0
Tabela 7. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Jak ocenia Pani swoją wiedzę na temat planowania rodziny?”
Odpowiedzi
L
%
Bardzo dobra
29
11,7
Dobra
99
39,9
Dostateczna
94
37,9
Mierna
22
8,9
Brak
4
1,8
Ogółem
248
100,0
97
Natomiast tylko co 3 badana (29,7%) poda-
je, że chciałaby urodzić pierwsze dziecko
przed 26. rokiem życia (por. tab.4. i tab.5.).
Ponad 46,8% respondentek odbywa wi-
zyty u ginekologa tylko wówczas, gdy ma
jakiś problem lub chce zasięgnąć porady,
natomiast 40,3% deklaruje, że odbywała ta-
kie wizyty raz w roku. Około 8,9% uważa,
że nie ma potrzeby odbywać takich wizyt
(por. tab.6.).
Kobiety z miasta istotnie częściej (p =
0,3453) niż mieszkające na wsi chodzą na
wizyty do ginekologa raz w roku (43,9%
i 32%). Zauważa się również istotną zależ-
ność (p = 0,0005) między respondentka-
mi z wyższym wykształceniem, a średnim
i podstawowym (64% i 15%). Stwierdzono
również, że kobiety posiadające stałego
partnera istotnie częściej (p < 0,0001) niż
kobiety nie mające stałego partnera chodzą
na wizyty do ginekologa raz w roku.
Ankietowane oceniają swoją wiedzę od-
nośnie planowania rodziny głównie na
poziomie dobrym (39,9%) i dostatecznym
(37,9%), natomiast tylko co 8 badana uwa-
ża, że posiada bardzo dobrą wiedzę w tym
zakresie (por. tab.7.).
2. Wiedza kobiet nt. płodności i fi zjologii
cyklu miesiączkowego
Zdecydowana większość (90,3%) an-
kietowanych wie, że pierwszy dzień cyklu
miesiączkowego rozpoczyna się od pierw-
szego dnia krwawienia. Tylko co 16 osoba
uważa, że cykl miesiączkowy rozpoczyna się
od ostatniego dnia krwawienia, natomiast
2,8% przyznaje, że nie wie, w którym mo-
mencie rozpoczyna się cykl miesiączkowy
(por. tab.8.).
Ponad 73,4% badanych prawidłowo
stwierdza, że w jednym cyklu miesiącz-
kowym do owulacji dochodzi tylko raz
lub więcej niż raz, ale zawsze w czasie nie-
przekraczającym 24 godziny, natomiast co
5 osoba (21%) nie wie, jak często dochodzi
do owulacji w cyklu miesiączkowym (por.
tab.9.).
Ponad 44,3% ankietowanych wie, że ko-
mórka jajowa żyje po owulacji do 24 godzin.
Pozostałe 34,6% podaje błędne odpowiedzi,
a 22% stwierdza, że nie wie, jak długo żyje
komórka jajowa (por. tab.10.).
Znaczny odsetek respondentek (73%)
stwierdza, że plemnik w sprzyjającym
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności
Tabela 9. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Jak często dochodzi do owulacji w prawidłowym cyklu miesiączkowym?”
Odpowiedzi
L
%
Tylko raz lub więcej niż raz, ale zawsze w czasie
nieprzekraczającym 24 godzin
182
73,4
Kilkakrotnie w ciągu trwania cyklu miesiączkowego
7
2,8
Zawsze dwa razy w czasie trwania cyklu
8
3,2
Nie wiem
51
20,6
Ogółem
248
100,0
98
środowisku w śluzie płodnym kobiety może
przeżyć przez 3-5 dni, maksymalnie do
7 dni. Kolejne 15,3% podaje nieprawidło-
we odpowiedzi, a 11,7% nie wie, jak długi
czas może przeżyć plemnik w sprzyjającym
środowisku, w śluzie płodnym kobiety (por.
tab.11.).
Zdaniem badanych kobiet, zdrowy męż-
czyzna jest płodny stale, od osiągnięcia
dojrzałości płciowej nawet do późnej sta-
rości (79,8% - prawidłowych odpowiedzi),
a zdrowa kobieta jest płodna cyklicznie, od
osiągnięcia dojrzałości płciowej, w każdym
cyklu miesiączkowym przez kilka dni, do
48-52 lat, (90,7% - prawidłowych odpowie-
dzi) (por. tab. 12 i 13.).
Dla kobiet najbardziej znanym wskaźni-
kiem z głównych objawów płodności jest
podstawowa temperatura ciała (85,1%) oraz
zmiany w obrazie śluzu szyjkowego maci-
cy (85,5%). Najrzadziej wymienianym jest
objaw zmian szyjki macicy (36,7%) (por.
tab.14.).
Respondentki najchętniej czerpią wiedzę
na temat planowania rodziny z środków
masowego przekazu (Internet, telewizja, ra-
dio) – (52%), oraz z wiedzy lekarzy (38%),
książek (34%), od położnych (33%) i człon-
ków rodziny (30%).
Badane kobiety oczekują najczęściej in-
formacji nt. planowania rodziny w różnych
jego aspektach przede wszystkim od lekarzy
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
Tabela 10. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Jak długo żyje komórka jajowa po owulacji?”
Odpowiedzi
L
%
Do 12 godzin
16
6,4
Do 24 godzin
110
44,3
Do 72 godzin
70
28,2
Nie wiem
52
22,0
Ogółem
248
100,0
Tabela 11. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Jak długi czas może przeżyć plemnik
w sprzyjającym środowisku, w śluzie płodnym kobiety?”
Odpowiedzi
L
%
3-5 godzin, maksymalnie do 7 godzin
37
14,9
3-5 dni, maksymalnie do 7 dni
181
73,0
Więcej niż 7 dni
1
0,4
Nie wiem
29
11,7
Ogółem
248
100,0
99
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności
Tabela 12. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Zdrowy mężczyzna jest płodny:”
Odpowiedzi
L
%
Stale, od osiągnięcia dojrzałości płciowej, nawet do późnej starości
198
79,8
Od 13. roku życia do 70 lat
15
6,2
Okresowo, od osiągnięcia dojrzałości płciowej do ok. 70 lat
17
6,8
Nie wiem
18
7,2
Ogółem
248
100,0
Tabela 13. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Zdrowa kobieta jest płodna:”
Odpowiedzi
L
%
Cyklicznie, od osiągnięcia dojrzałości płciowej, w każdym cyklu
miesiączkowym przez kilka dni, do 48-52 lat
225
90,7
Cyklicznie od osiągnięcia dojrzałości płciowej, w każdym cyklu
miesiączkowym przez kilka godzin, do 40 lat
13
5,2
Stale, od osiągnięcia dojrzałości płciowej, nawet do późnej starości
3
1,3
Nie wiem
7
2,8
Ogółem
248
100,0
Tabela 14. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Do głównych wskaźników płodności zaliczamy”
Odpowiedzi
L
%
odpowiedzi
%
przypadków
Zmiany szyjki macicy
91
13,5
36,7
Obrzęk i bolesność piersi
71
10,5
28,6
Zmiany podstawowej temperatury ciała
211
31,3
85,1
Zmiany śluzu szyjkowego macicy
212
31,5
85,5
Ból w jednym z dołów biodrowych po stronie
owulującego jajnika
74
11,0
29,8
Nie wiem
14
2,2
5,6
Ogółem
673
100,0
271,4
100
(ponad 80% odpowiedzi), następnie od po-
łożnych i pielęgniarek (por. tab. 15.).
Omówienie
Według opinii znacznej większości bada-
nych kobiet (77,8%), planowanie rodziny
jest potrzebne gdyż pozwala na poczęcie
i urodzenie dziecka w jak najlepszych wa-
runkach. Ankietowane w przeważającej
większości (86%) prawidłowo określiły, że
najbardziej korzystny przedział wieku kobie-
ty na urodzenie pierwszego dziecka to (18-
26 lat). Mimo tej deklaracji co 2 z badanych
kobiet uznała, że chciałaby urodzić pierwsze
dziecko w wieku 26-30 lat. Wyniki te zgadza-
ją się z zauważalną tendencją zmniejszania
płodności kobiet w Polsce, która począwszy
od lat 90 przesunęła się z grupy wiekowej
20-24 lata do grupy 25-29 lat [8].
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
Tabela 15. Rozkład odpowiedzi na pytanie:
„Od których pracowników służby zdrowia i w jakim zakresie oczekuje Pani
informacji na temat planowania rodziny?”
Odpowiedzi
Pielęgniarka
L
%
odpowiedzi
%
przypadków
Przygotowanie do poczęcia
72
39,1
62,1
Fizjologia płodności
67
36,4
57,9
Sposoby regulacji poczęć
45
24,5
38,8
Ogół
184
100,00
158,6
Odpowiedzi
Położna
L
%
odpowiedzi
%
przypadków
Przygotowanie do poczęcia
124
41,5
78,5
Fizjologia płodności
101
33,8
63,9
Sposoby regulacji poczęć
74
24,7
46,8
Ogół
299
100,0
189,2
Odpowiedzi
Lekarz
L
%
odpowiedzi
%
przypadków
Przygotowanie do poczęcia
200
34,2
86,6
Fizjologia płodności
191
32,6
82,7
Sposoby regulacji poczęć
194
33,2
84,1
Ogół
585
100,0
253,2
101
Badania pokazały, że spory odsetek ko-
biet (46,8%) chodzi do ginekologa tylko
wówczas, gdy ma problem zdrowotny lub
chce zasięgnąć porady. Dane te wskazują
na niską świadomość ankietowanych od-
nośnie profi laktyki antynowotworowej i na
niesystematyczność wykonywanych przez
nie badań kontrolnych. Należy zauważyć,
że zachorowalność w Polsce na nowotwory
złośliwe, w tym na raka szyjki macicy i raka
gruczołu piersiowego, osiąga bardzo wyso-
kie wskaźniki [9, 10].
Respondentki określiły swoją wiedzę na
temat planowania rodziny na poziomie do-
brym i dostatecznym. Sporo nieprawidło-
wych odpowiedzi dotyczyło czasu przeżycia
komórki jajowej po owulacji oraz częstości
występowania owulacji w prawidłowym cy-
klu miesiączkowym. Co 5 z badanych ko-
biet stwierdziła, że nie wie, jakiej udzielić
odpowiedzi na te pytania.
Najbardziej znane z głównych wskaź-
ników płodności okazały się zmiany
podstawowej temperatury ciała i śluzu
szyjkowego (odpowiednio 85% i 86% ba-
danych). Najrzadziej wymienianym był
objaw zmian szyjki macicy, na który
wskazywała co 3 z ankietowanych kobiet.
Otrzymane wyniki są zgodne z badaniami
innych autorów i potwierdzają, że objaw
zmian konsystencji, rozwarcia i położenia
szyjki macicy jest najrzadziej obserwowa-
nym [11].
Otrzymane wyniki pokazują, że kobie-
ty oczekują wiedzy na temat planowania
rodziny przede wszystkim od lekarza i w
mniejszym zakresie od położnej i pie-
lęgniarki. Najwięcej informacji czerpią
z Internetu.
Wnioski
1.
Znaczna większość respondentek
uważa, że planowanie rodziny jest potrzeb-
ne, gdyż pozwala na poczęcie i urodzenie
dziecka w jak najlepszych warunkach.
2.
Ponad połowa badanych podaje, że
chciałaby urodzić pierwsze dziecko w wie-
ku 26-30 lat. Istotnie częściej deklarują to
kobiety, posiadające stałego partnera niż nie
posiadające. Tylko co 3 badana kobieta de-
klaruje, że chciałaby urodzić pierwsze dzie-
cko przed 26. rokiem życia.
3.
Kobiety mieszkające w mieście,
z wyższym wykształceniem i posiadają-
ce stałego partnera istotnie częściej cho-
dzą na wizyty do ginekologa (raz w roku)
niż kobiety mieszkające na wsi, z niższym
wykształceniem i nie posiadające stałego
partnera.
4. Wiedza respondentek na temat
płodności i fi zjologii cyklu miesiączkowego
jest niewystarczająca. Co 5 z badanych ko-
biet nie zna czasu maksymalnego przeżycia
komórki jajowej po owulacji oraz częstości
występowania owulacji w prawidłowym cy-
klu miesiączkowym.
5. Ankietowane mają dość dobrą
znajomość głównych objawów płodności, 9
na 10 badanych podaje, że jest to podsta-
wowa temperatura ciała i śluzu szyjkowy.
Najrzadziej wymienianym wskaźnikiem są
zmiany szyjki macicy wskazywane przez co
3 respondentkę.
6.
Informacji na temat planowania
rodziny kobiety oczekują przede wszystkim
od lekarza, a w dalszej kolejności od położ-
nej i pielęgniarki.
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności
102
1. Ozorowski E.,
Słownik Małżeństwa i ro-
dziny, wyd. Akademii Teologii Katolickiej,
Warszawa-Łomianki 1999, s. 388.
2. http://www.stat.gov.pl/gus/defi nicje
3. Łepecka-Klusek C.,
Planowanie rodziny, w:
Pielęgniarstwo we współczesnym położni-
ctwie i ginekologii, C. Łepecka-Klusek (red.),
Wydawnictwo Czelej, Lublin 2003, s. 49.
4. Billings J.,
Metoda owulacji Blillingsa – metoda
naturalnego planowania rodziny, w: Płodność
i planowanie rodziny, Z. Szymański (red.),
Wydawnictwo Pomorskiej akademii Me-
dycznej, Szczecin 2004, s. 109.
5. Szymański
Z.,
Planowanie rodziny, w: Słownik
Małżeństwa i rodziny, E. Ozorowski (red),
wyd. Akademii Teologii Katolickiej, s. 335.
6. Obara M.,
Psychospołeczne problemy rozwo-
ju rodziny, w: Położnictwo i ginekologia,
T. Pisarski (red.), PZWL, Warszawa 1996,
s. 44-59.
7.
Mała Encyklopedia Medycyny, PWN, t. 4,
Warszawa 1987, s. 915-916.
8. Buckman R., Whittaker T,
Co trzeba wie-
dzieć o raku piersi. Wyd. Klub dla Ciebie,
Warszawa 2001, s. 58.
9. Zatoński W., Didkowska J.,
Epidemiologia
złośliwych nowotworów, w: Krzakowski M.
(red): Onkologia kliniczna. Tom I, wyd.
Med. Borgis, Warszawa 2006, s. 28-52.
10. Haber A.,
Znajomość metod naturalnego plano-
wania rodziny w wybranej grupie narzeczonych,
Praca magisterska, AM Lublin 2004. s. 49.
11. Deluga A.,
Charakterystyka dwufazowych
cykli miesiączkowych kobiet na podstawie pa-
rametrów dostępnych samoobserwacji, Praca
doktorska, PAM Szczecin 2000, s. 47.
Piśmiennictwo:
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
103
Wiedza kobiet na temat planowania rodziny i fi zjologii płodności
Streszczenie:
W artykule przedstawiono poziom wiedzy
kobiet na temat planowania rodziny i wy-
branych aspektów fi zjologii płodności. Do
zebrania materiału posłużono się kwestio-
nariuszem ankiety. Badaniami objęto 248
kobiet w wieku od 18 do 31 lat.
Znaczna większość respondentek (77,8%)
stwierdziła, że planowanie rodziny jest po-
trzebne, gdyż pozwala na poczęcie i urodze-
nie dziecka w jak najlepszych warunkach.
Ponad połowa badanych kobiet podała, że
planuje urodzić pierwsze dziecko w prze-
dziale wieku 26-30 lat. Respondentki okre-
śliły swoją wiedzę na temat planowania
rodziny na poziomie dobrym i dostatecz-
nym. Sporo nieprawidłowych odpowiedzi
dotyczyło czasu przeżycia komórki jajowej
po owulacji oraz częstości występowania
owulacji w prawidłowym cyklu miesiącz-
kowym. Najbardziej znane z głównych
wskaźników płodności okazały się zmia-
ny podstawowej temperatury ciała i śluzu
szyjkowego (odpowiednio 85% i 86% ba-
danych). Najrzadziej wymienianym był
objaw zmian szyjki macicy, na który wska-
zywała co 3 z ankietowanych kobiet.
Summary
Th
e article off ers data on how much wom-
en know about family planning and cho-
sen aspects of physiology of fertility It is
based on a questionnaire answered by 248
women aged 18 to 31. As much as 77.8 per
cent of the respondents consider family
planning necessary, because it makes pos-
sible conceiving the child in the optimum
conditions. Over 50 per cent have stated
that they intend to have their fi rst child
when they are 26 to 30 years old. Th
e re-
spondents have defi ned their knowledge
of the subject as good or satisfactory. Most
of the faulty answers concerned survival of
the egg cell after ovulation and the number
of ovulations in a normal menstrual cycle.
Changes in body temperature and in cervi-
cal mucus (85 and 86 per cent respectively)
have turned out to be the fertility indica-
tors that are known best.
104
Słowa kluczowe: planowanie rodziny,
główne wskaźniki płodności, owulacja
Key Words: family planning, fertility
indicators, ovulation
Iwona, Agnieszka Wiśniewska – mgr pielęgniarstwa, absolwentka
Wydziału Pielęgniarstwa i Nauk o Zdrowiu, UM w Lublinie. Mężatka,
aktualnie zajmuje się pracą w domu i wychowaniem jednorocznego synka
Franciszka Józefa.
Dr n. med. Alina Deluga, mgr pielęgniarstwa, pracownik Katedry
Środowiskowej Opieki Medycznej, Uniwersytetu Medycznego w Lublinie,
instruktorka Naturalnego Planowania Rodziny, absolwentka studiów pody-
plomowych w Instytucie Studiów nad Rodziną w Łomiankach.
Alina Deluga, Iwona Wiśniewska
D
efi nicja zaczerpnięta ze Słownika
Wyrazów Obcych [1] głosi, że
wolontariat to bezpłatna forma
stażu w szpitalu lekarza zdobywającego
specjalizację, a wolontariusz to praktykant
pracujący bez wynagrodzenia w celu za-
znajomienia się z zawodem lub ochotnik
w wojsku.
Celem artykułu jest ukazanie innego wy-
miaru wolontariatu, takiego, który ozna-
cza dobrowolne, nieodpłatne, świadome
działanie na rzecz osób indywidualnych,
organizacji, instytucji, a także współpracę
z grupami i organizacjami o charakterze
samopomocowym.
„Ważnym zjawiskiem naszych czasów jest
powstanie i rozszerzanie się różnych form
wolontariatu, które wyrażają się w wie-
lorakich posługach. Pragnę wyrazić moje
uznanie i wdzięczność wszystkim, którzy
w jakikolwiek sposób uczestniczą w tej dzia-
łalności. To szerokie zaangażowanie stanowi
dla młodych szkołę życia i uczy solidarno-
ści, gotowości do dawania nie tylko czegoś,
ale siebie samych” – pisze Benedykt XVI
w encyklice
Deus caritas est [2].
Działalność wolontarystyczna umożli-
wia, rozwija i rozpowszechnia różne formy
samopomocy. Jest to niezmiernie ważne
zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy me-
dycyna nie zaspokaja wszystkich potrzeb
pacjentów, zwłaszcza chorych na choroby
przewlekłe, często nie dające nadziei na od-
zyskanie zdrowia. We współczesnej służbie
zdrowia istnieje głęboki kryzys moralny.
Brak humanizmu, zaniedbania ze strony
personelu medycznego, chęć zysku zamiast
ofi arnej służby i dążenia do dobra pacjenta
hańbią służebny charakter zawodów zwią-
zanych z medycyną, ale jednocześnie są
przyczyną powstawania coraz liczniejszych
instytucji, ośrodków, stowarzyszeń o dzia-
łalności wolontarystycznej, które wychodzą
naprzeciw chorym i potrzebującym po-
mocy. Pracownicy etatowi nie są w stanie
sprostać wyrażanym przez chorych potrze-
bom bliskości, zrozumienia, autentycznego
współczucia, tracą tym samym zdolność
do dostrzegania niepowtarzalności pod-
opiecznych i ich indywidualnych radości,
smutków, codziennych trosk. Działalność
wolontarystyczna zakłada, że potrzebujący
jest jej podmiotem, zatem wolontariusz jest
człowiekiem, który wychodzi naprzeciw
choremu w różnych fazach choroby, roz-
poznając, co w danym momencie jest mu
Daria Mikuła-Wesołowska
Wolontariat w służbie człowieka
2 . 2011, 105 – 112
106
najbardziej potrzebne. Nie dziwi więc, że
Jan Paweł II określa wolontariat jako „szcze-
gólny czynnik humanizacji: dzięki różnym
formom solidarności i służby, które wspiera
i konkretyzuje, uwrażliwia on społeczeń-
stwo na godność człowieka i na jego różno-
rodne oczekiwania” [3]. Wolontariat opiera
się na bezinteresownym pragnieniu służenia
innym ludziom wynikającym z dobrej woli
konkretnego człowieka. Zakłada ciągłość
i systematyczność, jak również profesjona-
lizm działania.
W celu ukazania rzeczywistych motywa-
cji zaangażowania się osób w różnym wie-
ku w działalność wolontariatu, roli formacji
duchowej w pracy o charakterze wolontary-
stycznym oraz korzyści płynących z bezinte-
resownej służby cierpiącym, przeprowadzono
ankietę wśród 53 wolontariuszy pracujących
w kilku ośrodkach. W ankiecie wzięli udział
wolontariusze Hospicjum im. św. Kamila
w Bielsku-Białej, Domu-Hospicjum św.
Łazarza w
Krakowie, Stowarzyszenia
Przyjaciół Chorych „Hospicjum” im. Matki
Teresy w Zabrzu, Zakładu Opiekuńczo-
Leczniczego w Częstochowie, Puławskiego
Towarzystwa Przyjaciół Chorych
„Hospicjum”, Stowarzyszenia Opieki
Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej oraz
wolontariusze udzielający pomocy w ramach
Maltańskiej Służby Medycznej.
W ankiecie poproszono o odpowiedź na
pytania dotyczące:
• miejsca pracy o charakterze
wolontarystycznym,
• stażu pracy,
• rodzaju wykonywanej zawodowo pracy,
• przygotowania do pełnienia posługi
wśród potrzebujących,
• motywacji rozpoczęcia pracy
charytatywnej,
• formacji duchowej,
• roli duszpasterza w posłudze,
• oceny współpracy w zespole niosącym
pomoc,
• korzyści czerpanych osobiście z zaangażo-
wania się w pomoc potrzebującym,
• wykształcenia,
• wieku,
• płci.
W ankiecie wzięło udział 53 wolontariuszy
w tym 43 kobiety i 10 mężczyzn. Średni wiek
ankietowanych wynosił 45 lat (najmłodszy
wolontariusz – 21 lat, najstarszy – 81 lat).
Średni staż pracy o charakterze wolonta-
rystycznym wynosił 5 lat (najdłuższy 11 lat,
najkrótszy 5 miesięcy). W ankiecie uczestni-
czyły 23 osoby z wykształceniem wyższym,
28 osób ze średnim (w tym 8 studiujących),
1 osoba z wykształceniem podstawowym
i 1 osoba z wykształceniem zawodowym.
Wśród wymienianych wykonywanych za-
wodów znalazły się następujące:
• pielęgniarka – 9 (w tym 3 siostry zakonne),
• lekarz – 3,
• rehabilitant – 3,
• nauczyciel – 3 (w tym 2 nauczycieli
akademickich),
• księgowa – 3,
• psycholog – 2,
• duszpasterz hospicyjny – 2,
• terapeuta zajęciowy –1,
• technik dentystyczny – 1,
• laborantka – 1,
• katecheta – 1,
• elektronik – 1,
• palacz kotłowy – 1,
• pracownik socjalny – 1,
Daria Mikuła-Wesołowska
107
• artystka malarka – 1,
• prowadzący działalność gospodarczą– 1,
• osoby bezrobotne – 3,
• student – 8,
• emeryt – 7,
• rencista – 1.
Wśród motywacji rozpoczęcia pracy cha-
rytatywnej najczęściej podawane były:
• chęć niesienia pomocy bliźniemu, dawa-
nia ulgi w cierpieniu,
• chęć duchowego wspierania potrze-
bujących – zwłaszcza osób w stanie
terminalnym,
• potrzeba serca, by być blisko drugiego
człowieka,
• chęć zrobienia czegoś dobrego i wykorzy-
stania swoich zdolności, ofi arowania sie-
bie innym,
• chęć zagospodarowania wolnego czasu,
•
potrzeba sprawdzenia własnych
umiejętności,
• pragnienie dojrzewania do posługi cho-
rym w przyszłej pracy zawodowej,
• potrzeba oderwania się od swoich proble-
mów przez otwarcie się na troski innych,
• chęć wypełnienia luki opiekuńczej nad
chorymi w stanie terminalnym, którzy
nie mogą liczyć na pomoc ze strony służ-
by zdrowia,
• chęć niesienia Jezusa, dającego nadzieję
ludziom przewlekle chorym, będącego
dla nich światłem,
• chęć czerpania osobistej satysfakcji z wy-
korzystania czasu i swoich sił dla bliźnich,
• chęć zdobywania nowych doświadczeń
i uczenia się komunikacji z innymi.
Dla większości ankietowanych ważny jest
wymiar duchowy wolontariatu. 11 osób nie
podało podjęcia formacji duchowej oraz
nie ustosunkowało się do pytania o rolę
duszpasterza w posłudze chorym. Pozostali
zapytani podają uczestnictwo we wspólnej
modlitwie, comiesięcznych dniach skupie-
nia, corocznych rekolekcjach hospicyjnych,
w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę (w któ-
rej uczestniczą wolontariusze Maltańskiej
Służby Medycznej). Wolontariusze nie za-
wsze angażują się z motywów religijnych, ale
z czasem odczuwają potrzebę pogłębienia
swojej formacji duchowej, doceniają rolę
kapłanów posługujących chorym i samym
wolontariuszom. Oczekują wsparcia ze
strony duszpasterzy i podkreślają znaczenie
ich obecności w zespole udzielającym po-
mocy konkretnej osobie. Religijna postawa
wolontariuszy stwarza okazję do stawiania
przez chorego trudnych pytań na temat
sensu ludzkiej egzystencji, sensu cierpienia
i umierania. Często chorzy szukają źródła
bezinteresownej miłości, wyrozumiałości,
życzliwości, których doświadczają na co
dzień od swych opiekunów. To pozwala
im odczuć obecność Boga w doświadcze-
niu cierpienia i ułatwia drogę do akceptacji
choroby.
Wolontariusz w hospicjum narażony jest
na szereg problemów natury etyczno-mo-
ralnej oraz psychologicznej związanej z nad-
miernym emocjonalnym zaangażowaniem
w sytuację swego podopiecznego. Otwarcie
się na chrześcijański wymiar posługi potrze-
bującym zapobiega pojawieniu się „zespołu
wypalenia” (objawiającego się niechęcią do
pracy, złym samopoczuciem, drażliwością,
przygnębieniem, ogólnym zmęczeniem) czy
„zespołu przeżycia” (objawiającego się poczu-
ciem winy, przygnębieniem, bezradnością
wobec cierpienia i umierania, zachwianiem
Wolontariat w służbie człowieka
108
hierarchii wartości), a jednocześnie pozwa-
la na głębsze zrozumienie sytuacji chorego
zwłaszcza na nieuleczalną chorobę.
Istotnym elementem funkcjonowania in-
stytucji o charakterze wolontarystycznym
jest organizacja pracy w zespole. Bardzo po-
mocne jest przygotowanie wolontariusza do
podjęcia odpowiedzialnych zadań poprzez
tzw. okres próbny wprowadzający w nowe
obowiązki. Jest to czas, w którym kandydat
na wolontariusza przygląda się pracy organi-
zacji, zaznajamia się z odpowiednią literaturą,
uczestniczy w kursach, zajęciach teoretycz-
nych, ćwiczeniach praktycznych, szkoleniach
oraz warsztatach psychologicznych, ma moż-
liwość ocenienia swoich umiejętności i wy-
pracowania w sobie niezbędnych w przyszłej
pracy cech, które ułatwią wypełnienie wy-
znaczonych obowiązków. Jednocześnie
okres próbny jest czasem sprawdzenia cha-
rakteru przyszłego wolontariusza. Istnieją
kryteria, według których następuje wery-
fi kacja kandydatów. Ważne jest ocenienie
cech psychicznej dojrzałości i równowagi
emocjonalnej, zdolności do samokontroli
i samodzielnego podejmowania decyzji, od-
porności psychicznej, zdolności wczuwania
się w psychikę chorego, zauważania potrzeb
i nawiązywania właściwych relacji interper-
sonalnych. Wymagane są podstawowe cechy
takie jak: sumienność, punktualność, odpo-
wiedzialność, wiarygodność, autentyczność,
zaradność, życzliwość, ofi arność. Każdy
wolontariusz ma możliwość uczestniczenia
w tzw. edukacji permanentnej mającej na
celu podtrzymywanie i nieustanne rozwija-
nie wiedzy z zakresu opieki nad chorym.
Fachowy personel Maltańskiej Służby
Medycznej świadczy usługi w zakresie:
pielęgnacji chorych, opieki i porady lu-
dziom w podeszłym wieku, osobom samot-
nym w domach opieki i spokojnej starości,
sprzątania mieszkań, pomocy przy zaku-
pach, przewozów osób niepełnosprawnych,
dostarczania leków, pracy wśród młodzieży
uzależnionej od narkotyków, pracy z nie-
pełnosprawnymi oraz z tymi, którzy pozba-
wieni są środków do życia. Jednym słowem
Maltańska Służba Medyczna realizuje dzie-
więćsetletnią ideę Zakonu Maltańskiego,
która zawiera się w haśle „zachowanie wiary
i pomoc potrzebującym” [4].
Członkowie pomocy przedmedycz-
nej włączają się również w przygotowanie
i prowadzenie obozów wypoczynkowych
dla dzieci ubogich lub obozów integracyj-
nych dla niepełnosprawnych. Z inicjatywy
Maltańskiej Służby Medycznej powstają
punkty darmowego mierzenia ciśnienia,
punkty wydawania posiłków zwłaszcza
bezdomnym, wypożyczalnie sprzętu re-
habilitacyjnego dla osób, które nie mogą
pozwolić sobie na zakup niezbędnych urzą-
dzeń, a także angażują się w zabezpieczanie
medyczne zgromadzeń: pielgrzymek i uro-
czystości religijnych, zawodów sportowych,
koncertów, kongresów i imprez kultural-
nych. Podstawowe przygotowanie do pracy
wolontarystycznej w ramach Maltańskiej
Służby Medycznej stanowi kurs pierwszej
pomocy dla wolontariuszy.
Wolontariusze zaangażowani w opiekę
hospicyjną akcentowali znaczenie pracy ze-
społowej. Konieczne jest postrzeganie czło-
wieka chorego we wszystkich dostępnych
mu perspektywach rozwoju jego człowie-
czeństwa. Trzeba uznać, że tylko równoczes-
ne funkcjonowanie we wszystkich sferach
Daria Mikuła-Wesołowska
109
stanowiących człowieka pozwala w pełni
przeżywać człowieczeństwo. Jest oczywi-
stym, że jedna osoba nie jest w stanie zaspo-
koić fi zycznych, duchowych i psychicznych
potrzeb chorego, dlatego bardzo ważna jest
współpraca lekarza, pielęgniarki, kapłana,
psychologa i wolontariuszy. Poza tym za-
angażowanie zespołu kompetentnych osób
pozwala rozłożyć ciężar opieki nad chorym
i rodziną w trakcie choroby bliskiego lub
podczas przeżywania przez nią żałoby i osie-
rocenia. Oceniając pracę w zespole ankieto-
wani podkreślali duże znaczenie:
• umiejętności przekazywania sobie in-
formacji o potrzebach i oczekiwaniach
podopiecznego przy jednoczesnym za-
chowaniu dyskrecji,
• wzajemnego porozumiewania się,
• otwartości i wzajemnej życzliwości,
• wzajemnej akceptacji,
• kompetencji,
• umiejętności poruszania się w sferze in-
tymności chorego i rodziny.
Zespół hospicyjny stanowi wsparcie dla
chorego i jego rodziny, ale równocześnie
budowane pomiędzy jego członkami więzi
przyjacielskie umacniają i pozwalają prze-
trwać chwile kryzysu zdarzające się również
wolontariuszowi. „Wolontariat uświadamia
nam również, że jakości życia nie powinno
się oceniać wyłącznie na podstawie kryte-
riów efektywności, dobrego samopoczucia
i produktywności, jak się czasem uważa.
Osoba cierpiąca na nieuleczalną chorobę,
uwolniona od niepokoju, jakie rodzi samot-
ność i ból, jest w stanie spojrzeć w oblicze
śmierci z godnością i spokojem” [5].
Podjęcie pracy o charakterze wolontary-
stycznym szczególnie wśród osób w stanie
terminalnym choroby nowotworowej wy-
maga zaangażowania i podjęcia dużego
wysiłku dojrzałego przeżywania własnego
człowieczeństwa. Tym niemniej, praca ta
przynosi niewątpliwie szereg pozytywnych
doświadczeń, o czym świadczą wypowiedzi
ankietowanych. Wśród korzyści wynoszo-
nych z działalności wolontariuszy w ankie-
cie znalazły się następujące:
• „zyskałam pełnię życia”,
• „więcej biorę niż daję”,
• „uśmiech chorego jest cenniejszy niż naj-
większe pieniądze”,
• „radość bezinteresownej miłości jest dla
mnie źródłem autentycznego szczęścia”,
• „poznałam wartość życia i cierpienia”,
• „praca w hospicjum jest moim drugim
życiem, sprawia, że czuję się potrzebna”,
• „w hospicjum znalazłam Boga”,
• „uczę się cierpienia od chorych”,
• „chory jest nauczycielem życia”,
• „dzięki pracy w hospicjum dostrzegam
to, co w życiu ważne, zaczynam rozumieć
sens przemijania, hospicjum kształtuje
właściwą hierarchię wartości”,
• „spełniam to, do czego powołuje mnie
Jezus”.
Wielu ankietowanych zyskuje:
• poczucie wspólnoty z ludźmi podobnie
myślącymi,
• zdolność komunikowania się z innymi,
• radość z dawania siebie,
• zadowolenie ze swego życia,
• wzbogacenie wewnętrzne,
• satysfakcję,
• zdolność bycia, towarzyszenia w poważ-
nych problemach,
• umiejętność słuchania i milczenia,
• zrozumienie dla chorych,
Wolontariat w służbie człowieka
110
• cierpliwość,
• sens życia.
W świadectwie jednej z wolontariu-
szek hospicjum w Bielsku-Białej czytamy:
„Wolontariat jest szansą dla wszystkich, dla
człowieka umierającego, szansą na pomoc
dla lekarza i pielęgniarki (...), szansą dla bli-
skich (...). Największą może szansą dla nas,
którzy usiłujemy być towarzyszami umiera-
jących. Szansą na:
• radość – z każdej chwili życia, bo te są
niepowtarzalne,
• wiarę – bo jak zrozumieć tak ogromne
cierpienie,
• nadzieję – bo jak moglibyśmy nie spotkać
się z tymi, których pokochaliśmy,
• pokorę – bo nie zawsze robimy to, co mo-
żemy, czy chcemy robić,
• wrażliwość – bo tak naprawdę do końca
nigdy nie zrozumiemy umierania,
• pokój – bo bledną życiowe problemy wo-
bec śmierci,
• miłość – bo tak wiele otrzymujemy od
tych, którym pomagamy,
• prawdziwość i autentyczność – bo na
wiele konwenansów i schematów nie ma
czasu” [6].
Wolontariat stwarza szczególnie dużo oka-
zji, by wśród chaosu codziennych obowiąz-
ków zatrzymać się i ujrzeć własne szczęście
w oczach drugiego człowieka. „Możemy
mieć udział w kształtowaniu lepszego świa-
ta jedynie wtedy, gdy spełniamy dobro teraz
i osobiście, z pasją i wszędzie tam, gdzie mo-
żemy. (...) Program chrześcijański – program
dobrego Samarytanina, program Jezusa – to
„serce, które widzi”. Takie serce widzi, gdzie
potrzeba miłości i działa konsekwentnie” [2].
Warto spróbować odnaleźć w sobie wy-
konującym konkretny zawód, mającym
własny bagaż doświadczeń życiowych to,
co może stać się dla drugiego bezcennym
skarbem, który pomoże przetrwać naj-
trudniejsze chwile. Wolontariusz ma bo-
wiem niepowtarzalną możliwość przeżyć
swe życie tak, by dając siebie innym stawać
się nieustannie człowiekiem przez coraz
większe „C”.
Daria Mikuła-Wesołowska
1
Słownik wyrazów obcych PWN, red.
J. Tokarski, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1989
2 Benedykt XVI,
Deus caritas est, Watykan
2006.
3 Jan Paweł II,
Miłość najwspanialszą formą
ewangelizacji, Przesłanie Papieża na zakoń-
czenie Międzynarodowego Roku Wolontariatu,
Watykan, 5.12.2001.
4 http://zakonmaltanski.pl/
5 A.
Sodano,
Katolicki wolontariat w służbie zdro-
wia, [w:] Dolentium hominum, red. A. Muszala
i in., Wyd. Prowincja Polska Zakonu
Szpitalnego św. Jana Bożego – Bonifratrzy,
Kraków 2011, s. 92.
6
Podążać w miłości. 10 lat Hospicjum św.
Kamila w Bielsku-Białej, red. G. Jabłonka,
A. Byrczek, Bielsko-Biała 2002, s. 35.
7 K.
Kalina,
Akuszerka dusz. Opieka duchowa nad
umierającymi, Wyd. Verbinum, Warszawa 2001.
8 A. Pronzato,
Śladami Samarytanina. Piel-
grzymka do sanktuarium człowieka, Wyd.
Salwator, Kraków 2003.
9 T.
Ryłko,
Bogaci w miłosierdzie, Kraków 1995.
Piśmiennictwo:
111
Wolontariat w służbie człowieka
Streszczenie:
Działalność wolontarystyczna umożliwia,
rozwija i rozpowszechnia różne formy
samopomocy. Jest to niezmiernie ważne
zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy me-
dycyna nie zaspokaja wszystkich potrzeb
pacjentów, szczególnie cierpiących na cho-
roby przewlekłe, często nie dające nadziei
na odzyskanie zdrowia. We współczesnej
służbie zdrowia istnieje głęboki kryzys
moralny. Brak humanizmu, zaniedbania
ze strony personelu medycznego, chęć zy-
sku zamiast ofi arnej służby i dążenia do
dobra pacjenta hańbią służebny charakter
zawodów związanych z medycyną, ale jed-
nocześnie są przyczyną powstawania coraz
liczniejszych instytucji, ośrodków, stowa-
rzyszeń o działalności wolontarystycznej,
które wychodzą naprzeciw chorym i po-
trzebującym pomocy. Pracownicy etatowi
nie są w stanie sprostać wyrażanym przez
chorych potrzebom zrozumienia i auten-
tycznego współczucia, tracą tym samym
zdolność do dostrzegania niepowtarzalno-
ści podopiecznych i ich indywidualnych
radości, smutków, codziennych trosk.
Metodą badawczą była ankieta przepro-
wadzona wśród wolontariuszy Zakładu
Opiekuńczo – Leczniczego w Częstochowie,
Hospicjum im. św. Kamila w Bielsku – Białej,
Domu - Hospicjum św. Łazarza w Krakowie,
Stowarzyszenia Przyjaciół Chorych „Hos-
picjum” im. Matki Teresy w Zabrzu,
Puławskiego Towarzystwa Przyjaciół Chorych
„Hospicjum”, Stowarzyszenia Opieki Hospi-
cyjnej Ziemi Częstochowskiej oraz wolon-
tariuszy udzielających pomocy w ramach
Summary
Voluntary work makes possible, encour-
ages and propagates various forms of
mutual help. Th
is is very important now,
when medicine does not satisfy all the
needs of patients, especially those suf-
fering from chronic, often incurable dis-
eases. Moreover, the deep moral crisis of
health-care services, greediness and lack
of commitment by medical staff disgrace
the medical profession meant to be a vo-
cation. But this deplorable situation has
brought to life institutions, centers and
committees that would meet the needs
of the sick and the handicapped. Regular
employees are often unable to understand
patients and sympathize with them. Th
ey
seem to have lost the ability to notice the
uniqueness of each patient’s joys, sorrows
and daily worries. A survey was carried out
among the volunteers from the Care and
Treatment Institution in Częstochowa,
St.Kamil’s Hospice in Bielsko-Biała, the
Hospice of St.Lazarus in Kraków, the
Friends of the Sick Association – Mother
Th
eresa’s Hospice in Zabrze, Hospice of
the Friends of the Sick Society in Puławy,
the Land of Częstochowa Hospice Care
Association, and among the volunteer
workers for the Maltese Medical Service.
It helped to defi ne the essence of volun-
tary work and answer the question why
increasing numbers of people get in-
volved in disinterested work for charita-
ble institutions. Voluntary service is also
a chance to see one’s own happiness in the
eyes of another person. It is an extremely
112
Maltańskiej Służby Medycznej. Ankieta po-
zwoliła na zdefi niowanie, czym jest wolon-
tariat i dała odpowiedź na pytanie, dlaczego
coraz więcej osób zainteresowanych jest bezin-
teresowną pracą w instytucjach o działalności
charytatywnej.
Wolontariat stwarza szczególnie dużo oka-
zji, by wśród chaosu codziennych obowiąz-
ków zatrzymać się i ujrzeć własne szczęście
w oczach drugiego człowieka. Warto spró-
bować odnaleźć w sobie, wykonującym
konkretny zawód, mającym własny bagaż
doświadczeń życiowych to, co może stać
się dla drugiego bezcennym skarbem,
który pomoże przetrwać najtrudniejsze
chwile. Wolontariusz ma bowiem niepo-
wtarzalną możliwość przeżyć swe życie tak,
by dając siebie innym stawać się nieustan-
nie człowiekiem przez coraz większe „C”.
Słowa kluczowe: wolontariat, hospi-
cjum, opieka paliatywna
valuable experience to try to fi nd in one-
self something that may become a price-
less treasure to somebody else and will
help him to face the hardest moments
more easily. Committing oneself to help-
ing other people is for a voluntary worker
an exceptional opportunity for becoming
a man spelt with a capital ’M’.
Key Words: voluntary work, hospice,
palliative care
Daria Mikuła-Wesołowska - lekarz, absolwentka Wydziału Lekarskiego
w Zabrzu Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, ukończyła Studium
Teologii Rodziny w Bielsku-Białej przy Wydziale Teologicznym Papieskiej
Akademii Teologicznej w Krakowie oraz Studium Współpracowników
Duszpasterstwa w Instytucie Teologicznym w Częstochowie, wolontariusz
Hospicjum św. Kamila w Bielsku-Białej, doradca rodzinny, prowadzi wraz
z mężem Poradnię Rozpoznawania Płodności „Dar Napro” jako konsultant
medyczny i instruktor Modelu Creightona.
Daria Mikuła-Wesołowska
Tekst publikacji należy dostarczyć w postaci wydruku
podpisanego własnoręcznie przez autora oraz w po-
staci pliku elektronicznego w edytorze tekstu WORD
format plików .doc .rtf
Autor gwarantuje Kwartalnikowi wyłączność na opub-
likowane artykuły.
Artykuły nie mogą być wcześniej nigdzie publikowane.
Strona wydruku powinna mieć format A4, zawierać
30 wierszy, po 60-65 znaków (razem z odstępami)
w wierszu. Wielkość czcionki: 12, odstęp między wier-
szami 1,5. Lewy margines powinien mieć 4 cm, prawy
3 cm, górny i dolny po 2,5 cm. Teksty do publikacji nie
powinny zawierać więcej niż 15 stron tekstu.
Tekst powinien być napisany czcionką podstawową. Tytuł
i śródtytuły w tekście (pisane również tekstem podstawo-
wym) powinny być oddzielone podwójnym odstępem.
Miejsca, w których mają znajdować się ryciny lub ta-
bele należy zaznaczyć w tekście w osobnym wierszu
w następujący sposób:
Rys. l
Tab. l
W przypadku korzystania z rycin, schematów, tabel
pochodzących z innych dzieł, należy podać ich źródło
oraz uzyskać pisemne zezwolenia na ich publikację.
Materiał ilustracyjny, tj. wykresy, schematy, wzory,
zdjęcia i rysunki mogą być dostarczone do redakcji
w postaci tradycyjnej (na oddzielnych stronach wy-
rysowane wykresy oraz załączone diapozytywy lub
slajdy zdjęć). Jeżeli materiał ilustracyjny będzie dostar-
czony w formie elektronicznej, to powinien być przy-
gotowany w programie:
– ryciny kreskowe – COREL DRAW + zmiana fontów
na krzywe wektorowe
– ryciny siatkowe – Photoshop bez kompresji lub
z kompresją jpg max 6 tif (600 dpi wykresy i linie,
300 dpi rysunki)
Artykuł badawczy
Artykuł badawczy powinien zawierać: wstęp, cel pracy,
materiał, metodę badawczą, wyniki, wnioski, dyskusję
i piśmiennictwo.
Piśmiennictwo
Niezbędne elementy dotyczące wykonania
piśmiennictwa:
1. Książki: nazwisko i inicjał imienia autora, tytuł, na-
zwa wydawnictwa, miejsce i rok wydania, strona/y.
2. Rozdziału z książki: piszemy autora rozdziału, ini-
cjał imienia, tytuł rozdziału, podajemy tytuł książki,
inicjał imienia, a potem nazwisko, wydawnictwo,
miejsce i rok wydania, strony. Jeśli są tomy książek,
numer umieszczamy po roku wydania po przecin-
ku, a przed stronami. Wszystko kończymy kropką.
3. Artykułów: nazwisko i inicjał imienia, tytuł artykułu,
nazwa czasopisma, rok wydania, numer rocznika,
kolejny numer, numery stron.
Piśmiennictwo winno być prezentowane w kolejno-
ści cytowania w tekście i należy je umieścić na końcu
tekstu. Każdy numer piśmiennictwa należy zapisywać
od nowej linii. Pozycji nie należy dublować. Cytowane
w tekście piśmiennictwo podajemy w nawiasach kwa-
dratowych, ze spacją między numerami, gdy są dwa lub
więcej. Podajemy nazwisko autora/ów z pierwszymi lite-
rami imion. Przytaczamy wszystkich autorów, jeżeli jest
ich sześciu. Powyżej tej liczby – sześciu z dopiskiem et al.
Streszczenie w języku polskim o objętości nie wię-
cej jak 15 wierszy należy zamieszczać na końcu teks-
tu, prosimy potraktować to jako obowiązek autora.
Streszczenie w postaci elektronicznej zapisać w od-
dzielnym pliku.
Słowa kluczowe w dwóch językach (3-6 terminów), nie
powinno się powtarzać słów zawartych w tytule pracy.
Tłumaczenie streszczenia w języku angielskim na koń-
cu tekstu. Tłumaczenie w postaci elektronicznej zapi-
sać w oddzielnym pliku.
Redakcja przyjmuje teksty bez streszczenia w języ-
ku angielskim i dokonuje tłumaczenia we własnym
zakresie.
Tytuł pracy w języku polskim i angielskim.
Redakcja zastrzega sobie prawo do wnioskowania
o wniesienie do artykułu zmian lub skrótów oraz pra-
wo do zmiany tytułu.
Artykuły po poprawkach edytorskich będą wysy-
łane do autorów w formacie PDF. Poprawki powinny
być zaakceptowane lub odrzucone w ciągu 48h. Brak
odpowiedzi w tym czasie traktowany będzie jako mil-
cząca zgoda.
Po ukazaniu się numeru w sprzedaży na stronie in-
ternetowej Fundacji zamieszczamy streszczenie w ję-
zykach polskim i angielskim. Po upływie dwunastu
miesięcy w sieci internetowej na stronie Fundacji do-
stępny będzie cały artykuł.
Prosimy uważnie przeczytać podaną powyżej in-
strukcję i przestrzegać jej zapisów, abyśmy mogli
sprawnie przygotować do publikacji artykuł. Wydawca
zastrzega sobie prawo zwrócenia tekstu, który nie jest
przygotowany zgodnie z ww. regulaminem.
Redakcja
R
EGULAMIN
DLA
A
UTORÓW
KWARTALNIKA
Ż
YCIE
I
P
ŁODNOŚĆ
PRENUMERATA
Podpis
*W - wp
ïata
gotówkowa
*P
- polecenie
przelewu
odcinek dla banku
OSïDta
nazwa zleceniodawcy cd.
W\WXïHPFG
W\WXïHP
nazwa zleceniodawcy
POLSKA
POCZTA
nazwa odbiorcy cd.
l.k.
*
nazwa odbiorcy
nr rachunku odbiorcy
NZRWDVïRZQLH
kwota
W P
P L N
waluta
F U N D A C J A
¿ Y C I E I P 2 ' 1 2 ¥ m
W K R A K O W I E
8 0 1 0 5 0 1 4 4 5 1 0 0 0 0 0 2 3 1 8 0 0 0 9 1 2
Pismo, które Czytelnik dostaje do ręki reprezentuje ludzi, którzy w sprawach życia i płodności pragną:
•
Podjąć dialog z każdym człowiekiem, który zechce rozmawiać o najbardziej kontrowersyjnych tematach
współczesnego myślenia i działania.
•
Stworzyć płaszczyznę wymiany myśli na trudne tematy etyczne, przed którymi staje lekarz, a w szczególności
ginekolog-położnik, w swojej praktyce zawodowej.
•
Podejmować dyskusję na temat kształtowania postaw lekarzy, pielęgniarek i położnych ukierunkowaną na
budzenie szacunku dla życia poczętego.
•
Włączyć się do budowania cywilizacji życia i miłości.
•
Aby periodyk ten dostarczał wiedzy na tematy demografi czne i szeroko pojętego zdrowia rodziny z psychologią
i pedagogiką włącznie, w aspekcie jej zdrowia prokreacyjnego dla licznej rzeszy pracowników poradnictwa
rodzinnego, nauczycieli naturalnego planowania rodziny, nauczycieli różnych szczebli przygotowujących
młodzież do życia w rodzinie, do odpowiedzialnego życia seksualnego.
Zapraszamy do prenumeraty, która w roku 2011 wynosi:
1 egz. 48 zł (1 egz. × 4 kwartały; cena 1 egz. 12 zł)
5 egz. 200 zł (5 egz. × 4 kwartały; cena 1 egz. 10 zł)
10 egz. 320 zł (10 egz. × 4 kwartały; cena 1 egz. 8 zł)
Koszty wysyłki pokrywa Redakcja.
Prosimy również o wsparcie naszej inicjatywy poprzez darowizny na rzecz Fundacji Życie i Płodność.
Redakcja