Podwójne standardy Gazety Wyborczej. "Na
pierwszych stronach rozpisuje się o tym jak
popularna i dobrze oceniana jest pani
Gronkiewicz"
opublikowano: 2011-02-21 10:25:23 | ostatnia zmiana: 2011-02-21 10:26:50
Przy okazji dyskusji o zapowiedzi Prezydent Warszawy, że decyzję o tym czy w stolicy stanąć ma
pomnik upamiętniający katastrofę smoleńską podejmie po przeprowadzeniu sondażu wśród
mieszkańców chce zwrócić uwagę na przedziwny zwyczaj zamawiania przez miasto i płacenia z
pieniędzy podatników za liczne badania opinii publicznej.
Dziwie się zwłaszcza postawie mediów, które nie tylko nie widzą nic złego w takim marnotrawieniu
publicznych środków, ale skwapliwie korzystają z podsuwanych przez miejskich urzędników wyników
owych sondaży, oczywiście tylko tych, które przedstawiają władze miasta w korzystnym świetle.
Celuje w tym zwłaszcza „Gazeta Wyborcza", która dziwnym trafem zawsze pierwsza „dowiaduje się" o
wynikach tzw. „warszawskiego barometru" i na pierwszych stronach rozpisuje się o tym jak popularna i
dobrze oceniana jest pani Gronkiewicz. Pomijam tu nawet kwestię wiarygodności sondaży dotyczących
oceny władz miejskich zamawianych przez samych urzędników.
Przypomnę jednak historię z czasów mojej prezydentury. Wydział Socjologii Uniwersytetu
Warszawskiego, w tym wielki autorytet i świetny naukowiec, prof. Grzelak, zwrócił się do ratusza o
wsparcie badania realizowanego w ramach międzynarodowego projektu badawczego na temat wielkich
metropolii. Badanie oczywiście miało by wolne od pytań politycznych, robione przez naukowców bez
wpływu władz miasta a jego efekty miały być powszechnie nagłośnione. Sam już zamiar, jeszcze przed
uruchomieniem projektu, wywołał falę teorii spiskowych ze strony „Gazety Wyborczej" i publikacje
atakujące mnie za chęć przeprowadzenia partyjnych badań za publiczne pieniądze. Na nic się zdały
tłumaczenia Uniwersytetu, na nic pokazywanie jak badanie te nie miały żadnego politycznego podtekstu.
„Gazeta Wyborcza" wiedziała swoje i pryncypialnie gromiła przez tydzień na pierwszych stronach „aferę
z badaniami za pieniądze publiczne". Potem sprawa „zdechła" bo widać już było, że są to „strzały w
płot", ale nigdy ani ja ani naukowcy z UW nie doczekali się słowa przeprosin. Jakże dzisiaj postępowanie
„Gazety Wyborczej" uległo zmianie. Ciekawe dlaczego?
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.