G BERKELEY TRAKTAT O ZASADACH POZNANIA LUDZKIEGO


Bez tytułu 1 Strona 1 z 9
DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do końca staro\ytności % średniowiecze i odrodzenie % barok i oświecenie % 1815-1914 % 1914-1989
jak i z czego studiować filozofię % moje wykłady % Wittgenstein % filozofowie i socjologowie nauki
George BERKELEY
TRAKTAT O ZASADACH POZNANIA LUDZKIEGO
przeło\ył Jan Leszczyński
Część I, żż 1-36
1. Dla ka\dego, kto dokonuje przeglądu przedmiotów poznania ludzkiego, jest oczywiste,
\e są to idee albo aktualnie wyryte w zmysłach, albo takie, jakie postrzegamy, gdy
zatrzymujemy uwagę na uczuciach i czynnościach umysłu, albo wreszcie idee
ukształtowane z pomocą pamięci i wyobrazni, gdy ona łączy, rozdziela, albo te\
przedstawia obrazowo te idee, jakie zostały postrze\one pierwotnie na drogach, o
których była mowa powy\ej. Wzrokowi zawdzięczam idee światła i barw w ich licznych
stopniach i odmianach. Dotykiem postrzegam na przykład twardość i miękkość, gorąco i
zimno, ruch i opór oraz wszystko, czego pod względem ilości lub stopnia jest mniej lub
więcej. Powonienie dostarcza mi zapachów, podniebienie smaków, a słuch doprowadza
do umysłu dzwięki w całej ró\norodności ich tonów i zestawień. Poniewa\ zaś
zauwa\ono, i\ niektóre idee towarzyszą sobie wzajemnie, doszło do tego, i\ oznaczono
je jedną nazwą, a tym samym uznano je za jedną rzecz. Tak na przykład
zaobserwowawszy, \e pewna barwa, smak, zapach, kształt i spoistość występują razem,
uznano je za jedną oddzielną rzecz i oznaczono nazwą jabłko. Inne zespoły idei tworzą
kamień, drzewo, ksią\kę i im podobne rzeczy zmysłowe; rzeczy te, w zale\ności od tego
czy się podobają, czy są nieprzyjemne, wzbudzają uczucia miłości, nienawiści, radości,
smutku i tak dalej.
2. Lecz obok całej tej nieskończonej rozmaitości idei, czyli przedmiotów poznania,
istnieje równie\ coś, co je poznaje lub postrzega i w związku z nimi dokonuje ró\nych
czynności, takich jak chcenia, wyobra\ania sobie, przypominania. Ten oto postrzegający,
czynny byt nazywam umysłem, duchem, duszą lub mną samym. Słowami tymi nie
oznaczam \adnej z moich idei, lecz rzecz całkowicie od nich ró\ną, w której one istnieją
lub, co na jedno wychodzi, która je postrzega: bo istnienie idei polega na tym, \e jest ona
postrzegana.
3. Ka\dy przyzna, \e ani nasze myśli, ani uczucia, ani idee ukształtowane przez
wyobraznię nie istnieją poza umysłem. Otó\ wydaje się nie mniej oczywiste, \e ró\ne
wra\enia zmysłowe, to znaczy idee wyryte na zmysłach, jakkolwiek byłyby zmieszane i
połączone ze sobą (to znaczy bez względu na to, na jakie składałyby się przedmioty) nie
mogą istnieć inaczej, jak tylko w umyśle, który je postrzega. Myślę, \e ka\dy mo\e się o
tym przekonać naocznie, kto tylko zwa\y, co się rozumie przez termin istnieć wówczas,
gdy stosuje się on do rzeczy zmysłowych. Mówię, \e stół, na którym piszę, istnieje;
znaczy to, \e go widzę i odczuwam dotykiem; jeślibym zaś był poza swą pracownią,
powiedziałbym, \e istniał - rozumiejąc przez to, \e gdybym się w swej pracowni
znajdował, mógłbym go postrzegać; lub \e jakiś inny duch teraz właśnie go postrzega.
Był tu zapach, to znaczy, \e go odczuto węchem; był dzwięk, to znaczy, \e go słyszano;
była barwa czy kształt, a więc postrze\ono je wzrokiem albo dotykiem. To jest wszystko,
co mogę rozumieć przez te i tym podobne wyra\enia. Bo to, co się mówi o absolutnym
istnieniu rzeczy niemyślących, bez \adnego związku z tym, \e są postrzegane, wydaje
mi się całkowicie niezrozumiałe. Ich esse to percipi - i nie jest mo\liwe, aby miały
jakiekolwiek istnienie poza umysłami, czyli rzeczami myślącymi, które je postrzegają.
4. Doprawdy dziwnie jest rozpowszechnione wśród ludzi mniemanie, jakoby domy, góry,
rzeki, słowem wszelkie przedmioty zmysłowe, miały przyrodzone, czyli realne istnienie,
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 2 z 9
odmienne od tego, \e umysł je postrzega. Ale bez względu na to, z jakim zaufaniem
świat tę zasadę przyjmuje i udziela na nią zgody, to przecie\ ka\dy, kto się zdobędzie na
podanie jej w wątpliwość, mo\e, jeśli się nie mylę, dostrzec, i\ zawiera w sobie jawną
sprzeczność. Czym\e bowiem są wy\ej wymienione przedmioty, jeśli nie rzeczami, które
postrzegamy przez zmysły? A czy\ postrzegamy coś innego oprócz własnych swych idei,
czy wra\eń zmysłowych? Czy\ nie jest więc jawną sprzecznością, \eby którekolwiek z
nich lub dowolne ich połączenie miało istnieć niepostrze\one?
5. Jeśli poddamy to przeświadczenie gruntownemu badaniu, wykryjemy mo\e u jego
podstaw zale\ność od doktryny dotyczącej idei abstrakcyjnych. Bo czy\ mo\na dalej
posunąć się w abstrakcji ni\ wówczas, gdy się rozró\nia istnienie rzeczy zmysłowych od
tego, \e są postrzegane, tak i\ pojmuje się je jako istniejące, chocia\ nie są
postrze\one? Czym\e jest światło i barwy, ciepło i zimno, rozciągłość i kształty, słowem
wszystko, co widzimy i czujemy, jeśli nie ró\norodnymi wra\eniami zmysłowymi,
pojęciami, ideami czy impresjami wywartymi na zmysły? I czy mo\na, choćby w myśli,
oddzielić którekolwiek z nich od postrze\enia? Ze swojej strony mógłbym łatwo oddzielić
jakąś rzecz od niej samej. Mogę bowiem istotnie oddzielić w myśli, to znaczy pojąć z
osobna ka\dą z tych rzeczy, których mo\e nigdy zmysłami nie postrzegałem tak
rozdzielonych. Tak wyobra\am sobie kadłub ludzki pozbawiony kończyn lub pojmuję
zapach ró\y nie myśląc o samej ró\y. Nie będę przeczył, \e w tych granicach mogę
abstrahować, jeśli mo\na w sposób właściwy nazwać abstrakcją samo oddzielne
pojmowanie takich przedmiotów, które mogą istnieć w rzeczywistości oddzielnie lub być
aktualnie z osobna postrzegane. Lecz moja zdolność pojmowania lub wyobra\ania nie
sięga dalej ni\ mo\liwość realnego istnienia lub postrzegania. Podobnie więc, jak nie
jestem w stanie widzieć ani czuć niczego, czego bym aktualnie zmysłowo nie doznawał,
tak te\ nie mogę przedstawić sobie w myśli \adnej zmysłowej rzeczy lub przedmiotu,
ró\nego od jego wra\enia zmysłowego lub postrze\enia.
6. Niektóre prawdy są dla naszego umysłu tak bliskie i tak oczywiste, \e wystarczy nam
oczy otworzyć, aby je dojrzeć. Za taką uwa\am tę wa\ną prawdę, \e cały chór niebieski i
wszystko, co się znajduje na Ziemi, słowem wszelkie ciała, które składają się na potę\ną
budowę świata, nie mają \adnego samodzielnego istnienia poza umysłem, a ich byt
polega na tym, \e są postrzegane lub poznawane; a zatem dopóki te rzeczy nie są
aktualnie przeze mnie postrze\one, czyli nie istnieją w moim umyśle lub w umyśle
jakiegoś innego ducha stworzonego, to albo muszą być pozbawione wszelkiego istnienia,
albo te\ muszą istnieć w umyśle jakiegoś Ducha wiecznego; przypisywać bowiem
jakiejkolwiek poszczególnej ich części istnienie od ducha niezale\ne, byłoby czymś
zupełnie niezrozumiałym i zawierającym całą niedorzeczność abstrakcji. W celu
przekonania się o tym potrzeba, aby czytelnik zastanowił się tylko i spróbował oddzielić w
swych myślach byt rzeczy zmysłowej od tego, \e jest ona postrzegana.
7. Z tego, co powiedziałem, wynika, \e nie ma \adnej innej substancji oprócz ducha, czyli
tego, co postrzega. Lecz aby to w pełni udowodnić zwa\my, \e jakościami zmysłowymi
są: barwa, kształt, ruch, zapach, smak i tym podobne, to znaczy idee postrzegane przez
zmysły. Otó\ jawną jest sprzecznością, aby idea istniała w rzeczy niepostrzegającej;
mieć bowiem ideę to tyle, co postrzegać: zatem to, w czym istnieje barwa, kształt i tym
podobne jakości, musi je postrzegać. Stąd jest jasne, \e nie mo\e być niemyślącej
substancji, czyli substratum tych idei.
8. Mówicie jednak, \e chocia\ same idee nie istnieją poza umysłem, to przecie\ mogą
być rzeczy do nich podobne, będące ich kopiami lub podobiznami, i \e rzeczy te istnieją
poza umysłem w niemyślącej substancji. Odpowiadam na to: idea mo\e być podobna
tylko do idei i do niczego więcej; barwa lub kształt mo\e być podobna wyłącznie do innej
barwy i kształtu. Jeśli bodaj trochę wejrzymy w swe myśli, to stwierdzimy, i\ jest
niemo\liwe, abyśmy podobieństwo pojmowali inaczej ni\ jako podobieństwo pomiędzy
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 3 z 9
naszymi ideami. I pytam znowu, czy te domniemane oryginały, czyli rzeczy zewnętrzne,
których obrazami lub przedstawieniami mają być nasze idee, same są dostępne
postrze\eniu, czy nie? Jeśli tak, to są one ideami i jesteśmy u celu, lecz jeśli powiecie, \e
nie są, odwołuję się do kogokolwiek, by rozstrzygnął, czy mo\na twierdzić z sensem, i\
barwa jest podobna do czegoś, co jest niewidzialne, \e to, co twarde lub miękkie, jest
podobne do czegoś, czego nie mo\na dotknąć itd.
9. Są ludzie, którzy rozró\niają jakości pierwotne i wtórne: przez pierwsze rozumieją
rozciągłość, kształt, ruch, spoczynek, masywność, czyli nieprzenikliwość i liczbę, drugą
nazwą oznaczają wszelkie pozostałe jakości zmysłowe, jak barwy, dzwięki, smaki i tak
dalej. Przyznają oni, \e idee jakości wtórnych nie są podobiznami czegokolwiek, co
istnieje poza umysłem, czyli istnieje niepostrzegane; natomiast nasze idee jakości
pierwotnych chcą uwa\ać za wzory czy obrazy rzeczy istniejących poza umysłem w
substancji niemyślącej, którą nazywają materią. Przez materię mamy tedy rozumieć
bezwładną substancję, która nie ma czucia i w której aktualnie jest rozciągłość, kształt i
ruch. Lecz na podstawie tego, co ju\ okazaliśmy, jest widoczne, \e rozciągłość, kształt i
ruch są tylko ideami istniejącymi w umyśle i \e idea mo\e być podobna tylko do innej
idei, \e zatem ani one same, ani ich pierwowzory nie mogą istnieć w substancji
niepostrzegającej. Stąd jest jasne, \e ju\ pojęcie tego, co ludzie nazywają materią, czyli
substancją cielesną, zawiera w sobie sprzeczność
10. Ci, którzy twierdzą, \e kształt, ruch i pozostałe jakości pierwotne, czyli początkowe,
istnieją poza umysłem w niemyślących substancjach, jednocześnie przyznają, \e nie
dotyczy to barwy, dzwięków, ciepła, zimna i tym podobnych jakości wtórnych. Mówią nam
o nich, \e są wra\eniami zmysłowymi istniejącymi tylko w umyśle, \e są uzale\nione i
wywołane przez ró\ną wielkość, powiązania i ruch drobnych cząstek materii. Uwa\ają to
za prawdę niewątpliwą, która daje się udowodnić niezbicie i opiera się wszelkim
zarzutom. Otó\, jeśli to pewne, \e te jakości pierwotne są nierozerwalnie złączone z
innymi jakościami zmysłowymi i nawet w myśli nie podobna ich od nich oderwać, to
wynika stąd z całą jasnością, \e istnieją one tylko w umyśle. Chciałbym jednak, by ka\dy
zastanowił się i spróbował, czy dzięki jakiejkolwiek abstrakcji myślowej zdoła przedstawić
sobie rozciągłość i ruch ciała bez wszelkich innych jakości zmysłowych. Go do mnie,
widzę wyraznie, \e nie potrafiłbym utworzyć idei ciała rozciągłego i poruszającego się,
któremu bym nie musiał zarazem przypisać jakiejś barwy lub innej jakości zmysłowej,
która, jak się przyznaje, istnieje tylko w umyśle. Krótko mówiąc, rozciągłość, kształt i ruch
są nie do pojęcia w oderwaniu od wszystkich pozostałych jakości. A więc tam, gdzie
znajdują się inne jakości zmysłowe, tam równie\ i te muszą się znajdować, to znaczy w
umyśle i nigdzie indziej.
11. Uznaje się dalej, \e wielki, mały, szybki i powolny, jako cechy całkowicie względne i
zmieniające się wraz ze zmianami budowy lub poło\enia organów zmysłowych, nigdzie
poza umysłem nie istnieją. Rozciągłość więc, która istnieje poza umysłem, nie jest ani
wielka, ani mała, ruch ani szybki, ani powolny; co znaczy, \e rozciągłość i ruch nie są
zgoła niczym. Ale powiadacie, \e jest to rozciągłość w ogóle i ruch w ogóle: widzimy
stąd, jak bardzo przekonanie o istnieniu rozciągłych i ruchomych substancji poza
umysłem jest uzale\nione od owej dziwacznej doktryny o ideach abstrakcyjnych. Nie
mogę tu pominąć uwagi, jak dalece ten mętny i nieokreślony opis materii, czyli substancji
cielesnej, do jakiego nowszych filozofów doprowadziły własne ich zasady, przypomina
przestarzałe i tak bardzo wyśmiane pojęcia materia prima, które mo\na spotkać u
Arystotelesa i jego zwolenników. Nie sposób pojąć masywności bez rozciągłości; skoro
więc okazaliśmy, \e rozciągłość nie istnieje w substancji niemyślącej, to to samo musi
być prawdziwe w odniesieniu do masywności.
12. Gdybyśmy nawet przyznali istnienie poza umysłem innym jakościom, to dla ka\dego,
kto zwa\y, \e ta sama rzecz, gdy ją umysł pod ró\nymi względami rozpatruje, nosi ró\ne
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 4 z 9
liczbowe określenia, stanie się oczywiste, \e liczba jest całkowicie tworem umysłu. Tak
więc jedną i tę samą rozciągłość oznacza słowo jeden, trzy, albo trzydzieści sześć,
zale\nie do tego, czy umysł rozwa\a ją w stosunku do jarda, stopy, czy cala. Liczba jest
tak jawnie względna i zale\na od umysłu ludzkiego, \e dziwne byłoby przypuszczenie,
aby ktokolwiek miał jej przyznawać istnienie absolutne poza umysłem. Mówimy: jedna
ksią\ka, jedna stronica, jeden wiersz; wszystko to w równej mierze są jedności, chocia\
jedne z nich zawierają wiele innych. I w ka\dym przypadku jest jasne, \e jedność
odpowiada pewnej szczególnej kombinacji idei dowolnie zestawionych przez umysł.
13. Wiem, \e niektórzy chcieliby widzieć w jedności ideę prostą lub niezło\oną,
towarzyszącą w umyśle wszystkim innym ideom. Nie dostrzegam, \ebym miał jakąś ideę
odpowiadającą słowu jedność; myślę zaś, \e gdybym ją miał i chciał ją znalezć, to nie
mógłbym jej nie znalezć; przeciwnie, mój umysł powinien znać ją najlepiej, skoro się
twierdzi, \e idea ta towarzyszy wszystkim innym ideom i mo\e być postrzegana
wszelkimi sposobami doznania zmysłowego i refleksji. Mówiąc zwięzle, jest to idea
abstrakcyjna.
14. Dodam jeszcze, \e podobnie jak nowocześni filozofowie dowodzą, i\ pewne jakości
zmysłowe nie istnieją w materii, czyli poza umysłem, tak te\ mo\na dowieść tego
samego dla wszystkich innych jakości zmysłowych. Tak na przykład mówi się, \e gorąco
i zimno to tylko doznania naszego umysłu, a wcale nie wzorce cech bytów rzeczywistych,
które by istniały w substancjach cielesnych i doznania te wywoływały: to samo ciało
bowiem, które jest zimne dla jednej ręki, drugiej wydaje się ciepłe. Dlaczegó\ tedy nie
moglibyśmy równie dobrze argumentować, \e kształt i rozciągłość tak\e nie są wzorcami
lub podobiznami cech, jakie istnieją w materii, na tej podstawie, \e temu samemu oku z
ró\nych stanowisk lub oczom odmiennej budowy z tego samego stanowiska ukazują się
ró\ne i wobec tego nie mogą być obrazami czegoś ustalonego i określonego poza
umysłem? Dowodzi się dalej, \e słodycz nie znajduje się naprawdę w smacznej rzeczy,
poniewa\ bez zmiany tej rzeczy mo\e przejść w gorycz, jak to bywa w przypadku
gorączki lub inaczej jakoś schorzałego podniebienia. Czy\ nie nale\y zatem powiedzieć z
równą słusznością, \e nie ma ruchu poza umysłem, skoro, jak wiadomo w przypadku
szybkiego następstwa idei w umyśle, ruch bez jakiejkolwiek zmiany w przedmiotach
zewnętrznych wydaje się powolniejszy?
15. Krótko mówiąc, pozwólcie komukolwiek rozwa\yć te argumenty, o których się sądzi,
\e jawnie dowodzą, i\ barwy i smaki istnieją tylko w umyśle, a stwierdzi on, \e argumenty
te mogą równie dobrze słu\yć jako dowód tego samego dla rozciągłości, kształtu i ruchu.
Aczkolwiek trzeba przyznać, \e ten sposób rozumowania dowodzi nie tyle tego, i\ w
przedmiocie zewnętrznym nie ma wcale rozciągłości czy barwy, ile tego, \e posługując
się zmysłami nie wiemy, jaka jest prawdziwa rozciągłość czy barwa przedmiotu. Lecz
poprzednie argumenty pokazują wyraznie, i\ \adna barwa czy rozciągłość ani
jakakolwiek inna jakość zmysłowa w niemyślącym substracie poza umysłem istnieć nie
mo\e, albo raczej, \e nie mo\e istnieć coś takiego jak przedmiot zewnętrzny.
16. Ale przyjrzymy się jeszcze nieco bli\ej poglądowi tradycyjnemu. Mówi się, \e
rozciągłość to modus lub akcydens materii, a materia to podło\e, czyli substratum, które
ją podtrzymuje. Otó\ pragnąłbym, aby mi ktoś zechciał wyjaśnić, co nale\y rozumieć
przez podtrzymywanie rozciągłości przez materię. Powiecie, \e nie mogę tego wyjaśnić,
bo brak mi jakiejkolwiek idei materii. Odpowiem na to, \e choćbyście równie\ pozytywnej
idei materii nie mieli, to przecie\ jeśli w ogóle wią\ecie z tym słowem jakiś sens, musicie
przynajmniej mieć względną ideę materii; chocia\ nie wiecie, czym ona jest, to nale\y
chyba przypuścić, \e wiecie, w jakim stosunku pozostaje do akcydensów i co się rozumie
przez podtrzymywanie ich przez nią. Podtrzymywanie nie mo\e tu oczywiście być brane
w zwykłym lub dosłownym znaczeniu, jak wtedy gdy mówimy, \e filary podtrzymują
budynek; w jakim więc mamy je wziąć znaczeniu.
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 5 z 9
17. Jeśli zbadamy, co filozofowie, przestrzegający największej ścisłości, sami
oświadczają, \e rozumieją przez substancję materialną, to napotkamy na ich twierdzenie,
\e nie przywiązują do tych dzwięków \adnego innego znaczenia poza ideą bytu w ogóle,
w połączeniu ze względnym pojęciem podtrzymywania przezeń akcydensów. Ogólna
idea bytu wydaje mi się najbardziej abstrakcyjna i niezrozumiała ze wszystkich; co się
zaś tyczy podtrzymywania akcydensów, to, jakeśmy właśnie zauwa\yli, nie mo\na tego
rozumieć w pospolitym znaczeniu owych słów; musimy je więc brać w jakimś innym
znaczeniu, ale w jakim, tego się nie wyjaśnia. Gdy przeto rozwa\am obie części czy
strony, które się składają na znaczenie zwrotu substancja materialna, dochodzę do
przekonania, i\ \adne wyrazne znaczenie z nimi się nie wią\e. Lecz po có\ mielibyśmy
się jeszcze dalej kłopotać rozwa\aniem tego materialnego substratum, czyli podło\a dla
kształtu i ruchu oraz innych jakości zmysłowych? Czy\ nie tkwi w tym przypuszczenie, \e
istnieją one poza umysłem? A czy\ twierdzenie takie nie jest czymś po prostu
sprzecznym i całkowicie niepojętym?
18. Lecz gdyby to nawet było mo\liwe, \eby istniały poza umysłem masywne, w pewien
sposób ukształtowane, ruchome substancje, które odpowiadałyby ideom, jakie mamy o
ciałach, to jak moglibyśmy o tym wiedzieć? Musielibyśmy to poznać albo przez zmysły,
albo za pomocą rozumu. Jeśli chodzi o nasze zmysły, to dostarczają nam one wiedzy
jedynie o naszych wra\eniach zmysłowych, ideach lub tych rzeczach, nazwijcie je, jak
chcecie, które przez zmysły bywają postrzegane bezpośrednio; zmysły wszak\e nie
informują nas, \e rzeczy istnieją poza umysłem, czyli niepostrze\one, podobne do tych,
które się postrzega. Sami materialiści to przyznają. Pozostaje więc przyjąć, \e je\eli w
ogóle jakoś poznajemy rzeczy zewnętrzne, to tylko dzięki rozumowi, który wnioskuje o
ich istnieniu z tego, co bezpośrednio postrze\one przez zmysły. Lecz jaka\ racja mo\e
nas skłonić do wiary w istnienie ciał poza umysłem na podstawie tego, co postrzegamy,
kiedy nawet sami obrońcy materii nie twierdzą, \eby istniał jakiś konieczny związek
między ciałami a naszymi ideami? Sądzę, \e panuje powszechne mniemanie (a czyni je
bezspornym to, co zdarza się w snach, w obłędzie i tym podobnych stanach), i\ jest
mo\liwe, byśmy wszystkich tych idei, które mamy teraz, doznawali tak\e wówczas, gdyby
nie istniały na zewnątrz \adne ciała do nich podobne. Stąd jest rzeczą oczywistą, \e aby
idee nasze mogły się wytworzyć, nie trzeba zakładać, jakoby ciała zewnętrzne istniały,
skoro się przyznaje, \e bez ich współdziałania idee są czasami wytwarzane i
prawdopodobnie mogą być zawsze wytworzone w tym samym porządku, w jakim je
widzimy obecnie.
19. Ale choćbyśmy nawet mogli posiadać wszystkie nasze wra\enia zmysłowe bez
zewnętrznych ciał do nich podobnych, to przecie\ mo\na by sądzić, \e raczej przez ich
przyjęcie, ni\ w inny sposób, łatwiej pojąć i wyjaśnić tworzenie się wra\eń; mogłoby
zatem przynajmniej uchodzić za prawdopodobne, \e są takie rzeczy jak ciała, które
wzbudzają w naszych umysłach swe idee. Ale i tego nie mo\na powiedzieć. Bo jeśli
nawet zgodzimy się z materialistami na ich ciała zewnętrzne, to podług własnego ich
wyznania nie mają oni wcale dokładniejszej wiedzy o tym, jak idee nasze zostają
wytworzone, skoro przyznają, i\ nie są zdolni zrozumieć, jak ciało mo\e działać na
ducha, lub jak to jest mo\liwe, by miało jakąś ideę wra\ać w umysł. Stąd widać jasno, \e
tworzenie się w naszych umysłach idei lub wra\eń zmysłowych nie mo\e być racją, by
przypuszczać, \e istnieje materia lub substancje cielesne, skoro się uznało, \e ich
tworzenie się pozostaje równie niewytłumaczone po wprowadzeniu tego zało\enia, jak i
bez niego. Gdyby zatem było nawet mo\liwe, by ciała istniały poza umysłem, to pogląd,
\e one tak właśnie istnieją, musiałby być bardzo niepewny, poniewa\ twierdzić tak,
znaczyłoby przyjąć bez \adnej zgoła racji, \e Bóg stworzył niezliczone byty całkowicie
bezu\yteczne i \adnemu celowi nie słu\ące.
20. Krótko mówiąc, gdyby ciała zewnętrzne istniały, to nie moglibyśmy nigdy się o tym
przekonać; gdyby zaś ich nie było, moglibyśmy mieć zupełnie te same racje, jakie mamy
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 6 z 9
teraz, by myśleć, \e istnieją. Przypuśćmy, czego mo\liwości nikt nie zaprzeczy, \e jakaś
istota rozumna bez współdziałania ciał zewnętrznych doznaje tego samego, co ty, ciągu
wra\eń zmysłowych lub idei, które zostają wra\one w jej umysł w tym samym porządku i
z podobną \ywością. Pytam, czy istota ta nie miałaby wszelkich powodów, by wierzyć w
istnienie substancji cielesnych, reprezentowanych przez jej idee i wzbudzających je w jej
umyśle, jakie ty masz mo\e, wierząc w to samo? Nie mo\e być co do tego wątpliwości; a
ju\ to jedno rozwa\anie wystarcza, aby ka\demu rozsądnemu człowiekowi nasunąć
podejrzenie co do siły jakichkolwiek argumentów za istnieniem ciał poza umysłem, nawet
gdyby sądził, \e argumenty takie posiada.
21. Gdyby po tym, co powiedziałem, niezbędny był jeszcze jakiś dalszy dowód przeciw
istnieniu materii, mógłbym się powołać na niektóre spośród tych błędów i trudności (\eby
nie wspomnieć bezbo\ności), które z tego poglądu wzięły początek. Wywołał on
niezliczone kwestie sporne i dysputy w filozofii oraz niemało sporów o daleko większej
doniosłości w religii. Ale nie będę wdawał się tu w szczegóły zarówno dlatego, \e sądzę,
i\ argumenty a posteriori są zbędne dla wzmocnienia tego, co, jeśli się nie mylę, zostało
wystarczająco udowodnione a priori, jak i dlatego, \e pózniej znajdę sposobność, aby
coś niecoś o nich powiedzieć.
22. Obawiam się, \e dałem powód do mniemania, i\ bez potrzeby rozwlekle traktuję ten
przedmiot. Po có\ bowiem szeroko się rozwodzić nad tym, co mo\na udowodnić w
jednym czy dwu wierszach w sposób najbardziej oczywisty ka\demu, kto potrafi zdobyć
się choćby na odrobinę zastanowienia? Trzeba tylko, abyście zajrzeli do własnych myśli i
spróbowali, czy zdołacie pojąć, aby dzwięk czy kształt, ruch czy barwa mogły istnieć
poza umysłem, czyli niepostrze\one. Ta łatwa próba zapewne przekona was, \e to, co
twierdzicie, jawną jest sprzecznością; tak dalece, \e od wyniku tej próby godzę się
uzale\nić rozstrzygnięcie całej sprawy. Je\eli uznacie za choćby mo\liwe, by jakaś
rozciągła, poruszająca się substancja lub w ogóle jakakolwiek idea, lub cokolwiek do idei
podobnego istniało inaczej ni\ w postrzegającym je umyśle, jestem gotów odstąpić od
swego zdania i zgodzić się z wami, \e istnieje cały ten zespół ciał zewnętrznych, jak tego
chcecie, mimo i\ nie potraficie ani podać mi \adnej racji, dla której wierzycie w jego
istnienie, ani wskazać, czemu ma on słu\yć, jeśli się zało\y, \e istnieje. Powtarzam, \e
samą mo\liwość, i\ pogląd wasz mógłby być słuszny, uwa\ać będę za argument, \e jest
słuszny.
23. Ale\ - powiecie - na pewno nie ma nic łatwiejszego, ni\ na przykład wyobrazić sobie
drzewa istniejące w parku lub ksią\ki w gabinecie, przy tym zaś nikogo, kto by je
postrzegał. Odpowiem, \e tak mo\na pomyśleć i \e nie ma w tym nic trudnego, lecz
raczcie mi powiedzieć, czym\e więcej jest to wszystko ni\ tworzeniem w waszym umyśle
pewnych idei, które nazywacie ksią\kami i drzewami, przy jednoczesnym zaniedbaniu
utworzenia idei kogoś, kto by je postrzegał? Czy\ jednak wy sami ich nie postrzegacie
lub nie myślicie o nich przez cały ten czas? Ta droga nie wiedzie do celu; okazuje się tu
tylko, \e potraficie wyobra\ać sobie czy kształtować idee w swym umyśle, ale stąd wcale
nie wynika, abyście mogli sobie przedstawić, i\ jest mo\liwe, by przedmioty waszych
myśli istniały poza umysłem. Aby tego dowieść, musielibyście wyobrazić sobie, \e
istnieją przez nikogo nie przedstawione ani nie pomyślane, co jest jawną sprzecznością.
Gdy czynimy wszystko, co w naszej mocy, aby pojąć istnienie ciał zewnętrznych, przez
cały czas oddajemy się tylko rozwa\aniu własnych swych idei. Lecz umysł, nie biorąc
samego siebie pod uwagę, łudzi się myślą, i\ mo\e wyobra\ać sobie i \e sobie wyobra\a
ciała, które istnieją przezeń nie pomyślane, czyli \e znajdują się poza nim, mimo \e są
one jednocześnie przezeń pomyślane lub w nim obecne. Odrobina uwagi ujawni
ka\demu prawdę i oczywistość tego, co tu powiedziałem, czyniąc zbędnym domaganie
się jakichkolwiek innych dowodów przeciw istnieniu substancji materialnej.
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 7 z 9
24. Wystarczy choć trochę zbadać własne myśli, by zupełnie jasno wiedzieć, czy
mo\emy pojąć, co rozumie się przez absolutne istnienie przedmiotów zmysłowych
samych w sobie, czyli poza umysłem. Dla mnie jest oczywiste, \e za tymi słowami albo
kryje się wyrazna sprzeczność, albo słowa te zgoła nic nie znaczą. Natomiast w celu
przekonania o tym równie\ innych, najprościej i najwłaściwiej będzie poprosić ich, by
zechcieli spokojnie skierować uwagę na własne swe myśli; a jeśli dzięki temu wyjdzie na
jaw, \e wyra\enia te są puste i sprzeczne, to z pewnością nie trzeba będzie niczego
więcej, aby ich przekonać. Oto na co nastaję: na to mianowicie, \e słowa absolutne
istnienie rzeczy niemyślących bądz nie mają znaczenia, bądz zawierają sprzeczność. To
właśnie powtarzam, to wpajam w umysły i usilnie zalecam myśli i uwadze czytelnika.
25. Wszystkie nasze idee, wra\enia zmysłowe lub rzeczy, które postrzegamy,
jakichkolwiek nazw u\ylibyśmy, by je rozró\nić, są wyraznie nieaktywne, nie zawierają w
sobie nic, co byłoby siłą czy działaniem; \adna idea, czyli przedmiot myśli nie mo\e więc
wytworzyć ani spowodować \adnej zmiany w innej idei. Aby się upewnić, \e tak jest
istotnie, potrzeba tylko prostej obserwacji własnych idei. Skoro bowiem idee, jak te\
ka\da ich część, istnieją jedynie w umyśle, to nie ma w nich nic innego, jak tylko to, co
jest postrzegane; ktokolwiek tylko skieruje uwagę na swe idee, pochodzące czy to od
zmysłów, czy to z refleksji, nie postrze\e w nich wcale siły ani aktywności, a zatem nic
takiego w nich się nie zawiera. Odrobina uwagi oka\e nam, \e prawdziwy byt idei
obejmuje bierność i bezwładność tak dalece, \e jest rzeczą niemo\liwą, aby idea coś
sprawiła lub, mówiąc ściśle, była przyczyną czegokolwiek; nie mo\e te\ być podobizną
ani wzorcem cech jakiegoś bytu aktywnego, co jest oczywiste z art. 8. Stąd jasno wynika,
\e rozciągłość, kształt i ruch nie mogą stanowić przyczyny naszych wra\eń zmysłowych.
Twierdzić więc, \e są one skutkami sił wypływających z układu, liczby, ruchu i wielkości
drobnych cząstek, to na pewno błąd.
26. Postrzegamy ciągłe następstwo idei: jedne wywoływane są na nowo, inne ulegają
zmianom lub całkowicie znikają. Istnieje zatem jakaś przyczyną tych idei, od której one
zale\ą, a która je wytwarza i zmienia. Z poprzedniego artykułu jasno wynika, \e
przyczyną tą nie mo\e być \adna jakość ani idea, ani kombinacja idei. Musi to więc być
jakaś substancja. Ale wykazałem, \e nie ma substancji cielesnej czy materialnej;
pozostaje więc jedno tylko, \e przyczyną idei jest niecielesna aktywna substancja, czyli
duch.
27. Duch jest to byt prosty, niepodzielny, czynny; nazywamy go rozumem, gdy postrzega
idee, wolą zaś, gdy je wytwarza lub w pewien inny sposób na nie wpływa. Nie mo\na
więc utworzyć idei duszy lub ducha, ka\da bowiem idea jest bierna i bezwładna (zob. art.
25), a wobec tego nie mo\e poprzez obraz lub podobieństwo przedstawiać nam czegoś,
co czynne. Przy odrobinie uwagi stanie się jasne dla ka\dego, \e jest absolutnie
niemo\liwe mieć ideę podobną do tej aktywnej zasady ruchu idei i ich zmiany. Le\y w
naturze ducha, czyli tego, co działa, \e nie mo\e być postrzegany sam przez się, lecz
tylko za pośrednictwem skutków, które wytwarza. Je\eli ktoś będzie powątpiewał o
prawdzie tego, co tu stwierdziłem, niech\e się sam zastanowi i zbada, czy zdoła
utworzyć ideę jakiejkolwiek siły lub bytu aktywnego i czy posiada idee dwu naczelnych
władz oznaczonych przez nazwy wola i rozum, odmiennych zarówno od siebie, jak i od
trzeciej idei, to jest idei substancji, czyli bytu w ogóle, która wią\e się ze względnym
pojęciem tego, \e coś podtrzymuje lub jest podło\em wy\ej wymienionych władz i nosi
miano duszy lub ducha. Niektórzy ludzie tak twierdzą, lecz, o ile ja to mogę zrozumieć,
słowa: wola, dusza, duch nie oznaczają odmiennych idei, ani naprawdę w ogóle jakiejś
idei, lecz coś, co od idei bardzo się ró\ni, a co będąc czynne, nie mo\e być podobne do
\adnej idei ani przez jakąkolwiek z nich reprezentowane. Jednak\e trzeba zarazem
przyznać, \e mamy jakieś pojęcie duszy, ducha i działań umysłu, takich jak chcenie,
kochanie, nienawidzenie, o ile znamy lub rozumiemy znaczenie tych słów.
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 8 z 9
28. Stwierdzam, \e mogę dowolnie wzbudzać idee w swym umyśle oraz zmieniać i
przesuwać obrazy, ilekroć uznam to za stosowne. Wystarczy tylko chcieć, by natychmiast
powstała w mej wyobrazni ta czy inna idea; dzięki tej samej władzy idea zostaje
wymazana i ustępuje miejsca innej. To, \e umysł tworzy i rozkłada na części idee,
pozwala nam zupełnie zasadnie nazwać go aktywnym. To jest pewne i oparte na
doświadczeniu; gdy natomiast mówimy o rzeczach, które działają, choć nie myślą albo o
tym, \e coś wywołuje idee bez udziału woli, wtedy zabawiamy się tylko słowami.
29. Ale jakąkolwiek miałbym władzę nad własnymi myślami, to jednak się przekonuję, \e
idee aktualnie postrzegane zmysłami nie pozostają w podobnej zale\ności od mojej woli.
Kiedy w biały dzień otwieram oczy, nie jest w mej mocy wybierać, czy będę widział, czy
nie, lub wyznaczać, jakie poszczególne przedmioty będą się ukazywać memu wzrokowi;
podobnie te\ idee wyryte na słuchu i innych zmysłach nie są wytworami mojej woli.
Istnieje zatem jakaś inna wola lub duch, który je wytwarza.
30. Idee zmysłowe są silniejsze, \ywsze i wyrazniejsze od idei wyobrazni; przysługuje im
równie\ pewna stałość, uporządkowanie oraz spoistość; są one wzbudzane nie
przypadkowo, jak bywa często z tymi, które powstają jako skutki ludzkich aktów woli, lecz
w prawidłowej kolejności lub szeregu, którego przedziwne powiązanie dostatecznie
świadczy o mądrości i łaskawości ich Twórcy. Otó\ stałe reguły, czyli ustalone metody,
według których umysł, od którego zale\ymy, wzbudza w nas idee zmysłowe, nazywamy
prawami przyrody, a zaznajamiamy się z nimi poprzez doświadczenie, które uczy nas, \e
w zwyczajnym biegu rzeczy takim to a takim ideom towarzyszą takie to a takie inne idee.
31. Stąd mamy dar pewnego rodzaju przewidywania, uzdolniającego nas do kierowania
naszymi czynnościami z po\ytkiem dla \ycia. Bez tego daru bylibyśmy w nieustannym
kłopocie; nie moglibyśmy wiedzieć, jak zdziałać cokolwiek, co by nam pozwoliło osiągnąć
trochę przyjemności lub usunąć najdrobniejszą zmysłową przykrość. śe pokarm nas
\ywi, sen pokrzepia, a ogień grzeje, \e aby zebrać plony w czasie \niw nale\y zasiać w
porze zasiewów i w ogóle, \e do osiągnięcia takich czy innych celów wiodą takie czy inne
środki - wszystko to wiemy nie dzięki odkryciu jakiegoś koniecznego związku między
naszymi ideami, lecz tylko dzięki obserwacji ustalonych praw przyrody; bez czego
wszyscy znajdowalibyśmy się w stanie niepewności i zamieszania, a człowiek dorosły
wiedziałby nie więcej ni\ nowonarodzone dziecię, jak sobą pokierować w sprawach
\yciowych.
32. A jednak to stałe, jednostajne działanie, objawiające tak oczywiście dobroć i mądrość
rządzącego wszystkim Ducha, którego wola ustanawia prawa przyrody, tak jest dalekie
od kierowania naszych myśli ku niemu, \e śle je raczej na poszukiwania przyczyn
wtórnych. Skoro bowiem postrze\emy, \e po pewnych ideach zmysłowych stale
następują inne idee, a wiemy, \e nie sprawiliśmy tego sami - natychmiast przypisujemy
siłę i działanie samym ideom, jedną z nich czyniąc przyczyną drugiej, chocia\ nic nie
mo\e być bardziej od tego niedorzeczne i niezrozumiałe. Tak na przykład, gdy
zauwa\yliśmy, \e postrzegając wzrokiem pewien okrągły, świetlisty kształt, jednocześnie
postrzegamy dotykiem ideę czy wra\enie zmysłowe, zwane gorącem, wnioskujemy stąd,
\e Słońce jest przyczyną gorąca. Podobnie te\ postrzegając, \e ruchowi i zderzeniu się
ciał towarzyszy głos, jesteśmy skłonni mniemać, \e ten głos jest skutkiem owego
zjawiska.
33. Idee wyryte na zmysłach przez Twórcę przyrody nazywają się rzeczami realnymi,
wzbudzone zaś w wyobrazni, jako mniej prawidłowe, mniej \ywe i mniej stałe, noszą
właściwszą nazwę idei lub obrazów rzeczy, których są kopiami i które reprezentują. Mimo
to nasze wra\enia zmysłowe, choćby były nie wiadomo jak \ywe i wyrazne, są jednak
ideami, to znaczy, \e istnieją w umyśle, czyli są przezeń postrzegane z taką samą
pewnością jak idee, które on sam wytworzył. Przyznaje się, i\ idee zmysłowe mają w
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 9 z 9
sobie więcej rzeczywistości, to znaczy są silniejsze, bardziej uporządkowane i
spójniejsze ni\ wytwory umysłu, lecz to wcale nie świadczy, \e istnieją one poza
umysłem. Są one równie\ mniej zale\ne od ducha, czyli myślącej substancji, która je
postrzega, skoro wzbudza je wola innego i potę\niejszego Ducha; mimo to są wcią\
ideami, a na pewno \adna idea, słaba czy silna, nie mo\e istnieć inaczej, ni\ w
postrzegającym ją umyśle.
34. Zanim posuniemy się dalej, nale\y poświęcić nieco czasu na odparcie zarzutów,
które prawdopodobnie będą wysunięte przeciwko zasadom, wyło\onym dotychczas. Jeśli
przez to wydam się zbyt rozwlekły tym, którzy bystro rzecz pojmują, mam nadzieję, \e mi
to wybaczą, jako \e nie ka\dy człowiek równie łatwo chwyta rzeczy tego rodzaju, ja zaś
pragnę, by mnie ka\dy rozumiał. Otó\, po pierwsze, zarzucą mi, \e przyjmując powy\sze
zasady skazujemy na wygnanie ze świata wszystko, co w przyrodzie realne i
substancjalne, aby na to miejsce wprowadzić chimeryczną strukturę idei. Wszystkie
rzeczy, jakie istnieją, istnieją tylko w umyśle, to znaczy, \e są to twory czysto pojęciowe.
Có\ tedy stanie się ze Słońcem, Księ\ycem i gwiazdami? Có\ mamy myśleć o domach,
rzekach, górach, drzewach, kamieniach, ba, nawet o własnych swych ciałach? Czy to
wszystko jest urojeniem i złudzeniem fantazji? Na wszystkie te i wszystkie inne tego
rodzaju mo\liwe zarzuty odpowiadam, \e przyjęte tu zasady nie pozbawiają nas \adnej z
rzeczy istniejących w przyrodzie. Cokolwiek widzimy, czego dotykamy, co słyszymy lub w
jakiś sposób pojmujemy, czy rozumiemy, pozostaje tak samo pewne, jak zawsze, i tak
samo rzeczywiste. Istnieje rerum natura, a ró\nica między tym, co rzeczywiste, a tym, co
urojone zachowuje w pełni swoją moc. Jest to oczywiste na podstawie art. 29, 30 i 33,
gdzie wskazałem, co rozumiem przez rzeczy realne w przeciwstawieniu do urojeń lub idei
utworzonych przez nas samych, wszelako zarówno jedne jak i drugie istnieją w umyśle i
w tym znaczeniu w równej mierze są ideami.
35. Moje argumenty nie zwracają się przeciwko istnieniu niczego, co mo\na ująć czy to
za pomocą zmysłów, czy refleksji. Nie podaję bynajmniej w wątpliwość tego, i\ rzeczy,
które na własne oczy widzę i dotykam własną ręką, istnieją i to istnieją realnie. Jedyną
rzeczą, której odmawiam istnienia, jest to, co filozofowie nazywają materią lub substancją
cielesną. A czyniąc tak, nie wyrządzam \adnej szkody pozostałej części ludzkości, która,
jak śmiem twierdzić, braku tej substancji nigdy nie odczuje. Ateiście istotnie brak będzie
pozoru czczej nazwy dla poparcia swojej bezbo\ności, filozofowie zaś stwierdzą, być
mo\e, i\ utracili potę\ną dzwignię igraszek słownych i dysput. [W wyd. I art. 35 kończył
się zdaniem: Lecz nie dostrzegam szkody, jaką poza tym mogłoby to spowodować.]
36. Jeśli ktoś sądzi, \e jest to zachwianie istnienia lub realności rzeczy, to bardzo jest
daleki od zrozumienia tego, co wyjaśniłem powy\ej w słowach najbardziej jasnych, na
jakie tylko było mnie stać. Streśćmy tu, co było dotąd powiedziane. Istnieją substancje
duchowe, umysły lub dusze ludzkie, które dokonują aktu woli czy te\ budzą w sobie idee,
jak im się podoba, lecz idee te są nikłe, słabe i niestałe w porównaniu z innymi,
postrzeganymi przez zmysły; te idee, jako wyryte na zmysłach zgodnie z pewnymi
regułami, czyli prawami przyrody, występują jako skutki działania umysłu potę\niejszego i
mądrzejszego ni\ duchy ludzkie. O nich mówi się, \e zawierają w sobie więcej realności
ni\ tamte, przez co się rozumie, \e silniej pobudzają, są bardziej uporządkowane i
wyrazne, oraz to, \e nie są fikcjami postrzegającego je umysłu. W tym rozumieniu
Słońce, które widzę za dnia, jest Słońcem rzeczywistym, to zaś, które sobie wyobra\am
nocą, jest ideą tamtego. Przy podanym tu rozumieniu realności jest oczywiste, \e ka\da
roślina, gwiazda, minerał i w ogóle ka\da część systemu świata jest w równej mierze
bytem realnym na podstawie naszych zasad, jak i wszelkich zasad odmiennych.
Proponuję innym ludziom, aby wejrzeli we własne myśli i przekonali się, czy ich
rozumienie terminu realność ró\ni się czymś od mojego.
2009-10-20


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Projekt poznania ludzkiego genomu
Berkeley Traktat, s 35 49
Ludzkie poznanie Jezusa
Zasada subsydiarności w Traktacie z Lizbony
Kossecki Józef Integracja nauki i całego ludzkiego poznania
Trasa 6 Zielony Poznan
zasada nieokreśloności
ezoteryczny poznan
I przykładowy 2008 matura OKE Poznań
Samoswiadomosc i unikalnosc osob ludzkich
2008 marzec OKE Poznań model odp pr

więcej podobnych podstron