TOMASZ DAJCZAK
O czym Świadkowie Jehowy
nie mówią głośno...
Ponieważ artykuł ten wzbudził sporo kontrowersji, pozwoliłem sobie na
umieszczenie w nim przypisów wyjaśniających niektóre sprawy.
Kojarzymy wszyscy Świadków Jehowy z natrętnymi wizytami w domach,
zaczepianiem ludzi na ulicach i dworcach, kolorowymi ulotkami, czasopismem
"Strażnica" oraz ze znajomością masy cytatów z Pisma Świętego. O nich
samych, a także o ich wierzeniach wiemy niezbyt dużo. Być może dlatego, że
unikają oni jak ognia niektórych, niewygodnych dla nich tematów. A szkoda,
gdyż dowiedzielibyśmy się wtedy bardzo ciekawych rzeczy...
Ciekawą postacią był już sam założyciel sekty Świadków Jehowy -
Charles Taze Russell [1]. Urodził się on w roku 1852 w Pittsburgu w Stanach
Zjednoczonych jako syn właściciela sklepu tekstylnego. Już w młodości
ogarnęła go obsesja dotycząca piekła, chodził więc po mieście i pisał kredą na
murach ostrzeżenia przed wiecznym potępieniem dla niewierzących. W wieku
17 lat próbował on nawrócić napotkanego ateistę, jednak stało się odwrotnie -
to on „nawrócił” Russela, w wyniku czego przyszły założyciel sekty przestał
wierzyć w piekło. Nie mógł jednak odłożyć Biblii na półkę, doszedł więc
wkrótce do kuriozalnego wniosku, że można wierzyć w Biblię bez wierzenia w
piekło, ponieważ Pismo Święte w ogóle nie wspomina o jego istnieniu (sic!).
Gdy miał 20 lat zaczął nauczać „dobrej nowiny” bez piekła. Sprzedał
szybko przedsiębiorstwo swego ojca i w roku 1878 założył nową religię
przybierając tytuł „Pastora Russella”. Stał się bardzo płodnym pisarzem,
w swych licznych książkach objaśniających Biblię opierał się między innymi na
dziełach Marcina Lutra i najsłynniejszego heretyka starożytności - Ariusza.
Podobnie jak sekta Adwentystów nauczał, że ponowne przyjście Chrystusa oraz
Sąd Ostateczny są bardzo blisko.
Russell był prawdziwym specjalistą od zarabiania pieniędzy. Inwestował
w kopalnie i nieruchomości, a także sprzedawał swe książki oraz tzw. „cudowną
pszenicę”. Jak nietrudno się domyślić, ta ostatnia była ewidentnym oszustwem,
więc Russell musiał stanąć przed sądem, który nakazał mu zwrot nieuczciwie
uzyskanych pieniędzy. Podczas procesu, który odbył się w Hamilton
w kanadyjskiej prowincji Ontario w 1913 roku Russell potwierdził swe
specyficzne pojmowanie uczciwości, twierdząc na poparcie swych tez, że jest
uczonym biblistą, i że zna grekę. Gdy wręczono mu greckie wydanie Nowego
Testamentu okazało się, że obcy mu jest nawet grecki alfabet, nie mówiąc
o hebrajskim i łacinie, do których znajomości również się przyznawał.
Nieznajomość greki nie jest oczywiście zbrodnią, ale gdy taka osoba bierze się
za poprawianie Biblii (przypominam, że Nowy Testament napisany został po
grecku) - to zakrawa na kpinę.
Nic dziwnego, że wersja Pisma Świętego, którą posługują się
Świadkowie Jehowy [2] roi się od błędów i celowych przeinaczeń. Poniżej
podam kilka przykładów przekręcania Biblii na poparcie doktryny sekty.
Nieśmiertelność duszy. Świadkowie Jehowy twierdzą, że umarli są
pozbawieni świadomości i dopiero po zmartwychwstaniu wybrani ludzie (czyli
członkowie ich organizacji [3]) pójdą do nieba [4]. Aby tego dowieść,
„poprawili” słowa Chrystusa skierowane do dobrego łotra (Łk 23,43) Powiadam
ci: Dziś ze mną będziesz w raju na Powiadam ci dzisiaj: Będziesz ze mną w
raju. Zwykłe przestawienie interpunkcji, a jak wiele zmienia!
Jezus Chrystus. Sekta zaprzecza boskości Chrystusa. W celu pogodzenia
tego z Biblią sfałszowano pierwszy wers Ewangelii Świętego Jana. Powinien on
brzmieć: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było słowo,
zmieniono jednak jego ostatnią część na boże było słowo. Co zaś z fragmentami
Pisma Świętego, w których Jezus Chrystus jest bezpośrednio nazywany
Bogiem? Otóż słowo „Bóg” po prostu usunięto. Najbardziej rażące przykłady to
(Rz 9,5; Tt 2,13; Hbr 1,8; 2 P 1,1).
To jednak tylko początek. Gdy zaczniemy szukać odpowiedzi na pytanie
kim jest Jezus Chrystus, możemy się dowiedzieć, że był on pierwszym
stworzeniem Boga, który wykorzystał Go do stworzenia wszystkiego innego.
Russell twierdził, że był on Archaniołem Michałem. Posłuszny Bogu, narodził
się on z Maryi jako człowiek, porzucając całkowicie swą naturę anielską i
duchową. Jak by na to nie spojrzeć, oznacza to koniec Archanioła. Świadkowie
Jehowy zapomnieli jednak, że w Apokalipsie Św. Jana Michał istnieje obok
Chrystusa. Czyżby rozdwojenie jaźni?
Na tym jednak nie koniec, gdyż według nauk sekty, ponieważ Jezus był
jedynie człowiekiem, śmierć była jego całkowitym i ostatecznym końcem.
Z grobu wyłoniła się jedynie „istota duchowa” - ani Bóg, ani człowiek. Wynika
więc z tego, że Chrystus był aż trzema osobami: Aniołem Michałem, Jezusem-
człowiekiem i pół boskim królem nowego świata. Osobom, które nie wierzą, że
można wymyślić coś równie dziwnego podaję źródła (po angielsku): The
Watchtower (Strażnica), 15.03.1963, str. 307; Reasoning from the Scriptures,
1985, str. 306; Awake! 22.07.1973, str. 4; Let God be True, str. 276.[5]
Duch Święty. Świadkowie Jehowy twierdzą, że Duch Święty nie jest
Osobą, a jedynie Bożą mocą. O dziwo nie przeszkadza im to chrzcić w imię
Ojca i Syna i Ducha Świętego. Aby potwierdzić swe tezy przerobiono 1 List do
Tymoteusza (1 Tm 4,1) Duch zaś otwarcie mówi na Natchniony głos mówi.
Tłumaczenie greckiego słowa pneuma oznaczającego ducha na natchniony głos
jest czystą kpiną. A nie jest to przypadek, gdyż w pierwszym liście Św. Jana
(1 J 4,1) słowo pneuma przetłumaczono identycznie. Podobnie w 19 wersie listu
Św. Judy słowa Ducha nie mają zmieniono na nie mają duchowości.
„Bóg Jehowa”. Członkowie sekty twierdzą, że Jehowa to imię Boga. Tak
jednak nie jest, gdyż imię "Jehowa" powstało z błędnego odczytania słowa
„Jahwe” znaczącego dosłownie „Ten, Który jest”. Wyrażenie „Bóg Jehowa” jest
groteskowe i nie występuje nigdzie w Biblii [6]. Co ciekawe, Świadkowie
uparcie tłumaczą greckie słowo Kyrios, pojawiające się w Nowym Testamencie
ponad 200 razy, a znaczące „Pan”, na „Jehowa”.
Ze zrozumiałych względów powyższe pobieżne wyliczenie nie
wyczerpuje nawet części problemu. Można tylko zastanawiać się, jak
Świadkowie Jehowy odnoszą się do słów Świętego Pawła z pierwszego listu do
Galatów: „Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją
wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale
gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą
wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty”.
Świadkowie Jehowy twierdzą, że głoszą „dobrą nowinę” o „wspaniałych
Bożych planach dla ludzkości”. Chyba jednak nowina ta nie jest aż tak dobra,
skoro przeciętnemu człowiekowi włosy na głowie stają od niej dęba. Oto
przykłady (głównie z magazynu "Strażnica"):
Po stronie szatana stanie reszta ludzkości, ponad 99,9%, gdyż napisane
jest: „cały świat znajduje się w mocy złego”. Obejmuje to wszystkie rządy
świata wraz z osobami je popierającymi oraz instytucje handlowe, religijne i
społeczne. Nawet organizacje jawnie chrześcijańskie? Tak, ponieważ wszyscy,
którzy są przyjaciółmi tego świata stają się nieprzyjaciółmi Boga (Watchtower
15.10.1958, str.614-615).
Cóż więc stanie się z przeważającą częścią ludzkości? To bardzo proste -
zostanie ona krwawo wyrżnięta:
Będzie wtedy zgładzonych tak wiele ludzkich istot, jak nigdy dotąd
w historii. (...) Narody wraz z ich owocami zła zostaną zdeptane, aby ziemia
stała się oczyszczonym miejscem oddanym w posiadanie sprawiedliwym, ku ich
radości (Watchtower 1.12.1961 str. 725-6).
"Sprawiedliwi" to oczywiście Świadkowie Jehowy. Czytelników
wystraszonych wizją radości na stosie trupów zapewniam, że w archiwalnych
numerach "Strażnicy" można znaleźć jeszcze wiele mrożących krew w żyłach
zapowiedzi:
Można spryskać pole chemikaliami, które zabiją chwasty, lecz
pozostawić plony; bardzo źle, że nie można zasypać miast bombami, które
unicestwią złych, lecz nie naruszą niewinnych (Watchtower 15.7.1955, str.
436).
A co z Bogiem Jehową? Czy przygotowuje się on do Armageddonu? Cóż,
czy wy przygotowywalibyście się do zabicia pchły lub rozdeptania robaka?
(Watchtower 15.7.1955, str. 438).
W książce „Od raju utraconego do raju odzyskanego” znaleźć można taki
tekst: Martwe ciała będą wszędzie - od jednego końca świata do drugiego.
Jehowa mówi: „Sięgnę po miecz przeciw mieszkańcom ziemi”. Rozrzucone,
niepogrzebane i nieopłakane ciała będą dla ziemi niczym nawóz.
Oprócz krwawych scen, pisma i książki wydawane przez Świadków
Jehowy zawierają fragmenty, które u zdrowo myślącego człowieka mogą
wzbudzić tylko śmiech. Oto kilka przykładów:
Konstelacja siedmiu gwiazd tworzących Plejady wydaje się być centrum,
wokół którego obracają się znane systemy planetarne, tak jak nasze planety
posłuszne słońcu podróżują po swych orbitach. Z powodu dużej masy jednej
z gwiazd grupy można zasugerować, że jest ona mieszkaniem Jehowy
i miejscem, w którym znajdują się niebiosa (Reconciliation; 1928; str. 14).
Niestety nigdzie nie podano informacji, skąd Świadkowie Jehowy mieli w roku
1928 informacje o innych systemach planetarnych? Czyżby za pomocą
wehikułu czasu konsultowali się z profesorem Wolszczanem?
Istnieje biblijny dowód pozwalający na wyciągnięcie wniosku, że imię
„Michał” było imieniem Jezusa Chrystusa zanim opuścił on niebo i gdy do
niego powrócił (The Watchtower; 15.5.1969; str. 307).
Ludzkie ciało naszego Pana zostało w sposób nadprzyrodzony usunięte
z grobu; ponieważ gdyby tam zostało, stanowiłoby przeszkodę nie do
pokonania dla wiary Apostołów. (...) Nie wiemy co się z nim stało, z wyjątkiem
tego, że nie uległo zepsuciu ani rozkładowi. Czy przeszło z formy stałej na
gazową, czy wciąż jeszcze jest gdzieś zachowane jako wielki pomnik Bożej
miłości, Chrystusowego posłuszeństwa i naszego odkupienia - nikt nie wie (The
Time Is At Hand; 1889; wydanie z roku 1915; str. 129)[7]
Powstaje więc pytanie: dlaczego normalni, inteligentni ludzie dają się
wciągnąć do sekty głoszącej tak dziwną, a czasem wręcz śmieszną naukę?
Chyba dlatego, że najpierw są oszołomieni elokwencją „misjonarzy” Świadków
Jehowy, którzy z szybkością karabinu maszynowego podają serie biblijnych
cytatów potwierdzających ich tezy. Później zaś sami zajmują ich miejsce i
obarczeni obowiązkiem „kolędowania” po domach oraz rozprowadzania
literatury nie mają czasu na refleksję...
Tomasz Dajczak
PRZYPISY
[1] Pojawiły się głosy, że w historii Kościoła również były postacie o
wątpliwej reputacji. Należy jednak pamiętać, że żadna z nich nie była
założycielem katolicyzmu. Natomiast każdy musi przyznać, że nawet jeśli
Russell nie był założycielem nowej religii, to zinterpretował on w nowatorski
sposób Pismo Święte i założył nową religijną organizację. A taka osoba
powinna być nie tylko bez skazy (ciekawi mnie, czy któryś z internautów dotrze
do bardziej sczegółowych materiałów o procesie Russella), ale również winna
dobrze znać grekę i hebrajski.
[2] Mowa tu oczywiście o Chrześcijańskich Pismach Greckich
w Przekładzie Nowego Świata. Z powodu nie posiadania przeze mnie polskiego
wydania, cytaty na które się powołuję są tłumaczone z języka angielskiego.
[3] Według Świadków Jehowy cały świat jest we władaniu szatana,
a wyznawcy wszystkich pozostałych religii (szczególnie katolicy) są
bałwochwalcami. Wniosek jest oczywisty.
[4] Ściślej: do nieba pójdzie jedynie 144 000 wybranych osób. Pozostali
sprawiedliwi wyznawcy Jehowy będą żyli wiecznie w raju na ziemi.
[5] Łatwo tutaj posądzić mnie o iście jehowicką manipulację cytatami.
Muszę jednak powiedzieć, że takie wnioski nasuwa na ich podstawie
nieubłagana logika. A może oficjalna doktryna sekty jest inna? Jeśli ktoś potrafi
inaczej powiązać fakty - proszę o kontakt. Chętnie zamieszczę sprostowanie.
[6] W hebrajskiej Biblii występuje Jahwe Elohim (Jahwe Bóg) - jednak
wyraz Jahwe nigdy nie był przez Żydów czytany na głos, lecz zastępowany
słowem Adonaj znaczącym Pan. Tak też (Kyrios) przetłumaczono wyraz Jahwe
w Septuagincie (grecki przekład Starego Testamentu z III/II w. p.n.e.) i chyba
w większości przekładów na inne języki (Vulgata - Dominus, King James' Bible
- Lord, Biblia Tysiąclecia oraz Biblia Brytyjskiego i Zagranicznego
Towarzystwa Biblijnego - Pan). Świadkowie Jehowy zbyt duże (wg mnie)
znaczenie przypisują imieniu Jehowa/Jahwe, zapominając o rzeczy
najważniejszej - jego znaczeniu. Imię Jahwe nie powstało aby odróżnić Boga
Izraela od innych bogów, ale aby podkreślić Jego jedyność i wieczność.
Przepraszam za uproszczone i nieco nieprzemyślane sformułowanie tego
problemu w tekście artykułu.
[7] Proszę się nie oburzać na datę wydania książki. Zapewniam, że nauka
odnośnie losu ciała Jezusa Chrystusa jest wśród Świadków Jehowy nadal
aktualna.
BIBLIOGRAFIA
Rev. Dr. Rumble "Incredible Creed of the Jehovah's Witnesses" w: Catholic
Encyclopedia, New Advent Catholic Supersite
"Bad Translations of the Jehovah's Witness Bible, the New World Translation
(NWT)." w: Christian Apologetics and Research Ministry Web-site
"The Jehovah's Witnesses Flickering Light on God and Jesus" w: Watchtower
Observer Web-site
"A Gospel of Love or a Gospel of Hate?" w: All Along the Watchtower Web-
site
"Watchtower & JW FAQ" w: All Along the Watchtower Web-site
"The Ultimate Children's Nightmare" w: All Along the Watchtower Web-site
M
ilenarystyczna sekta założona w końcu XIX w. przez Ch. T.
Russella. Jej rozwój historyczny (podobnie jak adwentystów dnia
siódmego, których doktrynę w znacznej mierze przejęli) przebiegał w
dwóch płaszczyznach: stałego modyfikowania doktryny i podawania coraz
to nowych dat końca świata.
Początkowo Russell głosił, że Chrystus zstąpi na ziemię w 1874 r., choć
swoje królowanie zacznie dopiero w 1878 r. Twierdził także, iż sześć tysięcy lat
ludzkiej historii upłyną w 1874 r. Z drugiej strony jako datę końca świata
wymieniał rok 1914. Wówczas to upadną wszystkie rządy ziemskie, które
zgromadzą się na wojnę, w wielkim dniu wszechmogącego Boga (Ap 16, 14),
i nastanie królestwo Boże na ziemi. W 1914 r. powinno również zniknąć z
Ziemi chrześcijaństwo. Na poparcie swoich tez Russell cytował nie tylko Biblie,
ale także proroctwo Wielkiej Piramidy. Wobec niespełnienia się tego proroctwa
Towarzystwo Strażnica przesunęło datę końca świata na 1918 r. Miał to być rok
końca chrześcijaństwa i bitwy Armagedonu. Raz jeszcze Russell oparł swoje
wyliczenia na proroctwie Wielkiej Piramidy, ale rezultat okazał się taki sam jak
poprzednio. Russell nie dożył niespełnienia się swego proroctwa (umarł w 1916
r.). Jego zaś następca, J. F. Rutherford, nie wyciągnął żadnej nauki z porażek
swojego poprzednika i na 1925 r. zapowiedział kolejną datę końca świata,
a także powstanie z martwych starotestamentowych patriarchów, Abrahama,
Izaaka i Jakuba. Głosił również, że wiele milionów żyjących w owym czasie
ludzi nigdy nie umrze. Towarzystwo Strażnica zakupiło nawet w San Diego
w Kafifornii dom na przyjęcie patriarchów. Później władze sekty twierdziły, że
dom był przeznaczony na zimową rezydencję Rutherforda. Niespełnienie się
żadnej przepowiedni nie ostudziło proroczych zapędów Rutherforda. Nową datę
końca świata wyznaczył na rok upadku niemieckiego nazizmu. Gdy i ta
przepowiednia się nie sprawdziła, przez jakiś czas wydawało się, że przywódcy
sekty zaprzestaną ogłaszania kolejnych proroctw o końcu świata, ale było to
tylko złudzenie. Nastepną datą końca świata miał być rok 1975, ale i ta
przepowiednia się nie spełniła. Tymczasem przywódcy sekty stanęli wobec
nowego problemu. Dało się bowiem słyszeć głosy, że rok 1914 nie jest datą
dojścia (jak twierdził Russell), ale wyjścia - początkowa data ostatniego
pokolenia. Przy założeniu, że okres jednego pokolenia obejmuje 70-80 lat,
upływ czasu bezlitośnie dowodził, iż adepci związali się ze złudnymi
nadziejami. R. Franz pisał, że niektórzy członkowie zarządu sekty próbowali
zmienić tę datę wyjścia, przesunąć ją na rok 1956, jednakże ich propozycja nie
została przyjęta. Być może wnet zostaną więc zmuszeni do ogłoszenia nowej
daty konca świata.
D o k t r y n a : Choć Towarzystwo Strażnica podkreśla, że swoje nauki
opiera na Piśmie Świętym, wielu specjalistów (np. L. Stauss, F. E. Mayer, E. C.
Gruss, Van Baalen) sądzi, że są one w znacznej mierze kopią doktryny
adwentystów dnia siódmego. To samo mówi Franz, były członek zarządu sekty.
Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że doktryna sekty jest ciągle
modyfikowana przez kolejnych prezydentów. Russell, który wierzył nie tylko
w Biblię, ale także w proroctwa Wielkiej Piramidy, odrzucił dogmat o Trójcy
Świętej, o nieśmiertelności duszy i istnieniu piekła, twierdził, że Chrystus jest
archaniołem Michałem. Rutherford zaś, który powoływał się wyłącznie na
Biblię, ale - jak sam twierdził - interpretował ją zgodnie z tym, co dyktowały
mu duchy posłane przez Boga z gwiazdy należącej do gromady Plejad, głosił, że
tylko 144 000 ludzi zostanie obdarowanych nieśmiertelnością i znajdzie się w
niebie, wprowadził nazwę Świadkowie Jehowy (forma imienia Boga Jehowa,
zamiast Jahwe, jest błędna; polega na zapożyczeniu samogłosek z hebrajskiego
rzeczownika Adonai [Pan] do spółgłosek jhwh; znana dopiero od XIII w. po
Chr.), zakazał dokonywania zabiegów transfuzji krwi (wcześniej
pochwalanych), obchodzenia urodzin, oddawania czci sztandarom narodowym,
świętowania Bożego Narodzenia, uprawiania niektórych sportów itp. Franz
ukazał, jak wielu członków zarządu sekty nie wierzy w większość głoszonych
przez siebie doktryn, tylko strach przed utratą adeptów nie pozwala im się do
tego przyznać. Z powodu niespełnienia się kolejnych proroctw i stałych zmian
doktryny (nazwanych przez przywódców sekty nowym rozumieniem)
dochodziło do masowego opuszczania szeregów sekty przez adeptów, którzy
zakładali nowe sekty, budując swe nowe doktryny na takich elementach
jehowizmu, jakie uznali za możliwe do przyjęcia. Trzeci prezydent świadków
Jehowy, N. Knorr, nie wprowadził wprawdzie znacznych zmian doktrynalnych,
ale za jego kadencji ukazało się wydanie Biblii, tzw. wersja Nowy Świat, w
której w sposób dowolny dopasowano teksty biblijne do doktryn sekty (za
podstawę tej adaptacji obrano wersje Nowego Testamentu opracowana przez J.
Grebera, kapłana katolickiego, później, po wystąpieniu z Kościoła katolickiego,
kapłana kultu spirytystycznego). Wbrew temu, co się przypuszcza; sekta
Świadków Jehowy ma prawny status anonimowego towarzystwa, Towarzystwa
Strażnica, którego akcję znajdują się wyłącznie w rękach kierownictwa, adepci
nie mają żadnego wpływu na jej decyzje ekonomiczne. Prezydenta i innych
członków zarządu wybiera się nie z uwagi na ich zalety moralne, ale na ilość
posiadanych przez nich akcji. Obecnie sekta liczy ponad dwa i pół miliona
wyznawców.
Które pokolenie nie miało przeminąć?
Ostatnią rzeczą, którą chciałbym poruszyć, jest kwestia pokolenia, które
wg słów Pana Jezusa, nie miało przeminąć, aż się to wszystko stanie. (Mat.
24:34) W Biblii, słowo „pokolenie”, występuje ponad 100 razy. Tego słowa,
użył także Pan Jezus w wyżej wymienionym wersecie. Użył go również
ewangelista Mateusz kiedy wyprowadzał rodowód Pana Jezusa: Tak więc
wszystkich pokoleń od Abrahama do Dawida jest czternaście; od Dawida do
uprowadzenia do Babilonu - pokoleń czternaście; od uprowadzenia do Babilonu
do Chrystusa - pokoleń czternaście. (Mat.1:17)
Jak widać, Mateusz wspomniał, że od uprowadzenia Izraela do Babilonu,
aż do czasu przyjścia Chrystusa upłynęło 14 pokoleń. Ile lat przypada na jedno
pokolenie? Aby to stwierdzić wystarczy ustalić różnicę czasu między deportacją
Izraela do Babilonu a przyjściem Chrystusa. Następnie otrzymaną liczbę lat
należy podzielić przez 14 pokoleń, o których wzmiankuje Mateusz. W efekcie
uzyskujemy biblijną miarę długości trwania jednego pokolenia. Jak wiemy
z Pisma miały miejsce trzy deportacje Żydów do Babilonu. Ludność, którą
Nabuchodonozor nakazał uprowadzić do niewoli, można podzielić na trzy
grupy:
• w siódmym roku panowania, 3.023 mieszkańców Judy,
• w osiemnastym roku Nabuchodonozora, 832 osoby z Jerozolimy,
• w dwudziestym trzecim roku Nabuchodonozora, 745 osób z Judy.
(Jer.52:28-30, BT)
Z historii wiemy, że Nabuchodonozor objął władzę w roku 606/5 p.n.e.
Stąd siódmy rok panowania Nabuchodonozora przypada na 598 p.n.e.,
osiemnasty rok przypada na 587 p.n.e. a rok dwudziesty trzeci na rok 582 p.n.e.
Pan Jezus, objawił się jako Chrystus, podczas chrztu Janowego. Według danych
z publikacji ŚJ miało to miejsce w roku 29 n.e. (Będziesz…, s.138, § 13) Które
uprowadzenie do Babilonu miał na myśli Mateusz - skoro było ich trzy?
Spróbujmy policzyć dla wszystkich trzech.
W pierwszym przypadku mamy: rok, w którym Pan Jezus przyjął chrzest
czyli 29+598=627 lat. Po podzieleniu przez 14 pokoleń, wychodzi na to, że
jedno pokolenie musiałoby mieć średnio 45 lat.
W drugim wypadku: 29+587=616, po podzieleniu: 44 lata.
W trzeci wypadku: 29+582=611, po podzieleniu: » 44 lata.
Tak więc bez względu na to, którą deportację przyjmiemy za datę
wyjściową, uzyskamy w efekcie prawie taki sam wynik - 44 lata. Nie jesteśmy
odosobnieni w takim zrozumieniu tematu pokolenia. Jedna ze Strażnic podaje:
Łatwiej nam na tej podstawie zrozumieć sens słowa „pokolenie”
z Ewangelii według Mateusza 24:34. W powszechnym użyciu „pokolenie”
oznacza:
1. wszystkich ludzi, którzy się urodzili i żyją mniej więcej w tym samym
czasie;
2. przeciętny odstęp pomiędzy urodzeniem rodziców i ich dzieci, zwykle
dwadzieścia do trzydziestu lat. Które z tych znaczeń mógł mieć na
myśli Jezus? Z całą pewnością nie ostatnie z wymienionych, gdyż przy
pierwszym spełnieniu proroctwa „pokolenie” trwało od roku 33 aż do
70, czyli przynajmniej 37 lat. (Strażnica, tom C/18, s.24)
Od roku 1914 dzieli nas już 80 lat. Jak widać pierwsze pokolenie już dawno
minęło (1914+44=1958). Niedługo przeminie również drugie pokolenie
(1958+44=2002). Czy Pan Jezus nie przyjdzie? Ależ przyjdzie! Odbędzie się to
jednak w czasie wiadomym dla Boga. „Niewolnik” próbuje za wszelką cenę
utrzymać podstawową naukę ŚJ - jaką jest rok 1914 - choć ta, już dawno
upadła.
Niewielu głosicieli pamięta Strażnice wydawane 20 lub 30 lat wstecz,
dlatego wróćmy do nich aby się przekonać, co pisał „niewolnik” o pokoleniu
i o końcu "tego systemu rzeczy":
Według Psalmu 90:10 można życie ludzkie obliczać na siedemdziesiąt,
a niekiedy osiemdziesiąt lat. W tym stosunkowo krótkim okresie muszą się
zmieścić wszystkie zdarzenia wyliczone przez Jezusa w odpowiedzi na pytanie
o znak, kiedy to wszystko będzie miało się dokonać. (Strażnica, nr 5/1968, s.4)
Gdyby nawet przyjąć, że 15-letnie dzieci były na tyle dojrzałe, żeby pojąć
znaczenie tego, co się wydarzyło w roku 1914, to najmłodsi z „tego pokolenia”
mają już około 70 lat. A zatem większość pokolenia, o którym mówił Jezus, już
wymarła. Pozostali są już w podeszłym wieku. Pamiętajmy jednak, że Jezus
powiedział, iż koniec obecnego złego świata nastąpi, zanim całkowicie
przeminie to pokolenie. Już samo to dowodzi, że do przepowiedzianego końca
pozostało niewiele lat. (Przebudźcie się!, nr 1/190, s.13)
Czy nie przypominasz sobie, że gdy Jezus prorokował o tym okresie dni
ostatnich, jaki rozpoczął się w roku 1914, powiedział także: „Zaprawdę
powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, a wszystko to się stanie”
(Łuk.21:32). Ludzie, którzy byli na tyle dorośli, by rozumieć, co działo się na
świecie w roku 1914, dobiegają obecnie siedemdziesięciu lat. Liczebność tego
pokolenia szybko topnieje, lecz zanim wszyscy odejdą, temu systemowi musi
być położony kres w walce Armagedonu. (Strażnica, tom XCIII/3, s.21, 1972)
A jakie „pokolenie” według słów Jezusa „żadną miarą nie przeminie, aż
się wydarzą wszystkie te rzeczy”? Słowo to nie dotyczy jakiegoś odcinka czasu,
który różne osoby określały na 30, 40, 70, a nawet 120 lat; chodzi tu raczej
o ludzi - tych, co żyli na „początku bólów niedoli” dręczącej ten skazany na
zagładę system ogólnoświatowy. Jest to pokolenie ludzi, którzy widzieli, jak
z wybuchem pierwszej wojny światowej ruszyła lawina tragicznych wydarzeń.
Jeżeli wyjdziemy z założenia, jakie wyłuszczono w czasopiśmie „U.S. News
and World Report” (wydanie z 14 stycznia 1980 roku, strona 56), a mianowicie,
że „określone zdarzenie pozostawia trwały ślad w pamięci dziecka co najmniej
od wieku 10 lat”, to obecnie żyje jeszcze ponad 13 milionów Amerykanów,
którzy „przypominają sobie pierwszą wojnę światową”. (Strażnica, tom CII/17,
s.27, 1981)
Widać wyraźnie, że przez słowo „pokolenie” Jezus nie rozumiał po
prostu dzieci żydowskich urodzonych w 33 roku n.e. Łukasz donosi, iż
zapytany przez faryzeuszy o nadejście Królestwa, powiedział następnie
uczniom, że „musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”
(Łuk.17:2025). Z pewnością nie mogły go odrzucić nowo narodzone dzieci.
Ponadto przebieg dalszych wypadków wskazuje, że „pokolenie”, o którym
mówił Jezus według Mateusza 24:34, obejmowało jego słuchaczy i innych
ludzi, którzy byli w stanie obserwować spełnianie się jego słów od roku 33 aż
do zburzenia Jeruzalem. Toteż jeśli chodzi o zastosowanie słowa „pokolenie” w
naszych czasach logicznie rzecz biorąc nie może się ono odnosić do dzieci
urodzonych w trakcie pierwszej wojny światowej. Dotyczy naśladowców
Chrystusa i innych, którzy obserwowali tę wojnę oraz pozostałe zjawiska, jakie
wydarzyły się zgodnie ze złożonym „znakiem” podanym przez Jezusa. Część
tych ludzi „nie przeminie”, aż dokona się wszystko, o czym prorokował Syn
Boży włącznie z nastaniem ostatecznego kresu obecnego niegodziwego systemu
rzeczy. (Strażnica, tom C/18, s.24, 1979)
Bieg wydarzeń światowych od roku 1914 harmonizuje z proroctwami
Jezusa Chrystusa i dowodzi, że od tego czasu sprawuje on władzę. Już przeszło
70 lat przedstawiciele pokolenia XX wieku żyjący od 1914 (tzn. urodzeni, gdyż
Strażnica nie mówi „przed” lecz „od” 1914 - przyp. red.) widzą spełnianie się
wypowiedzi Jezusa z 24 rozdziału Ewangelii według Mateusza. Okres ten
dobiega końca i przywrócenie raju na ziemi jest już bliskie. (Strażnica, nr
16/1989, s.14, § 18)
Jezus nie zachęcał swoich naśladowców do podejmowania prób
wyliczenia dokładnego czasu trwania „tego pokolenia” (Ps.90:10). Zamiast
kalkulować, ile lat maksymalnie jeszcze może pozostać do końca, chrześcijanie
powinni pamiętać o jego przestrodze: „Czuwajcie (…), bo w chwili, której się
nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. (Mat.24:42 - 44) (Strażnica, tom
C/18, s.24, 1979)
W Strażnicy z 1968 czytaliśmy, że wszystko to, powinno się wypełnić
w ciągu życia przeciętnego człowieka. Ps. 90:10. Potem Przebudźcie się!
przekonywało, że ludzie Ci w 1970 roku mieli już ponad 70 lat i młodzież ta,
która pamięta 1914 rok powinna mieć co najmniej 15 lat, później ten wiek
skrócono do 10 lat, następnie nie podano żadnego wieku, choć z kontekstu
wynika, że urodzili się w 1914. Na koniec oberwało się głosicielom, że nie
powinni zajmować się wyliczaniem.
Następną niekonsekwencją „niewolnika” jest obchodzenie Wieczerzy Pańskiej,
po przyjściu Pana Jezusa. Skoro przyszedł w 1914 roku, to zgodnie ze słowami
ap. Pawła: Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć
Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie (1 Kor. 11:26) nie powinni obchodzić
Wieczerzy Pańskiej, gdyż miała być obchodzona tylko do przyjścia Pana. Jeśli
Pan już przyszedł, jak utrzymuje „niewolnik”, to po co nadal obchodzi Pamiątkę
śmierci Jezusa i to jeszcze niezgodnie z Biblią?
Rozumowanie „niewolnika” w tym wypadku przypomina łańcuch. Jak
wiemy łańcuch składa się z szeregu ogniw. Wystarczy usunąć tylko jedno (!)
ogniwo, aby cały łańcuch uległ zerwaniu. Zauważmy, że punktem wyjściowym,
nauki o powtórnym przyjściu Chrystusa, jest wymieniona wyżej reinterpretacja
4 rozdziału Księgi Daniela. Jeśli w tym punkcie Organizacja się myli - a myli
się - to cały ich dalszy wywód zbudowany jest na piasku i dom ten musi runąć.
Przyjscie Pańskie a zmartwychwstanie
A nauka ich szerzyć się będzie jak zgorzel; do nich należy Hymeneusz
i Filetos, którzy z drogi prawdy zboczyli, powiadając, że zmartwychwstanie już
się dokonało, przez co podważają wiarę niektórych. (2Tym. 2:17,18) Skoro nie
dokonało się ono za dni apostoła Pawła, nie mogło się dokonać w minionych
wiekach, bo brak na to podstaw biblijnych. Przez całe stulecia od śmierci
i zmartwychwstania naszego Pana, wielu wyznaczało czas zmartwychwstania
tych, którzy są Chrystusowi. Niektórzy posunęli się jeszcze dalej, twierdząc, że
zmartwychwstania nie ma. (1Kor.15:12) Apostoł Paweł wyraźnie podkreślił,
jacy ludzie będą głosić, że zmartwychwstanie już się dokonało. Są to ci co z
drogi prawdy zboczyli, przez co podważają wiarę niektórych.
Nietrudno zauważyć, że w Biblii, nauka o zmartwychwstaniu i przyjściu
Pańskim, zawsze występują razem. Paweł w Liście do Koryntian (1Kor.15: 23)
potwierdza tę zasadę pisząc: A każdy w swoim porządku: jako pierwszy
Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia. Jak widać
z Pisma i historii, nauka o zmartwychwstaniu była wypaczana już za dni
apostołów. Dlatego Bóg zadbał o to, aby tak zasadnicze tematy jak:
1. Powtórne przyjście Chrystusa;
2. Pierwsze zmartwychwstanie; były czytelne dla człowieka, który bada
Biblię i pragnie zagłębić się w jej nauki.
Pan Jezus w rozdziałach eschatologicznych (mówiących o Jego przyjściu)
wszędzie zachowuje taką samą kolejność:
1.Wielki Ucisk;
2.Przyjście Pańskie;
3.Zmartwychwstanie tych, którzy są Chrystusowi.
Oto tajemnicę wam objawiam
Nauka o zmartwychwstaniu jest jedną z fundamentalnych nauk Biblii.
Był i nadal jest to fascynujący temat. Apostoł Paweł w Pierwszym Liście do
Koryntian 15:1-58 odsłania jego tajemnice. Omawia dokładnie jaki będzie
porządek zmartwychwstania:
•Najpierw Chrystus (33 rok);
•potem Ci, którzy s± Chrystusowi w dzień Jego przyj¶cia.
Tak jak fałszywym nauczycielom za dni apostołów, nie wystarczyła
objawiona przez Boga Pawłowi tajemnica, tak przez całe wieki, byli ludzie,
którzy próbowali odsłonić coś, co zostało już objawione. I tak: Dokonana
Tajemnica na stronie 80, zamieszcza opis:
Narodzenie ciała Chrystusowego rozpoczęło się wprowadzaniem
zmartwychwstania w roku 1878, zanim ucisk Chrześcijaństwa rozpoczął się
w roku 1914.
Natomiast Strażnica z 1982 roku, podaje całkiem inną datę:
Po Chrystusie miały doczekać się zmartwychwstania „według własnej
kolejności” 144000 namaszczonych dziedziców Królestwa, którzy szli śladami
Mistrza aż do śmierci. Miało to następować „w czasie jego przyjścia (właściwie
„obecności”, po grecku parousia)”, a więc począwszy od pamiętnego roku
1914. Niewielka liczba pozostałych duchowych „braci” Chrystusa dalej służy
Bogu tu na ziemi. Powstają oni do życia w tej randze, „w mgnieniu oka” , w
chwili swej śmierci jako ludzi. W ten sposób dojdzie w końcu do tego, że cały
duchowy „Izrael Boży” będzie zgromadzony w niebiańskim Królestwie.
(Strażnica CIII/6 s.4, § 13)
Wszystkie dowody wskazują na to, że owo zmartwychwstanie niebiańskie
rozpoczęło się w roku 1918 już po tym, jak Jezus w roku 1914 objął tron i we
wstępnej fazie swej królewskiej, zwycięskiej szarży oczyścił niebiosa z Szatana
i demonów. (Wspaniały finał Objawienia bliski, s.103, § 12)
Apostoł Paweł podzielił zmartwychwstanie w innej kolejności. Nie pisze
on, że będzie trwało przez wiele lat, ale w dzień przyjścia Chrystusa. Temat ten
rozwinął w Liście do Tesaloniczan (1Tes.4:13-18) Spójrzmy na werset 15: (…)
my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, (nie w 1914 roku) nie
wyprzedzimy tych, którzy zasnęli (patrz schemat poniżej - red.). Z pewnością
nie na tych wersetach Organizacja oparła swoją naukę o zmartwychwstaniu.
Pismo święte podkreśla, że ani zmarli nie wyprzedzą żywych, ani żywi
zmarłych, ale razem będą porwani.
Towarzystwo na przestrzeni tylko sześciu lat zmieniło swą naukę.
Strażnica z 1982 roku podaje czas zmartwychwstania na 1914 r. Książka
Wspaniały finał Objawienia bliski, podaje, że wszystkie dowody wskazują na
rok 1918. Pomijając to, że wcześniej były podane daty: 1878, 1925.
Paweł podaje jak długo będzie trwał okres pierwszego zmartwychwstania:
Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy
będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby
ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nieskażeni, a my
zostaniemy przemienieni. (1 Kor. 15: 51, 52) Skoro została nam objawiona
tajemnica, po co wyznaczać zmartwychwstania? Całe Pismo uczy nas, kiedy to
nastąpi i jak długo będzie trwało. Od 1914 roku dzieli nas okres 80 lat.
Z pewnością nie jest to okres w „oka mgnieniu”. „Niewolnik” nadal przekonuje,
że podczas śmierci każdego z 144.000 zaraz następuje przemienienie, inaczej
mówiąc, pójście do nieba. Zmieniając datę zmartwychwstania z roku 1878 na
1914 potem na 1918 i 1925, wykreślili z listy upoważnionych do
zmartwychwstania swego założyciela, - który zmarł w 1916 roku - Charlesa
Russella.
Apostoł Paweł napisał jasno i wyraźnie, że jedni drugich nie wyprzedzą,
umarli żywych, ani żywi umarłych, lecz razem będą wskrzeszeni, porwani w
dniu przyjścia Pana Jezusa. To jest następny argument, który nas przekonuje, że
Chrystus jeszcze nie przyszedł i nie nastąpiło żadne zmartwychwstanie. Czy
ludzie będą wiedzieli, kiedy nastąpi zmartwychwstanie? Na to pytanie
odpowiedział Pan Jezus kiedy mówił o swoim powtórym przyjściu: Powiadam
wam: Tej nocy dwaj będą na jednym łożu, jeden będzie zabrany drugi
pozostawiony. Dwie mleć będą na jednym miejscu, jedna będzie zabrana, a
druga pozostawiona. Dwóch będzie na roli; jeden będzie zabrany, a drugi
pozostawiony. (Łuk.17:34-36)
„Niewolnik” ma swój punkt widzenia i w jednej ze Strażnic napisał:
Wzrok ludzki jest zbyt słaby, żeby dostrzec organizmy duchowe, toteż
zmartwychwstanie tych, „którzy w Panu umierają”, odbywa się w sposób
niewidzialny dla ludzi. Dlatego odkąd w roku 1914 rozpoczęła się „obecność”,
czyli paruzja Chrystusa, ludzkość nie widzi go ani nie uświadamia sobie, że
zmartwychwstają jego uczniowie. (Strażnica CI/9, s.11, § 17)
Nie będzie to tak znowu niedostrzegalne. Ludzie będą się zastanawiać,
gdzie jest ta druga osoba. Dlatego najlepiej nauczać, że zmartwychwstanie
będzie niedostrzegalne dla oka ludzkiego, bo wtedy można dowolnie
podstawiać daty i zmieniać naukę. Oto jeden z przykładów:
Przez 38 lat poprzedzających rok 1914 Badacze Pisma Świętego, jak
zwano wówczas Świadków Jehowy, (…) żywili pewne mylne nadzieje. Na
przykład spodziewali się, że do października 1914 roku pełna liczba
namaszczonych duchem chrześcijan znajdzie się w niebie. (…) Później jednak
chrześcijańscy pomazańcy zrozumieli, że czeka ich jeszcze na ziemi wiele
pracy. (Strażnica nr 20/1990,s. 19, § 20, 21)
Przyjdzie czas, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego i wyjdą
z grobów w nowym zmartwychwstałym ciele. Będą to ci, którzy są
Chrystusowi. (1 Kor. 15:23) Ludzie podobni apostołowi Pawłowi, który
napisał: Ale wszystko, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa
za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości,
jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie
szkody i wszystko uznaję za śmiecie, aby zyskać Chrystusa. I znaleźć się w nim,
nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się
wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary,
Żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego i uczestniczyć w
cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci. Aby tym
sposobem dostąpić zmartwychwstania. (Filipian 3:8-11) Pan Jezus zachęcał,
aby mieć staranie o ubogich, biednych, chromych i ślepych. I będziesz
błogosławiony, bo nie mają ci czym odpłacić. Odpłatę bowiem będziesz miał
przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych. (Łuk. 14:7-14)
Sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca swego. Uczestnicy
pierwszego, lub lepszego, zmartwychwstania będą mieli udział w chwale
Chrystusowej, w weselu Baranka. Otrzymają nagrodę za swoją wierność,
chwałę, z której inni będą wyłączeni, otrzymają korony i będą z Nim panować.
Będą mieć ciało, które nie będzie podlegać żadnym ograniczeniom czasu
i miejsca. (Iz. 26:19; Mar.9:3)
Nic dziwnego, że ap. Paweł pragnął wyjść z tego ciała śmierci, a wolał
raczej zamieszkać u Pana. Zachęcał: Dlatego też dokładajmy starań, żeby nie-
zależnie od tego, czy mieszkamy w ciele, czy jesteśmy poza ciałem, jemu się
podobać. Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym,
aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe.
(2 Kor. 5:8-10)
Nie zapominajmy o tej wspaniałej chwili, szczególnie w trudnych
momentach naszego życia. Żyjmy nadzieją, o której pisał ap. Paweł: Wiem
bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem się
rozpadnie, mamy budowlę u Boga, dom w niebie nie rękoma zbudowany,
wieczny. Dlatego też w doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się
w domostwo nasze, które jest z nieba. Jeśli tylko przyobleczeni, a nie nadzy
będziemy znalezieni (2 Kor.5:1-3 NP)
W tym czasie spełnią się słowa Pana Jezusa: przyjdę znowu i wezmę was
do siebie, abyście byli tam gdzie ja jestem. (Jan 14:23) Spotkają się tam
bogobojni wszystkich czasów i krajów, po raz pierwszy zgromadzeni przed
Bogiem.
Powyższe wersety przekonywały nas, że czas i sposób pochwycenia
Kościoła, oraz miejsce spotkania z Panem, zostało zaplanowane
w najdrobniejszych szczegółach w niebie i będzie obwieszczone całemu światu.
To wielkie wydarzenie będzie najważniejszym punktem w Bożym planie
dotyczącym przyszłości.
Biblia dzieli zmartwychwstanie na dwa etapy. Pierwsze, zwane lepszym,
odbędzie się podczas przyjścia Pana Jezusa. Drugie, nastąpi, gdy się skończy
millenium, czyli 1000 - lecie. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat.
To jest pierwsze zmartwychwstanie. (Obj. 20: 5, NP)
DRUGIE ZMARTWYCHWSTANIE
„Niewolnik” w jednej ze Strażnic, zadaje czytelnikowi pytanie:
Ale czy Chrystus Jezus i 144.000 to jedyne osoby, które w odpowiednim
porządku mają dostąpić zmartwychwstania? Bynajmniej! W Liście do
Hebrajczyków 11:40 czytamy przecież, że powstaną oni do „czegoś lepszego”
mianowicie do niebiańskiego dziedzictwa duchowego. A od czego jest lepsze to
dziedzictwo? Od stanu, w jakim się znajdą wstający do życia w następnej
kolejności! Zmartwychwstaniem tym zapewne zostaną objęci słudzy Boży,
którzy będą ustanowieni „książętami po całej ziemi”; sama logika wskazuje, że
ci znajdą się wśród pierwszych wzbudzonych na ziemi po ostatecznym
zwycięstwie Jehowy w bitwie HarMagedonu. Będą mogli dzięki temu podjąć
zadania przydzielone im na „nowej ziemi” (…) W grupie tej spodziewają się
znaleźć także wierni, oddani Bogu chrześcijanie, którzy mając nadzieję ziemską
z różnych przyczyn umierają przed nastaniem „nowej ziemi”. (Strażnica CIII nr
6, s.4, § 15)
Wyrażenie „Jeruzalem niebiańskie” odnosi się w Biblii do
niezniszczalnego Królestwa niebiańskiego, do którego powołano chrześcijan -
namaszczonych duchem Bożym (Hebrajczyków 11:10; 12:22,28). (…) Paweł
przypomniał więc chrześcijanom pochodzenia hebrajskiego, że „nie mamy tutaj
miasta trwałego, lecz pilnie szukamy tego, które ma nadejść” (Hebrajczyków
11:34). (Strażnica 20/1990, s.17, § 9, 10)
Już na wstępie tego tekstu, „niewolnik” wprowadza czytelników w błąd.
Strażnica z 1982 roku (CIII) podaje, że dotyczy to ludzi, którzy będą książętami
na ziemi, czyli, że nie mają nadziei niebiańskiej. Natomiast osiem lat później
podano, że wersety te dotyczą ludzi, którzy mają nadzieję niebiańską. Kogo
dotyczą te wersety biblijne? Na to pytanie mamy odpowiedź w jedenastym
rozdziale Listu do Hebrajczyków. Dotyczą one mężów Starego Testamentu,
którzy są powołani do życia w niebie a nie na ziemi, jak chce tego Strażnica.
Lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się
być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto. (Hebr.11:16)
Kiedy się rozpocznie?
Już samo wyrażenie „pierwsze zmartwychwstanie” wskazuje jednak, że
będzie drugie. Ma to być zmartwychwstanie sprawiedliwych i
niesprawiedliwych do życia na rajskiej ziemi. Nastąpi po Armagedonie.
(Będziesz…, s.173, § 24)
Biblia mówi zgoła coś innego. Będzie ono miało miejsce, gdy się skończy
1000 lat. I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu;
widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo
o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu
ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli
i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło
tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty ten,
który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma
mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc
lat. (Obj.20:4-6)
„Niewolnik” skomentował ten tekst w następujący sposób:
Wiemy już, że gdy zmarli powstaną z grobu, nie będzie się ich sądzić na
podstawie, tego co uczynili w przeszłości. Będzie się raczej brać pod uwagę ich
postępowanie, w czasie Dnia Sądu (tzn. okresie 1000-lecia przyp. red.)
Niewolnik podzielił zmartwychwstanie na trzy okresy:
1. Duchowego Izraela - 144000, na rok 1914, 1918, etc.,
2. Proroków i patriarchów po Armagedonie,
3. Wielkiej rzeszy i wszystkich innych zmarłych przez całe 1000-lecie.
Biblia nic nie mówi o drugim i trzecim zmartwychwstaniu, tak jak pisze
„niewolnik”. Wszyscy, którzy nie będą mieli udziału w pierwszym
zmartwychwstaniu, zostaną dopiero wzbudzeni na Sąd Ostateczny, gdy się
skończy 1000 lat. Nigdzie w Biblii nie znajdziemy miejsca, które uczyłoby nas,
że umarli będą dochodzić do doskonałości przez całe 1000-lecie, jak o tym
przekonuje książka „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi” (s.171, § 15):
Na przykład w minionych wiekach zmarło wiele ludzi, którzy nie umieli
czytać i nigdy nie widzieli Biblii. Tacy zostaną na rajskiej ziemi pouczeni o
woli Bożej i będą mieli sposobność wykazać swą miłość do Boga przez
spełnianie woli Bożej.
Nauka ta nie ma podstaw biblijnych a świadczy o tym fakt, że
w powyższym cytacie nie podano żadnego (!) wersetu. Autorzy tej książki
próbują w różny sposób, obalić naukę Pana Jezusa. Na stronie 174, § 25, piszą:
Tym, którzy zostaną wskrzeszeni do życia na ziemi, da nowe ciało
fizyczne. To nowe ciało fizyczne niewątpliwie będzie podobne do ciała, które
dana osoba miała przed śmiercią, dzięki czemu ci, którzy ją przedtem znali,
będą ją mogli poznać.
Pan Jezus tak nie uczył: Błądzicie nie znając Pism ani mocy Bożej.
Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż
wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie. (Mat. 23:29,30)
Powoływanie się na wypowiedź Pana Jezusa, który powiedział: I wyjdą
ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili by powstać
na sąd, (Jan 5:29) jest: wyrwaniem z kontekstu rozdziału; sprzeczne z
całokształtem nauki o zmartwychwstaniu.
Pan Jezus nie miał kilku teorii na jeden temat. Jego nauka była jasna,
a jeśli były jakieś wątpliwości, zostało to objawione apostołom. Stwierdzenie:
„powstaną do życia” nie znaczy, że tu na ziemi, tego Pan Jezus nie powiedział.
W tym samym rozdziale, została zapisana Jego wcześniejsza wypowiedź:
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy
temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sadem, lecz
przeszedł ze śmierci do żywota. (Jan 5:24)
Każdy stanie przed tronem Chrystusowym. Po co? Albowiem my
wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę
za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe. ( 2 Kor.5:10)
A jak postanowiono raz ludziom umrzeć, a potem sąd. (Hebr.9:27)
Czy słowa Pana Jezusa i ap. Pawła sobie zaprzeczają? W żadnym
wypadku, uzupełniają się. Nagroda dla wszystkich zbawionych nie będzie
równa. (zob.:Obj.2:7,10,17,26,27; 3:5,11,12) Podstawą do otrzymania nagrody
jest właściwy fundament:
Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który
jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś na tym fundamencie
wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, drzewa, siana, słomy, to
wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się
objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło,
zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; Jeśli czyjeś
dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak,
jak przez ogień. (1 Kor.3:11-15)
Paweł ostrzega: Przeto nie sądźmy przed czasem, dopóki nie przyjdzie
Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności i objawi zamysły serc; a wtedy
każdy otrzyma pochwałę od Boga. (1Kor.4:5)
Zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych
W cytowanej powyżej książce, w § 11, na stronie 170, przyznano rację
Biblii: Nastąpi zmartwychwstanie zarówno sprawiedliwych jak też,
niesprawiedliwych. (Dz. Ap. 24:15), tylko po to, aby nieuważnemu
czytelnikowi pokazać, że opierają się na Biblii. Cóż z tego skoro w dalszych
rozważaniach jej przeczą?
To nie znaczy, że każdy zmartwychwstanie. Biblia mówi, że nie
zmartwychwstanie Judasz Iskariota, który zdradził Jezusa. Z uwagi na jego
rozmyślną niegodziwość nazwano go „synem zatracenia” (Jan 17:12 Poszedł do
symbolicznej Gehenny, z której nie ma zmartwychwstania Mat.23:33). Ludzie,
którzy po poznaniu woli Boga rozmyślnie czynią zło, mogą zgrzeszyć
przeciwko duchowi świętemu, a Bóg nie wskrzesi tych którzy grzeszą
przeciwko Jego świętemu duchowi. (Mat. 12: 32, Hebr. 6:4-6; 10:26,27)
Ponieważ sędzią jest Bóg nie próbujmy zgadywać, czy jacyś źli ludzie żyjący w
przeszłości albo w czasach dzisiejszych będą wskrzeszeni z martwych. Bóg wie
kto jest w Hadesie, a kto w Gehennie. (s.171, § 16)
Jeżeli mowa o zgadywankach, spróbujmy zgadnąć, czy ludzie z Sodomy
i Gomory zmartwychwstaną, czy nie? W książce Będziesz mógł żyć wiecznie
w raju na ziemi, wydanej w roku 1984, w języku polskim na str. 179, § 9,
czytamy:
Tym samym Jezus wskazał, że przynajmniej niektórzy z sprawiedliwych
mieszkańców starożytnej Sodomy i Gomory znajdą się na ziemi w czasie Dnia
Sądu. Chociaż prowadzili się bardzo niemoralnie, to jednak można spodziewać
się, że niektórzy powstaną z martwych.
Natomiast w wydaniu z 1990 r. na tej samej stronie (s.179, § 9) podają
zgoła coś innego:
Czy tak okropnie niegodziwi ludzie zostaną wskrzeszeni w czasie Dnia
Sądu? Pismo Święte wyraźnie wskazuje, że tak nie będzie. (…) Za swoją
jaskrawą niemoralność mieszkańcy Sodomy i okolicznych miast doznali
zagłady, z której najwyraźniej nigdy nie zostaną wskrzeszeni.
Nie łudź się, że tysiąclecie będzie wyglądało tak, jak przedstawia je
„niewolnik”:
Nawet Ci, którzy umarli, będą się mogli rozkoszować rajską ziemią.
Powrócą do życia! Zamiast nekrologów będą opublikowane radosne
wiadomości o zmartwychwstałych Jakże cudownie będzie witać powracająch z
grobów zmarłych ojców, matki dzieci i innych bliskich. Żadne kostnice,
cmentarze ani nagrobki nie będą już mącić piękna rajskiej ziemi. (Będziesz…,
s.165, § 20)
Ciekawe jak wrócą do domów niemowlęta, które według tej teorii
powstaną z martwych, a zmarły gdzieś w buszu? Na takie niewygodne pytania,
odpowiedzi nie ma. Taki raj, został wymyślony przez Towarzystwo Strażnica.
Biblia podaje, że kiedy nastanie 1000-letnie Królestwo, spełnią się
proroctwa z Izjajasza 11:6-10; 65:17-25. Nic nie wspomina, że w tym okresie
nastąpi jakiekolwiek zmartwychwstanie.
Okres ten będzie trwał 1000 lat. A gdy się dopełni tysiąc lat,
wypuszczony zostanie szatan z więzienia swego. I wyjdzie aby zwieść narody,
które są na czterech krańcach ziemi, Goga i Magoga, i zgromadzi je do boju; a
liczba ich jako piasek morski. I ruszyli na ziemię jak długa i szeroka, i otoczyli
obóz świętych i miasto umiłowane. I spadł z nieba ogień, i pochłonął ich. A
diabeł, który ich zwodził, został wyrzucony do jeziora z ognia i siarki, gdzie
znajduje się też zwierzę i fałszywy prorok, i będą dręczeni dniem i nocą na
wieki wieków. (Obj.20:7-10)
1. O zdrowiu psychicznym ŚJ
W niniejszym numerze, zamieszczamy obszerne fragmenty książki „The
Mental Health of Jehovah's Witnesses” (USA 1987), napisanej przez
psychologa, dr filozofii - Jerry R. Bergmana.
Jerry R. Bergman od ponad dwudziestu lat prowadzi badania na obszarze
resocjalizacji i psychologii. Od ponad dziesięciu lat wykłada psychologię
i socjologię na wyższych uczelniach. Napisał 20 książek, ponad 300 artykułów
naukowych, artykułów książkowych i monografii; m.in. podręcznik z dziedziny
psychometrii i bibliografię Świadków Jehowy (Garland Press 1984).
Problematyką Świadków Jehowy zajmuje się od dawna. Następstwem jego
badań dotyczących zdrowia psychicznego tej grupy religijnej są cztery artykuły
naukowe i wiele wykładów na konferencjach fachowych.
Jest on czołowym ekspertem USA w tematyce zdrowia psychicznego
Świadków Jehowy. Następną jego pozycją będzie książka dotycząca
poradnictwa (konsultacji) i terapii psychologicznej „Świadków”. Dr. Bergman
zajmuje się od ponad 20-tu lat szczegółowo doktryną i poglądami Towarzystwa
Strażnica. W tym czasie regularnie odwiedza spotkania Świadków Jehowy
aktywnie obserwując i opisując kolejne fazy rozwoju organizacji.
Przygotowując niniejszą książkę prześledził gruntownie literaturę Towarzystwa
uwzględniając to wszystko, co mogło przyczynić się do zrozumienia tej grupy
wyznaniowej. Przeprowadził ponadto tysiące rozmów w środowisku
„Świadków”; począwszy od pozbawionych społeczności, a skończywszy na
członkach tzw. „ciała kierowniczego”.
Autor oprócz poradnictwa i pracy naukowej sprawuje psychologiczną
opiekę nad ponad 100 przypadkami chorych psychicznie i obłąkanych
Świadków Jehowy. U wielu spośród nich poziom zaburzeń jest na tyle
poważny, że kwalifikuje ich do leczenia na oddziałach zamkniętych. Jednak
dewiza Towarzystwa, jakoby „Świadkowie” nie potrzebowali psychiatrów,
utrudnia pomoc tym ludziom.
Ważne spostrzeżenia opisanych przypadków.
Wszystkie opisane w książce przypadki pochodzą zarówno z praktyki
terapeutycznej autora, jak też ze źródeł fachowych. Nazwiska, miejsca i inne
dane, które mogłyby służyć do identyfikacji opisanych osób, zostały przez
autora zmienione celem zapewnienia anonimowości. Wiele z tych osób ma
często za sobą koszmarne doświadczenia związane z organizacją Świadków
Jehowy.
Wielu chciałoby jak najszybciej zapomnieć unikając przez to wszelkich
kontaktów z byłą grupą wyznaniową jak też wszelkich rozmów dotyczących
tego tematu. Ponieważ wiele spośród wspomnianych osób było lub jest
pacjentami zamkniętych oddziałów psychiatrycznych, z punktu widzenia etyki
zawodowej, jak też mając na względzie dobro procesu terapeutycznego, byłoby
błędem podawanie konkretnych danych. Jeszcze inni są nadal aktywnymi
„Świadkami” i woleliby nie ujawniać problemów aktualnych i przeszłych.
Z setek zgromadzonych przypadków autor wybrał tylko niektóre. Każdy
unaocznia jakiś problem lub przedmiot dyskusji, pokazując jedyną w swoim
rodzaju problematykę. Będąc świadomy jak ważna jest ostrożność, aby
z pojedynczych przypadków nie wyciągać wniosków ogólnych, autor starał się
doszukać wzorów typowych jak też częstotliwości ich występowania. Poniższa
praca bazuje na założeniu, że wyłączając czynniki biologiczne, dziedziczności
i odżywiania, problemy psychiczne w głównej mierze są wywoływane przez
czynnik środowiska społecznego. Osoby chore psychicznie dostrzegają więcej
niż przeciętnie sytuacji problemowych i więcej niż są w stanie przezwyciężyć.
W niektórych przypadkach rozchodzi się bardziej o odmiany neurozy -
dolegliwości somatyczne, depresje, halucynacje. Autor starał się unikać
przypinania etykiety chorym psychicznie czy umysłowo, wiedząc jaką szkodę
przynoszą takie etykiety określonym osobom. Jednak niektóre fachowe nazwy
trudno mu było ominąć.
2. Dlaczego taki temat?
Jakkolwiek by nie patrzeć, Świadkowie Jehowy są jedną z najbardziej
znaczących sekt religijnych. Watchtower Bible and Tract Society wywiera
olbrzymi wpływ na życie milionów ludzi na całej ziemi - większy niż się
pozornie wydaje. Całkowita liczba tych, którzy podzielają poglądy Świadków
Jehowy, lub są pod ich wpływem, jest trzy razy większa, niż liczba aktywnych
„Świadków” (w roku 1995 na uroczystości „pamiątki” było obecnych
13,147,201 osób (czynnych głosicieli -- 4,950,334). Jako wskazówka może
służyć także cyfra nakładu oficjalnego czasopisma „Strażnica”. W roku 1995
czasopismo to osiągnęło nakład jednego numeru 18,950,000. (Rocznie około
455 milionów nie licząc Przebudźcie się! (około 190 mln.) Ponadto wydawana
przez Towarzystwo książka Prawda która prowadzi do życia wiecznego
posiadała największy nakład w historii ludzkości. Do 1986 wydrukowano
ponad 120 milionów egzemplarzy (wg. The Book of Lists - New Jork 1980). Po
czytelnikach można się spodziewać, że albo do „Świadków” należą, albo są do
nich życzliwie nastawieni. Jeśli nawet wiele egzemplarzy nie zostało
przeczytanych, powyższe cyfry pokazują dobitnie (ponad 645 milionów
rocznie), że „Świadkowie” wywierają na całym świecie olbrzymi wpływ. Biorąc
pod uwagę liczbę aktywnych członków, w większości krajów są podobnie
znaczący jak kościół katolicki, baptystów czy luterański.
Nawet opuszczenie organizacji niewiele zmienia (wszystko wskazuje na
to, że aktualnie jest znacznie więcej byłych „Świadków” niż „Świadków”
aktywnych (Raymond Franz 1983 w książce pt. Kryzys Sumienia) pisze:
„Jeśli ktoś był wychowywany jako Świadek Jehowy lub przez pewien
czas pozostawał pod ich wpływem - opuszczając organizację - przejmuje wiele
poglądów nauczanych przez Towarzystwo „Strażnica”. Od połowy lat
siedemdziesiątych do 1980 roku wystąpiła z organizacji szokująco duża ilość
osób - około 800.000”
Wcześniej czy później każdy praktykujący psycholog i psychiatra spotka
się z pacjentem, który powie że był wychowywany jako Świadek Jehowy,
należał do nich, albo był pod ich wpływem. Pomóc tym ludziom jest niezwykle
trudno, jeśli się nie wie, jaka siła napędowa jest konsekwencją procesu
nauczania wspólnoty i jakie czynniki stresujące wynikają z obowiązującego
światopoglądu (jak też ze środowiska socjalnego). Ponadto żyjącym poniekąd
stabilnie ludziom trudno jest w pełni zrozumieć położenie tych, którzy należą
do tak autorytarnej wiary jak Świadkowie Jehowy. Dla stojących poza
organizacją niewątpliwie potrzebna jest informacja, aby poznać niektóre z
najważniejszych problemów „Świadków”. Ta informacja nie wystarczy jednak
do udzielenia fachowej pomocy tym ludziom (członkom rodzin, przyjaciołom i
sąsiadom).
Głównym motywem napisania tej książki przez dr. Bergmana było
współczucie dla tych wszystkich, którzy poprzez jakąkolwiek formę kontaktów
ze Świadkami Jehowy narazili się na cierpienia psychiczne. Autor, mając na
względzie pomoc tym ludziom, dołożył wszelkich starań, by okazać się w swej
pracy rzetelnym. Starał się dostrzegać przede wszystkim czysto ludzkie
problemy Świadków Jehowy; do nauk Towarzystwa odwoływał się jedynie
celem lepszego zrozumienia i unaocznienia tychże problemów. Praca ta może
być pouczająca dla wszystkich działających w środowisku socjalnym:
psychologów, psychiatrów, socjologów, terapeutów, duchownych jak też
samych Świadków Jehowy.
Autor uważa, iż z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia
większość ocen dokonanych przez „Świadków” ma charakter subiektywny.
Starają się oni udowadniać małą zachorowalność na choroby psychiczne
(przeciwnie do danych statystycznych). Tylko ocena pozbawiona jakichkolwiek
interesów i uprzedzeń z pomocą metod stosowanych w nauce, może dać
odpowiedź najbliższą obiektywnej.
Tematem zależności między zdrowiem psychicznym a religią zajmowało
się dotychczas niewielu naukowców. Stąd też materiał, na którym mógł się
oprzeć autor był bardzo skąpy. Wiele uogólnień dokonał na podstawie własnych
badań, obserwacji i ponad dwudziestoletnich doświadczeń.
3. ŚJ a problem chorób psychicznych
a. Częstotliwość występowania chorób psychicznych u ŚJ
b. Reakcje ŚJ na prowadzenie badań na tym obszarze
c. Czynniki przyczyniające się do wysokiej liczby zachorowań
I. Odpuszczenie grzechów
II. Świat i demony
III. Prześladowania
IV. Niski poziom wykształcenia
V. Wątpliwości
VI. Kontakt z otoczeniem
d. Problematyka starszych i usuwania ze wspólnoty
„Świadkowie Jehowy są najszczęśliwszym ludem na ziemi. Psychiatrów
potrzebujemy mniej niż ktokolwiek inny.” Takie twierdzenie jest często
rozpowszechniane wśród „Świadków”, jak też ludzi spoza organizacji
(Przebudźcie się!, 22 maj 1960, wyd. ang.). I rzeczywiście osoby spoza
organizacji mogą, na pierwszy rzut oka robić wrażenie, że to „najszczęśliwszy
lud”. Jednak fachowa literatura, będąca owocem badań w tej dziedzinie
wskazuje na coś całkiem innego. Problemy psychiczne wśród „Świadków”
występują bardzo często (powyżej przeciętnej). Wiele czynników wewnątrz
organizacji ma negatywny wpływ na rozwój psychiczny i emocjonalny.
Dodatkowo sztywność Towarzystwa w sferze chorób psychicznych
wpływa na ograniczony kontakt szeregowych „Świadków” z fachowcami w tej
dziedzinie. Brak pomocy we wstępnych stadiach prowadzić może do rozwoju
chorób. Ponieważ, jak twierdzi Towarzystwo, już w niedalekiej przyszłości
wszelkie problemy zostaną rozwiązane (bez udziału ludzi), wszelka aktywność
w sferze społecznej (niezwykle ważna dla ludzkiej psychiki) jest hamowana.
Wyjątek
stanowi
jedynie
aktywność
służąca
celom
organizacji.
Podporządkowanie się wpływowi organizacji i silna aktywność w jej szeregach,
może prowadzić do pełnej identyfikacji z doktryną. To z kolei powoduje, iż
widzi się wszystko przez „okulary” wiary. Ocena rzeczywistości jest wtedy nie
zawsze zgodna z prawdą i z autentycznymi odczuciami obserwatora.
a. Częstotliwość występowania chorób psychicznych u ŚJ
Postępująca ilość zachorowań psychicznych jak też samobójstw wśród
Świadków Jehowy jest coraz częściej poruszana w środowisku fachowym jak
też na różnorodnych kongresach naukowych (problem nasila się szczególnie
w wielkich aglomeracjach). Powody tego zjawiska nie są jednak dostatecznie
znane i wymagają, zdaniem autora, szczegółowych badań. Dokładnym
badaniom powinna być poddana nie tylko częstotliwość ale też czynniki
przyczyniające się do powstawania chorób psychicznych; zależność między
doktryną, strukturą grupy, aktywnością a zdrowiem.
Niektóre problemy w wykrywaniu częstotliwości zachorowań.
Pierwszym problemem jest wielość definicji „choroby psychicznej”.
W świecie nauki definicja tego pojęcia oscyluje pomiędzy doskonałym
zdrowiem psychicznym, a kompletnym obłąkaniem. W zależności od przyjętej
skali będzie różnić się liczba osób, określanych mianem chorych psychicznie.
Innym problemem jest brak sprzyjających warunków do przeprowadzenia
obiektywnego, z punktu widzenia nauki, testu. Świadkowie Jehowy nie tylko
wzbraniają się przed takimi badaniami (będąc w tym silnie wzmacniani przez
Towarzystwo), ale także starają się przedstawić organizację w jak najlepszym
świetle. Czas poświęcony na jakiekolwiek testy w tej dziedzinie uważają za
zmarnowany.
Także hermetyczność grupy poważnie utrudnia badania. Stopień
dopasowania się (adaptacji) „Świadków” jest zupełnie (skrajnie) inny do osób
z własnego grona (ten obszar jest jednak dla psychologów i psychiatrów
zamknięty), a inny do ludzi spoza grupy. Tych drugich traktuje się ze stałą
podejrzliwością i brakiem zaufania, ograniczając kontakty tylko do
koniecznych. Uwzględniając owe dwie adaptacyjne skrajności (my i inni) ,
można mówić o paranoidalnej strukturze osobowości. Trudności adaptacyjne
wobec ludzi z zewnątrz są konsekwencją doktryny i socjalnej struktury
organizacji. Ponieważ jednak oprócz elementów zasługujących na ostre
potępienie istnieją elementy zasługujące na pochwałę, powstaje niezwykła
trudność odejścia od organizacji.
b. Reakcje ŚJ na prowadzenie badań na tym obszarze.
Słysząc ze źródeł naukowych o wysokiej liczbie psychicznych
zachorowań w swoich szeregach, Świadkowie Jehowy reagują nauką
stereotypowych sposobów: zaprzeczają faktom, poddają w wątpliwość motywy
(intencje) naukowców, szukają jakichkolwiek przyczyn (najczęściej poza
organizacją) wyjaśniających taki stan rzeczy, ignorują problem. Ostatnia reakcja
jest najczęstsza i chyba najtragiczniejsza. Brak bowiem uświadomienia sobie
istnienia problemu nie może doprowadzić do jakiejkolwiek refleksji. Sprzyja
temu propagowany przez Towarzystwo Strażnica obraz „szczęśliwego ludu”.
Dodatkowo odradza swym podwładnym (jeśli nie zakazuje kategorycznie)
zasięgania porady specjalistów w przypadku problemów psychicznych. Poprzez
stawianie w złym świetle nauki i naukowców Towarzystwo osiąga zamierzony
cel - szeregowi „Świadkowie” są święcie przekonani, iż jest tak dobrze, że nie
potrzeba fachowej pomocy psychiatrycznej. Zamiast tego radzi się podwładnym
aby zwrócili się do starszych w zborze. Ci ostatni jednak, najczęściej robotnicy
lub rzemieślnicy, nie tylko nie są w stanie skutecznie pomóc, ale najczęściej
pogłębiają problemy.
c. Czynniki przyczyniające się do wysokiej liczby zachorowań.
Chcąc zrozumieć psychikę „Świadków”, trzeba poznać, jak widzą oni
otaczającą rzeczywistość. Obraz rzeczywistości jaki sobie budują ma bowiem
decydujący wpływ na ich relacje ze „światem”. Rzetelny obraz rzeczywistości
umożliwia ludziom prowadzenie życia sensownego i pełnego zadowolenia.
Obraz ten jest jednak u „Świadków” mocno zniekształcony (wypaczony).
Towarzystwo Strażnica z pomocą wszelkich dostępnych środków ukazuje
otoczenie jako skupisko wszelkiego zła. Na tym zdeprawowanym tle
przedstawia swych podwładnych jako jednostki idealne. Dzięki temu
„Świadkowie” uwrażliwiają się na przyjmowanie do świadomości tylko tych
faktów, które pasują do zuniformowanego przez Towarzystwo obrazu
rzeczywistości. Wszystkie fakty sprzeczne traktują jako pochodzące ze „świata
przeciwników”, a przez to jako bezwartościowe.
To selektywne widzenie rzeczywistości wzmacnia tzw. idealne ja (my
jesteśmy uczciwi, prawdomówni, prostolinijni itd.). Wiara jest utożsamiana ze
sztywnością poglądów. Jako silną w wierze - uważa się osobę, zachowującą
poglądy i idee Towarzystwa nie bacząc na fakty i rozsądek. Sztywność
poglądów jest ściśle powiązana z występowaniem zachorowań psychicznych.
Przez ostre, autorytatywne wychowanie wdraża się od początku tłumienie lub
sublimowanie wrogich uczuć. „Zawoalowana” agresja przenikając do
świadomości wywołuje poczucie winy, będące silnym czynnikiem
depresjotwórczym. W normalnych grupach socjalnych jednostki radzą sobie z
wrogimi uczuciami z pomocą różnorodnych konstruktywnych zajęć takich jak
sport, fotografia, kolekcjonerstwo, budowa modeli itp. Wśród „Świadków”
większość takich zajęć jest z różnych powodów potępiana, lub wręcz zakazana.
Pozostające do dyspozycji zajęcia (działalność kaznodziejska, usługiwanie w
zborze) nie są w stanie dostatecznie pomóc. Towarzystwo odradza także
przyjmowania środków medycznych w różnych fazach chorób psychicznych.
Szeregowi „Świadkowie" posłusznie przestrzegają stanowiska organizacji tak
długo, jak pozostaje ona przy danym poglądzie. Dopiero zmiana poglądu i
oficjalne ogłoszenie jest sygnałem do zmiany powszechnego myślenia.
Przykładem może być jedna z kobiet ŚJ, która w okresie menopauzy
popadła w ciężką depresję, przez co poważnie wzrosły jej problemy
w kontaktach z otoczeniem. Osoba ta tak długo odmawiała leczenia
hormonalnego, aż w publikacji Przebudźcie się! nie pojawił się artykuł
dopuszczający w niektórych przypadkach tego typu leczenie. Ten przykład
pokazuje z jednej strony ślepe zaufanie do organizacji, z drugiej brak zaufania
do środowiska lekarskiego. Zabrzmi to może ironicznie, ale dotyczy to także
lekarzy będących Świadkami Jehowy. Osoby ubiegające się o dyplom wyższej
uczelni są traktowane jako wchodzące w kompromis ze „Światem”. Często
słyszy się o nich opinię, że „kradną czas Jehowy by poświęcić się mądrości
światowej”.
I. Odpuszczenie grzechów.
Możliwość wyznania komuś swoich grzechów jest ważną społecznie
funkcją, o czym czytamy w Biblii: wyznawajcie grzechy jedni drugim (Jak.
5:16). Badania wskazują, iż ta praktyka przyczynia się w sposób znaczący do
obniżenia poziomu poczucia winy i rozwoju pozytywnego obrazu własnej
osoby. Świadkowie nie tylko nie mają odpowiednika tej ceremonii, ale też
sprzyjającego klimatu do pełnej otwartości. Towarzystwo Strażnica przedstawia
wprawdzie na zewnątrz swoją organizację jako grupę idealnych chrześcijan -
moralnych, prostolinijnych i współczujących (skrzętnie tuszując wszelkie
niedomagania), w rzeczywistości jednak większość zachowuje się zupełnie
inaczej. Ktoś, kto wychował się we wspólnocie, lub ma z nią ścisłe kontakty
wie, że przeciętny „Świadek” poważnie odbiega od upowszechnianego obrazu
idealnego „Świadka”. Również reklamowany klimat wewnątrz organizacji nie
sprzyja pełnej otwartości. Zwierzanie się z własnych niedomagań i wątpliwości,
czy też mówienie o zachowaniach niewłaściwych wewnątrz organizacji grozi
nie tylko potraktowaniem danej osoby jako niedojrzałej, ale też doniesieniem
starszym
i dalszymi
konsekwencjami. Donosicielstwu sprzyja stałe
przypominanie podopiecznym o konieczności bycia lojalnym wobec
organizacji. Powyższe czynniki nie tylko utrudniają zawiązywanie trwałych i
głębokich przyjaźni, ale też przyczyniają się do tworzenia napięć
wewnętrznych, poczucia winy czy agresji a w konsekwencji dolegliwości
psychicznych i cielesnych. Ponadto, uwzględniając ogrom różnego rodzaju
niekonsekwencji wewnątrz organizacji, niemal każdy z członków jest narażony
wcześniej czy później na wystąpienie u niego poważnego kryzysu
wewnętrznego.
Członkami wspólnoty pozostają przede wszystkim ci, którzy rozwinęli w sobie
takie mechanizmy obronne jak: mechanizm wyparcia, racjonalizacji czy
projekcji. Często słyszane wypowiedzi typu: „on na pewno nie był prawdziwym
Świadkiem” albo „on nie mógł być Świadkiem, skoro zrobił coś takiego”
o współwyznawcach, którzy dopuścili się poważnych wykroczeń, są
przykładem takich mechanizmów. Stosuje je również Towarzystwo w swoich
publikacjach (przykładem może być List do braci z 12.01.84 dotyczący członka
wspólnoty Świadków Jehowy -- Michaela Jacksona).
II. Świat i demony
Mechanizm projekcji dostrzec można w skłonności „Świadków” do
szukania tzw. „kozłów ofiarnych”, traktowanych jako przyczyny problemów
występujących wewnątrz grupy. Takimi „kozłami” zaliczanymi do wrogów
organizacji są np.: Kościół katolicki, ortodoksyjne chrześcijaństwo, potęgi
światowe, a przede wszystkim szatan. Wielu „Świadków” chcąc znaleźć
sensowne uzasadnienie swego niezadowolenia tworzy konstrukcję będącą
kombinacją projekcji iracjonalizacji. Brzmi ona następująco: „szatan chce
wszystkich ludzi nastawić przeciwko Jehowie (i trzymać z dala od organizacji).
Zsyła zatem na „Świadków” nieszczęścia by odstąpili od wybranej drogi ; tym
zaś którzy nie są „Świadkami” czyni życie szczęśliwym.
Dzięki olbrzymiej mocy traktuje on ludzi niczym figury na szachownicy.
Ogrom świadków głęboko wierzy, że szatan i demony tylko czyhają na nich aby
oderwać ich od organizacji. Są głęboko przekonani, że lojalne przestrzeganie
zaleceń Towarzystwa może skutecznie chronić przed wpływem demonów, jak
też chorobami psychicznymi. To przekonanie stoi w sprzeczności ze statystyką
kliniczną. Właśnie głęboko wierzący i lojalni świadkowie zapadają najczęściej
na choroby psychiczne.
Innym, szeroko rozpowszechnianym wśród świadków jest przekonanie,
że choroba psychiczna jest konsekwencją (oznaką) niezadowolenia Bożego.
Osoby dotknięte tak pojmowaną „karą bożą” nie otrzymują należytego osobom
chorym współczucia członków wspólnoty. Są traktowane jako „złe
towarzystwo”, od którego powinno się trzymać z daleka. Również wszelkiego
rodzaju natrętne myśli samobójcze są traktowane jako przejaw wpływu
demonów. Wszystko to przypomina średniowieczne wyobrażenia o chorobach
psychicznych i daleko odbiega od współczesnego rozumienia medycznego.
Poniższy fragment, będący wypowiedzią Świadka Jehowy (kobiety) jest
trafnym unaocznieniem powyższej analizy:
Kiedy byłam chora i przygnębiona, chciałam najchętniej skończyć ze
sobą. Stała myśl o wpływie demonów powodowała ogromny lęk. Ciągle
przeszukiwałam, co w moim domu i otoczeniu mogło mieć charakter
demoniczny. Raz wyrzuciłam obrazek małej dziewczynki wiszący w pokoju
gościnnym z powodu jej przenikliwego (przeszywającego) spojrzenia. (...)
W łazience miałam indyjskie kafle z tańczącymi postaciami. Ponieważ miałam
wrażenie, że są to jacyś indyjscy bogowie, pozbyłam się ich. (...) Pewnej nocy
obudziłam się pełna panicznego strachu. W moim umyśle zrodziła się idea, że
wiele spośród ziół w mojej apteczce są jakimś narkotykiem. Wyrzuciłam je
wszystkie; a ponadto także aspirynę, syrop na kaszel i inne środki medyczne.
Cała apteczka wylądowała na śmietniku. (...) Mój ojciec pozostawił mi przed
śmiercią obrączkę z diamentem. Pewnego razu wyobraziłam sobie, że ojciec być
może był nawiedzony przez demony i pozostawił mi rzeczy mające demoniczny
wpływ. Ponieważ słyszałam, że najlepiej jest zawinąć obrączkę w folie
aluminiową i schować do lodówki, tak też uczyniłam. Boże, jak bardzo źle się
czułam i jak wielki miałam strach (...) Jako „Świadków” uczono nas zawsze, że
ludzie popełniający samobójstwa są nawiedzeni przez demony i pozbawieni
ducha Bożego. Z doświadczenia mogę stwierdzić, że nie mają oni (przewodnicy
Organizacji) najmniejszego pojęcia o chorobach psychicznych i demonizmie.
Często są to po porostu chorzy ludzie. (nauka o zawijaniu obrączki w folię
i chowania w lodówce, oficjalnie nie jest praktykowana w organizacji - przypis
SN)
Niekiedy naiwność pisarzy Towarzystwa Strażnica jest szokująca.
W Przebudźcie się! z 22.12.76 w artykule o panowaniu demonów nad kobietami
zacytowano następującą wypowiedź (s.17):
Wiem, że demony wymagają niekiedy od wierzących rozebrania się lub
odsłonięcia biustu, by następnie odbyć z nimi stosunek płciowy. Zadawałam
sobie pytanie, czy demony chcą zaspakajać swoje perwersyjne życzenia?
Niektóre wspomniane w artykule kobiety mogły w detalach opisać, do
jakich seksualnych odchyleń zmusił ich diabeł. Przeniesienie własnych życzeń
i uczuć na kogoś innego jest dość często spotykane w praktyce psychiatrycznej.
Powyższe przypadki będące przykładem takiej projekcji na „złego ducha”
określa się jako tzw. external locus of control. Pacjent jest zdania, iż dopuścił
się określonych czynów nie z własnej woli, lecz pod presją szatana. Warto
wspomnieć również o stosunku Świadków Jehowy do wszelkiego rodzaju
publikacji dotyczących demonizmu (nawet gdy słowo szatan, demon itp.
występuje tylko w tytule). Bez względu na zawartość, uważają je za mające
związek z demonami i przez to bardzo niebezpieczne. Jakiekolwiek próby
argumentacji są bezcelowe, gdyż „Świadkowie” na mocy swych silnych
uprzedzeń nie podejmą się sprawdzenia treści. Być może zakrawa to na ironię,
że artykuły o demonach publikowane przez Towarzystwo Strażnica, nie są
uważane przez „Świadków” za demoniczne!
Jest faktem godnym odnotowania, że Towarzystwo dostrzega w ostatnim
czasie możliwość powstania choroby psychicznej nie tylko w wyniku wpływu
demonów. W Przebudźcie się! z 8.08.69 w artykule dodatkowym wskazano na
związek pomiędzy niskim poziomem cukru we krwi, a występowaniem chorób
psychicznych. Jednak mała poczytność artykułów dodatkowych w publikacjach
wpłynęła na małą świadomość tego faktu wśród szeregowych „Świadków”. Wg
ankiety przeprowadzonej przez autora ok. 32% czyta jeden do dwóch artykułów
dodatkowych z każdego wydania, 13% prawie wszystkie i tylko mniej niż 4%
czyta całe czasopismo.
III. Prześladowania
Innym, ważnym czynnikiem mającym wpływ na psychiczne zdrowie
Świadków Jehowy jest problem prześladowań. Jeśli nawet niekiedy
przedstawiany jest z przesadą, faktem jest, że w wielu krajach „Świadkowie” są
ugrupowaniem
wyjątkowo
prześladowanym.
Towarzystwo
Strażnica
wykorzystuje to do zastraszania swych poddanych i przez to wzmocnienia ich
posłuszeństwa (lojalności). W publikacjach znaleźć można mnogość
precyzyjnych opisów prześladowań i tortur. Stale przypomina się również, że
w każdej chwili i w każdym miejscu takie prześladowania mogą wystąpić.
Wywołuje to ogólną niepewność i lęk; a dla osób, które z trudem utrzymują
równowagę psychiczną czynniki te mogą mieć katastrofalne skutki.
IV. Niski poziom wykształcenia
Ważnym czynnikiem wpływającym na wysoki procent zachorowań
psychicznych wśród Świadków Jehowy jest przeciętnie niski poziom
wykształcenia. Świadkowie kończą najczęściej swoje wykształcenie nadającym
jakiś zawód. Rzadko są to szkoły średnie. Niewiele osób podejmuje studia na
wyższych uczelniach ponieważ jest to niemile widziane przez Towarzystwo
Strażnica jak też przez współwyznawców. Uważa się, iż poświęcony na
studiowanie czas można wykorzystać na pożytek organizacji (w wielu
zachętach utożsamia się to z czasem dla Boga). Sporadycznie wśród
„Świadków” można spotkać kogoś, kto pracuje jako: muzyk, aktor, plastyk.
Wynika to nie tylko z konieczności większego zaangażowania czasowego w
tych zawodach, ale też ze stylu życia jaki prowadzą te środowiska.
Towarzystwo Strażnica nie popiera pisania (wydawania) jakichkolwiek książek,
czy publikacji; nawet poświęconych obronie światopoglądu Świadków Jehowy.
Ci ostatni narażają się na wykluczenie. Wywierany na członków wspólnoty
nacisk powoduje najczęściej rezygnację z zamiaru studiowania i zajęcie się
preferowanymi czynnościami. Do takich należy przede wszystkim tzw.
pełnoczasowa służba pionierska. Ale także i tu aktywność jednostki jest
poważnie okrojona. Wszelkie indywidualne dociekania w dziedzinie teologii są
odradzane. Argumentuje się to tym, by nie wybiegać ponad to, co podaje
Towarzystwo (Bóg) „we właściwym czasie”. Np. nauczanie o roku 1914:
„Co najważniejsze, czasopismo to umacnia zaufanie do obietnicy danej
przez Stwórcę, że zanim nie przeminie to pokolenie pamiętające wydarzenia
z roku 1914, nastanie nowy świat, w którym zapanuje pokój i bezpieczeństwo.”
(Przebudźcie się! nr 10/1995, s.4)
Jeśli ktoś dostrzega wcześniej konieczność zmian w doktrynie (które
Towarzystwo wprowadza nawet w naukach elementarnych) i rozmawia o tym
z innymi członkami wspólnoty, jest z organizacji usuwany. Można powiedzieć,
że całe życie intelektualne jest przez centralę świadomie reglamentowane. Oto
wypowiedź jednego ze świadków:
„Tym, co mnie najbardziej razi w organizacji, to arogancja
zwierzchników z Brooklynu. Wzbraniają się często przed wysłuchaniem
rozsądnych argumentów i przyznaniem racji szeregowym podwładnym. Wierzę,
że kiedyś wreszcie zareagują osoby o wyższym poziomie intelektualnym.”
Obecnie jednak „Świadkowie” są religią o (średnio) niskim poziomie
wykształcenia ze skrajnie małą liczbą absolwentów wyższych uczelni. Z tych,
których poznałem. dosłownie każdy, poniekąd wykształcony, opuścił
organizację - w tym wielu bardzo światłych ludzi. Odeszli, ponieważ szybko
uświadomili sobie, że w tej organizacji brak jest miejsca dla ludzi
inteligentnych. Towarzystwo nie chce zarówno ich, jak i ich sposobu myślenia.
Woli bezmyślnych zwolenników „łykających” dosłownie wszystko, czego się
ich uczy, bez stawiania jakichkolwiek pytań. Ta „samo kastracja” prowadzi
często do małego poczucia własnej wartości, a to wywołuje nowe problemy
natury emocjonalnej i socjalnej. Podtrzymywanie silnej motywacji osiąga
Towarzystwo poprzez wywoływanie u podwładnych ciągłego poczucia winy.
Wszelki czas i siły pozostające poza koniecznymi obowiązkami (praca
zawodowa, nauka) winny być spożytkowane dla organizacji; aby „nie ponosić
winy krwi.”
Ten stały nacisk wypierania własnych potrzeb w powiązaniu z poczuciem
niskiej wartości własnej jest odpowiedzialny za psychiczne problemy
„Świadków. Do zaniżania obrazu własnego przyczyniają się również
współwyznawcy. Osoby niewykształcone, ubogie czy też nieposiadające
talentów dokładają starań, by uśrednić (upokorzyć) posiadających więcej. Także
doktryna ma tu swój niekorzystny wpływ. Jeśli ktoś spośród „Świadków”
uczyni coś dobrego (dobrze przedstawi wykład, założył studium biblijne, jest
dobrym głosicielem), to uczynił to Bóg i Jemu należy się cała godność. Jednak
każdy zły czyn idzie „na konto” indywidualnego „Świadka” (jednostki). Do
problemów mogą doprowadzić nawet szczere pytania. Jeśli ktoś stawia wciąż
„głośno” pytania, będące dla zwierzchników organizacji niezręczne, lub trudne
do odpowiedzi, jest w większości przypadków usuwany. Jako osoba wyłączona
nie ma możliwości kontaktów ze współwyznawcami (zabrania się
jakichkolwiek form kontaktów z osobą wyłączoną). Taką metodą Towarzystwo
„cenzuruje” sposób myślenia podwładnych. Kto nie zgadza się z daną nauką
powinien milczeć do czasu oficjalnego wyjaśnienia problemu, albo opuścić
organizację. Ten rodzaj tłumienia wątpliwości i odwagi stawiania pytań działa
wybitnie niekorzystnie na podświadomość.
V. Wątpliwości
Świadkowie Jehowy rzadko ujawniają swoje wątpliwości na zewnątrz.
Jednak praktyka terapeutyczna wśród osób chorych psychicznie pokazuje, jak
wielką wagę odgrywają wątpliwości. Występują one w różnych formach:
• dostrzeganie jawnych nieścisłości w literaturze,
• zachowanie „wyższych rangą” świadków niezgodne z głoszonymi
zasadami
•
niewypełnianie się proroctw biblijnych zgodnie z interpretacją
Towarzystwa,
• zmiany w podstawowych naukach doktryny,
• poczucie niesprawiedliwości w traktowaniu ludzi przez Boga,
odpowiedzialność zbiorowa, odpowiedzialność rodziców za dzieci itp.
Uważa się ogólnie, że istnieje ścisły związek między konfliktami
emocjonalnymi o podłożu religijnym a występującymi symptomami
psychopatologicznymi. Osoby posiadające sztywne poglądy, będące
jednocześnie silnie podporządkowane zwierzchnikom charakteryzują się
następującymi cechami: są autorytatywne, nadmiernie agresywne, służalcze,
konwencjonalne, identyfikujące się z osobami władczymi, mające skłonności do
karania innych jak też skłonności do dopasowywania się do upowszechnianego
wizerunku grupy. Cechy te dają się dostrzec powszechnie wśród Świadków
Jehowy. Bardzo silnie identyfikują się oni z własną grupą, mając jednocześnie
poczucie, iż są lepsi od innych. Winą za występujące problemy obarczają
otaczający „świat”. Pomocną do takiej projekcji jest tzw. „mentalność karająca”,
jak też wiele uprzednio utrwalonych wzorców, między innymi:
• świadkowie są ludźmi dobrymi,
• otaczający świat jest zły,
• duchowieństwo religii chrześcijańskich realizuje cele samolubne i ma na
uwadze tylko wartości materialne.
• „Świadkowie”, będący przeciwieństwem duchowieństwa, są altruistami.
Podobnie też całą historię ludzkości redukują (dokonując poważnych
cięć, upraszczają tak, by pasowała do ich wzorców myślowych.
VI. Kontakt z otoczeniem
Towarzystwo Strażnica wypowiada się całkiem otwarcie przeciw
kontaktom z osobami nie będącymi Świadkami Jehowy. Uzasadnia się to chęcią
pozostawania „nie skażonym przez świat”. Świadkowie unikają zatem
wszystkiego, co może stanowić pomost dla takich kontaktów. Rezygnują nie
tylko ze wspólnych spotkań towarzyskich, uprawiania sportu czy hobby, ale też
z angażowania się w sprawy, społeczne i kulturalne. To wyizolowanie prowadzi
do zamknięcia się (ucieczki) we własnym urojonym świecie. Świat ten jednak
jest ograniczony niemal pod każdym względem. Prowadzi to do ciągłych
zmagań o samopotwierdzenie, uznanie u innych, jak też zaskarbienie sobie
przyjaźni. Tym, którym to się nie powiedzie czeka izolacja totalna, prowadząca
do choroby psychicznej i prób samobójczych. Ciekawym wydaje się wniosek
austriackiej psycholog Margaretevon Andies: Kto nie ma udziału we wpływaniu
na losy świata, jest w sytuacji, w której życie wydaje mu się bezsensowne.
d. Problematyka starszych i usuwania ze wspólnoty
Do sprawowania nadzoru w organizacji Towarzystwo powołuje tzw.
starszych. Nie posiadają oni jednak ani dostatecznego wykształcenia ani też
odpowiedniego przygotowania do sprawowania tej funkcji. Z tego powodu
najczęściej nie są w stanie pomóc podopiecznym w ich problemach. Bardzo
często ich służba przybiera charakter autorytarny (władczy). Taką postawę
umacnia ponadto możliwość usuwania ze społeczności (opinia starszych ma tu
decydujące znaczenie). Usuwanie służy z jednej strony wywieraniu nacisku na
szeregowych
„Świadków”
celem
zmuszenia
ich
do
zachowań
konformistycznych, z drugiej strony pozbywaniu się problemów socjalnych
i zdrowotnych, do rozwiązania których zarówno starsi, jak też Towarzystwo, są
niezdolni. Przyczynia się to do poczucia zastraszenia wśród szeregowych
członków, niosąc za sobą więcej złego niż dobrego.
5. Żyć jako Świadek Jehowy
a.Wymuszanie konformizmu przez wywoływanie poczucia winy
b.Upokorzenie i „niewidoczny Talmud”
c.Tematy teologiczne
d.Rodzina
e.Stawianie „organizacji” na pierwszym miejscu
Problemem większości „Świadków” jest stawianie im ekstremalnych
wymagań w związku z ich czasem, uczuciami i samodyscypliną. Chcąc
pozostawać w zgodzie z własnym sumieniem (uprzednio precyzyjnie
wyszkolonym przez organizację), szeregowy „Świadek powinien:
• uczestniczyć na pięciu zebraniach w tygodniu.
• przygotowywać się do wszystkich zebrań,
• prowadzić regularne studium osobiste,
• uczestniczyć regularnie w działalności „od drzwi do drzwi”,
• odwiedzać osoby zainteresowane i prowadzić z nimi studium biblijne,
• głosić okazyjnie,
• pomagać przy pracach zborowych (utrzymanie sal „królestwa”,
przygotowania kongresów, opracowanie terenów osobistych.
Teren osobisty - liczy około 300 rodzin, które dany głosiciel musi
odwiedzić, zrobić notatki - np. komu rozpowszechnił czasopismo, kto go
zaprosił, lub zachował się agresywnie, lub kogoś kto zna Biblię i nauki
Strażnicy. Z tym powinien zgłosić się do starszych zboru, aby zadecydowali czy
taką osobę należy odwiedzać.) Na osoby nie nadążające za tym rytmem jest
wywierany nacisk w różnej formie. Na przykład przez współgłosicieli, lub
starszych na wizytach pasterskich. Starsi tak samo podlegają ocenie przez
„Nadzorców Obwodu” podczas ich wizyt w zborach, którzy odwiedzają każdy
zbór co pół roku. Wizytacja taka trwa pięć dni. Po każdej wizycie wysyła do
Komitetu Kraju sprawozdania o stanie faktycznym w zborach w jego Obwodzie
(około 20 zborów). Ma obowiązek ściśle koordynować pracę zborów wg
wytycznych „ciała kierowniczego”. Na podstawie wspomnianych sprawozdań
Komitet Kraju redaguje wewnętrzne czasopismo, „Nasza Służba Królestwa”,
wykazując osiągnięcia i braki, wskazując, jak je pokonać. Czyni się to w różny
sposób np. na początku przez zachęty, oraz napominanie osobiste lub publiczne
tych, którzy zaniżają wyniki zboru. Ta mrówcza praca jaką powinni wykonywać
„Świadkowie” ma tę właściwość, że nigdy nie daje uczucia pełnej realizacji;
wciąż jest coś jeszcze do zrobienia. Dodatkowo daty docelowe takiego wysiłku
są stale przesuwane (1914 na 1925, 1975 etc.). W konsekwencji obracają się
przez dziesiątki lat wokół tych samych tematów, podawanych jedynie w różnej
wersji. Wywołuje to naturalne uczucie zmęczenia. To uczucie muszą jednak
wypierać, chcąc okazać się godnym życia w „nowym porządku”. Do tłumienia
tegoż uczucia stosuje Towarzystwo wyrafinowaną metodę zastraszania; cele
organizacji przedstawia jako cele Boga. Połączenie tej konstrukcji myślowej
z wymaganiami ekstremalnego poświęcenia, wspierane różnorodnymi hasłami
dopingującymi do działania utrzymuje szeregowych głosicieli jak i starszych na
różnych stanowiskach w ciągłym stresie.
Dodatkowo obciążającym „Świadków” jest uczucie niepowodzenia
w działalności głoszenia. Publikacje Towarzystwa nastawiają podwładnych na
wytrwałe głoszenie serwowanych nauk. Głosiciel widząc małą skuteczność
pozyskiwania nowych; co w konsekwencji działa osłabiająco na jego psychikę
(na pozyskanie jednego członka członkowie poświęcają około 3500 godzin -
SN) Wszystkie wyżej opisane elementy życia Świadka Jehowy są kolejnymi
czynnikami wywołującymi problemy emocjonalne. U osób opuszczających
wspólnotę dostrzec można poważne trudności motywacji. Przez lata
funkcjonowania w społeczności Świadków Jehowy realizowane są tylko cele
wyznaczane przez organizację; wszelkie inne są eliminowane. Moment
odrzucenia organizacji jako autorytetu zmusza do wyznaczenia nowych celów.
Ponieważ jednak odległe cele życiowe określa się najczęściej w młodości,
wyznaczenie ich w wieku późniejszym jest niezwykle trudne. Prowadzi to
w konsekwencji do życia pozbawionego jakichkolwiek motywacji. Osoby takie
miesiącami, a nawet latami nie realizują niczego, poza elementarnymi
potrzebami życiowymi.
a. Wymuszanie konformizmu przez wywoływanie poczucia winy
Świadkowie Jehowy muszą sprostać wymaganiom pracodawcy, rodziny
i „organizacji”. Nie jest to zadanie łatwe zważywszy, że „organizacja” domaga
się pierwszeństwa. Technika stosowana do wymuszania zachowań
konformistycznych jest prosta i zarazem skuteczna. Podwładnym zaszczepia się
poczucie winy spowodowane nienadążaniem za wymaganiami Towarzystwa
(Boga). Przykładem jest następująca rozmowa:
Tom: Przyjdziesz dziś na zebranie?
Bill: Niestety nie. Muszę jeszcze napisać sprawozdanie do pracy.
Tom: Znaczy to, że nie będziesz dziś na wspólnym zebraniu?
Bill: W ostatnim czasie nigdy nie opuszczałem zebrań, ale sprawozdanie do
pracy jest pilne i musi być na jutro gotowe.
Tom: Rzeczywiście chcesz odrzucić „duchową strawę”, którą przygotował
miłościwie Jehowa swojemu ludowi?
Bill: Ostatecznie muszę się troszczyć także o moją rodzinę.
Tom: Powiedz Bill. Czy uważasz, że możemy odrzucić ofertę Jehowy,
w przygotowanym przez niego duchowym posiłku, w którym wszyscy
powinniśmy wziąć udział; i zamiast tego postawić sprawy materialne na
pierwszym miejscu? Skarby Jehowy są nieporównywalne. Twojej decyzji
nie mogę wprawdzie zmienić, ale ja osobiście rozkoszuje się każdym
duchowym posiłkiem, który Jehowa daje swojemu ludowi. Na twoim
miejscu przemyślałbym raz jeszcze, w jakim kierunku idę. Jeśli pierwsze
miejsce przyznajemy sprawom doczesnym (interesom światowym),
możemy utracić nagrodę Jehowy.
Bill: Może rzeczywiście sprawozdanie napiszę jutro przed pracą. Jeśli wstanę
o 4.00 to powinienem zdążyć.
Przez takie rozmowy jak powyższa doprowadza się w sposób
nieunikniony do konfliktów emocjonalnych. Prowadzi to w konsekwencji do
fałszywej motywacji. Tzw. „poświęcenie się całym sercem” sprawom
organizacji nie wynika z autentycznej pobudki, lecz w dużej mierze ze strachu i
poczucia winy.
b. Upokorzenie i „niewidoczny Talmud”
Systematyczne napomnienia w publikacjach Towarzystwa, jak też na
zebraniach i kongresach (trzeba poświęcać więcej czasu na głoszenie, trzeba
sprawy duchowe stawiać przed materialnymi itp.), brak akceptacji w
środowisku społecznym (współpracownicy, sąsiedzi, bliscy) jak też podczas
działalności kaznodziejskiej, przyczynia się do wzmocnienia u „Świadków”
poczucia niskiej wartości. Dodatkowo uzasadniona krytyka członków
wspólnoty ze strony osób z zewnątrz (rzadko którzy „Świadkowie” żyją w
zgodzie z zasadami głoszonymi przez nich samych), prowadzi do szerzenia się
plotek wewnątrz organizacji. Plotka ma charakter kompensacyjny. Staje się
jednocześnie środkiem nie tylko do zwrócenia na siebie uwagi, ale też
podniesienia „prestiżu” własnej osoby. Możliwości do bycia „kimś znaczącym”
w organizacji jest niewiele. Powszechność plotek jest zjawiskiem dobrze
znanym w gronie starszych. Jednak tylko nieliczni spośród nich wiedzą, lub
próbują zrozumieć, jakie emocjonalne przyczyny „owocują” plotkami. Stąd też
powszechną reakcją starszych na plotki jest zakaz takiego postępowania
obwarowany usunięciem. Tak prowadzona walka ze skutkami tego zjawiska
(zamiast sięgania do przyczyn) pogarsza jedynie sytuację. Oto stwierdzenie
byłego starszego:
Ciało Kierownicze ŚJ przedstawia podwładnym prawa Boże poniekąd
tak, jak czyniło to prawo Mojżeszowe - jako zbiór zakazów i nakazów. Rzadko
pozostaje możliwość korzystania z własnej zdolności oceniania. Konsekwencja
tego nagromadzenia przepisu na przepisie jest taka sama, jak w przypadku
narodu izraelskiego w stosunku do prawa Mojżeszowego; bardzo często
dochodzi do potajemnego łamania przepisów. Dzieli się włos na czworo tam,
gdzie chodzi o mało ważny dekret; podczas gdy istotne sprawy, których nie
można przeforsować siłą (miłości bliźniego, praworządność, miłosierdzie
i wiara), pojawiają się rzadko i w formie powierzchownej. Ponieważ żaden
człowiek nie może wypełniać tej lawiny przepisów w sposób doskonały, coraz
częściej pojawia się problem wyłączenia i zawieszenia w obowiązkach.
Cytat ten zwraca uwagę na jedną z centralnych przyczyn, mających
wpływ na wysoką liczbę zaburzeń psychicznych - tzw. niewidoczny Talmud.
Wszystko, czego zabrania organizacja, byłoby trudne do spisania. Poniższa lista
próbuje zebrać najważniejsze.
Czynność potępiona lub zabroniona ( w nawiasie - uzasadnienie):
1. Noszenie lub posiadanie symboli - nie tylko religijnych (fałszywe bóstwa)
2. Jakikolwiek związek lub branie udziału w uroczystościach religijnych innych
wyznań i czynnościach z tym związanych np. pogrzebach.
3. Obchodzenie urodzin (bałwochwalstwo)
4. Toasty w czasie wesel i innych uroczystości (fałszywe bóstwa)
5. Udział w wyborach (mieszanie się w sprawy świata)
6. Czerpanie przyjemności z pokazywania się publicznie - modelka (szukanie
własnej chwały)
7. Praca w sektorze zbrojeń - praczka (popieranie wojen)
8. Obchodzenie jakichkolwiek świąt. (bałwochwalstwo)
9. Transfuzja krwi i oddawanie krwi (świętość krwi)
10. Czytanie książek i publikacji innych wyznań religijnych (zaśmiecanie
umysłu)
11. Przeszczep organów; w międzyczasie zmieniane (grzech, niezgodne z
Biblią)
12. Działalność w stowarzyszeniach młodzieżowych (strata czasu)
13. Jakikolwiek udział w polityce; ubieganie się o stanowiska polityczne nawet
na szczeblu gminy (pozostawanie nieskażonym przez świat)
14. Oglądanie filmów (grzeszny wpływ; stracony czas, który można poświęcić
na głoszenie.)
15. Pełnienie funkcji gospodarza klasy (pozostawanie skażonym przez świat)
16. Przynależność do harcerstwa (pozostawanie neutralnym)
17. Noszenie odzieży żałobnej (zwyczaj pogański)
18. Próby usprawiedliwiania się (brak pokory)
19. Branie udziału w działalności związkowej (pozostawanie neutralnym)
20. Wielbienie lub naśladowanie gwiazd, ról filmowych lub muzycznych
(bałwochwalstwo)
21. Interesowanie się znanymi osobistościami i ich filozofią (cześć oddawana
ludziom, niebiblijne wartości)
22. Organizowanie spotkań młodzieżowych (pokusa seksualna)
23. Datki na czerwony krzyż lub podobne organizacje charytatywne (popieranie
organizacji religijnych)
24. Uczestniczenie w świętach zakładowych (światowe towarzystwo)
25. Modlenie się - wyłącznie w towarzystwie ochrzczonych, nienagannych
Świadków Jehowy (tylko świadkowie są prawdziwymi chrześcijanami)
26. Okazywanie zbyt wielkiej namiętności podczas stosunków płciowych
z partnerem małżeńskim (niemoralność)
27. Taniec z kimś innym niż partner małżeński jest (pokusą seksualną)
28. Udział w zajęciach pozaszkolnych (wolny czas wykorzystywać na
głoszenie)
29. Czytanie starej literatury Towarzystwa (strata czasu)
30. Udział w sądzie jako przysięgły (neutralność)
31. Udział w służbie wojskowej i formacjach cywilnych (ćwiczenie się do
wojny)
32. Ćwiczenie technik samoobrony (pochodzenie militarne)
33. Opuszczanie wspólnych zebrań i działalności głoszenia (nieposłuszeństwo
względem Boga)
34. Używanie sformułowań takich jak: o Boże, o matko, o panie itp. (zwracanie
się do fałszywych bóstw)
35. Wizyta u psychiatry lub psychologa (może wprowadzić w błąd)
36. Studia wyższe; niektóre kierunki kategorycznie zabronione (światowe
towarzystwo, strata czasu)
37. Udział w reformach socjalnych i grupach samopomocy (strata czasu)
38. Wątpliwości skierowane przeciw organizacji (wymierzone przeciw Bogu)
39.Gra w szachy, warcaby, karty itp. (charakter militarny)
40. Pracowanie nadgodzin (czas potrzebny na głoszenie )
41.Przyjaźnienie się z osobami spoza organizacji (światowe towarzystwo)
42. Noszenie przez kobiety spodni podczas zebrań (nieodpowiednie ubranie,
upodabnianie się do mężczyzn )
Przestrzeganie tych wszystkich zasad jest niewątpliwie niezwykle trudne,
zważywszy, iż w wielu z nich trudno doszukać się czegoś gorszącego.
Dodatkowo Towarzystwo wprowadza różnorodne zmiany, które docierają do
szeregowych wyznawców w sposób bardzo chaotyczny. Wywołuje to stały
konflikt wewnętrzny tzw. approach - aroidance conflict (można coś czynić, czy
nie?), jak też niejasne poczucie winy. Dodatkowo wiara „Świadków”, iż cały
zbór może utracić ducha Bożego przez jedną osobę, powoduje doszukiwanie się
winnych; każdy bowiem zbór ma jakieś problemy. Ciągle towarzyszące
poczucie winy prowadzi do zwiększonej agresji na zewnątrz, stanów
nerwicowych, depresji czy nawet samobójstw. Sztywne wymagania co robić
wolno, a czego nie, w co wierzyć, a w co nie, jak postąpić w takiej czy innej
sytuacji prowadzą ponadto do zaniku kreatywności myślenia, jak też blokują
rozwój indywidualności. Wiele drzemiących w ludziach talentów nie ma
żadnych szans na rozwój. Ponieważ niemal we wszystkich dziedzinach życia
rozwój kreatywności jest potępiany, prowadzi to zwyczajnie do stagnacji.
Wysoko cenione przez Towarzystwo właściwości takie jak sztywność,
bezkompromisowość, konformizm i bezwzględne posłuszeństwo są dokładnie
tymi, które wywołują konflikty emocjonalne i prowadzą do zaburzeń
psychicznych.
c. Tematy teologiczne
Proces terapeutyczny Świadków Jehowy jest procesem bardzo trudnym.
Wiele problemów przysparza silne, emocjonalne „zrośnięcie” się „Świadków”
z systemem wiary. Pokazanie słabości systemu czy też związku między
nieświadomymi potrzebami, a ich wypełnieniem przez poglądy religijne,
prowadzi najczęściej do agresji. Stałe przyjmowanie przez „Świadków”
postawy obronnej blokuje ich logiczne myślenie i utrudnia terapię. Szczególnie
wtedy, gdy „Świadek” czuje, że może być w błędzie, rozmowa przybiera postać
walki w której dominuje argumentacja irracjonalna i nielogiczna. Towarzyszący
wzrost emocji prowadzi często do zerwania dialogu. Wielu „Świadków”
traktuje analizę ich religijnych poglądów jako zagrożenie. Dopuszczanie
bowiem jakichkolwiek wątpliwości (jest to konieczne w dyskusji o poglądach)
wywołuje poczucie winy wobec Boga i organizacji, jak też nieuzasadnione
poczucie porażki. Oto wypowiedź jednego „Świadka”:
Od mojego chrztu w 1944 dręczyły mnie wewnętrzne wątpliwości stałe
poczucie winy przeradzające się w prawdziwy lęk. Nikt nie powiedział mi, że
wszyscy wierzący mają wątpliwości, będące logicznym następstwem wolnej
woli. Nawet mistycy czuli się niekiedy opuszczeni przez Boga, którego tak
bardzo czcili. Ile udręczeń zaoszczędzono by mi. Świadkowie nie mogli mi
jednak tego powiedzieć, gdyż sami nie przyznają się do własnych wątpliwości.
Wiara jest dla nich czymś totalnym, w co się nie wątpi, czego się nie krytykuje
i gdzie nie ma zachwiań. Moje impulsywne myślenie było jak „drapieżnik”,
który zaatakuje mnie i zniszczy jeśli go nie „okiełznam”. Ponieważ w
organizacji nie tolerowano jakichkolwiek wątpliwości, za jedyne rozwiązanie
uznałem całkowite ich stłumienie (a z nimi również siebie). Ponieważ chciałem
ujść z życiem i być uznanym przez Jehowę poświęciłem w służbie dla niego tak
dużo czasu, by mój „zatwardziały duch”, upokorzony i wyczerpany nie miał
możliwości wątpić. Podobnie jak kobiety, które potrafią skutecznie
przekształcać wątpliwości w zalety (lub na to, co za zalety uważają)
postępowałem również ja. Wstąpiłem do Bethel, by mój potencjał myślenia
pozbawić możliwości wątpienia poświęcając się intensywnie nowym celom.
d. Rodzina
Dość wcześnie wstępują Świadkowie Jehowy w związki małżeńskie.
W latach czterdziestych naszego stulecia odradzano zarówno małżeństwa jak
też posiadania dzieci (książka pt. "Dzieci" wyd.1941 r. - Rutherford), traktując
je jako jedną z nielicznych, dozwolonych form zorganizowania własnego życia.
Rodziny „Świadków” pozostają pod silnym wpływem Towarzystwa Strażnica.
Bardzo sztywno określa ono granicę między rolą męża i żony. Podrzędna rola
kobiety w rodzinie jest stale akcentowana. Wg Towarzystwa - powinna ona nie
tylko respektować, lecz również czuć się w swej roli szczęśliwa. Jest to
niezwykle trudne dla kobiet zdolnych i wykształconych, zważywszy, iż również
w organizacji posiadają niewiele możliwości wykazania się. Za jakiekolwiek
próby dominacji nad mężem są one strofowane. Mężom, których żony nie
respektują wytycznych Towarzystwa odbiera się różnego rodzaju „przywileje”.
Poważne problemy w rodzinach Świadków Jehowy nastręcza wychowanie
dzieci. Od najwcześniejszych lat są one wprowadzane (często zmuszane)
w rutynę życia organizacyjnego. Jednocześnie zgodnie z zaleceniami
Towarzystwa, izoluje się je od środowiska rówieśników co prowadzi do
różnorodnych konfliktów ze światem zewnętrznym. Sztywna postawa
Organizacji nie daje dostatecznego wsparcia. Dla wielu „Świadków” lata
młodzieńcze są jednym wielkim koszmarem.
e. Stawianie „organizacji” na pierwszym miejscu
Osoby z zewnątrz, które dopiero poznają Świadków Jehowy (czy to na
zebraniu w Sali Królestwa, czy na kongresie, w fabryce w Brooklynie lub
Selters) są zazwyczaj zafascynowane porządkiem i harmonijnym
funkcjonowaniem wspólnoty. Towarzystwo Strażnica jest dumne, iż tworzy
wrażenie (pozór) organizacji harmonijnej i niezwykle sprawnej. Wnikając
jednak głębiej, poza „powierzchowny powab”, dostrzec można wiele
poważnych problemów, nie tylko w poszczególnych zborach, ale też w samej
siedzibie Towarzystwa. Szeregowi „Świadkowie” dbają o stworzenie
korzystnego obrazu siebie i swojej organizacji; przyczynia się to bowiem do
lepszego „sprzedania” ideologii. Zachwalanie organizacji jest ważnym celem
każdego wyznawcy. Nawrócenie według Świadków Jehowy, to uwierzenie, że
Towarzystwo Strażnica jest „kanałem bożym” i przez to należy się jemu
podporządkować. Aby zbudować lojalność względem organizacji u osób
nowych, używają najróżniejszych tekstów biblijnych do obrony jej nauk.
Zbudowanie lojalności we wstępnej fazie jest niezwykle ważne; powoduje
bowiem i tworzy pasywną zgodę we wszystkich dalszych tematach (nawet tych
najbardziej wątpliwych). Za bezwzględne posłuszeństwo i obronę swoich
interesów Towarzystwo nie odwzajemnia się swoim podopiecznym. Za pracę
pełnoczasową, jak też utratę zdrowia podczas jej pełnienia (wypadki w
fabrykach Towarzystwa), „Świadkowie” nie mogą liczyć na jakąkolwiek
rekompensatę, czy rentę. Nieludzkie potraktowanie przez Towarzystwo ofiar
wielu wypadków jest skrzętnie ukrywane.
5. Czy wspólnota przyciąga osoby o chwiejnej psychice?
Zagrożenie zdrowia lub zachwianie równowagi wewnętrznej wywołuje
w organizmie stan utrudniający normalne funkcjonowanie i zmusza do jego
zmiany. Zdarza się jednak często, że zamiast stawienia czoła problemom,
jednostka „wycofuje się”. Ideologia religijna i przynależność do grupy religijnej
mogą stać się w takim momencie tzw. wentylem bezpieczeństwa. Dotyczy to
przede wszystkim osób wrażliwych, wchodzących w konflikt z otaczającą
rzeczywistością. W środowisku fachowym uważa się, że do sekt takich jak
Świadkowie Jehowy „przyciągają” osoby z różnego rodzaju nierozwiązanymi
problemami (osoby sfrustrowane). Wspólnota obiecuje nie tylko życie w pełnej
harmonii, ale też wysoką nagrodę w niedalekiej przyszłości. Wobec osób
wykazujących zainteresowanie i rokujących nadzieję przyłączenia się do
organizacji, wykazują „Świadkowie” szczególną troskę i przyjaźń. Siebie
i wspólnotę przedstawiają z jak najlepszej strony, skrzętnie maskując problemy
czy wątpliwości. Takie nastawienie i taki obraz grupy jest często bardzo
atrakcyjny dla sfrustrowanych jednostek. Dodatkowym wsparciem jest tzw.
współbrzmienie emocjonalne, jakiego doświadczają ze strony „Świadków”
podczas krytykowania otaczającego świata. Wspólny wróg - „świat” jeszcze
bardziej jednoczy obie strony. Praktyka pokazuje jednak, że środowisko sekt
(m.in. Świadków Jehowy) rozwiązuje tylko w niewielkim stopniu problemy
jednostek sfrustrowanych. Izolacja od świata zewnętrznego, sztywność
poglądów (często w sprawach marginalnych), ogromna liczba zakazów i
nakazów stopniowo wywołująca poczucie winy, brak możliwości ekspresji
własnych talentów, rodzi nowe problemy; a w konsekwencji prowadzi do
wzrostu frustracji, agresji. czy wreszcie depresji.
6. Jak przetrwać odłączenie się od ŚJ?
Obserwacje dowodzą, iż podjęcie decyzji o odejściu z organizacji
Świadków Jehowy jest niezwykle trudne. Wiele osób powstrzymuje się
z podjęciem tej decyzji niekiedy przez wiele lat. Dostrzeganie błędów
w doktrynie, czy niekonsekwencji postępowania, nie jest czynnikiem
decydującym. Towarzystwo wypracowało przez lata wiele mechanizmów
utrudniających odejście. Do takich należą między innymi:
• krytykowanie „organizacji” - utożsamiane jest z krytykowaniem Boga,
• odejście z „organizacji” równoznaczne ze śmiercią w Armagedonie,
• dostrzeganie błędów oznaką słabości duchowej jednostki,
• wytworzenie świadomości przynależności do elity tego świata,
• wytworzenie tzw. „kolein myślowych” (utrudniających myślenie
samodzielne),
• stałe przypominanie o koniecznej wdzięczności wobec organizacji,
• przedstawianie otaczającego „świata” jako skupiska wszelkiego zła,
• wyrobienie stereotypu myślowego jakoby wprowadzanie zamętu
w organizacji było cechą charakterystyczną czasów końca,
• uzależnienie procesów decyzyjnych jednostki od „organizacji”,
•
wytworzenie poczucia niekompetencji teologicznej u szeregowych
„Świadków”,
• uprzednie zniszczenie kontaktów społecznych poza „organizacją”,
• obrzydzenie wszelkich alternatywnych ugrupowań religijnych,
• zakaz kontaktów z osobami wyłączonymi,
• oczernianie byłych „Świadków”, itp.
Oto parę przykładów z listów do Fundacji „Słowo Nadziei”:
Bardzo dziękuję za list i za broszury. Przeczytałam je wszystkie. Bardzo
jestem wdzięczna za to wszystko. Przywróciły mi one pogodę ducha i całkiem
inne, lepsze spojrzenie na cały świat i życie. Pragnę się z Wami nigdy nie
rozstawać. Bardzo chciałabym Was poznać, porozmawiać i zawrzeć przyjaźnie.
Ja z nauką Świadków Jehowy zetknęłam się przez moich dziadków, którzy
należeli do organizacji, ale nie długo. Dziadek nie mógł pogodzić się z
metodami i zasadami jakie tam panowały. Babcia wczepiła mi miłość do Biblii,
księga ta zaczęła mi się coraz bardziej podobać. Pokochałam ją, darzę
szacunkiem. Jest ona dla mnie najwspanialszą księgą, księgą życia. Po śmierci
dziadków moja przyjaciółka zabrała mnie na zebranie Świadków Jehowy, na
które została zaproszona. Był to rok 1986 i od tej pory nawiązałam z nimi
kontakt. Prowadzono ze mną studium biblijne na podstawie książki pt. Będziesz
mógł żyć wiecznie na ziemi. Wiele spraw było dla mnie niezrozumiałych od
początku, wręcz mi się nie podobały. Z tego tytułu doznałam wiele przykrości,
co przyczyniło się do tego, że nie przyjęłam chrztu. Wywierano na mnie wielką
presję, abym stała się głosicielem. Nie rozumieli moich możliwości
i uwarunkowań emocjonalnych. Ta presja przyczyniła się do głębokiej depresji.
W 1994 roku przestałam chodzić na ich zebrania, jednak brakuje mi spotkań
z ludźmi, oraz rozmów na tematy Pisma Świętego. Jestem osobą samotną,
chciałabym kogoś poznać, mieć przyjaciół, którzy by mnie rozumieli.
Moi Drodzy!
Mam styczność ze Świadkami Jehowy od ponad 2 lat. Prowadzone jest ze
mną studium biblijne. Dzień przed tym jak miałem wyruszyć po raz pierwszy do
„służby polowej” (głoszenie od domu do domu), otrzymałem od Was „Słowo
Nadziei”, które dało mi dużo do myślenia. Po przeczytaniu odkryłem wiele
błędów dotyczących nauk ŚJ. Jednak mam obawy, czy to, co teraz ma być
prawdą, nie okaże się kłamstwem? Gdy byłem w religii katolickiej szukałem
prawdy. Nawiązując kontakt ze „Świadkami” byłem bardzo szczęśliwy, że ją
znalazłem. Wierzyłem całym sercem w to, co dowiadywałem się od
„organizacji”. Moje serce było rozradowane, że nareszcie mogę służyć Jehowie
z całą godnością. W lipcu tego roku przewidziany jest mój chrzest. Chciałbym
jak najlepiej spełniać wszystkie wymagania Jehowy, które stawia przede mną,
lecz kiedy otrzymałem wasze czasopisma pojawiły się wątpliwości, w moim
umyśle powstał mętlik. Nie wiem w co wierzyć. Wiem, że swoją wiarę muszę
utrzymywać wg Biblii. Wiem, że w niej znajdują się główne nauki, których
mam przestrzegać. Mam zatem kilka pytań na które chciałbym uzyskać
odpowiedź na podstawie Biblii. Proszę o przytoczenie wersetów.
Szanowna Redakcjo!
Bardzo dziękuję za przesłane mi czasopisma i książkę pt. Zanim
zostaniesz Świadkiem Jehowy - przeczytaj! Dzięki literaturze jaką otrzymałam i
po zapoznaniu się z nią, zaczęłam inaczej widzieć organizację Świadków
Jehowy i powstrzymałam się z zacieśnianiem swoich kontaktów z nimi. Przez to
również nie wstąpi tam trójka moich dzieci - czyli cztery osoby zostały
uchronione od wejścia w machinę tej organizacji . Cieszy mnie to, a
jednocześnie odczuwam głęboki żal, że coś, co wyglądało tak dobrze i lepiej niż
zwykły świat, okazało się złudą. Moja wiedza o Bogu jest coraz szersza dzięki
zgłębianiu Biblii, ale nawet z tą wiedzą czuję się w tym świecie jak zbłąkana
owca - podobnie czują się moje dzieci. Chciałabym gdzieś chodzić na wspólne
modlitwy i proszę Was o słowo otuchy i pomoc w odnalezieniu w moim mieście
ludzi, którzy czczą Boga w duchu i w prawdzie.
Dlatego też próbie opuszczenia szeregów „Świadków” towarzyszy lęk,
poczucie winy i zamęt myślenia. Wielu podejmuje uprzednio próby
wprowadzenia zmian wewnątrz organizacji (rozmowy, listy). Dość szybko
pozbawiają się jednak iluzji dostrzegając niechęć, z jaką Towarzystwo
przyjmuje propozycje zmian od szeregowych „Świadków”. Czasami, zgodnie z
poradą starszych (czy też publikacji), osoby mające wątpliwości czekają latami
na zmiany wprowadzone „odgórnie” (tzw. „nowe światło”). Momentem
przełomowym w stosunkach z „organizacją” jest odważne spojrzenie na nią, jak
też na otaczający świat, „własnymi oczyma”. Jest to najczęściej następstwem
przeżycia czegoś szokującego we wspólnocie. Takie przeżycie przyspiesza
decyzję odejścia. Decyzja ta wiąże się jednak z poważnym obciążeniem
psychiki. Uraz rozłąki psychologia określa jako „post - Jehovah's Witnesses
syndrom” i porównuje do stanu po śmierci bliskiej osoby. Siła doznanego
urazu, zależna jest od wielu czynników, między innymi od: długości czasu
związku z organizacją, zaangażowania, struktury (kondycji) psychicznej
jednostki, siły osobowości, długości czasu (okresu), w jakim następuje
odłączenie się, pozostania w organizacji osób bliskich, pomocy z zewnątrz.
Towarzyszą temu w różnym stopniu: strach, lęk, wściekłość, zazdrość,
rozczarowanie, upokorzenie, apatia, bezsenność, natrętne myśli, stany
depresyjne, myśli samobójcze itp. Bardzo często pojawia się utrata sensu życia i
towarzyszący żal straconych lat i możliwości. Dla osób stabilnych emocjonalnie
jest to najczęściej pierwszy poważny uraz życiowy.
Wielu, pomimo faktycznego odejścia, pozostaje jednak latami w silnym
uzależnieniu od własnej przeszłości. Stagnacja życiowa sprzyja stałemu
krążeniu myślami w wyżłobionych koleinach. Silne przyzwyczajenie się do
dotychczasowego rytmu życia, jak też myślenie wyuczonymi stereotypami,
prowadzi niekiedy do związania się z inną, podobną sektą. Stadium powrotu do
równowagi psychicznej przypomina wychodzenie z ciężkiej choroby. Trwa
przeciętnie, w zależności od wielu czynników, około 1/4 do 1/3 czasu
spędzonego w „organizacji”. Ponieważ uraz emocjonalny ma wpływ na zdrowie
fizyczne, wskazane jest zasięgnięcie porady lekarskiej. Aby skutecznie pozbyć
się psychicznego uzależnienia od środowiska Świadków Jehowy, jak też
ideologii Towarzystwa, konieczne jest zastąpienie dotychczasowych przyjaźni,
poglądów, wartości etycznych, celów i struktury życia - nowymi. Niewątpliwie
bolesna jest utrata wieloletnich (często jedynych) przyjaźni. Należy jednak
uświadomić sobie, iż wydany przez Towarzystwo zakaz kontaktów z byłymi
„Świadkami” ma za zadanie chronić „organizację” przed masowym odejściem.
Ponadto osobom pozostającym w organizacji, sytuacja osób wyłączonych jest
zupełnie obojętna. Przez odpowiednią interpretację powodów wyłączenia,
pozostający we wspólnocie traktują decyzje Komitetów Sądowniczych jako
sprawiedliwe. Tym, którzy chcieliby ewentualnie podjąć polemikę grozi
również wyłączenie. Olbrzymią pomocą dla osób zrywających kontakt jest
zachęta, że również poza organizacją można funkcjonować sensownie i
wartościowo. Odważne i samodzielne spojrzenie na otaczający świat pomaga
zbudować nowe kontakty socjalne (niezwykle ważny element uzyskania
równowagi psychicznej). Konieczne, choć niewątpliwie trudne jest wytyczenie
nowych celów życiowych. Stałe uświadamianie sobie, iż kształtować można
tylko przyszłość (przeszłości nie da się zmienić), jak też wiara we własny
potencjał możliwości stać się może źródłem potrzebnej energii. Bez względu na
wiek możliwy jest rozwój hamowanych wcześniej talentów. Zajęcie się
czynnościami dotychczas zabronionymi (studia, sport, hobby), będzie nie tylko
wypełnieniem czasu, ale też rekompensatą strat emocjonalnych. Również
aktywna pomoc ofiarom sekt religijnych ma silne działanie terapeutyczne. Duża
ilość tworzonych spontanicznie grup samopomocy świadczy o dużym
zapotrzebowaniu w tej dziedzinie. Warto także zwrócić uwagę na sposób
odżywiania się jak też kondycję fizyczną. Odżywianie, jak też ćwiczenia
fizyczne, mogą mieć działanie uspakajające. Wymienione powyżej wskazówki
mogą przyczynić się do przyspieszenia procesu „resocjalizacji”. Stara
osobowość stopniowo będzie wydawać się obcą, a nowe życie nabierze
pełniejszego blasku.
7. Podsumowanie i wnioski
Badając grupy religijne z punktu widzenia psychologii i socjologii
dostrzec można zarówno elementy pozytywne, jak też negatywne. Niewielu
jednak grupom udało się uniknąć problemów opisanych w tym studium. Wiele z
nich ma charakter ogólny. Należy jednak pamiętać, że niektóre doświadczenia
nie dają się wręcz przedstawić w słowach. Sformułowania takie jak
przygnębiony, zrażony, rozczarowany czy załamany, nie są w stanie oddać tego,
co przeżyły poszczególne osoby. Dla tych, którzy nie poznali organizacji ŚJ w
sposób bezpośredni, opisane zjawiska mogą być mało zrozumiałe. Wiele
spośród opisanych problemów towarzyszy organizacji niemal od jej początków.
Niektóre jednak dotyczą czasów współczesnych, kiedy to organizacja przeżywa
poważny kryzys. W ostatnich latach opuściły ją setki tysięcy osób (w tym wielu
wyższych rangą działaczy). Towarzystwo Strażnica jest świadome, iż
„ograbianie” podwładnych z potrzeb psychicznych, jak też ciągłe zmiany w
doktrynie prowadzą do podziałów. Wycofanie się jednak z błędnych decyzji
utrudnia zarówno konserwatyzm, jak też świadomość, iż zmiana pozycji
przynieść może więcej problemów, niż jej pozostawienie. W tej materii
przywódcy ŚJ nauczyli się niewątpliwie wiele od kościoła katolickiego.
Problemy z jakimi boryka się obecnie organizacja Świadków Jehowy będą
miały niewątpliwie wpływ na przyszłość tego ruchu. Trudno jednak
przewidzieć czy przywódcy zdecydują się na gruntowne reformy, jakich
domaga się nacisk od wewnątrz, czy też pozostaną na stanowisku
konserwatywnym. Powszechnie uważa się, iż największym wrogiem
Towarzystwa „Strażnica” - jest ono samo.
Fundacja Słowo Nadziei
„Niewolnik” przyłapany na kłamstwie
W niniejszym artykule, na podstawie Biblii i własnych publikacji
Towarzystwa Strażnica, dowiedziemy, że w/w Towarzystwo nie tylko
nieustannie błądzi w rozumieniu Biblii, ale też nie potrafi uczciwie przyznać się
do własnych błędów.
Każdy trochę zaznajomiony z doktrynami Świadków Jehowy wie
o teokratycznej strukturze, jaką posiada ich organizacja. Żaden szeregowy
„głosiciel” nie ma prawa do wydawania „pokarmu na czas słuszny” (tj. Strażnic,
Przebudźcie się! i innej literatury religijnej). Tylko „niewolnik wierny i
rozumny” (tj. kierownictwo ŚJ z Brooklynu) ma prawo wydawać taki „pokarm”,
gdyż ŚJ wierzą, że posiada „on” namaszczenie Ducha Świętego i został
ustanowiony do tego zadania przez Boga Jehowę. Jeden ze ŚJ, który spotkał się
z tym materiałem, ze łzami w oczach odparł: „niewolnik” zgrzeszył. Prawda jest
jednak taka, że ten „niewolnik” nieustannie grzeszył kłamstwem na przestrzeni
całej swojej historii. Przyjrzymy się paru przykładom polityki, jaką od wielu już
lat, uprawia centrala z Brooklynu.
Rok 1874
„Niewolnik”, aby wykpić się od odpowiedzialności za własne słowa,
pisze dziś:
„Obliczenia oparte na tym cyklu doprowadziły do wniosku, że być może
jesienią 1874 roku nastał dla całej ziemi większy rok jubileuszowy, że chyba
właśnie wtedy powrócił Pan i rozpoczęła się jego niewidzialna obecność oraz
„czas naprawiania wszystkich rzeczy” [Świadkowie Jehowy głosiciele
Królestwa Bożego, s.631, 1995 r.]
W rzeczywistości nigdy nie było żadnego „chyba” ani „być może”:
„Stosując tą samą regułę, dzień za rok, 1335 dni od R.P. 539 sprowadza
nas do R.P. 1874, w którym to czasie, według chronologii biblijnej, Pan po raz
wtóry przyszedł na ziemię.
Tu poruszymy tylko niektóre ważniejsze daty, aby pokazać, jak
proroctwo spełniło się. Chronologia do pewnego stopnia polega na akuratnych
obliczeniach i dlatego, mogą zajść czasami omyłki. Spełnione proroctwo jest
dowodem fizycznym, w czem nie mogą zajść żadne pomyłki. Stoi ono jako
niemy świadek, w którego sprawozdania nie można powątpiewać.
Są dwie ważne daty, których nie wolno uważać za jedno i to samo,
mianowicie, początek „czasu końca” i „obecność Pana”. „Czas końca” obejmuje
okres od R.P. 1799, jak powyżej wskazano, do czasu zupełnego obalenia
rządów szatana i ustanowienia królestwa Mesyjasza. Czas obecności naszego
Pana datuje się od R.P. 1874, jak powyżej udowodniono. Zrozumienie proroctw
do „czasu końca” i obecności Pana celowo zostało ukryte przez Jehowę do
właściwego czasu.
(...) W r. 1844 wynaleziono telegraf, a później telefon. Z początku
używano drutów i elektryczności do przesyłania komunikacyi, lecz teraz
z błyskawiczną szybkością przesyła się je w powietrzu do wszystkich krańców
świata.
Ten wielki wzrost wiedzy i podróżowania tam i sam, bez kwestyi, jest
spełnieniem proroctwa odnoszącego się do „czasu końca”. Te fizyczne fakta nie
mogą być powątpiewane i wystarczą, aby przekonać człowieka myślącego, że
od r. 1799 żyjemy w „czasie końca”. [Harfa Boża, s.238-239, 1929 r.]
„Jego [Chrystusa] obecność datuje się od roku 1874 a dzieło żniwa od
r. 1878, lecz to nie przeszkadzało poganom w panowaniu do oznaczonego
czasu. Zatem koniec panowania ma zaznaczyć koniec obecnego porządku
rzeczy, czyli koniec świata. Spodziewać się przeto należało, iż w r. 1914,
rozpocznie się okres starego świata, czyli rządów. A że to miało mieć miejsce
podczas wtórej obecności Pana, wyraźnie nas o tem upewnił.” [Harfa Boża,
s.252-253, 1929 r.]
Dzisiaj już Towarzystwo Strażnica nie utrzymuje, że w te daty (tj. 1799 -
początek czasów ostatecznych i 1874 - powtórne przyjście Pana) „nie można
powątpiewać” i że: „nie mogą tu zajść żadne pomyłki”. Obie zostały odrzucone.
Także data początku „czasów końca” oraz „czasu wtórego przyjścia Jezusa”
dziś jest uważane za „jedno i to samo”. „Niewolnik” jest na tyle bezczelny, że
twierdził, iż te wcześniejsze daty to nie efekt jego urojeń, lecz że zostały one
„celowo ukryte przez Jehowę”.
Wiemy, że „niewolnik” wcale nie „przypuszczał”, że „być może” Pan
przyszedł w 1874, lecz różnymi sposobami dowodził, że tak jest. W literaturze
z tamtych lat można było wyczytać, że:
„Klasy robotnicze zawsze uciemiężnianio i trzymano w poddaństwie
panom, księżom i królom. Dopiero w r. 1874, przyjścia naszego Pana,
zorganizowano pierwszą organizacyę robotniczą. Od tego czasu światło wiedzy
znacznie się powiększyło w dziedzinie wynalazków, których jest za wiele, aby
je tu wyliczyć. Wymieniamy tylko te z główniejszych, które odkryto po roku
1874 w dalszy dowód obecności naszego Pana. Główniejsze wynalazki są:
maszynki do dodawania, latawce, glin, antyseptyczna chirurgia, sztuczne farby,
samochody, kolczasty drut, rowery, karborundum, ogniotrwałe kasy, celuloid,
korespondencyjne szkoły, centryfugi do oddzielania śmietany, opis
najciemniejszej Afryki, parowe pługi, Boski Plan Wieków, elektrowozy,
dynamit, automatyczne schody, gazolinowe motory, żniwiarki, świetlny gaz,
indukcyjne motory, linotypy, maszyny do wyrabiania zapałek, monotypy,
ruchowe obrazki, północny i południowy biegun, kanał Panamski, pasteryzacya,
sygnały kolejowe, promienie Roentgena, maszyny do szycia trzewików,
bezdymny proch, submaryny, rad, drapacze chmur, podziemna kolej, fonografy,
telefony, maszynki do pisania, pneumatyczne maszyny do czyszczenia
dywanów, telegraf bez drutu, elektryczne spoidła, it.d." [Harfa Boża, s.243,
1929 r.]
Fałszywe świadectwo nawrócenia
„Niewolnik” z Brooklynu nie tylko kłamie, że nie głosił tych wszystkich
błędów, to na dodatek na łamach Strażnic ośmiela się zamieszczać fałszywe
świadectwa nawrócenia. Przyjrzyjmy się poniższemu świadectwu takiej
„nawróconej” osoby w Japonii:
„Czy wierzycie w drugie przyjście Pana?” - zapytałam młodego
człowieka, który otworzył mi drzwi.
„Drugie przyjście Chrystusa nastąpiło w roku 1914”, wyjaśnił
Zdumiona odparłam, że to niemożliwe. „Powinna pani przeczytać tę książkę”,
powiedział i wręczył mi Harfę Bożą.
Pragnąc ukryć otrzymaną książkę przed mężem, schowałam ją
w słomianym pojemniku na węgiel drzewny i czytałam, kiedy tylko mogłam.
Każda wiadomość robiła na mnie piorunujące wrażenie (...) Nabrałam
przekonania, że jest to długo przeze mnie poszukiwana prawda.
Mąż w końcu odkrył, że czytam jakąś chrześcijanską książkę. Kiedy
jednak zajęłam w tej sprawie zdecydowane stanowisko, zaczął się zastanawiać,
czy nie chodzi tu o coś naprawdę ważnego, i sam przeczytał Harfę Bożą. Kilka
miesięcy później, 23 marca 1929 roku, zgłosiłam się do chrztu, a mąż uczynił to
niedługo po mnie.” [Strażnica, s.22, 1 sierpień 1988 r.]
Trzeba być już bardzo bezczelnym i pewnym siebie aby publikować taką
opowieść. Każdy, kto zajrzy do Harfy Bożej łatwo może sprawdzić, że nie
głosiła ona nauki o powtórnym przyjściu Jezusa w roku 1914, lecz w roku 1874
-stąd jest niemożliwe, aby ktoś na podstawie tej książki był w stanie uwierzyć,
że powrót Jezusa miał miejsce w roku 1914. Osoba w w/w bajce stwierdza, że
Harfa Boża robi piorunujące wrażenie. Sądzę, że równie piorunujące wrażenie
robi ona i dziś dla dzisiejszych ŚJ, gdy odważą się sprawdzić, co w niej jest
napisane.
Rok 1881
„Przypuszczano też, że skoro w roku 36 n.e. Bóg przestał okazywać
narodowi izraelskiemu szczególne względy, to być może w roku 1881 zamknęła
się niezrównana sposobność wejścia w skład Izraela duchowego.” [Ibid., s.632]
Rok 1914
„Niektórzy byli zawiedzeni, ponieważ niesłusznie myśleli, że w roku
1914 wejdą do nieba, by stać się członkami niewidzialnej organizacji
Królestwa.” [Strażnica, s.302, 1955 r., wyd. niemieckie]
„Niektórzy jednak mylili się w swoich oczekiwaniach co do sposobu
i czasu spełnienia się tych proroctw. A wtedy niektórzy byli rozczarowani”
[Świadkowie Jehowy głosiciele..., s.636]
„Niektórzy najwyraźniej kierowali się takimi właśnie pobudkami. Myśli
i pragnienia skupili przede wszystkim na perspektywie przemiany do życia
w niebie.” [Ibid., s.636, akap.3]
Jacy to „niektórzy” mylili się w swych oczekiwaniach? Jacy to „niektórzy
byli rozczarowani”? Organizacja ŚJ posiada strukturę teokratyczną, więc nie ma
tam miejsca na prywatną interpretację Pisma i proroctw. Jakich to „wielu”
sądziło mylnie, że wojna światowa zamieni się w „Bitwę wielkiego dnia Boga
Wszechmogącego”?
„Niechaj przeto rzecz ta nie wydaje się być dziwną, że jak w poprzednich
rozdziałach przedstawiliśmy dowody, ustanawianie królestwa Bożego już się
rozpoczęło, i obejmuje władzę, według proroctw, od R.P. 1878, i że „walka
wielkiego dnia Boga Wszechmogącego” (Obj.16:14), która zakończy się R.P.
1915, kompletnie obali wszystkie dzisiejsze systemy.” [II tom Wykładów Pisma
Świętego pt. "Nadszedł czas", s.106]
„Cykle Jubileuszowe udowadniają, że Pan nasz miał być obecnym i miał
zacząć Swoje dzieło restytucyi w jesieni R.P. 1874 (...) „Czasy Pogan”
udowadniają, że obecne rządy mają być obalone z końcem R.P. 1915” [Ibid.,
s.270-271]
Wiadomo, że u „Świadków” wszyscy wierzą tak samo (z tego zresztą ŚJ
się chlubią), gdyż wszyscy czerpią swój „pokarm na czas słuszny” z tego
samego stołu - brooklyńskich broszur, książek i traktatów. Przyjrzyjmy się
jeszcze jednemu cytatowi:
„Towarzystwo Strażnica miało rację w swojej prowadzonej przez 30 lat
kampanii, w której ostrzegała narody pogańskie przed zgubnym rokiem 1914.
Część z tych, którzy uwierzyli w przepowiednię doznała rozczarowania,
ponieważ niesłusznie liczyła, że w 1914 wejdzie do nieba (...) Wielu także
sądziło mylnie, że wojna światowa rozpoczęta w 1914 roku przemieni się
w 'Bitwę wielkiego dnia Boga Wszechmogącego.” [Strażnica, s.302, 15 maj
1955, wyd. niemieckie]
Dowiadujemy się zatem, że Towarzystwo „miało rację” głosząc swoje
nauki na podstawie których jego czytelnicy „doznali rozczarowania”, bo
„niesłusznie liczyli”, że w/w Towarzystwo miało rację. Oczywista sprzeczność
w powyższej wypowiedzi nie jest zawsze zauważana przez szeregowych
„głosicieli”, którzy znękani ciągłym zmianem światła (patrz artykuł: Nowe
światło czy nowa CIEMNOŚĆ?) zdążyli już przyzwyczaić się do
orwellowskiego sposobu myślenia.
Rok 1925
„Nie możemy go określić /Dnia Bożego/ tak, jak niektórzy to próbowali
w swoim studium chronologii, ustalając z góry daty konkretnych wydarzeń.”
[Strażnica, s.124, 15 kwiecień 1949, wyd. niemieckie]
Jacy „niektórzy” próbowali ustalać daty konkretnych wydarzeń? Kto
publikował nonsensy o roku 1925 w milionowych nakładach?
„Wielu też osób spodziewało się, że być może przed upływem tego roku
ostatek małej trzódki dostąpi nagrody niebiańskiej.” [Świadkowie Jehowy
głosiciele..., s.632, 1995 r.]
„Rok 1925 był rokiem szczególnych oczekiwań, bo wielu namaszczonych
myślało, że pozostałe członki Ciała Chrystusa muszą doznać w tym czasie
przejścia do niebieskiej chwały.” [Strażnica, s.463, 1955 r., wyd. niemieckie]
Jacy to „niektórzy” z pomazańców byli w błędzie? Czyżby „niewolnik”
był skłócony wewnętrznie sam ze sobą?
„Wielu sądziło, że dzieło zostanie zakończone w 1925 r., ale Pan tego nie
powiedział.” [Strażnica, s.264, 1926 r., wyd. niemieckie]
Oczywiście, że Pan tego nie powiedział, bo to nie Pan się ośmieszył
fałszywymi zapowiedziami, lecz ci, którzy podają się za Jego przedstawicieli:
„W nawiązaniu do swych chybionych wypowiedzi, dotyczących roku
1925, [Rutherford] przyznał pewnego razu wobec wszystkich w Betel: „Cóż,
ośmieszyłem się”. [Strażnica, rok CVI (1975), nr 14, s.24, stopka u dołu strony]
Inne fragmenty:
„Nie jest teraz czas, aby okazać słabość wiary lub stawać się bezsilnym,
ponieważ niektórym wydaje się, że rok 1925 nie przyniósł tego, czego oni
oczekiwali.” [Strażnica, s.326, wyd. niemieckie]
Jakim to „niektórym” wydawało się, że rok 1925 nie przyniósł tego,
czego oczekiwali?
„Nadszedł rok 1925. Z wielką nadzieją chrześcijanie oczekiwali tego
czasu. Wielu miało pewność, że wszyscy członkowie ciała Chrystusa zostaną
w ciągu tego okresu przeobrażeni w niebiańską wspaniałość. Może miało się to
spełnić, ale może nie miało tak być.” [Strażnica, s.35, 1925 r., wyd. niemieckie]
Interesujący bełkot: „może miało się to spełnić, ale może nie miało tak
być”, nieprawdaż? Bełkot, który jest ewidentnym kłamstwem:
„Główną rzeczą, mającą być przywróconą, jest życie ludzkie; a ponieważ
Pismo Święte stanowczo powiada, że nastąpi zmartwychwstanie Abrahama,
Izaaka, Jakóba i innych mężów starego Zakonu i że oni otrzymają pierwsi łaskę,
przeto możemy spodziewać się w roku 1925-ym powrotu tych wiernych mężów
Izraela ze stanu śmierci, gdy zostaną wskrzeszeni do życia i przywróceni do
doskonałego stanu ludzkiego, oraz uczynieni widzialnymi, legalnymi
przedstawicielami nowego porządku na świecie.” [Miliony ludzi z obecnie
żyjących nigdy nie umrą, s.59-60, 1920 r.]
„Możemy przeto z ufnością oczekiwać, że rok 1925-y zaznaczy się
powrotem Abrahama, Izaaka, Jakub i wiernych proroków Starego Zakonu,
a mianowicie tych, których Apostoł wymienia w jedenastym rozdziale listu do
Żydów - do stanu ludzkiej doskonałości.” [Miliony..., s.61, 1920 r.]
„Opierając się tedy na argumentach powyżej wyłuszczonych, że stary
porządek rzeczy, stary świat, skończył się, a zatem przemija, i że nowy ład
nastaje, oraz że rok 1925-y zaznacza się zmartwychwstaniem wiernych
i zasłużonych mężów starożytności i początkiem odbudowy, słusznem będzie
mniemać, że miliony ludzi z żyjących teraz na świecie będą jeszcze znajdować
się na świecie w roku 1925-tym. A wtenczas, opierając się na obietnicach,
wymienionych w Słowie Bożym, musimy dojść do stanowczego
i niezaprzeczonego wniosku, że miliony z żyjących teraz na świecie ludzi, nigdy
nie umrą.” [Miliony..., s.65, 1920 r.]
Rok 1975
„W połowie lat siedemdziesiątych obecnego wieku dobiegło końca sześć
tysięcy lat dziejów ludzkości. Wielu szczerych sług Jehowy wyraźnie liczyło na
rychłe nastanie „wielkiego ucisku”, wspomnianego w Ewangelii według
Mateusza 24:21-22, i końcowej fazy dnia Jehowy.” [Strażnica, rok XCVIII
(1977), nr 18, s.13, akap.1]
„A sądząc, że chronologia biblijna wyjawia określoną datę, nie
zrozumieli w czym tkwi sedno ostrzeżeń biblijnych.” [Strażnica, rok XCVIII
(1977), nr 10, s.19]
„Być może niektórzy spośród ludzi służących Bogu układali swe plany
życiowe według błędnego poglądu, że coś się zdarzy w oznaczonym dniu lub
roku.” [Strażnica, rok XCVIII (1977), nr 10, s.9, akap.11]
Jakie „być może” i jacy „niektórzy”? Wszyscy „Świadkowie” muszą
opierać swoje poglądy na „pokarmie na czas słuszny” (tj. wychodzącej
literaturze „niewolnika”). Kto ich karmił sieczką na skutek czego wszyscy
„układali swoje plany życiowe wg błędnego poglądu”. Co rozgłaszał przed
rokiem 1975 „niewolnik”?
„Wszelkim świeckim karierom wkrótce będzie położony kres. Po co więc
nasza młodzież miałaby dzisiaj interesować się „wyższymi studiami”
i przygotowywać się do przyszłości, która się wcale nie urzeczywistni? Wyższe
uczelnie i tak stoją na krawędzi chaosu. Najważniejsze wiadomości potrzebne
w życiu można zdobyć pilną nauką w szkole średniej, a ponadto Jehowa przez
swoją organizację zapewnia nam najwyższe wykształcenie, przygotowujące do
radosnego pełnienia pełnoczasowej służby Bożej, która nie będzie miała
końca.” [Strażnica, rok XCIII (1972)]
„Jakże słusznie więc po 6000 lat Bóg położy kres nieudolnemu
gospodarowaniu ludzi i zgodnie z tym wzorem zastąpi je tysiącletnim
panowaniem swego wspaniałego Królestwa.” [Przebudźcie się!, nr 1, s. 13,
1970 r.]
„Jedna jest rzecz absolutnie pewna: Chronologia biblijna poparta
spełnionymi proroctwami dowodzi, że sześć tysięcy lat istnienia człowieka
wkrótce dobiegnie końca, jeszcze za życia obecnego pokolenia! (Mat.24:34)
Nie pora więc na to, żeby pozostać obojętnym i mówić sobie: jakoś to będzie.
Nie pora na to, aby sprawę obracać w żart, posługując się słowami Jezusa, że „o
tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam
Ojciec” (Mat.24:36) Wręcz przeciwnie, nadszedł czas, by jasno zdać sobie
sprawę, że szybko zbliża się kres teraźniejszego systemu rzeczy, przy czym
będzie to kres gwałtowny. Nie łudźmy się: Zupełnie wystarczy, iż sam Ojciec
zna zarówno „dzień”, jak i „godzinę”.
Nawet jeśli nie daje się spojrzeć poza rok 1975, czy jest to podstawa do
ograniczania aktywności? Apostołowie przecież nie widzieli ani tak daleko, jak
my; nie wiedzieli przecież nic o roku 1975.” [Strażnica, s.8, rozdz. „Rok 1975! -
I jeszcze dużo dalej”, 1969 r.]
„A więc pozostało siedem lat do osiągnięcia okrągłych 6000 lat siódmego
dnia. Siedem lat od tej jesieni doprowadzi nas do jesieni roku 1975, kiedy to
upłynie pełnych 6000 lat w Bożym siódmym dniu, w dniu Jego odpoczynku.
Po sześciu tysiącach lat znoju, cierpień, trosk, chorób i śmierci pod
władzą Szatana ludzkość naprawdę potrzebuje ulgi, wytchnienia. Siódmy dzień
żydowskiego tygodnia, sabat, trafnie miał obrazować ostatnie 1000 lat, kiedy
pod panowaniem Królestwa Bożego na czele z Chrystusem, ludzkość będzie
wydźwignięta z 6000 lat grzechu i śmierci. (Obj.20:6) Stąd też chrześcijanie,
którzy na podstawie Boskiego rozkładu czasu uświadamiają sobie bliskość
końca 6000 lat historii ludzkiej, ogarnia uczucie oczekiwania, tym bardziej, że
od rozpoczęcia się „czasu końca” w roku 1914 widzą spełnianie się wielkiego
znaku „dni ostatnich”. A jak powiedział Jezus, „nie przeminie to pokolenie, aż
się to wszystko stanie.” (Mat.24:34) Niektórzy ludzie z tego pokolenia, które
oglądało początek czasu końca w roku 1914, ciągle jeszcze będą żyli na ziemi,
aby się stać świadkami zagłady obecnego złego systemu rzeczy w bitwie
Armagedonu. - Obj.16:14,16.
Najbliższa przyszłość na pewno będzie wypełniona zdarzeniami
o znaczeniu przełomowym, ponieważ zbliża się kres starego systemu rzeczy.
W ciągu co najwyżej kilku lat spełni się końcowa część proroctw biblijnych co
do „dni ostatnich”, doprowadzając w wyniku, do wyzwolenia pozostałej przy
życiu ludzkości pod chwalebnym tysiącletnim panowaniem Chrystusa. Jakież
trudne, lecz zarazem wspaniałe dni są bezpośrednio przed nami!” [Strażnica,
s.5, rozdz. ”Mądre spożytkowanie czasu, JAKI JESZCZE POZOSTAŁ”, 1968
r.]
Zwalanie winy na słuchaczy
Gdy kolejny raz nic z tych zapowiedzi się nie wypełniło, „niewolnik”
zwalił winę na... swoich słuchaczy!
„Jeśli ktoś czuje się zawiedziony, bo rozumował inaczej, powinien się
teraz zająć skorygowaniem swego poglądu, uświadamiając sobie, że to nie
słowo Boga go zawiodło ani nie wprowadziło go w błąd i rozczarowało, tylko
jego własne rozumienie było oparte na niewłaściwych przesłankach. Załóżmy
jednak, że to ty, czytelniku, wiele sobie obiecywałeś po jakiejś dacie i - co
godne pochwały - lepiej zdałeś sobie sprawę z powagi chwili oraz faktu, że
ludzie powinni o tym usłyszeć; ale czy naprawdę coś na tym straciłeś? Czy
rzeczywiście poniosłeś szkodę? Możesz chyba śmiało powiedzieć, iż tylko
zyskałeś na tym i odnosłeś korzyść z takiego podyktowanego sumieniem
postępowania.” [Strażnica, rok XCVIII (1977), nr 10, s.10]
Acha, jeśli zostałeś zwiedziony fałszywymi zapowiedzami „niewolnika” to ty,
czytelniku jesteś sam sobie winien! Mało tego, powinieneś być jeszcze za to
wdzięczny, bo „czy tak naprawdę coś na tym straciłeś? Czy rzeczywiście
poniosłeś szkodę?” Bynajmniej, „tylko zyskałeś na tym i odniosłeś korzyść”.
„Niewolnik” zapowiada fałszywe daty, kłamie, że ich nie zapowiadał, i ty
jeszcze powinieneś być mu za to wdzięcznym, bo w końcu to ty jesteś sam sobie
winien, że słuchasz „jego” bredni. W końcu Bóg próbuje dziś do Ciebie
przemówić, lecz czy dasz Mu wiarę, czy też wolisz swoją ufność oprzeć w
ludzkich naukach? (Jer.17:5-7)
Zapowiadane daty i wydarzenia w skrócie
1799- Rozpoczęły się czasy ostateczne (Przyjdź Królestwo Twoje, s.17). Dziś
uczą o 1914 r.
1874- Oczekiwany widzialny powrót Chrystusa na sąd (Dokonana Tajemnica,
s.61, 1925 r.) Później zmieniono na niewidzialny (jw.) Dziś uczą o 1914.
1878- Oczekiwanie na zabranie do nieba (Świadkowie Jehowy głosiciele
Królestwa Bożego, s.632)
1879- Oczekiwanie na zabranie do nieba (Strażnica, s. 285-286, 15 wrzesień
1915, wyd. angielskie).
1910- Spodziewają się „jakiegoś wydarzenia lub doświadczenia w kościele przy
końcu jego karyery” (Przyjdź Królestwo Twoje, s.413)
1914- Oczekiwanie na zabranie do nieba i koniec świata (Świadkowie Jehowy
głosiciele..., s.61-62, 135-136, 138, 211, 634-635; Strażnice: rok XCVI
(1975), nr 21, s.17; rok XCVIII (1977) nr 3, s.10; rok CI (1980), nr 9,
s.12; rok CV (1984), nr 16, s.24; rok 1990, nr 20, s.19; rok 1991, nr 24,
s.11; rok 1993, nr 21, s.12; Przebudźcie się!, rok 1995, nr 7, s. 8;
Wspaniały finał..., s.130)
1915- Oczekiwania jak w roku 1914 (Świadkowie Jehowy głosiciele..., s.63,
211, 632 - przypis; Nadszedł Czas, s.106)
1916- Oczekiwania jak w roku 1914 (Życie wieczne w wolności..., s. 229-230;
Działalność Świadków Jehowy w Niemczech..., s.9, 1975 r.; Świadkowie
Jehowy głosiciele..., s.211; Dokonana Tajemnica, s.72, 152, 214)
1917- „Jakaś interesująca rzecz w związku z założeniem Królestwa może
zacząć się w roku 1920” (Dokonana Tajemnica, s. 213 por. Co
kaznodzieja Russell odpowiadał..., s.404 - w październiku 1920 może być
wielki ucisk)
1918- Oczekiwanie na zmartwychwstanie i Królestwo Boże na ziemi
(Przebudźcie się!, nr 7, s. 9, 1995 r.; Strażnice: rok CV (1984), nr 16,
s. 24-25; rok CVI (1985), nr 14, s.24-przypis; rok 1991, nr 21, s.26; rok
1993, nr 23, s.18; rok 1993, nr 21, s.11-12; Świadkowie Jehowy
głosiciele..., s.78, 163, 259, 632-633; Miliony ludzi z obecnie żyjących...,
s.60, 65, 76)
1919- Zakupiono parcelę pod budowę „Domu Książąt” dla Abrahama i innych
mężów ST. Zamieszkał w nim chory prezes Towarzystwa Strażnica -
Rutherford (Złoty Wiek, s.118-119, 15 kwiecień 1931 r. por. Świadkowie
Jehowy głosiciele..., s.76). W wydawanej w latach 1921-1929 „Harfie
Bożej” głoszono, że Abraham , Izaak itd. „będą z powrotem przy życiu za
kilka lat” (Harfa Boża, s.352)
1920- Miało nastąpić Królestwo Boże na ziemi (Dokonana Tajemnica, s. 664,
ed. 1925 r.)
1921- Zapowiadano na ten rok całkowite zniszczenie chrześcijaństwa
(Strażnica, s. 54-55, 15 luty 1938, wyd. ang.)
1922- Miał nastąpić Armagedon (Wszechświatowa wojna bliska, s. 26, 1935 r.
por. Strażnica, nr 17, s.24, 1995 r.)1939- Oczekiwania na Armagedon
(Wspaniały finał..., s.246)1941/2- Nadejście Armagedonu jest kwestią
miesięcy (Strażnica, 15 wrzesień 1941, wyd. ang. por. Świadkowie
Jehowy głosiciele..., s.93; Strażnica rok CVIII (1987), nr 18, s.26)1945-
Oczekują wraz z końcem II wojny światowej „przejścia” jej w bitwę
Armagedonu (Srażnica, nr 7, s.20, 1993 r. por. nr 12, s.13, 1970 r.; rok
CV (1984), nr 16, s.25; Wspaniały finał..., s.246)
1923- Oczekiwanie na 1000-letnie Królestwo na ziemi (Przebudźcie się!, nr 7,
s. 9, 1995 r.; Strażnica rok CV (1984), nr 16, s.26; Rocznik Świadków
Jehowy, s.227, 1995 r.)
1924- Miało nastąpić zmartwychwstanie Żydów (Dokonana tajemnica, s.70,
1925 r.)1994 - Mija sugerowany rok Armagedonu [1914 + 80 lat
z Ps.90:10] (Strażnice: nr 5, s.4, 1968 r.; nr 16, s.14, 1989 r. por. Prawda,
która prowadzi..., rozdz.11, par.3)
Przed 2000 - Świadkowie mają zakończyć głoszenie (Strażnica nr 4, s.12,
1989 r.). Armagedon ma nastąpić przed nastaniem XXI w. (Przebudźcie się!, nr
11 z lat 1960-1969,s. 12-13, art. pt. „XX wiek w proroctwie biblijnym”) Koniec
świata ma uprzedzić zakończenie XX wieku: „Niektórzy przedstawiciele tego
„pokolenia” mogą dożyć nawet do końca bieżącego stulecia. Jednakże dużo
przemawia za tym, że „koniec” jest o wiele bliżej!” (Strażnica, rok CV (1984)
nr 17, s.15). „Narody mają poznać...” (1974, s.143), „w naszym XX wieku
rozgorzeje „walka w dzień Jahwe” (...) przeciw chrześcijaństwu”. Przebudźcie
się!, rok LXVIII (1987) nr 8, s.6: „Wyobrażam sobie świat w roku 2000 jako
zachwycający raj! (...) Żyjemy w ostatnich dniach obecnego systemu rzeczy”
Por. słowa: „Warto tego wyglądać choćby i milion lat” (Strażnica, nr 24, s.11,
1991 r.; Świadkowie Jehowy głosiciele..., s.716)
„A przecież ty Panie jesteś pośród nas, a Twoim imieniem jesteśmy
nazwani, nie opuszczaj nas! Tak mówi Pan o tym ludzie: Tak lubią się wałęsać,
swoich nóg nie oszczędzają, ale Pan nie ma w nich upodobania, wspomina teraz
ich winę i nawiedza ich grzechy”.
Potem Pan rzekł do mnie: Nie módl się o powodzenie dla tego ludu.
(...) I rzekłem, Ach! Wszechmocny Panie, oto prorocy mówią im: nie
ujrzycie miecza, ani głód was nie dotknie, lecz dam wam trwały pokój na tym
miejscu.
A Pan rzekł do mnie: Fałszywie prorokują prorocy w moim imieniu; nie
posłałem ich ani nie dałem im poleceń, ani nie mówiłem do nich. Kłamliwe
widzenia, marne wieszczby, i wymysły swego serca wam prorokują.
Dlatego tak mówi Pan o prorokach, którzy, chociaż ich nie posłałem,
prorokują w moim imieniu i mówią: Miecza i głodu nie będzie w tej ziemi; od
miecza i głodu poginą ci prorocy.”
(Księga Jeremiasza 14:9b-11,13-15)
RODOWÓD ŚWIADKÓW JEHOWY
1844- Baptysta W.Miller (1782-1849) ogłasza na ten rok powrót Jezusa.
Później jego „uczennica” E. White (ur.1827), założycielka tzw. Kościoła
Adwentystów Dnia Siódmego naucza na podst. swych wizji, że zna „dzień
i godzinę” ponownego przyjścia Chrystusa. Twierdzi też, że nie umrze (†1915)
przed mającym nastąpić za jej życia zmartwychwstaniem („Doświadczenia
i widzenia” str.11-12, ed. pol. 1935 r.). Mówi również o kwestii „kilku
miesięcy” (str.52). Inni adwentyści (wiele sekt) głoszą, że Chrystus powróci w
roku 1873 lub 1874. (Barbour, Paton, Wendel).
1852- Rodzi się w USA w rodzinie prezbiteriańskiej C. T. Russell
(rodowód szkocko - irlandzki). Pracuje jako subiekt w sklepie ojca. Zmienia
wyznania religijne. Staje się kongregacjonalistą, działaczem YMCA,
niewierzącym i od 1868 sympatykiem adwentystów z „Ruchu Okrzyku
Północy” („Dokonana Tajemnica” str 60).
1870- Rozpoczyna wraz z pięcioma osobami samodzielnie interpretować Biblię.
1874
- Doznaje zawodu. Oczekiwany przez niego Chrystus nie przyszedł
(„Dokonana Tajemnica” str.61).
1876 - Poznaje N. Barboura („Wtórzy Adwentyści”) i dowiaduje się, że Jezus
przyszedł niewidzialnie 2 lata wcześniej
1874 - Wydają razem „Zwiastun Poranka” (do maja 1879). Później definitywnie
rozstają się.
1878- Spodziewa się porwania do nieba (ang. Strażnica 15 VII 1906 r.).
1879- Zaczyna wydawać miesięcznik „Strażnica Syjońska i Zwiastun
Obecności Chrystusa” (tylko po angielsku - 6 tys. egz.). Żeni się z Marią
F. Ackley.
1881- Zakłada w Pittsburgu organizację „Strażnica Syjońska Towarzystwo
Traktatowe” (rejestracja 1884 r.). Przyjmuje przydomek „Pastor”.
Zakończyć się miało definitywnie powoływanie do klasy niebiańskiej
(ang. Strażnica Nr 11 1881 r. str.289). Spodziewa się porwania do nieba.
(ang. Strażnica 15 IX 1915 r.).
1886- Wydaje tzw. I Tom, tzn. „Boski Plan Wieków” (ed. pol. 1907 r.) z cyklu
„Wykłady Pisma Świętego.” (pozostałe 5 wydaje do 1904 r.).
1892- Zmienia „Strażnicę” w dwutygodnik.
1896- Zmienia nazwę organizacji na „Strażnica Towarzystwo Biblijne
i Traktatowe”.
1897- Dziedziczy po zmarłym ojcu 300 tys.$. („Dokonana Tajemnica”, str.65).
1906- Rozwodzi się z żoną (separacja od 1897 - Strażnica Rok XCV [tzn.1974
r.] Nr 18 str.22).
1908- Reklamuje na łamach Strażnicy „cudowną pszenicę” (jej pojawienie się
potwierdza obecność Pańską od 1874 r.), którą można nabywać poprzez
kontakt z jego organizacją (także 15 VI 1911 r.) por. „Co kaznodzieja
Russell odpowiadał...” str.347 (lek na raka i cudowna pszenica). W
nazwie czasopisma opuszcza słowo „Syjońska”.
1909- Przenosi siedzibę organizacji do Nowego Jorku (Brooklyn). Nadaje jej
nową nazwę tzn. „Stowarzyszenie Kazalnicy Ludowej” (w 1939
Rutherford przywraca poprzednią nazwę).
1910-1912- Objeżdża świat. Bywa też w ówczesnej Polsce (zabór rosyjski)
gdzie odwiedza grupę ok. 14 swoich zwolenników. Wygłasza liczne
przemówienia do Żydów w USA („Dokonana Tajemnica” str.70).
1913- Zakłada
w Londynie filię europejską Strażnicy pod nazwą
„Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego” (rejestr.
1914).
1914- Oczekuje w październiku „zawalenia się” wszystkich struktur
światowych, kościołów, zmartwychwstania umarłych i porwania żywych
do nieba. Później przenosi to na lata 1915 i 1918 („Życie wieczne w
wolności synów Bożych” str. 229-30, Strażnice: Rok XCVI [tzn. 1975 r.]
Nr 21 str.17 ; Nr 20 1990 r. str. 19; Nr 24 1991 r. str.11).
1915- Zezwala na wydawanie w USA Strażnicy po polsku. Po jego śmierci
przekształca się ona w konkurencyjną (pod tym samym tytułem) Strażnicę
wobec Strażnicy Rutherforda. W 1925 r. po groźbach drugiego prezesa
zmieniono jej nazwę na Straż.
1916- Umiera w pociągu jadąc na wykład z serii „Świat się pali”. Obok jego
grobu ustawiono miniaturę piramidy Cheopsa, której wymiary
„potwierdzały” jego obliczenia („Przyjdź Królestwo Twoje” str.351-429).
Uważano go do 1927 r. za „Niewolnika wiernego i rozumnego” z Mt
24;45 i Anioła Laodycejskiego z Ap 3;14 („Dokonana Tajemnica”
przedmowa por. Strażnica Nr 3 1995 r. str.12) oraz do 1931 r. za „Mężą
z kałamarzem” z Ez 9;11 (jak wyżej, str.473 i „Narody mają poznać, że ja
jestem Jehowa - jak?” str.114). Nazywano go też prorokiem („Dokonana
Tajemnica” str.420), mówiącym w imieniu Jehowy (Strażnica Rok XCIX
[tzn.1978 r.] Nr.7 str.6) oraz „największym badaczem Biblii
w nowożytnych czasach” („Miliony ludzi...” str 15).
1917- J. F. Rutherford (1869 - 1942) były baptysta, adwokat Strażnicy zostaje
wybrany prezesem organizacji. Przyjmuje przydomek „Sędzia”. Wydaje
„Dokonaną Tajemnicę” tzw. VII Tom. Zmienia wiele nauk Russella.
Powstają liczne rozłamy i niezależne zbory badaczy. Był ponoć dobrym
kucharzem, skorym do żartów (Strażnica Nr 15 1994 r. str.23). Zarazem
szorstko ganił innych (Strażnica Rok CVI [tzn.1985 r.] Nr 14 str.24).
1918- Zostaje wraz ze współpracownikami aresztowany pod zarzutem
uprawiania szpiegostwa. Powstaje filia polska Strażnicy w Detroit, której
część pracowników w latach dwudziestych tworzy niezależną organizację
badaczy (o rozłamach w Polsce patrz „Rocznik Świadków Jehowy 1994”
str. 180-192). Od 1919 r. wydaje ona Tomy Russella po polsku.
1919- Po zakończeniu I wojny światowej zwolniony za kaucją i objęty amnestią
(Strażnica Rok CVIII [tzn.1987 r.] Nr 19 str.14). Zaczyna wydawać
„Złoty Wiek” (od 1937 r. jako „Pociecha” [w Polsce „Nowy Dzień”], a od
1946 r. jako „Przebudźcie się!”).
1920- Wydaje najgłośniejszą swą książkę pt. „Miliony ludzi z obecnie żyjących
nie umrą” (zapowiada zmartwychwstanie wszystkich w 1925 r. i koniec
śmierci od 1 kwietnia tego roku) por. Strażnice: Rok CV [tzn.1984 r.] Nr
16 str.24-25; Nr 21 1993 r. str.11. Powstaje przedstawicielstwo
Towarzystwa Strażnica w Warszawie.
1922- Rozpoczyna nadawanie audycji radiowych (tematyka j.w.). Ogłasza, że
Chrystus króluje w niebie od 1914 r. (Strażnice: Nr 1 1991 r. str.12 i Nr 9
1994 r. str.17). Wcześniej za Russellem uczył o 1878 r. („Nadszedł Czas”
str.106).
1924- Zakłada radiostację WBBR.
1925- Przeżywa gorzki zawód. Zapowiadane Królestwo Boże na ziemi nie
nastało („Miliony ludzi...” str.60; Strażnica Nr 21 1993 r. str.12).
Odchodzi wielu jego zwolenników. Kwituje swoje proroctwo słowami:
„Cóż ośmieszyłem się” (Strażnice: Rok CVI [tzn.1985 r.] Nr 14 str.24,
przypis ; Nr 23 1993 r. str.18).
1928- Zaprzestaje wydawać książki Russella (nakład wyczerpany w 1929 r.
„Wieczyste zamierzenie Boże odnosi teraz triumf” str. 9). Odrzuca naukę
o piramidzie Cheopsa (Strażnice: Nr 8 1969 r. str.4 ; Nr 5 1961 r. str.14).
1929- Zakupuje parcelę w San Diego i buduje tam „Beth Sahrim” tzn. Dom
Książąt dla króla Dawida i Abrahama. Wyposaża go w dwa luksusowe
samochody (Lincoln, Ford). Tymczasowo, do czasu „pójścia do nieba”
rezyduje okresowo w tej „ambasadzie Królestwa Bożego” („Złoty Wiek”
15 IV 1931 r. por. Strażnica Nr 5 1992 r. str. 27).
1931- Spodziewa się nastania pełni Królestwa na ziemi („Dokonana Tajemnica”
str.664). Później nadaje badaczom nowe popularne określenie tzn.
„Świadkowie Jehowy”. W Polsce poleca zarejestrować swych
zwolenników pod nazwą „Zjednoczenie Badaczy Pisma Świętego”
(Łódź). Ogłasza w broszurze „Królestwo nadzieja świata” (str 58), że
Chrystus powrócił w 1914 r., a nie jak uczył wcześniej w 1874 r.
(„Proroctwo” 1929 str.72).
1934- Wyposaża swych kolporterów w przenośne gramofony. Wcześniej w
1932 roku oczekuje zniszczenia kościołów chrześcijańskich (ang.
Strażnica 15 II 1938 r. str.54).
1935- Wprowadza nowe nauki tzw. „nowe światło” (np. „drugie owce”, pal
Chrystusowy od 1936 r.). Wcześniej, w styczniu ogłasza, że Armagedon
jest kwestią miesięcy („Wszechświatowa wojna bliska” str. 26).
1937- Rezygnuje z nadawania wykładów radiowych poprzez stacje komercyjne.
1938- Wprowadza tzw. „teokratyczne” zarządzanie zborami, tzn. każdy
nadzorca musi być zaakceptowany i zamianowany przez Brooklyn.
Wcześniej zbory same wybierały nadzorców. Poleca wstrzymać się z
zakładaniem rodzin i płodzeniem dzieci do czasu Armagedonu (ang.
Strażnica Nr 21 1938 r. str. 323). Zakaz działalności Świadków Jehowy w
Polsce do 1945 r.
1939- Zmienia nazwę czasopisma na „Strażnica Zwiastująca Królestwo
Jehowy”.
1942- Umiera w San Diego w „Beth Sahrim”. Wcześniej stwierdza, że nadejście
Armagedonu jest kwestią miesięcy (ang. Strażnica 15 IX 1941 r.).
Oczekuje tego 115.420 Świadków. N. Knorr (1905-1977) były członek
Kościoła Reformowanego zostaje wybrany prezesem organizacji.
1943- Zakłada „Biblijną Szkołę Strażnicy” - Gilead (szkolenie pionierów
i misjonarzy). Potwierdza, że Chrystus przyszedł niewidzialnie w 1914 r.,
a nie w 1874 r. i przyznaje, że pomylili się o 100 lat w wyliczeniu roku
stworzenia Adama (Strażnica Rok XCVI [tzn.1975 r.] Nr 21 str.16,
przypis).
1944- Wycofuje gramofony, wprowadzając bezpośrednie nauczanie.
1945- Wprowadza zakaz transfuzji krwi. Jego Świadkowie oczekują wraz
z końcem II wojny światowej „przejścia” jej w bitwę Armagedonu
(Strażnica Nr 7 1993 r. str.20).
1947- Sprzedaje Dom Książąt tzn. „Beth Sahrim”.
1950- Wydaje własną „Biblię Nowego Świata” (Nowy Testament).
Delegalizacja Świadków Jehowy w Polsce.
1952- Wprowadza karę wykluczenia ze zboru (Strażnica Rok XCVII [tzn.1976
r.] Nr 21 str.11). Przerzedza grono 144 tys. podając nowe wymagania dla
chcących pójść do nieba (Strażnica Nr 7 1989 r. str.28).
1953- Żeni się i zezwala na swobodne zawieranie małżeństw.
1957- Rezygnuje z nadawania wykładów radiowych z ich radiostacji WBBR.
1961- Wydaje całą „Biblię Nowego Świata” (ang. wersja).
1966- Rozpoczyna nauczać o upłynięciu w 1975 r. sześciu tysięcy lat od
stworzenia Adama. Sugeruje Armagedon w 1975 r. Wydaje książkę
„Życie wieczne w wolności synów Bożych” mówiącą o tym roku.
1967- Publikuje art. pt. „Gdzie się znajdujemy według Bożego rozkładu czasu?”
(Strażnica Nr 23).
1968- Publikuje art. pt. „Mądre spożytkowanie czasu jaki jeszcze pozostał”
(Strażnica Nr 16).
1969- Publikuje art. pt. „Dlaczego oczekujesz roku 1975 ?” (Strażnica Nr 5).
1970- Publikuje art. pt. „Nadchodzące 1000-lecie” (Strażnica Nr 18), „Co
przyniosą lata siedemdziesiąte” („Przebudźcie się !” Nr 1), „Proroczy
obraz na nasze dni” (Strażnica Nr 17).
1972- Publikuje art. pt. „Dni stwarzania z Bożego punktu widzenia” (Strażnica
Rok XCIII Nr 18).
1973- Wprowadza wykluczenie ze zboru za palenie tytoniu (Strażnica Nr 3
1995 r. str.16). Z tego powodu np. w USA wykluczono 2000 Świadków
(Strażnica Rok XCVII [tzn. 1976 r.] Nr 21 str.12).
1974- Publikuje art. pt. „Władcy ziemi na tysiąc lat” (Strażnica Rok XCV Nr
19) i „Tysiąc lat ulgi dla ludzkości” (Strażnica Rok XCV Nr 21).
1975- Ogłasza w lipcowej „Naszej Służbie Królestwa” (wewnętrzny
miesięcznik), że z końcem roku służbowego (sierpień) należy spodziewać
się „dnia pomsty ze strony naszego Boga” (str.14).
1976- Liczne (w ciągu kilku lat ok. 1 mln osób) odejścia Świadków z
organizacji (m.in. E. Dunlap rejestrator szkoły Gilead). Jednocześnie
przewyższający ubytki nowy nabór, któremu obiecuje się, że „miliony
obecnie żyjących nie umrą” (np. okładka „Przebudźcie się!” Nr 10 1989
r.). Knorr podwyższa Świadkom miesięczną liczbę godzin głoszenia (np.
pionier specjalny - 150 godz., pionier - 100 godz., pionier wakacyjny 75-
100 godz., „Słowo Twoje jest pochodnią dla nóg moich” str.131-5).
Strażnica tłumaczy się z braku Armagedonu w 1975 r.. Zrzuca
odpowiedzialność za „1975 r.” na szeregowych głosicieli (Strażnice: Rok
XCVII [tzn.1976 r.] Nr 10 str.14; Rok XCVIII [tzn. 1977 r.] Nr 10 str.9-
11; Rok CI [tzn.1980 r.] Nr 23 str. 2-3).
1977- Umiera, będąc najdłużej prezesem Strażnicy N. Knorr. Nowym prezesem
zostaje 84-letni F. Franz (ur.1893). Pochodzi z rodziny katolicko-
luterańskiej. Później był prezbiterianinem. Ochrzczony w 1914 r. Swój
życiorys publikuje dopiero po 10 latach (Strażnica Rok CVIII [tzn.1987
r.] Nr 18 str.23). Naucza, że „nie przeminie jego pokolenie” pamiętające
1914 r., a nadejdzie Armagedon.
1980- R.
Franz jego bratanek odchodzi z „Ciała Kierowniczego”
i z Towarzystwa Strażnica. Później wydaje „Kryzys sumienia” (ang.
I niem.). Demaskuje „religijną” działalność przywódców Strażnicy. Po
1980 r. dwóch kolejnych członków Ciała Kierowniczego opuszcza
Towarzystwo Strażnica (L.Greenlees, E.Chitty). Powstaje na Zachodzie
i w Polsce wiele organizacji byłych Świadków (liczne kongresy). Rok
w którym wg Rutherforda mieli zmartwychwstać Żydzi („Dokonana
Tajemnica” str.70).
1981- Wprowadza obowiązek wykluczania ze zboru tych, którzy sami porzucają
organizację (Strażnica Rok CII [tzn.1981 r.] Nr 23 str.9). Powodem tego
było samodzielne odejście R. Franza.
1982- Strażnica wydaje książkę pt. „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na
ziemi” (obowiązujący wszystkich Świadków podręcznik, ed. pol. 1984
r.).
1987- Byli członkowie Strażnicy nagrywają film pt. „Świadkowie Jehowy”
sięgający za kulisy tej organizacji (wersja polska 1990).
1989- Legalizacja Świadków Jehowy w Polsce. Rozpoczęto budowę Biura
Oddziału w Nadarzynie pod Warszawą. Mija sugerowany przez
„Przebudźcie się!” (Nr 8 1988 r. str.14) 75-letni okres pokolenia roku
1914. Armagedon nie nastąpił. Strażnica proponuje uwzględnić Ps 90;10
tzn. okres 80 lat (Strażnica Nr 16 1989 r. str.14).
1991- Strażnica wydaje po polsku książkę pt. „Prowadzenie rozmów na
podstawie Pism” („ściągaczka” dostosowana do każdej dyskusji).
1992- Umiera 22 XII, mając 99 lat, prezes F. Franz. O jego śmierci
powiadomiono na łamach Strażnicy dopiero 15 III 1993 r. (Strażnica
Nr 6 1993 r. str. 31-32). Nowym prezesem zostaje Milton Henschel.
1993- Wydaje książkę pt. „Jehovah's Witnesses - Proclaimers of God's
Kingdom”, w której stara się wytłumaczyć Świadkom, drażliwe sprawy
roku „1925”, „1975”, „Beth Sahrim” itp.
1994- Mija sugerowany przez Strażnicę rok Armagedonu (1914 r. + 80 lat z Ps
90;10) [Strażnice: Nr 5 1968 r. str.4 ; Nr 16 1989 r. str.14]. Świadkowie
wydają swój polski Nowy Testament tzw. „Chrześcijańskie Pisma
Greckie”. Stan głosicieli za rok służbowy 1994: - na świecie 4.914.094; -
w Polsce 117.958 (Strażnica Nr 1 1995).
1995- W przygotowaniu polska wersja książki pt. „Kryzys sumienia” R. Franza.
2000- Armagedon ma nastąpić przed nastaniem XXI w. („Przebudźcie się!” Nr
11 z lat 1960-9 str.12-3, art. pt. „XX wiek w proroctwie biblijnym” por.
Strażnica Nr 4 1989 r. str.12).
Masz informacje dotyczące sekty Świadków Jehowy - podziel się swoją
wiedzą - ona może wielu przestrzec przed zgubnymi konsekwencjami wiązania
się z nią - napisz:
Drodzy Bracia w Panu
Piszę do Was po raz pierwszy aby podzielić się uwagami i
spostrzeżeniami dotyczącymi nauk Organizacji Towarzystwa Strażnica.
Niedawno otrzymałem 24 numer SN, którego treść do głębi mnie poruszyła.
Mam 26 lat i od 1989 r. zacząłem studium biblię na podstawie książki
„Będziesz mógł żyć w raju na ziemi”, która zmieniła moją postawę odnośnie
Kościołów innych wyznań chrześcijańskich, które zacząłem uważać jako
Babilon Wielki, z którym nie należy się kontaktować, lub prowadzić
jakiegokolwiek dialogu, lub czytać ich czasopisma, ponieważ ich nauki
zawierają tylko nauki demoniczne, natomiast nauki Strażnicy zawierały tylko
prawdę.
Po przejściu trzech etapów pytań na podstawie książki pt.:
„Zorganizowani”, stwierdzono, że nadaję się do chrztu. I tak w 1991 roku
przyjąłem symbol (chrzest) stając się pełnoczasowym kaznodzieją Świadków
Jehowy. Sama formuła wypowiedzi odnosząca się do chrztu brzmiała trochę
enigmatycznie... "W imię Ojca i Syna oraz Organizacji kierowanej przez ducha
Świętego.” Trochę wydawało mi się to niejasne, bo w Biblii, wg Ewangelii
Mateusza (28:19) jest napisane: „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie
narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”.
Po trzech miesiącach przyszło następne rozczarowanie ze strony
duchowego brata, który nie wywiązał się z umowy o pracę, mianowicie nie
zgłosił mego zatrudnienia w Urzędzie Pracy. Kompletnie się załamałem,
przechodząc bardzo poważny kryzys duchowy. Ale minął, odbudowałem się
wewnętrznie aby dalej służyć Jahwe a sprawę skierowałem do starszych. Ci zaś
zlekceważyli to mówiąc: „To się zdarza...” Dałem sobie z tym spokój.
Byli pewni ludzie, którzy zarzucali Organizacji, że manipuluje
chronologią, odnośnie końca systemu rzeczy, postanowiłem sprawdzić jak się
rzeczy mają. Zacząłem od obejrzenia z mała grupą braci, filmu pt.:
„Świadkowie Jehowy”, w którym byli Świadkowie podawali jak przedstawia się
sprawa nauk Towarzystwa Strażnica. Po obejrzeniu tego filmu moi przyjaciele
ŚJ stwierdzili, że to bzdury, kłamstwa odstępców, ja jednak odniosłem inne
wrażenie, postanowiłem przez ostatnie osiem miesięcy tego roku bardzo
dokładnie badać czy ci odstępcy mamią nas oszczerstwami.
Bracia, wynik końcowy analizy dokumentów, książek, czasopism,
broszur o mało nie spowodował, że zostałbym ateistą. Potwierdziło się
wszystko o czym piszą czytelnicy w „Słowie Nadziei”. Jeden z braci, boi się
aby nie został wykluczony, dlatego nie chce rozmawiać ze starszymi zboru, ja
rozmawiałem, ale to nic nie wyjaśniło, napisałem do nadzorcy zboru podając
wszystkie argumenty, włącznie z numerami i stronami w Strażnicach, i innych
publikacjach. Do tej pory nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Cieszy fakt Kasi i Marcina K. (SN, nr 24 red.) którzy chcą pomagać
świadkom, ale jest to praca bardzo trudna, wierzę, że z pomocą Bożą i Jezusa
Chrystusa odniosą sukcesy. List brata Kazimierza odzwierciedla to, co niestety
jeszcze trochę pozostało we mnie cytuję: „Zrobili ze mnie człowieka, który,
nienawidzi wszystko i wszystkich dookoła (...) uczą o miłości a skąd u nich tyle
nienawiści w stosunku do innych kościołów”.
Drodzy bracia, broszura „Słowo Nadziei”, nr 24, jest bardzo
pokrzepiająca gdyż i ja niedługo przyłączę się do was, dlatego, że moje obecne
stanowisko jest stanowcze i nie zmieni się. Towarzystwo Strażnica (Spółka
Akcyjna) nie mówi prawdy, to członkowie „niewolnika wiernego i rozumnego”
wprowadzają do Strażnic ludzkie nauki, które ulegają ciągłej metamorfozie,
zakrywając „stare światło” „nowym zrozumieniem”. W książce pt.: „Od
Świadka Jehowy do Świadka Jezusa Chrystusa”, na stronie 137 i 138, czytamy:
Jaśniejsze światło lub zmienianie skóry (...) Czyż Towarzystwo Strażnica
przez czterdzieści lat nie uważało swej nauki o „obecności Chrystusa od 1874
r.” za „jasne światło od Jehowy”? I czyż nie było błędnym ognikiem? A światło
oczekiwania na rok 1914? Czy nie był to znów fałszywy blask? Musiano
przecież tę datę po 1914 roku wypełnić nową treścią, aby nie trzeba było jej
całkowicie odwoływać. Czyż podobnie „jasny płomień” na rok 1925 i 1975 nie
stał się w końcu złudnym promykiem, migającym jedynie przez kilka lat? Gdzie
jest więc ten stały, postępowy rozwój ciemności do wciąż jaśniej i jaśniej
padającego światła poznania? (Wydawnictwo „Słowo Prawdy”, 00-865
Warszawa, ul. Waliców 25)
Bracia naprawdę to tylko szamotanie się tu i tam, proklamowanie,
odwoływanie, a zatem zaprzeczanie samemu sobie. Mój znajomy, z którym
wspólnie dyskutowaliśmy, co w ogóle mamy począć w tej sytuacji, odrzekł, że
ma tego wszystkiego dosyć i już żadne wyznanie i religia nie interesuje go, brat
ten dwa tygodnie temu przekazał zborowi oświadczenie, że nie chce mieć nic
wspólnego z tą Organizacją. Martwi mnie jego całkowity jakby ateizm, prosił
aby nie wymawiać przy nim słowo „brat”. Bracia umiłowani jak mu pomóc, czy
pozostawić go w spokoju, aby przemyślał i doszedł do wniosku, że Organizacja
mogła Go odrzucić, ale nie Bóg i Jezus Chrystus?
Trochę powiało nadzieją, gdy mu powiedziałem o biuletynie „Słowo
Nadziei”, wyraził zgodę na czytanie go. Rozpisałem się bardzo, ale wreszcie
udało mi się nawiązać kontakt z byłymi Świadkami Jehowy z czego się bardzo
cieszę. Prosiłem Was o regularne przysyłanie SN, oraz dwa numery
wcześniejsze 22 i 23, oraz „Czterech Monarchów”, choć nie bardzo wiem co to
jest? (Biografia czterech prezesów towarzystwa strażnica, nakład wyczerpany.
Opracowana jest już nowa, uzupełniona nowymi dokumentami oraz
fotokopiami. będzie zamieszczona w książce pt. "”Świadkowie Jehowy
Zdemaskowani” - przypis SN) Życzę Wam wiele zdrowia i błogosławieństwa w
prowadzeniu tej pięknej działalności. Niech Jahwe i Jezus Chrystus wspiera
Fundację.
Drodzy Bracia
Moja historia jest typowa. Pragnienie przybliżenia się do Boga. Pukanie
od drzwi do drzwi Świadkowie Jehowy. Podczas głoszenia spotkałam
człowieka, który dał mi Wasze czasopismo „Słowo Nadziei”. Czytałam go, ale
nie potrafiłam podjąć decyzji przez trzy lata. Teraz się zdecydowałam i
oficjalnie zdeklarowałam swoje poglądy. Oczywiście szok w zborze i podział
rodziny.
Mąż i córka zgodzili się, zaaprobowali moje stanowisko, syn, którego
ogromnie kocham odrzucił nas. Serce mi pęka, ale chcę nadal poznawać prawdę
o Bogu, jest to największe pragnienie mojego życia. Myślę, że w tym bardzo by
mi pomogły Wasze czasopisma. Proszę odpowiedzieć mi czy mogę je
zaprenumerować. Interesują mnie również wszystkie wcześniejsze wydania.
Proszę pomóżcie mi, bo jestem bardzo zmęczona i rozczarowana w stosunku do
ludzi. Nie mam sił, ani ochoty zbliżać się do jakiejkolwiek grupy, ponieważ
boję się, że mogę mieć inne zdanie i znów spotkam się z nietolerancją. Muszę
mieć trochę czasu, aby zapomnieć to co ostatnio przeżyłam, jednocześnie nie
chcę słabnąć duchowo. Ten kontakt dla mnie i mojej rodziny jest bardzo
potrzebny, bardziej niż potrafię to wyrazić słowami. Kończę ten list mając
nadzieję, że moja prośba jest możliwa do zrealizowania. Życzę Wam aby
Jehowa i nasz pan Jezus Chrystus wsparli was i dali siłę do wytrwania.
Z poważaniem: Wasza siostra
Drodzy Bracia
Pragnę podziękować naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, że powołał
osoby do grona dzieci Bożych, którzy prostują błędne nauki Świadków Jehowy.
Przez 5 lat z cała rodziną byłem w szeregach Organizacji i w grudniu 1993 roku
zostaliśmy powołani przez naszego Pana aby świadczyć o Nim i stać się Jego
Świadkami (Dz.Ap.1:8). Leży mi na sercu, aby pomagać tym ludziom,
ponieważ przez ten cały okres ja nie miałem w sobie radości. Kiedy
próbowaliśmy z żoną robić coś z miłości dla innych, zaraz zostawaliśmy
wyciszani.
Wiem teraz dlaczego, aby inni członkowie nie zarażali się prawdą, która
jest w Jezusie Chrystusie. Wiem, że na nas, którzy byliśmy w Organizacji, ciąży
obowiązek moralny demaskowania tej fałszywej nauki. Mam wielkie słowo
uznania dla was, drodzy bracia za podjęcie tak wielkiej roboty. Praca Wasza
przyczynia się do wyrywania owiec z paszczy wilków. Osobiście przeczytałem
trzy numery „Słowa Nadziei”, które podniosły mnie na duchu.
Żal mi tych ludzi, ponieważ z własnego doświadczenia wiem, jak sprytnie
szatan zasiewa swoje ziarno pod płaszczykiem Biblii, a ci którzy są na
przywilejach, muszą bez skrupułów bronić nauki „niewolnika”.
Drodzy Bracia, jeśli jest taka możliwość to przyślijcie mi odpowiednie
materiały do pracy ze ŚJ i z ludźmi, którzy od nich odeszli, i są w stanie obitych
psów. Wiem, że ma wyjść książka pt.: „Kryzys Sumienia”. Proszę o przysłanie
kilku sztuk tej książki, jak i bieżących numerów SN. Życzę wam drodzy bracia
dużo błogosławieństwa w imieniu naszego pana Jezusa Chrystusa.
Nowe światło czy nowa ciemność?
Towarzystwo Strażnica (dalej: TS) znane jest ze swoich wielu
chybionych zapowiedzi i ciągłych zmian doktryn. Gdy w rozmowie ze
„Świadkiem Jehowy” (dalej: ŚJ) spróbuje się poruszyć tą kwestię, najczęstszym
wyjaśnieniem jest powołanie się na cytat z Przyp.4:18 „Ale droga
sprawiedliwych jest jak blask zorzy porannej, która świeci aż do białego dnia.”
Tym samym „Świadek” pragnie nas przekonywać, że nie wszystkie nauki TS
pojmowało od początku tak jak należy, lecz że później, z czasem, skorygowano
pewne błędy w rozumieniu Biblii w miarę jak wzrosło ich poznanie. Zanim
przyjrzymy się dokładniej ich wyjaśnieniom, zastanówmy się nad następującym
zagadnieniem: z jakiego rodzaju błędem w nauczaniu mamy tu do czynienia?
Czy TS myliło się w jakiś drugorzędnych kwestiach, czy też w sprawach
istotnych, co do których mylić się nie można? Przyjrzyjmy się paru przykładom.
„Drobne pomyłki” Towarzystwa Strażnica
Towarzystwo Strażnica usiłuje bagatelizować problem, wmawiając
osobom nieuświadomionym, że wielokrotne błędy w rozumieniu Biblii były
marginalne (ulubionym ich przykładem jest np. palenie papierosów, na które
Towarzystwo kiedyś przyzwalało). Niech czytelnik sam osądzi, czy
Towarzystwo Strażnica błądziło w kwestiach drugorzędnych. Uważna lektura
różnych wydawnictw TS pozwala odkryć, że:
1. Wpierw głoszono że archanioł Michał to papież (Dokonana Tajemnica, s.225,
wyd. pol. 1925 r.), lecz później TS doszło do wniosku, że archanioł Michał to
nie papież, lecz Jezus Chrystus (Prowadzenie rozmów na podstawie Pism,
s.132, 1991 r.)
2. Wg dzisiejszej wykładni Towarzystwa Strażnica, drzewo z 4-go rozdz. Księgi
Daniela symbolizuje Królestwo Jehowy (Będziesz mógł żyć wiecznie w raju
na ziemi, s.139), lecz wcześniej obowiązywała wykładnia, że to drzewo
symbolizuje niebiański urząd... Lucyfera (Prawda was wyswobodzi, s. 219,
wyd. pol. 1946 r.) Kto czyta Biblie, wie że wg proroka Daniela, to drzewo nie
oznacza ani jednego, ani drugiego, gdyż prorok wyraźnie powiedział królowi
Nabuchodonozorowi, że „drzewo, które widziałeś... to jesteś ty, królu”
(Dan.4:17,19)
3.Wg dzisiejszej wykładni: Abaddon, anioł zagłady opisany w Apokalipsie, to
Jezus (Wspaniały finał Objawienia bliski!, s.148), lecz wcześniej przez
prawie 50 lat obowiązywała wykładnia, że ta postać (Abaddon) jest „zła z
całą pewnością”, i że jest nią sam Szatan (Dokonana Tajemnica, s.188, wyd
j.w.)
4. Kim jest „mężczyzna mający rządzić narodami laską żelazną” opisany
w Obj.12:5-6? Dziś „Świadkowie” są zobowiązani głosić, że mowa tu
o Jezusie (Wspaniały finał..., s.179-180) Ta sama książka („tj. Wspaniały
finał...”) zachwala nam inna książkę wydana kiedyś przez TS pt. „Dokonana
Tajemnica” jako pozycję będącą „dobitnym komentarzem do Księgi
Objawienia i Ezechiela” (s.165). W w/w „dobitnym komentarzu” spotykamy
dobitne stwierdzenie, że postać z Obj.12:5-6 to nie Jezus, lecz... papiestwo
(Dokonana Tajemnica, s.224, wyd. j.w.)
5. Warto wiedzieć, że Towarzystwo Strażnica odrzucało i zmieniało także
nauki, które oni uważali za fundamentalne. Takim przykładem jest np.
stosunek ŚJ do krzyża. Kiedyś wszyscy głosiciele byli zobligowania do
wyznawania, że „Krzyż Chrystusowy jest środkową prawdą planu Bożego, z
którego wszelka nadzieja dla ludzkości promienieje” (Harfa Boża, s.142,
wyd. pol. 1929 r.). Głosili, że „Przez krzyż dałeś [Boże] przebaczenie, chwała
Ci, o Zbawco mój!” (Ibid., s.143) Choć to może brzmi szokująco, dla
dzisiejszych Świadków Jehowy krzyż jest obrzydliwością, gdyż Towarzystwo
Strażnica kojarzy go z poganskim kultem fallusa! (Prowadzenie rozmów na
podstawie Pism, s.155-157, 1991 r.) „Jak w takim razie Jehowa zapatruje na
adorowanie krzyża, którego - jak się dowiedzieliśmy - używano w
starożytności jako symbolu w kulcie fallicznym?” (Ibid., s.157) Jeśli
wczorajsza środkowa prawda planu Bożego z której wszelka nadzieja dla
ludzkości promienieje staje się dziś odrazą, to skąd pewność, że w
przyszłości szeregowi „głosiciele” nie zostaną zobligowani do wyznawania
kultu Belzebuba?
Nie są natchnieni
W jednej ze Strażnic czytamy, że:
„Niewolnik” nie jest natchniony przez Boga, lecz stale bada Pismo
Święte i starannie ocenia wydarzenia światowe, jak również sytuację ludu
Bożego, żeby mieć orientację w spełnianiu się proroctw biblijnych. Na skutek
ludzkiej ułomności nieraz może się zdarzyć, że zrozumie coś tylko częściowo
lub nieściśle, a w rezultacie potrzebne jest skorygowanie. [Strażnica, s.27, nr 4,
rok CII (1971) - foto]
W innej ich książce pt. „Bogactwo”, czytamy:
„Jehowa przysposobił w łonie swojej organizacji niezbędne urządzenia
dla pouczania swego ludu i wszyscy poznajemy, że od szeregu lat Strażnica
była środkiem podawania wiadomości ludowi Bożemu. To nie znaczy, że ci, co
przygotowują rękopis Strażnicy, są inspirowani, lecz że Pan przez swoich
aniołów dogląda, by wiadomości były dane jego ludowi w czasie słusznym.”
[Bogactwo, s.279, 1936 r.]
Czyż błędy tego kalibru, jak mylenie Chrystusa z Szatanem, panowania
Lucyfera z panowaniem Jehowy, kojarzenie centralnych prawd Bożych
z pogańskim kultem fallusa nie są wystarczająco dyskwalifikujace takich
„nauczycieli”, którzy utrzymują, że prowadzi ich Duch Boży? Jeśli jakiś duch
ich prowadzi, to jaki? Interesujące jest, że samo tzw. „ciało kierownicze”
przyznaje, że nie jest natchnione ani nie jest inspirowane przez Boga. Kto wiec
ich inspiruje do pisania takich bredni?
Dziwne, z jednej strony ludzie z „ciała kierowniczego” twierdzą, że nie są
ani natchnieni, ani inspirowani przez Boga, zaś z drugiej strony utrzymują, że są
prowadzeni przez Ducha Bożego. Czy mogliby nam wyjaśnić jaka jest różnica
miedzy tymi pojęciami?
Powracanie do starej ciemności
Przyjrzyjmy się dokładniej argumentacji jaką zwykle przedstawiają ŚJ
w dyskusji, gdy wytknie się ich niespełnione zapowiedzi, czy wielokrotne
zmiany istotnych kwestii doktrynalnych (patrz art. „Niewolnik przyłapany na
kłamstwie”). Jak wpomniałem na wstępie, ŚJ powołują się na fragment
z Przyp.4:18 „Ale droga sprawiedliwych jest jak blask zorzy porannej, która
świeci aż do białego dnia.” Okazuje się, że Towarzystwo nie tylko głosiło
błędne nauki, z których musiało się potem wycofywać, lecz najdziwniejsze jest
to, że czasami powracali z powrotem do nauk, które zostały kiedyś odrzucone
jako błędne! Towarzystwo Strażnica pod naporem krytyki, w jednej ze Strażnic
zamieściło dokładniejsze wyjaśnienia:
Strażnica, rok CIII (1972), nr 18, s.20
„Światło na drodze sług Jehowy od najdawniejszych czasów do chwili
obecnej wciąż świeci coraz jaśniej. Dało się to zauważyć zwłaszcza od
przełomowego roku 1914 (...) Niektórym jednak wydaje się, że ścieżka ta nie
zawsze prowadzi prosto przed siebie. Wyjaśnienia podawane przez widzialna
społeczność ludu Jehowy zawierają niekiedy poprawki, które jak gdyby
nawracały do punktu wyjścia, do dawniejszych poglądów. Ale w istocie rzecz
ma się inaczej. Nasuwa się tu porównanie z tym, co w środowisku wodniakow
bywa nazywane „halsowaniem”. Manewrując osprzętem, żeglarze potrafią
zmusić statek do zwrotów w prawo i w lewo, tam i z powrotem, ale cały czas
posuwają się w upatrzonym kierunku mimo przeciwnego wiatru.” [Strażnica,
rok CIII (1972), nr 18, s.19]
Powyższy wywód „niewolnika rozumnego” wydaje się być wysoce
nierozumny, gdyż:
1. Jeśli światło poznania, jak utrzymuje Strażnica, miało świecić coraz jaśniej,
to jak to pogodzić z powracaniem do wcześniejszej ciemności? Jak rozróżnić,
kiedy „niewolnik” posuwa się w kierunku światłości, a kiedy pogrąża się w
jeszcze głębszą ciemność? Jaka też gwarancja, że za parę lat znowu nie
uznają za ciemność to, co dzisiaj uznaje za kolejne strugi światła?
Wyjaśnienia tego „Towarzystwa” wydają się więc wysoce niedorzeczne, a dla
bojących się Boga, pozostają aktualne słowa:
„biada, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają
ciemność w światłość, a światłość w ciemność, zamieniają gorycz w słodycz,
a słodycz w gorycz..." (Iz.5:20)
2. „Strażnicowa” metodologia powrotu do starych, odrzuconych doktryn
pokazuje, że Towarzystwo nie posuwa się naprzód w poznaniu, ale kręci się
w kółko. Wpierw coś było ciemnością, potem jasnością, następnie znów
ciemnością, aby znowu stać się jasnością. Gdzie tu ten jeden „upatrzony
kierunek”? Co tu jest wzrastającym światłem? I dlaczego ono nie wzrasta
lecz pulsuje (gaśnie, jaśnieje, gaśnie...)? Jak wyżej widzieliśmy, TS przyznaje
się, że nie są ludźmi przez Boga natchnionymi ani zainspirowani. Z drugiej
strony tak wiele mówią o światłości... Czy jest ktoś taki, kto próbuje zwodzić
ludzi podszywając się pod anioła światłości? Słowo Boże ujawnia, z kim
możemy tu mieć do czynienia, kto jest prawdziwą duchową inspiracją tych
wszystkich „Strażnic” czy „Przebudźcie się!”:
„I nic dziwnego; wszak i Szatan przybiera postać anioła światłości. Nic
wiec dziwnego, Jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz
kres ich taki, jakie są ich uczynki.” (2Kor.11:11-12)
3. Jakim cudem TS chce posuwać się w jednym kierunku skoro równocześnie
twierdzi, że idzie raz do przodu, raz do tyłu? W jaki sposób TS chce nas
przekonać, że ścieżka ich poznania jest prosta, skoro twierdzi, że wiedzie ona
raz w lewo a raz w prawo? Szkoda, że większość „Świadków” nie czyta
Biblii w kontekście, gdyż z pewnością by zauważyli, że parę wersetów dalej
od cytowanego przez nich fragmentu z Przyp.4:18, można wyczytać coś
zupełnie przeciwnego:
„...nie zbaczaj ani w prawo, ani w lewo...” (Przyp.4:27).
4. TS nie wiedząc, jak bronić się przed zarzutem fałszywego proroka, usiłuje
nas namówić do „halsowania” w dziedzinie prawdy. A więc krok w lewo,
krok w prawo, krok do przodu i krok do tyłu. To bardziej przypomina raczej
jakiś szalony taniec, a nie halsowanie. Halsowanie z pewnością nie polega na
płynięciu do przodu i do tyłu, oraz nie trzeba być „wodniakiem” aby o tym
wiedzieć.
5. Zauważmy też, że Biblia mówi, iż Pańskie ścieżki są proste w
przeciwieństwie do krętych ścieżek bezbożnych:
„Ścieżka sprawiedliwego jest prosta, równa jest droga sprawiedliwego,
Ty ją prostujesz.” (Iz.26:7)
„Kto mądry, niech to zrozumie, kto rozumny, niech to pozna; gdyż drogi
Pana są proste, sprawiedliwi nimi chodzą, lecz bezbożni na nich upadają.”
(Oze.14:9)
Czym jest „droga sprawiedliwego”?
Odpowiedź jest prosta. Droga sprawiedliwych opisana w Przyp.4:18
oznacza życie, postępowanie sprawiedliwego, a nie jego poznanie.
„Świadkowie” wyrywają ten cytat z kontekstu. A że tak jest, wystarczy
rzeczywiście przeczytać kontekst. Wyżej np. mamy: „Na drogę bezbożnych nie
chodź i nie krocz droga złych ludzi. Unikaj jej i nie wchodź na nią, odwróć się
od niej i omiń ja! Bo nie zasną, dopóki nie popełnią czegoś złego...” (w.14)
Droga jest symbolem życia, postępowania, i jest tak używana w wielu miejscach
Biblii (co można sprawdzić w dowolnej konkordancji). Poniżej, dla
uzupełnienia, cytat z książki „Świat symboliki chrześcijańskiej”:
„Przez „drogi człowieka” w wielu wypadkach należy rozumieć zwyczajny
bieg życia z jego zmiennymi losami, przedsięwzięciami itp. Często chodzi
jednak o postępowanie moralne, przewrotną samowolę człowieka. W swoich
różnych przejawach może ona doprowadzić do całkowitego odwrócenia się od
Boga, bezbożności, zła (Iz.53:6). Takie drogi ludzkie są skrajnym
przeciwieństwem DRÓG Bożych. Pan mówi: „Bo myśli moje nie są myślami
waszymi ani wasze drogi moimi drogami (...) Bo jak niebiosa górują nad
ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami
waszymi” (Iz.55:8) „Szukają mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi,
jakby naród który kocha sprawiedliwość i nie opuszcza Prawa swego Boga”
(Iz.58:2). W swoim postępowaniu jednak nie troszczą się o to, kierują się raczej
własnymi zachciankami.”
Jeśli TS tak wiele razy błędnie wykładało Biblię, to jaki sens jest im ufać
że ich aktualna wykładnia nie okaże się kolejnym błędem? Jeśli polegasz na
Strażnicy, to skąd wiesz że to, co jest ci podawane jako „prawdę” (czy „nowe
światło”) za parę lat nie okaże się kolejnym fałszem i ciemnością? I co to za
„prawda”, która w parę lat przestaje nią być? Wiemy, że TS samo przyznaje iż
czasami powracało do starych, uznanych jako błędne, nauk. A Towarzystwu
Strażnica możemy tylko zacytować słowo, które pod natchnieniem Ducha
Świętego ap. Paweł wypowiedział do fałszywego proroka, żyda imieniem Bar-
Jezus:
„O, pełny wszelkiego oszukaństwa i wszelkiej przewrotności, synu
diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! Nie zaprzestaniesz ty
wykrzywiać prostych dróg Pańskich?” (Dz.13:10)
Czy Bóg działa poprzez organizację?
Towarzystwo Strażnica twierdzi, że Bóg zawsze posługiwał się
organizacją aby zapewniać prowadzenie i kierownictwo swoim sługom. Naucza
także, że w ciągu ostatniego stulecia Boża organizacja jest znana jako
Świadkowie Jehowy lub Towarzystwo Strażnica. Struktura organizacyjna
i wykonawcza Świadków poprzez drukowane publikacje oraz swoich
przedstawicieli, utrzymuje regularną łączność między kierownictwem a
licznymi zborami Świadków Jehowy na całym świecie. Ta łączność obejmuje
wskazania dla służby polowej, regularnie uaktualniane wyjaśnienia w sprawach
doktrynalnych i organizacyjnych, przekazuje zasady i regulacje w kwestiach
religijnych oraz codziennego życia a także określa procedury dyscyplinujące dla
osób które tych zasad nie przestrzegają.
Świadkowie postrzegają swoje ciało kierownicze i Towarzystwo Biblijne
i Traktatowe jako reprezentantów ustanowionego przez Boga „kanału”
komunikacji z ludzkością. Utrzymują, że Bóg kieruje swoimi sprawami na
ziemi poprzez tę organizację. Mocno wierzą że w obecnych czasach poza ich
organizacją nie ma zbawienia ani możliwości podobania się Bogu. Uznanie
autorytetu „napełnionej Duchem organizacji” jest nawet częścią wymogów do
chrztu dla Świadków Jehowy.
Czy Biblia wskazuje, że Bóg naprawdę posługiwał się w historii
organizacją? Jeśli nie, to w jaki sposób porozumiewał się z ludźmi, objawiał
swoją wolę, rozwiązywał problemy i ustanawiał reprezentantów?
Od Adama do Potopu
Bóg przemówił bezpośrednio do Adama i Ewy. Pobłogosławił im i podał
wskazówki co do oczekiwań względem nich. (Rodz. 1:28-30). Po grzechu,
z każdą z trzech istot w ogrodzie Eden: Adamem, Ewą i wężem bezpośrednio
rozmawiał i ogłosił wyrok (Rodz3:9-19). Kiedy Kain i Abel składali Bogu
swoje ofiary, osądził ich indywidualnie. Osobiście też ostrzegł Kaina przez
grzechem, a gdy ten zamordował brata, Bóg ogłosił wyrok na niego jako na
jednostkę. (Gen 4:6-15).
W długim okresie patriarchów, który nastąpił potem, posłuszeństwo
Bożemu przykazaniu bycia płodnym i zapełniania ziemi wymagało od jego sług
rozproszenia się raczej niż zebrania. Konsekwentnie, nie istnieje wzmianka
o tym, że Boży słudzy oddawali Mu cześć w centralnym miejscu lub regularnie
jako zorganizowana grupa otrzymywali przekazy od Boga w celu podania ich
innym.
Kiedy Bóg zdecydował oczyścić z nieprawości ziemię poprzez
powszechny, globalny potop, wybrał Noego do wykonania poleceń, dzięki
którym zarówno ludzka jak i zwierzęce rodziny. mogłyby przetrwać Jak
uprzednio, Bóg przemówił bezpośrednio do Noego, który będąc głosicielem
sprawiedliwości pełnił rolę proroka lub przekazującego Boże wieści. Po
potopie, Noe złożył ofiary za siebie i swoją rodzinę - według wzoru który miał
obowiązywać przez wiele przyszłych stuleci. W kwestiach kultu, głowa rodziny
reprezentowała całe rodziny przed Bogiem i w ten sposób spełniała w tym
ograniczonym sensie rolę kapłana lub pośrednika.
Od Potopu do Synaju
Po potopie Bóg powtórzył swoje przykazanie „bądźcie płodni
i napełniajcie ziemię” (Rodz.9:1) Nadal przemawiał bezpośrednio do jednostek
lub porozumiewał się za pomocą aniołów, snów, wizji lub proroków, którzy
otrzymywali Boże wskazówki i byli zobowiązani do przekazania ich
odbiorcom. Kiedy grupa buntowników planowała zebrać się razem i zbudować
wielką wieżę, częściowo z obawy przed „rozproszeniem się po całej ziemi”,
Jehowa Bóg pomieszał im języki zmuszając ich, przynajmniej na jakiś czas, do
posłuszeństwa nakazowi wydanemu Noemu aby napełniać ziemię. (Rodz
11:4,8)
Setki lat później, Bóg dał osobistą obietnicę swojemu przyjacielowi
Abrahamowi, człowiekowi wyjątkowej wiary, że uczyni z niego „wielki naród”
(Rodz. 12:2). Oznaczało to początek czegoś nowego. Wybrana rodzina miała
otrzymać specjalną uwagę i wydać obiecanego Mesjasza. Czy wybór danej
rodziny oznaczała początek nowej, bardziej „zorganizowanej” formy
porozumiewania się z ludzkością?
Gdy rodzina Abrahama rozrastała się, Bóg nadal porozumiewał się
bezpośrednio ze swoimi sługami, w tym z ludźmi którzy spełniali na trwałe lub
tymczasowo rolę proroków. Jednak najwyraźniej żaden z nich nie posiadał
pełnego obrazu, ani też Bóg nie działał przez jeden „kanał” czy też
„niewolnika” w danym czasie. Na przykład, Józef, będąc jeszcze chłopcem,
synem patriarchy i proroka miał natchnione sny, które przepowiadały
przyszłość. Józef zastał wysłany przez Boga do Egiptu aby przygotować drogę
dla rozrośnięcia się rodziny Jakuba w wielki naród. Jednakże Jehowa nie
wyjawił Jakubowi swoich czynów mimo iż Jakub był cały czas patriarchą i
prorokiem. (Rodz. 42:36) Pod Bożym przewodnictwem, 75 potomków
Abrahama przeprowadziło się do Egiptu. Kiedy 430 lat później wychodzili,
liczyli już milion.
Kiedy Bóg zamierzał uwolnić swoich ludzi z Egiptu, osobiście przemówił
do Mojżesza w płonącym krzewie i zobowiązał go do dokonania cudów by
wykazać Egipcjanom i Izraelitom znaczenie i moc kryjącą się za imieniem
Jehowy. Gotowość Izraelitów do przyjęcia i uprawiania kultu złotego cielca na
równinach Synaju na przykład oraz inne dowody słabej wiary wskazują że
podczas pobytu w Egipcie nie utrzymywali jako grupa czystego uwielbiania
Boga w sposób praktykowany przez ich przodka Abrahama.
Izraelici po opuszczeniu Egiptu weszli w szczególne przymierze z
Bogiem. Otrzymali Prawo które miał być przewodnikiem w kwestiach
moralnych, cywilnych i religijnych. Towarzystwo Strażnica prezentuje te
wydarzenia jako porównanie do tego jak Świadkowie Jehowy zostali
wyprowadzeni ze świata, a zwłaszcza z Chrześcijaństwa oraz otrzymali
wskazówki i wytyczne poprzez ziemski „kanał”, co doprowadziło do
zbudowania ich obecnej formy organizacyjnej. Izrael jest używany jako „wzór”
lub obraz wysoko zorganizowanego Towarzystwa Strażnica. Czy takie
porównanie jest prawdziwe? Czy prawo mojżeszowe stworzyło scentralizowaną
strukturę administracyjną podobną do istniejącej dziś wśród Świadków Jehowy?
Jak był zorganizowany Izrael?
Mojżesz był rzeczywiście „kanałem porozumiewania się” pomiędzy
Bogiem a Izraelitami. Pismo mówi o nim jako o „pośredniku”. (Num.
12:7;3:19). W tej roli zapowiadał Jezusa Chrystusa. (Pow. P 18:18,19; porównaj
z Dz. 3:19-23) Mojżesz prowadził Izrael i był prorokiem. Jego następca Jozue
był przywódcą, ale nie pośrednikiem ani prorokiem; nie pełnił takiej roli ani
Aaron ani jego potomkowie kapłani. Mieli oni, jak inni członkowie ich
plemienia, Lewici spełniać funkcje religijne a nie wykonawcze czy prorockie.
Kto więc kierował sprawami w Izraelu?
Nie istniała potrzeba scentralizowanego kierownictwa, gdyż naród
Izraelski był praktycznie jedną rodziną. Był „zorganizowany” według linii
rodzinnych. W Izraelu starsi i „przełożeni nad setkami i tysiącami” nie byli
wybrani przez głosowanie ani nie wyznaczeni przez Boga. Byli krewnymi ludzi
którzy reprezentowali. Każde plemię było blisko spokrewnioną grupą rodzinną
i pochodziło od wspólnego przodka.
Prawo Mojżeszowe dawało Izraelitom prowadzenie moralne i religijne.
Zapewniało rozległe definicje grzesznych myśli i czynów które mogły wstąpić
w każdej dziedzinie codziennego życia wraz z procedurami obchodzenia się z tą
grzesznością. Podawały bardzo uszczegółowione plany i procedury do
zbudowania tabernakulum i przemieszczenia go z miejsca na miejsce. Ale nie
ustanawiało żadnej formy ludzkiego zwierzchnictwa czy ciała kierowniczego.
Pod Zakonem Izraelici mieli być prowadzeni poprzez osobiste sumienie
bardziej niż ludzkich władców narzucających rządy poprzez policję czy siły
zbrojne. Sankcje wobec grzeszników były wymierzane w każdej społeczności
przez samych ludzi pod nadzorem starszych, kapłani zaś nadzorowali
towarzyszące ofiary i inne procedury religijne. Każda jednostka była
odpowiedzialna przed Bogiem, rodziną i społecznością za swoje zachowanie.
Była to teokratyczna forma rządów w jej pełnym sensie - Bóg sam działała w
miejsce ziemskiego króla. Czy taka forma kierownictwa sprawdziła się?
Od Synaju do Salomona
Po wejściu do ziemi obiecanej, Izraelici przez ponad 350 lat żyli bez
żadnego ziemskiego króla ani scentralizowanego rządu. „W tych dniach Izrael
nie miał żadnego króla i wszyscy robili co uznali za właściwe” (Sdz. 21:25) To
teokratyczne ustanowienie nie spowodowało anarchii, co jest dowodem że było
to doskonałym rozwiązaniem.
Bóg od czasu do czasu, według potrzeby, wybierał sędziów. Spełniali oni
rolę przywódców w sensie militarnym raczej niż władzy wykonawczej. Czasami
jednocześnie działało więcej niż jeden sędzia, czasami nie było żadnego. Nie
mieli oni specjalnej władzy wykonawczej ani nie działali jako królowie nad
Izraelem, gdyż Bóg jedynie był ich władcą. Ostatnie rozdziały księgi Sędziów
zawierają ciekawą i niezwykłą historię w jaki sposób sprawiedliwość była
wymierzana według tego porządku w przypadku szczególnie poważnych
przestępstw.
Biblia podaje że przez ponad dwie trzecie okresu sędziów, w kraju
panował pokój. Po wypadkach kiedy Sędziowie jak się wydaje obronili Izrael
przed wrogami, były trzy okresy 40-letnie i jeden okres 80 letni kiedy w kraju
panował „pokój”. (Sędziowie 3:11; 3:30; 5:31; 8:28) Nigdy po tym okresie
sędziów nie było tylu lat pokoju. W rzeczywistości, w tym czasie Biblia mówi
tylko o jednym proroku, kobiecie imieniem Debora, posłanym do Izraela. Co
sprawiło, że sytuacja się zmieniła i pokój w kraju nie był utrzymany?
Zły pomysł zakorzenia się
W końcu, Izraelici zaczęli domagać się króla. Chcieli widzialnego
scentralizowanego kierownictwa. Dlaczego? Czy dlatego że teokratyczna forma
rządów, która wcześniej przyniosła pokój i dobrobyt nie sprawdzała się? Nie.
Czy było to w celu ustrzeżenia ich przed odstępstwem? Nie. Dlaczego? Mówili
„Będziemy wtedy jak wszystkie inne narody, z królem który będzie nam
przewodzić i poprowadzi nasze bitwy.” (1 Sam.8:20). Tak by mogli być jak
wszystkie pogańskie narody wokół ich. Pomysł był samolubny, światowy
i nieteokratyczny. I Bóg dokładnie tak to określił. Samuel myślał że Izrael
odrzucił go jako proroka, ale Bóg Jehowa skorygował go. Powiedział że ich
prośba była odrzuceniem go jako króla. Bóg ostrzegł Izrael że scentralizowana
forma rządów doprowadzi do wielu trudności, ale nadal nalegali by Bóg dał im
ludzkiego króla. (1 Sam. 8-10)
Bóg spełnił ich życzenia. Wybrał dobrego i zdolnego człowieka, Saula,
na ich pierwszego króla. Z upływem czasu, zalety dla których Saul został
wybrany uległy korupcji. Bóg odrzucił Saula i wybrał innego króla dla Izraela,
chłopca imieniem Dawid, który wyrósł na człowieka „miłego Bożemu sercu” (1
Sam. 13:14). Ale nawet człowiek z tak wspaniała rekomendacją nie był wolny
od wad. Rządy Dawida zostały zbrukane skandalem i osobistą tragedią.
Syn Dawida, Salomon był nazywany „najmądrzejszym z ludzi”. Jego 40
letnie rządy zaznaczyły się pokojem, prosperitą i szczęśliwością, ale z wiekiem,
i on okazał się niewierny wobec Boga. (1 Kr. 11:4-6). W rezultacie, kiedy syn
Salomona, Jeroboam, przejął tron, Jehowa podzielił na zawsze naród na dwa
królestwa - 10 plemion północnych (Izrael) i dwa plemiona południowe (Juda).
(1 Kr. 11:9-13).
Scentralizowane rządy w całym Izraelu zakończyły się klęską. Trwały
tylko przez trzy pokolenia mimo, że to sam Bóg wybrał ich królów. Z takiego
punktu
patrzenia
na
historię
Izraela,
porównywanie
Izraelitów
z dwudziestowiecznymi Świadkami Jehowy staje się jeszcze trudniejsze
i bardziej skomplikowane.
Dwa królestwa, jedna organizacja?
Po podziale na dwa królestwa, sytuacja Żydów już nigdy nie była tak jak
przedtem. W królestwie Judy nadal na tronie zasiadali potomkowie Dawida,
w królestwie Izraela panowały różne dynastie, czasami zmieniane w krwawych
wojnach. Obydwa królestwa walczyły z wrogami zewnętrznymi, ale także ze
sobą. Każde z nich miało swoją linię królów. Królestwo północy ustanowiło
swoje centrum kultu w Samarii raczej niż w Jeruzalem które należało do
terytorium Judy, i w znacznym stopniu zastąpiło kapłanów Lewickich nie
Lewickimi, co w efekcie prowadziło do fałszywych kultów.
Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób sytuacja rządów wśród Żydów
mogłaby być porównywana do pojedynczej, jednolitej organizacji z centralną
strukturą administracyjną. Sytuacja nie wyglądała tak jakby jedno z królestw
było wiernym Bogu, a drugie nie. Zarówno złe jak i dobre rzeczy zdarzały się
w obydwu królestwach. Bóg nie wybrał sobie jednego z tych królestw
odrzucając drugie. Wysyłał proroków do obydwu z nich, w obydwu mnożyła się
niegodziwość podczas rządów niesprawiedliwych królów. Pod rządami
uczciwych królów następował zaś powrót do czystszej formy oddawania czci
Bogu i pojawiały się błogosławieństwa.
Królestwo północne, Izrael, wpadło na zawsze w ręce Asyryjskiego króla
Shalmanesera w połowie ósmego stulecia przed Chrystusem. Z czasem,
niektórzy z ich potomków powrócili do swojej poprzedniej stolicy, Samarii, w
północnej Palestynie. W czasach Jezusa znano ich jako Samarytan, i byli
znienawidzenie przez swoich Żydowskich krewnych.
Po upadku królestwa północy, królestwo południa, Juda, nadał
przejawiały zarówno dobra jak i złe cechy. W szóstym stuleciu przed naszą erą,
Bóg zezwolił na to by zostali poddani w niewolę Babilońskiemu królowi
Nabuchodonozorowi ze względu na ich niewierność. Po wyjściu z niewoli,
stosunkowo mała grupka powróciła do Jeruzalem w celu odbudowania świątyni
i ponownego osiedlenia się w ojczyźnie. Większość nigdy nie powróciła do
Palestyny.
W ciągu prawie dwudziestu wieków jakie upłynęły od obietnicy danej
Abrahamowi o narodzie jaki powstanie z jego potomstwa do przyjścia Jezusa,
Izraelici od czasu do czasu oddawali wiernie Bogu cześć, zwłaszcza w okresach
poprzedzających powołanie króla. Ale nigdy nie mieli centralnego ciała
administracyjnego, które w jakikolwiek sposób przypominałoby dzisiejszą
organizację Towarzystwa Strażnica, a mimo to pozostawali Bożym wybranym
narodem. Skąd to wiemy?
Jezus - posłany do „zagubionych owiec Izraela”
Zanim przyszedł Jezus o narodzie Izraelskim możnaby wiele powiedzieć,
ale nie że był wysoce zorganizowany. Nie praktykował czystego uwielbienia.
Większość z narodu (resztka królestwa 10-plemiennego oraz potomkowie
Żydów którzy powrócili do Palestyny po niewoli Babilońskiej) była
rozproszona po całej ziemi. Byli rządzeni przez wiele narodów i władców. Byli
podzieleni w swoich wierzeniach. „Upiększyli” i rozbudowali dane im Prawo
do tego stopnia, że przestrzeganie nawet tak prostego przykazania jak Sabatu
było niemożliwe do wykonania. Kult uprawiany w Jeruzalem był skalany
komercjalizmem i pustką licznych rytuałów i formalności.
Pomimo takiej sytuacji, służba Jezusa była skierowana do Żydów
i Samarytan bardziej niż do innych narodów. Dlaczego? Według jego własnych
słów, został posłany do „zagubionych owiec Izraela” (Mat. 15:24). Bez względu
na ich niewierność i odstępstwo, nadal pozostawali jego wybranym narodem.
Dopiero po odrzuceniu Mesjasza „opuścił ich dom”(Mat. 23:38)
W jaki sposób Bóg porozumiewał się z Izraelem?
Biblia jest pełna przykładów w jaki sposób Bóg wpływał na ludzi by
czynili jego wolę. Do niektórych przemawiał bezpośrednio (Rodz. 46:1-4, Joz.
8:1) lub poprzez aniołów (Sędź. 6:11-24, rozdział 13). Do innych, w tym
proroków, poprzez wizje i sny (1 Królewska 3:5-15, 9:1-9; Iz. 1:1, Amosa 7:1-
9, Ex. 1:1). Jednak większość przesłań do ludu Bożego jako grupy docierała
poprzez proroków. Jak stwierdza list do Hebrajczyków 1:1 „Od dawna na wiele
sposobów i przy wielu okazjach przemawiał Bóg do ojców naszych poprzez
proroków”
Prorocy byli zwykle posyłani do ludu bożego kiedy ci stawali się
niewierni. Ich pracą było przekazywanie posłań od Boga, przestrzeganie ludzi
by odwrócili się od fałszywych kultów i zachęcanie do posłuszeństwa Prawu i
praktykowania czystego oddawania Bogu czci. Kim byli ci prorocy? Nie byli
wybierani przez przywódców narodu, kapłanów ani innych proroków. Byli
wyznaczani przez Boga, poprzez Ducha Świętego. (Liczb. 11:24-29). Po prostu
otrzymywali przekazy od Boga i podawali je innym.
W Prawie nie było żadnej procedury wyznaczania proroków ani ich
uwiarygodniania, dla Izraelitów więc istniały trzy sposoby rozpoznania czy ktoś
kto nazywał siebie prorokiem naprawdę reprezentował Boga:
1. prorok przemawiał w imieniu Jehowy
2.proroctwo spełniło się (Powt. Pr. 18:20-22)
3.proroctwo popierało czystą formę kultu
Opisane w Biblii zajęcie proroka dawało niewiele, albo wcale, prestiżu
i władzy. Prorocy nie byli osobami popularnymi. Wielu z nich wybrany naród
traktował bardzo źle. Niektórzy byli nawet brutalnie prześladowani lub zabici
przez przywódców narodu.
Czy procy byli kiedykolwiek zorganizowani w centralne ciało kierujące
narodem Izraelskim?. Biblia wspomina grupy proroków w kilku miejscach, np.
1 Sam. 10:5,10; 2 Król. 2:3,5 i 4:38, ale nie istnieje wzmianka o tym by
spełniali rolę „kanału” regularnej komunikacji. W rzeczywistości, wydaje się że
czasami prorocy nie byli nawet świadomi istnienia czy miejsca przebywania
innych proroków czy innych wiernych sług Bożych.
Przykładowo, w jednym z okresów niewierności w królestwie północy,
prorok Eliasz wierzył, że był jedyną osobą w Izraelu która nie pokłoniła się
Baalowi. A jednak Bóg mu wyjawił „Zachowuję w Izraelu siedem tysięcy -
wszystkich których kolano nie ugięło się przed Balem i których usta nie
ucałowały go” (1 Król. 19:18). Ci wierni ludzie niewątpliwie zostaliby uznali za
nielojalnych wobec wyznaczonego króla, który był wtedy u władzy. Jednakże
nie byli organizowani w żadną grupę. Żyli cichym życiem osobistej wiary do
Boga w otoczeniu niewiernych, choć wciąż wybranych ludzi.
W całym okresie trwania Izraela, Biblia wspomina jednostki które
zachowały wierność Bogu, bez względu na to, czy przywódcy narodu
prowadzili ich we właściwym kierunku czy nie. Taka sytuacja panowała aż do
przyjścia Jezusa. Prorok Szymon zobaczył w niemowlęciu Jezus wypełnienie
proroctwa przekazanego mu przez Ducha Świętego (Łuk. 2:25-35).
Wspomniana jest także prorokini Anna (Łuk. 2:36-38).
Rozpoczyna się era chrześcijańska
Przyjście Jezusa pociągnęło za sobą nowych rzeczników raczej niż nowy
sposób komunikowania się pomiędzy Bogiem a ludźmi. List do Hebrajczyków
1:2 wspomina: „w tych dniach Bóg przemówił do nas poprzez swojego Syna,
którego wyznaczył na dziedzica wszelkich rzeczy i przez którego stworzył
wszystko”. Czy Jezus ustanowił widzialną organizację która reprezentowałaby
jego interesy Ziemi, czy też każdy chrześcijanin miał stać się „ambasadorem
Chrystusa” i sprawować poselstwo” (2 Kor. 5:20)
Pewnego razu, kiedy Jezus mówił o zachowywaniu czujności, Piotr
zapytał „Panie, mówisz do nas tę przypowieść, czy do wszystkich”. Pan
odpowiedział, „któż jest więc tym sługą wiernym i rozumnym, którego pan
postawi nad swym gronem sług, aby rozdawał im pokarm słuszny we
właściwym czasie? Szczęśliwy będzie sługa ów którego pan znajdzie tak
czyniącego podczas jego powrotu. Mówię wam zgodnie z prawdą, postawi go
ponad całym swoim dobytkiem. Ale przypuśćmy gdyby sługa ów rzekł do siebie
„pan mój zwleka z powrotem”, a potem zaczął bić innych służących i służące,
jeść i upijać się. Pan tego sługi powróci w dniu w którym się go sługa nie
spodziewa. Ukarze go Pan z surowością i przeznaczy miejsce z niewierzącym.
Ten sługa, który zna swojego Pana a nie jest gotowy lub nie czyni woli pana
swego zostanie mocno pobity. Ale ten, który nie zrozumiał woli swego pana i
czyni rzeczy zasługujące na karę otrzyma niewiele uderzeń. Gdyż komu wiele
dano, od tego się wiele wymaga, a komu wiele powierzono od tego wiele się
oczekuje” (Łuk.12:41-48).
Trudno sobie wyobrazić aby ten tekst odnosił się do licznych organizacji
działających w czasie przyjścia Jezusa w mocy, o mniejszej lub większej
odpowiedzialności zgodnie z otrzymaną wiedzą. Ta przypowieść ma sens
jedynie jako zachęcenie słuchaczy do czujności oraz właściwego zachowania
względem innych - zwłaszcza innych Chrześcijan- oraz podkreślenie, że każdy
odpowie za swoje postępowanie.
Czy apostołowie byli Ciałem Kierowniczym?
Gdyby Jezus chciał ustanowić „kanał komunikacji” przez który byłoby
wyjaśniane głębsze zrozumienie Pism, pierwsi apostołowie byliby tymi, którym
takie „nowe światło” zostałoby pokazane. Jednakże, nic takiego nie nastąpiło.
Niektórzy apostołowie, tj. Mateusz, Piotr, Jakub i Jan, pojawiają się często
w natchnionych zapisach. Pozostali z dwunastu nie występują tak często i ich
postacie nie zaznaczyły się dla rozwoju chrześcijaństwa tak wyraziście jak np.
Paweł, Barnaba, Sylas czy Tymoteusz. Większość zaś natchnionych Pism
Chrześcijańskich została napisana przez ludzi spoza kręgu dwunastu, zwłaszcza
przez Pawła, a także Marka, Łukasza, Jakuba i Judę.
Życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa wypełniło wiele proroctw
Żydowskich na sposób nie oczekiwany przez religijnych przywódców
i nauczycieli z czasów apostołów. Te proroctwa wymagały wyjaśnienia, tak by
pierwsi chrześcijanie dobrze je zrozumieli. W jaki sposób głębokie zrozumienie
roli Jezusa jako Mesjasza dotarło do młodego kościoła? Według Łukasza 24:13-
35, w dniu swojego zmartwychwstania, Jezus pojawił się dwóm uczniom na
drodze do Emmaus, mężczyźnie o imieniu Kleopas i prawdopodobnie jego
żonie. „Poczynając od Mojżesza i poprzez wszystkich proroków, wyjaśniał im
co było o Nim powiedziane w Pismach”. To pełne wyjaśnienie w jaki sposobów
pisma hebrajskie odnosiły się do Jezusa niewątpliwie jest najbardziej
wyrazistym przykładem boskiego objawienia w całym piśmie Świętym. Kiedy
Jezus po wspólnym posiłku z Kleopasem i jego żoną odszedł, ci powrócili do
Jeruzalem, gdzie odnaleźli 11 uczniów i opowiedzieli o spotkaniu. Jeszcze w
trakcie opowieści, Jezus ukazał się całej zgromadzonej grupie.
Przed wstąpieniem do nieba, Jezus powiedział jedenastu że zamierzał
osobiście przejąć władzę za wszystko co się dzieje w niebie i na ziemi.:
„Wszelka władza w niebie i na ziemi została mi przekazana. Idźcie więc
i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów, chrzcząc je w imię Ojca i Syna
i Ducha Świętego, nauczając ich przestrzegania wszystkiego co wam
przekazałem. A będę z wami zawsze aż do końca czasu.” (Mat. 28:18-20).
Przed śmiercią Jezus powiedział swoim uczniom że pośle pomocnika
i doradcę który zastąpi go po wstąpieniu do nieba. „Ja będę prosić Ojca i da
wam innego pocieszyciela, aby był z wami na wieki. Ducha prawdy, którego
świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa
wśród was i w was będzie.” (J 14:16,17). Później mówiąc o pracy Ducha
Świętego, Jezus kontynuował „Ale kiedy on, Duch prawdy przyjdzie,
wprowadzi was we wszelką prawdę. Nie będzie mówił sam od siebie, lecz
cokolwiek usłyszy mówić będzie, to, co ma przyjść, wam oznajmi. On mnie
uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi. Wszystko co ma Ojciec, moje
jest; dlatego rzekłem, że z mojego weźmie i wam oznajmi.” (J 16:13-15)
Czy Duch Święty miał działać tylko przez krótki okres czasu, jedno
pokolenie po powołaniu pierwszego zboru aż do czasu kiedy Jezus zorganizuje
nowo powstały kościół do przejęcia zadań Ducha Świętego, tj. karmienia
uczniów, „wprowadzania ich we wszelką prawdę” i mówienia w imieniu
Jezusa? Nie, Jezus powiedział że Duch będzie z nimi na zawsze.
Ponieważ Jezus miał przebywać po zmartwychwstaniu stale ze swymi
uczniami poprzez Ducha Świętego, nie było powodu aby zachęcać ich do
oczekiwania rozwoju scentralizowanej grupy ludzkich reprezentantów aby ci
ich prowadzili. Nic takiego nie sugerował, kiedy powiedział „gdzie dwóch lub
trzech schodzi się w imię moje, tam ja jestem pośród nich”. (Mat. 18:20)
„Sobór” w Jerozolimie - źródło Nowego Światła?
Towarzystwo Strażnica sugeruje, że starsi zboru w Jerozolimie, miasta
z którego Ewangelia rozprzestrzeniała się po całym świecie, funkcjonowali na
sposób zbliżony do ciała kierowniczego Świadków Jehowy, rozważając ważne
zagadnienia dla Chrześcijan w innych zborach i spełniając funkcję źródła
głębszego zrozumienia prawdy. Towarzystwo twierdzi że starsi w Jerozolimie
spełnili taką rolę kiedy pojawiła się kontrowersja wokół obrzezania. Czy tak
uczy Biblia? Jaka była rola zboru w Jerozolimie i w jaki sposób sam Jezus i
poprzez Ducha Świętego działał w rozwiązaniu tego sporu? Przyjrzyjmy się
zapisom w Dziejach Apostolskich 15:1-35 i liście do Galacjan 2:1-14.
Według Dziejów kwestia powstała gdy niektórzy od „Jakuba” przyszli
z Jerozolimy do Antiochii zaczęli nauczać czegoś nowego, czego Paweł tych
wierzących nie uczył. Jaka była ta „nowa nauka” z Jeruzalem? Uczyli że „nie
możecie być zbawieni o ile się nie obrzezacie zgodnie z wymogami prawa
Mojżeszowego”. Było to sprzeczne z tym, co Jezus objawił Pawłowi w kwestii
zbawienia wyłącznie z wiary, dlatego Paweł zajął w tej sprawie stanowcze
stanowisko. Ludzie z Jerozolimy upierali się przy swojej racji, więc Paweł
i Barnaba udali się tam aby spotkać się z „apostołami i starszymi w tej sprawie”.
Sprawozdanie Pawła w liście do Galicjan podaje, że szedł on do Jerozolimy pod
kierownictwem Pana, „przez objawienie”. Okazało się, że niektórzy Żydowscy
chrześcijanie naprawdę wierzyli w konieczność obrzezania jako warunku
zbawienia.
Sprawozdanie Pawła z sytuacji przekazane zborowi w Galacji wyjaśnia że
poszedł na prywatne spotkanie z tymi, który „wydawali się mieć znaczenie”
w zborze, ze starszymi. „Przedłożył im Ewangelię, którą głosił wśród Pogan i
nie poddał się ani na chwilę”. Ci słudzy Boży, prowadzeni Duchem Świętym,
uznali swój błąd, przejęli napomnienie Pawła i rozmawiali na większym
spotkaniu starszych, kierując się zgodnie z Duchem Świętym w stronę
właściwego podejścia do tej sprawy. Następnie napisali list przepraszający do
wierzących w Antiochii pochodzących z narodów pogańskich, sugerując że
unikanie pewnych rzeczy przyczyniłoby się do pokoju między Żydami a
pozostałymi chrześcijanami, a także dla ich zdrowia i dobrobytu.
Niewątpliwie nie istnieje żaden dowód na to by na tym spotkaniu
osiągnięto jakieś nowe zrozumienie. Starsi w Jerozolimie przyjęli napomnienie
a nie nadali kierunek. Ten przypadek w żaden sposób nie potwierdza jakoby
w Jerozolimie istniało jakieś „ciało kierownicze” wypracowujące zasady
i przekazywało je pozostałym chrześcijanom. Wręcz przeciwnie. Dowody
wykazują że to Duch Boży pracował wśród wiernych aby posilać ich i
prowadzić z dala od błędu.
Duch Boży wśród pierwszych chrześcijan
Jezus przykazał swoim uczniom pozostać w Jerozolimie aż zostaną
„przyodziani mocą z wysokości” (Łuk. 24:49). Nastąpiło to w dniu
Pięćdziesiątnicy. Przy tej okazji przemawiał Piotr i odniósł następujące
wydarzenia do proroctwa Joela. W tym proroctwie, które wypełniło się w erze
chrześcijańskiej była przepowiednia: „wyleję z Ducha mojego na każde ciało,
i wasi synowie i wasze córki prorokować będą, i młodzieńcy i starcy będą mieć
sny wizje; nawet na sługi i służące wasze wyleję Ducha mego i będą
prorokować (Dz. 2:17,18). To proroctwo mówiło że Bóg będzie się poprzez
Ducha Świętego komunikować z Chrześcijanami tak samo jak w czasach
wcześniejszych, bezpośrednio poprzez wizje, sny i proroków. Czy zapisy to
potwierdzają?
Księga Dziejów jest pełna sprawozdań, które jasno ilustrują wypełnienie
się proroctwa Joela. Pokazuje osobiste zaangażowanie się Jezusa, działanie
Ducha Świętego, aniołów, snów i wizji we wczesnym kościele, w tym
w nawróceniach, wzroście zborów, wyborze i prowadzeniu apostołów
i misjonarzy, utrzymywaniu zborów z dala od zepsucia czy fałszu, zachęcaniu
i wspieraniu w czasach prób i trudności, a także w przechowywaniu wszystkich
informacji, które okazały się niezbędne dla chrześcijan w przyszłych wiekach,
czyli Biblii. Żadna istotna część chrześcijaństwa nie została przekazana bez
udziału Jezusa, czy to bezpośrednio czy poprzez Ducha Świętego.
Rozważmy przykład Filipa i Etiopczyka. Filip nauczał w Samarii, kiedy
anioł posłał go na drogę z Jerozolimy do Gazy. Na drodze spotkał Etiopczyka,
a Duch skierował Pawła do jego wozu. Po ochrzczeniu Etiopczyka, Duch Boży
odprowadził Filipa (Dz. 8:36,39,40).
Przyjrzyjmy się też przypadkowi Korneliusza, bogobojnego człowieka.
Miał wizję anioła Bożego, który powiedział mu by posłał człowieka do Joppy
po Piotra. W międzyczasie Piotr, modlący się na dachu popadł w trans i
usłyszał, że to, co dotychczas uznawał za nieczyste jest teraz czyste. Duch
powiedział mu o człowieku posłanym przez Korneliusza. Piotr poszedł do domu
Korneliusza, gdzie głosił Ewangelię dużej grupie ludzi, a ci zostali
chrześcijanami. (Dz. 10:1-46).
Sam Jezus objawił się Saulowi, aby dokonać jego nawrócenia. (Dz. 9:3-
6,15). Saul, (Paweł), pod wpływem Ducha Świętego, stał się niezwykłą osobą
w niesieniu chrześcijańskiego przesłania do nie-Żydów. Założył wiele zborów.
Kto go do tego upoważnił? Czy był to zbór Jerozolimski czy też zbór
w Antiochii, z którego wyjechał na swoje podróże misjonarskie? Saul i Barnaba
zostali powołani na misjonarzy i wyruszyli w konkretnym kierunku pod
kierownictwem Ducha Świętego. (Dz. 13:1-4).
Zapisy wspominają że osoby którym Paweł głosił kierowały się po
przewodnictwo bezpośrednio do Chrystusa, a nie grupy starszych w Jerozolimie
czy gdziekolwiek. Kiedy Paweł rozmawiał ze strażnikiem więziennym w Filipii,
po prostu głosił słowo Boże temu człowiekowi i jego domownikom. Nastąpiło
to wkrótce po cudownym uwolnieniu, tuż po północy. Zanim noc skończyła się,
całe domostwo (prawdopodobnie wraz ze służbą) zostało ochrzczone. Czy ich
uwaga została skierowana do lokalnego zboru, aby tam kontynuować
„szkolenie”? Nie, gdyż nie było tam żadnego zboru, a jedynie nowo nawrócona
osoba, kobieta o imieniu Lidia. (Dz. 16:30-34).
Jest wiele innych przykładów na które możnaby się powoływać,
a przesłanie jest jasne. To Jezus Chrystus i Duch Święty, a nie jakakolwiek
grupa ludzi, odgrywał najistotniejszą rolę w prowadzeniu chrześcijan. Duch
poprowadził Pawła i jego towarzyszy w podróżach misyjnych (Dz. 16:6-10;
18:911; 20:22,23; 21:4), wybawił z niebezpieczeństw, natchnął do napisania
listów do zborów oraz wyznaczał starszych ( Dz. 20:28,32,33)
Chrześcijanie, tak jak Izraelici mieli wskazówki do rozpoznania
prawdziwych i fałszywych proroków. Po dokładnym opisaniu jaki rodzaj
zachowania będzie charakteryzował jego naśladowców, Jezus powiedział, że „ci
ludzie” (fałszywi prorocy) będą rozpoznani po „owocach”, nie jako organizacja,
ale jako jednostki. (Mat. 7:15-20). Później, apostoł Jan podał test jakiemu
należy poddać „natchnione wypowiedzi” : „Po tym rozpoznajecie natchnione
słowo od Boga: Każde natchnione słowo które wyznaje Jezusa Chrystusa który
przyszedł w ciele pochodzi od Boga, a każde natchnione słowa, które nie
wyznaje Jezusa, nie pochodzi od Boga. Jest to natchniona wypowiedź
antychrysta, o której słyszeliście, że przychodzi, i która już teraz jest w
świecie.” (1 J 4:2,3). Jan nie skupił się na doktrynie, zachowaniu czy źródle
proroctwa jako kryteriów oceny przesłania, które miało pochodzić od Boga.
Proroctwo jest oceniane przez to na czym się skupia. Jeśli skupia się na
Chrystusie i jego zbawieniu, pochodzi od Boga, w przeciwnym wypadku duch
proroctwa pochodzi od Antychrysta.
„Przyjdźcie do Mnie”
W ciągu stuleci jakie upłynęły od śmierci apostołów, powstało wiele
organizacji religijnych, często o najszczerszych chęciach by zapewnić
społeczność, ujść prześladowaniom i chronić wiernych przed fałszywymi
naukami. Jednakże, z czasem założyciele umierali a członkostwo wzrastało.
Aktywni, wpływowi członkowie tych organizacji prędzej czy później mogli
stracić z oczu pierwotny cel jaki przyświecał założeniu danej społeczności czy
organizacji. Przy braku wiary w możliwość zapewnienia potrzeb uczniów przez
Jezusa, bądź działając z poczucia odpowiedzialności, albo możliwości
uzyskania prestiżu, władzy czy też korzyści finansowych mogą ukrywać się
poza wzniosłymi celami całej organizacji i ukierunkowywać ją w stronę
zwiększana kontroli nad innymi. Tragiczne konsekwencje, które w sposób
nieunikniony wynikają z takiego procesu są zapisane krwią i łzami poprzez całą
historię chrześcijaństwa. Przywódcy tych organizacji mogą twierdzić, że
reprezentują Chrystusa i rościć sobie prawo przemawiania w jego imieniu.
Mogą deklarować, że posiadają prawo interpretacji Biblii i wykluczać każdego
kto ich interpretacje kwestionuje. Mogą zastępować proste słowa Biblii swoimi
interpretacjami i zwiększać członkostwo poprzez obietnice bezpieczeństwa
wewnątrz organizacji. Często utrzymują członkostwo przez zastraszanie,
żądanie lojalności i wymuszanie na szczerych ludziach uznawania ich
autorytetu.
Takie działania hańbią Jezusa, który powiedział „Bądźcie czujni, gdyż
fałszywi prorocy przyjdą w owczych skórach, ale wewnątrz są drapieżnymi
wilkami.” (Mat. 7:15). Wzrost liczebny organizacji nie powinien być
postrzegany jako znak Bożego błogosławieństwa, gdyż Jezus powiedział „wielu
proroków wstanie i zwiedzie wielu” (Mat. 24:11).
Organizacje zapewniają sposób ukierunkowania i wykorzystania czasu,
energii i pieniędzy; w złych rękach te zasoby mogą być wykorzystane dla celów
innych niż przynoszenie chwały Bogu i skupienie się na jego odkupieniu. Kiedy
jednostki wewnątrz organizacji skupiają się na Chrystusie, może się okazać że
są w konflikcie z organizacją do jakiej należą. Stają twarzą w twarz z podjęciem
decyzji.
Jeśli członkowie organizacji religijnej nazywają nas odszczepieńcami
dlatego że jesteśmy wierni Jezusowi Chrystusowi bardziej niż organizacji
i w rezultacie wykluczają nas ze swojej społeczności, pamiętaj pocieszające
słowa Jezusa: „Błogosławieni jesteście gdy was nienawidzą, wyłączają
i obrażają i odrzucają wasze imię jako złe ze względu na imię Syna
Człowieczego. Radujcie się i podskakujcie z radości, gdyż wielka jest wasza
nagroda i niebie.” (Łuk. 6:22,23, porównaj 3J 9,10)
Piotr stwierdził „Bóg nie jest stronniczy, ale w każdym narodzie
przyjmuje człowieka który się go boi i jest sprawiedliwy” (Dz. 10:34,35). Paweł
dodał: Bóg jest niedaleko każdego z nas. ( (Dz. 17:26,27). Nasza odpowiedź na
Boga może nastąpić w każdym miejscu i czasie ale musi być osobista, gdyż Bóg
indywidualnie wykupił nas krwią swojego Syna i chce aby każdy osobiście
nawrócił się ze swoich grzechów, przyjął odkupienie i przyszedł do niego.
„Przyjdźcie do mnie”, powiedział Jezus, „a ja was posilę”. (Mat. 11:28).
Czy Bóg współdziała z jednostkami i organizacją?
W świetle dowodów że przez cała historię Bóg porozumiewał się
z jednostkami, można by zapytać: Czy jest możliwe by Bóg porozumiewał się
zarówno z jednostkami jak i organizacją, przekazując pewne rzeczy przez Biblię
a inne przez wskazówki jakiejś organizacji? Takie rozumowanie opiera się na
założeniu że organizacja może funkcjonować jak człowiek. Organizacja nie jest
istotą ze zdolnością niezależnego myślenia, odczuwania czy posiadania opinii.
Kiedy jednostki życzą sobie zjednoczyć wysiłki dla osiągnięcia jakiegoś
celu, mogą stworzyć słabiej lub mocniej zorganizowaną strukturę. Mogą
wyznaczyć przywódców lub osoby wypowiadające się w imieniu grupy, zlecić
poszczególnym członkom różne funkcje. Członkowie grupy mogą sformować
stowarzyszenie dla prowadzenia działalności. Mogą uzgodnić zasady
postępowania i metody działania dla osiągnięcia celów organizacji. Ale, choć
potoczne mówi się że organizacja coś osiąga, jest to zwykłą przenośnią. Żadna
działalność organizacji nie może być prowadzona w oderwaniu od jej członków.
Każda myśl lub działanie pochodzi od jednostki. Bez członków organizacja jest
absolutnie niezdolna do wytworzenia i wprowadzania w czym żadnych idei.
Oznacza to, że wszelka łączność pochodząca z „organizacji” w rzeczywistości
pochodzi od ludzi. Wyjaśnia to, dlaczego tak trudno szczerym Świadkom
określić jaki jest „pogląd organizacji” na daną kwestię, gdyż pisane lub
przekazywane ustnie komunikaty mogą być ze sobą sprzeczne. Wynika to
z prostego faktu, że odzwierciedlają one różne poglądy różnych ludzi którzy są
autorami tych przekazów.
Po Drugiej Wojnie Światowej, przed sądem za zbrodnie wojenne nie stała
organizacja nazistowska, ale osoby które były z nią związane. Organizacja nie
może popełniać zbrodni ani być za nie sądzona. Nie może ponosić
odpowiedzialności, ale ludzie mogą. Dlatego Jezus powiedział, odnosząc to do
swojego przyjścia w chwale, że „odzieli ludzi jednych od drugich, jak pasterz
oddziela owce od kozłów”. Kontynuował wskazując, jak osobiste życie, a nie
lojalność względem jakiejkolwiek organizacji czy struktury wyznaniowej,
będzie decydować o sądzie (Mat. 2:31-46)
Organizacja nie może mieć poglądu, pamięci, sumienia, miłości czy
nienawiści. Nie może mieć uczuć odbierać wrażeń. Nie może czynić dobra lub
zła. Podstawową prawdą jest, że z istoty organizacji wynika, że osobisty
związek z Bogiem czy kimkolwiek może mieć tylko jednostka. Nie znaczy to,
że organizacje są czymś złym z natury; należy jednak pamiętać czym są a czym
nie mogą być. Organizacje są sposobem łączenia ludzkich starań tak by w
grupie osiągnąć więcej niż można by indywidualnie. Organizacje nie są
osobami, nie mają woli, intelektu czy zdolności.
Bóg, który ma absolutnie nieograniczone zasoby i możliwości nie
potrzebuje struktury do pomnażania swoich zasobów i pomagania
w dokonywaniu tego co może zrobić sam. Wszyscy wiemy, że jednym
z problemów związanych z organizacjami jest fakt, że zasady i przepisy jak
najlepsze dla osiągnięcia kompromisu i kierowania zachowaniem się grupy
mogą być niesprawiedliwe względem jednostek wewnątrz tej grupy. O ileż
lepiej być pod osobistym kierownictwem Boga i Jezusa Chrystusa poprzez
Ducha Świętego. Naprawdę możemy polegać na tym że nasz Ojciec wie co nam
jest potrzebne i zaspokoi te potrzeby w jak najlepszy sposób (Mat. 6:31,33; 1J
5:13-15,20).
I co dalej?
Biblia opisuje jak Bóg przemawiał do ludzi w czasach
przedchrześcijańskich poprzez proroków i w czasach chrześcijańskich poprzez
swojego Syna. Nie ma absolutnie jakichkolwiek dowodów w Biblii że Bóg
ustanowił lub pracował poprzez małą grupę specjalnych reprezentantów
spełniających rolę administratorów lub którzy by regularnie przekazywali
i wyrażali Boża wolę dla pozostałych wierzących. Dlatego nie ma w Biblii ani
jednej wzmianki o zachowywaniu lojalności, wierności i posłuszeństwie
takowej grupie jego reprezentantów.
Zaprezentowane tu wnioski, jeśli przyjęte, mogą stworzyć problem dla
osób rozważających, czy nadal być związanymi z Organizacją Świadków
Jehowy. Jeśli zdecydują się na odejście, mogą się zastanawiać co dalej ze sobą
zrobić. Nawet jeśli mają poważne kłopoty z zaakceptowaniem pewnych doktryn
Towarzystwa Strażnica, mogą się zastanawiać, czy po prostu nie przymknąć na
to oko, gdyż konsekwencje odejścia, zwłaszcza na podłożu doktrynalnym
pociągną za sobą odrzucenie przez dotychczasowych przyjaciół i rodzinę a być
może także plotki i oskarżenia. Taka decyzja nie jest warta swojej ceny jeśli
miałoby to skończyć się przejściem do innego wyznania, które także wprawdzie
pewne doktryny miałoby słuszne, ale nie „nauczałoby całej prawdy”. Przy takim
podejściu jest to właściwy wniosek.
Opuszczenie jednej organizacji, która miała zapewniać duchowe
prowadzenie tylko po to by przyłączyć się w tym samym celu do innej nie jest
mądre. Ale niewątpliwe nie jest jedyną, ani nawet dobrą alternatywą.
W rzeczywistości decyzja nie powinna dotyczyć wybierania jakiejkolwiek
organizacji. A oto dlaczego.
Świadkowie uczą, że prawdziwa religia musi nauczać całej prawdy, i jeśli
choć jedna nauka jest niewłaściwa, podejrzane jest całe nauczanie. Z punktu
widzenia Towarzystwa Strażnica, „prawda” składa się z „właściwego
nauczania” i „dokładnych wyjaśnień”, które wydają się pasować do
rzeczywistości, interpretacji które można podeprzeć i „udowodnić” poprze
ludzkie rozumowanie i korzystanie z odniesień Biblijnych na wzór matematyka
próbującego wyjaśnić działanie wszechświata poprzez rozumowanie w oparciu
o wzory i zasady naukowe. Takie podejście nie może być zastosowane do
poznania Boga. Żaden człowiek ani grupa ludzi, a tym samym żadna
organizacja czy grupa religijna nie wie wszystkiego o Bogu i jego drogach. Nikt
nie może znaleźć „prawdy, która wiedzie do życia wiecznego” poprzez
znalezienie „słusznego” wyjaśnienia Biblii poprzez „udowadnianie” stanowiska
doktrynalnego, dlatego że nie tam należy jej szukać.
Paweł ostrzegał przed takim podejściem. „Jeżeli ktoś myśli, że coś
poznał, to jeszcze tego nie zna tak, jak znać powinien. Ale jeśli ktoś miłuje
Boga, ten został poznany przez niego” (1 Kor.8:2,3) Paweł jasno stwierdza, że
kochanie Boga jest o wiele bardziej istotne niż „znajomość” faktów i
umiejętność wyjaśniania fragmentów Biblii.
Jezus powiedział „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca jak tylko przeze mnie”. (J 14:6). Stąd wszelkie poszukiwania „prawdy”
muszą się rozpocząć od relacji z Jezusem Chrystusem, prostego zaakceptowanie
go jako Bożego syna i zbawcy, pośrednika, pana i króla (1 Kor. 3:11). Kiedy
wielu uczniów Jezusa opuściło go, gdyż nie zrozumieli niektórych z jego nauk,
zapytał Dwunastu „Czyż wy nie chcecie odejść także?” Piotr odpowiedział
„Panie, do kogóż byśmy odeszli? Ty masz słowa życia wiecznego, a my
uwierzyliśmy i poznaliśmy żeś jest Świętym Bożym”. Apostołowie nie
zamierzali go opuszczać i udać się w poszukiwaniu „prawdy”. Wiedzieli, że
nikt inny im nie mógł dać życia. Odpowiedź Piotra na pytanie Jezusa jasno
pokazuje, że pytanie nie dotyczyło kwestii dokąd pójść, ale komu ufać.
Apostołowie rozpoznali Jezusa jako jedyne źródło prawdy i wiedzieli, że nikt
inny nie zapewni im doprowadzenia do życia wiecznego.
Apostoł Jan zapewnia nas, że zostaliśmy obdarzeni „zrozumieniem”
(według przekładu Nowego Świata „zdolnością umysłu”) abyśmy mogli poznać
tego, który jest prawdziwy. I jesteśmy w tym prawdziwym - w synu jego Jezusie
Chrystusie. Jest on prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym. (1J.5:20). Dalej
Jan pisze: „Dzieci, trzymajcie się z dala od bożków.” (werset 21). Skąd takie
ostrzeżenie? Publikacje Towarzystwo Strażnica określają organizację takimi
zwrotami jakie Biblia odnosi tylko do Jezusa Chrystusa. Świadkowie mówią, że
są „w prawdzie” mając na myśli „w organizacji”. Mówi się, że organizacja
„kieruje wszystkimi sprawami królestwa na ziemi” - w rzeczywistości, wszystko
co Jezus zapowiadał przeprowadza osobiście i poprzez Ducha Świętego.
Przypisywanie jakiejkolwiek organizacji możliwości zapewnienia prowadzenia
i ochrony przed wrogami nie jest niczym innym niż bałwochwalstwem
(porównaj Wj.32:4) A osoby roszczące sobie takie możliwości są fałszywymi
prorokami.
Oprzyj swą wiarę wyłącznie na Chrystusie, który posiada wszelką władzę
na niebie i ziemi (Mat.28:18), a nie na jakimkolwiek człowieku lub ich grupie.
Na takim fundamencie, społeczność z chrześcijanami, czy to w bardziej czy
mniej zwartej formie, nabiera zupełnie nowego wymiaru. Niewątpliwie spotkasz
mnóstwo innych chrześcijan, z którymi będziesz mógł dzielić radość
z przynależności do Chrystusa, jego miłości i być prowadzonym przez Ducha
Świętego i Biblię ku jego chwale.
Czy masz otwarty umysł na nowe poglądy?
Władcy Japonii twierdzili, że Japonia to „kraj boski”, nie chcieli więc
dopuszczać, by jakaś „chrześcijańska” religia podważyła ich system
zarządzania. Zagorzali izolacjoniści, którzy pragnęli utrzymać dotychczasową
separację Japonii, uciekali się do stosowania terroru dokonując zamachu na
premiera oraz napadając na cudzoziemców.
Wbrew polityki izolacjonizmu Japonia bardzo się opóźniła pod względem
rozwoju przemysłu. Mimo takiego rozwoju techniki jaki jest w Japonii, nie
zabrakło tam izolacjonizmu umysłowego. W istocie przezwyciężanie skłonności
do odrzucania nowych poglądów to poważne zadanie nie tylko dla
współczesnych Japończyków, lecz właściwie dla wszystkich ludzi? A jak Ty,
Czytelniku, zapatrujesz się na kwestię „izolacjonizmu umysłowego”? Czy nie
mógłbyś, jak Japonia w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, odnieść
więcej pożytku z otwarcia umysłu na nowe poglądy?
Niektórzy ludzie nie dopuszczają do swego umysłu żadnych nowych
poglądów. Nie przyjmują ich może po prostu dlatego, że są odmienne od ich
dotychczasowego zapatrywania. Strażnica z dnia 1 marca 1989 r. na stronie 5
ustęp 1 ubolewa nad tym, że:
„pewna Dunka w liście do redakcji tygodnika Hjemmet napisała: „Nasz
dom bez przerwy nachodzą Świadkowie Jehowy. Strasznie mnie to irytuje, ale
nie mam pojęcia, jak ich się pozbyć. (...) Czy nie można by im tego
naprzykrzania prawnie zabronić?”
Stosowne będzie tu postawienie pytania redaktorom Strażnicy:
- Czy oni mają otwarty umysł na nowe poglądy?
Posłuchajmy jaką radę podali swoim poddanym w Strażnicy nr 15 tom
CVII na stronie 5 ustęp 7:
„Jak się zachowasz, gdy się spotkasz z przewrotną nauką, a więc
z przebiegłą argumentacją odstępców twierdzących, że to w co wierzysz jako
Świadek Jehowy nie jest prawdą?
Co na przykład zrobisz, gdy otrzymasz list lub jakieś pisemka
i stwierdzisz, że ten materiał pochodzi od odstępcy? Czy ciekawość skłoni Cię
do przeczytania go po prostu żeby zobaczyć, co tacy mają do powiedzenia?
Może sobie pomyślisz: „To mi nie zaszkodzi, przecież mocno stoję
w prawdzie. A poza tym jeśli rzeczywiście poznałem prawdę, nie ma sie czego
bać.
Nigdy nie powinniśmy zapominać, że wciąż tylko czyhają, aby załamać
naszą prawość. Ich propaganda ma na celu osłabienie naszej wiary, wystudzenie
miłości do Boga, zasianie wątpliwości w umysłach - ba, wywołanie wrażenia,
że raj duchowy wcale nie jest rajem.
Jeżeli nie zostaną poczynione stanowcze kroki w celu przeciwdziałania
takiemu podupadaniu pod względem duchowym, to wkrótce miłościwe
wymagania Boże zostaną uznane za uciążliwe. [wymogi Boże czy
„organizacji”?]
Zdrowy pokarm duchowy od „niewolnika wiernego i rozumnego” może
się wydawać byle czym, a braterska społeczność miłujących się sług Jehowy -
zbiorowiskiem wrogów. Wtedy zadowolenie, oczywiście spaczone, może
zacząć sprawiać bicie współsług półprawdami i oszczerstwami.
Prawda przetrzyma każdy próbę. Byli tacy ludzie, którzy tak sądząc,
nakarmili swoje umysły odstępczym rozumowaniem, wskutek czego uwikłali
się w beznadziejne pytania i wątpliwości.”
Co to znaczy nakarmić swój umysł odstępczym rozumowaniem? Czy to
odstępcze rozumowanie, to jest niezgadzanie się z naukami „organizacji” czy
nauk Pisma Świętego? Gdzie byliby dziś Japończycy, gdyby trzymali się
izolacjonizmu umysłowego? Chyba tam, gdzie Świadkowie Jehowy na czele
z tzw. „niewolnikiem wiernym i rozumnym” w rozumieniu Biblii!
Dlaczego np. każdy ma słuchać i być otwarty na nauki Strażnicy,
natomiast nie czynią tego Świadkowie Jehowy w stosunku do innych nauk,
społeczności itp.? Dlaczego „niewolnik wierny i rozumny” zakazuje swoim
poddanym czytania innej literatury, innego spojrzenia na Biblię? Czyż
naprawdę nie ma wiary, że „ta jego prawda” się ostoi? Pewnie sam ma
wątpliwości, że to jest prawda. Pewne przysłowie powiada: „W ciemności
podejrzliwość rodzi potwory”.
Światłość nie boi się ciemności tylko odwrotnie. Skoro „niewolnik”
zabrania kontaktów z innymi wierzącymi, którzy mają szacunek dla Słowa
Bożego i na podstawie Biblii doszli do wniosku, że wiele nauk podawanych
przez „organizację” nie ma poparcia w Biblii - TO KTO JEST ODSTĘPCĄ OD
BOGA I JEGO SŁOWA?
Wymyśleni odstępcy, których Towarzystwo Strażnica nazywa psami,
którzy wracają do wymiocion, lub przyrównuje do świń, które wracają do błota
(2P.2:20). Dzień sądny to rozstrzygnie. Jeśliby ci ludzie wracali do żywiołów
świata, można by ich tak nazwać, ale oni przedstawili „organizacji” jej błędne
nauki.
Co zrobiła ta „Święta Organizacja”, jak się chętnie z tym tytułem obnosi,
z tymi pytaniami i niezgodnościami jakie przedstawili jej ludzie bardziej bojący
się Boga niż ludzi?
WRACA... tam, gdzie nie powinna.
Dlaczego nie opublikuje tych odstępczych nauk na łamach swoich
czasopism? Aby inni wiedzieli przed jakimi naukami mają się strzec! Dlaczego
tak uporczywie zakazuje tym małym słuchania tego, co inni mają do
powiedzenia z Pisma Świętego? Odpowiedź znajdujemy w tej samej Strażnicy:
„strońcie od nich (odstępców), przestańcie się z nimi zadawać, w ogóle
nie przyjmujcie go do domu, ani nie zwracajcie się do niego z pozdrowieniem
(Rzym.16:17; 1Kor.5:11; 1J.2:9-10)
Są to rady Słowa Bożego, ale kogo one dotyczą? Tych, którzy przekręcają
Słowo! Ap. Paweł wyraźnie wskazał, kogo się wystrzegać: „tych, którzy
wzniecają spory i zgorszenia wbrew nauce którą przyjęliście”. Od kogo ci
bracia w pierwszym wieku przyjęli tę naukę: od samozwańców czy od Boga,
przekazaną przez apostołów? Jeśli nauka nie jest zgodna z Biblią, to ktokolwiek
ją naucza „nie służy Panu naszemu Chrystusowi, ale własnemu brzuchowi i
przez piękne, a pochlebne słowa, zwodzą serca prostaczków.” (Rz.16:17-18)
Czy nie czyni tego „organizacja”?
Czy nie odeszła od nauk naszego Pana Jezusa Chrystusa?
Czyż nie zwodzi serc prostaczków przez sentymenty do „niewolnika
wiernego”, który to dla nich uczynił?
Kto uczy nienawidzić tych braci, którzy wykazali na podstawie Pisma
odstępco „niewolników”?
Kto obrzuca ich różnymi oszczerstwami, kłamiąc wbrew prawdzie?
Ap. Jan całkiem wyraźnie nauczał „kto mówi, że jest w światłości, a brata
swego nienawidzi, w ciemności jest nadal” (1J.2:9-10)
Dlaczego Towarzystwo Strażnica obrało taką drogę?
BO MOŻE WYDAĆ TYLKO TO, CO MOŻE WYDAĆ CIEMNOŚĆ!
Dowiedliśmy tu, kto jest odstępcą i kogo mamy się strzec, szkoda tylko,
że „organizacja” z Boga i z Biblii uczyniła sobie straszaka, bo tak nie uczy
Biblia, ale człowiek. Czego dowodem jest niniejszy cytat:
„Bóg nas uczy i ostrzega. Czyni to za pośrednictwem swego Słowa
i wyraźnych wskazówek podawanych przez Jego widzialną organizację”.
Bóg nigdy nie zmieniał swego Słowa, nigdy nie zmieniał nauk, proroctw
i nie odbierał tego, co dawał np. Panu Jezusowi wszelką moc i chwałę. Nie
odbierał mu Boskości, nie nakazywał tzw. „niewolnikowi” obliczać czasy
i chwile. Jednak ten „niewolnik” nigdy nie powiedział, że to „ja napisałem,
głoszę”, zawsze zasłaniał się Bogiem - mówiąc, że Jehowa tak chciał.
Biblia mówi wyraźnie, co czeka tych, którzy z Boga i z Jego Słowa
czynią kłamcę i zmieniają Jego prawa i zamiary. Ileż to razy wyznaczano lata
Armagedonu, wiele osób należących do „organizacji” cieszyło się z takich
przepowiedni, bo skończyłby się dla nich czas niedoli. Ale ten czas nie
przyszedł w wyznaczonym przez „organizację” czasie, bo nie mógł przyjść,
skoro Pan Jezus powiedział, że nikt nie wie, to nikt na czele z tzw.
„niewolnikiem wiernym i rozumnym”.
I nic dziwnego, że wielu, którzy zostali okłamani i to kłamstwo
przekazywali innym, potem musieli zbierać gorycz tej pracy w postaci
szyderstw od ludzi, którym głosili, postanowili odsunąć Strażnicę i dali wiarę
temu, co mówi Bóg.
Samozwańczy „niewolnik” nie lubi jak ktoś go poucza, mało tego,
zachowuje się jak obrażona panienka pisząc:
„Niektórzy nawet posuwają się jeszcze dalej i twierdzą, że Świadkowie
Jehowy nie znają prawdy. Że Ciało Kierownicze ŚJ lub inni odpowiedzialni
bracia ograniczają wolność sumienia oraz „prawo” do samodzielnego
objaśniania Biblii”
Nie wiadomo dlaczego akurat w tym miejscu wstawiono tekst z Gen.40:8
wyżej cytowanego komentarza Strażnicy?
„Czyż nie do Boga należy objaśnienie”.
Czyżby należało rozumieć, że „niewolnik” jest Bogiem skoro zacytował
sobie ten tekst, że tylko on ma prawo do objaśniania Biblii?
Ci, którzy odeszli z „organizacji” właściwie odczytali kontekst Pisma.
Dlatego „organizacja” tak zawzięcie i zdecydowanie zakazuje, nakazuje, abyś
czasem nie chwycił się za Biblię i nie powiększył grona tych, którzy z niej
odeszli. Oni wiedzą, że gdy lud złapie za Biblię, to jest ich koniec. Dlatego
odwołują się do wszystkiego, do czego można się odwołać, a jest to zawarte
choćby w słowach:
„Dlatego sobie postanów w sercu, że nigdy nawet nie tkniesz trucizny
podawanej przez odstępców!”
Czyżby tą trucizną zakazaną była Biblia?
Prawdę pisał ap. Piotr, że od czasów Edenu diabeł nie zmienił swoich
metod. Posługuje się zastraszaniem, posługuje się nadal podchwytliwymi
pytaniami i odwołuje się do samolubstwa. (2P.2:1-3) Zakłamanie ma na celu
stworzenie pozorów czegoś wiarygodnego. Paweł wskazał na potrzebę
stronienia od odstępców, którzy próżną mową naruszają to, co święte, gdyż
nadmienił, że słowo ich będzie szerzyć się jak gangrena.
Nie dajcie się podejść, bracia, szatanowi!
On powiedział, że żadną miarą nie pomrzecie, tak i dziś niektórzy twierdzą, że
Bóg nigdy nie opuści „organizacji”.
Nie będzie jej opuszczał, a to dlatego, że Go nigdy tam nie było.
Pokolenie, które nie miało przeminąć
W niniejszym artykule, na podstawie Biblii i własnych publikacji
Towarzystwa Strażnica, dowiedziemy, że w/w Towarzystwo nie tylko
nieustannie błądzi w rozumieniu Biblii, ale też nie potrafi uczciwie przyznać się
do własnych błędów.
Świadkowie Jehowy znani są zwykle ze swoich zapędów do eschatologii
i koncentrowaniu się na kwestii końca świata. Jednym z kluczowych wersetów
odnośnie końca świata (lub wg ich terminologii: „końca tego systemu rzeczy”)
jest fragment z Ewangelii Mateusza 24:34, gdzie Jezus powiedział: „Zaprawdę,
powiadam wam. Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie.” Wg
nauk Towarzystwa Strażnica powtórne przyjście Jezusa, o którym m.in.
wspomina Ewangelia Mateusza w rozdziale 24, nastąpiło niewidzialnie w roku
1914 a w ich książce pt. „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi”, na
stronie 154, czytamy:
Po zwróceniu uwagi na liczne wydarzenia, które miały znamionować
okres następujący po roku 1914, Jezus powiedział: „To pokolenie żadną miara
nie przeminie, aż się wszystko to wydarzy [włącznie z końcem tego systemu]”
(Mateusza 24:34). Które pokolenie miał na myśli? Pokolenie, które już żyło
w roku 1914. Żyjący jeszcze członkowie tego pokolenia są już bardzo starzy. A
przecież przynajmniej niektórzy z nich mają być pewni, że wkrótce nastąpi
w Armagedonie koniec zła i wszystkich złych ludzi.” [Będziesz mógł..., s.154,
wyd. 1989 r.]
Na tej samej stronie u dołu, obok zamieszczonego obrazka, znajdujemy
zdanie: „Cześć pokolenia, które żyło w roku 1914, zobaczy i przeżyje koniec
tego systemu rzeczy.”
Odmładzanie pokolenia
Świadkowie Jehowy przez szereg lat usiłowali ustalić liczbę lat, jaką
należy przyjmować za czas życia jednego pokolenia. Znając tą liczbę,
i zakładając, że powrót Jezusa już nastąpił w 1914 r., byliby w stanie obliczyć
ilość lat do końca świata. Jak można zaobserwować na przykładzie ich
literatury, w miarę upływu lat, Towarzystwo Strażnica zaczynało tracić
cierpliwość nieustannie przesuwając rok, od którego należy przyjąć zaistnienie
tego pokolenia.
Urodzeni w 1899 r.
„Gdyby nawet przyjąć, że 15-letnie dzieci były na tyle dojrzałe, żeby
pojąć znaczenie tego, co się wydarzyło w roku 1914, to najmłodsi z „tego
pokolenia” mają już około 70 lat. A zatem większość pokolenia, o którym
mówił Jezus, już wymarła. Pozostali są już w podeszłym wieku. Pamiętajmy
jednak, że Jezus powiedział, iż koniec obecnego złego świata nastąpi, zanim
całkowicie przeminie to pokolenie. Już samo to dowodzi, że do
przepowiedzianego końca pozostało niewiele lat.” [Przebudźcie się!, rok 1970,
nr 1, s.13]
Jeśli większość tego pokolenia już wymarła w roku 1970, to jaki sens
mówić, że to pokolenie jeszcze nie przeminęło? TS nauczone swoimi
wcześniejszymi wpadkami z fałszywymi zapowiedziami różnych wydarzeń,
próbuje się asekurować mówiąc, że to pokolenie musi przeminąć całkowicie.
Osoby, które miały w roku 1914 lat 15 musiały urodzić się w roku 1899. Jak się
okazało, czas zawsze działał na niekorzyść Strażnicy. TS niepokojąc się, że
znowu zanosi się na kolejną kompromitację, kolejne fałszywe proroctwo,
zaczęło sukcesywnie „odmładzać” pokolenie, którego dotyczyć miało
proroctwo. Dwa lata później w jednej ze Strażnic już możemy wyczytać:
Urodzeni w 1902 r.
„Czy nie przypominasz sobie, że gdy Jezus prorokował o tym okresie dni
ostatnich, jaki rozpoczął się w roku 1914, powiedział także: „Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, a wszystko to się stanie”
(Luk.21:32). Ludzie, którzy byli na tyle dorośli, by rozumieć, co działo się na
świecie w roku 1914, dobiegają obecnie 70 lat. Liczebność tego pokolenia
szybko topnieje, lecz zanim wszyscy odejdą, temu systemowi musi być
położony kres w walce Armagedonu.” [Strażnica, rok XCIII (1972), nr 3, s.21]
Zauważmy, że w roku pisania tego artykułu (1972) osoby te dobiegały 70
lat. Z tego wniosek, że musiały urodzić się w roku 1902, a to znaczy, że w roku
1914 musiały mieć lat 12. Pokolenie zostało zatem „odmłodzone” o trzy lata.
Urodzeni w 1904
Czy „niewolnik” poprzestał na tym procederze? Bynajmniej.
Wystarczyło, aby upłynęło kilka kolejnych lat, by dokonał kolejnej „kuracji
odmładzającej”. W „Strażnicy” z roku 1981 czytamy:
„A jakie „pokolenie” według słów Jezusa „żadną miarą nie przeminie, aż
się wydarzą wszystkie te rzeczy”? Słowo to nie dotyczy jakiegoś odcinka czasu,
który różne osoby okre¶lały na 30, 40, 70, a nawet 120 lat; chodzi tu raczej
o ludzi - tych, co żyli na „początku bólów niedoli” dręczącej ten skazany na
zagładę system ogólnoświatowy. Jest to pokolenie ludzi, którzy wiedzieli, jak
z wybuchem pierwszej wojny światowej ruszyła lawina tragicznych wydarzeń.
Jeżeli wyjdziemy z założenia, jakie wyłuszczono w czasopiśmie „U.S. News
and World Report” (wydanie z 14 stycznia 1980 roku, strona 56), a mianowicie,
że „określone zdarzenie pozostawia trwały ślad w pamięci dziecka co najmniej
od wieku 10 lat”, to obecnie żyje jeszcze ponad 13 milionów Amerykanów,
którzy „przypominają sobie pierwszą wojnę światowa”.” [Strażnica, rok CII
(1981), nr 17, s.27]
Tym razem dowiadujemy się, że pokolenie czasów końca nie mało w
roku 1914 lat 15 czy 12, lecz lat 10. Fałszywe proroctwa mają to do siebie, że
kruszą się w miarę upływu czasu. Wystarczy tylko trochę poczekać, aby pozbyć
się złudzeń. W przypadku Towarzystwa Strażnica wystarczyło 8 lat. Zamiast
przyznać się do błędu i wycofać się z niebiblijnych spekulacji na temat
niewidzialnego przyjścia Jezusa w roku 1914, Towarzystwo dalej pogrążało się
w swoim błędzie, gdyż jak Biblia powiada „Droga bezbożnych jest jak ciemna
noc, nie wiedzą na czym mogą się potknąć.” (Przyp.4:19)
Urodzeni w 1905
W „PrzebudĽcie się!” (rok LXVI (1985), nr 4, s.7), czytamy, że chodzi
o pokolenie ludzi, którzy ujrzeli „początek spełniania się proroctwa Jezusa,
czyli ludzi żyjących w roku 1914” mogących mieć w chwili wydania tej
Strażnicy (1985) nawet mniej niż 80 lat. Tzn., że musi chodzić o osoby
urodzone ok. roku 1905, które w 1914 musiały mieć mniej niż 9 lat Podobny
tekst spotykamy w „Strażnicy” z roku CV [1984], nr 22, s.4, gdzie czytamy:
„Jeżeli Jezus w tym sensie użył słowa „pokolenie” i jeśli odniesiemy je do roku
1914, to ówczesne niemowlęta maja już [tj. w 1984 r.] po 70 i więcej lat.” Parę
lat później, w 1989 r., czytamy:
Urodzeni w 1914
„Bieg wydarzeń światowych od roku 1914 harmonizuje z proroctwami
Jezusa Chrystusa i dowodzi, że od tego czasu sprawuje on władzę. Już przeszło
70 lat przedstawiciele pokolenia XX wieku żyjący od 1914 widzą spełnianie się
wypowiedzi Jezusa z 24 rozdziału Ewangelii według Mateusza. Okres ten
dobiega końca i przywrócenie raju na ziemi jest już bliskie” [Strażnica, rok
1989, nr 16, s.14, par.18]
Strażnica pisze tu o ludziach, żyjących od roku 1914 (patrz tez:
„Przebudźcie się!”, rok 1988, nr 8, s.14 „którzy się urodzili w tym roku, lub
wcześniej”; oraz „Przebudźcie się!” (rok LXVIII (1987), nr 3, s.9) „pokolenie,
które żyje od roku 1914”). TS „odmłodziło” pokolenie czasów końca w sposób
maksymalny. Więcej już nie mogli, bo musieliby podważyć cały fundament
doktryn opartych na rzekomym przyjściu Jezusa w roku 1914 (np. jeśli Jezus
nie przyszedł w roku 1914, to tym samym nie ustanowił jeszcze żadnego tzw.
„niewolnika wiernego i rozumnego”, co uderzałoby w autorytet ich wodzów
z Brooklynu).
Jednak tymi powyższymi wypowiedziami TS zaprzeczyło na całej linii
swojemu wcześniejszemu rozumowaniu, że w skład tego pokolenia nie mogą
wchodzić dzieci urodzone w roku 1914, gdyż nie były one na tyle świadome,
aby być świadkami wydarzeń tego okresu:
„Widać wyraźnie, że przez słowo „pokolenie” Jezus nie rozumiał po
prostu dzieci żydowskich urodzonych w 33 roku n.e. Łukasz donosi, iż
zapytany przez faryzeuszy o nadejście Królestwa, powiedział następnie
uczniom, że „musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”
(Łuk.17:20-25). Z pewnością nie mogły go odrzucić nowo narodzone dzieci.
Ponadto przebieg dalszych wypadków wskazuje, że „pokolenie, o którym
mówił Jezus w Ewangelii według Mateusza 24:34, obejmowało jego słuchaczy i
innych ludzi, którzy byli w stanie obserwować spełnianie się jego słów od roku
33 aż do zburzenia Jeruzalemu. Toteż jeśli chodzi o zastosowanie słowa
„pokolenie” w naszych czasach logicznie rzecz biorąc nie może się ono odnosić
do dzieci urodzonych w trakcie pierwszej wojny światowej. Dotyczy
naśladowców Chrystusa i innych, którzy obserwowali tą wojnę oraz pozostałe
zjawiska, jakie wydarzyły się zgodnie ze złożonym „znakiem” podanym przez
Jezusa. Część tych ludzi „nie przeminie”, aż dokona się wszystko, o czym
prorokował Syn Boży włącznie z nastaniem ostatecznego kresu obecnego
niegodziwego systemu rzeczy.” [Strażnica, rok C (1979), nr 18, s.24]
„Niewolnik” głosi wzajemnie sobie zaprzeczające nauki i potem dziwi
się, że ogłupieni „głosiciele” nie wiedzą, co mają głosić. Czy dom skłócony sam
ze sobą może się ostać? (Mt.12:25). Dlaczego w tym całym zamieszaniu wokół
pokolenia zapomnieli o swoich słowach z roku 1979:
„Jezus nie zachęcał swoich naśladowców do podejmowania prób
wyliczenia dokładnego czasu trwania „tego pokolenia” (Ps.90:10). Zamiast
kalkulować, ile lat maksymalnie jeszcze może pozostać do końca, chrześcijanie
powinni pamiętać o jego przestrodze: „Czuwajcie (...), bo w chwili, której się
nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Mat.24:42-44).” [Strażnica, rok C
(1979), nr 18, s.24]
Skoro Jezus nie zachęcał swoich naśladowców do wyliczania czasu
swego przyjścia, to dlaczego „niewolnik” ciągle specjalizował się w wyliczaniu
różnych dat? W jednej ze Strażnic czytamy:
„Według Psalmu 90:10 można życie ludzkie obliczać na siedemdziesiąt,
a niekiedy osiemdziesiąt lat. W tym stosunkowo krótkim okresie muszą się
zmieścić wszystkie zdarzenia wyliczone przez Jezusa w odpowiedzi na pytanie
o „znak, kiedy to wszystko będzie miało się dokonać” [Strażnica, rok 1968, nr
5, s.4]
Pomijając już to, że czas trwania życia jednego człowieka nie musi mieć
związku z czasem trwania pokolenia, i nawet jeśli założymy „najmłodszą”
wersję pokolenia podawaną nam przez Towarzystwo (tj. osoby urodzone w roku
1914), to zgodnie z powyższym cytatem ze Strażnicy, pokolenie to już
przeminęło w roku 1994. Armagedonu ani śladu. A może PO PROSTU W
ROKU 1914 NIE BYŁO ŻADNEGO NIEWIDZIALNEGO PRZYJŚCIA
CHRYSTUSA? Proste, nieprawdaż? TS wie, że cytatu z Mt.24:34 nijak nie da
się pogodzić z ich chronologią dotyczacą roku 1914. Należy oczekiwać w
najbliższym czasie odrzucenia całej wykładni o roku 1914. Już w tej chwili ŚJ
niezbyt się palą do wspominania o fragmencie z Mt.24:34. Kiedyś był to ich
kluczowy cytat, w tej chwili jest w niełasce, bo podważa wykładnię roku 1914.
TS specjalizuje się w podawaniu różnych, selektywnie dobranych, źródeł
świeckich na poparcie swoich doktryn. W „Przebudźcie się!” z roku 1988, nr 8,
s.13 powołując się na jedno z czasopism podali, że w 1984 roku w USA żyło
jeszcze tylko 272 tys. osób, które brały udział w pierwszej wojnie światowej,
oraz, że przeciętnie wymierają one po 9 osób na godzinę. Jeśli potraktujemy
poważnie ta informacje, to z niej wynika, iż w przeciągu tylko 10 lat (tj. do roku
1994) zmarłoby ponad 780 tys. osób, czyli... więcej niż całe to pokolenie. Po co
TS cytuje informacje, które nie mają żadnego związku z rzeczywistością?
Ile czasu, wg Biblii, trwa jedno pokolenie?
Na koniec, jako przeciwieństwo baśni (Kol.2:8) Towarzystwa Strażnica
przyjrzyjmy się Biblii i temu, w jak prosty sposób można było od dawna
zamknąć usta ŚJ odnośnie ich różnych sprzecznych wypowiedzi na temat czasu
trwania jednego pokolenia. Czy są jakiekolwiek fragmenty Biblii na których
podstawie można by określić czas trwania jednego pokolenia? Są! W Biblii
słowo „pokolenie” występuje ponad 100 razy. M.in. to same słowo, które użył
Jezus w Mt.24:34, użył także ewangelista Mateusz kiedy wyprowadzał rodowód
Pana Jezusa:
„Tak wiec wszystkich pokoleń od Abrahama do Dawida jest czternaście;
od Dawida do uprowadzenia do Babilonu - pokoleń czternaście; od
uprowadzenia do Babilonu do Chrystusa - pokoleń czternaście.” (Mt.1:17)
Jak Widać, Mateusz wspomniał, że od uprowadzenia Izraela do Babilonu
- do czasu przyjścia Chrystusa upłynęło 14 pokoleń. Ile lat wg Mateusza
przypada na jedno pokolenie? Aby to stwierdzić wystarczy ustalić różnicę czasu
między uprowadzeniem Izraela do Babilonu, a przyjściem Chrystusa. Następnie
otrzymana liczbę lat należy podzielić przez liczbę 14 pokoleń, o których pisze
Mateusz. W efekcie uzyskujemy biblijna miarę długości trwania jednego
pokolenia. Jak wiemy z Pisma, miały miejsce trzy deportacje Żydów do
Babilonu:
„Ludności zaś, jaką nakazał Nabuchodonozor uprowadzić do niewoli,
było w 7-mym roku 3023 mieszkańców Judy; w 18-tym roku Nabuchodonozora
- 832 osoby z Jerozolimy; w 23-cim roku Nabuchodonozora dowódca straży
przybocznej Nebuzaradan uprowadził do niewoli spośród mieszkańców Judy
745 osób.” (Jer.52:28-30, BT)
Z historii wiemy, że Nabuchodonozor objął władzę w roku 605 p.n.e.
Stąd siódmy rok panowania Nabuchodonozora przypada na 598 p.n.e., 18-ty rok
przypada na 587 p.n.e., a rok 23 na rok 582 p.n.e. Wg TS Jezus objawił się jako
Chrystus podczas chrztu Janowego w roku 29 n.e. (Będziesz mógł..., s.138,
par.13). Które uprowadzenie do Babilonu miał na myśli Mateusz - skoro były
trzy? Spróbujmy policzyć dla wszystkich trzech.
• W pierwszym przypadku mamy: 29+598=627 lat. Po podzieleniu przez 14
wychodzi, że jedno pokolenie w tym wypadku musiałoby mieć średnio 45 lat.
• W drugim wypadku mamy: 29+587=616 i po podzieleniu: 44 lata.
• W wypadku trzecim: 29+582= 611 i po podzieleniu: 44 lata.
Tak więc bez względu na to którą deportację przyjmiemy za datę
wyjściowa uzyskamy w efekcie prawie taki sam wynik: 44-45 lat. Jeżeli Jezus
rzekomo przyszedł w roku 1914 i pokolenie tego okresu, które miało doczekać
Armagedonu stanowią ludzie, którzy się wtedy urodzili, to gdy zastosujemy do
tego założenia biblijna miarę czasu trwania jednego pokolenia widzimy, że
pierwsze pokolenie już dawno przeminęło (w roku 1958/59, gdyż
1914+44/45=1958/59) oraz niedługo przeminie równie i drugie pokolenie.
Pokrętne wyliczanki „niewolnika” nie tylko nie zgadzają się z Biblia, ale
i z samymi sobą, i po ciągłym odmładzaniu pokolenia czasów końca, które, jak
Towarzystwo zapewniało, „żadną miarą” nie miało przeminąć mamy:
Stwórca wycofuje się ze swojej obietnicy!
Towarzystwo Strażnica już dziś nie próbuje obliczać długości życia „tego
pokolenia”. Jak wykazaliśmy wyżej, zgodnie z Biblią, pokolenie osób
urodzonych w 1914 roku dawno przeminęło. Towarzystwo stanęło więc przed
trudnym wyborem: albo odrzucić rok 1914 jako datę przyjścia Jezusa, albo
odrzucić całą wcześniejszą wykładnię o pokoleniu. Rok 1914 jest na razie zbyt
kluczowy dla ich doktryn, aby go odrzucić, więc wybrali to drugie. I tak
w nowszych Strażnicach możemy czytać, że:
„Nie musimy dokładnie wiedzieć, kiedy rozegrają się poszczególne
wydarzenia. Zamiast się więc zajmować obliczaniem dat, pamiętajmy o tym,
żeby czuwać:” [Strażnica, nr 21, s.17, par.5, z dn. 1 listopada 1995]
„Ostateczny tryumf mesjanskiego Królestwa jest naprawdę bliski! Czy
wobec tego wypatrywanie dat lub spekulowanie na temat długości życia
literalnego „pokolenia” może dać jakieś korzyści? Bynajmniej!” [Ibid., s.19,
par.8]
No dobrze. Lecz jak teraz brzmi wykładnia fragmentu z Mat.24:34? Otóż
dowiadujemy się, że:
„To pokolenie najwyraźniej obejmuje mieszkańców ziemi, którzy widzą
znak obecności Chrystusa, ale nie chcą skorygować swego postępowania” [Ibid,
s.19, par.12]
A zatem teraz to pokolenie dotyczy bliżej nieokreślonych osób żyjących
po roku 1914! Kogo jednak obwinić za fałszywe nauki, które Świadkowie
Jehowy głosili po całej ziemi?
„Niektórzy słudzy Jehowy tak usilnie pragną ujrzeć koniec złego
systemu, że czasami spekulują, kiedy wybuchnie „wielki ucisk”, a nawet
próbują to ustalić na podstawie długości życia pokolenia, które pamięta rok
1914. Jeżeli jednak chcemy posiąść „mądre serce”, to „liczmy nasze dni”,
radośnie wychwalając Jehowę, zamiast snuć domysły, ile lat lub dni trwa jakieś
pokolenie” [Ibid., s.17, par.6]
Jak mogliśmy się domyślić, Towarzystwo Strażnica uciekło się do
starych, wypróbowanych metod (tak jak np. z rokiem 1975)... zwalić cala winę
na szeregowych głosicieli (patrz artykuł: „Niewolnik” przyłapany na
kłamstwie). Zauważmy, jak bardzo kłamliwe jest ich wyjaśnienie. Każdy bliżej
zaznajomiony z naukami Świadków Jehowy wie, że szeregowi głosiciele nie
mają prawa do dawania „pokarmu na czas słuszny” (tj. wydawania „Strażnic”,
„Przebudźcie się!” i innych publikacji religijnych). To prawo przynależy tylko
„ciału kierowniczemu” w Brooklynie i to nikt inny, jak tylko to cale „ciało”
spekulowało i zwodziło przez te lata swoich poddanych i teraz winę za swoje
błędne nauki zwala na swoich słuchaczy. Może niejeden „głosiciel” zastanawiał
się czasem nad ostrzeżeniem Jezusa:
„Jeśliby zaś ów zły sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka
z przyjściem, i zacząłby bić współsługi swoje, jeść i pić z pijakami, przyjdzie
pan sługi onego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie
zna, i usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami; tam będzie płacz i
zgrzytanie zębów.” (Mt.24:48-51)
Oczywiście, razem ze zmianą doktryny o pokoleniu, które nie miało
przeminąć, Towarzystwo Strażnica musiało zupełnie zmienić brzmienie stopki
reakcyjnej w każdym wydawanym dzisiaj Przebudźcie się! Poproś „Świadka”
o pokazanie jakiegokolwiek Przebudźcie się! z okresu od nr 7 z roku 1988 do nr
10 z roku 1995. W każdym z nich znajdziesz na 4-j stronie, w stopce
redakcyjnej, informację, że:
„Co najważniejsze, czasopismo to umacnia zaufanie do danej przez
Stwórcę obietnicy, że zanim przeminie pokolenie pamiętające wydarzenia z
roku 1914, nastanie nowy świat w którym zapanuje pokój i bezpieczeństwo”
Począwszy od listopada 1995 r. dowiadujemy się, że Stwórca wycofał się
ze swoje obietnicy (sic!), gdyż czytamy iż:
„Co najważniejsze, czasopismo to umacnia zaufanie do danej obietnicy
naszego Stwórcy, że obecny niegodziwy i pełen bezprawia system rzeczy
zostanie zastąpiony przez nowy świat, w którym zapanuje pokój
i bezpieczeństwo”