rowych w liposomach najwyraêniej po-
woduje powstawanie ATP na „biologicz-
nie istotnym poziomie”.
Wed∏ug oÊwiadczenia Moore’a on
i jego koledzy potwierdzili t´ hipotez´
w doÊwiadczeniach z liposomami za-
wieszonymi w roztworze lucyferyny,
która Êwieci w obecnoÊci ATP. Opi-
sywa∏, ˝e kiedy oÊwietlono roztwór
wiàzkà czerwonego Êwiat∏a laserowe-
go, emitowa∏ on charakterystyczne dla
wzbudzonej lucyferyny ˝ó∏te Êwiat∏o.
Wyniki te zosta∏y przyj´te do druku
w Nature.
Moore, Gust i ich wspó∏pracownicy
planujà teraz przeprowadzenie innych
procesów biologicznych w swoich sztucz-
nych bios∏onecznych komórkach. B´dà
to czàsteczkowe „silniki” poruszajàce
wicià bakteryjnà i enzymy wytwarzajà-
ce substancj´ znanà biochemikom jako
NADH. Moore przypuszcza, co wyda-
je si´ ca∏kiem mo˝liwe, ˝e uda si´ im
wytworzyç wewnàtrz oÊwietlanych li-
posomów zarówno NADH, jak i ATP.
B´dà wówczas mogli przeprowadzaç
ró˝ne biosyntetyczne oraz inne reakcje
obserwowane dotàd tylko w ˝ywych
komórkach, takie jak procesy wykorzy-
stywane do tworzenia zwiàzków far-
maceutycznych. Gust uwa˝a, ˝e sztucz-
ny bios∏oneczny system „mo˝e byç
przydatny jako nap´d w ma∏ych maszy-
nach, umo˝liwiajàc wykorzystanie ener-
gii Êwietlnej do biosyntez, transportu,
∏àcznoÊci i procesów mechanicznych”.
Moore przyznaje, ˝e osiàgni´cie tych
dalszych zamierzeƒ wcià˝ „wydaje si´
ma∏o prawdopodobne. Przed 10 laty nie
uwierzy∏bym, by by∏o to mo˝liwe” –
stwierdzi∏.
Tim Beardsley
Â
WIAT
N
AUKI
Maj 1998 17
SYLWETKA: Alan Sokal
N
ie jestem skromny – wyznaje
z uÊmiechem Alan Sokal, pro-
fesor fizyki w New York Uni-
versity. – Moja parodia jest przeÊmiesz-
na!” Dwa lata temu w czasopiÊmie
naukowym Social Text zamieÊci∏ on po-
zbawiony wszelkiego sensu artyku∏
o „hermeneutyce kwantowej grawita-
cji”, a nast´pnie wyjawi∏, ˝e by∏ to po
prostu ˝art. „Sprawa Sokala” (jego prze-
ciwnicy wolà s∏owo „afera”) wydoby∏a
na Êwiat∏o dzienne problem niew∏aÊci-
wego wykorzystania nauki przez nie-
naukowców. Opisana zosta∏a na pierw-
szych stronach wp∏ywowych dzien-
ników, takich jak New York Times, Inter-
national Herald Tribune, London Observer
oraz Le Monde, i sprowokowa∏a burzli-
we dyskusje na wielu uniwersytetach.
Ostatnio Sokal poszed∏ za ciosem, wy-
dajàc wspólnie z Jeanem Bricmontem,
fizykiem z Université Catholique de Lou-
vain w Belgii, rozpraw´ o – jak sam to
nazywa – „niedba∏ym myÊleniu”, któ-
rym grzeszà postmoderniÊci, spo∏eczni
konstruktywiÊci, poznawczy relatywi-
Êci i inni „-iÊci”.
Ksià˝ka ta, pt. Imposteures Intellectu-
elles (Intelektualne szalbierstwa), napi-
sana zosta∏a w j´zyku francuskim i skie-
rowana jest przede wszystkim do
francuskich intelektualistów, choç rów-
nie˝ do Amerykanów i Anglików (an-
gielskie t∏umaczenie uka˝e si´ w tym
roku). Sta∏a si´ ona we Francji bestsel-
lerem („Francuzi powa˝nie traktujà
swoich intelektualistów” – jak mówi au-
tor) i doprowadzi∏a do furii przeciwni-
ków Sokala. Pomi´dzy naukowcami
a ich oponentami nastàpi∏a kolejna wy-
miana ognia.
Pod∏oga gabinetu Sokala us∏ana jest
kartkami papieru: po jednej stronie po-
Êwi´conymi fizyce, a po drugiej prze-
myÊleniom zwiàzanym z jego nowà pa-
sjà – obronà „naukowego obrazu Êwia-
ta”. Przedzieram si´ przez ten chaos w
kierunku podniszczonej kanapy na
drugim koƒcu pomieszczenia. Sokal
podbiega jednak do komputera, aby po-
kazaç mi swojà stron´ internetowà, a ja
nie mam wyboru: musz´ wróciç, usa-
dowiç si´ na twardej ksià˝ce le˝àcej u je-
go stóp i s∏uchaç.
„Nie znosz´ nieprecyzyjnego myÊle-
nia – stwierdza Sokal – ale bardziej jesz-
cze zalewu nieprecyzyjnego myÊlenia,
które miesza idee prawdziwe z niepraw-
dziwymi.” Oprócz bezmyÊlnego ˝onglo-
wania terminami zaczerpni´tymi z na-
uk matematyczno-fizycznych, takimi jak
„zasada nieoznaczonoÊci”, „twierdzenie
Gödla” czy „chaos”, najbardziej niepo-
koi go relatywizm spo∏ecznego konstruk-
tywizmu w odniesieniu do nauki. „Ogól-
nie rzecz bioràc – wyjaÊnia, akcentujàc
s∏owa jak w czasie wyk∏adu – idzie im
o to, ˝e obiektywnej prawdy nie ma nie
tylko w naukach spo∏ecznych, ale nawet,
co najbardziej szokujàce, w naukach
przyrodniczych. Wed∏ug nich praw-
dziwoÊç dowolnego stwierdzenia jest
wzgl´dna, zale˝na od wypowiadajàcej
je osoby, grupy spo∏ecznej czy te˝ for-
Rozbieranie króla
PUBLICZNE ZAINTERESOWANIE „WOJNAMI NAUKOWYMI” sprowokowane zosta∏o
przez Alana Sokala i jego wyrafinowany dowcip.
MARK HAVEN
macji kulturowej, do któ-
rej ta osoba przynale˝y.”
Sokal mówi wyraênie,
budujàc niezwykle d∏ugie
i rozbudowane zdania.
Pytam go, ilu naukow-
ców naprawd´ si´ z nim
zgadza. „Có˝, niewielu
sformu∏owa∏oby to w ten
sposób, tak wyraziÊcie
i precyzyjnie. Ludzie wy-
powiadajà m´tne stwier-
dzenia, które – jeÊli po-
traktowaç je serio – spro-
wadzajà si´ do tego, co ja
mówi´. Ale gdy ich przy-
cisnàç, zaczynajà bredziç
coÊ w rodzaju: «To, co na-
prawd´ mia∏em na myÊli,
nie jest a˝ tak radykalne, jak si´ wydaje;
idzie mi o to, ˝e bla, bla, bla...», a bla, bla,
bla... nie tylko w ogóle nie jest radykal-
ne, ale jest po prostu jakimÊ banalnym
stwierdzeniem.”
Thomas F. Gieryn, który zajmuje si´
naukami spo∏ecznymi w Indiana Uni-
versity, twierdzi, ˝e staczajàc tzw. woj-
ny naukowe „obie strony oceniajà same
siebie zupe∏nie inaczej, ni˝ postrzega-
jà ich oponenci”. W roku 1994 mate-
matyk Norman J. Levitt i biolog Paul
R. Gross opublikowali ksià˝k´ Higher
Superstition: The Academic Left and Its
Quarrels with Science (Uczelniane za-
bobony: lewica akademicka i jej zatarg
z naukà), traktat atakujàcy przeró˝nych
osobników specjalizujàcych si´ w na-
ukach spo∏ecznych, relatywistów, femi-
nistki, ekoradyka∏ów i innych jako wro-
gów nauki. Wyg∏adzony, ale w wielu
miejscach napastliwy tekst (autorzy wy-
ra˝ajà m.in. nadziej´, ˝e „bolesna pigu-
∏a postmodernizmu pr´dzej, ni˝ si´ wy-
daje, wydalona zostanie przez cierpiàce
na obstrukcj´ kiszki ˝ycia akademickie-
go”) urazi∏ wiele osób, których dotyczy∏.
Twierdzà, ˝e ich idee zosta∏y opacznie
zinterpretowane.
W∏aÊnie ta ksià˝ka sk∏oni∏a Sokala do
odwiedzenia biblioteki i wybrania zesta-
wu smakowitych cytatów, które stano-
wià szkielet jego parodii. „Kosztowa∏o
mnie to wiele pisania, przepisywania i po-
prawiania, ale wreszcie artyku∏ osiàgnà∏
po˝àdany poziom niejasnoÊci” – chicho-
cze Sokal. Wspomina, ˝e gdy przyzna∏
si´ do ˝artu, otrzyma∏ pocztà elektronicz-
nà mnóstwo listów od ludzi zajmujàcych
si´ naukami humanistycznymi i spo∏ecz-
nymi. „Dzi´kujemy, dzi´kujemy – pisali
– mówiliÊmy o tym od lat i nikt nas nie
s∏ucha∏; dopiero ktoÊ spoza bran˝y musia∏
powiedzieç, ˝e król jest nagi.”
Podekscytowany Sokal miota si´ po
ma∏ej przestrzeni ograniczonej przeze
mnie i morze papierzysk; wstaje, wspi-
na si´ na palce, to znów siada, podkula
pod siebie nogi lub nimi wymachuje. Je-
go nie skrywana satysfakcja w po∏àcze-
niu z nieustannym niepokojem przywo-
dzi na myÊl uczniaka, który w∏aÊnie
przy∏apa∏ nauczyciela matematyki na
g∏upiej pomy∏ce.
Sokal wyjaÊnia, ˝e jego podstawowym
celem nie jest obrona nauki. Tak na-
prawd´ dra˝ni go fakt, ˝e relatywizm
emanuje równie˝ z politycznej lewicy.
„A przecie˝ – protestuje – ja te˝ mam po-
glàdy lewicowe.” Jego zdaniem naukow-
cy o przekonaniach lewicowych tracà
energi´ na ja∏owe pompatyczne spory.
„Musimy opracowaç analiz´ spo∏eczeƒ-
stwa, która silniej przemawia∏aby do lu-
dzi ni˝ komentarze, jakie zamieszcza
Newsweek czy New York Times. Aby tego
dokonaç, potrzebujemy wa˝kich argu-
mentów. Nie mo˝emy pozwoliç sobie na
nieprecyzyjne myÊlenie.”
Choç on sam deklaruje motywy poli-
tyczne, przeciwnicy postrzegajà Sokala
jako agresora w wojnie naukowej. Gdy
zbiera∏am informacje do tego artyku∏u,
wielokrotnie ostrzegano mnie, ˝e wk∏a-
dajàc r´ce w ogieƒ, ∏atwo mog´ si´ spa-
rzyç. Opowiadano mi, ˝e redaktorka
dzia∏u recenzji ksià˝kowych tygodnika
Science zosta∏a zmuszona do rezygnacji
ze stanowiska, poniewa˝ dopuÊci∏a do
opublikowania krytycznej opinii o ksià˝-
ce The Flight from Science and Reason
(Ucieczka od nauki i rozumu), b´dàcej
zbiorem esejów pod redakcjà Grossa,
Levitta i Martina W. Lewisa. Prawdà jest,
˝e recenzent posunà∏ si´ do osobistych
wycieczek, ale periodyk Chronicle of
Higher Education sugeruje, ˝e to Levitt
by∏ organizatorem krucjaty przeciwko
redaktorce.
Levitt twierdzi, ˝e nie ma nic wspól-
nego z tym zwolnieniem, choç napisa∏
list krytykujàcy sposób zrecenzowania
ksià˝ki, do którego do∏àczy∏ not´ podpi-
sanà przez kilka osób. „OtrzymaliÊmy
wiele listów w tej
sprawie” – mówi Mo-
nica M. Bradford, se-
kretarz redakcji Scien-
ce. OdejÊcie pracow-
nicy t∏umaczy reorga-
nizacjà dzia∏u.
Innà wymienianà
cz´sto „ofiarà kon-
fliktu” jest wakat na
stanowisku profeso-
ra socjologii nauki w
Institute for Advanc-
ed Study w Prince-
ton (New Jersey).
Jak twierdzi Clifford
Geertz, rektor tamtej-
szej szko∏y nauk spo-
∏ecznych, nie zosta∏o
ono obsadzone w∏aÊnie z powodu wojny
naukowej. Nie zatrudniono dwóch ko-
lejno wybranych kandydatów, poniewa˝
naukowcy z instytutu i spoza niego po-
dejmowali zmasowanà kampani´. „Osta-
tecznie doszliÊmy do wniosku, ˝e nie ma-
my wp∏ywu na obsad´ tego stanowiska”
– stwierdza Geertz. Instytut zwróci∏ Fun-
dacji Henry’ego Luce’a 500 tys. dolarów
przeznaczonych na utworzenie stanowi-
ska profesorskiego.
Choç pierwszy z kandydatów, Bru-
no Latour z école Nationale Supérieu-
re des Mines w Pary˝u, czyni∏ niepo-
chlebne uwagi na temat procederów
spotykanych w nauce (Sokal uwielbia
je cytowaç), drugi, M. Norton Wise
z Princeton University, doktor zarów-
no fizyki, jak i historii, uwa˝a siebie ra-
czej za mediatora w wojnach nauko-
wych. Wplàta∏ si´ jednak w wymian´
zdaƒ na temat sprawy Sokala ze zna-
nym i wp∏ywowym fizykiem Stevenem
Weinbergiem z University of Texas
w Austin, co wed∏ug Geertza uczyni∏o
go obiektem ataków. „Najbardziej na-
ganne w wojnach naukowych – ubole-
wa Geertz – jest to, ˝e ugrz´z∏y one w
bagnie polityki.”
Nale˝y zaznaczyç, ˝e Sokal nie anga-
˝owa∏ si´ osobiÊcie w ˝adnà z tych
spraw. „Nie traktuj´ tego jako wojny –
prostuje – uwa˝am po prostu, ˝e jest to
spór intelektualistów.” Nie mo˝na jed-
nak oprzeç si´ wra˝eniu, ˝e jego bezli-
tosne kpiny nadwer´˝y∏y te nieliczne
rozchwiane mosty ∏àczàce jeszcze nauki
przyrodnicze z humanistycznymi.
Hugh Gusterson, antropolog z Mas-
sachusetts Institute of Technology,
oskar˝a Levitta, Grossa i Sokala o to, ˝e
uporczywie mylà konstruktywnych kry-
tyków nauki z jej wrogami. „To, co
przedstawiajà jako wyraz myÊlenia an-
tynaukowego – dodaje – jest cz´sto re-
fleksjà nad subtelnymi i z∏o˝onymi za-
wi∏oÊciami metod naukowych.” Gieryn
18 Â
WIAT
N
AUKI
Maj 1998
B¸AZE¡SKI ARTYKU¸ SOKALA ukaza∏ si´ w specjalnym wydaniu
Social Text (1996) poÊwi´conym „wojnom naukowym”.
Za zgodà ALANA SOKALA
z kolei uwa˝a, ˝e badania naukowe
i techniczne sà tylko koz∏em ofiarnym.
„Obarcza si´ nas winà, bo przedstawi-
ciele nauk przyrodniczych nie przebili
si´ politycznie.” Z drugiej strony, przy-
rodnicy mówià, ˝e humaniÊci zazdrosz-
czà im statusu kustoszy wiedzy obiek-
tywnej i ˝e ta „zawiÊç w stosunku do
fizyków” przywiod∏a humanistów do
atakowania obiektywnej rzeczywistoÊci.
Przedzierajàc si´ przez literatur´ do-
tyczàcà badaƒ naukowych, ja te˝ czuj´
si´ kompletnie zagubiona. Nie tylko nie
mog´ zrozumieç, o czym jest mowa, ale
nawet kto w∏aÊciwie jest krytykowany.
W ksià˝ce The Golem: What Everybody
Should Know about Science (Golem: co
ka˝dy powinien wiedzieç o nauce) na-
pisanej przez dwóch socjologów – Har-
ry’ego M. Collinsa z Southhampton Uni-
versity w Anglii i Trevora J. Pincha z
Cornell University, napotka∏am jed-
nak esej poÊwi´cony zimnej fuzji termo-
jàdrowej. Autorzy sugerujà w nim, cho-
cia˝ nie mówià tego wprost, ˝e idea zim-
nej fuzji zosta∏a odrzucona, poniewa˝
wp∏ywy polityczne jej rzeczników nie
dorównywa∏y przebojowoÊci grupy fi-
zyków wysokich energii, ˝ywotnie zain-
teresowanych kontynuacjà projektów
badawczych zwiàzanych z goràcà fuzjà
termojàdrowà.
Kiedy pojawi∏y si´ pierwsze donie-
sienia o zimnej fuzji, pracowa∏am jako fi-
zyk jàdrowy; pami´tam, ˝e wi´kszoÊç
z nas by∏aby uszcz´Êliwiona, gdyby zna-
laz∏y one potwierdzenie. NienawiÊç
emanujàca z eseju Collinsa i Pincha
zmartwi∏a mnie i uzmys∏owi∏a, jak bar-
dzo wielkie sà emocje po obu stronach
konfliktu. Jest to ÊwiadomoÊç niezwykle
przygn´biajàca.
„Wszystko sprowadza si´ do wycie-
czek osobistych – mówi Gusterson –
a naprawd´ bardziej potrzebujemy me-
rytorycznej dyskusji, której celem nie
b´dzie jedynie oÊmieszenie strony prze-
ciwnej.” Na ∏amach Physics Today N. Da-
vid Mermin, fizyk z Cornell Universi-
ty, rozpoczà∏ spokojnà i pozbawionà
agresji dyskusj´ z tezami Collinsa i Pin-
cha, w∏aÊnie w tym duchu. W lipcu 1997
roku naukowcy ci wraz z innymi spo-
tkali si´ na skromnej „konferencji poko-
jowej” w Southampton University.
Dowcip Sokala mia∏ przynajmniej jed-
nà pozytywnà konsekwencj´. Na rand-
ce pokaza∏ szkic swojego eseju dziew-
czynie, archeologowi z W∏och. W dro-
dze do domu czyta∏a go z rosnàcym
zdumieniem, a˝ w koƒcu dosz∏a do
wniosku, ˝e jest to po prostu kawa∏. „To
jedna z dwóch zaledwie osób nie b´dà-
cych przyrodnikami, które od razu zo-
rientowa∏y si´, o co chodzi – mówi So-
kal z dumà. – Ale oczywiÊcie nie tylko
z tego powodu si´ z nià o˝eni∏em!”
Madhusree Mukerjee
T∏umaczy∏
Jerzy Kowalski-Glikman
T∏umaczenie fragmentu reprintu
Ponad granicami:
W kierunku transformatywnej hermeneutyki kwantowej grawitacji
Alan D. Sokal
Wydzia∏ Fizyki, New York University
Wielu przyrodników, a zw∏aszcza fizyków, nadal odrzuca poglàd, ˝e nauki zajmujàce si´ krytykà spo-
∏ecznà i kulturowà mogà cokolwiek wnieÊç do ich badaƒ oprócz marginalnych spostrze˝eƒ. Jeszcze mniej
popularne jest wÊród nich mniemanie, ˝e najg∏´bsze podstawy ich Êwiatopoglàdu muszà w Êwietle tej
krytyki ulec gruntownej przebudowie i rewizji. Przeciwnie, naukowcy ci kurczowo trzymajà si´ post-
oÊwieceniowego dogmatu o wy˝szoÊci zachodniego obrazu Êwiata, który mo˝e byç w skrócie scharak-
teryzowany nast´pujàco: istnieje Êwiat zewn´trzny, którego w∏asnoÊci sà niezale˝ne od cz∏owieka,
a nawet ca∏ej ludzkoÊci; w∏asnoÊci te zakodowane sà w „niezmiennych” prawach fizyki; ludzie sà zdol-
ni uzyskaç wiarygodnà (choç niepe∏nà i tymczasowà) wiedz´ odnoszàcà si´ do tych praw, wykorzystu-
jàc „obiektywne” procedury i struktury epistemologiczne (tak zwanej) metody naukowej.
R E K L A M A