Parytet poszedł się jebać
Numer: 05/2010
Autor: Przemysław Ćwiklinski, Andrzej Sikorski
Afera obyczajowa, której bohaterem jest Andrzej Lepper.
Ofiara: Aneta Krawczyk, 35 lat, wykształcenie średnie, stan wolny, matka trzech
dziewczynek. Odważna, bo ujawniła „Gazecie Wyborczej”, że w Samoobronie młode
kobiety dostawały pracę w zamian za świadczenie usług seksualnych. Niektóre były
gwałcone, inne szantażowane, jeszcze inne molestowane. Napaleni politycy Samo-
obrony wykorzystywali ich podłą sytuację materialną. Pokrzywdzona, oskarżycielka
posiłkowa.
Sprawca: Andrzej Lepper, lat 56, wykształcenie średnie, żonaty, ojciec trojga dzieci i
dziadek dwojga wnuków. Warchoł i wicepremier, watażka i minister, anarchista i mąż
stanu. Lider Samoobrony, związku zawodowego i partii będącej przykładem błysko-
tliwej kariery politycznej i błyskawicznego upadku. Tchórz, bo nie chce się przyznać,
że molestował, szantażował i nakłaniał do seksu bezbronne kobiety z Samoobrony, w
tym Anetę Krawczyk. Oskarżony.
Proces: Toczy się od maja 2008 r. przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunal-
skim, III wydział karny. Sędzia Magdalena Zapała-Nowak orzekła, że rozprawy po-
winny odbywać się przy drzwiach zamkniętych. Proces miał się skończyć w czerwcu, a
potem w sierpniu 2009 r. Trwa do dziś. Wiele wskazuje na to, że zakończy się w ciągu
najbliższych dni.
Teraz ja
Zahukana, bezrobotna i skrzywdzona przez mężczyzn kobieta dostrzega szansę na
zmianę swego żałosnego losu w działalności w Samoobronie. Może tam dostać pracę
w biurze poselskim, kandydować w wyborach, być może zostać posłanką na Sejm.
Warunek – seks z bonzami Samoobrony, w tym z szefem wszystkich szefów. Idzie na
to, bo inaczej nici z kariery, z pieniędzy, ze stanowisk. Pod przymusem godzi się na
romans z posłem, zachodzi w ciążę. Lokalny polityk chce tę ciążę spędzić za pomocą
specyfiku poronnego dla zwierząt. Kuracja się nie udaje, kobieta rodzi córkę.
Po wyborach samorządowych jesienią 2006 r. zostaje usunięta z partii. W grudniu o
swojej gehennie rozmawia z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”; te zwierzenia stają
się podstawą artykułu „Praca za seks w Samoobronie”. Tak rodzi się seks-afera. Pro-
kurator wszczyna śledztwo z urzędu.
Kobieta błyskawicznie staje się obiektem zainteresowania mediów. Bierze udział w
programie TVN „Teraz my”. Nie wygląda na zahukaną ani biedną. Zostaje bohaterką
organizacji feministycznych walczących o prawa kobiet. Bezinteresownie (a raczej –
bez honorarium) pomaga jej adwokat Agata Kalińska-Moc.
Matka jest tylko jedna
Wyniki badań DNA wykluczają, że najmłodsza córka Anety Krawczyk jest dzieckiem
posła Stanisława Łyżwińskiego albo przewodniczącego (wówczas także wicepremiera)
Andrzeja Leppera. Kto jest ojcem? – pytają media. Wbrew zdrowemu rozsądkowi i
nauce Krawczyk upiera się, że Łyżwiński. Krawczyk bronią feministki – może mieć
dzieci, z kim chce. Mecenas Moc twierdzi, że to prywatna sprawa jej klientki.
Prasa publikuje list, który Krawczyk rzekomo napisała do Łyżwińskiego: I co podoba-
ła ci się kara? Zakładam, że spodobała ci się kara. Może chcesz jeszcze? Powiedz kie-
dy, a spełnię twoje najskrytsze sadomasochistyczne marzenia. Mecenas Moc bagateli-
zuje list; mówi, że to element nagonki na jej klientkę.
Tyle wiadomo z prasy. Z aktu oskarżenia wiadomo również, że Krawczyk z większą
lub mniejszą precyzją opisuje daty aktów seksualnych z Lepperem oraz okoliczności
ich odbywania. Z przecieków z procesu – który od początku jest utajniony – wiado-
mo, że posługując się kalendarzami, artykułami prasowymi i nagraniami audycji te-
lewizyjnych, Lepper obala twierdzenia Krawczyk. Nie mógł uprawiać z nią seksu w
miejscowości X., bo w tym czasie był w mieście Y., gdzie widziały go setki harcerzy, co
opisała miejscowa gazeta. Nie mógł spółkować w miejscowości Z. o 4 po południu, bo
wówczas nie zdążyłby dojechać do Warszawy i wziąć udziału w programie publicy-
stycznym „Forum”, który emitowano na żywo o 6. I tak dalej…
Będąc Duchem Świętym
Konfrontując zeznania Krawczyk z kalendarium sporządzonym przez Leppera przed
sądem, można dojść tylko do jednego z następujących wniosków:
– Krawczyk mówi prawdę, a Lepper kłamie. Żeby uwiarygodnić kłamstwo, wciąga do
spisku dziesiątki świadków, w tym policję, parlament i środki masowego przekazu.
– Krawczyk mówi prawdę, a Lepper kłamie, ale posiadł umiejętność bilokacji, czyli
przebywania w tym samym czasie w dwóch różnych miejscach. Lub też ma cechy Du-
cha Świętego i jest wszędzie o każdej porze.
– Krawczyk kłamie, a Lepper mówi prawdę.
Jest jeszcze wyjście czwarte – do którego, jak wiele wskazuje, skłania się prokurator –
Krawczyk tylko pomyliła daty, co przecież może się zdarzyć każdemu. A daty da się
poprawić w kolejnym zeznaniu…
Pewnie należałoby uwierzyć w niedoskonałość ludzkiej pamięci, gdyby np. nie to, że
Krawczyk myli się również, opisując szczegóły anatomii Leppera lub nie pamiętając,
że Lepper uprawiał seks z ręką unieruchomioną opatrunkiem gipsowym. Fizycznie
jest to oczywiście możliwe, ale czy możliwe jest, że wykorzystywana seksualnie kobie-
ta nie zauważyła, iż wykorzystujący ma rękę i pół tułowia w gipsie?
Nieścisłości, niespójności, drobnych różnic, jak chce prokurator, albo bezczelnych
kłamstw, jak twierdzi obrona oskarżonego – jest więcej. Do tego dochodzą niepraw-
dopodobieństwa psychologiczne:
– Czy to możliwe, aby Agnieszka K., którą Lepper miał skłaniać do seksu, w tym sa-
mym czasie zwierzała się „Super Expressowi”, że lider Samoobrony jest charyzma-
tycznym przywódcą i ma styl?
– Jak da się wytłumaczyć, że Krawczyk najpierw przez 2 lata jest molestowana i sek-
sualnie wykorzystywana przez posłów Samoobrony, a potem z radością wstępuje do
tej Samoobrony?
Emocjonalny wyraz przesady
Udało nam się dowiedzieć, że podczas procesu zeznawali biegli psycholodzy i seksu-
olodzy. W zachowaniu Krawczyk nie dopatrzyli się cech typowych dla traumy charak-
teryzującej stan po molestowaniu seksualnym. Dopatrzyli się za to czegoś przeciwne-
go – histrionicznego zaburzenia osobowości. Definicja: Zaburzenie osobowości, w
którym występuje wzorzec zachowań zdominowany przesadnym wyrazem emocjo-
nalnym, teatralnością zachowań, staraniami o zwrócenie na siebie uwagi i prowoka-
cyjną seksualnością.
Nie trzeba być psychologiem, aby domyślić się prawdopodobnego rozwoju wypad-
ków: pewna siebie, atrakcyjna, ale skrzywdzona przez życie kobieta nie chce, jak mat-
ka, być sprzątaczką. Polityka wygląda na zajęcie lekkie, łatwe i przyjemne, a do tego
nieźle płatne. Warto więc spróbować, nawet jeśli miałoby się to wiązać z dyskomfor-
tem w postaci flirtów i romansów z przełożonymi. Kobieta godzi się na ten dyskom-
fort, zachodzi w ciążę, wydaje jej się, że z tego powodu powinna być lepiej traktowana.
Jest komunikatywna, zaradna, pracowita. Robi karierę w partii; ma szansę na posadę
radnej lub nawet posłanki. Sądzi, że warto od czasu do czasu dać się bzyknąć temu czy
innemu liderowi, żeby zwiększyć szanse na pomyślny rozwój kariery. Aż tu nagle zim-
ny prysznic! Nie udało się zostać radną, a do tego przełożeni podejrzewają ją o mal-
wersacje finansowe i wyrzucają z partii.
Przychodzi dziennikarz zainteresowany nieprawidłowościami w Samoobronie, przy-
padkowo pojawia się wątek seksu. Żal każe jej pociągnąć ów wątek. Trochę podkolo-
rować, przesadzić, dodać jeden szczegół, zapomnieć o innym…
Spisek kuli śniegowej
Wybucha afera. Kobieta jest w centrum uwagi. Dziennikarze, prokurator, obrońcy
praw kobiet… Niech pani powie prawdę, proszę się nie obawiać. To pani jest ofiarą, a
oni to samce bez hamulców. Męskie szowinistyczne świnie. Ale się nie wywiną, są na
nich paragrafy!
Kobieta zaczyna wierzyć tym, którzy tak mówią. Wierzy, że jest ofiarą, której należy
współczuć. A tych, którzy ją skrzywdzili, trzeba ukarać. Kręci się kołowrót. Wśród se-
tek przesłuchiwanych znajdują się takie, które słyszały coś o niestosownych prakty-
kach seksualnych. Jedna panna przypomniała sobie, jak ktoś dotknął jej pupy albo
zasugerował, że może awansować, jeśli nie będzie taką mniszką. Inna odnosiła wraże-
nie, że przywódcy partii mają na nią ochotę. Były nawet takie, które naprawdę bzykały
się z Łyżwińskim, ale teraz, po zastanowieniu się, uważają, że odbywało się to pod
przymusem. Bo przecież ja taka młoda, a on stary dziad…
Uważamy, że Andrzej Lepper nie ma racji, mówiąc, iż wplątanie go w seks-aferę i
uczynienie jednym z dwóch głównych jej sprawców, jest spiskiem „Gazety Wyborczej”
i konkurencji politycznej. Że nie mogąc zmieść go ze sceny politycznej innymi meto-
dami, jakiś „układ” wplótł go w brudny skandal obyczajowy.
Lepper (i Łyżwiński – w mniejszym stopniu) stał się ofiarą kuli śniegowej: zgiełku
mediów, domagania się „sprawiedliwości” przez feministki, ambicji prokuratora i
wrażeń kilku kobiet, którym się nie powiodło, a które dopiero po latach, w sprzyjają-
cych okolicznościach, poczuły się skrzywdzone, poniżone i wykorzystane.
Dowiedzieliśmy się, że sędzia Zapała-Nowak niechętnie przyjmuje wnioski dowodowe
obrony. Powiedziano nam, że może się tak dziać z dwóch przyczyn: albo pani sędzia
godzi się na to, żeby obrona wykorzystała to w skutecznej apelacji, która niechybnie
nastąpi, albo zmierza do uniewinnienia Leppera.
Wydaje się nam, że wiemy, jak zakończy się ten proces.