Matki pedofilów
Barbara Pietkiewicz
20 grudnia 2010
On tylko lubi dzieci
Matki boją się, że jeśli coś się wyda i syn pedofil trafi do więzienia, mąż i rodzina będą je
oskarżad, że wychowały zboczeoca. Mają poczucie winy: może popełniły jakiś błąd? Kiedy
sprawa wychodzi na jaw, płaczą, zaprzeczają, bagatelizują.
Za sprawcami murem stoją nie tylko rodzice, ale także żony i całe rodziny. Pedofilia i eduka-
cja seksualna to pola bitewne wielkiej wojny kulturowej w dzisiejszym świecie.
Mied w rodzinie bandytę, złodzieja nie oznacza odrzucenia go przez bliskich (chod jeśli dosta-
nie duży wyrok, kontakty z latami wygasają). Szuka się rozpaczliwie usprawiedliwieo: jeśli
miał wspólnika – to tamtego wina. Sam by czegoś takiego nie zrobił. Albo – wpadł w złe to-
warzystwo i to inni go namówili. W środowiskach, w których pobyt w więzieniu jest na po-
rządku dziennym, usprawiedliwieo się nie szuka – wpadł i poszedł siedzied, chod szkoda
chłopaka. Bardziej zły los niż haoba.
Byd matką pedofila to inna sprawa. Lepka, wstydliwa. Nawet jeśli synowie wyjawiają matkom
swą orientację seksualną czy przyznają się do błędów, to przecież nigdy do pedofilii.
Kiedy sprawa wychodzi na jaw i wkracza prokurator, przychodzą – opowiada prof. Maria Be-
isert, wybitna psycholog z Poznania – prosząc o zaświadczenie, że syn jest niewinny. Znają
swoje dziecko, wiedzą o każdym jego kroku. Są przeświadczone, że syn nie mógł zrobid ni-
czego poza ich kontrolą. Nie wiedziały, więc to nie mogło się zdarzyd. Deklarują, że znajdą
świadków, którzy potwierdzą, że syn nie mógłby skrzywdzid dziecka, chcą przynosid opinię od
lekarzy, nauczycieli, księży. Zaprzeczają, krzyczą i płaczą.
Udowodnienie czynów pedofilskich jest trudne, ale jeśli nie budzi wątpliwości, nie można
zrzucid winy na wspólnika, który do seksu z dziedmi namówił, bo uprawiany jest prawie zaw-
sze w tajemnicy i bez świadków. Matki próbują więc zrzucad winę na mężów, że byli za mało
męscy i nie dostarczyli odpowiednich wzorów – mówi prof. Stanisław Dulko, seksuolog. I na
ofiary. To one syna sprowokowały. A ich rodzice z pewnością ignorowali takie zachowania,
więc także są winni. Jeśli dzieci były bardzo małe, kilkuletnie, trudniej już imputowad, że syna
uwiodły. Jeśli ofiarami byli chłopcy, też źle, bo mogłoby to oznaczad, że syn, który uległ ich
prowokacji, jest gejem.
I nie wiadomo, co dla rodziny gorsze – homo czy pedo.
To go podnieca
Nawet kiedy rodzice uwierzą w ujawnioną już skłonnośd syna do dzieci, usiłują ją bagatelizo-
wad. I cóż się znów takiego stało, że dla zabawy, dla kawału pogłaskał dzieciaka. Czy go zabił,
okaleczył, okradł? Po co podnosid taki raban!
Do warsztatu naszego syna, wówczas 21-letniego, przychodził 13-letni chłopak – opowiadali
rodzice pacjenta Stanisława Dorosza, znanego seksuologa z Kołobrzegu. Syn lubi dzieci, bra-
tankowie bardzo się do niego garną. Wszyscy lubimy dzieci, prawda? Ale matka tego chłopca
oskarżyła syna, że go pogłaskał. Że dawał mu piwo i pieniądze, chod syn piwa w ogóle nie
pije. Mamy dom, a tamta rodzina niczego się nie dorobiła, ludzie często powodują się za-
zdrością. I ta matka złożyła doniesienie, a syn dostał wyrok – trzy lata. Kiedy wyszedł z wię-
zienia, policja zaczęła robid na niego naloty. Znaleźli u niego pornografię dziecięcą i dostał
kolejny wyrok – dwa lata. Adwokat napisał odwołanie, czekamy, jaki przyniesie skutek.
Po pobycie w więzieniu syn stał się nerwowy, trzęsie się, dlatego musi przebywad w szpitalu
psychiatrycznym. Nie tylko on, ale my także mamy zrujnowane zdrowie. On cierpi za nic wła-
ściwie, za głupoty, za takie byle co, a my razem z nim.
Nie myśli pani, że teraz się przesadza z tym wykorzystywaniem? – pyta prof. Marię Beisert
matka innego 21-letniego oskarżonego mężczyzny. Syn, opiekun kółka informatycznego, że-
by zainteresowad chłopców, włączał do nauki różne urozmaicenia, wprowadzał różne stopnie
wtajemniczenia. Chłopiec, który chciał mied dostęp do lepszych programów i gier, musiał
pokazad, że jest odważny i pomysłowy. Na przykład zainstalowad kamerkę tak, by nikt nie
zauważył, a potem nagrany film ściągnąd na komputer i pokazad. Jeden z chłopców, najmłod-
szy, 8-letni, wstydził się później, że inni oglądali go na filmie, jak się załatwiał. Takie tam wy-
głupy małolatów. Tyle że ten chłopiec poskarżył się rodzicom, a ci zawiadomili policję. Syn od
razu się przyznał, że robi to już długo i że to lubi, a biegłemu powiedział, że go to podnieca.
Przeprosił chłopców i ich rodziców. Wytłumaczyliśmy mu oboje z mężem, że powinien zająd
się dziewczyną. Przyrzekł nam, że nigdy więcej. I na tym chcielibyśmy sprawę zamknąd, ale
dostał wyrok w zawieszeniu i nakaz leczenia, a sędzia upiera się, że musi się leczyd, chod syn
jest temu przeciwny.
Za sprawcami murem stoją nie tylko rodzice, ale także żony i całe rodziny – mówi mec. Emilia
Neumann, która wielokrotnie reprezentowała rodziców dzieci skrzywdzonych przez pedofi-
lów. Występowała kiedyś w sprawie, w której mężczyzna został oskarżony o brutalny gwałt
na dziecku. Na wszystkich rozprawach żona broniła męża do upadłego, przedstawiając go w
najlepszym świetle jako męża, ojca i kochanka. Matka dziecka wpadła tymczasem w głęboką
depresję i musiała brad leki.
Jeśli mąż zachowuje się na łonie rodziny bez zarzutu, dba o żonę i dzieci, zapewnia bezpie-
czeostwo finansowe, jest wystarczająco dobrym partnerem, żeby się nie rozwodzid. Jeśli na-
wet czuje lekki pociąg do obcych dzieci, ale ich nie morduje ani nie gwałci, czy jest gorszy np.
od alkoholika, który znęca się, zdradza i skazuje bliskich na nędzę?
Skłonnośd ta, w zestawieniu np. z domową tyranią, dla większości żon jest jakby zbyt mało
ważna, żeby z jej powodu, nawet jeśli wyjdzie na jaw, rozwalad rodzinę. Żony naszych pa-
cjentów – opowiada Arkadiusz Błażejczyk, warszawski seksuolog, który uczestniczył w pro-
wadzeniu jednej z nielicznych w Polsce grupowych terapii pedofilów, podejmowanych przez
nich z powodu grożących im kar sądowych – na ogół nie występują o rozwód.
Co innego, jeśli żony są przez mężów porzucane, zwłaszcza dla innej kobiety, albo same chcą
zmienid partnera. Przypadki oskarżeo mężów o pedofilię są teraz trochę mniej liczne, ale
parę lat temu był prawdziwy wysyp – wspomina Jolanta Zmarzlik, psycholog z Fundacji Dzieci
Niczyje, w której bada się, czy dzieci były molestowane.
Kobiety nie idą z oskarżeniem do prokuratury przed rozwodem, ale w jego trakcie – opowia-
da mec. Ewa Milewska-Celioska z Warszawy. Jeśli biegli uznają, że molestowanie nie miało
miejsca, zamiast się cieszyd, czują się zawiedzione. Walczą o orzeczenie o molestowaniu
przez męża do upadłego, nie bacząc, że ich dzieci staną się kiedyś Dorosłymi Dziedmi Pedofi-
lów. DDP niosą we własne życie bagaż nie lżejszy niż DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików. Cór-
ka mężczyzny, która miała trzy lata, kiedy matka oskarżyła go o pedofilię i zostało to opisane
w tabloidzie, w wieku 17 lat kilkakrotnie usiłowała popełnid samobójstwo. Badania dorosłych
dzieci pedofilów są z pewnością trudniejsze niż córek i synów alkoholików, bo żadne z nich
nie będzie się publicznie rozliczało z dziedzictwa, którym zostało obarczone (chod może kie-
dyś dojdzie i do tego). Ale anoreksja, bulimia, lęk przed bliskością, trudności w nawiązywaniu
relacji dręczą je z pewnością tak samo.
– Do rozwodzących się kobiet – tłumaczy Milewska-Celioska – nie trafiają żadne argumenty,
żeby przemyślały stanowisko. Zdarzyły mi się tylko dwa przypadki, gdy żony uznały, że mole-
stowania jednak nie było, tylko im się tak zdawało, bo były na tym punkcie przewrażliwione.
Chciały nadal się rozwieśd, ale już bez zarzutów o pedofilię. Z całej swej praktyki mecenas
pamięta dwa przypadki, gdy sąd wymierzył żonom kary za fałszywe oskarżanie mężów. Chod
było i tak, że żona na rozprawie tłumaczyła mężowi, któremu udowodniono molestowanie
własnego dziecka, że jeśli będzie się leczył, nie musi zrywad kontaktów z synem, bo mimo
wszystko jest jako ojciec potrzebny.
Nierozwodzące się, którym zachowania męża wobec dzieci (obcych) wydają się nietypowe,
idą z tym do seksuologa niesłychanie rzadko. Zamiecenie sprawy pod dywan wydaje się roz-
sądniejsze niż radzenie się specjalistów, co począd z problemem.
Rzadko, ale jednak się zdarza, że przychodzą z nim matki. – Boją się – mówi Stanisław Dulko,
seksuolog – że synowie mogą trafid do więzienia i zostaną pozbawieni kontaktu z własnymi,
jeśli je mają, dziedmi, a one z kolei stracą kontakt z wnukami. Obawiają się także odrzucenia
przez męża i jego rodziców, którzy będą je winid, że wychowały syna na zboczeoca.
Same też mają poczucie winy: może popełniły w wychowaniu jakiś błąd, coś zaniedbały? Mo-
że są jakieś skuteczne terapie, leki, ośrodki odwykowe.
Jak wyhodowad pedofila
Są i takie, chod nieliczne – opowiada prof. Beisert – które odrzucają syna, potępiają jego czyn
i solidaryzują się ze skrzywdzonym dzieckiem. To byd może zresztą te same, które odrzuciły
już synów wcześniej, w głębokim dzieciostwie, nie dając im na progu obrazu bezpiecznego
przywiązania, którym by się dobrze zaindukowali na całe życie.
Nie zmierzono, ile jest w przyczynach pedofilii biologii, a ile doświadczeo życiowych, które te
biologiczne markery stymulują i potęgują.
Justyna Janik, jedna z generacji młodych polskich seksuologów, w książce „Tabu seksuologii”
pod red. Aldony Jodko przywołuje znaczenie relacji dziecko–matka (lub opiekun) w niemow-
lęctwie. Niedostatek dotyku, pielęgnacji, obecności, bliskości odczuwanej przez dziecko,
poddawane tym samym działaniu silnego i długotrwałego stresu, może skutkowad obniże-
niem się w mózgu chemii przywiązania – ilości dobroczynnej serotoniny, oksytocyny, wazo-
presyny. I jednocześnie uruchomid silne wydzielanie się kortyzolu. W nadmiarze działa on jak
trucizna, która uszkadza części mózgu – hipokamp i prążkowie. To z kolei może spowodowad
nieprawidłowe działania społeczne, w tym także dewiacyjne seksualne.
Nie można wyhodowad pedofila, jeśli w jego mózgu – czy to na skutek kombinacji genowych,
zaburzeo w chemii, czy też może mikrouszkodzeo, na które coraz częściej wskazuje neurop-
sychologia – nie zaistnieją możliwości, aby nim został. Z pewnością też nie wszyscy mający
podobnie fatalne wyposażenie krzywdzą dzieci. Wielu dopracowuje się skutecznych mecha-
nizmów samokontroli i zachowao społecznie akceptowalnych.
Można jednak pomóc pedofilowi zostad krzywdzicielem, w najpierwszych okresach życia wa-
ląc w jego mózg trucizną samotności, opuszczenia, zaniedbania, ale także potem, przez od-
rzucającą surowośd, niekonsekwencję i dalszy niedobór czułości.
I staje się ta zadziwiająca rzecz, że dorosły człowiek pozostaje głuchy na seksualną ekscytację
dorosłym obiektem, takim jak on sam, a otwiera się na ekscytację dzieckiem. Nie może nad
nią zapanowad. Uporczywie szuka odpowiedniego obiektu. Potem jego dewiacja zostaje
ujawniona (chod często udaje mu się ją bezkarnie ukrywad miesiącami, latami). Pedofilię za-
czynają z nim dźwigad rodziny.