Holden Kelley Jane The Girl Behind the Glass [nieof]

background image

background image

Jane Holden

Kelley - The Girl

Behind The Glass

Tłumaczenie dla: Translations_Club

Tłumaczenie: Isiorek

Korekta: sylwikr, noir16

Korekta całości: Isiorek

background image

∗ 1 ∗

- DZIEWCZĘTA!

Nikt nie wypowiedział tego słowa w domu na Hemlock Road od

bardzo dawna.

- DZIEWCZĘTA!

Kobieta, stojąca po prawej stronie ganku za ścianą z deszczu,

krzyczała do kogoś. Czy mogłaby rozmawiać z prawdziwymi

dziewczynami?

Od roku nie było jakichkolwiek ludzi mieszkających w domu. Och,

oczywiście wywoływało to mnóstwo ludzkich spojrzeń. Chłopcy rzucali w

niego kamieniami w Halloween. Kilku udało się podbiec aż do ganku,

chwaląc się swoją odwagą. Czasami, na wiosnę, gdy nie było zbyt ciemno,

ludzie zastanawiali się nad wprowadzeniem tutaj. Chodzili ciężkim

krokiem przez pokoje i pytali o przewody elektryczne. Kobiety miały

nadzieję znaleźć coś niezwykłego pod starą farbą. Było tam wymyślne

lustro w drewnianej Sali naprzeciwko drzwi frontowych. Z jakiegoś

powodu nikt nie lubił oglądać swojego odbicia w popękanej szybie.

Nagle, gdy tylko lato się skończyło, a krzak aronii przed gankiem

zabarwił się na czerwono, mężczyzna przeszedł przez pokoje. Nawet nie

spojrzał na strych czy piwnicę. Wkrótce po tym, robotnicy włożyli na

miejsce rozbite okna i wymietli śmiecie. Malarze przemalowali ściany z

szarego na biały. Meble zostały odnowione. Przedpokój napełnił się

pudłami. Tylko leniwe myszy były zadowolone – dzięki ludziom łatwiej

background image

było im zdobywać jedzenie. Pająki cierpiały z powodu niszczenia ich

pajęczyn. Po tych wszystkich latach, nietoperze i wszystko inne pragnęło

tylko pozostać w samotności.

Jednak wszystko mogło się zmienić, odkąd dziewczęta wprowadziły

się do domu.

- Chodźcie rozpakowywać!

Nie było w tym domu żadnych krzykaczy. Był krzyk. I wrzask. I

sapanie. I dziwny, zgrzytliwy trzepot, niczym dźwięk wydobywający się z

gardła starca. Ale nie było jakiegokolwiek krzyku, jaki tylko matki

potrafiły z siebie wydać.

Kobieta miała jasne pomarańczowe włosy, krótko ścięte. Jej

kolczyki były z piórek i kawałków tkaniny. Nosiła dżinsowe spodnie, tak

jak każdy to teraz robił. Jej koszula była poszyta dziwnymi i kolorowymi

nićmi. Nie patrzyła wcale tak, jak robi to matka. Ale była nią. Była zła;

łatwo było poznać jej myśli. Myślała o tym, jak dużo musiała jeszcze

zrobić, zanim jej rodzina będzie mogła spędzić noc w tym domu. Myślała,

że te dziewczyny są całkiem dorosłe by pomóc. Myślała, miała nadzieję, że

to nie jest błąd przeprowadzić się do tego domu na Hemlock Road.

- Przestańcie ukrywać się w samochodzie!

Srebrny samochód był zaparkowany na podjeździe obok drzew

piołunu. Deszcz walił w dach. Zaparowane szyby utrudniały dostrzeżenie,

co jest w środku bądź na zewnątrz. Ale były tam dwie dziewczyny

siedzące obok siebie na tylnym siedzeniu.

Obydwie miały długie nosy i proste brązowe włosy, ścięte tuż nad

ich ramionami. Były bliźniętami jednojajowymi. To był najcudowniejszy

sposób, by mieć siostrę. Nikt nie mógł być zazdrosny o drugą, gdy

obydwie miały zielone oczy.

background image

Nosiły krótkie, dżinsowe spodenki i koszule z czerwonymi

napisami. Niebieska koszula miała rysunek gołębia i napis PARK SLOPE.

Pomarańczowa koszula miała rysunek wiewiórki i napis PARK SLOPE.

Dziewczynki wyglądały na jakieś jedenaście lat – był to dla nich

najwspanialszy wiek.

- Hannah, Anna! Tracę do was cierpliwość!

Jedna z bliźniaczek myślała, że kobieta nie zdawała sobie sprawy z

tego, iż krzyczy. Ktoś musiał nałożyć zły urok na ich mamę.

Druga bliźniaczka chciała, aby wrócili w drogę. By znów mogły być

w Brooklynie.

Która z nich to Hannah? Która z nich to Anna? Poznanie ich

umysłów nie pomogło. Większość ludzi nigdy nie wypowiedziała ich

imion tak jak należy.

Ich głowy były pochylone nad notebookiem. Każda bliźniaczka

sporządziła inną część takiego samego obrazu. Były dobre w rysowaniu.

Ich linie proste były bardzo proste. Dziewczyny wiedziały, jak zrobić coś

dużego i sprawić, że będzie to małe. Robiły ulicę miasta zacieniowaną

przez wysokie drzewa. Budynki były tylko dodatkiem. Dziewięć kroków

doprowadziło do drzwi frontowych powyżej maleńkich jardów, pełnych

kwiatów. Pod koniec ulicy mogłeś zobaczyć kawiarnię ze stołami, gdzie

ludzie sączyli napoje z kubków. Obok była księgarnia. Jedna bliźniaczka

rysowała ją. Druga rysowała dwie dziewczyny śpieszące się w kierunku

sklepu.

Oczywiście śpieszyły się. To wyglądało jak rodzaj miejsca, gdzie

każdy, kto kochał czytać, już tam był. Ale nikt nie mógł tam pójść. To było

piękne jak obrazek.

Bliźniaczki tez tak myślały. To był tylko obrazek.

background image

Obie spojrzały na dom na Hemlock Road.

Dom zawsze wyglądał na ciemniejszy, gdy padało. Mury z cegły,

krzewy, komin i dach były w całości szare. Dawniej ściany były białe.

Framugi okien było jaskrawozielone. Okiennice nie zapadały się.

Czerwone pelargonie kwitły w skrzynkach na kwiaty. Krzak aronii był

przycięty, a na ganku było miejsce na drewnianą ławkę. Drzewa cykut

były tylko o połowę niższe, więc nie było możliwości, by nie docierało tu

słońce. Dawniej dom na Hemlock Road był czyimś domem. Ale tak już

nie było. Ale może, po prostu może, tak mogło być teraz.

Dziewczyny wróciły do swojego rysunku. Jedna dodała książkę na

wystawie za szybą sklepu. Druga pociągnęła portfel, więc mogli zapłacić

w sklepie.

Czerwone pelargonie rozkwitały w oknie. Aronia. Ale miały już

książki. Było sześć pudeł opatrzonych etykietą KSIĄŻKI w przedpokoju i

więcej na górze w sypialniach. Dziewczyny mogły otworzyć te pudła,

wyjmować te książki i przeczytać którekolwiek by chciały. Ich matka nie

kazała dziewczynom wejść do środka? Inne matki stałyby się bardzo złe,

gdyby im nie były posłuszne. Więc dlaczego matka bliźniaczek nie

rozpakowała tych książek?

Może faktycznie mieli egzemplarz najlepszej książki na świecie o

najzabawniejszych, najśmielszych dzieciach. Nawet, gdyby nie dostały

Historii Poszukiwaczy Tajemnicy Skarbu, muszą być jakieś dobre

książki we wszystkich tych pudłach. A co, jeśli nie było? A co, jeśli

wszystkie ich książki były takie, jak te dwie w płóciennej torbie na zakupy

przy ich stopach? Złoty Kompas i Subtelny Nóż. Jaka dziewczyna

chciałaby czytać książkę na temat żeglarskiej historii albo osełek?

- Opuściłyśmy naszą księgarnię.

- Naszą ulicę.

background image

- Nasze drzewa.

- Naszą wiewiórkę.

- Nutkin.

Bliźniaczki mówiły szybko. Ledwie potrzebowały jakichkolwiek

słów, aby się porozumieć. Wiedziały, o czym myślą. Były prawie tak dobre

w odczytywaniu myśli, jak każdy inny. Niestety jednak tylko bliźnięta się

rozumiały.

Każdy w samochodzie wydał głębokie i bolesne westchnienie.

- Ale musiałyśmy się przeprowadzić.

- Przez Selene.

Kto to był?

Wtedy, jakby faktycznie usłyszała to pytanie, jedna z bliźniaczek

wskazała na okna po południowej stronie domu.

Starsza dziewczyna machała w stronę samochodu. Miała długie,

złote włosy. Zobaczenie jej tam było wstrząsające. Tak nie powinno być.

Mnóstwo nastolatek miało takie włosy. Użyli ich jako zasłony, by ukryć

swoją zdradę.

- Wybrała.

- Kogo obchodzi, jaki pokój wybierzemy?

- To i tak nie będzie Brooklyn.

Powinno to je obchodzić. Sypialnia, którą wybrała Selena, była

największa. Rodzice wybraliby największą sypialnię, po południowej

stronie. Prawie wszyscy ludzie, którzy mieszkali w tym domu, spali tam,

oprócz tego starca, który pomylił się na tyle, by chcieć mieć bliżej do

łazienki. Trzecia sypialnia w głębi była najmniejsza. Dostała najgorszą

możliwą ocenę najgorszego ze wszystkich miejsc. Dlaczego bliźniaczki

background image

miałyby tam spać? Dlaczego Selena powinna mieć drugą w kolejności,

najlepszą sypialnię? Tylko wypadek narodzin uczynił ją najstarszą i

przeszczepił jej złote włosy.

- Hannah! Anna! Czemu wciąż jesteście w samochodzie?

Nagle, mężczyzna stanął po prawej stronie ganku. Musiał być

ojcem, jego brązowe włosy kręciły się ponad tyłem jego szyi. Miał na sobie

spraną koszulę z napisem PINK FLOYD THE WALL, wymalowanym

przez kolorowy zawijas. Myślał, że to drugi w kolejności, najgorszy dzień

jego życia. Myślał również o najgorszym dniu. Ponieważ było to coś, co się

wydarzyło w jego biurze, ale niewarte było to zawracania sobie głowy.

Starał się być pogodny.

- Selena ma mnóstwo pomysłów jak mogłybyście ozdobić waszą

sypialnię.

- Och, wow - powiedział bliźniaczka.

- Selena ma pomysł, - powiedziała druga.

Ojciec zmarszczył brwi.

- Nawet nie próbujecie znaleźć pozytywów w tej sytuacji..

Bliźniaczki nie odpowiedziały. Obie myślały, że nie ma nic dobrego

w tej sytuacji.

- Dam wam minutę.

A potem co? Był rodzajem ojca, który kazałby jego córkom pójść

podciąć krzak aronii?

- Proszę, Anno? – Powiedział.

- Chcemy skończyć nasz rysunek, - powiedziała bliźniaczka, która

musiała być Anną.

background image

- Chodź do środka, Hannah. Selena myśli, że jesteś na nią zła -

powiedział ojciec.

Hannah pomyślała, że dla odmiany Selena może mieć rację.

- Powiem jej, że jesteś w drodze. – Ojciec chciał wrócić do środka.

Drzwi zatrzasnęły się za nim i podskakiwały za jego plecami. Ha!

Niestety, bliźniaczki nie zauważyły małego żartu. Kontynuowały

rysowanie. Hannah zrobiła talerz ciasteczek na kawiarnianym stole. A

Anna umieściła kota w drzwiczkach księgarni.

Kot nie był tam mile widziany.

Jedna gałąź drzewa cykuty wymachiwała ze złością.

Pomimo, że bliźniaczki rozumiały się, nie zrozumiały wiatru. Nie

zobaczyły gałęzi. Nawet nie podniosły wzrok znad strony.

Dlaczego nie weszły? Dom nie był taki zły. Miały swoje książki.

Miały siebie. Jakieś ze stworzeń były przyjacielskie.

Wejdźcie do środka.

Czego się bały? Nie musiały się bać o ile unikałyby niektórych

miejsc. Unikać tych miejsca, gdzie sprawy miały miejsce – albo tam,

gdzie sprawy nie miały miejsca. Pod warunkiem, że bliźniaczki zrobiłyby

to, nic by ich nie skrzywdziło. Rzeczywiście i prawdziwie: dom nie był aż

tak zły…

Nagle dotarł do nich głośny krzyk.

background image

∗ 2 ∗

- EEEEEEEEEEK!

Żaden krzyk nie jest tak przenikliwy jak krzyk nastolatki. Żaden

krzyk nie jest tak ogłuszający, ani tak długi. Ten krzyk trwał cały czas, w

jakim Selena wybiegła z drugiej -najlepszej sypialni na dół.

Wszyscy inni również biegli. Myszy schowały się pod deskami

podłogowymi. Matka i ojciec wypadli z kuchni. A Hannah i Anna, w

końcu zostawiły samochód i pośpieszyły w stronę domu.

Rodzina stała w przedpokoju, obok lustra w sali z drzewa, dysząc z

radosnym podnieceniem.

- Co się dzieje? – Zapytał ojciec.

Co się stało? Co sprawiło, że twarz Seleny tak poczerwieniała i jej

oczy stały się tak szerokie?

- Byłam na górze, w mojej nowej szafie - powiedziała.

Wyszła z szafy? Nawet myszy wiedziały lepiej, co zrobić. Ale

obróciła się w prawo. Jej ubranie było wszystkim, o co się troszczyła. To

było oczywiste, że doskonałe pasy na jej koszuli pasowały do szwów na jej

krótkich, krótkich spodenkach, i do koloru na jej paznokciach u nóg. Była

jak inne nastolatki, które nigdy nie zwracały uwagi na nic, co naprawdę

się liczyło.

- Co się stało? – Zapytała matka.

background image

Selena szukała słów. Ale ich nie znalazła.

- Widziałaś mysz? – Matka pomyślała o śladach zębów, które

widziała na niektórych pudłach.

- Albo pająka? - Powiedziała Anna.

- A co z pluskwami? – Zapytała Hannah.

- Nie drażnijcie jej. Nie widzicie, że jest zdenerwowana? –

Oczywiście matka stanęła po stronie siostry. Nawet przygładziła te długie,

żółte włosy. – A teraz powiedz nam co się stało, Seleno.

Teraz Selena miała nowy powód do strachu – a mianowicie, że

zabrzmi jak idiotka. Wzruszyła ramionami.

- Nic, naprawdę. Po prostu dziwne uczucie, wiecie?

Czy wiedzieli? Czy mogli wiedzieć?

- Uczucie, jak… - Powiedziała Hannah.

- Jakbyśmy nie powinni się tu przeprowadzać? – Podpowiedziała

Anna.

- Nie! – Zaprzeczyła Selena.

- Wszyscy doskonale wiecie, że nie możemy wprowadzić się do

naszego nowego domu, ponieważ nie jest jeszcze gotowy - powiedziała

matka.

- Nie możemy żyć w domu, w którym nie ma łazienki, - powiedział

ojciec.

Selena myślała, że to jest lepsze.

- Dalej, rozejrzyjmy się, - powiedział ojciec.

Nikt się nie poruszył.

- Wrócić do szafy? – Pisnęła Selena.

background image

- Jestem pewien, że tam nic nie ma - powiedział ojciec.

Wszyscy popatrzyli w górę, wzdłuż ciemnej falistej poręczy i

wsłuchiwali się w swoje oddechy.

Mieli nadzieję nic nie usłyszeć. Ale nawet śmierć nie jest aż tak

cicha. Zawsze są gdzieś jakieś hałasy - szczególnie w domu na Hemlock

Road. Faktycznie, coś smyrgnęło przez podłogę na górze. To nie było

uczucie - to była mysz, która żuła pudło i postanowiła rzucić się w

kierunku lepszej kryjówki. Tylko rodzina nie wiedziała o tym.

Bliźniaczki wzięły się za ręce. Selena otuliła się rękoma. Ojciec

złapał najbliższy przedmiot, który wydawał się najpodobniejszy do broni.

Nikt w rodzinie nie zaśmiał się, gdy złapał za przepychacz do toalety.

Wspaniała parada zaczęła wchodzić po schodach. Przepychacz,

ojciec, matka, bliźniaczki i będąca na końcu Selena. Ojciec głośno tupał.

Myślał, że jeśli zrobił dość hałasu, spłoszy cokolwiek było w szafie. To

mogło być skuteczne – o ile to była żywa rzecz.

Na szczycie schodów przeszedł podestem w kierunku prawej strony.

Przepchnął się, aby otworzyć drzwi drugiej-najlepszej sypialni

drewnianym końcem przepychacza. Rodzina zerknęła do środka. Co

oczekiwali zobaczyć? Włamywacza? Pupę? Albo może, jak inna matka

mogłaby powiedzieć, zielonookiego potwora.

- Pusto - powiedział ojciec.

Chodził coraz dzielniej wokół łóżka z białym wezgłowiem, białego

sekretarzyka, białego biurka, i wokół trzech wysokich pudeł, każdego

opatrzonego etykietą z napisem SZAFA. Były też inne pudła. Żadne z nich

nie było opatrzone etykietką KSIĄŻKI.

Selena wskazała na koniec sali, gdzie drzwi szafy były wciąż

częściowo uchylone. Ojciec podszedł do niej na palcach. Użył

background image

drewnianego kawałka, aby ją otworzyć. Szybko wycofał się, jakby

oczekiwał, że coś wyskoczy na niego i powie: BUU!

Nic tego nie zrobiło. Nie było niczego w szafie. Nic, co mogłoby być

zobaczone. Ale ponieważ drzwi zostały otwarte po raz pierwszy od lat,

zapach z niej uciekł do sypialni.

Bliźniaczki nic nie zauważyły. Dostrzegły coś innego - okazję, by

dokuczać Selenie. Skoro była tak okrutna jak większość starszych sióstr,

zasłużyła na to.

Anna trąciła Hannah.

- Spójrz tam.

- Oh, nie, to nie może być to - powiedziała Hannah.

- Tak, to to, - powiedziała Anna.

- Straszne- stwierdziła Hannah.

- Przerażające - potwierdziła Anna.

- Okropne - dodała Hannah.

- Próżnia - powiedziały chórkiem.

- Ha-ha - powiedziała Selena.

Nie było nic zabawnego w próżni

Matka zmarszczyła nos.

- Czujecie to?

Ojciec powęszył i odchylił się.

- Szafa jest zaraz przy łazience.

- Potwór, który wystraszył Selenę, nie zarumienił się - powiedziała

Anna.

background image

Bliźniaczki ścigały się ze sobą z sypialni do łazienki. Pomimo że

woda śmignęła w dół rury, to nie zabrało ze sobą zapachu. Ani pamięci o

tym co wydarzyło się w szafie. Nic nie mogło. Nic nie powinno. Najlepiej

było nie iść tam, gdzie ta obrzydliwa złość wciąż żyje.

Wolno i cichutko drzwi szafy zamknęły się.

- To musiał byś wiatr, - powiedział ojciec.

Rodzina uwierzyła mu – przynajmniej na razie.

background image

∗ 3 ∗

ZANIM

bliźniaczki mogłyby uciec do samochodu, ich matka

zacisnęła ramiona wokół nich i pociągnęła je w dół pokoju za łazienką po

lewo i do ich sypialni.

To była, jak byś powiedział, najmniejsza, najciemniejsza, najgorsza

sypialnia. Ale nie zawsze tak było. Niegdyś na ścianie bez okien była

biblioteczka z dwiema półkami książek i z kolekcją trzech małych ptaków

z porcelany. Ale brakowało czwartej figurki, puszysty, pomarańczowy kot

strącił rudzika i rozbił go. Niebieski fotel stał kiedyś koło półek na wszelki

wypadek, gdyby ktoś zechciał wziąć książkę i ją przeczytać.

Oczywiście te książki zostały skonfiskowane dawno temu. Bez

wyraźnej przyczyny! Kilka dni po tym wszystko inne wywędrowało z

pokoju. Nikt nie troszczył się za bardzo o zasłony. Nikt nie potrzebował

krzesła albo łóżka. Ale zgubienie książek było okrutne i okropne. Ludzie

w tych stronach byli lepsi niż przyjaciele.

Lepiej nie denerwować się znowu. Lepiej nie popadać w gniew. Gdy

wybucha pożar, wszystko staje się czarne od dymu. Nawet rzeczy, które

były miłe. Lepiej nie myśleć o przyszłości albo przeszłości. Wystarczy być

jak te stworzonka. Wystarczy być.

Prawie od osiemdziesięciu lat nie było jakichkolwiek dobrych

książek w domu na Hemlock Road. Jacyś ludzie przynieśli tutaj

background image

encyklopedie albo almanachy

1

albo Podstawy Gotowania. Szczególnie

wieczorami łapali za swoją Biblię. Jeden mężczyzna nie miał żadnych

książek - tylko magazyny pełne okropnych obrazków. Na szczęście myszy

szybko wszystko przeżuły.

A teraz nadeszły dziewczyny. Pokój znów był pełen cudownych

rzeczy. Łóżko piętrowe, czerwona biblioteczka z sześcioma półkami,

dwuosobowe biurko, dwa żółte krzesła i trzy duże pudełka z tektury

opatrzone etykietą H/A KSIĄŻKI. Ktoś już przeciął wstęgę. Nie potrzeba

było wiele wiatru, by otworzyć klapkę. Odrobinę powietrza sprawiło, że

machała kusząco tam i z powrotem.

Bliźniaczki stały koło siebie i patrzyły na podwórko. Okna bez

zasłon zmuszały do odwrócenia spojrzenia z powrotem z nieruchomymi

oczami.

Co zobaczyły dziewczynki? Nic szczególnie interesującego. Rów. To

było wszystko. Rów był teraz pusty. Nikt nie chodził tam i z powrotem.

Więc czemu one wciąż się na niego patrzyły? Miały książki do

przeczytania. Książki mogły je unieść z dala od tego. Nie chciały tego? Nie

potrzebowały tego? Może nie. Miały siebie. Nie zostały same, bez niczego.

Tektura obijała się wciąż i wciąż o książki.

Bliźniaczki odrobinkę się do siebie zbliżyły.

- To upiorne, - powiedziała Hannah.

- To tylko przeciąg. – Anna chciała zamknąć okno. Nie było otwarte.

Spojrzały na siebie z zastanowieniem.

Ich matka krzyknęła:

- Hannah! Anna! Wasz tata przyszedł i przyniósł obiad!

1

Publikacja

periodyczna

(najczęściej

rocznik

) lub jednorazowa, zawierająca zebrane

artykuły i informacje dotyczące wielu lub jednej dziedziny życia, nauki, sztuki, np.

background image

Bliźniaczki zbiegły i wpadały na lustro w sali z drzewa, ale nie

spojrzały w szkło.

- Co dostałaś?

- Indyjskie?

- Sushi?

- Azjatyckie?

Sapnęły, gdy dostrzegły zielono-białe torebki, które trzymał ich

ojciec.

- O nie.

- Tylko nie Fast-Food.

- Próbujesz nas zabić?

Przez jedną krótką chwilę ich ojciec pomyślał, że chciałby. W

zamian za to dał każdej z nich niewielkie, tekturowe pudełko. Rodzina

siedziała na pudłach w jadalni i jadła kanapki i chrupiące frytki. Pili ze

słomek wbitych w ogromne kubki z papieru, jak te, które tak często

lądowały w rowie przy Hemlock Road.

Rodzina nie rozmawiała zbyt wiele. Wszyscy byli zmęczeni, a jednak

zastanawiali się, czy mogliby usnąć. Fast-Food rzeczywiście został

zjedzony bardzo szybko. Obiad został zakończony. Matka uprzejmie

zebrała niezjedzone kawałki i umieściła je w kącie kuchni, gdzie myszy

łatwo mogły je znaleźć.

- Idę do łóżka - powiedziała matka.

- Ja też - zawtórował

2

jej ojciec.

- Dobrej nocy - powiedziała matka.

2

W oryginale cały czas powtarza się słowo „powiedział/powiedziała”. Żeby nie powtarzać

użyłam innych zwrotów. Znaczą to samo więc nic nie straciliście a lepiej się czyta jak nie powtarza się
co chwilę to samo słowo tylko w różnych osobach. [przyp. od tłumacza]

background image

- Słodkich snów - dodał ojciec.

Jakby mówienie mogło to urzeczywistnić.

Rodzice wspięli się po schodach. Czy Hannah i Anna mogły iść z

nimi? Nie. Hannah miała płócienną torbę. Wreszcie, po długim czasie,

ona i Anna wyjęły książki.

W pokoju dziennym była długa kanapa pokryta szarym materiałem

bardziej nadającym się na buty. Poduszki oparte o ścianę, wciąż były

zawinięte w plastik. Bliźnięta usiadły na kanapie; w każdym bądź razie z

plecami opartymi o ramiona kanapy. Ich stopy spotkały się pośrodku.

Hannah trzymała Subtelny Nóż, a Anna Złoty Kompas.

Żeglarskie przygody wyglądały na bardziej obiecujące niż osełka. I

tak było. Złoty Kompas był faktycznie o mądrej dziewczynie, która

poszukiwała jej przyjaciela. Anna czytała szybko, przeskakując na jej

ulubione części. To było zawstydzające, ponieważ nie każdy czytał książkę

wcześniej. To mąciło w głowie. Ktoś mógł pomyśleć, że najlepszy

przyjaciel był demonem? Być może.

Weszła Selena.

- Możemy zamienić pokoje, jeśli będziecie chciały. Tyle że sufit jest

niższy w moim pokoju, więc wasze łóżka piętrowe nie zmieściłyby się. I

wiem, że lubicie spać w ten sposób, no nie?

3

Obie bliźniaczki obróciły kartki w ich książkach.

- Nie mówiłyście mi kiedyś, że lubicie mieć te same sny unoszące się

nad głowami? Pomyślałam, że to jest bardzo urocze. Zawsze mówiłyście

urocze rzeczy, gdy byłyście małe.

3

Selena mówi do dziewczynek tak, jakby były jedną osobą. Zmieniłam to ponieważ

dziwnie brzmiało. Btw… Selena jest wredna, nie lubię jej już :P [przyp. od tłumacza]

background image

Czekała, mając nadzieję, że zaproszą ją by usiadła. Nie zrobiły tego.

Nie pragnęły jej koło siebie.

- Kiedy przestaniecie czytać? – Zapytała Selena.

Jaki to był rodzaj pytania? Jak ktokolwiek mógłby kiedykolwiek

przestać czytać?

Bliźniaczki przewróciły kolejne strony.

- Nie ma dla mnie nic do zrobienia - powiedziała Selena.

- Czyja to wina? – Zapytała Anna.

- Tata powinien podłączyć TV - stwierdziła Selena.

Hannah i Anna spojrzały na siebie. Nie wypowiedziały nawet słowa

na głos.

- To nie jest moja wina - powiedziała Selena.

- Hmmm - wymruczała Anna. – Dlaczego tu się przeprowadziliśmy,

Hannah?

- Booszzz, Anna. Nie pamiętam.

- Myślicie, że jesteście zabawne ?- zapytała Selena.

- Może znudziłyśmy się życiem w najdoskonalszej dzielnicy, -

odrzekła Anna.

- Znajdującej się w pierwszej dziesiątce według Związku

Pośredników Handlu Nieruchomościami.

- Jesteście naprawdę denerwujące - powiedziała Selena.

- Jednakże, od tej pory mamy zamiar zostać sławnymi pisarkami -

powiedziała Hannah.

- Albo politykami - dodała Anna.

- Nie powinnyśmy mieć idealnego dzieciństwa.

background image

- Powinnyśmy przeprowadzić się do Helton.

- Powinnyśmy cierpieć.

Selena zakryła uszy. Nic nie mogło powstrzymywać krzywdzących

słów przed wwiercaniem się w jej mózg.

Ktoś mógł zapamiętać okrutne słowa innych ludzi i mógłby użalać

się nad Seleną. Ale nie można było zapomnieć, że nastolatki bywają

dwulicowe. Przez moment wyglądają na miłych. Chwilę później beztrosko

oglądali czyjąś śmierć.

- Nie zapomnij Taty - powiedziała Hannah.

- Chciał dłuższego dojazdu do pracy na Manhattan.

- Będzie mógł zredagować mnóstwo artykułów jadąc trzy godziny

pociągiem

- Mama chciała się przeprowadzić - powiedziała

4

Selena.

- Naprawdę? – Zapytały Hannah i Anna.

- Jest szczęśliwa, że ma cały pokój dla siebie, by projektować -

powiedziała Selena.

- Musiała to powiedzieć - stwierdziła Anna.

- Więc nie czujesz się, jakbyś zrujnowała nam wszystkim życie? –

Zapytała Hannah.

Selena wyrywała książki siostrom i rzuciła nimi o podłogę.

- Hej! – Wykrzyknęły.

- Nie powinniście być na mnie wściekłe. Starałam się dostać do

przyzwoitego liceum w Nowym Jorku. Nie wychodzi mi pisanie testów.

- Niezbyt dobrze - potwierdziła Hanna.

4

Zaczynam się zastanawiać, czy autorka zna jakieś inne słowo niż „Said” -.-

background image

- Po prostu nie jesteś zbyt bystra - dodała Anna.

- Jestem bystra w inny sposób - zaperzyła się Selena.

- Jeśli w to wierzysz, to na serio jesteś kretynką - powiedziała

Hannah.

Teraz nie było już zbyt wiele do powiedzenia – nawet, gdyby było to

prawdą.

Selena wybiegła z pokoju dziennego, przez drewnianą salę z lustrem

i półpiętro, na górę. Kiedy dobiegła do swojej sypialni, zatrzymała się.

Drzwi do sypialni były otwarte. Ciemność sączyła się poprzez

podłogę, jakby była błotem.

Hannah i Anna mogły podnieść książki i mogły wrócić do czytania.

Ale w zamian zaczęły przyglądać się, jak Selena zawahała się na schodach.

Anna wpadła na pomysł. Hannah była dobra w odczytywaniu jej myśli.

Wiedziała, o czym jej siostra bliźniaczka myślała. Zsunęły się z kanapy,

cicho wymknęły się z pokoju dziennego i chyłkiem przeszły do

przedpokoju. Gdy były pod schodami, podskoczyły i wykrzyknęły:

- Booo!

Selena krzyknęła i wpadła do pokoju rodziców. Niestety ojciec

właśnie się rozbierał . Krzyknęła jeszcze raz patrząc na jego krótkie

kalesonki w niebieskie paski i wybiegła do przedpokoju.

Ojciec założył spodnie od piżamy i wyszedł.

- Co się dzieje?

- Hannah i Anna są dla mnie niedobre - poskarżyła się Selena.

5

- Nie drażnijcie siostry - powiedziała matka, gdy przyszła na dół .

5

Biedactwo

background image

- My tylko się zabawiamy - powiedziała Anna.

- Jakkolwiek możemy w tym okropnym domu - dodała Hannah.

- Dziewczynki, proszę. Walki czynią wszystko jeszcze gorszym.

Każdy powinien iść już spać - zasugerowała matka.

- Nie zasnę. Moje serce wciąż wali jak oszalałe - narzekała Selena.

- Mam nadzieję - powiedziała Anna.

- Inaczej byłabyś martwa - dokończyła Hannah.

- Przestańcie mówić w ten sposób - powiedział ojciec.

- Mogę spać w twoim pokoju mamo? – Zapytała Selena. - To

nieuczciwe, że jestem jedyną osobą, która musi spać całkiem sama.

Jak ona śmie mówić o tym, co jest uczciwe?

Kolejny raz matka wzięła stronę najstarszej córki.

- Oczywiście, że możesz.

Ojciec nawet przyniósł jej poduszkę i koce, więc nie musiała iść do

swojej sypialni, by je wziąć.

Hannah i Anna zostały same na dole.

Wróciły na swoje miejsca na kanapie i otworzyły książki. Jednak nie

przeczytały więcej niż kilka stron, zanim Hannah powiedziała;

- Jak długo mama i tata będą pozwalać jej spać ze sobą?

- Nie wiem.

- Naprawdę była przestraszona.

- Nie widziałaś jej?

- Kiedy krzyczała?

Uformowały swoje twarze w groteskowe maski.

background image

Anna śmiała się, ale Hannah zastanawiała się.

- Jak myślisz, co ona poczuła w szafie?

- Nic - powiedziała Anna.

Hannah nie była tego taka pewna. Przypomniała sobie sposób, w

jaki drzwi się powoli zamknęły.

- Ona jest po prostu nastolatką. Miotają nią różne emocje -

stwierdziła Anna.

Bliźniaczki również miały zbyt wiele uczuć. Żadne z nich nie były

dobre. Nie cierpiały domu. Chciały wyjechać. Tak, jak zrobił to każdy

inny. Każdy chciał odejść daleko, daleko z dala od domu na Hemlock

Road.

Ale odejście nie było możliwe dla każdego.

Anna uśmiechnęła się. Ale nie była zadowolona; miała inny pomysł.

- Mama i tata zrobią dla seleny wszystko.

Hannah również się uśmiechnęła.

- Więc jeśli Selena znienawidzi to miejsce...

- Mama i tata wyjadą.

- Ale póki nowy dom nie jest gotowy...

- Musimy usunąć najemców.

- I wrócimy do domu.

- Do Brooklyn.

Przybiły tryumfalną piątkę.

- Musimy ją przestraszyć - powiedziała Hannah.

- Potrzebujemy planu - dodała Anna.

background image

- Nadprzyrodzonego planu.

Zostawiły swoje książki i zaniosły notebook z ich rysunkiem na

górę. Po raz pierwszy w ciągu dnia, cieszyły się. Czuły się pewnie w swoim

planie, ponieważ wiedziały, że są mądre i miały siebie.

Ale nigdy nie postawiłyby swoich żyć na to, co miało się wydarzyć.

Nigdy, nigdy, nigdy. Nieważne, ile lat by się starały.

background image

∗ 4 ∗

GDY

mieszkańcy byli już w łóżkach, stworzenia zaczęły się

wybudzać. Myszy miały wspaniałą ucztę na tych kawałkach mięsa i bułek.

Pogryzły pudełka, które pachniały najbardziej obiecująco z jedzenia.

Pająki naprawiły swoje zrujnowane sieci. Największe radosne

podniecenie było na strychu, gdzie nietoperze rozwinęły swoje skrzydła i

opuściły krokwie.

Nietoperze zanurkowały w pustej przestrzeni. Nie zwróciły uwagi

na ojca, wyrzucającego z siebie chrapnięcia. Przez kilka chwil wszystkie

pięćdziesiąt nietoperzy przenosiło się razem, tworząc wielką szarą bestię.

Och, to było szykowne, wzrastać w ten sposób. Po chwili było już po

wszystkim. Jeden po drugim, nietoperze prześlizgały się przez luki w

okapie i na zewnątrz w noc, by zabić.

Granice nic dla nich nie znaczyły. Szły tam, gdzie mogły znaleźć

jedzenie. Jeden przeleciał nad rowem. Inny poleciał między cykutami i za

drogę. Jeszcze inne poleciały do najbliższego sąsiada, który żył w domu

na południu – była to odrażająca stara kobieta, która otwierała puszki

jedzenia dla dzikich kotów.

Dziś wieczorem koty prychały i walczyły. Przez co w powietrzu

unosiło się nieznośne wycie. Yrrow, yrrow, yrrow. Jakby cierpiały.

Dlaczego one powinny odczuwać ból? Miały w bród jedzenia. Przyszły i

poszły, robiąc dokładnie to, co im się podobało. Nie utknęły koło

ostatniego miejsca na ziemi, w jakim chciałyby się kiedykolwiek znaleźć.

background image

Jak mogłyby cierpieć z tego powodu - nie troszczyły się ani troszkę o

żywych ,czy zmarłych.

Yrrow, yrrow, yrrow.

Dźwięk niósł nietoperze dalej i dalej. Nawet

te, które zwykle poluję po lewej stronie podwórza. A więc nie było

żadnego powodu, aby pozostać na zewnątrz – zwłaszcza, gdy tak wiele

ciekawych rzeczy działo się teraz w domu.

Książki bliźniaczek leżały na kanapie. Zgodnie z okładkami,

Subtelny Nóż był dalszym ciągiem Złotego Kompasu. Ponieważ obie były

skierowane w dół, nie mogły zostać przeczytane. Nie było żadnego

sposobu, by przerzucić stronę. Bliźniaczki były bardzo nieostrożne i nie

liczyły się z innymi. Inne dzieci nigdy nie potraktowały swoich książek w

ten sposób.

Ojciec wciąż chrapał. Selena wydawała małe dźwięki, gdy spała. Coś

pomiędzy „me” lub „mean”. Kto troszczył się o rodziców albo starszą

siostrę? Marzenia bliźniaczek były dużo bardziej interesujące. Prawie, jak

słuchanie przyjaciela.

Hannah i Anna spały obok siebie na dolnej koi. Hannah trzymała

ołówek. Anna trzymała ich notebooka. Nie powiększyły swojego obrazu

Brooklyńskiej ulicy. Przeniosły się na nową stronę. Na górze jedna z nich

napisała: Duch w szafie Seleny?

Jedna sięgnęła po absurdalny obraz na zbyt dużym arkuszu. Druga

narysowała kawałek ciasta z puklem włosów. Co wiedziały o duchach?

Nic. Żaden rysunek nie wyglądał, jakby kiedykolwiek był ludzki, dawno

temu.

Ołówek wyślizgnął się z palców Hannah i potoczył w poprzek

podłogi, strasząc mysz. Notebook wypadł z ręki Anny. Pusta strona

zasłoniła ich rysunki. Tam. To było lepsze.

background image

Hannah otworzyła oczy. Wpatrywała się w drugi koniec pokoju.

Czasami lepiej było widać niektóre rzeczy w ciemności. Inni ludzie

dowiadywali się, że w tym domu jest to prawdą. To dlatego go opuszczali.

Nikt nie dbał o nich. Nawet gdyby przynieśli pasjonujące książki, nikt nie

miałby nadziei, że tu pozostaną. Nikt nie pragnąłby ich za przyjaciół.

Powoli Hannah podniosła głowę i podparła się na lewym łokciu.

Mrugnęła. Za bryłą Anny przykrytą kocami, Hannah mogła dostrzec

niewyraźne kształty. Klapka na pudle nie machała już. Wstrzymała

oddech, nasłuchując. Wszystko co słyszała, było oddechem Anny i

waleniem jej własnego serca.

Nie powinna obawiać się. Nikt nie chciał zadać jej bólu. Ona

powinna wrócić w objęcia Morfeusza. Gdy słońce świeci, dom nie

wygląda na tak ciemny. Rano zaakceptowałaby fakt, że musiała tu zostać.

W końcu Hannah położyła głowę na poduszce i zakrzywiła ciało

wokół Anny. Dwie dziewczyny połączyły się niczym kawałki układanki.

A jednak znalazło się miejsce, by coś prześlizgnęło się między nimi.

background image

∗ 5 ∗

NASTĘPNEGO

dnia człowiek z narzędziami zapukał do

drzwi i zapytał o Pana Zimmera. Było to nazwisko rodziny.

- Jestem szczęśliwy, że mógł pan przybyć tak szybko - powiedział

pan Zimmer.

- Założę się, że jesteś. W takim miejscu jak to, potrzebujesz telefonu

by zadzwonić po pomoc - powiedział mężczyzna z narzędziami.

Naciągnął nowy drut od słupa telefonicznego do domu. Przeciągnął

inny drut do kuchni, gdzie telefon był od zawsze. Ale nowy telefon nie

wisiał na ścianie. Leżał na blacie kuchennym. Liczby były na guzikach. I

miał błyszczącą, srebrną antenę.

Pierwszy telefon był do Seleny.

- Halo - zapiszczała. Nie została w kuchni, gdzie jej matka mogła

dowiedzieć się, co mówiła, a jej młodsze siostry mogły dostarczyć efekty

dźwiękowe. Selena zaniosła telefon do swojego pokoju i zamknęła drzwi.

Legła na swoje łóżko i nawijała do swego przyjaciela o dużym domu w

uroczym mieście i o tym, jak olbrzymia była jej sypialnia.

Nie wspomniała jednak o zamkniętych drzwiach w drugim końcu

sypialni. Ani, dlaczego tak było. Tak naprawdę całkiem o tym

zapomniała. Jej myśli były nudną mieszaniną tego, kto kogo lubił, kto

kogo nie lubił; i tego, kto kogo by wolał, gdyby tylko ten ktoś wiedział, kto

background image

kogo nie lubi

6

. Nie liczyło się to, co myślała, lub to, co robiła - do czasu aż

odłożyła telefon i ruszyła z naręczem płaszczy do szafy.

Pójdzie tam znowu?

Delikatny wietrzyk podniósł włosy wzdłuż jej nagich ramion.

Opuściła płaszcze.

- Wszystko w porządku, - powiedziała. Jakby kogokolwiek w pokoju

to interesowało.

Zastanowiła się, czy potrzebowała szafy. Nie miała jej w Brooklynie.

Ale mogłaby mieć piękną, nową szafę w nowym domu. Do tego czasu

mogła zadowolić się tym, co miała. Złożyła z powrotem płaszcze do pudła

z napisem SZAFA i spędziła resztę poranka na dekorowaniu brązowych

stron obrazami przystojnych mężczyzn.

Na dole pan Zimmer próbował znaleźć miejsce, żeby wszystko

podłączyć. Z powodu tego, że nie mógł go znaleźć, jego myśli były dość

nieprzyjemne. Prawie wszystko, co posiadali, miało sznury - w tym

maszyna do szycia pani Zimmer. Umieściła ją w jadalni obok dużego

stołu. Gdzie rodzina miałaby jeść, jeśli to miało się stać jej przestrzenią do

pracy? Nie myślała o posiłkach. Potoczyła manekina pod okno. Miał ciało

kobiety, ale głowę głupiej nastolatki. Ha!

Gdzie były Hannah i Anna? Nie przeczytały jeszcze Złotego

Kompasu i Subtelnego Noża. To było dobre. Te książki były zbyt

niepokojące dla tych, którzy naprawdę byli odcięci od swoich bliskich.

Dlaczego Hannah i Anna nie dostały takiej książki jak Historia

Poszukiwaczy Skarbu? Tak, dzieci Bastable miały swoje smutki. Ich

matka nie żyła, a ich ojciec stracił pieniądze. Kiedyś nakłoniły chłopca z

sąsiedztwa – Alberta, aby wykopać skarb i on niemal został pogrzebany

6

Pogubiłam się w tym. Sama nie wiem kto w końcu kogo lubi… Eh… nastolatki xD

background image

żywcem. Bastables sprzeczał się też, ponieważ Dora była tak

apodyktyczna i zachowywała się, jakby czuła się lepsza niż inni. Ale w

końcu wszystko się polepszyło. Co było celem czytania książki, jeśli nie

to?

Może książka, która była kontynuacją Subtelnego Noża, kończyła

się happy endem. Może była w pudle na górze. Jeżeli tylko bliźniaczki

przestałyby szeptać w ich pokoju i rozpakowałyby resztę ich książek.

Anna podniosła prześcieradło, które powinno być na jej łóżku i

położyła je ponad głową Hannah. Nie było nawet białe. Wyglądała jak

chodząca tęcza.

- Whooo, whooo, - zawołała Hannah

- Brzmisz jak sowa.

- Co powinnam powiedzieć?

- Coś, co ją przestraszy.

Hannah powiedziała głębokim, niskim głosem:

- Seeeeleeeno, wygląąąąądasz grubo w tych jeeeeaaansach.

Bliźniaczki roześmiały się – dopóki ich matka nie otworzyła drzwi.

- Najpierw zapukaj! – wykrzyknęły obie.

Pani Zimmer zapukała dwa razy w drzwi i weszła, i wyszarpnęła

kartkę Hannah

- Czy nie mówiłam ci, że masz nie drażnić Seleny?

- My tylko się bawimy, - powiedziała Anna.

- Więc przestańcie. Nie rozpakowałyście jeszcze wszystkiego. –

Powiedziała pani Zimmer.

background image

Bliźniaczki bawiły się kartką. Nawet ich matka wiedziała, że szykują

coś. Tylko nie wiedziała, co.

- Dlaczego nie ty? Będziesz czuć się lepiej, jeśli wyjmiesz swoje

książki, - powiedziała pani Zimmer.

Tak, każdy chciał.

- Szkoła zaczyna się za mniej niż tydzień, - ciągnęła dalej pani

Zimmer.

Oczywiście wszystkie dzieci musiały iść do szkoły – jeśli mogły iść.

Szkoła nie była taka zła dla dziewczynek takich jak Hannah i Anna. Ale

Hannah martwiła się.

- Dlaczego nie możemy być w tej samej klasie, jak byłyśmy w szkole

w Brooklynie? – Zapytała.

- Dyrektor sądzi, że bliźniaki zyskują więcej niezależności, gdy są

zachęcane do nawiązywania kontaktu z innymi, - powiedziała pani

Zimmer.

Bliźniaczki wzięły te słowa za zwykły szmer.

Pani Zimmer spróbowała jeszcze raz.

- Po porostu pomyślcie o nowych znajomych, których zdobędziecie.

- Mamy przyjaciół, - powiedziała Anna.

- W Brooklynie, - dodała Hannah.

- Możecie zdobyć więcej przyjaciół, - nie poddawała się pani

Zimmer.

To była prawda. Mogły -jeśli tylko przestałyby poświęcać sobie

nawzajem tyle uwagi.

background image

-

Powinnam kupić nam słodkie pieczywo w tej małej piekarni na

ulicy głównej? Wasz tata pojechał kupić więcej kabli, - powiedziała pani

Zimmer.

- Coś z czekoladą? - Zapytała Anna.

- Oczywiście - odpowiedziała pani Zimmer.

Hannah pomyślała o czymś. Gdyby rodzice wyjechali, ona i Anna

miałyby okazję wystraszyć Selenę.

- Czy Selena pojechała?

- Do sklepu z kablami? - Zapytała pani Zimmer.

Wszyscy zaśmiali się. Pani Zimmer przytuliła swoje córki i wyszła.

Hannah wyciągnęła kartkę ponad ich głowami i szepnęła Annie.

Po kilku chwilach trzasnęły drzwi samochodowe. Silnik obudził się

do życia. Żwir zachrzęścił pod oponami.

Dom był cichy. Kilka zachłannych myszy podreptało na zewnątrz do

kuchni ,chociaż nie każdy wyszedł.

Selena przymierzała swój strój, który zaplanowała nosić w pierwszy

dzień szkoły. Wyglądała bardzo dziwnie. Inne dzieci nigdy nie miały

nowego ubrania. Nie kiedyś. Przynajmniej, dopóki ubrania po

rodzeństwie nie zostały podarte. Krótkie spodenki Seleny zostały

wystrzępione u dołu i kończyły się na udach. Jej koszula miała tyle dziur,

że musiała nosić ją na inną koszulę. Nawet wtedy paski jej biustonosza

były widoczne. Nie miała butów na stopach tylko podeszwy gumowe z

paskami między palcami u nóg. A jednak stroiła się i podskakiwała przed

lustrem na kredensie, zachwycając się swoim wyglądem.

- Hannah, Anna, zdecydowałam co założę. Teraz mogę zająć się

wami.

background image

Zapukała do ich drzwi. Bliźniaczki nie odpowiedziały.

- Musicie zrobić plany na przyszłość. Pierwsze wrażenie jest bardzo

ważne. To jest zupełnie nowa szkoła, to jest twoje pierwsze - pierwsze

wrażenie. Możesz być kimś zupełnie nowym i na luzie. Czy to nie byłoby

wspaniałe – Hannah, Anna?

Selena otworzyła drzwi. Nikogo tam nie było.

- Poszłyście do sklepu z kablami? Naprawdę jesteście idiotkami.

Wzruszyła ramionami i wyszła wolnym krokiem z powrotem wzdłuż

sali.

Gdzie były bliźniaczki? Nie było pisków ani kroków na poddaszu.

Selena nie zauważyła. Myślała, że jest sama w domu, więc mogła zrobić

cokolwiek, czego tylko chciała. Myślała, że są ciasteczka w kuchni.

Skarciła samą siebie, bo powinna oprzeć się pokusie i pośpieszyć się z

powrotem do swego pokoju.

Przez ten czas ostrożne stopy skradały się z poddasza.

Hannah i Anna wyciągnęły się wzdłuż ogrodzenia do czasu, gdy nie

doszły do szczytu. Ich serca waliły z nerwowym radosnym podnieceniem.

Prawie nic nie widziały. Ich oczy nie dostosowały się do ciemności.

Jedyne światło wdzierało się przez pęknięcia pod okapem.

Pewnego razu, strych był pełny skarbów. W kącie nad sypialnią

rodziców, kupa starych chodników mogła być latającym dywanem albo

tratwą Hucka Finna, mogła być gdzieś ukryta. Beczka była doskonała do

przeprowadzania podwieczorków. Pień mógł być stołem. Obok komina

były pudła ze starymi zdjęciami, ozdobami świątecznymi, drewnianymi

nartami, lampy, które nie działały, drewniane wysokie krzesełko, i

domowej roboty koń na biegunach.

background image

Na strychu nie było teraz żadnych skarbów. Wszystko stamtąd było

teraz wywiezione. Z wyjątkiem jednego. Jedna cenna rzecz została ukryta

pod podłogą obok okapu, gdy wszystkie książki z bardzo niewielkiej

sypialni wywędrowały. Żadna żywa dusza nie wiedziała gdzie to jest –

nawet żadne żyjątko. Przez prawie osiemdziesiąt lat nikt nie mógł wyjąć

tego i popatrzeć na to. Ale ponieważ dziewczyny były tu, może…

- Co teraz? – Wyszeptała Anna.

- Znalazłam miejsce nad szafą Seleny. - Hannah podeszła do środka

strychu. Machnęła rękoma przed nią, aby poczuć jej przejście przez

ciemność. Przestrzeń była niemal wielkości całego domu. Nie było

żadnych ścian.

- Myślisz, że to tu? – Wyszeptała Hannah.

- Dalej, - odszeptała Anna.

Hannah zatrzymała się. Wyczuła coś pasjonującego w ciemnościach

nad głową. Wiedziała, że ona i Anna nie są jedynymi osobnikami na

strychu. Ale nie wiedziała, kto jeszcze jest na strychu.

- Co to jest? – Wyszeptała Anna.

Hannah nie była pewna. Nasłuchiwała. Czy było wystarczająco

cicho? Może znalazłaby jakąś cenną rzecz.

Spójrz.

Anna była zbyt niecierpliwa.

- Pośpiesz się, - wyszeptała.

Hannah przestała słuchać i siadła na podłodze. Była bardzo brudna.

Podniosła stopy i strzepnęła pył z obcasów jej butów.

BOMP, BOMP, BOMP. Wolne, celowe głuche odgłosy - jak bębny w

paradach na cześć żołnierzy na Armistice Day.

background image

Dźwięk obudził wszystkie nietoperze. Rozwinęły swoje skrzydła i

opuściły krokwie. Rzuciły się w dół strychu.

Bliźniaczki nie doceniły tańca. Hannah przetoczyła się na brzuch.

Anna przykucnęła na podłodze. Obydwie przykryły swoje głowy

ramionami.

Szkoda, że nie mogły ucieszyć się z krzyku Seleny, uciekając od

dźwięku w dół po schodach do kuchni. Ha!

Na strychu, nietoperze wirowały. Bliźniaczki nie ośmieliły się

poruszyć tak długo, aż czuły szum skrzydeł. W końcu nietoperze zdały

sobie sprawę, że jest za wcześnie by polować. Wróciły do swoich drzemek.

Gdy pan i pani Zimmer wrócili do domu, znaleźli Selene leżącą na

kanapie, trzymającą się za brzuch i jęczącą.

- Co jest nie tak? - Pani Zimmer rzuciła torbę pieczywa i popędziła

do córki.

- Słyszałam głosy dochodzące z mojej szafy, - powiedziała Selena.

- W starym domu również czasami coś hałasowało, - powiedział pan

Zimmer.

- Jestem pewna, że to nic, - powiedziała pani Zimmer.

- Ale stało się coś naprawdę przerażającego! – Zawodziła Selena.

Bliźniaczki zeszły ze schodów i wbiegły do pokoju.

- Co jest? – Zapytała Anna.

- Co się stało?- Dodała Hannah.

Bliźniaczki myślały o tym, jak dobrze zadziałał ich plan - do czasu,

gdy Selenie w końcu nie udało się powiedzieć.

- Zjadłam wszystkie pieguski.

background image

- To wszystko? – Zapytała pani Zimmer.

- Nie mogę nosić tych krótkich spodenek w pierwszy dzień. Wiem,

że zyskałem co najmniej dziesięć funtów – żaliła się Selena.

-

Nie mogłeś przytyć. Paczka ciasteczek waży tylko jednego funta, -

powiedział pan Zimmer.

Pani Zimmer spojrzała na bliźniaczki.

- Co z waszymi ubraniami?

Hannah i Anna spuściły wzrok na ciemny proszek na ich koszulach.

- W jaki sposób się tak bardzo pobrudziłyście? – Zapytał pan

Zimmer.

- Byłyśmy na zewnątrz, - powiedziała Anna.

- Bawiłyśmy się, - dodała Hannah.

- To nie jest brud z zewnątrz. Gdzie byłyście? – Zapytała pani

Zimmer.

- Byłyście na strychu, - powiedziała Selena.

Najwyraźniej nie była tak głupia, jak ludzie myśleli.

-

Zrobiłyście dudniący hałas. Wystraszyłyście mnie, aż musiałam

zjeść te wszystkie ciasteczka. Nienawidzę was! Nienawidzę was obydwu !

- Jak mogłyście zrobić to waszej siostrze? – Pan Zimmer myślał, że

przez bliźniaczki staje się szalona.

- Jak mogłaś spowodować, że musimy mieszkać w tym domu? –

Zapytała Hannah.

- Doskonale wiecie jak. – Pan Zimmer myślał, że ma dosyć ich

skarg.

- Nie dbasz o nas, - pożaliła się Anna.

background image

- Dbasz tylko o nią, - dodała Hannah.

- To nie jest prawda, - poskarżyła się Selena.

Tak, była. I wszyscy w domu doskonale o tym wiedzieli.

background image

∗ 6 ∗

PAN

i pani Zimmer nie sprawili, że bliźniaczki przestały się

zabawiać kosztem Seleny. Nikt nie zabrał im książek. Jednakże Hannah i

Anna zostały ukarane. Przez następne dwa dni Selena jeździła za nimi

wszędzie, pytając, czy straciła cokolwiek na wadze, lub, czy jej uda wciąż

wyglądają na zbyt duże, by nosić krótkie spodenki. W końcu bliźniaczki

uciekły na zewnątrz. Chodziły z determinacją w dół podjazdu. Zatrzymały

się obok najstarszego drzewa przy brzegu Hemlock Road.

Co było nie tak? Nie mogły opuszczać posesji? Czy to też było ich

karą?

Spojrzały w prawo. Drzewa zablokowały widok domu starszej pani.

Spojrzały w lewo. Droga zakręciła zanim mogły zobaczyć kamienne

bramy, które chroniły podjazd, który wił się pod górę do fantazyjnego

domu, gdzie nikomu nie wolno było chodzić.

- Gdzie chodnik? – Zapytała Hannah.

- Nie cierpię tego, że musimy być wszędzie wożone, - powiedziała

Anna.

- Szczególnie od kiedy tata nie może tego robić - dodała Hannah.

Pan Zimmer jeździł do pracy pociągiem.

- A mama nie chce - pożaliła się Anna.

Pani Zimmer cięła jakaś tkaninę na stole w jadalni.

background image

- Myślę, że powinnam nauczyć się prowadzić - stwierdziła Anna.

- Za pięć lat - dodała Hannah.

Bliźniaczki westchnęły. Myślały o innej ulicy – ulicy pokrytej

ckliwymi sklepami zamiast ciemnych drzew.

Jedna gałąź zakołysała się, jakby chciała coś powiedzieć:

rozumiemy, jak się czujesz. Proszę, nie obwiniaj nas. Nie możemy

pomóc przez to, kim jesteśmy.

Hannah spojrzała na nią. Zastanawiała się, dlaczego poruszyła się,

kiedy cała reszta była wciąż nieruchoma.

- Pamiętasz, jak pierwszego dnia gałęzie poruszyły się? Dlaczego to

zrobiły?

Spytała siostrę, chociaż Anna nie wiedziała, albo nie obchodziło jej

to. Spojrzała na koty, patrzyła jak jeden wymykał się za gankiem pod

czerwonym krzakiem aronii.

- Oooch, kotek, - zawołała Anna. Obie bliźniaczki podbiegły do

niego.

Szary z bladymi przednimi łapami, nie był najpiękniejszy ani

najbrzydszy. Ale jak wszystkie koty, szukał bezbronnego stworzonka, by

je zabić.

- Jest zabłąkany? – Zapytała Hannah.

- Nie ma obróżki - powiedziała Anna.

- Może będziemy mogły go zatrzymać - powiedziały chórkiem i z

podekscytowania przybiły sobie piątkę.

Czyżby nie wiedziały, co może zrobić kot?

- Kici, kici kici, - wymruczała Anna.

- Tutaj, Muffie - zawołała Hannah.

background image

- Tak będzie się nazywał? – Anna pomyślała, ze to imię brzmi

dziecinnie.

- A co powiesz na Pana Muffina? – Zapytała Hannah.

Kot, który powinien nazywać się Pan Morderca, biegał dookoła

domu. Bliźniaczki podążyły za nim.

- Panie Muffin, poczekaj! – Zawołała Anna.

Podwórko było jeszcze bardziej zapuszczone niż front. Dawniej był

tam ogród. Matka zasadziła nasiona, a nasiona stały się warzywami, które

jadły jej dzieci. Jednego października, dawno temu, kabaczek

7

zgnił na

winoroślach. Nie było nikogo, aby zebrać dynie w Halloween i wyrzeźbić

twarz, która może odstraszyć diabła.

Kot spostrzegł, jak brązowy ptak stukał dziobem w brud pod

krzakiem. Ptak przekrzywił głowę w jedną stronę i skoczył. Kot

przykucnął bardzo nisko na ziemi, pomalutku przechodząc do przodu,

jedna blada łapa za drugą. Ptak nie dostrzegł niebezpieczeństwa.

Bliźniaczki powinny to dostrzec. One powinny coś zrobić. To było bardzo

złe pozwolić niewinnemu stworzeniu umrzeć. Jedna mała śmierć mogła

doprowadzić do kolejnej.

Szary ogon bił niczym batem tam i z powrotem. Właśnie, kiedy kot

skoczył, dmuchnięcie wiatru zaszeleściło liśćmi nad ptakiem. Odleciał

machając skrzydłami. Został oszczędzony.

Hannah i Anna nie zwróciły na to uwagi - albo były za daleko od

tego.

Były jakieś potężne miejsca, których moc była wywołana

wydarzeniami, które kiedyś miały tam miejsce. Były jakieś potężne

7

Squash

– gra, zgniatać, wciskać, zdusić, no i kabaczek. Uznałam, że do kontekstu

najlepiej pasuje kabaczek. Jeżeli ktoś ma jakiś pomysł, jak to lepiej przetłumaczyć, piszcie do
mnie :P [przyp. od tłumacza]

background image

miejsca, których moc była wywołana tym, że nic się tam nie wydarzyło.

Bliźniaczki poszły do miejsca, które były potężne z obu powodów.

Zdawały sobie z tego sprawę? Nie. Anna planowała, jak przekonać

ich rodziców, aby mogły zatrzymać kota. Nawet Hannah myślała, że to

jest przyjemne być na zewnątrz zamiast w ciemnym, starym domu.

Skąd mogłyby wiedzieć? Miejsce wyglądało jak pole, graniczyło od

południa z brzegiem dużej, szarej skały. Trawa była piękna. Złote łodygi

zakołysały na łagodnym wietrze. A jednak coś zdarzyło się w cieniu tych

kamieni. To zmieniło to miejsce na wieczność. To nigdy nie może zostać

wybaczone. To była najgorsza rzecz, która nie mogła być zrobiona

nikomu. Ludzie zakryli to wszystko brudem. Tak, brud. Nie chcieli, by

ktoś zobaczył miejsce i zapamiętał je. Więc nikt tego nie zrobił.

Bliźniaczki zatrzymały się. Doszły do krawędzi głębokiego rowu.

Przekroczyłyby to? Mogły? A może utkwiłyby tam?

- To dziwne - Hannah zadrżała, gdy spuściła wzrok. - Jest droga na

dole.

Anna wciąż myślała o kocie.

- Więc?

- Dlaczego ktoś miałby iść dnem rowu?

Dlaczego zastanawiała się nad tym? Były inne ważniejsze pytania,

które potrzebowały odpowiedzi. Tak jak: gdzie była sprawiedliwość, i

gdzie było wyjście z…

- Tam idzie Pan Muffin. – Powiedziała Anna.

Kot zbiegł do rowu i w górę na drugą stronę. Anna pobiegła za nim.

Właśnie w ten sposób zostawiła podwórze bez najmniejszego wysiłku,

nawet nie zauważając tego.

background image

Hannah podążyła za swoją siostrą. Może był sposób, by pójść z nią i

przekroczyć rów. Była dziewczyną, która czasami wydawała się rozumieć.

Ale nie.

Nic się nie zmieniło.

Hannah wbiegła na drugi brzeg rowu. Stamtąd miała lepszy widok

na żółte pola i dziwne, młode drzewka, które urosło tuż za kamieniami.

Pomyślała, że czerwone linie w jego liściach wyglądały jak krew

przepływająca przez żyły.

Jedna z jego gałęzi poruszyła się.

- To faluje - powiedziała Hannah.

Nie, tak nie było. To nie wysyłało sygnału. To naprawdę był wiatr.

Hannah nie mogłaby dostrzec różnicy?

- To chce, bym podeszła bliżej.

Nie, nie chciało.

Hannah szła, dopóki nie doszła do samej krawędzi.

- Mówisz o kocie? – Zapytała Anna.

- O drzewie - powiedziała Hannah.

Anna pomyślała, że siostra była śmieszna. Po chwili spostrzegła, jak

kot skradał się w złotej trawie.

- Gdzie? – Zapytała Hannah.

Kot cały zniknął, z wyjątkiem czubka jego szarego ogona. Jego ogon

przestał się poruszać. Na moment wszystko ustało. Nawet oddech został

wstrzymany, czekając, by zobaczyć co się wydarzy.

Nagle kot zawył i odskoczył do tyłu z pola. Rzucił się za bliźniaczki.

Jego ogon był napuszony. Jego uszy były płaskie. I jego lśniące, szare

ciało zostało pokryte czarnym błotem.

background image

∗ 7 ∗

KOT

gwałtownie wyciągnął za bliźniaczkami nogi, uciekając z

pola. Obie dziewczyny pobiegły za nim w dół rowu, w górę drugiej strony

i obok obumarłego ogrodu. Kot wspiął się na jesion i wtulił się w pień.

Teraz był bezpieczny. Ale jego oczy były dzikie, co znaczyło, że wciąż się

obawiał.

Bliźniaczki zatrzymały się poniżej drzewa. Anna uniosła ręce.

Chciała zdjąć kota, ale nie mogła go dosięgnąć.

- Co tak śmierdzi? – Zapytała Hannah.

Gnój na łapach kota pachniał jak gnijące śmieci. Jak śmierć.

Ponieważ to było tym, czym mogło być.

8

- Biedny Pan Muffin. Pozwolisz nam cię wykąpać? – Zapytała Anna.

Samochód rodziny wjechał na podjazd. Pani Zimmer odebrała Pana

Zimmera z dworca kolejowego.

Bliźniaczki podbiegły do rodziców.

- Znalazłyśmy kota. Czy możemy go zatrzymać?

Pani Zimmer pomyślała, że kot może być dobrym pomysłem. Te

myszy zjadły już zbyt wiele pudeł. Bliźniaczki zaprowadziły rodziców w

miejsce, gdzie kot ciągle był przyczepiony do drzewa.

- Jest umorusany, - powiedziała Pani Zimmer.

8

Ale pokręcone zdanie xD

background image

- Myślałem, że koty to czyste zwierzęta, - mruknął Pan Zimmer.

- Pan Muffin był czysty, - broniła go Anna.

- Do momentu, aż wpadł w błoto na podwórku, - dodała Hannah.

- Nie ma żadnego błota na naszym podwórzu. - Jak wiele ludzi, Pan

Zimmer nigdy nie rozważył, co może czaić się pod powierzchnią.

- Grunt jest bardzo wilgotny, - Pan Zimmer zastanawiał się, czy tam

nie było ogrodu. – Nie mogłem nawet kopać.

- Zamierzasz coś hodować? – Zapytała Pani Zimmer

- Po prostu nienawidzę patrzeć na trawę, - odrzekł Pan Zimmer.

- Jest błotniste, prześmierdnięte, niebezpieczne miejsce za domem,

w którym nikt i nic nie powinno żyć, - powiedziała Hannah. Myślała, że

da nowy powód rodzicom do przeprowadzki. Posłuchaliby jej? Zabraliby

swoje córki?

- Gdzie? – Zapytał Pan Zimmer.

Hannah zaciągnęła go do krawędzi rowu i wskazała pole.

- Tam.

- To nie jest nasza ziemia, - powiedział Pan Zimmer. – Rów jest

linią deweloperską. Nie powinniście tam chodzić.

To było tym, co ludzie zawsze mówili. Nie powinieneś tam być.

Gdybyś mnie słuchał, to nigdy by się to nie zdarzyło. To jest to, co

dostajesz za nieprzestrzeganie zasad. Każdy winił ofiarę przez to, że była

w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie.

Hannah zastanawiała się, co ukrywało się pod trawą – dopóki Anna

nie powiedziała:

- Możemy zatrzymać tego kota?

background image

- Możemy?- Zapytała Hannah.

- Zobaczymy, - odpowiedziała Pani Zimmer.

- Jeśli sam się wyczyści, - dodał Pan Zimmer.

Rodzice skierowali się do domu.

- Nie sądzę, aby Pan Muffin mógł to lizać, - powiedziała Hannah.

- Dlaczego nie? – Zapytała Anna. – Koty zlizują brud przez cały

czas.

- To nie jest brud. – Powiedziała Hannah.

- Nie jest bród, brud? – Zapytała Anna.

Hannah wiedziała, że ten brud różni się, pomimo że nie wiedziała

dlaczego.

Po obiedzie bliźniaczki poszły na górę. Jutro będzie pierwszy dzień

szkoły. Obie bliźniaczki były podekscytowane, ich myśli krążyły wokół

zbyt wielu rzeczy do przeczytania, gdy spakowały swoje nowe plecaki.

Anny był żółtozielony z niebieskim szwem. Hannah był pomarańczowy z

czerwonym szwem. Wszystkie długopisy i notebook były również

jaskrawo kolorowe. Szkoła musi być dużo fajniejsza teraz, gdyby

jednemu wolno było pójść.

- Zatemperuję ołówki. - Anna złapała pudełko z ołówkami.

- Pomogę ci, - powiedziała Hannah.

- Jest tylko jedna temperówka. Zaraz wracam. – Anna zbiegła na

dół.

background image

Hannah stanęła w drzwiach. Dlaczego obawiała się pozostać sama

w pokoju? Pomyślała, że to jest głupie. To było nawet głupsze, niż czuć się

zdenerwowanym w szkole. Szkoła była szkołą - nawet jeżeli czasami

nauczyciele ustawiali stoliki w kółko. Zawsze lubiła szkołę, zwłaszcza

jeżeli były tam całkiem dobre książki. Ale nie mogła przestać myśleć, że

gdy wejdzie jutro do klasy, nie będzie miała Anny.

Odwróciła się od drzwi. W panującej ciemności okno działało

niczym lustro. Jej twarz odbijała się w szkle. Teraz mogła zobaczyć cały

niepokój, który czuła.

Za jej twarzą było pole. Nie mogła go zobaczyć. Nie musiała -

zapamiętała rów, którego ktoś używał do spacerowania, i drzewa z

czerwonymi liśćmi, i złotą trawę rosnąca na szczycie śmierdzącego błota.

Zastanawiała się, dlaczego pole było tak błotniste. Zastanawiała się,

czy to były tereny podmokłe. Mówiła sobie, że tereny podmokłe są dobre.

Tereny podmokłe powinny zostać oszczędzone i powinno się je chronić.

Nauczyła się tego w szkole. Ale dlaczego kot był tak przerażony?

Musiał zobaczyć węża albo lisa, albo aligatora, który uciekł z zoo.

Hannah uwierzyłaby rozsądnemu wyjaśnieniu, gdyby nie stała w pokoju

w domu na Hemlock Road.

background image

∗ 8 ∗

HANNAH

nie mogła zasnąć do czasu, gdy nie wyjęła jednej ze

swoich starych, ulubionych książek do czytania. Pajęczyna Charlotty była

naprawdę „wspaniała”, ha! Zwierzątka w domu byłby pod wrażeniem, że

ktoś napisał książkę, której bohaterką był pająk.

Gdy poranek nadszedł, Hannah włożyła książkę do swojego plecaka.

To ledwo zrekompensowało brak Anny.

- Nikt nawet nie będzie wiedzieć, że jesteśmy bliźniaczkami -

powiedziała Anna.

- Taaa, - Anna wskazała na ich twarze. Zastanawiała się, dlaczego

Hannah była tak pełna niepokoju. Nigdy taka nie była.

- Nie będą wiedzieć, dopóki nie zobaczą nas razem, a nie będziemy

razem. Powinniśmy pokazać im, że nie wstydzimy się bycia

bliźniaczkami, - stwierdziła Hannah.

- Jak? – Zapytała Anna.

- Będziemy ubierać się identycznie.

Hannah była tak uparta, że Anna zgodziła się, chociaż zapamiętała,

co Selena powiedziała o pierwszych wrażeniach.

Po tym, jak Selena opuściła szkołę, bliźniaczki zeszły z góry w

identycznych szkarłatnych sukienkach z białymi koronkowymi

kołnierzykami. Inna dziewczyna nosiła sukienkę w ten sposób, kiedyś,

dawno temu. Nadgarstki bliźniaczek wystawały o dwa cale od końców ich

background image

rękawów, a ich spódnice odkrywały ich kolana. Ilekroć brały oddech,

małe rozdarcia pojawiały się koło ich bioder.

- Dlaczego macie na sobie sukienki, które babcia kupiła wam trzy

lata temu na Boże Narodzenia? – Zapytał Pan Zimmer.

- Bliźniaczki ubierają się identycznie, - powiedziała Hannah.

- Nigdy tego wcześniej nie robiłyście, - zauważył Pan Zimmer.

- Nigdy wcześniej nas nie rozdzielaliście - odpowiedziała Hannah.

- Powinnaś powiedzieć mi. Mogłem zrobić ci coś słodkiego, -

powiedział Pan Zimmer.

- My mogłyśmy ci powiedzieć, - obruszyła się Anna.

- Chcemy być razem, - powiedziała Hannah.

- Nigdy nas nie słuchasz.

- Tylko Seleny.

Pan Zimmer westchnął.

- Zrobię wam identyczne koszulki, które możecie założyć jutro.

Biegnijcie na górę i załóżcie jakieś ubranie, które bardziej pasuje.

Anna pomyślała, że problem został rozwiązany. Śpieszyła się z

powrotem na górę. Niestety nie było czasu na przebieranie. Jeden z

dużych żółtych autobusów, które zawsze mijały dom na Hemlock Road w

pędzie, zatrzymał się z piskiem opon pod koniec podjazdu i otworzył

drzwi. Ktoś w głębi autobusu wykrzyknął:

- Dlaczego zatrzymaliśmy się koło domu z zielonymi oczami?

To był chłopiec. Chłopcy byli Tymi, którzy zazwyczaj przeszkadzali

domowi, szczególnie w Halloween. Dawno temu zielone oczy pojawiły się,

gdy chłopcy rzucali kamieniami. Odłamki szkła sprawiły mnóstwo bólu.

Niczym inna zniewaga. Inny uraz. Ci chłopcy nie zdali sobie sprawy, że te

background image

rzeczy są wystarczająco złe? Nie wiedzieli albo nie troszczyli się o to. Lata

minęły. Rozbite okna stały się niedogodnością. Zielone oczy przygasły do

żartu. Ten chłopiec z krągłymi policzkami był w domu? Czy pędził

szaleńczo, by dotknąć szkła gdzie pojawiły się oczy? Może.

Gałąź cykuty zakołysała się. Chłopiec trzymał się po prawej stronie i

powiedział:

- Jakie dzieci mogłyby tu żyć? Żadne - z wyjątkiem obłąkanych

ludzi.

Kierowca zatrąbił.

Drzwi do domu otworzyły. Hannah i Anna wyszły i szły równo w

kierunku autobusu. Hannah była zdenerwowana, ale wiedziała że musi

trzymać Annę za rękę.

Okrągły policzek zawył, gdy je zobaczył.

- Są dziwakami ze zbzikowanego psychiatryka. Stawiam, że ubierają

się podobnie, ponieważ są członkami jakiegoś kultu. Są uczennicami

zielonych oczu.

Gdy Hannah i Anna wspięły się na stopnie prowadzące do wnętrza

autobusu, zostały przywitane przez ryk dzieci śmiejących się. Coś takiego

nigdy wcześniej im się nie przydarzyło. Były tym wstrząśnięte; stanęły

zamrożone przez kierowcę.

- Siadać, uczniowie! – Zakrzyknął okrągły policzek. – Nie

sprawiajcie, że się spóźnimy.

- To ty usiądź Hubercie. Za dużo gadasz. – Powiedziała dziewczyna

z za dużą ilością czerwonych loków. – Chodźcie świeżynki

9

. Usiądźcie

koło mnie.

9

Przetłumaczyłam tak. Jakoś lepiej mi brzmi niż „nowe dziewczyny”

background image

Hannah wślizgnęła się na miejsce naprzeciwko czerwonowłosej

dziewczyny. Anna usiadła po prawej stronie dziewczyny. Anna myślała, że

to było jedyne dobre wyjście, ponieważ dziewczyna w każdej chwili mogła

wstać i od nich odejść. Anna uśmiechnęła się do czerwonowłosej

dziewczyny. Nie obchodziło jej to, że Hannah siedziała sama?

Może Hannah nie chciała zostać sama.

Autobus zatrzymał się po prawej stronie drogi dojazdowej. Okno

obok Hannah było otwarte. Wyglądało to niczym pęknięcie pośrodku

nowego świata. Wyglądało to, jakby ktoś zsunął się poprzez przepaść w

autobusie i zniknął.

Nie było możliwości, by żyć dniem wczorajszym. Nie było w pobliżu

silnego miejsca. Dzisiaj było inne. Nie było nic złego w pójściu do szkoły

z dziewczyną. Może po wszystkich latach…

Ale autobus jechał dalej. Nikt nie mógł za nim podążyć. Nikt.

To bolało teraz dużo mocniej, ponieważ była tam nadzieja. A teraz

Hannah musiała być sama.

Gałąź hemlockich drzew zaszumiała do widzenia, powodzenia.

Hannah może tego potrzebować.

W domu Pani Zimmer naszkicowała koszulkę z ukośną szyją.

Mamrotała, ponieważ starła linie i musiała narysować je jeszcze raz.

- Powinny mi powiedzieć, że chcą się ubierać podobnie. Córki

projektanta nie mogą chodzić do szkoły w łachmanach.

Wybrała kawałek błyszczącej turkusowej tkaniny z półek

skonstruowanych przy ścianach jadalni. Dawniej te półki były wypełnione

odświętną porcelaną używaną tylko w Boże Narodzenie i na urodziny.

Stopniowo porcelana zniknęła. Została sprzedana, gdy ojciec nie mógł

znaleźć pracy? Rodzice nigdy nie powiedzieli. Talerz ciasta był jedyną

background image

rzeczą która pozostała. Pewnego dnia, ojciec walnął oburącz w stół

jadalniany i krzyknął ze względu na ciszę. Talerz zatrząsł się i rozbił na

podłodze. Matka nigdy nie zrobiła ciasta ponownie. Nie, nawet na

urodziny.

Pani Zimmer wytrzepała tkaninę. To wydęło się w górę, a następnie

spadło w poprzek stołu.

- To powinno być fajne, - powiedziała.

Telefon zadzwonił.

- Cześć Samantha, - powiedziała Pani Zimmer.

Samantha, kimkolwiek była, pilnie potrzebowała czegoś do

założenia na otwarcie, czymkolwiek to było.

- Wiem, po prostu rzecz. - Pani Zimmer odłożyła słuchawkę i

zrobiła nowy rysunek. Właśnie w ten sposób topy jej córek stały się

sukienką nieznajomego.

Hannah i Anna były kimś, kto musiał być podziwiany. Kto dbał o

tamtą kobietę?

Pani Zimmer pocięła tkaninę. Ciach, ciach, ciach. Trzymała nożyce

w prawej ręce. Przytrzymała tkaninę lewą. Dziwny wiatr uformował kłąb

z materiału.

- Hej! – Walczyła, by odkryć twarz.

Było za późno. Cięcie zostało zrobione. Materiał został zniszczony.

Gdy zobaczyła, co zrobiła, powiedziała coś bardzo niegrzecznego i

ordynarnego.

To niepodobne, aby matka mówiła w ten sposób. Kto wiedział, że

Pani Zimmer ma taki nastrój?

Wywatowała tkaninę i rzuciła nią w manekina. Ha!

background image

Na zewnątrz na jedynym nasłonecznionym miejscu podwórza, Pan

Morderca lizał się swoim szorstkim różowym językiem. Jego szare futro

wciąż było zabarwione na brązowo. Gdyby nie był kotem, ktoś mógłby mu

współczuć. Co chwilę coś stawało mu w gardle

10

i próbował to wykrztusić.

To nie było przyjemne patrzeć na to. Nie było nic innego do roboty

w oczekiwaniu na żółty autobus, który miał przywieźć bliźniaczki. Chociaż

to miało nastąpić za kilka godzin, godzin mijających dużo wolniej, niż to

trwało od lat.

W końcu autobus zatrzymał się pod koniec podjazdu. Hannah

zbiegła ze schodków. Anna wyszła wolniej. Odwróciła się z powrotem, by

powiedzieć:

- Do zobaczenia jutro, Geogia, - do czerwonowłosej dziewczyny.

Hannah klapnęła na przedzie podwórza. Szkoła uczyniła ją tak

niezadowoloną, że cieszyła się z powrotu do domu na Hemlock Road.

- Najdłuższy dzień w naszym życiu.

Wydawało się, że dla innych również - ale nie dla Anny. Tak

naprawdę Anna wyglądała na luzie i świeżo. Rękawy jej sukienki zostały

pocięte. Jej ramiona były nagie.

- Dlaczego pozwoliłaś to zrobić swojej sukience? – Zapytała

Hannah.

- To nie jest zabawny pomysł? – Anna myślała, że jest szczęściarą,

bo w jej klasie jest Georgia. – Na przerwie zrobiło mi się strasznie gorąco.

- Grając w kickball

11

, - powiedziała gorzko Hannah.

10

Dosłownie coś kneblowało go… co brzmi idiotycznie, więc zmieniłam [przyp. od

tłumacza]

11

Kickball jest grą rozgrywaną na boisku oraz grą pomiędzy dwiema konkurencyjnymi

drużynami, opartą na regułach baseballu, wynalezioną w USA w pierwszej połowie XX wieku.

background image

- A dlaczego ty nie grałaś?

- Czekałem na ciebie przy ogrodzeniu.

- A ja czekałam, aż do nas dołączysz i zagrasz.

Hannah pociągnęła trawnik, który był bardziej brudem niż trawą.

- Znalazłaś jakichś przyjaciół? – Zapytała Anna.

Hannah potrząsnęła głową. Pomyślała, że każdy w jej klasie

wydawał się mieć już przyjaciół

- Jak twój nauczyciel? – Ciągnęła Anna.

- Pani Debaremdiker uważa, że nie możemy wymówić jej imienia.

Chce byśmy nazwali ją Mis D. Mówi głośno i pogodnie jak przedszkolny

nauczyciel. Wściekła się na mnie, kiedy zmusiła nas, byśmy wypisali

nasze cele, a ja napisałam, Nie wrócić.

Anna śmiała się do czasu, gdy nie zobaczyła, że Hannah wcale to nie

śmieszy.

- Musisz chodzić do szkoły.

- Prędzej umrę.

Oczywiście ludzie zawsze tak mówią. Dopóki nie umrą.

Gałąź cykuty zakołysała się, szu, szu, szu. To nie zmieniło myśli

Hannah. Więcej niż czegokolwiek, chciała wrócić do Brooklynu.

- To nie wszystko. Wywołała mnie przed całą klasę, żeby

powiedzieć, że miałam złe nastawienie. A posiadanie złego nastawienia

jest samospełniającą się przepowiednią, - powiedziała Hannah.

- Masz na myśli, że jeśli kogoś spotyka coś złego, to właśnie ciebie?

– Zapytała Anna.


Kick Ball’ został wprowadzony w szkołach publicznych w Stanach Zjednoczonych przez
nauczycieli wychowania fizycznego. Służył on do nauki młodych chłopców i dziewcząt
podstaw baseballu. [Przyp. od tłumacza]

background image

- Tak - odpowiedziała Hannah.

- To może być prawda - stwierdziła Anna.

Było błędem winić ofiarę. Jak Anna mogła to powiedzieć? Każdy

mógł zobaczyć, jak nieszczęśliwa była Hannah.

Hannah nie mogła zapomnieć, jak czuła się w szkole bez Anny,

otoczona przez dzieci, ale całkowicie sama. Jakby nikt nie mógł jej

zobaczyć albo usłyszeć. Tak, jakby patrzyła na nich zza okna.

Teraz już wiedziała jak to jest.

Inny szkolny autobus zatrzymał się na końcu podjazdu.

- Może Selena również miała niezwykle okropny, zły dzień.

To poprawiło nastrój Hannah. Gdyby i z niej się wyśmiewano,

mogła wyobrazić sobie, co musiało wydarzyć się jej głupiej siostrze.

Selena unosiła się jak we śnie, schodząc w dół schodkami i niesiona

w kierunku domu, nawet nie widząc bliźniaczek.

- Jak tam w szkole? – Zawołała Anna.

- Liceum dzieciaków, to prawdopodobnie miało oznaczać, -

powiedziała Hannah.

Selena podeszła do bliźniaczek.

- Co wy macie na sobie? Czy to te sukienki, które dostałyście od

babci na święta trzy lata temu?

Anna westchnęła. Wiedziała, że nie powinna pozwolić Hannah

namówić ją do noszenia tego.

- Co stało się z ciuchami, które pomogłam wam wybrać? – Zapytała

Selena.

background image

- Cóż, zmieniłyśmy je. No co? Chcemy posłuchać o twoim dniu.

Twoi nauczyciele prawdopodobnie zadali ci stosy pracy domowej -

powiedziała Hannah.

- Mam ponownie przeczytać Pamiętnik Anne Frank. – Powiedziała

Selena.

- Nie musisz się niczego uczyć - stwierdziła Anna.

- Będziesz się nudzić - dodała Hannah.

Obie bliźniaczki pomyślały, że to najgorsza z możliwych rzeczy.

- Nie, nie będę. Odkąd to wiem, będę mądra - powiedziała Selena.

- Nigdy nie będziesz mądra - wypaliła Hannah.

- W ostateczności jestem wystarczająco mądra, by nie nosić takich

ohydnych sukienek do szkoły - odgryzła się Selena.

Teraz siostry pokłóciłyby się i nieszczęście Hannah udzieliłoby się

Selenie.

Ale Anna zapytała:

- Co jeszcze się działo?

Selena usiadła z siostrami i zarzuciła długimi złotymi włosami

ponad lewym ramieniem, a następnie w prawo.

- Byłam w drodze do mojej ostatniej klasy. Musiałam się spieszyć,

bo nie chciałam się spóźnić ponownie.

- Nie było zakłopotania? – Zapytała Anna.

Selena uśmiechnęła się.

- To jest jedyny sposób, aby zostać zauważoną.

background image

- Za posiadanie ogromnego tyłka

12

, - powiedziała Hannah.

Selena zignorowała tą uwagę.

- Ktoś śpieszył się bardziej niż ja. Gdy zatrzymałam się, by

sprawdzić numer sali, zostałam przewrócona.

- Już nie cierpisz tkwienia w nudnej szkole pełnej łobuzów? –

Zapytała Hannah.

- Ten łobuz ma ciemne oczy i szparkę pomiędzy dolnymi zębami,

którą możesz zobaczyć tylko wtedy, gdy się uśmiecha. - Selena westchnęła

i rozsunęła energicznie ramiona tak, jakby chciała trzymać się blisko

całego świata. – Nie mogę doczekać się jutrzejszej historii.

Ładne zawsze dostają całą radość. Biedna Hannah w jej grubej

sukience wtuliła się w trawę i jęknęła.

12

Hahahahahahahahah! [przyp. od tłumacza]

background image

∗ 9 ∗

UPŁYNĄŁ

tydzień. Każdego wieczora przy kolacji Pani Zimmer

pytała:

- Dzisiaj było lepiej, prawda? - I co noc Selena i Anna przytakiwały,

ponieważ to było lepsze dla nich. Marcus usiadł obok Seleny w klasie

historycznej. Georgia dała Annie książkę, którą według niej Anna musiała

przeczytać. Marcus uśmiechnął się do Seleny w barze szybkiej obsługi.

Georgia i Anna poszły zanieść kartę frekwencji do biura. Było coraz lepiej

dla każdego na całym świecie - z wyjątkiem Hannah i tych, którzy

naprawdę troszczyli się o nią.

Dlaczego nie wróciła na strych? Inni również początkowo uważali

nietoperze za przerażające, ale bycie samotnym było znacznie gorsze, niż

obawianie się. Ponadto nietoperze tylko zjadły owady. Nie mogły

skrzywdzić niczego poza insektami. One również były źle zrozumiane.

Noc w noc Hannah leżała na swojej koi. Jej sufit był podłogą

strychu. Była tak blisko tej cennej ukrytej rzeczy. Tak blisko do tańca.

Nigdy nawet nie spojrzała na ciemne teraz okno. Dziś wieczorem Hannah

nosiła łańcuszek z kawałka makaronu.

- Hannah. – Powiedziała Anna. – Jesteś zła?

- Nie. - Hannah nie była wściekła na Annę. Nawet odrobinkę.

Hannah obwiniła tę dziewczynę, Georgię. Pomyślała, że Georgia sprawia,

że Anna przejmuję się tak dziwnymi rzeczami, jak bycie popularną.

background image

- Dlaczego nosisz ten kawałek makaronu? – Zapytała Anna.

Makaron, tak Pan Zimmer nazwał te różowe i zielone kluski

ukształtowane jak koła wozu. Pani Zimmer wypakowała je z jednego z

pudeł, które przynieśli z Brooklynu. Gdy Hannah zobaczyła kluski,

niemal zapłakała i powiedziała:

- Z Food Co-op? – Czymkolwiek to było.

- Jak możesz mnie w ogóle o ty pytać? To jest ostatni kawałek z

Brooklynu. Mama ugotowała resztę. Więc nie ma już i nie będzie do

czasu, gdy wyprowadzimy się.

Anna westchnęła. Pomyślała, że Hannah nawet nie próbuje sobie

tutaj radzić.

- To wygląda super. Myślałaś tak – dopóki Georgia nie zapytała „Co

twoja siostra nosi wokół szyi? My robiliśmy biżuterię z makaronu w

przedszkolu”. – Hannah starała się naśladować głos Georgii.

- Drażni się z tobą. My też robiliśmy biżuterię z makaronu w

przedszkolu - powiedziała Anna.

Hannah nie powiedziała niczego więcej. Wiedziała, że Georgia

szuka sposobu, by nabijać się z niej i ją odepchnąć. Georgia mogła zabrać

Annę. Hannah nie chciała być z nimi. Anna ciągnęła ją, aby zagrała w

kickball. Hannah wiedziała, że Anna próbuje pomóc. Ale bycie tam

sprawiło, że Hannah gorzej się czuła. To pokazywało jej, jak Anna

zaprzyjaźniała się, a ona nie.

Hannah była w błędzie. Miała przyjaciół. Co prawda nie mogła ich

zobaczyć albo wysłuchać . Może pewnego dnia zechciałaby.

W końcu nadeszła sobota. Nie było żadnej szkoły. Bliźniaczki były w

domu cały dzień. Po tym, jak ich obowiązki zostały wykonane, mogły

background image

czytać książki i rysować obrazki. Gdyby wdrapały się na drugą cykutę,

mogłyby szpiegować w oknie sypialni swoją siostrę.

Nie zrobiły którejkolwiek z tych rzeczy, ponieważ Pan Zimmer

powiedział:

- Kto musi pojechać do centrum handlowego?

- My musimy - zakrzyknęła Anna.

- Musimy? – Zapytała Hannah.

- Potrzebujemy więcej książek i baterii do naszych latarek -

stwierdziła Anna.

Anna nie powiedziała, co jeszcze myślała. Również chciała kupić

urocze topy aby Hannah przestała chcieć nosić koszulę ze słowami PARK

SLOPE. Anna pomyślała również, że może wpadną na Georgię.

Anna nie wiedziała, że Hannah nie lubi tego? Oczywiście Anna nie

troszczyła się o bliźniaki. Więc Hannah nie powinna z nią iść. Hannah

powinna zostać.

Zostań.

Hannah założyła buty i schodziła po schodach. Zobaczyła, że lustro

w pokoju z drzewa coś odzwierciedla. To mignięcie nie sprawiło, że

postanowiła zmienić zdanie. To po prostu uświadomiło ją o jej kłopotach

z włosami.

Poszli. Wychodzili. Pan i Pani Zimmer byli już w samochodzie.

Poczekaj.

Hannah nie poczekała. Nie zrozumiała. Zamknęła drzwi wejściowe.

- Sprawdź czy zablokowałaś - powiedział Pan Zimmer.

Nie chcieli czegoś wpuścić? Albo wypuścić?

background image

Telefon zadzwonił. Selena praktycznie przewróciła swoje siostry,

gdy cofnęła się do domu. Telefon był do niej.

Marcus poprosił ją, aby poszli do kina dzisiejszej nocy.

Przytaknęła i odłożyła słuchawkę.

Nie było tak dużo krzyku w domu na Hemlock Road od pierwszego

dnia - gdy Selena poszła do szafy.

Cały ten krzyk podsunął Hannah pomysł. To nie był dobry pomysł.

To był niebezpieczny pomysł. Jednakże to sprawiło, że Hannah zmieniła

zdanie.

Stanęła u podnóża schodów, patrząc w górę w kierunku pokoju

Seleny.

- Pośpiesz się Hannah, - krzyknęła Selena.

- Ja nie jadę - odpowiedziała Hannah.

- Dlaczego nie? – Anna wróciła do środka. – Musisz pojechać.

Obiecałaś, ze pojedziesz.

Hannah potrząsnęła głową.

- Właśnie na coś wpadłam. Jest coś, co muszę zrobić.

background image

∗ 10 ∗

- CO?!

– Zapytała Anna. – Co zamierzasz zrobić?

Hannah nie odpowiedziała. Myślała, że nie może, nie z Seleną

stojącą kawałek dalej. Nie mogła nic powiedzieć Annie. I może nie

chciała.

Anna zastanawiała się, dlaczego Hannah działała w ten sposób.

- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?

- Niech Hannah zostanie, jeśli tak chce. Musimy iść. Marcus zabiera

mnie o siódmej. To za…

Mózg Seleny plątał się z liczbami do czasu, dopóki Anna nie

powiedziała:

- Za cztery godziny i dwadzieścia trzy minuty. - Selena przytuliła

swoją siostrę radośnie i odprowadziła do samochodu.

- Idź - powiedziała Hannah.

- Nie - zaprotestowała Anna.

Bliźniaczki wpatrywały się w siebie uparcie. Klakson krzyczał. Anna

wyszła na dwór i krzyknęła do rodziców:

- Zostaję w domu razem z Hannah!

Po tym, jak odgłosy samochodu zaniknęły, Hannah poszła na górę

do pokoju Seleny. Anna szła za nią. Ubrania były wszędzie. To wyglądało,

jakby coś wszyło z szafy i przewróciło do góry nogami cały pokój. Ta

background image

katastrofa została spowodowana przez próżną nastolatkę, która nie mogła

zadecydować się, co założyć.

- Dlaczego tu jesteśmy? Zamierzasz przeczytać jej pamiętnik? -

Anna myślała, że Selena prawdopodobnie nie pisała tego, odkąd ona i

Hannah przeczytały jej ostatnie zapiski pięć lat temu.

- Nie. Zamierzam użyć tego, co jest w jej szafie, aby ją przestraszyć,

- powiedziała Hannah.

Użyć tego? Naprawdę pomyślała, że może kontrolować to, co

poczuła w szafie?

- Ona ma teraz chłopaka. Nie będzie chciała wrócić z powrotem do

Brooklynu, choćbyś nie wiem co zrobiła - powiedziała Anna.

Hannah odepchnęła sterty ubrań stopą, torując sobie drogę do

szafy. Pan Zimmer zawiesił lustro na drzwiach. Teraz Selena myślała

tylko o tym, jak wygląda. Nigdy nie rozważyła, co stało za szkłem.

- Powinnaś przestać straszyć Selenę, - ciągnęła Anna.

Anna miała rację. Hannah powinna zatrzymać się. Szafa nie była

miejscem na figle.

Hannah nie zgodziła się.

- Ten pomysł spodobał ci się w zeszłym tygodniu.

- To było przedtem.

- Zanim się zmieniłaś.

Anna spuściła wzrok na swoją koszulkę, chociaż wiedziała

doskonale, że Hannah ma na myśli coś innego.

- Masz rację. Pójście do centrum handlowego było durnym

pomysłem. Ale tak samo jak strasznie Seleny. Zróbmy coś naprawdę

fajnego. Wiem. Możemy poszukać Pana Muffina.

background image

Hannah potrząsnęła głową. Złapała gałkę i przekręciła ją. Wolno

otworzyła ciche drzwi. Przerwała, patrząc spod przymrużonych powiek na

ciemność, jakby patrzała na bardzo jaskrawe światełko.

Nie była oczywiście. Patrzała na niedobre miejsce. To nie było tak

okropne jak to, co leżało za domem, ale to było miejsce, gdzie te

przerażające wydarzenia miały swój początek.

Co zdarzyłoby się, gdyby weszła do środka? Zrozumiałaby? A nawet

jeśli zrobiłaby to, to wtedy co? Czy to zmieniałoby postać rzeczy? Albo

chociażby ją?

Hannah zrobiła głęboki wdech i weszła do szafy.

Po tym, jak zniknęła w ciemności, Anna podążyła za nią.

Stanęły w środku, wsłuchując się w swoje oddechy. Anna zatkała

nos, aby nie czuć zapachu.

- Jak długo musimy tutaj pozostać? – Wyszeptała Anna.

- Siedź cicho.

Hannah próbowała słuchać. Naprawdę. Było tak dużo do

powiedzenia. To było trudne do opisania, jak wszystko poszło nie tak. Nie

bez rozzłoszczenia się całkowicie jeszcze raz.

To było złe, karać jeden czyn, a drugiego już nie. Pozwolenie trochę

umrzeć jest znacznie gorsze, niż zrujnowanie kilku ubrań. Dużo, dużo

gorsze. Ludzie nie zdawali sobie sprawy, że każdy, kto przygląda się, jak

ktoś umiera, chętnie obejrzy śmierć innego?

- Nic się nie dzieje - powiedziała Anna.

- To dlatego, że wciąż gadasz, więc zamknij się.

Po chwili Hannah zrobiła coś, czego nie powinna robić. Zamknęła

drzwi. Teraz już całkowicie nic nie widziały.

background image

- Dlaczego to zrobiłaś? – Zapytała Anna.

- Potrzebuję się skoncentrować.

Dziewczyny z trudnością oddychały. Był limitowany zapas

powietrza - i miłości. Jacyś ludzie mówią, że to jest nieskończone. Ale nic

nie rekompensuje nienawiści. Bliźniaczki odkryły to - chociaż nie

zrealizowali swoich planów.

- Wychodzę - powiedziała Anna.

- Co zamierzasz zrobić? Zadzwonić do Georgii?

Właściwie to Anna zamierzała do niej zadzwonić.

Zamierzasz skarżyć się, że powstrzymywałam cię przed pójściem do

centrum handlowego?

- Powstrzymywałaś mnie przed pójściem.

- No i?

- No i nie proś mnie, żebym pożyczyła ci moja latarkę, gdy twoje

baterie wyczerpią się.

- Już nigdy więcej nie pożyczę nic od ciebie.

- Owszem, zrobisz to. Zawsze potrzebujesz mojej pomocy.

- Nie, nie potrzebuję. Nie chcę ciebie tutaj. Zawadzasz.

Anna potknęła się w kierunku drzwi. Było zbyt ciemno, by zobaczyć

wyjście.

- Nie mogę znaleźć gałki. - Głos Anny załamał się.

Hannah przyszła i znalazła ją. Z jakiegoś powodu zacięła się.

- Nie można obrócić. - Hannah nacisnęła drzwi oburącz. I szybko

cofnęła się.

Ach. Jej palce znalazły głębokie dłuto w drzewie.

background image

- Jest coś wyrytego na drzwiach - wyszeptała Hannah.

Anna rozpoczęła drogę wzdłuż ramienia Hannah i położyła rękę tuż

obok jej dłoni. Razem odnalazły chropowate brzegi. Linia była około

sześcioma calami długości.

- Co to jest? – Zapytała Anna.

- Jest zaznaczone, jakby miało być skończone – ale kto miałby ty

skończyć.

Hannah ostrożnie badała drzewo do czasu, gdy jej ręka nie natrafiła

na inne zadrapanie, dokładnie tak samo głębokie i długie tylko jakby

wygięte.

- To napis. Jest tam I i L.

- Może to miało być kocham cię? – Zapytała Anna.

Kto napisałby to do mordercy?

Szukały OVE, ale to nie były litery, które znalazły:

ILDRED

- Ildred, - powiedziała Hannah.

Ha! Może warto nazywać tak potwora? To byłoby trafne imię.

Znacznie lepsze niż prawdziwe.

- Nigdy nie powinniśmy tu wchodzić. Dlaczego mnie zmusiłaś?

- Polazałaś za mną - odgryzła się Hannah.

background image

- Po prostu starałam się trzymać cię z dala od kłopotów -

powiedziała Anna.

- Jesteś tutaj jedyną osobą, która połamała drzwi – dogryzała jej

nadal Hannah.

- Jesteś jedyną osobą, która zatrzasnęła je - drażniła się Anna.

- Przestań mnie obwiniać - powiedziała Hannah.

- To ty to zaczęłaś - zauważyła Anna.

- Więc teraz już mnie naprawdę nienawidzisz, prawda? – Zapytała

Hannah.

Nie powinna tego mówić . Ktoś zawsze nienawidził czegoś

hodowanego w domu na Hemlock Road — jak więcej i coraz więcej

myszy.

- Prawda? – Powtórzyła Hannah.

- To twoja wina, że utknęłyśmy tu z Ildred, - powiedziała Anna.

- Nie wymawiaj tego imienia. Co jeśli to tu przylezie?

Zielonooki potwór już wyrządził swoje szkody – ILDRED tu był.

background image

∗ 11 ∗

HANNAH

i Anna pomalutku, jak to tylko było możliwe,

odsunęły się od drzwi. Gdy doszły do tylnej ściany szafy, opadły na

podłogę, siadając w przeciwległych kątach. Nie rozmawiały ze sobą.

Złośliwe myśli krzyczały w ich głowach.

Znalazły się w potrzasku. Czy to pomoże im rozumieć, jak inni czuli

się, wbici w najgorsze miejsca z możliwych? Nie - nawet Hannah była w

trakcie użalania się nad sobą.

Dlaczego powinny narzekać? Ich rodzina nie wyjechała na zawsze i

nie zostawiła ich. Ich rodzina miała wrócić. Im ciemność tylko wydawała

się wieczna. Ostatecznie ktoś otworzy drzwi i wypuściły je.

- Dlaczego oni nie wracają? – Zapytała Anna.

- Skąf mam to wiedzieć? – żachnęła się Hannah.

Anna nic nie powiedziała.

- Nie możesz winić tylko mnie - ciągnęła Hannah.

- Nie robię tego - zaoponowała Anna.

- Tak, robisz. Wiem, co sobie myślisz - powiedziała Hannah.

Czy mogła wiedzieć, co inni myśleli? Mogła wiedzieć?

Hannah wierciła się. Nie mogła się odprężyć. To nie było

zadziwiające. Utknęła w gorącym, prześmierdniętym, ciemnym miejscu z

kimś, kto w tej chwili nie za bardzo za nią przepadał.

background image

Anna siedziała z oczami zamkniętymi, nucąc piosenkę, która

przypominała jej o Georgii.

- Ow, - Hannah położyła swoją dłoń na czymś małym i ostrym. To

przykleiło się do jej wilgotnej skóry. Podniosła to drugą ręką i trzymała

między kciukiem a palcem wskazującym.

Co to było?

- Znalazłam coś - powiedziała Hannah.

Co to mogło być? Nic nie pozostało po tych wszystkich latach. A co

jeśli była to kość?

- To kość - powiedziała Hannah.

- Przestań znajdować rzeczy - powiedziała Anna.

- Nic nie mogę na to poradzić. Położyłam rękę i to tam było. To nie

jest ludzka kość. Jest zbyt mała.

Tak, to było bardzo małe. Ale to nie oznacza od razu, że nie jest

ważne.

- To ty powiedziałaś, że to nie jest ważne? – Zapytała Hannah.

- Nie – Odpowiedziała Anna.

Hannah wolno potoczyła to tam i z powrotem.

- Ale to jest ważne. Ja po prostu to wiem.

To było niewinne małe stworzenie. I Ildred pozwolił temu umrzeć.

- To ma coś wspólnego z Ildredem, - stwierdziła Hannah.

Anna nie chciała myśleć o Ildredzie, więc zanuciła na głos piosenkę.

- Oo, oo. Oo, oo, Ga,Ga

13

.

- Nienawidzę tej piosenki

14

, - powiedziała Hannah.

13

Lady Gaga „Bad Romance”??? [Przyp. Od tłumacza]

background image

- Cóż, ja nienawidzę tego, że tu jestem - Anna śpiewała głośniej. -

Oo, oo. Oo, oo, Ga,Ga.

Hannah zamknęła troskliwie swoją pięść wokół kości.

Czas mijał. Dla bliźniaczek te godziny w ciemnościach trwały

wiecznie. W końcu drzwi główne otworzyły się.

- Hannah, Anna! Wróciliśmy! – Krzyknęła Pani Zimmer.

- Za długo siedzieliśmy w sklepie z materiałami. Marcus będzie tu

za czterdzieści pięć minut. - Selena wbiegła po schodach i do swego

pokoju. Rzuciła dwie czerwone torby na łóżko.

- Selena! – Głos dochodził z wnętrza szafy.

Cofnęła się od swojego przerażonego odbicia.

- Proszę, Selena. Otwórz drzwi.

Selena zrobiła to, były to jej siostry.

- Ha, ha. Bardzo śmieszne.

- To nie dowcip. Utknęłyśmy.

Myśli Seleny były kłębem nerwowego, radosnego podniecenia, gdy

pośpieszyła do łazienki, by umyć twarz.

Po tym, jak bliźniaczki kopnęły w drzwi, Pan. Zimmer usłyszał

łomot i przyszedł na górę.

- Co się dzieje?

- Bliźniaczki są w mojej szafie i próbują mnie przestraszyć, co nie

jest zabawne, ponieważ Marcus będzie tu za niedługo, - wykrzyknęła

Selena z łazienki.

14

Jeśli to Gaga to ja też jej nienawidzę :P [Przyp. Od tłumacza]

background image

To spowodowało, że Pan Zimmer i Pani Zimmer musieli użyć klucza

francuskiego i śrubokrętu, aby otworzyć drzwi. Po chwili jasności, Anna

wypadła z szafy i przytuliła się do rodziców. Hannah ostrożnie zamknęła

drzwi pięścią, która wciąż była zaciśnięta wokół maleńkiej kości.

- Dziewczynki, chcę z wami porozmawiać, - Pani Zimmer używała

srogiego głosu, gdy tematem była Selena.

Bliźniaczki podążyły za matką na dół. Stanęły przed lustrem w sali z

drewna. Pęknięcie oddzieliło ich twarze.

- Hannah, Anna, przestańcie straszyć Selenę.

- Ja tego nie robię - powiedziała na swoją obronę Anna.

- Więc dlaczego schowałaś się w jej szafie? – Zapytała Pani Zimmer.

Hannah otworzyła swoją pięść.

- Uważam to coś za bardzo ważne. Straszna rzecz zdarzyła się w tej

szafie. Powinniśmy zdać sobie z tego sprawę pierwszego dnia, kiedy

Selena tam coś poczuła

- Przestań opowiadać nonsensy. Po prostu obiecaj mi, że

przestaniesz niepokoić Selenę.

- Nie, mamo, posłuchaj, - próbowała Hannah.

Naprawdę myślała, że jej mama to zrobi?

- Znalazłam malutką kość - powiedziała Hannah.

Pani Zimmer pochyliła się do przodu, badając znalezisko.

- To nie kość, to zwykły guzik.

Guzik?

- To może być z kości. Wygląda staro. To musiało pochodzić z

czyjegoś przebrania.

background image

- Guzik? - Hannah była zaintrygowana. - Coś złego mogłoby stać się

z sukienką?

- Oczywiście. Jeśli ktoś rozdarłby ją. – Powiedziała Pani Zimmer.

Nie! Nikt nie powinien troszczyć się o rozdartą sukienkę.

- W takim razie kto wyrył imię na drzwiach? – Zapytała Hannah.

- Jakie imię? – Odpowiedziała pytaniem Pani Zimmer.

- Coś złego, prawda Anno? – Powiedziała Hannah.

Anna wzruszyła ramionami.

- To są właściwie jakieś zadrapania.

- Nie, nie są. Byłaś tak samo przestraszona jak i ja. – Powiedziała

Hannah.

- Oczywiście. Utknęłyście - powiedziała Pani Zimmer.

- To coś więcej. Coś strasznego tam się wydarzyło - nie dawała za

wygraną Hannah.

Nagle trzy głośne głuche odgłosy odbiły się echem skądś na górze.

ŁUP, ŁUP, ŁUP!

15

Nikt się nie odezwał.

- To pochodzi z szafy - wyszeptała Hannah.

ŁUP, ŁUP, ŁUP!

Hannah wolno wdrapała się na schody. Pani Zimmer i Anna podążyły za

nią. Selena wysunęła głowę z łazienki.

Drzwi do pokoju Seleny zostały zamknięte. Gdy dźwięk nadszedł

jeszcze raz, drzwi zadrżały. ŁUP, ŁUP, ŁUP!

15

Hahahah! Uwielbiam tłumaczyć onomatopeje xD [Przyp. od tłumacza]

background image

Hannah ścisnęła guzik tak mocno, że jej ręka zabolała.

Drzwi otworzyły się. Wszyscy wstrzymali oddech.

Na zewnątrz wyszedł Pan Zimmer. Wytarł kilka kropel potu ze

swojego czoła w przedramię, w prawej ręce trzymał młotek.

- Tata potwór - Anna roześmiała się z ulgą.

- On jest niebezpieczny tylko wtedy, gdy zbyt głośno gra swoją

muzykę - powiedziała Pani Zimmer.

- Co robiłeś? – Zapytała Hannah.

- Rzuciłem okiem, póki pamiętam.

- Z młotkiem? – Zapytała Hannah.

- Wszystko można wyjaśnić. Widzisz, Hannah? – Powiedziała Pani

Zimmer.

Hannah zauważyła, że jej rodzina sądzi, że jest niemądra. Rzuciła

guzik na podłogę i weszła do swojej sypialni.

Leżała na łóżku i myślała, że Anna miała rację. Miała zbyt wybujałą

wyobraźnie. To było fajne do wymyślania dziwnych rzeczy. Tylko teraz

nie mogła się powstrzymać i to było alarmujące. Zapamiętała, że gdy były

w szafie, wyobrażała sobie, że jest tam również ktoś inny.

Tak.

Przypomniała sobie, jak ona i Anna walczyły ze sobą. Jak czuły się

tak samo przerażone w szafie.

Dlaczego troszczyła się o Annę? Czy Anna dbała o nią?

Hannah zeskoczyła z łóżka i podeszła zdecydowanie do garderoby.

Podniosła książkę, którą Georgia pożyczyła Annie. Jej okładka była tak

samo czerwona jak torby z zakupami Seleny. Anna zawsze nakłaniała

Hannah, by przeczytać ją, ponieważ wszystkie inne dziewczyny już to

background image

zrobiły. Hannah nie troszczyła się o zintegrowanie z innymi - dotychczas.

Zrobiła głęboki wdech i otworzyła ją na pierwszej stronie.

Hannah nie podobała się ta książka. Łatwo było zgadnąć, dlaczego.

Nie miała jakichkolwiek przygód. Była o dziewczynach wygłaszających

puste komentarze na temat ciuchów. Powinna odłożyć książkę. Za to

przewróciła stronę.

Nie.

Była tak blisko rozumienia. Jeżeli tylko słuchałaby.

Posłuchaj.

Krzyknęła znad książki:

- Anna!

To nie jej siostra do niej mówiła.

Dzwonek do drzwi.

- To Marcus! – Wykrzyknęła Selena. – Niech ktoś go wpuści! Nie

jestem gotowa i to jest wina Hannah.

Pan Zimmer otworzył drzwi.

Marcus nie uśmiechał się tym sławnym szczerbiastym - uśmiechem.

Zwijał się z trudem, zwłaszcza kiedy pan Zimmer spróbował uścisnąć mu

dłoń młotkiem.

- Jestem tatą Seleny. Ona zaraz zejdzie. Wejdź do środka. – Pan

Zimmer potwierdził słowa gestem młotka. – Zawsze jest coś do zrobienia

w takim starym domu.

- Zwłaszcza w tym domu - powiedział Marcus.

- Dlaczego akurat w tym domu? – Zaciekawił się Pan Zimmer.

- Nic. Nikt już w to nie wierzy, w zielone oczy.

background image

Więc dlaczego nerwowo balansował na stopach i zbliżał się do

drzwi?

- Selena przyjdzie? – Pytał Marcus.

- Co z tymi zielonymi oczami? – Dopytywał się Pan Zimmer.

Marcus wzruszył ramionami.

- Gdy byliśmy dziećmi, przychodziliśmy tu w Halloween i

wyczekiwaliśmy ich. Do czasu, gdy znudziliśmy się i rzuciliśmy

kamieniami w dom - roześmiał się.

Czyli był jednym z tych chłopców. Cóż, cóż, cóż…

background image

∗ 12 ∗

SELENA

zbiegła ze schodów, stukając butami na platformach.

Marcus złapał jej rękę i wycofał się z domu. Był śmiały, zwłaszcza po tym,

jak dostał się do samochodu i zatrzasnął drzwi.

Pod koniec podjazdu dziwny wiatr wirował w zwiędłych liściach.

Cofnął samochód wskroś nich. Żwir odbijał się spod kół, gdy samochód

wyjeżdżał na Hemlock Road. Marcus i Selena śmiali się, gdy szybko

odjeżdżali, jakby wiedzieli, że nikt za nimi nie może pojechać.

To nie było ważne. Prędzej czy później papużki nierozłączki będą

musiały wrócić.

Słońce zaszło za domem. Cienie rozpościerały się przez podwórze.

Koty wymknęły się pod krzakami tuż za linią oddzielającą działki, gdzie

nikt nie mógł im przeszkadzać.

Drzwi główne otworzyły się. Pani Zimmer niosła tacę.

- Przynieście ubrania - powiedziała.

Pan Zimmer przyniósł coś białego.

- Te?

- Och, nie. To jedwab dla Pani Mason. - Zabrała to od niego i

ostrożnie rozłożyła. Brzeg uderzył ją w twarz. Ha!

Po kilku minutach wróciła na zewnątrz ze starą fioletowej karty.

Anna przyniosła stos talerzy.

background image

- Gdzie jest Hannah? – Zapytał Pan Zimmer.

Anna nie wiedziała. Pomyślała, jak dziwne było to, że nie wiedziała.

- Lepiej jej poszukam - Pośpieszyła z powrotem do środka.

- Mam nadzieję, że Hannah nie martwi się wciąż szafą. Skąd ona

ma te pomysły? – Zapytał Pan Zimmer.

- Dzieci prawdopodobnie mówiły w szkole. Lubią myśleć, że stare

miejsca są nawiedzone.

- To jest śmieszne.

Czyżby?

Po tym, jak bliźniaczki wyszły, Pani Zimmer uśmiechnął się do

Hannah.

- Pomyślałam, że powinniśmy zrobić sobie na kolację piknik.

Bardzo rzadko przebywamy na podwórku. Powinniśmy zacząć doceniać

pozytywy życia tutaj.

Rozłożyła tkaninę na trawie. Rodzina usiadła ze skrzyżowanymi

nogami wokół jedzenia. Dom wyłonił się ponad nimi. Jedno ponure

drzewo wyglądało na szczególnie ciemne w odróżnieniu od

fioletoworóżowego nieba. Hannah spróbowała wmówić sobie, że to nie

oznaczało niczego więcej, oprócz tego, że ściemniało się.

Zimmerowie zjedli dziwny posiłek. Każdy wziął cienki jak papier

krążek chleba, podobny do naleśnika. Nałożyli trochę sałatki. Zwinęli

krążek w długą rurę i zjedli palcami. Mówili, że to jest pyszne. To był ich

obiad? Gdzie mięso? Gdzie ziemniaki? Może Zimmerowie byli tak biedni

jak inne rodziny zwykły być.

- Czy to nie cudownie być na zewnątrz? – Zagruchała Pani Zimmer.

- Oczywiście, że jest - odpowiedział Pan Zimmer.

background image

- Nigdy nie mogliśmy zrobić tego w Brooklynie - powiedziała Pani

Zimmer.

Hannah westchnęła przy wzmiance o tamtym miejscu.

- Tylko spójrz na te wszystkie gwiazdy - powiedział Pan Zimmer.

- Niebo w Brooklynie nie miało gwiazd - ciągnęła Pani Zimmer.

- Ciągle to samo. Czasami po prostu nie możesz ich zobaczyć -

powiedziała Hannah.

Miała rację. Rzeczy naprawdę były tam, nawet jeśli nie można było

ich dostrzec.

- Nasza kochana mądra dziewczynka - powiedział Pan Zimmer.

- Tak. Zbyt mądra, aby wierzyć w głupie opowieści o duchach -

dodała Pani Zimmer.

- Albo w zielone oczy - dopowiedział Pan Zimmer.

- Też słyszałeś o zielonych oczach? – Zainteresowała się Hannah.

- Nie - stanowczo ucięła Pani Zimmer.

- Chłopak ze szkolnego autobusu mówił o tym - nie dała za wygraną

Hannah.

- Georgia mówi, że nie należy wierzyć w to, co on mówi. Lubi

słuchać swojego głosu.

Dokładnie tak samo jak Georgia.

Anna dojrzała w aronii kota.

- To Pan Muffiun, wyczyścił się. Chodź Hannah. – Rzuciła się w

jego kierunku poprzez trawę.

W jakiś sposób Panu Mordercy udało się uwolnić od błota.

background image

Wszyscy Zimmerowie podeszli tam, gdzie kot siedział liżąc łapę.

Pan Zimmer niósł różowy kawałek ryby. Przykucnął i podał to kotu.

Oczywiście ludzie zawsze uwielbiali okrutne osobniki.

Kot obwąchał kąsek, jakby rozważając, czy to było dobre. Po czym

połknął to.

- Możemy go zatrzymać? – Zapytała Anna. – To mogłoby uczynić

Hannah szczęśliwą.

- Mogłoby? – Zapytał Pan Zimmer.

Hannah kiwnęła głową. Faktycznie pomyślała, że kot będzie jej

przyjacielem.

Co z innymi w domu? Co z niewinnymi stworzeniami? Czyżby

Hannah się już o nie nie troszczyła?

Nie. Uklękła i pozwoliła kotu lizać swoje palce.

- Jest taką śliczną kicią.

Wiatr nadszedł znikąd. Wiatr z żadnej z map synoptyka. Gałęzie

drzew cykuty chwiały się od strony do strony. Papierowe talerze

zatańczyły po podwórzu. Fioletowa tkanina wydęła się w górę, jakby ktoś

stanął pod nią. Gdyby była biała, pomyśleliby, że zobaczyli ducha?

- Powinniśmy wejść do środka - powiedziała Pani Zimmer.

- Chyba nadchodzi burza - dodał Pan Zimmer.

O tak, burza nadchodziła.

- Biedny Pan Muffin. Lepiej jego też zabiorę. - Gdy Anna

spróbowała podnieść kota, coś potarło jego futro w niewłaściwy sposób.

Kot zawył. Obnażył zęby i pazury - broń kotów ukryta pod miękkim

futrem. Anna puściła go. Przebiegł przez linię graniczną.

background image

Wiatr wciąż wiał. To zagoniło Zimmerów do domu. Wszystkich z

wyjątkiem Seleny - i tego chłopca, który rzucał kamieniami. Musieli

dopiero wrócić.

Gdyby to zrobili, chłopiec mógłby zobaczył zielone oczy? Nawet jeśli

nie było kota, gniew pozostał.

Ktoś krył się za okienkiem w frontowych drzwiach.

To była Hannah, obserwująca bitwę gałęzi cykuty z wiatrem. Po

chwili odwróciła się i wróciła, aby wziąć czerwoną jak torba na zakupy

książkę.

Nie było niczego do robienia z wyjątkiem patrolowania skraju drogi.

Tam i z powrotem, tam i z powrotem. Wyczekując chłopca. Czekając na

szansę, by mieć trochę zabawy.

Samochód wjechał na podjazd. Zatrzymał się. Światła pociemniały.

Samochód cicho pracował. Nikt nie wyszedł. Oczywiście zostali w środku

z drzwiami zamkniętymi na klucz, robiąc to, co nastolatkowie robili w

ciemnych samochodach. Papużki nierozłączki nie zwróciły uwagi na dom

na Hemlock Road. Marcus nie przypomniał sobie rzucania kamieniami.

Selena nie myślała o swojej szafie.

Może oni mogli zapomnieć. Ale inni nie mogli. Inni nie. Nigdy.

Wciąż i wciąż samochód. Zwiędłe liście z zeszłej zimy wleciały na

tylną szybę.

- Co to było? – Zapytała Selena.

- Nic. – Marcus przysunął usta do jej twarzy.

Zimny oddech dmuchnął przez jej policzek.

- Łaskocze.

background image

Selena myślała, że jego pocałunek sprawia, że włosy stają jej dęba

na szyi.

Teraz ktoś inny patrzył na ciemny samochód. Ktoś inny chodził tam

i z powrotem, zastanawiając się, co zrobić ładnej dziewczynie i

bezmyślnemu chłopcu. Ta osoba stwierdziła, że już wystarczy. Światło na

ganku migotało od czasu do czasu, wiele razy.

- Co to? – Zapytał nerwowo Marcus.

Selena zaśmiała się. Tym razem wiedziała, kto wprawił światło w

migotania .

- To tylko mój tata. Będzie lepiej jak już pójdę.

Niechętnie wysiedli z samochodu i przechadzali się wolnym

krokiem w kierunku domu. Zatrzymali się na prawo przy brzegu

ciemności. Myśleli, że będą bezpieczni pod warunkiem, że byli poza

zasięgiem żółtego światła z domu.

Pocałowali się jeszcze raz. Byli tak zdeterminowani jak ćmy, które

uderzyły o żarówkę wiszącą na drzwiach.

Nagle wszystkie nietoperze wyleciały ze strychu. To był czas na ich

polowanie. Ponieważ karmiły się ćmami, nietoperze poleciały prosto na

ludzi, którzy stali im na drodze.

Selena krzyczała tak głośno i tak długo. Krzyczała krzykiem, który

zaczął się w jej szafie.

Jej chłopak jej nie ochronił? Nie. Szybko rzucił się z powrotem do

samochodu, pośliznął się i spadł na podjazd. Otarł swoją rękę lodem,

dokładnie tak jak chłopcy, którzy rzucali w zielone oczy. Ha!

background image

∗ 13 ∗

OCH,

to była doskonała noc na ucztowanie. Wszystkie

stworzenia miały wystarczającą ilość jedzenia. Selena siedziała na

kanapie i zawodziła, jak nietoperze zaatakowały ją i Marcusa właśnie

wtedy, gdy miał poprosić ją o następną randkę. Ha! Teraz ten tchórz nie

ośmieliłby się wrócić do domu na Hemlock Road. Niech Selena dowie się,

jak to jest czuć się niepopularnym. Niech ładny cierpi dla odmiany.

Hannah cieszyła się nieszczęściem jej starszej siostry? Nie. Była na

górze, leżąc na łóżku Anny. Hannah trzymała czerwoną jak-torba-na-

zakupy książkę. Anna trzymała latarkę. Czasami przewracały oczami na

jakieś zdanie. Ale nie przestały czytać do czasu, aż zasnęły. Upuściły

książkę i upadła na podłogę. Nikt już nie chciał czytać o ubraniach. Wiatr

zatrzasnął okładkę.

Niedziela nie była dniem odpoczynku. Pani Zimmer wpadła w szał

po tym, jak znalazła nierówną dziurę pośrodku kawałka białego jedwabiu.

Dlaczego była aż tak zła? Mysz pożyczyła tylko odrobinkę materiału, aby

zbudować gniazdo dla jej dzieci. Pani Zimmer wyciągała materiał z półek

do czasu, aż znalazła puszysty zwitek tkaniny. Wewnątrz spało sześć

maleństw, zbyt młodych, by uciec. Pani Zimmer zgarnęła je na szufelkę i

wyrzuciła na podwórko.

Gdzie była Hannah? Mogła uratować te dzieci. Przynajmniej mogła

zanieść je gdzieś, gdzie koty nie mógłby ich zjeść. Niestety nie troszczyła

background image

się o którekolwiek ze stworzeń. Ona i Anna sprzątały pokój -

przygotowywały się na przybycie Georgii.

Anna wepchnęła wszystkie książki z powrotem na półki, oprócz tej

czerwonej-jak-torba-na-zakupy. Potem podała Hannah koszulkę z nazwą

sklepu napisaną na niej. Anna myślała, że wszystko będzie cudowne,

gdyby tylko Georgia polubiła Hannah.

Całe to zamieszanie niepokoiło Hannah.

- Skoro mówisz, że ona faktycznie mnie lubi, dlaczego więc muszę

się przebrać?

- Ona cię lubi. Tylko że ona jest zmęczona twoją Park-Slope

koszulką.

Niedługo niebieska-jak-noc furgonetka zatrzymała się na

podjeździe. Georgia wyszła. Myślała, że dom wygląda bardziej

przyprawiająco o gęsią skórkę niż to odczuwała w autobusie. To nie

wystraszyło jej. Nic by tego nie zrobiło.

Gdy wbiegła na frontowe schodki ganku, Anna spoglądała przez

szkło.

Georgia sapnęła.

- O nie! Widzę ducha! - Wycelowała drżący palec w okno i udała, że

omdlewa. Oczywiście Anna zaśmiała się w ten sposób, jakby to było

najzabawniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziała. Nawet zawołała

Hannah:

- Chodź, zobacz co robi Georgia.

Twarz Hannah pojawiła się w oknie. Zachichotała - chociaż

wiedziała, że to okropne, że się śmieje.

Po chwili Georgia zobaczyła Hannah, wstała i weszła do środka.

background image

- No, Anna. Chodźmy do twojego pokoju zrobić naszą pracę

domową.

- Hannah ma takie samo zadanie - powiedziała Anna.

- Musi napisać kwestionariusz osobowy? – Zapytała Georgia.

- Tak i mam z tym problemy - powiedziała Hannah.

- To powinno być dla niej łatwe – ona jest taka charakterna -

powiedziała Georgia.

Anna i Hannah śmiały się , jakby Georgia tylko żartowała. Każdy,

kto mógł czytać w jej myślach, wiedział, że tak nie było.

- Nie mogę pisać o postaci, o której bym chciała. Wilbur z

Charlotte's Web jest świnią - powiedziała Hannah.

- No i? – Zapytała Georgia.

- Miz D nie pozwoliła nam wspominać o jakimkolwiek jedzeniu,

ponieważ jej lekarz powiedział, że musi zgubić pięćdziesiąt funtów albo

więcej.

- Mogłaś zrobić Charlotte - powiedziała Anna.

- Miz D jest aż tak głodna, że prawdopodobnie zjadłaby pająka, -

powiedziała Hannah.

Anna roześmiała się.

Georgia nie zrobiła tego. Chciała, by Anna lubiła tylko jej żarty.

- Twoja siostra nie powinna nabijać się ze swojego nauczyciela.

Zaczynajmy. Twój pokój jest na górze?

Georgia poszła pierwsza. Drzwi do pokoju Seleny wolno otworzyły

się. Może Georgia polubi przebywać w szafie? Zrobiła krok w kierunku

drzwi.

background image

Anna złapała jej ramię i zaprowadziła ją w dół sali do pokoju

bliźniaczek.

- Łóżka piętrowe? - Georgia poklepała się dłońmi po policzkach w

przerażeniu.

- Co z nimi nie tak? – Zapytała Anna.

- Nie jesteście na to za duże? – Odpowiedziała Georgia.

- Tu nie ma zbyt dużo miejsca - powiedziała Hannah.

- Byłoby więcej miejsca, gdybyście pozbyły się tych półek -

zaproponowała Georgia.

To był straszny pomysł. Drzwi zatrzasnęły się za nią. Każdy

podskoczył.

- To musiał być wiatr - powiedziała Anna.

Hannah rozglądała się po pokoju i zastanawiała się. Coś wyszło -

albo weszło?

Georgia usiadła przy biurku Hannah. Ze swojej torby na książki

wzięła kawałek papieru o tytule „Kwestionariusz Osobowy”. Było

mnóstwo pustych rubryk. Georgia poklepała krzesło i uśmiechnęła się do

Anny.

- Przyniosłam lakier do paznokci. Zrobię ci manikiur, gdy już to

skończymy.

Anna sprawiła, że Hannah usiadła bliżej Georgii.

Hannah próbowała być przyjacielska.

- Jaką postać zamierzasz opisać, Georgiu? – Zapytała.

- Samą siebie, - odpowiedziała Georgia.

- Nie musisz opisać postaci z książki? – Zapytała Hannah.

background image

- Zamierzam być sławną projektantką, będzie o mnie mnóstwo

książek.

- Serio? – Zapytała Hannah.

- Powiedz swojej siostrze, że nie żartuję. - Georgia wybrała fioletowe

pióro i napisała na papierze pięknym zakręconym charakterem pisma.

Anna również pisała.

Ale nie Hannah. O, to było okropne - utknąć - zwłaszcza kiedy inni

parli na przód bez opieki na świecie.

Georgia uśmiechnęła się z wyższością, widząc czysty papier

Hannah. Cieszyła się, że ona i Anna skończą pierwsze. Potem będą mogły

zerwać z Hannah i będą mogły położyć kolorowy lakier na paznokciach.

Hannah oparła ołówek o papier chociaż wciąż nie miała pojęcia, co

napisać. Chciała zapamiętać postać z czerwonej-jak-torba-na-zakupy

książki. Myślała, że skoro Georgia może, to ona również.

Po chwili zauważyła, jak drzwi do jej własnej szafy poruszyły się o

cal. Nieprowokowane myśli zalały jej mózg. Dlaczego nic nie zdarzyło się

w tej szafie? Co było specjalnego o szafie Seleny? Co się tam zdarzyło?

Dlaczego imię wyryto na drzwiach? Czyje było to imię?

Ołówek Hannah ruszył się w poprzek papieru. Pierwszy ślad był

cięciem, jak rzeźba w drzwiach. Drugi był pochylony. Trzeci miał usta.

Czwarty okrągły. Piąty miał więcej cięć. I szósty był innymi ustami, tylko

były przekręcone jak do krzyku.

ILDRED

background image

∗ 14 ∗

- SKOŃCZYŁAM -

Georgia piała, gdy zatrzasnęła skuwkę na

swoim piórze. Pochyliła się, aby przeczytać to, co Hannah napisała. –

Jakim rodzajem postaci jest ten ktoś?

Anna wstała, by zobaczyć. Szybko oszalała przez kawałek papieru

Hannah.

- Przestań wciąż żartować,- powiedziała gwałtownie.

- Nie żartuję - Hannah odwróciła papier i kontynuowała pisanie.

- Twoja siostra jest szalona? – Zapytała Georgia.

- Nie - odpowiedziała Anna. Anna wiedziała, że nie może

odpowiedzieć na choćby jeszcze jedno pytanie. – Chodź Georgia.

Pójdziemy na zewnątrz zrobić nasze paznokcie.

Anna i Georgia zeszły po schodach.

- Mój przyjaciel, Kyla jest w klasie twojej siostry i mówi, że ona

funkcjonuje tak, jakby była z innej planety. I ta planeta nie jest nawet w

naszym Układzie Słonecznym.

-

Głos Georgii zaniknął.

Hannah zignorowała ją i wszystkich innych, gdy uzupełniała puste

miejsca, zgodnie, jak myślała, z prawdą.

background image

Imię: ILDERED

Książka: Morderca

Moce: Brutalność

Wady: Zazdrość

Ulubione jedzenie: Cierpienie

Rodzina: Brak

Miejsce zamieszkania: Dom na Hemlock Road

Przesiaduje: W szafie

Hannah była w błędzie. Ildred nie przebywał w szafie. Ani nawet

nie w miejscu za domem. Ildred nie miał ulubionego miejsca na swoje

zbrodnie. Ildred wyszedł niemal osiemdziesiąt lat temu.

Inni utykali. Nigdy nie mogli wyjść. Choćby nie wiem, co zrobili

albo jak próbowali.

Utknięcie nie było już bolesne. Hannah teraz słuchała.

Przynajmniej próbowała. Może pewnego dnia naprawdę usłyszałaby.

Dziewczyna taka jak Hannah może rozumieć. O ile Anna zostawiłaby

Hannah w spokoju.

Anna miała rację co do jednego: Hannah powinna dać swojemu

nauczycielowi kwestionariusz innej postaci. Miz D nie musiała czytać

kłamstw Hannah, napisanych na temat Ildreda.

Bliźniaczki dyskutowały o tym do czasu, gdy nie wsiadły do

autobusu następnego ranka. Anna usiadła z Georgią. Hannah siedziała z

dzieciakami na przodzie, tak daleko od przekomarzania się, jak to

background image

możliwie. Autobus odjechał i nikt nie mógł wiedzieć, co zdarzyło się w

ciągu dnia. Jedno było pewne. Hannah byłaby nieszczęśliwa.

Zaraz po powrocie bliźniaczek do domu, pomarańczowy samochód

w kształcie grubej ryby wjechał na podjazd. Miał nawet wielkie czarne

plamy. Duża kobieta wyszła z niego i wpatrywała się w dom. Miała

czarne, mocno kręcone włosy. Różowe żyrafy z plastiku dyndały z jej

uszu. Jej niebieska sukienka była w rozmiarze namiotu. Ścisnęła jedną

rękę nad sercem. Druga ręka trzymała kurczowo torebkę z plastikowych

patyczków selera.

- To jest dom - powiedziała.

Hannah była wstrząśnięta, widząc, jak Miz D stała na podwórzu.

Hannah nie pomyślała, że może mieć aż tak dużo kłopotów w szkole, aby

jej nauczycielka przychodziła do domu. Dzielnie otworzyła drzwi główne i

wyszła.

Po chwili wydarzyło się więcej cudów. Miz D podeszła chwiejnym

krokiem do Hannah i zamknęła ją w uścisku.

- O, Hannah, biedne, małe, okrągłe ciasteczko. Jesteś taką dzielną

dziewczyną. Nie miałam pojęcia.

Miz D uwolniła ją na moment tylko po to, aby przytulać ją jeszcze

raz.

- Jestem duma z siebie, że jestem wrażliwa na moich studentów.

Ale zawiodłam cię.

- Wszystko w porządku, - Hannah wywinęła się spod pachy

nauczycielki. Nie była przyzwyczajona do bycia lubianą przez Miz D.

- Powinnam odwiedzić cię wcześniej. To może być pomocne, kiedy

zobaczę, jaka jest sytuacja w domu - zwłaszcza kiedy uczeń nie jest w

dobrych stosunkach z innymi.

background image

Co to miało oznaczać? Obwiniała Hannah? Niestety Hannah nie

stanęła w obronie samej siebie. A nikt inny nie mógł.

- Spędziłam wiele nocy myśląc o tobie. Co zmieniłoby twoje

negatywne myśli? Jak mogłabym pomóc ci zaprzyjaźnić się z resztą dzieci

i jak mogłabym znaleźć twoje miejsce w naszej wspaniałej klasie?

Wietrzyk bawił się spodem sukienki jak niebieski namiot. To nie

mogło się równać z potokiem pochodzącym z ust Miz D.

- Ktoś tak mądry jak ja, powinien zwrócić uwagę na ten

kwestionariusz osobowy o… Ilderedzie.

Serce Hannah waliło, gdy Miz D wyszeptała imię.

- A o co chodzi?

- To mieszkało w domu na Hemlock Road. Początkowo myślałam,

że to nie mógł być ten dom. Nikt nie zamieszkałby w takim okropnym

domu. Ale ty mieszkasz, prawda? Moje biedne, małe, okrągłe ciasteczko. -

Miz D spróbowała jeszcze raz objąć Hannah.

Hannah odsunęła się na bok.

- Nie jest tak źle.

Miz D klasnęła w dłonie.

- Posłuchaj mojej rady o poprawianiu twojego nastawienia. Jest

cudowna. Nawet nie słuchaj, co ludzie mówią o tym domu. Minęły lata,

odkąd ktoś zobaczył zielone oczy.

- Zielone oczy?

-

Jeśli one w ogóle istniały. A nikt nie przeszukał posiadłości.

- Przeszukał?

- Tak, kochana, wiesz, jak tam i z powrotem wzdłuż granicy. Tak

jak żołnierz.

background image

Miz D obróciła się i wskazała na drzewa cykuty. Gałąź zakołysała

się radośnie. Nie zdawała sobie sprawy, że z niej szydzą.

- Gdy ludzie widzą wiatr w ten sposób, myślą, że to duch

przemierza. Teraz to jest prawdziwe, że żołnierz żył na Hemlock Road.

- Żołnierz? - Umysł Hannah pochwycił te informacje.

- Tak. Był dzielnym bohaterem w pierwszej wojnie światowej. A

następnie… - Miz D teatralnie zawiesiła głos. – Tragedia.

Wiedziała? To było trudne do powiedzenia. Jej myśli walczyły z

sygnałami głodu z jej żołądka.

- Tyle ludzi cierpiało na nerwicę. Zostali żyjącymi duchami.

- W takim razie jest duch - powiedziała Hannah.

- Och, nie - odpowiedziała Miz D.

- Właśnie powiedziałaś, że był - Hannah była zmieszana.

- Użyłam metafory. Nic takiego jak duchy, nie istnieje. Nie, one nie

są problemem tego domu.

Złowieszczy dudniący dźwięk wydawał się dochodzić z głębi ziemi.

Miz D beknęła

16

głośno i walnęła się w klatkę piersiową.

- Przebacz mi. Seler naciowy powoduje u mnie gazy. Ale nie zjem

niczego do czasu, gdy stracę czterdzieści sześć lub więcej funtów.

- Co jest nie tak z tym domem?

Miz D wskazała gestem w kierunku domu torbą z selera

naciowego.

- Mogłam powiedzieć za pierwszym razem, kiedy go zobaczyłam.

Dwadzieścia lat temu, moja przyjaciółka z college'u, Emily zabrała mnie

16

Fuuuuj! [przyp. od tłumacza]

background image

tu. Właśnie zaczęłam uczyć w Helton. Emily myślała, że to będzie fajne,

zobaczyć, gdzie jej babka zwykła mieszkać. Tak więc posłuchaj, to nie

było fajne.

- Nie było? – Zapytała Hannah.

Miz D poważnie potrząsnęła głową.

- Tak jak powiedziałam, jestem bardzo wrażliwa na uczucia. W

momencie, gdy zobaczyłam ten dom, wiedziałam, że on jest

odpowiedzialny za wszystkie tragedie w rodzinie Emily.

Tragedie?

- Alkoholizm. Rozwód. Rodziny rozlatywały się na różnorakie

sposoby.

To nie były tragedie. Nie, nie, nie, gałąź zakołysała się gniewnie.

- Jak to dom był winny? – Zapytała Hannah.

- Ten dom jest pełny nienawiści. Uraza wciąż turla się po dachu. -

Miz D machnęła ramieniem w dużym kole.

Gdyby była nienawiść, to inni ludzie zaczęli to.

- Zazdrość wytryskuje z okapu.

Hannah uśmiechnęła się na przesadne wyrażenie.

Miz D potrząsnęła palcem.

- Nigdy nie nie doceniaj zła zazdrości. Pomyśl o wojnach, w

których walczyliśmy tylko dlatego, że ludzie chcieli tego, co inni ludzie.

Chcieli tego, co zostało wzięte od nich. To było naturalne. To było

słuszne. Nie należy ich za to winić. To nie ich wina. Nie ich. Tylko właśnie

tych innych ludzi.

background image

Wiatr smagał gałęziami cykuty tam i z powrotem. Po ojcowsku

atakując paskiem. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę.

Miz D spojrzała na drzewa.

- To musi być burza. Powinnyśmy wejść do środka.

Gałąź pękła. Wymachiwała niebezpiecznie z drzewa.

Nauczycielka obróciła się w kierunku domu i wysapała.

- O nie. Nie możemy. Nie tam.

- Dlaczego nie? – Zapytała Hannah.

Miz D wycelowała w drzwi główne.

- Dlaczego nie? – Ponownie zapytała Hannah. - Na co patrzysz? Co

widzisz?

Co ten nauczyciel zobaczył? Jej własną urazę. Jej własną zazdrość.

Jej własną nienawiść.

Miz D otworzyła usta. Nie mówiła; z trudem łapała powietrze. Jej

twarz zaczerwieniła się, a następnie zbielała, jakby obszerny materiał jej

sukienki wgniótł ją w ziemię.

background image

∗ 15 ∗

TO,

co działo się teraz, nie wydarzyło się nigdy wcześniej.

Ludzie uciekali z krzykiem. Wpadali w osłupienie, z trudem łapiąc

oddech. Stawali sparaliżowani. Wolno wycofali się, potrząsając głowami

w sprzeciwie. Ale nikt nie padł z nóg na ziemię niczym duży balon, który

nagle stracił powietrze.

Ale wciąż były gałęzie cykuty.

Nauczyciel nie żył?

Jej ramię było wyciągnięte na trawie obok torby z patyczków selera.

Hannah wpatrywała się w to ramię. Nie drżało ani nie poruszało się.

Czasami nie robienie czegoś, było najbardziej przerażającą rzeczą.

Hannah położyła ręce na oczy i krzyczała.

Wszyscy

przybiegli.

Pani

Zimmer

trzymała

kawałek

rdzawoczerwonej tkaniny i parę nożyczek. Anna niosła telefon

bezprzewodowy. A więc Georgia była tam również, w pewnym sensie,

wykrzykując:

- Czemu twoja siostra krzyczy? - Dopóki pani Zimmer nie zabrała

telefonu z dala od Anny, by zadzwonić po karetkę.

- Pospieszcie się - powiedziała im.

Miz D wciąż oddychała – ale już ledwo, ledwo.

background image

Hannah uklękła obok swojej nauczycielki. Bała się jej dotknąć.

Spróbowała wyplątać kolczyk Miz D zaplątany w jej włosy. Chciała zrobić

coś dobrego. Nawet gdyby to była bardzo mała rzecz.

Dźwięk syreny przybliżał się i przybliżał do czasu, aż ambulans

zatrzymał się na podjeździe. Dwóch mężczyzn ubranych w białe uniformy

nagle stanęło przed ich nosami. Jeden położył maskę na twarzy Miz D,

aby podać jej tlen. Drugi słuchał jej serca. Jakoś mężczyznom udało się

przenieść Miz D na nosze. Wnieśli ją do tyłu ambulansu i zamknęli drzwi.

Każdy przyglądał się, jak ambulans odjeżdżał. Wpatrywali się w drogę

poprzez drzewa cykuty, dopóki wciąż słyszeli dźwięk syreny.

Zapadła cisza.

- To była twoja nauczycielka? - Pani Zimmer martwiła się, że

Hannah miała problemy w szkole.

Hannah kiwnęła głową. Jej umysł wirował. Była bardzo

zawiedziona. Nie powinna być. Miz D żyła. Nie wydarzyło się najgorsze.

- To jest moja wina, że przyszła tu. Napisałam na temat domu. W

kwestionariuszu. - Hannah ukryła twarz w koszuli matki.

To nie była wina Hannah. Mnóstwo ludzi przychodziło do domu na

Hemlock Road, ponieważ chcieli zobaczyć coś okropnego. I Miz D to

dostała.

- Mogła dostać ataku serca gdziekolwiek - powiedziała Pani

Zimmer.

Hannah potrząsnęła głową.

- Zobaczyła coś. I zaraz po tym upadła. Muszę pójść do szpitala.

- Wiem, że martwisz się o swoją nauczycielkę - powiedziała Pani

Zimmer.

background image

- Muszę zapytać, co zobaczyła - upierała się Hannah.

- Powiedziałaś mi, że jej lekarz chce, aby schudła. - Anna podniosła

torbę z selera naciowego i pokazała Hannah.

- Muszę wiedzieć, z czym żyjemy - wyszeptała Hannah.

Pani Zimmer przytuliła Hannah. Jednak ona odepchnęła swoją

matkę.

- Ty również powinnaś chcieć wiedzieć. Powinieneś przestać

udawać, że nie ma nic złego.

- Bo nie ma. Twoja nauczycielka nie czuła się zbyt dobrze. Więc

miała atak serca.

Pani Zimmer walczyła, by zachować spokój. Myślała, że Hannah

reaguje zbyt mocno. Martwiła się, że to jest bardziej poważny problem,

niż sądziła.

- Zaparzę herbatę. Jestem pewna... myślę, że możemy użyć

filiżanek. Hannah? Anna? Tension Tamer?

Anna podążyła za matką.

Hannah została na zewnątrz. Chciała zobaczyć, co ujrzała jej

nauczycielka.

Stanęła tam, gdzie stała Miz D. Patrzyła tam, gdzie Miz D patrzyła.

Otworzyła oczy szeroko. Zmrużyła oczy. Widziała, jak okiennica dyndała

na jednym zawiasie. Widziała czerwone liście krzaku aronii. Widziała, jak

ten okropny kot przyczajał się wzdłuż ganku.

- Ildred? – wyszeptała Hannah.

Ildred nie odpowiedział. Nigdy tego nie robił. Ignorował każdego.

Był samolubny i okrutny.

background image

Hannah wciąż wpatrywała się w dom, żywiąc nadzieję, że zobaczy to

okropieństwo, co wystraszyło Miz D. Jej serce waliło.

Nie miała niczego do stracenia. Nikt w domu jej nie nienawidził.

Hannah sapnęła. Co zobaczyła? Tam - w oknie jadalni. Kobieta bez

głowy i bez ramion

17

!

Hannah uśmiechnęła się do manekina. Zapamiętała, jak ona i Anna

używały go, by grać w Beulah Buttons. Gdy gra wymagała wyjątkowej

postaci, Beulah była nauczycielem, czarnoksiężnikiem i syreną. Raz Anna

zrobiła głowę i ramiona Beulah. Hannah pomyśl, że Anna zawsze

próbowała naprawiać rzeczy, które zostały zniszczone.

Nagle Hannah bardzo zachciała zobaczyć siostrę. Biegła wzdłuż

podjazdu w kierunku domu.

Poczekaj.

Nie wiedziała, że Anna uczyni ją nieszczęśliwą? Nie wiedziała, że

Anna rozmawia przez telefon, prawdopodobnie śmiejąc się z niej razem z

Georgią? Hannah nie wiedziała, kim był jej prawdziwy przyjaciel?

Poczekaj.

Hannah wbiegła na schody ganku. Jej stopy uderzały w drewno.

Położyła rękę na starej mosiężnej gałce. Nie przekręciła jej. Uchwyciła się

jej ze wszystkich sił, stanęła tam, wpatrując się w szkło w drzwiach.

Ktoś tam był, spoglądając.

17

He? [przyp. od tłumacza]

background image

∗ 16 ∗

HANNAH

nie upadła tak jak Miz D. Za to pomalutku przeszła

z dala od drzwi. Niestety, zapomniała o krokach. Upadła, spływając

kaskadami wzdłuż podwórza. Leżała. Lubiła czuć ziemię pod sobą. Tak

naprawdę, zakopała palce w brudzie. Próbowała przytrzymać się

paznokciami ziemi.

Dlaczego? A co, jeśli zobaczyła kogoś. To nie było coś złego. A może

było? Kto wiedział, co stało się z twarzą niemal po osiemdziesięciu

latach?

Pani Zimmer rzuciła okiem na zewnątrz przez okno pokoju

dziennego. Gdy zobaczyła swoją córkę na ziemi, wyszła pośpiesznie z

domu.

- Hannah, wszystko w porządku?

Anna również wyszła. Razem pomogły Hannah się podnieść.

Hannah wpatrywała się w drzwi, główne z takim dziwnym wyrazem

twarzy, że aż Pan Zimmer zapytał:

- Nie uderzyłaś się w głowę, kiedy upadałaś?

- Nie. – Hannah była sparaliżowana.

- Twój łokieć jest otarty. Mam na to jakąś maść - Pani Zimmer

przytuliła Hannah i weszła do środka.

- Co się stało? – Zapytała Anna.

background image

- Zobaczyłam coś. Coś podobnego do Miz D.

- Oh, Hannah. - Anna zabrzmiała jak rozczarowana babka.

- W oknie. O tam. – Hannah stanęła i wskazała.

- Przypuszczam, że zobaczyłaś zielone oczy.

Hannah pomyślała przez chwilę.

- Tak, miała zielone oczy.

- Twoje oczy są zielone. Zobaczyłaś swoje odbicie. Udowodnię ci. -

Anna stanęła przy Hannah. Obydwie wpatrywały się w lustro.

Bliźniaczki już nie wyglądały identycznie. Jedna miała zmiętą

koszulkę. Jej włosy były poplątane. Druga miała uroczy pasiasty top. Jej

włosy były splecione w trzy małe warkoczyki, które Georgia

prawdopodobnie zrobiła jej tego dnia na przerwie. Jednakże, bliźniaczki

nie mogły zobaczyć niczego z tego, ponieważ nie mogły zobaczyć swoich

odbić.

- No i? – Zapytała Hannah.

- Światło musi teraz inaczej padać. – Powiedziała Anna.

- Widziałam twarz, nie dalej niż minutę temu.

- No i co z tego? Może światło jest inne albo chmury przysłoniły

słońce.

- Albo widziałam twarz.

Dlaczego Hannah sprzeczała się z Anną? Kogo obchodziło to, czy

Anna wierzyła jej, czy nie? Hannah widziała. Więc, teraz Hannah musi

wiedzieć.

- Wiem, - powiedziała Hannah.

Zrozumiała? Musiała.

background image

Hannah ponownie zbliżała się do okna. Jej oddech pokrył szkło

parą.

- Wiesz co? – Zapytała Anna.

- Mam na myśli, że nie, nie widziałam tego - powiedziała Hannah.

Co? Jak mogła teraz w to wątpić?

- Nie widziałaś? – Zapytała Anna.

- To nie była twarz - powiedziała Hannah.

Co miała na myśli? To była twarz.

- To nie ma sensu - powiedziała Anna.

- Nie widziałam twarzy Miz D. Mówiącej do mnie, - stwierdziła

Hannah, gdy wbiegła do środka.

Znalazła matkę w kuchni, grzebiącą w pudle. Pani Zimmer

posiadała pakiet urodzinowych świec i butelki z dresingiem do sałaty.

- Najwyraźniej nie mogę znaleźć apteczki - powiedziała Pani

Zimmer.

Hannah nic to nie obchodziło.

- Mamo, potrzebuję pójść do biblioteki, teraz.

Pani Zimmer upuściła rzeczy z powrotem do pudła.

- Teraz?

- Możesz mnie zawieźć?

Pani Zimmer zastanowiła się nad stoma powodami, dlaczego

Hannah nie powinna iść.

Pewnego razu, pewne dziewczyny uwielbiały odwiedzać miejską

bibliotekę. To było jedyne miejsce, jakie mogły odwiedzać. Filmy są za

drogie. Ale biblioteka była za darmo. Tak, za darmo. Nikt nie musiał

background image

płacić nawet grosza, aby wejść na górę, za kamiennymi lwami i do pięknej

rezydencji z czerwonej cegły. Historia Skarbu Poszukiwaczy została

odkryta właśnie w bibliotece.

Może ktoś ofiarował nową kopię? Może Hannah mogła to znaleźć i

przynieść do domu na Hemlock Road?

Hannah nie myślała o tej cudownej książce. Zastanawiała się nad

żołnierzem – Tym, którego Miz D. nazwała duchem.

- Mamo, to ważne. To do szkoły.

Pani Zimmer westchnęła.

- Nie możesz skorzystać z Internetu?

Jakiego netu?

Hannah pobiegła na górę i do sypialni rodziców. Usiadła przy

biurku i włączyła ustrojstwo, które nazywali komputerem, chociaż nikt

nigdy nie używał tego do informatyki. Wpisała słowa Helton, Żołnierz,

Pierwsza Wojna Światowa. Długa lista pojawiła się na ekranie. Hannah

westchnęła. Pomyślała, że nigdy nie odkryje niczego w ten sposób. Miała

rację.

Selena przyszła do domu i pozwoliła huknąć drzwiom za nią.

Zakręciła Anną wokół pokoju dziennego, gdy wykrzyknęła:

- Powiem wszystkim!

- Co? – Zapytała Anna.

Pani Zimmer przyszła zobaczyć, co za zamieszanie powstało.

- Znalazł mnie podczas lunchu - powiedziała Selena.

- Kto? Dozorca? - Anna nie mogła podzielić swego żartu z Hannah.

Nie było jej tam.

background image

- Nie. Marcus. Pomyślałam, że zamierza zaprosić mnie do kina. Ale

nie zrobił tego.

Pani Zimmer zebrała siły na więcej histeryków.

Selena krzyknęła.

- Zaprosił mnie do siebie do domu, na tańce! - Nagle przestała

skakać i złowrogo uniosła palec. - Jest jeden warunek. Musimy pozbyć się

tych wstrętnych nietoperzy.

Nie!

- W porządku - powiedziała Pani Zimmer. - Miałbym ochotę

wytępić cały dom. Znalazłam więcej młodych szczurów w kuchni.

Gdzie była Hannah? Mogła wyjaśnić, że stworzenia nigdy nie

zrobiły niczego złego. Nigdy nie zamordowały nikogo. Co robiła Hannah?

Dlaczego była wciąż na górze wpatrując się w ten ekran?

Lista zniknęła. Jakoś znalazła obraz artykułu w gazecie. Był o jednej

wystawie broni i hełmów przy Bibliotece Maplethorpe. To zdjęcie

żołnierza o rozmarzonych oczach zostało zrobione przed wojną.

Wcześniej był w okopach. Wcześniej zabijał.

BOHATER HELTON DZIŚ POWRÓCIŁ

Bla-bla-bla

Wiatr połaskotał Hannah w ucho. Rękaw koszuli udrapowanej na

krześle, podniósł się. Prześcieradło wydęło się na nieposłanym łóżku.

Hannah nie zauważyła niczego. Kontynuowała czytanie o tym, jak

żołnierz dzielnie bronił Maplethorpe. Jak został oddzielony od swojej

jednostki. Jak tygodnie później został znaleziony w okopie, obok trzech

background image

zmarłych niemieckich żołnierzy. Jak spędził dziesięć lat w szpitalu na

powrocie do zdrowia z tajemniczych urazów, których reporter odmówił

opisania. I jak potem, po długiej rekonwalescencji, został zaniesiony do

domu swojej rodziny na Hemlock Road.

background image

∗ 17 ∗

KIEDY

Hannah doczytała do końca, spojrzała na rękaw

koszuli i zastanawiała się czy ktoś tam był.

- Czy przyjdziesz do tego domu? – Wyszeptała Hannah.

Nie, nie do tego domu.

Przeczytała artykuł ponownie. Nie zawierał żadnego adresu, ani

żadnych danych kontaktowych. Został napisany na całe dziesięć lat zanim

to się stało.

Nacisnęła guzik, który jakoś sprawił, że artykuł pojawił się na

kawałku papieru. Ukryła ten papier w swojej szufladzie na bieliznę.

Nie zdawała sobie sprawy, że Pan Zimmer wezwał Ekipę do

Usuwania Szkodników? Nie troszczyła się, że ci ludzie obiecali pozbyć się

wszystkich nietoperzy wciągu tygodnia? Nie troszczyła się, że nietoperze

miały tylko jedenaście dni do końca życia?

Nie, wszystko, o czym pomyślała było w Lieutenant Maplethorpe.

Oh, biedny odważny żołnierz. Dlaczego nie spoczywał w pokoju? Co

Ildred mu zrobił? Kiedy Hannah będzie mogła wrócić do szafy i poszukać

więcej tropów? To było zbyt ogromnie irytujące, by czytać w jej myślach.

Nawet marzenia Seleny o Marcusie były bardziej interesujące.

Następnego dnia Hannah odwiozła do domu stos książek ze

szkoły. Wszystkie w tematyce Pierwszej Wojny Światowej.

Anna podążyła za nią do pokoju.

background image

- Muszę z tobą porozmawiać.

Hannah nie słuchała nikogo ani niczego. Czytała jak zabójstwo

arcyksięcia spowodowało te wszystkie wojny.

Anna rzuciła książką.

- Georgia robi imprezę.

- No i? – Zapytała Hannah.

- Jesteśmy zaproszone. – Odpowiedziała Anna.

- Ja też? – Zdziwiła się Hannah.

- Tak. – Anna była bardzo duma z przekonania Georgii, że będzie

dużo zabawy z obecności Hannah.

- To jest impreza z noclegiem. Poznasz ją lepiej. I jej przyjaciół.

Kyla z twojej klasy tam też będzie. - zakomunikowała Anna.

Hannah przypomniała sobie jak Kyla spędziła dzień na udawaniu

ataku serca za każdym razem, gdy zobaczyła Hannah. Nauczyciel na

zastępstwie, Pan Ogbert, nie potrafił kontrolować klasy tak jak Miz D.

- Ona chce cię poznać. – Anna wzięła książkę o Pierwszej Wojnie

Światowej. Uważała, że to był wystarczający dowód na frajerstwo

Hannah. Na domiar złego teraz stawała się dziwadłem.

Hannah wyrwała jej książkę. Siostry szarpały się o wojnę. Hannah

wygrała.

- Dlaczego chcesz to przeczytać? – Zapytała Anna.

- Dlaczego chcesz żebym przyszła na imprezę do Georgii?

- Chcę żebyś się zabawiła. Ze mną. - Anna nie wypowiedziała

reszty swojej myśli. Martwiła się o Hannah ale również zatęskniła za nią

– sposobu w jaki Hannah zwykła się zachowywać.

background image

Hannah była zbyt zajęta planowaniem aby nawet spróbować

rozumieć Annę. Gdyby Anna była z Georgią, i resztą jej rodziny, w takim

razie Hannah mogła pójść do szafy Seleny i poszukać tropów na temat

tego co stało się z jej żołnierzem.

Minął tydzień. Nietoperze miały jeszcze tylko siedem dni.

Wszystko co robiła Hannah to czytanie książek o Pierwszej Wojnie, czy

nauczyła się czegoś? To była bezsensowna wojna. Ludzie umierali bez

wyraźnej przyczyny

18

.

Nie było żadnej książki, która mogłaby to zmienić.

W sobotę Anna poszła do Georgii. Hannah z trudem powiedziała

do-widzenia. Reszta Zimmerów poszła na zakupy. Zawsze myśleli, że

muszą coś kupić, gdy tak naprawdę potrzebowali uciec z domu.

- Nie chciałabyś pojechać z nami? – Pan Zimmer źle się czuł z tym

że Hannah zostaje sama.

- To nie jest dobre dla ciebie, zostawać samej w domu. - Pani

Zimmer myślała, że Hannah wciąż jest przygnębiona z powodu jej

nauczycielki.

- Mogłabyś pomóc mi wybrać sukienkę na tańce, - powiedziała

Selena.

- Mam pracę domową, - odpowiedziała Hannah.

Zimmerowie udali się do srebrnego samochodu. Gałęzie cykuty

machnęły za nimi.

Szybciej, szybciej.

To może być ostatnia szansa powiedzieć Hannah, że musiała ocalić

nietoperze.

18

Jak na każdej wojnie. [Przyp. od tłumacza]

background image

Posłuchaj.

- Hallo. Jesteś tu?

Oczywiście. Nie wiedziała, że nie można wyjść?

- Jesteś tu. - Stanęła w przedpokoju i spojrzała w kierunku szczytu

okna w drzwiach głównych. To było miejsce gdzie Miz D. dostrzegła twarz

żołnierza. Nie zobaczyła niczego. Chciałaby móc zapytać Miz D. Jej

nauczycielka wciąż nie mogła przyjmować żadnych gości.

- Idę do szafy.

Nie.

Hannah usłyszała, jak słowo przepłynęło. Wdrapała się na schody i

weszła do pokoju Seleny. Jak zwykle, ubrania były wszędzie. Gdy

wyciągnęła rękę, żeby zdjąć haczyk, fioletowy szal unosił się w powietrzu i

przykrył jej twarz.

- Nie chcesz żebym tam weszła?

Nie.

- Rozumiem, - powiedziała. Ale wcale tak nie było.

- Coś bardzo złego ci się tam wydarzyło. Zostałeś zabity tam? To

był Ildred? – Wyszeptała ostatnie słowa.

Bawiła się nerwowo szalem gdy czekała na odpowiedź.

Strych.

- Podstęp? Jakiego rodzaju podstęp?

Hannah była sfrustrowana. Nie tylko ona.

- Wiem, że chcesz mi coś powiedzieć. Ale nie wiem co. Wiem.

Muszę mieć rację.

background image

Przeczytała o czymś takim w książce. Pomyślała, że wie, co zrobić.

Wyjęła ubrania z szafy. Gdy miała miłą, nagą przestrzeń, ostrożnie

położyła szal i położyła go pośrodku. Miała arkusz z artykułem i położyła

go obok szala. Wysprzątała wszystko żeby móc użyć świec. Wszystkie

znalazła w komodzie Seleny. Jedna była parą czerwonych warg, jedna

była okrągłym ciasteczkiem, a jedna była dużą, kwadratową, żółtą gąbką z

twarzą. Wydawało się, że ma na sobie niebieskie krótkie spodenki.

Zapaliła świece i usiadła po turecku obok wystawy. Uniosła swoje

ręce z dłońmi i rzekła cicho:

- Lootennannt Maapullthorrp.

Gdy ludzie mówią do zmarłych, dlaczego używają tonu niczym

chore krowy?

- Wiem, że tu jesteś. Czuję twoją obecność w tym pokoju.

Rozmawiasz ze mną, odważny żołnierzu.

To teraz zabijanie jest dzielne? Wiatr wsunął papier pod kredens.

Ha!

- Może nie możesz mówić. Możesz uderzać?

Tak więc, czemu nie? Skoro chce głuchych odgłosów, to niech je

dostanie. Może dzięki temu zrozumie. Gdyby tylko coś na strychu

mogłoby zostać wbite. Jednakże jedynymi rzeczami na strychu były

nietoperze.

- Gdzie jesteś? Poszedłeś sobie? Co się stało? – Wypytywała

Hannah.

Nic w sypialni rodziców. Nic, co mała bryza mogłaby zrobić,

musiałaby się skoncentrować.

Z powrotem w pokoju Seleny, Hannah wstała. Odzyskała kawałek

papieru i przytrzymała kurczowo do klatki piersiowej.

background image

- Myślę, że cię słyszę. Mógłbyś powtórzyć?

NIETOPERZE!

- Koty

19

?

Co się z nią działo? Ona nie może spróbować. Jej głowa jest pełna

myśli o tym żołnierzu i już nic nie usłyszy. Nigdy, nigdy, nigdy. A przez to

wszystko nietoperze umrą.

Umrą.

- Oczy

20

?

To było beznadziejne.

- Kocie-oczy. Myślę, że to pewnego rodzaju kamień. Może miałeś

jakiś, który był naprawdę cenny a ktoś próbował ci go ukraść a ty chciałeś

dać go swojej narzeczonej i walczyłeś ze złodziejem…

Bryza zdmuchnęła jej głupie świece.

Ukryła twarz w swoich rękach.

- Przepraszam. Próbuję zrozumieć. Ale po prostu nie mogę.

Jej było przykro. I była bardzo zasmucona.

Bycie złym nie było dobre. Szczególnie z nią. Przyjaciele powinni

wybaczać przyjaciołom.

- Powinnam spróbować jeszcze raz?

Bryza powiała na jej ręce. Z drżącymi palcami, ponownie zapaliła

świece.

Zamknęła oczy.


19 Gra słów. W oryginale: BATS! - Cats?. Rymuje się. Po polsku niestety nie, ale
przetłumaczyłam. [Przyp. od tłumacza]

20 Ta sama sytuacja. DIE, - Eye? [Przyp. od tłumacza]

background image

To było lepsze. Jedna ciemność mogła spotkać drugą.

Niech świat realny wyjedzie. Po prostu słuchaj.

Słuchaj.

- Słucham, - odpowiedziała.

Słuchała. Naprawdę słuchała.

THUMP.

Oh nie.

- Słyszę to. – Klasnęła z podekscytowaniem w ręce a po chwili

znów zamknęła oczy. – Nie wiem co to znaczy. Jedno uderzenie na „tak”

czy na „nie”?

THUMP, THUMP, THUMP, THUMP, THUMP, THUMP.

Za późno.

-Powiedz mi.

Kroki zadudniły na schodach. Drzwi do sypialni otworzyły się. Był

gwałtowny wdech, a potem więcej uderzeń. Trzy duże podmuchy

powietrza zdmuchnęły świece.

Selena krzyknęła:

- Mamo! Hannah znów siedzi w moim pokoju!

background image

∗ 18 ∗

ZŁAPANA.

Bez drogi ucieczki. Żadnego sposobu by

wyjaśnić. Siostra krzyczała: dlaczego włazisz tam gdzie cię nie chcą?

Zobaczcie co zrobiła z moimi rzeczami. Pocięła wszystkie moje sukienki.

Dlaczego to zrobiłaś? Co się z tobą dzieje?

Może w końcu dowie się jak to jest coś stracić. Jak to jest cierpieć.

Dlaczego ona powinna mieć wszystko? Nawet kot bardziej ją lubi. Jedyny

osobnik, który nie był kulejącą myszą. Biedne Wąsy. To dlatego pozwalała

zabijać kotu w swojej szafie. Mogła go ocalić. Ale nie zrobiła tego. Tylko

troszczyła się o swoje sukienki. Nigdy nikogo nie ocaliła. Innym też

pozwoliłaby umrzeć. Była strasznym, okropnym, samolubnym potworem.

Matka weszła. I ojciec. Wspinając się po schodach. Zdejmując

pasek

21

.

Nie, tym razem to byli Zimmerowie, śpieszący się by zobaczyć co

zdarzyło się ich drogiemu maleństwu.

Selena wskazała na podłogę.

- Zobaczcie co Hannah zrobiła.

- Co się tutaj dzieje?

22

– Powiedział Pan Zimmer.

- Czy to dlatego nie chciałaś jechać do marketu? – Zapytała Pani

Zimmer.

21

O nie! Tylko nie to! Dzieci się nie bije! Co za patologia! [przyp. od tłumacza]

22 A nie widać

?

[przyp. od tłumacza]

background image

Nie stój tam, Hannah. Biegnij. Nie pozwól im zabierać twoich

rzeczy. Jeśli pośpieszysz się, możesz się gdzieś ukryć. Tak jak te wszystkie

rzeczy na strychu. Biegnij, Hannah, biegnij.

Hannah nie pobiegła. Podniosła się i powoli złożyła kartkę.

- Ona niszczy moje specjalne świeczki, - powiedziała Selena.

- SpongeBob jest dla ciebie specjalne? – Zapytała Hannah.

- Moi przyjaciele dali mi je, zanim się przeprowadziłam. Ty tego

nie zrozumiesz. Ty nie masz żadnych przyjaciół. – Powiedziała Selena.

- A właśnie, że mam, - odparła Hannah.

- Wymień chociaż jednego, - powiedziała Selena.

Nie zrobiła tego. Nie mogła wymienić ani jednego. Wszystko co

przychodziło jej do głowy to imię żołnierza.

- Musisz oddać mi pieniądze za świeczki, które zniszczyłaś, -

powiedziała Selena.

- Ty nigdy nie płacisz za to co zniszczysz, - wykłócała się Hannah.

- Co się z wami dzieje dziewczynki? Wy nigdy aż tak bardzo się nie

kłóciłyście. – Powiedziała Pani Zimmer.

- To przez ten dom. - Hannah podała kawałek papieru. – Coś się

tutaj stało temu żołnierzowi.

Pani Zimmer nie spojrzała. Pomyślała, że nie musi zostawać tutaj

nawet minuty dłużej

23

.

- Doskonale wiesz, że nie możemy się przenieść dopóki nowy dom

nie będzie gotowy. – Odwróciła się do męża. – Twój ojciec nie chce

dzwonić do przedsiębiorcy.


23 Bardzo wychowawcze spostrzeżenie. [przyp. od tłumacza]

background image

- Dzwoniłem do niego raz. Już nigdy nie odzwonił, - powiedział

Pan Zimmer.

- Olał cię tak samo jak zrobili to wszyscy inni, - powiedziała Pani

Zimmer.

- Co to miało znaczyć? – Zapytał Pan Zimmer, mimo że wiedział,

że myślała, że jest słaby. Nie cierpiał gdy to mówiła.

Pani Zimmer również nie cierpiała – wielu rzeczy, których nie

można było nazwać.

Hannah bała się patrzeć gdy jej rodzice zachowywali się w ten

sposób.

- To jest w tym domu. Nie widzicie tego? Teraz wy się kłócicie. A

nigdy tego nie robiliście wcześniej.

- Nie obwiniaj domu. Tylko ty tutaj zachowujesz się jak szalona, -

wtrąciła Selena.

Pan i Pani Zimmer spojrzeli na Hannah i zastanawiali się co

chodziło jej po głowie.

Hannah rozpoznała emocje na twarzach rodziców. To były jedne z

tych które miały dzieci w szkole, kiedy chciały wiedzieć co z nią nie tak.

Pobiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi.

- Jesteś mi winna pieniądze! – Selena krzyczała za nią.

Dom był cichy teraz pomimo że ściany wciąż wydawały się drżeć

od tego całego krzyku. Był świeży wybuch gdy Pan Zimmer pomylił się na

tyle by pytać o obiad. Najwyraźniej nie było na niego szans tej nocy – z

wyjątkiem oczywiście mysz i nietoperzy. I dla Anny, która nocowała u

Georgii i jej przyjaciół. Co oni jedli?

background image

Hannah miała swoją książkę. Książki mogły być tak pocieszające -

gdyby przedstawiały żołnierzy cierpiących i zszokowanych. Książka

mówiła, że wielu z ludzi wracających z wojny zamyka się w sobie i potrafi

siedzieć całymi dniami i gapić się w ścianę.

Jednak nie wszyscy z nich. Jeden chodził tam i z powrotem, jakby

nadal były w okopie, wciąż na wojnie, chociaż to było niemal dwadzieścia

lat od temy, gdy został zaatakowany przez Niemców. Jego plecy wygięte

do tyłu. Jego szare włosy. Rów stał się głębszy. Prowadził walkę z matką

w ogrodzie warzywnym i dwoma dziewczynami zawieszającymi koszule

ich ojca na sznurku.

Lepiej o tym nie myśleć.

Bryza spuściła zasłonę. Hannah nie poprawiła jej. Zamknęła

książkę i odłożyła ją na biurko.

- Biedny Lieutenant Maplethorpe, - powiedziała.

Po tym jak jej matka weszła i powiedziała „dobranoc”, Hannah

założyła ogromny T-shirt, który nosiła zamiast odpowiedniej koszuli

nocnej. Położyła stopę na najniższym szczeblu drabiny. Zatrzymała się w

powietrzu gdy zobaczyła puste łóżko Anny. Pomyślała, jak opuszczona

była. To była pierwsza noc w całym jej życiu gdy była bez Anny. Dlaczego

Hannah nie zdawała sobie sprawy, że jest sama?

Oddech połaskotał ją w policzek. Dotknęła tego miejsca.

- Jesteś tu? – Wyszeptała.

Tak.

- Prawie cię usłyszałam, wcześniej. Zanim przyszła Selena.

Siostry wszystko psuły.

- Teraz jest cicho. Spróbuj jeszcze raz.

background image

Nietoperze.

- Przepraszam. Nie mogę cię usłyszeć. Możesz mówić głośniej?

Nie.

- Wiem? – Nie rozumiała. A jednak to robiła. – Och. Nie słyszysz.

Wiesz. Tak jak ja, wiem co Anna myśli.

Jej warga zadrżała.

- Tak jak zwykłam wiedzieć.

Myślała, że już w ogóle nie rozumie Anny – nawet wtedy gdy ta coś

mówiła.

Nietoperze. Nietoperze. Nietoperze. Nietoperze na strychu. Ocal

nietoperze. Nie pozwól ich zabić. Zrób coś.

Hannah już nie słuchała.

Usiadła na brzegu łóżka Anny. Podniosła poduszkę i przytuliła ją.

Pachniała jak smakowa pomadka. Cokolwiek to było, to przypomniało jej

o Georgii. Szybko rzuciła poduszkę z powrotem na łóżko Anny.

Siedziała, tęskniąc za siostrą, dopóki ciemność nie osiadła w całym

domu.

Czuła się wystarczająco samotna, by zrozumieć? Czy już wiedziała

jak to jest być porzuconą? Nawet bez zwierzaka? Nikogo nie obchodząc?

Nie.

Lepiej byłoby rozmawiać z nietoperzami. Lepiej połączyć się w ich

tańcu. Zostało już tylko sześć nocy.

background image

∗ 19 ∗

NASTĘPNEGO

ranka Hannah nie ubrała się ani nie

uczesała włosów ani nie zjadła śniadania. Była zajęta czekaniem na Annę.

Wszystko, o czym Hannah mogła myśleć, to to, że Anna powinna być w

domu, teraz. Ale Anny nie było.

Początkowo Hannah czekała w pokoju dziennym. Zmęczyła się

podskakiwaniem do okna za każdym razem, gdy samochód przejeżdżał.

Więc usiadła po prawej stronie ganku i obrywała listki z krzaka aronii.

Nie mogła zobaczyć czy furgonetka Georgii nadjeżdżała zza rogu. Drzewa

cykuty zawadzały. Więc Hannah poszła do brzegu podwórza i stanęła

obok drzew cykuty.

Gałęzie zaszumiały. Szu, szu, szu, szu.

Hannah nie słuchała. Ponieważ chodziła tam i z powrotem pod

drzewami, zapamiętała, że cel przyjęcia Georgii to zrobienie całkowitej

metamorfozy. Jaką dziewczyną Anna będzie, gdy wróci?

Samochód pędził. Kamień bił spod kół. Prawie uderzały w nogę

Hannah. Nie troszczyła się o to. Kontynuowała chodzenie o wiele za

blisko brzegu. Jak dawno powinna sobie to odpuścić? Niektórzy robili to

prawie osiemdziesiąt lat.

Pani Zimmer wyszła z domu. Również była zmartwiona – o

Hannah.

- Dlaczego nie wejdziesz i nie zjesz śniadania?

background image

Hannah potrząsnęła głową. Nie chciała śniadania.

- Anna przed chwilą dzwoniła. Zamierzają oglądać filmy. Nie wróci

przed piątą.

- Piątą? – Hannah myślała, że brzmi tak jak zawsze. Oczywiście

tak nie było. Powinna to wiedzieć.

Pani Zimmer odciągnęła włosy z twarzy Hannah.

- Wejdź do środka. Weź prysznic. Kiedy ostatni raz myłaś włosy?

Hannah potoczyła oczami ale pozwoliła swojej matce pociągnąć się

w kierunku domu na Hemlock Road.

- Jeśli to zrobisz poczujesz się lepiej. Jeśli chcesz możesz użyć tego

imbirowego szampony, który sprawia, że skóra twojej głowy mrowi.

Robił to? A może coś innego wywoływało taki efekt na skórze

Hannah? Nie mogła mieć pewności.

Pomyślała, że szampon smakowicie pachnie. Jej matka miała

rację. Bycie czystym uczyniło Hannah szczęśliwszą. Gdyby tylko inni

mogli wciąż czuć rzeczy w ten sposób.

Lustro łazienkowe było pokryte parą. Hannah wytarła je rękawem

swojego szlafroka. Czesała swoje mokre włosy. Wyglądały dłuższe i

ciemniejsze niż zazwyczaj. Zastanawiała się, czy Anna mogłaby

przyjechać do domu z całą głową pokrytą warkoczykami. Może nawet ma

małe, kolorowe koraliki przyczepione do końcówek włosów aby Anna

mogła grzechotać za każdym razem gdy zarzuci głową.

Hannah cieszyła się, że ona nie została „przerobiona” w ten

sposób. Zebrała połowę włosów na prawe ramie a drugą połowę na lewą

stronę. Spróbowała sprawić, że końcówki się zakręcą. Były tak samo

proste jak zawsze.

background image

Podeszła do lustra.

Długie, mokre włosy przypomniały ją. Zrobiła krok do tyłu.

Stąpała pa wilgotnej podłodze. Chwyciła krawędź zlewu i pochyliła się do

przodu jeszcze raz wpatrując się w zielone oczy w lustrze.

Czyje to były oczy?

Pogłaskała mokre włosy wzdłuż swojej twarzy.

Dnia, kiedy upadła Miz D., Hannah cały dzień próbowała zobaczyć

co jej nauczycielka zobaczyła, Hannah oczekiwała twarzy żołnierza. Była

pewna że to on był duchem.

Dopiero teraz wiedziała, że nie jest.

Teraz wiedziała co zobaczyła.

Dziewczynę z zielonymi oczami i długimi, mokrymi włosami.

background image

∗ 20 ∗

TAK,

Hannah wiedziała, co zobaczyła.

Kontynuowała wpatrywanie się w zielone oczy. Oparła się bliżej.

Jej oddech pokrył parą lustro. Oczy w lustrze wciąż płonęły. Było tak

wiele do powiedzenia.

- Kim jesteś? - Wyszeptała Hannah.

Może teraz mogła wszystko zrozumieć. Albo co najmniej dość by

oszczędzić nietoperze.

Proszę posłuchaj. Słyszysz? Wiesz?

Teraz lustro pokazywało tylko oczy Hannah, zmącone i delikatnie

przerażone.

Nie potrzebowała być przestraszoną.

- Przepraszam. Wciąż nie rozumiem. – Wyszeptała Hannah.

Ktoś głośno zapukał w drzwi. Hannah podskoczyła.

- Wiesz, że w tym domu jest tylko jedna łazienka, - powiedziała

Selena. - Mama i Tata zabierają nas do kina. I tym razem musisz iść.

Po szybkich przygotowaniach się, w tym rozpaczliwych

poszukiwaniach brakującego buta Seleny, rodzina wsiadła do srebrnego

samochodu.

Tak, coś było za nimi. Ale Zimmerowie nie pozwoliliby wrócić

Hannah. Nie mogli.

background image

Anna była z nimi gdy wrócili. Anna miała tuziny warkoczy

zakończonych kolorowymi koralikami, które stukotały gdy zarzuciła

głową. Miała kolisty kawałek błyszczącego plastiku, który grał głośną

muzykę. Opowiadała miliony historii o tym ile zabawy by miała z Georgią

i innymi dziewczynami. Gdyby tylko została z nimi.

Tej nocy, Anna gadała o tym dlaczego Hannah powinna

zaprzyjaźnić się z Kylą, ponieważ była taka zabawna.

Hannah nie potrzebowała Kylii. Miała przyjaciół.

Hannah. Słuchasz?

Anna powiedziała.

- Wiem, że dużo mówię. Ale porównując do domu Georgii ten dom

wygląda na tak martwy.

Martwy?

- Naprawdę powinnaś pójść.

Hannah nie odpowiedziała. Usnęła.

Ludzie od deratyzacji mieli przyjść w piątek. Selena odliczała dni.

Dlaczego nie Hannah?

W poniedziałek Hannah przyszła do domu ze szkoły. Jej twarz była

blada. Jej oczy były czerwone. Nie mogła odpowiedzieć gdy jej matka

zapytała ją co było nie tak. Anna musiała powiedzieć, że Miz D. umarła.

Teraz Hannah nie mogła myśleć o niczym innym z wyjątkiem jej

biednej nauczycielki. Ta śmierć uczyniła Hannah tak zranioną - i

wystraszoną. Ona również mogła widzieć twarz.

W środę był apel w szkole. Wszyscy uczniowie byli obecni. Pokój

był pełny ludzi, którzy mówili jak cudowna była Miz D. i jak przykro im

było. Tak, każdemu było przykro, że ona odeszła.

background image

Pewnego dnia, był inny pogrzeb, był to deszczowy dzień, tak

ciemny, że można było pomyśleć, że to noc.

Matka i Ojciec byli ubrani w czarne ubrania. Ale nie siostra. Miała

na sobie lawendową sukienkę. To była jedyna rzecz, która nie została

zniszczona. Nie wisiała w szafie gdy inne sukienki zostały rozszarpane.

Matka zmusiła siostrę do założenia czarnej wstążki. Falbanka zwisała z jej

rękawa.

Deszcz walił w obumierające i liście i strącał je z drzew.

Ojciec, matka, i siostra kupili stary gruchot. Jak zwykle nie chciał

odpalić. Zawsze się psuł.

Marka była wstrząśnięta. Martwiła się, że się spóźnią.

Ojciec powiedział: „nie zaczną bez nas”.

Siostra nic nie mówiła.

Silnik warkotał i warkotał.

Ojciec powiedział: „Czy nie mówiłem wam obu, żebyście tam nie

szły? Nie kazałem zostać na naszym podwórzu?

Siostra kiwnęła głową i wyrównała sukienkę. „Tak tato”.

Zawsze udawała dobrą córkę. Ale nie była nią. Ona po prostu

nigdy nie została przyłapana.

Silnik ryknął do życia. Stary gruchot wycofał się z podjazdu.

Ojciec, matka, i siostra ruszyli.

Nikt inny nie mógł.

Było zbyt ślisko? Oczywiście stary samochód nie był zbyt szybki.

Ojciec powiedział, żeby zostać na podwórzu. Muszą być posłuszne

Ojcu, mimo, że jest już za późno by coś zmienić.

background image

Nie byłoby żadnego wyjścia. Dlaczego to się liczyło?

Rodzina wróciła tego samego dnia. Tydzień później wyszli jeszcze

raz. Nie powiedzieli „dowidzenia”. I nigdy już nie wrócili.

Ale Hannah mogła.

Inny samochód wjechał na podjazd. To nie był gruchot ani srebrny

samochód Zimmerów. To było czerwone.

Drzwi otworzyły się. Wyszło trzech ludzi: Hannah, Anna, i kobieta

ubrana w ciemnoszary garnitur. Była średniego wzrostu, z eleganckimi

lekko-brązowymi włosami i okularami. Była nieznajomą a jednak było coś

podejrzanie znajomego w niej.

Pani Zimmer wyszła na ganek.

- To jest przyjaciółka Miz D. z koledżu. Była na wypominkach, -

powiedziała Hannah.

- Jestem Emily Stryder. – Kobieta podała rękę Pani Zimmer i

potrząsnęła nią.

- Jej babka tutaj żyła, - dodała Hannah.

- Chciałam to zobaczyć. Nie mogłam uwierzyć, że nie został

zburzony, - powiedziała Emily.

Tyle ludzi przychodziło i odchodziło przez lata. Tyle ludzi, z

niczym przez co można byłoby ich rozpoznać. Nawet ich krzyki brzmiały

podobnie - po wszystkich tych latach.

- Jest bardzo stary, - powiedziała Pani Zimmer.

Emily przeszła przez podwórze.

- Dziewczynki powiedziały mi, że Tina miała atak właśnie tutaj. -

Wyjęła chustkę i wydmuchała nos.

- Jest nam bardzo przykro, - powiedziała Pani Zimmer.

background image

- Z jej sercem było nie najlepiej. Od lat, - powiedziała Emily.

- Widzisz, - Anna trąciła Hannah.

Hannah zignorowała ją i przysunęła się do Emily.

- Mogę cię o coś zapytać?

- Tak? – Zapytała Emily.

- Czy babka kiedykolwiek powiedziała ci, czy coś niezwykłego

wydarzyło się w tym domu? – Zapytała Hannah.

- Musiałaś słyszeć historie o zielonych oczach. - Emily

uśmiechnęła się tak jakby chciała klepnąć Hannah w głowę.

- Stare domy są pełne dziwnych hałasów i ciemnych kątów. Nie są

nawiedzone. One po prostu niszczeją.

- To jest to, co cały czas jej powtarzam, - powiedziała Pani

Zimmer, klepiąc Hannah w głowę.

Hannah strząsnęła rękę matki.

- To nie jest po prostu niszczenie. Widziałam oczy.

- Jestem pewna, że myślisz, że widziałaś, - powiedziała Emily.

Po czym Hannah sobie coś przypomniała.

- Mogę to udowodnić. Jest coś co mogę ci pokazać. Na górze. W

szafie.

Emily pomyślała, że najszybszym sposobem wyjścia z sytuacji

będzie pójście z Hannah.

- Zgoda.

Hannah prowadziła. Emily zmarszczyła brwi z powodu

rozpakowanych pudeł w przedpokoju i na widok materiałów rozsypanych

w jadalni. Pokój Seleny był jeszcze bardziej zaniedbany.

background image

- A ja myślałam, że moja córka jest okropna. Czy to ten pokój

chciałaś mi pokazać Hannah? – Zapytała Emily.

- To naszej siostry Seleny. W dniu, w którym się wprowadziliśmy,

poczuła coś dziwnego w swojej szafie. Więc ja i Anna tam weszłyśmy. A

drzwi się zatrzasnęły.

- To był wilgotny dzień

24

, - powiedziała Pani Zimmer.

Hannah podniosła hak i otworzyła drzwi szafy.

Czy dorośli mogliby wyjaśnić zgniły zapach gniewu, który nigdy

nie ustąpił? Oczywiście, że nie. Oni po prostu zaczęli oddychać przez usta.

- Tutaj. Wyrzeźbione w drewnie. Widzisz? – Hannah wskazała na

litery.

- Czy wy to zrobiłyście, dziewczynki? – Zapytała Pani Zimmer.

- Nie, mówiłyśmy ci o tym wcześniej, - odpowiedziała Hannah.

Emily przybliżyła się do słowa. Uśmiechnęła się.

Hannah pomyślała, że cofnie się zaalarmowana

Nawet Anna była zaskoczona.

- Możesz to odczytać?

- Wiesz co Ildred znaczy? – Dopytywała Hannah.

Emily zachichotała.

- Nie, spójrz tutaj. – Wskazała na literę, znacznie mniejszą niż

pozostałe, prawie na krawędzi drzwi.

- Czy to jest M? – Zapytała Hannah.

Dla mordercy.

24

A co to do choler ma z tym wspólnego? [przyp. od tłumacza]

background image

- Mildred? – Zapytała Anna.

- Tak nazywała się moja babka.

Niemożliwe. Ta kobieta nie mogła być wnuczką Mildred. Poczekaj.

Miała takie same niebieskie oczy, taki sam doskonały nos, i takie samo

roztapiający się-jak-masło uśmiech.

- To musiał być jej pokój gdy tu mieszkała, - powiedziała Emily.

- Cóż za interesujący zbieg okoliczności, - powiedziała Pani

Zimmer.

- To, to tłumaczy, - Emily zamknęła na haczyk drzwi.

- Dlaczego wydrapała swoje imię w ten sposób? Dlaczego była tak

zła? – Zapytała Hannah.

- Nie myślę, że pisanie jest złe. To jest niechlujne. Nie łatwo wyryć

swoje imię, - powiedziała Emily.

To było złe. Z dobrym powodem.

Emily nie dbała o to. Drzwi zostały zamknięte więc zahamowała

swoje pojawienie się w lustrze.

Hannah przeszła między Emily a swoim odbiciem.

- Twoja babka umarła gdy była młoda? Utopiła się?

- O, nie. Mildred jest bardzo żywa. - Emily uśmiechnęła się.

- Żywa? To nie mogła być prawda. Po niemal osiemdziesięcioleciu?

- W takim razie kim jest ta dziewczyna? - Powiedziała Hannah.

- Jaka dziewczyna? – Zapytała Emily.

- Ta, którą zobaczyłam. Ta z mokrymi włosami, - odpowiedziała

Hannah.

Emily uśmiechnęła się innego rodzaju uśmiechem.

background image

- Cóż, Hannah, tak jak mówiłam…

Hannah jej przerwała.

- Wiem. Twoja babka miała siostrę.

Ukochaną siostrę. Dziewczynę, która była nadal żywa w jej

pamięci.

- Nie, - powiedziała Emily.

Nie?

- Jesteś pewna? Może zapomniała ci powiedzieć? – Powiedziała

Hannah.

Emily prychnęła w najbardziej nieatrakcyjny sposób.

- Moja babka o niczym nie zapominała.

Mildred nie zapomniała. Obawiała się. Nie ośmieliłaby się

wymówić tego imienia. Musiała ukryć się przed tym co zrobiła.

- Możesz jej zapytać, - powiedziała Hannah.

- Myślę, że wspomniałaby o czymś tak ważnym jak siostra.

- Racja. - Pani Zimmer objęła swoje córki i niezgrabnie połączyła

je.

Teraz nawet Hannah nie miała takiej pewności. Rzuciła okiem na

lustro i zobaczyła tylko jej własną rozczarowaną twarz.

Więc siostra była naprawdę i naprawdę martwa. Nie, gorzej niż

martwa. Jeśli nikt nie poznał jej imienia, ona nawet nie zacznie istnieć.

Emily poddała się. Gdy opuściła pokój, jej pantofle na obcasach

pstryknęły głośno o drewnianą posadzkę.

Nikt, niczego jeszcze nie słyszał. Nikt nie słuchał głosów zmarłych.

Stanęli i mogliby tak stać nawet po środku oceanu i wykrzykując w górę.

background image

Nikt już nie słyszał, jak dziewczyna, która nie była dziewczyną krzyknęła z

całą swoją mocą:

Nazywam się Ruth.

- Poczekaj, - powiedziała Hannah. – Czy ona nazywała się Ruth?

background image

∗ 21 ∗

TAK,

Hannah wiedziała, co zobaczyła.

Kontynuowała wpatrywanie się w zielone oczy. Oparła się bliżej.

Jej oddech pokrył parą lustro. Oczy w lustrze wciąż płonęły. Było tak

wiele do powiedzenia.

- Kim jesteś? - Wyszeptała Hannah.

Może teraz mogła wszystko zrozumieć. Albo co najmniej dość by

oszczędzić nietoperze.

Proszę posłuchaj. Słyszysz? Wiesz?

Teraz lustro pokazywało tylko oczy Hannah, zmącone i delikatnie

przerażone.

Nie potrzebowała być przestraszoną.

- Przepraszam. Wciąż nie rozumiem. – Wyszeptała Hannah.

Ktoś głośno zapukał w drzwi. Hannah podskoczyła.

- Wiesz, że w tym domu jest tylko jedna łazienka, - powiedziała

Selena. - Mama i Tata zabierają nas do kina. I tym razem musisz iść.

Po szybkich przygotowaniach się, w tym rozpaczliwych

poszukiwaniach brakującego buta Seleny, rodzina wsiadła do srebrnego

samochodu.

Tak, coś było za nimi. Ale Zimmerowie nie pozwoliliby wrócić

Hannah. Nie mogli.

background image

Anna była z nimi gdy wrócili. Anna miała tuziny warkoczy

zakończonych kolorowymi koralikami, które stukotały gdy zarzuciła

głową. Miała kolisty kawałek błyszczącego plastiku, który grał głośną

muzykę. Opowiadała miliony historii o tym ile zabawy by miała z Georgią

i innymi dziewczynami. Gdyby tylko została z nimi.

Tej nocy, Anna gadała o tym dlaczego Hannah powinna

zaprzyjaźnić się z Kylą, ponieważ była taka zabawna.

Hannah nie potrzebowała Kylii. Miała przyjaciół.

Hannah. Słuchasz?

Anna powiedziała.

- Wiem, że dużo mówię. Ale porównując do domu Georgii ten dom

wygląda na tak martwy.

Martwy?

- Naprawdę powinnaś pójść.

Hannah nie odpowiedziała. Usnęła.

Ludzie od deratyzacji mieli przyjść w piątek. Selena odliczała dni.

Dlaczego nie Hannah?

W poniedziałek Hannah przyszła do domu ze szkoły. Jej twarz była

blada. Jej oczy były czerwone. Nie mogła odpowiedzieć gdy jej matka

zapytała ją co było nie tak. Anna musiała powiedzieć, że Miz D. umarła.

Teraz Hannah nie mogła myśleć o niczym innym z wyjątkiem jej

biednej nauczycielki. Ta śmierć uczyniła Hannah tak zranioną - i

wystraszoną. Ona również mogła widzieć twarz.

W środę był apel w szkole. Wszyscy uczniowie byli obecni. Pokój

był pełny ludzi, którzy mówili jak cudowna była Miz D. i jak przykro im

było. Tak, każdemu było przykro, że ona odeszła.

background image

Pewnego dnia, był inny pogrzeb, był to deszczowy dzień, tak

ciemny, że można było pomyśleć, że to noc.

Matka i Ojciec byli ubrani w czarne ubrania. Ale nie siostra. Miała

na sobie lawendową sukienkę. To była jedyna rzecz, która nie została

zniszczona. Nie wisiała w szafie gdy inne sukienki zostały rozszarpane.

Matka zmusiła siostrę do założenia czarnej wstążki. Falbanka zwisała z jej

rękawa.

Deszcz walił w obumierające i liście i strącał je z drzew.

Ojciec, matka, i siostra kupili stary gruchot. Jak zwykle nie chciał

odpalić. Zawsze się psuł.

Marka była wstrząśnięta. Martwiła się, że się spóźnią.

Ojciec powiedział: „nie zaczną bez nas”.

Siostra nic nie mówiła.

Silnik warkotał i warkotał.

Ojciec powiedział: „Czy nie mówiłem wam obu, żebyście tam nie

szły? Nie kazałem zostać na naszym podwórzu?

Siostra kiwnęła głową i wyrównała sukienkę. „Tak tato”.

Zawsze udawała dobrą córkę. Ale nie była nią. Ona po prostu

nigdy nie została przyłapana.

Silnik ryknął do życia. Stary gruchot wycofał się z podjazdu.

Ojciec, matka, i siostra ruszyli.

Nikt inny nie mógł.

Było zbyt ślisko? Oczywiście stary samochód nie był zbyt szybki.

Ojciec powiedział, żeby zostać na podwórzu. Muszą być posłuszne

Ojcu, mimo, że jest już za późno by coś zmienić.

background image

Nie byłoby żadnego wyjścia. Dlaczego to się liczyło?

Rodzina wróciła tego samego dnia. Tydzień później wyszli jeszcze

raz. Nie powiedzieli „dowidzenia”. I nigdy już nie wrócili.

Ale Hannah mogła.

Inny samochód wjechał na podjazd. To nie był gruchot ani srebrny

samochód Zimmerów. To było czerwone.

Drzwi otworzyły się. Wyszło trzech ludzi: Hannah, Anna, i kobieta

ubrana w ciemnoszary garnitur. Była średniego wzrostu, z eleganckimi

lekko-brązowymi włosami i okularami. Była nieznajomą a jednak było coś

podejrzanie znajomego w niej.

Pani Zimmer wyszła na ganek.

- To jest przyjaciółka Miz D. z koledżu. Była na wypominkach, -

powiedziała Hannah.

- Jestem Emily Stryder. – Kobieta podała rękę Pani Zimmer i

potrząsnęła nią.

- Jej babka tutaj żyła, - dodała Hannah.

- Chciałam to zobaczyć. Nie mogłam uwierzyć, że nie został

zburzony, - powiedziała Emily.

Tyle ludzi przychodziło i odchodziło przez lata. Tyle ludzi, z

niczym przez co można byłoby ich rozpoznać. Nawet ich krzyki brzmiały

podobnie - po wszystkich tych latach.

- Jest bardzo stary, - powiedziała Pani Zimmer.

Emily przeszła przez podwórze.

- Dziewczynki powiedziały mi, że Tina miała atak właśnie tutaj. -

Wyjęła chustkę i wydmuchała nos.

- Jest nam bardzo przykro, - powiedziała Pani Zimmer.

background image

- Z jej sercem było nie najlepiej. Od lat, - powiedziała Emily.

- Widzisz, - Anna trąciła Hannah.

Hannah zignorowała ją i przysunęła się do Emily.

- Mogę cię o coś zapytać?

- Tak? – Zapytała Emily.

- Czy babka kiedykolwiek powiedziała ci, czy coś niezwykłego

wydarzyło się w tym domu? – Zapytała Hannah.

- Musiałaś słyszeć historie o zielonych oczach. - Emily

uśmiechnęła się tak jakby chciała klepnąć Hannah w głowę.

- Stare domy są pełne dziwnych hałasów i ciemnych kątów. Nie są

nawiedzone. One po prostu niszczeją.

- To jest to, co cały czas jej powtarzam, - powiedziała Pani

Zimmer, klepiąc Hannah w głowę.

Hannah strząsnęła rękę matki.

- To nie jest po prostu niszczenie. Widziałam oczy.

- Jestem pewna, że myślisz, że widziałaś, - powiedziała Emily.

Po czym Hannah sobie coś przypomniała.

- Mogę to udowodnić. Jest coś co mogę ci pokazać. Na górze. W

szafie.

Emily pomyślała, że najszybszym sposobem wyjścia z sytuacji

będzie pójście z Hannah.

- Zgoda.

Hannah prowadziła. Emily zmarszczyła brwi z powodu

rozpakowanych pudeł w przedpokoju i na widok materiałów rozsypanych

w jadalni. Pokój Seleny był jeszcze bardziej zaniedbany.

background image

- A ja myślałam, że moja córka jest okropna. Czy to ten pokój

chciałaś mi pokazać Hannah? – Zapytała Emily.

- To naszej siostry Seleny. W dniu, w którym się wprowadziliśmy,

poczuła coś dziwnego w swojej szafie. Więc ja i Anna tam weszłyśmy. A

drzwi się zatrzasnęły.

- To był wilgotny dzień

25

, - powiedziała Pani Zimmer.

Hannah podniosła hak i otworzyła drzwi szafy.

Czy dorośli mogliby wyjaśnić zgniły zapach gniewu, który nigdy

nie ustąpił? Oczywiście, że nie. Oni po prostu zaczęli oddychać przez usta.

- Tutaj. Wyrzeźbione w drewnie. Widzisz? – Hannah wskazała na

litery.

- Czy wy to zrobiłyście, dziewczynki? – Zapytała Pani Zimmer.

- Nie, mówiłyśmy ci o tym wcześniej, - odpowiedziała Hannah.

Emily przybliżyła się do słowa. Uśmiechnęła się.

Hannah pomyślała, że cofnie się zaalarmowana

Nawet Anna była zaskoczona.

- Możesz to odczytać?

- Wiesz co Ildred znaczy? – Dopytywała Hannah.

Emily zachichotała.

- Nie, spójrz tutaj. – Wskazała na literę, znacznie mniejszą niż

pozostałe, prawie na krawędzi drzwi.

- Czy to jest M? – Zapytała Hannah.

Dla mordercy.

25

A co to do choler ma z tym wspólnego? [przyp. od tłumacza]

background image

- Mildred? – Zapytała Anna.

- Tak nazywała się moja babka.

Niemożliwe. Ta kobieta nie mogła być wnuczką Mildred. Poczekaj.

Miała takie same niebieskie oczy, taki sam doskonały nos, i takie samo

roztapiający się-jak-masło uśmiech.

- To musiał być jej pokój gdy tu mieszkała, - powiedziała Emily.

- Cóż za interesujący zbieg okoliczności, - powiedziała Pani

Zimmer.

- To, to tłumaczy, - Emily zamknęła na haczyk drzwi.

- Dlaczego wydrapała swoje imię w ten sposób? Dlaczego była tak

zła? – Zapytała Hannah.

- Nie myślę, że pisanie jest złe. To jest niechlujne. Nie łatwo wyryć

swoje imię, - powiedziała Emily.

To było złe. Z dobrym powodem.

Emily nie dbała o to. Drzwi zostały zamknięte więc zahamowała

swoje pojawienie się w lustrze.

Hannah przeszła między Emily a swoim odbiciem.

- Twoja babka umarła gdy była młoda? Utopiła się?

- O, nie. Mildred jest bardzo żywa. - Emily uśmiechnęła się.

- Żywa? To nie mogła być prawda. Po niemal osiemdziesięcioleciu?

- W takim razie kim jest ta dziewczyna? - Powiedziała Hannah.

- Jaka dziewczyna? – Zapytała Emily.

- Ta, którą zobaczyłam. Ta z mokrymi włosami, - odpowiedziała

Hannah.

Emily uśmiechnęła się innego rodzaju uśmiechem.

background image

- Cóż, Hannah, tak jak mówiłam…

Hannah jej przerwała.

- Wiem. Twoja babka miała siostrę.

Ukochaną siostrę. Dziewczynę, która była nadal żywa w jej

pamięci.

- Nie, - powiedziała Emily.

Nie?

- Jesteś pewna? Może zapomniała ci powiedzieć? – Powiedziała

Hannah.

Emily prychnęła w najbardziej nieatrakcyjny sposób.

- Moja babka o niczym nie zapominała.

Mildred nie zapomniała. Obawiała się. Nie ośmieliłaby się

wymówić tego imienia. Musiała ukryć się przed tym co zrobiła.

- Możesz jej zapytać, - powiedziała Hannah.

- Myślę, że wspomniałaby o czymś tak ważnym jak siostra.

- Racja. - Pani Zimmer objęła swoje córki i niezgrabnie połączyła

je.

Teraz nawet Hannah nie miała takiej pewności. Rzuciła okiem na

lustro i zobaczyła tylko jej własną rozczarowaną twarz.

Więc siostra była naprawdę i naprawdę martwa. Nie, gorzej niż

martwa. Jeśli nikt nie poznał jej imienia, ona nawet nie zacznie istnieć.

Emily poddała się. Gdy opuściła pokój, jej pantofle na obcasach

pstryknęły głośno o drewnianą posadzkę.

Nikt, niczego jeszcze nie słyszał. Nikt nie słuchał głosów zmarłych.

Stanęli i mogliby tak stać nawet po środku oceanu i wykrzykując w górę.

background image

Nikt już nie słyszał, jak dziewczyna, która nie była dziewczyną krzyknęła z

całą swoją mocą:

Nazywam się Ruth.

- Poczekaj, - powiedziała Hannah. – Czy ona nazywała się Ruth?

background image

∗ 22 ∗

CHODZIŁAM

ze złością tam i z powrotem pod drzewami

cykuty. I wtedy przypomniałam sobie, że nie muszę już niczego w sobie

dusić. Mogę pogadać z moją przyjaciółką. Hannah mnie teraz słyszała. Po

prawie osiemdziesięciu latach, było tak wiele rzeczy, o których chciałam

powiedzieć.

Wróciłam do środka.

Pani Zimmer była w jadalni. Nie szyła, rozmawiała przez telefon:

- Chciałabym umówić moją córkę Hannah Zimmer. Ona ma

problem… - Jej głos złamał się na moment.

Kawałek czarnego materiału na stole podniósł się w górę.

- Ona wyobraża sobie, że widzi nadprzyrodzone rzeczy. Tylko tak

nie jest. To jest właśnie tylko wiatr.

Pani Zimmer cisnęła tkaninę. Dźgnęła się w dłoń. Ha!

- Chciałybyśmy przyjść jak najszybciej. Dr. Vivian została polecona

nam przez przyjaciółkę.

Jak Pani Zimmer mogłaby myśleć, że ktoś taki, jak Emily był

przyjacielem? Materiał poleciał na twarz Pani Zimmer. Oderwała go i

rzuciła na ziemię. Pomyślała, że to nie jest zbyt miłe nawet wtedy, gdy

głos w słuchawce mówił jej, co i jak.

background image

- Dziękuję. Zobaczymy cię w przyszły wtorek, - Pani Zimmer

powiedziała.

Anna weszła do pokoju.

- Hannah powiedziała, że nie usłyszy nigdy więcej głosu, jeśli nie

będziesz jej zmuszać by poszła.

Hannah nie mogła tak powiedzieć. Nie mogła. Albo gdyby jednak

mogła, może po prostu starała się oszukać Annę. Nie mogła mieć tego na

myśli.

Drzwi do sypialni były zamknięte. Myśleli, że to może mnie

zatrzymać? Hannah leżała na łóżku Anny z głową pod poduszką. Jakby to

robiło jakąkolwiek różnicę. Małe druty prowadziły muzykę do jej uszu.

Anna musiała pożyczyć to ustrojstwo od Seleny. Jedyne, co się liczyło to

to, co było w głowie Hannah.

I wiedziałam, że myśli, proszę odejdź, daleko, proszę nie

rozmawiaj ze mną, proszę zostaw mnie w spokoju, nie chcę być szalona.

To było szalone. Nie byłam jedyną, która słuchała? Nie byłam

jedyną, która zrozumiała ją? Nie była jedyną, która naprawdę troszczył

się o nią?

Hannah.

Położyła ręce na uszy i kołysała się w jedną i drugą stronę.

- Nie.

Wtedy weszła Anna.

- Mówiłaś coś?

Hannah usiadła i poruszyła głową w rytm muzyki.

- Nie. Nic nie mówiłam. Ja po prostu powiedziałam „whoa”. Do

muzyki. Whoa, whoa, whoa.

background image

Była okropnym kłamcą.

Nawet Anna to wiedziała. Doprowadziła łóżko i przytuloną

Hannah do porządku. Martwiła się o swoją siostrę. Hannah złapała Annę

i trzymała ze wszystkich sił.

- Boję się, - szepnęła.

- Wszystko będzie w porządku, - odpowiedziała Anna.

Nic nie będzie okey. Zimmerowie zrobili zbyt wiele strasznych

rzeczy. To nie było wystarczająco złe, że zaplanowali usunięcie moich

nietoperzy? Nie pozwolę im zniszczyć mojej przyjaźni.

A co jeśli Anna będzie wciąż miła dla Hannah? A co jeśli znów się

do niej zbliży?

Nie martwiłam się. Anna miała tą swoją czerwoną-jak-torba-na-

zakupy książkę i czytała ją głośno.

Niech Anna myśli, że pomagała Hannah. Niech Hannah cieszy się

słuchem o tych okrutnych dziewczynach. Mogłam czekać. Prędzej czy

później noc nadejdzie tak jak zawsze to robiła w domu na Hemlock Road.

Selena domagała się zwrotu swoich muzycznych drutów. Anna

zaczynała mieć dosyć czytania dla Hannah. Pan i Pani Zimmer ostatni raz

sprawdzili co z Hannah. Wrócili do swojego łóżka, sądząc, że Hannah

spała spokojnie ja swoim łóżku.

Jak mało wiedzieli.

Hannah nie spała. Czekała tak samo jak i ja czekałam. Wiedziała,

że nigdy jej nie porzucę. Nie pozwoliłabym jej być tak samotną jak ja

byłam przez niemal osiemdziesięciolecie.

Hannah?

background image

Potrząsnęła głową gwałtownie. Trzymała się blisko poduszki.

Myślała, nie, nie, nie.

Mogę ci pomóc.

Rzuciła się na brzuch i położyła poduszkę na głowie. Pomyślała,

dlaczego to zdarza się właśnie mi?

Ponieważ jesteś jedyną, której zależy.

- Już więcej nie będzie, - powiedziała.

Kłamała. Musiała. Nie mogłabym znieść tego, gdyby mówiła

prawdę.

Możesz udowodnić, że to była Ruth.

- Nikt mi nie wierzy.

Pokażę ci coś. Chcesz zobaczyć?

- Co to jest?

Anna wybudziła się ze snu i słuchała Hannah.

Szzzzzy.

Hannah powinna zdawać sobie sprawę, że nie musiała mówić. Nie

mogła mieć jakichkolwiek tajemnic przede mną. Nic nie mogło wtrącać

się między nas - nawet Anna.

- Wszystko w porządku? – Anna spojrzała na siostrę z krawędzi

łóżka.

- Mmmm? – Powiedziała Hannah, tak jakby była zaspana.

- Chciałabyś spać ze mną? – Zapytała Anna.

Nie.

- Dlaczego nie? – Zapytała Anna.

Słyszała mnie?

background image

- Zbyt zmęczona, - powiedziała Hannah.

Anna położyła się z powrotem na swoje łóżko.

Hannah i ja czekaliśmy - i czekałyśmy - do czasu gdy Anna znów

zapadła w sen.

Gdy była wystarczająco cicha aby nawet najbardziej

zdenerwowana mysz znalazła odwagę by powąchać but Anny,

powiedziałam Hannah co robić.

Idź na strych.

Ludzie byli tak hałaśliwi. Hannah nie stąpała po schodach

wystarczająco często by wiedzieć, że trzeci piszczy a szósty ma wygięty

gwóźdź, który mógł zaszkodzić bosej stopie.

Do czasu gdy wspięłyśmy się na szczyt, nietoperze wyszły na nocne

polowanie. To była dobra rzecz. Nie chciałam by Hannah się przez nie

bała. Miały jeszcze tylko dwa dni. Wciąż mogła je ocalić – po tym jak

pomogę Hannah.

- Co teraz? – Wyszeptała.

Trudno było jej się odzwyczaić od rozmawiania.

Idź do przodu.

Wstępnie poczuła swoje przejście przez ciemność. Była przerażona

i martwiła się, że wpadnie na nietoperza. Wciąż powtarzałam, Krok, krok,

krok. Co też robiła.

Nie byłam całkiem pewna gdzie to ukryłam. To było prawie

osiemdziesiąt lat temu. Ponadto, byłam w takim pośpiechu tego dnia.

Słyszałam na dole, jak wzięli moje książki z półek w moim pokoju.

Słyszałam, jak mój ojciec wykrzykiwał, gdzie jest ta Ruth? Czułam się

taka bystra pamiętając co zostawiłam na strychu tego samego ranka. Tak,

background image

zawsze myślałam, że wiem tak wiele. Nawet widziałam, jak Mildred

pozwoliła biednemu Whiskersowi umrzeć. Więc dlaczego nie wiedziałam

do czego jeszcze byłaby zdolna?

- Jesteś zła? – Zapytała Hannah.

Nie.

- Tak, jesteś, - Hannah była przerażona.

Już nie. Za to pomyślałam o innej desce.

To jest tam. Podejdź.

Klękła i przykleiła jej ramię do przerwy w podłodze, gdzie był

okap. Wyciągnęła puszysty bałagan.

Te myszy, te tępe myszy. Co zrobiły?

- To książka.

To zwykło nią być. Ale już nie. To był okropny bałagan.

Odrzuciła głupoty.

- Nie ma okładki ani pierwszej strony.

Połowa pierwszej strony zniknęła. Więc najlepsza książka na

świecie zaczynała…

Jesteśmy Bastables. Jest nas sześciu

nie licząc. Nasza matka nie żyje, a

jeśli myślisz, że nie troszczymy się o

to, ponieważ nie mówię zbyt dużo o

niej, tylko udowadniasz, że wcale nie

rozumiesz ludzi.

background image

∗ 23 ∗

NIE

przeczytałyśmy zbyt wiele tej nocy. Strych był zbyt ciemny i

paskudny dla Hannah, aby zostać dłużej na górze. Od razu następnego

dnia, Hannah powiedziała, że nie może iść do szkoły. Pani Zimmer nie

kłóciła się. Więc Hannah leżała w swoim łóżku. Przeczytałyśmy całą

książkę za jednym zamachem. Dzieci Bastable były dokładnie takie same

od niemal osiemdziesięciolecia. Nie umarły. One nawet nie urosły. Ich

przygody wciąż były zabawne i przerażające i smutne. I dzieci wciąż

odnajdywały swój skarb i żyły długo i szczęśliwie na końcu. To jest magia

książek.

To był mój najlepszy dzień. Hannah kochała ich historię.

Powiedziała mi, że zna E. Nesbit, ponieważ przeczytała coś zwanego „Five

Children And It

26

”, która nie brzmiała zbyt miło, ale Hannah powiedziała,

że to jest równie dobre.

Nikt nie mógł być tak szczęśliwy jak ja byłam, nawet dzieci

Bastable po tym ja zaprzyjaźnili się z wujem z Indii.

Jedyną złą częścią było to, gdy przyszła na górę Pani Zimmer by

sprawdzić, co Hannah chciała na lunch.

- Co czytasz? – Zapytała.

- Och, tylko książkę, którą znalazłam, - odpowiedziała.

26

Piątka dzieci i to? Nie wiem dlatego nie tłumaczę. [przyp. od tłumacza]

background image

To była jej szansa by powiedzieć, książkę, którą Ruth ukryła na

strychu niemal osiemdziesiąt lat temu gdy żyła.

Ale Hannah tego nie zrobiła. Hannah, tak naprawdę, celowo tego

nie powiedziała. Gdy poszła spać, powiedziała swoim rodzicom, że nie

słyszała jakichkolwiek głosów przez cały dzień a zatem nie musiała pójść

zobaczyć się z Dr. Vivian ponieważ została wyleczona.

Nie zrozumiała? Nie myśleliby, że jest szalona gdyby udowodniła,

że ja istnieję.

O siódmej rano Pani Zimmer obudziła Hannah i zmusiła do

ubrania się.

- Myślę, że szkoła jest wciąż dla mnie zbyt dołująca, - powiedziała

Hannah.

- Ludzie od deratyzacji mają przyjść. Myślę, że do będzie dużo

bardziej dołujące, - odpowiedziała Pani Zimmer.

Ten dzień nadszedł.

Hannah musiała zostać w domu. Razem mogłyśmy przechytrzyć

wroga. Mogłybyśmy być tak dzielne jak Oswald gdy walczył z

włamywaczem. Mogłyśmy oszczędzić nietoperze.

Ocal nietoperze.

- Nie pozwól aby ci ludzie skrzywdzili nietoperze. Proszę. Mamo.

Przecież mamy zamiar się niedługo przeprowadzić. Dlaczego nie możemy

zostawić nietoperzy w spokoju? – Dopytywała Hannah.

- Nikt nie zamierza ich skrzywdzić. Jestem pewna, że ludzie od

deratyzacji wymyślą bezpieczny sposób aby one się wyniosły, -

odpowiedziała Pani Zimmer.

Jaki?

background image

- Jaki? – Zapytała Hannah.

- Nie wiem. Ale jestem pewna, że jest prawo ochraniające

nietoperze.

To dobrze? Są też prawa przeciwko mordowaniu.

- Podnieś się i ubierz. Nie możesz założyć znowu tego T-Shirtu.

Hannah nie posłuchała swojej matki i założyła koszulkę z PARK

SLOPE, ale musiała iść do szkoły.

Nie mogłam być wściekła na nią. Próbowała. Zostawiła moją

książkę leżącą otwartą na jej łóżku tak więc mogłam przerzucać strony.

Jak mogłabym czytać? Dzień był zbyt straszny.

Rodzice też tak myśleli. Pani Zimmer pojechała. Pan Zimmer

musiał zostać w domu aby dopilnować umowy z firmą deratyzującą.

Uciekł do swojej muzyki. Podkręcił ją tak głośno że okna drgały. Tańczył

wokół i udawał, że gra na różnych instrumentach dopóki ktoś nie zapukał

do drzwi.

Dwóch mężczyzn weszło na ganek. Jeden był wysoki; drugi był

szeroki. Gdyby nic złego miało się nie zdarzyć, to dlaczego nosili maski na

szyjach i grube rękawiczki?

Pan Zimmer zaprowadził ich na strych. Solidne buty dudniły na

schodach.

- Zamierzacie je wyłapać? – Zapytał Pan Zimmer.

- Nie ma takiej potrzeby, - powiedział wysoki mężczyzna.

- Masz na myśli, że po prostu… - Pan Zimmer nie potrafił

powiedzieć słowa zabić chociaż doskonale potrafił zapłacić za zrobienie

tego.

Szeroki człowiek zaśmiał się.

background image

- Już nie możemy.

- Zapchamy wszystkie dziury w poddaszu – z wyjątkiem jednej.

Wkładamy jednokierunkowe drzwi do tego. Nietoperze wychodzą

polować tak jak zawsze, - powiedział wysoki mężczyzna.

- No a one nie mogą wrócić.

Obaj mężczyźni zaśmiali się.

Gdzie nietoperze pójdą? Gdzie będą spały? Gdzie będą należeć?

Gdy mężczyźni poszli na strych, założyli maski na ich twarze i

nosy. Nietoperze z trudem wybudziły się ze swojego snu gdy mężczyźni

chodzili ciężkim krokiem.

- Wow, - powiedział wysoki.

- Musi byś ich niemal setka, - powiedział szeroki.

- Te nietoperze były tu przez wiele lat.

Tak, niemal osiemdziesiąt lat temu pierwszy nietoperz się tutaj

pojawił.

Byłam na strychu. Nie miałam gdzie iść. Postarałam się o moją

książkę. Ciemny cień wystraszył mnie. Nie wiedziałam co to było. Ani w

jakimś świecie byłam. Więcej nietoperzy przybyło. Tylko, że ja ich nie

chciałam. Chciałam swojej rodziny.

Nie cierpiałam nietoperzy do czasu gdy miały swoje dzieci. Dzięki

temu, pojawiło się coś, co mogłam kochać w tym domu. Coś z życiem.

Wysoki mężczyzna machnął ramieniem i wystraszył kilka

nietoperzy. Poleciały na zewnątrz do oślepiającego światła, mało znanego

światła.

- Skończmy z tym, - powiedział szeroki mężczyzna.

Nie!

background image

Wiatr zdmuchnął chmurę brązowego kurzu na ich twarze. Jedyne

o czym pomyśleli to to, jak dobrze, że mieli maski.

Mężczyźni poszli ciężkim krokiem na dół.

Muzyka Pana Zimmera przybierała na sile. Bębny huczały,

instrumenty piszczały, a głosy kobiet zawodziły.

Nietoperze zawinęły swoje skrzydła wokół swoich futerkowych ciał

i wróciły do snu.

Strych był ciemny oprócz słabego kręgu złota wokół brzegów.

Aluzja światła słonecznego oznaczyła miejsca gdzie nietoperze mogły

wchodzić i wychodzić i wrócić jeszcze raz.

SLAP. Kawałek drewna zablokował pęknięcie i zasłonił światło.

Wiatr mógłby porwać drzewo? Nie. BAP, BAP, BAP, BAP, BAP. Broń

wypluła ostre kawałki metalu.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP. Cały dom zatrząsł się od ataku. Myszy

uciekły w popłochu. Pająki porzuciły ich sieci.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP.

To było nie do zniesienia. Ale nie mogłam opuścić strychu. I

musiałam zostać z moimi pięknymi nietoperzami.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP.

Skupiły się w krokwiach. Matki rozkładały swoje skrzydła wokół

dzieci.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP.

Stopniowo, ciemność narosła. Po kawałku, ci mężczyźni zabrali

światło.

A następnie to zostało skończone. Strych był czarny oprócz tego

jedno drobnego miejsca gdzie nietoperze wyszłyby i nigdy nie wróciły.

background image

Gdzie była Hannah? Gdyby przyszła do domu, mogłaby zatkać

dziurę. Dzięki temu nietoperze nie mogłyby wyjść.

Gdzie była Hannah?

Ci mężczyźni byli na dole. Pan Zimmer płacił im.

- Usunięcie tego guano

27

będzie kosztować cię kolejne pięć stówek,

- powiedział wysoki mężczyzna.

- Było tam tego od cholery, - powiedział szeroki facet.

Pan Zimmer potrząsnął głową.

- My tylko wynajmujemy. Nie będziemy tu aż tak długo.

Oczywiście. Zimmerowie też wyjadą. Wyślą Hannah do

samochodu i zabiorą ją ode mnie.

W takim razie nie będzie już niczego.

Wróciłam na strych. Nietoperze wciąż czepiały się krokwi. Gdyby

tylko był jakiś sposób by zatkać tą dziurę. Gdyby nie wyszły, mogłyby

zostać ze mną na strychu.

Gdyby nie wyszły na polowanie, ostatecznie nietoperze zdechną.


27 Guano – odchody ptaków morskich (głównie kormoranów, pelikanów i głuptaków lub

nietoperzy, gromadzące się od wieków na powierzchni ziemi lub w jaskiniach.

[przyp. od

tłumacza]

background image

∗ 24 ∗

NIE

przeczytałyśmy zbyt wiele tej nocy. Strych był zbyt ciemny i

paskudny dla Hannah, aby zostać dłużej na górze. Od razu następnego

dnia, Hannah powiedziała, że nie może iść do szkoły. Pani Zimmer nie

kłóciła się. Więc Hannah leżała w swoim łóżku. Przeczytałyśmy całą

książkę za jednym zamachem. Dzieci Bastable były dokładnie takie same

od niemal osiemdziesięciolecia. Nie umarły. One nawet nie urosły. Ich

przygody wciąż były zabawne i przerażające i smutne. I dzieci wciąż

odnajdywały swój skarb i żyły długo i szczęśliwie na końcu. To jest magia

książek.

To był mój najlepszy dzień. Hannah kochała ich historię.

Powiedziała mi, że zna E. Nesbit, ponieważ przeczytała coś zwanego „Five

Children And It

28

”, która nie brzmiała zbyt miło, ale Hannah powiedziała,

że to jest równie dobre.

Nikt nie mógł być tak szczęśliwy jak ja byłam, nawet dzieci

Bastable po tym ja zaprzyjaźnili się z wujem z Indii.

Jedyną złą częścią było to, gdy przyszła na górę Pani Zimmer by

sprawdzić, co Hannah chciała na lunch.

- Co czytasz? – Zapytała.

- Och, tylko książkę, którą znalazłam, - odpowiedziała.

28

Piątka dzieci i to? Nie wiem dlatego nie tłumaczę. [przyp. od tłumacza]

background image

To była jej szansa by powiedzieć, książkę, którą Ruth ukryła na

strychu niemal osiemdziesiąt lat temu gdy żyła.

Ale Hannah tego nie zrobiła. Hannah, tak naprawdę, celowo tego

nie powiedziała. Gdy poszła spać, powiedziała swoim rodzicom, że nie

słyszała jakichkolwiek głosów przez cały dzień a zatem nie musiała pójść

zobaczyć się z Dr. Vivian ponieważ została wyleczona.

Nie zrozumiała? Nie myśleliby, że jest szalona gdyby udowodniła,

że ja istnieję.

O siódmej rano Pani Zimmer obudziła Hannah i zmusiła do

ubrania się.

- Myślę, że szkoła jest wciąż dla mnie zbyt dołująca, - powiedziała

Hannah.

- Ludzie od deratyzacji mają przyjść. Myślę, że do będzie dużo

bardziej dołujące, - odpowiedziała Pani Zimmer.

Ten dzień nadszedł.

Hannah musiała zostać w domu. Razem mogłyśmy przechytrzyć

wroga. Mogłybyśmy być tak dzielne jak Oswald gdy walczył z

włamywaczem. Mogłyśmy oszczędzić nietoperze.

Ocal nietoperze.

- Nie pozwól aby ci ludzie skrzywdzili nietoperze. Proszę. Mamo.

Przecież mamy zamiar się niedługo przeprowadzić. Dlaczego nie możemy

zostawić nietoperzy w spokoju? – Dopytywała Hannah.

- Nikt nie zamierza ich skrzywdzić. Jestem pewna, że ludzie od

deratyzacji wymyślą bezpieczny sposób aby one się wyniosły, -

odpowiedziała Pani Zimmer.

Jaki?

background image

- Jaki? – Zapytała Hannah.

- Nie wiem. Ale jestem pewna, że jest prawo ochraniające

nietoperze.

To dobrze? Są też prawa przeciwko mordowaniu.

- Podnieś się i ubierz. Nie możesz założyć znowu tego T-Shirtu.

Hannah nie posłuchała swojej matki i założyła koszulkę z PARK

SLOPE, ale musiała iść do szkoły.

Nie mogłam być wściekła na nią. Próbowała. Zostawiła moją

książkę leżącą otwartą na jej łóżku tak więc mogłam przerzucać strony.

Jak mogłabym czytać? Dzień był zbyt straszny.

Rodzice też tak myśleli. Pani Zimmer pojechała. Pan Zimmer

musiał zostać w domu aby dopilnować umowy z firmą deratyzującą.

Uciekł do swojej muzyki. Podkręcił ją tak głośno że okna drgały. Tańczył

wokół i udawał, że gra na różnych instrumentach dopóki ktoś nie zapukał

do drzwi.

Dwóch mężczyzn weszło na ganek. Jeden był wysoki; drugi był

szeroki. Gdyby nic złego miało się nie zdarzyć, to dlaczego nosili maski na

szyjach i grube rękawiczki?

Pan Zimmer zaprowadził ich na strych. Solidne buty dudniły na

schodach.

- Zamierzacie je wyłapać? – Zapytał Pan Zimmer.

- Nie ma takiej potrzeby, - powiedział wysoki mężczyzna.

- Masz na myśli, że po prostu… - Pan Zimmer nie potrafił

powiedzieć słowa zabić chociaż doskonale potrafił zapłacić za zrobienie

tego.

Szeroki człowiek zaśmiał się.

background image

- Już nie możemy.

- Zapchamy wszystkie dziury w poddaszu – z wyjątkiem jednej.

Wkładamy jednokierunkowe drzwi do tego. Nietoperze wychodzą

polować tak jak zawsze, - powiedział wysoki mężczyzna.

- No a one nie mogą wrócić.

Obaj mężczyźni zaśmiali się.

Gdzie nietoperze pójdą? Gdzie będą spały? Gdzie będą należeć?

Gdy mężczyźni poszli na strych, założyli maski na ich twarze i

nosy. Nietoperze z trudem wybudziły się ze swojego snu gdy mężczyźni

chodzili ciężkim krokiem.

- Wow, - powiedział wysoki.

- Musi byś ich niemal setka, - powiedział szeroki.

- Te nietoperze były tu przez wiele lat.

Tak, niemal osiemdziesiąt lat temu pierwszy nietoperz się tutaj

pojawił.

Byłam na strychu. Nie miałam gdzie iść. Postarałam się o moją

książkę. Ciemny cień wystraszył mnie. Nie wiedziałam co to było. Ani w

jakimś świecie byłam. Więcej nietoperzy przybyło. Tylko, że ja ich nie

chciałam. Chciałam swojej rodziny.

Nie cierpiałam nietoperzy do czasu gdy miały swoje dzieci. Dzięki

temu, pojawiło się coś, co mogłam kochać w tym domu. Coś z życiem.

Wysoki mężczyzna machnął ramieniem i wystraszył kilka

nietoperzy. Poleciały na zewnątrz do oślepiającego światła, mało znanego

światła.

- Skończmy z tym, - powiedział szeroki mężczyzna.

Nie!

background image

Wiatr zdmuchnął chmurę brązowego kurzu na ich twarze. Jedyne

o czym pomyśleli to to, jak dobrze, że mieli maski.

Mężczyźni poszli ciężkim krokiem na dół.

Muzyka Pana Zimmera przybierała na sile. Bębny huczały,

instrumenty piszczały, a głosy kobiet zawodziły.

Nietoperze zawinęły swoje skrzydła wokół swoich futerkowych ciał

i wróciły do snu.

Strych był ciemny oprócz słabego kręgu złota wokół brzegów.

Aluzja światła słonecznego oznaczyła miejsca gdzie nietoperze mogły

wchodzić i wychodzić i wrócić jeszcze raz.

SLAP. Kawałek drewna zablokował pęknięcie i zasłonił światło.

Wiatr mógłby porwać drzewo? Nie. BAP, BAP, BAP, BAP, BAP. Broń

wypluła ostre kawałki metalu.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP. Cały dom zatrząsł się od ataku. Myszy

uciekły w popłochu. Pająki porzuciły ich sieci.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP.

To było nie do zniesienia. Ale nie mogłam opuścić strychu. I

musiałam zostać z moimi pięknymi nietoperzami.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP.

Skupiły się w krokwiach. Matki rozkładały swoje skrzydła wokół

dzieci.

BAP, BAP, BAP, BAP, BAP.

Stopniowo, ciemność narosła. Po kawałku, ci mężczyźni zabrali

światło.

A następnie to zostało skończone. Strych był czarny oprócz tego

jedno drobnego miejsca gdzie nietoperze wyszłyby i nigdy nie wróciły.

background image

Gdzie była Hannah? Gdyby przyszła do domu, mogłaby zatkać

dziurę. Dzięki temu nietoperze nie mogłyby wyjść.

Gdzie była Hannah?

Ci mężczyźni byli na dole. Pan Zimmer płacił im.

- Usunięcie tego guano

29

będzie kosztować cię kolejne pięć stówek,

- powiedział wysoki mężczyzna.

- Było tam tego od cholery, - powiedział szeroki facet.

Pan Zimmer potrząsnął głową.

- My tylko wynajmujemy. Nie będziemy tu aż tak długo.

Oczywiście. Zimmerowie też wyjadą. Wyślą Hannah do

samochodu i zabiorą ją ode mnie.

W takim razie nie będzie już niczego.

Wróciłam na strych. Nietoperze wciąż czepiały się krokwi. Gdyby

tylko był jakiś sposób by zatkać tą dziurę. Gdyby nie wyszły, mogłyby

zostać ze mną na strychu.

Gdyby nie wyszły na polowanie, ostatecznie nietoperze zdechną.


29 Guano – odchody ptaków morskich (głównie kormoranów, pelikanów i głuptaków lub

nietoperzy, gromadzące się od wieków na powierzchni ziemi lub w jaskiniach.

[przyp. od

tłumacza]

background image

∗ 25 ∗

GDY

wydarza się tragedia dowiadujesz się, kto naprawdę cię

kocha. Gdy zostajesz pokryty bobkami nietoperza, albo zaplątałeś się z

chwastami pod wodą, ktoś przyszedłby ci z pomocą? Ktoś podałby rękę

odciągając cię od śmierci? Albo poszedłby tak daleko, że szczyściłby

brązowy brud z twojej czarnej koszuli?

Selena nie ruszała się. Nie żyła?

Nie. Czekała by zostać uratowaną. Podniosła rękę, błagając o

pomoc od jej ukochanego. Jej dłoń została przykryta wzgórkiem

ciemnych brązowych bobków.

- Co się stało? – Zapytał Marcus.

Selena nie wiedziała. Ponadto, nie mogła krzyczeć albo nawet

mówić bez dostania się nietoperzego gówna do jej ust.

Pan i Pani Zimmer popędzili na piętro i zapukali do drzwi.

- Selena?

Weszli, z okrzykami zdumienia i niepokojem. Anna szybko weszła

za swoimi rodzicami. Wpatrywała się przez ziejącą dziurę w suficie. Co

myślała, że zobaczyła?

Pani Zimmer pośpieszyła pomóc Selenie wstać. Gdy Selena

walczyła by podnieść się z kawałów sufitu i stert bobków nietoperza, była

podobna do gnijących zwłok wzrastających z grobu.

background image

To było zbyt wiele dla Marcusa. Zrobił krok w kierunku drzwi.

- Nie zamierzasz sobie iść, prawda? - Selena zrzuciła z siebie cały

brąz.

Marcus potrząsnął głową w zaprzeczeniu, poczym jednak zmienił

zdanie. Wybiegł z pokoju tak szybko że postawił nogę i potknął się

całkowicie spadając w dół schodów. Silnik jego samochodu obudził się

głośno do życia. Wszyscy Zimmerowie słuchali dźwięku cichnącego

wzdłuż Hemlock Road. Tym razem ten chłopiec wyjechał na dobre. Ha!

Selena ukryła swoją twarz w ręczniku, który dała jej Pani Zimmer i

zaszlochała.

Pan Zimmer chodził po gruzie.

Anna zmarszczyła nos.

- To był ten zapach, który czułyśmy w szafie. Widzisz, jest

wyjaśnienie. Hannah?

Hannah tam nie było.

- Mężczyźni powiedzieli, że musimy usunąć guano, - powiedział

Pan Zimmer.

- Dlaczego tego nie zrobiłeś? Teraz Marcus nigdy nie wróci. On

nigdy nawet ze mną nie porozmawia, po zobaczeniu mnie w tym stanie! –

Rozpaczała Selena

30

.

- Nie może cię obwiniać. To nie twoja wina, - powiedziała Pani

Zimmer.

A właśnie, że jej.

Hannah weszła. Nie oskarżała Seleny. Za to powiedziała:

- Wszystko w porządku?

30

Moje ty biedactwo. Pogłaskać po główce? [przyp. od tłumacza]

background image

- Nie! – Zawodziła Selena.

- Poczujesz się lepiej po tym jak weźmiesz prysznic. Dziewczyny,

dajcie siostrze jakieś czyste ubrania, - powiedziała Pani Zimmer.

Hannah poszła do garderoby i wzięła koszulę. Dlaczego pomagała

Selenie? Ona powinna chcieć by była nieszczęśliwa.

- Ty też potrzebujesz czystych ubrań. Co z twoją koszulką? –

Wypytywała Pani Zimmer.

Wszyscy spojrzeli na Hannah.

- Byłaś na strychu, - oskarżyła siostrę Selena.

Hannah nie mogła zaprzeczyć temu. Kawałki guana spadły z jej

włosów.

- Co robiłeś tam na górze? - Anna powiedziała.

- Chciałeś wymyślać jakiś inny podstęp. To przez ciebie spadł sufit,

- powiedziała Selena.

- O nie, - Powiedział Pan Zimmer.

- To był wypadek, - powiedziała Hannah.

- Nie wyraziliśmy się jasno? – Zapytał Pan Zimmer.

- Próbowałam być dla ciebie miła ponieważ jesteś załamana

psychicznie i tym wszystkim i widzisz co robisz. Zrujnowałaś całe moje

życie, - powiedziała Selena.

Przynajmniej Selena wciąż miała życie. Nie pomyślała o tym. Albo

o tym co zrobiła. Właśnie stała tam, krzycząc na biedną Hannah.

Kto będzie ją chronił. Musiałam coś zrobić. Wróciłam na górę, na

strych i zrzuciła ładny świeży stos brudu na te jej złote włosy.

- Zatrzymaj to, Ruth! - Krzyknęła Hannah.

background image

Zdała sobie sprawę co powiedziała. Położyła dłonie na ustach. Za

późno. Nie mogła udać, że tam mnie nie ma.

- O nie. – Anna była rozczarowana.

- Przypuszczam, że zastanawiasz się czy zachowujesz się jak

szalona bo boisz się kary. Jesteś w błędzie. Jesteś w samym środku

dużych problemów. Prawda, Tato? – Zapytała Selena.

Pan Zimmer spojrzał na Panią Zimmer. Nie wiedział co myśleć.

Podniósł ręce. Po czym je opuścił.

- Lepiej przyniosę szczotkę i to posprzątam.

- Musisz ją ukarać, - powiedziała Selena.

- Hannah, - Pani Zimmer powiedziała.

Hannah wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać

Wtedy Pani Zimmer powiedziała,

- Idź do twojego pokoju.

Hannah pobiegła zanim jej łzy mogły wypłynąć.

- I już? To wszystko, co zrobisz? Patrz na ten bałagan. Gdzie będę

spać? Co będę nosić

31

?

Hannah nie poszła do swojego pokoju. Wiedziała, że Anna

pojedzie tam za nią. Wyszła na dwór i usiadła obok domu, pod krzakiem

aronii.

Oczywiście poszłam tam.

Dmuchnęłam na jej policzek.

Odwróciła twarz.

31

Ależ ona mnie wkurza. [przyp. od tłumacza]

background image

- Nie powinnaś tego zrobić Selenie. – Myślała, że nie powinnam

tego zrobić.

Tylko, że ja jej nic nie zrobiłam. Nie ja. Była moją przyjaciółką.

Byłam jedyną, który naprawdę troszczyła się o nią. Była jedyną, która

rozumiała ją.

Kilka nietoperzy zanurkowało za drzewami cykuty. Hannah

wskazała na nie.

- Widzisz. Nietoperze nie zostały zabite. Przetrwały.

Nie mogą wrócić do domu.

- Znajdą jakieś miejsce do życia w pobliżu, będziesz mogła je

odwiedzać.

One nie będą ze mną. Nie rozumiała tego?

Aktualnie rozumiała.

- Współczuję. Gdy wyjedziemy, będę robić nowe dziury, tak by

mogły wrócić. Czy chcesz tego?

Nie. Nie chcę tam być gdy rodzina się wyprowadzi. Ale będąc z

Hannah, i oglądając koło nietoperzy na tle księżyca, sprawiło, że czuję się

spokojna i pełna nadziei. Może Hannah nie odeszłaby. Może coś

zdarzyłoby się. Może mogłam coś zrobić by powstrzymywać ją przed

zostawianiem mnie. Może nie musiałbym być sama ponownie.

Drzwi główne rozwarły się. Anna przyszła na zewnątrz zrujnować

wszystko.

- Powinnaś pójść do naszego pokoju. Lepiej pójdź tam zanim

Selena znajdzie cię.

- Nie znajdzie mnie, dopóki jej nie powiesz, - powiedziała Hannah.

Anna usiadła obok Hannah. Tam gdzie ja byłam.

background image

- Nie zrobiłabym tego. – Anny myślała, że nie chce pogorszyć

sytuacji. Ułamała sobie gałąź krzewu i dzieliła ją na mniejsze kawałki.

- Więc, wciąż słyszysz rzeczy? – Zapytała Anna.

- Nie słyszę rzeczy, słyszę Ruth, - powiedziała Hannah.

Anna westchnęła.

- Wiem co ona myśli. Ona nienawidzi Seleny. Myślę że Selena

przypomina jej o bliźniaczej siostrze Mildered. Nie zorientowały się co

żołnierz ma z nimi zrobić. Wiem, że coś strasznego zdarzyło się Ruth i

ona usycha z żalu.

- Jesteś smutna. – Anna zastanawiała się, dlaczego Hannah mówi

te wszystkie rzeczy.

- To nie ma nic wspólnego z tym. Ruth jest prawdziwa. Ona

dowiedzie ci tego. Ona sprawi, że gałęzie się poruszą. Ruth, pokarz Annie.

Ruszyłam, oczywiście. Jeśli twój przyjaciel prosi cię abyś coś

zrobiła, robisz to. Po chwili zatrzymałam.

- No, Ruth. Wiem, że wciąż tu jesteś. Dlaczego nie pokażesz się

Annie?

Głos Hannah był zrozpaczony. Byłam wciąż kompletnie

nieruchoma. Nie chciałam pokazać się Annie. Nie pragnęłam jej jako

przyjaciółki. Chciałam tylko Hannah.

background image

∗ 26 ∗

ONA

oszukuje. Lubi to robić. Prawda, Ruth? - Hannah stawała

się oszalała.

Anna współczuła Hannah tak bardzo, że aż klepała kolano swojej

siostry.

Hannah odepchnęła jej rękę i wykrzyknęła:

- Pokaż jej Ruth!

Twarz Seleny pojawiła się w oknie pokoju dziennego.

- Mamo! Hannah nie poszła do swojego pokoju. Ona jest na

zewnętrz z Anną. Podsłuchałam ją. Jej nawet odrobinę nie jest przykro.

Musisz sprawić, że będzie cierpieć tak jak ja cierpię.

To było to, co powiedziała Mildered – chwilę przed tym jak zabrali

wszystkie moje książki.

- Hannah Zimmer masz gigantyczne kłopoty, - Pani Zimmer

powiedziała.

Dwie pary złych stóp weszło na ganek. Matka i ojciec stanęli tuż

obok krzaka aronii. Czy Hannah mogła zostać zawieszona?

- Jutro uprzątniesz pokój Seleny. Dziś wieczorem Selena będzie

spać w twoim łóżku, a ty będziesz spać na kanapie. Teraz idź załóż

piżamę.

background image

- Nie ma jeszcze dziewiątej, - Hannah zastanawiała, jakie

upokorzenie będzie jej karą.

- Idziesz spać w tej chwili. I nie będzie żadnego czytania –

powiedziała Pani Zimmer.

- Nawet troszkę? – Hannah bardzo potrzebowała komfortu z

czytania książki tej nocy.

- Słyszałaś matkę. A teraz marsz do łóżka

32

, - powiedział Pan

Zimmer.

Hannah wlekła nogami po schodach.

Selena powiedziała:

- Mamo ona nie maszeruje

33

.

- Pośpiesz się, Hannah. Przestań zachowywać się jak

rozpieszczona księżniczka. To nie jest żaden cud…

Pani Zimmer nie musiała kończyć zadania. Hannah wiedziała, że

jej matka myśli, że Hannah wyzbyła się swojej mentalności. Zaczęła

zastanawiać się, co by powiedziała gdyby faktycznie tak się stało.

Och, każdy czuł się gorszy i gorszy - w tym ja. Jak mogli traktować

Hannah w ten sposób? Oczywiście jej rodzina wcale się o nią nie

troszczyła. Nie tak jak robiłam to ja.

Krzyk na górze trwał.

- Zaciśnij zęby. Załóż tę koszulę nocną. Nawet nie patrz na tę

książkę.

W końcu wyczerpana Hannah leżała na dole na kanapie.

Oczywiście nie mogła spać. Nie, gdy Selena i Anna szeptały o niej na

górze w jej pokoju.

32

Raczej na kanapę, ale co ja tam wiem. [przyp. od tłumacza]

33 Dobrze, że ona nie istnieje w realu bo bym ją uderzyła. [przyp. od tłumacza]

background image

- Sądzisz, że Hannah naprawdę myśli, że słyszy rzeczy? - Selena

zapytała.

- Nie wiem, - powiedziała Anna.

- Myślę, że ona po prostu stara się przykuć do siebie uwagę, -

powiedziała Selena.

- Gdy byłyśmy na zewnątrz, powiedziała, że Ruth poruszy gałęzią

krzaka, - przypomniała sobie Anna.

- To jest szalone, - powiedziała Selena.

- Wiem, - zgodziła się Anna.

- A była tak bystra, - powiedziała Selena.

Hannah trochę zajęczała gdy zastanawiała się czy Selena miała

rację.

Jesteś bystra, powiedziałam jej. Chciałam ją uspokoić. Jesteś

bystra i dobra i jesteś wspaniałą przyjaciółką.

Tyle że obydwie wiedziałyśmy, że to co ja sądziłam nic nie

znaczyło. Nie podczas gdy jej rodzina czyniła ją tak nieszczęśliwą.

Chciałam by był jakiś sposób by zabrać ją im. Jednak coś

przeciwnego miało się wydarzyć. Prędzej czy później zabraliby Hannah

ode mnie. Prędzej czy później Hannah odejdzie z tymi, którzy jej

nienawidzą. I znów zostanę sama.

Wiedziałam, że tego nie zniosę. Nie zrobię nic co mogłoby to

powstrzymać.

A w następnej chwili wiedziałam co zrobić by zatrzymać ze mną

Hannah.

Ruth? Co się dzieje?

background image

To był taki silny pomysł, że nie mogłam myśleć o tym obok niej.

Opuściłam pokój.

Wyszłam na dwór. Nietoperze leciały dokoła drzew cykuty,

rzucając się tam i z powrotem przez linię deweloperską. Próbowałam

pójść z nimi. Tylko by zobaczyć.

Ale oczywiście nie mogłam. Może dlatego, że ważne było, że nie

mogła wyjść. Może później.

Gdybym mogła.

Jeśli Hannah zgodziłaby się.

Albo jeśli Hannah nie wiedziałaby.

Czy to było w porządku? A może jednak nie było? Czy to było aż

tak ważne? To był jedyny sposób.

Dom na Hemlock Road był ciemny oprócz błysku w pokoju Seleny.

Co tam się działo?

Rodzice sprzątali. Zmienili zdanie co do tego, że powinna to zrobić

Hannah. Pani Zimmer włożyła ubranie do dużej torebki z plastiku.

Szczotka w ręku Pana Zimmera śmigała poprzek podłogi. To nie był

pocieszający dźwięk. Zawiązał szal na ustach. Wyglądał jak złodziej. Tak

naprawdę, zdecydował się ukraść coś ode mnie – mojego przyjaciela.

- Nie możemy zostać w tym domu na więcej nocy. - Walnął

szczotką o podłogę. Tuman kurzu wirował wokół jego głowy. Nie zdał

sobie sprawy, że to jest większa chmura niż powinna być.

- Nie możemy mieszkać w nowym domu. Nie ma jeszcze instalacji

wodno-kanalizacyjnej, - powiedziała.

- Pójdziemy do motelu.

- Możemy pozwolić sobie na to?

background image

- A możemy sobie nie pozwolić? Musimy zabrać stąd Hannah

zanim naprawdę oszaleje.

- Obwiniasz za to dom?

- Oczywiście, że nie. Nie wiem. Może nie byliśmy wystarczająco

twardzi w stosunku do niej. Albo z którąkolwiek z nich. Rzecz w tym, że

nie możemy zostać tutaj.

- Okey. Wyjdziemy jutro.

Jutro? To tak niedługo. Nie było czasu do namysłu. Mam tylko

jedną okazję by uratować Hannah - i siebie.

background image

∗ 27 ∗

KSIĘŻYC

zaczął tonąć za domem na Hemlock Road.

W kilka godzin, słońce wzejdzie. Dzień nadszedłby. I Hannah

odejdzie. Chyba, że?

To był czas?

Kurz osiadł w pokoju Seleny. Dziura w suficie wyglądała jak

przejście do innego świata. A nim nie była.

Mysz pisnęła wokół krawędzi drzwi a następnie uciekła.

Myszy opuściły Zimmerów – zaraz po tym jak jedzenie zniknęło.

Maleńkie czerwone światła mrugnęły w największej sypialni. Pan i

Pani Zimmer pomyśleliby, że to było ostrzeżenie? O nie. Byliby

pocieszeni wiedząc, że ich elektryczne ustrojstwa wciąż pracowały. To nie

dawało im spać. Śnili ich snami, zasypanymi przez koce. Pan Zimmer

walczył z brązowym tornadem-szczotką. Pani Zimmer zrobiła

bliźniaczkom zachwycające stroje. W jej śnie, dziewczyny były identyczne.

Nie wiedziała, że Hannah nie jest kimś takim jak Anna?

Ktoś rozłożył materac Hannah na podłodze. Naturalnie Selena nie

chciała spać tak blisko strychu. Jej złote włosy rozprzestrzeniły się w

poprzek poduszki. Jej wargi były nieznacznie rozdzielone. Mruczała imię

Marcus. Była kuszącym celem.

background image

Tak jak Anna, która trzymała kurczowo czerwoną-jak-torba-na-

zakupy książkę, jakby była kołem ratunkowym. To nie uratowałoby jej.

Powinno być jej przykro. O tak. Ale teraz, spała. Śniła, że musi odwiedzić

Hannah w szpitalu.

Wiedziałam, że to nigdy się nie zdarzy.

Kroki na dole, za lustrem w sali z drzewa, w pokoju dziennym,

gdzie Hannah rzucała i obracała się na kanapie.

Jej sen nie był wystarczająco głęboki na sny.

Dmuchnęłam łagodnie w jej policzek. Pomyślała, że to tylko

zbłąkany włos. Dmuchnęłam ponownie. Teraz nie spała. Wciągnęła koc

na głowę i odkryła stopy.

Chcesz wiedzieć, co mi się wydarzyło?

Jej oczy otwarły się. Tak.

Pomyślała, że gdyby dowiedziała się, co jest nie tak, będzie mogła

sprawić by znów będę szczęśliwa.

Uszczęśliwiłaby mnie. Po prostu nie wiedziała jak… jeszcze.

To wszystko była wiana Mildered.

Hannah kiwnęła głową. Wiedziała, co starsze siostry mogły zrobić.

Miała pomarańczowego, puszystego kota. Nie lubił mnie. Nigdy

nie pozwolił mi wziąć się na ręce. Mildred powiedziała, że nie potrafię.

Miałam mojego własnego ulubieńca - mysz z wygiętą nogą. Nazwałam

ją Whiskers

34

. Pozwalała mi głaskać swoje futro. Pewnego dnia kot

gonił ją aż do szafy Mildred. I zabił ją.

Mildred nie ocaliła jej?

34

Wąsy [przyp. od tłumacza]

background image

Wiedziałam, że Hannah zrozumie.

Co się dalej wydarzyło, Ruth?

Poszłam do szafy. Wyryłem imię Mildred na drzwiach tak, aby

każdy wiedział, że pozwoliła Whiskersowi umrzeć. Chciałam by

cierpiała, więc pocięłam wszystkie jej sukienki.

Wpadłaś w kłopoty?

Wzięli

wszystkie

moje

książki

z

wyjątkiem

„Historii

Poszukiwaczy Skarbów”. Ukryłam ją na strychu.

Więc, co tobie się wydarzyło?

Trudno powiedzieć.

Pokażę ci.

Jak?

Chodź ze mną na zewnątrz.

Teraz?

Teraz.

Koc zsunął się z jej ramion, gdy szła na paluszkach do drzwi.

Przekręciła gałkę.

Niech drzwi nie skrzypią.

Niech noc wciąż trwa.

Tańczyła przez trawę. Rosa musiała być zimna w dotyku na jej

bosej nodze. Zadrżała. Pośpieszyła się w kierunku drogi.

Nie ta droga. Mildred przeszła przez podjazd, z jej kawalerem.

Więc podkradłam się od tyłu.

Hannah przeszła ze mną za krzakiem aronii i jesionem gdzie

wdrapał się kot.

background image

Niech koty będą cicho. Niech tropią w ciszy. Niech polują na ich

własną ofiarę.

Niech Hannah znajdzie sposób by być ze mną. Wiecznie.

Gdzie poszłaś? Pomyślała Hannah.

Szpiegować papużki nierozłączki.

Dlaczego?

Bo mogłam powiedzieć ojcu o tym, co robili. Dzięki temu

ukarałby ją.

Przeszłyśmy przez ogród chwastów. Gdy doszłyśmy do

powierzchni rowu, zatrzymałyśmy się. Księżyc wydawał się tonąć w złotej

trawie.

Zobaczyłam ich tam, niedaleko drogi, po drugiej stronie stawu.

Jakiego stawu? Hannah była zaintrygowana.

Pole było wtedy stawem.

Wcześniej.

Niech ona nie pyta dlaczego.

Mildred i jej kawaler siedzieli razem na ziemi.

Ukryłaś się za tymi kamieniami?

Hannah zbiegła do rowu gdzie nie mogłam pójść. Przeszła przez

drogę gdzie Lieutenant Maplethorpe chodził tam i z powrotem broniąc

jego własności. Tam i z powrotem, dzień w dzień, wciąż prowadząc jego

wojnę.

Nie mogłam się ukryć. Mildred zobaczyła mnie. Wskazała i

powiedziała:

- Uważaj! Wróg nas podchodzi!

background image

Hannah wbiegła na inny brzeg rowu.

To właśnie miało się zdarzyć. Nie była daleko od wielkich kamieni

gdzie żołnierz się ukrył. Pobiegła w kierunku właściwego miejsca.

Jej koszula nocna była tak biała przy świetle księżyca. Wydawała

się płynąć po powierzchni ziemi. Tak jakby była już duchem.

Tak jakby była dziewczyną za szkłem.

Byłaby skazana na moje towarzystwo. Nie mogła wyjść, nie mogła

żyć, nigdy nie mogłaby być kochana.

Wiedziałam doskonale jak strasznie będzie cierpieć.

Co ja robiłam? Kochałam Hannah. Byłam w błędzie chcąc by była

ze mną. To było samolubne.

Musiałam ją zatrzymać. Ale jak? Nie mogłam przepłynąć przez

rów.

Hannah była blisko żółtego pola. Gdy dostała się tam, zapadła się,

ponieważ to nie była trawa. To było obrzydliwe czarne bagno.

A kiedy spróbowała krzyczeć, woda napełniła jej otwarte usta,

dokładnie tak jak mnie przed laty.

Doszła do brzegu.

Hannah, poczekaj!

Nie zatrzymała się. Weszła do trawy. Dlaczego mnie nie słuchała?

Ktoś musiał jej pomóc. Ktoś musiał ją ocalić. Ktoś musiał mnie

wysłuchać.

Ale kto?

background image

∗ 28 ∗

MUSIAŁAM

sprowadzić pomoc, mimo że oznaczało to

pozostawienie Hannah samą.

Śpieszyłam się z powrotem do domu. Anna spała wciąż w swoim

łóżku. Dopiero teraz śniła, że przechadza się przez sale szpitala, szukając

Hannah.

Obudź się, obudź się.

Dmuchnęłam na twarz Anny.

Jęknęła i przewróciła się.

Uratuj ją!

Otworzyła jedno oko.

Musisz mnie teraz usłyszeć. Musisz.

Nie słuchałaby. Nigdy wcześniej tego nie robiła.

Wstań. Uważaj na okno. Uratuj Hannah.

Anna pomyślała, że to jest inny sen - tym razem zły. Musiałam

sprawić, że zrozumie.

Jeśli tego nie zrobisz, Hannah zmieni się w Ruth.

Anna podniosła się. Zerwała się z łóżka i przeszła przez Selenę.

Ona tonie w gnoju.

background image

Anna przeszła przez okno. Dostrzegła biały kształt na ciemnym

polu. Zobaczyła falę ramienia, która następnie zniknęła.

Było za późno. Anna była zbyt uparta. Teraz była zbyt wolna.

Anna krzyknęła:

- Obudź się, obudź się! Hannah jest w tarapatach!

Zbiegła ze schodów, na zewnątrz przez drzwi, i przez podwórze.

Nie czekałam by się przyglądać, jak rodzice wstawali. Popędziłam z

powrotem do brzegu.

Hannah tonęła. Gnój usmolił jej koszulę nocną. To wciągało ją w

dół i w dół w ziemię. Ciemność stała się ciemniejsza niż jakiejkolwiek

nocy, którą kiedykolwiek wiedziała. Bała się. Dokładnie tak jak ja, gdy

chwytałam się wody. Nie miałam niczego by się złapać. Czułam jak życie

wymyka mi się z rąk.

Anna zbiegła do rowu i w górę na drugą stronę. Zatrzymała się na

części, która była wciąż nieprzerwaną ziemią. Podeszła do siostry.

Hannah rzucała ramionami. Czarne krople bryzgały na twarz Anny.

Ramiona Anny były zbyt krótkie. Oparła się bliżej. Chwyciła za

rękę Hannah. Anna pośliznęła się. Również tonęła. Hannah ciągnęła ją w

dół.

Jakimś cudem Annie udało się wydostać na stały grunt.

Wyciągnęła Hannah z gnoju.

Siostry leżały tuż obok siebie na ziemi. Klatka piersiowa Anny

unosiła się, gdy walczyłaby odzyskać oddech. Ale Hannah była potwornie

zmęczona.

Pan Zimmer nadbiegł. Wbił swoje palce w usta Hannah. Uysunął

grudę mułu. Nachylił się i dmuchnął. Myślał, że gdyby mógł poświęciłby

background image

swóje życie. Wpuszczał i wypuszczał powietrze na okrągło. W końcu

Hannah zakasłała i wyrzuciła wszystko z siebie.

Pani Zimmer i Selena przyszły.

- Ambulans jest już w drodze, - powiedziała Pani Zimmer.

Pan Zimmer podniósł Hannah w ramionach. Pani Zimmer

zaczesała włosy z twarzy Hannah. Selena przytuliła Annę. Wszyscy poszli

do domu. Syrena stawała się bliższa i bliższa.

- Skąd widziałaś, że ona tam jest? - Pani Zimmer zapytała Annę.

- Wiedziałam, bo… - Anna przerwała.

Powie to? Zaakceptuje to?

- Ruth mi powiedziała, - powiedziała Anna.

Pani Zimmer przytuliła mocno Annę. Myślała, że ona musi

powstrzymać swoją drugą córkę przed wpadnięciem w obłęd.

Powiedziała:

- Wyjeżdżamy z tego domu dziś wieczorem.

Ambulans przybył. Ludzie położyli Hannah na łóżeczku

dziecinnym i wywieźli. Pani Zimmer pojechała z nią. Drzwi zatrzasnęły

się. Czerwone światło zakręciło się i syrena zawyła, gdy ambulans zabrał

moją Hannah.

Pan Zimmer spakował kilka rzeczy w walizki. Po czym on i

dziewczynki poszły do samochodu.

- Ocaliłaś siostrę, - Pan Zimmer powiedział do Anny.

- Już powiedziałam ci, że to była Ruth, - powiedziała Anna.

Potrząsnął głową i uruchomił silnik.

background image

Zawyłam, gdy samochód odjechał w kierunku różowego nieba,

które było ledwie widoczne za drzewami cykuty.

Tak, ocaliłam Hannah. Ale nikt nie ocalił mnie.

background image

∗ 29 ∗

ZROBIŁAM

dobrze ratując Hannah.

Ale to mnie nie uszczęśliwiło.

Najgorsza częścią było to, że nie wiedziałam czy z nią wszystko w

porządku.

Przecież, ambulans zawiózł Miz D. do szpitala i umarła.

Pomyślałam, że będę wiedzieć czy Hannah przeszła na drugą

stronę. Więc odpuściłam. Przeniosłaby się do jakiegoś innego, lepszego

świata. Gdzie mi nigdy nie wolno będzie pójść, ponieważ wciąż nie

mogłam odejść z tego miejsca na Hemlock Road.

Ponieważ chciałam samolubnie zatrzymać Hannah, nie myśląc o

konsekwencjach

Dni minęły. Noce stały się bardziej ponure, gdy księżyc malał.

Dlaczego Zimmerowie nie wrócili? Zamierzali zostawić wszystkie

ich rzeczy? Nawet, jeśli Selena nie chciałaby swojego bardzo brudnego

ubrania, to co z innymi?

Myszy były zachwycone. Obżerały się jedzeniem. Pająki

skonstruowały skomplikowane pajęczyny w poprzek drzwi gdzie nikt

nigdy nie chodził.

I co zrobiłam? Co mogłabym zrobić? Moja cenna książka tkwiła za

piętrowymi łóżkami. Nawet nie mogłem pocieszyć się dziećmi Bastable.

background image

Uchwyciłam się moich wspomnień z dnia, kiedy ja i Hannah razem

czytałyśmy. Próbowałam powstrzymywać gniew przed wznoszeniem się w

powietrze i zrujnowaniem wszystkiego.

Oh, to było straszne. Czekałam przy drzwiach frontowych.

Wyczekiwałam powrotu rodziny. Każdy samochód, który minął zabierał

część mnie.

Posiadanie nadziei sprawiło ból.

Któregoś ranka srebrny samochód wjechał na podjazd. Nie

wiedziałam, jaki był to dzień. Straciłam to z oczu. To się nie liczyło. Kto

był w samochodzie? Trudno było zobaczyć. Pan Zimmer prowadził. Pani

Zimmer siedziała obok niego. Selena była w głębi. Obok niej była Anna.

Gdzie była Hannah?

- Skończmy z tym, - powiedział Pan Zimmer.

Cała czwórka wyskoczyła z samochodu. Myśleli, co spakować teraz

i po co przyjść później.

Po chwili wyszła Hannah.

Hannah! Wszystko z tobą w porządku?

Kiwnęła głową. Próbowała nie mieć złych myśli, ale dom

wstrząsnął nią.

Poszłam za nią do środka. Musiałam tak wiele jej powiedzieć. Tak

wiele chciałam się dowiedzieć. Rozwodziłem się o myszach i pająkach do

czasu, gdy nie znalazła książki za łóżkiem. Położyła ją z dala od siebie.

Gdzie powinnam to położyć? Łatwiej byłoby to przeczytać gdybym

rozdzieliła strony?

Zrozumiała. Chciała zrobić coś żebym odeszła – na zawsze.

Nie!

background image

Nie chciałam tego. Nie mogłam znieść tego. Nie odważyłam się

powiedzieć dowidzenia.

Wyszłam na dwór. Nie chciałam patrzyć na opakowania. Mogłam

słyszeć ich głosy, gdy chodziłam tam i z powrotem pod drzewami cykuty.

- Pośpieszcie się, - powiedział Pan Zimmer.

- Nie mogę znaleźć swoich nożyc – powiedziała Pani Zimmer.

- Będę musiała skompletować nową garderobę. – Selena

powiedziała.

- Powinnam pomóc ci przy paczkach, Hannah? - Anna zapytała.

Hannah nic nie powiedziała.

Inny samochód zatrzymał się za samochodem Zimmerów. Było

czerwone. To powinno być ostrzeżenie.

Emily wyszła.

- Mam nadzieję, ze cokolwiek masz tutaj do roboty nie będzie to

trwać zbyt długo. Soboty są bardzo pracowite dla nas. Lydia ma lekcje

fletu o dwunastej, francuski o pierwszej trzydzieści, i terapeutę o trzeciej.

Dziewczyna osunęła się na siedzeniu po stronie kierowcy, żując

brutalnie kciuka. Tylne drzwi po prawo otworzyły się. Trzcina zakołysała

się w powietrzu. Emily wpadła i pociągnęła czyjeś ramię.

Bardzo stara kobieta stanęła garbiąc się ponad trzciną, chwiejąc

się na nierównym terenie. Przechyliła swoją głowę wpatrując się w dom

na Hemlock Road.

- Tu to jest. Po niemal osiemdziesięcioleciu, - powiedziała.

To była Mildred.

background image

∗ 30 ∗

PIĘKNA,

miękka

skóra

Mildered

pokryta

była

zmarszczkami. Jej długie blond włosy zostały zakręcone na kształt bułki.

Jej palce były zgięte jak pazury. Jej plecy były zgarbione. Jej niebieskie

oczy mrugały za grubymi szkłami. Była bardzo starą osobą. Musiała mieć

niemal dziewięćdziesiąt pięć lat.

Nie tak jak ja.

Nigdy nie mogłam stać się starsza.

Mildred kuśtykała w poprzek podjazdu, wokół domu.

- Gdzie idziesz, babciu? – Zapytała Emily.

- Do stawu. - Słowa Mildred ugrzęzły w jej gardle. Przyśpieszyła

trochę, jakby wciąż próbowała powstrzymywać mnie przed podążaniem

za nią. Zatrzymała się, gdy doszła do podwórka.

- Gdzie to jest? - Potrząsnęła swoją laską na Emily.

- Co stało się ze stawem?

Mildred wiedziała doskonale co się zdarzyło.

Nawet gdyby nie była tam, musiała dowiedzieć się jak

Maplethorpes wypełnił go, jak usunęli jego syna tak by mogli udać że nic

nigdy się nie zdarzyło, tak jakby nikt kiedykolwiek nie umarł.

- Powiedziałaś mi, że dziewczynka niemal się tu utopiła, -

powiedziała Mildred.

background image

- To jest bagno. Możesz utopić się w bagnie. W każdym razie,

przeżyła, - powiedziała Emily.

Ktoś inny umarł. Mildered wiedziała kto? Trudno było powiedzieć

co ten stary mózg myślał. Zachwiała się, do czasu gdy Emily złapała ją i

przytrzymała.

- Wszystko w porządku? – Zapytała Emily.

Mildred potrząsnęła głową. Łzy pojawiły się na jej twarzy.

Emily znalazła chustkę w swoim portfelu i potarła zwiędłe policzki

Mildred.

- Teraz, teraz, babciu.

Nie płakała tak jak młoda Mildred zwykła z gracją przecierać jej

oczy. Ta stara Mildred szlochała.

- Co się stało? – Zapytała Lydia.

Emily niezgrabnie klepała ramię Mildred.

- Tak się z nią dzieje. Personel w lecznicy nie wie dlaczego.

- Ponieważ jestem umierająca, - Mildred wyrzuciła z siebie. -

Jestem umierająca i boję się.

Bała się spotkać mnie. To dobrze.

- Nie jesteś umierająca, - powiedziała Lydia.

- Myślałam o tym. Zastanawiałam się czy gdybym poszła do stawu,

to położyłoby kres temu, - powiedziała Mildred.

- Oh, babciu, co ty mówisz. Czy to dlatego chciałaś bym zabrała cię

tu? Wychodzimy natychmiast.

Emily była wstrząśnięta.

- Koniec czego? – Zapytała Lydia.

background image

Mildred nie odpowiedziała. Nie mogła przyznać się do tego co

zrobiła.

Wiatr powiał. Liść oderwał się i zakręcił się wokół twarzy

Mildered. Oczywiście zignorowała to. Pozwoliła Emily przyprowadzić ją z

powrotem.

Pani Zimmer wyszła z domu.

- Tak myślałam, że rozpoznaję samochód.

Emily przedstawiła każdego - tyle że oczywiście nie mnie.

- Zaprosiłbym do środka ale mamy tu właśnie mały bałagan, -

powiedziała Pani Zimmer.

- Cieszę się widząc, że posłuchałaś mojej rady. Wychodzimy. No,

Lydia, pomóż twojej prababce, - powiedziała Emily.

Lydia wzięła Mildred pod rękę i podeszła do samochodu.

Hannah i Anna wyszły z domu. Hannah trzymała moją książkę.

Niosła ją do Mildred. Gdy szła, luźna kartka upadła na ziemię.

- Co to? Nic nie widzę. Co to za książka? – Dopytywała Mildred.

- Dzieci Bastable. Historia Poszukiwaczy Skarbu, - powiedziała

Hannah.

Mildred przykryła usta ręką. Pomyślała, Ruthie. Nic nie

powiedziała. Dotknęła książki wygiętym palcem.

- Gdzie to znalazłaś?

- Na strychu pod deskami podłogowymi. Ruth powiedziała mi

gdzie to było, - powiedziała Hannah.

Emily odwróciła się do Mildred. Spodziewała się, że Mildred

ukróci to. Ale Mildred pobielała i podrzuciła jej laskę.

background image

- Jak poznałaś jej imię? – Zapytała Mildred.

- Powiedziała mi, - odpowiedziała Hannah.

Emily podniosła trzcinę i wzięła Mildred pod rękę.

- Moja babka jest bardzo starą panią. Proszę nie martwić jej już.

Mildred pozbyła się ręki Emily.

- Dziewczyna ma rację. Moja siostra ma na imię Ruth.

Usta Emily opadały otwarte. Ha! Zbyt zła nie połknęła pluskwy.

- Skąd mogłam wiedzieć? Nigdy nie mówiłaś.

- Nikt nie rozmawia z sobą w tej rodzinie ponieważ nikt nie słucha,

- powiedziała Mildred.

W takim razie zdarzył się cud. Emily słuchała. Tak naprawdę,

każdy skupił się na tyle by chociaż przez minutę o mnie posłuchać

- Ona rozmawia z tobą teraz? – Zapytała Mildred.

Tak.

Hannah kiwnęła głową.

- Nie mogę niczego usłyszeć, - powiedziała Lydia.

- Czy ty możesz ją usłyszeć? - Mildred zapytała Annę.

- Nie tak dobrze jak Hannah. Ale słucham jej. A przynajmniej

wtedy gdy Hannah topiła się w bagnach, - powiedziała Anna.

Mildred zacisnęła wargi w linię. Pogłaskała przeżutą krawędź

książki.

- Ruthie poinformowała cię o… wypadku?

Wypadek? Oooops, wypadłam z łódki. Oooops, wylałam mleko.

Oooops, podarła, stronę w magazynie o filmach.

background image

Wiatr dmuchał w spódnicę Mildred. Jej bielizna ukazała się i

wiedziała o tym. Jak oszalała walnęła w spódnicę, próbując sprawić, że

nie podniesie się wyżej.

- Zatrzymaj to, Ruth! - Mildred potrząsnęła pięścią w stronę

niebie. - Zawsze byłeś nieznośnym bachorem. Śmierć nie uczyniła cię

lepszą osobą.

Jesteś wciąż samolubna i próżna i okrutna.

- Okrutna? – Zapytała Hannah.

- Ona rozmawia z tobą? – Zapytała Mildred.

Hannah kiwnęła głową.

- Mówi do mnie. Dlaczego nie rozmawia ze mną? – Pytała Lydia

Więc zrobiłam to. Poszła w prawo do niej i powiedziałem, Szzzzz,

Jej oczy stały się szerokie i położyła rękę przy uchu. I zamilkła.

- Co zdarzyło się Ruth? - Zapytała Hannah.

- Utopiła się? – Zapytała Anna.

- Tam? - Hannah wskazała na żółtą trawę.

Mildred kiwnęła głową. Łzy otaczały jej oczy.

- To naprawdę był wypadek, Ruthie.

To nie był wypadek. To była wina Mildred. Usłyszała to? Nie.

Nigdy nie słuchała mnie - żywą albo martwą.

- A co z Lieutenant Maplethorpe? - Zapytała Hannah.

- O nim również wiesz? - Zapytała Mildred.

- Niewiele, - powiedziała Hannah.

- Jego rodzina żyła na dalekim brzegu stawu we wspaniałym

domu. Już po wojnie, z Lieutenantem nie było dobrze. Po latach, myślał,

background image

że jest wciąż jest na liniach frontu. Kontynuował bronienie swojej

własności.

Chodząc tam i z powrotem, tam i z powrotem.

- Matka i Ojciec zawsze kazali nam zostawiać go w spokoju. Nie

chodzić na jego ziemię. Nie zbliżać się do stawu. Nie przechodzić koło

rowu.

Każdy odwrócił się by spojrzeć na to. Mildred pociągnęła swoją

spódnicę.

- Nigdy nie rozmawiałam o tym. Nie powinniśmy.. Maplethorpes

byli potężną rodziną. Ich syn był bohaterem wojennym. Gdy powiedzieli,

że to jest wypadek, nie mogliśmy się kłócić. Odeszliśmy. Musieliśmy.

Zostawiłaś mnie.

- Czułam się taka zła. Ale Ruthie już nie żyła. Nie mogła cierpieć.

Każdy myśli że zmarły nie ma żadnych uczuć. Są w błędzie. Zmarły

ma tylko uczucia. Nie mają żądnego ciała, które mogłoby być pocieszone.

- Ona ciągle cierpi, - powiedziała Hannah.

- Mogłabyś powiedzieć jej, że współczuję? - Zapytała Mildred.

Co jest dobrego we współczuciu?

- Możesz do niej mówić. Ona słucha, - powiedziała Hannah.

Nie, nie słuchałam. O co właściwie chodziło? To nie zmieniłoby już

niczego.

- Współczuję za to co powiedziałam, - powiedziała Mildred.

- Co powiedziałaś? - Zapytała Hannah.

- Byłam tam z chłopcem Andrewsenów. - Wskazała swoją laską na

daleki punkt. - Przyszliśmy tutaj by uciec od niej. Już pocięła wszystkie

background image

moje sukienki, w tym tą, którą zamierzałam założyć na tańce tej nocy. A

ona podkradła się na drugi brzeg stawu. Szpiegowała nas.

Powiedziałaś żołnierzowi, że jestem tam. Powiedziałeś, „Wróg się

zbliża”.

- Nazwałeś ją wrogiem, - powiedziała Hannah.

- Nie, nie. On był wrogiem. Próbowałam ostrzec Ruth o nim.

Kłamała.

- Podkradał się do niej. Miał patyk i myślał, że to broń. Uderzył ją

w głowę. Wpadła do stawu. Niedaleko miejsca gdzie jest to czerwone

drzewo.

Każdy spojrzał na drzewo.

- Pobiegłam wokół stawu tak szybko jak mogłam. Brodziłam do

niej. Jej ręce trzymały kurczowo chwastów. Nie mogłam zatrzymać jej.

Byłam za późno by ją ocalić.

Hannah położyła swoje ramiona wokół Anny.

- Gdyby tylko ksiądz pozwolił nam uczyć się pływać, - powiedziała

Mildred.

Nie powiedziałam niczego. Nie było niczego co mogłabym,

powiedzieć.

- Ruthie? Czy mnie słyszysz? Współczuję. Wiesz o tym? Jestem

pewna, że nienawidziłaś mnie prze te wszystkie lata. Może dlatego teraz

tak milczysz.

Łzy popłynęły w dół jej twarzy ponownie. Wiem jak strasznie czuła

się przez te wszystkie lata. Wiedziałam, że cierpiała.

background image

Emily wyjęła chustkę. Jeszcze nie wyschnęła po ostatniej rundzie

łez. Gdy Mildred spróbowała wytrzeć swoją twarz, to tylko rozmazało

wszystko wokół jej oczu. Więc dmuchnęłam łagodnie w policzki siostry.

Gdy zdała sobie sprawę co zrobiłam, zapłakała nawet mocniej.

Więc dmuchnęłam w jej spódnicę jeszcze mocniej. Nie chciałam

stracić całego dnia na suszenie łez.

Było już wystarczająco dużo łez.

background image

∗ 31 ∗

NIE

wyszli natychmiast. Lydia chciała zobaczyć napisy na

drzwiach. Mildred musiała skorzystać z łazienki. Każdy usiadł na

schodach ganku.

Teraz Mildred była chętna do opowiedzenia wszystkich rodzajów

historii. Jej pamięć nie była bardzo wierna. Powiedziała, że

spowodowałam pęknięcie lustra w sali z drzewa, ponieważ to ja rzuciłam

w nią jej szczotką. Myślała, że to moja wina tylko, dlatego, że zrobiłam

unik?

- Ruthie zawsze miała swój nos w książce. Zazwyczaj tej.

Mildred trzymała moją kopię Opowieści o Poszukiwaczach

Skarbu.

- Chcę przynieść jej nową kopię, - powiedziała Hannah.

- Taką ze wszystkimi stronami, - powiedziała Anna.

Próbowali być miłymi. Wiedzieli, że chcą wszystkiego co wiąże się

z szybkim wyjściem. Beze mnie.

To było smutne. Ale nie obwiniłam Mildred za to co mi się

wydarzyło. Cieszyłam się, że żyła wystarczająco długo bym mogła

zobaczyć ją jeszcze raz. Wciąż nie troszczyłam się aż tak bardzo o Emily

ale lubiłam spotkanie z Lydią. Patrzyła bardziej niż trochę jak ja. Mogłam

powiedzieć, że Mildred myśli tak samo.

background image

Poszłam do swojej siostry. Myślałam tak mocno jak tylko mogłam.

Przepraszam że cię nienawidziłam.

Mildred klasnęła w ręce.

- Wiesz, myślę, że tym razem ją usłyszałam.

- Co powiedziała? Chcę posłuchać jej jeszcze raz, - powiedziała

Lydia.

- To jest tajemnica między mną a moją siostrą. - Mildred

odwróciła się do Hannah. - Muszę odpowiedzieć głośno?

- Nie. Ona odczytuje twoje myśli, - powiedziała Hannah.

Właśnie tak jak my to robimy, Anna pomyślała.

Hannah uśmiechnęła się. Cieszyła się że odzyskała siostrę.

Mildred pomyślała jak bardzo tęskniła przez te wszystkie lata.

Byłam szczęśliwa.

Nagle zrozumiałem dlaczego nie byłam w stanie wyjść. Poszłabym

do niej ze złości. I spowodowałabym tylko więcej nienawiści.

To nie było jedyne zło, które bym uczyniła.

Anna i Hannah usiadły tuż obok siebie na schodach. Wyglądały jak

bliźniaczki chociaż Hannah była trochę bledsza a włosy Anny wciąż miały

wszystkie te warkocze. To było bardzo złe że próbowałam wtrącić się

między nie. To było niebezpieczne.

Na szczęście Anna mogła mnie słyszeć. Ocaliła siostrę. A moja

siostra próbowała ocalić mnie. Wiedziałam to teraz.

Poczułam, jak coś pojaśniało w głębi mojego serca.

Dmuchnęłam łagodnie w policzek siostry jeden ostatni raz.

background image

Po czym uniosłam się i odleciałam z dala od ludzi, z dala od

złotego pola, i daleko, daleko od domu na Hemlock Road.

Obejrzałem się tylko raz, zobaczyć, jak czerwony samochód

odjechał. Hannah i Anna stanęły z ramionami wokół siebie, machając.

Dowidzenia, dowidzenia. Dziękuję za pomoc w uwolnieniu mnie.

Miałam nadzieję, że bliźniaczki mogą mnie teraz słyszeć. Przebyłam taką

ogromną odległość. A jednak byłam pewna, że potrafią być tak szczęśliwe

jak ja byłam. Tak jak w historii Bastables, wszystko miało dobrze się

zakończyć.

Unosiłam się bez końca, w ciągu dnia, w nocy, i za gwiazdy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1365 lipstick on the glass maanam ECAYHMTMQNMIDCOQMCMNUK4HZFA6HO2KDKFUTRI
Determination of the glass tran Thermochimica Acta
The Glass Prison Monte Cook
George RR Martin The Glass Flower
Joseph Green Walk Barefoot on the Glass
Lipstick on the Glass
Austen Jane The History Of England
Neuromarketing the glass human
George RR Martin The Glass Flower
Yolen, Jane The Lady s Garden

więcej podobnych podstron