CZY JEZUS WIEDZIAŁ ŻE JEST BOGIEM Dreyfus Francois

background image

ą <•. ,

FRANęOIS DREYFUS

OP

CZY JEZUS

WIEDZIAŁ,

ŻE JEST BOGIEM?

przełożył

RYSZARD RUBINKIEWICZ SDB

Marian Szudrowicz

»W drodze« Poznań 1995

background image

SŁOWO OD TŁUMACZA

Poznałem o. profesora Franęois Dreyfusa OP w Jerozolimie

w latach 1972-1973, kiedy to po odbyciu studiów w Papie­
skim Instytucie Biblijnym udałem się do dominikańskiej Eoolc

Biblique et Archćologiquc Franęaisc w Jerozolimie w celu

dalszego pogłębiania wiedzy biblijnej. Byt to jeden z najwspa­

nialszych okresów mojego życia: mogłem wówczas korzystać
z doświadczenia, wiedzy i niepodważalnej kompetencji nauko­
wej ludzi, którzy zdobyli wysoką rangę w biblistycc światowej.
Postać o. Dreyfusa zafascynowała mnie również i z tego po­

wodu, że — jak się dowiedziałem — już w wieku dojrzałym
przeszedł z judaizmu na chrześcijaństwo. W czasie naszych
prywatnych medytacji nad tekstem biblijnym niekiedy wspo­
minał o swoim doświadczeniu pod Damaszkiem. Echo tego
doświadczenia znajdziemy również w prezentowanej tutaj
książce (zob. przypis 16, s. 81). tam mianowicie, gdzie Autor

omawia sprawę wiary w Bóstwo Chrystusa. Dla ortodoksyjne­
go Żyda, a takim był kiedyś o. Dreyfus, wiara w tajemnicę

Wcielenia stanowi przeszkodę nic do pokonania. Jednak
w pewnym momencie przychodzi olśnienie, które pozwala od-
kryć, że tajemnica Trójcy Przenajświętszej i Wcielenie nie są

sprzeczne z dogmatem wiary Izraela w jedynego Boga. O. Drey­
fus, zastanawiając się nad kwestią, czy Jezus wiedział, że jest
Bogiem, jednocześnie porusza zagadnienie możliwości przyję­
cia tej prawdy przez grono uczniów Jezusa, którzy przecież
wychowani byli w rygorystycznym monoteizmie Izraela. Jak
mogło do tego dojść i kiedy to nastąpiło, o. Dreyfus wykazuje
poprzez przystępne, ale i niezwykle wyrafinowane dowodze­
nie, z kompetencją uczonego, który od dawien dawna zajmo­

background image

6

czrjutis wir.nzw, te

jhst

hihukm

?

wał się tym zagadnieniem i doszedł do wiążących wniosków

egzystencjalnych.

Oddając do rąk Czytelnika to mak' dzieło, pragnę jednocześnie

podziękować ojcom dominikanom z Jerozolimy za dar studiów

w prowadzonej przez nich ficole tlibliąuc. Nauczyłem się tam

bardzo dużo. Pragnę też podziękować* ojcom dominikanom z Do­

rn inican Housc of Słudics w Waszyngtonie, u których przez pół

roku gościłem w ramach stypendium naukowego i gdzie po raz

pierwszy zetknąłem się z książką o. Dreyfusa.

<*•

background image

S

łowniczek

ważniejszych

terminów

agnocci — zob. s. 35n.

apnkuliptyka — ma związek z objawieniem (apokalipsa) ka­
taklizmów, które mają zapowiedzieć koniec świata.

apokryfy — pisma współczesne księgom biblijnym i mające
z nimi związek, które nic weszły jednak do kanonu Ksiąg

Świętych.

arianie, arianizm — zob. s. 30.

eschatologia — ma związek z końcem świata.

fundamentalizm — interpretacja Biblii, która wszystko bierze
dosłownie. Np. twierdzi, że Bóg stworzył światło przed słoń­
cem (por. Rdz 1,3 i Rdz 1,16).

hermeneutyka — nauka i metoda interpretacji, szczególnie
Biblii.

Janowe pisma — pisma NT, które tradycja Kościoła przypi­

suje św. Janowi (Ewangelia, Listy, Apokalipsa).

midrasz — jedna z grup komentarzy żydowskich do Biblii
hebrajskiej, napisana pomiędzy 400 a 1200 rokiem naszej ery.

nestorianie, nestorianizm — zob. s. 30.

ontologia — dział Filozofii dotyczący tego, co jest wspólne

wszystkiemu, co istnieje, zajmujący się bytem.

perykopa — krótki tekst biblijny, stanowiący pewną jedność

z punktu widzenia formy i treści. Np. perykopa o weselu

w Kanie (J 2,1-11).

unia hipostatyczna — zjednoczenie w Jezusie Bóstwa i Czło­

wieczeństwa w jedności Osoby.

wstępne zrozumienie — zob. s. 109n.

background image

W

ykaz

skrótów

BF

Brenanum

Fidei.

Wybór

doktrynalnych

wypowiedzi

Kościoła, opr. S. Głowa. I. Bieda, Księgarnia Św. Wojciecha,

Poznań 1988".

DS

— H. Denzinger, A. Schónmetzcr,

Enchiridion symbolo-

rum et declarationum

, Fryburg Br. 1963

3

'.

SRT — ,.NouveIle revue thćo!ogique”, Louvain 1869-1940,

1945-

PG — Patrologiae cursus completus. Series Graeca I-CLXI,

wyd. J. P. Mignę, Paryż 1857-1866.

PL — Patrologiae cursus completus. Series Latina I-CCXVII,

Indices I-IV, wyd. J. P. Mignę, Paryż 1878-1890.

RB

— „Revue biblique”, Paryż 1892-

RGGDie Religion in Geschichte und Gegenwart I-VI, Ty­

binga

1957-1965'.

RHE — „Revue d’histoire ecclesiastiąue”, Louvain 1900-

RSPT

— „Revue des Sciences philosophiques et theologiques”,

Paryż 1912-1942, 1947-

RSR — „Recherches de science religieuse”, Paryż 1910—

RThom — „Revue thomiste”, Tuluza 1947-

Strack-Billerbeck — H. L. Strack, P. Billerbeck, Kommentar

zum Neuen Testament aus Talmud und Midrasch I-VI, Mona­

chium 1954-1961

2

.

Sposób cytowania dzieł św. Tomasza z Akwinu: S.th. III q.lO

a.4 = Summa Theologiae, część III, kwestia 10, artykuł 4.

3

background image

PRZEDMOWA

Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem? „Z biblijnego punktu

widzenia pytanie to zostało źle sformułowane. Nie powinno
się go stawiać, bo nie ma na nie odpowiedzi”. Tak powiedział

jeden z najznakomitszych egzegetów katolickich '. Mam inne

zdanie na ten temat. Chcę sformułować to pytanie jednoznacz­
nie biblijnie. Załóżmy, że Jezus z Nazaretu za swego ziemskie­

go życia wziął do ręki naszą Ewangelię według św. Jana. Jak
zareagowałby na słowa, które przypisuje Mu Ewangelista: „Nie
znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca, jedynie Ten, który jest
od Boga, widział Ojca”; „Zanim Abraham stał się. Ja jestem”;
„Ja i Ojciec jedno jesteśmy”; „Ojcze, otocz Mnie u siebie tą

chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał”
(6,46; 8,58; 10,30; 17,5)? Cży w tych stwierdzeniach Jezus roz­

poznałby słowa, które wypowiedział albo — jeśli nie wypowie­

dział — przynajmniej mógł wypowiedzieć, ponieważ odpowia­

dały one temu, co o sobie myślał, jak pojmował swoją osobę
i swoją tajemnicę? A może uznałby to za bluźnierstwo i w ten
sposób stanął po stronie tych, którzy — według Ewangelisty —

chcieli Go ukamienować po wypowiedzeniu jednej z takich właś­

nie deklaracji? Ich zarzut był jasny: „będąc człowiekiem, uwa­

żasz siebie za Boga” (J 10,33b).

Przez blisko siedemnaście wieków, które upłynęły od czasów

św. Jana do ubiegłego stulecia, chrześcijanie wszystkich orienta­

cji wzruszyliby tylko ramionami i bez wahania odpowiedzieliby

„tak” na pierwsze pytanie i „nie” na drugie, bez względu na to.

czy byliby to katolicy, protestanci, czy prawosławni.

Raymond E. Brown, Jesus, God and Man, Milwaukee 1968, s. 86.

background image

10

C7.yjl7.vs UIU)/IM.

żt

JEST iioaifM?

\ )

Jednakże lckltira aktualnej literatury biblijnej, zarówno prote-

N

stanckiej (od przeszło jednego wieku), jak i katolickiej (od kil­
kudziesięciu lal), dotyczi|cej „Jezusa historii”, pozwala przypu­

szczać. żc otrzymalibyśmy odwrotni) odpowiedź: „nie na pier­

wsze pytanie i „lak" na drugie. To prawda, żc nikt nie formułuje

pytania tak ostro. Jednak czytelnicy wspomnianej literatury są

niemalże zmuszeni do postawienia go sobie za pomocą termi­

nów podobnych lub bardzo bliskich do tych, których użyłem.

Odpowiedź, którą podałem w ich imieniu, wydaje się wynikać

w sposób konieczny z zaproponowanego im portretu Jezusa. Są

też egzcgeci, którzy odrzucą moje pytanie, bo według nich

problem został źle postawiony. Odpowiedzą: za pomocą jedy­

nego środka, którym dysponujemy, a mianowicie historycz-

no-krytyczncgo studium ewangelicznych źródeł, nie potrafimy

dotrzeć do tego, jaką świadomość własnej osoby i tajemnicy

miał Jezus. Źródła ewangeliczne nie informują nas o psychice

Jezusa z Nazaretu, ale podają słowa i sposób postępowania,

które z dużym prawdopodobieństwem można Mu przypisać,

nawet jeśli w trakcie przekazu uległy one pewnej interpretacji.

Otóż teksty te ukazują jedynie posłanego przez Boga proroka,

nawet jeśli uważa On, że łączy Go z Bogiem wyjątkowa zaży­

łość. Jeśli zaś Jezus miał głębszą świadomość swej osoby, analo­

giczną do tej, jaką przypisuje Mu Jan, lo nie powiedział na ten

temat nic i my leż nic nic możemy na ten temat powiedzieć.

A poza tym — dodają niektórzy — czy lo pytanie ma sens?

Co oznacza dla Jezusa, człowieka, „wiedzieć, że jest Bo­

giem”? Czy można nadać temu pytaniu jakąś zrozumiałą treść,

głębszą niż samo znaczenie słów?

Niestety, bez względu na to, czy mamy do czynienia z pra­

wdziwym, czy fałszywym problemem, pytanie to nasuwa się

wielu chrześcijanom po lekturze tego lub innego dzieła, po

wysłuchaniu konferencji czy kazania na temat osoby Jezusa

z Nazaretu. Ileż to razy słyszeliśmy tego rodzaju refleksje:

„Stałe mówi się nam o Jezusie, człowieku wolnym, kwestio­

nującym ustanowiony nieporządek, przyjacielu ludzi stojących

background image

PRZEDMOWA

II

poza prawem ild. To prawda i jesteśmy o tym przekonani.

Dlaczego jednak nie mówi się nam o Jezusie św. Jana. a jedy­

nie sprowadza się tę kwestię do wspomnianych wyżej aspe­

któw?" Jeśli niektórzy stawiają to pytanie konfcrencjoniście

lub kaznodziei, otrzymują tego rodzaju odpowiedź: ..Mówiłem

o rzeczywistym Jezusie, o tym, który ukazał się w życiu i hi­

storii ludzi Jemu współczesnych. Jezus, o którym pan mówi,

jest również rzeczywistością, ale jest to rzeczywistość teologi­

czna, która wchodzi w zakres wiary, a nic historii”. Tego ro­
dzaju odpowiedzi często sieją poważny zamęt w wierze chrze­

ścijan, którzy słusznie uważają, że ta „rzeczywistość teologicz­

na” rozmywa się w micie, skoro nic ma ona swego źródła

w życiu, historii i świadomości Jezusa. Na szczęście często re­
akcją na to jest silna wiara: „Mówimy to każdej niedzieli pod­

czas mszy św.: Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i pra­

wdziwym człowiekiem. Tak samo jak fakt bycia prawdziwym

człowiekiem

implikuje

świadomość

tego

stanu,

tak

samo

chrześcijanie

całkowicie

podpisaliby

się

pod

stwierdzeniem

współczesnego egzegety: „Osobista świadomość Jezusa, spo­
sób, w jaki pojmował swoją osobę i misję, to jest właśnie to,

co dla nas najbardziej się liczy i co nas upewnia, że Jego ucz­

niowie nic zniekształcili Jego intencji i nic przekształcili Jego
prawdziwej postaci”".

Dobrze wiem, że odpowiadając stanowczo „tak” na pytanie

zawarte w tytule tej książki, zostanę uznany za „lękliwego

fundamentalistę”, zgodnie z wyrażeniem anglikańskiego bisku­
pa J. A. T. Robinsona, które z lubością powtarzają niektórzy

katoliccy cgzcgeci \ Nic jestem fundamentalistą. Od 25 lat
wykładam Pismo Święte, korzystając ze wszystkich nauko-

2

P. Benoit, l.a dieinitć de J/sus, „Lumićrc et Vic" 9/1953. s. 45. lub Exćg+se

et TMologie. Paryż I96t, l. t. s. 118.

J. A. T. Robinson, Peut-on se fter au Noueeau Testament? Paryż IW), s. 18.

Oryginalny tekst angielski: „Fundamcnlalism of the fcarfur. gdzie mamy gnę slow
pomiędzy failhfid — wiemy i fearful — bojaźliwy (Can we Trust the Ne"

Testament? Grand Rapids 1977. s. 16).

background image

CZY JEZUS wu.O/JAt. ZE JEST nOCIEMf

12

wych metod, które aktualny stan badań daje cgzegccie do dys­

pozycji. Nic jestem lękliwy, bo Kościół katolicki, któremu słu­

żę, pełniąc moją posługę wykładowcy Pisma Świętego, wielo­

krotnie zachęcał egzegetów. by śmiało szli do przodu, dając

świadectwo

podwójnej wierności:

z

jednej

strony surowym

wymogom metody historyczno-krytyczncj, z drugiej zaś trady­

cji i żywemu magisterium Kościoła. Będę wzorował się na oj­

cu

Lagrangc'u.

założycielu

Szkoły

Biblijnej

w

Jerozolimie,

w której mam zaszczyt nauczać od prawic 1S lat. Boleśnie

przeżył on tę podwójną wierność. Jego stanowisko w kwestii,

która stanowi przedmiot tej książki, nic straciło nic na aktual­

ności i wielokrotnie będę miał okazję powoływać się na nie.

W tej krótkiej książce chciałbym w miarę możności uniknąć

polemik z tym czy innym autorem, którego opinię, według mnie

błędną, zwalczam. Oczywiście zdarzy mi się wspomnieć opi­

nie przeciwne moim, aie uczynię to w sposób ogólny, bez wy­

mieniania — z małymi jedynie wyjątkami — autorów. Specja­

liści rozpoznają je. Gdy chodzi o innych, moją jedyną troską

będzie dostarczyć argumentów, które wykażą, żc opinia utrzy­

mywana przez tradycyjne stanowisko Kościoła ma za sobą

mocniejsze racje aniżeli opinie przeze mnie zwalczane, z któ­

rymi niestety będą mieli często okazję się zetknąć. Chciałbym

im udowodnić, że postęp współczesnej egzegezy naukowej

wcale nie zobowiązuje do „reinterpretacji” tradycyjnego na­

uczania Kościoła.

Nie pisałbym tej książki, gdyby nie moi przyjaciele, kapła­

ni, ludzie świeccy, zakonnicy, profesorowie i katecheci, któ­

rym odpowiadałem, ustnie lub pisemnie, na stawiane przez

nich pytania, dotyczące napotykanych przez nich trudności. To

oni sprawili, że wzięcie pióra do ręki stało się dla mnie po­

ważnym zobowiązaniem sumienia. Obecnie dzieje się w Ko­

ściele coś analogicznego do wydarzeń III wieku naszej ery.

Jest to zjawisko wspaniale zanalizowane przez chwalebnej pa­

mięci o. Julesa Lebretona: rozdżwięk pomiędzy wiarą ludu

background image

PRZEDMOWA

13

a uczoną teologią

4

. Już w tamtych czasach spekulacje uczo­

nych, prowadzone pod wpływem niebezpiecznych prądów na­
ukowych, filozoficznych i kulturalnych, wywodzących się ze
świata pogańskiego, często dalekie były od prawomyślności,
którą zachował lud chrześcijański, kierujący się zdrowym in­

stynktem duchowym. Tak samo jest i dzisiaj. „Wysławiam
Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed

mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25).

Nikt nie może poznać tajemnicy Jezusa, o ile nie stanie się

jednym z tych prostaczków (nepioi} i o ile nie przejmie od

nich wiary Kościoła. Dzięki Bogu historia Kościoła może po­

szczycić się najtęższymi umysłami, które jednocześnie były

jednymi z owych nepioi: św. Augustyn, św. Tomasz i wielu

innych. Na szczęście mamy ich jeszcze wiele dzisiaj.

Jednak niedoścignionym wzorem tych prostaczków jest Ma­

ryja, Niepokalana Dziewica, Matka Boża. Jej dedykuję z syno­

wskim oddaniem tę książkę.

Książka ta nic jest skierowana do specjalistów. Dlatego pomi­

nąłem w tekście cały naukowy aparat, który nic był konieczny do

zrozumienia wykładanego przeze mnie punktu widzenia. Nic

chcę jednak zrazić przez to specjalistów do czytania mojej książ­

ki. To samo odnosi się do wykształconych ludzi świeckich, któ­

rzy zechcą dokonać tak poważnej i surowej refleksji na temat

podstawowych prawd wyznawanej wiary, refleksji, jakiej doko­

nują w dziedzinie swego życia zawodowego.

Z myślą o nich zawarłem w przypisach to wszystko, co by­

ło

konieczne

do

skontrolowania

wartości

moich

stwierdzień

i do ewentualnych dalszych przemyśleń i pogłębionej refleksji.

*

* J. Lcbrcton. Le dćsaccord erttre ta fot populaire et la theologie saiantc dans

1’Śgtise chrtuenne du Ule siłcle. RHE 19/1923. s. 481-505 i 20/1924. s. 5-37.
Por. Histoire de l’Śglise pod red. A. Fliche i V. Martin, Paryż 1935, t. 11.
s. 361-374.

background image
background image

WPROWADZENIE

SPRAWA METODOLOGII

I. Punki widzenia historyka

Nie ulega wątpliwości, że pytanie: „Czy Jezus sądził, że jest

Bogiem?”

* 1

jest samo w sobie pytaniem wchodzącym w zakres

zainteresowań historyka. Może on dać odpowiedź „twierdzą­

cą”,

a mimo to nic będzie wierzył w Bóstwo Chrystusa. Tak

samo odpowie on twierdząco na pytanie: „Czy Mahomet był

przekonany, że został posłany przez Boga. aby przekazać Jego
słowo ludziom?” Powie, że tak, ale to wcale nie oznacza, że

podziela to przekonanie.

Jest wiele dróg, które pozwolą historykowi odpowiedzieć na

pytanie: „Czy Jezus sądził, że jest Bogiem?”

Pierwszą, najczęściej obieraną drogę, która prowadzi do od­

powiedzi negatywnej, można scharakteryzować następująco:

porównajmy obraz świadomości Jezusa, podany przez Ewan­

gelię św. Jana, z obrazem wydobytym ze starszych żródej. Ten

ostatni można otrzymać przy pomocy metody historyczno-

-krytycznej, stosowanej przez współczesną egzegezę. Wniosek

będzie taki. że obraz pierwszy wyklucza drugi. Trzeba wybrać

jeden z nich. Zdrowa metoda historyczna nakazuje bczwzględ-

1

Celowo nic formułuję tu pytania w tym samym brzmieniu. w jakim podałem

jc w tytule tej książki, albowiem pytanie „czy Jezus wiedział, ze |esi Bogiem?'

implikuje, żc na pytanie „czy Jezus jest Bogiem'’" już odpowiedziano „tak*. To
pytanie wchodzi w zakres wiary, a mc badan historycznych, chociaż te osunąć
mogą dostarczyć pewnych elementów do odpowiedzi

background image

16

c/y Jtzvs niiMiAt. n: Jt:srBoatt.Mr

nie wybrać obraz dragi. Minio i/ liczba renomowanych egzc-

getów. którzy w len sposób stawiają sprawę, jcsl znaczna, na­

leży powiedzieć, że laki proceder ma tylko pozory naukowego

rygoru. Byłby on słuszny, gdyby opierał się, w ścisłym tego

słowa

znaczeniu,

na

ewentualnych

sprzecznościach^!:-

den twierdzi coś. czemu drugi zaprzecza, i to w odniesieniu do

tego

samego

tematu)

pomiędzy

Janem

a

innymi

źródłami.

Sprzeczności takich jednak nie ma. Sposób rozumowania, któ­

ry krytykuję, prowadzi do wniosku, że zwykłe zdjęcie i zdję-

cie rentgenowskie nie mogą przedstawiać tej samej osoby lub

żc zdjęcie Mont Blanc widzianego z Ohamonix nie może przed­

staw iać tej samej rzeczywistości, co zdjęcie tej samej góry,

zrobione z Courmayeur.

Jednakże istnieje ściślejsza metoda naukowa. Polega ona na

postawieniu pytania o p r z y c z y n y tych różnic w portrecie

osoby Jezusa i Jego samoświadomości, zaprezentowanym nam

przez Jana oraz najstarsze źródła. Na ten temat są trzy hipofc

£ł'

;

1- Stopniowe odkrywanie prawdziwego wymiaru tej samej

historycznej osoby Jezusa z Nazaretu. 2. Teologiczne opraco­

wanie przez Jana tematu, dotyczącego nic Jezusa z Nazaretu,

ale Chrystusa wyznawanego przez wiarę Kościoła jego cza­

sów. opracowanie, które ubrano w literacką formę Ewangelii

0 życiu Jezusa. 3. Wpływ doktryn wywodzących się z różnych

ówczesnych środowisk religijnych, które zniekształciły obraz

Jezusa historii, takiego, jakim był On w rzeczywistości

2

. Hi­

storyk nie może wykluczyć a priori żadnej z tych trzech mo­

żliwości, ale powinien jak najdokładniej rozważyć argumenty

za każdą z nich i przeciw nim. Co do mnie, to uważam, nawet

ze ściśle historycznego p u n k t u widzenia, że pierwsza ihpnlf.źa

ma najbardziej solidne podstawy. Ponieważ jednak nie ma ta­

kiej wagi. za pomocą której można by ocenić argumenty za

i przeciw, końcowy wniosek zdeterminuje zrozumienie. Wilfi-

1

1

Należy zauważyć, że pierwsza hipoteza wyklucza drugą i trzecią, natomiast

dwie ostatnie mogą być jednocześnie prawdziwe.

background image

WPROWADZENIU

17

Jfflc

1

historyka, wywodzące się z jego własnego środowiska

i jego własnych opcji.

2. Punki widzenia człowieka wierzącego

Ponieważ zrozumienie wstępne, pochodzące z własnych opcji

historyka, w sposób nieunikniony, jak zgodnie przyznają prawie
wszyscy badacze natury historycznego poznania \ odgrywa za­
wsze rolę determinującą, to powstaje pytanie, czy nie byłoby le­
piej rozpocząć od tego właśnie zrozumienia, nawet jeśli potem

poddamy je krytyce i zakwestionujemy, o ile okaże się ono
sprzeczne z s o l i d n y m i danymi badań historycznych.

Taką właśnie proponuję tutaj metodę. Wyjdę od wiary kato­

lickiego Kościoła, społeczności, do której należę.

Otwórzmy tutaj nawias celem wyjaśnienia, co rozumiemy

przez wyrażenie „zrozumienie wstępne”. Tego słowa jeszcze
nie ma w słownikach, ale coraz częściej używane jest ono

przez egzegetów i często spotykamy je w tej książce. Jest to
pojęcie bliskie pojęciu „opinii uprzedzonej”, pozbawione jed­

nak pejoratywnego aspektu, który do niego przylgnął.

Kiedy czytam określony tekst, dotyczący treści mającej dla

mnie pewne znaczenie, wtedy siłą rzeczy mam już jakąś opi­
nię na ten temat, opinię pochodzącą z mojego wychowania,
z mojej kultury, z moich poglądów itd. Jest to całkowicie nor­
malne. Inaczej nie zainteresowałbym się tym tekstem. To jest
właśnie owo zrozumienie wstępne. Dziś przyjmuje się po-

i

Autor używa tutaj terminu precomprłhension, który tłumaczę jako „zrozu­

mienie wstępne". Chodzi o takie zrozumienie wydarzenia lub tekstu, które mimo
woli narzuca się czytelnikowi dzięki zdobytej wcześniej wiedzy. Np. astronom
doskonale wie, żc to Ziemia krąży wokół Słońca, a nic odwrotnie (przyp. thim.l.

‘ Na temat poznania historycznego i na temat wstępnego zrozumienia zob.

H. I. Marrou, De la connaissance htstorupie, Paryż 197S

7

, s. 26-63; R. Bulunann.

„Lc problóme de rhetmćneutiąue”, w: Fot et Comprćhension. 1. L Histoncitl de

1’homme et de la rlvilation, Paryż 1970, s. 599-626.

WSD Toruń

background image

IH

< />

U

1

EDZIAI. U JEST BOGU V •

wszechnic. Ze właśnie lo wstępne zrozumienie ubarwia moje

odczytanie tekstu i warunkuje moją interpretację.

Powinienem wyraźnie uświadomić sobie to uwarunkowanie

i ewentualnie zaakceptować fakt. że ten tekst prowokuje moje

wstępne zrozumienie i ewentualnie je modyfikuje.

Zresztą im bardziej moje środowisko kulturowe oddala się

od środowiska tekstu, który pragnę zrozumieć (chodzi o odda­

lenie nic tylko w czasie, ale i w mentalności), tym bardziej na­

rażony jestem na ryzyko odczytania tekstu przez zniekształca­

jące okulary, które wprowadzają mnie w błąd. Jednym z najlep­
szych sposobów pomniejszenia owego ryzyka w odniesieniu

do wielkich tekstów, leżących u podstaw ruchu religijno-kul-

turowego. jest dobrowolne włączenie się w nurt jednej

z

trady­

cji pochodzących

z

tego tekstu.

Jeśli jednak chcę usytuować się od razu wewnątrz wstępnego

zrozumienia, pochodzącego z mych głębokich przekonań, miano­

wicie z wiary katolickiej, muszę sobie przede wszystkim uświa­

domić w sposób krytyczny i historyczny treść mojej wiary we

wspomnianej kwestii. Nie po to, by nad nią dyskutować lub ją

kwestionować, aie żeby uściślić to, co ona proponuje i czego

mam się trzymać. Problem byłby uregulowany odgórnie, gdyby

istniała decyzja u r o c z y s t e g o magisterium Kościoła,

wypowiadającego się na temat świadomości Jezusa o Jego Bó­

stwie (kanon soboru ekumenicznego, nieomylna definicja pa­

pieża). Tego rodzaju aktu urzędu nauczycielskiego Kościoła

nie ma. Jednakże moja wiara powinna przystać również na to,

co podaje zwyczajne i powszechne magisterium Kościoła, nie­

omylna wykładnia Bożego Objawienia: to znaczy jednomyślne

nauczanie pasterzy i teologów, autentycznych interpretatorów

wiary wszystkich chrześcijan. Zobaczymy, że o to właśnie cho­

dzi w problemie, który stanowi przedmiot naszych badań. Zo­

baczymy również, że w pewnej epoce wiara ta objawiła się

w sposób z d e c y d o w a n y — wtedy, gdy trzeba było odpo­

wiedzieć tym, którzy jej zaprzeczali.

Stąd plan obecnego studium.

Marian

Szndrowicz

background image

WPROWADZENIE

19

W p i e r w s z e j c z ę ś c i przestudiujemyjradycję Kościo­

ła i przekonamy się, że jest ona jednomyślna: Jkzus był Bo­
giem i wiedział o tym. Jak się przekonamy, ta tradycja wyma­
ga od nas uznania tej prawdy poprzez wiarę.

C z ę ś ć d r u g a , zatytułowana Jezus historii i Jezus histo­

ryków", pokaże, że to przekonanie wiary nie sprzeciwia się
przekonaniu historyka, wiernego metodom racjonalnym, ale
nic racjonalistycznym. Nie będzie on oczywiście w stanie wy­
kazać z matematyczną dokładnością prawdziwości historycz­
nej wiary Kościoła, ale jeśli pozostanie wiemy wymaganiom
obranej metody, powinien przynajmniej pozostawić kwestię
otwartą. Powinien także uznać wartość argumentów, które
przedstawi historyk chrześcijański, wiemy wierze swego Ko­
ścioła. aby zakotwiczyć swe przekonanie w poważnym bada­

niu historycznym i krytycznym. Będzie on mógł nawet pójść
dalej, i powiedzieć, na którą stronę przechyla się szala argu­

mentów: za owym twierdzeniem Kościoła czy przeciw niemu.

Wreszcie, w c z ę ś c i t r z e c i e j , zatytułowanej „Wiara

Kościoła a współczesna mentalność", będziemy się starali
przytoczyć poważne racje, dla których wielu współczesnych

chrześcijan waha się w odniesieniu do zajmującej nas tutaj
kwestii, a nawet jej się sprzeciwia: twierdzą oni, że jeśliby Je­
zus wiedział, że jest Bogiem, to nie mógłby rzeczywiście dzie­

lić naszego ludzkiego sposobu bycia. Mamy nadzieję, że uda
nam się wykazać błąd lego rodzaju rozumowania, które za­
miast stać się autentycznym wstępnym zrozumieniem w sensie

określonym wyżej, jest niebezpiecznym u p r z e d z e n i e m .

Zakończenie będzie proste: nic ma żadnej poważnej racji, aby

odrzucić poznanie swej własnej tajemnicy przez Jezusa histo­
rycznego: tajemnicy Bożego Syna, istniejącego w chwale od wie­

ków, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. To, w co
Kościół wieizył od początków i przez dwadzieścia wieków, w to
również współczesny chrześcijanin może i powinien nadal wie­

rzyć. Jęzus, przedstawiony przez czwartą Ewangelię, jest napra­
wdę Jezusem z Nazaretu, ukazanym tak, jak On sam siebie rozu­
miał.

background image

1. CEL CZWARTEJ EWANGELII

W rozdziale tym nie będziemy badać h i s t o r y c z n e j

w a r t o ś c i świadectwa Ewangelii według św. Jana, dotyczą­
cego naszego tematu: czy Jezus wiedział, że jest Bogiem? Za­

jmiemy się tą kwestią w drugiej części książki. Tutaj chcemy

zbadać przede wszystkim treść samego świadectwa, albowiem
na nim to właśnie będzie się opierać tradycyjna wiara Kościo­
ła. Zadajemy następujące pytanie: czy Jan wierzy i chce, aby­
śmy uwierzyli, że osoba, którą opisuje, jest naprawdę Jezusem
z Nazaretu, takim, jakim On sam siebie przedstawiał? Czy też
chce nam ukazać teologiczne opracowanie wiary wspólnot,
w których żył, wiary, która — aby była łatwo przyswajalna —

uzyskała literacką formę Ewangelii? W tym ostatnim wypadku
autor i jego czytelnicy czy bezpośredni słuchacze mieliby cał­
kowitą świadomość tego procederu i fikcyjnego charakteru
słów i zachowali, przypisywanych Jezusowi. W epoce, w któ­
rej pojawiła się czwarta Ewangelia, posługiwano się tym pro­
cederem powszechnie. Był to rodzaj literacki literatury żydo­
wskiej, zwany m i d r a s z e m .

W tym rodzaju literackim przypisuje się wielkim osobisto­

ściom z historii Izraela słowa i czyny całkiem anachroniczne.
Odzwierciedlają one własne przekonania autorów midraszu. Jed­
nakże taki zabieg literacki nie wprowadzał czytelnika czy słucha­
cza w błąd. Ten sposób postępowania wykorzystano w niektó­

rych księgach biblijnych: Jonasza, Tobiasza, Estery, Judyty.
W bliższej nam epoce Same wyraził swe idee filozoficzne
w formie powieści historycznych, mieszając rzeczywistość z fi­
kcją, mężów stanu, wydarzenia rzeczywiste z osobistościami
i sytuacjami pochodzącymi z wyobraźni autora (seria „Les Chc-
mins de la libertć”). Oczywiście nikogo przez to nie oszukał.

background image

Odpowiedź jest jasna i zwięzła: Jan nic chciał napisać teo­

logicznego m i d r a s z u. Chciał przedstawić Jezusa z Nazarc^
tu. Jego czyny. Jego nauczanie takim, jakim było w rzeczywi­

stości.. Oczywiście zaraz trzeba dodać dwa uściślenia, które
w niczym nie naruszają tego, co przed chwilą powiedzieliśmy.
Zażegnują one jedynie poważne nieporozumienie.

— Z jednej strony Jan korzysta ze swobody, przysługującej,

wszy stkim starożytnym historykom: układali oni t e k s t i o k O

j

:

l i c z n o ś c i przemówień, które wkładali w usta swoim boha­

terom, ale jednocześnie^uważali, że wiernie odtwarzają ich
m y ś l i . I tak Cezar w Wojnie galijskiej każe przemawiać
Wercyngetoryksowi tak, jak by przemawiał doskonały rzymski

obrońca, i to w okolicznościach, które wprawdzie mają pewną
dozę prawdopodobieństwa, o których jednak rzymski wódz

zupełnie nic nie wiedział.

— Z drugiej strony Ewangelista jest przekonany, że wyda­

rzenia Śmierci i Zmartwychwstania^ Jezusa pozwoliły mu le­
piej wniknąć w znaczenie Jego czynów i nauki, że Duch

Święty dał mu poznać to, czego wcześniej nie mógł zrozumieć
(J 16.12-13); że ten sam Duch przypomniał mu słowa Jezusa,

o których zapomniał (J 14,26).

Mając to jednak na uwadze, Jan jest przekonany, że przeka­

zuje wiernie orędzie, naukę, czyny prawdziwego Jezusa z Na­
zaretu w Jego rzeczywistości historycznej. To jest tutaj najbar­

dziej istotne. Jak to można ustalić? Na podstawie celu, który
postawił sobie, pisząc Ewangelię. Ma ona przekonać tych, któ­
rzy nie przyjmują Bóstwa Jezusa.

Faktycznie, pod koniec I wieku było wielu c h r z e ś c i j a n ,

którzy negowali tajemnicę Wcielenia, to znaczy nie wierzyli,
w Bóstwo Jezusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowie­

ka. Byli to głównie chrześcijanie wywodzący się z judaizmu.

_Uważali oni Jezusa za obiecanego Mesjasza, który był tylko

człowiekiem, nikim więcej (takie były oczekiwania ogółu na­
rodu żydowskiego). Świadectwa o tego rodzaju poglądach

w II i III wieku naszej ery są liczne: u. św. Justyną^ św._ Irę-

I

a

background image

ncusza, św. Hipolita.

1

. Jednakże wszyscy specjaliści zgadzają

się z twierdzeniem, że taki stan rzeczy można zrozumieć jedynie

jako dalszy ciąg sytuacji, która musiała już istnieć w i wieku n.e.

Mamy zresztą bardzo jasne dowody na to, że te idee istniały
w epoce, w której pisana była czwarta Ewangelia. Pierwsze
dwa listy św. Jana są tego nieodpartym świadectwem. Nazy­

wają one Antychrystami tych, którzy zaprzeczają rzeczywisto­

ści Wcielenia, co z konieczności implikuje zaprzeczenie Bó­
stwa Jezusa z Nazaretu (1 J 2,22-23; 4,2-3; 2 J 7).

Jednakże mamy przede wszystkim dokładne świadectwa od­

nośnie do samej czwartej Ewangelii. Według św. Ireneusza, ucznia

św. Polikarpa, który z kolei sam był uczniem św. Jana, Jan pisąj

swą Ewangelię po to, aby zwalczać heterę Ccrynta i jego ucz­

niów, którzy zaprzeczali tajemnicy Wcielenia

2

. Tak samo św. Hie­

ronim twierdzi, że św. Jan napisał swą Ewangelię przeciwko

ebionitom, którzy również uważali Jezusa tylko za człowieka \

Tc zewnętrzne świadectwa na temat Ewangelii potwierdzone

są przez sam tekst św. Jana: „1 wiele innych znaków, których nie
zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś za­
pisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bo-
żym, i abyście wierząc mieli życic w imię Jego” (J 20,30-31).
Tekst ten, zasadniczy dla naszych rozważań, zasługuje na to,
aby się nad nim zatrzymać. W tych dwóch zdaniach Ewange­

lista ukazuje cel swego dzieła: wykazać, że Jezus jest Mesja­
szem i Synem Bożym. Wykazać k o m u ? Niechrześcijanom,
żydom i poganom (działalność misyjna) czy chrześcijanom
(katecheza dla ochrzczonych, aby umocnić i obronić ich wiarę,

być może zachwianą przez kontestacje pochodzące z ze­

wnątrz)? W tej kwestii opinie egzegetów są podzielone. Naj-

CEL CZWARTEJ EWMGEM

_____________________ ____ __________

&

1

Św. Justyn, Dialog z Żydem Tryfonem, 48, 4; 49, U św. Ireneusz, Adaersus

haereses I, 26 (Cerynt i ebionici); św. Hipolit. Philosophoumena. VII, 33.

' Św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 11, I: na temat Cerynta, tamie, 1, 26, l;

tekst cytowany przez św. Hipolita (por. poprzedni przypis).

Św. Hieronim, Prolog do Komentarza do Ewangelii według św. Mateusza, PL

26, kol. 19.

background image

CZY JEZUS WEDZIM- ŻE JEST BOGIEM?

bardziej rozsądna odpowiedź to niewątpliwie ta, która rezyg­

nuje z wyboru: Ewangelia adresowana jest do chrześcijan i do

niechrześcijan, chociaż większą uwagę skierowano na pierwszy­

ch, albowiem Ewangelia zakłada już poznanie podstawowych

zasad wiary chrześcijańskiej.

Ola naszego tematu problem ten ma zresztą charakter

drugorzędny: te same argumenty, które mogą doprowadzić

niechrześcijan do wiary, są tej natury, że mogą umocnić wiarę

ochrzczonych, zaniepokojonych zarzutami niechrześcijan i chrze­

ścijan. którzy nie przystają na prawdę głoszoną przez św. Jana.

Jpaki" zatem, o których mowa w J 20,30, mają podwójny

cel. Udowodnić, że Jezus jest faktycznie oczekiwanym Mesjar

szem (dowód skierowany do Żydów i do chrześcijan nicodpo-,

mych na zarzuty żydowskie) i udowodnić, że Jezus jest Synem

Bożym, aby przekonać tych. którzy temu przeczą: Żydów, po­

gan. gnostyków chrześcijańskich i żydujących, chrześcijan zafa­

scynowanych ich propagandą.

W jakim sensie Ewangelia rozumie wyrażenie „Syn Boży”

z J 20,31? Tutaj wszyscy egzegeci są zgodni. Chodzi o sens

mocny, transcendentny, o Bóstwo Jezusa, które dopiero co

wyznał Tomasz (J 20,28). Co do tego zgadzają się LagrangeJ

Schnackenburg, R. E. Brown, Barrett, Feuillet i wielu innych.

1

']

Otóż właśnie tutaj mamy dycydujący argument, który nie-.

zbicie dowodzi, iż Jan naprawdę chciał przekonać swych słu-i

chaczy, że Jezus był faktycznie Bogiem i był tego świadomi

Znaki s a m e w s o b i e mogłyby w ostateczności udowod­

nić, że Jezus był Mesjaszem, ponieważ dokonywał oczekiwa­

nych znaków mesjańskich (por. Mt 11,4-5). Jednakże nie mo­

gły one w żaden sposób s a m e z s i e b i e udowodnić, że

Jezus był Bogiem, Synem Bożym. Biblia mówi przecież o tylu

cudach, dokonywanych przez zwykłych śmiertelników, posła­

nych przez Boga! Poświadczały one jednak prawdziwość na­

u c z a n i a J e z u s a n a t e m a t J e g o B ó s t w a .

Schemat tego rozumowania został jasno ukazany przez trzech

pierwszych Ewangelistów w epizodzie uzdrowienia parali ty

1-3

background image

CEL CZWARTE/ EWANGELII

_____

27

(Mt 9,6 i teksty paralelne). „Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn
Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów —

rzekł do paralityka: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”

Dokładnie to samo, tylko bardziej syntetycznie ujęte, znaj­

dujemy w czwartej Ewangelii: „Wierzcie Mi, że Ja jestem
w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nic — wierzcie przynaj­

mniej ze względu na same dzieła!” (J 14,11)

Jednakże — i to jest punkt centralny argumentacji — cuda

Jezusa poświadczają prawdziwość Jego nauczania. Cuda Jezu­
sa nie mogą być wykorzystane do udowodnienia prawdziwości

nauczania Pawła lub jakiegoś dogmatu wyrażonego później
przez społeczność wierzących. Innymi słowy św. Jan byłby
oszustem, gdyby uważał, że Jezus nie nauczał o swoim Bó­
stwie, a gdyby mimo to chciał, aby jego czytelnicy je uznali
i dał im jako dowody cuda, których dokonał Jezus.

Zauważmy, że na tym etapie naszego rozważania jeszcze

nie zakładamy ani historycznej prawdy czwartej Ewangelii, ani
prawdziwości twierdzenia: Jezus z Nazaretu był Bogiem i był
tego świadom. Znajdujemy się tu na poziomie intencji i prze­

konań Ewangelisty: albo św. Jan jest pospolitym fałszerzem,
albo jest przekonany i pragnie przekonać swoich czytelników,
że Jezus nauczał, iż jest Bogiem, i dowiódł tego poprzez do­

konane przez siebie cuda.

Ten zamiar i to przekonanie Ewangelisty nabiorą nowej wy­

razistości, gdy uwzględnimy sytuację chrześcijańskiego świata
końca I wieku. Jak już powiedzieliśmy wyżej, wielu podważa­
ło, a nawet negowało Bóstwo Jezusa (zob. s. 24-25). W takiej

sytuacji, niezależnie nawet od intencji autora, wyrażonej jasno
w J 20,30-31,..czwarta Ewangelia z konieczności przybrała

.aspekt polemiczny, zajmując bardzo wyraźne stanowisko wo­

bec podważanej kwestii.

Widać zatem, jak bardzo należy wycieniować twierdzenie

R. E. Browna, zawarte w cytowanym już jego dziele:

Autor tej książki mocno wierzy, że czwarta Ewangelia zawie­

ra historyczny trzon, ale równocześnie uznaje, że te history-

background image

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM?

cznc

elementy

zostały

przemyślane

w świetle

teologii

końca pierwszego wieku. Ewangelia została napisana po

to. aby udowodnić, że Jezus jest Synem Bożym (J 20,31),

a Ewangelista urzeczywistnia ten cel, pozwalając mówić

Jezusowi takiemu, jaki jest On teraz w swojej chwale.

Słowa mogą być często słowami Jezusa z czasów Jego

ziemskiej wędrówki, ale pokryte są chwałą Zmartwychwsta­

łego Jezusa

4

Faktem jest, że słowa Jezusa w czwartej Ewangelii zostały

u ś c i ś l o n c _ p r z c z Ewangelistę w świetle wydarzenia Zmatr.

twychwstania, co zresztą Sobór Watykański II dobitnie podkre­

ślił

5

. Jednakże w świetle tego, cośmy przed chwilą powiedzie­

li, nie ulega wątpliwości, że Jan był przekonany o tym, iż

wiernie przekazuje to. czego Jezus nauczał za swego ziemskie­

go życia. Słowa mogły ulec zmianie, tak samo kontekst i oko^

liczności, w których zostały wypowiedziane, ale i s t o t a po­

została ta sama. I właśnie jednym z ważnych aspektów Jano­

wego orędzia jest to, że Jezus w swej głębokiej rzeczywistości

naprawdę był już za swego ziemskiego życia tym, kim jest te­

raz w niebie. W tym punkcie wszyscy komentatorzy czwartej

Ewangelii są ze sobą zgodni

6

. Gdyby Ewangelista nie był

o tym przekonany, gdyby nie był przeświadczony, że Jezus

z Nazaretu jest rozpoznawalny w portrecie, który on namalował,

to byłby nędznym oszustem, albowiem chciałby przekonać swo­

ich czytelników o tym, o czym sam wiedział, że to fałsz

7

.

‘Raymond E Brown. dz. cyt., s. 92.

Konstytucja o Objawieniu Bożym Dei Yerbum, 19: „Apostołowie po

wniebowstąpieniu Pana to, co On powiedział i czynił, przekazali słuchaczom

w pełniejszym zrozumieniu, którym cieszyli się pouczeni chwalebnymi wyda­

rzeniami żyda Jezusa oraz światłem Ducha prawdy oświeceni'*.

Wystarczy powołać się na główne komentarze do czwartej Ewangelik Zob. np.

ekumeniczny przekład Biblii, Traduction oecumćniąue de la Bibie. Nouveau

Testament. Paryż 1972, s. 286-287; Bibie de Jćrusalem, Paryż I973

2

, s. 1523-1527

(M.-E Boismard).

„Dzieło Jana byłoby niezrozumiałe, gdyby chciano zaprzeczyć, że nie był on

przekonany o rzeczywistości historycznej faktów, które opisywał" M.-E.

Boismard. dz cyt. (por. poprzedni przypis), s. 1525.

background image

CU CZWARTEJ EWANGELII

29

Jednakże

można postawić jeszcze jeden zarzut i powiedzieć:

zgoda, przyjmijmy, że Ewangelista był przekonany, iż jego

przedstawienie słów i czynów Jezusa z Nazaretu było co do

istoty wierne rzeczywistości historycznej. Czy jednak nie po­
mylił się? Może właśnie w dobrej wierze — z powodu braku
odpowiedniego zmysłu historycznego — pfwnyljj się?

Na obecnym etapie naszych rozważań nie można jeszcze

dać odpowiedzi na to zasadnicze pytanie. Postaramy się to
zrobić w drugiej części książki. Na razie niech nam wystarczy
solidne ustalenie następującego stanowiska:

autor czwartej

Ewangelii jest przekonany, że podany przez niego portret Je­

zusa z Nazaretu, Jego czynów, słów jest co do istoty zgodny
z rzeczywistością historyczną: Jezus byt Bogiem i wiedział o tym.

ł jeśli z kolei Jan o tym wiedział, to ęzerpał tę wiedzę z jedynego
źródła: z życia, działalności i nauczania Jezusa historycznego,

zrozumianych lejnej dzięki Duchowi Ewangelista napisał to, aby

podzielić się swoim przekonaniem z czytelnikami

background image

2. OJCOWIE KOŚCIOŁA

I. Pięć pierwszych wieków

Ojcowie Kościoła nie zastanawiają się nad problemem sta­

nowiącym przedmiot tej książki: „Czy Jezus wiedział, że jest

Bogiem?” Takie pytanie nie miało dla nich sensy.. Było tak

dlatego, że fakt, iż Jezus wypowiedział słowa, które przypisują

Mu

Ewangeliści,

był

powszechnie

uznawany

przez

wszy­

stkich: przez Ojców Kościoła i ich przeciwników. Stąd pyta­

nie: „czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?” było tożsame z in­

nym: „czy Jezus był Bogiem?” Odpowiedź bowiem w rzeczy

samej opierała się na słowach samego Jezusa, które w sposób

naturalny — z czym wszyscy się zgadzali — wyrażały to, że

Jezus znał i objawił swą własną tajemnicę.

Jednak do pewnego stopnia można pośrednio poznać opinię

Ojców Kościoła o interesującym nas temacie poprzez analizę ifiłk

reakcji wobec problemu n i e w i e d z y C h r y s t u s a . W sta­

rożytności chrześcijańskiej był to problem szeroko dyskutowa­

ny w ramach kontrowersji chrystologicznych, wszczętych przez

arian i nestorian. Chodzi szczególnie o sławny tekst Mk 13,32,.

w którym Jezus mówi, żcjykt nie zna dnia ani godziny Sądu

Ostatecznegp; ani aniołowie, ani Syn. lylko Ojciec. W gruncie

rzeczy bardzo szybko tekst ten stał się orężem w rękach tych,

którzy przeczyli temu, że Chrystus był naprawdę Bogiem rów­

nym Ojcu (arianie) lub że Jezus i Druga Osoba Trójcy to ta

sama Osoba (nestorianie).

Interesujące dla naszego tematu jest to, żc zanim ten tekst

stał się kością niezgody w kontrowersjach chrystologicznych,

nikt nie widział jakiejś szczególnej trudności w uznaniu owe

U

ki

■‘J

53

kst , J

eh,

we

background image

OJCOWIE KOŚCIOŁA

31

niewiedzy Jezusa: za przykład mogą posłużyć św. Ireneusz

i Orygenes'. Później jednak zasadniczym punktem zaintereso­

wania było nie oczywiste znaczenie samego tekstu, ale troska
0 interpretowanie tej niewiedzy Chrystusa w taki sposób, aby nie
naruszyć Jego Bóstwa. Jezus musiał posiadać wiedzę odpowied­

nią do tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Stąd dwa kie­
runki interpretacji tego tekstu: Jezus nawet jako człowiek znał
dzień sądu

Ł

ale nic znał go jako wysłannik Boga, gdyż nie wcho­

dziło to w zakres tych rzeczywistości, które miał objawić. Tego

rodzaju interpretacja była od dawien dawna bardzo powszechna

2

1 również dziś ma swoich zwolenników

3

. I druga interpretacja:

.Jezus nie znał daty dnia sądu jako człowiek, ale jako Bóg wie­

dział o niej. W tekście Mk 13,32 Jezus mówił więc o tym, co nie
wchodzi w zakres Jego ludzkiego poznania

4

.

Warto jednak zauważyć, że w obu tych interpretacjach Oj­

cowie Kościoła byli przekonani, że Jezus z Nazaretu, syn Ma­

ryi, .miał do swej dyspozycji zarówno swą wiedzę ludzką (jako
Syn Człowieczy), jak i swą wiedzę Boską (jako Syn Boży).

1

1

Św. Ireneusz. Adversus haereses, II. 28, 6-8; Orygenes. In Motth.. PG 13.

kol. 1686n. Jednak Orygenes przedstawia inną „powszechniejszą** opinią, która
głosi: „Chrystus przemawia w imieniu Kościoła’*.

* Zob. wyczerpujące studium J. Lebretona, Histoire du dopnę de la Trinae des

origines au Concile de Nicie. t. I. Les Ongines. Paryż 1927®, dodatek C: Mk

13.32,

nieznajomość dnia sądu, s. 558-590. Autorzy podzielający tą opinią

uważają, że w rzeczywistości Jezus jako człowiek znal dzień sądu. Spośród
najbardziej znanych Ojców Kościoła można wymienić Hilarego. Ambrożego.
Chryzostoma, Augustyna. Dy dyma. Epifaniusza. Bazylego z Cezarei. Do nich
należy dołączyć wielu innych, mniej znanych autorów. W średniowieczu opinia ta
została przyjąta powszechnie przez scholastyków.

1

Np. o. M.-J. Lagrange. Evangile de Saint Marc. Paryż I928

4

. na temat Mk

13.32.

Tak św. Ireneusz (zob. wyżej, przypis 1), Grzegorz z Nyssy. Jednak wielu

Ojców przyjmuje obie interpretacje: Atanazy. Bazyli. Grzegorz z Nazjanzu i in.
O nich można powiedzieć to, co J. Lebreton mówi o św. Atanazym (dz. cyt., s. S63):
„Cały wysiłek św. Atanazego zmierza do ustalenia, że Słowo Boże wiedziało
o wszystkim. W porównaniu z tym zasadniczym stwierdzeniem cala reszta jea db
niego mało ważna i przedstawia on kilka różnych interpretacji tekstu Ewaogehi:
niewiedza oddzielona od Bóstwa Chrystusa i przypisana Jego Człowieczeństwu
przedstawiana jest raz jako pozorna, innym razem jako rzeczywista''.

background image

32

CZY JEZUS WIEDZIAŁ, ZE JEST BOGIEM?

To ich przeświadczenie nic wynikało z filozoficznej antropologii,
wywodzącej się z kręgów greckich (koncepcje osoby i natury).

Była to po prostu wierność danym ewangelicznym, dającym pod­

stawę do tego rodzaju twierdzenia. Kiedy czytali:

tp

|a i Ojcięę.

jedno jesteśmy” (J 10JO), byli przekonani, że Jezus mówił to ni^
jako człowiek, ale zgodnie ze swoją haską naturą. Właśnie to pa­

pież św. Leon Wielki jasno wyraził w swym sławnym liście do

Flawiana (Tomus ad Flavianum z roku 449), który potem z za­
dowoleniem przyjęto na Soborze Chalccdońskim w 451 roku

5

.

Ojcowie Kościoła zdają się natomiast nie stawiać pytania

o to, j a k. Jak ta wiedza boska może wyrażać się w słowach,
w ludzkich pojęciach, stworzonych przez ludzką inteligencję?

Tej kwestii nigdy nic dotknięto. Ograniczono się do stwierdze­
nia f a k t u . Odwieczny Syn Ojca i Jezus, syn Maryi z Naza­

retu, to ta sama O s o b a . A zatem Bóg, Słowo, przemawia
ustami Jezusa za pośrednictwem Człowieczeństwa, które na

siebie przyjął. Nawet św. Augustyn nic poszedł dalej w tych

analizach

6

.

Widać zatem, że pytanie: „Czy. Jezus wiedział, że jest Bo­

giem?” było dla Ojców Kościoła pozbawione jakiegokolwiek

sensu. Dla nich znaczyło to tyle, co pytanie: „Czy Bóg wie, że

jest Bogiem?” Dopiero pod koniec okresu, który badamy, w roku

553, pojawia się pierwszy urzędowy dokument magisterium Ko­

ścioła na temat wiedzy Chrystusa. Na prośbę cesarza bizantyj­

skiego, Justyniana, papież Wigiliusz potępia błędy nestorianó\y:

Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus nie znał przyszłych

wydarzeń i dnia Sądu Ostatecznego, Ten, który jest jed-

DS 295; BF VI. 7.

* Św. Augustyn zdaje się nauczać, że Jezus za swego ziemskiego życia widział

Boga twarzy w twarz, tak jak święci w niebie: De diversis ąuaestionibus, 60, 65,
PL 40, kol. 60. Na temat ludzkiej wiedzy Chrystusa według &v. Augustyna zob.

T. J. Van Bavel, Recherches sur la christologie de S. Augustin, Fryburg 1954,
s. 146-175. Praca A.-M. Dubarlc, La science humaine du Christ d‘apris

S. Augustin, RSPT 29/1940, s. 244-264, jest bardziej dyskusyjna.

tlj

background image

nym jedynym Jezusem Chrystusem, jednocześnie pra­
wdziwym Synem Bożym i prawdziwym Synem Człowie­
czym i jeśli twierdzi, że (Jezus) mógł jedynie wiedzieć

to, co Mu objawiło mieszkające w Nim Bóstwo, tak jak
w innych (osobach ludzkich), niech będzie wyłączony \

Wyraźnie widać, co ten tekst chce nam przekazać: Jezus wię

0 wszystkim, gdyż jest Bogiem. Ta wiedza nie jest owocem
objawienia. .Jezus jako człowiek posiada tę wiedzę boską na mo­
cy jedności swej Osoby boskiej. Boga, który stał się człowie­

kiem. Innymi słowy, Jezus jako człowiek wic — na mocy swej

Boskiej Osoby — to, co wie Bóg. Można zatem stąd wywnio­
skować: .Bóg wie, żc jest Bogiem, a więc i Jezus o tym wie.

Tekst ten jest sto lat późniejszy od Soboru Chalccdońskie-

go, który potwierdził obecność w Jezusie Chrystusie dwóch

natur, ludzkiej i boskiej, w ich doskonałości, odmienności
1 właściwych dla nich działaniach. Jednakże orzeczenia Sobo­
ru Chalcedońskiego nie zrodziły jeszcze wszystkich swoich
owoców. Głębsza refleksja nad implikacjami zawartymi w orze­
czeniach tego soboru spowoduje konieczność głębszych analiz,

które w niczym nie uszczuplą tego, co przed chwilą powie­
dzieliśmy na ten temat. Sprecyzują one jedynie i wyraziściej
ukażą różne poziomy wiedzy.

OJCOWIE KOŚCIOŁA

______ 13

2. Świfly Fulgencjusz

Będzie trzeba doczekać początku VI wieku, aby pytanie sta­

nowiące przedmiot tej książki zostało wyraźnie podjęte. Około
roku^OO św. Fulgencjusz, biskup Ruspe w Afryce Północnej,
odpowiada pewnemu Fetrandowi, diakonowi z Kartaginy, na
następujące pytanie: „Czy dusza Chrystusa poznaje w pełni

Bóstwo, które ją przyjętej Czy Syn przez swe Cztewie-

DS 419.

background image

34

CZY JEZUS WIEDZIAŁ, ZE JEST BOGIEM?

czeństwo znał swe Bóstwo, w taki sam sposób jak Ojciec, Syn.

i Duch Święty znają się wzajemnie?” *

Proszę zwrócić uwagę, że pytanie nic zostało sformułowane:

„Czy Jezus wie, że jest Bogiem?”, ale: „Czy Chrystus w swoim

Człowieczeństwie ma pełne poznanie swego Bóstwa?” Nacisk
został położony na słowo p e ł n e . Dalszy ciąg pytania brzmi:

„Czy to poznanie jest tożsame z poznaniem, jakie Boskie Osoby

mają jedne o drugich?”

Fulgencjusz odpowiada „tak” na pierwsze pytanie, a „nie”

na drugie. Dusza Chrystusa, będąc stworzoną, ma poznanie
natury stworzonej. Bóg nie stworzony ma poznanie boskie,

nieskończone. Chrystus w swym Człowieczeństwie zna wszy­

stko to. co zna Bóg, ale nic z tą samą nieskończoną głębią.
A zatem Jezus, zgodnie ze swym ludzkim rozumem, znał

w pełni swe Bóstwo, ale nie w takiej pełni, jaką cieszy się

Bóg, poznając samego siebie boskim rozumem, tożsamym

z Jego boską naturą’. Jednakże św. Fulgencjusz stwierdza jasno,

że tego boskiego poznania udziela Człowieczeństwu Chrystusa
Duch, który został Mu dany bez miary (według J 3,34-35)

l0

.

Tak więc Jezus w swym Człowieczeństwie zna swe Bóstwo

w całej pełni, pełni ograniczonej jedynie stanem stworzenia
ludzkiej natury Zbawiciela. Nie posunięto dalej tej analizy.
Jednakże w stosunku do św. Augustyna zauważalny jest duży
postęp. Stało się tak dlatego, że w międzyczasie miał miejsce

Sobór Chalcedoński, stwierdzający jasno dwie natury Chrystu;
sa, który jest „doskonały w Bóstwie i doskonały w człowie­
czeństwie, (...) bez zmieszania, (...).została zachowana wła­

ściwość obu [natur]” ". W konsekwencji słowa i czyny Jezusa
z Nazaretu nie mogły być już przypisane b e z p o ś r e d n i o

* PL 65. kol. 415.
* Tamże. kol. 420-423.

"Tamże, kol. 417n. Św. Fulgencjusz nie precyzuje, w jaki sposób Chrystus,

dzięki swemu ludzkiemu rozumowi, zna swą boską naturę. Mówi tylko, że do­
konuje się to dzięki działaniu Ducha, który został Mu dany bez miary, a zatem nie;
na mocy własnych sił Jego ludzkiego rozumu.

" DS 301-302 (przekład polski za: BF VI, 8).

background image

OJCOWIE KOSCIOtA

ii

Jego naturze ludzkiej. Trzeba Mu je było przypisać za

pośrednictwem Jego władz ludzkich. Jezus wiedział, że jest

Bogiem, ale ta wiedza miała swoje bezpośrednie źródło w Je­
go ludzkim rozumie. Ma to ważne konsekwcnqe dla interpre­
tacji tekstu Mk 13,32, dotyczącego nieznajomości dnia sądu.

Kiedy Ojcowie Kościoła mówili, że Jezus znał ten dzień jako
Bóg, a nic wiedział o nim jako człowiek, byli zupełnie słusz­
nie przekonani, że boska wiedza Słowa dostępna była Jezuso-
wi-Człowiekowi. Orzeczenia Soboru Chalccdońskicgo impli­

kują, że ta wiedza boska Słowa jest w ten czy inny sposób
udzielona wiedzy l u d z k i e j syna Maryi, aby mógł On z niej
korzystać. I odtąd nie można było już mówić, że Jezus znał

dzień sądu jako Bóg, a nie wiedział o nim jako człowiek, po­

nieważ jeśli Jezus z Nazaretu, syn Maryi, znał ten dzień jako

Bóg, to z konieczności wiedział o nim za pośrednictwem ludz­
kiego rozumu. Tak więc również jako człowiek musiał o nim
wiedzieć.

Ten list św. Fulgencjusza miał wielki wpływ na późniejszych

autorów łacińskich. Współczesny Karolowi Wielkiemu Alkuin
bardzo wcześnie zaczerpnął z niego inspiracje, podobnie jak

Hugo od św. Wiktora (około roku 1120)

,J

.

3. Agnoeci

Wiele cennych wskazówek moglibyśmy wyciągnąć z pism

mówiących o koncepcjach a g n o e t ó w . Agnoetami nazywa
się ghiześcijaiu którzy dopuszczali u Jezusa pewną niewiedzę

(po grecku agnoein znaczy „nie wiedzieć”). Jednak nasza zna­

jomość tych prądów jest bardzo fragmentaryczna

u

i wydaje

11

11

Alkuin, DefideS. Triiuiaas. III, U. PL 101, kol. 30; Hugo od to Wiktor*.

De sapietuu ammae Christi, PL 176, kol. 84$.

Zob. J. Lebreton, Histoirt du dogme de la Trmiti des origines au Coneile

de Nicie, I. I, Lei Origines, Ptryź 1927®, s. 581-586, ze wskazaniem głównych

prac źródłowych na len lemat (por. wylej, przypis 2. a. 31).

background image

36

się. że chodzi raczej o jednostki, a nie o grupy. Literatura patry­

styczna. dotycząca tych chrześcijan, pochodzi z lat 540-640. Sta

:

le chodzi o te same problemy, głównie o tekst Mk 13,32 na tę-

mat nieznajomości dnia sądu. W porównaniu z poprzednimi

wiekami reakcja Ojców Kościoła jest wyrazistsza, bardziej

jednomyślna. Jezus nawet jako człowiek wiedział wszystko.

Dostrzec tu można wpływ problematyki poruszonej na Sobo­

rze

Chalccdońskim,

którą

próbowaliśmy

scharakteryzować

w poprzednim paragrafie. Jeśli Jezus dzięki wiedzy boskiej

znał dzień sądu. to musiał o tym wiedzieć również dzięki swej

wiedzy ludzkiej.

Najważniejszym dla nas tekstem jest list papieża św. Grze­

gorza Wielkiego do patriarchy Aleksandrii^na temat angoetów

(około 600 roku). Papież dokonuje bardzo głębokiego rozróż­

nienia. pozornie tylko — jak sam stwierdza — nieznacznego:

Jezus znał dzień sądu w swej ludziej naturze, ale nie z c swgj

ludzkiej natury

u

. Znaczy to, że owo poznanie dnia sądu nie

jest owocem normalnej aktywności Jego ludzkiego umysłu.

Jest to boskie poznanie Słowa, ale udzielone ludzkiemu rozu­
mowi Jezusa.

Zakończmy te rozważania wzmianką o św. Janie Dama­

sceńskim (675-749), jednym z ostatnich autorów, którzy mó­

wili o agnoetach

l5

. W swoim wykładzie o wierze prawdziwej

wyraźnie stwierdza, że ludzki rozum Jezusa, działając całko­

wicie według właściwej mu natury ludzkiej, miał świadomość
tego, że jest rozumem Osoby Boskiej, a nie osoby jakiegoś

człowieka, który byłby tylko człowiekiem

16

.

W rezultacie widzimy, że pod koniec okresu patrystycznego

stwierdzono dwie rzeczy ijjełnię i doskonałość Człowieczeńs-

twa Jezusa. Jego ludzkiego rozumu, a jednocześnie fakt, iż ro-

zum ów posiada świadomość, że jest rozumem Osoby Boskiej-

•*.*1

“ DS 475; BF VI. 25.

JŚH

” Św. Jan Damasceński. Księga herezji, 85, PG 94. kol. 756.

4jl

“Św. Jan Damasceński, De fide onhodoxa, III, 19, PG 94, kol. 1080.

CZY JEZUS WIEDZIAŁ, ŻE JEST 8(Ki!EM?

background image
background image

3. TEOLOGOWIE

Teologowie średniowieczni i nowożytni skupią się głównie

na znalezieniu odpowiedzi na pytanie, które Ojcowie Kościoła

pozostawili otwarte: W—iAki s p o s ó b wiedza boska Słowa
została udzielona świętemu Człowieczeństwu Chrystusa? Od
rozwiązania tego problemu zależy wyczerpująca odpowiedź na

pytanie, które stanowi przedmiot tej książki. Faktycznie tylko

wtedy można z całą pewnością stwierdzić: .Jezus wiedział, że

jest Bogiem”, gdy odpowie się na pytanie: „w jaki sposób

o tym wiedział?” Odpowiedź na nie można dać dopiero wte­

dy, gdy problem ten poszerzy się na całą tajemnicę wiedzy lu­

dzkiej Jezusa z Nazaretu.

1. Teologowie średniowieczni

Widzieliśmy, że Ojcowie Kościoła w oparciu o dane ewange­

liczne jednomyślnie stwierdzają, że Jezus z Nazaretu, syn Maryi,

nie tylko był Synem Bożym, istniejącym przed stworzeniem, ale

ponadto w pełni dysponował poznaniem, wiedzą we właściwym

tego słowa znaczeniu boską, przysługującą Synowi Bożemu. Zo­

baczyliśmy również, że Ojcowie Kościoła z V-VI wieku, wierni

orzeczeniom Soboru Chalcedońskiego, nauczali, że ta wiedza bo­
ska wyrażała się poprzez usta i sposób bycia człowieka oraz

ujmowana była w pojęciach i ideach ludzkich, wytworzonych

przez ludzki rozum. A zatemjiyło rzeczą konieczną, aby tąjjft

„ska wiedza „przeszła” .w. jakiś sposób przez ludzki rozum. Wjaki

sposób? Jest to właśnie pytanie, na które będą się starali dać

odpowiedź średniowieczni teologowie.

background image

Po drobnych wahaniach, nad którymi nic warto się zatrzymy­

wać ', większość teologów XIII wieku wyróżni trzy poziomy
wiedzy ludzkiej Jezusa

2

: pognanie nabyte, będące udziałem każ­

dego człowieka,

poznanie

ludzi wybranych w niebie, czyli wizję

uszczęśliwiającą — widzenie Boga twarzą w twarz — i poznanie
„wlane”, typ poznania, jakim cieszyli się prorocy, przekazujący

ludziom Boże Objawienie. Ten pogląd nic jest, jak niektórzy czę­
sto sądzą, filozoficzną konstrukcją a priori, na co pozwalałaby
powierzchowna lektura dzieł św. Tomasza. Teologowie uznali
go za najlepsze streszczenie informacji podanych przez Biblię.
To, że Jezus tak jak wszyscy ludzie posiadał wiedzę nabytą, któ­

ra poszerzała się wraz z wiekiem, wiemy od Łukasza (2,52):

Jezus wzrastał w mądrości. Natomiast trzy teksty czwartej

Ewangelii (J 1,18; 6,46; 8,38

3

) świadczą o tym, że Jezus cieszył

się takim widzeniem Boga, jakie mają wybrani w niebie.

Temat wiedzy wlanej łączy się nieco luźniej z tekstem bib­

lijnym. Eonieważ Ewangelie mówią o Jezusie jako proroku
(Mt 13,57; Łk 13,33), to naturalnym wnioskiem wynikającym
z tego faktu jest to, że posiadał On — podobnie jak prorocy
— wiedzę a tym, co miał objawić ludziom. Z racji wyjątko­

wej godności, jaką cieszył się Chrystus, wypadało, aby to po-

TEOLOGOWIE

39

ł

Tak Summa Seniemiarum, przez długi czas przypisywana Hugonowi od św Wi

która (zmarłemu w 1140 roku), stwierdza: „Trzeba powiedzieć bez wabitna, ze
w Chrystusie nic ma innej wiedzy poza wiedzą boską" (Summa Semenuarum.

1. 16, PL 176, kol. 74). Franciszkanin Aleksander z Halle (zmarły w roku

1245) przyjmuje sześć rodzajów wiedzy w Chrystusie: wiedzą boską, wiedzą

„unii" (odpowiadającą zjednoczeniu w Jezusie Człowieczeństwa i Bóstwa),
wiedzą wizji uszczęśliwiającej i trzy rodzaje wiedzy czysto ludzkiej (Summa
theologica, III. 13). Św. Tomasz odrzuci oba te poglądy (S.th. III q.9 a.IV

* Tak św. Albert Wielki (In Semeni., III. dist. 13 i 14), św. Bonawentura (In

SemenL, III. dist. 14), a zwłaszcza św. Tomasz (S.th. III q.9-l2).

’ I 1.18 jest być może najmocniejszym tekstem: .Boga nikt nigdy nie widział

Ten Jednorodzony Bóg. który jest w łonie Ojca. (o Nim) pouczył". Ojciec

Lagrangc w swym komentarzu do Ewangelii ów. Jana pisze: „To pozwała
rozumieć, że Jezus obdarzony był wizją uszczęśliwiającą już w tym życiu Jest u
teza teologiczna, która według nas ma tutaj mocną podstawą" Wrażenie to po­
twierdza się, gdy się zważy, że Jan odpowiada twierdząco na pytanie wątprąoągn

Syracha (Syr 4331): „Któż Go widział i mógł to opowiedzieć

1

" Por. niżej, i I'"

background image

40

<z>

JF.zvs

wnnziAL. if n.srmKMM?

znanie było Małe i nieprzemijające, jak to było w przypadku
posłańców Bożych w okresie Starego Przymierza

4

.

Jednakże,

aby

odpowiedzieć

na

interesujące

nas

pytanie:

„Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?” i „W jaki sposób o tym
wiedział?”, należy pamiętać o tym, w jaki sposób wypracowa­

no te teologię.

Św.

Tomasz,

wierny

nauczaniu

Soboru

Chalccdońskicgo,

spokojnie stwierdza: gdyby w Chrystusie nic było innej wie­
dzy poza wiedzą w ścisłym tego słowa znaczeniu boską, to
wówczas nic mógłb) poznać niczego *. Faktycznie bowiem po­
znanie jest aktem Osoby Chrystusa, działającej jednak za pomocą

władz swej natury. Otóż Jezus Ewangelii ukazał się w naturze
ludzkiej i Jego słowa były owocem ludzkiego rozumu. Sobór
Chałcedoński zaś uczy. że w Jezusie obie natury, boska i ludz­
ka. istnieją w sposób różny, bez zmieszania ani zlania się. Bo­
ski rozum Syna Bożego, samego Boga, nie może więc uzupeł­

nić braku ludzkiego rozumu w Słowie Wcielonym.

A zatem jeśli Jezus wiedział, że jest Bogiem, jak fo stwier­

dza św. Jan, to mógł o tym wiedzieć jedynie na mocy swego
ludzkiego r oz urną, W jaki sposób? Dla św. Tomasza odpo­
wiedź jest prosta: jia mocy wizji uszczęśliwiającej, takiej, jaką

cieszą się wybrani w niebie i którą Jezus posiada na tej ziemi.

Dzięki tej „wiedzy wizji” widzi On Boga, Jego jedność, Trój­

cę Osób Boskich i widzi siebie złączonego z Drugą Osobą
Trójcy w jedności jednej Osoby

4

. Co by się jednak stało, gdy­

by tu. na ziemi, Chrystus nie miał owej wizji uszczęśliwiającej^

_i gdyby nie miał nawet owej wiedzy „wlanej”, jaką mieli pro-

* Trzeba zauważyć, że w tym punkcie teologowie w XIII wieku nie U

jednomyślni i ze sam św Tomasz był zwolennikiem kolejno różnych opinii. Por.
C.-V. Hem, Le Verbe mcamć (św Tomasz. Sornrne thiologiąue, wyd. „Revue de*
Jeunes"), l. II. III q.7-IS, Paryż 1927, s. 324, przypis objaśniający 49. Trzeba

ponadto zauważyć, że la wiedza wlana jest. jak mówi św. Tomasz, „jednoznacznie
podobna do naszej* (S.th III q. 11 a.5 ttd contra). U człowieka w sianie łaski jest
to wiedza darów Ducha Świętego (mądrość, wiedza, rozum) i charyzmatów (Sżh. Ul i

q. 11 a.l corpus).

S.th. III q.9 a.l ad ł. Św. Tomasz zwalcza opinię teologów wzmiankowaną

w przypisać I.

S.th. III q. 10 a 4 corpus.

background image

TEOUXiOWlE

41

rocy ’, i gdyby miał tylko tę „wiedzę nabytą”, tak jak wszyscy
bez wyjątku ludzie? Czy Jezus mógłby wiedzieć, że jest Bo­

giem? Pytania tego. które jak to za chwilę zobaczymy, zostało

wyraźnie sformułowane przez współczesnych teologów, św. To­
masz nigdy sobie nie postawił. Nie znajduje się ono również
u wielkich klasycznych komentatorów Doktora Anielskiego: Ka­
jetana, Jana od św. Tomasza, karmelitów z Salamanki. Goneta.

Billuarta. Jednakże spójność myśli św. Tomasza narzuca od­

powiedź, którą dali współcześni tomiści. Odpowiedź jest nega­
tywna. Tym tematem musimy się teraz zająć.

2. Teologowie współcześni

Dopiero w XX wieku teologowie spckulatywni postawili sobie

pytanie: „W jaki sposób Jezus wiedział, że jest Bogiem?” Należy
położyć akcent na „w jaki sposób”. W przeciwieństwie do nie­

których współczesnych egzegetów oraz będących pod ich wpły­
wem teologów, autorzy, z których opiniami pokrótce się zapo­
znamy, są — wraz z całą poprzedzającą ich tradycją — całkowi­

cie przekonani, że Jezus miał pełne poznanie swej tajemnicy

Boga-Człowieka. Ich badania dotyczą miejsca tego poznania
w konstytucji antropologicznej Jezusa-Czlowieka. w Jego ludz­
kim rozumie. A zatem, gdy stawiają pytanie: „Czy Jezus wie­
działby, że jest Bogiem, gdyby nie miał wiedzy wizji uszczęśli­
wiającej, jaką mają święci w niebie, lub wiedzy wlanej proro­
ków?”, zdają sobie doskonale sprawę, że rozpatrują możliwość
teoretyczną, coś, co nigdy nie miało miejsca. Podobnie jest wte­
dy, gdy teologowie mówią o człowieku w stanie czystej natury,
bez łaski, która sprawia, że człowiek jest dzieckiem Bożym,

i bez grzechu, który wykrzywia ludzką naturę. Jest to stan. który

7

Na mocy wiedzy wlanej, mówi ów. Tomasz, Jezus znal wszystkie tajemnice,

które są przedmiotem Objawienia (S.lh. III q.ll a.l corpus) Znal je — tak jak
prorocy

poznaniem

pewnym,

ale

pewnym

pewnością

wiary.

Głównie

chodziłoby o poznanie Jego boskiej natury. Musiałby dokonać aktu wiary w swe

Bóstwo. Zob. niżej, przypis 10, cytat z książki ojca Garrigou-Lagrange'a.

background image

nigdy nic istniał, ale który należy rozważyć, jeśli się chce do­

brze zrozumieć aktualną rzeczywistość. Jeśli mówimy o ludz­

kiej naturze, zranionej grzechem (stan człowieka po grzechu),

ranę tę można jedynie rozumieć w stosunku do stanu, w któ­

rym jej jeszcze nie było. Tak samo, żeby wiedzieć, gdzie nie­

jako „mieści się" poznanie, które Jezus miał o swej własnej

tajemnicy Boga-Człowieka. nic ma innej metody, jak ta, która

polega na rozważeniu — w sposób całkowicie teoretyczny

i abstrakcyjny — tego, oo by było, gdyby Chrystus nie posia­

dał rozróżnionych wyżej odmiennych poziomów poznania.

Dla niektórych teologów nowożytnych poznanie, jakie miał

Jezus jako człowiek o swej boskiej naturze, zostało Mu dane

od razu przez sam jfakt unii hipostatyczncj, to znaczy zjedno­

czenia natury ludzkiej i natury boskiej w jednej Boskiej Oso­
bie *. Jednak teologowie tomistyczni nie przyjmują tego roz­

wiązania. które zdaje się powracać do „wiedzy unii” Aleksandra

z Halle, wyraźnie odrzuconej przez św. Tomasza

9

. Świadomość,

którą Jezus miał jako człowiek, że jest Osobą Boską, może

pochodzić jedynie z Jego wiedzy ludzkiej, stosownie do jedne­

go z dwóch elementów tej wiedzy: wiedzy wizji uszczęśli­

wiającej lub wiedzy wlanej. Albowiem wiedza nabyta, wspól­

na wszystkim ludziom, choćby nie wiadomo jak doskonała, nie

może wykraczać poza zdolności natury ludzkiej. Niektórzy sądzą

więc

l0

, że Jezus czerpał pewność, że jest Bogiem, z wiedzy

* Takie jest stanowisko fC Rahnera, „Probldmes actuels de christologie"

w; Ścrits thMogu/ues, t. I, Bruges 1969, s. 141n, oraz J. Mourotu, Le Mystlre

du temps, Paryż 1962, s. 100-120, i paru innych.

S.th. III q.9 a.l ad 3 wraz z odpowiedzią. Według Soboru Chalcedońskiego

natura boska i natura ludzka współistnieją w Chrystusie bez jakiegokolwiek

zmieszania. W konsekwencji, mówią tomiici, nie ma w ł a ś c i w e g o Bogu-

-Słowu działania, mającego wpływ na Człowieczeństwo Chrystusa. B o s k i e

d z i a ł a n i e , wpływające na Człowieczeństwo Chrystusa, dotyczy n a t u r y

boskiej i jest wspólne dla trzech Osób.

Tak V. Heris, A propos d'un aniele sur la psychologie du Christ, RSPT

43/1959, s. 462-471. Zob. s. 468-471. Uściśla on jednak na s. 471, że tylko wizja

uszczęśliwiająca pozwala Jezusowi „uchwycić bez jakiegokolwiek cienia" Jego

boską osobowość. W rzeczy samej, bez wizji uszczęśliwiającej Jezus musiały

„wierzyć na ślepo” w swoje Bóstwo, jak to słusznie stwierdza R. Garrigou

Le Sauveur ei son amour pour nous, Paryż 1933, s. 198.

42

CZY JEZUS WIEDZIAŁ ŻE JEST BOGIEMt

background image

wlanej (wiedza prorocka). Dzięki niej ma On o b j a w i e n i e ,
że jest Bogiem. Jednak, zdaniem większości teologów tomisty-
cznych, Jezus wie z całą pewnością, że jest prawdziwym Bo­
giem i prawdziwym człowiekiem dzięki takiej wiedzy, jaką
cieszą się wybrani w niebie (wizja uszczęśliwiająca) ". Nieza­
leżnie od tego wszyscy ci teologowie tomistyczni są zgodnie
do jednego, bardzo ważnego dla interesującego nas zagadnie­
nia punktuj gdyby Jezus miał jedynie wiedzę nabytą, tzn. wie­
dzę, która jest wspólna wszystkim ludziom, którą nabywa się
przez zwykłe korzystanie z danego wszystkim ludziom rozu­
mu, wówczas Jezus byłby Bogiem, ale nic wiedziałby o tym

1J

.

Uściślijmy jeszcze raz, że chodzi o hipotezę nierzeczywistą,
uznaną za taką przez tych, którzy ją tworzą i którzy są całko­
wicie przekonani, iż Jezus wiedział, że jest Bogiem. Hipotezą
bliska nawet absurdy — nic metafizycznego czy ontologiczne-
go, ale dotyczącego logiki planu Bożego: po co byłoby wyno­
sić rozumne i wolne stworzenie do tak wielkiej godności, gdy­
by ono nie miało o tym nic wiedzieć? Jednak ta hipoteza.

TEOLOGOWIE

" Taka jest opinia R. Ganigoo-Lagrangc'a, dz. cyt. (zob. wyżej, przypis 10),

J. Maritaina, De la gróce et Je 1'humaniU de JJsus, Paryż i967. s. I I I n
(stanowisko bliskie o. Hćrisowi, ale bardziej zadowalające: Jezus miał dowód
swego Bóstwa dzięki wizji uszczęśliwiającej. ale dowód niekomunikowalny.
ponieważ „nadświadomy". Wiedza wlana pozwalała na jego sformułowanie
i zakomunikowanie); J.-H. Nicolas. RThom 53/1953, s. 423n. i wielu innych.

u

J.-H. Nicolas pisze: „Trzeba z całą pewnością powiedzieć, że jeśli dusza

Chrystusa nie miałaby wizji uszczęśliwiającej, to miałaby świadomość pewnej
tajemnicy. Jej świadomość nic zamykałaby się na ludzkim ja, które nie istnieje,
i nie byłaby w stanie dotknąć Jego boskiego ja" (be. cit, patrz poprzedni
przypis). V. Hćris pisze lak samo: „Właśnie dlatego, nawet jeśli to wydaje się na
pierwszy rzut oka dziwne, jasnym jest. że Chrystus na mocy samych sił swoich
ludzkich władz nie byl w stanie uzyskać świadomości o swej boskiej osobowości
(...). Jedynym skutkiem psychologicznym, który jest wynikiem unii hipo-
słatycznej, jest doskonałość moralna Chrystusa. Ten wynik jest jednak jedynie
jiośrcdni: opiera się on na tym, że Bóg. połączony osobowo z ludzką naturą,
zaangażował się w ustrzeżenie tej natury od wszelkiego błędu poprzez szczególnie
skuteczną pomoc (...). Chrystus, doświadczając swej absolutnej bezgrzeszności,
mógł dojść do wniosku, że jest przedmiotem szczególnej łaskawości Boga. że
cieszy się niezwykłym zjednoczeniem swej duszy z Bogiem, ale nigdy unią
hipostatyczną i tajemnicą łaski, którą ona implikuje’* (Lr Mystirr Ja Ctarst. Paryż

1928. s. 84n).

background image

jakkolwiek nierzeczywista i absurdalna, jest mimo to z punktu

widzenia teologicznego .użyteczna, albowiem pozwala ona le­
piej z a n a l i z o w a ć różne elementy tajemnicy Wcielenia.

Oto wynik tej analizy: tajemnica Wcielenia nic implikuje

w e w n ę t r z n i e , w swej wewnętrznej strukturze poznania

przez Jezusa z Nazaretu Jego boskiej natury. Innymi słowy,

Jezus, który byłby Bogiem, ale który nic wiedziałby o tym,

nie implikuje żadnej sprzeczności w s t r u k t u r z e tajemnicy
Boga-Człowieka. Jednakże .wprowadza coś nielogicznego do

mądrości Bożego planu. Dodajmy jeszcze, że autorzy, którzy

myślą w ten sposób, nie należą do awangardowych teologów.

Wręcz przeciwnie. Są wiernymi stróżami tradycji Kościoła

i myśli św. Tomasza z Akwinu. Streszczając: .w stosunku do

tajemnicy Wcielenia, poznanie, jakie Jezus ma o swoim Bó

:

stwie, reprezentuje pewien d o d a t e k , ale dodatek ten jest

k o n i e c z n y .

Wynika

z

tego ważny wniosek: można negować lub podawać

w wątpliwość świadomość, jaką Jezus miał o swoim Bóstwie,

a

mimo to

nadal wierzyć w Bóstwo Chrystusa. Oczywiście tego

rodzaju postawa jest bardzo niebezpieczna. W następnym roz­

dziale zobaczymy, dlaczego. Wykażemy, że twierdzenie, według

którego Jezus doskonale wiedział, że jest Bogiem, jest doktry­

ną, która posiada wszystkie charakterystyczne cechy potrzebne

do tego, by została ogłoszona dogmatem wiary. Jednak cho­

dzi w każdym razie o artykuł wiary r ó ż n y od tego, który

stwierdza Bóstwo Jezusa Chrystusa.

44

CZYJEZUS W1KOZIAŁ, Zt. JEST BOGIEM?

background image

4. WIARA KOŚCIOŁA POTWIERDZA PRAWDĘ,

IŻ JEZUS WIEDZIAŁ, ŻE JEST BOGIEM

I tak zakończyliśmy nasze studium wypowiedzi tradycji Ko­

ścioła.

W konsekwencji wypada postawić problem: jaka jest* mó­

wiąc językiem teologicznym, k w a l i f i k a c j a t e o l o g i c z ­
na. twierdzenia: Jezus wiedział, że jest Bogiem? Czy jest to
dogmat wiary, taki jak Bóstwo Chrytusa, czy też po prostu na­

uka teologicznie pewna, albo może opinia, nad którą można
swobodnie dyskutować, a nawet ją odrzucić?

Żeby dowiedzieć się, czy chodzi o dogmat wiary, należy sobie

przypomnieć, że Kościół podaje prawdy wiary w dwojaki spo­
sób: .w sposób nadzwyczajny, popizez definicję dogmatyczną pa­
pieża lub soboru ekumenicznego, lub w sposób zwyczajny, na

mocy tego, co nazywamy powszechnym, zwyczajnym magiste­
rium Kościoła, poprzez zwykłe nauczanie biskupów, będących
w jedności z papieżem, w zwyczajnym pełnieniu przez nich fun­
kcji nauczycielskiej'. Ani w jednym, ani w drugim wypadku nie

można powiedzieć, że papież i biskupi, wypełniając swój urząd
nauczycielski, zajęli stanowisko w tym względzie. Jednak to
magisterium zwyczajne czy nadzwyczajne nie działa w sposób
dowolny: wyraża powszechną wiarę chrześcijan, wiarę budzo­
ną i ożywioną przez Ducha Świętego, który strzeże, zachowu­

je i rozwija depozyt Objawienia, powierzony przez Boga Jego

Kościołowi. A zatem zanim pojawi się jakaś deklaracja magi­

sterium Kościoła, wcześniej lud chrześcijański przeżywa jako
rzeczywistość, w którą wierzy, określony, szczególny element

1

1

Zob. Sobór Watykański t, Konstytucja Dei Filius, I, rozda. 3 (DS 3011: BM. 31),

background image

46

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM?

J

'

..................................

Bożego Objawienia i doświadcza go. Jest

10 często wiara nie­

co uśpiona, zawarta w innych wypowiedziach magisterium Ko­

ścioła. Obudzi się ona jednak wtedy, gdy trzeba będzie zająć sta­

nowisko wobec kontestacji lub negacji. Gdy nastanie taka pora,

rolą magisterium będzie stwierdzić tę wiarę i zweryfikować jej

autentyczny charakter (zgodność z Pismem Świętym, Tradygą,

liturgią itd.).

Czy dotyczy to interesującego nas problemu? Bez wahania na­

leży odpowiedzieć twierdząco. Mówiliśmy już, jak oczywiste by­

ło to dla większości chrześcijan, że .jeśli jest Bogiem, to oczywi­

ście o tym wję”. Zresztą czwarta Ewangelia to poświadcza. I jak
to przed chwilą ukazaliśmy, w całej historii Kościoła Ojcowie

i teologowie nigdy nie podali w wątpliwość podstawowej histo-

ryczności deklaracji Jezusa co do Jego Bóstwa.

Możemy jednak napotkać poważny zarzut: ileż to stwier­

dzeń przekazanych zostało przez jednomyślną tradycję, po­

świadczonych przez Pismo Święte, a potem, w następstwie no­

wych danych, wynikłych z postępu naukowego, porzuconych!

Na przykład naukowa

dokładność

opowiadania z 1. rozdziału

Księgi Rodzaju na temat stworzenia świata, historyczność

Księgi Jonasza,

przypisanie

rozdziałów 40-66 Księgi Izajasza

autorowi początkowej części Księgi...

Czy

nie to

samo zachodzi

w odniesieniu do podjętego tutaj

problemu? Faktycznie wielu egzegetów i teologów sądzi i mó­

wi. że

postęp egzegezy i poznania

historycznego Jezusa z Na­

zaretu zobowiązuje Kościół do zajęcia tej samej postawy, jaką

zajął w odniesieniu do pierwszego

rozdziału Księgi Rodzaju.

Faktycznie mamy tu do czynienia z prawdziwym proble­

mem: tradycja Kościoła przekazywała wiele stwierdzeń w spo­

sób niekrytyczny, jako coś oczywistego, aż do momentu, kie­

dy spowodowana postępem nauk kontestacja rzuciła wyzwanie

Kościołowi, który w końcu uznał, że te elementy nie stanowi­

ły części Objawienia. Podaliśmy wyżej trzy przykłady. Można

by dorzucić jeszcze przedkopemikańską kosmologię, przypisy­

wanie Mojżeszowi autorstwa Pięcioksięgu, problem auto^B

Drugiego Listu św. Piotra...

background image

47

Tc niezaprzeczalne fakty zachęcają nas, aby wyróżnić w tra­

dycji Kościoła to, co utrzymywane jest w sposób kry tycz.*
ny, od tego, co przekazywane jest w sposób n i e k r y t y c z ­
n y . U podstaw rozróżnienia znajduje się właśnie k o n t e s t a ­
c j a , pochodząca z różnorodnych przyczyn i czynników, która
neguje lub podaje w wątpliwość twierdzenia przekazane przez
tradycję. W wyżej cytowanych przykładach po pewnym czasie
i wahaniach Kościół uznał zasadność kontestacji. W innych przy­
padkach, napotykając negację, mocno trzymał się swego stanowi­
ska: kontestacja posłużyła do wzmocnienia, potwierdzenia wiary
Kościoła w tych punktach, które kwestionowano (rzeczywista
obecność Chrystusa w Eucharystii, grzech pierworodny, hierar­

chiczna struktura Kościoła...). W tych ostatnich wypadkach Ko­
ściół, wspomagany przez Ducha Świętego, lepiej zrozumiał, że
kwestionowane prawdy stanowiły część depozytu wiary, której
zachowywanie, przekazywanie i nauczanie jest jego obowiąz­
kiem. W pierwszym wypadku cieszył się on również łaską Du­
cha, który pozwolił mu stwierdzić, że kontestacja nie może naru­
szyć danych objawionych. W każdym razie n i g d y w historii

Kościoła nie było „przepływu” pomiędzy dwiema kategoriami.

Nigdy wypowiedź ogłoszona częścią depozytu wiary nie przeszła
potem do kategorii wypowiedzi nie związanych z wiarą.

Do jakiej kategorii powinniśmy zaliczyć interesujące nas

twierdzenie: Jezus zdawał sobie doskonale sprawę z tego. że

jest Bogiem? Czy był okres w życiu Kościoła, kiedy to twier­

dzenie było podawane i utrzymywane w sposób krytyczny wo­
bec tych, którzy mu zaprzeczali? Odpowiedź jest twierdząca.
Okres życia Kościoła, gdy podobna kontestacja miała miejsce,
to okres apostolski, a tekst, w którym Kościół potwierdził to
przekonanie, ma siłę nieograniczenie większą aniżeli tekst sobo­
rowy, bo jest to natchniony tekst biblijny, czwarta Ewangelia.

Wykazano to już szczegółowo w rozdziale 1. Tutaj ograni­

czymy się jedynie do streszczenia wyników.

Tym, którzy przeczą tajemnicy Wcielenia, Jan ukazuje

w swojej Ewangelii to, że Jezus jest Synem Bożym, samym

WIARA KOtCIOłA POTWIERDZA. .

background image

Bogiem, i że_to przekonanie ma swoje korzenie w nauczaniu

samego

Jezusa.

Prawdziwość lego nauczania poświadczona

jest przez cuda, „znaki", „dzieła", dokonane przez Jezusa.

W odpowiedzi na negacje i kontestacje w sposób rozstrzy­

gający stwierdzono zatem dwie kwestie:

— Jezus jest Synem Bożym, samym Bogiem.

— Skąd to wiemy? Sam Jezus o tym pouczył.
Rezultatem tego rozumowania jest to, że nawet gdyby

czwarta Ewangelia nie potwierdzała bezpośrednio wiedzy Je­

zusa o sobie samym, to wniosek taki wypływa bezpośrednio

z drugiego punktu: nauczania Jezusa. Nie ulega najmniejszej

wątpliwości,

że

tego

rodzaju

nauczanie

ma

swoje

źródło

w wiedzy Jezusa. Jest to oczywiście truizm.

Jeśli porównamy poznanie, jakie Jezus miał o swym Bó­

stwie, z innymi prawdami wiary, na przykład z prawdą o grze­

chu pierworodnym lub o rzeczywistej obecności Chrystusa

w Eucharystii, natychmiast dostrzeżemy podobieństwa i różni­

ce. Podobieństwa: w jednym i drugim wypadku w wyniku nega-

cji kontestacji zostaje potwierdzona wiara ludu Bożego. Różnice:

we wzmiankowanych przed chwilą dogmatach zjawisko konte­

stacji i potwierdzenia wiary miało miejsce dość późno w życiu

Kościoła. Sobory potwierdzały uroczyście to, co wcześniej poda­

wano w wątpliwość. Gdy chodzi o nasz temat, stało się to na po­

czątku dziejów Kościoła, w okresie apostolskim, w tekście stano­

wiącym część Objawienia, którym jest Boże słowo.

Polem przez prawie dwadzieścia wieków nikt nie kwestio-

nawał tej nauki, nikt nie podawał w wątpliwość historyczności

nauczania Jezusa, które przekazał św. Jan. Oczywiście teolo­

gowie czasów nowożytnych, którzy pod względem ortodoksji

byli bez zarzutu, potrafili lepiej odróżnić tajemnicę Wcielenia

od ludzkiej wiedzy Jezusa o Jego Bóstwie. Wykazali, że pier­

wsza nie zawiera ontologicznie drugiej. Jednakże zawsze bar­

dzo mocno potwierdzali jedną i drugą.

Narzuca się wniosek. . Twierdzenie^ że Jezus wiedział, _że

jest Bogiem, stanowi część depozytu wiary Kościoła. Oczywi-

4Y

CZY JZZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM T

background image

WIAKA KOŚCIOŁA POTWIERDZA

49

ścic nie zostało ono zdefiniowane przez uroczyste i nieomylne
nauczanie Kościoła, ale spełnia wszystkie konieczne warunki,
aby tego rodzaju definicja była możliwa. Jeśli chodzi o intere­
sujący nas problem, sytuacja jest dość podobna do tej, w ja­
kiej znajdowały się dogmaty ogłoszone w latach 1854 (Nie­
pokalanego Poczęcia), 1870 (nieomylności papieża) i 1950
(Wniebowzięcia), zanim Kościół je uroczyście ogłosił. Defini­
cje te nic wniosły nic nowego, jedynie uroczyście potwierdziły
to, w co wierzył cały lud chrześcijański.

W drugiej części musimy teraz wykazać, jy jakiej relacji

znajduje się ta wiara Kościoła w stosunku do pracy h i s t o ­
r y k a , badającego t e k s t y b i b l i j n e i r z e c z y w i s t o ­
ś c i , których tc teksty są świadkami

Historyk z racji metody posługuje się tylko r a c j o n a l n y -

m i narzędziami pracy. Jednakże nic jest on przez to samo
r a c j o n a l i s t ą , tzn. kimś, kto wyklucza nadprzyrodzoność,

zwłaszcza kiedy studiuje teksty, w których chodzi o rzeczywi­
stość nadracjonalną. Jeśli jest on wiemy swej metodzie, będzie

musiał skonfrontować twierdzenia tradycji Kościoła z tym, co
ukazuje mu studium tekstów, badanych w sposób krytyczny.
Zobaczymy, żc będzie zmuszony przyznać, że tc twierdzenia
opierają się na solidnych danych, na argumentach, które swą
wartość zawdzięczają zdrowej metodzie historycznej.

Powtórzmy to, co już zostało powiedziane. Ta kwestia sa­

rn a w s o b i e należy do kompetencji historyka. Nikt nic za­
przeczy, że historyk ma prawo postawić sobie pytanie: „Czy
Aleksander Wielki uważał się za boga?” Dziedzina wiary chrze­
ścijańskiej nie należy do strefy tabu, otoczonej zasiekami
i niedostępnej dla badań historycznych. Jednakże musi ona
mieć świadomość swych granic i ukazać jasno stopień pewno­
ści lub niepewności swych wyników.

background image

1. HIPOTEZA ROBOCZA

/j! ' lA

,0

X l/f Jjj

r

>

/"

Celem drugiej części naszych rozważań jest konfrontacja

wiary Kościoła, ukazanej w poprzednich rozdziałach, ^wyni­
kami badań historycznych, naukowych, które są uczciwe, lo­

jalne, racjonalne, ale nie racjonalistyczne.

Chcąc to osiągnąć, sięgniemy po metodę stosunkowo rzad­

ko używaną w studiach biblijnych, która jednak odznacza się
nie podlegającym dyskusji rygorem naukowym. Metoda ta jest
bardzo bliska metodzie problemów geometrycznych, które mu­

sieliśmy rozwiązywać w wyższych klasach szkół średnich,
a których rozwiązanie zaczyna się słowami: „Załóżmy, że
problem jest rozwiązany”. Spokrewniona ona jest również
z metodą, która pozwoliła astronomowi Leverrierowi odkryć
planetę Neptun. Stworzył on h i p o t e z ę r o b o c z ą : nieregu-
larności w ruchach gwiazd spowodowane były zakłóceniami

jakiejś innej, nie znanej planety. Umiejscowił tę planetę w prze­

stworzach nieba („załóżmy, że problem jest rozwiązany”).
Wyliczył pozycję i wymiary tej planety zgodnie z zaobser­
wowanymi przez siebie zakłóceniami, które musiałaby ona
stwarzać. I wiadomo, że odkryto tę planetę dokładnie w tym
miejscu, które zostało wyliczone.

Mając to na uwadze, przedstawiamy naszą hipotezę robo­

czą: różne teksty Nowego Testamentu, które mówią o tajemni­
cy Chrystusa, o Jego preegzystencji i Jego Bóstwie, można
wyjaśnić w sposób następujący: Jezus był fiattiax że jest Bo­

giem, Synem Bożym. To wszystko, co Nowy Testament mówi
na Jego temat, odpowiada temu, co Jezus myślał o sobie sa-

background image

«0'

ul

i ukazał to przekonanie poprzez swoje nauczanie i swoje

czyio

Prawomocność lub — lepiej — słuszność tej hipotezy robo­

czej przedstawia się następująco:

1. Pokażemy, jak poniekąd u priori, Jezus zmuszony był

postępować, aby przekazać swoje przekonanie uczniojn.

2. Pokażemy dokładną.odpowieilniość pomiędzy sposobem,

według którego Jezus z konieczności musiał postępować, usta­
lonym a priori, a tym, co nam objawia ewangeliczna i nowo-

testamentowa tradycja, rozważana w jej historycznym rozwoju.

Uściślijmy ostatecznie naszą hipotezę roboczą. Kiedy mówię:

Mahomet w i e d z i a ł, że jest posłany przez Boga, mam na my­

śli. że był on nim r z e c z y w i ś c i e (płaszczyzna obiektywna).
Kiedy mówię: Mahomet był p e w n y , że jest posłany przez

Boga, to równie dobrze mogę nie podzielać tej pewności i my­

śleć, że Mahomet mylił się co do swego posłannictwa (płaszczy­

zna subiektywna).

Oto dlaczego nasza hipoteza robocza została sformułowana

w terminologii subiektywnego przekonania (Jezus był pewien,

że jest Bogiem), a nie poznania obiektywnego (Jezus wiedział, żc

jest Bogiem). W ten sposób pozostajemy w dziedzinie ściśle
właściwej historykowi, który nie może stwierdzić Bóstwa

Chrystusa (twierdzenie, które objawia wiara), ale który może

w odniesieniu do Jezusa — tak jak do Mahometa, Aleksandra

U

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM?

'Twierdzenie, że „to wszystko, co Nowy Testament mówi na temat Jezusa,

odpowiada temu. co Jezus myślał o sobie samym” implikuje oczywiście fakt, że

„to wszystko, co Nowy Testament mówi na temat Jezusa”, stanowi spójną całość.

Tego ostatniego punktu nic przyjmują ci, którzy uważają, żc w Nowym Testamencie

jest wiele trudnych do pogodzenia ze sobą chrystologii. Jednak opinia la jest
bardzo sporna. Nie do pogodzenia jest tylko to, co jest sprzeczne w ścisłym tego

słowa znaczeniu (A różne jest od A). Otóż w nowotcstamentowycb twierdzeniach

odnośnie do Chrystusa nigdzie nic znajdujemy tego rodzaju sprzeczności.

Znajdujemy tam napięcia pomiędzy twierdzeniami, k t ó r e w y d a j ą s i ę

s o b i e p r z e c i w s t a w i a ć , ale nie są ze sobą sprzeczne. Tak samo wiata

chrześcijańska twierdzi, że są trzy Osoby Boskie, ale jeden Bóg, twierdzi, 2e jest

łaska i wolność, nieskończone miłosierdzie Boże i istnienie piekła itd. Jest to

podstawowa właściwość t a j e m n i c y Boga i Chrystusa.

background image

tttPOtKZA ROBOCZA

ii

Wielkiego, Buddy i innych — stawiać sobie pytanie na temat
tego, co On sam myślał o swej osobie i swym stosunku do

Boga.

/. Przeszkody

h

- objawieniu tajemnicy Chrystusa

Po sformułowaniu hipotezy roboczej spróbujmy teraz zasta­

nowić się nad tym, co warunkuje objawienie człowiekowi tej

Jajcmnicy^ Przede wszystkim, jeśli weźmiemy pod uwagę

mentalność bezpośrednich uczniów Jezusa, to objawienie tej

tajemnicy napotyka trzy przeszkody:

1.. Mentalność- religijną,- według której rzeczą istotną było

posłuszeństwo Prawu Bożemu, ogłoszonemu przez Mojżesza.

Była ona zbyt mało przyzwyczajona do refleksji o Bogu i Jc-

go naturze i mało podatna na tę refleksję, uważaną przez wie­

lu za nieużyteczną, niemożliwą i świętokradzką.

(

2. Mentalność religijną, ukształtowaną przezjtonfrontację

. z otaczającym bałwochwalstwem, dla której to wszystko, co

'I nic było tożsame z wyznaniem wiary monoteistycznej z Księ­

gi Powtórzonego Prawa 6,4, tym samym stawało się bałwo­
chwalstwem.

3.

Mentalność religijną, ukształtowaną przez ęscłiatologię^

a nawet apokaliptykę: pewność, że koniec wszystkiego jest
bliski, i uporczywe oczekiwanie tego końca, w którym ostatfc
cznic objawi się triumf Boga nad nieprzyjaciółmi Izraela, jak

^ również szczęście i chwała ludu Bożego, który zapanuje nad

swymi cicmiężycielami; oczekiwania, których ślady widoczne są

jeszcze w mentalności uczniów Jezusa po Jego Zmartwychwsta­

niu (por. Dz 1,6).

Rzecz

jasna

yt

n»j cytiwgi objawienie

tajemnicy Boga

i Chrystusa mogło odbywać się tylko stopniowo. Początkowo

i.

mogło zostać przyswojone tylko to, co wchodziło w zakres re-

t ligijnej mentalności pierwszych uczniów: Jezus — prorok. p«ł-

background image

56

CZY JEZUS WITMIU., ZF. JEST B(XilFM?

\\ex\s

stanice Boga. Z drugiej strony Bóstwo Jezusa mogło zostać obja­
wione uczniom jedynie przez takie zachowania, w których Jezus

przejmował władzę zarezerwowaną dla samego Boga („twoje
grzechy są odpuszczone"), a nie przez wyraźne deklaracje, które
mogły wzbudzić tylko pełną zgorszenia dezaprobatę.

Zresztą Jezus w sposób nieunikniony musiał podjąć ryzyko,

że Jego słowa i Jego czyny zostaną zinterpretowane zgodnie
z mentalnością, jaką posiadali Jego uczniowie. Mentalność ta
niekonieczne musiała fałszować znaczenie tego, co widzieli
i słyszeli, ale działała podobnie do filtrujących szkieł, kolory-
zujących lub zniekształcających, zależnie od przypadku powię­
kszając lub pomniejszając, powodując, że zapamiętywali lub
zapominali to, co widzieli i słyszeli, w zależności od tego, czy
było to zgodne z ich mentalnością, czy nie. Do słów i czynów

Jezusa wprowadzali elementy obce, zaczerpnięte z ich własnych

horyzontów religijnych. I jest rzeczą oczywistą, że im większa

jest różnica pomiędzy tym, co Jezus mówi i czyni, a tym, jak to

rozumieją uczniowie, tym bardziej skłonni są oni do redukowa­
nia, zapominania, koloryzowania czy zniekształcania.

I jeszcze jedna uwaga. Według prezentowanej wyżej hipote­

zy roboczej, _Jczus był przekonany, że jest Bogiem, ale nie
utożsamiał się z Bogiem, swoim Ojcem, na co jasno wskazują
teksty biblijne. Co więcej, był On zdecydowanym i bezkom­
promisowym wyznawcą izraelskiego monoteizmu (por. tekst
Pwt 6,4, cytowany przez Jezusa w Mk 12,29). W ramach na­

szej hipotezy roboczej Jezus miałby koncepcję dotyczącą swej
Osoby, jaka wyłania się z pism Janowych: jest On Bogiem,
Jego Ojciec jest Bogiem, a mimo to jest tylko jeden Bóg. Jed­
nakże jeśli sformułowanie tego rodzaju nauki stanowi jeszcze

pewną trudność po dwudziestu wiekach chrześcijaństwa oraz
teologicznych i dogmatycznych dyskusjach, to tym bardziej
trudne, a nawet wręcz niemożliwe było dojście do zadowalają­

cych sformułowań u zarania ery chrześcijańskiej! Istniało
ogromne ryzyko stworzenia ordynarnego politeizmu, podobne­
go do tego, który Biblia zaciekle zwalczała. Jezus

background image

HIPOTEZA ROBOCZA

postępować bardzo ostrożnie, aby uniknąć powstania w duszach
swoich wiernych jednego z trzech błędów, będących stałą pokusą
chrześcijan: Jezus nie jest naprawdę Bogiem; nic jest naprawdę
człowiekiem; jest kilku Bogów. Od razu dostrzegamy nieunik­
niony charakter pierwszego etapu nauczania Jezusa. Przekaże On
przekonanie, kim faktycznie jest, bardziej przez czyny niż słowa,
bardziej przez swoje zachowanie, polegające na przypisywaniu
sobie przymiotów boskich, aniżeli przez wyraźne deklaracje, któ­
re byłyby niemal na pewno źródłem błędów.

S7

H.

2. Tny etapy

Ut

A zatem wszystko, zarówno sama nauka, jak i jej wewnętrzne

trudności, zarówno uczniowie, jak i ich ograniczona możliwość
przyswojenia sobie tej nauki, nakazywało stopniowe wdrażanie
w te prawdy. To stopniowe nauczanie można a priori usystema­
tyzować w trzech etapach,

W p i e r w s z y m e t a p i e Jezus.nic objawia wszystkiego,

co mogłoby być zrozumiane odnośnie do Jego osoby_i nauki,
ale tylko to, co — zgodnie z określoną mentalnością środowi­
ska ^ mogło być przyjęte i przyswojone bez niebezpieczeń­
stwa popadnięcia w błąd. Jednak będzie musiał próbować

przeobrazić tę mentalność, ukazując jej wąskie granice i ewen­
tualne odchylenia.

D r u g i e t a p skoncentruje się na formacjLaruny.uczniów ■

Ci zaś, pociągnięci i zdobyci nauką i osobowością Mistrza,
zdobędą odpowiednie dyspozycje, które ewentualnie pozwolą
im przyjąć przewyższającą i szokującą ich naukę, której wszy­
stkich wymiarów nie są jeszcze w stanie zrozumieć.

T r z e c i e t a p polegać będzie na dokonaniu ąelekcji we­

wnątrz tej grupy uczniów, celem wybrania uprzywilejowa­
nych, którym będzie można powierzyć głębszą naukę, aby —
kiedy będą już wystarczająco dojrzali — przekazywali ją innym.

Należy położyć nacisk na fakt, że te trzy etapy może a priori

background image

założyć nawet ten. kto zupełnie nie zna tradycji ewangelicznej.
Oczywiście można zarzucić temu schematowi to, że prezentuje

on a priori to, co faktycznie jest tylko a posteriori, i powie­

dzieć. że w rzeczywistości to tradycja ewangeliczna tkwi u pod­
staw tego rozróżnienia na trzy etapy.

Na taki zarzut możemy odpowiedzieć, że schemat ten odpo­

wiada całkowicie temu. co historia i socjologia religii wie

o ewolucji religii. w szczególności o relacjach pomiędzy zało­
życielem. uczniami a szeroką publicznością.

ss

<

zy

jezus

wir.nztAt, u:

jest

aogutr

background image

2. STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI

EWANGELICZNEJ

DWA PIERWSZE ETAPY:

NAUCZANIE JEZUSA SKIEROWANE DO RZESZ

1 DO UCZNIÓW

Nic chodzi lutaj o zrelacjonowanie prac egzegetów i kryty­

czne zbadanie wszystkich tekstów, mówiących o samoświado­

mości Jezusa. Ograniczymy się do ukazania szerokiego kon­
sensusu egzegetów tam, gdzie takowy istnieje. Tam, gdzie le­
go konsensusu nic ma albo gdzie trudno na taką większość

wskazać, przyjmiemy rozwiązanie, za którym przemawiają
bardziej przekonujące argumenty.

LPięp

vs

^y

e,a

P

:

publiczne nauczanie Jezusa

Spróbujmy zebrać te elementy pierwotnej tradycji, tzn. czyny

i słowa, które według większości krytyków pochodzą od samego
Jezusa, z czasów Jego o u_biicjŁncl działalności (w przeci­
wieństwie do działalności, która skierowana była jedynie do

uczniów).

a) Jesus bluźmmiL.

Chcielibyśmy tutaj zwrócić uwagę na prawdę, której mało

kto przeczy: wydaje się, że według najbardziej pierwotnej tra­

dycji współcześni Jezusowi ludzie oskarżali Go o blużnierstwo.
albowiem przywłaszczał sobie prerogaly^y^Jaórc przysługują
tylko Bogu.

background image

00

c/.vmvs miD/Mł. źt: jgsr

iuhuim

?

U/najc U> olbrzymia większość

1

współczesnych nam egzege-

tów. Oskarżenie Jezusa o blużnicrstwo sformułowano wyraźnie,
gdy został On postawiony przed władzami żydowskimi —
w Mi

26,65

i Mk

14,64 —

a pośrednio w ł,k 22,71 i J 19,7.

Oczywiście opinie cg/cgctów różnią się w odniesieniu do natury
zarzucanego Jezusowi hluźnierstwa. a nawet do historyczności

dialogu pomiędzy Jezusem a arcykapłanem, ze względu na to, że
dialog ten przybiera u Ewangelistów różne formy (oraz ze

względu na to, że brak go u św. Jana). Ten sceptycyzm wydaje
mi się nieusprawiedliwiony, ale to nic ma tutaj znaczenia. Nie

można podawać poważnie w wątpliwość przynajmniej tego, że

oskarżenie o blużnierstwo „niezaprzeczalnie stanowi echo sposo­
bu, w jaki pierwsi chrześcijanie streszczali główny zarzut, skiero­

wany przeciw Jezusowi" Otóż ci pierwsi chrześcijanie stali bar­

dzo blisko wydarzeń ziemskiego życia Jezusa. Tylko parę lat

dzieliło ich od śmierci Zbawiciela. Można być prawie pewnym,
że te oskarżenia były rzeczywiste. O jakie to bluźnierstwa cho­

dziło? Z pewnością nie o te, o których mówi tradycja rabiniczna:

wypowiadanie imienia Jahwe,

publiczne mówienie np.: „niech

będzie Bóg przeklęty”. Po wyeliminowaniu tych dwóch typów

bluźnierstwa pozostaje tylko jedno, które polega na przypisywa­

niu sobie prerogatyw boskich. Dobrym przykładem tego typu

oskarżenia jest Mk 2,7 (paralele u Mt 9,3 i Łk 5,21): „Czemu On

tak mówi? _Qn blużni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz

jednego Boga?”

2

(zob. również J 5,18; 10,33)

Należy

zauważyć, że w Biblii, apokryfach, starożytnej literatu­

rze żydowskiej, pismach rabinicznych żaden człowiek należący

do narodu żydowskiego nic był oskarżony o przywłaszczanie so­

bie boskich prerogatyw. Jedynie królowie pogańscy domagali się

takiej czci dla siebie (Dn 3,1-7; 6,7-9; por. Ez 28,2; 2 Mch 9,12

1

J.-A. Fitzmyer SI. Noueeau Testament et christologie: ąuestions actuelles.

NRT 1981, s. 200. Obecnie: Vingt Questions sur Jesus-Christ, Paryż 1983. s. 113.

Zdaniem większości krytyków werset Mk 2,7 został włączony później do

tekstu epizodu o uzdrowieniu paralityka. Jednak ogromna liczba egzegetów

stanowczo opowiada się za historycznością epizodu przytoczonego przez Mk

2.5b-IO Słusznie sądzą oni. że sam fakt przynależności do późniejszej redakcji

nie jest żadna oznaką nichistorycznoici. Potrzebne są inne argumenty.

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWASOfJICZSfJ

6/

i in.). Stoimy zatem tutaj w obliczu czegoś a b s o l u t n i e
n o w e g o . Jego. rodzaju oskarżenie, luótcgo nigdzie indziej

jlic ma^ może pochodzić tylko z jednego źródła: z zachowania

Jezusa, które dawało powód do podobnego obwinienia.

blJczus prawodawca.

W Kazaniu na Górze jak refren powtarza się formuła:

..Słyszeliście, że powiedziano (...). A Ja wam powiadam" (Ml
5,21.27.31.33.38). Formuła ta modyfikuje Prawo Mojżeszowe
w sensie większych wymagań. Również w judaizmie znajduje

się analogiczna tendencja. Na przykład zakaz rozwodów, sfor­
mułowany przez Jezusa, można porównać do zakazu poliga­
mii, wydanego przez rabinów w X wieku naszej ery, podczas
gdy zarówno jedno, jak i drugie było wyraźnie dozwolone
przez Prawo Mojżeszowe. Jednakże (o, co jest jedyne i właści­
we tylko Jezusowi, to właśnie formuła użyta przez Niegee
„Słyszeliście! Że powiedziano (...). A Ja wam powiadatp" fot
mula, która nie ma ż a d n e j paraleli w Starym Testamencie
i judaizmjg. Nawet jeśli, co należy podkreślić, Jezus nic znosi
Prawa Mojżeszowego, ale zachęca, aby pójść o wiele dalej

w tym samym kierunku, to jednak jest tutaj coś niespotykanego.
Jezus nie mówi jak Mojżesz według Pwt 6,1: ,,Takie są polece­
nia, prawa i nakazy, których nauczyć was polecił mi Pan. Bóg
wasz". Nie mówi też tak, jak wszyscy prorocy: .Jak mówi Pan.
Bóg wasz”. Spokojnie stwierdza: Ja.wam powiadam..." I cho­

dzi o absolutnie autentyczne słowo Jezusa. Prawic wszyscy to
przyjmują \ .Jezus w sposób suwerenny posługuje się Prawem
i Tradycją^ które interpretuje, pogłębia a nawet poprawia"

4

.

Równa się w ten sposób .z Prawodawcą, z Bogiem ’.

’ łącznie z R. Bulimanncm. Jesus. Breslin 1929. s. 78-79.

4

P. Benoit. La dninite de Jesus. „Lumierc cl Vie” 9/1953, s. 51n.

Próbowano wyjaśnić ic teksty, przypominając, ze według niektórych tradycji

rabinicznych w epoce Mesjasza miałaby nastać zmiana Prawa Mojżeszowego.

Można zobaczyć na ten temat W. Dasies. The Serman on the M

umii

. Cambridge

University Press 1966, s. 57-63. Wydaje są. że W Davics słusznie sądzę tf te

teksty są zbyt późne, zbyt niedokładne, aby uzasadnić lego rodzaju opinie

background image

6’

c n n / t s M i r i t / M . At

jest

mx;it:\t’

Z lej samej perspektywy należy patrzeć na inną wypowiedź

Jezusa:

kocha ojca lub matki; bardziej niż Mnie, nic jest

Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie,

nic

est Mnie godzien” (Mt 10,37). Również tutaj większość kryty­

ków rozpoznaje autentyczne słowa Jezusa, jeśli nic co do formy,

to przynajmniej co do treści *. Ponownie mamy wypowiedź, któ­

ra nic ma żadnej rzeczywistej paraleli w Biblii i judaizmie

T

. Ma

to swoje uzasadnienie. JKlóż bowiem może wymagać, aby cenio­
no go wyżej niż rodziców- czy. dzieci, jeśli nic sam Bóg?

Cl Jezus, Syn Boży_
W czasie swego publicznego nauczania Jezus nazywa siebie

Jeden raz Synem Bożym, przynajmniej jeśli ograniczymy się

do tekstów, które większość krytyków uznaje za autentyczne

słowa history cznego Jezusa. Chodzi o przypowieść o pae=_

wrotnych rolnikach (Mk 12.6-8; por. Mt 21,37-39; Łk 20,13-

-15). Również tutaj olbrzymia większość współczesnych nam

egzegetów uważa, że przypowieść ta w swym rdzeniu sięga
nauczania samego Jezusa (w szczególności wzmianka o Synu).

Cechuje ich jednak tendencja do przyjmowania poważnego

wkładu redakcyjnego pierwotnej tradycji chrześcijańskiej, który

nic dotyczy interesujących nas tutaj kwestii". Przypomnijmy

sobie, że w tej przypowieści pewien człowiek zakłada winnicę

* Faktycznie te słowa Jezusa są przytoczone również przez Łk 14.26 według

formuły, która z językowego punktu widzenia może uchodzić za bardziej

archaiczną. Właśnie tę wypowiedź R. Bultmann cytuje jako autentyczny logion

Jezusa {Jesus, s. 33 i 91).

Czasami cytuje się jako paralelę Pwt 33,9, chodzi tam jednak o shtżbę Bogu;

powołanie Elizeusza (I Kri 19,19-20) — tam chodzi o pierwszeństwo misje a nic

specjalne przywiązanie do osoby. Jeśli zaś chodzi o cytowane jako paralele teksty
rabinicznc (por. Strack-Billcrbcck ad loc.), to chodzi w nich o pierwszeństwo

w usługiwaniu: nauczycielowi należy się ono przed ojcem.

Na lemat tej przypowieści zob. X. Leon-Dufour, „La parabole des vigncrons

homteides", w; Śtudes dbtarifiile, Paryż 1965, s. 308-330, i dzieło M. Hubaula.

La parabole des eignerons homicides. „Cahiers dc la «Kcvuc bibliquc»" 16/1976.

który szczegółowiej bada problem autentyczności i dokonuje przeglądu opinii

krytyki cgzcgctyczncj. Obaj są zgodni co do tego. by istotny trzon przypowieści,

a w szczególności wzmiankę o Synu, przypisać samemu Jezusowi.

-• -

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANC.EUCZNEJ

At

i oddaje ją w dzierżawę rolnikom, którzy biją lub nawet zabi­
jają sługi, posłane do nich po należne mu z winnicy owoce
„ M i a ł jeszcze jednego, ukochanego syna" (Mk 12,6), Posyła
go do nich, a oni go zabijają. Wszyscy komentatorzy zgodni
są co do tego, że mamy tu do czynienia z bardzo jasną alegorią.

Właścicielem jest Bóg. sługami są prorocy, synem jest Jezus

Tak więc Jezus wyraźnie ukazuje się tutaj — w odróżnieniu

od proroków, którzy byli tylko sługami — jako Syn Boga.
Jednocześnie to zbyt olśniewające słuchaczy światło zostało

niejako stonowane przez gatunek literacki przypowieści, który
nic pozwala wyrazić dokładnie zależności pomiędzy alegorią
a rzeczywistością. Jednakże dla tego, „kto ma uszy do słucha­
nia" (por. Mk 4,9), lekcja jest jasna. Ojciec Lćon-Dufour for­
mułuje to dokładnie tak: „To, co [Jezus] mówi o sobie samym,
dotyczy nic tylko Jego misji, ale i Jego osoby. jCzyż postać syna
w przypowieści nic sugeruje tego, że miał świadomość, iz jest
Synem Boga?”

10

Zaiste, czyż Jezus mógł uczynić coś więcej

wobec określonej mentalności swoich rozmówców? W poprze­
dnim rozdziale wykazaliśmy, że to było absolutnie niemożliwe
(zob. wyżej, s. 55n).

Reasumując, można zatem powiedzieć: Jsiedy Jezus mówił

do grona szerszego niż grono Jego uczniów, dawał do zrozu­

mienia, że przewyższa posłańców Bożego Objawienia, któnty

Go poprzedzili. Co więcej, dyskretnie ukazywał, że Jego więź
z Bogiem jest jedyna, nieporównywalnie większa od tej, którą
cieszyli się posłańcy Boga w przeszłości. Oni byli sługami.
On natomiast jest Synem. Jasno wykazał, że dysponuje wła­

dzą. która należy jedynie do Boga:_wladzą prawodawczą, wiar
dzą odpuszczania grzechów. Ci słuchacze, którzy oskarżyli Go
o bluźnicrstwo, wcale się nie pomylili.

Chcąc być wiernym metodzie historyczno-krytycznej. przy­

jętej w tym rozdziale, nie powiemy nic więcej na ten temat.

Zob. na przykład przypisy Biblii Jerozolimskiej.

Ijćon-Dufour. dz. cyt., s. 322.

background image

C/Y JEZUS WIEOZIAt.. ł.h. JEST MMMM?

rw

Dodamy po prostu, że słowa Jc/usa, które analizowaliśmy, są

o t w a r t y m i , dającymi się pogłębić stwierdzeniami. Pier­

wsza, powierzchowna lektura nie może wyczerpać ich treści.

Wykorzystany tutaj gatunek literacki, przypowieściowy, alu­

zyjny, otwiera się na całą gamę interpretacji, spośród których
żadnej nie można

a priori

wykluczyć.

I''

2. Drugi etap: nauczanie Jezusa skierowane do uczniów

Na ogół Ewangeliści wyraźnie odróżniają nauczanie Jezusa

kierowane do rzesz i nauczanie kierowane do grupy uczniów,

Mają nawet tendencję do grupowania zespołu wypowiedzi,

sformułowanych prawdopodobnie w różnym czasie, aby uło­
żyć z nich jedno przemówienie, skierowane do jednego lub
drugiego audytorium. I tak u św. Mateusza Kazanie na Górze
(rozdz. 5-7) oraz .nauczanie w przypowieściach (rozdz. 13)

skierowane jest do szerokiego audytorium. Słuchaczami mowy
misyjnej (rozdz. 10) i mowy dotyczącej końca świata (rozdz.
24-25) są jedynie uczniowie. Często w Ewangeliach znajdują
się takie wyrażenia, jak: „mówił do tłumów”, „rzekł do swych
uczniów”, „przywołał do siebie tłum razem ze swoimi ucznia­

mi” lub podobne (por. Mt 11,7; Mk 7,14; Łk 5,3; 7,9 i in.; Mt
9,37; 10,1; 15,32 i in.; Mk 8,34). Nawet jeśli te wzmianki cza­

sami zdradzają teologiczne intencje Ewangelistów (por. na
przykład Mk 8,34 z Mt 16,24), nikt nic przeczy, że istnieje

różnica pomiędzy

tym

i dwoma typami nauczania. W

pierwszej

części swego posłannictwa, szczególnie w Galilei, Jezus zwraca
się przede wszystkim do rzesz. Następnie, kiedy te rzesze odłą­

czają się z wolna od Niego, swoje nauczanie poświęca głównie
formacji uczniów.

Otóż uczniom Jezus jaśniej objawia to, kim w rzeczywisto­

ści jest. Ukazuje siebie jako-Syna, jako tego, który nazywa
Boga „Abba”, czyli „tatuś”.

background image

a) Jezus, Syn Boży

Zbadamy dwa teksty, w których olbrzymia liczba krytyków

rozpoznaje autentyczne słowa Jezusa: Mk 13,32 (= Mt 24,36)

i Mt 11.25-27 (= Łk 10,21-22).

Nie oznacza to, że prócz nich nic ma innych tekstów, jak na

przykład uroczyście potwierdzone przez Jezusa wyznanie Pio­

tra: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Jestem

przekonany,

że

te

słowa

odzwierciedlają

rzeczywistość

histo­

ryczną. Jednakże ponieważ tekst ten jest przedmiotem dyskusji

wśród egzegetów z poważnych na pozór racji (brak wyrażenia

„Syn Boga żywego” w tekstach paralclnych Marka i Łukasza),

pozostawimy go wraz z innymi na uboczu z racji metodycz­

nych (por. s. 59).

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ

65

— Mk

13,32

i Mt

24,36

/».•«#.

»'iS~ f

Chodzi o wspomniany wyżej (s. 30n) tekst, znajdujący się

w mowie Jezusa o końcu czasów, mowie skierowanej do sa:

mych uczniów (por. Mk 13,3; Mt 24,3: „na osobności”), doty­
czący nieznajomości dnia sądu: ,,Lecz o dniu owym lub godzi­

nie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Oj­
ciec” (Mk 13,32). Egzegeci, przyjmujący autentyczność tych

słów Jezusa, należą do miażdżącej większości. Argument prze­

mawiający za autentycznością tych słów jest trudny do podwa­

żenia. Dlaczego twórcą tej wypowiedzi, w okresie, w którym

tego rodzaju ograniczenie wiedzy Jezusa było źle widziane

i sprawiało trudność, miałaby być gmina chrześcijańska? Je

słowa mogły zachować się w Ewangelii jedynie pod warun­

kiem, że faktycznie zostały wypowiedziane. Fakt, że łnkasz je

opuszcza, że liczne rękopisy Mateusza usuwają słowa dotyczą­

ce niewiedzy Syna, to wszystko wskazuje, że wypowiedź ta

od zarania sprawiała trudności. A zatem jest zupełnie niepra­

wdopodobne, by zmyślono ją właśnie wtedy.

Dlatego pewna liczba egzegetów, będąca pod wrażeniem te

go argumentu, utrzymuje, że to zdanie jest wypowiedzią Jezu

background image

66

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM?

sa. Dodają, żc jedynie w/mianka o Ojcu i Synu jest retuszem

pierwotnej gminy, wyrażającym jej teologię Chrystusa.

Od razu widać słabość tego stanowiska. Polega ona na

przyjęciu a priori, że Jezus nie mógł użyć słowa „Syn”,

a przecież na to nie przedstawiono żadnego argumentu. Egzc-

gcci ci stanowią znikomą mniejszość.

Niceo

dalej

zastanowimy

się

nad egzcgctycznym proble­

mem nieznajomości dnia sądu przez Jezusa (niżej, s. 145). To,

co chcemy zaznaczyć tutaj, to właśnie sam moment, w którym

Jezus naucza o swej niewiedzy, przedstawia siebie jako „Sy­

na”, a Boga jako „Ojca”. Z drugiej strony wyraźnie widać

pewne crescendo: aniołowie w niebie, Syn, Ojciec. Syn jest

zatem ponad aniołami. Oczywiście nie trzeba przeceniać zna­

czenia tej gradacji: liczne teksty rabiniczne przedstawiają fa­

ktycznie Mesjasza, a nawet sprawiedliwych jako wyższych od

aniołów ". Większe znaczenie ma tutaj wzmianka o aniołach

w n i e b i e .

Syn

zatem wzmiankowany jest pomiędzy dwoma istotami

n i e b i e s k i m i ; aniołami i Ojcem. W ten sposób Jezus da­

je do z r o z u m i e n i a , że jest On również istotą niebieską.

Z

drugiej

strony b l i ź n i a c z a wzmianka o Ojcu i Synu rów­

nież daje do myślenia. Ojciec i Syn są dwiema korelatywnymi

rzcczywistościami, z których jedna implikuje drugą. Choć nie.

możemy tu mówić o równości (Ojciec w swej istocie jest za­

wsze wyższy), jednak możemy wyróżnić sferę wspólnego ist­

nienia, nie przekraczając poziomu sugestii.

Jak widać, nic chodzi o wyraźne, możliwie niedwuznaczne

twierdzenia, ale o sugestie. Zresztą zawarte są one w zdaniu,

którego celem nie jest w żadnym wypadku ukazanie wyjątko­

wej wielkości Chrystusa, ale podkreślenie nieprzeniknionej ta­

jemnicy, która otacza datę dnia ostatecznego, tajemnicy znanej

jedynie Ojcu. Czy wytwór gminy chrześcijańskiej w epoce

bardzo wyraźnych wypowiedzi św. Pawła byłby tak dyskretny,

tak aluzyjny?

"Znb. Strack-Billcrbeck, t. III, s. 673, na temat Hbr 1,3.

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANCEUCZNU

— Mt 11,25-27 = Łk 10,21-22

„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te

rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.
Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przc-

kazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Oj­

ca nikt. nie zna^ tylko Syn i ten, komu.Syn zechce objawię”.

W odróżnieniu od poprzedniego fragmentu, tutaj kontekst mniej
wyraźnie sugeruje, że tylko uczniowie słyszeli to zwierzenie.
Kontekst u Mateusza jest bardzo niepewny, wyrazistszy jest na­
tomiast u Łukasza, gdzie nasz fragment obramowany jest dwoma
zwrotami do uczniów. Ta uwaga nie ma jednak większego zna­
czenia. Bardziej decyduje tutaj sam charakter wypowiedzi Jezusa,
która ze swej natury wydaje się nie do pogodzenia z przemówie­

niem skierowanym do rzesz i która sugeruje pewną intymność.

W odróżnieniu od tekstów poprzednich, nic można powie­

dzieć, żc bardzo wielka liczba komentatorów przypisuje te
wersety historycznemu Jezusowi. Opinie krytyków różnią się tu
bardzo i trzeba powiedzieć, że obie strony popierają znakomici
egzegeci

,2

. Tym, co uderza, jest jednak słabość argumentów

tych, którzy nie chcą widzieć w tym wersecie autentycznych
słów Jezusa. Jak to wykazał autor stosunkowo nowego stu­
dium, badającego dogłębnie tę sprawę

12 l3

, argumenty przeciwko

12

Wśród współczesnych nam egzegetów, którzy bronią autentyczności, przy­

toczmy następujących: P. Benoit, La dmnitś de Jćsus, „Lumidre et Vie” 9/1953.
s. 60; C. Spicq, Dieu et l'Homme daru le N. T., Paryż 1961, s. 80n. L. Ccrfau*.
Recueils L. Cerfawc, III, Gcmbloux, 1962 s. 159; A. Feuillet, Jesus et la Sagesse
divine d'apris les ivangiles synoptiąues, RB 62/1955, s. 196; X. Leon-Dufour.

Les Śvangiles et 1'histoire de Jśsus, Paryż 1963, s. 412; R. Brown. Jesus. Cod
and Man, Milwaukee 1968, s. 90 (przyjmuje tezę J. Jcremiasa, por. niżej). Wśród
egzegetów niekatolickich: J. Jeremias, Neutestamentlich Theologie. t. I. Gutcrsloh

1971, s. 63-65 (chciałby widzieć u podstaw formułę paraboliczną: „Tak samo. jak

nikt nie zna Ojca, tylko Syn...”); O. Cullmann. Christologie du
Testament, Neuchatel-Paryż 1958, s. 249; V. Taylor, The Names of Jesus. Londyn

1953, s. 64. C. H. Dodd, Założyciel chrześcijaństwa. Paryż 1978, s 64. Wsrod

egzegetów poprzedniej generacji: Lagrange, Huby, Lebreton i in . a nawet Albert
Schweitzer. Lista oczywiście nie została wyczerpana.

, ł

S . Legasse, „Le logion sur le Fils rfvćlateur (Mt 11.27 et Lc 10.22)'. w la

Notion biblujue de Dieu, 13 joumdes tMiąues de 1974 du 2? Collajuium BMutan
Loeaniense, Gembloux-Louvain 1976, s. 245-274, szczególnie s. 369^273.

background image

CZY JUZUS \m.HUM . ZP. JI.ST fUHUf.M?

OS

autentyczności zostały zupełnie zbite przez współczesne bada­

nia. Ani ówczesny hellenizm, ani judaizm nie poświadcza te­
go, że para pojęć „Ojciec-Syn" w odniesieniu do Boga i czło­
wieka stanowi wyrażenie semickie lub pochodzi z języka grec­
kiego. „A zatem wcale nie jest niedorzecznością widzieć lulaj
wpływ charakterystycznego słownictwa Jezusa, który, jak to wy­
nika z tradycji ewangelicznej, mówił o Bogu, zwracał się do Nie­

go i nauczał swoich uczniów sposobu modlitwy, nadając Mu

imię Ojciec. Abba"

,4

. Nic można było wyrazić się precyzyj­

niej. Pójdźmy nieco dalej: z wyjaśnień tego egzegety wynika,
że nic tylko „nie jest to niedorzeczne”, ale o wiele lepsze od
innych

wyjaśnień,

które

zaproponowano

Tak

więc

wobec

braku ważkich argumentów z drugiej strony oraz zgodnie
z zasadami wy łożonymi wyżej (s. 59) należy uważać Ml 11,27

za autentyczną wypowiedź Jezusa.

'* Tamże. s. 271n Zob również jego krytykę tezy J. Jcremiasa (por. przypis

12), s. 271 (przypis 133). Krytyka wydaje się usprawiedliwiona.

'* Dlatego trudno zrozumieć wahania S. Lćgassc 'a. który ostatecznie przychyla się

do koncepcji dotyczącej wytworu gminy (s. 273): ..Szczególna cecha naszego
logkmu powoduje pewne wahania. Wnbcc tego roszczenia transcendencji, chciałoby
się mieć dodatkową gwarancję” (s. 272). laką? „Chciałoby się odkryć na innym
miejscu, u Synoptyków, ekwiwalent Mt 11.27" (tanizc). O. Cullmann zauważa
słusznie, gdy pisze, ze tego rodzaju wymóg nic jest rozsądny. „Ileż perci zawartych

w Kazaniu na Górze musielibyśmy odrzucić jako nieautentyczne, gdybyśmy po­
zwolili się prowadzić lego rodzaju zasadzie'” (Sarni Pierre, discipte. apótrt et

manyr. Ncuchątcl-Paryz 1952. s. 154. o tych. którzy odrzucają autentyczność
logionu Jezusa o prymacie Piotra z tej samej przyczyny) Mówiąc ogólnie, można się
całkowicie podpisać pod słusznymi uwagami P. Benoit na temat tekstów ewan­
gelicznych. które ukazane są jako słowa Jezusa: „Czytając współczesnych nam
krytyków (. .). ma się wrażenie, że traktują oni te teksty jak oskarżonych, a nie jak
świadków. Jeż lo postawa, która nie przystoi ani sędziemu, ani historykowi. Zamiast

słuchać tekstu z sympatią i zaufaniem, krytykuje się go i potępia, a gdy przyłapię się
go na błędzie, podchodzi się do mego nieufnie i podejrzliwie”. P. Benoit, Jesus et k

Scrviteur de Dieu”, w: Jesus aux ongrnes de ta Chniiologie. Joumdes btbhąun de

l.ouvain, 1973, Gembloux-l-ouvain 1975, s. II1-140. Cytat pochodzi zc s. 136.

W tym samym artykule P. Benoit zauważa, że bardzo często podaje się w wą­

tpliwość autentyczność słów Jezusa, kiedy wyraża się On tak, jak współcześni Mu
ludzie lub pierwsi chrześcijanie (zasada „różnicy”), i — co więcej — kwestionuje się
to, ze jest On autorem idei lub wyrażenia nie znanego w judaizmie Jego czasów:
„Nie ma On prawa mówić ani jak ludzie swego czasu, ani inaczej niż oni. Cóż Mu

pozostaje poza milczeniem? Nic znam lepszego sposobu zakneblowania ust czło­
wiekowi” (tamże, s. 139).

background image

('o ten tekst mówi na nasz temat?

Przede wszystkim jest w nim to wszystko, co poprzednio

powiedziano odnośnie do Mk 13,32 o stosunku Ojcicc-Syi)

(zob. wyżej, s. 65-67).

Jednak nasz tekst idzie dalej, aniżeli tekst poprzednio prze­

studiowany, i to w dwóch punktach:

(1 jjczus uważa, że ma niezrównanie wyższe poznanie Ojca

niż inni ludzie. Ludzkie poznanie w porównaniu z Chrystuso­

wym jest w rzeczywistości niewiedzą. Tu również mamy de­

klarację, która nic ma paraleli w Biblii, judaizmie i helleni­

zmie “. Nikt nigdy nic twierdził, że tylko on zna Boga.

(2) Podobnie tylko Bóg zna prawdziwą osobowość Jezusa.

To implikuje, że w Jezusie z Nazaretu jest tajemnica znana je­

dynie Bogu. Tu również mamy do czynienia z bezpreceden­

sową deklaracją. Jak pisze S. Lćgassc: „Idea. która w sposób

jak najbardziej naturalny wypływa z tekstu, to ta, że istnieje

tajemnica Syna, podobnie jak istnieje tajemnica Ojca. Tylko

Ojciec zna pierwszą, tylko Syn zna drugą razem z tymi, któ­

rym chce On ją objawić”

. Sformułowanie to jest tym bar­

dziej interesujące, że jest ono dziełem egzegety, który broni

się bardzo przed nieuzasadnionym wyolbrzymianiem znacze­

nia tekstów. Jednakże ukazuje ono doskonale w z a j e m n o ś ć

poznania tajemnicy Ojca przez Syna i tajemnicy Syna przez

Ojca. Oczywiście, nic ma tu wcale mowy o prcegzystencji lub

o Bóstwie Syna, a dystans pomiędzy stworzeniem a Stwórcą

14

STUDIUM HIS TORYCZNE TRADYCJI EWANGEI.ICZNEJ

&9

14

Slrack-Billerbcck nic podaje żadnej paraleli rabimczncj do Mt 11.27.

Paralele hellenistyczne przedstawione przez S. Legassc*a. alt cyt (por przypis

13). s. 265n. są interesujące. Jednak żadna z nich nic mówi o poznaniu, którego

by nikt inny (uudcis) nie posiadał. Mniej oddalona paralela znajduje są w Księdze

Liczb (12.7), która mówi o pewnej wyższości Mojżesza w stosunku do proroków.

Chodzi tam jednak jedynie o coś przemijającego (dotyczącego chwili objawienia
prorockiego) i odnoszącego się do sposobu pojawiania się i komunikowania Boga.
a nic o Małą zdolność lego rodzaju poznania. Nie ma tam lei wcale mowy pofaedmo

lub bezpośrednio o tym. Ze nikt nic zna Jahwe, tylko Mojżesz.

1

S. Lćgasse. att. cyt. (por. przypis 13). s. 255.

background image

70

CZY JEZUS Wlt lWJAt.. ZE JEST BOGIEM?

może być całkowicie zachowany, jak to mamy w paralclnym
tekście św. Jana (10,14): ..Znam owce moje. a moje Mnie zna­

ją. podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca". Faktem
jest. że tekst s u g e r u j e coś w rodzaju r ó w n o ś c i , przynaj­

mniej w pewnej dziedzinie, dziedzinie poznania w semickim
sensie tego słowa, które oznacza jednocześnie wiedzę i miłość.
Ma to bardzo szerokie reperkusje:. Ojciec zna doskonale, cał-

_ kowicie Syna, ponieważ jest Bogiem. Wynika z tego, że Syn

. zna również Ojca całkowicie, doskonałe. Kto zaś zna doskonal­

cie Boga. jeśli nic jest samym Bogiem? To wszystko nie jest

jeszcze formalnym stwierdzeniem i można ograniczyć się do

węższego rozumienia tego tekstu. Jest on jednak o t w a r t y ,

podatny na rozumienie szersze lub węższe, może sugerować
znaczenia o nieskończonej głębi.

b) Abba

Jezus nazywał Boga ■■Abb?”. czyli po prostu „UitusicjnT.

Chodziło tu. w o d n i e s i e n i u d o B o g a , o coś absolutnie
wyjątkowego, nie mającego żadnej paraleli. Nigdy nic zwraca;
no się do Boga nazywając Go ^Abba”. Tego faktu, solidnie
udokumentowanego przez najnowszą egzegezę ", dziś nikt

p o w a ż n i e nie kontestuje. Słowo to pojawia się tylko-jedcn.
paz w Ewangelii, w modliiwkJezusa w Ogrodzie. Oliwnym.

(Mk 14,36). Ponadto znajduje się ono w modlitwie chrześci­

jan, powołanych do uczestnictwa w jedynej relacji Syna do

swego Ojca (Rz 8,15; Ga 4,6). Jednak jeśli słowo aramejskie

abba

znajduje się tylko w jednym miejscu w Ewangelii, moż­

na je znaleźć z całą pewnością w innych modlitwach Jezusa,

" Sumaryczna bibliografia w języku francuskim: trzy dzieła J. Jeremiasa:

Le

Message central du Notneau Testament,

Paryż 1966, s. 11-29;

Abba, Jisus et son

Pfre.

Paryż 1972. szczególnie a. 61-72;

Thiologie du Nouveau Testament,

l 1,

Paryż 1973, s. 49n, 81-98 (te ostatnie dwa dzieła są bardziej specjalistyczne).
Dwie książki W. Marchela. polskiego uczonego (przyp. tłum.):

Dieu Pire dans le

San-eau Testament.

Paryż 1966;

Abba. Pin. ta priire du Christ et des chridens,

Rzym 1963 (ta ostatnia bardziej specjalistyczna).

background image

7J

STUIMl IM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ

w których słowo greckie pater tłumaczy z pewnością aramej-

ską

inwokację

abba:

Mt

11,25.26;

Łk

23,34.46

i

prawdopo­

dobnie również Łukaszowa wersja Ojcze nasz, Łk 11,2.

Jakie znaczenie ma ta inwokacja dla naszego tematu? Wy­

raża

ona

co

n a j m n i e j

niezwykle

bliską

relację

miłości

po­

między Jezusem a Jego Ojcem, zażyłość, która odcina się abso­

lutnie od współczesnej Jezusowi postawy żydowskiej w sposobie

zwracania się do Ojca niebieskiego

. Gdy chodzi o maximum,

można

tu

dostrzec

co

najmniej

sugestię

pewnej

równości

po­

między Ojcem a Synem *. Trzeba tu jeszcze powiedzieć, jak

poprzednio, że nic ma możliwości wykazania ostrych różnic po­

między tymi dwiema interpretacjami. Wypada pozostawić

tej in­

wokacji abba jej głębię, bogactwo, a zwłaszcza jej tajemnicę.

Po

zbadaniu

słów

Jezusa,

skierowanych

do

samych

uczniów

i

objawiających

im

tajemnicę

Jego

stosunku

do

Ojca,

możemy

teraz wyciągnąć następujące wnioski:

— Jezus, wskazuje na siebie jako na osobę, która pozostaje

w absolutnie wyjątkowym, intymnym, yiskim związku z Bogiem^

*

*

— Ten intymny związek Jezusa z Bogiem stawia Go_ponad

aniołami nieba. Dzięki niemu Jezus, będąc istotą ziemską, jest

równocześnie istotą niebieską.

— Jezus zna Ojca tak, jak Ojciec zna Syna. To sugeruje ta­

ką myśl: ponieważ Ojciec z natury zna d o s k o n a l e Jezusa,
zatem także Jezus zna d o s k o n a l e Ojca. Stoi On ponad

wszystkimi stworzeniami, które są w stanie poznawać Boga

tylko w sposób niedoskonały.

™ Tak Jcrcmias (Abba, Jisus et son Pere, s. 69-72; Thiologie... s. 87n). W tej

ostatniej książce Jcrcmias nie chce wyciągać z użycia tego słowa konsekwencji
dotyczących dogmatu chrześcijańskiego: preegzystencji. równości z Ojcem.

Należy jednak unikać zamykania, zawężania znaczenia tego słowa. Jak poprzednie
teksty, „daje on do myślenia” i nadaje się na pożywkę, stanowiącą przedmiot
refleksji uczniów.

30

Tak W. Marchel. Abba, Pin..., s. 170n.

background image

1

— Wreszcie słowo, abba sugeruję, żc pomiędzy Jezusem

a Jego Ojcem istnieje intymność, która nic ma żadnej analogii

w stosunkach pomiędzy ludźmi — niezależnie od tego, jak

bardzo byliby oni uprzywilejowani — a Bogiem.

72

CZY JEZUS WIKPZIM, ŻE JEST BCHIIF.M?

background image

3. STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI

EWANGELICZNEJ

(ciąg dalszy)

TRZE£l EIAŁ

l

NAUCZANIE JEZUSA SKIEROWANE DO

UPRZYWILEJOWANYCH UCZNIÓW

Dysponując środkami, którymi posługuje się historyk, stoi­

my tutaj przed trudniejszym zadaniem badawczym. Chcemy
zapytać o pochodzenie nowotestamentalnych wypowiedzi na
temat prcegzystencji i Bóstwa Jezusa. Zadaniem tego paragra-

, fu będzie ustalenie, żcjyjara.pierwotncj gminy, chrześcijańskiej

I w prccgzystencję i Bóstwo Jęzusawywodzi się najprawdopo-

1

dobnicj z nauczania Jezusa, skierowanego do ścisłego groną,

uczniów. Jest to do przyjęcia i — z historycznego punktu wi­
dzenia — jest to wyjątkowo prawdopodobne.

Twierdzenie to nie jest nowe. Spośród najbardziej znanych eg-

zegetów broniących tej tezy wymieńmy o. Lagrange’a, O. Cul-

Imanna i H. Riesenfelda

Argumenty, na których zasadza się to przekonanie, zgrupuje-

i my w trzech paragrafach: 1. Bardzo szybkie pojawienie się po

* wydarzeniach paschalnych nauki o preegzystencji i Bóstwie

I Chrystusa i problem, który to stwarza. 2. Argument negatywny:
; nicprawdopodobiej^two-utwoizeDiajego rodzaju doktryny przez

I gminę, 3. Argument pozytywny: ślady skierowanego do uczniów

nauczania Jezusa w tym zakresie.

1

1

M.-J. Lagrangc, £vangile selon sami Jean, 1927

5

, s. CLVU; H. Riesenfeli

The Gospel Tradition and its Beginmngs, Londyn 1957, s. 28; O. Cullmann, Le

Milieu johamiąue, Neuchatel-Paryż 1976, s. 41, 120. 136.

background image

I. Pojawienie sif po wydarzeniach paschalnych nauki

o preegzystencji i Bóstwie Jezusa

aj Bóstwo C7»O>«0<L

i/~^, r-

Stoimy lu w obliczu niezaprzeczalnego i uznawanego przez

wszystkich faktu. Prawic natychmiast po Wielkanocy odniesie­

nie wiernych do Zmartwychwstałego Jezusa w łonie pierwszej

wspólnoty chrześcijańskiej jest zupełnie identyczne z odniesie­

niem wierzącego Żyda do Jahwe. Są to ci chrześcijanie, którzy

wzywają imienia Pana (kyrios: Dz 2,21). przy czym „imię Pana

nie odnosi się już do Jahwe, ale do Jezusa”\ Nawracano się

do Pana Jezusa tak. jak w Starym Testamencie należało się na­

wrócić do Jahwe (Dz 9.35; 1 ljl).„Wierzono w Jezusa tak, jak

wierzono w Boga (Dz 3,16). Na szczególną uwagę zasługuje

hymn z Listu do Filipian (2.6—11). Aktualnie większość egzege-

tów sądzi, że Paweł cytuje hymn chrześcijański, znany jego czy­

telnikom

3

Ponieważ dzisiaj olbrzymia większość krytyków uwa­

ża, że List do Filipian jest współczesny wielkim listom Pawło-

wym (około 56 roku), hymn ten musiał powstać o wiele wcześ­

niej. Otóż stwierdza on z nie podlegającą dyskusji jasnością, że

Zmartwychwstały

Jezus

otrzymał

„imię ponad wszelkie

imię”

(w. 9) — chodzi o niewymawialne imię samego Boga

4

„aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano” (w. 10) — gest

adoracji i hołdu, należnego samemu Bogu

5

.

Można by mnożyć świadectwa Nowego Testamentu na ten

temat. Nie jest to konieczne, bo nikt nie zaprzecza temu, co

tutaj powiedzieliśmy.

1

74

CZTJEZUS WIEOZIAt. ZE JEST HOUIEM?

1

J. Dupom w Biblii Jerozolimskiej w zeszytach, Dz 2,21. Jego przypis został

powtórzony w wydaniu jednotomowym. Opinia, która widzi w tych tekstach jedynie

teologię ł.ukasza, jest bardzo dyskusyjna.

,

Zob. przekład ekumeniczny Biblii (Traduclion Oecumeniąue de la Bibie,

Nomrau Testament, Paryż 1972), s. 584.

Por. T.O.B., przypis na temat tego wersetu.

Por. T.O.B., przypis na temat tego wersetu.

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ '

15

I

b) Prcegzysiencja Chrystusa ^

Przejdźmy teraz do prccgzystcncji Chrystusa, czyli do nauki

o istnieniu Chrystusa przed Jego narodzeniem. Sytuacja jest

analogiczna. Protestancki egzegeta Martin Hcngel dowodzi, że
ta doktryna była dobrze utrwalona jużjjiętnaścic lat po Zmar­
twychwstaniu Chrystusa \ Żeby to wykazać, wychodzi od hy­

mnu Flp 2,6-11. Podobnie jak olbrzymia większość egzegetów

1

uważa on, że wersety 6-7 stwierdzają precgzystencję i Bóstwo
Chrystusa: „On, istniejąc w postaci Bożej, nic skorzytał ze
sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił same­
go siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do

ludzi”, llengcl komentuje ten tekst w sposób następujący:

„Niewątpliwie Paweł założył gminę w Filippi w 49 roku po
Chr. i jest rzeczą pewną, że w liście adresowanym sześć czy
siedem lat później do wiernych tych okolic nie przedstawił im

innego Chrystusa niż tego, którego głosił zakładając gminę.

Wynika stąd, że ta apoteoza Ukrzyżowanego musiała być już
faktem dokonanym w latach 40. i próbowano mówić, że
w tym okresie (mniej niż dwadzieścia lat, pomiędzy śmiercią
Jezusa a tą „apoteozą”) wydarzyło się więcej w kwestiach
chrystologicznych, aniżeli w następnych siedmiu wiekach, w cią-

*

i

* M. Hcngcl, Jisus, Fils de Dieu. Paryż 1977, s. 13n. Autor ten absolutnie nie

bierze pod uwagę rozważanej tutaj hipotezy. U podstaw nauki o preegzysłcocji

i Bóstwie Chrystusa leżałaby nauka Jezusa historycznego. Jego stwierdzenia na
temat nadzwyczajnie szybkiego rozpowszechnienia się chrystologii o prcegzy-
stującym Chrystusie i Synu Bożym są tym bardziej cenne.

' Prąd współczesnej egzegezy. mający jednak zdecydowanie mniej zwo­

lenników, usiłuje udowodnić, że w żadnym tekście św. Pawła nie ma nauki
o prcegzystcncji. Brakowałoby jej zatem w Flp 2,6-11. Jednak miażdżąca
większość egzegetów jest zdania radykalnie przeciwnego. Zresztą jeden z naj­
znakomitszych reprezentantów

tego mniejszościowego kierunku sam dokonał

bardzo wyraźnego wyznania. Por. J. Murphy 0’Connor, Christological Antro-

pology m Philippians 2,6-11, RB 83/1976, s. 25-50. Mówi on o „solidności

konsensusu” egzegetów w odniesieniu do obecności w Ftp 2.6-11 nauki o prc­

egzystcncji Chrystusa (s. 30). Tak więc w odniesieniu do podziału, struktury,

następstwa idei, znaczenia najważniejszych słów, różnice są bardzo liczne. Ib nie
nowość. Tak było już w epoce patrystycznej. Por. P. Grelot. La tradm-mm et

I'interprćtation de Philippiens 2,6-7. Quelques dliments d‘enquHe patrisuąue.
NRT 93/1971, s. 897-922 i 1009-1026.

background image

y>

C/.YJMHS WlUi/I.M. //; JEST UlKUkM?

gu których dogmat starożytnego kościoła osiągnął swą ostate­

czną postać"". Można hy się pokusić o zakwestionowanie lej
interpretacji, zarzucając, że jeden jedyny tekst, czyli l-lp 2,6-

-II. nie wystarcza, aby dojść do takiego wniosku. Otóż tekst
ten wcale nic jest odosobniony.

Zgodnie z opinią olbrzymiej większości egzegetów, w Li­

stach św. Paw ia znajdują się jeszcze inne teksty, które mówią

o preegzystencji Chrystusa. Spójrzmy najpierw na 1 Kor
..Dla nxs istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko

(pochodzi) i dla którego my (istniejemy), oraz jeden Pan, Je­

zus Chrystus, przez którego wszystko (się stało) i dzięki które­

mu także my (jesteśmy)" *. Tekst ten nie jest jakąś nową na­

uką. nie znaną adresatom, jak to ma miejsce w 1 Kor 15,51:

„Oto ogłaszam wam tajemnicę”. Raczej powołuje się on na

znaną wszystkim naukę. Stanowi to dowód, że Paweł już od

początku (około 50-51 roku) musiał głosić Koryntianom Chry­

stusa preegzystującego. towarzyszącego stworzeniu, a zatem

b o s k i e g o , ponieważ obecnego w akcie stworzenia, czyli

wtedy, kiedy to na mocy samej definicji istniał tylko Bóg

,0

.

Wreszcie trzeci tekst, w którym wyrażona została interesu­

jąca nas nauka, to 2 Kor .8,9: „Znacie przecież łaskę Pana na­

szego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się

ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić”. Główna myśl

tego tekstu jest bardzo podobna do treści Flp 2,6-11. Mówiąc

' M. Hengel, Jtsus. Fib de Dieu, Paryż 1977, s. 14n. Hengel cytuje jeszcze

innego bardzo znanego egzcgclę protestanckiego, M. Dibeliusa, który pisze, Ze

istotny problem chrystologii to kwestia dowiedzenia się, jak poznanie osobowości

historycznej Jezusa tak szybko przekształciło się w wiarę w Syna Bożego (RGG

2

,

tom I. kol 1593, cyt. przez Hcngla. dz. cyt., s. 14, przyp. 1).

W nawiasy ujęto słowa, których nic ma w tekście, a które są konieczne dla

poprawnego tłumaczenia. Wiadomo, że na ogół w języku hebrajskim i aramejskim

opuszcza się czasownik .być". Jako dobry semita. Paweł, opuszczając czasownik, za­

stępuje w ten sposób z konieczności słowo .być”.

Odnośnie do stwierdzenia preegzystencji Chrystusa w I Kor 8,6 jest ten sam

konsensus, co w odniesieniu do Flp 2,6-11. Uznawane to jest przez tych samych,

którzy mają odmienne zdanie: „Według szerokiego konsensusu tekst ten uznawany

jest za najstarsze świadectwo preegzystencji Chrystusa” (J. Murphy 0’Connor,

I Cnr H,6. Cosmology or Soieriology? RB 85/1978, s. 253).

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANdEUCZNEI

77

o bogactwie Chrystusa, Paweł mógł mieć na myśli jedynie Je­

go prcegzystencję w niebie, ponieważ na ziemi był On zawsze

biedny. Zauważ.my, że tu również Paweł suponujc tę doktrynę
jako znaną swoim czytelnikom.

Tc trzy teksty dają nam szczególnie jasny pogląd na myśl

św. Pawła. Poprzez nic na mocy pewnej analogii możemy rozpo­

znać tę samą ideę tam, gdzie została ona wyrażona pośrednio,
szczególnie zaś w Ga 4,4; Rz 8,3 i 8,32

Możemy zakończyć stwierdzeniem R. Bultmanna: „Doktry­

na, według której Jezus Chrystus jest prcegzystującym Synem
Bożym, który stał się człowiekiem (...), uważana jesl przez

Pawła zą pewną, a hymn Flp 2,6-11 — wcześniejszy od Pawła
— dowodzi, że nie był on pierwszym, który wprowadził ją
do myśli chrześcijańskiej”

l2

.

Rozmyślnie ograniczyliśmy się do tych tekstów, co do których

interpretacji panuje prawie powszechna zgoda wśród egzegetów.
Naświetlają one w całej pełni omawiany problem. Co takiego się
wydarzyło, że w ciągu niespełna dwudziestu lal narodziła się na­

uka o preegzystencji i Bóstwie Chrystusa? Jest to tak zdumiewa­

jące, że z punktu widzenia badań ściśle historycznych wymaga

wyjaśnienia. Potrzebna jest tutaj jedna ważna uwaga: nawet jeśli
przyjmie się opinię nielicznej grupy egzegetów twierdzących, że
w tekstach takich, jak Flp 2,6-7; 1 Kor 8,6; 2 Kor 8,9 (por.

przypisy 7 i 10) nie ma mowy o preegzystencji Chrystusa, to
mimo to problem pozostaje taki sam. Wszyscy bowiem bez
wahania przyjmują jako coś oczywistego, że w Flp 2,9-11
Zmartwychwstały Chrystus otrzymuje uwielbienie należne Bo­

gu. „Imię ponad wszelkie imię” (w. 9) to niewymawialne imię
Jahwe, a samo uklęknięcie stworzeń niebieskich (w. 10) jest
znakiem uwielbienia zarezerwowanym jedynie dla Boga. Po­

wstaje zatem bardzo ostro zarysowany problem, albowiem jak

11

11

Według R. Bultmanna. Theology of the New Testament, 1965

4

, i. I. v I31n.

1X8. 304, można domyślić się nauki św. Pawła o prccgzyMcncji Chrystusa

w takich tekstach, jak Rz 832; Ga 4.4, poza trzema tekstami rozważanymi wyzc).
Flp 2.6-11; I Kor 8.6; 2 Kor 8.9.

* R. Bultmann. Theology of the New Testament, t I, ' 131-

background image

CZY JHUS WIEDZIAŁ, ZE JEST BOGIEM?

to za chwilę zobaczymy, pierwotna gmina chrześcijańska moc­

no przeciwstawiała się idei ubóstwionego człowieka.

2. Argument negatywny: nieprawdopodobieństwo stworzenia tego

rodzaju doktryny przez gminę

a) W środowisku pogańskim^

Egzegeci początku naszego wieku mieli gotowe rozwiązanie

tego problemu. Twierdzili, że pojawienie się tak wcześnie na­

uki o Jezusie istniejącym przed stworzeniem świata, mającym
tę samą rangę, co Bóg i odbierającym to samo co On uwiel­
bienie. miało miejsce nic w środowisku żydowskim, które taką

myśl odrzucało z odrazą, ale we wspólnotach chrześcijańskich,
posługujących się językiem greckim i pochodzących ze świata

pogańskiego.

Wspólnoty te zachowały wspomnienia o „boskich ludziach”

pogaństwa, o śmiertelnikach, ubóstwionych po śmierci. Co
więcej, nauka o preegzystencji miałaby się narodzić w tym sa­

mym środowisku, a jej pojawienie się ułatwiłaby idea, głoszą­

ca swego rodzaju prccgzystencję dusz, opinia wyrażana przez

znaczącą część filozoficznej myśli pogańskiej.

Jednakże olbrzymia większość egzegetów odrzuca dzisiaj

tego rodzaju wyjaśnienie. Przekonywające argumenty za od­

rzuceniem tej opinii znajdujemy u protestanckiego egzegety,

M. Hengla

Co więcej, już sam argument chronologiczny jest absolutnie

rozstrzygający. Przypomnijmy to, co poprzednio powiedzieli­

śmy za M. Hcnglem: tekst Flp 2,9-11, który ukazuje Jezusa

otrzymującego takie samo uwielbienie jak Bóg, przedstawia

dobrze znaną Filipianom naukę. Kiedy Paweł w 49 roku ewan­

gelizował Filippi, niewątpliwie przekazał ich mieszkańcom taką i

samą wiarę. Ponieważ zaś hymn jest wcześniejszy od Pawła, ma-

M. Ilengcl. Jćsus. Fils de Dieu, %. 45-72.

background image

my dowód, żc ta nauka pod koniec 50 roku była szeroko roz­
powszechniona w społecznościach chrześcijańskich, a to każe

datować jej pochodzenie na wicie lat wcześniej. Otóż w lęj

^ epoce chrześcijanie pochodzenia pogańskiego nie mieli żadne­

go wpływu ideologicznego, ponieważ akurat w tym czasie
prawie wszyscy przywódcy młodego Kościoła byli pochodze­

nia żydowskiego.

b) Środowisko żydowskie

Po wyeliminowaniu świata pogańskiego, pozostaje do prze­

analizowania świat żydowski. Żydzi posiadają modele, teksty

i doktryny, które mogły posłużyć i które faktycznie posłużyły
do wyrażenia myśli i nauki o Bóstwie Jezusa i Jego preegzysten-
cji. W Starym Testamencie Słowo Boże, Mądrość Boża uchodzi­

ły za byty istniejące odwiecznie i obecne przy dziele stworzenia

i (Prz 8,22; Mdr 7,26; Syr 24,1-5; Iz 55,10n; Mdr 18,15 i in.).

j Nie da się zaprzeczyć, że Nowy Testament wykorzystał wszy-

1, stkie te teksty celem lepszego ukazania tajemnicy Chrystusa,
j

;

Słowa, Mądrości Boga. Ponadto współczesny Jezusowi judaizm

i, posiadał całą plejadę koncepcji, dotyczących preegzystencji
jj Mesjasza, Prawa Mojżeszowego, narodu izraelskiego, gehen-

* ny, ogrodu Eden

M

.

\ Musimy tu jednak dokonać niezwykle istotnego rozróżnie­

nia. Pojęcia te mogły pomóc l e p i e j z r o z u m i e ć , l e ­
p i e j s f o r m u ł o w a ć wiarę w preegzystencję i w Bóstwo
Chrystusa, ale nie mogły być ź r ó d ł e m tej nauki. Dlaczego?

Ponieważ w odniesieniu do Słowa, Mądrości, mamy do czynie­
nia z zabiegiem literackim, polegającym na personifikacji Bo­

żych przymiotów (możemy sobie np. wyobrazić toczącą się
w Bogu dyskusję pomiędzy Jego sprawiedliwością a miłosier-

I dziem). Jeśli chodzi o Mesjasza, Prawo, raj i piekło, to mamy
| do czynienia z preegzystencją, mającą miejsce w Bożym plą-

14

14

W lym samym dziele M. Hengla znajdziemy długa analizę koncepcji

żydowskich, które mogły być wykorzystane przez pieiwszych chrześcijan,
pomagając im sformułować wiarę w Jezusa. Syna Bożego. Jesus. Fib de CHeu,
s. 72-94 i HOn.

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANCEUCZNEJ

79

background image

fto

C/Y Jt.ZUS MMHIAl. ZE JEST BMilEM'

nic, jak to ukazuje Kf 1.4. allx» sytuacją analogiczną do sytuacji

aniołów, uchodzących za wcześniejszych od widzialnego świata,
a minio to będących zwykłymi stworzeniami, nigdy równymi
Bogu.

Żeby jednak Jezus hyf bytem boskim, któremu należałaby się

cześć równa czci oddawanej Ojcu niebieskiemu, a jednocześnie
różnym od Niego — coś podobnego żadnemu Żydowi nic przy-

szłoby s p o n t a n i c z n i e na myśl. To było r a ż ą c o sprzecz­

ne z monoteizmem Izraela, z wiarą, którą ten naród uważał za

swój wyłączny przywilej i którą miał obwieścić światu. Źródła

nie upoważniają do dokonywania tu jakichkolwiek rozróżnień

pomiędzy Żydem palestyńskim a Żydem z diaspory

L

\ Dla Żyda

było nie do przyjęcia stawianie człowieka, choćby po jego śmier­

ci. na równi z Bogiem i oddawanie mu boskiej czci lub twierdze­
nie. że był on u Ojca przed stworzeniem świata (1 Kor 8,6). By­

łoby to bałwochwalstwem. Tego rodzaju pogląd nie ma żadnej

paraleli ani w Biblii, ani w myśli rabinów współczesnych Pawło­

wi. Żaden człowiek, choćby nic wiadomo jak wielki, ani Abra­

ham. ani Mojżesz, ani żaden patriarcha, ani żaden prorok nie był

uznawany za kogoś, kto otrzymał imię ponad wszelkie imię (Ja­

hwe). Zginać przed takim człowiekiem kolana, (czyli wielbić go),

wierzyć w niego, nawrócić się do niego — było bluźnicrstweig,

Z odrazą odrzucano to wszystko, co miało choćby najlżejszy po­

smak bałwochwalstwa. Pobożny Żyd dla wyrażenia swego potę-

15

Tak jednak jeszcze kilkanaście lal temu twierdziło bardzo wielu egzegetów:

źródło wiary w Bóstwo Chrystusa, która była nie do przyjęcia w święcie

palestyńskim. nie lyle wyszło od chrześcijan pochodzenia żydowskiego, ile z gmin

żyjących poza Ziemią Świętą, które były bardziej podatne na wpływy środowiska

pogańskiego. Takiego twierdzenia nic da się absolutnie obronić. Nikt nic potrafi

zacytować żadnego tekstu pochodzącego z judaizmu pozapalestyńskicgo, który

traktowałby bałwochwalstwo łagodniej, niż to czynili Żydzi zamieszkujący Ziemię

Świętą. Nie ma żadnych śladów synkretyzmu podobnych do tych, które kiedyś

znaleziono w kolonii żydowskiej na Elcfantynic (V wiek przed Chr.). Zresztą

j

niedawne prace (S. Licbermann. M. Hengcl) przyczyniły się do wyretuszowania

J

przyjmowanej kiedyś tradycyjnie linii podziału między judaizmem w Ziemi Świętej i

a judaizmem gmin znajdujących się poza Palestyną. Poznano lepiej sytuację Ziemi

Świętej u zarania ery chrześcijańskiej i wiadomo, że wpływ kultury greckiej był tam

bardzo silny, nawet wśród Żydów.

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ

U

pienia zobowiązany był rozedrzeć swoje szaty (por. Ml 26,65;
Dz 14,14 i oburzenie Pawła w Alenach: Dz 17,16)'".

Mnożenie tego rodzaju przykładów byłoby zbyt uciążliwe

i nieefektywne. Popatrzmy jednak ne te teksty biblijne, które wy­

rażają odrazę i pełną oburzenia odmowę oddawania czci boskiej

ludziom: Dn 3,1-23; Mdr 14,12-20. Przypomnijmy sobie infor­

macje przekazane nam przez żydowkiego historyka, Józefa
Flawiusza (I wiek n.e.). Armia rzymska, z powodu szacunku

dla wrażliwości religijnej Żydów, miała zakaz wstępu do Jero­

zolimy ze sztandarami noszącymi wizerunek ubóstwionego ce­

sarza (Starożytności żydowskie, 18,3,3; 18,5,3; Wojna żydo­
wska,
2,9,2). Żydzi byli zwolnieni od oddawania hołdu cesa­
rzowi. A kiedy cesarz Kaligula (37-41) chciał narzucić swój

kult Żydom w Aleksandrii i w Ziemi Świętej, spotkał się

z ostrym oporem, o którym szczegółowo mówi filozof żydowski.

Filon z Aleksandrii (początek I wieku n.e.; Legatio ad Caium,

162,330-367)

i

Józef

Flawiusz

(Starożytności

żydowskie,

18,8,1-9; Wojna żydowska, 2,10,1-5).

c) Zmartwychwstanie
Trzeba było niezwykle silnych motywów, dających niezbitą

pewność, aby pokonać te trudności. Jakie to były motywy?

Zmartwychwstanie? Niewątpliwie, jak to później uściślimy, po­
m o g ł o ono ogromnie. Jednakże nie potrafiło ono zrodzić

'* Trzeba samemu przeżyć drogę duchową św, Pawia, żeby oocnić o l b r z y m i ą

trudność, jaką przedstawia dla ortodoksyjnego Żyda wiara w tajemnicę Wcielenia.
Wobec niej wszystkie inne trudności są dziecinnie śmieszne. Przeszkoda ta jest
lak radykalna, tak nic do przeskoczenia, że trzeba ją okrążyć, jak okrąża się
szczyt, którego ściana północna jest niedostępna i na który można się wspiąć

jedynie od południa. Bowiem dopiero po olśnieniu światłem wiary dochodzi się do

odkrycia, że Trójca Przenajświętsza i Wcielenie nie sprzeciwiają się dogmatowi
monoteizmu Izraela: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz. Pan jest jeden" (Mk 12.2*)
cytujący Pwt 6,4). I odkrywa się. że nie tylko nie ma sprzeczności, ale
przeciwnie, dogmat chrześcijański jest jakby rozwinięciem, ukoronowaniem wiary
Izraela. I temu, kto czegoś podobnego doświadczył, narzuca się oczywistość,
pobożny Żyd z I wieku jest w identycznej sytuacji, w jakiej znajduje się żyd
współczesny. Tylko bardzo silna pewność może doprowadzić do obejścia tej
trudności. I tylko nie podlegająca dyskusji nauka Jezusa spełnia ten warunek.

background image

tej wiary. Fakt Zmartwychwstania, choćby najbardziej niesły­

chany, wpisywał się bez trudu w ranty tradycyjnego judaizmu

(por. 2 Kri 4.34-36; 13,21) i nic postulował żadnego ubó-.

siwienia, żadnej preegzystencji

,T

.

Krótko mówiąc, w środowisku żydowskim nauka o ubó­

stwieniu i o preegzystencji Jezusa musiała wywołać dokładnie
ten sam skutek, jaki wywołało wobec Pawła i Barnaby gorszą­

ce nieporozumienie mieszkańców Likaonii: „Bogowie przybra­

li postać łudzi i zstąpili do nas!” Chcieli oddać Apostołom

cześć boską, a ci z oburzenia „rozdarli szaty” (Dz 14,11-14).

Krótko mówiąc, nikj dzisiaj nie przyjmuje, że tego rodzaju na­

uka powstała w środowisku pogańskim. Wskazane wyżej (s. 78-

-79) racje chronologiczne nie pozwalają na to. Nauka ta jest już

obecna w chwili, kiedy dopiero rozpoczynała się ewangelizacja

pogan. Na podstawie przytoczonych przed chwilą argumentów

należy wykluczyć, iż powstała ona w środowisku chrześcijan po­

chodzenia żydowskiego. A przecież nauka o preegzystencji i bo­

skiej godności Jezusa rzeczywiście istnieje już niespełna dwa­

dzieścia lat po Wielkanocy. Czyż historyk nie ma prawa, a nawet

obowiązku powiedzieć, że jest tylko jedno możliwe wyjaśnienie;

naukajajochodzi od samego Jezusa? Była ona tak klarowna, że

zatriumfowała nad wszystkimi możliwymi oporami, które z ko­

nieczności musiała budzić. Jest to, nauka potwierdzona przez

Zmartwychwstanie Jezusa, które dla pierwszych chrześcijan sta­

nowiło dowód, że ich Mistrz powiedział prawdę

IS

.

SI

CZY JEZUS WIEOZIAł. ZE JEST fKMUEM

7

” Chcąc być wiernym metodzie polegającej na opieraniu się na takich danych,

co do których panuje określony konsensus cgzcgctyczny, nie wchodzimy tutaj
w problem Syna Człowieczego, Jego natury. Jego preegzystencji, ponieważ takiego

konsensusu z pewnością nie ma w odniesieniu do tekstów o Synu Człowieczym.

Historyk mówiąc to nie wykracza poza granice swych metod. Być może nie

musi wypowiadać się na temat rzeczywistości Zmartwychwstania (owo „być może"

jest zamierzone, ponieważ, moim zdaniem, może to uczynić). Musi z pewnością
stwierdzić wpływ, jaki la wiara w Zmartwychwstanie wywarła na myśl

pierwszych chrześcijan i jakie stąd wyciągnięto wnioski: Bóg uwierzytelnił życie,!
misję i naukę Jezusa z Nazaretu.

||

background image

). Argument pozytywny: ślady wyraźnego nauczania Jezusa,

skierowanego do ściślejszego kręgu uczniów, o Jego

preegzystencji i Jego Bóstwie

Ukazując klęskę wszelkiego rodzaju prób wyjaśnienia tak

szybkich narodzin tego rodzaju nauki, staraliśmy się dotych­
czas udowodnić prawdopodobieństwo tego rodzaju nauczania

bez powoływania się na naukę Jezusa historycznego. Zestaw­
my tera

2

ślady, wskazujące na nauczanie Jezusa na temat Jegp

Bóstwa i preegzystencji.

a) Istnienie wewnątrz kolegium apostolskiego

uprzy wilejswanejgntpy uczniów

II Bardzo dobrze jest znany fakt, że wśród dwunastu Apostołów

trzech zajmuje uprzywilejowane mieiscc. Ewangelie wspominają

f o trzech wydarzeniach, podczas których Jezus zabiera ze sobą

Piotra. Jakuba i jego hrata. Jana: uzdrowienie córki Jaira,

Przemienienie i Agonia w Ogrodzie Oliwnym (Mk 5,37; 9,2;

| 14,33 i paralele). Ponadto Mk 1,29 mówi, że ci trzej Apostoło-

“ wie są świadkami cudu uzdrowienia teściowej Piotra, a Mk 13,3

przedstawia ich (razem z Andrzejem) jako słuchaczy mowy

o końcu świata.

! Znamienne, że w pierwszej gminie chrześcijańskiej jeszcze

raz pojawi się ta uprzywilejowana kolejność, z tą tylko różni­
cą, że Jakub, brat Jana, skazany na śmierć przez Heroda (oko­

ło 41 roku), zostaje zastąpiony przez innego Jakuba, „brata”
Pańskiego. I tak Pawrt

i=»Vuha, Pi»tra i Jana„filara-

jjni” wspólnoty (Ga 2,9), Piotr i Jan występują razem podczas

lj; pierwszego przesłuchania przed Sanhedrynem i podczas misji
■ w Samarii (Dz 3,1-4,21; 8,14-17). To uprzywilejowane miej-

Bscc w grupie Apostołów pochodzi z pewnością z bardziej ści-
■słych więzi, jakie łączyły ich kiedyś z Jezusem.

,

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ

_____ «

background image

CZYJKWS UII-MIAt. //• iMI HtHiltM?

X4

h) Ślady specjalnego nauczania, zarezerwowanego

dla tej grupy

Piotr, Jakub

i

Jan

jedynymi świadkami

Pj/.emienjonia

i Agonii. Są zatem jedynymi, którzy mogą podzielić sit; tym

doświadczeniem z innymi Apostołami, a to daje im specjalną mi­

sję przekazywania orędzia ewangelicznego. Zresztą tym trzem
świadkom Przemienienia Jezus dąje polecenie, aby „nikomu nię

rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie po­

wstanie z martwych" (Mk 9,9; por. Mt 17,9). Jest to bardzo inte­

resująca dla naszego tematu informacja. Egzegeci spierają się

o to. czy w Mk 9.9 zostały przytoczone autentyczne słowa Jezu­

sa. Jednak nawet gdyby chodziło o późniejszy dodatek, to prze­

kazuje on przekonanie, że .pewien ważny aspekt orędzia ewan­

gelicznego został przekazany nie wszystkim uczniom, ale tylko

trzem spośród oicłL * że jego rozpowszechnienie ma nastąpić do­

piero po Zmartwychwstaniu.

.Mowa o. końcu _świąjjt w Ewangelii Marka jest kolejnym

przykładem analogicznej sytuacji. Stanowi odpowiedź Jezusa

na pytanie, które Mu postawili „na osobności” trzej uczniowie,

Piotr, Jakub, i Jan, do których dołączył się Andrzej (Mk 13,3).
Pomimo wszelkich różnic wśród egzegetów na temat histo­

rycznego charakteru tej informacji, zdanie to również przeka­

zuje co najmniej świadectwo pewnej tradycji, według której

wąska grupa uczniów otrzymała szczególną, nie wszystkim
udzieloną naukę.

Żaden tekst Ewangelii nic mówi, że Jezus nauczał wąskie

_grono swoich uczniów o swej preegzystcncji i Bóstwie., Jed­

nak widzieliśmy, żc niezwykle szybkie pojawienie się po

Zmartwychwstaniu nauki o preegzystcncji Jezusa i Jego Bó­

stwie można z punktu widzenia historycznego wiarygodnie
wyjaśnić tylko w jeden sposób: istnieniem nauki Jf.ynsajia.ifin

jejnąi. Do wyciągnięcia takiego wniosku skłania ustalony

przed chwilą fakt: istnienie nauczania Jezusa zarezerwowane:

go dla małej grupy uczniów. Dlaczego? Ponieważ to należy do

natury rzeczy. Każdy profesor wic, że wśród swego audyto-

background image

rium mii uczniów zdolniejszych od reszty klasy, z którymi
może „pójść dalej”. I to, co sprawdza się w odniesieniu do na­
uczyciela w porządku intelektualnym, sprawdza się również

wohec mistrza duchowego.

Apostołowie nie posiadali jednakowych uzdolnień intelektua­

lnych i duchowych. Jeśli Jezus przekazał trudną do zrozumie­

nia naukę, w odniesieniu do której łatwo mogły się zrodzić
nieporozumienia i fałszywe interpretacje (nauczanie dotyczące

Jego prccgzystcncji i Bóstwa), jest rzeczą normalną, że spo­
śród uczniów jako pierwszych adresatów tej nauki Jezus wy­
brał najhardziej uzdolnionych, którym polecił następnie ją sto­
pniowo rozpowszechnić. Trudno zresztą sobie wyobrazić, jak

mógłby postąpić inaczej.

Rozumiemy również, dlaczego późniejsza tradycja ewange­

liczna była niezwykle dyskretna odnośnie do nauczania Jezu­

sa, skierowanego do małej grupy uczniów. Starożytne pisma
żydowskie, współczesne Chrystusowi lub wcześniejsze od Nie­
go, które nic zostały zaliczone do katalogu Ksiąg Świętych,
często zawierają tego typu treść: więlkie osobistości Starego
Testamentu, takie jak Mojżesz, Eliasz, Baruch, przedstawiane
bywają jako ci, którzy powierzają tajemną naukę malej grupie
wybranych uczniów. Potem ta grupa uczniów ma obowiązek
przekazania tej tajemnicy innym wybranym osobom i podania

jej do publicznej wiadomości w odpowiednim momencie. Za

tym przykładem poszły tzw. ewangelie apokryficzne („tajem­
ne”), które chcą ukazać tajemną naukę Jczusa^.o wiele wyższą
od tej. znanej z powszechnych Ewangelii, i zarezerwowaną dla

ścisłego grona wtajemniczonych. Otóż od samego początku
Jezus przyjął drogę zupełnie inną: „Wysławiam Cię, Ojcze,

Panic nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi
i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11.25). Ewan­

gelia uprzywilejowuje ludzi najuboższych pod każdym wzglę­
dem. Skoro racje pedagogiczne przemawiały za tym, aby
przejść przez etap nauczania ograniczonego, zarezerwowanego
dla małej grupy, to potem, gdy umysły dojrzeją do jego przy-

STUDIUM HI.STOKYC7.Nt: TRADYCJI UWANCFJJC/NtJ

_________ *5

background image

__________CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŹE JEST BOGIEMT

jęcia, należało możliwie najszybciej przekazać je wszystkim.

Akurat wtedy nic było już powodu, aby zachowywać wspo­
mnienia o nauczaniu zarezerwowanym dla elity. Wręcz prze­
ciwnie. Należało o nim zapomnieć, aby nic dać pretekstu in­
nym do rozpowszechniania zafałszowanej nauki, która miałaby
być dana tylko nielicznym, pozostawać aż dotąd tajemną i rze­

komo wywodzić się od Jezusa. Jak na to wskazuje historia
pierwotnego Kościoła, niebezpieczeństwo takie było bardzo

realne.

Jednak to wszystko pozostaje nadal w sferze przypuszczeń.

Chcielibyśmy mieć dokładniejsze dane odnośnie do nauczania

Jezusa na temat Jego Bóstwa i precgzystenęji, nauczania udzielo­

nego wybranym uczniom i szeroko rozpowszechnionego przez
nich po Wielkanocy. Studium t r a d y c j i J a n o w e j pozwoli

nam posunąć się dalej.

ci.Jradycja Janowa

Zbadaliśmy już wyżej świadectwo czwartej Ewangelii

(rozdz. 1. s. 23-29). Próbowaliśmy tam wykazać, że Ewange­

lia Janowa pod względem treści nie jest podobna do Księgi

Rut, Estery, Tobiasza, Judyty. W rzeczy samej, księgi te za­

wierają opowiadania o pozornie historycznym charakterze,

podczas gdy w rzeczywistości chodzi w nich o naukę teologi­

czną, którą ukazano jako historię, by była łatwiej przyswajal­

na. Tymczasem Ewangelista zamierzał przekazać czytelnikowi

swoje własne przekonanie:.Jezus, którego ukazuje, jest pra­

wdziwym Jezusem z Nazaretu, takim, jakim był rzeczywiście

za swego ziemskiego.życią, Jednakże pozostawiliśmy otwartą

następującą kwestię: nawet jeśli taka była intencja Ewangeli­

sty, to czy jednak — działając w dobrej wierze — nie pomylił C

się on. przypisując w sposób anachroniczny Jezusowi historii

to, co stanowiło przekonanie jego gminy, czyli wiarę w preeg-

zystencję i Bóstwo Chrystusa? Teraz nastał czas, aby spróbować

odpowiedzieć na to pytanie: Jan nie pomylił się, nawet w dobrej

background image

wierze. Jezus historii naprawdę nauczał o swej precgzystcncji

i Bóstwie. Być może jaśniej i wyraźniej przekazał tę naukę
„umiłowanemu uczniowi”, podczas gdy innym podsuwał tę
myśl bardziej pośrednio i w sposób zawoalowany (por. część
druga, rozdział 2).

W refleksjach, które tu nastąpią, popierających to twierdze­

nie, będziemy poruszać się jedynie w sferze metody historycz­
nej. Dopiero potem, w następnym rozdziale, zastanowimy się

nad sprawami, które będą dotykać wiary.

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ

— HISTORYK STAJE PRZED PODWÓJNYM FAKTEM

1. Bardzo wczesne pojawienie się wiary w precgzystencję

i Bóstwa Jezusa w okresie nic przekraczającym dwudziestu lat

od Jego śmierci. I ten fakt nie znajduje zadowalającego wyjaśnie­

nia w hipotezie, która głosi, że wiara ta jest wytworem gminy.

2. Istnienie Ewangelii, czwartej Ewangelii, co do której hi­

storyk może ustalić (lub — lepiej — stwierdzić), że została
spisana w ostatecznej formie najpóźniej pod koniec I wieku
Ta Ewangelia pretenduje do bycia dziełem naocznego świadka
czynów i słów Jezusa, co potwierdzają godne wiary świadectwa,

istniejące niezależnie od tej Ewangelii. I ta Ewangelia stwierdza,

że Jezus jasno nauczał o swojej prccgzystencji i że powiedział:

„Zanim Abraham był, Ja jestem”, Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

Nad pierwszym punktem rozwodziliśmy się już szeroko.

Drugi wymaga krótkiego wyjaśnienia.

Czwarta Ewangelia ukazana została jako dzieło jwiadka.

i to świadka godnego zaufania; Jen właśnie uczeń daje świa-

"jest to dala proponowana przez większość egzegetów. Ostatnie odkrycia

całkowicie podważyły tezę tych. którzy chcieli datować czwartą Ewangelię na
pierwszą połowę II wieku. Jednak wcześniejsza dala jest możliwa. Anglikański
biskup, J. A. T. Robinson, w swej książce Redanag the New Testament w oparciu
o poważne argumenty zaproponował rok 65 po Chr.

background image

dcctwo o łych sprawach i on jc opisał. A wiemy, że świadcc-

.two jego jesi prawdziwe” (J 21.24).

— DWIE UWAGI NA TEMAT TEGO TEKSTU

— „Ten uczeń” nazwany jest parę wierszy wcześniej „ucz-

nicm, którego miłował Jezus” (w. 20), to ten sam. który w czasie

Ostatniej Wiccacrzy spoczywał na piersi Jezusa (J 13,23n). Tra­

dycja sięgająca św. Ireneusza (około roku 180) utożsamia tego
ucznia, którego miłował Jezus, z apostołem Janem. Za chwilę

powrócimy do tego niezwykle ważnego świadectwa św. Ireneu­

sza. Tutaj powiedzmy tylko, że olbrzymia większość egzegetów

przyjmuje dzisiaj to utożsamienie ®. Ewangelia mówi, że ten

liczeń, którego miłował Jezus, był obecny przy umywaniu nóg

(13,23).-naJ£aJwarii (19,25-27). w poranek wielkanocny (20,2)

i ptzy ukazaniu się Jezusa nad Jeziorem Tyberiadzkim (21,7).

Kiedy mówi o przebiciu włócznią boku Jezusa, dodaje: „7a-

. świadczył io len, który widział, a świadectwo jego jest prawdzi­

we" (19J5). Tak uroczysta, tak wyraźna deklaracja stawia czy­

telnika przed wyborem: albo mu się wierzy, albo uważa się go za

oszusta, starającego się wprowadzić kogoś rozmyślnie w błąd

2I

.

*

c/YJt /.us

wiedział

ze

jest

bogiem

?

* Zarzuty, jakie postawiono przeciwko niemu, są rzeczywiste, ale można je

łatwo pokonać, a w każdym wypadku inne proponowane utożsamienia napotykają
trudności jeszcze większe (zob. R. E. Brown. The Gospel According to Mn, 1.1,

Nowy Jork 1966, s. XCV!II).

Pierwszy Ust św. Jana rozpoczyna się uroczystym prologiem, w którym

autor, mówiąc w imieniu swoim i swoich towarzyszy, przypisuje sobie przymiot
naocznego świadka: „cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi

oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1,1). List ten podkreśla
również bardzo mocno Bóstwo Jezusa: Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu

Jego. Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym”

(5 JO). Jednak nic mówi wyraźnie, że to przekonanie pochodzi z nauki Chrystusa.

background image

m

— ŚWIADECTWO ŚW. IRENEUSZA O ŚW JANIE

Na samym początku stwierdza on jasno, że autor czwartej

Ewangelii lo Jan i że Jan jest umiłowanym uczniem. który spo­

czywał na piersi Pana: .Jan, uczeń Pański, który spoczywał na
piersi Jego, także wydał Ewangelię za swego pobytu w Efezie,
w Azji” Jednakże znajdujemy tu coś ważniejszego dla naszego
tematu. Sw. Ireneusz dobrze znał św. Polikarpa, biskupa Smyrny
w Azji Mniejszej, który był uczniem św. Jana i często go słu­

chał. Trzeba zacytować list św. Ireneusza, adresowany do byłego
wspóhicznia, Floryna, który popadł w herezję:

Otóż gdy jeszcze byłem dzieckiem, widziałem Cię w Azji
Dolnej przy boku Polikarpa, jak się wspaniale obracałeś

wśród przepychu dworu cesarskiego, i jak się o jego
względy starałeś. Lepiej ja pamiętam owe czasy, aniżeli

zdarzenia świeże. Toć wrażenia lat dziecięcych rozwijają
się razem z duszą i z nią się zrastają do tego stopnia, że
mogę wskazać nawet miejsce, gdzie błogosławiony Poli­
karp siadał i przemawiał, jak wychodził i wchodził, jaki

był tryb jego życia, jaka jego postać, jak przemawiał do

ludu, jak opowiadał o swych stosunkach z Janem i z in;
nymi, którzy widzieli Pana, jak przypominał ich słowa

i co od nich słyszał o Panu, o cudach Jego, o nauce, jak

to Polikarp, zgodnie z Pismem, opowiadał, co przejął od

świadków naocznych Słowa Żywota (les zoes lou logou).

Tego ja wówczas chciwie słuchałem, dzięki zmiłowaniu,

jakie mi Bóg okazał, i przechowałem to w pamięci, nie

na papierze, ale w swem sercu. I zawsze za łaską bożą

żywo to sobie stawiam przed oczy

a

.

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI hWANGKUCZtiU _

tft

U

Św Ireneusz, AJversus haereses. III, 1. I. Oryginalny tekst grecki został

zachowany przez Euzebiusza z Cezarei, Historia kolaeltui. V, S. 4 iprrci
Arkadiusz Lisiecki, wyd. Fiszer i Majewski. Poznań 1924. s. 216 |Ptsnu Uj,..*

Kościoła, t. III|).

23

Euzebiusz z Cezarei, dz. cyt.. V. 20. S-8. s. 2.15.

background image

CZY JEZUS WKDtlAł, tH JEST UMIEM?

90

Świadectwo to jest niezwykle cenne. Powaga naocznego

świadka Jezusa, stwierdzona przez autora czwartej Ewangelii,

jest tutaj potwierdzona przez św. Ireneusza, który słyszał tych,

którzy słuchali Jana mówiącego im o swych relacjach z Jezu­
sem. Nie można podważać tego świadectwa, chyba że ma się

poważne ku ternu racje. Otóż t a k i c h r a c j i n i c m a

M

.

— DWIE UWAGI

Przede wszystkim świadectwo św. Ireneusza potwierdza ist­

nienie szloly J a n o w e j , które coraz częściej przyjmują

egzcgeci._yczniowic Apostoła spisali jego nauki i wspomnienia.

Po drugie, jak już podkreśliliśmy (zob. wyżej, s. 25-26), autor

lub autorzy czwartej Ewangelii mogli z powodzeniem zrobić to.

co robili wszyscy historycy starożytności: przytoczyć treść mów,
niekoniecznie jednak w ich dosłownym brzmieniu i bez koniecz­

nego przytaczania dokładnych okoliczności, w których zostały

one wypowiedziane (czas, miejsce, audytorium). To pozwala od-

* Często wypomina się św. Ireneuszowi jego łatwowierność. I tak w Adversus

hoertses, IL 22. 5, przypisuje on ..Starszym”, którzy utrzymywali, te pochodzi ona
od im. Jana. opinię, według której Jezus przeżyłby pięćdziesiąt lat, przy czym

rozpoczął swą działalność w wieku około trzydziestu lal (tak Łk 3.23). Faktycznie
Ireneusz opiera się głównie na J 8.57 („pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz.

a Abrahama widziałeś?”), interpretowanym zbyt wąsko. Nie mówi też, w jaki sposób

dotarł do świadectwa Starszych. Niewątpliwie zawdzięcza on tę informację
Paptaszowi. biskupowi Hterapolis, którego informacje często budzą kontrowersje.
Ten wypadek bardzo różni się od tego. który nas interesuje, gdzie Ireneusz wyraźnie

podkreśla, skąd czerpał swoje informacje (Polikarp), i wiarygodność swoich wspo­
mnień. To samo należy powiedzieć również o Athtrsus haeresa, V, 5. 1; V. 36, 1;
V, 33. 4.5, gdzie mowa jest o różnych problemach dotyczących zaświatów:
różnych mieszkaniach wybranych i nadzwyczajnej płodności nowego stworzenia.
W V, 33, 5 Ireneusz wyraźnie mówi, skąd czerpał te wiadomości. Źródłem tym

jest Papiasz. I jest bardziej niż prawdopodobne, że sprawa ma się lak samo w od­

niesieniu do tekstów cytowanych w tym przypisie. Tak właśnie na ogól myślą
komentatorzy św. Ireneusza. Jeśli w niektórych punktach Ireneusz zebrał, a nawet
przypisał sobie informacje, których nic mógł sprawdzić, to nie umniejoa to wagi

jego fcviadectwa. zapewniającego, że on sam słuchał św. Polikarpa, gdy ten mówił
o swoich aadńsiycfa relacjach ze swym na uczy oclem, św. Janem, który opowiedz*)
mu lo. co słyszał z ust samego Jezusa.

background image

STUDIUM HISTORYCZNE TRADYCJI EWANGELICZNEJ

91

powiedzieć na pytanie, które postawi sobie każdy czytelnik
czwartej Ewangelii: jeśli Jezus tak otwarcie i tak jasno nauczał

_o swej prcegzystencji i Bóstwie, jak to przedstawia iw. Jan, to

dlaczego inni Ewangeliści nic na ten temat nie mówią? Można
odpowiedzieć, że najprawdopodobniej naukę tę kierował do wą­

skiej grupy uczniów i dostosowywał ją do ich możliwości zro­

zumienia.

Zakończmy i streśćmy tę sekcję, którą nazwaliśmy trzecim

etapem.

Ze ściśle historycznego punktu widzenia wydaje się, że można

powiedzieć: .niezwykle szybkie rozpowszechnienie się wiary
w prccgzystcnęję i Bóstwo Jezusa, która pojawiła się w niecałe *

dwadzieścia.lat po śmierci Jezusa, stwarza problem, od które­
go podjęcia historyk nie może się uchylić. Skąd sie wzięła ta

wiara? Nic sposób wyjaśnić jej hipotezą tworu gminy. Pozo­
staje tylko jedno możliwe wyjaśnienie: chodzi o nauczanie po­

dane przez samego Jezusa. To właśnie chce wyrazić czwarta

Ewangelia. Rzetelny historyk powinien powiedzieć, że to rosz­

czenie wydaje się potwierdzone zarówno przez dane pocho­

dzące z samej Ewangelii, jak i przez świadków wiarygodnej

tradycji (św. Ireneusz).

background image

4. WYNIKI BADAŃ HISTORYCZNYCH

v

Na początku 1. rozdziału drugiej części sformułowaliśmy

następującą hipotezę roboczą: twierdzenia chrystologiczne No*

wego Testamentu, w szczególności stwierdzenia czwartej Ewan­

gelii o Bóstwie i prcegzystcncji Chrystusa, odpowiadają temu,

co Jezus myślał o sobie samym. To przekonanie starał się
przekazać za pomocą swych słów i czynów *. Próbowaliśmy
ustalić, w pewnym stopniu a priori, w jaki sposób zmuszony

był postępować Jezus, jeśli chciał przekazać tę prawdę. Trzeba

było przy tym uwzględnić mentalność Jego słuchaczy, niezwy­

kły charakter przekazywanego orędzia i środki ostrożności,

które Jezus musiał przedsięwziąć dla uniknięcia niewłaści­

wych, politcistycznych interpretacji. Uznaliśmy, że potrzebna
tu była metoda stopniowego ukazywania tej nauki: najpierw

bardzo zawoalowana zapowiedź dla rzesz, potem dokładniejsza

informacja dla uczniów już związanych z Mistrzem i uznają­

cych Go za proroka, który przekazuje Prawdę Bożą. Jednak
pełniejsze objawienie tej prawdy mogło dokonać się jedynie
wobec wąskiej grupy przyjaciół.

Teraz należy zweryfikować tę hipotezę robocza poprzez ba­

dania historyczno-krytyczne, którym poświęcono dwa poprze­
dnie rozdziały.

Czy ta weryfikacja jest rozstrzygająca?
Nic ma wątpliwości co do tego, że istniały dwa pierwsze

etapy. Istnienie trzeciego etapu jest mniej oczywiste. Jednak
właśnie w trakcie badań tego trzeciego etapu dostarczono ar­
gument, który wystarcza za dowód poprawności proponowanej

1

1

Zob wyżej. s. 53-54, a (alcie przypis 1 drugiej części, rozdział I.

background image

HYNIKJ BADAN HISTORYCZNYCH

tezy egzegctyczncj: Jezus był pizekonany o swej preegzystencji
i Bóstwie i tego nauczał. Ryzykując powtórzenia, przedstawmy

jeszcze raz ten argument, który wydaje się decydujący.

— Wiara w preegzyslencję i Bóstwo Zmartwychwstałego

jest już bardzo rozpowszechniona w gminach chrześcijańskich,

powstałych w pierwszym dwudziestoleciu po Wielkanocy.

—s W tej epoce ewangelizacja świata pogańskiego dopiero

się rozpoczynała. Trzeba odrzucić wpływ chrześcijan pocho­
dzenia pogańskiego na pojawienie się tej doktryny. Ta ewolu­
cja dokonała się zatem w środowisku żydowskim.

—_ Środowisko żydowskie reagowało na tego rodzaju naukę

głębokim sprzeciwem. Ta koncepcja, tak podobna do bałwo­
chwalczego ubóstwiania ludzi i bogów zstępujących na zie­

mię, wywoływała u Żydów odrazę.

— Tego rodzaju doktryna mogła powstać tylko dzięki pewno­

ści, zdolnej pokonać wszelkie przeszkody: Jezus tego nauczał

i Bóg potwierdził Jego nauczanie przez fakt Jego Zmartwych­

wstania. Wydaje się, że nie sposób inaczej tego wytłumaczyć.

— Potwierdza to czwarta Ewangelia, Jej autor chce nas

przekonać, że Chrystus, którego przedstawia, jest tym samym
Jezusem historycznym, który był przekonany, żc jest Synem
Boga, samym Bogiem, i który to powiedział. Historyk musi
uznać solidność argumentów, które wspierają tę opinię (we­
wnętrzne świadectwa Ewangelii i poświadczenia zewnętrzne:
św. Ireneusz).

Po ustaleniu tego wszystkiego można powiedzieć, żc istnie­

nie trzeciego etapu (nauczania Jezusa skierowanego do uprzy­
wilejowanych uczniów) staje się tak bardzo prawdopodobne,

że można uznać je za fakt udowodniony. Tylko

szczególnie

podatne i całkowicie już oddane Jezusowi audytorium zdolne
było przyjąć tę naukę, ą następnie rozpowszechnić ją wbrew

wszelkim trudnościom po święcie Paschy. Co więcej, zawoalo-

wane nauczanie dla rzesz, a bardziej bezpośrednie dla uczniów,
stanowiące pierwszy i drugi etap, miały uwrażliwić uczniów na

background image

'V*'

>

\

W ___________________________

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BOGW\l?

wielkość osoby Jezusa, która wyrastała ponad to wszystko, co
historia ludu Bożego znała w przeszłości. To normalne i natu­

ralne. żc uczniowie najbardziej podatni duchowo na nauczanie

Jezusa, najbardziej do Niego przywiązani, chcieli wiedzieć coś
więcej na temat treści Jego enigmatycznych słów. Byłoby

dziwne i niezrozumiałe, gdyby stało się inaczej — gdyby ża­

den z uczniów nic okazał najmniejszego zdziwienia, nic posta­

wił żadnego pytania na temat tych tajemniczych deklaracji, tego

niezwykłego zachowania Jezusa, nazywającego Boga „Abba”...

Konkludując, czyż nic możemy powiedzieć: istnieje nieza­

przeczalna zgodność poprzednio sformułowanej hipotezy robo­

czej z konsekwencjami, które z niej wypływają — z jednej

strony — i z badaniami historycznymi — z drugiej? Pra­

wdopodobieństwo, żc ta hipoteza robocza odpowiadała rzeczy­

wistości, jest niezwykle duże, zwłaszcza że nie ma żadnego
innego rzeczowego wyjaśnienia tych samych danych.

*

background image

5.

ROLA DUCHA ŚWIĘTEGO

JESZCZE WIELE MAM WAM DO POWIEDZENIA, ALE

TERAZ [JESZCZE] ZNIEŚĆ NIE MOŻECIE(J 16,12)

Do tej pory pozostawaliśmy na płaszczyźnie czysto racjo­

nalnej, dostępnej historykowi. Jednak ta książka została napi­
sana przede wszystkim dla wierzących. Ci zaś, o ile akceptują

w pełni płaszczyznę czysto racjonalną, o tyle słusznie nie za­
wężają swoich poglądów wyłącznie do niej. Dlatego wierzący
czytelnik powinien postawić sobie wobec problemu, stanowią­
cego przedmiot niniejszej książki, następujące pytanie:

na

pewno jedyną możliwą przyczyną tego stopniowego odsłania­
nia Bóstwa Chrystusa jest wyraźne nauczanie Jezusa, będące

owocem doskonałego poznania Jego własnej tajemnicy? Czy
to nic pomniejsza roli Ducha Świętego, wewnętrznego nauczy­
ciela?. Czy nie jest to równoznaczne z niedocenianiem niektó­
rych deklaracji Jezusa, kierowanych do Jego uczniów, na

przykład: .Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz
[jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Pra­

wdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,12-13)? Nie ulega
najmniejszej wątpliwości, jak to za chwilę wykażemy (s. 96n), że
Duch Święty odegrał zasadniczą rolę przy pogłębianiu wiary
pierwszych chrześcijan w tajemnicę Wcielenia Czy jednak tekst
J 16,12-13 dotyczy Bóstwa Jezusa, a więc prawdy, której ucz­
niowie nie byliby wówczas w stanie pojąć? Jest to niepra­

wdopodobne. Zaistniałaby bowiem pewna sprzeczność w sa­
mej Ewangelii: Bóstwo Jezusa byłoby zarazem prawdą na­
uczaną przez samego Jezusa (8,58; 10,30; 17,5) i nauką, której
nic mógł przekazać uczniom, ponieważ nie mogli jej jeszcze

background image

c/Y W./.us wn.nmt. n

ust

bocum

*

w>

pi>jąć (16,13) V Faktycznie dzisiaj olbrzymia większość egze-

getów wyjaśnia wersety 16,12-13, powołując się na paralclny

tekst 14,25-26: „To wam powiedziałem przebywając wśród was.

A Pocieszyciel. Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim
imieniu. On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszy­
stko, co Ja wam powiedziałem” i 15,15: „Oznajmiłem wam
wszystko, co usłyszałem od Ojca mego”. Jezus powiedział to

wszystko, co miał do powiedzenia, ale uczniowie nic zrozu­

mieli. Jezus mógł podkreślać, rozwijać, wyszczególniać, po­
głębiać. ale nic uczynił tego, ponieważ nic byli zdolni przyswoić
sobie nawet tego, co już im powiedział. Przekazuje

Duchowi.

Św iętemu posłannictwo działania na uczniów od wewnątrz, aby
dogłębnie zrozumieli słowa, które kiedyś słyszeli, ale nic rozu­

mieli. Spotykamy tutaj znaną myśl czwartej Ewangelii (zob.
2.22; 12,16; 13.7).

Właśnie w ten sposób należy rozumieć rolę Ducha Święte­

go w chwili narodzin wiary w Bóstwo Chrystusa. Nauka Jezu;
sa zasiała nasienie. Jednak gleba, na którą ono padło, nie była

jeszcze zdolna go przyjąć i sprawić, by wzeszło. Potrzebna

była do tcgoJPascha i Pięćdziesiątnica: Zmartwychwstanie —
aby otworzyć oczy uczniów i dać im poznać wielkość Jezusa;
Pięćdziesiątnica — aby ich umysły oraz serca, oświecone

i przekształcone przez Ducha Świętego, przyswoiły sobie

w- końcu naukę, która lekko je musnęła, ale nic przeniknęła do
nich. Przyłączamy się w ten sposób do nauczania Soboru Wa­
tykańskiego II z jego Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu
Bożym: „Apostołowie po wniebowstąpieniu Pana to, co On
powiedział i czynił, przekazali słuchaczom w pełniejszym zro­
zumieniu. którym cieszyli się pouczeni chwalebnymi wydarze­
niami życia Jezusa oraz światłem Ducha prawdy oświeceni”

(Dei Verbum. 19). Tekst soborowy stwierdza, że praca reda-

1

1

Nawet jc<li tckM 16.13 należał pierwotnie do innego źródła czy innej

warstwy redakcyjnej aniżeli teksty, w których jczus oczy o swej preegzystencji
i Bóstwie, sprzeczność może zaistnieć na płaszczyźnie końcowej redakcji, która
— jak uznaja wszyscy komentatorzy — jest niezwykle ujednolicona.

background image

kcyjna nad Ewangeliami cieszyła się tym światłem również
w trakcie utrwalania przez św. Jana słów Jezusa na piśmie.

^Nic chodzi o nową naukę, aie o nauczanie Jezusa zrozumiane

lepiej, wyrażone jaśniej, sformułowane precyzyjniej dzięki
światłu wydarzenia paschalnego i dzięki działalności Ducha
Pięćdziesiątnicy. Jak zauważyliśmy (zob. wprowadzenie), Je­
zus doskonale rozpoznałby treść swego nauczania w wypowie­
dziach czwartej Ewangelii, dotyczących Jego precgzystencji

i Bóstwa.

Trzeba jeszcze uwypuklić inny aspekt działalności Ducha

Świętego. -W formułowaniu wypowiedzi Nowego Testamentu,
zawierających coraz wyraźniej naukę o Bóstwie Chrystusa, nak-

^ żało strzec.się różnorakich raf, takich właśnie, o które rozbijały

się liczne poglądy pierwszych wieków. Kościół musiał odrzucić
„irytcizm", doktrynę sprowadzającą Trójcę Świętą do politcisty-
czncj idei trzech Bogów, oraz .,modalizm”_ czyniący z Ojca.
Syna i Ducha jedną Osobę Boską, objawiającą się w różny spo­
sób w Piśmie Świętym i historii Ludu Bożego. Bóstwo Chrystu­

sa w Piśmie Świętym zawsze jest wyrażane przy jednoczesnym
zachowaniu właściwej żydowskiemu monoteizmowi jedności Bo­
żej i potwierdzaniu istniejącej różnicy pomiędzy Ojcem i Synem.
Później na tych samych warunkach zostanie uznane Bóstwo
Ducha Świętego.

Wyjątkowa pomoc Ducha Świętego była konieczna, aby

uttzymać się na tej wąziutkiej grani, biegnącej pomiędzy dwiema
przepaściami.

K<HA PUCHA ŚWIĘTEOO

</7

I

I

background image

6. KIM JEST JEZUS HISTORII?

Ł

-

rV

' "

P

REFLEKSJE METODOLOGICZNE

l. Kilka pozornych oczywistości

Czytelnik choć trochę zaznajomiony zc współczesną litera­

turą egzegetyczną od razu zauważy dość wielką różnicę po­
między tezą utrzymywaną przez nas a tym, co przywykł znaj­

dować nie tylko w uczonych dziełach, przeznaczonych dla za­
wodowych egzegetów, lecz również w książkach adresowanych
do szerokiej, nie wyspeq‘alizowanej publiczności.

Otóż chodzi o problem zasadniczy, dotykający korzenia na­

szej wiary: Kim jest, kim był Jezus historii* Ten, który żjrt

.

ul

Nazarecie, który naucza! na drogach Ziemi Święty, który

cierpiał za Poncjusza Piłata, który umarł i — jak w to wierzy­
my — zmartwychwstał?

Dziekan wydziału teologii katolickiej w Lyonie w opubliko­

wanym niedawno artykule ukazuje niepokoje, pytania, problemy
dorosłych katechumenów, proszących o c h r z e s t D l a nich, pisze

on, Jezus historii ma priorytetowe znaczenie” i dorzuca: „Pra­
ktycznie ich pytanie prowadzi katechezę do rozróżnienia pomię­
dzy orędziem Jezusa a orędziem chrześcijańskim. Drugie tłuma­

czy pierwsze i wydobywa z niego znaczenie w odniesieniu do
paschalnego Zmartwychwstania Chrystusa, Jego Bóstwa i urze­
czywistnienia Jego słów i czynów” \ Jest to zupełnie słuszne
sformułowanie i zbiega się ono z treścią tekstu Konstytucji Dei

H. Bourgeois, Nouveaux venus en christianisme, „Ćtudes” 357, grudzień

1982, s. 667-679.

H. Bourgeois, art. cyt., s. 675.

background image

Verhum, 19

J

. Jednak należy b a r d z o j a s n o sprecyzować

jeden i s t o t n y punkt: jjie ma ż a d n e j r ó ż n i c y pomiędzy

najpóźniejszymi chronologicznie sformułowaniami chrystolo­
gicznymi Nowego Testamentu a tym, co Jezus m y ś l a ł o so­
bie samym, o swej Osobie, o swym posłannictwie. Lub dokład­
niej — jest różnica, ale w przeciwnym znaczeniu Ljp, jak Jezus
rozumiał samego siebie i całą rzeczywistość, było nieskończenie
bogatsze jiniżeli to, co znajdujemy w choćby najgłębszych i naj­
bardziej dopracowanych tekstach nowotestamentalnych.

Różnica, o której H. Bourgeois słusznie mówi, idąc za my­

ślą Vaticanum II, nie znajduje się na płaszczyźnie zrozumie­

nia, które Jezus miał o sobie samym, tak jakby św. Jan tłuma­

czył to, o czym Jezus wiedział tylko w sposób niejasny. Za­
chodzi ona pomiędzy sformułowaniami, które Jezus musiał
dobierać na początku, aby stanąć na poziomie swoich uczniów

i być dla nich zrozumiałym, a bardziej wypracowanymi wypo­
wiedziami Pawła i Jana. Ci ostatni lepiej odkryli realną głębię,
zawartą w tych niedoskonałych sformułowaniach. Jednak ta
niedoskonałość była konieczna ze względu na mentalność au­
dytorium, ukształtowaną przez inne ideologie, inne oczekiwania.

To uściślenie wydaje się absolutnie i s t o t n e . Tymczasem

płynie ono zupełnie pod prąd tego wszystkiego, co aktualnie pi­
sze się i mówi w egzegezie. W trzeciej części ukażemy nieegze-

getyczne racje tego stanu rzeczy. Jednak tutaj chcielibyśmy uka­
zać pewną liczbę postulatów rzadko sformułowanych wyraźnie,
chociaż ich treść wydaje się oczywista, a które stanowią jedynie
pozorne, skrajnie dyskusyjne oczywistości. Wydaje się, że tkwią
one u podstaw wspomnianej sytuacji. Ich jasne przedstawienie

i przedyskutowanie staje się naglącą potrzebą. Wtedy będzie
można albo je odrzucić, albo przyjąć — ale w pełni i otwarcie.

Pierwszy postulat można by nazwać z a s a d ą m i n j -

m u m : zważywszy, że są słowa Jezusa, których autentyczność

wydaje się pewna, oraz inne, co do których pochodzenia moż­
na mieć mniejsze lub większe wątpliwości, dokładniejszy ob-

1

KIM JEST JEZUS HISTORII?

_

_

_ _ _

1

Zob. wyżej. s. 96n.

background image

raz Jezusa otrzymamy wtedy, gdy ograniczymy się do pier­

wszych. Jest to bardzo typowa pozorna oczywistość. Czy błąd

przez brak jest mniejszy od błędu przez nadmiar? Przypuśćmy,

że w następnych wiekach główne dzieła jakiegoś wielkiego filo­

zofa naszych czasów zostaną zmieszane z dziełami jego uczniów
do tego stopnia, żc ich autentyczność stanic się wątpliwa i że na

pewno autentyczne będą jedynie jego dzieła młodzieńcze, nie
mające większego znaczenia naukowego. Czy wyrobimy sobie

dokładny pogląd o filozoficznym znaczeniu tego myśliciela,

ograniczając się do dzieł, które są z całą pewnością autentyczne?

W obu wypadkach jedyna słuszna postawa polega na próbie

zrozumienia, w jakiej mierze wątpliwe teksty zakorzeniają się

w osobowości ich autora, i zobaczenia, czy nic wyrażają one

aspektu jego myśli, zawartej już w zarodku w tekstach auten­

tycznych.

Drugi postulat można by nazwaćj>rzy w i l e j e m s t a r g -

jży m o ś c i , im starsze są warstwy tradycji ewangelicznej, do

których należy dana wypowiedź Jezusa, tym większe jest pra­

wdopodobieństwo, że odzwierciedla ona autentyczne naucza­

nie Jezusa.

I przeciwnie:

im wypowiedź późniejsza, tym bar­

dziej wątpliwa.

Tu również chodzi o pscudooczywistość, która jednak zobo­

wiązuje nas do bardziej subtelnego rozróżnienia. Weźmy dwa

skrajne przypadki:

— Wydarzenie historyczne, takie jak desant aliantów z 6 czer­

wca 1944 roku w Normandii, lub inny fakt, taki jak katastrofa

kolejowa. Historyk będzie miał do dyspozycji opowiadania na­

ocznych świadków i za mniej wiarygodnych uzna tych, którzy

dowiedzieli się o tym wydarzeniu tylko na podstawie świadectwa

świadków. Tutaj postulat jest zaiste oczywistością.

— Wyobraźmy sobie myśliciela, genialnego filozofa, wno­

szącego nowe idee, zupełnie obce współczesnej myśli. Przy­

puśćmy, że ten człowiek nic nic napisał i że umarł po roku

nauczania. Żeby zrekonstruować jego naukę, mamy do dyspo­

zycji dwa źródła: notatki studentów z jego wykładów i prace

’y°

CZY JEZUS WIEOZIM.. ZE JEST ROGIEM*

background image

osobiste niektórych uczniów, opracowane w dziesięć, dwadzie­
ścia lat później, po długim okresie, w którym starali się przy­
swoić sobie myśl swego mistrza. Gdzie najlepiej objawi się
oryginalność tego geniuszu? W notatkach słuchaczy czy

w dziełach jego uczniów? Odpowiedź jest jasna: notatki są
dziełem studentów, którzy zgodnie z przedstawioną hipotezą

reprezentują świat filozoficzny, ukształtowany przez myśl śro­
dowiska, świat daleki od intuicji ich profesora. Zauważą prze­
de wszystkim to, co wyda im się być w zgodzie ze światem,
do którego się przyzwyczaili, i o wiele gorzej odtworzą to, co

nie ma żadnego punktu zaczepienia w ich mentalności, czyli
właśnie nowe i oryginalne aspekty myśli profesora. Przeciw­
nie, uczeń, który rozmyślał przez dwadzieścia lat nad intuicja­

mi swego mistrza, zagłębiając się w nie stopniowo, będzie
w stanie lepiej odtworzyć pod koniec tego długiego okresu
dojrzewania nowe, charakterystyczne cechy nauczania zmarłe­
go mistrza. Niemniej jednak prawdą jest. żc do idei swego mi­
strza uczeń mógł dorzucić swe własne myśli. I tutaj właśnie
notatki z wykładów mogą posłużyć za pewien sprawdzian, ale
podkreślmy to z naciskiem, tylko za sprawdzian.

Aplikacja do problemu ewangelicznego narzuca się sama.

To jasne, żc „przypadek Jezusa” jest podobny nic do banalne­
go, pozbawionego głębi faktu historycznego, ale do faktu, który

właśnie przed chwilą przedstawiliśmy.

Co więcej, dyskutowana tutaj zasada zachowuje swoją war­

tość w pierwszym, ale już nie w drugim przypadku. Nie ma
też zastosowania w omawianiu zajmującego nas tutaj proble­

mu, a mianowicie problemu Jezusa historycznego.

KIM JEST JEZUS HISTORII?

>'H

2. Teologia „boskiego zniżania się" („synkaiabasis”)

To, co zamierzamy tu przedstawić, powiedziano już daw­

niej, a niezwykle jasno sformułowano już osiemdziesiąt lat te­
mu! Oto mało znany, ale bardzo interesujący dla egzegetów
tekst Mauricc’a Blondela:

background image

Bardzo pragnę, aby lojalnie postarano się z całą możliwą
przezornością o wyłowienie z tekstów najbardziej bezpo­
średnich wrażeń i najbardziej autentycznych pozostałością
myśli i życia Jezusa. Niewątpliwie pokażą mi liczne te­
ksty, które nazywa się najgłębszą warstwą Ewangelii syn­
optycznych, w których Jezus zdaje się mówić po prostu

jako człowiek swoich czasów; niewątpliwie będzie się

utrzymywać, że mesjanizm był głównym nośnikiem Jego
nauczania, że Dobra Nowina polegała głównie na bliskim
nastaniu Królestwa, że horyzont Jego przepowiadania zda­
wał się zawężać, podobnie jak pogląd tych, którzy je
przyjmowali, do wąsko pojętej nadziei. Jednak czy to ozna­

cza, że mam mierzyć Chrystusa według tego pierwszego
portretu, który jest tylko portretem? Podkreślam bowiem,
że Jezus nic nie napisał. JNic mamy zatem tego bezpo­

średniego świadectwa, jakie człowiek może pozostawić

o swej własnej myśli. Jedyną drogą wniknięcia

w Jego

wnętrze jest wniknięcie w ś w i a d o m o ś ć prostych lu­
dzi, którą mieli o n i o J e g o ś w i a d o m o ś c i , głęboko
tkwiących w uprzedzeniach swego ciasnego środowiska,

bardziej zdolnych z racji braków kulturowych do zaobser­
wowania i przechowania faktów, do przywiązania się ca­

łym sercem do Mistrza i poddania się Jego osobistemu
wpływowi, aniżeli do wyrażania idei, opisywania wewnę­

trznych przeżyć i wyrażania swej własnej wiary. (...)
A zatem niech nikt nie zarzuca, że gdyby Chrystus miał
pełną świadomość swego Bóstwa i jasną wizję przyszło­

ści, powinien był jako genialny człowiek, który stara się
przekazać całą tajemnicę swej duszy, wypowiedzieć bar­
dziej zdecydowane słowa, których echo zostałoby zachowa­

ne w najgłębszych pokładach Ewangelii. Zapomniano by

wówczas, że poznania nie wlewa się do umysłów tak po
prostu, jak słów w uszy, i że tajemnicy Boga nie mnżę na­
ruszyć nawet objawienie. Nie zapominajmy, że. prawda,
nawet ta wyrażająca sprawy boskie, może być zakomunikó-

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BOGIEM?

background image

wana myśli ludzkiej jedynie za pomocą przygodnych

form, które czynią ją stopniowo przyswajalną. Nie wolno
zapominać, że jeśli wielki człowiek ma obowiązek zdra­

dzić swój mały ludzki sekret, to godność Boga polega na

tym, że objawia się On raczej dobrej woli człowieka po­

przez wytrwałe czyny mocy, dokonywane z niezmierzoną

dobrocią, aniżeli jego inteligencji, poprzez błyskotliwe
deklaracje \

Celem tego paragrafu jest przedarcie się poprzez wszystkie

implikacje tego niezwykle ważnego dla naszego tematu tekstu.

1 dlatego ^patrystyczna teologia b^ s k i ę_go z n i ż a n i a się

(synkatabasis) nasuwa odpowiedni obraz. Doktryna ta została
streszczona w bardzo pięknym tekście Konstytucji Soboru

Watykańskiego II o Objawieniu Bożym.

W Piśmie Świętym więc objawia się — przy stałym za­
chowaniu Bożej prawdy i świętości —_pnftdziwne uni­

żanie się” wiecznej Mądrości, „byśmy uczyli się o niewy-
słowionej dobroci Boga i o tym, jak bardzo dostosował

się On w mowie, okazując przezorność i troskliwość

względem naszej natury”. Bo słowa Boże, językami ludz­

kimi wyrażone, upodobniły się do mowy ludzkiej, jak
niegdyś Słowo Ojca Przedwiecznego, przyjąwszy słabe

ciało ludzkie, upodobniło się do ludzi

}

.

Ojcowie Kościoła wypracowali tę teologię głównie po to,

aby nakreślić stosunki pomiędzy Starym a Nowym Testamen-

mi

JEST JEZUS HISTORII?

IOJ

4

Maurice Btondel, Histoire et Dogme (tekst ukazywał się w styczniu i lutym

|

1404 roku na łamach „La Ouinzaine”). Ponowna edycja: Les Premters teras At

i Maurice Blondel, Paryż 1956, s. 149-228. Cytowany tekst znajduje się na s. 178.

Zob. również tekst Blondela, cytowany przez X. Lćon-Dufoun, Les tvangiles et
I'Histoire de Jćsus, Paryż 1963, s. 483, którego treść jest prawie identyczna.

Der Verbum, 13. Tekst w cudzysłowach to cytat ze te. Jana Chryzostoma,

Homilia 17. na temat Księgi Rodzaju. PG 53, kol. 134. Ttekst soborowy bierze
natchnienie z encykliki Piusa XII, Divino aJJIante Sptritu z 30 września 1943 roku.

background image

'cm. Jednak ich wielką zasługą jest uchwycenie trwałego pra­

wa objawiania się Boga człowiekowi *. Jedną z idei, która po-

raca najczęściej w ich dziełach, jest ta: w każdym momencie

historii swego ludu Bóg był zmuszony ograniczyć swoje Obja­

wienie do tego, co lud zdolny byl z r o z u m i e ć . I jeszcze

wewnątrz tego ograniczenia Bóg musiał ograniczyć się do te­

go,

CO

lud był zdolny z a a k c e p t o w a ć , ze względu na sła­

bość i grzech ludzki'. Można przedłużyć myśl Ojców za po­

mocą bardziej nowoczesnego słownictwa i perspektywy, doda­

jąc. żę Objawienie Boże dane człowiekowi wyraża się zawsze
za pośrednictwem s ł ó w , terminów k u l t u r y . I ta kultura

ma swój własny dynamizm, często obcy, a nawet przeciwny dy­

namizmowi właściwemu Bożemu planowi. Są to lc_dwa dynarni-

zmy. które Jean Guitton za swoim mistrzem, ojcem Pougctem,

wydobył na światło, nazywając pierwszy m e n t a l n o ś c i ą ,

drugi d u c h c m

s

. Każdy etap Bożego planu stanowi rodzaj

‘Studia na ten lemat są

dość

rzadkie i fragmentaryczne H. Pinard.

les

uifillrations paiemes dans tancienne ioi d'apris les Płres de 1'Śglise: la thise de la

condescendance,

RSR 9/1919. s. 197-221. Zob. również A. Clamer, „Les Notnbres",

w:

Samie Bibie commentee.

pod kierunkiem L. Pirot i A. Clamer. Paryż 1940.

s. 231-254. Doktryna ta jest obecna również w tradycji żydowskiej. Zob. F. Dreyfus.

„La coodescendance divine (synkatabasis) comme principc hermeneutięue de

1'Ancien Testament dans la tradition juivc et dans la tradition chrżtienne’

-

, w:

Aaes

du Ctmgres de 1’Assotiation iniernationale pour 1‘Ślude de l'Ancien Testament,

Salamanka 1983.

Por. na przykład św. Jana Chryzostoma. Adversus Judaeos, 4, 6, PG 48, kol.

880. Ojcowie stosują tę zasadę przede wszystkim do dopuszczalności rozwodu

(w następstwie słów Jezusa u Mt 19.8) i prawa ofiarniczcgo. Na temat tego

ostatniego zagadnienia rozważania św. Jana Chryzostoma są prawie identyczne

z refleksjami wielkiego teologa żydowskiego. Majmonidesa, zmarłego w 1204

roku (Przewodnik błądzących. I I I . 32).

Zob. zwłaszcza Jue probleme de Jesus, considśrations sur la distinction de la

mentalne et de I esprit" w: Oem-res completes, I. II. Critiąue religieuse, Paryż
1968. s. 576-582. Zob. również „Portrait de M. Pouget" w: Oeuvres complites,

L I. Portraus. Paryż 1966. s. 163. gdzie w nieco inny sposób została wyrażona ta

sama myśl: „Nazywamy zawinięciem stan nasienia, w którym element żyda znajduje

się zmieszany z elementami obcymi i przeciwnymi. Z tego negatywnego punktu

widzenia rozwinięcie będzie wysiłkiem dokonanym przez lo nasienie celem

oswobodzenia się. Nazywamy duchem ideę, która nadaje kształt i kierunek

rozwojowi". Wcześniej słusznie zauważył: ..Dopiero po fakrie można rozróżnić ideę

i osłonę. W rzeczywistości oba elementy są ze sobą zmieszane” (tamże, s. 162).

,

CZY JEZUS niKDZIAł. ŻE JEST BOCItM?

background image

symbiozy łych dwóch elementów. Rola proroków i innych pi­
sarzy natchnionych polega na tym, aby _stopaioviu> rozwijać

mentalność, przekształcając ją poprzez działanie Duchąj od­
siewanie z niej tych elementów, które są niezgodne z Obja­
wieniem. W ten sposób stopniowo tworzy się nowa mcniaJ-.
ność. w obrębie której będzie można bardziej adekwatnie gło­
sić Boży plan zbawienia.

Ta prezentacja jest z konieczności schematyczna. W rzeczy

samej rozwój, który przed chwilą naszkicowaliśmy, nic za­
wsze dokonywał się harmonijnie. Były też regresy, a przejście
z jednej kultury do drugiej było najczęściej źródłem poważ­

nych trudności.

Jakkolwiek jest, poprzednie rozważania pozwalają nam na­

świetlić problem rozwoju ewangelicznej tradycji odnośnie do
nauczania Jezusa o sobie samym. Od razu widzimy, jak zgub­

ny jest błąd utożsamiania Jezusa historycznego z Jezusem „hi-

storyków”, rozumiejąc przez pierwszego takiego Jezusa, jakim

był rzeczywiście, a przez drugiego portret, jaki otrzymuje się
poprzez uprzywilejowanie najstarszych świadectw.

Można wskazaćjlwa stopnie, różnic pomiędzy Jezusem histo­

rycznym i Jezusem „historyków”:

— „Zniżanie się” Jezusa, które pozwala Mu objawić sięiyj-

ko w taki sposób, aby był zrozumiały i przyjęty przez swych

słuchaczy.

— „Mentalność” uczniów, którzy czytali wydarzenia (słowa

i czyny Jezusa)^ poziomu ich własnych koncepcji, często bar­

dzo obcych rzeczywistości tego, co otrzymywali od Jezusa *.

KIM JEST JEZUS HISTORII?

’ Czy Jezus podziela! mentalność sobie współczesnych? Zasadniczo, skoro byt

podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu, trzeba odpowiedzieć, ze tak,
przynajmniej tam, gdzie chodzi o pozytywne, nie związane z grzechem aspekty
tej mentalności. Jednak tu narzuca się rozróżnienie. Jezus byt w pełni czło­
wiekiem. ale nie człowiekiem przeciętnym. Kto może zaprzeczyć, ze Jezus był
wyjątkową osobistością? Otóż cechą właściwą takich osobowości jest właśnie
wyniesienie się ponad mentalność swej epoki. Jezus był człowiekiem swego

czasu, ale nie był więźniem mentalności swej epoki, którą surowo kontestował.
O sposobie, w jaki Jezus podzielał mszą ludzką naturę, aob. niżej, cz. III. nad* 1

background image

106

Deformacje^ opuszczenia i koloryt, spowodowany ich mental­
nością, są tego efektem. Dopiero stopniowo, zgodnie z trzema

wyżej analizowanymi etapami, uczniowie mogli lepiej poznać
osobowość Jezusa.

Przeczytajmy jeszcze raz cytowany wyżej tekst Blondela.

Jego waga pokaże się teraz lepiej, a wraz z nią dogłębnie
błędny charakter określonego portretu Jezusa, stworzonego je­
dynie na podstawie tych rysów, których autentyczność może
ustalić metoda historyczno-krytyczna. Portret ten nazwaliśmy
Jezusem historyków — w przeciwieństwie do prawdziwego
Jezusa, Jezusa historii.

W poprzednich rozważaniach stanęliśmy na płaszczyźnie teo­

logicznej (boskie ..zniżanie się”), a zatem na płaszczyźnie wiary.

Jednak łatwo przetransponować te rozważania na dziedzinę

historyka, który nic może wykluczyć ze swych badań hipotezy
roboczej, według której Jezus św. Jana jest naprawdę Jezusem
historii. Jest to właśnie hipoteza robocza, zaprezentowana na
początku tej części (s. 53), która została szeroko uzasadniona

z punktu widzenia metody historycznej, i odtąd proponowane

rozważania będą mogły pomóc wierzącemu zrozumieć to, co
wolno, z punktu widzenia autentycznej wiedzy historycznej,

zakwestionować w Jezusie „historyków”, aby poznać prawdzi­
wego Jezusa historii, Jezusa czwartej Ewangelii. I nie podda­

my się wrażeniu pozornego przeciwieństwa, które istnieje po­
między Jezusem najstarszych tradycji a Jezusem czwartej
Ewangelii: elementy przedstawione w tym rozdziale pozwalają
nie tylko to wyjaśnić, ale ukazać swój normalny, a nawet nie­
podważalny charakter.

Nareszcie możemy wyciągnąć wniosek: Jezus historii i Jezus

czwartej Ewangelii, który sądził, że jest Bogiem, i który tego na­
uczał, to ten sam Jezus. Chrześcijańska tradycja jednomyślnie to
potwierdza. Poważny historyk może przede wszystkim wykazać,
że to twierdzenie tradycji nie jest sprzeczne z lojalnym badaniem

historycznym. Jednak można pójść nieco dalej i powiedzieć, it
to twierdzenie odpowiada rzeczywistości historycznej.

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZEJEST BOGIEM?

M

background image

WIARA KOŚCIOŁA

A

WSPÓŁCZESNA MENTALNOŚĆ

background image

/.

JEZUS JEST NAPRAWDĘ CZŁOWIEKIEM

CO ZNACZY „BYĆ NAPRAWDĘ CZŁOWIEKIEM'”?

W tej trzeciej części chcielibyśmy poruszyć pewną liczbę trud­

ności już nie porządku egzegetycznego, lecz — używając słow­
nictwa współczesnej teologii — hermeneutycznego. Pod tym tro­
chę skomplikowanym terminem kryje się bardzo prosta rzeczy­
wistość:.^ z a k t u a 1 i z o w a ć_tojwierdzenie zgodnej tradycji

Kościoła, potwierdzonej przez solidną, racjonalną egzegezę,
a mianowicie, że Jezus nic tylko był Bogiem, ale o tym wiedział

i tego nauczał? Często słusznie mówiono: Nie wystarczy powta­
rzać sformułowania naszego Credo czy orzeczenia wielkich so­
borów. Trzeba, aby one coś dla nas o z n a c z a ł y , żeby te for­
muły miały t r e ś ć , która ożywia naszą wiarę i oświeca nasze
życie, nasze chrześcijańskie postępowanie. Jednak wówczas

napotykamy na bardzo wielką trudność, wywodzącą się z na­
szego wstępnego zrozumienia '. Można ją sformułować w ten
sposób: Jezus był prawdziwym człowiekiem, dzielił naszą ludzką

kondycję, z wyjątkiem grzechu (por. Hbr 4,15). Otóż jeśli Jezus
miał świadomość, że jest prawdziwym Bogiem, równym Ojcu,
prccgzystującym w chwale od wieków, to wówczas nie był On

już naprawdę człowiekiem, nie był już tym, który upodobnił się

pod każdym względem do swych braci — oprócz grzechu.

Można tę trudność sformułować jeszcze inaczej, mniej do­

gmatycznie, a bardziej biblijnie: jeśli Jezus

7 Nazaretu za swe-

1

1

Na temat wstępnego zrozumienia zob.

to, co

zostało powiedziane wy

Zr).

Wprowadzenie, nr 2, s. 17 i przypis 4 tamże.

background image

no

___

CZYJEZUS WIEDZIAŁ, ŻK JEST BOGIEM?

go ziemskiego życia prawdziwie

był tym,

kogo opisuje nato

czwarta Ewangelia, wówczas udawał, że

podzicluł

naszą ludz^

_ ką kondycję, ale nic przyjął jej naprawdę *.

Jak to właściwie jest w rzeczywistości?

1. Rola wstępnego zrozumienia

Do twierdzenia naszej wiary: Jezus jest naprawdę człowie­

kiem” z konieczności wprowadzamy naszą ideę człowieka.

Otóż ta idea człowieka zależy od naszej mentalności, naszej

kultury, wielkich prądów ideologicznych, które nasycają inte­

lektualną atmosferę, w jakiej żyjemy. W zależności od czasu

i miejsca jest ona różna. Często też jest dyskusyjna. Jedną

z funkcji słowa Bożego, w Piśmie Świętym jest właśnie zmu­

rszenie nas do zakwestionowania w c w s z y s t k i c h d z i e ­

d z i n a c h owego wstępnego zrozumienia, pochodzącego ze

środowiska, z kultury, z mentalności, często ukształtowanej

przez prądy intelektualne, których dynamizm obcy jest Obja­

wieniu chrześcijańskiemu i przeciwstawny do niego. I to jest

prawdziwe szczególnie w odniesieniu do naszej koncepcji

człowieka. Jeśli Jezus jest prawdziwie człowiekiem, to właśnie

On nas poucza, kim jest człowiek. To nie my, za pomocą na­
szego wstępnego zrozumienia, określamy a priori kryteria, ia-

kim Jezus powinien sprostać, aby być naprawdę człowiekiem.

2. Tekst Hansa Ursa von Balthasara

Na początku zapowiedzieliśmy, że w miarę możności bę­

dziemy unikać polemiki, z małymi wyjątkami. Oto pierwszy

z nich. Sytuacja jest o tyle trudniejsza, że chodzi o bardzo

2

Tak to właśnie twierdzi E. Kascmann, Jesu letzter Wille noch

Johannes

17,

Tybinga 1971

3

.

background image

znanego teologa katolickiego: Hansa Ursa von Balthasara.

Przyjmujemy za swoje słowa kardynała de Lubaca: „Kiedy

opadnie a k t u a l n a gorączka (...) i kiedy wiele sensacyjnych
elaboratów pójdzie w zapomnienie, pisma Ojca von Balthasara
będą świadczyć, że środek XX wieku był, pomimo wielu swo­

ich niedoli, wielką epoką refleksji chrześcijańskiej" \

Oto co napisał ten wielki teolog w bardzo często przytacza­

nym przez licznych egzegetów i dogmatyków tekście: .Jezu$

jest autentycznym człowiekiem, a niezbywalną szlechetnościa
człowieka jest móc, a nawet musieć swobodnie projektować

plan swej egzystencji w nieznaną przyszłość. Jeśli tym człowie­
kiem jest wierzący, to przyszłością, do której się zwraca i w któ­
rej planuje swoje bytowanie, jest Bóg w swej wolności i bezmia­

rze. Pozbawić Jezusa tej szansy i kazać Mu kroczyć w znanym
z góry kierunku, oddalonym jedynie w czasie, oznaczałoby po­
zbawić Go Jego godności jako człowieka” \

Czy to jest prawdziwe? Czy to naprawdę jest „pozbawie­

niem człowieka jego godności”, gdy „każe mu się kroczyć
w znanym z góry kierunku, oddalonym jedynie w czasie”? Je­
śli odpowiedź padnie twierdząca, wówczas wszyscy Ojcowie

Kościoła, wszyscy święci, wszyscy starożytni, średniowieczni
i nowożytni teologowie aż do połowy XIX wieku, wszyscy
pozbawiali Jezusa Jego ludzkiej godności. I nie tylko katolicy,
ale teologowie i uczeni protestantyzmu i prawosławia. Dlate­
go, że dla nich twierdzenie św. Jana: Jezus wiedząc o wszy­
stkim, co miało na Niego przyjść...” (J 18,4) było jasne i pre­
cyzyjne. Żaden z nich nie miał najmniejszych wątpliwości.
Ten mały wtręt mówił dokładnie to, co znaczył: człowiek Je­

zus, syn Maryi, wiedział o wszystkim, co miało nastąpić. I _ t Q
samo dokładnie można powiedzieć o przepowiedniach doły.-,
czących Jego Męki razem z jej szczegółami: zniewagami, op-

JEZUS JEST NAPRĄ WDĘ CZŁOWIEKIEM

_

///

' Przedmowa do książki Hansa Ursa von Balthasara, La Foi du Christ, Paryż

1968, 8. 8.

ł

Dz. cyt., s. 181.

background image

lucicm, biczowaniem (Mk 10.34 i par.). W s z y s c y odczyty­

wali w tych tekstach jasne stwierdzenie. że. Jezus z góry znał

_\v s z c z e g ó ł a c h

(Oj co miało wkrótce nastąpić:

Mękę ze

wszystkimi

jej

epizodami, wydanie władzom rzymskim,

ukrzyżowanie i Zmartwychwstanie.

Pytamy zatem: czy naprawdę trzeba przyjąć, że ci wszyscy,

którzy uwierzyli, że Jezus kroczył „w znanym z góry kierun­

ku. oddalonym jedynie w czasie”, nic wiedzieli, co to znaczy

być „autentycznym człowiekiem" w jego „szlachetności”

i „godności”? Św. Ireneusz, św. Jan Chryzostom, św. Augu­

styn. św. Leon Wielki, św. Bernard, św. Tomasz, św. Bona­

wentura, a także Luter, Kalwin, Mclanchton?

Czy naprawdę trzeba było czekać do XX wieku, żeby od­

kryć to, co Jezus powinien robić i jaki powinien być, aby był

autentycznym człowiekiem, w całej jego szlachetności i god­

ności?

Czy nie chcemy t u t a j stanąć wyżej od samych Ewangeli­

stów, nic tylko od Jana, ale również od Marka, Mateusza i Łu­

kasza, którzy wierzyli i naiwnie nauczali, że Jezus przepowie­

dział zaparcie się Piotra, zdradę Judasza, zniewagi, biczowa­

nie, plucie, śmierć na Krzyżu i Zmartwychwstanie?

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM»

3. Zarzut oparty na tekstach mówiących o niewiedzy Chrystusa

Słyszę już

odpowiedź na to pytanie: ojciec eksponuje pew­

ne teksty, a zapomina o innych:„co ojciec powie o nieznajo­

mości dnia sądu

A

o Agonii w Getsemani, o krzyku na Krzyżu:

„Czemuś Mnie opuścił”? Nic zapominam tych tekstów, nieco

dalej zajmiemy

się nimi szczegółowo (niżej, s. 141-150). Te­

raz zauważmy, że Ojcowie i ich następcy również znali te te­

ksty i problem z nimi związany. Nie zmniejszało to ich jed­

nomyślności w kwestii wyżej przytoczonych przekonań. Zarzut,

który przed chwilą sformułowaliśmy, był im znany. Został flp

przedstawiony w II wieku przez poganina CelsuSŁ którego argu-

background image

mus

JEST HAPRAWDE CZŁOWIEKIEM

U‘

mcnty poznawali z traktatu Orygcncsa. poświęconego ich od­

parciu. Na temat Agonii Celsus pisał: Jasne, ze to, czego do­

znał dobrowolnie, nie było dlań ani przykre, ani bolesne, bo
był przecież Bogiem i postępował wedle swych chęci. (...)

Dlaczego więc głośno biada i lamentuję, dlaczego modli się.
by go ominął strach przed śmiercią, mówiąc tak jakoś: * Ojcze,
czy może odejść ode mnie ten kiclich»?”

1

Tak więc zupełnie

jasno i z pełnym rozeznaniem Ojcowie Kościoła, teologowie

średniowieczni i nowożytni mocno trzymali się przedstawionych
przed chwilą pozycji. 1 wydaje się. że z pewnymi retuszami nale­

ży przyjąć rozwiązania, które zaproponowali celem pogodzenia

dwóch aspektów zachowania się Jezusa.

w

4. Wstępne zrozumienie i „postęp obecnej egzegezy"

Inny zarzut, który z pewnością zostanie postawiony, pozwo­

li lepiej zgłębić problem: to nie wstępne zrozumienie pojęcia
..człowiek” — powiedzą niektórzy — każe nam porzucić prze­

konanie Ojców i wielkich teologów przeszłości, ale rozwój
współczesnej egzegezy.

Postęp wiedzy cgzegetyczncj nic pozwala juz na twierdze-

| nie, że przedstawienie postaci Jezusa przez Ewangelistów, nic

tylko przez Jana, ale w wielu szczegółach również przez pozo­
stałych trzech, ma charakter historyczny. Dotyczy to w szcze­
gólności obrazu Jezusa, szczegółowo znającego wszystkie epi­
zody swej Męki.

Nie wydaje się to słuszne. Próbowaliśmy to wykazać

w drugiej części tej książki, tam. gdzie była mowa o przeko­

naniu Jezusa co do tego, że był Bogiem. I można było zoba-

l czyć, że opinia zgodnej tradycji chrześcijańskiej na ten temat

i zdolna jest przytoczyć na swoją korzyść solidniejsze argumen-

Oiygcwi, Przeciw Cebulowi. II. 25-24. pnd Stanisław Kalinko*-4

1

. \IV

Warszawa 1977. l l,i 15S-IS9.

background image

U4

CZY JEZUS WIEDZIAŁ, ŻE JEST MIGIEM?

ty natury cg?.cgctyczncj i historyc/.no-kry tycznej, aniżeli zwo­
lennicy przeciwnej opinii. Moglibyśmy zrobić to samo w od­
niesieniu do innych aktualnie podważanych punktów: poznania

przez Jezusa przyszłości, tajemnic serc, przekonania, że miał
umrzeć za zbawienie wszystkich ludzi. Jego woli ustanowienia

Kościoła itd. Procedura będzie zbliżona, a wyniki analogiczne.

Tutaj właśnie odgrywa rolę wstępne zrozumienie egzegety.

Jak już zaznaczono (wyżej, s. I7n i przypis 3, rozdz. 1), od­
czytanie tekstu biblijnego przez egzegetę jest zawsze zabar­
wione i uwarunkowane jego wstępnym zrozumieniem, pocho­
dzącym z jego środowiska, jego k u l t u r y i jego wcześniejszych
przekonań. To wstępne zrozumienie nie odgrywa żadnej roli,
kiedy badanie egzcgetyczne dochodzi do wyników absolutnie
pewnych, nie podlegających dyskusji, jak to ma miejsce np.
w naukach matematycznych. Jest to jednak przypadek wyjąt­
kowy. Na ogół dochodzimy jedynie do wyników bardziej lub
mniej prawdopodobnych. Bardzo często dochodzi do sporu
pomiędzy równie poważnymi, kompetentnymi i pracującymi
w dobrej wierze egzegetami, korzystającymi z tych samych
metod i wymieniającymi sobie swe prace. To może oznaczać
tylko jedno: istnieją w ą t p l i w o ś c i . W konsekwencji egze-
geta nieuchronnie optuje za rozwiązaniem zgodnym z jego
własnym wstępnym zrozumieniem problemu. Znamienną rze­
czą jest również to, że w odniesieniu do tekstów biblijnych,
które różne wyznania chrześcijańskie interpretują na swój spo­
sób, egzegeta przyjmuje ostatecznie interpretację własnego

Kościoła, przytaczając na jej rzecz poważne racje naukowe.
Wyjątki można policzyć na palcach.

Właśnie dlatego stosowana tutaj metoda (zob. wyżej, s. 17n)

wydaje się lepsza: wyjść od tradycji Kościoła i wykazać z pun­
ktu widzenia cgzcgetycznego jej solidność.

Wyjaśnia to również postawę większości egzegełów wobec

zajmującego nas tutaj problemu: wychodząc od określonego
wstępnego zrozumienia idei człowieka, dochodzą do egzegety-

czncgo rozwiązania, które weryfikuje owo wstępne zrozumie-

background image

JEZUS JEST NAPRAWDĘ, CZŁOWIEKIEM

I I S

nic w odniesieniu do Człowieka-Jczusa. Dlatego właśnie na
pytanie, co dla Jezusa oznacza „być naprawdę człowiekiem”,

odpowiemy badając nie owo wstępne zrozumienie, wywodzą­
ce się z naszej współczesnej mentalności, ale analizując pra­

wic dwudziestowieczną tradycję chrześcijańską, celem określe­

nia jej s t a ł y c h, jej n i e z m i e n n i k ó w .

Możemy bardzo szybko osiągnąć ten punkt: niektóre aspe­

kty są wystarczająco oczywiste, tak że wystarczy je wyliczyć,

inne, bardziej bezpośrednio związane z naszym tematem, zo­
stały już szczegółowo omówione wyżej (zob. część I).

a) Jezus podzielił los wszystkich łudzi, zarówno radości, jak

i cierpienia fizyczne i moralne, będące udziałem całej ludzko­
ści, w tym także — i przede wszystkim — śmierć.

b) Jezus był nieskończenie wyższy od wszystkich ludzi pod

każdym względem życia moralnego, w swej zażyłości z Oj­

cem, w swej świętości.

c) Będąc w pełni człowiekiem, Jezusjodróżnia się od innych

ludzi pewnymi aspektami swego życia i swej działalności:
dziewiczym narodzeniem, mocą działania cudów itd.

d) W dziedzinie . p o z n a n U można skrótowo wyróżnić

w tradycji Kościoła dwa okresy.

— W pierwszym okresie, ogólnie rzecz biorąc — przed So­

borem Chałcedońskim ^451), mowa jest .o poznaniu, które Je-

L zus z Nazaretu ma j a k a B ó g , poznaniu nieskończenie do-
* skonałym i pełnym, równym poznaniu Ojca. oraz o poznaniu,

1 które ma j a k o c z ł o w i c K , w którym jest miejsce na nie-

j wiedzę i niepewność.

!

— W drugim okresie (szczególnie jwJSoboizc Chalccdoń-

) .skim, ale u niektórych Ojców o wiele wcześniej) odkrywa się

5. Co dla tradycji chrześcijańskiej znaczy:

, Jezus jest naprawdę człowiekiem”?

I

background image

coraz bardziej nicwystarczalność poprzedniego schematu, po­
mimo jego słuszności. Jeśli bowiem Jez.us z Nazaretu ma do

swej dyspozycji poznanie na tej podstawie, że jest Bogiem, to
fakt ten implikuje, że to poznanie boskie wyraża się słowami

ludzkimi, pojęciami ludzkimi, jest owocem ludzkiej inteligencji.

A

to z kolei suponuje, żc.buskie.rozumienie Słowa udziclaoę

jest ludzkiemu rozumieniu Jezusa według jego ograniczonej

zdolności. Stało się to całkiem oczywiste po orzeczeniach So­

boru Chalccdońskiego, który stwierdza współistnienie dwóch na­

tur Chrystusa, zarówno Boskiej, jak i ludzkiej, bez zmieszania,

z zachowaniem przez każdą z nich swych właściwości. Odtąd

klasyczna formuła, którą znajduje się jeszcze u św. Leona

6

: Je­

zus mówi to jako Bóg”, musi zostać pogłębiona i doprecyzo­

wana: „Jezus mówi to jako człowiek, który wie, że jest Bo­

giem”. Poczynając od tej chwili, c a ł a tradycja chrześcijańska

w taki czy inny sposób podejmie treść sformułowań św. Ful-

gencjusza (wyżej, s. 33n). .Jezus jako człowiek wie to wszy­

stko, co wic Bóg, ale w sposób ograniczony, w jaki dokonuje

się poznanie ludzkiego rozumu, niezależnie od tego, jak bar;

dzo byłby on doskonały.

e)

Ktoś postawi taki zarzut: nawet jeśli mamy tu do czynie­

nia ze stałą tradycji chrześcijańskiej, to jest to dalekie od Hbr

p 4,15! Na to odpowiadamy: czy na pewno? Zauważmy tutaj

dwie rzeczy.

\

1. Tekst Hbr 4,15 mówi przede wszystkim o cierpieniach, do­

świadczeniach, jakie Jezus podzielał z innymi ludźmi. Nie sprze­

ciwia się to temu, co powiedzieliśmy wyżej.

2. Uwaga ta sytuuje nas na drodze prowadzącej do i d e i

p r z e w o d n i e j , która od czasów Ewangelii synoptycznych

jednoczy całą chrześcijańską tradycję w badanej przez nas

kwestii: jak i w jakiej mierze Jezus podzielał naszą aktualną

ludzką kondycję? Odpowiedź można sformułować za pomocą

6

W sławnym Liście do Fiawiana (449), tak bardzo chwalonym przez Sobór

Chalcedoński (DS 295; BF VI, 7).

110

CZY JEZUS WIEDZIAŁ, ŻE JEST HOOlEMt

background image

n/us

jest

naprawdę

;

czj

.

uwie

:

kie

:

m

II7

Pawiowego lemaiu nowego Adama (por. 1 Kor 15,45-49; Rz

5,12-21); dla Jezusa podobieństwo do nas nie było celem sa­

mym w sobie. To podobieństwo zostało podporządkowane

pewnemu celowi; Jezus miał stanąć na czele grzesznej ludzko­

ści. aby ją doprowadzić do Ojca, uczynić ją solidarną w Jego

p e ł n y m oddania posłuszeństwie, w Jego świętości (por. Rz

5,19). Co więcej, Jezus był podobny do nas we wszystkim,

o p r ó c z tego, co w Bożym planie było konieczne, aby mógł

wypełnić swoją misję Zbawiciela. 1 ten ostatni punkt już u sy­

noptyków implikował nic tylko doskonałą świętość, ale ponad­

to pełne i całkowite poznanie planu Bożego, swej własnej taje­

mnicy i lego, co Jezus otrzymał od Ojca. aby lepiej objawić,
kim b y ł ; dziewicze narodzenie, dar czynienia cudów, uzdra­

wiania, znajomości zamysłów serc itd.

j

Pozostało nam przyjrzeć się temu, co w oczach wielu stano-

i wi najpoważniejszy zarzut przeciwko nauce, według której Jc-
l zus miał pełne poznanie swego Bóstwa i dalszego biegu histo­

rii. Można go sformułować tak: cierpienia, uciski, agonia, śmierć
Chrystusa są być może realne — w pewnym sensie pod
względem materialnym, fizycznym, biologicznym. Jednak nic

mają one większego znaczenia. Powtarza się, a często wprost

. | d r u k u j e , tę dość bezmyślną historyjkę o chłopcu, którego na

^ j ,

katechezie zapytano o to, o czym Jezus myślał na krzyżu. Od­

powiedział: „Co myślał? «Mam. to gdzieś, za trzy dni zmar-
twychwstanę»”. Odpowiedź ta, słyszana z ust dziesięciolet­
niego dziecka, wzbudza uśmiech. Jednak nie zasługuje ona na
cytowanie w poważnych publikacjach naukowych na poparcie
sformułowanego wyżej zarzutu, który teraz zamierzamy zbadać.

background image

2. WIEDZA I CIERPIENIE JEZUSA

Zamicizamy przedstawić i udowodnić następujące twierdzenie:

_ wiedza, jaką miał Jezus o swoim Bóstwie, Zmartwychwstaniu

i przyszłym uwielbieniu, nic sprawiła, że Jego cierpienia stały się

lżejsze lub mało ważne, jak może to sugerować zacytowana

przed chwilą odpowiedź chłopca na lekcji katechizmu, powtarza­

na niekiedy przez egzegetów i teologów. J e s t d o k ł a d n i e

o d w r o t n i e ..Gdyby zakwestionowano lub zminimalizowano

świadomość Jezusa, jaką miał o swej wyjątkowej godności

Syna Bożego, o swej misji powszechnego Zbawcy i nowego

Adama, wodza i głowy nowej ludzkości, wówczas Męka Jezu­

sa stałaby się mało znaczącym i banalnym wydarzeniem.

W rzeczy samej, cierpienia i śmierć Jezusa, sprowadzone do

cierpień i śmierci zwykłego człowieka, przekonanego, że jest

wysłańcem Bożym, który chce być wiemy aż do śmierci temu,

co uważa za swoją misję, stają się czymś niezwykle banal­

nym: tylu ludzi cierpiało o wiele więcej od Niego! Jezus

umierał na krzyżu tylko parę godzin, podczas gdy ludzie krzy­

żowani za Jego czasów cierpieli przez kilka dni i nie wolno

było pod żadnym pozorem skracać ich cierpień, zadając im

ostatni cios, o co błagali skazańcy.JJeż ta.śmierci było strasz­

ni

i

wszy ch od Jego

śmierci,

poprzedzonych dłuższymi, inten­

sywniejszymi boleściami, którym towarzyszyły cierpienia mo­

ralne o wiele straszniejsze, jak na przykład cierpienia skazań­

ca, na którego oczach męczono przez długi czas jego żonę,

dzieci, rodziców? Tu nie warto się upierać '.

Można przeczytać cały rozdział poświęcony temu tematowi u J. Pobiera,

Quand je dis Dieu, Paryż 1977, s. 173-198.

background image

Hit MA I CIERPIENIE JEZUSA

//»

/. Stałe nauczanie Kościoła

Wydaje się. że w nauczaniu Kościoła można stwierdzić ist­

nienie s t a ł e j nic tylko w odniesieniu do tradycji teologicznej

i doktrynalnej, ale również, w sposób szczególny, do jego tra­
dycji duchowej, życia, świadectwa i pism ludzi świętych oraz
liturgicznego życia Kościoła. Można to wyrazić w ten sposób:
jakakolwiek byłaby intensywność cierpień człowieka, J e z u s

k r o c z y s t a l e p r z e d n i m , będąc przykładem, za któ­

rym należy postępować, wzorem do naśladowania. To przeko­
nanie wydaje się już obecne w tekstach takich jak Hbr 123-4;

1 P 2,21. Św. Tomasz z Akwinu zbiera i streszcza całą trady­

cję chrześcijańską, stawiając to pytanie i odpowiadając na nie
twierdząco:_czy ból Męki Chrystusa przewyższył wszystkie in­

ne cierpienia?

2

Dlaczego? Pewien szczegół z relacji Męki Je­

zusa może nas postawić na drodze wiodącej do odpowiedzi.
Czytamy u Mk 15,23: ,,(...)_dawali Mu wino zaprawione mir­
rą, lecz On nic przyjął”. Ta szczegółowa uwaga, której hisio-

ryczności nikt nie kwestionuje, odpowiada dobrze poświadczo­
nemu w tym czasie zwyczajowi. I komentatorzy najczęściej

powołują się na główne teksty wzmiankujące o tym zwyczaju.
W Izraelu dawano często skazańcowi napój, który działał jako
znieczulenie, aby ulżyć mu w cierpieniach^ Jezus odmówił te­
go

J

. Dlaczego? Człowiek, który ma być poddany bolesnej

operacji i który nie chce przyjąć środka uśmierzającego, znie­

czulenia, byłby z łatwością oskarżony o masochizm. Czy tak
było w przypadku Jezusa? Z pewnością nic. A zatem trzeba

przyjąć, że Jezus nie tylko c i e r p i a ł , ale zaakceptował to
d o b r o w o l n i e , ponieważ w Jego oczach cierpienie to miało
w planie Bożym sens, rolę, cel. I właśnie dlatego nic chciał, aby
zostało ono złagodzone. Już w czasie swej publicznej działalno-

*

* Św. Tomasz z Akwinu. S.th. III q.46 a.6.

Paraklny tekst Mt 27.34 jest jeszcze bardziej konkretny: .Skosztował, ak mc

chciał pić". Kiedy Jezus spostrzegł, że napój ten ma zmniejszyć Jego cterptema.
odmówił.

background image

ści Jezus jasno powiedział, że z niecierpliwością czeka na te,

cierpienia i śmierć, a nawet ich pragnie: „Chrzest

4

mam przy­

jąć

i jakiej doznaje udręki

5

. aż się to stanic” (Łk 12,50).

Nie ma tu żadnego masochizmu, żadnego chorobliwego po­

ciągu do cierpienia. Cierpienie samo w sobie jest ziem, które­

go należy unikać i które należy zwalczać. Jednak może ono

być przyczyną wyjątkowego dobra, kiedy jest wyrazem m i-

ł oś ej. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życic

swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Tym wyjątko­

wym dobrem jest zbawienie, odkupienie ludzi. Właśnie o tym

Jezus będzie mówił wielokrotnie: „Bo i Syn Człowieczy nic

przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życic

na okup za wielu” (Mk 10.45 = Ml 20,28); „To jest moja

Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszcze­

nie grzechów” (Mt 26,28; por. Mk 14,24)®.

Widać zatem, że nic można z r e d u k o w a ć Męki i śmierci

Jezusa t a k i e j , j a k ą O n s a m p r z e ż y ł , do jej wymia­

rów czysto historycznych, wydarzeniowych, takich, jakie uka­

zały się świadkom, tym, którzy się im przypatrywali: do

śmierci proroka, który uważa się za wysłańca Bożego, a nawet

Syna Bożego, przyjaciela celników i grzeszników, skazanego

niesłusznie na cierpienia i haniebną śmierć i wolącego raczej

umrzeć, aniżeli zdradzić swoją misję. Ten wymiar z pewno­

ścią jest rzeczywisty, jest ważny, nie mamy prawa go minima­

lizować. Jednak nie sięga on głębi tajemnicy. Gdyby był tylko

ten wymiar, to prawdą jest, że perspektywa Zmartwychwstania

120

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BIKilEM *

Chrzest ten oznacza mękę i śmierć. Paralclny tekst Mk 10,38 jasno na to

wskazuje. W tym punkcie cgzcgcci są jednomyślni. Mniej są zgodni w twierdzeniu,

ze chodzi o autentyczne słowa Jezusa, ale racje, dla których je się neguje, nie są

przekonywające.

Przekład czasownika synechein jest trudny tutaj, jak i w 2 Kor 5,14: „Miłość

Chrystusa przynagla nas". Chodzi o napięcie, cierpienie, naglące żądanie, które —

mówiąc obrazowo — jest jak sztylet wbijany w nerki.

Olbrzymia większość krytyków sądzi, że chodzi tutaj o słowa faktycznie

wypowiedziane przez Jezusa, nawet jeśli drobne różnice pomiędzy Ewangelistami

nie pozwalają na dokładne odtworzenie tekstu.

background image

WIEDZA I CIERPIENIE JEZUSA

121

za parę godzin ujęłaby wiele z intensywności ludzkiego cier­

pienia Jezusa, tym bardziej, że wielu ludzi na święcie cierpiało
fizycznie o wiele bardziej aniżeli Jezus przed śmiercią.

2. Jezus stale nas wyprzedza

ł

Jednak wszystko zmienia się, jeśli się przyjmie to, co wyka­

zaliśmy wyżej: Jezus naprawdę ma świadomość, że jest tym,

kogo nam przedstawiono w czwartej Ewangelii: Bogiem. Sy­

nem Bożym, przybyłym, aby zbawić świat. I w tym dziele

zbawienia cierpienia Jezusa nabierają całego swego wymiaru.

Chodzi o Mękę Osoby Bożej, cierpiącej w ludzkiej naturze,

którą przyjęła dla nas.

Jezus solidaryzuje się z naszym grzesznym człowieczeń­

stwem, przyjmując nie grzech, ale cierpienie i śmierć, czyli

konsekwencje grzechu, aby uczynić nas solidarnymi uczestni­

kami swego życia Syna Bożego. To implikuje, że Jezus cierpi

jako Głowa swego Ciała, jako pasterz swej trzody, jakakol­

wiek więc byłaby intensywność cierpienia człowieka, znajduje
on w Jezusie tego, który go poprzedza na tej drodze. Właśnie

w ten sposób Paweł rozumie cierpienia Jezusa: ..Dla Niego
wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym

pozyskał Chrystusa (...) przez poznanie Jego: zarówno mocy
Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach —
w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do
pełnego powstania z martwych” (Flp 3,8b. 10-11). To właśnie

nieskończona godność Tego, który cierpi, nadaje Jego cierpie­
niom jedyne i nie dające się przewyższyć natężenie: cierpienia
fizyczne Męki, których ból nie pochodzi tylko z Jego zranio-

I nego ciała, ale również i przede wszystkim z Jego umęczone-
| go serca, z Jego wyśmianej przez ludzi miłości. Jest to ból
I spowodowany przez grzech świata, bowiem Jezus widzi nie­

skończenie lepiej niż my wszyscy zarówno zawartą w grzechu
nienawiść do Boga, jak i spustoszenie, jakie grzech wywołuje

background image

w sercach ludzi, oraz nieszczęścia, które powoduje w święcie.

Wreszcie i przede wszystkim Jezus doświadczył najwyższego
bólu, kiedy zawołał: „Boże mój. Boże mój, czemuś Mnie opu­
ścił?" Nie dlatego, że kiedykolwiek został opuszczony przez
Ojca i że utracił pewność, że jest umiłowanym Synem. Jednak

^.chciał On dzielić cierpienie tych, którzy przeżywają to całko­

wite opuszczenie, aby mogli w nim się odnaleźć. Dlatego zgo­
dził się, żeby światło obecności Jego Ojca świeciło tylko
w najtajniejszej, najbardziej niedostępnej głębi Jego bytu i by

nie promieniowało na Jego rozum, Jego wolę. Jego wrażli­

wość, zanurzoną w najczarniejszych ciemnościach. W nastę­
pstwie tego wielu świętych znalazło zachętę w Jezusie do
uczestnictwa w tym cierpieniu. Ich świadectwo jest dla nas
światłem, które pozwala nam zrozumieć nieco lepiej ten tak
tajemniczy aspekt Męki naszego Boga.

Pozostaje postawić ostatnie pytanie,. W j a k i s p o s ó b

m o j e ż y c i e j e s t z w i ą z a n e z M ę k ą i ś m i e r ­

c i ą J e z u s a ? Czy Jezus jest dla mnie po prostu szlachet­
nym przykładem do naśladowania w walce przeciwko niespra­

wiedliwości, uciskowi, w działalności na rzecz ubogich, po­

zbawionych wszystkiego, stojących poza prawem? Czy to
zachęta, aby pójść tą samą co On drogą, aż do ofiary z mego

życia? Nikt nie kwestionuje istnienia tego aspektu. Jednak czy
można w ten sposób usprawiedliwić w y j ą t k o w y dla chrze­

ścijan charakter Męki Chrystusa?

Pewnego razu słuchałem konferencji znanego marksisty, któty

porównywał Jezusa ze Spartakusem, gladiatorem, który wywołał
bunt niewolników i wstrząsnął imperium rzymskim na sto lat

przed Jezusem. Został ostatecznie pokonany i zabity. Mówca za­
pytał: „Który z nich był aktywniejszy, żarliwszy w swej walce na

rzecz biednych, uciśnionych? Jezus czy Spartakus?” Pytanie to
można uchylić jedynie przez umiejscowienie go na zupełnie innej

płaszczyźnie, tej mianowicie, na której umiejscawia je św. To­
masz Apostoł, wyznając: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28). Włą$-

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŹE JEST HIMJIEM •

background image

nic dlatego, że Jezus wic, iż jest Bogiem, może mi objawić

i ukazać w swej Męce i w swej śmierci nieskończoną czułość
boskiego serca. Kiedy pochłania mnie i zadręcza tajemnica zła,

grzechu, niezawinionego cierpienia, mogę kontemplować ukrzy­
żowanego Boga. Nie daje mi On filozoficznego rozwiązania

tajemnicy, która jest nieprzenikniona, ale daje mi odpowiedź,

która jest życiem, wymogiem, miłością, całkowitym darem.
Zło nic jest już czystym nonsensem. Otwiera się na życie, jest

krokiem w kierunku życia. Jezus, Bóg-z-nami, Emmanuei, zech­
ciał dzielić naszą nędzną kondycję i nadał jej sens, zgodnie

z dwoma wymiarami tego słowa: znaczenie i kierunek. I nie

jest tylko ze mną, jest we mnie: „z Chrystusem zostałem przy­

bity do krzyża. Teraz zaś już nic ja żyję, lecz żyje we mnie
Chrystus” (Ga 2,19b.20a). Jezus, mój Bóg, żąda ode mnie, abym

Mu pozwolił żyć i działać we mnie, aby w ofierze miłości ku Oj­
cu, dla zbawienia moich braci, połączyć moje cierpienie z Jego
cierpieniem, moją śmierć z Jego śmiercią. Jezus, żyjący we m-

nic, wzbudza w moim sercu pragnienie cierpienia razem
z Nim, tak jak On, tak samo, jak wzbudził to pragnienie
w sercu Pawła (Flp 3,10), ponieważ chce, abym zmartwy­
chwstał razem z Nim do prawdziwego życia, już rozpoczętego

na tej ziemi, zanim urzeczywistni się w pełni w niebie, i po­
nieważ chce, żebym w Nim był źródłem życia dla wszystkich
moich braci.

WIEDZA I CIERPIENIE JEZUSA

12J

background image

3. CO NAPRAWDĘ ZNACZY:
, JEZUS WIEDZIAŁ, ŻE JEST BOGIEM”?

I. Problem

_^Zanim Abraham stał się. Ja jestem”, „A teraz Ty, Ojcze,

otocz Mnie u siebie ta chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej,

zanim świat powstał”. Nic bez racji wahamy się użyć tych

dwóch wypowiedzi Jezusa, cytowanych w czwartej Ewangelii

(J 8,58; 17,5), jako deklaracji odpowiadających temu, co Jezus

myślał o sobie samym, deklaracji, które wypowiedział lub mógł

wypowiedzieć. Dlaczego? Ponieważ możemy nadać treść dogma­

tyczną, a zatem abstrakcyjną, formule Soboru Chalcedońskięgo:

jedna Osoba, zarazem prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.

Uważamy jednak, że jest niezwykle trudno nadać tym dogmaty­

cznym terminom rzeczywistość egzystencjalną, konkretną, psy­

chologiczną. Jest to jedna z racji, dla których tylu współczes­

nych. duchownych czy świeckich odrzuca w sposób mniej lub

bardziej otwarty tego typu formułę: Jezus wiedział, że jest Bogiem.

Postarajmy się lepiej sprecyzować, wejść głębiej w racje tej

mniej lub bardziej wyraźnej odmowy.

Żeby to uczynić, przytoczę dyskusję, którą przeprowadziłem

kiedyś z pewnym ateistą, znającym doskonale teologię (uczył

jej kiedyś). Chciał udowodnić absurdalność dogmatu o Wcie­

leniu, w szczególności w tej jego postaci, w której został sfor­

mułowany na Soborze Chalcedońskim. Wyszedł od artykułu,

zawartego w Sumie teologicznej (III q.3 a.7), w którym św. To­

masz z Akwinu stawia następujące pytanie: „Czy jedna Osoba

Boska może przyjąć dwie natury ludzkie?” Odpowiada twier-

background image

dząco, ponieważ „dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych”. We
wcześniejszym dziele

1

św. Tomasz postawił to samo pytanie:

„czy Bóg mógłby się wcielić w Jezusa i w Piotra?” Odpowiedź
również jest twierdząca, z tej samej racji. Następnie jednak zadał
sobie pytanie: „czy Jezus i Piotr byliby wówczas dwoma

I

ludźmi czy jednym człowiekiem?” W obu dziełach odpowiedź

i

została sformułowana odmiennie, mimo tej samej treści.

W tekście wcześniejszym mówi się, że w tym wypadku było­
by dwóch ludzi, tworzących jedną osobę.. Według Sumy byłby
tylko jeden człowiek, istniejący dwóch odmiennych ludz­

kich naturach

2

. Mój rozmówca ciągnął dalej: „Trzeba być

wdzięcznym św. Tomaszowi, że przebadał z niewzruszoną logiką
wszystkie możliwości, zawarte w dogmacie Wcielenia. Dla mnie
dowód jest jasny: absurdalność wniosku dowodzi absurdalności

punktu wyjścia. Ten dogmat jest absurdalny”.

Po

tym nastąpiło długie milczenie. Byłem zupełnie zbity

z tropu

takim podejściem, którego nigdy nie brałem pod uwa-

i gę, i nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Dziewczyna, która by­

ła obecna przy rozmowie, odpowiedziała za mnie: „Czy to jest
naprawdę tak absurdalne? Dwa byty ludzkie, które tworzą jed­

no w Bogu? Czyż nic jest to pragnienie każdej miłości, aby ci,

którzy

się kochają, stanowili jedno? Czy to nie jest doskonała

realizacja tego, że próbujemy żyć w miłości Boga i miłości
braterskiej: drugie przykazanie jest podobne do pierwszego,
będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego?”

j Dyskusja została przerwana przybyciem przyjaciela. Jednak

ta interwencja wskazała na coś istotnego: poza pozornie dziw-

j, ną i nierzeczywistą hipotezą, przypomnianą przez mego roz-

I

1

W

Komentarzu do „Sentencji" Piotra Lombarda

, 111 dist.l q.2 a.5.

I Byłoby wielkim błędem dopatrywać się w tych kwestiach przesadnych

dyskusji schyłkowej scholastyki. Osobowość św. Tomasza, jego geniusz, jego

I świętość gwarantują to, że tak nie jest. Jeżeli badamy te nierzeczywiste hipotezy.
I to w tym celu, aby lepiej zrozumieć różne rzeczywiste aspekty, które ukazuje nam

Objawienie.

CO NAPRAWIMj ZNACZY: .JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BOGIEM

_____ /2J

background image

I2t>

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BfHlIEM?

mówcę, ukazała drogę poznania tajemnicy psychologicznego

..ja" Jezusa z Nazaretu: mistykę miłości.

2. Życie mistyczne i Świadomość Jezusa

Banałem jest stwierdzenie, że istnieje wiele wspólnych pun­

któw w religijnym doświadczeniu mistyków, należących do róż­
nych rcłigii. odmiennych epok i środowisk, między którymi nic
można wykazać najmniejszego bezpośredniego czy pośredniego

kontaktu.

Jednak pewien, dość zastanawiający, punkt wspólny zasłu­

guje na szczególną uwagę, gdyż może on wyjaśnić zajmujący

nas problem. Chodzi o wspólną dla pewnych mistyków, za­
równo muzułmańskich, jak i chrześcijańskich, tendenęjs_s|o

„całkowitego utożsamiania się z Bogiem. Mistyk stwierdza: ja

jestem Bogiem. Ci, którzy studiowali tych mistyków i przeba­
dali w kontekście ich wypowiedzi te formuły, które mają do

pewnego stopnia panteistyczne zabarwienie, wykazali, że nie
chodzi w nich o twierdzenia porządku filozoficznego, ale o nie­
adekwatne sformułowanie porywu miłości. Miłość tak mocno.

_jcdnoczy mistyka z Bogiem, że tworzy niemal całkowitą jedność,

nic w porządku istnienia, lecz działania: miłości, woli.

Tego rodzaju sformułowania odnajdujemy w islamie. Wystar­

czy powołać się na piękną książkę, którą G. C. Anawati i L. Gar­
deł poświęcili mistyce muzułmańskiej

3

. Autorzy ci badają mię­

dzy innymi wypowiedzi niejakiego Bistamiego

4

(zmarłego

w 874 roku), sławnego męczennika Al-Hallaja

5

(858-922)

i Ibn al-Farida

6

(1181-1235).

*

*G. C. Anawati i L Gardct. Mystique musulmane, aspects et tendances,

etpenences et techmques. Paryż 1961.

Por. dz. cyt., s. 33, I HM 15; zob. również L. Masignon, Essai sur les

ongines et les techniques de la mysliąue musulmane, Paryż 1922, szczególnie
teksty Bistamiego, cytowane na s. 249-250.

Pot dz. cyt, s. 39; L Massignon, Al-Haltaj. martyr mystique de 1‘lslam, Pa­

ryż 1922. tom I. s. 61 n.

* Por. dz. cyt., s. 60n, 115-121.

background image

127

W mistyce chrześcijańskiej jednym z najsławniejszych na­

zwisk jest nazwisko „dominikanina. .Mistrza Eckharta* (1260-

-1328). Nie sposób zanalizować tutaj złożonego systemu jego

poglądów, co do których specjaliści w wielu punktach prowadzą
spór. Pewne jest to, że sędziowie, którzy go potępili, zarzucali
mu formuły, w których sprawiedliwy utożsamiany jest z Bogiem,
razem z Nim stwarza niebo i ziemię, rodzi odwieczne Słowo*.
Jakakolwiek byłaby literalna dokładność tego zarzutu, pewne

jest, że w autentycznych kazaniach Eckharta znajdujemy prawic

identyczne formuły: ^Byłem przyczyną samego siebie i wszy­
stkich rzeczy”; „Bóg i ja jesteśmy jedno” Z drugiej strony kon­
tekst, w którym zostały one wypowiedziane, upewnia nas, że nie

chodzi tu o teologię spekulatywną, ale.mistyczne doświadczenie

jednoczącej z Bogiem miłości, jedności, która ukazuje się tak sil­

na, tak głęboka, tak wewnętrzna, że język identyczności wydaje

się bardziej adekwatny niż wszystkie możliwe języki, nawet jeśli

z punktu widzenia doktryny religijnej i głębokiej rzeczywistości

przyzna

się, że jest on błędny.

I o

tym Mistrz Eckhart,

profesor

teologii, Magister na Sorbonie, uczeń św. Tomasza i św. Alberta

Wielkiego wiedział lepiej niż ktokolwiek.

Ograniczyliśmy się do pobieżnego ukazania paru dobrze zna­

nych osób. Jednakże można by przytoczyć inne przykłady, po­
chodzące z wielu innych prądów duchowych.

Te skrajne sformułowania, z których przcsadności sami ich

autorzy doskonale zdawali sobie sprawę, zawierają coś auten-
tyczncgo;doświadczenie jedności z Bogiem, jedności z Bogiem

tak głębokiej, tak potężnej,.że odpowiednie teologiczne formu­
ły nie mogły jej adekwatnie wyrazić. Bardzo mocne formuły.

7

co

NAPRAWDĘ ZNACZY:

.JEZUS WIEDZIAŁ. Zt UST tKNjn.M

7

Bibliografia dotycząca Eckharta jest ogromna. Zob. dobre streszczenie jego

nauki, dokonane przez J. Gandillaca, „Eckhart et ses disciples" w. Hiscotre dt
1'Eąlise pod kierunkiem A. Fliche i V. Martin. Paryż 1951. t. 13. s. 377-386.

Zob. zdanie 13., potępione przez Konstytucję In agro dummico (I329y DS

963 (BF VII, 53).

Tekst cytowany przez L. Gardeta, La Myaujuc, Paryż 1970, s. 71.

background image

_

(•/>•

JEZUS WIEir/.M..

Żf.

JEST HOOIEMT

którym z teologicznego p u n k t u widzenia nie można nic zarzu­

cić, znajdujemy również w sławnym traktacie, prawic tak sa­
mo sławnym, jak O naśladowaniu Chrystusa — w traktacie

De adhaerendo Deo (O przylgnięciu do Boga), przez długi

czas

przypisywanym

św.

Albertowi

Wielkiemu,

(zmarłemu

w 1280 roku), który'jednak jest niewątpliwie późniejszy: „Miłość

(Boga) ma moc zjednoczyć i przekształcić. Przekształca tego,

który kocha, w tego, który jest kochany, i tego, który jest kocha-^

ny, w tego, który kocha. Jeden staje się drugim do możliwie naj­

większego stopnia”

A oto wnioski, które można wyciągnąć z tego krótkiego

wypadu w dziedzinę mistyki:

1. Mistycy, tacy jak llallaj i Eekhurt, mogli nadać egzysten­

cjalną i rzeczywistą treść formule: „Jestem Bogiem” jako wy­
rażeniu najmniej nieadekwatnemu do opisania ich doświadcze­

nia zjednoczenia z Bogiem w miłości, mimo że doskonale

wiedzieli, iż nie są Bogiem.

Tym bardziej Ten. który — jak wierzymy — jest naprawdę

Bogiem, może nadać tej formule rzeczywistą, egzystencjalną

treść, która wyraża rzeczywiście to, kim On jest, i to, co prze­

żywa. I to w sposób nieskończenie głębszy, bardziej niewyra­

żalny, niż uczynili to najdoskonalsi mistycy.

2. Mistyczne poznanie poprzez zjednoczenie miłości z Bo­

giem jest najmniej niedoskonałą ludzką analogią, pozwalającą

nam do pewnego stopnia wczuć się w świadomość, jaką Jezus

miał o swoim Bóstwie.

Rozwińmy nieco ten drugi punkt, żeby lepiej zrozumieć

znaczenie i granice analogii, ofiarowanej nam przez poznanie

mistyczne.

U autentycznego mistyka w d z i e d z i n i e w o l i nastę­

puje coraz silniejsze utożsamienie woli człowieka z wolą Bo-

Przekład za tłumaczeniem francuskim: De Vunion Dieu, Paryż 1896,

rozdz.,

12. cyt. przez L Gardeta, dz. cyt., s. 67 (przyp. tłum.).

A

background image

co NA

rRA w Ot, ZNACZY: „JEZUS WIEDZIAŁ.

ZE

JEST BOGIEM ?

IX

ga. W tej dziedzinie nie ma bariery, nie ma żadnego ograni­
czenia. Mistyk jest przekonany — co zasadniczo jest słuszne
— że może stale postępować naprzód, dzięki łasce Bożej, aż
do pełnego utożsamienia się.

W d z i e d z i n i e r o z u m u również dokonuje się postęp,

ale w sposób zupełnie inny: chodzi o poznanie, które rozwija
się przez wyzbycie się, przez porzucenie wszelkich obrazów,
wszelkich przedstawień, wszelkich idei; o poznanie, w którym
człowiek coraz bardziej odczuwa niepokonany dystans, jaki
dzieli stworzenie od Stwórcy, zero od nieskończoności. Jednak

równocześnie, paradoksalnie, to poznanie coraz bardziej uświa­

damia sobie, że Bóg jest rzeczywiście obecny, żyjący, działają­
cy, miłujący w samym wnętrzu swego stworzenia: ja nie jestem

Bogiem, ale jestem w Bogu i Bóg jest we mnie.

Możemy zatem zauważyć, jak psychologia mistyków po­

zwala lepiej zrozumieć psychologię Jezusa i może dać pewną

ideę — bardzo słabą oczywiście — świadomości, jaką Jezus
miał o swym Bóstwie. Przede wszystkim zauważmy, że to po­
równanie nie jest nowe, jest nawet klasyczne i wielu teologów
korzysta z niego lub przynajmniej o nim wzmiankuje

M

. Ojciec

Garrigou-Lagrangc_ mówi o „wyższej bezosobowości świę­
tych”. Wyjaśnia tę formułę w ten sposób: jj)ełny rozwój oso­
bowości ludzkiej polega na jej zatraceniu się w osobowości

Boga’1 i pokazuje, jak to prawo świętości pozwala lepiej zro­

zumieć Boską osobowość Jezusa

l2

. Filozof Henri Bergson

w Dwóch źródłach moralności i rełigii zdefiniował mistyka

jako „duszę jednocześnie działającą i «poddaną działaniu»,

której wolność zbiega się z aktywnością boską”

u

. Widzimy

zatem, że to^co wiara chrześcijańska stwierdza o Chrystusie,
stanowi niejako pełnię, absolutną doskonałość w stosunku do

11

11

Zob. J. Galot, La conscience de JEsus, Paryż 1971, w sekcji zatytułowanej: „La

conscicnce humaine du moi divin" (s. 132-182), paragraf: J'explication par I cspc-

ricnce mystique” (s. 152-167) i autorów, których cytuje.

J R. Garrigou-Lagmnge, Le Sauveur et son amour pour nous, Paryż 1934, s. 102.

H. Bergson, Dtva tródta moralności i religii, przet. Piotr Kostylo, Krzwtof

Skorulski. Znak, Kraków 1993. s. 227.

background image

puszyć świętych którzy coraz bardziej uświadamiają sobie,

że są powołani do tego, aby całkowicie zatracić się w Bogu

i w Niego się wtopić. Ludzka osobowość Jezusa jest całkowi­
cie pochłonięta przez boską osobowość Syna Bożego i Jezus

może powiedzieć zgodnie z prawdą to, co Hallaj i Eckhart
wyrazili w formułach teologicznie błędnych, które jednak
w ich oczach uchodziły za najlepsze dla wyrażenia tego, co

przeżywali. Trzeba tu jednak zaakcentować fakt, że u tych mi­
styków, jak zresztą u wszystkich świętych, chodzi o doświad­
czenie m i ł o ś c i B o g a u Właśnie w logice miłości, we­

wnątrz dynamizmu miłości możemy lepiej zrozumieć świado­

mość, którą Jezus miał o swej boskości: jako najwyższej pełni,
której doświadczenie miłości świętych stanowi jedynie słabą

analogię.

i

M

CZY JEZUS WIEDZIAŁ ŹF. JEST BOOIEM?

3, Miłość synowska i świadomość siebie samego w Jezusie

Jeśli wrócimy teraz do Ewangelii i ponownie przyjrzymy się

tekstom, w których zobaczyliśmy, że Jezus objawiał swoje Bó­
stwo, dostosowując się do zdolności swego audytorium, to ude­
rzy nas jedno: Jezus nie mówi o sobie, o swej[ wielkości, o swe|

godności, ale o swoim stosunku do Ojca. Aby się o tym przeko­

nać, wystarczy spojrzeć na teksty przestudiowane w drugiej czę­
ści. To samo spostrzegamy u św. Jana: „A teraz Ty, Ojcze, otocz
Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim
świat powstał'’; Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 17,5; 1030).

Jezus nie objawia się bezpośrednio jako Bóg, jłe jako Syn.

Boży, Syn odwiecznego Ojca, równy Ojcu, Właśnie w ten
sposób objawia On swoje Bóstwo, poprzez ukazanie więzi

z Ojcem i synowskiej miłości do Niego. Jest to absolutnie za­
sadnicze stwierdzenie. Jezus nie dochodzi do świadomości, że

jest Bogiem, przez swego rodzaju refleksyjne uświadomienie

sobie tego faktu, ale poprzez swoje pełne synowskiej miłości
do Ojca spojrzenie. Ten punkt zasługuje na szczególne wy­
akcentowanie. Według nauki tradycyjnej, tryy Osoby Boski?

background image

w tajemnicy Trójcy Przenajświętszej mają na wyłączną włas­
ność tylko swe r e l a c j e do innych Osób Syn ma na włas­
ność jedynie swą relację miłości do Ojca. 1 jeśli zgodnie
z chrześcijańską wiarą twierdzimy, że Osoba Jezusa z Nazare­

tu jest identyczna z Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej, to
oznacza to, że Osoba Jezusa z Nazaretu definiuje się wyłącz­
nie przez swą synowską więź miłości do Ojca. W tym tkwi
podstawowa różnica pomiędzy nami a Jezusem. Dla człowie­

ka, dla nas, osoba jest centrum a u t o n o m i i ; dla Jezusa jest
ona z a l e ż n o ś c i ą .„To właśnie synowska relacja miłości do
Ojca stanowi o tym, że Jezus z Nazaretu jest Osobą Boską, to
znaczy jest Bogiem.

To jest właśnie ta świadomość, którą Jezus z Nazaretu ma

0 swym Bóstwie w wymiarze psychologicznym i egzystencjal­

nym: można powiedzieć, że dla Jezusa istnieje radykalna nie­
możność spojrzenia na samego siebie

,s

. Ponieważ jest On

Osobą Boską, która złączona jest z Ojcem wyłącznym związ­
kiem miłości, dlatego sam Jezus z Nazaretu jest całkowicie,

integralnie związany z Ojcem poprzez całe swoje jestestwo.
Oczywiście Jezus poznaje samego siebie, jest świadom same­
go siebie nieskończenie bardziej i lepiej niż my w odniesieniu
do samych siebie. Jednakże jest to świadomość wyjątkowa

1 całkowicie synowska. Właśnie dzięki swej relacji miłości do
Ojca, Jezus całkowicie poznaje samego siebie, ponieważ ist

:

nieje On tylko przez Ojca, w Ojcu i dla Ojca. Jezus wie, że

jest Bogiem: ta formuła, choć właściwa, jest jednak nieade-

CO NAERAWDEj ZNACZY: .JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM'?

131

u

Zob. wyznanie wiary, wymagane od Koptów na soborze ekumenicznym we

Florencji (1442). DS 1330; BF IV. 43.

5

Wewnątrz Trójcy Przenajświętszej Syn nie może przyglądać się sobie samemu,

o ile można użyć (ego pospolitego antropomorfizmu. ponieważ to wszystko, co nic
jest r e l a c j ą p o m i ę d z y O s o b a m i Boskimi, jest w s p ó l n e trzem
Osobom według klasycznej doktryny, ogłoszonej na Soborze Florenckim (pot.

poprzedni przypis). Spoglądanie Syna na siebie samego byłoby więc wspólne
trzem Osobom, co jest oczywistą sprzecznością. Podobnie jak ludzkie życie
intelektualne Jezusa ma za podmiot Boską Osobę Syna. podobnie wydaje się. że

można powiedzieć, iż Jego ludzkie rozumienie było całkowicie zdynamizowane
przez poryw miłości, jaki niesie Syna do Ojca.

background image

CZY JEZUS WIEDZIAŁ, ZE JEST BOGIEM?

kwatna. Byłoby lepiej powiedzieć: w swojej relacji miłości ęlo

Ojca. Jezus widzi, że Ojciec dał Mu wszystko, to wszystko,

kim jest, to wszystko, co ma, i że ten całkowity dar jest w peł­

ni wzajemny „Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje

jest moje” (J 17,10).

Tak pojęta świadomość, jaką Jezus ma o swym Bóstwie,

nie jest jakąś psychologiczną potwornością, która definitywnie

oddala Człowieka-Jczusa od naszej ziemskiej kondycji. Prze­

ciwnie. Jest ona olśniewającym.szczytcm całkowitego oddania

się Bogu poprzez miłość, co ostatecznie jest powołaniem każ­

dego człowieka.

I wzajemny całkowity dar, który jest pragnieniem pełnej miło­

ści, urzeczywistnia się w pełni w całkowitym darze Ojca dla Sy­

na i Syna dła Ojca, darze, który Jezus z Nazaretu, Syn w swej

ludzkiej naturze w pełni otrzymuje i w pełni ofiarowuje

l7

.

Zęby nie komplikować wykładu i zachować jego względną prostotę, nie mó­

wiliśmy o Duchu Świętym, który również jest tym całkowitym wzajemnym darem

Ojca i Syna w miłości.

Poprzednie strony zawdzięczają wiele pięknej książce Louisa Bouyera. Le Fik

drenie/. Paryż 1974, szczególnie s. 509-512. On sam cytuje w tym samym znaczeń)

protestanckiego teologa. Wołfharta Pannenberga, Grundzuge der Chrisubgie,

Moim, Gutcrslób 1959 (w szczególności rozdz. IX).

background image

4. POZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

1. Uwagi wstępne

Wiciu cgzcgetów i współczesnych teologów musi wybierać

pomiędzy dwoma obliczami Jezusa. Pierwsze to oblicze Jezusa,
który mówi w Gctsemani: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech

Mnie ominie ten kielich!” (Mt 26,39) — a zatem jest to ten, któ­
ry wydaje się nie znać ani woli Ojca, ani tego, co ma Go spot;
kać. Drugie oblicze zostało również ukazane w relacji wydarzeń
z Ogrodu Oliwnego, gdy Ewangelista Jan zauważa: A Jezus
wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść...” (J 18,4)

Ogromna większość współczesnych egzegetów opowiada się

za Jezusem św. Mateusza i wyjaśnia zdanie św. Jana przez swe­
go rodzaju teologiczne utożsamienie Jezusa historycznego i Syna

Bożego, samego Boga, wyznawane przez społeczność chrześci­

jańską sześćdziesiąt lat po śmierci Jezusa. To utożsamienie wy­

kluczałoby dopatrywanie się w zdaniu św. Jana odbicia zachowa­
nia się konkretnego, historycznego Jezusa z Nazaretu.

Szeroko wyjaśnialiśmy już, dlaczego ten punkt widzenia jest

nieprecyzyjny (zob. wyżej, cz. I, rozdz. I, cz. 11, rozdz. 3). Jed­
nak odłożyliśmy na później studium tekstów, które pozornie mo­
gą stanowić przeszkodę dla bronionej tutaj tezy. Stawmy zatem
teraz czoło tej trudności.

— OTO TRZY WSTĘPNE, POŻYTECZNE, A NAWET

NIEODZOWNE UWAGI

a)

„Wstępne zrozumienie” (zob. cz. 111, rozdz. I) odgrywa

wielką rolę w podejmowaniu wyboru. Jak już powiedzieliśmy

background image

I.U

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BOOIEM?

wcześniej (s. 113-114), dzisiejszy egzegeta lub teolog preferuje
Jezusa synoptyków, jedynego, który byłby naprawdę ludzki,
i usprawiedliwia swój wybór rozważaniami historyczno-krytycz-
nymi. ale — jak widzieliśmy — w żadnym wypadku nic wymu­
szają one tego rodzaju wniosków (cz. II, rozdz. 5). Przeciwnie.
Ojcowie Kościoła i teologowie średniowieczni preferowali Chry­
stusa św. Jana i wykazywali, że Chrystus synoptyków jest możli­
wy do pogodzenia z Chrystusem św. Jana. Przepojeni byli tym,
co moglibyśmy nazwać „wstępnym zrozumieniem eklezjalnym”.
Chrystus, do którego lgnęli, był Chrystusem, którego im ukazy­
wała tradycja Kościoła, wyrażona w orzeczeniach wielkich sobo­
rów. Byli pewni, że ta tradycja była wiernym odbiciem Pisma
Świętego. I właśnie w tej perspektywie starali się rozwiązywać
problemy egzegctyczne, które stawały przed nimi.

b) Jak można było to zobaczyć w trakcie tego studium, roz­

myślnie przyjęliśmy tę drugą perspektywę („wstępne zrozumienie

eklezjalne”). Powiedzieliśmy to jasno wyżej (s. 17-19). Jedno­
cześnie jesteśmy całkowicie pewni, że tę perspektywę można
swobodnie pogodzić z egzegezą naukową, historyczno-krytycz-
ną, rzetelną i uczciwą. Niektórzy Ojcowie Kościoła, nawet ci naj­

więksi, jak św. Augustyn, często nadawali tym tekstom interpre­
tację minimalistyczną. Widzieliśmy to (cz. I, rozdz. 2), gdy cho­

dziło o teksty dotyczące nieznajomości dnia sądu (Mk 13,32).

Postaramy się unikać tego niebezpieczeństwa.

c) Zaprezentowana tutaj egzegezą jest racjonalna, ale nie

racjonalistyczna. Egzegezą racjonalistyczna wyklucza a priori,

że chodzi tu o tajemnicę Jezusa z Nazaretu. Jego Bóstwo uwa­
ża się od razu za mit. Jeśli natomiast przyjmie się, przynaj­

mniej tytułem hipotezy, historyczność portretu Jezusa przed­

stawionego w czwartej Ewangelii, to prawdopodobnie odkryje
się, że portret ten przedstawia związki, które nic są sprzeczne,
niemniej jednak zawierają napięcia i dla zwykłego człowieka

są trudne do pogodzenia.

Rozpoczniemy od wykładu bardzo dyskutowanego próbie-

j

mu ^izji uszczęśliwiającej" Jezusa z Nazaretu. Czy tu, na I

___ II!__i

background image

KONANIE I NIEWIEDZA JFZUSA

IJS

ziemi, Jezus posiadał wizję Boga twarzą w twarz, wizję, która
stanowi o szczęściu świętych w niebie? Lub dokładniej, po­
stawmy pytanie w ten sposób: czy autorzy Nowego Testamen­
tu. w szczególności św. Jan, sądzili, że tu, na ziemi, Jezus
oglądał Boga tak, jak Go oglądają zbawieni w życiu wiecz­

nym? Zaczynając od tego punktu, zapytamy się, czy koncepcja
autorów natchnionych odpowiadała historycznej sytuacji Jezu­
sa z Nazaretu. Wreszcie postaramy się określić różne płasz­

czyzny wiedzy Jezusa i uzyskamy narzędzia, potrzebne nam

do zbadania tekstów, które mówią o niewiedzy Jezusa lub
przypisują Mu opinie, które są z pozoru fałszywe.

Jeszcze raz nie będziemy się starać ukryć wstępnego zrozu­

mienia, leżącego u podstaw tych badań, „wstępnego zrozumie­
nia eklezjalnego”, o którym była mowa wyżej. W k a ż d y m
r a z i e t o w s t ę p n e z r o z u m i e n i e i s t n i e j e , bez
względu na to, czy będzie ono widoczne, czy nieświadome lub
ukryte, co uznają wszyscy, którzy przebadali procesy historycz­
nego poznania (por. wyżej, rozdz. 1, s. 17-18). Wstępne zrozu­
mienie, którym się tutaj posłużymy, ma przynajmniej tę zaletę,
że wskazujemy na nic jasno. Jednakże egzegeta musi oczywiście

ostrożnie przyjąć, żc wstępne zrozumienie można ewentualnie
zakwestionować za pomocą rzetelnego, historycznego, naukowe­
go i krytycznego studium tekstów biblijnych (co można uczynić
tylko wtedy, gdy jasno uzna się wstępne zrozumienie).

2. Czy Jezus oglądał Boga tak, jak Go oglądają święci

życiu wiecznym?

a) Problem

Na tak sformułowane pytanie odpowiedź brzmi: mfc — zgad­

anie z całą^ tradycją, poczynając od średniowieczna może nawet

.od św. Augustyna '. Oczywiście nie jest to sprawa prawdy wiary

1

Św. Augustyn, De diversu ąuaestionibus, 60, 65. PL 40, kol. 60. Na lemat

wahań w tym punkcie zob. autorów cytowanych wyżej w pmpeac 6 raadz. 2 oęta L

background image

136

CZY JEZUS WIEDŹM., ŻE JEST BOMEM?

Opinia przeciwna we wcześniejszej deklaracji kwalifikowana

jest jedynie jako ..opinia, której nie można nauczać z pewno­

ścią”, a aktualnie kompetentna władza nic skłania do jej za­

chowania

:

. Jednak tradycyjna doktryna nauczana jest bez za­

strzeżeń w encyklice Piusa XII na temat C i a ł a M i s t y c z ­
n e g o \ Trzeba przyznać, że dzisiaj niewielu cgzegetńw ją

propaguje.

Ta kwestia ma znaczenie dla traktowanego tutaj tematu, po­

nieważ nic możemy nic zapytać: jeśli Jezus wiedział, że jest Bo­

giem. to w jaki sposób to wiedział? Widzieliśmy, że odpowiedź
teologów na to pytanie, ogólnie rzecz biorąc, jest taka: wiedział

o tym dzięki wizji uszczęśliwiającej, widział Boga tak, jak my
zobaczymy Go w niebie \ Wydaje się, że ta odpowiedź jest

dobra i chcielibyśmy skrótowo udowodnić, żc ma ona solidne

oparcie w Piśmie Świętym.

b)

Świadectwo czwartej Ewangelii

Czy Jezus z Nazaretu, który został nam przedstawiony

w czwartej Ewangelii, cieszył się wizją Boga, taką, jaką mają

święci w niebie? Wydaje się, że na to pytanie trzeba odpowie­

dzieć twierdząco pod warunkiem, że nie będzie się szukać
u św. Jana teologicznych uściśleń średniowiecznej scholastyki.

Następujące rozwiązanie wydaje się absolutnie niepodwa­

żalne: w czwartej Ewangelii Jezus cieszy się w pełni pozna­
niem Ojca, które posiadał przed Wcieleniem. Potwierdza to

wiele tekstów. Zacytujmy najbardziej dobitny z nich: ..Nic

znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten,.Jkfójy

jest od Boga. widział Ojca” (J 6,46). Zacytujmy również Pro­

log: „Boga n i k t nigdy nie widział, Ten Jednorodzony B<&.

który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył" (J 1,18). Tekst ten

nabiera całej swej mocy, jeśli się zauważy, że stanowi on

* Dekret św. Oficjum z 5 czerwca 1918 rolni, DS 3645; BF VI, 67.

t

Myslici Corpom z 1943 roku (DS 3812; BF VI, 77).

Odpowiedź la. jak widzieliśmy, nie jest absolutnie jednomyślna. Zob. wyi*j>

cz. I. rozdz. 3, s. 42-44.

background image

POZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

137

odpowiedź na pytanie Syracha, który mówiąc o Bogu, pyta:

„Któż (io widział i mógł to opowiedzieć?” (Syr 4331)

5

i daje

domyślną odpowiedź: nikt, Jan odpowiada: lak, Jezus. On Go

widział i On Go objawia. Zacytujmy jeszcze: „Głoszę to, co wi­

działem u mego Ojca” (J 838); „Kto z nieba pochodzi. Ten jest

ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział” (J 331-32).

Z drugiej strony Jan wyraża przekonanie, że Jezus na ziemi nadal

cieszy się tym poznaniem Ojca, którym cieszył się przed Wciele­

niem, ponieważ przebywając na ziemi nadal jest w niebie: Jed-

norodzony Bóg, który j e s t w łonie Ojca” (J 1,18) i widzi Oj­
ca: „Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie

widział Ojca czyniącego” (J 5,19).

Otóż przypomnijmy to, co wcześniej szeroko wyjaśniliśmy

(cz. I, rozdz. 1 i cz. II, rozdz. 3, § 3). Autor czwartej Ewange­

lii przekonany jest, że Jezus, którego on opisuje, jest prawdzi­
wym Jezusem historii (por. s. 23-29) i to przekonanie oparte
jest w oczach historyka na wiarygodnych świadectwach (zob.

wyżej, s. 86-91). Jeśli czytelnik dał się przekonać wyjaśnie­

niami zawartymi w tych dwóch rozdziałach, to musi lojalnie
wysnuć wniosek, że zacytowane przed chwilą teksty zgodne
są z tym, co Jezus mówił i myślał o sobie samym. Jezus

twierdził, że cieszy się poznaniem Ojca, takim, jakie miał od

wieczności przed swoim Wcieleniem, i nadal cieszy się nim
w swoim aktualnym stanic Syna Maryi. Nie możemy powie­
dzieć nic więcej i, ściśle mówiąc, nic mamy do czynienia z ta­
kim oglądaniem Boga, jakim cieszą się wybrani w niebie, któ­

rego nie można porównywać z wiedzą Jezusa. Jednak pozna­

nie, które według czwartej Ewangelii Jezus ma o Ojcu, jest
poznaniem syna Maryi, poznaniem ludzkim, dokonującym się
za pomocą ludzkiego rozumu. Zatem musi być możliwość po­
równania go z różnymi możliwościami poznania Boga, które

są dostępne dla człowieka i o których mówi Pismo Święte: po-

5

U Jana i u Syracha występują nawet te same czasowniki: widzieć (huruo

u obu); objawić (exegoumm u Jana, skąd pochodzi słowo „egzegeza"; ten sam
czasownik razem z przedrostkiem dia u Syracha).

background image

znanie Boga przez rozum; poznanie przez wiarę; poznanie
profetyczne, owoc szczególnego objawienia Boga; wreszcie

poznanie, które będzie poznaniem doświadczanym w niebie, gdzie

wybrani zobaczą Boga twarzą w twarz (w związku z tym ostat­

nim zob. Mt 5.8; 1 Kor 13,12; 1 J 3,2; Ap 22,4). Otóż jedynie to
ostatnie zda się odpowiadać treści tekstów św. Jana

6

.

c) Świadectwo innych ksiąg Nowego Testamentu

Inne księgi Nowego Testamentu podają jedynie n e g a ­

t y w n e świadectwo na temat zajmującego nas problemu, ale

jest ono bardzo cenne: nigdy nie ma mowy o w i e r z e Chry­

stusa. Oczywiście od prawic stu lat egzegeci chcieli interpreto­
wać w ten sposób teksty, w których z punktu widzenia gramatyki
chodzi rzeczywiście o wiarę Jezusa. Są to trzy teksty św. Pawła:
Ga 2.20; Rz 3.22 i 3,26. Jednak ich opinia, pomimo ponawia­
nych prób jej obrony, nigdy nie została powszechnie przyjęta

7

.

W rzeczywistości kontekst zachęca, by teksty te rozumieć

w sensie w i a r y w J e z u s a C h r y s t u s a . Takie znacze­
nie jest powszechne w klasycznym języku greckim. Podobnie
w języku polskim wyrażenie „miłość Boga” może oznaczać albo
miłość człowieka do Boga, albo miłość Boga do człowieka.

Fakt, że nigdzie nie ma mowy o wierze Jezusa, jest bardzo

znamienny, tym bardziej że wiara Jezusa i oglądanie Boga

przez Jezusa twarzą w twarz nie są nie do pogodzenia, jeśli

wiarę rozumiemy w takim znaczeniu, w jakim często występu­

je ona w Biblii: ufność, zdanie się na Boga, I faktycznie List

*

* Jeśli są wizje prorockie, które wydają się być wizjami Boga twarzą w twarz

(Iz 6J; Ez 1; I Kri 22), ich wyjątkowy i przemijający charakter różni się bardzo
od tego zwykłego poznania, którego domaga się Jezus. Oczywiście można by
rygorystycznie wyjaśnić twierdzenia czwartej Ewangelii, przyjmując u Jezusa
z Nazaretu wyZszy charyzmat prorocki, który byłby stałym objawieniem tajemnic
Bożych, ale czy to wyjaśnienie dobrze oddawałoby stale dokonywane ptzez

Jezusa porównanie Jego poznania Boga z wiecznym, boskim poznaniem Ojca
przez Syna?

7

Zob. P. Vallotton, Le Christ et la Foi, Neuchżtel-Paryż 1960, który z za­

pałem podtrzymuje tę interpretację, i wcześniejszych autorów pizez

ałagn

cytowanych, którzy szli w tym samym kierunku.

°

_____ CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ZE JEST BOGIEM t

background image

do Hebrajczyków mówi nam o wieuiy m Jezusie {pistor.

Hbr 3,2 i 3.5), ale nie o wierze Jezusa, choć znalazłoby się na to

miejsce w rozdziale 11., pod koniec panegiryku o wierze świę­

tych Starego Testamentu. Podobnie inni autorzy Nowego Testa­
mentu, którzy często mówią o wierze, unikają stosowania tego
słowa do Jezusa, choć można by to bardzo łatwo zrobić, a i sam
kontekst niekiedy tego się domagał. Dlaczego? Czyż odpo­

wiedź nie znajduje się u św. Pawła, który w 2 Kor 5,6-7 cha­
rakteryzuje wiarę jako stan tego, kto „jest pielgrzymem, z da­
leka od Pana”, i który przeciwstawia ją „widzeniu”? Czyż ci
wszyscy autorzy Nowego Testamentu instynktownie nie wy­

czuwali, że nie był to stan Jezusa z Nazaretu na tej ziemi?

d) Analogia intuicji twórczej w sztuce

Porównaliśmy dane biblijne z klasyczną teologią: Jezus za

swego ziemskiego życia oglądał Boga tak, jak Go oglądają
wybrani w niebie. Wydaje się, że wypływa z tego następujący
wniosek: Nowy Testament nie potwierdza wyraźnie tej nauki,

ale jeśli przynajmniej przyjmiemy, że portret Jezusa nakreślo­
ny w czwartej Ewangelii odpowiada historycznej rzeczywisto­
ści, to nauka ta wydaje się być najbardziej zadowalającą teolo­
giczną systematyzacją danych biblijnych

8

.

Trzeba jednak dodać ważne uściślenie. Ten ogląd jest czysto

intuicyjny, niewyrażalny za pomocą pojęć. Krótko mówiąc, jest

on n i e p r z e k a z y w a l n y . Nie chodzi tylko o klasyczną te­
zę teologiczną ’, ale o jasno poświadczoną rzeczywistość. Kie­

dy Paweł mówi o wizjach, których udzielił mu Pan i które sto­

ją o wiele niżej od wizji uszczęśliwiającej, używa prawie

*

POZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

/ i .

* Często stawia się pytanie: W którym momencie, według tej hipotezy. Jezus

zaczął mieć wizję uszczęśliwiającą? Tradycyjna odpowie dl podjęta przez Piusa XII
w jego encyklice o Ciele Mistycznym, brzmi: od pierwszej chwili swego istnienia
(por. DS 3812; BF VI, 77). Jednak w każdym razie mogła ona być rzeczywiście
przedmiotem ludzkiego poznania dopiero w momencie, kiedy Jezus miał możliwość
spełniania prawdziwych czynów ludzkich.

' Por. św. Tomasz z AJcwinu, S.th. I q.!2 a.2.

background image

CZY JEZUS WIEPZIAi, ZF. JEST BOtUfMT

140

sprzecznego wyrażenia:

arreta rema ta,

słowa, których nie

można wypowiedzieć (2 Kor 12,4). Podobnie mistycy wynifc

sieni przez Boga na szczyt kontemplacji przyznają, że nic po­

trafią wyrazić w żadnym języku tego, co widzieli.

Stajemy tutaj przed pozornie niepokonaną trudnością. Z jednej

strony ów ogląd Boga jest nicprzckazywalny, z drugiej zaś —

jest to właśnie wizja, o której mówi Jezus (J 1,18; 3,32; 8,38).

Wydaje się, że rozwiązania należy szukać w bardzo odległej, ale

bardzo realnej analogii twórczej intuicji w sztuce

,0

. Przyjmij­

my. że mamy do czynienia z genialnym artystą: muzykiem,
malarzem, rzeźbiarzem, poetą. Posiada on nicprzckazywalną,

nie dającą się sformułować — nawet przez niego samego —

intuicję. Popychany nieodparcie dynamizmem tej intuicji, za­

biera się do dzieła. Dzieło, które stworzy, będzie jedynie bla­

dym odbiciem jego intuicji i artysta boleśnie odczuje tę dys­

proporcję. A jednak dzieło sztuki jest oczywistym owocem tej

inłuicji. Działając po omacku będzie mógł poprawiać, modyfi­

kować to, co w urzeczywistnianiu jego idei wyda mu się zde­

cydowanie wypaczać jego pierwotny zamiar.

Ta, powtórzmy to jeszcze raz, bardzo odległa i niedoskona­

ła analogia pozwala na uzmysłowienie sobie grosso modo

dwoistości, która cechuje ludzki rozum Zbawiciela. Z jednej

strony Jego ludzki rozum, który funkcjonuje tak jak nasz, tyle

że bez zranień i słabości, owoców grzechu, z drugiej zaś Jego

ogląd Boga, nieomylny, nieprzekazywainy, w którym widzi On

swe Człowieczeństwo, złączone nicrozdzielnie z Bogiem w jed­

ności jednej Osoby Bożej, Syna; tajemnica, którą może wyra­

zić w swoim ludzkim języku, jest tylko przybliżeniem, niewąt­

pliwie prawdziwym, ale ułomnym i nędznym. I to, czego bę-

" Opierani się lu dość dowolnie na dziele Jacąuesa Maritaina, L'lntuition

criatrice dam Van et la poesie, Paryż 1966. Jacąues Maritain sam posługuje się

pojęciami wypracowanymi w tym dziele, gdy w innej książce zajmuje się wizją

uszczęśliwiającą Jezusa. Zob. Jacąues Maritain, De la grdce et de l’humonitł dt

Jdsus, Paryż 1967, s. 50-52 i przypis 1, s. 51.

background image

POZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

dzic nauczał ludzi poprzez swoje słowa i czyny, będzie tylko

słabym odblaskiem niewyrażalnej chwały, którą ogląda

Niewątpliwie tego rodzaju portret jest dla nas trudny do

przyjęcia i korci nas, aby go odrzucić mówiąc, że laki Jezus

nic jest już podobny do swych braci we wszystkim oprócz

grzechu (Hbr 2,17 i 4,15). A jednak analogia, którą naszkicowa­

liśmy, analogia artystycznego geniuszu pozwala nam być może

pokonać trudność uściślając to, co powiedzieliśmy wyżej (cz. III.

rozdz. 1): geniusz pozostaje człowiekiem podobnym do nas. nie­

zależnie od tego, czy będzie to geniusz w dziedzinie sztuki, inte­

ligencji czy świętości. A kto zaprzeczy, że Jezus nic był geniu­

szem? Wielkim geniuszem religijnym — powie niechrześcijanin;

największym — powie człowiek weń wierzący. Dlaczego nic po­

stawić Go na szczycie piramidy, na której można będzie umie­

ścić wszystkich ludzi i której wyższe piętra zajmowaliby ludzie

wyjątkowi? Czy byłby z tego powodu mniejszym człowiekiem?

Uściślijmy wreszcie, że według świadectwa samej Ewangelii

Jezus posiadał to, co teologowie nazywają „wiedzą nabytą” —

owoc wychowania, nauczania, doświadczenia — która normal­

nie, tak jak u wszystkich ludzi, rozwijała się wraz z wiekiem,

spotkaniami, wydarzeniami: .Jezus zaś czynił postępy w mądro­

ści, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2,52). Właśnie wte­

dy, gdy Jego misja nie wymagała skorzystania z wyższego po­

znania, Jezus korzystał z tej właśnie wiedzy.

Ul

3. Niewiedzo Jezusa. Pomniejsze teksty

Przypatrzmy się teraz głównym tekstom, które zdają się być

. sprzeczne f twierdzeniem: Jezus był Bogiem i wiedział

0 tym.

Klasyczna nauka katolicka przypisuje Chrystusowi „wiedze wlana", która

jest dokładnie tym konceptualnym poznaniem, przez które Jezus przekazuje

ludziom to. „co widział u Ojca” (por. J 8,38 i 1,18).

background image

W tym paragrafie zbadamy teksty, które nie sprawiają poważ­
niejszych problemów, a w następnych te, nad którymi będzie­
my musieli zatrzymać się nieco dłużej.

a)

x

Epizotł o bogatym młodzieńcu według św. Marka

(Mk 10,18)

Jezus odpowiada młodzieńcowi, który nazywa Go „Nauczy­

cielem dobrym”, w ten sposób: „Czemu nazywasz Mnie do-
brvm? Nikt nic jest dobry, tylko sam Bóg”. Na poziomic słów

Jezusa historycznego tekst ten nic przysparza trudności. Wszyscy
uznają, że Jezus, nawet doskonale zdając sobie sprawę, że jest
Bogiem, mógł, a nawet powinien rozmawiać z młodzieńcem sta­

jąc na płaszczyźnie, na której sytuowało się Jego zwykłe naucza­

nie i działanie skierowane do rzesz. Jezus postępował tak, jak
wysłannik Boga. któremu powierzono głoszenie nastania Króle­
stwa i warunków pozwalających do niego wejść. Niektórzy jed­
nak powiedzą: Marek zapewne nic przekazałby tych słów, gdyby

był przekonany, że Jezus, byj Bogiem. Wydaje się, że źle posta­

wiono problem. Przede wszystkim, jeśli — co jest prawdopodob­
ne — słowa te były przekazane przez najstarszą tradycję, to nor­
malne, że Marek otrzymał je w takim stanie, w jakim one fun-
kq'onowały. Zresztą Marek bardzo dobitnie podkreśla, że Jezus

jest Synem Bożym. Stanowi to nawet tytuł jego Ewangelii (Mk

1,1). Jednak w jego słownictwie, podobnie jak w słownictwie

większości autorów Nowego Testamentu, Bóg to Ojciec, a Je­
zus to Syn Boży. Na w y j a ź n e wyznawanie Jezusa iako

Boga było jeszcze za wcześnie.. Trzeba będzie czasu, zanim

będzie można to jasno stwierdzić, nie stwarzając pozoru po­
rzucenia monoteistycznej wiary Starego Testamentu. Wiara ta

— jak to już wyczerpująco wyjaśniliśmy (cz. II, rozdz. 3) —
istniała przez długi czas, ale bez użycia tego sformułowania,
które mogło zrodzić nieporozumienia i błędy. Z pewnością ta­
ka była sytuacja w momencie, w którym Marek pisał swoją
Ewangelię. Mógł on w ten sposób przejąć te słowa, które je­
mu i jego czytelnikom nie przysparzały trudności. Zresztą tak

142

CZY JEZUS WIEDŹM.. ZE JEST BOGIEM ?

background image

samo można by powiedzieć, żc Jan nic wierzy, że Jezus jest

Bogiem, ponieważ cytuje Jezusa mówiącego do swego Ojca:

.A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwe'

go Boga” (J 17,3). A mimo to, jak widzieliśmy, Jan wyraźnie

wyznaje Bóstwo Chrystusa (J 1,1; 20.28). Jednak u Jana 17.3,

podobnie jak u Marka 10,18, dostrzegamy troskę o zdecydowane

potwierdzenie

wierności

Jezusa

i

chrześcijańskiej

wspólnoty

monoteistycznej wierze Izraela, tak uroczyście głoszonej przez

Chrystusa, cytującego Pwt 6,4 w tekście Mk 12,29.

b) Uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok

Została ona uzdrowiona poprzez dotknięcie szat Jezusa, któ­

ry ją zapylał: ..Kto sie dotknął moiceo płaszcza?” (Mk 5,30
i Lk 8,45). Ewangeliści zdają się nic widzieć żadnej sprzecz­
ności pomiędzy tym pytaniem, suponującym niewiedzę, a po­
znaniem przez Jezusa wydarzeń przyszłych, samych w sobie
nieprzewidywalnych (zaparcie się Piotra itd.). Oczywiście
Ewangeliści myśleli, że ta nadzwyczajną wiedza byłą do Jego
dyspozycji, że korzystał z niej nic dowolnie, lecz dla potrzeb
swej posługi. Tak samo było w przypadku cudów. Jego wła­
dza rozmnażania chlebów nic przeszkadzała Mu kupować je

zazwyczaj u piekarza. Ten sposób patrzenia Ewangelistów był
z pewnością zgodny z rzeczywistością historyczną.

c) Niewiedza Jezusa dotycząca Biblii
To samo wyjaśnienie pozwala zrozumieć teksty, w których Je­

zus zdaje sie popełniać błędy w sprawach biblijnych. Zadaniem

nadprzyrodzonej wiedzy Jezusa nic było próstowanie być może
niedoskonałych albo błędnych idei Jego słuchaczy w sprawach
nic mających znaczenia dla Jego misji jako Zbawcy. \W tej dzie­
dzinie Jezus wypowiadał się zgodnie z ymdomościamu.któK. na­
był po łudzku/ićtóre razem z ich ograniczeniami były wiadomo­

ściami Jego epoki. To wyjaśnia, dlaczego Psalm ilO pęzypisaL

Dawidowi (Mk 12,36; Mt 22,43; Łk 20,42), a epizody opisane
w Księdze Jonasza wykoizystał tak, jakby chodziło o wydarzenia

POZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

14)

background image

CZY Jt.ZUS WtEOZlAL^ZE JKST BOtiltM?

historyczne (Mk 12.39-41 i 16.4; Lk 11.29-32). W tym przy­
padku mamy do czynienia z dwiema często dyskutowanymi
we współczesnej egzegezie opiniami. Dotyczy to również
drobnych nieścisłości w takich tekstach, jak Mk 2,26 (Abiatar
zamiast Achiniclcka) czy Mt 23,35 (Barachiasz zamiast Jojady).

4. „Błfdy" Jezusa dotyczące bliskiego końca świata

Oto bardzo rozpowszechniona wśród wielu współczesnych

egzegetów opinia: Jezus zapowiadał koniec świata w bardzo
bJLskiej jKzysiŁuści, nic wykraczającej, poza jedno .pokolenia,
Po my I i ł Łis.. Teksty, na których oparte jest to twierdzenie,
to Mt 10,23, gdzie Jezus mówi do swych uczniów, wysłanych

z misją: „Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść
miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”; Mk 9,1: „Za­

prawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie za­
znają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy”

(por. Łk 9.27; Mt 16,28).

Jednakże nieporównywalnie lepsze wyjaśnienie tych tekstów

widzi w nich, .zapowiedź misterium paschalnego: Męki-Zmar-
twychwstania-Wniebowstąpicnia, Zesłania Ducha Świętego. Ta­

kie wyjaśnienie podał założyciel Ćcolc Biblique, o. Laerange.

w swym komentarzu do Ewangelii św. Marka. Albowiem

właśnie poprzez misterium paschalne królestwo Boj&na&lałp

całej prawdzie. Koniec świata jedynie je objawj, uczyni

oczywistym to, co -było rzeczywiście obecne, działające z mo­

cą, ale dostrzegalne jedynie oczami wiary. Bardzo proste po­

równanie pozwoli to zrozumieć. Przypuśćmy, że kiedy spałem, £

ktoś przyniósł mi do pokoju wspaniały dar. W którym mo­

mencie otrzymałem dar? Kiedy został mi dany? Nocą czy

w momencie mego przebudzenia, gdy go ujrzałem?

A zatem te słowa Jezusa nie tylko nie są błędne, ale wyrażają ,

głęboką prawdę, która przenika całą Ewangelię św. Jana: życie I

background image

14}

POZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

wieczne, życia świata, który ma przyjść, życie królestwa wie­
cznego jest obecne już od Paschy: „Kto wierzy (...), ma życie
wieczne (...) ze śmierci p r z e s z e d ł do życia” (J 5,24).
I stwierdził to już List do Efezjan: razem z Chrystusem Ojciec
nas „wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich —
w Chrystusie Jezusie” (Ef 2,6).

5. Nieznajomość dnia sądu (Mk 13 J2)

Chodzi o wielokrotnie wspominany w tym dziele tekst. Nie

zatrzymamy się nad nim długo. Po tym wszystkim, co już po­
wiedzieliśmy, nie przysparza on trudności. Chodzi o Syna,
a tym, który mówi, jest sam Jezus, syn Maryi, posiadający lu-
dzki rozum. Nic nie stoi na przeszkodzie, by przyjąć, że rze­
czywiście nie zna On na mocy swego ludzkiego poznania dnia
sądu, chociaż w pełni cieszy się oglądem Boga, będącym
przywilejem świętych w niebie (zob. wyżej, § 2). Zacytujmy
tutaj teologa tomistycznego, którego kompetencja nie podlega

dyskusji, a mianowicie o. M.-J. Nicolasa OP:

Można przypisać psychice Chrystusa pełne człowieczeń­
stwo, wolność, wahanie a nawet niewiedzę i szukanie po

omacku, a mimo to zachować wielką ideę, prawdę mówiąc,

jedynie godną Boga-Człowieka, ideę bezpośredniego i in­

tuicyjnego oglądu Jego Bóstwa poprzez Jego Człowieczeń­
stwo. Wystarczy tylko uwolnić się od powszechnie i bez­
krytycznie dokonywanego utożsamienia wi

2ji Istoty boskiej

z wizją w s z y s t k i e g o , co w niej istnieje. Utożsamie­
nie to bowiem wcale nie jest konieczne. Nauka św. To­
masza stale podkreśla to, że .błogosławieni w. niebie nie
tylko nie wszyscy oglądają z równą doskonałością Istotę
boską, ale w jej świetle nie widzą wszystkiego, wszy-

_ stkich.osób i wszystkich wydarzeń. Co więcej, widzenie

w Bogu różnych Jego aspektów dane jest błogosławio-

background image

nym nie t y l k o zgodnie z miarą ich miłości, ale również

w zależności od tego, czy te aspekty ich dotyczą

A zatem .Chrystus, poprzez ogląd Boga w swym Człowieczeń­

stwie, widział i poznawał to wszystko, co dotyczyło Jego, Jego
osoby, Jego misji. I Bóg w swej mądrości zadecydował, że po­
znanie dnia sądu nic stanowiło części tego, co Człowiek—Jezus
powinien wiedzieć, aby wypełnić swą misję. I właśnie dlatego
nie znał On tego dnia Z biblijnego punktu widzenia można by
temu rozwiązaniu postawić zarzut. Czy nie ma s p r z e c z n o *

ś c i pomiędzy deklaracją o niewiedzy z Mk 13,32 i słowami Je­

zusa w czwartej Ewangelii, które suponują, że Jezus ma do swej
dyspozycji boską wiedzę odwiecznego Syna, który oczywiście

wszystko wie? (Por. J 8,38 „Głoszę to, co widziałem u mego Oj­
ca”). Trzeba odpowiedzieć, że istotnie Jezus z Nazaretu dysponu­

je poznaniem, które posiada jako Słowo Boga równe Ojcu. Jed­

nak nie oznacza to, że dysponuje w s z e l k ą wiedzą Słowa. Ist­

nieje pewne o g r a n i c z e n i e , jasno wyrażone w tekście

J 15,15: „oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca me­
go”. Ą zatem to, co Jezus miał oznajmić uczniom, ma swe granice.

—---------- -

CZY JEZUSWIED2IAL. ŹE JEST BOGIEM?

6. „/ibba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten

kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty

lniech się staniej!” (Mk 14,36)

Waśnie w ogrodzie Getsemani, u stóp Góry Oliwnej, Jezus

wypowiedział tę modlitwę, tuż przed swym aresztowaniem. Ma-

Q

M.-J. Nicolas, ThMogie de la Rćsurrection, Paryż 1982, s. 75. Tekst ś*r. Tb-

masza. do którego autor nawiązuje pod koniec cytatu, pochodzi z S.th. DI q. 10 a2

corpus. Prawdą jest, że po stwierdzeniu, iż każdy poznaje w Bogu to wszystko,

co go dotyczy. S

n

.

Tomasz dorzuca, że ze względu na miejsce i misję Chrystusa

w s z y s t k o Go dotyczy, a zatem zna On wszystko. Jednak o. Nicolas zauważa

słusznie, że to rozumowanie odnosi się do Zmartwychwstałego, a nie do

ziemskiego Chrystusa. Składam podziękowanie o. H. Ponsotowi OP, że zwrócił
mi uwagę na ten tekst o. Nicolasa.

background image

147

rek zauważa, że Jezus powtórzył tę samą modlitwę kilkakrot­
nie (14,39) w trwodze, ucisku i śmiertelnym smutku (14,33n).

Nawiązując do tego tekstu, można by powtórzyć to, co po­

wiedzieliśmy wyżej (cz. III, rozdz. 2) o prawdziwej naturze

cierpienia Chrystusa w czasie Jego Męki. Jednak temu teksto­

wi przyjrzymy się na tle doskonałego poznania, jakie ma

Chrystus o swej Osobie, swej misji i jej przebiegu: Męka,
Ukrzyżowanie, Zmartwychwstanie, Uwielbienie.

To prawda, że ten tekst nastręcza trudności. Chodzi o problem

mocno podkreślony przez Maldonada

13

w tekście cytowanym

i komentowanym przez o. Lebretona:,Jezus mówi tak, jakby był

człowiekiem, któremu wola Boża byłaby znana w sposób niedo­
skonały i jakby nie miał dość siły, aby pokonać śmierć”

>4

.

W tym cytacie trzeba podkreślić słowo „jakby”, bowiem

Ewangeliści, którzy cytują te słowa, parę zdań wcześniej zacy­
towali słowa Jezusa z Wieczernika, zapowiadające bliskość Je­

go Męki i śmierci (Mt 26,28n; Mk 14,24n; Łk 22,15-20); za­
tem w ich oczach nie było sprzeczności pomiędzy modlitwą
Jezusa w Getsemani a Jego słowami z Ostatniej Wieczerzy,
kiedy ogłasza swoim uczniom, że oto ostatni raz jest z nimi
przy stole i że niedługo za nich umrze. Zatem to nie niewie­
dzę Jezusa ujawnia ten tekst. To coś innego, bardziej tajemni­
czego, co można rozpatrywać na różnych poziomach.

Na poziomie pierwszym ta

<

piodlitwa wyraża spontaniczne,

pragnienie woli, naturalną skłonność ludzkiej woli

Ł

kioją_ptze»

ciwstawia się wszelkimi siłami cierpieniu i śmierci, tak przeciw­
nym Jego najgorętszemu pragnieniu: „niech Mnie ominie ten

kielich”. Jednak to naturalne, spontaniczne pragnienie woli na­
potyka wolę Bożą, k t ó r ą J e z u s z n a ł i u c z y n i ł

s w o j ą w swoim w o l n y m wyborze, który nakazuje Jego

11

Jan Maldonado (1534-1583), hiszpański jezuita, był niewątpliwie naj­

większym egzegetą XVI wieku. Cytowany tekst znajduje się w jego komentarzu
do Mt 2639.

J. Lebreton, La Wie et L‘Enseignement de Jdsus-Christ, Notrr Seigmtm.

Paryi 1931, L II, s. 339.

POZNANIE 1NIEWIEDZA JEZUSA

background image

CZY JEZUS WIEDŹM. ZE JEST BtMUEM*

14#

s p o n t a n i c z n e j woli: jtic to, co Ja chcę, ale to, co Ty"

l5

.

Wyjaśnia to świetnie św. Tomasz z Akwinu

,6

.

Jednak to rozróżnienie, choćby odznaczało się nic wiadomo

jaką jasnością, nic wystarcza do wyjaśnienia tajemnicy świętej

Agonii Jezusa w Getsemani. Przypomnijmy sobie zdanie Maldo-

nada, cytowane przez o. Lebretona: Jezus mówi tak, jakby był

człowiekiem, któremu wola Boża byłaby znana w sposób niedo­
skonały i jakby nie miał dość siły, aby pokonać śmierć”. To wy­

jaśnienie śmiertelnego smutku, lęku, niepokoju, uzyskuje swe

pełne znaczenie w świetle tego, co zostało powiedziane parę zdań
wcześniej (Mk 14,33-34). Jak powiedzieliśmy wyżej (cz. III,
rozdz. 2, s. 122-123), tylko święci, których Jezus zaprosił do

współpracy, przez Niego i w Nim, w zbawianiu świata w Jego
Agonii, mogą rzucić nieco światła w tej sprawie. Wyjaśniają nam
oni, jak pewność obecności Boga i wszechmocy Jego miłości
ukrywa się w najbardziej niedostępnych zakamarkach duszy, cał­
kowicie pogrążonej w słabości, niepokoju, smutku, zwątpieniu.
Ta bardzo odległa analogia pozwala nam dostrzec, jak głęboko
Jezus, podzielając doświadczenie swych braci, zechciał się utożsa­

mić z nimi. aby być dla nich wzorem i przykładem. Jednakże prze­
de wszystkim pozwala nam poznać, jak Jezus „stał się dla nas
grzechem", ..stał się za nas przekleństwem” (2 Kor 5,21; Ga 3,13).

Jezus rhriał się stać solidarnym z grzeszną ludzkością, dziejąc

z nią nie grzech, ale jego konsekwencje: słabość, zwątpienie,
smutek, udrękę, oddalenie od Boga. Jednak ta solidarność ma na
celu przekształcenie tej wydanej na śmierć ludzkości poprzez
wlanie w nią Jego boskiego życia. Jego życia Zmartwychwstałego.

Możemy jedynie jeszcze raz spojrzeć na piękne stronice o. Le­

bretona, poświęcone świętej Agonii, tego, który był zarówno

15

Ojcowie Kościoła kładli nacisk na dwie wole ludzkie Chrystusa, wolę na­

turalną. spontaniczną skłonność ludzkiej woli do szczęścia, życia, radości (po

grecku thelisis) i wolę wolną, która rozważa i dokonuje wyboru (po grecku
bouleisy, zob. św. Maksym Wyznawca (580-622). List do Marina. PG 91, kol. 12
i 13; aplikacja do Chrystusa: tamże, kol. 28-29. Za nim idzie św. Jan z Damaszka

(675-749), De fióe orihodcaa, księga II. rozdz. 22. PG 94. kol. 944n, i teologowie
średniowieczni, w szczególności św. Tomasz, którzy wyróżnią wolę natury i wolę
rozumu (vohmias ut natura, uoluntas ut rafio); por. S.th. III q.!8 1.3.

j

“s.lh. III q.!8aJ.

4

background image

WZNANIE I NIEWIEDZA JEZUSA

autentycznym mistykiem

>T

, jak i jednym z największych hi*

storyków początków chrześcijaństwa, którego autorytet nauko­
wy wszyscy uznają. Stronice poświęcone Getsemani posiadają

nieporównywalną głębię. Dostrzega się w nich duchowe do­
świadczenie prawdziwego męża Bożego. Stronice te ukazują
prawdziwą naturę sceny w Getsemani. Epizod ten nie przeciw­
stawia się absolutnie temu, co zostało powiedziane o doskona­

łym poznaniu, jakie miał Jezus o swej Osobie, Ojcu i otrzy­

manej od Niego misji. Przeciwnie. Ta scena uzyskuje swe pra­
wdziwe wymiary jedynie dzięki tej świadomości, jaką Jezus
miał o sobie samym i swej odkupieńczej misji.

7. „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”

(Mt 27,46 i Mk 15M)

Potraktujemy ten tekst bardzo skrótowo. To, co było istotne,

powiedzieliśmy już w poprzednim paragrafie. Ten okrzyk Je­
zusa jest jedynie wyrazem Jego Agonii w Ogrodzie Oliwnym,
ale doprowadzonym do maksimum bólu i cierpienia.

Przede wszystkim trzeba podkreślić jasno jedną rzecz, którą

często się kwestionuje: Jezus cytuje pierwszy werset Psalmu 22.

W rzeczy samej, jeśli Jezus chciał wypowiedzieć jedynie osobi­
stą modlitwę, bez powoływania się na ten psalm, to mógł powie­

dzieć: „Ojcze mój”. Poza tym tekstem Jezus nigdy nie zwracał
się w swych modlitwach do Boga słowami: „Boże mój”. A tutaj

powtarza nawet dwukrotnie: „Boże mój”. To powtórzenie, nie
mające żadnej paraleli w modlitwie Jezusa, stanowi dodatkowy
argument, że Jezus cytuje Pismo Święte.

Nie oznacza to, że Jezus nie uznał za swoją tej modlitwy. Jed­

nakże to wszystko pozwala nam rozumieć ten okrzyk w kontek­

ście całego psalmu. Zauważmy naprzód, że Jezus wypowiada tę

Zda. R.

d'Ouince,

_Le Pirc

Jules Lebreton.

1873-1956“

w:

Lts Eatdes.

l

390.

wrzesień

1956, s. 274-280,

zwłaszcza

s. 279n.

Odnośnie do jego wyjateieoia

Agonii

w

Getsemani zob. J.

Lebreton.

La Vie

et

UEnneigarment de Sorre

Setgneur JCsut-Christ,

Paryż 1931, l. II, s. 311-346.

background image

modlitwę po aramejsku, co implikuje, że psalm ten był Mu bar­
dzo bliski, gdyż w liturgii recytowano go po hebrajsku. Otóż
właśnie — i to będzie drugie spostrzeżenie — liturgia dość rzad­

ko korzystała z tego psalmu. Najstarsze świadectwa związane są
ze świętem Purim, podczas którego świętowano wyzwolenie Ży­
dów perskich, przeznaczonych przez Hamana na zagładę. Wyda­

je się, że Psalm 22 pasował do sytuacji, ponieważ opisuje bez­

nadziejną sytuację, zamienioną przez Boga w wybawienie.

Wypada zatem stanowczo stwierdzić: jeśli Jezus chciałby

wyrazić uczucie ucisku i opuszczenia, nie mając pewności wy­
bawienia, nic cytowałby tego psalmu, ale powiedziałby: „Oj­
cze, opuszczasz mnie...”

Wniosek sam się narzuca. Nie musimy wybierać pomiędzy

dwiema sprzecznymi postawami: Jezus zapowiadający swe
skazanie, swą Śmierć i Zmartwychwstanie; i Jezus ukrzyżowa­
ny, wyrażający swą rozpacz i cierpienie, że został w nieod­

wracalny sposób opuszczony przez Boga.

W rzeczywistości Jezus zarówno na Golgocie, jak i w Ge-

tsemani chciał ponieść konsekwencje grzechu oddalającego
i oddzielającego od Boga, tego Boga, którego nadal kontem­
plował, ale kontemplacją, która nie przynosiła Mu ani radości,

ani pociechy, ponieważ gdezuwał z całą wyrazistością kontrast

pomiędzy po trzykroć Świętym Bogiem a grzechem ludzkości,
który zechciał na siebie przyjąć.

Widząc Świętość boską Izajasz zawołał: „Biada mi! Jestem

zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i miesz­
kam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały

Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6,5) Te uczucia proroka dają jedynie

słabą ideę tego, co przeżywało serce Jezusa: to opuszczenie, któ­
re cietpiał, było opuszczeniem przez Boga; została na nie skaza­

na grzeszna ludzkość, którą za chwilę miał uleczyć. Było to rów­
nocześnie opuszczenie pozorne, którego doświadczają niewinne

ofiary grzechu świata, była to nieobecność Boga miłości, który
zdaje się ukrywać wtedy, gdy człowiek cierpi i jest torturowany.

To wszystko Jezus chciał przeżyć, aby ostatecznie przekształcić
to w nigdy nie kończącą się radość, radość Wielkanocy.

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BOGIEM?

background image

ZAKOŃCZENIE

PRAWDZIWY JEZUS HISTORYCZNY

CZY SZUKAĆ GO NA POCZĄTKU TRADYCJI

EWANGELICZNEJ, CZY NA JEJ KOŃCU?

Pod koniec tego studium przyjrzyjmy się jeszcze raz prze­

bytej drodze.

Postawiliśmy na początku taki problem: czy Jezus z Naza­

retu rozpoznałby się w słowach, które czwarta Ewangelia
wkłada w Jego usta: „Zanim Abraham stał się, Ja jestem”;

„Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie
pierwej, zanim świat powstał”?

W p i e r w s z e j c z ę ś c i wykazaliśmy, że w całej jedno­

myślnej tradycji chrześcijańskiej i w różnych Kościołach od­
powiedź twierdząca na to pytanie aż do stosunkowo niedawnego
okresu nasuwała się samorzutnie; ujrzeliśmy, że u początków tej
tradycji — w czwartej Ewangelii — stała wyraźna wola przeka­
zania następującej doktryny, która przeciwstawiała się tym
(chrześcijanom pochodzenia żydowskiego itd.), którzy jej nie
przyjmowali: Jezus jest Bogiem i jeśli w to wierzymy, to dlatego,
że On nam to powiedział. I wyprowadziliśmy wniosek, że jedno­
myślność tej tradycji wyrażała w i a r ę Kościoła.

C z ę ś ć d r u g a miała na celu wykazanie zasadności tej

doktryny z historycznego punktu widzenia: Jezus naprawdę
stwierdził, że jest Bogiem. Dlatego twierdzenie: Jezusjta;
uczał, że jest Bogiem” zostało najpierw przedstawione jako
h i p o t e z a r o b o c z a i zastanowiliśmy się nad sposobem,
w jaki Jezus powinien był postępować, aby Jego słuchacze przy­

jęli tę naukę. Uznaliśmy, że samo przez się narzucało się bardzo

background image

stopniowe wdrażanie do lej nauki: bardzo aluzyjne dla tłu­

mów, dokładniejsze dla uczniów i jeszcze pełniejsze dla ucz­

niów najbardziej zdolnych do jej zrozumienia. I porównaliśmy
ten proces a priori z tym, co ukazywało studium historyczno-
-krytyczne Ewangelii; to porównanie usprawiedliwiło a poste­

riori początkową hipotezę roboczą.

W trakcie badań doszliśmy do prawic oczywistego wniosku:

nauka o Bóstwie Jezusa została ustalona w społecznościach
chrześcijańskich na pewno już około roku 50. A zatem musia­
ła się ona narodzić parę lat wcześniej. Otóż jest to epoka, kie­
dy ewangelizacja świata pogańskiego dopiero się zaczynała,

każdy aktywny i dynamiczny element pochodził z judaizmu.

Tymczasem judaizm owej epoki żywił ogromny wstręt do tego
wszystkiego, co przypominało przebóstwienie wielkich ludzi,
tak często obecne w pogardzanym przezeń pogaństwie. Ten
wstręt musiał stanowić absolutną przeszkodę w s t w o r z e -
n i u doktryny głoszącej boski charakter Jezusa. Tego rodzaju

przeszkodę można było pokonać jedynie dzięki nie dającej się
zaprzeczyć pewności. Ten warunek spełniała jedynie wyraźna
nauka Jezusa, potwierdzona przez cud Wielkanocy.

Wreszcie w t r z e c i e j c z ę ś c i staraliśmy się odpowie­

dzieć na niektóre zarzuty zrodzone z uprzedzeń pochodzących

ze świata, w którym żyjemy: Jezus nie byłby już naprawdę
człowiekiem, gdyby wiedział, że jest Bogiem, i dokładnie znał

swą przyszłość. Wykazaliśmy, że tego rodzaju problematyka
była zupełnie obca Ojcom, średniowiecznym uczonym, pier­

wszym reformatorom, a zwłaszcza Ewangelistom. Czy mv na-

prawdę wiemy lepiej od nich, kim jest człowiek? Następnie
próbowaliśmy nadać egzystencjalną treść twierdzeniu Ewange­
listy: «&mm Abraham stał się, Ja jestem”. Dlatego uciekliśmy

się do analogii, dalekiej, ale rzeczywistej, którą reprezentuje

doświadczenie niektórych mistyków.

Wreszcie postaraliśmy się rozwiązać problem narzucony

przez niektóre teksty biblijne, które na pierwszy rzut oka zdają
się przeczyć bronionej tutaj tezie. Teksty te, przeciwnie, wy-

------------------------- ------------------------------

CZY JEZUS WIEDZIAl^ZE JEST BOGIEM?

background image

jaśnione w ramach tej tezy, pozwoliły zrozumieć o wiele głę­

biej psychikę Jezusa, przyjmującego dla naszego zbawienia

nie sam grzech, ale jego najboleśniejsze konsekwencje.

Pod koniec tego szkicu poszerzmy debatę i powróćmy do

problemu metody w chrystologii, problemu, o którym tak czę­
sto mówiliśmy na tych kartach.

Minęło już ponad osiemdziesiąt lat, odkąd badany tutaj

problem został wyjaśniony przez naprawdę głębokie uwagi

Maurice’a Blondela. Wystarczy jeszcze raz przeczytać długi
tekst, zacytowany wyżej (zob. s. 102-103). O ile wiem, nikt
nie zdołał zanegować przedstawionego tam punktu widzenia

— tak bardzo sprawa ta jest oczywista. Można jednak powie­
dzieć, że powszechnie pomijano ten punkt widzenia.

Jeśli przyjmiemy, a byłaby to tylko hipoteza robocza, że Je­

zus z Nazaretu był rzeczywiście tym, kogo przedstawia nam
św. Jan: Słowem, które jest Bogiem i które się wcieliło, aby

zbawić ludzi; jeśli przyjmiemy, zawsze w ramach tej samej hi­
potezy roboczej, że Jezus był w pełni świadom tej tajemnicy

i swej misji, by dać ją poznać ludziom, wówczas okaże się

oczywistym, że ludziom, którzy tkwili w mentalności tak bar­
dzo odległej od tego rodzaju nauki, nie można jej było obja­
wić od razu. Potrzebne było długie dojrzewanie, ostrożna pe­

dagogia, by na każdym etapie pokazać tylko to, co dość mało
podatne audytorium zdolne było sobie przyswoić, rezerwując
dla węższego kręgu wyraźniejsze objawienia. I te objawienia
same w sobie mogły być rozpowszechniane poza tą grupą do­

piero w chwili, kiedy wydarzenia paschalne i zesłanie Ducha
Świętego w Zielone Święta sprawiły, że uczniowie stali się bar­
dziej skłonni przyjąć to, co na początku odrzuciliby z odrazą.

Można oczywiście zredukować Jezusa historii do tego, co

przekazali najstarsi świadkowie, z ich ograniczeniami, ich uprze­
dzeniami i ich oczekiwaniami, tak mało zgodnymi z tym, co

przyszedł przynieść Jezus. Jednak wówczas odrzuca się a priori
istnienie tajemnicy Jezusa, kruszącej wszelkie ramy, w których
zamykała się mentalność tamtej epoki.

ZAKOŃCZENIE — PRAWDZIWY JEZUS HISTORYCZNY

IS3

background image

154

CZY JEZUS WIEDZIAŁ. ŻE JEST BOGIEM?

Przeciwnie, jeśli przyjmiemy, że ta tajemnica istnieje i że

Jezus ją znał. tym samym przyjmiemy za oczywiste to, że to
na koricu tradycji ewangelicznej, a nie w jej punkcie wy­

jścia, objawia się prawdziwa osobowość Jezusa z Nazaretu,
syna Maryi i Syna Bożego, który chodził naszymi ścieżkami
i który objawił nam, że istniał przed stworzeniem świata

w identycznej chwale, jaką ma Jego Ojciec.

Staraliśmy się wykazać w sposób naukowo przekonywają­

cy, że taki był właśnie cel czwartej Ewangelii: przedstawić

prawdziwego Jezusa z Nazaretu, takiego, jakim był w rzeczy­
wistości, Syna Człowieczego i Syna Bożego, samego Boga,

mającego świadomość, kim jest, i mówiącego o tym innym.

Wykazaliśmy też, że z punktu widzenia historyka istnieją

solidne podstawy ku temu, by twierdzić, że się nie pomylił.

Krótko mówiąc, chcieliśmy wykazać, że z punktu widzenia

wymagającej i rzetelnej egzegezy historyczno-krytycznej, nie

ma żadnego powodu, by odrzucić lub podać w wątpliwość ta­

ką postać Jezusa historii, jaką nam przedstawia czwarta Ewan­

gelia, Ojcowie Kościoła, sobory ekumeniczne i jednomyślne

świadectwo prawie dwudziestowiecznej tradycji chrześcijań­

skiej. Jjflyby Jezus za swego ziemskiego życia miał w ręku_

czwartą Ewangelię, wówczas powiedziałby: tak, to ja.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czy warto wiedzieć, gdzie jest pies pogrzebany (Różewicz)
Ja wierzę że to Jezus Wierzę że jest tu teraz z akord
Czy Jezus jest Bogiem Czy Jezus kiedykolwiek twierdził, że Nim jest
Dokument Czy Jezus kiedykolwiek powiedzia c5 82 , c5 bce jest Bogiem
Czy Jezus jest Bogiem
09 Jana 1,18 Czy Jezus nie jest Bogiem, skoro wedle J 1,18 Boga nikt nie widział 2
Czy Jezus jest Bogiem Wszechmocnym
17 Jeśli umysł ludzki jest tworem ewolucji, to czy można wierzyć, że poprawnie ujmuje on rzeczywisto
11 CZY JEZUS JEST STWÓRCĄ (CZ 1 i 2)
32 CZY JEZUS JEST STWORZENIEM
Czy wiesz, ciekawostki ze świata nauki, warto wiedzieć
Nietypowy kalendarz Czy wiedziałeś, że można w roku obchodzić aż tyle okazji
CZY JEZUS CHRYSTUS jest twoim Panem i Zbawicielem
Czy (powinnismy uznac, ze) wiedzielibyśmy wszystko o umysle gdybysmy wiedzieli wszystko o mozgu
Czy Jezus jest stwórcą Trynitarianie
Czy Jezus jest jedyną drogą do nieba
Czy Jezus Chrystus jest postacią historyczną
Mój Jezus Królem królów jest

więcej podobnych podstron