Wojciech Kazimierz Olszewski
Współczesna harmonia
i harmonia jazzowa
Spis treści:
1. Od autora ............................................................................................... 1
2. Pojęcie harmonii jazzowej ................................................................... 3
3. Interwały ................................................................................................ 7
4. Tercjowa budowa akordów – ciąg tercjowy ..................................... 13
5. Trójdźwięki ............................................................................................ 18
6. Czterodźwięki ....................................................................................... 22
7. Zapis funkcji za pomocą symboli ....................................................... 26
8. Budowanie akordów w oparciu o skale ............................................ 47
9. Dominanta, centrum tonalne, kadencja “II-V-I” .............................. 54
10. Substytuty .............................................................................................. 71
11. Następstwa akordowe, wzbogacanie harmonii ............................... 77
12. Układ składników w akordzie (voicing), prowadzenie głosów .... 82
13. Akordy kwartowe ................................................................................. 103
14. Aspekt wykonawczy harmonii ........................................................... 110
15. Podsumowanie ...................................................................................... 118
16. Bibliografia ............................................................................................. 119
Od autora
Schyłek XX wieku zaowocował znacznym złagodzeniem zasad i praw rządzących
sztuką tworzenia muzyki. Stało się tak zapewne dzięki rozwojowi jazzu, ale także
znacznej liberalizacji wszelkich kanonów twórczości artystycznej. Nie znaczy to, że
harmonia nie podlega dzisiaj żadnym zasadom. Współczesna muzyka przecież, w wielu
swych odmianach, nie wykracza zbytnio poza struktury oparte na modelu
neoromantycznym i tonalności dur-moll (z pewnymi wyjątkami sztuki awangardowej).
Można więc powiedzieć, że to wciąż ta sama harmonia, ale podejście do niej dość znacznie
się zmieniło. Pomijając wszystkie przyczyny takiego stanu rzeczy można stwierdzić, że
nierealne jest tworzenie współczesnej muzyki (tak jazzowej i rozrywkowej, jak i tzw.
klasycznej) w oparciu o tak skostniałe zasady, jakimi posługuje się do dzisiaj nasza
rodzima edukacja muzyczna. Muzyka to żywy twór, ciągle się rozwijający. Zamykanie jej
w ramy niereformowalnych zasad, nie sprzyja jej rozwojowi, a edukacja oparta na
nieprzystających zupełnie do współczesności podręcznikach, może wykształcić tylko
niedouczonych, nieprzystosowanych do dzisiejszych czasów pseudomuzyków.
Do dzisiaj zresztą, w szkołach muzycznych panuje przesąd o zgubnym wpływie
jazzu na młodych muzyków. Wzbudza to w umysłach uczniów swoiste poczucie winy, z
powodu – choćby - ich zainteresowania tą muzyką. Nie dostrzega się pozytywnych cech
jazzu (które niestety zanikają w tzw. współczesnej muzyce klasycznej), przejawiających się
w ciągłej ewolucji i rozwoju, dzięki swobodzie twórczej i dostosowywaniu zasad do
muzyki, a nie odwrotnie. W Polsce, zamiast przyciągać młodych do sztuki, dając im
możliwości nowoczesnej edukacji, wtłacza im się na siłę zupełnie nie przystające do
współczesności zasady, próbując im wmówić, że to jedyna słuszna droga. Szanowane
uczelnie zachodnie (zwłaszcza amerykańskie) akceptują fakt, że młodzi muzycy godzą
występy w filharmoniach z jazzowym improwizowaniem w nocnych klubach, co
zdecydowanie przecież poszerza ich horyzonty. W dobie internetu zresztą, polscy
uczniowie są w stanie zapoznać się z nowoczesnymi zagranicznymi materiałami
1
dydaktycznymi, traktującymi te tematy w sposób naturalny, prosty i praktyczny.
Konfrontacja z rodzimym programem nauczania i materiałami dostępnymi na polskim
rynku wydawniczym, wypada bardzo żałośnie.
Moje osobiste doświadczenia, jako wykładowcy akademickiego, pozwalają
stwierdzić, że wiedza studentów po kilku latach nauki teorii muzyki, w zakresie harmonii
nie wykracza znacznie poza pojęcie triady harmonicznej. To prosty przykład skutków
jakie rodzi brak odpowiednich polskojęzycznych wydawnictw.
Stąd pomysł na tę książkę, która – mam nadzieję – uporządkuje wiedzę w temacie
harmonii, uwspółcześni podejście do tematu i choć trochę przyczyni się do podniesienia
kultury muzycznej młodego pokolenia.
Fakt, że odwołuję się często do jazzu, jest zamierzony. Ta stylistyka wniosła do
harmonii najwięcej świeżości, a jej obecność w kulturze światowej jest od dawna
ugruntowana. Cała tzw. muzyka rozrywkowa (czyli 95% muzycznej twórczości),
pochodzi w prostej linii od jazzu, mając z nim wspólne korzenie w bluesie. Prawa
rządzące harmonią jazzową, odnoszą się więc bezpośrednio także do wszystkich
współczesnych gatunków jemu pokrewnych.
Książka przeznaczona jest dla średnio zaawansowanych teoretycznie muzyków i
uczniów szkół muzycznych, znających podstawowe zasady teorii muzyki, akustyki i
klasycznej harmonii. Zawiera podstawowe wiadomości na temat konstruowania akordów,
współczesnego podejścia do zależności między nimi, wzbogacania harmonii w aspekcie
teoretycznym i estetycznym, problemów wykonawczych z tym związanych, a także
systemu zapisu funkcji harmonicznych za pomocą symboli literowo-liczbowych. Jest
bogato ilustrowana przykładami nutowymi oraz moimi osobistymi poglądami na niektóre
tematy.
2
Pojęcie harmonii jazzowej
3
Harmonia to porządek.
Harmonia w muzyce to uporządkowane, współbrzmiące grupy dźwięków,
tworzące struktury barwowe i napięciowe. Kolorystyka jednocześnie brzmiących
dźwięków jest zdeterminowana spektrum akustycznym i zasadom nim rządzącym, a
także przyzwyczajeniom ludzkiego ucha, kształtowanym przez lata historii muzyki. To
samo przyzwyczajenie powoduje, że pewne współbrzmienia posiadają niepohamowane
napięcie, dążące do rozwiązania na inne, że wokół niektórych z nich grupuje się
emocjonalnie cała reszta, że odczuwamy w muzyce radość, smutek, niepokój lub błogość
melancholii.
Setki lat kształtowania się systemu tonalnego (dur – moll) i olbrzymia ilość
literatury muzycznej, utrwaliły w ludzkim uchu jego dominującą rolę i ciągły wpływ na
rozwój większości gatunków muzycznych. Lata ewolucji muzyki stworzyły wiele praw i
zasad teoretycznych, do których kompozytorzy, tworząc swoje dzieła – w mniejszym lub
większym stopniu – się dostosowywali. Dyskusyjnym wydaje się być stwierdzenie, że
zasady te pozytywnie wpływały na rozwój sztuki muzycznej. Nasuwa się więc pytanie,
czy łamanie ich nie miało większego znaczenia w tworzeniu nowych dróg rozwoju?
Odpowiedź mogłaby być twierdząca, chociaż najbardziej trafne wydaje się stwierdzenie,
że najlepszym rozwiązaniem jest (i było) znalezienie tzw. “złotego środka”, czyli – z jednej
strony – trzymanie się zasad, z drugiej – ich twórcze łamanie (czy omijanie).
Ta pozorna sprzeczność ma głęboki sens – żeby zmieniać zasady, należy je najpierw
poznać i nauczyć się z nich korzystać, stopniowo poszukując własnej drogi.
Zasady rządzące harmonią, zostały już wielokrotnie ściśle opisane, ale z biegiem
czasu i one uległy (i wciąż ulegają) ewolucji. Nowe trendy w muzyce, poszukiwania
artystyczne twórców, zrywają więzy pewnych ograniczeń i stopniowo wprowadzają
swoje nowe prawa. Musimy zdać sobie sprawę, że to ciągły proces i na pewno nie
zakończy się dzisiaj. Dlatego też należy na bieżąco aktualizować swoją wiedzę i próbować
dostosowywać zasady do współcześnie panujących nurtów.
Harmonia jest jedną z dziedzin, która podlega najbardziej radykalnym zmianom
ewolucyjnym, niewątpliwie dzięki rozwojowi jazzu. Główne znaczenie ma tutaj swobodne
podejście do zasad nią rządzących, determinujące jej wspaniały rozkwit. Muzyka jazzowa
szeroko otworzyła drzwi dla harmonii i jej możliwości. Dlatego warto zająć się tym
tematem z punktu widzenia tego tak twórczego i rozwojowego gatunku muzycznego,
korzystając z bogatych doświadczeń i talentu wielkich jazzu.
Należy zadać sobie pytanie, czy w ogóle istnieje zjawisko, które można nazwać
harmonią jazzową. Czy harmonia, kształtowana przez lata rozwoju jazzu jest czymś
4
odmiennym od tej klasycznej?
Przy pierwszym kontakcie z muzyką “nieklasyczną”, jesteśmy wręcz przekonani,
że jednym z głównych elementów wyróżniających jej stylistykę jest właśnie harmonia.
Zagłębiając się jednak w temat, dokonując bardziej szczegółowych analiz stwierdzamy, że
harmonia jazzowa niewiele, albo wręcz wcale, nie wykracza poza ramy romantycznej, czy
neoromantycznej – oczywiście z małymi wyjątkami z zakresu free jazzu czy nurtów
ortodoksyjnie awangardowych. Tym, co rzeczywiście odróżnia stylistykę harmonii
jazzowej od klasycznej, jest niewątpliwie jej brzmienie. Ten element bowiem leży u
podstaw jej tworzenia. Muzyk jazzowy, w pełni wykorzystując swoją wolność twórczą,
konstruuje warstwy harmoniczne w oparciu tylko o estetykę brzmieniową (tę specyficzną
dla jazzu). Jest ona pełna napięć i dążeń do ściśle określonych celów, albo wręcz
przeciwnie – do celów pozornych, nigdy nie osiągniętych. Wspomniana wolność daje mu
nieograniczoną swobodę twórczą, w ramach dobrego smaku i pewnej – specyficznej dla
jazzu - poprawności stylistycznej.
Harmonię jazzową bardzo często utożsamia się z harmonią Fryderyka Chopina i
według mnie jest to trafne porównanie, zwłaszcza w kontekście budowy poszczególnych
akordów. Zasadnicza różnica między klasyką a jazzem w tym zakresie, polega na
odmiennym podejściu do analizy przebiegów harmonicznych, a przede wszystkim, do ich
teoretycznej interpretacji oraz zapisu.
W klasyce, świętym elementem jest tonacja utworu. Wokół tego “centrum” obraca
się cały przebieg harmoniczny, z kadencjami, modulacjami i innymi zależnościami. Każdy
akord (czyli element harmonii) pełni tutaj jakąś funkcję, która odnosi się do akordu
tonicznego, określającego właśnie tonację całości.
Takie podejście do harmonii, chociaż na pierwszy rzut oka nie stwarza
namacalnych ograniczeń, niesłychanie komplikuje teoretyczną analizę wszystkich
zależności, ponieważ punktem odniesienia zawsze jest jakaś tonacja. W harmonii
klasycznej (u nas teoretycznym wykładnikiem od wielu lat jest system nauczania według
Kazimierza Sikorskiego), do tonacji właśnie odnosi się wszystkie pozostałe elementy
harmonii (akordy), próbując niejako dopasować je za pomocą określenia ich funkcji w
utworze - jako całości. Powoduje to często sytuacje znacznego skomplikowania zapisu
takich przebiegów (zwłaszcza za pomocą symboli literowych) i “przeteoretyzowania”
harmonii. W rezultacie może to stać się powodem niezrozumienia prawdziwych
zależności między akordami i logiki przebiegu harmonicznego.
W jazzie i gatunkach pokrewnych (także w popularnej muzyce rozrywkowej –
chociaż tu harmonia występuje w dość “prymitywnej” postaci), harmonię traktuje się w
bardziej swobodny sposób. Muzycy jazzowi dużo większy nacisk kładą na brzmienie
akordów niż na ich prawidłową – w sensie klasycznym – budowę. Wynika z tego w
bezpośredni sposób ich podejście do całego przebiegu harmonicznego, tak diametralnie
różne od klasycznego. Przejawia się ono w znacznie bardziej zawężonym obszarze
oddziaływania (wzajemnie na siebie) poszczególnych akordów, czyli pojmowaniu
zależności harmonicznej wśród najbliżej sąsiadujących ze sobą współbrzmień. Specyficzne
jazzowe układy akordowe budują więc ciągłe napięcia w stosunku do swoich najbliższych
sąsiadów. Zależności dominantowe pojawiają się bardzo często, powodując dążenie do
5
właściwych akordów tonicznych, które z kolei wcale nie muszą się pojawić, tworząc
kolejne napięcia harmoniczne. W związku z takim podejściem do konstrukcji harmonii,
trudno byłoby określić wszystkie zależności funkcyjne względem tonacji głównej utworu,
nie komplikując znacznie całej struktury harmonicznej, a zwłaszcza jej zapisu.
Jednocześnie specyfika stylistyki jazzowej narzuca nam, poprzez swoje bogactwo
emocjonalne, przejawiające się w harmonii właśnie tymi konstrukcjami pełnymi napięć i
nieoczekiwanych zwrotów tonacyjnych, uproszczenie całego systemu zapisu i bardziej
swobodnego podejścia do niego. W jazzie nie określamy więc funkcji harmonicznych jako
odniesienia do tonacji, chociaż pojęcie tonacji oczywiście istnieje. Oznaczamy
współbrzmienia literami nazw dźwięków, na których dany akord jest zbudowany.
Tak więc akord C-dur oznaczamy po prostu literą “C”, D-dur literą “D” itd. Dzięki
tej prostej zasadzie uwalniamy się od poszukiwania zależności każdego akordu od toniki,
a tym samym od tonacji głównej. Jest to istotne także z innego punktu widzenia. Muzyka
jazzowa operuje ogromna ilością modulacji, często tylko chwilowych, by w dalszym ciągu
pojawiły się następne. W tym kontekście, poszukiwanie związku każdego takiego zwrotu
modulacyjnego z tonacją główną, jest zupełnie bezcelowe, a zapis harmonii oparty na
literach pochodzących od nazw dźwięków, zdecydowanie upraszcza całą procedurę.
Oczywiste jest, powtarzam, że nie uciekniemy od zależności harmonicznych, i nie o
samą prostotę zapisu tu chodzi, zwłaszcza, że opieramy się jednak na klasyczno–
romantycznym modelu. W muzyce jazzowej przyjmuje się (w dużym uproszczeniu), że
mamy tylko dwa rodzaje akordów – akordy toniczne i dominantowe. Mają one wiele
odmian, ale ich funkcje są jasno określone. Dominanta zawsze dąży do rozwiązania na
tonikę i tworzy strukturę zwaną centrum tonalnym, która jest odpowiednikiem tonacji,
ale w wymiarze mikroskopijnym. Wszędzie tam gdzie pojawia sie dominanta (jako
konstrukcja harmoniczna), a wraz z nią (po niej) tonika, lub coś “zamiast”, tworzy się
zalążek tonacji – czyli właśnie centrum tonalne, żyjące jakby swoim życiem. W utworze
jazzowym, pełnym dominant, modulacji (które w harmonii klasycznej byłyby nazwane
“dominantami wtrąconymi” lub “zboczeniami modulacyjnymi”), czasami w każdym
takcie można odnaleźć takie centrum. Są to jakby małe tonacje wewnątrz jednego utworu.
Do pojęcia centrum tonalnego jeszcze powrócimy, omawiając je bardziej
szczegółowo. Na tym etapie chciałem tylko uświadomić czytelnikowi bardzo ogólnie, na
ile prostsze i klarowniejsze jest takie podejście do harmonii i – co za tym idzie – do jej
zapisu symbolami literowo–liczbowymi.
6
Budowanie akordów
w oparciu o skale
47
Znamy już zasady zapisu harmonii symbolami i mamy ogólne pojęcie o
możliwościach konstrukcji akordów. Teraz czas na odniesienie tej wiedzy do tonalnego
systemu dur-moll, czyli do zasad budowania wielodźwięków w kontekście tonacji. To
właśnie ten drugi aspekt konstruowania harmonii, w którym najważniejszym elementem
jest wzajemna zależność poszczególnych struktur harmonicznych determinowana ich
budową i miejscem w przebiegu.
Ciąg tercjowy, który już znamy, posłużył nam głównie do poznania możliwości
konstruowania pojedynczych akordów, zrozumienia ich wewnętrznych układów, a
przede wszystkim jako szkielet zapisu symbolicznego. Współbrzmienia nie są jednak
oderwane od siebie, tworząc związki bardziej lub mniej ścisłe, bardziej dynamiczne, pełne
napięć lub obojętne. Wszystko to odbywa się w dobrze znanym systemie tonalnym i
pomimo dużej swobody twórczej, jaką dysponuje jazz, większość tych związków się na
nim opiera. Pomimo, że w stylistyce jazzowej pojęcie tonacji nie determinuje większości
zależności między elementami harmonii (pisałem już o tym), tonalność jako taka,
wywiera decydujący wpływ na konstrukcje harmoniczne. W dużym jednak stopniu
wykracza poza ograniczenia jakie istnieją w muzyce klasycznej.
Przyjrzyjmy się teraz czterodźwiękom, które można zbudować na wszystkich
stopniach skali durowej (jońskiej), wykorzystując tylko dźwięki właściwe dla tej skali
(diatoniczne) i odległości tercji:
48
Powstało siedem różnych czterodźwięków, o - podanych powyżej pięciolinii (w
formie symboli) – funkcjach, na – podanych poniżej – stopniach skali. Oto zestawienie
tych akordów z określeniem ich charakterystycznych składników:
Stopień skali
Rodzaj akordu
Charakterystyczne składniki
I, IV
Durowy z wielką septymą
Tercja wielka, septyma wielka
V
Dominanta septymowa
Tercja wielka, septyma mała
II, III, VI
Molowy z septymą małą
Tercja mała, septyma mała
VII
półzmniejszony
Tercja mała, septyma mała, kwinta
obniżona
W naturalny sposób stworzyliśmy więc cztery bardzo popularne i ważne
konstrukcje, wykorzystując tylko diatoniczne tony skali durowej. Fakt ten ma
fundamentalne znaczenie w zrozumieniu związków i zależności między tymi akordami.
Związki te są bardzo silne, biorąc chociażby pod uwagę dźwięki, z których się składają.
Zwróćmy uwagę ile jest ich wspólnych dla wybranych par akordów. Współbrzmienia na I
i III stopniu, lub na II i IV, mają aż po trzy wspólne (jednakowe) dźwięki. Zresztą nie tylko
one. Taka sytuacja występuje w wielu konfiguracjach akordów i jest przyczyną silnych
związków między nimi i wielkiego wzajemnego oddziaływania.
Stopnie, na których leżą poszczególne akordy pozwolą nam zrozumieć takie
podstawowe związki i role, jakie te akordy pełnią w określonych układach i następstwach
harmonicznych. Główne role pełnią tu oczywiście współbrzmienia leżące na I i V stopniu
gamy, czyli tonika i dominanta, a także subdominanta, będąca akordem zbudowanym na
stopniu IV. Te trzy funkcje tworzą tzw. triadę harmoniczną. Pokrewieństwa innych
akordów z tymi podstawowymi funkcjami, które przejawiają się wspólnymi dźwiękami,
dają wielkie możliwości rozbudowywania harmonii przez ich wzajemne zastępowanie lub
przejmowanie ich funkcji. Pierwszorzędne jednak znaczenie mają te trzy akordy, a
wszystkie “pokrewne” (tzw. substytuty) – drugorzędne.
Jest sprawą nie podlegającą dyskusji, że dominanta w naturalny sposób dąży do
rozwiązania na tonikę. Dążenie to przejawia się także w innych układach. Tonika oscyluje
w kierunku subdominanty, a ona sama w kierunku dominanty. Wynika z tego, że funkcje
drugorzędne (ponieważ niejako “wynikają” z tych głównych) poddają się takim samym
prawom. Popatrzmy na podstawowy przebieg harmoniczny, zgodny z wzajemną
dążnością akordową i możliwości zastępowania akordów pierwszorzędnych tymi
drugorzędnymi:
49
Funkcje pierwszorzędne:
Tonika
Subdominanta
Dominanta
Tonika
I = ma7
IV = ma7
V = 7
I = ma7
Funkcje drugorzędne:
Iii = mi7
Iii = mi7
VI = mi7
II = mi7
VII = mi7(Ñ5)
VI = mi7
W powyższym przykładzie przedstawiłem najpowszechniejsze możliwości
wymiany funkcji pomiędzy spokrewnionymi akordami. Zwróćmy uwagę zwłaszcza na
subdominantę. Tutaj bardzo ważne jest zastosowanie akordu molowego, położonego na II
stopniu skali zamiast klasycznego - na IV-tym. II stopień, z uwagi na odległość od kolejnej
funkcji – dominanty, pełni rolę zastępczej dominanty w stosunku do niej. Jego położenie
jest takie samo, jak klasycznej dominanty w stosunku do właściwej toniki. W obu
przypadkach występuje stosunek kwintowy między dwoma akordami (II – V = V – I).
Ten fakt ma fundamentalne znaczenie w konstruowaniu jazzowych przebiegów
harmonicznych ze względu na zależność i napięcie, które w naturalny sposób tworzy.
Zawsze zresztą takie położenie dwóch akordów (V – I, II – V, I – IV itp.) jest odbierany
jako naturalne dążenie dominanta – tonika, niezależnie od trybu akordów, co znacznie
rozszerza możliwości wzbogacania następstw harmonicznych.
Kolejny przykład zilustruje nam konstrukcję naturalnej dla jazzu progresji
funkcyjnej, wynikającej w prostej linii z zależności dominanta – tonika, ze stopniowym
wprowadzaniem akordów drugorzędnych (przykład w tonacji C-dur):
Tonika
Dominanta
Tonika
Cma7
Cma7
G7
G7
Cma7
Tonika
Subdominanta
II st.
Dominanta
Tonika
Cma7
Cma7
Dmi7
G7
Cma7
Tonika
Tonika
VI st.
Subdominanta
II st.
Dominanta
Tonika
Cma7
Ami7
Dmi7
G7
Cma7
W kolejnych wierszach powyższego przykładu następuje rozwój harmoniczny z
zastosowaniem naturalnych dążeń funkcyjnych i substytutów akordów
pierwszorzędnych. W drugim wierszu wykorzystano naturalne dążenie toniki do
subdominanty, co jednocześnie przyczyniło się do zastąpienia pierwszej dominanty
50
subdominantą w formie akordu molowego na drugim stopniu skali, który tym samym stał
się zastępczą dominantą dla “prawdziwej” G7. Wiersz trzeci przynosi nam zastąpienie
drugiej toniki akordem zastępczym Ami7, stającym się z kolei zastępczą dominantą dla
następnego – Dmi7. W każdym momencie, taką zastępczą dominantę możemy przekształcić
w “klasyczną” (w sensie konstrukcji), zmieniając jej tryb na durowy i zachowując
obecność septymy małej.
Dzięki takim zabiegom prosty przebieg “tonika – dominanta – tonika” został
wzbogacony o dodatkowe akordy, które będąc zastępczymi funkcjami tych głównych,
mogły nabrać cech innych funkcji. Wynika z tego fakt, który w jazzie jest naturalną cechą
konstrukcji harmonicznych, że punkt odniesienia zależności akordowych może leżeć
wszędzie, że każdy akord może w danej chwili pełnić rolę toniki czy dominanty, a
wszystko to zależy przede wszystkim od kontekstu.
Opierając się tylko na akordach zbudowanych na diatonicznych dźwiękach gamy
C-dur, zachowując zależności kwintowe, a jednocześnie zachowując naturalny ciąg
funkcyjny “tonika – subdominanta – dominanta – tonika”, możemy zbudować taki
przebieg (przykład w C-dur):
I
IV
VII
III
VI
II
V
I
Cma7
Fma7
Bmi7(Ñ5)
Emi7
Ami7
Dmi7
G7
Cma7
Tonika
Subdomin.
Dominanta
Tonika
Tonika
Subdomin.
Dominanta
Tonika
Zależności kwintowe (I – IV, IV – VII itd.) powodują, że emocjonalnie czujemy
pozorne dążenie dominanta – tonika, a jednocześnie akordy drugorzędne poprzez swój
związek z głównymi (za pomocą wspólnych dźwięków) mogą przejąć ich funkcje.
To co tu widzimy to jedna z podstawowych możliwości następstw akordów –
następstwa kwintowe. Są to jednak kwinty w oparciu wyłącznie o dźwięki diatoniczne dla
skali durowej i nie są one jednakowe (czyste). Między dźwiękami F – H na przykład
występuje tryton.
Możliwy jest oczywiście także ciąg akordów oddalonych od siebie o jednakowe –
czyste kwinty. Będą tu występować dźwięki nie należące do jednej skali, a w zasadzie do
wszystkich, bo w postępie kwintowym wykorzystamy wszystkie dwanaście tonów
chromatycznych. Taki szereg oparty jest na tzw. kole kwintowym. Temat ten powinien
być doskonale znanym czytelnikowi. W sytuacji budowania na tym schemacie akordów,
jesteśmy w zasadzie ograniczeni do użycia kolejnych dominant, dążących do następnych
dominant. W wypadku czystych kwint, odchodzimy bowiem od składników jednej skali i
traktujemy spektrum dźwiękowe jako równe chromatycznie dwanaście dźwięków. Takim
strukturom poświęcę więcej uwagi w rozdziale o dominantach.
Spróbujmy teraz przyjrzeć się tonacji molowej. Ponieważ istnieją różne rodzaje tych
skal, na początek skala molowa naturalna (eolska). Poniższy przykład zbudowałem w
tonacji A-moll, która wykorzystuje te same dźwięki co C-dur (tonacje równoległe):
51
Najważniejszy fakt, który niewątpliwie rzuca się od razu w oczy, to identyczność
wszystkich tych akordów ze współbrzmieniami zbudowanymi na dźwiękach gamy C-dur.
Oczywiście jest to, że operując tymi samymi dźwiękami, uzyskaliśmy te same akordy.
Ciekawe jest jednak ich usytuowanie względem tonacji. Tonika w tonacji A-moll (I
stopień) staje sie w tonacji C-dur akordem molowym na VI stopniu, tonika w C-dur,
akordem durowym na stopniu III w A-moll itd. Tutaj także widać różnorodne możliwości
określenia funkcji, przede wszystkim w zależności od kontekstu harmonicznego. Daje to
jednocześnie duży obszar wolności do swobodnego rozszerzania warstw i przebiegów
harmonicznych.
W tym aspekcie, problem konstrukcji akordów z wykorzystaniem diatonicznych
składników skal, może wyglądać w następujący sposób: oto różne typy akordów
zbudowane na dźwięku podstawowym “C” i ich możliwe odniesienia do innych tonacji
durowych:
Cma7
C7
Cmi7
Cmi7(Ñ5)
I – C-dur
V – F-dur
II – Bb-dur
VII – Db-dur
IV – G-dur
III – Ab-dur
VI – Eb-dur
Powyższy przykład uwidacznia nam, że ta sama konstrukcja akordowa może mieć
kilka znaczeń. Może pełnić różne funkcje w różnych tonacjach (centrach tonalnych) i tym
samym mieć wiele możliwości rozwiązań i tworzenia różnorodnych napięć.
Podam jeszcze przykłady dwóch skal molowych i zbudowane na ich stopniach
czterodźwięki, uświadamiając czytelnikowi możliwości konstrukcyjne wykorzystujące
tylko składniki diatoniczne tych skal. Skala molowa harmoniczna (oba przykłady w C-
moll):
52
Widzimy tutaj, że różnorodność skal zmienia w dość zasadniczy sposób możliwości
konstrukcyjne akordów i ich użycie zdecydowania wzbogaca nasz warsztat harmoniczny.
Teraz jeszcze czterodźwięki zbudowane na skali doryckiej:
To tylko kilka przykładów zastosowania skal i ich składników do budowy
współbrzmień, które oczywiście nie wyczerpują tematu. Mają tylko uświadomić taką
możliwość czytelnikowi i sposób myślenia o harmonii za pomocą stopni gamy. Przy
okazji chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że substytuty funkcji pierwszorzędnych, w
poszczególnych skalach będą się różnić konstrukcyjnie, a tym samym mogą pełnić różne
role w przebiegu harmonicznym. Przyda to się nam w dalszych rozważaniach. W tym
miejscu warto tylko zaproponować czytelnikowi, by w ramach ćwiczeń spróbował
budować takie konstrukcje na różnych skalach i przede wszystkim we wszystkich
możliwych tonacjach. To w zdecydowany sposób pomoże dość sprawnie poruszać się po
harmonii w ogóle.
53
Akordy kwartowe
105
Wszystko co wokół harmonii dotąd napisałem, obracało się wokół interwałów
tercji, jako podstawowego budulca współbrzmień akordowych. Nieograniczona wolność
twórcza muzyków jazzowych i ich ciągłe poszukiwania spowodowały, że powstały
również konstrukcje harmoniczne, składające się z interwałów kwarty. Mam tu na myśli
takie akordy, które zawierają wyłącznie te interwały, a nie pojedynczo stosowane w
towarzystwie tercji. Jednak także i takie konstrukcje, pełnią tradycyjne role w przebiegach
akordowych, a kwestią teoretycznej interpretacji jest ich właściwe określenie.
Akordy składające się z kwart mają jednak sporo zalet i dlatego wśród muzyków
jazzowych – począwszy od epoki bebopu zwłaszcza – ich znaczenie jest godne naszej
uwagi.
Trójdźwięki kwartowe mogą występować w trzech postaciach:
Kolejno są to układy (licząc od dołu):
●
kwarta czysta + kwarta czysta
●
kwarta czysta + kwarta zwiększona
●
kwarta zwiększona + kwarta czysta
W konstruowaniu większych struktur kwartowych możemy zastosować schemat
myślowy znany z poprzednich rozważań, mianowicie ciąg kwartowy, jako analogię do
tercjowego, którym dotąd się zajmowaliśmy. Poniżej dwie struktury zawierające
wszystkie diatoniczne składniki skali miksolidyjskiej (tej właściwej dla ciągu tercjowego –
z septymą małą) w układzie tercjowym i kwartowym:
106
Ten drugi zestaw dźwięków jest identyczny jak pierwszy, zawiera te same
składniki, ma tylko inną ich kolejność. Konstruując akordy kwartowe według tego ciągu,
pojawi nam się czasami kwarta zwiększona (w przykładzie pomiędzy dźwiękami Bb – E),
będąca jego diatonicznym składnikiem (w tej skali).
Możemy jednak konstruować też akordy kwartowe składające się tylko z czystych
kwart. Taki ciąg będzie zawierał wszystkie 12 dźwięków skali chromatycznej i każdy
dźwięk będzie mógł być jego prymą (dźwiękiem podstawowym):
Wszystkie te dywagacje mają jednak znaczenie czysto teoretyczne, ponieważ
układy kwartowe i tak wynikają przeważnie z zasad, dotyczących tercjowej budowy
akordów. Ważny jest tu raczej aspekt wykonawczy, który preferuje konstrukcje
zawierające więcej napięciowych dysonansów, które brzmią agresywniej, eliminując
prawie całkowicie “słodkie” tercje. Przejawia się to zwłaszcza w twórczości muzyków
jazzu nowoczesnego od epoki bebopu począwszy. Okraszone interwałami kwarty, a
właściwie skonstruowane prawie wyłącznie z nich akordy, zawierają sporą dawkę
interwałów dysonansowych, a jednocześnie są “normalnymi” funkcjami.
Dysonanse, które tworzą konstrukcje kwartowe to przede wszystkim septymy małe
i wielkie. Popatrzmy jeszcze raz na trzy możliwe do zbudowania trójdźwięki i ich skrajne
głosy:
107
Powstały tu septymy, których obecność w zdecydowany sposób wzmacnia napięcie
dysonansowe, nadając współbrzmieniu dużo agresywniejszy charakter. Wystarczy więc,
że w konstrukcji akordowej uda nam się umieścić tak ułożone dźwięki, a jego siła
emocjonalna znacznie się wzmocni.
Popatrzmy jak może wyglądać na przykład akord C-dur – tutaj wzbogacony sekstą
i noną:
Pomimo zdecydowanie durowego charakteru tego akordu, jego siła emocjonalna
jest zdecydowanie większa, niż gdybyśmy go zbudowali z “łagodnych” tercji. Obok
zastosowania ostrzejszych kwart, mamy tu aż dwie septymy, które jeszcze bardziej
wzmagają napięcie w tym akordzie.
W dość prostej dominancie G13, układ składników również utworzył septymę (tym
razem wielką), niezależnie od septymy właściwej dla tej funkcji. Odległości między
trzema górnymi głosami, oczywiście kwartowe:
Jak widzimy, kwarty nie są podstawowymi składnikami akordów, nie są tym
fundamentalnym budulcem, a ich użycie jest zabiegiem czysto kolorystycznym. Wszystkie
elementy konstrukcji harmonicznych są – pomimo interwałów ich dzielących (tutaj kwart)
– tylko pochodnymi ciągu tercjowego i tylko na nim wszystko jest oparte. Operowanie
wyłącznie konstrukcjami kwartowymi może mieć specyficzny wyraz wykonawczy, ale
jest to jedynie sposób wybierania tych czy innych składników podstawowych akordów i
ułożenie ich w odpowiedniej kolejności. Wystarczy w powyższym przykładzie
zastosować prawo równoległości trytonów (charakterystyczny dla dominanty tryton F –
H) i zamiast dźwięku “G” użyć podstawy harmonicznej “Db”, żeby nasz akord stał się
dominantą DÑ7(#9) .
Bardzo często taki kwartowy sposób grania spotyka się u pianistów, którzy w lewej
ręce dość bezkrytycznie nadużywają takich struktur (chcą być może naśladować McCoy
Tynera, dla którego był to – swego czasu – charakterystyczny sposób grania). W
niektórych przypadkach może to przynieść zadowalający efekt, ale w większości jest to
108
dość przypadkowa papka.
O niezłym efekcie możemy mówić stosując kwarty w konstruowaniu funkcji
molowych. Tutaj składniki skali doryckiej, pozwalają na dość dużą różnorodność
układów, z których większość mieści się w granicach poprawności. Oto kilka przykładów
takich akordów:
W pierwszym z nich tercja akordu jest częścią składową konstrukcji kwartowej, a w
pozostałych dodałem ją do współbrzmienia, by zachować poprawność funkcji. W praktyce
wykonawczej, tego typu przebiegi, nawet bez użycia tercji, mają zdecydowanie
odczuwalny charakter molowy z powodu użycia innych składników skali doryckiej.
Jeszcze jedna uwaga praktyczna: zaleca się używać maksymalnie pięć kolejnych
interwałów kwarty w jednym akordzie. Zastosowanie następnych spowoduje powstanie
niepożądanych sekundowych dysonansów.
Użycie kwart jest więc bardzo pożądane w konstrukcjach harmonicznych
nowoczesnego jazzu. Niewątpliwie zdarzają się sytuacje, kiedy tylko one są wykorzystane
do budowy współbrzmień, a nawet całych konstrukcji harmonicznych i nie zawsze można
wytłumaczyć tego za pomocą teorii ciągów tercjowych. Są to jednak tylko przypadki
marginalne, które – jak sądzę – gdzieś tam “podskórnie” zawierają te tradycyjne napięcia i
dążenia do tych samych rozwiązań o jakich tu mówiliśmy w poprzednich rozdziałach.
109