Iqbal Javed

background image

Iqbal Javed

Zdjęcia

Na biurku sędziego leżała otwarta teczka z aktami, ukazując zdjęcia młodych,

w większości półnagich chłopców z ciemnymi włosami zmierzwionymi nad

gładkim czołem i głębokimi oczami, przyglądającymi się dziwacznie mężczyźnie z

aparatem fotograficznym. Kilku uśmiecha się nieśmiało. Niektórzy wyglądają na

przestraszonych.

Czy ci chłopcy przypuszczali, że ten opiekuńczy, niewysoki, siwowłosy

mężczyzna, który teraz siedział na sali sądowej, ten mężczyzna, który pewnego

razu zwabił ich na pachnących przyprawami ulicach miasta Lahore, w prowincji

Pendżab we wschodnim Pakistanie, zamierzał ich skrzywdzić? A może już tak

długo byli zdani sami na siebie, mieszkając na ulicach, że nauczyli się nie

oczekiwać niczego poza obelgami i wyzyskiwaniem? Czy to właśnie to widział

sędzia w oczach chłopców na zdjęciach? Czy był to niewyobrażalny smutek

dziecka, które wie z całą pewnością, że nikt się o nie nie troszczy?

Sędzia spojrzał surowo zza swego biurka na oskarżonego. Nawet stokrotny wyrok

śmierci nie byłby wystarczający, aby ukarać Javeda Iqbala i jego trzech młodych

wspólników za to, co zrobili. Być może żadna kara na ziemi nie mogłaby okupić

zbrodni, którą popełnił Javed, zwabiając w ciągu zaledwie pięciu miesięcy stu

młodych chłopców do swojego zniszczonego mieszkania, gdzie ich zgwałcił,

udusił sznurem od żelazka, a potem wrzucił ich ciała do beczki z kwasem.

Już sama zbrodnia była przerażająca, ale jeszcze straszniejszy był fakt, że nikt

nawet nie zauważył, że większość z tych dzieci - bezdomnych, grasujących po

ulicach pakistańskich miast - zaginęła, dopóki Javed sam nie przyznał się do

swojej zbrodni w liście do władz. Nawet po jego wyznaniu, które najpierw

background image

pojawiło się w lokalnej gazecie, nieudolni funkcjonariusze policji nie mogli

zlokalizować Javeda, dopóki sam nie przyszedł, gnębiony wyrzutami sumienia, do

komendy

głównej

policji,

aby

się

poddać.

Tak, myślał sędzia, ten człowiek był potworem, a co jeszcze okropniejsze -

wydawało się, że wyjawił on straszliwy sekret o pakistańskim społeczeństwie, w

którym życie dziecka jest prawie bezwartościowe, w którym setka dzieci może

zniknąć, doznać strasznych tortur i ponieść brutalną śmierć i nikt nawet nie

zauważy.

Sędziemu zdawało się, że Javed nie był najgorszym pedofilem i seryjnym

mordercą w najnowszych dziejach Pakistanu. Miał wspólników: niedbałą

pakistańską

ludność

i

niekompetentną

policję.

Mówiąc powoli po angielsku, oficjalnym języku w pakistańskich sądach, sędzia

skazał Javeda na śmierć przez uduszenie tym samym sznurem, którego on używał

do zabijania dzieci. Dalej sędzia zawyrokował, że ciało Javeda "będzie pocięte na

sto kawałków i zanurzone w kwasie" - takiej samej mieszance kwasu

chlorowodorowego i siarkowego, jakiej zabójca używał do pozbywania się ciał

swoich młodych ofiar.

100 chłopców

Plac targowy otaczający spektakularny Mina-i-Pakistan - pomnik bojowników

o islam na zdominowanym przez hinduizm subkontynencie - jest zawsze

zaludniony przez tłumy turystów i pielgrzymów udających się do świątyń,

rozsianych po całym mieście. Tu bardzo łatwo zaszyć się w tłumie. W tym miejscu

Javed

czuł

się

naprawdę

dobrze.

Javed - przyjaźnie wyglądający mężczyzna po czterdziestce, z siwymi włosami i w

okularach - często przechadzał się po placach. To właśnie tam, jak później zeznał

background image

ten dwukrotnie rozwiedziony ojciec dwójki dzieci, wybierał nastoletnich

chłopców, których zabierał do swojego trzypokojowego mieszkania na Ravi Road,

aby pracowali jako jego służący. Tego typu układy nie są niczym niezwykłym w

tym rejonie. Chociaż Koran twardo zakazuje związków homoseksualnych i jest

jeszcze bardziej rygorystyczny, jeśli chodzi o pedofilię, wielu starszych mężczyzn

regularnie przyjmuje młodych chłopców, aby byli ich kochankami i służącymi. W

rzeczywistości, w takich miejscach jak prowincje leżące na północno-wschodniej

granicy Pakistanu, niedaleko Lahore, takie związki są dla starszych mężczyzn

"sprawą honoru" czy "symbolem statusu społecznego". Napisano wiele wierszy o

miłości pomiędzy panem i jego sługą. I chociaż zazwyczaj nie dyskutuje się o tym

w przyjacielskim gronie, tego typu praktyki są powszechnie rozumiane, a nawet

akceptowane w innych częściach zarówno Pakistanu, jak i Afganistanu.

Javed - mężczyzna, który podawał się raz za dziennikarza, innym razem za

pracownika socjalnego - cały czas utrzymywał, że podczas swoich regularnych

wypadów na plac targowy, nie krążył w poszukiwaniu seksu. Był potwornie

samotnym człowiekiem, szukającym samotnych chłopców, aby pomogli mu przy

jego codziennych zajęciach. Zaludniony plac, jak później powiedział, był pełen

odpowiednich kandydatów. Wydawali się, jak wiele innych porzuconych dzieci,

które gromadziły się bez liku w całym Lahore, tacy delikatni i wrażliwi i

rozpaczliwie czekający na kogoś, kto przyjdzie im z pomocą. Zeznał jednak, że

kilku z nich było brutalnymi oportunistami, którzy go wykorzystali.

W rzeczywistości, jak później stwierdził w swoim wyznaniu przed policją, to

właśnie atak kilku chłopców, których zabrał do swojego domu, rozbudził w nim

szaleńczą

żądzę

zabijania.

Zgodnie z pierwotnym zeznaniem Javeda - nigdy nie potwierdzonym przez władze

i które później próbował odwołać - został brutalnie pobity i pozostawiony na

background image

pewną śmierć przez dwóch młodych bezdomnych chłopców, których zabrał do

swojego domu. W relacji opublikowanej 14 stycznia 2000 roku w Dawn,

najpopularniejszej angielskojęzycznej gazecie w Pakistanie, Javed powiedział, że

doznał tak ciężkiego urazu głowy, że jego pamięć została zaburzona. Przeszedł

kilka operacji i podczas trwania procesu stracił zarówno swój dom, jak i swój

samochód. Jego matka była tak bardzo załamana położeniem, w jakim znalazł się

jej syn, że po prostu umarła. Powiedział, że zwracał się do policjantów o pomoc,

ale odmówili. Argumentował, że zamiast tego policja zwróciła się przeciwko

niemu, oskarżając go - niesłusznie, jak podkreślał - o pederastię.

Ponieważ nie miał się do kogo zwrócić, znalazł sobie czterech młodych przyjaciół

- zidentyfikowanych jedynie jako Nadeem, Shabir, Sajid i Ishaq Billa, aby się o

niego troszczyli. To właśnie wtedy, zgodnie z zeznaniem, które złożył przed

władzami, Javed postanowił zwerbować ich dla makabrycznego planu

pomszczenia

śmierci

swojej

matki.

Ceną za cierpienie jej i jego była śmierć stu dzieci. Można je było łatwo znaleźć na

placu targowym otaczającym minaret.

Ostatnie ofiary

Miał na imię Ijaz i był pięknym chłopcem w obdartej białej koszuli i z

metalową bransoletką na kostce u nogi. Chociaż nikt nie wiedział dokładnie ile

miał lat, wyglądał na nastolatka. Razem ze swoim bratem Riazem, Ijaz oferował

przechodniom na placu masaż z użyciem wonnych olejków. Było to ubogie życie.

Jeśli zarobił 20 rupii - równowartość około 40 centów - uważał, że był to dobry

dzień. W rzeczywistości, uważał, że był to dobry tydzień.

Tak więc, kiedy na początku listopada 1999 roku na placu podszedł do niego Javed

i jego dwóch młodych przyjaciół, którzy zaoferowali mu 50 rupii za masaż, aby

złagodzić ból uskarżającego się na paraliż Javeda, Ijaz i jego brat aż podskoczyli z

background image

radości.

Poszli za mężczyzną i jego przyjaciółmi wzdłuż wąskich uliczek, na ulicę Ravi

River, do małego ciemnego domu, wychodzącego na dziedziniec. Wewnątrz były

trzy niewielkie pokoiki, każdy z sufitem na wysokości dwunastu stóp, aby móc

znieść pakistański upał. Chociaż we frontowym pokoju domu były okna,

wpuszczały mało powietrza, a przez osłaniające je grube żelazne kraty przenikało

jeszcze

mniej

światła.

Dom, chociaż ponury, prawie nie robił wrażenia jakiegoś szczególnie posępnego

miejsca w mieście, gdzie większość ludzi żyje na skraju nędzy, ale i tak, kiedy Ijaz

odprawił swojego brata, wysyłając go do domu i mówiąc, że zobaczą się później,

młodszy

chłopiec

chętnie

się

zgodził.

Jak wychodził, zobaczył Ijaza przechadzającego się po frontowym pokoju,

ubranego

w

swoją

obdartą

białą

koszulę.

"Zostawiłem Ijaza w tamtym mieszkaniu i poszedłem do domu", powiedział policji

Riaz w złożonym później zeznaniu. "Ijaz nie wrócił na noc do domu i kiedy

poszedłem rano do mieszkania na Ravi Road powiedziano mi, że wyszedł niedługo

po

mnie".

Prawdą było, że Ijaz nigdy nie opuścił tamtego domu.

Następnym razem Riaz zobaczył swojego brata na fotografii. Ijaz miał na sobie

błękitną koszulę, podarowaną mu najwyraźniej przez Javeda, który zrobił zdjęcie

parę chwil przed zabiciem chłopca. Zdjęcie było podpisane po prostu: "Numer 57".

Chociaż zgodnie z listą ofiar, którą Javed później dostarczył władzom, Ijaz umarł

jako

97-my.

background image

Policja przypuszczała, opierając się częściowo na mrożącym krew w żyłach

wyznaniu Javeda, że zabójca podał Ijalowi silne środki uspokajające i jak tylko

zaczęły działać, delikatnie podpytał chłopca, starając się dowiedzieć o jego

rodzinie i o jego życiu tak dużo, jak to tylko było możliwe. Chociaż większość

seryjnych morderców uprzedmiotawia swoje ofiary, odczłowiecza je i sprowadza

do archetypów albo karykatur, Javed był inny. Władze mówią, że drobiazgowo

dokumentował życie swoich ofiar, zapisując każdy znaczący szczegół. Być może,

jak spekulowali niektórzy, był to sposób na zdobycie zaufania chłopców, sposób

na pozyskanie dziecka, o które nikt się nie troszczył, dziecka, które przez całe

życie pełne wyzyskiwania i obelg, budowało wokół siebie twardą skorupę, a teraz

mogło się poczuć kimś wyjątkowym. Był to, jak rozważali niektórzy, skuteczny

sposób przekonywania skądinąd bystrego dziecka, aby pozostało pod jego opieką.

Inni sugerowali, że wywiady były bardziej dowodem deprawacji i okrucieństwa

Javeda - części całego przesyconego seksem tańca śmierci, który zaplanował dla

każdej

ze

swoich

ofiar.

A może - jak zeznał w swoim wyznaniu a później odwołał - starannie sformułował

oskarżenie nie tylko przeciwko sobie, ale przeciwko całemu społeczeństwu, które

pozwoliło swoim dzieciom po prostu zniknąć, a jedyna na to reakcją były

uniesione ze zdumienia brwi policjantów czy władz.

Władze powiedziały, że bez względu na motywację Javeda, jego dzienniki

dostarczają szczegółowej relacji o zabiciu Ijaza i innych. Gdy wybrana przez niego

ofiara była za słaba i zbyt wycieńczona, aby się opierać - Javed najpierw ją

gwałcił. Następnie, kiedy jęczała półprzytomna na podłodze, przynosił sznur od

żelazka, owijał go wokół szyi dziecka i powoli je dusił.

Potem ciął zwłoki chłopca na kawałki i rozpuszczał szczątki w beczce z tanim

background image

kwasem chlorowodorowym. Szczycił się w swoim wyznaniu przed policją i prasą,

że "pozbycie się każdej jednej ofiary kosztowało mnie 120 rupii (około $2.40

USD)".

Władze później powiedziały, że był tak samo skrupulatny w pozbywaniu się ciał,

jak i w notatkach o swoich ofiarach. Był cierpliwy. Włosy i kości rozpuszczają się

dłużej niż mięso, więc czekał dopóki pozostałości nie będą zupełnie płynne,

dopiero wtedy się ich pozbywał. Na początku wylewał ciecz do pobliskiego ścieku,

ale kiedy sąsiedzi zaczęli skarżyć się na odór, zaczął przechowywać ją na Ravi

River.

Ze wszystkich chłopców, którzy zniknęli we wnętrzu domu Javeda, zostały

znalezone jedynie częściowo rozłożone zwłoki dwóch - Ijaza i innego chłopca.

Javed przechowywał je w beczce z kwasem, postawionej w domu w takim

miejscu, aby rzucała się w oczy, pozostawionej tam celowo, jak później powiedział

zabójca, aby udowodnić, że jego opowieści o mordowaniu i okaleczaniu były

prawdziwe.

List

"Wykorzystałem seksualnie sto dzieci, a następnie je zabiłem", brzmiał

pierwszy akapit. "Wszystkie szczegóły morderstw są zawarte w pamiętniku i 32-

stronnicowym notatniku, które umieściłem w pokoju, a także wysłałem do władz.

To

jest

moje

zeznanie

-

spowiedź".

Do czasu kiedy reporterzy z pisanego w języku Urdu dziennika otrzymali

przerażające wyznanie Javeda, kopia już została doręczona na policję. List ten

został

przez

policję

zignorowany.

W rzeczywistości, zgodnie z opublikowanymi relacjami, zaraz po tym, jak policja

dowiedziała się, że media są w drodze do domu Javeda, zgniecione wyznanie

background image

zostało odzyskane z kosza na śmieci i policja pospieszyła na miejsce zbrodni.

Dziennikarze już tam byli, oniemiali i oszołomieni tym, co znaleźli. Na ścianach i

podłodze były plamy krwi. Gdzieniegdzie krwawe odciski dłoni. Był sznur. I były

zdjęcia, mnóstwo zdjęć, galeria ofiar, niektóre z nich nie miały więcej niż 9 lat,

fotografie chłopców zrobione parę chwil przed ich śmiercią. W jednym rogu, pięć

plastikowych toreb zawierających buty - 85 par i dziecięce ubrania. Pamiątki po

tych biednych dzieciach, których życie skończyło się strasznie wcześnie. W

jednym z worków była biała koszula Ijaza. Jak również bransoletka którą miał na

kostce.

Dom został przemieniony w muzeum bestialstwa Javeda, na ścianie obok każdego

przedmiotu były starannie przyczepione podpisy. Niedaleko beczki z pieniącym się

kwasem, zawierającej zwłoki Ijaza i innych chłopców, była jedna kartka -

napisana, jak potwierdzili później eksperci, ręką Javeda - tekst brzmiał: "Ciała w

domu celowo nie zostały usunięte, po to aby władze je znalazły".

Było czymś niewyobrażalnym, że taka zbrodnia mogła mieć miejsce. Jak to

możliwe, że tak wiele dzieci umarło tak haniebnie bez niczyjego nawet

podejrzenia? W rzeczywistości, ze stu dzieci, które zniknęły w ciągu pięciu

miesięcy od czasu kiedy Javed zaczął swoje szaleństwo zabijania, zgłoszono

zaginięcie jedynie 25-ciu. Takie jest życie w Pakistanie, zaopiniowali później

komentatorzy. Tu dzieci znikają i nikt nie wierzy w pomoc policji. Jak powiedziała

matka jednej z młodych ofiar w wywiadzie dla Time Magazine 27 grudnia 1999, "

nigdy nawet nie przyszłoby mi na myśl, aby pójść po pomoc na policję."

W rubryce, która pojawiła się w Dawn 14 października 2001 roku, Irfan Husain

przedstawił to w ten sposób: "powodem, dla którego tak wielu rodziców nie

zawiadomiło o zaginięciu swoich synów było to, że bali się mieć cokolwiek

background image

wspólnego

z

policją."

"Faktycznie", pisał, "ogromna większość, która jest zmuszona skontaktować się z

naszymi funkcjonariuszami, w dziewięciu na dziesięć przypadków, trzęsie się

nawet

wtedy,

kiedy

donosi

o

przestępstwie."

W rzeczywistości, jak dowodził Husain, jedyną rzeczą, która przyniosła koniec

szaleństwu zabijania przez Javeda, był on sam. "Morderca osiągnął cel, który sobie

wyznaczył

i

napisał

do

policji

i

gazety."

"Gdyby Javed Iqbal postanowił zabić pięćset dzieci, prawie nie mam wątpliwości,

że wciąż jeszcze trwałby przy swoim makabrycznym zajęciu, i żadni stróże prawa

nie powstrzymaliby go przed tym."

Poszukiwania

Gdy tylko wyszło na jaw, że popełniono tego typu zbrodnię, w prasie zaczęto

głośno komentować nieudolność policji. Nic nie zmienił fakt, że człoweik który

zabił 100 chłopców, wcześniej został zwolniony po wpłaceniu kaucji.

W notatce którą sporządził dla władz, Javed Iqubal planował samobójstwo. To

miało zakończyć całą sprawę. Jednak po przeszukaniu rzeki w której miał utopić

się Javed nie znaleziono jego ciała. Był to zwyczajny podstęp.

Zorganizowano największe poszukiwania w historii Pakistanu. Przyniosły one

znikomy sukces. Współpracownicy Javeda zostali zatrzymani w mieście Sohawa,

gdy chciwli zrealizować czek na 18 tysięcy rupii. Po kilku dniach jeden z nich,

Billa, zmarł w areszcie. Władze ogłosiły, że popełnił samobójstwo skacząc z okna

na trzecim pietrze. Wciąż pojawiały się niepochlebne teksty pod adresem policji.

jak pisał później Husain: 'Nawet gdy rozwiązanie sprawy policja otrzymała a

talerzu, policjanci potrafili dopuścić do utraty jednego z współpracowników

background image

mordercy. Widocznie zdołał wyskoczyć przez okno podczas przesłuchania. Policja

mogła się troche bardziej postarać by zatuszować tą smierć."

tymczasem sam Javed pozostawał na wolności. Z każdym dniem wydawało sie że

nigdy nie zostanie złapany, że nie będzie sprawiedliwości dla rodziców

zamordowanych

chłopców.

"Nikt nie zna bólu jaki odczuwam." - powiedział Shamim Akhtar, ojciec 15-

letniego Kamara Shaukata, jednej z ofiar Javeda. "Ponieważ jesteśmy biedni, nikt

nie

zajmuje

sie

naszymi

sprawami."

30 grudnia 1999 Javed Iqubal przyszedł do wydawnictwa lokalnej gazety i po

prostu

oddał

sie

w

ręce

policji.

Dwa miesiące później Javed i jego trzej współpracownicy zostali formalnie

oskarżeni. W Pakistanie często obrady sądu są zamknięte dla społeczeństwa,

jednak proces Javeda był upubliczniony.

Proces

Po opublikowaniu pamiętników i notatek Javeda, po tym jak jego dom stał się

muzeum seryjnego mordercy, sam oskarżony wydawał się być zadowolony i

dumny z przerażenia jakie wywołał swoimi zbrodniami. jednak gdy znalazł się w

sądzie, gdy czuł że może zostać skazany na śmierć, całkowicie zmienił swój

sposób

zachowania

i

swoje

zeznania.

Podczas zeznań obciążających jego trzech wspólników, Javed sie usmiechał.

Jednocześnie zwracał się w stronę dziennikarzy, chciał by zdjęcia były ładne.

Sam uważał że jest niewinny. Jest małym szleńcem, który być może sam jest

ofiarą.

background image

"Wszystko co powiedziałem zostało przekręcone. Uznano mnie za szaleńca, ale

błagam by mnie wysłuchano. Przyznałem się do tego, uważałem się za sprawcę,

ponieważ

to

policja

mnie

za

takiego

uznała."

W całym swym dziwacznym oświadczeniu Javed stwierdził, że cała ta sprawa,

beczki z kwasem, fotografie, notatki opisujące śmierc tych dzieci, to była

pantomima. wszystko to wyreżyserował i wystawił na widok publiczny. Chciał

pokazać niebezpieczeństwo tego że "bezdomne dzieci z biednych rodzin staja sie

ofiarami

złych

ludzi."

Utrzymywał że zaginieni chłopcy są żywi, nalegał by policja ich szukała.

Twierdził że niektórzy z nich pewnie żyją z innymi mężczyznami, i sa zmuszani

do homoseksualizmu. Uważał też że inni chłopcy wrócili do domów, ale ich

rodziny

o

tym

nie

mówiły.

Javed, który najpierw opisał wszystko w swoim pamiętniku i notatkach, po kilku

tygodniach wszystkiemu zaprzeczył. Uznał że wszystko zostało zeznane pod

przymusem. Bał się by nie spotkała go podobna historia jak Billę. Twierdził też, że

nie było żadnego świadka który widziałby te morderstwa.

Cały proces był bardzo wyczerpujący. W sumie zebrano 102 świadków, niędzy

innymi byli to członkowie rodzin ofiar. Stwierdzono równiez że resztki ciała któe

pływało w bezcce z kwasem należały do Ijada. Zeznania Riaza tylko potwierdziły

to odkrycie. Javed i jego wspólnicy zostali skazani.

Dwóch chłopców zostało skazanych na dożywocie. Jeden z nich, który miał juz 20

lat, został skazany na karę smierci, podobnie jak Javed Iqbal.

background image

Sędzia zadecydował że mężczyźni zostaną styraceni na placu targowym. mieli być

powieszenie za pomocą tego samego sznura którym Javed dusił swoje ofiary. Ich

ciał miały być nastepnie rozkawałkowane i rozpuszczone w kwasie.

Wyrok

Wyrok wywołał spore zamieszanie w Pakistanie i poza jego granicami. Nie

obyło sie bez protestów. Zanosiło się na odwołania do wyższych instancji, a to nie

podobało

sie

społeczeństwu.

Jednak

sprawiedliwośi

stało

się

zadość.

Rankiem 8 października 2001 roku władze więzienia w Kot Lakhpat znalazły

zwłoki

Javeda

Iqbala

i

jego

wspólnika,

Sajida.

Obaj byli uduszeni przy pomocy prześcieradeł. Władze więzienia uznały to za

samobójstwo. Jednak policjanci jak i inni obserwatorzy tweirdzą że to mało

prawdopodobne.

Doktorzy badający zwłoki stwierdzili, że obydwaj mężczyźni przed śmiercia

krwawili z nosa i ust. Były ślady wskazujące na to, że Sajid był przed śmiercią

bity. Javed na swoim ciele miał kilka ran zadanych jakimś tępym narzędziem.

Strażnik odpowiedzialny za bezpieczeństwo więźniów stwierdził, że spał w czasie

gdy

to

wydarzenie

miało

miejsce.

Strażnik ten podobno rankiem rozwiązał węzły z prześcieradeł, ciała ułożył na

łóżkach tak by wygladały na śpiące. Zrobił to by uratować swoja pracę.

Sprawa

nadal

jest

badana.

background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Iqbal Javed m76
Iqbal Javed (m76), Pedagogika, więziennictwo i subkultury, Biografie seryjnych morderców, SERYJNI MO
Iqbal Javed (m76)
Javed Iqbal Mogul [ Pakistan ]
D'Adamo Francesco Iqbal
D'Adamo Francesco Iqbal(1)
AZLAN IQBAL and MASHKURI YAACOB Advanced Computer Recognition of Aesthetics in the Game of Chess

więcej podobnych podstron