Andrzej Pilipiuk Agresywność 'tęczy' i uległość świata

background image

Andrzej Pilipiuk: Agresywność „tęczy” i
uległość świata

LGBT bezwzględnie uzurpuje sobie pozycję nie tylko dyktatora mód i
trendów „artystycznych”, ale również cenzora uprawnionego do
decydowania, co wolno, a czego nie wolno pisać, tworzyć, myśleć.

Przez bardzo długi czas polityczna poprawność spływała po nas jak
woda po kaczce. Ne mamy wielu problemów, z którymi borykają się
kraje zachodnie – przede wszystkim anglosaskie. Nie wleczemy za
sobą „ogona” zbrodniczości naszych przodków. W XIX wieku to nas
bito i niewolono. Nie braliśmy udziału w wyścigu o kolonie, nie
tłumiliśmy buntów kolorowych ludów. Wręcz przeciwnie – Polacy
zapisali chlubną kartę w walkach o wyzwolenie różnych narodów. Nie
mamy w zasadzie mniejszości narodowych, nieliczni imigranci nie
sprawiają większych problemów. Pedagogika wstydu za zbrodnie na
Żydach też się u nas nie przyjęła. Moje pokolenie o tym, jak naprawdę
wtedy było, usłyszało od swoich dziadków.

Zmiana dotyczy niestety ludzi młodszych. Mieli oni inne
doświadczenia życiowe, inne doświadczenia pokoleniowe, a co
gorsza, wyrastali w warunkach totalnego dyktatu zagranicznych
mediów. Nasiąkli trucizną – dla nich słowo „Murzyn” brzmi
rasistowsko, słowa „Żyd” też starają się unikać. Odbyłem swego czasu
dłuższą rozmowę z osobą, która – wychowana na TVN-ie i „Gazecie
Wyborczej” – zarzucała mi, że użycie w mojej prozie słowa
„Żydóweczka” było aktem antysemityzmu

background image

Mimo to nie osiągnęliśmy jeszcze poziomu zidiocenia panującego w
krajach starej UE – gdzie na przykład cenzura informacji, w celu
ukrycia skali zbrodni popełnianych przez imigrantów, jest już czymś
powszechnym.

Przywykliśmy do wolności słowa – do otwartego pisania o wszystkim,
co nas uwiera. Jedynym problemem, z którym musieliśmy się
mierzyć, było starcie między wolnością słowa a masowością
informacji. Uwidocznił to doskonale przykład Jedwabnego – zespół
profesora Koli z zasypiska grobowego wydobył kilkadziesiąt łusek z
niemieckiej broni. To w sposób jednoznaczny i bezdyskusyjny
pozwoliło zidentyfikować sprawców masakry. Sprawę opisały
prawicowe bieda-pisemka, jednak główne media przeprowadziły
nalot dywanowy, pomijając niewygodne relacje i fakty potwierdzone
w wyniku prac archeologicznych – i dziś w powszechnej świadomości
jest to polska zbrodnia. Pomimo że można bez problemu dotrzeć do
wiarygodnych informacji burzących oficjalną narrację.

Fantastyka zawsze była oazą wolności i tolerancji

Polska fantastyka od zawsze była literaturą mocno niepokorną.
Władza traktowała ją jako literaturę niepoważną – a przez to
niegroźną. Polscy autorzy już w latach siedemdziesiątych nieraz
pokazywali rogi. Powstał cały nurt fantastyki socjologicznej,
ukazującej tragedie życia w zmyślonych reżimach totalitarnych lub
patologie inżynierii społecznej zmyślonych społeczeństw. Cenzura
przymykała na to oko, a ludzie czytali między wierszami…

Kto chciał wbić szpileczkę PRL-owi – siadał do pisania fantastyki. A
jednak również wielu młodych ludzi, mimo ciągotek
humanistycznych, szło w tamtych czasach na studia techniczne – aby

background image

uniknąć obróbki ideologicznej na kierunkach takich jak polonistyka
czy historia. A dopiero potem sięgali za pióro. Fantastykę pisali w
Polsce głównie ludzie, którzy ukończyli politechniki…

Ten antysystemowy i prowolnościowy sznyt starsze pokolenie
zaszczepiło młodszemu. Po obaleniu komuny polska fantastyka była
niejako genetycznie wolnościowa, prawicowa i zdroworozsądkowa.
W latach dziewięćdziesiątych powstał szereg tekstów wyrażających
bunt przeciw ówczesnej rzeczywistości, ale też celnie punktujących
komunistyczne uwikłania władz oraz przemycających liczne elementy
chrześcijańskie. To my na gruncie literatury sprzeciwialiśmy się
aborcji czy eugenice. Wiele z tych opowiadań ukazało się na łamach
„Nowej Fantastyki” i nieistniejącego już miesięcznika „Fenix”. Kilka
wywołało nawet oburzenie redaktorów „Wyborczej”, która zarzucała
nam antysemityzm, paranoję, prawicowość, ksenofobię i kilka
pomniejszych zbrodni. Ignorowaliśmy to. Pojawiały się także, rzecz
jasna, teksty odmienne. Drukowano opowiadania z wątkami dziś
zaliczanymi do ruchu LGBT, zamieszczano teksty wpisujące się w
nurty antykapitalistyczne i radykalnie antyrasistowskie.

Autorzy krajowi i zagraniczni też byli różni. Polacy, przedstawiciele
mniejszości narodowych, cudzoziemcy ze wschodu i zachodu. Katolicy
i nie katolicy (a nawet jeden deklarujący się jako satanista).
Heteroseksualni i niekoniecznie… Komu się opowiadanie nie
podobało – przewracał kilka kartek. Byliśmy wolni. Jedyną granicą
„cenzorską” był gust redaktorów, jedyną granicą autocenzorską było
poczucie dobrego smaku i poglądy autora. Nowi twórcy debiutowali
w czasopismach, po kilku latach wydawali książki. Czytelnicy znali już
trochę ich i ich prozę, i „głosowali portfelami”. Na konwentach
miłośników fantastyki panowały żelazne zasady: o polityce się nie
gada. Idziecie na konwent – czerwone sztandary i brunatne koszule

background image

zostawcie w domu. Przy piwie spotykali się ludzie różnych poglądów i
opcji politycznych.

Literatura „wysoka”, tak zwany nurt główny, raczyła nas nie
dostrzegać, a gdy już czasem dostrzegła, to wylewała wiadra pomyj
lub się z nas wyśmiewała. Fantastykę przez cały czas postrzegano jako
niepoważną, bezwartościową, nieistotną. Miało to swoje dobre
strony: nikt nie próbował nas korumpować, nikt się nie wtrącał w
naszą enklawę. Pisaliśmy i wydawaliśmy książki, rosły nakłady, a
imprezy naszego ruchu stawały się coraz ważniejszymi wydarzeniami
kulturalnymi.

Kneblowanie ust innym to zawsze przejaw własnych kompleksów

W lipcu bieżącego roku nieoczekiwanie rzeczywistość załomotała do
naszych drzwi podkutym buciorem. Zaczęło się niewinnie – „Nowa
Fantastyka” zmieściła opowiadanie uznanego pisarza Jacka Komudy.

W świecie fantasy, trochę wzorowanym na średniowiecznej Polsce,
grupa wojów ściga dwóch homoseksualistów. Jeden ma swoje za
uszami – porywa dzieci, by je wywieźć do swojego kraju i sprzedać
jako niewolników kapłanom-pedofilom. Tekst był delikatnie
prowokacyjny – ale ostatecznie w czterdziestoletniej historii pisma
nie takie prowokacje przechodziły.

Ale nagle okazało się, że chyba czasy się już za bardzo zmieniły. Atak
przypuścił pisarz i publicysta Jacek Dehnel – deklarujący się jako gej i
apostata. Za samozwańczym rzecznikiem „obrażonych” poszła fala (w
zasadzie falka) oburzenia. Szereg zachodnich autorów otrzymał też
donosy, jak strasznie „faszystowskie” pismo drukuje nad Wisłą ich

background image

teksty. Niektórzy od razu zerwali współpracę. Redakcja niestety
ugięła się natychmiast. Zamiast pozwać donosicieli za oszczerstwa,
zamieszczono błazeńskie oświadczenie, przeproszono,
zadeklarowano uległość wobec zasad politycznej poprawności. I aby
udobruchać tęczowe środowiska, zapowiedziano specjalny „tęczowy”
numer…

W odpowiedzi kilkunastu autorów, redaktorów i wydawców
fantastyki wystosowało ostry protest – przeciw cenzurze. Większość
sygnatariuszy świetnie pamięta PRL i nie chce powrotu do tamtych
uwarunkowań. Nikt z nich już raczej niczego do „Nowej Fantastyki”
nie napisze…

Do tej pory w naszym środowisku orientacja seksualna nie miała
żadnego znaczenia. To pewnie też się skończy. Do tej pory nasze
środowisko było niemal wzorcowo tolerancyjne. Co więcej, była to
tolerancja naturalna, a nie sztucznie narzucona przez speców od
inżynierii społecznej. To pewnie też się zmieni… Do tej pory na
naszych imprezach każda odmienność była – w granicach zdrowego
rozsądku i smaku – tolerowana. Z tym pewnie też będzie gorzej.
Zaatakowani – zaczniemy się bronić. Zaczniemy się izolować.
Usztywnimy zasady.

Szczególnie smutny i obrzydliwy jest dla mnie fakt, że ten cały Dehnel
nie jest członkiem naszego ruchu. Z tego co wiem, nigdy nie pisał
fantastyki. Nigdy niczego nie opublikował w naszych periodykach. Z
punktu widzenia większości ludzi czytających fantastykę ten człowiek
w ogóle nie istnieje. Jego dorobek prozatorski też nie jest przesadnie
duży. Powiem więcej: patrząc na dorobek, pozycję i nakłady Jacka
Komudy – Dehnel może mieć uzasadnione kompleksy…

background image

Nie kojarzę też, by posiadał jakikolwiek mandat na prowadzenie
rozmów w imieniu środowisk LGBT. Przyszedł człowiek znikąd,
oburzony opowiadaniem starszego, uznanego autora, o większym
dorobku niż jego własny, wysunął idiotyczne żądania. A redakcja
zamiast go zignorować, potulnie spełniła zachciankę. Pytam więc:
dlaczego ktoś taki ma decydować o naszych sprawach, o kształcie i
tematyce prozy, której nie uprawia i prawdopodobnie nawet nie
czyta? Dlaczego w ogóle mamy z kimś takim rozmawiać?

I z innej strony: dlaczego bliżej nieokreślona grupa depcze nasze
pismo, zamiast założyć własne? Dlaczego mamy im wydawać
„tęczowy” numer? Czemu nie zrobią tego sami – choćby po to, by
nam pokazać, że też potrafią (no chyba, że nie…). Dlaczego Dehnel,
skoro poczuł konieczność „dania odporu”, nie odpowiedział
honorowo i zgodnie z tradycją – kontropowiadaniem polemicznym?
Zapewne po prostu nie przyszło mu to do głowy. Widocznie i jemu
łatwiej niszczyć niż tworzyć

Straciliśmy coś własnego. Straciliśmy kawałek naszego świata. Do tej
pory było czasopismo, do którego mógł pisać każdy. Teraz będzie
czasopismo takie jak wszystkie inne. Pewna epoka dobiegła końca.
Patrząc szerzej – polska fantastyka to tylko niewielki okop na skraju
pola bitwy. Dla nas fantastów jednak szczególnie ważny – bo nasz.
Dla ludzi, którzy fantastyki nie czytają, niestety też ważny (choć są
oczywiście ważniejsze). Nowotwór myśli ludzkiej, jakim jest
polityczna poprawność, przełamał kolejną rubież obronną… Jednym
ruchem przekreślono niemal czterdziestoletnią tradycję czołowego
pisma naszego ruchu. Od dziś fantastom nie wolno już pisać o złych
gejach. O czym zabronią nam pisać jutro?

Andrzej Pilipiuk


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Andrzej Pilipiuk Weźmisz czarno kure rtf
Andrzej Pilipiuk, Lewandowski Konrad Rosyjska Ruletka
Andrzej Pilipiuk Jakub Wedrowycz
Andrzej Pilipiuk Pogotowie doc
Andrzej Pilipiuk Święty Mikołaj Spotyka Dziadka Mroza
Andrzej Pilipiuk Zamek
ANDRZEJ PILIPIUK OPOWIADANIA
Andrzej Pilipiuk Okazja 2
Andrzej Pilipiuk Przeciw pierwszemu przykazaniu
Andrzej Pilipiuk Hochsztapler
Andrzej Pilipiuk Na rybki
ANDRZEJ PILIPIUK NAJWIĘKSZA TAJEMNICA LUDZKOŚCI
Andrzej Pilipiuk Zbrodnia Doskonała
Andrzej Pilipiuk Swinska rebelia (www ksiazki4u prv pl)
Andrzej Pilipiuk Głowica
Andrzej Pilipiuk Zbrodnia doskonala doc

więcej podobnych podstron