Yvonne Lindsay
Nieznajomi w hotelu
Tłumaczenie: Elżbieta Chlebowska
HarperCollins Polska sp. z o.o.
Warszawa 2022
Tytuł oryginału: Seducing the Lost Heir
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2020
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2020 by Dolce Vita Trust
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2022
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub
całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo
do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie
przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami
należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego
licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do
HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane
bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wystarczyły dwa kieliszki szampana, a zaszumiało jej w głowie. Czas
przystopować. Honor Gould wiedziała z doświadczenia, jak łatwo od
przyjemnego rauszu przejść do niebezpiecznego pijackiego zamroczenia.
W dzieciństwie napatrzyła się na matkę i jej alkoholowe ciągi.
Do hotelowego baru napływali uczestnicy konferencji i nagle zrobiło się
głośno. Zawsze ją zaskakiwało, że grono poważnych architektów potrafi tak
szybko zmienić się w bandę sztubaków. Nigdy nie pozwalała sobie na brak
samokontroli, a już z pewnością nie w towarzystwie obcych osób. Miała
swoje zasady i nie mieściło się w nich zbyt głośne i wyzywające
zachowanie.
Jeden z uczestników konferencji podał jej kolejny kieliszek szampana.
Pokręciła głową.
– Dziękuję. Mam dosyć.
– Daj spokój. To wyjątkowa okazja. Nie zawsze zdobywa się tytuł
projektantki roku.
Uśmiechnęła się krzywo i uniosła musujący płyn do ust, ale nawet nie
zamoczyła warg.
– Dziękuję – powtórzyła z nieszczerą słodyczą.
Ku jej uldze kolega odwrócił się do kolejnej rozchichotanej grupki
zmierzającej do baru.
Honor usunęła się w kąt, skąd mogła obserwować otoczenie.
Zamierzała wcześnie się położyć. Na porannej sesji będzie miała
prezentację, chciała być wypoczęta.
Podejrzewała, że niewiele osób weźmie udział w wykładzie, zabawa
dopiero się rozkręcała i całe towarzystwo będzie miało za sobą
nieprzespaną noc. Nie przejęła się tym za bardzo. Najważniejsze, że doda tę
prezentację do CV.
O własnych siłach wydostała się z bagna, w którym pogrążyła się jej
matka, i znalazła się na drodze do sukcesu i bogactwa, o czym marzyła
w dzieciństwie.
Tytuł projektantki roku, jutrzejszy wykład na prestiżowej konferencji –
to kolejne stopnie zbliżające ją do celu. Bezpieczeństwo. Komfort. Wolność
wyboru.
Postawiła nietknięty kieliszek na barze i zamówiła wodę mineralną.
Wypije ją i wróci do pokoju. Przejrzy notatki. Nikt nie zauważy jej
nieobecności.
Podniosła do ust szklankę, gdy poczuła na sobie czyjś wzrok.
Odwróciła się i znieruchomiała na widok nowo przybyłego mężczyzny.
Keaton?
Co on tu robi? Chciał jej zrobić niespodziankę?
Narzeczony nie był człowiekiem, który działa spontanicznie. Kiedy
uprzedziła go, że najbliższe dwa dni spędzi w hotelu na konferencji
architektów, tylko kiwnął głową i nie oderwał wzroku od ekranu
komputera.
Zaprosiła go jako osobę towarzyszącą na uroczystą kolację z okazji
wręczenia nagrody, ale wykręcił się wcześniejszym spotkaniem
biznesowym. A jednak przyszedł i zmierzał do stolika pod ścianą.
Keaton jest przystojnym facetem, kobiety się za nim oglądają,
a zachowuje się tak, jakby nie był tego świadomy. Sprawiał wrażenie
zmęczonego. Przybitego nawet. A jednak wystarczyło, że skierował wzrok
na kelnerkę i już do niego biegła, mimo że bar był pełen klientów gotowych
do zostawienia sutego napiwku.
Honor uświadomiła sobie, że kręci pierścionkiem zaręczynowym na
palcu – miała taki odruch, gdy była zaniepokojona.
Wzięła się w garść. Nie potrafiła określić, co się w nim zmieniło,
a jednak nie przypominał siebie. Ubranie, pomyślała. Zawsze nosił
eleganckie garnitury, tym razem wyciągnął z zakamarków garderoby
ciuchy, których nigdy nie widziała. Skórzana kurtka wyglądała na
znoszoną, jakby się z nią nie rozstawał. Nie znała jej, ale w końcu nie
mieszkali razem, nie sprawdzała czeluści jego szaf.
Uniósł głowę i omiótł ją spojrzeniem. Uśmiechnęła się. Początkowo nie
odwzajemnił powitania, ale potem skrzywił wargi w półuśmieszku. Była
gotowa do niego podejść, gdy wrócił do studiowania menu.
Co to za gra? Udaje, że jej nie zna?
Nie wiedziała, czy bardziej jest zirytowana, czy zaintrygowana jego
zachowaniem. Może rzeczywiście jej słuchał, gdy żaliła się, że nie wie,
dokąd zmierza ich związek. Nie uprawiali seksu od kilku miesięcy,
a wcześniej był to raczej upust dla erotycznego napięcia, a nie wyraz
miłości. Zaczęła się zastanawiać, czy właściwie ulokowała swe nadzieje na
szczęśliwą przyszłość.
Nie zareagował na jej sugestię, że warto urozmaicić intymną relację,
może nawet przed ślubem zamieszkać razem. Znaleźli się w ślepej uliczce
i nie widziała z niej wyjścia. Od pięciu lat, od chwili, gdy dołączyła do
biznesowego imperium Richmondów, pracowali razem. Dwa lata temu
zaczęli się spotykać i osiemnaście miesięcy później się zaręczyli.
Nie był to romans stulecia, ale Honor nie szukała w życiu płomiennych
uczuć. Matka źle na nich wyszła.
Przyszła do Richmond Developments z zamiarem zrobienia kariery,
a skoro małżeństwo z synem właściciela wywinduje ją na sam szczyt,
przyjęła jego oświadczyny. Lubiła i szanowała Keatona, nie jego wina, że
w ich związku brakuje namiętności.
Nie spodziewała się jednak, że stać go na prowokację.
Trudno, weźmie udział w jego grze.
Kelnerka postawiła przed Keatonem kufel piwa i to znów ją zaskoczyło.
Nigdy nie pijał piwa, nawet w gorący dzień. A teraz podniósł kufel i pił je
długimi łykami. Patrzyła na poruszające się jabłko Adama, wilgotne od
piany wargi i nagle poczuła pożądanie.
Spojrzał w jej stronę.
Wydawał się zaskoczony, że Honor wciąż go obserwuje. Uśmiechnął się
lekko. Poczuła, że twardnieją jej piersi. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak
bardzo się podnieciła na myśl o seksie z Keatonem. Czas przejąć
inicjatywę.
Sięgnęła do torebki i wyjęła jedną z dwóch kart ‒ kluczy do drzwi jej
pokoju.
Kobieta przeszła przez parkiet tanecznym krokiem. Ubrana była
w obcisłą czarną sukienkę koktajlową, leżącą na niej jak rękawiczka. Kilka
osób próbowało do niej zagadać, ale zignorowała te zaczepki. Patrzyła na
niego bacznie.
W czasie ponad dwunastu godzin lotu z Auckland w Nowej Zelandii nie
udało mu się zdrzemnąć. W Los Angeles złapał samolot do Seattle.
Był półprzytomny, nie zdążył jeszcze przestawić się na lokalny czas,
przesunięty o dwadzieścia godzin wobec jego ojczystego. Marzył o zimnym
piwie, lekkiej kolacji i wygodnym łóżku. Nie szukał towarzystwa, a jednak
właśnie towarzystwo znalazło jego.
Musiał przyznać, że nieznajoma jest śliczna. Długie jasne włosy
przerzucone przez ramię sięgały piersi – bardzo apetycznych, jeśli sądzić po
dekolcie w kształcie łezki. Sukienka była elegancka i seksowna zarazem,
ale najlepiej będzie wyglądała na podłodze przy łóżku.
Potrząsnął głową niecierpliwie, próbując odpędzić zdrożne myśli. Nie
po to przyjechał do Stanów. Miał jeden cel: dowiedzieć się, kim jest,
jakkolwiek
idiotycznie
to
brzmi.
Był
dorosłym
facetem,
trzydziestoczterolatkiem. Skoro do tej pory nie wiedział, kim jest, chyba
coś z nim nie w porządku. Jeszcze do niedawna nie miał żadnych
wątpliwości – aż do śmierci matki. Przy porządkowaniu jej domu przed
sprzedażą znalazł to wetknięte w kąt nieszczęsne pudełko.
Tyle się mówi, że każda rodzina chowa jakieś szkielety w szafie. Nie
spodziewał się, że w ich rodzinie to on jest tym szkieletem.
Przez całe życie uważał Alison Parker za matkę. Tymczasem, jak się
okazało, wcale nie był jej synem. Przyjechał do Stanów odnaleźć swoich
prawdziwych rodziców i miał nadzieję, że go przyjmą z otwartymi
ramionami.
Tymczasem czarująca istota była tuż przed nim. Ku jego nieopisanemu
zdumieniu pochyliła się i pocałowała go w usta.
Nie był w stanie zareagować, ale instynkt okazał się niezawodny. Każdy
nerw w jego ciele wibrował pożądaniem. Zamknął oczy, czuł na wargach
jedwabisty dotyk języka. Słyszał przyspieszone pulsowanie własnej krwi,
wdychał zmysłowy, lekko korzenny zapach.
– Nic nie mów, kochanie – szepnęła. – Pokój sześć tysięcy trzydzieści
pięć. Spotkamy się za dziesięć minut.
Wsunęła mu do ręki kartę do pokoju i szybko odeszła. Patrzył w ślad za
nią oniemiały. Zaciskał kartę w dłoni. Oczywiście, że nie skorzysta
z zaproszenia. Zapowiadało duże kłopoty. Podadzą mu narkotyki, wytną
organy i wsadzą do wanny z lodem.
A z drugiej strony – może go czeka najlepsza noc w życiu?
Kelnerka przyniosła przystawki i frytki oraz drugi kufel piwa. Szybko
zjadł, ale piwo odsunął. Potrzebował przytomnego umysłu. Zerknął na
zegarek. Minęło dziesięć minut. Wciąż pamiętał jej smak.
Bez zastanowienia podjął decyzję. Rzucił na stolik kilka banknotów,
poderwał się i poszedł do windy.
Na szóstym piętrze znalazł numer 6035. Gdy wsunął kartę, zapaliło się
zielone światełko. Wszedł do środka. Światła były przygaszone, ale bez
trudu znalazł seksowną nieznajomą, która obdarzyła go na dole rozkosznym
pocałunkiem. Rzuciła na niego urok, bo zachował się wbrew podszeptom
rozumu. Nie miał zwyczaju chodzić do łóżka z nieznajomymi.
Wciąż była ubrana, zrzuciła tylko szpilki.
– Cieszę się, że przyszedłeś – szepnęła.
Zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła go całować. Znów otoczył go jej
upajający zapach i prawie uwierzył, że dobrze zrobił, przyjmując
zaproszenie. Jego ciało płonęło. Żadnej kobiety tak nie pożądał. Wyrzuty
sumienia, wątpliwości, dezorientacja – to problemy innych ludzi. Nie jego,
nie tu, nie teraz.
Zagarnął nieznajomą w ramiona. Nie zamierzał niczego wyjaśniać
z lęku, że czar pryśnie. Wsunął język do jej ust i delektował się ich
smakiem. Kobieta bawiła się jego włosami, aż przechodziły go dreszcze.
Zsunęła jego skórzaną kurtkę, rozpięła koszulę. Otarł się o śliski
materiał sukienki, ale tego było mu za mało. Powolutku rozpiął suwak.
Odsunął się od niej na chwilę, nie chcąc przegapić widoku. Kobieta
sprawiała wrażenie nieśmiałej, ale jej zachowanie temu przeczyło. Jej
sukienka opadła na podłogę. Złocista skóra lśniła w przyćmionym świetle.
Piersi wypełniały miseczki stanika, wysoko wycięte na udach figi sprawiały
wrażenie, że nogi są jeszcze dłuższe.
Nagle zaschło mu w ustach. Sięgnął po nią i zatrzymał się niepewnie.
– Mogę? – zapytał.
Uśmiechnęła się i skinęła głową. To wystarczyło. Przykrył jej piersi
rękami, zsunął stanik, drażnił sutki. Pocałunkami stłumił jęki.
– Tak jest dobrze? – upewnił się.
– Jeszcze – poprosiła.
Przyssał się do różowych twardych sutków, drażnił je językiem
i zębami.
– Jeszcze – zażądała niecierpliwie i mocniej przycisnęła do siebie jego
głowę.
Jej smak, zapach, ciche błagania doprowadzały go do szaleństwa.
Wszystko wydawało się snem, ale nie chciał się obudzić. Jeszcze nie.
Wkrótce i tak czeka go powrót do rzeczywistości. Teraz skorzysta
z niespodziewanego daru losu i hojnie go odwzajemni.
Ułożył ją na łóżku i stanął między jej kolanami. Zdjął spodnie, ale
został w bokserkach. Nie ufał sobie. Miał wrażenie, że wystarczy najlżejszy
bodziec, a eksploduje. A przecież nie zmarnuje takiej okazji z powodu
nadmiaru chęci. Zsunął kobiecie majtki i popatrzył na trójkąt jasnych
włosów w spojeniu ud. Dawno nie widział czegoś tak seksownego.
– Mówił ci ktoś ostatnio, że jesteś niewiarygodnie piękna? – zapytał
zmienionym głosem i całym ciężarem oparł się o jej ciało.
– Tylko ty – szepnęła i zamknęła oczy, kiedy zaczął pieścić jej piersi.
Wierciła się pod nim niecierpliwie, jakby nie mogła dłużej czekać, ale
Logan zagryzł zęby. Miał zamiar doprowadzić ją do orgazmu, zanim
pomyśli o sobie. Zsunął się niżej, zostawiając ślad mokrych pocałunków na
jej brzuchu. Nie ukrywał, dokąd zmierza.
Klęknął na podłodze przy łóżku, zanurzył się w jej cieple i zapachu.
Drgnęła, gdy poczuła jego palce.
– Niecierpliwisz się? – zapytał.
Otworzyła się przed nim jak egzotyczny kwiat. Była wilgotna i gotowa
na jego przyjęcie.
– Torturujesz mnie – poskarżyła się, gdy wsunął do środka jeden palec.
– Ale to rozkoszna tortura, prawda?
Zacisnęła mięśnie pochwy, a on pomyślał, jak będzie przyjemnie, gdy
obejmie w ten sposób jego członek. Jeszcze trochę cierpliwości. Językiem
podrażnił łechtaczkę, potem natarł na nią mocniej, aż zaczęła gwałtownie
kręcić głową, jej ciało przebiegły spazmatyczne dreszcze. Znieruchomiał,
a ona bezwładnie opadła na pościel.
– Nie wiedziałam, że cię na to stać – powiedziała z uznaniem.
– Na dużo więcej – obiecał.
Teraz nie musiał się powstrzymywać. Zdjął bokserki i sięgnął do
portfela po prezerwatywę. Opłaca się być zawsze przygotowanym.
– Na pewno chcesz? – zapytał.
Gdyby się wahała, był gotów przestać. Bardzo trudne zadanie, ale
decyzja należy do niej.
– Na sto procent. Zrób to wreszcie. Weź mnie.
Była wciąż śliska, więc szybko wsunął się do końca.
– Na co czekasz? – zapytała i zacisnęła mięśnie.
– Właśnie na to.
W tym momencie wszystko się zamazało, były tylko ich ciała połączone
w najbardziej intymny sposób. Wbijał się w nią, a ona odpowiadała na
każde pchnięcie w ten sam sposób. Logan słyszał ich przyspieszone
oddechy, próbował zamknąć pod powiekami jej obraz: kobieta triumfalnie
zmierzająca do orgazmu.
Czuł pulsowanie jej ciała, kiedy sam zaczął szczytować i stracił
zdolność do rejestrowania zdarzeń poza intensywną pierwotną rozkoszą.
Opadł obok niej, ich serca biły w tym samym rytmie.
– Nie wiedziałam, że może być aż tak – westchnęła. – To było, nie, ty
byłeś idealny.
– Oboje byliśmy idealni – zgodził się.
Pocałował ją czule. Rzadko się zdarza, aby przy pierwszym razie
uzyskać tak doskonałą harmonię.
Pierwszym i ostatnim, pomyślał. Wstał cicho i poszedł wziąć prysznic.
Kiedy wrócił, spała słodko, otulona kołdrą. Miał wrażenie, że nie ma tu już
dla niego miejsca.
Potrzebowała seksu, a on znalazł się pod ręką. Było miło, ale na tym
koniec.
Ubrał się szybko, podłożył na stoliku kartę do pokoju. Zgasił nocną
lampkę i zamknął za sobą drzwi.
Już jej nie zobaczy, ale do końca życia będzie pamiętał o niej i o tej
nocy.
ROZDZIAŁ DRUGI
Honor obudziła się wcześnie i przeciągnęła leniwie. Sięgnęła ręką po
Keatona, ale go nie znalazła.
Była zawiedziona, ale właściwie mogła się tego spodziewać.
Uśmiechnęła się. Ostatnia noc przeszła jej najśmielsze oczekiwania. Całe
ciało wciąż przepełniało miłe uczucie erotycznego nasycenia.
Kiedy prosiła, aby poszukali sposobu na uatrakcyjnienie ich
współżycia, nie spodziewała się, że Keaton weźmie sobie do serca jej
życzenie. Słuchał nieuważnie, miała wrażenie, że puszcza jej słowa mimo
uszu.
Cały Keaton. Spokojny, pedantyczny, opanowany. Zimnokrwisty,
można by powiedzieć. Wczoraj jednak pokazał zupełnie inną twarz. Wczuł
się w odgrywaną rolę. Do tej pory seks zdarzał im się rzadko, jakby
z obowiązku. Zaczęła podejrzewać, że chce z nią zerwać.
Tymczasem w nocy wszedł w rolę poderwanego w barze nieznajomego
i okazał się świetnym kochankiem. Pieścił jej ciało, jakby dopiero je
poznawał i chciał lepiej zapamiętać. Udawał nawet obcy akcent, choć
prawie nie rozmawiali.
Dotknęła piersi, wspominając łaskotanie jego wieczornego zarostu.
Nigdy się to nie zdarzało. Keaton zazwyczaj golił się dwa razy w ciągu
dnia. Szkoda, wczoraj wyglądał tak seksownie. Może uda się namówić go
do częstszych eksperymentów. Wyjdzie mu na dobre, jeśli trochę wyluzuje.
Następnym razem to ona odegra rolę nieznajomej.
Zaśmiała się cicho, bo wyobraźnia podsunęła jej różne scenariusze.
Keaton władczo wydający jej polecenia, jak ona wczoraj. Przewracała się
w pościeli i pożałowała, że nie ma go obok. W nocy wszystko było dla niej,
bezwstydnie domagała się rozkoszy i została nią hojnie obdarowana.
Następnym razem odwdzięczy się Keatonowi.
Spojrzała na zegarek. Czas wstawać, jeśli ma zdążyć na prezentację.
Weszła do łazienki i uśmiechnęła się na widok zużytej prezerwatywy
w koszu. Odkręciła prysznic, lecz nie czekała na gorącą wodę. Najpierw
konferencja, potem wróci do normalności. Do Keatona.
Była podekscytowana. Ostatnia noc stanie się początkiem nowego etapu
ich życia. Obawy, że narzeczony nie jest nią zainteresowany, okazały się
niesłuszne. Dystans między nimi istniał tylko w jej głowie.
Gdyby z nią zerwał, zapewne właściciele Richmond Developments
oczekiwaliby, że Honor złoży wypowiedzenie. Nieważne, że pracowała
dobrze i z oddaniem. Douglas i Nancy Richmondowie są lojalni wobec
swoich dzieci, Keatona oraz Kristin. Robili wszystko z myślą o nich.
Oczywiste jest, że Keaton jako starszy brat za dwa lata przejmie po ojcu
zarządzanie firmą. Honor miała nadzieję, że awansuje na jego zastępczynię.
Bieda, jaką pamiętała z dzieciństwa, podsycała jej ambicję. Rodzice
kłócili się i zdradzali, po czym godzili i zajmowali tylko sobą. Kiedy ojciec
odszedł po raz kolejny i ostateczny, matka pogrążyła się w rozpaczy
i szukała pocieszenia w alkoholu.
Honor postanowiła, że nie powtórzy jej błędów. Właśnie dlatego
przyjęła oświadczyny Keatona.
Był solidny. Nie było między nimi gorących uczuć prowadzących na
przemian do awantur i wyznań miłości. Ich małżeństwo oparte będzie na
podobnych marzeniach i celach. Wspólna droga do sukcesu firmy
i bezpieczeństwa.
Powtarzała sobie, że jest szczęśliwa. Tego właśnie chciała. A jednak
narzeczony ociągał się z wyznaczeniem daty ślubu, a to budziło w niej lęk,
że sytuacja wcale nie jest stabilna.
Wytarła się i wyjęła z kosmetyczki pierścionek zaręczynowy, który
dostała sześć miesięcy temu. Nawet oświadczyny Keatona brzmiały jak
rozsądna propozycja biznesowa. Poszli razem do jubilera, gdzie Honor
wybrała pierścionek, kierując się rozsądkiem. Narzeczony nie określił
limitu ceny, traktował ten wydatek jak rozsądną inwestycję, a nie deklarację
wiecznej miłości.
Mimo to z dumą nosiła platynowy pierścionek z brylantem; był
dowodem, jak wiele osiągnęła.
Pierścionek zatrzymał się w połowie palca, ale pokręciła nim lekko
i wskoczył na swoje miejsce. Sama nie wiedziała, dlaczego wczoraj go
zdjęła. Może nie pasował do scenki, którą odegrali.
Miała dobre przeczucia, jeśli idzie o wspólną przyszłość z Keatonem.
Uśmiechała się do swego odbicia, gdy się malowała i układała włosy.
Włożyła kremowy żakiet i dopasowane spodnie, a surowość stroju
przełamała jedwabną bluzką wykończoną delikatną koronką. W windzie
wyjęła komórkę i napisała krótkiego esemesa do Keatona.
Już tęsknię. Nie mogę się doczekać, kiedy cię zobaczę.
Pewnie nie odpowie, ale po wczorajszej nocy wszystko jest możliwe.
Nie mogła się oprzeć i przez cały czas, gdy przygotowywała laptop do
prezentacji, zerkała na telefon. Niestety bezskutecznie.
Trzeba wytrzymać do wieczora.
Sama powie Keatonowi, jaką jej sprawił radość swoją niespodziewaną
inicjatywą.
Logan przewracał się z boku na bok. Przestawienie się na inną strefę
czasową nie jest takie proste. Zajmie mu kilka dni, zanim poczuje się
normalnie. Z drugiej strony, może to normalność jest nienormalna.
– Za wcześnie na filozofowanie, kolego – mruknął i zmusił się do
wstania z łóżka.
Ostatnia noc była całkowicie wyjątkowa. Miał pretensje do siebie, że
nie próbował się dowiedzieć czegoś o nieznajomej. Nigdy wcześniej nie
kochał się z kobietą wyłącznie dla przyjemności. Nie znał nawet imienia
swojej kochanki, choć dowiedział się, jakie pieszczoty doprowadzają ją do
ekstatycznej rozkoszy.
Czy dziś wieczorem wpadną na siebie w hotelowym lobby? Przyjrzał
się krytycznie swemu odbiciu w lustrze. Zarost i worki pod oczami, no
i wygląda jak bezdomny. Nie chciał tak się prezentować.
Długi prysznic, toaleta i świeże ubranie dobrze mu zrobiły. Poszedł
zjeść śniadanie. Miał kilka godzin, aby się przygotować do spotkania
z rodzicami, których nie znał.
To oni powinni go wychowywać, towarzyszyć mu w kolejnych
ważnych chwilach jego życia.
Jak zareagują na wiadomość, że od najmłodszych lat ciągnęło go do
architektury? Czy podzielają jego profesjonalne wartości? Co powiedzą
o firmie, którą zbudował od zera? Jej działalność polegała na renowacji
starych budynków i przebudowywaniu ich wnętrza, aby spełniały
najbardziej wyśrubowane normy ekologiczne i stanowiły przyjazne miejsce
zamieszkania i pracy. Firma wyrobiła sobie renomę na terenie Australii oraz
Azji i przynosiła wielomilionowe zyski.
Czy będzie pasował do swojej biologicznej rodziny, której nie miał
szansy poznać?
Nie był naiwny, spodziewał się nieufności i żądania dowodów. Nie na
darmo był przedsiębiorcą, przeprowadził dokładne rozeznanie. Spółka
Richmond Developments miała duży udział w amerykańskim rynku,
zwłaszcza na północnym zachodzie. Zajmowała się podobną działalnością
co on: kupowała podupadające budynki w najlepszej lokalizacji, wyburzała
je i wznosiła nowe.
Logan
zdecydowanie
wolał
renowację,
zachowanie
dziewiętnastowiecznych detali architektonicznych i przeniesienie ich
w dwudziesty pierwszy wiek.
Nie, rodzina z pewnością nie powita go od razu z otwartymi ramionami.
Mogą uznać, że przywiodły go tutaj ukryte motywy. Będą ostrożni,
i słusznie. Zażądają testów DNA, ale w końcu pokrewieństwo zostanie
udowodnione.
I co dalej?
Nie pierwszy raz zastanawiał się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby
dorastał w Stanach, a nie w Nowej Zelandii. Czy Alison Parker zastanowiła
się, co robi, gdy wykradła go z oddziału położniczego i zabrała, aby
wychowywać jak własnego syna?
Rozumiał, że nie była w tym czasie w pełni władz umysłowych. Tego
samego dnia, kiedy Richmondom urodziły się bliźnięta, Alison straciła
własne dziecko, przedwcześnie urodzonego synka. Rozpacz odebrała jej
rozum. Logan poznał prawdę dopiero po jej śmierci, przed paroma
miesiącami, kiedy przeczytał jej stare pamiętniki.
Było dla niego oczywiste, że Alison cierpiała na jakiś rodzaj psychozy
poporodowej. W tym stanie wydawało jej się logiczne i uzasadnione, że
skoro inna kobieta urodziła bliźniaki, nie będzie cierpiała po stracie jednego
z nich. Czy tylko ona ma rozpaczać po śmierci synka? A tak każda z nich
zachowa jedno zdrowe dziecko.
Zrobiła dla Logana wszystko, co w jej mocy.
Po śmierci męża, który zginął na tajnej misji wojskowej, nic nie
trzymało Alison w Stanach. Zabrała niemowlę do swojej ojczystej Nowej
Zelandii i wychowała na typowego mieszkańca tego kraju. Latem surfing,
zimą narty, kochająca matka i dziadkowie. Jeśli ktoś pytał, czemu Logan
nie przypomina swych licznych kuzynów, ma ciemnoblond włosy, szare
oczy i jasną cerę, Alison odpowiadała, że jest podobny do nieżyjącego ojca.
Nigdy nie czuł się inny albo gorszy.
A jednak zawsze miał poczucie, że nie do końca pasuje do rodziny.
Dopiero kiedy znalazł pamiętniki mamy i dwie niemowlęce bransoletki ze
szpitala – swoją i jej zmarłego dziecka – zrozumiał, skąd to się wzięło.
Nie zdradził nowozelandzkim kuzynom, jaki jest jego prawdziwy
powód wyjazdu do Ameryki. Wiedzieli tylko, że zastanawia się nad
stworzeniem tu filii Parker Construction. I może nawet do tego dojdzie.
Taksówką dojechał do Richmond Tower. W windzie otaksował się
wzrokiem. W porządku, wyglądał jak zwykle, kiedy załatwiał interesy.
W aktówce miał kopie dzienników Alison i dziecięce bransoletki.
Umówił się na rozmowę z ojcem pod pretekstem oferty biznesowej. Nie
było to kłamstwo. Logan uważał, że Richmond Developments traci pewien
segment rynku przez brak renowacji. Świat przykładał coraz większą wagę
do pieczołowitego odnawiania zabytków. Ludzie szanowali swoje korzenie
i cenili sobie tradycję.
Kiedy wszedł do recepcji, powitały go uśmiechy dwóch pracownic za
biurkiem.
– W czym mogę pomóc, panie Richmond? – spytała jedna z nich.
– Nazywam się Logan Parker i jestem umówiony z panem Douglasem
Richmondem – wyjaśnił.
– Pan Parker? – powtórzyła zaskoczona recepcjonistka. Druga z nich
pociągnęła ją za łokieć i szepnęła coś do ucha. – Już dzwonię.
A więc brat bliźniak pracuje w rodzinnej firmie. Miał nadzieję, że
przenosząc spotkanie na forum firmy, uniknie emocjonalnych scen. Nie
przyszło mu do głowy, że pojawienie się sobowtóra jednego z właścicieli
wywoła niezłe zamieszanie.
– Pan Parker do pana Richmonda. Tak jest, zaraz go przyprowadzę.
Ruszył za kobietą długim korytarzem wzdłuż przeszklonej sali
podzielonej na mniejsze boksy, w których siedzieli pracownicy.
Recepcjonistka zapukała do drewnianych podwójnych drzwi
i otworzyła je szeroko.
– Pan Parker, proszę pana.
Logan wszedł do środka jak do jaskini lwa. Cokolwiek się stanie,
przesądzi to o jego dalszym życiu.
ROZDZIAŁ TRZECI
Starszy mężczyzna poderwał się zza biurka i mimo opalenizny nagle
pobladł.
– Keaton? Co to ma znaczyć?
– Myli się pan. Jestem Logan Parker.
– Kim pan do diabła jest?! – rozgniewał się Douglas.
– Nazywam się Logan Parker, ale może mnie pan pamiętać pod innym
nazwiskiem.
– Jakim? Jaki cel ma ta maskarada?
– Urodziłem się jako Kane Douglas Richmond – odparł Logan ze
spokojem, na jaki mógł się zdobyć.
– To niemożliwe. Nasz syn zaginął trzydzieści cztery lata temu. Prawda,
Nancy?
Dopiero teraz zauważył kobietę stojącą przy przeszklonej ścianie. Kiedy
się do niej odwrócił, gwałtownie nabrała powietrza.
– Kane? Och, Douglas, czy to możliwe?
Kolana się pod nią ugięły, więc przytrzymała się fotela. Łzy popłynęły
po jej twarzy, ręce drżały.
– Douglasie, to on, to on. Nasz chłopiec po tylu latach do nas wrócił.
Douglas Richmond pomógł żonie usiąść i zwrócił się do gościa.
– Kim pan jest i o co tu chodzi? – zapytał ostrym tonem.
– Przepraszam, powinienem o wszystkim uprzedzić, ale obawiałem się,
że spotkanie nie dojdzie do skutku, jeśli powiem, że jestem waszym synem
wykradzionym ze szpitala trzydzieści cztery lata temu.
– Uważa się pan za naszego syna?
– Douglasie, nie widzisz? On wygląda zupełnie jak Keaton. – Nancy
chwyciła męża za rękę. – To nasz pierworodny, Kane.
Jednak Richmond nie zamierzał ustąpić.
– Umówił się pan na spotkanie w interesach. Czego pan od nas chce?
– Do potencjalnych wspólnych interesów możemy wrócić w bardziej
stosownej porze – odparł Logan. – Najpierw chciałem wam wytłumaczyć,
jak dowiedziałem się, kim jestem.
Otworzył aktówkę, wyjął skopiowane pamiętniki i niemowlęce
bransoletki.
Położył je na biurku przed ojcem.
– Znalazłem to po śmierci kobiety, którą uważałem za swoją matkę.
Proszę, zapoznajcie się z nimi bez pośpiechu. Sprawdźcie autentyczność.
Mogę wam zostawić te zapiski i wrócić później.
Widać było, że rodzice są zszokowani. Szczerze mówiąc, on też przeżył
konfrontację silniej, niż się spodziewał.
Widok ojca kojarzył się z machiną czasu – jakby patrzył na siebie za
trzydzieści lat. Mama też. Miała dokładnie ten sam kolor oczu i jasną cerę.
Czuł niewytłumaczalną więź z nimi, zrodzoną z przeczuć, z krwi. Mimo to
powinien ich zostawić, dać im szansę na spokojne przyswojenie sobie tej
nowiny.
– Mój przyjazd jest dla was wstrząsem. Potrzebujecie trochę czasu.
Możecie się kontaktować ze mną pod tym numerem. – Położył
wizytówkę. – Zatrzymałem się w hotelu w centrum miasta.
– Nie idź! – zawołała Nancy, gdy skierował się do drzwi.
Podeszła do niego i czule ujęła jego twarz w dłonie.
– Nie możesz być niczego pewna – ostrzegł ją mąż.
– Nie waż mi się mówić, że nie poznałabym własnego syna. Nosiłam go
pod sercem, urodziłam i karmiłam. – Nie spuszczała oczu z Logana. –
A potem mi cię wykradziono. Teraz wróciłeś, synku, i wreszcie nasza
rodzina jest kompletna.
Logan nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, ale Nancy jeszcze nie
skończyła.
– Douglasie, zadzwoń po Keatona i Kristin. Powinni poznać brata.
Ku jego zdziwieniu ojciec nie próbował już się spierać. Zadzwonił
i polecił synowi i córce, aby natychmiast przyszli do jego gabinetu.
– Siadaj, młody człowieku. To nie potrwa długo – burknął i zajął
miejsce za biurkiem.
Logan usiadł, Nancy zajęła miejsce obok niego.
Rodzice przyglądali mu się – Nancy z zachwytem, Douglas
z niedowierzaniem. Wreszcie rozległo się krótkie pukanie do drzwi i do
gabinetu wszedł młody człowiek. Logan wstał i odwrócił się do niego
twarzą.
– A to co! – wykrzyknął przybysz.
Logan przyglądał się swemu bratu bliźniakowi. Miał wrażenie, że
patrzy na siebie w lustrze. Nawet włosy mieli tak samo obcięte.
– Keatonie, poznaj swojego brata Kane’a. Nazywa się teraz Logan
Parker – powiedziała Nancy drżącym głosem.
– Nie wiem, kim jest ten oszust, ale ja nie mam brata – odparł twardo
Keaton.
Logan poczuł się, jakby dostał w twarz. Zawsze chciał mieć
rodzeństwo. Skoro się okazało, że ma brata i siostrę, zależało mu na ich
akceptacji.
– Jeśli cię to pocieszy, ja do niedawna też nie miałem pojęcia o twoim
istnieniu.
W drzwiach stanęła młoda kobieta, sądząc po podobieństwie do Nancy,
jego siostra.
– Co się dzieje? Kto to jest? – Otworzyła usta na widok brata
z sobowtórem.
– To twój drugi brat, bliźniak – wyjaśniła Nancy.
– Przecież on nie żyje?
– Zapewniam, że żyję i mam się dobrze.
– Niemożliwe. – Kristin zwróciła się do matki. – Sama mi mówiłaś, że
umarł.
– Mama powiedziała wam, że go straciliśmy. Reszta jest twoją
interpretacją – sprostował ojciec. – Podobieństwo jest wyraźne.
– Podobieństwo niewiele znaczy. – Keaton się nastroszył. – Nie wiem,
co z ciebie za typek, ale miałeś czelność odwalić niezły numer. Ile kasy
spodziewałeś się dostać?
– Pieniądze? Mam wystarczająco dużo. Chciałem tylko odzyskać to,
czego mnie pozbawiono, czyli rodzinę – odparł Logan.
– Nie masz własnej, więc uznałeś, że wciśniesz się do naszej? –
zapytała złośliwie Kristin.
Logan sięgnął po leżące na biurku ojca niemowlęce bransoletki.
– Gdybym był oszustem, czy miałbym to?
– Każdy może je podrobić – odparła siostra.
Logan zacisnął usta. To nie było przyjęcie na łono rodziny, o którym
marzył.
– Zrobię co trzeba, aby potwierdzić swoją tożsamość. Wyznaczcie czas
i miejsce na badanie DNA. Na pewno się pojawię.
– Jesteś bardzo pewny siebie – zauważył Keaton.
– Nie mam zwyczaju oszukiwać ludzi – odrzekł Logan. – Do śmierci
mamy, a w każdym razie kobiety, którą uważałem za mamę, wierzyłem, że
jestem jej dzieckiem. Była nowozelandzką pielęgniarką, która na dyżurze
w stacji polarnej poznała męża, Amerykanina z sił specjalnych.
Towarzyszyła mu do Stanów, tu się pobrali. Po jej śmierci znalazłem ten
pamiętnik i bransoletki identyfikacyjne dwóch noworodków.
Wskazał na przedmioty leżące na biurku.
– Alison Parker dowiedziała się o śmierci męża w tajnej misji. Była
w ciąży, zaczęła rodzić przedwcześnie. Dziecka nie udało się uratować.
Mogę tylko przypuszczać, że rozpacz zaburzyła jej zdolność do
racjonalnego postępowania. Podczas zmiany pielęgniarek doszło do
nagłego alarmu i noworodki na krótko pozostawiono bez nadzoru. Alison
weszła do sali, wyjęła mnie z łóżeczka, schowała w torbie, a ponieważ
miała już wypis, nikt jej nie zatrzymał.
Z Seattle poleciała do Los Angeles i tam złożyła wniosek o paszport na
nazwisko własnego synka w konsulacie Nowej Zelandii. Wojsko, w geście
współczucia dla bolejącej wdowy, pomogło jej przyspieszyć formalności.
Wiadomo, że była w ciąży, nikogo nie dziwił widok niemowlęcia. Do
Stanów przyleciała z paszportem na swoje nazwisko panieńskie. To
zapewne udaremniło próby jej namierzenia.
– Wszystko się zgadza! – zawołała Nancy. – Douglas, pamiętasz?
Personel i policja przeszukali cały szpital od dachu po piwnice. Nawiązali
kontakt ze wszystkimi pacjentami poza kobietą, która przepadła bez śladu.
Nie kontynuowano jej poszukiwań, bo na taśmach monitoringu widać było,
jak opuszcza szpital z podręczną torbą, bez dziecka. Nikt nie pomyślał, że
byłeś w tej torbie. – Stłumiła szloch.
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, rozległo się pukanie do
drzwi.
– Przepraszam, nie mogłam wcześniej, właśnie wró…
Wszystkie oczy zwróciły się na nowo przybyłą, a ona stanęła jak wryta.
Logan natychmiast poznał kobietę, z którą spędził noc, choć nie wyglądała
teraz jak zmysłowa kusicielka, która zwabiła go do pokoju. Stała przed nim
bizneswoman z dużym brylantem na serdecznym palcu lewej dłoni.
A kiedy wodziła wzrokiem między nim a bratem bliźniakiem, Logan
zorientował się, co wczoraj zaszło.
– Keaton? Co się dzieje?
– Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć. Ten facet podaje się za mojego
brata.
Honor miała ochotę wziąć nogi za pas. To niemożliwe. Przecież Keaton
się nie rozdwoił. Ale im dłużej na nich patrzyła, tym brutalniej docierała do
niej prawda. Przespała się z obcym mężczyzną. Nieważne, że są nie do
rozróżnienia. Zdradziła narzeczonego. I w dodatku z jego bratem
bliźniakiem.
To nie miało prawa się wydarzyć. Wierność była jedną z kardynalnych
zasad, którym hołdowała. Widziała, jak romanse rodziców rozbiły ich
rodzinę i przysięgła sobie, że nigdy nie zdradzi partnera. A jednak właśnie
to zrobiła. Najgorsza pomyłka w życiu.
– Muszę go przeczytać. – Douglas sięgnął po pamiętnik. – Nancy, czy
zajmiesz się testami DNA?
– Tak, mój drogi.
Honor patrzyła z niedowierzaniem, jak jej przyszła teściowa bierze za
rękę człowieka, który jednym wyznaniem mógł zniszczyć wszystkie jej
marzenia.
W jasnym świetle dnia migotały brylantowe pierścionki na palcach
Nancy. Każdy dostała od męża w dowód nieprzemijającej miłości.
– Nie martw się, synu. Wszystko się wyjaśni. W głębi serca wiem, że
mówisz prawdę. Matka zawsze pozna swoje dziecko.
Wyszła do gabinetu sąsiadującego z biurem męża. Zawsze ją
zdumiewało, że Nancy i Douglas po wielu latach małżeństwa nie rozstają
się nawet w pracy. Tragedia, jaka się zdarzyła trzydzieści cztery lata temu,
tylko wzmocniła ich związek. Chciała tego samego dla siebie i Keatona.
Lojalności, bezpieczeństwa. Kiedy teściowie zdecydują się przejść na
emeryturę, to ona i ich najstarszy syn staną się parą, która będzie
decydować o losach Richmond Developments.
A wtedy spełnią się jej plany na przyszłość.
Wszystko pod warunkiem, że nikt się nie dowie o wczorajszej nocy.
Coś ją zakłuło w sercu. Ma kłamać? Wykluczone. Nawet jeśli straci
Keatona i będzie musiała szukać nowej pracy, powinna wyznać prawdę.
A co z nieznajomym? Zachowa ich przygodę w tajemnicy, czy
wykorzysta ten sekret przeciwko Richmondom?
Nie miała pojęcia, co to za człowiek. Wiedziała tylko, że jest świetny
w łóżku i potrafi zatroszczyć się o kochankę. Ale co to mówi o jego
charakterze? Uprawiał seks z nieznajomą, co nie świadczy o nim dobrze.
Była współwinna, nieważne, że wzięła go za Keatona. Powinna umieć
rozpoznać, że to nie jest jej narzeczony.
Widziałaś różnice i je zlekceważyłaś, pomyślała trzeźwo. Uważasz się
za cnotkę, ale wcale nie różnisz się od matki.
– Mogę cię o coś spytać? – szepnęła Keatonowi do ucha z rozpaczliwą
nadzieją, że to jednak on zrobił jej niespodziankę.
– Jasne. – Przewiercił ją spojrzeniem jasnoszarych oczu.
– Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?
– Już ci wyjaśniałem. Miałem spotkanie biznesowe. Przepraszam, że nie
celebrowałem twojej nagrody. Gratuluję. Chętnie zabiorę cię dziś na
kolację, będziesz mogła mi wszystko opowiedzieć. Skończmy najpierw z tą
szopką.
Honor spojrzała ponad ramieniem narzeczonego na swego tajemniczego
kochanka. Nie odrywał od niej wzroku. Poczuła dreszczyk. Strachu? Czy
czegoś innego?
– A więc? – naciskał Keaton.
– Tak – odparła z roztargnieniem. O co chodzi? – Och, oczywiście,
z przyjemnością.
– Kristin, poproś Stellę o kawę dla nas wszystkich – zarządził Douglas.
– Bardziej by się nam przydała whiskey – burknęła córka, ale
posłuchała ojca.
– Keatonie, nie przedstawiłeś pana Parkera narzeczonej – zauważył
Douglas.
Nieznajomy drgnął. Widać było, że miał na końcu języka mnóstwo
pytań, ale się powstrzymał.
– Honor, to jest rzekomo mój zaginiony w niemowlęctwie brat Kane,
znany jako Logan Parker. Parker, poznaj moją narzeczoną. Honor Gould.
– Miło mi, panno Gould – odparł Logan, podając jej rękę.
Odetchnęła z ulgą. Nie przyznał się, że już się spotkali. Nie całował jej,
nie pieścił w taki sposób, że w jego ramionach się rozpływała.
Widziała w jego oczach nieme znaki zapytania.
Będzie musiała mu kiedyś wszystko wyjaśnić, raczej prędzej niż
później. Nie może ryzykować, że Logan zdradzi ją przez nieuwagę, choć na
razie Keaton robi wszystko, by trzymać brata na dystans.
Uścisnęła mu dłoń, nie spodziewała się tylko, że dreszcz przebiegnie jej
po kręgosłupie.
– Mnie też jest miło. Pana przyjazd jest dla wszystkich wielkim
zaskoczeniem.
– Mogę to sobie wyobrazić – odparł Logan.
W oczach zamigotały mu iskierki. Czy uważa, że to śmieszne?
Rozzłościła się.
Chyba on rozumie, że była to niewinna pomyłka, nawet jeśli
konsekwencje takie niewinne nie są. Koniecznie powinna mu wszystko
wyjaśnić.
Ale czy można mu zaufać?
ROZDZIAŁ CZWARTY
Kolejna godzina ciągnęła się w nieskończoność.
Nancy użyła swoich wpływów i technik z laboratorium medycznego
przyjechał po próbki wprost do firmy. Pobrał wymaz z błony śluzowej od
Douglasa i Nancy, następnie od Keatona i Logana. Kiedy w grę wchodzą
wielkie pieniądze, sprawy toczą się szybko.
Po wyjściu laboranta Honor skorzystała z pretekstu, aby wyjść.
– Przykro mi, ale za pół godziny mam spotkanie z klientem.
– Oczywiście, Honor. A może spotkamy się wszyscy na kolacji? Będzie
okazja, aby lepiej poznać Logana – zaproponowała Nancy.
‒
Szczerze żałuję, ale mamy z Keatonem inne plany na dzisiejszy
wieczór – wykręciła się. – Chyba że chcesz… ‒ Spojrzała pytająco na
narzeczonego.
‒
Właśnie, mamo. Dziś wieczorem nam się nie uda. Może innym
razem – wtrącił pospiesznie Keaton.
Logan nie wątpił, że brat ma nadzieję, iż „innym razem” oznacza
„nigdy”. Jego niechęć była oczywista i właściwie rozumiał jej powody.
Przez trzydzieści cztery lata Keaton był ukochanym synem i dziedzicem
rodziców. Teraz miał rywala.
Kirstin też trzymała się na dystans. Nie przejawiała ciekawości, którą
zapewne odczuwałby na jej miejscu. On również miał wątpliwości.
Odnalazł rodzinę, ale nie wiedział, co dalej.
Richmondowie mają prawo do nieufności. Zbudowali imperium
biznesowe jako firmę rodzinną, chcieli ją chronić przed obcymi. A jednak
nie wątpił, że Nancy od początku widziała w nim utraconego syna,
a i Douglas zdawał się mieć coraz mniej wątpliwości.
Logan oparł się wygodniej.
Potrzeba czasu, żeby ich do siebie przekonać, ale to zrobi. Ma prawo tu
być jak każde z nich.
Intrygowała go tajemnicza Honor Gould. Niewątpliwie wzięła go za
Keatona, ale jak to świadczy o ich relacji?
Są z bratem bliźniakiem podobni jak dwie krople wody i na tym koniec.
Zachowują się inaczej, nie sposób tego nie zauważyć. Brat jest sztywny
i chłodny emocjonalnie. Czy w łóżku też ma zahamowania?
Myśl o tej parze splecionej w akcie seksualnym przyprawiała go
o złość. Wzdrygnął się. Skoro Honor zamierza udawać, że się wcześniej nie
spotkali, dostosuje się do jej życzenia. Przynajmniej na razie.
A jednak czuł do niej przemożny pociąg i był przekonany, że
z wzajemnością. Trudno to ukryć. Zauważył też na jej palcu pierścionek
z brylantem, którego wczoraj wieczorem nie miała.
Ach, ta wczorajsza noc! Sama myśl o niej budziła w nim dzikie żądze.
Trudno nie fantazjować o Honor Gould, gdy znajduje się w tym samym
pokoju. Czy nie mówiła, że się spieszy? A jednak stoi i naradza się
z Keatonem i tylko od czasu do czasu zerka w jego stronę.
Nie objęła narzeczonego na pożegnanie, nie dała mu całusa.
Interesujące. Są zaręczeni, ale nie wyczuwało się między nimi bliskości.
Logan był gotów się założyć, że dawno nie płonął między nimi taki ogień,
jak ostatniej nocy w pokoju hotelowym.
Przestań, upominał się. To dziewczyna twojego brata. Łapiesz się
złudnej nadziei. Nic nie wiesz o Honor – co jada na śniadanie, jakiej
muzyki słucha, jakie czyta książki. Brat też jest obcym człowiekiem. Może
pod maską opanowania kryje się gorącokrwisty facet?
Próbował uśmiechnąć się do brata porozumiewawczo, ale ten
zareagował lodowatą miną. Potem powiedział coś do ojca i wyszedł tuż za
Honor.
Zostali rodzice i siostra.
Czas ją lepiej poznać.
– Kristin, a może powinienem mówić Krissie?
– Kristin. Nienawidzę zdrobnień. – Jej odpowiedź była podszyta
wrogością.
– Okej, zapamiętam. Przed przyjazdem robiłem rozeznanie w internecie
i zauważyłem, że jesteś dyrektorem finansowym firmy i nadzorujesz
wynajem lokali.
– Sprawdzałeś nas? Nie uważasz, że to dziwne?
– A ty nie wstukałaś mojego nazwiska do Google’a, kiedy się
dowiedziałaś o moim istnieniu?
Strzelał w ciemno, ale był gotów się założyć, że to zrobiła. Kristin nie
rozstawała się ze smartfonem i wychodziła z gabinetu, aby zamówić kawę.
– Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. – Jednak trochę się speszyła.
– To dziwne czy raczej naturalne, kiedy nie wiemy, z kim mamy do
czynienia?
– Punkt dla niego – roześmiał się Douglas.
Wyglądała na zirytowaną, więc Logan postanowił załagodzić rodzącą
się sprzeczkę.
– Rozumiem cię. Ja też lubię mieć wszystkie informacje w ręku. Może
łatwiej by było wysłać prawników z informacją o moim pochodzeniu, ale ja
chciałem was poznać. Rodzinę, z którą łączą mnie więzy krwi. Kobieta,
która mnie wychowywała, była dobrą matką, jej krewni mnie kochali jak
swojego, jednak zawsze czułem się trochę inny. Wyobrażasz sobie takie
życie?
Wzrok Kristin złagodniał, a Nancy westchnęła ze współczuciem.
Logan odczekał kilka sekund.
– Powinnaś zrozumieć, jaką rewolucją w moim życiu było odnalezienie
pamiętników. Nie oczekuję, że mnie od razu przyjmiecie na łono rodziny,
jednak chciałbym mieć z wami kontakt, prywatny czy biznesowy.
– Biznesowy? Mówisz serio? Myślałam, że to pretekst do umówienia
spotkania z mamą i tatą.
– Skoro sprawdziłaś mnie w internecie, wiesz, że jestem architektem
z wieloletnią praktyką i specjalizuję się w przebudowie i rewitalizacji
starych budynków.
– Cóż, skoro zrobiłeś wywiad na nasz temat, wiesz zapewne, że naszą
specjalnością jest wyburzanie ruder.
Rozśmieszył go jej wojowniczy ton, ale spodobało mu się, że nie
ustępuje mu pola. Dziewczyna ma charakter.
– W ten sposób tracicie cały segment rynku.
– Powiedz mi więcej na ten temat. – Douglas podparł się łokciami
o biurko i słuchał go z zainteresowaniem.
Kolejne dwie godziny minęły im jak z bicza strzelił. Przerzucali się
argumentami za i przeciw potencjalnemu biznesowi. Wreszcie Douglas
uśmiechnął się z zadowoleniem.
– Ciekaw jestem, jak by wyglądała nasza firma, gdybyś w dzieciństwie
nie został porwany.
– Och, dajże spokój, tato. Przecież nawet nie wiemy, czy jest twoim
synem. – Kristin wciąż nie była gotowa zaakceptować istnienia kolejnego
starszego brata.
– Im prędzej pogodzisz się z faktem, że układy rodzinne się zmienią,
tym lepiej dla ciebie – upomniał ją ojciec.
– Dla mnie zostanie po staremu. Od początku wyznaczyłeś Keatona na
swojego następcę. Teraz zastąpi go Logan?
Logan zaskoczony patrzył raz na ojca, raz na siostrę. Tego się nie
spodziewał. I szczerze mówiąc, wcale tego nie chciał. Nie ma prawa
podważać pozycji Keatona w rodzinie i firmie.
– Znasz moje intencje i byłbym wdzięczny, gdybyś nie kwestionowała
moich decyzji – powiedział Douglas surowo.
– Tato, przestań mnie traktować jak pięciolatkę.
– Więc nie zachowuj się jak przedszkolak.
– Chyba czas na mnie. – Kristen obraziła się i wyszła.
– Przykro mi, że byłeś świadkiem niepotrzebnej sceny. Twoją siostrę
czasem ponoszą emocje.
– Jesteś niesprawiedliwy, Doug – zaprotestowała Nancy. – Prowokujesz
ją.
– Musi się kierować rozumem, nie emocjami.
Logan obserwował spór między rodzicami. Czy Nancy będzie broniła
córki? Wyglądało na to, że wolała zmienić temat.
– Zostaliśmy we troje – stwierdziła. – Czy nie czas zbierać się do
domu? Logan, może zatrzymasz się u nas?
– Mam pokój w hotelu i jest mi całkiem wygodnie. Zresztą wkrótce
wracam do Nowej Zelandii.
– Wykluczone! Straciłam trzydzieści cztery lata twojego życia. Nie
możesz wyjechać.
– Nie zaraz, ale w jakimś momencie będzie to konieczne. Zarządzam
dużą firmą.
– W przyszłości może będzie ich więcej – oznajmił tajemniczo
Douglas. – A tymczasem przyjdź na kolację.
– Dziękuję. Z przyjemnością.
Logan wciąż chciał im zadać wiele pytań. Pod nieobecność rodzeństwa
chętnie pozna lepiej swoich rodziców. Honor też nie będzie, pomyślał, ale
nie powinien poświęcać jej tyle uwagi. W końcu nie dla niej tu przyjechał.
Rozum podsuwał jedno, a jego ciało wciąż pamiętało narzeczoną brata.
Honor nie mogła znaleźć sobie miejsca. W oczekiwaniu na przyjście
Keatona zapaliła świece, ułożyła kwiaty i kilka razy sprawdziła nakrycie
stołu.
Na pierwszy rzut oka idealnie. Nie mogła się jednak oprzeć wrażeniu,
że stoi u progu wielkich zmian.
To ją przerażało. Chwila zapomnienia i wszystkie plany runą jak domek
z kart.
Dzwonek do drzwi. Keaton, jedyna osoba, która nie musiała się
anonsować przez konsjerżkę na dole. Już w progu rzuciła mu się na szyję.
– Tęskniłam za tobą.
– Widzieliśmy się dzisiaj – powiedział, uwalniając się z jej objęć.
– Ale nie sam na sam. Ostatnio nie mamy dla siebie czasu. – Sądząc po
jego minie, oczekiwała zbyt wiele. – Przepraszam. To był męczący dzień.
Napijesz się czegoś?
– Przyniosłem wino. – Podał jej butelkę merlota i wszedł do salonu.
Skrzywiła się, widząc na etykiecie kraj pochodzenia. Nowa Zelandia.
Ostatnio ten kraj ją prześladuje.
– Dobrze pachnie.
– To lazania. Merlot świetnie do niej pasuje.
Przyniosła z kuchni dwa kieliszki. Keaton otworzył wino i je napełnił.
Usiedli ramię w ramię na kanapie.
– Miło by było robić tak dzień w dzień po pracy – zauważyła
z westchnieniem.
Zignorował jej aluzję do wspólnego zamieszkania. Wrócił do
problemów, jakie mieli ostatnio z jednym z hurtowych dostawców
w wykańczanej pod klucz przestrzeni komercyjnej.
Honor kochała Keatona, podziwiała jego etykę pracy, ale irytowała ją
umiejętność unikania odpowiedzi na całkiem proste pytanie.
– Ma to swoje dobre strony – przyznał wreszcie i cmoknął ją w czubek
nosa.
– Niezbyt to zachęcający sposób na dopieszczenie narzeczonej –
powiedziała i pocałowała go.
Włożyła w pocałunek całą siebie: poczucie winy z powodu ostatniej
nocy, nadzieję, że nie zniszczyła wątłej więzi z Keatonem.
Nie zareagował, a ona zastanawiała się, czy nie jest zbyt natarczywa.
Keaton lubił zachowywać dla siebie inicjatywę. Zawsze się
podporządkowywała, teraz ją to rozzłościło.
Dlaczego nie porwie jej w ramiona, nie weźmie na tej kanapie? Nie
widzieli się przez parę dni z powodu konferencji, potem wybuchła afera
z Loganem. Czemu nie szuka u niej pocieszenia?
Seks jest świetnym sposobem na rozładowanie napięcia. Ale kiedy go
całowała, czuła niechętny dystans. Gdzie się podziało pożądanie, gdzie
dzikie żądze?
Czy kiedykolwiek miał je w sobie?
Nie chciała teraz poddawać w wątpliwość ich relacji. Wszystkie plany
na przyszłość się z nią wiązały. Wcześniej niczego nie kwestionowała,
obiekcje pojawiły się, gdy przespała się z Loganem.
Ale nie! Nie wolno jej tak myśleć. Przecież szczerze wierzyła, że to jej
stateczny, trochę nudny narzeczony przebrał się i odegrał rolę
nieznajomego, aby ożywić ich związek.
Odsunęła się i pociągnęła łyk wina. Tylko wmawia sobie, że nie
zauważyła różnic w zachowaniu. Zmiany jej się spodobały, dlatego nawet
nie próbowała ich wyjaśnić.
Zdradziła Keatona, oto prawda. Uważała się za lepszą od matki,
tymczasem była jej nieodrodną córką. Osoba bardziej moralna przyznałaby
się do wszystkiego, zerwała zaręczyny i złożyła wypowiedzenie
w Richmond Developments. Ale wtedy straciłaby wszystko.
Keaton westchnął, a ona spojrzała na niego z niepokojem. Nigdy nie
okazywał słabości. Przenigdy.
– Dobrze się czujesz?
– Myślisz, że on jest tym, za kogo się podaje?
– Logan?
– Nie mam innych braci, którzy powstali z grobu. Tak, Logan.
– Zrobił na mnie dobre wrażenie. – Zawahała się. – Czemu uważałeś, że
nie żyje?
– Sam nie wiem. Kilka razy słyszałem, wiele lat temu, jak mama
i ojciec o nim rozmawiali. Mówili o utraconym dziecku. Uznałem, że umarł
jako niemowlę. Ten temat sprawiał im ból, więc ich nie wypytywałem.
Mieli tylko jedno zdjęcie nas obu, krótko po urodzeniu.
– Wciąż je mają?
– Mama trzyma je w sypialni, w toaletce. Uznałem to za lekko
makabryczne, ale widać nigdy nie straciła nadziei na jego odnalezienie.
– No i teraz wrócił.
– Nic nie jest przesądzone, ale chyba masz rację. Klamka zapadła. Przez
całe życie starałem się zrekompensować rodzicom śmierć jednego
z bliźniaków. Pracowałem za dwóch, aby wypełnić lukę w ich życiu. Teraz
myślę, że na próżno.
– Och, Keatonie, mylisz się. Rodzice cię uwielbiają. Wiedzą, jak dużo
dla nich robisz. Są z ciebie dumni. Jakże by mogło być inaczej?
Posłał jej smutny uśmiech, tak podobny do uśmiechu brata bliźniaka, że
serce jej się ścisnęło. Biedny Keaton, pomyślała ze współczuciem. Nigdy
nie zastanawiała się, skąd się bierze jego ambicja i pracoholizm. Uważała je
za normalne, bo sama była do niego podobna. Stawiali sobie cele i robili
wszystko, żeby je osiągnąć. A Keaton gdzieś w głębi ducha pozostał
chłopcem, który nade wszystko pragnie akceptacji i uznania rodziców.
Zaskoczyło ją to spostrzeżenie.
Pojawienie się brata bliźniaka zmieniło jego sytuację. Uznał, że Logan
rości sobie pretensje do jego pozycji w rodzinie oraz firmie. Mogła sobie
wyobrazić, jak bardzo był zaniepokojony. Uświadomiła sobie, że pod
żadnym pozorem nie może się przyznać do nocy spędzonej z jego bratem.
To by go zdruzgotało. Nie pokazałby po sobie, jak bardzo go zraniła.
Pracowałby ze zdwojoną energią i zachowywał się jak zwykle. Jednak
w duszy cierpiałby straszliwie, jak potępieniec.
W kuchni brzęknął minutnik.
– Kolacja gotowa – powiedziała spokojnym głosem, ale wewnątrz
dygotała. – Zapraszam do stołu.
– Mogę ci pomóc?
– Dziękuję, weź sałatę. Ach, i postaw na stole butelkę i kieliszki.
Dzisiaj wino dobrze nam zrobi.
– Masz rację. – Uśmiechnął się z wdzięcznością.
Przy kolacji rozmawiali o sprawach firmy, a Honor opowiadała
o konferencji. Dopiero przy sprzątaniu ze stołu i wkładaniu naczyń do
zmywarki wróciła do wątków prywatnych.
– Tak sobie pomyślałam – zaczęła. – Wyznaczmy datę ślubu.
Prawdziwą. I to prędko. Nie potrzebujemy hucznego wesela. Wystarczy mi
prywatna ceremonia w posiadłości twoich rodziców, w sali balowej
wychodzącej na jezioro. Co o tym sądzisz?
– Latem w przyszłym roku?
– Jeśli jutro wystąpimy o zezwolenie na zawarcie małżeństwa, możemy
się pobrać wcześniej, pod koniec stycznia lub na początku lutego. Skromna
uroczystość w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół, zimny bufet zamiast
wielkiego przyjęcia. Nie musimy balować w gronie ludzi praktycznie nam
nieznanych.
– Mówisz tak, jakbyś wszystko miała przemyślane.
Zwlekał z odpowiedzią, a w niej narastała frustracja.
Czy Keaton nie chce przypieczętować ślubem ich związku? Nie ma
zamiaru zrealizować tego, co uważała za ich wspólny plan?
– Oczywiście, że zastanawiam się nad przyszłością – odparła
poważnie. – Powinniśmy wyznaczyć termin ślubu, Keatonie. Wóz albo
przewóz.
– Styczeń to zdecydowanie za szybko. – Kiedy zaczęła protestować,
uniósł rękę. – Poczekaj, wysłuchaj mnie. Oboje mamy za dużo na głowie,
żeby rozpocząć przygotowania do ślubu w przyszłym miesiącu. Poza tym to
byłoby nie w porządku wobec mamy. Wiesz, jak lubi planować wielkie
imprezy. Dla niej to połowa przyjemności.
Honor odebrała jego słowa jak cios. Zadowolenie matki jest dla niego
ważniejsze niż jej szczęście?
Od razu zawstydziła się, że jest tak małostkowa. Nancy, ciepła
i kochająca kobieta, przyjęła ją do rodziny z otwartymi ramionami,
a Keaton z pewnością nie zamierzał zepchnąć narzeczonej na drugi plan.
– Nie chcesz się ze mną ożenić?
– Chcę. I nie opuszczę cię aż do śmierci. Widzisz, ćwiczę już słowa
przysięgi.
Uśmiechnęła się do niego. Czasem potrafił ją rozczulić do łez. A jednak
data nie została ustalona.
– Prześpijmy się z decyzją – zaproponował.
Przytulił ją i zamierzał pocałować, ale w ostatniej chwili Honor
odwróciła głowę i wtuliła twarz w jego ramię.
Nie mogła się powstrzymać. Nie oczekiwała połowicznych deklaracji
i letnich uczuć. Miała prawo do miłości, która przepełnia serce. Do seksu,
od którego kręci się w głowie. Jeśli się pocałują, będzie to grzeczne i bez
ognia. O łóżku wolała nie myśleć.
Wciąż miała w pamięci dotyk Logana, od którego traciła oddech. Jest
wredną małpą i zasługuje na potępienie, jednak w tej chwili nie stać jej na
nic więcej.
– Już późno – powiedziała z żalem i oswobodziła się z uścisku.
– Chcesz, żebym poszedł? – zdziwił się Keaton.
– Przepraszam, jestem zmęczona. Dzisiaj wolę zostać sama.
Keaton zacisnął usta. W ten sposób wyrażał niezadowolenie czy
irytację.
– Czasem trudno cię zrozumieć, Honor. Przed chwilą naciskałaś na
ustalenie daty ślubu, a teraz mnie wypraszasz? To kara, bo nie zgodziłem
się na ślub za miesiąc?
– Absolutnie nie! Przepraszam, nie powinnam tak naciskać. Wiem,
wiele masz na głowie. Jestem zmęczona. Zobaczymy się jutro w pracy.
– Jasne.
Odwrócił się, ale widać było, że jest na nią rozgniewany. Ona też
byłaby zła na jego miejscu.
– Keaton? – zawołała.
Zatrzymał się i odwrócił.
– Tak?
Nagle poczuła się nieznośnie bezbronna. Przekroczyła granicę i nie ma
powrotu do wcześniejszego stanu. Może powinna się przespać z Keatonem,
ale z jakiegoś powodu czuła, że byłoby to dla niego większą zniewagą niż
odmowa.
– Między nami wszystko w porządku?
Spotkali się wzrokiem, przez chwilę narastała cisza.
– W porządku – mruknął.
I wyszedł.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Prawie nie spała, a kiedy następnego dnia rano pojawiła się w firmie,
stwierdziła z irytacją, że w jej pokoju siedzi nieproszony gość.
Kanapy przesunięto i wstawiono dodatkowe biurko. Zmarszczyła brwi,
ale na widok Logana Parkera ziemia uciekła jej spod stóp.
Jak to jest, że poznała go od razu, a przedwczoraj pomyliła go
z Keatonem? Inaczej trzyma głowę i ramiona? Na pierwszy rzut oka bracia
są nie do odróżnienia, a jednak w głębi duszy była pewna, że mężczyzna
w biurze nie jest jej narzeczonym.
– Co robisz w moim pokoju?
– Naszym pokoju – odparł spokojnie i skierował wzrok na ekran
komputera.
– Nie mówisz serio?
– To nie mój pomysł. Douglas wyznaczył mi pomieszczenie, które
wymaga przeróbek, więc umieścił mnie tu czasowo.
– Nie było innych opcji?
Logan wskazał dłonią na przestronną salę, w której każdy kawałek
miejsca zajęty był przez jej zespół projektantów.
– Z pretensjami idź do szefa.
– Z pewnością pójdę. – Odwiesiła płaszcz i usiadła przy biurku.
Włączyła komputer, ale przeszkadzała jej obecność Logana po drugiej
stronie pokoju.
W końcu miała dość.
– Wyjaśnij mi, co tu właściwie robisz?
Logan zamknął laptop i zwrócił się ku niej.
– Wczoraj Douglas spędził sporo czasu, tłumacząc mi strukturę
Richmond Developments i zasady jej działania. Zaciekawiło go, co robię
w Nowej Zelandii i poprosił mnie o konsultacje, a może nawet
przeniesienie tu pewnych rozwiązań z mojej firmy. Jesteś dyrektorką działu
projektowego, dlatego uznał, że powinniśmy się wymienić
doświadczeniami.
– Nic mu nie powiedziałeś?
– O czym? Nie znam cię i nie wiem, czym dokładnie się zajmujesz.
Zadrżała, czując spojrzenie jego szarych oczu. Przypomniało jej się, że
podczas seksu też nie odrywał od niej wzroku.
– No właśnie. – Jednak była bardziej zdenerwowana, niż chciała
przyznać.
– Jak się udała wczorajsza kolacja?
Powiedział to obojętnie, ale drgał mu mięsień z boku szczęki. Nie jest
takim luzakiem, jakiego chce udawać, pomyślała z zadowoleniem.
– Spędziliśmy z Keatonem cudowny wieczór – skłamała.
Nie przyzna się przecież, że było drętwo i skończyli każde we własnym
łóżku.
– A ty? Kolacja z rodzicami spełniła twoje nadzieje?
– Nadzieje na co? – zdziwił się.
– Powitanie zaginionego syna. Sam wiesz.
Natychmiast pożałowała swojej uszczypliwości. Uznała go za winnego
emocjonalnych problemów Keatona, a przecież nie Logan je stworzył.
– Było bardzo miło. Mają piękny dom.
– Tam dorastali Keaton i Kristin. Pewnie czułeś się dziwnie, kiedy
zobaczyłeś, czego zostałeś pozbawiony – zauważyła łagodnie.
– Miałem szczęśliwe dzieciństwo. Dach nad głową i miłość licznej
rodziny. Mama i dziadkowie dbali, żeby mi niczego nie brakowało.
Zapadła niezręczna cisza.
– Nad czym teraz pracujesz? – spytała Honor.
– Douglas dał mi plany budynków, które kupiliście w zeszłym miesiącu.
– Ten nabrzeżny kwartał?
– Zgadza się.
– No i? – Wyciąganie z niego informacji przypomina wyrywanie zębów.
– Studiuję plany, strukturę terenu, historyczne raporty inżynieryjne.
– Przecież są już plany nowej zabudowy? – zdziwiła się.
– Douglas jest otwarty na konserwację i przebudowę, zamiast
wyburzania i stawiania nowych budynków.
– Pod koniec miesiąca wkracza ekipa zatrudniona do wyburzania.
– To mi daje dużo czasu na kontrpropozycję.
Rzucił jej znaczące spojrzenie – bądź tak dobra, zamknij się i pozwól
mi pracować. Zaczerwieniła się.
– Tylko stracisz czas na projekt, który nie zostanie wykorzystany.
– Może tak, może nie. – Nonszalancko wzruszył ramionami. – Nie mam
w tym żadnego interesu, więc nic nie stracę. Myślę, że Douglas może być
zaskoczony, jak potencjalnie korzystne jest takie rozwiązanie.
Logan nie zwykł unikać konfrontacji, a pasywno-agresywne
zachowanie Honor zaczęło mu działać na nerwy. Nie jest czarnym
charakterem i nie będzie posypywać głowy popiołem.
– Duży brylant – powiedział, wskazując na pierścionek.
Zbladła i zaczęła nerwowo przekręcać pierścionek na palcu.
– Wyjaśnisz mi, gdzie go ukryłaś dwa dni temu?
– Zdjęłam po przyjściu do pokoju – odparła, czerwieniejąc.
– Domyślam się, że wzięłaś mnie za mojego brata.
W jego głosie nie dało się wyczytać emocji, które nim targały.
Świadomość, że przespał się z narzeczoną Keatona, nie dawała mu spokoju
od chwili, gdy zostali sobie formalnie przedstawieni. Brat bliźniak nie był
dobrze do niego nastawiony, a Logan nie chciał dawać mu powodu do
śmiertelnej nienawiści.
– Oboje jesteśmy… Ostatnio gorzej… Ostatnio jesteśmy
przepracowani, nie mamy dla siebie czasu. Miałam nadzieję, że przyszedł
do hotelu zrobić mi niespodziankę. Wiedział, że jestem tam na konferencji
architektów. Chcieliśmy trochę ożywić nasz związek.
Logan nic nie mówił, wiła się pod jego wzrokiem. Wczoraj był
wściekły na nią, na siebie, na całą tę idiotyczną sytuację. Nigdy mu się nie
zdarzyło przespać z nieznajomą. Nie korzystał z ofert przygodnego seksu.
Gdyby oddał jej kartę w recepcji, jak powinien był zrobić, nic z tego nie
miałoby miejsca i jej zapach nie stanowiłby tortury, bo przypominał
o owocu zakazanym.
Jak mogła nie dostrzec różnicy?
– Nie zauważyłaś mojego akcentu?
– W pokoju prawie nie rozmawialiśmy, a tłumaczyłam sobie, że Keaton
wczuł się w rolę.
– W rolę? – Pokręcił głową z niedowierzaniem. – A co teraz? Powiesz
mu?
Z trudem przełknęła ślinę.
– Ja… nie wiem. Naprawdę byłam pewna, że mam randkę
z narzeczonym, a nie obcym facetem poderwanym w barze. Nigdy
wcześniej mi się to nie zdarzyło.
– Mnie także. Czego chcesz? Mamy udawać, że to się nie stało?
– Tego sobie życzę – przyznała sztywno.
Spojrzał na nią i natychmiast przypomniał sobie, jaką ma delikatną
skórę, jaka jest zmysłowa i spragniona pieszczot. Podniecił się, a tego mu
z pewnością nie trzeba. Już myślenie o niej było niebezpieczne, a co będzie,
jeśli jej niechcący dotknie?
Jak do diabła wytrzyma z nią w tym samym pokoju, a jeszcze od czasu
do czasu zobaczy ją w towarzystwie Keatona?
Zasłużył na karę, ale to doprawdy są tortury.
– W porządku. Spotkaliśmy się wczoraj w gabinecie Douglasa.
– Możesz to zrobić? – Nadzieja rozjaśniła jej twarz.
– Mogę. Muszę. Oboje musimy. Chyba nie do końca rozumiesz, że dla
mnie to też ryzyko. Kiedy odkryłem, że jestem kimś innym, niż myślałem,
straciłem grunt pod nogami. Masz pojęcie, jakie to uczucie?
Spojrzała na niego ze współczuciem, tymczasem ostatnie, czego chciał
od Honor Gould, to litość. Jeśli zaczną od początku, z czystą kartą, może
wypracują jakiś rodzaj koegzystencji.
– Ona trzymała wycinki prasowe na temat mojego porwania.
Wyobrażasz sobie? Nie chcę zmarnować szansy na poznanie prawdziwej
rodziny. A wracając do twojego pytania, tak, potrafię wymazać
wspomnienia, udawać, że tamta noc nigdy się nie zdarzyła.
– Przepraszam cię. – Zawstydziła się. – Myślałam tylko o sobie. Nie
zastanawiałam się nad twoją sytuacją.
– A więc oboje się zgadzamy?
– Tak, mamy układ. – I wyciągnęła do niego rękę.
Uścisnął ją, ale nie był przygotowany na fizyczną reakcję, kiedy jej
dotknął. Będzie diabelnie trudno, pomyślał.
W tej chwili Douglas Richmond wpadł do pokoju, a oni odskoczyli od
siebie jak dzieciaki przyłapane z ręką w słoiku z ciasteczkami.
– Dogadujecie się? Dobrze, dobrze. Przepraszam, Honor, nie
uprzedziłem cię. Przejściowo dokwateruję ci Logana. Skoro macie ściśle
współpracować, uznałem to za dobre rozwiązanie. Jakieś obiekcje?
– Wolałabym zostać poinformowana o tym przed faktem, ale jestem
gotowa gościć pana Parkera podczas jego pobytu w Seattle.
– Pobytu w Seattle? – prychnął Douglas. – Czekaliśmy trzydzieści
cztery lata na odzyskanie syna. Jeśli testy DNA potwierdzą jego tożsamość,
oboje z Nancy zrobimy wszystko, żeby go zniechęcić do wyjazdu. Zachęcaj
go do pozostania z nami, Honor. Wiesz, jak ważna jest dla nas rodzina.
Logan zauważył, że zesztywniała. Jej najgorszy koszmar – nie tylko
udręka z powodu błędu, ale i perspektywa ścisłej współpracy w najbliższej
przyszłości.
Nieustanny stres i pokusa.
– Możesz na mnie polegać, Douglasie. Zrobiłabym wszystko dla waszej
rodziny.
– Naszej rodziny – podkreślił Richmond. – Należysz do rodziny, Honor.
Logan ma szereg ciekawych pomysłów, jak możemy rozwijać firmę.
Wciągnij go do bieżącej działalności, powinien poznać nasz sposób
działania od podszewki. A teraz chciałbym, żebyśmy się razem wybrali na
nabrzeże. Logan powinien obejrzeć budynki w terenie.
– Pozwól, zatrzymajmy się przed hotelem. Chciałbym wziąć z pokoju
aparat fotograficzny. Potrzebne mi zdjęcia o dużej rozdzielczości.
– Oczywiście. Honor, jesteś wolna?
Logan podejrzewał, że jej kalendarz jest wypełniony, ale szef i tak
będzie oczekiwał, że wszystko rzuci i do nich dołączy.
– Mam czas teraz, ale muszę wrócić przed południem, wtedy jestem
umówiona na spotkanie – powiedziała po sprawdzeniu rozkładu dnia na
ekranie komputera.
– Świetnie. – Douglas zatarł ręce. – Widzimy się o dziesiątej na
podziemnym parkingu. – I wybiegł.
– Zawsze taki jest? – spytał Logan.
– Pytasz, czy oczekuje całkowitej dyspozycyjności? Tak.
– I nie zapytał o zgodę, kiedy kazał dostawić biurko?
– Nie musiał. Jestem najemnym pracownikiem.
– Jesteś zaręczona z moim bratem. Douglas powiedział, że należysz do
rodziny.
– To prawda i lepiej o tym pamiętaj. Nie tylko ty nie chcesz stracić
wszystkiego.
Razem wyszli z biura i skierowali się do wind.
Honor zdawała się coś rozważać i wreszcie zapytała:
– Czy Douglas rozmawiał z Keatonem o implementowaniu nowych
pomysłów w Richmond Developments?
– Wczoraj nie. A zresztą, jeśli pamiętam, mieliście inne plany na
wieczór. Kristin też.
– Nie uważasz, że jako jeden z głównych menedżerów powinien być
poinformowany? Dla Douglasa i Nancy jesteś nową błyskotką, patrzą
w ciebie jak urzeczeni, ale Keaton pracuje w firmie, odkąd skończył studia.
– Przyjechałem do Seattle z nadzieją, że odnajdę rodzinę, ale
i z pomysłem na nowy biznes – oznajmił Logan zaskoczony
niespodziewanym atakiem. – Nie zamierzam nikogo wysadzać ze stołka.
– Może warto przypomnieć o tym Douglasowi? Ma tendencje do
gonienia za najnowszym pomysłem kosztem wszystkiego i wszystkich.
– Racja. Przy pierwszej okazji zwrócę mu na to uwagę.
Wysiedli z windy, a ich kroki były tak zsynchronizowane, jakby robili
to od lat. Ciekawe, czy między nią a Keatonem również panuje harmonia,
pomyślał Logan.
– Kierowca zaraz podjedzie.
– Douglas nie prowadzi samochodu? – zdziwił się.
– Douglas nie robi sam niczego, za co może zapłacić komuś innemu –
powiedziała.
– Zawsze wolę robić sam to, co potrafię. Dzięki temu czuję się bardziej
niezależny.
– Ja też – przyznała.
– Podejrzewam, że mamy o wiele więcej z sobą wspólnego – zauważył.
I temperatura między nimi niebezpiecznie wzrosła.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
– Lepiej nic nie mów – ostrzegła, gdy limuzyna wjechała na podziemny
parking. – Jest Douglas. Idealnie w porę.
Logan miał wrażenie, że o mały włos nie dodała „dzięki Bogu”.
Przytrzymał drzwi dla Honor oraz ojca i zajął miejsce obok niej. Wcisnęła
się w kąt.
Douglas sprawiał wrażenie, jakby nie był świadomy napięcia między
nimi.
Na krótko zatrzymali się w hotelu po aparat Logana, po czym pojechali
do kwartału na nabrzeżu, otoczonego niskimi biurowcami i kamienicami
mieszkalnymi.
Logan od razu zaczął pstrykać zdjęcia otoczenia, po czym skupił się na
budynkach przeznaczonych do wyburzenia. Ceglane mury otoczone
tymczasowym ogrodzeniem sprawiały przygnębiające wrażenie, ale oczami
wyobraźni widział, jak odzyskują blask, kiedy w miejsce wybitych szyb
wstawi się nowe okna.
Nie zwracał uwagi na Douglasa i Honor, krążył po terenie i robił
dokumentację. Kiedy zatrzymał się na chwilę, zobaczył, że ojciec
obserwuje go z uśmiechem.
– Kochasz swoją pracę, prawda? Masz to wypisane na twarzy.
– Jestem miłośnikiem historii. Pragnę zachować miejsca z atmosferą,
takie jak ten zakątek. Szukam metod, aby wykorzystując oszczędne środki,
przywrócić im pierwotne piękno, a jednocześnie zadbać o to, żeby
odpowiadały wymaganiom nowoczesności i były przyjazne dla środowiska.
Powiedz mi więcej o zabudowie. Kiedy powstała i jakie było jej pierwotne
przeznaczenie?
Douglas zaczął opowiadać, jak to przez ostatnich sto pięćdziesiąt lat
okoliczne budynki przeznaczone były głównie na składy i magazyny.
Logan kiwał głową i chłonął informacje. Palce go swędziały, by zacząć
szkicować. Wszystkie pomysły najpierw przelewał na papier, stara szkoła.
Potem skanował szkice i zdjęcia do laptopa, wprowadzał do programu
niezbędne dane i przechodził na projektowanie komputerowe. Oczywiście,
będzie musiał skonsultować swoje pomysły z zespołem projektantów
w biurze, kilkukrotnie sprawdzić obliczenia, ale w jego głowie już się
rodziły setki obrazów.
Jeśli przekona do swojej wizji Douglasa, może pchnie Richmond
Developments na nowe tory, a wtedy życie będzie jeszcze piękniejsze.
Przyjazd tu był ryzykowny – zarówno z powodów osobistych, jak
i zawodowych – jednak miał poczucie, że znalezienie rodziny jest
największym wyzwaniem, przed jakim kiedykolwiek stanął.
W domu miał fantastyczny zespół menedżerów i pracowników. Polegał
na nich. Mógł zrobić sobie dłuższy urlop i nawiązać kontakt z krewnymi.
Im dłużej krążyli po opuszczonych budynkach, tym wyraźniej
wyczuwał, że Honor nie może się doczekać powrotu do biura. Postanowił,
że wróci tu na cały dzień, a tymczasem nie chciał się jej narazić.
– Mam wszystko, czego potrzebuję. Dziękuję, że mnie tu zabraliście –
oznajmił i schował aparat.
– Fajnie było patrzeć, jak pracujesz – skomplementował go Douglas. –
Patrzysz na wszystko okiem artysty, choć mam wrażenie, że pomijasz
aspekt praktyczny.
– Myślę o jednym i o drugim, zapewniam cię, ale do pewnego stopnia
masz rację. Jeśli nie mam przekonania, że stworzę coś pięknego, nie
zawracam sobie tym głowy.
– Trochę jak z kobietą. Warto się starać dla dziewczyny swoich
marzeń – roześmiał się Douglas.
– Coś w tym stylu. Honor, zapewne masz już gotową paletę kolorów dla
planowanej zabudowy?
– Oczywiście. Mój zespół od miesiąca pracuje nad tym projektem.
Była zirytowana. Cały miesiąc pracy i projekt mógłby pójść do kosza?
– Jeśli będziesz miała czas po południu, chciałbym zobaczyć rysunki.
– Nie mam czasu. – Jej ostry ton zwrócił uwagę przyszłego teścia.
– Może jutro rano?
– Mój asystent pokaże ci plany zaraz po powrocie.
Narzuciła wyraźny dystans. Wszedł na jej terytorium, więc dała mu
znać, że nie jest tu mile widziany.
Ruszyła przodem do limuzyny i zajęła miejsce tyłem do szofera.
– Świetna dziewczyna – mruknął Douglas. – Czasem jednak myślę, czy
nie są z Keatonem zbyt podobni, aby stworzyć prawdziwie szczęśliwe
stadło.
– Dlaczego? – zdziwił się Logan.
– Oboje poświęcają całą energię na wspinaczkę po korporacyjnej
drabinie, a zapominają o tym, że nad związkiem też trzeba pracować. Mam
wrażenie, że utknęli na etapie umawiania się na randki i nic z tego nie
wynika. Nancy radzi, żebym się nie martwił, ale mam wrażenie, że to tylko
pozory. A przecież oboje zasługują na szczęście.
Logan nie wiedział, jak zareagować, więc milczał. Douglas zajął
miejsce w limuzynie, a on siadł obok ojca, naprzeciwko Honor. Wyczuł, że
jest niezadowolona, bo będzie musiała patrzeć na niego przez pół godziny,
przez całą drogę powrotną.
Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie znajdzie się jak najdalej od
Logana.
Jest stanowczo zbyt atrakcyjny. Podczas inspekcji lokalnej, zamiast
patrzeć na budynki, nie mogła oderwać od niego wzroku. Studiowała wyraz
jego twarzy i zastanawiała się, co się dzieje w jego głowie. Miał minę,
jakby oglądał najbardziej fascynujące miejsce na świecie.
Ilekroć spotykali się wzrokiem, czuła się tak, jakby jej dotknął. To nie
Keaton, powtarzała sobie.
Wczoraj po wyjściu narzeczonego nie mogła spać. Miała wyrzuty
sumienia, bo odprawiła go do domu, a jednocześnie rozpaczliwie tęskniła
za jego bratem bliźniakiem. Seks nigdy nie był dla niej ważny, tymczasem
tamta noc w hotelu…
Nie! Stanowczo nie powinna o niej myśleć. Jej postępek był naganny.
W głębi duszy czuła, że nie może się kochać z Keatonem, dopóki stoi
między nimi ten okropny sekret.
Logan zgodził się zachować milczenie, ale czy mogła mu wierzyć? To
nie był drobny grzeszek w rodzaju kradzieży bułki w sklepie, gdy mama nie
miała pieniędzy na jedzenie. Podejrzewała zresztą, że właściciel sklepu
celowo przymykał na to oko. Był dobrym człowiekiem i widział, że jej
mama nie zawsze była w stanie zaopiekować się swoim dzieckiem.
Zamrugała i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że Douglas coś do niej
mówi.
– Przepraszam, zamyśliłam się.
– Prosiłem, żebyś wzięła z sobą Logana. Masz naradę z nowym
dostawcą ekologicznych okładzin ściennych?
– Tak, ale zamierzałam podesłać Loganowi Steve’a z paletą kolorów,
o którą prosił.
– Ma ważniejsze rzeczy do zrobienia niż studiowanie kolorystyki –
upierał się Douglas. – Chcę, żeby jak najszybciej poznał firmę.
– Przepraszam – przerwał im Logan. – Jestem trochę zmęczony jet
lagiem. Chciałbym dziś popracować nad nowymi koncepcjami, a jutro
przez cały dzień będę do dyspozycji Honor.
Cały dzień? Wzdrygnęła się. Jak ma pracować, jeśli będzie się wciąż
rozpraszać?
– W porządku – powiedziała tonem, który świadczył, że nic nie jest
w porządku. – Wybaczcie, ale mam spotkanie.
Prawie biegiem udała się do sali konferencyjnej. Dopiero przy drzwiach
zdała sobie sprawę, że zostawiła w swoim gabinecie laptop i notatki. Już
nie moim, pomyślała kwaśno. Dzielę go z Parkerem. Zawróciła i tuż przed
gabinetem wpadła na Logana.
Przytrzymał ją, by nie upadła, ale odskoczyła jak oparzona.
– Przepraszam, gapa ze mnie. Nie patrzę, gdzie idę.
– Nic się nie stało. Steve powiedział, że na pewno będzie ci potrzebny
na spotkaniu. – Podał jej laptop.
Sprawdziła, czy w kieszeni torby są potrzebne papiery i uspokoiła się.
Jej asystent jak zwykle był niezawodny,
– Dziękuję. I do zobaczenia jutro.
Nie czekała na odpowiedź. Niech go szlag trafi, czy musi być taki miły?
Mimo twardych postanowień przelotny kontakt z Loganem odbierał jej
dech, a ciało oblewało się żarem. Co się z nią dzieje? Przecież ma
narzeczonego, mężczyznę niemal identycznego z tym, od którego uciekała,
a nigdy nie doświadczyła podobnej reakcji.
„Niemal” czyni wielką różnicę, pomyślała.
Tak, kochała Keatona i zamierzała wyjść za niego za mąż. Był
przystojny, mądry, a czasem przejawiał poczucie humoru, które ją
rozśmieszało. Jednak nigdy nie rozpalił jej w taki sposób jak Logan.
Dlaczego?
Przez całą drogę kręciła pierścionkiem i wciąż nie mogła się skupić.
Dopiero po przyjściu dostawcy udało jej się wrócić do roli głównej
projektantki firmy budowlanej.
Pewnego dnia ona i Keaton będą zarządzać Richmond Developments,
razem, jako mąż i żona. Jak Douglas i Nancy. Uda im się, bo myślą
i działają w podobny sposób. Mają te same marzenia i wizje.
To jest droga do bezpiecznej przyszłości. Nie wolno o tym zapominać.
Logan siedział przy laptopie, gdy do gabinetu weszła Kristin.
– Tu jesteś? – zdziwiła się. – Szukam Honor.
– Ma naradę z dostawcami. Coś przekazać?
– Nie, później ją złapię. – Zajrzała mu przez ramię. – Czy to nie są
zdjęcia z naszego nowego terenu?
– Ojciec mnie tam dzisiaj zabrał. Staram się go przekonać do
zachowania większości oryginalnej zabudowy.
– Naprawdę? Strata czasu. Nie zajmujemy się renowacją budynków. To
zbyt wiele kosztuje.
– A jednak spróbuję.
– Zaufaj mi, wiem, co mówię. Nie na darmo odpowiadam za dział
finansowy. Wyburzenie i budowa nowych domów daje szybszy zwrot
kapitału niż przebudowa.
Stanęła pośrodku pokoju, skrzyżowała ręce na piersi i spoglądała na
niego zaczepnie, jak poprzedniego dnia.
– Czasem nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy – zauważył.
– Czy ty w ogóle jesteś z nami spokrewniony?
– Tego jestem pewien. – Roześmiał się. – Nie wiesz, czy przyszły już
wyniki DNA?
– Badań nie przyspieszą nawet miliony taty. Trzeba poczekać jeszcze
kilka dni, choć ojciec zachowuje się tak, jakby nie potrzebował żadnych
dowodów.
– A ty?
– Wyglądasz jak mój brat, ale wrażenie mija, kiedy otwierasz usta. –
Opuściła ręce i usiadła w fotelu naprzeciwko biurka.
– A jednak w głębi serca – postukał się po piersi – jestem twoim bratem.
Dziwne?
– Czego chcesz? Zostaniesz w Seattle? Wejdziesz do zarządu Richmond
Developments?
– Nic nie jest przesądzone – przyznał. – Mam świetną ekipę we własnej
firmie, ale pańskie oko konia tuczy. Stworzyłem ją od zera i nie chciałbym,
żeby coś się zmieniło, bo za długo jestem nieobecny.
– Myślałeś o karierze w polityce? Odpowiadasz tak, żeby nic nie
powiedzieć.
– Racja. Należy ci się coś więcej. Prawdę mówiąc, chciałbym i tu
znaleźć dla siebie miejsce, jeśli nikomu nie nastąpię na odcisk. Wiem, że
oboje z Keatonem pracujecie w Richmond Developments od ukończenia
studiów, a może wcześniej.
– No i?
– Nie chcę być facetem, który przychodzi ostatni i spija śmietankę.
A jednocześnie z racji urodzenia powinienem być częścią mojej rodziny
i tej firmy.
– Rozumiem. Dopóki nie wrócą wyniki testu, tkwisz w martwym
punkcie. Jaki masz układ w Nowej Zelandii? Wziąłeś urlop na czas
określony czy mianowałeś kogoś na zastępstwo?
– Na razie mam trzymiesięczny urlop.
– To dla ciebie naprawdę istotne. – Kirsten przyjrzała mu się z uwagą. –
Nie chodzi tylko o kontakt z najbliższymi krewnymi. Próbujesz odnaleźć
nową tożsamość.
Logan poczuł, że opuszcza go część napięcia, z którego nawet nie
zdawał sobie sprawy.
– Dobrze to nazwałaś. Chcę przynajmniej spróbować. Trzy miesiące to
wystarczająco dużo czasu, żeby sprawdzić, czy tutaj pasuję. Jeśli nie, mam
swoje poprzednie życie: nowozelandzkich kuzynów i dobrze prosperującą
firmę. Nie porzucę ani jednego, ani drugiego.
– A jak tamtejsza rodzina przyjęła twoją wyprawę do Ameryki?
– Część martwiła się, że oczernię pamięć matki. W końcu porwała
niemowlę. Większość młodszych osób mnie rozumie. Nie wyrzeknę się ich,
zawsze będę ich kochał i szanował. Babcia jeszcze żyje i dała mi swoje
błogosławieństwo. Nie przestałem być jej wnukiem. I tyle.
– Nasi dziadkowie nie żyją – powiedziała Kristin. – Umarli przed moim
urodzeniem. Keaton był za mały, żeby ich pamiętać. Jak myślisz, czy twoja
babcia by nas zaakceptowała?
– Przyjęłaby was z otwartymi ramionami. Krewni mojego wnuka są
moimi krewnymi. To jej filozofia, podobnie jak wszystkich moich
kuzynów, a jest ich spora gromada.
– Mama i tata są jedynakami, więc nie mamy krewnych. Miło by było
należeć do wielkiej rodziny.
– W takim razie oboje zyskamy, jeśli rezultaty testu będą pozytywne –
stwierdził.
Twarz Kristin złagodniała. Miał wrażenie, że teraz lepiej ją rozumie.
W Richmond Developments jest surową i wymagającą finansistką, ale
prywatnie ceni sobie więzy rodzinne. Też szuka własnego miejsca.
Dostrzegł szansę, że z czasem go zaakceptuje.
– Dobre zdjęcia. Chyba nie robiłeś ich smartfonem? – Kristin zmieniła
temat, dając poznać, że kończy wzajemne zwierzenia.
– Nie. – Pochylił się i wyjął aparat fotograficzny. – Mam go przy sobie,
kiedy dokumentuję nowe zlecenie, ale zabieram też na wycieczki. Nie chcę
przegapić niczego, co może stanowić źródło inspiracji.
Kristin aż się oczy zaświeciły. Chyba mają wspólne hobby! Po paru
minutach rozmowy o fotografii poderwała się z miejsca.
– Powinnam być teraz gdzie indziej, ale mam nadzieję, że wrócimy do
tematu.
– Dziękuję – powiedział Logan i wyciągnął do niej rękę.
– Za co?
– Za to, że nie potraktowałaś mnie jak wroga. Nie jestem nim,
zapewniam cię.
– To nie mnie musisz przekonywać – odparła.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Podczas kolacji w domu rodziców w kolejną niedzielę stało się jasne,
kogo musi do siebie przekonać – Keatona.
Brat bliźniak był tak samo nieufny jak pierwszego dnia i nie przejawiał
najmniejszych oznak akceptacji czy sympatii. W gruncie rzeczy stał się
jeszcze bardziej wrogi.
Honor także trzymała się na dystans, ale miał przekonanie, że jest
równie wyczulona na jego obecność, jak on na każdy jej ruch. Przez cały
wieczór oboje z Keatonem prawie się do niego nie odzywali, do siebie
zresztą też, co zdążył zauważyć.
Sytuacja się zmienia, pomyślał Logan, gdy brat podszedł do niego
z miną świadczącą o determinacji.
– Miło cię widzieć, Keatonie. Nasze ścieżki jakoś się nie przecięły.
Dobrze by było pogadać, jeśli znajdziesz czas.
Logan nie spodziewał się, co usłyszy w odpowiedzi.
– Trzymaj się z dala od mojej narzeczonej.
– Słucham?
– Trzymaj się z dala od Honor. Widzę, jak się na nią gapisz. Ona nie
potrzebuje twojej admiracji. Bądź dżentelmenem, Parker. Łapy przy sobie.
– Mówisz tak, jakbym kiedykolwiek się jej narzucał. – Wyprostował się
i spojrzał na brata nieustępliwie, ale w głowie miał natłok myśli.
Ktoś ich widział w hotelu? Zostaną zdemaskowani? Rodzice nie będą
już tak serdeczni, jeśli się dowiedzą o nocy spędzonej z Honor. Zerknął na
nią.
Rozmawiała z Kristin.
– Nawet teraz nie odrywasz od niej wzroku – syknął Keaton. –
Przestań! Oboje jesteśmy tym zażenowani.
– Bardzo mi przykro. – Logan postanowił unikać otwartej konfrontacji.
Patrzył na Honor, bo wyglądała jak zwykle ślicznie, ale miała w sobie
delikatność i smutek, których wcześniej nie zauważył. Zapragnął ją chronić,
wspierać, aby powróciła ta pewna siebie kobieta, którą poznał. Jednak to
nie jego rolą jest otaczanie jej opieką.
– Honor jest piękna i mądra, trudno jej nie podziwiać. Przepraszam,
jeśli mój zachwyt był niepożądany. Tak się kiepsko złożyło, że ojciec
dokwaterował mnie do jej gabinetu w firmie. Jeśli wam to przeszkadza,
poproszę o przestawienie biurka.
– Słuchaj, muszę się pogodzić z tym, że tata przejściowo stracił
zdolność logicznego myślenia i zafiksował się na pomyśle, że musicie
współpracować. Po prostu ograniczaj się do spraw zawodowych. Nie gap
się na nią jak wygłodniały facet na potrójnego burgera.
– Potrójnego burgera? – Logan nie mógł powstrzymać śmiechu.
– Sam rozumiesz. – Keaton uśmiechnął się krzywo. – Jestem głodny.
Kuchenne eksperymenty mamy nie nakarmią człowieka ze zdrowym
apetytem.
– To może chodźmy po kolacji na burgery? We dwóch. Mielibyśmy
szansę pogadać.
Logan wiedział, że to on powinien zaoferować gałązkę oliwną.
W oczach brata pozostanie intruzem, a jeśli nie znajdzie sposobu na
porozumienie się z nim, trudno będzie odnaleźć się w rodzinie. Ale czy
szczęście brata jest ważniejsze niż jego własne? Tego nie był gotów
rozstrzygnąć.
– Przepraszam cię, jutro mam wczesny lot. Spotkanie biznesowe w San
Antonio, potem Houston, a w następnej kolejności Dallas. Muszę się
przygotować.
– Wobec tego innym razem.
– Jasne. Kiedy wrócę. Wtedy coś ustalimy.
Odwrócił się, by odejść, ale Logan go zatrzymał.
– Nie musisz się niepokoić. Honor jest twoją narzeczoną i nie zrobię
niczego, co mogłoby jej sprawić przykrość.
Keaton spojrzał na niego badawczo, jakby chciał ocenić, czy wziąć jego
słowa za dobrą monetę.
Cokolwiek dostrzegł w swoim niemal lustrzanym odbiciu,
zaakceptował to, bo skinął głową i podał bratu rękę. Wkrótce potem
wyszedł razem z Honor.
Logan patrzył za nimi i zastanawiał się, czy życie nie skonfrontuje go
z oczywistym łgarstwem. Nadal pożądał tej kobiety. Nie przejmował się jej
złośliwymi docinkami w biurze i ostentacyjnym ignorowaniem
w towarzyskich sytuacjach. Czy jej zły humor bierze się ze stłumienia
własnych pragnień? A może rzeczywiście czuje do niego niechęć?
Cokolwiek było między nimi, fakt, że jest narzeczoną brata, powinien
uciąć jakiekolwiek rojenia na temat związku z nią. A tymczasem ogarniała
go wściekłość na samą myśl, że brat jej intymnie dotyka. Nigdy wcześniej
nie czuł takiej palącej zazdrości. To ostrzeżenie, że powinien lepiej
panować nad emocjami.
I nie o samokontrolę tu chodzi, a wyrwanie z serca kiełkującego
uczucia.
Honor Gould jest dla niego owocem zakazanym.
W drodze do domu była milcząca. Keaton wyjeżdża na kilka dni.
Dopóki narzeczony był w pobliżu, nie bała się magnetycznego przyciągania
Logana. A teraz?
Przestań, powiedziała sobie. Jesteś ze szlachetniejszego kruszcu niż
matka, jesteś też ambitna i uparcie dążysz do zrealizowania celów. Logan
nie pokrzyżuje jej życiowych planów. Nie po to pracowała tak ciężko przez
wiele lat, by wszystko stracić z powodu idiotycznej hormonalnej reakcji na
brata swego narzeczonego.
Czeka ją wspaniałe życie u boku Keatona. Zgadzają się we wszystkich
ważnych kwestiach, od ilości dzieci po plany wspólnej pracy. W ich
związku brakowało co prawda namiętności, ale można się bez niej obejść.
Ona nie ma z tym problemu.
A Keaton?
Właściwie nigdy nie zadała sobie tego pytania. Czy zmuszała go, aby
pogodził się z namiastką miłości? Czy będzie szczęśliwy w związku
z kobietą, która może mu ofiarować tylko letnie uczucia?
Nagle zaczęła wszystko kwestionować i nie znalazła odpowiedzi na
stawiane sobie pytania. Było oczywiste, że powinni poważnie
porozmawiać. Jeśli Keaton nie czuje się spełniony, ich małżeństwo nie ma
sensu. Była mu szczerze oddana i życzyła mu jak najlepiej, ale czy dałaby
mu szczęście?
– Wejdziesz? – zaproponowała.
– Odprowadzę cię do drzwi, jak zwykle – odparł.
– Miałam nadzieję na coś więcej.
– Naprawdę?
– Chciałabym porozmawiać o naszej przyszłości.
– Chodźmy więc – westchnął.
Wysiadł z auta i otworzył jej drzwi. Zawsze miał nienaganne maniery.
Bardzo to w nim lubiła, ale przecież nie na tym polega związek. Oboje
zasługują na więcej.
Na górze zaproponowała mu kawę, ale odmówił.
– O czym właściwie chcesz rozmawiać? – zapytał, stojąc w drzwiach
pokoju.
Honor westchnęła. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby nie sprawiał
wrażenia, że jest jedną nogą za drzwiami.
– O nas. Ostatnio mam poczucie, że między nami narasta dystans. Czy
jesteś szczęśliwy, Keatonie?
Zawsze była w stanie poznać, czy jest szczery, ale teraz przymknął oczy
i wydawał jej się bardziej zamknięty niż zwykle.
– Dużo się dzieje, o świcie wylatuję do Teksasu. Czy to naprawdę nie
może poczekać?
– Ale ja pytam śmiertelnie poważnie. Czy jesteś szczęśliwy?
Znów przymknął oczy, po czym spojrzał na nią, jakby właśnie podjął
decyzję, a Honor pożałowała, że zaczęła tę rozmowę.
– Powinniśmy zrobić sobie przerwę – stwierdził bez ogródek.
– Masz na myśli wyjazd we dwoje? – spytała z nadzieją, choć
przeczuwała, że chodzi o coś wręcz przeciwnego.
– Myślę o rozstaniu na jakiś czas.
Z jej ust wydarł się zduszony jęk. Wszystko, o co się starała i czego
pragnęła, wymykało jej się z rąk.
– Wiem, to szok dla ciebie, ale ostatnio nadajemy na innych falach.
Próbowałem ignorować sytuację. Obwiniałem mojego cudem
wskrzeszonego brata, jednak uczciwie mówiąc, zaczęliśmy się oddalać
przed jego pojawieniem się na scenie. Ty też to zauważyłaś, prawda?
Honor kiwnęła głową. Wiedziała, o co chodzi, choć nie chciała się do
tego przyznać.
– Dajmy sobie trochę czasu na zastanowienie. – Keaton objął ją po
bratersku.
– Myślałam, że oboje wiemy, czego chcemy – powiedziała łamiącym
się głosem.
– Ja też. Słuchaj, nie będzie mnie przez tydzień. Oboje przemyślimy
sprawę, a jeśli potrzeba dłuższej przerwy, zrobimy ją po moim powrocie, aż
dojdziemy do porozumienia w sprawie naszych życiowych dróg.
Dróg? Ma na myśli osobne ścieżki? Honor bała się zapytać, bo wolała
nie usłyszeć odpowiedzi.
– Zgoda?
– Skoro nie da się inaczej – odparła ostrożnie. – Małżeństwo łączy
dwoje ludzi na zawsze. Powinniśmy mieć pewność, że go chcemy.
– Przepraszam cię, Honor. Całe to zamieszanie z pracą i rodziną…
Rozumiesz, trochę za dużo na jednego człowieka.
– Myślałam, że jako para powinniśmy się wspierać właśnie w trudnych
czasach. Nie jestem pewna, że separacja to najlepszy wybór.
Musi o niego walczyć, nawet jeśli to walka z wiatrakami.
– Zaufaj mi, Honor. Nawet jeśli ty nie potrzebujesz czasu, ja muszę
spokojnie wszystko przemyśleć. Moje życie stanęło na głowie po przybyciu
Logana. Chcę się zastanowić, co jest dla mnie ważne. Zdałem sobie sprawę,
że nie wszystko jest tak istotne, jak mi się wydawało.
– I ja wpadłam do kategorii rzeczy nieważnych? – Łzy popłynęły same.
Sfrustrowany uniósł dłoń i otarł jej policzki.
– Kocham cię, Honor, naprawdę, ale czy na tyle, żeby cię poślubić
i spędzić razem resztę życia? Nie jestem już tego taki pewny.
Z ust Keatona słyszała potwierdzenie tego, co sama czuła, ale to
niewielka pociecha. Uwolniła się z jego objęć, a jemu chyba ulżyło, bo się
cofnął. Honor zmusiła się do uśmiechu poprzez łzy.
– Idź już. Sam powiedziałeś, że masz lot o świcie.
– Poradzisz sobie?
– Na pewno.
Pocałował ją, lecz nie był to pocałunek kochanków, a raczej gorzko-
słodkie pożegnanie. Miała poczucie, że wszystko zostało rozstrzygnięte.
Odprowadziła go do drzwi, wyciągnęła rękę z pierścionkiem.
– Chcesz go z powrotem?
– Oczywiście, że nie – zaprotestował i wsunął jej pierścionek na
palec. – Nawet gdyby… Jest twój, niezależnie od tego, co zdecydujemy.
Po kolejnej niemal bezsennej nocy Honor już przed przyjściem do pracy
była zirytowana.
Gdy znalazła się w biurze, Logan Parker siedział przy biurku. Czy ten
człowiek nigdy nie sypia? Przychodzi pierwszy i wychodzi ostatni. Może
stara się zrobić wrażenie na Douglasie? Nie, to niepotrzebny sarkazm.
Logan nie musi się przed nikim popisywać. Nie chodzi mu o pieniądze
Richmondów. Jest milionerem, dorobił się fortuny, startując od zera.
Sprawdziła go w internecie dokładniej, niż wypadałoby osobie całkiem nim
niezainteresowanej.
Co to mówi na jej temat?
– Dzień dobry – powiedział.
– Nie zauważyłam – burknęła.
– Zła noc?
Odkąd Logan pojawił się w jej życiu, każda noc była zła – poza
pierwszą, ale do tego nie zamierzała się przyznać.
– Tęsknię za Keatonem.
Tak powinna powiedzieć kochająca narzeczona. Ależ z niej oszustka.
Do pokoju wszedł Douglas, bardzo podekscytowany.
– Dobrze, że jesteście tu oboje – powiedział bez wstępów. – Nie doszła
do skutku transakcja związana z inwestycją w Portland. Właściciele
nadrzecznego terenu unieważnili przetarg. Nie zgadzają się na wyburzenie
budynków i postawienie nowoczesnej zabudowy. Powtarzają w kółko
sentymentalne frazesy o historycznej wartości dzielnicy. Inni kupujący
wycofali się, twierdząc, że klauzule ograniczające sposoby wykorzystania
terenu są zbyt restrykcyjne. Właściciele są gotowi sprzedać nam teren, jeśli
nie będziemy wyburzać, tylko przeprowadzimy modernizację i przebudowę
budynków. To idealna okazja dla Logana, żeby poprowadzić projekt. Chcę
wysłać was we dwoje na wizję lokalną, zanim podejmiemy decyzję. Nie
dajcie im poznać, że zależy nam na tym projekcie. Mam przeczucie, że to
będzie nasza perła w koronie.
– A teren, który oglądaliśmy w zeszłym tygodniu? – zapytał Logan.
– Koszty proponowanej renowacji wydają się za duże. Część budynków
zostawimy z przeznaczeniem na sklepy i restauracje, ale Kristin twierdzi, że
nowe apartamentowce szybciej się zwrócą. Tu ją popieram. Dziewczyna
zna się na interesach, a my prowadzimy firmę nie po to, żeby ludzie nas
lubili.
Honor była ciekawa, jak Logan przyjmie tę wiadomość, ale ku jej
zaskoczeniu nie próbował spierać się z Douglasem. Wzruszył tylko
ramionami.
– Nie da się walczyć z księgowymi – stwierdził filozoficznie. – Cieszę
się, że przynajmniej niektóre budynki ocaleją.
– Cała para w nowy projekt – popędzał ich Douglas. – Musicie zdążyć
na najbliższy lot do Portland. Moja asystentka zarezerwowała bilety i hotel.
– Mam podręczną walizkę w bagażniku – oznajmiła Honor.
– Zawsze można na ciebie liczyć. A ty? – Richmond zwrócił się do
syna.
– Jeśli zatrzymamy się pod hotelem, spakuję się w dziesięć minut –
obiecał Logan. – Na jedną noc?
– Może dwie. Zależy od tego, ile czasu zajmie wam zebranie
informacji.
Honor zaniepokoiła się. Dwa dni sam na sam z Parkerem? Musi się
uzbroić w cierpliwość.
– Zakładam, że Stella przesłała nam mejlem szczegóły? – Sprawdziła
pocztę w komórce i kiwnęła głową.
– Czekam na raport zaraz po waszym powrocie – powiedział Douglas. –
Liczę na wasz profesjonalizm. Projekt już teraz kosztował nas sporo
roboczogodzin. Byłem niepocieszony, kiedy odrzucono pierwszą ofertę. Nie
chcę, żeby przepadła druga szansa. Jasne?
– Jak słońce – odparł Logan.
Douglas wyszedł tak szybko, jak się pojawił. Honor spojrzała na swego
towarzysza.
– W drogę. Kiedy szef każe się spieszyć, nie ma czasu na marudzenie.
Logan pochylił się, by z dolnej szuflady wyjąć aparat fotograficzny. Nie
mogła się oprzeć, by na niego popatrzeć. Ma świetny tyłek, pomyślała
i szybko odwróciła wzrok. Nie, nie, nie. Nie powie nic, co mogłoby
przekreślić jej i tak niepewną przyszłość.
Jednak jej dłonie się pociły, a ciało jak zwykle w towarzystwie tego
mężczyzny miało własną pamięć.
Ruszyła szybko do windy. Logan dogonił ją na korytarzu.
– Wszyscy tańczą, jak Douglas zagra?
– I pytają, jak wysoko, kiedy każe skoczyć – odparła. – Ludzie, którzy
się z nim spierają, nie pracują tu długo. Generalnie jest rozsądnym
człowiekiem i sprawiedliwym pracodawcą, ale przywiązuje wagę do
wyników.
W windzie stanęła pod przeciwną ścianą niż Logan. Zauważył, że
celowo zachowuje dystans, bo zaczął mu drgać mięsień w szczęce, jednak
milczał.
Wszystko przez jego podobieństwo do Keatona, powtarzała sobie, ale
w głębi duszy wiedziała, że chodzi o coś więcej. To pociąg seksualny na
poziomie pierwotnego instynktu. Ten, który zapewnił przetrwanie
rodzajowi ludzkiemu.
I dlatego była przerażona.
ROZDZIAŁ ÓSMY
– Jak to, jeden pokój? To niedopuszczalne. Chyba jest oczywiste, że
potrzebujemy dwóch – denerwowała się Honor, ale recepcjonistka
zachowywała stoicki spokój.
Dzień był męczący, a problemy w hotelu ostatecznie wyprowadziły ją
z równowagi.
– Tłumaczyliśmy wszystko osobie robiącej rezerwację. Zapewniła, że
nie ma problemu, jako że pani i pan Richmond są parą. W mieście odbywa
się kilka większych imprez, zjechali się goście, mamy w hotelach pełne
obłożenie.
– Czy nie moglibyśmy dostać pokoju z dwoma łóżkami? Może
przynajmniej łóżko polowe?
Za żadne skarby świata nie będzie spała razem z Loganem. Jeśli nie
dostaną drugiego łóżka, niech poszuka dla siebie innego lokum.
– Przykro mi, proszę pani. Przepisy nie pozwalają na dostawki. Chce
pani zrezygnować? Mamy długą listę oczekujących.
Zrobiłaby awanturę, ale recepcjonistka tylko wykonywała swoją pracę.
Wyjazd załatwiano w ostatnim momencie, a Stella nie zrozumiała,
o którego brata chodzi.
– Przepraszam, nie chciałam być nieuprzejma. Wezmę ten pokój. –
Obróciła się do Logana. – Mógłbyś obdzwonić inne hotele i poszukać
miejsca?
– Nie jesteś w stanie dzielić ze mną pokoju? – zapytał zdziwiony.
Nuta wyzwania była ledwo dostrzegalna, ale Honor się nastroszyła. Czy
ten idiota naprawdę myśli, że wpuści go pod kołdrę?
– Jesteśmy dorośli. Zawarliśmy układ, którego chyba potrafimy
dochować. Czy boisz się, że za zamkniętymi drzwiami przestaniesz się
kontrolować? – zapytał kpiąco.
– Nie mam z tym problemu – wycedziła.
– W takim razie to mnie podejrzewasz o brak hamulców. Będę tak
oszołomiony twoimi wdziękami, bliskością i zapachem, że zacznę cię
molestować?
Już te słowa obudziły w niej pożądanie. Zaczerwieniła się, zawstydzona
własną reakcją.
– Możesz mi zagwarantować, że nic podobnego się nie wydarzy?
– Oczywiście. Nigdy nie narzucałem się żadnej kobiecie i nie
zamierzam zacząć.
Rozgniewała go i nagle się zawstydziła.
– Sama poszukam hotelu, a jeśli się nie uda, będziemy dzielić łóżko.
Logan skrzyżował ramiona i obserwował ją ze spokojem, gdy dzwoniła
po kolei do wszystkich hoteli w mieście. Pół godziny później dała za
wygraną.
– Jestem zmęczona, ty też, jakoś sobie poradzimy.
Pokój był piękny. Przestronny, z dużą łazienką i szerokimi oknami
wychodzącymi na park ciągnący się wzdłuż brzegu rzeki. Szerokie
małżeńskie łoże.
Spojrzała na dywan. Może da się na nim spać?
– Którą stronę wybierasz? – spytał Logan.
– Stronę?
– Łóżka.
Przyjrzała się Loganowi. Ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, bary jak
pływak olimpijski, zajmuje dużo miejsca.
– Prześpię się na podłodze. Podłożę sobie narzutę. Będzie okej.
– Nie wygłupiaj się. Mamy jutro męczący dzień. Jeśli się nie wyśpisz,
nie doskoczysz do wysokości wyznaczonej przez Douglasa.
Wyczuła w jego głosie niesmak.
– Nie jesteś fanem swojego ojca?
– Nie wszystkie jego metody mi się podobają. W mojej firmie
wprowadziłem bardziej partnerski styl zarządzania, ale nie mam problemu
z tym, że się różnimy. I dzielenie łóżka z tobą też mnie nie przeraża.
A skoro nie możesz się zdecydować, wybieram stronę od okna. Będziesz
miała bliżej do łazienki.
Wszystko wydawało się takie proste. I może Logan ma rację, spanie na
podłodze jest dobre dla dzieciaków z podstawówki.
– Możemy zrolować narzutę i położyć między nami – zaproponowała.
– Wszystko co cię uszczęśliwi.
On ją uszczęśliwił i w tym tkwił problem.
Keaton, myślała Honor. Powinna pamiętać o nim z nadzieją, że
rozwiążą problemy. To wciąż jest możliwe. A choć wczoraj z nią zerwał,
byłby zraniony faktem, że ona i Logan dzielą pokój, jakkolwiek niewinne
były tego powody.
Czy zrozumie, że znaleźli się w przymusowej sytuacji? Czy w ogóle
musi o tym wiedzieć?
Targały nią rozterki, znalazła się w matni, z której nie umiała wyjść.
A przyczyną był Logan Parker.
– Wyjdziemy na kolację przedyskutować spokojnie, co dziś widzieliśmy
i co powinniśmy sprawdzić jutro? – spytał, nieświadomy kłębowiska myśli
w jej nieszczęsnej głowie.
– Chętnie.
Wszystko lepsze niż tkwienie razem w czterech ścianach.
– Weź pierwsza prysznic – zaproponował.
– Dziękuję. Zajmie mi to minutkę.
– Nie pali się. – Zdjął buty i wyciągnął się po swojej stronie łóżka.
Zaczerwieniła się gwałtownie. Z jakiegoś powodu ta sytuacja była
nieznośnie intymna, ale wtedy zaburczało jej w żołądku i wszystko wróciło
do normy.
Od rana nic nie jedli, zajęci dokumentowaniem dzielnicy położonej na
brzegu rzeki. Chwyciła dżinsy i bluzkę, która z odpowiednimi dodatkami
nadawała się na wieczorne wyjście do lokalu.
Kiedy wyszła z łazienki, bez makijażu, ze świeżo umytymi włosami,
Logan spał, tak jej się przynajmniej wydawało. Rysy twarzy mu
złagodniały, oddech był spokojny i równy. Uznała, że jest zdecydowanie
bardziej wyluzowany niż Keaton, choć od czasu do czasu widziała w nim
przejawy wewnętrznej siły, która pozwoliła mu osiągnąć sukces.
Nie okazywał jej przy rodzinie, przez co sprawiał wrażenie
łagodniejszego niż rodzeństwo, ale w Nowej Zelandii należał do pierwszej
ligi w biznesie.
– Gotowa? – mruknął.
– Łazienka jest twoja.
Wziął rzeczy na zmianę i po chwili usłyszała odkręcony prysznic.
Wyobraziła sobie, jak Logan stoi nago pod strumieniem gorącej wody. Nie
musiała długo zmagać się z erotycznymi fantazjami, bo po kilku minutach
wrócił odświeżony i pełen wigoru.
– Szybko się uwinąłeś.
– No wiesz, my chłopcy tak już mamy.
Pizzeria, którą wybrali, była hałaśliwym, wypełnionym gośćmi lokalem.
Tego jej było trzeba, choć trudno w niej się rozmawiało. Jednak kiedy
skończyli jeść, wciąż mieli dużo wolnego czasu.
– Może pójdziemy w hotelu na drinka? – zaproponowała Honor. –
Skończymy się naradzać.
– Chętnie. Nie ma to jak zimne piwo.
Szli chodnikiem, od czasu do czasu wpadając na siebie, gdy wymijali
przechodniów, hydranty i latarnie. Nawet jasno oświetlone świąteczne
wystawy nie złagodziły jej złego humoru.
Jeśli problemem jest przypadkowe ocieranie się ramionami, jak uda jej
się zasnąć u boku tego mężczyzny?
Dopiero w hotelowym lobby udało jej się zachować właściwy dystans.
W barze Logan wziął piwo, ona kieliszek szampana. Usiedli w kącie
oddalonym od kontuaru.
Honor pilnowała, aby ich rozmowa koncentrowała się na pracy. Oboje
mieli podobną wizję dzielnicy po renowacji, co znacznie ułatwiało sprawę.
Zastanawiała się, czy równie łatwo doszłaby do porozumienia
z Keatonem. Miał zwyczaj w każdej dyskusji przyjmować rolę adwokata
diabła, dla samej przyjemności polemizowania z rozmówcą. Przypisywała
to jego sukcesom w klubie dyskusyjnym jeszcze na uniwersytecie,
i dobrotliwie z niego kpiła, ale wolała współpracować z ludźmi, którzy nie
kwestionują każdego jej pomysłu.
– Zachęcimy Douglasa do złożenia oferty w imieniu firmy, prawda? –
podsumował Logan.
– Głupio byłoby stracić taką okazję, zwłaszcza jeśli poważnie myśli
o rezygnacji z wyburzania starej zabudowy. Szczerze mówiąc, byłam
zaskoczona jego otwartością na nowe sugestie.
– Jest biznesmenem. Po renowacji będzie mógł podyktować najwyższe
stawki najmu zarówno za przestrzeń komercyjną, jak lokale mieszkaniowe.
– To właśnie robisz w Nowej Zelandii? Celujesz w rynek premium?
– Zgadza się. Na całym świecie istnieje ogromne zapotrzebowanie na
zmianę przeznaczenia i podnoszenie jakości już istniejących terenów
miejskich. Większy i nowszy nie zawsze znaczy lepszy, a jeśli da się zrobić
renowację w sposób ekologicznie zrównoważony, tym lepiej. Oczywiście
chciałbym, aby nasze mieszkania były też bardziej przystępne cenowo dla
rodzin o niższych dochodach i w Nowej Zelandii pracujemy nad takimi
rozwiązaniami.
Rozmowa zeszła na budownictwo ekologiczne. Honor z zapałem
dzieliła się swymi przemyśleniami z bratnią duszą. Nagle ziewnęła.
– Przepraszam, to chyba ze zmęczenia. – Zawstydziła się
i zaczerwieniła.
– Dzień pełen wrażeń. Wracaj do pokoju, idź spać, a ja posiedzę jeszcze
w barze z kolejnym kufelkiem.
Sensowna sugestia, nie będą się o siebie obijali przy wieczornej
toalecie. Może nawet uda jej się zasnąć przed powrotem Logana.
Nawet dziesięć kufli piwa nie stłumiłoby jego pragnienia, gdyż pragnął
kobiety, z którą dzisiaj wyląduje w łóżku. Czysto platonicznie, powtarzał
sobie. Złożył przecież obietnicę – zarówno Honor, jak i Keatonowi – że do
niczego między nimi nie dojdzie, i zamierzał jej dotrzymać.
Nie będzie słodkiego smaku jej ust, tłumionych jęków i westchnień,
namiętnych uścisków.
Wystarczyło o niej pomyśleć, a jego żołnierzyk stał na baczność. Zaklął
pod nosem. Na szczęście Honor będzie spać, kiedy wśliźnie się do pokoju.
Czekał w barze do końca mimo narastającego zmęczenia. Nigdy nie
musiał chwytać się takich środków, kiedy sobie coś postanowił. Nie dotknie
jej, choć cierpiał katusze.
W pokoju było ciemno, jednak Honor zostawiła światło w łazience
i lekko uchylone drzwi, więc nie poruszał się po omacku. Rozebrał się
i wtedy przypomniał sobie, że nie wziął piżamy. A niech to! Będzie musiał
spać w bokserkach.
Mamrotała coś przez sen, kiedy wsunął się pod kołdrę. Ostrożnie
wysunął stopę, aby się przekonać, czy ułożyła między nimi jakąś barierę,
i uśmiechnął się, bo natrafił na zrolowany ręcznik w połowie łóżka. Skulił
się na swojej części i zamknął oczy, ale sen nie przychodził.
Leżał, słuchając jej oddechu, czując ciepło bijące od jej ciała. Honor
spała niespokojnie, trapiona przez koszmary. Pojękiwała, wydawała jakieś
odgłosy świadczące o stresie i lęku. Nagle niemal podskoczyła i zdarła
z niego kołdrę. Potem zakopała się głębiej w pościel.
– Honor? – zaniepokoił się.
Nie mógł leżeć i udawać, że nic się nie dzieje. Trzeba przerwać
dręczące ją majaki. Wyciągnął rękę, dotknął ramienia śpiącej towarzyszki,
powtórzył głośniej jej imię.
– Honor, wszystko w porządku. To tylko sen.
Wymamrotała „nie, nie”, rzucała głową na lewo i prawo. Potrząsnął nią
lekko, łagodnie uspokajał.
Zorientował się natychmiast, kiedy się obudziła, bo szybkie płytkie
oddechy zastąpiło głębokie zaczerpnięcie powietrza. Wtuliła się w niego,
jakby szukała pocieszenia. Odruchowo ją objął. Na skórze czuł wilgoć.
Honor płacze? Do diabła. Co się jej przyśniło?
Głaskał jej włosy, ramiona, plecy, a ona trzymała się go kurczowo.
Zrolowany ręcznik stanowił barierę iluzoryczną. Logan miał erekcję,
całkowicie niestosowną w tej sytuacji. Honor była jest roztrzęsiona. I jest
narzeczoną jego brata. Obiecał trzymać się od niej z daleka.
A wtedy go pocałowała.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Wdychała zapach Logana i bezskutecznie tłumaczyła sobie, że tylko koi
nerwy bliskością drugiego człowieka. Jej ciało nie dawało się oszukać.
Piersi stwardniały, a krew tętniła w uszach.
Koszmar senny był jednym z wielu powracających w różnych
wariantach. Odtwarzał dziecinne wspomnienia i lęk przed porzuceniem.
Mama nigdy jej nie zostawiła, w każdym razie nie na dłużej niż trzy dni, ale
lepiej nie wracać do wspomnień. Dawno należało odciąć się od przeszłości.
A jednak pod wpływem stresu lęk i samotność niezawodnie powracały.
Pocałunek ten wyrażał wszystko, czego nie mogła powiedzieć.
Tęsknotę za tym, co utraciła. Bo przegrała. Jeśli prześpi się z Loganem, nie
będzie miała przyszłości z Keatonem.
Wybór, którego powinna dokonać już wtedy, gdy Logan Parker pojawił
się w jej życiu. A jednak nie chciała się nad tym zastanawiać.
Odrzuciła dzielący ich wałek z ręcznika, przesunęła ręką po udzie
Logana. Pragnęła go. Tu i teraz. A jeszcze bardziej pragnęła zapomnieć
o wszystkim i zatracić się w przyjemności, którą mógłby jej dać.
Powędrowała dłonią po twardych mięśniach brzucha, zatrzymała się
przy gumce bokserek. Powstrzymał ją. Uchylił się przed pocałunkiem.
– Jesteś pewna? – spytał zachrypniętym głosem.
– Tak – odparła bez namysłu.
Poczuła, jak rozluźnił się uścisk na jej przegubie. Przeniosła dłoń na
członek, twardy i gorący, tak gotowy, że nie mogła powstrzymać jęku.
Przekroczyli granicę, za nią nie ma już powrotu. Musi go poczuć w sobie.
Jest to równie niezbędne do życia jak oddychanie.
Instynkt. Konieczność.
Języki i wargi spotkały się w gorącym pojedynku. Kiedy się kochali
pierwszy raz, to on przejął inicjatywę. Teraz nadeszła jej kolej.
Ściągnęła koszulę nocną i rzuciła ją na podłogę. Siadła na Loganie. Jego
ciało grzało jak piecyk, chciała poczuć w sobie to ciepło. I znów ją
powstrzymał.
– Prezerwatywa.
– Jestem zabezpieczona – powiedziała.
Jęknął, gdy wzięła go w siebie, powoli i z determinacją; nigdy w życiu
niczego nie była tak pewna.
Tego właśnie chciała. Potrzebowała nawet. Zmysłowa przyjemność,
całkowite zapamiętanie się w rozkoszy.
Była piękną, silną i pewną siebie kobietą, świadomą swojej władzy nad
mężczyzną, i miała zamiar zabrać go w podróż, której nie zapomni.
Po wszystkim leżała wyczerpana, rozleniwiona, a Logan głaskał jej
plecy, aż poczuła, że jego ciało rozluźniło się, bo zasypiał. Odczekała
jeszcze chwilę i kiedy jego oddech stał się równy i głęboki, poszła do
łazienki, zabierając po drodze koszulę nocną.
W ostrym świetle lampki nad lustrem przyjrzała się swojej twarzy.
Przeszyło ją poczucie winy. Spojrzenie zatrzymało się na pierścionku, który
wciąż nosiła.
Ściągnęła go i schowała do kosmetyczki. Nie ma prawa go nosić. Odda
go Keatonowi i powie, że ich związek skończył się nieodwołalnie.
Zdawała sobie z tego sprawę, od kiedy poprosił o przerwę, ale
pogodziła się ostatecznie, gdy po przebudzeniu jej pierwsza myśl
skierowała się do Logana.
I znów badała każdy szczegół swojej twarzy. Miała takie same oczy jak
mama, ten sam kształt twarzy. Identyczny kolor włosów. I taką samą
moralność, pomyślała z bólem. Wcale się od niej nie różniła. Była gotowa
oddać wszystko za romans z facetem i niech szlag trafi konsekwencje.
Umyła się, włożyła koszulę i wróciła do łóżka.
Kiedy tylko znalazła się pod kołdrą, Logan sięgnął po nią i coś
wymamrotał przez sen.
Leżała, nie mogąc usnąć, i wyobrażała sobie, jak cały jej świat obraca
się w nicość.
Gdy szare światło świtu zajrzało przez okna, Honor wyskoczyła z łóżka,
chwyciła ubranie i zamknęła się w łazience. W nocy tylko drzemała, więc
miała wyraźne cienie pod oczami.
Kiedy wróciła do pokoju, Logan już nie spał.
– Łazienka jest twoja. – Zaczęła pakować koszulę nocną i kosmetyczkę
do walizki.
– Będziesz udawała, że nic się nie stało?
– Czemu nie? Ostatnio nam się to udało – powiedziała z udawaną
beztroską.
– Żywy wibrator? To wszystko, czym dla ciebie jestem? Wrócimy dziś
do Seattle i znów będziesz oddaną narzeczoną? – Trudno było zignorować
złość w jego głosie.
– Keaton i ja postanowiliśmy zrobić sobie przerwę – odparła
z westchnieniem.
– Co to, do diabła, znaczy? Macie prawo pieprzyć się na boku?
Drgnęła, bo nie spodziewała się tak brutalnych słów. Miał prawo być
wściekły. Narobiła niezłego bałaganu w swoim i jego życiu.
– Źle mnie zrozumiałeś. W niedzielę wieczorem Keaton poprosił mnie,
żebyśmy zrobili sobie przerwę i zastanowili się, co dalej. Po jego powrocie
zerwę zaręczyny. Tego związku nie da się kontynuować. Powinnam zerwać
go po pierwszej nocy z tobą. Keaton zasługuje na coś więcej, a ja nie
potrafię mu tego dać.
– Ja też zdaje się nie mam u niego szans. Wciąż szukam swojego
miejsca w rodzinie, a seks z jego dziewczyną wszystko rozwali.
– Nikt nie musi wiedzieć.
– Naprawdę? Dwa razy się kochaliśmy, a seks był oszałamiający,
poruszał duszę. Chcesz udawać, że to nic nie znaczy? – Odrzucił kołdrę,
zerwał się z łóżka i chyba chciał do niej podejść, ale zrezygnował i zwrócił
się do łazienki.
– Logan…
Zatrzymał się, ale nie odwrócił do niej.
– Nie możemy widywać się poza pracą – powiedziała z naciskiem. –
Wystarczy, że się z nim rozstanę. Przecież nie rzucę go dla jego brata.
– Ale pójście ze mną do łóżka jest okej?
– Nie, nie jest. Proszę, nie mów nic nikomu – błagała ze łzami
w oczach.
– Och, nie martw się. – Zaśmiał się gorzko. – Dotarło do mnie.
Powiedziałaś to głośno i wyraźnie. Jesteś bezpieczna. Dochowam sekretu.
Drzwi do łazienki trzasnęły.
Skończyła się pakować, napisała na kartce, że czeka w lobby, i szybko
opuściła pokój.
Dlaczego nie czuła do Keatona tego samego co do jego brata? Nie
znalazła odpowiedzi. Miała zaplanowane życie, zabezpieczoną przyszłość.
Wszystko było w zasięgu ręki. Dwa lata życia zainwestowała w związek
z Keatonem. Dwa lata bezpowrotnie zmarnowane.
Machinalnie dotknęła palca serdecznego. Przypominała sobie, dlaczego
zdjęła pierścionek.
Niezależnie od tego, co robi i czego by chciała, jest nieodrodną córką
swojej matki.
Liczyła dni do powrotu Keatona. Kilka razy rozmawiali przez telefon,
ale trudno dyskutować o rozstaniu na odległość. Złożyli sobie kiedyś
przyrzeczenia. Zasłużyli na powiedzenie wszystkiego twarzą w twarz.
Wspomniała o wyjeździe do Portland, by nie dowiadywał się
o delegacji od asystentki Douglasa. Stella była bardzo profesjonalna, ale
gadatliwa.
Keaton oburzył się, że przez przeoczenie sekretarki musieli z Loganem
nocować w jednym pokoju, ale Honor zapewniła go, że to autentyczna
pomyłka, a jego brat jest dżentelmenem. Nie dodała tylko, że ona nie jest
damą. Z wyznaniami czekała na powrót Keatona do Seattle.
Wreszcie wrócił i akurat tego dnia Douglas zwołał familijną naradę
w firmie. Honor miała nadzieję, że uda im się porozmawiać na osobności
wcześniej, ale Keaton przez cały dzień był nieuchwytny.
Ich spotkanie znów spadło na plan dalszy.
Douglasa i Nancy jeszcze nie było, za to Logan już czekał, jak zwykle
bardzo punktualny. Kolejna z licznych jego cnót. Na jego widok poczuła,
jak jej ciało budzi się do życia. Ciekawe, że nigdy nie reagowała tak na jego
brata, a przecież byli podobni jak dwie krople wody. Z jedną może różnicą,
że Logan miał nad prawą brwią niewielką bliznę po ospie wietrznej. Chyba
nikt poza nią nie wiedział o tym drobiazgu.
Kiwnęła głową Loganowi, odpowiedział jej w ten sam sposób. Ostatnie
dni spędzał na naradach z Douglasem i zespołem architektów albo
w bibliotece, gdzie studiował przepisy budowlane.
Podejrzewała, że celowo jej unikał.
Keaton i Kristin weszli razem. Oboje się śmiali i nagle zrobiło jej się
przykro. Kiedy ostatnio ona go rozśmieszyła? Już nie pamiętała. Podeszła
się przywitać.
– Witaj w domu, podróżniku. – Przytuliła go i pocałowała.
Całus wylądował na policzku, bo Keaton odwrócił głowę. Nie lubił
publicznie okazywać czułości. Czułaby się upokorzona przez jego reakcję,
gdyby nie to, że wylewność z jej strony obliczona była na poirytowanie
Logana.
Sama nie wiedziała, czemu jej na tym zależało. Może dlatego, że
dystans, jaki sobie narzucił, odebrała jako deklarację, że nie zamierza
rywalizować o nią z bratem. Krew gęstsza niż woda.
Gdy do gabinetu weszli Richmondowie, Honor poczuła, że są gotowi do
ważnej deklaracji.
– Dobrze, dobrze. Cieszę się, że tu jesteście. – Douglas z satysfakcją
zacierał ręce. – Szkoda, że jest za wcześnie na szampana, bo mamy świetne
wieści. Ty pierwsza – zwrócił się do żony.
Nancy całą uwagę skupiła na Loganie.
– Jesteśmy szczęśliwi i dumni, witając w domu naszego syna. Wyniki
testów nie pozostawiają wątpliwości. Logan jest naszym dzieckiem,
starszym z bliźniaków. Nasze szczęście nie ma granic. – Objęła go i głos jej
się załamał. – Mój zaginiony chłopczyk nareszcie jest w domu, tu, gdzie
twoje miejsce.
Honor przyglądała się tej wzruszającej scenie, ale zwróciła też uwagę
na młodych Richmondów. Keaton i Kristin nie mieli uszczęśliwionych min,
szczególnie on zachował kamienną twarz.
– Coś z tego wynika, tato? – zapytał.
Zaciskał ręce w pięści. Co czuł? Frustrację? Gniew? Zwykle taki
opanowany, czasem dawał się ponosić złości. Zapewne to cena, którą płacił
za ustawiczne dążenie do doskonałości, aby zadowolić ojca.
Czy nie rozumiał, że bez specjalnego wysiłku i tak jest dla niego
źródłem dumy? Był bardzo kompetentny w pracy i zostanie świetnym
prezesem firmy po przejściu Douglasa na emeryturę. A jednak Keaton
wciąż uważał, że to mu nie wystarcza.
– Dobrze, że pytasz. Skoro Logan wrócił do rodziny i tak dobrze
wpasował się w to, czym się zajmujemy jako firma, wprowadziłem pewne
zmiany w sukcesji.
– Jakie zmiany? – zaniepokoiła się Kristin.
– Spokojnie, nie denerwuj się. Oboje wiecie, że zawsze planowałem
przekazanie firmy w ręce Keatona. Po powrocie Logana, biorąc pod uwagę
jego doświadczenie w tej dziedzinie, chcę, żeby to on przejął stery
Richmond Developments.
– Chyba żartujesz! – Keaton zerwał się na równe nogi. – Z całym
szacunkiem dla ciebie, Logan, ale jesteś tu od pięciu minut, podczas gdy
my zasuwamy od lat! Nie ma mowy, żebyś poprowadził firmę, kiedy tata
ustąpi! Nasza korporacja jest dużo większa od tej, którą zbudowałeś.
Spędziłem całe życie na uczeniu się biznesu u boku ojca. Ta decyzja jest nie
tylko rażąco niesprawiedliwa dla mnie, ale po prostu głupia z punktu
widzenia interesu firmy. Rada nadzorcza będzie protestować. Poważnie,
tato, bardzo cię proszę, przemyśl to.
– Podjąłem decyzję i nie zamierzam jej zmieniać. Planuję przejść na
emeryturę za dwa lata. Mam wystarczająco dużo czasu na edukację Logana.
Wielu menedżerów ma dużo mniej czasu na wejście w taką rolę. Wiem, że
to dla ciebie zawód, Keatonie, ale tak ma być.
– A co ty myślisz o tym wszystkim? – Kristin zwróciła się do Logana.
Jej twarz była kredowobiała, niczym bluzka pod granatowym żakietem.
– Jestem w szoku. Jeszcze nie zdecydowałem, czy zostanę w Stanach.
– Jeszcze? – Powtórzyła najbardziej istotne słowo.
– Do teraz.
– Kiedy dowiodłeś, że jesteś jednym z nas, postanowiłeś zagrać o całą
stawkę i przejąć kontrolę nad firmą? Ot tak?
Prychnęła pogardliwie i odwróciła się do ojca z wyrazem
niepohamowanej wściekłości.
– Jak mogłeś? Już mniejsza z tym, że nigdy nie uważałeś mnie za godną
sukcesorkę, choć mam żyłkę do interesów, której nie ma Keaton. Ale teraz,
po tylu latach jego oddania i ślepej lojalności wobec ciebie, zdeptałeś go
i upokorzyłeś? Szczerze mówiąc, jest mi wstyd, że jestem twoją córką!
Wyszła, trzaskając drzwiami.
– Proszę cię o ponowne przemyślenie tego niedorzecznego pomysłu.
Mam nadzieję, że za dzień, dwa się opamiętasz. Jeśli tego nie zrobisz,
postawię na radzie nadzorczej wniosek o natychmiastowe zwolnienie cię
z zajmowanego stanowiska – wycedził Keaton.
– Na jakiej podstawie? – oburzył się Douglas i gwałtownie
poczerwieniał.
– Ograniczonej poczytalności – odparł jadowicie syn i podążył za
siostrą.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Honor była wykończona, gdy wieczorem zamknęła za sobą drzwi
mieszkania.
Po anonsie Douglasa atmosfera w pracy stała się nieznośnie ciężka.
Wiadomość wkrótce rozeszła się wśród pracowników, wywołała mnóstwo
plotek. Jak to, ktoś całkowicie nowy był poważnie brany pod uwagę jako
kandydat na kolejnego prezesa zarządu?
Co gorsza, nie była w stanie skontaktować się z Keatonem. Jego
komórka milczała, asystentka rozkładała bezradnie ręce. Honor zaczęła się
na serio niepokoić, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
Wiedziała, że to on, ale i tak oniemiała na jego widok. Wpadł do środka,
wnosząc z sobą woń papierosów i alkoholu. Porządnie obcięte blond włosy
były w nieładzie, krawat przekrzywiony, kołnierzyk koszuli rozpięty, a na
marynarce pojawiły się plamy, których rano nie było.
– Ochasz mie eszcze? – wybełkotał.
– Oczywiście, że cię kocham.
– Szynajniej ty.
Ledwie to powiedziała, poczuła, że kłamie. Nie do końca, bo kochała
Keatona jak dobrego przyjaciela. Nie tak, jak powinno się kochać
narzeczonego, z którym chce się spędzić życie. Nie tak, jak na to
zasługiwał.
Zaprowadziła go do kanapy, ułożyła na niej i zdjęła mu buty. Potem
poszła do kuchni po szklankę wody i przez dwie minuty zastanawiała się,
jak i kiedy ma mu powiedzieć, że był w jej życiu przepustką do godnego
szacunku, udanego życia.
Dlatego przymykała oko na brak wielkich emocji między nimi i co
gorsza, skazywała go na te same letnie uczucia, bez namiętności. Nie
pierwszy raz myślała, o ile prostsze byłoby jej życie, gdyby Logan Parker
nie odkrył swojej prawdziwej tożsamości i nie pojawił się w Seattle.
Z drugiej strony, wydumana przyszłość z Keatonem od początku
skazana była na porażkę. W ich związku prędzej czy później pojawiłyby się
pęknięcia. Uniknęli gorzkiego rozwodu.
Gdy wróciła do salonu, Keaton już spał i lekko chrapał. Popatrzyła na
niego ze współczuciem. Zapewne od czasu studiów nie zdarzyło mu się
nadużyć alkoholu.
Człowiek o tak silnej samokontroli nigdy nie pozwala sobie na używki.
Dzisiejsze oświadczenie ojca całkowicie wytrąciło go z równowagi.
Była wściekła na Logana Parkera, że istnieje. Na Douglasa Richmonda,
że jest egotycznym bęcwałem, lekceważącym aspiracje swoich dzieci. Na
siebie, że nie potrafi kochać Keatona, jak na to zasługuje.
Będzie musiała znaleźć stosowny moment i powiedzieć biedakowi, że
nie może być jego narzeczoną.
Nie udało jej się stworzyć sobie bezpiecznego życia, o jakim zawsze
marzyła. Nie będzie pracować w Richmond Developments z Loganem jako
szefem. Musi poszukać sobie miejsca gdzie indziej.
I od razu poczuła ból w piersi na myśl o porzuceniu człowieka,
w którym się zakochała.
Nogi się pod nią ugięły. Kocha Logana. To szaleństwo. Co z tego, że
czuje do niego nieubłagany pociąg. To zwierzęcy magnetyzm. Reakcja
czysto biologiczna. Intensywny i fantastyczny seks.
Przecież nie może kochać kogoś, kogo praktycznie nie zna. To bez
sensu. Ale im głębiej zaglądała do swojego serca, tym bardziej oczywista
stawała się prawda. Była zakochana w Loganie.
I nigdy, przenigdy nie będzie go mieć.
Logan był wściekły. Jak Douglas mógł postanowić coś takiego, nie
pytając go wcześniej o zdanie?
Powiadomienie rodziny o wynikach testów DNA było zrozumiałe, ale
ten zwariowany plan ojca, by go zainstalować na czele Richmond
Developments?
Miotał się po hotelowym pokoju jak wilk w klatce. U siebie w domu
poszedłby popływać albo pobiegać – zrobiłby coś dla rozładowania złej
energii i frustracji.
Najlepszy jest seks, podpowiedział mu głos w mózgu, ale nie spróbował
podjąć tematu. Była tylko jedna kobieta, której pragnął, a właśnie ona była
tak niedostępna, jakby znajdowała się w innej galaktyce.
Wystarczy przejechać na drugą stronę miasta, podpowiedział uparty
głos.
Przebrał się w szorty i sportowe buty, po czym zjechał do hotelowej
siłowni. Godzina do dziesięciu na bieżni załatwi sprawę. Bieganie jednak
nie pomogło. Już ledwo łaził, a i tak myślał o Honor. O jej dotyku, zapachu,
odgłosach, które wydawała, gdy się kochali.
Jaka znowu miłość? To był seks, po prostu.
Nic w tym prostego, spierał się przeklęty głos.
Gdyby sytuacja była inna, zabrałby ją na randkę, zaczął planować
wspólną przyszłość, jednak złośliwy los postawił mu na drodze dziewczynę
brata. Zakazany owoc. Przespał się z nią raz, nie wiedząc kim jest, i to było
głupie.
Kochał się z nią drugi raz – i to świadczyło o tym, że jego głupota jest
nieuleczalna. Przecież przyjechał w poszukiwaniu swojej biologicznej
rodziny. Nie chciał spalić wszystkich mostów. Romans z Honor i przeklęty
anons ojca unicestwiły jego wysiłki.
Przestawił bieżnię na wolne tempo, otarł ręcznikiem pot z czoła. Mokra
koszulka przywarła do pleców. Może to wszystko jego wina. Ma dobre
życie w Nowej Zelandii. Ma rodzinę, która go kocha i akceptuje, nawet jeśli
nie płynie w nich wspólna krew. Ma dobrze prosperującą firmę, przyjaciół
i sportowe pasje. A mimo to czuł w piersi pustkę, którą powinni wypełnić
najbliżsi krewni.
A teraz, mimo iż rodzice go przyjęli, od rodzeństwa dzieli go przepaść.
Brat bliźniak nie chce mieć z nim nic wspólnego, a młodsza siostra, cóż,
sprawa jest skomplikowana. Zawsze czuła, że to jej należy się sukcesja po
ojcu, a jednocześnie ojciec nawet nie brał pod uwagę jej kandydatury.
Czyżby nie widział w tej roli kobiety? A może bardziej cenił Keatona?
Po powrocie na górę wszedł pod prysznic. Celowo puścił zimną wodę,
umył się i dopiero wtedy odkręcił ciepłą.
Mógłby odrzucić propozycję Douglasa, pomyślał. Albo znaleźć jakiś
sposób, by wyjść do rodzeństwa z gałązką oliwną. Może trzyosobowy
zarząd? Zgodzą się? Nie zaszkodzi spróbować.
Kiepski pomysł.
Logan popatrzył na Kristin, potem na Keatona i z powrotem. Brat
wyglądał nieszczególnie, jakby dręczył go potężny kac. Sam raz czy dwa
cierpiał na podobną przypadłość. Kristin sprawiała wrażenie osoby gotowej
rozsypać się na drobne kawałeczki, jeśli na chwilę sobie pofolguje.
– Powinniśmy nauczyć się współpracować – stwierdził Logan.
– A nie mógłbyś po prostu wrócić do Nowej Zelandii i zostawić nas
w spokoju? – rzuciła jadowicie siostra.
– Przyjechał i już zostanie. Powodzenia – burknął Keaton. – Wkrótce
się przekonasz, że taty nie da się zadowolić. Możesz sobie żyły wypruć,
a on i tak będzie kręcił nosem. A nawiasem mówiąc, bracie, nie oczekuj, że
ojciec kiedykolwiek się wycofa. To tylko się tak nazywa. Będzie ci sterczał
nad głową jak kat nad dobrą duszą. Krytykował, analizował i wtrącał się, bo
to umie najlepiej.
– Jak tam, tęsknota za rodziną trochę osłabła? – zadrwiła Kristin, kiedy
Logan od razu nie odpowiedział.
– Mój przyjazd wywrócił wasze życie do góry nogami. Rozumiem. Ale
dla mnie to też nie kaszka z mleczkiem. Mam takie samo prawo tu być jak
wy oboje.
– Nie wywalczyłeś swojej pozycji ciężką pracą, jak my – odparła ostro.
– A gdyby? To co wtedy? Mniej byście mnie nienawidzili? – zapytał
równie agresywnie.
Kristin przez kilka chwil wytrzymała jego spojrzenie, po czym
zaczerwieniła się i odwróciła wzrok.
– Nie ma mowy o nienawiści. Przecież ledwo cię znamy.
– Może właśnie tu tkwi problem. Powinniśmy się lepiej poznać –
zaproponował.
– Na to wygląda. Co myślisz, Keaton? Chcesz poznać tego faceta,
zanim zostanie naszym szefem?
– Wszystko mi jedno. Nadal uważam, że nie będzie w stanie dobrze
zarządzać firmą. Byłem do tego wychowywany. Wszystko, co robiłem,
każda decyzja, każdy wybór, były z myślą o chwili, kiedy przejmę stery.
Nie mogę uwierzyć, że ojciec wybrał Logana.
– Zgadzam się z tobą – powiedziała Kristin – choć nadal jestem
przekonana, że to ja powinnam zostać szefową. Zarządzam finansami,
zawsze się lepiej uczyłam i mam dobry kontakt z ludźmi. Cóż, lepszy
diabeł znany niż nieznany.
– Hej, ja wciąż tu jestem – przypomniał im Logan. – I jeśli mam być
absolutnie szczery, mam kompetencje i doświadczenie potrzebne do
samodzielnego zarządzania firmą, ale – podniósł rękę, aby powstrzymać ich
protesty – wolałbym dogadać się z wami i pracować razem, zamiast kopać
pod sobą dołki. Jeśli nie potraficie tego zaakceptować, będę samodzielnie
podejmować decyzje. Czy to jasne?
– Słyszysz? Już przyjmuje tony starszego brata – mruknęła Kristin
z lekkim uśmiechem.
– Chyba lepiej, żebyśmy trzymali wspólny front – skomentował Keaton,
również z cieniem uśmiechu.
Logan poczuł lekką ulgę, dopóki nie przypomniał sobie, jak dużą okazał
nielojalność wobec brata, idąc do łóżka z Honor. Dziwiło go tylko, że nie
było mowy o zerwanych zaręczynach. Był pewien, że Honor po powrocie
z Portland zrobi to, co zapowiadała. Może nie miała okazji po wczorajszej
aferze?
Miał cichą nadzieję, że nie wyjawi Keatonowi powodów swojej decyzji.
Gdyby to zrobiła, nie uda mu się zbudować dobrej relacji z bratem. Keaton
nigdy by nie wybaczył podobnej zdrady. I znów poczuł się jak najgorszy
łajdak.
– Co powiecie na kolację dzisiaj? Tylko nasza trójka. Przytulny lokal,
gdzie można spokojnie pogadać.
– Stawiasz? – zapytała Kristin.
– Oczywiście. Jeśli to ci pomoże podjąć decyzję.
– Zgadzam się.
– Ja też. Ale bez ekscesów, mam delikatny żołądek.
– Parę piw i twój żołądek będzie jak nowy. – Klepnął brata w ramię
i zarobił spojrzenie spode łba.
– Już nigdy nie sięgnę po alkohol – zapowiedział Keaton.
– Wiem, jak to jest – przyznał Logan i zaczęli dyskutować o sposobach
na leczenie kaca.
– Pogadajcie sobie o męskich sprawach, a ja wrócę do pracy. O której
się spotykamy? – Kristin podniosła się do wyjścia.
– Siódma? – zaproponował Logan i wymienił nazwę restauracji. –
Zarezerwuję stolik.
Kiedy się rozeszli do swoich spraw, poczuł nieśmiałą nadzieję, że może
uda mu się zaprzyjaźnić z rodzeństwem. To pozostawiało jeden problem.
Honor. Nie widział możliwości dzielenia z nią pokoju. Być może będą
współpracować, ale nie ma potrzeby spędzania razem całych dni.
Postanowił sprawdzić, czy skończył się remont biura na piętrze
zajmowanym przez innych architektów.
Tydzień później odkrył, że nie tak łatwo będzie zmienić miejsce
i docenił inne zalety Honor. Była skoncentrowana na projektach i miała
świetne sugestie w sprawie Portland.
– Bardzo mi się podoba twoja koncepcja – powiedziała w piątek rano,
tydzień przed Bożym Narodzeniem. – Jednak byłoby lepiej, gdybyśmy się
zdecydowali na bardziej industrialną aranżację sklepów i knajpek.
Obniżyłoby to koszty i poprawiło estetykę całego dziedzińca.
Pochylił się nad szkicami, które rozłożyła na stole. Jej zapach był
kuszący, a w wycięciu dekoltu podejrzał skrawek koronki stanika.
Czerwony. Kolor namiętności.
Z trudem przeniósł wzrok na rysunki i gapił się na nie, jakby od tego
zależało jego życie.
Bez skutku. Myślał tylko o tym, co mogliby robić, gdyby nie
znajdowali się w pracy.
– Logan?
Aż podskoczył. Nie zarejestrował niczego, co mu klarowała.
– Przepraszam. Możesz powtórzyć?
– Może łatwiej będzie, jeśli ci pokażę miejsce, które doskonale ilustruje,
o czym mówię. To tylko pół godziny.
Czyli godzina w obie strony, sam na sam w samochodzie. Czysta
tortura.
– Super. – Czy naprawdę to powiedział?
– Kiedy tu przyjechałeś i zacząłeś opowiadać o konieczności
zachowania pierwotnej zabudowy ze względu na szacunek dla tradycji,
uznałam cię za szaleńca. Zawsze przestrzegałam polityki Douglasa:
budować od nowa, zwłaszcza jeśli chodzi o mieszkania. A jednak przypadła
mi do serca twoja koncepcja wykorzystywania postindustrialnych
przestrzeni na przyjazne dla rodzin mieszkaniówki z lokalami dla
niewielkich biznesów. Tworzysz małe społeczności, w których ludzie mają
więcej okazji do kontaktów z sobą, zawodowo i rodzinnie.
Logan poczuł dumę, że tak trafnie zrozumiała jego intencje,
a jednocześnie zaintrygowała go tęskna nuta w jej głosie. Tak niewiele
o niej wie.
– Jesteś blisko ze swoją rodziną?
– Wcale nie. Tata odszedł, kiedy miałam sześć czy siedem lat. Mama
jest teraz w zakładzie opiekuńczym. Demencja na tle choroby alkoholowej.
Wypowiedziała te słowa obojętnie, ale Logan wychwycił w nich
mnóstwo bólu.
– Przykro mi.
– Bywa. – Wzruszyła ramionami.
Temat zamknięty. Honor miała trudne dzieciństwo. Może dlatego tak
kurczowo trzymała się marzenia o bezpiecznym związku z Keatonem? On
nie mógł jej tego obiecać.
A może jednak?
ROZDZIAŁ JEDENASTY
W piątek wieczorem Honor weszła do mieszkania.
Znów była krańcowo wyczerpana. Miała za sobą wyjątkowo męczący
tydzień. Współpraca z Loganem stanowiła wyzwanie na każdym poziomie,
dlatego pod koniec każdego dnia miała stargane nerwy. On jest taki…
fantastyczny pod każdym względem.
Musiała przyznać, że jest wyjątkowo dobrym architektem, a choć
Douglas nie określił jeszcze jego stanowiska w firmie, Logan bez trudu
odnalazł się w pracy. Zawsze był otwarty na nowe pomysły i kiedy wrócili
do biura po wizji lokalnej, zabrał się za włączenie jej sugestii do projektu
Portland. Jego entuzjazm był zaraźliwy i łatwo było znaleźć przyjemność
we wspólnej pracy, mimo dręczącej ich tajemnicy.
A nienazwane emocje były tak silne jak na początku. Przyciągał ją
niczym magnes opiłki żelaza. Miała nadzieję, że z czasem się do niego
przyzwyczai, a podświadoma reakcja ciała osłabnie.
Nie udało jej się znaleźć dobrego momentu na poważną rozmowę
z Keatonem, i wcale nie dlatego, że się ociągała. Keaton wciąż był zajęty,
a poza tym przeszkadzały im jego inne zobowiązania.
Poprzedni weekend spędził na turnieju golfowym, a w tym prowadził
negocjacje z potencjalnie ważnym dostawcą zagranicznym. Każdego
wieczoru wychodził z gośćmi na kolację biznesową i nie miał czasu dla
narzeczonej.
Zrzuciła buty i opadła na kanapę. Przypomniała sobie, jak bardzo był
rozbity, gdy Douglas ogłosił, że swego następcę widzi w Loganie. Sprawiał
wrażenie człowieka, który nagle stracił w życiu cel.
Nie mogła zerwać zaręczyn, gdy przeżywał najgorsze dni swojego
życia. Wydawało jej się jednak, że doszedł do ładu z przyjęciem brata na
łono rodziny. Przyszedł czas na omówienie ich prywatnych problemów.
Nalewała sobie kieliszek wina, gdy odezwał się dzwonek. Keaton.
Poczuła nagły niepokój, ale otworzyła drzwi z nieco wymuszonym
uśmiechem.
– Witaj. Właśnie o tobie myślałam.
– Nie mylisz mnie z moim bratem? Nie możecie oderwać od siebie
wzroku. Myślałem, że tylko on, ale ty też nie masz cienia wstydu.
Poczuła się, jakby ją spoliczkował. Mówił nieprzyjemnym tonem, było
w nim coś okrutnego.
– Lepiej wejdź.
– Widzę, że nie zaprzeczasz.
– Usiądź.
Zajęła miejsce naprzeciwko. Patrzyła na niego jak na kogoś zupełnie
obcego. Zacisnął wargi, szare oczy patrzyły nieprzyjaźnie, z potępieniem.
– Mam rację? Coś cię łączy z moim bratem.
Zaschło jej w ustach. Chciała mu tego oszczędzić, rozstać się z nim
w możliwie cywilizowany sposób.
– Przepraszam cię. Ja…
– A więc się przyznajesz – wycedził.
Na chwilę zamknął oczy i wciągnął powietrze, jakby próbował się
opanować. Bliźniacze czerwone plamy wykwitły mu na policzkach –
niezawodna oznaka, że nie panuje nad gniewem.
– Mogę wyjaśnić…
– Nie obrażaj mnie usprawiedliwieniami. Niewiele znaczą i są
spóźnione. Żałuję, że zajęło mi aż tyle czasu odkrycie twojej prawdziwej
natury.
– Niby jakiej? – spytała zdławionym głosem.
– Jesteś ambitna i to w tobie lubiłem, żałosny głupiec. Nie przyszło mi
do głowy, że zaczniesz obstawiać nas obu. Skoro Logan zostanie następcą
taty, przeniosłaś swoje zainteresowanie na niego, żeby więcej zyskać.
– Nieprawda! – oburzyła się. – Za pierwszym razem…
– Proszę, proszę. A więc było więcej razy?
Poczuła gorycz w ustach, ale Keaton zasługiwał na prawdę.
– Tego dnia, kiedy w hotelu odbywała się kolacja z okazji rozdania
nagród architektonicznych, w hotelowym barze zobaczyłam mężczyznę.
Wtedy byłam pewna, że to ty.
– Przecież ci mówiłem, że mam inne plany i nie dam rady ci
towarzyszyć.
– Jesteście bliźniakami jednojajowymi i naprawdę trudno was
rozróżnić. Nie miałam pojęcia o istnieniu Logana. Myślałam, że
postanowiłeś mi zrobić niespodziankę. Zabawić się w grę fabularną.
– Grę fabularną – powtórzył bez zrozumienia.
– Rozmawialiśmy o ożywieniu naszego związku, żeby się w nim coś
działo. Ucieszyłam się na twój widok. Podeszłam, pocałowałam cię… jego.
Dałam mu kartę do pokoju i powiedziałam, że czekam.
– A on skorzystał z zaproszenia.
Cała ta historia teraz brzmiała plugawie.
– Przespałaś się z nim wtedy. A Portland? Specjalnie wzięliście jeden
pokój?
– Nie! – zaprotestowała. – Stella uznała, że chodzi o mnie i ciebie, więc
zarezerwowała wspólny pokój. Na miejscu okazało się, że w mieście są
jakieś konferencje i nigdzie nie było miejsc. Musieliśmy się podzielić
łóżkiem.
– Ale nie musiałaś się z nim pieprzyć.
– Wiem. Tak wyszło. – Opuściła głowę.
Keaton prychnął z niesmakiem i zawodem, po czym wstał.
– Życzę ci szczęścia. Nie jestem już zainteresowany kontynuowaniem
tego związku.
– Oddam ci pierścionek.
– Nie nosisz go?
– Po Portland… To byłoby nie w porządku.
– Nic z tego nie było w porządku.
– Powiesz rodzicom i siostrze?
– O tym, że narzeczona puściła się z moim bratem? Raczej nie. Życie
jest wyjątkowo paskudne.
– Dziękuję – szepnęła ze ściśniętym sercem.
Kiedy wręczyła mu pierścionek, poczuła, że traci wszystko, na czym jej
kiedykolwiek zależało. Stabilność. Bezpieczeństwo. Pozycję społeczną.
Wszystko to straciła na własne życzenie.
Keaton wziął pierścionek, włożył go do kieszeni i wyszedł bez słowa.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły, Honor osunęła się na podłogę i zaczęła
płakać.
Spazmatyczny szloch wstrząsał jej ciałem, a kiedy w końcu zabrakło jej
łez, była załamana i pusta jak nigdy dotąd. Podniosła się i drżącą ręką
chwyciła kieliszek z winem. Zatrzymała się, zanim pociągnęła łyk.
Wiele razy widziała, jak mama szukała pocieszenia w alkoholu, kiedy
sprawy źle się układały. Nie pójdzie w jej ślady. Poszła do kuchni i wylała
wino, po czym położyła się na łóżku w ubraniu.
Czekała na sen, ale umysł miała pełen wizji, które jeszcze niedawno
dzieliła z Keatonem.
Jego rodzina traktowała ją serdecznie, z szacunkiem. Nie mogła już
tego oczekiwać. Jest oszustką najgorszego rodzaju. Jak mama i tata.
Zwinęła się w kłębek i rozpłakała. Serce pękało jej na kawałeczki.
Opłakiwała małą dziewczynkę, która marzyła o lepszym życiu i chciała być
kochana oraz akceptowana dla samej siebie. Która chciała czynić świat
lepszym miejscem.
W poniedziałek rano wciąż nie była pewna, czy da radę spojrzeć w oczy
współpracownikom. Będzie pariasem, gdy się wyda, co zrobiła. Nikt nie
stanie po jej stronie.
Logan wyraźnie dał jej do zrozumienia, że w tak delikatnej sytuacji
będzie lojalny wobec rodziny. Na jego miejscu zrobiłaby tak samo.
Rodzina jest wszystkim, jeśli się ją ma.
Zastanawiała się, kiedy dostanie wypowiedzenie z Richmond
Developments. Jeśli postąpi honorowo i zrezygnuje sama, wtedy przy
odrobinie szczęścia dostanie dobre referencje. Jest cenioną profesjonalistką,
nie będzie miała trudności ze znalezieniem pracy. Jej portfolio było
imponujące.
Miała niestety duże zobowiązania finansowe, strata pensji poważnie
uszczupli jej oszczędności. Wciąż spłacała kredyt studencki, a dom opieki,
w którym była matka, kosztował sporo.
Powinna przenieść się do tańszego mieszkania, sprzedać samochód, ale
to nie wystarczy na długo.
Zacznie od przygotowania nowego planu na życie, ułożenia awaryjnego
budżetu, przygotowania CV i zarejestrowania się w agencjach pośrednictwa
pracy.
A co dalej, to się zobaczy.
Przez kolejne dwa dni miała wrażenie, że porusza się po polu
minowym.
We wtorek przed Bożym Narodzeniem atmosfera w biurze powinna być
świąteczna i radosna. Może dla reszty pracowników tak było, ale napięcie
między nią, Loganem i jego rodzeństwem stało się nieznośne.
Keaton prawie z nikim nie rozmawiał, a Kristin była tak spięta, że
w każdej chwili mogła eksplodować.
A Logan? Cóż, unikał kontaktu z całą resztą. Po zebraniu kierowników
działów podszedł do Keatona, a brat spojrzał na niego z morderczą miną,
odwrócił się na pięcie i bez słowa odszedł.
– Co go znowu ugryzło? – zapytał ją Logan, gdy szli razem korytarzem.
– Nie powiedział ci?
– Jak widzisz, nie odzywa się do mnie. Nie odpowiada nawet na dzień
dobry. Nie wiem, co w niego wstąpiło, a miałem wrażenie, że robiliśmy
postępy. Zawsze był taki humorzasty?
– To moja wina. A właściwie nasza.
– Nasza?
I na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.
– Powiedziałaś mu?
– Tak. – Znów poczuła palący wstyd.
– Źle to przyjął. – Logan zaklął pod nosem. – Przykro mi, że wzięłaś to
na siebie. Powinniśmy się przyznać oboje.
– To moja odpowiedzialność – odparła zdziwiona.
– Oboje narozrabialiśmy. Powinienem cię chronić. Przepraszam.
Zabrakło jej powietrza, kiedy przypomniała sobie, że sama ściągnęła na
siebie nieszczęście. Zachwiała się i byłaby upadła, gdyby Logan jej nie
podtrzymał. Ciepło jego dłoni rozlało się po całym ramieniu. Natychmiast
się cofnęła, choć miała ochotę przytulić się i pozwolić mu przepędzić
ciemność, która ją wypełniała.
– Widzę, że wciąż się do siebie kleicie – syknęła Kristin, która ich
w tym momencie minęła.
Siostra spojrzała na Logana z obrzydzeniem i poszła dalej. Honor
jęknęła. Sytuacja stawała się nieznośna. Najwyraźniej Keaton zdradził jej
sekret. Komu jeszcze powiedział? Przez swoją lekkomyślność wbiła klin
między rodzeństwo. Nie da się tego naprawić.
Pozostając w Richmond Developments, nieustannie im o tym
przypominała. Z czasem wybaczą Loganowi, ale jej nikt nie rozgrzeszy.
Z bólem musiała przyznać, że na ich miejscu reagowałaby podobnie.
Było coś, co mogłaby zrobić, by ułatwić im życie – powinna się usunąć.
Oczyściłaby Loganowi i młodym Richmondom pole do zbudowania
mostów, nie stanowiłaby wiecznego przypomnienia powodu konfliktu.
Zatrzymała się.
– Co się stało? – spytał Logan.
– Mam pilną sprawę do załatwienia. Później skontaktuję się z tobą
w sprawie kosztorysów na restaurację i butik na nabrzeżu.
Wróciła tą samą drogą, ale skierowała się do gabinetu Douglasa.
Kiwnęła głową Stelli, jego sekretarce.
– Szef wolny?
– W tej chwili nie ma nikogo, ale…
– Dobrze. – Podeszła do drzwi gabinetu i zapukała energicznie.
Douglas siedział przy biurku. Nie wyglądał dobrze, jednak ożywił się
na jej widok.
– Czemu zawdzięczam tę przyjemność, Honor? Mam nadzieję, że
wszystko jest okej?
– Przyszłam złożyć wypowiedzenie – oznajmiła.
Douglas poderwał się na nogi i podszedł do niej. Wziął ją za ręce.
– Który z moich chłopców tak cię zdenerwował? Natrę im uszu. Nie ma
co rezygnować z powodu drobnej kłótni.
– To nie jest błaha sprzeczka. Zrobiłam coś naprawdę głupiego i jestem
jedyną osobą, która może spróbować to naprawić.
I ku swemu absolutnemu przerażeniu rozpłakała się. Douglas
zaprowadził ją do kanapy po drugiej stronie biurka.
– Dobrze już, dobrze. – Poklepał ją niezdarnie. Z każdą minutą stawał
się coraz bardziej zakłopotany. – Jestem pewien, że nie może być aż tak źle.
– Jest gorzej, niż myślisz. Przespałam się z Loganem. Myślałam, że to
Keaton. Teraz Keaton się o tym dowiedział, zaręczyny są zerwane, bracia
z sobą nie rozmawiają, a Kristin uważa mnie za wcielone zło. Nie mogę tu
zostać.
Douglas słuchał jej chaotycznych wynurzeń i sięgnął do kieszeni. Wyjął
czystą chusteczkę. Wzięła ją, otarła oczy i bezceremonialnie wytarła nos.
– Przepraszam, nie miałam zamiaru zrzucić tego wszystkiego na ciebie,
ale tak wygląda prawda. Popełniłam błąd i jedyne, co mogę zrobić, to
odejść. Nie naprawię go, zostając.
– Poszukajmy innego rozwiązania – odparł poważnie. – Ludzie
popełniają błędy, niektórzy z nas większe niż inni. Każdy powinien mieć
drugą szansę.
– Swoją obecnością będę im przypominała, co się stało. Żałuję, że nie
dochowałam wierności Keatonowi. Bardzo chciałam zostać jego żoną,
wejść do waszej rodziny, ale muszę przyznać, że nie kochałam go
wystarczająco. Kiedy trzy tygodnie temu przespałam się z Loganem, byłam
pewna, że to mój narzeczony. Nie można się tak pomylić, jeśli się kogoś
bardzo kocha.
A tydzień później nie kochała Keatona wystarczająco, aby sobie
odmówić drugiej nocy w ramionach jego brata bliźniaka, ale tego już nie
powiedziała.
– Pozwól, że z nim porozmawiam – poprosił Douglas.
– To nie zrobi żadnej różnicy, zresztą nie powinno. Zdradziłam go. I to
z bratem, którego przez całe życie próbował wam zastąpić.
– Jak to, zastąpić? – obruszył się Richmond. – Dlaczego? Oboje
z Nancy zawsze byliśmy dumni z Keatona.
Wyglądał na głęboko urażonego podejrzeniem, że ktoś mógłby posądzić
go o brak ojcowskiej miłości do młodszego syna bliźniaka. A może coś
innego go niepokoiło i martwiło? Honor poczuła się winna, że stała się
źródłem dodatkowego stresu.
– Starał się wynagrodzić wam brak utraconego dziecka. Zawsze miał
poczucie, że wam nie wystarcza.
– To absurdalne. – Douglas nerwowo przechadzał się po gabinecie. –
Nigdy nic takiego nie powiedział… – Przyłożył rękę do czoła. – Ten
przeklęty ból głowy. Nie chce ustąpić.
– Przyniosę ci tabletki. Przepraszam, szefie, za dodatkowe problemy.
A rezygnację traktuję poważnie. Dam ci wypowiedzenie na piśmie i będę
wdzięczna, jeśli pozwolisz mi odejść w miarę prędko.
Ku jej przerażeniu spojrzenie Douglasa stało się puste, oczy uciekły mu
w głąb czaszki i ciężko osunął się na dywan. Honor uklękła przy nim,
przyłożyła palce do jego szyi i desperacko próbowała znaleźć puls.
– Stella, pomocy! Wezwij pogotowie!
Kiedy sekretarka otworzyła drzwi, Honor już robiła resuscytację, ale
w głębi serca wiedziała, że to strata czasu. Douglas umarł na jej oczach.
Życie w nim dosłownie zgasło. Co gorsza, z jej winy jego ostatnie chwile
były wypełnione żalem i goryczą.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Logan stał z bratem, siostrą i Nancy, gdy ratownicy wywozili przykryte
ciało Douglasa. Kristin szlochała cicho, a Logan ją przytulił. Stella płakała,
siedząc za biurkiem. Honor opierała się o ścianę, jakby była bliska
omdlenia. Kurczowo obejmowała się ramionami.
Pragnął ją utulić, ale siostra też potrzebowała jego wsparcia. Był
rozdarty. Honor wydawała się rozpaczliwie samotna i zdruzgotana śmiercią
szefa. Była przy nim, kiedy to się stało. Dla wrażliwej kobiety to szok.
Wykonywała resuscytację aż do przyjazdu ratowników.
Czuł lodowate zimno i odrętwienie. Los z niego zakpił. Odnalazł ojca
tylko po to, by go stracić. Keaton pocieszał ich matkę. Trudno było patrzeć
na jej rozpacz.
Ratownicy, którzy przyjechali do Douglasa, wyszli z gabinetu
z posępnymi minami. Lekarz zatrzymał się przy Nancy.
– Bardzo nam przykro.
– Dziękuję. Wiem, że zrobiliście, co w waszej mocy – powiedziała
Nancy udręczonym głosem.
Zapanowała dźwięcząca w uszach cisza. Do Nancy i Keatona podszedł
teraz policjant.
– Rozmawialiśmy z lekarzem pana Richmonda, potwierdził informacje
o stanie jego zdrowia. Procedura autopsji będzie prosta. Damy państwu
znać, kiedy będzie można odebrać jego ciało.
– Dziękujemy. Możemy już odejść? – zapytał Keaton.
– Oczywiście. I proszę przyjąć wyrazy współczucia.
– Odwiozę cię do domu, mamo. Nic tu po nas.
– Powinniśmy zacząć przygotowania do pogrzebu, zawiadomić
znajomych – powiedziała nerwowo Nancy.
– Nie teraz. – Kristin uwolniła się z uścisku Logana i podeszła do
matki. – Wkrótce się tym zajmiemy. Pojadę z wami.
– A Honor? – Nancy zrobiła gest w jej stronę.
– Honor nie – uciął Keaton.
Jego reakcja niemiło uraziła Logana. Honor zasługiwała przynajmniej
na współczucie.
Mina brata świadczyła o tym, że on także nie będzie mile widziany,
więc nie próbował oferować pomocy.
– A ty? – spytała Kristin, ignorując niemy protest Keatona.
– Zajmę się Honor i Stellą. Spróbuję dołączyć później.
Popatrzył w ślad za rodzeństwem. Przez całe życie czuł się trochę inny
niż nowozelandzka rodzina. Miał nadzieję, że z własnymi krewnymi będzie
inaczej, tymczasem bardzo się pomylił. Czuł się wykluczony z ich grona.
Wszyscy mieli wspomnienia związane z ojcem, który był punktem
odniesienia w ich rodzinnym układzie. On, Logan, pozostał intruzem
niezależnie od wyników DNA.
– Jak się czujesz? – zapytał Honor.
– On… po prostu upadł. Nie mogłam nic zrobić.
Trzęsła się, po jej twarzy płynęły łzy. Przytulił ją, bo nie mógł znaleźć
słów pocieszenia.
– Sprawdzę, kto się zajął Stellą, potem odwiozę cię do domu. Nie
powinnaś w tym stanie prowadzić.
Kiedy sekretarką zajęły się inne pracownice, wrócił do Honor z jej
rzeczami.
– Daj kluczyki – polecił.
Posłuchała go bez sprzeciwu, co go zaniepokoiło.
Zawsze myślał, że dekoracje świąteczne w firmie przypominały
o dzieleniu się z innymi radością i nadzieją, a dla rodziny Richmondów to
już zawsze będzie okres naznaczony żałobą.
Kiedy siedział za kierownicą, poprosił o wskazówki, którędy jechać.
W odpowiedzi Honor dotknęła ekranu, wybrała aplikację i lokalizację.
Wyraźnie nie miała ochoty rozmawiać.
Na ulicach panował duży ruch. Jazdę utrudniał śnieg zalegający na
asfalcie, ciężkie szare chmury zapowiadały kolejne opady. O czwartej po
południu już się ściemniało. Wszędzie też było pełno ludzi okutanych
w czapki, szaliki, płaszcze, podążających w pośpiechu, aby załatwić swoje
sprawy i schronić się bezpiecznie w domu.
Zatęsknił za Nową Zelandią. Tam jest ciepło i słonecznie, a ludzie
chodzą w szortach, podkoszulkach i klapkach. Awers i rewers jego świata.
Czy on w ogóle pasuje do Seattle?
Przed przyjazdem był pewien, że nie będzie miał z tym problemu, ale
sprawy się tak skomplikowały, że może powinien machnąć ręką i wrócić do
domu. Do upału, do bliskich, którzy go kochali, choć nie był do nich
podobny, do swojego biznesu i nowych możliwości.
Jednak nawet teraz, gdy ten pomysł zrodził się w jego głowie, wiedział,
że nie zrezygnuje z rodziny i z Honor. Znajdzie sposób, by wszystko jakoś
pogodzić.
Po zaparkowaniu w podziemnym garażu odprowadził Honor do drzwi.
Czuł się równie rozbity jak ona. Wróci do hotelu i weźmie długi gorący
prysznic, który przepędzi chłód przejmujący go do szpiku kości.
– Dasz sobie radę?
– Chyba tak – szepnęła. – A ty? Może wejdziesz? Zrobię kawę. Mam
też coś mocniejszego, jeśli wolisz.
Wydała mu się zagubiona i rozpaczliwie samotna. Zupełnie jak on.
A choć przed chwilą miał wrażenie, że jest gotów wrócić do siebie, wszedł
za nią do mieszkania.
Wnętrze go zaskoczyło. Prawdę powiedziawszy, sprawiało wrażenie,
jakby nikt w nim nie mieszkał.
Honor była świetną projektantką wnętrz, całymi dniami zajmowała się
wystrojem, kolorystyką i wzornictwem, tymczasem nic z tego nie odbijało
się w jej domu. Ani jednej kolorowej narzuty czy poduszek. Żadnych
fotografii na ścianach, tylko reprodukcje dzieł sztuki, które mogłyby
znaleźć się w hotelu. Nic, w czym wyrażałaby się osobowość właściciela.
Poszedł za nią do kuchni.
– Więc co, kawa czy coś mocniejszego?
– Wystarczy kawa.
– Czarna z jedną kostką cukru?
Zaskoczyło go, że to zauważyła.
Zaparzyła kawę i wręczyła mu parujący kubek. Porcelana grzała dłonie,
ale nie roztopiła zlodowaciałej skorupy wokół serca.
– Wejdź i usiądź.
W salonie przysiadła na brzegu fotela, trzymając kubek w obu dłoniach.
Jej oczy wciąż miały półprzytomny wyraz. Zapewne odtwarzała w myślach
wypadki tego popołudnia i zastanawiała się, co jeszcze mogła zrobić.
– Nie było nic więcej do zrobienia, Honor – rzekł łagodnie. – Nawet
ratownikom nie udało się przywrócić mu życia.
– Ale czy zrobiłam wszystko? Nigdy się nie dowiem.
– Autopsja odpowie na pytania.
– Nie wiedziałam, że miał problemy ze zdrowiem.
– Keaton i Kristin też, jeśli sądzić po ich reakcji. Może dlatego tak się
cieszył, że się odnalazłem. Może wiedział, że zostało mu niewiele czasu.
– Tak mi przykro. Wyobrażam sobie, że czujesz się okropnie. Ledwo
odzyskałeś ojca, a on umarł.
Gorący płyn spłynął przełykiem, parząc go. Dopiero po chwili
odpowiedział:
– Mówią, że nie może ci brakować czegoś, czego nigdy nie miałeś, ale
to nieprawda. Może. – Głos mu się załamał. Zacisnął powieki, żeby ukryć
łzy.
Usłyszał stuknięcie kubka, szmer i poruszenie, po czym Honor
przysiadła obok niego na kanapie.
– Był szczęśliwy, że cię odzyskał. Spróbuj z tego czerpać siłę.
– Wiem, pomyśl, mogłem tu przyjechać wczoraj, a nie trzy tygodnie
temu. – Potrząsnął głową. – A tak naprawdę, powinienem tu być przez całe
życie. Czasem jestem wściekły na mamę, która mnie wychowała. Jak mogła
ukraść niemowlę innym ludziom? Jak śmiała mnie oszukiwać przez cały
czas? Gdybym nie znalazł tamtego pudełka, gdyby kto inny sprzątał jej
dom przed sprzedażą, nigdy bym nie poznał prawdy. Straciłem w tym roku
dwie ważne dla mnie osoby: Alison Parker i Douglasa Richmonda. I oboje
byli moimi rodzicami.
– Mogę ci tylko współczuć, bo nie wiem, przez co przechodzisz. Moja
relacja z mamą jest kiepska, ale nie umiem sobie wyobrazić jej śmierci.
Osoba, którą była kiedyś, ukształtowała mnie taką, jaka dziś jestem, na
dobre i na złe. Alison wyrządziła Richmondom niewybaczalną krzywdę, ale
kochała cię i wychowała na dobrego człowieka. Twoja ambicja, upór
i dążenie do sukcesu może pochodzą z genów, ale to – delikatnie postukała
w jego pierś – masz od niej i tej rozgałęzionej nowozelandzkiej rodziny.
Spojrzyj na to inaczej. Masz dwie rodziny: jedną tu, drugą tam. Masz
szczęście.
– Szczęście? Keaton mnie nie znosi, a Kristin jest po jego stronie.
Matka straciła ukochanego męża, z którym żyła trzydzieści sześć lat, a mnie
prawie nie zna. Dzisiaj wcale się do mnie nie zwróciła, to ciebie szukała.
Jestem intruzem i boję się, że tak już pozostanie.
– Wszyscy przeżywacie potworny szok. Nancy ma wielkie serce i kocha
cię, zawsze cię kochała. Będzie się zastanawiała, gdzie jesteś. Nie przyszło
jej do głowy prosić cię o dołączenie do nich, bo uważała, że to się rozumie
samo przez się. Keaton… No cóż, pewnie lepiej nie drażnić niedźwiedzia
w jego gawrze. To ja jestem persona non grata. Czuję pustkę, jakbym
nigdzie nie przynależała.
– I co dalej?
– Na razie musimy się wspierać, ty i ja.
On i Honor, to zabrzmiało bardzo dobrze. Najbardziej chciał, aby się
objęli i znaleźli pocieszenie w swych ramionach.
Honor jednak odwróciła wzrok, a on bał się naruszyć jej chwiejną
równowagę. Nie była gotowa na otwarcie się przed nim, okazanie emocji.
Bolało go to, ale ją rozumiał.
– Niezła z nas para – skomentował gorzko.
Próbowała się uśmiechnąć, ale wtedy dostrzegł łzy na jej policzkach.
– Douglas dużo dla ciebie znaczył, prawda?
– Wszystkiego mnie nauczył. Przyszłam pracować do Richmond
Developments zaraz po studiach, na źle płatny etat w administracji, ale
stopniowo awansowałam. To Douglas naciskał na mnie, żebym stawiała
sobie ambitniejsze cele i pracowała ciężej. A kiedy się przekonał, że
spełniam pokładane we mnie nadzieje, nie wahał się postawić na mnie. Tata
odszedł, kiedy byłam dzieckiem. Zerwał kontakt z mamą i ze mną. Douglas
Richmond wypełnił w moim życiu to miejsce. Był takim zastępczym
ojcem. Jego styl zarządzania nie każdemu odpowiadał, ale mnie bardzo.
Dużo mu zawdzięczam.
– Wielu pracowników firmy by cię poparło. Krótko z nim pracowałem,
ale dostrzegłem, że jego energia i zapał udzielały się ludziom. Z wielu
potrafił wykrzesać znakomite rezultaty.
– Keaton by się z tobą nie zgodził. Uważał metody ojca za drakońskie
i autokratyczne. Często się o to kłócili.
Logan zastanowił się przez chwilę. Krótko znał brata, ale jedyne
wybuchy gniewu czy frustracji, jakie u niego zaobserwował, zawsze
wiązały się z Douglasem. Wobec niego brat był milczący i lodowaty.
Kristin też wydawała się mieć ustawiczne pretensje do ojca.
– A moja siostra? Była naprawdę rozgoryczona, że nigdy nie rozważał
jej na stanowisko prezesa.
– Byłaby świetna, ale Douglas miał inny plan.
– A ty? Gdzie byś była, gdybym się nie pojawił?
– Zapewne planowałabym wesele z Keatonem – odparła z goryczą.
– Wszystko ci popsułem. Przykro mi.
– Mogę winić tylko siebie. Wiesz, że zanim Douglas umarł,
zrezygnowałam z pracy u niego? – Otarła łzy. – Nie mogę oprzeć się
wrażeniu, że jego udar to moja wina. Spierał się ze mną, prosił, żebym nie
porzucała firmy.
Logan poczuł ciężar w żołądku. Honor złożyła wymówienie? Płaci
wysoką cenę za dwie noce, które z nim spędziła. Przyczynił się do tego, że
ona chce porzucić pracę, którą najwyraźniej pokochała.
– Nie jesteś odpowiedzialna za jego udar, nie obwiniaj się. Był pod
opieką kilku lekarzy. Słyszałem rozmowę policjanta z jego neurologiem.
Ostrzegał wcześniej Douglasa, żeby poważnie traktował chorobę i zmienił
styl życia, zanim go zabije. W odpowiedzi ojciec poprosił o wypisanie
recept i wrócił do zwykłych obowiązków. To był jego świadomy wybór,
Honor. Każdy z nas jest kowalem swego losu.
Znieruchomiała, uważnie rozważyła jego słowa. Potem nagle wstała.
– Nie wiem, jak ty, ale ja muszę coś zjeść. Wyciągnę z zamrażarki
pizzę. Jest też zupa z puszki. Może być?
Spojrzał na nią zaskoczony. Jest głodna? Podejrzewał, że po prostu chce
się czymś zająć.
– Pomóc ci?
– Nie ma w czym. Muszę wsadzić pizzę do piecyka i otworzyć puszkę
z zupą.
– Jestem ekspertem w otwieraniu puszek.
Poszedł za nią do kuchni, podgrzali jedzenie i siedli przy blacie. Mimo
zapewnień, że jest głodna, ledwo skubnęła swoją porcję.
– Nancy będzie załamana. Żyła dla Douglasa.
– Wydawali się bardzo zgraną parą – powiedział Logan. – Myślisz, że
wróci do pracy?
– Nancy jest kobietą starej daty. Zawsze dostosowywała się do życzeń
męża i rzadko wyrażała własne zdanie. Bez niego będzie zagubiona.
Zastanowił się nad takim obrazem Nancy. To chyba nie jest najlepszy
sposób na życie, ale kimże on jest, by ją osądzać?
Zaniepokoił się o samopoczucie matki, wyjął telefon i wybrał domowy
numer.
– Co robisz? – spytała Honor.
– Sprawdzę, jak się czuje Nancy. W firmie odsunęli mnie na bok, ale
chcę jej dać znać, że o niej myślę.
Po kilku dzwonkach telefon odebrał Keaton.
– Rezydencja Richmondów.
– Tu Logan. Chciałem się dowiedzieć, jak się trzymacie. Wszyscy,
a szczególnie Nancy.
– Tak, jak się tego można spodziewać. Coś jeszcze?
Logan postanowił zignorować grubiaństwo brata. Jest w żałobie.
Wszyscy cierpią na swój sposób.
– Jeśli mi pozwolisz, chciałbym być z wami. Zaopiekować się Nancy.
– To zbyteczne. Mama dostała środki nasenne i się położyła. Kristin i ja
jesteśmy na miejscu.
Nie potrzebujemy cię, wybrzmiało w jego słowach. Logan nie zamierzał
się kłócić.
– Kiedy się obudzi, powiedz jej, że o niej myślę.
– Coś jeszcze?
Policzył w myślach do trzech. Ton brata był celowo nieuprzejmy. Czy
w obliczu śmierci ojca Keaton nie mógłby na chwilę odłożyć pretensji na
bok?
– Kiedy się spotkasz z przedsiębiorcą pogrzebowym? Chciałbym ci
towarzyszyć.
– Ma przyjechać jutro rano, o dziesiątej trzydzieści. Możesz dołączyć.
To wszystko?
Keaton nie mógł się doczekać końca rozmowy. W innej sytuacji Logan
wymyśliłby kilka pretekstów do jej kontynuowania, żeby po bratersku go
podrażnić, ale to nie była odpowiednia pora.
– Dziękuję. Będę jutro. I bardzo ci współczuję, Keaton.
Po chwili milczenia brat odpowiedział:
– Ja tobie też. Do jutra. Przyjedź sam.
Wiadomość była klarowna: Honor jest osobą niepożądaną. To
niesprawiedliwe. Była częścią rodziny Richmondów dłużej niż on.
Zasłużyła na miejsce w ich gronie. Miał głęboką potrzebę stanięcia w jej
obronie. Czy powinien nalegać? Honor znacząco pokręciła głową, jakby się
domyśliła, o czym mowa.
– Rozumiem. Do widzenia – zakończył.
Poczuł, że się rozluźnia. Nie musi walczyć o udział w planowaniu
pożegnania ojca. Wciąż dręczyło go poczucie winy, że zdanie Honor nie
będzie brane pod uwagę. Może jutro wyrazi swoje zdanie.
Spojrzała na niego, gdy chował telefon.
– Wszystko okej?
– Tak, jak się można było spodziewać. Jutro pójdę do nich na spotkanie
z przedsiębiorcą pogrzebowym.
– Nie chcą mnie tam, prawda?
– Przepraszam. Spróbuję to zmienić.
– Nie. Rozumiem. Nie rób nic w moim imieniu, proszę.
Zobaczył łzy w jej oczach i znów poczuł się winny. Strasznie namieszał
w jej życiu. Powinien sobie pójść.
Odsunął talerz. Nie przełknąłby ani kęsa więcej.
– Dziękuję. Jakoś nie mogę jeść. Posprzątam i wrócę do hotelu.
– Nie ma potrzeby. Sama to zrobię.
Przygryzła wargi, jakby chciała jeszcze coś powiedzieć.
– Mów śmiało.
– Drobiazg. Tak sobie pomyślałam, może przenocujesz? Naprawdę nie
chcę dzisiaj być sama.
Powiedziała to szybko, jakby się bała, że zmieni zdanie.
– Jesteś pewna? – I zrobiło mu się miło, że Honor nadal chce jego
towarzystwa.
– Proszę, zostań. – Położyła mu rękę na ramieniu i spojrzała w oczy. –
Nie będziemy, no wiesz. Po prostu oboje potrzebujemy obecności kogoś
bliskiego.
– Dziękuję – odparł. – Będzie mi bardzo miło.
Sama myśl o zostawieniu jej samej była torturą. Miała rację. Mogli
liczyć tylko na siebie.
Zrobili porządek w kuchni, potem Honor wskazała mu łazienkę.
– W szufladzie znajdziesz nowa szczoteczkę do zębów, a ręczniki są
tam na półce.
Po Loganie przyszła kolej na nią, a on położył się na posłanym łóżku.
Wszystko bardzo grzecznie, pomyślał, nie tak jak w Portland, gdzie
napięcie seksualne pchnęło ich ku sobie.
– Możesz wejść pod kołdrę – powiedziała, gdy wyszła z łazienki. – Nie
zamierzam cię molestować.
– Wiem.
Ale pozostał na swoim miejscu.
Nie ufał sobie.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Następnego ranka obudził się z mocnego snu. Przytulał Honor owiniętą
w kołdrę. Miał uczucie, że tak właśnie powinno być już zawsze, choć życie
zdawało się komplikować coraz bardziej.
– Dziękuję, że ze mną zostałeś – mruknęła.
– Oboje tego potrzebowaliśmy – odparł z uśmiechem i podniósł się
z łóżka. – Nie wstawaj. Zamknę drzwi za sobą.
– Nie chcesz śniadania? A przynajmniej kawy?
– Zjem coś w hotelu. Do zobaczenia później?
– Jasne.
W hotelu wziął prysznic i się przebrał. Zapytał, gdzie jest kwiaciarnia,
po czym kupił kwiaty dla Nancy. Wezwał taksówkę i pojechał do
posiadłości Richmondów.
Brama była zamknięta. Podszedł do domofonu. W głośniku odezwał się
głos brata.
– Dzień dobry, Keaton. Wpuścisz mnie?
– Jesteś wcześnie.
Zacisnął wargi. To nie pora na słowne przepychanki z bratem.
– Jestem. Chciałbym porozmawiać z Nancy.
Nastąpiła przerwa, po czym brama zaczęła się otwierać. Ranek był
wilgotny i zimny, Logan pożałował, że nie wziął przynajmniej szalika.
Keaton czekał na niego przy drzwiach.
– Ładne kwiaty. Jej ulubione.
– Ślepy traf. Ja też je lubię. Miło wiedzieć, że mamy podobny gust.
W twarzy brata widział znużenie, wciąż był w szoku, a to na jego barki
spadł ciężar odpowiedzialności. Chciał mu pomóc, ale czy Keaton na to
pozwoli?
– Źle wyglądasz. – Logan zdjął kurtkę. – Co mogę dla ciebie zrobić?
Keaton wyraźnie się odprężył.
– Chcesz pomóc?
– Czy nie po to ma się rodzinę?
– Mama jest w jadalni. Na razie nieźle się trzyma.
– To dobrze. A Kristin?
– Przybita, ale wzięła się w garść. Chciała nawet iść do pracy, ale
przekonałem ją, że bardziej przyda się w domu.
– Rozumiem ją. W takiej sytuacji praca wydaje się jedynym pewnikiem
w życiu. W stanie szoku człowiek szuka namiastki starej normalności.
Keaton spojrzał na niego ze zrozumieniem.
– Ciągle zapominam, że w tym roku już raz przeżyłeś podobną sytuację.
Jak się trzymasz?
– Jestem wstrząśnięty, jak wy. Żałuję, że nie miałem szansy lepiej
poznać ojca. Szczerze mówiąc, czuję się oszukany przez los.
– Powinienem cię wczoraj włączyć do naszego grona. Przepraszam. To
nie w porządku, że musiałeś wracać do hotelu.
– Zaopiekowałem się Honor. Ona też ciężko przeżyła śmierć Douglasa.
– Honor? – Twarz Keatona zastygła, a głos stał się lodowaty. –
Powinieneś wiedzieć, że ona potrafi o siebie zadbać.
– Co masz na myśli?
– Wbiła w ciebie pazurki, żeby zapewnić sobie lepszą pozycję. To
karierowiczka. Interesuje ją tylko korporacyjny wyścig szczurów. Zrobi
wszystko, żeby się dostać na szczyt.
– To brutalna opinia.
– Ale szczera prawda. Przespałeś się z nią parę razy, tymczasem ja
znam ją od lat. Patrząc wstecz, nie rozumiem, czemu wcześniej się na niej
nie poznałem. Ambicja ją zaślepia. Wciąż musi udowadniać, że jest
najlepsza.
Logan starał się pohamować złość.
– Czy nie jest to cecha godna pochwały? Gdyby ludzie nie starali się
pokonać własnych ograniczeń, nie byłby możliwy rozwój.
– Bądź ostrożny, Logan. Tylko tyle powiem.
– Mam wrażenie, że niesprawiedliwie ją oceniasz. Twoja gorycz,
a masz do niej pełne prawo, z powodu nocy po moim przyjeździe do
Seattle, jest nieuzasadniona. Myślała, że ja to ty.
– Ale w Portland dobrze wiedziała, z którym z nas ma do czynienia.
– W tym przypadku oboje jesteśmy winni. Pewnie już nigdy nie uda
nam się zbliżyć, jak by to mogło być, gdybyśmy byli razem od dziecka, ale
szczerze żałuję historii z Honor.
– A jednak wczoraj u niej nocowałeś? – Popatrzył na niego nieufnie.
– Potrzebowała kogoś. Była świadkiem śmierci naszego ojca, a nie
zapominaj, że była do niego szczerze przywiązana. Udzielała mu pierwszej
pomocy do przyjazdu pogotowia. Wiesz, dlaczego była u Douglasa?
– Pewnie wyznaczył jej spotkanie.
– Przyszła poinformować go, że odchodzi z pracy.
– Co takiego? – Keaton sprawiał wrażenie zaskoczonego.
– Wiesz czemu?
– Jestem pewien, że mi powiesz.
– Dręczyły ją wyrzuty sumienia i obawa, że jej obecność uniemożliwi
nam porozumienie. Czy to jest rozumowanie karierowiczki? Naprawdę?
Przerwały mu ciche kroki i w holu pojawiła się Nancy.
– W kim rozmawiasz? – Przystanęła na widok swoich synów. –
Przyszedłeś, Loganie. Jak dobrze.
– Przyniosłem ci kwiaty. – Podał matce bukiet.
– Dziękuję. – Wzięła kwiaty, ale najpierw go uścisnęła. – Brakowało mi
ciebie wczoraj. W tym okropnym czasie mamy tylko siebie. Naszą rodzinę.
Logan poczuł dławiące go emocje. Nancy nie miała pojęcia, jak bardzo
ich wszystkich potrzebuje.
– Jadłeś śniadanie? Chodź ze mną do jadalni. Nasza gosposia robi dobre
grzanki, a na twój widok poczułam, że jestem głodna. Keatonie, idziesz
z nami?
Poszła przodem, zachwycając się kwiatami. Bracia spojrzeli na siebie.
– Jeszcze wrócimy do tej rozmowy – powiedział Keaton.
– Zdecydowanie.
Reszta tygodnia minęła błyskawicznie. Zajęci przygotowaniami do
pogrzebu Douglasa prawie nie zauważyli Bożego Narodzenia.
Nancy namówiła Logana do przeprowadzki do posiadłości
Richmondów i umieściła go w pokoju gościnnym. Keaton i Kristin wrócili
każde do siebie, więc Logan czuł, że to on opiekuje się matką.
Wymogła też na nim, by zaczął mówić do niej mamo, co na początku
trochę go krępowało, ale szybko się do tego przyzwyczaił.
Do szczerej rozmowy z Keatonem niestety nie doszło, a napięcia
między braćmi wzrosło. W biurze Honor go omijała, nie odbierała też
telefonów od niego. Myślał o niej często, i to z niepokojem.
Rano w dniu pogrzebu rodzina zebrała się w holu. Limuzyna z domu
pogrzebowego zabrała ich na nabożeństwo do kaplicy. Loganowi udało się
wcześniej dodzwonić do Honor, by zaproponować podwiezienie na
cmentarz, ale powiedziała, że sobie poradzi.
Nancy, która podczas przygotowań wydawała się spokojna
i zaskakująco silna, teraz sprawiała wrażenie kruchej i półprzytomnej.
Życzeniem Douglasa była prosta ceremonia i postanowili je spełnić. Nancy
nalegała tylko na stypę zaraz po pogrzebie, aby żałobnicy mieli okazję
rozgrzać się i w domowym zaciszu wspomnieć jej zmarłego męża.
Na cmentarzu Logan wyraźnie odczuł ciężar, który leżał mu na piersi.
Wszyscy czworo w ciężkich zimowych płaszczach, nakryciach głowy
i rękawiczkach podeszli do grobu, wokół którego zebrali się już znajomi
i pracownicy Douglasa. Ludzie rozstępowali się przed nimi.
Szukał wzrokiem Honor i rzeczywiście ją znalazł. Przerwała rozmowę
w niewielkiej grupce, podeszła do Nancy i przytuliła ją mocno, szepcząc do
ucha słowa współczucia.
– Usiądziesz z nami, prawda? – poprosiła Nancy. – I przyjdź po
pogrzebie do naszego domu. Wiem, że rozstałaś się z Keatonem, ale nadal
traktuję cię jak własne dziecko. Douglas także był do ciebie szczerze
przywiązany.
Honor zerknęła na Keatona, ale w jego twarzy nie dostrzegła wrogości,
więc odprężyła się trochę.
– Jeśli nikomu nie będzie to przeszkadzało.
Rodzeństwo Richmondów milczało.
Logan, który nie pragnął niczego innego, niż objąć ją i przytulić,
pospieszył z zaproszeniem.
– Możesz usiąść ze mną.
– Dziękuję.
Była już pora zacząć nabożeństwo pogrzebowe, gdy w ostatniej chwili
do zebranych dołączyła grupa składająca się z dwóch mężczyzn i dwóch
kobiet. Sądząc po podobieństwie między nimi, byli rodziną.
– Znasz ich? – zapytał Kristin.
– Nigdy w życiu ich nie widziałam. Może są biznesowymi znajomymi
taty.
Ku jego zaskoczeniu nowo przybyli zajęli miejsce w pierwszym
rzędzie, tuż przed trumną. Były to krzesła zarezerwowane dla Nancy,
Keatona, Kristin i Logana. Starsza kobieta, na oko sporo po pięćdziesiątce,
była blada i opanowana. Jej dzieci również sprawiały wrażenie
zdeterminowanych. Logan nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jest w nich coś
znajomego.
Przedsiębiorca pogrzebowy, odpowiedzialny za całą ceremonię,
podszedł do nieznajomych.
– Przepraszam, czy zechce się pani przesiąść do następnego rzędu? Te
krzesła zarezerwowane są dla wdowy i dzieci pana Richmonda –
powiedział cicho.
Ku jego zdumieniu kobieta gwałtownie pokręciła głową.
– Proszę pani, czas nagli.
Logan podszedł do nieznajomych i dyskretnie odsunął mistrza
ceremonii.
– Zechcą się państwo cofnąć o jeden rząd, proszę. Te miejsca są
zarezerwowane dla mojej rodziny.
Kobieta spojrzała na niego z hamowaną furią.
– Pańskiej rodziny? Mam pełne prawo być przy trumnie mojego męża.
Ja i jego dzieci!
– Logan? – Nancy zbliżyła się do nich. – Co mówi ta kobieta?
Tymczasem obca niewiasta podniosła się, a jej dzieci utworzyły wokół
niej szpaler. Dzieci Nancy zrobiły to samo.
– Mam pełne prawo tu być! – krzyknęła nieznajoma. – Jestem żoną
Douglasa Richmonda i mogę to udowodnić.
– Proszę pani… Pani Richmond, zapewne nie jest to najlepsza pora –
jąkał się zmieszany przedsiębiorca pogrzebowy.
– Doprawdy? Jeśli nie teraz, to kiedy? Mój mąż zmarł, a ta kobieta
zorganizowała jego pogrzeb bez mojego pozwolenia. – Odwróciła się do
oniemiałej Nancy. – Zamierzałam pójść pani na rękę, pozwolić na
pochówek, a dopiero potem wystąpić z roszczeniami, ale zmieniłam zdanie.
Życzę sobie, aby ciało Douglasa zostało przewiezione do Wirginii i tam
złożone do grobu.
– O czym pani mówi? To jest mój mąż i zostanie pochowany zgodnie
z jego wolą. – Głos Nancy drżał z powodu silnych emocji.
– Moja wola jest inna, a jako jego żona nie pozwalam na pogrzeb.
– Ja jestem jego żoną!
Logan patrzył raz na jedną kobietę, raz na drugą. Emocje narastały.
Keaton i Kristin wymieniali wrogie spojrzenia z dziećmi drugiej pani
Richmond. Czas przerwać konfrontację na cmentarzu, zanim dziennikarze
zwęszą aferę i zrobią z niej paskudną historię w wiadomościach.
Logan pociągnął za ramię przedsiębiorcę pogrzebowego, który sprawiał
wrażenie niezdolnego do działania.
– Ceremonia się nie rozpocznie, dopóki nie wyjaśnimy wszystkich
wątpliwości – oświadczył. – Trzeba przeprosić zebranych i przenieść się
w bardziej stosowne miejsce.
Mężczyzna – najwyraźniej wdzięczny za jasną instrukcję – dał znak
swoim pomocnikom. Razem dyskretnie przekazali żałobnikom, że
ceremonia się dziś nie odbędzie. Logan zwrócił się do skłóconych rodzin.
– Proszę o uwagę – powiedział. – Nie rozstrzygniemy tego na
cmentarzu. Potrzebujemy dowodów, aby ustalić fakty. Proponuję, żebyśmy
wrócili do domu.
– Dobry pomysł – poparł go Keaton. – To jakaś niedorzeczna historia.
Ta kobieta twierdzi, że została żoną taty dwa lata przed mamą. To
niemożliwe. To by robiło z niego bigamistę.
Córka drugiej pani Richmond rzuciła wrogie spojrzenie na trumnę
przykrytą wieńcami.
– Fakty mówią same za siebie – syknęła.
Nancy i Kristin o mało się na nią nie rzuciły. Honor przezornie stanęła
między nimi, aby je rozdzielić. Logan, wdzięczny za jej interwencję,
zasugerował, aby wszyscy wrócili do samochodów i spotkali się w domu
Nancy.
– Moja noga nie postanie w domu tej kobiety – oznajmiła druga pani
Richmond.
– W takim razie proszę odejść i pozwolić nam kontynuować
ceremonię – powiedział Logan ponuro i zmierzył wzrokiem całą jej
rodzinę.
– Wykluczone – oburzyła się kobieta.
– W takim razie z całym szacunkiem proszę o odłożenie na bok emocji
na kilka godzin. Przedyskutujemy sytuację w rozsądny i racjonalny sposób.
Mamo, zgadzasz się?
Nancy zachwiała się, ale Kristin wzięła ją pod rękę.
– Nie rozumiem, co się dzieje, ale chyba nie ma wyjścia. Gdzie jest
Hector? – Rozejrzała się, poszukując wzrokiem prawnika rodziny. –
Widziałam go. On też powinien być obecny.
– Koniecznie – przytaknął Logan.
– Poszedł do samochodu – powiedziała Honor. – Zatrzymam go.
Szybko pobiegła w kierunku wyjścia z cmentarza, gdzie nadal
gromadziły się grupki ludzi omawiających niespodziewane wydarzenia.
Dogoniła Hectora Ramireza i porozmawiała z nim krótko. Prawnik
skinął głową i czekał przy samochodzie. Logan poczuł wdzięczność
połączoną z dumą. Nawet teraz, mimo pogardy, jaką odczuwała ze strony
Keatona i Kristin, Honor była gotowa im pomóc.
– Porozmawiam z nim po drodze, jeśli można.
Wszyscy po kolei kiwnęli głową. Podbiegł do nich właściciel domu
pogrzebowego.
– Coś takiego nie zdarzyło mi się w ciągu czterdziestu lat działalności.
Co mam zrobić z panem Richmondem?
– Proszę zabrać trumnę do domu pogrzebowego i przechować ciało
w chłodni.
Mężczyzna skinął na pomocników, którzy zaczęli przenosić trumnę
i wieńce do karawanu zaparkowanego na poboczu. Logan poszedł za
krewnymi do wyjścia. Podał adres Nancy kierowcy, który przywiózł drugą
rodzinę, i zasugerował, aby trzymał się ich limuzyny.
– Zaopiekujcie się mamą – szepnął Keatonowi i Kristin. – I żadnej
wymiany zdań, póki nie dojadę z Hectorem.
– Jedziesz jego samochodem?
– Tak.
– A co z Honor?
– Nancy chętnie ją zobaczy w naszym gronie. Poza tym ktoś powinien
wydać polecenia firmie cateringowej, kiedy my będziemy zajęci
roszczeniami tamtych ludzi.
– Zgoda – powiedział Keaton. – Widzimy się w domu. Dziękuję, że
przejąłeś inicjatywę.
– A od czego ma się starszego brata? – zażartował Logan, chcąc nieco
złagodzić napięcie.
– Kilka minut różnicy, cóż to za starszeństwo. Jestem trochę wyższy.
Uśmiechnęli się do siebie.
Logan poczuł ulgę. Może nie są idealną rodziną, ale teraz go potrzebują,
a on poprze ich w stu procentach.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
Hector i Logan rozmawiali przyciszonym głosem. Honor słuchała ich,
ale nie włączała się do wymiany zdań. Nie miała pojęcia, co o tym
wszystkim myśleć. Sytuacja z kiepskiej farsy: na pogrzebie Douglasa
pojawia się inna rodzina, która rości sobie prawa do zmarłego.
Nie rozumiała, w jaki sposób Richmond przez tyle lat prowadził
podwójne życie i nikt z rodziny i współpracowników tego nie zauważył.
Dlaczego wszystkich oszukiwał? Przecież musiał wiedzieć, że pewnego
dnia bigamia wyjdzie na jaw.
Czy to miał na myśli, kiedy jej powiedział, że ludzie są omylni,
a niektórzy popełniają więcej błędów niż inni? Mówił o własnych
oszustwach? Tak czy owak, jeśli roszczenia tych ludzi są uprawnione,
Douglas był na bakier z moralnością, już nie mówiąc o prawie.
A skoro o prawie mowa, jak wygląda sytuacja spadkobierców
w Richmond Developments? Czy Logan i Keaton w ogóle się nad tym
zastanowili? Douglas zawsze powtarzał, że po jego śmierci stery firmy
przejmie pierworodny syn. A jeśli to syn pierwszej żony jest starszy od
bliźniaków? Czy Logan, Keaton i Kristin są dziećmi nieślubnymi?
W głowie miała zamęt. Jednego tylko była pewna: kłamstwo ojca
będzie miało poważny wpływ na wszystkie jego dzieci. Honor dużo
wiedziała o zdradzie. Blizny są głębokie i pozostają na całe życie. Mimo
życia w luksusie i licznych przywilejów Kirstin i Keaton przez cały czas
próbowali zadowolić Douglasa, spełnić pokładane w nich nadzieje.
Odkrycie, że ich oszukiwał, miał w innym stanie druga rodzinę, było
strasznym ciosem.
Spojrzała na Logana siedzącego z przodu. Prawie nie znał ojca. Czy on
też był zszokowany dzisiejszą awanturą na cmentarzu? Szybko
oprzytomniał i przejął kontrolę nad sytuacją. Ulżyło jej, że bracia potrafią
współpracować. Słusznie zrobiła, dystansując się od Logana. Zasługiwał na
odzyskanie rodziny, a jej obecność wszystko komplikowała, niezależnie od
uczuć, które wobec niego żywiła.
Prawnik zaparkował na podjeździe.
Mężczyźni weszli do środka, a Honor sprawdziła, czy brama jest
zamknięta. Tego tylko brakowało, żeby się zbiegli paparazzi. Nie miała
wątpliwości, że plotka już się rozeszła. Potem poszła do kuchni i zarządziła
odwiezienie przygotowanych przekąsek do schroniska dla bezdomnych.
Poprosiła gosposię o zostawienie paru tac dla rodziny zgromadzonej teraz
w salonie.
Kiedy do nich dołączyła, atmosfera była nieznośnie ciężka.
Logan stał, obie rodziny siedziały na kanapach i fotelach, ulubionym
zestawie Nancy. Poczuła dumę na jego widok, bo całkowicie panował nad
tą nieprzyjemną sytuacją. Wiele by dała, żeby móc go otwarcie wesprzeć,
czuła się taka bezużyteczna. A jednak nie opuści jego ani Nancy. Mogą
jeszcze potrzebować jej pomocy.
– Wszyscy chyba możemy się zgodzić, że dzisiejsze wypadki były
szokiem dla zebranych.
– Nie jestem wypadkiem – oznajmiła druga pani Richmond – ale
pierwszą i jedyną legalną żoną Douglasa. Ta kobieta i jej bękarty to jedyny
wypadek, i to bardzo niemile widziany.
– Przestań, mamo – zareagowała ostro córka. – Nie ma powodu do
obrażania gospodarzy. Całą winę ponosi tata.
– Zacznijmy w takim razie od przedstawienia się, a potem, jeśli nie
będziecie mieć obiekcji, poproszę o opinię Hectora, naszego prawnika –
zaproponował Logan.
– Cokolwiek powie, nie jest obiektywny – prychnęła pani Richmond. –
Moi prawnicy zajmą się tym niezależnie od jego opinii.
Logan nic nie powiedział, tylko utkwił w niej pytający wzrok.
– No dobrze – prychnęła. – Nazywam się Eleanor Richmond.
Poślubiłam Douglasa pierwszego lipca, trzydzieści sześć lat temu,
w mieście, z którego oboje pochodzimy, w Wirginii. Byliśmy parą już
w szkole średniej. To są nasze dzieci: Fletcher, Mathias i Lisa.
– A ja nazywam się Nancy Richmond. Ja także zostałam żoną Douglasa
trzydzieści sześć lat temu, drugiego września. To była miłość od pierwszego
wejrzenia. Powiedział, że nie może beze mnie żyć i poprosił mnie o rękę.
To moje dzieci: Logan, Keaton i Kristin.
– A to Hector Ramirez, nasz adwokat. – Logan przedstawił prawnika. –
Zechcesz powiedzieć kilka słów?
– Dziękuję. Znałem Douglasa przez wiele lat i muszę powiedzieć, że
jestem zaskoczony tym, co tu się dzieje. Pierwszym krokiem, jaki musimy
podjąć, jest ustalenie, czyje małżeństwo ma legalny status prawny. Kolejne
kroki będą łatwiejsze.
– Jakie kroki? – spytała Nancy.
– Wykonanie postanowień testamentu Douglasa. Poza dobrami
osobistymi, które przeznaczył dla konkretnych osób, pozostaje kwestia
firmy.
– Mąż prowadził szanowane przedsiębiorstwo budowlane w Wirginii –
przerwała mu Eleanor. – Nie myślcie ani przez chwilę, że jej dzieci będą
miały do niego prawo. Ani do domu, kont bankowych i akcji.
Hector zamrugał, zaskoczony jadem w głosie kobiety. Honor także nie
posiadała się ze zdumienia. Nie tak zachowuje się pogrążona w smutku
wdowa. Była to osoba opętana pragnieniem zemsty.
Jej syn Fletcher poruszył się niecierpliwie.
– Mamo, sytuacja i tak jest wystarczająco skomplikowana bez twojego
wsadzania kija w mrowisko. Jeśli nie masz żadnych pozytywnych
propozycji, najlepiej będzie, gdy zachowasz komentarze dla siebie.
– Jesteś niesprawiedliwy. Jako wdowa po twoim ojcu walczę o to, co
nasze.
– Zostaw to prawnikom. Im bardziej będziemy przewlekać sprawy
spadkowe, tym dłużej i my, i firmy, będziemy tkwić w stanie zawieszenia. –
Rozejrzał się po zebranych. – Wszyscy się zgadzają?
Rozległy się pomruki świadczące o akceptacji.
Fletcher wyjął wizytówkę i podał ją Hectorowi.
– Proszę o informację, jakie dokumenty mamy dostarczyć, aby
uprawomocnić roszczenia matki. Nasi prawnicy skontaktują się w tej
sprawie. Dziś jeszcze nocujemy w Seattle. Jutro wracamy do siebie.
– Będziemy się domagać odesłania ciała Douglasa do Wirginii, kiedy to
wszystko się skończy – powiedziała z naciskiem Eleanor.
Honor z niedowierzaniem patrzyła na zachowanie drugiej wdowy.
Nancy nic jej nie zrobiła. Zachowała się jak dama, nie skomentowała
grubiańskich słów kobiety. Podziękowała Hectorowi i zaproponowała
wszystkim zebranym coś do jedzenia i picia. Mathias, drugi syn Eleanor,
odmówił w imieniu rodziny.
– Wrócimy do hotelu. Chyba wszyscy czujemy, że to nie jest zwykłe
spotkanie towarzyskie i lepiej go nie przedłużać.
– Mamy wiele do przemyślenia. – Keaton podał rękę każdemu
z domniemanego rodzeństwa.
– Łagodnie mówiąc – mruknęła Kristin.
Eleanor tylko sapnęła i ruszyła do wyjścia, a za nią jej dzieci. Honor
szybko otworzyła przed nimi drzwi i odprowadziła ich do samochodu.
Potem uruchomiła bramę, odczekała, aż opuszczą posesję, i ponownie ją
zamknęła. Dopiero wtedy odetchnęła.
– Tego się nie spodziewaliśmy – powiedział za jej plecami Logan.
Serce jej przyspieszyło na dźwięk jego głosu.
– Całkowite zaskoczenie. Czy nie uważasz za dziwne, że Douglas
prowadził identyczne życie po dwóch stronach kraju? Oczywiście, jeśli
mówią prawdę.
– Nie użyłbym słowa „dziwne”. To jakiś pieprzony bajzel.
Dopiero teraz widać było, ile go kosztowało zachowanie spokoju.
Honor starannie dobierała słowa, aby dodać mu otuchy.
– Mam wrażenie, że coś tu nie gra. Eleanor była nadmiernie agresywna,
jakby miała coś do ukrycia.
– Też to zauważyłaś?
Honor westchnęła. Rozumieją się w pół słowa.
– Łatwo przewidzieć, że wielu prawników dobrze na tym zarobi.
– Tak – mruknął ponuro. – Będziemy siedzieć jak na szpilkach, póki
sytuacja się nie wyjaśni.
– Macie sporo do przedyskutowania. Wezwę taksówkę i wrócę do
domu.
– Jesteś pewna? Nancy cię zaprosiła.
A ty? Chciała o to zapytać, ale znała odpowiedź. To oczywiste, że jest
rozdarty. Chciałby ją włączyć do rodziny, ale miał świadomość, jak jej
obecność podziała na brata i siostrę. Lepiej zostawić ich w spokoju, choć
sercem była z Loganem.
– Wiem, co robię. Zaufaj mi.
Gdy wziął ją za rękę, poczuła mrowienie.
– Dziękuję za wszystko, co dziś zrobiłaś. Było mi łatwiej dzięki tobie.
– Przekaż Nancy słowa współczucia – odparła Honor, przełykając
wszystko, co chciałaby mu powiedzieć.
A potem zamknęła za sobą drzwi.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
Dwa tygodnie później nie zbliżyli się ani trochę do zakończenia sporu.
Co gorsza, Douglas nie został pochowany, co było źródłem głębokiego
stresu dla Nancy. Hector oświadczył rodzinie, że notarialne odpisy
dokumentów dostarczone przez prawników drugiej wdowy potwierdzały jej
słowa, iż małżeństwo z Douglasem zawarła wcześniej niż Nancy. To
sprawiało, że roszczenia Nancy były bezprawne. Wstyd i ból po odkryciu,
że tak długo była oszukiwana, miały negatywny wpływ na jej zdrowie. Nie
była w stanie pracować.
– Jak się czuje mama? – Kristen zajrzała do gabinetu ojca, w którym
teraz, tymczasowo, pracował Logan.
– Wciąż tak samo. Nic jej nie interesuje, a wierz mi, próbowałem
wyrwać ją z apatii.
– Keaton mówi o mamie to samo. Nie wychodzi z domu, bo boi się
spotkać kogoś znajomego. Nie chce pytań, a co gorsza, litości.
Jedyną jasną stroną tych ponurych okoliczności było to, że rodzeństwo
zbliżyło się do siebie. Zapewniali wsparcie nie tylko Nancy, ale wszystkim
pracownikom firmy. Udawało im się kontynuować działania biznesowe.
W trójkę podejmowali wszystkie ważne decyzje i planowali realizację
kolejnych dużych projektów.
Honor była niewzruszona w swojej decyzji, by złożyć wypowiedzenie.
Nawet prośba Keatona jej nie zmiękczyła. Znów unikała Logana. Kiedy ich
ścieżki się krzyżowały, ograniczała rozmowę do suchej wymiany
informacji. To go doprowadzało do szaleństwa.
Odchylił się w fotelu i przekręcił go, by spojrzeć za okno. Nadal nie był
w stanie uwierzyć, że ojciec przez trzydzieści kilka lat prowadził podwójne
życie i nikt tego nie zauważył. Co z niego za człowiek?
– Wszystko okej? – Siostra stanęła za jego ramieniem.
– Nie rozumiem, dlaczego to robił. I jak mu się udało żyć
w kompletnym zakłamaniu.
– Dla nas, dzieci, tata i mama zawsze stanowili kochającą się parę,
całkowicie sobie oddaną. Oczywiście, ojciec sporo podróżował, ale druga
rodzina? Nie mieści mi się to w głowie. Czuję się zdradzona. Wolę nie
myśleć, jak to przeżywa mama. Ojciec był całym jej życiem, a teraz się
okazuje, że to życie było kłamstwem.
– Nie całkowitym. Kochał Nancy. To było widać.
– Ale kochał też Eleanor. Jak mógł kochać takie babsko, to przekracza
moją wyobraźnię.
– Powiedzmy, że nie poznaliśmy jej z dobrej strony.
– Łagodnie mówiąc – parsknęła Kristin. – Jakim cudem dowiedziała się
o śmierci taty? I dlaczego ona albo jej prawnicy nie skontaktowali się
z nami przed pogrzebem?
– Fletcher twierdzi, że zobaczyła nekrolog w gazecie i kazała dzieciom
zarezerwować lot i jechać z nią do Seattle. Nie jestem pewien, czy miała
jakiś plan. Może zamierzała wylać swoje żale i wystąpić z roszczeniami.
– Zrobiła to z wielkim hukiem. A co mówi starszy brat ze wschodniego
wybrzeża? Będzie walczył o przejęcie naszej firmy?
– Wydaje mi się, że tak jak my, koncentruje się na swoim biznesie
i odkłada dalsze decyzje do czasu rozstrzygnięcia sprawy w sądzie.
– Nienawidzę czekania.
– Tu się zgadzamy wszyscy troje. Keaton też jest sfrustrowany.
– A Honor? Nadal zamierza odejść?
Logan poczuł znajomy ból w piersi na sam dźwięk jej imienia. Prawie
się nie widywali. Pilnowała, aby wykończyć prowadzone projekty
i przekazać je następcy, szkoliła swego asystenta i innych projektantów, aby
praca w dziale szła bez zakłóceń. Ostatnio jej asystent zastępował ją na
zebraniach kierowników.
– Tak – odparł tylko.
Bardzo za nią tęsknił. Nie tylko ze względu na erotyczny wabik.
Brakowało mu jej poczucia humoru i inteligentnych pomysłów przy
dyskusjach o pracy. To idiotyczne, powtarzał sobie. Przecież poznali się na
początku grudnia, a teraz jest połowa stycznia. Za mało czasu na
zbudowanie silnej więzi. A jednak wciąż mu się śniła, budził się obolały,
sfrustrowany i tęsknił. Nigdy wcześniej nie był żadną kobietą aż tak
oczarowany.
– Wiesz, Keaton chyba nie miałby nic przeciwko temu, gdybyś zaczął
się spotykać z Honor – zaczęła ostrożnie Kristin.
– Nawet nie zaczynaj tego tematu – poprosił.
– Mówię serio. Nie zachowuje się jak człowiek, który cierpi, bo dostał
kosza. Przeszło mu bardzo szybko jak na tak długie zaręczyny. Tata zawsze
mówił, że są dobrą parą, ale niezbyt dobrze dobraną.
– Trudno go uznać ze eksperta od związków – skomentował cierpko
Logan.
– Masz rację – roześmiała się. – Szkoda. Honor jest naprawdę
wyjątkowa. Fajnie było się z nią przyjaźnić, no i jest wyjątkowo
utalentowana.
– Dział personalny szuka kogoś na jej miejsce?
– Mieli kilku kandydatów, ale żaden nie jest jej kalibru.
W tym problem, pomyślał. Nikt nie zastąpi Honor Gould. I żadna
kobieta nie jest tak pociągająca.
Cierpliwość nigdy nie była mocną stroną Honor, nie znosiła czekania.
Niestabilna sytuacja w rodzinie właścicieli zaczynała też odbijać się na
pracownikach. Kiku projektantów otwarcie wyrażało wątpliwość, czy firma
jest stabilna, skoro do tej pory nie mianowano prezesa. Inni obawiali się, że
na to miejsce przyjedzie człowiek ze wschodniego wybrzeża, który nie zna
lokalnych realiów. Jedna osoba wręczyła wypowiedzenie. Honor robiła, co
w jej mocy, aby uspokoić zespół, ale szybkimi krokami zbliżał się ostatni
dzień jej pracy w firmie, więc hipokryzją było przekonywanie ludzi, że
powinni zostać.
Kilka razy, kiedy spotkała się służbowo z Keatonem czy Kristin,
widziała zmęczenie i stres na ich twarzach. Martwiło ją, że Nancy nie
wróciła do pracy. Mają prawo do żałoby, ale komplikacje w rodzinie
Douglasa bardzo ją niepokoiły. Jedyna dobra strona to świetna współpraca
Logana, Keatona i Kristin. Udało jej się tego nie popsuć.
Kochała Logana. Miłość do niego oznaczała, że zrobi wszystko, aby
zapewnić mu szczęście. W tej chwili stworzył dla siebie nowe miejsce,
określił, kim jest, odbudował więzi. Honor nie oczekiwała od kochanego
mężczyzny, że dla niej zrezygnuje ze spraw tak fundamentalnych. Nie
ulegało dla niej wątpliwości, że Logan ma wybór: ona albo oni.
Zrozumiała to, gdy Kristin, która była jej przyjaciółką i powiernicą,
jednoznacznie wzięła stronę Keatona.
Zastanawiała się, co może zrobić, aby rozwiać wiszące nad nimi czarne
chmury. Przemyślała całą sytuację wiele razy i wciąż nie wierzyła, że
wiedzą wszystko o drugiej rodzinie Douglasa. Niepokoiło ją zwłaszcza
zachowanie Eleanor – nie tylko obrona własnych interesów, ale podszyta
zazdrością agresja.
Hector Ramirez podzielał jej wątpliwości, dlatego uważnie sprawdzał
otrzymane informacje. Dostał od adwokatów z Wirginii potrzebne
dokumenty, które sprawiały wrażenie wiarygodnych. Mimo to Honor wciąż
dręczyło podejrzenie, że coś przegapili.
W dzieciństwie i wczesnej młodości widziała z bliska wiele osób
przyłapanych na kłamstwie. Reagowały na trzy sposoby: jedni zawstydzeni
przyznawali się do winy, inni udawali, że nic się nie stało, i wreszcie
jeszcze inni odpowiadali agresją na zarzuty, aby wystraszyć ludzi, którzy
dowiedli im oszustwo. Intuicja podpowiadała jej, że Eleanor należy do tej
trzeciej kategorii.
Dokumenty potwierdzały, że poślubiła Douglasa pierwszego lipca.
Siedem miesięcy później urodził się Fletcher. Była w ciąży, kiedy
wychodziła za mąż. Nic w tym skandalicznego, nawet jeśli oboje dopiero
skończyli szkołę średnią. Data urodzenia Fletchera czyniła go najstarszym
dzieckiem Douglasa. Był starszy o osiemnaście miesięcy od bliźniaków,
a to unicestwiało plany ojca dotyczące sukcesji w Richmond
Developments.
Nie po raz pierwszy pomyślała: miał źle w głowie. Chyba rozumiał, że
po jego śmierci wszystkie paskudne sekrety wyjdą na jaw? A może miał
kompleks Boga i zamierzał żonglować swoimi tajemnicami w taki sposób,
aby nikt nie poznał prawdy? Czy nie rozumiał, jak bolesne i okrutne były
jego wybory?
Podjęła decyzję. Nawet jeśli do końca miesiąca będzie się żywić
zupkami w puszkach, zatrudni detektywa, który dokopie się brudów
kryjących się za małżeństwem Eleanor i Douglasa. Była pewna, że istnieją.
Miała dług wobec Richmondów. Wobec Douglasa wspierającego jej
rozwój, Keatona, któremu wyrządziła krzywdę, a szczególnie wobec
Logana, któremu życzyła samego dobra. Podważyła jego pozycję
w rodzinie, ale zamierzała pomóc mu naprawić sytuację.
Tydzień później otrzymała raport od kobiety detektywa, którą
zatrudniła. Był szczegółowy i klarowny. Początkowo pomyślała, że
niepotrzebnie uległa paranoi, przez co straciła czas i pieniądze. Pod koniec
lektury nagle poskoczył jej poziom adrenaliny. Chwyciła raport i bez
zwłoki pobiegła do dawnego gabinetu Douglasa.
– Jest Logan? – zapytała Stellę.
– Tak, ale ma spotkanie z Keatonem, Kristin i Hectorem Ramirezem.
– Świetnie. Oni też muszą o tym wiedzieć.
Nie czekała, aż asystentka ją wprowadzi. Pchnęła drzwi i weszła do
środka. Cztery głowy jak na komendę odwróciły się w jej stronę. Stella za
jej plecami mamrotała przeprosiny, że nie zdołała jej zatrzymać.
– Wszystko w porządku. Widzimy, że to ważne. Przynieś nam kawę,
bardzo proszę – powiedział Logan.
Honor poczekała, aż Stella zamknie drzwi.
– Przepraszam, dowiedziałam się czegoś niesłychanie ważnego. Sprawa
niecierpiąca zwłoki.
– Jaka? – zaciekawiła się Kristin.
– Dotyczy was i waszego przyrodniego rodzeństwa. A przede
wszystkim Nancy.
– Mów wreszcie – popędzał ją Keaton.
– Poczekaj. Przede wszystkim usiądź, Honor. – Logan wskazał jej
miejsce naprzeciwko siebie.
Wciąż trzęsła się z emocji, które ją tu przywiodły. Logan nalał jej
szklankę wody.
– Przyda ci się.
Ręka drżała jej lekko, gdy uniosła szklankę do ust i wypiła połowę
jednym haustem.
– Od początku czułam, że Eleanor coś przed nami ukrywa – zaczęła.
– Ale co? Dokumenty, które Hector nam przedstawił, potwierdzają jej
słowa – przerwał jej Keaton, a jego ton w każdym innym wypadku
zamknąłby jej usta.
– Pokazuje to, co chce, żebyś zobaczył. Ukrywa inny fakt. – Wyjęła
raport agencji detektywistycznej i stuknęła palcem w ostatnią stronę. – Ten
mianowicie. Eleanor była niepełnoletnia, kiedy wyszła za Douglasa.
Hector pochylił się i przeczytał wskazany fragment.
– To prawda, ale w stanie Wirginia niepełnoletnia dziewczyna może
legalnie wyjść za mąż, jeśli ma zgodę rodziców.
– Eleanor jej nie miała.
– Zgodnie z informacją od sekretarza sądu okręgowego, jej matka
podpisała wszystkie niezbędne zezwolenia.
Honor gwałtownie pokręciła głową.
– Tu jest pies pogrzebany. Matka nie mogła tego zrobić. Była wtedy
w Monte Carlo ze swoim mężem, ojcem Eleanor. Podróżowali po Europie
przez pół roku. Żadne z nich nie podpisało sądowej zgody, bo nie było ich
w kraju, kiedy młodzi załatwiali pozwolenie na ślub.
– Twierdzisz, że ich zezwolenie na ślub było nieważne? –
Podekscytowana Kristin wychyliła się, by lepiej widzieć raport.
Honor przytaknęła i czekała, aż Hector skończy czytać.
– Na to wygląda – oświadczył. – Zgodnie z relacją świadków Eleanor
przekupiła gosposię, żeby udawała jej matkę, kiedy trzeba było złożyć
podpis. Grafolog potwierdził, że ten na oryginalnym dokumencie jest
podrobiony. Nawet nie przypomina podpisu matki.
– Ale dlaczego posunęła się do oszustwa? – zapytał Keaton.
– Tego nie wiem, ale sądząc z informacji zabranych przez agencję
detektywistyczną, Eleanor miała zaledwie siedemnaście lat, kiedy odkryła,
że jest w ciąży z Douglasem. Bała się urodzić nieślubne dziecko. Gosposia
już nie żyje, detektyw rozmawiał z jej córką. Biedna kobiecina truchlała ze
strachu, że pracodawcy odkryją, kto maczał palce w tym oszustwie. Miała
zwyczaj podpijania dobrego brandy z barku swoich państwa. Eleanor
zaszantażowała gospodynię, że powie rodzicom o jej nałogu, a ci wyrzucą
ją z pracy, dlatego wzięła udział w spisku. Dziewczyna była przekonana, że
po ślubie rodzice będą musieli zaakceptować dziecko i Douglasa. Oni
jednak mieli bardziej ambitne plany dla swojej córki. Chcieli ją wysłać do
Szwajcarii, do szkoły z internatem, a potem wydać za syna przyjaciół
rodziny, który był dyplomatą.
– Trudno jej nie współczuć – powiedziała wielkodusznie Kristin. –
Musiała być zdesperowana, żeby sięgnąć po takie środki.
– Córka gospodyni opowiadała, że rodzice Eleanor po powrocie
z zagranicznych wojaży bardzo się na nią rozgniewali. Wydziedziczyli ją.
Ojciec był wysokim oficerem marynarki wojennej, matka pochodziła
z bogatej rodziny. Po ich śmierci cały majątek trafił do organizacji
charytatywnej.
– Zdaje się, że chciała sobie odbić straty, zgłaszając roszczenia do
majątku taty – skomentował Keaton.
– Kluczową rzeczą jest to, że małżeństwo Douglasa i Nancy jest
jedynym legalnie zawartym – oświadczył Hector.
– Co oznacza, że Logan jest mianowanym przez tatę prezesem
Richmond Developments – dodała Kristin.
– A ta kobieta i jej dzieci nie mają prawa do naszej firmy – oznajmił
Keaton.
Logan rozparł się w fotelu. Z jego twarzy po raz pierwszy od kilku
tygodni zniknął wyraz napięcia.
– Nic nam już nie grozi? – spytał adwokata.
– Przygotuję oficjalne pismo do prawników Eleanor Richmond z prośbą
o wycofanie wszelkich roszczeń do spadku po Douglasie na zachodnim
wybrzeżu. Pojawia się pytanie, czy chcecie wystąpić z roszczeniami do
majątku ojca zgromadzonego w stanie Wirginia.
– Moglibyśmy to zrobić? – zainteresował się Keaton.
– Prawdopodobnie tak.
– Ważniejsze jest pytanie, czy tego chcemy. – Logan postanowił zagrać
rolę adwokata diabła. – Czy narazimy Fletchera, Mathiasa i Lisę na
przeżycia, jakie były naszym udziałem?
– Wykluczone – zaprotestował Keaton. – Jesteśmy rodziną, czy nam się
to podoba, czy nie.
– Nie widzę powodu, żeby grzechy naszego ojca prześladowały nas zza
grobu – skomentowała Kristin.
– W takim razie decyzja została podjęta jednogłośnie – oznajmił Logan
i zwrócił się do Hectora. – Napisz, proszę, że jeśli Eleanor wycofa się
z roszczeń, my nie będziemy pretendować do majątku, który jest w rękach
jej i jej dzieci. Powiadom ją także, że pochowamy ojca w Seattle, zgodnie
z jego ostatnią wolą.
– Czy mogę wziąć raport z sobą? – upewnił się Hector.
– Oczywiście.
Po jego wyjściu Logan zwrócił się o niej z niekłamaną wdzięcznością.
– Bez twojej inicjatywy wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie
inaczej. Jesteśmy twoimi dłużnikami.
– Byłam wam to winna. Nie mogłam siedzieć bezczynnie.
Chciał się sprzeciwić, ale nieznacznie pokręciła głową, a on dostosował
się do jej życzenia.
– Firma jest nasza. Jesteście gotowi nią zarządzać?
– Czy już tego nie robimy? – zapytała Kristin.
– Mam na myśli formalną zmianę w organizacji. Czas ustanowić
trzyosobowy zarząd nad Richmond Developments.
– Mówisz serio? Jak to niby będzie działać? – Keaton nie ukrywał
sceptycyzmu.
– Podyskutujemy nad tym później. Najważniejsze, czy się zgadzacie.
Oboje energicznie skinęli głowami.
– Chodźmy do mamy. Powinna o wszystkim dowiedzieć się od nas –
zaproponował Keaton.
– Świetny pomysł – poparła go siostra. – Idziesz, Honor? Gdyby nie ty,
czekalibyśmy, aż topór spadnie nam na łeb.
– Muszę zamknąć dziś parę rzeczy, nie mogę. Cieszę się, że będziecie
pracować razem. Na pewno będą tarcia, w końcu każde z was jest silną
osobowością, ale jeśli utrzymacie tego ducha pracy zespołowej, który macie
od śmierci Douglasa, poradzicie sobie. Powodzenia.
– Jesteś pewna, że nie dasz rady dołączyć później? – naciskała Kristin.
– Jestem zajęta, a dla was to szczególny rodzinny czas.
– A ty, Logan? – zapytał Keaton.
– Zaraz przyjadę. Najpierw chcę zamienić z Honor kilka zdań.
Kiedy zostali sami, pierwszą jej myślą było, jak dobrze byłoby się do
niego przytulić i po raz ostatni pocałować. Podjęła wcześniej decyzję. Po
przekazaniu Richmondom pomyślnych wiadomości odejdzie. Praca z nimi
zbyt wiele ją kosztowała. Może nawet nie dostanie referencji, w końcu
skróciła okres wypowiedzenia, ale było jej wszystko jedno.
– O czym chciałeś pogadać?
– Nie potrafię wyrazić mojej wdzięczności za zdobycie dla nas cennych
informacji.
– Musiałam. Byłam wam to winna. Naprawdę tak uważam.
– Mnie nie jesteś nic winna.
– Niewiele brakowało, a zniszczyłabym twoje szanse na odzyskanie
rodziny. Mam nadzieję, że udało się to odwrócić. To mój prezent dla was
wszystkich.
– Honor, poczekaj. Daj nam szansę. Wszystko się ułoży.
– To beznadziejne, Logan. Moja obecność zawsze będzie stanowiła
źródło niezgody między tobą a Keatonem. Nie zrobię ci tego. Zasługujesz
na więcej.
I narzucając sobie resztką siły samokontrolę, na zawsze opuściła jego
biuro i jego życie.
ROZDZIAŁ SZESNASTY
Nieznośny styczniowy mróz lekko zelżał w lutym, ale wciąż było
zimno. W Nowej Zelandii skwar lał się z nieba, a noce były parne i duszne.
Logan często rozmawiał przez Skype’a z babcią. Wentylator ustawiony na
biurku rozwiewał jej siwe włosy. Nie raz, nie dwa proponował założenie
klimatyzacji, ale odmawiała. Tęsknił za nią, za wszystkimi, ale planował
odwiedziny dopiero w kwietniu.
Była jedna osoba, za którą tęsknił najbardziej.
Honor.
Był zaskoczony, gdy odkrył, że po dostarczeniu raportu, który położył
kres machinacjom Eleanor Richmond, opuściła firmę. Fletcher, Mathias
i Lisa przyjechali na pogrzeb ojca i od tego czasu starali się podtrzymywać
kontakt. Zamiast jednej, Logan zyskał dwie nowe rodziny. A jednak nikt nie
był w stanie zapełnić pustki po Honor.
– Śnisz na jawie – powiedział do niego brat. – Podzielisz się
przemyśleniami?
Dyskutowali o podziale ról i obowiązków w nowym systemie
zarządzania firmą, zatwierdzonym przez radę nadzorczą. Do tej pory
zawsze dochodzili do kompromisu.
– Przepraszam, Keaton, zróbmy dziesięć minut przerwy.
– W takim razie chodźmy na kawę. Przyda nam się zmiana otoczenia.
W niewielkiej kawiarni na parterze wieżowca zamówili dwie
identyczne małe czarne; wciąż odkrywali, jak wiele mają wspólnego.
Keaton wskazał miejsce przy stoliku przy oknie. Kiedy już siedzieli, wbił
w brata wzrok.
– O co chodzi? Zaczynam się niepokoić – powiedział Logan.
– Coś się w tobie zmieniło. Jesteś inny.
– Wciąż się poznajemy. Co to znaczy, że jestem inny?
– Nie próbuj się wykręcać. W pracy nadal trzymasz rękę na pulsie, jak
wcześniej. Czegoś jednak ci zabrakło. Chodzi o Honor, prawda?
– Nie spotykam się z nią, jeśli o to ci chodzi.
– Nie o to. – Obaj identycznym gestem wrzucili kostkę cukru do kawy
i zaczęli mieszać. – Kochasz ją?
– Nie rób mi tego. Dobrze wiesz, jak bardzo mi zależy na naszej
braterskiej relacji.
Więź między nimi stawała się coraz silniejsza, ale wciąż się bał narazić
ją na szwank. Umawianie się z byłą narzeczoną brata mogłoby ich
poróżnić, toteż Logan postawił brata nad rodzące się uczucia do Honor.
– Muszę przyznać, że cię lubię, wbrew pierwszym uprzedzeniom.
Chociaż nadal dziwnie się czuję, gdy patrzę na ciebie i widzę swojego
sobowtóra – przyznał Keaton.
– Czuję podobnie. Możemy wrócić do pracy?
– Czekaj, nie skończyłem. Martwię się o ciebie.
– Nie ma o co.
– Jeśli Honor cię uszczęśliwi, nie rezygnuj z niej.
Logan spojrzał uważnie na brata. Wciąż brakowało mu pewności siebie
w nawigowaniu po polu minowym, jakim były jego nowe relacje rodzinne.
– I tak spokojnie o tym mówisz? Przecież byliście zaręczeni, pamiętasz?
– Tak, tak, wiem. – Keaton westchnął. – To wydawało się właściwym
kolejnym krokiem, rozumiesz? Zaręczyć się. Robić plany na przyszłość.
Kiedy patrzę wstecz, widzę wyraźnie, czego nam brakowało. Ognia.
Namiętności. Emocji. Honor jest ładną dziewczyną obdarzoną bystrym
umysłem i empatią, którą nie wszyscy mają, jednak nasze zaręczyny były
skutkiem chwilowej fascynacji. Tak było wygodnie, nic więcej. Gdyby
płonęła między nami ta iskra, która sprawia, że ludzie nie widzą poza sobą
świata, od razu by się zorientowała, że nie jesteś mną.
Pewnie nawet bylibyśmy dobrym małżeństwem, bo oboje jesteśmy
uparci i ambitni, tyle że stawialibyśmy dobro firmy nad własne potrzeby.
Ale wiesz co? Życie to nie tylko praca i właśnie zacząłem to rozumieć. Jeśli
nadal jesteś zakochany w Honor, zawalcz o nią. Jest warta miłości.
Logan widział szczerość w oczach brata i nagle poczuł, jak topnieje
lodowa bryła ściskająca jego serce.
– Jesteś pewien?
– Jeśli nie będziesz zazdrosny o to, że wypatrzyłem ją pierwszy,
z pewnością sobie poradzimy. Czy nie o to chodzi w rodzinie? Wspierać się
wzajemnie. Żyć w prawdzie.
– Żyć w prawdzie – powtórzył Logan. – Dobrze to brzmi. – Spojrzał na
zegarek.
Praca poczeka. Czas odzyskać dziewczynę.
Nigdy nie był tak wdzięczny za swoje podobieństwo do brata jak teraz,
gdy konsjerżka bez słowa wpuściła go do budynku. Honor otworzyła mu
drzwi bez patrzenia.
– Marcus, ustaw tam te kartony. – I dopiero teraz podniosła wzrok. –
Och.
Logan rozejrzał się po pokoju. Panował w nim chaos. Meble zostały
zsunięte na jedną stronę, drugą wypełniały do połowy zapełnione pudła.
– Wyprowadzasz się? – Wszedł, nie czekając na zaproszenie.
– Zaprosiłabym cię, żebyś usiadł, ale jestem teraz trochę zajęta.
– Wyjeżdżasz?
– Tak. – Odgarnęła włosy ręką, zostawiając na policzku smugę kurzu. –
Jeszcze nie znalazłam pracy i nie stać mnie na to mieszkanie. Muszę się
przenieść pod miasto, tam są niższe czynsze.
Zdziwił się. W Richmond Developments zarabiała dobrze, a sądząc po
urządzeniu mieszkania, nie szastała pieniędzmi. Chyba miała jakieś
oszczędności?
– Masz problem z hazardem, o którym nie wiem? – zażartował.
– Co? Aha… – Zaśmiała się krótko. – Nie. Opłacam dom opieki mojej
matki. Niewiele mi zostaje.
– Ciężko ci.
– Właśnie.
Niewiele mu powiedziała, ale lepiej ją rozumiał.
– A właściwie po co przyszedłeś? – Usłyszeli pukanie do drzwi. – To
Marcus z kolejnymi kartonami. Skoro jesteś, pomożesz mi trochę. Będziesz
zaklejał taśmą paczki.
Logan otworzył drzwi i odebrał puste pudła.
– Dokąd je zanieść?
– Do sypialni, tam zacznę.
Wszedł i usiadł na łóżku.
– Co to za obijanie się – musztrowała go żartobliwie.
– Honor, nie wyjeżdżaj.
– Nie słyszałeś? Nie stać mnie na to mieszkanie.
– Mam na myśli co innego. Nie wyjeżdżaj z Seattle. Nie porzucaj mnie.
Proszę.
– Wiesz, czemu to robię, i nie tylko o pieniądze chodzi.
– A to? – spytał i chwycił ją za ręce. – Czujesz, prawda? Jest między
nami coś trudnego do nazwania. Rzecz niezbędna do życia, o której nie
wiedzieliśmy, dopóki nie zaiskrzyła między nami? Świadomość, że to
nieodwołalne? W twojej obecności czuję to za każdym razem. Proszę, nie
odchodź.
– Ale Keaton…
– Nie ma z tym nic wspólnego. Chodzi tylko o nas. Co znaczymy dla
siebie. To tylko dwa miesiące, a wrosłaś mi w serce jak nikt inny.
Zaczynam dzień myślą o tobie, zasypiam z twoją twarzą pod powiekami.
Pragnę cię. I nie tylko o seks tu chodzi, choć był fantastyczny. –
Uśmiechnął się tym swoim półuśmieszkiem. – Pragnę cię. Chcę wiedzieć,
co lubisz, a co cię denerwuje. Co cię złości, a co rozśmiesza do łez.
– Nic na to nie poradzimy. Twoja rodzina…
– Będzie zachwycona, kiedy wrócisz. Brakowało nam ciebie na
pogrzebie Douglasa.
– Nie mogłam, nie zniosłabym kolejnego pożegnania.
– Zniknęłaś bez pożegnania, to okrutne. Nie odbierałaś telefonów. Nie
dałaś mi szansy powiedzenia ci, ile dla mnie znaczysz.
– Proszę, przestań. – Wyrwała się i łzy napełniły jej oczy. – Już idź. Nie
możemy być razem. Możesz stracić wszystko, na czym ci tak zależy.
– Nie słuchasz mnie. To ty jesteś dla mnie najważniejsza.
Porozmawiałem z Keatonem po bratersku. Sam przyznał, że zaręczyliście
się bez gorących uczuć, bo wydawało wam się, że tak należy. Zasługujesz
na coś więcej, to jego słowa. Kazał mi zawalczyć o ciebie, jeśli cię kocham.
A tak jest. Kocham cię, Honor. Chcę być z tobą do śmierci. Mieć z tobą
dzieci.
– Nic o mnie nie wiesz. Skąd pochodzę, kim naprawdę jestem. Kiedy
byłam dzieckiem, ojciec zdradził mamę, a ona z zemsty odpłaciła mu tym
samym. Kłócili się nieustannie, aż pewnego dnia odszedł i nie wrócił.
Tymczasem ona wciąż go kochała. Bez niego nie potrafiła funkcjonować
normalnie. Zaczęła pić. Postanowiłam, że nigdy nie będę uzależniona od
osoby, którą kocham. Mama nie potrafiła się mną zajmować. W domu nie
było jedzenia, żyłyśmy z datków opieki społecznej. Szukała pocieszenia
w ramionach kolejnych kochanków, był alkohol, narkotyki.
Od najmłodszych lat musiałam zadbać o siebie. Wykorzystywałam
każdą szansę. Ciężko pracowałam w szkole, choć wyśmiewano mnie za
noszenie używanych ciuchów, brak śniadań, kalkulatora czy kredek.
Postanowiłam osiągnąć więcej niż mama. Mieć więcej. I udało mi się.
Skończyłam studia, zdobyłam pracę w Richmond Developments. Douglas
dał mi szansę dokształcania się, awansu. Widział we mnie pragnienie, aby
dotrzeć na szczyt.
Świetnie sobie radziłam, aż odnalazła mnie pracownica socjalna. Moja
mama mieszkała w ruderze. Głodowała, była pokryta wrzodami, miała
delirium. Musiałam się nią zająć. Zapewnić jej opiekę na ostatnie lata życia.
Wcześniej, kiedy zaczęłam robić karierę, przestałam się z nią kontaktować,
wciąż powtarzała, że nie chce mnie widzieć, opiekuje się nią jej najnowszy
chłopak. Dałam za wygraną. Zajęłam się sobą. Taka właśnie jestem.
Samolubna. Egocentryczna. Nie umiałam się nigdzie wpasować, więc
wymyśliłam osobę, z którą wszyscy się dobrze czują, użyteczną, bez
strasznej przeszłości. Widzisz? Wcale mnie nie znasz. Jestem oszustką.
Logan przysiadł obok niej i czule ocierał jej łzy.
– A wiesz, kogo widzę? Małą dziewczynkę, która zrobiła wszystko,
żeby przeżyć, choć rodzice zawiedli ją w każdy możliwy sposób. Twoja
mama ponosi konsekwencje swoich wyborów, a ty robisz dla niej wszystko,
co możesz. Nawet teraz przedkładasz jej potrzeby nad własne. Nie ma
w tym niczego egoistycznego czy fałszywego. Nie masz się czego
wstydzić. Pozwól sobie pomóc.
– Nie masz pojęcia, jakie to kuszące, ale…
– Oboje będziemy nad tym pracować. Honor, zaufaj mi. Chcę z tobą
być. Ty i ja pasujemy do siebie jak dwie połówki jabłka.
– Mówisz serio?
– Tak. Proszę, zostań ze mną. I wróć do Richmond Developments.
Twoje miejsce jest w firmie. Jesteś najlepsza, a takich nam potrzeba.
– Odzyskam swoje stanowisko? Nie wiem, czy potrafię wrócić do
czegoś, co porzuciłam.
– Decyzja należy do ciebie. Kocham cię. Pomogę ci być, kimkolwiek
chcesz.
Zawahała się i zacisnęła usta, zanim odezwała się głosem drżącym
z emocji:
– Zgadzam się. Pragnę cię i naszej wspólnej przyszłości. Ja też cię
kocham, Logan. Nie zasługuję na ciebie, ale chcę z tobą być. Nie zawiodę
cię.
– Ani ja ciebie. Już na zawsze razem.
Pocałował Honor i poczuł pewność, że przyjazd do Seattle okazał się
wygraną na loterii. Zdobył rodzinę, przyszłość, której wcześniej nie
planował, a co najważniejsze kobietę, którą teraz trzymał w ramionach.
SPIS TREŚCI:
OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDENASTY
ROZDZIAŁ DWUNASTY
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNASTY