V. Greckie polis Zachodu
Greckie miasta Sycylii i Wielkiej Grecji od dawna stanowiły całość osobną,
odseparowaną od reszty greckiego świata. Choć mieściły się one w modelu
polis, przeżywając jego metamorfozy w sposób analogiczny do miast Grecji
właściwej i Wschodu, a ich kultura duchowa nie wykazywała cech odrębnych, to
specyficzne warunki polityczne regionu stwarzały inne niebezpieczeństwa i
narzucały odrębny typ sojuszów, determinowały także odmienne reguły
wewnętrznej gry politycznej. Ta separacja Wielkiej Grecji i Sycylii utrwali się w
dobie hellenistycznej; przyczyni się do tego także wczesny podbój tych
obszarów przez Rzym.
Wielka Grecja. Sytuacja u progu III w.
Cechą podstawową sytuacji miast greckich tego regionu były wrogie stosunki
polis z ludami zamieszkującymi ich zaplecze. Ten stan rzeczy trwał od dawna i
nabierał w interesujących nas tu czasach takiej intensywności, że w polis Wielkiej
Grecji zapanowała obsesyjna atmosfera zagrożenia. Jej materiałnym
świadectwem są dziś jeszcze ruiny silnych fortyfikacji jakie sprawiały sobie w IV
i III w. miasta tego obszaru.
W drugiej połowie połowie IV w. miasta Wielkiej Grecji znalazły się w zasięgu
uddziaływania Rzymu, który w 343 r. rozpoczął wojnę z najsilniejszą federacją
italskiego południa, z Samnitami. W 340 r. wojska republiki zajęły Kampanię z
Kapuą stając u granicy strefy greckiego osiedlenia. W niecałe pięćdziesiąt lat
później w bitwie pod Senonum (295 r.) Rzymianie pokonali Samnitów i ich
sprzymierzeńców otwierając sobie w ten sposób drogę do hegemonii nad całą
niegrecką Italią południową. Sukcesem tym towarzyszyło zakładanie kolonii
umacniających rzymskie panowanie. Rzym był państwem innego typu niż
federacje plemienne, z którymi dotąd miasta Wielkiej Grecji mialy do czynienia.
Jego możliwości rekrutacyjne i jego agresywność nie miały sobie równych w
Italii.
Wiele polis akceptowało rzymską hegemonię bez entuzjazmu ale i bez wielkich
oporów dla dwóch powodów. Życie polityczne miast Wielkiej Grecji 130
charakteryzowały te same konflikty wewnętrzne, które obserwować mogliśmy
w polis Grecji właściwej. Rywalizacja między grupami polityków o władzę,
potęgowana przez napięcie społeczne wynikające z polaryzacji ekonomicznej
skłaniała wielu przedstawicieli greckiej elity do szukania oparcia poza własnym
społeczeństwem. Republika takiego oparcia mogła dostarczać, a polityczna cena
za rzymskie gwarancje nie była specjalnie wysoka (czy dokładniej: w tym czasie
nie wydawała się greckim notablom wysoka). Ponadto zwrót ku Rzymowi
okazywał się skutecznym środkiem przeciwko naciskom plemion
barbarzyńskiego zaplecza. Ten wzgląd przede wszystkim zadecydował o po-
stawie takich miast, jak: Thurioi, Hipponion, Kroton, Rhegion, które zwróciły się
z prośbą o pomoc do senatu i przyjęły do siebie rzymskie garnizony.
Inaczej na podwójne, barbarzyńskie i rzymskie, zagrożenie reagował Tarent,
najpotężniejsze miasto regionu. Próbowało ono oddalić je przez odwołanie się
do pomocy obcych wodzów dysponujących własną armią, którzy za zapłatę i za
łupy przyszłej kampanii zobowiązywali się do bronienia interesów miasta. Od
połowy IV w. trzykrotnie Tarent zwracał się z takim wezwaniem do wodzów zza
Adriatyku: króla Sparty, Archidamosa III, Aleksandra króla Molossów,
Kleonymosa, Spartanina (zetknęliśmy się z nim w wykładzie poświęconym
peloponeskiej wyprawie Pyrrusa por. s. 34).
Wyprawa Pyrrusa
W 281 r. Tarentyjczycy wysłali dwa poselstwa, które miały skłonić króla Epiru,
Pyrrusa (por. s. 31 i n.) do przybycia ze swą armią. W rozmowach brali udział
przedstawiciele innych polis a także, rzecz znamienna dla nowego układu sił,
posłowie Samnitów i Lukanów. Dla Pyrrusa była to szansa podjęcia działali na
nowym terenie, zapewne nie do końca zdawał sobie sprawę z charakteru i siły
swego przeciwnika. Nie wiemy jak daleko sięgały jego plany, być może myślał o
państwie obejmującym południową Italię i Sycylię, nie da się wykluczyć, że
chciał przenieść wojnę do Afryki, pokonać Kartaginę i poddać sobie jej
posiadłości. Niestety, posiadane przez nas źródła nie dają nam podstaw do
twierdzeń na ten temat.
Projekt italskiej wyprawy Pyrrusa zyskał poparcie trzech włade6w
hellenistycznych zainteresowanych tym, co działo się w Macedonii i Grecji;
zarówno Ptolemeusz Keraunos, Antygon Gonatas, jak i Antioch 1 chętnie
widzieli usunięcie Pyrrusa za Adriatyk. Sukcesy jakie odniósł on w Epirze (por.
s. 33) unaoczniły wszystkim jego talenty polityczne i militarne.
W 280 r. Pyrrus wylądował w Tarencie ze swą armią liczącą 23 000 żołnierzy i
30 słoni. Przystąpił do forsownego rozbudowania swych sił drogą miejscowych
zaciągów, nie budziło to wśród Greków entuzjazmu. Także finansowe
wymagania króla przygasiły szybko jego popularność.
W tym samym roku Kartagina zawarła z Rzymem traktat, który miał republice
uniemożliwić dogadanie się z Pyrrusem za jej plecami i na jej niekorzyść. Puniccy
politycy trafnie przewidywali, że król Epiru będzie próbował rozmów z Rzymem
dążąc do przeniesienia swego pola działania na 131
teren Sycylii. Rzeczywiście zanim jeszcze doszło do wojny Pyrrus ofiarował
swój arbitraż między Tarentem a Rzymem, bez skutku.
Działania wojenne podjęto latem 280 r., przyniosły one Pyrrusowi zwycięstwo
pod Herakleją nad rzeką Siris, stado słoni, które Rzymianie zobaczyli po raz
pierwszy, walnie przyczyniło się do sukcesu. Pyrrus forsownym marszem dotarł
do centrum Lacjum, do Anagnia. Próbował raz jeszcze pertraktować o pokój.
Proponował go Rzymowi w zamian za wolność dla miast greckich i zwrot ziem
zabranych Samnitom, Lukanom, Brucjom.
Odrzucenie tej oferty stawiało króla Epiru w trudnej sytuacji. Zwycięstwo pod
Herakleją było dobrym wstępem do prowadzonej przeciwko Rzymowi wojny,
ale tylko wstępem. Na to, by zadać republice miażdżącą klęskę Pyrrus musiałby
mieć znacznie liczniejsze wojsko, gdyż możliwości wystawiania nowych armii ze
strony jego przeciwnika były znaczne. Król Epiru miał też okazję przekonania się
o zaletach rzymskiego żołnierza.
Na wiosnę 279 r. podjęto wojnę po zimowej przerwie. Pyrrus zadał Rzymianom
jeszcze jedną klęskę (pod Auskulum), ale to nie zmieniło w sposób istotny jego
strategicznej sytuacji. Do króla natomiast dotarły jednocześnie dwie ważne
nowiny: o śmierci Ptolemeusza Keraunosa stwarzającej mu szansę na
opanowanie Macedonii oraz prośbie Greków Sycylijskich o pomoc w walce z
Kartaginą.
Pyrrus jeszcze raz wszczął rozmowy o pokój z Rzymianami i wydawało się, że
się z nimi ułoży, jednak Kartagińczycy, którzy wcale nie chcieli mieć Pyrrusa na
Sycylii storpedowali rozmowy. Król zostawił w Italii część swych wojsk, z
resztą przeprawił się na Sycylię. Historię jego działań na tym terenie przedstawię
w następnym paragrafie.
Pod nieobecność Pyrrusa sytuacja jego oddziałów w Italii zdecydowanie się
pogorszyła. W 276 r. król wrócił, ale poniósł po raz pierwszy klęskę w starciu z
wojskami rzymskimi pod Malewentum (Rzymianie nazwali to miejsce następnie
Benewentum). Pyrrus doszedł do wniosku, że z posiadanymi siłami nic w Italii
nie zdziała i zdecydował się na rozegranie macedońskiej karty wracając w 275 r.
do Epiru.
Około r. 270 Rzym staje się panem całej południowej Italii i to definitywnie (jeśli
nie liczyć lat wojny z Hannibalem, w toku której Południe w poważnej części od
Rzymu odpadło). Pojęcie Wielkiej Grecji traci swój sens.
Trwające całe wieki konflikty polis z ludami zaplecza nie zamknęły drogi
wpływom greckim na otaczające ludy. Więzi handlowe między miastami na
wybrzeźach a wnętrzem kraju były zawsze ścisłe. Pokusa przyjęcia greckich
obyczajów, nabywania greckich dzieł sztuki i przedmiotów zbytku, przekształ-
cenia osad w miasta wedle greckich wzorów w miarę upływu czasu stawała się
coraz większa. W dłuższej perspektywie czasu ten proces przyczyni się do
zacierania różnic między Grekami a barbarzyńcami.
Z tego punktu widzenia Wielka Grecja jest więc terenem tych samych przemian,
które możemy obserwować na innych peryferiach greckiego świata (nasuwają się
zwłaszcza silne analogie między południową Italią a obszarami nad Morzem
Czarnym). Dla plemiennych społeczności otwarcie na greckie
132 wpływy oznacza wzrost społecznych antagonizmów: miejscowa arystokracja
aspirująca do życia w zbytku, hellenizująca się, odsuwa się coraz wyraźniej od
pozostałych członków swoich społeczności.
Sycylia. Charakterystyka sytuacji
Sytuację na tym obszar-re w końcu IV i w III w. determinowały, tak jak w toku
poprzednich stu lat, dwaj partnerzy: Kartagina i Syrakuzy.
Kartagina miała, jak poprzednio, tylko kilka miast na zachodnim krańcu wyspy:
Soloeis, Panormos, Drepanon, twierdzę Lilybajon i przyległe do nich obszary.
Nie wydaje się, aby w kręgach rządzących Kartaginy źywe było pragnienie
opanowania całej wyspy, starczało im to, co posiadali. Siły zbrojne operujące na
Sycylii były szczupłe, Kartagina, jak dobrze wiemy, miała istotne trudności z
wystawianiem licznych armii. Nie oznacza to, by Kartagińczycy nie angażowali
się w konflikty zbrojne na wyspie, nie przejmowali nad miastami greckimi
okresowej hegemonii, jednak tylko jeden raz, właśnie przed wyprawą Pyrrusa
podjęli na serio próbę podboju Sycylii.
Syrakuzy od dawna sprawowały wśród greckich miast hegemonię, budując
własne rozległe państwo z liczną armią. Polis sycylijskie tolerowały ten stan
rzeczy różnie, najczęściej korzystały z okazji, aby się od swego potężnego
sąsiada uwolnić. Większe miasta chciały niejednokrotnie podporządkować sobie
słabszych sąsiadów zastępując w ten sposóby Syrakuzy.
Tak jak na terenie Wielkiej Grecji, walka między hegemonami i walka z
hegemonami nakładała się na walki wewnątrz polis, społeczności obywatelskie
rzadko tylko przyjmowały jednolitą postawę wobec perspektywy dostania się
pod kartagińskie czy syrakuzańskie władanie.
Obserwacja przebiegu wydarzeń wskazuje, że wariant syrakuzański nie wydawał
się wielu Grekom lepszy od wariantu kartagińskiego. Świadomość więzi między
Hellenami i obcości Punijczyków nie była bynajmniej tak rozwinięta, jak to
sugeruje wielu dzisiejszych historyków, rozpatrujących dzieje tego regionu w
kategoriach walki żywiołu greckiego z niebezpieczeństwem ze strony obcej i z
racji swej obcości znienawidzonej potęgi. Tymczasem emigranci z miast, które
dostały się pod hegemonię Syrakuz nie wahali się zwracać o pomoc do
Kartaginy i walczyć w jej wojskach, polis opowiadały się za bądź przeciw którejś
ze stron, zgodnie z oceną szans na ich zwycięstwo w rywalizacji w danym
momencie.
Nie oznacza to, aby świadomość narodowa w ogóle nie istniała, a temat obrony
zagrożonego świata Hellenów nie pojawiał się w propagandzie (przede
wszystkim syrakuzańskiej). Jednak nośność tych idei nie byka wielka, wąskie
interesy grup sprawujących władzę w miastach odgrywały nieporównywalnie
ważniejszą rolę. Rzym, który w przededniu I wojny punickiej stanie się jednym
jeszcze czynnikiem określającym sytuację, będzie przez polis pojmowany także
jako "obcy" partner gry politycznej.
Na słowo "obcy" chcę położyć nacisk, gdyż bardzo wielu dzisiejszych
historyków gotowych jest widzieć w Kartaginie awangardę Wschodu, z którym
133
w
Zachód toczył ciężką walkę o przetrwanie. W ich perspektywie Rzym jest, rzecz
prosta, częścią świata zachodniego (jednak częścią "gorszą" od greckich polis
będących kwintesencją Zachodu). Jest to sposób myślenia wynikający z
naszych, nam współczesnych, problemów i obsesji, trzeba go zwalczać bardzo
energicznie, gdyż prowadzi do groźnych deformacji obrazu starożytności.
Kartagińczycy ulegający wpływom greckiej cywilizacji, od dawna znani i
należący do zwykłej codzienności sycylijskiej, byli w początkach III w. o wiele
mniej obcy niż Rzymianie.
Napięcia społeczne i nie kończące się walki o hegemonię są tym bardziej godne
uwagi, że w 337 r., gdy umierał wielki reformator ustroju Syrakuz Timoleon,
wydawało się, iż Sycylia wchodziła w erę pokoju, stabilizacji i dobrobytu.
Usunięte zostały tyranie, w miastach przeważała umiarkowana demokracja,
Kartagina była pokonana a symmachia stworzona wokół Syrakuz stwarzała iluzję
stabilności. Jednak walki między grupami, na jakie rozpadała się elita, odnowiły
się od razu, zaś towarzyszące im konflikty społeczne szybo zagroziły
porządkowi stworzonemu przez Timoleona. Sytuację w Syrakuzach
komplikował konflikt między starymi a nowymi obywatela
134 mi, którzy zawdzięczali swój status Timoleonowi.
7. WIELKA GRECJA I SYCYLIA
Czasy sprzyjały tyranom. Byli oni w stanie wykorzystać konflikty wewnętrzne w
polis, mogli znaleźć pomoc finansową i wojskową u rywalizujących ze sobą
głównych aktorów sycylijskiej sceny, zainteresowanych oddaniem władzy w
miastach ludziom zaufanym. Ale ta sama niespokojna sytuacja, która tyranię
rodziła, podrywała jej stabilność, łatwiej się tyranem zostawało, niż utrzymywało
tyrańską władzę przez czas dłuższy.
Tyrania Agathoklesa
W latach trzydziestych IV w. rozpoczyna swą działalność Agathokles, który
przez następnych trzydzieści pięć lat będzie determinował bieg wydarzeń nie
tylko w Syrakuzach, ale i na Sycylii. Pierwsze lata jego kariery upłynęły pod
znakiem walki z oligarchami, którzy obalili demokrację stworzoną przez
Timoleona. Agathokles wykorzystał w sposób bardzo zręczny opozycję, którą
ten reżim wywołał stając się rzecznikiem interesów demokratów.
W 317/316 r. Agathokles narzucił Syrakuzom swoją władzę. Nie usunął przy tym
zwykłych dla polis instytucji ustrojowych: zbierało się jak poprzednio
zgromadzenie i rada, działali zwykli urzędnicy. Ale Agathoklesowi w wyniku
najzupełniej legalnej procedury przyznano naczelne dowództwo nad armią oraz
generalny nadzór nad sprawami państwa. Respekt dla prawa był czystą fikcją;
represje dotknęły jego politycznych przeciwników, z których część stracono,
reszta zaś uciekła. Obecność żołnierzy w mieście stwarzała dodatkowe
gwarancje posłuszeństwa obywateli. Byłoby jednak uproszczeniem sądzić, że
władza Agathoklesa wynikała wyłącznie z przemocy i siły militarnej, w trudnych
czasach, jakie Syrakuzy przeżywały w następnych dziesięcioleciach stabilność
władzy tyrana wskazywałaby na solidne społeczne oparcie. Dostarczała mu jej
biedota i część elity. Także nowi obywatele, którzy otrzymali swój status za
czasów Timoleona, byli po stronie Agathoklesa, gdyż konflikt między nimi a
niechętną im resztą Syrakuzańczyków był jeszcze żywy, stanowił on jeszcze
jeden element podrywający wewnętrzny pokój w mieście.
Agathokles był dobrym wodzem, zręcznym a pozbawionym skrupułów
politykiem, potrafił się rozprawiać z przeciwnikami z rzadką, nawet w tej epoce,
brutalnością.
Postępy syrakuzańskiego panowania na Sycylii zaniepokoiły Kartaginę, którą do
wojny dodatkowo popychali uciekinierzy z polis opanowanych przez
Agathoklesa. W konflikcie zbrojnym, który wybuchł w 311 r. zwycięstwo
początkowo było po stronie Kartaginy, kartagińskiego wodza Hamilkara witano
jako wyzwoliciela w greckich miastach. Rozpoczęło się długie oblężenie Syrakuz
zablokowanych tak od strony lądu, jak i morza.
W tej sytuacji Agathokles zdecydował się na działanie zuchwałe i całkowicie
oryginalne: postanowił rozpocząć wojnę na terytorium Kartaginy. Brak nam
świadectw pochodzących od tyrana, które pozwoliłyby ustalić jak daleko sięgały
jego zamiary. Na pewno dywersja miała na celu odciągnięcie Hamilkara spod
Syrakuz, gdyż Kartagina posiadając niewiele wojska u siebie,
aby się bronić skutecznie, musiała odwołać część oddziałów blokujących 135
miasto. Czy Agathokles myślał o podboju afrykańskich terytoriów swego
przeciwnika? Nie jest to a priori niemożliwe, przykład Aleksandra, niszczącego
potężne, zda się, państwo perskie, był zaraźliwy, a Kartagina nie była militarnym
gigantem.
Kosztem ogromnego wysiłku, konfiskat i wyrzeczeń przygotowano w wielkiej
tajemnicy korpus ekspedycyjny, wylądował on w Afryce bez większych
trudności i zaczął operować bezkarnie. Jednak szybko się okazało, że sukcesy
Agathoklesa, choć niewątpliwe, nie prowadziły do niczego. Z siłami, które były
do jego dyspozycji nie mógł myśleć o zdobywaniu Kartaginy, łupienie kraju nie
przybliżało politycznego rozwiązania, zaś wycofanie spod Syrakuz części wojsk
kartagińskich, których przysłania zażądano od Hamilkara, nie zmieniło w sposób
wyraźny stanu rzeczy na Sycylii.
W sytuacji, w której wojna prowadzona przez Agathoklesa zaczynała z wolna
tracić swój sens, wsparcie dla niego przyszło ze strony Ofellasa, Macedończyka,
który od 322 r. rządził Cyrenajką, nominalnie w imieniu Ptolemeusza I, w
rzeczywistości zaś całkiem samodzielnie. Jego ambicji nie zaspokajała ta
pozycja, postanowił skorzystać z wojny na terenie Kartaginy, aby na tym
obszarze utworzyć dla siebie państwo. Porozumienie między Agathoklesem a
Ofellasem przewidywało (po zwycięstwie) oddanie tyranowi Syrakuz punickiej
Sycylii, Afryka miała przypaść Ofellasowi. Przybył on do obozu Agathoklesa z
silną armią najemników i tłumem osadników z Grecji (były w nim kobiety i
dzieci!), ściągnął ich obietnicą przyznania im ziemi w nowo zdobytym państwie.
W nieznanych nam okolicznościach doszło do zerwania porozumienia,
Agathokles kazał zamordować Ofellasa, jego zaś oddziały włączył do swej armii,
osadników odesłano z powrotem.
Epizod z Ofellasem nie polepszył sytuacji Agathoklesa. Musiał on na czas
pewien wrócić do Syrakuz, aby przeciwdziałać grożącej mu na Sycylii
katastrofie. Ostatecznie zdecydował się opuścić Afrykę po kryjomu pozo-
stawiając w niej resztę swego wojska.
Lepiej udały mu się działania na Sycylii; uwolnił Syrakuzy z blokady i odniósł
poważniejsze zwycięstwo nad Hamilkarem. Ostatecznie w 306/305 r. wojujące
strony zawarły ze sobą pokój na zasadzie .status quo unlc. W ręku Agathoklesa
znajdowało się po zakończeniu wojny mniej więcej to samo terytorium, które w
połowie IV w. podlegało Dionizjuszowi 1.
Sukcesy ostatniej fazy wojny pozwoliły Agathoklesowi na obwołanie się w 304 r.
królem, naśladował on w ten sposób diadochów, którzy uczynili to tylko o rok
wcześniej. Królewski tytuł nie zmieniał pozycji Agathoklesa w Syrakuzach i
podległych mu polis, miał natomiast przysparzać autorytetu, i dawał świadectwo
ambicjom wejścia do grona monarchów hellenistycznych.
W 300 r. na wezwanie Tarentu Agathokles wyruszył do południowej Italii, aby
walczyć z zagrażającymi greckim miastom Brucjami. Wojna była bardzo ciężka a
zdobycze w większości nietrwałe; gdy Agathokles zdecydował się po drugiej
kampanii roku 293 na powrót do Syrakuz, zachował tylko część pobitych
terytoriów w Italii, trudno jest jednak ustalić jaką. Wojna z Brucjami przybliżyła
go do tego, co działo się w Grecji. Wezwany na pomoc przez
136 mieszkańców Korkyry osaczonej flotą Kassandra, pokonał okręty
przeciwnika
i opanował wyspę. Dał ją następnie w posagu swej córce imieniem Lanassa,
która wyszła za mąż najpierw za Pyrrusa, a następnie za Demetriusza
Poliorketesa.
Pragnienie podjęcia wojny z Kartaginą nie opuszczało Agathoklesa. Z myślą o
niej zawarł sojusz z Ptolemeuszem I (który, notabene, musiał być mu wdzięczny
za usunięcie niegdyś Ofellasa), zawarł też związek małżeński z jedną z kobiet z
królewskiej rodziny Lagidów (po raz pierwszy władca Syrakuz brał za żonę
cudzoziemkę i to o takich koneksjach).
W trakcie przygotowań do przyszłej wojny (budowano wielką flotę) Agathokles
zachorował i zmarł w r. 289 nie pozostawiając następcy, gdyż jeszcze przed jego
zgonem zginął wyznaczony na sukcesora dorosły syn, zaś dzieci z ostatniego
małżeństwa były jeszcze małe. Tradycja twierdzi, że król-tyran oddał wobec tego
miastu wolność ustanawiając demokrację.
W konkretnych warunkach tamtych czasów źle to Syrakuzom wróżyło, walki
wewnętrzne w mieście (także i na wyspie) odżyły z pełną mocą. Niezadługo też
tyrania wróciła do Syrakuz.
Pyrrus na Sycylii
W czasie, gdy Pyrrus walczył z Rzymianami w Italii, dwóch tyranów,
rządzących w Akragas i w Syrakuzach, toczyło ze sobą wojnę o panowanie. Z
dogodnej dla nich sytuacji skorzystali Kartagińezycy: udało im się podejść pod
Syrakuzy i rozpocząć oblężenie silnie ufortyfikowanego miasta. W obliczu
kartagińskiej agresji tyrani porozumieli się ze sobą wciągając do sojuszu jeszcze
tyrana Leontinoj i wysłali do Pyrrusa poselstwo proponując mu swoje miasta w
zamian za pomoc w wojnie.
Pyrrus przyjął tę propozycję chętnie, działania wojenne przeciwko Rzymowi,
choć dla niego zwycięskie, nie prowadziły na razie ku rozwiązaniu, a zasoby
ludzkie i materialne wyspy były ogromne i zwycięstwo na tym obszarze mogło
rozwiązać trudności króla epirockiego. Gdyby Pyrrus zjawił się na wyspie
wcześniej, zapewne obie strony, Grecy i Kartagińczycy, walczyliby przeciwko
niemu zgodnie, teraz szczęśliwy układ sytuacji stwarzał mu optymalne warunki
dla podboju Sycylii.
Król wylądował na wyspie w 278 r., Kartagińczycy na wieść o zbliżaniu się jego
armii odstąpili od oblężenia Syrakuz, a Pyrrus wkroczył do miasta witany z
autentycznym entuzjazmem. Podzieliły go także inne polis. Panując nad
większością wyspy i mając armię i flotę powiększoną o kontyngenty miejscowe,
Pyrrus postanowił usunąć z wyspy Kartagińczyków. Było to zadanie nietrudne z
jednym wyjątkiem: było nim Lilybajon, twierdza o świetnych warunkach
naturalnych. Dowódca jego garnizonu. nawet nie myślał o poddaniu. Kartagina
próbowała zawrzeć z Pyrrusem pokój pod warunkiem zachowania Lilybajon,
król odmówił i rozpoczął oblężenie. Tu jego rachuby okazały się błędne.
Twierdza była nie do zdobycia. Co gorsza, jego stosunki z Grekami, warunek
niezbędny powodzenia jego działań sycylijskich, psuły się
z ogromną szybkością. Podjęty przez Pyrrusa projekt wyprawy do Afryki za 137
wzorem Agathoklesa został bardzo źle przyjęty, polis chciały pokoju i nie miały
zamiaru brać udziału w awanturze o niepewnej perspektywie. Militarne
wymagania króla także ostudziły pierwotny entuzjazm. Napięcie w stosunkach
między Pyrrusem a Grekami osiągnęło taki stopień, że król zdecydował się
Sycylię opuścić (276 r.). Uczynił to tym łatwiej, że sytuacja w Italii obróciła się
na jego niekorzyść i wymagała szybkiej interwencji. Po jego odejściu Kartagiń-
czycy odzyskali swe posiadłości w zachodniej części wyspy.
Sycylia wobec rzymskiej ekspansji
Syrakuzy po opuszczeniu ich przez Pyrrusa znalazły szybko nowego tyrana w
osobie Hierona, dowódcy najemników, który wziął miasto siłą i kazał obwołać
się strategiem. Jego pierwsze działania zostały skierowane przeciwko
Mamertynom z Messany.
Mamertyni ("Synowie Marsa") byli kampańskimi najemnikami zaciągniętymi
jeszcze przez Agathoklesa. W chwili jego śmierci (289 r.) zawładnęli oni
podstępem Messaną i uczynili z niej dla siebie bazę do ekspedycji rabunkowych
w północno-wschodniej części wyspy. Pyrrus położył tamę ich rajdom, ale ich z
miasta nie usunął. Hieron walczył z Mamertynami przez kilka lat, udało mu się po
zwycięskiej bitwie wejść do miasta (ale twierdza pozostała ciągle w ręku
Kampańczyków); sukces ten dostarczył mu okazji do królewskiej proklamacji
(269 r.?).
Mamertyni zwrócili się o pomoc do Rzymu, a gdy ten nie zareagował
dostatecznie szybko, do Kartaginy. W twierdzy znalazł się garnizon kartagiński.
Hieron wycofał się z działań wojennych nie chcąc konfliktu z Kartaginą. Jednak
władze republiki postanowiły wmieszać się W sprawę, choć umowy zawarte
poprzednio z Kartaginą im tego zakazywały, gdyż terenem działania Rzymu miała
być wedle nich tylko Italia, Sycylia pozostawała domeną kartagińską
(propaganda rzymska, zazwyczaj wzór hipokryzji, tym razem nie była w stanie
ukryć tego, że wojna została podjęta wbrew zobowiązaniom). Ekspansja na
terenie Sycylii leżała w logice rzymskiego imperializmu, pretekst wezwania o
pomoc ze strony Mamertynów był równie dobry jak każdy inny powód wojny.
Początek jej był dla Rzymian zachęcający. Udało im się w porozumieniu z
prorzymską częścią Mamertynów pozbyć się kartagińskiego garnizonu i wejść
do twierdzy Messany. Kartagina odpowiedziała na to wypowiedzeniem wojny.
Jej wojska obległy Messanę. Po jej stronie opowiedział się Hieron, który wolał
kartagińskie zwycięstwo od usadowienia się na Sycylii Rzymian, w tych czasach
nikt już nie mógł mieć iluzji co do ich intencji.
Przybycie nowych legionów w 263 r. i energiczne działania dwóch armii
konsularnych zmusiły Hierona do zmiany stanowiska, stał się odtąd stronnikiem
republiki. Podyktowano mu trudne warunki: musiał zapłacić kontrybucję,
dostarczyć machin wojennych i żywności armii rzymskiej, utracił panowanie nad
tymi miastami greckimi, które już wcześniej na własną rękę porozumiały się
138 z Rzymianami, zachował jedynie południowo-wschodnią część swego
królestwa.
Hieron namówił konsulów do ataku na sprzymierzone z Kartaginą Akragas,
starego przeciwnika Syrakuz. Padło ono po długim i ciężkim oblężeniu. Podbój
Sycylii kosztował republikę lata długiej wojny (zwanej 1 wojną punicką). W jej
efekcie w 241 r. powstała pierwsza rzymska prowincja, która nie objęła państwa
Hierona trzymającego się konsekwentnie polityki filorzymskiej aż do swej śmierci
w 215 r.
Panowanie Hierona przyniosło Syrakuzom długie lata wewnętrznej stabilizacji i w
ślad za tym dobrobytu. Jego państwo mieściło się raczej w modelu
hellenistycznej monarchii niż w modelu polis. Król miał spory autorytet także
poza wyspą, utrzymywał rozległe stosunki dyplomatyczne. Jego pozycja wobec
władz rzymskich była pozycją klienta, jednak nie wydaje się, aby Syrakuzom
przynosiło to wyraźną szkodę.
W 215 r. wnuk i następca Hierona, Hieronim przeszedł na stronę Hannibala, było
to zrozumiałe w sytuacji jaka ukształtowała się po klęsce republikańskich wojsk
pod Kannami. Tej opcji miasta nie zmieniło obalenie monarchii, które nastąpiło w
następnym roku.
Syrakuzy nie były jedynym miastem Sycylii, które wypowiedziało się przeciwko
Rzymowi. Nienawiść do republiki była już bardzo silna, zaś nadzieje na sukces
Hannibala, jak się wydawało, bliskie spełnienia. Bunt ogarnął niemal całą wyspę.
Punktem zwrotnym wojny na Sycylii stało się zdobycie Syrakuz po długim
oblężeniu trwającym od 213 do 211 r. Łatwiej poszło wojskom rzymskim
przywrócić panowanie nad pozostałymi miastami greckimi. Cała Sycylia stała się
po II wojnie punickiej rzymską prowincją.
Massalia
Choć nie ma w mym wykładzie miejsca na omawianie sytuacji wszystkich miast
greckich położonych na zachód od italskich wybrzeży, to jednak słów kilka
trzeba poświęcić największemu z nich: Massalii.
Po stu latach stagnacji (ok. 450 - 350) miasto osiągnęło szczyt swej potęgi stając
się jednym z najsilniejszych państw śródziemnomorskiego Zachodu.
Wyposażone w liczną flotę, dobrze ufortyfikowane, było ono bardzo bogate,
przechodziła przez nie znaczna część handlu między Wielką Grecją i Kampanią a
celtycką Galią (w tym niezwykle ważny handel cyną sprowadzaną z Armoryki
dokąd przywożono ją z Wysp Brytyjskich). Na wybrzeżu Massalia miała
podległe sobie osady: Agathe, Tauroeis, Olbię, Antipolis i Nikaję; zapewne
posiadała także rozległe obszary na swym lądowym zapleczu. Wątpliwe jest
natomiast, czy istniały jakieś formalne związki między Massalią a greckimi
miastami w Hiszpanii.
Massalia jest przykładem miasta, które zyskało na bliskich związkach z Rzymem.
Położone dość daleko od jego italskich włości, aby nie mieć r republiką
zwykłych konfliktów na tle codziennych kontaktów, było wyraźnie obojętne na
wielką politykę ceniąc sobie rzymską osłonę militarną, która przydawała się w
konfliktach z Ligurami i Gaflami. Massalia nawiązała dobre 139
stosunki z Rzymem wcześnie, aktywnie uczestniczyła po stronie republiki w
czasie II wojny punickiej. W 125 r. wezwanie Massalii o pomoc dało początek
wojnie Rzymu z Allobrogami i Arwernami, jej efektem stało się powstanie
pierwszej prowincji rzymskiej w Galii: Galii Narbońskiej (od założonej w 118 r.
kolonii Narbo Maius). Rzymianie wynagrodzili Massalii jej wierność rozszerzając
jej terytoria.
W nowych, rzymskich czasach Massalia utrzymała swą świetność aż do fatalnej
dla niej decyzji opowiedzenia.. się przeciwko Cezarowi w czasie wojny domowej
(49 r.). Wzięta szturmem, została ukarana pozbawieniem floty, broni, skarbu,
większości posiadłości.
Miasto było ważnym ośrodkiem greckiej kultury w Galii i zachowało taką rolę i
pod rzymskim panowaniem tracąc swój grecki charakter dopiero u schyłku
starożytności.
Bibliografia
Poza podręcznikiem Willa (Histoirc politigue...) powinnam tu wymienić
następujące pozycje: P. Lćvęquc, Probleme.s hi.storigues de I'epogue
hellonistigue en Grande Grece [w:] Alti del Nono C'nnrcynn di Studi sullu
MuRnu Crecia, Napoli 1970, s29 - 70; tegoż, Prrrhos, Paris 1957; K. Meisler,
AKathocles (rozdział w ThW'ambridge Anciont Hi.ctorv, t. VII, 2 wyd.); C.
Goudincau, Ga Guule tran.salpine [w:] Rome et lu conguioe du monele
meditcrranicn, cel. C. Nicolet, 2 wyd., Paris 1989.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
05 Okno na zachódWykład 05 Opadanie i fluidyzacjaPrezentacja MG 05 20122011 05 P05 2ei 05 08 s029ei 05 s05205 RU 486 pigulka aborcyjnawięcej podobnych podstron