Morderca Bez Twarzy Kryminal


Henning Mankell (ur. 1948), jeden
z najpopularniejszych pisarzy szwedzkich.
Zasłynął serią publikowanych od 1991
roku powieSci kryminalnych, których
bohaterem jest komisarz Wallander.
Stały się one bestsellerami nie tylko
w Szwecji, na całym Swiecie osiągnęły
łączny nakład ponad szesnastu milionów
egzemplarzy; doczekały się przekładów
na dwadzieScia pięć języków i wielu
ekranizacji, w tym trzynastoodcinkowego
serialu telewizyjnego (2004). Mankell
to także autor powieSci o tematyce
spoÅ‚ecznej, m.in. Comédia infantil
(wyd. pol. w przygotowaniu), książek
dla dzieci i młodzieży, dziennikarz,
dramaturg i reżyser teatralny. Jego
twórczoSć przyniosła mu wiele nagród,
m.in. NagrodÄ™ Astrid Lindgren (1996)
i prestiżową niemiecką Nagrodę
Tolerancji (2004). Mieszka na przemian
w Szwecji i w Mozambiku. Nakładem
W.A.B. ukazało się dotychczas siedem
jego powieSci kryminalnych: Fałszywy
trop (2002), PiÄ…ta kobieta (2004),
Morderca bez twarzy (2004), Biała lwica
(2005), O krok (2006), Psy z Rygi (2006),
Mężczyzna, który się uSmiechał (2007).
Wkrótce  Rciana ognia.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
tytulowe MORDERCA 02/04/2004 11:59 Page 1
tytulowe MORDERCA 02/04/2004 11:59 Page 2
w serii:
Marek Krajewski Koniec Ęwiata w Breslau
Henning Mankell Morderca bez twarzy
Henning Mankell PiÄ…ta kobieta
Aleksandra Marinina Ukradziony sen
Aleksandra Marinina M´skie gry
Joanna Szymczyk Ewa i z"oty kot
tytulowe MORDERCA 02/04/2004 11:59 Page 3
Patronat medialny:
Rmf i Interia - loga
Tytuq oryginaqu: Mördare utan ansikte
Copyright © 1991 by Henning Mankell
Published by agreement with Ordfronts Förlag AB, Stockholm and
Leonhardt & HÅ‚ier Literary Agency aps, KÅ‚benhavn
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo W.A.B., 2004
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo W.A.B., 2004
Wydanie I
Warszawa 2006
1
O czymT zapomniaq, budzi si9 i wie to z caqâ pewnoTciâ.
Zapomniaq o czymT, co mu si9 w nocy Tniqo. O czymT, co
powinien pami9ta:.
Próbuje sobie przypomnie:. Ale sen jest jak czarna dziu-
ra. Jak studnia, która nie ujawnia swojej zawartoTci.
Na pewnojednak nieTniqem o bykach, myTli. Bo byqbym
taki spocony, jakby mnie w nocy trawiqa gorâczka. Tej nocy
byki zostawiqy mnie w spokoju.
LeGy bezruchu w ciemnoTciachi nasquchuje. OddechGo-
ny u jego boku jest tak sqaby, Ge ledwie go wyczuwa.
KtóregoT ranka b9dzie przy mnie leGe: martwa, a ja na-
wet tego nie zauwaG9, myTli. Albo ja b9d9 leGe: martwy.
Jednoz nas umrze wczeTniej niG drugie. KtóryT brzask b9dzie
oznaczaq, Ge jedno z nas zostaqo samo.
Patrzy na zegar stojâcy na stoliku przy qóGku. Åšwiecâce
wskazówki informujâ go, Ge jest za kwadrans piâta.
Dlaczego si9 obudziqem, myTli. Zwykle Tpi9 do wpóq do
szóstej. Dzieje si9 tak od ponad czterdziestu lat. Dlaczego
w takim razie teraz nie Tpi9?
Nasquchuje w ciemnoTciach i nagle jest kompletnie roz-
budzony.
CoT jest inaczej. CoT si9 zmieniqo.
5
OstroGnie, po omacku, przysuwa jednâ r9k9 do twarzy
Gony. Wyczuwa palcami ciepqo. A zatem nie umarqa. Zatem
jeszcze Gadne z nich nie zostaqo samo.
WciâG nasquchuje w ciemnoTciach.
Koº, przychodzi mu do gqowy. Koº nie rGy. To dlatego
si9 obudziqem. Kobyqa ma zwyczaj haqasowa: po nocy. Sqy-
sz9 to przez sen, nie budzi mnie, moja podTwiadomoT: wie,
Ge mog9 spa: dalej.
OstroGnie podnosi si9 na skrzypiâcym qóGku. Majâ to qóG-
ko od czterdziestulat. Tojedyny mebel,jaki kupili poTlubie.
I jest to jedyne qóGko, jakie b9dâ mie: w tym Gyciu.
Czuje rwâcy ból w lewym kolanie, kiedy idzie po drew-
nianej podqodze prosto do okna.
Jestem stary, myTli. Stary i zuGyty. KaGdego ranka, gdy
otwieram oczy,jestemtaksamo przeraGonytym,GejuGskoº-
czyqem siedemdziesiât lat.
Wyglâda na dwór w zimowâ noc. Jest 8 stycznia 1990
rokuitej zimy w Skanii niespadqojeszcze anitroch9Tniegu.
Lampa przed wejTciowymi drzwiami rzuca blask na ogród,
na przemarzni9ty kasztanileGâceza ogrodzeniem pola. M9G-
czyzna mruGy oczy i spoglâda w stron9 sâsiedniej zagrody,
gdzie mieszkajâ Lövgrenowie. Biaqy, dqugi a niski dom spo-
wijajâ ciemnoTci. Nad czarnymi drzwiami do stajni, usta-
wionej pod kâtem prostym do domu mieszkalnego, Twieci
si9 bladoGóqta lampa. To tam kobyqa stoi w swoim boksie
i to stamtâd po nocach dochodzi jej niespokojne rGenie.
Stary czqowiek wciâG nasquchuje w ciemnoTciach.
HóGko za jego plecami skrzypi.
 Co ty robisz?  mamrocze Gona.
 Åšpij  odpowiada.  Chciaqem rozprostowa: nogi.
 Bolâ ci9?
 Nie.
 No to Tpij! Nie wystawaj na zimnie, bo si9 przezi9bisz.
Sqyszy, jak Gona odwraca si9 na drugi bok.
Byq czas, kiedyTmysi9 kochali, myTli. Ale bronisi9 przed
tym. To zbyt pi9kne sqowo.
6
Kocha:. To nie jest sqowo dla takich jak my. Czqowiek,
który przez ponad czterdzieTci lat byq chqopem i pochylaq
si9 w znoju nad ci9Gkâ, gliniastâ skaºskâ ziemiâ, nie wypo-
wiada takich sqów, kiedy mówi o swojej Gonie. W naszym
Gyciu miqoT: zawsze byqa czymT innym...
Przyglâda si9 domowi sâsiadów, mruGy oczy, próbuje
przebi: si9 wzrokiem przez mrok zimowej nocy.
RGyj, myTli. RGyj w tym swoim boksie, Gebym wiedziaq,
Ge wszystko jest jak zawsze. I Gebym mógq si9 jeszcze na
chwil9 poqoGy: pod ciepqâ koqdrâ. Dzieº emerytowanegorol-
nika i tak jest wystarczajâco dqugi i beznadziejny.
Raptem zdaje sobie spraw9, Ge obserwuje kuchenne
okno sâsiadów. CoT tam jest nie tak. Przez te wszystkie lata
spoglâdaq codziennie na okna swoich sâsiadów. Iteraz nagle
coTtam wyglâda zupeqnieinaczej. A moGetotylko ciemnoT:
go zwodzi? Przymyka oczy i liczy do dwudziestu, by wzrok
odpoczâq. Potem znowu spoglâda na okno i teraz nie ma juG
wâtpliwoTci,Gejest ono otwarte. Okno, które zawsze w nocy
byqo zamkni9te, teraz jest otwarte. I kobyqa nie rGaqa...
Kobyqa nie rGaqa, poniewaG stary Lövgren nie odbyq swo-
jego zwykqego nocnego spaceru do stajni, kiedy daqa osobie
zna: prostata i wygoniqa go z ciepqego qóGka...
To przywidzenie, powiada sam do siebie. Wzrok mam
zmâcony, wszystkojestjakzawsze. Co bysi9 wqaTciwie mog-
qo tutaj sta:? W tej maqej wiosce Lenarp, troch9 na póqnoc
od Kadesjö, po drodze do pi9knego Krageholmssjön, w sa-
mym sercu Skanii? Tutaj nic si9 nie dzieje. Czas stanâq
w miejscu wtej wiosce, w którejGycietoczysi9 niczymstru-
myk pozbawiony energii i woli. Mieszka tu kilku starych
gospodarzy, którzy swojâ ziemi9 sprzedali albo wydzierGa-
wili innym. yjemy sobie tutaj i czekamy na to, co nie-
uniknione...
Ponownie spoglâda na kuchenne okno i myTli, Ge ani
Maria, ani Johannes Lövgren nie zapomnieliby go zamknâ:.
Z wiekiem rozrasta si9 teG w czqowieku podst9pny strach,
zamków wciâG przybywa, i nikt nie zapomina pozamyka:
7
okien przed zapadni9ciem nocy. StaroT: oznacza teG strach.
Ów strach przed czajâcymi si9 gdzieT zagroGeniami, który
odczuwaqo si9 jako dziecko, powraca, kiedy czqowiek si9
starzeje...
Mógqbymsi9 ubra:i wyjT:, myTli. PokuTtyka: przez ogród,
czujâc na twarzy podmuchy zimowego wiatru, podejT: do
pqotudzielâcegonaszezagrody. Przekona:si9na wqasneoczy,
Ge to przywidzenie.
Postanawia jednak zosta: w domu. Wkrótce Johannes
wstanie z qóGka i zacznie gotowa: porannâ kaw9. Najpierw
zapali lamp9 w toalecie, a potem lamp9 w kuchni. Wszystko
odb9dzie si9 tak jak zawsze...
Stoi przy oknie i czuje, Ge marznie. Starczy chqód, który
podpeqza do czqowieka nawet w najcieplejszym ze wszyst-
kich pokoi. A on wciâG myTli o Marii i Johannesie. Z nimi
teG wqaTciwie GyliTmy jak w maqGeºstwie, myTli, i jako sâsie-
dzi, i jako rolnicy. PomagaliTmy sobie nawzajem, dzieliliTmy
troski w najtrudniejsze lata. Ale dzieliliTmy ze sobâ równieG
to dobre Gycie. Wspólnie obchodziliTmy noce Twi9tojaºskie
i wspólnie jadaliTmy kolacje wigilijne. Nasze dzieci biegaqy
mi9dzy obiema zagrodami,jakby byqy wspólne. Ateraz dzie-
limy naszâ dqugâ, niekoºczâcâ si9 staroT:.
Nie bardzo wiedzâc, dlaczego to robi, otwiera okno.
OstroGnie, by nie obudzi:Tpiâcej Hanny. Mocno zaciska pal-
ce na haczyku, bojâc si9, by podmuch zimowego wiatru nie
wyrwaq mu okna z r9ki. Ale na zewnâtrz jest cicho i teraz
przypomina sobie, Ge w radiu nic nie wspominali o niepogo-
dzie nad skaºskimi równinami.
WygwieGdGone niebo wznosi si9 nad ziemiâ czyste, jest
bardzo zimno. JuG ma zamknâ: okno, kiedy wydaje mu si9,
Ge sqyszy jakiT dÎwi9k. Nasquchuje, odwraca si9 tak, by lewe
ucho znalazqo si9 od strony okna. Jego dobre ucho, w prze-
ciwieºstwie do prawego, w którym utraciq squch w ciâgu
tych wszystkich lat sp9dzonych w dusznych kabinach haqaT-
liwych traktorów.
JakiT ptak, myTli. To krzyczy jakiT nocny ptak.
8
Potem ogarnia go strach. L9k pojawia si9 nie wiadomo
skâd i wprawia go w drGenie.
Bo wydaje si9, jakby woqaq czqowiek. Czqowiek, który
w rozpaczy pragnie dotrze: do innych ludzi.
Gqos, który wie, Ge musi si9 przedrze: przez grube ka-
mienne Tciany, by wzbudzi: uwag9 sâsiadów...
Przywidziaqo mi si9, myTli znowu. PrzecieG nikt nie woqa.
Zresztâ kto by to miaq by:?
Zamyka okno tak gwaqtownie, Ge jedna z doniczek spada
na podqog9 i Hanna si9 budzi.
 Co ty wyprawiasz?  pyta, a on sqyszy, Ge jest ziryto-
wana.
Kiedy musi jej odpowiedzie:, nagle nabiera pewnoTci.
 Kobyqa nie rGy  mówi, siadajâc na brzegu qóGka. 
A kuchenne okno u Lövgrenów jest otwarte. I ktoT woqa.
Hanna siada na posqaniu.
 Co ty wygadujesz?
On nie chciaqby odpowiada:, ale teraz jest juG pewien,
Ge to, co sqyszaq, to nie byq krzyk ptaka.
 To Johannes albo Maria  mówi.  To któreT z nich
wzywa pomocy.
Hanna wstaje z qóGka, podchodzi do okna, wysoka i t9ga
stoi w swojej biaqej nocnej koszuli i patrzy w ciemnoT:.
 Kuchenne okno niejest otwarte  mówiszeptem. Ono
jest wybite.
MâG podchodzi do niej, teraz marznie tak, Ge caqy si9
trz9sie.
 KtoT wzywa pomocy  mówi Hanna drGâcym gqosem.
 Co robi:?  pyta jej mâG.
 Musisz tam iT:  odpowiada Hanna.  Pospiesz si9!
 Ale jeGeli to coT niebezpiecznego?
 Mamy nie pomóc naszym najlepszym przyjacioqom,
jeGeli coT si9 staqo?
Stary ubiera si9 pospiesznie. Bierze latark9, która stoi na
póqce obok bezpieczników i puszki z kawâ. Gliniasta ziemia
9
pod jego stopami jest zamarzni9ta. Kiedy si9 odwraca,
w oknie widzi Hann9.
Koqo pqotu przystaje. Wokóq panuje kompletna cisza. Wi-
dzi juG wyraÎnie, Ge okno kuchenne zostaqo wybite. OstroG-
nie przechodzi przez niski pqot i zbliGa si9 do biaqego domu.
Ale teraz Gaden gqos nie woqa.
Przywidziaqo misi9, myTliznowu.Jestemstary dziad, któ-
ry juG nie rozróGnia, co si9 dzieje naprawd9, a co mu si9
tylko wydaje. A moGe jednak byki mi si9 Tniqy dzisiejszej
nocy? Ten dawny sen o bykach biegnâcych prosto na mnie,
który mi uTwiadomiq, Ge kiedyT b9d9 musiaq umrze:...
Wtedy ponownie sqyszy woqanie. Jest sqabe, bardziej j9k
niG krzyk. To Maria.
Podchodzi wi9c do okna sypialni i zaglâda ostroGnie
przez szczelin9 mi9dzy firankâ a okiennâ ramâ.
Nagle wie,GeJohannes nieGyje. Kieruje do wn9trzaTwiat-
qo latarki, a sam mruga kilkakrotnie, zanim zdobywa si9 na
odwag9, by spojrze: w gqâb pokoju.
Mariasiedzi na podqodze, mocno przywiâzana do krzesqa.
Ma zakrwawionâ twarz, a jej sztuczna szcz9ka, poqamana,
leGy na zabrudzonej nocnej koszuli.
PóÎniej dostrzega jednâ stop9 Johannesa. Widzi tylko
t9 stop9. Reszt9 ciaqa zasqania firanka.
Odwraca si9 i kuTtyka z powrotem do pqotu. Kolanorwie
okropnie, bo nieostroGnie potknâq si9 na jakiejT grudzie.
Najpierw dzwoni na policj9.
Potem z szafy, w której pachnie naftalinâ, wyjmuje qom.
 Zostaº  mówi do Hanny.  Nie powinnaTtego oglâda:.
 Ale co si9 tam staqo?  pyta kobieta, bliska pqaczu
z przeraGenia.
 Jeszcze nie wiem  odpowiada mâG.  Ale obudziqem
si9, bo kobyqa dzisiejszej nocy nie rGaqa. To wiem z caqâ
pewnoTciâ.
Jest 8 stycznia 1990 roku.
Jeszcze nie zacz9qo Twita:.
10
2
Zgqoszenie telefoniczne zostaqo zarejestrowane na policji
w Ystad o godzinie piâtej trzynaTcie. Przyjâq je wym9czony
policjant, który peqniq squGb9 niemal nieprzerwanie od syl-
westra. Squchaq jâkajâcego si9 gqosu i myTlaq, Ge to pewnie
jakiT starzec z zaburzeniami umysqowymi. Mimo to coT jed-
nak przykuqo jego uwag9. Zaczâq zadawa: pytania. Kiedy
rozmowa dobiegqa koºca, zastanawiaq si9 tylko przez mo-
ment, nim ponownie uniósqsquchawk9i wykr9ciq numer, któ-
ry znaq na pami9:.
Kurt Wallander spaq. Minionego wieczora siedziaq zbyt
dqugo i squchaq nagraº Marii Callas, które znajomy przysqaq
mu z Buqgarii. Raz po raz wracaq do jej Traviaty i gdy si9
w koºcu poqoGyq, dochodziqa druga. Kiedy teraz dzwonek
telefonu wyrwaq go ze snu, zatopiony byq gq9boko w erotycz-
nych marzeniach. By si9 przekona:, Ge to wszystko mu si9
tylko Tniqo, wyciâgnâq r9k9 i poklepaq koqdr9 obok siebie.
Niestety, znajdowaq si9 w qóGku sam. Nie byqo przy nim ani
Gony, która opuTciqa go trzy miesiâce temu, ani tej ciemno-
skórej kobiety, z którâ przed chwilâ we Tnie miaq odby: na-
mi9tny stosunek.
Wtymsamym momencie, gdy wyciâgaqr9k9 posquchaw-
k9 telefonu, spojrzaq na zegarek. Wypadek samochodowy,
pomyTlaq. GoqoledÎ i ktoT, kto p9dziq za szybko po E14,
wylâdowaq w rowie. Albo awantura z uchodÎcami, którzy
przybyli do Szwecji porannym promem z Polski.
Uniósq si9 na posqaniu i przycisnâq squchawk9 do piekâ-
cego pod zarostem policzka.
 Wallander!
 Mam nadziej9, Ge ci9 nie obudziqem?
 Nie, do cholery. Nie Tpi9.
Dlaczego czqowiek kqamie? Zastanawiaq si9. Dlaczego nie
mówi9 tak, jak jest. e najch9tniej wróciqbym do przerwane-
go snu i próbowaq pogrâGy: si9 znowu w tamtym marzeniu
o nagiej kobiecie?
11
 PomyTlaqem, Ge powinienem zadzwoni: do ciebie.
 Wypadek samochodowy?
 No, nie, nie caqkiem. TelefonowaqjakiT stary gospodarz,
który mówiq, Ge nazywa si9 Nyström i mieszka w Lenarp.
Opowiadaq, Ge jego sâsiadka siedzi zwiâzana na podqodze
i Ge ktoT nie Gyje.
Wallanderintensywnie myTlaq,gdzie moGe by:to Lenarp.
GdzieT w pobliGu Marsvinsholm, w niebywale jak na Skani9
pofaqdowanej okolicy.
 To brzmi powaGnie. PomyTlaqem, Ge najlepiej b9dzie
zadzwoni: prosto do ciebie.
 Kogo masz teraz w komendzie?
 Peters i Norén sâ na mieTcie, szukajâ kogoT, kto wybiq
okno w Continentalu. Mam ich odwoqa:?
 Powiedz im, Geby jechali do skrzyGowania mi9dzy Ka-
desjö i Katslösâ i niech tam czekajâ. Daj im adres. Kiedy
byqo to zgqoszenie?
 Par9 minut temu.
 Ten, który dzwoniq, na pewno nie byq pijany?
 Nie wyglâdaqo na to.
 No dobra.
Ubraq si9, nie biorâc prysznica, wypiq filiGank9 letniej ka-
wy, która zostaqa w termosie od wczoraj. Wyglâdaq przy tym
przez okno. Mieszkaq na Mariagatan, w centrum Ystad, fasa-
da domu naprzeciwko byqa szara i pop9kana. Zastanawiaq
si9 przez chwil9, czy teG Tnieg spadnie tej zimy w Skanii.
Miaq nadziej9, Ge nie. ÅšnieGne zadymki w Skanii zawsze
oznaczajâ niekoºczâcy si9 nawaq roboty. Wypadki samocho-
dowe, odci9te od Twiata kobiety, które zaczynajâ rodzi:,
samotnistaruszkowie, do których nie moGna dojecha:, iróG-
ni poqamaºcy, których trzeba zbiera: ze Tliskich ulic. ÅšnieG-
ne zamiecie oznaczajâ chaos, a Wallander czuq, Ge tej zimy
jest raczej kiepsko przygotowany na spotkanie z czymT ta-
kim. Poczucie kl9ski po odejTciu Gony wciâG jeszcze paliqo
w piersiach.
12
Jechaq Regementsgatan, dotarq do Österleden. Przy Dra-
gongatantrafiq na czerwoneTwiatqoi wqâczyqradio, by wysqu-
cha: wiadomoTci. CzyjT podniecony gqos opowiadaq o samo-
locie, który rozbiq si9 nad odlegqym kontynentem.
Jest czas Òycia i czas Ä„mierci, pomyTlaq, próbujâc zetrze:
z oczuresztkisnu. To byqo zakl9cie, które uqoGyqsobie wiele
lat temu. Byq wtedy mqodym policjantem i patrolowaq ulice
w rodzinnym Malmö. KtóregoT dnia pijany m9Gczyzna, któ-
rego próbowali usunâ: z parku Pildamm, nagle wyciâgnâq
wielki rzeÎnicki nóG. Wallander otrzymaq gq9boki cios tuG
obokserca. Zaledwie par9 milimetrów dzieliqogo od nieocze-
kiwanej Tmierci. Miaq wówczas dwadzieTcia trzy lata i byqo
to pierwsze powaGne ostrzeGenie, co to znaczy by: policjan-
tem. Od tamtej pory zakl9cie stanowiqo jego obron9 przed
niepotrzebnymi wspomnieniami.
Wydostaq si9 z miasta, minâq nowo zbudowany wielki
dom meblowy przy wjeÎdzie i dostrzegq morze, rozciâgajâce
si9 daleko przed nim. Morze byqoszarei niebywalespokojne
jak na Trodek skaºskiej zimy. W oddali na horyzoncie ryso-
waqa si9 sylwetka statku, zdâGajâcego na wschód.
ÅšnieGne zadymki jednak nadejdâ, pomyTlaq.
Pr9dzej czy póÎniej b9dziemy je tu mie:.
Wyqâczyq samochodowe radio i próbowaq skupi: si9 na
tym, co go czeka.
Co wqaTciwie wiedziaq?
Stara kobieta, zwiâzana, na podqodze?JakiT czqowiek, któ-
ry twierdzi, Ge widziaq jâ przez okno? Mijajâc zjazd w stron9
Bjäresjö, przyspieszyq i uznaq, Ge to chyba jednak jakiT sta-
rzec, któremu nagle skleroza oGywiqa wyobraÎni9. W ciâgu
wielu lat swojej policyjnej kariery nieraz miaq okazj9 si9 do-
wiedzie:, do czego starzy, Gyjâcy w izolacji ludzie mogâ
uGywa: policji, jako ostatniego woqania o pomoc.
Policyjnysamochód czekaq na niego przy bocznej drodze
na Kadesjö.
Peters wysiadqi obserwowaq zajâca, któryspokojnie kicaq
sobie po polu.
13
Kiedy Peterszobaczyq Wallandera,zbliGajâcegosi9swoim
niebieskim peugeotem, uniósq r9k9 na powitanie i wróciq za
kierownic9.
Przemarzni9ta, pokryta grudami ziemia chrz9Tciqa pod
koqami. Kurt Wallander jechaq za samochodem policyjnym.
Min9lirozjazd na Trunnerup, pokonali par9stromych wznie-
sieº i znaleÎli si9 w Lenarp. Skr9cili w wâskâ polnâ drog9,
niewieleszerszâ niGzwyczajnyTladtraktora. Przejechalijesz-
cze kilometr i byli na miejscu. Dwie zagrody, jedna obok
drugiej, dwa bielone wapnem zabudowania w otoczeniu
wypiel9gnowanych ogródków.
Starszy m9Gczyzna szedq im pospiesznie na spotkanie.
Kurt Wallander zauwaGyq, Ge stary utyka, jakby mu dokuczaq
ból kolana.
Kiedy wysiadq z samochodu, stwierdziq, Ge zacz9qo wia:.
MoGe mimo wszystko nadciâga TnieGyca?
Gdy tylko zobaczyq tamtego czqowieka, wiedziaq, Ge czeka
go coT naprawd9 strasznego. Z oczu m9Gczyzny wyzieraqa
trwoga, której nie moGna sobie wyobrazi:.
 WywaGyqem drzwi  powtarzaq niespokojnie, raz za ra-
zem.  Wyqamaqem drzwi, bo przecieG musiaqem zobaczy:.
Ale ona wkrótce umrze, ona teG umrze...
Weszli przez te wywaGone drzwi. Cierpki zapach sta-
rych ludzi uderzaq w nozdrza. Tapety byqy bardzo zniszczo-
ne, Kurt Wallander musiaq mruGy: oczy, by coT widzie:
w mroku.
 No to co si9 tutaj staqo?  spytaq.
 Tam, w Trodku  odpowiedziaq m9Gczyzna.
A potem zaczâq pqaka:.
Trzej policjanci spoglâdali po sobie w milczeniu.
Kurt Wallander pchnâq drzwi czubkiem buta.
Byqo gorzej, niG sobie wyobraGaq. DuGo gorzej. PóÎniej
Kurt Wallander b9dzie opowiadaq, Ge to najgorsze, co kiedy-
kolwiek widziaq. A przecieG widziaq sporo.
Sypialnia byqa dosqownie zalana krwiâ. Nawet porcela-
nowa lampa wiszâca u sufitu zostaqa obryzgana. Na qóGku,
14
gqowâ naprzód, leGaq stary m9Gczyzna z nagim torsem
i w Tciâgni9tych cz9Tciowo dqugich kalesonach. Twarz byqa
zmasakrowana nie do poznania. Zupeqnie, jakby ktoT chciaq
mu odciâ: nos. R9ce miaq zwiâzane na plecach, lewe udo
zqamane. Z krwawej masy sterczaqa biaqa koT:.
 O, do diabqa  j9knâq Norén za plecami Wallandera,
a on sam poczuq, Ge robi mu si9 niedobrze.
 Ambulans  wykrztusiq, z trudem przeqykajâc Tlin9. 
Szybko! Jak najszybciej...
Potem pochyliq si9 nad kobietâ, póqleGâcâ na podqodze,
przywiâzanâ do krzesqa. Ten, kto jâ wiâzaq, zacisnâq na jej
chudej szyi p9tl9. Biedaczka ledwo mogqa oddycha: i Kurt
Wallander zawoqaq do Petersa, by znalazq czym pr9dzej jakiT
nóG. Poprzecinali cienki sznur, który wpiq si9 gq9boko w jej
nadgarstki i szyj9, a potem ostroGnie uqoGyli kobiet9 na pod-
qodze. Kurt Wallander trzymaq jej gqow9 na kolanach.
Popatrzyq na Petersa i stwierdziq, Ge obaj myTlâ o tym
samym: Kto mógq by: aGtak okrutny,Gebyzrobi: coT podob-
nego? Zacisnâ: p9tl9 na szyi starej bezbronnej kobiety?
 Niech pan zaczeka na dworze  powiedziaq Wallander
do pqaczâcego m9Gczyzny, który wciâGstaq na progu. Niech
pan tam zaczeka i niczego nie rusza.
Stwierdziq, Ge nie mówi, ale krzyczy.
Zawsze krzycz9, kiedy si9 boj9, pomyTlaq. Na jakim Twie-
cie my Gyjemy?
Min9qo niemal dwadzieTcia minut, zanim przyjechaqo po-
gotowie. Oddech kobiety stawaq si9 coraz bardziej nieregu-
larny i Kurt Wallander zaczynaq si9 obawia:, Ge na pomoc
moGe by: za póÎno.
Poznaq kierowc9 ambulansu, Antonsona, natomiast sani-
tariusz byq mqodym m9Gczyznâ, którego nigdy przedtem nie
widziaq.
 CzeT:!  przywitaq si9 Wallander.  M9Gczyzna nie Gyje,
ale ona jeszcze oddycha. Spróbujcie podtrzyma: jâ przy
Gyciu.
 A co tu si9 staqo?  spytaq Antonson.
15
 Mam nadziej9,Ge ona b9dzie nam mogqa odpowiedzie:,
jeTli przeGyje. A teraz si9 pospieszcie!
Kiedy ambulans zniknâq na Gwirowej drodze, Kurt Wal-
lander i Peters wyszli na dwór. Norén ocieraq twarz chus-
teczkâ do nosa. Åšwit z wolna podpeqzaq do zabudowaº. Kurt
Wallander spojrzaq na zegarek. Za dwie wpóq do ósmej.
 To po prostu rzeÎnia  j9knâq Peters.
 Gorzej  powiedziaq Wallander.  Zadzwoº i wezwij tu
caqâ ekip9. Powiedz Norénowi, Geby zamknâq dom. Ja tym-
czasem pójd9 porozmawia: z tym sâsiadem, który ich
znalazq.
Dokqadnie w chwili, gdy wymawiaq ostatnie sqowo, usqy-
szaq coT, co zabrzmiaqo jak krzyk. Drgnâq, a wtedy krzyk
si9 powtórzyq.
Wallander zdaq sobie spraw9, Ge to rGenie konia.
Poszedq do stajni i otworzyq drzwi. W mrocznym wn9trzu
koº wierciqsi9 niespokojnie wswoim boksie. Pachniaqo ciep-
qym nawozem i urynâ.
 Daj koniowi siana i wody  powiedziaq Wallander.
 W obejTciu sâ pewnie jeszcze jakieT inne zwierz9ta.
Kiedy wyszedq ze stajni, przeniknâq go dreszcz. Czarne
ptaki wrzeszczaqy na samotnym drzewie, daleko stâd, na po-
lu. Wciâgnâqgq9boko do pquclodowate powietrzeistwierdziq,
Ge wiatr przybiera na sile.
 Pansi9 nazywa Nyström? zwróciqsi9 dostarego, który
juG przestaq pqaka:.  Teraz musi pan opowiedzie:, co si9
tutaj staqo. JeTli dobrze rozumiem, mieszka pan tutaj, po
sâsiedzku?
Tamten potwierdziq skinieniem gqowy.
 I co to si9 staqo?  spytaq drGâcym gqosem.
 Mam nadziej9,Ge pan mito powie powtórzyq Kurt Wal-
lander.  MoGe moglibyTmy pójT: do pana do mieszkania?
W kuchni na krzeseqku siedziaqa skulona kobieta w sta-
roTwieckim szlafroku. Ale gdy tylko Kurt Wallander si9
przedstawiq, wstaqa i zacz9qa gotowa: kaw9. Obaj m9GczyÎni
usiedli przy kuchennymstole. Wallander patrzyq naTwiâtecz-
16
ne ozdoby, które wciâG jeszcze wisiaqy w oknie. Na parape-
cie leGaq stary kot i nie spuszczaq oka z goTcia. Wallander
wyciâgnâq r9k9, Geby go pogqaska:.
 Ongryzie ostrzegqgospodarz. Nie przywykq doludzi.
Widuje tylko mnie i Hann9.
Kurt Wallander pomyTlaq o Gonie, która go opuTciqa, i za-
stanawiaq si9, od czego tu zaczâ:. Bestialskie morderstwo,
myTlaq. A jeTli szcz9Tcie nam nie dopisze,to wkrótce b9dzie-
my mie: podwójne bestialskie morderstwo.
Nagle zaczâq si9 nad czymT zastanawia:. Zastukaq w szy-
b9 do stojâcego na zewnâtrz Noréna.
 Przepraszam na moment  rzekq do gospodarza i wstaq.
 Koº nakarmiony  raportowaq Norén.  Innychzwierzât
nie znalazqem.
 Zaqatw,Geby ktoT pojechaq doszpitala  powiedziaq Kurt
Wallander.  Na wypadek gdyby ona odzyskaqa przy-
tomnoT:. Na wypadek gdyby coT mówiqa. Musiaqa przecieG
widzie:.
Norén kiwnâq gqowâ.
 PoTlij kogoT z dobrym squchem  dodaq Wallander. 
I najlepiej Geby czytaq z ruchu warg.
Kiedy wróciq, zdjâq kurtk9 i poqoGyq jâ na kuchennej
leGance.
 No to prosz9 opowiada:  rzekq.  Prosz9 opowiada:
i niczego nie pomija:. Mamy czas, nie trzeba si9 spieszy:.
Po dwóch filiGankach sqabej kawy pojâq, Ge ani Nyström,
ani jego Gona nie majâ niczego waGnego do powiedzenia.
Poznaq jedynie histori9 Gycia poszkodowanego maqGeº-
stwa i dowiedziaq si9, o której godzinie coT zaniepokoiqo
sâsiadów.
Pozostaqy jeszcze dwa pytania.
 Nic paºstwu nie wiadomo, czy oni nie przechowywali
w domu jakiejT wi9kszej sumy pieni9dzy?  spytaq.
 Nie  zaprzeczyq Nyström.  Wszystko wkqadali do
banku. Emerytury teG. Kiedy sprzedali ziemi9, zwierz9ta
i maszyny, pieniâdze oddali dzieciom.
17
Drugie pytanie wydaqo mu si9 bez sensu. Mimo to je
zadaq, w tej sytuacji nie miaq wyboru.
 Nie wiecie paºstwo, czy mieli jakichT wrogów?
 Wrogów?
 No, kogoT takiego, kogo moGna by podejrzewa:, Ge to
zrobiq.
Wyglâdaqo na to, Ge gospodarze nie do koºca rozumiejâ,
o co chodzi.
Wallander powtórzyq wi9c pytanie.
Tamci wciâG spoglâdali na niego zdezorientowani.
 Tacy jak my nie majâ wrogów  odpowiedziaq m9G-
czyzna. Wallander odniósq wraGenie, Ge starszy czqowiek
poczuqsi9 uraGony. Zdarzasi9czasem,Gesi9 przemówimy.
O utrzymanie drogi albo o granice pastwiska. Ale nie mor-
dujemy si9 nawzajem.
Wallander skinâq gqowâ.
 Wkrótce znowu si9 odezw9  rzekq i wstaq z pqaszczem
w r9ce.  Gdyby któreT z paºstwa przypomniaqo sobie coT
wi9cej, prosz9 zadzwoni: na policj9. Pytajcie o mnie. Nazy-
wam si9 Kurt Wallander.
 A jeGeli oni wrócâ...?  wyjâkaqa kobieta.
Wallander pokr9ciq gqowâ.
 To na pewno byli rabusie, a tacy nie wracajâ. Nie trze-
ba si9 obawia:.
Czuq, Ge powinien powiedzie: coT wi9cej, Geby ich uspo-
koi:. Ale co byto miaqo by:?Jakie poczucie bezpieczeºstwa
mógqby ofiarowa: ludziom, którzy wqaTnie si9 dowiedzieli,
Geich najbliGszysâsiad zostaq brutalnie zamordowany?I któ-
rzy musieli liczy: si9 z tym, Ge wkrótce moGe takGe umrze:
jego Gona?
 Jest jeszcze koº  rzekq.  Kto b9dzie go karmiq?
 My  odpowiedziaq stary.  Kobyqa dostanie wszystko,
czego potrzebuje.
Wallander wyszedq na dwór, w przejmujâcy chqód wczes-
nego poranka. Wiatr wciâG si9 wzmagaq i Wallander mu-
siaq si9 pochyla:, kiedy szedq do samochodu. WqaTciwie
18
powinien jeszcze zosta: i przywita: si9 z technikami. Byq
jednak przemarzni9ty, czuq si9 marnie, nie chciaq tu sie-
dzie: dquGej niG to konieczne. Poza tym widziaq przez okno,
Ge z technikami przyjechaq Rydberg, a to oznacza, Ge nie za-
koºczâ pracy, dopóki nie obrócâ na wszystkie strony i nie
zbadajâ kaGdej, najmniejszej nawet grudki gliniastej ziemi
na miejscu przest9pstwa. Rydberg, który za par9 lat miaq
odejT: na emerytur9, byq policjantem traktujâcym swój za-
wód z wielkâ pasjâ. Cho: mógqby sprawia: wraGenie czqo-
wieka przesadnie pedantycznegoi powolnego, zawsze dawaq
gwarancj9, Ge miejsce przest9pstwa zostanie zbadane TciTle
wedqug planu.
Rydberg cierpiaq na reumatyzm i chodziq z laskâ. Teraz,
kuTtykajâc, szedq przez podwórze na spotkanie Wallandera.
 Nie wyglâda to dobrze  powiedziaq.  Wn9trze domu
to prawdziwa rzeÎnia.
 Nie ty pierwszy to mówisz  odparq Kurt Wallander.
Rydberg miaq powaGny wyraz twarzy.
 Macie jakiT punkt zaczepienia?
Kurt Wallander potrzâsnâq gqowâ.
 Zupeqnie nic?  W gqosie Rydberga brzmiaqa jakby
proTba.
 Sâsiedzi niczego nie widzieli ani nie sqyszeli. MyTl9,
Ge to zwyczajni wqamywacze.
 Nazywasz to obqâkane okrucieºstwo zwyczajnym?
Rydberg byq poruszony i Kurt Wallander poGaqowaq swo-
ich sqów.
 Nie, uwaGam naturalnie, Ge to jakieT potworne typy
grasowaqy tu dzisiejszej nocy. W rodzaju tych, co to zajmujâ
si9 wyszukiwaniem samotnych obejT:, gdzie mieszkajâ sa-
motni starzy ludzie.
 Musimyich dopaT:  powiedziaq Rydberg.  Zanimzno-
wu uderzâ.
 Tak  zgodziq si9 Kurt Wallander.  Nawet gdybyTmy
w tym roku nie mieli zqapa: Gadnych innych przest9pców,
to tych tutaj musimy dopaT:.
19
Wsiadq do samochodu i odjechaq z tego okropnego
miejsca. Na wâskiej polnej drodze o maqo si9 nie zderzyq
z innym samochodem, który z wielkâ szybkoTciâ jechaq
z naprzeciwka. Wallander rozpoznaq kierowc9. To dzienni-
karz pracujâcy dla duGej gazety o krajowym zasi9gu, któ-
ry ruszaq do boju, gdy tylko w okolicach Ystad wydarzyqo
si9 coT interesujâcego dla szerszej publicznoTci.
Wallander przejechaq kilka razy tam i z powrotem przez
Lenarp. W oknach paliqy si9 Twiatqa, ale ludzi na dworze nie
byqo.
Co teG oni sobie pomyTlâ, kiedy si9 dowiedzâ?  zasta-
nawiaq si9.
Czuq si9 okropnie. Widok starej kobiety z p9tlâ na szyi
caqkowicie zburzyq jego spokój. Niepoj9te okrucieºstwo.
Kto mógq zrobi: coT takiego? Dlaczego nie uderzyq kobiety
siekierâ w gqow9, Geby w jednej chwili byqo po wszystkim?
Po co te tortury?
Wolnojechaq przez niewielkâ wieTi próbowaqsobiejakoT
poukqada: w gqowie plan czynnoTci Tledczych. Przy skrzy-
Gowaniu na Blentarp zatrzymaq si9, wqâczyq ogrzewanie, bo
marzq coraz bardziej, a potemsiedziaq bezruchui wpatrywaq
si9 w horyzont.
To on b9dzie kierowaq dochodzeniem, tego byq pewien.
Nic innego nie wchodzi w rachub9. Po Rydbergu to on, mi-
mo swoich zaledwie czterdziestu dwóch lat, ma w policji
kryminalnej w Ystad najdquGszy staG.
Znaczna cz9T: czynnoTci Tledczych opiera: si9 musi na
rutynie. Badanie miejsca przest9pstwa, przesquchania ludzi
mieszkajâcych w Lenarp i przy drogach, którymi przypusz-
czalnie uciekali napastnicy. Czy ktoT widziaq coT podejrzane-
go? CoT niezwykqego?JuG brzmiaqy mu wgqowiete wszystkie
pytania.
Kurt Wallander wiedziaq jednak z doTwiadczenia, Ge na-
pady rabunkowe na wsi cz9sto bywajâ trudne do wyjaT-
nienia.
Jedyne, na co miaq nadziej9, to Ge stara kobieta przeGyje.
20
Ona widziaqa. Ona wie.
JeTlijednak umrze, podwójny mord b9dzie bardzotrudno
wyjaTni:.
Wallandera przepeqniaq niepokój.
Zazwyczaj wzburzenie wyzwalaqo w nim wielkâ energi9
i ch9: dziaqania. A poniewaGjestto warunek wszelkiej pracy
policyjnej, Wallander uwaGaq, Ge jest dobrym policjantem.
Teraz jednak czuq si9 zm9czony i niepewny.
Zmusiq si9 do wqâczenia pierwszego biegu. Samochód
toczyq si9 kilka metrów. Potem znowu si9 zatrzymaq.
Jakby dopiero teraz dotarqo do niego, co przeGyq w ten
wczesny zimowy poranek.
Ów bezsensowny, potworny napad na bezbronnych sta-
rych ludzi napeqniaq go przeraGeniem.
Staqo si9 coT, co w Gadnym razie nie powinno byqo si9
tutaj zdarzy:.
Wyjrzaq przez okno. Wiatr szarpaq drzwiami wozu i gwiz-
daq w szczelinach.
Teraz musz9 zaczâ:, pomyTlaq.
Jest dokqadnie tak, jak mówi Rydberg.
Musimy dopaT: tych, którzy to zrobili.
Pojechaq prosto do szpitala w Ystad i wsiadq do windy,
Geby dosta: si9 na oddziaq intensywnej opieki medycznej.
Na korytarzu natychmiast zauwaGyq mqodego aspiranta Mar-
tinssona, który siedziaq na krzeTle przy jakichT drzwiach.
Kurt Wallander skrzywiq si9 zirytowany.
Czy naprawd9 nie mogli juG przysqa: do szpitala nikogo
innego, tylko takiego niedoTwiadczonego mqodzika? I dlacze-
go on siedzi za drzwiami? Dlaczego nie tkwi przy qóGku cho-
rej, gotów zarejestrowa: kaGdy szept wydobywajâcy si9 zjej
zmasakrowanych warg?
 Hej  powiedziaq Kurt Wallander.  Co sqycha:?
 Kobieta jest nieprzytomna  odparq Martinsson.  Leka-
rze nie majâ chyba wielkich nadziei.
 Dlaczego siedzisz tutaj? Dlaczego nie na sali?
 Powiedzâ mi, jakby si9 coT dziaqo.
21
Wallander zauwaGyq, Ge Martinsson czuje si9 niepewnie.
Zachowuj9si9jakstary,zgorzkniaqy nauczyciel, pomyTlaq.
OstroGnie uchyliq drzwi i zajrzaq do Trodka. W przedsion-
kuTmierciszumiaqyi bqyskaqyliczne maszyny. W9Gezwisaqy
ze Tcian niczym przezroczyste wielkie glisty. Kiedy wsunâq
gqow9, piel9gniarka odczytywaqa jakieT diagramy.
 Tu nie wolno wchodzi:  powiedziaqa ostro.
 Jestem policjantem  wyjaTniq pojednawczo.  Chciaqem
si9 tylko dowiedzie:, co z niâ.
 Powiedziano wam, Ge macie czeka: na zewnâtrz  nie
ust9powaqa piel9gniarka.
Zanim Kurt Wallander zdâGyq odpowiedzie:, do pokoju
pospiesznie wszedqlekarz. Zdaniem Wallandera wyglâdaq nie-
pokojâco mqodo.
 Nie Gyczymy sobie tu nikogo postronnego  oznajmiq
na widok Kurta Wallandera.
 Zaraz sobie pójd9. Chciaqem si9 tylko dowiedzie:, jak
onasi9 czuje. Nazywamsi9 Kurt Wallanderijestem policjan-
tem. Z policji kryminalnej  uTciTliq, cho: nie byq pewien,
czy stanowi to jakâT róGnic9.  To ja nadzoruj9 Tledztwo
w sprawie tego, czy tych, którzy to zrobili. Co z niâ?
 Zdumiewajâce, Ge ona w ogóle jeszcze Gyje  powie-
dziaq lekarz i gestem przywoqaq Wallandera bliGej qóGka.
 Szczerze mówiâc, nie potrafimy okreTli:, jakie i jak gq9bo-
kie sâ obraGenia. Najpierw musimy si9 zatroszczy:, Geby
przeGyqa. Ale gardqo jest strasznie zdeformowane. Wyglâda
tak, jakby ktoT chciaq jâ udusi:.
 Tak wqaTnie byqo  westchnâq Kurt Wallander, przyglâ-
dajâc si9 chudej twarzy, ledwo widocznej spod bandaGy
i róGnych rurek.
 AG dziw, Ge nie umarqa  powtórzyq lekarz.
 Mam nadziej9, Ge przeGyje  rzekq Kurt Wallander.
 My zawsze mamy nadziej9, Ge wszyscy nasi pacjenci
przeGyjâ  powiedziaq lekarz i zaczâq studiowa: ekran, na
którym zielone linie nieprzerwanie ukqadaqy si9 w faliste
wzory.
22
Kurt Wallander opuTciqsal9, kiedylekarz oznajmiq, Ge nic
wi9cej powiedzie: nie moGe. Rokowania sâ niepewne. Maria
Lövgren moGe umrze:, nie odzyskawszy przytomnoTci. Trud-
no cokolwiek przewidzie:.
 Umiesz czyta: z ruchu warg?  zapytaq Martinssona.
 Nie  odparq tamten, spqoszony.
 Szkoda  rzekq Kurt Wallander i wyszedq.
Ze szpitala pojechaq prosto do brâzowego budynku poli-
cji, poqoGonego we wschodniej cz9Tci miasta.
Usiadq przy biurkui patrzyq przez okno na widocznâstâd
starâ czerwonâ wieG9 wodociâgowâ.
By: moGe naszeczasy wymagajâ caqkieminnych policjan-
tów, myTlaq. Policjantów, którzy nie reagujâ tak gwaqtownie,
kiedy si9ich w mroÎnystyczniowy poranek wyciâga zqóGka
i kaGe wejT: do rzeÎni w jednej ze skaºskich wsi, gdzie za-
szlachtowano ludzi. Wymagajâ policjantów, którzy nie prze-
Gywajâ takich katuszy niepewnoTci jak ja?
Z zamyTlenia wyrwaq go dzwonek telefonu.
To ze szpitala, przyszqo mu natychmiast do gqowy.
Dzwoniâ, Geby powiedzie:, Ge Maria Lövgren umarqa.
No a jeTli si9 ockn9qa? JeTli coT powiedziaqa?
Wpatrywaq si9 w aparat, który ciâgle dzwoniq.
Do diabqa, pomyTlaq. Do diabqa.
Wszystko, tylko nie to.
Kiedy jednak podniósq squchawk9, usqyszaq gqos córki.
Podskoczyq tak, Ge omal nie strâciq aparatu na podqog9.
 Tata  powiedziaqa i rozlegq si9 brz9k monety.
 CzeT:  odparq.  Skâd dzwonisz?
eby to tylko nie byqa Lima, pomyTlaq. Albo Katmandu
czy inna Kinszasa.
 Jestem w Ystad.
To go ucieszyqo. Bo to znaczy, Ge b9dzie mógq jâ zoba-
czy:.
 Przyjechaqam ci9 odwiedzi:  mówiqa córka  ale zmie-
niqam zdanie. Teraz jestem na dworcu, zaraz wyjeGdGam.
23
Chciaqam ci tylko powiedzie:, Ge mimo wszystko miaqam
zamiar si9 z tobâ spotka:.
Rozmowa zostaqa przerwana, a on siedziaq ze squchawkâ
w dqoni.
Miaq wraGenie, Ge jest martwa, jakby trzymaq w r9ce coT,
co zostaqo odci9te.
Cholerny bachor, pomyTlaq. Dlaczego ona si9 tak zacho-
wuje?
Jego jedyna córka, imieniem Linda, miaqa dziewi9tnaT-
cie lat. Dopóki nie skoºczyqa pi9tnastu, mieli bardzo dobry
kontakt. To do niego, a nie do mamy przychodziqa zawsze
z problemami, albo jeTli czegoT bardzo chciaqa, a nie miaqa
odwagi poprosi: matki. Patrzyq,jaksi9 zmieniaz kanciastego
podlotka w mqodâ kobiet9 o wyzywajâcej urodzie. Dopóki
nie skoºczyqa pi9tnastego roku Gycia, nie dawaqa po sobie
pozna:, Ge nosi w duszy tajemnicze demony, które kiedyT
zawiodâ jâ na peqne zagadek manowce.
Pewnego wiosennego dnia, wkrótce po pi9tnastych uro-
dzinach, nagle, bez ostrzeGenia, próbowaqa popeqni: samo-
bójstwo. Zdarzyqo si9 to w którâT sobot9 po poqudniu. Kurt
Wallander naprawiaq jedno z ogrodowych krzeseq, a jego Go-
na myqa okno. On odqoGyq mqotek i wszedq do domu, ogar-
ni9ty nagqym niepokojem. Linda leGaqa na qóGku w swoim
pokoju, Gyletkâ podci9qa sobie nadgarstki i gardqo. Potem,
kiedy juG najgorsze min9qo, lekarze powiedzieli mu, Ge byqa-
by umarqa, gdyby nie wszedq wtedy do domui nie zachowaq
na tyle zimnej krwi, by zaqoGy: jej opatrunki uciskowe.
Szok wqaTciwie nigdy nie minâq. Kontakt mi9dzy nim
a Lindâ zostaq zerwany. Ona jakby si9 wycofaqa, a on nigdy
nie zdoqaq pojâ:, co mogqo jâ pchnâ: do próby samobójczej.
Linda skoºczyqa szkoq9, podejmowaqa jakieT przypadkowe
prace, alezdarzaqosi9,Geznikaqa na dqugie okresy. W dwóch
przypadkach Gona zmusiqa go, by zgqosiq córk9 jako zagi-
nionâ. Koledzy mogli widzie: jego ból, kiedy córka staqa
si9 obiektem poszukiwaº. Pewnego dnia jednak wracaqa
24
i wystarczyqo ukradkiem przeszuka: jej kieszenie i obejrze:
paszport, by odtworzy: tras9 podróGy, które odbyqa.
Do cholery, myTlaq. Dlaczego si9 nie zatrzymasz? Dlacze-
go nie zmienisz trybu Gycia?
Telefon zadzwoniq ponownie i Kurt Wallander chwyciq
squchawk9.
 Tu tata  powiedziaq bez zastanowienia.
 O co ci chodzi?  usqyszaq gqos swego ojca.  Dlaczego
przedstawiasz si9 jako tata? MyTlaqem, Ge jesteT policjantem.
 Akurat teraz nie mog9 rozmawia:. MógqbyT zadzwoni:
póÎniej?
 Ach tak? Nie moGesz? A co ci w tym przeszkadza?
 Dzisiaj rano staqo si9 coT bardzo powaGnego. Ja sam
niedqugo do ciebie zatelefonuj9.
 I co takiego si9 staqo?
Jego s9dziwy ojciec telefonowaq do niego niemal co-
dziennie. Wielokrotnie Kurt Wallander zostawiaq w centrali
wiadomoT:,Geby nieqâczy:rozmów ojca. Starszy panzdoqaq
go jednak przejrze:, przedstawiaq si9 jako ktoT inny albo
zmieniaq gqos, Geby oszuka: telefonistki.
Kurt Wallander widziaq tylko jednâ moGliwoT:, by unik-
nâ: rozmowy z ojcem.
 B9d9 u ciebie dzisiaj wieczorem  powiedziaq.  Wtedy
pogadamy.
Ojciec bardzo niech9tnie daq si9 spqawi:.
 W takim razie o siódmej  mruknâq.  Wtedy b9d9 miaq
czas, Geby ci9 przyjâ:.
 Przyjad9 o siódmej. CzeT:.
OdqoGyqsquchawk9i zablokowaqtelefon,Geby nieqâczono
juG wi9cej rozmów.
Zaniepokojony pomyTlaq, Ge powinien wziâ: samochód
i pojecha: na dworzec poszuka: córki. Powinien z niâ po-
rozmawia:, spróbowa: nawiâza: ponownie kontakt zerwany
w tak niezrozumiaqy sposób. Ale z drugiej strony wiedziaq
teG, Ge lepiej tego nie robi:. Nie mógq ryzykowa:, Ge córka
ucieknie od niego na zawsze.
25
Drzwi si9 otworzyqy i Näslund wsunâq gqow9 do pokoju.
 Hej  powiedziaq.  Czy mog9 go teraz przyprowadzi:?
 Przyprowadzi: kogo?
Näslund spojrzaq na zegarek.
 Jest dziewiâta  odparq.  Wczoraj mówiqeT, Ge o tej
porze chciaqbyT mie: Klasa Månsona na przesquchanie.
 Jakiego Månsona?
Näslund przyglâdaq mu si9 zdumiony.
 Tego, co okradq sklep przy Österleden. ZapomniaqeT
o nim?
W tej chwili sobie przypomniaq, a jednoczeTnie zdaq so-
bie spraw9 z tego, Ge Näslund jeszcze nie wie o morder-
stwie, którego dokonano w nocy.
 B9dziesz musiaq przejâ: tego Månsona  powiedziaq.
 Dzisiaj w nocy w Lenarp mieliTmy morderstwo. MoGe na-
wet podwójne. Starsze maqGeºstwo. B9dziesz musiaq przejâ:
Månsona. Aleteraz odqóGt9spraw9. Przede wszystkimtrzeba
si9 skoncentrowa: na dochodzeniu w Lenarp.
 Adwokat Månsona juG przyszedq  westchnâq Näslund.
 JeGeli go odprawi9, narobi wrzasku.
 No to przeprowadÎ jakieT wst9pne przesquchanie. JeTli
adwokat si9 wTcieknie, to trudno. Zwoqaj na dziesiâtâ zebra-
nie w moim pokoju. Wszyscy majâ by: obecni.
Uprzâtnâq z biurkastosy papierów, podarq kilka kuponów
totolotka, których jeszcze nie zdâGyq wypeqni:, poszedq do
pokoju jadalnego i nalaq sobie kubek kawy.
O dziesiâtej wszyscy spotkali si9 w jego pokoju. Ryd-
berg, wezwany z miejsca przest9pstwa, siedziaq na chwiej-
nym krzeTle przy oknie. Stojâcy i siedzâcy policjanci wypeq-
nili pomieszczenie, w sumie byqo ich siedmiu. Wallander
dzwoniq do szpitala i dowiedziaq si9, Ge stan starej kobiety
jest wciâG krytyczny.
Potem przedstawiq zebranym, co si9 staqo.
 To wyglâdaqo duGo gorzej, niG moglibyTcie sobie wyob-
razi:, prawda, Rydberg?
26
 Zgadza si9  odparq tamten.  Jak w amerykaºskim fil-
mie. Nawet czu: byqo zapach krwi, cho: przecieG na ogóq
tak nie bywa.
 Musimy zqapa: tych, którzy to zrobili  zakoºczyq Kurt
Wallanderswoje wystâpienie.  Nie wolno dopuTci:, bytacy
dranie chodzili na wolnoTci.
W pokoju panowaqa cisza. Rydberg b9bniq palcami po
oparciu krzesqa. Na korytarzu za drzwiamirozlegqsi9Tmiech
kobiety.
Kurt Wallander rozejrzaq si9 po pokoju. Znajdowali si9 tu
wszyscyjego wspóqpracownicy. Niktz nich nie byq muszcze-
gólnie bliski. Ale stanowili zespóq.
 No  powiedziaq.  To co robimy? PowinniTmy zaczy-
na:.
Byqo za dwadzieTcia jedenasta.
3
Za pi9tnaTcie czwarta Kurt Wallander zdaq sobie spraw9,
Ge jest gqodny. Lunchu w ciâgu dnia zjeT: nie zdâGyq. Po
zakoºczeniu zebrania zajâq si9 organizowaniem poTcigu za
mordercami z Lenarp. WciâG myTlaq o mordercach w liczbie
mnogiej; miaq przeczucie, Ge byqo ich wi9cej niG jeden. Nie
potrafiq sobie wyobrazi:, Ge jeden czqowiek mógqby urzâdzi:
takâ krwawâ qaÎni9.
Na dworze byqo juG ciemno, kiedy usiadq w fotelu przy
swoim biurku, by podjâ: prób9 sformuqowania komunikatu
dla prasy. Na blacie biurka znajdowaqo si9 mnóstwo kartek
informujâcych o telefonach, które przyniosqa tu jedna z pra-
cownic centrali. Po bezskutecznym poszukiwaniu wiado-
moTci od córki zgarnâq wszystkie kartki i wqoGyq do pojem-
nika z przychodzâcâ pocztâ. Chciaq uniknâ: stania twarzâ
w twarz z dziennikarzami i kamerami telewizyjnymi po to
tylko, by powiedzie:, Ge policja nie natrafiqa dotâd na Tlad
27
przest9pców, którzy dokonali brutalnego morderstwa na
starym rolniku, scedowaq wi9c ten obowiâzek na Rydberga.
Komunikat dla prasy musiaq jednak napisa: sam. Wyjâq
z szuflady biurka kilka arkuszy papieru. Ale co takiego miaq
napisa:? Rezultatem pracy caqego dnia byqo mnóstwo zna-
ków zapytania.
Byq to równieG dzieº oczekiwania. Na oddziale intensyw-
nej opieki medycznej leGaqa stara kobieta, która przetrwaqa
duszenie sznurem i teraz walczyqa o Gycie.
Czy kiedykolwiek si9 dowiedzâ, co nieszcz9sna kobieta
widziaqa tej strasznej nocy w samotnej zagrodzie? Czy teG
umrze, zanim zdâGy cokolwiek wyzna:?
Kurt Wallander patrzyq przez okno, w ciemnoT:.
Zamiast komunikatu dla prasy zaczâq pisa: podsumowa-
nie, co udaqo im si9 zrobi: w ciâgu dnia i na czym policja
mogqaby si9 w dalszej pracy opiera:.
Nic takiego nie ma, pomyTlaq, kiedy skoºczyq. Dwoje sta-
rych ludzi, niemajâcych wrogów, nieposiadajâcych Gadnych
schowanych pieni9dzy, zostaqo brutalnie napadni9tych, pod-
danych torturom. Sâsiedzi nie sqyszeli nic. Dopiero kiedy
napastnicy juG si9 oddalili, zorientowalisi9, Ge okno w kuch-
ni zostaqo wybite,i usqyszeli woqaniastaruszki o pomoc. Ryd-
berg narazieGadnychTladów na miejscuzbrodni nieznalazq.
To wszystko.
Starzy ludzie mieszkajâcy w poqoGonych na uboczu
zagrodachzawszesâ naraGeni na napadyrabunkowe. Bywajâ
wiâzani, bici, niekiedy mordowani.
Ale tutaj mamy do czynienia z czymT innym, myTlaq Kurt
Wallander. Ta p9tla na szyi opowiada ponurâ histori9 o sta-
wianiu oporu i o nienawiTci, moGe teG o zemTcie.
W tym zajTciu byqo coT, co odróGniaqo je od innych.
A teraz pozostawaqo tylko mie: nadziej9. Liczne patrole
policyjne przepytywaqy przez caqy dzieº mieszkaºców Le-
narp. MoGe ktoT coT widziaq? Cz9sto napady nastarychludzi
mieszkajâcych samotnie poprzedzane sâ przez przest9pców
28
rozpoznaniem terenu. MoGe wi9c Rydberg mimo wszystko
znajdzie jakieT wskazówki na miejscu przest9pstwa?
Kurt Wallander spojrzaq na zegarek.
Kiedy telefonowaq po raz ostatni do szpitala? CzterdzieTci
pi9: minut temu? Godzin9?
Postanowiq zaczeka:, aG skoºczy ten nieszcz9sny komu-
nikat dla prasy.
WqoGyq na uszy squchawki swojego maqego magnetofonu
i wqâczyq kaset9 z Jussi Björling. Trzeszczâce dÎwi9ki nagra-
nia z lat trzydziestych nie zdoqaqy zagquszy: Twietnej muzyki
Rigoletta.
Komunikat dla prasy zawieraq osiem linijek tekstu. Kurt
Wallander poszedq do jednej z sekretarek, poprosiq jâ, by
przepisaqa to na maszynie i skopiowaqa w odpowiedniejlicz-
bie egzemplarzy. Przy okazji przeczytaq ankiet9, która miaqa
by: rozesqana do mieszkaºców Lenarpi okolicy. Czy widzia-
no coT niezwykqego? CoT, co moGna by qâczy: z brutalnym
napadem? Nie miaq wielkiego zaufania do takich ankiet, ra-
czej nie wierzyq, by na podstawie odpowiedzi daqo si9 sfor-
muqowa:jakieT wnioski. Wiedziaq natomiast,Getelefony b9dâ
dzwoni: nieprzerwanie i Ge dwóch policjantów b9dzie mu-
siaqo przez caqy dzieº wysquchiwa:informacji pozbawionych
znaczenia.
Mimo wszystko trzeba to zrobi:, myTlaq. Mimo wszystko
musimy si9 dowiedzie:, czy nikt niczego nie widziaq.
Wróciq do swojego pokoju i ponownie zadzwoniq do szpi-
tala. Tam jednak nic nie ulegqo zmianie. Stara kobieta wciâG
walczyqa o Gycie.
WqaTnie odqoGyq squchawk9, gdy do pokoju wszedq Näs-
lund.
 Miaqem racj9  powiedziaq.
 Racj9?
 Adwokat Månsona byq wTciekqy.
Kurt Wallander wzruszyq ramionami.
 PrzeGyjemy to.
Näslund potarq czoqo i zapytaq, jak si9 sprawy majâ.
29
 Na razie nic. RuszyliTmy ze Tledztwem, to wszystko.
 Widziaqem, Ge przyszedq protokóq z medycynysâdowej.
Wallander zmarszczyq brwi.
 Dlaczego ja go nie dostaqem?
 LeGy u Hanssona.
 Do diabqa, przecieG nie powinien tam leGe:!
Kurt Wallander wstaq i wyszedq na korytarz. Zawsze to
samo, myTlaq. Papier nigdy nie trafia tam, gdzie powinien.
Mimo Ge coraz staranniej notowano wszystko z datami i go-
dzinami, to i tak waGne papiery miaqy zwyczaj trafia: nie
tam, gdzie trzeba.
Hansson rozmawiaq przez telefon, kiedy Wallander zapu-
kaq i wszedq. Spostrzegq, Ge biurko Hanssona zasqane jest Île
ukrywanymi kuponami wyTcigowymi i programami gonitw
w caqym kraju. W siedzibie policji byqo tajemnicâ poliszyne-
la,Ge Hansson wi9kszoT: czasu pracysp9dza na dzwonieniu
do róGnych trenerów koni wyTcigowych w kraju i wybqagi-
waniu informacji, które konie naleGy obstawia:. Wieczory
natomiast poTwi9caq na wymyTlanie przebiegqych systemów
typowania, które miaqyby mu gwarantowa: wielkie wygrane.
KrâGyqy teG pogqoski, Ge w kilku przypadkach rzeczywiTcie
zgarnâq sporâ sum9. Nic pewnego jednak nikt nie wiedziaq.
A Hansson raczej nie prowadziq Gycia na szerokiej stopie.
Kiedy Kurt Wallander wszedq, Hansson zasqoniq squchaw-
k9 r9kâ.
 Protokóq z medycyny sâdowej  powiedziaq Wallander.
 Masz go?
Hanssonstaraqsi9schowa: program wyTcigów wJägersro.
 WqaTnie miaqem ci go przynieT:.
 Numer cztery w siódmej gonitwie to pewny zwyci9zca
 powiedziaq Kurt Wallander, biorâc z biurka plastikowâ
teczk9.
 Co chcesz przez to powiedzie:?
 WqaTnie to. e to pewny zwyci9zca.
Zostawiajâc Hanssona z rozdziawionymi ustami, Wallan-
der wyszedq. Na korytarzu spojrzaq na zegar i stwierdziq,
30
Ge do spotkania z prasâ pozostaqo jeszcze póq godziny. Wró-
ciq wi9c do swojego pokoju i dokqadnie przeczytaq protokóq
lekarski.
BrutalnoT: morderstwa staqa si9, jeTli to moGliwe, jeszcze
bardziej szokujâca niG rankiem, kiedy przyjechaq do Lenarp.
Przy wst9pnym badaniu lekarz nie potrafiq stwierdzi:,
co byqo bezpoTredniâ przyczynâ Tmierci.
Miaq po prostu zbyt wiele moGliwoTci do wyboru.
Na ciele znajdowaqo si9 osiem gq9bokich ci9: czy teG ran
kqutych, zadanych jakimT ostrym narz9dziem. Lekarz skqon-
ny byq przypuszcza:, Ge to rany kqute. Ponadto prawa koT:
udowa zostaqa zqamana. Podobnie lewe rami9 i nadgarstek.
Ciaqo nosiqoTlady oparzeº,jâdra byqy opuchni9te, a koT: czo-
qowa wgnieciona. BezpoTredniej przyczyny Tmierci jeszcze
nie ustalono.
Do oficjalnego protokoqu lekarz doqâczyq notatk9.
,,To jakieT szaleºstwo  pisaq.  Ten czqowiek zostaq pod-
dany takiej przemocy, Ge wystarczyqoby na odebranie Gycia
czterem lub pi9ciu osobom .
Kurt Wallander odqoGyq protokóq.
Czuq si9 okropnie.
CoT mu si9 w tym nie zgadzaqo.
Wqamywacze napadajâcy na starsze osoby na ogóq nie
kierujâ si9 nienawiTciâ. Oni szukajâ pieni9dzy.
Skâd ta potworna przemoc?
Kiedy stwierdziq, Ge sam sobie nie potrafi udzieli: na to
odpowiedzi, jeszcze raz przeczytaq podsumowanie, które
dopiero co napisaq. Czy o czymT nie zapomniaq? Czy nie
przeoczyq jakiegoT szczegóqu, który potem moGe si9 okaza:
istotny? Nawet jeTli dochodzenie policyjne jest przewaGnie
cierpliwym szukaniem faktów, które dadzâ si9 ze sobâ poqâ-
czy:, to on wiedziaq z doTwiadczenia, Ge pierwsze wraGenie
z miejsca przest9pstwarównieG bywa waGne. Zwqaszcza jeTli
policjant znalazq si9 tam jako jeden z pierwszych i niedqugo
po popeqnieniu przest9pstwa.
31
W podsumowaniu, które napisaq, byqo coT, co kazaqo mu
si9 zastanowi:: czy mimo wszystko nie zapomniaq o jakimT
detalu?
Dqugotaksiedziaq, nie majâc poj9cia, co byto mogqo by:.
Maszynistka przyniosqa przepisanâ na czysto i skopio-
wanâ notatk9. W drodze na konferencj9 prasowâ wstâpiq do
toalety i tam spojrzaq na siebie w lustrze. Stwierdziq, Ge
powinien si9 ostrzyc. Ciemne wqosy zaczynaqy mu opada:
na uszy. I powinien troch9 schudnâ:. W ciâgu tych trzech
miesi9cy, od kiedy nagle opuTciqa go Gona, przytyq siedem
kilogramów. W swojej nieznoTnej samotnoTci jadaq wyqâcz-
nie w barach szybkiej obsqugi, przewaGnie pizz9, tquste ham-
burgery i droGdGówki.
 Ty tqusty idioto  powiedziaq gqoTno sam do siebie.
 Naprawd9 chcesz wyglâda: jak zgnuTniaqy stary dziad?
Postanowiq natychmiast zmieni: zwyczaje Gywieniowe.
Gdyby to byqo konieczne dla odzyskania figury, gotów byq
równieG rozwaGy:, czyby nie wróci: do papierosów.
Zastanawiaq si9, jak to si9 dzieje, Ge praktycznie wszyscy
policjanci sâ rozwiedzeni. e Gony policjantów porzucajâ
swoich m9Gów. KiedyT, czytajâc jakiT kryminaq, stwierdziq
z westchnieniem, Ge wsz9dzie jest tak samo Île.
Policjanci sâ rozwodnikami. Koniec kropka...
Pokój, w którym miaqa si9 odby: konferencja prasowa,
byq peqen ludzi. Wi9kszoT: to znajomi dziennikarze. Zauwa-
Gyq jednak równieG kilka obcych twarzy, a jakaT dziewczyna
z pryszczami na policzkach, ustawiajâcswójskrzeczâcy mag-
netofon, rzucaqa mu kokieteryjne spojrzenia.
Kurt Wallanderrozdaqswójlakoniczny komunikati usiadq
na niewielkim podwyGszeniu. WqaTciwie komendant policji
w Ystad teG powinien by: tu obecny, on jednak znajdowaq
si9 wqaTnie na urlopie w Hiszpanii. Rydberg obiecaq,Ge przyj-
dzie, jak tylko skoºczy z telewizjâ. Tymczasem jednak Kurt
Wallander byq sam.
32
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Morderca bez twarzy Henning Mankell
Wrog Bez Twarzy Albatros Ebook Kryminal
59 Języki świata bez odpowiedzi
EW Karkówka bez grama soli

więcej podobnych podstron