Praktyczne kształcenie myślenia


-------------------------------------------------------------------------
Ze zbiorow Biblioteki Sieciowej - http://www.webmedia.pl/bs/
-------------------------------------------------------------------------

NR.ID: 00039
TYTUL: PRAKTYCZNE KSZTAŁCENIE MYŚLENIA
AUTOR: Rudolf Steiner

OPRACOWAL : Karol Kusmirek (kusmir@kki.net.pl)
-------------------------------------------------------------------------



Wykład w Kole Towarzystwa Antropozoficznego
w Karlsruhe 18.I.1909r.

Tytuł oryginału: "Praktische Ausbildung des Denkens" ze zbioru
wykładów Rudolfa Steinera w bibliografii pod numerem 108
Autoryzowany przekład A.K. Wołowskiego z drugiego wydania orginału
1922r.





PRAKTYCZNE KSZTAŁCENIE MYŚLENIA


Może się komuś wydawać dziwnym, że właśnie Antropo zofia uważa
się za powołaną do poruszania sprawy prakty cznego kształcenia
myślenia. Albowiem bardzo często słyszy się tu i ówdzie zdanie,
jakoby Antropozofia była wiedzą w najwyższym stopniu
niepraktyczną, nie mającą nic wspólnego z życiem. Podobny pogląd
może utrzymywać się tylko skutkiem powierzchownej znajomości
rzeczy. To bowiem, o co naprawdę chodzi Antropozofi, ma być nicią
przewodnią w najbardziej codziennym życiu, powinno w każdym
momencie przemieniać się we wrażenia i uczucia, dające nam możność
mocno stać na ziemi i stawiać czoło życiu.
Ludzie, którzy mają się za praktycznych, wyobrażają sobie, że
postępują według najbardziej życiowych zasad. Jeśli jednak
przyjrzymy się temu bliżej, przekonamy się, że to ich tak zwane
"Rzeczowe myślenie" w ogóle nie jest wcale myśle niem, tylko
szablonem, rutyną w przyswajaniu sądów o rzeczach i
przyzwyczajeniem się do pewnych pojęć. Przypa trzmy się zupełnie
obiektywnie myśleniu ludzi tzw. prakty cznych, temu co zwykle
nazywamy rzeczowym myśleniem, a spostrzeżemy, że tam często bardzo
mało mamy rzeczywistej praktyczności. To, co ludzie tak nazywają,
polega na powta rzaniu rzeczy, wyuczonych, tego co myślał
nauczyciel, albo ktoś, co wyprodukował to lub owo, i tak należy
się według tego kierować. A kto inaczej myśli, tego uważa się za
niepra ktycznego, bo jego myślenie nie zgadza się z tym, do czego
nas przyuczono.
A tym czasem, jeśli kiedykolwiek wynaleziono rzeczywiście coś
praktycznego, w żadnym wypadku nie dokonał tego tzw. "praktyk".
Weźmy np. nasz dzisiejszy znaczek pocztowy. Zdawało by się
najbardziej prawdopodobne, że znaczek ten wynalazł jakiś znawca
rzeczy - pocztowiec. Nic podobnego. Na początku ubiegłego stulecia
wysyłka listu była jeszcze rzeczą kłopotliwą. Osoba, wyprawiająca
list, musiała udać się do odpowiedniego urzędu, tam zapisywano
list do różnych ksiąg i odbywały się przy tym rozmaite korowody.
Ta wygoda korzystania z jednolitej opłaty pocztowej istnieje
dopiero od jakichś sześćdziesięciu lat. A dzisiejszego znaczka
poczto wego, który to umożliwia, nie wynalazł żaden znający się na
rzeczy urzędnik pocztowy, tylko ktoś, co był daleko od tego a
mianowicie anglik Hill. Kiedy zaś znaczki zaprojektowano, ówczesny
angielski minister poczty oświadczył w parlamencie, że po
pierwsze, nie należy przypuszczać, że rzeczywiście, skutkiem
takiego ułatwienia, ilość listów wzrośnie tak ogrom nie, jak to
sobie wyobraża ten niepraktyczny Hill. Po drugie zaś, gdyby to
jednak nastąpiło, gmach poczty w Londynie nie wystarczył by na tak
zwiększone potrzeby.
Temu wielkiemu praktykowi nie przyszło wcale do głowy, że to
gmach pocztowy winien być przystosowany do obrotu korespondencji,
a nie na odwrót. Tym czasem w stosunkowo bardzo krótkim czasie
przyjęło się powszechnie to, co wówczas nie praktyczny teoretyk
wywalczył od doświadczo nego praktyka uważamy dziś, jako coś
najnaturalniejszego w świecie, że do listu przylepia się znaczek
pocztowy.
Coś podobnego wydarzyło się z koleją żelazną. Kiedy w roku 1837
miano wybudować w Niemczech pierwszą linię z Norymbergi do Furth,
bawarskie Kolegium Medyczne wydało opinię rzeczoznawców, że budowa
dróg żelaznych nie jest wskazana. Gdyby jednak, pomimo to, zamiar
ten zwyciężył, należałoby, zdaniem owego Kolegium, co najmniej
ogrodzić linie kolei z obu stron wysokim płotem z desek, ażeby
uchronić przechodniów od możliwych wstrząsów, nerwów i mózgu.
Kiedy zaś projektowano drogę żelazną z Berlina do Pocz damu,
generalny poczmistrz Strengler powiedział: "Wypra wiam codziennie
do Poczdamu dwa dyliżanse i to nie są zajęte. Jeśli ludzi chcą
koniecznie wyrzucać swoje pieniądze za okno, mogą przecież robić
to i bez kolei żelaznej".
Tak to realne fakty życiowe przechodzą właśnie ponad głowami
"praktyków", ponad tymi, którym wydaje się, że są praktyczni.
Należy więc rozróżniać prawdziwe myślenie od niby tak zwanego
trzeźwego myślenia, które wydaje sądy, trzymając się jedynie
wpojonych form zwyczajowych.
Opowiem co mi się raz zdarzyło i co będzie najlepszą ilustracją
dla naszych dzisiejszych rozważań.
Za moich czasów studenckich przyszedł raz do mnie młody kolega.
Był ogromnie rad, bo przyszła mu genialna myśl do głowy. Muszę,
powiedział, zaraz pójść do profesora /tego który wykładał wówczas
w wyższej szkole budowę maszyn/ i przedstawić mu wielki wynalazek.
Mam pomysł maszyny, która przy jednorazowym zastosowaniu
niewielkiej siły pary, może dzięki pewnemu urządzeniu, wykonać
ogromną ilość pracy. Więcej nie mógł mi powiedzieć, bo się
spieszył do profesora. Ale ponieważ owego profesora nie zastał,
powrócił do mnie i wyłożył całą rzecz szczegółowo. Wszystko to,
pomyślałem sobie, pachnie mi perpetuum mobile - ale czemu nie
prawda? - miało coś podobnego nie okazać się kiedyś możliwe? Kiedy
mi wszystko dokładnie wyjaśnił, musiałem mu powiedzieć, że
wprawdzie rzecz była bardzo dowcipnie pomyślana, ale bez
możliwości zastosowania. W praktyce bowiem dałoby się to porównać
z takim na przykład złudze niem - ktoś wsiada do wagonu kolei
żelaznej i popycha wagon z całej siły, myśląc że pociąg w ruch
wprowadzi. Podobną rolę odgrywała zasada, pomyślana w jego
wynalazku. Zrozumiał on to później, sam już nie poszedł do
profesora.
Tak to można zamknąć się w sobie ze swoim myśleniem. Rzadko
takie, powiedzmy, zakorkowanie się występuje wyraźnie, ale w życiu
wiele z nas zamyka się podobnie w swoich pojęciach tylko, nie
widzimy tego tak jasno, jak w tym przykładzie. Kto umie uważnie
obserwować te rzeczy, wie, ile procesów myślowych odbywa się w ten
sposób. Widzimy często, jak ludzie stoją w wagonie - że użyję tego
porównania - i od wewnątrz popychając go mniemają iż oni to
właśnie powodują ruch.
Wiele z tego, co widzimy w życiu, działoby się zupełnie inaczej,
gdyby ludzie nie byli owymi popychaczami, wysila jącymi się
wewnątrz wagonu.
Prawdziwe używanie myślenia wymaga przede wszystkim zdobycia
prawidłowego nastawienia oraz takiegoż uczucia w stosunku do
myślenia. Jak się to zdobywa? Nie podobna odczuć czym jest
istotnie myślenie, jeśli sobie wyobrażamy, że odbywa się ono
jedynie wewnątrz człowieka, w jego głowie, albo w duszy. Kto tak
myśli, tego fałszywe odczucie ciągle oddala od należytej pracy
myślenia, od stawiania swojemu myśleniu koniecznych wymagań. Do
osiągnięcia tego właści wego odczucia trzeba sobie powiedzieć:
"jeśli mogę wytwarzać w sobie myśli o rzeczach, jeśli umiem za
pomocą myśli zgłębiać rzeczy - to tylko dzięki temu, że myśli te
już przed tem w tych rzeczach były zawarte". Rzeczy muszą być zbu
dowane według myśli i dopiero dzięki temu mogę te myśli z rzeczy
wyłuskać.
Musimy więc wyobrażać sobie, że otaczający nas świat podobny jest
do zegarka. Często używamy porównania ludzkiego organizmu z
zegarkiem, ale zapominamy przy tym najczęściej o rzeczy
najważniejszej - o istnieniu zegarmistrza. Należy jasno zdać sobie
sprawę, że kółka nie same zbiegły się i zazębiły w zegarku,
wytwarzając w nich ruch; ale że przedtem musiał być zegarmistrz,
który złożył ten mechanizm. Nie zapominajmy o zegarmistrzu.
Zegarek powstał dzięki myślom; myśli te wsiąkły jak gdyby w
zegarek, rzecz fizy czną. W ten sam sposób należy wyobrażać sobie
wszystko, co widzimy jako dzieła przyrody, zjawiska przyrody.
Łatwiej tę rzecz pojąć, gdy chodzi o dzieła ludzkie, trudniej zaś
widzieć to w świecie przyrody, a jednak i za nią kryją się
działające przyczyny duchowe; czynne są duchowe jestestwa.
I kiedy człowiek myśli o rzeczach, to myśli tylko o tym, co
przedtem w rzeczy te zostało włożone. Wiara w to, że świat powstał
z myślenia i nieustannie dzięki myśleniu w dalszym ciągu powstaje;
ona to dopiero czyni owocną właściwą, wewnętrzną pracę myślenia.
Niewiara w duchową treść świata powoduje zawsze, nawet na gruncie
nauki, najgorszą nieudolność myślenia. Np. jeśli nam mówią o
powstaniu naszego systemu planetarnego, że na początku była
pramgławica, która poczęła wirować, skonden sowała się w ciało
centralne, a od niego oddzieliły się pier ścienie i kule i w ten
sposób mechanicznie powstał cały układ słoneczny - to kryje się w
tym wielki błąd myślowy. Ładnie nawet umieją to dziś
zademonstrować w każdej szkole eksperymentalnie. Do naczynia z
wodą wpuszcza się kroplę tłuszczu, którą przekłuwa się szpilką i
wszystkiemu nadaje się ruch obrotowy. Wtenczas od dużej kropli
odrywają się małe kropelki i mamy w miniaturze system planetarny.
Nauczyciel mniema, że wykazał uczniowi poglądowo, jak wszystko to
czy tamto mechanicznie może się wytworzyć. Otóż tylko nie rzeczowe
myślenie może z tego ładnego doświadczenia wyciągnąć podobne
konsekwencje. Albowiem eksperymen tujący, przenosząc wynik
zjawiska na wielki system świata, zapomina najczęściej o czym może
nieraz wygodnie jest zapomnieć - zapomina o sobie. Zapomina że to
on sam przecież wprowadził w krążenie ową kroplę tłuszczu. Gdyby
nie on nigdy nie wytworzyły by się owe maleńkie kropelki. Gdy
człowiek zaobserwuje i to także i wszystko razem porówna z
systemem planetarnym, dopiero wtedy stosuje dokładne myślenie.
Podobne przeoczenia myślowe grają dziś ogromnie ważną role,
zwłaszcza w tym, co nazywamy nauką.
Są to rzeczy daleko ważniejsze, niż się powszechnie wydaje.
Gdy chcemy mówić o prawdziwej pracy myślenia, musimy widzieć, że
myśli zaczerpnąć można jedynie ze świata, w którym one
rzeczywiście już się znajdują. Podobnie jak wodę czerpać można
czerpać tylko z naczynia, do którego ją nalano, tak też i myśli
wyczarowujemy z rzeczy, w których są utajone. Świat został
zbudowany według myśli i dlatego tylko można je w nim wykryć.
Gdyby tego nie było, w ogóle nie mogłoby powstać myślenie
rzeczowe. Dopiero, gdy człowiek wyczuje do końca to, cośmy tu
powiedzieli, przestanie brać myślenie za coś abstrakcyjnego. Gdy w
pełni zaufa temu, że w rzeczach tkwią myśli, że według nich odbywa
się tok realnych faktów życia i odczuje to istotnie - nawróci
łatwo do trzeźwego myślenia, opartego na rzeczywistości, na
realnych zjawiskach.
Pomówimy teraz nieco o używaniu myślenia, które specjal nie ważne
jest dla ludzi uprawiających Antropozofię. Kto się przejął tym, że
świat faktów rozwija się w sferze myśli, pojmie całą wagę
ukształtowania prawidłowego myślenia.
Przypuśćmy, ktoś sobie postanawia; chcę tak zapłodnić moje
myślenie, żeby zawsze w życiu dawało sobie radę. Wówczas musi on
postępować w sposób następujący. Wskazówki te należy ujmować, jako
rzeczywiście praktyczne zasady jeżeli będziemy starali się według
nich kierować naszym myśleniem, wywrą one swoje działanie, chociaż
z początku możemy tego nie zauważyć. Inne jeszcze zupełnie
doświadczenia czekają na tego, kto wykształci myślenie swoje
według tych zasad. Ktoś, dajmy na to, obserwuje dziś uważnie
zjawisko w przyrodzie, któremu jest dostępne, np. pogoda.
Przygląda się więc układowi chmur wieczorem, jak zaszło słońce
itp. i wytwarza sobie dokładny obraz tego, co widział. Stara się
ten obraz, to wyobrażenie utrzymać ze wszystkimi szczegółami, z
jak największą ilością szczegółów i zapamiętać je do jutra.
Następnego dnia znowu obserwuje pogodę o tej samej albo innej
porze i zachowuje tak samo dokładne wyobrażenie w pamięci.
Jeśli w ten sposób uda się osiągnąć szereg obrazów zmie niających
się kolejno stanów, spostrzeże nadzwyczaj wyraźnie jak stopniowo
wzbogacił i spotęgował swoje myślenie. Albowiem to, co czyni
myślenie nierzeczowym, pochodzi stąd, że zwykle zbyt jesteśmy
skłonni pomijać szczegóły w nastę pujących kolejno zjawiskach
przyrody, zachowując z nich tylko całkiem ogólne, mgliste
wyobrażenie. A więc rzeczą wartościową, istotną, zapładniającą
myślenie jest właśnie owo wytwarzanie dokładnych obrazów
zachodzących kolejno zjawisk; tak żeby można było je porównać; jak
odbywało się to wczoraj a jak dziś. Przy tym należy oba takie
obrazy, które w rzeczywistości nie występują razem, możliwie jak
najpla styczniej postawić obok siebie w duszy.
Nie jest to z początku niczym innym, jak specjalnym wyrazem
zaufania do myśli, zawartych w rzeczywistości. Nie należy przy tym
spieszyć się z wnioskami i z tego, cośmy zaobserwowali dziś,
przepowiadać, jaka pogoda będzie jutro. Działałoby to wypaczająco
na myślenie. Należy raczej pielęgnować zaufanie, że na zewnątrz
rzeczywistości rzeczy pozostają ze sobą w związku; że to, co było
wczoraj, w jakiś sposób wiąże się z dzisiejszymi zjawiskami.
Zamiast spoglądać na ten temat, wspominajmy na sam przód, tworząc
wewnę trznie możliwie dokładne obrazy tego, co następowało po
sobie, a także zestawiajmy te obrazy jeden obok drugiego;
pozwalajmy im przechodzić w siebie wzajemnie. Oto zupełnie
określona zasada, którą należy stosować, żeby naprawdę rozwinąć
rzeczowe myślenie. Zaleca się mieć tę zasadę w pamięci właśnie w
stosunku do zjawisk, których jeszcze nie rozumiemy, nie dotarliśmy
jeszcze do ich związku wewn ętrznego. Dlatego też w stosunku do
takich zjawisk, jak np. pogoda, należy mieć zaufanie że, będąc po
za nami ze sobą w związku, spowodują one również w nas pewne
współzależ ności. Pracę tę jednak należy odbywać jedynie w formie
obrazów, przy zatrzymaniu myślenia. Trzeba sobie powiedzieć; nie
znam jeszcze związku między zjawiskami, ale te rzeczy we mnie
powstaną; one będą we mnie działały, o ile właśnie powstrzymam się
od spekulacji myślowej. Nie trudno nam uwierzyć, że jeśli
człowiek, nie pracując myślowo, wytwarza sobie możliwie dokładne
wyobrażenia plastyczne zjawisk kolejno po sobie następujących, że
wówczas może odbywać się coś w niewidzialnych członach ludzkich.
Człowiek posiada ciało astralne, w którym żyje jego wyobraźnia.
Dopóki więc spekuluje umysłowo, dopóty to ciało astralne jest
niewolnikiem jaźni. Nie kończy się jednak na tym działaniu
świadomym; ciało to pozostaje w pewnym stosunku do całego
wszechświata.
W miarę więc, jak powstrzymujemy się od samowoli myślenia, jak
powściągliwie ograniczamy się do przeżywania obrazów następujących
po sobie zjawisk, działają w nas wewnętrzne myśli świata i
wyciskają piętno swe na naszym ciele astralnym, chociaż nic o tym
nie wiemy. W miarę, jak łączymy się z biegiem świata przez
obserwowanie zachodzą cych w nim procesów i wchłaniamy je możliwie
w niezmąco nym kształcie, jako obrazy do naszych myśli, pozwalając
im w nas działać. - zdobywamy coraz bardziej mądrość w tych
członach naszych, które wymykają się świadomości.
Kiedy zaś uda nam się spowodować przejście jednego w drugi
obrazów zjawisk, będących z sobą w wewnętrznym związku i to tak,
jak to przejście odbyło się w przyrodzie - spostrzeżemy po jakimś
czasie że myślenie nasze nabrało pewnej giętkości. Tak to
zachowywać się mamy w stosunku do rzeczy, których nie pojmujemy
jeszcze; inne zaś musi być stanowisko wobec spraw zrozumiałych dla
nas, w codziennym np. życiu. Dajmy na to, ktoś, może nawet nasz
sąsiad, zrobił to lub owo. Myślimy więc co go do tego skłoniło?
Przypuść my że, być może, uczynił to dziś, przygotowując się do
czegoś, co chce uczynić jutro. Nie idźmy tu dalej, tylko wyobraźmy
sobie ze szczegółami, co sąsiad ów zrobił i spróbujmy odmalować
sobie w wyobraźni, co pocznie jutro. I oczekujmy co rzeczywiści
uczyni. Być może stanie się to, cośmy przewidzieli. Ale rzecz może
wypaść inaczej. Zaobser wujmy więc, co zaszło i starajmy się
według tego poprawić nasze myśli.
W ten sposób wybieramy sobie w teraźniejszości zdarzenia, do
których w myśli wytwarzamy sobie dalszy ciąg i potem konstatujemy
rzeczywisty wynik. Możemy w tym za temat brać czyny ludzkie, jak
również inne rzeczy. A w tych wypadkach gdzie cośkolwiek
rozumiemy, wytwarzamy sobie obraz tego, co według naszego
mniemania powinno dalej nastąpić. Jeśli stanie się to, cośmy
przewidzieli myślenie nasze było prawidłowe. Rezultat wypadł
dobry. Jeśli sprawa poto czyła się inaczej, winniśmy odnaleźć
błąd, jaki popełniliśmy, gdzie błąd ów wynikł i na czym polegał. W
takiej spokojnej obserwacji i roztrząsaniu rzeczy starajmy się
korygować nasze nieprawidłowe myśli.
Ale gdy się nasze przewidywanie spełniło, strzeżmy się pysznić
proroctwem: "O, wczoraj już przewidziałem, że się tak skończy!"
Mamy tu więc zasadę, wywodzącą się z zaufania w istnienie
wewnętrznej konieczności w rzeczach i zjawiskach, zaufania w to,
że w faktach samych znajduje cię coś, co posuwa rzeczy naprzód ku
spełnieniu. I to, co wewnątrz nich pracuje z dziś na jutro, są to
siły myślowe. Gdy się wgłębimy w rzeczy, uświadomimy sobie te
siły. A uświadomienie to osiągamy opisanymi ćwiczeniami i wówczas
łączymy się z rzeczami, gdy przewidywania nasze się spełniają.
Wtedy utrzymujemy wewnętrzny związek z realną pracą myślową w
rzeczach.
Tak to przyzwyczajamy się myśleć nie samowolnie lecz zgodnie z
wewnętrzną naturą /koniecznością/ rzeczy.
Możemy również kształtować praktycznie nasze myślenie w innym
kierunku.
To co się dzieje dziś, pozostaje w związku z tym, co było
wczoraj, np. pewien młodzieniec jest źle wychowany. Jakie mogą być
tego przyczyny? Cofnijmy się myślą do przeszłości i wytwórzmy
przyczyny, których nie znamy. Powiemy sobie; myślę, że to co widzę
dziś musiały poprzedzić przyczynowo takie i takie fakty.
Następnie informujemy się jak w rzeczywistości miały się te
sprawy i przekonujemy się czyśmy myśleli prawidłowo. Albo
stwierdzamy zgodność, albo mieliśmy fałszywe wyobrażenie o rzeczy
i wówczas staramy się wykryć błąd, porównać rozwój procesu naszych
myśli z tym, co odbywało się w rzeczywi stości.
Ważne jest dla nas trzymać się tych zasad i znaleźć czas na takie
przypatrywanie się rzeczom, jak gdybyśmy z naszym myśleniem tkwili
wewnątrz w rzeczach, jak gdybyśmy pogrążali się w rzeczach, w ich
wewnętrznej pracy myślowej.
Czyniąc to, jak powoli formalnie zrastamy się z rzeczami, jak
coraz mniej odczuwamy, że one są na zewnątrz nas, a my wewnątrz, w
sobie o nich myślimy, lecz zaczynamy doznawać wrażenia, jak gdyby
myślenie nasze poruszało się w samych rzeczach. Gdy osiągniemy to
w wysokim stopniu, wyjaśni nam się wiele zdarzeń. Człowiekiem,
który doszedł na tej drodze do znakomitych wyników, myślicielem
umiejącym zawsze zająć w myśleniu stanowisko wewnątrz rzeczy był
Goethe. Psycho log Heiuroth w swojej książce p.t."Antropologia"
powiedział w roku 1626 o Goethem, że jego myślenie jest
przedmiotowe. Goethego ucieszyło to określenie, miało ono znaczyć,
że takie myślenie nie oddziela się od rzeczy, pozostaje w nich
samych, porusza się wewnątrz ich konieczności. Myślenie Goethego
było jednocześnie oglądaniem zjawiska, a oglądanie jedno cześnie
myśleniem.
Goethe doszedł bardzo daleko w tak rozwiniętym myśleniu. To też
nie zdarzało się, kiedy się wyrażał, że podchodził do okna i mówił
obecnym wówczas: "Za trzy godziny będzie deszcz.". I rzeczywiście
deszcz padał. Umiał on z małego wycinka nieba, widzianego przez
okno, określić na parę godzin pogodę. Jego rzetelne myślenie,
przenikające rzeczy, pozwalało mu śledzić, co w zjawisku
teraźniejszym przygotowywało się na później.
Zaiste za pomocą rzeczowego myślenia osiagnąć można daleko
więcej, niż zwykle mniemamy. Gdy sobie przyswoimy opisane tu
zasady, spostrzeżemy, że istotnie w myśleniu staliśmy się
praktyczni, że wzrok nasz obejmuje szersze horyzonty i że zupełnie
inaczej ujmujemy zjawiska świata, aniżeli przedtem. Człowiek
zaczyna zupełnie inaczej ustosun kować się do świata i do ludzi.
Zachodzi w nim rzeczywisty proces, działający na zmianę całego
jego postępowania. Podane ćwiczenia stanowią doskonałą zasadę
rzeczowego myślenia i może to stać się dla człowieka ogromnym
krokiem naprzód, jeśli rzeczywiście stara się w ten sposób wrastać
w rzeczy przez swoje myślenie.
Inny rodzaj ćwiczeń będzie odpowiedni szczególnie dla ludzi,
którym w danej chwili nie przychodzi do głowy właściwa myśl.
Powinni oni przede wszystkim nie tylko myśleć tak, żeby dać się
pochłaniać jedynie temu, co przynosi w każdym momencie bieg
rzeczy, co przynoszą same zdarze nia. Najczęściej bowiem człowiek,
gdy można się położyć na pół godziny dla wypoczynku, pozwala
wówczas igrać swoim myślom, wysnuwa z nich tysiące kombinacji.
Albo zdarza się, że zajmie go ta czy inna troska życiowa, co nagle
wyślizgnie się w jego świadomość i opanuje go zupełnie. Człowiek
który sobie na to pozwala, nigdy nie dojdzie do tego, żeby w
potrzebie wpaść na szczęśliwy pomysł. Otóż jeśli chce tę zdolność
osiągnąć, musi postępować w sposób następujący. Gdy ma wolne pół
godziny na odpoczynek, powinien sobie powiedzieć: "postanawiam w
każdej wolnej chwili myśleć tylko o tym, co sam sobie wybiorę, co
sam, zechcę wprowa dzić do mojej świadomości". Będę np. myślał
teraz o czymś, co dawniej przeżyłem, dajmy na to przed dwoma laty
na prze chadzce; chcę właśnie wspominać te dawne doznania moje i
rozważać je, choćby przez pięć minut. Wyłączam na ten czas
wszystkie inne myśli. Sam wybieram to, o czym chcę myśleć. Jak
powiedziałem, nie należy wybierać trudnych tematów. Nie chodzi
zupełnie o to, żeby wpływać na swój sposób myślenia za pomocą
trudnych ćwiczeń, lecz żeby wyrwać się z tego, w co nas życie
wciąga. Musi to tylko być coś takiego, co odbiega od treści
osnuwającej nasz dzień powszedni. Jeżeli komuś brak pomysłu i nic
podobnego nie przychodzi mu do głowy, można otworzyć książkę i
zastanowić się nad pierw szym lepszym zdaniem, na które padnie
jego wzrok. Ale też można postanowić myśleć o tym, co się widziało
np. dziś w pewnym momencie, gdy przed południem wchodziło się do
biura, a co inaczej zostało by bez rozpatrzenia. Ma to być właśnie
temat zupełnie różny od tego wszystkiego co przynosi codzienne
życie, o czym nie bylibyśmy zgoła myśleli.
Jeśli systematycznie robimy takie ćwiczenia, osiągniemy nasz cel
i we właściwej chwili przychodzą do głowy pomysły, odpowiednie do
sytuacji. W ten sposób myślenie się ożywia, co ma ogromne
znaczenie w praktycznym życiu człowieka.
Inne znowu ćwiczenie działa szczególnie na wykształcenie pamięci.
Próbujmy najpierw przypomnieć sobie z grubsza tj. tak, jak zwykle
robimy, jakiekolwiek zdarzenie, przypuśćmy wczoraj sze. Zwykle
wspomnienia ludzkie są bezbarwne, szare; zadawalamy się
przypomnieniem sobie tylko nazwiska osoby spotkanej wczoraj. Ale
gdy chcemy wykształcić naszą pamięć, nie możemy na tym poprzestać.
Musimy sobie jasno zdawać sprawę z tego, a więc to, co powiem,
wyrabiać w sobie systematycznie. Musimy sobie powiedzieć; chcę
koniecznie przypomnieć sobie zupełnie dokładnie wszystko o osobie
spotkanej wczoraj; na jakim rogu ulicy widziałem go i co wówczas
działo się koło niego. Chcę sobie szczegółowo odmalować jego
obraz, jego ubranie, kamizelkę, itp. Wielu z nas spostrzeże, że
tego wcale nie potrafi, że to jest dla nich zupełnie nie możliwe.
Uświadomią sobie, ile im brak do wytworzenia prawdziwego,
plastycznego wyobrażenia tego, co ich spotkało, co wczoraj
przeżyli.
Musimy więc wyjść na najpierw od wypadków najczęściej
spotykanych, kiedy człowiek nie jest w stanie wskrzesić w pamięci
wczorajszych przeżyć. Obserwacje człowieka są rzeczywiście
niedokładne w najwyższym stopniu. /Próba pewnego profesora
uniwersytetu ze swoimi słuchaczami wykazała, że z trzydziestu
obecnych, tylko dwóch zaobser wowało prawidłowo eksperyment;
reszta przyglądała mu się nieuważnie/. Dobra pamięć jest jednak
dzieckiem rzetelnej obserwacji, do rozwoju więc pamięci konieczna
jest uważna i ścisła obserwacja. Kto wiernie obserwuje, zdobędzie
sobie, dzięki pewnym powiązaniom wewnętrznym w duszy, dobrą
pamięć. Jedno wynika z drugiego. Cóż jednak zrobić należy, gdy z
początku nie umiemy sobie przypomnieć niedawnych przeżyć?
Na najpierw spróbować trzeba sobie możliwie dokładnie wyobrazić,
co zaszło, a tam, gdzie nam coś wypadło z pamięci, wytworzyć coś
zmyślonego, byleby tylko razem stanowiło całość. Dajmy na to, że
zapomnieliśmy, czy spot kana osoba miała na sobie ubranie czarne,
czy też brązowe. Wyobraźmy sobie że było ono brązowe, że były przy
nim takie a takie guziki, krawat żółty, że wówczas mijało owego
znajomego na ulicy dwóch przechodniów, z lewej wysoki, a z prawej
niski itp.
Z tego co sobie przypominamy, wytwarzamy obraz i tylko zapomniane
szczegóły uzupełniamy sami, by uzyskać w duchu całość wspomnienia.
Z początku juści obraz ten jest fałszywy, ale dzięki temu, że
dokładamy starań, by odtworzyć sobie pełne wyobrażenie, dochodzimy
do dokładnej obserwacji. Powtarzając to stale, po pięćdziesięciu
takich ćwiczeniach, będziemy zupełnie ściśle wiedzieli, jak
wyglądała osoba spotkana, co miała na sobie, włącznie do guzików
kamizelki. Nic wówczas nie przeoczymy, bo wszystkie szczegóły
utkwiły nam w pamięci.
Dzięki tedy ćwiczeniom zaostrzyliśmy najpierw zmysł obserwacji, a
następnie spotęgowaliśmy naszą pamięć, jako plon owego uważnego
obserwowania.
Szczególnie więc zaleca się zwracać uwagę na to, by zatrzymać w
pamięci nie tylko nazwisko i główne zewnętrzne cechy osoby, którą
pragniemy zapamiętać, lecz wytworzyć sobie możliwie plastyczne
wyobrażenie, obejmujące wszystkie szczegóły. A jeśli pamięć
zawodzi, dopełniamy braki sami, by skonstruować całość. Wkrótce
spostrzeżemy - a dokona się to w drodze okólnej - że pamięć nasza
jest coraz wierniejsza. Widzimy więc jak można istotnie wskazać
pewne sposoby, przez których zastosowanie człowiek potrafi myśleć
coraz praktyczniej.
Zwłaszcza bardzo ważne jest to, co teraz powiemy; Gdy ktoś
poweźmie jakiś zamiar i rozmyśla, jak ma go wykonać, by dojść do
wyniku, wytwarza pewne pragnienie. Jest to zupełnie zrozumiały
bodziec, ale nie pomaga on do rzeczowego myślenia. Każdy pośpiech
w myśleniu nie prowadzi nas naprzód lecz raczej powoduje cofnięcie
się w rozwoju. W tych rzeczach trzeba mieć cierpliwość.
Gdy mamy np. spełnić to lub owo, możemy zrobić to tak czy inaczej
/mamy wiele możliwości/. Należy więc starać się cierpliwie
wyobrazić sobie, co by się stało, gdybyśmy byli postąpili w pewien
sposób, a potem pomyśleć co by wynikło z innego postępowania.
Otóż zawsze istnieją powody, dla których wybieramy to lub owo,
nie należy jednak spieszyć się z decyzją, tylko dopiero po
wyobrażeniu sobie obu możliwości dokonać wyboru, postanawiając nie
myśleć o tym więcej.
Są ludzie, którzy w takim położeniu bardzo się niecierpliwią i
bardzo im jest trudno się opanować, ale będzie to dla nich z
ogromnym pożytkiem, gdy potrafią powiedzieć sobie można to zrobić
i można inaczej, a ja o tym na razie przestanę myśleć. Jeśli
sprawa nie jest pilna, odkładamy postanowienie do dnia
jutrzejszego i znowu stawiamy przed sobą obie możliwości
postępowania. Spostrzeżemy, że tymczasem rzeczy pozmieniały się i
że nazajutrz inaczej, a przynajmniej bardziej gruntownie
poweźmiemy decyzję. Rzeczy mają w sobie wewnętrzną konieczność i
jeśli nie działamy niecierpliwie, arbitralnie, lecz pozwalamy tej
konieczności pracować w nas - a to się właśnie odbywa - to
nazajutrz myślenie nasze okaże się, dzięki temu, bogate a decyzja
trafniejsza. Jest to dla nas niezmiernie pożyteczne.
Gdy np. proszeni jesteśmy o radę, lub mamy coś rozstrzy gnąć,
zdobądźmy się na cierpliwość i nie wyrywajmy się natychmiast ze
zdaniem i pozwólmy im działać w nas spo kojnie. Przysłowie ludowe
powiada, że trzeba się wprzód przespać, zanim się coś postanowi.
Samo przespanie się jednak nic nie pomoże. Koniecznie trzeba
przemyśleć dwie albo lepiej kilka możliwości, które następnie w
człowieku pracują dalej, gdy nasze świadome Ja, by tak rzec, nie
bierze w tym udziału, a potem powrócić do sprawy. Przekonamy się,
żeśmy pobudzili w ten sposób wewnętrzne siły myślowe i czynimy
nasze myślenie coraz bardziej rzeczowym i praktycznym.
Człowiek zawsze znajdzie na świecie wszystko, czego szuka, czy to
pracując przy warsztacie, czy idąc za pługiem, czy też należąc do
tzw. warstwy uprzywilejowanej.
We wszystkich codziennych sprawach stanie się rzeczowo myślącym
działaczem, gdy się ćwiczy w ten sposób, gdyż widzi rzeczy i
ujmuje je zupełnie inaczej. I chociaż wydaje się na razie, że
ćwiczenia te dotyczą tylko życia wewnętrznego, to jednak przydają
się one bardzo w świecie fizycznym; mają w nim pierwszorzędne
znaczenie i powodują ważne następstwa.
Wykaże tu na przykładzie, jak koniecznie powinniśmy rzeczowo
myśleć o tym, co widzieliśmy; ktoś, dajmy na to, wlazł na drzewo,
coś tam w górze robi i nagle spada na ziemię, zabija się.
Pomyślimy więc zaraz, nieprawda, że śmierć nastąpiła skutkiem
wypadku. Śmierć będzie dla nas skutkiem, upadek przyczyną. Wydają
się one tu być ściśle ze sobą związane. A jednak możemy być w
strasznym błędzie, bo człowiek ten mógł spaść z drzewa skutkiem
ataku serca. Przebieg zjawiska był taki sam, jak gdyby spadł on
żywy na ziemię; towarzyszyły tu temu te same okoliczności, które
mogły by spowodować śmierć. Tak to można czasem pomie szać
przyczynę ze skutkiem.
W tym przykładzie jest to oczywiste, ale często błąd nasz nie
jest tak widoczny. Podobne błędy myślowe zdarzają się ogromnie
często; można nawet twierdzić, że w nauce obecnej co dzień ogłasza
się wyniki, w których pomieszano przyczynę ze skutkiem. Tego
jednak ludzie nie rozumieją, gdyż nie zdają sobie sprawy z takich
możliwości myślowych. Aby to lepiej uprzytomnić, przytoczę jeszcze
jeden przykład, jak zachodzą podobne pomyłki myślowe. Wykaże on
nam również, że temu, kto robi opisane ćwiczenia, podobny błąd się
nie przytrafi. Przypuśćmy że uczony objaśnia sobie pochodzenie
człowieka, takiego jakim on jest dziś, od małpy, że więc to, co
stwier dzamy, istniejące w małpie, siły znajdujące się w niej,
doskonalą się i stąd powstaje człowiek. Otóż, żeby dowieść wagi
myślenia, w tej sprawie, spróbujmy założyć co następuje -
Przypuśćmy że człowiek , który ma dojść do takiej konkluzji,
znajduje się, skutkiem jakiś okoliczności, sam jeden na ziemi. A
oprócz niego są tam tylko te małpy, z których, wedle jego teorii,
mogą powstać ludzie. Bada on więc te małpy dokładnie i wytwarza
sobie z tego, co znajduje, szczegółowe pojęcia. Niechże więc
spróbuje teraz z pojęcia małpy wytworzyć sobie pojęcie człowieka,
jeśli go nigdy nie widział. Przekona się, że tego nigdy nie
potrafi; jego pojęcie "małpa" nigdy nie przek ształci się w
pojęcie człowieka.
Gdyby miał zwyczaj myśleć prawidłowo, musiałby sobie powiedzieć:
"a więc pojęcie małpy nie podlega przemianie w moim myśleniu w
pojęcie człowieka. To zatem co widzę w małpie, nie może stać się
człowiekiem, inaczej bowiem pojęcia moje mogły by dokonać podobnej
przemiany. Musi więc być coś poza tym, czego nie mogę dojrzeć".
Człowiek ten tedy musiałby poza fizyczną małpą widzieć coś
nadzmysłowego, czego nie może postrzegać, a co dopiero mogłoby
wytworzyć przejście do człowieka.
Nie będziemy rozwodzić się nad niemożliwością takiego
przypuszczenia i chcemy wykazać tu tylko błąd myślowy w całej
teorii. Gdyby człowiek myślał prawidłowo, musiałby dojść do
przekonania, że nie wolno mu myśleć w ten sposób, jeśli nie chce
przyjąć istnienia rzeczy nadzmysłowych.
Jeżeli będziemy się nad tym zastanawiali, przekonamy się, że cały
szereg ludzi popełnia ten przemożny błąd, niemożliwy dla tego, kto
szkoli swoje myślenie w sposób tu podany.
Większość dzisiejszych książek, zwłaszcza naukowo -
przyrodniczych, zawiera tyle myśli koślawych i wypaczonych, że
wczytanie się w nie dla człowieka rzeczywiście myślącego
prawidłowo równa się prawie fizycznej torturze. Nie dotyczy to
jednak absolutnie olbrzymiej ilości obserwacji, jakie zanotowano,
dzięki tej wiedzy przyrodniczej i jej obiektywnym metodom.
Przejdźmy teraz do zjawiska krótkowzroczności myślenia. Zwykle
człowiek nie wie nic o tym, że jego myślenie nie jest rzeczowe,
przeważnie kręci się w kole przyzwyczajeń myślowych. Dlatego to
sąd o rzeczach człowieka, który widzi jasno świat i życie,
zupełnie inaczej kształtują się, aniżeli u tego, kto je widzi
słabo, albo wcale nie postrzega, jak np. myśliciel materialista.
Niełatwo jest więc kogoś przekonać argumentami, choćby one były
gruntowne i trafne, jak tylko być może. I często szkoda czasu
tłumaczyć coś komuś kto mało zna życie, gdyż nie widzi on wcale
podstaw, na których opieramy to lub owo twierdzenie. Jeśli
przyzwyczaił się np. widzieć we wszystkim tylko materię, trzyma
się tego uparcie.
Dziś ludzie powszechnie twierdzą coś nie z jakiejś racji tylko
dlatego, że przyswoili sobie pewne nawyknienia myślowe, które
wywierają swój wpływ na wszystkie ich uczucia i wrażenia. Gdy chcą
cokolwiek uzasadnić, uczucia ich i wrażenia występują pod maską
myślowych przyzwyczajeń.
Dlatego to często nie tylko pragnienie rodzi myśl, lecz także
rodzą je wszystkie uczucia i przyzwyczajenia umysłu. Kto zna
życie, wie dobrze jak trudno jest dowieść coś komuś za pomocą
logicznych wywodów. Rozstrzygają tu rzeczy leżące znacznie głębiej
w duszy, aniżeli logiczne argumenty.
Jeżeli weźmiemy np. nasz ruch antropozoficzny, to oczy wiście ma
on swoje słuszne przyczyny pracy w kołach towarzystwa. Każdy kto
pracuje w tym ruchu przez czas dłuższy, spostrzega, że przyswoił
sobie inny sposób myślenia i odbierania wrażeń, inne wzruszenia.
Albowiem, dzięki tej pracy, nie tylko zajmuje się logicznymi
uzasadnieniami, lecz usiłuje rozszerzyć zasięg swoich uczuć i
wrarzeń.
Człowiek, który przed paroma laty po raz pierwszy słuchał wykładu
na temat wiedzy duchowej, mógł z tego drwić, ale ileż rzeczy,
wydających mu się wówczas absurdem, stało się dla niego dziś jasne
i przejrzyste? Współpracując w ruchu antropozoficznym nie tylko
zmieniamy nasze myśli, lecz uczymy się naszą duszą obejmować
szersze horyzonty. Musimy uświadomić sobie, że zabarwienie naszych
myśli pochodzi z daleko głębszych przyczyn, niż się zwykle przy
puszcza. Istnieją pewne wrażenia, pewne uczucia, które narzucają
nam mniemanie o rzeczach. Powody logiczne służą często tylko do
obramowania naszych uczuć, wrażeń i nawyknień myślowych, stają się
dla nich niby maską.
Dojść do tego, żeby logiczne motywy miały dla nas jakieś
znaczenie, na to trzeba nauczyć się kochać samą logikę. Nabiorą
one decydującego znaczenia, gdy nauczymy się kochać obiektywizm i
rzeczowość. Obiektywnego myślenia uczymy się powoli, wyzwalając
się od ulubionych myśli i wówczas horyzont nasz się rozszerza.
Stajemy się praktyczni, ale nie w tym znaczeniu, że umiemy chodzić
tylko po utartych szlakach, lecz potrafimy z samych rzeczy
wykrzesać nasze myśli.
Prawdziwa praktyczność jest owocem rzeczowego myślenia,
wypływającego z samych zjawisk zewnętrznych. Uczymy się dopiero
wrażliwości na rzeczy, gdy robimy opisane ćwiczenia, ale tylko
zdrowe naturalne przedmioty mogą służyć za temat do ćwiczeń, takie
na które jak najmniej ma wpływ ludzka kultura, a więc najmniej
spaczone. Są to obiekty przyrody.
Takie ćwiczenie myślenia, oparte na zjawiskach przyrody, jak je
tu opisaliśmy, czyni z nas ludzi myślących rzeczowo. Na tym polega
rzeczywista praktyczność. Kształtując w sobie element podstawowy,
tj. myślenie, nauczymy się praktycznego ujmowania dnia
powszedniego. Wskazane powyżej ćwiczenia dla duszy wytworzą w niej
praktyczną orientację myślenia.
Uprawa wiedzy duchowej musi przynieść swoje owoce w postaci ludzi
rzeczywiście praktycznych w życiu. Nie jest to tak ważne, czy
człowiek może to lub owo uważać za prawdę, nade wszystko powinien
on dojść do prawidłowego oglądania zjawisk. O wiele ważniejsze
jest sposób w jaki Antropozofia przenika naszą duszę, pobudzając
ją do działania, rozszerzając nasze horyzonty, aniżeli tylko
teoretycznie wybiegać poza obręb zjawisk fizycznych i wnikać w to
co duchowe. Pod tym względem Antropozofia jest wiedzą naprawdę
praktyczną


-------------------------------------------------------------------
K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C
-------------------------------------------------------------------


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Steiner Praktyczne kształcenie myślenia
Steiner Praktyczne kształcenie myślenia
steiner praktyczne kszt myslenia
lll praktyk z histo
t15 Egzamin praktyczny 2016 CZERWIEC
Zasady BHP w praktyce

więcej podobnych podstron