Steiner
eGNOSIS
Rudolf
Steiner (1861-1925), twórca antropozofii.
Biografia
Praktyczne kształcenie myślenia
Rudolf
Steiner
Udostępniamy
niniejszy, wydany przed wojną, przekład pracy Rudolfa Steinera, co czynimy
nie bez wahań i zastrzeżeń co do jakości przekładu.
Tekst
tłumaczenia został poddany redakcji przez GNOSIS i do tych zmian wydawca
zastrzega sobie prawa.
W sprawie wykorzystania zredagowanego tekstu, prosimy o kontakt: gnosis@gnosis.art.pl
Zainteresowanym
polecamy działy strony eGNOSIS: Ogród
antropozoficzny,
Chrześcijaństwo jako rzeczywistość mistyczna a misteria dawnych czasów oraz Bibliografię.
Może się komuś wydawać dziwnym, że właśnie Antropozofia uważa się za
powołaną do poruszania sprawy praktycznego kształcenia myślenia. Albowiem
bardzo często słyszy się tu i ówdzie zdanie, jakoby Antropozofia była
wiedzą w najwyższym stopniu niepraktyczną, nie mającą nic wspólnego z
życiem. Podobny pogląd może utrzymywać się tylko skutkiem powierzchownej
znajomości rzeczy. To bowiem, o co naprawdę chodzi Antropozofii, ma być
nicią przewodnią w najbardziej codziennym życiu, powinno w każdym momencie
przemieniać się we wrażenia i uczucia, dające nam możność mocnego stania
na ziemi i stawiania czoła życiu. Ludzie, którzy mają się za praktycznych,
wyobrażają sobie, że postępują według najbardziej życiowych zasad. Jeśli
jednak przyjrzymy się temu bliżej, przekonamy się, że to ich tak zwane
"Rzeczowe myślenie" w ogóle nie jest myśleniem, a jedynie szablonem,
rutyną w przyswajaniu sądów o rzeczach i przyzwyczajeniem się do pewnych
pojęć. Przypatrzmy się całkiem obiektywnie myśleniu tzw. ludzi
praktycznych, temu, co zwykle nazywamy owym rzeczowym myśleniem, a
spostrzeżemy, jak często tak mało mamy do czynienia z rzeczywistą
praktycznością.
To, co ludzie rozumieją pod tym określeniem, polega na powtarzaniu rzeczy
wyuczonych, tego, co myślał nauczyciel, albo ktoś, kto wyprodukował to lub
owo, a więc należy się tym kierować. A kto inaczej myśli, jest uważany za
niepraktycznego, jego myślenie bowiem nie zgadza się z tym, do czego nas
przyuczono. Tymczasem, jeśli kiedykolwiek wynaleziono rzeczywiście coś
praktycznego, w żadnym wypadku nie dokonał tego tzw. "praktyk".
Weźmy np. nasz dzisiejszy znaczek pocztowy. Zdawałoby się najbardziej
prawdopodobne, że znaczek ten wynalazł jakiś znawca rzeczy - pocztowiec.
Nic podobnego. Na początku ubiegłego stulecia wysyłka listu była jeszcze
rzeczą kłopotliwą. Osoba wyprawiająca list musiała udać się do
odpowiedniego urzędu, tam zapisywano list do różnych ksiąg i odbywały się
przy tym rozmaite korowody. Wygoda korzystania z jednolitej opłaty
pocztowej istnieje dopiero od jakichś sześćdziesięciu lat.
A dzisiejszego znaczka pocztowego, który to umożliwia, nie wynalazł
bynajmniej znający się na rzeczy urzędnik pocztowy, ale ktoś, będący z
dala od tych spraw
Anglik, niejaki Hill. Kiedy już znaczki
zaprojektowano, ówczesny angielski minister poczty oświadczył w
parlamencie, że po pierwsze, nie należy przypuszczać, że rzeczywiście,
skutkiem takiego ulepszenia, ilość listów wzrośnie tak znacznie, jak to
sobie wyobraża niepraktyczny pan Hill. Po drugie zaś, gdyby to nawet
nastąpiło, gmach poczty w Londynie nie wystarczyłby na tak zwiększone
potrzeby.
Temu wielkiemu praktykowi nie przyszło wręcz do głowy, że to gmach
pocztowy winien być przystosowany do obrotu korespondencji, a nie na
odwrót. Tymczasem w stosunkowo bardzo krótkim okresie przyjęło się
powszechnie to, co ów niepraktyczny teoretyk wywalczył od doświadczonego
praktyka, a co dziś uważamy za rzecz najnaturalniejszą w świecie - że do
listu przylepia się znaczek pocztowy.
Coś podobnego również miało miejsce w przypadku kolei żelaznej. Kiedy w
roku 1837 miano wybudować w Niemczech pierwszą linię z Norymbergi do Furth,
bawarskie Kolegium Medyczne wydało opinię rzeczoznawców, że budowa dróg
żelaznych nie jest wskazana. Gdyby jednak, pomimo to, zamiar ten
zwyciężył, należałoby - zdaniem owego Kolegium - co najmniej ogrodzić
linie kolei z obu stron wysokim płotem z desek, ażeby uchronić
przechodniów od możliwych wstrząsów nerwów i mózgu.
Natomiast gdy projektowano linię kolejową z Berlina do Poczdamu, generalny
poczmistrz Strengler powiedział: "Wyprawiam codziennie do Poczdamu dwa
dyliżanse i to nie są zajęte. Jeśli ludzi chcą koniecznie wyrzucać swoje
pieniądze za okno, mogą przecież robić to i bez kolei żelaznej".
Tak oto fakty rzeczywiście życiowe przechodzą właśnie ponad głowami
"praktyków", ponad tymi, którym wydaje się, że są praktyczni. Należy więc
rozróżniać prawdziwe myślenie od tego tak zwanego trzeźwego myślenia,
które feruje sądy, trzymając się jedynie wpojonych form zwyczajowych.
Opowiem, co mi się raz zdarzyło i co będzie najlepszą ilustracją dla
naszych dzisiejszych rozważań. Za moich czasów studenckich zjawił się raz
u mnie młody kolega. Był ogromnie rad, bo przyszła mu genialna myśl do
głowy. Muszę
powiedział - zaraz udać się do profesora (który wykładał
wówczas w wyższej szkole budowę maszyn) i przedstawić mu wielki wynalazek.
Posiadam pomysł maszyny, która przy jednorazowym zastosowaniu niewielkiej
siły pary, może dzięki pewnemu urządzeniu, wykonać ogromną ilość pracy.
Więcej nie mógł powiedzieć, tak spieszno mu było do profesora. Ale
ponieważ owego profesora nie zastał, powrócił do mnie i wyłożył całą rzecz
szczegółowo. Wszystko to - pomyślałem sobie - pachnie mi perpetuum
mobile - ale czemu nie miałoby się coś podobnego nie okazać kiedyś
możliwe? Kiedy jednak mi wszystko dokładnie wyjaśnił, musiałem orzec, że
wprawdzie rzecz była bardzo dowcipnie pomyślana, ale bez szans realizacji.
W praktyce bowiem dałoby się to porównać z takim na przykład złudzeniem -
ktoś wsiada do wagonu kolei żelaznej i już w środku popycha wagon z całej
siły, myśląc że pociąg w ruch wprawi. Podobną rolę odgrywała zasada,
pomyślana w jego wynalazku. Zrozumiał to sam później i już nie wybrał się
do profesora.
Tak to można zamknąć się w sobie ze swoim myśleniem. Rzadko takie,
powiedzmy, zakorkowanie się występuje wyraźnie, ale w życiu wiele z nas
zamyka się podobnie w swoich pojęciach tylko nie widzimy tego tak jasno,
jak w tym przykładzie. Kto umie uważnie obserwować te rzeczy, wie, ile
procesów myślowych odbywa się w ten sposób. Widzimy często, jak ludzie
stoją w wagonie - że użyję tego porównania - i od wewnątrz popychając go
mniemają iż to oni właśnie wywołują ruch.
Wiele z tego, co widzimy w życiu, szłoby innym torem, gdyby ludzie nie
byli owymi popychaczami, wysilającymi się wewnątrz wagonu. Prawdziwe
używanie myślenia wymaga przede wszystkim zdobycia prawidłowego
nastawienia oraz takiegoż uczucia w stosunku do myślenia.
Jak się to zdobywa? Nie podobna odczuć, czym jest istotnie myślenie, jeśli
sobie wyobrażamy, że odbywa się ono jedynie wewnątrz człowieka, w jego
głowie, albo w duszy.
Kto tak myśli, tego fałszywe odczucie ciągle oddala od należytej pracy
myślenia, od stawiania swojemu myśleniu koniecznych wymagań. Do
osiągnięcia tego właściwego odczucia trzeba sobie powiedzieć:
"Skoro mogę wytwarzać w sobie myśli o rzeczach, jeśli umiem za pomocą
myśli zgłębiać rzeczy - to tylko dzięki temu, że myśli te już przedtem w
tych rzeczach były zawarte". Rzeczy muszą być zbudowane według myśli i
dopiero dzięki temu mogę te myśli z rzeczy wyłuskać.
Musimy więc wyobrażać sobie, że otaczający nas świat podobny jest do
zegarka.
Często używamy porównania ludzkiego organizmu z zegarkiem, ale zapominamy
przy tym najczęściej o rzeczy najważniejszej - o istnieniu zegarmistrza.
Należy jasno zdać sobie sprawę, że kółka nie same zbiegły się i zazębiły w
zegarku, wytwarzając w nich ruch, ale że musiał przedtem być zegarmistrz,
który ten mechanizm złożył. Nie zapominajmy o zegarmistrzu. Zegarek
powstał dzięki myślom, myśli te wsiąkły jak gdyby w zegarek, rzecz
fizyczną. W ten sam sposób należy wyobrażać sobie wszystko, co widzimy
jako dzieła przyrody, zjawiska przyrody. Łatwiej tę rzecz pojąć, gdy
chodzi o dzieła ludzkie, trudniej zaś widzieć to w świecie przyrody, a
jednak i za nią kryją się działające przyczyny duchowe - czynne są duchowe
jestestwa. I kiedy człowiek myśli o rzeczach, myśli de facto jedynie o
tym, co przedtem w rzeczy te zostało włożone.
Wiara w to, że świat powstał z myślenia i nieustannie dzięki myśleniu w
dalszym ciągu powstaje; ona dopiero czyni owocną właściwą, wewnętrzną
pracę myślenia. Niewiara w duchową treść świata powoduje zawsze, nawet na
gruncie nauki, największą nieudolność myślenia. Np., jeśli mówią nam o
powstaniu naszego systemu planetarnego - że na początku była pra-mgławica,
która poczęła wirować, skondensowała się w ciało centralne, a od niego
oddzieliły się pierścienie i kule, i w ten sposób mechanicznie powstał
cały układ słoneczny - to kryje się w tym wielki błąd myślowy. Ładnie
nawet umieją to dziś zademonstrować w każdej szkole, przedstawiając
eksperyment.
Do naczynia z wodą wpuszcza się kroplę tłuszczu, którą przekłuwa się
szpilką i wszystkiemu nadaje się ruch obrotowy. Wówczas od dużej kropli
odrywają się małe kropelki i mamy w miniaturze system planetarny.
Nauczyciel mniema, że wykazał uczniowi poglądowo, jak wszystko - to czy
tamto -mechanicznie może się wytworzyć. Otóż tylko nie-rzeczowe myślenie
może z tego ładnego doświadczenia wyciągnąć podobne konsekwencje. Albowiem
eksperymentujący, przenosząc wynik zjawiska na wielki system świata,
zapomina najczęściej, o czym może nieraz wygodnie jest zapomnieć
bowiem
zapomina o sobie.
Zapomina, że to on sam przecież wprowadził w krążenie ową kroplę tłuszczu.
Gdyby nie on nigdy nie wytworzyłyby się owe maleńkie kropelki. Gdy
człowiek zaobserwuje i to także i wszystko razem porówna z systemem
planetarnym, dopiero wówczas stosuje dokładne myślenie. Podobne
przeoczenia myślowe grają dziś ogromnie ważną role, zwłaszcza w tym, co
nazywamy nauką.
Są to rzeczy daleko ważniejsze, niż się powszechnie wydaje. Gdy chcemy
mówić o prawdziwej pracy myślenia, musimy widzieć, że myśli zaczerpnąć
można jedynie ze świata, w którym one rzeczywiście już się znajdują.
Podobnie jak wodę czerpać można czerpać tylko z naczynia, do którego ją
nalano, tak też i myśli wyczarowujemy z rzeczy, w których są utajone.
Świat został zbudowany według myśli i dlatego tylko można je w nim wykryć.
Gdyby tego nie było, w ogóle nie mogłoby powstać myślenie rzeczowe.
Dopiero, gdy człowiek wyczuje do końca to, cośmy tu powiedzieli,
przestanie brać myślenie za coś abstrakcyjnego. Gdy w pełni zaufa temu, że
w rzeczach tkwią myśli, że według nich odbywa się tok realnych faktów
życia i odczuje to istotnie - nawróci łatwo do trzeźwego myślenia,
opartego na rzeczywistości, na realnych zjawiskach.
Pomówimy teraz nieco o używaniu myślenia, które specjalnie ważne jest dla
ludzi uprawiających Antropozofię. Kto się przejął tym, że świat faktów
rozwija się w sferze myśli, pojmie całą wagę ukształtowania prawidłowego
myślenia. Przypuśćmy, ktoś sobie postanawia: chcę tak zapłodnić moje
myślenie, żeby zawsze w życiu dawało sobie radę. Wówczas musi on
postępować w sposób następujący: wskazówki te należy ujmować, jako
prawdziwie praktyczne zasady, jeżeli będziemy według nich kierować naszym
myśleniem, wywrą one swoje działanie, choć z początku możemy tego nie
zauważyć. Inne jeszcze zupełnie doświadczenia czekają na tego, kto
ukształtuje myślenie swoje według tych zasad.
Ktoś, dajmy na to, obserwuje dziś uważnie zjawisko w przyrodzie, któremu
jest dostępne, np. pogoda. Przygląda się więc układowi chmur wieczorem,
jak zaszło słońce itp. i wytwarza sobie dokładny obraz tego, co widział.
Stara się ten obraz, to wyobrażenie utrzymać ze wszystkimi szczegółami, z
jak największą ilością szczegółów i zapamiętać do jutra. Następnego dnia
znów obserwuje pogodę o tej samej albo innej porze i zachowuje tak samo
dokładne wyobrażenie w pamięci. Jeśli w ten sposób uda się osiągnąć szereg
obrazów zmieniających się kolejno stanów, spostrzeże nadzwyczaj wyraźnie
jak stopniowo wzbogacił i spotęgował swoje myślenie.
Albowiem to, co czyni myślenie nierzeczowym, pochodzi stąd, że zwykle zbyt
jesteśmy skłonni pomijać szczegóły w następujących kolejno zjawiskach
przyrody, zachowując z nich tylko całkiem ogólne, mgliste wyobrażenie. A
więc rzeczą wartościową, istotną, zapładniającą myślenie jest właśnie owo
wytwarzanie dokładnych obrazów zachodzących kolejno zjawisk, tak żeby
można było je porównać, jak odbywało się to wczoraj, a jak dziś.
Przy tym należy oba takie obrazy, które w rzeczywistości nie występują
razem, możliwie jak najplastyczniej postawić obok siebie w duszy. Nie jest
to z początku niczym innym, jak specjalnym wyrazem zaufania do myśli,
zawartych w rzeczywistości. Nie należy przy tym spieszyć się z wnioskami i
z tego, cośmy zaobserwowali dziś, przepowiadać, jaka pogoda będzie jutro.
Działałoby to wypaczająco na myślenie. Należy raczej pielęgnować zaufanie,
że na zewnątrz rzeczywistości, rzeczy pozostają ze sobą w związku, że to,
co było wczoraj, w jakiś sposób wiąże się z dzisiejszymi zjawiskami.
Zamiast spoglądać na ten temat, wspominajmy najpierw, tworząc wewnętrznie
możliwie dokładne obrazy tego, co następowało po sobie, a także
zestawiajmy te obrazy jeden obok drugiego, pozwalajmy im przechodzić w
siebie wzajemnie. Oto zupełnie określona zasada, którą należy stosować,
żeby naprawdę rozwinąć rzeczowe myślenie. Zaleca się mieć tę zasadę w
pamięci właśnie w stosunku do zjawisk, których jeszcze nie rozumiemy, nie
dotarliśmy jeszcze do ich związku wewnętrznego. Dlatego też w stosunku do
takich zjawisk, jak np. pogoda, należy mieć zaufanie, że będąc poza nami
ze sobą w związku, spowodują one również w nas pewne współzależności.
Pracę tę jednak należy odbywać jedynie w formie wywoływanych obrazów, przy
zatrzymaniu myślenia. Trzeba sobie powiedzieć: nie znam jeszcze związku
między zjawiskami, ale te rzeczy we mnie powstaną, one będą we mnie
działały, o ile właśnie powstrzymam się od spekulacji myślowej. Nie trudno
nam uwierzyć, że jeśli człowiek, nie pracując myślowo, wytwarza sobie
możliwie dokładne wyobrażenia plastyczne zjawisk kolejno po sobie
następujących, wówczas może odbywać się coś w niewidzialnych organach
ludzkich.
Człowiek posiada ciało astralne, w którym żyje jego wyobraźnia.
Dopóki więc spekuluje umysłowo, dopóty to ciało astralne jest niewolnikiem
jaźni. Nie kończy się jednak na tym działaniu świadomym, ciało to
pozostaje w pewnej relacji do całego wszechświata. W miarę więc, jak
powstrzymujemy się od samowoli myślenia, jak powściągliwie ograniczamy się
do przeżywania obrazów następujących po sobie zjawisk, działają w nas
wewnętrzne myśli świata i wyciskają swe piętno na naszym ciele astralnym,
chociaż nic o tym nie wiemy. W miarę, jak łączymy się z biegiem świata
przez obserwowanie zachodzących w nim procesów i wchłaniamy je możliwie w
niezmąconym kształcie, jako obrazy do naszych myśli, pozwalając im w nas
działać - zdobywamy coraz więcej mądrości w tych naszych organach, które
wymykają się świadomości.
Kiedy zaś uda nam się spowodować przejście jednego w drugi obrazów
zjawisk, będących z sobą w wewnętrznym związku i to tak, jak to przejście
odbyło się w przyrodzie - spostrzeżemy po jakimś czasie, że myślenie nasze
nabrało pewnej giętkości. Tak to zachowywać się mamy w stosunku do rzeczy,
których nie pojmujemy jeszcze. Inne musi być stanowisko wobec spraw
zrozumiałych dla nas, w codziennym np. życiu. Dajmy na to, ktoś, może
nawet nasz sąsiad, zrobił to lub owo. Myślimy więc co go do tego skłoniło?
Przypuśćmy, że, być może, uczynił to dziś, przygotowując się do czegoś, co
chce uczynić jutro. Nie idźmy dalej, tylko wyobraźmy sobie ze szczegółami,
co sąsiad ów zrobił i spróbujmy odmalować sobie w wyobraźni, co pocznie
jutro. I oczekujmy, co rzeczywiści uczyni. Być może stanie się to, cośmy
przewidzieli. Ale rzecz może wypaść inaczej. Zaobserwujmy więc, co zaszło
i starajmy się według tego usprawnić nasze myśli.
W ten sposób wybieramy sobie w teraźniejszości zdarzenia, do których w
myśli wytwarzamy sobie dalszy ciąg i potem konstatujemy rzeczywisty wynik.
Możemy przy tym za temat brać czyny ludzkie, jak również inne rzeczy. A w
tych wypadkach gdzie cokolwiek rozumiemy, wytwarzamy sobie obraz tego, co
według naszego mniemania powinno dalej nastąpić.
Jeśli stanie się to, cośmy przewidzieli, myślenie nasze było prawidłowe.
Rezultat wypadł dobrze. Jeśli sprawa potoczyła się inaczej, winniśmy
odnaleźć błąd, jaki popełniliśmy, z czego błąd ów wynikł i na czym
polegał.
W takiej spokojnej obserwacji i roztrząsaniu rzeczy, starajmy się
korygować nasze nieprawidłowe myśli. Ale gdy się nasze przewidywanie
spełniło, strzeżmy się pysznić proroctwem: "O, wczoraj już przewidziałem,
że się tak skończy!".
Mamy tu więc zasadę, wywodzącą się z zaufania w istnienie wewnętrznej
konieczności w rzeczach i zjawiskach, ufności w tym, że w faktach samych
znajduje cię coś, co posuwa rzeczy naprzód ku spełnieniu. I to, co
wewnątrz nich pracuje z dziś na jutro, to siły myślowe. Gdy się wgłębimy w
rzeczy, uświadomimy sobie te siły. A uświadomienie to osiągamy opisanymi
ćwiczeniami i łączymy się z rzeczami, gdy przewidywania nasze się
spełniają.
Utrzymujemy wówczas wewnętrzny związek z realną pracą myślową w rzeczach.
Tak to przyzwyczajamy się myśleć nie samowolnie, lecz zgodnie z wewnętrzną
naturą (koniecznością) rzeczy.
Możemy również kształtować praktycznie nasze myślenie w innym kierunku.
To, co się dzieje dziś, pozostaje w związku z tym, co było wczoraj, np.
pewien młodzieniec jest źle wychowany. Jakie mogą być tego przyczyny?
Cofnijmy się myślą do przeszłości i wytwórzmy przyczyny, których nie
znamy. Powiemy sobie: myślę, że to, co widzę dziś, musiały poprzedzić
przyczynowo takie i takie fakty.
Następnie informujemy się jak w rzeczywistości miały się te sprawy i
przekonujemy się czyśmy myśleli prawidłowo. Albo stwierdzamy zgodność,
albo mieliśmy fałszywe wyobrażenie o rzeczy i wówczas staramy się wykryć
błąd, porównać rozwój procesu naszych myśli z tym, co odbywało się w
rzeczywistości.
Ważne jest trzymanie się powyższych zasad i znajdowanie czasu na
przypatrywanie się rzeczom, jak byśmy wraz z naszym myśleniem tkwili
wewnątrz, w rzeczach, jak gdybyśmy pogrążali się w nich, w ich wewnętrznej
pracy myślowej.
Czyniąc to, powoli formalnie zrastamy się z rzeczami, jak coraz mniej
odczuwamy, że one są na zewnątrz nas, a my wewnątrz, w sobie o nich
myślimy, lecz zaczynamy doznawać wrażenia, jak gdyby myślenie nasze
poruszało się w samych rzeczach. Gdy osiągniemy to w wysokim stopniu,
wyjaśni się nam wiele zdarzeń. Człowiekiem, który doszedł na tej drodze do
znakomitych wyników, myślicielem umiejącym zawsze zająć w myśleniu
stanowisko wewnątrz rzeczy był Goethe.
Psycholog Heiuroth w swojej książce Antropologia powiedział w roku
1826 o Goethem, że jego myślenie jest przedmiotowe. Goethego ucieszyło to
określenie, miało ono znaczyć, że takie myślenie nie oddziela się od
rzeczy, pozostaje w nich samych, porusza się wewnątrz ich konieczności.
Myślenie Goethego było jednocześnie oglądaniem zjawiska, a oglądanie
jednocześnie myśleniem.
Goethe doszedł bardzo daleko w tak rozwiniętym myśleniu. Toteż zdarzało
się, że kiedy podchodził do okna i mówił obecnym: "Za trzy godziny będzie
deszcz" - deszcz rzeczywiście padał. Umiał z małego wycinka nieba,
widzianego przez okno, określić na parę godzin pogodę. Jego rzetelne
myślenie, przenikające rzeczy, pozwalało śledzić, co w zjawisku
teraźniejszym przygotowywało się na później.
Zaiste za pomocą rzeczowego myślenia osiągnąć można daleko więcej, niż
zazwyczaj mniemamy. Gdy sobie przyswoimy opisane tu zasady, spostrzeżemy,
że istotnie w myśleniu staliśmy się praktyczni, że wzrok nasz obejmuje
szersze horyzonty i że zupełnie inaczej ujmujemy zjawiska świata, aniżeli
przedtem. Człowiek zaczyna zupełnie inaczej ustosunkowywać się do świata i
do ludzi. Zachodzi w nim rzeczywisty proces, oddziałujący na zmianę całego
jego postępowania. Podane ćwiczenia stanowią doskonałą zasadę rzeczowego
myślenia, co może stać się dla człowieka wielkim krokiem naprzód, jeśli
istotnie stara się wrastać w rzeczy przez swoje myślenie.
Inny rodzaj ćwiczeń będzie odpowiedni - szczególnie dla ludzi, którym w
danej chwili nie przychodzi do głowy właściwa myśl. Powinni oni przede
wszystkim nie tylko myśleć tak, żeby dać się pochłaniać jedynie temu, co
przynosi w każdym momencie bieg rzeczy, co przynoszą same zdarzenia.
Najczęściej bowiem człowiek, gdy może położyć się na pół godziny dla
wypoczynku, pozwala igrać myślom, wysnuwa z nich tysiące kombinacji. Albo
zdarza się, że zajmie go ta, czy inna troska życiowa, co nagle wślizgnie
się w jego świadomość i opanuje go zupełnie. Człowiek, który sobie na to
pozwala, nigdy nie dojdzie do tego, żeby w potrzebie wpaść na szczęśliwy
pomysł. Otóż, jeśli chce tę zdolność osiągnąć, musi postępować w sposób
następujący: gdy ma wolne pół godziny na odpoczynek, powinien sobie
powiedzieć: "postanawiam w każdej wolnej chwili myśleć tylko o tym, co sam
sobie wybiorę, co sam, zechcę wprowadzić do mojej świadomości".
Będę np. myślał teraz o czymś, co dawniej przeżyłem, dajmy na to przed
dwoma laty na przechadzce - chcę właśnie wspominać te dawne swoje doznania
i rozważać je, choćby przez pięć minut. Wyłączam na ten czas wszystkie
inne myśli. Sam wybieram to, o czym chcę myśleć. Jak powiedziałem, nie
należy wybierać trudnych tematów. Nie chodzi zupełnie o to, żeby wpływać
na swój sposób myślenia za pomocą trudnych ćwiczeń, lecz żeby wyrwać się z
tego, w co nas życie wciąga. Musi to tylko być coś takiego, co odbiega od
treści osnuwającej nasz dzień powszedni. Jeżeli komuś brak pomysłu i nic
podobnego nie przychodzi mu do głowy, może otworzyć książkę i zastanowić
się nad pierwszym lepszym zdaniem, na jakie padnie jego wzrok. Ale też
można postanowić myśleć o tym, co się widziało np. dziś w chwili, gdy
przed południem wchodziło się do biura, a co inaczej zostałoby bez
rozpatrzenia.
Ma to być właśnie temat zupełnie różny od tego wszystkiego, co przynosi
codzienne życie, o czym nie bylibyśmy zgoła myśleli. Jeśli systematycznie
robimy takie ćwiczenia, osiągniemy nasz cel i we właściwej chwili
przychodzą do głowy pomysły odpowiednie do sytuacji. W ten sposób myślenie
się ożywia, co ma ogromne znaczenie w praktycznym życiu człowieka.
Inne znowu ćwiczenie działa szczególnie na wykształcenie pamięci. Próbujmy
najpierw przypomnieć sobie z grubsza tj. tak, jak zwykle robimy,
jakiekolwiek zdarzenie, powiedzmy - wczorajsze. Zwykle wspomnienia ludzkie
są bezbarwne, szare, zadawalamy się przypomnieniem sobie tylko nazwiska
osoby spotkanej wczoraj. Ale gdy chcemy wykształcić pamięć, nie możemy na
tym poprzestawać. Musimy sobie jasno zdawać sprawę z tego. A więc cechy, o
których powiem, wyrabiać w sobie systematycznie. Musimy sobie powiedzieć:
chcę koniecznie przypomnieć sobie zupełnie dokładnie wszystko o osobie
spotkanej wczoraj, na jakim rogu ulicy widziałem ją i co wówczas działo
się koło niej. Chcę szczegółowo odmalować sobie jego obraz, jego ubranie,
kamizelkę, itp. Wielu z nas spostrzeże, że tego wcale nie potrafi, że to
jest zupełnie nie możliwe. Uświadomią sobie, jak wiele im brak do
wytworzenia prawdziwego, plastycznego wyobrażenia tego, co ich spotkało,
co wczoraj przeżyli. Musimy więc wyjść najpierw od wypadków najczęściej
spotykanych, kiedy człowiek nie jest w stanie wskrzesić w pamięci
wczorajszych przeżyć. Obserwacje człowieka są rzeczywiście niedokładne w
najwyższym stopniu. (Próba pewnego profesora uniwersytetu ze słuchaczami
wykazała, że spośród trzydziestu obecnych, dwóch jedynie obserwowało
prawidłowo eksperyment, reszta przyglądała mu się nieuważnie.) Dobra
pamięć jest jednak dzieckiem rzetelnej obserwacji, do rozwoju pamięci
konieczna jest więc uważna i ścisła obserwacja. Kto wiernie obserwuje,
zdobędzie sobie, dzięki pewnym powiązaniom wewnątrz duszy, dobrą pamięć.
Jedno wynika z drugiego. Cóż jednak zrobić należy, gdy z początku nie
umiemy sobie przypomnieć niedawnych przeżyć?
Najpierw spróbować trzeba możliwie dokładnie wyobrazić sobie, co zaszło, a
tam, gdzie nam coś wypadło z pamięci, wytworzyć coś zmyślonego, byle tylko
razem stanowiło całość. Dajmy na to, zapomnieliśmy, czy spotkana osoba
miała na sobie ubranie czarne, czy też brązowe. Wyobraźmy sobie, że było
ono brązowe, że były przy nim takie a takie guziki, krawat żółty, że
wówczas mijało owego znajomego na ulicy dwóch przechodniów, z lewej
wysoki, a z prawej niski itp.
Z tego, co sobie przypominamy, wytwarzamy obraz i tylko zapomniane
szczegóły uzupełniamy sami, by uzyskać w duchu całość wspomnienia. Z
początku obraz ten jest fałszywy, ale dzięki temu, że dokładamy starań, by
odtworzyć sobie pełne wyobrażenie, dochodzimy do dokładnej obserwacji.
Powtarzając to stale, po pięćdziesięciu takich ćwiczeniach, będziemy
zupełnie ściśle wiedzieli, jak wyglądała osoba spotkana, co miała na
sobie, włącznie do guzików kamizelki. Nic wówczas nie przeoczymy, bo
wszystkie szczegóły utkwią nam w pamięci.
Dzięki ćwiczeniom zaostrzyliśmy tedy wpierw zmysł obserwacji, następnie
zaś spotęgowaliśmy naszą pamięć, jako plon owego uważnego obserwowania.
Szczególnie więc zaleca się zwracać uwagę na to, by zatrzymać w pamięci
nie tylko nazwisko i główne zewnętrzne cechy osoby, którą pragniemy
zapamiętać, lecz wytworzyć sobie możliwie plastyczne wyobrażenie,
obejmujące wszystkie szczegóły. A jeśli pamięć zawodzi, dopełniamy braki
sami, by skonstruować całość. Wkrótce spostrzeżemy - a dokona się to w
drodze okólnej - że pamięć nasza staje się coraz wierniejsza.
Widzimy więc jak można istotnie wskazać pewne sposoby, przez których
zastosowanie człowiek potrafi myśleć coraz praktyczniej. Zwłaszcza bardzo
ważne jest, co teraz powiemy: gdy ktoś poweźmie jakiś zamiar i rozmyśla,
jak ma go wykonać, by dojść do wyniku, wytwarza pewne pragnienie. Jest to
zupełnie zrozumiały bodziec, ale nie pomaga on do rzeczowego myślenia.
Każdy pośpiech w myśleniu nie prowadzi nas naprzód lecz raczej powoduje
cofnięcie się w rozwoju. W tych rzeczach trzeba mieć cierpliwość.
Gdy mamy np. spełnić to lub owo, możemy zrobić to tak czy inaczej - mamy
wiele możliwości. Należy więc starać się cierpliwie wyobrazić sobie, co by
się stało, gdybyśmy byli postąpili w pewien sposób, a potem pomyśleć, co
by wynikło z innego postępowania. Otóż zawsze istnieją powody, dla których
wybieramy to lub owo, nie należy jednak spieszyć się z decyzją, jedynie
dopiero po wyobrażeniu sobie obu możliwości dokonać wyboru, postanawiając
nie myśleć o tym więcej.
Są ludzie, którzy w takim położeniu bardzo się niecierpliwią i bardzo im
jest trudno się opanować, ale będzie to dla nich z ogromnym pożytkiem, gdy
potrafią powiedzieć sobie: można to zrobić i można inaczej, a ja o tym na
razie przestanę myśleć. Jeśli sprawa nie jest pilna, odkładamy
postanowienie do dnia jutrzejszego i znowu stawiamy przed sobą obie
możliwości postępowania. Spostrzeżemy, że tymczasem rzeczy zmieniły się i
nazajutrz inaczej, a przynajmniej bardziej gruntownie poweźmiemy decyzję.
Rzeczy mają w sobie wewnętrzną konieczność i jeśli nie działamy
niecierpliwie, arbitralnie, lecz pozwalamy tej konieczności pracować w nas
- a to się właśnie odbywa - to nazajutrz myślenie nasze okaże się, dzięki
temu bogatsze, a decyzja trafniejsza. Będzie to niezmiernie pożyteczne.
Gdy np. proszeni jesteśmy o radę, lub mamy coś rozstrzygnąć, zdobądźmy się
na cierpliwość i nie wyrywajmy się natychmiast ze zdaniem, i pozwólmy im
działać w nas spokojnie.
Przysłowie ludowe powiada, że trzeba się wprzód przespać, zanim się coś
postanowi.
Samo przespanie się jednak nic nie pomoże. Koniecznie trzeba przemyśleć
dwie albo lepiej kilka możliwości, które następnie w człowieku pracują
dalej, gdy nasze świadome Ja, by tak rzec, nie bierze w tym udziału, a
potem dopiero powrócić do sprawy. Przekonamy się, żeśmy pobudzili w ten
sposób wewnętrzne siły myślowe i czynimy nasze myślenie coraz bardziej
rzeczowym i praktycznym. Człowiek zawsze znajdzie na świecie wszystko,
czego szuka, czy to pracując przy warsztacie, czy idąc za pługiem, czy też
należąc do tzw. warstwy uprzywilejowanej.
We wszystkich codziennych sprawach stanie się rzeczowo myślącym
działaczem, gdy się ćwiczy w ten sposób, gdyż widzi rzeczy i ujmuje je
zupełnie inaczej. I chociaż wydaje się na razie, że ćwiczenia te dotyczą
tylko życia wewnętrznego, to jednak przydają się one bardzo w świecie
fizycznym - mają w nim pierwszorzędne znaczenie i powodują ważne
następstwa.
Wykażę tu na przykładzie, jak konieczne jest dla nas rzeczowe myślenie o
tym, co widzieliśmy - ktoś, dajmy na to, wszedł na drzewo, coś w górze
robi i nagle spada na ziemię, zabija się.
Pomyślimy więc zaraz błędnie, że śmierć nastąpiła skutkiem wypadku. Śmierć
będzie dla nas skutkiem, upadek przyczyną. Wydają się one tu być ściśle ze
sobą związane. A jednak możemy być w strasznym błędzie, bo człowiek ten
mógł spaść z drzewa skutkiem ataku serca. Przebieg zjawiska byłby taki
sam, gdyby spadł żywy na ziemię - towarzyszyłyby temu te same
okoliczności, które mogły spowodować śmierć.
Tak to można czasem pomieszać przyczynę ze skutkiem. W tym przykładzie
jest to oczywiste, ale często błąd nasz nie jest tak widoczny. Podobne
błędy myślowe zdarzają się ogromnie często, można nawet twierdzić, że w
nauce obecnej co dzień ogłasza się wyniki, w których przyczynę pomieszano
ze skutkiem. Ludzie tego jednak nie rozumieją, nie zdają sobie bowiem
sprawy z tego typu możliwości myślowych. Aby to lepiej uprzytomnić,
przytoczę jeszcze jeden przykład zachodzenia podobnych pomyłek myślowych.
Wykaże on również, że temu, kto robi opisane ćwiczenia, podobny błąd się
nie przytrafi.
Przypuśćmy, że uczony objaśnia sobie pochodzenie człowieka, takiego, jakim
sam jest dziś, od małpy, że więc to, co stwierdzamy, istniejące w małpie,
siły znajdujące się w niej, doskonalą się i stąd powstaje człowiek. Otóż,
żeby dowieść wagi myślenia, w tej sprawie, spróbujmy założyć, co
następuje: Dajmy na to, że człowiek, który dochodzi do takiej konkluzji,
znajduje się, skutkiem jakiś okoliczności, sam jeden na ziemi. A oprócz
niego są tam tylko te małpy, z których, wedle jego teorii, mogą powstać
ludzie. Bada on więc te małpy dokładnie i wytwarza sobie z tego, co
znajduje, szczegółowe pojęcia. Niechże więc spróbuje teraz z pojęcia małpy
wytworzyć sobie pojęcie człowieka, jeśli go nigdy nie widział. Przekona
się, że tego nigdy nie potrafi - jego pojęcie "małpa" nigdy nie
przekształci się w pojęcie człowieka.
Gdyby miał zwyczaj myśleć prawidłowo, musiałby sobie powiedzieć: "a więc
pojęcie małpy nie podlega przemianie w moim myśleniu w pojęcie człowieka.
To zatem, co widzę w małpie, nie może stać się człowiekiem, inaczej bowiem
pojęcia moje mogły by dokonać podobnej przemiany. Musi więc być coś poza
tym, czego nie mogę dojrzeć".
Człowiek ten tedy musiałby poza fizyczną małpą widzieć coś nadzmysłowego,
czego nie może postrzegać, a co dopiero mogłoby wytworzyć przejście do
człowieka.
Nie będziemy rozwodzić się nad niemożliwością takiego przypuszczenia i
chcemy wykazać tu tylko błąd myślowy w całej teorii. Gdyby człowiek myślał
prawidłowo, musiałby dojść do przekonania, że nie wolno mu myśleć w ten
sposób, o ile nie chce przyjąć istnienia rzeczy nadzmysłowych.
Jeżeli będziemy się nad tym zastanawiali, przekonamy się, że cały szereg
ludzi popełnia ten przemożny błąd, niemożliwy dla tego, kto szkoli swoje
myślenie w sposób powyżej podany.
Większość dzisiejszych książek, zwłaszcza naukowo-przyrodniczych, zawiera
tyle myśli koślawych i wypaczonych, że wczytanie się w nie dla człowieka
rzeczywiście myślącego prawidłowo, równa się prawie fizycznej torturze.
Nie dotyczy to jednak absolutnie olbrzymiej ilości obserwacji, jakie
zanotowano, dzięki tej wiedzy przyrodniczej i jej obiektywnym metodom.
Przejdźmy teraz do zjawiska krótkowzroczności myślenia. Zwykle człowiek
nie wie nic o tym, że jego myślenie nie jest rzeczowe, przeważnie obraca
się w kole przyzwyczajeń myślowych. Dlatego sądy o rzeczach - człowieka,
który widzi jasno świat i życie - zupełnie inaczej kształtują się, aniżeli
tego, kto widzi je słabo albo wcale nie postrzega, jak np. myśliciel
materialista.
Niełatwo jest więc przekonać kogoś argumentami, choćby one były gruntowne
i trafne, jak tylko być mogą. I często szkoda czasu tłumaczyć coś komuś,
kto mało zna życie, gdyż nie widzi wcale podstaw, na których opieramy to
lub owo twierdzenie. Jeśli przyzwyczaił się np. widzieć we wszystkim tylko
materię, trzyma się tego uparcie.
Dziś ludzie powszechnie twierdzą coś nie z jakiejś racji, tylko dlatego,
że przyswoili sobie pewne nawyki myślowe, które wywierają swój wpływ na
wszystkie ich uczucia i wrażenia. Gdy chcą cokolwiek uzasadnić, uczucia
ich i wrażenia występują pod maską myślowych przyzwyczajeń.
Dlatego to często nie tylko pragnienie rodzi myśl, lecz także rodzą je
wszystkie uczucia i przyzwyczajenia umysłu.
Kto zna życie, wie dobrze jak trudno jest dowieść coś komuś za pomocą
logicznych wywodów. Rozstrzygają tu rzeczy leżące znacznie głębiej w
duszy, aniżeli logiczne argumenty.
Jeżeli weźmiemy np. nasz ruch antropozoficzny, to oczy wiście ma on swoje
słuszne przyczyny pracy w kołach towarzystwa. Każdy, kto pracuje w tym
ruchu przez czas dłuższy, spostrzega, że przyswoił sobie inny sposób
myślenia i odbierania wrażeń, inne wzruszenia.
Albowiem, dzięki tej pracy, nie tylko zajmuje się logicznymi
uzasadnieniami, lecz usiłuje rozszerzyć zasięg swoich uczuć i wrażeń.
Człowiek, który przed paroma laty po raz pierwszy słuchał wykładu na temat
wiedzy duchowej, mógł z tego drwić, ale ileż rzeczy, wydających mu się
wówczas absurdem, stało się dla niego dziś jasne i przejrzyste?
Współpracując w ruchu antropozoficznym nie tylko zmieniamy nasze myśli,
lecz uczymy się naszą duszą obejmować szersze horyzonty. Musimy uświadomić
sobie, że zabarwienie naszych myśli pochodzi z daleko głębszych przyczyn,
niż się zwykle przy puszcza. Istnieją pewne wrażenia, pewne uczucia, które
narzucają nam mniemanie o rzeczach. Powody logiczne służą często tylko do
obramowania naszych uczuć, wrażeń i nawyków myślowych, stają się dla nich
niby maską.
Dojść do tego, żeby logiczne motywy miały dla nas jakieś znaczenie, trzeba
nauczyć się kochać samą logikę. Nabiorą one decydującego znaczenia, gdy
nauczymy się kochać obiektywizm i rzeczowość. Obiektywnego myślenia uczymy
się powoli, wyzwalając się od ulubionych myśli i wówczas horyzont nasz się
rozszerza. Stajemy się praktyczni, ale nie w tym znaczeniu, że umiemy
chodzić tylko po utartych szlakach, lecz potrafimy z samych rzeczy wydobyć
nasze myśli.
Prawdziwa praktyczność jest owocem rzeczowego myślenia, wypływającego z
samych zjawisk zewnętrznych. Uczymy się dopiero wrażliwości na rzeczy, gdy
robimy opisane ćwiczenia, ale tylko zdrowe naturalne przedmioty mogą
służyć za temat do ćwiczeń, takie, na które jak najmniejszy wpływ ma
ludzka kultura, a więc najmniej spaczone. Są to obiekty przyrody.
Takie ćwiczenie myślenia, oparte na zjawiskach przyrody, jak je tu
opisaliśmy, czyni z nas ludzi myślących rzeczowo. Na tym polega
rzeczywista praktyczność. Kształtując w sobie element podstawowy, tj.
myślenie, nauczymy się praktycznego ujmowania dnia powszedniego. Wskazane
powyżej ćwiczenia dla duszy wytworzą w niej praktyczną orientację
myślenia.
Uprawa wiedzy duchowej musi przynieść swoje owoce w postaci ludzi
rzeczywiście praktycznych w życiu. Nie jest to tak ważne, czy człowiek
może to lub owo uważać za prawdę, nade wszystko powinien on dojść do
prawidłowego oglądania zjawisk. O wiele ważniejsze jest sposób, w jaki
Antropozofia przenika naszą duszę, pobudzając ją do działania,
rozszerzając nasze horyzonty, aniżeli tylko teoretycznie wybiegać poza
obręb zjawisk fizycznych i wnikać w to, co duchowe.
Pod tym względem Antropozofia jest wiedzą naprawdę praktyczną.
| Rejestracja domen
internetowych |
Katalog stron |
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Steiner Praktyczne kształcenie myśleniaSteiner Praktyczne kształcenie myśleniaPraktyczne kształcenie myślenialll praktyk z histot15 Egzamin praktyczny 2016 CZERWIECZasady BHP w praktyceelektronika praktyczna 2002więcej podobnych podstron