Jankowski Piotr Oszustwo Oręż muzułmanów


Piotr Jankowski - Raymond Ibrahim
Oszustwo. Oręż muzułmanów
Prezentujemy obszerne fragmenty tekstu Raymonda Ibrahima, dyrektora Middle
East Forum  analizę islamskiego pojęcia  taqija . Zrozumienie tej muzułmańskiej
metody oszukiwania niewiernych, usankcjonowanej przez Koran, jest niezbędne dla
zrozumienia prawdziwych dążeń i celów islamu na Zachodzie. Artykuł zamieszczono
w The Middle East Quarterly (Winter 2010, vol.17, nr 1).
Niemuzułmanom islam musi się wydawać religią paradoksalną. Z jednej strony
nieustannie określa się go mianem religii pokoju, z drugiej  jego wyznawcy
odpowiedzialni są za większość ataków terrorystycznych na świecie.
Apologeci islamu podkreślają, że jest to wiara zbudowana na wysokich standardach
etycznych; inni twierdzą, że jest to religia prawa. Dwojakie podejście islamu do
prawdy i fałszu pogłębia jeszcze owo wrażenie paradoksalnej jego natury: chociaż
Koran jest przeciwny oszukiwaniu wiernych przez innych wiernych, to oszustwo i
kłamstwo wobec niemuzułmanów, znane pod arabską nazwą "taqija", jest
całkowicie dozwolone.
Szerzej znane zastosowanie taqiji dotyczy sytuacji, w których konieczne jest
ukrywanie swojej wiary w obawie przed prześladowaniem. Historycznie, społeczności
szyickie stosowały tę zasadę ilekroć i przeciwnicy, sunnici przewyższali ich
liczebnością i siłą, tym samym stanowiąc zagrożenie. Sunnici natomiast, którym
prześladowania nie groziły, prowadzili dżihad przeciwko światu niewiernych i wtedy
także stosowali taqiję  nie jako kamuflaż, lecz jako aktywne oszustwo, podstęp. W
rzeczy samej oszustwo jest doktrynalnie zakorzenione w islamie i określa się je często
jako cnotę, podczas wojny przewyższającą nawet nawet odwagę, siłę czy poświęcenie.
Doktryna taqiji
Zgodnie z prawem szariatu, które określa właściwe zachowania muzułmanina we
wszystkich sytuacjach  oszustwo w niektórych okolicznościach jest wręcz
obowiązkiem. W przeciwieństwie do wczesnych chrześcijan na przykład,
muzułmanom, którzy musieli wybierać pomiędzy zachowaniem swej wiary a
prześladowaniem i cierpieniem, dozwolone było udawanie nawrócenia. Islamscy
juryści deklarowali wręcz, że muzułmanin powinien kłamać dla własnej ochrony 
zgodnie z wersetami Koranu, które zabraniają wyznawcom przyczynienia się do
własnej śmierci.
Badacze zachodni przez długi czas rozumieli zasadę taqiji jako metodę ochrony przed
prześladowaniami, używaną przez grupy szyickie, żyjące we wrogim, sunnickim
otoczeniu. Szyici mieli nie tylko ukrywać swą wiarę, lecz oszukiwać aktywnie, modląc
się i zachowując tak, jakby należeli do sunnitów. Jednak stosowanie taqiji nie
ogranicza się bynajmniej do takich tylko sytuacji. Jak napisał w swej książce At-
Taqiyya fi l Islam ( Udawanie w islamie ) profesor Sami Mukaram z uniwersytetu w
Bejrucie:  Taqija ma dla islamu znaczenie fundamentalne. Praktycznie każdy odłam
islamu zgadza się z nią i ją praktykuje. (& ) Taqija jest mocno osadzona w
muzułmańskiej polityce, szczególnie w erze nowożytnej .
Jak na ironię, sunnici w dzisiejszych czasach znajdują się w okolicznościach
podobnych do historycznej sytuacji szyitów: ci, którzy mieszkają na Zachodzie, stali
się mniejszością, otoczoną przez swych tradycyjnych wrogów  chrześcijańskich
niewiernych  choć ci ostatni najwyrazniej nie pamiętają już o tej historycznej
wrogości i rzadko kiedy działają z jej poziomu  nie zagrażają więc sunnitom
fizycznie, tak jak oni niegdyś zagrażali szyitom.
Prawowitość taqiji
Wers 3.28 Koranu często uważany jest za najważniejszy z tych, które sankcjonują
oszustwo wobec niemuzułmanów:  Niech wierzący nie biorą sobie za przyjaciół
niewiernych, z pominięciem wiernych! A kto tak uczyni, ten nie ma nic wspólnego z
Bogiem, chyba że obawiacie się z ich strony jakiegoś niebezpieczeństwa .
Ibn Kathir (XIVw.) komentuje ten wers, cytując bliskiego towarzysza Mahometa, Abu
Dardę:  Uśmiechajmy się w twarz niektórym ludziom, podczas gdy w
naszych sercach ich przeklinamy . Inni islamscy uczeni, jak np. Abu  Abdullah
al-Qurtubi, zezwalają na taqiję również w takich uczynkach, jak zachowywanie się jak
niewierni, oddawanie czci bożkom albo krzyżowi, dawanie fałszywego świadectwa, a
nawet ujawnianie słabości innych muzułmanów wrogowi; dozwolone jest wszystko
poza zabiciem współwiernego.  Taqija, nawet jeżeli popełniona bez przymusu, nie
prowadzi do stanu niewierności, nawet gdyby obejmowała czyny zagrożone ogniem
piekielnym .
Oszustwo w oczach Mahometa
Praktykowanie podstępu i oszustwa podczas wojny zostało dobrze opisane w
hadisach, opowieściach o czynach i wypowiedziach Mahometa. Znaczenie tej
umiejętności podkreśla się tam bardziej, niż znaczenie odwagi w walce. Ibn al-Munir
(XIVw) pisze:  Wojna to podstęp, a więc najbardziej pełna i doskonała walka
prowadzona przez świętego wojownika, to wojna oszustwa, a nie konfrontacji, jako że
w tej ostatniej zawarte jest niebezpieczeństwo, a zwycięstwo można osiągnąć
poprzez podstęp, bez szkody [dla siebie] .
 Wojna to oszustwo jest najbardziej znanym stwierdzeniem Mahometa na ten temat.
Współcześnie, na przykład jeden ze sprawców zamachu z 9/11, Khalid Szeik
Muhammad, broniąc swego prawa do spiskowania zacytował te właśnie słowa
proroka. Legitymizację oszustwa wobec wroga znajdujemy również w historii
Muhammada ibn Maslama. Kiedy poeta Ka b ibn Ashraf obraził Mahometa, ten
zapytał:  Kto zabije tego człowieka, który uraził Boga i jego proroka? . Na ochotnika
zgłosił się młody muzułmanin ibn Maslam, który obiecał, że zamorduje poetę, jeżeli
będzie mu wolno go okłamać. Mahomet zgodził się na to. Ibn Maslam udał się do
Ka ba i tak długo wypowiadał sie negatywnie o Mahomecie i islamie, że w końcu
pozyskał zaufanie poety i wkrótce potem znalazł łatwą okazję do zabicia go.
Koran i taqija
Choć inne tzw. święte księgi też zawierają sprzeczności, Koran jest jedyną, której
komentatorzy utworzyli doktrynę, tłumaczącą wyrazne różnice w podejściu do wielu
nakazów, widoczne w różnych miejscach tekstu. Uważny czytelnik bez trudu zauważy,
że wiele wersetów Koranu jest ze sobą sprzecznych  szczególnie wersety o tolerancji i
pokoju sąsiadują często z tymi zalecającymi przemoc i nietolerancję. Islamscy
teologowienie nie byli początkowo pewni, które fragmenty uznać za obowiązujące
według szariatu - czy te mówiące o tym, że  Nie ma przymusu w religii (2:256), czy
raczej te nakazujące wiernym walkę z niewiernymi, dopóki albo się nawrócą na islam,
albo przynajmniej mu podporządkują (8:39, 9:5, 9:29). Komentatorzy stworzyli więc
w końcu doktrynę unieważnienia, która mówi, że w razie podobnej sprzeczności
wersety objawione przez Mahometa pózniej mają pierwszeństwo wobec tych, które
ogłosił wcześniej. Powstał w tym celu osobny dział teologii islamskiej poświęcony
chronologii wersetów koranicznych ( an-Nasikh wa l Mansukh).
Skąd jednak biorą się w ogóle te sprzeczności? Uważa się, że we wczesnych latach
islamu, kiedy Mahomet i jego wspólnota mieszkali w Mekce, będąc liczebnie o wiele
słabszymi od niewiernych, nakazem chwili było dla nich przesłanie pokojowej
koegzystencji. Jednak w roku 622, gdy wyemigrowali do Medyny i urośli w militarną
siłę, zostały im stopniowo  objawione  według islamu, zesłane przez Boga  wersety
zagrzewające do przejścia do ofensywy, które pojawiały się w odpowiednich
momentach, zgodnie z coraz większymi możliwościami działania przeciwko
niewiernym. Niektórzy teologowie podkreślają, że Koran został objawiony  po
kawałku w ciągu 22 lat  zaczynając od wersetów pasywnych, dotyczących
duchowości, a kończąc na zaleceniach szerzenia wiary poprzez dżihad i podboje  po
prostu dlatego, żeby powoli oswajać wczesnych muzułmanów z obowiązkami
wyznawcy islamu, a nie zniechęcić ich na samym początku dramatycznymi
wezwaniami do walki, zawartymi w pózniejszych wersetach.
Tę dwoistość dobrze oddaje oparta na hadisach idea, żeby prowadzić dżihad w miarę
możliwości ręką (przemocą), jeśli to niemożliwe  językiem (poprzez kaznodziejstwo),
a dopiero na końcu, gdy inne opcje są wykluczone  sercem, czyli wewnętrzną
intencją.
Wojna jest wieczna
Również niemuzułmańscy teoretycy wojny, tacy jak Sun-Tzu czy Machiavelli,
usprawiedliwiali stosowanie podstępu jako oręża. Różnica polega jednak na tym, że
dla islamu wojna przeciwko niewiernym nigdy się nie kończy. Jak pisze Emile Tyan w
 Encyclopadeia of Islam :  Oobowiązek dżihadu istnieje dopóki, dopóty nie
zostanie osiagnięta uniwersalna dominacja islamu. Pokój zawarty z
narodami niemuzułmańskimi jest więc jedynie stanem tymczasowym;
usprawiedliwiają go tylko aktualne okoliczności .
Wracając do doktryny unieważnienia, uczeni muzułmańscy, tacy jak Ibn Salama
(XIw) zgadzają się co do tego, że wers 9:5 Koranu, znany jako werset miecza,
unieważnia około 120 wersów  pokojowych (mekkańskich), a więc  każdy z innych
wersetów Koranu, który zaleca lub nakazuje działanie słabsze od totalnej ofensywy
przeciwko niewiernym .
Obowiązek dżihadu najlepiej zobrazowany jest w dychotomicznym obrazie świata,
który przeciwstawia świat islamu światu wojny. Pierwszy z nich, dar al-Islam, to
obszar podległości, w którym rządzi prawo szariatu; drugi, dar al-Harb (świat wojny),
to obszar nieislamski. Znany historyk i filozof Ibn Khaldun (XVw.) jasny tłumaczy ten
podział: dla wspólnoty muzułmańskiej dżihad jest religijnym obowiązkiem, z powodu
uniwersalizmu muzułmańskiej misji i zobowiązania do nawrócenia wszystkich na
islam, czy to perswazją, czy siłą. Dla islamu zdobycie władzy nad innymi narodami
jest obowiązkiem.
Warto przy tym zauważyć, że ekspansjonistyczny dżihad widziany jest w islamie jako
przedsięwzięcie altruistyczne. Świat bowiem, czy to demokratyczny, czy
komunistyczny, czy pod jakąkolwiek inną formą rządów, żyje w niewoli, w wielkim
grzechu, albowiem dobro ludzkości zasadza się na życiu zgodnie z prawem bożym. W
tym kontekście muzułmańskie oszustwo może być postrzegane jako szlachetna
metoda prowadząca do chwalebnego zakończenia  hegemonii islamu i prawa
szariatu, co jest dobre tak dla muzułmanów jak i dla niemuzułmanów.
Tysiąc czterysta lat pózniej  w marcu 2009 roku  ekspert prawniczy z Arabii
Saudyjskiej, Basem Alem, powtórzył ten pogląd w publicznej wypowiedzi:  Jako
wyznawca prawdziwej religii, mam większe prawo do inwazji [na innych],
aby narzucić im pewien sposób życia [zgodny z szariatem], który jest, jak to
udowodniła historia , najlepsza i najbardziej sprawiedliwą ze wszystkich cywilizacji.
Takie jest prawdziwe znaczenie ofensywnego dżihadu. Kiedy podejmujemy dżihad, to
naszym celem jest nie tyle nawrócenie innych na islam, lecz raczej wyzwolenie ich z
mrocznego zniewolenia, w którym żyją.
Traktaty i rozejmy
Naturę dżihadu jako działania stałego podkreśla fakt, że dziesięcioletni okres pokoju,
określony przez traktat z Hudajbija, zawarty w roku 628 pomiędzy Mahometem i
Kurejszytami, jego przeciwnikami z Mekki, większość jurystów muzułmańskich
uważa za maksymalny czas, przez jaki muzułmanie mogą pozostawać w pokoju z
niewiernymi. Jedynym celem rozejmu jest dla nich uzyskanie czasu, potrzebnego dla
wzmocnienia się i przegrupowania sił przed podjęciem ofensywy na nowo. Dlatego też
rozejm na czas nieokreślony jest w opinii wszystkich fuquaha (jurystów) nielegalny,
jeżeli tylko muzułmanie posiadają dość siły, żeby od nowa rozpocząc wojnę z
niewiernymi.
W inny sposób wyraża to jeden z kanonicznych hadisów:  Jeżeli przysięgałeś coś
uczynić, a pózniej uznasz, że uczynienie czegoś innego jest lepsze, powinieneś
odpokutować swą przysięgę i zrobić to, co jest lepsze .
Dla przywódców zachodnich postulujących współpracę z islamistami, wymownym
przykładem powinna być postawa Jasera Arafata. Wkrótce po wynegocjowaniu
traktatu pokojowego, krytykowanego przez część muzułmanów jako zbyt ustępliwy
wobec Izraela, wyjaśnił on motywy swego działania podczas przemowy w meczecie w
Johannesburgu:  Postrzegam tę ugodę jako nic więcej ponad ugodę, jaką zawarł nasz
prorok Mahomet z Kurejszytami w Mekce . Innymi słowy, Arafat dał swoje słowo
tylko po to, żeby je anulować, gdy pojawi się  coś lepszego - czyli gdy Palestyńczycy
wzmocnią się na tyle, żeby podjąć znów ofensywę i dalej zmierzać ku Jerozolimie.
Religijna wrogość pod maską odwetu
Zwracając się do Europejczyków czy Amerykanów islamiści utrzymują, że terroryzm
przeciwko Zachodowi jest rezultatem wielu lat zachodniego czy izraelskiego ucisku,
jest za te krzywdy odwetem. Gdy jednak objaśniają je swym islamskim
współwyzawcom, nie mówią o reakcji na wojskowe czy polityczne prowokacje, ale o
religijnym zobowiązaniu.
Na przykład Osama bin Laden, gdy zwraca się do opinii publicznej na Zachodzie,
wymienia różne powody swych działań przeciwko niemu  zaczynając od niedoli
Palestyńczyków, a kończąc nawet na niepodpisaniu przez USA protokołu
ekologicznego z Kioto. Nigdy nie stwierdził natomiast, żeby przyczyną ataków al-
Kaidy był fakt, iż kraje niemuzułmańskie są terenami pod panowaniem niewiernych,
które należy podporządkować islamowi. Prawda wychodzi jednak na jaw, kiedy bin
Laden przemawia do muzułmanów. Kiedy grupa islamskich osobistości napisała po
11/09 list otwarty do Amerykanów, zapewniając, że islam dąży do pokojowej z nimi
koegzystencji , bin Laden strofował ich w takich słowach:  Relacja pomiędzy
muzułmanami a niewiernymi określona została Słowem Najwyższego: < My
[muzułmanie] wyrzekamy się was [niemuzułmanów]! Pojawiła się między nami i
wami wrogość i zawiść na zawsze, chyba że uwierzycie w Boga Jedynego!> (60:4). (& )
Jeśli nienawiść kiedykolwiek wyczerpie się w waszych sercach, będzie to wielka
apostazja! (& ) Walka, animozja i nienawiść - muzułmanów wobec niewiernych - to
fundament naszej religii.
Wnioski końcowe
Stosowanie taqiji rodzi szereg etycznych konsekwencji. Żaden muzułmanin, który
szczerze wierzy, że Bóg usprawiedliwia oszustwo, a poprzez przykład swego proroka
nawet do niego zachęca, nie doświadczy żadnych skrupułów kłamiąc. Wezmy
na przykład sprawę Egipcjanina Alego Mohammada, pierwszego  trenera bin Ladena
i wieloletniego aktywisty Al-Kaidy. Był on początkowo członkiem powiązanej z Al-
Kaidą organizacji Islamic Jihad, a mimo to służył w egipskim wywiadzie wojskowym.
Po roku 1984 przez pewien czas pracował wspólnie z CIA w Niemczech. Chociaż
uznano go za niegodnego zaufania, udało u się wyjechać do Kalifornii, gdzie wstąpił
do armii amerykańskiej. Być może w pewnym zakresie współpracował nadal z CIA.
Pózniej natomiast trenował dżihadystów w USA i Afganistanie, i współdziałał przy
przeprowadzeniu kilku zamachów terrorystycznych w Afryce.
Większość ludzi Zachodu wciąż jednak sądzi, że islamskie obyczaje, prawa i zasady
moralne są niemal identyczne z tymi, które pochodzą z tradycji judeo-
chrześcijańskiej. Dzisiejsi multikulturaliści projektują na islamistów  z naiwności
bądz arogancji  swój własny pogląd na świat i uważają, że uścisk dłoni, wymiana
uśmiechów przy kawie oraz liczne ustępstwa wystarczą, żeby rozbroić potęgę bożego
słowa i wielowiekowej tradycji. Fakt pozostaje jednak faktem: zło i dobro w islamie
mają niewiele wspólnego z uniwersalnymi standardami, wiele za to z naukami islamu
 które w większości stoją w opozycji do norm zachodnich.
Taqija odnosi się nie tylko do sytuacji za granicą. Walid Phares z National Defense
University w Waszyngtonie stwierdza z niepokojem, że domorośli islamiści działają w
USA bez żadnych przeszkód dzięki stosowaniu tej metody.  Czy nasz rząd wie, o co
chodzi w tej doktrynie, a co ważniejsze, czy edukuje ludzi odpowiedzialnych za naszą
obronę w kwestii tego podstępnego zagrożenia, przyczajonego pośród nas?  pyta
Phares. Po masakrze w Fort Hood, gdy Nidal Malik Hassan zamordował trzynastu
ludzi, wielokrotnie przedtem dając sygnały  zignorowane przezd odpowiednie służby
- że jest islamistą, odpowiedz na to pytanie musi być negatywna.
Mamy więc dylemat: prawo islamskie jednoznacznie dzieli świat na dwie nieustannie
ze sobą walczące połowy  świat islamu kontra świat nieislamski  i uważa za wolę
Boga, że ten drugi ma się podporządkować temu pierwszemu. Skoro jednak wojna z
niewiernymi to sytuacja niezmienna, skoro wojna to podstęp i skoro uczynki
usprawiedliwione są dzięki ich intencji  to każdy muzułmanin może naturalnie
uznać, że posiada usankcjonowane boskim nakazem prawo do oszukiwania, jeżeli
tylko wierzy, że jego oszustwa służą sprawie islamu  dopóki wszelki chaos nie ustanie,
a wszelka religia nie będzie należeć do Boga . I w tym świetle należałoby widzieć
wszystkie zabiegi muzułmanów o pokój, dialog czy tymczasowe zawieszenie broni.
Z islamskiego punktu widzenia, czas pokoju  czyli ten, kiedy islam jest znacząco
słabszy od swych niewiernych przeciwników  jest tak naprawdę czasem fałszywego
pokoju i udawania, jednym słowem, czasem taqiji.
Oprac. Piotr Jankowski
Oryginał wraz z przypisami: http://www.meforum.org/2538/taqiyya-islam-rules-of-
war


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Katastrofa Smolenska WIELKIE OSZUSTWO(1)
Szewczak Piotr Projekt 4 Przepływ materiałów
Surdel Piotr Forex Podstawy Gieldy Walutowej(1)

więcej podobnych podstron