Przeminęło z wiatrem cz 1 (Gone with the Wind)(1)


00:00:01:movie info: DX50 480x352 23.976fps 699.9 MB|/SubEdit b.4043 (http://subedit.prv.pl)/
00:00:02:Synchro do bieżącej wersji:|yazz_aka_maish poprawki kasjopeja
00:03:02:MARGARET MITCHELL|OPOWIEŚĆ O STARYM POŁUDNIU
00:03:10:PRZEMINĘŁO Z WIATREM
00:06:06:Była sobie kraina kawalerów|i pól bawełnianych...
00:06:10:Południe,|ostatni ukłon elegancji.
00:06:14:Tutaj widziano ostatnich|Rycerzy i Damy...
00:06:17:Panów i Niewolników.
00:06:20:Dziś istnieje tylko w książce,|jak zapamiętany sen.
00:06:26:Cywilizacja,|która przeminęła z wiatrem...
00:06:49:I co, jeśli nas wydalono?
00:06:51:I tak wyjechalibyśmy na wojnę.
00:06:54:To podniecające, prawda?
00:06:56:- Głupi Jankesi tego chcą.|- Dostaną!
00:06:59:Tere-fere.|Wojna, wojna, wojna.
00:07:02:Gadanie o wojnie|psuje każde przyjęcie.
00:07:05:Znudziłam się już jak mops.
00:07:07:Poza tym, nie będzie wojny.
00:07:09:- Nie będzie?|- Oczywiście, że będzie.
00:07:12:Jeszcze raz usłyszę "wojna"...
00:07:15:i idę do domu.
00:07:18:- Ależ, Scarlett!|- Jesteś przeciw wojnie?
00:07:21:- Zaraz, słodka!|- Przepraszamy.
00:07:26:Dobrze...
00:07:28:Ale pamiętajcie, ostrzegałam was.
00:07:31:Mam pomysł!
00:07:33:Grill u Wilkesa w Dwanastu Dębach.
00:07:36:Pójdziesz tam z nami, prawda?
00:07:38:Jeszcze nie wiem.|Zastanowię się jutro.
00:07:42:Chcemy walce.
00:07:43:Wpierw Brent, potem ja, wszystkie.
00:07:46:- Obiecujesz?|- Z przyjemnością bym obiecała.
00:07:49:Gdyby tylko nie były|już zarezerwowane.
00:07:52:- Nie rób nam tego!|- Powiemy ci sekret.
00:07:55:Sekret? O kim?
00:07:56:Znasz Melanie Hamilton?
00:07:58:Kuzynkę Ashleya Wilkesa?|Jest...
00:08:01:Do rany przyłóż!|Kogo ona interesuje?
00:08:05:Ale podobno...
00:08:06:Ashley się z nią ożeni.
00:08:09:- Wilkesowie żenią się w rodzinie.|- Mamy te walce?
00:08:12:Oczywiście.
00:08:19:Nie wierzę w to! Ashley kocha mnie!
00:08:23:- Co ją napadło?|- Chyba ją zmartwiliśmy?
00:08:26:Dokąd to?|Wieczór zapada, a ty bez szala?
00:08:31:Czemu nie prosisz panów na kolację?
00:08:34:Masz gorsze maniery od żeńca!
00:08:36:A ja i pani Ellen|tak się starałyśmy!
00:08:39:Chodź tu,|zanim wilgoć złoży cię do grobu!
00:08:42:Nie! Zaczekam na powrót taty!
00:08:45:Wracaj do domu!
00:08:48:Wracaj!
00:09:04:Koniec pracy!
00:09:05:- Kto mówi, że koniec?|- Ja mówię.
00:09:08:Ja jestem przodownikiem w Tarze.|Ja mówię!
00:09:11:Koniec pracy!
00:09:13:Koniec pracy!
00:09:57:W całym stanie|żaden koń nie da ci rady.
00:10:01:Tata!
00:10:03:Jaki jesteś z siebie dumny!
00:10:08:Katie Scarlett O'Hara,|a więc szpiegujesz mnie.
00:10:11:Jak twoja siostra, powiesz matce,|że znów skakałem.
00:10:15:Nie jestem paplą, jak Suellen.
00:10:17:Ale rok temu złamałeś nogę,|skacząc przez ten sam płot...
00:10:21:Rodzona córka nie będzie mi mówić,|przez co mam skakać.
00:10:25:To mój kark.
00:10:27:Dobrze, tato, skacz do woli.
00:10:29:- Co w Dwanastu Dębach?|- U Wilkesów?
00:10:33:Przygotowują grilla,|a wojna nie schodzi im z ust.
00:10:37:Znowu ta wojna!|Był tam jeszcze ktoś?
00:10:40:lch kuzynka Melanie|i jej brat Charles.
00:10:43:Melanie Hamilton|to blada i ugrzeczniona lalka!
00:10:46:Nie dla Ashleya.
00:10:48:Ashley Wilkes|nie mógłby jej polubić.
00:10:52:Czemu tak się|nimi obojgiem interesujesz?
00:10:56:To nic. Chodźmy do domu.
00:10:58:Flirtował z tobą?|Poprosił o twoją rękę?
00:11:01:Właśnie.
00:11:02:I już tego nie zrobi.|Wiem od Johna...
00:11:06:Ashley poślubi Melanie.
00:11:08:Ogłoszą to jutro na balu.
00:11:10:Nie wierzę!
00:11:12:Stój! O co chodzi?
00:11:14:Scarlett!
00:11:16:Co cię ugryzło?
00:11:19:Czy nabiłaś sobie głowę kimś,|kto cię nie kocha?
00:11:23:Gdy możesz mieć każdego?
00:11:25:Nie nabiłam sobie głowy...
00:11:27:zaskoczył mnie.
00:11:29:Tylko się na mnie nie bocz!
00:11:31:Gdyby Ashley chciał cię za żonę,|miałbym kłopot.
00:11:35:Masz być szczęśliwa.|A z nim byś nie była.
00:11:39:Byłabym!
00:11:40:Co za różnica, kogo poślubisz?|Byle był z Południa.
00:11:45:A ja, odchodząc, przekażę ci Tarę.
00:11:48:Nie chcę. To nieważne...
00:11:50:Chcesz powiedzieć, Scarlett...
00:11:52:że ziemia jest nieważna?
00:11:54:Ziemia to jedyne, dla czego warto|pracować...
00:11:57:walczyć i ginąć.
00:11:59:- Tylko ziemia trwa!|- Mówisz jak Irlandczyk.
00:12:03:I jestem z tego dumny.|A ty nie zapominaj, że płynie...
00:12:07:w tobie moja krew.
00:12:09:A dla półkrwi Irlandki...
00:12:11:ziemia na której żyje, to matka.
00:12:13:Jesteś jeszcze dzieckiem.
00:12:15:Ale miłość do ziemi przyjdzie.
00:12:18:Żadna Irlandka|od tego nie ucieknie.
00:12:45:Idzie już!
00:12:46:Scarlett, Suellen, Carreen, matka!
00:12:49:Bawi się w położną|u tych nicponiów Slattery'ów...
00:12:52:zamiast zjeść obiad.|Rozpal!
00:12:55:Po co się w to pcha?
00:12:58:Pork! Zanieś lampę na werandę.
00:13:00:Zamęcza się.|Panie Gerald, pani Ellen wróciła.
00:13:04:Dla tych darmozjadów!
00:13:06:Leżeć! Nie szczekaj tu!
00:13:08:Wstawaj!|Nie słyszysz pani Ellen?
00:13:10:Przynieś jej kufer z lekami!
00:13:14:Martwiliśmy się, pani Ellen.
00:13:16:Już dobrze, Pork. Wróciłam.
00:13:19:Pani O'Hara, skończyliśmy|już orać koryto potoku.
00:13:22:Co mamy robić jutro?
00:13:25:Panie Wilkerson, wracam|właśnie od Emmie Slattery.
00:13:29:Urodziła panu syna.
00:13:31:Mnie syna, pani?|Zupełnie nie rozumiem.
00:13:34:Łaska boska,|że zmarł zaraz po porodzie.
00:13:37:Dobranoc, panie Wilkerson.
00:13:42:Sama przygotuję pani posiłek.
00:13:45:- Po modlitwie, nianiu.|- Dobrze.
00:13:49:Panie O'Hara,|trzeba zwolnić Jonasa Wilkersona.
00:13:52:Zwolnić go, pani O'Hara?|To najlepszy nadzorca.
00:13:56:Już jutro musi iść precz!
00:14:03:Jankes Wilkerson i biedna Slattery?
00:14:05:- Porozmawiamy o tym później.|- Tak, pani O'Hara.
00:14:10:Scarlett ma ładniejszą suknię!
00:14:13:Nie może założyć różowej?|Ja chcę zieloną.
00:14:16:Co to za ton, Suellen?|Masz piękną suknię.
00:14:19:- Mogę oglądać bal?|- Dam ci moje granaty.
00:14:23:Dlaczego nie mogę iść na bal?
00:14:27:Wyglądasz na zmęczoną.|Martwisz mnie.
00:14:31:Nic mi nie jest.
00:14:33:Dlaczego mi nie wolno?|Mam już 13 lat.
00:14:36:Możesz iść na grilla.
00:14:39:Zatrzymaj sobie tę suknię!
00:14:41:- Cicho!|- Dziewczęta, pora na modły.
00:14:50:...i wszystkim świętym, że|zgrzeszyłam mową, uczynkiem...
00:14:55:i zaniedbaniem. Moja wina,|moja bardzo wielka wina.
00:15:00:Dlatego proszę was,|Najświętsza Mario wieczna dziewico...
00:15:04:święty Michale Aniele...
00:15:06:i święty Janie Chrzcicielu...
00:15:08:święci Piotrze i Pawle|i wszyscy święci o opiekę...
00:15:12:nade mną.
00:15:14:Ashley nie wie, że go kocham.
00:15:17:Powiem mu o tym...
00:15:19:i nie będzie mógł się ożenić.
00:15:22:Wszechmogący, litościwy Boże...
00:15:25:odpuść nam nasze winy.|Amen.
00:15:32:Stój prosto i wciągnij brzuch!
00:15:36:Nianiu, posiłek panny Scarlett.
00:15:38:Odnieś to z powrotem.|Nic nie zjem.
00:15:41:O tak, zjesz!
00:15:42:Do ostatniego okrucha.
00:15:45:Nie, nie zjem!
00:15:50:Włóż suknię. Już późno.
00:15:53:- Co włożysz?|- To.
00:15:55:O nie! Nie wolno ci|pokazywać dekoltu przed 15:00!
00:15:59:Porozmawiam z matką!
00:16:01:Tylko jej wspomnij,|a nie tknę ani kęsa.
00:16:08:Dobrze.
00:16:16:Ale załóż szal.|Nie chcę, byś dostała piegów...
00:16:19:nie po to robiłam ci|okłady z maślanki.
00:16:30:Panno Scarlett.|Proszę grzecznie zjeść choć trochę.
00:16:35:Będę się dziś dobrze bawić,|zjem na grillu.
00:16:39:Jeśli panna nie dba o opinię,|ja dbam!
00:16:42:Damę można zawsze poznać po tym,|że przy ludziach je jak ptaszek.
00:16:47:Nie chcę, byś u Johna|Wilkesa jadła jak prosię!
00:16:52:Tere-fere!
00:16:53:Ashley mówi,|że lubi dziewczyny z apetytem.
00:16:57:Dżentelmen nie mówi tego, co myśli.
00:17:00:A nie zauważyłam,|by on prosił o twą rękę.
00:17:19:Tylko nie jedz za szybko,|bo ci się wróci.
00:17:26:Dlaczego tylko głupie łapią mężów?
00:17:29:Scarlett O'Hara!|Liczę do 10, a potem jedziemy...
00:17:33:- bez ciebie!|- Już idę, tato!
00:17:35:Raz, dwa, trzy, cztery...
00:17:42:Boże!
00:17:43:Gorset tak mnie ściska,|że na pewno dostanę czkawki!
00:17:50:DWANAŚCIE DĘBÓW|POSIADŁOŚĆ WILKESA
00:17:53:KAŻDE ZAKŁÓCENIE SPOKOJU|ZOSTANIE UKARANE.
00:18:12:Witaj, Johnie Wilkes.
00:18:14:- Świetny dzień na grilla.|- Tak, Geraldzie.
00:18:17:A gdzie pani O'Hara?
00:18:19:Rozlicza się z nadzorcą,|ale pojawi się wieczorem.
00:18:23:- Witamy w Dwanaście Dębów.|- Grzecznie dziękuję India.
00:18:27:Twoja córka pięknieje w oczach,|John.
00:18:30:Idą córki O'Hary.|Trzeba je powitać.
00:18:33:Nie znoszę Scarlett.|Narzuca się Ashleyowi.
00:18:37:Zostaw to bratu.
00:18:38:Nie zapominaj o roli gospodyni.
00:18:41:Dzień dobry.|Pięknie wyglądacie.
00:18:44:Witaj, Scarlett.
00:18:46:India Wilkes,|jaka piękna suknia!
00:18:49:Nie mogę oderwać od niej oczu.
00:18:52:Dzień dobry, Scarlett.
00:18:55:Wygląda dziś pani|wspaniale, panno Scarlett.
00:19:01:Miło panią widzieć, Scarlett.
00:19:05:Ashley!
00:19:08:Scarlett, moja droga!
00:19:12:Wszędzie cię szukam.
00:19:14:Muszę ci coś powiedzieć.|Porozmawiamy na uboczu?
00:19:18:Z przyjemnością,|ja też mam ci coś do powiedzenia.
00:19:22:Mam nadzieję,|że przyjmiesz to z radością.
00:19:25:Przywitaj się z Melanie.
00:19:28:Muszę?
00:19:30:Bardzo się cieszyła,|że cię zobaczy.
00:19:33:Melanie!
00:19:35:- Przyszła Scarlett.|- Scarlett!
00:19:39:Tak się cieszę.
00:19:41:Melanie, co za niespodzianka.
00:19:44:Chyba zostaniesz kilka dni?
00:19:47:Oby dość długo,|byśmy się zaprzyjaźniły.
00:19:51:- Chciałabym tego.|- Zatrzymamy cię tu.
00:19:54:Będzie o tobie głośno!
00:19:56:Już Ashley potrafi|zadbać o dziewczynę.
00:19:59:Jesteś chyba za poważna|na nasze przyjemności.
00:20:03:Scarlett,|jest w tobie tyle życia.
00:20:06:Zawsze cię podziwiałam.|I brałam za wzór.
00:20:09:Nie schlebiaj mi,|jeśli tak nie myślisz.
00:20:12:Nikt nie może zarzucić Melanie,|że jest nieszczera.
00:20:16:W przeciwieństwie do ciebie!
00:20:18:On nigdy nie mówi szczerze.
00:20:21:Charles Hamilton, ty przystojniaku!
00:20:25:Ale, panno O'Hara...
00:20:26:Czy to uczciwe sprowadzać tu swego|przystojnego brata, by mnie opętał?
00:20:31:Od kiedy Charles ci się spodobał,|atakuje go jak szerszeń.
00:20:36:Będziemy jedli razem?
00:20:39:I nie flirtuj z innymi,|bo będę bardzo zazdrosna.
00:20:42:Nie będę, panno O'Hara.|Skądże!
00:20:46:Głowę daję, Frank Kennedy!|Te bokobrody czynią cuda.
00:20:50:Dziękuję, panno Scarlett.
00:20:53:Charles i Wade chcieli ze mną jeść,|ale mówię, że obiecałam już panu.
00:20:57:Nie bądź taka ubawiona.|Teraz wzięła się za twojego.
00:21:03:Bardzo mi to pochlebia,|panno Scarlett.
00:21:06:Zobaczę, co się da zrobić.
00:21:08:Wścieka się, bo odbierasz jej łup?
00:21:10:Jakby nie było mnie stać|na nic lepszego.
00:21:14:Brent i Stuart, przystojniacy!
00:21:17:Chociaż jestem na was zła!
00:21:19:Co zrobiliśmy?
00:21:20:Nie było was przy mnie!|Ta suknia to dla was.
00:21:23:Liczyłam na was.
00:21:26:- I słusznie, Scarlett.|- Oczywiście.
00:21:29:Nigdy nie wiem,|który z was jest przystojniejszy.
00:21:32:Przez całą noc|próbowałam się zdecydować.
00:21:41:- Cathleen, kto to?|- Kto?
00:21:43:Ten, który się nam przygląda.
00:21:46:Wstrętny brunet.
00:21:48:Nie wiesz? To Rhett Butler.|Jest z Charleston.
00:21:52:Ma okropną reputację.
00:21:59:Patrzy, jakby wiedział,|jak wyglądam bez gorsetu.
00:22:03:Jego nikt nie przyjmuje.
00:22:06:Mieszka stale na Północy,|bo rodzina go nie chce.
00:22:10:Wydalili go z West Point.
00:22:12:Była jakaś dziewczyna,|której nie chciał.
00:22:16:Mów dalej!
00:22:17:Zabierał ją na wieczorne|przejażdżki bez przyzwoitki...
00:22:22:a potem nie chciał|się z nią ożenić!
00:22:27:Nie,|ale i tak zrujnował jej reputację.
00:22:36:Ashley...
00:22:38:Szczęśliwa?
00:22:39:I to bardzo.
00:22:42:Bardzo tu pasujesz...
00:22:44:jakby to miejsce|stworzono dla ciebie.
00:22:48:Kocham to, co ty kochasz.
00:22:51:- Kochasz Dwanaście Dębów jak ja.|- Tak.
00:22:54:To dla mnie więcej niż tylko dom.
00:22:57:To cały świat, który chce|być piękny i pełen gracji.
00:23:02:Ale nie wie o tym,|że może nadejść jego koniec.
00:23:06:Obawiasz się, co przyniesie wojna?
00:23:09:Ale o nas nie musimy się lękać.
00:23:12:Do naszego świata wojna|nie ma dostępu, Ashley.
00:23:15:Co by nie było, będę cię kochać...
00:23:19:tak, jak teraz, aż do śmierci.
00:23:27:Czy to nie lepsze niż stół?
00:23:29:Przy stole ma się przecież|tylko dwóch sąsiadów.
00:23:33:- Przyniosę jej deser.|- Ja!
00:23:35:Pozwoli pani?
00:23:38:Sądzę, że może go przynieść...
00:23:43:Charles Hamilton.
00:23:47:Dziękuję, panno O'Hara.|Dziękuję!
00:23:51:No już, biegnij!|Ale szczęściarz.
00:24:02:Panno O'Hara...
00:24:05:kocham panią.
00:24:07:Chyba jednak nie jestem głodna.
00:24:13:Po co ta drzemka?|Nie jestem zmęczona.
00:24:16:Zwyczaj dobrze wychowanych dam.
00:24:18:Pora już, byś zaczęła|przypominać córkę pani Ellen.
00:24:23:W Saratodze widziałam,|że Jankeski nie muszą tego robić.
00:24:27:I dlatego na balu nie ma Jankesek.
00:24:30:Jak tam Ashley?
00:24:32:Prawie nie zwracał na ciebie uwagi.
00:24:35:Pilnuj swego nosa!
00:24:36:Uważaj, bo stracisz te bokobrody.
00:24:39:Robisz oczy do Ashleya,|a on się dziś zaręczy.
00:24:43:To ty tak myślisz.
00:24:45:Zachowujcie się!|Krzyczycie jak dzieciaki!
00:24:49:Dorosłe damy, co idą na bal!
00:24:52:I co z tego?
00:25:05:"NIE TRWOŃ CZASU.|TO Z NIEGO SKŁADA SlĘ ŻYCIE".
00:25:45:Znieśliśmy już dość zniewag.
00:25:48:A niewolników zatrzymamy|za ich zgodą albo i bez.
00:25:51:Suwerennym prawem Georgii|jest opuścić Unię.
00:25:56:Południe musi|przeciwstawić się zbrojnie.
00:25:59:Po strzałach do tych drani|pod Fort Sumter, musimy walczyć.
00:26:03:- Nie ma wyjścia.|- Racja!
00:26:06:Niech poproszą o pokój.
00:26:09:Sytuacja jest prosta: Jankesi|nie umieją walczyć, a my tak.
00:26:12:Nie dojdzie do bitwy. Oni uciekną.
00:26:15:- Jeden Południowiec położy 20.|- Starczy jedna walka.
00:26:19:Gdzie motłochowi do dżentelmenów?
00:26:22:Bijemy się lepiej.
00:26:24:A co mówi nasz kapitan?
00:26:26:Cóż, panowie...
00:26:27:jeśli Georgia walczy, jestem z nią.
00:26:30:Ale wolę,|by Jankesi puścili nas w pokoju.
00:26:34:Oni nas obrazili!
00:26:36:Chyba nie odradzasz?
00:26:37:Wiele nieszczęść tego|świata spowodowały wojny.
00:26:40:A gdy się skończyły, nikt nie|wiedział, o co w ogóle poszło.
00:26:47:Panowie, pan Butler|wrócił właśnie z Północy.
00:26:51:Jest pan z nami?
00:26:53:Wojnę trudno wygrać słowami.
00:26:56:Jak to?
00:26:57:Południe nie ma|żadnej odlewni dział.
00:27:00:Co to za różnica?
00:27:02:Wielu dżentelmenów|poczuje tę różnicę.
00:27:06:Sugeruje pan,|że Jankesi mogą wygrać?
00:27:09:Nie sugeruję.
00:27:10:Mówię tylko,|że są lepiej uzbrojeni.
00:27:13:Mają fabryki, kopalnie i flotę...
00:27:15:którą mogą nas|zablokować i zagłodzić.
00:27:18:My mamy bawełnę, niewolników...
00:27:21:i arogancję.
00:27:22:Nie będę słuchał takich herezji.
00:27:25:- Przykro mi, ale to prawda.|- Przeprosiny nie wystarczą.
00:27:29:Podobno wydalono pana z West Point.
00:27:32:A w Charleston pana nie przyjmują.
00:27:35:Nawet rodzina!
00:27:41:Ponownie przepraszam|za moje liczne wady.
00:27:46:Pozwoli pan, że obejrzę posiadłość?
00:27:49:Tu chyba przeszkadzam pić brandy,|palić cygara...
00:27:52:i śnić o wiktorii.
00:28:01:Po kimś takim|można się było tego spodziewać.
00:28:05:Wyzwałeś go, nic innego.
00:28:07:- Odmówił walki.|- Niezupełnie.
00:28:09:- Nie chciał cię wykorzystać.|- Mnie?
00:28:12:To jeden z najlepszych strzelców|w kraju, nie raz to udowodnił.
00:28:17:Pokażę mu!
00:28:18:Proszę, nie zadzieraj z nim.
00:28:21:Możesz się przydać|w ważniejszej walce.
00:28:24:Za pozwoleniem, to nasz gość.
00:28:27:Pójdę go oprowadzić.
00:28:55:Przed kim się tu chowasz?
00:29:03:O co chodzi?
00:29:06:Dlaczego nie odpoczywasz,|jak reszta dziewcząt?
00:29:10:Co to, Scarlett, sekret?
00:29:16:- Kocham cię.|- Scarlett!
00:29:18:Kocham cię, naprawdę!
00:29:22:Nie wystarczą ci serca|wszystkich innych?
00:29:26:Moje dawno zdobyłaś.|Nosi ślad twoich zębów.
00:29:29:Nie żartuj teraz.
00:29:30:Zdobyłam twoje serce?|Kocham cię!
00:29:33:Nie wolno ci tak mówić.
00:29:35:Znienawidzisz mnie.
00:29:37:Nie potrafiłabym i wiem,|że nie jestem ci obojętna.
00:29:41:Mam rację, prawda?
00:29:46:Masz.
00:29:49:Zapomnijmy,|że to w ogóle powiedzieliśmy.
00:29:54:Jakim sposobem?
00:29:57:- Nie chcesz mnie?|- Poślubię Melanie.
00:30:00:Nie, jeśli coś dla ciebie znaczę!
00:30:03:Dlaczego zmuszasz mnie,|bym cię zranił?
00:30:06:Jak mam ci to wytłumaczyć?
00:30:09:Jesteś młoda i nie wiesz,|co to ślub.
00:30:12:Kocham cię i chcę za ciebie wyjść.
00:30:14:Nie kochasz Melanie.
00:30:16:Ona jest taka jak ja.
00:30:19:Jest z mojej krwi i się rozumiemy.
00:30:22:Ale ty kochasz mnie!
00:30:24:Jak mógłbym nie kochać?
00:30:26:Masz pasję, której mnie brak.
00:30:28:Ale taka miłość nie połączy|ludzi tak różnych jak my.
00:30:33:Powiedz wprost, tchórzu.|Boisz się.
00:30:36:Żeń się z tą idiotką, która...
00:30:38:tylko przytakuje,|i wychowa podobne bachory!
00:30:42:Nie mów tak!
00:30:43:I ty mi to mówisz?|Zwodziłeś mnie!
00:30:47:- Robiłeś mi nadzieje.|- Bądź uczciwa!
00:30:50:- Nigdy...|- Właśnie, że tak!
00:30:53:Znienawidzę cię po śmierć!
00:30:55:Sama nie wiem,|jakim słowem cię przekląć!
00:31:25:Wojna wybuchła?
00:31:27:Ależ panie...|powinien pan wyjść z ukrycia.
00:31:31:W środku tej pięknej sceny?
00:31:34:To byłoby chyba nietaktowne.
00:31:36:Ale bez obawy. Dotrzymam tajemnicy.
00:31:39:- Nie jest pan dżentelmenem.|- A pani nie jest damą.
00:31:43:Nie wyrzucam tego pani.|Damy mnie nie pociągają.
00:31:47:Wpierw nadużycie,|a teraz obraza!
00:31:50:To był komplement.
00:31:51:Mam nadzieję poznać panią lepiej,|gdy zapomni pani Wilkesa.
00:31:56:On nie wydaje mi się|dość dobry dla takiej...
00:32:00:Jak to było?|"Pasja życia"?
00:32:02:Jak pan śmie!|Nie godzien pan czyścić mu buty!
00:32:07:Miała pani zamiar|nienawidzić go do śmierci.
00:32:12:Wygłupia się tylko,|uganiając się za wszystkimi.
00:32:16:To nieuczciwe.
00:32:17:Jest tak atrakcyjna,|że każdy traci głowę.
00:32:21:Melanie, jesteś za dobra.
00:32:23:- A jak podrywała Charlesa?|- Choć wie, że jest mój.
00:32:27:Mylisz się, India.
00:32:29:Scarlett jest tylko|ożywiona i radosna.
00:32:32:Z takimi się flirtuje,|ale nie żeni.
00:32:35:Jesteś dla niej niesprawiedliwa.
00:33:00:Panno O'Hara!
00:33:06:Pan LincoIn zwołuje|ochotników na wojnę.
00:33:10:Nie macie ważniejszych spraw?
00:33:12:Ależ jest wojna!|Wszyscy się zaciągną! Ja też!
00:33:16:Wszyscy?
00:33:22:Panno O'Hara, będzie pani przykro...
00:33:24:kiedy pójdziemy?
00:33:26:Co noc będę płakać w poduszkę.
00:33:29:Mówiłem, że panią kocham.
00:33:31:Jest pani najpiękniejsza na|świecie, najsłodsza i najdroższa.
00:33:35:Nawet nie śmiem o pani marzyć.
00:33:38:Jestem niezdarny i głupi,|nie zasługuję na panią.
00:33:42:Oddałbym wszystko,|gdyby zechciała pani za mnie wyjść.
00:33:47:Co pan mówi?
00:33:49:Panno O'Hara, pytam:|"Czy wyjdzie pani za mnie"?
00:33:57:Tak, panie Hamilton, wyjdę.
00:34:00:Wyjdzie pani?|Poczeka pani na mnie?
00:34:03:- Wolałabym nie czekać.|- Weźmiemy ślub natychmiast?
00:34:07:Panno O'Hara! Scarlett.
00:34:12:Mam zapytać ojca?
00:34:14:Czym prędzej.
00:34:15:Pójdę zaraz, nie mogę czekać.|Pozwolisz, najdroższa?
00:34:21:Najdroższa!
00:34:23:Panie O'Hara!
00:34:26:- Minie tydzień , nim mnie wezwą.|- A potem mi cię zabiorą!
00:35:04:Myślałam o tobie na naszym ślubie...
00:35:07:życząc ci równie pięknego.
00:35:09:- I był piękny!|- Naprawdę?
00:35:12:Teraz jesteśmy naprawdę siostrami.
00:35:24:Nie płacz.
00:35:25:Za kilka tygodni wojna się skończy,|a ja wrócę do ciebie.
00:35:42:Choć kapitan Hamilton nie|poległ śmiercią bohatera...
00:35:46:na polu chwały,|był niemniej bohaterem...
00:35:50:umierając na zapalenie płuc|po ataku odry.
00:36:14:Panno Scarlett!
00:36:16:Nie dbam o to!|Jestem za młoda, by być wdową.
00:36:22:W tym stroju tylko straszę ludzi.
00:36:26:Nie powinnaś chodzić między ludzi.
00:36:28:Dlaczego? Nic nie czuję.
00:36:31:Dlaczego mam wciąż udawać?
00:36:35:Co się stało?
00:36:38:Moje biedne dziecko!
00:36:40:Co się dzieje?
00:36:42:To koniec mego życia!
00:36:43:- Nic już mi się nie zdarzy!|- Kochanie...
00:36:48:Wiem, sądzisz, że jestem okropna.
00:36:52:Ale nie dam rady chodzić w czerni.
00:36:55:Czy nie wystarczy,|że nie wolno mi bywać na balach?
00:36:59:Nie jesteś okropna.
00:37:01:To naturalne, że chcesz wyglądać|młodo, skoro jesteś młoda.
00:37:05:Kochanie!
00:37:08:Może gdzieś pojedziesz z wizytą?|Do Savannah?
00:37:11:A co ja bym robiła w Savannah?
00:37:15:Więc do Atlanty.|Tam dzieje się dużo rzeczy.
00:37:18:Mieszkałabyś u Melanie|i jej ciotki Pittypat.
00:37:22:Melanie?
00:37:25:Mogłabym?
00:37:27:Mamo, jesteś najsłodsza na świecie!
00:37:30:Chciałabyś?
00:37:31:A więc dobrze.|Przestań płakać i uśmiechnij się.
00:37:36:Możesz zabrać z sobą Prissy.
00:37:39:Spakuj rzeczy Scarlett, nianiu.
00:37:42:Pójdę napisać konieczne listy.
00:37:47:Atlanta!
00:37:48:Szkoda, że nie Savannah.|Tam wpadniesz w kłopoty.
00:37:51:O czym ty mówisz?
00:37:53:Wiesz, o czym mówię.|Ashley Wilkes.
00:37:56:Przyjedzie do Atlanty na urlop,|będziesz tam czekać jak pająk!
00:38:01:- On należy do panny Melanie...|- Pakuj te rzeczy!
00:38:06:BAL DOBROCZYNNY NA RZECZ|SZPITALA WOJSKOWEGO ATLANTY
00:38:25:Wszyscy tu szepczą.|Wiem, że o niej!
00:38:29:O co chodzi, Pittypat?
00:38:31:Scarlett jest pod moim dachem,|więc winią za to mnie.
00:38:35:A wdowa, zjawiająca się|na spotkaniu towarzyskim...
00:38:39:gdy o tym myślę,|mam ochotę zemdleć.
00:38:42:Scarlett zjawiła się tu tylko,|by pomóc zbierać datki.
00:38:46:To z jej strony|wspaniałe poświęcenie.
00:38:49:Słuchając cię można by pomyśleć,|że przyszła tu tańczyć.
00:39:07:Panie i panowie, mam ważne wieści!|Radosne wieści!
00:39:12:Nasi godni wojacy|odnieśli kolejny triumf!
00:39:16:Generał Lee całkowicie|rozgromił wroga...
00:39:19:i odepchnął armię jankeską|na północ od Wirginii!
00:39:32:A teraz miła niespodzianka.
00:39:36:Jest z nami jeden ze śmiałków,|którzy przełamali blokadę.
00:39:41:To właśnie|z jego szkunerów pochodzi...
00:39:44:wełna i koronki,|które dziś na sobie macie.
00:39:48:Jest dla nas|jak latarnia morska dla żeglarzy.
00:39:52:To nasz ziomek z Charleston...
00:39:55:kapitan Rhett Butler!
00:40:18:Pani pozwoli.
00:40:23:Kapitanie Butler,|jak miło znów pana widzieć.
00:40:27:Był pan w domu mego męża.
00:40:29:Uprzejmie, że pani to pamięta.
00:40:32:Pamiętasz kapitana z Dwanaście Dębów?
00:40:34:Tak mi się wydaje.
00:40:37:To było przelotne spotkanie.
00:40:40:Coś pani wtedy stłukła.
00:40:42:Pamiętam pana, kapitanie Butler.
00:40:45:Miłe panie, wasza biżuteria|może posłużyć Sprawie.
00:40:49:Nie nosimy jej w żałobie.
00:40:51:Zaraz.
00:40:53:Na rzecz|pani Wilkes i pani Hamilton.
00:40:57:Dziękujemy.
00:40:58:Jeszcze chwilę, proszę.
00:41:03:Ależ to pani obrączka ślubna.
00:41:05:Tak mój mąż będzie|z niej miał więcej pożytku.
00:41:09:Dziękuję.
00:41:12:To bardzo piękny gest.
00:41:15:Proszę.
00:41:17:Proszę wziąć i moją.|Dla Sprawy.
00:41:22:I pani Hamilton.|Wiem, ile to dla pani znaczy.
00:41:27:- Tak doktorze Meade?|- Potrzebujemy pani zgody
00:41:30:w dość szokującej kwestii.
00:41:33:Państwo wybaczą?
00:41:37:Jedno wiem.|Wojna wydaje szczególne wdowy.
00:41:41:Proszę odejść!
00:41:42:Powinien pan wiedzieć,|że nie chcę pana znać!
00:41:48:A to czemu?
00:41:50:Nie trzeba się boczyć.
00:41:52:Zabiorę do grobu|pani kompromitujący sekret.
00:41:56:Byłoby bardzo niepatriotycznie|nienawidzić bohatera.
00:41:59:Zaskoczył mnie pan|w tej szlachetnej roli.
00:42:03:Nie lubię wykorzystywać|naiwności kobiet.
00:42:07:Nie dbam o szlachetność.
00:42:09:- Ale przełamał pan blokadę?|- Wyłącznie dla zysku.
00:42:13:A Sprawa?
00:42:15:Rhett Butler to jedyna sprawa,|jaka mnie interesuje.
00:42:23:A teraz, panie i panowie...
00:42:25:niespodzianka... na rzecz szpitala.
00:42:29:Panowie, jeśli chcecie tańczyć|ze swoją wybranką, musicie...
00:42:34:ją wylicytować!
00:42:37:Caroline Meade, nie pozwól mężowi|na tę aukcję niewolników!
00:42:42:Darlene Merriwether,|tylko bez krytyki!
00:42:45:Melanie powiedziała doktorowi,|że się zgadza, dla dobra Sprawy.
00:42:49:Naprawdę?
00:42:51:O rety!|Gdzie moje sole trzeźwiące?
00:42:55:- Chyba zemdleję.|- Ani się waż, Pittypat!
00:42:58:Skoro Melanie mówi, że to|w porządku, to w porządku.
00:43:02:Dalej, panowie!|Składajcie oferty!
00:43:05:Nie wstydźcie się!
00:43:08:20 dolarów!|20 za pannę Maybelle Merriwether!
00:43:12:25 za pannę Fanny Elsing!
00:43:14:Zaledwie 25 dolarów?
00:43:16:- 150 dolarów w złocie.|- Za którą damę, panie?
00:43:21:Za panią Hamilton.
00:43:26:Za kogo?
00:43:27:Panią Hamilton.
00:43:29:Pani Hamilton nosi żałobę.
00:43:31:Ale z pewnością|każda inna piękność...
00:43:34:Doktorze Meade,|chodzi mi o panią Hamilton.
00:43:38:Odrzuci pana ofertę.
00:43:40:Wcale nie!
00:43:54:Proszę się ustawić do tańca!
00:43:58:To był dla nich szok.
00:44:00:Jak przełamanie blokady?
00:44:02:Gorzej.|I przyniesie mi szczególny zysk.
00:44:06:Nie dbam o to.|Chcę tańczyć i tańczyć!
00:44:09:Tej nocy tańczyłabym|choćby z Abe Lincolnem!
00:44:44:Jeszcze raz|i stracę reputację.
00:44:47:Odwaga dobrze ją zastępuje.
00:44:49:Pan jest skandaliczny!
00:44:59:Walca tańczy pan bosko, kapitanie.
00:45:01:Nie flirtuj ze mną.|To dla ślicznych plantatorów.
00:45:06:Mnie potrzeba czegoś więcej.
00:45:08:Czego pan zatem chce?
00:45:10:Powiem, gdy z pani twarzy zniknie|ten grymas piękności z Południa.
00:45:15:Chciałbym pewnego dnia usłyszeć to,|co usłyszał Ashley Wilkes.
00:45:20:"Kocham cię".
00:45:22:Tego nie usłyszy pan,|choćby czekał do śmierci.
00:45:32:Droga pani Wilkes,|sprawa wymaga...
00:45:35:ofiary z krwi, lecz nie krwi...
00:45:37:z serca kobiety.|Wykupiłem fant. Podziwiam...
00:45:41:poświęcenie wielkiej damy.
00:45:46:Jakie to słodkie. I uprzejme.|Co za zapobiegliwy dżentelmen.
00:45:51:Tere-fere!|A o moim poświęceniu ani słowa?
00:45:55:P.S. Załączam|obrączkę pani Hamilton.
00:46:03:Jaki śliczny!
00:46:04:Rhett, jest piękny!
00:46:07:Aż z Paryża, specjalnie dla mnie?
00:46:11:Chyba już pora wydostać cię|z tej fałszywej żałoby.
00:46:14:Następnym razem przywiozę|ci materiał na suknię.
00:46:19:To mój obowiązek...
00:46:20:wobec naszych dzielnych wojaków:|doglądać urody ich kobiet.
00:46:25:Dawno nie miałam nic nowego!
00:46:37:Jak wyglądam?
00:46:40:Wprost okropnie!
00:46:42:Jak to? Dlaczego?
00:46:43:Ta wojna to poważna sprawa,|jeśli spycha w cień nawet modę.
00:46:53:Rhett! Pozwól mi.
00:47:01:Rhett, nie wiem,|czy się odważę go nosić!
00:47:05:Ale ja wiem.
00:47:07:Jeszcze jedno, te pantalony!
00:47:10:Żadna paryżanka już ich nie nosi.
00:47:13:A co one...|Jak możesz o tym mówić!
00:47:16:Mogę o tym wiedzieć,|tylko mówić nie?
00:47:20:Nie powinnam przyjmować prezentów,|choć są miłe.
00:47:24:Nie są miłe, są kuszące.
00:47:26:Nie daję nic,|nie oczekując czegoś w zamian.
00:47:30:Nie poślubię cię za czepek.
00:47:32:Nie schlebiaj sobie.|Nie zamierzam się żenić.
00:47:36:Ani nawet cię nie pocałuję.
00:47:49:Otwórz oczy i spójrz na mnie.
00:47:52:Nie, nie pocałuję cię.
00:47:54:Ale to ci potrzebne.
00:47:56:I to bardzo.|Ktoś powinien cię całować.
00:47:59:Ktoś kto to potrafi.
00:48:00:Pewnie masz się za właściwą osobą!
00:48:03:Mógłbym nią być,|gdyby do czegoś doszło.
00:48:06:Zarozumiały, niecny łajdak!
00:48:09:Po co zgodziłam się na tę wizytę?
00:48:12:Powiem ci.
00:48:14:Bo brak mężczyzn między 16 a 60|rokiem życia, którzy umieją żyć.
00:48:18:Rozchmurz się.|Wnet będzie po wojnie.
00:48:21:Tak, Rhett? Jak to?
00:48:23:Właśnie toczy się bitwa,|po której...
00:48:26:wóz albo przewóz.
00:48:28:Ashley tam jest?
00:48:31:Więc wciąż wzdycha pani|do tego twardogłowego?
00:48:35:- Tak, pewnie tam jest.|- Czyli gdzie?
00:48:38:To małe miasteczko w Pensylwanii,|Gettysburg.
00:48:45:Z bólem i w ponurym skupieniu|spoglądała Atlanta...
00:48:50:w stronę|odległego Gettysburga...
00:48:53:a szala historii ważyła się|przez 3 dni, gdy dwa narody...
00:49:00:zwarły się w śmiertelnym boju|na polach Pensylwanii.
00:49:11:Lista!
00:49:12:Lista poległych!
00:49:18:Proszę! Błagam!
00:49:22:Poległ w boju...
00:50:03:Proszę. Tak się pchali,|że podarli na pół.
00:50:06:Scarlett, ty spójrz.
00:50:08:"W" jest na końcu.
00:50:13:Wellman, Wendel, White, Whitman,|Wilkens, Williams, Woolsey...
00:50:19:Scarlett, minęłaś go!
00:50:22:Nie ma go na liście! Nie ma go!
00:50:25:Ashley jest cały!
00:50:27:Nic mu się nie stało!
00:50:31:Scarlett, jesteś słodka. To dla|mnie tak się martwisz o Ashleya.
00:50:42:Muszę do niej iść.
00:50:46:Nie, moja droga. Nie tutaj.
00:50:48:Jedźmy do domu.
00:50:50:Doktorze Meade, nie...
00:50:52:Tak, nasz chłopak, Darcy.
00:50:56:Robiłam dla niego te rękawice.
00:51:00:Już ich nie włoży.
00:51:03:Zaciągnę się.
00:51:04:Pokażę im! Pozabijam Jankesów!
00:51:06:Lepiej milcz.
00:51:08:Myślisz, że matka chce stracić|i ciebie? Nie bądź głupi!
00:51:14:Czarny dziś dzień.
00:51:16:Bez złych wieści?
00:51:18:- Nic mu nie jest.|- Szczęście pani Wilkes.
00:51:21:Mnóstwo zabitych.
00:51:22:- Krewni?|- Każdej rodziny w stanie.
00:51:26:Synowie Tarletona, obaj.
00:51:29:Tylko popatrz. Cały ten dramat.
00:51:32:Południe osuwa się na kolana.|I już się nie podniesie.
00:51:36:Sprawa!
00:51:37:Przeszłość, którą żyliśmy,|to sprawa zamknięta.
00:51:41:Tak pan jeszcze nie mówił.
00:51:43:Jestem zły. Nie znoszę marnotrawić,|a to czyste marnotrawstwo!
00:51:49:Ale pani się raduje!
00:51:51:Ashley wciąż żyje|i wróci do kochających go kobiet.
00:51:55:Do obu.
00:51:59:Niniejszym majorowi Wilkesowi|przyznaje się 3 dni urlopu.
00:52:33:Jesteś!
00:52:39:Jesteś! Wreszcie tu jesteś!
00:52:42:Czekałam tak długo!
00:52:44:Melanie, najdroższa, żono moja!
00:52:51:Zapominamy o Scarlett.
00:52:54:Scarlett, moja droga.
00:52:58:Czy tak się wita|wracających wojowników?
00:53:02:Ashley, ja...
00:53:06:Wesołych Świąt, Ashley.
00:53:17:Chodź tu, stary galancie.|Zjedliśmy twoje żony.
00:53:21:I twoje kurczaki też.
00:53:23:Możesz bez żalu|pożegnać się z głową.
00:53:27:No chodź.|Stań wreszcie, bo inaczej...
00:53:30:biali państwo nie będą mieli świąt.
00:53:33:No już!
00:53:35:Stój!
00:53:36:Nie strosz się tak.
00:53:39:Może i jesteś|ostatnim kogutem w Atlancie.
00:53:44:Nie rozmawiajmy o wojnie.
00:53:46:Mówmy o Dwanastu Dębach i Tarze|z czasów przed wojną.
00:53:50:Może wina?
00:53:51:Kto mówił, że brakuje wina?
00:53:54:Jest go mnóstwo.|To resztka wybornej madery ojca.
00:53:58:Dostał ją od swego wuja, admirała|Willa Hamiltona z Savannah...
00:54:02:który poślubił swoją kuzynkę|Jessikę Carroll...
00:54:06:która była również|krewną Wilkesów.
00:54:09:Zachowałam ją, by życzyć|Ashleyowi Wesołych Świąt.
00:54:13:Tylko nie pijcie zbyt szybko,|bo to ostatnia butelka.
00:54:22:To naprawdę cudowny prezent.
00:54:25:Tylko generałowie|mają takie kurtki.
00:54:27:Tak się cieszę.
00:54:29:A skąd wzięłaś sukno?
00:54:31:Od pewnej damy z Charleston.
00:54:33:Opiekowałam się w szpitalu|jej synem, który potem zmarł i...
00:54:38:Będziesz o nią dbał, dobrze?
00:54:40:Nie dopuścisz, by się podarła.|Obiecaj mi.
00:54:44:Nie martw się.
00:54:46:Przywiozę ją z powrotem|bez jednej dziury. Obiecuję.
00:54:52:Dobranoc.
00:54:53:Dobranoc, Scarlett, kochanie.
00:55:09:Wujku Peter, już czas na niego?
00:55:11:Zostało mało czasu.
00:55:13:Melanie nie idzie na dworzec?|Nie zmieniła zdania?
00:55:16:Leży w łóżku.
00:55:18:Tak się denerwuje, że pan Wilkes|zabronił jej nawet zejść na dół.
00:55:34:Ashley, pozwól mi iść na dworzec.
00:55:37:Wolę pamiętać cię taką,|jaką jesteś teraz.
00:55:41:A nie w spazmach na dworcu.
00:55:43:Dobrze.
00:55:46:Ja też mam dla ciebie prezent!
00:55:55:Scarlett, jest piękna!
00:55:58:Przewiąż mnie nią, moja droga.
00:56:01:Gdy Melly robiła kurtkę,|ja zrobiłam pasującą szarfę.
00:56:05:Sama ją zrobiłaś?
00:56:07:Tym bardziej będę ją cenić.
00:56:10:Wiesz, że zrobiłabym|dla ciebie wszystko.
00:56:14:Więc poproszę cię o coś.
00:56:16:O co?
00:56:18:Zaopiekujesz się dla mnie Melanie?
00:56:21:Jest taka delikatna i dobra,|i tak bardzo cię kocha.
00:56:25:- Gdybym zginął...|- Nie mów tak!
00:56:28:Zmów modlitwę, szybko.
00:56:30:Ty zmów ją za mnie.
00:56:32:To nam się przyda.|Koniec jest już bliski.
00:56:36:Koniec?
00:56:37:Koniec wojny...
00:56:39:i koniec naszego świata, Scarlett.
00:56:43:Chyba Jankesi nas nie pokonają?
00:56:46:Moi ludzie chodzą już boso!
00:56:50:A w Wirginii leży głęboki śnieg.
00:56:53:Tymczasem Jankesi|wciąż rosną w siłę...
00:56:57:jest ich więcej i więcej!
00:57:02:Gdy przyjdzie kres, będę daleko.
00:57:06:Pociechą mi będzie,|że ona ma ciebie.
00:57:09:Obiecujesz, prawda?
00:57:14:Tak.
00:57:17:To wszystko, Ashley?
00:57:19:Wszystko.|Poza... pożegnaniem.
00:57:22:Nie puszczę cię!
00:57:24:Musisz być dzielna! Musisz!
00:57:27:Bo skąd ja mam czerpać siłę?
00:57:31:Scarlett!|Jesteś taka piękna i silna.
00:57:35:Nie tylko twoja słodka twarz...
00:57:39:ale ty cała.
00:57:44:Ashley, pocałuj mnie.|Pocałuj mnie na pożegnanie.
00:57:54:Scarlett, nie!
00:57:55:Ashley, kocham cię.
00:57:57:Zawsze cię kochałam.|I tylko ciebie.
00:58:00:Wyszłam za Charlesa, by ci dopiec.
00:58:03:Ashley, powiedz, że mnie kochasz.
00:58:06:To mi wystarczy na resztę życia!
00:58:11:Do widzenia.
00:58:31:Gdy wojna się skończy, Ashley.
00:58:34:Gdy wojna się skończy.
00:58:44:Atlanta mogła tylko się modlić,|wróg parł naprzód.
00:58:48:Głowy trzymano prosto, lecz...
00:58:51:na widok niedobitków własnej|armii ciężko było na sercu.
00:58:57:...w domu jest takie miejsce...
00:58:59:gdzie na wiosnę kwitnie|dzika śliwa.
00:59:04:W dole potoku, wie pani.
00:59:06:Tak, wiem, wiem.
00:59:08:Gdy byliśmy mali,|mój brat Jeff i ja...
00:59:12:Opowiadałem już pani o Jeffie,|prawda?
00:59:16:Na pewno opowiadałem.
00:59:19:Nie wiadomo, gdzie on teraz jest.
00:59:22:Od bitwy pod Bull Run|nic o nim nie wiemy.
00:59:26:Musimy zmierzyć temperaturę.
00:59:29:Proszę to wziąć do ust i nie mówić.|Tylko przez chwilę.
00:59:33:Melanie, jestem taka zmęczona.|Muszę iść do domu.
00:59:37:Ty nie czujesz zmęczenia?
00:59:39:Nie, nie czuję, Scarlett.
00:59:42:To mógłby być Ashley...
00:59:46:i nikogo znajomego,|by się nim zająć.
00:59:49:Nie czuję zmęczenia, Scarlett.
00:59:53:Każdy z nich mógłby być...
00:59:55:Ashleyem.
01:00:08:Czekam od godziny, by z panią|porozmawiać, pani Wilkes.
01:00:12:Idź stąd. Zostaw te damy.
01:00:15:Nie rozmawiaj z nią.
01:00:18:Pani... ?
01:00:19:Belle Watling .
01:00:20:Ale to bez znaczenia.|Są ważniejsze sprawy.
01:00:24:O co chciała mnie pani prosić?
01:00:27:Najpierw mówię:|"Belle, będziesz pielęgniarką".
01:00:30:Nie chcieli takiego pielęgnowania.|Pewnie mieli rację.
01:00:35:Więc próbowałam dawać pieniądze.|Ale one też były niedobre!
01:00:39:Stare kwoki!
01:00:41:Jeden pan mówi,|że pani jest ludzka.
01:00:44:Jeśli tak, to może weźmie|to pani, dla szpitala.
01:00:47:Co tu robisz? Już ci mówiłam!
01:00:50:Rozmawiam z panią Wilkes!
01:00:52:Może je pani wziąć.|Dobre pieniądze, chociaż moje.
01:00:57:- Jest pani bardzo hojna.|- Jestem konfederatką, jak wszyscy.
01:01:02:Bez wątpienia!
01:01:03:Niektórzy myślą inaczej.
01:01:06:Ale pewnie to gorsi|chrześcijanie od pani.
01:01:15:Pani Meade, to mnóstwo pieniędzy.
01:01:19:10, 20, 30, 50!
01:01:21:I to nie w banknotach,|lecz w złocie!
01:01:24:Pokaż mi tę chustkę.
01:01:26:R.B.!
01:01:29:I odjeżdża w powozie|Rhetta Butlera!
01:01:34:Gdybym nie była damą,|powiedziałabym temu nicponiowi!
01:01:41:Pierwsze granaty Shermana|spowodowały panikę w mieście
01:01:45:Bezbronni i bezradni mieszkańcy|jęli uciekać przed wrogiem...
01:01:50:zdesperowane resztki szykownej|kiedyś armii stanęły do boju.
01:02:12:"Pan jest pasterzem|i niczego mi nie brak.
01:02:15:Na niwach zielonych pasie mnie.
01:02:21:Duszę moją pokrzepia.
01:02:24:Wiedzie mnie|ścieżkami sprawiedliwości.
01:02:28:Choćbym szedł ciemną doliną...
01:02:31:zła się nie ulęknę...
01:02:35:boś Ty ze mną".
01:02:38:Jankesi!
01:02:40:Jankesi!|Doktorze Meade, zbliżają się.
01:02:43:Do Atlanty nie wejdą.|Nie sforsują Peg Leg Hood.
01:02:48:Dajcie mi coś na ból!
01:02:51:Coś na ten ból!
01:02:53:Przykro mi, synu, nic już nie mamy.
01:02:57:Oszaleję przez te pchły!
01:03:00:Ale fart! Masz mego waleta.
01:03:03:Daj mi asa, a zacznę nową wojnę.
01:03:06:A ja zlicytuję księżyc.
01:03:12:...że nigdy już|nie zobaczę ciebie ani ojca.
01:03:17:Tę nogę trzeba uciąć.
01:03:20:Nie! Zostawcie mnie w spokoju!
01:03:21:Przykro mi.
01:03:23:- Nie ma już chloroformu.|- Operujemy bez niego.
01:03:27:O nie! Nie wolno wam.
01:03:29:Nie pozwolę!
01:03:30:Niech doktor Wilson utnie tę nogę.|Gangrena.
01:03:36:Od 3 dni nie widziałem rodziny.
01:03:38:Idę do domu na pół godziny.
01:03:41:Niech ktoś mi pomoże!
01:03:47:Pielęgniarka,|można zwolnić to łóżko.
01:03:50:Panno Scarlett!
01:03:53:Frank Kennedy.
01:03:55:Panna Suellen. Jest zdrowa?
01:03:57:Od kiedy pan tu jest?|Ciężko ranny?
01:04:00:- Suellen?|- Nic jej nie jest.
01:04:03:Doktor Wilson prosi na salę|operacyjną. Amputujemy nogę.
01:04:09:Zaraz wrócę.
01:04:13:Zostawcie mnie! Nie!
01:04:16:Nie wytrzymam tego!
01:04:20:Tylko nie ciąć! Nie!
01:04:24:Proszę nie ciąć! Proszę!
01:04:27:Gdzie pielęgniarka?
01:04:33:Doktor czeka.
01:04:35:Niech czeka! Ja idę do domu!
01:04:37:Nie chcę już oglądać umierających|i słuchać krzyków!
01:05:42:Wielki Sam!
01:05:44:Wielki Sam!
01:05:47:Boże! Panna Scarlett!
01:05:52:Sam, Eliasz, Prorok, Apostoł.|Miło was widzieć.
01:05:56:Co u mojej matki?|Nic mi nie pisze.
01:05:59:- Zachorowała.|- Jak to?
01:06:01:Tylko trochę.
01:06:03:Tata wściekł się,|bo nie dali mu walczyć.
01:06:06:Nie chciał się zgodzić,|żebyśmy kopali wojsku okopy.
01:06:10:Ale matka mówi, że to dla Sprawy.|I kopiemy.
01:06:14:- Był u niej lekarz?|- Pora iść.
01:06:18:Zatrzymamy tych Jankesów.
01:06:19:Do zobaczenia, Sam.
01:06:21:W razie czego, pomogę.
01:06:23:Do widzenia.
01:06:53:Wskakuj do bryczki!|Kiepski dzień na spacery! Stratują!
01:06:58:Do ciotki Pitty, proszę.
01:07:02:Panika to ładny widok.
01:07:07:Karta wizytowa Shermana.|Wkrótce złoży nam wizytę.
01:07:11:Muszę się stąd|czym prędzej wynieść!
01:07:14:Zostawiając szpital?
01:07:16:Znudziła się już pani śmierć|i wszy, i krojenie ludzi?
01:07:20:Domyślam się, że nie była pani|stworzona do chorych.
01:07:22:Proszę tak nie mówić! Tak się boję!|Chcę stąd wyjechać.
01:07:27:Wyjedźmy razem.
01:07:28:Nie ma co tak trzymać się Południa.
01:07:31:Jest wiele innych pięknych krain.
01:07:34:- Meksyk, Londyn, Paryż...|- I pan?
01:07:37:O tak, pani.
01:07:39:Ktoś, kto panią rozumie|i podziwia.
01:07:42:Jesteśmy stworzeni|z tej samej gliny.
01:07:46:Czekałem, aż pani dorośnie|i zapomni o Ashleyu.
01:07:49:I podobno pani Wilkes|za miesiąc urodzi dziecko.
01:07:55:Niełatwo będzie go kochać,|z żoną i dzieckiem.
01:08:01:Dobrze, jesteśmy.|Jedzie pani ze mną czy wysiada?
01:08:06:Nienawidzę pana.
01:08:07:Będę panem gardzić aż po grób!
01:08:11:Nic takiego, Scarlett.|Nie aż tak długo.
01:08:21:Panno Scarlett!
01:08:23:Wszyscy uciekają do Macon!
01:08:28:Wybuchy źle mi robią na słuch!
01:08:30:Mdleję przy każdej eksplozji.
01:08:34:Wujku Peter, uważaj.
01:08:36:- Chyba nie wyjeżdżasz?|- Muszę.
01:08:39:Ale, moja droga! Jankesi tutaj?|Skąd się tu wzięli?
01:08:44:Ja też jadę. Prissy, spakuj rzeczy.
01:08:47:Poczekaj minutę.
01:08:49:Naprawdę sądzisz, że powinnaś?
01:08:52:A to co?|Chyba nie próbuje pani uciec?
01:08:55:Już się zdecydowałam.|Ze szpitalem koniec.
01:08:58:Dosyć mam zapachu|śmierci i rozkładu.
01:09:01:Wracam do domu.|Matka mnie potrzebuje! A ja jej!
01:09:05:Ale pani musi tu zostać.
01:09:07:Bez przyzwoitki? Wykluczone.
01:09:10:Wielkie nieba, to wojna, a nie bal!
01:09:13:- Melanie cię potrzebuje.|- No i co!
01:09:16:Rozchorowała się.|Nie powinna mieć dziecka.
01:09:20:Nie możemy jej zabrać?
01:09:21:Żeby wytrzęsła się na tych drogach|i urodziła przed czasem?
01:09:26:To nie moje dziecko.|Pan o nią zadba!
01:09:29:Mamy za mało lekarzy,|by przyjmować porody.
01:09:32:Musi pani zostać.
01:09:34:Ale ja nie wiem,|jak się rodzi dzieci.
01:09:37:Ja wie! Znam się na tym.
01:09:40:Robiłam to nie raz.|Doktor mi pozwoli!
01:09:43:- Mogę robić wszystko.|- Dobrze. Polegam na tobie.
01:09:48:Ashley walczy. Walczy za Sprawę.
01:09:51:Może nigdy nie wróci.|Może polegnie.
01:09:54:Scarlett, jesteśmy mu|winni zdrowe dziecko.
01:09:59:Jeśli jedziesz, to się pośpiesz!
01:10:01:Obiecałam coś Ashleyowi...
01:10:04:Więc pani zostanie?
01:10:06:Dobrze. Scarlett zostaje.|Śpieszcie się.
01:10:09:Jedźmy.
01:10:11:Nie wiem, co robić.
01:10:13:To jest jak koniec świata!
01:10:16:Wujku Peter, moje sole trzeźwiące!
01:10:26:Melanie! To twoja wina!
01:10:29:Nienawidzę cię! Nienawidzę!
01:10:31:I twojego dziecka też!
01:10:33:Gdybym nie obiecała Ashleyowi.|Gdybym mu tylko nie obiecała!
01:10:40:OBLĘŻENIE
01:10:43:Z nieba spadała Śmierć...
01:10:46:Przez 35 dni Atlanta opierała|się w nadziei na cud.
01:10:53:Wreszcie zapadła cisza...
01:10:55:bardziej przerażająca|od kanonady.
01:11:07:Proszę się zatrzymać!
01:11:09:Czy to prawda, że idą Jankesi?
01:11:11:Niestety, my się wycofujemy.
01:11:13:Wydając nas w ręce Jankesów?
01:11:15:Musimy się ewakuować, nim Sherman|zablokuje drogę McDonough.
01:11:20:To nie do wiary!
01:11:22:Co robić?
01:11:23:Uciekać na południe.|Muszę panią przeprosić.
01:11:30:Prissy! Pakuj rzeczy moje|i Melanie. Wracamy do Tary.
01:11:35:Jankesi nadchodzą!
01:11:42:Melly, zaraz...
01:11:50:Przykro mi, że jestem|ci takim ciężarem, Scarlett.
01:11:56:Zaczęło się o świcie.
01:12:01:Ale Jankesi nadchodzą.
01:12:04:Biedna Scarlett.
01:12:07:Już dawno byłabyś u matki|w Tarze, prawda?
01:12:10:Gdyby nie ja.
01:12:13:Scarlett, kochanie.|Byłaś dla mnie tak dobra.
01:12:17:Siostra nie byłaby tak słodka.
01:12:22:Leżałam tu i myślałam...
01:12:26:że jeśli umrę...
01:12:28:zaopiekujesz się moim dzieckiem?
01:12:32:Tere-fere, Melly.
01:12:34:Mało mamy zmartwień|bez takiego gadania?
01:12:38:- Wyślę po doktora Meade.|- Jeszcze nie.
01:12:41:Nie pozwolę,|by doktor Meade trwonił tu czas
01:12:45:gdy ci biedni biali chłopcy...
01:12:51:Chodź tu, szybko!
01:12:53:ldź po doktora Meade. Biegnij!
01:12:55:Dziecko.
01:12:57:Nie stój jak przestraszona koza.|Biegnij!
01:13:02:Pośpiesz się! Albo cię sprzedam.
01:13:05:Obiecuję!
01:13:08:Gdzie ta Prissy?
01:13:12:W tym pokoju jest jak w piecu,|a jeszcze przed południem.
01:13:20:Nie martw się, Melly.
01:13:22:Mama mówi, że zawsze wydaje się,|że doktor nie przyjdzie.
01:13:27:Chyba spuszczę lanie tej Prissy!
01:13:38:Wiesz, co wiem o tej Merriwether?
01:13:41:Pamiętasz jej chłopaka?
01:13:43:Tego zabawnego,|co miał czerwony mundur?
01:13:47:Nie musisz mówić,|żeby mnie zabawić.
01:13:51:Wiem, jak bardzo się martwisz.
01:14:08:Przyniosę ci trochę zimnej wody.
01:14:11:Grzebiesz się jak mucha w smole.|A gdzie dr Meade?
01:14:14:- Nie znalazłam go.|- Co?
01:14:17:W szpitalu go nie ma.
01:14:19:Ktoś powiedział mi,|że doktor jest w szopie...
01:14:22:opatruje rannych...
01:14:24:Czemu tam nie poszłaś?!
01:14:27:Panno Scarlett,|umarłabym ze strachu.
01:14:32:Tam umierają ludzie.|A ja boję się umarłych!
01:14:38:To posiedź z Melly.
01:14:39:Tylko jej nie denerwuj,|albo spuszczę ci baty!
01:15:22:- Gdzie doktor?|- Proszę się odsunąć.
01:15:28:Doktorze Meade?
01:16:14:Wreszcie!
01:16:16:Dzięki Bogu.|Potrzebna mi każda para rąk.
01:16:19:No już, obudź się.|Czeka nas praca.
01:16:22:Ale Melly rodzi.|Musi pan ze mną pójść!
01:16:25:Co?|Nie zostawię ich dla dziecka.
01:16:29:Oni umierają! Setkami!|Znajdź położną.
01:16:32:Nikogo nie ma.|Doktorze, ona może umrzeć.
01:16:35:Spójrz na nich,|wykrwawiają się na śmierć!
01:16:39:Brak chloroformu, bandaży.
01:16:41:Brak wszystkiego.
01:16:44:Proszę mi nie przeszkadzać.
01:16:46:I nie martw się.|Odebrać poród jest łatwo.
01:16:50:- Dajcie tu opaskę.|- Doktorze?
01:16:52:Tak, już idę.
01:17:13:Doktor idzie?
01:17:15:Nie, nie może.
01:17:17:Pani Scarlett, z panią Melly źle.
01:17:19:On nie przyjdzie. Ani nikt inny.
01:17:23:Musisz poradzić sobie bez lekarza.|Pomogę ci.
01:17:27:O Boże, panno Scarlett!
01:17:30:Co znowu?
01:17:31:Boże, musimy znaleźć doktora!
01:17:33:Nie wiem nic o rodzeniu dzieci!
01:17:37:- Jak to?|- Nie wiem...
01:17:39:Mówiłaś, że wiesz!
01:17:41:Nie wiem, po co kłamałam!
01:17:43:Matka nawet nie pozwalała|mi patrzeć na porody.
01:17:51:Panno Scarlett!
01:17:53:Dosyć!
01:17:56:Rozpal ogień|i zagotuj czajnik wody.
01:17:59:Przynieś szpulkę nici,|czyste ręczniki i nożyce.
01:18:03:I nie mów, że nie możesz znaleźć!|Przynieś je szybko!
01:18:19:Już idę, Melly.
01:18:21:Już idę!
01:18:26:Lepiej wyjedź,|nim przyjdą Jankesi.
01:18:28:Nie zostawię cię tu.
01:18:31:Ja i tak umrę.
01:18:32:Bez wygłupów. Trzymaj mnie.
01:18:34:- Trzymaj się mnie!|- Mów do mnie, Scarlett.
01:18:38:Proszę, mów do mnie.
01:18:40:Nie zgrywaj dzielnej! Krzycz!|Nikt nie słyszy.
01:18:44:Mama mawiała, że nóż pod|łóżkiem rozetnie ból na dwoje.
01:18:52:CZERWONY KOŃ
01:18:56:Kapitanie Butler!
01:18:58:Kapitanie Butler!
01:19:00:- Kto?|- Kapitan Butler.
01:19:02:Na górze.|U Belle Watling jest bal .
01:19:04:Rozumiem.
01:19:06:Dziękuję.
01:19:10:Kapitanie!
01:19:13:O co ten hałas?
01:19:15:Mam wiadomość dla kapitana,|pani Watling.
01:19:18:Panie Butler,|proszę tu do mnie zejść!
01:19:23:- Co jest, Prissy?|- Panna Scarlett po pana wysłała.
01:19:27:Panna Melly właśnie urodziła.
01:19:31:Zdrowego chłopaka.
01:19:33:Panna Scarlett i ja go odebrałyśmy.
01:19:37:Co, Scarlett... ?
01:19:38:To głównie moja robota.
01:19:41:Ale panna Scarlett|trochę mi pomogła.
01:19:44:I żaden lekarz|nie zrobiłby tego lepiej.
01:19:47:Tylko panna Melly czuje się|po wszystkim raczej słabo.
01:19:52:Wyobrażam sobie.
01:19:54:I Jankesi nadchodzą.|A panna Scarlett mówi...
01:20:00:Kapitanie Butler, to Jankesi!
01:20:02:Proszę zajechać po nas powozem!
01:20:05:Przykro mi,|ale wojsko go skonfiskowało.
01:20:09:Lepiej wejdź na górę.
01:20:11:Nie, kapitanie.
01:20:13:Matka spuściłaby mi manto,|gdybym weszła do pani Watling.
01:20:18:Gdzie mogę ukraść konia,|w imię dobrej sprawy?
01:20:31:- To ty, Rhett?|- Już jesteśmy!
01:20:34:Wiedziałam.
01:20:36:Ładna dziś pogoda.|Prissy mówi, że...
01:20:38:Nie żartuj teraz, bo zabiję!
01:20:42:- Boisz się?|- Jestem przerażona!
01:20:44:Też byś się bał, gdybyś miał rozum.
01:20:47:- Jankesi!|- Jeszcze nie.
01:20:49:To resztki naszej armii|detonują amunicję.
01:20:53:Chcę się stąd wynieść!
01:20:55:Jestem do usług. Dokąd?
01:20:57:- Do domu, do Tary.|- Wokół Tary były walki.
01:21:01:Masz zamiar paradować tam z chorą|kobietą, niemowlakiem i czarną?
01:21:06:Czy sama?
01:21:08:Z nimi! I nic mnie nie zatrzyma!
01:21:11:To może być groźne dla pani Wilkes.
01:21:14:Chcę do matki!
01:21:17:Chcę do domu, do Tary!
01:21:19:Tara pewnie spłonęła.|Lasy są pełne maruderów.
01:21:22:Co najmniej zabiorą konia.
01:21:24:Stary,|ale niełatwo było go ukraść.
01:21:27:Wyruszam do domu,|choćby na piechotę!
01:21:31:Zabiję cię,|jeśli zechcesz mnie powstrzymać!
01:21:41:Dobrze już, dobrze.|Pojedziesz do domu.
01:21:47:Kto dokonał tego, co ty dzisiaj,|ten da radę i Shermanowi.
01:21:52:Przestań płakać.
01:21:57:I wydmuchaj nos jak|grzeczna mała. Proszę.
01:22:13:- Co się tam dzieje?|- Pakuję!
01:22:15:Zostaw to|i pomóż tu z dzieckiem!
01:22:24:- Zabieramy cię do Tary.|- Tary?
01:22:26:To jedyne wyjście.
01:22:27:Jeśli zostaniemy, podpalą dom|razem z nami.
01:22:31:Już dobrze, Melly.
01:22:33:Moje dziecko.
01:22:35:Moje biedne dziecko.
01:22:42:- Złapie mnie pani za szyję?|- Dobrze.
01:22:48:To nic.
01:22:50:Ashley, Charles!
01:22:52:O co chodzi?
01:22:53:Portret Ashleya i szabla Charlesa.
01:22:56:Zabierz je.
01:23:13:Co to?
01:23:15:Nasi kawalerzy podpalili magazyny.
01:23:18:Jak ta amunicja wybuchnie,|polecimy.
01:23:21:- Musimy się śpieszyć.|- Nie tędy!
01:23:23:Musimy. Droga McDonougha|to jedyna, której nie odcięli.
01:23:37:Zaraz, zapomniałam zamknąć drzwi!
01:23:40:- Co cię tak bawi?|- Ty, z tym swoim kluczykiem.
01:24:00:Mogliby się pośpieszyć.
01:24:02:Ja bym się tak|do tego nie spieszył.
01:24:05:Oni są ostatnim gwarantem|ładu i porządku.
01:24:10:Padlinożercy nie tracą czasu.
01:24:16:Lepiej się stąd wynośmy.
01:24:18:Tam jest koń! Brać go!
01:24:22:Oddaj tego konia!
01:24:31:Odciąć mu drogę!
01:24:38:Dawaj go!
01:24:44:Dostanę go!
01:24:47:Dawaj konia!
01:25:04:Niewiele tu zostało.
01:25:06:Musimy się przedostać,|nim ogień sięgnie amunicji.
01:25:12:ŁADUNKl WYBUCHOWE
01:25:31:Chodź!
01:25:37:Rzuć mi swój szal.
01:25:42:Lepiej, żebyś nic nie widział.
01:26:44:Patrz uważnie.|To historyczna chwila.
01:26:48:Powiesz wnukom, że widziałaś,|jak Południe zniknęło przez noc.
01:27:09:Chcieli wygrać wojnę w miesiąc.|Biedni kurtuazyjni głupcy.
01:27:13:Mam ich dosyć.
01:27:14:Wpakowali nas w to|swoimi przechwałkami.
01:27:18:Ja też kiedyś myślałem tak|o "ich przechwałkach".
01:27:22:Cieszę się, że ty nie służysz.
01:27:25:Możesz być dumny,|że byłeś od nich mądrzejszy.
01:27:31:Nie napawa mnie to dumą.
01:27:52:Czemu stanąłeś?
01:27:53:To skręt do Tary.|Niech koń odsapnie.
01:27:57:Panna Melly dawno już zemdlała.
01:28:01:Tak jest lepiej.|Inaczej ból byłby nieznośny.
01:28:06:Scarlett, wciąż chcesz ważyć się|na to szaleństwo?
01:28:10:Przedostaniemy się, Rhett.
01:28:12:Nie my, tylko ty.|Ja was tu zostawiam.
01:28:16:Co?|Rhett, a dokąd ty pójdziesz?
01:28:19:- Wstąpię do armii.|- Żartujesz.
01:28:22:- Po co tak mnie straszysz?|- Mówię poważnie.
01:28:26:Dołączę do naszych śmiałków.
01:28:28:Ale oni uciekają.
01:28:30:Obrócą się i staną do ostatniej|walki. Będę tam z nimi.
01:28:35:- Trochę już późno, ale lepiej...|- Wciąż żartujesz!
01:28:39:Egoistyczna do końca?
01:28:41:Myślisz tylko o sobie,|nigdy o Sprawie.
01:28:45:Nie rób mi tego!
01:28:47:I po co teraz, kiedy jest już po|wszystkim, a ja cię potrzebuję?
01:28:52:Zawsze miałem słabość|do przegranych spraw.
01:28:56:A może...
01:28:58:może po prostu mi wstyd.
01:29:02:Kto wie?
01:29:04:Wstydź się,|że zostawiasz mnie bezradną!
01:29:06:Bezradną?
01:29:08:Niech Bóg chroni tych,|co cię pojmają.
01:29:12:A teraz zejdź z kozła.
01:29:14:Chcę się pożegnać.
01:29:16:Zejdź, mówię!
01:29:22:Rhett, proszę, zostań!
01:29:23:Nie możesz mnie tak zostawić.|Nie wybaczę ci!
01:29:26:Nie proszę o to.|Sam nigdy sobie nie wybaczę.
01:29:31:Jeśli dosięgnie mnie jakaś kula,|będę się gorzko śmiał.
01:29:36:Wiem jedno, Scarlett,|kocham cię.
01:29:39:Choć świat się rozpada,|a my razem z nim, kocham cię.
01:29:43:Jesteśmy podobni.|Czarne charaktery.
01:29:46:Samolubni i okrutni, ale za to mamy|odwagę nazywać rzeczy po imieniu.
01:29:52:Nie trzymaj mnie tak!
01:29:54:Spójrz na mnie.
01:29:57:Żadnej nie kochałem jak ciebie.
01:30:00:I na ciebie czekałem najdłużej.
01:30:03:Zostaw mnie!
01:30:06:Kocha cię żołnierz Konfederacji.|Chce, byś go objęła.
01:30:10:Chce zachować|wspomnienie pocałunku.
01:30:12:Zapomnij o miłości.
01:30:14:Wystarczy, że pójdę na śmierć|z pięknym wspomnieniem.
01:30:19:Scarlett, pocałuj mnie.
01:30:21:Ten jeden raz.
01:30:28:Ty tchórzliwy nikczemniku!
01:30:31:Oni mieli rację.|Nie jesteś dżentelmenem.
01:30:37:Dziś to się nie liczy.
01:30:41:Masz. Gdyby ktoś chciał|zabrać ci konia, zastrzel go.
01:30:45:Tylko nie traf tej szkapy.
01:30:48:Idź! Chcę, żebyś już poszedł.
01:30:50:Oby kula rozerwała cię|na milion...!
01:30:54:Nie musisz kończyć. Zrozumiałem.
01:30:57:Mam nadzieję, że kiedy ja złożę życie w|ofierze dla kraju, ciebie zamęczy sumienie.
01:31:02:Do widzenia, Scarlett.
01:31:29:Chodź. Idziemy do domu.
01:32:48:Moje biedne dziecko.
01:32:51:Nie martw się.|Na miejscu matka się nim zajmie.
01:32:55:Panno Scarlett,|jestem strasznie głodna.
01:32:59:- Musimy coś zjeść.|- Zamilcz!
01:33:02:Niedaleko Twelve Oaks.|Zajedziemy tam.
01:33:05:Dalej!
01:33:24:KAŻDE ZAKŁÓCENIE SPOKOJU|ZOSTANIE UKARANE.
01:34:11:Ashley.
01:34:14:Ashley, cieszę się,|że tego nie widzisz.
01:34:18:Jankesi! Wstrętni Jankesi!
01:34:38:Przywiąż krowę.
01:34:39:Nie potrzebujemy krowy.
01:34:42:Wkrótce będziemy w domu,|a ja boję się krów.
01:34:46:Przywiąż ją z tyłu wozu.
01:34:49:Dziecko potrzebuje mleka,|a nie wiadomo, co będzie w domu.
01:35:03:Melly, to tu!
01:35:04:To Tara. Szybko! Ruszaj się!
01:35:10:Jest martwy!
01:35:11:Nie widzę domu. Jest tam?
01:35:14:Czy go spalili?
01:35:20:Wszystko w porządku!|Nie spalili go.
01:35:24:Wciąż stoi!
01:35:28:Mamo! Mamo, wróciłam!
01:35:35:Mamo! Mamo!
01:35:41:Mamo, wpuść mnie.|To ja, Scarlett!
01:35:50:Tato!
01:35:53:Wróciłam.
01:35:56:Wróciłam do domu.
01:36:00:Katie?
01:36:02:Katie Scarlett!
01:36:05:Kochana!
01:36:17:Niania!
01:36:20:Nianiu, wróciłam.
01:36:22:Moja słodka...
01:36:25:Nianiu, jestem taka...
01:36:27:A gdzie mama?
01:36:31:Gdzie?
01:36:32:Panna Suellen i panna Carreen|też chorowały na tyfus.
01:36:37:Było z nimi źle, ale wyzdrowiały.
01:36:40:- Są tylko słabe jak kotki.|- A gdzie matka?
01:36:46:Pani Ellen. Poszła pielęgnować|tę Emmie Slattery...
01:36:51:i też to złapała.
01:36:57:I wczoraj w nocy...
01:36:58:Mamo?
01:37:02:Mamo?
01:38:12:Panno Scarlett.
01:38:13:Jeśli mogę jakoś pomóc...
01:38:17:- A co z Melly?|- Nie łam sobie ślicznej główki.
01:38:21:Położyłam ją do łóżka,|razem z dzieckiem.
01:38:24:Zaprowadź krowę do obory.
01:38:28:Nie ma już obory.
01:38:30:- Jankesi spalili ją w piecach.|- Kwaterowali w domu.
01:38:33:I wszędzie wokół.
01:38:35:Jankesi w Tarze?
01:38:36:Czego nie spalili, to ukradli.
01:38:39:Ubrania i dywany,|nawet różaniec pani Ellen.
01:38:46:Umieram z głodu.
01:38:48:Nie mamy nic do jedzenia.|Wszystko zabrali.
01:38:51:Wszystkie kurczaki?
01:38:53:Na samym początku.
01:38:55:Czego nie zjedli, to zabrali.
01:38:58:Nie chcę już nic o nich słyszeć!
01:39:17:Co to, tato?
01:39:18:- Whisky?|- Tak, córko.
01:39:25:Katie Scarlett, wystarczy.
01:39:28:Nie jesteś przyzwyczajona|do trunków.
01:39:31:Chcę się upić.
01:39:33:Chciałabym być pijana.
01:39:43:Co to za papiery?
01:39:45:Obligacje.
01:39:49:Całe nasze oszczędności,|wszystko, co nam zostało.
01:39:52:Obligacje.
01:39:54:Ale jakie obligacje, tato?
01:39:57:Konfederackie, a jakie mają być?
01:40:00:Oczywiście, konfederackie.
01:40:02:I co one są teraz warte?
01:40:04:Zabraniam ci tak mówić.
01:40:06:Tato, co zrobimy bez pieniędzy...
01:40:09:i bez jedzenia?
01:40:12:Musimy spytać twoją matkę.
01:40:15:Właśnie tak.|Musimy spytać panią O'Harę.
01:40:21:Spytać mamę?
01:40:23:Pani O'Hara będzie wiedzieć,|co robić.
01:40:27:A teraz już daj mi spokój.|Idź na przejażdżkę.
01:40:31:Mam pracę.
01:40:53:Nie martw się o nic, tato.
01:40:56:Katie Scarlett już wróciła.
01:41:00:I wszystkim się zajmie.
01:41:18:Czym my nakarmimy tych chorych|i to dziecko?
01:41:23:Nie wiem, nianiu.
01:41:25:Nie wiem.
01:41:27:Nie mamy nic poza rzodkiewkami.
01:41:30:Panno Scarlett, panna Suellen...
01:41:33:i panna Carreen|domagają się kąpieli.
01:41:37:- Gdzie reszta służby?|- Zostałam tylko ja i Pork.
01:41:40:Inni są na wojnie lub uciekli.
01:41:42:Nie zajmę się sama|dzieckiem i chorymi!
01:41:46:Ja ma tylko dwie ręce.
01:41:49:A kto wydoi krowę, panno Scarlett?|My to służba domowa.
01:43:17:Bóg mi świadkiem...
01:43:19:Bóg mi świadkiem,|że mnie nie pokonają.
01:43:23:Przeżyję wszystko,|a gdy się to skończy...
01:43:26:nigdy już nie będę głodna.|Ani ja, ani nikt z mego rodu.
01:43:31:Choćbym miała kłamać,|kraść lub zabijać...
01:43:35:Bóg mi świadkiem,|nigdy więcej głodu!
01:44:14:ANTRAKT


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przeminęło z wiatrem cz 2 (Gone with the Wind)
gone with the wind
HIM Gone With The Sin
Yazmin Taylor Groan with the Wind [Beautiful Trouble]
Dawn Stewardson Gone with the West (Har Sup Rom 615) (v1 0) (html)
Modeling Of The Wind Turbine With A Doubly Fed Induction Generator For Grid Integration Studies
Golden Dawn Meditation with the Archangel Gabriel
Some Problems with the Concept of Feedback
Making Robots With The Arduino part 1
2009 04 Tag Master Public Key Infrastructure with the Dogtag Certificate System
building web applications with the uml?2EDDA8
GWT Working with the Google Web Toolkit (2006 05 31)
SHSpec 247 6303C07 When Faced With the Unusual, Do the Usual
developing large scale systems with the rational unified processzA2AF65
Disenchanted Evenings A Girlfriend to Girlfriend Survival Guide for Coping with the Male Species
08 Flowers Never Bend with the Rainfall
2007 04 Go with the Flow
Lumiste Tarski s system of Geometry and Betweenness Geometry with the Group of Movements

więcej podobnych podstron