Kobieto puchu marny czyli jak kochał romantyk




"Kobieto puchu marny" - czyli jak kochał romantyk











Środa, 26 Kwietnia Imieniny obchodzą: Marzena, Maria, Klaudiusz
 



















  Sciaga.pl > Prace
> Romantyzm >
Home | Reklama | Info
| Mail






Gdzie Cz@T ???




Gdzie jestSciaga.pl
?
















"Kobieto puchu marny"
- czyli jak kochał romantyk










kategoria:   J.polski
zakres:   Romantyzm
dodano:   2000-02-05




Zwykle mówiąc o
kimś, że jest romantykiem, mamy na myśli to, że obdarowu-je nas
kwiatami, uwielbia słuchać nastrojowych ballad, jada kolacje przy
świecach i pisze dla nas wiersze. Mówiąc "miłość romantyczna", mamy
na myśli wielkie, prze-ogromne, idealne uczucie, przy czym połączone
ono jest z jakąś niezwykłą (romantyczną właśnie) historią,
przeciwnościami losu. Ta miłość często kończy się tragicznie, lub
choćby wiąże się z jakimś ogromnym cierpieniem, i to głównie nadaje
jej status "miłości romantycznej". W świadomości starszych,
którzy słuchali Marka Grechuty - czyli pokolenie mojej mamy
nieustannie puszczajacej jego kasety - obraz zakochanego romantyka
u-trwaliła piosenka do wiersza Mickiewicza "Niepewność". Otóż
trafiony strzałą Amora młodzian dziwi się, że nie płacze, gdy nie
widzi ukochanej, lecz jeśli długo się nie wi-dzą, "czegoś mi
braknie, kogoś widzieć żądam". Jej obraz ma zawsze przed oczami, a
gdy przypadkiem dłonie zakochanych się zetkną, "luba mnie jakaś
spokojność owio-nie". Zakochany mężczyzna w latach 20. XIX wieku
jest zdolny do poświęceń: "Dla twego zdrowia, życia bym nie
skąpił, Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił; Choć
śmiałej żadzy nie ma w sercu mojem, Byłbym dla ciebie zdrowiem i
pokojem." Poeta jednak wciąż zadaje sobie pytanie: "Czy to jest
przyjaźń, czy to jest ko-chanie". Jak na miłość naprawdę
romantyczną, uczucie, którym darzy ową damę, jest zbyt zwyczajne,
proste i nieskomplikowane. Stąd rozterka młodzieńca. Opisana
bowiem w literaturze prawdziwa romantyczna miłość, taka o jakiej
pisze Lord Byron w "Giaurze", Goethe w "Cierpieniach młodego
Wertera" i Mickie-wicz w czwartej części "Dziadów", jest inna:
idealna (zwykle nie ma nic wspólnego z cielesnością), wielka,
tragiczna. Odnoszę nawet wrażenie, że milość ta nie jest wcale
sprawą przyjemną, skoro wiąże się z nią tyle cierpienia. Ale
romantycy uważali miłość za najwyższą wartość życia, zaś kobieta
była w ich oczach czymś więcej jak tylko ludzką istotą o odmiennej
płci, którą trzeba stale adorować i obsypywać komplemen-tami. W
wierszu "Rozmowa" Mickiewicz nawet narzeka na swą umiłowaną, że chce
ona tych komplementów i słów za dużo: "Kocham, ach! kocham, po
sto razy wołam, A ty się smucisz i zaczynasz gniewać, Że ja
kochania mojego nie zdołam Dosyć wymówić, wyrazić, wyśpiewać;"
Pretensje do niewiasty, która nie odpowiada uczuciem najpełniej
jednak wyra-ża poeta w czwartej części "Dziadów", gdzie mówi, iż
kobieta ma postać anioła, a du-szę, gorszą niż... Należy się
domyślać: gorszą niż diabeł. Oślepiło ją złoto i "honorów świecąca
bańka wewnątrz pusta". To puch marny! Gustaw zrobiłby dla niej
wszystko, a ona? "Sercem oziębłym, obojętną twarzą, wyrzekłaś słowo
mej zguby". Gustaw przez tę nieodwzajemnioną miłość musi umrzeć z
rozpaczy - zrobi to z honorem, bła-ga, by ksiądz, gdyby go spytała,
powiedział, że Gustaw umierając nawet nie wspo-mniał ukochanej.
Nieszczęsny, zakochany w tak nieczułej i przewrotnej kobiecie,
wy-biera bowiem - jak to romantyk - śmierć. Podobnie niedobra
wydaje się też Lotta, której Goethe przeznaczył rolę kobie-ty
fatalnej. Lotta po prostu flirtuje sobie z młodym człowiekiem, a
wybiera innego, b z którym życie będzie wygodniejsze, pełne dostatku
a za to pozbawione kłopotów. Na takowe niewątpliwie by się naraziła,
gdyby wyszła za Wertera, dość niezrównowaźo-nego i mało
praktycznego. Lotta to piękna, inteligentna młoda dama, która w porę
wy-cofuje się z romantycznego związku. Z drugiej jednak strony można
powiedzieć, że podszepnął jej to szatan, skoro idealne uczucie
porzuca dla normalnego narzeczonego. Jeśli więc przyjmiemy za
romantykami, iż kobieta jest diabłem zdolnym tak zniewolić
mężczyznę, co ich pociąga w niej aż tak bardzo? Dlaczego ta
"nadludzka dziewica" ma taką moc? To jest właśnie tajemnica, której
romantyk chyba wcale nie usiłuje zgłębić, wystarczy mu to, źe
kobieta jest właśnie tajemnicza, Jest istotą niezro-zumiałą. Boską,
piękną a przede wszystkim niedostępna. Jest duszą, z którą rozmawia
druga dusza. Kochankom nie są potrzebne przy tym słowa: "...Na
co nam rozmowa? Czemu, chcąc z tobą uczucia podzielać, Nie
mogę duszy, prosto w duszę przelać?" (Rozmowa) Podobnie wybranka
Gustawa, która tak źle go potraktowała, nie była dla niego zwykłą
kobietą, ale drugą połową jego istoty: "Jednakowa nam gwiazda
świeciła w powiciu (...) Też same w myślach składnie i w
czuciach płomienie." Miłość jest wykroczeniem poza ziemską
strefę bytu. Jest czymś więcej jak tyl-ko ludzkim uczuciem, którym
mężczyzna darzy kobietę. Przedstawiona w czwartej części Dziadów
koncepcja miłości nawiązuje do i-dei Platona, który twierdził, że w
początkach istnienia świata ludzie byli istotami an-drogynicznymi, w
których pierwiastki męskie i żeńskie stanowiły jedność. Zeus,
oba-wiając się, by tak doskonały człowiek nie zagroził bogom,
podzielił każdą istotę na dwie połowy: mężczyznę i kobietę, którzy
szukają się po całym świecie, by znów się połączyć. Mickiewicz
schrystianizował mit Platona. W jego rozumieniu dusze dwojga ludzi
połączone zostały przez Boga w niebie, przed narodzinami człowieka.
Miłość rozumiana w ten sposób zyskuje wymiar sakralny i staje się
ponadczasową, niezależną od ludzkiej woli i silniejszą od śmierci.
W wierszu "Sen" Mickiewicz pisze o rozstaniu, które nie musi być
smutne ("Rzucając nawet, nie chciej mnie zasmucić"), jednak wiąże
się nierozerwalnie ze śmiercią. Gdy oboje zmartwychwstaną:
"Wspomnisz o swoim sennym przyjacielu, I zstąpisz z niebios,
aby go ocucić. Znowu mnie złożysz na twem łonie białem,
Znowu mię ramię kochane otoczy; Zbudzę się myśląc, że
chwilkę drzemałem, Całując lica, patrząc w twoje oczy"
Gustaw, Werter i Giaur także tę wizję musieli brać pod uwagę,
skoro tak o-choczo igrali ze śmiercią - swoją lub cudzą. Żaden z
nich, kochając ponad wszystko, nie zdecydował się przecież na
porwanie ukochanej i życie z nią w biedzie, poniewier-ce,
nieepewności. Choć porwanie wydawałoby się z naszego punktu
wiedzenia bar-dziej romantyczne, okazuje się, źe na to miano
zasługuje śmierć. Innym przykładem na potwierdzenie tezy o
miłości silniejszej od śmierci, jest Karusia z ballady
"Romantyczność". Prostota i obłęd tej dziewczyny umożliwiają jej
kontakty ze światem zmarłych. (To oczywiście łączy się z wiarą
romantyków w nad-zwyczajne możliwości pozazmysłowego poznawania
świata przez szaleńców, dzieci, prostych, nie uczonych ludzi i
poetów). Karusia, cierpiąca z miłości po stracie Jasień-ka, jest
wyobcowana z uczonego społeczeństwa, które jej nie rozumie. On wciąż
"ufa szkiełku i oku", a nie głosowi serca, którym kierują się
romantycy. "Żle mnie w złych ludzi tłumie. Płaczę, a oni nie
słyszą, Mówię, nikt nie rozumie, Widzę, oni nie widzą"
Romantyk - bohater dzieł romantycznych - kocha kobietę nie jako
osobę, lecz jako jej ideę. Duszę, która jest wieczna, boska i
święta, jest silniejsza od śmierci. Poeta romantyczny - ten, który
bohatera kreuje - w praktyce jednak kochał nieco inaczej. Jak
wiadomo Mickiewicz, będąc niezbyt szczęśliwym mężem Celiny
Szymanowskiej zdradzał ją i ulegał urokom różnych dam. Przyjął do
swego domu, jako opiekunkę żo-ny i dzieci, młodą i piękną śpiewaczkę
Xawerę, z którą miał nieukrywany romans. Mieczysław Jastrun w
zbeletryzowanej biografii Mickiewicza, w rozdziale "Księżniczka
izraelska" winą za opętanie miłosne poety obarcza Mistrza
Towiańskie-go, który jakoby nakazał Xawerze uwieść "brata Adama".
Sprawa jest niejasna i pełna mistyki, jak wszystko, co wiąże się z
Towiańskim. W każdym razie autor "Dziadów" na pewno nie był wiernym
mężem. A o kobietach generalnie miał nie najlepszą opinię. Jastrun
cytuje jego list do niejakiej Margaretty Fuller, Amerykanki, która
go zauroczy-ła. W tym liście poeta narzeka: "Jakie to by było
szczęście, gdyby wszystkie kobiety poznały wartość szczerości i
prawdy". Czyżby więc tak naprawdę uważał, że wszyst-kie kobiety są
albo zwodnicze i dwulicowe, jak choćby Telimena, albo głupie i
nie-winne, jak Zosia? A mężczyzna może, jak Tadeusz, kochać
ogromnie, choć duchowo Zosię, cieleśnie zaś zadowalać się zwiędłymi
wdziekami jej podstarzałej ciotki? George Byron w życiu również
nie był podobny do swego romantycznego bo-hatera - Giaura i choć
potrafił tak przekonująco pisać o miłosnych cierpieniach, znany był
z mało cnotliwego trybu życia. Czyżby więc poeci nie kochali
naprawdę roman-tycznie?







Autor: Helga

Ocena : 3.8 








oceń
prace:
1 2 3 4 5 6


Home | Reklama | Info
| Mail


Prace | Pomoc | Książki | Artykuły | News | Katalog | Forum
| Rozrywka






Wszelkie prawa zastrzeżone / All
rights reserved  Sciaga.pl
2000


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MICKIEWICZ Kobieto! puchu marny
zycie to gra czyli jak grac by wygrac?ycja dla kobiet gameko
Bichromie, czyli jak stworzyć idealną fotografię czarno bi…
MapyMysli czyli jak zyskac czas na notatkach
Sen Wielofazowy Czyli Jak Spać 2h Dziennie I Nie Umrzeć EKSPERYMENT

więcej podobnych podstron