Przeciwieństwa się stykają - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane
niedziela, 7, marca 2004 przez Krzysztof Pawlak
Jak powszechnie wiadomo, na polskiej scenie politycznej nie ma uczciwszej
partii niż Prawo i Sprawiedliwość. Została ona w ogóle utworzona w tym celu, by
przywrócić w naszym państwie uczciwość i prawość, więc już choćby z tego tytułu
jest poza wszelkim podejrzeniem. Co prawda inne partie też gorąco pragną
przywrócić w naszym państwie uczciwość i prawość, ale - po pierwsze - chyba nie
tak gorąco, jak Prawo i Sprawiedliwość, a po drugie - pragną jeszcze wielu
innych rzeczy, podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość - chyba tylko uczciwości i
prawości, a jeśli nawet nie wyłącznie, to w każdym razie przede wszystkim.
Ponieważ przywrócenie w naszym państwie uczciwości i prawości wydaje się bardzo
trudne, a czasami nawet wręcz niewykonalne, więc nic dziwnego, że Prawo i
Sprawiedliwość stara się pozyskiwać sojuszników w tej syzyfowej walce o
ameliorację naszego państwa. Jest to poza tym zgodne z tendencją do jednoczenia
ugrupowań prawicowych, w wyniku, której od kilkunastu lat bezskutecznie
oczekujemy na pojawienie się formacji, która byłaby i silna, i prawicowa
jednocześnie. Z pozoru może to wydać się trochę dziwne, ale po bliższym
zastanowieniu - nie. Najważniejszy jest bowiem cel w postaci przywrócenia
naszemu skorumpowanemu i w ogóle, pod każdym względem zepsutemu państwu,
uczciwości i prawości. W jaki sposób można to zrobić?
Jak się wydaje, są dwie możliwości. Pierwsza polega na tym, by maksymalnie
zredukować władcze uprawienia państwa, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych.
Jeśli np. państwo nie będzie koncesjonowało działalności gospodarczej, to nikt
nie będzie dawał łapówek za koncesje, nie tylko dlatego, że nie będzie
koncesji, ale i dlatego, że nie będzie urzędnika, któremu ewentualnie taką
łapówkę można by wręczyć. Druga możliwość polega na tym, by podnieść moralność
na taki poziom, by nikt nie wziął łapówki, nawet mimo licznych okazji. Chodzi
zwłaszcza o polityków i urzędników państwowych. Prawo i Sprawiedliwość skłania
się zdecydowanie ku tej drugiej możliwości i stąd, jak się wydaje rodzą się
trudności w procesie integrowania prawicy. Na przykład PiS chciałoby porozumieć
się politycznie z Platformą Obywatelską, ale nie może tego zrobić, dopóki w PO
jest pan Paweł Piskorski i pan Andrzej Olechowski. Gdyby ich tam nie było, to
co innego. Problem polega jednak na tym, że bez pana Piskorskiego i bez pana
Olechowskiego Platforma Obywatelska nie byłaby tym, czym jest, o ile w ogóle
jeszcze by przetrwała. Podobnie jest ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym. PiS
pragnęłoby porozumienia z SK-L, ale pod warunkiem, że pozbędzie się ono pana
Artura Balazsa. Tymczasem jeśli w ogóle ktoś może się tu kogoś pozbyć, to już
prędzej pan Balazs całego Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego - niż odwrotnie.
Widać, że radykalne postulaty moralne rozmijają się w tym przypadku z
politycznym realizmem i to jest prawdopodobnie przyczyna, dla której na silną
formacje prawicową wypadnie nam jeszcze dłuuugo poczekać. Podejrzliwcy, których
u nas niestety nie brakuje, powiadają nawet w związku z tym, że jest akurat
odwrotnie, że ten moralny radykalizm oparty jest właśnie na politycznej
kalkulacji. Że liderzy Prawa i Sprawiedliwości, wiedząc iż "człowiek poczęty
jest w grzechu, a zrodzon w nieprawości, zaś życie jego upływa od odoru pieluch
do smrodu całunu", ustawiają tak wysoko poprzeczkę wymagań moralnych, że maja
nadzieję wyeliminować w ten sposób ze sceny politycznej przywódców innych
partii. Sami bowiem, jak już wspomniałem, pozostają poza wszelkim podejrzeniem,
z uwagi na to, że pierwsi wpadli na pomysł przywrócenia w naszym państwie
uczciwości i prawości - i że pragną tego goręcej niż ktokolwiek inny.
Intensywność tego pragnienia bywa niekiedy tak wielka, że aż nasuwa podejrzenia
o chorobę zawodową. Na przykład pan poseł Ziobro, który wykonywał kiedyś zawód
prokuratora, zaproponował ostatnio, by funkcjonariuszom publicznym konfiskować
nadwyżki majątku, jeśli nie potrafią udowodnić, dlaczego jego wartość jest
wyższa od sumy wynagrodzeń. Pan poseł Ziobro, ma się rozumieć, wie, że jest to
przerzucanie konieczności udowadniania swojej niewinności, ale właśnie w takiej
skłonności upatrywałbym symptomów choroby zawodowej. Prokuratorowi świat może
przedstawiać się jako obszar zaludniony przez podejrzanych. 6 miliardów
podejrzanych! Czy jakakolwiek prokuratura będzie w stanie sprawdzić każdego z
nich? To oczywiście niemożliwe, ale w takim razie należy każdego człowieka
postawić w stan podejrzenia i niech sam się tłumaczy. Wprawdzie pan poseł na
razie mówi tylko o funkcjonariuszach publicznych, ale rozumiemy, że to tylko na
początek, bo niby dlaczego zwykli ludzie nie mieliby skorzystać z szansy na
moralne przeczyszczenie? Nikt wszak nie jest bez grzechu wobec Boga i bez winy
wobec cara. Mniej więcej tak samo rozumował Feliks Dzierżyński, który wprawdzie
był przedstawicielem radykalnej lewicy, ale z panem posłem Ziobrą łączą go te
same gorące pragnienia i upodobanie do konfiskat. Spostrzegawczy byli ci
Francuzi mówiąc, że les extremes se touchent.
Czy tylko te same gorące pragnienia i upodobanie do konfiskat? Prawo i
Sprawiedliwość. To dobrze, że jest takie rozróżnienie, bo w niektórych
przypadkach symbioza prawa i sprawiedliwości chyba nie jest w ogóle możliwa.
Weźmy dla przykładu nasze państwo. Mimo sławnej transformacji ustrojowej
fundamentem systemu prawnego naszego państwa nadal pozostają bolszewickie
dekrety nacjonalizacyjne, których boi się tknąć nawet Trybunał Konstytucyjny,
bo gangsterzy inaczej umówili się z agentami przy tzw. okrągłym stole. To mniej
więcej tak, jakby fundamentem systemu prawnego Republiki Federalnej Niemiec
były nadal, jak gdyby nigdy nic, np. ustawy norymberskie. Przekonał się o tym
po raz kolejny pan Olgierd Steckiewicz, który z lubelskiego Urzędu
Wojewódzkiego otrzymał pismo z powołaniem podstawy prawnej: art. 2 ust. 1 lit.
e dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 6 września 1944 r. Urząd
ponownie stwierdził, że dwór i 15 hektarowy park w Ciecierzynie, który pan
Steckiewicz bezskutecznie chce odzyskać, został mu skonfiskowany legalnie.
Naprawdę zaś chodzi o to, że park został już podzielony na działki budowlane i
nawet zabudowany m.in. rezydencjami dawnych sekretarzy PZPR, później sług
sprawiedliwości i teraz trzeba nadać temu spiżowe pozory legalności. To właśnie
czynią organa władzy i zatrudnieni w nich funkcjonariusze publiczni, wcale nie
za łapówki, Boże uchowaj, tylko z czystej, bezinteresownej miłości do prawa, no
i kolegów trochę też. Ale przecież i Feliksowi Dzierżyńskiemu też nie
przeszkadzało, że niektórzy towarzysze pozajmowali sobie dacze po wrogach
ludu.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz (0)
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
2 pr kontr krawedz przecinania sie dwoch plaszczyznMICHALKIEWICZ JAK SIĘ ROBI CUDAKraje arabskie chcą, aby Bush w Iraku przeciwstawił się Iranowi (analiza) 30 09 2009MICHALKIEWICZ POZNAJEMY SIĘ PO PSEUDONIMACHAkt oddania się Św Michałowi ArchaniołowiKiedyś przecież spotkamy się znów Wiślanieinstrukcja przeciwpozarowa zasady poslugiwania sie podrecznym sprzetem gasniczymMICHALKIEWICZ Szczepionka przeciw wściekliźnieMICHALKIEWICZ Za a nawet przeciwModlitwa do Św Michała Archarnioła przeciw szatanowijak sie zaprezentowacwięcej podobnych podstron