Wizje, objawienia, przepowiednie, channelingi, czyli Co czeka Ziemię


Wizje, objawienia, przepowiednie, channelingi, czyli: Co czeka Ziemię?

Przyszłość rysuje się niepokojąco, choć ciągle nie wydaje się przesądzona

Fakt, że niektórzy ludzie są w stanie przewidzieć przyszłość, znany jest od starożytności. Rosyjski lekarz W.N. Kasatkin przeanalizował blisko 10 tysięcy przypadków stwierdzając wyraźną zależność między wizją choroby w snach pacjenta a jego późniejszą hospitalizacją. Twierdzi on, że im poważniejsze jest schorzenie, tym wcześniej Coś nas przed nim ostrzega.
Temat snów i wizji proroczych był tematem wielu rozpraw parapsychologów. Istnieją setki potwierdzonych przykładów tego zjawiska: najbardziej znane są badania dr. J.C. Barkera.

Udokumentował on 24 przypadki ludzi, którzy mówili w okresie sięgającym nawet 5 tygodni przed katastrofą w Aberfen w 1966 o tym, iż otrzymali wiadomość od duchów, w czasie snu lub w formie przeczucia, iż określonego dnia

wielka hałda zsunie się na szkołę w Szkocji.

ImageNiemal wszyscy ludzie mają przeczucia czegoś, co zdarzy się za moment: można to więc uznać za zjawisko tak częste, że właściwie nie mieszczące się w kategorii "paranormalnych". Naprawdę trudno znaleźć jakąś wielką tragedię, która nie zostałaby ujrzana wcześniej przez kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Istnieje też technika prognostyczna, nazywana astrologią. Wieloletnie badania francuskich psychologów Michela i Francoise Gauquelin udowadniają, że nie jest ona czystym wymysłem; istnieją bowiem zależności między losem ludzi a położeniem planet w chwili ich urodzenia. Zresztą na temat nieprawdopodobnej zgodności jakiegoś zdarzenia z wcześniejszym horoskopem prawie każdy ma do opowiedzenia własną lub cudzą historię.
Najbardziej fascynującym
a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnym aspektem
zjawiska prekognicji są przepowiednie odnoszące się do ludzkich zbiorowisk, państw i narodów. Dają one sceptykom do ręki najwięcej argumentów, gdyż niezmiernie rzadko się sprawdzają.
Tymczasem od zarania dziejów ludziom towarzyszą najróżniejsze objawienia i proroctwa. Czy wszystkie je należy uznać za miraż, a jeśli tak, jak na przykład wytłumaczyć to, co wydarzyło się w Hruszewie na Ukrainie, a czego świadkami było kilkaset tysięcy ludzi?
26 kwietnia 1987 r., w pierwszą rocznicę katastrofy w Czarnobylu, 13-letnia dziewczyna z Hruszewa, Marina Kizyn, ujrzała dziwne światło unoszące się nad opuszczoną kaplicą Trzech Świętych. (Nazwa ta upamiętnia nieistniejące w rzeczywistości fizycznej świece, które widziano tam palące się w ubiegłym stuleciu). Wewnątrz światła stała kobieta w czerni z dzieckiem w ramionach. Oznajmiła, że z powodu swych cierpień Ukraińcy zostali wybrani przez Boga, by poprowadzić z powrotem do Niego Związek Sowiecki. Faktem, który sprawił, że manifestacje te zasadniczo różniły się od objawień fatimskich było to, że tłumy, jakie zebrały się w Hruszewie w następnych dniach, oglądały zarówno światło jak i Bohorodicę.
A oto treść przesłania Matki Boskiej z Hruszewa:
Nauczcie dzieci modlić się, nauczcie je żyć w prawdzie i sami w prawdzie żyjcie. Wybaczcie narodom, które was skrzywdziły. Nie zapominajcie o ofiarach katastrofy w Czarnobylu, która była znakiem dla całego świata. (...) Przybywam, by was pocieszyć i powiedzieć, że kres waszych cierpień jest bliski. Ukraina będzie niepodległym państwem. Przychodzą przepowiedziane czasy ostateczne. Spójrzcie na zagładę, która ogarnia świat
grzech, gnuśność, ludobójstwo.
Ukraińcy stać się muszą apostołami Chrystusa pośród narodów Rosji. Jeśli nie będzie powrotu do chrześcijaństwa w Rosji, wybuchnie trzecia wojna światowa.
Jest to kłopotliwa historia dla każdego, kto chciałby te ostrzeżenia traktować poważnie. Rzecz bowiem w tym, że o trzeciej wojnie światowej mówili wiele razy liczni wizjonerzy
i, co gorsza, podawali daty. Słynna Jean Dixon, która
jak donosi literatura przedmiotu
"ujrzała" 4 lata wcześniej zabójstwo Johna F. Kennedyłego, powiadamiając o tym Biały Dom, wieszczyła wybuch tej wojny na wczesne lata 80. Także inne przepowiednie mówiły o okresie przed rokiem 2000.
ImageWspomniani wizjonerzy w rzeczywistości prezentują bardzo różny stopień kontroli nad swoją niezwykłą zdolnością. W Polsce wielu pamięta księdza Czesława Klimuszkę, który potrafił przeniknąć w przyszłość także na podstawie zdjęć; jego najbardziej znana przepowiednia dotyczyła daty i przyczyny śmierci prymasa Augusta Hlonda na rok przed tym zdarzeniem. Podobno ujrzał on również niezwykłe przeznaczenie młodego biskupa Karola Wojtyły. Niedługo przed śmiercią zapewniał, że w najbliższych 50 latach najlepszy los czeka... Polskę. Dziennikarce Wandzie Konarzewskiej powiedział: Rosja sowiecka rozpadnie się
powstanie silne państwo ukraińskie. Czechosłowacja połączy się z Niemcami. Będzie jakaś wojna w Europie ale nie przejdzie przez nasze terytorium. (...) Polsce będą się kłaniać narody Europy. Polska w mojej wizji jaśnieje jak słońce. Będzie ona źródłem nowego prawa na świecie. Będą tu przyjeżdżać cudzoziemcy, aby żyć w Polsce i szczycić się tym. (...) Nasz papież będzie rządził Kościołem 12 i pół roku.
W 1980 r. zaś, tuż przed śmiercią, zapowiedział, że Solidarność tworzyć się będzie dwukrotnie...
W tym miejscu nasuwa się nieuchronnie komentarz, że Czechosłowacji od dawna nie ma, a pontyfikat Jana Pawła trwał dwa razy dłużej. Solidarność jednak zdelegalizowana w stanie wojennym
istotnie musiała, przynajmniej jeśli chodzi o jej oficjalny byt, powstać ponownie.
Jeszcze więcej wątpliwości budzą obwieszczenia stygmatyczki Teresy Neumann, której w 1948 r. rzekomy Chrystus (nie osobiście, tylko nie wiedzieć czemu za pośrednictwem proroka Eliasza) miał zapowiedzieć wyniesienie Polski, w następujących (krępująco "odpustowych") słowach: Zdejmie branka niewolnica kajdany swoje i stanie się jako królowa. (...) Już bliski koniec jej pokuty. () przyjaciołom swoim krzywdy nie będzie pamiętać, dobrem za zło zapłaci. Będzie mieć chwałę między narodami i skrzydła szeroko otwarte, rozszerzy granice swoje. (...) W języku polskim głoszone będą najmądrzejsze prawa i najsprawiedliwsze ustawy, zaś Warszawa stanie się stolicą Stanów Zjednoczonych Europy. /Przepowiednie współczesne
Małopolska Oficyna Wydawnicza 1991/
No cóż, ów bliski koniec musiałby oznaczać co najmniej 60 lat, a z perspektywy sytuacji politycznej

ostatnie zdanie trzeba uznać za czystą fantazję.

Według Matthiasa Młynarczyka z Apoig, który żył w połowie XVIII w., Nastąpi jedna wojna, a potem druga, a w końcu trzecia. Zacznie się na wschodzie, a zakończy na zachodzie. Przebieg ostatniej będzie błyskawiczny. Będzie to jakby olbrzymia czystka. Pełno trupów i moc wylanej krwi. Dojdzie do walki między Chinami a ich sąsiadami. Lecz, co jeszcze gorsze: zbliża się katastrofa. Zimno i trzęsienia ziemi.
Podobnie przepowiadał bawarski drwal Alois Irlmayer żyjący w I połowie XX w.; który zresztą mówił otwarcie, że jego wizje nie są wyraźne: Na wschodzie straszne walki. Masy wojsk czerwonych i żółtych. Katastrofa klimatyczna. Po niej będzie cieplej, a w Niemczech będą rosły owoce południowe.
Także szwedzki rybak Johansson, zmarły jeszcze przed wojną, mówił o ofensywie Chin, formułując jednak całą rzecz nieco inaczej: Widzę straszną wojnę daleko na wschodzie. Żółte twarze starają się dotrzeć poprzez Alaskę do Kanady i USA. Ich atak zostanie odparty przy pomocy broni rakietowej. Będzie to okres, kiedy ZSRR będzie walczył wspólnie z Ameryką. Przedtem wybuchnie jakaś straszna rewolucja. Mordy, pożogi, trupy. Widzę ich całe stosy.
W 1959 r. dwa periodyki katolickie, portugalski i kanadyjski, opublikowały świadectwo ojca Augustyna Fastesa dotyczące wizji siostry Łucji, która jako dziewczynka była główną adresatką objawień w Fatimie. Rozmowa z Łucją dos Santos miała mieć miejsce w 1954 r.:
Po przytoczeniu słów objawienia maryjnego, siostra Łucja powiedziała: Dla całego świata będzie zaskoczeniem błyskawiczne natarcie Chin na Rosję. Okrucieństwo Chińczyków będzie przerażające. (...) Jedynym narodem chronionym przez Miłosierdzie Boże pozostanie Polska. Czechosłowacja zostanie zniszczona już w czasie odwrotu wojsk rosyjskich zmierzających przez Ukrainę na Bałkany. Od południa uderzą Amerykanie z Iraku i wybuchnie powstanie na Kaukazie. Z Turcji uderzą Anglicy.
To, przyznajmy, zastanawiające. Skąd w 1954 r. ktoś mógł wiedzieć, że dojdzie do antagonizmu rosyjsko-chińskiego i że Amerykanie będą w Iraku? (Ciekawe, że również Dixon oświadczyła w połowie lat 60., iż USA i Rosja będą wspólnie walczyć przeciw Chinom).
W roku 1914 r. w okresie wielkich zwycięstw niemieckich na początku I wojny światowej Bawarczyk Andreas Rill został przydzielony do konwojowania jeńców francuskich. On i jego koledzy triumfowali, przepowiadając Francuzom rychłą klęskę. Wówczas jeden z tych ludzi
jego nazwisko pozostało nieznane
powiedział swoim strażnikom, że powinni raczej zapłakać nad własnym losem. Wojna zakończy się bowiem klęską Niemiec, a potem nastąpią dalsze nieszczęścia: rewolucja, straszna inflacja, która zrujnuje większość ludności, zaś w 1932 dojdzie do władzy człowiek z nizin społecznych, który w roku 1939 doprowadzi do nowej wojny. Tę Niemcy przegrają w 1945. Nie będzie ona jednak ostatnia, gdyż przed końcem wieku wybuchnie nowa, w której udział wezmą... Chiny.
Rill zapisał te słowa i opublikował je w 1921 r.
ImageDannion Brinkley (W świetle spokoju, 1995), który podczas swego pierwszego NDE (wyjście z ciała
przyp. red. NŚ), bo przeżył też drugie, ujrzał coś podobnego: Szkatułki ósma i dziewiąta zawierały wizje rosnącej agresji Chin wobec ZSRR. (...) Obserwowałem spory przygraniczne i ciężkie walki. Wreszcie Chiny zmasowały atak i wkroczyły na teren przeciwnika. Stoczono główną bitwę o szlak kolejowy, który po morderczej walce zdobyli Chińczycy. Potem weszli daleko w głąb Związku Sowieckiego, przedzielając kraj na pół i zajmując pola naftowe Syberii.
Cóż, jak wiadomo, ZSRR zakończył swoje istnienie, choć z drugiej strony można by powiedzieć, że dzisiejsza Rosja niewiele się od niego różni. Niemniej trudno przejść do porządku dziennego nad faktem, że wymieniana niemal przez wszystkich jasnowidzów wojna miała się, według nich, zdarzyć w XX w.
Zarazem jednak właśnie Brinkley mówi wyraźnie, że żadna przepowiednia nie musi się spełnić, bo

możemy wpływać na bieg zdarzeń.

Jedna ze Świetlistych Istot objawiła mi (), że wydarzenia, które widziałem były przyszłością taką jak wyglądała ona wówczas, 17 września 1975. Powiedziała mi także, że przyszłość niekoniecznie musi być przesądzona. Można zmienić bieg wydarzeń, ale najpierw ludzie muszą dowiedzieć się kim są
powiedziała. I dalej: Musimy sobie uświadomić, że przyszłość nie jest niezmienna. Wszystkie wydarzenia jakie widziałem w moich wizjach i wszystkie wydarzenia, jakie zachodzą w otaczającym świecie, mogą zostać zmienione przez grupowy wysiłek. Musimy tylko
powiedziały mi Istoty
spojrzeć na siebie jako na istoty duchowe, żyjące w duchowym świecie i mające duchowe cele.
Okazuje się, że okres, w jaki
podobno
wchodzimy, nie jest wykrystalizowany. Z perspektywy przyszłości (jednego z jej wariantów, mówiąc dokładnie) wygląda on niejasno. Im bliżej roku 2012
pisze Barbara Marciniak autorka Zwiastunów świtu
tym bardziej utrudniony okazuje się dostęp do Ziemi. Jak się wydaje, pewne częstotliwości ustawiły tu coś w rodzaju blokad drogowych. Im bliżej tej daty, tym trudniej czytelnikom tego rozdziału Księgi Ziemi zobaczyć dokładnie, co się dzieje. Wydaje się, że w Księdze istnieje próżnia, jak gdyby pewne jej fragmenty zostały zamazane, a być może ocenzurowane lub otoczone kordonem.
Z pewnością dla ogromnej większości ludzi bez porównania ważniejsze są objawienia wizjonerów religijnych. Z nich zaś podstawowe znaczenie mają bez wątpienia orędzia z Medjugorie.
Dwie dziewczyny widzące Matkę Boską, Mirjana i Ivanka, dostały od Błogosławionej Dziewicy kawałek czegoś, co wygląda jak papier, ale nie jest z tkaniny. Na tej materii zapisanych zostało dziesięć tajemnic, łącznie z datami sprecyzowanymi co do minuty. Każda z dziewcząt potrafi przeczytać jedynie swoje tajemnice. Materiału tego nie można zniszczyć nawet w ogniu.
Nie wiemy, co tam zapisano, gdyż wizjonerkom nie wolno tego przekazywać. Wiemy tylko, że tajemnice przepełniają smutkiem. Wiemy też, że jedna z wizji się nie spełni, bo ludzie zażegnali ją pokutą i modlitwą. Według Mirjany, zanim ludzkość otrzyma widzialny znak, będą trzy ostrzeżenia. Dopiero po nich nastąpi ów widzialny znak, który będzie potwierdzeniem i wezwaniem do nawrócenia. Niemniej kara jest nieunikniona, ponieważ nie możemy się spodziewać nawrócenia całego świata. Może natomiast ulec zmniejszeniu dzięki modlitwie i pokucie.
Odrębnym zjawiskiem są objawienia doznawane w warunkach nadzwyczajnych, najczęściej w więzieniach o najostrzejszym rygorze. W okresie stalinizmu niektórzy torturowani tracili wiarę, ale zdarzało się też, że zakatowani niemal na śmierć ateiści widzieli Matkę Boską!
Za czasów ZSRR dysydent Josip Terelja walczył o swobody religijne na Ukrainie, za co był prześladowany przez władze. W lutym 1970 roku, gdy trzymano go w więzieniu we Władymirze, został umieszczony w celi nr 21, do której wdmuchiwano zimne powietrze... Wilgoć na ścianach zamieniła się w lód.
Obudził się w nocy, 12 lutego, czując dziwne ciepło. W pomieszczeniu było jakieś światło, prawie tak srebrzyste jak aureola wokół księżyca w szczególnie jasną noc. Wtedy ujrzał postać kobiety.
W celi stała Maria, matka Pana. W lazurowym welonie, z ciemnymi niebieskim oczyma była "bardzo ładną, młodą kobietą", a jednocześnie, jak mówi Terelja, wydawała się "niczym brylant w migoczącym świetle". Jej majestatu nie sposób wyrazić słowami.
(...) Ukazała Josipowi wizję płomieni i czołgów; proroctwo wojny Rosji z jakimś innym krajem. Dopóki Rosja nie zwróci się w stronę Chrystusa, nie zapanuje pokój.
Dokładnie dwa lata później, 12 lutego, jeszcze słabszy fizycznie, znów został zamknięty w celi nr 21, ubrany tylko w cienką koszulę. Ściany pokryte były grubą warstwą lodu
władze obozu postanowiły go zabić. Nagle w celi zaczęło się robić coraz cieplej i pojawiło się silne światło. Dziewica wyglądała tak samo jak wcześniej... (...) Poza pocieszeniem przyniosła mu wizję przyszłości. Rosja stała w ogniu. Twarze ludzi w Moskwie wykrzywione były przerażeniem...
(...) Potem Maria zniknęła w oślepiającym błysku światła. Teraz było mu już tak gorąco, że musiał zdjąć z siebie koszulę. Do celi wpadli strażnicy
myśleli, że wybuchł tam pożar.
Terelję
na skutek interwencji z zagranicy
wypuszczono, ale potem znów aresztowano.
Pewnej nocy w 1983 roku spał oparty o ścianę swej celi i, gdy otworzył oczy, zobaczył, że jest na łące przy starym, słynącym cudami sanktuarium Zarwanystii. Otaczało go jasne światło i czuł zapach kwitnących jabłoni. Sfrunął wtedy biały orzeł i powiedział mu, by się nie lękał. Potem orzeł zamienił się w starca ubranego na biało, który także prosił go, by się nie bał, bo jest pod opieką Matki Boskiej. Ostrzegł Josipa, że nadchodzą ciężkie czasy dla chrześcijan (...)
nawet biskupi staną się neopoganami. Świat podzieli się na posłańców Boga i posłańców Antychrysta. Na koniec Bóg pokarze odstępców od wiary
bo tylko poprzez karę będzie On mógł przywrócić rozsądek ludzkości.
Spytany o swe imię starzec odrzekł: "Jestem Archanioł Michał". (...)
Cela pachniała tak silnie jabłkami, że strażnicy przewrócili ją do góry nogami w poszukiwaniu owoców. (zob. Desmond Seward Tańczące słońce, Palabra, Wydawnictwo Misjonarzy Klaretynów).
Kontrowersyjny włoski stygmatyk Giorgio Bongiovanni twierdzi, że

Kościół zataił niewygodną dla siebie część orędzia z Fatimy


jemu jakoby przekazanego w całości podczas pobytu w tej portugalskiej miejscowości. Ma ona mówić o podziale i rozpadzie na wiele części Kościoła Rzymskiego.
Jak wiadomo, Watykan
40 lat po terminie wyznaczonym przez siostrę Łucję
ogłosił w końcu, że Trzecia Tajemnica dotyczyła zamachu na polskiego papieża. Ktoś w Kurii Rzymskiej najwyraźniej zapomniał jednak o tym, że we wrześniu 1989 r. na życzenie Jana Pawła II watykański Sekretariat Stanu zwrócił się z apelem do zakonów o stałą modlitwę w intencji, aby została oddalona i unicestwiona groźba spełnienia się trzeciej tajemnicy fatimskiej. Jest więc oczywiste, że groźba ta mówiła o czymś innym, niż zamach z 1981 r.
Wspomniany Bongiovanni zapowiedział, że w 2012 r. ludzkość spotka jakiś gwałtowny metafizyczny przewrót.
Jest to szczególna data, bowiem powtarza się ona zarówno w proroctwach, jak w przekazach mediumicznych. Już w 1700 r. krążyły po Włoszech proroctwa przypisywane mnichowi z Padwy, według których chwała Kościoła ziści się za panowania przedostatniego papieża
wyliczonego wedle proroctwa biskupa Malachiasza z XI w.
czyli następcy Wojtyły: wtedy to bowiem zjednoczą się wszystkie Kościoły chrześcijańskie. Ale już w 2013 r. nastąpi pożar Rzymu i zburzenie świątyni.
ImageSławny psycholog Carl Gustav Jung na krótko przed śmiercią miał wizję zniszczenia naszego obecnego świata około roku... 2010. Natomiast współodkrywca kodu biblijnego Michael Drosnin podaje dwie daty: Zarówno rok 2010, jak i 2012 także łączą się z wyrazem "kometa". Natomiast "dni przerażenia" krzyżują się z rokiem 2012. Zaraz poniżej "komety" łączą się z nią "ciemności" i "ponuro". Zaś w ukrytym tekście powyżej 2012 zapisane jest "ziemia unicestwiona".
Tam jednak, gdzie zapisany jest rok 2012, pojawia się również zdanie świadczące o możliwości uniknięcia katastrofy i o zepchnięciu komety z kursu: Zostanie rozkruszona, wywiedziona, rozerwę ją na kawałki.
Przy okazji wypada wszakże przypomnieć i to, że tenże Drosnin zapowiadał jakąś kosmiczną katastrofę na rok 2006. Co
dodajmy
nie zmienia faktu, iż rok 2012 powtarza się niemal w każdym przypadku, gdy wymieniane są konkretne daty.
Na szczęście Dolores Cannon przekazała nam w 1994 r. bardziej pocieszający przekaz od bytów z innego wymiaru: Ludzkość znajduje się jakby w punkcie zwrotnym ewolucji. Ziemia staje u progu kwitnienia.(...) Wasz ogród wkrótce zacznie owocować.
Czy można to kojarzyć z obwieszczeniem Duchowego opiekuna Elizabeth Poll?:
Otworzyły się białe kanały Planety Aniołów i teraz schodzimy do was na Ziemię. Od was zależy czy nas przyjmiecie. (...) Tylko dobre i czyste serce może nas widzieć. (...) Na waszej Ziemi otwieramy kanały i płynie przez nie dobroć i miłość z innych planet. Wasza Ziemia jest teraz w fazie bardzo trudnych i radykalnych zmian. U wielu z was powiększą się orbity waszego mózgu i poszerzą się horyzonty. (...) Wasze umysły powołano do odróżniania dobra i zła. Pozostańcie wierni dobru. (...) Wszystkie wasze czyny staną się jawne. Coraz większa liczba ludzi będzie nas oglądać i coraz więcej z was będzie chciało nas widzieć i spotykać się z nami. (...) Spróbujcie się otworzyć i zawołać. Nawet z najdalszych zakątków uniwersum przybywamy na wasze żądanie".
W sławnych i przywoływanych już wcześniej Zwiastunach świtu Plejadanie, którzy przemawiają podobno przez Barbarę Marciniak, nazywają okres ćwierci najdłuższego ludzkiego życia
mikroskopijną nanosekundą: Nanosekunda okresu 25 lat, w którym żyjecie, ma swój cel. Jest nim przekształcenie was w istoty o najwyższych częstotliwościach. (...) Wasz świat ulegnie rozszczepieniu. (...) Sugerujemy, że stanie się to między 1999 a 2009 rokiem. (...) W okres największego chaosu wkroczycie pomiędzy rokiem 1994 a 1999. W tym czasie powstanie wielki ruch, wywołujący na planecie strach i zamęt. (...) Do roku 2012 wszystkie karty zostaną wyłożone na stół, wszystkie tajemnice ujawnione. Zaś owe tajemnice to wskazówki prowadzące do wielowymiarowego życia. Zostaną przez was wykorzystane w celu uzdrawiania siebie, innych i bogów. I konkluzja: W grudniu 2012 r. otworzą się linie czasu. Kosmiczne legendy mówią o czasie wielkiej przemiany na Ziemi.
Z perspektywy półtora miliona lat, które mają rzekomo być okresem życia tych wspomnianych Nadistot, pół roku oznacza omyłkę rzędu... 10 minut. Nawet najpoważniejszy argument przeciwników chrześcijaństwa, czyli fakt nieziszczenia się ewangelicznej zapowiedzi bliskiego dnia Sądu, traci tym samym na wadze (przypomnijmy tu fragment z jedynego zachowanego
a może napisanego
listu św. Piotra: U Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat /Piotr 2, 3/). Warto sobie bowiem uprzytomnić, że

dla takiej istoty 2000 naszych lat to niewiele więcej niż miesiąc.

ImageRaymond Fowler przez kilkanaście lat śledził zadziwiające przeżycia będące udziałem Betty Andreasson. W tym miejscu trzeba zauważyć, że choć dziś kobiety jasnowidzące nie są już prześladowane jako te, które zadają się z siłami nieczystymi, cena ich niezwykłych doświadczeń nierzadko okazuje się wysoka (w przypadku Betty Andreasson oznaczała ona rozwód z mężem, który nie potrafił dojść do ładu z tym, co działo się z jego żoną).
Poniższy opis zawiera fragment quasi-mistycznego doznania Betty (Sprawa Andreassonów
faza II). Betty zaczyna w czasie hipnozy mówić o złych aniołach, które chcą zawładnąć człowiekiem. Chcą go zgubić. Chcą go zniszczyć.
A po chwili
Znowu zaczyna mówić tym samym nieznanym językiem.

Czy możesz to przetłumaczyć?
B.
Zbliża się czas. Ziemia jest pijana. Zło, które opanowało ludzkość, będzie wypędzone.
14 grudnia 1983 r. 49-letni niegdysiejszy spiker radiowy, a obecnie hodowca bydła, Antonio Tascio, jadąc autem, zauważył UFO. Pełen ciekawości, wysiadł i został ogarnięty przez stały, jak to określa, snop światła. Przeniesiony na pokład spodka został zbadany, a następnie powitała go... piękna, drobna kobieta, która w toku spotkania przekazała mu posłanie dla mieszkańców Ziemi. Choć było ono dość długie, zapamiętał je w całości bez wysiłku. Oto jego najistotniejszy fragment:
ImageŻycie powstało z Tchnienia Wiecznego Ducha, który stworzył wszystkie rzeczy
Boga. Dlatego właśnie nie może ono być dłużej przedmiotem nieodpowiedzialnych eksperymentów, które w sposób nieunikniony muszą zakończyć się katastrofą genetyczną. (...) Ludzkość musi być przygotowana na okres niezwykłych zdarzeń, które przez krótki czas będą miały miejsce na Ziemi. Te wielkie wydarzenia będą poprzedzone dziwnymi manifestacjami i cudownymi znakami, które pojawią się na niebie. Mistrzowie Najwyższej Mądrości wrócą na Ziemię, aby ponownie przekazać swoje wspaniałe nauki i pomóc jej w ustanowieniu nowego ładu... Ziemski Raj, pełen światła i miłości, powstanie na nowo.
Natomiast Thomas Benedikt przytacza opowieść kobiety dokonującej eksterioryzacji, która podczas jednej ze swych podróży znalazła się na odległej orbicie okołoziemskiej. Odkryła tam gigantyczne statki, mogące zmieścić nawet milion ludzi. Istota pozaziemska, którą tam spotkała, wyjaśniła jej, że istnieje prawdopodobieństwo, iż w wyniku Wielkiej Przemiany trzeba będzie ewakuować część Ziemian.
Według objawień św. Faustyny, przez parę dni przed Sądem

na niebie będzie widniał znak krzyża

wysyłający uzdrowicielskie promienie. Taką samą wizję miała siostra Yvette z Niemiec, jednak z istotną modyfikacją: Ten Krzyż będzie wysyłał promienie, które dla niektórych okażą się karą, a innym przyniosą chlubę i uzdrowienie.
Rzecz jasna sceptyk uzna oba te proroctwa za prostą ekstrapolację przepowiedni ewangelicznej: A wtedy znak Syna Człowieczego ukaże się na niebie. /Mt. 24,30/ Warto jednak pamiętać, że na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza donoszono o różnych fenomenach, których nauka nie potrafi wyjaśnić.
I tak 15 maja 1981 r. gigantyczna kula o średnicy ok. 600 metrów zawisła w nocy nad moskiewskim lotniskiem Wnukowo. Po minucie z wnętrza obiektu wystrzeliło coś w rodzaju białej błyskawicy
zaś na obrzeżach kuli pojawiła się słoneczna korona, która w następnej chwili rozprysnęła się kaskadą jasnych "iskier". Kiedy ten "fajerwerk" zgasł, w środku kuli ukazał się czarny kwadrat przecięty świecącymi pasmami, które uformowały się w ogromny krzyż.
Gdy do kuli zbliżyły myśliwce, obiekt zaczął się oddalać. Wówczas można było stwierdzić, że krzyż jest sztucznym efektem wizualnym, gdyż dopiero po kilku minutach zaczął blednąć, by w końcu rozpłynąć się w powietrzu.
W 2003 roku, pod koniec kwietnia, mieszkająca na Azorach wykładowczyni na wyższej uczelni Nidia Fidalgo, przy okazji uprawiania swego hobby, jakim jest astronomia, zaobserwowała na niebie... biały, nieruchomy krzyż. Nazajutrz go nie było, ale pojawił się znowu 14 i 16 czerwca w tym samym miejscu. Potem zniknął i powrócił 2 lipca, a następnie 7-go. W czasie wszystkich obserwacji krzyż usytuowany był blisko zenitu.
Nikt z władz nie chciał komentować tego zjawiska. Być może dlatego, by nie powiększać dużego poruszenia, jakie wywołało wśród mieszkańców miasteczka San Miguel.
W Ewangelii wg. św. Jana (16, 12) Jezus wypowiada zdanie, którego teolodzy wciąż nie czują się na siłach komentować: Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale w tej chwili nie moglibyście tego znieść.
Wśród ludzi wykształconych powszechna stała się dziś postawa wyrażona już 70 lat temu przez sławnego filantropa, laureata pokojowej Nagrody Nobla, Alberta Schweitzera: Przez wieki chrześcijaństwo przekazywało przykazanie miłości i miłosierdzia
nie sprzeciwiając się jednak ani niewolnictwu, ani paleniu czarownic, ani torturom... Dopiero pod wpływem myśli Oświecenia doszło do podjęcia walki o moralność polityczną. (...) To, co od dziewiętnastu wieków występuje w świecie jako chrześcijaństwo, stanowi dopiero jego początek, pełen słabości i błędów, a nie pełne chrześcijaństwo z ducha Jezusowego.
Oznaczałoby to, że wypełnienie przesłania Ewangelii to dopiero przyszłość.

Nieznany Świat 1/2009

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sarmatyzm współczesny czyli co zostało z tamtych lat
Pyszna zabawa czyli co zrobić żeby dzieci lubiły jeść
Lekcje tolerancji , czyli co tam słychać w polskiej szkole
Warto wiedzieć budowa i funkcje zegarków, czyli co jest co
Flaszem między oczy – czyli co zrobić z odblaskami na czole tutorial
co czeka ue
Obiad z 27 dań, czyli co jadali papieże i święci
Fala ekumenii zalewa Polskę co roku czyli Kontrreformacja w 2014

więcej podobnych podstron