Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
IV.79)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga IV - Trzeci
rok życia publicznego
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
79. PRZYBYCIE DO ENGADDI
Napisane 20 lutego 1946. A, 8031-8035
Pielgrzymi nie
mogą powstrzymać okrzyków podziwu, pomimo
zmęczenia długą drogą. Pokonali ją być może w dwóch etapach, od
zmierzchu do
świtu, z pewnością łatwymi ścieżkami. Po przejściu
ostatniego odcinka drogi na zboczu błyszczącym diamentami pierwszych
promieni porannego
słońca, mają przed sobą pełną panoramę dwóch brzegów Morza Martwego.
Między zachodnim
brzegiem Morza Martwego a linią niewysokich gór znajduje się mała przestrzeń równiny.
Z powodu
niedużej wysokości góry te podobne są do ostatniej fali gór Judei,
która się
zbliżyła do opustoszałego brzegu. W ten sposób –
na styku nagiej pustyni i najbliższego [morzu]
łańcucha Judei - powstała [równina]
ze wspaniałą
roślinnością.
Brzeg wschodni natomiast – to góry, które
niemal stromo wpadają do basenu Morza
Martwego. Ma się wrażenie, że podczas
straszliwej katastrofy sejsmicznej teren został przełamany wyraźnym
cięciem.
Pozostawiło to przy morzu pionowe szczeliny, z których spływają
bardziej lub mniej
obfite strumienie. Ich wody, skazane na wyparowanie,
wpadają w ciemne przeklęte wody Morza Martwego. W dali, za morzem i za pierwszą oprawą gór, jaśnieją w porannym słońcu inne i jeszcze inne
góry. Na
północy [widać] zielonolazurowe ujście Jordanu, na południu – góry
tworzące
oprawę morza.
Widok jest w swym
ogromie podniosły, smutny i napominający.
Wtapiają się weń pełne wdzięku sylwetki gór i mroczny obraz Morza
Martwego. Swoim
wyglądem zdaje się ono przypominać, co może [zdziałać] grzech i co może
gniew Pana.
Wygląda ono jak straszliwe ogromne zwierciadło wody, bez jakiegokolwiek
żagla, bez
łodzi, która by po nim płynęła, bez wzlatującego ptaka, bez zwierzęcia, przychodzącego się napić u
jego brzegów!
Cuda słońca
kontrastują z karzącym wyglądem morza.
Kryształki soli przyjmują – na
górach i wydmach, aż po piaski pustyni -
wygląd kosztownych jaspisów rozsianych
na piasku, na kamieniach, na
sztywnych łodygach
pustynnych roślin. Ten diamentowy pył, okrywający
wszystko, sprawia, że wszystko jest
piękne.
Jeszcze cudowniejszy wygląd ma urodzajna
równina.
Góruje nad morzem o sto do stu
pięćdziesięciu metrów.
Płyną po niej lazurowe wody. Leży na niej piękne miasto,
otoczone bujnymi
uprawami, ze wspaniałymi palmami,
winnicami i
drzewami wszelkich rodzajów. Gdy spojrzenie
przechodzi od
mrocznego wyglądu morza do tego widoku słodkiego,
tak pełnego wdzięku i kwiatów, wydaje się, że gorączkowy koszmar
odchodzi,
ustępując miejsca słodkiej wizji pokoju. Wschodni brzeg wygląda bowiem
jak udręczony.
Ujawnia smętny spokój jedynie w paśmie roślinności niskiej i zielonej,
zbliżającej się do morza od strony
południowo-wschodniej.
Pustynia Judzka to prawdziwe pustkowie,
góry zaś Judei
wyglądają poważnie. [Jezus mówi:]
«To Engaddi, opiewane przez poetów naszej
Ojczyzny. Podziwiajcie pośród tego
pustkowia piękno regionu odżywianego
pełnymi wdzięku wodami! Zstąpmy w jego ogrody, gdyż wszystko tu jest
ogrodem: łąka,
las, winnica. To starożytne Asason -
Tamar. Jego imię przywołuje wspomnienie
pięknych palm, pod którymi
jeszcze piękniej było budować chaty i uprawiać ziemię, kochać,
wychowywać dzieci,
[zajmować się] stadami w
harmonijnym szmerze
listowia palm. To pełna wdzięku oaza,
która pozostała po
Edenie ukaranym przez Boga. Otaczają ją - jak perłę w kosztownej
oprawie – ścieżki, uczęszczane jedynie
przez kozy i koziołki, jak jest
powiedziane w Księdze Królewskiej. Przy tych ścieżkach gościnne
jaskinie otwierają
się dla prześladowanych, zmęczonych, opuszczonych. Przypomnijcie
sobie Dawida,
naszego króla, wspomnijcie na jego dobroć
dla wrogiego mu
Saula. To jest Asason - Tamar, to Engaddi, źródło,
błogosławieństwo, piękno. Stąd wyszli nieprzyjaciele
przeciw królowi Jozafatowi i przeciwko przerażonym synom jego
ludu. Pocieszył ich Jachaziel, syn
Zachariasza, przez którego przemawiał Duch
Boży. I odnieśli wielkie zwycięstwo,
gdyż uwierzyli Panu, i
zasłużyli na Jego łaskę dzięki pokucie oraz modlitwom, którym się
oddali przed
bitwą. To [Engaddi] opiewał Salomon
jako wzór dla
piękna Pięknej pośród pięknych. To ją nazwał Ezechiel jedną z tych,
którą
syciły wody Pana... Chodźmy! Zanieśmy perle Izraela Wodę Żywą,
zstępującą z Nieba.»
I [Jezus] niemal
biegiem idzie w
dół stromą ścieżką. Składa się ona z samych zakrętów i zygzaków,
[wyrytych] w różowawej skale wapiennej.
W punktach, w których zbliża się ona
bardziej do morza, podchodzi aż do
samego zbocza ograniczającej ją góry. To ścieżka przyprawiająca o
zawrót głowy
nawet najbardziej wprawnych ludzi gór. Apostołom
trudno jest nadążyć za Jezusem. Najstarsi
są w
wielkiej odległości od Nauczyciela, gdy zatrzymuje się On przy
pierwszych palmach i
przy pierwszych winnicach żyznej równiny.
Śpiewają tu
krystaliczne wody i ptaki najróżniejszych
gatunków. Białe owieczki pasą się pod szumiącym dachem palm,
mimoz, roślin balsamicznych, drzew
pistacjowych i innych, wydzielających zapachy
delikatne lub przenikliwe. Mieszają się
one z [wonią] róż, kwiatów lawendy,
cynamonu, mirry, kadzidła, szafranu, jaśminu, lilii, konwalii oraz kwiatu
aloesu – który tu
jest ogromny – goździków
i żywic benzoesowych oraz innych wylewających łzy przez nacięcia
wykonane w pniach. To
naprawdę „ogród zamknięty, źródło
zapieczętowane”, a wszędzie –
owoce, kwiaty, zapachy i piękno! Nie ma w
Palestynie miejsca
o tak wielkim pięknie, o takiej jego formie. Patrząc
na to piękno można zrozumieć wiele stronic poetów Wschodu, na których opisują wspaniałość oaz,
jakby rajów
rozsianych po ziemi.
Apostołowie –
cali zalani potem, lecz pełni podziwu –
dochodzą
do Nauczyciela. Schodzą razem dobrze utrzymaną drogą na brzeg. Dochodzą
do niego po
przejściu przez kolejne tarasy całe w uprawach, z
których spływają - pełnymi wdzięku kaskadami – dobroczynne wody. Nawadniają one różnorodne uprawy, aż po
równinę kończącą
się na nabrzeżu.
W połowie zbocza
wszyscy wchodzą do białego miasta. Szumią w
nim palmy, otoczone krzewami róż i tysiącami ogrodowych kwiatów. W imię
Boże
szukają mieszkania w pierwszych [napotkanych]
domach. Domy, życzliwe jak natura,
otwierają się bez wahania, a ich
mieszkańcy dopytują się, kim jest „ten Prorok, przypominający króla Salomona, odziany w len i
promieniejący pięknem”...
Jezus wchodzi z Janem i Piotrem do domku, w
którym mieszka wdowa
z synem. Inni, po błogosławieństwie
Nauczyciela,
rozpraszają się tu i tam, z zamiarem
zgromadzenia się [ponownie] o
zmierzchu na największym placu.
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
04 (131)2006 04 Karty produktów04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 104 How The Heart Approaches What It Yearnsstr 04 07 maruszewski[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiOr07 04 ojqz7ezhsgylnmtmxg4rpafsz7zr6cfrij52jhi04 kruchosc odpuszczania rodz2Rozdział 04 System obsługi przerwań sprzętowychKNR 5 04egzamin96 06 04więcej podobnych podstron