Czerwona Targowica
Aktualizacja: 2011-08-14 10:25 pm
Gdyby Sowieci zwyciężyli w 1920 roku, kazano by nam czcić Manifest 30 lipca.
Członkowie przyszłego rządu Polskiej Republiki Rad podobni byli do bohaterów Biesów , powieści
Dostojewskiego. Konstelacja dziwnych typów z których w każdym drzemało coś złego.
Julian Marchlewski, przewodniczacy Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnej Polski wyglądał jak hrabia,
z sumiastym wąsem, elegancko przystrzyżoną brodą, noszący zawsze dobrze skrojony garnitur. Jeśli
mówił o potrzebie likwidacji niektórych klas społecznych, to zawsze z wielką elegancją. Feliks Kon,
słynny obrońca w procesach 1905 roku ze swoją ogromną brodą i mikrą posturą przypominał rabina
nawróconego na komunizm. Najbardziej przyciągała wzrok postać Feliksa Dzierżyńskiego, twórcy
Czeka, seryjnego mordercy, który asystował czasami swoim siepaczom przy wymyślnych torturach na
wrogach ludu . Budził strach zaciśniętymi ustami i oczami w których od lat mieszkał obłęd. To on był
faktycznym przywódcą TKRP, zaufanym samego towarzysza Lenina. Ów marionetkowy rząd, zwany
skrótowo Polrewkomem wraz z kilkoma innymi współpracownikami posuwał się powoli za Armią
Czerwoną. Po raz pierwszy zebrał się 24 lipca w Smoleńsku, a z datą 30 lipca ogłoszono jego manifest
w którym pozbawiano władzy dotychczasowy rząd szlachecko-burżuazyjny , fabryki przekazywano
robotnikom, a majątki dworskie komietom włościańskim. Tezy manifestu powstały oczywiście w
Moskwie, spisano zaś je w Grodnie, bądz jak chcą niektórzy
historycy w Wilnie. Do Białegostoku przyszli panowie
Czerwonej Polski dotarli dopiero 2 lipca. Tego dnia przed
Pałacem Branickich przemianowanym teraz na Pałac
Pracy zorganizowano wielki wiec na którym przemawiali
Marchlewski, gen. Michaił Tuchaczewski i reprezentant
KC partii bolszewickiej, Iwan Skworcow-Stiepanow.
Skandowano: Niech żyje Polska Republika Rad , a jeden
z mówców oświadczył, że Białystok będzie pierwszą
twierdzą Przemysłowej Polski . Prof. Janusz Szczepański
w książce Społeczeństwo Polski w walce z najazdem
bolszewickim 1920 roku opisał m.in. jakie marketingowe
sztuczki stosowała nowa władza w mniejszych ośrodkach:
najpierw wysyłano na plac orkiestrę albo grajków, którzy
mieli przyciągnąć tłum. Potem wygłaszano przemówienie
w polskim, rosyjskim i jidysz, a następnie delegacja
rewkomu otrzymywała kwiaty od dzieci i dziewcząt.
Często organizowano także koncerty muzyczne,
Członkowie Tymczasowego Komitetu
zmuszano ludzi nawet do oglądania sztuk teatralnych, w
Rewolucyjnego Polski Feliks Dzierżyński,
których Lenin był porównywany do Marata, choć widzowie
Feliks Kon, Julian Marchlewski
mogli nie kojarzyć tej postaci z Wielkiej Rewolucji
Francuskiej.
Ale z rządzeniam Polrewkom od razu miał problemy. Okazało się, że komisarze z Armii Czerwonej,
którzy wcześniej tu robili swoje porządki za urzędowy język w Białymstoku uznali rosyjski i jidysz, a
Polacy zostali tu określeni jako mniejszość narodowa! Polski język jako urzędowy wprowadzono
ponownie, a Marchlewski wspólnie z Konem usunęli z wydziału oświaty żydowskich nacjonalistów , jak
ich określili. Polrewkom lokalną władzę oddał w ręce tworzących się komitetów rewolucyjnych (czyli
1
rewkomów). Szkopuł w tym, że po przejściu sowieckiej armii one już powstały w ponad szęśćdziesięciu
miasteczkach i zdążyły już sobie zrazić miejscową ludność. Sowieci nie byli wybredni: niejednokrotnie
do rewkomów wchodzili znani w okolicy bandyci i złodzieje (jak np. w Ostrołęce) oraz najbardziej
oportunistyczny element. Podobnego autoramentu indywidua tworzyły trybunały rewolucyjne, które
miały przeciwdziałać politycznym i gospodarczym przestępstwo i aktom bandytyzmu i Milicję
Robotniczo-Włościańską.
W Płocku krasnoarmiejcy zasłynęli wymordowaniem kilkudziesięciu chorych i rannych oraz gwałtami na
polskich i żydowskich dziewczętach. Bolszewicy uważali to za zaszczyt względem miejscowej
ludności, powtarzając, że wytwarzają nową wyzwoloną rasę pisał Tygodnik Płocki . Ale jak na swoje
standardy Armia Czerwona, gdy szła do przodu, była poprawna. Działacze Polrewkomu zdawali sobie
sprawę do czego zdolni są krasnoarmiejcy, dlatego naciskali, aby nie rabować i nie gnębić miejscowej
ludności, bo wtedy cała robota propagandowa poszłaby na nic. Jan Jerzy Milewski, historyk z IPN w
Białymstoku podaje, że w jednym przypadku w tym mieście rozstrzelano sowieckich żołdaków za
ściąganie pierścionków kobietom w sklepie. Ich zwłoki leżały na ulicy przez cały cały dzień, by
odstraszyć innych. W drodze na Warszawę czerwonoarmiści za zarekwirowaną żywność czasem nawet
płacili pokwitowaniami na których w kilku językach, łącznie z hebrajskim widniał napis: Proletariusze
wszystkich krajów, łączcie się! Prof. Szczepański podaje, że dowództwo sowieckie planowało odbicie
sobie dopiero w Warszawie wcześniejszą powściągliwość. Żołnierze
mieli mieć prawo do dwudniowego rabunku stołecznych sklepów i
używania na warszawiankach.
Polrewkom wydał dekret o wolności sumienia, w którym ostrzegano
duchownych, że żaden przymus i gwałt w sprawie wiary nie będzie
tolerowany. Aresztowano kilkudziesięciu księży, z których kilkunastu
potem zostanie zabitych. Masowo duchowieństwa jednak nie
mordowano, bo okupanci wiedzieli o przywiązaniu Polaków do księży.
Zdarzały się ucieczki duchownych, ale większość pozostała w swoich
parafiach. Przykład dał biskup Romuald Jabłrzykowski, który zarzucił
podróż do Częstochowy, aby wzmocnić ducha obrońców Aomży. Został
uwięziony przez bolszewików, uwolnili go dopiero po ponad dwóch
tygodniach polscy żołnierze. Takie postawy powodowały, że katolicy
Bp Romuald Jabłrzykowski
zaczęli żyć w jakimś religijnym uniesieniu: mnóstwo ludzi chodziło do
kościoła każdego dnia i modliło się o oswobodzenie kraju. Ludzie zbierali się, by śpiewać religijne
pieśni.
W pierwszych dniach, aby pozyskać klasę robotniczą Polrewkom wydał dekret o ośmiogodzinnym dniu
pracy, co tylko świadczyło o oderwaniu od życia towarzyszy przysłanych z Moskwy. Nie wiedzieli, że już
od roku taki czas pracy w kraju obowiązywał. Marchlewski narzekał pózniej w swoich wspomnieniach na
brak politycznego wrzenia mas pracujących . Jaki żal musieli czuć członkowie Polrewkomu, kiedy w
pierwszych dniach sierpnia pojawiła się w progach Pałacu Pracy delegacja robotników żądająca
uwolnienia uwięzionego fabrykanta Literrera. A w Chełmicy w powiecie lipnowskim pracownicy cukrowni
przez dwa dni ukrywali przed bolszewikami swojego dyrektora i jego córkę w kotle i ułatwili im ucieczkę
w przebraniu. Większość organizacji Polskiej Partii Socjalistycznej, głównej siły robotniczej przyjęła
wrogą postawę wobec nowego reżimu (członków partii komunistycznej w Białymstoku było zaledwie
osiemdziesięciu).
2
Dość przyjaznie na władzę sowiecką zareagowali
parobkowie z folwarków i małorolni, bo wierzyli, że
bolszewicy polepszą im życie. Zdarzało się, że
krasnoarmiejcy zabierali krowy bogatym chłopom i
dawali je biedakom. Agitatorzy do parobków i
najbiedniejszych chłopów zwracali się z
szacunkiem i mówili do nich: towarzyszu .
Niejednokrotnie ku ich zakłopotaniu mianowali ich
sołtysami i wójtami. Lenin nakazał TKRP
rozdawanie pańskiej ziemi, ale w tej materii
Marchlewski okazał się być bardziej czerwony od
samego wodza rewolucji. Nad majątkami
Wojska bolszewickie
dworskimi ustanowiono jedynie zarząd
włościański i po zwycięstwie miały one zostać przekształcone w kołchozy. Lenin naciskał na
Dzierżyńskiego, ale ten nic nie mógł zrobić, bo inni towarzysze z Polrewkomu poparli Marchlewskiego,
aby nie kopiować rosyjskich doświadczeń , jak powiedzieli. Władimir Ijlicz był wściekły i 14 sierpnia
wysłał starego bolszewika Karola Radka do Białegostoku: Błagam cię, idz prosto do Dzierżyńskiego i
domagaj się, żeby posiadacze i kułacy byli bezwzględnie likwidowani, ale trochę szybciej i energiczniej,
a także żeby dać chłopom skuteczną pomoc przy przejmowaniu pańskich gruntów i lasów napisał w
telegramie. Majątków nie rozparcelowano jednak z braku czasu, a większość chłopów nienawidziła
bolszewików mimo ich umizgów. Co prawda członkowie lewicowego PSL Wyzwolenie wchodzili
czasem taktycznie do rewkomów, ale nawet kierownictwo tej partii wzywało do oporu wobec
najezdzców. Nie kacap z głębokiej Rosji i nie bolszewik uczyć nas będzie. Polski my naród, polski lud
według własnej myśli i zdania zaprowadzim swoje ludowe rządy w Polsce głosiła jedna z odezw
Wyzwolenia . Mnóstwo jest świadectw ukrywania żywności przed bolszewikami, uciekinierów z
sowieckiej niewoli i organizowania kryjówek dla dziedziców, a także bojkotu mityngów organizowanych
przez nową władzę. Brawurową demonstrację wierności ojczyznie zademonstrowali chłopscy delegaci z
Nalibok w powiecie oszmiańskim. Odmówili podpisania deklaracji o przyłączeniu swojej gminy do
sowieckiej Białorusi po czym uciekli uzbrojonym bolszewikom przez okno.
Niejednokrotnie entuzjastycznie wojska i
władza sowiecka była przyjmowana przez
prawosławnych. Tu jest Rosja i ruskie
powinny rządzić powiedział jeden z
witających bolszewików w powiecie sokólskim.
Do rewkomów w pomorskich gminach chętnie
wchodzili Niemcy. Na spotkaniach z
czerwonoarmistami śpiewano wspólnie
Międzynarodówkę i Deutschland Ueber alles
( Niemcy ponad wszystko ). Do nowej władzy
entuzjastycznie ustosunkowała się przede
wszystkim żydowska biedota. Duża część
Cud nad Wisłą 1920 r.
młodych służyła nawet w tworzonych przez
bolszewików oddziałach milicji. Działo się tak dlatego, iż Żydzi chcieli jako mniejszość narodowa
mieszkać w jednym kraju, po drugie byli bardzo podatni na internacjonalistyczne i
antydyskryminacyjne hasła. Prof. Janusz Szczepański twierdzi, że za Sowietami opowiedziała się
nawet część spekulantów, którzy dali wiarę pogłoskom, że w nowej Rosji Żydzi tak naprawdę rzadzą i
robią krociowe interesy. Ale sami także byli ofiarami najazdu: zakazano działania żydowskiej gminy
wyznaniowej, na bogatych kupców nakładano kontrybucje, zdarzały się zabójstwa rabinów (o których
pisał także Izaak Babel w swojej Armii Konnej ). Zdarzało się, że Żydzi razem chwytali za broń w
3
obronie Polski; 300-osobowy oddział partyzancki walczący o wyzwolenie Wysokiego Mazowieckiego w
większości tworzyli żydowscy chłopcy i mężczyzni. W conajmniej kilku przypadkach udało się uratować
księży katolickich przed aresztowaniem, dzięki ostrzeżeniom miejscowych starozakonnych.
Do milicji udawało się jeszcze trochę przygarnąć młodych, ale próby stworzenia przez Dzierżyńskiego
Polskiej Armii Czerwonej skończyły się fiaskiem. Zebrano jedynie 176 ochotników, z czego po odwrocie
pozostało u boku sowieckich żołnierzy jedynie trzydziestu pięciu. Żelazny Feliks , w końcu zorientował
się jak bardzo nienawidzą go rodacy, zaczął się bać i prosił Kreml o przysłanie mu do ochrony batalionu
Czeka z Rosji.
W czasie Bitwy Warszawskiej bolszewicy rozgłaszali, że Warszawa
już padła. Dzierżyński, Marchlewski i Kon złożyli wizytę księdzu
kanonikowi Wiktorowi Mieczkowskiemu 15 sierpnia w jego plebanii
Wyszkowie. Nie przepędzili proboszcza, uprzejmie poprosili go by
został i dyskutowali z nim długie godziny, po czym przenocowali.
Następnego dnia szykowali się do triumfalnego wkroczenia do
stolicy, gdy otrzymali telegram o odparciu sowieckiego ataku. Ks.
Mieczkowski opisał potem scenę wyjazdu biesów rewolucji z
Wyszkowa: Widziałem, że miny ich były poważne i ze mną
nadzwyczaj swobodnie dyskutowali, nie zdradzając się, że jadą do
Warszawy. Przykro mi było, że ludzie tak inteligentni powiększają
liczbę zdrajców Ojczyzny, być może jako fanatycy obłędu
bolszewickiego. Odetchnąłem, gdy ich auto pomknęło w stronę
Białegostoku (& ) Na wieść o rozbiciu hord bolszewickich pod
Warszawą, Mazowsze i Podlasie pogrążyło się w chaosie. Sieć
Plakat Bij Bolszewika, Bij!
rewkomów uległa rozpadowi, spontanicznie zaczęły powstawać
oddziały partyzanckie, które napadały i nękały Armię Czerwoną. Wyzwoliciele zaczęli rabować i
zabijać ludność cywilną. 20 sierpnia w Białymstoku czekiści Dzierżyńskiego rozstrzelali szesnastu
mieszkańców. Mord miał znaczenie symboliczne, bo zabici stanowili jakby przekrój elity Białegostoku:
znalazło się w tej grupie trzech ziemian, trzech funkcjonariuszy policji, trzech oficerów, jeden
związkowiec, proboszcz, kupiec żydowski i książę tatarski.
Ale o zwycięstwie pod Warszawą wiedzieli już wszyscy i miasto także było w stanie wrzenia. 22 sierpnia
wierni w Białymstoku urządzili nawet procesję katolicką ulicami miasta. Trudno chyba o większą
prowokację i akt odwagi. W pochód wmieszali się uzbrojeni czekiści, ale nie odważyli się jednak
strzelać. Jeszcze tego samego dnia w popłochu działacze Polrewkomu opuścił stolicę Podlasia.
Norman Davies w książce Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda nazywa ich grupką nieposłusznych
pędraków, którzy z ciekawości zbłądzili za ogrodzenie swoejgo politycznego przedszkola i wyszli na
ulicę . Chyba jednak jest dla owych zdrajców nazbyt łaskawy.
Rafał Geremek
4
Za: Fronda.pl
5
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Jan Brzechwa Czerwony kapturekBarwy smaku czerwonyWielka czerwona jedynka (The Big Red One) cz 2E A Poe Maska Czerwonego MorutargowicaSheckley Jeśli czerwony zabójcakiery(czerwo)Kapusta czerwona w occie modro kapustaCzerwone bijÄ…ceHERCÓLOBUS czyli Czerwona PlanetaCzerwone,437695009Sałatka z czerwonej kapustywięcej podobnych podstron