TADEUSZ KANTOR
DEMIURG Z KRAKOWA
JAN MAMOS
Tadeusz Kantor urodził się 6 kwietnia 1915 w małym polsko-żydowskim miasteczku
Wielopole w Galicji, 130 km na wschód od Krakowa. Dzieciństwo, spędzone na
wielopolskiej plebani, wyraźnie odezwie się po latach w jego spektaklach teatralnych. W roku 1939 ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. W roku 1942 założył w Krakowie
podziemny Teatr Niezależny, który funkcjonował w latach wojny.
W roku 1956 Tadeusz Kantor z Marią Jaremą założyli Teatr Cricot 2 - teatr eksperymentalny.
Było to raczej studio, bardziej znane z wernisaży i happeningów niż z działalności czysto
teatralnej. Nie oznaczało to jednak, że takiej nie było. Kantor, od początku swojej działalności artystycznej, był zaangażowany w środowiskowe dyskusje krakowskich malarzy, aktorów i
literatów, gromadził ich wokół siebie. Próbował interpretować twórczość symbolistów, takich jak Maurice Maeterlinck, oraz polskich poetów i dramatopisarzy jak Juliusz Słowacki,
Stanisław Wyspiański, czy Stanisław Ignacy Witkiewicz.
Zatrzymajmy się najpierw przy podziemnym Teatrze Niezależnym i czasie wojny. Brak
regularnej sceny z polskim repertuarem, brak miejsca do prób, do grania polskiego repertuaru, rozwijania doświadczeń scenicznych zmuszał wówczas Artystę do poszukania innych
rozwiązań. Zmuszał go także ten straszny czas i okoliczności do pisania swoich przemyśleń teoretycznych, których weryfikacji miał dokonać w wiele lat później. Jego potrzeba
stworzenia własnego systemu wypowiedzi artystycznej manifestowała się w poszukiwaniach
malarskich, a raczej plastycznych, gdyż Kantor wcześnie zaczął traktować obraz czy rzeźbę jako obiekt wraz z jego otoczeniem, integralnym oraz odrębnym przesłaniem, estetyczną i pozaestetyczną strukturą odbioru. Wcześnie dostrzegł u siebie pasje emocjonalne, które
sytuowały go pośród twórców teatralnych, związanych z akcją, ruchem, przeobrażeniem
struktury wypowiedzi raczej aniżeli z pokrywaniem płótna farbami.
W roku 1943 w Teatrze Niezależnym zrealizował Kantor Balladynę Słowackiego, gdzie, jak pisze:
"jakiekolwiek elementy iluzyjne [np. sztuczny mur, kolumna, ściany, drzwi]
trąciły swoją rację bytu, bo nie wywoływały iluzji. Pozostały więc formy s
y m b o l i c z n e, rodzaj rzeźb, lub parawan, albo kotara. W Balladynie
taką formą była forma spłaszczona z blachy o kształcie profilu twarzy z
oczodołem i jama "gębną", jakiś pierwotny fetysz, grający rolę nimfy
Goplany. Kostiumy były też formami. Oczywiście ruchomymi."
Powrót Odysa Wyspiańskiego, wystawiony w mieszkaniu przyjaciela Karola Stryjeńskiego w roku 1944 dla niewielkiej grupy publiczności, należy potraktować jako ważny pierwszy
etap, tworzący podwaliny pod dalsze teatralne poszukiwania Kantora. W jego Esejach
wojennych znajdujemy taką uwagę:
"...Jedynie w miejscu, w którym nie oczekujemy i w momencie gdy się nie
spodziewamy, może zdarzyć się cos, w co u w i e r z y m y bez
zastrzeżeń. Dlatego teatr, jako teren odwiecznymi praktykami kompletnie
zobojętniały i zneutralizowany, jest najmniej odpowiednim miejscem dla
u r z e c z y w i s t n i e n i a dramatu (...). Wytworzyć taką atmosferę i
okoliczności, aby umieszczona w nich iluzyjna rzeczywistość dramatu stała
się czymś do uwierzenia, konkretem. Aby powracający Odys nie obracał się
w wymiarze iluzji, lecz w wymiarach
n a s z e j r z e c z y w i s t o s c i."
W innym miejscu Esejów Artysta napisał:
"Zdawałem sobie sprawę, że pomimo mojego 'metafizycznego' stosunku do
dramatu jego zawartość jest fikcją. Chodziło o to, aby fikcja przestała nią
być. Aby [rzeczywistość] miała w nim swoje p r z e d ł u ż e n i e. Tak jak
dawniej wierzono, że demon może wejść w ciało żyjącego człowieka i przez
niego przemawiać i działać."
miejsce teatralne
W końcu lat 50. i na początku 60. Tadeusz Kantor, jako czołowy przedstawiciel nurtu
symbolicznego w malarstwie, później nurtu "informel" (bezforemnego), a następnie
"teatru zerowego," wiele podróżował po Europie, odwiedzał galerie obrazów we
Włoszech, Francji. Pisał scenariusze dla teatrów dramatycznych i przełamywał oporną
materię naturalizmu, socrealizmu w sztuce (któremu nie poddał się nigdy).
Opinia eksperymentatora i niepokornego odszczepieńca przyległa do niego na
długie lata, zwłaszcza po zorganizowaniu pierwszego w Polsce happeningu
Cricotage (Warszawa, 1965). W Krakowie happening ten nosił tytuł Linia podziału.
Kiedy zafascynowani dźwiękami i ruchem widzowie nie zauważyli, że dwóch ludzi
zamurowało właśnie drzwi, Kantor oświadczył, że "sytuacja jest bez wyjścia." Była to tak jaskrawa aluzja polityczna, że w represji gorliwe komunistyczne władze
krakowskie zdymisjonowały Ignacego Trybowskiego, prezesa krakowskiego
oddziału Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Pomimo tego, Kantor przeszczepił na
grunt polski happeningi i zrealizował ich kilka, w tym Koncert morski na bałtyckiej plaży w Osiekach (1967).
Od roku 1956, w swoim Teatrze Cricot 2 w Krakowie, Tadeusz Kantor, wtedy już
aktywny współzałożyciel Grupy Plastyków Nowoczesnych i czołowy przedstawiciel
polskiego taszyzmu, próbował realizować przekładanie dramatu literackiego na język
teatru, układać go w formy współczesne, żywe a jednocześnie symboliczne.
Pierwszym spektaklem Cricot 2 była (12 maja 1956) Mątwa Stanisława Ignacego
Witkiewicza - Witkacego. Było to pierwsze po wojnie wystawienie Witkiewicza w
Polsce. Rozpoczęła się wieloletnia, intensywna Kantora "gra z Witkacym."
Po wyczyszczeniu przez Stanisława Balewicza (1912-2000) piwnic pałacu
"Krzysztofory" przy ulicy Szczepańskiej, od roku 1961 Teatr Cricot 2 występował w Galerii Krzysztofory, rozpoczynając od W małym dworku Stanisława Ignacego
Witkiewicza. Następnie Kantor wystawił tam Wariata i zakonnicę, także Witkacego.
Krzysztofory stały się galerią malarskiej Grupy Krakowskiej, której Kantor był
czołową postacią. W roku 1980 Teatr Cricot 2 przeniósł się do Cricoteki, w
odrestaurowanym renesansowym domu przy ul. Kanoniczej 5.
W kwietniu roku 1967 Tadeusz Kantor wystawił w Krzysztoforach Kurkę Wodną
Stanisława Ignacego Witkiewicza. Spektakl odbywał się bez sceny, a widzowie
siedzieli pod ceglanymi murami piwnicy Krzysztoforów, która zapełniała się
niezwykłymi postaciami w stanie ciągłej podróży. Byli to Pielgrzym z Walizkami,
Żołnierz, Gimnastyk z Plecakiem, dwóch Chasydów z Ostatnią Deską Ratunku,
Cadyk z Trąbą Sądu Ostatecznego, Tancerz z Tubą. (Postacie te stały się odtąd
charakterystyczne dla teatru Kantora, teatru "pamięci i śmierci"). Znany kelner z
"Wierzynka" roznosił wódkę, dziewczyna-wamp uwodziła widzów, inna obsesyjnie
liczyła łyżeczki, tancerz zasztyletował swoją partnerkę-manekina, kobieta
nieustannie dopytywała się "czy to się już zaczęło?" Kurka Wodna, kobieta w
płaszczu-prochowcu i garnkowatym kapeluszu, utopiona w wannie (u Witkacego
zastrzelona - amant "zastrzelił Kurkę Wodną, jak psa"), zmartwychwstała w
gorącej kąpieli.
W roku 1966 Kantor wystawił Szafę (zmieniony tytuł spektaklu W małym dworku) w Baden-Baden, gdzie nakręcono film z tego przedstawienia. Sukces przyniosła
mu na Zachodzie Kurka Wodna, pokazana w Paryżu (1971) i na festiwalach
teatralnych w Nancy (1971) i Edynburgu (1972). W Edynburgu, spektakl
umieszczony był w w domu biednych, w "miejscu niemożliwym," pozateatralnym.
Kantor napisał, że jego teatr był "trupą Kloszardów, Podróżnych, Wiecznych
Tułaczy, Wędrowców, która podejmowała role dekadenckich Hrabiów, Kardynałów,
Bankierów, Zmanierowanych Artystów, Pederastów, Lokai, Ladys angielskich,
Libertynów i Rozpustników".
W kilka lat później przez Umarłą klasę, Kantor i jego Cricot 2 stali się sławni w Europie, szczególnie we Włoszech, Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii, a także
w Stanach Zjednoczonych. W roku 1980 Florencja oddała do dyspozycji teatru
Kantora zdesakralizowany kosciół przebudowany na salę teatralną.
* * *
W tym szkicu, Tadeusz Kantor interesuje nas najbardziej jako twórca teatralny. W
zbiorze esejów miejsce teatralne napisał o swoich odkryciach teatralnych:
"Jakiś przedmiot zapada w podświadomość wtedy, gdy pomimo swej
pozornej błahości, powierzchowności i codzienności spełnia w sztuce
głębsze funkcje inicjacyjne, choć niepostrzegalne. Zdarza się, że po
wielu latach, wydawałoby się, zapomnienia powraca. Zjawia się
nagle aby dać na nowo nadzieje rozwoju i życia, Tym odkryciem
było... krzesło, a raczej wiele krzeseł. Prostych, biednych
kuchennych, nie obarczonych pretensjonalną stylistyką, takich, na
których siadamy aby wypocząć po pracy, które udzielają nam swojej
prostoty. Później określiłbym to 'Przedmiot Najniższej Rangi.'
PRZEDMIOT ? sztuka zawsze podejmuje tematy, które dla ludzi nie
wydają się godnymi uwagi. KRZESŁO nasunęło mi refleksję dalszą o
elementarnej postawie człowieka:
s i e d z e n i e. Można by powiedzeć, że stan siedzenia jest
następnym etapem rozwojowym po owym rewolucyjnym momencie,
gdy człowiek przyjął postawę stojącą."
Przedmiotów ? obiektów teatralnych Kantor wymyślił i zbudował wiele. Począwszy
od sławnej szafy, użytej w inscenizacji Małego dworku Stanisława Ignacego
Witkiewicza (1961), poprzez bio?obiekty: wózek na śmieci w tymże spektaklu,
wannę w Kurce Wodnej (1967) oraz wielki bioobieg - szatnię w Nadobnisie i
koczkodany (1973), ławki w Umarłej klasie (1975), aż po łóżko-narzędzie śmierci w Wielopole, Wielopole (1980).
Ławki, jaskrawy przykład, były w słynnym przedstawieniu Umarłej klasy maszyną
pamięci. Ławki i uczniowie stanowili jeden organizm. Dla tych czytelników, którzy
pamiętają ten wielki spektakl Kantora, który wyniósł go na szczyty sławy,
przypomnę dwa inne "obiekty." Kąt, symbol kar szkolnych (klęczeć w kacie, iść do kąta), nie jest przedmiotem. Raczej jest pojęciem. W spektaklu jest
uprzedmiotowieniem pojęcia. Dalej maszyna rodzinna ? przedmiot służący do
reifikacji wszelkich stanów psychologicznych, wewnętrznych, które w
konwencjonalnym teatrze wyrażane są przez miny, grymasy, symulowanie,
nieznośne "przeżywanie" i grę psychologiczną.
Umarła klasa (1975) (z elementami z Witkiewicza, Gombrowicza i Schulza),
Wielopole, Wielopole (1980) i Niech szczezną artyści (1985) stanowią tryptyk swoistej struktury wspomnienia i pamięci. Artysta, urodzony i dorastający w kręgu tradycji
chrześcijańskiej, martyrologii narodowej a także wpływów wschodnio-galicyjskiej
ortodoksji chasydów, przechował obrazy i asocjacje, które im towarzyszyły, w swojej
fenomenalnej fotograficznej, a jednocześnie przetwarzającej pamięci. Wspomnienia
szkoły, rodziny, wojny, tułaczki, modlitwy, cierpień i scen rodzinnych urealniły się tak jak nigdy dotąd w osobliwym stężeniu. Aktorzy stali się sobowtórami umarłych.
Nie bez przyczyny, Jan Kott nazwał Umarłą klasę "martwą naturą przedstawiającą umarłych," a Kantora Charonem, ale Charonem "w obie strony":
"Kantor obecny/nieobecny na scenie od pierwszej do ostatniej chwili
spektaklu, przygarbiony, w tym samym zawsze czarnym ubraniu i
ciemnym szalu, ponaglający swoich aktorów lekkim, czasem
niedostrzegalnym trzepnięciem palców, jakby zniecierpliwiony, że to
wszystko jeszcze tak długo trwa, wydać się może Charonem, który
przeprawia umarłych na tamtą stronę. Ale Kantor nie tylko
odprowadza umarłych, on ich także sprowadza. W tym teatrze
zanikającego i rozmytego śladu Kantor obecny na scenie jest
pamięcią po miejscach i ludziach...
[Kantora] porównywałem do Charona, który umarłych przeprawia na
tamtą stronę przez Letę Niepamięci. Ale Kantor jest tym Charonem,
który umarłych przeprawia z powrotem na naszą stronę przez Rzekę
Pamięci...
Ten nowy Charon przywołuje nie tylko umarłych. Kantor przywołuje
umarłe. Pamięci przywraca widzialność...
Teatr Kantora przywracał wspólną i powszechną pamięć: pamięć
wojny, pamięć okrucieństwa, pamięć umarłych...
Jan Kott, Kadysz. Strony o Tadeuszu Kantorze;
(fragmenty kilku esejów)
Spektakle, nazywane przez Kantora rewiami, nie były klasycznymi dramatami
scenicznymi. Nie było w nich jedności miejsca, czasu i akcji, nie były
chronologiczne ani historyczne. Stanowiły indywidualny, własny i porażający siłą
symbolu oraz wspaniałej gry aktorskiej dowód na doniosłość teatru. ( Wielopole,
Wielopole wystawił Kantor w grudniu 1983 w kościele rodzinnego miasteczka, za
zgodą biskupa i proboszcza, ale ku niezrozumieniu widowni parafian.)
Napisał Kantor w eseju Cudowność realności:
"Cała cudowność teatru (i całej sztuki zresztą) wypływa z materii i
realności. To przekonanie tkwiło we mnie od początku w stanie
absolutnym, to znaczy nie nabytym. Odrzucam w teatrze wszelkie
fałszywe cudowności, nieznośne złudzenia wywoływane światłami,
magicznymi zmianami dekoracji przy tworzeniu spektaklu. Obrazy,
pomysły związane z ruchem, przestrzenią, akcją, napływają w
czasie prób w takiej obfitości, że trzeba dużej świadomości celu, aby
nie dać się ponieść wyobraźni. Jest to o tyle istotne, że w moim
spektaklu nie istnieje tekst literacki (dramat pisany), do którego
można by znajdować odniesienia i który mógłby pomagać w
'stwarzaniu'. Rekonstrukcja wspomnień dzieciństwa ma zawierać
tylko te momenty, obrazy, 'klisze', które p a m i ę ć d z i e c k a
zatrzymuje, dokonując wyboru w masie rzeczywistości, wyboru
niezwykle istotnego (artystycznego) bo trafiającego nieomylnie 'w
p r a w d ę'."
Kantor nazywał swoje scenariusze partyturami teatralnymi. Bardzo oryginalne,
powstawały one na próbach, wielokrotnie zmieniane.
Oto fragment zapisu 5. aktu ? "Ostatnia Wieczerza" ze spektaklu Wielopole, Wielopole:
9. Biały, niezbędny obrus.
Kiedy na zabłoconych i oblepionych wapnem i piaskiem deskach
rozciąga się nieskazitelnie biały, sztywny, odświętnie
wykrochmalony obrus, na którym widoczne są ostro sprasowane
ślady składań - nie mamy wątpliwości, że pomimo skandalicznych
wypadków, incydentów, niepowołanych gości i ignorancji
ikonograficznej, będziemy świadkami OSTATNIEJ WIECZERZY.
10. "Ostatnia..."
Psalm miesza się z marszem Szara piechota. Nagie trupy żołnierzy
bezwstydnie napierają. W tyle WOJSKO najwidoczniej rozzuchwala
się, rozregulowane mechanizmy zaczynają działać samowolnie i
niszcząco. Dźwigają się z ziemi, zataczają, walą się z powrotem
jedni na drugich, wznoszą w góre krzyże mogilne, karabiny, nagie
ciała poległych, w jakimś obłędzie i szaleństwie spychają wszystko
na skraj sceny, na widzów, przedmioty, meble, SZAFĘ, STÓŁ,
KRZESŁA, OKNO, ŁÓŻKO. Potworna miazga przedmiotów, wraków.
SZAFA tuż przed widzami, otwiera się od przodu i od tyłu, przelatują
przez nią żołnierze, lecą na oślep, skaczący rytm jakiegoś
piekielnego kabaretu, bezwstydne, nagie trupy ŻOŁNIERZY
rozwlekane walają się po ziemi. KSIĄDZ leży na ziemi,
sponiewierany. Ohydna WDOWA po FOTOGRAFIE wytacza swój
śmiercionośny APARAT FOTOGRAFICZNY.
S a l w a
ŻOŁNIERZE padają, krzyczą, miotają przekleństwa, tworzy się
zmieszana masa ciał i przedmiotów, wszystko nieruchomieje,
zamiera. Znieruchomieli również uczestnicy OSTATNIEJ WIECZERZY
przy stole, w swych patetycznych gestach...
11. Kolęda wigilijna.
Zesłaniec ? domokrążca rozpoczyna swój ostatni koncert
KOLĘDA
Ewangelijna OSTATNIA WIECZERZA miesza się z bożenarodzeniową
nocą wigilijną na wszystkich polach bitew, w tym pokoju naszego
dzieciństwa.
12. Wszyscy muszą w końcu odejść.
Ciągle kolęda
Nad tą ostatnią wigilią chwieje się w tyle ogromny krzyż, trzymany
przez
Jednego z żołnierzy...
Aktorzy powoli, stopniowo opuszczają scenę...
Idą ku tyłowi, oglądają się za siebie, znikają...
Pozostaje KSIĄDZ leżący na ziemi,
Już scena prawie pusta, ani ludzi, ani przedmiotów, pusto...
Wtedy wraca RABINEK w stroju synagogalnym, podnosi KSIĘDZA i
wiodąc
Za rękę wyprowadza...
Podchodzę do stołu, bardzo dokładnie składam OBRUS,
Wkładam pod pachę i wychodzę."
Kantor był obecny na scenie w każdym z trzech wymienionych (a także
wcześniejszych) przedstawień - dla podkreślenia, że był to JEGO spektakl, jego
życie a on sam jest częścią, fizyczną częścią, realną tego dzieła. Wynikało to z
jego filozofii jako twórcy. Był czynnym dyrygentem spektaklu, nazywano go
Dyrygentem-Demiurgiem. Jego obecność była doskonale neutralna a jednocześnie
widz wiedział, że ten ubrany na czarno mężczyzna jest na scenie pamięcią samego
siebie, jakby teatralnym odbiciem prywatnego Tadeusza Kantora.
Wszystko w tych spektaklach, które dla mnie [JM] stanowiły jednolity tryptyk, było
substancjonalne - czarne, szare, piaskowe, białe... Prawdziwe, stare zdjęcia w
wyblakłej sepii miały asolutną wagę, były refleksją czasu minionego, nadawały
spektaklowi autentyczny koloryt. Scenę oświetlały dwie, trzy żarówki; tak
przemyślnie ustawione, że światło było jakby wtopione, zmieszane z przedmiotami
na scenie, nie odbijało się, nie tworzyło żadnych refleksów ani cieni.
Jednym z ostatnich spektakli Tadeusza Kantora było przedstawienie Niech szczezną
artyści (1985). Mówił on o tym, jak powstał ten tytuł:
"...Catherine, jako właścicielka galerii, zapragnęła zainstalować
specjalne drzwi bezpieczeństwa. Aby te inwestycje przeprowadzić,
uzyskać musiała zgodę i sublokatorów i sąsiadów. A tak się złożyło,
że Galerie de France, położona w jednej z uliczek w pobliżu Centre
Pompidou, z dawnego okresu odziedziczyła jako sąsiadki - aktywne
zawodowo... panienki. Na zwołanym przez panią Thieck spotkaniu,
jedna z megier, niezadowolona, wykrzyknęła głośno 'Niech zdechną
artyści!'. Wszyscy słuchający opowieści Catherine wybuchnęli
śmiechem, a ja z zadowoleniem powiedziałem - mam tytuł."
(w rozmowie z Krzysztofem Miklaszewskim, Scena, listopad 1985).
W roku 1988 wystawił Kantor w Mediolanie Nigdy tutaj nie powrócę. Ten, najbardziej autobiograficzny (manekin młodego Kantora), martyrologiczny (scena oświęcimskiej
kaźni jego ojca) i pod prowokacyjnym tytułem spektakl został w Krakowie przyjęty
chłodno, właśnie w mieście, do którego miał nie powrócić.
Kantor dążył do stworzenia jedności malarstwa i teatru. Mimo skoncentrowania się
na swoim teatrze, malował do końca życia. Ostatnim obrazem Artysty, który, jak
napisał Frank Rich w New York Times (June 16, 1988), "posiadał błogosławiony, ale i przeklęty dar śnienia koszmarów naszego wieku," była Klęska wrześniowa
(1990; dla Muzeum Armii Krajowej w Krakowie).
Człowiek, który od Berlina przez Reykjavik po Tokio był jednym z wielkich symboli
współczesnej polskiej kultury, w Krakowie pod koniec życia zył samotnie (mieszkał
w pracowni na Siennej), jakby nie chciany w tym mieście. Chorował, przeczuwał
koniec. Napisał: "wychowałem się w Krakowie, w tym polskim Nekropolu i stolicy
Symbolizmu."
W roku 1990 pracował nad nowym autobiograficznym i martyrologicznym (z
symbolicznymi scenami Holocaustu, tortur w NKWD, terroru komunizmu w Polsce)
spektaklem Dziś są moje urodziny. Była tam też scena pogrzebu Artysty. Kantor już nie zdążył wystawić go za życia.
Tadeusz Kantor zmarł 8 grudnia 1990 w Krakowie, po próbie teatralnej, w kilka
godzin po zawale serca. Jego jakże niezwykły Teatr Cricot 2 od roku 1992 przestał
właściwie funkcjonować. Istnieje Archiwum Cricoteki. Pozostały po Artyście
obrazy, szkice, filmy oraz relacje ludzi, którzy zetknęli się z Artystą w teatrze,
relacje i wspomnienia aktorów, książki... Pozostała pamięć, to najważniejsze
tworzywo w JEGO teatrze.
(*) Pierwszy Teatr Cricot był w latach 1933-1938 awangardowym teatrem
krakowskich malarzy, kapistów i formistów, z Józefem Jaremą i Tytusem
Czyżewskim na czele, oraz nowych poetów. Działał ten teatr również w Warszawie
w latach 1938-1939.
Bibliografia:
1. Tadeusz Kantor: Wielopole, Wielople. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1984.
2. Krzysztof Pleśniarowicz: Kantor. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław
1997.
3. Tadeusz Kantor, Michał Kobiałka, trasl. and ed.: A Journey Through Other
Spaces.
University of California Press, Berkeley, 1993.
4. Jan Kott: Kadysz. Strony o Tadeuszu Kantorze. słowo / obraz terytoria.
Gdańsk, 1997.
(Pierwotna, krótsza wersja tego szkicu została opublikowana
w Panoramie Polskiej Edmonton, AB, 1999)
Nota biograficzna o autorze:
Jan Mamos był członkiem Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Uczestniczył
w specjalnych projektach parateatralnych Jerzego Grotowskiego: Ule, Nocne
czuwania, Przedsięwzięcie Góra i Special Project w Brzezince, koło Oleśnicy. W
miasteczku Bielawa na Dolnym Śląsku, założył własny teatr Scena-B, w którym był
reżyserem, scenarzystą i aktorem. Pisał i publikował opowiadania science fiction.
Obecnie mieszka w Edmonton, AB, Canada.
Dziękuję Panu Dr. Krzysztofowi Pleśniarowiczowi, Dyrektorowi Archiwum Cricoteca
w Krakowie, za udzielenie mi przez telefon dodatkowych informacji o Teatrze
Cricot-2 i Taduszu Kantorze. (AMK)
Copyright © 1997-2000 Zwoje
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
tadeusz kosciuszko Nieznanymala apokalipsa tadeusza konwic Nieznany (2)natura w panu tadeuszu (4) NieznanyTadeusz Borowski U nas w Auschw Nieznanytadeusz (4) Nieznanywięcej podobnych podstron