Wstęp
Nie ma, jak wiadomo, jednej historii. Dla każdego człowieka
przeszłość rysuje się w innym wymiarze. Każde pokolenie ma odmienne
spojrzenie na dzieje i pisze historię na nowo. Trudno tu wspominać o
wszystkich uwarunkowaniach tego zjawiska. Sposób widzenia wydarzeń i
procesów, które działy się "dawniej" zależy, rzecz jasna, od przyjętej
perspektywy, która wynika z rozmaitego usytuowania społecznego,
narodowego, kulturowego osoby patrzącej w przeszłość, jej przekonań
politycznych, stanu wiedzy, potrzeb chwili (propagandowych, "ku
pokrzepieniu serc"...) itd. Uwagi te dotyczą również (trzeba by czasem dodać
niestety) zawodowych dziejopisów. Dlatego właśnie mamy tyle różnych
interpretacji minionych epok, również tych publikowanych w formie książek.
Kiedy jednak do pisania o przeszłości zabiera się wspólnie kilku historyków, specjalistów
różnych epok, ale pracujących w tym samym instytucie uniwersyteckim, i którzy chcą
zaprezentować razem w miarę spójną syntezę minionych czasów, trzeba uzgodnić zasadnicze
kryteria takiego przedsięwzięcia. Tak jest właśnie w przypadku serii Zrozumieć dzieje
Wydawnictwa Poznańskiego, którego niniejszy tomik jest trzecią częścią. Podstawowe jej
założenia przedstawiłem już, jako redaktor naukowy serii, we wstępie do książki, która ukazała się
najwcześniej
Tomasza Schramma, Wiek XX. Zainteresowanego Czytelnika odsyłam do tych
uwag. Wspomnę więc tylko, że w pięciu tomikach pięciu autorów przedstawia swoje własne,
indywidualne spojrzenie na epokę, w której się naukowo specjalizują. Wyszliśmy jednak z
założenia, że należy zadbać o uwzględnienie
chociaż w skrótowej formie
możliwie całej
podstawowej problematyki danego okresu przejawiającej się na czterech zasadniczych
płaszczyznach procesu historycznego: społecznej, gospodarczej, politycznej i kulturalnej.
Przyjęliśmy przy tym, że chodzi nie tylko o pokazanie zjawisk, wydarzeń, faktów, ale także, a
może przede wszystkim, procesów znamiennych dla mechanizmów "dziania się" w historii. Tylko
w ten sposób można bowiem przeszłość z r o z u m i e ć, a nie "tylko" z n a ć. Każdy z autorów
uczynił to na swój sposób, uwypuklając preferowaną przez siebie problematykę, starając się jednak
nie uchybić ogólnym założeniom serii.
Wstępne uzgodnienia starałem się respektować i w tym tomiku. Szczególny nacisk
położyłem na uwzględnienie współzależności owych czterech stron procesu dziejowego.
Niewątpliwym utrudnieniem (tak, jak i dla innych autorów) było tu przyjęte ograniczenie objętości
każdego tomu, zwłaszcza przy założeniu poruszenia możliwie wszystkich najistotniejszych dla
epoki zagadnień. Ten postulat wziąłem sobie do serca; przy zachowaniu własnej wizji omawianego
tu okresu dziejów (uważny Czytelnik na pewno "odkryje" moje preferencje), starałem się poruszyć
jak najwięcej tematów, w kilku przypadkach zbierając w jednym rozdziale przewijającą się w
dziejach powszechnych historię danego problemu. Dla Czytelnika będzie to widoczne szczególnie
na płaszczyźnie politycznej
zapewne najtrudniejszej w lekturze ze względu na dość obfitą
faktografię. Jest to wszakże sytuacja nazywana "coś za coś": przedstawienie jednego zagadnienia
obejmującego np. 250 lat w zwartym (a nie rozrzuconym, jak często w podręcznikach) ujęciu
problemowym "zagęszcza" wspominane wydarzenia, ale pozwala zaprezentować logikę rozwoju
sytuacji w ramach całościowego obrazu. Bez tego trudniej zrozumieć takie problemy z przeszłości
jak rywalizacja francusko-habsburska czy konflikty wokół Bałtyku.
Jak zawsze w historii, staje problem przyjętej periodyzacji. W przypadku prezentowanego
tu okresu mało dyskusyjna jest cezura końcowa
wybuch rewolucji francuskiej w 1789 roku, który
to moment przyjmuje się najczęściej za koniec pierwszej fazy nowożytnych dziejów powszechnych
(datowanych w całości do I wojny światowej). Bardziej dyskusyjna jest cezura wyjściowa,
określana często przez daty: zdobycia Konstantynopola przez Turków w 1453 r., odkrycia Ameryki
przez Kolumba w 1492 r. czy wystąpienia Lutra w 1517 roku. W świetle współczesnej interpretacji
dziejów kryterium periodyzacji "według dat" jest nie do przyjęcia; zmiany epok nie dokonywały
się z dnia na dzień. Dlatego też dla określenia "naszego" okresu początkowego musimy raz jeszcze
posłużyć się poszczególnymi polami procesu dziejowego. Stwierdzimy wtedy, że chronologicznie
rzecz biorąc, ogromne znaczenie "jakościowe" w przejściu od średniowiecza do nowożytności
będzie miała druga połowa XV wieku. W gospodarce dały się wtedy zauważyć pierwociny
stosunków kapitalistycznych. To również początek nasilenia się odkrywczych wypraw
geograficznych, ekspansji europejskiej, odkrycia Nowego Świata. W kategoriach społecznych
obserwujemy wstępną fazę przechodzenia od struktur stanowych do układu, w którym aktywność
własna i stan posiadania jednostki
a nie urodzenie
będą określać jej pozycję społeczną. W
polityce to okres kształtowania się monarchii narodowych, początek rywalizacji dwóch bloków
państw europejskich. W sferze kultury to otwierająca nowe horyzonty epoka odrodzenia z
humanizmem renesansowym i zbliżającym się rozłamem reformacyjnym. O wszystkich tych
zagadnieniach będzie mowa dalej.
Trudny do praktycznego rozwiązania jest inny problem: europocentrycznego widzenia
dziejów. W prezentowanym tu ujęciu Europa będzie jeszcze głównym podmiotem narracji. Nie
dlatego wszakże, że autor lekceważy "resztę świata". Wynika to z przyjętej szerzej w naszym kręgu
kulturowym pragmatycznej metody śledzenia zachodzących procesów na węższych wybranych
terytoriach, wedle której wybrano Europę jako model tworzenia się historii powszechnej dla
porównywania go z innymi kulturami świata. Nie jest to więc europocentryzm twierdzący, że
Europa jest najlepsza, ale świadomy model dziejów powszechnych, mający również swój aspekt
dydaktyczny przyjmujący, że do problematyki szerszej (światowej) wprowadza się poprzez wiedzę
lepiej znaną i przyswojoną (historię Starego Kontynentu). A swoją drogą, jak to zauważył świetny
reportażysta i znawca świata pozaeuropejskiego Ryszard Kapuściński (na Światowym Kongresie
PEN Clubu w 1999 roku), dopiero "w wieku XX zaczęła się detronizacja Europy". A wcześniej
"przez pięćset lat Europa niepodzielnie dominowała, była niekwestionowanym centrum świata,
wyznaczała naszemu globowi rytm, kierunek rozwoju, a jej instytucje i styl myślenia były wzorcem
dla wszystkich ludów planety". Również i dlatego przyglądając się bliżej różnym aspektom jej
historii między drugą połową XV stulecia i końcem XVIII wieku łatwiej jest "zrozumieć dzieje". A
przez to lepiej rozumieć współczesność.
Uwzględniając przyjęte założenia, trzeba też wyraźnie określić miejsce historii Polski w
przedstawionym tu ujęciu. Pojawia się ona tam, gdzie jej rola ma charakter powszechnodziejowy,
gdzie "wplata się" w wydarzenia mające szerszy, europejski wymiar. Nie ma to więc być historia
widziana przez "polskie okulary". A to już, nierzadko, pewne wyzwanie.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Serwański Zrozumieć dzieje Spis treściSerwański Zrozumieć dzieje Wskazówki bibliograficzneBiblia Wstęp dzieje, budowa i interpretacjaThaumasyt – Część 1 Droga do powszechnie przyjętego zrozumieniael wstepwyk(Ia) wstęp PBiID00 Spis treści, Wstęp, WprowadzenieOm DziejeTristana I IzoldyPo Co Ci Telewizor 1 Wstęp10 Wstep do prawoznawstwaDZIEJE ŻYDÓW W POLSCE ZABÓR ROSYJSKIwięcej podobnych podstron