Legendy Krakowa


1. Krakowskie centusie
Mieszkańców Krakowa bardzo często określa się mianem  centusiów (Jan Sztaudynger pisał o
Krakowie: najlepiej czują tu się centusie i docentusie). Przez lata powstawała legenda o przesadnej
krakowskiej oszczędności, a nawet skąpstwie. Geneza sięga czasów zaboru austriackiego  w XIX
stuleciu, gdy Kraków znalazł się pod panowaniem austriackim, większość mieszkańców żyła w
bardzo skromnych warunkach materialnych. Potocznie określenie centuś jest nacechowane
ironicznie, a nawet bywa obrazliwe. Nazwa wiąże się z reformą walutową przeprowadzoną w 1858
roku. Wtedy w miejsce złotego reńskiego guldena wprowadzono tzw. austriackiego złotego (dzielił
się na 100 części, nazwanych centami).
2. Legenda o stópce królowej Jadwigi
Na ścianie kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, zwanego także kościołem Na Piasku,
możemy zobaczyć wykuty napis  Stópka Królowej Jadwigi  nad otoczonym kratą wmurowanym
kamieniem. Według legendy, królowa Jadwiga, gdy przechodziła wraz z orszakiem obok
budowanego właśnie kościoła na Piasku, spostrzegła, że jeden z robotników jest bardzo smutny.
Spytała go o przyczynę  gdy dowiedziała się, że nie ma pieniędzy na cyrulika dla swej chorej
żony, obiecała mu swą pomoc. Oparła stopę na kamieniu, odpięła złotą klamrę z bucika i ofiarowała
kamieniarzowi. Gdy odeszła, robotnicy spostrzegli, że w kamieniu, jak w miękkiej glinie,
odciśnięty jest ślad stopy. Wspólnymi siłami obkuli kamień i wyryli na datę tego wydarzenia  rok
1390. Kamień wmurowali w ścianę świątyni  tkwi on tam do dziś na chwałę dobrego serca
królowej Jadwigi.
3. Legenda o żydowskim weselu
Na ulicy Szerokiej znajduje się ogrodzone miejsce, które podobno było kiedyś cmentarzem. Wiąże
się z tym miejscem legenda o żydowskim weselu. Termin ślubu wyznaczono na piątek, jeszcze
przed zachodem słońca, czyli rozpoczęciem świętego dnia odpoczynku  szabatu (w sam szabat nie
wolno urządzać ślubu ani wesela, bo ten dzień w całości poświęcony jest Bogu). Zabawa
przedłużała się do póznego wieczora. Nastał już czas szabasu, a weselnicy zakłócali spokój
pobożnym Żydom, którzy modlili się w synagodze Remuh. Nie zwrócili nawet uwagi na
upomnienia rabina Mojżesza Isserlesa, że łamią przykazanie nakazujące by  dzień święty święcić .
Zostali za to surowo ukarani  wszyscy umarli jeszcze tego samego wieczora. Pogrzebano ich w
zbiorowej mogile i zamurowano. Do tej pory można podobno usłyszeć ich jęki i szepty.
4. Dzwon Topielców
Kiedyś przy klasztorze norbertanek na Zwierzyńcu, leżącym przy szlaku handlowym, cumował
prom. Pewnej nocy wichura zerwała linę i prom popłynął z nurtem Wisły. Siostry zamierzały
wybudować nowy. Nim to jednak nastąpiło, w nocy obudził je dzwięk sygnaturki, a kiedy
przerażone wybiegły z cel, ujrzały jezdzców pędzących na koniach  byli to kupcy  a za nimi
Tatarów. Uciekający kierowali się w stronę przystani, nie wiedząc, że promu tam nie ma, poziom
wody zaś nie pozwalał na bezpieczną przeprawę. Kupcy i Tatarzy rzucili się w nurt Wisły. Utonęli
wszyscy z wyjątkiem jednego kupca, który, w podziękowaniu za ocalenie postanowił ufundować
dzwon dla klasztoru. Dzwon, zamówiony u znanego ludwisarza, okazał się pęknięty. Nie pomogły
jeszcze dwie próby odlania dzwonu, za każdym razem miał pęknięcie. Wreszcie dzwon ze skazą w
końcu zawisł w klasztorze i dzwonił co wieczór, dziesięcioma uderzeniami wzywając siostry na
modlitwę za dusze topielców. Tradycja ta trwała do 1917 roku, kiedy Austriacy zarekwirowali go na
armaty. Inna wersja głosi, że Tatarzy zerwali dzwon i utopili w Wiśle. Od tej pory w Noc
Świętojańską wody Wisły mają rozstępować się, na powierzchnię podobno wypływa dzwon i
słychać go, aż wybije północ.
5. Legenda o Nawojce
Podobno Nawojka  córka dobrzyńskiego wójta  od zamążpójścia wolała naukę. Gdy dziewczynę
chciano wydać za mąż  uciekła do Krakowa i przebrana za chłopca, zaczęła uczęszczać na
Akademię Krakowską. W 1409 roku, po zdaniu egzaminów i uzyskaniu tytułu bakałarza, Nawojka
wyszła w swojej nowej todze na ulice Krakowa. Niestety, ktoś wylał na nią wiadro wody i nagle
odkryto, że pod luzną togą skrywa... kobiece kształty. Za naruszenie dobrych obyczajów sąd
kościelny miał ją skazać na dożywotnią pokutę w klasztorze  tam Nawojka miała codziennie
przepraszać Stwórcę za to, że ośmieliła się uczyć.
6. Skały Panieńskie
W Lasku Wolskim, leżącym w obrębie krakowskiej dzielnicy Zwierzyniec, znajduje się rezerwat
przyrody, znany pod nazwą Panieńskie Skały. Według legendy siostry norbertanki uciekały przed
Tatarami, którzy napadli klasztor. Właśnie w dzisiejszym Lasku Wolskim, gdy Tatarzy byli już
blisko, siostry, broniąc się przed hańbą, modliły się o ocalenie. Uniknęły gwałtu, zapadając się wraz
ze skałami pod ziemię (inne wersje mówią o przemienieniu sióstr w skały). Mówi się również o
ukrytej pod skałami komnacie  tam zbierają się na modlitwę ocalone norbertanki. Podobno jeszcze
do niedawna istniała w skałach szczelina, przez którą można było zajrzeć do tego podziemnego
klasztoru i ujrzeć śpiące w nim zakonnice.
7. Legenda o biednym grajku i Bożym
miłosierdziu
Istnieje legenda związana z obrazem Chrystus na krzyżu (1605) Kaspra Kurcza z romańskiego
kościoła Najświętszego Salwatora na krakowskim Zwierzyńcu. Obraz przedstawia Jezusa w długiej,
czerwonej tunice i w złotych trzewikach, z których jeden spada w stronę grającego pod krzyżem
ubogiego skrzypka. Obraz ten pojawił się w kościele na miejsce starego, romańskiego krucyfiksu,
który był podobno darem przysłanym z Moraw dla pierwszego chrześcijańskiego księcia Polski.
Krucyfiks ten, przedstawiający nagiego Chrystusa, dla dodania czci został przyodziany w
królewską tunikę, diamentową koronę i złote trzewiki. Pod krucyfiks przychodził często ubogi
skrzypek, by muzyką chwalić Pana. Bóg, widząc biedę pobożnego grajka, postanowił mu pomóc.
Zsunął z figury Chrystusa jeden z cennych trzewików i rzucił go pod stopy grajka. Ten jednak
obawiał się, że ktoś może posądzić go o kradzież. Bóg założył więc trzewik z powrotem
Chrystusowi, następnym zaś razem skrzypek, gdy pojawił się pod krucyfiksem, zobaczył tłum
ludzi. Gdy zaczął grać, złoty trzewik ponownie zsunął się do jego stóp i nikt nie mógł wątpić w
uczciwość małego grajka. W XVII wieku krucyfiks przeniesiono do Włoch. Na jego miejsce
pojawił się obraz Chrystusa i skrzypka, który do dziś przypomina o hojności i miłosierdziu Boga.
8. Dzwon Zygmunta
Zwany dzwonem królów i królem dzwonów  to najsłynniejszy i do niedawna największy polski
dzwon. Został ufundowany przez Zygmunta Starego, znajduje się w Katedrze Wawelskiej. Podobno
został odlany ze zdobytych w bitwach armat. Jego serce pękło już trzykrotnie: w 1860, na
Wielkanoc 1939 i w Wigilię 2000, ale za każdym razem niezwłocznie odlewano nowe. Według
legendy, pęknięcie serca zwiastuje złe czasy dla Polski, zaś według popularnego przesądu 
dotknięcie serca przynosi szczęście.
9. Pierścień św. Kingi
Według legendy, gdy polski książę Bolesław poprosił o rękę węgierskiej królewny Kingi, ta
zwróciła się do swego ojca, aby w posagu nie dawano jej złota i kosztowności. Pragnęła tylko
jednego skarbu  soli (podówczas cennej i poszukiwanej), aby ją ofiarować swym przyszłym
poddanym. Ojciec, król węgierski Bela IV, ofiarował jej najbogatszą kopalnię soli. Kinga wrzuciła
do jej szybu swój pierścień zaręczynowy. W Polsce Kinga kazała szukać soli  znaleziono ją w
Bochni i w Wieliczce. W pierwszej wydobytej bryle soli znaleziono pierścień rzucony przez nią na
Węgrzech do kopalni w Marmarosz Sziget.
10. Legenda o zaczarowanych gołębiach
Według legendy krakowskie gołębie są zaczarowane. Gdy na książęcym tronie zasiadł Henryk IV
Probus (XIII wiek), zapragnął zjednoczyć wszystkie ziemie księstwa i koronować się na króla. Nie
miał jednak pieniędzy; z pomocą przyszła mu czarownica, która przemieniła książęcych rycerzy w
gołębie. Obsiadły one kościół Mariacki i zaczęły wydziobywać kamyki, które  spadając na ziemię
 zamieniały się w złote monety. Książę ze złotem wyprawił się do Rzymu po poparcie papieża w
zdobyciu korony. Ale po drodze ucztował, bawił się i stracił pieniądze. Nigdy już nie wrócił do
Krakowa, a jego drużyna pozostała zaklęta i wciąż czeka na księcia.
11. Legenda o Panu Twardowskim
Najsławniejszy czarnoksiężnik Krakowa, Jan Twardowski (do tej pory trwają spory czy był postacią
historyczną czy fikcyjną) pracował nad wynalezieniem kamienia filozoficznego, który umożliwiłby
przemianę dowolnego metalu w złoto, odmładzał i leczył choroby. W zamian za spełnienie
wszystkich życzeń, podpisał cyrograf z diabłem, któremu miał w Rzymie ofiarować duszę. Dzięki
pomocy diabła, Twardowski między innymi miał usypać Pustynię Błędowską. Jak głosi legenda, na
terenie dzisiejszych Skałek Twardowskiego (Zakrzówek) mistrz Twardowski prowadził szkołę
magii i czarnoksięstwa. Pewnego dnia, w wyniku eksplozji laboratorium, powstały skałki, które
otrzymały jego imię.
Chcąc jednak przechytrzyć diabła, starannie unikał wyprawy do Rzymu. Pewnego dnia jednak trafił
do karczmy nie wiedząc, że  ta karczma Rzym się nazywa i gdy diabeł przybył tam po jego duszę,
Twardowski wskoczył na koguta i wzbił się w niebo. Podobno wciąż siedzi na Księżycu i tęskni za
Krakowem a jego służący w postaci pająka raz na miesiąc odwiedza Kraków, by zebrać najświeższe
ploteczki.
12. Legenda o Wandzie, co nie chciała Niemca
Z kopcem w Mogile związana jest legenda o Wandzie, młodej i pięknej władczyni Krakowa (często
podaje się, że była córką samego Kraka). Wanda była piękną, młodą dziewczyną, która została
królową. Pomimo swojego młodego wieku była bardzo mądra i wyrozumiała. Kochała swój kraj i
rządziła nim z rozwagą i sprawiedliwością, ku zadowoleniu podwładnych, którzy szczerze ją
kochali.
Wiele książąt starało się o rękę pięknej u mądrej królowej Wandy. Ona jednak czekała cierpliwie na
tego, który wspólnie z nią mógłby sprawiedliwie rządzić jej ukochanym krajem.
Sława Wandy była znana w świecie i nawet germański książę Rytigier zapragnął ją poślubić. Lecz
dla niego ważniejsze od miłości były urodzajne ziemie Polski. Książę wysłał do Wandy posłańców
z listem. Wanda nagle zbladła czytając list. Wynikało z niego, że książę Rytigier poprosił ją o rękę,
sugerując, że w posagu powinna ofiarować mu ziemie Polski. W razie odmowy Rytigier groził
wojną. Germański książę znany był z posiadania doskonałej, groznej i świetnie wyposażonej armii.
Na dodatek armia Wandy wielokrotnie przegrywała w ostatnich wojnach. Jednak Wanda nie
wyobrażała sobie oddania swojego kraju we władanie German. Wojna nie była rozwiązaniem,
jednak Wanda znalazła wyjście z tej sytuacji. W modlitwie do bogów poprosiła o uratowanie Polski
w zamian za jej życie. Jej modlitwy zostały wysłuchane i Wanda rzuciła się w nurt rzeki Wisły. Po
odnalezieniu jej ciała, pochowano ją w pobliżu jej ojca Kraka, a na jej grobie, podobnie jak na
grobie ojca, wzniesiono kopiec.
13. Legenda o żółtej ciżemce
W 1867 r., w czasie prac konserwatorskich w kościele Mariackim, za ołtarzem Wita Stwosza
odkryto zakurzony żółty trzewik. Legenda głosi, że należał do wiejskiego chłopca, który gdy tylko
znalazł kawałek drewna, zabierał się za rzezbienie. Pewnego dnia tak się zapamiętał w swej pracy,
że nie zauważył, że krowa, której miał pilnować, zniszczyła zboże na polu proboszcza. Ze strachu
chłopiec uciekł w las  wreszcie trafił do Krakowa, gdzie przygarnął go kanonik. Szybko dostrzegł
talent chłopca i oddał go na naukę do samego Wita Stwosza. Doceniony przez samego króla
Kazimierza Jagiellończyka, chłopiec otrzymał w prezencie wymarzone żółte trzewiki. Niestety, w
dzień odsłonięcia ołtarza, tuż przed przybyciem króla, spostrzeżono, że jednej z figur brak
pastorału. Gdy chłopiec wspiął się na rzezbę by uzupełnić brakującą część, jeden z bucików spadł
za ołtarz i przeleżał tam prawie 400 lat.
14. Legenda o skarbach krzysztoforskich
Pod pałacem Krzysztofory, u zbiegu ul. Szczepańskiej i Rynku Głównego, rozciąga się prawdziwy
labirynt piwnic i korytarzy. Podobno ciągną się pod całym Rynkiem, aż do kościoła Mariackiego.
Według legendy czarnoksiężnik Twardowski przechowywał w lochach złoto pilnowane przez
diabła. Jedyną osobą, która widziała czarta, była kucharka, której kogut przeznaczony na obiad
uciekł do lochów. Gdy po długich poszukiwaniach kobieta odnalazła koguta w podziemiach, ten
okazał się być diabłem. Obiecał jej, że jeśli daruje mu życie, obdarzy ją złotem. Musiała spełnić
tylko jeden warunek  nie wolno jej było się odwrócić. Oczywiście zwyciężyła ciekawość  kobieta
odwróciła się, a złoto zamieniło się w... śmieci. Niektórzy twierdzą, że skarb wciąż znajduje się w
lochach. Według innych podań, skarbu strzeże bazyliszek  potwór o ciele koguta, ogonie
jaszczurzym i żabich ślepiach, których spojrzenie każdego zamienia w kamień (to wyrazne
zapożyczenie z legendy warszawskiej).
15. Czakram
Kontrowersyjna legenda (od której odcina się dyrekcja Wawelu) głosi, że na Wawelu ukryty jest
czakram  tajemniczy kamień, będący zródłem niezwykłej energii. Kamień ów ma być dla
wtajemniczonych zródłem niebywałej mocy, dającej niezwykłą siłę duchową. Ta legenda ma
związek z podaniem o hinduskim bogu Sziwie, który rzucił siedem magicznych kamieni w siedem
stron świata. Jeden z nich miał trafić na właśnie do Krakowa (pozostałe to Delhi, Mekka, Delfy,
Jerozolima, Rzym i Velehrad). Według zwolenników legendy pomiary radiestezyjne wykazują, że
czakram leży w kaplicy św. Gereona. Według innych w podziemiach zachodniego skrzydła zamku
mamy do czynienia z ujemną jonizacja, która wpływa na ogólne odprężenie.
16. Lajkonik
Lajkonik  zwany także Tatarzynem lub konikiem zwierzynieckim  jest jednym z głównych
symboli Krakowa. Przemarsz Lajkonika ulicami miasta to zwyczaj kultywowany od wieków w
pierwszy czwartek po święcie Bożego Ciała. I oto któregoś czerwcowego wieczora 1287 r.,
czambuł tatarski, zupełnie nie zauważony przez miejskich strażników, zbliżał się do murów
miejskich. Aby nie narażać się na walkę w nocy, Tatarzy postanowili rozbić swój obóz w
nadwiślańskich zaroślach nieopodal podmiejskiej wsi zwanej Zwierzyniec. Po chwili znużeni
podróżą usnęli śniąc o bogactwach, które mieli zamiar zdobyć następnego dnia w Krakowie. Ich
obecność w porę jednak zauważyli włóczkowie, których osada znajdowała się nieopodal na wiślanej
piaszczystej łasze. Kim byli włóczkowie? Byli to rzeczni - wiślańscy żeglarze. Ich nazwę wywodzi
się od tego, że galary płynące po Wiśle bądz spławiali w dół rzeki, bądz ciągnęli - włóczyli w górę,
ku jej zródłom. Przyzwyczajeni do ciężkiej pracy nie ulękli się Tatarów. Uzbrojeni w ciężkie wiosła
wpadli na śpiących wojowników azjatyckich, którzy w krótkim czasie ponieśli druzgoczącą klęskę.
I wtedy włóczkom zaświtał w głowie dowcip. Ktoś powie - ciężki dowcip. Poprzebierali się w
tatarskie stroje, twarze umazali sadzą z ogniska, dosiedli zdobycznych koni i wpadli niczym tajfun
do Krakowa. Trudno doprawdy wyobrazić sobie przerażenie jakie wywołali swym przybyciem. Po
chwili paniki i popłochu włóczkowie zdjęli jednak swe stroje i opowiedzieli o wydarzeniach
mijającej nocy. Mieszczanie byli uratowani i uradowani. Rada miasta wydała na cześć włóczków
wspaniałą ucztę, a gdy już beczki po znakomitym piwie świdnickim świeciły pustkami, burmistrz
Krakowa ogłosił, że na pamiątkę tego wydarzenia raz do roku do miasta będzie wjeżdżał srogi chan
tatarski na czele orszaku podkrakowskich włóczków.
I wreszcie na koniec wypada zapytać skąd ta dziwna nazwa - Lajkonik. Konik zgoda ale czemu laj.
Otóż wg. jednej wersji to laj to zniekształcone lej. Konik bowiem, jak przystało na groznego
tatarzyna uderza - czyli leje - napotkanych przechodniów swą buławą. Rzadki to przypadek, ale
uderzeni nie obrażają się, a pominięci chętnie nadstawiają karki i głowy. Tradycja mówi, że
uderzenie to przynosi szczęście. Inni mawiają, że laj pochodzi od zachęty - Hulaj koniku, hulaj. Tak
czy inaczej, jeżeli ktoś szuka szczęścia a nie znalazł, zapraszamy do Krakowa. Osiem dni po święcie
Bożego Ciała, za cenę jednego sińca na ramieniu, można zapewnić sobie szczęście, przynajmniej na
najbliższy rok. Tylko nie wolno zapomnieć o haraczu !!!
17. Hejnał Mariacki
Co godzinę z Wieży Mariackiej w Krakowie odzywa się niezwykły hejnał. Jest on grany na cztery
strony świata, lecz nigdy nie jest dograny do końca. Zawsze urywa się w pól nuty. Oto legenda o
Hejnale Mariackim.
Przed wiekami strażnik miasta, rano i wieczorem, za pomocą hejnału dawał mieszkańcom miasta
sygnał do otwierania i zamykania bram grodu oraz ostrzegał ich przed niebezpieczeństwem. W
1241 roku pod miasto nadciągnęli Tatarzy. Stary wartownik, który trzymał wachtę na wieży w
Krakowie, zobaczył w oddali tumany kurzu, które zdawały się zbliżać z każdą minutą. Była to
ogromna armia Tatarów galopująca w stronę miasta. Ci najezdzcy ze Wschodu już wiele razy
najeżdżali Kraków i okolice, grabiąc, niszcząc, paląc i plądrując przy tym wszystko co napotkali na
swojej drodze.
Aby ostrzec mieszkańców miasta, hejnalista zaczął grać hejnał raz za razem, licząc, że ludzie
zareagują. Zdezorientowani z początku krakowianie szybko domyślili się, że zbliża się atak.
Na polanach otaczających miasto Tatarzy szykowali już swoje miecze, gdy polscy łucznicy zaczęli
przybywać na mury miasta.
Fale strzał z łuków krakowskich żołnierzy powstrzymały najeżdżających Tatarów. Postanowili oni
wycofać się z atakiem i tak Kraków został uratowany.
Kiedy euforia z wygranej opadła, zorientowano się, że wśród radujących się nie ma hejnalisty.
Jeden z jego przyjaciół pobiegł na wieżę, a tam jego oczom ukazał się straszliwy widok  tatarska
strzała przeszyła gardło stróża. W rękach nadal trzymał trąbkę, gotową do zagrania ostatniej nuty.
Na cześć bohaterskiego hejnalisty, od setek lat w Krakowie odgrywany jest hejnał z Wieży
Mariackiej.
Zawsze kończy się urwaną nutą&
18. Legenda o dwóch wieżach mariackich
Za czasów panowania Bolesława Wstydliwego (1243  1279) postanowiono do korpusu kościoła
stojącego na krakowskim Rynku Głównym dobudować dwie wieże. Jak podaje legenda, zadania
tego podjęli się dwaj bracia. Starszy z nich zajął się budową wieży południowej, zaś młodszy 
wieży północnej.
Początkowo ich prace szły równo. Stało się jednak tak, że wieża południowa zaczęła piąć się w górę
w zdecydowanie szybszym tempie niż wieża północna. Uraziło to wybujałą ambicję młodszego
brata. Odbierając ten fakt jako swoją osobistą porażkę targnął się na życie starszego brata.
Dokończył budowę wieży północnej, a wieżę południową polecił nakryć kopułą na tej wysokości,
na jakiej skończył prace jego brat.
Bratobójcę zaczęły jednak dręczyć wyrzuty sumienia. W dzień poświęcenia świątyni przyznał się
on do popełnionej zbrodni. Po tym wyznaniu wbił nóż w swoje serce, a potem rzucił się ze szczytu
wieży.
Nóż ten zawieszono w jednej z bram sukiennic dla upamiętnienia wydarzenia oraz ku przestrodze.
Można go oglądać do dziś.
Legenda ta ma także swoją drugą wersję. Mówi ona o tajemnych siłach, które dokończyły budowę
wieży w imieniu zamordowanego brata. Morderca widząc to miał spaść z rusztowania i zginąć.
19. Smok Wawelski
Dawno temu, nad rzeką Wisłą, żyło sobie małe plemię pokojowo nastawionych ludzi. Mieszkali oni
w małych drewnianych chatkach, uprawiali ziemię i zajmowali się swoimi zawodami. Wioska ta,
leżała niedaleko wzgórza Wawel, w którego zboczu znajdowała się głęboka jaskinia. Wejście do
jaskini było zarośnięte wysoką trawą, krzakami i chwastami. Żaden człowiek nigdy nie zapuszczał
się do wnętrza jaskini, a legenda głosiła, że mieszkał w niej grozny smok.
Młodzież zamieszkująca wioskę nie wierzyła, w istnienie smoka, podczas gdy starsi ludzie
opowiadali, że ich rodzice mówili często o smoku, który spał w jaskini. Ostrzegali oni wszystkich,
że nikt nie powinien obudzić smoka, bo konsekwencje dla nich wszystkich byłyby opłakane.
Kilku odważnych postanowiło dać koniec tym legendom i wybrali się na eksplorację jaskini.
Zabrali oni pochodnie i weszli do jaskini, gdzie po chwili napotkali na rumowisko kamieni
blokujące przejście. Po drugiej stronie słychać było ciężki oddech niezidentyfikowanego
stworzenia. Chłopcy zaczęli uciekać w pośpiechu, lecz smok obudził się i zionąc ogniem przypalił
ich plecy i pięty. Kiedy uciekli już wystarczająco daleko, odwrócili się i zobaczyli smoka w wejściu
do jaskini. Był najwyrazniej strasznie zły, że ktoś śmiał go obudzić.
Od tego dnia mieszkańcy wioski nie znali spokoju, jako że codziennie smok porywał owce lub
dziewice. Wielu odważnych próbowało zabić smoka, lecz wszyscy zginęli.
Pewnego dnia, szewc Krakus (wg innych zródeł krakowski szewczyk Dratewka), wypełnił owcę
siarką i zostawił ją w widocznym dla smoka miejscu. Gdy ten pożarł owcę, zachciało mus się pić i
szybko udał się nad Wisłę. Pragnieniu jego nie było końca i wypił tyle wody, że pękł.
Na cześć szewca Krakusa na szczycie wzgórza Wawel wzniesiono osadę, której Krakus został
władcą, a o pokonaniu smoka przypomina zaprojektowana przez Bronisława Chromego rzezba,
stojąca nad rzeką u podnóża Wawelu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KRAKÓW OLSZANICA 31 LEGENDA(1)
krakowskie legendy
KRAKÓW OLSZANICA 17 LEGENDA
krakowskie legendy
Legendary Pink Dots
Chemia OKE Kraków grudzień 2004 p podstawowy
Da?nd Living Legends

więcej podobnych podstron