Tusk stawia na antykatolicyzm


Tusk stawia na antykatolicyzm
Nasz Dziennik, 2011-07-01
Platforma Obywatelska dąży do całkowitej kontroli życia
publicznego, przyznając sobie status absolutnego
suwerena. Instytucja taka jak Kościół katolicki, który
wypowiada się właśnie w sprawach publicznych, a
nawet wprost politycznych, uznawana jest za
niedopuszczalną konkurencję, którą należy strofować,
ograniczać, a gdy trzeba, to i zwalczać.
Partia władzy, jaką jest Platforma Obywatelska, należy do
Europejskiej Partii Ludowej, która również jest partią władzy,
tyle że na poziomie Unii Europejskiej. Europejska Partia Ludowa (EPL) powstała w roku 1976 w ramach
Międzynarodówki Chrześcijańsko-Demokratycznej. Słowo "międzynarodówka" ma znany nam
wydzwięk, tyle że nawiązujący do komunizmu (międzynarodówka komunistyczna). Zwróćmy też uwagę,
że EPL posiada swoją oficjalną deklarację ideologiczną, określoną mianem Manifestu wyborczego
(2009). To również jest wymowne, bo przecież najbardziej znany jest Manifest komunistyczny napisany
przez Karola Marksa w Brukseli. Czyżby EPL miała być pozytywną przeciwwagą komunizmu?
Odpowiedzią chrześcijańską, tak jak to sugeruje nazwa tej nowej międzynarodówki? Byłoby to bardzo
interesujące, ale czy prawdziwe?
Gdy zaglądamy do manifestu EPL, uderza nas, jak bardzo jest on ubogi ideowo. Kilka hasełek typu:
"tworzenie nowych miejsc pracy", "kontynuowanie reform", promowanie zielonej technologii, elastyczny
wymiar pracy dla rodziców. Nie ma ani jednego słowa o chrześcijaństwie, o wartościach
chrześcijańskich, o dziedzictwie chrześcijańskim, nie mówiąc już o Panu Bogu. Po prostu nic, jakby
chrześcijaństwo, Kościół katolicki, ludzie wierzący nie istnieli. Wynika stąd, że chrześcijańska geneza tej
megapartii rozpłynęła się, a jeśli w jej skład nadal wchodzą różne partie chadeckie, czyli chrześcijańscy
demokraci, to chyba tylko po to, żeby mieć udział w partii władzy.
Gra w chrześcijaństwo
Ale po co taka pusta nazwa, nawiązująca do chrześcijaństwa, za którą nic się nie kryje, która nic nie
znaczy? Są dwie odpowiedzi. Pierwsza czysto koniunkturalna: nazwa ta ma zwabić elektorat
chrześcijański, żeby na tę partię głosował. Masowy elektorat nie analizuje idei, jemu wystarczą nazwy, a
ponieważ w Europie chrześcijanie stanowią formalnie największą grupę wyznaniową, to warto ten
elektorat sobie zjednać. Druga odpowiedz ma charakter bardziej "spiskowy": chodzi o to, żeby
chrześcijaństwo rozsadzić od wewnątrz, żeby przy pomocy partii zwanych chrześcijańskimi (teraz lub w
przeszłości) prowadzić politykę realnie antychrześcijańską, ale w taki sposób, żeby to nie było zbyt
czytelne dla większości elektoratu.
Wiele wskazuje na to, że oba motywy są obecne w EPL, a tym samym w PO, która stanowi
przedłużenie tej międzynarodówki na Polskę. Platforma popierała i nadal popiera wielu katolików, ma
ona też w swoich szeregach wiele osób, które deklarują przynależność do Kościoła. Tymczasem partie
lewicowe wprost atakują Kościół i religię, a nawet w partiach takich jak dawna PZPR przynależność do
Kościoła była wprost zakazana. EPL i PO takiego zakazu nie wprowadziły, a jednak potrafią prowadzić
ostrą kampanię antykościelną. Dzieje się to na dwóch frontach. Pierwszy to front polityczny, EPL i PO
dążą do całkowitej kontroli życia publicznego, przyznając sobie status absolutnego suwerena. Oznacza
to, że dopuszczalne są lokalne organizacje, również religijne, ale organizacja taka jak Kościół katolicki,
który wypowiada się właśnie w sprawach publicznych, a nawet wprost politycznych, uznawana jest za
1
niedopuszczalną konkurencję, którą należy strofować, ograniczać, a gdy trzeba, to i zwalczać. Drugi to
front ideologiczny, EPL i PO posiadają swoją wykładnię chrześcijaństwa, która jest niezależna od
instytucjonalnego nauczania Kościoła. Wykładnia ta okalecza chrześcijaństwo w zasadniczych
punktach. Ma to być chrześcijaństwo bez Chrystusa ukrzyżowanego i bez chrześcijańskiej moralności,
stąd nieustanna i konsekwentna walka z krzyżem w miejscach publicznych, stąd legalizacja
niemoralnych praw i demoralizacja społeczeństwa.
Uderzanie w Kościół
Popatrzmy na konkretne przykłady z naszego podwórka. Zacznijmy od obecnego prezydenta, a byłego
członka PO, Bronisława Komorowskiego. To on zadecydował o zakazie obecności i usunięciu krzyża
smoleńskiego z Krakowskiego Przedmieścia, czyli z miejsca publicznego, uzasadniając, że miejsce
krzyża jest w kościele, czyli w przestrzeni lokalnej i zamkniętej. To on zemścił się na ks. płk. Sławomirze
Żarskim za patriotyczne kazanie, blokując możliwość jego nominacji na ordynariusza polowego Wojska
Polskiego, tak jakby prawo do patriotyzmu w sferze publicznej było nie bezcenną cnotą, ale towarem
reglamentowanym przez władze polityczne. A premier? Niejednokrotnie podkreślał, i to w sposób
ostentacyjny, swój antykatolicyzm, mówiąc, że "nie będzie klękał przed księdzem". Środowiska
jednoznacznie identyfikujące się z Kościołem określał mianem "czarnych", stawiając je w równym
rzędzie z komunistami ("czerwonymi"), Rodzinę Radia Maryja pogardliwie określił mianem "moherowych
beretów". Promuje też antykatolicką moralność w takich sprawach jak zapłodnienie in vitro czy
legalizacja związków homoseksualnych, nie mówiąc już o legalizacji narkotyków. W sukurs idzie mu
minister zdrowia, która dodatkowo uznaje standardy podwójnej moralności - chrześcijańska ma
obowiązywać w domu i w gronie najbliższych, a niechrześcijańska, czy po prostu antychrześcijańska, w
pracy ("nasze przekonania zostawiamy w przedpokoju urzędu" - sprawa dotyczyła aborcji). Albo
minister spraw zagranicznych, który poucza księdza, jakie ma prawa obywatelskie, by następnie złożyć
na niego swego rodzaju donos do Watykanu.
Przykłady można mnożyć, przynosi je każdy dzień, a im bliżej wyborów, tym będzie ich coraz więcej.
Jeśli PO postawi głównie na elektorat lewicowy, to zaostrzy kampanię antyklerykalną, choć dla swoich
katolickich zwolenników też coś znajdzie, bazując choćby na sympatiach personalnych, doraznych
korzyściach czy katolicyzmie wybiórczym, któremu nie przeszkadza brak konsekwencji i koherencji w
tym, co się głosi i co się robi. Jednak to wszystko są zagrywki i rozgrywki, obliczone na
zdezorientowanego lub po prostu leniwego wyborcę. Bo w rzeczywistości naciera na nas jakaś
międzynarodówka, która w ramach przyjętej strategii raz Kościół kokietuje, innym razem szkaluje, raz
nęci, innym razem mu grozi. Wyraznie jednak widać, że tak naprawdę jest to międzynarodówka
socjalistyczna, ponieważ faktem politycznym jest jej prawodawstwo, które tak jak socjalizm przypisuje
sobie prawo do decydowania o życiu człowieka (aborcja, eutanazja, in vitro), o modelu małżeństwa
(związki homoseksualne) i rodziny (odbieranie praw rodzicielskich prawowitym rodzicom, a nadawanie
ich homoseksualistom), o modelu społeczeństwa (cywilno-obywatelskie, a nie narodowo-kulturowe). Ale
przecież taka ideologia utrwalona przez stanowione prawo jest ze wszech miar antychrześcijańska. A to
ona jest prawdziwym obliczem EPL i PO, i taką Europę, taką Polskę, bez prawdziwych wartości, partie
te budują. Niestety, również rękami chrześcijan.
Chrześcijaństwo zobowiązuje
Warto więc popatrzeć na to, co dzieje się w naszym kraju z nieco szerszej perspektywy, wtedy widać
lepiej i wyrazniej. Wówczas przypadkowe wyskoki wyższych urzędników państwowych wcale nie będą
takie przypadkowe, lecz wpiszą się w szerszy scenariusz, który warto znać, by przyłożyć doń swoją
rękę lub w pełni świadomie jej nie przykładać, pamiętając, że chrześcijaństwo zobowiązuje nie tylko w
życiu prywatnym, ale i w życiu publicznym. Nie ma tu ani dwójmyślenia, ani dwójsumienia, a polityka,
jeśli ma być chrześcijańska, nie zwalnia ani z wiary, ani z moralności.
2
Prof. Piotr Jaroszyński
Autor jest kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL.
3


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Luksemburg stawia na kosmiczne górnictwo
Stawiam na śniadanie scenariusz
Nowy Jork stawia na elektryczne samochody
stawianie domów na zacios 2
mam nadzieję, że Donald Tusk nie idzie na wojnę z Kościołem
stawianie domów na zacios 4
stawianie domów na zacios 4
stawianie domów na zacios 1
stawianie domów na zacios 5

więcej podobnych podstron