Zbrodnie masonerii w Meksyku
" (...) Każdy tydzień, który przeminie bez Mszy świętej,
spowoduje utratę dla Kościoła około 2% wiernych (...) "
(mason, prezydent Meksyku P.E. Calles w 1926 r.)
" (...) Chwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, aby go udusić (...) "
(minister spraw wewnętrznych A. Tejeda w 1926 r.)
" (...) Chłop wiedział tylko jedną rzecz: tamci zamykają kościoły i prześladują księży. On widział
tylko jedną rzecz: przybyli żołnierze, zamknęli kościół, aresztowali księdza, zastrzelili tych,
którzy protestowali, powiesili swego więznia, podpalili kościół i zgwałcili kobiety w buntującej się
wsi. Znieważeni wieśniacy, którzy kochają swoją wieś, swój kościół i swojego proboszcza,
zupełnie naturalnie porwali się do buntu (...) "
(z książki J.A. Meyera o powstaniu "bojowników Chrystusa")
Historia prześladowań Kościoła katolickiego w Meksyku lat 20-tych i 30-tych XX wieku należy
do szczególnie jaskrawych przejawów antychrześcijańskiego fanatyzmu. Patologiczne
uprzedzenia antyreligijne i antykościelne grupy meksykańskich polityków ściągnęły na Meksyk
niszczącą wojnę domową lat 1926 1929. Stu tysięcy ludzi zapłaciło życiem w ciągu trzech lat
za fanatyzm i nietolerancję tamtejszych wrogów Kościoła. Historia okrutnych prześladowań
Kościoła i religii w Meksyku zasługuje na osobną uwagę pod jednym jeszcze względem. Były
one inspirowane i prowadzone pod przewodem meksykańskich masonów typu Callesa czy
Obregona. Warto dziś przypomnieć tę przemilczaną historię antyreligijnych okrucieństw
meksykańskiej masonerii. Jakże wyraznie zaznacza się na jej tle fałszywość twierdzeń
dzisiejszych wybielaczy masonerii, którzy próbują negować prawdę o skrajnie antyreligijnym
charakterze masonerii. Dzieje okrutnych prześladowań meksykańskich katolików należą ciągle
do zupełnie nieznanych przez polskich czytelników. Po wojnie, w komunistycznym PRL-u, nie
wznawiano bowiem ze względów oczywistych przedwojennych publikacji książkowych na ten
1 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
temat (m.in: A. Bora, Prześladowanie Kościoła katolickiego w Meksyku, Warszawa 1928; J.
Rostworowskiego, O męczeńskim Meksyku, Kraków 1928; M. Wańkowicza, W kościołach
Meksyku, Warszawa 1927). Zupełnie nieznana też jest w Polsce odnosząca się do tego tematu
bogata zagraniczna literatura naukowa i popularno-naukowa. Przez dziesięciolecia jedyną
udostępnioną po wojnie czytelnikom książką na temat prześladowań katolików w Meksyku była
powieść Grahama Greene'a Moc i chwała (por. wyd. w Warszawie w 1970 r., w przekładzie B.
Taborskiego).
Siła i tradycje meksykańskiej masonerii
Niejednokrotnie wskazywano na decydującą wręcz rolę meksykańskiej masonerii w rozpętaniu
krwawej wojny religijnej w Meksyku. Tego zdania między innymi jest francuski historyk Jean A.
Meyer, autor najcenniejszego jak dotąd zródłowego opracowania historii meksykańskiej wojny
domowej. Meyer powołuje się przy tym na opinię prezydenta Meksyku Portesa Gila w 1929
roku: ?W Meksyku państwo i masoneria zlewały się faktycznie w jedno w ostatnich latach?.
Dodajmy, że sam Portes Gil w kilka lat po zakończeniu swej prezydentury został wielkim
mistrzem meksykańskiej masonerii (był nim w latach 1933-1934).
Frank Brandenburg, autor monumentalnego dzieła o historii najnowszej Meksyku pisał, że: "(...)
Pięciu prezydentów Meksyku osiągnęło najwyższy stopień masonerii, trzydziesty trzeci, w
obrzędzie szkockim: Franeisco Madero, Emilio Portes Gil, Pascual Ortiz Rubio, gen. Abelardo
Rodriguez u Miguel Aleman (...). Brandeburg przypomniał, że dwaj inni prezydenci Meksyku
związani byli z Mexican Rite (obrzędem meksykańskim), inaczej zwanym Cardenas Rite
(obrzędem Cardenasa). Byli nimi Lazaro Cardenas, jeden z założycieli loży i jeden z jej wielkich
mistrzów oraz Manuel Avilo Camachos Bardzo ściśle związani z masonerią byli również dwaj
inni prezydenci Meksyku: Plutarco Elias Calles i Victorio Huerta. Plutarco Elias Calles,
najzawziętszy prześladowca Kościoła, inicjator krwawej walki z religią, został odznaczony
masońskim medalem za "nadzwyczajne zasługi w rozwiązaniu tak wielu problemów w tak
krótkim czasie".
Masoneria meksykańska miała historię, sięgającą aż do XVIII wieku. W 1828 roku w Meksyku
na terenie całego kraju działały 102 loże masońskie. Już w 1874 roku masoneria meksykańska
była na tyle silna, że zdołała przeforsować wprowadzenie zdecydowanie antykościelnego
ustawodawstwa. Masonem i to najwyższego 33 stopnia był osławiony dyktator Meksyku
przełomu XIX i XX wieku Porfirio Diaz. Wielkimi mistrzami masonerii byli kolejno dwaj jego
bracia. Masonami było wielu gubernatorów stanowych. Za dyktatury Diaza zaznaczał się
szczególny wpływ lóż Wielkiego Wschodu z Francji. Długotrwałe, trwające ponad 30 lat,
dyktatorskie rządy Diaza wywołały podziały w kręgach masonerii, i stopniowo część lóż
masońskich - zdecydowała się poprzeć powstanie przeciwko niemu. Do masonerii należał
między innymi słynny wódz powstańców Francisco Madero, wybrany prezydentem Meksyku w
2 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
1911 roku po obaleniu Diaza oraz liczni inni generałowie powstańczy.
W ciągu kilku lat krwawych przepychanek, jakie nastąpiły po zwycięstwie rewolucji
meksykańskiej (między innymi zamordowanie prezydenta Madero w 1913 roku) ster władzy w
Meksyku przejęli związani z masonerią politycy, którzy wprowadzili nowe rządy autokratyczne,
jakże sprzeczne z demokratycznymi celami meksykańskiej rewolucji 1910 roku. Loże
masońskie posłużyły jako wzmocnienie nowych dyktatur, środek do jak najmocniejszego
infiltrowania dowództwa armii i kierownictwa administracji w poszczególnych stanach. Dawny
radykalizm społeczny rewolucji meksykańskiej po przejęciu pełni władzy przez masonów
przekształcił się w skrajny radykalizm antykościelny, a nawet antyreligijny. Jak pisali francuscy
autorzy głośnej kilkutomowej Historii Kościoła: "(...) Wkrótce po rozpoczęciu w roku 1910
wielkiej meksykańskiej rewolucji społecznej nowa generacja intelektualistów zaczęła posuwać
się znacznie poza granice antyklerykalizmu, którym odznaczała się ta reforma w połowie XIX
stulecia. Dokonując niekiedy rewizji poglądów swych liberalnych poprzedników w świecie
analizy marksistowskiej, zmierzali nie tylko do ograniczenia władzy doczesnej Kościoła, lecz w
ogóle do stłumienia wpływu religii na społeczeństwo. Gloryfikując przeszłość Meksyku, chcieli
ponadto wyeliminować wszystko, co łączyło się z hiszpańską erą kolonialną, włączając w to
katolicyzm. Ludzie wyznający podobne przekonania, wywodzący się głównie z klas średnich,
prawnicy i intelektualiści, wprowadzili do konstytucji meksykańskiej z roku 1917 artykuły
wyjątkowo wrogie tradycyjnym wpływom religii".
Antykościelna konstytucja 1917 roku
Rosnące zdominowanie meksykańskiego życia politycznego przez masonerię w ciągu drugiego
dziesięciolecia XX wieku znalazło szczególnie mocne odbicie w skrajnie antyklerykalnej, a
nawet antyreligijnej konstytucji uchwalonej w 1917 roku. Konstytucja ta przewidywała utracenie
przez Kościół cech osoby prawnej. Zniesiono zakony. Cały majątek kościelny przeszedł pod
kontrolę państwa. Kapłanów oddano pod nadzór władz państwowych. Drastycznie ograbiono
aktywność księży, oddając ich pod nadzór władz państwowych. Wprowadzono skrajne
restrykcje, ustalające, iż poszczególne stany będą określały maksimum księży tolerowanych na
ich terytorium. Historyk F. Brandenburg ocenił nader krytycznie wyrażone w konstytucji 1917
roku dążenie państwa do określania maksymalnej ilości duchownych w zależności od tego, co
władze stanu uznają za niezbędne dla ich potrzeb. Pisał, że: "(...) Było to nie do przyjęcia dla
Kościoła, bo mogło doprowadzić do tego, że władze stanu arbitralnie uznają, że maksymalna
ilość duchownych, na jaką istnieje zapotrzebowanie w ich stanie, równa się zeru. Tak właśnie
ustaliły odgórnie władze stanu w Tobasco. Dodajmy, że w stanie Tabasco zniszczono niemal
wszystkie kościoły". Księży pozbawiono również czynnego prawa wyborczego. Czasopismom
religijnym zabroniono poruszania jakichkolwiek zagadnień politycznych. Postanowienia
konstytucji 1917 zakazywały również noszenia sutanny poza kościołami, procesji na zewnątrz
kościołów i jakichkolwiek przejawów kultu religijnego poza lokalami zamkniętymi.
3 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
Duchowieństwo odcięto od wszelkich form nauczania w szkołach, zabraniając mu zarówno
zakładania jak i prowadzenia szkół. Instytucjom religijnym i księżom zakazano nawet
administrowania, prowadzenia czy nadzorowania instytucji dobroczynnych, badań naukowych,
itp."
Jak pisał Melchior Wańkowicz w tomie reportaży z podróży po Meksyku: "(...) Jak widzimy, rząd
poszedł o wiele dalej, niżby to nawet dyktowała konieczność oddzielenia Kościoła od państwa.
Prawa przytoczone odbierają Kościołowi możność swobodnego rozwoju. Zakazując pracy
społecznej lub nauczania, odbierają prawo swobody myśli, w równej mierze należnej wszystkim
obywatelom; zakazując szat duchownych, szykanują stan cały jako taki; zakazując procesyj itd.,
do których ludność od dawna przywykli, wtrącają się do spraw wewnętrznych kultu, dając
zupełne uzasadnienie twierdzeniu, że w gruncie rzeczy chodzi tu o walkę z religią".
Autorzy publikacji odnoszących się do tego okresu historii Meksyku na ogół dość powszechnie
wskazują na skrajnie antykościelny charakter konstytucji 1917 roku. Francuski historyk Jean A.
Meyer pisał, że konstytucja z 1917 roku "uczyniła katolików obywatelami drugiej kategorii, bez
miejsca w życiu publicznym". Już w momencie uchwalenia konstytucji z 1917 roku
umiarkowana mniejszość w parlamencie ostrzegała, że tak skrajnie godząca w wiarę katolicka
konstytucja może stać się przyczyną wybuchu wojny domowej - jak się zresztą stało w 1926
roku. Na szczęście, początkowo, w pierwszych latach po uchwaleniu konstytucji 1917 roku
władzom nie udało się wcielić w życie jej postanowień antykościelnych i antyreligijnych. Miały
zbyt wiele trudności wewnętrznych, wynikłych z kolejnych bojów o władzę (obalenia inicjatora
konstytucji 1917 roku prezydenta Carranzy w 1919 roku, jego zamordowanie w 1920 roku, etc.).
Próby wprowadzenia antyreligijnych postanowień konstytucji z 1917 roku w poszczególnych
stanach zderzyły się ze skutecznym przeciwdziałaniem księży i wiernych katolickich.
Zróżnicowanymi metodami protestu (między innymi strajkiem duchowieństwa) zmusili oni
władze do rezygnacji z wcielenia w życie antykościelnych regulacji. Sytuacja radykalnie
zmieniła się jednak wraz z rozpoczęciem w 1924 roku prezydentury fanatycznie antyreligijnego
masona - Plutarco Eliasa Callesa.
Jak wróg Kościoła - Calles sprowokował wojnę domową
Ogromna część badaczy nowszej historii Meksyku zgodna jest co do tego, że właśnie
prezydent Plutarco Elias Calles, mason i fanatyczny wróg religii, był głównym sprawcą tak
niszczącego dla Meksyku wewnętrznego konfliktu wokół Kościoła i religii. Taką opinię głoszą
najwybitniejsi zagraniczni badacze historii meksykańskiego konfliktu między państwem a
Kościołem, na czele z Jeanem A. Meyerem. Opinię tę podzielał również najwybitniejszy polski
badacz historii Ameryki Aacińskiej, profesor Tadeusz Aepkowski, pisząc w swej Historii
4 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
Meksyku: "(...) Calles mason i zagorzały antyklerykał podjął próbę utworzenia Kościoła
Narodowego (...), przyczyniajÄ…c siÄ™ swÄ… doktrynerskÄ… postawÄ… i decyzjami do wybuchu
długotrwałego konfliktu". Warto więc przyjrzeć się bliżej sylwetce polityka, który przez swe
antyreligijne zacietrzewienie i fanatyzm, ograniczoną niezdolność do kompromisu, odegrał tak
wielką rolę w ściągnięciu na swój kraj katastrofalnej wojny domowej wokół spraw religii.
W momencie obejmowania prezydentury Calles miał już za sobą dość burzliwą i nieciekawą
przeszłość. W młodości nauczyciel, pózniej skarbnik miasta Guyamas, po kilku miesiącach
urzędowania trafił do więzienia za malwersację powierzonych mu pieniędzy. Po wyjściu z
więzienia prowadził restaurację w hotelu, którego stał się właścicielem. Zbankrutowany
zaaranżował pożar hotelu, aby w ten sposób zdobyć pieniądze za jego ubezpieczenie. Po
rewolucji 1910 roku został komisarzem gubernatora stanu Sonora, wreszcie gubernatorem tego
stanu. Na tym stanowisku ?wsławił się? ekstremistycznymi działaniami antykościelnymi.
Zamknął tamtejsze seminarium duchowne, kazał splądrować rezydencję biskupa i zamienił
katedrę na szkołę. W kwietniu 1916 roku zamknął wszystkie kościoły w swoim stanie i wypędził
z niego wszystkich katolickich księży. Wybrany prezydentem Meksyku w 1924 roku szybko stał
się jak najgorszym symbolem rządów autokratycznych. Frank Brandenburg pisał o
dyktatorskich metodach Callesa, ?opierającego się na przekupstwach i szantażu?. Profesor
Tadeusz Aepkowski nazwał Callesa "klasycznym typem autokraty, praktyka rządów
personalnych opartych na kontrolowanej korupcji wyższych urzędników". Prezydentura Callesa
była swoistą kontynuacją stosowanych już za dyktatury Porfirio Diaza metod rządzenia opartych
na zasadzie "pan o pan" - chleb albo pałka. Oponentów niszczono, tym mocniej protegując
posłusznych konformistów, zabiegających o uzyskanie "chleba" w postaci posad czy koncesji.
Nie znoszący sprzeciwu Calles nie mógł uznać tego, że Kościół katolicki w Meksyku nie chce
się w pełni podporządkować jego władzy. W swym fanatyzmie antyreligijnym był wprost
organicznie niezdolny do kompromisu. Wyraznie rzucało się to w oczy w porównaniu Callesa z
poprzednim prezydentem Meksyku Alvaro Obregonem. Prezydent Obregon, liczÄ…c siÄ™ z
realiami, uważał, że kościelny system nauczania jest lepszy niż brak jakiegokolwiek systemu
oświaty. Sugerował więc, by władze tolerowały istnienie szkół parafialnych przynajmniej do
czasu powstania laickiego szkół publicznych. Calles "nie chciał dopuścić niczego, co było
katolickie", dążył do stworzenia schizmatyckiego "Narodowego Kościoła Katolickiego", zgodnie
z dalekosiężnymi planami masonerii.
Rozpoczynając walkę o ostateczne zniszczenie Kościoła katolickiego i religii, Calles chciał
wykorzystać fakt, opanowania przez masonerię bardzo ważnych instrumentów władzy w
Meksyku, a przede wszystkim armii. W tym czasie kierownictwo armii było już w ogromnej
mierze zdominowane przez masonerię i stąd można mu było powierzyć tym większą rolę w
inicjowaniu wszelkich działań antyklerykalnych i nawet antyreligijnych. Mason, minister wojny
generał Joaquin Amaro znany był ze skrajnych antyreligijnych ekscesów. ?Wsławił się?
fanatycznymi przemówieniami, atakującymi Kościół i religię za całą ich historię: W jednym z
przemówień generał Amaro powiedział miedzy innymi: "(...) Apostolskie duchowieństwo
rzymsko-katolickie, które jest faktycznie pazerną, obstrukcyjną, konserwatywną i wsteczną
5 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
partią polityczną, było jedną z przyczyn wszystkich nieszczęść, jakie nawiedziły Meksyk od
czasu podboju kraju przez Hiszpanów po dzień dzisiejszy?. Inny związany z masonerią generał
meksykański J.B. Vargas w przemówieniu w Valparaiso mówił o ?podłym klerze,
zdominowanym przez zdrajców narodu".
Meksykańska masoneria cieszyła się bardzo dużymi wpływami również w sferach wyższych
urzędników municypalnych, wśród przywódców związków zawodowych, i wśród grup
ateizujących nauczycieli. Ich ideologia traktowała Kościół rzymsko-katolicki jako "ucieleśnienie
całego zła". Masonerii była podporządkowana agresywnie antyreligijna Meksykańska Federacja
Antyklerykalna, kierowana przez gubernatora Jalisco Manuela Bouqeta.
Wpływowe siły antyklerykalne, choć stanowiły wyrazną mniejszość w narodzie, mogły jednak
maksymalnie korzystać z faktu, że były mniejszością, która dorwała się do steru rządu za
kolejnych prezydentów Meksyku: Obregona, Callesa, Gila. Z tej pozycji robiły wszystko, co tylko
było możliwe dla osłabienia, a pózniej zniszczenia meksykańskiego katolicyzmu. Początkowo
głównym środkiem prowadzącym do tego celu miało być w intencji władzy wspieranie
konkurencyjnej wobec katolicyzmu protestanckiej "ewangelizacji" Meksyku. RzÄ…dzÄ…cy masoni
pragnęli przede wszystkim doprowadzić do rozbicia Kościoła w Meksyku poprzez rozdzielenie
go na mnóstwo małych sekt. W akcji "dekatolizacji" Meksyku szczególnie chętnie sięgano do
pomocy protestantów ze Stanów Zjednoczonych. Kolejni prezydenci Meksyku: Obregon i Calles
szczególnie gorliwie wspierali ?ewangelizacyjne? działania metodystów w Meksyku, pragnąc za
wszelką cenę doprowadzić do zmniejszenia liczby wierzących katolików. Protestantom
przekazano kontrolę nad ministerstwem edukacji w Meksyku, kraju, gdzie ogromną część
wierzących stanowili katolicy. Szczególnie dużej pomocy dla protestanckich misjonarzy z USA
udzielał meksykański biskup kościoła episkopalnego Moises Saenz, brat meksykańskiego
ministra spraw zagranicznych Aarona Saenza. Przedstawiciele kościołów episkopalnych z
Pensylwanii wysłali specjalny telegram dziękczynny do prezydenta Meksyku Obregona: "(...)
Miliony Amerykanów solidaryzują się z Panem i modlą za Pana w czasie, gdy Pan toczy walkę
o rozluznienie uścisku rzymskiego kościoła katolickiego, przygniatającego pański wielki kraj".
Dążąc do rozczłonkowania Kościoła katolickiego, władze meksykańskie podjęły próby
stworzenia schizmy wewnątrz Kościoła - tzw. Meksykańskiego Apostolskiego Kościoła
Katolickiego. W tym celu zaczęto odbierać poszczególne parafie prawowiernym duchownym i
przekazywać je wspieranym przez władze schizmatykom. Jedna z takich decyzji - przekazania
kościoła La Soledad w stolicy Meksyku schizmatyckiemu księdzu Joaquinowi Perezowi,
wywołała bunt okolicznych mieszkańców i krwawe starcia, w których zginęło siedmiu katolików
(23 lutego 1925). W akcji umocnienia schizmy szczególną rolę odegrały zdominowane przez
masonów, marksizujące związki zawodowe - Meksykańska Regionalna Konfederacja
Robotnicza (CROM). W rozbiciu Kościoła katolickiego widziały one również szansę
ostatecznego pozbycia się swych rywali - katolickich związków zawodowych. Zbolszewizowani
6 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
związkowcy brali udział w rozmaitego typu prowokacjach antykościelnych: w napadach
bombowych na budynki kościelne, wywieszaniu czerwonych flag na kościołach, aktach
profanacji miejsc kultu. Znamienne, że krwawy incydent na tle sprawy przejęcia kościoła la
Soledad przez księdza schizmatyckiego został zaaranżowany przez Moronesa, bossa
związków zawodowych i ministra. Sam szef związków zawodowych, sekretarz generalny
CROM - Ricardo Tremones był zięciem Antonio Lopez Sierry, pózniejszego biskupa kościoła
schizmatyckiego.
W lutym 1925 roku, przygotowując wystąpienie przeciw Kościolowi, Calles zainscenizował
prasową prowokację, mającą posłużyć do oskarżenia arcybiskupa stolicy o naruszenie
konstytucji. Prowokacja jednak spaliła na panewce, gdyż okazało się, że konstytucji z 1917 roku
zapomniano w swoim czasie zaopatrzyć w odpowiednie sankcje. W rezultacie pośpiesznie
uchwalone prawa antykościelne wisiały w próżni. Rozjuszony tym Calles postanowił przystąpić
do "udoskonalenia" i odpowiedniego rozwinięcia ustawodawstwa antykościelnego, aby uczynić
z niego prawdziwie efektywny oręż do walki z religią.
2 lipca 1925 roku prezydent Calles opublikował dekret zwany "prawem Callesa", prowadzący do
skrajnego ograniczenia zasięgu religii katolickiej w Meksyku. Najbardziej dramatycznym
przepisem tego dekretu był artykuł 19; nakazujący przymusową rejestrację kleru. Faktycznie
artykuł ten miał ułatwić rządowi akcję przekazywania kościołów schizmatykom. Sprzeciw
Kościoła wywołał bezwzględną kontrolę władz - aresztowania przywódców organizacji
katolickich i opornych księży. W pierwszych miesiącach 1926 doszło do dalszego zaostrzenia
walki z Kościołem i religią. Z inicjatywy prezydenta Callesa rząd nakazał zamknięcie katolickich
szkół i zakonów. Wprowadzono przymusową rejestrację księży w urzędach państwowych,
traktując ją jako szczególnie złośliwą szykanę. Do tego czasu obowiązywał normalny system
meldunkowy. Nowy ksiądz; natychmiast po skierowaniu go do parafii wypełniał formularz
informacyjny o sobie i posyłał go do władz wraz z zawiadomieniem, w którym dniu rozpoczął
spełniać posługi religijne, nie czekając na oficjalną odpowiedz, i nie troszcząc się o jakiekolwiek
inne formalności. Nowy dekret o rejestracji stwarzał rozliczne świadome utrudnienia. Jak
opisywał Melchior Wańkowicz: "(...) Obecnie zaczęto tę rejestrację traktować jako prośbę o
zezwolenie rozpoczęcia swych obowiązków, których nie można było rozpoczynać bez
otrzymania odpowiedzi. Tego rodzaju interpretacja udaremniła pełnienie posług religijnych w
sąsiednich parafiach, a więc i wszelkie odpusty itd., lub choćby prostą wyrękę. Przede
wszystkim zaś sama zasada godziła w samodzielność Kościoła (...)".
Władze wszelkimi sposobami starały się drastycznie ograniczyć liczbę duchownych, mogących
spełniać posługi religijne. Opornych księży aresztowano. Co więcej, wydano postanowienie o
deportowaniu z Meksyku wszystkich księży cudzoziemców (chodziło o niemałą liczbę 400
duchownych). Rządzące władze cechował skrajny fanatyzm antyreligijny. Minister Canalal
nadał swoim trzem synom imiona: Szatan, Lucyfer i Lenin.
7 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
Powstanie ?bojowników Chrystusa?
Reagując na skrajne antykościelne postanowienia Callesa, meksykański Episkopat ogłosił strajk
duchowieństwa, które wstrzymało się od odprawiania nabożeństw i wszelkich posług religijnych.
Liczono, że skłoni to rząd do szukania kompromisu. Stało się wręcz przeciwnie. Calles uznał, że
strajk księży jest tym korzystniejszy dla rządu i tylko ułatwi działania ateizacyjne. Francuski
dyplomata Ernest Lagarde, który spotkał się z prezydentem Callesem 26 sierpnia 1926 roku,
dokładnie opisał, na czym polegały prawdziwe intencje rządu. Calles powiedział mu wprost:
"(...) Każdy tydzień, który przeminie bez Mszy świętej spowoduje utratę dla Kościoła około 2%
wiernych (...)". Minister spraw wewnętrznych A. Tejeda, reagując na informację o strajku księży
powiedział: "(...) Kościół przeszedł nasze największe nadzieje (...) nic nie byłoby bardziej
przyjemne dla nas (...). Chwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, aby go udusić".
Władze zaczęły zamykać kościoły na terenie całego kraju pod pretekstem inwentaryzacji.
Różnymi sposobami próbowano zastraszyć katolików, mnożąc aresztowania księży i działaczy
katolickich. 14 sierpnia 1926 roku w wiosce Chalchichites zamordowano księdza Ludwika Batis
i trzech innych katolików. Dodajmy, że prezydent Calles wydał specjalne rozporządzenia
nakładające na urzędników kary za niedbałość w walce z religią.
Zamykanie kościołów i coraz liczniejsze areszty księży doprowadziły rozgoryczone rzesze
katolików do wystąpienia przeciwko władzy tzw. powstania Cristeros (wojowników Chrystusa).
W powstaniu wzięło udział około 50 tysięcy chłopskich powstańców. Strona rządowa nazywała
ich Cristeros ("bojownicy Chrystusa" lub "Chrystusowcy"). Sami powstańcy nazywali siebie
raczej "populares", "defensores"lub "liberadores", co oznaczało "ci z ludu", "obrońcy" lub
"wyzwoliciele". W krwawych walkach wojny domowej lat 1926-1929 (tzw. "Cristiadzie") poległo
około 100 tysięcy osób: 40 tysięcy powstańców - Cristeros i 60 tysięcy żołnierzy wojsk
rządowych ( w tym 12 generałów, 70 pułkowników i 1800 niższych oficerów). Walki wojny
domowej spowodowały exodus ponad 500 tysięcy uchodzców na emigrację do Stanów
Zjednoczonych i bardzo znaczące zniszczenia w licznych prowincjach Meksyku. Takie były
koszty skrajnego, antyreligijnego zacietrzewienia meksykańskich władz na czele z prezydentem
Callesem.
Po wybuchu powstania Cristeros władze przeszły do najbezwzględniejszych metod walki z
religią. Siłą zamykano kościoły w poszczególnych regionach kraju, ze szczególną gorliwością
likwidując parafie wiejskie. Głównym celem prezydenta Callesa stało się jak najszybsze
doprowadzenie do całkowitej likwidacji kościołów na wsi. Calles - mason i fanatyczny wróg
Kościoła, tak zwierzał się przyjaciołom ze swych kalkulacji - "jeśli raz przełamie się nawyk
chodzenia do kościoła, to Indianie stopniowo całkowicie o nim zapomną". Księży zmuszano pod
grozbą najsurowszych sankcji, z karą śmierci włącznie, do opuszczania parafii wiejskich i
8 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
osiedlania się w miastach. Liczono, że porzucone przez pasterzy parafie szybko ulegną
całkowitej dechrystianizacji. W 1927 roku doszło do pierwszych egzekucji opornych księży,
którzy odmawiali porzucenia swych wiejskich parafian. Za pretekst do egzekucji służyło
odpowiednie zastosowanie wprowadzonego jeszcze za dyktatury Diaza tzw. "Ley Fuga" (prawa
o ucieczce). Na jego zasadzie można było natychmiast zastrzelić bez postępowania sądowego
każdego, kto usiłował zbiec po aresztowaniu, by uniknąć wymiaru sprawiedliwości. Twierdzenie,
że oskarżony usiłował zbiec w zupełności wystarczało, aby go rozstrzelać.
Coraz liczniejsze egzekucje opornych księży, którzy nie chcieli opuścić swych wiejskich
parafian skłoniły nawet część biskupów do polecenia duchownym, by opuścili swe wiejskie
parafie i udali się do miast. Przeważająca część księży udała się do miast. W styczniu 1927
roku na 3600 ogółu księży meksykańskich aż 3390 stanowili księża mieszkający w miastach i
ci, którzy porzucili swe wiejskie parafie i przenieśli się do miast. Na wsiach pozostała tylko
niewielka część księży, grupa księży schizmatyckich popieranych przez władze i około 100
odważnych duchownych, którzy za nic nie chcieli opuścić swych wiejskich parafian, nawet pod
grozbą śmierci. Wielu z nich zapłaciło za to życiem. Zostali zamordowani, częstokroć nawet bez
jakiegokolwiek sądu, lub po jego parodii. Można by długo wyliczać przykłady podstępnych
zabójstw opornych księży i działaczy katolickich, przeprowadzonych na rozkaz masońskich
władz Meksyku. Na przykład w styczniu 1927 roku zamordowano trzech młodych działaczy
Sodalicji Mariańskiej w mieście Leon. W kwietniu 1927 roku rozstrzelano prowadzących tajną
działalność duszpasterską księży Andrzeja Sala i Trynidada Rangela w Leonie. 26 lipca 1926
roku ofiarą egzekucji w mieście Puebla padł stary kupiec Jose Garcia Fanfon za to, że odmówił
zdjęcia z witryny sklepu napisu: "Viva Cristo Rey!" (Niech żyje Chrystus Król). W listopadzie
1927 roku doszło do jednej z najgłośniejszych kazni, pod sfingowanymi zarzutami stracono
powszechnie lubianego księdza Michala Augustyna Pro, jego brata Humberta i inżyniera
Ludwika Segura. Rządowi oprawcy nie oszczędzali duchownych nawet w najbardziej
podeszłym wieku. Między innymi zamordowano 80-letniego proboszcza Adama Nachitlana
(Zacatecasa). Jośe Isabel Floresa powieszono po 40 latach pracy duszpasterskiej w parafii
Matatlan. Okrutny terror fizyczny wobec księży wzmógł się jeszcze bardziej w 1928 roku po
zabójstwie Alvaro Obergona, świeżo wybranego prezydentem na miejsce Callesa (Obregon
padł ofiarą zamachu ze strony młodego zdesperowanego intelektualisty katolickiego Leona
Torola).
Tabela 3: Księża straceni w czasie powstania Cristeros: w Jalisco 35, Zactecas 6,
Guanajusto 18, Colima 7, inne regiony 24.
REGIONY KRAJU LICZBA STRACONYCH
Jalisco 35
Zactecas 6
Ganajusto 18
Colima 7
Inne regiony 24
9 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
Razem 90
Więzionych księży i zakonnice wyszydzano i upokarzano. Częstokroć zakonnice świadomie
wsadzano do jednej celi z prostytutkami. Terrorowi fizycznemu przeciw księżom i działaczom
katolickim towarzyszyły coraz liczniejsze przykłady profanowania świątyń i znieważania Hostii
św. podczas napadów policji na domy w których potajemnie odprawiano Msze święte. M.
Wańkowicz dramatycznie opisał w książce zawierającej reportaże z Meksyku widok, jaki
zobaczył w jednej z takich sprofanowanych świątyń meksykańskich: "(...) Stary kościół El
Carmen St. Angel jak i wszystkie świątynie kraju, był zamknięty. Aż wreszcie znalazł się przecie
zakrystian stary (...). Schodami więc z polepy glinianej, wyślizganymi przez czas, wiódł nas w
dół, ku krypcie podziemnej. Pchnął ciężkie dębowe drzwi. Wionął zaduch. W półmroku
ujrzeliśmy szereg trumien połamanych, z oderwanemi wiekami. Ciała mnichów, przeważnie
zakonserwowane doskonale przypominały mi widziane niegdyś w Palermo katakumby. U progu
krypty stoi trup zakonnicy. Kosmyki włosów sterczą na pożółkłej skórze czaszki. Niezetlałe
resztki habitu spływają do stóp brunatną falą... Wielkie zęby, wysunięte naprzód na tej twarzy
pół trupa a pół szkieletu, zdają się szczerzyć w uśmiechu. Ręka prawa, uniesiona w łokciu,
wskazuje to zwalisko ciał porozrzucanych. - Co znaczy ten nieporządek? pytam. - Rząd szukał
tu skarbów. Żołnierze odbijali trumny i wyrzucali ciała".
Krwawe prześladowania Kościoła przez rządzącą masonerię doprowadziły do powstania
swoistego "Kościoła katakumb". Nieliczni księża byli przeprowadzani nocami, ukradkiem, przez
zaufanych ludzi z rąk do rąk, choć za udzielanie im pomocy groziło rozstrzelanie (świetnie
ukazał te czasy prześladowań Graham Greene w jednej ze swych najlepszych powieści Moc i
chwata). Msze św. odprawiano potajemnie po domach, częstokroć zamiast dzwonka ministrant
stukał palcem w podłogę.
Antyreligijny terror w Meksyku stopniowo zaczął wywoływać coraz ostrzejsze protesty poza
granicami kraju. Walkę z Kościołem w Meksyku potępił papież Pius XI w Encyklice Iniquis
afflictisque z 18 listopada 1926 roku i w allokucji konsystorialnej Misericordia Domini z 20
grudnia 1926 roku. Jeszcze 29 listopada 1932 roku papież Pius XI wydał Encyklikę Acerba
amini, ubolewającą nad trudną sytuacją Kościoła meksykańskiego.
Konfrontacja z wojującym ateizmem prezydenta Callesa i jego popleczników była dla Kościoła
sprawą ogromnie trudną i wymagała bardzo przemyślanych decyzji. Część biskupów potrafiła
da końca utrzymać niewzruszoną wolę oporu. Wielkim oparciem stał się arcybiskup
Guadelajary Jimenez Orozco.s' Pozostając wbrew woli władz na wsi - udzielał on bezcennego
moralnego poparcia dla ludzi broniących pozycji Kościoła wśród chłopów. Część hierarchii
kościelnej poszła jednak na bardzo duże ustępstwa wobec stosującej bezwzględny terror
władzy. Na przykład w lipcu 1926 roku biskupi. diecezji Zamora i Morelia zgodzili się na
10 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
przekazanie kościołów w ręce komisji wyznaczonych przez rząd. Niektórzy biskupi, ulegając
naciskom zgodzili się w 1929 roku na wymaganą przez władze rejestrację duchownych,
pomimo jej zgodnego odrzucenia przez Episkopat meksykański w 1926 roku.
Na tym tle tym bardziej godna podkreślenia jest pełna heroicznego poświęcenia działalność
około 100 opornych księży, którzy pozostali na wsi, ryzykując życiem. Ich niezłomny opór miał
ogromne znaczenie dla fiaska rządowej akcji likwidacji Kościoła i religii. Jak pisał Jean A.
Meyer: "(..:) Oni (księża - JRN) pracowali dziesiątki, setki razy więcej, niż robili to przed wojną.
Całe dnie spędzali na chrzczeniu dzieci, dawaniu ślubów i słuchaniu spowiedzi. Część
opornych księży poszła do końca w swej determinacji, biorąc aktywny udział w organizowaniu
powstańczych oddziałów "Cristeros". Dwóch duchownych, meksykańskich Indian z
pochodzenia, zostało nawet generałami chłopskich powstańców (Aristeo Pedroza i Jóse
Reyes).
Męczeństwo "Cristeros"
Rozmiary chłopskiego powstania w obronie wiary i determinacja prostych wieśniaków były
ogromnym szokiem dla prowadzących antyreligijną politykę masonów i marksistów z
rządowego establishmentu. Myślące w "wąsko racjonalistyczny sposób" władze nie mogły sobie
po prostu wyobrazić tego, że zwykli prości chłopi porwą się do otwartego buntu w obronie
Kościoła, przeciwko uzbrojonym po zęby wojskom rządowym. Dla wiejskich powstańców
walczących w obronie wiary sprawa była jednak prosta. Jak komentował J.A. Meyer, pisząc o
motywach walki chłopskich katolickich buntowników: "(...) Chłop wiedział tylko jedną rzecz:
tamci zamykają kościoły i prześladują księży. On widział tylko jedną rzecz: przybyli żołnierze,
zamknęli kościół, aresztowali księdza, zastrzelili tych, którzy protestowali, powiesili swego
więznia, podpalili kościół i zgwałcili kobiety w buntującej się wsi. Znieważeni wieśniacy, którzy
kochali swoją wieś, swój kościół i swojego proboszcza, zupełnie naturalnie porwali się do
buntu?. Wśród chłopów powszechnie dominowały odczucia, iż: "(...) Rząd chce, abyśmy żyli jak
zwierzęta, bez religii i bez Boga, ale oni nigdy się tego nie doczekają od nas. My bowiem
wykorzystamy każdą chwilę czasu, która jest nam dana, aby głośno krzyczeć: "Niech żyje
Chrystus Król! Niech żyje Dziewica z Guadelupy! Precz z rządem!"
W czasie, gdy okrutne prześladowania Kościoła i religii byty wciąż oficjalną zasadą polityczną,
powstańczy Cristeros zadziwiali ogromną aktywnością wewnętrznego życia religijnego. Każda
Msza św., nierzadko organizowana w przerwach między kolejną walką a pościgiem ze strony
wojsk rządowych, była dla powstańców przeżyciem o ogromnej intensywności uczuć. Znów
odwołajmy się do zapisków opartego na wielkiej bazie zródłowej dzieła Jeana A. Meyera: "(...)
Śpiewanie hymnów i odmawianie różańca było stałym, akompaniamentem codziennego życia w
11 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
marszu i w obozie. Cristeros modlili się i śpiewali długo w nocy, wypowiadali wspólnie słowa
modlitw różańcowych. Kombatanci prosili o błogosławieństwo przed pójściem do walki, a ich
komendanci wzywali ich do czynienia prawdziwego aktu skruchy przed bitwÄ…. Atakowali wroga,
śpiewając hymny i krzycząc: "Niech żyje Chrystus Król!", "Niech żyje Dziewica z Guadelupy!"
Wojna domowa przyniosła niezliczone przykłady bohaterskiego poświęcenia i męczeństwa
"Cristeros", którzy za żadną cenę, nawet za cenę życia, nie chcieli zrezygnować z walki w
obronie wiary. Typowym pod tym względem było postępowanie Norberta Lopeza, zastrzelonego
w 1928 roku przez żołnierzy rządowych. Lopez odrzucił ofertę ułaskawienia dawaną mu pod
warunkiem, że przystąpi do armii rządowej, mówiąc: "Od momentu sięgnięcia za broń
pragnąłem oddać swoje życie za Chrystusa i teraz nie złamię postu na kwadrans przed
dwunastą". Cristeros w swych modlitwach wyrażali się jak Tomasz z Canterbury: "Ofiar jest
wiele, liczba ofiar rośnie z każdym dniem. Gdybym tylko i ja mógł mieć tak szczęśliwy los?.
Powszechnie powtarzano stwierdzenia: "Musimy wygrać. Jakże tanio można dziś wejść na
drogę do Niebios". Claudio Beccera, z powodu niepełnoletności jako jedyny uniknął egzekucji,
w której stracono jego 27 towarzyszy w Sahuayao 21 marca 1927 roku. Nie mógł pogodzić się z
tym, że tylko on uniknął śmierci i płakał przed kryptą, w której pogrzebano jego kolegów,
mówiąc jak mu jest przykro, że Bóg nie chciał go przyjąć jako męczennika. Młody Honorio
Lamas, stracony wraz ze swym ojcem Manuelem Lamasem, powiedział na pocieszenie swej
matce: "Jakże łatwo jest dziś wejść do nieba, mamo".
Nowe konflikty i pojednanie
Niezwykłe męstwo Cristeros i sukcesy osiągane przez nich w bojach z wojskami rządowymi
zmusiły w końcu władze do kompromisu. Dzięki pośrednictwu USA rząd zaczął pertraktacje z
Episkopatem. Zakończyły się one podpisaniem w czerwcu 1929 roku umowy (arreglos). Władze
meksykańskie zawiesiły wprowadzenie w życie niektórych postanowień antykościelnych, a rząd
zwracał Kościołowi część "znacjonalizowanych" świątyń. Ogłaszano również amnestię dla
powstańców. Kościół odwołał natomiast ogłoszony w 1926 roku strajk duchowieństwa.
Obietnice prezydenta Portesa Gila, zapowiadające koniec prześladowań Kościoła, doprowadziły
do ostatecznego przerwania walk wojny domowej i złożenia broni przez Cristeros. Szybko miało
się jednak okazać, że rządzący masoni i marksiści ani przez chwilę nie myśleli o uczciwym
pojednaniu z Kościołem i ludzmi, którzy stanęli w jego obronie. Niemal natychmiast po
przerwaniu walk rozpoczęto bowiem systematyczne, zaplanowane, zdradzieckie mordy na
przywódcach Cristeros; aby zapobiec ponownemu odrodzeniu ruchu katolickich partyzantów.
Zaledwie w 10 dni po porozumieniach pokojowych - 3 lipca 1929 roku zastrzelono znanego
przywódcę Cristeros - duchownego F. Pedrozę. W ciągu kilku lat podstępnie zamordowano
wszystkich ważniejszych wodzów Cristeros: Cuevę, Arreolę, Gutiereza, Alvareza, Barajasa,
Hernandeza i Salazara. Zdradzieckie mordy i prześladowania dawnych katolickich partyzantów
pociągnęły za sobą w okresie od 1929 do 1935 roku aż 5000 ofiar spośród Cristeros, w tym ich
12 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
500 oficerów.
Nieuczciwość polityków rządzącej partii - Partii Narodowo-Rewolucyjnej (PRN) widoczna była
zresztą na każdym kroku. Wyrazem tego był zorganizowany przez nią "cud nad urną" w czasie
wyborów prezydenckich 1929 roku. W wyborach tych faktycznie wygrał zbliżony do
powstańczych Cristeros głośny pisarz, myśliciel i polityk Jose Vasconcelos. W czasie
wspaniałej kampanii wyborczej Vasconcelos zdecydowanie piętnował walkę z religią,
prowadzoną przez Callesa, despotyzm i korupcję. Wyniki wyborów zostały jednak sfałszowane i
ogłoszono zwycięstwo kandydata rządzącej dotąd partii - PNR. Sam Vasconcelos musiał
schronić się na emigracji. Oszustwo wyborcze rządzącej masonerii uniemożliwiło
doprowadzenie już wówczas do prawdziwego pojednania i zakończenia tak szkodliwej dla
Meksyku walki z Kościołem i religią.
Po 1931 roku masoneria dominująca nadal w rządzie i we władzach poszczególnych stanów
znowu rozpoczęła akcje nękające wobec Kościoła katolickiego i prześladowania duchownych.
Nawet skrajnie tendencyjnie nastawieni przeciw Kościołowi autorzy książki o Meksyku w latach
1910-1976 Donald Hodges i Ross Gandy przyznawali, iż w Meksyku owych czasów dochodziło
do ekstremistycznych działań antyreligijnych: "(...) W Vera Cruz bomby eksplodowały w
kościołach, a gubernator tego stanu ograniczył liczbę księży do 1 na 100 tysięcy ludzi. W
Tabasco Czerwone Koszule mordowały chrześcijan". Szczególne wzburzenie mas wierzących
katolików wywoływał system antykatolickiego terroru sprawowanego w stanie Tabasco przez
gubernatora Tomasza Garrido Conabala, posługującego się bojówkami "Czerwonych Koszul".
Jak pisał Tadeusz Aepkowski: "Bojówki "czerwonych koszul" szalały po kraju, grabiąc kościoły i
przetapiając dzwony". Terror antyreligijny prowokował z kolei wybuchy terrorystycznych aktów
gwałtu przeciwko reprezentantom rządu i antyreligijnie nastawionym nauczycielom.
Najważniejszym impulsem do nowego buntu stała się podjęta w 1934 roku próba narzucenia
Meksykowi skrajnie antyreligijnego programu edukacji w szkołach. Do konfliktu doszło z
podpuszczenia faktycznie rządzącego Meksykiem w latach 1929-1934 byłego prezydenta
Callesa. Wbrew wysiłkom części polityków partii rządzącej, zmierzających do stworzenia jakiejś
formy modus vivendi z Kościołem, fanatyczny mason Calles konsekwentnie naciskał na
wznowienie kursu antyreligijnego, a przede wszystkim drastycznego zmniejszenia
dopuszczanej przez władze ilości księży. W 14 z 30 stanów Meksyku wprowadzono regulacje,
nie dopuszczające w ogóle do pracy jakiegokolwiek księdza. W licznych stanach przyjęto
"regulację", że starający się o pozwolenie pracy księża powinni mieć ponad 50 lat i być żonaci.
Skutki tych ograniczeń były bardzo drastyczne. W 1935 roku na 3600 księży żyjących w
Meksyku zaledwie 305 uzyskało od władz prawo do sprawowania posług religijnych!
13 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
W 1934 roku minister spraw wewnętrznych Narciso Bassols, będący faktycznie "narzędziem"
Callesa, otwarcie wystąpił na rzecz wprowadzenia "socjalistycznej edukacji". Faktycznie
chodziło o skrajnie laickie wychowanie, nacechowane bezwzględną wrogością do uczuć
religijnych. W konfrontacji ze zdecydowanym sprzeciwem prezydenta Rodrigueza Bassols
musiał zrezygnować ze stanowiska. Wtedy jednak doszło do wystąpienia Callesa z głośnym
tekstem "Krzyk Guadalajary", żądającym, aby państwo wzięło w posiadanie świadomość dzieci i
młodych ludzi, którzy powinni "należeć do rewolucji i do kolektywu". W memorandum do
kolejnego prezydenta Meksyku Lazaró Cardenasa, Calles występował z programem o wyraznie
totalitarnej inspiracji, domagając się, aby "państwo w pełni decydowało o kierunku edukacji,
zgodnie z doktryną, którą się kieruje... tak jak to jest robione w Rosji, Niemczech i we
Włoszech". Jak pisali Donald Hodges i Ross Gandy Calles planował "socjalistyczną edukację",
w której dzieci wyrosną na ateistów.
Główne tezy programu "wolnego i socjalistycznego wychowania młodzieży", lansowanego przez
Callesa i Bassolsa głosiły: "(...) Dziecko było w tyranii kleru, rodziców i nauczycieli, dziś ma
stanowić o sobie; - Każde dziecko od piątego roku życia należy do państwa; - Wszystko zło
pochodzi od kleru; - Bóg nie istnieje, religia jest mitem, Biblia Kłamstwem; - Nie potrzebujemy
uznawać żadnych bożków".
Do tego programu dochodziła podnoszona przez ministra Bassolsa inicjatywa wprowadzenia
"edukacji seksualnej" w szkołach. Żądania Callesa i Bassolsa wywoływały tym większe protesty
meksykańskiego duchowieństwa, oburzonego tym, że bardzo wpływowa mniejszość próbuje
narzucić całemu społeczeństwu antyreligijny program wychowawczy. Przebywając od 1927
roku na wygnaniu w Stanach Zjednoczonych Jose de Jezus Manriquezy Zarate, biskup
Huejutla, w liście do wiernych swej diecezji nazwal rewolucję meksykańską wprost "spiskiem
masońskim", wzywając do odrzucenia "bolszewickiego potwora". W 1939 roku antyreligijne
władze meksykańskie ustanowiły nowy pogański kalendarz, mający na celu "usunięcie z życia
ludu święcenia religijnych mitów przykład dzień 15 lipca ustanowiono świętem cyrkla i kompasu,
oddając hołd masonerii. Meksykański minister rolnictwa wprowadził dla swych urzędników
odpoczynek "czerwonej soboty" w miejsce odpoczynku niedzielnego.
Dążenia do wprowadzenia za wszelką cenę antyreligijnej edukacji i nawroty prześladowań
wobec katolików sprowokowały wybuch kolejnego buntu przeciw władzom. Ta nowa "Cristiada"
nie była jednak już tak silna jak poprzednia, nigdy nie skupiła więcej niż 7500 bojowników i
działała głównie na niedostępnych terenach górskich. Pomimo swej słabości zbuntowani
partyzanci katoliccy faktycznie uniemożliwili wprowadzenie antyreligijnej edukacji na dużych
połaciach kraju.
14 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
Stopniowo w Meksyku wyraznie zaczęły się umacniać nastroje na rzecz pojednania między
państwem a Kościołem. Decydujące znaczenie odegrała w tym ostateczna wygrana Cardenasa
w walce o władzę z Callesem w lipcu 1935 roku, a w kwietniu 1936 roku wygnanie pokonanego
Callesa z kraju. Sam prezydent Cardenas, pomimo tego, że był jedną z czołowych postaci
masonerii meksykańskiej i przez lata reprezentował zdecydowanie antyklerykalny, a nawet
antyreligijny program, uznał, że niemożliwa jest dalsza walka przeciwko realiom kraju. Za takie
uznał istnienie bardzo dużej siły poparcia indiańskich mas wiejskich dla katolicyzmu i to, że
dalsze podtrzymywanie polityki antyreligijnej nie przyniesie żadnych efektów dla władzy.
Jedynym skutkiem mogłoby być tylko umacnianie coraz głębszych i coraz szkodliwszych
podziałów w społeczeństwie. Cardenas wyciągnął z tej konstatacji konkretne praktyczne
wnioski. Przezwyciężając swe antyreligijne uprzedzenia, Cardenas stopniowo zgodził się na
zaakceptowanie tradycyjnej religii katolickiej jako "części składowej meksykańskiego
dziedzictwa narodowego i zaczął szukać porozumienia z Kościołem.?
W lutym 1936 roku prezydent Cardenas otwarcie przeciwstawiał się kontynuowaniu kampanii
antyreligijnej, stwierdzając, że będzie ona tylko "prowokować przedłużający się opór i
powodować opóznienie wzrostu ekonomicznego kraju". Od początku 1937 roku w Meksyku
zaczęto znosić panujące dotąd drastyczne ograniczenia ilości księży i ponownie otwarto setki
zamkniętych dotąd kościołów w 10 stanach kraju. Próbowano jeszcze blokować otwarcie
kościołów w rządzonym przez wojujących antyklerykałów w stanie Vera Cruz. Doszło tam
jednak do gwałtownych manifestacji, demonstranci "zdobyli kościoły" i otworzyli je dla wiernych.
Prezydent Cardenas uznał ten stan rzeczy i zakazał jakichkolwiek dalszych represji wobec
katolików. W listopadzie 1937 roku wycofano oskarżenia przeciwko przebywającym na
wygnaniu przywódcom kościelnej opozycji: arcybiskupowi Ruizy Flores i biskupowi Manriquezy
Zarate, umożliwiając im powrót do ojczyzny. Długotrwałe prześladowania religii doprowadziły w
rezultacie tylko do umocnienia w Meksyku siÄ™ zdecydowanej prawicy katolickiej. W 1940 roku
ruch prawicowych katolickich nacjonalistów - Union Nacional Sinarquista mógł pochwalić się
liczbą pół miliona członków."
XX-wieczny Meksyk jest wspaniałym przykładem obronienia religii tylko dzięki wierności wierze,
odwadze i bezgranicznemu poświęceniu prostego ludu. Zdominowane przez masonerię
meksykańskie elity: rząd, wojsko, administracja, wielka część inteligencji pragnęły wykorzenić
wiarę, zepchnąć Kościół do katakumb, poddały księży najokrutniejszym prześladowaniom. A
jednak meksykański katolicyzm przetrwał najtrudniejsze wyzwania i wyszedł zwycięsko z
najcięższych opresji dzięki postawie setek tysięcy prostych wieśniaków. Tych wieśniaków,
którzy nie dali się zwieść propagandzie "oświeconych" wrogów religii, którzy porwali za broń w
obronie zamykanych kościołów i zabijanych księży. I wytrwali przez całe lata w walce, nawet
wtedy, gdy duża część duchowieństwa meksykańskiego załamała się i zrezygnowała z oporu.
Swoim hartem ducha i odwagą przesądzili o tym, że dziś nikt nie próbuje już nawet podważyć
roli Kościoła jako znaczącej części meksykańskiego dziedzictwa duchowego.
zródło: Jerzy Robert Nowak, Walka z Kościołem wczoraj i dziś. Szczecinek 1999, s. 57-84.
15 / 16
Zbrodnie masonerii w Meksyku
16 / 16
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Zbrodnie masonerii w MeksykuZbrodnie masonerii w Meksyku NieznanySkauting a MasoneriaPO stosuje metody sowieckich zbrodniarzyKonwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa eng12 ZASAD MASONERII REGULARNEJByłem masonemgietka zbrodnia domowa26 26 Luty 2000 Zbrodnia i mistyfikacja02 Masoneria w KościeleMASONERIA W POLSCE KSIAZKAwięcej podobnych podstron