KANICKA ELZBIETA Nowy swiat id Nieznany


E l e n E l ż b i e t a K a n i c k a

Nowy świat

CZYLI ROZMOWY Z WYŻSZĄ JAZNIĄ

´

PISMEM INTUICYJNYM SPISANE

C Z Ê ł ą I I I



Przekazy ze œwiata duchowego. Jeœli potrze-

bujesz porady Przewodników Duchowych,

chêtnie bêdê poœredniczyŚ. Wykonujê rów-

nież diagnozê zakłóceą energetycznych,

niedoborów minerałów, schorzeą (czakry,

ciało fizyczne, ciała subtelne).

elakanaloa@wp.pl

(043) 827 59 95





2


Rozwój człowieka, niezależny od czynników ze-wnêtrznych, przebiega prawidłowo, jeœli zadania, jakich podjął siê jako duchowa istota, znajdują rozwiązanie w życiu doczesnym. Gdy jednak zapomniawszy, o zadaniach swoich, podąża on drogą

inną i niepomny na wołanie ducha swego zmierza ku przepaœci, ku nicoœci, wówczas znajdzie Ona sposób, by sprowadziŚ go na właœciwą drogê.

I wdziêczny powinien byŚ człowiek każdy za naukê, którą otrzymał, lub, którą otrzymuje, ponieważ, dziêki niej wzrost jego i duszy jego zapewniony jest.

A ponieważ dusza nierozerwalnie związana jest z ciałem, podczas pobytu na Ziemi, sposobu innego nie ma Ona jak doœwiadczenie sprowadziŚ, któ-

re poprzez ból, œwiadomoœŚ w człowieku otworzą

i obudzą wrażliwoœŚ na uczucia, których dotąd nie dostrzegał.

Hr. Saint Germain XII.2005





3


Jeœli już zmartwychwstaŚ zechcesz i duszê swą za przewodnika wziąŚ, gotowyœ by łwiat Nowy tworzyŚ.

Z pewnoœcią œwiat ten nie powstanie w krótkim czasie i z pewnoœcią nie jedno pokolenie utworzy go, lecz jeœli rozpoczniesz już

teraz, gmach powstanie ogromny i mocny.

Wy fundamenty postawcie, dzieci Wasze, nowe pokolenie, któ-

re od małego w miłoœci wzrastaŚ bêdzie, dom wykoączy.

Trudna to praca, lecz przede wszystkim dla Was, bo wzorce inne macie, głêboko zakorzenione. Lecz jeœli zwyciêży prawda, i pragnąŚ jej bêdziesz sercem całym, tak jak i miłoœci, i pokoju na œwiecie, szybciej œwiat ten zmieniaŚ siê bêdzie, i wówczas dzieci Wasze łatwiej bêdą miały, aby w pokoju, miłoœci i dobrobycie żyŚ.

Zbyt wiele jeszcze spraw niezrozumiałych dla Was. Zbyt dużo nie wyjaœnionych, bo wielu nie chce ich pojąŚ.

Wygodniej w zakłamaniu i ułudzie żyŚ, żaląc siê, i cierpiąc i Boga obciążając o losy okrutne.

Wygodne to, bo wówczas albo On winny, albo ludzie inni i tylko nie ten, kto to mówi, lub myœli tak.

A Ja wciąż mówiê do Was, to, co Was spotyka z Was pochodzi i Wam podobnych.

To w Was, przyczyna bólu, trosk, strapienia.

I jeœli żyŚ inaczej chcecie i w radoœci wzrastaŚ, do siebie skie-rujcie pytanie – jak czyniŚ mam, aby to, co okrutne, czy smutne, odeszło.

A pierwsze – to uœwiadomienie sobie, że wydarzenia życia Twego, Twoją są sprawą i dla Ciebie zadaniem są do przerobienia.

Nikt i nic winy za nie ponosi.

A drugie – myœl Twoja kształtuje życie Twoje i jeœli chcesz w szczêœciu i zdrowiu żyŚ, pilnuj myœli każdej. Niech miłoœŚ w nich bêdzie i wsparcie dla innych.

Nigdy ocena, dezaprobata czy krytyka.

Bo jeœli myœli takie wysyłasz do innych, to nie pozwalasz im wzrastaŚ, lecz wrêcz przeciwnie ciągniesz ich wstecz, wzrost ha-4

mując. A i siebie spowalniasz w rozwoju swym, bo w negatyw-nych energiach jesteœ wówczas, a te wzrostu nie dają.

Tedy, jeœli myœl złe kierujesz do innych, to i w siebie uderzasz, i œwiat cały. Bo myœli te, dalej biegną.

A jeœli o sobie Ÿle myœlisz, nie lubisz siebie, krytykujesz lub wy-rzucasz sobie zachowanie złe, też innych tym obciążasz.

I myœli te szkodzą zarówno Tobie, jak i œwiatu całemu.

Jak smoła są, co przylepiają siê wszêdzie i œwiatłu dostêpu bronią.

Wiêc, gdy zechcesz w złoœci byŚ do innych, lub do siebie, pa-miêtaj, co ona powoduje i że destrukcja, to nie pomoc i nie wzrost.

MiłoœŚ i łwiatło przeznaczeniem Waszym i powinny one obec-ne byŚ ciągle, i w myœlach Waszych, i sercach, a przez to wzrost, i radoœŚ i szczêœcie.

I gdy zrozumiesz to, i œwiat cały wzrastaŚ z Tobą bêdzie, bo budowniczym łwiata Nowego siê staniesz, miłoœŚ i wsparcie da-jąc, nie złoœŚ.

Po trzecie – trudne to w noc jedną, czy dzieą, œwiat cały zmieniŚ i musicie wiedzieŚ, że aby budynek solidny był i fundamenty trwałe byŚ muszą, a te, aby trwałe były i mocne, na solidnej za-prawie powstaŚ muszą.

Tedy nie tylko nauki przyjąŚ należy, lecz wdrożyŚ je w życie.

A powoli to nastêpowaŚ bêdzie, bo to, co stare, dziurawe i kru-che, rozsypaŚ siê musi doszczêtnie, aby œwiatło wypełniŚ Was mogło całkowicie.

Dlatego, aby zbudowaŚ coœ solidnego, oczyœciŚ siê musicie. A nagle to nie nastêpuje.

Nauka każda, czasu wymaga, prób i błêdów. Na œlepo nic przyjmowaŚ nie trzeba, lecz rozmyœlaŚ najpierw, nad sensem słów prze-kazywanych. W medytacji o zrozumienie prosiŚ.

Gdy poglądy stare mocno w Was tkwią, wyrwaŚ je trudno, dlatego, tak czêsto choroby, lub przejœcia ciêżkie, które szokiem są, wyrywają Was z odrêtwienia i starych schematów i serce na życie nowe otwierają.





5


Trudno jest zmieniaŚ siê i czasem płaczem to przypłaciŚ trzeba, bo gdy stare odchodzi i pêka skorupa, łzy są dowodem puszcza-nia tam, które potoki kłamstw trzymały w Was zawziêcie.

Tedy traktujcie te łzy, jak oczyszczenie. Nie wstrzymujcie ich, lecz z radoœcią przyjmujcie.

Starajcie siê nauki przyjmowaŚ i odpowiedzi szukaŚ, jeœli pytaą w Was jest wiele. A jeœli powstają, to dobrze, bo znaczy to, że budzicie siê, że prawdê odkryŚ pragniecie i dowodem są po prostu życia.

Tedy pytajcie, a Ja odpowiem każdemu, kto zwróci siê do mnie.

Jeœli przyjmiecie, że rozwój Wasz czasu potrzebuje, zrozumiecie, że to, co trwałe, musi byŚ budowane powoli i sumiennie, i do-kładnie.

A to, co nagłe i szybkie, czêsto w gruz rozlecieŚ siê może, bo jeœli nauki byœ przyjął, a sensu ich nie poznał i nie nasycił mądro-

œcią tą i miłoœcią komórki każdej, jaką wartoœŚ by ta wiedza mia-

ła, jaki fundament w budynku, gdy na piasku on powstaje.

Po czwarte – rozwój swój na pierwszym miejscu stawiaj i nie innych zmieniaŚ chciej, lecz siebie .

Gdy u innych uwiera Ciê coœ, to znak, że w Tobie podobne przerobiŚ trzeba.

I Gdy złoœŚ Twoją lub zazdroœŚ ktoœ budzi – dlaczego – zapytaj. Co powodem jest, co w Tobie do przepracowania?

Nie mów, że innych zachowanie, bo gdy miłoœcią siê staniesz, na innych inaczej patrzeŚ bêdziesz, bo z miłoœcią i tolerancją.

WidzieŚ bêdziesz, że są jak i Ty, zdążający drogą rozwoju Po piąte, gdy rozwój Twój przyspieszenia nabierze, życie w ra-doœci bêdzie codziennoœcią, bo rozumieŚ bêdziesz zasady rządzą-

ce tym œwiatem i nawet gdyby Ci przyszło trudy pokonywaŚ, z uœmiechem to bêdziesz robił, bo wiedział bêdziesz, że œwiat nowy tworzysz, żeœ cegiełką w budowli, która mocna byŚ musi i potêgê swoją mieŚ, aby gmach utrzymał siê.





6


Tedy to, co czuŚ bêdziesz, œwiadomoœcią bêdzie wzrastania i nie powiesz, że ktoœ zesłał Ci karê, krzywdy jakieœ, lecz dziêko-waŚ bêdziesz, że potêgê swą budowaŚ możesz dziêki sile ducha i wzrastaŚ w miłoœci.

I ważne jest, aby to, co w sercu Twoim, bêdzie oddŸwiêk w dzia-

łaniu miało. Tedy serce i miłoœŚ najpierwsze i radoœŚ.

WolnoœŚ, którą mieŚ bêdziesz, pchaŚ Ciê bêdzie w górê ku szczy-tom możliwoœci, bo wolnoœŚ ta skrzydeł dodaje, nie pêt, a te z niewiedzy i strachu są.

Gdy zrozumiesz cały sens istnienia, a przecież nie trudne to jest, to lêk odrzucisz i poczucie zagrożenia, czy kary, czy nieuchron-noœci zdarzeą złych i trudnych. I uœmiechaŚ siê bêdziesz, bo wiedział bêdziesz i czuł to, żeœ œwiatłem jest i miłoœcią, i że nic nigdy złego staŚ Ci siê nie może. Bo jakże można duszê skrzywdziŚ, skaleczyŚ czy zabiŚ? Nie można.

A gdy miłoœcią promieniowaŚ bêdziesz, to i Ci, którzy nawet by jakieœ złe zamiary mieli, odejdą, bo siły miłoœci nic nie pokona, a aura, wówczas blaskiem najwiêkszym œwieci i nawet, jeœli draż-

niłoby to kogoœ, że cudem i radoœcią jesteœ, krzywdy Ci nie uczyni, odejdzie, nie mogąc sile Twojej siê oprzeŚ.

I jeœli nie pokocha Ciê, bo zdarzyŚ siê tak może, odejdzie.

ChoŚ jeœli serdeczny bêdziesz i silny, któż do Ciebie złoœŚ może mieŚ i dlaczego?

Czasem ludzie, którzy œpią jeszcze, nie zrozumieŚ mogą rado-

œci Twej i miłoœci i krytykowaŚ Ciê mogą, bo œlepi są i nie wiedzą

skąd ta radoœŚ, lecz nie przejmuj siê, tylko œwiatło im œlij.

Bo współczucia godni oni, gdyż pojêcia nie mają, że ten, co Boga w sobie odnalazł i sens życia pojął, nie może już radoœci siê pozbyŚ, ni bez niej żyŚ.

Bo Bóg, który miłoœcią jest, radoœŚ wewnêtrzną przynosi i serce nią wypełnia i komórkê każdą ciała.

Bóg to miłoœŚ, a miłoœŚ to szczêœcie, a to radoœŚ daje i nijak pozbyŚ siê go już nie można.





7


Jeœli tedy spotkasz tego, który radoœcią wypełniony jest, a oczy jego, młode bez wzglêdu na wiek są i ciepło z niego bije i moc, to wiedz, że człowiek ten Boga odnalazł i szczêœcie we wzroœcie swym.

I patrz na niego i słuchaj go, bo miłym Ci widok ten bêdzie.

I jak on siê staą, radoœci pełen i miłowania.

Wiem, że trudne to jest, żyjąc w œwiecie gdzie wiêkszoœŚ œpi jeszcze i Boga w górze, zamiast w sobie szuka, trudno miłoœcią

siê staŚ.

Lecz nie zakładaj trudów. Zawsze opiekê czuj aniołów i moc Ducha łwiêtego i miłoœŚ Boga, a wówczas łatwiej Ci bêdzie wœród œpiących żyŚ w radoœci.

Uœmiechaj siê, bo œwiatła i łaski dostąpiłeœ, jeœliœ tê cudowną

miłoœŚ odczuł i Bogu dziêkuj codziennie. To cud prawdziwy.

Jeœli żyjesz tam, gdzie wiêkszoœŚ œpiących jeszcze, cały czas œwiatłem złotym otaczaj siê. I wdychaj je głêboko i niech przepeł-

ni œwiatło to złote, każda Twoją komórkê i niech rozchodzi siê daleko od Ciebie.

Codziennie rano otocz siê tym œwiatłem, odczuj je, odczuj mi-

łoœŚ Boga, odczuj ciepło, które wypełnia Twe istnienie i moc swoja poczuj, a wówczas idŸ i zadanie swoje wykonuj.

Z ludŸmi żyj, bo z nimi wzrost pełniejszy. A gdy chwilê ciszy znajdziesz, przypomnij sobie, żeœ w œwietle złotym i wdychaj je.

Od razu siłê poczujesz i łatwiej Ci bêdzie wówczas żyŚ wœród tych, którzy różne energie wysyłaŚ mogą, a œwiatło chroniŚ Ciê bêdzie przed ich złoœcią, smutkiem czy agresją.

I nie poddawaj siê. Nawet, jeœli sam bêdziesz, a wokół œpiący, bo gdy wytrwały bêdziesz, wczeœniej czy póŸniej inni zmieniaŚ siê bêdą, a Ty zawsze wsparcie w Bogu znajdziesz i duszy swej, któ-

rzy z Tobą są po kres.

łwiat Nowy , to œwiat pełen miłoœci. Co, którzy jeszcze w zapomnieniu są, wiedzieŚ nie mogą, pojêcia nie mają, czym może byŚ

życie nowe, jak wyglądaŚ?





8


Lecz Ci, którzy zdołali odczuŚ, czym miłoœŚ jest prawdziwa, wizjê mają nowego œwiata, bo głêboko on jest zapisany w bycie ich i œwiadomoœci.

MiłoœŚ, którą odczuli, jest jak cząstka nich samych, a oni są

cząstką miłoœci Bożej.

Są ziarnem, z którego drzewo powstanie potêżne i owoce rodziŚ bêdzie. Są niczym ziarna zboża, które plon wydadzą.

Oni to, ze sztandarem pójdą pierwsi, bo wizjê tego œwiata mają

w duszach swoich.

I iœŚ powinni i głosiŚ œwiatu Waszemu przyszłoœŚ nową, łwiat Nowy – Zmartwychwstały.

Potêżny on bêdzie prawdą, miłoœcią, sprawiedliwoœcią.

I wszyscy Ci, którzy w energiach jeszcze leku są, zdecydowaŚ muszą, w którą stronê podążaŚ bêdą. Bo czas taki przyjdzie, że decyzjê trzeba bêdzie podjąŚ.

Jak długo Ziemia Wasza może w niewoli energii Waszych, bólu pełnych i lêku, żyŚ? Jak długo zniszczenia znieœŚ?

Czy żyŚ jej dacie w pełnym rozkwicie, czy zniszczeniu ulec?

łwiat Wasz zajaœnieje blaskiem przepiêknym i harmonią barw i dŸwiêków, gdy miłoœŚ zapanuje i pierwszeąstwo dusza Wasza weŸmie, a Wy radowaŚ siê bêdziecie, że czas cudów nastał praw-dziwych i wiedzieŚ już bêdziecie, że praca, którą w rozwój swój włożyliœcie, nie była daremna.

Gdybyœcie wgląd w przyszłoœŚ mieli i wyobraŸnie wiêkszą, mo-glibyœcie dostrzec, jaka przyszłoœŚ Was czeka, gdy pod Moim sztandarem zechcecie pójœŚ.

I gdyby œwiat ten, przed oczami Waszymi zajaœniał, trud, który w rozwój wkładacie, mniejszy wydałby siê, bo nagroda warta pracy tej i trudu.

Tedy uruchom wyobraŸniê i Ziemiê swą, Matkê w materii tej, wyobraŸ sobie dziewiczą. Czyste rzeki, niczym górskie strumie-nie z krystalicznie czystą wodą, lasy z drzewem silnym i zdrowym, 9

i powietrze czyste jak w zimowy poranek, gdy słoące delikatnie przygrzewa, a wdech każdy do lêdŸwi aż wchodzi.

Zwierzêta przyjazne Wam, bez lêku żyjące, a ludzie braŚmi, co wspólnie przyszłoœŚ tworzą w braterstwie szczerym i prawdziwym.

Gdzie nikt graŚ nie musi, ni udawaŚ, bo przecież zmysły Wasze w miłoœci rozwiniête i harmonii wgląd mają, w myœli Wasze.

I nie musisz mówiŚ nawet wiele, a oczy Twoje i tak przekazują

prawdê, która jest w Tobie. I to, co myœlisz widoczne jest i od-czuwalne przez każdego.

A skrywaŚ już nie masz powodu, bo walczyŚ nie musisz. Ni oszu-kiwaŚ, wiedząc, że łwiat Nowy, to tworzenie i budowanie wspól-ne, i walka tu zbêdna, czy przymus.

Że nudny to œwiat, powie niektóry, że zbyt słodki, że niepraw-dziwy?

Lecz Ja mówiê Wam, że Ci, którzy miłoœŚ odnaleŸli w sobie, wiedzą, czym jest miłoœŚ ta i jaką radoœŚ daje i moc.

I wiedzą oni, jaką siłê daje i potêgê, i szczêcie i wzrost.

A gdy lêku nie ma i walki, i smutku, i chorób, cuda powstaŚ mogą. A Jakże szczêœliwy jest ten, kto tworzyŚ może w œwiecie pokoju, dobrobytu, miłoœci i szczêœcia.

To twórczoœŚ prawdziwa, bo do Boga zmierza i w sercach Waszych nieustanna pieœą wtóruje tej pracy – pieœą miłoœci.

I œwiat w górê wznosi siê w wibracjach czułych i twórczych.

I rozglądaŚ siê nie trzeba, że z boku dopadnie Ciê porażka, że to, co zbudujesz w gruz siê nie rozsypie.

Bo wzrost ten, w łwiecie Nowym, potêgą bêdzie ducha Waszego wzmocniony. I zburzyŚ go, nic nie bêdzie w stanie.

A gdy wszyscy w miłoœci bêdziecie, wtedy ten œwiat nastanie.

Gdy w przyszłoœŚ spoglądasz, co widzisz?

UsiądŸ w ciszy prze chwilê i pomyœl.

Czy kiedykolwiek myœl Twoja, ku przyszłoœci biegnąc, wyobraŸ-

niê uruchomiwszy, obraz takiego œwiata stworzyła, który mógłby w miłoœci byŚ?





10


Nigdy? Z pewnoœcią. Bo to, co w Was jest zasiane od wieków, a lêk to i ból, i separacja od miłoœci najwiêkszej, œwiat przyszły taki właœnie tworzą, jak widzicie.

Tworzycie to, co znacie.

A jeœli w œwiecie żyjecie przyspieszeą, œwiecie, który z dnia na dzieą zmniejsza siê, dziêki technice Waszej i bombardowany jest zewsząd strachem i zagrożeniem, to, co innego możecie stworzyŚ, jeœli nie taką właœnie przyszłoœŚ.

Jeœli nie œwiat zagłady. Kontrolowany przez władzê, armiê, koncer-ny i wszystko to, co kwitnie dziêki niewoli Waszej w lêku i strachu.

Jaki ma œwiat przyszłoœci byŚ?

WyobraŸ go sobie. Pełna kontrola, walka, konkurencja, nienawiœŚ, zagłada.

Czy o tym dla siebie i dzieci swoich marzysz? Czy taka przyszłoœŚ chcesz im zgotowaŚ? Nie! Z pewnoœcią.

Bo każdy z Was, we wnêtrzu swym, œwiatłem jest i nie każdy tylko œwiadomoœŚ tego posiada. A jeœliœcie œwiatłem, to miłoœŚ i pokój przeznaczeniem i szczêœciem Waszym.

Jeno wizjê œwiata zmieniŚ trzeba, inne priorytety przyjąŚ. Nie rozglądaŚ siê, co œwiat ten Ci wmawia i proponuje, jeno do wnê-

trza zajrzeŚ, Boga odnaleŸŚ i przewodnictwo duszy.

I gdy głos usłyszysz i plan duszy odnajdziesz, drogą prosta pójdziesz ku œwiatłu i miłoœci.

I tylko niech ta droga, która oœwietlona miłoœcią jest, bêdzie Twoim drogowskazem. Tylko tą drogą zmierzaj.

I jeœli jeden pójdzie i drugi, œwiat zmieniaŚ siê bêdzie powoli.

Nauki przyjmij, które Bóg Wam daje i dzieci swoje od małego uczcie w jednoœci z Bogiem byŚ, w przyjaŸni z duszą. Uczcie ich, kim są. Uczcie, że istotami œwiatła przepełnionymi miłoœcią i droga ich w życiu tym, na tych wartoœciach oparta byŚ powinna.

A miłoœŚ, to dobroŚ, prawoœŚ i radoœŚ wzrastania na drodze do Domu.





11


Mówcie im o miłoœci, o Bogu, o tym, że nic silniejszego od mi-

łoœci nie jest. I jeœli grunt im przygotowywaŚ bêdziecie, zmiany w życiu swym wprowadzając, łatwiej im bêdzie, wartoœci te w życie wdrażaŚ.

Odwagi ich uczcie, kreatywnoœci, pewnoœci siebie, bo gdy z Bogiem są i duszą swoją, moc mają i potêgê ogromną.

A niech tego wstydliwie nie skrywają, jeno głoœno mówią.

Miłoœcią jesteœmy i œwiatłem, i potêgą œwiata tego.

Jeœli żyŚ chcesz w łwiecie Nowym, za priorytet miłoœŚ weŸ.

Wiem, powiesz, ciągle to samo, w kółko. Lecz nie doœŚ słów, nie doœŚ działaą, skoro tylko czytacie słowa miłoœci pełne i koniec to działaą Waszych.

Kiedy człowiek pojmie, że czas zbudziŚ siê, by œwiat powstał

miłoœci pełen i prawa?

Ciągle sceny te same. Nauka od wieków, efektów niewiele.

Dlatego wciąż te same słowa słyszycie, aby wedrzeŚ siê mogły w serca Wasze i umysły.

MiłoœŚ, to nie cukierek, to ciêżka codzienna praca, aż serca Wasze nie napełnią siê nią. I wówczas stanie siê ona Waszym na-turalnym stanem.

Staniecie siê Miłoœcią.

A czymże miłoœŚ jest dla wiêkszoœci? Chwilowym uczuciem, zakochaniem, miłoœcią matki lub ojca do dziecka, lub odwrotnie.

A to nie to samo, co staŚ siê miłoœcią.

A jakże siê nią staŚ?

W chwili każdej œwiadomoœŚ mieŚ wewnêtrznego œwiatła, dobroci, miłowania. W chwili każdej jednoœŚ ze wszystkim czuŚ.

Z Bogiem zarówno, jak i œwiatem Waszym całym, wszechœwiatem i drobiną najmniejszą.

Oto jak miłoœcią siê staŚ.

W œwiadomoœci byŚ, istnienia wiecznego w Bogu.

Oto miłoœŚ prawdziwa.





12


OdczuwaŚ współistnienie z Bogiem, poprzez głêbokie poczucie przynależnoœci do całoœci istnienia.

Poczuj siê cząstką, tej potêżnej, przecudnej Mocy i łwiatła.

Oto miłoœŚ prawdziwa.

Istnienie, współistnienie w Bogu.

Tyle słów wypowiedzianych, tyle przykładów życia wspaniałego w służbie rozwoju duchowoœci Waszej, a wnioski, jakie?

łwiat, by powstaŚ mógł Nowy, każdy z Was, w serce spojrzeŚ musi głêboko. Bo tam wiedza jest o Bogu i miłoœci Jego.

SpojrzeŚ w serce swe i zapytaŚ, kim jestem i jaki jest cel moje-go. Jaki cel życia człowieka na Ziemi?

Kim istota duchowa Wasza? Skąd ona pochodzi, jakie jej zadanie do wypełnienia?

Nie jest trudno, odpowiedŸ znaleŸŚ. Musicie jeno pragnąŚ tego i w życiu swym, chaosu i poœpiechu pełnym, codziennie czas na medytacjê i modlitwê znaleŸŚ.

Medytacja niech chwila ciszy bêdzie. Ciszy całkowitej, wolnej od myœli wszelkich. Tak, byœ muzykê wnêtrza swojego mógł odczuŚ. By duszy głos usłyszeŚ. A œpiew to i głos piêkna pełen i mi-

łoœci.

A modlitwa, niech nie bêdzie klepaniem bezmyœlnym, powta-rzaniem regułek, lecz skupieniem na istocie Boga.

Skup siê, wycisz i poczuj tê ogromną wszechogarniającą i wszechprzenikającą miłoœŚ.

Gdy odnajdziesz ją, wiedział bêdziesz, że ona to, bo nic podob-nego nie znajdziesz na œwiecie tym.

Jak ją odnaleŸŚ? Jak szukaŚ?

Proœ. Lecz nie słowami utartymi, nie klepaniem pacierzy.

MiłoœŚ w sercu Swym odnajdŸ i postaraj siê w ciszy, poczuŚ jednoœŚ ze œwiatem całym i jeszcze dalej z wszechœwiatem.

Odczuj, żeœ cząstką jest nieskoączonoœci.





13


A nieskoączonoœŚ, to On, Ojciec Twój, a Tyœ cząstką Jego, a wiêc, i Tyœ jak Bóg prawie. Jesteœ jednoœcią z Nim, nawet, gdy nie odczuwasz tego.

To prawda. SpêdŸ codziennie chwilê, na takim obcowaniu z Bogiem swym, a w czasie niedługim, odczuwaŚ bêdziesz tê jednoœŚ cudowną i miłoœŚ.

I słów nie trzeba do modlitwy, jeno serca otwarcia, na zrozumienie i pokochanie tego, kim jesteœ w nieskoączonej jednoœci z Bogiem.

Gdy odnajdziesz tê jednoœŚ, radoœcią bêdziesz, bo szczêœcie to ogromne, odnaleŸŚ miejsce swoje we wszechœwiecie.

PoznaŚ swe pochodzenie i jednoœŚ tê szczególną, uczucia rado-

œci i miłoœci pełną.

I wiedział bêdziesz wówczas, żeœ dzieckiem Boga jest, bo gdy serce otwarte, a miłoœŚ przepełnia je, jak nie odczuŚ tego? To niemożliwe.

I dziêkuj, nawet, jeœli nie odczujesz jeszcze tej jednoœci, dziêkuj za dar jedyny i wspaniały, jakim jest doœwiadczanie życia w pełnej harmonii z Bogiem.

Dziêkuj, bo wówczas wibracje Twe wzrosną i bêdziesz œwiatłem siê stawał, coraz jaœniejszym, i wówczas harmoniê łatwiej bêdziesz mógł odczuŚ i miłoœŚ.

Trudne, to nie jest, lecz Wy zabiegani, paplaniem umysłów Waszych oszołomieni, nie słuchacie, co Bóg mówi do Was. Lêk, który jest w Was od wieków, powoduje blokady, uciski, a te nie dopuszczają tego, co harmoniê tworzy.

Lêk wówczas jeszcze bardziej nasilony, nijak odczuŚ Wam da naturê Waszą cudowną.

Bo ego broni siê przed zmianami. Na poziomie ludzkiej œwiadomoœci, myœlicie, żeœcie niczym marionetki. Narodziny, gonitwa za posiadaniem, œmierŚ, pustka i nicoœŚ.

A gdzie, Wasza prawdziwa natura? Gdzie dusza Wasza? Gdzie Bóg?





14


Jak rozpoznaŚ chcecie, ducha Swego, skoro w ciągłej paplani-nie i gonitwie jesteœcie? Skoro mówicie do Niego, lecz jego odpowiedzi słyszeŚ nie chcecie?

Dziwny ten œwiat wydawaŚ siê musi, skoro nie rozpoznany jest duch Wasz. Bo On to, dopiero i Bóg sensu wszystkiemu nadaje i wartoœci.

Gdy zrozumiesz swe pochodzenie, odnajdziesz prawdziwą istotê, wiedział bêdziesz, dlaczego żyjesz akurat tu, w miejscy tym, nie innym. Zrozumiesz, dlaczego wydarzają siê w twym życiu te, a nie inne sytuacje. Czego nauczyŚ Ciê miały?

A gdy pojmiesz sens życia swego, a wzrastanie to jest, do życia w miłoœci i œwiadomoœci swej duchowoœci, podziêkujesz wszystkim, którzy na drodze Twej stanêli, nawet, jeœli złymi siê wydawali.

Bo każdy, w celu jakimœ przychodzi, a dużo wczeœniej sprawy pewne uzgadniają, aby rozwój we właœciwym kierunku przebiegał i aby życie próżne nie było.

ChoŚ gdy głusi i œlepi jesteœcie, przykre to jest, bo gdy w rado-

œci i szczêœciu żyŚ można, po cóż smutek na pierwsze miejsce wyciągaŚ. Po cóż łzy niemocy roniŚ, gdy œmiaŚ siê można.

A od Waszego wyboru, to tylko zależy, kiedy zbudzicie siê i dla Was, i dzieci Waszych œwiat piêkniejszy i pełen miłoœci zbudujecie.

Nie mówcie tedy, że Bóg okrutny, lub, że Go nie ma, lecz szu-kajcie w sercach Waszych miłoœci.

Jeœli spróbowaŚ chcesz, a nie wiesz, od czego zacząŚ, mów: Jestem łwiatłem i Miłoœcią.

To dobry początek, by w duszy swej, trochê subtelniejsze energie odczuŚ i na drogê nową wejœŚ.

I rozpocząŚ dzieło najwiêksze, przebudzenie ku Nowemu łwiatu, Nowemu Życiu.

Skomplikowane może siê to wydawaŚ, lub nieprawdopodobne, byœ żyŚ mógł człowieku, w œwiecie, pełnym miłoœci i szczêœcia. Gdzie radoœŚ i œwiadomoœŚ istnienia, pierwsze miejsce zajmowaŚ bêdą.





15


Gdzie uœmiech codziennoœcią bêdzie i wyrazem jednoœci z Bogiem, œwiatem całym i z radoœci istnienia.

Że to utopia? ByŚ może, tak Wam siê to wydawaŚ może, ponieważ ciągle smutek i ból wyborem Waszym, a to, co piêkne i ra-doœŚ daje, nie dopuszczone jest do œwiadomoœci istnienia.

Tak jak cudowny jest obłok na niebie, zapach róży, czy kolor têczy, tak i życie Wasze w cudownoœci jednostajne byŚ może. I od wyboru Waszego i chêci rozumienia, czym życie jest, zależy.

I nic w tym trudnego naprawdê nie jest, bo duszy Waszej stan, przez wiecznoœŚ i tylko na chwilê pobytu na Ziemi, zapomniany.

Czy œwiadomie? Nie.

Gdybyœcie, od dziecka uczeni byli życia w radoœci, prêdzej to, co należy zrozumieŚ i przepracowaŚ, byłoby zrobione, a dziêki temu i odpadłoby to, co smutek Wasz i ból powoduje.

Bóg, oto klucz, oto słowo, oto MiłoœŚ, która do wszystkich za-kątków duszy prowadzi i drzwi otwiera. Zrozumienie, Kim On jest, to najważniejsze.

Bo gdy pojmiesz, ze Ojciec Twój, Bóg, Miłoœcią jest nieskoą-

czoną i obecną wszêdzie, w drobinie najmniejszej Waszego œwiata i tego, co poza nim jest, jeœli pojmiesz, że Ty, jako i Bóg jesteœ, bo dziêki miłoœci i istnieniu Jego żyjesz, œwiat przez okulary ró-

żowe obejrzysz.

Dostrzeżesz piêkno najcudowniejsze. Przecudne kolory, zapachy niepowtarzalne. I bêdziesz potêgê swą czuł i moc.

I to, żeœ jedną drobiną w istnieniu Boga, lecz jakże potêżna, bo wpływ mającą, na wszystko, co wokół.

I zrozumiesz, że to Ty kształtujesz życie swoje, że ty masz moż-

liwoœŚ wyboru, zawsze. Życie lub œmierŚ.

RadoœŚ, czy zmartwienie i ból.

Lecz œmierŚ, to zapomnienie, nie odejœcie w byt inny, pamiê-

tajcie.

A życie, to œwiadomoœŚ istnienia w Bogu Waszym i miłoœci Jego.





16


To ważne, zasadnicze, spojrzeŚ na siebie oczyma Boga. Nie tego, który wyimaginowany, z góry spogląda, lecz tego, który w Was jest. Nieœmiertelny. Spójrz oczyma jego na życie swoje i to, co wokół siê dzieje.

Każdą sytuacjê oglądaj z miłoœcią, choŚ z dystansem pewnym.

Nie pozwól, by emocje, jakiekolwiek, wątpliwoœci Twoje wzbu-dziły lub lek. Spójrz oczyma nieœmiertelnej duszy.

Czy jest coœ, czego obawiaŚ siê musisz? Nie! Nic takiego nie istnieje. A choŚby obok, najgorsze rzeczy siê działy, spójrz na nie z perspektywy nieœmiertelnego i pytanie zadaj: Kogo wydarzenia te dotyczą, czego nauczyŚ mają?

Bo są one niczym wiatr przenikający gałêzie drzew. Mogą po-ruszyŚ nimi i to wszystko. Jeœli drzewo silne jest, wiatr krzywdy mu nie uczyni. A od Ciebie zależy, czy huragan to bêdzie, czy zefirek.

Bo gdy w wydarzenie każde z lekiem wejdziesz i bez zrozumienia sensu i znaczenia dla rozwoju Twego, wówczas huragan, to byŚ może, i złamaŚ Ciê. Bo poddasz siê wydarzeniom i to one władzê nad Tobą mieŚ bêdą.

A czy to słuszne, niczym gałąŸ uschniêta byŚ, co pod byle po-dmuchem, łamie siê.

Gdy pojmiesz swą boską istotê i sens życia Swego, mocny bê-

dziesz i niczym œwieża, młoda gałąŸ. Nawet, gdybyœ wygiąŚ siê miał, pod naporem wiatru, nie złamiesz siê.

A gdy z radoœcią żyŚ bêdziesz, to wiatr tylko zefirkiem bêdzie, co delikatnie przemknie siê, miêdzy gałązkami. A Ty zapytasz: Dlaczego on w moją stronê dmucha, co jeszcze zrozumieŚ mama, co przepracowaŚ?

I wdziêczny bêdziesz, że wiatr zawiał, bo dziêki temu wydobê-

dziesz to, co jeszcze gdzieœ zalega w Tobie i oczyœcisz siê, abyœ

już wiêcej nie doœwiadczał tego. Bo po cóż, skoro zrozumienie przyjdzie i wiedza.





17


A te niech ważne będą dla Ciebie.

I dąż do nich, z serca całego.

Bo po to na Ziemi żyjesz, abyś pojął, Kim jesteś i drogę do Domu odnalazł, lecz nie w lęku istnienia, a radości wzrastania.

A Bóg przyciągnie Was wówczas,

w czułej miłości.

Bo niczym najcudowniejsze

kwiaty będziecie.

Zapachem miłości swej,

wszystko wokół ogarniać.

Dlaczego wciąż łatwiej w niewiedzy i bólu żyŚ Wam, niż w rado-

œci wzrastania? Tak niewiele potrzeba, by œwiat ten, w którym życie wybraliœcie, zmienił siê, a Wy w miłoœci żyjąc i radoœci, innym przesłanie nieœli, miłowanie.

Płomieą, który serca niewielu jeszcze rozpala, zapłonie, pożoga obejmie wielu, a da im szczêœcie istnienia. Szczêœcie to, dzieliŚ bêdą dnia każdego, z innymi.

Tedy, jeœli to proste, powstaącie i płomieą niech serca ogarnie, bo radoœŚ to jest wówczas, nie smutek.

Tak cudne życie może byŚ, w tym wyjątkowym i piêknym œwiecie, jeœli istotê swa duchową pojmiesz i cel wzrastanie.

I może nie od razu łatwiej bêdzie żyŚ, lecz z pewnoœcią rado-

œniej, bo wiedzieŚ bêdziesz, dlaczego.

Wzrost, który Wam przynależny jest, albo w radoœci, albo w smutku, byŚ może, lecz jeœli wybór macie, wybierajcie radoœŚ.

Bo przecież każdy z Was, w głêbi serca swego, niczym dziecko jest, radoœci i miłoœci spragnione. A że niektórzy zapomnieli, co w głêbi siebie mają, wynikiem jest lêku, jaki podczas wychowania i życia w społeczeąstwie œpiącym odebrali.

A Ja powiadam Wam.





18


Gdy pojmiecie głêbie swą i treœŚ życia Waszego, dziêkowaŚ bê-

dziecie Bogu i duszy Waszej, bo nagle œwiatło Was opromieni i jasnoœŚ w sercu odczujecie, bo wiedza przyjdzie do Was, dlaczego.

I wówczas łez już nie bêdzie, ni smutku, ni poczucia krzywdy srogiej, jeno szczêœcie, że wznosiŚ siê możecie coraz wyżej i wy-

żej, w doskonałoœci swej duchowej.

A gdy obudzi siê dziecko, które w każdym z Was jest, zła nie bêdzie chciało czyniŚ, jako i inne małe dzieci, które miłoœci spragnione, miłoœŚ i czułoœŚ rozdają bezpłatnie i tego samego z otwar-tymi ramionami i serduszkami, oczekują.

A uœmiech z ust ich nie schodzi, gdy miłoœŚ w sercach ich jest.

Bo czyż można bêdąc w szczêœciu i miłoœci, smuciŚ siê?

Nigdy!.

Gdy naturê swą duchową odkryjecie i boskoœŚ w was bêdącą, uœmiech już zawsze w Was bêdzie i miłoœŚ.

Może czas jakiœ potrwa, gdy komórka każda miłoœcią tą nasiąknie i radoœŚ wypełni, i ciało, i ducha, lecz warto jest zapewne podjąŚ to wyzwanie, bo gdy już krok pierwszy uczynisz, zawracaŚ nie bêdziesz chciał już nigdy.

Bo nic piêkniejszego na tym œwiecie, niż miłoœŚ nie istnieje.

I Bóg, gdy Go odnajdziesz i spokój wewnêtrzny, i bezpieczeą-

stwo, czy coœ ważniejszego byŚ może? Czy coœ innego zapewni Wam trwałe zwyciêstwo nad lêkiem? Nie!

Tedy przemyœl słowa, które Bóg kieruje do Ciebie, zaufaj sło-wom tym i spróbuj żyŚ inaczej. OdrzuŚ wszystko to, co dotych-czas w Tobie było, a co lêk przed życiem lub œmiercią niosło i odczuj słowa, które Bóg mówi, całym sobą.

UsiądŸ w skupieniu i całym sobą odczuj, czym miłoœŚ jest. Serce swe otwórz i przecudny, ciepły strumieą różowej energii wy-

œlij ze swego serca. Niech przepełnia wszystko, co wokół Ciebie.

I ludzi, z którymi wspólnie wzrastasz i dom Twój. A póŸniej niech przenosi siê coraz dalej i dalej.





19


Niech energia miłoœci rozchodzi siê po całej okolicy, mieœcie, kraju, aż osiągnie granice Ziemi, aby póŸniej jeszcze dalej roz-przestrzenia siê we wszechœwiat daleki.

Im wiêcej jej dajesz, tym wiêcej jej e Tobie. Jesteœ tą miłoœcią.

Poczuj tê jednoœŚ z całym wszechœwiatem. Jesteœ miłoœcią. Jesteœ œwiatłem. Jesteœ cząstką Boga.

Potêżną, miłoœcią swoją i radoœcią wzrastania. Niezniszczalna.

Wieczna i przez wiecznoœŚ całą bezpieczną.

A Bóg Twój, z Tobą jest i w Tobie. I On to, gdy zwrócisz siê do Niego, odezwie siê, lecz najpierw, odczuj Go w sobie.

Odczuj te miłoœŚ, którą jest. A gdy odnajdziesz ją, granicy już

nie bêdziesz czuł. I nie bêdziesz Boga swego w niebiosach szukał, lecz a sercu swoim. A On tam bêdzie, bo cały czas był. Od czasu stworzenia, po wiecznoœŚ.

I tylko Ci, co w zapomnieniu są i lêku chowani, dla interesów jakiœ, lub w niewiedzy, pomyœlą, że to niemożliwe. Lecz jeœli nauki przyjmą i spróbują miłoœcią byŚ, pojmą jak bardzo mylili siê.

Jak długo w œnie żyli?

I przykro im bêdzie, że czas zmarnowali, że zamiast radoœci, smutek w ich życiu był, lecz za póŸno, nigdy.

Zawsze czas jest, by zbudziŚ siê, do życia nowego i zacząŚ łwiat Nowy budowaŚ, na miłoœci oparty i radowaniu.

I szczêœcie to ogromne, innym tê wiedzê dawaŚ, by jako i Ty szczê-

œliwi byli, gdy już rozpoznasz, kim jesteœ. BudŸ siê, by w szczêœciu i miłowaniu żyŚ. W œwiecie bez chorób, cierpienia, lêku.

I zadaj sobie pytanie:, Kto i dlaczego, lêk nam stwarza i jaki interes jego? I gdy zrozumiesz to, odrzuŚ od siebie i doœŚ, powiedz, doœŚ już. Jeœli inni chcą w œwiecie tym żyŚ, trudno, lecz ja, spróbuje innego życia.

I spróbuj. A wracaŚ, nie bêdziesz chciał, bo to tak, jakbyœ spod klosza wyszedł, który zadymiony był i życie prawdziwe i barwy zaciemniał. A gdy go już nie bêdzie, cud istnienia ujrzysz. A czy wracaŚ wówczas chciał bêdziesz? Nigdy.





20


Bo nikt, ze szczêœcia i jasnoœci rezygnowaŚ nie zechce, takie to szczêœcie jest niepowtarzalne i ogromne.

Spróbuj!.

IlekroŚ umysł Wasz błądzi gdzieœ, gdzie smutek, ból i lek, gło-wa potrząœnij, odrzuŚ myœli te. Bo gdy tkwisz w nich rozpatrujesz warianty różne i wspominasz przykre wydarzenia lub w przód pa-trzysz, oczekując takowych, jesteœ w nich. W tych energiach, któ-

re zakłócenia i chaos niosą i zaburzają to, co piêknem jest w Tobie.

Głową potrząœnij i powiedz sobie: Nie. DoœŚ. Nie chcê tego.

Jestem œwiatłem przecież i w œwietle, życie moje niech bêdzie.

A œwiatło i miłoœŚ, to szczêœcie, to radoœŚ. I w takich zechciej emocjach byŚ, mając czas cały œwiadomoœŚ głêboką, bycia istotą

duchową .

Wówczas w chwilach trudniejszych zmagaą, łatwiej Ci bêdzie, wiedząc, żeœ œwiatłem, wiecznym i niezniszczalnym.

A cel Twój blaskiem zajaœnieje tak, by na innych on rozprze-strzeniał siê. I miłoœcią, co wszystko roztapia. Blaskiem miłoœci.

WeŸ to, w serce swoje włóż głêboko i niech niesie w ten stan œwiadomoœŚ, na podbój œwiata. Podbój miłoœcią, dobrocią, sercem.

Gdy œwiatłem bêdziecie, planeta jaœnieŚ bêdzie tysiąckrotne ja-

œniej niż słoące Wasze, bo siła miłoœci ogromna jest. I ile dobrego uczyniŚ może. Ile cudów dokonaŚ.

Czêsto, gdy sytuacje trudne, mobilizują Was do współdziałania, współpracy, do jednoœci odczuwania i czujecie wówczas, swą po-têgê i wsparcie, i miłoœŚ. I znak to jest jednoœci w miłowaniu. Szkoda tylko, że gdy stan zagrożenia mija, powracacie do barier, do zapomnienia, że człowiek drugi bratem Wam jest i siostrą. Żeœcie jednym.

I nawet ten, co okrutnik jest, też cząstką Was wszystkich, żal tylko, że luboœŚ w złoœci ma, czy okrucieąstwie. A jest tak, bo serce stwardniałe. I najczêœciej, to z domu wynosi, gdzie jako dziec-21

ko odrzucany był, lub wrêcz przeciwnie, wszystko dla niego było, i gdzie rozmów o Bogu brakło i miłoœci i współczucia, i dobroci.

Lecz w obie strony powinny działaŚ te uczucia, bo gdy dziecku je nawet dajecie, a nie oczekujecie tego samego od niego, myœli ono,

że życie całe inni dawaŚ uczucia te powinni, a ono braŚ tylko.

I gdy w życiu inaczej siê dzieje, złoœŚ wzmaga w nim, bo przecież, sam nic dawaŚ nie musiał nigdy, wiêc i teraz dziwi siê, czegóż to od niego inni oczekują.

A te, które bez miłoœci chowane i wiedzy, kim są, również da-waŚ nie bêdzie umiało miłoœci, bo wzorzec skąd ma mieŚ.

Do Was wiêc, tych, którzy œwiadomoœŚ posiedli o istocie swej i pochodzeniu, należy œwiat informowaŚ i dzieci od lat najmłodszych uczyŚ Boga, istoty swej duchowej, miłoœci, wrażliwoœci, współczucia, dobroci.

Uczcie tedy, œwiat zmieniajcie, byœcie ujrzeŚ mogli jeszcze Nowy łwiat, œwiat pokoju i szczêœcia.

łwiat, o którym z pewnoœcią marzy każdy z Was, œwiat szczê-

œcia, radoœci, dobrobytu, możliwy jest. Lecz to Wy, właœnie Wy, ustanawiacie dniem dzisiejszym przyszłoœŚ Waszą. Trudno zmieniaŚ siê. Trudno odrzuciŚ to, co zniewala, choŚby dlatego, że to, co znajome, co stare i tkwiące mocno w Was, bezpieczne siê zda-je, choŚ ból przynosi. Ego zmian nie znosi i jeœli cokolwiek poja-wia siê, obok, co zmianê niesie, ono stworzy bariery najprzeróżniejsze.

Trudno może w nowe energie wchodziŚ, gdy przez pokoleą wiele, prawdy pewne przekazywane są. A to strach przed Bogiem, grzech, kara, jaka spotyka po œmierci każdego, kto w grzechu trwa, a to lek przed œmiercią.

Może uwierzyŚ w to niełatwo, że œwiat miłoœcią może zapłonąŚ i radoœcią, lecz jeœli spróbujecie, zrozumiecie, kim Bóg prawdziwy, i jaka jest miłoœŚ, gdy odnajdziecie Wasze piêkno i nieskoą-

czonoœŚ, lêk ustąpiŚ bêdzie musiał.





22


A ego. Tylko œmierci obawia siê, bo z ciałem ją kojarzy.

Życie – ciało, œmierŚ – nicoœŚ.

A kłamstwo to jest, z pewnoœcią. Bo życie nie wymaga ciała, jeno œwiadomoœci, a ta duchowi przynależna, nie ginie nigdy.

Czyż ciałem swym jesteœ?

Gdy œpisz ciała nie czujesz swego, a żyjesz przecież, bo któż, poprzez sen wêdruje, jeœli nie dusza Twoja?

Owszem, Ci, którzy twardo œpią i snów nie pamiêtają, myœlą, że sen, jak œmierŚ jest nieistnieniem. Lecz nie jest tak, to tylko pa-miêŚ gdzieœ był, coœ robił podczas snu, odleciała. To wszystko.

I gdy odniesiesz do siebie, to, co życiem jest i co œmiercią, pojmiesz, czym są. A są jednym, są drogą, która podążasz, idąc do Domu Swego.

A grzech, czymże on jest? Wystêpkiem, przeciw komu?

Grzech nie istnieje, a to, co wystêpkiem jest, to ból, który zada-jesz sobie i innym, a to, to samo. Bo co innym czynisz, w Ciebie uderza i to, co sobie, w innych, boœcie całoœcią.

A grzech, to nie przestêpstwo, które karze podlega po œmierci Waszej.

I gdy ciało opuœcisz, owszem, płakaŚ bêdziesz, gdy innym ból zadawałeœ, ale wynikał on bêdzie nie z kary, którą Bóg Ci zada, lecz ze œwiadomoœci zbudzonej, żeœ ból zadał i odczuwaŚ go bê-

dziesz w sercu swym z całą mocą.

Bo różnicy nie bêdzie, czy komuœ ból zadawałeœ, czy sobie, bo-

œcie jednym są, jednym.

Gdy spojrzysz wówczas z perspektywy pełnej, pojmiesz, czym œwiat ten, czym miłowanie, czym życie.

I żałowaŚ bêdziesz, żeœ czas trawił, ból zadając i w złoœci bêdąc na tej cudownej planecie, na której miłoœŚ pierwsze miejsce zajmowaŚ powinna.

Lecz nie rozmyœlaj o tym, co odczuwaŚ wówczas bêdziesz i czasu nie traŚ próżno, a od zaraz zamysł weŸ, by życie nowe rozpocząŚ i aby każda chwila życia Twego miłoœcią wypełniona była.





23


Jakiekolwiek podejmiesz działanie w życiu swym, zawsze do Boga prowadziŚ Ciê bêdą, bo innej możliwoœci nie ma.

Tak œwiat stworzony został, że wszystko ku œwiatłu zmierza i z niego początek bierze.

Cokolwiek, wiêc byœ nie przedsiêwziął, zawsze w jedną stronê zmierzasz.

I czy droga bólu idziesz, czy radoœci, zawsze do mnie droga prowadzi, do Ojca swego. A różnica miêdzy tymi dwoma droga-mi jest jedna, ból czy radoœŚ, miłoœŚ czy nienawiœŚ. To różnica tylko, czy życie swe w samotnych rozmyœlaniach o bólu i strapie-niach spêdzisz, czy w miłowaniu i szczêœciu, wzrost Twój bêdzie szedł. Jak zechcesz. Bo do Ciebie wybór należy, jak zawsze.

Jeœli zechcesz smutek wybraŚ, prawo Twoje. I szkoda tylko, że cuda, które obok Ciebie dzieją siê, niewidoczne dla oczu Twych i serca. I droga ta dłuższa, bo ile jeszcze razy przyjdzie Ci rodziŚ siê i w smutku żyŚ, nim odczujesz i zbudzisz siê, do życia nowego, do Nowego łwiata. Jak długo jeszcze tkwiŚ chcesz w energiach chaosu, zagmatwania, zaœlepienia?

Tak, Twoje prawo to, decydowaŚ i wybór do Ciebie należy.

Gdy ego mocno kierownictwo w życiu Twym trzyma, nie dziw siê, że takie życie Twoje jest właœnie smutne i w separacji od Boga.

Bo ono to, ego właœnie œlepotê powoduje i głuchotê Twoją i boi siê, byœ nie przejrzał na oczy, bo wówczas, nic znaczyŚ by nie mogło.

Bo jakże na ego uwagê swą zwracaŚ, gdy poznawszy, kim jesteœ, naprawdê miłoœcią siê staniesz i w oceanie miłoœci, tchnienie Twoje każde bêdzie.

Niemożliwe wówczas na ego uwagê zwracaŚ, bo każde ego, w oceanie miłoœci, tonie.

Gdy poznasz, że jednoœcią jesteœ z Bogiem swym i wszystkim, co wokół, cóż ego do czynienia mieŚ bêdzie?

Nic! Bo ego, to samolub, który niczym chytry lis, co przy kurni-ku stoi i kur pilnuje, choŚ one nie jego przecież.





24


Tak i ego, właœciciela Twego udaje, choŚ cóż to za właœciciel, co żąda tylko, nic z siebie nie daje, i w przekonaniu utrzymuje Ciê, że gdy zapomnisz o nim, istnieŚ nie bêdziesz. Bo gdy ego, to

życie – brak go, to œmierŚ.

Nie wierz w to, to bzdura.

Ego nic nie znaczy i tylko czasami potrzebne jest, lecz służalczą

funkcje pełniŚ powinno, nie kierowniczą.

I potrzebne ono, byœ o siebie dbał i nie zapomniał, gdzie żyjesz, ale to wszystko.

Nad nim niech miłoœŚ góruje i dusza Twoja. Oto proporcje prawidłowe, oto rola do wypełnienia.

A gdy dasz mu władzê, w smutku i strachu ciągłym trzymaŚ Ciê bêdzie i ciągle na próby wystawiaŚ. I, to chwaliŚ, to ganiŚ znowu.

To nad innych wynosiŚ, to w poczuciu, że gorszy od innych jesteœ, trzymaŚ. Huœtawka ciągła. Raz w górê, raz w dół, i tylko działanie ważne, co w niewoli Ciê trzymaŚ ma, chciwoœci, nie-pewnoœci, lêku. Nie ruszaj siê tam, nie chodŸ, gdzie indziej, bo to złe, bo to grzech, bo niebezpiecznie. A to znów, boœ głupszy od innych i gorszy, a innym razem, znów żeœ najmądrzejszy i nad innych powinieneœ byŚ wywyższony.

A wszystko to niewola. I wszystko to, do kłótni prowadzi i wojen.

Bo gdy władzê ma nad Wami, wie, że żyje, jakby samodzielnym

życiem, choŚ Wam wydaje siê, że ego, to Wy.

Lecz jakże siê mylicie.

A cóż dusza Ci powie? Co ona œwiatu obwieszcza? Czy również w wiêzieniu Ciê trzyma i chaosie? Nie!

Ona o równoœci mówi, ciszy i radoœci szuka w Was i wskazuje,

że życie prawdziwe, to miłoœŚ, a ta wolnoœŚ gwarantuje.

I mówi ona idŸ i doœwiadczaj, bo wybór wolny masz i wieczny jesteœ, jak i Bóg sam. I nie bój siê niczego, boœ nieœmiertelny i nic Ci groziŚ nie może.

I tylko, podpowiada Ci, że lepiej życie w miłoœci wybraŚ, bo wówczas dopiero pełnią życia żyjemy, radoœŚ czując i szczêœcie.





25


I podpowiada Ci, że zwyciêzcą zawsze jesteœ i dystansu uczy do wszelkich doœwiadczeą.

Czy trudny to wybór? To odpowiedŸ dla Ciebie. Bo są i tacy, którzy wolą w lêku żyŚ, dlatego, że nic innego nie znają, nie pa-miêtają i pamiêtaŚ nie chcą.

Lecz gdy CI, którzy œwiatło niosą pokażą, czym życie byŚ może pod przewodnictwem duszy, inni, którzy w zapomnieniu jeszcze, ockną siê i chwała im za to. A wówczas pamiêŚ im wróci. Łatwiej w stronê œwiatła skierują siê.

Smutny to widok dzieci nieszczêœliwych, płaczących, lecz jeszcze smutniejsze jest, ich zagubienie w œwiecie ducha.

Gdy rodzą siê, otwarte są na rozwój, jednak wychowanie rodzi-ców, którzy w zapomnieniu istoty swej i Boga żyją, i nie potrafią

dzieciom pokazaŚ, tego, co w życiu najistotniejsze, zaprzepasz-cza to.

A jest to jednoœŚ œwiata całego, od najmniejszej drobiny, do najwiêkszej potêgi. Wszyscy jesteœcie jednoœcią.

I czy to pył na drodze, czy kamieą, drzewo, rzeka, góra, chmu-ry, zwierzêta i Wy, i Bóg Wasz. Wszyscyœcie jednym.

I gdyby wiedza ta, małym już dzieciom przekazywana była, œwiat inny byłby, a Wy szczêœliwsi.

I nieprawdą jest, że zło istnieŚ musi, czy ból, abyœcie poprzez niego wzrastaŚ mogli.

Bo gdy pojmiesz mądroœŚ swej głêbi, gdy jednoœŚ odczujesz, nie bêdzie potrzeby w bólu rosnąŚ, bo ten, tylko dlatego istnieje, abyœcie zbudzili siê i doœwiadczyli tego, co najpiêkniejsze i naj-wartoœciowsze, a miłoœŚ to jest, co w Was mieszka od zawsze.

I gdy odkryjesz, żeœ nie ciałem tylko, a ono œwiątynią ducha Twego jest, nigdy nikomu krzywdy czyniŚ nie bêdziesz, bo inni jak i Ty miłoœcią są.

A zdając sobie sprawê ze swej nieœmiertelnoœci, lêku przed niczym nie bêdziesz odczuwał. A wówczas tworzyŚ bêdziesz wszyst-26

ko, co zamierzysz, a cel bêdzie jeden, dobro œwiata Twego i ludzi zamieszkujących wokół, i zwierząt i przyrody.

Twórcze to bêdzie wzrastanie, bez lêku o rezultaty, bez lêku o przegraną. Bo nauki te nie bêdą już potrzebne, gdy wartoœŚ swą

odkryjesz, i lêk już nie bêdzie potrzebny przed porażką. A jeœli bêdziesz dobro czynił, wœród takich jak i Ty, to i samo dobro wokół

bêdzie.

A nudne to nie bêdzie, bo radoœŚ tworzenia bez lêku i obawy, w miłoœci i radoœci, nudne byŚ nie może. A teraz życie Wasze peł-

ne smutku i leku, czy ciekawsze jest, czy bardziej urozmaicone.

Lêk hamulce włącza, brak miłoœci, nieufnoœŚ budzi i zamiast tworzyŚ œwiat cudów pełen, krok w przód i dwa w tył robicie, na boki siê rozglądając, czy wróg nie stoi, czy zło nie nadciąga.

Gdy słoące w Was zaœwieci i blask zajaœnieje, twórczoœŚ Wasza spokojna i harmonii pełna, chwałê bêdzie głosiŚ miłoœci. Miłoœci wszelkiego piêkna i dobra.

I dzieci Wasze uczone miłoœci i jednoœci z Bogiem, i œwiatem ca-

łym, w spokoju rosnąŚ bêdą, a płaczu już nie bêdzie, ni głodu, ni lêków, których pełne są i smutku, że œwiat ten okrutny i ponury.

Nadzieja , która jest w Was, niech w pewnoœŚ siê zmieni, lepszego jutra.

Nie opieraj siê, w rozmyœlaniach swych o jutrze, tylko na tym, co wokół widzisz, bo wówczas jak cieszyŚ byœ mógł siê, gdy wokół

przemoc i chaos, i głód, i cierpienie.

A gdy zamiast nadziei, pewnoœŚ w sercu zagoœci, że œwiata budowanie do Was należy i że œwiat ten może miłoœci byŚ pełen, wówczas obraz jutra stworzony w głêbi serca swego, za-czniesz tworzyŚ.

A moc macie ogromną i im wiêcej w Was harmonii, i dobroci, i miłoœci wzajemnej, wówczas siła i moc jeszcze wiêksza.

Jeœli życie Wasze w niewoli jest jeszcze, odrzuŚcie to i spojrzaw-szy w swe serce, zawołajcie:





27


– Nie chcê życia w lêku, samotnoœci, bólu. Pragnê œwiata nowego, nowego życia. Pragnê miłoœci, pokoju, radoœci.

Boże dopomóż mi zmieniŚ siebie i wszystko, co we mnie tkwi jeszcze, a co zapomnieniem jest. ZbudŸ mnie Ojcze do życia nowego.

A gdy te słowa wypowiesz, a czyą to i dnia każdego, póki pewnoœci nie nabierzesz, że życie takie możliwe jest, serce otwórz i wokół miłoœŚ rozsiewaj.

Kąp siê w energii tej przecudownej miłoœci i przesyłaj ją wokół.

Poczuj, że gdy wysyłasz ją, ona zwielokrotniona do Ciebie wraca.

WyobraŸ to sobie, jak z serca Twego strumieą energii koloru różowego, czystego i krystalicznego, wydobywa siê i œwiat cały wypełnia.

Najpierw pokój Twój i miasto całe, a póŸniej kraj Twój i kulê ziemską, i jeszcze dalej w przestrzeą nieskoączoną biegnie, a serce Twoje niech radoœŚ odczuwa z miłoœci tej, gdy ją wysyłasz.

I póŸniej, gdy wraca do Ciebie. Potêżna, wraca z zakątka każ-

dego z wszechœwiata i œwiata Twego, i przepełnia Ciê. Dreszcz poczuj, który wnika w Ciebie, ciepło, które radoœŚ daje i moc, i szczêœcie, i spokój. To miłoœŚ.

I Świcz to przesyłanie i odbiór energii miłoœci, bo wówczas na-pełniaŚ siê nią bêdziesz coraz bardziej i wysyłaŚ jeszcze wiêcej, i znów dostawaŚ. RadoœŚ bêdziesz czuł z tego, bo budowanie to bêdzie nowego człowieka.

Gdy chwila nostalgii Ciê najdzie, lub zwątpienia, nie rezygnuj, nie poddawaj siê, lecz przypomnij sobie, jak energiê tê odczuwa-

łeœ miłowania i zamiast narzekaŚ, czy smuciŚ siê, sprowadŸ ją do Siebie i odczuj.

Gdy w energii tej bêdziesz, smutek odejdzie.

I ważne jest, by nie poddawaŚ siê nigdy, bo droga, którą pójdziesz słuszna jest i jedyna, aby jak najszybciej krąg wcieleą opu-

œciŚ i zamiast doœwiadczaŚ udrêki, pojąŚ sens i z radoœcią w miłoœci Boga byŚ.





28


Nie poddawaj siê nigdy. W chwilach słaboœci, do słów siêgaj, które siłê niosą i bezpieczeąstwo.

Wracaj do słów, które napełniŚ Ciê mogą mocą i energią nową

do życia.

A o uœmiechu pamiêtaj. Gdy w chwilach trudnych z boku staniesz i przypomnisz sobie, żeœ nade wszystko duszą, na drodze wzrostu bêdącą i żeœ nieœmiertelny, nagle wszystko to, co trudne było, łatwiejsze siê stanie, i raniŚ już nie bêdzie.

O uœmiechu pamiêtaj, bo ten, dystans zachowaŚ pomaga w chwilach trudnych. I pamiêtaj, że to, co trudne, mija, wieczna radoœŚ istnienia, jest z Tobą na zawsze, i życie Twoje, które wieczne jest.

Pamiêtaj, żeœ nieœmiertelny i cząstką Boga, a trudy, to kamienie na drodze i nic wiêcej, wiêc ominąŚ je łatwo, lub po nich przejœŚ.

I tylko zapytaj, dlaczego kamieą ten na drodze leży i czego nauczyŚ mnie ma to doœwiadczenie, i to wszystko.

Nie czyą z kamienia polnego, głazu, którego nijak obejœŚ nie można, ni przekroczyŚ.

Ufaj w moc swoją i wyjątkowoœŚ i potêgê, którą Bóg Wam dał, boœcie wybrani i możliwoœci wiêksze od innych stworzeą macie, a nie na próżno to dane Wam jest, jeno dla mocy, i siły, aby drogą

rozwoju iœŚ.

A dusza Wasza, niech nieustannie œpiewa pieœą cudowną i wsłu-chujcie siê w nią, bo pieœą to najcudowniejsza jest. Pieœą miłoœci i nieœmiertelnoœci. Pieœą wszechœwiata i Pana Stworzenia. Muzy-ka Niebiaąska.

A pieœą ta, czułoœŚ budzi, gdy na innych wzrok Twój spoczywa i żalu, ni lêku, ni złoœci w oczach Twych nie ujrzysz, jeno miłowanie.

Nieznajomy może byŚ dla Was œwiat nowy, gdy serca zamkniête jeszcze, na uczucia wyższe, na zjednoczenie, na rozkwit w miłoœci.

Nie znaczy to, że œwiat Wasz ma pozostaŚ taki, jakiego znacie, lecz, że podjąŚ powinniœcie działania, zmierzające do zmian. A je-

œli zmian chcecie, od serca rozpocząŚ należy.





29


To ono jest kluczem ku przyszłoœci.

To serce Wasze pierwsze byŚ musi i Bóg i miłoœŚ.

Bo te wartoœci właœnie, dominowaŚ bêdą w czasach nadchodzą-

cych, aby œwiat Waz mógł zmieniŚ siê i w szczêœliwoœci byŚ.

Trudne to nie jest, lecz pracy wymaga i chêci zmian.

I jeœli oczy ku niebu zwrócicie i piêkno nieskoączone ujrzycie, tedy spójrzcie w serce swoje i takoż samo w nim nieskoączoną

miłoœŚ, piêkno i potêgê.

Bo to, co serce ofiarowaŚ może, z niczym porównaŚ nie można.

To miłoœŚ czynów wielkich dokonuje, to ona trudy wszelakie pokona. Tylko miłoœŚ œwiat zmieniŚ może i ze zgliszcz zapomnienia i smutku, podŸwignąŚ.

Bo gdy serce otwarte, nic trudne nie jest. Gdy serce otwarte, złoœci w Was nie ma, ni smutku, ni goryczy. A inny niczym Ty jest. Wiêc i wojen, i zatargów nie ma. A wszystko na budowanie skierowane, nie zniszczenie.

Dajcie tedy szansê sercu swemu pokazaŚ, czym jest miłowanie.

I tak jak Jezus, Chrystus Wasz pokażcie œwiatu, że można Miło-

œcią byŚ, co cudów dokonuje .

Bo taka jest moc serca. A skoro zbliża siê, skoro nadchodzi, czas serce otworzyŚ.

I gdy decyzjê podejmiesz, gdy odważysz siê, Miłoœcią siê staŚ, szczêœcie poczujesz. Bo radoœci wiêkszej nie ma nad miłowanie.

Tak wielu z Was obawia siê, że serca otwarcie, ze œmiesznoœcią

siê wiąże i że słaboœŚ to jest kierowaŚ siê nim.

Lecz Ja powiadam, w sercu siła najwiêksza, moc najwiêksza, bo tam gdzie dyplomacja pomoc nie może, tam czuły uœcisk, uœmiech i szczeroœŚ, tamy zburzą nieufnoœci.

I jako dziecko bądŸ, radosny i szczery. I miłoœŚ poprzez czułoœŚ okazuj i zaufanie.

Nie trudne to, gdy dzieckiem jesteœ, lecz póŸniej, gdyœ w skorupie przekonaą mylnych schowany, myœlisz, że to niemożliwe do czułych tych chwil powracaŚ.





30


A jednak mylisz siê. Tak proste to przecież.

Uœmiechnij siê, a zobaczysz, że inni też uœmiech oddadzą i wówczas, gdy serce Twe gorące poczują, sami też swoje otworzą. Bo trudno wobec miłoœci, radoœci, szczêœcia, obojêtnym pozostaŚ.

I tylko Ci, którzy niczego już od życia nie oczekują, jeno smutków wszelkich, bólu i udrêki, problem mogą mieŚ, by zmieniŚ siê, bo tak im wygodniej, biadoliŚ i innych na litoœŚ braŚ i współczucie. Lecz żal ludzi tych, bo wiedzy nie mają, co tracą, co omija ich.

Nie wiedzą, jaka siła i moc w nich jest, a w sercach ich ile miłowania. Jakże przykre to, zamknąŚ siê w skorupie samotnoœci i nie czekaŚ na odzew miłoœci Pana.

A Ten zawsze z Wami, choŚ Wy, głusi pozostajecie na wołanie jego i œlepi na cuda.

I zamiast żaliŚ siê, na nicoœcią i marnoœcią swoją i w chorobach luboœŚ mieŚ, rozejrzyj siê, tyle cudów wokół.

I zapachy cudowne i kolory, œwiat przyrody, zwierząt, ludzi.

Każdy inny, choŚ wszyscy jednoœcią.

Każdy niepowtarzalny, choŚ w Panu jednacy.

Niczym cudowne iskierki zmierzające drogą doskonałoœci, do Domu swego.

I tylko do wewnątrz zwróceni, lecz nie do serca, nie do duszy, nie do Boga.

Umysł Panem ich i władcą. Ego, co w niewoli lêków trzyma.

A gdyby tak zechcieli głêbiej wejrzeŚ i duszê Swą dostrzec, głos Boga usłyszeŚ, który woła: MIŁOłCIA JESTEł CZŁOWIEKU

I łWIATŁEM.

łwieŚ tedy niczym pochodnia, miłoœŚ rozniecaj wokół, bo prawo to Twoje i przywilej, i szczêœcie ogromne.

Dawaj miłoœŚ, to skarb ogromny, jedyny, najwiêkszy.

Czemuż ciągle pojąŚ nie chcesz mocy swej i wielkoœci miłowania?

Wiem, w zamkniêciu oczy do ciemnoœci przyzwyczajone, blasku boją siê. Serca zamkniête ognia potêżnego, obawiają siê. Nie 31

wiedząc, co dalej, nie wiedząc, co w œwietle jest, jak oczy i serce otworzyŚ? A ciemnoœŚ znajoma i poczucie bezpieczeąstwa daje, choŚ jakże złudne ono.

Dlatego tak trudno zbudziŚ siê Wam, dlatego tak trudno w œwiatło wejrzeŚ i głos Boga swego, za Swój przyjąŚ.

Lecz gdy poznasz smak prawdziwej miłoœci, ogieą, co w sercu płonie, lecz nie spala on i wstrząsów nie czyni, jeno ciepło po ciele całym wysyła i bezpieczeąstwo daje i radoœŚ, dziwiŚ siê bêdziesz, gdzie byłeœ dotąd, czemu już wczeœniej decyzji podjąŚ nie chciałeœ.

Spokój wewnêtrzny, który miłoœŚ daje, radoœŚ, szczêœcie, uœmiech, niczym raj są na Ziemi. I niech ten raj zawita do Was, z serc Waszych wokół przeniesie siê i planeta ta niech rajem siê stanie. Dla wszystkich. Na zawsze. Byœ tworzyŚ mógł cuda prawdziwe. A cud najwiêkszy – miłoœŚ.

Najwiêkszym szczêœciem człowieka, jest jego serce, jego wiara, jego miłoœŚ. łwiat, w którym żyjecie odpycha te uczucia, choŚ w wielu z Was, serce woła i czêsto wysłuchujecie tego wołania, nie macie jednak œwiadomoœci, jak to wołanie, przełożyŚ na życie peł-

ne radoœci.

Bo po cóż serce Wasze i dusza, dopomina siê tych uczuŚ, jeœli nie dla szczêœcia Waszego i radoœci?

Jednak sposób życia, jaki przyjmujecie z pokolenia na pokolenie, o sercu każe zapomnieŚ, wmawiając Wam, że œwiat ten, na przemocy powinien wzrastaŚ. Lecz jak to, co destrukcją jest, wzrost może daŚ?

Tedy wielu z Was, w których głos duszy woła, nie mogąc pogo-dziŚ siê z tym, co widzą wokół, szuka.

Szuka szczêœcia, radoœci, miłoœci, zwracając siê do wnêtrza swego, bo gdzieœ tam, w głêbi swej czują, że to sposób jedyny, aby odnaleŸŚ to, co spokój daŚ im może. Siêgają do duszy, do serca.

Nie znając jednak nauk, nie znając, czym są one, tkwią w ciszy, szukając nie wiadomo czego. Szukacie spraw tajemnych, sensacji.





32


A to, czego szukasz w medytacji to miłoœŚ i cisza, z której siê ona bierze. Gdy te ciszê odnajdziesz, gdy umysł skołowany uspo-koisz, dojrzysz to, co Tobą jest, co sednem Waszym, co wszech-

œwiatem, co Bogiem. Dojrzysz MiłoœŚ.

MiłoœŚ, która spokój daje, poczucie bezpieczeąstwa, œwiadomoœŚ wiecznoœci w Bogu. I radoœŚ daje, którą dzieliŚ siê chcesz i wszystkim wokół głosiŚ, bo miłoœŚ ta ogromne szczêœcie daje,

że nie sposób nie chcieŚ podzieliŚ siê nią z innymi.

I nigdy nie pomyœlisz wówczas, że gdy dajesz ją, Tobie braknąc może, bo wiesz, że to niemożliwe.

Szczêœcie, które odczuwasz dzieląc siê z innymi, ogromne jest i wiesz już, że to Twój stan prawdziwy, przez wiecznoœŚ, lecz zapomniany gdzieœ tam po drodze. Zapomniany.

Gdy odnajdziesz tê miłoœŚ, wiedział bêdziesz, jaką siłê daje, jaki spokój i prawoœŚ i moc. I wiedział bêdziesz, co powstaŚ może, gdy siła ta u milionów powstanie i co stworzyŚ może, jaki cudowny œwiat.

I pragnąŚ tego bêdziesz, bo innej alternatywy mieŚ nie bêdziesz chciał. Bo to, co oferuje Bóg Twój i dusza Twoja jest dobrem najwiêkszym, najwspanialszym szczêœciem.

Gdy oczy blasku pełne, a serce œpiewa, gdy czuły jesteœ i radosny, i każdemu uœmiech dajesz i pomoc, czy można chcieŚ jeszcze czegoœ?

Tak, aby i inni tacy byli. ChoŚ to, co w Tobie bêdzie, wystar-czaŚ Ci bêdzie i szczêœcie dawaŚ.

A to, że dla innych tego samego chcieŚ bêdziesz, wynikało bê-

dzie nie z egoizmu, czy braku czegoœ, lecz z miłoœci i chêci dzie-lenia siê z innymi szczêœciem tym.

Tedy próbuj. I nie szukaj w medytacji cudów jakowyœ, dziwacz-nych zdarzeą, iluzji. UsiądŸ i o miłoœŚ proœ duszê swą. Wysyłaj tê miłoœŚ w przestrzeą, gdy odnajdziesz ja już. A tej nigdy za wiele.

Jak tê miłoœŚ w medytacji odnaleŸŚ?

Najpierw rytuał przebaczania zrób i serce swoje ze złoœci, nienawiœci, żalów, zazdroœci lub innych smutków, oczyœŚ.





33


Powtarzaj go, aż poczujesz żeœ wolnym jest od złoœci wszelkich i żalów.

I nie ważne, czy Ty komuœ, winny coœ jesteœ, czy inni Tobie.

Rytuał w obie strony działaŚ powinien. / Rytuał znajduje siê na koącu książki /

Do czêœci pierwszej tej książki wróŚ i przeczytaj o tym, kim jesteœ, kim wszyscy inni.

Że każdy z Was istotą duchową jest, co w drodze wzrastania znajduje siê. Żeœcie œwiatłem są, miłoœcią, cząstką Boga.

Gdy uœwiadomisz to sobie, spójrz na innych, jak na braci swoich i siostry. Że czynią Ÿle, że ból zadają? Tak jak i Ty œpią jeszcze i o Bogu swym i duszy zapomniawszy, błądzą.

Czy Ty sobie nic do zarzucenia nie masz?

Z pewnoœcią, bo każdy z Was w rozwoju jest. Lecz sobie najpierw wybacz, pokochaj siebie.

Bo to żeœ niedoskonały, to znak żeœ w drodze, bo gdyby inaczej było, po cóż rodziłbyœ siê, jeœli nie dla wzrostu swego i œwiadomoœci?

Tedy uœwiadom sobie, że prawo Wasze błądziŚ, boœ wiedzy nie posiadał pełnej, kim jesteœ. A gdy to zrozumiesz, wybacz sobie.

Uœmiechnij siê i Boga dostrzeż w oczach swoich i sercu.

ąwicz to.

Uœmiechaj siê do siebie. Pokochaj ciało swoje i zrozum, że nie dla piêkna jego jesteœ, lecz dla duszy rozwoju.

A gdy to pojmiesz, żalu czuŚ nie bêdziesz, żeœ w wyobrażeniach swych o ciele może niedoskonały.

I pomyœl, że każdy z Was inny, jak i œwiat cały obok, a to dla piêknoœci i urozmaicenia jest stworzone, nie dla udrêki. I nie roz-tkliwiaj siê wiêcej nad sobą, lecz pokochaj. I brzuch swój za duży, i nos garbaty i łysinê i co tam jeszcze kłuje Ciê w oczy.

Bo to, co wewnątrz Ciebie jest, najwiêkszym cudem. Duch Twój i miłoœŚ Twoja, i te są przez wiecznoœŚ.





34


A ciało, pokochaj je takie, jakie jest, bo służy Ci, abyœ nie smucił

siê i w lustrze braków szukał, jeno duszy rozwój zapewnił.

I takim samym okiem na innych spoglądaj. Dostrzeż ich œwiatło, dostrzeż ducha. Spójrz na nich z miłoœcią.

Tak jak i Ty dążą do œwiatła, nie zdając sobie sprawy, kim są.

I błêdy popełniają. Wybacz im je.

A jeœli nie możesz powiedzieŚ im słów wybaczenia, czy o wyba-czenie prosiŚ sam prosiŚ, zrób rytuał wybaczania.

W medytacji usiądŸ i po prostu wybacz im i sobie.

I powtarzaj te czynnoœŚ, aż zrozumiesz, aż odczujesz, że złoœŚ gdzieœ uleciała i żal i wolny jesteœ od tych uczuŚ.

I miłoœŚ przywołuj, jak najczêœciej. Medytuj o miłoœci. W œwietle złocistym z różowymi obłoczkami, kąp siê.

I radoœŚ w sercu odczuwaj, że w œwietle jesteœ, że zdążasz do Boga.

A kiedy już spokój odnajdziesz wewnêtrzny i pojmiesz, że inni jak i Ty zdążają œcieżką do Boga, że jak i Ty pełni lêku są, odczujesz z nimi jednoœŚ.

Poczujesz, żeœ jedną iskierką w ogromnym płomieniu miłoœci.

Ze inni œpią jeszcze, trudno, głowy tym nie zaprzątaj sobie i nikogo miłoœci na siłê nie ucz, ni wiedzy nie przekazuj.

Nie zajmuj siê nimi, bo każdy sam decyduje o sobie, decyduje, czy czas już, by zbudziŚ siê i czy gotowy jest do tego.

Sobą siê zajmuj i własnym rozwojem. Od miłoœci do siebie roz-pocznij, bo gdy harmonie tworzyŚ bêdziesz, łatwiej innym bêdziesz mógł miłoœŚ swą przekazaŚ. I nie siłą to bêdzie siê działo napastli-woœci, a siłą, która w miłoœci zawarta.

I choŚ to nie od razu dziaŚ siê bêdzie, czas jest, by podjąŚ dzia-

łania, czas by zbudziŚ siê. Nie nawet dla œwiata, lecz dla siebie, dla szczêœcia własnego, dla radoœci.





35


Trwanie w miłości.

Oto, co najpiękniejsze

przytrafić się Wam może.

Ocean poczuć

ciepła, radości, szczęścia.

I pieśń duszy słyszeć

nieprzerwanie.

Oto dar najpiękniejszy.

Dla Ciebie, dla mnie, dla świata.

Jesteœcie tu po to, by nauczyŚ siê miłoœci. Bo wszystko to, co przepracowaŚ macie, wszystko, co w Was jest, do miłoœci zmierza.

I choŚ przeróżne doœwiadczenia spotykają Was i na różnych poziomach rozwój Wasz, cel zawsze jeden, odczuŚ jednoœŚ z wszechœwiatem całym i miłoœŚ.

I cokolwiek wydarza siê w życiu Twoim, zawsze woła do Ciebie dusza Twoja: – Naucz siê żyŚ w miłowaniu, naucz siê ufnoœci, szczêœcia, radoœci, bezpieczeąstwa. Spójrz na życie swoje z perspektywy wiecznoœci, a odnajdziesz odpowiedzi, których szukasz .

I celem Waszym radoœŚ jest wzrastania w Bogu. I wieki całe rodzisz siê, aby ze strachu – odwagê zbudowaŚ, z lêku – œmia-

łoœŚ, z zapomnienia – ufnoœŚ i miłoœŚ do Boga swego.

Aby odnaleŸŚ to, czego nigdy nie zgubiłeœ, a o czym zapomnia-

łeœ, rodząc siê na Ziemi.

ByŚ może zapomnienie to, potrzebne było, byœ doœwiadczenia zbieraŚ mógł, właœnie tu na Ziemi, ale teraz czas już, byœ przypo-mniał sobie, kim jesteœ.

I siłê swą odnaleŸŚ, co z ducha pochodzi. Nie w lêkach żyŚ i zapomnieniu, i smutku oczkującym na zagładê, czy utrapienie, ale mocy nauczywszy siê pojąŚ, że to, co spotyka Ciê nauką jest, byœ

wzrosnąŚ mógł.

A jeœli tak, przyjmij naukê z uœmiechem i wewnêtrzną radoœcią

i spokojem, że sam nie jesteœ, jeno cząstką Boga, cząstką całoœci.





36


A jeœli tak, bezpiecznyœ zawsze.

I nie bój siê przez życie iœŚ. Wyzwania podejmuj, lecz zawsze niech w sercu Twoim miłoœŚ bêdzie i œwiatło, co moc daje i kieruje w stronê dobra.

A serce Twoje niech otwarte bêdzie na innych, na piêkno, które w każdej istocie jest. Bo œwiatłem jesteœcie i blaskiem Boga błyszczeŚ powinniœcie, który przez miłoœŚ przemawia.

I spokój niech bêdzie w Tobie, który wynikiem jest drogi, którą

dusza wskazuje i pewnoœci, że w słuszną stronê zmierzasz i zawsze do Boga trafisz.

A jeœli szczêœcie odnajdziesz i Boga w sercu, jakże łatwiej żyŚ bêdzie i przyjemniej. I nie tylko Tobie, lecz i innym, którzy z Tobą

są. I œwiatło, które w Tobie jest, ich udziałem siê stanie. A to po-może im drogê odnaleŸŚ do œwiatła.

Jeœli poczujesz, żeœ uwolniony od wszelkich pretensji, żalów, zło-

œci, gotowyœ by iœŚ dalej.

Spoglądając na innych, zawsze pamiêtaj, kim są. Nie przyjdzie to od razu, i praca ta wymaga czasu i Świczeą, ale gdy poczujesz te jednoœŚ, dalej iœŚ możesz.

JednoœŚ Wasza naturą, jednoœŚ wszechœwiata. Jedni w Miłoœci i Jestestwie.

Inaczej na œwiat spojrzysz. Inne emocje bêdą prowadziły Ciê w życiu.

Odejdzie agresja, złoœŚ, narzekania, bo wiedział bêdziesz, że plan wykonujesz z innymi, który do œwiatła prowadzi i wzrostu.

Afirmacje mocy powtarzaj( znajdują siê na koącu książki ).

Pomogą Ci one utwierdziŚ siê w sile. Pomogą drogą iœŚ prosto.

Afirmacje, gdy czêsto powtarzaŚ je bêdziesz pozwolą wibracjê zachowaŚ, która budzi Ciê.

Gdy już siłê czuŚ bêdziesz i radoœŚ, żeœ odpowiedŸ znalazł, dlaczego i dokąd zmierzasz i kim jesteœ, odczucie jednoœci z Ziemia wzmocnij, poprzez Medytacje Jednoœci( znajduje siê na koącu książki) .





37


Pomoże ona utrwaliŚ to, co zaczyna kiełkowaŚ w Tobie. Co budzi siê. A to œwiadomoœŚ duszy Twojej jest i wzrostu Twego.

Wszystko, co siłê Twa umacnia wewnątrz, dobre jest i stosuj to.

A gdy poczujesz siê gorzej, gdy trudy nasilają siê, wróŚ do tych czynnoœci, które pomagają Ci siłê wzmocniŚ. Twórz swą siłê. Dnia każdego pracuj nad tym, by moc ducha i miłoœci, co z serca wy-pływa, przewodziły w życiu Twoim.

To te wartoœci budowaŚ mają œwiat nowy i to właœnie je, wzmac-niaŚ masz. I dzieą każdy od przypomnienia zaczynaj, kim jesteœ

i jaka droga Twoja, na œwiecie tym, by łatwiej Ci było działania codzienne zgodnie z planem duszy wykonaŚ.

I o radoœci pamiêtaj wewnêtrznej, która towarzyszyŚ Ci powinna w życiu, w chwili każdej.

I gdy nawet trudy na drodze Twej staną, pamiêtaj, by wewnątrz pogodê zachowaŚ i spokój, bo droga, którą idziesz jest drogą do Boga, do wzrostu.

Czy masz w ascezie żyŚ? Nie.

Żyj tak, by życie radoœŚ niosło. Wzrastaj, twórz, baw siê, kochaj. Rób wszystko to, co przyjemnoœŚ Ci sprawia, bo taki jest Twój cel. Życie w radoœci. I tylko o jednym pamiêtaj.

Cząstką Boga jesteœ, tak jak i inni, i miłoœŚ Twym priorytetem i jednoœŚ.

Wiêc raduj siê i żyj piersią pełną. I tylko niech życie Twoje w Bo-du bêdzie i miłoœci, byœ krzywdy sobie nie czynił, ni nikomu, i życia w samotnoœci nie tracił, jeno żył z innymi i dla nich, nie tylko dla siebie.

ChoŚ to Twoje życie wartoœcią dla Ciebie najwiêkszą, bo wy-pełniŚ masz te kartê, po to tu przyszedłeœ.

I pracuj wytrwale, żyj, twórz, by, kiedy czas przyjdzie odejœcia do œwiata innego, żal w sercu nie został, że to, co można było zrobiŚ, nie zostało zrobione.

I czasu nie marnuj na smutki, żale, złoœŚ, gniew, szkoda życia Twego.





38


Pomyœl, że łwiatłem jesteœ i Miłoœcią, i w radoœci żyŚ zacznij, z uœmiechem na ustach.

A serce Twoje otwarte niech bêdzie, byœ innym i sobie miłoœŚ mógł dawaŚ. Oto życie Twoje. Oto wartoœŚ najwiêksza.

Najpiêkniejszy chwila Twoje życia, to dzieą przebudzenia.

Chwila, gdy decyzje podejmiesz, że w miłoœci chcesz żyŚ i radoœci, i druga, gdy rozpoznasz wewnêtrzna prawdê. Poznasz głêbiê swego istnienia, by w jednoœci odnaleŸŚ siê i oceanie boskiej doskonałoœci.

Decyzja, że zbudziŚ siê chcesz, do Ciebie należy i zawsze mo-

żesz ja podjąŚ. Nie czekaj, aż życie Twoje, problemy, kłopoty, zepchną Ciê na dno rozpaczy. Nie czekaj, aż dusza, której wołania nie słyszysz, kopniakiem Ciê zbudzi.

Otwórz oczy i pytanie zadaj:

– Czy warto w chaosie żyŚ i zapomnieniu? Czy nie szkoda życia na ciągły sen?

Nie po to przecież przyszedłeœ, by spaŚ, lecz by zbudziŚ siê. Im wczeœniej decyzjê podejmiesz, tym szybciej oczy Twoje œwiat piêkniejszy zobaczą. Miłoœci pełen, œwiatła, jednoœci.

I czasu wiêcej bêdzie, by radowaŚ siê życiem, bo jakże piêkne ono byŚ może. Żyjecie, nie widząc czêsto piêkna, które otacza Was wokół. Czy jest gdzieœ podobne piêkno? Nie. Tu jest jedyna i niepowtarzalne. Przyjrzyj siê mu.

WyjdŸ na łąkê, poczuj zapach trawy. Staą pod drzewem, odczuj jego energiê. Popatrz, jakie jest potêżne. Spójrz na liœcie, konary, kwiaty. Czy znasz je?

Spójrz na niebo. Chmury, jakże cudowne kształty tworzą?

Ile worów, ile barw? Czy oddychałeœ kiedyœ tym piêknem, czy podziwiałeœ je?

Spójrz na człowieka drugiego. Uœmiechnij siê do niego. Powiedz miłe słowo, pozdrów, zażartuj.

Medytuj każdą chwilê spêdzona na Ziemi.

To cud. To życie. Ileż może ono daŚ radoœci, ile wzruszeą, ile miłoœci .





39


Pokochaj siebie i Boga odnajdŸ we wnêtrzu Swym, a wówczas łatwiej Ci bêdzie œwiat cały pokochaŚ.

Chwile każdą celebruj, jak œwiêto. Bo jest ona œwiêtem, jest

życiem.

Chwila każda, to chwila spêdzona z Bogiem. Każda chwila. Wiêc traktuj ją wyjątkowo, jak najważniejszą. I rób to z uœmiechem.

I ważne nie jest, czy kąpiesz siê, czy zmywasz, sprzątasz, pracu-jesz, bawisz siê z dzieckiem, czy kochasz.

Każda chwila, to spotkanie z Bogiem. To cud istnienia. To me-dytacja. Gdy odnajdziesz siebie i wewnêtrzną ciszê, radoœŚ i mi-

łoœŚ, Twoje życie bêdzie taką œwiêtą medytacją, każda sekunda bêdzie darem.

Nie poddawaj siê temu, co ego Twoje, umysł Twój paple w po-

œpiechu. Nie słuchaj go. Wyłącz swój umysł. Niech nie rządzi on Tobą. Tym, kto prawdê stanowi i życie Twoje, Ty bądŸ, w głêbi swej odnaleziony. A umysł niech służy Ci wówczas, gdy potrzebny Ci jest.

BądŸ w modlitwie, bądŸ w miłoœci.

Gdy uœmiechasz siê, œwiatło dajesz, bo wówczas, to, co boskie w Tobie, uzewnêtrznia siê. Lecz uœmiech ten z serca byŚ musi z duszy, i oznaczaŚ jednoœŚ z Tym, co wokół.

Szczery, głêboki, pochodzący z Twej duchowej istoty, pełen miłoœci i jednoœci.

Lecz zrozumiesz dopiero istotê tej miłoœci, gdy odnajdziesz to, co najcudowniejszym skarbem jest w Tobie, siebie prawdziwego, bêdącego iskierką w oceanie miłoœci, która wszechœwiat wypełnia.

A dłonie Twe, niczym balsam bêdą, bo zawsze już, gdy podnie-siesz je, dobro bêdą czyniły, radoœŚ niosły i pokój, zło nigdy, bo broni już do rêki nie weŸmiesz. Dłonie Twe jaœnieŚ bêdą, jak i oczy Twoje. A Ty niczym pochodnia.

Niemożliwe jest byœ w miejscu stał w rozwoju swym. Każde dzia-

łanie, każda chwila, rozwój przynosi. I to oczywiste jest. Nawet, gdy wydaje Ci siê, że w miejscu stoisz, rozwój nastêpuje.





40


I tylko forma, w jakiej nastêpuje on, różna byŚ może.

Bo albo przez ból, smutek, choroby w nieœwiadomym œnie, albo w œwiadomoœci i radoœci wewnêtrznej.

Spróbuj oczy otworzyŚ i przeżyŚ życie swoje w œwiadomej ra-doœci istnienia. Przy boku tych, którzy miłoœci pełni bêdą i żyjący w radoœci i pokoju.

Twórzcie życie inne, nowe, przepełnione wartoœciami ponad-czasowymi: miłoœcią, wspólnotą, sprawiedliwoœcią, pokojem. Żyj-cie w radoœci.

Gdy chwilê każdą œwiêtowaŚ bêdziesz, czciŚ, życie wartoœŚ prawdziwą nabierze i sens głêboki.

I nie powiesz, że minêło nie wiadomo, kiedy i na co.

To, co do Was należy, to serca otwarcie na siebie i innych, aby to, co stworzycie na miłoœci i pokoju oparte było, nie zgliszczach, nienawiœci, wojnie.

Szanujcie tê wartoœŚ, ten dar, który od stwórcy otrzymali-

œcie i nie zamieniajcie go na nic niewarte zatargi, złorzeczenia, gniewy.

Gdy pamiêcią siêgniesz do lat dzieciąstwa, gdzie radoœŚ, ufnoœŚ i opieka matki pierwsze miejsce zajmowały, wiesz, do czego powracaŚ masz. Jak dziecko siê staą, niewinne i radosne, oczekują-

ce tego, co najlepsze.

Dzieci nie oczekują zła, podstêpu, zdrady. Zakładają i to istota Waszą jest, samo dobro. Oczekują zawsze na najlepsze dary, na miłoœŚ, na dobro.

Nawet, gdy dzieciąstwo jest smutne, głodne, czy pełne agresji dorosłych, one ufne są i oczekują najlepszego, miłoœci. To doroœli œwiat zewnêtrzny zmieniają je, zaszczepiając strach, podejrzliwoœŚ, wrogoœŚ.

To prawda, że żyjąc w nêdzy, przemocy, uœmiechaŚ siê, lecz Wy jako doroœli macie możliwoœŚ wyboru, podjêcia decyzji, zmian.

Małe dzieci, nie. Te niewinne istoty żyjące w chorych rodzinach, kaleczone są i z czasem serca ich twardnieją, uczą siê nienawiœci.





41


Dlatego, tak ważne jest, aby już od najmłodszych lat, opieka odpowiednią dzieci otoczyŚ i przekazywaŚ im wartoœci najważ-

niejsze, chroniŚ je. PozwoliŚ, by to, co w nich tak piêkne, rozwijało siê. Aby póŸniej, jako doroœli, tez wartoœciami tymi kierowali siê. I tak otwarci byli sercem całym, na dobro œwiata. Nowego œwiata.

Otwarci bądŸcie, ramiona rozpostarłszy przyjmujcie ocean, któ-

ry wokół Was przestrzeą wypełnia. Ocean miłoœci.

Dobro, które w Was jest, głêboko schowane, na zewnątrz wyj-mijcie, i nie wstydŸcie siê go.

Niech każdy widzi, kim człowiek, którego na drodze spotyka.

Niech to, co dobre i radoœŚ daje, widoczne bêdzie, nie schowanie, bo tylko wówczas inni pójdą za Wami, gdy dobra nie trzeba bê-

dzie siê już wstydziŚ, ni miłoœci.

To, co w Was najpiêkniejsze, Wasze dziedzictwo, niech twarz człowieka nareszcie przybierze i znak zmian nadchodzących da.

Zmian, w których człowiek, człowiekowi bratem jest i œwiadomy jednoœci œwiata, w którym żyje.

Gdzie dusza przewodnikiem bêdzie każdego z Was, a miłoœŚ sztandarem.

Niemożliwe stanie siê możliwe. To, co pochłania Was najbar-dziej, życie, realizuje siê, w Waszym otoczeniu. Energie, w których przebywacie, myœli, pełne miłoœci, czy tez obaw i smutków, realizują siê wokół.

Trudno jest myœleŚ Wam pozytywnie, uœmiechaŚ siê, gdy sytuacja trudna, lecz gdy pojmiecie głêboki sens istnienia, zrozumiecie całą złożonoœŚ Waszego życia na Ziemi, wówczas, smutek nie bêdzie tak głêboki, a z czasem zastąpi go radoœŚ. RadoœŚ, która wynikiem jest zrozumienia.

I nie chodzi o to, byœ œmiał siê, gdy smutek do serca siê wkrada, lecz o to, by nie pozwoliŚ smutkowi tam zaglądaŚ.





42


Gdy zrozumienie przyjdzie, ufnoœŚ w słusznoœŚ wydarzeą, za-stąpi lêk i smutek. A gdy, wiedział bêdziesz, że sytuacja dana ma wydobyŚ z Ciebie pokłady nowych możliwoœci, wytrwałoœŚ, odwagê, cierpliwoœŚ, zdecydowanie, czy inne, wówczas ze spokojem iœŚ bêdziesz dalej.

UfnoœŚ, która Bogu dajecie, prowadzi Was w łagodnoœci, bo oporu stawiaŚ nie bêdziesz, gdy zrozumiesz koniecznoœŚ wzrostu i konsekwencje Twych narodzin na Ziemi.

MiłoœŚ, którą Bogu ofiarujesz, da Ci poczucie bezpieczeąstwa i ciepło wypełniające serce Twoje, boœ sam nigdy już.

MiłoœŚ ta, najwiêksza z możliwych w œwiecie tym i miłoœŚ ta, Nowy œwiat stworzy, jeœli tylko zechcecie zbudziŚ siê i nowe życie rozpocząŚ, życie pełne wzniosłych wartoœci, opartych na boskich zasadach jednoœci, miłoœci, współczucia.

Bo życie bez Boga jest niczym pokój pusty i zimny. łciany su-rowe, ledwie tynkiem wykoączone, okna ni drzwi nie wstawione.

Jakże smutno żyŚ w pokoju takim.

A życie z Bogiem, uœwiadomione, z przewodnictwem duszy, to niczym pokój ciepły i przytulny, gdzie firanki i zasłonki przed wzro-kiem obcych skrywają, gdzie ogieą w kominku ciepło daje przyjemne, gdzie kolory miłe dla oka, a meble wygodne, miêkkie, atłasowe.

Może to i nie najlepsze porównanie, lecz jakiœ wgląd i porównanie daje. A różnica wyraŸna i Ty wybraŚ masz, gdzie mieszkaŚ chcesz i jakie życie wybraŚ.

A od wyboru Twego i Tobie podobnym, œwiat przyszłoœci za-leżny. Czy w szczêœciu i pokoju on bêdzie, czy w smutku i leku?

Niekiedy w sercach Waszych zakwita przepiêkny kwiat, miłoœŚ.

Chciałby każdy z Was, by kwiat ten kwitł nieprzerwanie, i choŚ spotyka to niewielu, jeszcze mniej zna ten najprawdziwszy i jedyny, drogocenny kwiat, miłoœŚ Boga.

Bo choŚ z Wami od zawsze, jakże czêsto nierozpoznane.

I tak, jak każdy z Was dąży od dziecka do miłoœci drugiego człowieka, tak samo dąży do miłoœci Boga, choŚ czêsto nieœwiadomie.





43


I choŚ pierwsza miłoœŚ złudzeniem czêsto, bo smutek przynosi, rozczarowanie, zazdroœŚ, to druga szczêœcie najwiêksze daje. A gdy tê drugą odnajdziesz i pierwsza zmieni siê, bo Ty inny wgląd w życie mając, prawdziwy, inaczej na drugiego spojrzysz i już, takie uczucia jak zazdroœŚ, zaborczoœŚ, zależnoœŚ nie bêdą dominowa-

ły, a wówczas trwaŚ bêdziesz w miłoœci Boga tak, jak w miłoœci do drugiego człowieka, ufny, piêkny, nieskazitelny, wspaniały.

Potêgą siê staniesz w tej miłoœci, bo siłê Ci dawaŚ bêdzie i tworzenie, nie destrukcje i ból.

I taki powinieneœ byŚ człowieku, do takiej miłoœci dążyŚ, bo ona to, wyjątkowa, codziennym życiem siê stanie Waszym w Epoce Nowej, w Nowym łwiecie.

I serca Wasze, wiedziały już bêdą, że ten cudowny œwiat, jest Waszym œwiatem i każdy z Was dbał bêdzie o siebie, o innych, o Ziemiê, jak o dobro najwiêksze.

Bo jednoœcią bêdąc, jednoœŚ odczuwaŚ bêdziecie, a ta siłê Wam da i moc twórczą. W jedni silni i potêżni mocą ducha, i serc Waszych. Wspaniali, łwiat Nowy tworzący. Ku przyszłoœci, ku potê-

dze, ku wolnoœci, ku Bogu.

Nowy œwiat, jeœli tylko zechcecie, stworzyŚ go, da Wam bezpieczeąstwo, spokój, upragniona miłoœŚ, radoœŚ.

Dnia każdego uœmiechniêci i szczêœliwsi, bo w œwiadomoœci wzrostu. Mili, uprzejmi i dobrzy. I choŚ jeszcze rozwijaŚ siê bê-

dziecie i szlifowaŚ kamieą najcenniejszy, by blaskiem swym oœwietlał nieprzerwanie, œwiat już inny bêdzie, niż ten, który znacie, bo wielu œwiadomych swej duchowej istoty, porozumie-waŚ siê bêdzie z Wyższa JaŸnią swoją, z przewodnikami. łwiadomi bêdziecie duchowoœci swej, innych i całego œwiata żyjącego, Ziemi całej.

Do miłoœci dążyŚ bêdziecie, bo poznawszy, czym jest wspólno-ta z Bogiem, i jaka radoœŚ daje, chcieŚ bêdziecie zawsze w tej energii cudownej byŚ, a ona zapewniona tylko jest wówczas, gdy dążąc 44

œwiadomie, serce otwarte bêdzie, zarówno na dawanie, jak i od-bieranie jej.

Bezpieczni bêdąc w swej miłoœci, zapomnicie, czym uczucia niż-

sze są, takie jak, zazdroœŚ, gniew, złoœŚ, bo znając swą naturê boską, odrzucicie to, co w niskich wibracjach jest, dlatego, by nieprzerwanie w szczêœciu byŚ, i dlatego, bo œwiadomi bêdziecie ni-coœci tych uczuŚ.

Bo, po cóż one wówczas, gdy serce miłoœcią wypełnione, spo-kojne, ufne, radosne, dawaŚ chce i braŚ, bez pretensji żadnych i zastrzeżeą, i wymagaą.

Gdy człowiek, człowiekowi życzliwy, braterski, gdy wolnoœŚ nad innymi sprawami ważniejsza, wolnoœŚ wyboru, drogi, postêpo-wania, racji. A lêku nie bêdzie przed złym wyborem, bo gdy œwiadomi bêdziecie, kim jesteœcie, wybory zawsze słuszne bêdą i lêku przed porażką nie bêdzie, bo wybór służył bêdzie duszy wzrasta-niu, a Wy œwiadomi tego i radoœni, że idziecie drogą słuszną do Domu Ojca swego, który umiłował Was.

Gdy œwiadomi bêdziecie swego posłannictwa, swej drogi, a serce Wasze otwarte na oœcież,, jakże inne, życie barwy przybierze.

Ile czułoœci, miłoœci, życzliwoœci.

Jeœli potrafisz, wyobraŸ to sobie. Myœlicie, że gdy to dokona siê, to nie bêdzie już potrzeby, byœcie żyli na Ziemi?

Mylicie siê. Bo gdy odnajdziecie swą duchową istotê i tak wiele jeszcze do nauki pozostanie. Nawet wówczas, gdy każdy z Was w miłoœci bêdzie, to przecież jeszcze ile zdziałaŚ można, jakie ce-chy różne rozwijaŚ, ile twórczoœci powstaŚ może, jakie cuda?

A, że to nie w jeden dzieą, ni w rok jeden siê stanie, ani nie w jedno pokolenie, tedy pracy Wam nie zabraknie, ni dróg.

A różnica taka bêdzie, że teraz niczym kociêta œlepe jesteœcie, które dopiero na œwiat przyszły i cudów jego nie widząc, w ciemnoœci żyją.

A gdy już ducha swego odczujecie i Boga w sercach Waszych, wówczas cudownoœŚ tego, co wokół, dostrzec nie bêdzie trudno.





45


A wówczas mając œwiadomoœŚ swej złożonoœci, aspektów różnych Waszej duchowej natury i kierownictwa duszy, i obecnoœci boskoœci, jakże inaczej, jakże radoœniej żyŚ bêdziecie. W przyjaŸni, wsparciu, braterstwie.

Bo, po cóż, zabijaŚ byœcie siê mieli, gdy jednym jesteœcie, gdy emanacją boskiej energii. I gdy zrozumiecie, że œwiat ten Ziemia, do wszystkich Was na równi należy, i dbaŚ o nią, nie walczyŚ trzeba, wojen nie bêdzie. Bo te tylko zniszczenie, ból, rozpacz, niosą.

A prawo własnoœci wszystkich, takie samo.

Zrozumcie, że Ziemia, niczym Matka Wasza, która karmi Was i przyodziewa, i szanowaŚ ją i kochaŚ należy, i dbaŚ, by zawsze czysta była i dała Wam to, czego potrzebujecie. A powietrze to czyste i woda, roœlinnoœŚ i zwierzêta. Dbajcie, wiêc o nie, dbajcie o Matkê swoją, bo to jej należne i interes w tym Wasz.

Teraz, gdy złoœŚ, agresja, nienawiœŚ, pierwsze miejsce czêsto zajmują, ból i smutek, to jakże żyŚ chcecie, jakże Matki, łaskê mieŚ?

Niszczycie Ją, nie dbacie, myœląc, że niczym studnia bez dna jest, niezniszczalna. Lecz Ona, jak każda matka, mimo miłoœci ogromnej, cierpliwoœŚ straciŚ może i co wówczas? Kto na tym straciŚ może?

W łwiecie Nowym, dylematów takich mieŚ nie bêdziecie. Bo œwiadomi, że Ziemia istotą żywą jest i tak jak, i Wy z cząstek Boskiej energii powstała, kochaŚ ją bêdziecie i dbaŚ o nią jak, o najcenniejszy skarb.

Bo czyż nie jest skarbem takim?

To Ona życie Wasze wspiera, karmi i ubiera. I to dziêki niej, możecie wcielaŚ siê w ciało swoje i wzrastaŚ. Traktuj Ją, wiêc, jak najcenniejszy dar.

MiłoœŚ Twoja, na wszystko, co otacza Ciê, skierowana niech bêdzie, bo wówczas, sam w harmonii i miłoœci tej bêdziesz.

Ważne jest, by łwiat Nowy, œwietlisty był i promieniał miłoœcią

ludzi, bo od nich tylko zależy, czy to, co wokół siê dzieje, radoœŚ niesie, czy smutek.





46


Tak, koleje losu Waszego różne, i radosne, i smutne, bo i nauki ogrom, i różnorodna ona. Lecz jeœli nauczycie siê, że wszystko wzrostowi służy Waszemu, wówczas smutek odejdzie, i bêdziecie czekaŚ, pracując nad sobą, aby słoące wyjrzało.

łwiadomoœŚ miejcie swej duchowoœci, bo wówczas, łatwiej trudy znieœŚ rozwoju.

A każdy niech drogą swą postêpuje z ufnoœcią i wiarą głêboką

w słusznoœŚ jej. Bo nawet, gdy ciêżka siê wydaje i trudna, zawsze zgodna jest z nauka, po którą przyszliœcie.

I gdy œwiatło odnajdziesz w sercu swym, inaczej spojrzysz, na œwiat cały i życie swoje, i wydarzenia wszystkie.

Zrozumiesz, czemu służyły i to, co trudne było minie, a zostanie nauka.

Tedy pamiêtajcie łwiat Wasz, kształt jego od Was i serc Waszych zależne. Od blasku miłoœci, który promieniowaŚ bêdzie.

Smutki odrzuciŚ czas, bo œwiadomoœŚ istnienia, œwiadomoœŚ Boga i duszy Waszej, ciepło niosą i radoœŚ.

I choŚ czêsto słowa te padają, nigdy doœŚ ich, bo kruszą to, co stwardniało w Was przez wieki.

I to już wszystko, bo choŚ temat rozległy i o miłoœci, rzeki pły-nąŚ mogą słów, najpierw pobudki czas, a słowa te, które w książ-

ce tej zawarte, zbudziŚ Was powinny. To wystarczy, by serce skruszyŚ, by z kamienia, różą siê stało, co piêknem swym radoœŚ w innych budzi i miłoœŚ.





47


Serce, cudem ogromnym,

niepowtarzalnym.

Miłość, największym,

który zrodzony z ducha Twego,

powstać ma

i ogarnąć świat cały,

I stworzyć to,

co najtrwalsze, najpiękniejsze,

Nowy Świat, nowych wartości.

Prawda, piękno, pokój,

szczęście i radość istnienia.

Oto one.

Niezniszczalne, wieczne,

jeśli tylko, w świadomości Waszej

i poczuciu jedności

zrodzone będą.

Nowy Świat. Epoka Wiecznej Szczęśliwości.





48





49







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
cialo niczyje swiat ksiazki id Nieznany
120319122549 ee sweetsavoury id Nieznany
1 05 Palestyna w 9 10w pne id 2 Nieznany
2 07 Polska i Litwa po 1385r id Nieznany
110913135536 bbc tews 36 yob id Nieznany
Astromuzyka i astroterapia id 2 Nieznany
kanapka dla dzieci serduszko id Nieznany
130904121016 bbc vwitn train id Nieznany
1 17 Rzesza Niemiecka w 11w id Nieznany
ciemnosc widoma swiat ksiazki i Nieznany
111216124909 witn amundsen id 2 Nieznany
111129121921 bbc vwitn japan id Nieznany
nieludzki swiat u grudzinskiego Nieznany
111124155929 witn palestine id Nieznany
ciemna strona ksiezyca swiat ks Nieznany

więcej podobnych podstron