N N Pan Samochodzik i Świątynia Jedi


Pan Samochodzik i świątynia Jedi
Wielki Moff Batura stał na mostku swojego SSD Turbo. Nic nie mogło dziś
zepsuć mu humoru, oto odnalazł to czego od tak dawna szukali wszyscy słudzy
Imperatora, zaginioną świątynię Jedi. Z uśmiechem na ustach obserwował coraz
bliższą stacje mieszczącą bezcenne archiwa, już można było odczytać zatarty
przez czas napis na jej burcie: MIR. Obejrzał się na swych wiernych
współpracowników, prawie wszyscy podzielali jego radość choć każdy ze
swoich powodów. Komandor Kleks liczył ze dokona w tej akcji czegoś co
spodoba się jego bratu, Wielkiemu Admirałowi Thrawnowi, Thrawn pragnął zaś
przeanalizować zbiory sztuki jakie powinny być w świątyni, Pikard i Dzenlyn
byli pewni ze to odkrycie wzmacniając przegrywające Imerium spowoduje chaos
w świecie GW, Kolargol pragnął zemsty na swych pobratymcach Wookich którzy
wygnali go nazywając wielkim chamem z powodu jednej półlitrówki, zaś
kapitana superniszczyciela cieszyło wszystko co przynosiło korzyść Imperium.
Oto naprawdę wierny oficer pomyślał Batura.
Jedynym który nie podzielał ogólnej radości był Fantomas. Mroczny Jedi
twierdził ze cos mu śmierdzi i ze czuje silne masturbacje mocy. Starał się
to wyjaśnić przesłuchując więznia. Batura nie wiedział czego się spodziewa
dowiedzieć od tego idioty uważającego się za Ewoka, ale znając przebiegłość
swego wroga nie protestował gdy Fantomas prał mózg Winetou w pralce Frania,
najstraszliwszej maszynie tortur jaka kiedykolwiek Imperium zakupiło z
trzeciej ręki od Hutta Kermita.
Taak..., pomyślał Moff, jego wróg był przebiegły, ale tym razem to on był
pierwszy, to on odkrył unoszącą się na orbicie samotnej planety obiegającej
samotne słonce świątynię i to on zdobędzie archiwum zakonu a nie ten
muzealnik, to on...
Sygnał alarmowy przerwał mu rozmyślania, Kapitan rzucił okiem na monitory
i zameldował:
- Niezidentyfikowany okręt wyszedł z nadprzestrzeni, wygląda jak - glos mu
się na chwile załamał- stary
drednot poskładany z części rożnych okrętów.
Batura rzucił okiem na ekran i zaklął wściekle.
- To On, to ten przeklęty Samochodzik, znowu chce pomieszać mi szyki!
* * *
-Batura już tu jest , to niedobrze - uśmiech na twarzy Pana Samochodzika
zdawał się przeczyć jego słowom - ale to nic. - dodał obracając się od
monitorów - Tellu poprowadzisz desant i przejmiesz archiwum. Postaraj się
zrobić to jak najszybciej a my zajmiemy się Turbo i resztą floty.
-Zrobi się druhu Tomaszu - dziarsko zakrzyknął Wooki i oddalił się
zarzucając kusze na ramie.
"Zuch chłopak" pomyślał z rozrzewnieniem Tomasz, ale znając porywczy
charakter swego młodego przyjaciela zdecydował się wysłać z nim kogoś
bardziej doświadczonego:
-Miej na niego oko, Tajfun
-Zrobi się. Kriss i Maar za mną. - Tajny agent NINtendO i jego dwie
kochanki podążyli za harcerzem.
* * *
-Przecież to wrak -zaśmiał się Kleks, wietrząc łatwy lup i zapach
skarpetek Fantomasa- nasza flota rozwali go raz dwa .
-Ten "wrak" skonstruował sam Profesorek Nerwosolek - nic nie pozostało z
dobrego humoru Batury - ma siłę ognia Eclipse, prędkość Tie Defendera i
osłony zdolne zatrzymać strzał z Gwiazdy Śmierci, to legendarny Wehikuł.
Cala nadzieja w zaskoczeniu, musimy atakować!!!
-Nie, nie, najpierw musimy ustalić strategie - Kleks wyraznie chciał się
popisać prze bratem - Mówiłeś ze go znasz. Jaką sztukę lubi?
-Co? Sztukę? Każdą, przecież to historyk sztuki!
-Historyk sztuki?!! - uśmiech na twarzy Thrawna zastąpiło przerażenie -
Jestem zgubiony! Mamusiu!!! - zwinął się w kłębek i zaczął szlochać.
Kleksowi na ten widok opadła szczeka i spodnie co widząc załoga mostka
wybuchnęła śmiechem który w chwile potem przeszedł w charkot.
-Nie pora na rozrywki, Fantomas - Batura widząc stan w jakim znalezli się
dwaj najlepsi po pani Zosi, sprzątaczce z ISD Rudy stratedzy imperium,
tudzież pod wpływem wypitego ostatnio metylu, zaczął czarno widzieć - zrób
coś.
Mroczny Jedi przywołał na twarz wyraz absolutnej koncentracji typowy dla
osób cierpiących na zatwardzenie i po dłuższej chwili, w czasie której
wszyscy zamarli w oczekiwaniu wreszcie wypuścił powietrze i rzekł:
-O kurde chyba pobiłem rekord Akademii we wstrzymywaniu oddechu!!
-Jakiego oddechu?! Zrób coś!! - zawył Batura.
-Nie mogę. Wyczuwam cos czego nie odczuwałem od bardzo dawna i nie jest to
niestety wzwód. Musze udać się na planetę by stawić czoło przeznaczeniu.
* * *
-A wiec dobrze przyjacielu, idz jeśli musisz - Pan Tomasz odprowadził
wzrokiem białowłosego, po czym wydał komendę - Groszkowi do ataku!
-Ja groszkowy jeden potwierdzam - glos dowódcy "o z kreska wingow" wyrażał
bezgraniczną radość z zadymy - Do ataku chłopcy!!
I cala eskadra rzuciła się w stronę nadlatujących tajfajterow (Tajwanski
Fajansiarski Transportowiec Erogenny). Błyskawice laserów przebiły kosmiczną
pustkę i jak anioły pomsty runęły na siebie stalowe ptaki śmierci. I wówczas
przerazliwy krzyk jednego z pilotów Imperium przeszył eter:
-Poznaje te banany na skrzydłach! To Długoręki!!
Tak tym który dowodził szlachetnymi groszkowymi był najlepszy pilot
galaktyki, zwycięzca tysięcy miedzygwieznych bitew, długoręki Tytus de Zoo.
Spuśćmy litościwie zasłonę milczenia na okrutną i niewysłowioną rzez jaką
Długoręki i jego skrzydłowi Babelek i Kudlaczek sprawili dwom i pół tysiąca
imperialnych myśliwców.
* * *
Mieszkańcy małej, zapyziałej planetki długo wspominali pojedynek w samo
południe pomiędzy tymi dwoma i pochowali Fantomasa pod drzewem nad rzeczka.
Zwycięzca odszedł mówiąc że ma pociąg piętnasta dziesięć, pózniej mówili że
przyszedł z północy.
* * *
Walka w przestrzeni trwała. Olbrzymie Imperiale Niszczyciele zrywały się do
straceńczych szarzy i ginęły w ogniu dział okrętu Pana Samochodzika. Jednak
ich bezprzykładne poświęcenie miało nie pójść na marne, wierni sojusznicy
Batury na pokładach Enterprajs i Wojadżera mieli wykraść archiwum świątyni i
teleportować je na Turbo. Batura był pewien że jego plan się powiedzie jeśli
tylko uda mu się dostatecznie długo odwracać uwagę Pana Samochodzika i jego
załogi G na kolkach. Po raz drugi tego dnia przeżył wstrząs gdy oficer
wachtowy zameldował mu:
-Okręt klasy Rex właśnie opuścił świątynię i kieruje się do Wehikułu.
Jeszcze ostatkiem sił próbował powstrzymać statek, lecz połączone siły
trzydziestu ISD okazały się zbyt nikle jak na okręt Tajfuna. I już po chwili
ten sam oficer meldował:
-Transmisja z Wehikułu, ser!
-Cześć Waldku! Jak widzisz znowu cię pokonałem!
Przekaz był krotki, ale to nie słowa Pana Tomasza najbardziej zabolały
Bature, zrobił to widok uwieszonych jego ramienia Siedem z Dziewięciu,
wlepiającej przepełnione uwielbieniem ślepka w Pana Samochodzika.
-O nie on zawsze wyrywa najlepsze laski!, a mi to już przez niego nie staje
i nawet te niebieskie tabletki od Vadera nie pomagają!
-Chce do mamusi, chce do Jonki i Jonka - łkał cichutko Thrawn.
Bezbrzeżna chęć zemsty opanowała serce i Wątrobę wielkiego Moffa. Jeśli nie
mógł dosięgnąć swego wroga to wyładuję się na jego przyjacielu.
-Sprowadzić Winetou - rozkazał.
-Eee, tego - szturmowiec spuścił wzrok i wlepił go w swoje szpilki - nie ma
go
-Jak to nie ma?
-Kapitan gdy tylko zaczęła się bitwa zabrał go na pokład promu i gdzieś
odleciał.
Ta wiadomość ostatecznie dobiła Bature. Wydał z siebie przerazliwy wrzask i
zaczął przeklinać:
-Kloss ty świnio....
-Macie szczęście ze nie było z nimi Lobo - powiedział Pankracy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
000 Pan Samochodzik i SWIATYNIA JEDI
Cykl Pan Samochodzik Chronologia tomów

więcej podobnych podstron