v 04 090







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
IV.90)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga IV - Trzeci
rok życia publicznego





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –






90. JEZUS Z
PIOTREM I BARTŁOMIEJEM  W BETER
Napisane 13 marca 1946. A, 8138-8146
Jezus przechadza się pośród różanych
zarośli, gdzie rozpoczynają
pracę zbieracze. Znajduje więc sposobność porozmawiania to z tym, to z tamtym. [Rozmawia] także z wdową i
jej dziećmi,
którą Joanna z miłości do Niego wzięła na służbę w okresie Paschy, po
uczcie dla
biedaków. Już nie przypominają tamtych [ludzi]. Nabrali sił, są
pogodni, radośnie
wypełniają pracę, każdy według swych zdolności. Najmłodsi zaś, którzy
nie
potrafią jeszcze odróżnić jednej róży od drugiej, ich świeżości ani
koloru, żeby
je sortować, bawią się z innymi dziećmi w najspokojniejszych zakątkach.
Okrzyki tych
ludzkich piskląt zlewają się z głosami piskląt ptasich, które w
listowiu drzew
witają rodziców powracających, by je nakarmić.
Jezus idzie ku tym
[bawiącym się]
pisklętom. Pochyla się, okazuje zainteresowanie, głaszcze, łagodzi małe
kłótnie,
podnosi przewracających się i zapłakanych. Ubrudzone ziemią dzieci mają
podrapane
czoła albo rączki. I łzy, i sprzeczki, i zazdrość – [wszystko] nagle
wygasa.
Pieszczota i słowo Niewinnego skierowane do niewinnych zamieniają to w
ofiarowanie Mu
przedmiotów sporu lub przyczyn upadków: złotego skarabeusza, kolorowego
lub
błyszczącego kamyka, zerwanego kwiatka... Jezus ma już pełne dłonie i
zanadrze... W
ukryciu kładzie skarabeusze i biedronki na liściach, przywracając im
wolność. Ileż
razy zauważyłam doskonały takt Jezusa wobec najmniejszych, żeby im nie
zadać bólu,
żeby ich nie zawieść! Posiada sztukę i wdzięk wiedzy o tym, jak uczynić
ich lepszymi
i wzbudzić ku Sobie miłość przez coś małego z pozoru. W rzeczywistości
jednak jest
to już miłość doskonała w zestawieniu z maleńkością dziecka...
Widzę teraz
Piotra, który zbliża
się bardzo szybkim krokiem. Jego szaty poruszają się jak żagiel na
wietrze. Za nim
podąża Bartłomiej – wolniej. Stają za plecami Nauczyciela, który
pochyla się i
głaszcze niemowlęta. Są to z pewnością dzieci pracowników zbierających
róże,
umieszczone na materacykach w cieniu drzew.
«Nauczycielu!» [–
zwraca się do
Jezusa Piotr.]
«Szymonie, jak to
się stało, że
tu jesteś? A ty, Bartłomieju? Mieliście odejść jutro po zmierzchu
szabatu...»
«Nauczycielu, nie
czyń nam
wyrzutów... Wysłuchaj nas najpierw...»
«Słucham. I nie
czynię wam
wyrzutów, gdyż myślę, że poważny powód skłonił was do nieposłuszeństwa.
Upewnijcie Mnie tylko, że nikt z was nie jest chory lub ranny.»
«Nie, nie, Panie,
nic złego się
nie stało!» – mówi pospiesznie Bartłomiej.
Jednak Piotr,
zawsze szczery i
porywczy, stwierdza:
«Hmm! Ja bym
powiedział, że lepiej
by było, gdybyśmy wszyscy mieli połamane nogi, a nawet głowy zamiast...»
«Cóż więc się
stało?» [–
pyta Jezus.]
«Nauczycielu,
pomyśleliśmy, że
będzie lepiej przybyć, aby położyć kres...» – zaczyna mówić Bartłomiej,
jednak
Piotr przerywa mu:
«Ależ pośpiesz się
i mów!»
Po czym sam
kończy:
«Odkąd odszedłeś,
Judasz stał
się demonem. Nie można już rozmawiać, dyskutować. Kłóci wszystkich...
Zgorszył
wszystkich służących Elizy i jeszcze innych...»
«Być może wywołało
w nim
zazdrość to, że wziąłeś Szymona ze Sobą...» – mówi Bartłomiej, który
zauważa, że twarz Jezusa przybiera bardzo poważny wygląd. [Piotr
przerywa:]
«Oczywiście!
Zazdrosny! Przestań
go usprawiedliwiać!... Albo pokłócę się z tobą, żeby się rozładować za
to, że
nie mogłem się pokłócić z nim... Bo, Nauczycielu, udało mi się
milczeć!...
Pomyśl, ja milczałem! Właśnie z posłuszeństwa i z miłości do Ciebie...
Ale jaki to
trud – osiągnąć to!
A więc... W pewnej
chwili, gdy
Judasz odszedł trzasnąwszy drzwiami, porozumieliśmy się... I
pomyśleliśmy, że
lepiej będzie odejść, aby położyć kres zgorszeniu [dawanemu] w Betsur
i...
uniknąć... pobicia go... I zaraz odszedłem z Bartłomiejem. Prosiłem
innych, aby mi
pozwolili odejść bez zwłoki, przed jego powrotem... bo... bo czułem, że
już bym się
nie opanował... Tak. Powiedziałem. Teraz uczyń mi wyrzuty, jeśli Ci się
zdaje, że
popełniłem błąd.»
«Dobrze zrobiłeś.
Wszyscy dobrze
postąpiliście.»
«Nawet Judasz? O,
nie, mój Panie!
Tego nie mów! Dał niegodne widowisko!»
«Nie [– mówi Jezus
–] on nie
postąpił dobrze. Ale nie osądzaj go.»
«...Nie, Panie...»
To „nie”
przychodzi [Piotrowi] z trudem.
Cisza. Potem Piotr
pyta: «Ale
powiedz mi przynajmniej: dlaczego nagle Judasz stał się taki? Wydawało
się, że był
taki dobry! Było nam tak dobrze! Modliłem się i podejmowałem ofiary,
aby to trwało...
bo nie mogę patrzeć na Twój smutek... Jesteś tak przygnębiony, kiedy my
źle
postępujemy... A od czasu Święta Świateł wiem, że nawet ofiara jednej
łyżeczki
miodu ma wartość... Trzeba było, żeby uczeń, najmniejszy z uczniów,
biedne dziecko,
nauczyło mnie tej prawdy, mnie, Twego głupiego apostoła. Ale nie
zlekceważyłem tego,
bo widziałem owoc [jego ofiary]. Zrozumiałem bowiem coś także ja,
zakuty łeb, dzięki
światłu Mądrości, która z dobrocią pochyliła się nade mną, zstąpiła na
mnie,
prostego rybaka, człowieka grzesznego... Zrozumiałem, że nie można
kochać Cię tylko
słowami, lecz – ratując dla Ciebie dusze przez ofiarę. Aby Ci dać
radość... Aby
nie widzieć Cię w takim stanie, w jakim jesteś obecnie, w jakim byłeś w
miesiącu
Szebat. Tak blady, tak smutny, mój Nauczycielu i Panie... Nie jesteśmy
godni posiadania
Ciebie... my, którzy Cię nie rozumiemy... my – robaki przy Tobie, Synu
Bożym... my
– błoto przy Tobie, Gwieździe... my – ciemność, przy Tobie – Świetle...
Ta
ofiara jednak nie odniosła żadnego skutku! Żadnego! To prawda. Moje
biedne ofiary...
tak biedne... tak źle wypełnione... na cóż miałyby się przydać? Byłem
pyszny
sądząc, że mogłyby służyć... Przebacz mi. Dałem Ci to, co miałem.
Ofiarowałem
siebie, aby Ci dać wszystko, co posiadałem. I sądziłem, że jestem
usprawiedliwiony,
gdyż kochałem Ciebie, o mój Boże, całym sobą, całym moim
sercem, całą
moją duszą, ze wszystkich swych sił, jak jest powiedziane. A teraz wiem
jeszcze to i
mówię tak samo, jak mówi zawsze Jan, nasz anioł: proszę (Piotr klęka u
stóp
Jezusa), powiększ Twoją miłość w Twoim biednym Szymonie, żeby wzrosła
moja
miłość do Ciebie, o mój Boże.»
I Piotr pochyla
się, aby ucałować
stopy Jezusa, i trwa w tej postawie. Bartłomiej, który słuchał go z
podziwem i
przytakiwał, teraz idzie w ślad za nim.
«Wstańcie,
przyjaciele. Moja
miłość nie przestaje wzrastać w was i będzie coraz większa. I bądźcie
błogosławieni za serce, jakie macie. Kiedy przyjdą inni?»
«Przed zmierzchem»
[–
odpowiadają apostołowie.]
«To dobrze. Także
Joanna, z Elizą
i Chuzą, przybędzie przed zmierzchem. Spędzimy tu szabat, a potem
odejdziemy.»
«Dobrze, Panie.
Dlaczego jednak
Joanna wezwała Cię tak nagle? Czy nie mogła zaczekać? Przecież mieliśmy
tu
przyjść! Przez swój brak roztropności to ona wywołała całą tę
historię!...»
«Nie czyń jej
wyrzutów, Szymonie,
synu Jony. Ona działała roztropnie i z miłością. Wezwała Mnie, bo były
dusze,
których dobrą wolę należało umocnić.»
«A! Nie mów więc
więcej... Ale,
Panie, dlaczego Judasz tak się zmienił?» [– pyta jeszcze Piotr.]
«Nie myśl o tym!
Nie myśl! Ciesz
się tym Edenem, całym w kwiatach i spokojnym. Ciesz się swym Panem.
Pozostaw na boku
naturę ludzką i zapomnij o jej najgorszych przejawach napaści na ducha
twego biednego
towarzysza. Pamiętaj tylko o tym, aby się za niego modlić, wiele,
wiele... Chodźcie.
Chodźmy do tych dzieci, które patrzą na nas zaskoczone. Mówiłem im
przed chwilą o
Bogu: [najmłodszym dzieciom –] duszą do duszy, z miłością; a większym –
[słowami] o pięknie Boga...»
I obejmując w
pasie obu apostołów,
kieruje się z nimi ku grupce oczekujących Go dzieci.


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
04 (131)
2006 04 Karty produktów
04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 1
04 How The Heart Approaches What It Yearns
str 04 07 maruszewski
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiO
r07 04 ojqz7ezhsgylnmtmxg4rpafsz7zr6cfrij52jhi
04 kruchosc odpuszczania rodz2
Rozdział 04 System obsługi przerwań sprzętowych
KNR 5 04
egzamin96 06 04

więcej podobnych podstron