4.,, Gdyby Bóg był zwolennikiem
przedniego napędułł
- Kurna.
powiedział Jacek, dostatecznie głośno, żeby usłyszeli go siedzący w ławce kumple, i dostatecznie cicho, żeby jego opinii o uroczystości nie usłyszał wychowawca, profesor Tadeusz. Dwudziestu jeden wbitych w garnitur facetów i siedem ślicznych, ubranych galowo dziewczyn okupowało ławkę z kartką "IIe". W I LO imienia A.Osuchowskiego w Cieszynie trwała właśnie uroczystość powitania roku szkolnego. W tym momencie wręczano legitymacje dla najlepszych, rozpoczynających rok pierwszoklasistów
- Jack, pełen luzik, zamiast się denerwować poobserwuj z nami te nowe szkolne dupy - odparł konspiracyjnym szeptem Adam.
- Adam, fajo, obserwuję cały czas, ale ileż kurna można siedzieć na apelu?
odpalił Jacek.
- Ta jest dupna
wskazał głową siedzący obok Błażej
atrybuty niczego sobie
- Czy wy byście mogli wreszcie przestać? A może my mamy zacząć was oceniać po waszych tyłkach?
wypaliła Joanna, na tyle głośno, że kilku pierwszoklasistów z ławki przed nią obróciło głowy. Widok pięknej dziewczyny, ochrzaniającej rosłych facetów z klasy nie był codziennością.
- Sorry, Joasiu, szefowo ty nasza
odparł ironicznie Błażej.
- Ciszej tam!
profesor Tadeusz syknął w stronę dyskutującej grupy.
- Spoko, wodzu!
poleciało gdzieś z końca ławki.
- Pst
odezwał się Mateusz, nachylając się w stronę Adama i reszty
jest propozycja, żeby się wybrać klasowo na pizzę po tym całym apelu. Co wy na to?
- Ale o co chodzi?
zapytał zdziwionym, "niedzisiejszym" głosem znajdujący się pomiędzy nim a Joasią Benedykt
- No i tak żeśmy, psiamać, rok szkolny zaczęli
powiedział Mateusz, wbijając widelec w ukrojony wcześniej kawałek pizzy. Klasa siedziała w jednej z cieszyńskich pizzeri od dobrej godziny. Wyczerpawszy wszystkie "grzecznościowe" tematy, które można było poruszyć również w damskim gronie (takie jak wakacyjne przygody, romanse i nowe klasy pierwsze) grupa podzieliła się na dwie części: małą żeńską, zajętą babskimi sprawami, i męską, jak przystało na profil mat-inf - dużą. Od razu też język stał się swobodniejszy.
- Yeah, right, madafaka!
zajechał z angielska Benedykt.
- Fajne du*y na nowym humanie, nie?
powiedział Błażej.
- Taa będzie z kim na wycieczkę jechać. O ile
tu Jacek zniżył głos
te nasze nie odwalą bulwersa.
- Niech spróbują! Kobiety nie mają nic do gadania!
zaperzył się Benedykt.
- Nie pierd*l, Beniu. Ty cały czas jesteś pod butem humanistki z naszego rocznika, a nawet jej tego powiedzieć nie umiesz. Podrywacz z ciebie, jak z mojego gnoma tanker.
zjechał Benedykta Błażej
- Psiamać, Marć, zmień nutę!
jęknął Mateusz
nie psuj dobrego humoru!
Marcin, jeden z klasowych gitarzystów, nadal z uśmiechem na twarzy, zamienił "Nothing Else Matters" Metallici na "Snow" Red Hotłów.
- Yeah, to jest to.
- A żebyś Błażej wiedział, że to będzie moja laska! Teraz mam auto, to nie ma chu*a we wsi, żebym jej nie zdobył!
odpalił Benio.
- Co to za wóz, Ben?
włączył się do dyskusji Karol, klasowy znawca motoryzacji.
- Subaru.
- Impreza?
zapytał Mateusz.
- Impreza. Jestem hardkorem, nie?
- Jaki silnik?
rzucił Adam.
- Dwa litry, benzyna. Bokser.
- Niecałe 140 koni mało jak na Imprezę - powiedział od niechcenia Kuba, zbijając Benedykta z pantałyku.
- Kur*a, to rzeczywiście jesteś, Beniu, hardkor.
zakpił Błażej.
- A wy, kur*a, to co macie? Rowery pewnie! A ty Błażej masz samochód, He?
odgryzł się Ben.
- Jeszcze nie, ale jak go kur*a kupię, to ci fujara stanie z wrażenia!
odpalił Błażej.
- Opanujcie się!
usłyszeli od grupy dziewczyn głos Asi
co z was za gentlemani, przy dziewczynach przeklinać!
- Pardon, Asiu!
rzucił w jej kierunku Mateusz (bardziej z grzeczności niż z przekonania).
- To madafaka kup, wtedy pogadamy! Kto ma jeszcze coś do powiedzenia? Ma który z was auto?
Benedykt popadł w bojowy nastrój.
- Ja
odezwali się prawie jednocześnie Jacek i Mateusz.
- Tak? Maluchów się dorobiliście?
- Morda, Ben
warknął Jacek
Mam Civica, 185 koni. I co kur*a teraz?
Przy stole na chwilę zapadła cisza. Milczenie przerwał Karol.
- Silnik VTi?
- Ta
odparł Jack
po tuningu mechanicznym. Niesamowicie szybka.
- Moje uznanie
odpowiedział Karol
Hatchback?
- Nie, sedan. Czarny, z brokatowym lakierem. Wpadnę nim jutro do szkoły. A ty, Mat?
- Sierra. Ford Sierra, 2,0 w DOHC. 120 koni nic specjalnego.
- Tylny napęd, fajnie. Jeśli tylko egzemplarz sprawny - zaczął Karol.
- Sprawny, stan praktycznie idealny. Złego słowa na nią powiedzieć nie mogę. A ałpropos tylnego napędu, to byłem wczoraj na Serpentynach, oglądać wyścigi, i
- Co kur*a? - wystrzelił Adam
w Istebnej? Chyba na taczkach
- No to wpadnij swoim samochodem i się przekonaj
odparł zimno Mateusz
o, pardon, nie masz auta, frajerze.
- Właśnie sprzedaję motór, i taki sobie wóz kupię, że was wszystkich boty skoszę!
- Pogadamy jak kupisz. W każdym bądź razie, w nocy w Istebnej są wyścigi górskie. Jeśli któryś z was chce coś udowadniać, to proponuję tam. Nieważny jest wóz, liczy się kierowca
- Co sugerujesz?
zapytał Jacek.
- Nic. Fajny sport po prostu, takie wyścigi.
- Jadę tam dzisiaj z tobą.
powiedział nagle Benedykt
a ty, Jack?
- OK. Zobaczymy, jak jeździsz, Beniu.
- Żebyś się kur*a nie zdziwił!
warknął Ben.
- Spokój!
wrzasnęła Joasia. Przy stole zapanowała cisza.
Jak małe dzieci, po prostu. Jak małe dzieci
- A co, chcesz jechać z nami?
zapytał Jacek, mrugając okiem.
- Z wami, dzieci? Po co? Poza tym, jestem umówiona
- Twoja strata, wyrwiemy tam sobie jakieś lachony!
rzucił w jej kierunku Benedykt. Zabrzmiało to co najmniej dziecinnie. Nie tylko w odczuciu Mateusza.
- Ta, jakieś wieśniary - zaczął Adam.
- Zamknij mordę, fajo
uciął wywód Adama o dziewczynach ze swojej okolicy Mateusz
Wyjechali z zakrętu. Światła Sierry ukazały dwie leżące na ziemi flary, rozświetlające ciemności, stolik z radiostacją i sporą grupkę ludzi. Stojący przy radiu gościu zamachał do niego. Mateusz zatrzymał wóz i zjechał na pobocze. Jadący za nim Jacek i Benedykt postąpili tak samo. Otworzył drzwi i ruszył w kierunku stanowiska.
- Yo. Jest ktoś na trasie?
zapytał siedzącego przy sprzęcie "zioma" w czapce.
- Ta. Musicie zaczekać.
odburknął zapytany.
Mateusz powstrzymał się od komentarza. Od frontu dobiegały już porykiwania silników. Wsłuchał się bardziej. Ryk, bieg, syk turbo. Czy to
Jego wątpliwości rozwiał szum z radia:
- Tu Patelnia. Golf nadal na przedzie. 200SX kilka metrów za nim. Volkswagena dość mocno znosi.
Mateusz nie znał innej osoby jeżdżącej Nissanem 200SX. Wniosek był prosty
Robert znów się ścigał.
Nie mylił się. Niecałą minutę później zobaczył na serpentynie powyżej dwie pary świateł. W końcowym fragmencie, za patelnią, znajdowała się prosta, dość silne odbicie w prawo, potem lekko w lewo, 90ł zakręt w prawo, kolejna "dziewięćdziesiątka" w lewo, krótka prosta, potem ostry wiraż w prawo i około stumetrowa prosta do mety. Takie natężenie ostrych hamowań, przyśpieszeń i zakrętów karało kierowców, którzy nie oszczędzali opon na wcześniejszych fragmentach przełęczy. W tym momencie znoszenie, podsterowność i nadsterowność uderzała w kierowcę z pełną siłą.
Ryk silników i pisk opon. Golf wyraźnie miał już problemy z utrzymaniem się na drodze. Oba auta weszły w ostatni zakręt. Nissan lekkim driftem, zaraz za jadącym po wewnętrznej, najciaśniejszej linii Volkswagenem. Podsterowność ściągnęła jednak Golfa do zewnętrznej. (Właśnie z powodu tego zjawiska Mateusz nie znosił pojazdów typu FF.) Robert wykorzystał sytuację. Srebrny Nissan zrównał się z czerwonym Volkswagenem. Mateusz wiedział, że teraz pojedynek jest już przesądzony. Nie mylił się. 200SX nie straciło zbyt wiele prędkości na ostatnim zakręcie, w przeciwieństwie do Golfa. Chwilę później Robert przeciął linię mety. Golf był sekundę później. Ale jednak później
Niedługo potem serpentynami wspinał się mały "konwój". Otwierał go zwycięski 200SX, za nim Golf, Sierra, Civic i Impreza. Mateusz wykorzystał okazję, żeby odczytać oznaczenie modelu. Golf był najmocniejszą wersją 1,8 GTi. Z tego co pamiętał, 160 koni. Robert robił postępy
Jacek z zaciekawieniem spoglądał to na trasę, to na widownię. Adam nie miał racji, że to wiejski sport. Widownia, auta na poboczach, flary na mecie, stanowiska radiowe
wszystko bardziej przywodziło na myśl "Tokio Drift" niż wiejską potańcówkę. Droga po której jechali była idealnie gładka, chociaż sekwencje zakrętów stanowiły wyzwanie. Próbował wyryć sobie w pamięci jak najwięcej szczegółów. Kto wie, co go jeszcze dzisiaj czeka
Benedykt zamykał "konwój". Jego uwagę bardziej przykuwały dziewczyny na poboczach niż droga przed nim. Wprawdzie rację miał Błażej (Ben nie lubił tego gościa
z wzajemnością), że był zakochany na amen w pewnej ślicznej humanistce z Osucha, co jednak nie zmieniało faktu, że dla lubującego się w płci pięknej Bena widok skąpo ubranych lasek był prawdziwą słodyczą dla oczu. Impreza (ta na zewnątrz, nie jego samochód) jak na razie miała fajny klimat. Postanowił, że będzie tu wpadał częściej.
Kilka minut później byli już na szczycie. Mateusz ponownie zaparkował gdzieś na uboczu, podobnie postąpił Ben. Obaj wyszli z założenia, że ich auta nie prezentują sobą wyszukanych walorów estetycznych. Jacek postawił jednak swojego Civica koło innych tunningowanych wozów. Brokat na czarnym lakierze i felgi Ronal sprawiały, że Civic wyglądał co najmniej dobrze. Co więcej, Jack otworzył maskę, a to już przyciągnęło kilku znawców motoryzacji. Ochów i achów nad tuningiem mechanicznym, kultową jednostką VTi i wyglądem wnętrza nie było końca.
- No, Robert, wciągło Cię to
stwierdził Mateusz, podchodząc do otoczonego przez mały tłumek kibiców (zwłaszcza płci pięknej) kumpla
moje uznanie, piękny finisz.
- Dzięki stary! Ta fura jest świetna. Ale mógłbyś mi wyjaśnić jedną rzecz?
- Wal.
- Wtedy, tą Calibrę, i teraz, tego Golfa mocno ściągało do zewnętrznej na zakrętach. A im bliżej końca, tym mocniej. O co kaman?
- Podsterowność. Oba te wozy mają napęd przedni, więc oprócz skręcania przednie koła muszą jeszcze przyśpieszać. Ciężar podzespołów też znajduje się z przodu
- Można prościej?
- Eh przednionapędówkę łatwiej jest opanować, ale ciężki przód i lekki tył, a także dodatkowe obciążenie opon przez siły napędowe sprawiają, że wóz wynosi na zakrętach, a przód nie reaguje zbyt dobrze na ruchy kierownicą. Dociążone opony szybciej się zużywają, więc pod koniec wyścigu są jeszcze bardziej podatne na znoszenie i podsterowność. Krótko: przód auta jest za ciężki, i im opony cieplejsze, tym trudniej skręcać.
- O stary, dzięki wielkie przyda się na przyszłość
- Dzisiaj to kapitalnie wykorzystałeś.
- Ech, przypadek. Nie wiedziałem, jak go wyprzedzić, bo prowadzenie straciłem na ech, głupi błąd zarzuciło mnie na drugim ostrym zakręcie, tym po prostej. To był fuks, że go wyniosło.
powiedział szczerze Robert. Był zły na siebie, że stracił prowadzenie w tak głupi sposób. Zbyt dużo gazu i stracił kontrolę.
- Mimo wszystko, gratuluję. Piękny finisz.
- Dzięki, ziom. A co to za goście z tobą przyjechali? Kumple z klasy?
- Ta. Spoko ziomy. Ten z Civica ma dupnie odpicowaną furę. 185 kucy pod maską, nie chciałbym się z nim spotkać na trasie
- Ktoś widać jednak chciał - odparł Robert, odwrócony twarzą w stronę samochodów. Mateusz spojrzał w tamtym kierunku.
- Kur*a. Znowu?
zadał retoryczne pytanie
- Ja kur*a nie wierzę, że to ma 185 koni
gorączkował się młody (na oko 16łletni) chłopak
z silnika 1,6? Bez turbo?
- A jaki synku widzisz problem? Dobry silnik, dobre części równa się kupa mocy.
ujawniła się ironia Jacka
czy twoja to rozumieć, czy moja musieć mówić jaśniej?
- Pier*ol się! 185 koni czy nie, to i tak nędzne FF. Żadne FF nie ma szans z FR
- A czym ty chłopcze jeździsz, taczką? Tam jest napęd na tył
Jacek, ku uciesze gawiedzi, mieszał chłopaka z błotem.
- Kur*a! Mam BMW 3 E30, z silnikiem 2,5 litra! Z wymienionym wydechem 188 koni, i z palcem w du*ie objadę tego Civica! To japońskie gówno z silniczkiem od kosiarki rozpadnie się na pierwszej prostej!
Zapadła cisza. Mateusz i Robert obserwowali uważnie twarz Jacka. Ta na chwilę zastygła. Oczy powędrowały do stojącego nieopodal zielonego BMW serii 3, coupe. Maszyna wyglądała nieźle. I, co ciekawe, nie była zagazowana, jak większość takich BMłek. Wydech wyglądał na "kwasówkę", i silnik rzeczywiście mógł mieć rzeczone 188 koni. Już seryjne 325i przyśpieszało do setki niewiele wolniej od Civica Jacka (jak mówił, w 6,5 sekundy). Wynik dla Sierry Mateusza (a także Imprezy Benedykta) na razie nieosiągalny. Ale 325i robiło "stówkę" w jakieś 8 sekund w serii. Dodatkowe 18 koni, a także tylni napęd zrównywały go praktycznie z Hondą
- OK. Ścigajmy się.
powiedział Jacek. Groźną miną i lekceważeniem w głosie próbował zamaskować niepewność. Trasę widział pierwszy raz na oczy. Sytuacja nie była za wesoła
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
W208 demontaż listwy szyby przedniej zewR 2 Bóg historiotwórczyDOSTOJNOŚĆ KRÓLA CHWAŁ JAK WIELIKI JEST BÓGObj 7w 17 BÓG OTRZE WSZELKĄ ŁZĘskywalker gdyby ktos407 B3FG015KP0 Demontaz Montaz Zacisk przedniego hamulca (Konstrukcja TRW podwojny tloczek)Albowiem tak Bog swiat umilowalGdyby nie Ty Igrajac z ogniem 2 gdyio2czy wiesz ze bog miluje cieprzedni zderzak od gsi019 Bóg Wojnybog kiedys stal sie jednym z naswięcej podobnych podstron