Gwiazda wieczorna Lato było w pełni, Noc w pełni. Plejadą Gwiazdy przez poświatę Migotały blado, Gdy księżyc lśniąc zimno Wśród planet-wasali Smugę blasku z niebios Kładł na morskiej fali. W uśmiechu na licach Zimnych księżyca -Zbyt zimnych! - patrzyłem chwilę. Skrył go pomału Obłok jak całun. Ku tobie oczy zwróciłem, Gwiazdo wieczorna W chwale dalekiej Mojemu sercu tak miłej! Z radością zawsze Na ciebie patrzę, Gdy w górze dumną masz wartę. Wolę twe błyski W dali niż bliskie To światło - zimne i martwe.