Wegielek Liczylem na LW historia pomylki


LICZYAEM NA WAAS - historia pomyłki
" Janusz Węgiełek
Szeroką już falą zaczynają docierać do wiadomości publicznej informacje o prawdziwym
charakterze  przewrotów ,  przełomów ,  rewolucji w krajach bloku sowieckiego. Z szumnej
 Jesieni Ludów wyłania się ambitny i zręcznie przeprowadzony eksperyment socjotechniczny.
Trudno w tej sytuacji bronić stanowiska, ażeby Polska, kraj wręcz kluczowy dla ZSRR miała być
wyjątkiem czymś różnym od Rumunii czy Czechosłowacji. Wolno raczej uważać, iż aby w tych
innych krajach mogło się cokolwiek dokonać, Polska musiała być najpierw skrępowana pewnym
układem, zwanym od początku  porozumieniami okrągłego stołu . Inna kolejność, to znaczy
 pionierska rola jakiegoś kraju, dałaby ten efekt, że komunizm w Polsce zostały zmieciony w ciągu
jednej doby. Zbyt silna i dobrze zorganizowana była tu opozycja, zbyt żywiołowe nastroje
antykomunistyczne. Dopiero Polska skutecznie skrępowana dawała nadzieję na powodzenie
dalszego ciągu środkowoeuropejskiego scenariusza.
Scenariusz ów dotyczył tylko i wyłącznie momentów przełomowych, w dalszą przyszłość nie sięgał
i nie mógł zresztą sięgać. Chodziło, krótko mówiąc, o to, ażeby w miejsce antagonistycznej
sprzeczności interesów, jaka faktycznie między komunizmem a narodami krajów Europy Środkowej
istniała, nadać owym momentom charakter sytuacji związania się z grą, w której komunistyczny
partner kreuje siebie na kogoś, z kim istnieją pewne płaszczyzny porozumienia, z kim można jakoś
współżyć,  dogadać się . Gdyby mimo wszystko strona społeczna dysponowała prawdziwym
obrazem przeciwnika, to jest widziała zarazem jego antycywilizacyjną naturę, jak i jego słabość, do
ugody i kompromisu zapewne by nie doszło. Na tym jednak polu trzeba z przykrością odnotować
całkowitą intelektualną porażkę.
W obecnej chwili nie chodzi jednak wszakże o to, aby zajmując postawę nieufną wobec  okrągłego
stołu szukać gorączkowo dowodów manipulacji i inspiracji, wytykać intencje konkretnych osób i
ich polityczną ślepotę. To są rzeczy dla publicysty lub historyka. Dla polityka co innego jest ważne 
chodzi o przyjęcie sytuacji najgorszej jako jednej z zasad racjonalnego działania.
Lech Wałęsa jest politykiem. Jako polityk musi przede wszystkim uwzględnić w swoich działaniach,
że  okrągły stół był pewnym socjotechnicznym pomysłem popchnięcia Polski w ślepy zaułek
ugody i kompromisu z komunizmem. Z przyjęcia bowiem takiej ewentualności wypływa wiele dość
istotnych wniosków. Spróbujmy je kolejno wymienić i scharakteryzować.
Postulat pragmatyzmu
Wałęsa jest jedyną osobą i zarazem jedyną siłą polityczną w Polsce, która może układ
 okrągłostołowy podważyć. Wałęsa poza tym od pewnego czasu chce to właśnie zrobić. Powinien
zatem liczyć się z tym, że druga strona sięgnie do metod i środków blokujących. Niektóre pomysły
już są realizowane i jak najbardziej widoczne. Chodzi o sferę dezinformacji, gdzie Lech Wałęsa
mniej lub bardziej subtelnymi sposobami jest pomniejszany, ośmieszany i zniekształcany.
Nie sposób nie doceniać we współczesnym świecie znaczenia informacji, a więc również i
dezinformacji.  Tygodnik Solidarność to stanowczo za mało jako przeciwwaga dla  Gazety
Wyborczej i innych kształtujących opinię publiczną ośrodków zainteresowanych w utrzymaniu
status quo. Konieczny jest tutaj centralny wysokonakładowy dziennik, który reagowałby na bieżąco
na wszystkie próby zniekształcania prawdy. Bo jeśli nawet każde zafałszowanie można prędze czy
pózniej opatrzyć jakimś dementi, nie zrównoważy ono tych dni czy tygodni oddziaływania
kłamstwa.
Ale na tym rola owego dziennika (i różnych, w sferze propagandowej, wymaganych inicjatyw)
bynajmniej się nie kończy. Chodzi w ogóle o dalej idący pragmatyzm w operowaniu skutecznymi
środkami walki politycznej, gdyż na samym autorytecie i magii nazwiska nie sposób budować tak
poważnych zamierzeń, jak demontaż  okrągłego stołu .
W postępowaniu Wałęsy widać dominantę idealistyczną, charakterystyczną w ogóle dla wielkich
indywidualności. Nie jest to jednak świat (a szczególnie ów świat, w którym komunizm nadal
zachowuje dla siebie pole cynicznej gry), który można by zdobyć samym idealizmem, bez oparcia,
by tak rzec, w sekretariacie pragmatyzmu.
Wałęsa jest nadal politykiem zbyt silnym i znaczącym, aby na jego temat otwarcie kłamano. Toteż
częstym chwytem jest tutaj w rozmowach i komentarzach na temat przywódcy  Solidarności
ucieczka od politycznego meritum ku problemom prywaty, osobistych ambicji, personalnych
niechęci itp. Unika się w ten sposób podstawowego zagadnienia, d l a c z e g o Lech Wałęsa
szeregiem ostatnich ważkich decyzji zmienia krajobraz polityczny Polski ku demontażowi
 okrągłego stołu .
Postulat wyrazistości
Aączy się z powyższym wyraziste określenie przez Wałęsę własnego stanowiska. Dla wielu ludzi nie
jest jasne, jakie stanowisko zajmuje obecnie Lech Wałęsa. Był sygnatariuszem, zwolennikiem i
niemal patronem  okrągłego stołu  czyżby tak dalece się zmienił? Na te i inne pytania odpowiedzi
ze strony Lecha Wałęsy muszą być jednoznaczne, wyraziste, nie pozostawiające cienia wątpliwości.
Można zrozumieć obawę, iż wszelkiego typu jednoznaczność zawęża pole manewru. Im
precyzyjniejsze są pojęcia, którymi polityk określa własną postawę, tym bardziej osłabia jej
potencjalną elastyczność. Są wszakże sytuacje, kiedy taktyka musi ustąpić miejsca strategii, i to
bynajmniej nie przez wzgląd na idealizm polityczny, ale właśnie pragmatyzm. Niepisana konwencja
rozwiązywania spraw politycznych, zainicjowana przez umowy  okrągłego stołu , wniknęła w
tkankę społeczną chyba już zbyt głęboko, aby ją można było poddać zasadniczej rewizji w ramach
posunięć taktycznych. Poza tym pewne rzeczy muszą zostać wypowiedziane, czekają wręcz na
wypowiedzenie, i kto je głośno i dobitnie wypowie, stanie się wyrazicielem zdecydowanej
większości narodu.
Krytykując  okrągły stół tylko połowicznie traci się podwójnie: traci się poparcie tych, co widzą w
nim rozwiązanie zgubne dla Polski, trudne do usprawiedliwienia, jak również tych, co na  okrągłym
stole oparli całe swoje istnienie polityczne, a są to bądz co bądz ludzie posiadający w tej chwili
władzę. Z punktu widzenia jedynej kwestii, jaka nas interesuje, to znaczy kwestii ucieczki od
komunizmu,  okrągły stół był pomyłką od samego początku, gdyż w miejsce odrzucenia i negacji
 zahibernował komunizm. Obecnie każdy restauracyjny przewrót w Rosji może odwołać się w
Polsce do struktur wciąż nienaruszonych, do ludzi ciągle czynnych politycznie.
Biorąc to wszystko pod uwagę, Wałęsa powinien odwołać się do zasad, oprzeć się na nich,
wskazując przede wszystkim na to, jak daleko i coraz dalej rzeczywistość polityczna stworzona
przez  okrągły stół od tych zasad odbiega. Utrudni to zarówno krytykę jego polityki ze strony
Zachodu, mimo wszystko wrażliwego na punkcie zasad, jak i nakreśli wizerunek atrakcyjnego
przywódcy. Przy czym odwołanie to nie może w żadnym wypadku mieć charakteru przemówienia
wiecowego, wywiadu itp. Musi to być starannie opracowany, wydrukowany i rozkolportowany tekst
o charakterze manifestu, na który zawsze będzie można powołać się jako na niepodważalny
argument.
Postulat ostrożności
Obserwuje się usztywnienie stanowiska niektórych czołowych sygnatariuszy  okrągłego stołu .
Wolno już nawet mówić tu o postawie  palenia za sobą mostów . Za to już jawną i niczym nie
osłoniętą wolą konserwacji układu z komunistami kryją się zapewne najróżniejsze przesłanki, nas
jednak przede wszystkim uderza gotowość konfrontacji, za którą może się kryć się tylko nadzieja na
pokonanie przeciwnika. Przeciwnikiem są tutaj ci wszyscy, którzy pragną układ  okrągłostołowy
obalić, a przede wszystkim Lech Wałęsa, który jest w stanie to zrobić.
Nie lekceważyłbym tej gotowości i zalecałbym dużą ostrożność w pomysłach i podejmowaniu
decyzji (co nie oznacza bynajmniej, żeby te pomysły i decyzje nie mogły być śmiałe). Wszystkie
bowiem liczne skandale sejmowe, od ustawy o emeryturach prominenckich do ustawy o MSW,
mogły mieć na celu zachowanie realności tej siły, do której jeszcze będzie się musiało odwołać.
Poza tym naturalnym uzupełnieniem sfery dezinformacji, o której już mówiliśmy, jest sfera
inspiracji i prowokacji, w czym komunizm zawsze celował. Myślimy tutaj konkretnie o strajkach. Z
majowego strajku kolejarzy można wyciągnąć co najmniej dwa wnioski: 1) istnieje w kraju
możliwość wybuchu; 2) nic łatwiejszego w tej chwili, jak strajk wywołać, zważywszy na kres
ludzkich wyrzeczeń, jaki osiąga polskie społeczeństwo. Oczywiście, strajk sprowokowany nie
przestaje być strajkiem o obiektywnym społecznym znaczeniu, które trudno sprowadzić do samych
tylko zródeł inspiracji.
Strajkami można dzisiaj wiele: można szukać w nich usprawiedliwienia dla klęski planu reformy
gospodarczej, można zakłócić nimi kampanię przedwyborczą i w rezultacie przełożyć wybory,
można domagać się na ich podstawie nadzwyczajnych uprawnień dla rządu i przywrócenia cenzury,
można wreszcie osłabić nim Wałęsę, tj. powalić go tą samą bronią, którą on niegdyś walczył tak
dobrze. Myślimy tu o ewentualnym związaniu Wałęsy strajkami w szczytowym momencie jego
ofensywy politycznej.
Czy możliwe jest uniknięcie tego rodzaju pułapki? Owszem, ale tylko przy jasnym i
niedwuznacznym określeniu pryncypiów swej polityki i stanowiska. Konkretnie idzie tu o
wysunięcie pod adresem rządu sprecyzowanych i korespondujących z pragnieniami społeczeństwa
żądań oraz o wyznaczenie terminu ich spełnienia. Niespełnienie tych żądań w określonym terminie
dałoby Wałęsie swobodę poparcia każdego strajku właśnie w imię tych postulatów. Wówczas strajki
ze zjawiska destrukcyjnego lub odczytywanego jako destrukcyjne stałyby się siłą napędową
demokratycznych przemian. Reasumując, wybuch w żadnym wypadku nie jest pożądany, lecz kiedy
już nastąpi, powinien przyczynić się do ostatecznego zniesienia komunizmu i odzyskania pełnej
niepodległości.
Postulat partykularyzmu
Bez wątpienia szanse podważenia umów  okrągłostołowych zwiększają się wraz z oparciem się na
wielu podmiotach. Dlatego hasło pluralizmu demokratycznego nie jest w ustach Lecha Wałęsy
pustym sloganem. Równocześnie konstytuowanie się odrębnych partii politycznych napotyka duże
przeszkody tak materialne, jak i propagandowe (nie mówiąc już o skandalicznej zwłoce w ustawie
prawnej oraz samej treści sejmowego projektu). Dla partii tych powoli staje się jasne, że ich
autentycznie groznym konkurentem nie są partie ideologicznie przeciwstawne, lecz owa szczególna
monopartia, opatrzona szyldem komitetów obywatelskich, która w jednym amalgamacie skupia
wszystko: lewicę, prawicę, centrum, ludowców, demokratów, liberałów itd.
Ta koncepcja uniwersalizmu i zacierania różnic została ostatnio zrekontrowana pojawieniem się
Porozumienia Centrum. Nie sposób przecenić znaczenia tego faktu, gdyż na ucieczkę od
partykularyzmu ku uniwersalizmowi (proces, zdaniem Hanny Arendt, charakterystyczny dla
systemów totalitarnych) odpowiedziano tu ucieczką od uniwersalizmu ku partykularyzmowi. W ten
sposób perspektywa rozbicia i podziałów w łonie komitetów obywatelskich stała się bardzo bliska.
Już nie komitety, ale Porozumienie Centrum wydaje się w tej chwili najlepszym ośrodkiem
skupienia oraz taktycznej konsolidacji, gdyż  po pierwsze  jest to partia nastawiona na
pragmatyczne działanie, przetworzenie układu politycznego w Polsce, po drugie zaś, będąc
faktycznie partią, nie odbiera innym partiom ich cech nieusuwalnej stronniczości i partykularyzmu
interesów.
Znając zasadnicze tendencje naszego życia politycznego, wolno oczekiwać w najbliższym czasie
pojawienia się inicjatywy pod hasłem scalenia i godzenia tego, co jest na najlepszej drodze ku
podziałowi. Będzie przeto wiadomo, kto najlepiej czuje się w otoczce  uniwersalizmu i
 europejskości .
yródło:
Janusz Węgiełek, Pułapki, Tygodnik Solidarność nr 20 (96), 20 lipca 1990, s. 9.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przemoc seksualna wobec kobiet analiza zjawiska na przykładzie historii Kuby Rozpruwacza
Zagadnienia na egzamin z Historii Polski
Historia biblijna na tle historii Świata
Program literacki i społeczny polskiego pozytywizmu na tle historii narodu i w kontekście filozofii
Przedmioty na Studiach Historii
Rys historii mostów warszawskich na Wiśle Andrzej Niemierko
Historia wychowania i myśli pedagogicznej, Pytania na egzamin
Motak M Dzieło Architektury w mieście współczesnym na tle wybranych poglądów powojennych historyk

więcej podobnych podstron