Czy jeszcze obchodzimy Boże Narodzenie?
W mrokach nocy, jaka ogarniała ludzkie umysły i serca wyłoniło się Światło szaleństwo Miłości
Nieskończonego Boga, który uniżył się do postaci człowieka. Do zmysłowej, zwaśnionej i podzielonej ludzkości
przybliżyło się Boże Królestwo czystości i miłości, świętości i Aaski.
Odtąd każdy, kto tylko uznawał, że Bóg-Człowiek Jezus Chrystus jest tego godzien, mógł zaprosić Go na tron
swojego serca, cały stając się Jego. Człowiek wreszcie mógł poprzez podążanie drogą Aaski, dojść do wyzwolenia
się spod wpływów świata i szatana. Poprzez poznawanie i przyjmowanie prawdy o sobie (czyli tego jak Bóg mnie
widzi), wyzwalając się z pod tyranii własnego ego i ciała rodził się niejako na nowo - teraz do Życia duchowego,
nadprzyrodzonego, a Trójca Przenajświętsza zakładała w nim Swoje Królestwo Miłości. Ogarniając tak coraz
większą ilość dusz ludzkich, które w braterskich relacjach jednoczyły się w Chrystusowym Kościele, Królestwo
Boże zaczęło rozprzestrzeniać się na całą ziemię...
Nastał XX wiek ery chrześcijańskiej. Choć Imię Jezusa i Jego Ewangelia
dotarły do krańców ziemi, to jednak coś złego zaczęło dziać się z tą naszą
cywilizacją wyrosłą z chrześcijańskich korzeni. Odwracając się od duchowych
wartości rozpoczęto budowanie nowej Wieży Babel nowoczesnej
technologii. Kult Boga zaczęto zastępować kultem rozumu. A ponieważ nie
uznano za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał nas Bóg na pastwę na
nic niezdatnego rozumu, tak, że powszechnie zaczęto czynić to, co się nie godzi
(por.Rz1,28). Człowiek zaczął ulegać coraz bardziej szatańskim pokusom:
żądzom ciała, pieniądza, światowej chwały i panowania. Zalew grzechów
czynionych pod pozorem dobra, niby lewar coraz bardziej i bardziej podważał
bramy piekła. Z Czeluści buchnął dym, który dotarłszy na ziemię sprawił, że w
ludzkich umysłach zaczęły powstawać nowe niebezpieczne doktryny i ideologie.
Przesłaniając Światłość świata pogrążyły one z powrotem ludzkość w
ciemnościach intelektualnych i duchowych. Coraz słabiej rozróżniając dobro od
zła, ludzie ulegali wielkim słowom Czerwonego Smoka (Ap 12).
Komunistyczny ateizm i Narodowy socjalizm sprawił, że świat stał się
gorszy niż kiedykolwiek przedtem, gorszy niż przed Biblijnym potopem. W
ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat wymordowało się więcej ludzi, niż łącznie w całej historii ludzkości. Czerwony
Smok upadając za sprawą Niewiasty Obleczonej w Słońce przekazał władzę wyłaniającej się z morza Bestii (Ap 13).
To masońskie i liberalne doktryny. W służbie jej stanęła druga Bestia Fałszywy Prorok. To zwiedzeni chrześcijanie
służący ciału i światu. Jak różni się środowisko ziemi i morza, tak odmienna rozpoczęła się teraz walka. Słudzy
Bestii dziś nie burzą kościołów, lecz pozornie wspierają Kościół Chrystusowy. W rzeczywistości jednak podstępnie i
wyrachowanie niszczą go od środka...
Na naszych oczach spełnia się Biblijne proroctwo Apokalipsy św. Jana. Duchem obdarzony obraz Bestii,
któremu dano usta by przemówił bluzniąc Bogu i Jego Prawu (ekrany telewizorów i komputerów), głosi wielkie
rzeczy (por. Ap 13) o pokoju i bezpieczeństwie (zob.1Tes 5,3), wolności i dobrobycie, które nie mają nic wspólnego
z Bożym Prawem Miłości. Wręcz przeciwnie, wzmaga się rywalizacja, podziały, nienawiść, strach. Fałszywa
propaganda prowadzi do utraty wiary i odstępstwa, coraz większa ilość soli traci smak. Dzieci Boże zatraciły
prawdziwy smak Nauki Jezusa. Stają się dziećmi Bestii, która ich kształtuje i wychowuje, jak było zapowiedziane w
Księdze Rodzaju (3,15): Wprowadzam nieprzyjazń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje (czyli szatana)
a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę". Ci, którzy chronią się do Niepokalanego Serca
Maryi tej Arki Nowego Przymierza, i w nim pozwalają się wychowywać i kształtować (słuchając i wprowadzając
w życie jej Orędzia) stają się Jej duchowym potomstwem. Piętą są te Jej dzieci, które się Jej nie oddają, nie
pozwalają wychowywać i prowadzić. Biblijna historia o Wieży Babel ma oto swoje powtórzenie. Czy umiemy
zauważyć to szczególne pomieszanie się i naszych języków? Już niemal każdy człowiek ma swój. Wzmaga się zgiełk słów
- setki i tysiące stacji radiowych, telewizyjnych, portali społecznościowych, blogów; miliony stron internetowych, filmów,
tytułów gazet, czasopism, książek, broszur, reklam; miliardy połączeń telefonicznych, maili, sms-ów& Nie przestając
mówić do siebie, już się nie słuchamy, już nie umiemy się nie tylko porozumieć ale nawet prowadzić spokojnego dialogu
z myślącymi inaczej. Pokój miał być podstawową więzią łączącą wszystkich ludzi. A zamiast pokoju mamy jedynie
przerwy w waśniach i wojnach. Żyjemy jedynie pozorami, stąd nie wzrastamy w braterstwie i jedności lecz w
zazdrości i podziałach. I tak zasklepiamy się coraz bardziej w sobie. Czy my, którzy jeszcze uważamy się za
chrześcijan, wciąż nie prowadzimy stylu życia podobnego do żab, które żyją w błocie i czasem tylko z okazji świąt
czy pierwszych piątków wychylają się, by zaczerpnąć powietrza, i znowu zanurzają się w swoim bagnie? (jak mówił
sługa Boży Ks. Blachnicki) Czy naprawdę tak trudno zauważyć że przy takim podejściu sakramenty są bezowocne?
Czy nie powinniśmy poważnie zastanowić się nad sobą? Na ile choćby nieświadomie pozwoliliśmy przesiąknąć się
mentalnością tego zepsutego świata? Czy nie zaczęliśmy wraz z tym światem oddawać się najgorszemu z możliwych
bałwochwalczemu kultowi - samego siebie?
Oto Pan Bóg daje znaki, przestrzega, napomina, ustanowił szczególny czas miłosierdzia, prosi, udziela łask
wciąż posyłając Niepokalanie Poczętą, Królowę Pokoju, Panią Wszystkich Narodów& , by po matczynemu
przywoływała i ostrzegała ludzkość. Świat nie reaguje. Ale jak ma zareagować, gdy zwiedzeni chrześcijanie, w tym
względzie okazują daleko idącą ostrożność - by nie ulec zwiedzeniu, nie ulec złudzeniom. Czy zahipnotyzowani
możliwościami i cudami tej współczesnej Wieży Babel nie odwracają się od Bożego Światła, nie ukrywają go pod
korcem, nie gardzą nadprzyrodzonością? Mówi się, że prywatne objawienia nie obowiązują, ale dziś również
Ewangelię uznaje się za przestarzałą, w każdym razie nie żyje się Ewangelią, nie bierze się jej wymagań pod uwagę.
Mieliśmy nie być z tego świata, nie cenić jego wartości, a staliśmy się nierozróżnialni w pragnieniach i dążeniach od
ateistów i pogan.
Do czego zmierza Bestia, która wydostała się z Czeluści wyjaśnia proroctwo z wizji Księgi Daniela (Dn
7,25): Będzie wypowiadał słowa przeciw Najwyższemu i wytracał świętych najwyższego, będzie zamierzał zmienić
czasy i Prawo& . Czy możemy jeszcze dostrzec, że to właśnie się dokonuje? Piszę jeszcze , bo raczej już nieliczni
chrześcijanie rozumieją, czym jest Boże Prawo Miłości. Zastąpiło je bowiem inne prawo propagowane przez Obraz
Bestii: zadowolenie własnego ja ! Po zmienieniu prawa łatwo zmieniają się czasy. Spójrzmy choćby tylko na czas
Adwentu: czas szczególnego oczekiwania na objawienie się Syna Bożego. Czy pozostało jeszcze coś z Prawdy
Ewangelii? Czy przygotowujemy się do tego szczególnego wydarzenia i przeżywamy je wewnętrznie, w duchu i
Prawdzie, jak przez większość stuleci chrześcijanie się przygotowywali, choć bez tak spektakularnych zewnętrznych
tego oznak?
Zmieniły się czasy. Stało się to powszechne, że już w listopadzie sklepy nabierają szczególnego świątecznego
wyglądu, narasta gorączka zakupów. Wszak zbliża się kolejne... Boże Narodzenie?
A w domach? Miejsce dawnych domowych ołtarzyków i szopek ustawianych w najważniejszym punkcie mieszkań
zajął Obraz Bestii, któremu już dziś niemal wszyscy mieszkańcy ziemi oddają cześć (por. Ap 13). Niemalże
nieustannie włączony pięknie przemawia zapowiadając kolejny długi świąteczny weekend pełen rozrywek i
wypoczynku należnych człowiekowi po ciężkiej pracy i trudach przygotowań. Oprócz przypominania tradycji (dla
zatarcia świadomości istnienia Świętej Tradycji Kościoła) podpowie o najnowszych trendach, modzie, co jest hitem
sezonu, zada poruszające i zastanawiające pytania np.: gdzie lepiej spędzić święta, w Alpach czy pod palmami...
I chrześcijanie znów ulegają temu hipnotyzującemu obrazowi Bestii. Zamykają oczy i umysł na Boże Światło i
Słowo np: Nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli
rozpoznać& (Rz 12,2). Bezmyślnie gonią za sztucznymi błyskotkami skutecznie odciągającymi od
niezniszczalnego duchowego Światła. Nawet ci świadomi sytuacji, wyzbywszy się wcześniej ducha mocy, nie
potrafią wyzwolić się z własnej mentalności, z wpływów świata i szatana. Gdy narasta pogoń za gadżetami, coraz
bardziej lekceważy się Aaskę. Już nawet nie potrafi się pojąć tego Daru nad darami, nieporównywalnego,
nadprzyrodzonego, niezniszczalnego, dającego poczucie prawdziwego szczęścia w świadomym podążaniu drogą ku
Szczęściu, dającego moc, by żyć w pokoju nawet pośród największych przeciwności. Nie potrafi się pojąć Aaski, bo
nie potrafi się jej w sobie zachowywać na tyle trwale, by zauważyć jej wartość. Myli się wiec to, co bezcenne z tym
co bezwartościowe. Kto potrafi wznieść się duchem ponad brudnymi sprawami tego świata, materii i ciała, by
ruszyć pod prąd znosząc niezrozumienie i wrogość otoczenia? Kto nie chce kroczyć z miłości - tą drogą słodkiego
Chrystusowego Krzyża, musi dzwigać krzyże swego nieprzebaczenia, rozdrażnienia, namiętności, grzechów,
niechcianych cierpień ciała będąc zdanym na ich pastwę.
Spójrzmy na siebie, jak my współcześni chrześcijanie świętujemy. Ileż wysiłku i pracy wkładamy w
zewnętrzne przygotowania: w porządki, gotowanie tradycyjnych potraw, przystrajanie domów, w swój wygląd
zewnętrzny& Domostwa coraz piękniej udekorowane, w pokojach przybrane choinki (coraz częściej zdarza się, że
w poszukiwaniu nowości stają się coraz bardziej wynaturzone i przystrajane w świąteczne gwiazdki - pentagramy),
ciemność świata rozświetlają migoczące kolorowe lampki w rytm elektronicznie wygrywanych pastorałek&
Pytanie fundamentalne: to wszystko dla uczczenia Boga, czy dla zadowolenia własnego ja ?
Czy dostrzegamy, że te wszystkie wielkie przygotowania przesłoniły nam samą Istotę świąt Dzieciątko Jezus? Cóż
czynimy ze Światłem świata, wcielonym Słowem Ojca, które przybyło, by rozświetlać nasze ciemności umysłowe i
moralne? To Światło udziela się w naszym wnętrzu, jest duchowe, niezmiernie delikatne, pokorne i absolutnie nie
narzucające się, a my je witamy włączając migoczące lampy. Czy aby nie po to, by zagłuszyć sumienie, by ukryć
własną duchową ciemność i pustkę? W dniu święta Narodzenia Odkupiciela i Zbawiciela Świata, jesteśmy już zbyt
zmęczeni, ociężali, rozemocjonowani rodzinnymi obradami, zbyt rozproszeni, by klęknąć w skupieniu i ciszy do
wspólnej modlitwy pod wyzwalającym Bożym Światłem Prawdy o sobie, by zrozumieć co nas dzieli w rodzinach, w
sąsiedztwie, w pracy, by uświadomić sobie przeszkody powstałe na drodze do jedności i braterskich relacji w
Kościele. Czy ten magiczny nastój tak naprawdę pozwala nam wyciszyć nasze serca, by w swym duchu i prawdzie
spotkać się z Bogiem osobowym, żywym, oczekującym, że ktoś z głębi serca wyzna Mu miłość, okaże wdzięczność?
Czy te wszystkie ludzkie tradycje, które staramy się dopełniać i rozwijać, nie zniosły już przykazania miłości Boga i
blizniego? Czy te tak zewsząd narzucające się migające światełka nie uwiodły tak naszych umysłów i serc, że nie
potrafimy już żyć świadomie i dostrzec, że są sztuczne, że dają jedynie złudzenie uczczenia Boga? Wyzwala ku
wewnętrznej wolności jedynie duchowe Światło Prawdy i Miłości Bożej! Jako że duchowe oddziałuje jedynie na
naszego ducha. Co z tego, gdy ten jest przygnieciony stosem materii i żądz, nieprzejednania i nieprzebaczenia, pychy
i egoizmu! Czy nie zapomnieliśmy już, że mamy duszę? Takie świętowanie nie otwiera naszych serc na
doświadczenie Bożej Miłości, a zamyka jeszcze bardziej w sobie! Czy zastanawiamy się, że takie święta, może nie
są przez samego Boga ani oczekiwane, ani chciane? Że może czuje do nich wstręt?
Pan Bóg dla naszego nawrócenia posyła nam do pomocy swoich świętych. W tym i
świętego biskupa Mikołaja, który za swego ziemskiego życia służył prawdziwie ubogim.
Teraz zaś wzywany przez ubogich duchem (to wolni od tego wszystkiego, co ceni świat)
rozdaje dary, lecz duchowe. Ich bezcennej wartości cieleśni i zmysłowi chrześcijanie już
jednak nie pojmują, a przez to i nie pragną. Jego życzliwości, czystości, wrażliwości, ducha
ofiarności, rozmodlenia nam potrzeba. Obyśmy mogli wszystkich obdarzać choćby
uśmiechem. To nie praktyczne? Gdyby o te pogardzane niematerialne dary wszyscy się
postarali, świat w praktyce byłby lepszy. Nie trzeba by było wciąż dokładać kamer,
ochraniarzy, monitoringu, bram antywłamaniowych, kupować programy antywirusowe,
uzbrajać się w broń, paralizatory, ćwiczyć sztuki walki, korzystać z pomocy
psychoanalityków, rozbudowywać więzienia& i żyć w ciągłym strachu. Chrześcijanie przed chrześcijanami.
Trudno dziś spotkać kogoś, kto byłby wewnętrznie upodobniony do prawdziwego św. Mikołaja.
Za to przez cały Adwent Obraz Bestii wychodzi naprzeciw ludzkim pragnieniom i
zachciankom ukazując przybywającego z północy mikołajka - Dziadka Mroza w cudownych
saniach zaprzęgniętych w renifery, wypełnionych po brzegi bezwartościowymi, bo
zniszczalnymi gadżetami, mającymi zapełnić duchową pustkę chrześcijan. Ten
podszywający się pod św. Mikołaja pajac, dla ośmieszenia świętości coraz bardziej
szokuje. Ukazuje się go w cudacznym (już nie biskupim) stroju, ulegającego
wszelkim żądzom i namiętnościom - nawet z ogromnym brzuchem, czerwonym
nosem i piwem w ręku. Ostatnio nawet dostrzec można, kto tym wypaczaniem
Prawdy i Miłości kieruje!
Gdy w końcu sprzedawcy, kupcy, konsumenci zasiadają przy świąteczny sutym, zakrapianym stole, umysły i
serca pochłonięte są sprawami światowymi, w nadmiarze słów czczą materialne bożki. Absolutnie unikają rozmów o
Przyczynie tego świętowania, w żaden sposób nie dotykają spraw ducha. Dlaczego? Bo dotknęła nas najstraszniejsza
ze wszystkich chorób człowieka - martwota duchowa. Martwi duchowo nie znają tego tematu do rozmów. Nie są w
stanie z najwyższą czcią i miłością wymawiać świętych Imion Jezusa i Maryi. Za to jakże często rozgorączkowani
dyskusjami szastają nimi bez szacunku dla podkreślenia wagi swej wypowiedzi i mieszają z wulgaryzmami. Domy
uświęca stojący w centralnym miejscu ołtarz Bestii , wypełniający nieustannie ludzkie dusze i zmysły zalewem
migocących obrazów, szalonych dzwięków, słów pełnych grzechów i bluznierstw, podszywających się pod Miłość
rozmów np. o tolerancji wobec kochających inaczej i czasie pokoju (gdy mamy co najwyżej chwilową przerwę w
swych prywatnych wojnach). Czy ociężali z przejedzenia, wpatrzeni w ten migocący Obraz Bestii, zagłuszeni
światowym hałasem, możemy dostrzec nie narzucające się, delikatne, łagodne, pełne Miłości i współczucia Światło
Ducha Świętego? Czy bez Tego Światła, po takim uroczystym świętowaniu narodzenia Dzieciątka Jezus, po którym
na śmietnik pójdą tony żywności (gdy miliard ludzi głoduje, z czego ok 9 mln rocznie umiera tą straszną powolną
śmiercią) możemy powiedzieć, że oddaliśmy jako chrześcijanie cześć, hołd i uwielbienie swemu miłosiernemu,
umiłowanemu Bogu?
Czy może zadowoliliśmy Bestię, która wydostała się z piekielnych czeluści dzięki wzrastającym żądzom całej
ludzkości.
Tak oto ta nasza cywilizacja śmierci, cywilizacja bez Boga, jak ją nazwał Jan Paweł II, święci te dni już bez
Świętego Imienia Jezus, kpi sobie z Daru Miłości Boga Ojca, ma w pogardzie Dary Ducha Świętego. Bóg przybywa
z posłaniem Miłości, ofiarowuje Swój Pokój, lecz niewielu tego pragnie. Ludzie odrzucili prawdziwego, jedynego
Boga i stworzyli sobie innego na swoje wyobrażenie. Z prawdziwej religii zrobili mieszaninę: trochę chrześcijaństwa
i trochę świata. Benedykt XVI przestrzegł, że pogaństwo szerzy się w samym sercu Kościoła! Aatwo więc do niego
wkradł się duch Bestii, która tak pogrążyła chrześcijan w ciemnościach, że nie widzą nawet swego odstępstwa.
Postęp światowy, fałszywa tolerancja, powszechny liberalizm, hedonizm wdziera się ze wszystkich stron i do
Kościoła. Pojawia się modernizm, błędne teologie, fałszywe nauki i nauczyciele, odstępstwo od Prawd Wiary i
niezmiennego nauczania Kościoła. Do czego my zmierzamy możemy zobaczyć na przykładzie krajów zachodnich,
gdzie Prawda Ewangelii, Prawda o wcieleniu, Prawda krzyża zostaje powoli i podstępnie usuwana. We Francji w
2004r. uchwalono zakaz używania nazwy Święta Bożego Narodzenia . Oficjalnie można posługiwać się nazwą
Święta końca roku . Tak najpierw fałszuje się obraz Boga w umysłach, a następnie całkowicie Go usuwa.
Noszących znaki religijne karze się za nieposłuszeństwo nowemu prawu... We Francji Krzyż jako narzędzie kazni
stał się zgorszeniem dla wrażliwych obywateli. Masowa propaganda Bestii szybko zmieniła świadomość nawet
chrześcijan. Usuwa się te niesmaczne krzyże z miejsc widocznych. O Krzyżu Chrystusa nie naucza się nawet na
lekcjach religii. I u nas Bestia prowadzi podstępną walkę z krucyfiksem. Zamiast krzyży łacińskich wiesza się na
ścianach, nawet stawia przy ołtarzach ich artystyczne wizje z jakąś wynaturzoną nieludzką postacią. Zwodzenie
Złego, hałas i zgiełk świata zadaje gwałt chrześcijańskim sercom i duszom. Zapanował formalizm religijny, pozór
pobożności, a do Świętej Świątyni Bożej zakradła się desakralizacja& Święci Kościoła wynagradzaniem, pokutą,
ofiarą, męczeństwem dotąd podtrzymywali świat przed upadkiem. Bo Kościół to Boski weksel wystawiony
grzeszącemu światu. Biada światu, bo chrześcijan dotknęła duchowa niemoc. Stąd świat popada w szaleństwo.
Dziś już pilnie potrzeba otrząsnąć się z tych złudzeń. Potrzeba przebudzenia. Zamiast bezkrytycznego
podzielania powszechnych poglądów i zwyczajów potrzeba zawierzenia własnemu rozumowi, powrotu do
świadomości. Żyjemy w świecie, który stał się Sodomą i Gomorą bez granic i gorzej jeszcze. Grozi nam zagłada!
Potrzeba zdecydować się żyć jedynie dla Boga! Pan jest rzeczywiście na drodze powrotu! W wielu współczesnych,
tak zwanych prywatnych objawieniach o tym dobitnie mówi. Nie chcemy ich słuchać, bo nie chcemy się zmienić, bo
upodobaliśmy sobie w tym świecie. A przecież owce powinny znać głos swego Pasterza i pójść za nim! Świadomi
chrześcijaninie wiedzą, że jedynie Bóg zasługuje na wszystkie nasze wysiłki. Jest absolutnie godnym, by szukanie
Go uczynić jedynym celem Życia. Czyż nie śpiewamy: kto Ciebie Boże raz pojąć może, ten nic nie pragnie ni
szuka i kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie& . Dziś nawet wielu tzw. praktykujących, dobrych chrześcijan
zatrzymuje się na Bożych Darach, nie szukając Osoby Dawcy, ani Jego świętej woli. Wydaje im się, że mogą Bogu
czymś się przysłużyć. Nie dostrzegają, że przeważnie idzie to w parze z samozadowoleniem własnego ja , co jest
pychą zabijającą Aaskę. Nie chcą poświęcić swego życia dla Boga wchodząc z Nim w żywe relacje w ciszy,
skupieniu i oderwaniu od spraw tego świata i pozwolić Mu się prowadzić według Jego świętej woli. Bóg pragnie od
nas choćby najmniejszego stopnia czystości duszy niż największych dzieł. Obyśmy zdążyli się nawrócić, wejść w
Boże Światło prawdy o sobie samym, zanim sami staniemy się fałszywymi prorokami dla innych drugą Bestią na
usługach pierwszej... Nie czekajmy na klęski życiowe czy strach przedśmiertnej agonii w której dopiero otwierają
się nam oczy.
Święta Noc przynosi ludziom dobrej woli niezniszczalne i nieprzemijające Dary: Miłość i Światłość,
przebaczenie i pokój, pojednanie i zjednoczenie w jednym duchu, w tych samych pragnieniach i tych samych
dążeniach. Spędzmy choć ten święty czas w skupieniu, adorując Boga Króla w ciszy własnego serca, w duchu i
prawdzie o sobie samym, w skrusze i w pokorze, w dziękczynieniu i uwielbieniu Boga Ojca za Dar Swojego Syna.
Stwórzmy w naszych domach nową ubogą, cichą grotę i zgromadzmy
się wokół Świętej Rodziny, by zapełnić tę pustkę duchową, którą
Jezusowi ludzkość zgotowała. Niech nasze serca staną się Jego
ubogim Żłóbkiem. Niech zapanuje w nich prawdziwy pokój i cisza, by
w tej kołysce naszych serc Maryja mogła złożyć Swoje Dzieciątko.
Pozwólmy się przeniknąć Jego Boskim blaskiem! W tym oziębłym
świecie, niech choć nasza miłość zapłonie do Niego wielkim ogniem.
W oderwaniu od spraw tego świata, w wewnętrznym wyciszeniu i
skupieniu doświadczymy świętej Obecności tych Dwóch
Najświętszych Serc. To niepojęte i nieznane temu światu
doświadczenie przemieni nasze serca tak, że będziemy mieli w
pogardzie to, za czym tak bardzo teraz gonimy, a zapragniemy tego, czego nawet nie zauważamy i nie znamy.
Wówczas będziemy mogli być prawdziwymi świadkami i apostołami Niepokalanej Maryi i Jej Syna Emmanuela,
Boga Żyjącego z nami - Obecnego w Eucharystii. Wszak dzieło Zbawiania tych dwóch Najświętszych Serc - Jezusa
i Maryi, wciąż trwa. Pozwólmy Im tak nas przemienić, by mogli posługiwać się nami jak kolumnami światła
przyciągającymi tę resztę, która jeszcze może do Boga powrócić.
Gdy w tę Świętą wigilijną noc pozwolimy się ogarnąć Boskiemu Światłu, w sylwestrową noc zamiast na salach
balowych czy przy obficie zaopatrzonych stołach adorując Obraz Bestii, zbierzemy się na nabożeństwach
wynagradzających i przebłagalnych. Bo tak jak lud Jerozolimy krótko po okrzykach hosanna! Niedzieli palmowej
grzmiał ukrzyżuj , tak i teraz szybko po nocy wigilijnej przychodzi noc sylwestrowa , noc bezbożna podczas
której dokonuje się chyba najwięcej grzechów przeciw Miłości! Każdy grzech, to rana zadana Jezusowi.
Niech upływające dni kolejnego roku znaczy głęboki pokój, a wypowiadanie modlitw niech przemieni się w
rozmodlenie, w prawdziwą, nieustanną modlitwę serca, w uczucie miłości, w poczucie ufności, zawierzenia, co
doprowadzi do bliskiego i stałego obcowania z Maryją i Jezusem. Obyśmy w tej radości i szczęściu, jakiego ten
świat dać nam nie może, zachowywali czujność w oczekiwaniu na bliskie już objawienie się Jezusa w Jego chwale.
Trójjedynemu Bogu niech będzie wszystka chwała. Amen.
Ps. Bardzo przepraszam za może zbyt mocne słowa, ale czy one nie wynikają z miłości? Bo czy nie jest brakiem miłości
zostawić nieprzytomnego, gdy zagraża mu niebezpieczeństwo? Tak, spoliczkowanie go dla przywrócenia świadomości jest też
miłością. Tego jednak, kto się nie chce przebudzić polecam Tobie, Miłosierdzie Boże. br.st
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
B2 Boze NarodzenieBoże Narodzenie 36 kart z obrazkamiC2 Boze Narodzeniematematyka Boże Narodzeniewięcej podobnych podstron