S Kierkegaard Bojaźń i drżenie


Bez tytułu 1 Strona 1 z 8
DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do końca staro\ytności % średniowiecze i odrodzenie % barok i oświecenie % 1815-1914 % 1914-1989
jak i z czego studiować filozofię % moje wykłady % Wittgenstein % filozofowie i socjologowie nauki
SÅ‚ren KIERKEGAARD
BOJAyC I DRśENIE
tłum. Jarosław Iwaszkiewicz
Problemat I
CZY MOśE ISTNIEĆ TELEOLOGICZNE ZAWIESZENIE ETYKI?
Etyka jako taka jest rzeczą ogólną i jako ogólna obowiązuje ka\dego, co inaczej mo\na
wyrazić tak, \e etyka obowiązuje w ka\dej chwili. Spoczywa ona immanentnie sama w
sobie, nie ma nic poza sobÄ…, co by byÅ‚o jej celem (Ä­żÂ), ale sama jest celem dla
wszystkiego, co le\y poza nią; je\eli etyka ogarnia coś, to coś nie mo\e się znalezć poza
nią. Bezpośrednio dana zmysłowo i duchowo jednostka jest jednostką, która swój cel ma
w rzeczy ogólnej, jej dą\eniem etycznym jest stale objawianie się w etyce, aby zniósłszy
swą pojedynczość stać się ogólnym. Jak tylko jednostka pragnie zaznaczyć swą
pojedynczość wobec ogólnego, grzeszy, i tylko przyznając się do tego mo\e na nowo
pogodzić się z tym, co ogólne. Za ka\dym razem, kiedy jednostka, która ju\ stała się tym
ogólnym, czuje impuls do nadania sobie wa\ności jako jednostce, znajduje się w
zagmatwaniu, z którego mo\e wydobyć się jedynie poprzez zrezygnowanie ze swej
indywidualności na rzecz ogólności. Je\eli jest to rzeczą najwznioślejszą, jaką mo\na
powiedzieć o człowieku i jego bycie, to etyka ma tę samą naturę, co zbawienie wieczne
czÅ‚owieka, które w caÅ‚ej wiecznoÅ›ci i w ka\dym momencie stanowi jego Ä­żÂ, i
sprzecznością byłoby twierdzenie, \e mo\na tego zaniechać (to znaczy ideologicznie
zawiesić), gdy\ zawieszenie byłoby zniszczeniem zbawienia, a to, co jest zawieszone,
nie ginie, ale wÅ‚aÅ›nie zachowuje siÄ™ w tym wy\szym, które stanowi jego Ä­żÂ.
Je\eli tak jest, to ma rację Hegel, kiedy dopuszcza określanie człowieka w tym, co dobre,
i w sumieniu jedynie jako jednostkę, ma rację, kiedy uwa\a tę określoność za "moralną
formę zła" (porównaj zwłaszcza Filozofię prawa) która powinna być zniesiona przez
teleologię moralną, tak \e jednostka trwająca w tym stadium nie mo\e grzeszyć ani te\
podlegać pokusie. Z drugiej strony Hegel nie ma racji, mówiąc o wierze, błądzi nie
protestując głośno i jawnie przeciwko temu, \e się Abrahamowi oddaje cześć i sławę jako
ojcu wiary, podczas gdy nale\y go prześladować i wygnać z kraju za popełnienie
morderstwa.
Wara bowiem w tym jest paradoksalna, \e wy\ej stawia jednostkę od tego, co ogólne -
ale trzeba zauwa\yć, \e czyni to w ten sposób, i\ wysiłek powtarza, tak \e jednostka -
przebywajÄ…c zrazu w dziedzinie powszechnej, potem jako jednostka - wydziela siÄ™ i staje
się wy\sza ni\ to, co ogólne. Je\eli wiara nosi inne cechy, to Abraham jest zgubiony,
gdy\ wiara nigdy nie istniała w świecie właśnie dlatego, \e istniała w nim zawsze. Je\eli
bowiem etyka (to znaczy moralność) jest rzeczą najwy\szą i je\eli nic niewymiernego nie
zostaje w człowieku oprócz zła, to znaczy je\eli jednostkowe wyra\a się w tym, co
ogólne, to nie potrzebujemy innych kategorii ni\ te, jakie posiadała filozofia grecka, czy
te\ tego, co logicznie mo\na z niej wyciągnąć. Tego faktu Hegel nie powinien był
ukrywać, znał przecie\ doskonale staro\ytność grecką.
Często spotykamy ludzi, którzy z braku głębokich studiów gubią się we frazesach i
mówią, \e ponad światem chrześcijańskim świeci światło, podczas gdy pogaństwo tonie
w ciemnościach. Takie gadanie wydawało mi się zawsze dziwne, poniewa\ nawet dziś
jeszcze ka\dego gruntownego myśliciela, ka\dego powa\nego artystę odmładza
wieczna młodość greckiej kultury. Taka wypowiedz dotycząca pogaństwa da się tylko tym
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 2 z 8
wytłumaczyć, \e ludzie nie wiedzą, co mówić, a myślą, \e coś zawsze trzeba powiedzieć.
Mo\na oczywiście mówić, \e poganie nie znali wiary, ale ten, kto chce tak mówić, musi
lepiej pojmować, czym jest wiara, bo inaczej będzie to puste gadanie. Aatwo jest objaśnić
cały byt razem z wiarą, nie mając pojęcia o tym, czym jest wiara, i nie najgorzej kalkuluje
w \yciu ten, kto liczy na podziw wygłaszając takie frazesy, gdy\ jak powiada Boileau:
Un sot trouve toujours un plus sot qui l'admire.
[Głupiec zawsze znajdzie większego głupca, który go podziwia.]
Paradoks wiary na tym właśnie polega, \e jednostka jako jednostka wznosi się ponad
ogólność, słusznie wywy\sza się nad nią, ale trzeba zauwa\yć, \e jednostka, która jako
jednostka była podporządkowana ogólności, teraz staje się jednostką poprzez ogólne,
któremu jako jednostka jest podporządkowana; jednostka jako jednostka stoi bowiem w
absolutnym stosunku do Absolutu. Ten punkt widzenia nie da się mediatyzować, gdy\
ka\da mediatyzacja dzieje się siłą ogólnego, co jest i będzie w całej wieczności
paradoksem niedostępnym rozumowi. Wiara jest albo tym paradoksem, albo (i proszę
czytelnika, aby te konsekwencje miał zawsze in mente w ka\dym punkcie naszego
rozwa\ania, gdy\ byłoby czczą gadaniną, gdybym powtarzał to co chwila) nigdy nie było
wiary, dlatego właśnie, \e zawsze była. Innymi słowami Abraham jest stracony.
Prawda, \e ten paradoks jednostka łatwo mo\e pomylić z pokusą, ale to jeszcze nie
powód, aby nale\ało go ukrywać. Prawda, i\ wielu ludzi tak jest uło\onych, \e ten
paradoks ich odpycha, ale dlatego nie nale\y wiary przekształcać w coś innego tylko po
to, aby ją posiąść; nale\y raczej przyznać, \e się jej nie posiada; a ci, co posiadają wiarę,
powinni pomyśleć, aby podać jakieś znaki rozpoznawcze dla odró\nienia paradoksu od
pokusy.
Opowieść o Abrahamie zawiera teleologiczne zawieszenie etyki. Nie brak subtelnych
umysłów i gruntownych badaczy, którzy szukali analogii do tej opowieści. Ich wiedza
sprowadza się do tego pięknego zdania, \e wszystko w gruncie rzeczy jest jednakowe.
Je\eli jednak zechcemy bli\ej przyjrzeć się tej sprawie, bardzo wątpię, czy zdołamy w
całym świecie znalezć choć jedną analogię, z wyjątkiem jednej pózniejszej, która o
niczym nie świadczy, gdy\ jest to pewnikiem, \e Abraham reprezentuje wiarę i \e ta
wiara normalnie się przejawia w nim, którego \ycie jest nie tylko największym
paradoksem, jaki mo\na sobie wyobrazić, ale nawet takim paradoksem, jakiego
wyobrazić sobie niepodobna. Abraham działa siłą absurdu; albowiem absurdem właśnie
jest to, \e jako jednostka wynosi się ponad ogólność. Ten paradoks nie da się
zmediatyzować, gdy\ kiedy tylko Abraham spróbuje to czynić, musi przyznać, \e był
poddany pokusie, a w takim razie nigdy się nie zdecyduje na zło\enie w ofierze Izaaka,
gdyby zaś ofiarował Izaaka, musiałby z \alem powrócić do powszechności. Siłą absurdu
Izaak zostaje mu zwrócony. Dlatego Abraham nie jest ani przez chwilę tragicznym
bohaterem, ale zupełnie kimś innym: albo człowiekiem wierzącym, albo mordercą.
Określenie pośrednie, które jest zbawieniem bohatera tragicznego, do Abrahama nie da
się zastosować. Dlatego te\ mogę zrozumieć bohatera tragicznego, ale Abrahama pojąć
nie mogÄ™, chocia\ w jakimÅ› szalonym porywie podziwiam go bardziej od innych ludzi.
Stosunek Abrahama do Izaaka da się wyrazić etycznie całkiem po prostu stwierdzeniem,
\e ojciec powinien kochać syna bardziej ni\ siebie samego. Ale etyka zawiera w sobie
ró\ne gradacje, zobaczymy, czy w tej opowieści da się znalezć jakiś wznioślejszy wyraz
etyczny, który etycznie mo\e objaśnić jego zachowanie, etycznie pozwolić mu na
zawieszenie etycznych obowiązków względem syna, nie wykraczając w tym
poszukiwaniu poza teleologiÄ™ etyki.
Kiedy przedsięwzięcie wa\ne dla całego narodu jest zahamowane, kiedy zamierzenie to
sparali\owane zostaje przez niełaskę nieba, kiedy gniewne bóstwo zsyła ciszę, która
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 3 z 8
szydzi ze wszystkich wysiłków, kiedy wieszczkowie wykonując swój cię\ki obowiązek
ogłaszają, \e bogowie \ądają ofiary w osobie młodej dziewczyny, wtedy ojciec
bohatersko musi zło\yć ofiarę. Wielkodusznie powinien zdławić swą boleść i chocia\
mo\e sobie \yczyć, aby był raczej "małym człowiekiem, któremu wolno jest łzy wylewać,
ni\ królem, musi postąpić po królewsku". I chocia\ samotnie ukrywa cierpienie w sercu,
ma tylko trzech powierników w swym ludzie, wkrótce lud cały stanie się powiernikiem
jego nieszczęścia, ale i świadkiem jego czynu, kiedy dla dobra ogółu ofiaruje swoją
córkę, młodą, piękną dziewicę. "O łono, o piękne jagody, o włosy złociste". Córka
wzruszy go łzami i ojciec odwróci twarz, ale bohater naostrzy nó\. I kiedy wieść o tym
doleci do rodzinnego domu, piękne dziewczęta Grecji zarumienią się porwane
entuzjazmem, a je\eli córka miała narzeczonego, to narzeczony nie powinien się dać
ponieść gniewowi, ale być dumnym ze swego udziału w czynie ojca, gdy\ córka była
zwiÄ…zana mocniejszym uczuciem z nim ni\ z ojcem.
Kiedy nieustraszony sędzia, który ocalił Izrael w cię\kiej chwili, w jednym odruchu wią\e
Boga i siebie wzajemnym przyrzeczeniem, musi bohatersko przemienić radość młodej
dziewczyny, ukochanej córki, w \ałobę, i kiedy cały Izrael musi się okryć \alem nad jej
dziewiczą młodością - zrozumie to ka\dy wolnourodzony mą\, ka\da pełna uczuć
niewiasta będzie podziwiała Jeftego, ka\da dziewica w Izraelu zechce postępować jak
jego córka; w có\ by zmieniło się zwycięstwo, które Jefte osiągnął swoim
przyrzeczeniem, gdyby przyrzeczenia nie dotrzymał? Czy\ zwycięstwo nie zostałoby
odebrane ludowi izraelskiemu?
Kiedy syn zapomina o swoich obowiązkach, a państwo udziela ojcu władzy sądu, kiedy
prawa \ądają kary z ręki ojca, ojciec powinien bohatersko zapomnieć o tym, \e
przestępcą jest jego syn, wspaniałomyślnie ukryć swoje cierpienie, ale cały naród -
łącznie z samym synem - powinien podziwiać takiego ojca; za ka\dym razem, kiedy się
wykłada rzymskie prawa, trzeba pamiętać o tym, \e wielu wykładało je bardziej uczenie,
ale nikt równie wspaniale jak Brutus.
Gdyby jednak Agamemnon, mimo \e przychylne wiatry gnały jego okręty z wydętymi
\aglami do celów im wyznaczonych, posłał gońca po Ifigenię, aby ją zło\yć w ofierze,
gdyby Jefte nie związany \adnym przyrzeczeniem, które miało rozstrzygnąć o losach
narodu, rzekł do córki: "Idz i płacz przez dwa miesiące dziewictwa twego, a potem cię
zło\ę w ofierze", gdyby Brutus miał szlachetnego syna, a mimo to ojciec wezwał liktorów i
kazał go kaznić - kto by ich wtedy pojął? Gdyby ci trzej ludzie na pytanie, dlaczego tak
uczynili, odpowiedzieli: "Była to próba, a myśmy byli kuszeni", czy\by ich pojmowano
lepiej?
Kiedy Agamemnon, Jefte, Brutus w decydującej chwili bohatersko przezwycię\ając ból,
bohatersko tracą przedmiot miłości i muszą jedynie dokonać zewnętrznego czynu, nie
znajdzie się nigdzie na świecie szlachetna dusza, która by nie miała współczucia dla ich
cierpienia, podziwu dla ich czynu. Ale gdyby, przeciwnie, ka\dy z tych trzech ludzi w
decydującej chwili do bohaterstwa, z którym powściągali cierpienie, dodał króciutkie
zdanie: "To się przecie nie stanie", któ\ by ich pojął? Gdyby dodali jako objaśnienie:
"Wierzymy w to siłą absurdu", któ\ by ich pojmował lepiej? Je\eli łatwo zrozumieć, i\
tłumaczenie ich jest absurdem, czy\ mo\na zrozumieć, \e oni w ten absurd wierzyli?
Ró\nica pomiędzy tragicznym bohaterem a Abrahamem jest łatwo dostrzegalna. Bohater
tragiczny pozostaje w sferze etyki. Dla niego etyka ma swój cel (Ä­żÂ) w wy\szym
wyrazie moralnym; sprowadza etyczny stosunek pomiędzy ojcem a synem czy pomiędzy
córką a ojcem do uczucia, którego dialektyka wyra\a się w stosunku do samej idei
moralności. Tu nie mo\e być mowy o teleologicznym zawieszeniu samej etyki.
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 4 z 8
Abraham zaÅ› zachowuje siÄ™ inaczej. Czynem swym przekracza wszystkie stadia etyczne
i ma przed sobÄ… wy\szy cel (Ä­żÂ), wobec którego zawiesza tamto. ChÄ™tnie
wiedziałbym, jak mo\e ktokolwiek sprowadzać czyn Abrahama do powszechności i czy
mo\na znalezć jakiś inny stosunek między czynem Abrahama a ogólnymi zasadami,
oprócz tego, \e Abraham je przekroczył. Dlatego, \e Abraham nie działał po to, aby
oswobodzić jakiś lud, nie kierował się ideą państwa, ani nie pragnął ułagodzić
rozgniewanych bóstw. Je\eli mo\na mówić o tym, \e Bóg zawrzał gniewem, gniewał się
tylko na Abrahama i cały czyn Abrahama nie stoi w \adnym stosunku do zasad
powszechnych, jest to całkiem prywatne przedsięwzięcie Abrahama. Dlatego, je\eli
bohater tragiczny jest wielki dla swej moralnej cnoty, Abraham jest wielki dla cnoty czysto
osobistej. W \yciu nie ma wy\szego wyrazu etyki dla Abrahama ni\ przykazanie, \e
ojciec powinien kochać syna. O etyce w sensie cnoty nie mo\e tu być mowy. I je\eli
istnieje tu jakaś zasada powszechna, to mieści się ona w Izaaku, ukryta mo\na by
powiedzieć w lędzwiach Izaaka, i powinna była wołać usty Izaaka: "Nie czyń tego, bo
unicestwisz wszystko".
Dlaczego jednak Abraham to uczynił? Uczynił to dla Pana Boga, a jednocześnie
identycznie z tym dla samego siebie. Uczynił to dla Boga, gdy\ Bóg \ądał od niego
takiego świadectwa wiary, dla siebie - gdy\ chciał dać świadectwo. Jedność jego czynu
jest doskonale zaświadczona słowem, którym zawsze oznaczano taki stosunek: to jest
próba, to jest pokuszenie. Pokuszenie, ale co znaczy to słowo? Pokusa powstrzymuje
człowieka od wypełnienia obowiązku, ale w tym wypadku pokusa jest samą etyką, która
wstrzymuje go od wypełnienia woli Bo\ej. Ale czym\e jest obowiązek? Obowiązek jest
właśnie wyrazem woli Bo\ej.
Tu się wyłania potrzeba stworzenia nowej kategorii, aby zrozumieć Abrahama. Takiego
stosunku do bóstwa pogaństwo nie zna. Bohater tragiczny nie wstępuje w \aden
osobisty stosunek z bóstwem, sama etyka jest dla niego rzeczą boską i dlatego paradoks
tej sytuacji mo\e być zmediatyzowany w powszechności.
Przypadek Abrahama nie mo\e być zmediatyzowany. To da się wyrazić tak\e w ten
sposób: Abraham nie mo\e mówić. Skoro zaczynam mówić, wyra\am to, co ogólne, a
kiedy milczę, nikt mnie nie mo\e pojąć. Gdy tylko Abraham pragnie wyrazić się w tym, co
ogólne, musi powiedzieć, \e sytuacja jego jest pokusą; niepodobna jest bowiem wyrazić
podniosłej ogólności, która wznosi się nad ogólność, albowiem Abraham w tej chwili ją
przekracza.
I dlatego chocia\ podziwiam Abrahama, czyn jego napawa mnie przera\eniem i zgrozÄ…;
kiedy zaprzecza sam sobie i poświęca się dla swej powinności, rezygnuje z rzeczy
skończonych, a sięga po nieskończone, których jest dostatecznie pewien; bohater
tragiczny rezygnuje z rzeczy pewnych dla jeszcze pewniejszych i oko widza spoczywa na
nim z ufnością. Ale ten, kto rezygnuje z ogólności, aby sięgnąć wy\ej po coś, co nie jest
ogólne, co czyni? Czy\ mo\e to być czymś innym ni\ pokusą? A je\eli to jest mo\liwe,
ale jednostka chybiła, có\ jej pozostanie? Znosi wszystkie cierpienia tragicznego
bohatera, niszczy w sobie całą radość \ycia, wyrzeka się wszystkiego i mo\e w tej
właśnie chwili zamyka w sobie najwy\szą radość, która miała dla niej taką wartość, \e
pragnęła ją nabyć za wszelką cenę. Widz nie mo\e jej pojąć, jego oko nie mo\e na niej
spocząć z ufnością. A mo\e i cel, jaki przed sobą stawia wierzący, jest nieosiągalny, jak
jest nie do pojęcia? A je\eli nawet jest osiągalny, ale jednostka nie pojmuje woli bóstwa,
jaki jej pozostaje ratunek? Bohater tragiczny potrzebuje łez i łez \ąda; jakie\ oko będzie
tak oschłe, aby nie opłakiwać Agamemnona; ale czyja\ dusza zbłąka się tak dalece, aby
zuchwale płakać nad Abrahamem? Tragiczny bohater dokonuje swego czynu w
określonym momencie, ale w ciągu następnych stuleci ma jeszcze więcej do zrobienia:
przychodzi do tego, czyja dusza pogrą\ona jest w smutku, czyja pierś na pró\no szuka
oddechu, dławiąc zmęczone westchnienie, do tego, kto ugina się pod cię\arem
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 5 z 8
rozpaczliwych myśli, objawia mu się, zdejmuje zeń czar przekleństwa, rozwiązuje jego
więzy, ociera łzy, a\ człowiek cierpiący zapomina o swoim bólu w jego bólu. Nad
Abrahamem zaś płakać nie mo\na. Człowiek zbli\a się doń z uczuciem horror religiosus,
z jakim Izrael zbli\ał się do góry Synaj. Gdy tedy samotny człowiek wstępuje na górę
Moria, której szczyt wznosi się wysoko nad równinę Aulidy, wydaje się lunatykiem
spokojnie idącym nad przepaścią; ten zaś, kto go z dołu ogląda, z szacunku i strachu
nawet zawołać do niego nie śmie, lęka się tylko, aby się nie zmieszał, aby kroku nie
zmylił. Dzięki, nieustanne dzięki człowiekowi, który przytłoczonemu troskami \yciowymi i
pozostawionemu nago na gościńcu zsyła słowo, aby mógł nim okryć swą nędzę jak
liściem figowym; dzięki ci, wielki Szekspirze, który umiesz powiedzieć wszystko,
wszystko nazwać po imieniu. Dlaczego nie wypowiedziałeś jednak nigdy tej męki? Czy
zostawiłeś ją dla siebie samego, jak kochanek, który ukrywa imię ukochanej, aby się
świat nigdy o nim nie dowiedział? Poeta okupuje bowiem moc swoich słów, zdolnych
wyrazić wszystkie zawiłe tajemnice innych ludzi, własną małą tajemnicą, której
wypowiedzieć nie mo\e. A przecie\ poeta nie jest apostołem i mo\e wypędzać czarty
tylko mocÄ… czartowskÄ….
Kiedy jednak pierwiastki etyczne są w ten sposób ideologicznie zawieszone, jaki jest byt
jednostki, w której nastąpiło zawieszenie? Istnieje ona jako jednostka przeciwstawna
temu, co ogólne. Czy grzeszy wówczas? Gdy\ tak właśnie wygląda grzech, widziany w
idei, tak jak dziecię, które nie mo\e grzeszyć, poniewa\ nie jest świadome swej
egzystencji jako takiej; przecie\ jego egzystencja okazuje siÄ™ w idei grzechem i poddana
jest w ka\dej chwili prawom moralności. Zaprzeczając, \e forma ta mo\e się powtórzyć w
istocie dojrzałej, tak \e nie będzie grzechem, wydamy wyrok na Abrahama. W jaki
sposób egzystował więc Abraham? Wierzył. Taki jest paradoks, który stawia sprawę na
ostrzu no\a i którego Abraham nie mo\e wyjaśnić \adnemu człowiekowi, gdy\ to
paradoks, \e jako jednostka stawia siÄ™ w absolutnym stosunku do absolutu. Czy ma
prawo tak postąpić? Jego uprawnienie to znowu paradoks; posiada on bowiem ju\ je
niejako coÅ› powszechnego, ale dlatego, \e jest jednostkÄ….
W jaki zaś sposób jednostka uświadamia sobie swoje uprawnienia? Aatwo niwelować
całość istnienia podporządkowując je idei państwa lub społeczeństwa. W tym wypadku z
łatwością mo\na to zmediatyzować, gdy\ w ten sposób nie dochodzi się do paradoksu,
\e jednostka jako jednostka jest rzeczą wy\szą od powszechności; co te\ mogę wyrazić
inaczej mówiąc - za Pitagorasem - \e liczba nieparzysta jest doskonalsza od parzystej.
Jeśli bowiem w naszych czasach słyszymy niekiedy wypowiedz w obronie paradoksu,
brzmi ona tak: nale\y sądzić po wyniku. Bohater, który dla swych czasów był
zgorszeniem (úŹ½´Ä…ż½), w uÅ›wiadomieniu sobie swego paradoksu, który zawsze
będzie czymś niezrozumiałym, zuchwale woła do współczesności: "Wynik będzie
świadczył, \e miałem do tego prawo". Obecnie coraz mniej słyszymy takich głosów, gdy\
czasy nasze mało wprawdzie wydają bohaterów, ale tak\e coraz mniej karykatur. A je\eli
w naszych czasach posłyszymy słowa: "Trzeba to sądzić po wyniku", natychmiast wiemy,
z kim mamy do czynienia. Kto tak mówi, nale\y do gromady, którą będę nazywał wspólną
nazwą docentów. Ludzie ci pogrą\eni we własnych myślach, ufni w swoją egzystencję,
mają pewne pozycje i jasne poglądy w dobrze zorganizowanym państwie: oddzieleni są
setkami, ba, tysiÄ…cami lat od szarpaniny bytu i nie bojÄ… siÄ™, \e coÅ› podobnego mo\e siÄ™
powtórzyć - co by na to powiedziała policja, co by powiedziały gazety? Ich czynem
\yciowym jest sądzenie wielkich ludzi - oczywiście na podstawie wyników ich
działalności. Ich stosunek do wielkich jest dziwaczną mieszaniną arogancji i nędzy;
arogancji - poniewa\ uwa\ają się za powołanych do sądzenia, nędzy - poniewa\
wyczuwa się, \e ich \ycie nie ma nic wspólnego z wielkością. Kiedy kto tylko odrobinę
jest erectioris ingenii i nie pozostał zimnym i oślizłym \yjątkiem, je\eli zbli\ył się tylko
bodaj na chwilę do wielkości, nie mo\e nigdy zapomnieć, \e od samego stworzenia
świata taki był ju\ porządek rzeczy, i\ skutek przychodzi na końcu, a je\eli naprawdę
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 6 z 8
mo\emy się czegoś uczyć od wielkości, trzeba właśnie zwrócić uwagę na początek.
Gdyby ten, kto ma działać, chciał sądzić samego siebie na podstawie skutków swojej
działalności, nigdy by nie rozpoczął działania. Gdyby skutek miał uszczęśliwić cały świat,
bohater nic o tym nie wie, gdy\ skutek mo\e zobaczyć dopiero, gdy wszystko minie, a
wtedy przestaje być bohaterem, bohaterem jest bowiem, kiedy zaczyna.
Dlatego te\ wynik ten (o ile jest to odpowiedz skończoności na pytanie nieskończoności)
w dialektyce swej jest całkiem odmienny od egzystencji bohatera. Czy mo\e to dowodzić,
\e Abraham miał prawo odnosić się jako jednostka do powszechności, poniewa\ cudem
odzyskał Izaaka? A gdyby Abraham rzeczywiście ofiarował Izaaka, czy byłby mniej
usprawiedliwiony?
Ludzi interesuje jednak wynik, to na przykład, jak się kończy ksią\ka; nie chcą nic
wiedzieć o lęku, mękach, paradoksach. Z wynikiem łączy się ich estetyczne
przekomarzanie, przychodzi on równie łatwo i równie nieoczekiwanie, jak wygrana na
loterii. Ale je\eli z góry zna się wynik, to jak mo\e to słu\yć zbudowaniu? A przecie\
\aden świętokradca skazany na cię\kie roboty w kajdanach nie jest tak podłym
zbrodniarzem, jak ten, kto bezcześci świętości, i nawet Judasz, który sprzedał swego
Pana za trzydzieści srebrników, nie jest bardziej godzien pogardy ni\ ten, kto w ten
sposób handluje wielkością.
Cała moja dusza wzdraga się przed tak nieludzkim przedstawianiem wielkości; ukazywać
wielkość, zamgloną przez ogromne oddalenie, w nieokreślonych konturach, ukazywać
wielkość, a nie podkreślać tego, co ludzkie, to ową wielkość przekreślać; nie to bowiem,
co mi się przydarza, czyni mnie wielkim, ale to, co ja czynię; i nikt na świecie nie sądzi,
\e człowiek jest wielki, bo wygrał los na loterii. Uwa\am, \e nawet człowiek urodzony w
skromnych warunkach nie mo\e być tak nieludzki dla samego siebie, aby myślał o
królewskim zamku, jak o czymś bardzo dalekim, niejasno wyobra\ał sobie jego wielkość,
tworzył sobie jego obraz i niszczył go jednocześnie przez pospolitość swoich wyobra\eń.
Mo\na chyba wymagać od niego, aby był człowiekiem do tego stopnia, \eby mógł wejść
do najwy\szego przybytku. Powinien mieć tyle poczucia człowieczeństwa, aby nie chciał
łamać wszelkich prawideł i szturmem zdobywać zamku wprost z ulicy, straciłby przez to
więcej ni\ króla; przeciwnie, powinien znajdować przyjemność w zachowaniu wszystkich
reguł przyzwoitości z pełnym wesołości i zadowolenia rozmarzeniem, co mu daje
poczucie swobody. To jest tylko podobieństwo; albowiem ró\nice w sprawach, o jakich tu
mówimy, są bardzo niedoskonałym obrazem ró\nic zachodzących w świecie ducha.
Wymagałbym od ka\dego człowieka, aby oddalał od siebie ka\dą myśl nieludzką,
wzbraniającą mu wstąpienia do tych przybytków, gdzie mieszka nie tylko wspomnienie o
wybranych, ale i sami wybrani. Ludzie nie powinni się cisnąć bezwstydnie do środka i
przyznawać się do więzów pokrewieństwa, powinni się czuć szczęśliwi za ka\dym
razem, kiedy wolno się im pokłonić wielkości, powinni szczerze i ufnie być czymś więcej
ni\ uboga sprzątaczka; je\eli bowiem człowiek nie będzie się starał być czymś więcej,
nigdy nie wejdzie do środka. I tu mu właśnie mogą pomóc strach i nędza, które
wypróbowują ka\dą wielkość, a je\eli człowiek ma choć trochę sił w sobie, to mo\e
wzbudzić tylko słuszną zazdrość. A rzeczy wielkie tylko na odległość, rzeczy, które się
chce uczynić wielkimi przy pomocy wewnętrznie pustych frazesów, nigdy prawdziwie
wielkie nie będą i doprowadzą tylko do zniszczenia.
Kto był tak wielki na świecie, jak owa łaską obdarzona niewiasta. Matka Bo\a, Dziewica
Maria? A jak się o niej mówi? śe była błogosławiona między niewiastami, nie czyni jej
wielką, i gdyby zdarzyło się osobliwym trafem, \e ci, którzy słyszą, mogli myśleć równie
nieludzko, jak ci, którzy mówią, to ka\da młoda dziewczyna ma prawo zapytać, dlaczego
ona nie została tą błogosławioną? Je\eli zaś nie mam na to \adnej innej odpowiedzi, nie
powinienem jednak odrzucać tego pytania pod pretekstem, \e jest. głupie; je\eli chodzi o
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 7 z 8
łaskę, to mówiąc abstrakcyjnie, ka\dy człowiek ma do niej prawo. Zapomina się o
strachu, nędzy, paradoksie. Moja myśl jest czysta, jak myśl ka\dego człowieka; i myśl ta
uszlachetnia siÄ™, roztrzÄ…sajÄ…c te sprawy; a je\eli siÄ™ nie uszlachetnia, to trzeba siÄ™
spodziewać wszystkiego najgorszego; skoro raz wywołało się te obrazy, nie mo\na ju\ o
nich zapomnieć; je\eli zaś ktoś przeciwko nim grzeszy, to w swym niemym gniewie
przygotowują one straszną zemstę, straszniejszą ni\ krzyk dziesięciu krytyków. Zaiste
Maria cudownie urodziła dziecię, ale przecie\ urodziła je po kobiecemu, a przecie\ to
czas lęku, nędzy i paradoksu. Anioł był oczywiście duchem zesłanym, ale nie był duchem
pomocnym, nie poszedł do innych dziewcząt Izraela i nie rzekł im: "Nie gardzcie Marią,
spotkało ją coś niezwykłego". Anioł przyszedł tylko do Marii i nikt jej nie rozumiał. Jaka\
kobieta była tak pokrzywdzona jak Maria, czy\ nie jest prawdą, \e kogo Bóg obdarza
błogosławieństwem, tego przeklina w tej samej chwili? Tak nale\y duchowo pojmować
MariÄ™. Nie jest ona w \adnej mierze wystrojonÄ… damÄ… igrajÄ…cÄ… na tronie z Bo\ym
dziecięciem, wzdragam się o tym mówić, ale jeszcze bardziej mierzi mnie myśl, \e
mo\na ją tak pojmować. A jednak kiedy powiada: "Otom ja, słu\ebnica Pana", wtedy jest
wielka i sądzę, \e nie powinno wydawać się trudne do wyjaśnienia, dlaczego została
Matką Bo\ą. Nie potrzeba jej światowego podziwu, tak samo jak Abrahamowi nie
potrzeba łez, gdy\ ona nie była bohaterką a on nie był bohaterem, a przecie\ nie przez to
oboje stali się więksi od bohaterów, \e byli wyzwoleni od strachu, nędzy i paradoksu, ale
właśnie przez strach, nędzę i paradoks.
Jest to pełne wielkości, kiedy poeta przedstawiając ludzkiemu podziwowi tragicznego
bohatera powiada: płaczcie nad nim, zasługuje na to; wielkością jest bowiem zasługiwać
na łzy tych, którzy zasługują na to, by je wylewać; wielkie jest to, \e poeta potrafi
zdumiewać tłum i zmuszać ka\dego człowieka do wypróbowania samego siebie, swoich
zdolności do opłakiwania bohatera, gdy\ jest zarazem coś, co uwłacza świętości w
tryskającej wodzie płaczu. Większe jednak nad to wszystko jest to, co rycerz wiary
powinien powiedzieć szlachetnym ludziom, którzy go opłakują: "Nie nade mną płaczcie,
lecz nad sobÄ…".
Człowiek się wzrusza, wraca myślami do owych pięknych czasów, słodkie wspomnienia
prowadzą go do upragnionego celu, do ujrzenia Chrystusa wędrującego po Ziemi
Obiecanej. Zapomina przy tym o lęku, o nędzy, o paradoksie. Czy było tak łatwo nie
mylić się wówczas? Czy\ nie było to straszne, \e człowiek, taki sam człowiek jak inni, był
Bogiem? Czy\ nie było to straszne - zasiadać z nim do stołu? Czy łatwo było być
apostołem? Ale wynik - osiemnaście wieków chrześcijaństwa - czemuś słu\y; słu\y temu
oszustwu, którym karmi siebie i innych. Za mało mam odwagi, aby dobrowolnie
asystować przy tych zdarzeniach, ale dlatego nie sądzę surowo tych, co się mylili, nie
myślę zle o tych, co znali prawdę.
Wróćmy do Abrahama. W czasach, gdy jeszcze nie istniał ten wynik, Abraham albo był
całkowitym mordercą, albo znajdujemy się wobec paradoksu, który stoi poza ka\dą
mediacjÄ….
Historia Abrahama zawiera ideologiczne zawieszenie etyki. Jako jednostka stanÄ…Å‚ on
ponad tym, co ogólne. Jest to paradoks, którego nie mo\na zmediatyzować. Zarówno
niepodobna wytłumaczyć, jak wstąpił on w ten paradoks, i jak w nim pozostawał. Je\eli
sytuacjÄ™ Abrahama pojmujemy inaczej, to staje siÄ™ on nie tragicznym bohaterem, ale po
prostu mordercą. Nazywać go w dalszym ciągu ojcem wiary, mówić o nim do ludzi, którzy
o nic nie dbają, tylko o puste słowa - to bezsens. Dzięki własnym siłom człowiek mo\e
zostać tragicznym bohaterem, ale nie rycerzem wiary. Kiedy człowiek wkracza na cię\ką
w pewnym sensie drogę bohatera, wielu mo\e mu słu\yć radą; temu, kto kroczy
ucią\liwą ście\ką wiary, nikt nic nie mo\e poradzić, nikt go nie mo\e zrozumieć. Wiara
jest cudem, a przecie\ \aden człowiek nie jest wyłączony z mo\liwości tego cudu;
2009-10-20
Bez tytułu 1 Strona 8 z 8
albowiem to, w czym się łączą \ycia wszystkich ludzi, to namiętność, a wiara jest
namiętnością.
2009-10-20


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kierkegaard Bojaźń i drżenie Choroba na śmierć (ważne cytaty)
Kierkegaard Modlitwy
Kierkegaard i Sartre
Obarski Kierkegaard ,Maska i gest uwodziciela
Maggie Stiefvater Drżenie
BOJAŹŃ BOŻA ANDREW WOMMACK
drzenie samoistne (2)

więcej podobnych podstron