v 04 159







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
IV.159)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga IV - Trzeci
rok życia publicznego




–  
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –








159. U JUDY I
ANNY W POBLIŻU JEZIORA MERON

Napisane 3 sierpnia 1946. A,
8855-8862
Przybywają
cali zdyszani. Szli przez gęste sady, których
gałęzie uginają się pod ciężarem dojrzałych owoców. Od strony licznych
i
wspaniałych winorośli dochodzi charakterystyczny zapach winogron.
Kiście są
już dojrzałe, a liście zaczynają więdnąć w jesieni.
Najpierw
widać nadchodzących z sadów dwóch wieśniaków,
obciążonych koszami pięknych jabłek. Dają znak jakiemuś słudze, który
przekazuje wiadomość. W tym czasie dwóch wieśniaków wita Jezusa.
Powiadamiają Go, że „liczni uczniowie przybywający z gór Gaulanitis
oraz
Iturei zatrzymali się w domu i że idą w kierunku Jerozolimy” oraz że
ich
państwo zdecydowali się iść wraz z nimi na Święto Namiotów przez
Dekapol
i Pereę.
Jeszcze
nie skończyli ogłaszać nowin, a już gospodarze
wraz z licznymi uczniami, którzy idą przed nimi i za nimi, wybiegają z
domu
na spotkanie Nauczyciela.
Pośród
uczniów znajdują się niemal wszyscy pasterze z
Betlejem, a wraz z nimi są inni: pierwszy uzdrowiony trędowaty i jego
uleczony
chromy przyjaciel oraz jeszcze inni, czyli ci znad Jordanu, z wyjątkiem
Tymona.
Nie widzę Izaaka ani Szczepana, ani Hermastesa, ani Hermasa, ani Józefa
z
Emmaus, ani Abla z Betlejem [Galilejskiego], ani Mikołaja z Antiochii,
ani Jana
z Efezu. Są słudzy i wieśniacy. Pośród nich zaś jest dziecko uzdrowione
z
paraliżu, w czasie winobrania, i jego matka.
«Pokój wam wszystkim i temu domowi»

mówi Jezus, podnosząc dłoń do błogosławieństwa.
«Wejdź,
Nauczycielu, odpocznij pod naszym dachem. Pora jest
jeszcze zbyt ciepła, żeby chodzić w tych godzinach. Damy Ci wypoczynek,
a w
nocy – chłodne pomieszczenia.»
«Pozostanę
zaledwie kilka godzin. Dziś wieczorem muszę
odejść. Niewiele czasu pozostaje do Święta Namiotów, a muszę dotrzeć do
wielu miejsc.»
Właściciele
domu są zawiedzeni, ale nie nalegają. Mówią
jedynie:
«Mieliśmy
nadzieję, że na nas zaczekasz. Jutro jest
winobranie i rozpoczął się już zbiór owoców. A po wytłoczeniu winogron
wszyscy pójdziemy z Twoimi uczniami, którzy tu są. Jesteśmy starzy, a
drogi
nie są bezpieczne, odkąd przybyły bandy złodziei nie wiadomo skąd, żeby
się
zabawiać na tym brzegu Jordanu. Ukrywają się w górach Rabbat-Ammon
i Galaad, wzdłuż doliny Jabboku, i napadają na karawany.
Legioniści rzymscy
przeganiają ich... ale... czy spotkania z nimi są dobre? Wolimy więc
iść z
Twoimi uczniami. Bóg z pewnością ich chroni.»
Jezus
delikatnie się uśmiecha, ale nic nie mówi na ten
temat. Wchodzi do domu i przyjmuje ochłodę, jaką gospodarze ofiarowują
dla
wysuszonych rąk, nóg i gardeł. Potem słucha uczniów, którzy opowiadają
o
pracy wykonanej przez nich w górach:
«Nieliczne mamy owoce, Nauczycielu.
Niewiele. Nawet w
Cezarei Filipowej,
choć nam nie dokuczano... Ale
wrócimy tam z Tobą. A wtedy!...»
Jezus
spogląda na nich, ale ich nie rozczarowuje i
odpowiada:
«Jeśli
będziecie wytrwali, z pewnością ich przekonacie.
Bóg zawsze pomaga Swoim sługom.»
Potem Jezus zostawia ich i idzie
do pani domu, która osobiście przygotowuje stoły. Prosi ją, żeby z Nim
wyszła,
gdyż musi z nią pomówić. Dobrej staruszce nie trzeba tego powtarzać i
aby
nie przebywać w upale, na zewnątrz, prowadzi Jezusa do długiego,
chłodnego północnego
pomieszczenia.

«Anno, zawsze mówisz, że na różne
sposoby chciałabyś
Mi służyć...»
«Tak, mój Panie, Juda i ja. Jednak
nigdy nie szukasz naszej
pomocy. To dla nas obecnie wielkie święto, bo Twoi uczniowie są
odrobiną
Ciebie i mieć ich w domu to jakby służyć Tobie.»

«Istotnie
tak jest, gdyż to,
co czyni się uczniowi, to czyni się Nauczycielowi. I nawet jeden kubek
wody
lub chleb dany dla wspomożenia kogoś, kto się trudzi dla Mnie, znajdzie
nagrodę u samego Boga [por. Mt 10,42;
Mk
9,41]. Uczniowie troszczą się o ducha wiernych. Wierni zaś
powinni kochać uczniów i troszczyć się o ich potrzeby myśląc, że tamci
wszystkiego się wyzbyli, gotowi nawet do wyrzeczenia się życia po to,
żeby
dać wiernym Drogę, Życie i Prawdę – to, co otrzymali od Nauczyciela
wraz z
nakazem dawania tego wiernym.»
«O, Panie! Pozwól mi zawołać
mojego Judę. Twoje słowo jest tak święte!...»
«Zawołaj
swego Judę» – przystaje Jezus z uśmiechem.
Niewiasta
wychodzi i wraca z mężem, któremu powtarza słowa
Nauczyciela.
«My,
wierz nam, uczynimy to chętnie. Ale jesteśmy z dala
od drogi i z pewnością z tego powodu niewielu Twoich uczniów tu
przychodzi»
– mówi starzec i wyczuwa się jego żal z powodu tego odsunięcia na bok.
«Poproszę
ich, aby tu często przychodzili. A na razie
proszę was o łaskę...»
«Ty?
Ależ służenie Tobie to łaska dla nas! Rozkazuj,
Panie. Jesteśmy sędziwi i nie możemy chodzić za Tobą, jak czyni to
wielu,
ale chcemy Ci służyć. Czego pragniesz? Nawet gdyby to były te winnice i
ten
dom – tak drogie, bo pochodzą od mego ojca i tu się urodziły nasze
dzieci
– jeśli chcesz, damy ci to. Obiecaj nam jedynie Boże miłosierdzie dla
naszych duchów.»
«Nie
miejcie wątpliwości, nie brak go wam, ale nie wymagam
tak wielkiej ofiary. Posłuchajcie. Idę do Judei, a nadchodzi zima. W
Korozain
jest pewna wdowa z wieloma dziećmi. Najstarszy syn ledwie przestał być
dzieckiem. Jego ojciec był stolarzem...»
«A!
Stolarz! O! Wszyscy mówili o tym, co zrobiłeś... ale
Korozain się nie nawróciło, choć bardziej niż Twoje słowo powinno ich
było
nawrócić to, co uczyniłeś. Matka pracowała przy zbożu... ale nie ma
zdrowia... wiemy, wiemy...»
«Dobrze.
Proszę was nie o to, abyście ich rozleniwili,
lecz abyście im pomogli. Znajdziecie okazje, aby dać im zajęcie to przy
tym,
to przy tamtym. Pomyślcie o Józefie i niech słuszna nagroda zostanie
wam
udzielona za wasze serdeczne zmiłowanie.»
«O!
Nauczycielu! Tak mało? Ja bym powiedział – co ty na
to, niewiasto? – żeby wziąć dwie dziewczynki, które będą zbierać u nas
kłosy. Dom jest duży, a ty jesteś stara, stara jest Maria i Noemi... do
drobnych rzeczy...»

«Tak zrobimy, Judo, na wspomnienie
naszej małej... jedynej
córki, Panie... Kwitła przez trzy wiosny... a potem... Tak wiele lat
minęło,
ale ból wciąż jest obecny... gdybyś Ty był pośród nas, nie umarłaby...
nie straciłabym jej... córka to zawsze uśmiech...»

Staruszka jest wzruszona, a starzec
wzdycha.

«Nie jest stracona... Czeka na was...
To niewinny duch. Bądźcie
pewni, że ją odnajdziecie. Trzeba bardziej obawiać się o synów, którzy

dorośli, a nie postępują całkowicie drogą Pana...»

«To prawda! To prawda!... Ty
wiesz, Panie... Ty wszystko wiesz. W tym spokojnym domu jest ten ból...
Nauczycielu, ofiara może czasem wyjednać łaskę?» [– pytają.]
«Nie czasem. Zawsze» [–
zapewnia Jezus.]

«Ach! Jak miło to usłyszeć. Odejdź
spokojny,
Nauczycielu. Wdowa z Korozain uzyska pomoc i na wiosnę znajdziesz ich
szczęśliwych,
bo skoro polecasz nam ich na zimę, to znak, że nie wrócisz przed
wiosną.»
«Nie wrócę... Idę do Judei i nie
wrócę.»
«A ten mały uczeń też idzie do Judei?»

«Tak. Margcjam idzie do Judei...»

«To długa droga, Nauczycielu. On
bardzo cierpi...»
«Stracił ostatniego krewnego. Znacie
jego historię... i
ten nowy ból go osłabił.»
«To także wiek i dorastanie... Ale
znamy... znamy też
dobro, jakie czyni. Mały nauczyciel, naprawdę mały nauczyciel... jego
krewny
był na równinie Ezdrelonu, prawda? Tam umarł? I on wiele cierpiał w
tamtej
okolicy?»

«Tak, niewiasto. Dlaczego o to
pytasz?»


«Bo...
Nauczycielu, nie powinnam tego mówić Tobie,
Nauczycielowi, ale jestem niewiastą i matką i też płakałam... Chcę
zapytać:
po co prowadzisz go w tamte okolice? Zostaw go ze mną. [Pójdziemy
razem] do
Jerozolimy... Będzie mi się wydawało, że znowu idziemy do Miasta
Świętego
z naszymi dziećmi... On się nie zmęczy i nie będzie więcej cierpiał.
Inni
uczniowie też pójdą...»
Jezus
się zastanawia. Wyraża jedno zastrzeżenie: «Margcjam
jest szczęśliwy, że przebywa ze Mną, a Ja – z nim.»
«Tak,
ale jeśli Ty mu to powiesz, posłucha Cię z radością.
To tylko kilka dni rozdzielenia. Cóż to jest te dwa tygodnie dla kogoś
tak młodego?
Ma czas, aby się Tobą nacieszyć...»
Jezus
patrzy na Annę, spogląda na jej męża. Obydwoje nie
wiedzą, że już niewiele czasu pozostaje na cieszenie się Zbawicielem.
Ale
nic nie mówi. Otwiera ramiona, jakby chciał powiedzieć: „Niech będzie,
jak
chcecie”, ale mówi tylko:

«Zawołajcie więc Margcjama i Szymona.»
Starzec wychodzi i powraca z
obydwoma. Szymon ma spojrzenie
badawcze. Wydaje się, że coś podejrzewa. Kiedy jednak słyszy powód
wezwania
ich, uspokaja się i mówi:

«Niech was Bóg wynagrodzi! Syn
jest bardzo zmęczony i, prawdę mówiąc, wydawało mi się nieroztropne
nakłanianie
go do tak długiego marszu...»
«Ale
szedłem chętnie! Byłem z Nauczycielem, a skoro
Nauczyciel wziął mnie ze Sobą to było znakiem, że mogłem iść... On
wszystko robi bardzo dobrze...» – mówi Margcjam bliski płaczu.
«To
prawda, Margcjamie. Ale trzeba też umieć ustępować.
To dwoje przyjaciół, dobrych dla Mnie i dla wszystkich Moich
przyjaciół. Ja
zatem ustępuję wobec ich pragnienia, a ty...»
«Jak chcesz, mój Nauczycielu. Ale w
Jerozolimie...»

«W Jerozolimie będziesz ze Mną» –
obiecuje Jezus, więc
dzielny Margcjam nic już nie odpowiada.
Wychodzą z pomieszczenia i Jezus
idzie odszukać uczniów
uszczęśliwionych tym nieoczekiwanym spotkaniem.
Stary pan domu krąży wokół grupy.
Jezus zauważa to i
pyta o przyczynę.
«Pragnąłbym usłyszeć Twe słowo.
Jesteś zmęczony, widzę
to. Ale czy nic nie powiesz przed posiłkiem, który poprzedzi
wypoczynek? Bo
przecież odpoczniesz choć do wieczora?»
«Przemówię przed odejściem. Dzięki
temu nawet słudzy z
domu i z pól będą mogli Mnie usłyszeć. Teraz woła nas twoja małżonka,
słyszysz?»
Jezus wstaje, aby wejść do sali, w
której przygotowano stoły
dla błogosławionych gości.



 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
04 (159)
04 (131)
2006 04 Karty produktów
04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 1
04 How The Heart Approaches What It Yearns
str 04 07 maruszewski
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiO
r07 04 ojqz7ezhsgylnmtmxg4rpafsz7zr6cfrij52jhi
04 kruchosc odpuszczania rodz2
Rozdział 04 System obsługi przerwań sprzętowych
KNR 5 04

więcej podobnych podstron