R Gladkowski Kandydatom na politykow


KANDYDATOM NA POLITYKÓW
Romuald GÅ‚adkowski
Wydawnictwo 966
/Toronto 1986/
DROGI CZYTELNIKU !
PRZECZYTAJ, POWIEL, ROZDAJ ZNAJOMYM
- DZIKUJEMY
Ostatnio, w Polsce rozpowszechniła się sprzedaż w kościołach różnych
publikacji na temat naszej wiary, publikacji wydawanych poza cenzura,. Księża
nie zawsze maja możliwość by zorientować się w ich tematyce i zamiarach.
Zatem, spotyka się tam także broszury dotyczące psychotroniki, broszury
wydawane przez protestantów, broszury propagujące oparte na wierzeniach
pogańskich nauki Wschodu itp. Ponieważ Kościół reprezentuje w Polsce ostatni
bastion wolności i cieszy się powszechnie wielkim autorytetem, więc publikacje
nabywane w jego instytucjach dla przeciętnego Polaka mają większą moc
przekonywującą. Wykorzystują to w przebiegły sposób wrogowie naszego
narodu. Zerują więc na dobrej woli polskich księży, na ich skąpych
wiadomościach na temat marksizmu, światowej rewolucji, trockizmu,
masonerii itp. Szczególnie duże szanse zdobycia zaufania u księży mają ci,
którzy byli ostatnio internowani, więzieni czy bici. Nie każdemu jest bowiem
wiadomo, iż w kręgach twórców ogólnoświatowej rewolucji bicie,
przetrzymywanie za kratami, tortury, czy nawet zabójstwo, nie świadczą o
profilu światopoglądu ofiary. W każdym bądz razie, męczennik rewolucji nie
zawsze musi być jej przeciwnikiem, a zwolennikiem tradycji chrześcijańskich,
czy też ostoją cywilizacji łacińskiej. Zatem, rewolucyjne męczeństwo nie może
dawać kredytu zaufania. Raczej należy się trzymać zaleceń Ewangelii Św.: "Po
czynach ich poznacie". Tego zawodowi rewolucjoniści wielce się obawiają.
Ukrywają więc swoją przeszłość, ustawiają ją w korzystnym dla nich świetle.
Wyznają przecież etykę sytuacyjną. Pomimo, iż masy zawsze najchętniej
słuchają tych, którzy robią największy hałas na wiecach, to jednak naród polski
posiada intuicję, która często mówi mu, że taki czy inny aktywista jest "trefny".
Szczególnie jest to widoczne w przypadku trockistowskich działaczy. Trockizm
wywodzi się a obcej nam cywilizacji, nie jest więc "nasz", a to się wyczuwa
intuicyjnie. W społeczeństwie przesiąkniętym duchem chrześcijańskim wszelkie
zakusy anarchistyczno-rewolucyjne majÄ… bardzo znikome szanse na uzyskanie
szerokiego poparcia. Jak do tej pory, narodom chrześcijańskim rewolucję
przynoszono a zewnÄ…trz. RewolucjÄ™ robili obcy, nieproszeni przybysze. Bogu
dzięki, iż obdarzył człowieka pamięcią, która w szczególny sposób chroni go
przed złem, tak często przybranym w cudze szaty. I tak, dla przykładu, KSS
"KOR" pragnął być uznany za posiadacza monopolu na opozycję. Jednak
Polacy pamiętają, że opozycja w Polsce istniała już w roku 1944, że istniała w
latach 1945 do 1948. Pamiętają również, że uczestnicy owej opozycji ginęli z
rak ojców przywódców KSS "KOR", więc, z rąk Szechterów (Michnik),
Toruriczyków, Blumsztajnów itd. W okresie "Solidarności", na zjezdzie ZHP,
harcmistrz p. Rezner była uprzejma przypomnieć, iż "mieliśmy inteligentnego,
przebiegłego przeciwnika, który, działając w Komendzie Głównej, przyczynił się
do zniszczenia ideałów ZHP, a między innymi do usunięcia "ONC" (Ojczyzna,
Nauka, Cnota)".Miała na mydli oczywiście "odnowieńca" Jacka Kuronia.
Przemówienie p. Rezner było opublikowane w krajowych "Motywach".
Cała lewica solidarnie odbiera człowiekowi prawo do przeciwstawiania się
władzy. Wprawdzie zachowuje nieraz sejm, ustawodawstwo, ale jej elita, zwana
nomenklaturą, rządzi w sposób bezwzględny. Wejście do niej jest
powszechnym marzeniem rewolucjonistów. żyć jak bogowie, oto ich główny cel
polityczny i społeczny. Tego rodzaju elita, po dojściu do władzy, otwiera
jedynie drzwi dla swoich zwolenników, życie społeczne wówczas zamiera.
Wystarczy spojrzeć co działo się w bolszewickiej Rosji, czy też w
zdominowanych przez hitlerowców Niemczech. Dziwne, iż lewica stosuje słowo
"faszysta" do każdego, kto różni się od niej poglądami. Przecież lewica wierzy
w kolektyw, a kolektyw jest esencją faszyzmu. Socjaliści, tak jak faszyści,
pragną monolitycznego społeczeństwa. Nie chcą dać się przekonać, że
człowiekowi należy pozwolić dyskutować z elitą "ekspertów". Nie chcą
zrozumieć, że zorganizowanie narodu musi być sumą kompromisów pomiędzy
obywatelami. Nic wiec dziwnego, że naród polski, jako naród katolicki, który na
pierwszym planie stawia człowieka osobowego, który pragnie ograniczać
samowolę rządu, wchodzi w konflikt z każdej odmiany lewicą: od socjalizmu
państwowego do socjalizmu narodowego. Z trockizmem też. Zatem, nie
przywódcy KSS "KOR" wymyślili opozycję w Polsce, Istnieje ona w naszym
kraju od pierwszych dni rządów lewicy. Jak biblijny Haman nakazał
przywódcom państw, by "w dniu trzynastym miesiąca dwunastego, to jest
miesiąca Adar" (Ks. Estery Z, 13), wyniszczyć wszystkich żydów, gdyż "praw
króla nie wykonują", tak gen. Wojciech Jaruzelski położył rękę na
zamierzeniach swoich brzydkich kuzynów po ideologii, anarchizujących
trockistów, nie przez przypadek w większości żydowskiego pochodzenia. Nie
było W tym żadnej anomalii politycznej. Bowiem, już w roku 1919 socjalista
Bernard Shaw pisał ("Labour Monthly", z pazdziernika 1921 roku): "Państwo
socjalistyczne nie będzie tolerowało tego rodzaju ataku na społeczeństwo, jak
strajk, ani przez chwilÄ™. O ile zwiÄ…zek zawodowy podejmie siÄ™ takiego czynu,
stare prawo kapitalistyczne, wymierzone przeciwko zwiÄ…zkom zawodowym, jako
konspiracji, będzie wprowadzone w życie w przeciągu 24 godzin i w bezlitosny
sposób będzie zastosowane...". Należy pamiętać, że socjalizm nigdy nie był
ruchem klasy pracującej, a należał do klas średnich i wyższych, których myśli
usiłowano wtłoczyć w umysły ludzi pracy.
Socjalista jedynie wówczas wspomaga biednych, gdy taka akcja robi mu dobrą
propagandę, ułatwia osiągnięcie celów politycznych.
Jak w czasach biblijnych krewny Estery, Mardocheusz, przywdział wór pokutny,
posypał się popiołem i głośnym, teatralnym lamentem, pod Bramą Królewską,
wyjednał miłosierdzie możnych i uchronił żydów przed zagładą, tak obecni,:
Michnik i Bratkowski zmienili okrycia i zbliżyli się do Kościoła, usiłując w
widowiskowy sposób ratować siebie i swoich ludzi. Bratkowski reklamuje się
jako przyjaciel Śp. ks. Jerzego Popiełuszko, a Michnik , kiedy mógł, organizował
demonstracji po wyjściu ludzi z kościoła. Teraz o Kościele wypowiadają się w
superlatywach. Wprawdzie kręcenie się wokół ornatu nie uczyni ich kapłanami
ludu, niemniej jednak, pozwoli im złapać oddech przed kolejnym rewolucyjnym
wyskokiem. Religia internacjonalizmu, którą wyznają, nie da im spocząć.
Stanem wojennym udowodniono nawet najbardziej wahającym się Polakom, że
nie może być socjalizmu o ludzkiej twarzy. Socjalistyczna "nomenklatura"
przestała już w Polsce podpierać się hasłami wyjętymi z marksizmu, nie cytuje
się już Lenina, coraz ciszej mówi się o komunizmie. PZPR postawiła przed sobą
jeden cel: utrzymać się przy władzy za wszelką cenę. Koliduje to oczywiście z
zamiarami zwolenników permanentnej rewolucji, szczególnie tych o zabarwieniu
trockistowskim. Stąd, władze w Polsce są zmuszone toczyć równoległą walkę
tak z narodem polskim, jak i z trockizmem. Dzięki temu zbiegowi okoliczności,
trockiści w Polecę mogą taktycznie chować się za fasadą patriotyzmu, który w
rzeczywistości jest przez nich wyjątkowo znienawidzony, jako godzący w
rewolucyjny internacjonalizm. Permanentna rewolucja ma zniszczyć istniejące
cywilizacje, by na ich gruzach zbudować "nową etykę": "Wszystko, tak,
wszystko musi być zniszczone, skoro wszystko musi być przerobione" (Rabaud
de Saint-Etienne).
Zawsze sekciarstwo było w opozycji do obowiązującej kultury. Kulty mają to
do siebie, że z zasady są religiami sekretów i konspiracji. Posiadają prawdę
"wewnętrzną" dla swoich i prawdę propagandową na zewnątrz, prezentowaną
publicznie. Tak też jest w przypadku trockizmu, bowiem stal się pięścią
pancerną sekty pragnącej zniszczyć wolność człowieka. Co gorsze, owiany
tajemniczością kult., powiedzmy kult rewolucji, oddziaływuje na wyobraznię,
przyciąga, ludzi próżnych. Nic dziwnego, że włączający się w konspirację
polscy działacze bardzo często pragną być tam gdzieś na górze, ocierać się o
wielkie nazwiska, pragną wodzować. Nie zawsze pamiętają; że w życiu narodu
najbardziej liczy się codzienna, mrówcza praca, niejeden działacz, odurzony
rewolucyjną propagandą, pragnie zdobywać sławę, jak romantyczny Ordon, na
barykadach. Nie zawsze pamięta o tym, że skuteczniejszą od szańców może być
samodyscyplina, silna wola.
Spróbujmy sobie wyobrazić reakcję polskiej "nomenklatury", gdyby tak w
Polsce spożycie alkoholu spadło o połowę, a kobiety przestały zabijać
nienarodzone dzieci. Padłby na nią blady strach. W Polsce, u schyłku XX
wieku, gruzlica ponownie staje się problemem społecznym; za to w dniu święta
Klary Zetkin, zwanego dniem kobiet, w zakładach pracy wręcza się za
pokwitowaniem, ćwiartkę wódki i kwiatek. Antyalkoholowa kampania Kościoła
jest ośmieszana w telewizji przez rzecznika rządowego. Społeczne Komitety
Antyalkoholowe pełnią jedynie funkcję atrapy. Dochód ze sprzedaży wódki
wydaje się być główną podstawą finansów ludowego państwa. "Władza
ludowa" oparła swój budżet na chorobie, która niszczy naród fizycznie i
rozsiada go moralnie. Dla "władzy ludowej" w Polsce za dużo rodzi się dzieci,
więc praktycznie zlikwidowano zasiłki wychowawcze, a rodzice posiadający
więcej niż troje dzieci, stają się, z konieczności, akrobatami tańczącymi na
linie w zabiegach o chleb powszedni. Robi się tak wiele, aby ściągnąć kobietę z
tronu, na którym usadowiło ją chrześcijaństwo; bowiem, wolna miłość, wolne
macierzyństwo, spędzanie płodu, może stać się zródłem narodowej słabości i
ogólnej demoralizacji, gdyż podstawową komórką organizmu społecznego jest
rodzina, a nie jednostka. Niszcząc rodzinę, niszczy się naród.
Koncepcję moralności przesunięto z oceny zachowania człowieka, z oceny jego
stosunku do odpowiedzialności duchowej i społecznej, do oceny jego podatności
na akceptację lub odrzucenie takiego czy innego programu społeczno-
politycznego. Ludzie wówczas zaczynają myśleć kim powinienem być, a nie kim
jestem. Napawa to ich cynizmem. Tam, gdzie nie dostrzega siÄ™ grzechu,
panoszą się choroby społeczne. To prawda, że największym sukcesem szatana
jest, iż ludzie uwierzyli, że go nie ma. Zaprzeczanie istnieniu problemu zawsze
prowadzi do pogorszenia się sytuacji. Powiedzmy, zapijanie się na umór jest
niczym innym jak próbą ucieczki przed odpowiedzialnością społeczną, rodzinną
i zawodową. Alkoholik tę odpowiedzialność pragnie odsunąć od siebie na
zawsze, narastające poczucie winy skłania go do szukania ucieczki w alkoholu,
a powodów do picia można znalezć bez liku. Poczucie winy, któremu na
wszelkie sposoby się zaprzecza, powoduje, że picie usiłuje się uczynić rytualnym,
a nawet modnym. Jest to bowiem nałóg natury psychologicznej. Co gorsze,
spożywanie alkoholu oddziaływuje na system nerkowy człowieka zarówno
podniecajÄ…co, jak i depresyjnie. Poalkoholowa depresja trzyma ludzi w
przeświadczeniu, że się jest bezsilnym, by cokolwiek zmienić.
Alkoholizm jest słabością charakteru, a nie chorobą. Skoro alkoholizm jest
symptomem upadku moralności, z alkoholizmu można Polaków wyciągnąć
jedynie poprzez przywrócenie respektu wobec Dziesięciu Przykazań i poprzez
wzrost respektu wobec siły woli człowieka. Nauka Kościoła głosi, że człowiek,
obdarzony przez Stwórcę wolną wolą, jest w stanie oprzeć się pokusom; z kolei,
dzieci neomodernizmu, psychoanalitycy, usiłują twierdzić, że człowiek nie
odpowiada za uleganie pokusom, robią z człowieka robota, bezmyślny automat.
Istotnie, człowiek nie żyje w próżni. Gdy odbiera mu się kod moralny oparty na
Bogu, natychmiast przyjmuje inny, oparty na "człowieku".
Komu zależy, aby człowiek uwierzył w silę swojej woli: ani producentowi
alkoholu czy tytoniu, ani handlarzom narkotykami, ani producentom
pornografii, ani nawet twórcom do absurdu skomercjalizowanego systemu
gospodarzenia krajem. Jedynie Kościół, występując w obranie rodziny, nazywa
rzeczy po imieniu, przypomina, że postępowanie człowieka zależy od decyzji
jakie podejmuje, , a nie od warunków w jakich się znalazł. Do walki ze złem jest
potrzebna odwaga moralna, a tej nie znajdzie się W oparach alkoholu. Należy
więcej czasu poświęcać wypełnianiu swoich obowiązków, aniżeli żądaniu
niezasłużonych praw. Na prawa trzeba zasłużyć. Praw się nie otrzymuje
automatycznie. Praw nie nabywa się na wiecach, ale przykładnym znojem na
co dzień. Aby być wolnym człowiekiem, nie wystarcza być buntownikiem, do
tego potrzeba jeszcze wewnętrznej dyscypliny.
Podwójne standardy moralne, podwójna etyka nie uczynią człowieka wolnym.
Polacy powinni przede wszystkim zerwać raz na zawsze ze zgubną naiwnością,
która jest wynikiem politycznej ignorancji. To jednak wymaga pracy nad sobą.
Jak długo będzie przeważał w Polscy, typ obywatela wysiadującego godzinami
w knajpie, siorbiącego "czystą" i czekającego "aż go Amerykanie wyzwolą", tak
długo niepodległość Polski będzie w sferze marzeń. Nikt nam wolności nie
ofiaruje, obcy mogą nam wolność najwyżej zabrać. Ich zadaniem jest obrona
własnych interesów, a nie naszych. Dowodów na to w podręcznikach do historii
Polski jest mnóstwo. Należy tak postępować aby obcy byli zmuszeni służyć
naszej sprawie, tak jak my zostaliśmy zmuszeni aby służyć obcym.
Doskonale o tym pamiętał Roman Dmowski i dzięki rozważnej polityce ludzi z
nim współpracujących odzyskaliśmy niepodległość w 1918 r. Niestety, Roman
Dmowski już nie żyje, a następcy jakoś nie widać. Być może, iż powinniśmy
uzbroić się w cierpliwość, gdyż wydarzenia w dziejach narodów wychodzą poza
ramy okresu życia człowieka. Bardzo częste słyszy się wypowiedzi "Stary, daj
sobie spokój z tym wszystkim z jednej strony żyd, a z drugiej Ruski - co możemy
w takiej sytuacji zrobić, nie mamy żadnych szans, by móc poprawić los naszego
narodu". Tego rodzaju zwÄ…tpienie w siebie jest rzeczÄ… najgorsza. Bowiem,
przestaje się wierzyć we własne siły, w moc jednostkowego oporu. Czterdzieści
lat lewicowej indoktrynacji robi swoje. Potęgę kojarzymy z ilością, z mocą.
Przestajemy wierzyć w celowość indywidualnego protestu, przestajemy wierzyć
w osobowy charakter człowieka. Być może tak się dzieje, iż coraz rzadziej bywa
czytane Pismo Św., o szkoda, gdyż daje ono duże wzmocnienie dla zagubionego
człowieka. Szatańskiej rewolucji ogólnoświatowej należy przeciwstawić
najskuteczniejszą broń: Ewangelię Św. , to znaczy szerzenie wśród ludzi zasad
życia chrześcijańskiego.
Nie wolno nam trwać w apatii, bowiem apatia ściele rewolucjonistom dywany
pod nogi.
Nie ma więc potrzeby tworzyć podziemnej anty-konspiracji. Dlaczego
mielibyśmy prowadzić grę według zasad narzuconych przez naszego
przeciwnika? Ułatwiłoby to mu zadanie, gdyż łatwo mógłby taką anty-
konspirację zinfiltrować i wyprowadzić na manowce. Należy otwarcie głosić, że
władza państwowa po winne służyć narodowi, a nie odwrotnie; gdyż służenie
narodowi jest jej obowiązkiem, po to bowiem została powołana.
Jak w świecie komunistycznym żaden rząd nie jest trwały, gdyż nigdzie nie ma
tylu okresów "błędów i wypaczeń" jak tam, tak i w świecie konspirujących
klanów rodzinnych potęga rodów wydaje się być przejściowa. Idą w
zapomnienie jedne nazwiska, pojawiają się nowe. Wystarczy wspomnieć
Rothsihildów, Schiffa, Morgana, Carnegie, Warburgów, a nawet zdaje się już
gasnąć gwiazda Rockefellera. Można więc przypuszczać że rody te były
narzędziem w rękach kogoś, kto stał ponad wszystkim, komu służyli. Po prostu,
jak Murzyn, zrobiły swoją robotę i musiały odejść. Przykładów na to jest wiele
 szczególnie w Ameryce Północnej. Wystarczy podróżować z otwartymi oczami
aby to zauważyć.
Do wykonania planów na skalę ogólnoświatową potrzeba bardzo dużo
wykonawców; a ilość jest nowsze odwrotnie, proporcjonalna do jakości.
Amatorzy na ogólnoświatową elitę nie są nadludzmi. Są zwykłymi ludzmi, z
ludzkimi zaletami i ułomnościami, żyjąc przez długie lata w wyizolowanym
świecie, w świecie martwym, bo mechanicznym, przestają stąpać po ziemi,
coraz bardziej pogrążają się w mrzonkach. Ludzkie namiętności, próżność,
żądza władzy i bogactwa, zawiść i zazdrość, powodują, że jest popełnianych
coraz to więcej błędów, a wówczas konkurencja z zewnątrz łatwo wchodzi w
pozornie niedostępne miejsca. W takiej sytuacji, dzieło przymusowego
braterstwa może pójść w dowolnym kierunku. Ponadto, utrzymywanie, przez
dziesiątki lat, związków małżeńskich w wąskim kręgu rodzinnych klanów
prowadzi do zaburzeń genetycznych. Rodzą się ludzi coraz to słabsi: fizycznie i
psychicznie. Jeżeli jeszcze dodać do tego skutki rozwiązłości, która tak łatwo
lęgnie się w kręgach hołdujących hedonistycznemu stylowi życia lak AIDS.
narkomania i opilstwo, to obraz świata "nadludzi jest niemal pełny. Kolos
okazuje się mieć chwiejne nogi. Czyli, typowy obraz skutków mechanizacji życia
społecznego. Stąd mijają wieki, a z budową Imperium Globu są ciągle kłopoty.
Wszystko wskazuje że ich nie ubywa a przybywa.
Jakakolwiek forma perwersji czy to natury erotycznej, czy też społeczno-
politycznej, czy w ogóle, natury moralnej, bez względu na to, w jakim stopniu
jest w konflikcie z kodem moralnym, na dłuższa metę nie wystarcza. Jeżeli ktoś
trzyma narody w posłuszeństwie strachem, będzie przez nie znienawidzony. A
więc, system, w którym rząd pragnie myśleć za obywateli, uciska, osłabia i
ogłupia, musi w końcu być zniszczony, bowiem człowiek, jako osoba
przedkłada nad własne życie prawo do nieskrępowanego wyboru między
dobrem i złem.
System taki jako twór wprowadzony sztucznie musi być nieustannie wzmacniany
z zewnątrz, by osiągnąć zamierzony skutek. Jednak, nie jest możliwe, by
inwestować bez końca w to co nie funkcjonuje. Dochodzi wiec do sytuacji, w
której nie ma już znikąd pomocy. Żaden pasożyt nie jest w stanie rozwijać się we
wrogim mu środowisku. A silny organizm narodowy może pasożytniczą władzę
zniszczyć. Trzeba tylko w to uwierzyć, a "cuda" zaczną się dziać na naszych
oczach i to prędzej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Nikt nie jest w
stanie zapanować nad narodem, który postanowił się bronić.
Celem niniejszego opracowania jest przypomnieć nieco wydarzeń historycznych,
a w szczególności tych, które objęte są zmową milczenia.
Bowiem historia jest najlepszą nauczycielką w życiu narodu.
"SK"
Nie sadzcie , że przyszedłem
pokój przynieść na ziemię.
Nie przyszedłem przynieść pokoju,
ale miecz (Mat. 10, 34).
Idea iluminizmu, plany Adama Weishaupta dotyczące "nowej etyki" , pomysły
władania całym światem i temu podobne zakusy, spędzały sen z powiek ludziom
należącym do tajnych organizacji, uprawiającym "kinderspiele", jak to swego
czasu określił Fryderyk Wielki. Tego rodzaju pasożytniczy styl życia wymaga
dużych pieniędzy. Kto je posiadał, łatwiej mógł organizować kręgi
wtajemniczenia, nadawać i uzyskiwać "mambo-dżambo" tytuły, zabiegać o
dobrobyt dla "swoich chłopców". Pod koniec XIX wieku, na złożach złota i
diamentów Afryki Południowej zrobił fortunę Cecil Rhodes. Finansistą Rhodesa
był nie kto inny, jak Lord Rothschild. Cecil Rhodes wzorując się na Zakonie
Iluminatów Adama Weishaupta, założył zakonspirowaną organizację, której
celem stało się zdobyć władze nad całym światem. Jednak w rzeczywistości
życie zeszło mu na zdobywaniu pieniędzy. Zdobywanie władzy powierzył
swoim następcom. Ostatnią wolą Rhodesa było sprowadzać na Uniwersytet w
Oxfordzie naukowców z całego brytyjskiego imperium, z USA i Niemiec by
uczyć ich zasad internacjonalizmu. Ludzie ci mieli stanowić kadry w przyszłym
"nowym porządku". Istotnie, Uniwersytet z Oxfordu dostarczał kadr dla
socjalistycznego Stowarzyszenia Fabian i stał się kuznią dla "Die
Weltrevolution [1]. Absolwenci Oxfordu tworzyli socjalistyczne doktryny i
snuli plany podboju świata w imię socjalizmu, a brytyjskie imperium pragnęli
przekształcić w międzynarodową socjalistyczną utopię. Dawało to nadzieje na
szybkie objecie socjalizmem dużych połaci świata. Postanowiono zakładać
federacje państw, które po połączeniu utworzyłyby ogólnoświatowe imperium.
Początek powyższego planu miał miejsce 5 lutego 1891 roku kiedy to powstał
zalążek pózniejszego "Okrągłego Stołu" Alfreda Milnera, z zamiarem
mesjanistycznej budowy Królestwa Niebieskiego na ziemi. Cały świat
usiłowano organizować w federacje, coś na wzór federacji kanadyjskiej, którą
się wówczas tak zachwycano. Nie brano jednak pod uwagę najistotniejszej
sprawy: a mianowicie, że federację kanadyjską utworzono mechanicznie na
kościach wyrżniętych Indian, w bezludnej dziczy.
Inaczej ma się sprawa w zatłoczonej Europie, której rozwój, kultura i zasady
współżycia są oparte na liczącej dwa tysiące lat cywilizacji łacińskiej. W
Europie człowiek był świadomy swojego osobowego charakteru, nie chciał być
automatem ślepo podporządkowanym organizatorom "kinderspiele". Zatem,
wszelkie próby budowania Stanów Zjednoczonych Europy kończyły się
fiaskiem. Jedynie Prusacy, wespół z międzynarodowym żydostwem, sprawili
miłą niespodziankę. Udało im się sfederować Rosję. Tym samym, olbrzymie
połacie Euroazji dostały się w ręce internacjonału. Jednak, ten fakt historyczny
poprzedziły, oraz towarzyszyły mu, wielkie przygotowania.
W sierpniu 1916 roku prezydent USA Woodrow Wilson powołał 150-osobowy
komitet intelektualistów [2], by opracowali warunki, na jakich miała się odbyć
najbliższa konferencja pokojowa (Wersal), oraz przygotowali statut dla
przyszłego ogólnoświatowego rządu. Zalążkiem tego rządu miała być Liga
Narodów. Na szczęście, Liga Narodów została zignorowana przez Senat
amerykański i sprawę tworzenia ogólnoświatowego rządu musiano odłożyć na
pózniej. Amerykanie, bowiem, nic chcieli słyszeć o ogólnoświatowym rządzie
czy też o "nowym porządku w świecie". Dobrze znali cenę wolności i nie mieli
zamiaru z niej rezygnować. Pamiętano też, że to Pan Bóg stworzył człowieka i
obdarzył go wolną wolą oraz dał mu prawa; człowiek stworzył rząd, by te
prawa chronił - a nie odwrotnie. Rząd powinien być sługą, a nie panem. Zatem,
chcąc budować "Imperium Globu", należało ten pogląd zmienić. - Czy
obecna synkretyczna Organizacja Narodów Zjednoczonych mogłaby
funkcjonować w narodzie obdarzonym bojaznią Bożą i należytym szacunkiem
dla Bożego Majestatu? Nie! Zatem, przekonano się, iż jest koniecznością, by
zrobić "porządek na terenie Stanów Zjednoczonych. W tym celu należało
rozszerzyć zasięg grupy "Okrągłego Stołu". 19 maja, 1919 roku, w paryskim
hotelu  Majestic , nieliczna grupa uczestników konferencji pokojowej - znowu
"intelektualistów" - której przewodził Edward Mandel House, zawiązała
organizację mającą podjąć się studiów nad zagadnieniami międzynarodowymi .
Grupa brytyjska utworzyła Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych
(Royal Institute of International Affairs), a amerykańska, Instytut do Spraw
Międzynarodowych, którą po powrocie do domu przekształcono na Radę do
Spraw Zagranicznych (Council on Foreign Relations - CFR). Był to rok 1921,
Oprócz E.M. House, założycielami CFR byli międzynarodowi bankierzy, jak
J.P. Morgan, Paul Warburg, John D. Rockefeller, Bernard Baruch, Otto Kahn i
Jakub Schiff. Jednym słowem, śmietanka Syjonu . Jednak, główną rolę odegrał
E.M. House.
Eaward Mandel House, pomimo iż urodził się w Texasie, wykształcenie zdobył
w Anglii. Tam też zdobył masoński szlif. Do USA powrócił jako człowiek z
powierzoną imi misją działania za kulisami wielkiej polityki. Istotnie,
narzędziem w jego rękach byli prezydenci USA: najpierw Woodrow Wilson, a
pózniej Franklin Delano Roosevelt. Czyli, prezydenci USA, urzędujący w
newralgicznych latach współczesnej historii, tj. w latach obu wojen światowych.
E.M. House zawierzyły największe klany bankierskie: Schiff, Kahn, Warburg,
Morgan i Rockefeller. To E.M. House dobierał amerykańskich delegatów na
konferencję pokojową w Paryżu. Już w 1917 roku zorganizował grupę roboczą,
która przygotowywała się do konferencji pokojowej, gdzie tak żarliwie
opracowywano plany ubicia sprawy niepodległości Polski. Dzięki inicjatywie
E.M. House poczęły rodzić się, jak plaga, wolne od podatków fundacje, przy
pomocy których niszczono warstwy średnie, tj. warstwy społeczne, które nie
mają racji bytu w ustroju socjalistycznym. E.M. House marzył o socjalizmie w
wersji Karola Marksa, co uwidocznił w swojej książce z 1912 roku, pt.  Philip
Dru: Administrator". Domaga się w niej utworzenia "Ligi narodów , która
stałaby się superpaństwem. A był to dopiero rok 1912.
W dwa lata pózniej wybucha pierwsza wojna światowa, po zakończeniu której
Liga Narodów stała się faktem. Na szczęście, ówcześni senatorzy Stanów
Zjednoczonych Wywęszyli podstęp i nie pozwolili, by ich kraj przystąpił do
"Ligi". Stało się to dopiero możliwe po drugiej wojnie światowej, jednak w
wyniku systematycznej pracy CFR, działającej tak, jak jej inicjator E.M. House:
zakulisowo. W USA poczęto tworzyć "pozytywną" politykę zagraniczną,
eliminując jednocześnie politykę "negatywną" która przez dziesiątki lat
trzymała ten kraj z dala od niekończącego się chaosu politycznego starej
Europy. CFR, w imię internacjonalizmu, zaczęła przeciwstawiać się wszelkim
poczynaniom o charakterze narodowym. Interesy narodowe Stanów Zjednoczo-
nych zaczęto podporządkowywać interesom "Die Weltrevolution . W latach
dwudziestych i trzydziestych naszego stulecia CFR stała się modna.
Przynależność do CFR dawała możliwość wybicia się na arenie
międzynarodowej polityki. Garnęli się do niej najzdolniejsi ludzie. Wprawdzie
pieniądze bankierów mogły zdziałać wiele, jednak, na szczęście, nie wszystko.
Z czasem niektórzy członkowie CFR, jak prezydent USA Herbert Hoover,
widzÄ…c hipokryzjÄ™ tej organizacji , sprzeciwiali siÄ™ stanowczo jej politycznym
przedsięwzięciom. Do 1927 roku CFR wiele nie zdziałała. Dopiero pieniądze
fundacji Rockefellera rozkręciły ją na dobre. Nieco pózniej, przyszła pomoc i od
innych fundacji, jak powiedzmy Carnegie i Forda. Rockefellerowie oddajÄ… do
dyspozycji CFR nowojorski budynek przy 68 ulicy. Naprzeciwko tego budynku
ulokowano ambasadę ZSRR. Dla ułatwienia sobie współpracy. W roku
1939 CFR poczęła opanowywać na dobre Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Przecież zbliżała się druga wojna światowa, a po niej, udoskonalona wersja Ligi
Narodów: ONZ, tym razem ze Stanami Zjednoczonymi jako członkiem.
Pod koniec 1939 roku, a więc, tuż po wybuchu drugiej wojny światowej, a na
dwa lata przed przystąpieniem USA do wojny, założono Komitet do Spraw
Powojennych Problemów (Committee on Post-War Problems). Oczywiście, był
on pod ścisłym nadzorem członków CFR. W lutym 1941 roku, Ministerstwo
Spraw Zagranicznych USA utworzyło Dział Studiów Specjalnych (Division of
Special Research), na którego czele stanął członek CFR Leo Pasvolsky - Żyd z
Rosji. Dział ten zajmował się sprawami ekonomicznymi, bezpieczeństwa,
polityki oraz sprawami granic. W bardzo krótkim czasie, nowopowstały dział
MS2 został zdominowany przez członków CFR. O naborze kadr decydował Leo
Pasvolsky. CFR ponosi główną odpowiedzialność za wciągnięcie OSA w wir
wojny, a szczególnie za uratowanie i wzmocnienie Związku Radzieckiego, za
przebieg konferencji w Teheranie i Jałcie. Po przystąpieniu USA do wojny.
Komitet Spraw Powojennych Problemów przemianowano na Doradczy Komitet
do Spraw Powojennej Polityki Zagranicznej. Zmiana nazwy miała charakter
taktyczny. Przy tej okazji można było przeprowadzić "czystkę". Członkowie
tego Komitetu zaprojektowali Organizacje Narodów Zjednoczonych. Ponadto,
członkowie CFR stanowili główną podporę dla prezydenta Roosevelta na
konferencjach w Teheranie, Poczdamie i Jałcie, istotnie, o losach świata po
drugiej wojnie światowej zadecydowali nie żołnierze i ich czyny, ale
konspiratorzy i ich postanowienia.
W pazdzierniku 1943 roku, na miesiÄ…c przed spotkaniem siÄ™ Stalina z
Churchillem i Rooseveltem w Teheranie W. Mołotow przyjął w Moskwie A.
Edena i C. Hulla. Ustalono wówczas współdziałanie przy podziale świata po
pokonaniu Niemiec hitlerowskich. - A my, Polacy, w niecały rok pózniej,
naiwnie daliśmy się wmanewrować w powstanie warszawskie.
Tak to bywa, gdy przywódcy narodu służą obcym agenturom. Na spotkaniu w
Teheranie członkowie CFR pragnęli otrzymać prawa do Berlina i Północno-
wschodnich Niemiec, Anglii chcieli powierzyć okupację Francji, Belgii i
południowej części Niemiec, a Związkowi Radzieckiemu oddać Niemcy
Wschodnie. Co więcej, manipulowany przez CFR prezydent Roosevelt przyjął
wszystkie propozycje Stalina, włącznie z wprowadzeniem całkowitej
dezorganizacji życia w Europie, by tym samym Związek Radziecki stał się
jedynym mocarstwem na kontynencie. Dla armii amerykańskiej wybrano
wodza, który umożliwił Związkowi Radzieckiemu zdobycie przewagi w
Europie. Został nim Dwight David Eisenhower, pózniejszy prezydent USA;
gdyż prezydenturę otrzymał w nagrodę za solidne wywiązanie się z
powierzonych mu zadań. Pod koniec drugiej wojny światowej, Dziewiąta Armia
amerykańska parła w kierunku Berlina nie napotykając większego oporu ze
strony Niemców. Główny kłopot sprawiała chaotycznie uciekające niemiecka
ludność cywilna, ratująca się przed niewolą u radzieckich żołnierzy. Dziewiąta
Armia mogła zająć Berlin w przeciągu kilku godzin, bez rozlewu krwi, gdyż
Niemcy stawiali rozpaczliwy opór głównie Armii Czerwonej. Jednak, gen. D.D.
Eisenhower stanął na wysokości zadania i... nagle wstrzymał pochód swojej
armii. Podobnie, jak zrobił to Stalin, w 1944 roku, na przedmieściach
Warszawy. Czekał więc biernie przez cztery dni, tj. do czasu, aż Rosjanie weszli
do Berlina i opanowali teren otaczający to miasto. Nie inaczej miała się rzecz z
Czechosłowacją. Gen. George S. Patton mógł zająć Czechy bez większego
trudu. Jednak, gen. Eisenhower, jako głównodowodzący, nakazał mu zatrzymać
siÄ™ 30 mil od Pragi. Bowiem, zgodnie z planami ukartowanymi w Nowym
Jorku, Czechosłowacja miała dostać się w ręce Stalina.
Tak też się stało. Widząc, co się dzieje, oburzony gen. G.S. Patton publicznie
oświadczył, że powojenne plany USA są "nierozsądne i głupie". Zwolennicy
gen. Eisenhowera natychmiast nazwali go pronazistą, mimo, iż Trzecia Armia,
którą dowodził gen. Patton, zadała Niemcom największe straty. Co więcej, gen.
G.S. Patton, jako niewygodny świadek politycznego szachrajstwa, ulega
tajemniczemu wypadkowi samochodowemu, w dniu 9 grudnia 1945 roku, po
którym, sparaliżowany, żyje tylko 12 dni. Wypadek miał miejsce na terenie
Niemiec, w okolicy Mannheim. Zatem, gen. G.S. Pattonowi nie pozwolono
powrócić do ojczyzny i opowiedzieć rodakom, co jego oczy widziały.
Natomiast, dla " swojego" generała, Dwighta Davida Eisenhowera, zbliżały się
lata sławy i prosperity. Gen. Eisenhower przekazał Stalinowi około pięciu
milionów antykomunistów, których bądz to rozstrzelano, bądz wykończono w
łagrach. Zgodnie z postanowieniami jałtańskimi z 1945 roku. Ponieważ, według
planów Alberta Pike'a, druga wojna światowa miała być kolejnym etapem w
dziele budowy "novus ordo seclorum" , powojennego porządku w świecie nie
można było ustalić w sposób bezkonfliktowy.
Podział strefowy Berlina, mur berliński, "żelazna kurtyna" itd., do tego stopnia
absorbowały uwagę przeciętnego polityka, że CFR i stowarzyszenia pochodne
mogły niepostrzeżenie podejmować kolejne kroki,  Wszystko przejdzie do rąk
naszych". Nie jest dziełem przypadku, że najwięksi szpiedzy
prokomunistyczni, pracujący dla wzrostu potęgi ZSRR, byli członkami CFR.
Jako przykład mogą posłużyć Algier Hiss, Owen Latimore, czy Lauchlin Currie.
Przecież cel CFR pokrywa się z celem międzynarodowego komunizmu:
wprowadzić na świecie powszechną kolektywizacje. Wiec, póki co, idą razem.
Pózniej okaże się kto z nich pełnił role użytecznego durnia.
W 1918 roku założono Ligę Sąsiadów (League of Neighbors) r którą z czasem
zreorganizowano i nazwano Światową Wspólnotą Wyznań (World Fellowship
of Faiths), a w 1941 roku tę organizację nazwano Światową Wspólnotą (World
Fellowship, Inc.). Już w styczniu 1942 roku Światowa Wspólnota poczęła do-
magać się, by Stany Zjednoczone zawiązały federację państw, która dałaby
podstawę dla przyszłego ogólnoświatowego rządu. Nawoływano wówczas:
"Stańmy się już teraz Stanami Zjednoczonymi Świata!". Od Kongresu USA
żądano, by zatwierdził tego rodzaju mrzonki jako... urodzinowy prezent dla
prezydenta Franklina D. Roosevelta. Aby sprawić mu tym przyjemność (!). Na
szczęście, Kongres USA odrzucił rezolucje Światowej Wspólnoty. CFR nie
zdążyła jeszcze wypracować, wśród większości kongresmanów, "pozytywnego"
ukierunkowania w polityce międzynarodowej. Niemniej jednak, udało się
ożywić trupa Ligi Narodów. W 1945 roku, istnienie Organizacji Narodów
Zjednoczonych, której Karta służy tworzeniu kolektywizacji na skalę
ogólnoświatową; we wszystkich podstawowych dziedzinach życia człowieka,
stało się faktem.
Na rzecz ogólnoświatowego rządu, w czasie drugiej wojny światowej, działała
w Europie grupa "Okrągłego Stołu" a w USA - CFR. Za wszelką cenę starano
się uniknąć niepowodzeń, jakich doznano po pierwszej wojnie światowej.
Solidne przygotowania przyniosły "pozytywne" wyniki. I tak, Polska nie
odzyskała już niepodległości, a USA nie tylko przystąpiły do ONZ, ale stały się
jej głównym żywicielem. W 1945 roku wśród członków CFR zapanowała
euforia. Przecież oni byli inżynierami ONZ, a w szczególności: Algier Hiss, Leo
Pasvolsky, E.R. Stettinius, A. Stevenson, CM. Eichelberger, czy John Foster
Dulles. ONZ stała się aniołem stróżem  Die Weltrevolution" od pierwszych dni
istnienia, tj. od konferencji w San Francisco, w 194 5 roku. Aby uniknąć
zakłopotania, w jakie popadali twórcy CFR po pierwszej wojnie światowej, w
roku 1946 fundacja Rockefellera przeznaczyła 139 tysięcy dolarów na
opracowanie OFICJALNEJ historii drugiej wojny światowej. Zatem, nauczanie
historii, tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie , miało odbywać się
"po linii" . Nieco pózniej zostaliśmy skazani na oglądanie wielogodzinnych
filmów telewizyjnych prezentujących wypomadowaną historię drugiej wojny
światowej.
Znak graficzny CFR zawiera łacińskie słowo
"ubique", które oznacza: wszędzie.
Nie jest dziełem przypadku, że w szkolnych podręcznikach do historii,
analizujących wojny i rewolucje, skrzętnie się omija sprawę ich finansowania.
Każdy ruch rewolucyjny potrzebuje pieniędzy, bardzo dużo pieniędzy.
Począwszy od 1917 roku, zródło pieniężne dla wszystkich rewolucyjnych
zamieszek wypływa z Wall Street w Nowym Jorku. Manipulowane środki
masowego przekazu tumaniÄ… opiniÄ™ publiczna historyjkami o walce "lewicy" z
"prawicą" gdzie w rzeczywistości toczy się walka pomiędzy obrońcami
człowieka osobowego, a siłami pragnącymi utworzyć ogólnoświatowe państwo
absolutne. Oczywiście, samozwańczy kandydaci na nadludzi popełniają błędy,
w sposób niezamierzony odsłaniają nieraz swoje prawdziwe intencje, ale to
wszystko bywa przemilczane, "nie zauważone", traktowane jako mało istotne i z
rozmysłem trzymane w zapomnieniu. Jednak, tak przystrzyżona prawda ma
bardzo krótkie nogi. W latach osiemdziesiątych naszego stulecia żaden
poważnie myślący historyk nie jest w stanie przyjąć bezkrytycznie tego rodzaju
retuszu w nauce. To by uwłaszczało godności zawodowej. Co więcej, w
międzyczasie pojawiło się sporo opracowań historycznych, wprawdzie o
skromnym nakładzie, ale dostępnych dla poszukujących prawdy, które nazwały
rzeczy po imieniu. Są to publikacje tym bardziej cenne, iż przygotowali je ludzie
nie dla pieniędzy, ale z umiłowania prawdy historycznej, którą postanowili
przekazać potomnym.
W każdej działalności politycznej konieczna jest propaganda. Tym bardziej
wymagały jej warunki geopolityczne stworzone po drugiej wojnie światowej.
Zatem, w 1949 roku, w Nowym Jorku, były dyrektor UNRAA Herbert H.
Lehman, widząc, że "nowy porządek" zadomowił się w Europie Wschodniej na
dobre, ze spokojem zajÄ…Å‚ siÄ™ przygotowaniami do "Krucjaty w Obronie
Wolności". Zakłada Komitet Wolnej Europy (Free Europe Committee, Inc.).
Bowiem spodziewano się, że w ujarzmionych narodach nastąpią odruchy
antykomunistyczne. Należało je ukierunkować, ująć w wodze, aby
antykomunistyczna działalność nie była w stanie przybrać groznych rozmiarów.
Główny nacisk położono na działalność radiową i wydawniczą. Komitet Wolnej
Europy podaje siÄ™ jako antykomunistyczny, jako prowadzÄ…cy krucjatÄ™ obrony
wolności w Europie Wschodniej. A jak to wygląda w praktyce? Cóż, nie może
być lepszej jaczejki propagandowej dla idei internacjonalizmu, dla dzieła
budowy ogólnoświatowego skolektywizowanego imperium, dla "Die
Weltrevolution . By się o tym przekonać, wystarczy uważnie posłuchać
wywodów rodzimego socjalisty tow. Podgórskiego, czy p. Aliny Grabowskiej.
Dzięki wieloletniej propagandzie sekcji polskiej RWE doszło do tego, że ludzie
w Polsce wydają się nie widzieć innej możliwości życia, innej przyszłości
dla narodu polskiego, jak gnicie w systemie socjalistycznym. Wprawdzie tuby
RWE sprzeciwiajÄ… siÄ™ "Der Weltoktober , ale z premedytacja popierajÄ…  Die
Weltrevolution . Przecież to jest nic innego, jak. właśnie trockizm! Pod
wpływem prosocjalistycznej propagandy, ludziom się zaczyna wydawać, że
ustaną wszelkie cierpienia i niedostatki, gdy socjalizm zapanuje nad całym
światem. Czyli, gdy dojdzie do tego, do czego zmierza CFR. Istotnie, kto żywi
się z ręki obcej agentury, służy jej celom. Pod wpływem szeroko rozbudowanej
prosocjalistycznej propagandy tak trudno jest ludziom pamiętać, że etap
socjalizmu poprzedza etap komunizmu, a więc, etap totalnej kolektywizacji.
Zawodowi rewolucjoniści zawsze nawołują, że po zainicjowanej przez nich
rewolucji, czy wojnie, nastanie "wieczysty pokój". Stało się też tradycją ONZ,
że w imię pokoju błogosławi wszystkim wojnom i rewolucjom. Pod osłoną
"pokojowych poczynań" ONZ z roku na rok rozrasta się strefa wpływów
międzynarodowego komunizmu [3]. Nic w tym dziwnego, skoro Radą
Bezpieczeństwa ONZ kolejno przewodzili: Arkady A. Sobolew, Konstantin E.
Zinczenko, Ilia S. Czernyszew, Anatoli F. Dobrynin, Georgi P. Arkadiew, E.D.
Kisielew, czy Władimir P. Susłow - wszyscy pochodzą z ZSRR. Mając taką
opiekę, można było bez większych przeszkód realizować plany komunistycznej
Międzynarodówki z 1936 roku. Co więcej, socjalizuje się systemy ekonomiczne
wszystkich krajów. Kraje te usiłuje się łączyć w federacje, by ostatecznie móc je
połączyć w jeden Światowy Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Zwolennicy ogólnoświatowego zbratania lubują się w wyjaśnieniach, że skoro
nie będzie państw, to nie będzie wojen, a w szczególności wojny nuklearnej.
Usiłują tworzyć nowe prawdy życiowe. Przecież już w starożytnym Rzymie
wiedziano jak zapobiegać wojnom. Żadnych nowych odkryć nie ma potrzeby
robić. Po prostu, chcąc mieć pokój, należy przygotować się do wojny. Innego
wyjścia nie było i nie będzie. Załóżmy jednak, że stanie się tak, jak to mówią
zwolennicy świata bez granic państwowych. Że ustaną wojny. Dziwne, iż żaden
z działaczy na rzecz ogólnoświatowego rządu nie raczy wspomnieć, ile krwi
zostanie przelanej w tłumieniu buntowniczych powstań? Przecież, na dłuższy
okres czasu, niewola nie może być do zaakceptowania dla człowieka, istoty
stworzonej przez Boga, posiadajÄ…cej charakter osobowy, a nie zbiorowy,
mechaniczny. Musi więc dojść do buntów.
Proszę zwrócić uwagę, że wszelkie państwowe federacje , czy wspólnoty
ograniczają suwerenność narodów. Im więcej uczestników w danej federacji,
tym więcej ograniczeń, tym dalej od niepodległości. Tzw. obóz Krajów
Demokracji Ludowej z ZSRR na czele jest najlepszym na to przykładem. Nie
trudno sobie wyobrazić co będzie się działo wewnątrz ogólnoświatowej
federacji. Ogólnoświatowa tyrania nie będzie w stanie skończyć z rozlewem
krwi. Wręcz odwrotnie, będzie go coraz więcej. Po co więc ludzi czarować? Dla
dogodzenia własnej próżności? Jest to głupie i szaleńcze, a ludzie szaleni nie
mają prawa narzucać swojej zgubnej woli całemu rodzajowi ludzkiemu, którego
cechą naturalną jest rozwój i życie. Wolni ludzie również potrafią sobą rządzić.
Tej prawdy nie są w stanie zmienić ani bomby atomowe, ani rakiety kosmiczne,
ani najwymyślniejsze komputery. Pan Bóg dał człowiekowi prawa i wymaga,
aby się przeciwstawiał samobójczym poczynaniom. To Bóg a nie rząd, jest
zródłem praw ludzkich. A Pan Bóg przykazał "Nie zabijaj!", "Nie kradnij!".
W wyniku długoletniej propagandy na rzecz ogólnoświatowego braterstwa,
ludzkość wydaje się zapominać, że rozwój Europy, a z nią i Stanów
Zjednoczonych, jest dziełem cywilizacji łacińskiej, cywilizacji umieszczającej
człowieka na właściwym miejscu. Burząc cywilizację respektującą Boga
jedynego. Stwórcę wszechświata, przywraca się do życia mechanizm
rozwijający barbarzyństwo. Bez bojazni Bożej człowiek jest redukowany do
wymiaru woła roboczego. Monopol na władzę rodzi tyranię, zarówno w życiu
społecznym jak i gospodarczym. Rząd usiłujący zdetronizować Boga nie będzie
w stanie wprowadzić  powszechnej sprawiedliwości, społecznej". Nawet przy
zastosowaniu najwyszukańszych osiągnięć techniki. Człowiek, jako dzieło
Boże, nigdy nie będzie w stanie stworzyć rzeczy doskonalszych od swego
Stwórcy. Bóg, jako doskonałość absolutna, nie może mieć zastępstwa. Kto tego
nie chce zrozumieć i usiłuje budować własne "Królestwo Niebieskie" marnuje
czas i środki; a co najsmutniejsze, ściąga na siebie Boży gniew. Wówczas żarty
się kończą. Wystarczy sobie uzmysłowić, że wieść o potopie przetrwała tysiące
lat. Po zakończeniu drugiej wojny światowej, organizacji działających na rzecz
ogólnoświatowego rządu, z ogólnoświatowym wojskiem, policją, administracją,
itp., powstało więcej. I tak, dla przykładu, w lutym 1947 roku, na terenie
Północnej Karoliny, Jakub P. Warburg i Norman Cousins, obaj członkowie
CFR, utworzyli organizację o nazwie Federaliści Zjednoczonego Świata (United
World Federalists). Czołowymi osobistościami w tej organizacji byli: A.H.
Bunker, C. Canfield, M.F. Ethridge, D. Fairbanks, Jr., H.K. Ginzburg, Isador
Lubin, C. Meyer, Levis Mumford, H. Scherman, R. Gram Swing, Jakub D.
Zellerbach. Jednym słowem, i tutaj jest widoczny kwiat Syjonu. Tak, jak w
każdej organizacji wspierającej "Die Weltrevolution".
Stosunkowo wcześnie, bo w 1916 roku, w Nowym Jorku utworzono
Stowarzyszenie Polityki Zagranicznej (Foreign Policy Association). czołówkę
stowarzyszenia stanowili interbankierzy: Felix Frankfurter i Paul Warburg.
Celem tej organizacji było lansować na terenie USA "planowy" system
ekonomiczny - czyli, socjalistyczny - aby tym samym przygotować je do udziału
w przyszłym ogólnoświatowym systemie socjalistycznym. Oczywiście,
stowarzyszenie to ściśle współpracowało z brytyjską grupą "Okrągłego Stołu"
oraz z amerykańską CFR. Było ono filarem dla Światowej Rady Kościołów [4].
Warto też wspomnieć o innym pupilku komunistycznego świata: Instytut
Stosunków Oceanu Spokojnego (Institute of Pacific Relations - IPR). Instytut
ten powstał w USA, w 1925 roku, jako wolna od podatków organizacja
szkoleniowa. Komuniści traktowali TPR jako narzędzie pozwalające im
prowadzić propagandę, wywiad i działalność polityczną na forum
międzynarodowym. Członkowie kierownictwa IPR o ile nie byli komunistami,
to sympatyzowali z komunizmem. Pod koniec drugiej wojny światowej było już
powszechnie wiadomo, że IPR jest tubą dla komunistycznej propagandy. IPR
stał się główną instytucją, która urabiała opinię publiczną odnośnie wydarzeń
politycznych w Azji. Po oddaniu komunistom Europy Wschodniej, pracownicy
CFR i IPR przekazali komunistom Chiny. Dean Acheson i Owen Lattimore
zdradzili Czang-Kai-sheka. Z kolei, oddanie Chin w ręce komunistów
doprowadziło do wojny w Korei. Gdy wojna w Korei nabrała rozmachu, Dean
Acheson, D. Rusk i Ernest Gross spowodowali, że walczące w Korei wojska
amerykańskie oddano pod kontrole ONZ, co sprawiło, iż komuniści pozostali w
Chinach, a Korea została podzielona. Pracownicy IPR, jak Owen Lattimore, byli
najwierniejszymi szpiegami pracujÄ…cymi dla Kremla. A ile pomocy Stalinowi
wyświadczył Algier Hiss? To samo można powiedzieć o Lauchlin Currie i
Harym D. White. Byli oni najbliższymi współpracownikami prezydenta USA, a
jednocześnie szpiegami na usługach władzy radzieckiej. Dzięki informacjom
uzyskiwanym od członków CFR, czy pracowników IPR, Moskwa mogła
swobodniej i bez większych pomyłek prowadzić w Azji politykę "Der
Weltoktober"
.
To IPR szerzył na Zachodzie opinię, że komuniści chińscy nie są komunistami,
a jedynie "reformatorami rolnymi", uwielbianymi przez naród chiński. Tym
samym, usprawiedliwiano w oczach opinii publicznej fakt niesienia pomocy dla
chińskich komunistów. W rezultacie, doprowadzono do dyplomatycznego
uznania Chin i przyjęcia ich do ONZ. W 1971 roku, prezydent USA R. Nixon
powołał George Busha na ambasadora przy ONZ. Za czasów ambasadorowania
Busha, Tajwan usunięto z ONZ, a przyjęto Chiny komunistyczne. Po tym
wydarzeniu, Bush przestał być ambasadorem. Zrobił przecież swoje [5].
Obecnie interAmerykanie zajmujÄ… siÄ™ udoskonalaniem Chin komunistycznych.
Budują Chińczykom fabryki, kopalnie, dają najnowocześniejszą technologię itp.
W 1928 roku Albert Kahnf z Detroit, opracował i wdrożył w Związku
Radzieckim pierwszą pięciolatkę. Teraz, podobne plany są opracowywane dla
Chin Ludowych. Zajmuje się tym szczególnie Bechtel Corporation. Z tą firmą są
zwiÄ…zane najmocniejsze figury na politycznej szachownicy USA: sekretarz
Stanu George Shultz, minister Obrony Caspar Weinberger, czy Richard Helms,
były dyrektor CIA. Wiceprezydent George Bush też - jako "ekspert" od Chin.
Czyżby miało dojść do otwartej konfrontacji pomiędzy "Der Weltoktober" a
"Die Weltrevolution ? Czyżby pomoc dla Chin była próbą okiełzania
odradzajÄ…cego siÄ™ rosyjskiego nacjonalizmu?
Nie jest dziełem przypadku, że Wiston Lord, prezydent CFR w latach 1977-85,
w tej chwili jest ambasadorem USA w Pekinie. Przecież w przeszłości, wespół z
Henry Kissingerem, też członkiem CFR, tak gorliwie opiekował się Chinami
Ludowymi. Po takim stażu, również jest "ekspertem" od spraw chińskich.
Od czasu zakończenia drugiej wojny światowej, najbardziej znaczące
stanowisko w USA - sekretarza Stanu - jest okupowane przez członków CFR:
Acheson, Dulles, Herter, Rusk, Rogers, Kissinger, Vance, Muskie, Haig oraz
Shultz. Nic więc dziwnego, że CFR może manipulować polityką Stanów
Zjednoczonych. I tak, Dean Rusk, Henry Cabot Lodge i Robert McNamara
wciągnęli USA do wojny w Wietnamie, a następnie uniemożliwili Amerykanom
zwycięstwo. Dzięki temu, cały Wietnam dostał się w ręce czerwonych, a
pijaństwo stało się główną plagą Wietnamczyków. Podobnie Cyrus Vance i
Warren Christopher rozpętali kampanię prowadzącą do rewolucji w Iranie i
Nikaragui. Wcześniej, John Foster Dulles, D.D. Eisenhower i Christian Herter
z premedytacjÄ… przyczynili siÄ™ do osadzenia Fidela Castro na Kubie. Obecnie,
CFR trzyma w rękach środki masowego przekazu, uniwersytety, wszelkie
znaczące fundacje, wojsko, a nawet panuje nad sektami i Kościołami
Stanów Zjednoczonych. W pierwszych latach istnienia, CFR opiekował się
J.P. Morgan. Po nim opiekę przejęła rodzina Rockefellerów. Ona też roztoczyła
opiekę nad Związkiem Radzieckim. Dla Moskwy CFR stała się najlepszym
zródłem informacji o mających nastąpić wydarzeniach na politycznej arenie
międzynarodowej. Dzięki CFR Związek Radziecki uzyskał tajemnicę produkcji
bomby atomowej, rakiet kosmicznych i komputerów. Co najważniejsze, to
dzięki CFR Rosja radziecka uzyskała w 1933 roku amerykańskie uznanie
dyplomatyczne. Spotkanie Davida Rockefellera z NikitÄ… Chruszczowem, w
lipcu 1964 roku, w Moskwie, dało podstawy do intensywnej pomocy dla ZSRR
ze strony USA. Dzięki zabiegom CFR, 11-miliardowy dług ZSRR wobec USA,
zaciągnięty w ramach Lend-Lease z okresu drugiej wojny światowej, został
zredukowany do 722 milionów dolarów, a porty amerykańskie stanęły otworem
dla radzieckich statków. W kwietniu 1974 roku David Rockefeller udziela
ZSRR kredytu w wysokości 150 milionów dolarów na budowę wielkiej fabryki
samochodów ciężarowych nad rzeką Kamą. Fabryka ta zaopatrzyła Armię
Radziecką w najnowocześniejszy sprzęt transportowy, który użyto w czasie
inwazji na Afganistan, na przełomie lat 1979-80.
Fama głosi [6], że za wspomnianą powyżej fabrykę samochodów ciężarowych,
produkującą rocznie 300 tysięcy samochodów, władze radzieckie przyrzekły
Rockefellerowi, że rocznie będą wypuszczać na Zachód 30 tysięcy Żydów.
Zatem, na dziesięć samochodów przypada jeden Żyd. Niezbyt duża szczodrość,
Adolf Hitler złożył aliantom korzystniejszą ofertę. Obiecał wypuścić jeden
milion Żydów w zamian za dziesięć tysięcy samochodów ciężarowych. A więc,
dawał stu Żydów za jeden samochód. Alianci nie zgodzili się na taką wymianę.
Przed inwazją na Rosję radziecką, Hitler zaproponował Stalinowi przesiedlenie
Żydów na teren ZSRR. Stalin na to się nie zgodził. Po tej odmowie, Hitler
zaczął wysyłać Żydów do obozów zagłady.
Każdy polityk o zdrowych zmysłach zastanawia się, w jaki sposób ekonomiczna
i technologiczna ponoć dla rządów komunistycznych może uchronić narody od
epidemii komunizmu? - Taką bowiem rzecz usiłują ludziom wmówić
opanowane przez CFR środki masowego przekazu. Często słyszy się
wypowiedzi, że dzięki takowej pomocy łagodzi się cierpienie ludziom pod
komunistycznym jarzmem. Tego rodzaju argument jest wielce naiwny, a jego
fałszywość została udowodniona historycznie, moralnie, politycznie i
ekonomicznie. Naród polski może na ten temat powiedzieć bardzo dużo.
Jakakolwiek pomoc dla rządów komunistycznych nie prowadzi do rozwoju
wolności człowieka, do przywrócenia mu praw, ale przyczynia się do
umocnienia tyranii, do przedłużania okresu niewoli. Przecież nie powszechna
wolność narodów była celem pułkownika E.M. House. Zatem, utworzona przez
niego CFR z założenia nie może służyć tej wolności. Ci, co oczekują od niej
wyzwolenia, marzą o rzeczy niemożliwej; a jest dla narodu tragedią, gdy jego
przywódcy polityczni znajdą się w kręgach marzycieli.
Często nie zauważa się, że najwięcej pożytku dla  Die Weltrevolution
przynoszą nie ci, którzy oficjalnie zapełniają komitety partyjne, ale ludzie dobrej
woli, działający w organizacjach niekomunistycznych, czy komunistom
wrogich, przesiąknięci ideami internacjonalizmu, włącznie z mesjanistyczną
ideą budowy na ziemi Królestwa Niebieskiego. Tak szeroko rozbudowana CFR,
z jej licznymi przybudówkami, z ludzmi działającymi nieraz w głęboki
przekonaniu, że służą dla dobra ludzkości, z ludzmi wahającymi się i odważnie
stawiającymi sprzeciw otwarcie nieuczciwym przedsięwzięciom politycznym, a
więc, tego rodzaju organizacja nie byłaby w stanie z takim sukcesem realizować
ideÄ™ budowy Imperium Globu, jak to widzimy na przestrzeni ostatnich
kilkudziesięciu lat, gdyby w jej łonie nie było wąskiego kręgu ludzi, którzy,
będąc głęboko zakonspirowani, pociągają za sznurki międzynarodowej polityki,
by krok po kroku zbliżać się do celu. CFR nie można nazwać konspiracją, skoro
jej członkostwo jest jawne. CFR musi być prowadzona przez ludzi tajnie
zaprzysiężonych, którzy kontrolują wszelkie jej poczynania. Być może, iż to
zadanie spełnia jakiś odłam masonerii, jak dla przykładu istniejąca w USA od
stu pięćdziesięciu lat tajna organizacja "Zakon" (The Order) [7].
Założona została w 1833 roku na Uniwersytecie w Yale, przez gen
W.H. Russella i Alphonso Tafta ojca 27-go prezydenta USA, Williama H. Tafta.
Prawdopodobnie była to filia nr. 322 tajnego stowarzyszenia w Niemczech
Czyżby Zakonu Iluminatów? Nazywano je też  braterstwem śmierci czy też
"czaszka i piszczele". śmierci" . Hm, czyż hitlerowska SS nie wywodzi się
przypadkiem z tego samego gniazda?
Emblemat "Zakonu".
"Zakon" jest owiany głęboką tajemnicą, a jego członkowie przysięgają., że
będą milczeć. Na członkostwo się nie kandyduje, członkowie są
wyselekcjonowani spośród absolwentów Uniwersytetu Yale. Każdego roku
dobiera się jedynie piętnastu nowych członków - nie mniej, nie więcej. Stało się
to żelazną tradycją. Jednak aktywne członkostwo sprowadza się do 20-30
klanów rodzinnych. Pozostali, mimo że nie działają, biorą tajemnicę do grobu.
Wśród aktywnych politycznie znajdują się rodziny Harrimanów i
Rockefellerów. Aktywną jest również rodzina Lordów, z której Winston Lord
był prezydentem CFR (1977-85) a obecnie jest ambasadorem USA w Chinach
Ludowych. Członkowie "Zakonu" świat zewnętrzny nazywają gojami, czy też
wandalami, a więc odnoszą się do niego z pogardą. Trąci to Talmudem. Obecnie
"Zakon" posiada prawną nazwę The Russell Trust. W zasadzie członkami
"Zakonu" zostają mężczyzni ze starych protestanckich rodów anglosaskich.
Wyjątek stanowią ci, co wywodzą się ze związków małżeńskich członków
owych rodów z interbankierami i przemysłowcami; jak powiedzmy
Rockefellerowie (ropa naftowa), czy Harrimanowie (kolejnictwo). Cóż, nawet
narodowi socjaliści w Niemczech nie byli w stanie utrzymać aryjskości w stanie
nieskażonym. U nich również pieniądz zrobił swoje i aby zachować twarz
musiano nadawać tytuły honorowego aryjczyka, co miało miejsce w przypadku
Oppenheima. Anglicy mieli szczególnie trudną sytuację, gdyż gniazdem
konspiracji były Prusy, a nie Anglia; a żydostwo odgrywało w nim wiodącą rolę,
jako że międzynarodowe braterstwo przeszło do jego rąk. I tak angielska grupa
"Okrągłego Stołu" była związana z Rothschildami, a amerykański "Zakon" z
Warburgami, Schiffem i Guggenheimem. Trudno jest marzyć o władaniu
światem bez pieniędzy międzynarodowego żydostwa.
W swoim postępowaniu "Zakon" trzyma się zaleceń Adama Weishaupta
(1748-1830) , założyciela Zakonu Iluminatów. A więc, chcąc panować nad
światem, należy wpierw opanować:
- szkolnictwo (modelowanie społeczeństwa);
- finanse (kto ma pieniÄ…dze, ten dyktuje prawo);
- ustawodawstwo (przygotować ogólnoświatowy kodeks prawny i
sÄ…downictwo);
- prowadzenie polityki i gospodarki (ustalenie linii postępowania dla federacji
państw);
- działy nauki, a w szczególności
- historię (co ludzie powinni wiedzieć i sądzić o wydarzeniach z
przeszłości),
- psychologię (jak ludzie powinni myśleć),
- medycynę (kontrola nad życiem i śmiercią człowieka);
- filantropię (nastawić ludzi przychylnie do kandydatów na
superwładców) ;
- religię (w co ludzie powinni wierzyć);
- środki masowego przekazu (co ludzie mają wiedzieć o aktualnych
wydarzeniach w kwiecie i jak je interpretować);
a także, opracować metodę doboru następców, aby zachować ciągłość
przedsięwzięcia.
Zachodzi więc konieczność tworzenia wielu instytucji, które zajmą się
"dowodami , że Boga nie ma, że człowiek pochodzi od małpy, że humanizm
jest najlepszą religią, że życie ludzkie jest warte jedynie wówczas, gdy człowiek
jest produktywny, a życie człowieka nienarodzonego nie jest życiem, że
komunista jest tylko agrarnym reformatorem, że jednocześnie można pragnąć
pokoju i wojny, że można służyć jednocześnie obu walczącym ze sobą stronom,
że jednocześnie można popierać socjalizm narodowy Hitlera i socjalizm
państwowy Stalina - jak to robiła rodzina Harrimanów - itd., itd.
Pogląd, że cel uświęca środki, sięga korzeniami do teorii Hegla. Z kolei,
heglizm wprowadza nas w świat iluminatów. A tam właśnie głoszono, że
człowiek odnajduje wolność w posłuszeństwie państwu, tj. samozwańczej elicie.
Wystarczy przypomnieć sobie myśli Johanna G. Fichte (1762-1814).
Uniwersalne braterstwo odrzuca indywidualność i umieszcza człowieka w
mechanicznym kolektywie. Człowiek staje się niczym. Od Hegla swoje
światopoglądy wywiedli zarówno Marks, jak i Hitler. Usiłowano budować
świat, w którym Państwo przedstawia się jako Boga. W konsekwencji, dla biura
politycznego w ZSRR, czy nawet w PRL, a także dla "Zakonu" w USA, państwo
jest tworem najwyższym, nieomylnym i wszechobecnym, najlepiej znającym się
na wszystkim, jest w ich mniemaniu doskonałością absolutną,
czyli ziemskim bóstwem. Trudno byłoby wąskiemu gronu członków "Zakonu"
prowadzić działalność inwigilacyjną na tak dużą skale. Zatem, w praktyce,
"Zakon" zakłada organizacje, którym powierza określone zadania i mianuje
pierwszych prezydentów. W ich obowiązku jest owe organizacje ożywić i
ukierunkować. Pózniej, sprawy same układają się po zamierzonej myśli.
Wystarczy powołanym dyrektorom, z dobrze płatnymi pensjami, w pierwszym
dniu pracy dać do podpisania zawczasu przygotowaną "dobrowolną rezygnacje
ze stanowiska; oczywiście bez wpisanej daty. Dyrektor, podpisujący tego
rodzaju cyrograf, raczej wiernie będzie wykonywać polecenia. W 1910 roku,
"Zakon" powołał do życia Stowarzyszenie do Spraw Prawnego
rozwiązywania Sporów Międzynarodowych. Szefem jego został mianowany
W.H. Taft, członek "Zakonu" od 1878 roku. Było ono poprzednikiem Ligi do
Utrwalania Pokoju (League to Enforce the Peace), a następnie, w wyniku
wydarzeń międzynarodowych, przekształciło się w Lice Narodów, i dalej, w
ONZ. Dla przykładu, iż w ramach ONZ działają członkowie "Zakonu", warto
wspomnieć o Archibaldzie McLeash - członek "Zakonu" od 1915 roku.
Czuwał on nad opracowywaniem Konstytucji dla UNESCO. Nic dziwnego, że
UNESCO stało się tak skutecznym krzewicielem na świecie idei
internacjonalizmu.
Doskonałym przykładem aktywnego działacza może być William Averell
Harriman. Do "Zakonu" przyjęto go w 1913 roku. Jego ojciec, Edward H.
Harriman, słynął z bezwzględności i był nazywany w USA "baronem rabusiów".
Dzięki małżeństwu z Mary Averell, wszedł w kręgi bankierskie, stał się
współzałożycielem firmy kolejowej Union Pacific Railroad. Był mistrzem w
finansowych machlojkach. Szacuje się, że na początku tego stulecia
przywłaszczył sobie około 60 milionów dolarów. W. Averell Harriman (wśród
rodzin związanych z "Zakonem" jest w modzie dawać nazwisko panieńskie
matki jako drugie imiÄ™ dla syna - stÄ…d Averell) rozpoczÄ…Å‚ karierÄ™ w firmie
kolejowej ojca. Pod koniec pierwszej wojny światowej organizuje firmę
budowy statków, której się pozbywa w 1925 roku. W międzyczasie, związał
się z kręgami bankierskimi i zbudował własne imperium barkowe: Brown
Brothers Harriman & Co. Jako bankier i przemysłowiec mógł zacząć
uprawiać wielką politykę. "Zakon" nie tylko uznał rząd bolszewicki od
pierwszych dni jego istnienia, rząd, który jeszcze w 1916 roku kontrolował
znikome skrawki Rosji, ale także udzielił wojskowej pomocy, trzymając
Japonię z dala od Syberii, aż do czasu, gdy bolszewicy byli w stanie ją zająć.
Leiva Bronstein-Trocki uzyskał od interAmerykanów pełną pomoc w
organizowaniu ochotniczej armii rewolucyjnej. Pomoc dla Trockiego szła
również od grupy "Okrągłego Stolu" Milnera z Anglii. Wdzięczność
bolszewików, za skuteczną pomoc w dziele rewolucji, wyraznie jest
widoczna w notatce prasowej "New York Times", z dnia 15 lutego, 1920
roku, zatytułowanej: "Władywostok proamerykański". Podtytuł jest
następujący: "Kierownicy Rewolucji dziękują Gravesowi za utrzymanie
neutralności". A dalej : "Władywostok, 1 lutego (Associated Press) -
Dzisiejszy, drugi dzień od chwili całkowitego wyswobodzenia miasta spod
władzy Kołczaka, akcentowały manifestacje, uliczne wiece i przemówienia.
Czerwone flagi powiewają nad każdym rządowym budynkiem, nad wieloma
zakładami i domami. Akcentowany jest niezaprzeczalnie proamarykański
nastrój. Przed kwaterą amerykańskiego sztabu rewolucyjni przywódcy wznieśli
trybuny, a przemawiając nazywali Amerykanów prawdziwymi przyjaciółmi,
którzy w krytycznej chwili uratowali obecny ruch (rewolucyjny). Lud domaga
się od sprzymierzeńców, by nie ingerowali międzynarodowo w sprawy
polityczne. Władze naczelne nowego rządu w Nikolsku wystały telegram do
amerykańskiego dowódcy, majora gen. Gravesa, w którym wyraziły słowa
uznania dla wysiłków podjętych w kierunku zachowania polityki nieingerencji,
gdy okupował to miasto, a także za udzieloną pomoc w zaprowadzeniu pokoju,
w zaistniałej miejscowej sytuacji".
Ile hipokryzji zawiera siÄ™ w tej niewielkiej notatce prasowej. Najpierw jest
postawiony akcent na nieingerencjÄ™, a dalej, nawet w tym samym zdaniu,
dziękuje się za udzieloną pomoc w rozwiązaniu miejscowej sytuacji
politycznej. Co więcej, oddziały amerykańskie trzymały pod nadzorem kolej
transsyberyjską, aż do czasu, gdy bolszewicy byli w stanie obsadzić ją
własnymi oddziałami. A więc, w 1919 roku, gdy Trocki wygłaszał hałaśliwe
przemówienia antyamerykańskie, po cichu otrzymywał od tychże
Amerykanów broń i amunicję. Czy nie jest podobnie w dzisiejszych czasach?
W roku 1919 rosyjskie fabryki i transport były w rozsypce. Brakowało
surowców, brakowało fachowców, by móc zaistniały bałagan gospodarczy
przywrócić do życia. Oczywiście, z pomocą przyszli interAmerykanie. Jak
tylko Kaukaz został zajęty przez bolszewików, zaopiekowano się kaukaskimi
złożami ropy naftowej. Pamiętano bowiem, że w 1900 roku Rosja była
największym na świecie wydobywcą ropy naftowej. Mimo, iż bolszewicy
doprowadzili ten sektor przemysłu do ruiny, przy pomocy Amerykanów
sytuacja poprawiła się już po roku 1923. International Barnsdall Corporation
przywiozła sprzęt i fachowców, poczęła wiercić, i ropa, tym razem
"radziecka" , popłynęła na nowo. Kierownikiem International Barnsdall
Corp. byÅ‚ mason 32° M.C. Brush, gorliwy współpracownik W.A.
Harrimana.
W 1923 roku, W.A. Harriman zakupuje u bolszewików gruzińskie kopalnie
manganu. Wespół z Guaranty Trust [8] otoczył je kredytową opieką. Tym
samym, bolszewicy uzyskali od Stanów Zjednoczonych pierwsze kredyty.
Mimo, iż było to sprzeczne z prawem USA. Przecież był to okres, w
którym każdy polityk w Stanach Zjednoczonych nazywał bolszewików
mordercami i oficjalnie deklarował się, że nie chce mieć z nimi nic
wspólnego. W rzeczywistości, po cichu, szły do Rosji kredyty i technologia,
a wojska amerykańskie były przez tychże bolszewików wychwalane pod
niebiosa, za pomoc w zachowaniu przy życiu "wielkiej rewolucji". W
mechanizację kopalń manganu zainwestowano cztery miliony dolarów.
Kopalnie wyposażono w najnowocześniejszy sprzęt. W 1925 roku,
W.A. Harriman podpisał z rządem radzieckim umowę. Kierownikiem Georgian
Manganere Company został nie kto inny, jak Matthew C. Brush. Harriman miał
do niego wielkie zaufanie. Takim sposobem trup bolszewickiej gospodarki
zaczął nabierać rumieńców.W. Averell Harriman, owładnięty ideą superwładzy,
nie mógł nie interesować się losem pierwszej federacji republik
socjalistycznych: ZSRR. RozpoczÄ…Å‚ od inwestycji w kopalnie manganu. Nic w
tyra dziwnego, bowiem mangan był mu potrzebny do produkcji stali, gdyż
rozbudowa sieci kolejowej wymaga olbrzymiej ilości stali. W tym czasie Gruzja
była głównym dostawcą manganu. Harriman postanowił pomóc bolszewikom w
rozbudowie sieci kolejowej. Zanosiło się na obopólny interes. Jednak, odkrycia
bogatych złóż manganu w Afryce i w Brazylii pokrzyżowały ambitne plany
W.A. Harrimana. Manganowym baronem nigdy nie został. Fiasko w
manganowym interesie, gdyż cena manganu nie była tak wysoka, jak tego
spodziewał się Harriman, nie zraziło go do Rosji radzieckiej. Jako świadomy
członek "Zakonu", miał w obowiązku robić wszystko, aby przybliżyć dzień
nastania Światowej Federacji Republik Radzieckich, czy Stanów Zjednoczonych
Świata. Szczególnie zależało mu, aby Rosja radziecka jak najszybciej uzyskała
w świecie uznanie dyplomatyczne. Pierwszy krok w tym kierunku zrobiły Stany
Zjednoczone, w 1933 roku, za prezydentury Roosevelta. W roku 1934 Harriman
zostaje mianowany specjalnym doradcÄ… prezydenta do spraw ekonomicznych.
Pomoc dla Rosji bolszewickiej mogła iść w sposób jawny.
Warto również nadmienić, że W.A. Harriman, przed drugą wojną światową,
miał swój udział w polskich kopalniach cynku i węgla na Górnym Śląsku, a
polski Bank powierzył mu stanowisko dyrektora. Więc, tym samym, "Zakon"
miał oko i na polską sanację. Nic dziwnego, gdyż w przedwojennym rządzie
mieliśmy tylu "wybitnych" i "zdolnych" dyplomatów. Dla przykładu, Józef
Beck był "...czynny w zorganizowaniu swego rodzaju lokalnego zakonu
masońskiego... zawsze bardzo przyjazny w swym nastawieniu do Stanów
Zjednoczonych, wybitnie zdolny człowiek" [9]. Tak go scharakteryzował
pracownik ambasady amerykańskiej w Warszawie, w latach trzydziestych, John
C. Wiley. Finałem tych zdolności był wrzesień 1939 roku i jego konsekwencje.
Czy należy się dziwić, że to właśnie Harriman tak usilnie przekonywał
prezydenta Roosevelta, w okresie rozmów w Teheranie i w Jałcie, że ZSRR nie
zamierza wprowadzić w Polsce komunistycznych rządów, że Polskę można
powierzyć opiece Stalina? - Nie. Przecież te konferencje były poprzedzone
ponad dwudziestoletnimi przygotowaniami do nowego podziału świata, a
W.A. Harriman odgrywał w nich kluczową rolę.
W 1941 roku, W.A. Harriman ministruje przedsięwzięciu Lend Lease, jako
formie udzielania wojskowej pomocy dla Wielkiej Brytanii i ZwiÄ…zku Radziec-
kiego. Dzięki Harrimanowi szeroką falą popłynęła do ZSRR
najnowocześniejsza technologia i najnowocześniejsze produkty. Dostawy objęły
nie tylko sprzęt wojskowy, ale wszystko co było niezbędne do funkcjonowania
życia państwowego, a nawet... dolarowe matryce z Ministerstwa Skarbu USA(!).
Mogli więc sowieci, bez większych trudności, drukować amerykańskie dolary.
Co więcej, przygotowano zawczasu matryce do drukowania banknotów dla
przyszłych "Krajów Demokracji Ludowej". Był to dopiero przełom lat 1941-42.
W. Averell Harriman zostaje mianowany ambasadorem USA w Moskwie. Przez
cały czas pracuje niezmordowanie nad ratowaniem ZSRR przed zagładą. Około
dwie trzecie przemysłu ciężkiego w Związku Radzieckim, przed i w czasie
drugiej wojny światowej, zostało zbudowane dzięki pomocy kredytowej i
technicznej Stanów Zjednoczonych. Mając na uwadze czołową rolę ZSRR w
nawracaniu świata na socjalizm, należało kraj ten uzbroić i dać mu druzgocącą
przewagę nad pozostałymi państwami. Zatem, po zakończeniu drugiej wojny
światowej, gdy Związek Radziecki obłowił się łupami wojennymi, gdy
postanowienia z Teheranu i Jałty weszły w życie, gdy władza w Polsce
i w Niemczech Wschodnich "przeszła w ręce ludu", W.A. Harriman przybiera
pozę antykomunisty. Oczywiście, pomaga mu w tym radzieckie pismo
satyryczne "Krokodyl", często-gęsto publikując jego karykatury. Dawało to
opinii publicznej kojące złudzenie, że Harriman jest antykomunistą.
"Antykomunistyczny" Harriman popycha USA w kierunku nieuzasadnionych
zbrojeń, do gwałtownego rozwoju technologii związanej z przemysłem
wojennym. Gdy doszło w USA do rozbudowania broni nuklearnej, rakietnictwa
itp., zaczęto przemycać do ZSRR owe osiągnięcia techniki wojennej, w imię
pokojowej koegzystencji, w imię handlu. Należy pamiętać, że po zakończeniu
drugiej wojny światowej Związek Radziecki był kolosem na glinianych nogach;
bez technologii, bez możliwości samodzielnego rozwoju. Dopiero dzięki
zabiegom Harrimana, Rosenbergów itd., ZSRR otrzymał tajemnicę produkcji
bomby atomowej, rozwinął rakietnictwo, wszedł w przestrzeń kosmiczną. O
ironio, teraz, gdy Związek Radziecki został uzbrojony, usiłuje się rozbroić USA.
Internacjonaliści nie szczędzą pieniędzy na tzw. antynuki i wszelkiej odmiany
ruchy pokojowe, wymierzone głównie w potencjał obronny Zachodu.
Wojna W.A. Harrimana z komunizmem trwała bardzo krótko. Już w 1958 roku,
w oczach władzy radzieckiej Harriman znowu stał się "finansowym magnatem,
mężem stanu USA" , a nie, jak za czasów dogorywającego Stalina, Al Capone,
czy wojennym handlarzem.
W 1959 roku był już witany w Moskwie przez Chruszczowa. Następnie stał się
pośrednikiem w rozmowach pomiędzy Chruszczowem a prezydentem
Kennedym. Właśnie w 1959 roku, na przyjęciu w domu Harrimana,
na które zaproszono kwiat CFR, Nikita Chruszczow, mający zwyczaj mówić w
sposób otwarty, sądząc widocznie , iż przebywa wśród swoich, w wywodach,
kto naprawdę rządzi państwami, podkreślił pojednawczo:  Przecież grupa
rządząca jest owiana tajemnicą nieprawdaż? Wprawiło to Harrimana w stan
zażenowania, który usiłował zatuszować sztucznym uśmiechem. Bez wątpienia,
Chruszczow trafił w dziesiątkę. Pół żartem, pół serio Chruszczow zaproponował
Harrimanowi stanowisko ekonomicznego doradcy dla rzÄ…du radzieckiego. W
tym czasie, Harriman był gubernatorem stanu Nowy Jork. Lata sześćdziesiąte
naszego stulecia zeszły Harrimanowi nad sprawami Dalekiego Wschodu,
których ukoronowaniem były "rozmowy pokojowe" w Paryżu, w sprawie
Wietnamu. Gdy Wietnam w całości przeszedł pod rządy komunistów, Harriman
zajął się polityką zagraniczną partii demokratycznej USA, która sprawowała
rządy. Po śmierci Breżniewa, w czerwcu 1983 roku, pierwszym człowiekiem, z
którym nowowybrany pierwszy sekretarz KPZR, Jurij Andropow, MUSIAA się
spotkać, był nie kto inny, jak W.A. Harriman. Widać tutaj najwyrazniej, kto
kogo trzyma.
W 1982 roku, W. Averell Harriman ofiarował jedenaście i pół miliona dolarów
dla Rosyjskiego Instytutu przy Kolumbijskim Uniwersytecie. Instytut
przemianowano na: Instytut W. Averella Harrimana dla Zaawansowanych
Studiów nad Związkiem Radzieckim. Ma on popularyzować Związek Radziecki
wśród Amerykanów. Nic więc dziwnego, że w latach osiemdziesiątych naszego
stulecia w oczach władców na Kremlu Harriman pozostał najbardziej ulubionym
kapitalistą. Świadomi, kto ich żywi, władcy Związku Radzieckiego, a także
"Krajów Demokracji Ludowej , odnoszą się do kapitalistycznych
multimilionerów z taką adoracją, jaką przeciętny kinoman obdarza filmowych
aktorów. W obliczu wydarzeń historycznych, nic nie może być bardziej
fałszywego, jak przeświadczenie, że komunista jest śmiertelnym wrogiem
kapitalisty. Najtwardszymi rewolucjonistami byli międzynarodowi bankierzy,
stanowiący czołówkę świata kapitalistycznego. Wystarczy wymienić Jakuba
Schiffa, J.P. Morgana, braci Warburgów, Davida Rockefellera, W.A.
Harrimana, czy przemysłowców, jak Armand Hammer, Cyrus Eaton oraz
Donald Kendall [6] . Trudno jest sądzić, że tacy ludzie, jak powiedzmy W.
Averell Hurriman, byli prawicowi lub lewicowi, czy też byli kapitalistami lub
marksistami-leninistami, czy w ogóle wieli jakieś barwy. Znajdują się ponad
standardowymi podziałami. Tworzą planowane wydarzenia historyczne, dążąc
niezmordowanie do wypracowania "nowej etyki".
Przykładem opiekuna komunizmu, który dorobił sie fortuny dzięki wrodzonej
przebiegłości i podziałowi świata na Wschód-Zachód, może być Armand
Hammer, Pochodzi z żydowskiej rodziny, z Odessy, która przyjechała do USA
w 1871 roku. Ojciec Armanda, Juliusz Hammer, produkował medykamenty, a
jednocześnie działał w amerykańskiej Socjalistycznej Partii Pracy. Razem z J.P.
Morganem zbudował komunistyczną partię USA. Chociaż dla Morgana partie
polityczne były organizacjami, które należało wykorzystać do własnych celów,
Juliusz Hammer był aktywnym działaczem socjalistycznym, o powierzonej mu
misji. W 1907 roku, na międzynarodowym zjezdzie socjalistów w Stuttgarcie,
zapoznał się z Leninem i od tej pory ściśle ze sobą współpracowali, podając się
za przyjaciół. Każdy zjazd partii poprzedzają przygotowania, a co powiedzieć o
rewolucji. Bez wątpienia J. Hammerowi i W.I. Leninowi zostały powierzone
specjalne zadania w rewolucyjnym działaniu. Z tego względu, L. Trocki tak
pewnie jechał do Nowego Jorku, by otrzymać tam ostatnie instrukcje i kadry
rewolucyjne przed  wielkim pazdziernikiem" z 1917 roku. Wiedział, iż
oczekują go tam zwolennicy "Die Weltrevolution" z J. Hammerem włącznie.
Gdy bolszewicy przejęli władze W Rosji, Juliusz Hammer był głównym i chyba
jedynym dostawcą leków i opatrunków dla bolszewickich oddziałów. W tym
czasie, Rosja była blokowana na morzu przez Anglię i Francję, wiec dostawy
Hammera były dla bolszewików zbawcze. Jednocześnie, Juliusz Hammer staje
się dobroczyńcą komunistów amerykańskich. Stać go było na to, gdyż
farmaceutyka przynosiła coraz to większe dochody. Rosyjscy Żydzi,
zamieszkujący USA, spodziewali się, iż wkrótce nastąpi podobna rewolucja w
kraju ich osiedlenia, tj. w Stanach Zjednoczonych, że nadszedł już czas, kiedy to
Syjon będzie panował nad światem. Będąc pewnymi swego, mówili o tym
otwarcie.
W 1919 roku, bolszewicy mianują w USA swojego pierwszego ambasadora. Był
nim, również rosyjski Żyd, przyjaciel Juliusza Hammera, Ludwig C.A.K.
Martens członek Komunistycznej Partii Pracy USA. W tym czasie, Martens
niewiele mógł zdziałać na polu dyplomatycznym, zajął się wiec głównie
handlem. Dopomógł mu w tym Juliusz Hammer, którego Martens uczynił
swoim handlowym attache. Po roku tej działalności, władze USA deportowały
Martensa i zamknęły jego biuro. Bowiem, nie było jeszcze wdrożonego
"pozytywnego sposobu prowadzenia polityki zagranicznej wśród polityków
USA. Nad tym pracowała pózniej CFR. Jednak handel z bolszewikami został
zapoczątkowany. Zaczęto przemycać do Nowego Jorku skonfiskowaną przez
bolszewików carską biżuteria. Miała ona pokrywać wydatki Martensa. Z
czasem, Hammerowie stali się głównymi odbiorcami rosyjskich zbiorów dzieł
sztuki, które władze radzieckie uznały za niebezpieczne dla nowego ustroju, za
niegodne do udostępnienia dla mas pracujących miast i wsi. Tak się złożyło, że
w lipcu 1919 roku Juliusz Hammer został przyłapany na udzielaniu zabiegu
przerywania ciąży, wówczas w USA nielegalnego. Osadzono go w więzieniu
Sing Sing. W takiej sytuacji, pomocą dla Rosji radzieckiej musiał zająć się jego
syn Armand, liczący wówczas niespełna dwadzieścia dwa lata. Latem 1921
roku, Armand Hammer udaje się do Moskwy. Pragnie zorientować się do
jakiego stopnia bolszewicy są wypłacalni, do jakiego stopnia może
rozwinąć swoje dostawy. Szybko przekonał się, że możliwości płatnicze
bolszewików są "nieograniczone" ; skoro w Rosji radzieckiej wszystko zostało
upaństwowione, włącznie z życiem obywateli. Co więcej, w Moskwie
oczekiwali go najbliżsi przyjaciele: deportowany Martens oraz Gregory
Weistein - ich wspólny doradca. Weisteina również deportowano z USA, w
1920 roku, razem z Martensem i Emmą Goldman - Gdzie się podziały te dobre
czasy, kiedy komunistów traktowano tak, jak na to zasługiwali? -Armand
Hammer spotkał Sie w Moskwie także z Borisem Reinsteinem, który w 1890
roku uciekł z Rosji do USA, a w roku 1917 wybrał się do Rosji z powrotem, by
dopomóc współziomkom w tworzeniu władzy radzieckiej. Reinstein był
zażyłym przyjacielem Juliusza Hammera, a w tym czasie piastował role doradcy
Lenina w sprawach związanych z USA. Tam też Armand Hammer nawiązał
kontakt z radzieckim ministrem Zdrowia - N.A. Siemaszko, jako kluczowÄ…
postacią w farmaceutycznym handlu. Przy okazji, Armand Hammer przekonał
się, że Rosja głoduje, wiec zaoferował dostawę amerykańskiego zboża.
Zwiedził też kopalnie na Uralu, by sprawdzić osobiście jaką może mieć z nich
korzyść. W tym czasie mógł przebierać w kopalniach jak w ulęgałkach, gdyż był
to początek władzy radzieckiej w Rosji Spotkał się również z Leninem i
Trockim. Po tych podróżach i spotkaniach, 2 listopada 1921 roku podpisał z
bolszewikami kontrakt dotyczący uralskich kopalń azbestu. Armand Hammer
uzyskał prawo do tych kopalń na okres dwudziestu lat. Dla Lenina był to dobry
początek. Spodziewał się bowiem, że poróżniony świat kapitalistyczny, na
bojkotujących bolszewików i wspierających ich, uratuje Rosje radziecką przed
unicestwieniem. W liście do Armanda Hammera z 3 listopada 1921 roku, Lenin
pisał: "Proszę bądz tak uprzejmy i pozdrów swojego ojca, Jima Larkina,
Rythenberga, Fergusona jako najlepszych towarzyszy, teraz przetrzymywanych
w więzieniach amerykańskich .
Po powrocie z Moskwy do domu, Armand Hammer rozwiÄ…zuje ojcowskÄ… firmÄ™
chemiczno-farmaceutyczną (Allied Drug and Chemical Company), a zakłada
nową Allied American Corporation. Zatrudnił w niej, pochodzącego z rabińskiej
rodziny na Ukrainie, Alexandra Gumbcrga, wielkiego przyjaciela zarówno ojca,
jak i Reinsteina. Sprawę założenia nowej firmy omówiono widocznie w
Moskwie. Z czasem, Gumberg rozkręcił na terenie USA kontakty handlowo-
polityczne dla Rosji radzieckiej. Dzięki niemu, doszło do kontraktu Z firmą
Forda na dostawę traktorów. Jednak, nastąpiło to dopiero w 1929 roku, gdyż
Ford ociągał się z decyzją. Allied American Corporation stalą się niezawodną
agencjÄ… Rosji radzieckiej na terenie USA. PoczÄ…tkowo bolszewicy za
pośrednictwem tej firmy eksportowali głównie azbest, ale z czasem doszedł
eksport skór sobolowych, tak bardzo poszukiwanych na rynku amerykańskim.
Przy okazji, Alexander Gumberg stał się szefem probolszewickich
propagandzistów. Po trzyletnim pobycie w więzieniu, dzięki staraniem
Armanda, Juliusz Hammer wyszedł na wolność. Jednak, jako przestępca, był
spalony na terenie USA, musiał więc na jakiś czas ten kraj opuścić. Oczywiście
udał się do przyjaciół. Wraz z żoną Rosę wyjechał do Moskwy. Był to rok
1923. W Moskwie przyjęto ich z otwartymi rękami. Otrzymali do dyspozycji
Brązowy Dom - pałac w centrum Moskwy. Mieszkali w nim do roku 1931. W
okresie, gdy naród rosyjski przymierał głodem, w Brązowym Domu nie
ustawały bankiety. Nowa szlachta zachłystywała się rozkoszą władzy.
Po śmierci Lenina, w styczniu 1924 roku, pobyt Hammerów na rosyjskiej ziemi
nie był już tak beztroski. Stalin nie był dla nich tak dobroduszny. Niemniej
jednak, handel był prowadzony nadal. Wprawdzie zabrakło Lenina, ale
przyjaciół wśród komisarzy miał Hammer wielu. Zatem, udało się Hammerom
uruchomić w Moskwie fabrykę piór i ołówków. Spisano umowę na okres
dziesięciu lat, tj. 1925-35, po czym fabryka miała być upaństwowiona. Przy
pomocy specjalistów sprowadzonych z Anglii i Niemiec, Hammerowie
dostarczyli Rosji radzieckiej najnowocześniejszą technologię w dziedzinie
materiałów biurowych, tak potrzebnych dla rozrastającej się radzieckiej
biurokracji. Ołówki i pióra z napisem "Hammer pokryły cały Kraj Rad. Co
więcej Hammer eksportował swoje moskiewskie produkty do Anglii,
Chin, Turcji i Persji. Zatem, dzięki Hammerom, od roku 1927 Rosja radziecka
stała się eksporterem towarów fabrycznych.
Gdy pod koniec lat dwudziestych Stalin zarządził, aby wszyscy zagraniczni
przedsiębiorcy opuścili ZSKR, nie ominęło to i Hammerów, Nie mogło być
inaczej skoro Stalin zamierzał "oczyścić" szeregi partii i wzmóc dyscyplinę
przed zbliżającą się wojną światową. Jawna obecność kapitalistów w
radzieckim państwie gorszyła członków partii, była niebezpieczna dla
komunistycznej ideologii. W 1928 roku rozpoczęła się pierwsza pięciolatka, w
czasie której Stalin zamierzał rozbudować własny przemysł. W lutym 1930 roku
Hammer zmuszony był odsprzedać władzom radzieckim moskiewską fabrykę.
Hammerowie uznali że w takiej sytuacji najintratniejszym zajęciem będzie
pomagać Krajowi Rad w pozbywaniu się dzieł sztuki uznanych za niegodne do
oglądania przez człowieka komunistycznego państwa. Sprawa wywozu dzieł
sztuki z Rosji spoczęła na barkach Hammerów. W ich ręce dostały się skarby
rosyjskiej arystokracji, obrazy europejskich malarzy oraz ikony. Już w 1928
roku mogli Hammerowie otworzyć w Nowym Jorku galerię L'Ermitage
Galleries, w której sprzedawano dzieła sztuki oddawane im w komis przez
bolszewików. Hammerowie dla radzieckiego rządu pełnili funkcję brokerów.
Pomagali zdobywać twardą walutę, tak potrzebną w latach powszechnego
głodu w Rosji. Sowieci upłynniali więc z muzeów wszystko, co można było
sprzedać. Ponadto, Hammerowie wyprowadzając się z Brązowego Domu zabrali
wszystko co dało się zabrać. A dom ten był jednym wielkim muzeum.
Po powrocie Hammerów do USA, L'Ermitage Galleries przemianowano na
Hammer Galleries. O ironio losu, najbardziej osobiste pamiÄ…tki rodu
Romanowych były sprzedawane w Nowym Jorku przez syna rosyjskiego Żyda.
Żaden z carów rosyjskich nie był w stanie przewidzieć takiego końca dla swojej
dynastii. Juliusz Hammer na nowo podjÄ…Å‚ siÄ™ lekarskiej praktyki i
konsekwentnie wspierał żydowski ruch komunistyczny. Zmarł w 1948 roku na
atak serca. Miał wówczas siedemdziesiąt cztery lata. Na arenie handlowo-
politycznej pozostał Armand Hammer.
Franklin Delano Roosevelt, po nominacji na prezydenta w 1933 roku, załatwił
dwie zasadnicze sprawy natury politycznej, które okazały się dobroczynne dla
władz radzieckich, a mianowicie: nawiązał stosunki dyplomatyczne z ZSRR
oraz... zniósł prohibicję w USA. Niezwłocznie rozwinął się przemysł
browarniany. Potrzeba było na gwałt niezliczonej ilości beczek do piwa. Więc,
przedsiębiorczy Hammer zakłada firmę produkującą beczki, oczywiście z
drewna sprowadzanego ze ZwiÄ…zku Radzieckiego. Tym sposobem, oficjalne
powiązania finansowe radziecko-amerykańskie stały się faktem. Od roku 1943
Armand Hammer zajął się produkcją alkoholu. Z kolei, w roku 1945 zaoferował
swoją pomoc dla akcji UNRRA. Ofiarował milion funtów mąki pszennej
przeznaczonej na produkcje alkoholu. Widocznie miał nadwyżki. Oczywiście,
mąka poszła na potrzeby NKWD i jej filii, jak powiedzmy UBP; bowiem,
osiemdziesiÄ…t procent dostaw UNRRA skierowano do ZwiÄ…zku Radzieckiego i
jego krajów satelickich. A tam, jak wiadomo, z pomocy UNRRA korzystał
głównie aparat ucisku, a nie sierocińce czy domy starców. Burzliwy proces
rozwodowy z Angolą, w połowie lat pięćdziesiątych, nieco przyćmił gwiazdę
Armanda Hammera-dobroczyricy. Jednak, od roku 1960, tj. po kolejnej wizycie
Nikity Siergiejewicza Chruszczowa w USA, dla Hammera na nowo rozpoczęły
się lata prosperujące. W ożywieniu kontaktów z władzami radzieckimi
dopomogła mu żona byłego prezydenta Eleanor Roosevelt.
W międzyczasie, Armand Hammer usiłował robić pieniądze w Kalifornii na
wydobywaniu ropy naftowej. Prędko przekonał się, że bez sojuszu i współpracy
z "Krajami Demokracji Ludowej" wielkich pieniędzy nie będzie w stanie zrobić.
Zatem, zajął się produkcją nawozów sztucznych, a Związek Radziecki i kraje
satelickie potrzebowały nawozów wprost nieograniczoną ilość. I tak, w 1960
roku, Armand Hammer pojechał do Moskwy, reklamując się jako pierwszy
dobroczyńca Rosji radzieckiej, który miał możność rozmawiać z Leninem. Miał
czym zaimponować, bowiem po czystkach Stalina niewielu pozostało przy
życiu, którzy stykali się z Leninem, którzy mogli z nim rozmawiać. W Moskwie
omówił z Chruszczowem sprawę budowy fabryki nawozów sztucznych na
terenie Związku Radzieckiego. Hammer zawsze wchodził w taką dziedzinę
przemysłu, którą mógł niezwłocznie przemycić do Związku Radzieckiego.
Następna wizyta Hammera w ZSRR miała miejsce w 1964 roku. W tym czasie
do Moskwy przyjechał również szef NRD Walter Ulbricht. Widocznie
zaproszono go do zaawansowanej dyskusji na temat budowy fabryki nawozów.
Rząd brytyjski "na wyjątkowo dogodnych warunkach" zgodził się sfinansować
planowaną budowę fabryki nawozów, z przewidywaną lokalizacją w Środkowej
Syberii. Hammer miał dostarczyć najnowocześniejszą technologię amerykańską.
Jednak, wkrótce Chruszczow utracił stanowisko i na podpisanie umowy należało
czekać dalsze osiem lat. Dopiero 12 kwietnia 1973 roku Armand Hammer
podpisał w Moskwie umowę na budowę fabryki nawozów sztucznych nad rzeką
Wołga, w ramach tego kontraktu, rozbudowano radzieckie porty do tego
stopnia, że mogą do nich wpływać atomowe łodzie podwodne. Cały kontrakt
sięgał ośmiu miliardów dolarów.
W lipcu 1972 roku, Armand Hammer wylądował prywatnym samolotem,
Boenining 727, na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie. Wyróżnienie dla niego
nic lada. Tylko dwom osobom Kreml zezwolił na luksus przylotu do
Moskwy własnym samolotem: Armandowi Hammerowi i Davidowi
Rockefellerowi. Tym razem Hammer oczekiwał pomocy od Kremla.
W roku 1969 nowy przywódca Libii, Moammar Khadafi, zaczął ograniczać
Hammerowi produkcję ropy naftowej, którą opanował przed rządami
Khadafiego, dzięki łapówkom wpłaconym do szwajcarskich banków na konta
libijskich dygnitarzy. Zatem Armand Hammer liczył, że uda mu się przekonać
władze radzieckie, by wywarły na Khadafiego presję w celu przywrócenia
zielonego światłą na libijskich polach naftowych dla Occidental Petroleum. W
zamian za te pomoc, obiecywał wielką pożyczkę amerykańską. Usłużne dla
międzynarodowego socjalizmu Radio Wolna Europa niezwłocznie podało, że
należące do Hammera Occidental Petroleum dopina do końca największy
kontrakt w historii handlu radziecko-amerykańskiego. Tego rodzaju reklama
miała dla władz radzieckich wielką wagę, bowiem w tym czasie Anwar Sadat
przepędził z Egiptu radzieckich "doradców" . Taka informacja radiowa
odwracała uwagę opinii publicznej od niepowodzeń w Egipcie, a także
odciągała Stany Zjednoczone od krajów arabskich, akcentując, że w stosunkach
radziecko-amerykańskich jest coraz to lepiej. Oczywiście, było to również
korzystne dla Izraela. Za radzieckie bogactwa naturalne Occidental Petroleum
miała dostarczyć do ZSRR najnowocześniejszą technologię wydobycia ropy
naftowej. Prezydentem w USA był wówczas Richard Nixon. Armand Hammer,
pragnąc uzyskać od rządu USA błogosławieństwo dla owej transakcji,
obdarował Nixona łapówkami.. Pózniej, wynikła z tego "afera Watergate .
Sąd uznał Hammera winnym. Jednak Hammer uniknął więzienia dzięki
widowiskowej symulacji choroby serca. Skazano go na zdawkowÄ… grzywnÄ™; z
czego po latach się śmiał. Lekarze opiekujący się Hammerem ogłosili pózniej,
że nastąpił "wprost niewiarygodny powrót do zdrowia". Cóż, cuda się zdarzają.
W roku 1973, Hammer dostarczył do PRL technologię na budowę zakładu
metalurgicznego, a od roku 1978 zajÄ…Å‚ siÄ™ na dobre polskÄ… siarkÄ… - finansujÄ…c
budowę nowej kopalni siarki. Przed opinią publiczną tłumaczył się, że tą
pomocą wyeliminował możliwość najazdu na Polskę przez Związek Radziecki.
A więc, do roli zbawcy Rosji, dodał sobie role zbawcy Polski, Zastanawiające,
jakie łapówki uzyskali od Hammera PRL-owscy dygnitarze, że dopuścili go do
pustoszenia polskiej gospodarki? Takie kraje, jak obecna PRL, zniewolone
zarówno politycznie jak i gospodarczo, nie mające możliwości zdrowego
rozwoju, aby przetrwać, muszą importować zagraniczną technologię, a więc,
muszą zaciągać pożyczki. Z kolei, wchodząc w długi, są kontrolowane przez
wierzycieli , i to w sposób bezwzględny. Tym samym rabunkowość gospodarki
się pogłębia, a potrzeba nowych kredytów wzrasta. Z powyższego obłędu można
wyjść ogłaszając bankructwo. Jednak, do bankructwa nie chce dopuścić ani
wierzyciel, gdyż traci zyski, ani żądna władzy dyktatura, prowadząca politykę
"aby do jutra". Z pomocą przychodzą więc nowe kredyty, a uciskanemu ludowi
dociska siÄ™ pasa.
Wydarzenia w Polsce z lat 1979-80 przyprawiły Hammera o palpitację serca.
Być może, iż obawiał się bankructwa rządu PRL, a może strwożyła go panująca
wówczas w Polsce moda na otwarte dyskutowanie o przestępcach
gospodarczych. W wielkim pośpiechu złożył wizytę administratorom PRL,
przypominając o obowiązkach "władzy ludowej" i obiecując, w zamian za
zaprowadzenie porządku, inwestycje w kopalnie miedzi. Po tej wizycie nastąpił
w Polsce stan wojenny. Wszystko wskazuje na to, że potęga przemysłowa
Hammera opiera się wyłącznie na kontraktach z rządami komunistycznymi. W
1980 roku, po agresji ZSRR na Afganistan, prezydent USA, Jimmy Carter,
nałożył embargo na dostawę do ZSRR zboża i fosforanu. Po tym. wydarzeniu,
Hammer niezwłocznie pojechał do Breżniewa, by wspólnie naradzić się, jak
nakłonić rząd USA do zniesienia wprowadzonych ograniczeń handlowych.
Jednocześnie, Armand Hammer starał, się wywrzeć nacisk na rząd Pakistanu,
aby uniemożliwił dostawy broni dla afgańskich partyzantów, które szły przez
afgańsko-pakistańską granicę. Gdy w roku 1981 prezydent Reagan zniósł
embargo na fosforan, A. Hammer, mimo iż przebywał w tym czasie w Moskwie,
pierwszy pogratulował mu "odważnej decyzji". Przecież Occidental Petroleum
jest dla Związku Radzieckiego głównym dostawcą fosforanu.
W roku 1983 Hammer zaoferował dwieście trzydzieści milionów dolarów na
rozbudowa kopalni węgla w Chinach komunistycznych, a w roku 1984, podpisał
z Jugosławią kontrakt na dziesięcioletni rozwój jugosłowiańskich pól
naftowych. Wymiana z Jugosławią ma sięgać ośmiuset milionów dolarów
rocznie. Armand Hammer, mimo iż ma w rękach nieprzebraną fortunę, nie jest
w pełni zadowolony z życia. Za wszelką cenę pragnie uzyskać miano męża
stanu. Stojąc nad grobem, coraz częściej zabawia się w filantropię,
zawsze pełną hipokryzji. Pragnie zatrzeć w ludzkiej pamięci czyny, których nie
powstydziłby się największy łajdak pod słońcem. I tak, w widowiskowy sposób
począł łożyć miliony dolarów na badania nad chorobą raka. Nic mu to nie
przeszkadza, że jego zakłady chemiczne, zatruwając rzeki ściekami, są jedną z
głównych przyczyn rozwoju tej choroby. Związał się też z Międzynarodowym
Instytutem Praw Człowieka, przyjmując stanowisko prezydenta. Armand
Hammer i prawa człowieka! Czy może być coś bardziej rozbieżnego? Zbiera też
pieniądze dla Armand Hammer United World College. Przekazał już na te
szkołę kwotę piętnastu milionów dolarów. Szkól tego rodzaju jest, do tej pory,
sześć na świecie: Kanada, Włochy, Singapur, Walia, Swaziland i USA. W
tychże szkołach "zjednoczonego świata przygotowuje się kadry dla
przyszłego ogólnoświatowego rządu oraz aktywistów, którzy będą prowadzić
niezbędną agitację. Uczniów do tych szkół rekrutuje się niemal z całego świata.
Od 1978 roku szkołom tym przewodniczy przyszły król Anglii - książę Karol.
Czyżby książę Karol był przekonany, że w końcu spełni się marzenie Cecila
Rhodesa - cały świat dla Anglosasów - a on odegra kluczową rolę w tym
przedsięwzięciu? W każdym bądz razie, pachnie to wszystko tzw. British-
Izraelizmem.
Armand Hammer z Leonidem Breżniewem na daczy w Jałcie
w sierpniu 1978 roku.
Rok 1983. Armand Hammer z księciem Karolem w Palm Brach, Floryda,
na balu, z którego dochód przeznaczono na  szkoły zjednoczonego świata".
Na zakończenie niniejszej broszury, warto też wspomnieć o rodzimych
pupilkach CFR. Najprzedniejszym z nich był "wybitny" ekonomista Oskar
Lange. Jak wiadomo, długo przed wybuchem drugiej wojny światowej były
prowadzone przygotowania do powojennego porzÄ…dku geopolitycznego. Zatem,
już przed wojną Oskar Lange został wysłany do USA na przygotowawcze
szkolenie. Jako komunista mógł czuć się tam bezpiecznie. Tym bardziej, że
zrobiono go profesorem ekonomii na Uniwersytecie w Chicago, a z czasem stał
się pupilkiem fundacji Rockefellera. Zresztą, weszło już do tradycji, że
rozgadany komunista, po przybyciu na Zachód, otrzymuje profesurę na jakimś
tam uniwersytecie. Tym sposobem, Oskar Lange został dobrze przygotowany do
przyszłej roli opiekuna "Polski Ludowej". Pod koniec 1944 roku, członkowie
CFR poczęli robić duże starania, aby Oskarowi Lange powierzyć funkcję
przedstawiciela "władzy ludowej" na forum międzynarodowym. Oskar Lange
cieszył się wielkim zaufaniem u Stalina, w czerwcu 1945 roku Stalin
przedyskutował kandydaturę Oskara Lange z ówczesnym filarem CFR Harry
Hopkinsem. Ostatecznie, w sierpniu 1945 roku Oskar Lange zostaje mianowany
ambasadorem tzw. Rządu Tymczasowego zarówno na teren USA jak i przy
ONZ. W tym czasie, na polskich ziemiach trwały przygotowania do "wolnych i
nieskrępowanych" wyborów. Pamiętamy, iż w trakcie owych przygotowali
Polskę przemieniono w rzeznię. Widząc, że szef Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego, Radkiewicz, nie zna umiaru, sekretarz Stanu USA, Jakub F.
Byrnes, odsłonił rąbka prawdy o polskiej rzeczywistości na konferencji
prasowej. Niezwłocznie wkroczył do akcji Oskar Lange. Jako ambasador
"Rządu Tymczasowego", zdementował wypowiedz Byrnesa, oświadczając, że
sekretarz Stanu został wprowadzony w błąd, bowiem rząd w Polsce skrupulatnie
wypełnia postanowienia konferencji w Jałcie i żadnych nadużyć nie popełnia.
Tym samym, zamknÄ…Å‚ Byrnesowi usta. W tym czasie, Lange, Rajchman i Minc
zajmowali się pomocą UNRRA dla Polski. Przecież rozrastający się Urząd
Bezpieczeństwa Publicznego na gwałt potrzebował lekarstw, kocy, mundurów i
dobrego wyżywienia. Być może, iż w Oskarze Lange dopatrywano się drugiego
Józefa Rettingera, oczywiście dostosowanego do nowej sytuacji politycznej.
Faktem jest, iż Lange zadomowił się również w IPR. Musiały go interesować
sprawy skoordynowanej pomocy PRL dla przyszłych wydarzeń politycznych na
Dalekim Wschodzie. Przecież powołano go do służby dla  Die
Weltrevolution . CFR miewa regularne spotkania, na których przedstawiciele
rządów komunistycznych są honorowymi gośćmi i uważnie wysłuchiwanymi
mówcami, Oskar Lange wielokrotnie brał udział w takich spotkaniach. W
raportach CFR jest przedstawiany jako "dostojny przedstawiciel rzÄ…du PRL". A
oto lista kolejnych "dostojnych" przedstawicieli rzÄ…du PRL, w latach 1980
do 1985: Ryszard Frelek, Henryk Krzeczkowski, Mikhaił Milshtein (?), Jacek
Wejroch i Józef Wiejacz. Warto więc zwrócić większą uwagę na działalność
tych panów.
dr Romuald GÅ‚adkowski
PRZYPISY
[1]. Na temat  Die Weltrevolution i "Der Weltoktober" zob. pracę ks. Michała
Poradowskiego o takimi tytule; Wydawnictwo 966, Toronto, 1986.
[2]. Moda na intelektualistów weszła na trwałe do świata zwolenników ogólnoziemskiego
braterstwa. Nawet w prowadzonym przez trockistów KSS "KOR" roiło się od
najrozmaitszych "expertów" i "doradców" - zawsze "wybitnych". To samo można powiedzieć
o DiP-ie Stefana Bratkowskiego. Czyżby był to symptom głębokich kompleksów cywilizacji
żydowskiej?
[3]. Zob. G. Edward Griffin, The Fearful Master; Western Islands, Belmont, 1964.
[4]. O tej organizacji zob. John Cotter, Światowa Rada Kościołów; Wydawnictwo 966,
Toronto 1986.
[5]. George Herbert Walker Bush, obecny wiceprezydent USA, jest członkiem "Zakonu" od
1949 roku. Jego ojciec, Shelton Prescot Bush, również członek "Zakonu", od 1917 roku. Jako
partner w spółce bankierskiej Brown Brothers, Harriman Co., S.P. Bush był
zakonspirowanym finansistÄ… Hitlera.
[6]. Zob. Joseph Finder, Red Carpet; Hold, Rinehard Wiston, New York, 1983.
[7]. Zob. Antony C. Sutton, An Introduction to The Order; Research Publications, Phoenix,
1983.
[8]. Guaranty Trust, opanowana całkowicie przez J.F. Morgana, zbudowała swoją potęgę
finansowa na kapitale pochodzącym od członków "Zakonu", jak Harriman, Rockefeller,
Whitney, czy Vanderbilt. Ten ostatni poszedł na dno morza wraz ze statkiem Lusitania, w
1915 roku. Dla bankierów wynikła z tego podwójna korzyść: USA wypowiedziały Niemcom
wojnę i ubyła jedna gęba od stołu. Wprawdzie wysłano dla Alfreda G. Vanderbilta telegram
ostrzegawczy, aby tym statkiem nie płynął, jednak telegram do adresata nigdy nie dotarł.
Czyżby takim sposobem pozbyto się niewygodnego współpartnera?
[9]. Paryska Kultura; Zeszyty historyczne, nr. 32, 1975.
Składamy serdeczne BÓG ZAPAAĆ za dobrowolne ofiary pieniężne nadsyłane na fundusz
rozwoju Wydawnictwa 966. Prosimy je wysyłać w formie czeków wystawionych na
nazwisko Wydawcy. Na czeku należy wstawić datę wystawienia i czek podpisać. Wysyłane
banknoty dobrze zamaskować.
Wydawca:
Stanisław Karpiński
P.O. Box 134, Stn. SUCC. "U"
Toronto, Ontario
M8Z 5M4, Canada


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ODPOWIEDZI NA POLITYKE OSWIATOWA
Szkolenie kandydatów na kierowców
zadania z fizyki dla kandydatow na fizyke
Wpływ rosyjsko ukraińskich kryzysów na politykę energetyczną UE
ODPOWIEDZI NA POLITYKE OÅšWIATOWÄ„
Do kandydatów na magów

więcej podobnych podstron