Bogusław Linda


Aktorstwo to durny zawód - - Onet Film http://film.onet.pl/wiadomosci/publikacje/wywiady/5002492,wiadomo...
powrót
DRUKUJ
Aktorstwo to durny zawód
wczoraj, 11:21
yródło: Onet.
Wielka legenda polskiego kina, Bogusław Linda, od kilku lat nie zagrał głównej roli na du\ym ekranie. Stracił rolę
Henryka Sucharskiego we wznowionej produkcji "Tajemnicy Westerplatte" na rzecz Michała śebrowskiego. Teraz
pojawia się znów w drugoplanowej  ubeka "Królika" we wchodzącym właśnie do kin filmie "Sztos 2" Olafa
Lubaszenki.
Nie mogąc doczekać się propozycji na miarę "Psów", "Pana Tadeusza" czy "Trzech minut. 21:37", jest pochłonięty
szkoleniem młodego narybku aktorskiego w Warszawskiej Szkole Filmowej. Tam te\ umówił się na rozmowę z
Onetem  to jeden z niewielu wywiadów, jakich udzielił w ostatnich miesiącach i jedyny dla mediów internetowych.
Z aktorem, re\yserem i wykładowcą rozmawia Filip Aobodziński.
Bogusław Linda: Budyneczek fajny, co? Szklany dach, więc wiosną czy latem mamy tu pełno słońca&
Filip Aobodziński: Ale chyba strasznie gorąco się tu robi?
Jest przyjemnie& Miejsce było w strasznym stanie, stały tu tylko takie tokarki wielkie jak parowozy, syf& A jest
fantastycznie. Mamy nadzieję wspólnie z dzielnicą wyremontować salę kinową, studyjną, w dawnym kinie Elektronik.
Czego wy ich tu uczycie? Misji, wartości, postaw?
Na aktorskim wydziale  bo mamy w sumie siedem wydziałów  uczymy techniki, rzemiosła. Mam wielką nadzieję, \e
od przyszłego roku będziemy mieli status studiów wy\szych, na razie mają go wydziały re\yserski i operatorski.
Co ich tu ciągnie?
Po pierwsze, \e to trwa raptem trzy lata, \e mamy od metra nagród na ró\nych festiwalach& To właściwie jedyna w
Polsce znana i nagradzana prywatna szkoła. Ci młodzi wychodzą stąd naprawdę wykształceni, bo uczą ich
autentyczni praktycy. Udało mi się na aktorski pościągać wykładowców jeszcze ze szkoły krakowskiej, którzy umieją
uczyć wiersza, prozy, stawiania średniówki. Aktorów, którzy pamiętają świetność Teatru Starego, Słowackiego. Uczą
na przykład, co to znaczy intencja, jak ją przekuć we frazę& W filmie cholernie wa\ną rzeczą jest zafiksowanie
intencji, powtarzalność grania, czyli takie wejście w rolę, które będzie jedną opowieścią przez cały film, a to trzeba
umieć w sobie zafiksować.
Bogusław Linda - \yjąca legenda polskiego kina (zdjęcia: 28)
Jacy są ci młodzi, co tu przychodzą?
Trudno jednoznacznie ich określić, na pewno są świe\y i głodni startu, dla nich start to przede wszystkim serial,
cokolwiek, byle zaistnieć. To nie jest myślenie, \e  ja będę grał u Almodovara , tylko \e  będę mógł \yć z tego
zawodu, gdzieś chcę się załapać .
A jacy są intelektualnie?
Ró\ni. Ale niełatwo oceniać, bo sam nie pamiętam, co wiedziałem, gdy przychodziłem na studia. Teraz mi się wydaje,
\e miałem jakąś podstawową wiedzę, a pewnie nie miałem \adnej& Ale fakt, \e oni du\o mniej mają takiej wiedzy
szczegółowej, bo Internet przyzwyczaił ich do czytania bryków, filmików  a my przerabialiśmy tę wiedzę na powa\nie.
Mieliśmy lepszą wiedzę klasyczną.
Dziś mniej przydatną?
Klasyczna wiedza jest akurat zawsze przydatna. Bez względu na wiek.
1 z 4 2012-01-20 11:46
Aktorstwo to durny zawód - - Onet Film http://film.onet.pl/wiadomosci/publikacje/wywiady/5002492,wiadomo...
Mo\esz się ju\ pochwalić jakimiś uczniami, o których się mówi?
Za krótko to istnieje, w aktorstwie to nie jest takie proste. Ale mamy sporo adeptów z zagranicy, ze Wschodu, z
Australii, z Niemiec. Wszyscy operatorzy po naszej szkole pracują, re\yserzy te\ od razu wchodzą na plan. Z aktorami
jest trudniej, muszą się trochę jeszcze pouczyć&
Dostać po dupie&
Otó\ to. Ale ju\ zaczynają. Długo nasz wydział aktorski był sekowany, nie chcieli brać naszych, ale to się zmienia.
W chwili, gdy rozmawiamy, "Sztos 2" jest wcią\ "w robieniu". Poza ujawnionymi powszechnie
drobiazgami, \e grasz tam ubeka-pokerzystę, \e rzecz dzieje się w PRL lat 1980., \e ma być dość
zabawnie, nic nie wiem. O co moje \ycie jest wcią\ ubo\sze?
Pewno o obejrzenie filmu&
Kiedy okazało się, \e mamy się spotkać, zacząłem przypominać sobie znane mi filmy z twoim udziałem&
Trochę tego było&
& I nawet nie mogę się pochwalić, \e widziałem połowę. Ale wydaje mi się, \e jest moment, w którym
bardzo wyraznie zmieniasz się z rozwichrzonego chłopaka, jak w "Gorączce", "Przypadku", nawet jeszcze
w "Magnacie", w zupełnie innego typu faceta, dojrzalszego, bardziej skupionego.
To nie tyle ja się zmieniam, ile filmy się zmieniły.
Czy patrząc na Lindę sprzed "Zabij mnie, glino", rozpoznajesz siebie, masz poczucie to\samości z tamtym
facetem?
Od razu zaznaczam  nie oglądam swoich filmów. Z zasady. Nie lubię tego robić. Zrobione ju\ filmy w ogóle mnie nie
interesują.
A czy masz świadomość własnego stylu?
Gdybym sam zaczął siebie definiować, chyba bym oszalał. To by znaczyło, \e jestem pojebanym narcyzem. Nawet
nie będę się starał na to odpowiadać, bo to dla mnie są bzdury.
A charyzma ekranowa? Jest taki ciąg aktorów z ewidentną charyzmą: Cybulski  Olbrychski  Linda.
Ciekaw jestem, czy dostrzegasz ju\ kolejnych. Aktorów, którzy samym pojawieniem się na ekranie robią
wra\enie. Coś takiego miał te\ Brando.
Pojęcie charyzmy znam oczywiście, ale dla mnie w polskim kinie było dwóch aktorów charyzmatycznych  Cybulski i
Ryszard Filipski. Filipski był chyba najlepszym polskim aktorem filmowym. Wypełniał ekran. Aktor na miarę
europejską. W Stanach oczywiście jest ich więcej  Brando, Dean, młodszy Nicholson& Nie ma sensu wymieniać,
bo to są oczywistości.
Wśród młodszych w Polsce widzisz mo\e kandydata czy kandydatkę?
Nie zastanawiam się, bo nasze pojęcie o kinie co nieco się wyjebało w ciągu tych dwudziestu lat. W tej chwili kino
jest czym innym ni\ było trzydzieści lat temu. Po pierwsze, jest internet. Po drugie, zobacz, ile teraz jest premier
filmowych, ile powstaje filmów, ilu aktorów jest wykorzystywanych fantastycznie albo zle, ale są& Kiedyś w Cannes
czy przy Oscarach wiadomo było, \e powstaje z dziesięć dobrych filmów, które walczą. W tej chwili powstaje tysiąc
dobrych filmów. Są filmy wielkich studiów i filmy niszowe. Tylko w Internecie mo\na obejrzeć filmy, które mają wiele
milionów wejść. Pytasz, czy istnieje aktor, czy istnieje taki film  zapomnij, tego ju\ nie ma. Nasza młodość minęła.
Jako re\yser te\ pracujesz dziś inaczej ni\ re\yserzy, z którymi kiedyś pracowałeś?
Jako re\yser, ale tak\e jako aktor, nie mogę uciec od pewnych rzeczy, których się nauczyłem i które są dla mnie
istotne. Znam reguły monta\u, wiem, co to są punkty zwrotne akcji, co to jest kontrplan, z której strony trzeba świecić,
jak prowadzić jazdę wokół stołu, \eby to się montowało& W tych kwestiach nie improwizuję. To, co robię inaczej, ni\
przez lata się robiło (ale to się te\ ju\ w Polsce zmienia), to \e zawsze miałem rozrysowane sceny, zawsze
przychodziłem na plan przygotowany, miałem zaplanowane wszystkie ustawienia. Nie miałem szans na kombinowanie
i zastanawianie się na planie, bo robiłem filmy w najgorszych czasach, jeśli chodzi o finansowanie. Wtedy zdjęcia
mogły trwać najwy\ej 28-30 dni, bez rezerw pogodowych. Filmy w Szkole Polskiej były zrobione bardzo starannie, bo
kręcono je w 60 do 90 dni.
Sam pamiętam, jak ekipa mogła trzy dni czekać na słońce.
Ten luzik był genialny, zresztą tak się do dziś w Stanach kręci. Tylko u nas paru producentów wpadło na pomysł, \e
będziemy robić filmy metoda oszczędną. Optymalnie film robiono w piętnaście dni w trzech wnętrzach.
Kiedyś chyba Jerzy Passendorfer słynął z tego, \e najszybciej kręcił filmy.
Andrzej Konic te\. Ale tam było to na innej zasadzie. Stawiali kamerę w jednym miejscu i z niego kręcili całą scenę.
Bohaterowie siedzą, palą, gadają, jest scena.
Ale w ostatecznym układzie, czy robimy wielką produkcję, czy "po taniości", liczy się emocja widzów.
Jak w ka\dym zawodzie artystycznym, artystą kina się bywa. Jeśli w ciągu swojej kariery stworzysz ze dwa-trzy filmy,
które wywołały wielkie wzruszenie, rozśmieszyły ludzi, wywołały jakąś refleksję albo namacalną ciszę na sali, czyli
dały coś więcej ni\ opowiedzenie pewnej historii  to w tych momentach byłeś artystą. W tym zawodzie czasem mo\e
dotkniesz Pana Boga, ale z reguły wykonujesz rzemiosło.
Bogusław Linda wraca do gry (zdjęcia: 8)
Bywa, \e jedna scena zarazem wywołuje ciarki zgrozy i doprowadza do histerycznego śmiechu. Zagrałeś
taką w "Trzech minutach. 21:37" Ślesickiego. Myślę o scenie z papierosem i Tomaszem Karolakiem.
Wielka scena i wielka rola.
2 z 4 2012-01-20 11:46
Aktorstwo to durny zawód - - Onet Film http://film.onet.pl/wiadomosci/publikacje/wywiady/5002492,wiadomo...
To było dla mnie totalne wyzwanie: jak zagrać coś, czego nie mo\esz niczym zagrać? Jak sugestywnie zagrać
warzywo?
Oczami. Głosem wewnętrznym. Tak jak to zrobiłeś.
Maciek mnie ubłagał, \ebym to wziął, bo pierwotnie miałem grać re\ysera [rola Krzysztofa Stroińskiego  FA].
Chodziliśmy po szpitalach oglądać tych pacjentów, ale na sto procent te\ nie mo\na było tego skopiować, bo ludzie w
tym stanie właściwie nie robią nic, nawet łzy im nie mają prawa lecieć. Rola była cię\ka tak\e dlatego, \e miałem cały
czas światła blisko twarzy, nie mogłem mrugać przez dziesięć minut, sztywny ryj, nie masz pojęcia. Zaczęły się
problemy z oczami, jeszcze do dziś czasami czuję.
Czy cię\ko się pozbyć łatki "kultowego twardziela polskiego kina"? Pomimo "Taty", pomimo I kto tu rządzi
 "Psy" wcią\ cię definiują dla ogromnej rzeszy ludzi.
Przestałem zwracać na to uwagę. Z naturą się nie wygra.
A w ogóle przestać grać? Mo\e teraz grasz Bogusława Lindę udzielającego wywiadu?
Jestem dość dziwnym aktorem, bo nie fascynuję się tym zawodem. Mam olbrzymi dystans do niego i mo\e to mnie
ratuje w \yciu. Nie traktuję go do końca powa\nie  dlatego te\ nie występuję ju\ w teatrze. Nie mógłbym codziennie
siedzieć w garderobie i czekać na spełnienie artystyczne na scenie. Mnie to śmieszy. Staram się znajdywać ciekawe
propozycje, w których mogę coś przekazać ludziom, wykonuję je uczciwie. Tyle \e takie rzeczy zdarzają się w \yciu
rzadko. Nieustająco czekam na te dobre rzeczy.
Ile mitów udało ci się obalić na własny temat?
Niczego specjalnie nie obalałem.
Co jest dla ciebie męczarnią na planie? Warunki? Niektórzy ludzie?
Wiesz dobrze, \e na planie czasami bywa zimno, czasami niebezpiecznie, czasami trzeba siedzieć w wodzie cały
dzień& Akurat to mi nie przeszkadzało, wręcz odwrotnie, nawet mnie w tym zawodzie pociągało, gdy mo\na
pokonywać siebie. Ka\dy dzień stawia nowe wyzwania, jest przygodą. Nie jest to powtarzalne jak teatr.
A zweryfikowałeś naiwne przekonania z młodości?
Na temat zawodu aktorskiego? Wszystkie. Miałem takie, jak u większości młodych ludzi, którzy garną się do szkół
aktorskich. "Niedługo pójdę do szkoły, zostanę aktorem, będę sławny i będę miał wszystkie dziewczyny, jakie nie
chciały dotąd być ze mną, będą mi rzucać kwiaty, a ja nic nie będę robił. Czasami nauczę się jakiegoś tekstu na
pamięć, powiem go sobie na scenie, a potem poło\ę się na hamaku, a kobiety będą nim bujać". To jest najprostsza
motywacja. Naprawdę myślałem, \e to jest zawód, w którym się nic nie robi. Dziewięćdziesiąt procent ludzi myśli, \e
gdyby weszli na plan, to tak samo by zagrali albo i lepiej.
Jak z grą w piłkę.
Piłka jest trudniejsza, bo trzeba biegać. A tu  stanąć i powiedzieć, jaki to problem& ? Tacy ludzie te\ tu przychodzą!
Czyli mit o tym, \e to łatwizna. Dalej  misja?
Swoją misję prze\yłem w czasach kina moralnego niepokoju. Nakręciłem trzynaście filmów-półkowników, w Polsce,
kręciłem na Węgrzech, wszystkie cenzura zatrzymała.
Po węgiersku grałeś? Kolejny sport ekstremalny&
Po polsku! Po węgiersku się nie da& Ale byłem znanym węgierskim aktorem. W ka\dym razie przez te wszystkie lata
wypełniałem posłannictwo, w które zresztą wierzyłem. Wydawało mi się, \e jedyny sposób, by walczyć ze wszystkim,
co mnie wkurwia, z szarzyzną, niesprawiedliwością, biedą  to grać w tych filmach. Dziesięć lat wypełniałem tę misję
 i koniec. Czasy się zmieniły i nie widziałem sensu, by dalej pełnić misję, bo swoją wypełniłem.
Był jakiś konkretny moment, kiedy powiedziałeś "dosyć"?
Festiwal w Gdyni, gdy nagle puszczono wszystkie te filmy z ostatnich ośmiu lat, a dziennikarze zaczęli mi wytykać, \e
w tylu naraz filmach występuję. Poza tym zniesmaczyła mnie gromadka mniej zdolnych re\yserów, którzy rzucili się za
robienie kina moralnego niepokoju, kiedy ju\ było mo\na. Nagle pojawiły się filmy o ubekach, ucieczkach,
niepokornych inteligentach& Wielu miało do mnie pretensje, \e zagrałem nagle w "Zabij mnie, glin" o czy potem w
"Psach". Nawet koledzy na mnie nakrzyczeli, Jacek Petrycki, Marcel Aoziński& A jak ja mogłem robić kolejne filmy o
Solidarności, jak przestałem w nią wierzyć?
Ja pamiętam, \e z "Krolla" czy z "Psów" wyszedłem poobtłukiwany, "Co to było?"  sam się pytałem. Ale
zapadły głęboko.
To było nadal kino moralnego niepokoju. Na pewno pierwsze "Psy". O tym, \e teraz czarni przejęli władzę, \e są
przekręty, \e mamy do czynienia z kłamstwem na temat ludzi. Władek odwa\ył się powiedzieć, \e człowiek nie jest
automatycznie dobry albo zły tylko dlatego, \e jest księdzem czy milicjantem. To było pionierskie. Bardzo walczyliśmy
o ten film.
Doświadczyłeś sytuacji, gdy ludzie tak cię identyfikowali z rolą, \e zaczynali się spoufalać? Takie
sprawdziany wiarygodności roli?
Nieraz. "Te, Boguś& Franz!" Była taka historia, \e po "Mieście prywatnym" Jacka Skalskiego przyszli do mnie jacyś
ludzie z "Pruszkowa". "Skała" pisał to o ludziach, których znał, tylko nieznacznie pozmieniał im pseudonimy, więc oni
się tam rozpoznali bezbłędnie. Dzwoni taki do mnie do furtki: "Panie Bogusiu, jak nikogo, kurwa, w \yciu \elazkiem
nie przypalałem& To nie ja, to taki inny!".
Czy inteligencja w tym zawodzie jest utrudnieniem?
Nie ma reguły. Na pewno jest utrudnieniem, gdy zaczynasz się wstydzić tego, co zrobiłeś. Jak ktoś jest jej
pozbawiony, to ma łatwiej. Ale szczerze mówiąc, wydaje mi się, \e inteligencja nie jest tu kompletnie potrzebna. Są
aktorzy, którzy rozumu za grosz nie mają w głowach, ale wystarczy im powiedzieć, \e grają profesora albo lekarza, to
od razu wiedzą, jakie "miny" do tego robić, i robią to świetnie.
Masz zespół ludzi, z którymi najchętniej pracujesz?
Nie. Są ludzie, z którymi nie lubię pracować, ale, jeśli pozwolisz, nie wymienię ich. Jest natomiast pewna liczba
fajnych ludzi, z którymi udało mi się zrobić coś interesującego. Ludzi innych ni\ średnia środowiskowa. Za to na
pewno nie nale\y uto\samiać mojego kręgu przyjacielskiego z ludzmi, z którymi akurat pokazywałem się często na
ekranie. To nie zawsze się zazębia.
3 z 4 2012-01-20 11:46
Aktorstwo to durny zawód - - Onet Film http://film.onet.pl/wiadomosci/publikacje/wywiady/5002492,wiadomo...
Środowisko filmowe jako takie istnieje w ogóle?
Nie wiem, nie bywam. Myślę, \e nie istnieje, \e środowisko aktorskie na przykład chyba skończyło się wraz ze
stanem wojennym. Re\yserskie zresztą te\. Skończyły się pewne miejsca, jak "SPATiF", "Piekiełko" i "Ściek", do
których chodziło się po spektaklach. Tam się zresztą spotykali tak\e muzycy, poeci, literaci. Mówiąc eufemistycznie,
środowiska wymieniały się tam poglądami& Teraz takich miejsc nie ma.
Szkoda?
Nie oceniam. Gdybyśmy narzekali, \e przydałoby się coś takiego, to by znaczyło, \e zostaliśmy w swoich czasach.
Świat się zmienił, czego innego ludziom potrzeba. Do "SPATiF-u" przychodziłeś, \eby posłuchać gościa, który wrócił z
Pary\a i przy wódce opowiadał o placu Pigalle. A teraz wchodzisz na stronę internetową i sam to widzisz. Po co ma ci
jakiś pijak opowiadać?
Ale mo\e on opowie to tak, jak \adna kamera nie poka\e?
Zale\y kto. Niektórzy w "SPATiF-ie" byli niestety debilami. Były ró\ne stoliki. Był stolik Konwickiego, był stolik ubeka,
był stolik jakiegoś anonima&
Czy jest muzyka, która Cię kręci?
Od wielu lat bardzo kręci mnie muzyka etno. Mo\e to jest związane z podró\ami, byłeś w jakimś miejscu, a potem
muzyka stamtąd przypomina ci to miejsce, wypitą tam wódkę, wypaloną tam fajkę. Mówię o muzyce najró\niejszej 
od arabskiej po latynoską, a tak\e o muzyce karpackiej, z gór Europy Środkowej.
Pytając o muzykę, nie mogę nie zapytać o poezję śpiewaną w przewrotnym kontekście płyty "Las putas
melancólicas", którą nagrałeś kilka lat temu ze Świetlikami.
Poezja śpiewana w ogóle mnie nie interesuje, podobnie jak piosenka aktorska. Interesują mnie rzeczy, które mają
sens. Poezja śpiewana kojarzy mi się z amatorszczyzną, egzaltacją. A piosenka aktorska jest wydumanym tworem.
Nie ma czegoś takiego. Albo ktoś dobrze śpiewa, albo jest to kompletna pomyłka. Panie i panowie niespecjalnie
obdarzeni głosami usiłują zagrać to, czego nie mogą zaśpiewać. A często przy tym mają w dupie melodię.
Najpiękniejsze  piosenki aktorskie śpiewają ludzie, którzy nie są aktorami: Edith Piaf, Jacques Brel, Leonard Cohen,
Tom Waits& Maleńczuk to te\ dla mnie piosenka aktorska zajebiście wykonana. Nie chcę, \eby mi jakiś aktor
interpretował aktorsko Maleńczuka, bo Maleńczuk aktorsko mi wystarcza.
Po co więc przegląd wrocławski?
Bo była taka moda. To specyficznie polski pomysł, wywodzący się ze szkolnictwa teatralnego. Taki pomysł, \e osoby
robią repertuar kabaretów, polskich od Zielonego Balonika po paryskie. W kabaretach obowiązywał pewien styl
wykonawczy. I nagle z tego narodziła się piosenka aktorska. Sam jezdziłem na Węgry z piosenką aktorską, czego nie
powinienem był robić, bo nie śpiewam, ale podobno śmiesznie wykonywałem Mściwoja z Balonika. Powiedzmy, \e to
było w ramach prezentacji szkoły: co mo\na zrobić, gdy aktor nie śpiewa, a musi zaśpiewać. Co mo\na? Przykryć to
czymś, zagrać. To jeszcze rozumiem. Ale pamiętajmy, \e to jest zadanie aktorskie, a nie piosenka. Podejrzewam, \e
przegląd we Wrocławiu zrodził się z faktu, \e ze szkół powychodziło wielu takich, co w aktorstwie się nie sprawdzali,
ale w piosence aktorskiej tak.
Lech Janerka kiedyś napisał piosenkę "Ból targa mym trzewiem i nic dalej nie wiem", właśnie o
przeglądzie wrocławskim.
Taka to impreza& Chcieliśmy ze Świetlikami pojechać na Przegląd Piosenki Aktorskiej.
I?
Nie wiem. Mo\e wytrzezwieliśmy&
Pomysł na płytę był  czyj?
Wspólny. Zaproponowali, \ebyśmy coś razem zrobili, ja na to, \e chętnie, ale \eby to było coś takiego latynoskiego, o
miłości. Marcin zarzekał się, \e nie umie o latynoskiej miłości& W końcu tylko część jest tam lekko swingująca. Za to
zabawa była fantastyczna. To są świetni ludzie. Zrobić z nimi coś to była wielka przyjemność. Zagraliśmy zaledwie
parę koncertów, bo nie umiałem tekstów na pamięć& Wstydziłem się.
Czy za namiętnością do muzyki etnicznej idzie jakaś konkretna kultura, która Cię fascynuje? Są ludzie
zakochani w kulturze rosyjskiej, innych kręci brytyjska&
Ka\da kultura mnie fascynuje, choć jestem totalnym amatorem, jeśli chodzi o wiedzę. Cała zabawa podró\y polega
na tym, \e łykam wszystko, co jest związane z inną kulturą, zaczynając od jedzenia, kończąc na koniach i kobietach.
Gdybyś ju\ nie musiał  grać, re\yserować, uczyć  co byś zrobił?
Wybrałbym fajne miejsce w ciepłym kraju, gotowałbym sobie, polował. Mo\e w Afryce. I do tego jachcik na Morzu
Śródziemnym, bo uwielbiam kulturę śródziemnomorską. I byłbym bardzo szczęśliwy.
A gdybyś chciał wziąć udział w przedsięwzięciu, gdzie zaledwie parę osób w odosobnieniu jest zdanych
wyłącznie na siebie, to jak byś siebie opisał? Jakim jesteś partnerem?
Jeśli przyjmuję coś na siebie, wypełniam to do końca. Sprawdzalnym, przewidywalnym. Prze\yłem du\o wypraw i tu
właśnie wracamy do mojego kręgu przyjacielskiego. Moje przyjaznie są związane z takimi ludzmi, którzy nie odpadli.
Którzy nie wysiedli, kiedy było strasznie zimno, kiedy nie było do śmiechu a trzeba się było do kolegi uśmiechnąć,
kiedy od tego naprawdę zale\ało, no, \ycie. Wielu w tym gronie to chłopaki albo po oddziałach specjalnych, albo po
ratownictwie górskim. Ludzie, którzy wiedzą, \e muszą być niezawodni, i są niezawodni. Najgorsze to zawieść
kolegów... A druga bardzo istotna sprawa to nie być odwa\nym. Nale\y się bać, bo dzięki temu się \yje...
Copyright 1996-2012 Grupa Onet.pl SA
4 z 4 2012-01-20 11:46


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Howard Linda Niech zyja upaly!
9 Linda Gottfredson
Bogusław Wołoszański Sensacje XX Wieku Tajemnica Dallas

więcej podobnych podstron