Holandia: trwa nagonka na Polaków
dzisiaj, 06:27
KK / Deutsche Welle
Holandia uchodziła zawsze za kraj wyjątkowo liberalny i otwarty. Lecz od momentu, gdy zaostrzył się kryzys, nad liberalizmem bierze górę ksenofobia, która ostro dotyka Polaków.
Edyta przeżyła taką sytuację już dwoma tygodniami: mieszka na parterze i kiedy w kuchni robiła kawę zauważyła za oknem trzy ciemne sylwetki. Ktoś zawołał "Proszę pani! , a potem "k!" i brzęk szyby wybitej kijem. Zawołała męża, który szybko wybiegł przed dom, ale pod ich oknem już nikogo nie było.
Po lepsze życie
REKLAMA
Edyta mieszka z mężem i synem na obrzeżach Hagi, podobnie jak wielu innych imigrantów. Od czasu tego incydentu nie czuje się tu bezpiecznie. Przed sześcioma laty przyjechała wraz z rodziną do Holandii w poszukiwaniu lepszego życia. Edyta i Konrad pracują w hurtowni kwiatów: ona zarabia ustawowe minimum: tysiąc euro, on jeździ na wózku widłowym. Chcą, żeby ich syn w Holandii się kształcił.
Choć mają pracę, nie czują się komfortowo. Praca nie jest pewna. Edyta zastanawia się, dlaczego nie zatrudnia się ich na stałe, tylko bierze zawsze z pośredniaków pracy czasowej. Kiedy któryś z Polaków zapyta o stałą umowę, musi liczyć się z tym, że go wyrzucą. Pracodawcy twierdzą, że zadowoleni są z pracujących u nich Polaków, ale nikt nie chce wiązać się z nimi na stałe.
W kryzysie jest gorzej
Do Małgorzaty Bos-Karczewskiej zgłaszają się poszkodowani Polacy, kiedy ktoś ich obrzucił obelgami lub przedziurawił im opony w samochodzie. Pani Małgorzata mieszka w Holandii od ponad 30 lat, działa w stowarzyszeniu polonijnym STEP i prowadzi portal polonii holenderskiej Polonia.nl. Nie ma w ręku konkretnych dowodów, ale odnosi wrażenie, że dyskryminacja Polaków przybiera na sile od chwili, gdy holenderski populista Geert Wilders zaapelował, by Holendrzy składali skargi na zachowanie Polaków i innych migrantów z Europy wschodniej.
"Wilders to prawdziwy populista. Nie proponuje żadnych rozwiązań tylko grzebie w otwartych ranach holenderskiego społeczeństwa i łamie dotychczasowe tabu. Nazywa je po imieniu, co natychmiast wznieca emocje".
Migracja zarobkowa stała się w ostatnich latach najbardziej drażliwym tematem, bo w subiektywnym odczuciu Holendrów największym problemem jest, że ludzi przyjeżdża tu zbyt dużo. Sytuacja zaostrzyła się jeszcze, gdy Holandii przestało się tak dobrze powodzić ekonomicznie.
Z pełną legitymacją
Geert Wilders właśnie na tym chce zbić kapitał polityczny. Na jego portalu internetowym Holendrzy mogą anonimowo zgłaszać skargi, kiedy przybysze z Europy Wschodniej są za głośni, zajmują im parkingi lub zabierają pracę. Nie wzrusza go społeczne oburzenie, jakie wywołała ta dyskryminująca akcja. W jego
odczuciu ta akcja to wielki sukces i podoba się wielu ludziom. Już w pierwszych dniach wpłynęły dziesiątki tysięcy skarg. Pomimo wszelkiej krytyki ludzie go wspierają.
Jego populistyczna Partia Wolności zasiada w parlamencie, podkreśla Geert Wilders: "Możemy robić, co nam się podoba".
Od momentu, gdy Holandia otworzyła swój rynek pracy dla "nowych" krajów Unii Europejskiej, przyjechało tu szacunkowo ponad dwieście tysięcy Polaków. Wielu znalazło pracę w rolnictwie i w budownictwie. Dostali z reguły pracę, której nie chciał żaden Holender. Teraz w populistycznej kampanii
najbardziej dostaje się Polakom.
W ulicznych sondażach zdania są podzielone, co odzwierciedla nastroje w społeczeństwie. Niektórzy uważają, że ta strona jest żenująca, bo wszystkich wrzuca się do jednego worka i stygmatyzuje imigrantów. Nie brak jednak także głosów poparcia dla inicjatywy Wildersa: "Oczywiście, że nie wszyscy wschodni europejczycy są podobni, są między nimi różnice. Ale widać, kto jest tu balastem, a kto nie".
Polacy na celowniku
Oprócz "nowej" unijnej imigracji, w Holandii są także Polacy pracujący i mieszkający tu od wielu lat. Od kiedy holenderska gospodarka zaczęła kuleć, obserwują, jak ten kraj coraz bardziej obcesowo traktuje cudzoziemców. W ostatnim czasie zdarzało się, że komuś, pomimo, że świetnie znał język i wyglądał na bardzo zadomowionego, nie chciano sprzedać czegoś na raty, bo jest Polakiem. Izabella Muchowska, studiująca i mieszkająca w Holandii, patrzy z perspektywy czasu: "Kiedyś Holandia była bardziej otwarta dla imigrantów. Teraz wszędzie słychać: nie chcemy żadnych obcych, sprawiają tylko kłopoty, lepiej żeby sobie poszli".
Protest w imię solidarności
Ale w holenderskim społeczeństwie budzi się także opór wobec prawicowych, populistycznych kampanii, które za granicą burzą reputację Holandii, jako liberalnego kraju. Burmistrz Bredy Peter van der Velden wystosował do Geerta Wildersa list protestacyjny. Jak zaznacza: "Jesteśmy zjednoczoną Europą. Musimy się wzajemnie umacniać i sobie pomagać". Nie zamyka oczu na to, że są trudności, ale w jego odczuciu są to odosobnione przypadki i nie można takiej krytyki odnosić do całej grupy narodowościowej.
Już kiedyś tak było
Breda ma do Polaków szczególny stosunek. Mieszkają tu wraz z rodzinami byli polscy żołnierze, którzy w roku 1944 pomogli Holendrom w wyzwoleniu miasta spod hitlerowskiej okupacji. Jan Nowiński to jeden z weteranów, który był świadkiem, jak I Polska Brygada Pancerna wypierała hitlerowców z Francji, Belgii i Holandii. Jest oburzona kampanią Wildersa, w której ludzi się stygmatyzuje. Frans Ruczyński z Muzeum Generała Maczka w Bredzie przypomina, że podobne były początki w latach 30. ubiegłego wieku. - W złym świetle zaczyna się przedstawiać jedną grupę, przypisując jej wszystkie możliwe negatywne cechy. Najpierw niszczy się jej reputację, a potem zaczynają się dziać straszne rzeczy - zaznacza.
Birgit Augustin / Małgorzata Matzke
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Dwa miliony polakow pracuje na czarnoObchody 71 rocznicy pierwszej masowej zsyłki Polaków na WschódPolityczna diaspora kne SS ejmu zdecydowała się na mordowanie Polaków szczepionkami 2012 06 28 USTusk nie ma problemu Polaków w Holandii to Holandia ma problemzestawy cwiczen przygotowane na podstawie programu Mistrz Klawia 6PKC pytania na egzaminPrezentacja ekonomia instytucjonalna na MoodleSerwetka z ukośnymi kieszonkami na sztućcewięcej podobnych podstron