Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
VI.26)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga VI - Męka
Jezusa Chrystusa
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
26. MARYJA MUSI
USUNĄĆ
[DZIEŁO] EWY
Napisane 2 i
5 kwietnia
1944. A, 2466-2485
Jezus mówi:
«Para Jezus-Maryja
jest
przeciwieństwem pary Adam-Ewa. Jest Ona przeznaczona do usunięcia
całego dzieła Adama
i Ewy i przyprowadzenia z powrotem natury ludzkiej do stanu, w jakim
była, gdy została
stworzona: bogata w łaskę i we wszelkie dary udzielone jej przez
Stwórcę. Natura
ludzka doznała całkowitego odrodzenia dzięki dziełu pary Jezus -
Maryja. Oni stali
się nowymi Rodzicami Ludzkości. Cały poprzedni czas został
unicestwiony. Czas i
historia człowieka liczy się od tego momentu, kiedy nowa Ewa, przez
całkowitą zmianę
stworzenia, wydaje ze Swego nieskalanego łona, za sprawą Pana Boga,
nowego Adama.
Ale aby unicestwić
dzieła dwojga
pierwszych [ludzi], przyczyny śmiertelnej choroby, stałego okaleczenia,
zubożenia,
więcej: nędzy duchowej – bo po grzechu Adam i Ewa znaleźli się
pozbawieni całego
bogactwa nieskończonego, danego im przez Świętego Ojca – musieli Ci
Dwoje następni
postępować we wszystkim i przez wszystko w sposób przeciwstawny do
sposobu działania
Dwojga pierwszych. Stąd doprowadzenie posłuszeństwa do doskonałości,
która [wyraża
się w] unicestwieniu siebie i złożeniu w ofierze ciała, uczuć, myśli,
woli, by
przyjąć to wszystko, czego chce Bóg. Stąd też doprowadzenie czystości
do absolutu,
dla którego ciało... Czym było ciało dla Nas Dwojga, czystych? Zasłoną
z wody na
tryumfującym duchu, pieszczotą wiatru dla ducha-króla; szkłem, które
oddziela
ducha-pana, ale nie psuje go; porywem, który podnosi, a nie ciężarem,
który
przygniata. Tym było ciało dla Nas. Mniej ciążące i wrażliwe niż szata
lniana,
lekka substancja stojąca między światem i blaskiem ja
nadludzkiego, środkiem
dla czynienia tego, czego chciał Bóg. Niczym więcej.
Czy się
kochaliśmy? Oczywiście. Doskonałą
miłością była Nasza miłość. Nie jest miłością, o ludzie, głód
zmysłowy,
który was popycha, by się nasycić pożądliwie ciałem. To jest
rozwiązłość. Nic
więcej. To prawda, bo kochając się w ten sposób – wy to uważacie za
miłość –
nie potraficie się znosić, pomagać sobie, przebaczać sobie. Czym więc
jest wasza
miłość? Jest nienawiścią. Jest tylko szałem paranoicznym, który popycha
was do
tego, by woleć smak zepsutych potraw niż zdrowy, wzmacniający pokarm
szlachetnych
uczuć. Mieliśmy doskonałą miłość – My, czyści, doskonali. Ta miłość
obejmowała Boga w Niebie i z Nim [była] zjednoczona, jak są złączone
gałęzie z
pniem, który je odżywia. Rozszerzała się i zniżała, udzielając
odpoczynku,
schronienia, pożywienia, umocnienia dla ziemi i dla jej mieszkańców.
Nic nie było
pozbawione tej miłości: ani Nasi bliźni, ani istoty niższe, ani
roślinność, ani
wody, ani ciała niebieskie. Nawet źli nie byli wykluczeni z tej
miłości. Oni bowiem
także, chociaż martwi, byli przecież zawsze członkami wielkiego ciała
Stworzenia i
dlatego widzieliśmy w nich – chociaż oszpecony i zhańbiony ich
nikczemnością –
święty wizerunek Pana, który na Swój obraz i podobieństwo ich
ukształtował.
Ciesząc się z
dobrymi, płacząc
nad niedobrymi, prosiliśmy – miłość czynna bowiem wyraża się w
błaganiu, by
otrzymać opiekę dla tego, kogo się kocha. Prosiliśmy więc za dobrych,
żeby ciągle
stawali się lepszymi, żeby coraz bardziej zbliżali się do doskonałości
Dobrego,
który nas kocha z Niebios. Modliliśmy się za tych, którzy chwieją się
między
dobrocią i nikczemnością, żeby się umocnili i potrafili wytrwać na
świętej drodze.
Modliliśmy się także za złośliwych, aby Dobroć przemówiła do ich ducha,
powaliła
ich może blaskiem swej potęgi, ale [po to], by ich nawrócić do Pana,
ich Boga.
Kochaliśmy, jak nikt inny nie kochał. Wprowadziliśmy miłość na szczyty
doskonałości, aby po brzegi napełnić Naszym oceanem miłości otchłań
wydrążoną
przez przeciwieństwo miłości Pierwszych [rodziców]. Oni bowiem kochali
siebie bardziej
niż Boga, chcąc mieć więcej, niż było dozwolone, i stać się większymi
niż Bóg.
Dlatego do czystości, posłuszeństwa, miłości, oderwania od wszelkich
bogactw
ziemskich: ciała, władzy, pieniądza – triady szatana, przeciwstawnej
triadzie Bożej:
wierze, nadziei, miłości – musieliśmy dołączyć stałe praktykowanie
wszystkiego,
co było przeciwstawne do sposobu działania pary Adam - Ewa. Nienawiści,
nieczystości,
gniewowi i pysze – czterem nikczemnym żądzom – [przeciwstawiliśmy]
cztery przeciwne
im cnoty święte: męstwo, umiarkowanie, sprawiedliwość, roztropność.
A chociaż bardzo
wiele – ze
względu na Naszą bezgranicznie dobrą wolę – było Nam łatwo zrobić, to
jedynie
Odwieczny wie, w jakim stopniu było bohaterstwem spełnianie tego w
niektórych chwilach
i w niektórych wypadkach. Chcę powiedzieć tu tylko o jednym,
[odnoszącym się do]
Mojej Matki, nie do Mnie. Chcę mówić o nowej Ewie, która odrzuciła już
od
najmłodszych lat pochlebstwa używane przez szatana. On bowiem chciał Ją
nakłonić do
ugryzienia owocu i do odczucia tego jego smaku, który uczynił szaloną
towarzyszkę
Adama. Pragnę mówić o nowej Ewie, która nie ograniczyła się do
odrzucenia szatana,
ale pokonała go, miażdżąc go pragnieniem posłuszeństwa, miłości,
czystości tak
rozległej, że on, Przeklęty, został nią zmiażdżony i poskromiony. Ale
szatan nie
pozostał pod piętą Mojej Matki, Dziewicy. O nie, podnosi się! Ślini się
i pieni,
ryczy i bluźni. Ale jego ślina sączy się w dół, ale jego ryk nie dotyka
atmosfery
otaczającej Moją Świętą. Ona nie czuje smrodu i nie słyszy demonicznych
chichotów.
Nie widzi, nie widzi nawet obrzydliwej śliny odwiecznego Gada, bo
harmonijne [dźwięki]
niebiańskie i zapachy niebieskie tańczą, zakochane, wokół pięknej i
świętej Osoby;
bo Jej oko – czystsze od lilii i bardziej zakochane niż u gruchającej
turkaweczki –
wpatruje się jedynie w Jej Odwiecznego Pana, którego jest Córką, Matką
i
Oblubienicą.
Kiedy Kain zabił
Abla, usta jego
matki wypowiedziały przekleństwa – które podsunął jej duch odłączony od
Boga –
przeciw swemu najbliższemu bliźniemu: przeciw synowi swego łona,
sprofanowanego przez
szatana i skażonego nieczystą żądzą. I to przekleństwo było plamą w
królestwie
moralności ludzkiej, jak zbrodnia Kaina była plamą w królestwie
zwierzęcego
człowieka. Krew na ziemi, przelana ręką braterską! Pierwsza krew, która
przyciąga
jak tysiącletni magnes wszelką krew, wylewaną ręką człowieka z ludzkich
żył.
Przekleństwo ziemi wypowiedziane ludzkimi ustami. Czyż ziemia nie była
już
wystarczająco przeklęta z powodu człowieka zbuntowanego przeciw swemu
Bogu, muszącego
poznawać trudy, ciernie i twardość gleby, susze, grady, mrozy, upały? A
przecież
została stworzona jako doskonała i wyposażona w doskonałe pierwiastki,
aby stać się
miejscem zamieszkania miłym i pięknym dla człowieka, jej króla.
Maryja musi usunąć
[dzieło] Ewy.
Maryja widzi drugiego Kaina: Judasza. Ona wie, że Judasz jest Kainem
dla Jej Jezusa –
drugiego Abla. Wie, że krew drugiego Abla została sprzedana przez tego
Kaina i już ma
być przelana. Ale nie przeklina. Kocha i przebacza. Kocha i wzywa
ponownie.
O, Macierzyństwo
Maryi Męczennicy!
Macierzyństwo wzniosłe, dziewicze i Boskie! Tym ostatnim to Bóg Cię
obdarzył! A z
tego pierwszego Ty, Matko Święta, Współodkupicielko, uczyniłaś dar. Ty
bowiem, Ty
jedyna, potrafiłaś w owej godzinie, z sercem rozdartym przez bicze,
które Mi
rozszarpały ciało, powiedzieć Judaszowi tamte słowa. Ty, jedynie Ty,
potrafiłaś w
tamtej godzinie – czując już krzyż rozdzierający Ci serce – kochać i
przebaczać.
Maryja - nowa Ewa,
uczy was nowej
religii, skłaniającej miłość do przebaczenia temu, kto zabija syna. Nie
bądźcie jak
Judasz, który przed tą Nauczycielką Łaski zamyka serce i w rozpaczy
mówi: “On nie
może mi przebaczyć”. Przez to poddał w wątpliwość [prawdziwość] słów
Matki
Prawdy, a tym samym – Moje słowa, które zawsze powtarzały, iż
przyszedłem po to,
aby zbawić, a nie po to, aby zgubić. [Przyszedłem], aby przebaczyć
temu, kto
przychodzi do Mnie skruszony.
Maryja, nowa Ewa,
także Ona
otrzymała od Boga nowego syna, “za Abla zabitego przez Kaina”. Nie
otrzymała go
jednak po chwili gwałtownej radości, która uśmierza ból oparami zmysłów
i
zmęczeniem zaspokojenia. Otrzymała go w godzinie boleści całkowitej, u
stóp
szubienicy krzyża, pośród rzężeń Umierającego, który był Jej Synem;
pośród
obelg bogobójczego tłumu oraz boleści niezasłużonej i całkowitej, bo
nawet Bóg już
Jej nie pocieszał.
Nowe życie zaczyna
się dla
Ludzkości i dla poszczególnych ludzi przez Maryję. Szkołą dla was są
Jej cnoty i Jej
sposób życia. A w Jej bólu – który przyjął wszystkie oblicza, nawet
przebaczenia
zabójcy własnego Syna – jest wasze zbawienie.»
Jezus
mówi: «Któregoś dnia powiem ci
jeszcze o Kainie i o Prarodzicach. Wiele można powiedzieć i rozważać.»
5 kwietnia 1944
Jezus mówi:
«W Księdze Rodzaju
czytamy:
“Wtedy Adam dał swojej żonie imię Ewa, ponieważ jest ona matką
wszystkich
żyjących”.
O tak! Z [Ewy -]
Mężyny, którą
Bóg ukształtował na towarzyszkę Adama, formując ją z żebra mężczyzny,
zrodziła
się kobieta [- upadła Ewa]. Zrodziła się ze swoim bolesnym
przeznaczeniem, ponieważ chciała
się zrodzić; ponieważ chciała poznać to, co Bóg ukrył przed
nią,
zastrzegając sobie radość dawania jej szczęścia potomstwa, bez
poniżenia przez
zmysłową [pożądliwość]. Towarzyszka Adama chciała poznać dobro, które
ukrywa się
w złu, a przede wszystkim zło, które ukrywa się w dobru – w dobru
pozornym.
Zwiedziona bowiem przez Lucyfera miała ochotę na poznanie, które tylko
Bóg mógł
posiadać bez zagrożenia, i uczyniła z siebie stwórczynię.
Używając jednak
tej dobrej mocy niegodnie, zepsuła ją, [czyniąc z niej] zły akt
nieposłuszeństwa
Bogu i złośliwości, i żądzy ciała.
I teraz ona była
‘matką’. Nie
kończący się lament rzeczy wokół poniżonej niewinności ich królowej! I
rozpaczliwy
płacz królowej nad swoim poniżeniem, bo rozumie jego istotę i
niemożliwość
usunięcia go! Jak ciemności i kataklizmy towarzyszą śmierci Niewinnego
[Jezusa], tak
też ciemność i burza towarzyszy śmierci Niewinności i Łaski w sercach
Prarodziców.
Zrodził się ból na ziemi. Boża Opatrzność nie chciała jednak, żeby on
był
wieczny. Dlatego też po latach cierpienia dała wam radość wyjścia z
bólu, aby
wejść do radości, jeśli będziecie żyli w prawości ducha.
Biada człowiekowi,
gdyby miał się
stać panem życia w znaczeniu ludzkim! I żyć ze wspomnieniem swoich
zbrodni, i ciągle
je pomnażać! Żyć bowiem bez grzechu jest dla was czymś bardziej
niemożliwym niż
żyć bez oddychania, stworzenia, które zostałyście powołane do
istnienia, aby znać
Światłość, a które ciemność zatruła sobą, czyniąc was swoimi ofiarami.
Ciemność! Otacza
was stale. Ogarnia
was, rozbudzając na nowo to, co Sakrament [chrztu] wymazał, a ponieważ
jej nie
przeciwstawiacie pragnienia przynależenia do Boga, udaje się jej zatruć
was ponownie
swą trucizną, którą Chrzest uczynił nieszkodliwą.
Bóg Ojciec wygnał
człowieka –
którego znaki nieposłuszeństwa były jawne – z miejsc rajskich rozkoszy,
aby nie
zgrzeszył ponownie i gorzej jeszcze, wyciągając złodziejską rękę w
stronę drzewa
Życia. Nie mógł już Ojciec ufać Swoim dzieciom, ani czuć się
bezpiecznym w Swoim
ziemskim Raju. Skoro szatan wdarł się tam jeden raz, aby osaczyć
umiłowane stworzenia,
i skoro mógł je skusić do grzechu, gdy były w stanie niewinności, to z
tym większą
swobodą mógłby to powtórzyć teraz, gdy już utraciły swoją niewinność.
Człowiek chciał
posiadać wszystko,
nie pozostawiając Bogu skarbu bycia Rodzącym. Niech więc odejdzie z tym
swoim bogactwem
zdobytym przemocą i niech je zaniesie z sobą na ziemię wygnania, aby
zawsze
przypominało mu o grzechu – jemu, królowi upodlonemu i pozbawionemu
swych darów.
Stworzenie rajskie stało się stworzeniem ziemskim. I musiały minąć
wieki cierpienia,
zanim Jedyny – który mógł wyciągnąć rękę po owoc Życia – przyszedł i
zerwał
dla całej Ludzkości ten owoc. Zerwał go Swymi przebitymi rękami i dał
go ludziom, aby
znów stali się dziedzicami Nieba i posiadaczami Życia, które nigdy nie
umiera.
Księga Rodzaju
mówi jeszcze: “I
potem współżył Adam ze swą żoną Ewą” (Rdz 4,1).
Chcieli poznać
tajemnice dobra i
zła. Słuszne więc było, żeby poznali teraz też ból prokreacji w ciele,
mając
bezpośrednią pomoc Bożą jedynie w tym, czego człowiek nie potrafi
stworzyć: ducha
– iskrę, która od Boga się oddziela; tchnienie, które przez Boga jest
wlewane;
pieczęć, która na ciele wyciska znak Wiecznego Stwórcy. I Ewa urodziła
Kaina.
Ewa była obarczona
swoim grzechem.
Kieruję tu waszą uwagę na fakt, który wielu umyka: Ewa była obciążona
swoim
grzechem, a cierpienie nie osiągnęło natychmiast wystarczającego
wymiaru, aby
doprowadzić do zmniejszenia jej winy. Jako organizm nasycony
truciznami, przekazała
synowi to, co ją przepełniało. I Kain, pierwszy syn Ewy, urodził się
jako twardy,
zazdrosny, wybuchowy, zmysłowy, przewrotny, niewiele różniący się od
dzikich
zwierząt pod względem instynktów, [choć miał być] o wiele wyższy pod
względem tego
co nadprzyrodzone. [Niewiele się różnił od zwierząt], bo w swoim
okrutnym ja
odrzucał szacunek dla Boga, na którego patrzył jak na nieprzyjaciela,
uważając się
za uprawnionego do tego, by nie czcić Go szczerze. Szatan pobudzał go
do szydzenia z
Boga. A kto drwi sobie z Boga, ten nie szanuje nikogo na świecie. Stąd
ci, którzy są w
kontakcie z ludźmi wyśmiewającymi się z Wiecznego, znają gorycz łez.
Nie ma bowiem
dla nich ani nadziei na miłość pełną szacunku ze strony potomstwa, ani
pewności
wiernej miłości we współmałżonku, ani pewności szczerej przyjaźni w
przyjacielu.
Z powodu
zaciętości syna wiele łez
żłobiło twarz Ewy i jej serce, rzucając w nie nasienie skruchy.
[Popłynęło] wiele
łez, które spowodowały, że zmniejszyła się jej wina, gdyż Bóg
przebacza, widząc
cierpienie nawracającego się. I drugi syn Ewy miał duszę obmytą łzami
matki. Był
łagodny i pełen szacunku wobec rodziców, i oddany Panu swemu, którego
wszechmoc
odczuwał promieniującą z Niebios. Był radością upadłej [matki].
Ale bolesna droga
Ewy musiała być
długa i dotkliwa, odpowiednia do jej drogi doświadczenia grzechu. Na
niej [doznała]
drżenia zmysłów, [na bolesnej zaś drodze oczyszczenia] – konwulsji; na
jednej –
pocałunki, na drugiej – krew; na jednej – syna, na drugiej – śmierć
dziecka,
umiłowanego ze względu na jego dobroć. Abel stał się narzędziem
oczyszczenia dla
winnej. Ale jakże bolesnego oczyszczenia! Napełniło ono swymi jękami
ziemię,
przerażoną bratobójstwem, i zmieszało łzy matki z krwią jej syna.
Tymczasem ten,
który ją przelał – z nienawiści do Boga i do brata, miłowanego przez
Boga –
uciekał dręczony wyrzutami sumienia.
Mówi Pan do Kaina:
“Dlaczego
jesteś rozgniewany?” Dlaczego, skoro Mi uchybiasz, gniewasz się, że nie
patrzę na
ciebie życzliwie?
Iluż jest Kainów
na ziemi! Oddają
Mi kult szyderczy i obłudny lub wcale Mi go nie oddają. Chcą jednak,
żebym patrzył na
nich z miłością i napełniał szczęściem.
Bóg jest waszym
Królem. Nie jest
waszym niewolnikiem. Bóg jest waszym Ojcem. A ojciec – według
sprawiedliwości –
nigdy nie jest służącym. Bóg jest sprawiedliwy. Wy zaś tacy nie
jesteście. On jednak
jest sprawiedliwy i nie może oczywiście – chociaż napełnia was
bezmiernie Swoimi
dobrodziejstwami, abyście Go kochali choć trochę – nie wymierzyć wam
Swojej kary,
gdyż bardzo z Niego szydzicie. Sprawiedliwość nie zna dwóch dróg. Jedna
jest jej
droga. Otrzymujecie według tego, jak postępujecie. Jeśli jesteście
dobrzy, macie
dobro. Jeśli źli jesteście, macie zło. A wierzcie w to: zawsze o wiele
większe jest
dobro, które otrzymujecie, niż zło, które powinniście mieć z powodu
waszego sposobu
życia, z powodu buntu przeciw Prawu Bożemu.
Bóg powiedział:
“Czy [ofiara] nie
jest przyjmowana, jeśli postępujesz dobrze? Jeśli jednak postępujesz
źle, wtedy
grzech czyha przy wrotach.” Istotnie, dobro prowadzi do stałego
podnoszenia ducha i
coraz bardziej uzdalnia do wykonywania większego dobra, aż do
osiągnięcia
doskonałości i świętości. Tymczasem wystarcza popaść w zło, aby poniżyć
się i
oddalić od doskonałości, poznać panowanie grzechu, który wchodzi do
serca i powoduje
że stopniowo stacza się ono w coraz większy grzech.
Mówi jeszcze Bóg:
“I [grzech]
pożąda ciebie. Ty jednak masz nad nim panować!” Tak, Bóg nie uczynił
was
niewolnikami grzechu. Pożądliwości [mają] być pod waszą [władzą]. Nie
nad wami.
Bóg dał wam rozum i moc, abyście panowali nad sobą. Także pierwszym
ludziom,
dotkniętym surowością Boga, pozostawił rozum i siłę moralną. A teraz,
odkąd
Odkupiciel złożył za was Ofiarę, macie – dla wsparcia rozumu i sił –
potoki
Łaski i potraficie, i musicie panować nad pragnieniem zła. Waszą wolą,
umocnioną
przez Łaskę, musicie to uczynić. Dlatego właśnie aniołowie Mojego
Narodzenia
śpiewali ziemi: “Pokój ludziom dobrej woli”. Przyszedłem przynieść wam
ponownie
Łaskę i dzięki zespoleniu jej z waszą dobrą wolą może przyjść pokój do
Ludzi:
pokój – chwała Nieba Bożego.
“Kain rzekł do
swego brata Abla:
chodźmy na pole!” Oto kłamstwo ukrywające pod uśmiechem zabójczą
zdradę.
Przestępstwo zawsze jest fałszywe: w odniesieniu do swoich ofiar i
wobec świata, który
usiłuje ono oszukać. I chciałoby oszukać nawet Boga, ale Bóg czyta w
sercach.
“Wyjdźmy na pole”.
Wiele wieków
później jeden
powiedział: “Witaj, Nauczycielu”, i pocałował Go. Dwóch Kainów zrodziło
zbrodnię pod niewinnym okryciem i dało upust zazdrości, złości, swojej
brutalności i
wszystkim okrutnym instynktom w odniesieniu do ofiary, bo nie panowali
nad sobą i
uczynili ducha niewolnikiem swego zepsutego ja.
Ewa wznosi się w
wynagrodzeniu, Kain
zstępuje ku piekłu. Rozpacz ogarnia go i w nie wtrąca. A z rozpaczą –
ostatnim
uderzeniem moralnym dla ducha już opadającego z sił z powodu swojej
zbrodni –
przychodzi tchórzliwy strach fizyczny przed karą ludzką. Człowiek o
martwej duszy nie
jest już bytem pamiętającym o niebie, lecz zwierzęciem, które drży o
swe zwierzęce
życie. Śmierć – która ma wygląd radosny dla sprawiedliwych, bo dzięki
niej idą do
radości posiadania Boga – jest przerażeniem dla tych, którzy wiedzą, że
umrzeć
znaczy przejść z piekła serca do Piekła szatana na zawsze. I jak w
urojeniu widzą
wszędzie zemstę, gotową ich dotknąć.
Ale wiedzcie –
mówię do
sprawiedliwych – wiedzcie, że chociaż wyrzuty sumienia oraz ciemności
winnego serca
wywołują i rozbudzają przywidzenia grzesznika, nikt nie może sobie
przypisywać prawa
do bycia sędzią brata, a już w żadnym wypadku – katem. Jeden jest tylko
Sędzia –
Bóg. Ponieważ sprawiedliwość ludzka utworzyła swe sądy, im trzeba
przekazywać
sprawowanie i troskę o przywracanie sprawiedliwości. Ale biada tym,
którzy bezczeszczą
to imię i sądzą, ulegając własnym żądzom albo naciskowi ludzkiej
potęgi.
Przekleństwo dla tego, kto staje się osobistym katem bliźniego! A
jeszcze większe
przekleństwo dla tych, którzy – nie ulegając chwilowemu uniesieniu, bez
powodu, z
chłodnego ludzkiego wyrachowania – skazują [kogoś] na śmierć lub na
hańbę
więzienia. Jeśli bowiem temu, kto zabija człowieka - zabójcę, zostanie
wymierzona
kara siedem razy większa – a Pan powiedział, że tak byłoby z tym, kto
zabiłby Kaina
– to siedemdziesiąt siedem razy uderzy surowość Boża tego, który
niesprawiedliwie
skazuje, podporządkowując się szatanowi w szacie Wszechwładzy ludzkiej.
To trzeba
mieć zawsze przed oczyma, a szczególnie obecnie, o ludzie, którzy
zabijacie się
wzajemnie, aby z zabitych uczynić sobie fundament waszego tryumfu. Nie
wiecie, że
kopiecie sobie pod nogami dół, w który wpadniecie, przeklęci przez Boga
i ludzi.
Powiedziałem wam bowiem: “Nie zabijaj”.
Ewa wstępuje na
swą drogę
zadośćuczynienia. Skrucha wzrasta w niej w obliczu doświadczeń
wynikających z jej
grzechu. Chciała znać dobro i zło. Wspomnienie utraconego dobra jest
dla niej jak
wspomnienie słońca dla kogoś, kto nagle stracił wzrok. Zło natomiast
znajduje się
przed nią, jako zwłoki zabitego syna i jako pustka pozostawiona przez
syna zabójcę i
zbiega.
I narodził się
Set, a z Seta –
Enosz. Pierwszy kapłan.
Napełniacie sobie
umysły rzekami
waszej wiedzy i mówicie o ewolucji jako o dowodzie na wasze samoistne
powstawanie.
Człowiek-zwierzę – tak mówicie – na drodze ewolucji stanie się
nadczłowiekiem.
Tak. Jest tak. Ale dzięki Moim środkom. Na Moim polu. Nie na waszym. To
[stanie się]
jednak nie przez przejście od stadium czwororękich do stadium
człowieka, lecz przez
przejście od życia ludzkiego do duchowego. Im bardziej wzrośnie duch,
tym bardziej
będziecie się rozwijać. Wy którzy mówicie o gruczołach – pełne macie
usta słów
o przysadce mózgowej oraz o szyszynce i w niej sytuujecie siedlisko
życia osiągniętego
nie w czasach, w jakich żyjecie, lecz w czasach, które poprzedzały i
które nastąpią
po [stadium] waszego życia aktualnego – wiedzcie, że waszym prawdziwym
‘gruczołem’, który czyni was wiecznymi posiadaczami Życia, jest wasz
duch. Im
bardziej on się rozwinie, tym więcej będziecie posiadać boskich świateł
i
przekształcicie się z ludzi w bogów, nieśmiertelnych bogów, dochodząc
przez to –
bez wykraczania przeciw Bożemu pragnieniu, przeciw Jego przykazaniu
dotyczącemu drzewa
Życia – do posiadania tego Życia naprawdę w taki sposób, w jaki Bóg
chce, byście
je posiadali. On bowiem dla was je stworzył, jako wieczne i jaśniejące
– objęcie
uszczęśliwiające Jego wiecznością, która wchłania was w siebie i
przekazuje wam swe
właściwości.
Im bardziej duch
się rozwija, tym
bardziej poznajecie Boga. Znać Boga znaczy kochać Go i służyć Mu oraz
być przez to
zdolnym do wzywania Go dla siebie i dla innych – [to znaczy] stać się
przez to
kapłanami, którzy z ziemi modlą się za braci. Kapłanem jest ktoś
wyświęcony. Ale
jest nim także ten, kto wierzy z przekonaniem, z miłością, wiernie.
Jest nim przede
wszystkim dusza-ofiara, która w porywie miłości składa siebie w
ofierze. To nie na
szatę, lecz na ducha patrzy Bóg. I zaprawdę powiadam wam, że wielu
[odzianych] w szaty
kapłańskie ukazuje się Moim oczom jako ci, którzy z kapłaństwa mają
tylko szatę. A
wielu świeckich staje się kapłanami dzięki Olejowi konsekracyjnemu,
którym jest
miłość, ogarniająca ich i spalająca. Nie są oni znani światu, Ja jednak
ich znam i
błogosławię im.»
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
zajecia 06 grupa 026Tech tech chem11[31] Z5 06 usrodki ochrony 06[1]06 (184)0606 (35)Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14Mechanika Techniczna I Opracowanie 0606 11 09 (28)więcej podobnych podstron