Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
III.102)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga III - Drugi
rok życia publicznego
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
102.
PRZYPOWIEŚĆ O RYBAKACH
Napisane 31 lipca 1945. A, 5847-5862
Wszyscy zgromadzili się w obszernym
pomieszczeniu na piętrze.
Gwałtowna burza przeszła w ciągły deszcz, który to słabnie, jakby miał
się
skończyć, to nasila się z nagłą gwałtownością. Jezioro dziś naprawdę
nie ma
koloru lazuru, lecz jest żółtawe, ze smugami piany, w chwilach wiatru i
gwałtownej
ulewy. Ołowiana szarość i biała piana, gdy burza ustaje... Z wszystkich
wzgórz
płynie woda. Uprawy uginają się pod naporem wody, zwisają gałęzie
połamane przez
wiatr, a wielką ilość liści zerwał grad. Wszędzie formują się żółtawe
potoki,
nanoszące do jeziora liście, kamienie, ziemię wyrwaną wzgórzom. Światło
jest nadal
przytłumione, zielonawe. W pomieszczeniu znajdują się, siedząc blisko
okna
wychodzącego na wzgórza, Maryja z Martą i Magdaleną oraz dwie inne
niewiasty. Nie
wiem, kim właściwie są. Mam jednak wrażenie, że Jezus, Maryja oraz
apostołowie
znają je, bo czują się one tu swobodnie. Z pewnością bardziej niż
Magdalena, która
trwa nieruchoma, ze spuszczoną głową, pomiędzy Maryją i Martą. Ubrały
już swe
szaty, wysuszone nad ogniem i oczyszczone z błota. Źle się wyraziłam.
Dziewica
włożyła Swą szatę z ciemnoniebieskiej wełny, a Magdalena ma szatę
pożyczoną,
krótką i wąską dla niej – wysokiej i dobrze zbudowanej. Usiłuje ukryć
wszelkie
niedoskonałości szaty, pozostając owinięta płaszczem siostry. Spięła
włosy w dwa
wielkie warkocze, które zawiązała jakoś na szyi, bo dla utrzymania ich
ciężaru
trzeba by o wiele więcej niż kilku spinek, wpiętych to tu, to tam.
Odtąd zawsze
widziałam, że Magdalena mocowała włosy szpilkami i opaską, która jest
rodzajem
delikatnego diademu, a jego słomkowy kolor wtapia się w złoto włosów.
Jezus, apostołowie oraz właściciel
domu siedzą na taboretach po
drugiej stronie izby. Brakuje służącego Marty. Piotr i inni rybacy
badają pogodę,
przewidując, jaka będzie jutro. Jezus słucha lub odpowiada na to lub
tamto [pytanie].
«Gdybym wiedział, powiedziałbym
matce, żeby przyszła. Dobrze,
żeby ta niewiasta przyzwyczaiła się do swych towarzyszek» – mówi Jakub,
syn
Zebedeusza, patrząc w stronę kobiet.
«Ech! Gdybyśmy wiedzieli!... Ale
dlaczego mama nie przyszła z
Maryją?» – pyta Tadeusz swego brata Jakuba.
«Nie wiem. Też się zastanawiam.»
«Czy nie jest chora?»
«Maryja powiedziałaby o tym.»
«Zapytam ją» – [mówi] Tadeusz i idzie
ku niewiastom.
Słychać dźwięczny głos Maryi, która
odpowiada:
«Ona czuje się dobrze. To Ja
zaoszczędziłam jej wielkiego
zmęczenia w tym upale. Wymknęłyśmy się jak dwie dziewczynki, prawda,
Mario? Maria
przybyła wieczorem, na noc, i o świcie wyruszyłyśmy. Powiedziałam tylko
do Alfeusza:
“Oto klucz. Wkrótce wrócę. Powiedz to Marii”. I przyszłam.»
«Wrócimy razem, Matko. Jak tylko się
wypogodzi, a Maria będzie
miała szatę, pójdziemy wszyscy razem przez Galileę, towarzysząc
siostrom aż do
najbezpieczniejszej drogi. Tak poznają je Pofirea, Zuzanna, wasze
małżonki i córki,
Filipie i Bartłomieju.»
Jakże jest subtelne określenie:
“poznają je”, żeby nie
powiedzieć: “poznają Marię”! Jest też silne. Obala wszelkie uprzedzenia
i
pojawiające się w myśli zastrzeżenia apostołów wobec tej, która
dostąpiła
wybawienia. Narzuca się, zwyciężając ich sprzeciwy, jej
zawstydzenie, wszystko.
Marta jest rozpromieniona, Magdalena rumieni się i patrzy wzrokiem
błagalnym,
wdzięcznym, zmąconym – nie wiem
[jak go
określić]... Najświętsza Maryja uśmiecha się łagodnie.
«Dokąd pójdziemy najpierw,
Nauczycielu?»
«Do Betsaidy. Potem do Magdali,
Tyberiady, Kany i do Nazaretu.
Stamtąd, przez Jafię i Szimron, pójdziemy do Betlejemu Galilejskiego, a
potem do
Szikaminon i do Cezarei...»
Jezus przerwał z powodu szlochu
Magdaleny. Podnosi głowę, patrzy na
nią, a potem kontynuuje, jakby nic się nie stało:
«W Cezarei znajdziecie wasz wóz. Dałem
takie polecenie
słudze... i udacie się do Betanii. Potem ujrzymy się ponownie na Święto
Namiotów.»
Magdalena opanowuje się szybko i –
nie odpowiadając na pytania siostry –
wychodzi z
pomieszczenia. Być może chowa się na jakiś czas w kuchni. Marta odzywa
się pokornie i
z troską:
«Maria cierpi, Jezu, słysząc, że ma
iść do pewnych miejscowości.
Trzeba ją zrozumieć... Mówię to bardziej uczniom niż Tobie,
Nauczycielu...».
«To prawda, Marto. Trzeba jednak,
żeby tak było. Jeśli zaraz
nie zmierzy się ze światem i nie zadusi tego straszliwego dręczyciela,
którym jest
szacunek ludzki, jej heroiczne nawrócenie zostanie sparaliżowane.
[Pójdzie] zaraz i z
nami.»
«Z nami nikt jej nic nie powie.
Zapewniam cię, Marto, i to w imieniu
wszystkich moich towarzyszy» – obiecuje Piotr.
«Ależ oczywiście! Ochronimy ją jak
siostrę. Ona nią jest, jak
powiedziała Maryja, i będzie nią dla nas» – potwierdza Tadeusz.
«Poza tym!... Wszyscy jesteśmy
grzeszni i nas świat też nie
oszczędził. Zatem pojmujemy jej zmagania» – mówi Zelota.
«Ja ją rozumiem bardziej niż wszyscy.
Jest wielce zasługujące
życie w miejscach, w których grzeszyliśmy. Ludzie wiedzą, kim
jesteśmy!... To męka.
Lecz wytrwanie tam to także sprawiedliwość i chwała. Właśnie dlatego,
że ujawnia
się w nas moc Boża, prowadzimy do nawrócenia [innych], nawet bez
otwierania ust» –
odzywa się Mateusz.
«Widzisz, Marto, że twoją siostrę
wszyscy rozumieją i kochają. I
będzie tak coraz bardziej. Ona stanie się drogowskazem dla bardzo wielu
dusz winnych i
zalęknionych. To wielka siła także dla dobrych. Gdy bowiem Maria zerwie
ostatnie
łańcuchy ludzkich uczuć, stanie się płomieniem miłości. Ona zmieniła
jedynie
kierunek żywiołowości swego uczucia. Przeniosła na płaszczyznę
nadprzyrodzoną swą
potężną zdolność kochania, jaką posiada. Potem dokona cudów. Zapewniam
was. Teraz
jest jeszcze zmieszana, lecz ujrzycie ją, jak dzień po dniu będzie się
uspokajać i
umacniać w nowym życiu. W domu Szymona powiedziałem: “Wiele zostało jej
wybaczone,
gdyż bardzo umiłowała”. Teraz mówię wam, że naprawdę wszystko zostanie
jej
wybaczone, gdyż ukocha swego Boga ze wszystkich swych sił, całą duszą,
całą
myślą, całą krwią, całym swym ciałem aż do ofiary całopalnej.»
«Błogosławiona ta, która zasługuje na
te słowa! Ja też
chciałbym na nie zasłużyć» – wzdycha Andrzej.
«Ty? Ależ ty już na nie zasługujesz!
Chodź tutaj, Mój rybaku.
Opowiem ci przypowieść, która zdaje się być wymyślona specjalnie dla
ciebie.»
«Nauczycielu, zaczekaj. Znajdę Marię.
Ona tak bardzo pragnie poznać
Twoją naukę!...»
Marta wychodzi, inni zaś ustawiają
miejsca do siedzenia tak, ażeby
utworzyć półkole wokół Jezusa. Dwie siostry powracają i zajmują miejsca
przy
Najświętszej Maryi. Jezus zaczyna mówić:
[por. Mt 13,47n]
«Rybacy wypłynęli na głęboką wodę i zarzucili w morze swe sieci, a po
stosownym
czasie wyciągnęli je na brzeg. Z wielkim trudem wypełniali w ten sposób
pracę
nakazaną im przez pana. On bowiem obarczył ich [zadaniem] dostarczania
do jego miasta
ryb najwyśmienitszych. Powiedział im: “Nie wyciągajcie na ląd ryb
szkodliwych lub
złego gatunku. Wrzucajcie je ponownie w morze. Inni rybacy je wezmą.
Pracują dla innego
pana, zaniosą je do jego miasta, bo tam je się to, co szkodliwe, i to,
co powoduje, że
coraz straszniejsze staje się miasto mojego nieprzyjaciela. Do mojego
miasta – pięknego, promiennego,
świętego – nie może wchodzić nic,
co jest niezdrowe.”
Wyciągnąwszy sieci na brzeg, rybacy
zaczęli sortowanie. Ryby były
liczne, o rozmaitym wyglądzie, wielkości i kolorze. [Niektóre] były
piękne z
wyglądu, lecz posiadały wiele ości i niedobry smak. Ich gruby brzuch
pełen był mułu,
robactwa, rozkładających się roślin, które nasilały niedobry smak.
Inne, przeciwnie,
miały nieprzyjemny wygląd, pysk przypominający złoczyńcę lub koszmarną
zjawę, lecz
rybacy wiedzieli, że ich mięso jest wyśmienite. Na inne, ponieważ były
bezwartościowe, nie zwracali uwagi. Rybacy pracowali, pracowali...
Kosze były już
napełnione wspaniałymi rybami, a w sieciach pozostały ryby bez
wartości. “Już
wystarczy. Kosze są pełne. Rzućmy całą resztę w morze” – stwierdziło
wielu
rybaków. Jeden z nich jednak –
ten, który niewiele
mówił, podczas gdy inni chwalili lub wyśmiewali ryby, jakie wpadały im
w ręce – nadal szukał w sieci
pomiędzy małymi rybkami.
Znalazł jeszcze dwie lub trzy ryby, które położył na innych, w koszach.
“Ależ co
robisz?” – pytali jedni, [a inni dodawali:] – “Przecież kosze są pełne
wspaniałych [ryb]. Uszkadzasz je, wkładając na górę w poprzek tę biedną
rybę.
Wydaje się, że chcesz, aby uznano ją za najpiękniejszą.” “Nie
przeszkadzajcie mi.
Znam ten gatunek ryb i wiem, jaką dają korzyść i przyjemność.”
Oto przypowieść, którą kończy
błogosławieństwo pana dla rybaka
cierpliwego, milczącego, znającego się na rzeczy, dla rybaka, który
potrafił
rozróżnić w masie najlepsze ryby.
A teraz posłuchajcie Mojego
wyjaśnienia [przypowieści]:
Władcą pięknego, promiennego,
świętego miasta jest Pan. Miasto to
Królestwo Niebieskie. Rybacy to Moi apostołowie. Ryby w morzu to
ludzkość, w której
znajdują się wszelkie rodzaje osób. Dobre ryby to święci.
Panem straszliwego miasta jest
szatan. Ohydne miasto to piekło. Jego
rybacy to świat, ciało, złe namiętności, wcielone w sługi szatana -
duchy, czyli
demony bądź ludzie, czyli tacy ludzie, którzy psują swych bliźnich. Złe
ryby to
ludzie niegodni Królestwa Niebieskiego: potępieni.
Pomiędzy tymi, którzy łowią dusze dla
Miasta Bożego, zawsze
znajdą się tacy, którzy będą rywalizować z wytrwałą umiejętnością
rybaka. On
potrafi nie ustawać w poszukiwaniach właśnie w tych pokładach
ludzkości, z których
inni, towarzysze bardziej niecierpliwi, podnieśli jedynie to, co
wydawało się dobre na
pierwszy rzut oka. I niestety, będą też rybacy, którzy, roztargnieni
lub gadatliwi –
sortowanie zaś wymaga uwagi i milczenia, aby usłyszeć głosy dusz i
nadprzyrodzone
wskazówki – nie ujrzą dobrych ryb i stracą je. I będą też tacy, którzy
z powodu
zbyt wielkiej zaciętości odrzucą dusze, które nie są doskonałe z
zewnątrz, lecz
wspaniałe w całej reszcie.
Czy ma dla was znaczenie, że jedna z
ryb, jakie łowicie dla Mnie,
nosi znaki minionych walk, pokazuje blizny wywołane tak licznymi
przyczynami, które
jednak nie uszkodziły jej ducha? Czy was to obchodzi, że jedna z nich,
chcąc się
uwolnić od nieprzyjaciela, zraniła się i ukazuje się ze swymi ranami, a
jej wnętrze
ujawnia jasną wolę przynależenia do Boga? Dusze doświadczone – dusze pewne... Bardziej niż te, które
są jak dzieci
chronione przez pieluszki, kołyskę, matkę, które śpią nakarmione i
dobre lub
uśmiechają się spokojne, lecz które potem, po dojściu do pełniejszej
rozumności, z
wiekiem i w zmiennych kolejach życia, jakie nadchodzą, mogą boleśnie
zaskoczyć
odstępstwami od [zasad] moralnych.
Przypominam was przypowieść o synu
marnotrawnym. Usłyszycie jeszcze
inne, będę się bowiem wciąż starał, żeby przeniknęła was prawość
rozeznawania w
dziedzinie badania sumień i wybierania sposobu kierowania sumieniami. Każde z nich jest wyjątkowe, a w
konsekwencji ma
swój szczególny sposób odczuwania i reagowania na pokusy i pouczenia.
Nie sądźcie,
że jest łatwo dokonać sortowania dusz. Jest całkiem inaczej. To
wymaga duchowego oka całkowicie oświetlonego Boskim światłem; to wymaga
inteligencji
przenikniętej Bożą mądrością; to wymaga posiadania cnót w stopniu
heroicznym, a
przede wszystkim – miłości. To wymaga zdolności koncentrowania się na
rozmyślaniu,
gdyż każda dusza jest [jakby] przyciemnionym tekstem, który trzeba
przeczytać i
przemyśleć. To wymaga stałej łączności z Bogiem i zapomnienia o
wszelkich
egoistycznych korzyściach. Żyć dla dusz i dla Boga. Przezwyciężyć
uprzedzenia,
niechęci, antypatie. Być łagodnym jak ojcowie i niezłomnym jak
wojownicy.
[Powinniście być] łagodni, żeby doradzać i przywracać odwagę;
nieugięci, żeby
powiedzieć: “Tego nie wolno i nie zrobisz tego” lub: “To
jest dobre i
to zrobisz”. Ponieważ –
przemyślcie to
dobrze – wiele dusz zostanie
wrzuconych w bagna
piekielne. Jednak nie będą tam wyłącznie dusze grzeszników. Będą tam
także dusze
ewangelicznych rybaków: dusze tych, którzy uchybili swojej posłudze,
przyczyniając
się do zguby wielu duchów.
Nadejdzie dzień, ostatni dzień na
ziemi, pierwszy dzień Jeruzalem
doskonałego i wiecznego, gdy aniołowie, jak rybacy z przypowieści,
oddzielą
sprawiedliwych od złych, aby na polecenie nieubłaganego Sędziego dobrzy
poszli do
Nieba, a źli – w ogień piekielny. Wtedy zostanie poznana prawda o
rybakach i o tych,
których wyłowili. Skończy się obłuda i lud Boży ukaże się taki, jaki
jest, ze
swymi przywódcami oraz z tymi, których ocalili. Ujrzymy wtedy, że
bardzo wielu z tych,
którzy zewnętrznie są najmniej znaczący lub zewnętrznie najbardziej
sponiewierani,
stanowią wspaniałość Nieba. [Zobaczymy też], że rybacy spokojni i
cierpliwi są
tymi, którzy uczynili najwięcej, i teraz jaśnieją jak drogocenne
kamienie – dzięki tym wszystkim,
których ocalili. Opowiedziałem
i wyjaśniłem przypowieść.»
«A mój brat?!... O!... Ależ...!» –
Piotr patrzy na niego,
patrzy... potem spogląda na Marię Magdalenę...
«Nie, Szymonie. Co do niej nie mam
żadnych zasług. Jedynie
Nauczyciel działał» – mówi Andrzej szczerze.
«A inni rybacy, ci od szatana, biorą
zatem to, co zostaje?» – pyta
Filip.
«Usiłują wziąć najlepszych, dusze
zdolne do największego cudu
Łaski. Oprócz tego, że sami kuszą, posługują się też innymi ludźmi. Tak
wielu
jest na świecie takich, którzy za miskę soczewicy wyrzekają się swego
prawa
starszeństwa!»
«Nauczycielu, mówiłeś kiedyś, że
wielu pozwala się zwieść
rzeczami tego świata. To także byliby ci, którzy łowią dla szatana?» –
dopytuje
się Jakub, syn Alfeusza.
«Tak, Mój bracie. W tej przypowieści
człowiek pozwolił się
zwieść przez wielkie bogactwo, które mogło mu dostarczyć wiele
przyjemności,
pozbawiając jednak prawa do Skarbu Królestwa. Ale zaprawdę powiadam
wam, że na
stu
ludzi, zaledwie jedna trzecia potrafi nie ulec pokusie złota i innym
pokusom, a z tej
jednej trzeciej tylko połowa potrafi uczynić to w sposób heroiczny.
Świat umiera
zaduszony, bo dobrowolnie zaciska się więzami grzechu.
[por. Mt 13,45n]
Lepiej być pozbawionym wszystkiego, niż posiadać bogactwa nic nie warte
i złudne.
Umiejcie działać jak mądrzy złotnicy. Kiedy wiedzą, że w jakimś miejscu
wyłowiono
rzadką perłę, nie troszczą się o przechowywanie w swych skrzyniach
wielkich ilości
małych klejnotów, lecz wszystkiego się pozbywają, żeby zakupić tę
niezwykłą
perłę.»
«A zatem dlaczego Ty sam czynisz
różnice w posłannictwach, jakie
zlecasz ludziom idącym za Tobą, i dlaczego mówisz nam, że na nasze
zadania powinniśmy
patrzeć jak na dar Boży? Trzeba by więc odrzucić i te posłannictwa, bo
są to okruchy
w porównaniu z Królestwem Niebieskim» – mówi Bartłomiej.
«To nie są okruchy: to są środki.
Byłyby okruchami lub – lepiej
mówiąc –
byłyby brudnymi źdźbłami słomy, gdyby stały się w życiu ludzkimi
celami. Ci,
którzy zabiegają o stanowisko dla ludzkiej korzyści, czynią z tego
stanowiska, nawet
jeśli jest święte, brudne źdźbło słomy. Przyjmujcie je więc, ze zgodą
pełną
posłuszeństwa, jako obowiązek radosny, całkowitą ofiarę, a uczynicie z
nich
najrzadszą perłę. Posługa jest ofiarą całopalną, jeśli przyjmuje
się ją bez
zastrzeżeń; jest męczeństwem, chwałą. Ona sprawia, że płyną łzy,
pot, krew,
lecz kształtuje się korona królestwa wiecznego.»
«Ty naprawdę potrafisz na wszystko
odpowiedzieć!»
«Ale czy zrozumieliście? Czy
rozumiecie to, co mówię do was przez
porównania znalezione w rzeczach codziennych, rozświetlonych jednak
nadprzyrodzonym
światłem, które sprawia, że wyjaśniają się sprawy wieczne?»
«Tak, Nauczycielu.»
«Zapamiętajcie
zatem, jakim sposobem pouczać
tłumy. To jest bowiem jedna z tajemnic uczonych w Piśmie i rabbich:
przypominać.
Zaprawdę powiadam wam, że każdy z was –
pouczony
przez mądrość, zapewniającą posiadanie Królestwa Niebieskiego – podobny jest do ojca rodziny, który
wyciąga ze swego
skarbca rzeczy pożyteczne dla niej, który wykorzystuje rzeczy stare i
nowe w jedynym
celu: dla zapewnienia dobrobytu swoim dzieciom [por. Mt
13,52].
Deszcz ustał. Zostawmy niewiasty w
spokoju i chodźmy do starego
Tobiasza, który otworzy oczy swego ducha na rzeczy niebieskie. Pokój
wam, niewiasty.»
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
03 (102)2010 03, str 102 107863 03ALL L130310?lass101Mode 03 Chaos Mode2009 03 Our 100Th Issuejezyk ukrainski lekcja 03DB Movie 03 Mysterious AdventuresSzkol Okres pracodawców 03 ochrona ppożFakty nieznane , bo niebyłe Nasz Dziennik, 2011 03 162009 03 BP KGP Niebieska karta sprawozdanie za 2008rid&657więcej podobnych podstron